Rodzina dziś i jutro

Transkrypt

Rodzina dziś i jutro
1
Rodzina dziś i jutro
Chciałbym na początek przedstawić pokrótce, czym jest rodzina.
Często mówi się, że chodzi o instytucję naturalną, która odpowiada dażeniom
wpisanym w serce człowieka. Ta instytucja rodziny jest wcześniejsza od
wszelkiej formy prawnej. Prawa pojawiają się, by uporządkować,
zorganizować to, co odpowiada aspiracjom mężczyzny i kobiety.
Ostatnie badania antropologiczne wykazują, że rodzina charakteryzuje
się dwiema istotnymi cechami. Są to następujące cechy: z jednej strony
rodzina jest miejscem, obszarem, gdzie małżonkowie okazują sobie czułość,
miłość, chodzi zatem o związek stały i trwały, o "projekt długoterminowy",
długofalowe zamierzcnie; z drugiej strony związek ten jest płodny. Te dwie
charakterystyczne cechy: uczucie i płodność przeżywane są przez cały czas w
ramach wspólnego zamierzenia, tego "wspólnego planu". Zależnie od typu
społeczeństwa prawa w różny sposób regulują funkcjonowanie tego
rodzinnego związku. Ale, jak już mówiłem, ostatnie badania, które dotycczyły
różnych form organizacji małżeństwa i rodziny, wykazują stałość obu tych
cech.
Jest rzeczą wiadomą, że w ciągu dziejów buntowano się przeciw
rodzinie, sprzeciwiano się jej koncepcji. Na przykład według Platona rodzina
służyła "produkcji" dzieci, a gdy osiągały one wiek 2-3 lat, powierzano je
opiece pedagogów danego miasta-państwa. Liczyła się funkcja reprodukcyjna
rodziny. Nie było mowy o uczuciach, o wychwalaniu miłości małżonków.
Wiemy nawet, że w niektórych tekstach Platon z sympatią odnosił się do
homoseksualizmu, dokonując radykalnego rozdziału między podwójnym
celem małżeństwa i rodziny.
Inna forma kontestacji, również bardzo znana, występuje w ruchu
zwanym hedonizmem, to znaczy w ruchu moralnym głoszącym prawo do
indywidualnej przyjemności za wszelką cenę. W tym wypadku rodzina
również jest odrzucana: liczy się tylko moja indywidualna przyjemność, nie
muszę czuć się odpowiedzialny za konsekwencje swoich czynów wobec
bliźniego, wobec innych osób.
A zatem już bardzo wcześnie w historii świata pojawia się sprzeciw
wobec rodziny, podważanie jej zasadności. Mimo to rodzina przetrwała, a
Kościół przyjmuje tę naturalną rzeczywistość i odsłania jej Boski wymiar.
Ukazuje nam, że to w rodzinie przeżywamy w specyficzny sposób nasz udział
w Bożej miłości, miłości twórczej, jako że Bóg dał mężczyznom i kobietom w
pewnym sensie moc współtworzenia, tworzenia wraz z Bogiem. To właśnie w
chrześcijańskim małżeństwie odsłania się zbawczy wymiar ludzkiej miłości,
ponieważ małżonkowie przez całe życie obdarzają się wzajemnie łaską
sakramentu małżeństwa. Następnie, po przekazaniu życia fizycznego
dziecku, przez chrzest obdarzają go życiem nadprzyrodzonym.
I tak pierwsi chrześcijanie powtórzyli to, co Arystoteles mówił na temat
2
rodziny: że rodzina jest podstawową komórką społeczeństwa. Pierwsi
chrześcijanie nazywali rodzinę "małym Kościołem" - ecclesiola. Papież, który
jest tak drogi sercu nie tylko wszystkich Polaków, ale wszystkich
prawdziwych chrześcijan na świecie, połączył obie te formuły, mówiąc, że
rodzina jest pierwszą i podstawową wspólnotą Kościoła.
Tymczasem ta naturalna i pobłogosławiona przez Boga instytucja
przeżywa dzisiaj głęboki kryzys. Toteż w drugiej części moich rozważań
chciałbym przeanalizować niektóre przyczyny tego kryzysu.
Chciałbym najpierw zasygnalizować tu zjawiska przeciwne rodzinie,
niektóre decyzje antyrodzinne.
Pierwszy przykład, jaki chciałbym przywołać, to zmniejszenie pomocy
państwowej na rzecz rodziny. Państwo francuskie postanowiło ostatnio
zmniejszyć pomoc dla rodzin.
Drugi przykład, to fakt, że często zdarza się, iż podatki ustalane są w
sposób niekorzystny dla rodzin. I tak we Włoszech rodzice z dwojgiem lub
trojgiem dzieci płacą większe podatki niż rodziny bezdzietne lub mające tylko
jedno dziecko.
Inne zjawisko będące przejawem kryzysu rodziny nazywa się spadkiem
wskaźnika zawieranych małżeństw. Oznacza to, że ludzie rzadziej wstępują w
związek małżeński niż dawniej. Żyją ze sobą, mieszkają razem, ale się nie
pobierają. Jest oczywiste, że ten spadek wskaźnika zawartych małżeństw ma
negatywne następstwa dla rodziny. Innym przykładem antyrodzinnych
posunięć jest łatwość, z jaką orzeka się rozwody. Jeszcze inny przykład,
który chciałbym podkreślić, to dewaloryzacja macierzyństwa: kobieta, która
pozostaje w domu, aby zajmować się dziećmi, nie jest już w naszych
społeczeństwach właściwie postrzegana, doceniona.
Oto kilka praktyk, które są skierowane przeciw rodzinie i wyjaśniają
przyczyny kryzysu rodziny.
Chciałbym tu dodać jeszcze dwie ważne okoliczności, które pogłębiają
kryzys współczesnej rodziny. Pierwsza sprawa to dyskusja nad 16. artykułem
Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, której 50. rocznicę obchodzimy w
tym roku. Otóż jej 16 artykuł stanowi, że mężczyzna i kobieta mają prawo
pobrać się i założyć rodzinę. W kilku innych artykułach Deklaracja wyraźnie
tłumaczy, czym jest rodzina, co jest jej powołaniem, jakie sąjej cele.
Redagującym tę Deklarację w roku 1948 chodziło oczywiście o rodzinę
klasyczną, tradycyjną, taką, jaka opisywał na przykład Arystoteles, a więc
heteroseksualną i monogamiczną.
Począwszy od 1995 r. nastąpiła istotna zmiana. Konferencja w Pekinie,
poświęcona kobiecie, zmieniła całkowicie znaczenie pojęcia "rodzina". Odtąd
słowo "rodzina" może oznaczać bardzo różne rzeczy, na przykład rodzinę
3
tradycyjną (mąż, żona i ich dzieci), ale może też określać związki
homoseksualne, lesbijskie oraz tak zwane rodziny monorodzicielskie, na
przykład rodzinę składającą się z kobiety, która pozwala, by ojcem jej dziecka
był jakikolwiek mężczyzna, lub która adoptuje dziecko i wychowuje je sama.
Jesteśmy zatem świadkami fundamentalnej rewolucji w zakresie znaczenia
słowa "rodzina". Używając języka, jakim posługuje się ONZ, możemy
powiedzieć, że rodzina stała się polimorficzna lub, inaczej mówiąc, słowo
"rodzina" stało się polisemantyczne, to jest ma wiele znaczeń. W poprawnym
języku francuskim i prawdopodobnie w poprawnym polskim oznacza to, że
słowo "rodzina" stało się całkowicie niejednoznaczne, niejasne, czyli że słowo
rodzina może już oznaczać cokolwiek. Wskutek decyzji ONZ podjętej na
konferencji pekińskiej artykuł 16 Deklaracji z 1948 r. nabiera zupełnie nowej
treści, odmiennej od początkowej. Odtąd słowo "rodzina" nie oznacza już
tego, co oznaczało w Deklaracji z 1948 roku. Znalazłem w dokumentach ONZ
nową definicję rodziny. Podaję ją: "Rodzina to środowisko rozszerzone, w
którym podejmuje się decyzje dotyczące zdrowia". Jak widać, ta nowa
definicja nie ma nic wspólnego z tradycyjnym pojęciem rodziny jako
instytucji naturalnej, stałej i płodnej.
A teraz przyjrzyjmy się trzeciej wielkiej przyczynie kryzysu rodziny.
Otóż została ona również "wylansowana" podczas Konferencji w Pekinie w
1995 roku. Mam na myśli to, co nazywa się ideologią "gender". O co tu
pokrótce chodzi?
By to wyjaśnić, chcę Wam przypomnieć slogany marksistowskie. Jak
wiadomo, Marks miał jako współpracownika Fryderyka Engelsa. Engels na
nowo zinterpretował teorię walki klas. Dla Marksa walka klas to była walka
panów i podwładnych, właścicieli i proletariuszy. Engels uważał, że
prawdziwa walka klas to ta, która przeciwstawia sobie mężczyznę i kobietę.
Prototypem wszelkiego ucisku jest uciemiężenie kobiety przez mężczyznę.
Kobieta winna wyzwolić się z ucisku doznawanego za sprawą męża, za
sprawą instytucji rodziny, za sprawą macierzyństwa, po to, aby zdobyć swoje
miejsce w społeczeństwie produkcyjnym. A zatem rodzina i własność mają
swój początek w tej formie ucisku, jaki przywiązuje kobietę do mężczyzny.
Ideologia "gender" podejmuje tę analizę, twierdząc, że role, jakie
odgrywają kobieta i mężczyzna, zależą od kultury i historii. Na przykład w
sercu kobiety nie ma naturalnych uczuć macierzyńskich, pojawiają się one
dopiero na pewnym etapie historii. Nie będę rozwijał tego tematu, powiem
tylko, że żona byłego francuskiego ministra sprawiedliwości wyjaśniła w
swojej książce, że uczucia macierzyńskie narodziły się dopiero w XIX wieku.
Przedtem matki nie kochały swoich dzieci.
Teoretycy ideologii płci snują tego rodzaju refleksje, twierdząc, że role
mężczyzny i kobiety mogą być wymienne. Według nich należy dokonać nowej
rewolucji kulturalnej, która zniesie wszelką odmienność, wszelkie różnice, a
w konsekwencji zniszczy rodzinę, ponieważ rodzina, co wynika już z samej jej
definicji, opiera się na komórce heteroseksualnego małżeństwa. Prokreacja,
przekazywanie życia, jest naturalnym skutkiem tej heteroseksualności.
4
Rodzina klasyczna, tradycyjna to produkt przestarzałej kultury. Chodzi więc
o to, by wyzwolić się od tej tradycyjnej instytucji, a kiedy już to zrobimy,
zniknie małżeństwo, zniknie macierzyństwo i zniknie rodzina. Od tej chwili
wszystkie typy zachowań seksualnych będą dozwolone.
Bardzo mocno podkreślam znaczenie tej ideologii płci, ponieważ w
dzisiejszych czasach wywiera ona duży wpływ na wszystkie środowiska.
Po przeanalizowaniu kilku przyczyn kryzysu rodziny chciałbym
przeanalizować także konsekwencje tego kryzysu. Przedstawię tylko dwie z
nich.
Pierwsza, jaką zasygnalizuję, to kruchość małżeństwa, sprzyjanie
zjawiskom wykluczenia, na przykład jeśli małżeństwo nie jest bardzo spójne,
zjednoczone ze sobą, bezrobotny mąż będzie z łatwością wykluczony,
wzgardzony, odrzucony. Kryzys rodziny wywołuje destrukcję i niszczy
naturalne więzy solidarności. Uprzednio, kiedy nie było prawodawstwa
socjalnego, rodzina była sojusznikiem solidarności, widać to aż do dziś w
wielu krajach Ameryki Łacińskiej, gdzie bardzo biedne rodziny mogą przeżyć,
ponieważ łącząje silne więzy. Kiedy podstawy instytucji rodziny są chwiejne,
solidarność zanika i bezrobotny często spotyka się z pogardą, odrzuceniem,
upokorzeniem, jest odsuwany na margines.
Druga konsekwencja, jaką chciałbym zasygnalizować i w związku z
którą zaprezentuję kilka przezroczy, to spadek dzietności. Spadek ten ma
wiele przyczyn, ale wynika w szczególności z kryzysu rodziny. Przy czym nie
należy mylić dzietności z przyrostem naturalnym (chociaż oczywiście
zachodzi między nimi zależność): dzietność to średnia liczba dzieci
przypadających na jedną kobietę w wieku rozrodczym.
Dla lepszego zrozumienia tych wyjaśnień proponuję przyjrzeć się
załączonym wykresom.
Na wykresie widać na przykład to, co nazywamy piramidą wiekową.
Gdy spojrzymy na piramidy przedstawiające populacje w krajach
rozwiniętych, widać od razu, że populacja w krajach bogatych wykazuje
tendencję do kurczenia się, zwężania u podstawy. Jeśli spojrzymy na
piramidę w krajach rozwijających się, stwierdzamy, że jest tam dużo małych
dzieci. Populacja jest młodsza.
5
Zanim przedstawię inne wykresy, wyrażę to w bardziej matematycznym
6
języku. Wiek mediany w krajach rozwijających się wynosi 25 lat. Mediana to
wiek, który dzieli populację na dwie równe części: w tym przypadku na tych,
którzy mają mniej niż 25 lat, i tych, którzy mają więcej niż 25 lat. W krajach
bogatych wiek ten wynosi obecnie 40 lat i przewiduje się, że za 50 lat wiek
ten dla populacji krajów bogatych osiągnie 59 lat. Od razu widać powstające
w związku z tym problemy. Czy będą kobiety w wieku rozrodczym i jaki
będzie poziom ich dzietności: ile będą miały dzieci?
Pokażę teraz na wykresach, jak to wygląda w kilku krajach.
Sytuacja we Francji w roku 1997 - widoczne jest "kurczenie się"
populacji i jej starzenie. Widać, że w roku 2025 będzie jeszcze mniej dzieci
niż w 1997, z dużą ilością osób starszych, która stanowić będzie ciężar dla
młodych. Natomiast w 2050 r. ludność Francji nie tylko bardziej się
zestarzeje, ale również ulegnie zmniejszeniu.
7
Oto drugi przykład: Włochy. Mamy tu wiele osób starszych, w 2050 r.
prawie nie ma już dzieci, a populacja się zrnniejszyła. Katolicy nie
uszanowali Humanae vitae i oto rezultat.
8
Oto schemat Hiszpanii ze wskaźnikiem dzietności 1,15 dzieci na jedną
kobietę, podczas gdy trzeba 2,1 dzieci, aby zapewnić wymianę pokoleniową.
9
A oto przypadek Polski. Przewiduje się, że z obecnych 38 milionów
ludności w roku 2050 nastąpi spadek do 36 milionów, przy dużym udziale
populacji ludzi starszych.
10
Nie chciałbym nadmiernie dramatyzować, pragnę jednak pokazać
niezwykły przypadek miasta Zurychu w Szwajcarii.
11
Oto piramida wieku najbogatszego miasta świata. Mieszkańcy Zurychu
znikną, nie posiadają bowiem potomstwa. Są bardzo bogaci, mają konta w
bankach, ale brakuje im najważniejszego: życia. I zauważcie taki szczegół:
populacja, która jest tu przedstawiona, może się tylko zmniejszać. Dzieci,
które tu przedstawiono i które mają od 0 do 4 lat, będą objęte pewnym
współczynnikiem śmiertelności.
Dla podsumowania pokażę, jakich obliczeń dokonał pewien francuski
demograf. Zastosował on dla krajów bogatych wskaźnik dzietności w
Niemczech. A więc chciałbym pokazać ten prosty wykres, który jest dla nas
bardzo interesujący, bo pokazuje, że gdyby kraje uprzemysłowione
zastosowały wskaźnik dzietności w Niemczech, to przestałyby istnieć około
roku 2240. Gdyby kraje rozwijające się przyjęły ten wskaźnik, ich populacja
zniknęłaby przed rokiem 2400. Nie chcę kłaść przesadnego nacisku na ten
aspekt kryzysu rodziny, ale często się o nim nie wie.
12
Aby wskazać na czyhające na nas niebezpieczeństwo, podaję tu
przykład Algierii.
13
Jest to populacja młoda, przeciwieństwo populacji Francji lub
Hiszpanii. Pokazuję również przypadek Maroka i Turcji.
14
15
Są to aspekty kryzysu rodziny, które należy dokładnie przestudiować,
ponieważ zachowania w rodzinie mają reperkusje nie tylko dla małżeństw,
ale i dla społeczeństw.
Dla podsumowania tego, co właśnie powiedziałem, chciałbym dodać, że
niedawno badałem wskaźnik płodności w 170 krajach świata. W 59 krajach
jest on poniżej poziomu wymienialności. W Europie Zachodniej już 15 krajów
ma ujemny przyrost demograficzny. Są wśród tych krajów dwaj słynni
sąsiedzi Polski: z jednej strony Rosja, z drugiej Niemcy.
Wielkie problemy polityczne XXI wieku będą bezpośrednio związane z
kryzysem rodziny. To, co robicie tu, w Instytucie, ma doniosłe znaczenie dla
16
szczęścia małżeństw, męża, żony, dzieci, ale także przygotowuje
społeczeństwo jutra i przygotowuje rozwiązanie wszystkich problemów, jakie
wynikną ze starzenia się populacji.
W ostatniej części mojego wystąpienia chciałbym pokazać Wam, że
mimo tego wszystkiego, co właśnie powiedziałem, przygotowują się cudowne
rzeczy.
Pierwsza rzecz, jaką chciałbym oznajmić, to to, że rodzina jest czymś
wspaniałym z politycznego punktu widzenia. Przed kilkoma laty zostałem
zaproszony do Moskwy przez Akademię Pracy. Zupełnie nie znałem tej
uczelni. Napisano do mnie stamtąd: "Słyszeliśmy o nauce społecznej
Kościoła. Nie wiemy, co to takiego jest, a bardzo chcielibyśmy się
dowiedzieć". I kiedy przybyłem do Akademii Pracy w Moskwie, zobaczyłem
przed sobą około 60-osobowe audytorium i zapytałem tych osób, kim są.
Otóż wszyscy oni byli dawnymi aparatczykami, wysokimi funkcjonariuszami
zajmującymi się w szczególności sowieckimi związkami zawodowymi.
Wytworzyła się bardzo dobra atmosfera i szybko zaczęliśmy nader swobodnie
rozmawiać. No i podczas tej dyskusji okazało się, że wielu z tych
aparatczyków, a nawet większość z nich, zachowała wiarę, w głębi ich serca
pozostał jej płomyk. Zapytałem wówczas, jak to się stało, że 70 lat
totalitaryzmu nie zdołało zdmuchnąć tego płomyka wiary. Wyjaśnienie było
zawsze takie samo: nie wyzbyliśmy się naszej wiary dzięki rodzinie, a
zwłaszcza dzięki babci. A wiec nawet w surowym reżimie totalitarnym,
dysponującym potężnym aparatem ideologicznym i policyjnym, rodzina jest
silniejsza. Kiedy czyta się prace niektórych więźniów politycznych (a na tej
sali też się tacy znajdują), zdajemy sobie sprawę, że to, co pozwoliło
przetrwać wielu więźniom, to świadomość, że są kochani przez Boga, uznani
przez Boga, że utrzymują z Nim stosunki oparte na synowsko-ojcowskiej
więzi. Ten "kapitał" rodzi się i rozwija w rodzinie. Dlaczego Papież rodziny jest
równocześnie Papieżem wolności religijnej? Poczucie, że się jest kochanym
przez Boga, że przyjmuje się Boga do serca i jest się przez Niego
akceptowanym, wszystko to przeżywa się najpierw w rodzinie. I ten, kto miał
ten przywilej, że narodził się do życia fizycznego i do życia duchowego w
rodzinie, jest uodporniony na wszelkie totalitaryzmy, nie można go zniewolić,
nawet jeśli upokorzy się jego ciało.
Jeszcze kilka słów na temat ostatnich badań dotyczących rodziny.
Wymienię tu nazwisko bardzo drogiego nam wspólnego przyjaciela, który
przyjechał do Łomianek złożyć wizytę w Instytucie. Nazywa się Gary Becker i
jest ekonomistą żydowskiego pochodzenia z uczelni w Chicago i laureatem
nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii. Otrzymał tę nagrodę Nobla w 1992
roku w związku ze swymi badaniami nad rodziną. Wyliczył on, jakijest wkład
kobiety do społeczeństwa, i stwierdził, że to par excellence w rodzinie tworzy
się główne bogactwo ludzkości. To w rodzinie powstaje kapitał ludzki. W
nowoczesnym przedsiębiorstwie głównym bogactwem jest kapitał ludzki.
Gary Becker wykazał, że 80% zasobów krajów bogatych stanowi kapitał
17
ludzki. Zasoby materialne, urządzenia i bogactwa naturalne stanowią
zaledwie 20%. Otóż miejscem, gdzie par excellence tworzy się kapitał ludzki,
jest rodzina. W swoim słynnym dziele "Traktat o rodzinie" przedstawia on,
czymjest praca matki w rodzinie. Ten człowiek, który ma duże poczucie
humoru, sam wyjaśnia, że wyliczył rzeczy, które nie istnieją. Jest
matematykiem ekonomistą, toteż ma manię mierzenia. Próbuje mierzyć
wszystko. W szczególności zaś zmierzył to, czego dotąd nigdy nie mierzono:
aktywność matki w rodzinie. Stwierdził, że jest ona kucharką, krawcową,
nauczycielką, pielęgniarką, ekonomistką, sędzią itd. itd., i zmierzył również
wyniki tej pracy. Zauważył, że to właśnie w rodzinie małe dzieci nabywają
tych podstawowych cech, które sprawiają, że społeczeństwo prawidłowo
funkcjonuje, cech takich, jak solidarność między rodzeństwem, solidarność
między rodzicami a dziećmi, poszanowanie dla drugiego człowieka,
punktualność, zamiłowanie do porządku itp. Wszystkie te podstawowe zalety
nabywa się w rodzinie. Udało mu się nawet podać liczbę, która świadczy o
znaczeniu matki: według niego matki poprzez swą pracę wytwarzają co
najmniej 30% dochodu narodowego. Stąd pewne bardzo ważne zalecenia i
rady: istnieje konieczność, by rewaloryzować rolę matki. A jeśli nie czyni się
tego z pobudek moralnych, to trzeba uczynić to ze względów socjalnych,
ekonomicznych i politycznych.
W dziele Gary' ego Beckera jest doprawdy coś zadziwiającego. Podczas
gdy niektórzy teolodzy moraliści niszczą rodzinę swoimi poglądami, wielki
ekonomista o światowej renomie mówi nam, że rodzina to coś wspaniałego,
że trzeba ją popierać. Niezależnie od niego inni specjaliści dochodzą do
podobnych wniosków. Polecam Wam gorąco, abyście zainteresowali się ich
badaniami, abyście włączyli je do programu studiów Waszego Instytutu. Na
podstawie tego, co wyjaśniłem, radzę Wam zwłaszcza, abyście spróbowali
wywierać presję na opinię publiczną, na polityków, tak aby działali na rzecz
rodziny, a nie przeciw niej. Wszystkie legislacje, które sprzyjają swobodzie
obyczajów, które faworyzują przyjemność indywidualną, są wymierzone w
rodzinę. Na przykład teraz we Francji dyskutuje się o "paktach związku
społecznego" . Oznacza to, że osoby tej samej płci lub płci przeciwnej mogą
zawrzeć kontrakt i że taką umowę można ewentualnie rozwiązać już
nazajutrz. Rozwiązania prawne tego rodzaju niszczą instytucję rodziny,
wpisaną w serce człowieka. Nie chodzi po prostu o zmianę legislacji, ale o
podważenie instytucji fundamentalnej dla całej ludzkości.
Totalitaryzm, od Platona do Lenina, Stalina, Mao Tsetunga, hitleryzm i
wszystkie reżimy totalitarne, jakie pojawiły się w historii, chciały zniszczyć
rodzinę. Obecne kampanie przeciw rodzinie są zapowiedzią nowego
totalitaryzmu. Kiedy poświęcacie się rodzinie, jej promowaniu, jej obronie, jej
szczęściu, przygotowujecie zręby społeczeństwa pełnego szacunku i miłości,
przygotowujecie to, co Paweł VI nazwał cywilizacją miłości; przygotowujecie
społeczeństwo, które odrzuci cywilizację śmierci, jak określił ją Jan Paweł II,
by wybrać cywilizację życia.

Podobne dokumenty