„Julian Niemczyk z klasy II c jest tegorocznym odkryciem literackim
Transkrypt
„Julian Niemczyk z klasy II c jest tegorocznym odkryciem literackim
„Julian Niemczyk z klasy II c jest tegorocznym odkryciem literackim gazetki „Echo Szkoły”. Już po pierwszym tekście napisanym do wrześniowego wydania okazało się, że Julek ma nieprzeciętne poczucie humoru i świetnie potrafi ubrać je w słowa. Jego zdecydowanie absurdalne skojarzenia nie u każdego wzbudzają śmiech, jednak w momencie, kiedy dokłada do swojego tekstu własną interpretację głosową – nie ma mocnych i każdy się głośno śmieje. Jako opiekunka redakcji niewiele mam do poprawienia w jego artykułach, ponieważ Julian dobrze radzi sobie z pisaniem i stylem.” Oprócz pracy w gazetce szkolnej Julian jest także członkiem Orkiestry Dętej (gra na saxhornie tenorowym) oraz tego reprezentuje gimnazjum w Poczcie Sztandarowym. W oparach absurdu, czyli kącik satyryczny Juliana - Groźny przestępca na wolności! Październik... liście zaczynają zmieniać swoje zielone soczyste kolory na żółte, pomarańczowe i brązowe, bardziej oddające chłodny klimat jesieni. W końcu po wielu dniach można uciec od gorących popołudni i długich, ciepłych, przyjemnych i pełnych natrętnych robali, wieczorków. Nareszcie skończy się potrzeba masowego picia zimnej, mokrej wody, będącej ukojeniem dla twojego zeschniętego na wiór gardełka... Co? Ale... ale jak? O czym w ogóle ty...! Uwaga, uwaga! Wiadomość z ostatniej chwili! Groźny przestępca - Sahar von Toster, uciekł z tego, co niektórzy nazywają spokojnym domowym zaciszem! Dla naszego zbiega było to jednak miejsce obmyślunku kolejnego niecnego, przesiąkniętego do szpiku kości złem i słabymi żartami planu zasuszenia całego świata! Ponoć lata temu tak się rozszalał, że aż przez jego nieposkromioną żądzę rozsławiania „suchych” dowcipów... wysechł Bałtyk. Nadal nie wiemy, jakim to sposobem wrócił do swego pierwotnego, jakże pięknego stanu... Wracając! Ostatnio ten zwyrodnialec gotowy do podjęcia najróżniejszych środków, aby tylko wymóc na tobie jęk - „Och... ech... w... w, wody!” był widziany podczas skakania po dachach najwyższych budynków miasta, wypatrując swoich niczego nieświadomych ofiar! Przemieszczał się na rozkosznym różowiutkim kucyku, którego lśniąca, długa, mocna grzywa w kolorze fiołków, na dodatek sypiąca błyszczącym brokatem... miała dezorientować biednych przechodniów i uczestników ruchu drogowego, którzy wpatrując się w majestatyczną powiewającą na wietrze niczym pachnące prześcieradło czuprynę, mogli przecież spowodować wypadek!!! Odziany był w garnitur, zwyczajny garnitur, bez żadnych urozmaicających przymiotników. Ot, co - jakiś elegancki jegomość, jeżdżący na baśniowym poniaczu chce opowiedzieć ci kawał... Wszystko byłoby w jak największym porządku... gdyby nie fakt, że na głowę miał naciągnięty toster, z którego otworów na chleb sypały się nieubłaganie suchary, niczym z najgłębszych czeluści piekła! Rozgłaszał je lekko stłumionym, ale nadal głośnym męskim głosem, tylko minimalnie podobnym do tego - „Maćka z Klanu”... Tak więc strzeżcie się śmiertelnicy, albowiem nastał mroczny czas! Moment kiedy to wy musicie ustąpić miejsca niższym formom życia i pochować się w ciepłych piwnicach, razem z całą waszą drogocenną rodzinką... i zapasem jedzenia i wody na jakiś tydzień. Nie zrozumcie mnie źle, ale wkrótce mu się znudzi i powróci do swojej smoczej jamy tuż obok kuchenki i odda się długiemu, kojącemu i pokrzepiającemu snowi. Lecz nie dajcie się zwieść i zawsze noście przy sobie coś do picia, najlepiej wodę albo mleko... Pamiętajcie, pijcie dziennie co najmniej 2 litry pysznej, aksamitnej, pełnej niezwykłego smaku H2O… Kochasz konie? Osobiście nie przepadam za końmi, o wiele bardziej wielbię niedźwiedzie – wielkie, szybkie, majestatyczne i zabójcze! Choć wydaje mi się, że warto jest przyjrzeć się tym kobyłkom bliżej, nawet jeśli nie są ani trochę tak wspaniałe jak niedźwiedzie. Konie są z ludźmi od niepamiętnych czasów, zaprzyjaźnione nawet bardziej niż psy! No bo powiedz mi, kto ciągnął rydwany po piaszczystych koloseach, brukowanych ulicach i nie tylko? Tylko najlepsze szkapy. Co ujeżdżali Mongołowie, podbijając wielkie połacie terenów? Swoje małe, ale jakże szybkie koniki! Na kim jeździli ułani, dzielnie walcząc za ojczyznę i z odwagą tnąc wrogów ostrymi szablami? Na pełnej krwi ogierach! Nie rozumiem, jak ktoś mógł popełnić taką gafę i rozpowszechnić przysłowie - „Pies to najlepszy przyjaciel człowieka”... To przecież powinien być koń! No... teraz przynajmniej już wiecie. Nie znam się kompletnie na rasach koni, wiem jedynie, że w Polsce hoduje się chyba jedne z lepszych koni rasy arabskiej... Tylko jak one do nas trafiły? Czy kilkadziesiąt lat temu dzicy uchodźcy z najnowszymi ceglanymi nokiami też emigrowali do Europy, ale tamtym razem zamiast reszty rodziny kazali przepłynąć przez morza swoim wiernym klaczom, a rząd i media wszystko zataiły? Kto wie? Słyszałem też, że takie najbardziej zahartowane ogiery hoduje się w Rosji... Ponoć wypuszcza się je takie bezbronne ze szczątkowym wyposażeniem, w którego skład wchodzą jedynie ciepła radziecka czapka, bałałajka i mocny alkohol. Muszą przetrwać w dzikiej, ośnieżonej puszczy przez całą zimę, jedząc korę drzew, kąpiąc się w przeręblu zamarzniętego na beton jeziora, śpiąc w jednej jaskini z włochatymi, niewrażliwymi na chłód niedźwiadkami i pijąc z nimi wódkę... Ale ponoć jak się już zrobi to z takim dryblasem, to nauka gry na tej śmiesznej gitarze idzie jak z płatka... A potem stoją na różnych prestiżowych pokazach i wyścigach z nienaturalnie długą, gęstą sierścią na wzór niedźwiedzi, na łby mają zaciągnięte te czapy z kożuchem na wielkie mrozy, a i tak bije od nich ten nieprzyjemny chłód. Jak tu się z takimi dziwakami komfortowo ganiać? W sumie, to one nie są takie znowu najgorsze... Nie mam zielonego pojęcia skąd, ale na pewno nie ze znanych nam lądów, zjeżdżają się konie jakiejś egzotycznej rasy, o maści koloru sprażonego kasztana! Z kiściami bananów używanymi jako peruki! Widziałem kiedyś, jak jeden z nich poleruje sobie glacę wielorybim smalcem, a bananki wiszą obok na wieszaku! Ich właściciele mają ciemną skórę, a jako miejsce swojego pochodzenia podają jakieś zamorskie Hawaje! Najgorszym jest to, że same konie noszą te kwieciste wisiory i rżą z duńskim akcentem! Brr... cieszcie się, że nie dostąpiliście tej wątpliwej przyjemności słuchania ich... Tak w ogóle, to czym różni się koń od kuca? Może tym, że kucyk jest mniejszy od konika i... a weź przestań! Każdy przecież wie, że rozkoszne poniacze mogą mieć maści i grzywy wszystkich kolorów tęczy i nie tylko, a te wstrętne szkapy nie! Kucyki mają nawet swój własny serial telewizyjny, który uczy młode pokolenie przyjaźni i wzajemnej tolerancji! Są też odważne i mądre...! Ktoś mi kiedyś powiedział, że kucyczki dogadują się z „Piekielnym kotkiem” i mają swój własny wymiar w piekle... ale może lepiej nie będziemy się w to zagłębiać? He... he... Z drugiej strony kuce kojarzą mi się z niewolą i zamknięciem na ciasnym wybiegu za niewygodnym płotem, a konie?! Co tu dużo gadać - „Mustang z dzikiej doliny” - klasyka! Od razu czuć ten świeży powiew wolności i wielkiej swobody biegającego po bezkresnych łąkach Ameryki Północnej ogiera, uganiającego się za jakimś szalonym, krzykliwym orłem. No może i chwilę spędził zamknięty w obozie, ciągnąc ciężki z parowóz, ale to nieistotne! Koniki pomalowane na piękny różowy odcień z grzywami splecionymi w zgrabne warkoczyki, zapięte fikuśnymi klamereczkami często występują w cyrkach! Ktoś by pomyślał – co może niezwykłego koń pokazać w cyrku, by porwać publiczność w odmęty skrajnej euforii? No, jeśli odpowiednio długo i wytrwale z zapałem będą trenować, to z pewnością nauczą się paru sztuczek... Na przykład skakania przez obręcze, ale nie takie zwyczajne, a raczej miniaturowe płonące obrączki zawieszone dwadzieścia metrów nad ziemią, z tancerkami odzianymi w połyskujące stroje rockowych baletnic zagłady, w tle niezwykle gustownej muzyki klasycznej kojącej ucho, nad basenem kisielu pełnym śmiertelnie niebezpiecznych wonszów rzecznych du, du, du, du, du, du! Wygląda niezwykle zjawiskowo! No, ja też chciałbym kiedyś coś takiego zobaczyć! Osobiście nie lubię koni, ale kiedy już zostanę prezydentem, to wszystkie koniki będą musiały nosić grzywy zapięte w kucyki, a kuce grzywy wystylizowane na konie, w ten sposób nastanie równość i świat szkap wolny od rasizmu i łupieżu będzie wypełniony radosnym rżeniem i złotymi jabłkami. To już ustaliliśmy, że ja nie, ale czy wy kochacie konie? Julian Niemczyk, klasa II c mgr Karolina Piotrowska mgr Dariusz Dyks