Moje spotkania dzięki Edycie Stein

Transkrypt

Moje spotkania dzięki Edycie Stein
Marian Łukaszewicz
Moje spotkania dzięki Edycie Stein
Wrocław 2014
Spis treści
Wprowadzenie
s. 3
Sylwin Bechcicki
s. 4
Małgorzata Hoffmann
s. 9
Karol Jonca
s. 13
Maria Teresa Konieczna
s. 16
Wolfram Krusenotto
s. 18
Jerzy Machnacz
s. 20
Halina Okólska i Danuta Mrozowska
s. 22
Alfreda Poznańska
s. 26
Radio Rodzina i jego założyciel
s. 29
Jadwiga Skupnik-Kurowska
s. 32
2
Drodzy Członkowie i Sympatycy Towarzystwa Edyty Stein!
Jestem członkiem założycielem Towarzystwa, przez wiele lat
działałem w Zarządzie, w latach 1993-2001 byłem jego prezesem.
Miałem przyjemność współpracować także z wieloma wspaniałymi
ludźmi, którzy na ogół nie byli we władzach Towarzystwa, nie zawsze
byli jego członkami, czasem też mieszkali za granicą, ale łączą ich
atencja względem Edyty Stein i zasługi dla Towarzystwa. W naszych
archiwach próżno szukać o nich szerszej informacji, dlatego z okazji 25lecia Towarzystwa postanowiłem w miarę moich możliwości wypełnić tę
lukę, publikując o nich notki. Początkowo myślałem o trzech lub
czterech. Dzięki pomocy osób, do których się zwracałem, powstało
dziesięć tekstów i myślę, że będzie ciąg dalszy. To chyba zasługa
Patronki Towarzystwa.
Marian Łukaszewicz
Wrocław, październik 2014
3
Marian Łukaszewicz
Wywiad z Sylwinem Bechcickim
M.Ł. Czy możemy zacząć od Pańskiej sytuacji rodzinnej?
S.B. Urodziłem się w roku 1945. Jestem od 36 lat żonaty – małżonka
Zdzisława Prauzner-Bechcicka jest lekarzem psychiatrą. Wychowaliśmy
dziesięcioro dzieci (6 chłopców i 4 dziewczynki) – szóstkę własnych i
czwórkę z domu dziecka. Wszyscy są już dorośli, pozakładali rodziny,
poza dwoma chłopcami – jeden jest w seminarium, drugi nadal jest
kawalerem.
M.Ł. Kim jest Pan z zawodu?
S.B. Bibliotekarzem – magistrem bibliotekoznawstwa i informacji
naukowej. Byłem kierownikiem ośrodka informacji naukowej Naczelnej
Organizacji Technicznej w Częstochowie, dyrektorem rejonowej
biblioteki publicznej w Lublińcu i kierownikiem drukarni Stowarzyszenia
Osób Niepełnosprawnych w Lublińcu.
M.Ł. Jak zrodziły się u Pana zainteresowanie Edytą Stein i idea
założenia stowarzyszenia?
S.B. Odpowiedź jest trudna i skomplikowana. Od zawsze interesowałem
się filozofią i jej nurt fenomenologiczny nie był mi obcy. Gdy
przenieśliśmy się z żoną z Częstochowy do Lublińca na stałe, rzeczą
4
naturalną było, że zainteresowałem się postaciami związanymi z tym
miastem, wśród nich Edytą Stein. Dlatego też, kiedy z końcem 1987 lub
na początku 1988 r. trafił do Lublińca Sławomir Kowalewski z Warszawy,
który poszukiwał kontaktów z miejscowymi ludźmi zainteresowanymi
postacią s. Teresy Benedykty od Krzyża, świeżo wyniesionej na ołtarze
(1 maja 1987 r.), skierowano go do mnie, do biblioteki. W ten sposób
zostałem wciągnięty w grupę „steinowców”, której celem było powołanie
w Polsce organizacji społecznej popularyzującej postać nowej
błogosławionej. W domowych dyskusjach ze Sławkiem Kowalewskim i
kilkoma innymi osobami zasugerowałem, że najwłaściwszym miejscem
do założenia takiej organizacji byłby Wrocław, miasto urodzenia Edyty
Stein, silny ośrodek akademicki itd. Niestety, na zjazd założycielski TES
nie mogłem przyjechać do Wrocławia i w ten sposób ominęła mnie ta
wielka chwila, ale o ile pamiętam wśród członków założycieli byli
lublińczanie: Jan Pluta, Manfred Ullmann i Marek Koza.
Pierwszy chrzest lubliniecka grupa „steinowców” przeszła,
podejmując pielgrzymujące śladami Edyty Stein kobiety z Niemiec i
Holandii we wrześniu 1988 r. w dopiero co otwartym minimuzeum „Pro
Memoria Edith Stein” w Domu Courantów. Zebranie odpowiedniej grupy
w Lublińcu celem powołania oddziału Towarzystwa wcale nie było takie
proste i dopiero w czerwcu 1991 r., niemal w przededniu 49. rocznicy
śmierci (9 sierpnia) i setnej rocznicy urodzin Edyty Stein (12
października) zebrała się odpowiednia liczba osób. O dziwo, brakło
wśród nich początkowych entuzjastów, ale za to pojawili się nowi, jak np.
Maria Burek, Marta Wójcik, Michał Pawełczyk senior, Jan Fikus senior,
Joachim Widera. Dużą rolę propagandową w poszukiwaniu i
przekonywaniu ludzi odegrali niewątpliwie Sławomir Kowalewski i Jan
Lewandowski. Nadto poparcia udzielili księża – dr Jan Urbaczka, Józef
Żurek i Antoni Zając oraz Leonard Pająk.
Członkowie założyciele powierzyli mi funkcję prezesa zarządu
nowej organizacji i zobligowali do wystąpienia do TES we Wrocławiu o
uznanie nas za oddział terenowy w Lublińcu. Dopiero jesienią 1991 r.
odwiedził nas ówczesny prezes TES we Wrocławiu Wojciech Hann i
obiecał do końca roku załatwić sprawę oficjalnego uznania lublinieckiej
grupy „steinowców” za oddział TES w Lublińcu. Zarząd we Wrocławiu
podjął taką decyzję w grudniu 1991 r. i od tego momentu rozpoczęła się
5
nasza oficjalna działalność jako Towarzystwa im. Edyty Stein. Oparcie
znaleźliśmy w proboszczu parafii i świątyni bł. s. Teresy Benedykty od
Krzyża – Edyty Stein konsekrowanej 8 grudnia 1991 r. w Lublińcu
Steblowie.
M.Ł. Od jak dawna jest Pan prezesem Oddziału? Która to kadencja?
Czy jest inna osoba w Zarządzie z tak długim stażem?
S.B. Od początku do dziś, czyli 9 kadencji. Nie ma nikogo w Zarządzie z
tak długim stażem. Honorowo działa ks. prał. Antoni Zając, pani Maria
Burek już nie uczestniczy w zebraniach, pan Manfred Ullmann z rzadka
bywa wraz z żoną Elżbietą, czasem się pojawia pani Maria Krupska.
M.Ł. Jaka jest Pańska recepta na długą i owocną współpracę z innymi
członkami Zarządu?
S.B. Ufność! Ufam Panu Bogu, świętym Patronom i ludziom.
M.Ł. Jak Pan ocenia swój wkład w osiągnięcia Oddziału?
S.B. Trudno mi to oceniać, ale wydaje mi się, że cementuję Oddział:
jestem taką malutką cząstką, która jak zwornik w łuku trzyma całość i
nadaje sens całej konstrukcji – choć może to za dużo powiedziane!
M.Ł. Czy mógłby Pan przypomnieć koncepcję federacyjnej struktury
Towarzystwa, którą Pan postulował wiele lat temu?
S.B. Wydaje mi się, że wszelkie organizacje, jeżeli są pozbawione
lokalnych liderów, powoli zamierają, a przyczynia się do tego sztywna
6
struktura organizacyjna i brak samodzielności w decydowaniu o
lokalnych potrzebach. Dlatego też uważam, że lokalne organizacje winna
jednoczyć nadrzędna idea, jaką w naszym przypadku jest postać Edyty
Stein i wartości, które sobą reprezentuje, oraz realizacja pierwszego i
najważniejszego przykazania – miłości Boga i bliźniego, do czego
sprowadza się w gruncie rzeczy idea dialogu i porozumienia ludzi.
M.Ł. Jakie publikacje związane z celami Towarzystwa opracował Pan
sam lub we współpracy z innymi?
S.B. Jako inicjator podjęcia działalności wydawniczej w ramach
Wydawnictwa Edyty Stein WEST stałem właściwie za wszystkimi
naszymi publikacjami, a głównym współpracownikiem był śp. Jan Fikus
senior. Dzięki temu mogło ukazać się kilka opracowań o Courantach i
Steinach w Lublińcu, wydaliśmy też różne materiały informacyjne,
promocyjne i edukacyjne dotyczące postaci naszej Patronki i
ukochanego miasta Jej dziecięcych wspomnień.
M.Ł. Jak kształtowała się w czasie liczba członków Oddziału?
S.B. Członków założycieli było 11. Maksymalnie Oddział liczył 54
członków, a w chwili obecnej jest ich nieco ponad 40. Przeciętnie na
spotkania przybywa 15 osób, choć bywały i takie, na których gromadziło
się kilkadziesiąt!
M.Ł. O ile wiem, są wśród „aktywistów” Oddziału osoby z drugiego
pokolenia członków o wykształceniu związanym z Edytą Stein. Czy
przejmą one stery?
S.B. Przejmowanie sterów przez młodsze pokolenie odbywa się niemal
niezauważalnie. W chwili obecnej w zarządzie pracuje obok siebie 807
latek i dwie osoby poniżej 40-ki. Również poziom wykształcenia jest
bardzo różny – wśród członków są osoby z przygotowaniem
podstawowym i zawodowym oraz z wykształceniem wyższym do
doktoratu włącznie.
M.Ł. Czy działa Pan również w innych organizacjach społecznych?
S.B. Od lat jestem zaangażowany w działalność społeczną, która
pozwala mi się realizować w życiu mimo nienajlepszego stanu zdrowia –
od 15 lat jestem na rencie inwalidzkiej I grupy, obecnie na emeryturze.
Działałem w Stowarzyszeniu Bibliotekarzy Polskich – we władzach
okręgowych i centralnych. Przez wiele lat działałem w Stowarzyszeniu
Miłośników Ziemi Lublinieckiej, zarówno w zarządzie, jak i jako prezes
(przez cztery kadencje), aż do rozwiązania tej organizacji w 2009 r.
Kiedyś udzielałem się politycznie w partiach o charakterze
demokratycznym i profilu ideowym chrześcijańskim (SD, Forum
Chrześcijańsko-Demokratyczne, SDP, ZChN), a obecnie działam w
Stowarzyszeniu Katolickim „Civitas Christiana” – aktualnie jestem
członkiem Rady Oddziału w Częstochowie i wiceprezesem Rady Okręgu
Śląskiego w Katowicach. Należę do Bractwa Najświętszego Sakramentu
Diecezji Gliwickiej oraz Oazy Rodzin Domowego Kościoła przy rodzinnej
parafii św. Stanisława Kostki w Lublińcu.
Lubliniec, 30 marca 2011
8
Marian Łukaszewicz
Małgorzata Hoffmann
Po studiach germanistycznych przez trzy lata pracowała w
Instytucie Zachodnim w Poznaniu zajmującym się badaniem stosunków
polsko-niemieckich. Przeglądając niemieckie czasopisma poświęcone
kulturze, natknęła się na artykuł s. Adelgundis Jaegerschmid,
benedyktynki z Fryburga Bryzgowijskiego (Niemcy Zachodnie)
poświęcony Edycie Stein, przyjaciółce autorki. W okresie własnych
poszukiwań duchowych ta lektura stała się dla pani Hoffmann
początkiem fascynacji Edytą Stein, a tym samym wielu wydarzeń w jej
życiu.
Na zaproszenie s. Adelgundis spotyka się z nią we Fryburgu,
odwiedza miejsca ściśle związane z losami Edyty: kościół w Bad
Bergzabern, gdzie Edyta przyjęła chrzest, Spirę, gdzie pracowała w
szkole sióstr dominikanek, a przede wszystkim Karmel koloński, w
którym poznaje karmelitankę s. Amatę Neyer kierującą Archiwum Edyty
Stein. Siostra Amata, dziś już 90-letnia, przez lata służyła pani Hoffmann
pomocą, zaopatrując w literaturę, umożliwiając udział w beatyfikacji
Edyty Stein (Kolonia 1987) i międzynarodowym sympozjum jej
poświęconym (Rolduc, Holandia 1991). Swoimi wrażeniami i coraz
bogatszą wiedzą o Błogosławionej pani Hoffmann wielokrotnie dzieli się
z czytelnikami miesięcznika „W drodze”.
Probierzem jej dogłębnej znajomości postaci Edyty Stein jest II
nagroda, jaką otrzymała w polsko-niemieckim konkursie za pracę pt.
„Tajemnica Paschalna życia chrześcijańskiego. Edyta Stein (1891 1942)” (KUL, Lublin 1987). Na zaproszenie Instytutu Duchowości
Karmelitańskiej „Carmelitanum” w Poznaniu prowadzi w latach 90. cykl
wykładów pt. „Myśl antropologiczna Edyty Stein”. Dla wydawnictwa
Verbinum opracowuje Myśli Edyty Stein na każdy dzień (1995) i
9
tłumaczy książkę Berty Weibel pod polskim tytułem Edyta Stein. W
okowach miłości (1997).
O powołaniu Towarzystwa im. Edyty Stein (TES) we Wrocławiu
dowiedziała się od członka założyciela warszawianina Sławka
Kowalewskiego. Krótko potem zaczęła jeździć do Wrocławia, starając się
być na wszystkich naszych, wtedy piątkowych, spotkaniach, goszczona
zawsze serdecznie przez Danusię Skrabę i jej obecnie śp. Mamę. W
tych spotkaniach brałem udział jako członek zarządu, później jako
prezes Towarzystwa.
W niecały rok od oficjalnego powstania TES we Wrocławiu, 14
listopada 1990 r., powstał najpierw Oddział, potem ze względu na brak
członków przemianowany na Koło TES w Poznaniu. Tu należy
podkreślić, że znaczna większość zarządu nowo powołanego TES we
Wrocławiu dopiero po rozpoczęciu działalności zaczęła poznawać swoją
Patronkę, natomiast pani Hoffmann w chwili założenia poznańskiego
Koła była już uznanym autorytetem ze względu na znajomość życia i
twórczości Edyty Stein. Dzięki temu, nie mając do dyspozycji żadnych
struktur typowych dla stowarzyszenia, tylko z pomocą ojców karmelitów,
zdołała w latach 1990–1995 rozwinąć bogatą i tematycznie
usystematyzowaną oświatową działalność Koła. Spotkania odbywały się
od października do maja w drugą środę miesiąca w klasztorze oo.
karmelitów bosych. Trzy duże cykle wykładów (po pięć wykładów w
każdym cyklu) poświęcone były następującym tematom:
I. Wielcy konwertyci XX wieku. W tym cyklu zaproszeni prelegenci
omawiali takie postaci, jak Henri Bergson, Karel Čapek, Sigrid Undset,
Roman Brandstaetter. Oczywiście był też wykład o Edycie Stein.
II. Fenomenologia ludzkiego losu. Z Krakowa dojeżdżał ks. prof.
Tadeusz Gadacz i prezentował różne fenomeny ludzkiego losu. Pierwszy
wykład nosił tytuł „Los”, następne „Wolność”, „Czas”, „Miłość” i
„Śmierć”.
III. Krzyż w duchowości... Tu z kolei ukazywano rzeczywistość
Krzyża w duchowościach, z którymi zetknęła się Edyta Stein, były więc
wykłady o Krzyżu w duchowości protestantyzmu, w duchowości
karmelitańskiej, dominikańskiej, benedyktyńskiej i ignacjańskiej.
10
Tematyka dotycząca duchowości i filozofii Edyty Stein cieszyła się
dużym zainteresowaniem.
Z najważniejszych wydarzeń, które miały jeszcze miejsce w
Poznaniu, należy wymienić następujące:
1) Monodram Jadwigi Skupnik-Kurowskiej Edyta Stein – życie moje
(1990)
2) Triduum z okazji 100. rocznicy urodzin Edyty Stein z referatem pani
Hoffmann pt. „Kamień odrzucony – kamieniem węgielnym” (1991)
3) Wieczór, w czasie którego Maja Komorowska czytała przygotowany
przez panią Hoffmann wybór listów Edyty Stein do Romana Ingardena
pt. „Moja tęsknota, moja prawda, moja...” (12 X 1992). Był to absolutny
„hit” frekwencyjny! Ponieważ chętni nie pomieściliby się w Sali Edyty
Stein u karmelitów, trzeba było przenieść spotkanie do kościoła, gdzie
ludzie zapełnili nie tylko wszystkie miejsca siedzące, ale także usiedli na
stopniach ołtarza i wszędzie, gdzie się dało.
4) Sympozjum z okazji 100. rocznicy urodzin Romana Ingardena pt.
„Spotkanie z Drugim” (22-23 IV 1993). Udało się zaprosić ciekawych
prelegentów z następującymi wykładami:
- „Spotkanie E. Stein z R. Ingardenem” (prof. A. Węgrzecki, Kraków)
- „Drogi do pełni wiary uczniów Husserla” (ks. prof. T. Gadacz, Kraków)
- „Znaczenie R. Ingardena w dziedzinie etyki” (ks. A. Siemianowski,
Gniezno)
- „Konstytucja osoby w ujęciu E. Stein” (ks. prof. L. Wciórka, Poznań).
Każdego dnia Sympozjum była sprawowana Eucharystia z homilią (o. J.
Puciłowski OP, Gdańsk). Był też skromny posiłek, na zakończenie zaś
młodzież karmelitańska przygotowała spektakl w oparciu o teksty
Ingardena i Stein.
Dwukrotnie zostało zorganizowane spotkanie modlitewne w kaplicy
sióstr karmelitanek bosych w Poznaniu (1991, 1992).
11
Relację o swej „drodze” do Edyty Stein i działalności Koła Edyty
Stein w Poznaniu, która posłużyła mi jako materiał do niniejszej notki
biograficznej, pani Hoffmann kończy trochę zagadkowo:
Szkoda wielka, że dalszego ciągu nie było. Jeszcze kilka dni temu zaczepiła mnie
pewna pani, która użyła podobnych słów. Pewnie zabrakło determinacji i chętnych
do współpracy przy organizacji. Nie umiem tego wyjaśnić. Sądzę jednak, że te pięć lat
działalności (1991-1995) odegrało dużą rolę w rozpropagowaniu postaci Edyty Stein
tu w Poznaniu i z tego się cieszę.
Rzeczywiście wygasła całkowicie imponująca działalność Koła TES
w Poznaniu, urwały się też nasze kontakty. Na zaproszenie Centrum
Badań im. E. Stein w Poznaniu 17 października 2011 r. pojechałem ze
znajomymi do Poznania na premierę dokumentalnego filmu „Nie mamy
tutaj miasta trwałego…” poświęconego Edycie Stein. Na salę wszedłem
już po rozpoczęciu seansu i zająłem najbliższe wolne miejsce. Po
zapaleniu świateł ze zdziwieniem zauważyłem, że siedzę obok Małgosi
Hoffmann. Rozpoczęliśmy rozmowę tak, jakby nie było 16-letniej przerwy
w naszych kontaktach. Nie zapytałem Małgosi o przyczynę, bo pewnie
otrzymałbym znaną odpowiedź Edyty Stein: „Secretum meum mihi est –
Mój sekret należy do mnie”.
Przed trzema miesiącami biblioteka Towarzystwa im. Edyty Stein
we Wrocławiu otrzymała od pani Hoffmann 200 pozycji książkowych i
dokumentację działalności Koła TES w Poznaniu. W imieniu Zarządu
Towarzystwa składam Jej serdeczne podziękowanie za ten dar.
Wrocław, maj 2012
12
Marian Łukaszewicz
Karol Jonca 1930-2008
Fenomen Karola, prawnika z wykształcenia, uprawiającego od początków
swej twórczości naukowej historię, polega na tym, że miał on […] instynkt
historyka, ów talent szczególny widzenia przeszłości […] poprzez skrupulatnie
badane przekazy źródłowe, które odnajdywał w bardzo różnych archiwach i
odczytywał z iście detektywistyczną bystrością.1
To ta cecha sprawiła, że we Wrocławskim Klubie Inteligencji Katolickiej,
w Fundacji Krzyżowa dla Porozumienia Europejskiego, w Towarzystwie
im. Edyty Stein, we Wrocławskiej Parafii Ewangelicko-Luterańskiej, w
Gminie Żydowskiej we Wrocławiu był on cenionym autorytetem w
tematyce specyficznej dla tych środowisk. Z wyjątkiem Gminy
Żydowskiej, wszędzie tam miałem przyjemność go spotykać i słuchać.
Skąd taka szeroka tematyka badań naukowych? Podobne pytanie
zadałem pani profesor Magdalenie Joncy, córce pana Profesora. W
odpowiedzi otrzymałem obszerny list z datą 4 marca 2012 r., z którego
czerpię wiadomości o rodzinie, latach dziecinnych, młodzieńczych i
dojrzałych Profesora oraz cytuję obszerny fragment.
Pan Profesor pochodzi ze śląskiej rodziny robotniczej patriotów
polskich. Jego miastem rodzinnym są Sławęcice, którym w wieku
dojrzałym odwdzięcza się monografią. Jego dziadek Stanisław Jonca był
aktywnym członkiem Związku Polaków w Niemczech, ojciec Paweł i stryj
Jan walczyli w III powstaniu śląskim. Pierwszy był za to więziony, drugi
musiał długo leczyć rany, a mimo to brał udział w kampanii wrześniowej.
Oddajmy w tym miejscu głos pani Magdalenie Joncy.
Mój ojciec jako ośmioletni chłopiec zapamiętał nazistowskie akcje Nocy
Kryształowej, gdy pewnego dnia w 1938 roku udali się, wraz z mamą, do
sklepu obuwniczego w Gliwicach, którego właścicielem był dystyngowany
starszy pan – Żyd. Ojciec był świadkiem akcji wybijania szyb w żydowskich
1
J. Wyrozumski, Karol Jonca (13 IX 1913 – 13 I 2008), Wyd. PAU, Kraków 2011.
13
sklepach. Notabene właściciel owego sklepu, w obawie o los klientów,
niezwłocznie wyprowadził ojca i jego mamę tylnym wyjściem. To wydarzenie
głęboko zapadło Tacie w pamięci.
Jeszcze w czasie wojny mój Ojciec był we Wrocławiu z zaprzyjaźnioną
z rodziną sąsiadką (był w kościele św. Wincentego, widział gmach
Uniwersytetu) i był pod wielkim wrażeniem tego miasta. Kiedy więc po wojnie
w 1950 roku przybył na studia do zrujnowanego Wrocławia, a potem na
początku lat 60. odkrył wraz z prof. Alfredem Koniecznym rękopis kroniki
oblężenia „Festung Breslau” księdza Paula Peikerta, przetłumaczył ją, opatrzył
komentarzem i wydał – w naturalny sposób zrodziło się zainteresowanie
wojennymi losami Wrocławia, miasta-twierdzy, jego oblężeniem przez wojska
radzieckie, wyzwoleniem i podpisaniem aktu kapitulacji.
Ojciec mój wielokrotnie i z wdzięcznością podkreślał, iż dookreśleniu,
wyborowi tematów badawczych życzliwie sprzyjał, pobudzał do ich
podejmowania i realizacji Jego Mistrz – prof. Seweryn Wysłouch. Profesor,
sam rodem z Wileńszczyzny, świadom śląskich korzeni Ojca, umiejętnie
sterował naturalną w tym przypadku fascynacją historią Śląska – jego dziejami
gospodarczymi, ekonomicznymi i politycznymi.
Wykształcenie prawnicze zatem przychodziło w sukurs wiedzy
historycznej, umożliwiło poruszanie się w wielu sferach badawczych,
problemowych, skoncentrowanych wokół: historii doktryn politycznych i
prawnych doby nowożytnej, filozofii prawa, historii państwa i prawa, dziejów
społeczno-gospodarczych, dziejów nurtów faszystowskich, historii myśli
wojskowych w XIX wieku (zwłaszcza militaryzmu w Niemczech), które w wieku
XX wydały straszne owoce doktryn totalitarnych. Naukowe badania nad
ideologią narodowego socjalizmu doprowadziły na początku lat 70. do wizyty
w Krzyżowej, do obejrzenia popadającego w ruinę pałacu hrabiów von Moltke i
ich zdewastowanych grobów. Stąd przyszło zainteresowanie opozycją
antyhitlerowską „Kreisauer Kreis”, poglądami Helmutha Jamesa von Moltke,
pierwsze kontakty z Freyą von Moltke [żoną Helmutha, dopisek M.Ł.] (1976).
Pierwsze prace Ojca na ten temat pochodzą z lat 1971/1972. Badania nad
rasistowskimi ustawami III Rzeszy dały asumpt do podjęcia problematyki
losów niemieckich Żydów, ich dyskryminacji, deportacji, eksterminacji,
Holocaustu, do ukazania problematyki stosunku kościoła ewangelickiego w III
Rzeszy wobec Holocaustu, do badania losów wrocławskich Żydów. Nie mogły
nie doprowadzić do wrocławianki – Edyty Stein.
Towarzystwo im. Edyty Stein wiele zawdzięcza profesorowi Joncy.
Jako prawnik został na pierwszym Walnym Zgromadzeniu wybrany do
Sądu Koleżeńskiego. Jako historyk na dwóch międzynarodowych
14
konferencjach2 dzielił się swoją wiedzą o martyrologii Żydów na Śląsku i
we Wrocławiu, był prekursorem kontaktów z ocalałymi bliskimi krewnymi
Edyty Stein, na spotkaniu z członkami Towarzystwa referował genezę i
przebieg Nocy Kryształowej. Przy tej okazji ofiarował mi swoją książkę3
na ten temat z nadzwyczaj uprzejmą dedykacją: „Panu Dr. Inż.
Marianowi Łukaszewiczowi Szafarzowi Dziedzictwa Edyty Stein z
serdeczną prośbą o przyjęcie 2 IV 97 (-) Karol Jonca”. W tym samym
roku, publikując artykuł4 o Towarzystwie, nieświadomie popełniłem
wobec Profesora poważną gafę, mianowicie znalazłem w archiwum i
opublikowałem tylko jedną z dwóch list członków założycieli
Towarzystwa, na której Profesor nie był wymieniony. Ten błąd
zasygnalizowali mi dwaj byli studenci pana Profesora wówczas
działający w Towarzystwie nie wiem, czy tylko z własnej inicjatywy. Sam
Profesor mi nigdy o tym nie wspomniał, a było ku temu sporo okazji.
Niejednokrotnie spotykaliśmy się w kawiarence uniwersyteckiej przed
wspólną wizytą u rektora Uniwersytetu i dziekana Wydziału Prawa w celu
pozyskania funduszy na wydanie przez Towarzystwo książki lub w
sprawie tablicy upamiętniającej studia Edyty Stein na gmachu Instytutu
Antropologii Uniwersytetu Wrocławskiego (inicjatywa pana Profesora) z
okazji 15-lecia Towarzystwa. Ta delikatność prof. Joncy uśpiła moje
sumienie. Swój błąd naprawiłem dopiero w kolejnej publikacji5 z roku
2005. Czy prof. Karol Jonca o tym się dowiedział? Myślałem o tym na
Jego pogrzebie.
Wrocław, maj 2010
2
Seminarium międzynarodowe Edyta Stein znak pojednania, Wrocław 9-10 II 1991
(materiały niepublikowane) i Polsko-niemieckie sympozjum VII Dni Edyty Stein, Wrocław 1216 IX 2001, wyd. Tow. im. Edyty Stein, Wrocław 2002.
3
K. Jonca „Noc Kryształowa” i casus Herschela Grynszpana, Wydawnictwo Uniwersytetu
Wrocławskiego, Wrocław 1992.
4
M. Łukaszewicz, Towarzystwo im. Edyty Stein we Wrocławiu, Rocznik Wrocławski 4,
Wydawnictwo Przyjaciół Ossolineum, Wrocław 1997, s. 201-215.
5
H. Okólska, M. Łukaszewicz, Edyta Stein. Ślady we wrocławskich archiwach, Europejskie
Dziedzictwo Edyty Stein, wyd. Tow. im. Edyty Stein, Wrocław 2005, s. 11-13.
15
Marian Łukaszewicz
Maria Teresa Konieczna (1928-2009)
Jest rok 1948. Wiele miast niemieckich w ruinach. Dziesiątki, może
setki tysięcy niemieckich jeńców wojennych przebywają w łagrach
sowieckich. Kraj jest podzielony na strefy okupacyjne. Rysuje się trwały
podział na strefę wpływów państw zachodnich i Związku Radzieckiego.
Od trzech lat trwają procesy norymberskie. Oskarża się w nich Niemców
o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciw ludzkości.
Nie wiem, jak został zakwalifikowany bestialski mord we francuskiej
miejscowości Oradour. Wojska niemieckie, spieszące na północ Francji
po wylądowaniu aliantów na wybrzeżu Normandii, dokonując odwetu za
działanie partyzantów, spaliły żywcem w miejscowym kościele
wszystkich mieszkańców miejscowości. Przeszło czterdzieści lat po tej
tragedii widziałem stopiony w tym pożarze dzwon kościelny i nieufne
twarze aktualnych mieszkańców, których francuscy członkowie Pax
Christi namówili na spotkanie z ekspiacyjną pielgrzymką niemieckich
członków tej organizacji.
W tej atmosferze poczucia wzajemnych krzywd, wręcz nienawiści,
we wspomnianym roku 1948 odbywał się zjazd niemieckich i francuskich
katolików w Kevelaer (północno-zachodnia granica ówczesnych
połączonych zachodnich stref okupacyjnych). Organizator francuskiego
Pax Christi, biskup Theas z Lourdes, zwrócił się do zebranych
przedstawicieli niemieckich tymi słowami: „Pozdrawiam całe Niemcy.
Przynoszę wam braterski pocałunek chrześcijańskiej Francji, pocałunek,
który udziela przebaczenia i prosi o przebaczenie, pocałunek
pojednania”.
Te słowa trafiły na bardzo podatny grunt. Powstała niemiecka
sekcja Pax Christi z początkową siedzibą w Kevelaer. Rozpoczęto
16
organiczną pracę nad francusko-niemieckim pojednaniem. Włączono do
niej młodzież. Jednym z opiekunów francuskich grup młodzieży
wyjeżdżających do Niemiec była młoda nauczycielka polskiego
pochodzenia Marie Thérèse Konieczna.
Po tych doświadczeniach jako swoją życiową przystań wybrała
klasztor sióstr dominikanek w Spirze. Do Spiry sprowadziła prochy
swoich rodziców Polaków. Służyła jako tłumacz polsko-niemiecki i
francusko-niemiecki gościom odwiedzającym klasztor. Oprowadzała po
zorganizowanej przez siebie izbie pamięci Edyty Stein. Księdza Jerzego
Witka, proboszcza wrocławskiej parafii św. Michała Archanioła,
zachęcała, aby zainteresował się zaniedbanym domem rodzinnym Edyty
Stein znajdującym się na terenie jego parafii. Niejednokrotnie
korzystałem z wielkiej uprzejmości siostry Marie Thérèse. W swojej
bibliotece przechowuję książkę Die Speyer Jahre von Edith Stein (Lata
Edyty Stein spędzone w Spirze) z bardzo serdeczną dedykacją siostry.
W żeńskim zakonie trudno o stałą pomoc silnego mężczyzny.
Ciężka gablota wystawowa rani poważnie oko siostry. Chirurg okulista
musi założyć metalową klamrę na dnie gałki ocznej. Nie zmniejsza to
aktywności poszkodowanej. Przez pewien okres działa dodatkowo w
zarządzie Niemieckiego Towarzystwa Edyty Stein.
Marzeniem s. Marie Thérèse były odwiedziny klasztoru przez
papieża Jana Pawła II w trakcie jego pobytu w Spirze po beatyfikacji
Edyty Stein w Kolonii w 1987 r. Nie zmieściło się to w napiętym
kalendarzu wizyty. Doceniono ją jednak, zapraszając do procesji z
darami w trakcie uroczystej papieskiej mszy świętej.
Umarła w dzień Przemienienia Pańskiego 6 sierpnia 2009 r. W
pogrzebie uczestniczył ksiądz Witek. Gdy ta smutna wiadomość dotarła
do mnie, zrobiło mi się przykro, że mój ostatni list, wysłany do niej w
styczniu 2009 r. na wielokrotnie dobrze funkcjonujący adres, wrócił z
adnotacją: „Empfänger/Firma unter der angegebenen Anschrift nicht zu
ermitteln” (Adresat nie przebywa pod wskazanym adresem.). A przecież
wielowiekowy klasztor sióstr dominikanek mieści się w samym centrum
miasta.
Wrocław, luty 2011
17
Marian Łukaszewicz
Wolfram Krusenotto 1927-2009
To musiała być przewlekła choroba, aby przykuty do łóżka ksiądz
Wolfram Krusenotto mógł się zapoznać z zasadniczymi dziełami Edyty
Stein. Ta lektura zrodziła w nim pasję, wyrażającą się w działaniu i
publicystyce. Doceniono to w diecezji kolońskiej, skoro powołano go na
konsultanta w trakcie przygotowań do beatyfikacji Edyty Stein w Kolonii,
w roku 1987.
Po śladach Edyty Stein ks. Krusenotto trafił do kościoła św.
Michała Archanioła we Wrocławiu. Ówczesnemu proboszczowi parafii,
ks. Jerzemu Witkowi, pomógł w uzyskaniu środków finansowych na
urządzenie kaplicy poświęconej błogosławionej Edycie Stein. Dzięki jego
staraniom nowoczesne okna witrażowe sponsorowała diecezja w Spirze,
a rzeźbę ołtarzową – diecezja kolońska.
9 sierpnia 1992 r., w pięćdziesiątą rocznicę śmierci Edyty Stein,
przybył rano do Wrocławia, prowadząc niemiecką i czeską pielgrzymkę
do Oświęcimia-Brzezinki. Ideę pielgrzymki rozpropagował, wydając
książeczkę Die Letzen Tage im Leben Edith Stein (Ostatnie dni w życiu
Edyty Stein), mającą formę nowenny. Miałem sposobność uczestniczyć
w tej pielgrzymce. Bardziej niż lejący się w tym dniu z nieba żar, pozostał
mi w pamięci przejmujący, szczegółowy opis ostatnich godzin życia
Edyty Stein, swoją dokładnością przypominający protokół wizji lokalnej.
Po poświęceniu kaplicy ks. Krusenotto swoją sympatię przenosi na
dom rodzinny Edyty Stein i Towarzystwo jej imienia. Przed Kongresem
Eucharystycznym (Wrocław 1997) wygłasza w Towarzystwie prelekcję
pt. „Myśli Edyty Stein o Eucharystii”, a zebrane przez siebie materiały
wydaje w formie książeczki. Udało mi się namówić Wydawnictwo
Wrocławskiej Księgarni Archidiecezjalnej na wydanie polskiego
tłumaczenia pt. Edyta Stein – rozważania o Eucharystii. W
zamieszczonej w tej książeczce notatce o autorze napisałem:
18
Jeśli kiedyś skupi na sobie uwagę Państwa ubrany na czarno, starszy, szczupły
mężczyzna oprowadzający po śladach Edyty Stein w Niemczech lub w Polsce,
mówiący po niemiecku z dużym pietyzmem dla historii, prawdopodobnie będzie to
Monsignore Krusenotto. Do spotkania może już dojść w trakcie Kongresu
Eucharystycznego, ponieważ obiecał poprowadzić w tym czasie przyjaciół Edyty
Stein jej śladami od domu rodzinnego przy ul. Nowowiejskiej 38 do kościoła św.
Michała Archanioła i do Synagogi pod Białym Bocianem.
Mimo krytycznej oceny naszej decyzji rozpoczęcia remontu domu
rodzinnego Edyty Stein bez dostatecznych środków na zakończenie prac
budowlanych, aktywnie włączył się w pozyskiwanie funduszy. Postarał
się o otwarcie przez Karmel koloński specjalnego konta bankowego
przeznaczonego do wpłacania datków na remont domu. Publikacjami w
prasie niemieckiej, a także w trakcie spotkań, zachęcał do ofiarności na
ten cel.
Z okazji swoich 70-tych urodzin poprosił, aby zamiast kwiatów i
podarunków, złożyć datek na remont domu rodzinnego Edyty Stein.
Musiał mieć wielu przyjaciół, skoro zebrana w ten sposób suma pokryła
koszty wykonania tympanonu nad frontowym wejściem do Domu, według
projektu prof. Alfredy Poznańskiej.
Z okazji Roku Świętego ukazała się książka Mit Edith Stein durch
das Heilige Jahr: Gebete – Gedanken – Gedenken (Z Edytą Stein przez
Rok Święty: modlitwy – myśli – wspomnienia). Jej współautorem jest ks.
Krusenotto. Wydawca zamieścił o nim taką informację: „Rok urodzenia
1927, badacz biografii Edyty Stein, inicjator pielgrzymek do Auschwitz i
Westerborka, autor wielu publikacji o Edycie Stein, przewodniczący
Rady Niemieckiego Towarzystwa Edyty Stein.”
W swą ostatnią pielgrzymkę, na spotkanie twarzą w twarz ze
świętą Teresą Benedyktą od Krzyża, Monsignore udał się 9 maja 2009 r.
Wrocław, luty 2011
19
Marian Łukaszewicz
Jerzy Machnacz
Urodzony we Wrocławiu w 1949 r., kolega seminaryjny ks. Jerzego
Witka, obecnego prezesa Towarzystwa im. Edyty Stein, opowiada, że
jako przedmiot jego prac dyplomowych i rozpraw na kolejne stopnie
naukowe zafascynowały go trzy kobiety, doktorantki Edmunda Husserla:
Jadwiga Conrad-Martius (matka chrzestna Edyty Stein), Edyta Stein i
Gerda Walther, która później zajęła się parapsychologią. Rozprawę
habilitacyjną „Człowiek religijny w pismach filozoficznych Jadwigi
Conrad-Martius i Edyty Stein” poświęcił dwóm z nich, ale najwierniejszy
pozostał Edycie Stein w swoich licznych publikacjach, prelekcjach
krajowych i zagranicznych, wykładach i seminariach dla studentów oraz
organizowanych przez siebie międzynarodowych konferencjach
naukowych.
Jako przedstawiciel tomizmu fenomenologicznego może być
uznany za kontynuatora myśli Edyty Stein. Na Papieskim Wydziale
Teologicznym (PWT) we Wrocławiu kieruje Katedrą Filozofii
Systematycznej i prowadzi wykład „Antropologia Edyty Stein”. Ksiądz
Profesor jest członkiem naszego Towarzystwa i nigdy nie odmawia,
kiedy prosimy go o prelekcję lub o pomoc. Kiedy w trakcie redakcji
Kwartalnika wydawanego przez nasze Towarzystwo brakowało mi
materiałów, skutecznie zachęcił uczestników prowadzonego przez siebie
seminarium na PWT do napisania odpowiednich tekstów o Edycie Stein.
W 2000 r. otrzymałem od ks. Profesora jego książkę Zasłuchania –
zamyślenia – zapatrzenia przygotowaną wspólnie z artystką plastyczką
Katarzyną Stróżyńską. Lektura książki odkryła mi nowe oblicze jej
współautora – wrażliwość na sztukę plastyczną i poezję. To nie był
koniec mych „zadziwień”. Z Internetu dowiedziałem się, że ks. Profesor
jest również autorem kazań dla dzieci. Niejednokrotnie słuchałem jego
20
prelekcji dla dorosłych. Mówił z dużą ekspresją przykuwającą uwagę
słuchaczy. Sądzę, że z trudnymi problemami wiary potrafi dotrzeć
również do dzieci.
W końcu 2010 r. otrzymaliśmy
w Towarzystwie ofertę
sfinansowania druku książki o Edycie Stein otwierającej popularną serię
„Sylwetki wybitnych Ślązaków”. Dzięki ks. Profesorowi, który w czasie
przerwy bożonarodzeniowej napisał tekst, już z początkiem 2011 r.
wyszła drukiem pozycja Edyta Stein – Św. Teresa Benedykta od Krzyża:
wprowadzenie w życie i twórczość.
Znany i ceniony jest także za granicą. Niedawno opowiadał mi o
swoim wykładzie nt. Edyty Stein wygłoszonym w Wiedniu na
zaproszenie Niemiecko-Austriackiego Towarzystwa Kulturalnego. Jest
członkiem Międzynarodowego Towarzystwa Studiów i Filozofii Edyty
Stein (IASPES) w Irlandii.
Kiedy w marcu 2011 r. siedzieliśmy w jego gabinecie dyrektora
Studium Nauk Humanistycznych na Politechnice Wrocławskiej, snuł już
plany międzynarodowej konferencji z okazji 120. rocznicy urodzin Edyty
Stein. Współorganizowana przez Politechnikę Wrocławską i Papieski
Wydział Teologiczny konferencja odbędzie się w październiku 2011 r.,
20 lat po międzynarodowym seminarium „Edyta Stein – znak pojednania”
zorganizowanym w naszym Towarzystwie (Wrocław 1991). Jako
organizator tego już historycznego wydarzenia zaprosiłem ks. Jerzego
Machnacza do wygłoszenia wykładu o fenomenologii. Może tym
zaskarbiłem sobie jego życzliwość, którą odczuwam po dzień dzisiejszy.
Wrocław, Wielkanoc 2011
21
Halina Okólska, Danuta Mrozowska
Nasze spotkania z Edytą Stein
Prezentacja
Halina Okólska, urodzona w 1953 r. we Wrocławiu, studiowała w
latach 1972-1977 w Instytucie Historii UWr, a w latach 1997-99
odbyła Studia Podyplomowe z Muzealnictwa na UJ w Krakowie.
Jest autorką licznych wystaw i publikacji z historii Wrocławia.
Danuta Mrozowska, absolwentka Instytutu Filologii Polskiej UWr
w 1971 r., studiowała także muzealnictwo na UJ. W latach 19862004 pracowała w Muzeum Miejskim Wrocławia. Zorganizowała
wiele wystaw z historii Wrocławia i wrocławskiego teatru. Jest
członkiem Towarzystwa im. Edyty Stein od 2012 r.
Początki
Wkrótce po beatyfikacji Edyty Stein w 1987 r. zaczęły docierać do
Wrocławia rozmaite publikacje związane z tą postacią. Najpierw
przybliżył ją nam Eugeniusz Kowalewski, publikując w „Odrze” artykuł na
temat przyszłej Świętej. Przypomniał wówczas, że jako pierwszy
zainteresował się wielką wrocławianką prof. dr Władysław Czapliński,
przywożąc do Wrocławia jej życiorys, opracowany przez długoletnią
przełożoną Karmelu w Kolonii Teresę Renatę Posselt. Okazało się, że
Edyta Stein swoje dzieciństwo i młodość spędziła we Wrocławiu na
przełomie wieków. Przeszła od filozofii ku religii w poszukiwaniu
tajemnicy bytu, w poszukiwaniu prawdy. W tamtym czasie odkrywanie
osób z niedawnej przeszłości miasta – tak jeszcze mało zbadanej –
miało posmak fascynującej przygody. Obie doszłyśmy do wniosku, że
powinnyśmy się bliżej zainteresować Edytą, zbadać wszystkie źródła
archiwalne dotyczące miejsc z nią związanych we Wrocławiu.
Zaczęłyśmy czytać i tropić.
22
Współpraca z Towarzystwem Edyty Stein
Nie będąc członkami TES, w roku 1990 nawiązałyśmy kontakt z
ówczesnym prezesem Towarzystwa Wojciechem Hannem, proponując
współpracę przy organizacji ekspozycji pt. „Edyta Stein. Dzieje pewnej
rodziny”. Pierwsze efekty tej współpracy można było obejrzeć w Ratuszu
już w październiku 1991 r. Jako miejsce ekspozycji posłużyła Sala nr 4
ratuszowego traktu. Dzięki Towarzystwu nawiązałyśmy listowne kontakty
z Karmelem w Kolonii i siostrą Amatą Neyer. Życzliwa karmelitanka
zainteresowała się przygotowywaną wystawą i przesłała do Wrocławia
zespół archiwalnych zdjęć dotyczących Edyty Stein.
Mając bazę ikonograficzną, kontynuowałyśmy poszukiwania.
Zaczęłyśmy
od
wrocławskich
archiwów
Państwowego
i
Uniwersyteckiego. Niesamowitym przeżyciem było dla nas odnalezienie
metryki urodzenia Błogosławionej i dokumentów związanych z
rodzinnym domem Steinów przy ul. Nowowiejskiej. Pani Danuta Skraba
przekazała nam opis domu sporządzony przez Ludwika Bibersteina.
Pisałyśmy do Archiwum Uniwersyteckiego w Getyndze oraz do
Archiwum klasztoru dominikanek w Spirze. Zewsząd otrzymałyśmy
dokumenty i zdjęcia. Zebrany materiał opublikowałyśmy w katalogu
wystawy Edyta Stein. Dzieje pewnej rodziny (1991). Wystawa
pokazywana była także w Niemczech.
W następnych latach kontakty pomiędzy nami a TES zacieśniły się.
Prezes Marian Łukaszewicz zaproponował nam opracowanie
niewielkiego przewodnika pt. Edith Steins Spuren in Breslau (Wrocław
1997). Ponownie skupiłyśmy się na przywołaniu wszystkich śladów
naszej bohaterki w stolicy Dolnego Śląska. Pani Irena Morelowska
wyszukała w autobiografii Edyty Stein cytaty o miejscach we Wrocławiu
związanych z autorką. Tekst zilustrował rysunkami nieżyjący już inż.
arch. Ryszard Natusiewicz. W tym samym roku ukazała się polska
wersja tej publikacji (Wrocław Edyty Stein. Przewodnik ilustrowany).
Druga, rozszerzona edycja, w dwóch wersjach językowych, polskiej i
niemieckiej, wyszła nakładem Towarzystwa im. Edyty Stein w roku 2006.
Również w roku 1997 ukazał się w „Roczniku Dolnośląskim” nr 4
nasz artykuł zatytułowany Wrocławskie ślady Edyty Stein i jej krótki
23
biogram. Za każdym razem starałyśmy się uzupełnić naszą wiedzę o
nowe szczegóły, a także próbowałyśmy zgłębić jej filozofię.
Rok później pomogłyśmy dr. Łukaszewiczowi przygotować referat
„Edith Stein à Breslau (1891-1933)”, który prezes wygłosił w 1998 r. w
Paryżu na zaproszenie École Cathédrale. Pod trzema nazwiskami
współautorów
referat
został
opublikowany
w
materiałach
konferencyjnych Edith Stein, la quête de vérité (1999).
Dzięki działaniom Towarzystwa i może trochę naszym postać
Patronki stała się bliższa wrocławianom. Reżyser filmowy Maciej
Szczykno, na zlecenie wrocławskich salezjanów, miał nakręcić film o
naszej bohaterce. Zwrócił się do nas o napisanie scenariusza i poprosił o
wypowiedzi do kamery nas i członków Towarzystwa. Pamiętam naszą
tremę. Film zachował się w archiwach Towarzystwa.
Z okazji 70-lecia śmierci Edyty Stein, współpracując z Michałem
Bieganowskim, ponownie opracowałyśmy wspólnie scenariusz
ekspozycji, która pokazywana była w 2012 r. w Ratuszu oraz na Rynku
Wrocławskim i nosiła tytuł „Edyta Stein. Portret własny”. Tym razem
oddałyśmy głos patronce Europy. Cytaty z jej autobiografii złożyły się na
warstwę informacyjną wystawy. Bogata ikonografia dopełniła całości.
Wystawa opracowana w trzech językach, polskim, niemieckim i
angielskim, przyciągała już nie tylko wrocławian, ale też licznych
turystów. Ekspozycja wędruje po Polsce, a jej niemiecka wersja jest
prezentowana w Karmelu wiedeńskim.
Dopiski redaktora:
O kopię wspomnianego wyżej filmu poprosił mnie mój dobry przyjaciel
niemiecki, solista-śpiewak opery drezdeńskiej. Dał do tłumaczenia na
niemiecki kwestie wypowiadane przez osoby występujące w filmie. Podłożył
głosy wypowiadane przez siebie i swoich niemieckich przyjaciół. W ten sposób
przyczynił się własnym sumptem do powstania profesjonalnej niemieckiej
wersji filmu powielonej na płytach.
Od trzech lat Danuta Mrozowska, zatrudniona w Domu Edyty Stein w
charakterze kustosza, wspomaga Towarzystwo swoją wiedzą o Edycie Stein i
doświadczeniem muzealnym.
24
Halina Okólska jest obecnie wicedyrektorem Muzeum Miejskiego we
Wrocławiu.
Redagował Marian Łukaszewicz.
Wrocław, wrzesień 2014
25
Marian Łukaszewicz
Alfreda Poznańska 1939-2001
Obecny teren boiska Salezjańskiego Gimnazjum im. Edyty Stein
przy kościele św. Michała Archanioła we Wrocławiu był wówczas wielkim
placem budowy nowego domu parafialnego. Omijając sterty różnego
rodzaju materiałów budowlanych, kierowałem się do prowizorycznego
zadaszenia nad potężnym blokiem biało-szarego marmuru, który swoim
jeszcze surowym kształtem przypominał otwartą księgę. Obok stała
rzeźbiarka, profesor Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. W takiej
scenerii odbyło się moje pierwsze spotkanie z panią Alfredą Poznańską.
Później był bardzo trudny i ryzykowny transport wypieszczonej
wielotonowej rzeźby ołtarzowej do pobliskiej kaplicy błogosławionej
siostry Teresy Benedykty od Krzyża i pełne niepokoju oczekiwanie na
decyzję Arcybiskupiej Kurii we Wrocławiu, czy ołtarz może mieć tak
nietypową formę. Wszystko zakończyło się pomyślnie i 12 października
1991 r., w 100. rocznicę urodzin Edyty Stein, odbyło się uroczyste
poświęcenie kaplicy.
Kiedyś zwierzyła się mi pani Alfreda, że praca nad ołtarzem i
związane z nią zgłębianie myśli Edyty Stein wewnętrznie ją przemieniły.
Widoczne jest to dla mnie w tematyce jej prac i wystaw po roku 1991. To
też zbliżyło ją do Towarzystwa im. Edyty Stein. Zgodziła się wypożyczyć
kosztowną (dużego formatu) fotografię ołtarza, aby stała się wizytówką
stoiska Towarzystwa na Zjeździe Katolików Niemieckich (Katholikentag,
Karlsruhe 1992). Na moją prośbę przedstawiła również ideę artystyczną
przyświecającą jej pracy nad ołtarzem. Tekst ten został opublikowany w
czasopiśmie niemieckiej sekcji Pax Christi i zachowała się tylko ta jego
wersja (w języku niemieckim), którą często przedstawiam grupom
zwiedzającym kaplicę. Mam wrażenie, że cytat z pism Edyty Stein „Ave
Crux spes unica” zamieściła artystka na zakładce książki-ołtarza z myślą
26
o zwiedzających kaplicę i również o sobie. Symboliczne znaczenie
ołtarza podkreślają prochy ofiar obozu koncentracyjnego AuschwitzBirkenau umieszczone w specjalnej wnęce w bryle marmuru.
Gdy na wystawie „Naoczne i ukryte” (Ossolineum 1996)
oglądałem uformowane przez panią Alfredę z ceramiki i kamienia
delikatne kartki papieru i liście roślin, zrozumiałem, jak kształtowała się
u Artystki odwaga wyrzeźbienia księgi-ołtarza z marmuru i jej wrażliwość,
dzięki której w nieforemnej bryle tworzywa potrafiła dostrzec warstwy o
różnym odcieniu, układające się tak, jak kartki otwartej książki. Drobne
formy ceramiczne służyły pani Alfredzie jako nośnik życzliwości wysyłany
zamiast tekstu. Adresatem takiego listu była goszcząca w naszym
Towarzystwie siostrzenica Edyty Stein Susanne Batzdorff, w tej formie
życzenia wielkanocne dostałem również ja. Sądzę że nie należeliśmy do
wyjątków.
W trakcie remontu domu rodzinnego Edyty Stein pani Alfreda, a dla
zajmującej się Domem Danusi Skraby – „Fredzia”, służyła nam swoim
zmysłem estetyki i talentem. Zaprojektowała i wykonała od nowa
tympanon nad głównym wejściem, gdyż niewyraźne archiwalne zdjęcia
nie mogły służyć za wzorzec. Za zasługi dla Towarzystwa pani
Poznańska jako jedyna w historii Towarzystwa uzyskała status członka
honorowego.
Przy pożegnaniu naszej pielgrzymki udającej się na kanonizację
Edyty Stein otrzymałem od pani Alfredy kilka odręcznie zapisanych
kartek z poleceniem odczytania ich przed wjazdem do Asyżu. Tekst
rozpoczynał się przypomnieniem zanotowanej w autobiografii rozmowy
Edyty Stein w trakcie przygotowań jej pokoju, największego w domu,
zwanego przez domowników salonem, do zaślubin siostry Erny. Padło
wówczas pytanie, czy obraz św. Franciszka z Asyżu nie będzie kolidował
z żydowską ceremonią. Edyta odparła wtedy, że nikt na niego nie zwróci
uwagi. W dalszej części pisma była krótka rozprawa na temat autorstwa
obrazu wiszącego w salonie Edyty, która w swojej autobiografii określa
malarza tylko skrótem. Intencją pani Alfredy było, abyśmy w Asyżu kupili
kopię podobnego obrazu, który mógłby zawisnąć w odnowionym salonie.
Po wielu latach spełniliśmy to życzenie.
27
Zmysł estetyczny widoczny był również w ubiorze pani Alfredy.
Nawet chusteczkę na głowie w czasie walki z rakiem zakładała bardzo
starannie. Na przełomie września i października 2001 r. odebrałem
telefon z zaproszeniem do uczestnictwa we mszy świętej, która miała
być zaraz odprawiona w pokoju, gdzie leżała pani Profesor. Mam
zawsze opory przed podejmowaniem nagłych decyzji. Niepotrzebnie
czułem się skrępowany perspektywą wizyty u beznadziejnie chorej
osoby. W rozmowie nie padło to, czego oczekiwałem, a mianowicie, że
moja obecność jest życzeniem chorej. Może już nie mogło paść. Nie
zdecydowałem się pójść. Po prawie 10 latach wciąż żałuję mojej
ówczesnej decyzji. Pani profesor Alfreda Poznańska zmarła 7
października 2001 r. Nad trumną zmarłej przedstawiłem Jej zasługi dla
Towarzystwa.
Wrocław, 2011
28
Marian Łukaszewicz
Radio Rodzina i jego założyciel ks. Mirosław Drzewiecki
Ks. Mirosław Drzewiecki jako znany wrocławski kaznodzieja był
niejednokrotnie zapraszany do kościoła św. Michała Archanioła na
uroczystości ku czci błogosławionej s. Teresy Benedykty od Krzyża. To
prawdopodobnie sprawiło, że po zorganizowaniu w Archidiecezji
Wrocławskiej „Radia Rodzina”, jako jego dyrektor, zwrócił się do
Towarzystwa im. Edyty Stein o prowadzenie systematycznej audycji
poświęconej naszej Patronce. Widziałem w tej propozycji szansę dla
Towarzystwa, jednak mając dużo obowiązków związanych z funkcją
prezesa, szukałem kogoś odpowiedniego do współpracy. Za radą pani
Jadwigi Ziębiny, znającej wielu wrocławskich polonistów, udałem się pod
wskazany adres przy ul. Norwida we Wrocławiu, gdzie poznałem panią
Renatę Zającową. Tak rozpoczęła się nasza trwająca pięć lat wspólna
przygoda z Radiem Rodzina i, chyba mogę tak powiedzieć, z Edytą
Stein.
Dostaliśmy 15 minut czasu antenowego w określonym dniu
każdego miesiąca. Audycję nazwaliśmy „W towarzystwie Edyty Stein”,
specjalnie podkreślając, że słowo „towarzystwo” w tej nazwie piszemy
małą literą. Do każdej audycji trzeba było wybrać interesujący temat,
napisać tekst, podzielić go na role, przetrenować i nagrać w studiu
radiowym. Tylko wyjątkowo prowadziliśmy audycję na żywo.
Z wyborem aktualnych tematów nie mieliśmy kłopotu. Lata
współpracy z Radiem Rodzina, 1997–2002, to były również lata ważnych
wydarzeń w życiu kościoła powszechnego i lokalnego: Międzynarodowy
Kongres Eucharystyczny we Wrocławiu (1997), kanonizacja Edyty Stein
w Rzymie (1998), ogłoszenie Edyty Stein współpatronką Europy (1999),
Rok Święty 2000, coroczne Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej we
wrocławskich parafiach. Towarzystwo włączało się w te wydarzenia. W
29
trakcie Kongresu Eucharystycznego zaprosiło członków i sympatyków na
marsz śladami Edyty Stein od jej domu rodzinnego i kościoła św. Michała
Archanioła do synagogi Pod Białym Bocianem. Z inicjatywy Towarzystwa
odbyło się również spotkanie jego członków i sympatyków z
zagranicznymi gośćmi w Konsulacie Generalnym RFN. Z okazji
kanonizacji Edyty Stein uzyskaliśmy poparcie ks. kardynała Henryka
Gulbinowicza dla organizacji serii wykładów w Katedrze Wrocławskiej
przygotowujących do tej uroczystości. Z grupą pielgrzymów z
Towarzystwa udaliśmy się na kanonizację Patronki do Rzymu.
Towarzystwo miało także na koncie samodzielne osiągnięcia. Należały
do nich obchody dziesięciolecia powstania Towarzystwa, ukończenie
renowacji elewacji domu rodzinnego Edyty Stein i powrót do niego
autentycznych mebli wywiezionych do Stanów Zjednoczonych przez
Ernę Biberstein, siostrę Edyty. Mogliśmy się też pochwalić aktywnym
udziałem naszych członków w dwóch konferencjach zagranicznych i
organizacją wspólnie z klasztorem benedyktynów w Beuron (RFN)
konferencji „Siódme dni Edyty Stein” (Wrocław 2001) wraz z
towarzyszącą jej wystawą poświęconą Edycie Stein w Muzeum
Archidiecezjalnym.
W okresie systematycznej współpracy z Radiem Rodzina wyszły
drukiem liczne teksty bliskie tematyce audycji. Dzięki uprzejmości
autorów zagranicznych: Susanne Batzdorff, Hanny Barbary GerlFalkovitz, s. Waltraud Herbstrith, ks. Wolframa Krusenotto, s. Amaty
Neyer, o. Johna Sullivana, a w kraju s. Immakulaty Adamskiej i
Małgorzaty Hoffmann otrzymywaliśmy ich najnowsze publikacje. Naszym
staraniem ukazały się przewodniki po Wrocławiu śladami Edyty Stein w
wersji polskiej i niemieckiej, Rozważania o Eucharystii Edyty Stein,
Nowenna do św. Teresy Benedykty od Krzyża – Edyty Stein, a przede
wszystkim Szukając prawdy – Edyta Stein w kulturze polskiej pod
redakcją Anity Czarnieckiej-Stefańskiej. Tę ostatnią książkę otrzymał od
Towarzystwa papież w trakcie kanonizacji naszej Patronki.
Dla uatrakcyjnienia audycji zapraszaliśmy do wspólnego mikrofonu
gości. Profesor Alfreda Poznańska mówiła o swej pracy nad rzeźbą
ołtarzową do kaplicy wtedy jeszcze błogosławionej Edyty Stein, aktorka
Teatru Polskiego Jadwiga Skupnik-Kurowska opowiadała o swoim
monodramie Edyta Stein – życie moje… budzącym zainteresowanie
30
daleko poza granicami Polski, członkowie zarządu Towarzystwa Renata
Bardzik i Arkadiusz Hojny relacjonowali swój udział w konferencji
organizowanej przez benedyktynów w Beuron. brata Kaffanke z Beuron,
współorganizującego z Towarzystwem wrocławską konferencję „Siódme
dni Edyty Stein”, zaprosiliśmy do studia Radia Rodzina poza normalnym
terminem naszej audycji.
Po pięciu latach formuła audycji uległa wyczerpaniu. Nie znamy
żadnych wyników badań ankietowych dotyczących zainteresowania
słuchaczy naszym programem, który w sumie wypełnił ok. 15 godzin
czasu antenowego. Wdzięczni ks. Drzewieckiemu za udostępnienie
Towarzystwu mikrofonu Radia Rodzina, zaprosiliśmy go jeszcze przed
jego chorobą do Salonu Edyty Stein na poetycki wieczór autorski. Na
wstępie wieczoru odtworzyliśmy z taśmy magnetofonowej hymn ku czci
Edyty Stein napisany przez naszego gościa. Przyjemnie nam było
dowiedzieć się, że było to pierwsze profesjonalne chóralne wykonanie
hymnu, które autor tekstu usłyszał.
Później przyszła choroba, po ludzku sądząc beznadziejna. O
zdrowie dla ks. Drzewieckiego, cenionego duszpasterza i kaznodziei,
modlili się pracownicy Politechniki Wrocławskiej, modlili się jego
parafianie z parafii Matki Boskiej Częstochowskiej, modliły się siostry
karmelitanki z terenu parafii. Modlitwy zostały wysłuchane. Być może
swoimi kazaniami, swoim hymnem ku czci Edyty Stein zasłużył ksiądzpoeta na wstawiennictwo św. karmelitanki Teresy Benedykty od Krzyża,
wyczulonej na piękno słowa.
Wrocław, marzec 2011
31
Marian Łukaszewicz
Jadwiga Skupnik-Kurowska
Bogaci Żydzi domagający się bezwzględnie opłaty za dzierżawę
skrawka roli, z którego rodzicom trudno się było utrzymać, uciekinierzy z
obozu w Auschwitz, którym należało pomóc, złowieszcze dymy nad
krematorium tego obozu zagłady, o którym rozmawiali dorośli. Te
wspomnienia z dzieciństwa w Mikołowie pod Katowicami, wzbogacane
lekturą, odczytywaniem znaków, częściowo przewartościowane
zaowocowały po wielu latach pasją.
Zainteresowanie teatrem pojawiło się u pani Jadwigi w szkole
średniej. Wysłana przez polonistkę z gimnazjum w Katowicach na
konkurs recytatorski do Krakowa usłyszała od jury: „Dziecko, masz iść
do szkoły aktorskiej”. Zaczęła chodzić do teatru. Podziwiała Holoubka na
początku jego kariery. Po maturze wysłała papiery do kilku szkół
aktorskich. Pierwszy odpowiedział Wrocław. Zdała tam od razu na drugi
rok studiów.
Wiele lat później stało się dla niej oczywiste, że osiedliła się we
Wrocławiu po to, aby poznać Edytę Stein. Tak to relacjonuje:
Po trzydziestu latach pracy w Teatrze Polskim nagle zachorowałam. Ktoś poradził mi,
abym odpoczęła u sióstr Urszulanek w Bardzie Śląskim. Siostra przełożona wręczyła
mi na powitanie autobiografię Edyty Stein Światłość w ciemności w tłumaczeniu
karmelitanki s. Immakulaty Adamskiej, którą miałam przyjemność poznać później.
Bardzo wiele przemyśleń Edyty pokrywało się z moimi. To, że nic nie dzieje się z
przypadku, tylko to są zrządzenia Boże, wpoiła mi już moja mama. Lektura mnie
zafascynowała, ale jeszcze nie dokonała przełomu w moim życiu. Pięć lat później
znajoma profesorka szkoły muzycznej, wracająca z beatyfikacji Edyty Stein w Kolonii,
wręczyła mi tę samą autobiografię, namawiając mnie do napisania monodramu.
32
Do przełomowej decyzji brakowało jeszcze uświadomienia sobie
kilku zbieżności: że urodziła się 15 października w sam dzień wielkiej
Teresy z Avila, że ochrzczono ją Jadwiga Teresa, a Edytę Stein Teresa
Jadwiga, że miała wówczas tyle lat, co Edyta Stein w chwili śmierci.
Zaczęła od podkreślania ołówkiem interesujących fragmentów
autobiografii, później bez niczyjej pomocy wystukała jednym palcem na
maszynie tekst monodramu. Po pół roku przyswajania sobie tekstu
zwierzyła się ks. biskupowi Adamowi Dyczkowskiemu z zamiaru
wystawienia monodramu. Pierwsza prezentacja odbyła się w kościele
Matki Boskiej Częstochowskiej na Zaciszu we Wrocławiu. W tamtym
czasie był tam wikarym ks. Zenon Stoń, który obronił pracę doktorską na
temat Edyty Stein.
Żelazną regułą następnych prezentacji monodramu było to, że pani
Jadwiga była zapraszana, a honorarium przekazywała na cele
dobroczynne. Swój monodram prezentowała nie tylko w klasztorach,
parafiach, seminariach duchownych, na Politechnice Wrocławskiej, w
Towarzystwie Edyty Stein, w Telewizji Trwam, ale również za granicą, w
Rzymie, Norymberdze, Chicago.
Zaobserwowała ciekawe reakcje słuchaczy. Rzadko dawało się
odczuć postawę antysemicką. Z reguły słuchacze byli bardzo wdzięczni.
Niech lepiej opowie to sama.
Prezentowałam monodram w kościele w Norymberdze. Fragmenty mówiłam po
niemiecku. Po brawach zapanowała cisza. Nagle podchodzi do mnie człowiek w
jarmułce. Nie wiedziałam, co się dzieje. Uścisnął mnie serdecznie bez słowa i
wyszedł. W Chicago po występie dla polonii amerykańskiej w kościele św. Trójcy
podeszła do mnie stareńka pani i pokazując wytatuowany numer obozowy
powiedziała: „Ja widziałam więźniów transportu z Westerbork kierowanych
bezpośrednio do łaźni”. Zrobiło to na mnie wstrząsające wrażenie.
Większość środowiska aktorskiego łącznie z decydentami nie
akceptuje zaangażowania religijnego pani Jadwigi. Woleliby, aby to była
Gertruda Stein, paryska dama, mecenas sztuki, a nie Edyta Stein,
Żydówka, karmelitanka, święta, patronka Europy. Nieliczni, którzy
wewnętrzną przemianę pani Jadwigi docenili, przychodzą do niej po
poradę w sprawach trudnych. W konsekwencji punkt ciężkości jej pracy
33
przesunął się z teatru do seminarium duchownego. Pracuje nad dykcją
przyszłych kaznodziei, przygotowują wspólnie wystawienie Judasza z
Kariothu Karola Huberta Rostworowskiego.
Nieraz korzystałem z uprzejmości i talentu pani Jadwigi,
zapraszając ją do Towarzystwa z monodramem. Uświetniła też swoją
recytacją wiersza Susanne Batzdorff, siostrzenicy Edyty Stein,
spotkanie z nią po 56-letniej nieobecności we Wrocławiu. Szczególny
charakter miał program, który zaproponowałem międzynarodowej grupie
Pax Christi przebywającej w Trzebnicy bezpośrednio po pierwszych
powojennych wolnych wyborach do senatu w 1989 r. Członków tej grupy
– Niemców, Włochów, Holendrów – zaprosiłem do Klubu Inteligencji
Katolickiej we Wrocławiu na spotkanie z nowo wybranym senatorem
profesorem Romanem Dudą i Jadwigą Skupnik-Kurowską. Barierę
językową pokonaliśmy, wyświetlając w trakcie monodramu odpowiednie
fragmenty tekstu po angielsku.
Z panią Jadwigą potrafiliśmy się także różnić. Stawałem w obronie
kreacji postaci Edyty Stein w filmie Siódmy pokój reżyserowanym przez
Martę Meszaros. Różnie ocenialiśmy przed laty sytuację kryzysową w
zarządzie Towarzystwa. Zawsze jednak darzyliśmy się wzajemnym
szacunkiem.
Wrocław, styczeń 2012 r.
34

Podobne dokumenty