Mundur górniczy dodaje szyku
Transkrypt
Mundur górniczy dodaje szyku
Mundur górniczy dodaje szyku Utworzono: czwartek, 27 września 2012 Przed Barbórką w Gali nie ma wolnych sobót. Kroi się, szyje, prasuje pełną mocą. W niewielkiej izbie terkocą maszyny, uwijają się ludzie. – Daj mi plecy! – krzyczy krojczy do kolegi. Obok kobieta z wprawą prasuje kawałki czarnej materii. Tu i tam wiszą już gotowe mundury. Jeszcze tylko kilka dni i będzie można zwolnić tempo... . Mistrz Krystian Brauhoff prowadzi Zakład Krawiecki Gala od 1991 r. Nie od razu szył mundury. Tak się złożyło, że przez kilka lat robił w hafciarstwie. W 1996 r. stwierdził, że skoro jego firma haftuje na wysokim poziomie, to dlaczego nie miałaby szyć mundurów. A jakież miałaby szyć mundury, jak nie górnicze, skoro firma mieści się w Katowicach? – Pan popatrzy. To jest czako. Dobry fachowiec uszyje czapkę w dwadzieścia minut. Ale czako ma haftowane zdobienia, które haftuje się ręcznie. A to zajmuje średnio sześć godzin. Bo widzi pan, to jest tak, że w mundurze górniczym najważniejszy jest haft, oczywiście ręczny, bo nie wyobrażam sobie jakichś naszywek robionych maszynowo. Haft, proszę pana, nadaje mundurowi ten szyk. A mundur dodaje człowiekowi szyku i elegancji. W dawnych czasach, gdy górników było po wielokroć więcej niż jest ich dziś, a w mundurze chodziło się nie tylko na barbórkowe uroczystości czy pogrzeb kogoś z górniczej braci, zapotrzebowanie nań było tak duże, że szyły je spółdzielnie. – Strój i Elegancja – to były największe. Padły, nim zabrano się do likwidowania kopalń – wyjaśnia mistrz i pokrótce przypomina historię reformowania górnictwa węgla kamiennego w latach 90., jego skutki dla branży jako takiej oraz regionu. – Skąd u pana taka wiedza o górnictwie? Jest ktoś w rodzinie z tej branży? – Teść pracował w przemyśle maszynowym. Uważam, że jeśli się pracuje dla jakiejś branży, to trzeba coś o niej wiedzieć, interesować się nią... Poza tym reformowanie górnictwa za rządów Buzka odczuliśmy na własnej skórze. Te lata były bardzo ciężkie dla firmy, ale z bożą pomocą udało się przetrwać. Teraz mistrz i jego załoga szyją rocznie 400 mundurów. Kiedyś, w dobrych czasach, z Gali wychodziło 600 i więcej. – Nie da się zwiększyć produkcji razy dwa, nawet gdyby były ku temu okoliczności. Wąskim gardłem w całym procesie są hafty. Haftowanie trwa i tego nie da się przeskoczyć. A poza tym nie wydaje mi się, żeby każdy górnik miał mundur. – A skąd to przypuszczenie? – Gdyby tak było, to na barbórkowych uroczystościach wszyscy emeryci byliby w mundurach... Hipoteza brzmi realnie i rzeczywistość zdaje się ją potwierdzać. Wiecie, ile mundurów w tym roku zamówiła w Gali kopalnia zatrudniająca ok. 4 tys. ludzi? Siedemdziesiąt. Mundur, jaki jest, każdy widzi. Model z XIX w. Wykonanie z materiałów współczesnych. Kiedyś szyło się go z tzw. krepy – 100-procentowej wełny. Ale wełna setka ma to do siebie, że się gniecie, a nie ma gorszego widoku, zdaniem mistrza, niż dyrektor generalny w pomiętym mundurze. Dlatego od lat wielu mundurów nie szyje się z krepy wełnianej, ale z elanowełny, oficjalnie nazywanej krepą górniczą (45 proc. wełny). Mundur szyje się jeden dzień. Jest komplet rozszerzony i podstawowy. Z płaszczem (też z górniczej krepy szytym) i bez. Spodnie, marynarka, czako, białe rękawiczki. Do tego, dla gotowych wydać więcej, biały szalik i płaszcz. – Prawo nie mówi nic o tym, jakie skarpetki i buty należy wkładać do munduru. Teoretycznie można paradować w trampkach i kolorowej kurtce zarzuconej na mundur. W praktyce górnicy wiedzą, że jak się ma na sobie mundur, to trzeba trzymać odpowiedni fason, i do tego żadne rozporządzenia nie są im potrzebne. W kantorku mistrza ledwo można dostrzec zdjęcie wycięte z gazety, włożone pod szybkę z pleksi i powieszone na ścianie. Na nim mistrz w akcji coś poprawia na mundurze dyrektora generalnego. A w tym mundurze wąsaty człowiek, laureat Nagrody Nobla i były prezydent RP. – To było w 2004 roku, jak noblista dostał od KHW tytuł i stopień, a cała uroczystość odbywała się w Mysłowicach. W dwa dni uszyliśmy mundur dla Lecha Wałęsy. Nie, nie... Na przymiarki do nas nie przyjeżdżał. My do niego, do hotelu jechaliśmy... W tym miejscu wyjaśnijmy, że politycy, prezesi, dyrektorzy kopalń są tak zapracowani i zajęci, że nie mają czasu, by pofatygować się do Gali na przymiarkę. Gala jedzie do nich. Klient – jej pan. – Szyliśmy też mundur dla Jolanty Kwaśniewskiej. Z tym że w tym przypadku dostaliśmy wymiary z Warszawy. Szyliśmy mundury dla wszystkich wiceministrów od górnictwa, z wyjątkiem obecnego. Może on nie ma munduru? Wie pan, górnicy trochę krzywo patrzą na tych, którzy wcześniej nie mieli związku z górnictwem, a paradują w mundurach. W ubiegłym roku szyliśmy mundur dla pani prezes Kompanii Węglowej. Tak na marginesie: coraz więcej szyje się mundurów dla kobiet. Kiedyś były to jednostkowe zamówienia. Teraz – szacuje – z pięć procent mundurów szyjemy właśnie dla kobiet, co jest o tyle trudne, że musimy być na tyle elastyczni, by taki mundur wyglądał kobieco i jednocześnie był zgodny z przepisami. Kiedy Krystian Brauhoff uszyje mundur dla siebie? Ano wtedy, gdy uprawniona instytucja/organizacja wystąpi o nadanie mistrzowi krawiectwa ciężkiego odpowiedniego tytułu honorowego. Bo wkład mistrza Brauhoffa w polskie górnictwo jest chyba niepodważalny... Andrzej Bęben