Wróg ludu – jedno życie
Transkrypt
Wróg ludu – jedno życie
Wróg ludu – jedno życie Szanowny Panie Europośle Zemke, piszę do Pana nie po to, żeby się wybielać. Zbliżam się do osiemdziesiątki i już nie oczekuję niczego dobrego od tego państwa. W tym miejscu pragnę wskazać jak można było zostać "wrogiem ludu", a obecnie obywatelem gorszego sortu. Przed wojną mieszkaliśmy na kresach RP w Nowogródku. Matka była nauczycielką, ojciec byłym ułanem I Pułku Ułanów Krechowieckich, brał udział w wojnie z Rosją. W 1940 r. Sąd Ludowy ZSRR uznał moją rodzinę za wrogów ludu i skazał na zsyłkę na Syberię. Byłem wówczas najmłodszym w rodzinie "wrogiem ludu". W PRL ponownie zostałem „Wrogiem Ludu” z dodatkiem „obcy klasowo”. Obecnie jestem obywatelem gorszego sortu, czyli gorszego gatunku. W Polsce nie ma Syberii i nie ma gdzie zesłać obywateli gorszego sortu. Pan Putin pewnie nie zechce wydzierżawić nam kawałka Syberii. W ubiegłym roku spotkałem miłosiernego wielebnego, który proponuje palić opozycję na stosie, jak w średniowieczu - na żywca. A ja miałem być księdzem! W czasie odbywania obowiązkowej służy wojskowej, trafiłem na ogłoszenie w prasie KG MO o naborze chętnych do szkoły ekspertów kryminalnych. Zgłosiłem się i zostałem przyjęty, ale do SB. Tłumaczono mi, że to jest to samo. Dorastałem w latach pięćdziesiątych, zajmowałem się sportem. Nie było wówczas TV, wolnych mediów i nie wiedziałem, że istnieje taka służba i do czego służy. Po ukończeniu szkoły oficerskiej, zlecono mi kontrwywiadowczą ochronę obiektów wojskowych ZSRR, stacjonujących na tutejszym terenie i zapoznano z oficerami GRU. Sądziłem, że są tutaj gośćmi i chronią nas przed agresją ze strony Niemiec. Już na początku usłyszałem od nich, że wyzwolili Polskę, a Polaków od faszyzmu i będą robili tutaj co im się podoba. W związku z tym odnalazłem w archiwum polityczną mapę XVI-wiecznej Europy, na której granice Polski sięgały Moskwy. Mapę powiesiłem w pokoju służbowym i wyjaśniłem oficerom GRU, że od 300 lat tak nas wyzwalali, aż utraciliśmy na ich rzecz wschodnie terytoria, a obecnie resztę kraju. No i wywołałem awanturę. Przyjeżdżali wysokiej rangi oficerowie GRU, oglądali mapę, analizowali, czy nie jest to falsyfikat. Od tego czasu zostałem rewizjonistą i nacjonalistą. A ja chciałem tylko pokazać im, że nie wszyscy w Polsce podzielają ich politykę wobec Polski i Europy. Ograniczę się tutaj tylko do dwóch przypadków aresztowania przez GRU urzędników państwowych, pod zarzutem szpiegostwa. Mianowicie zatrzymali leśniczego lasów państwowych, ponieważ protestował przeciwko rozjeżdżaniu czołgami podległych mu obszarów leśnych. Aresztowali również pracownika szpitala (państwowego) odpowiedzialnego za lotnisko sanitarne, z którego Rosjanie zrobili sobie poligon, a nie chcieli zapłacić za poczynione szkody, twierdząc jak zwykle, że to nie oni. Zatrzymanych zwolniłem, uznając ich racje. Oficerowie GRU byli tym zdziwieni, twierdzili, że w ZSRR wymienieni już siedzieli by w więzieniu. Bliski kontakt ze mną utrzymywał oficer GRU, syn generała w sztabie generalnym ZSRR w Moskwie. W czasie rozmowy, chwalił mocarstwowość ZSRR i ich siły zbrojne. Widziałem te siły zbrojne w 1956 r., gdy kolumny czołgów udawały się na Warszawę. Połowa zepsuła się po drodze. Widziałem jak kolumny pojazdów w 1968 r. jechały do Czechosłowacji. Były to między innymi beczkowozy do rozlewania gnojówki na polach, taksówki wiozące żołnierzy itp. Wyglądało to jak tabory cygańskie. Przedstawiłem mu te fakty i nie akceptowałem jego optymizmu. Twierdził, że ich żołnierze wychowywani są jak psy w nienawiści do imperialistów z Zachodu, ale trzymani są na smyczy. Gdy zwolnimy smycz, w dwa tygodnie rozjedziemy Europę czołgami, "Wsio budziet nasze Germania, Francja, Hiszpania”. Problem będzie z Wielką Brytanią - jak dostać się tam czołgami? Użycie broni jądrowej, pozbawi ich korzyści ze zdobyczy terytorialnych. Mówił również, że w Moskwie odbyła się narada na najwyższym szczeblu, aby podjąć decyzję, czy uderzyć na Zachód już teraz bo później przegrają technologicznie. Ostatecznie zdecydowano, że najpierw należy unowocześnić armię. Dzisiaj Pan Putin to zrobił! Już nie muszą organizować tajnych kanałów do przemytu szpiegów, sprzętu wywiadowczego i pieniędzy na ich potrzeby. strona 1 / 3 Wróg ludu – jedno życie Dzięki naiwności polityków na zachodzie, Rosjanie już tam są. Mają swobodny dostęp do nowych technologii i pieniędzy. A co się stanie z Europą, gdy w przypadku konfliktu zbrojnego, Rosjanie zakręcą kurki z gazem? Rosjanie mają zakodowaną w genach agresję i historia to potwierdza. Zawsze znaleźli pretekst, wyzwolenie od wyzysku panów, niesienie na Zachód idei komunizmu, obrona przed imperializmem i rewizjonizmem, RFN itd. W rzeczywistości zawsze były to najazdy grabieżcze, jak Hunowie, Wandalowie, Mongołowie czy Turcy, którzy zniszczyli kolebkę chrześcijaństwa. Po co mają trudzić się zagospodarowaniem terenów za Uralem, skoro pudełko z czekoladkami znajduje się w krajach na zachodzie Europy. Są gotowe autostrady i rozwinięty przemysł. Niech mi ktoś wskaże sąsiadujący z Rosją kraj lub terytorium, które nie doznały agresji i uzależnienia ze strony Rosji? Z dalszej ekspansji na Zachód Rosjanie nigdy nie zrezygnują i znajdą się nad Atlantykiem. Gdzie wówczas wylądują Amerykanie z pomocą dla Europy? W dniu 1.04.1975 r. stanąłem przed obliczem wojewódzkiego szefa SB, który na wstępie oświadczył mi, że obowiązuje nas konstytucja, w której zapisano wieczną przyjaźń z ZSRR, a także internacjonalizm. Musimy więc dbać najpierw o interes Związku Radzieckiego, a dopiero później o interes Polski. Następnie przedstawił mi zarzuty: - Wrogość do Związku Radzieckiego - Rewizjonizm - Nacjonalizm - Obcość klasowa, czyli „Wróg Ludu”. Przesłuchujący mnie miał polskie nazwisko, ale nie jestem pewny czy wcześniej nie kończył szkoły KGB w Moskwie. W związku z powyższym, zostałem zawieszony w czynnościach i pominięty w czasie trwania reorganizacji Kraju. Po kilku dniach, stawiający mi zarzuty został przeniesiony do innego województwa, a akta z dochodzenia przekazane zostały z-cy Naczelnika Kadr (który napisał mi później oświadczenie w tej sprawie). Następny szef SB przeniesiony z W-wy, zapoznał się z materiałami i oświadczył mi, że byłem rozpracowywany przez GRU. Muszę ciebie gdzieś przenieść, ponieważ Rosjanie nie wyrażają zgody, abyś nadal mieszkał i pracował w dotychczasowym miejscu - to jego słowa. Przesłuchiwani w mojej sprawie świadkowie (koledzy i znajomi), byli uprzedzani, że jeżeli mnie powiadomią, zostaną zwolnieni dyscyplinarnie z pracy. W nowym miejscu pracy, trafiłem pod rozkazy naczelnika, który wrócił z Moskwy po ukończeniu dwuletniej szkoły KGB. Twierdził, że już w Moskwie mówiono jemu, jakie stanowisko i gdzie będzie zajmował Już tam otrzymał wniosek o awans do stopnia ppłk. W grudniu 1982 r. wymieniony wezwał mnie i w obecności swego zastępcy oświadczył, że muszę dobrowolnie odejść z pracy, ponieważ wraca szef SB, który w 1975 r. nie zdążył zrealizować zamiaru zwolnienia mnie i zrealizuje swój zamiar teraz. Obecny przy rozmowie z-ca naczelnika, złożył w tej sprawie oświadczenie potwierdzone notarialnie i na rozprawie przed sądem. Mianowicie złożyłem wniosek o uznanie, że w czasie stanu wojennego pomagałem Solidarności. W pierwszej instancji sprawę wygrałem, w drugiej przegrałem. Z uwagi na wiek i stan zdrowia, nie mogłem być na rozprawie. Nie stać mnie było również na adwokata, aby stawić czoło pracownikom MSW. Przed sądem MSW przedstawili pytanie: pomagałem Solidarności, ale co było wcześniej podczas pracy w SB? Nie byłem na rozprawie II instancji i nie mogłem wyżej opisanych faktów przedstawić. Tak też pewnie będzie z ustawą dezubekizacyjną. Kogo będzie stać na wyjazdy z odległych zakątków kraju do sądu w W-wie i opłatę adwokatów. Sprawy będą ciągnęły się latami i wielu z nas nie doczeka się ich zakończenia. Rządzącym o to właśnie chodzi. Ponownie obniżając emerytury, skazują nas na śmierć głodową. Zgadzam się z niektórymi politykami, że po przemianach w 1989 sprawy Polski nie poszły we właściwym kierunku, np. rozwiązanie PGR-ów, sprzedaż ziemi cudzoziemcom, czy wyprzedaż zakładów przemysłowych. Czy ktoś policzył, ile dopłaty z UE otrzymałyby PGR-y dzisiaj? Podobnie było w średniowieczu, utraciliśmy Pomorze, bo właściciele tych ziem sprzedali je Niemcom. strona 2 / 3 Wróg ludu – jedno życie W 1989 r. odpowiadając na apel Klubu Poselsko-Senatorskiego Solidarności skierowany do byłych funkcjonariuszy SB, pracujących po tzw. kontrwywiadowczej ochronie obiektów ZSRR o informacje na ten temat, napisałem i własnoręcznie dostarczyłem dyrektorowi Biura Poselsko-Senatorskiego Solidarności. Podobno był później senatorem. Po kilku dniach informacja ta już dotarła do SB i zrobiono mi wymówkę. W 1990 r. podczas funkcjonowania komisji weryfikującej funkcjonariuszy SB będących w służbie, domagałem się, aby Komisja zweryfikowała również moją osobę jako zmuszoną do odejścia z pracy ze względów politycznych. Nie było to możliwe, ponieważ weryfikowano tylko pozostających w służbie. Przewodniczący Komisji zapoznał się jednak z moją teczką personalną, w której znajdowały się jeszcze akta z dochodzenia i napisał mi list polecający, że mogę zostać ponownie przyjęty do pracy. V-ce minister MSW (były ambasador na terytorium ZSRR), był innego zdania. Ustaliłem w IPN, że materiały z prowadzonego przeciwko mnie dochodzenia, nie trafiły tam razem z teczką personalną. Ciekawe, że mój były naczelnik, absolwent szkoły KGB nie był weryfikowany, pracował dalej. Konieczności weryfikowania nie widział wspomniany v-ce minister. Dodam, że do 2- lub 4- letniej szkoły KGB w Moskwie wyjeżdżali oficerowie polscy, a wracali już niekoniecznie polscy. Właśnie tym tematem powinni zająć się rządzący, a nie szukać wrogów wśród uczciwych, oddanych Polsce funkcjonariuszy podlegających jurysdykcji MSW np. strażaków, służby więziennej itp. Proszę ustalić jakie procedury obowiązywały przy wyborze kandydatów do szkoły w Moskwie, kto typował i kto oceniał ich przydatność do pracy dla KGB? Z poważaniem były funkcjonariusz SB (dane adresowe do wiadomosci posła J. Zemke), 10 lutego 2017 r. *** strona 3 / 3