dr Ewa Plebanek, kon..
Transkrypt
dr Ewa Plebanek, kon..
Szanowni P ań st wo, pozwal am sobi e prze sł ać , krót ki fragm e nt m oj e j prac y dokt orski e j (Mat e ri al ne okre śl e ni e prze st ę pst wa. Kary godność j ako e le m e nt st rukt ury prze st ę pst wa w pe rspe kt y wi e zasad konst y t uc y j ny c h i pol ski c h ust aw karny c h, napi sana pod o pi e ką P ana P rof. dr hab. A. Z ol l a, Kraków 2008 r. ) m aj ąc y c h zwi ąze k z probl e m at y ką pi ąt kowe go ze brani a i m ogąc y c h st anowi ć m ój skrom ny wkł ad w dy skusj ę . Rozm y śl ni e pom i nęł am, l i c zne w dy se rt ac j i, rozważani a nat u ry ogól ne j dot y c zące be zprawnośc i i st rukt ury pr ze st ę pst wa, j ako ni e m aj ąc e zwi ązku z t e m at y ką spot kani a al bo j ako prze j ę t e za P rof. A. Z oll e m i dobrze P ańst wu znane . 1. Materialny element st ru ktu ry p rzest ępstwa a norma san kcjon owan a i sankcjonująca. Od rzucenie pojęci a „formalnej bezp rawności”. Monistyczne ujęci e bezp rawnoś ci. Formalne ujęcie bezprawności – rozumianej jedynie jako zgodność (wedle wartościującego ujęcia – pozorna zgodność) danego zachowania z opisem zachowania zakazanego, czyni ją pojęciem bezużytecznym z punktu widzenia przydatności dla jak najlepszego uwzględnienia wszelkich wymagań stawianych w państwie prawa przed prawem karnym. Z punktu widzenia tychże zasad, taka formalna bezprawność jest pojęciem martwym, stwarzającym zupełnie niepotrzebną, dodatkową kategorię zachowań prawno karnie relewantnych, podczas gdy pojecie bezprawności można w sposób naprawdę ważki „zagospodarować”. W państwie prawa nie ma bowiem, zgodnie z art. 31 ust. 3 Konstytucji RP, miejsca dla czynów „formalnie” bezprawnych – zakazanych ale pozbawionych jakiejkolwiek ujemnej treści takich czynów ustawodawcy zakazywać nie wolno. (…) Jeśli bowiem przyjąć, tak jak chcą krytykowani w tym opracowaniu przedstawiciele doktryny, że zakresy desygnatów pojęć bezprawności i karalności krzyżują się, to oznacza, że istnieją trzy kategorie czynów prawnie relewantnych: czyny bezprawne, czyny bezprawne i karalne oraz kategoria czynów realizujących znamiona typu opisanego w ustawie karnej, ale nie bezprawnych z uwagi na brak szkodliwości społecznej. Tymczasem bardziej praktycznym i zgodnym z zasadą proporcjonalności rozwiązaniem jest przyjęcie, że pomiędzy bezprawnością a karalnością zachodzi stosunek zawierania. Takie ujęcie rozwiązuje problem trzeciej kategorii: czynów karalnych a nie bezprawnych — poprzez jej likwidację. Należy zatem uznać, że każdy czyn karalny jest bezprawny, ale nie każdy czyn bezprawny jest karalny. Zasada proporcjonalności jest swoistą „klauzulą generalną”, wprowadzającą do opisu typu czynu karalnego cechy czynu bezprawnego, które należy zbadać nim 1 przystąpi się do badania karalności konkretnego czynu podlegającego prawnokarnemu wartościowaniu. Cechy te to, naruszenie reguł postępowania z dobrem prawnie chronionym, oznaczające atak na nie lub narażenie go na niebezpieczeństwo naruszenia. Oznacza to, że ustawa karna nie musi zatem za każdym razem, w każdym opisie ich wyliczać jako cech tworzących typ. To robi za nią ustawa zasadnicza. Wprowadzenie do znamion typu elementu dobra prawnego, dla którego ochrony dany zakaz został ustanowiony, gwarantuje wykluczenie z kategorii czynów realizujących znamiona typu, olbrzymiej ilości tych wszystkich czynów dla uniewinnienia sprawców, których sąd musiałby uciekać się do klauzuli nullum crimen sine periculo sociali (nie obecnej w kodeksie karnym z 1997 r.) albo umorzenia postępowania z uwagi na znikomy stopień społecznej szkodliwości czynu ( art. 1 § 2 k.k.: nullum crimen sine periculo sociali damno magis quam minimo), czy też uznania takiej sytuacji za kontratyp pozaustawowy. Brak dobra prawnego wśród znamion typu, oznacza zawsze zdecydowane poszerzenie zakresu penalizacji i to w sposób zupełnie absurdalny i niezgodny z zasadą proporcjonalności, bo o zachowania społecznie korzystne lub społecznie akceptowalne. „Sprawców” tych czynów sąd mógłby w takim układzie „uniewinnić” na zasadzie jakiegoś „wyjątku od reguły” (…) 2. Społeczna t reść czynów p rawnokarni e irrelewantnych, okoliczności wyłączających bezp rawność, okoliczności wyłączających win ę, czynów o zni komym stopniu szkod liwości społecznej. (…) Zdaniem niektórych przedstawicieli doktryny, możliwa jest realizacja, przez dany czyn znamion typu mimo, iż jest on zachowaniem pozbawionym cechy społecznej szkodliwości, czy wręcz społecznie aprobowanym. (…)Wedle W. Woltera kontratypy rodzą się z potrzeb społecznych a zasada ustawowego zamknięcia odnosi się jedynie do typów nie zaś kontratypów, których krąg ustawowy może być węższy lub szerszy, jednak bez pretensji do wyczerpania pełnego zakresu. Jeśli zaś, dany czyn jest wynikiem „uprawnienia”, to nie może on być równocześnie zabronionym przez prawo. Dlatego też, dla W. Woltera np. zabójstwo w obronie koniecznej, jest działaniem prawnym, pozbawionym cechy społecznego niebezpieczeństwa czynu 1. 1 Por. W. Wolter, W sprawie społecznego niebezpieczeństwa i bezprawności, NP 1956, nr 2, s. 74. 2 Zdaniem autorki, w tym ujęciu umyka treść różniąca zachowania legalne z powodu zaistnienia sytuacji kontratypowej, od zachowań prawnokarnie irrelewantnych „od początku” pozbawionych cechy bezprawności i jakiejkolwiek ujemnej społecznej treści. Czyn którego bezprawność wyłączono w warunkach kontratypu nie jest przecież prawnokarnie irrelewantny, gdyby tak było, nie potrzebowano by go usprawiedliwiać za pomocą kontratypu. Jeśli tak jest, to także musi posiadać jakąś treść społeczną, różniąca go od zachowań, którymi nie interesuje się prawo karne. Jeśli przyjąć, proponowaną w tej pracy, definicję pojęcia bezprawności oraz relacji tego elementu struktury przestępstwa do pojęcia karygodności, to problem ten okazuje się być pozornym. Zachowanie pozbawione cechy społecznej szkodliwości czynu nie może zostać uznanym, zgodnie z wartościującym ujęciem bezprawności, za bezprawne - zaś brak cechy bezprawności, wyklucza możliwość zrealizowania przez dany czyn znamion typu. Przyjęcie poglądu przeciwnego, tj. uznawania tego rodzaju czynów za realizujące znamiona typu, ale nie będące przestępstwami, z uwagi na zaistnienie kontratypu, czy brak społecznej szkodliwości czynu, jest oczywiście możliwe z dogmatycznego punktu widzenia. Oznacza to jednak, że w krąg czynów, wobec których należy dokonać wartościowania prawnokarnego, należy wciągnąć jako np. przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu, wszystkie zabiegi medyczne, także te ratujące życie, choćby należały do mało ryzykownych i wykonanych lege artis. Dlatego też, wydaje się, że koncepcja proponowana przez A. Zolla, jest wbrew stawianym jej zarzutom „życiowa” i „zrozumiała”. Nadto oddaje standardy państwa prawnego, gdyż nie dopuszcza do prawnokarnego wartościowania czynów, które nigdy nie powinny być przedmiotem zainteresowania prawa karnego. Prawo karne państwa prawnego nie może rościć sobie pretensji do rozstrzygania, we własnym zakresie, o przestępności czynów, które nie stanowią społecznie nieakceptowalnego zagrożenia dla dóbr prawnych, czy wręcz im służą. Przyjęcie przeciwnego poglądu oznacza, że zasada ultima ratio prawa karnego jest pustą deklaracją, bo faktycznie prawo karne może „interesować się” nawet najbardziej chwalebnym, z punktu widzenia dóbr prawnych, zachowaniem i dopiero po stwierdzeniu, że zachowanie takie realizuje znamiona typu, wyłączyć jego przestępność, na podstawie którejś z klauzul zawartych w kodeksie karnym. (…) Formalne ujecie bezprawności powoduje konieczność mnożenia w nieskończoność kontratypów pozaustawowych oraz poszukiwania 3 uzasadnienia wyłączenia ich bezprawności2. Tymczasem w prezentowanym w tym opracowaniu ujęciu wyłączenie bezprawności za pomocą kontratypu wymaga gruntownego uzasadnienia, gdyż w istotny sposób ogranicza ochronną funkcje prawa karnego. Jeśli przyjmuje się formalne ujęcie bezprawności, to uzasadnienia dla egzystencji licznych kontratypów pozaustawowych nie można oczywiście doszukiwać się w kolizji dóbr, gdzie bilans zysków i strat w dobrach prawnych powoduje, że dana kategorie zachowań niejako „mimo wszystko” wtórnie legalizujemy. Byt tego rodzaju kontratypów J. Warylewski uzasadnia możliwością zastosowania analogii na korzyść sprawcy dzięki, której np. „kontratypem zabiegów lekarskich objąć zarówno zabiegi kosmetyczne, jak i sterylizację czy transseksualizm (zabieg chirurgiczny zmiany płci)”3. Przy proponowanym w tej pracy ujęciu bezprawności, żadne z wymienionych w przykładzie zachowań nie potrzebuje legalizacji na zasadzie kontratypu, gdyż nie godzi w dobro prawnie chronione w sposób niezgodny z regułami z nim postępowania. Zachowanie takie nie jest zatem bezprawne, społecznie szkodliwe, nie realizuje znamion typu. Tą konstrukcję teoretyczną należy uznać za lepszą, z punktu widzenia zasad państwa prawnego oraz autorytetu, powagi i powszechnego zrozumienia norm prawa karnego (…) Drugą wadą powyższego rozumowania jest pomijanie przez nie faktu, iż normy prawa karnego stanowione są w celu ochrony dóbr prawnych, a każdy kontratyp stanowi ograniczenie zakresu tej ochrony. Nawet jeśliby przyznać sądom kompetencje do zmieniania postanowień ustawodawcy, to pozostaje pytanie, czy tak niejasne kryteria jak „usprawiedliwione potrzeby i oczekiwania społeczne” zawsze będą sędziemu służyły odpowiednimi miernikami oceny, czy w danej sytuacji powinien poświęcić dobro prawnie chronione odmawiając mu ochrony. Takie ujęcie ogranicza ochronną funkcję prawa karnego. J. Warylewski uważa, że treść kontratypów pozaustawowych miałaby być kształtowana przez doktrynę, orzecznictwo czy zwyczaj4. Nie są to jednak w naszym systemie źródła prawa, 2 Por. J. Warylewski, Kontratypy wiosenne, Pal. 1999, nr 7 – 8, s. 24 i n. Przy tak formalnym ujęciu bezprawności koniecznym jest wyróżnienie np. kontratypu, śmigusa-dyngusa, topienia marzanny, sobótki, dożynek, prima aprilis etc. w celu wyłączenia bezprawności towarzyszących obchodom tych obrzędów zachowań. Tymczasem można je uznać za prawnokarnie irrelewantne z powodu braku bezprawności, ale nie wyłączonej za pomocą kontratypu ale pierwotnie - jako zachowania nie naruszające reguły postępowania z dobrem. Przeciwnikiem mnożenie ponad miarę kontratypów ustawowych i pozaustawowych jest np. H. Rajzman, dla którego postęp w tej rozbudowie nadwątlał rację bytu materialnej istoty przestępstwa (tenże, Zagadnienie „kontratypów” w projekcie kodeksu karnego PRL, PiP 1963, z. 3, s. 514). 3 J. Warylewski, Prawo Część ogólna, wyd. II, Warszawa 2004, s. 21. 4 Por. J. Warylewski, jw., s. 22. 4 nadto można im postawić wszystkie przedstawione powyżej zarzuty, co do wpływu takiego ujęcia na realizacje funkcji ochronnej prawa karnego (…) Jak trafnie zauważa A. Zoll, jeśli polski ustawodawca wprowadził do ustawy materialny element definicji przestępstwa, to logiczną konsekwencją takiego rozwiązania, jest potrzeba podwójnego warunkowania bezprawności. Od strony merytorycznej, poprzez społeczną szkodliwość konkretnego czynu i od strony formalnej, poprzez ustawową określoność czynu. Z prawa de Morgana dla koniunkcji wynika zaś, że brak któregoś z tych dwóch elementów prowadzić musi do wyłączenia bezprawności takiego zachowania 5. Bezprawność jest zatem taką cechą czynu, która nie może być rekonstruowana wyłącznie w oparciu o elementy formalne6. Owych „elementów formalnych” nie sposób zrekonstruować nie odwołując się do okoliczności „materialnych”, uzupełniających literę ustawy. Jedynym wyjątkiem, dla którego możliwe jest zrealizowanie znamion ustawowych, jednak przy braku cechy bezprawności, są kontratypy. Jednak problematyka okoliczności wyłączających bezprawność nie stanowi wcale „miękkiego podbrzusza” tej koncepcji teoretycznej. Brak bezprawności w sytuacji kontratypowej jest bowiem wtórnym brakiem bezprawności, nie pierwotnym. W tym opracowaniu przyjęto pogląd o pełnej adekwatności wartościująco ujmowanej bezprawności i przepisu prawa, gdyż tylko takie ujęcie zapewnia praworządną wykładnię przepisu prawa karnego. W tej perspektywie, zarówno zasada nullum crimen sine periculo sociali, jak i nullum crimen sine lege poenali, pełnią funkcję gwarancyjną, tj. zawężającą w stosunku do kręgu, jaki wyznaczałaby tylko jedna z nich samodzielnie, zakres czynów będących przedmiotem zainteresowania prawa karnego. Oczywiście, także praworządnemu ustawodawcy może się zdarzyć, że nie zmieni na czas przestarzałego przepisu, penalizującego zachowanie, które wedle jego własnych aktualnych ocen, nie posiada cechy społecznej ujemności. Może też się zdarzyć, że z różnych przyczyn, czy to zupełnego niedostrzeżenia, czy też nienajtrafniejszego ubrania w słowa ustawy, jakaś kategoria czynów społecznie szkodliwych nie doczeka się piętna bezprawności, są to jednak sprawy, które winny być rozwiązywane tam gdzie powstały, czyli na płaszczyźnie generalno – abstrakcyjnej. W konkretnej zaś sytuacji organowi stosującemu prawo nie wolno podważać ocen ustawodawcy, choć ma on oczywiście środki „sygnalizowania” mu, iż powinien je, ze wspomnianych względów, 5 6 A. Zoll, Okoliczności. wyłączające bezprawność czynu, Warszawa 1982 s. 84 – 85. Por. R. Zawłocki, Pojęcie i funkcje społecznej szkodliwości czynu w prawie karnym, Warszawa 2007, s. 337. 5 zmienić(art. 193 Konstytucji RP). Przyjęcie proponowanych w tym opracowaniu tez, wcale nie zmusza sądu do wydania wyroku niesprawiedliwego i jednocześnie pozostawia poza prawem karnym czyny, które w żadnym razie w państwie praworządnym, nie powinny być nawet przedmiotem jego zainteresowania (…) Nie można się zgodzić z R. Zawłockim, że zwolennicy prezentowanej w tej pracy definicji bezprawności, godzą się na uznanie społecznej szkodliwości czynu za element bezprawności7. Gdyby prezentowaną tu koncepcję istotnie zubożyć w podobny sposób, to prawdziwym byłoby twierdzenie, że można do niej odnieść zarzut „błędnego koła”, tj., że „bezprawność materialna wymaga wpierw stwierdzenia bezprawności formalnej, bezprawność formalna zaś wymaga stwierdzenia podstawy wyznaczenia bezprawności materialnej, tj. cechy antyspołeczności”8. Podstawowym założeniem koncepcji teoretycznej A. Zolla, jest zdecydowane oddzielenia od siebie zakresów pojęć bezprawności i karygodności. Mylenie, czy też utożsamianie, tych dwóch pojęć, powoduje przyznanie prawu karnemu autonomii, samoistności w decydowaniu o tym, co można nazwać czynem zabronionym, czy też przestępstwem. Głównym argumentem przeciwników badania bezprawności, nim przystąpi się do badania realizacji ustawowych znamion, oraz stopnia społecznej szkodliwości czynu i występowania cechy karygodności, jest brak wyrażenia expressis verbis w przepisach karnych znamion, które w tej pracy uznano za bezwzględnie potrzebne do zbadania występowania cechy bezprawności. Za A. Zollem, należy jednak zauważyć, że sam zespół znamion jest tworem teoretycznym wynikającym z ustawy, dlatego odczytanie każdego tekstu i przypisanie mu określonej treści, jest zawsze stosowaniem wykładni danego tekstu9. Gwarancyjna funkcja ustawowych znamion nie zostanie zagrożona, jeżeli rezultat wykładni uzyskany przy pomocy określonej metody, nie będzie wykraczał poza rezultat wykładni językowej. Zaś proponowana tu metoda w każdym razie znacznie go, w stosunku do wykładni literalnej, zawęża. Jeśli konkretny czyn, realizujący znamiona typu 10, ma być określony jako społecznie szkodliwy, to musi być uprzednio uznany za bezprawny, gdyż zgodnie z tym, co 7 R. Zawłocki, Pojęcie..., s. 329. R. Zawłocki, Pojęcie..., s. 334. 9 A. Zoll zwraca także uwagę, ze możliwość dekodowania z przepisu prawa karnego normy sankcjonowanej (czyli decydującej o bezprawności) jest uboczną właściwością przepisów tej gałęzi prawa (Karalność i karygodność czynu jako odrębne elementy struktury przestępstwa [w:] Teoretyczne problemy odpowiedzialności karnej w polskim oraz niemieckim prawie karnym, Wrocław 1990, s. 103). 10 Typ przestępny to zatem typ bezprawia karnego (abstrakcyjnie rozumiany stopień społecznej szkodliwości określonej kategorii zachowań, typ społecznej szkodliwości związany z określoną kategorią czynów). 8 6 wykazano wcześniej, tylko czyny bezprawne (w sensie: sprzeczne z całym porządkiem prawnym) mogą być społecznie szkodliwe (… ) Społeczna t reść zachowań „for malnie bezprawnych” realizując ych „pozornie znamio na t ypu” Ściśle formalne ujęcie bezprawności nakazuje uznać, że w rzeczywistości często mają miejsce sytuacje, powodujące że ustawowy typ przestępstwa „strzela poza cel”, w ten sposób, że nadaje on piętno karalności czynom, które w danym układzie okoliczności nie są społecznie szkodliwe. Konieczność ich legalizacji powoduje nadmierne rozbudowanie katalogu kontratypów pozaustawowych albo „innych okoliczności”, które w danym konkretnym przypadku decydowałyby o braku społecznego szkodliwości czynu i jedynie „formalnej bezprawności”. Poszczególni autorzy nie są bowiem w stanie ustalić, jakie okoliczności miałyby zadecydować o nieprzestępności całych kategorii czynów „formalnie bezprawnych”: zwyczaj, przestarzałość danej normy, znikomy stopień społecznej szkodliwość czynu, kontratyp pozaustawowy, inne okoliczności – co zawsze grozi osłabieniem funkcji ochronnej prawa karnego. W praktyce, dopuszczenie takiej sytuacji oznacza bowiem, znaczną dowolność i przełamanie zasady równości wobec prawa. Tymczasem, jeśli przyjąć, że rozważany czyn na pierwszy rzut oka pozornie realizujący znamiona typu, nie ma w sobie żadnej ujemnej treści, to przy proponowanym w tej pracy ujęciu bezprawności i modelu struktury przestępstwa, po prostu uznamy go za legalny, prawnokarnie irrelewantny, co oznacza, że nie ma nawet możliwości zbadania czy realizuje znamiona typu. Tym samym, pojęcie „formalnej bezprawności” czy „realizacji znamion typu pozbawione materialnej treści” stają się zbędną nazwą pustą 11(…) Przeciwnicy preferowanej w tej pracy definicji bezprawności, twierdzą że w tym ujęciu to prawo będzie nadawać czynom cechę społecznej szkodliwości (niebezpieczeństwa)12 oraz, że teza o adekwatności zakresów społecznej szkodliwości i bezprawności, każe twierdzić, że usunięcie normy prawnej likwiduje też społeczną szkodliwość 13. Błędną jest sugestia, że pogląd A. Zolla mówiący o tym, że bezprawność nie może być rekonstruowana jedynie w oparciu o elementy formalne, ale także sprowadza się do 11 12 13 . Wolter, W sprawie społecznego niebezpieczeństwa i bezprawności, NP 1956, nr 2s. 77. Por. W. Świda, Prawo karne, wyd. III, Warszawa 1986, s. 133 - 135. Por. T. Kaczmarek, W sprawie istoty i charakteru art. 26 k.k., Nowe Prawo 1972, nr 1, s. 43. 7 pewnych reguł ocennych oznacza, że temu Autorowi chodzi o ocenę poszczególnych zachowań wedle „przyjętego przez nasze społeczeństwo niepisanego systemu wartości”. W proponowanym tu ujęciu, społeczna szkodliwość to termin ocenny, zależny w tym sensie od ustawodawcy i stanowionych przez niego norm, że są one doprecyzowaniem zrębowych zasad zawartych w ustawie zasadniczej. Jednak nie wykluczone są sytuacje, w których ustawodawca „nie spostrzegł”, że jakaś kategoria zachowań, wedle przyjętych przez niego samego kryteriów (których trzon nadał mu ustrojodawca), winna zostać oceniona negatywnie, jako społecznie szkodliwa i bezprawna. Ustawodawca może także „strzelić poza cel”, formułując kontratyp, który będzie legalizował zachowania, które winny być uznawane, w jego własnej ocenie, za społecznie szkodliwe. Wartościujące ujęcie bezprawności oznacza, że nie ma możliwości, aby znamiona formalne nie pokrywały się z ich merytorycznym zakresem, a możliwa jest jedynie sytuacja, w której ustawodawca jeszcze nie opisał w ustawie jakiegoś zachowania, które z punktu widzenia jego własnych kryteriów oceny, winno uchodzić za społecznie szkodliwe, bądź zrobił to nieudolnie. (…) W opinii przeciwników tak ujmowanej bezprawności, powoduje ona, że w krąg znamion typu włączane są znamiona nieopisane w ustawie. Przeciwko włączeniu znamienia dobra prawnego do znamion typu czynu zabronionego występuje J. Warylewski. Zdaniem tego Autora, do znamion typu czynu należy zaliczyć tylko to, co zostało wyraźnie w zakazie karnym wyrażone „wprost”, tym samym należy wykluczyć „wskazanie na określone dobro prawne, którego ochronie zakaz służy”, gdyż „znamiona dorozumiane nie mogą decydować o pozytywnej odpowiedzialności karnej sprawcy. Byłoby to nieuprawnione rozszerzenie zakresu penelizacji”14.(…) Gdyby włączenie do zestawu znamion dobra prawnego, bez względu na teoretyczne zalety takiej konstrukcji miałoby, choć w jednym przypadku, objąć zakresem penalizacji czyny, które bez dodania owego znamienia, nie realizowałyby znamion typu, to w myśl podstawowych zasad gwarancyjnych prawa karnego, należałoby czym prędzej z takiego poglądu zrezygnować. Tymczasem, wprowadzenie do znamion typu elementu dobra prawnego, dla którego ochrony dany zakaz został ustanowiony, gwarantuje wykluczenie z kategorii czynów realizujących znamiona typu, olbrzymiej ilości tych wszystkich czynów dla uniewinnienia sprawców, których sąd musiałby uciekać się do „formalnej bezprawności”. Brak dobra prawnego wśród znamion typu, oznacza zawsze 14 Por. J. Warylewski, Prawo..., s. 201. 8 zdecydowane poszerzenie zakresu penalizacji i to w sposób zupełnie absurdalny i niezgodny z zasadą proporcjonalności, bo o zachowania społecznie korzystne lub społecznie akceptowalne. „Sprawców” tych czynów sąd mógłby w takim układzie „uniewinnić” na zasadzie jakiegoś „wyjątku od reguły”. Dlatego też, w żaden sposób z tezą J. Warylewskiego, zgodzić się nie można. Z powyższych powodów należy uznać, że zachowanie wykazujące „czysto zewnętrzną zbieżność zachowania z czynem stypizowanym” 15, wcale nie musi być czynem karalnym. W tym miejscu należy się rozprawić z niektórymi wyróżnianymi przez doktrynę tzw. kontratypami pozaustawowymi, m.in. „zabiegu lekarskiego” czy „zgody pokrzywdzonego”. Nieryzykowny zabieg lekarski, służący ochronie życia lub zdrowia, tj. dobra prawnie chronionego, nie potrzebuje być usprawiedliwiany za pomocą konstrukcji pozaustawowego kontratypu „zabiegu lekarskiego” lub „działania w ramach szczególnych uprawnień i obowiązków”16. Konstytucja nie zezwala ustawodawcy sklasyfikować jako bezprawny, a tym bardziej karalny, zabiegu lekarskiego, który nie dość, że nie narusza reguł postępowania z chronionym pozornie realizując znamiona przepisu prawa karnego dobrem, ale służy jego ratowaniu. Zachowanie służące ochronie jakiegoś dobra, nie może być jednocześnie uznane za zachowanie zagrażające temu dobru, przeciwna teza zawierałaby bowiem wewnętrzną sprzeczność 17. Jeżeli zatem zachowanie lekarza nie stanowi ataku na dobro prawnie chronione, nie jest naruszeniem reguł z nim postępowania, to nie może być ono zachowaniem bezprawnym nie ma zatem przyczyny, dla której miałoby ono wchodzić w zakres zainteresowań jakichkolwiek norm prawa karnego, w tym też tych dotyczących kontratypów. Na podobną krytykę zasługuje w pewnych warunkach pogląd wyróżniający pozaustawowy kontratyp zgody pokrzywdzonego. W przypadku tzw. dóbr o względnej wartości społecznej, tj. takich, co do których nie ma wątpliwości, że ich dzierżyciel może nimi swobodnie dysponować, należy przede wszystkim zbadać, czy aby dobrem prawnie chronionym w omawianych sytuacjach nie jest właśnie swoboda dysponowania dobrem prawnym, nie zaś inne dobro w znaczeniu jedynie fizykalnym18. Taką sytuacją jest 15 I. A n d r e j e w, Rozpoznanie znamion przestępstwa, Warszawa 1978, s. 75. Por. A. M a r e k, Prawo karne. Zagadnienia teorii i praktyki, red. A. Marek, Warszawa 1986, s. 183; W. Ś w i d a, Prawo karne, Warszawa 1986, s. 141. 17 A. Z o l l, Okoliczności…, s. 88. Podobnie J. Ś l i w o w s k i, Prawo…, s. 164 – 172. 18 A. Z o l l, Okoliczności…, s. 92 i n. Także J. Śliwowski przychyla się do tezy, że o ile do ochrony dobra o „niewielkiej cenności społecznej” wagi nie przykłada sam „pokrzywdzony” to czyn naruszający to dobro nie jest zachowaniem bezprawnym (zob. J. Ś l i w o w s k i, Prawo…, s. 148 - 149). 16 9 chociażby tatuowanie ciała czy też zabieg operacyjny wykonany jedynie w celu — jak to określił J. Śliwowski, „poprawy błędów piękności”19 „pokrzywdzonego” dysponenta dobra. Osoba wykonująca taki zabieg realizuje zapewne znamiona niejednego z typów czynów zabronionych skierowanych przeciwko zdrowiu, w dodatku nie działa w celu ochrony, ratowania czy pomnożenia dobra prawnie chronionego, co by ten czyn mogło usprawiedliwiać. Należy jednak przyjąć, że taki specjalista (kosmetyczka, chirurg specjalista z zakresu medycyny estetycznej), o ile wykonuje wspomniane zabiegi zgodnie ze wszystkimi wiążącymi je regułami sztuki, nie popełnia czynu bezprawnego, gdyż nie atakuje żadnego dobra — tym samym nie popełnia czynu karalnego. W tych przypadkach dobrem prawnie chronionym jest bowiem, swoboda dysponowania swym wizerunkiem, wyglądem i innymi dobrami osobistymi, a nie np. walory sylwetki dysponenta dobrem. Społeczna t reść zachowań podjętych w warun kach „ryzyka dni a cod zienn ego” (…) Dobra prawne muszą uczestniczyć w obrocie społecznym, co nie jest możliwe bez narażania ich na pewne niebezpieczeństwo. W takim razie, czy jazda samochodem nie wymaga jednak wtórnej legalizacji przez instytucję kolejnego pozaustawowego kontratypu, tzw. „ryzyka zwykłego” czy „ryzyka dnia codziennego”20? Czy też lepiej, uznać, że istnieje jakaś abstrakcyjnie wyznaczona granica, poniżej której zachowania mogące naruszyć dobro prawnie chronione nie są, mimo takiego ryzyka, uznawane za bezprawne21? Przyjmując koncepcję kontratypową zakładamy, że czyn podejmowany w warunkach „ryzyka zwykłego” wyczerpuje znamiona przestępstwa nieumyślnego, a jego bezprawność jest wyłączona, jeżeli wypełnia on jednocześnie znamiona kontratypu 22. Trudno sobie jednak wyobrazić możliwość zgeneralizowania przez ustawodawcę wszystkich cech indywidualnych wszystkich czynności wchodzących w zakres pojęcia „ryzyka dnia codziennego” w syntetycznie ujętym przepisie, tak aby można je było odróżnić od zachowań bezprawnych. 19 J. Ś l i w o w s k i, Prawo karne, wyd. II, Warszawa 1979, s. 160. W literaturze wyróżnia się różne odmiany ryzyka dnia codziennego, jak np. ryzyko komunikacji drogowej, ryzyko sportowe, zabiegów lekarskich, gospodarcze. Podział ów nie jest jednak istotny z punktu widzenia omawianych tu zagadnień (por. K. R o z e n t a l, W sprawie karnoprawnego charakteru tzw. ryzyka zwykłego, PiP 1991, z. 4, s. 56). 21 Ku takiemu rozwiązaniu skłaniają się m.in. A. Z o l l, Okoliczności…, s. 100; K. R o z e n t a l, jw., s. 62 – 66. Istnieją także koncepcje, mówiące, że rozstrzygnięcie problemu ryzyka zwykłego może nastąpić na płaszczyźnie winy (A. G u b i ń s k i, Wyłączenie bezprawności czynu. O okolicznościach uchylających społeczną szkodliwość czynu, Warszawa 1961, s. 305). 22 K. R o z e n t a l, jw., s. 58 i n. 20 10 „Kontratyp”, podobnie jak „typ”, musi być bowiem określony i stypizowany23. Tymczasem wytyczenie granic kontratypu „ryzyka zwykłego” nie byłoby rzeczą możliwą z uwagi na różnorodność sytuacji, które zakres tego kontratypu miałby obejmować. Granice „ryzyka dnia codziennego” nie dość, że są zmienne w poszczególnych dziedzinach życia, to jeszcze nierzadko niemożliwe do wytyczenia bez uwzględnienia warunków konkretnej sytuacji 24. Ze względów celowościowych lepiej przyjąć, że wiedza i doświadczenie z dziedzin wiedzy, których przedmiotem zainteresowania jest dane dobro, wykształciły pewne obiektywne reguły postępowania z nim, reguły opierające się na prawach przyrody lub też z uwagi na poziom skomplikowania będące tworami normatywnymi (np. reguły ruchu drogowego, zasady prawidłowego gospodarowania) 25. Reguły te wyznaczają granicę akceptowanego społecznie ryzyka – granicę poniżej której mamy do czynienia z działaniami legalnymi pierwotnie26. Prawnokarna irrelewantność zachowań podjętych w warunkach „ryzyka zwykłego” jest więc wynikiem nie przekroczenia pułapu społecznie dopuszczalnego ryzyka, nie zaś braku narażenia dobra na nawet minimalne niebezpieczeństwo doznania jakiegoś uszczerbku. Zespół reguł postępowania z danym dobrem jest zatem kompromisem pomiędzy koniecznością zapewnienia dobru prawnemu ochrony a koniecznością wykorzystywania go w społecznym obrocie (…) Wydaje się, że przyjęcie tezy o pierwotnej legalności czynów podejmowanych w warunkach „ryzyka zwykłego” jest lepszym rozwiązaniem także z punktu widzenia dyrektyw zasady proporcjonalności. Nie wolno przecież zakazywać zachowań nie będących sprzecznymi z powszechnie przyjętym porządkiem społecznym, a wszystkie zachowania z zakresu typowej aktywności ludzkiej nie dość, że z porządkiem społecznym sprzeczne nie są, to wręcz go stanowią, nie spotykając się z ujemną ocena społeczną. Takie ujęcie sprzyja także zabezpieczeniu gwarancyjnej funkcji prawa karnego 27. Pozwala nie rozszerzać zakresu stosowania ustawy karnej na wszystkie dziedziny aktywności ludzkiej, w których istnieje choćby niewielkie prawdopodobieństwo naruszenia prawnokarnie chronionego dobra i tym samym uniknąć sprowadzenia tej gałęzi prawa do absurdu. Konsekwencją takiego poglądu jest przyjęcie stanowiska mówiącego, że przestępstwo nieumyślne charakteryzuje się stroną przedmiotową nie ograniczającą się do 23 W. W o l t e r, O kontratypach i braku społecznej szkodliwości czynu, PiP 1963, z. 10, s. 506. K. R o z e n t a l, W sprawie…, s. 60. 25 A. Z o l l, Okoliczności…, s. 96. 26 A. Z o l l, Okoliczności…,, s. 96. 27 Szerzej K. R o z e n t a l, W sprawie…, s. 61. 24 11 spowodowania opisanego w ustawie skutku, w jakikolwiek sposób, ale w efekcie naruszenia prawideł ostrożnego postępowania. Oznacza to, że do ustawowych znamion typu czynu zabronionego, choć nie zawsze wymienianych w trzonie ustawowej określoności, należy także przestrzeganie reguł postępowania z chronionym przez ten typ dobrem. Czynem zabronionym z uwagi na niebezpieczeństwo jakie stanowi dla dobra prawnego może być zatem tylko taki czyn, który narusza reguły postępowania z nim. Gwoli sprawiedliwości należy przyznać, że pojęcia typowej aktywności ludzkiej, granicy społecznie tolerowanego ryzyka, powszechnie przyjętych reguł postępowania z danym dobrem nie są pojęciami ostrymi. Pozostawiają ustawodawcy wcale nie małe pole do podejmowania arbitralnych decyzji. Pojęcia te mieszczą w swym zakresie także takie zachowania, których społeczna pożyteczność, niewielki stopień zagrożenia dla dobra chronionego prawem, konieczność ich podejmowania w życiu codziennym, nie są już tak oczywiste, jak np. w przypadku zabiegu operacyjnego ratującego ludzkie życie, czy ruchu pojazdów mechanicznych. W podręcznikach akademickich często wyróżnia się niektóre z tych sytuacji nawet jako odrębne typy kontratypów pozaustawowych. Są to np. ryzykowne zabiegi z dziedziny medycyny estetycznej28, pewne bardzo urazowe dyscypliny sportowe, wychowawcze karcenie nieletnich, zabieg usunięcia ciąży 29. Do tej kategorii zalicza się także niektóre działania podejmowane w ramach przyznanych przez prawo uprawnień, jak np. dozwolone ustawowo użycie broni palnej wobec człowieka lub innych środków bezpośredniego przymusu przez funkcjonariuszy uprawnionych ku temu służb 30. Znajdują tu swe miejsce także niektóre powszechnie kultywowane zwyczaje, jak np. polewanie wodą w poniedziałek wielkanocny, wręczanie lekarzowi lub personelowi medycznemu książki, alkoholu czy słodyczy31. Wszystkie te zachowania pozornie realizują znamiona poszczególnych typów czynów zabronionych, stanowią co najmniej zagrożenie dla dobra chronionego prawem, a i często nie są też pozbawione ujemnej oceny społecznej. Nie są one jednak uznawane za bezprawne, konsekwencją czego jest ich prawnokarna irrelewentność. Jednakże nad niektórymi z wymienionych przykładów można się poważnie zastanawiać, czy wciąż jeszcze mamy do czynienia ze społecznie tolerowanym ryzykiem 28 Na pewne niedoceniane aspekty społecznej użyteczności medycyny estetycznej zwraca uwagę Jerzy Śliwowski: „Cele które jej przyświecają nie są w zasadzie niezgodne z prawem dążącym do możliwie szerokiej popularyzacji estetyki i piękna”, zob. J. Ś l i w o w s k i, Prawo…, s. 160. 29 A. M a r e k, Prawo…, s. 182–192; W. Ś w i d a, Prawo karne, wyd. III, Warszawa 1986, s. 156–158. 30 Tak W. Ś w i d a, jw., s. 157. 31 A. M a r e k, Obrona konieczna w prawie karnym na tle teorii i orzecznictwa Sądu Najwyższego, Warszawa 1979, s. 22. 12 i zachowaniem zgodnym z regułami postępowania z dobrem prawnym, czy też z kolizją dóbr prawnie chronionych, zasługującą na posłużenie się instytucją kontratypu. Co więcej, wydaje się, że dla części trudno byłoby znaleźć takie usprawiedliwienie, które wskazywałoby na korzystny wynik bilansu zysków i strat uzasadniający ich brak bezprawności w obliczu zasady proporcjonalności. Jeżeli jednak np. boks jako, dyscyplina sportu, jest uznawany za legalny, a walka toczy się z zachowaniem wszelkich dotyczących go reguł, to nawet w przypadku poważnego naruszenia dóbr jednego z bokserów, działanie drugiego nie będzie działaniem nielegalnym, gdyż nie naruszył on reguł postępowania z danym dobrem i nie przekroczył społecznie akceptowalnego poziomu ryzyka. Co najwyżej można zadać pytanie: czy skoro bokserzy przestrzegając reguł obowiązujących w dziedzinie życia jaką jest niewątpliwie boks często powodują poważne szkody w dobrach prawnych innych bokserów, nie przynosząc w zamian równoważących je korzyści społecznych, to czy nie powinny reguły te ulec zmianie, z uwagi na zasadę dostatecznej ochrony dóbr konstytucyjnych? Dopiero w razie delegalizacji boksu lub niektórych form jego uprawiania (np. walki bez kasku) można z prawidłowo zadanych ciosów uczynić bokserowi zarzut. Za bezprawne należy jednak uznać zachowania zawodników mające miejsce niejako „poza” toczącą się grą i wbrew jej podstawowym zasadom. Dobrym przykładem może być bokser odgryzający przeciwnikowi ucho albo uderzający przeciwnika w części ciała w które uderzenia jest zdecydowanie zakazane przez regulamin walki lub hokeista traktujący kijem kolegę z konkurencyjnej drużyny z dala od centrum walki lub w jej przerwie bądź uderzający głową kolegi o bandę (…) Skutkiem przyjęcia proponowanego w tej pracy ujęcia bezprawności jest wyciągnięcie poza nawias czynów prawnokarnie relewantnych nie tylko zabiegów lekarskich, ale także innych kategorii czynów wyróżnianych w doktrynie jako kontratypy pozaustawowe. „Kontratypy” ryzyka sportowego, wychowawczego karcenia nieletnich, zwyczaju (np. wyróżniane w doktrynie kontratypy napiwku, śmingusa dyngusa, ślubu romskiego), obowiązków i uprawnień służbowych, prawa samopomocy, ryzyka dnia codziennego, można zakwalifikować jako grupy zachowań nie naruszających w odbiorze społecznym (lub w przypadku obowiązków i uprawnień służbowych także w obliczu prawa) reguł postępowania z dobrem, jeśli tylko w odbiorze społecznym dane zachowanie realizujące znamiona takiego „kontratypu” istotnie nie uchodzi za ujemnie oceniane w stosunku do danego dobra. Nie są to więc ani okoliczności wyłączające bezprawność, ani tym bardziej 13 społeczną szkodliwość czynu. Ich dalsze wartościowanie, pod kątem badania ich społecznej treści, czy występowania cechy karygodności nie posiada zatem sensum (…) R. Zawłocki uważa, przyjęcie kryterium reguł postępowania z dobrem, za posunięcie błędne. Zdaniem tego Autora, „reguły społecznej tolerancji” dla naruszenia dobra prawnego nie są najlepszym kryterium, gdyż nieraz są ze sobą sprzeczne, ponieważ ich źródła są różne „od moralności po akt prawny”. R. Zawłocki dodaje, że „o takich regułach można mówić tylko w stosunku do określonych grup społecznych”, a „miano powszechności można przyznać jedynie regułom dotyczącym dóbr podstawowych (...)”32. Tymczasem reguły wiedzy i doświadczenia życiowego mają w odniesieniu do wielu kwestii oparcie w danych empirycznych zgromadzonych przez nauki przyrodnicze, w innych zaś sytuacjach istotnie wymagają konkretnej, choć nie opartej na tak „twardych” merytorycznych przesłankach oceny. Przede wszystkim zaś nie wyznaczają granic społecznie akceptowalnych naruszeń norm prawa, tak jak przyjmuje to R. Zawłocki, ale przeciwnie, w koncepcji A. Zolla wyznaczają właśnie treść owych norm. Zarzuty R. Zawłockiego dziwią tym bardziej, że jego własna koncepcja kryteriów oceny opiera się na proporcjonalności popełnionego przestępstwa (wagi czynu), ujmowanego jako naruszenie ładu moralnego stanowiącego podstawę porządku społecznego: „Sprawiedliwa ocena opiera się w tym ujęciu na wartościach społecznych, które stanowią podstawę wyróżnienia dóbr karnoprawnie chronionych”33. Zaproponowane przez tego autora kryterium, co zdaje się zauważać sam jego twórca, nie jest precyzyjne. Niejasność zaproponowanej przez R. Zawłockiego koncepcji teoretycznej wykazuje już sam przytoczony przez tego Autora przykład. R. Zawłocki na przykładzie meczu I ligowego, w którym jeden zawodnik kopie w nogę zawodnika z drużyny przeciwnej mimo, iż ten wcale nie znajduje się w danej chwili przy piłce i powoduje u pokrzywdzonego otwarte złamania kości piszczelowej (art. 157 § 1 k.k.) wskazuje, że w tej sytuacji dochodzi do kolizji dwóch reguł, z jednej strony braku przyzwolenia społecznego na wyrządzanie tego rodzaju uszkodzeń ciała, z drugiej zasadniczego przyzwolenia na wyrządzanie obrażeń tego typu w sportach kontaktowych, jako naturalnej konsekwencji uprawiania przez człowieka określonej aktywności fizycznej34. R. Zawłocki dodatkowo komplikuje swe rozważania wyrażając pogląd, że w opinii kobiet – a więc połowy społeczeństwa – takie zachowanie nie jest wartościowane negatywnie w myśl 32 R. Zawłocki, Pojęcie..., s. 250. R. Zawłocki, jw., s. 264. 34 R. Zawłocki, jw., s. 266 – 267. 33 14 zasady: „mogą się nawet pozabijać”35. Ostatecznie zdaniem tego Autora, zwycięży reguła druga nakazująca „nisko ocenić karygodność takiego czynu” 36. Zdaniem autorki tej pracy, omawiane zachowanie należy wartościować inaczej niż to czyni R. Zawłocki. Na gruncie proponowanej przez A. Zolla koncepcji, bez względu na płeć podmiotu dokonującego wartościowania, ocena zachowania piłkarza przedstawia się zupełnie odmiennie. Jeśli piłkarz piłkarzowi złamie nogę podczas gry w ramach dozwolonej przez przepisy „walki” o piłkę, to czyn taki nie jest naruszeniem reguły postępowania z dobrem i nie może zostać oceniony jako bezprawny mimo, iż doprowadził do skutku opisanego w art. 157 § 1 k.k. Jednak, jeśli do uszkodzenia ciała piłkarza doszło wprawdzie przed gwizdkiem lecz w sytuacji, której nie wolno zaliczyć do dozwolonych przez przepisy reguł gry w piłkę nożną (np. uderzenie „z Zidana” piłkarza przeciwnej drużyny, wzmiankowane kopnięcie przeciwnika jednak „nie przy okazji” próby dozwolonego przez zasady gry w piłkę nożną uzyskania lub utrzymania się przy piłce) 37 to należy uznać, że doszło do naruszeniem reguły postępowania z dobrem, piłkarz popełnił czyn zabroniony (w rozumieniu art. 115 § 1 k.k. – tj. bezprawny o znamionach opisanych w ustawie karnej), który winien dalej wartościowany pod kątem zbadania jego społecznej treści (posiadania cechy karygodności) oraz winy piłkarza. Ostatnio ciekawego przykładu i przyczynku do dyskusji dostarczył tzw. kontratyp ślubu romskiego. „Poślubionemu” zgodnie z romskim obrządkiem małoletniej poniżej 15 roku życia, pełnoletniemu „małżonkowi” postawiono zarzut popełnienia przestępstwa obcowania płciowo z małoletnim poniżej 15 roku życia (art. 200 § 1 k.k.). Wydaje się, że w tej sprawie podstawą rozstrzygnięcia jest właśnie ustalenie „reguły postępowania z dobrem” jeśli bowiem uznać, że w stosunku do dziewczynek narodowości romskiej norma sankcjonowana mówiąca o ochronie dobra prawnego w postaci prawidłowego rozwoju psychicznego i fizycznego małoletniego nie ma zastosowania bo np. piętnastolatka narodowości romskiej różni się z uwagi na specyfikę społeczności, w której się urodziła i dorastała od piętnastolatki narodowości polskiej szybszym osiągnięciem dojrzałości 35 Por. R. Zawłocki, jw., s. 266. R. Zawłocki odsyła do „powszechnego odczucia społecznego” opartego na powszechnym społecznym poczuciu sprawiedliwości (jw., s. 267). 37 Za nie mieszczące się w ramach zasad gry w piłkę nożną, a tym samym bezprawne należy też uznać takie podejmowane w praktyce często przez piłkarzy zachowania jak: plucie na zawodnika przeciwnej drużyny, określanie kobiet z najbliższej rodziny piłkarza słowami powszechnie uznanymi za obraźliwe (można oczywiście podejmować próby legalizacji przez reguły zwyczajowe wyznaczające przecież reguły postępowania z dobrem – zdaniem autorki byłaby to jednak próba skazana na niepowodzenie). 36 15 psychofizycznej na tyle, że w tym wieku obowiązują wobec niej „inne reguły postępowania z dobrem” to oznacza to, że współżycie z taką małoletnią tak naprawdę dobra prawnego nie narusza – nie jest więc czynem zabronionym. Wydaje się, że nie jednak ustalenie reguły postępowania nie należy do dogmatyki prawa karnego a w tym przypadku specjalistów z odpowiednich dziedzin (psychologii, psychiatrii, kulturoznawstwa, socjologii). Społeczna t reść okoliczności wyłączających bezp rawność Jednym ze sposobów na tłumaczenie legalizującej funkcji kontratypów jest odwołanie się do pojęcia społecznej szkodliwości czynu, nadto wnioski płynące z tego rodzaju rozważań wpływają na sposób definiowania cechy karygodności czynu. Część doktryny uznała bowiem, że w sytuacji kontratypowej, brak jest przesłanki stanowienia zakazu – społecznej szkodliwości czynu. Kontratyp nie stanowi zatem jakiejś samodzielnej regulacji normatywnej lecz opisuje okoliczności, w których zachowanie nie jest społecznie szkodliwe. Zachowanie wedle tych koncepcji może być „formalnie” sprzeczne z zakazem, jednakże nie bezprawne, ponieważ nie jest społecznie szkodliwe 38. Wydaje się, że złoty środek wskazał A. Zoll, którego koncepcja kontratypu jako kolizji dóbr prawnie chronionych, należycie oddaje istotę kontratypu, pozwalając wskazać różnicę tak „prawną” jak i „materialną” między nimi a czynami przestępnymi, oraz między nimi a czynami prawnokarnie irrelewntnymi. W proponowanym przez tego Autora ujęciu brak bezprawności może być bowiem „pierwotny” bądź „wtórny”, tj. wynikający z dokonanego rachunku zysków i strat po stronie kolidujących ze sobą dóbr prawnych. Czyn taki narusza dobro prawne, narusza regułę z nim postępowania, realizuje trzon społecznej szkodliwości, różni się więc zdecydowanie od zachowań legalnych „pierwotnie”39. Kontratyp to sytuacja, w której dane zachowanie, co do zasady ujemnie wartościowane, z powodu zagrożenia jakie stanowi dla pozytywnie wartościowanego układu stosunków społecznych, tej ujemnej wartości posiadać nie będzie. Ale uchylenie ujemnej oceny wartościującej ma miejsce z powodu dodatniego wyniku bilansu zysków i strat, a nie 38 Np. T. Bojarski opisując istotę okoliczności wyłączających bezprawność czynu. Jak wspomina ten Autor „w pewnych sytuacjach życiowych zachowanie człowieka formalnie wypełniające znamiona określonego typu przestępstwa, nie przedstawia się jako społecznie niebezpieczne i jako takie, zgodnie z materialną definicją przestępstwa nie uchodzi za społecznie niebezpieczne i jako takie zgodnie z materialna definicją przestępstwa nie może uchodzić za czyn przestępny” (tenże, Polskie prawo karne. Zarys części ogólnej, wyd. I, Warszawa 2003, s. 140). 39 A. Zoll, Okoliczności wyłączające bezprawność czynu, Warszawa 1982, s., 86 – 87. 16 braku wyrządzenia jakiejkolwiek szkody w dobru mającym wartość społeczną40. Dlatego też, pogląd A. Zolla na materialną treść kontratypu jako jedyny z prezentowanych w tej pracy nie zaciera istotnej różnicy między brakiem bezprawności z uwagi na brak ataku na wartość społeczną, a brakiem społecznej szkodliwości czynu i brakiem bezprawności wynikającym z bilansu zysków i strat dokonanego w sytuacji kolizyjnej41. Państwo prawne musi wskazać, dlaczego dany czyn mimo, iż narusza regułę postępowania z dobrem, mimo iż narusza ustanowioną w celu jego ochrony normę sankcjonowaną, nie jest jednak oceniany jako bezprawny. Zaatakowanie dobra może być bowiem tylko wtedy uzasadnione społecznie, gdy atak ten służy jednocześnie ochronie jakiegoś innego dobra, również mającego wartość społeczną. Tylko wtedy można mówić o dodatnim rachunku społecznym. Działanie kontratypu polega więc na braku ujemnego wartościowania zachowania, u podłoża którego występuje kolizja między wartością ratowaną a wartością poświęcaną42. Jedyną okolicznością, która może, zgodnie z art. 31 ust. 3 Konstytucji RP, usprawiedliwić naruszenie chronionego prawem dobra jest konieczność zrealizowania innego. Tak więc punktem wyjścia jest tu kolizja dwóch dóbr, którą należy rozwiązać zgodnie z kryteriami wyznaczonymi przez art. 31 ust. 3 Konstytucji RP. Konkretyzację jej postanowień, dyrektywami wskazującymi, które z dóbr pozostających w konflikcie i w jaki sposób należy ratować, są właśnie ustawowe kontratypy. Wskazują one, jak wynikającą z kolizyjności dóbr konieczność poświęcenia jednego z nich rozwiązać tak, aby było to rozstrzygnięcie, zgodnie z zasadą proporcjonalności, „społecznie opłacalne”. Owa społeczna opłacalność tej kategorii zachowań wynika z wyboru „mniejszego zła” w sytuacji konfliktowej. Jeśli zatem jest to „mniejsze zło”, to nie ma powodu, aby dane zachowanie mimo, iż naruszające regułę postępowania z dobrem, ujemnie wartościować. Zachowanie takie, po dokonaniu bilansu zysku i strat, nie może być wartościowane ujemnie, nie jest zatem „społecznie szkodliwe”, choć w zupełnie innym sensie niż zachowania prawnokarnie irrelewantne. Dlatego też, należy odmówić racji poglądowi mówiącemu o istnieniu kontratypów o „różnych” (w tym ujemnych) treściach 40 Por. A. Zoll, jw., s. 102 - 103. A. Zoll, jw., s. 102 – 103. Jak zauważa ten Autor „Zachowanie kontratypowe jest zachowaniem typowym nie tylko od strony formalnej przez realizację znamion ustawowej określoności, lecz również od strony materialnej przez ujęcie wartości rezultatu zachowania (zniszczenie lub zagrożenie dobra) oraz ujemną wartość samego zachowania (naruszenie reguły postępowania). Można w stosunku do kontratypów mówić o braku materialnego elementu bezprawności w postaci społecznej szkodliwości czynu, ale w tym wypadku brak jest jedynie wynikiem bilansu zysków i strat, a nie braku wyrządzenia w ogóle szkody w dobrze mającym wartość społeczną”. 42 Por. Z. Ćwiąkalski,, Błąd co do bezprawności czynu w polskim prawie karnym, Kraków 1991s. 47. 41 17 społecznych, o ile nie dotyczą one kazuistycznych, wyjątkowych, niechcianych przez ustawodawcę wypadków, które jednak na skutek generalizacji znamion kontratypu, szczególnie jeśli znamiona są zredagowane niefortunnie, mogą mieć miejsce. Przy założeniu, że kontratyp polega na kolizji dóbr prawnie chronionych, w wyniku której trzeba jedno z dóbr poświęcić dla ratowania (ochrony) drugiego, tak aby było to społecznie opłacalne, jesteśmy w stanie jednoznacznie stwierdzić, które z konkretnych sytuacji podpadają pod zakres kontratypu ustawowego, a które pod zakres ustawowych okoliczności wyłączających winę, które mieszczą się w jego granicach, a które można nazwać kontratypem pozaustawowym. Tego rodzaju koncepcja kontratypów przecina, czyniąc je bezprzedmiotowymi, liczne spory wynikające z niemożności ustalenia wzajemnych relacji pomiędzy bezprawnością, znamionami typu, winą a społeczną treścią czynu zabronionego 43. Jest to więc zupełnie inny pogląd na istotę kontratypów od tego, który wyłączał ich merytoryczną treść przez stwierdzenie, że jedno z dóbr pozostające w sytuacji kontratypowej (bo w tym ujęciu nie „kolizji”) jest pozbawione ochrony prawnej. Tego rodzaju rozwiązanie jest sprzeczne z zasadą proporcjonalności. Zgodnie z art. 31 ust. 3 Konstytucji RP, merytorycznym uzasadnieniem dla poświęcenia jednego z dóbr może być jedynie sytuacja „konieczności” sięgnięcia po taki środek. Wracając przywołanego w poprzednich rozdziałach przekładu Piotra, który w ramach obrony koniecznej, ciężko rani z broni palnej napastnika, należy stwierdzić, że najlepiej społeczną treść „dwuznacznej” sytuacji Piotra oddaje koncepcja zaproponowana przez A. Zolla: kontratypu jako kolizji dóbr, gdzie bezprawność zostaje wyłączona, nie w wyniku niedostrzegania, że Piotr naruszył dobro prawne realizując znamiona typu, ale w wyniku tego, że naruszenie tego dobra było usprawiedliwione ochroną innego jeszcze cenniejszego. Przez to zachowanie Piotra, choć niesie ze sobą ważki ładunek ujemności, to jednak usprawiedliwione i zbilansowane na korzyść, jest ostatecznie legalne. Konsekwencją przyjęcia formalnej koncepcji bezprawności jest także kłopot z wyznaczeniem granic kontratypów ustawowych. Trudno bowiem, w oparciu o nią, ocenić konkretne przypadki spełniające znamiona np. obrony koniecznej, gdzie środek obrony jest 43 Tak jak chociażby spór o relację obrony koniecznej i stanu wyższej konieczności, a konkretnie dopuszczalności obrony koniecznej przeciwko osobie działającej w stanie wyższej konieczności albo o charakter wynikających z postępu nauki i techniki „zaprzeczonych kontratypów” takich jak np. błąd w sztuce (por. A. Krukowski, Materialna treść czynu a okoliczności wyłączające odpowiedzialność karną, NP 1971, nr 12, s. 1755; tenże, Jeszcze raz o okolicznościach wyłączających odpowiedzialność karną, NP 1973, nr 2, s. 242 i n.; A. Gubiński, Wyłączenie…, s. 23). 18 zdecydowanie niewspółmierny do środka realizacji zamachu i uzasadnić dlaczego nie mogą być już kontratypami. Przykładowo A. Gubiński, podając przykład strzelania z dubeltówki do dziecka sąsiada kradnącego jabłka w sadzie ma poważną trudność z uzasadnieniem, dlaczego takie zachowanie właściciela sadu nie może być uznane za działanie legalne, podjęte w warunkach obrony koniecznej. Powołuje się przy tym, na niejasne kryterium sprzeczności miedzy przepisem prawa a oceną społeczną czynu i próbuje rozwiązać ową „sprzeczność” odwołując się do nadużycia zasad współżycia społecznego. J. Śliwowski wspomina zaś o nadużyciu prawa cywilnego 44. Warto zauważyć, że niegdyś J. Smoleński spostrzegł, że prawidłowe ujęcie materialnej definicji przestępstwa czyni bezprzedmiotowym formułowanie w ustawie jakichkolwiek kontratypów45. Wydaje się, że i dziś można się z tym stwierdzeniem teoretycznie zgodzić, wzbogacając je tylko o postulat prawidłowego ujęcia w ustawie zasadniczej zasady proporcjonalności. Jednak, z uwagi na wielokrotnie już w tym opracowaniu powoływaną ogólnikowość zwrotów konstytucyjnych, istnienie kontratypów w kodeksie jest motywowane nie tylko tradycją, ale względami praktycznymi: prawidłowego realizowania zarówno funkcji ochronnej jak i gwarancyjnej prawa karnego. Likwidacja kontratypów stworzyłaby bowiem pole do bardzo daleko idącej swobody i dowolności sędziowskiej, nie krępowanej żadnymi konkretnymi wskazaniami ustawy. Społeczna t reść kont ratypów pozau stawowych Pomimo krytycznych uwag pod adresem kontratypów pozaustawowych, nie można całkowicie odmówić im racji bytu w obecnym porządku prawnym. Istnienie kontratypów pozaustawowych jest zasadne, gdy ustawodawca nie przewidział w postaci ustawowego kontratypu kolizji dóbr, która miała miejsce w rzeczywistości. Sąd powinien w takim przypadku ocenić tę kolizję tak, jakby była ona ustawowo opisanym kontratypem, tj. w oparciu o dyrektywy zasady proporcjonalności. Należy pamiętać jednak, że nadużywanie tego rodzaju możliwości może naruszać ustawowo gwarantowaną ochronę danego dobra, poprzez decyzję pozbawioną podstawy ustawowej a opartą jedynie na ogólnie 44 Por. A. Gubiński, jw., s. 23. Podobnie niejasne kryteria podawano przy okazji uzasadnienia wyłączenia „przestępności” zabiegów leczniczych. Podstawy dla takiego wyłączenia upatrywano w zgodzie pokrzywdzonego, uprawnieniach zawodowych lekarzy, w zwyczaju, kryterium dobra ogólnego, przeważającym interesie pacjenta, zgodzie osoby zainteresowanej, celu działania. 45 Por. J. Smoleński, Problematyka materialnej istoty przestępstwa w projekcie k.k., PiP 1963, z. 8 – 9, s. 324. 19 sformułowanych normach konstytucyjnych. Z uwagi na art. 10 i 178 ust. 1 Konstytucji RP, należy takie wypadki badać bardzo ostrożnie, tak aby organ stosujący prawo nie przywłaszczał sobie bezpodstawnie atrybutów prawodawcy46. Dlatego nie można się zgodzić z twierdzeniem, że tylko część kontratypów jest ustawowo określona, pozostała zaś część nie jest nawet katalogiem zamkniętym, z uwagi na to, że „zasada nullum crimen sine lege poenali odnosi się tylko do typów przestępstw, nie zaś do znamion kontratypowych”47. Nie można więc przyjąć, że kontratyp wynikać może z „różnorodnych przepisów” 48, jak np. walka bokserska. Po pierwsze, kontratyp nie może wynikać „z przepisów”, ponieważ jeżeli przepisy prawne dozwalają, np. na prowadzenie walk bokserskich z zachowaniem przyjętych w nich reguł, to jest to działanie zgodne z prawem. Działanie zgodne z prawem nie może być jednocześnie bezprawne, ani tym bardziej karalne, a zatem nie wymaga przywracania legalności za pomocą konstrukcji kontratypu. Jeżeli natomiast chodzi o jakieś inne „przepisy”, np. wewnętrzny regulamin międzynarodowej federacji bokserskiej, to mogą być one cenne dla sądów jako wskazówka jak rozumieć „regułę postępowania z danym dobrem” w sytuacji walki bokserskiej. Przepisy te nie mogą sobie jednak uzurpować miejsca w katalogu obowiązujących w Polsce źródeł prawa, nie mogą więc modyfikować norm zawartych w przepisach prawa, a tym byłoby przyznanie im waloru kontratypu pozaustawowego. Ta teza odnosi się także do kontratypów pozaustawowych „wynikających z powszechnie przyjętych zwyczajów” 49. Zwyczaj także nie jest źródłem prawa w naszym systemie prawnym, nie może więc modyfikować przepisów aktów prawa obowiązującego. Podobnie jak wspomniane „przepisy” wpływa za to na treść „reguł postępowania z danym dobrem”. Polewanie się wodą w poniedziałek wielkanocny nie jest przeto kontratypem śmigusa-dyngusa, ale zachowaniem w pełni legalnym, nie naruszającym reguł postępowania z dobrem prawnie chronionym, gdyż na mocy zwyczaju, w ten akurat dzień reguła powszechnie przyjęta jest nieco inna niż w dni pozostałe. (…) W literaturze przedmiotu liczna kontrowersje wzbudził przykład ojca nie uprawnionego do opieki nad dzieckiem, który w obliczu nagłej i wymagającego szybkiej interwencji choroby potomka, zabiera dziecko do szpitala nie informując matki, wprawdzie 46 A. Z o l l, Kodeks Karny. Część ogólna. Komentarz, tom I, red. A. Zoll [w:] G. Bogdan, Z. Ćwiąkalski, P. Kardas, J. Raglewski, M. Szewczyk, W. Wróbel, A. Zoll, Warszawa 2007s. 395 – 400, tezy 1-18 do rozdziału III k.k. 47 A. M a r e k, Obrona…, s. 22. 48 A. M a r e k, Obrona…, s. 22. 49 A. M a r e k, Obrona…, s. 22. 20 uprawnionej do opieki, ale nie interesującej się jego losem. Ściśle formalne ujęcie bezprawności nie pozwala na uznanie takiego czynu za legalny (pierwotnie) i wyłączenie go z kręgu zainteresowań prawa karnego, tj. oddzielenie od czynów bezprawnych i społecznie szkodliwych: w stopniu adekwatnym dla danego typu albo w stopniu znikomym. Formalna definicja bezprawności wrzuca wszystkie te kategorie do „jednego worka”, karząc szukać kazuistycznych rozwiązań w celu ich „wyciągnięcia”. Tymczasem uznanie istnienia kontratypu pozaustawowego nie dość, że musi być społecznie uzasadnione społeczną opłacalnością poświecenia właśnie tego, a nie innego dobra w sytuacji kolizyjnej, to jeszcze nie może mieć miejsca dla potrzeb indywidualnego rozpatrywanego przez sąd przypadku. Liczba kontratypów i „prawotwórcza” rola sędziego winny być bowiem ograniczone, z uwagi na zasadę podziału władz i funkcję ochronną prawa karnego. Przykładowo, zdaniem T. Kaczmarka, bezprawność i przestępność takiego zachowania troskliwego ojca, można wyłączyć tylko dzięki klauzuli 1 § 1 d. k. k.50. Zdaniem A. Zolla, takie ujęcie jest nieprawidłowe, gdyż uznanie przez sąd braku bezprawności tylko na podstawie klauzuli generalnej wyrażającej zasadę nullum crimen sine periculo sociali jest niedopuszczalne w państwie opartym na zasadzie podziału władz 51. Zdaniem R. Zawłockiego, ojciec realizuje znamiona czynu zabronionego opisanego w art. 211 k.k., ale punktem wyjścia oceny jego czynu jest „wrodzone człowiekowi – członkowi demokratycznego społeczeństwa umiejętność zrekonstruowania sprawiedliwej odpłaty, tj. projekcji reakcji państwa racjonalnie proporcjonalne do zachowania stanowiącego zamach na porządek społeczny”52. Zdaniem R. Zawłockiego, jest to cena intuicyjna, nie odwołująca się do charakteru dobra prawnego, ale mająca charakter pozaprawny. Tak przeprowadzone wartościowanie daje, zdaniem R. Zawłockiego, odpowiedź na pytanie, czy określony czyn społecznie naganny zasługuje na reakcję prawnokarną. Dlatego też, zachowanie ojca Autor zaliczył do czynów „społecznie nagannych”, których sprawcy nie zasługują jednak na wymierzenie sprawcy dolegliwości osobistej sankcjonowanej przez państwo53. Przyjmując proponowaną w tej pracy optykę, rację należy przyznać A. Zollowi i stwierdzić, że nie ma potrzeby odwoływania się do zasady nullum crimen sine periculo sociali, ani do nieostrych zdaniem autorki, kryteriów R. Zawłockiego, ani nowego kontratypu pozaustawowego, aby wybawić od odpowiedzialności 50 Por. T. Kaczmarek, W sprawie…, s. 40- 41. Por. A. Zoll, Materialne określenie przestępstwa w projekcie kodeksu karnego [w:] Problemy kodyfikacji prawa karnego. Księga ku czci Profesora M. Cieślaka, red. S. Waltoś, Kraków 1993, s. 86. 52 R. Zawłocki, Pojecie..., s. 290 . 53 R. Zawłocki, Pojęcie..., s. 291. 51 21 z tytułu 211 k.k. troskliwego ojca. Jeśli z okoliczności danego stanu faktycznego będzie wynikać, że ratując dobro prawne w postaci życia i zdrowia dziecka ojciec naruszył przy okazji dobro prawnie chronione w art. 211 k.k., to wyłączymy bezprawność takiego zachowania, z uwagi na stan wyższej konieczności (art. 26 § 1 k.k.). Nie ulega bowiem wątpliwości, że nawet nie znając okoliczności konkretnego przypadku, życie czy zdrowie dziecka należy ocenić wyżej, niż dobro w postaci wolności decydowania osoby powołanej do opieki nad małoletnim o jego losie. 22