„Mikołaj - Człowiek Zwany Aniołem Dobroci”
Transkrypt
„Mikołaj - Człowiek Zwany Aniołem Dobroci”
„Mikołaj - Człowiek Zwany Aniołem Dobroci” Scenariusz przedstawienia na podstawie „Ewangelii w opowiadaniach. Bajki, legendy i doświadczenia”. SCENA I Osoby: Mikołaj, Arystokracja: 2 kobiety, mężczyzna, Kamerdyner Dom Mikołaja, przyjęcie po pogrzebie rodziców I kobieta: To straszne. Co on teraz biedny pocznie, sierota. II kobieta: Jak sobie poradzi z tak ogromnym majątkiem? I kobieta: Chyba ktoś powinien mu pomóc. Mężczyzna: Drogie panie, Mikołaj to zdolny, utalentowany i pracowity młody człowiek, może zbyt nieśmiały, ale na pewno sobie poradzi. II kobieta: Ale sam, w tak ogromnym domu? Rodzice byli dla niego wszystkim. I kobieta: Nie jestem pewna, czy sobie poradzi?! Do tej pory zajmowały go książki, studia, a tu taka tragedia. Mężczyzna: Czas żeby rozpoczął nowe życie, zresztą proponowałem mu pomoc, ale grzecznie podziękował. / patrząc na zegarek/ Pora na nas, zrobiło się późno. Mikołaj: /podchodząc/ Dziękuję wam z całego serca, że zechcieliście przybyć na pogrzeb moich rodziców. Będzie mi ich brakowało. I kobieta: Nam wszystkim również. / żegnając się/ Zostań z Bogiem Mikołaju. II kobieta: Czekamy na wiadomości od Ciebie. Mężczyzna: Przychodź, jeżeli będziesz czegoś potrzebował. Mikołaj: Jeszcze raz wam dziękuję. /podchodzi do stolika z książkami- bierze jedną do ręki/ Mikołaj: Jak wiele jeszcze muszę się nauczyć /siada do biurka i czyta, na scenie pojawia się służący, który podaje kolację/ Służący: Paniczu, kolacja. Mikołaj: Dziękuję Ci bardzo. A co tam w mieście słychać? Służący: Oj, niedobrze się dzieje paniczu. Wszyscy mówią tylko o jednym, pewna dziewczyna, zresztą mieszka tu niedaleko....panicz na pewno chce słuchać? Mikołaj: No opowiadaj, co z tą dziewczyną! Służący: No więc, owa dziewczyna pokochała chłopca, on ją również miłuje. Ale nieszczęśliwa to miłość, pobrać się nie mogą. Mikołaj: A czemuż to? Służący: Dziewczyna jest biedna, chłopak zaś bardzo bogaty, ojciec zgody nie daje. Dziewczynie posag byłby potrzebny. Mikołaj: Posag, mówisz?! A gdzież ona mieszka? Służący: Za miastem, a dlaczego panicz pyta? Mikołaj: Z ciekawości, mój drogi, z ciekawości... SCENA II Osoby: Dziewczyna, Chłopiec, Mikołaj Chata. Mikołaj stoi z dala, wychodzi dziewczyna z koszem w ręku Mikołaj: To chyba ona! /pojawia się chłopak, dziewczyna zostawia kosz, podbiega, witają się/ Dziewczyna: jesteś!! Chłopiec: jestem, musiałem Cię zobaczyć! Dziewczyna: a ojciec? Chłopiec: nie zmienił zdania Dziewczyna: ale ja nie mogę dać Ci nic więcej, prócz miłości Chłopiec: nie dbam o majątek, wyjedźmy razem Dziewczyna: nie możemy, wbrew ojcu, nie możemy, /płacząc ucieka do domu, chłopiec odchodzi/ Mikołaj: / wyciąga spod płaszcza sakiewkę/ Nie mogę pozwolić, by tak cierpieli./ podchodzi bliżej, ogląda się, czy nikt go nie widzi, zostawia sakiewkę/ SCENA III Osoby: Mikołaj, służący W domu Mikołaja, Mikołaj czyta książkę Służący: Chyba panicz długo nie mógł zasnąć tej nocy. Mikołaj: A dlaczego tak sadzisz? Służący: Długo paliło się światło w pokoju panicza; ale nie o tym przecież chciałem. W mieście mówią, że w nocy stał się cud. Mikołaj: Cud, mówisz?! Służący: Opowiadałem niedawno paniczowi o tej biednej dziewczynie i jej miłości. Otóż rodzice młodzieńca zgadzają się na ślub! Mikołaj: Ale cóż takiego się stało, że zmienili decyzję? Służący: Ta – do tej pory – biedna dziewczyna, znalazła rano sakiewkę z pieniędzmi. Mikołaj: A Ty, co o tym sądzisz mój drogi? Służący: Myślę, że to nie żaden cud ani też anioł, jak to mówią ludzie, ale po prostu dobry człowiek. Zrobił to, czego uczył Pan Jezus, ale ludzie tego nie rozumieją. /służący podaje do stołu i od niechcenia opowiada/ Służący: A panicz wie, że zmarła matka pięciorga dzieci, jedyna żywicielka. Cóż te biedne sieroty teraz poczną same. Mikołaj: A mają jakichś krewnych? Służący: Właśnie oni zastanawiają się, co z tym drobiazgiem począć. Chcieli je zabrać do siebie, ale dzieci nie chcą się rozdzielić. Najstarszy z nich, pracuje podobno w pobliskiej gospodzie. Za dużo tam nie zarobi, a zima idzie... /służący sprząta ze stołu i wychodzi/ Mikołaj: / do siebie/ Trzeba by popytać. SCENA IV Osoby: Mikołaj, chłopiec, gospodarz Gospoda, Mikołaj wchodzi, siada przy stoliku. W gospodzie siedzą także inni ludzie. Do Mikołaja podchodzi młody chłopiec. Chłopiec: Co Panu podać? Mikołaj: Od dawna tu pracujesz? Chłopiec: Nie panie, od niedawna. Mikołaj: Skąd jesteś? Chłopiec: O, z tamtego domu. Mikołaj: Mama pozwala Ci pracować? Chłopiec ociera rękawem twarz Chłopiec: To pan jeszcze nie wie? Moja mamusia zmarła kilka dni temu. Mikołaj: Masz rodzeństwo? Chłopiec: Mam jeszcze dwie siostry i dwóch młodszych braci. Ale z tego wszystkiego zapomniałem, co panu podać. Mikołaj: Nic mój drogi chłopcze. Masz tu / wyciąga sakiewkę i podaje chłopcu kilka monet/ Idź, kup im jakieś słodycze. Chłopiec: Ale ja pracuję. Mikołaj: Wytłumaczę cię przed gospodarzem. Chłopiec wybiega, do Mikołaja podchodzi gospodarz Gospodarz: Często się zdarza, że przychodzi ktoś, żeby jakiś grosz dać tym dzieciom. Tak to na początku bywa, gorzej będzie, gdy ludzie przywykną, zapomną. Mikołaj: Dobrze, że chociaż teraz pamiętają. Gospodarz: Ano dobrze. Na tej ulicy bieda aż piszczy i każdy grosz się liczy, ale mało który bogacz to rozumie, sam myśli, że ciągle ma mało. Mikołaj: Macie rację gospodarzu, niestety macie rację... SCENA V Arystokracja: 2 kobiety, mężczyzna, Mikołaj Dom Mikołaja, Mikołaj pakuje do worka podarki- buty, zabawki, słodycze.... Wychodzi. Na scenę wchodzą dwie arystokratki, później arystokrata. I kobieta: Czy słyszała pani, co dzieje się z tym bogatym młodzieńcem z tego domu? II kobieta: Och, biedak strasznie wychudł. Może popadł w jakieś długi. Taki dom utrzymać, to trzeba mieć wiele pieniędzy no i służby. I kobieta: A może wpadł w jakiś nałóg albo oddaje się hazardowi? / podchodzi mężczyzna/ Mężczyzna: A o czym panie tak zawzięcie rozmawiają? II kobieta: Nie o czym, lecz o kim. Czyżby pan nie słyszał, co dzieje się w tym domu? Mężczyzna: A wiedzą panie, niedawno słyszałem, że ów młodzieniec już wcale nie jest taki bogaty. Podobno wyprzedał majątek rodziców, żeby spłacić długi. I kobieta: A taka to była zacna rodzina, jak też pieniądze mogą zmienić człowieka! II kobieta: Nieodpowiedzialny młody człowiek, wiedziałam, że tak to się skończy. Mężczyzna: Ludzie mówią, że nie może spać po nocy, chodzi po zamku lub włóczy się po okolicy. I kobieta: Może zwariował?! II kobieta: Dobrze, że jego rodzice tego nie widzą.... SCENA VI Osoby: Służący, Mikołaj, 2 kobiety- gospodynie Dom Mikołaja Służący: Martwię się panicza zdrowiem. Wychudł panicz. Sąsiedzi też panicza nie poznają i ciągle mnie o niego wypytują. Mikołaj: Nie martw się, nie martw. Czuję się jak nigdy dotąd. A co tam słychać w mieście? Służący: Ludzie mówią, że w mieście zamieszkał jakiś Anioł Dobroci. Zresztą może panicz sam posłuchać.../otwiera okno, pod sceną przechodzą 2 kobiety/ I kobieta: Moja droga, nie wiem, co o tym sądzić. Przydarzyło mi się ostatnio coś bardzo dziwnego. II kobieta: A cóż takiego? I kobieta: Pewnego ranka, wcześnie rano, wstałam, żeby iść po zakupy na bazar, a tu na oknie koszyk pełen smakołyków. Nie mam pojęcia skąd to się wzięło? II kobieta: A wie pani, nie mówiłam nikomu, ale moje dzieci pod poduszką znalazły piękne zabawki. Do tej pory nie miały takich cudeniek, nie stać nas na takie zbytki. Ale nie wiem, co mam im mówić, kiedy pytają od kogo te podarki. I kobieta: Ludzie mówią, że w mieście nocami chodzi Anioł Dobroci, wie co każdemu potrzeba. Te niespodzianki to dar z samego nieba. SCENA VII Osoby: Tłum, Mikołaj, biskup Mieszkanie biskupa- biurko, wysokie krzesło, biskup zatopiony w lekturze. Tłum ludzi, słychać głosy.. Głos I: widzieliście?! Tam jest! Głos II: Mamy go! Głos III: Nie może nam uciec! Głos I: Widziałem, jak uciekał do mieszkania biskupa, a więc mamy go! Mikołaj wpada do mieszkania biskupa. Mikołaj/ zdyszany/: Ukryj mnie, błagam Biskup: O Mikołaj! Dużo ostatnio słyszałem o Tobie. Mikołaj: Proszę wybaczyć księże biskupie, zgubiłem się w tym mroku. /słychać kroki, Mikołaj chowa się za biurko, ludzie wpadają do mieszkania biskupa/ Głos I: Niech będzie pochwalony Biskup: Na wieki wieków Głos I: Czy ksiądz biskup nie widział człowieka w czarnej opończy? Biskup: O kogo pytacie? O szatana z zamku? Głos II: Nie, księże biskupie. O człowieka, który od miesięcy obdarowuje nasze biedne dzieci podarkami. Biskup: Ach, to chodzi wam o tego- jak go nazywacie- Anioła Dobroci? Głos III: Właśnie, już go mieliśmy, ale zniknął nam w bramie. Biskup: No to macie go tutaj. /biskup nachyla się do Mikołaja/ Wstawaj, wstawaj. Nie ma rady. Głos I: To przecież Mikołaj! Głos II: Mikołaj?! Mikołaj: Wybaczcie, nie chciałem wywołać waszego niepokoju. Biskup: Moi drodzy, długo szukałem następcy. Jestem już stary, chcę odpocząć. Wreszcie go znalazłem. Macie mojego następcę, będzie waszym biskupem. Mikołaj: Nie jestem godzien dostąpić takiego zaszczytu, chcę tylko służyć Bogu i ludziom i taka Jego wola, niech tak będzie. Biskup: /do Mikołaja/ Myślę, że tak jak to czyniłeś do tej pory, tak i teraz będziesz zatroskany o ludzi. Pomagaj im. / do publiczności/ A wy najdrożsi, mali i duzi, gdy zapadnie pewna noc grudniowa, uchylcie swe okna, a potem zajrzyjcie pod poduszkę. Być może i do was zajrzy Anioł Dobroci. / aktorzy wychodzą zza sceny, ustawiają się, bp kontynuuje/ W życiu moi mili najważniejsze jest, aby umieć się wsłuchać w drugiego człowieka i wypełniając Boże przykazania, dawać siebie innym w darze i niech przykładem będzie dla nas Mikołaj. /aktorzy kłaniają się i rozdają widzom cukierki/. Adaptacja Renata Swoboda