Tomasz F. de ROSSET CZY SZTUKI MUSZĄ BYĆ PIĘKNE
Transkrypt
Tomasz F. de ROSSET CZY SZTUKI MUSZĄ BYĆ PIĘKNE
1 Tomasz F. de ROSSET CZY SZTUKI MUSZĄ BYĆ PIĘKNE? Szanowni Studenci lat pierwszych i pozostałych, Pani Dziekan, Panie i Panowie Profesorowie! To pytanie brzmi wielce dwuznacznie. Proszę jednak wybaczyć mi tę niewielką prowokację, chodzi mi w nim bowiem o aksjologiczne usytuowanie sztuki, jakie jest określane przez system tzw. SZTUK PIĘKNYCH (z francuska Beaux-Arts). Intuicyjnie potrafimy uchwycić ten system, bo termin występuje chociażby w nazwach wielu instytucji świata sztuki, jak Akademia Sztuk Pięknych, Wydział Sztuk Pięknych itd., itp. Tworzą go: malarstwo i rzeźba oraz rysunek jako podstawa i ich pochodne (w tym grafika, jako element dodatkowy i swego rodzaju substytut). No zaraz – powie ktoś – ale przecież trzeba by to jeszcze uzupełnić o specjalnie zdobione sprzęty, szeroki obszar rzemiosła artystycznego (nazywamy to designem), i jeszcze o fotografię, i jeszcze o kolaż (to osobne medium artystyczne – wyjątkowo piękne), a w zanadrzu mielibyśmy jeszcze kilka zjawisk, których zda się nie można tu pominąć. Ale czy istotnie nie można? Czy nie za bardzo rozciągamy pojemność tego, co obejmowałoby pojęcie SZTUKI PIĘKNE? Czy wszystkie zjawiska sztuki – tak współczesne, jak i przeszłe – da się ująć w kategoriach SZTUK PIĘKNYCH. Jak pisze Tatarkiewicz, SZTUKI PIĘKNE wymyślono w XVIII w., pojęcie to ma więc charakter historyczny i było wynikiem nowożytnej potrzeby klasyfikacji czynności ludzkich, nauk i sztuk właśnie. Starożytność i średniowiecze znały pojęcie sztuk wyzwolonych oraz sztuk mechanicznych; w czasach nowych do tych pierwszych zaczęło pretendować to, co dziś określilibyśmy plastyką. Termin SZTUKI PIĘKNE kilkakrotnie pojawił się w XVI i XVII w., ale w konsekwentne użycie wszedł po połowie XVIII stulecia (mniej więcej w tym samym czasie co estetyka). Nie można było jednak jeszcze mówić o systemie SZTUK PIĘKNYCH, dla wykształcenia którego konieczny był dziewiętnastowieczny akademizm, romantyczna koncepcja twórczości artystycznej oraz awangardowa kontestacja. Przy tym mówiąc o systemie, mam na myśli: ludzi z ich predyspozycjami, miejsca, instytucje, rytuały, wzorce postępowania (edukacji, kariery, pracy) wraz z teoretyczną wykładnią sztuki, systemem jej interpretacji, sposobem odbierania. Składa się to na coś, co amerykański krytyk i filozof Arthur C. Danto nazwał „światem sztuki”. Teoretyk ten zajmował się wprawdzie współczesną rzeczywistością artystyczną, ale nietrudno dostrzec, że każda epoka miała sobie właściwe „światy sztuki” i wcale nie były one jednolite – w ciągu dziejów do sztuki przywierały bowiem różnorodne funkcje, przeznaczenia, konotacje. Już pół wieku temu André Malraux zauważył, że pierwotnie „krucyfiks romański nie był przede wszystkim rzeźbą, Madonna Cimabuego nie była przede wszystkim obrazem, nawet Atena Fidiasza nie była rzeźbą przede wszystkim” (Musée imaginaire). Jeśli zrobimy pobieżny przegląd miejsc sztuki, takich gdzie sztukę można widzieć, gdzie ona się w różnych postaciach przejawia, gdzie powstaje, jest zbywana, eksponowana, przechowywana itd., łatwo zauważyć, że niektóre z nich – jak akademia, galeria, kolekcja artystyczna, muzeum – doskonale pasują, jakby przynależą do systemu SZTUK PIĘKNYCH, a inne nie – jak przedhistoryczna jaskinia z malowidłami, antyczna świątynia, kościół chrześcijański, feudalna rezydencja, czy miejska budowla publiczna. Są tu przedmioty, które dziś zaklasyfikowalibyśmy jako sztuka, ale tak naprawdę poza wyglądem niewiele mają one wspólnego z taką sztuką, jak pojmujemy ją obecnie. Weźmy jako przykład nowożytną kunstkamerę. Była to wczesna postać kolekcji prywatnej charakterystycznej dla czasów 2 renesansu i baroku. W XVI i XVII stuleciu w całej Europie powstawały ich setki bardzo zróżnicowanych, jak chodzi o zawartość. Mogły składać się na nią minerały, okazy zoologiczne, botaniczne, starożytności, numizmaty, machiny, przyrządy naukowe, czy też rzeczy egzotyczne, a także obiekty o własnościach cudownych, jak róg jednorożca, korzeń mandragory, róża jerychońska, kamień bezoar. Znajdowały się tu również rzeźby i drobne brązy antyczne, gemmy, statuetki, rzemieślnicze majstersztyki, a wreszcie obrazy. Jednakże pomimo immanentne walory artystyczne, nie były to dzieła Sztuki przez wielkie „S”, a raczej dzieła sztuk w sensie średniowiecznych artes, rozumiane generalnie jako element ludzkiej wytwórczości komplementarny, ale i przeciwstawiany naturze. Kunstkamera stanowiła bowiem intelektualne i duchowe zwierciadło epoki, toteż w istocie wypełniały ją obiekty odzwierciedlające intelektualne spory nad naturą, dziejami i klasyfikacją bytów, porządkiem kosmosu, magią i zjawiskami tajemnymi. W kulturze wiedzy mocno odmiennej od naszej, sprzed kartezjańskiej metody i linneuszowej systematyki nagromadzenie w kunstkamerze tak różnorodnych przedmiotów zachowywało swoją spójność. Miało stanowić jakby antologię wszelkich kategorii bytów – mikrokosmos, to co stworzył Bóg, co wytworzyła natura i to, co wyprodukował człowiek. W uniwersum tym sztuka odgrywała niemałą rolę, ale nie budzeniu doznań estetycznych służyła przede wszystkim. Wcielona w starożytne artefakty świadczyła o dziejach oraz ilustrowała, czy też zastępowała to, co niedostępne w postaci rysunków, rycin, obrazów. Przede wszystkim zaś stanowiła dowód geniuszu człowieka, rywalizującego z naturą, a wręcz samym Bogiem w dziele stworzenia. Nie był to jednak ten wyjątkowy geniusz artystyczny w duchu romantycznym – był to jeden z wielu geniuszy ludzkich obok astronomii, anatomii, mechaniki, optyki. W jaki sposób wytworzył się system SZTUK PIĘKNYCH? Był to efekt bardzo długiego procesu wzajemnych oddziaływań sztuki i jej teorii oraz kolekcjonerstwa, ale też przemian religijnych i światopoglądowych, filozofii, rozwoju wiedzy historycznej, obieranych strategii predominacji i dystynkcji socjalnej. Nader istotną rolę odegrały tu fascynacje i studia nad przeszłością antyczną oraz teologiczne spory związane z reformacją. Poprzez zniesienie konotacji religijnych rzeźby i malarstwa doprowadziły one do ich autonomizacji, a przez to do wytworzenia się nowego miejsca sztuki. Dotąd, w epokach następujących po antyku była nim przede wszystkim przestrzeń sakralna, bo w ramach chrześcijaństwa panującego sztuka w takim sensie, w jakim przekazała ją starożytność mogła uzyskać legitymizację tylko na służbie Kościoła. Jednakże w tej przestrzeni sakralnej, nie było miejsca dla rzeźby starożytnej, bo jeśli nawet nie przedstawiała ona dawnych bóstw, to nierozerwalnie kojarzyła się z „pogańskim bałwanem”, diaboliczną mocą i nieczystymi siłami, nierzadko będąc jednocześnie obrazem rozpusty. Mogła więc funkcjonować jedynie na obszarze neutralnym pod względem religijnym. Był to obszar studiów nad przeszłością, nad dawnymi rękopisami, nad obyczajami i dokonaniami starożytnych, jaki kształtował się w XIV, XV i XVI w. Wydobywane z ziemi posągi mogły uzyskać tu status wzorca idealnego piękna. Ta sama epoka była świadkiem narastającej krytyki cudownych własności świętych obrazów i reformacyjnego ikonoklazmu. Teologowie piętnowali dopatrywanie się w rzeźbiarskich i malarskich wyobrażeniach jakichkolwiek odniesień do sfery sacrum, gdyż tylko słowo niesie prawdę bożą. Usunięta ze świątyń sztuka musiała więc znaleźć sobie nowe miejsce i znalazła je na obszarze prywatnego kolekcjonerstwa. Narzucało to jednak konieczność przeformułowania jej dotychczasowego statusu. Zakaz religijny spowodował więc, że obiekty, które dotąd miały charakter wyobrażeń – tak pogańskich, jak i służących propagandzie Kościoła – straciwszy konotacje religijne, przekształciły się w dzieła. W ten sposób powstawała nowa, nie istniejąca dotąd sfera symboliczna dla sztuki, o rosnącej doniosłości, stopniowo coraz bardziej autoreferencyjna i autonomiczna wobec odniesień zewnętrznych, kultu religijnego i władzy). 3 Nadal jednak nie był to jeszcze ten do końca ukształtowany system SZTUK PIĘKNYCH, sztuka bowiem odwoływała się do sfery zmysłów, przez co jej intelektualny status pozostawał dwuznaczny. Teoria wywodząca się z renesansowych doktryn artystycznych, której celem było zapewnienie plastyce rangi artes liberales była po prostu za słaba. Nie mogła się obejść bez wsparcia tego, czego doniosłość nie ulegała kwestii: nauk (perspektywa, anatomia) i literatury (doktryna ut pictura poesis). Toteż percepcja sztuki długo miała charakter literacki. Dla niemałej części teoretyków, zasadnicze znaczenie w interpretacji dzieła miały nie jakości wizualne malarstwa i rzeźby, ale zawartość intelektualna i psychologiczna oraz walory narracyjne, np. w starożytnych rzeźbach bardziej niż dzieła plastyczne widziano ilustracje historycznych lub poetyckich epizodów. XVIII stulecie przyniosło stopniowe zastąpienie tego literackiego porządku odbioru sztuki przez porządek wizualny. Nie byłoby to możliwe bez wykształcenia się sytuacji intelektualnej, w jakiej miał miejsce znaczący awans sztuk plastycznych, poważne przemieszczenie ich dotychczasowego aksjologicznego usytuowania. Sztuka z wolna staje się osobnym i ważnym obszarem ludzkiej rzeczywistości. Zajmują się nią oświeceniowi filozofowie, a w połowie XVIII w. konstytuuje się estetyka jako wyodrębniona dyscyplina; świadczy to najlepiej o tym, że sztuka została uznana za dziedzinę równie istotną co poznanie czy postępowanie moralne. O awansie sztuk pięknych świadczy jednak przede wszystkim centralna nieledwie pozycja, jaką zaczęły one zajmować w kulturze oraz intelektualnym i towarzyskim życiu epoki, wraz z niemałym udziałem w sferze ekonomicznej. Nie wypada wręcz nie być koneserem, nie znać się na sztuce, nie posługiwać jej terminologią, nie umieć odróżniać szkół i stylów malarskich, co zresztą jako sztuczna konwencja jeszcze przed końcem stulecia spotka się z surową krytyką Dopiero wszak XIX wiek zobaczył system SZTUK PIĘKNYCH w jego pełnym rozkwicie, jego instytucje (akademia, muzeum, galeria handlowa, administracja), jego ludzi z ich postępowaniem. Ustala się charakter i zakres obszaru SZTUK PIĘKNYCH – jest to jakby osobna kraina zaludniona dziełami, czyli produktami ludzkimi o statusie szczególnym, bo autentycznymi, unikalnymi i wirtuozerskimi – co zdeterminowane jest talentem artysty. Ta kraina jest stale w trakcie dynamicznego procesu przemian. Początkowo jest to normalna „walka” młodych ze starymi, ale z czasem proces ten wytycza awangarda, której wykształceniu się tej sprzyja nieco wcześniejsza romantyczna koncepcja artysty – promocja powołania artysty, jego wyjątkowości, jednostkowego geniuszu, talentu. Awangarda staje się światopoglądem. Poszukiwania sztuki absolutnej, jej najgłębszej istoty, uniwersalnej formy, powszechnego języka malarstwa i rzeźby konkretyzujące się w materialnym dziele powodują, że w początkowych dziesięcioleciach XX wieku autonomizacja obszaru artystycznego i autoreferencyjności tego, co się tu działo, osiągnęła swoją kumulację. Wiązało się z tym przekonanie o najwyższym statusie aksjologicznym sztuki i jej specjalnej pozycji w ludzkim uniwersum. Czy właśnie to jest jednak sytuacja dzisiejszego „świata sztuki”? W 1915 r. znamiennego, chociaż dwuznacznego symbolu dostarczył tu Kazimierz Malewicz na Ostatniej wystawie futurystów w Piotrogrodzie (Czarny kwadrat na białym tle, Galeria Trietiakowska, Moskwa). Dzieło to powstało w kulminacyjnym momencie snu artystów o sztuce absolutnej, przełamywania ograniczeń, poszukiwania uniwersalnej formy, powszechnego języka malarstwa, który – jak się wydawało – znalazł ucieleśnienie w abstrakcji. Dziś z naszymi niepokojami i wątpliwościami co do sztuki, jej zakresu, charakteru, form, materii, wręcz zmęczeni stałą reinterpretacją wszystkiego, co tylko można zreinterpretować, chyba nie potrafimy już w pełni pojąć przełomu, jakim w początkach XX 4 wieku było odrzucenie figuracji i narracji. Czarny kwadrat miał być tym „pierwszym krokiem w stronę sztuki czystej”, jej jedyną zawartością. Pod tym względem obraz przedstawiający samego siebie, bez żadnej treści, symboliki, przedstawienia, wirtuozerii, bez żadnych cech indywidualnych, które zanieczyszczałyby jego uniwersalne przesłanie mógł być postrzegany jako archetyp nowej sztuki, jako artystyczna ikona. Niezależnie wszak od przesłania ideowego, symboliki i wykładu filozofii jakie dał przezeń Polak, ale rosyjski, a potem sowiecki artysta, dzieło to ukazało malarstwu jego własną granicę. Jest ono bowiem ukoronowaniem ewolucji, jaka rozpoczęła się w epoce renesansu. Sztuka osiąga w nim pełnię swojej autonomii, gdyż nie odwołuje się tu do żadnej innej rzeczywistości poza sobą samą, nie tworzy najmniejszej iluzji czegokolwiek, bo to po prostu czarny kwadrat na białym tle. Jednocześnie jest to jednak zapowiedź niewyobrażalnej jeszcze wówczas sytuacji kiedy samo istnienie dzieła jest zbędne – kiedy wystarczy jedynie tytuł, który je w pełni tłumaczy i zawiera. Z tego powodu ikona Malewicza niesie w sobie zwiastun końca. Jest jakby spełnieniem proroctwa Hegla, ucieleśniając rozpuszczanie się sztuki w filozofii. Podważa jej oparty na talencie artysty-demiurga paradygmat, podważa znaczenie autentyczności w sensie indywidualnego autorstwa, podważa unikalność dzieła, podważa wirtuozerię. Tym samym jest ona dla kolekcji artystycznej niczym ściana, poza którą nie można się już posunąć, bo tam nie ma nic artystycznego, tam sztuka nie jest już w tradycyjnym sensie piękna. Istotnie, niewiele wcześniej zanim Malewicz wystawił Czarny kwadrat na białym tle, ale kiedy wydawało się, że już tylko krok dzieli malarstwo od osiągnięcia absolutu, Marcel Duchamp, poprzez wynalazek ready-made pokazał całą fikcję autonomii sztuki. Ideologia awangardy była podstawą systemu SZTUK PIĘKNYCH, ale w jej ramach w 1 poł. XX w. rozwijały się też tendencje takie, jak futuryzm, dadaizm, konstruktywizm rosyjski/sowiecki, kwestionujące naczelne zasady konstytuujące ów system, a przede wszystkim autonomię sztuki, czyli szczególny status dzieła i wyjątkowość artysty-demiurga. Współcześnie marginalne i o niewielkim oddziaływaniu, niemal w zarodku zresztą zduszone przez nazistowski oraz bolszewicki totalizm i generalny w kulturze ówczesnej Europy „powrót do porządku” klasycznego [retour à l’ordre] – dopiero po wojnie zostały one podjęte przez letryzm, neo-dada, Nowy Realizm, Fluxus i inne nurty anarchizujące aż po konceptualizm. Zmieniło to oblicze sztuki, jak chodzi o kryteria oceny, media, ich gatunki, zakres przedmiotowy, funkcje, przeznaczenia i rolę jaką w tym całym układzie zajmuje artysta. Można powiedzieć, że sztuka stała się ostatnio znacznie bliższa życiu, ale nie na zasadach SZTUK PIĘKNYCH, co postulowała awangarda, tylko konsumpcyjności, massmediów, reklamy. Sztuka się jednak nie skończyła, nie przepadł również system SZTUK PIĘKNYCH, jak o tym świadczą liczniejsze i aktywniejsze niż kiedykolwiek prywatne kolekcje, publiczne muzea, uczone i popularne publikacje. Jednakże system ten bezpowrotnie chyba utracił swego rodzaju monopol na odbieranie sztuki. Pisze teoretyk francuski Yves Michaud: „W ciągu pięćdziesięciu ostatnich lat sztuka w sensie malarstwa i rzeźby, jeszcze zdefiniowanych jako dyscypliny, nie tylko zmieniła oblicze, ale stała się czymś naprawdę innym. Przeszliśmy od świata, gdzie obowiązywały kategorie sztuki romantycznej […] do świata wielokulturowego, pluralistycznego, postkolonialnego, ale także świata produktywizmu, mas, konsumpcji, gdzie sztuka nie znajduje się już na szczycie systemu symbolicznego, ale jest [tylko] tego systemu elementem. Ofiarą tego padła sublimacja doświadczenia, do czego aspirowała Wielka Sztuka, nie jesteśmy jednak pozbawieni sztuki. Jest jej dużo, wszędzie i nawet zbyt dużo: osiągnęła ona stan saturacji we wszelkich możliwych formach.” Czy więc SZTUKI koniecznie więc muszą być PIĘKNE? Jak widać – nie! Chociaż nic im nie przeszkadza takimi być!