3.1.3. odkrycie arystotelesa
Transkrypt
3.1.3. odkrycie arystotelesa
uprawnienia takie przyznał królowi Francji w 1202 r. dekretem Per venerabilem papież Innocenty III, a był to rzecz jasna cios wymierzony w cesarstwo. Omawiana formuła miała znaczenie dwojakie. Podkreślała ona, po pierwsze, niezawisłość w aspekcie zewnętrznym (król nie podlega cesarzowi ani żadnym innym władcom), po drugie zaś przyznawała monarsze katalog praw królewskich wspierających konsolidację władzy wewnątrz kraju – jak tworzenie prawa, sądzenie w ostatniej instancji, kreowanie i obsadzanie urzędów, monopol na prowadzenie wojen, nakładanie i pobieranie podatków itd. Z drugiej wszelako strony władca musiał się w pewnym stopniu podzielić władzą z broniącymi swoich interesów i przywilejów stanami; reprezentujące je zgromadzenia – najpierw regionalne, a potem ogólnokrajowe – stały się zaczątkiem parlamentaryzmu. I tak, prototypowy parlament angielski, Wielka Rada (przedstawiciele rycerstwa i miast), zebrał się po raz pierwszy w 1265 r. przy okazji buntu baronów pod wodzą Szymona de Montfort, a francuskie Trzy Stany (książęta i szlachta, dygnitarze kościelni oraz przedstawiciele uprzywilejowanych miast), czyli późniejsze Stany Generalne, zwołał w 1302 r. Filip IV Piękny, szukając poparcia w sporze z Bonifacym VIII (a po raz drugi w 1308 r., gdy zaatakował potężny zakon templariuszy). W ten sposób monarchia feudalna przerodziła się w monarchię stanową – ustrój dualistyczny, bo oznaczający podział władzy między monarchę a korporacje stanowe (pierwotnym i najważniejszym uprawnieniem zgromadzeń stanowych było ustawodawstwo podatkowe). W wielu krajach ustrój ten okazał się wszak przejściowy – królowie francuscy szybko ograniczyli kompetencje i wpływ Stanów Generalnych, wkraczając na drogę prowadzącą do absolutyzmu; z kolei dwuizbowy z czasem parlament angielski (arystokratyczna Izba Lordów i Izba Gmin zrzeszająca reprezentantów rycerstwa i miast) cieszył się dość silną pozycją, dzieląc z królem kompetencje ustawodawcze i tym samym uniemożliwiając w Anglii powstanie absolutyzmu na skalę francuską. 3.1.3. Odkrycie Arystotelesa Od przełomu XII i XIII w. zaczął się w Europie proces przemian światopoglądowych, które pozostawały w związku z rozwojem kultury miejskiej i zorganizowanej przez powstanie uniwersytetów pracy naukowej. Wielkie znaczenie dla rozwoju życia intelektualnego miało również powstanie dwóch nowych zakonów – franciszkańskiego (1209) i dominikańskiego (1216), które wydały najwybitniejszych filozofów i teologów tamtych czasów. Zasygnalizowaliśmy już fakt recepcji prawa rzymskiego, które istotnie wpłynęło na rozwój myśli ustrojowej późnego średniowiecza. Z kolei dla rozwoju myśli filozoficznej decydujące znaczenie miało „odkrycie” Arystotelesa. Dzieła „Filozofa” (bo z tak wielką rewerencją nazywano Arystotelesa w średniowiecznej Europie), w większości nie znane na Zachodzie (prócz niektórych pism z zakresu logiki), zostały w latach 1120–1270 odzyskane za pośrednictwem muzułmańskich Arabów. Lud ten, podbijając w przeciągu 89 początki parlamentaryzmu monarchia stanowa przemiany światopoglądowe awerroizm łaciński teoria podwójnej prawdy VII–IX w. tereny Bliskiego Wschodu (oraz Półwysep Iberyjski – dalszy pochód Arabów na Europę zatrzymał w 732 r. pod Poitiers Karol Młot), przejął dorobek kultury hellenistycznej, aby po kilku stuleciach niejako „zwrócić” go Europejczykom. Okazji do kontaktów z Arabami dostarczyły kolejne wyprawy krzyżowe oraz rozpoczęta w XIII w. rekonkwista Hiszpanii. Recepcja filozofii Arystotelesa w istocie zrewolucjonizowała światopogląd średniowiecza, oznaczała bowiem istotną zmianę w stosunku do dominującego dotychczas nurtu augustyńsko-platońskiego. Przez kilka wieków bowiem intelektualny wysiłek uczonych chrześcijańskich skupiał się na zrozumieniu prawdy objawionej, odwracając się od świata materialnego. Dla filozofii rezerwowano rolę „służebnicy teologii”: w myśl osławionej dewizy św. Anzelma z Canterbury, fides quaerens intellectum („wiara poszukująca zrozumienia”), podstawowe zadanie naturalnego rozumu ludzkiego sprowadzało się do rozjaśniania i komentowania (ale w żadnym wypadku nie weryfikowania!) zawartych w Biblii i autorytatywnym nauczaniu Kościoła prawd objawionych. Tymczasem filozoficzny system Arystotelesa w spójny i – jak na ówczesne standardy – niewiarygodnie precyzyjny i konsekwentny sposób opisywał w zasadzie całokształt zjawisk przyrodniczych. Aby pojąć olbrzymie wrażenie, jakie system ów wywarł na zachodnich intelektualistach, należy zważyć, że zawarta w nim wizja rzeczywistości – hierarchiczna i teleologiczna (gr. telos – cel), tj. oparta na kluczowym pojęciu celowości (każdy element świata zdąża do naturalnego dla siebie celu, cele te układają się w hierarchiczny łańcuch) – wprost idealnie pasowała do średniowiecznych wyobrażeń o porządku natury i społeczeństwa. Krótko mówiąc, filozofia Arystotelesa narzucała się jako prawda, lecz – i właśnie to stanowiło ogromne wyzwanie – nie jako prawda objawiona. Filozof oferował wszak przekonujące wyjaśnienie zasadniczych problemów metafizycznych bez powoływania się na autorytet teologii. Fakt, że „pogański” myśliciel doszedł do prawdy o świecie wyłącznie dzięki badaniom rozumowym – bez udziału chrześcijańskiego objawienia – był prawdziwą rewelacją, która musiała doprowadzić do rozgraniczenia filozofii i teologii jako dwóch odrębnych dziedzin nauki. Wehikułem, za pośrednictwem którego myśl Arystotelesa została przekazana łacińskim wiekom średnim były (prócz oczywiście przekładów dzieł samego Filozofa) liczne komentarze pióra myślicieli arabskich, w szczególności Awerroesa (właśc. Ibn Ruszd, 1126–1198) z hiszpańskiej Kordoby, ze względu na swoje wielkie oddziaływanie zwanego na Zachodzie po prostu „Komentatorem”. Upowszechniona dzięki nim interpretacja arystotelizmu, określana mianem awerroizmu łacińskiego, w wielu punktach okazywała się sprzeczna z chrześcijańską (a w wypadku samego Awerroesa – islamską) ortodoksją. Awerroiści łacińscy negowali bowiem osobową nieśmiertelność duszy ludzkiej (głosząc, że w chwili śmierci dusza łączy się z powszechną, rozumną duszą wspólną całemu rodzajowi ludzkiemu) i twierdzili, że świat istnieje wiecznie, a więc tym samym nie został przez Boga stworzony. Broniąc się przed zarzutami o herezję, jakie pod ich adresem wysuwali przedstawiciele Kościoła, awerroiści posługiwali się tzw. teorią podwójnej prawdy: powiadali 90 że określona teza może być prawdziwa na gruncie filozofii, a zarazem fałszywa na gruncie objawionej religii. Sam Awerroes utrzymywał raczej, że prawdy religijne mają charakter obrazowy czy alegoryczny, ponieważ muszą być dostępne także ludziom prostym, zaś prawdy odkrywane przez rozum są dostępne jedynie nielicznym. W obu wypadkach był to wszakże czysty wykręt o charakterze taktycznym, mający de facto obronić autonomię ludzkiego rozumu przed roszczeniami teologii, której odmawiano statusu nauki poza właściwą jej dziedziną objawienia. Podważając autorytet teologii, awerroizm przyczynił się do laicyzacji światopoglądowej i wywarł ogromny wpływ zwłaszcza na myśl społeczną i polityczną; sprzyjał mianowicie poglądowi o niezależności regnum od sacerdotium lub – szerzej – o autonomii życia doczesnego względem spraw ostatecznych. Jeśli bowiem nie ma indywidualnego zbawienia duszy, to szczęście osiągnąć można jedynie w życiu doczesnym, które staje się celem samym w sobie. Pod wyraźnym wpływem awerroizmu tworzył sławny florencki poeta i pisarz polityczny Dante Alighieri (1265–1321). W traktacie De monarchia występował on za zjednoczeniem państwowym Włoch w (mocno już podówczas anachronicznej) formie ogólnoświatowej monarchii – cesarstwa; dla Italii przewidując rolę „ogrodu cesarstwa”. Znakiem nowych czasów (oczywiście prócz silnego wątku patriotycznego) było u Dantego ujęcie relacji między państwem a Kościołem, skierowane wyraźnie przeciwko tezom hierokratów, a szczególnie Idziego Rzymianina. Człowiek, twierdził Dante, ma dwa równorzędne i wzajem do siebie niesprowadzalne cele ostateczne – szczęście doczesne i szczęście wieczne – do których prowadzą dwie różne drogi, filozofia i teologia (jak widać nie jest to jeszcze pogląd radykalny, całkowicie zrywający z koncepcją szczęścia wiecznego). Ku szczęściu doczesnemu prowadzi człowieka cesarz posługujący się prawem i polityką (którą Dante uważa za najwyższy przejaw filozofii), ku zbawieniu – papież. Państwo i Kościół powinny więc ze sobą harmonijnie współpracować w dążeniu do zabezpieczenia całokształtu celów człowieka; nie ma jednak mowy o wzajemnej podległości czy zawłaszczaniu kompetencji świeckich przez Kościół – doczesny porządek polityczny jest całkowicie niezależny od sacerdotium. Pojawiły się jednak wkrótce bardziej radykalne głosy, mówiące o już podporządkowaniu Kościoła władzy świeckiej (Marsyliusz z Padwy). 3.1.4. Św. Tomasz z Akwinu: arystotelizm „ochrzczony” Pierwotną reakcją Kościoła na rozwój arystotelizmu były próby zwalczania go za pomocą administracyjnego przymusu – zabraniano mianowicie uniwersytetom studiowania i wykładania doktryny Filozofa. Jednak ponawiane przez cały XIII w. zakazy okazały się całkowicie nieskuteczne, a Kościół zmuszony był zrewidować swoje podejście: postanowiono mianowicie Arystotelesa niejako „ochrzcić”, uzgodnić z dogmatami wiary, adaptując jego filozofię do potrzeb chrześcijaństwa. Tego ambitnego zadania na zlecenie papieża Urbana IV z powodzeniem podjął się św. Tomasz z Akwinu (1225–1274). 91 Dante: rozdział i równorzędność regnum i sacerdotium porządek naturalny wiara i rozum: względna autonomia Tomasz, włoski arystokrata i bodaj najwybitniejszy filozof i teolog średniowiecza, wbrew woli rodziny wstąpił do nowo powstałego zakonu dominikanów. Rodzice pragnęli dlań kariery benedyktyna, a więc konfratra zakonu najstarszego, najbogatszego i najbardziej podówczas wpływowego; opatem Monte Cassino był zresztą rodzony stryj Tomasza, a młodzieńca typowano na jego sukcesora. Tomasz jednak przełamał opór krewnych i poświęcając się studiom, a następnie wykładając w czołowych uniwersytetach średniowiecznej Europy, stał się wielkim znawcą i zwolennikiem filozofii Arystotelesa. Do najważniejszych (spośród bardzo licznych) dzieł św. Tomasza zaliczyć można: Sumę teologiczną (Summa theologiae), Sumę (filozoficzną) przeciwko poganom (Summa contra gentiles), a z dziedziny polityki – O królowaniu (De regno). Znaczenie filozoficznego dzieła Tomasza polega na „przerzuceniu mostu” nad przepaścią dzielącą od czasów Augustyna z Hippony porządek nadnaturalny (wieczny) i porządek naturalny (doczesny). Akwinata wykorzystał w tym celu pojęcia filozoficzne Arystotelesa, zręcznie włączając je w korpus doktryny chrześcijańskiej. Tomasz pokazuje, że porządek naturalny nie jest czymś w istocie złym i upadłym z powodu grzechu, lecz pięknym, dobrym, hierarchicznie uporządkowanym i celowym stworzeniem Bożym, w którym można odnaleźć ślady Boga jako stwórcy i które ostatecznie do swego Stwórcy, jako ostatecznego celu, zmierza. W ten sposób następuje u Akwinaty swoista „rehabilitacja” moralna doczesności i, by tak rzec, przywrócenie zachwianej w wiekach wcześniejszych równowagi między niebem a ziemią. Wedle Tomasza wiara i rozum są autonomiczne, a więc teologia i filozofia to osobne dziedziny, choć w szczególny sposób związane na gruncie religii. Rozum ludzki może, posługując się zmysłowym doświadczeniem rzeczy materialnych i bez pomocy objawienia poznawać zasady natury, lecz filozofia jest całkowicie nastawiona na poznanie Boga jako Stwórcy i ostatecznego celu – poznanie Boga jest najwyższym celem każdego człowieka. Filozofia biegnie od świata do Boga. Natomiast teologia biegnie od Boga do świata, rozumowi są bowiem niedostępne pewne prawdy religijne, które można poznać jedynie w drodze objawienia (stworzenie świata, Trójca Święta, wcielenie, grzech pierworodny itp.). Ponieważ człowiek został stworzony po to, aby głębiej i lepiej poznać Boga, niż jest to możliwe na tym świecie przy użyciu naturalnego rozumu, objawienie jest moralnie konieczne do tego, aby umysł ludzki mógł się wznieść do Boga. W ten sposób filozofia i teologia wzajemnie się dopełniają: filozofia nie jest już prostą „służebnicą teologii”, lecz raczej „przygotowaniem do wiary” (preambula fidei) – wskazuje ona każdemu myślącemu człowiekowi, że musi istnieć ktoś taki, jak Bóg, co ułatwiać ma przyjęcie prawd religijnych. Choć niektóre prawdy religijne przekraczają możliwości ludzkiego rozumu, to jednak mu się nie sprzeciwiają. Nie ma sprzeczności między objawieniem a rozumem (w sensie podwójnej prawdy awerroistów), bo wszelka prawda, zarówno objawiona, jak i naturalna, pochodzi z jednego źródła: od Boga – „łaska nie niweczy natury, ale przeciwnie, doskonali ją”. Z drugiej strony oznacza to jednak, że każdy wniosek rozumu, który okaże się sprzeczny z objawieniem, musi zostać odrzucony jako błędny (czyli w istocie nieracjonalny). 92 Rehabilitacja porządku naturalnego, przy jednoczesnym jego (subtelnym, lecz mocnym) podporządkowaniu sferze nadnaturalnej, jest też nader widoczna w politycznej filozofii św. Tomasza, która opierając się na politycznej nauce Arystotelesa, ujmuje ją w swego rodzaju teologiczną klamrę. Arystoteles głosił, jak pamiętamy, że państwo jest naturalną wspólnotą istniejącą w celu doskonalenia i spełnienia ludzkiej natury. Tomasz niejako uzupełnia ten schemat o Boga – twórcę ludzkiej natury a zarazem ostateczny cel, w którym ta natura osiąga spełnienie. Państwo jest tworem skłonnej do współżycia z innymi natury ludzkiej, ale to przecież Bóg stworzył człowieka jako istotę społeczną, zaszczepiając w jego naturze potrzebę powołania władzy politycznej – jak pisał Akwinata, „życie społeczne wielu nie może istnieć bez jakiegoś zwierzchnika, który by miał na uwadze dobro wspólne”. To w tym – pośrednim – sensie władza (a właściwie zasada władzy) pochodzi od Boga, natomiast sposób powoływania konkretnej władzy i wybór ustroju jest już sprawą ludzką. W ten sposób Tomasz pomysłowo podtrzymuje centralny dla chrześcijańskiej myśli politycznej pogląd bez wpadania w radykalne uproszczenie charakterystyczne np. dla doktryny papalistycznej. Spełnienie ludzkiej natury – osiągnięcie doskonałości etycznej – było wedle Arystotelesa możliwe przez fakt uczestniczenia w życiu polis i budowania dobra wspólnego. Tomasz także twierdzi, że dobro jednostki jest podporządkowane dobru wspólnoty politycznej („dobro wspólne jest większe i bardziej boskie od dobra jednostki”) i ma się doń przyczyniać, lecz uważa, że cel życia człowieka przekracza doczesność: „jest nim najwyższa szczęśliwość, której wypatrujemy w rozkoszowaniu się Bogiem”. „Celem zgromadzonej społeczności nie jest więc życie według cnoty – konkluduje Akwinata – ale by przez cnotliwe życie dojść do rozkoszowania się Bogiem”. Inaczej mówiąc, właściwe funkcjonowanie w ramach organicznego i hierarchicznego społeczeństwa stanowego ma umożliwić człowiekowi „zapracowanie” sobie na zbawienie wieczne. W ten oto sposób Akwinata przenosi solidarystyczny ideał civitas Dei w sferę doczesną i akceptuje naturalność życia politycznego i społecznego. Zmienia przy tym sposób patrzenia na władzę polityczną – wedle tradycyjnego poglądu (św. Augustyn), była ona remedium na grzech, jej (negatywnym) zadaniem było poskramianie upadłej wskutek grzechu pierworodnego ludzkiej natury oraz zapewnianie pokoju i bezpieczeństwa. Tymczasem wedle św. Tomasza władza ma spełniać funkcje pozytywne – ma ludzkiej naturze pomagać, wskazując ludziom drogę do dobra wspólnego. Zadaniem władzy jest taka organizacja życia społecznego i politycznego, która umożliwi ludziom dążenie do zbawienia duszy (zwróćmy uwagę, że następuje tu odwrót od charakterystycznej dla Augustyna z Hippony teorii predestynacji i zbawienia wyłącznie przez łaskę Bożą – wedle Akwinaty łaska wspomaga wysiłek ludzkiej natury, a nie niweczy go). W tym celu rząd ma tworzyć zewnętrzne warunki – ordo, tj. hierarchiczne uporządkowanie organizmu społecznego i pax, tj. pokój, rozumiany jako uporządkowaną, a więc opartą na ordo zgodę społeczną (pomiędzy poszczególnymi stanami). Ordo 93 władza od Boga – ustrój od ludzi przez dobro wspólne do zbawienia pax i ordo ustrój mieszany nauka o tyranii jest, warto dodać, pojęciem szerszym i fundamentalnym dla myśli Tomasza w ogóle – całą rzeczywistość postrzega on wszak jako hierarchicznie uporządkowaną, organiczną całość (sięgającą od materii nieożywionej, przez rośliny, zwierzęta, człowieka, kolejne chóry anielskie, aż po Boga), zaś ład społeczny jest po prostu elementem ogólniejszej hierarchii. Akwinata jest zwolennikiem ustroju monarchicznego: uzasadnia go jednak w dość teoretyczny i raczej mało oryginalny sposób. Argumentuje mianowicie, że porządek polityczny powinien naśladować porządek natury – skoro nad wszechświatem panuje jeden Bóg, tak i w państwie powinien być jeden król. Posługuje się także typowymi dla swej epoki argumentami organicznymi – monarcha w królestwie ma być odpowiednikiem Boga w świecie i duszy w ciele, który poddanych uważa za własne członki. Preferowaną przez Tomasza formą ustrojową jest ograniczona monarchia zainspirowana Arystotelesowską koncepcją ustroju mieszanego. Łączyć ma ona w sobie elementy monarchii i arystokracji (wyłanianej wedle kryterium zasług, a nie wysokiego urodzenia) z pewną „domieszką” demokracji. Akwinata twierdzi za Filozofem, że najlepszym sposobem zachowania pokoju we wspólnocie jest udział wszystkich w rządzeniu państwem (umożliwienie przedstawicielom wszystkich warstw społecznych ubieganie się o urzędy), lecz podobnie jak on sądzi, że kryterium dopuszczającym do rządzenia winna być cnota, a ponieważ tej ludowi najczęściej brakuje, to prawa polityczne winny zostać faktycznie ograniczone do niewielkiej części najlepiej się do tego nadających ludzi. Sporo uwagi poświęcił Tomasz zagadnieniu tyranii, którą w tradycyjnym sensie definiował jako zdegenerowaną postać monarchii, gdzie władca zamiast dbać o dobro wspólne troszczy się tylko o interes prywatny. Rozważając kwestię posłuszeństwa politycznego twierdził, że obalenie tyrana jest dozwolone, o ile próba taka nie przyniesie większej szkody niż pozostawanie pod złymi rządami (np. anarchii lub bardziej dokuczliwej tyranii). W kwestii relacji między sacerdotium a regnum Tomasz zajął raczej mało oryginalne, tradycyjne i kompromisowe stanowisko dualistyczne: władze te są odrębne, obie pochodzą od Boga bezpośrednio i w taki sposób, że władza duchowa ma pierwszeństwo w sprawach dotyczących zbawienia, a świecka – w sprawach dotyczących dobrobytu obywateli. Jednak z uwagi na hierarchię celów, do których zdążać winien człowiek (naczelne miejsce kwestii zbawienia), regnum w pośredni sposób podlega sacerdotium (a więc papież może interweniować w świecką politykę, kiedy uzna, że władca „grzeszy”). 3.1.5. Marsyliusz z Padwy: arystotelizm zlaicyzowany i suwerenność ludu Zupełnie inaczej niż św. Tomasz i w zgoła rewolucyjny sposób wykorzystał w doktrynie politycznej idee Arystotelesa włoski lekarz, filozof i pisarz polityczny, rektor uniwersytetu paryskiego (w 1313 r.) Marsyliusz z Padwy (ok. 1275/80–1342/3), który w sporze o supremację polityczną między papieżem 94 Janem XXII a cesarzem Ludwikiem IV Bawarskim opowiedział się po stronie tego drugiego. W 1328 r. Marsyliusz wziął nawet udział w osławionej ekspedycji Ludwika IV do Rzymu, podczas której władca ów został koronowany na cesarza i doprowadził do wyboru antypapieża Mikołaja V. Marsyliusz opowiadał się za supremacją cesarstwa i jego niezależnością od papiestwa, krytykował polityczne ambicje papieży jako przejawy „uzurpacji” władzy świeckiej, konsekwentnie postulując ścisły rozdział sfery doczesnej od sfery duchowej. Twierdził, że filozof nie powinien zajmować się problemami wiary, te bowiem nie mieszczą się w doświadczeniu ani w nauce – prawd wiary nie można dowieść rozumem. Widać tu wyraźny wpływ łacińskiego awerroizmu. Swój najsłynniejszy traktat – Obrońca pokoju (Defensor Pacis, 1324) podzielił Marsyliusz na dwie części, pierwsza z nich poświęcona została państwu, druga – kościołowi, co podkreślać miało różnicę w traktowaniu rządu doczesnego i spraw kościelnych. Odmienna była też metoda: o polityce pisał Marsyliusz z obiektywistycznej perspektywy Arystotelesa, zaś o religii – z subiektywistycznej perspektywy właściwej św. Augustynowi. Kwestie religijne należą do sfery wewnętrznej – nie można więc w ich zakresie stosować zewnętrznego przymusu państwowego. Z kolei kwestie ziemskie dotyczą aktów zewnętrznych wpływających na innych ludzi – te właśnie pozostają właściwym przedmiotem regulacji ze strony prawa i władców politycznych. Marsyliusz za Arystotelesem twierdzi, że państwo jest polityczną instytucją wywodzącą się z ludzkiej natury, która ma na celu umożliwienie ludziom „dobrego życia”. Inaczej wszakże niż Tomasz interpretuje owo „dobre życie”, kładąc nacisk przede wszystkim na jego aspekty doczesne: bezpieczeństwo i pokój społeczny, dobrobyt ekonomiczny itd. Celem państwa w żadnym razie nie jest kształtowanie cnoty obywatelskiej czy pomaganie ludziom w dążeniu do zbawienia duszy. Ponadto „dobro publiczne”, do którego zdążać ma państwo Marsyliusz rozumie nie jako coś nadrzędnego wobec dobra jednostek (jak Arystoteles czy Tomasz), ale po prostu jako łączną korzyść jednostek wewnątrz wspólnoty. Zabezpieczeniu dobra obywateli służyć mają prawo i działający na jego podstawie rząd. Marsyliusz głosi teorię suwerenności ludu: jedynym prawomocnym źródłem prawa i władzy politycznej jest lud. Pisze, dodając własne kryterium do tradycyjnej tezy Arystotelesa, że dobry ustrój to taki, „w którym władca rządzi dla dobra ogólnego w zgodzie z wolą poddanych”. Zgodę poddanych czyni Marsyliusz centralną zasadą ustrojową. Prawo, jako przymuszająca potęga państwa mająca zabezpieczyć realizację dobra ogólnego, musi zdaniem Marsyliusza pochodzić od podmiotu tegoż dobra, czyli samego ludu. Marsyliusz pisze: „Prawodawcą [...] jest lud, czyli ogół obywateli albo ich znamienitsza część wyłoniona przez nich w drodze wyborów, lub wyrażająca ich wolę przez aklamację na generalnym zgromadzeniu obywateli, wolę nakazującą, czyli decydującą, co wolno czynić albo czego unikać w życiu społecznym pod rygorem sankcji lub kary doczesnej”. Lud – prawodawca stanowić ma w państwie najwyższą władzę, jednak nie ma sam rządzić: na mocy jego autorytetu powoływany ma być centralny, 95 rozdział sfery doczesnej od sfery duchowej celem państwa korzyść wspólna suwerenność ludu silny rząd zalety demokracji Kościół wspólnotą wiernych monopolistyczny rząd sprawujący władzę wykonawczą i sądowniczą (Marsyliusz odrzuca ideę podziału władz w imię skuteczności rządzenia). Rząd ma poskramiać złe czyny obywateli i sprowadzać je „do równowagi i harmonii”, w przeciwnym bowiem razie powstałyby wojny i podziały społeczne prowadzące do upadku państwa i utraty dobrobytu przez obywateli. Rząd pozostaje jednak związany prawem i jako taki nie może przerodzić się w tyranię – działa wszak dla dobra ludu i na mocy udzielonego przezeń upoważnienia. Marsyliusz ciekawie uzasadnił także demokratyczny sposób stanowienia prawa. Argumentował, że 1) zapewnia on praworządność – ludzie chętniej bowiem słuchają praw, które sami ustanowili niż (nawet lepszych) praw narzuconych z zewnątrz; 2) gwarantuje lepszą treść prawa – nikt przecież nie będzie chciał skrzywdzić samego siebie, z czego wynika, iż ogół lepiej rozpozna swe korzyści, a dzięki dyskusji i wymianie myśli można skorygować i ulepszyć prawo. Marsyliusz dopuszczał oczywiście pomocniczą działalność ekspertów w dziedzinie spisywania praw, a nawet możliwość delegacji uprawnień prawotwórczych na rzecz rządu lub innych ciał, np. kolegium elektorów (rozwinął ten wątek w swoim ostatnim traktacie, Defensor Minor – Obrońca mniejszy z 1342 r., poświęconym sprawom władzy cesarskiej i jej relacji z papiestwem). Niemniej zasada suwerenności pozostaje tu nienaruszona. Zasadę suwerenności ludu zastosował Marsyliusz także w kwestii religii chrześcijańskiej i organizacji życia kościelnego, utożsamiając pojęcia „obywatela” i „wiernego”. Kościół ujmował jako dobrowolną wspólnotę wiernych, za kryterium przynależności do tejże wspólnoty uznając subiektywną, wewnętrzną wiarę. Członków Kościoła wiąże tylko Pismo Święte, a jego wiążąca interpretacja – ustalanie treści wiary – należy do ogółu wiernych lub wybranych przez nich reprezentantów spotykających się na soborze powszechnym (koncyliaryzm). NA MARGINESIE: Koncyliaryzm Koncyliaryzm był rozpowszechnioną zwłaszcza w wiekach XIV i XV – a więc w dobie głębokiego kryzysu papiestwa („niewola awiniońska” i wielka schizma zachodnia) – koncepcją swoistej „demokratyzacji” życia Kościoła. Zgodnie z tezami koncyliarystów, wśród których nie brakowało wybitnych myślicieli polskich (Paweł Włodkowic, Jakub z Paradyża), Kościół jest przede wszystkim korporacyjną wspólnotą wiernych, zaś władza biskupów – także najważniejszego spośród nich, papieża – pochodzi z wyboru. Nie jest zatem nieskrępowana i powinna być sprawowana w interesie całej wspólnoty wiernych. W praktyce oznaczało to uznanie soboru powszechnego (zgromadzenia wszystkich biskupów) za najwyższą władzę w Kościele. Sobór jest efektywnym rządzącym organem Kościoła, ustalającym wykładnię wiary, powołującym i odwołującym duchownych oraz tworzącym prawo dotyczące spraw duchowych, a papież i jego urzędnicy wykonują po prostu jego wolę. W skrajnych wypadkach sobór może nawet sądzić papieża, którego uzna za heretyka, i usunąć go z urzędu. Praktycznym celem koncyliarystów było zażegnanie schizmy i przywrócenie – dzięki autorytetowi soboru – jednolitego urzędu papieskiego; cel ów został zrealizowany podczas soboru w Konstancji (1414–1418). Jednak w ostatecznym rozrachunku koncyliaryzm poniósł klęskę w starciu z podtrzymującym centralistyczne tendencje papiestwem i został potępiony w trakcie piątego soboru laterańskiego (1512–1517). 96 Marsyliusz uznawał też, że kościół może wprowadzać pewne formy organizacyjne mające zaspokajać religijne potrzeby swoich członków, lecz jego zdaniem formy te nie mogły zakłócać porządku prawnego panującego w państwie – duchowni nie są organami władzy państwowej. Ponieważ zasady religijne nie pochodzą z tego świata, to nie mogą być przymusowo narzucane w charakterze prawa tym, którzy nie zamierzają się im dobrowolnie podporządkować. Według Marsyliusza duchowieństwo to po prostu jedna z funkcji niezbędnych do istnienia wspólnoty, a kler jest w dziedzinie „zewnętrznej” podległy powszechnie obowiązującemu prawu. Z prawno-organizacyjnego punktu widzenia kościół jest częścią państwa, państwową instytucją. Tezy te zapowiadały niejako model relacji państwo-kościół wprowadzony dwieście lat później przez luterańską reformację – kościół narodowy. Choć bezpośrednim i doraźnym celem obu Obrońców było dostarczenie świeckiej, niezależnej od religii (czyli papieża) legitymacji władzy dla Ludwika Bawarskiego i krytyka politycznych roszczeń papiestwa, Marsyliuszowe idee okazały się nader uniwersalne i płodne, a ich dalekosiężne konsekwencje znacznie wykroczyły poza późnośredniowieczny kontekst zmagań regnum i sacerdotium. „Po raz pierwszy – pisał Konstanty Grzybowski – w dziejach myśli politycznej średniowiecza została postawiona zasada ziemskich, doczesnych, świeckich – i tylko takich – zadań państwa i została ona powiązana z zasadą wolności sumienia. Po raz pierwszy zasada suwerenności ludu została uznana za podstawową zasadę wszystkich rodzajów ustroju [...]. Marsyliusz otwiera w ten sposób nowożytną teorię państwa.” 3.2. Renesans W odniesieniu do myśli ustrojowej i społecznej pojęcie „renesansu” jest dość mylące. Jak zresztą wiadomo, włoskie słowo rinascita dotyczyło z początku „odrodzenia” jedynie w sztuce, a dopiero później – w połowie XIX w. – stało się nazwą całej epoki, przeciwstawianej (nazbyt ostro i jednostronnie) średniowieczu. O ile jednak w wypadku malarstwa, rzeźby, architektury czy literatury można faktycznie w wieku XV i XVI mówić o twórczym nawiązaniu do wzorców antycznych i przełamaniu średniowiecznej, teocentrycznej wizji świata, o tyle przyglądając się ówczesnej teorii politycznej widać raczej – choć i tu nie brakuje interesujących i wynalazczych nawiązań do starożytnych autorów greckich i rzymskich – poszukiwanie recepty na wyjście ze społeczno-ustrojowego kryzysu i sprostanie nowym wyzwaniom stawianym przez dynamicznie zmieniającą się rzeczywistość. 3.2.1. Rys historyczny Po prawdziwie złotym wieku XIII, wiek XIV był bowiem w dziejach zachodniej Europy tragicznym okresem wielkiego załamania (zgoła inaczej niż 97 zapowiedź kościoła narodowego odkrycia geograficzne reformacja w Polsce, która przecież właśnie wtedy odzyskała integralność terytorialną i za panowania Kazimierza Wielkiego dokonała wielkiego politycznego i cywilizacyjnego skoku). Nastąpił wyraźny regres rolnictwa, a wielki głód (1315–1317) i pandemia dżumy, „czarnej śmierci” (1347–1352), zabiły wiele milionów ludzi, zmniejszając populację naszego kontynentu o połowę. Upadek państwa krzyżowców w Ziemi Świętej, wyczerpanie możliwości handlowych, nawracające klęski głodu, permanentny kryzys gospodarczy i ciągłe psucie monety, rebelie możnowładców przeciwko nieudolnym monarchom, liczne powstania chłopskie i mieszczańskie skierowane przeciwko władcom, arystokracji i klerowi, „awiniońska niewola” papieży i wielka schizma zachodnia, wojna stuletnia między Anglią i Francją (1337–1453) i będąca jej przedłużeniem domowa wojna Dwóch Róż (1455–1485), wojny husyckie – tę listę można ciągnąć jeszcze długo. Nowożytność rodziła się w wielkich bólach, wyłaniając się z rozkładu średniowiecznego ładu społecznego i politycznego. Pod koniec XV w. sytuację ekonomiczną i społeczną przeobraził rozwój żeglugi i odkrycia geograficzne. Zmiany te szczególnie szybko następowały w państwach-miastach włoskich oraz (podówczas hiszpańskich) Niderlandach, a więc krajach nadmorskich. Skorzystały one z powstania nowych szlaków handlowych – przedsiębiorcze mieszczaństwo szybko się bogacąc awansowało w hierarchii społecznej. Awans ów w połączeniu z napędzanym przez rozkwit gospodarczy przyrostem naturalnym niejako „rozsadził” od środka tradycyjną średniowieczną strukturę społeczną opartą na zamkniętych stanach – czynniki ekonomiczne zaczęły przełamywać dotychczasowe bariery prawne. Zamiast dziedzicznego statusu o pozycji społecznej jednostki zaczęły odtąd decydować przede wszystkim osobiste talenty i energia, spryt i bezwzględność. Solidarystyczny organizm, ucieleśnienie „państwa Bożego”, przekształciło się w pole bezpardonowej konkurencji i walki o majątek i wpływy. Przegranym w tej walce (a było ich oczywiście znacznie więcej niż tych, którym się powiodło) pozostawało zaciągnąć się pod sztandary bardziej radykalnych odłamów reformacji religijnej, aby wyrazić swój protest i upomnieć się o własne prawa. Reformacja zerwała z uniwersalistyczną religią katolicką, opartą na hierarchii kościelnej i autorytatywnej interpretacji dogmatów wiary, bezpowrotnie niszcząc dawną civitas christiana – choć w zamierzeniu swych przywódców miała ją wszak odnowić w duchu ewangelicznym. Jednak przyświecające ideologom reformacji pragnienie przywrócenia bezpośredniej więzi między jednostką a Bogiem w oparciu o „czyste słowo Boże”, tj. samodzielną lekturę i interpretację Biblii, doprowadziło – zamiast odbudować duchową wspólnotę – do wielkiego rozdrobnienia wyznaniowego oraz najstraszniejszych w dziejach Europy prześladowań i wojen na tle religijnym. Rosnące różnice religijne okazały się jednak korzystne dla władców europejskich (np. niemieckich książąt, angielskiego króla Henryka VIII Tudora), którzy pod sztandarami religijnej odnowy mogli nareszcie uniezależnić się od politycznych wpływów Rzymu i (katolickiego) cesarstwa niemieckiego, przejąć majątki kościelne i podporządkować sobie lokalne duchowieństwo, tworząc krajowe, poddane swej władzy kościoły. 98 Charakterystyczne dla epoki renesansu poruszenie religijne nie ograniczało się wszakże do reformacji. Jego drugim ważnym obliczem był irenizm (od gr. eirene – pokój): prąd dążący do przywrócenia jedności poróżnionych na tle wyznaniowym chrześcijan przez ustalenie pewnych możliwych do zaakceptowania przez wszystkich zasad – bardziej zresztą etycznych niż religijnych. Czołową postacią irenizmu był określany mianem „księcia humanizmu” holenderski myśliciel i reformator religijny, Erazm z Rotterdamu (właśc. Gerrit Gerritszoon, 1469–1536). Twierdził on (co łączyło go z przedstawicielami reformacji), że należy powrócić do nieskażonych spekulacjami teologów i formalistyczną obrzędowością czystych źródeł chrześcijaństwa – a więc Pisma Świętego – i na ich podstawie opracować krótki i prosty, zrozumiały dla wszystkich podręcznik wiary. Dzieła mistrza z Rotterdamu wzywały do tolerancji religijnej (rozumianej wszakże nie jako afirmacja religijnego pluralizmu, lecz jako przejściowy etap na drodze do odbudowy jedności chrześcijaństwa) i pacyfizmu, a postulowanym w nich sposobem rozstrzygania sporów światopoglądowych były kompromis i życzliwa, otwarta na wzajemne ustępstwa dyskusja. Za najważniejsze i jedyne prawdziwie uniwersalne przykazanie uznał Erazm Chrystusowe przykazanie miłości, mające być fundamentem pokoju. Choć irenizmowi sprzyjali niemieccy cesarze, upatrując w nim szansę przeciwdziałania politycznej emancypacji protestanckich książąt, idea porozumienia religijnego była nierealna, a ostatecznie pogrzebały ją sobór trydencki (1545–1563) i kontrreformacja (jedynym krajem, w którym na długi czas zatriumfowała daleko posunięta tolerancja wyznaniowa, i który uniknął wojen na tle religijnym, okazała się Rzeczpospolita Obojga Narodów). Rozpad feudalizmu, reformacja i upadek tendencji uniwersalistycznych przyniosły nową mapę polityczną i ustrojowy kształt Europy. Pod koniec wieku XV wiele krajów – przede wszystkim Francja, Anglia, Hiszpania (a także Polska) – było już względnie skonsolidowanymi terytorialnie i ustrojowo państwami narodowymi, które przezwyciężyły feudalne rozbicie i mogły stanąć do wzajemnej rywalizacji. Tradycyjnie rozbita pozostawała natomiast Rzesza niemiecka, a także nękane obcymi najazdami i wojnami domowymi Włochy. Ekonomiczny drenaż kolonii zasilał skarbce potęg europejskich, umożliwiając monarchom oparcie władzy na zaciężnej armii i profesjonalnym, scentralizowanym aparacie urzędniczym. A burzliwa epoka domagała się silnej władzy, mogącej sprostać zagrożeniom zewnętrznym i zaprowadzić ład i porządek wewnętrzny. Późnośredniowieczna monarchia stanowa, w której król dzielił się władzą z uprzywilejowanymi warstwami społecznymi, zwłaszcza z arystokracją, zaczęła powoli ustępować pola monarchii absolutnej, w której monarcha koncentrował w swoim ręku coraz więcej uprawnień, dążąc do uzyskania pełnej suwerenności. Skuteczne narzędzie szachowania dawnej arystokracji rodowej uzyskali królowie, opierając się o nowe siły społeczne – zwłaszcza formującą się wraz z dynamicznym rozwojem gospodarki kapitalistycznej burżuazję (rekrutującą się, w zależności od kraju, zarówno spośród mieszczaństwa, jak i niższej szlachty). Ta – poprzez podatki, pożyczki i kupowanie urzędów państwowych – finansowała poczynania władców w nadziei, że 99 irenizm król i burżuazja contra feudalizm świecka wizja polityki racja stanu ci otoczą ją protekcją i nie tylko wesprą rozwój przemysłu, handel i ekspansję kolonialną, lecz także zapewnią jej pożądany awans społeczny. Ów – przejściowy, jak się miało niebawem okazać – sojusz tronu i burżuazji znalazł swe odzwierciedlenie u najważniejszych renesansowych myślicieli politycznych, Machiavellego i Bodina, którzy w warstwie ustrojowej popierając absolutyzm, za jego społeczną bazę uznawali właśnie burżuazję. Uderzającą cechą myśli ustrojowej i społecznej XVI w., która pozwala na potraktowanie ówczesnych doktryn jako „renesansowych” właśnie, jest – charakterystyczne zresztą dla całej kultury odrodzenia – odejście od właściwej wiekom średnim religijnej wizji rzeczywistości i przekonanie, że organizacja świata ludzkiego zależy od samych ludzi. Ład społeczny, instytucje państwa i prawo nie są już odkrywanym i realizowanym przez nich odzwierciedleniem porządku nadprzyrodzonego, lecz zaczynają być postrzegane jako autonomiczne dzieło człowieka: „dzieło sztuki” (wedle określenia znakomitego XIX-wiecznego badacza renesansu, Jacoba Burckhardta). Cele religijne (zbawienie duszy) zostają tedy w polityce zastąpione przez utylitarne interesy świeckie – zwłaszcza bezpieczeństwo, porządek i dobrobyt ekonomiczny. Władza państwowa z dotychczasowej roli „pomocnika” Kościoła awansuje do rangi autonomicznej siły, która samodzielnie definiuje swoje cele. Rodzi się pojęcie racji stanu – nadrzędności interesu państwa wobec wszelkich innych interesów, która ma odtąd usprawiedliwiać działania rządu. Dotychczasowy model legitymizacji władzy, oparty przede wszystkim na sankcji nadnaturalnej, zaczyna więc ustępować modelowi nowemu, w którym władca prawowity to po prostu władca silny i skutecznie dbający o przetrwanie ludności i państwa. Po kilku tysiącleciach polityka zyskuje autonomię wobec moralności i religii – nie chodzi już w niej o to, aby ludzi doskonalić moralnie i w ten sposób przybliżać do Boga, lecz o to, aby efektywnie zdobywać i utrzymywać władzę. 3.2.2. Machiavelli: realizm polityczny Za wspomniany wyżej przełom w pojmowaniu polityki odpowiedzialny jest najciekawszy i najbardziej charakterystyczny przedstawiciel politycznej myśli renesansu, włoski pisarz, myśliciel i polityk Niccolò Machiavelli (1469–1527). Przez całe życie związany z Florencją i jej burzliwymi losami politycznymi, urodził się w roku objęcia rządów przez Wawrzyńca Wspaniałego Medyceusza. Po jego śmierci przeżył najazd Francuzów (1494) i kilkuletnią, mimo początkowych sukcesów zakończoną niepowodzeniem, próbę religijnomoralnej odnowy podjętą przez dominikanina Girolamo Savonarolę, który spłonął na stosie jako heretyk (1498). W okresie republiki (1498–1512) był Machiavelli urzędnikiem. Zajmował się m.in. reformą wojska i skarbu, ale jego prawdziwą pasją była polityka zagraniczna – brał udział w licznych misjach dyplomatycznych do władców państw włoskich i europejskich, m.in. do królów Francji i Aragonii, papieża czy cesarza rzymsko-niemieckiego. Zgromadzone 100 wówczas doświadczenia i wiedza o mechanizmach rządzenia posłużyły mu następnie za materiał do teoretycznych rozważań o polityce. A na te miał czasu aż nadto – w 1512 r. po upadku republiki i powrocie Medyceuszy, pozbawiony urzędu Machiavelli został wygnany z umiłowanej Florencji, której poświęcił najlepsze lata swojego życia, i osiadłszy w skromnej rodzinnej posiadłości w San Casciano, pisał kolejne dzieła, bezskuteczne zabiegając o powrót do czynnej polityki pod egidą restaurowanej dynastii. Pod koniec życia los raz jeszcze zadrwił z Florentyńczyka: w 1527 r., gdy ponownie (na krótko zresztą) wskrzeszono republikę, wystąpił o przywrócenie dawnych funkcji, lecz florencka Wielka Rada odrzuciła tę prośbę, podejrzliwie traktując jego konszachty z Medyceuszami. Dziesięć dni później Machiavelli zmarł. Spośród dzieł Machiavellego, w większości opublikowanych pośmiertnie, wielką sławą cieszą się zwłaszcza Książę (Il Principe, 1532) i Rozważania nad pierwszym dziesięcioksięgiem historii Rzymu Tytusa Liwiusza (Discorsi sopra la prima Deca di Tito Livio, 1531). Oba traktaty pisane były w jednym czasie i po dziś dzień nie ma zgody co do tego, w jaki sposób należy je czytać, aby poznać „rzeczywiste” poglądy Florentyńczyka. Te i inne dzieła Machiavellego znalazły się szybko na pierwszym Indeksie ksiąg zakazanych opublikowanym przez Kościół katolicki (1559). Pochodzące od jego nazwiska słowo „makiawelizm” stało się symbolem bezwzględności, zakłamania, politycznego intryganctwa i bandytyzmu. „Cel uświęca środki” – tę maksymę najczęściej kojarzymy z autorem Księcia. Istotnie, Machiavelli przeszedł do historii ten jako myśliciel, który „wbił miecz w bok politycznego ciała Zachodu” (Friedrich Meinecke), dokonując radykalnego zerwania polityki z moralnością i przekreślając tym samym całą starożytną i średniowieczną tradycję myślenia o polityce. Trzeba wszak zrozumieć, skąd wzięło się takie podejście i jaki to cel uświęcał wedle Machiavellego niemoralne środki. Otóż „przestępnemu Makiawelowi” (by zacytować Szekspira) przyszło żyć w bardzo burzliwych czasach. Włochy znajdowały się w stanie politycznej dezorganizacji: rozbite na szereg drobnych organizmów państwowych, targane ciągłymi wojnami, zmianami sojuszy i przewrotami politycznymi, były areną, na której swe interesy rozgrywały potęgi europejskie – Francja i Hiszpania. Machiavelli, szczery włoski patriota, zainspirowany przykładem silnych i skonsolidowanych państw narodowych, które poznał jako dyplomata, marzył o zjednoczeniu Włoch. W ostatnim rozdziale Księcia – owego „cynicznego” traktatu o sztuce zdobywania i utrzymywania władzy w państwie, Machiavelli kieruje do młodego Wawrzyńca II Medyceusza, któremu rzeczony traktat dedykował, płomienne „wezwanie do oswobodzenia Włoch od barbarzyńców” (adresat najprawdopodobniej książki nie przeczytał, nie spełnił też pokładanych w nim nadziei, umierając młodo na syfilis). Machiavelli widział, że władzy nie zdobywa się postępowaniem zgodnym ze standardami moralności chrześcijańskiej, która naucza pokory, bierności i słabości. Ostrzegał, że pomiędzy tym, jak ludzie żyją naprawdę, a tym, jak żyć powinni, istnieje tak wielka przepaść, że człowiek przedkładający ideały nad twardą rzeczywistość poniesie klęskę, ponieważ ludzie, wśród których 101 cel uświęca środki autonomia polityki i moralności pragmatyczne ujęcie polityki