Dokończenie ze str. 1 sławny przywódca arabski Abd El-Ka
Transkrypt
Dokończenie ze str. 1 sławny przywódca arabski Abd El-Ka
Dokończenie ze str. 1 sławny przywódca arabski Abd El-Kader, emir Mascary, który uważał się za potomka Fatimy, córki Mahometa. Ze względu na wojskowe zdolności i ascetyczne życie miał wielki mir wśród muzułmanów. 13 października 1837 r., władzę Francuzów zrzuciła stolica prowincji Oran – Konstantyna. Była to potężna twierdza, zbudowana na wyniosłych i urwistych skałach. Wojska francuskie, które otrzymały zadanie ponownego zajęcia miasta, zatrzymały się u jej stóp jakby wahając się, co czynić dalej. Wtem Lamoriciere poderwał swoich żołnierzy wołając: „Moi żuawi! Powstań! Biegiem marsz!” Pod morderczym ostrzałem wspiął się na umocnienia i zatknął na nich flagę francuską. Nagle rozległ się potężny huk. Pod Lamoricierem rozstąpiła się ziemia. To eksplodował skład prochu znajdujący się w podziemiach bastionu, na który właśnie wskoczył zuchwały oficer. Żuawi wydobyli swego dowódcę spod gruzów i ponieśli do namiotu. Oczy, twarz i ręce miał poparzone. Był przekonany, że stracił wzrok. Jego namiot otoczyli zaniepokojeni podkomendni. Na łóżku rannego dowódcy umieścili zdobyty na cytadeli czerwony sztandar z płomiennym mieczem. Książę Nemours przesłał mu patent pułkownika i wspaniały pistolet oraz nadał mu chlubny tytuł zwycięzcy Konstantyny. Po wyzdrowieniu Lamoriciere wrócił do służby. Wkrótce rozpoczął pościg za Abd El-Kaderem. Szedł wszędzie, gdzie udał się znakomity przywódca arabski. W końcu dogonił jego plemię blisko źródła Tagguin. Wraz z księciem d’Aumale zwyciężył oddziały arabskie. Straty przeciwnika wyniosły 300 zabitych i 3000 jeńców. Abd El-Kader uciekł do Maroka. Książę Aumale i Lamoriciere, w nagrodę, zostali mianowani generałami dywizji, a głównodowodzący Bugeaud awansował do stopnia marszałka. Mianowany namiestnikiem Algierii książę d’Aumale kontynuował pościg za Abd El-Kaderem, który miał ponownie zjawić się w okolicach Mascary. Tymczasem ścigany stanowczo przez generała Lamoriciere, emir Mascary podjął decyzję, aby uciec na Saharę. Osaczony przez oddziały Lamoriciere’a złożył broń w ręce bohatera z Konstantyny. Pojmanie ye Leanto 1 (25) 2010 – st . 4 arabskiego przywódcy miało miejsce 23 września 1847 i było ostatnim czynem militarnym generała Lamoriciere’a w Afryce. Kilka miesięcy wcześniej, 27 kwietnia 1847 generał Lamoriciere poślubił Gaillard Ferré d’Auberville, która była wnuczką margrabiny Montagu. Tym sposobem spokrewnił się z rodziną Noailles, bardzo doświadczoną przez Abd El-Kader, emir Mascary rewolucję. W dniu 22 lipca 1794 r. na szafot trafiła bowiem księżna Noailles, jej córka księżna Ayen i wnuczka wicehrabina Noailles. Żołnierz i polityk Resztę czasu spędzonego w Algerii Lamoriciere poświęcił pracy organizacyjnej i planom cywilizowania podbitych plemion arabskich. Do swych pomysłów starał się pozyskać francuską opinię publiczną oraz polityków. Przekonywał Francuzów, że wielką misją ich ojczyzny powinna stać się kolonizacja zdobytych terenów i pozyskanie tubylców, których dobra upatrywał w związku z Francją. Należy podkreślić, że odrzucał brutalne metody kolonizacji. Niezwykle ostro krytykował postępowanie Anglików, a potem Amerykanów wobec Indian. „Co się stało z Indianami?” – pytał podczas jednego ze swych publicznych wystąpień. „Zostali zmasakrowani bądź wyniszczeni rumem i napojami alkoholowymi. Nie chcemy, by to, co Angloamerykanie zrobili Indianom, powtórzyło się w przypadku Arabów. Nie chcemy, by takie postępowanie, tego typu metody i zbrodnie, znowu się powtórzyły. Odrzucamy je w imię misji, jaką Francja ma do spełnienia w świecie w imię chrześcijaństwa.” Należy dodać, że generał nie zamierzał stosować rozwiązań siłowych, by osłabić religię wyznawaną przez Arabów. Pragnął ich nawrócenia, ale chciał, by znaleźli drogę do Chrystusa pociągnięci argumentami misjonarzy i przykładem kolonistów. Obalenie Ludwika Filipa Lamoriciere przyjął ze spokojem. W rządzie republikańskim pełnił funkcję ministra wojny, w gabinecie gen. Cavaignaca. Zdecydowanie sprzeciwiał się jednak anarchii, jaką niosła rewolucja. W czerwcu na czele gwardii z wielką odwagą osobiście szturmował barykady. W pewnym momencie, gdy grad kul odrzucił natarcie jego podkomendnych, kazał im się schować do bram kamienic, a sam konno wjechał na barykadę. Następnie wrócił krzycząc do nich: „Widzicie, nie ma w tym żadnej trudności!”. Kiedy kule zabiły pod nim konia, powstał, podniósł z ziemi cygaro i zawołał do żołnierzy: „Jak widzicie, mały człowiek żyje nadal!”. Znającym Lamoriciere’a z Algerii przypomniało to dawne czasy, gdy generał szedł do ataku na czele swych ludzi z cygarem w ustach i kepi przechylonym zawadiacko na bok. Jednak w Paryżu w oczy rzucał się inny niż przed laty wyraz twarzy generała. Zniknął z niej beztroski, radosny uśmiech. Przybrała wyraz smutku. Bolał nad ofiarami bratobójczej walki, jednak obowiązek obrony porządku publicznego nie pozwalał mu odłożyć broni. Nie widział zresztą innego wyjścia. Wszak próba zaniesienia pokoju do buntowników, jakiej podjął się metropolita Paryża Affre zakończyła się śmiercią tego zasłużonego arcybiskupa, gdy bezbronny wspinał się na barykadę. Po ustaniu walk Lamoriciere został politykiem. W tym okresie często przeciwstawiał się atakom republikanów na religię. Następnie został ambasadorem w Rosji. W drodze do Petersburga zatrzymał się w Krakowie. Odwiedził Wawel, gdzie dłuższą chwilę rozmyślał nad grobem Jana III Sobieskiego. Po zamachu stanu prezydenta Napoleona Bonaparte bohater Konstan-