Rodzina katolicka - Semen christianorum. Oksford 1589

Transkrypt

Rodzina katolicka - Semen christianorum. Oksford 1589
Rodzina katolicka - Semen christianorum. Oksford 1589
wtorek, 07 lipca 2009 15:27
Gdy słyszy się o „Męczennikach Oksfordzkich”, to najczęściej idzie o heretyckich biskupów z
czasów Henryka VIII, którym sprawiedliwość wymierzono za czasów jego córki, Marii.
Warto jednak pamiętać, że Oksford był także areną (tak, to dobre słowo) męczeńskiej śmierci
za Wiarę wielu prawowiernych katolików. I to nie tych ze „świecznika”, bo pośród katolickich elit
niewielu było chętnych do sprzeciwu wobec tyranii (dzięki Bogu za biskupa Johna Fishera i
Thomasa More’a). Ich pamięć uczcili w marcu członkowie Latin Mass Society organizując
uroczystości, podczas których u oksfordzkich dominikanów odprawiono solenną Mszę św. oraz
na miejscu kaźni wmurowano tablicę ku czci czterech katolików, którzy 420 lat temu, 5 lipca
1589 roku przelali krew za Wiarę.
Bł. Tomasz Belson urodził się w 1565 roku w Brill. Był synem Augustyna Belsona,
średniozamożnego posiadacza ziemskiego z Backinghamshire. Gdy jego ojciec, katolicki
rekuzant, został wezwany, by odpowiedzieć za odmowę uczestnictwa w anglikańskich
nabożeństwach i zapłacić grzywny, poinformował syna, że nie będzie miał już środków na jego
dalszą edukację. Tomasz przez poprzednie dziesięć lat zdobywał dyplomy w Exeter College, w
Oksfordzie, Douai College i w Reims. W roku 1584 wrócił do Anglii. Od czerwca do
października był więziony w londyńskim Tower oskarżony o szpiegowanie na rzecz papistów,
lecz w końcu został zwolniony pod warunkiem, że opuści kraj. Jakiś czas później wrócił jednak
do Oksfordu i dołączył do ojca George’a Nicholsa.
Bł. George Nichols był absolwentem Brasenose College, który ukończył w roku 1573. Później
był nauczycielem w St Paul’s School w Londynie. Kontaktował się z tamtejszymi katolikami i
został przyjęty do Kościoła. W 1581 roku wyjechał do Francji i wstąpił do angielskiego,
katolickiego Douai College. Ponieważ był człowiekiem pobożnym i bardzo dobrze
wykształconym już po trzech latach, w roku 1583 został wyświęcony na kapłana. Studiował
jeszcze rok w Reims i powrócił na misję do Oksfordu, gdzie w tym czasie liczba katolików
znacząco wzrosła. Podczas swojej posługi Nichols obok studentów i obywateli tego
uniwersyteckiego miasta przyjął do Kościoła także osławionego bandytę Roberta Harcourta.
Gdy ten uwięziony wyraził skruchę, Nichols udał się w przebraniu do więzienia i odebrał od
niego wyznanie wiary.
Bł. Humphrey Pritchard był Walijczykiem, w 1589 roku miał zaledwie około dwunastu lat i służył
u wdowy, katoliczki, właścicielki oberży „Pod Kołem Św. Katarzyny” na ulicy St Giles’ w
Oksfordzie. Data i miejsce jego narodzin nie są znane, podobnie jak imię dzielnej kobiety, u
której służył.
1/5
Rodzina katolicka - Semen christianorum. Oksford 1589
wtorek, 07 lipca 2009 15:27
Bł. Richard Yaxley urodził się w 1560 roku w Bostonie, w Lincolnshire. W 1582 roku rozpoczął
studia w Reims i został tam wyświęcony w roku 1586. Niebawem wrócił do Anglii. Podczas
swojej podróży do Oksfordu zatrzymał się na krótko w Denham, by odwiedzić swego przyjaciela
ze studiów, błogosławionego Roberta Dibdale, który był kapelanem katolickiej rodziny aż do
dnia swego męczeństwa w Tyburn w 1586 roku.
Wszyscy czterej zostali aresztowani w oberży „Pod Kołem Św. Katarzyny” w Oksfordzie (stała
ona obok kościoła św. Marii Magdaleny, dokładnie naprzeciw ołtarza dedykowanego św.
Katarzynie Aleksandryjskiej; obecnie część Balliol College). Szpiedzy donieśli władzom, że jest
to głównie miejsce katolickiej aktywności w Oksfordzie. Prześladowcy najpierw przeszukali dom
w Stanton St John należący do Henry’ego Rooke – znanego z tego, że udzielał schronienia
katolickim księżom. Nikogo tam nie znalazłszy przyjechali w nocy do Oksfordu i usiłowali
sforsować drzwi oberży. Służący Pritchard został aresztowany gdy tylko je otworzył, a
oberżystka poprosiła o kilka minut na ubranie i w tym czasie ostrzegła śpiącego Belsona oraz
księży Nicholsa i Yaxleya.
Dom był jednak otoczony i nie było sposobu by mogli go opuścić niedostrzeżeni. Stanęli
naprzeciw intruzów i odpowiedzieli na ich pytania tak, by nie dawać powodów do podejrzeń. Ci
jednak przeszukali gruntownie gospodę i znaleźli w niej należące do kapłanów paramenta.
Pozwalało to przypuszczać, że choć jeden z nich był księdzem i wszystkich aresztowano. Wraz
z nimi oberżystkę i jej służącego. Gdy aresztanci z eskortą odjechali przyjaciele i sąsiedzi
zniszczyli, lub ukryli pozostałe „dowody zbrodni”.
Następnego dnia więźniowie zostali przesłuchani przez Martina Hetona, wicekanclerza
uniwersytetu i kilku innych urzędników, wśród których był także Lillie, Mistrz Balliol College, i
Willis, z St John’s College. Nichols i Yaxley – w nadziei uchronienia ich świeckich pomocników
od zarzutu dawania schronienia zdrajcom – choć ujawnili, iż są katolikami, to odmówili
przyznania, że są kapłanami. Jednak dowody znalezione w gospodzie świadczyły przeciwko
nim i Nichols, jako starszy, wziął „winę” na siebie starając się przekonać przesłuchujących, że
tylko on jest księdzem. Jednak wobec postawy Yaxleya, który nie był równie przekonujący jak
Nichols, nie dano im wiary i uznano, że ten również musi być kapłanem. Świeccy zostali
zamknięci na oksfordzkim zamku, a księża w starym więzieniu Bocardo znajdującym się w
Bramie Północnej. Byli tam odwiedzani przez anglikańskich duchownych usiłujących skłonić ich
argumentami teologicznymi do odstępstwa od „papistowskich zabobonów” – bez skutku.
Wszyscy więźniowie zostali zakuci w kajdany i zaprowadzeni do Christ Church, gdzie pytano
ich o innych katolików. Gdy odmówili udzielenia jakichkolwiek informacji kobieta została
zwolniona za kaucją, a mężczyźni wysłani w drogę do Londynu.
2/5
Rodzina katolicka - Semen christianorum. Oksford 1589
wtorek, 07 lipca 2009 15:27
W trakcie podróży dwunastoletni Humphrey w wyniku upadku z konia doznał ciężkich obrażeń.
Współwięźniowie domagali się, by odstawić go z powrotem do Oxfordu, jednak całe zdarzenie
jedynie rozbawiło eskortę, która zmusiła niezwykle cierpiącego chłopca do dalszej jazdy
wierzchem. Ludzie mieszkający wzdłuż drogi wychodzili zobaczyć zdrajców. Spodziewali się
„potworów i zbrodniarzy”, tymczasem zobaczyli ludzi o budzącej sympatię powierzchowności.
Zdarzyło się, że doktorant z Magdalen College, niejaki Ellis, będący pod wielkim wrażeniem
pogody ducha więźniów towarzyszył im do samego Londynu.
Oskarżony przez Tajną Radę Królewską o zdradę, Nichols odpowiedział: „Jestem tutaj, by
nauczać Prawa Bożego, a nie po to, by odwodzić ludzi od wierności ich królowej” i potwierdził,
że jest kapłanem. Yaxley i Belson powiedzieli tylko, iż są szlachcicami. Byli wówczas
torturowani w Bridewell. Wykręcono im ręce do tyłu i powieszono za nie na piętnaście godzin.
Po tym czasie Nichols i Yaxley zostali zidentyfikowani jako księża przez dwóch
kapłanów-apostatów.
Aby zastraszyć katolików i ich sympatyków Rada zdecydowała, że wszyscy czterej będą
sądzeni, skazani i straceni w Oksfordzie. Zostali tam przetransportowani w eskorcie sir Francisa
Knollysa. Po przybyciu Knollys wezwał oberżystkę by odebrała swoją kaucję. Ta poprosiła, by
mogła być sądzona wraz z mężczyznami, ale odmówił. Zamiast tego nakazał konfiskatę jej
całego majątku i dożywotnio osadził w więzieniu.
Uważnie dobrano ławę przysięgłych, by znaleźli się w jej składzie jedynie protestanci. Więźniom
miała być udowodniona zdrada, a jedyną karą mogła być śmierć. Szafot wzniesiono na Town
Ditch (obecnie Broad Street). 5 lipca 1589 roku Belson i Pritchard poszli tam o własnych siłach,
a obaj księża zostali przywleczeni za końmi.
Ojciec Nichols został powieszony jako pierwszy. Nie pozwolono mu nic powiedzieć. W ciszy
uczynił znak krzyża i wszedł na drabinę, ucałował i pobłogosławił sznur. Ojciec Yaxley, którego
młodość i szlachetna postawa poruszyły gawiedź zrobił to samo i ucałował zwłoki swego
przyjaciela prosząc go o modlitwę. Następnie stracono Belsona, który czule uścisnął oba ciała
zanim drabina została usunięta spod jego nóg. W końcu przyszedł czas Pritcharda. Chłopiec
wszedł na szafot i przemówił do tłumu. Nie przeszkadzano mu nie sądząc, by niewykształcony
służący miał do powiedzenia cokolwiek mądrego. Pritchard wyrecytował wyuczoną wcześniej
formułkę: „Proszę wszystkich tu obecnych, by zaświadczyli, na tym świecie i w Dniu Sądu, że
umieram, bo jestem katolikiem, czyli chrześcijaninem wiernym Kościołowi Świętemu”.
Anglikański pastor zawołał z pogardą: „Nieszczęsny łajdaku, mówisz, że umierasz, bo jesteś
3/5
Rodzina katolicka - Semen christianorum. Oksford 1589
wtorek, 07 lipca 2009 15:27
katolikiem, a w swej głupocie nawet nie wiesz, co znaczy nim być!” I znów nie spodziewając się
niczego sensownego pozwolił mu odpowiedzieć. A chłopak powiedział bardzo pewnie: „Może
nie umiem ci powiedzieć mądrymi słowami, co to znaczy być katolikiem, ale Bóg zna moje
serce i wie, że wierzę we wszystko w co wierzy Święty Rzymski Kościół. Czego nie powiem ci
słowami, o tym zaświadczę krwią. Pastor dłużej z Pritchardem nie dyskutował i kazał usunąć
drabinę.
Ciała męczenników zostały zdjęte z szafotu, poćwiartowane, okazane tłumowi z murów
zamkowych, na różne sposoby zbezczeszczone, a w końcu zawisły na bramach miasta.
***
Warto przypominać, jakie konsekwencje może nieść za sobą przynależność do Kościoła.
Oczywiście lepiej (i chyba łatwiej) byłoby ponieść męczeństwo w rodzaju tego, będącego
udziałem św. św. Johna Fishera, czy Tomasza Morusa. Wartość ich śmierci polegała bowiem
na niemożliwym do przecenienia znaku i świadectwie, a nie na męce, która ograniczyła się
zaledwie do jednego ciosu topora uczynionego wprawną katowską ręką.
Jednak to wyjątki. Całe rzesze męczenników, często anonimowych, umierały – i nadal umierają
– w niewysłowionych męczarniach. A teoretycy religii w rodzaju redaktora naczelnego
katolickiego tygodnika „Idziemy”, księdza Henryka Zielińskiego, posądzają ich o bycie frajerami i
zalecają albo katarskie kłamstwa, albo apostazję. Może rzeczywiście, gdyby pierwsi
chrześcijanie decydowali się rzucać rzymskim bogom te kilka ziarenek kadzidła, to i atmosfera
byłaby milsza i ładniej by pachniało. Ale, wtedy Syn Człowieczy z pewnością nie znalazłby
wiary, gdy przyjdzie.
***
Mimo wszystko chyba najbardziej porusza los dzielnej oberżystki. Gdy jej czterej towarzysze
zdobywali palmę męczeństwa, niebo i miejsce w annałach historii, ona gniła w lochu
pozbawiona majątku (a to ważne, bo wówczas sam więzień, lub jego rodzina opłacali pobyt w
więzieniu; w przeciwnym wypadku osadzeni głodowali, byli zmuszani do prostytucji itd. ). Ile
czasu ta odważna wdowa tam spędziła, kiedy i w jakich okolicznościach umarła, a nawet jak się
nazywała – tego nie wiemy.
4/5
Rodzina katolicka - Semen christianorum. Oksford 1589
wtorek, 07 lipca 2009 15:27
Jacques Blutoir
Źródło: Pod Mitrą, czyli Kościelne Safari
5/5

Podobne dokumenty