the entire issue
Transkrypt
the entire issue
T O W A R Z Y S T W O N A U K O W E W WYDZIAŁ NAUK HISTORYCZNYCH ZAPISKI HISTORYCZNE POŚWIĘCONE HISTORII POMORZA I KRAJÓW BAŁTYCKICH UKAZUJĄ SIĘ OD 1908 ROKU (DO ROKU 1955 JAKO „ZAPISKI TOWARZYSTWA NAUKOWEGO W TORUNIU”) TOM LXXIX – ROK 2014 ZESZYT 2 TORUŃ 2014 T O R U N I U RADA REDAKCYJNA ZAPISEK HISTORYCZNYCH Przewodniczący: Mieczysław Wojciechowski Członkowie: Karola Ciesielska, Jerzy Dygdała, Karin Friedrich, Rolf Hammel-Kiesow, Grzegorz Jasiński, Edmund Kizik, Janusz Małłek, Ilgvars Misāns, Michael G. Müller, Alvydas Nikžentaitis, Stanisław Salmonowicz, Jürgen Sarnowsky, Janusz Tandecki, Kazimierz Wajda, Edward Włodarczyk KOMITET REDAKCYJNY ZAPISEK HISTORYCZNYCH Redaktor: Bogusław Dybaś, zastępca redaktora: Roman Czaja Członkowie: Mirosław Golon, Tomasz Kempa, Magdalena Niedzielska, Piotr Oliński, Przemysław Olstowski, Mariusz Wołos Sekretarze Redakcji: Paweł A. Jeziorski, Katarzyna Minczykowska-Targowska, Joanna Orzeł Tłumaczenie streszczeń, spisu treści i słów kluczowych Jürgen Heyde (jęz. niemiecki), Agnieszka Chabros, Michał Targowski (jęz. angielski) Adiustacja i korekta Aneta Dąbrowska-Korzus Skład i łamanie Włodzimierz Dąbrowski Adres Redakcji Towarzystwo Naukowe w Toruniu 87-100 Toruń, ul. Wysoka 16 www.zapiskihistoryczne.pl e-mail: [email protected] Instrukcja dla autorów znajduje się na stronie internetowej oraz w każdym zeszycie pierwszym czasopisma Articles appearing in this journal are abstracted and indexed in „Historical Abstracts” and in „The Central European Journal of Social Sciences and Humanities” Wydanie publikacji dofinansowane przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego ISSN 0044-1791 TOWARZYSTWO NAUKOWE W TORUNIU Wydanie I. Ark. wyd. 12 Ark. druk. 11 Wąbrzeskie Zakłady Graficzne 87-200 Wąbrzeźno, ul. Mickiewicza 15 www.wzg.com.pl SPIS TREŚCI Artykuły Teresa Borawska, Kaspar Schuwenpflug i jego rola w procesach polsko-krzyżackich w pierwszej połowie XV wieku ..................................................................................... 7 Dzmitry Wićko, Kampania przedsejmowa 1699 roku w Wielkim Księstwie Litewskim 29 Tomasz Krzemiński, K-Brot, marmolada i ziemniaki. Pożywienie mieszkańców Prus Zachodnich w czasie pierwszej wojny światowej ........................................................ 55 Ź r ó d ł a , m a t e r i a ł y, m i s c e l l a n e a Jerzy Dygdała, Bydgoski epizod w życiu Stanisława Leszczyńskiego – wokół ucieczki króla do Gdańska we wrześniu 1733 roku ................................................................... 73 Krzysztof Tarka, Szukając wolności. Sprawa kapitana M/S „Batory” Jana Ćwiklińskiego 97 Dyskusje, polemiki, artykuły recenzyjne Rafał Kubicki, Nowa praca o folwarkach w państwie zakonu krzyżackiego w Prusach w latach 1466–1525 ......................................................................................................... 123 Recenzje i omówienia David Frick, Kith, Kin, and Neighbors. Communities and Confessions in SeventeenthCentury Wilno (Tomasz Kempa) ................................................................................... 135 Dziennik podróży Józefa Jerzego Hylzena z lat 1752–1754, sudarė Arvydas Pacevičius, parengė Joanna Orzeł, Arvydas Pacevičius, Stanisław Roszak (Adam Kucharski) . 142 Die Teilungen Polen-Litauens. Inklusions- und Exklusionsmechanismen – Traditionsbildung – Vergleichsebenen, hrsg. von Hans-Jürgen Bömelburg, Andreas Gestrich, Helga Schnabel-Schüle (Miloš Řezník) ......................................................................... 149 Willemijn Ruberg, Conventional Correspondence. Epistolary Culture of the Dutch Elite, 1770–1850, translated by Maria Sherwood-Smith (Egodocuments and History Series, vol. 4) (Łukasz Wróbel) ........................................................................................... 153 Rafał Lemkin, Rządy państw Osi w okupowanej Europie. Prawa okupacyjne, analiza rządzenia, propozycje zadośćuczynienia, przeł. Agnieszka Bieńczyk-Missala, Patrycja Grzebyk, Bogusław Lanckoroński, Marek Madej, wstęp Roman Kuźniar, (Stanisław Salmonowicz) ................................................................................................ 158 Nekrolog Vytautas Merkys (29 IV 1929 – 25 VII 2012) (Jan Jurkiewicz) ......................................... 161 Kronika naukowa Konferencja naukowa „Klasztor dominikański w Toruniu. W 750 rocznicę fundacji” (Alicja Mutrynowska) ..................................................................................................... 165 [164] 4 Konferencja naukowa „Heterogeniczność przestrzeni miejskiej w Królestwie Polskim i Rzeczypospolitej Obojga Narodów w epoce przedprzemysłowej – w 750-lecie lokacji Nowego Miasta Torunia (1264–2014)” (Alicja Mutrynowska, Marcin Sumowski) ............................................................................................................................. 167 Międzynarodowa konferencja naukowa „Morze wokół nas... »Bo takie jest rozległe i straszne«” z okazji 560. rocznicy przejścia Gdańska pod panowanie króla Polski Kazimierza Jagiellończyka (Gdańsk, 22–23 V 2014 roku) (Julia Możdżeń) ............ 169 INHALTSVERZEICHNIS Artikel Teresa Borawska, Kaspar Schuwenpflug und seine Rolle in den Prozessen zwischen Polen und dem Deutschen Orden in der ersten Hälfte des 15. Jahrhunderts ......... 7 Dzmitry Wićko, Die Vorbereitungskampagne vor dem Sejm von 1699 im Großfürstentum Litauen ...................................................................................................................... 29 Tomasz Krzemiński, K-Brot, Marmelade und Kartoffeln. Die Ernährung der Einwohner Westpreußens während des I. Weltkriegs ............................................................. 55 Quellen, Materialien, Miscellanea Jerzy Dygdała, Die Bromberger Episode im Leben Stanisław Leszczyńskis – zur Flucht des Königs nach Danzig im September 1733 .............................................................. 73 Krzysztof Tarka, Auf der Suche nach Freiheit. Der Fall des Kapitäns des M/S „Batory“, Jan Ćwikliński .................................................................................................................. 97 Diskussion, Polemik, Rezensionsartikel Rafał Kubicki, Eine neue Arbeit über die Gutswirtschaft im Deutschordensstaat Preußen in den Jahren 1466–1525 ........................................................................................ 123 R e z e n s i o n e n u n d B u c h b e s p r e c h u n g e n ................................................... 135 N a c h r u f e .......................................................................................................................... 161 W i s s e n s c h a f t l i c h e C h r o n i k ............................................................................. 165 CONTENTS Articles Teresa Borawska, Caspar Schuwenpflug and his role in the Polish-Teutonic trials in the first half of the 15th century ............................................................................................ 7 Dzmitry Wićko, The pre-seym campaign of 1699 in the Grand Duchy of Lithuania .... 29 Tomasz Krzemiński, K-Brot (war bread), marmalade and potatoes. The alimentation of inhabitants of West Prussia during WWI .................................................................... 55 [165] 5 Sources, Materials, Miscellanea Jerzy Dygdała, The Bydgoszcz period in the life of Stanisław Leszczyński – about the king’s escape to Gdańsk in September 1733 ................................................................ 73 Krzysztof Tarka, Looking for freedom. The case of Jan Ćwikliński – the captain of the M/S Batory ....................................................................................................................... 97 Discussion and Polemics Rafał Kubicki, New study about granges in the Monastic State of the Teutonic Order in Prussia in the years 1466–1525 ..................................................................................... 123 B o o k R e v i e w s a n d C o m m e n t s ........................................................................ 135 O b i t u a r i e s ....................................................................................................................... 161 C h r o n i c l e ......................................................................................................................... 165 ZAPISKI HISTORYCZNE — TOM Zeszyt 2 LXXIX — ROK 2014 TERESA BORAWSKA (Toruń) KASPAR SCHUWENPFLUG I JEGO ROLA W PROCESACH POLSKO-KRZYŻACKICH W PIERWSZEJ POŁOWIE XV WIEKU Słowa kluczowe: zakon krzyżacki, Polska, Warmia, sobory, dyplomacja krzyżacka, elita intelektualna zakonu krzyżackiego, sobór w Konstancji Dyplomatyczna działalność kanonika warmińskiego Kaspara Schuwenpfluga na arenie międzynarodowej wiąże się ściśle z szerszym zagadnieniem roli duchowieństwa w państwie krzyżackim oraz relacji biskupów i kapituł pruskich z Zakonem jako władcą terytorialnym. Powszechnie przyjmuje się, że trzy inkorporowane do Zakonu kapituły (chełmżyńska, pomezańska i sambijska), tworzące w praktyce konwenty duchownych krzyżackich, były nie tylko najważniejszymi ośrodkami rekrutacji urzędników i doradców wielkich mistrzów, ale również instytucjami uposażającymi swoimi prebendami osoby z najbliższego otoczenia wielkich mistrzów1. Wprawdzie podkreśla się często, że biskupstwo warmińskie z racji swoich odrębności prawnoustrojowych potrafiło zachować w ramach państwa krzyżackiego dużą samodzielność, a Zakon nie miał możliwości ingerowania w strukturę wewnętrzną korporacji katedralnej we Fromborku, jednak w praktyce było inaczej. Wśród 260 kanoników zidentyfikowanych od początku XIV w. do wybuchu wojny trzynastoletniej co najmniej 60 kanoników było związanych z Zakonem2. Przy całej ograniczoności zachowanych źródeł wydaje się, że największe możliwości wpływu na skład kapituły mieli wielcy mistrzowie w okresie wielkiej schizmy (1378–1417), kiedy równocześnie panowało dwóch, a nawet trzech papieży. Dochodziło wówczas niejednokrotnie do długoletnich i gorszących sporów w kurii rzymskiej, a wśród zwalczających się konkurentów nie brakowało i protegowanych Krzyżaków3. 1 Andrzej Radzimiski, Kościół w państwie zakonu krzyżackiego w Prusach 1243–1525, Malbork 2006, s. 79–93; idem, Kościół i duchowieństwo w średniowieczu. Polska i państwo zakonu krzyżackiego w Prusach, Toruń 2012, s. 315–334. 2 Obliczeń dokonano na podstawie zgromadzonych materiałów, zaprezentowanych częściowo w: Słownik biograficzny kapituły warmińskie, red. Jan Guzowski, Olsztyn 1996 (dalej cyt. SBKW), passim. Por. Teresa Borawska, Gdańszczanie w kapitule warmińskiej w XIII–XVI wieku, [in:] Duchowieństwo kapitulne w Polsce średniowiecznej i wczesnonowożytnej, red. Andrzej Radzimiski, Toruń 2000, s. 117–120. 3 Zob. Gerhard Matern, Die kirchlichen Verhältnisse in Ermland während des späten Mittelalters, Paderborn 1953, s. 88–180. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 8 Te r e s a B o r a w s k a [168] W Prusach zbiegło się to w czasie z rosnącym zapotrzebowaniem na wykształconych urzędników oraz kompetentnych prawników, którzy wspierać mieli Zakon na arenie międzynarodowej w konfliktach z Polską i Litwą po 1385 r.4 Na ten okres przypadają również pierwsze informacje o fundowanych przez Zakon stypendiach dla uzdolnionych uczniów, kierowanych zazwyczaj na studia prawnicze do Włoch (Bolonia, Padwa, Perugia, Siena), a po powrocie zatrudnianych w kancelariach krzyżackich5. Równocześnie wielcy mistrzowie zabiegali o zwerbowanie znanych już w środowiskach miejskich i kapitułach pruskich notariuszy i prawników6. To właśnie korporacja warmińska tworzyła wówczas najbardziej wykształcone skupisko duchowieństwa, a Frombork uchodził za jeden z ważniejszych ośrodków życia umysłowego tak w diecezji warmińskiej, jak i w całych Prusach7. Nic więc dziwnego, że w szeregach kapituły warmińskiej Zakon szukał dobrych jurystów, jak choćby późniejszych biskupów, doktora prawa kanonicznego Jana Abeziera (około 1370–1424) czy jego następcę doktora obojga praw Franciszka Kuhschmalza (około 1380–1457)8. Równocześnie też wielki mistrz starał się wprowadzić na wzgórze katedralne we Fromborku oddane mu osoby, w tym również księży krzyżackich, którzy marzyli o karierze duchownej. Do najbardziej znanych warmińskich prawników zasłużonych dla Zakonu należał Piotr z Ornety (około 1360–1419), prokurator krzyżacki w Rzymie w latach 1403–1419 oraz młodszy od niego o około 20 lat K. Schuwenpflug, późniejszy biskup ozylski. Pierwszy był synem mieszczanina orneckiego Erharda, natomiast 4 Zenon Hubert Nowak, Die Rolle der Gelehrten in der Gesellschaft des Ordenslandes Preussen, [in:] Gelehrte im Reich. Zur Sozial- und Wirkungsgeschichte akademischer Eliten des 14. bis 16. Jahrhunderts, hrsg. v. Rainer Christoph Schwinges (Zeitschrift für historische Forschung, Beiheft 18), Berlin 1996, s. 211–223. 5 Hartmut Boockmann, Die Rechtsstudenten des Deutschen Ordens. Studium, Studienförderung und gelehrter Beruf im späteren Mittelalter, [in:] Festschrift für Hermann Heimpel zum 70. Geburtstag am 19. September 1971, Bd. 2 (Veröffentlichungen des Max-Planck-Instituts für Geschichte, Bd. 36), Göttingen 1972, s. 313–375; Karol Górski, Studenci z Prus w Bolonii w XIV i XV wieku, Komunikaty Mazursko-Warmińskie (dalej cyt. KMW), 1989, nr 1–4 (183–186), s. 3–21; Martin Armgart, Ermländische Geistliche in der Hochmeisterkanzlei des 14. Jahrhunderts, Zeitschrift für die Geschichte und Altertumskunde Ermlands (dalej cyt. ZGAE), Bd. 47: 1994, s. 55–77. 6 Zenon Hubert Nowak, O sposobach werbowania intelektualistów do zakonu krzyżackiego w pierwszej połowie XV wieku, Zapiski Historyczne, t. 45: 1980, z. 2, s. 101–106. Zob. Janusz Tandecki, Obywatele miast pruskich w zakonie krzyżackim, [in:] Zakon krzyżacki a społeczeństwo państwa w Prusach, red. Zenon Hubert Nowak, Toruń 1995, s. 39–49; idem, Elity intelektualne w wielkich miastach państwa zakonu krzyżackiego w Prusach w średniowieczu, [in:] Město a intelektuálové od středověku do roku 1848. Sborník statí a rozšířených příspěvků z 25. vědecké konference Archivu hlavního města Prahy, uspořádané ve spolupráci s Institutem mezinárodních studií Fakulty sociálních věd Univerzity Karlovy v Praze ve dnech 10. až 12. října 2006 v Clam-Gallasově paláci v Praze (Documenta Pragensia, [č.] 27), sestavili Olga Fejtová, Václav Ledvinka, Jiří Pešek, Praha 2008, s. 100–123 (i tam zgromadzona literatura). 7 Teresa Borawska, Życie umysłowe na Warmii w czasach Mikołaja Kopernika, Toruń 1996, s. 92–118. 8 Zob. biogramy obu biskupów warmińskich w: SBKW, s. 7, 137–138; Poczet biskupów warmińskich, red. Stanisław Achremczyk, Olsztyn 2008, s. 53–64. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [169] Kaspar Schuwenpflug i jego rola w procesach polsko-krzyżackich... 9 drugi – synem lokatora Teodoryka (Dietricha) z Tylkowa (Scheufelsdorf) koło Pasymia. Obydwaj pochodzili ze środowisk średniozamożnych i jako uzdolnieni chłopcy mogli się kształcić w biskupiej szkole zamkowej w Lidzbarku Warmińskim bądź w katedralnej szkole we Fromborku, a po jej ukończeniu znaleźli zatrudnienie w kancelariach. Piotr z Ornety został w 1376 r. pisarzem komtura domowego Jana w Królewcu, Kaspar zaś w 1398 r. notariuszem biskupa warmińskiego Henryka Sorboma (zmarłego 12 I 1401 r.). W latach 1391–1394 Piotr z Ornety studiował prawo w Pradze i w 1396 r. został pisarzem wielkiego marszałka i komtura królewieckiego Wernera Tettingena, a później – w 1399 r. – pisarzem i notariuszem w kancelarii wielkiego mistrza Konrada Jungingena. Szybko też dał się poznać z jak najlepszej strony, skoro już w lipcu 1403 r. został prokuratorem generalnym Zakonu w kurii rzymskiej9. Podobnie i K. Schuwenpflug zdobył sobie uznanie biskupa H. Sorboma, skoro w 1401 r. miał już probostwo w Lubominie (Arnsdorf) koło Ornety i 29 marca tego roku otrzymał prowizję papieską na małą kanonię warmińską (prebendy te zamienił zresztą trzy lata później na dużą kanonię we Fromborku oraz parafię w Lidzbarku). Wydaje się, że wówczas musiało dojść do nawiązania bliższych kontaktów między obydwoma Warmiakami, a może nawet przyjaźni, która przetrwała aż do śmierci Piotra z Ornety. Połączyły ich nie tylko wierna służba Zakonowi oraz podobny temperament (widoczny w korespondencji), ale i szacunek dla wzajemnych umiejętności. Prawdopodobnie to Piotr z Ornety zwrócił uwagę na zdolności młodszego K. Schuwenpfluga i przekonał wielkiego mistrza, by wsparł finansowo jego studia. Zabrał go również w połowie sierpnia 1403 r. do Italii, gdzie miał przejąć urząd generalnego prokuratora krzyżackiego po zmarłym niespodziewanie Janie Feldem. K. Schuwenpflug rozpoczął natomiast studia prawnicze w Padwie i w latach 1404–1405 pełnił nawet funkcję rektora uniwersytetu10. Poznał wówczas bliżej swoich późniejszych adwersarzy Pawła Włodkowica (1370–1435) oraz Andrzeja Łaskarzyca (1362–1426) i wspólnie z nimi uczęszczał na wykłady wybitnego kanonisty Franciszka Zabarelliego (zmarłego w 1417 r.). To właśnie w Padwie A. Łaskarzyc otrzymał 3 XI 1404 r. prowizję papieską na kanonię warmińską i miał 9 Hans Koeppen, Peter von Wormditt, Gesandter des Deutschen Ordens am päpstlichen Hof 1403– –1419, [in:] Das Preussenland als Forschungsaufgabe. Eine europäische Region in ihren geschichtlichen Bezügen. Festschrift für Udo Arnold zum 60. Geburtstag gewidmet von den Mitgliedern der Historischen Kommission für ost- und westpreussische Landesforschung, hrsg. v. Bernhart Jähnig, Georg Michels, Lüneburg 2000, s. 17–36. Szczegółowo o roli prokuratorów krzyżackich w Stolicy Apostolskiej zob. Jan-Erik Beuttel, Der Generalprokurator des Deutschen Ordens an der Römischen Kurie. Amt, Funktionen, personelles Umfeld und Finanzierung, Marburg 1999, passim. 10 Acta graduum academicorum Gymnasii Patavini ab anno 1406 ad annum 1450, a cura di Gaspare Zonta, Giovanni Brotto, vol. I, t. 2, Patavii 1922 (reprint: Padova 1970), nr 2504, 2510, s. 347, 348–349; SBKW, s. 158, 218–219. Autor biogramu K. Schuwenpfluga B. Jähnig (Die Bischöfe des Heiligen Römischen Reiches 1198 bis 1448. Ein biographisches Lexikon, hrsg. v. Erwin Gatz, Berlin 2001, s. 497–498) niesłusznie przypisał mu tytuł doktora medycyny. Zapisany 20 VIII 1427 r. w Acta graduum academicorum Gymnasii Patavini (nr 692) „Gaspari de Alemania” nie jest tożsamy z K. Schuwenpflugiem, ten ostatni bowiem nie żył już od czterech lat. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 10 Te r e s a B o r a w s k a [170] już wówczas przeciwdziałać antypolskiej propagandzie zakonu krzyżackiego11. Przypuszcza się również, że famulusem A. Łaskarzyca w czasie jego praskich studiów w latach 1393–1394 był właśnie Piotr z Ornety12. Po powrocie do Prus K. Schuwenpflug przeżył klęskę wojsk krzyżackich pod Grunwaldem i prawdopodobnie był świadkiem złożenia przez biskupa Henryka Vogelsanga hołdu królowi polskiemu oraz jego późniejszej ucieczki przed zemstą Henryka Plauena. Wprawdzie pokój toruński z 1 II 1411 r. zapewniał H. Vogelsangowi bezpieczny powrót do diecezji, jednak wielki mistrz przejął w zarząd dominium warmińskie i podjął nawet starania o nadanie godności biskupiej swojemu kuzynowi, kanonikowi z Würzburga Henrykowi Schwarzburgowi13. W tej trudnej dla Warmii sytuacji K. Schuwenpflug wstąpił na służbę Henryka Plauena i odtąd aż do końca życia wiernie służył Zakonowi14. W obliczu spodziewanego konfliktu Krzyżacy potrzebowali biegłych w prawie i lojalnych dyplomatów do prowadzenia rokowań z Polską i Litwą oraz rozszerzania antypolskiej propagandy na arenie międzynarodowej. Widocznie K. Schuwenpflug cieszył się zaufaniem wielkiego mistrza H. Plauena oraz jego następcy Michała Küchmeistra, skoro w ich imieniu brał udział we wszystkich najważniejszych rokowaniach z Polską i Litwą, prowadzonych po zawarciu pokoju toruńskiego. W piętnastoletniej działalności dyplomatycznej K. Schuwenpfluga wyodrębnić można trzy okresy. Pierwszy z nich obejmował lata 1411–1414, spędzone zazwyczaj w Prusach, natomiast drugi etap aktywności kanonika warmińskiego związany 11 Krzysztof Oóg, Udział Łaskarzyca w sprawach i sporach polsko-krzyżackich w Konstancji, [in:] Polska i jej sąsiedzi w późnym średniowieczu, red. Krzysztof Oóg, Stanisław Szczur, Kraków 2000, s. 163–165. 12 Karol Górski, Zakon krzyżacki a powstanie państwa polskiego, Wrocław 1977, s. 131; Paul Nieborowski, Peter Wormdith. Ein Beitrag zur Geschichte des Deutschen Ordens, Breslau 1915 (w artykule wykorzystano drugie wydanie tej pracy pt. Der Deutsche Orden und Polen in der Zeit des grössten Konfliktes, Breslau 1924, s. 17); H. Koeppen, Peter von Wormditt, s. 17. Szczegółowo o aktywności Piotra z Ornety jako prokuratora generalnego Zakonu w Rzymie zob. Die Berichte der Generalprokuratoren des Deutschen Ordens an der Kurie, Bd. 2: Peter von Wormditt (1403–1419), bearb. v. Hans Koeppen, Göttingen 1960, passim. 13 Plan ten się nie powiódł, nie tylko bowiem Władysław Jagiełło, ale i król węgierski Zygmunt Luksemburski oraz papież domagali się oddania rządów na Warmii prawowitemu pasterzowi. Szerzej o konflikcie Henryka Plauena z biskupem Henrykiem Vogelsangiem zob. Franz Fleischer, Heinrich IV. Heilsberg von Vogelsang, Bischof von Ermland (1401–1415), ZGAE, Bd. 12: 1899, s. 45 n.; Hans Schmauch, Ermland und der Deutschorden während der Regierung des Bischofs Heinrich IV. Heilsberg (1401–1415), ibid., Bd. 22: 1926, s. 470–492. Nawet Piotr z Ornety bezskutecznie radził wielkiemu mistrzowi w kwietniu 1413 r., by pogodził się z biskupem warmińskim, zob. Die Berichte, Bd. 2, nr 78, s. 164. 14 Zob. list K. Schuwenpfluga do wielkiego mistrza Michała Küchmeistra pisany z Konstancji 12 III 1418 r. (Die Berichte, Bd. 2, nr 241, s. 463; nr 312, s. 601). K. Schuwenpflug mienił się niekiedy kapelanem wielkiego mistrza (ibid., Bd. 2, nr 101, 202, 241, 259, 263, 272), ale tytuł ten był raczej oznaką szczególnego oddania, jak słusznie dowodził H. Koeppen w: ibid., Bd. 2, nr 202, s. 394 n. K. Schuwenpflug nie był członkiem zakonu krzyżackiego, a święcenia kapłańskie przyjął dopiero po otrzymaniu godności biskupa ozylskiego. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [171] Kaspar Schuwenpflug i jego rola w procesach polsko-krzyżackich... 11 był z jego pobytem na soborze powszechnym w Konstancji (1414–1418), wreszcie w ostatnich, nie mniej pracowitych latach przebywał we Włoszech. Sądzić należy, że początkowo K. Schuwenpflug rezydował przy katedrze fromborskiej i tylko za zgodą kapituły wyjeżdżał do Malborka lub w misjach zagranicznych wielkiego mistrza. Pierwszy wyraźny ślad aktywności dyplomatycznej kanonika warmińskiego w służbie Zakonu pochodzi z początku maja 1412 r. W związku bowiem z oddaniem sporu polsko-krzyżackiego w ręce Zygmunta Luksemburskiego, jako sędziego polubownego, H. Plauen zaprosił na obrady audytora Roty i prepozyta warmińskiego J. Abeziera oraz jego konfratrów z Fromborka: K. Schuwenpfluga i Tomasza Masa (zmarłego w 1432 r.). Dwaj pierwsi weszli również w skład wielkiego poselstwa do Budy na rozmowy z Polską i 22 V 1412 r. opuścili Malbork15. Na czele delegacji stali: wytrawny dyplomata arcybiskup ryski Jan Wallenrode oraz wielki marszałek M. Küchmeister. Oni także byli głównymi negocjatorami na rozprawie sądowej w Budzie w dniach od 28 VI do 24 VIII 1412 r. Jednak to J. Abezier oraz K. Schuwenpflug służyli fachową pomocą i zredagowali ostatecznie 41 artykułów, które stanowiły odpowiedź na oskarżenia wysłanników Władysława Jagiełły, zmierzających do rewizji traktatu toruńskiego z powodu wielokrotnego łamania jego ustaleń przez Zakon16. Wyposażeni w instrukcje wielkiego mistrza, które nie dopuszczały żadnych ustępstw, pełnomocnicy krzyżaccy zarzucali Polsce, że nie respektuje postanowień pokoju toruńskiego i zniesławia Zakon na forum międzynarodowym oraz nie chce zwrócić jeńców. Adwersarzami K. Schuwenpfluga byli m.in. A. Łaskarzyc oraz P. Włodkowic, reprezentujący wówczas księcia mazowieckiego Janusza, jednak ich kontrargumenty nie przekonały Zygmunta Luksemburskiego. Po wielotygodniowych bezowocnych dyskusjach król rzymski ogłosił 24 sierpnia wyrok polubowny, który potwierdzał traktat toruński, ale orzekał, że sententia diffinitiva zapadnie dopiero po zbadaniu wszystkich artykułów i racji przedłożonych przez obydwie strony. Zobligował jednak wielkiego mistrza H. Plauena pod karą 10 tysięcy grzywien do przyjęcia z powrotem wypędzonego biskupa H. Vogelsanga oraz zwrotu biskupowi włocławskiemu majątków i dochodów zagarniętych na Pomorzu Gdańskim, ale Władysławowi Jagielle i Witoldowi nakazał wystawienie dokumentu gwarantującego przekazanie po ich śmierci Żmudzi Zakonowi17. 15 O pobycie kanoników warmińskich na dworze wielkiego mistrza od 5 do 7 V 1412 r. zob. F. Fleischer, op.cit., s. 89; H. Schmauch, op.cit., s. 487. Zob. też instrukcję wielkiego mistrza z 28 V 1412 r. w: Die Berichte, Bd. 2, nr 70, s. 142–143. 16 Szerzej na temat rokowań w Budzie zob. Zenon Hubert Nowak, Międzynarodowe procesy jako narzędzie polityki Zygmunta Luksemburskiego w północnej i środkowowschodniej Europie (1412– –1424), Toruń 1981, s. 31–35; K. Oóg, op.cit., s. 168 n.; Wiesław Sieradzan, Misja Benedykta Makraia w latach 1412–1413. Z dziejów pokojowych metod rozwiązywania konfliktów międzypaństwowych w Europie Środkowo-Wschodniej w późnym średniowieczu, Malbork 2009, s. 44–53. 17 Pisma wybrane Pawła Włodkowica, wyd. Ludwik Ehrlich, t. 1, Warszawa 1968, s. XII n.; Z.H. Nowak, Międzynarodowe procesy, s. 35 n. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 12 Te r e s a B o r a w s k a [172] Do egzekucji kompromisowego wyroku budzińskiego król węgierski wyznaczył swego doradcę, Benedykta Makraia, który w połowie listopada 1412 r. przybył do Malborka. Wśród osób witających gościa znajdował się również K. Schuwenpflug, który wspólnie z J. Abezierem przygotował strategię obrony Zakonu przed zarzutami sąsiadów oraz zbierał odpisy dokumentów, w tym również opisy granic, użytecznych stronie krzyżackiej w trakcie spodziewanych zjazdów nadgranicznych komisarzy. Niechętnie nastawionego do misji B. Makraia wielki mistrz skierował na Litwę w celu przeprowadzenia drobnych korekt granic oraz uwolnienia jeńców. Po jego wyjeździe H. Plauen wydelegował na planowane przez superarbitra spotkanie w Kownie swoich pełnomocników, na czele z wielkim marszałkiem M. Küchmeistrem oraz K. Schuwenpflugiem. Zgodnie z instrukcją wielkiego mistrza posłowie krzyżaccy mieli zachować nieustępliwość nie tylko w sprawie nienaruszalności granic ustalonych w pokoju salińskim (1398 r.) i raciąskim (1404 r.), ale i w spornej kwestii zamku wielońskiego oraz zwrotu uprowadzonych chłopów z Tamowiszek i Norkitten18. W drodze z Ragnety na rokowania (początek stycznia 1413 r.) K. Schuwenpflug sugerował natomiast wielkiemu mistrzowi, by na spotkaniu z superarbitrem podjąć również rozmowy na temat granicy prusko-litewsko-mazowieckiej oraz poniesionych przez Zakon strat19. Na zjeździe kowieńskim (20 I – 7 II 1413 r.) K. Schuwenpflug wiernie wykonywał polecenia wielkiego mistrza i w ostrych słowach polemizował z argumentami prepozyta włocławskiego A. Łaskarzyca, który w imieniu polskiego króla domagał się ukarania Zakonu za bezprawne przetrzymywanie jeńców20. W podobnym tonie 16 III 1413 r. zaatakował również przebywającego wówczas w Komorowie B. Makraia, którego oskarżył o stronniczość oraz o przyjmowanie podarków od Polaków i Litwinów. Oburzał się przy tym, że komisarz wyżej cenił zdanie pogan i niewiernych niż świadectwo Zakonu. Wreszcie podkreślał, że sąd, w którym rozstrzyga jedna osoba, jest niepewny, ponieważ według wyroku budzińskiego miało być kilku komisarzy. Co więcej, K. Schuwenpflug złożył apelację do Zygmunta Luksemburskiego oraz elektorów Rzeszy z żądaniem unieważnienia procesu21. Przyszłość pokazała również, że z powodu nieustępliwości Zakonu misja B. Makraia nie doprowadziła do załagodzenia sporu polsko-krzyżackiego. 18 Szczegółowo o misji B. Makraia zob. W. Sieradzan, op.cit., s. 55 n. Geheimes Staatsarchiv Preussischer Kulturbesitz, Berlin-Dahlem, Hauptabteilung XX, Ordensbriefarchiv (dalej cyt. GStAPK, OBA), nr 1820a; Die Berichte, Bd. 2, s. 154. W tym liście znalazła się również krytyczna opinia Schuwenpfluga na temat miejsca tych pertraktacji. Por. Sławomir Jówiak, Krzysztof Kwiatkowski, Adam Szweda, Sobiesław Szybkowski, Wojna Polski i Litwy z zakonem krzyżackim w latach 1410–1411, Malbork 2010, s. 722. Szerzej na temat tradycji spotkań polsko-krzyżackich zob. Adam Szweda, Organizacja i technika dyplomacji polskiej w stosunkach z zakonem krzyżackich w Prusach w latach 1386–1454, Toruń 2009, s. 208 n. 20 Pomagał mu Jan Abezier, który przygotował stosowne transsumpty dokumentów krzyżackich. Szczegółowo o wystąpieniach K. Schuwenpfluga informuje W. Sieradzan (op.cit., s. 61–73). 21 K. Oóg, op.cit., s. 172; W. Sieradzan, op.cit., s. 75–78, 91–93. W sierpniu 1413 r. K. Schuwenpflug przebywał znowu na dworze H. Plauena w Malborku, zob. H. Schmauch, op.cit., s. 487. 19 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [173] Kaspar Schuwenpflug i jego rola w procesach polsko-krzyżackich... 13 Przyznać jednak trzeba, że mimo bezkompromisowej postawy i ostrej retoryki K. Schuwenpflug nie należał do zwolenników konfliktu zbrojnego z Polską i z zadowoleniem przyjął usunięcie 14 X 1413 r. wojowniczego H. Plauena oraz wybór nowego wielkiego mistrza M. Küchmeistra w dniu 9 I 1414 r. Trzy dni później K. Schuwenpflug wspólnie z kanonikiem warmińskim Andrzejem Grotkauem oraz prokuratorami H. Vogelsanga: Janem Hubenerem, Arnoldem Langem i Jakubem Grossem zjawił się w Malborku z prośbą o przywrócenie biskupowi warmińskiemu jego praw. Wielki mistrz zapewnił wprawdzie posłów o swojej życzliwości dla ordynariusza warmińskiego, jednak nie zamierzał rezygnować z dochodów biskupstwa. Nic zatem dziwnego, że H. Vogelsang wolał pozostać poza granicami swojej diecezji22. Tymczasem K. Schuwenpflug na życzenie M. Küchmeistra23 wyjechał w końcu marca 1414 r. do Budy na rozprawę sądową (12 V – 13 VI 1414 r.) z udziałem wyznaczonych przez Zygmunta Luksemburskiego pełnomocników: arcybiskupa ostrzyhomskiego Jana Kanizaia oraz palatyna Węgier Mikołaja Garaia. Również tym razem ciężar przedstawiania racji Zakonu spoczywał na K. Schuwenpflugu, a jego towarzyszami byli: starszy kompan wielkiego mistrza Jost Hohenkirche oraz rajca gdański Jan Krolaw. Najwyraźniej strona krzyżacka nie przywiązywała do procesu większej wagi i nie była do niego przygotowana, a wystąpienia K. Schuwenpfluga miały charakter proceduralny. Posłowie Zakonu nie przywieźli ze sobą nawet materiałów dowodowych i dopiero po rozpoczęciu dyskusji z delegacją polsko-litewską prosili wielkiego mistrza o ich szybkie przysłanie. K. Schuwenpflug wspólnie z J. Krolawem zamierzał się udać do Wiednia, by nakłonić do pomocy kilku doktorów prawa, jednak później zrezygnował z tego pomysłu. Ostatecznie złożył na ręce sędziów apelację z powodu zbyt późnego doręczenia pozwu i zażądał przesunięcia rozprawy aż do 24 czerwca, czyli do dnia, w którym wygasało pełnomocnictwo Zygmunta Luksemburskiego jako superarbitra. Szczególnie gwałtownie K. Schuwenpflug protestował przeciwko polskim postulatom zwrotu Pomorza oraz ziemi chełmińskiej i michałowskiej, którymi B. Makrai zajmował się w czasie swojej misji wbrew wyrokowi budzińskiemu. Co więcej, zażądał od Polaków (24 i 25 maja) przekazania kopii protokołu komisarza B. Makraia i mimo odmowy swego adwersarza A. Łaskarzyca przekonał sędziów króla rzymskiego do swoich racji. W ostatnim dniu rozprawy 13 VI 1414 r. K. Schuwenpflug ponowił swe zarzuty przeciwko stronniczości B. Makraia i odczytał tekst 34 artykułów z oskarżeniami łamania, wbrew traktatowi toruńskiemu, prawa swobodnego poruszania się po drogach polskich. Zażądał też ukarania Władysława Jagiełły 10 tysiącami grzywien za nieprzestrzeganie wyroku budzińskiego i domagał się odroczenia procesu oraz wznowienia go dopiero po powrocie Zygmunta Luksemburskiego do kraju. Oficjalnym powodem przerwania procesu w dniu 14 czerwca była choroba arcybiskupa ostrzyhomskiego Jana Kanizaia, jednak przyznać trzeba, 22 23 F. Fleischer, op.cit., s. 119–122; H. Schmauch, op.cit., s. 487. Die Berichte, Bd. 2, nr 88, s. 188–190 (instrukcja wielkiego mistrza z 24 III 1414 r.). w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 14 Te r e s a B o r a w s k a [174] że to determinacja K. Schuwenpfluga przyczyniła się ostatecznie do fiaska tej fazy procesu z Polską i Litwą24. W ten sposób doprowadził on do odwleczenia sporu i odesłania go do soboru powszechnego w Konstancji w nadziei na korzystny dla Zakonu wyrok. W liście do prokuratora krzyżackiego Piotra z Ornety K. Schuwenpflug przekonywał, że Zakon nie ponosi żadnej winy z powodu bezskutecznych rozmów z Polakami25. K. Schuwenpflug wrócił niebawem do Prus i przeżył na miejscu rozpoczętą w lipcu 1414 r. okrutną „wojnę głodową”, w której Warmia ucierpiała najbardziej. Ucieszyła go zatem wiadomość o zawarciu 7 października pod Brodnicą dwuletniego rozejmu, która jednak dotarła do niego już w Pradze, gdzie w imieniu M. Küchmeistra prowadził rozmowy z czeskim królem Wacławem26. Stamtąd wyjechał prosto do Konstancji i dołączył do wielkiego poselstwa krzyżackiego z arcybiskupem ryskim Janem Wallenrodem, mistrzem niemieckim Konradem Egloffsteinem oraz komturem dzierżgońskim Janem Weldenem na czele27. Tak jak inni członkowie delegacji pruskiej K. Schuwenpflug spodziewał się korzystnego dla Zakonu wyroku polubownego sądu króla Zygmunta Luksemburskiego lub decyzji soboru powszechnego bądź papieża. Zresztą już 17 XII 1414 r. poselstwo krzyżackie zostało przyjęte na obiedzie przez Jana XXIII28. Główną rolę w Konstancji odgrywał energiczny prokurator generalny Piotr z Ornety, wspomagany przez audytora Roty J. Abeziera oraz K. Schuwenpfluga. Ten ostatni należał także do najpracowitszych i najbardziej oddanych wielkiemu mistrzowi członków pruskiego poselstwa. Doceniał go również Piotr z Ornety, który spotykał się z K. Schuwenpflugiem niemal codziennie i zapewniał nieustannie M. Küchmeistra, że obydwaj sprawy Zakonu traktują jako „die houptsache des ordens” („die houptsache des friedes”). Mieszkał natomiast K. Schuwenpflug w jednym domu z nowo obranym po śmierci H. Vogelsanga (zmarłego 4 VI 1415 r.) ordynariuszem warmińskim J. Abezierem, który na soborze reprezentował również biskupów pruskich. Wspólnie z nim ustalał także taktykę postępowania w toczonych na forum soborowym trudnych rozmowach z delegacją polską, na której czele stał arcybiskup Mikołaj Trąba (zmarły w 1422 r.), a w jej skład wchodzili dobrze znani K. Schuwenpflugowi: biskup-elekt poznański A. Łaskarzyc i rektor uniwersytetu krakowskiego P. Włod24 Z.H. Nowak, Międzynarodowe procesy, s. 45 n.; K. Oóg, op.cit., s. 182. Die Berichte, Bd. 2, nr 99, s. 204 n. 26 Zob. list K. Schuwenpfluga do wielkiego mistrza, pisany z Pragi 9 X 1414 r. (P. Nieborowski, op.cit., s. 136; H. Schmauch, op.cit., s. 487 n.; Wilhelm Nöbel, Michael Küchmeister. Hochmeister des Deutschen Ordens 1414–1422 (Quellen und Studien zur Geschichte des Deutschen Ordens, Bd. 5), Marburg 1989, s. 85; Die Berichte, Bd. 2, nr 110, s. 222 n. 27 Pełnomocnictwo wielkiego mistrza z 14 X 1414 r. (Die Berichte, Bd. 2, nr 110). O przebiegu sporu polsko-krzyżackiego na soborze w Konstancji zob. szeroko w: Z.H. Nowak, Międzynarodowe procesy, s. 61–80. Zob. też: Walter Brandmüller, Das Konzil von Konstanz 1414–1418, Bd. 1: Bis zur Abreise Sigismunds nach Narbonne, Paderborn–München–Wien–Zürich 1991, s. 141 n. 28 Die Berichte, Bd. 2, nr 111. 25 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [175] Kaspar Schuwenpflug i jego rola w procesach polsko-krzyżackich... 15 kowic29. Zakonowi nie sprzyjało usunięcie z tronu papieskiego Jana XXIII (29 V 1415 r.), powołanie w maju tego roku odrębnej komisji pod przewodnictwem znakomitego dekretysty kardynała Franciszka Zabarelliego oraz wyjazd Zygmunta Luksemburskiego do Francji w lipcu tego roku. Przedstawienie przez P. Włodkowica 6 VII 1415 r. traktatu Sevientibus olim Pruthenis, odmawiającego papieżowi oraz cesarzowi podstaw prawnych do pozbawiania niewiernych prawa posiadania własnego państwa, o ile nie zagrażają światu chrześcijańskiemu, zapoczątkowało antykrzyżacką działalność propagandową Polski, toteż wysłannicy Zakonu obawiali się niekorzystnego obrotu spraw30. To właśnie pod koniec września 1415 r. K. Schuwenpflug wspólnie z J. Abezierem przekonali przybyłych do Konstancji czterech wzburzonych rajców braniewskich, by z powodu trudnego położenia Zakonu zrezygnowali z dochodzenia swoich racji na forum soborowym i poczekali do powrotu biskupa na Warmię31. Wyrazicielem wrogich nastrojów wobec Zakonu był biskup z Salisbury Robert Hallum, który, jak skarżył się Piotr z Ornety wielkiemu mistrzowi 29 IX 1415 r., zaatakował go publicznie („mit schreienden bösen worten vor vil volkes offentlich”), zarzucając Krzyżakom, że zamiast bronić Kościoła i pokoju, wszczynają konflikty, toteż „es nicht umbilich were, das der konig von Polen uns dorumb strofete”32. Sytuację Zakonu pogorszyło także spektakularne przybycie w końcu listopada 1415 r. 60 nowo nawróconych Żmudzinów, wprowadzonych na forum soborowe przez A. Łaskarzyca33. Niewątpliwie K. Schuwenpflug oraz J. Abezier byli świadkami antykrzyżackich oskarżeń ze strony Żmudzinów i martwili się poważnie zmienionym obrotem sprawy. Na początku stycznia 1416 r. doradzali więc wielkiemu mistrzowi, by – podobnie jak Polacy – pozyskał dla sprawy Zakonu „etliche doctores und gelahrte herren”34. W czasie rozprawy przed generalną kongregacją soboru 13 II 1416 r. 29 Jerzy Wyrozumski, Mikołaj Trąba a sobór w Konstancji, [in:] Mikołaj Trąba, mąż stanu i prymas Polski. Materiały z konferencji. Sandomierz 13–14 czerwca 2008 roku, red. Feliks Kiryk, Kraków 2009, s. 33–44; Krzysztof Baczkowski, Polityka Zygmunta Luksemburskiego wobec Polski w dwu pierwszych dekadach XV wieku a Mikołaj Trąba, [in:] ibid., s. 80. 30 Die Berichte, Bd. 2, nr 121, 125, 139; Z.H. Nowak, Międzynarodowe procesy, s. 66; J. Wyrozumski, op.cit., s. 40. 31 Die Berichte, Bd. 2, nr 125, s. 263–265. Szerzej o tym konflikcie powstałym po zabójstwie w sierpniu 1414 r. Ambrożego Huntenberga (notabene uczestnika rozmów poselstwa krzyżackiego z superarbitrem Benedyktem Makraiem na przełomie 1412 i 1413 r.) przez rajców braniewskich zob. F. Fleischer, op.cit., s. 120; P. Nieborowski, op.cit., s. 163 n.; Die Berichte, Bd. 2, nr 122, 125, 129, 131, 146. 32 Die Berichte, Bd. 2, nr 125, s. 264 n. 33 Z.H. Nowak, Międzynarodowe procesy, s. 72. 34 Zob. list mieszkającego wspólnie z J. Abezierem i K. Schuwenpflugiem komtura toruńskiego Jana Selbacha do wielkiego mistrza, spisany 5 I 1414 r. Ze swej strony radził on adresatowi, by skorzystał z pomocy kompetentnego Peregryna Cegenberga, zob. Die Berichte, Bd. 2, nr 140, s. 292 n. P. Cegenberg był synem sędziego chełmińskiego Augustyna i musiał dobrze się zasłużyć Zakonowi, skoro w 1420 r. został kanonikiem warmińskim, zob. SBKW, s. 32 n.; Klaus Neitmann, Die Staatsverträge des Deutschen Ordens in Preussen 1230–1449. Studien zur Diplomatie eines spätmittelalterlichen deutschen Territorialstaates, Köln–Wien 1986, s. 60. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 16 Te r e s a B o r a w s k a [176] Polacy i Żmudzini przedstawili skargi na niechrześcijańskie postępowanie Krzyżaków i zażądali przeniesienia Zakonu na pogranicze tatarsko-tureckie do walki z niewiernymi. Na zarzuty te odpowiadali (23 i 24 lutego) adwokaci wielkiego mistrza Jusinus de Juvenatio oraz Ardicinus della Porta Novariensis. Długi wywód prawników czytał najpierw licencjat dekretów Henricus Piro, a gdy się zmęczył, głos zabrał K. Schuwenpflug, ale nie zapisano tego wystąpienia. Jednak prokurator generalny, który przysłuchiwał się dyskusji, chwalił się wielkiemu mistrzowi, że Zakon wyszedł z niej zwycięsko35. W następnym liście z 5 III 1416 r. przyznawał jednak Polakom sukces propagandowy36. Od końca 1415 r. K. Schuwenpflug wspólnie z J. Abezierem oraz Piotrem z Ornety zajmowali się również konfliktem z biskupem włocławskim Janem po zagarnięciu przez krzyżackich urzędników trzech wsi kujawskich: Murzynna, Orłowa i Nowej Wsi. W sprawę zaangażował się przebywający wówczas we Francji Zygmunt Luksemburski, który zobowiązał się doprowadzić do zakończenia sporu terytorialnego Zakonu z biskupem włocławskim oraz przedłużenia rozejmu brodnickiego. Ponieważ jednak wielki mistrz odmówił zwrotu dóbr, król rzymski postanowił przejąć pod swoją opiekę owe trzy sporne wsie, by następnie przekazać je Polakom. Zaprosił więc do Paryża przedstawicieli obu wadzących się stron, w tym również K. Schuwenpfluga, komtura toruńskiego Jana Selbacha oraz alzackiego komtura krajowego Markwarda Königseck, których przyjął na audiencji 26 III 1416 r. Niebawem również potwierdził swoją decyzję oraz wystawił dokument przedłużający rozejm brodnicki o kolejny rok (do 13 VII 1417 r.)37. Krótko przed 28 V 1416 r. posłowie Zakonu wrócili do Konstancji z opieczętowanymi dokumentami, które wraz z rozliczeniami kosztów podróży przekazane zostały prokuratorowi generalnemu38. Odtąd także K. Schuwenpflug wspólnie z Piotrem z Ornety oraz J. Abezierem czuwał nieustannie nad sprawami Zakonu. W czerwcu 1416 r. wszyscy trzej byli z pewnością świadkami wystąpienia P. Włodkowica, który w tzw. Conclusiones zakwestionował legalność dalszego pobytu Krzyżaków w Prusach39. Groźba likwidacji Zakonu zmobilizowała generalnego prokuratora krzyżackiego do wynajęcia kilku doktorów, którzy mieli przygotować odpowiedź na „Konkluzje” polskiego uczonego40. Zaniepokojenie Piotra z Ornety było tak duże, że przekonał M. Küchmeistra, by wysłał do Konstancji nowych 35 P. Nieborowski, op.cit., s. 175–177; Die Berichte, Bd. 2, nr 150, s. 308–309. Die Berichte, Bd. 2, nr 151, s. 311–312; W. Nöbel, op.cit., s. 92 n. 37 Z.H. Nowak, Międzynarodowe procesy, s. 73. Szczegółowo o poselstwie krzyżackim do Paryża zob. P. Nieborowski, op.cit., s. 184–189; Die Berichte, Bd. 2, nr 132, 148, 150–151, 156. 38 Die Berichte, Bd. 2, nr 160, s. 330. Przyszłość pokazała, że spór z biskupem włocławskim przeciągnął się w czasie i trwał jeszcze w 1419 r., zob. ibid., nr 306, 308–310. 39 Z.H. Nowak, Międzynarodowe procesy, s. 75. 40 Zob. list Piotra z Ornety do wielkiego mistrza z 28 VI 1416 r. (Die Berichte, Bd. 2, nr 164, s. 338 n.). W innym liście z 10 sierpnia tego roku narzekał, że Polacy zatrudnili ośmiu doktorów, podczas gdy Zakon z powodu braku wystarczających funduszy nie jest w stanie opłacić nawet jednego adwokata, zob. ibid., nr 171, s. 352. 36 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [177] Kaspar Schuwenpflug i jego rola w procesach polsko-krzyżackich... 17 dostojników oraz swego zaufanego radcę Franciszka Kuhschmalza, którzy mieli wzmocnić pozycję Zakonu i pomóc w uzyskaniu korzystnego wyroku41. Wszyscy wysłannicy wielkiego mistrza uczestniczyli również w podpisaniu 14 V 1417 r. przedłużenia rozejmu brodnickiego o kolejny rok42. Świętowali też wybór 11 listopada znanego ze swej przychylności dla Zakonu papieża Marcina V43 i już 27 listopada przyjęci zostali przez niego na audiencji. Wręczyli mu wówczas nie tylko stosowne podarki, ale przedstawili swoje warunki utrzymania pokoju44. Szczególną sympatią nowo obranego Ojca Świętego cieszył się jednak K. Schuwenpflug, skoro już 23 XI 1417 r. otrzymał prowizję na probostwo w Wiązowie (Wansen) na Śląsku (zrezygnował wówczas z parafii lidzbarskiej) oraz na prałaturę prepozyta warmińskiego, zajmowaną przez Arnolda Huxera45. Papież Marcin V musiał doceniać zaangażowanie oraz kompetencję posła krzyżackiego, skoro niebawem mianował go swoim domownikiem (familiaris), a nawet wyrażał życzenie, by został jego pokojowcem. Jednak obawa pomówienia K. Schuwenpfluga przez Polaków o stronniczość nie pozwoliła mu na przyjęcie tego urzędu. Miał jednak nadzieję, jak pisał 12 III 1418 r. do wielkiego mistrza, na zaakceptowanie propozycji papieża po wyjeździe z Konstancji delegacji polskiej i zapewniał, że będzie mógł wówczas skuteczniej służyć Zakonowi46. Tymczasem brał aktywny udział nie tylko w oficjalnych wyznaczonych przez papieża rozmowach z posłami króla Jagiełły i księcia Witolda, ale przyjmowany był wspólnie z prokuratorem generalnym na prywatnych audiencjach bez udziału kardynałów. Trudno określić precyzyjnie rolę K. Schuwenpfluga w konfrontacjach z rzecznikami króla Władysława Jagiełły oraz wielkiego księcia Witolda w Konstancji. Dysponujemy bowiem tylko niepełnymi informacjami, głównie opiniami generalnego prokuratora krzyżackiego oraz kilkunastoma listami K. Schuwenpfluga do wielkiego mistrza, które referowały przebieg niektórych wydarzeń związanych z próbami strony polskiej zdyskredytowania Zakonu47. Sądzić jednak można, że aktywnie uczestniczył on we wszystkich spotkaniach z delegacją polską i redagował odpowiednie pisma oraz formułował zarzuty pod adresem Władysława Jagiełły i Witolda. Nie tracił też nigdy swojej determinacji i złośliwości, a wśród Polaków był najbardziej znienawidzoną osobą („me vintschaft von den Polen gehabt 41 Ibid., nr 198, 200, 202, 211. Ibid., nr 200, s. 392 n. 43 Już 1 XII 1417 r. papież konfirmował wybór J. Abeziera na ordynariusza warmińskiego, który pozostał jednak w Konstancji aż do zakończenia soboru w maju 1418 r. i wspierał Piotra z Ornety, zob. ibid., nr 226–227. 44 Ibid., nr 231–232. 45 O tę ostatnią prebendę K. Schuwenpflug procesował się przez wiele lat, zob. SBKW, s. 219. 46 O kompetencjach i roli domownika oraz pokojowca papieskiego zob. Christiane Schuchard, Die Deutschen an der päpstlichen Kurie im späten Mittelalter (1378–1447) (Bibliothek des Deutschen Historischen Instituts in Rom, Bd. 65), Tübingen 1987, s. 128–132, 150–152; Die Berichte, Bd. 2, nr 241, 261. 47 Na szczególną rolę K. Schuwenpfluga u boku generalnego prokuratora Piotra z Ornety wskazuje J.-E. Beuttel, op.cit., indeksy. 42 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 18 Te r e s a B o r a w s k a [178] habe denne alle andere”)48. K. Schuwenpflug radował się z każdego niepowodzenia posłów Władysława Jagiełły oraz podzielał opinię generalnego prokuratora, który skarżył się M. Küchmeistrowi, że król rzymski niewiele czyni dla Krzyżaków, i radził przeniesienie sporu z Polakami i Litwinami na forum soborowe oraz przed oblicze przyszłego papieża. K. Schuwenpflug popierał również taktykę Piotra z Ornety, który na żądanie Zygmunta Luksemburskiego, by Zakon podporządkował się Rzeszy na prawach lennych, udzielał wymijających odpowiedzi. Zirytowany król rzymski zarzucił Krzyżakom dwuznaczność i zagroził, że w tej sytuacji będzie musiał poprzeć króla polskiego. Wypowiedź tę K. Schuwenpflug skwitował ironicznie, że nie ma powodu do niepokoju, jeśli Zygmunt będzie tak pomagał Polakom jak dotąd Zakonowi49. Na wieść o próbach Polaków przekonania Zygmunta Luksemburskiego, że podporządkowanie Zakonu Stolicy Apostolskiej uwłacza autorytetowi cesarza, K. Schuwenpflug napisał do M. Küchmeistra: „Gott vergebe denen, die ihm das beibringen” i dodał złośliwie: „wenn sie es wert sind”50. K. Schuwenpflug uczestniczył również 22 IV 1418 r. w ostatniej sesji zamykającej obrady soboru, na której delegaci Władysława Jagiełły i księcia Witolda domagali się przykładnego ukarania Jana Falkenberga, autora Satyry nawołującej do potraktowania Polaków jak heretyków i zorganizowania przeciwko nim wyprawy krzyżowej. Wysłannicy króla polskiego narazili się wówczas mocno Marcinowi V, ponieważ odwołali się w tej sprawie do decyzji następnego soboru, o czym K. Schuwenpflug z zadowoleniem 13 V 1418 r. informował wielkiego mistrza i cieszył się z porażki wroga51. Tego samego dnia K. Schuwenpflug był świadkiem potwierdzenia przez papieża przedłużenia rozejmu brodnickiego o kolejny rok. Marcin V przypominał także Krzyżakom o obowiązku dopełnienia umowy paryskiej z 1416 r. i zwrocie biskupowi włocławskiemu trzech wsi kujawskich52. Jednak, jak zapewniał K. Schuwenpflug komtura gniewskiego J. Selbacha, papież obiecał „den orden nymmer gelasen, sunder ym beisteen und yn bis den tod beschirmen”53. Po zakończeniu soboru wielki mistrz M. Küchmeister zamierzał odwołać schorowanego i przemęczonego Piotra z Ornety do Prus, uległ jednak argumentom 48 Die Berichte, Bd. 2, nr 270, s. 520. List K. Schuwenpfluga do wielkiego mistrza z około 21 III 1417 r. (Die Berichte, Bd. 2, nr 202, s. 396). 50 Ibid., nr 202; Z.H. Nowak, Międzynarodowe procesy, s. 76 n.; P. Nieborowski, op.cit, s. 186. 51 Die Berichte, Bd. 2, nr 259, s. 497–500. Wprawdzie 14 V 1418 r. trzej wyznaczeni przez papieża kardynałowie potępili Satyrę Jana Falkenberga i „skazali” ją na podeptanie, jednak Polakom nie udało się udowodnić powiązania jej autora z Zakonem, co było dużym jego sukcesem, zob. Hartmut Boockmann, Johannes Falkenberg. Der Deutsche Orden und die polnische Politik, Göttingen 1975, s. 44, 108, 117, 127, 198; Z.H. Nowak, Międzynarodowe procesy, s. 79 n.; Janusz Tandecki, Mikołaj Trąba a Zakon i państwo krzyżackie w Prusach, [in:] Mikołaj Trąba, mąż stanu i prymas Polski, s. 52–53. 52 Die Berichte, Bd. 2, nr 257, s. 488–490. Zakon i tym razem zlekceważył nakazy, toteż K. Schuwenpflug zajmował się tą sprawą niemal aż do zawarcia w 1422 r. traktatu mełneńskiego, który zadecydował o zwrocie trzech wsi Polsce, zob. Z.H. Nowak, Procesy międzynarodowe, s. 79. 53 Die Berichte, Bd. 2, nr 256, s. 487 (list K. Schuwenpfluga z 4 V 1418 r.). 49 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [179] Kaspar Schuwenpflug i jego rola w procesach polsko-krzyżackich... 19 K. Schuwenpfluga, który dowodził, że nikt inny nie jest w stanie go zastąpić w doprowadzeniu „die houptsache des ordens” do pomyślnego zakończenia54. K. Schuwenpflug odmówił również przejęcia obowiązków generalnego prokuratora i to nie tylko, jak pisał, z powodu przekraczających jego możliwości obciążeń („sulche grosse sorge mir alleine bevelen süldet, wen mir die io alleine zu swer zu tragen würde”)55. Spodziewał się bowiem, że w związku z objęciem przez metropolitę ryskiego J. Wallenrode’a godności biskupa w Leodium mógłby przejąć wakujące po nim arcybiskupstwo56. Kwestia obsady arcybiskupstwa ryskiego po odejściu Jana Wallenrode’a omawiana była po raz pierwszy 3 V 1418 r. – w czasie spotkania Piotra z Ornety i K. Schuwenpfluga z papieżem Marcinem V57. Ustępujący arcybiskup zaproponował na swoje miejsce Piotra Schaumberga, jednak K. Schuwenpflug wysunął kandydaturę ówczesnego biskupa Coiry – Johanna Habundiego. Okazało się wówczas, że o godność tę zabiegał także papieski protonotariusz i kanonik warmiński Hermann Dwerg (zmarły w 1430 r.)58. Następnego dnia jednak K. Schuwenpflug pisał do zaprzyjaźnionego komtura gniewskiego J. Selbacha, że papież rozmyśla nad przekazaniem właśnie jemu wakującego arcybiskupstwa. Prosił również swego adresata, by ostrożnie wybadał opinię wielkiego mistrza59. Nie czekając jednak na odpowiedź, K. Schuwenpflug zwrócił się 13 maja do M. Küchmeistra z prośbą o poparcie, a nawet załączył własnoręcznie sporządzony projekt listu kredencyjnego wielkiego mistrza do papieża60. M. Küchmeister istotnie wysłał suplikę do rezydującego w Genewie Marcina V, w której zachwalał zalety i zasługi K. Schuwenpfluga, ale nadeszła ona do Kurii już po nadaniu arcybiskupstwa J. Habundiemu (30 V 1418 r.). Pisał o tym z Genewy 22 VII 1418 r. Piotr z Ornety, który zapewniał wielkiego mistrza, że wobec spodziewanej rychłej śmierci schorowanego biskupa ozylskiego Winricha to właśnie prepozyt warmiński zostanie jego następcą. Sądził również, że pechowy K. Schuwenpflug pogodził się już z sytuacją i załączył sporządzony przez zainteresowanego tekst następnej supliki M. Küchmeistra do papieża61. Inaczej sprawę tę referował rozgoryczony K. Schuwenpflug, który obwiniał Piotra z Ornety o brak poparcia62. Nie czekając również na rozwój wypadków, zwrócił się do Marcina V z prośbą o nadanie mu biskupstwa na Ozylii, o czym tak pisał 22 VIII 1418 r. prokurator krzyżacki do 54 Zob. listy K. Schuwenpfluga do wielkiego mistrza z 13 i 19 V 1418 r. (Die Berichte, Bd. 2, nr 259, 263); J.-E. Beuttel, op.cit., s. 53 n. 55 Die Berichte, Bd. 2, nr 253, s. 480 n.; nr 259, s. 499. 56 Ibid., nr 259, s. 497–500. 57 Szerzej o tym spotkaniu pisał 3 V 1418 r. Piotr z Ornety, zob. ibid., nr 254–255. 58 Ten znany kurialista i przyjaciel Zakonu otrzymał w 1403 r. kanonię warmińską, którą rok później zamienił na kanonię dobromiejską, zob. SBKW, s. 50; Ch. Schuchard, op.cit., indeksy, a szczególnie s. 302–305. 59 Die Berichte, Bd. 2, nr 256, s. 487 n. 60 Ibid., nr 259, s. 499 n. 61 Ibid., nr 270, s. 519–521. Zob. też: ibid., nr 283. 62 Ibid., nr 272 (list K. Schuwenpfluga do wielkiego mistrza z 26 VII 1418 r.). w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 20 Te r e s a B o r a w s k a [180] wielkiego mistrza: „Her Caspar hat mir gesworen und gelobet, hulfe im got, das im die kirche wurde, alles, das her hette und gewonne, welde her mit dem orden czusetczen”. Dodawał również z nadzieją: „Ich hoffe, es werde gros vor den meister und lant czu Lifflande”. Jeszcze w tym samym roku K. Schuwenpflug istotnie, dzięki wsparciu Piotra z Ornety, został koadiutorem biskupa ozylskiego Winrycha Kniprode’a, ale nie rezygnował wciąż z możliwości zdobycia lepiej uposażonego biskupstwa inflanckiego63. Od początku lipca 1418 r. obaj prokuratorzy Zakonu przebywali w kurii papieskiej w Genewie, a następnie we Florencji i zabiegali gorliwie o życzliwość Marcina V w doprowadzeniu do zakończenia sporu z Polską i Litwą oraz zawarcia wieczystego pokoju na warunkach traktatu toruńskiego. W związku ze spodziewanymi rozmowami M. Küchmeistra z królem Władysławem Jagiełłą i księciem Witoldem w Wielonie, przy udziale dwóch legatów papieskich, Piotr z Ornety polecał wielkiemu mistrzowi usługi K. Schuwenpfluga, i to nie tylko jako negocjatora, ale także bardzo dobrego tłumacza. Chwalił również biegłość w prawie i doświadczenie oraz dobrą znajomość sprawy polsko-krzyżackiej przez swego młodszego kolegę. Zaznaczał ponadto, że Marcin V udzielił swojemu domownikowi urlopu na wyjazd, pod warunkiem że wróci jak najprędzej i zrelacjonuje dokładnie przebieg tego spotkania. Prosił również M. Küchmeistra, by na swoim dworze uhonorował K. Schuwenpfluga, który niejednokrotnie skarżył się na okazywany mu dotąd w Malborku brak należnego szacunku. K. Schuwenpflug nie tylko z racji swoich zasług dla Zakonu, ale i z tytułu posiadanej prepozytury warmińskiej powinien przy stole zająć wyższe miejsce, czyli zaraz przy kapelanie Grzegorzu Bischofswerderze64. Wprawdzie akta wielońskie (13–22 X 1418 r.) nie wspominają o obecności K. Schuwenpfluga, ale wiadomo, że wspólnie z gdańskim proboszczem Andrzejem Slommowem uczestniczył w rozmowach z Polakami i Litwinami. Zakończyły się one fiaskiem, zresztą zabrakło dwóch wysłanych przez papieża legatów. Zanosiło się już wówczas na wojnę, toteż M. Küchmeister na początku listopada 1418 r. zlecił nawet obydwu posłom powrót do Kurii i poinformowanie papieża o nieudanym z winy króla polskiego spotkaniu w Wielonie. Po krótkim odpoczynku obaj posłowie zaopatrzeni w instrukcje wielkiego mistrza oraz listy do papieża opuścili Prusy65 i 12 I 1419 r. zjawili się na dworze Marcina V w Mantui. Następnego dnia przyjęci zostali przez papieża i złożyli na piśmie szczegółowe sprawozdanie z nieudanej podróży na Litwę. Na pytanie Marcina V, co należałoby dalej czynić, by 63 Ibid., nr 274, 311; B. Jähnig, op.cit., s. 497. Die Berichte, Bd. 2, nr 280, s. 538–541. Z listu tego dowiadujemy się, że K. Schuwenpflug 3 IX 1418 r. wyjechał z Genewy w otoczeniu udającego się do Italii Marcina V i towarzyszył mu przez 5 mil. Następnie udał się do Prus, gdzie pojawił się prawdopodobnie w końcu września i towarzyszył wielkiemu mistrzowi w drodze do Wielony. 65 Zob. tekst instrukcji wielkiego mistrza wystawionej po 6 XI 1418 r. (Die Berichte, Bd. 2, nr 294; W. Nöbel, op.cit., s. 105 n.). W dniu 11 XI 1418 r. Schuwenpflug był we Fromborku i brał udział w rocznym rozliczeniu dochodów kapituły, zob. Die Berichte, Bd. 2, nr 295. 64 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [181] Kaspar Schuwenpflug i jego rola w procesach polsko-krzyżackich... 21 nie dopuścić do wybuchu zbrojnego konfliktu, posłowie pruscy odpowiedzieli, że jedynym wyjściem byłoby wysłanie do Polski i Prus mediatorów papieskich66. Marcin V usłuchał rady, więc wysłał do Polski i Prus swoich referendarzy: biskupa spoletańskiego Jakuba de Camplo i lugańskiego Ferynanda Palacciosa, którzy mieli nakłonić wielkiego mistrza do przerwania zbrojeń i powstrzymania się od działań militarnych. Także K. Schuwenpflug wspólnie ze A. Slommowem wyruszył 2 II 1419 r. ponownie w drogę67. Obydwaj też 30 kwietnia otrzymali pełnomocnictwa M. Küchmeistra na rozmowy z Polską i Litwą w Gniewkowie i Toruniu (5–12 V 1419 r.)68. Obecny tam biskup warmiński J. Abezier informował 6 maja prokuratora generalnego o przywiezieniu przez K. Schuwenpfluga kopii sentencji papieskiej niekorzystnej dla biskupa poznańskiego A. Łaskarzyca w sprawie jego pretensji finansowych wobec Zakonu69. K. Schuwenpflug był również tłumaczem obecnych na zjeździe papieskich legatów i cieszył się, gdy ci odrzucili wszelkie postulaty terytorialne strony polskiej i uznali zasadność praw oraz przywilejów Zakonu70. Stamtąd K. Schuwenpflug wspólnie z nowo mianowanym prokuratorem krzyżackim Janem Tiergartem wyjechał w drugiej połowie maja do Florencji, gdzie pod koniec lipca 1419 r. zrelacjonował papieżowi przebieg nieudanego zjazdu w Toruniu i Gniewkowie. Wspólnie z J. Tiergartem uczestniczył także w audiencji Marcina V z udziałem reprezentantów Władysława Jagiełły, którzy oskarżyli papieskich legatów o stronniczość, a Zakon o rozpowszechnianie kalumnii oraz zniesławianie polskiego króla. Zaniepokojony nazbyt przychylnym stanowiskiem papieża dla argumentów posłów polskich K. Schuwenpflug w ostrych słowach zarzucał im kłamstwa71. W sprawie „die hoputsache des ordens” K. Schuwenpflug zasięgał także rady schorowanego Piotra z Ornety, który jednak nie doczekał powrotu do ojczyzny i zmarł 27 VIII 1419 r.72 Krótko przed jego śmiercią K. Schuwenpflug udał się z J. Tiergartem na spotkanie z adwokatem Zakonu Ardicinusem z Novary, by przedyskutować propozycję przejęcia przez Zygmunta Luksemburskiego inicjatywy w zakończeniu sporu z Polską i Litwą. Z racji swoich kompetencji i doświad66 Die Berichte, Bd. 2, nr 303, 309. Zachowany w trzech odpisach tekst „Propositio domini Caspari Schuwenphlug et plebani in Gdanczk facta coram apostolico” przechowywany jest w: GStAPK, OBA, nr 2835, 2907; Ordensfolianten, nr 14, s. 169. Por. Die Berichte, Bd. 2, nr 303, s. 583, przyp. 23; W. Nöbel, op.cit., s. 106 n. Zob. też: Pisma wybrane Pawła Włodkowica, wyd. Ludwik Ehrlich, t. 2, Warszawa 1966, s. 158–167. 67 Die Berichte, Bd. 2, nr 305. Dnia 14 III 1419 r. K. Schuwenpflug był już w Malborku, a 29 kwietnia arcybiskup gnieźnieński wystawił mu stosowny glejt. 68 Die Berichte, Bd. 2, nr 313; A. Szweda, op.cit., s. 389–390. 69 Die Berichte, Bd. 2, nr 315. 70 Marian Biskup, Wojny Polski z Zakonem Krzyżackim (1308–1521), Gdańsk 1993, s. 115; Z.H. Nowak, Międzynarodowe procesy, s. 82 n.; Jan Drabina, Papiestwo–Polska w latach 1384–1434, Kraków 2003, s. 68 n. 71 Die Berichte der Generalprokuratoren des Deutschen Ordens an der Kurie, Bd. 3: Johann Tiergart (1419–1428), Halbbd. 1: (1419–1423), bearb. v. Hans Koeppen, Göttingen 1960, s. 34 oraz nr 1–2. 72 Ibid., Bd. 2, nr 323; J.-E. Beuttel, op.cit., s. 570, przyp. 6. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 22 Te r e s a B o r a w s k a [182] czenia przewidywany był również jako negocjator na wyznaczoną na 29 IX 1419 r. rozprawę sądową we Wrocławiu, jednak, jak informował prokurator generalny wielkiego mistrza, K. Schuwenpflug miał inne plany i okazał się „etczwas unwillich”. K. Schuwenpflug zasłaniał się brakiem koni i pieniędzy potrzebnych mu na rozpoczęcie studiów w Bolonii i gniewnie („hastczornig”) odpowiadał, że nie ma zamiaru wydawać własnych pieniędzy na podróże i dalej poświęcać swojego życia dla spraw Zakonu. Ale ponieważ J. Tiergart nie miał nikogo „mit wem zu beroten”, a czas naglił, pożyczył K. Schuwenpflugowi trzy, przyprowadzone z Prus, najlepsze konie o wartości 80 guldenów oraz dodał 100 guldenów węgierskich strawnego. Nie wspomniał mu jednak świadomie o ciężkiej chorobie biskupa rewelskiego Arnolda Stoltevoeta i rysującej się możliwości zdobycia godności ordynariusza, o której przecież K. Schuwenpflug marzył73. Wybuch rewolucji husyckiej sprzyjał Krzyżakom, wspieranym teraz zdecydowanie przez króla rzymskiego. W obecności dwóch delegatów papieskich, znanych z toruńsko-gniewkowskiego zjazdu, Zygmunt Luksemburski zlekceważył całkowicie polskie argumenty. Przyjął natomiast materiał dowodowy przedstawiony przez K. Schuwenpfluga, czyli transumpty dokumentów, w których przeważały nadania książąt polskich i potwierdzenia przywilejów Zakonu przez papieży i cesarzy. Było oczywiste, że Zakon obronił skutecznie stan posiadania w Prusach i zachował dotychczasowe przywileje, w tym również prawo organizowania wypraw zbrojnych na Litwę w celu krzewienia chrześcijaństwa. Na nic się zdały protesty delegacji polskiej z P. Włodkowicem na czele, że król rzymski bezpodstawnie akceptuje transumpty i kopie krzyżackie, a ignoruje dowody polskie. Dnia 6 I 1420 r. Zygmunt Luksemburski ogłosił wyrok, który potwierdzał nienaruszalność traktatu toruńskiego z 1411 r. oraz prawa Zakonu do Żmudzi po śmierci Władysława Jagiełły i Witolda. Zaskoczeni taką decyzją posłowie króla polskiego wnieśli natychmiast, zgodnie z zasadami prawa kanonicznego, apelację do papieża74. W drodze powrotnej do Italii K. Schuwenpflug otrzymał od prokuratora krzyżackiego J. Tiergarta wiadomość o prowizji papieskiej na biskupstwo ozylskie (8 I 1420 r.) i obowiązku uiszczenia z tego tytułu taksy („servitium commune”) w wysokości 1300 florenów75. W pierwszych dniach lutego zatrzymał się więc w Wiedniu u komtura austriackiego, z którym omawiał trudną sytuację finansową 73 Ibid., Bd. 3, Halbbd. 1, nr 3. Kaspar Schuwenpflug wyjechał w pośpiechu 3 lub 4 IX 1419 r. i zapewne dopiero w drodze otrzymał wiadomość o odroczeniu rozprawy sądowej do 6 I 1420 r. 74 Andrzej Wojtkowski, O nowo odkrytym tekście „Justyfikacji” wyroku wrocławskiego w procesie polsko-krzyżackim r. 1419/20, KMW, 1962, nr 3 (77), s. 533–560. Szerzej o sądzie polubownym w Budzie zob. Z.H. Nowak, Międzynarodowe procesy, s. 97–101; M. Biskup, op.cit., s. 118 n. 75 Biskup Ozylii Winrych zmarł po długiej chorobie w nocy z 5 na 6 XI 1419 r. (Die Berichte, Bd. 3, Halbbd. 1, nr 14). Warto nadmienić, że wymieniona kwota 1300 florenów była bardzo wysoka. Spośród innych biskupstw w Inflantach najmniej płaciło kurlandzkie (50), dorpackie z kolei 500, rewelskie 300, a ryskie 800 florenów (ibid., nr 14, s. 77, przypis. 5; Codex diplomaticus Warmiensis oder Regesten und Urkunden zur Geschichte Ermlands (dalej cyt. CDW), Bd. 3: Urkunden der Jahre 1376–1424, hrsg. v. Carl Peter Woelky, Braunsberg–Leipzig 1874, nr 549, s. 548–550; J.-E. Beuttel, op.cit., s. 264–265). w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [183] Kaspar Schuwenpflug i jego rola w procesach polsko-krzyżackich... 23 komendy, ale już 6 lutego z Wiener Neustadt prosił wielkiego mistrza o wysłanie na Ozylię pełnomocnika w celu przejęcia w jego imieniu biskupstwa76. Po przyjeździe do Florencji natomiast zreferował papieżowi przebieg procesu wrocławskiego i wkrótce przyjąć też musiał święcenia biskupie (zapewne z rąk Marcina V), a następnie opuścił Italię. Na początku maja 1420 r. K. Schuwenpflug przebywał już w Prusach, gdzie spotkał się z wielkim mistrzem M. Küchmeistrem77, a następnie podążył do swego biskupstwa. Jednak już 7 VIII 1420 r. z Arensburga skarżył się Marcinowi V na ubóstwo swojego Kościoła i zapewniał go, że gdyby nie obowiązki pasterza wróciłby najchętniej, choćby na piechotę, do Rzymu i żył jak jego wyrobnik („unus ex vestris mercennariis”). Prosił więc papieża, by go odwołał z powrotem do Kurii lub uwzględnił jego kandydaturę w czasie najbliższego wakansu na stolicy biskupiej w jego rodzinnej Warmii78. Tego samego dnia wysłał J. Tiergartowi kopię swego listu do Marcina V z prośbą, by w tajemnicy przed wszystkimi wybadał jego opinię, i nalegał na szybką odpowiedź79. Zatroskany planami K. Schuwenpfluga prokurator krzyżacki 16 X 1420 r. przesłał wielkiemu mistrzowi kopię jego listu oraz przestrzegał przed osadzeniem na tronie biskupa ozylskiego osoby nieodpowiedniej dla Zakonu80. Wydaje się, że papież spełnił prośbę swego petenta i wezwał go do Rzymu. Również M. Küchmeister potrzebował pomocy K. Schuwenpfluga w zabiegach o ratyfikację wyroku wrocławskiego, toteż 1 II 1421 r. mianował go (obok J. Tiergarta) specjalnym pełnomocnikiem w Kurii81. Biskup ozylski był już wówczas w drodze i 24 II 1421 r. zjawił się w Wiecznym Mieście, gdzie czekało także poselstwo polskie z P. Włodkowicem na czele82. Sytuacja Zakonu w Kurii skomplikowała się, kiedy Marcin V ogłosił we Florencji dwie bulle (1 IX 1420 r.)83, które zapoczątkowały nowy etap postępowania spornego w konflikcie polsko-krzyżackim. Pierwsza z nich prolongowała rozejm brodnicki o kolejny rok (do 13 VII 1421 r.) oraz wzywała obie strony do przedstawienia dowodów, na podstawie których papież spodziewał się ogłosić sprawiedliwy wyrok. W drugiej bulli papież informował wielkiego mistrza o żądaniach strony polsko-litewskiej anulowania postanowień wyroku wrocławskiego. Zanosiło się więc na nowy proces w kurii, więc mocno zdenerwowany K. Schuwenpflug 4 XI 1420 r. wskazywał Marcinowi V na pełną sprzeczności niekonsekwencję w polity76 K. Schuwenpflug proponował znanego mu dobrze Franciszka Kuhschmalza, jednak ostatecznie władzę w biskupstwie przejmowali kanonik warmiński Jan Namslau oraz proboszcz z Karmel (est. Kaarma) na Ozylii, Mikołaj Legenitz (Die Berichte, Bd. 3, Halbbd. 1, nr 19). 77 Ibid., nr 23. 78 Ibid., nr 32; CDW, Bd. 3, nr 558, s. 556 n. 79 Die Berichte, Bd. 3, Halbbd. 1, nr 33. 80 Ibid., nr 43, s. 121 n.; CDW, Bd. 3, nr 567, s. 563–564. Opiekunem biskupstwa ozylskiego w czasie nieobecności K. Schuwenpfluga został inflancki mistrz krajowy Siegfried Lander Sponheim. 81 Die Berichte, Bd. 3, Halbbd. 1, nr 58. 82 Ibid., nr 59, s. 151. 83 Ibid., nr 43. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 24 Te r e s a B o r a w s k a [184] ce króla Władysława Jagiełły i księcia Witolda. Bezskutecznie też podkreślał bezprawność apelacji króla Jagiełły do Stolicy Apostolskiej i próbował nie dopuścić do wszczęcia postępowania sądowego84. W prowadzonych od początku marca 1421 r. gorączkowych negocjacjach polsko-krzyżackich, zwanych w literaturze procesem rzymskim, to właśnie K. Schuwenpflug z racji swego doświadczenia i kompetencji odgrywał główną rolę. Wspólnie z prokuratorem generalnym J. Tiergartem ustalał strategię postępowania tak wobec delegacji polskiej, jak i papieża Marcina V85. Od początku biskup ozylski troszczył się też o zgromadzenie materiałów dowodowych (tekstów, dokumentów) uzasadniających racje i prawa Zakonu do Pomorza oraz ziem chełmińskiej i michałowskiej. Opracował również obszerny, liczący 34 artykuły memoriał, w którym Zakon zdecydowanie odmawiał jakichkolwiek ustępstw terytorialnych na rzecz Polski. Na papieskich audiencjach w dniu 28 III i 3 IV 1421 r. zaprzeczał, jakoby przywieziona przez Polaków mapa Pomorza i ziemi chełmińskiej dowodziła przynależności spornych terenów do Królestwa Polskiego. Przekonywał wówczas Marcina V, że ziemie te były w posiadaniu Krzyżaków, zanim Polska stała się Królestwem. Zaprotestował również przeciwko propozycji odstąpienia Władysławowi Jagielle Pomorza i zapewniał papieża, że Zakon wcale nie jest tak słaby, jak głoszą jego wrogowie, oraz oświadczył, że spór terytorialny może się zakończyć raczej zgubą króla polskiego. Poirytowany ustępliwością papieża wobec argumentów polskich i jego obawą przed nieprzyjęciem przez Jagiełłę niekorzystnego dla siebie wyroku K. Schuwenpflug podważał wręcz zasadność sądu papieskiego86. Oburzenie biskupa ozylskiego wywołał również wybór po śmierci Jana Kropidły (zmarłego 3 III 1421 r.) wiosną tego roku biskupem włocławskim Jana Pelli, protegowanego króla Władysława Jagiełły87 oraz wydelegowanie przez Marcina V do Prus swego mediatora – opata mantuańskiego88. Tego ostatniego K. Schuwenpflug porównał do Urianosa (tj. niemile widzianego gościa) i przekonywał papieża, że wysłanie opata oznacza w praktyce wręczenie królowi polskiemu „eyn swert weder den orden und under des ordens koste”. Na tłumaczenie Marcina V, że chciał on jak najlepiej dla Zakonu, K. Schuwenpflug stwierdził zdecydowanie: „wir wissen bas der lande gelegnet wen ir, und darumbe dirkennen wir bas, was uns nuetcze ist 84 Ibid., nr 39, s. 110. Obszernie o przebiegu procesu rzymskiego zob. Andrzej Wojtkowski, Tezy i argumenty polskie w sporach terytorialnych z Krzyżakami, Olsztyn 1968, s. 74–95; Z.H. Nowak, Międzynarodowe procesy, s. 112–119; J. Drabina, op.cit., s. 72–74, 172 n.; K. Neitmann, op.cit., s. 585. 86 Die Berichte, Bd. 3, Halbbd. 1, nr 59, 64, 66–67; A. Wojtkowski, Tezy i argumenty polskie, s. 74–84. 87 O planach Zakonu względem podporządkowania sobie archidiakonatu pomorskiego zob. Kazimierz Bieszk, Walka Zakonu krzyżackiego z Polską o przynależność kościelną archidiakonatu pomorskiego (Roczniki Towarzystwa Naukowego w Toruniu, R. 34), Toruń 1927, s. 29–41; idem, Wielkiego mistrza Michała Küchmeistra zabiegi z r. 1421 o uniezależnienie archidiakonatu pomorskiego od diecezji włocławskiej, Zapiski Towarzystwa Naukowego w Toruniu, t. 7: 1926–1928, nr 10–11, s. 291–296, 303–320; Die Berichte, Bd. 3, Halbbd. 1, nr 71,74, 84, 107, 110. 88 Die Berichte, Bd. 3, Halbbd. 1, nr 71, 78. 85 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [185] Kaspar Schuwenpflug i jego rola w procesach polsko-krzyżackich... 25 wen ymands anders”89. Podobnie zareagował na mianowanie innego, znanego ze swojego propolskiego nastawienia, komisarza Antoniego Zeno, który w końcu listopada 1421 r. rozpoczął misję gromadzenia dokumentów związanych ze sporem polsko-krzyżackim90. Wobec nieobecności w Rzymie generalnego prokuratora K. Schuwenpflug poinstruował także posła krzyżackiego Josta Quedenaua udającego się na początku 1422 r. do Brna na rozmowy z Zygmuntem Luksemburskim, który wspierał Zakon w jego oporze przeciwko jakimkolwiek ustępstwom terytorialnym na rzecz Polski i Litwy91. Ostatecznie więc z powodu protestu Krzyżaków oraz króla rzymskiego Marcin V musiał odwołać swojego wysłannika92. W maju 1422 r. K. Schuwenpflug zapowiadał również wyjazd na zaplanowany w 1423 r. sobór w Pawii-Sienie, gdzie spodziewał się nadal służyć sprawie Zakonu93. Nie spotkało się to jednak z aprobatą nowego wielkiego mistrza Pawła Russdorfa, który przygotowywał się do wojny i nie wyrażał zgody na przedłużenie rozejmu brodnickiego. Na wieść o klęsce wojsk krzyżackich i zawarciu traktatu mełneńskiego (27 IX 1422 r.) K. Schuwenpflug 30 XII 1422 r. z Montefiascone tak pocieszał P. Russdorfa: „wie gar swerlich der frede euch ist ankomen, so ist is doch noch unserm bedunken bessir, ir habet alsulchen schaden an euwern gutern angegangen, wenne das ir so gar unsprechlichin schaden an euwern luthen und undersosen von jar czu jare lyden suldet”94. Zapewne K. Schuwenpflug pozostał w Montefiascone i tam zmarł przed 10 VIII 1423 r., tego dnia bowiem został pochowany. Podobnie więc jak Piotr z Ornety nie zdążył wrócić przed śmiercią do swojej ojczyzny95. Trudno na tym etapie badań właściwie ocenić wkład K. Schuwenpfluga w obronę interesów Zakonu w sporze z sąsiadami. Mimo że nie mógł się pochwalić tytułem doktora prawa, to jednak cieszył się w Malborku opinią dobrego jurysty, szczególnie oddanego sprawom Zakonu. Miał jednak z braku odpowiedniego dyplomu kompleksy i jeszcze trzy lata przed śmiercią planował podjęcie studiów w renomowanej Bolonii. Zapewne więc z przekonaniem popierał starania Zakonu o uzyskanie zgody papieża na zdobywanie przez księży krzyżackich stopni naukowych (22 VI 1422 r.)96. Karierę dyplomaty w służbie wielkiego mistrza K. Schuwenpflug zawdzięczał poparciu starszego od siebie Piotra z Ornety i dość szybko dał się poznać jako bezkompromisowy realizator polityki Zakonu wobec Polski i Litwy. Był też najwierniejszym i najpracowitszym współpracownikiem prokuratorów krzyżackich w Kurii oraz niestrudzonym wykonawcą poleceń wielkich mistrzów. Dzięki ich 89 Zob. list K. Schuwenpfluga do wielkiego mistrza z 31 VIII 1421 r. (ibid., nr 79, 87). Ibid., nr 71, 79–80, 90, 101, 103. 91 Ibid., nr 101. 92 J. Drabina, op.cit., s. 72–74, 172–174. 93 Die Berichte, Bd. 3, Halbbd. 1, nr 110; J.-E. Beuttel, op.cit., s. 54, przyp. 157. 94 Die Berichte, Bd. 3, Halbbd. 1, nr 132, s. 296. 95 Ibid., nr 152, s. 329. 96 Ibid., nr 81, s. 200 n.; H. Boockmann, Die Rechtsstudententen, s. 363. 90 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 26 Te r e s a B o r a w s k a [186] poparciu otrzymał prepozyturę warmińską, a potem nominację na biskupstwo ozylskie. W Konstancji od października 1416 r. wspólnie z J. Abezierem (biskupem-elektem warmińskim) otrzymywał z kasy Zakonu 100, a od czerwca 1417 r. 150 guldenów miesięcznie. Po zakończeniu soboru jego uposażenie obniżono do strawnego w wysokości 40 guldenów miesięcznie, co zmusiło go do oddalenia dwóch służących. Pozostały mu więc tylko trzy osoby: kucharz, stajenny do czterech zachowanych koni oraz przyboczny do wszelkich posług97. K. Schuwenpflug spodziewał się jednak za swoje zasługi o wiele wyższego wynagrodzenia oraz intratniejszego biskupstwa. Nie czuł się również należycie doceniony i w 1418 r. żalił się M. Küchmeistrowi, że służąc Zakonowi przeciwko Polsce, nigdy „noch leibes noch gutis zu dinste und fuerderungen geschonet adder gesparet [habe]”. Z tego też powodu narażony został na ogromne cierpienia i musiał zrezygnować z proponowanych mu przez papieża godności98. Narzekał także nieustannie na brak pieniędzy99, które jako „stumme advocatus Florenus” miały duży wpływ na politykę w Kurii100. Oprócz tzw. strawnego, przeznaczonego na liczne podróże w interesie Zakonu101, K. Schuwenpflug korzystał również z dochodów prebendy fromborskiej, aczkolwiek wbrew statutom nie rezydował przy katedrze. Musiał zatem wielokrotnie zabiegać o oficjalną zgodę swoich konfratrów z Fromborka na przebywanie poza granicami Warmii102. 97 Die Berichte, Bd. 2, nr 182, 209 B, 211, 272; P. Nieborowski, op.cit., s. 188 n., 237. Die Berichte, Bd. 2, nr 241, s. 462 n. 99 Do końca życia nie uregulował zresztą statutowych należności z tytułu posiadania kanonii warmińskiej, zob. CDW, Bd. 3, nr 603, s. 598. 100 Die Berichte, Bd. 3, Halbbd. 1, nr 79, s. 197. 101 P. Nieborowski, op. cit., s. 188 n. 102 Tak np. na początku 1413 r. K. Schuwenpflug martwił się o losy swojej kanonii warmińskiej, zakwestionowanej zresztą przez Jana Hermannsdorfa, prosząc wielkiego mistrza H. Plauena o pomoc, zob. GStAPK, OBA, nr 1820a. 98 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [187] Kaspar Schuwenpflug i jego rola w procesach polsko-krzyżackich... 27 KASPAR SCHUWENPFLUG UND SEINE ROLLE IN DEN PROZESSEN ZWISCHEN POLEN UND DEM DEUTSCHEN ORDEN IN DER ERSTEN HÄLFTE DES 15. JAHRHUNDERTS Zusammenfassung Schlüsselbegriffe: Deutscher Orden, Polen, Ermland, Konzile, Deutschordensdiplomatie, intellektuelle Elite des Deutschen Ordens, Konstanzer Konzil Kaspar Schuwenpflug (gest. 1423) galt neben dem Generalprokurator in Rom, Peter von Wormditt (gest. 1419) zu den verdientesten Juristen des Deutschen Ordens. In Schuwenpflugs diplomatischer Tätigkeit lassen sich drei Phasen unterscheiden. Die erste umfasst die Jahre 1411–1414, die er ganz gewöhnlich in Preußen verbrachte, der zweite Abschnitt seines Wirkens fällt mit seinem Aufenthalt auf dem Konstanzer Konzil (1414– –1418) zusammen; schließlich verbrachte er seine letzten Lebensjahre in Italien, wo er auch verstarb. Seinen Aufstieg verdankte er nicht allein seinen Fähigkeiten und der Unterstützung durch den ermländischen Bischof Heinrich Sorbom, sondern auch der Freundschaft mit Peter von Wormditt. Im Sommer 1412 gehört er der großen Gesandtschaft des Ordens nach Buda an; er nahm auch an den Gesprächen zwischen dem Deutschen Orden und Polen 1413 in Kaunas sowie an der Schiedsversammlung in Buda 1414 teil. Seine größten Erfolge errang Schuwenpflug jedoch während des Konstanzer Konzils, wo er die Interessen des Ordens mit großer Entschlossenheit verteidigte. Den Deutschen Orden vertrat er auch in den Gesprächen des Hochmeisters Michael Küchmeister mit König Jagiełło in Wielona 1418 wie in den Verhandlungen zwischen dem Orden und Polen in Gniewkowo 1419. Am Hof Papst Martins IV. verteidigte er die Unantastbarkeit des Thorner Friedens von 1411. Anfang 1420 erhielt er die päpstliche Provisio für das Bistum Ösel und begab sich unverzüglich nach Livland. Erbittert durch die Armut seiner Kirche erbat er vom Papst die Erlaubnis zur Rückkehr an die Kurie, wo er sich um die Übernahme des Bischofssitzes im heimatlichen Ermland bemühte. Während des römischen Prozesses in den Verhandlungen zwischen dem Orden und Polen 1421 spielte er eine entscheidende Rolle. Bis zum Ende seines Lebens setzte er kompromisslos die Ordenspolitik und unermüdlich die Anweisungen der Hochmeister um. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 28 Te r e s a B o r a w s k a [188] CASPAR SCHUWENPFLUG AND HIS ROLE IN THE POLISHTEUTONIC TRIALS IN THE FIRST HALF OF THE 15TH CENTURY Summary Key words: the Teutonic Order, Poland, Warmia (Ermland), councils, Teutonic diplomacy, intellectual elite of the Teutonic Order, the Council of Constance Caspar Schuwenpflug (died 1423) belonged to the most distinguished Teutonic lawyers along with the general prosecutor in Rome – Peter of Orneta (died 1419). In Schuwenpflug’s diplomatic activity one may distinguish three periods. The first one embraced the years 1411–1414 which he spent in Prussia; the second stage of his activity was connected with his participation in the Council of Constance (1414–1418); the last stage of his activity overlapped with his stay in Italy where he died. He made a carrier thanks to his skills, the support of the bishop of Warmia Henryk Sorbom, and the friendship with Peter of Orneta. In the summer of 1412 he was one of the Teutonic envoys in Buda; he also took part in the Polish-Teutonic talks in Kaunas in 1413 as well as in the trial in Buda in 1414. Nevertheless, he was the most successful in the Council of Constance where he defended the interests of the Teutonic Order. He also represented the Teutonic Order during the talks between Grand Master Michael Küchmeister and King Jagiello in Veliuona in 1418, and in the Polish-Teutonic negotiations in Gniewkowo in 1419. At the court of Pope Martin V he defended the inviolability of the Treaty of Toruń of 1411. At the beginning of 1420 he was appointed bishop of Osel and moved to Livonia. Dissapointed with the poverty of his Church he asked the Pope to allow him to go back to the Roman Curia where he made attempts to take over the bishopric in Warmia. In March 1421 he played a major role in the Polish-Teutonic negotiations (the Roman trial). He continued the uncompromising policy of the Teutonic Order and consistently executed the grand masters’ orders until his death. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l ZAPISKI HISTORYCZNE — TOM Zeszyt 2 LXXIX — ROK 2014 DZMITRY WIĆKO (Mińsk) KAMPANIA PRZEDSEJMOWA 1699 ROKU W WIELKIM KSIĘSTWIE LITEWSKIM Słowa kluczowe: sejmiki, posłowie, ekspedycja sejmowa, protestacja, instrukcja poselska, wojna domowa na Litwie, Sapiehowie, litewscy republikanci Po zerwaniu sejmu pacyfikacyjnego w kwietniu 1698 r. problem zwołania nowego sejmu pozostawał aktualny. Wpływały na to dwa główne czynniki, z których pierwszym było rozwiązanie rokoszu kontystowskiego i zawarcie ugody łowickiej, wymagające politycznej jedności i ukształtowania nowego układu politycznego1. Drugim była wojna domowa na Litwie, której zaognienie przypadło na lato 1698 r., a kolejna eskalacja nastąpiła jesienią, kiedy przywódca republikantów, kasztelan witebski Michał Kazimierz Kociełł zwołał pospolite ruszenie przeciwko Sapiehom. Kwestia ta w sposób oczywisty niekorzystnie oddziaływała na wszystkie pomysły zwołania sejmu. Mógł on się stać forum, na którym mogło dojść do pojednania stron, ale – jak pokazała poprzednia nieudana próba – dopiero jednak po uzyskaniu wstępnego porozumienia między nimi2. Propozycja zwołania nowego sejmu padła w wotach senatorskich na radzie senatu w Brzeżanach 17 IX 1698 r., ale w konkluzji rady stwierdzono, że król nie sądzi, by można było wyznaczyć termin sejmu, póki nie został rozwiązany problem litewski. Zdaniem władcy przygotowaniem deliberatoriów można byłoby się zająć wcześniej3. Walka na Litwie dopiero jednak nabierała intensywności i kwestię tę odłożono. W konkluzji następnej rady, odbytej we Lwowie 16 października, o prędkim złożeniu sejmu mówiło się jako o postanowieniu już powziętym4. Jednak 1 O zawarciu traktatu łowickiego 21 V 1698 r. zob. w: Janusz Wojtasik, Walka Augusta II z obozem kontystowsko-prymasowskim w pierwszym roku panowania (1697–98), Przegląd Historyczny, t. 60: 1969, z. 1, s. 24–44. 2 Kwestie ogólne związane z sejmem pacyfikacyjnym 1699 r. omówiono w monografii B. Dybasia (zob. Bogusław Dyba, Sejm pacyfikacyjny w 1699 r., Toruń 1991), co pozwala się skupić w tym artykule wyłącznie na przebiegu kampanii przedsejmowej w Wielkim Księstwie Litewskim. 3 Biblioteka Czartoryskich w Krakowie (dalej cyt. BCzart.), rkp. 524, s. 171, Konkluzja rady senatu, Brzeżany 17 IX 1698 r.; Andrzej Chryzostom Załuski, Epistolarum historico-familiarum, t. 2, Brunsbergae 1711, s. 627. 4 B. Dyba, Sejm pacyfikacyjny, s. 26; Archiwum Państwowe w Toruniu (dalej cyt. APT), Katalog (dalej cyt. Kat.) II, dział (dalej cyt. dz.) XIII, nr 34, k. 280, Konkluzja rady senatu, Lwów 16 X 1698 r.; w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 30 Dzmitr y Wićko [190] w odpowiedziach na poselstwa powiatowe nadal wiązano to z dojściem do zgody na Litwie5. Pierwsze przygotowania do zwołania sejmu rozpoczęto dopiero późną jesienią tego roku. Rada senatu zebrana w Warszawie 13–14 listopada zdecydowała, by król zlecił kancelarii koronnej wydać deliberatoria ad senatum na sejm walny (zwołanie którego zakładano na koniec stycznia 1699 r.)6. Ich przygotowaniem zajmował się referendarz koronny Stanisław Antoni Szczuka7. Dnia 27 listopada poinformował podkanclerzego litewskiego Karola Stanisława Radziwiłła, że król podpisał deliberatoria na przyszły sejm do senatorów koronnych, dając K.S. Radziwiłłowi do zrozumienia, że też może się podjąć ich przygotowania dla senatorów litewskich8. Ponieważ K.S. Radziwiłł wyraził na to zgodę, S.A. Szczuka przygotował deliberatoria na podstawie koronnnych, „jakoż tak zawsze bywało” (zastrzegając, że można w zasadzie dołożyć coś „osobliwego”), i 30 XI 1698 r. ponownie pisał do podkanclerzego z Brześcia, gdzie się zatrzymał dwór, informując, że wysyła oryginał, „abyś tam z łaski swojej kazał multyplikować, bo tu w parkanach stojemy takich, że i stołu nie mamy”. S.A. Szczuka odmówił stanowczo pieczętowania ekspedycji publicznej pieczęcią pokojową, o co prosił go K.S. Radziwiłł, wyjaśniając podkanclerzemu, że i tak zbyt wiele z tego powodu ucierpiał9. Deliberatoria opatrzono datą 15 listopada (a więc zapewne antydatowano). Zawierały one w sobie opis aktualnych problemów trapiących Rzeczpospolitą, po wyliczeniu których król pytał się, kiedy sejm ma być zwołany: przed ich uspokojeniem czy później. Nieliczne odpowiedzi senatorskie napływały do dworu w drugiej połowie grudnia. Niestety, nie znając odpowiedzi senatorów litewskich, nie możemy przedstawić ich stanowiska. Senatorowie koronni, którzy wypowiadali się na ten temat, uzależniali datę zwołania sejmu od uspokojenia sytuacji na Litwie10. Po zawarciu ugody puzewickiej 20 XII 1698 r. i rozwiązaniu, przynajmniej chwilowym, aczkolwiek niekorzystnym dla Sapiehów, kontrowersji litewskich, poważna przeszkoda do zwołania sejmu została usunięta11. Dnia 5 stycznia w Grodnie August II publicznie deklarował złożenie sejmu w ostatnim dniu marca i rzekomo podpisał nawet stosowne uniwersały12. Jednak w końcu stycznia S.A. Szczuka k. 280–280v, August II do Trybunału Piotrkowskiego, Lwów 18 X 1698 r. (kopia); k. 280a, Wiadomości lwowskie, b.d. 5 APT, Kat. II, dz. XIII, nr 34, k. 281. 6 B. Dyba, Sejm pacyfikacyjny, s. 29; BCzart., rkp. 524, s. 178–179, Konkluzja rady senatu, Warszawa 13–14 XI 1698 r. 7 APT, kat. II, dz. XIII, nr 34, k. 293, Andrzej Choynacki do Daniela Janitzena, Terespol 29 XI 1698 r. 8 Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie, Archiwum Radziwiłłów (dalej cyt. AGAD, AR), dz. V, nr 15655, k. 90, Stanisław Antoni Szczuka do Karola Stanisława Radziwiłła, Brześć 27 XI 1698 r. 9 Ibid., k. 93–94, tenże do tegoż, Brześć 30 XI 1698 r. 10 Więcej na ten temat zob. w: B. Dyba, Sejm pacyfikacyjny, s. 29–30, 44. 11 O ugodzie puzewickiej zob. idem, W sprawie traktatu puzewickiego z 1698 roku i jego następstw, Zapiski Historyczne, t. 53: 1988, z. 3–4, s. 87–100. 12 APT, Kat. II, dz. XIII, nr 34, k. 303av, A. Choynacki do D. Janitzena, Grodno 5 I 1699 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [191] Kampania przedsejmowa 1699 roku w Wielkim Księstwie Litewskim 31 nadal pracował nad ekspedycją sejmową, a termin zwołania sejmu nie był wciąż ustalony13. Na sejmikach gromnicznych 9 II 1699 r. szlachta różnych powiatów Wielkiego Księstwa Litewskiego wypowiadała się na temat sejmu jednomyślnie: o jego zwołanie prosiła Augusta II szlachta wileńska14, z prośbą o jak najszybsze wydanie uniwersałów zwracała się szlachta upicka15, natomiast szlachta wiłkomierska dziękowała (sic!) królowi za jego złożenie16. Również szlachta brzeska obrała na sejmiku pogromnicznym 10 lutego posłów do króla z prośbą o złożenie sejmu17. Obserwujemy zatem zainteresowanie zwołaniem sejmu wykazywane przez sejmiki o silnych wpływach różnych stronnictw. Kolejną kwestią, z którą wiązano zwołanie sejmu, było zawarcie pokoju z Turcją, co mogło znacznie podnieść autorytet królewski podczas przyszłych obrad sejmowych18. Wiadomości o zawarciu pokoju dotarły do Warszawy w połowie lutego 1699 r., co stało się powodem zwołania 17 lutego w Warszawie rady senatu. Na 17 obecnych na radzie senatorów czterech reprezentowało Litwę: kasztelan wileński Józef Bogusław Słuszka, starosta żmudzki Hrehory Antoni Ogiński, podskarbi Benedykt Paweł Sapieha i podkanclerzy K.S. Radziwiłł. W pierwszym punkcie propozycji królewskiej znalazło się zwołanie sejmu i wydanie ekspedycji na sejmiki (po odebraniu potwierdzenia o podpisaniu pokoju). Wszyscy senatorowie godzili się na sejm, oprócz marszałka wielkiego koronnego Stanisława Herakliusza Lubomirskiego, który radził odłożyć go w związku z możliwością wojny z Brandenburgią o Elbląg, co groziło „fakcją” i zerwaniem obrad. Rada uznała za możliwe wyznaczenie terminu rozpoczęcia sejmu na ostatni dzień maja19. Zaledwie tydzień później okazało się, że termin zwołania sejmu został przesunięty na 16 czerwca, chociaż okoliczności podjęcia tej decyzji nie są do końca jasne. Bogusław Dybaś sugeruje, że głównym powodem był najazd tatarski w lutym 13 Ibid., k. 307, tenże do tegoż, Warszawa 23 I 1699 r. Lietuvos valstybės istorijos archyvas, Vilnius dalej cyt. LVIA), Senieji aktai (dalej cyt. SA), byla (dalej cyt. b.) 4714, k. 82–85v, Instrukcja szlachty wileńskiej posłom do króla, 10 II 1699 r. 15 AGAD, AR, dz. II, ks. 32, s. 140–142, Mowa Marcinkiewicza, posła upickiego, do króla, 27 III 1699 r. 16 Vilniaus universiteto biblioteka (dalej cyt. VUB), Fondas (dalej cyt. F.) 7, nr 32/13909, k. 64– –65v, Instrukcja szlachty wiłkomierskiej posłom do króla, 9 II 1699 r. 17 Акты издаваемые Виленскою археографическою коммиссиею dalej cyt. АВАК), т. IV: Акты Брестского гродского суда, Вильна 1870, s. 291–293, Instrukcja szlachty brzeskiej posłom do króla, 10 II 1699 r. 18 O kwestii pokoju zob. Janusz Wojtasik, W przededniu traktatu karłowickiego. Stosunek Rzeczypospolitej i Augusta II do pokoju z Turkami, Kwartalnik Historyczny, R. 77: 1970, nr 2, s. 295–307; idem, Ostatnia rozprawa zbrojna z Turkami i Tatarami w 1698 r., Studia i Materiały do Historii Wojskowości, t. 13: 1967, cz. 1, s. 63–127; cz. 2, s. 111–183; Jacek Burdowicz-Nowicki, Piotr I, August II i Rzeczpospolita 1697–1706, Kraków 2010, s. 114–141. 19 B. Dyba, Sejm pacyfikacyjny, s. 35–36, 48; BCzart., rkp. 524, s. 181–184, Senatus consilium, Warszawa, 14 II 1699 r. – ale wtedy chyba tylko pierwotnie planowano odbycie rady senatu, która zebrała się ostatecznie dopiero 17 lutego. 14 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 32 Dzmitr y Wićko [192] 1699 r., który wzbudzał obawy o niepewność pokoju; te ostatnie zostały jednak szybko rozwiane20. Wznowiono przygotowania do sejmu. Dnia 13 III 1699 r. K.S. Radziwiłł apelował do S.A. Szczuki, aby pośpieszył się z podaniem do podpisu królowi uniwersałów na sejmiki litewskie, prosił również o przysłanie kopii instrukcji, listów do senatorów i szlachty21. Zapewne wkrótce uzyskał odpowiedź, gdyż 21 III 1699 r. dziękował S.A. Szczuce za „deklarowaną darowiznę uniwersałów gotowych do Księstwa Litewskiego”, powtórnie prosząc o kopie instrukcji i listów22. Prawie jednocześnie, bo już 22 marca, S.A. Szczuka pisał do podkanclerzego, że wysyła 25 uniwersałów do Wielkiego Księstwa Litewskiego, „bo ich tyle potrzeba”, załączając egzemplarze instrukcji, listów do senatorów i szlachty oraz przyznając K.S. Radziwiłłowi prawo ostatecznej decyzji co do ich treści23. Natychmiast po otrzymaniu przesyłki podkanclerzy zażądał przeredagowania dwóch punktów instrukcji. W jej czwartym punkcie król deklarował wyprowadzenie wojsk saskich tylko z granic koronnych, nie wspominając o Wielkim Księstwie Litewskim, co mogłoby wywołać burzę na sejmikach litewskich. K.S. Radziwiłł prosił, by nadmienić królowi, że należałoby dopisać Wielkie Księstwo Litewskie, oświadczając także, że w przeciwnym razie „nie odważyłbym się instrukсyi podpisować i pieczętować”. W piątym punkcie, w którym umieszczono propozycję wypłacenia żołdu wojsku koronnemu i litewskiemu, podkanclerzy prosił o sprecyzowanie, rozumiejąc, że w przypadku armii litewskiej chodzi tylko o wypłacenie czterech ćwierci na mocy traktatu puzewickiego za asygnacjami pułkownika generalnego M.K. Kociełła. K.S. Radziwiłł obawiał się, że czasu jest mało, i naglił referendarza, żeby jak najszybciej oddano do podpisu królowi resztę ekspedycji24. W odpowiedzi S.A. Szczuka tłumaczył, że w kwestii granic chodziło o całą Rzeczpospolitą, co w jego rozumieniu stanowiło pojęcie tożsame z granicami koronnymi25. Ale sprawa chyba nie była tak jednoznaczna: z jednej strony S.A. Szczuka, najprawdopodobniej bezrefleksyjnie, przekopiował instrukcję koronną, z drugiej zaś można się zastanawiać, czy nie zostawiono tego sformułowania umyślnie, jeszcze bowiem na początku sejmu August II liczył na odmienne stanowisko szlachty litewskiej w tej sprawie26. 20 B. Dyba, Sejm pacyfikacyjny, s. 37–38; APT, Kat. II, dz. XIII, nr 34, k. 316, A. Choynacki do D. Janitzena, Warszawa 27 II 1699 r. („Lubo sejmowi w przeszłym tygodniu odprawione senatus consilium destinaverat kadencyją ultimis Maii, jednak ex multis pensatis rationibus visum est odmienić, a pociągnąć i determinować 16-tam Junii, sejmiki zaś 5-ta Maii prypadną”). 21 AGAD, Archiwum Publiczne Potockich (dalej cyt. APP), nr 163, t. III, k. 753, K.S. Radziwiłł do S.A. Szczuki, Biała 13 III 1699 r. 22 Ibid., k. 757, tenże do tegoż, Biała 21 III 1699 r. 23 AGAD, AR, dz. V, nr 15655, k. 111, S.A. Szczuka do K.S. Radziwiłła, Warszawa 22 III 1699 r. Na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego odbywały się 24 sejmiki powiatowe, w tym dwa sejmiki egzulanckie (smoleński i starodubowski); uwzględniony został również uniwersał na sejmik inflancki. 24 AGAD, APP, nr 163, t. III, k. 759–761, K.S. Radziwiłł do S.A. Szczuki, Biała 24 III 1699 r. 25 B. Dyba, Sejm pacyfikacyjny, s. 91. 26 Ibid., s. 135. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [193] Kampania przedsejmowa 1699 roku w Wielkim Księstwie Litewskim 33 Mimo to ekspedycja litewska została opatrzona datą 20 III 1699 r. Jak wynika z przytoczonej korespondencji, podpisano wówczas tylko uniwersały, co zaś się tyczy instrukcji i listów, nie ulega wątpliwości, że zostały antydatowane. Ekspedycję do podpisu królowi podawał kanonik wileński Krzysztof Białłozor, pełniący funkcję sekretarza królewskiego oraz występujący jako łącznik między Augustem a republikantami, faktycznie zaś ich przedstawiciel na dworze. Część ekspedycji, podobno największą, podpisano 6 kwietnia27; o podpisaniu trzeciej partii K. Białłozor zawiadomił K.S. Radziwiłła 16 kwietnia, wysyłając ją natychmiast podkanclerzemu28. Pozostała natomiast pewna liczba listów do senatorów i posłów. Trzy ostatnie, otrzymane przez K. Białłozora najpóźniej, podpisano dopiero 22 kwietnia29. Uniwersał królewski do województw i powiatów litewskich nie różni się od koronnego. Postulował zwołanie sejmu „walnego sześćniedzielnego ordynaryjnego” 16 czerwca, a sejmiki przedsejmowe wyznaczył na 5 V 1699 r.30 Rzecz w tym, że w tym samym czasie miała się odbyć reasumpcja Trybunału Głównego Wielkiego Księstwa Litewskiego. A ponieważ republikanci planowali poprzeć ją pospolitym ruszeniem, wyznaczenie w tej samej porze sejmików groziło pokrzyżowaniem ich planów. Instrukcja litewska różni się od koronnej tylko w szczegółach (uwzględniono uwagi K.S. Radziwiłła). W pierwszym punkcie poinformowano o zawarciu pokoju z Turcją i w związku z tym postulowano zajęcie się na sejmie organizacją wojska w trakcie pokoju. W drugim przekonywano o konieczności utrzymywania pokoju w Wielkim Księstwie Litewskim. Trzeci dotyczył sprawy elbląskiej. W czwartym omówiono kwestię wojska saskiego, które zostało rozlokowane tylko w ekonomiach i „miejscach niektórych”, ale nie udało się tego zrobić „bez uprzykrzenia i urazy w przechodach”, w związku z czym król deklarował oddanie sprawiedliwości wszystkim poszkodowanym. W tym punkcie August II składał również obietnicę wyprowadzenia „na wiosnę” wojska saskiego „z granic koronnych i WKsL”. Piąty punkt dotyczył zagadnienia wypłacenia zaległego żołdu wojsku zarówno koronnemu, jak i litewskiemu. W przypadku tego ostatniego przewidywano tylko „zupełne wypłacenie” czterech ćwierci na mocy traktatu puzewickiego. W szóstym punkcie zwracano uwagę szlachty na nieuregulowaną kwestię obsadzania opactw. W siódmym omówiono sprawy podatkowe i monetarne. Ósmy dotyczył naprawy 27 AGAD, AR, dz. V, nr 694, k. 5, Krzysztof Białłozor do Karola Stanisława Radziwiłła, Warszawa 6 IV 1699 r. 28 Ibid., k. 8–9, tenże do tegoż, Warszawa 16 IV 1699 r. 29 Ibid., k. 18, tenże do tegoż, Warszawa 22 IV 1699 r. 30 Нацыянальны гістарычны архіў Беларусі, Мінск (dalej cyt. NHAB), Калекцыя мікрафільмаў (dalej cyt. КМФ) 18, вопіс (dalej cyt. воп.) 1, справа (dalej cyt. спр.) 149, k. 392–392v, Uniwersał królewski na sejmiki przedsejmowe Wielkiego Księstwa Litewskiego, Warszawa 20 III 1699 r.; ibid., Фонд (dalej cyt. Ф.) 1733, воп. 1, спр. 14, k. 1135, toż samo, do powiatu pińskiego. O uniwersale koronnym zob. B. Dyba, Sejm pacyfikacyjny, s. 50–51. Charakter sejmu na zapytanie posłów marszałek starej laski Krzysztof Zawisza określił jako „pacyfikacyjny”, zgodnie z recesem sejmu koronacyjnego, Stanisław Szczuka zaś po swoim obraniu użył określenia szerszego, tj. „pacificationis et exorbitantiarum”; przyjęło się natomiast pierwsze (zob. ibid., s. 132–133). w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 34 Dzmitr y Wićko [194] praworządności, która szwankowała ze względu na długie nieobieranie sędziów ziemskich oraz pogwałcanie wyroków prawa przez sądy grodzkie. W związku z tym zaproponowano, żeby wprowadzić głosowanie na sejmikach elekcyjnych większością głosów31. Stronnictwa, można to stwierdzić przynajmniej w odniesieniu do republikantów, czyniły zabiegi u podkanclerzego, by dostać ekspedycję na ręce swoich zwolenników. Mścisławski chorąży Marcjan Dominik Wołłowicz radził K.S. Radziwiłłowi, aby wysłał ekspedycję do województwa nowogródzkiego Krzysztofowi Komorowskiemu, kuchmistrzowi litewskiemu, twierdząc, że „inaczej gród nowogródzki utai”, ponieważ podwojewodzi (Jan Teodor Woyniłłowicz) należał do stronnictwa sapieżyńskiego (przed tym samym ostrzegał Wołłowicza K. Komorowski). Co zaś się tyczy województw białoruskich, M.D. Wołłowicz prosił o wysłanie ekspedycji do siebie do Mińska, skąd chciał rozesłać na ręce „poufałych przyjaciół”32. Podkanclerzy potraktował te uwagi różnie, przekazując ekspedycje w poszczególnych powiatach osobom o zróżnicowanej orientacji politycznej, na których mógł w tej chwili polegać. Wynikało to z tego, że w załączniku znajdowały się jego prywatne listy z prośbami o wsparcie w sprawie zwolnienia od hiberny starostw krzyczewskiego i kamienieckiego na poczet długu winnego jego ojcu za poselstwo odprawione do Rzymu. Ekspedycja do niektórych powiatów litewskich została przesłana biskupowi wileńskiemu Konstantemu Kazimierzowi Brzostowskiemu, który otrzymał ją dość późno, bo dopiero przed samym dwutygodniowym terminem wyznaczonym na publikację uniwersałów. Po jej otrzymaniu K.K. Brzostowski odpisał 15 kwietnia do podkanclerzego, że to „w wielkim u wszystkich podziwieniu było”, iż dotąd brakowało ekspedycji, niemniej jednak obiecał ją rozesłać i sprzyjać we wszystkim K.S. Radziwiłłowi. Sukces przyszłych sejmików Brzostowski wiązał z „gruntowną zgodą” w Wielkim Księstwie Litewskim, o której dzień wcześniej rozmawiali z nim, będąc u niego w Werkach, wojewoda wileński Kazimierz Jan Sapieha z wojewodą połockim Dominikiem Michałem Słuszką i do której przychylała się również czołówka republikantów. Rokowano nad tym pod auspicjami Augusta II, biskup natomiast wolał, żeby odbywało się to sub autoritate podkanclerzego33. Ekspedycja z kancelarii Wielkiego Księstwa Litewskiego do powiatu wileńskiego została przekazana na ręce Jana Kazimierza Skorulskiego, który w tym 31 NHAB, КМФ-18, воп. 1, спр. 149, k. 432–434v, Instrukcja królewska na sejmiki przedsejmowe Wielkiego Księstwa Litewskiego, Warszawa 20 III 1699 r. Zob. również listy do szlachty: August II do NN, 20 III 1699 r. (Российская национальная библиотека, Санкт-Петербург, Ф. 971 (Автографы П.П. Дубровского), опис 2, № 76 (Автограф 67), k. 9, 11, 13, 15, 17, 19, 21, 23, 25, 27). Szerzej o poruszonych tematach na przykładzie instrukcji koronnej zob. B. Dyba, Sejm pacyfikacyjny, s. 51–53. 32 AGAD, AR, dz. V, nr 17979, k. 5, Marcjan Dominik Wołłowicz do Karola Stanisława Radziwiłła, Zieleźnica 12 II 1699 r.; nr 7053, k. 6, Krzysztof Komorowski do tegoż, 12 II 1699 r. 33 Ibid., nr 1513/I, k. 107, Konstanty Kazimierz Brzostowski do tegoż, Werki 15 IV 1699 r.; B. Dyba, Sejm pacyfikacyjny, s. 90. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [195] Kampania przedsejmowa 1699 roku w Wielkim Księstwie Litewskim 35 okresie pełnił prawdopodobnie funkcję chorążego pro tunc wileńskiego34. Jednak sejmik wileński, który zebrał się 5 maja pod dyrekcją wojewody wileńskiego i hetmana wielkiego K.J. Sapiehy, został zerwany na samym początku „dla aklamacyjej szlachty o falsifikacyją innotescencyjej”35. W protestacji zaniesionej do akt Trybunału Głównego Wielkiego Księstwa Litewskiego przez łowczego oszmiańskiego Stefana Chomińskiego i innych republikantów jako główne dowody takiego postępowania przekładano „niewczesne i nieporządne publikowanie i rozesłanie po parafiach innotescencyi” oraz różne „przeciwko prawom, swobodom i wolnościam naszym molimena”. Szlachta zjechała na sejmik rzekomo w bardzo skromnej liczbie, sami zaś protestanci, wedle ich słów, dowiedzieli się o nim przypadkowo, będąc w Wilnie w celu załatwienia prywatnych spraw lub z okazji reasumpcji Trybunału Głównego. Sapieżyńcy, którzy chcieli zagaić sejmik, nie mieli, wedle stanowiska ich przeciwników, do tego żadnych uprawnień jako osądzeni na banicję i infamię. Protestację podpisały 63 osoby z S. Chomińskim na czele, ale protestowała głównie drobna szlachta; wśród składających podpisy nie znalazł się żaden z urzędników wileńskich36. Pozostała grupa limitowała obrady „w nadziei uspokojenia protestantów”. Powtórny sejmik miał się odbyć za dwa tygodnie, ale zebrał się prawdopodobnie znacznie później i też „się rozpełzł”37. W Wilnie obradowały również dwa sejmiki egzulanckie, niezajmujące co prawda wyższych szczebli w hierarchii powiatowej, ale zasługujące na uwagę ze względu na miejsce w planach politycznych stronnictw. Przedsejmowy sejmik smoleński zebrał się 5 maja w refektarzu klasztoru ojców bernardynów. Dyrekcję objął kasztelan smoleński Krzysztof Chrapowicki, który zaczął od czytania uniwersału królewskiego. Przeszkodziły mu głosy, w których nalegając na dyrektora, żądano okazania przed wszystkimi „innotescencji” królewskiej, która rzekomo „bez żadnego porządku prawa pospolitego, nie aktykowana, nie publikowana, z datami niesłusznemi pokazała się”. Zaraz po tym nieliczna grupa republikantów próbowała wyjść z protestacją, ale dyrektor dobywszy szablę, z przychylną mu szlachtą zastąpił im drzwi, grożąc rzekomo rozsiekaniem. Protestacja contra totum actum sejmiku została spisana nazajutrz, ale do akt Trybunału Głównego zaniesiona została dopiero 9 maja. Podpisało ją 12 osób na czele z Pawłem i Bazylim Janem Śliwowskimi, miecznym i oboźnym smoleńskimi; resztę podpisów złożyła drobna szlachta38. Pozostali zaś, nie zważając na to, kontynuowali sejmik i obrali 34 AGAD, AR, dz. V, nr 14478, k. 2, Jan Skorulski do Karola Stanisława Radziwiłła, b.d.; Urzędnicy Wielkiego Księstwa Litewskiego. Spisy, t. 1: Województwo wileńskie XIV–XVIII wiek, red. Andrzej Rachuba, oprac. Henryk Lulewicz, Andrzej Rachuba, Przemysław P. Romaniuk, współpraca Uładzimir Jemialianczyk, Andrej Macuk, Warszawa 2004, s. 88. 35 APT, Kat. II, dz. XIII, nr 35, k. 149, z Wilna, 9 V 1699 r.; k. 169, z Wilna, 18 V 1699 r. 36 LVIA, SA, b. 215, k. 10–10v. 37 AGAD, AR, dz. V, nr 4816, k. 80, Aleksander Gruszczyński do Karola Stanisława Radziwiłła, b.d.; nr 14478, k. 2, Jan Skorulski do tegoż, b.d.; nr 2122, k. 11, Jan Chomicz do tegoż, [Wilno] 11 VII 1699 r.; APT, Kat. II, dz. XIII, nr 35, k. 170–171, z Grodna, 20 V 1699 r. 38 LVIA, SA, b. 215, k. 15–15v. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 36 Dzmitr y Wićko [196] posłów, którymi zostali podstoli grodzieński Jan Franciszek Korwin Gosiewski, sędzia wojskowy i „przyjaciel” hetmana wielkiego K.J. Sapiehy, oraz starosta miński Krzysztof Stanisław Zawisza, który też trzymał wówczas stronę sapieżyńców. Nazajutrz podjęto próby pojednania, ale bez skutku, ponieważ protestanci nie dali się przekonać39. Dnia 11 maja dyrektor K. Chrapowicki z posłem J.F. Korwin Gosiewskim złożyli w Trybunale reprotestację, w której skrupulatnie przeanalizowali podpisy protestujących, dowodząc, że jedni spośród nich w ogóle nie są znani w województwie, drudzy zaś są okryci infamią i nie są posesjonatami. Pretekstem do protestacji z ich strony stało się rzekomo to, że w drukowanym uniwersale królewskim zostawiono „okienko” na datę, która później została wpisana odręcznie40. Sytuację wyjaśnił K.S. Zawisza, który pisał, że do zerwania przyczyniła się jego rywalizacja z kasztelanem witebskim M.K. Kociełłem o pieczęć mniejszą litewską, protestującymi zaś były osoby porozstawiane przez niego po sejmikach. Sapieżyńcy przewidywali jednak taki bieg wydarzeń i mieli plan awaryjny, uzgodniony przed sejmikami na naradach stronnictwa w Wilnie. Polegał on na przeprowadzeniu obrania K.S. Zawiszy na posła z innego, pewniejszego sejmiku, wówczas gdy adwersarze będą pewni, że będzie próbował utrzymać na sejmie mandat z sejmiku smoleńskiego41. K. Białłozor, który uważnie obserwował przebieg kampanii z Warszawy, tak określił zaistniałą sytuację: „jego mość pan starosta miński odezwał się do województw i powiatów nie tylko litewskich, ale i koronnych z konkurencyją swoją, z czego przybędzie trudności sejmowi”42. Zapewne później sejmik smoleński, podobnie jak i wileński, też próbował się zebrać ponownie, ale również bez skutku43. Z posłów smoleńskich na sejm przybył tylko jeden, Gosiewski, ale i ten controversus, i nie wiadomo, czy głosował na marszałka44. Sejmik egzulancki starodubowski, który także obradował w Wilnie, „lubo pierwszego dnia zdał się bydź zerwany, jednak go przecię in crastinum klecili”, więc tym razem udało się doprowadzić do obioru posłów, którymi zostali podstoli starodubowski Teofil Michał Bisping i Samuel Pereświet Sołtan45. 39 APT, Kat. II, dz. XIII, nr 35, k. 169, z Wilna, 18 V 1699 r. LVIA, SA, b. 215, k. 19–20. 41 Pamiętniki Krzysztofa Zawiszy, wojewody mińskiego (1666–1721), wyd. Julian Bartoszewicz, Warszawa 1862, s. 67. I chyba że Zawisza ma rację, bo zrywający sejmik Śliwowscy byli ściśle związani z Kociełłem, który rok wcześniej, będąc dyrektorem Trybunału Głównego Wielkiego Księstwa Litewskiego, udzielił im protekcji w głośnej sprawie o sukcesję po podkomorzym wileńskim Kazimierzu Czyżu (NHAB, Ф. 1727, воп. 1, спр. 50, k. 681–682). 42 AGAD, AR, dz. V, nr 694, k. 24, K. Białłozor do K.S. Radziwiłła, Warszawa 15 V 1699 r. 43 Ibid., nr 2122, k. 11, J. Chomicz do K.S. Radziwiłła, [Wilno] 11 VII 1699 r. 44 B. Dyba, Sejm pacyfikacyjny, s. 242. 45 APT, Kat. II, dz. XIII, nr 35, k. 169, z Wilna, 18 V 1699 r.; B. Dyba, Sejm pacyfikacyjny, s. 242 (tu Sołtan jako stolnik starodubowski, ale nominację dostał dopiero 26 VII 1699 r., zob. Urzędnicy Wielkiego Księstwa Litewskiego. Spisy, t. 4: Ziemia smoleńska i województwo smoleńskie XIV–XVIII wiek, red. Andrzej Rachuba, oprac. Henryk Lulewicz, Andrzej Rachuba, Przemysław P. Romaniuk, Warszawa 2003, s. 315). 40 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [197] Kampania przedsejmowa 1699 roku w Wielkim Księstwie Litewskim 37 W Oszmianie posłem z instrukcją na sejmik został podstoli oszmiański Michał Ignacy Ślizień. Republikanci wyznaczyli go wraz z marszałkiem powiatowym Krzysztofem Despotem Zenowiczem na kandydatów do poselstwa. Sapieżyńcy natomiast mieli własnych kandydatów, na których republikanci nie chcieli wyrazić zgody z tego powodu, że laudum puzewickie odebrało im prawo ad activitatem na trzy lata. W końcu republikanci wyszli z protestacją, co oznaczało zerwanie sejmiku. Michała Śliźnia, który też protestował, sapieżyńcy (Szymkowiczowie i inni) wyrugowali z miejsca podstolego, mimo że był posłem królewskim. Oburzony podstoli zwrócił się do podkanclerzego z prośbą o mandaty46. Marszałek Krzysztof Zenowicz natomiast poprosił K.S. Radziwiłła o jak najszybsze przysłanie powtórnej ekspedycji, żeby odprawić sejmik przed sejmem47. Ale tak szybko nie dało się tego załatwić. Informacja o powtórnym sejmiku pojawia się dopiero 9 lipca, kiedy na posłów obrano pisarza grodzkiego oszmiańskiego i starostę trabskiego Jerzego Wawrzyńca Szymkowicza w parze z marszałkiem K. Zenowiczem. Było to rozwiązanie kompromisowe, ale stronnicy Szymkowicza ponownie zakwestionowali podstolstwo M. Śliźnia, co powtórnie doprowadziło do zerwania obrad48. Sejmik powiatu lidzkiego, obradując w wyznaczonym terminie, wybrał posłów na sejm w osobach podkomorzego lidzkiego Władysława Jana Narbuta oraz pisarza ziemskiego Michała Jana Aleksandrowicza. Również w tym przypadku nie udało się uniknąć problemów. Przeciwko sapieżyńcowi M.J. Aleksandrowiczowi zaprotestował szlachcic Dogil, który sprzeciwił się jego obraniu, ponieważ tamten był banitą. W protestacji złożonej 15 września w sądzie grodzkim mińskim Dogil twierdził, że M.J. Aleksandrowicz dał się obrać posłem, gdyż chciał uniknąć rozprawy na podstawie dekretów Trybunału Głównego49. Na sejmiku interesów K.S. Radziwiłła pilnował sędzia grodzki lidzki Aleksander Michał Głębocki, który po zakończeniu obrad natychmiast wyjechał z relacją do podkanclerzego50. Prawdopodobnie w Lidzie doszło do porozumienia między fakcjami, a pojedynczy protest po prostu zlekceważono. W Wiłkomierzu szlachta zawczasu zareagowała na zbieżność terminów sejmiku przedsejmowego i reasumpcji Trybunału Głównego w Wilnie, którą planowano wesprzeć pospolitym ruszeniem. Jako okazję do rozwiązania problemu wykorzystano zgromadzenie się na sejmik elekcyjny na podsędkostwo, zwołany przez 46 AGAD, AR, dz. V, nr 14568, k. 1–2, Michał Ślizień do Karola Stanisława Radziwiłła, Równe Pole 8 V 1699 r.; Urzędnicy Wielkiego Księstwa Litewskiego. Spisy, t. 1, s. 274. 47 AGAD, AR, dz. V, nr 18703, k. 1, Krzysztof Zenowicz do Karola Stanisława Radziwiłła, Oszmiana 5 V 1699 r. 48 Ibid., nr 2122, k. 11, J. Chomicz do K.S. Radziwiłła, [Wilno] 11 VII 1699 r. Zawisza zamiast Szymkowicza jako posła wymienia Błusia (zapewne krajczego żmudzkiego Bogusława Leona), zob. Pamiętniki Krzysztofa Zawiszy, s. 203. 49 NHAB, Ф. 1727, воп. 1, спр. 50, k. 401–401v. Dogil udał się również na sejm, gdzie także próbował protestować przeciwko pełnieniu przez Aleksandrowicza funkcji posła, ale chyba bez skutku. 50 AGAD, AR, dz. V, nr 15730, k. 1–2, Władysław Szemiot do Karola Stanisława Radziwiłła, Białogruda 7 V 1699 r.; nr 88, k. 3, Michał Aleksandrowicz do tegoż, Lida 6 V 1699 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 38 Dzmitr y Wićko [198] wojewodę wileńskiego K.J. Sapiehę na 17 marca51. Na sejmiku szlachta pod przewodem starosty sądowego wiłkomierskiego i wojewody mścisławskiego Michała Kazimierza Dowmonta Siesickiego postanowiła przesunąć sejmik przedsejmowy na tydzień po dacie wyznaczonej przez uniwersał królewski. Zastanawiające może być to, że szlachta zmieniła nieustaloną jeszcze datę zebrania się na sejmik. Przesunięcie terminu, zdaniem sejmikujących, nie szkodziło prawu o sejmikach, gdyż uznano, że podstawa dla takiej decyzji jest poważna52. Stosując się do postanowienia, chorąży powiatowy Kazimierz Dowmont Siesicki wydał 6 kwietnia uniwersał, którym zobowiązał szlachtę wiłkomierską do stawienia się 2 maja pospolitym ruszeniem pod Wilnem53. Na sejmiku przedsejmowym mieli również złożyć relację z poselstwa do Augusta II posłowie powiatowi obrani na sejmiku gromnicznym – stolnik brzeski i podstarości sądowy wiłkomierski Jan Goryczewski oraz Władysław Michał Giedroyć54. Sejmik przedsejmowy, zdominowany jak zwykle przez sapieżyńców, odbył się w Wiłkomierzu 11 maja. Posłami na sejm obrano starostę mińskiego K.S. Zawiszę i pisarza ziemskiego wiłkomierskiego Stanisława Szołkowskiego. K.S. Zawisza twierdził, że umyślnie dał się wcześniej obrać pod protestacją na sejmiku smoleńskim, żeby uśpić czujność swoich adwersarzy, sam zaś przeniósł się do Wiłkomierza, gdzie sejmik miał się zebrać później55. W przygotowanej dla posłów instrukcji znalazły się następujące postulaty. W związku z zakończeniem wojny do Kamieńca Podolskiego miała być wprowadzona „ojczysta załoga”, natomiast wojsko saskie musiało opuścić kraj, jak obiecano w odpowiedzi posłom z sejmiku gromnicznego i teraz świeżo w instrukcji królewskiej, choć efektu jak dotąd nie było widać. Posłowie nie mieli przystępować do żadnego sejmowania, póki nie będzie „relegowana batalia niemiecka tam, skąd przyszła”, zadośćuczyniwszy uprzednio wszystkim pokrzywdzonym. Szlachta protestowała przeciwko decyzji rady brzeżańskiej z 1698 r. o pozostawieniu Sasów, ponieważ „żadne senatus consilium praw naszych gwałcić nie może”. Wstawiała się zwłaszcza za tzw. dobrami neuburskimi jako ziemskimi. Dalej wypowiadała się za tym, aby zrewidowawszy na sejmie pacta conventa Augusta II, utwierdzić je jednostajną zgodą. Przypominała też królowi obiecane na sejmie elekcyjnym miliony na wypłacenie żołdu wojsku litewskiemu. Następnie domagała się, żeby Jan Jerzy Przebędowski uczynił sprawozdanie, co za „miliony” i na kogo powydawano w powiatach (zapewne jeszcze w czasie bezkrólewia). 51 VUB, F. 7, nr 32/13909, k. 68, Uniwersał Kazimierza Jana Sapiehy składający 17 III 1699 r. w Wiłkomierzu sejmik na obranie podsędka, Grodno 14 II 1699 r. 52 Ibid., k. 73–75v, Laudum sejmiku wiłkomierskiego, 17 III 1699 r. Postanowienie oprócz dyrektora podpisali sędzia grodzki wiłkomierski Jan Ludwik Żardecki, podsędek wiłkomierski Konstanty Podlecki (obrany na sejmiku, tuż po nim zaczął się tytułować!), pisarz grodzki smoleński Aleksander Władysław Mroczek i inni (razem 37 osób). 53 Ibid., k. 76, Uniwersał Kazimierza Dowmont Siesickiego do powiatu wiłkomierskiego, 6 IV 1699 r. 54 Ibid., k. 80–80v, Uniwersał Jana Goryczewskiego i Władysława Michała Giedroycia do powiatu wiłkomierskiego na uczynienie relacji z poselstwa, 25 IV 1699 r. 55 Pamiętniki Krzysztofa Zawiszy, s. 67. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [199] Kampania przedsejmowa 1699 roku w Wielkim Księstwie Litewskim 39 Znalazł się w instrukcji m.in. zakaz powierzenia Żydom administracji podatków ekstraordynaryjnych. Szlachta zwracała również uwagę na zasługi wojewody mścisławskiego M.K. Dowmont Siesickiego, hetmana polnego litewskiego Józefa Bogusława Słuszki, wstawiała się za marszałkiem wiłkomierskim Janem Krzysztofem Pacem, któremu chorąży żmudzki Kazimierz Zaranek zajechał wójtostwo, oraz za podkanclerzym K.S. Radziwiłłem, któremu miano zwrócić sumy po ojcu przez uwolnienie od hiberny starostwa krzyczewskiego. Listę podpisujących się pod instrukcją otwierał marszałek wiłkomierski i podkomorzy litewski J.K. Pac, który zapewne był również marszałkiem sejmikowym. Obecni na sejmiku byli również powiatowi: chorąży Kazimierz Dowmont Siesicki, sędzia ziemski Andrzej Michał Szyrwiński, sędzia grodzki i stolnik piński Jan Ludwik Żardecki, podsędek Konstanty Podlecki i inni. Łącznie podpisało się 150 osób. W powiecie trockim instrukcję i listy do urzędników K.S. Radziwiłł przesłał na ręce ciwuna trockiego Michała Jana Szczuki56. Na sejmiku trockim, który odbył się w wyznaczonym terminie, dominowali republikanci. Posłami zostali podsędek Jan Stanisław Bokiej i pisarz grodzki Władysław Michał Turłaj. Część szlachty próbowała zablokować wybór Bokieja na posła, zarzucając mu niesądzenie roków przez wiele lat i w razie wyboru niemożność odbycia kolejnych roków, których terminy pokrywają się z sejmem. Rozjuszony podsędek zaczął walić obuchem o stół, a na koniec, jak zaznaczono w protestacji, „wybierając cegły z muru zamkowego zabijać nas tymże adhaerentom swoim, nic nam i całemu województwu nieznajomym, kazał”. Oskarżyciele szybko wygłosili protestację, musieli bowiem się ratować ucieczką, ale ścigano ich nawet po gospodach, wskutek czego „ledwo do koni dopadli” i na oklep wyjeżdżali z miasta. Protestacja została spisana w Trokach 7 maja, ale wobec nieprzyjęcia jej w grodzie trockim została oddana 4 czerwca do grodu wileńskiego. Podpisało się pod nią 27 osób z Andrzejem Podleskim, skarbnikiem nowogródzkim, i Janem Więckowiczem, podczaszym trockim, na czele. Żądając upomnienia się o swoją krzywdę na sejmie, protestujący postanowili wysłać do izby poselskiej Aleksandra Karola Sopoćkę, miecznika kowieńskiego, i Daniela Bohaterowicza, by uniemożliwili J.S. Bokiejowi sprawowanie funkcji poselskiej57. Druga grupa osób (z dodatkiem tylko niektórych z poprzedniej) spisała w Trokach również 7 maja inną protestację – przeciwko wniesieniu do instrukcji punktu z prośbą o zawieszenie wyroków otrzymanych przez Stanisława Karola Wołka, podstolego dorpackiego. Protestacja została zaniesiona do Trybunału Głównego Wielkiego Księstwa Litewskiego58. Co do treści instrukcji wiadomo również, że interesy K.S. Radziwiłła, o które starał się Michał Szczuka, zostały uwzględnione tylko częściowo: szlachta uznała za możliwe zwolnienie od hiberny jego starostwa 56 AGAD, AR, dz. V, nr 15653, k. 1, Michał Szczuka do Karola Stanisława Radziwiłła, Wilno 9 V 1699 r. 57 LVIA, SA, b. 4714, k. 802–803v, Oryginał protestacji; k. 801–801v, 804–805v, Akt w grodzie wileńskim. 58 Ibid., b. 215, k. 44–45v. Pod protestacją znajduje się 61 podpisów uczestników sejmiku. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 40 Dzmitr y Wićko [200] kamienieckiego, ale odmówiła uwolnienia krzyczewskiego59. Niekorzystny wpływ na sytuację w powiecie wywierał głośny proces między Bokiejami a Sapiehami o rozstrzelanie w 1697 r. Bogusława Bokieja, skazanego przez sąd wojskowy jako buntownika. Dekretem Trybunału Głównego, wydanym 7 IV 1699 r., K.J. Sapiehę i innych sprawców tego rozstrzelania skazano na infamię. Wywołało to gniew hetmana, na skutek czego pojawił się pozew do sądu sejmowego dla Jana Stanisława i Zygmunta Bokiejów, wydany na początku maja na wniosek wojewody wileńskiego K.J. Sapiehy, wojewody połockiego Dominika Michała Słuszki, kasztelana nowogródzkiego Stefana Eustachego Aleksandrowicza oraz kasztelanica mińskiego Stanisława Rusieckiego. K.J. Sapieha uważał, że nie musi zdawać sprawy z czynności swoich sądów hetmańskich przed Trybunałem60. Skomplikowana sytuacja polityczna nie sprzyjała spokojnemu obieraniu posłów w powiecie grodzieńskim. Szczególnie tu wrogie stosunki między republikantami a sapieżyńcami, poczynając od czasu ostatniego bezkrólewia, doprowadziły w początku 1699 r. do rozdwojenia sejmiku gromnicznego, a w kolejnych dniach – do obrania przez republikantów ze swojego grona powiatowych: marszałka, chorążego i sędziego ziemskiego, czego nie uznali sapieżyńcy (bo stało się to pod wartą saską), ale zaaprobował August II61. Przed rozpoczęciem sejmiku przedsejmowego 5 maja świeżo upieczony marszałek Jan Antoni Massalski kazał zamknąć bramę zamkową, zostawiwszy tylko furtę, którą „ludźmi postronnemi osadził”. Wtedy sapieżyńcy zebrali się w refektarzu klasztoru bernardyńskiego i postanowili wyprawić na zamek Jana Kazimierza Eysmonta, przy którym zgromadziło się „niemało szlachty”, zapraszając do jednostajnej zgody i wspólnego sejmikowania. Na zamku Eysmont prosił o głos, wzywając do wspólnych obrad, ale widząc, jak J.A. Massalski siada na miejscu dyrektora, próbował mu tego zabronić (nie uważając go za prawowitego marszałka). W odpowiedzi rzucili się w jego kierunku stronnicy i słudzy J.A. Massalskiego, i Eysmontowi nie pozostało nic innego jak opuścić sejmik, który sapieżyńcy uznali za zerwany. Republikanci natomiast byli innego zdania, chociaż przystąpili do obierania posłów dopiero nazajutrz (6 maja), zjechawszy ponownie na zamek. Napotkali przy tej okazji protest ze strony kilkudziesięciu szlachciców na czele z Hieronimem Nietupskim, których „mało na miejscu swego zgromadzenia przez sług swoich i inną gromadę nie rozsiekali przymierzając szabli do szyi, a potym w bramie przed fortą warty postronne [żołnierzy saskich – D.W.] oskoczywszy [ich mało] nie zabili i wszelkimi sposobami opprimowali”. Nie zważając na to, republikanci kontynuowali sejmik, obierając posłami marszałka J.A. Massalskiego ze stolnikiem mozyrskim Stanisławem Michałem Lipnickim. Wskutek ich 59 AGAD, AR, dz. V, nr 15653, k. 2, M. Szczuka do K.S. Radziwiłła, Wilno 9 V 1699 r. LVIA, SA, b. 384, k. 2035–2040v, Dekret Trybunału Głównego w sprawie B. Bokieja, 7 IV 1699 r.; AGAD, AR, dz. II, nr 1871, k. 1–3, Pozew [przeciwko – D.W.] Bokiejom [skierowany] przed sąd sejmowy, 1 V 1699 r.; B. Dyba, Sejm pacyfikacyjny, s. 130. 61 Зміцер Віцько, Супрацьстаянне палітычных груповак у Гарадзенскім павеце ў 1696– –1700 гг. (падчас грамадзянскай вайны ў ВКЛ), Гарадзенскі палімпсест. 2009, Гародня 2009, s. 209–210. 60 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [201] Kampania przedsejmowa 1699 roku w Wielkim Księstwie Litewskim 41 działań do sądu grodzkiego wileńskiego zaniesiono protestację, w której sapieżyńcy przyrzekli protestować również na sejmie, żeby nie dopuścić do udziału w nim niesłusznie obranych posłów. Protestację podpisali: podkomorzy grodzieński Krzysztof Micuta, pisarz ziemski grodzieński Kazimierz Aleksandrowicz, stolnik i podstarości grodzieński Olbrycht Chreptowicz, chorąży starodubowski Andrzej Chreptowicz i inni (łącznie złożono 67 podpisów)62. Sejmiki kowieński i upicki zostały odłożone na dwa tygodnie63 (nie można wykluczyć, że z tych samych powodów, co w Wiłkomierzu). Instrukcja dla powiatu kowieńskiego na polecenie K.S. Radziwiłła została przesłana na ręce podsędka Zygmunta Juszkiewicza. Na sejmiku zaakceptowano prywatne prośby podkanclerzego i włączono do instrukcji poselskiej. Posłami zostali powiatowi: pisarz grodzki Dominik Mikołaj Medeksza i krajczy Melchior (Malcher) Mikołaj Skorulski64. Szlachta powiatu upickiego obrała na posłów stolnika inflanckiego Wilhelma Fryderyka Bucholca, związanego z Sapiehami, oraz sędziego ziemskiego upickiego Stanisława Jerzego Marcinkiewicza, który utrzymywał ścisłe związki z republikantami65. Szczegóły wyboru w obydwu przypadkach nie są znane. W 1701 r. republikanci upiccy na czele z Puzynami oskarżali W.F. Bucholca w Trybunale Głównym m.in. o „uzurpowanie niesłusznie charakteru poselskiego”, więc prawdopodobnie chodziło o wydarzenia z 1699 r.66 Na Żmudzi pierwszy sejmik przedsejmowy został zerwany, nie wiadomo z jakiego powodu. Być może dlatego, że ekspedycja dotarła tu później, „krótkim terminem”. Doszło do wielkiej burdy, kiedy „mało jego mości ks. biskupa żmudzkiego [Jana Hieronima Kryszpina Kirszenszteina – D.W.] oknem nie wyrzuciła szlachta”67. O przebiegu powtórnego sejmiku chorąży żmudzki Kazimierz Zaranek Horbowski pisał do S.A. Szczuki: „[...] jakie aklamacyje były ratione wojska cudzoziemskiego, trudno wyrazić, że go tu dłużej cierpieć nie chcą, mnie posłem dla tego nie przyszło zostać”. Za przeszkodę K. Zarankowi posłużyły oskarżenia pod adresem republikantów o współpracę z królem w sprawie lokowania wojska saskiego. Chorążego zobowiązano, by był obecnym przy wyjściu Sasów i podniósł chorągiew generalną żmudzką. Wykazując zrozumienie, że do takiej decyzji rzeczywiście doprowadziły saskie rabunki, K. Zaranek niemniej jednak pisał dalej, iż 62 LVIA, SA, b. 4714, k. 812–815. U B. Dybasia jako poseł występuje stolnik mozyrski Hieronim Lipnicki (B. Dyba, Sejm pacyfikacyjny, s. 239), ale w omawianym okresie z takim urzędem znany jest tylko Stanisław Michał, syn marszałka mozyrskiego Stanisława Lipnickiego (Tadeusz Wasilewski, Lipnicki Stanisław, [in:] Polski słownik biograficzny (dalej cyt. PSB), t. 17, Wrocław 1972, s. 411). W 1699 r. Stanisław Michał Lipnicki był chorążym chorągwi pancernej podkanclerzego Radziwiłła (NHAB, КМФ-18, воп. 1, спр. 149, k. 363v, 347), w grodzieńskim miał królewszczyzny. 63 AGAD, AR, dz. V, nr 4816, k. 81, A. Gruszczyński do K.S. Radziwiłła, b.d. 64 Ibid., nr 6230, k. 1, Zygmunt Juszkiewicz do Karola Stanisława Radziwiłła, Kowno 15 V 1699 r.; nr 18206, k. 2, Mikołaj Zabieło do tegoż, Kowno 16 V 1699 r. (podkomorzy Zabieło prawdopodobnie był dyrektorem); ibid., APP, nr 163a, t. 29, k. 586. 65 B. Dyba, Sejm pacyfikacyjny, s. 240. 66 LVIA, SA, b. 389, k. 70. 67 APT, Kat. II, dz. XIII, nr 35, k. 149, z Wilna 9 V 1699 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 42 Dzmitr y Wićko [202] dokłada wszelkich starań, by powstrzymać szlachtę od pospolitego ruszenia, za co mu nawet grożono spiskiem68. Posłami na sejm od Żmudzi zostali ciwun twerski Leon Kazimierz Połubiński i starosta wilkiski Stefan Karol Grothuz, chociaż na pewno nie zdążyli przybyć do Warszawy na początek sejmu, a nawet nie było ich w chwili elekcji marszałka69. W wyznaczonym terminie zebrał się sejmik w Nowogródku. Dyrektorem został podkanclerzy litewski K.S. Radziwiłł, na posłów zaś obrano cześnika nowogródzkiego Stanisława Korsaka oraz stolnika mścisławskiego Cypriana Woynę Jasienieckiego. U S. Korsaka dzień wcześniej, przed wyjazdem na sejmik, K.S. Radziwiłł jadł obiad, tamże zebrało się do kilkuset szlachty, w asystencji której podkanclerzy wyjechał do Nowogródka. Nie ulega więc wątpliwości, że kandydatów na posłów wyznaczono wcześniej, w ścisłym porozumieniu z K.S. Radziwiłłem czy nawet na jego wniosek. Do napisania instrukcji na podstawie notowanych na sejmiku punktów uproszono podczaszego kaliskiego Stanisława Niezabitowskiego, ekonoma tzw. dóbr neuburskich, który pracował nad tym całą noc. Nazajutrz, 6 maja, szlachta zgodnie podpisała instrukcję i rozjechała się do domów70. Niestety, nie wiemy, jak zebrani ustosunkowali się do bieżących problemów politycznych, lecz możemy założyć, że treść instrukcji wypadła po myśli K.S. Radziwiłła. Ekspedycja do powiatu słonimskiego została przesłana na ręce podsędka Władysława Wołłowicza, który na miejscu zadecydował, kto jako poseł królewski ma stanąć z instrukcją na sejmiku (został nim znany tylko z nazwiska Okulicz). W wyznaczonym terminie w Słonimiu odbył się sejmik, na którym szlachta obrała na posłów marszałka powiatowego Michała Karola Haraburdę, który zwykle przewodniczył obradom, oraz Jana Floriana Bułhaka. Interesy podkanclerzego „włożono wyraźnie” do instrukcji71. W Witebsku dyrektorem sejmiku został wojewoda Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein. Posłami obrano sędziego ziemskiego witebskiego Teodora Łukomskiego i starostę płungiańskiego Kazimierza Franciszka Kryszpina Kirszenszteina, bratanka wojewody. Czynności sejmiku połączono z sejmikiem elekcyjnym na podsędkostwo (elekcja odbyła się prawdopodobnie nazajutrz, 6 maja, ale pod tą samą dyrekcją). Obrano czterech kandydatów, trzech z nich natychmiast zrezygnowało na rzecz podstolego witebskiego Bohdana Hieronima Starosielskie- 68 AGAD, APP, nr 163a, t. 28, k. 329–330, Kazimierz Zaranek do Stanisława Antoniego Szczuki, Bejsagoła 20 VI 1699 r. 69 B. Dyba, Sejm pacyfikacyjny, s. 240; Mirosław Nagielski, Połubiński Leon Kazimierz, [in:] PSB, t. 27, Warszawa–Kraków 1982, s. 369. 70 AGAD, AR, dz. VI, nr II-79, s. 33; Stanisław Niezabitowski, Dzienniki 1695–1700, wyd. Alojzy Sajkowski, Poznań 1998, s. 230, 232. 71 AGAD, AR, dz. V, nr 17993, k. 1, Władysław Wołłowicz do Karola Stanisława Radziwiłła, Słonim 6 V 1699 r. Zob. również: BCzart., rkp. 515, k. 73, Jan Florian Bułhak do Augusta II, memoriał b.d. Bułhak w rejestrze posłów Szczuki występuje rzekomo jako podstoli słonimski, ale był raczej tylko podstolicem (tak jest w aktach sądowych z tamtego roku). w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [203] Kampania przedsejmowa 1699 roku w Wielkim Księstwie Litewskim 43 go. A.K. Kryszpin Kirszensztein poprosił następnie K.S. Radziwiłła o przyłożenie pieczęci na przywileju dla nowo obranego72. Z sejmiku brzeskiego, który odbył się 5 maja, pod dyrekcją Piotra Galemskiego (Galimskiego), posłami na sejm zostali wybrani: podkomorzy brzeski Ludwik Konstanty Pociej i pisarz ziemski Rejnald Sadowski, dwa filary stronnictwa republikańskiego w powiecie. Zwraca jednak uwagę, że instrukcja została podpisana również przez sapieżyńców. Zaczyna się ona od podziękowania królowi głównie z powodu odzyskania Kamieńca Podolskiego. Pierwszy punkt natomiast odnosi się do wyprowadzenia wojska saskiego i powołania komisji do wynagrodzenia poszkodowanych. Następnie zobowiązano posłów, aby nie przystępowali do obrad, dopóki nie zobaczą w oryginale pacta conventa. W sprawie przywrócenia Elbląga nakazano stosować się do stanowiska „województw górniejszych”, nie wyłączając jednak możliwości rozstrzygnięcia konfliktu za pomocą wojny. Dalej szlachta przypominała królowi miliony obiecane jeszcze przed elekcją, przeznaczone na zapłatę wojsku litewskiemu i koronnemu, wypłacone zaś ostatecznie tylko temu ostatniemu. Ponieważ nie było wiadomo, jaka liczba wojska ma obowiązywać w czasie pokoju, szlachta brzeska wypowiadała się za tym, żeby zostawić go tyle, ile da się opłacać z podatków ekstraordynaryjnych. W następnym punkcie domagano się zakazu powoływania różnych komisji do rozgraniczenia województwa brzesko-litewskiego z województwami koronnymi (zarówno przez króla, jak i z ramienia urzędników państwowych), uznając za zgodne z prawem wyłącznie powołane przez sejm. Za powód posłużyły w tym przypadku działania S.A. Szczuki, który za pośrednictwem uproszonej u króla komisji oderwał od ekonomii brzeskiej klucz woiński i przyłączył do swoich dóbr (Radzynia) w województwie lubelskim. Następnie posłowie mieli się domagać wypłaty zaległego żołdu wojsku i hetmanom. Szlachta przypominała również poselstwo do Rzymu podkanclerzego litewskiego Michała Radziwiłła, odprawione na własny rachunek, i domagała się zwrotu poniesionych kosztów Karolowi Stanisławowi Radziwiłłowi przez przyznanie mu trzech dożywoci na starostwie krzyczewskim. Szlachta wstawiała się również za dobrami: stolnika brzeskiego Mikołaja Machwica, chorążego Dominika Szuyskiego, podczaszego Benedykta Buchowieckiego, sędziego grodzkiego Zygmunta Chrzanowskiego i innych, również brzeskich dominikanów, augustianów i bernardynek oraz kapituły łuckiej i duchowieństwa unickiego. Posłowie mieli domagać się unieważnienia podpisanego przez Augusta przywileju danego Serafionowi Połchowskiemu na episkopię białoruską (episkopia miała zachować wyłącznie unicki charakter). W instrukcji znalazły się również żądania: „koekwacji monety z pogranicznemi państwy” (ustalenia kursów), opisania kancelarii grodzkich na wzór polski, powrotu do Brześcia 80 dział sprowadzonych przez Moskwę do Hłuska, zmiany miar i wag obowiązujących w województwie z polskich na litewskie, powrotu z Wołynia zbiegłych poddanych, uwolnienia dóbr kościelnych od ciężarów wojskowych, które miały obowiązywać 72 AGAD, AR, dz. V, nr 7874, k. 1–2, Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein do Karola Stanisława Radziwiłła, Witebsk 6 V 1699 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 44 Dzmitr y Wićko [204] do czasu zakończenia wojny tureckiej, zakazu powoływania cudzoziemców na ekonomów dóbr stołowych, nadawania im indygenatów i inne (łącznie 49 punktów). Posłowie złożyli przysięgę, że nie będą tamować obrad sejmu prywatnymi interesami, nie będą się wiązać w żadne fakcje szkodzące Rzeczypospolitej i będą szczerze promować wszystkie punkty instrukcji, zwłaszcza pierwszy, o wyprowadzeniu wojska saskiego, nie przystępując do niczego, dopóki tak się nie stanie. Instrukcję podpisało 77 osób, w tym sędzia ziemski brzeski Krzysztof Grabowski, chorąży Dominik Jan Szuyski, podstoli i pisarz grodzki Franciszek Szuyski, cześnik i sędzia grodzki Zygmunt Benedykt Chrzanowski, kasztelanic miński Stanisław Rusiecki73. Znamienne, że w instrukcji uwzględniono interesy wszystkich stronnictw i fakcji, a kwestii spornych nie podnoszono. Na pierwszym miejscu umieszczono natomiast problem wojska saskiego. Chociaż nie atakowano króla wprost, to da się zaobserwować, że stawiano mu dość sztywne warunki. Szlachta brzeska nie ograniczyła się do wyborów posłów na sejm, obierając również posłów do króla i stanów Rzeczypospolitej (podstolego Jana Nesterowicza i miecznika Piotra Piekarskiego) ze skargami na uciemiężenie przez wojska saskie, z żądaniem sądu i wynagrodzenia szkód, prośbą o zachowanie donatariuszom posesji w dobrach ekonomii brzeskiej oraz zadaniem wstawienia się w interesie kasztelana wileńskiego Słuszki co do kontraktu na nią. August II odpowiedział, że już wyprowadza wojsko, i wydał w tym celu stosowne ordynanse; do rozsądzenia poczynionych krzywd na komisarza został wyznaczony starosta żmudzki Hrehory Ogiński; król zobowiązał się także zachować posesje w ekonomii brzeskiej oraz dotrzymać umowy zawartej z kasztelanem wileńskim74. Oczywiste jest, że takie żądania nie mogły królowi się podobać, chociaż w przededniu sejmu musiał na wszystko się godzić. Również nie wszyscy republikanci byli zadowoleni ze współpracy stronnictw w Brześciu, co widać w wypowiedzi K. Białłozora, który szczególnie narzekał na punkt o pozostawieniu Słuszki przy administracji ekonomią (co rzekomo było sprzeczne z laudum puzewickim). Białłozor dziwił się również, że na instrukcji podpisał się Ludwik Konstanty Pociej75. Sejmik brzeski został ostatecznie limitowany. Z powtórnego znowu wysłano posłów do stanów Rzeczypospolitej, uskarżając się na wojsko saskie rozłożone obozem pod Brześciem i czynione przezeń nadużycia (wspominano m.in. o zabiciu kapłana)76. 73 АВАК, т. IV, s. 59–70, Instrukcja szlachty brzeskiej posłom na sejm, 5 V 1699 r. Ibid., s. 294–295, Odpowiedź Augusta II na instrukcję posłom powiatu brzeskiego, 20 V 1699 r.; Lietuvos nacionalinė Martyno Mažvydo biblioteka, Vilnius, F. 130, b. 728, k. 99–100, toż samo. 75 AGAD, AR, dz. V, nr 694, k. 26–27, K. Białłozor do K.S. Radziwiłła, Warszawa 25 V 1699 r. 76 Ibid., APP, nr 134, k. 595, Odpowiedź izby poselskiej na instrukcję posłom powiatu brzeskiego, Warszawa 26 VII 1699 r.; APT, Kat. II, dz. XIII, nr 35, k. 299–301. Izba poselska po audiencji danej 23 lipca posłom brzeskim powołała deputację do doniesienia tego wszystkiego królowi. August II w odpowiedzi mógł tylko ubolewać, „że nie dzieje się według ordynansu jego, w którym jest surowość maszyrowania i wszelka modestia wyrażona”, jednakże zapewniał, że ma już wiadomość o ruszeniu się wojska „z tych tam krajów”. 74 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [205] Kampania przedsejmowa 1699 roku w Wielkim Księstwie Litewskim 45 W dniach 5–7 maja obradował sejmik przedsejmowy na zamku w Pińsku77. Dyrektorem obrano sędzica ziemskiego pińskiego Piotra Stanisława Godebskiego. Posłami zostali pisarz wielki litewski i kawaler maltański Michał Kazimierz Pac oraz wojski i podstarości sądowy piński Jan Filon Woronicz. Szlachta pińska domagała się, żeby z powiatu wyprowadzono lokowaną tam zgodnie z traktatem puzewickim (mimo protestów posłów powiatowych) piechotę wojska litewskiego lub przynajmniej rozłożono ją po wszystkich województwach i powiatach proporcjonalnie do płaconych podatków. Następnie zamieszczono żądanie wyprowadzenia z granic Rzeczypospolitej wojska saskiego. Szlachta chciała wyjąć z ksiąg grodu warszawskiego pacta conventa, twierdząc, że w drukowanych nie zamieszczono wszystkich podpisów. Ponieważ król obiecał w Grodnie laskę wielką litewską Januszowi Antoniemu Wiśniowieckiemu, szlachta żądała, aby deklaracja ta została zrealizowana na sejmie, obawiając się, by nie oddano jej domowi sapieżyńskiemu. Wracając do problemu piechoty, szlachta pińska domagała się jej całkowitego rozpuszczenia, ponieważ wojna z Turcją była zakończona, a w razie potrzeby – jej zdaniem – do obrony kraju wystarczyć miało pospolite ruszenie lub wyprawy powiatowe. Zamieszczono również żądanie utwierdzenia konstytucją sejmową postanowienia puzewickiego i ordynacji Trybunału Głównego Wielkiego Księstwa Litewskiego z 1698 r. Na końcu domagano się rozstawienia od Grodna do Pińska poczty. Posłowie nie mieli także pozwalać na żadne indygenaty, nadawane cudzoziemcom. Instrukcję oprócz dyrektora podpisali sędzia grodzki piński Michał Orzeszko, pisarz ziemski Samuel Michał Orda i inni (łącznie 57 osób)78. Posłowie złożyli również przysięgę, że nie będą czynić żadnych praktyk szkodzących religii i wolności, nie naruszą koekwacji, będą się domagać rewizji pacta conventa i nie wyrażą zgody na żadne nowe podatki79. Sejmik województwa mścisławskiego odbył się w wyznaczonym terminie pod dyrekcją Leona Kazimierza Ogińskiego, podstolego litewskiego i starosty sądowego mścisławskiego. Dyrektora obrano również posłem razem z wojskim mścisławskim Michałem Janem Kamieńskim (Kamińskim). Podstoli donosił K.S. Radziwiłłowi, że jego prośbę o uwolnienie starostw z podatków na poczet długu zaakceptowano i zlecono posłom do realizacji80. Na sejmiku przedsejmowym w Mozyrzu doszło do burdy. Sytuację komplikowała trwająca od kilku lat kłótnia o urzędy powiatowe. Kotowscy (sapieżyńcy), ry77 W laudum powiatowym, datowanym na 7 maja, zaznaczono, że szlachta na podstawie uniwersału królewskiego zebrała się na sejmik 5 maja, zob. NHAB, Ф. 1733, воп. 1, спр. 14, k. 1230. Zob. również: Akt delaty podatków ekstraordynaryjnych, podany przez poborców powiatowych komisarzom i sędziom fiskalnym na sejmiku 7 V 1699 r. (ibid., k. 1410). 78 Ibid., k. 1238–1241v, Instrukcja szlachty pińskiej posłom na sejm, aktykowana w grodzie pińskim 27 V 1699 r. 79 Ibid., k. 1235, Przysięga posłów, podpisana przez dyrektora i aktykowana w grodzie pińskim 26 V 1699 r. 80 Tadeusz Wasilewski, Ogiński Leon Kazimierz, [in:] PSB, t. 23, Wrocław–Warszawa–Kraków 1978, s. 617–618; B. Dyba, Sejm pacyfikacyjny, s. 245; AGAD, AR, dz. V, nr 10712, k. 3, Leon Kazimierz Ogiński do Karola Stanisława Radziwiłła, Mścisław 6 V 1699 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 46 Dzmitr y Wićko [206] walizując z Chaleckimi (republikantami) o starostwo grodowe mozyrskie, tłumili w sposób wręcz brutalny wszelkie wystąpienia stronników tych ostatnich. Według republikantów 5 maja sapieżyńcy na czele ze starostą Piotrem Karolem Kotowskim (republikanci odmawiali mu w tej godności, nazywając tylko podkomorzym) przybyli w otoczeniu strzelców do izby sejmikowej, gdzie przeforsowali obranie na dyrektora podsędka mozyrskiego Mikołaja Przyborę, mimo protestacji i zarzucanych mu banicji i infamii. Następnie Jan Piotrowski i Benedykt Bączalski ze strony republikantów wygłosili protestację contra totum actum sejmiku, zarzucając Kotowskim, że nie godzi się przyjeżdżać na sejmik ze strzelcami. Wtedy, wedle słów protestujących, starosta Kotowski, „jako wieczny infamibus, jmp. Mikołaja Piotrowskiego, syna starego jmp. Jana Piotrowskiego, tyrańsko niemiłosiernie kazał posiec, nie wiemy, jeżeli żyje, jmci p. Raja okrutnie zabito [...], inną szlachtę bito, kaleczono, mordowano przy wolnościach i koekwacyjej stawających, jako to protestanta jm. pana Jana Piotrowskiego crudelissime zbito”. Nie zważając na to, sapieżyńcy kontynuowali obrady, obierając na posłów wspomnianego starostę P.K. Kotowskiego z kasztelanicem kamienieckim Piotrem Potockim. Ten ostatni podobno nie miał nawet posesji w powiecie mozyrskim. Ponieważ gród mozyrski („przez panów Kotowskich zawojowany”) protestacji nie przyjął, prosząc o wstrzymanie się do czasu nadejścia pozwolenia od Augusta II, a droga do pobliskiego grodu rzeczyckiego była zamknięta przez rozstawionych przez Kotowskich kozaków, republikanci wysłali J. Piotrowskiego z B. Bączalskim do Mińska, jako do stolicy województwa, w celu złożenia tam protestacji. Stamtąd J. Piotrowski z oryginałem protestacji miał wyjechać na sejm do Warszawy, by nie dopuścić do udziału w nim posłów sapieżyńskich, a B. Bączalski udać się z wyjętą kopią do Trybunału Głównego do Wilna. Protestację podpisało tylko 10 osób z Teofilem Lenkiewiczem Ipohorskim, podczaszym mozyrskim, na czele. Czołowi zaś przedstawiciele republikantów mozyrskich nie byli świadkami wydarzeń, ponieważ wyjechali już wcześniej z protestacją do Trybunału, żeby nie dopuścić do udziału w nim deputatów sapieżyńskich obranych pod protestacją na sejmiku gromnicznym w lutym tegoż roku81. Sejmik rzeczycki, obradując podobno pod przewodem marszałka powiatowego Stanisława Michała Judyckiego (podpisał się na instrukcji jako pierwszy), obrał na posłów starostę rzeczyckiego Hieronima Kłokockiego i Konstantego Woynę Jasienieckiego82. Instrukcja dana posłom zachowała się częściowo – z 40 punktów pozostało tylko 19 ostatnich. Jej treść wskazuje na przychylne nastawienie miejscowej szlachty do republikantów. Szlachta rzeczycka wstawiała się za Michałem Chaleckim, któremu Kotowscy odjęli starostwo mozyrskie. Posłowie mieli upraszać króla o osądzenie tej sprawy w pierwszej kolejności. To samo tyczyło się zamordowania przez Kotowskich stolnika mozyrskiego Samuela Jeleńskiego. Szlachta prosiła również o wynagrodzenie szkód poczynionych przez chorągiew kozacką 81 NHAB, Ф. 1727, воп. 1, спр. 50, k. 340–343v. B. Dyba, Sejm pacyfikacyjny, s. 246 (Woyna Jasieniecki występuje tu jako chorąży rzeczycki, ale dostał chorąstwo dopiero 3 VIII 1699 r., zob. NHAB, КМФ-18, воп. 1, спр. 148, k. 113). 82 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [207] Kampania przedsejmowa 1699 roku w Wielkim Księstwie Litewskim 47 stolnika litewskiego Jerzego Stanisława Sapiehy w starostwach homelskim i propojskim. Podskarbi wielki litewski Benedykt Paweł Sapieha miał uczynić sprawozdanie w sprawie przychodów z dóbr ekonomicznych podczas bezkrólewia, które to pieniądze miały zostać przekazane do dyspozycji Rzeczypospolitej. Reszta zachowanych punktów dotyczyła: zwolnienia z konsystencji żołnierskich dóbr jezuitów bobrujskich; powrotu do powiatowej taryfy podymnego dóbr Turzec i Niemki Kazimierza Jana Sapiehy, niesłusznie zaprzysiężonych przez hetmana w powiecie orszańskim; wyznaczenia komisarzy do rozgraniczenia z państwem moskiewskim; poprawienia błędów w powiatowej taryfie hibernowej, powstałych za sprawą pułkownika generalnego M.K. Kociełła; wynagrodzenia szkód poczynionych przez wojsko saskie; wypłacenia długu skarbowego po kasztelanie nowogródzkim Mikołaju Judyckim marszałkowi Stanisławowi Judyckiemu; reasumowania dwóch konstytucji (o zbiegłych poddanych i o Żydach) oraz innych kwestii. Instrukcję po marszałku S. Judyckim podpisali pisarz ziemski rzeczycki Michał Stefan Rutski, pisarz grodzki Paweł Hieronim Przezdoma Kiełczewski, podstarości grodzki rzeczycki i cześnik czernihowski Stefan Antoni Skoryna, namiestnik i regent grodzki rzeczycki Bazyli Rafał Chodyka, miecznik Jan Skoryna, podczaszy Aleksander Chalecki, podkomorzyc Dominik Chalecki i inni (łącznie 55 podpisów)83. Z pozostałych sejmików litewskich, o przebiegu których wiemy niewiele, posłowali marszałek brasławski Kazimierz Władysław Biegański i sędzia ziemski brasławski Jarosz Aleksander Wawrzecki (posłowie brasławscy), chorąży połocki Krzysztof Benedykt Niemirowicz Szczyt i pisarz ziemski połocki Damian Rypiński (połoccy), kuchmistrz litewski Krzysztof Komorowski z wojskim wołkowyskim Hieronimem Kołłątajem (wołkowyscy), wojski orszański Mikołaj Stanisław Galimski (Galiński) z księciem (Kazimierzem Antonim lub Pawłem Karolem) Sanguszką (orszańscy), pisarz ziemski miński Marcin Kazimierz Wołodkowicz z podkomorzycem (raczej ze starszym – Kazimierzem) Druckim Horskim (mińscy)84. 83 NHAB, Ф. 1736, воп. 1, спр. 1, k. 298–299v. B. Dyba, Sejm pacyfikacyjny, s. 238–246; Pamiętniki Krzysztofa Zawiszy, s. 203–204; AGAD, APP, nr 163a, t. 29, k. 585–588; nr 134, k. 607–608 (rejestr posłów S. A. Szczuki); APT, Kat. II, dz. XIII, nr 35, k. 170–171, z Grodna, 20 V 1699 r. (lista posłów); AGAD, AR, dz. V, nr 4816, k. 80–81, A. Gruszczyński do K.S. Radziwiłła, b.d. i m.; Józef Wolff, Kniaziowie litewsko-ruscy od końca czternastego wieku, Warszawa 1895, s. 148 (sugeruje, że z mińskiego niezawodnie posłował Kazimierz Drucki Horski, ponieważ Michał Antoni, drugi syn podkomorzego mińskiego Teodora Karola, był na razie zbyt młody); Roman Marcinek, Sanguszko Kazimierz Antoni, [in:] PSB, t. 34, Wrocław 1993, s. 496 (przypuszcza, że posłem orszańskim był Kazimierz Antoni, starszy z braci); AGAD, AR, dz. V, nr 7053, K. Komorowski do K.S. Radziwiłła, 2 V 1699 r. (usprawiedliwia się przed podkanclerzym, że nie może wziąć udział w sejmiku, przypuszczalnie nowogródzkim, bo musi być na reasumpcji Trybunału Głównego w Wilnie; ale skoro został posłem z Wołkowyska, gdzie piastował urząd starosty sądowego, to albo nie pojechał do Wilna, albo sejmik wołkowyski odbył się później); LVIA, SA, b. 215, k. 144–145v; b. 383, k. 2074–2075v; b. 388, k. 1859v (Krzysztof Despot Zenowicz oskarża Kazimierza Jana Sapiehę, że jego ludzie z Ikaźni, Drui i Oświei, których przesadnie liczono na kilka tysięcy, sprowadzeni na sejmik połocki „na zatamowanie wolności i głosów szlacheckich”, zrabowali mu na rozkaz hetmana dobra Horodziec, Kamionka, Ulino i starostwo dzisieńskie, a za miesiąc również majętność Łużki, zastawioną mu przez samegoż wojewodę wileńskiego). 84 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 48 Dzmitr y Wićko [208] Do Księstwa Inflanckiego, związanego ściśle zarówno z Wielkim Księstwem Litewskim, jak i Koroną, wysłano dwie instrukcje – z kancelarii koronnej i litewskiej, z których ta ostatnia „ledwo mogła się mieścić”, ponieważ dotarła później. Na sejmiku dominowały wpływowe inflanckie rodziny Platerów i Borchów, których przedstawiciele przybyli w licznej asystencji. Tyszkowskiemu, agentowi podkanclerzego K.S. Radziwiłła, nie udało się z nimi porozumieć, nie na wiele się przydała także sprowadzona na sejmik dla większej wagi szlachta ze starostwa rzeżyckiego. Spór toczył się wokół różnych kwestii, jedną z nich była przyszła komisja do przekazania na wieczność dóbr lennych, powołanie której zależało od K.S. Radziwiłła, z powodu czego przywódcy szlachty inflanckiej z góry nie mieli do niej zaufania. Posłów na sejm obrano wówczas sześciu, chociaż zapewne nie wszyscy wzięli w nim udział. Tyszkowski twierdził, że zostało przy tym złamane prawo, ponieważ posłami obrano czterech Inflantczyków: podstolego smoleńskiego Jana Tyzenhauza, dwóch Platerów i Borcha (jednym z wymienionych Platerów był występujący w rejestrach Jan Andrzej, starosta dyneburski). Posłowie upierali się, że skoro mają dobra również w Koronie i na Litwie, to znaczy, że są obywatelami różnych części Rzeczypospolitej, ale jednocześnie obawiali się, by tej kwestii nie podniesiono na początku sejmu. Tyszkowski zaś nadmienił K.S. Radziwiłłowi, że ma on „sto sposobów do nakłonienia” posłów w odwecie za ich nieugiętość85. Poza tym jako posłowie znani są podkomorzy inflancki Władysław Stanisław Sokołowski i ciwun retowski Adam Szołkowski. Podczas rugów sejmowych K.S. Radziwiłł zakwestionował wybór na posłów Platerów. W wykazach K.S. Zawiszy i S.A. Szczuki występują tylko czterej posłowie inflanccy obecni na sejmie: Jan Andrzej Plater, Władysław Sokołowski, Tyzenhauz i Szołkowski86. Oznacza to, że dwóch Inflantczyków obranych ponad limit (Plater i Borch) nie wzięło udziału w obradach. Można stwierdzić, że republikanci odnieśli na Litwie zwycięstwo. Stronnictwo uzyskało poparcie sejmików: trockiego (chociaż z protestami), grodzieńskiego (ale z protestami i nadużyciami), brzeskiego, pińskiego, witebskiego, rzeczyckiego, prawdopodobnie też wołkowyskiego i połockiego. Natomiast do sapieżyńskich należy zaliczyć sejmiki wiłkomierski, smoleński (ale z protestami i częściowo zerwany), mozyrski (ale z protestami i nadużyciami), zapewne również słonimski i kowieński. Moglibyśmy do tego grona doliczyć również sejmik wileński (o nastawieniu tradycyjnie sapieżyńskim), gdyby go nie zerwano. Natomiast na zerwanym sejmiku powiatu oszmiańskiego można było zaobserwować silną pozycję zarówno Sapiehów, jak i republikantów. Warto odnotować, że w ogóle nie udało się kon85 AGAD, AR, dz. V, nr 16706, k. 1–3, Stanisław (Jan?) Tyszkowski do Karola Stanisława Radziwiłła, Szyszowa 27 V 1699 r. (Tyzenhauz został tu określony błędnie jako cześnik smoleński). 86 B. Dyba, Sejm pacyfikacyjny, s. 246; Andrzej Rachuba, Sokołowski Władysław Stanisław, [in:] PSB, t. 40, Warszawa–Kraków 2000–2001, s. 206; Pamiętniki Krzysztofa Zawiszy, s. 204. Szczuka co prawda wymienia tylko trzech posłów, pomijając Tyzenhauza: AGAD, APP, nr 134, k. 607. Ale ten ostatni spóźnił się na sejm przez Sasów grasujących w jego dobrach: AGAD, AR, dz. V, nr 16720, k. 1, Jan Tyzenhauz do Jana Jerzego Przebędowskiego, Wilno 12 VII 1699 r. Zob. również: ibid., APP, nr 134, k. 609 („Obiectiones” – lista posłów, których wybór zakwestionowano). w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [209] Kampania przedsejmowa 1699 roku w Wielkim Księstwie Litewskim 49 kludować w pierwszym podejściu wielu sejmików (i to prawdopodobnie nie tylko przeanalizowane wyżej przypadki)87, następnie jednak dzięki ponownemu zebraniu się, gdzie indziej dzięki kompromisowi, starano się, aby ten czy inny powiat nie został bez posłów – z różnym jednak powodzeniem. Wśród sejmików, w przypadku których można mówić o równowadze sił, możemy wymienić starodubowski, lidzki, a prawdopodobnie również upicki, żmudzki, mścisławski i brasławski. Do stronników republikańskich lub aspirujących do tego grona należy zaliczyć następujących posłów: Narbuta (posła lidzkiego), Biegańskiego (brasławskiego), Bokieja i Turłaja (trockich), Massalskiego i Lipnickiego (grodzieńskich), Marcinkiewicza (upickiego), Komorowskiego (wołkowyskiego), Sadowskiego i Pocieja (brzeskich), Woronicza (pińskiego), Łukomskiego i Kryszpina (witebskich), Ogińskiego (mścisławskiego), Bispinga (starodubowskiego), prawdopodobnie również Szczyta i Rypińskiego (połockich) oraz niektórych spośród posłów rzeczyckich i żmudzkich. Korsak i Woyna Jasieniecki, posłowie nowogródzcy, reprezentowali prawdopodobnie interesy podkanclerzego K.S. Radziwiłła. Z tym ostatnim luźno związani byli również posłowie Lipnicki (grodzieński) i Szczyt (połocki), którzy w tym momencie działali raczej jako stronnicy republikantów. Książę Sanguszko, poseł orszański, był związany tak z K.S. Radziwiłłem (przez siostrę Annę Katarzynę, żonę podkanclerzego), jak i z Sapiehami (podskarbi wielki i hetman wielki byli jego wujami). Istnieją spore trudności z wyodrębnieniem z grona posłów litewskich stronników sapieżyńskich, ponieważ ci ostatni w owym okresie zaczynają opuszczać Sapiehów, ale w licznych przypadkach czynią to tylko pozornie. Do stronników sapieżyńskich bez zastrzeżeń należy zaliczyć Zawiszę i Szołkowskiego (posłów wiłkomierskich), Kotowskiego i Potockiego (mozyrskich), Aleksandrowicza (lidzkiego), Bucholca (upickiego) i Gosiewskiego (smoleńskiego). Wśród osób, o których wiadomo, że utrzymywały ścisłe stosunki z Sapiehami, znajdujemy Wawrzeckiego (posła brasławskiego), Haraburdę (słonimskiego), Paca (pińskiego), Wołodkowicza (mińskiego), Kamieńskiego (mścisławskiego). Do tegoż grona możemy zaliczyć także Sołtana (starodubowskiego, ze względu na walkę rodziny o urzędy powiatowe z republikantami), zapewne też Medekszę i Skorulskiego (kowieńskich). Posłów o nastawieniu sapieżyńskim odnajdujemy wśród przedstawicieli szlachty inflanckiej, jak np. Tyzenhauz; ścisłe związki z Sapiehami utrzymywali również Platerowie. Kilka osób ściśle związanych ze stronnictwami litewskimi znalazło się w gronie posłów koronnych. Do republikantów należy zaliczyć chorążego i posła czernihowskiego Łukasza Horodeńskiego, zrywacza sejmu konwokacyjnego 1696 r., pełniącego przez wiele lat służbę w wojsku litewskim. Z województw koronnych 87 AGAD, AR, dz. V, nr 694, k. 24, K. Białłozor do K.S. Radziwiłła, Warszawa 25 V 1699 r. („Doszły tu listy przez umyślnych od jm. ks. biskupa wileńskiego, starosty żmudzkiego, wojewody mścisławskiego, kasztelana witebskiego do JKM, oznajmując, co się na Trybunale i sejmikach stało. Proszą o uniwersały na zerwane sejmiki, które Pan z wielką trudnością wydaje, bo dnia onegdajszego proszącemu od Płocka jmp. wojewodzie płockiemu denegavit. Obaczemy tedy, jeżeli ad supplicationem tych podpisze [...], bo póki zapieczętowane będą i tam dojdą, już się sejm zacznie”). w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 50 Dzmitr y Wićko [210] posłowali książęta Wiśniowieccy, którzy dużo wcześniej przyłączyli się do ruchu republikańskiego: podczaszy litewski i starosta piński Janusz Antoni (z wołyńskiego) i Michał Serwacy (z podolskiego, gdzie był dyrektorem88). Z posłów koronnych sprzyjających Sapiehom wyróżniają się podlascy, zwłaszcza chorąży i poseł bielski Wacław Jaruzelski (Jeruzalski)89. Poparcie Podlasian Sapiehowie zawdzięczali głównie wpływom starosty brańskiego i bielskiego, a od 1699 r. wojewody podlaskiego Stefana Mikołaja Branickiego, zięcia hetmana wielkiego litewskiego. Sytuacja niewiele się zmieniła po odprawionych 6–8 lipca rugach sejmowych. Pierwszego dnia wyrugowano posłów grodzieńskich, republikantów Massalskiego i Lipnickiego, którym zarzucono, że obrani są per armata i nie dopuścili wszystkich na sejmik (uznano przecież, że obradował pod wartą saską). Nazajutrz starosta augustowski Jerzy Zembocki zażądał wyrugowania posła pińskiego Paca, okazując otrzymane na niego w Trybunale kondemnaty. Kawaler maltański jednak się utrzymał, okazawszy na wszystko kasacje i glejty. Najtrudniejsza, zdaniem obserwatorów, była sprawa posłów mozyrskich, sapieżyńców Kotowskiego i Potockiego. Bracia Jeleńscy i ich siostrzeniec Antoni Oskierka oskarżali Kotowskiego o własnoręczne zabicie stolnika mozyrskiego Samuela Jeleńskiego podczas sejmiku gromnicznego w 1696 r., również o tamowanie głosu szlachcie i inne nadużycia. Starosta mozyrski prosił o odłożenie sprawy, obiecując przedstawić dowody, że zabił Jeleńskiego w obronie własnego życia. Następnego dnia Kotowski przedstawił otrzymany niedawno glejt przeciwko banicji w tej sprawie, ale szczegóły popełnionego morderstwa tak przeraziły obecnych, że kiedy przyszło do głosowania, starosta zebrał tylko 14 kresek, podanych zaś na wyrugowanie okazało się 6690. Jest wzmianka, że nie utrzymał się również Gosiewski, poseł smoleński91. Znamienne, że ówcześni obserwatorzy podkreślali fakt, że wszyscy wyrugowani pochodzili z Litwy92. Świadczy to o napięciu panującym w stosunkach wewnętrznych na Litwie, mimo trwającego zawieszenia broni. Rozmowy o „gruntownej zgodzie”, rozpoczęte przed sejmikami, potrwały niedługo. Już 12 czerwca ekonom grodzieński Zygmunt Stryjeński pisał do brata, że na ostatnim sejmiku (przypuszczalnie chodzi o wileński powtórny) znowu nastąpiło poróżnienie między wojewodą wileńskim 88 Ibid., k. 26, tenże do tegoż, Warszawa 25 V 1699 r. („Wiśniowiecki starszy był na sejmiku woluńskim [wołyńskim – D.W.], stara się być posłem, a jeżeliby zerwano, otrzymał u Króla JM uniwersał na zerwany czernihowski. Książę jm. młodszy na sejmiku podolskim był dyrektorem, odłozyli do Kamieńca i ztamtąd posłów mają przysłać”). Sejmik podolski limitowano na 25 maja, zob. APT, Kat. II, dz. XIII, nr 35, k. 163, z Warszawy, 15 V 1699 r. 89 B. Dyba. Sejm pacyfikacyjny, s. 241–246. 90 Ibid., s. 239, 246; APT, Kat. II, dz. XIII, nr 35, k. 277–279; AGAD, APP, nr 134, k. 609 („Obiectiones”). Zob. również: NHAB, КМФ-18, воп. 1, спр. 149, k. 466–466v, Glejt Augusta II wydany staroście mozyrskiemu Piotrowi Kotowskiemu 21 III 1699 r. 91 Львівська наукова бібліотека ім. В. Стефаника НАН України, Ф. 5, оп. II, спр. 1969, k. 3, Jan Woronicz do Jana Radziwiłła, Warszawa 9 VII 1699 r. 92 Ibid. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [211] Kampania przedsejmowa 1699 roku w Wielkim Księstwie Litewskim 51 Sapiehą a biskupem Brzostowskim, z czego nie omieszkali skorzystać podżegacze z obu stron93. Nie należy jednak sytuacji dramatyzować, bo nie obserwujemy tym razem większego zaognienia, chociaż nie ulega wątpliwości, że stosunki nadal pozostawały trudne. Warto natomiast podkreślić, że w kilku miejscach doszło do współpracy między fakcjami, jak w Brześciu, prawdopodobnie też w Lidzie, kompromisem skończono spory na sejmiku starodubowskim, a być może również na brasławskim, upickim i mścisławskim, gdzie na posłów obierano osoby związane z różnymi stronnictwami. Zerwanie kilku sejmików, co mogłoby świadczyć o zaognieniu stosunków, w rzeczywistości spowodowały toczące się tam spory między fakcjami o urzędy powiatowe (Grodno, Oszmiana, Mozyrz), a w przypadku smoleńskiego (i podobno wileńskiego), jeśli wierzyć Zawiszy, również o urzędy centralne. Jak o tym świadczą wydarzenia na Żmudzi, pozycji republikantów zaszkodziła współpraca z dworem w sprawie rozlokowania wojska saskiego, a uświadomienie sobie tego faktu wpłynęło na stanowczość ich przywódców. Z jednej strony zdawano chyba sobie sprawę, że bez takiej współpracy nie dano by rady Sapiehom w końcu zeszłego roku, z drugiej zaś ogółu szlachty luźno związanej z różnymi fakcjami chyba to zanadto nie obchodziło, bardziej bowiem niepokoiła ją obecność Sasów i czynione przez nich nadużycia. Dojście większej części sejmików litewskich i względny sukces kampanii przedsejmowej tłumaczą się również brakiem aktualnych powodów do atakowania Sapiehów po ich formalnym ukorzeniu się pod Puzewiczami i rozwiązaniu wojska, ale w nie mniejszym stopniu również zainteresowaniem czołowych przedstawicieli różnych stronnictw rozdaniem wakansówna sejmie przez króla zgodnie z jego deklaracjami. 93 AGAD, APP, nr 163a, t. 26, k. 930, Zygmunt Stryjeński do skarbnika łomżyńskiego, Grodno 12 VI 1699 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 52 Dzmitr y Wićko [212] DIE VORBEREITUNGSKAMPAGNE VOR DEM SEJM VON 1699 IM GROSSFÜRSTENTUM LITAUEN Zusammenfassung Schlüsselbegriffe: Landtage, Abgeordnete, Reichstagsexpedition, Protestnote, Abgeordneteninstruktion, litauischer Bürgerkrieg, Sapieha, litauische Republikanten Im Artikel werden die Vorbereitungen für den Reichstag besprochen: die Vorbereitung der Reichstagsexpedition durch die Kanzlei, die Einberufung der Vorbereitungslandtage im Großfürstentum Litauen (einschließlich Polnisch-Livlands), ihr Verlauf und die Ergebnisse der Wahlen mit den Ergebnissen der Mandatsprüfungen. Im Mittelpunkt stehen aber die Kämpfe der politischen Parteiungen um die Wahlen in Litauen. Die Vorbereitungskampagne für den Reichstag 1699 fand unter schwierigen Bedingungen statt – nach dem Ende 1698 geschlossenen Waffenstillstand in dem in Litauen andauernden Bürgerkrieg zwischen den Sapiehas und den Republikanten. In diesem Zusammenhang weckte das Ringen im Vorfeld des Reichstags Befürchtungen vor einer Verschärfung der Lage. Dazu kam es nicht, auch wenn einige Landtage zerrissen wurden. Für das Scheitern der Landtage waren lokale Konflikte um Kreisämter (Landtage: Grodno, Aschmjany, Mazyr) und in einigen Fällen – auch um zentrale Ämter (Landtage: Wilna und Smolensk) verantwortlich. Andere Fragen, welche zuvor zu Konflikten zwischen den Sapiehas und den Republikanten geführt hatten, wurden entweder nicht angesprochen, oder man formulierte die Ansprüche nicht in allzu heftigen Worten. Bemerkenswert ist, dass an einigen Orten (besonders in Brest) die Parteiungen zusammenarbeiteten und Kompromisslösungen fanden, wenn Vertreter unterschiedlicher Gruppierungen zu Abgeordneten gewählt wurden. Man erklärt sich dies mit der Rückkehr der damaligen öffentlichen Meinung zur Frage des Abzugs der Sachsen, dem Mangel an einem wirklichen Grund zu einem Angriff auf die Sapiehas und dem Interesse führender Vertreter der verschiedenen Parteiungen an der Verleihung von Vakanzen durch den König während des Reichstags. Formell errungen die Republikanten in Litauen einen Sieg, doch ihre Position wurde durch die Unzufriedenheit des Adels über ihre Zusammenarbeit mit dem Hof in der Frage der Stationierungder sächsischen Truppen geschwächt. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [213] Kampania przedsejmowa 1699 roku w Wielkim Księstwie Litewskim 53 THE PRESEYM CAMPAIGN OF 1699 IN THE GRAND DUCHY OF LITHUANIA Summary Key words: sejmiks, envoys, the seym expedition, protestation, the envoy’s instruction, the civil war in Lithuania, the Sapiehas, the Lithuanian republicans The article addresses the questions connected with the preparation to the sejm, which included: the preparation of the sejm expedition by the chancery, the convocation of the pre-sejm sejmiks in the Grand Duchy of Lithuania (also in Livonia), their course and the results of voting including the so called sejm evictions (Polish: rugi sejmowe). The articles focuses on the struggle between political parties before the general election in Lithuania. The pre-sejm campaign of 1699 was to be held in difficult political conditions – after the armistice concluded at the end of 1698 in Lithuania in the civil war between the Sapiehas and republicans. The fight prior to the sejm arose fears that the situation should aggravate again, which eventually did not happen despite the fact that a few sejmiks had been broken up. The reasons for the break-ups included local conflicts concerning county positions (the Hrodna, Ashmyany, Mazyr sejmiks) and central positions (the Vilnius and Smolensk sejmiks). As far as other controversial issues were concerned in the conflict between the Sapiehas and the republicans, they were neither raised nor expressed sharply. It should be noted that in a few places, especially in Brest, the cooperation between factions occurred which resulted in compromises when representatives of various parties were elected envoys. The cause of this was the fact of leading out the Saxons, lack of reasons to attack the Sapiehas and the interest in distributing vacant seats in the seym to main representatives of various royal political parties. Formally, republicans won in Lithuania, but their positions was weakened as the nobility (szlachta) was dissatisfied with their cooperation with the court with respect to the locating of the Saxon army. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l ZAPISKI HISTORYCZNE — TOM Zeszyt 2 LXXIX — ROK 2014 TOMASZ KRZEMIŃSKI (Toruń) K-BROT, MARMOLADA I ZIEMNIAKI POŻYWIENIE MIESZKAŃCÓW PRUS ZACHODNICH W CZASIE PIERWSZEJ WOJNY ŚWIATOWEJ Słowa kluczowe: wojna 1914–1918, życie codzienne, Pomorze Nadwiślańskie, braki materiałowe, przemiany żywieniowe, głód, przestępczość „Jedną z najkonieczniejszych potrzeb człowieka jest pożywienie. Bez jedzenia nikt obejść się nie może. Od tego czem się odżywiamy, zależą zdrowie i siły nasze. Przyrządzanie zatem i staranie się o dobre i zdrowe potrawy jest ważnym obowiązkiem każdej gospodyni domu” – tymi słowy zwracały się do szerokiego kręgu czytelników autorki książki kucharskiej wydanej w 1915 r. nakładem Wydawnictwa Wiktora Kulerskiego w Grudziądzu1. Dzieło ułożone na podstawie przepisów nadsyłanych do redakcji „Gazety Grudziądzkiej” odzwierciedla powszechne przyzwyczajenia kulinarne ludności pomorskiej pierwszych dziesięcioleci XX w. Adresatem Nauki gotowania do użytku ludu polskiego był, jak wskazano w przedmowie, „stan robotniczy”, grupa ludności żyjąca z pracy własnych rąk i niezaliczająca się do warstw zamożnych. Mimo to prezentowane w niej przepisy kulinarne wskazywały na, wprawdzie niezbyt wyrafinowane, ale z pewnością pełne urozmaicenia nawyki żywieniowe. Propozycje potraw nadesłane na konkurs przez doświadczone gospodynie z terenu Pomorza i ziemi chełmińskiej charakteryzowały się bogactwem dań z mięsa, mnogością jarzyn oraz dbałością o świeżość produktów. Ukształtowane przez dziesięciolecia przyzwyczajenia będące pochodną stabilnej politycznie i ekonomicznie epoki wilhelmińskiej uległy zasadniczej odmianie po wybuchu wojny światowej. Wysiłek wojenny Rzeszy determinował bowiem wiele zjawisk, które w sposób bezpośredni wpływały także na styl życia ludności peryferyjnie położonego Pomorza. Wojna pochłaniała wielkie ilości podstawowych artykułów pierwszej potrzeby, niezbędnych do codziennego funkcjonowania wielomilionowej armii. Wyżywienie żołnierzy odbywało się kosztem ludności cywilnej, 1 Maria Reszelska, Stanisława Mittmann, Stefania Królikowska, Nauka gotowania do użytku ludu polskiego, Grudziądz 1915, s. 3. Zob. też najnowszą reedycję tej książki kucharskiej: eidem, Nauka gotowania do użytku ludu polskiego, oprac. Jarosław Dumanowski, Maciej J. Mazurkiewicz, Grudziądz 2012. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 56 To m a s z K r z e m i ń s k i [216] co powodowało konieczność ograniczenia konsumpcji, zastąpienie deficytowych produktów innymi środkami i zaangażowania państwa w dystrybucję dóbr2. Okoliczności związane z wybuchem wojny i następujące po nim wypadki militarne roznieciły wśród ludności pomorskiej poczucie zagrożenia podstaw egzystencji. Powszechnym zjawiskiem okazał się lęk przed głodem. Z końcem lipca 1914 r. (gdy eskalacja tarć dyplomatycznych sięgnęła szczytu) ze sklepów zniknęły mąka, sól, czekolada itp. Stopniowo wykupywano też inne produkty żywnościowe. Spowodowało to natychmiastową spekulacyjną zwyżkę cen żywności. Wykup towarów przybierał niejednokrotnie postać panicznego pędu w celu wyzbycia się gotówki i zrobienia jak największych zapasów. „Moja zapobiegliwa matka [...] po ogłoszeniu mobilizacji zakupiła za wszystkie posiadane pieniądze 5 kg cukru, 10 dużych chlebów i 15 kg mąki” – wspominał letnie dni 1914 r. mieszkaniec Czerska Konstanty Bączkowski3. W celu zapobieżenia negatywnym zjawiskom spekulacji władze, w momencie ogłoszenia przewidzianego konstytucją pruską stanu oblężenia, wprowadziły szczegółową listę cen maksymalnych na najważniejsze produkty pierwszej potrzeby. Ogólnoniemieckim zarządzeniem Rady Związkowej zniesiono na terenie Rzeszy wolny handel zbożem, a na terenie prowincji administracyjnie wyznaczono ceny maksymalne m.in. na ziemniaki, chleb żytni, mąkę, mleko, mięso i sól4. Skuteczność tego typu regulacji okazała się niewielka. W pierwszym miesiącu konfliktu w Toruniu musiano zmieniać urzędowy taryfikator aż trzykrotnie5. Przymus regulacyjny objął cały handel detaliczny. Zmuszono zatem kupców, sklepikarzy, a nawet przekupki na targach do obniżania wywindowanych cen6. Działania te okazały się w dużej mierze martwym i trudnym do wyegzekwowania przepisem. W obrocie handlowym coraz trudniej było znaleźć pełnowartościowe produkty o wyznaczonej urzędowo wartości, choć za ukrywanie towarów i spekulację groziły dotkliwe kary. Pierwsze doniesienia o tego typu wykroczeniach pojawiły się już we wrześniu 1914 r. Z biegiem czasu ogłoszenia stały się trwałym elementem polityki informacyjnej władz, które dążyły do publicznego piętnowania nieuczciwych kupców7. Uporczywe trzymanie się narzuconych odgórnie cen wraz 2 Gerald D. Feldman, Armee, Industrie und Arbeiterschaft in Deutschland 1914 bis 1918, Berlin– –Bonn 1985, s. 94–107; Hans-Peter Ullmann, Kriegswirtschaft, [in:] Enzyklopädie Erster Weltkrieg, hrsg. v. Gerhard Hirschfeld, Gerd Krumeich, Irina Renz in Verbindung mit Markus Pöhlmann, Paderborn–München–Wien–Zürich 2009, s. 222–232; Wielka wojna 1914–1918. Na podstawie najnowszych źródeł, oprac. Jan Dbrowski, cz. 2, Warszawa 1937, s. 8–9. 3 Konstanty Bczkowski, „Na ścieżce pokoju i wojny. Wspomnienia refleksje, komentarze” (Biblioteka Gdańska PAN (dalej cyt. BG PAN), sygn. Ms. 5590/1), k. 37. 4 Paweł Kosiski, Prusy Zachodnie 1914 – Pomorze 1920. Ludność regionu wobec przemian politycznych okresu I wojny światowej, Warszawa 2002, s. 52. 5 Trzecia urzędowa lista cen miasta Torunia, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 179 z 29 VIII 1914 r. 6 [Auch gegen den Nahrungsmittelwucher], Danziger Zeitung. General-Anzeiger für Danzig sowie die nordöstlichen Provinzen, nr 360 z 4 VIII 1914 r. (wydanie wieczorne). 7 Wykroczenia przeciwko urzędowej liście cen, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 190 z 11 IX 1914 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [217] K-Brot, marmolada i ziemniaki. Pożywienie mieszkańców Prus Zachodnich... 57 z narastającym popytem na wszelkie towary powodowały zastój handlu oraz nieopłacalność produkcji rzemieślniczej, natomiast ich dostosowywanie do wymagań rynku godziło w samą ich zasadność8. We wrześniu 1915 r. w proteście przeciwko temu zjawisku wystąpili m.in. rzeźnicy w Brodnicy. Z powodu zaniechania uboju świń i obróbki żywca w mieście zabrakło świeżego mięsa i „okrasiwa”. Sytuacja ta spowodowała działania rady miejskiej, która rozpoczęła zabiegi u władz zwierzchnich o bardziej realne określenie wartości mięsa wieprzowego, co też uczyniono9. Z czasem ceny maksymalne stawały się coraz bardziej oddalone od rzeczywistości rynkowej. Pod koniec października 1917 r. urzędowa cena gęsi w Toruniu wynosiła 17 marek, czarny rynek żądał jednak za takiego samego ptaka czterokrotnie więcej (dla porównania wysokość miesięcznej zapomogi wypłacanej żonie służącego w armii wynosiła wówczas 20 marek)10. Pod koniec wojny ceny urzędowe były w znacznej mierze fikcją, gdyż w oficjalnym obrocie towarowym znajdowało się już niewiele towarów. Półki sklepowe świeciły pustkami, a targi i jarmarki – jak często donosiła prasa – nie wskazywały zbytniego ożywienia11. Drożyzna wszelkich artykułów, a przede wszystkim pożywienia, była jednym z najbardziej dotkliwych dla ludności pomorskiej ciężarów całego okresu wojny. Machina militarna Rzeszy z każdym kolejnym tygodniem konfliktu pochłaniała coraz większe ilości produktów żywnościowych. Wojna bowiem nie skończyła się, jak entuzjastycznie zapewniał cesarz: „nim spadną liście”. Pogłębiająca się mizeria aprowizacyjna dobitnie przeczyła także forsowanej przez propagandę wojenną tezie o samowystarczalności Niemiec wzbogaconych o zdobyte przez Rzeszę i ich sojuszników terytoria12. Już 3 IX 1914 r. weszło w życie rozporządzenie Rady Związkowej o obowiązkowej produkcji nowego typu chleba. W celu oszczędnego gospodarowania mąką pszenną ograniczono w nim jej zawartość do 85%. Pożywność pieczywa gwarantować miały dodatki: mąka żytnia (10%) oraz mąka ziemniaczana (5%). Tzw. Kriegsbrot miał zostać zaopatrzony w specjalną etykietę z umieszczoną na niej literą „K”13. K-Brot – jak powszechnie nazywano ten typ pieczywa – stał się od tego czasu stałym składnikiem posiłków w czasie 8 Kazimierz Wajda, Gospodarka wojenna Prus Zachodnich (1914–1918), [in:] Społeczeństwo polskie na ziemiach pod panowaniem pruskim w okresie I wojny światowej (1914–1918), red. Mieczysław Wojciechowski, Toruń 1996, s. 39. 9 [Ponieważ z powodu niezabijania świń], Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 225 z 1 X 1915 r.; [Po znacznem podwyższeniu ceny za mięso wieprzowe i słoninę], ibid., nr 231 z 8 X 1915 r. 10 Najwyższe ceny na gęsi, ibid., nr 250 z 30 X 1917 r. Państwowe zapomogi były wypłacane żonom i należne dzieciom walczących na froncie (miesięcznie było to 12, od listopada 1915 r. – 15, a pod koniec wojny 30 marek dla żony i początkowo 7,50, później zaś 20 marek na każde dziecko). Wskutek wzrostu cen i niedoborów towarowych pomoc ta była niewystarczająca, zob. Kazimierz Wajda, Pomorze Gdańskie w latach pierwszej wojny światowej (1914–1918) (Stosunki gospodarczo-społeczne i polityczne), Zapiski Historyczne, t. 32: 1967, z. 4, s. 11. 11 Archiwum Państwowe w Bydgoszczy (dalej cyt. APB), Landratura w Chojnicach (dalej cyt. LC), sygn. 766, k. 25, Zarząd Policji w Chojnicach do landrata chojnickiego, 5 X 1918 r. 12 Unsere nächste Sorge, Westpreußisches Volksblatt, nr 127 z 7 VI 1915 r. 13 Zarządzenia rządu niemieckiego przeciw głodowi, Gazeta Gdańska, nr 132 z 3 XI 1914 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 58 To m a s z K r z e m i ń s k i [218] wojny, eliminując stopniowo inne rodzaje chleba i bułek. W 1915 r. przepis na jego wykonanie, umieszczony w specjalnym wydawnictwie rozpowszechnianym przez władze, był następujący: 2,5–3 kg mąki żytniej, 1,5 litra wody, 0,25 kg drożdży, 0,01 kg zaczynu, 1 kg ziemniaków, sól, kminek14. Z czasem receptura wojennego chleba ulegała modyfikacji. Działo się to zawsze z niekorzyścią dla proporcji mąki pszennej. Początkowo zwiększano zawartość spreparowanej skrobi ziemniaczanej, później do ciasta chlebowego dodawano gotowane lub nawet surowe, starte ziemniaki. Gdy natomiast ich zapasy zaczęły drastycznie maleć (przede wszystkim w okresie tzw. zimy brukwiowej z przełomu 1916 i 1917 r., gdy znaczne ich ilości uległy przemarznięciu), K-Brot stał się amalgamatem najprzeróżniejszych składników, np. mąki z fasoli, śrutu jęczmiennego, syropu cukrowego, buraków pastewnych czy nawet symbolu tamtych dni – brukwi15. Do posypywania komory pieca chlebowego zaczęto stosować trociny zamiast dotychczas używanej mąki, co powodowało, że poszczególne bochenki zanieczyszczone były drobinami drewna, dodatkowo umniejszało to i tak niską ocenę walorów chleba wojennego16. Według oficjalnych enuncjacji smak K-Brot przypominać miał pośledniejsze gatunki pieczywa popularne przed wojną w Gdańsku wśród uboższej ludności. Propaganda w różny sposób starała się zachwalać jego zalety. Prasa pomorska informowała zatem, że spożywa go cesarz wraz ze swym wojskowym otoczeniem17. Zachwalano wartość odżywczą chleba i forsowano tezę o jego właściwościach leczniczych. „Gazeta Toruńska” informowała czytelników o ustaleniach czołowych lekarzy niemieckich z początku 1915 r.: „[K-Brot – T.K.] służy [...] zwłaszcza ludziom nerwowym. Podobno u ludzi chorych na żołądek i na kiszki chleb ziemniaczany znaczniejszych dolegliwości dotąd nie spowodował. Małej liczbie tych chorych, którzy tego chleba żadną miarą strawić nie mogą zaleca się jeść pieczywo z mąki mondamin i mąki ryżowej. Mąka ta wprawdzie jest droższa, jednakże należy się z tem pogodzić wobec faktu, że choroby w ogóle kosztują pieniądze”18. Prasa niemieckojęzyczna uderzała zaś w bardziej patriotyczne tony: „Rozumny i troszczący się o pomyślność 14 Waldemar Zimmermann, Winke für den Kriegshaushalt, Berlin 1915, s. 30. Nowe rozporządzenie co do pieczywa, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 85 z 13 IV 1915 r.; Nowe rozporządzenie w sprawie żywnościowej, Gazeta Gdańska, nr 152 z 19 XII 1916 r.; Wypiekanie chleba z mąki i domieszki buraków, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 32 z 10 II 1917 r.; Domieszka buraków do chleba, Gazeta Grudziądzka, nr 19 z 14 II 1917 r. 16 Pod koniec wojny, w związku z przykrą dla wielu koniecznością używania drewnianego obuwia, wśród mieszkańców Pomorza krążyła następująca dykteryjka: – będziesz chodził w drewniakach – nie – wstydzisz się? – Lii – Więc czemu nie chcesz chodzić? – Ba ja, uważasz, co dzień nosząc drzewo w żołądku, nie mam ochoty nosić go jeszcze na nogach... (Dwa grzybki w barszcz, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 105 z 8 V 1918 r.). 17 K-Brot für den Kaiser, Westpreußisches Volksblatt, nr 3 z 5 I 1915 r. 18 Lekarze a chleb wojenny, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 50 z 3 III 1915 r. 15 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [219] K-Brot, marmolada i ziemniaki. Pożywienie mieszkańców Prus Zachodnich... 59 naszej ojczyzny Niemiec je tylko K-Brot” – głosił slogan pojawiający się na łamach „Westpreußisches Volksblatt”19. Chleb wojenny nie był jednak, wbrew życzeniom władz, ani zdrowym, ani wybornym w smaku pożywieniem. W rzeczywistości wypiekane z ziemniaczanym dodatkiem pieczywo było niesmaczne i niestrawne20. Aby zapobiec głodowi, który już na początku 1915 r. wydawał się realnym niebezpieczeństwem, władze wprowadzały coraz bardziej ścisłą reglamentację żywności21. Na Pomorzu karty chlebowe obowiązywały od połowy marca 1915 r.22 Początkowo tygodniowy przydział wynosił 2 kg chleba lub 1,575 kg mąki na osobę dla ludności pozarolniczej23. Z czasem norma była obniżana, np. w maju 1917 r. w Pucku na osobę przypadało tygodniowo niecałe 1,7 kg chleba24. Mimo stosowania różnego typu zamienników, kalorycznych wypełniaczy oraz szybkiego wprowadzenia sterowanej odgórnie reglamentacji chleb wojenny stał się produktem deficytowym. Przed piekarniami podobnie jak przed innymi sklepami spożywczymi pojawiły się kolejki – zjawisko dotąd na Pomorzu nieznane. Na niewystarczające racje chleba skarżył się m.in. już w 1915 r. toruński wikary ks. Józef Dembieński25. W dwa lata później, w maju 1917 r., pogłoska o obniżeniu przydziału chleba kartkowego stała się przyczyną rozruchów głodowych w Chełmży, podczas których kobiety wznosiły okrzyki: „Dajcie nam chleba, pokoju i naszych mężów!”26. Analogicznie problemy zaopatrzeniowe wystąpiły także w odniesieniu do innych produktów żywnościowych, m.in. mięsa i jego przetworów, nabiału czy warzyw. Pod koniec wojny prawie wszystkie artykuły spożywcze podlegały racjonowaniu, odnosiło się to także do ogromnej większości produktów przemysłowych27. Mimo obowiązywania cen maksymalnych żywność trudno było dostać w sklepach i na targach. Gdy już tam się znalazła, często charakteryzowała się wyjątkowo złą jakością. Ksiądz Dembieński tak wspominał trudności w zaopatrzeniu w mięso: „pewnego razu siostra moja z wielkim trudem zdobyła kawałek mięsa, które okazało się ani wołowiną, ani wieprzowiną, ani baraniną, lecz bardzo wygląda19 [Einsichtige und um das Wohl unseres Vaterland besorgte Deutsche essen nur noch K-Brot], Westpreußisches Volksblatt, nr 282 z 4 XII 1914 r. 20 Bolesław Makowski, Pamiętnik (1914–1918), [in:] Mieczysław Wojciechowski, Miasta Pomorza Nadwiślańskiego i Kujaw w okresie I wojny światowej oraz w międzywojennym dwudziestoleciu (1914–1939), Toruń 2000, s. 508. 21 Por. K. Wajda, Gospodarka wojenna, s. 39–40. 22 Z początkiem przyszłego tygodnia, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 60 z 14 III 1915 r. 23 K. Wajda, Gospodarka wojenna, s. 40; P. Kosiski, op.cit., s. 53. 24 Geheimes Staatsarchiv Preußische Kulturbesitz Berlin-Dahlem (dalej cyt. GStA PK), XIV. Hauptabteilung (dalej cyt. HA), Rep. 180, Nr. 14525, Landart w Pucku do Prezydenta Regencji w Gdańsku, 30 V 1917 r. 25 Józef Dembieski, Radości mało – goryczy dużo. Pamiętnik Pomorzanina z lat 1879–1920, oprac. Andrzej Bukowski, Warszawa 1985, s. 295. 26 GStA PK, XIV. HA, Rep. A 181, Nr. 31389; Mieczysław Wojciechowski, Chełmża w latach 1914–1920, [in:] idem, Miasta Pomorza, s. 341. 27 K. Wajda, Gospodarka wojenna, s. 42–43. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 60 To m a s z K r z e m i ń s k i [220] ło podejrzanie, któregośmy naturalnie nie tknęli”28. W 1916 r. ludność pomorska musiała się pogodzić z obecnością w obrocie handlowym różnych rodzajów mięs, które przed wojną uchodziły za bezwartościowe i niejadalne. Spożywano zatem wrony, a na wybrzeżu bałtyckim mięso morskich ssaków, morświnów i fok. Na stołach zagościły także potrawy z pawi29. W prasie szczególną atencją obdarzano koninę, a w Toruniu w połowie marca 1917 r. oficjalnie informowano o sprzedaży ślimaków30. Latem 1918 r. tygodniową porcję mięsa (tylko z kością) ograniczono do 200 g. Ponadto ostatnie tygodnie sierpnia, września i października ogłoszono bezmięsnymi. W tym czasie składy rzeźnickie pozostawały zamknięte31. Władze starały się wpływać na zmianę przyzwyczajeń żywieniowych ludności. Jedną z metod było propagowanie nowych przepisów kulinarnych. Wydany w 1915 r. poradnik pt. Winke für den Kriegshaushalt zawierał receptury opracowane przez profesora Waldemara Zimmermanna, przetestowane przez Elisę Hannemann, doświadczoną gospodynię domową. Zostały w nim opisane metody przygotowywania potraw z niedocenianych dotąd składników, m.in. krowich wymion. Namawiano przy tym do gotowania pożywnych potraw jednogarnkowych, które miały się charakteryzować wysoką kalorycznością i pożywnością. Daleki od wszelkiego wyrafinowania smak czasów wojny odnaleźć można było zatem w potrawie przygotowanej z zielonej kapusty, płatków owsianych, ziemniaków i ozora wieprzowego czy też serca wołowego, kaszy i ziemniaków32. Rozpowszechniany przez władze lokalne informator W. Zimmermanna jednoznacznie wskazywał na ziemniaki jako główny składnik dań. Propagował przyrządzanie ich bulw na kilkanaście sposobów, nierzadko były one uzupełniane tylko sosem (np. z syropu buraczanego). Przestrzegano przed obieraniem ziemniaków, należało gotować je w łupinach, gdyż eliminując dotychczasowe sposoby przyrządzania, oszczędzano nawet do 25% masy ziemniaków, zachowując jednocześnie wartościowe składniki odżywcze w postaci witamin. Prasa lokalna tego rodzaju przygotowanie ziemniaków stawiała w rzędzie obowiązków patriotycznych33. Wskazówki zawarte w poradniku W. Zimmermanna utraciły w dużej mierze aktualność podczas ciężkiej zimy z przełomu 1916 i 1917 r., gdy niewielkie z powodu obfitych deszczów jesiennych zapasy ziemniaków uległy zniszczeniu w wyniku przemarznięcia. Skutki tej katastrofy odczuwano także na Pomorzu Nadwiślańskim34. Ogólnie dostępne 28 J. Dembieski, op.cit., s. 295. Pawie mięso, Gazeta Gdańska, nr 66 z 1 VI 1916 r. 30 Konina także podrożała, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 28 z 5 II 1916 r.; Świeże ślimaki i solone flądry w składzie miejskim, ibid., nr 56 z 13 III 1917 r. 31 Mniej mięsa!, Gazeta Grudziądzka, nr 95 z 17 VIII 1918 r. 32 W. Zimmermann, op.cit., s. 18. 33 Ibid., s. 5; Ratschläge für die Kriegeszeit, Die Presse. Ostmärkische Tageszeitung. Anzeiger für Stadt und Land (Thorner Presse), nr 9 z 12 I 1915 r.; Kocht Kartoffeln in der Schale!, Thorner Presse, nr 29 z 4 II 1915 r. 34 Por. Do mieszkańców mego obwodu, Gazeta Gdańska, nr 144 z 30 IX 1916 r. Swoistym symbolem potwierdzającym grozę bardzo złej sytuacji aprowizacyjnej wynikłej z niewielkich zbiorów ziemniaków jesienią 1916 r. stał się fakt opublikowania odezwy zastępcy komenderującego generała 29 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [221] K-Brot, marmolada i ziemniaki. Pożywienie mieszkańców Prus Zachodnich... 61 i rozprowadzane przez władze poradniki i informatory promowały także wykorzystywanie jarzyn i roślin, zachwalając ich wartości odżywcze i zdrowotne. Czytelników przekonywać miał argument o dawnych tradycjach proponowanych dań jarskich i odtwarzaniu w ten sposób zapomnianych już smaków pozbawionych komponentu mięsnego35. Receptury na wykonanie pożywnych potraw z dostępnych produktów roślinnych często pojawiały się również na łamach prasy regionalnej. „Gazeta Grudziądzka” w 1917 r. podała np. przepis na syrop z marchwi, zapewniając przy tym, że: „brunatny, gęsty syrop podobny do miodu ciemnego [...] jest smaczny i zdrowy [...] a wyborny do smarowania chleba”36. Braki w aprowizacji najciężej odczuwali mieszkańcy miast. Obok ograniczeń natury administracyjnej (reglamentacja i wydanie przepisów regulujących wolny handel) nastąpiło drastyczne zahamowanie napływu żywności z zaplecza wiejskiego. Zanik tej naturalnej dotąd więzi ekonomicznej został spowodowany przez wykupywanie wszelkich płodów rolnych i nadwyżek hodowlanych przez handlarzy spoza Pomorza. Pierwsze jego objawy wystąpiły już jesienią 1914 r., gdy na wsiach pomorskich pojawili się przybysze z głębi Niemiec (początkowo głównie z Berlina), aby po konkurencyjnych cenach skupować wszelką żywność, która do tej pory przeznaczona była niemal wyłącznie na handel targowy w pobliskich miasteczkach37. Pod koniec lipca 1915 r. w korespondencji z Tucholi czytelnik „Westpreußisches Volksblatt” żalił się m.in., że kupcy z innych okolic zalali cały powiat i wykupili każde jajko, każdy funt masła, każdą kurę i każdą wiśnię, w związku z tym zakup produktów spożywczych na targu graniczył z cudem38. Trudności w zaopatrzeniu w żywność, a konkretnie w wieprzowinę, miała również administracja wojskowa. W okresie świąt Bożego Narodzenia 1915 r. Wojskowy Urząd Prowiantowy w Gdańsku zdołał na wolnym rynku zdobyć jedynie dwie świnie, podczas gdy aż 816 sztuk wykupili handlarze i rzeźnicy przed przybyciem zwierząt na targ39. Do podobnego zdarzenia doszło na początku następnego roku w powiecie wejherowskim. Zmusiło to tamtejszego landrata do przymusowej konfiskaty wszystkich świń na stacji kolejowej, gdzie zwierzęta oczekiwały na transport w głąb Niemiec40. Nowym trendem stało się dokonywanie transakcji kupnaokręgu korpusu XVII Wagnera w języku polskim; z reguły wszystkie obwieszczenia wydawane przez władze wojskowe ogłaszano (także w prasie polskiej) po niemiecku. Generał porucznik Wagner apelował do ludności o oszczędne gospodarowanie ziemniakami oraz zastępowanie ich, w miarę możliwości, kapustą i brukwią. 35 Por. Archiwum Państwowe w Toruniu (dalej cyt. APT), Starostwo Powiatowe Toruńskie (dalej cyt. SPT), sygn. 1021, Gemüse und Salate in der Kriegszeit, herausgegeben vom Werband für soziale Kultur und Wohlfahrtspflege [b.m. i r.w.], s. 1–2. 36 Syrop z marchwi, Gazeta Grudziądzka, nr 103 z 1 IX 1917 r. 37 W tutejszej okolicy, Gazeta Gdańska, nr 139 z 19 XI 1914 r. 38 Tuchel, Westpreußische Volksblatt, nr 170 z 29 VII 1915 r. 39 GStA PK, XIV. HA, Rep. 180, Nr. 14890, Urząd Prowiantowy w Gdańsku do Intendentury Zastępczej Komendy XVII Korpusu Armii w Gdańsku, 24 XII 1915 r. 40 Na rozkaz zastępczej komendy generalnej, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 17 z 22 I 1916 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 62 To m a s z K r z e m i ń s k i [222] sprzedaży na drogach wiodących do miast. Doprowadzało to do sytuacji, w której żywność wcale tam nie trafiała. Podczas skupowania handlarze spoza Pomorza przekraczali także znacznie ceny maksymalne (średnio o 10, a nawet 15 marek za 50 kg). Nielegalne transakcje z handlarzami prowadzili także nadbałtyccy rybacy, każdy bowiem połów miał podlegać formalnej kontroli władz. Szczególnym zainteresowaniem spekulantów cieszyły się gatunki szlachetne. Za węgorze i łososie czarnorynkowa cena wynosiła podwójną stawkę oficjalnej41. Literę prawa omijano w ten sposób, że na ostateczną cenę produktu, obok wyznaczonej urzędowo wartości maksymalnej, składały się dodatkowe elementy w postaci: stajennego, przewoźnego, napiwku i tym podobnych dopłat42. Z czasem zjawisko wywozu żywności poza granice Prus Zachodnich nabrało takiego rozmachu, że musiała interweniować Zastępcza Komenda Generalna XVII Korpusu w Gdańsku, która specjalnym rozporządzeniem zakazała rolnikom i hodowcom sprzedaży produktów osobom spoza okręgu podlegającego jej jurysdykcji43. Transfer żywności na zachód, mimo coraz bardziej restrykcyjnych ograniczeń, odbywał się nadal i za pomocą najróżniejszych sposobów. Miał charakter zarówno indywidualny, jak i zorganizowany. Przebywający w Westfalii brat Jana Grzankowskiego prosił pod koniec października 1917 r. mieszkającą na Pomorzu najbliższą rodzinę o pomoc w następujący sposób: „Kochany Bracie! Jak wielka bieda u nas w Westfalii z jedzeniem się znajduje to już pewnie wiesz, gdyż szeroko to jest znane od ludzi, którzy z Westfalii do waszych stron po żywność przyjeżdżają. Tu można mieć pieniądze a jeszcze nic się nie dostanie. Zupełnie inaczej jest u Was. Prosiłbym Cię bardzo, żebyś i nam co przysłał, jeśli Ci to będzie możliwem. Zakup zatem grochu, kaszy, mąki, szabli [tj. fasoli – T.K.], wędzonej okrasy lub czego innego i nam przyślij. O cenę i o drogość już tu nie chodzi, byle tylko coś dostać. Nie tylko to co będzie towar kosztował, ale i robotę, opakowanie i przesyłki chętnie popłacimy. Pisz czy byś co mógł nam przysłać, pieniądze Ci naprzód przyślemy lub po przysłaniu paczki pieniądze otrzymasz. W ogóle zrób tak jak dla Ciebie będzie najdogodniejszem. Spodziewam się, że naszej prośbie nie odmówisz i przyślesz nam co będziesz mógł i to tem więcej, że żadnej straty nie poniesiesz. Na odpowiedź załączam frankowaną kopertę z adresem i papierem do mnie. Z miłem i braterskiem pozdrowieniem”44. Kontakty rodzinne były jednakże tylko jednym z wielu kanałów komunikacyjnych służących do pozasystemowego pozyskiwania żywności z wiejskich terenów Pomorza. W 1917 i 1918 r. przez pomorskie wsie przewijały się tysiące przedsiębiorczych ludzi poszukujących żywności dla siebie lub pośredniczących w jej nielegalnym transporcie do miast. W położonych nieopodal Gdańska miej41 Augustyn Necel, „Moje wspomnienia” (BG PAN, sygn. 5074), k. 52, 54. GStA PK, XIV. HA, Rep. 180, Nr. 14890, Zarząd Gminy w Kartuzach do Prezydenta Regencji w Gdańsku, 15 I 1916 r. 43 Bekanntmachung, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 22 z 28 I 1916 r. 44 Archiwum Państwowe w Gdańsku, Spuścizna po Janie Grzankowskim, sygn. 3/1014, k. 163. 42 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [223] K-Brot, marmolada i ziemniaki. Pożywienie mieszkańców Prus Zachodnich... 63 scowościach w kwietniu 1917 r. gospodarstwa rolne były nawiedzane nawet przez sto osób dziennie45. Prowadziło to do sytuacji, którą opisał w swych wspomnieniach redaktor „Gazety Gdańskiej” Jan Kwiatkowski, którego żona i siostrzeniec z wyprawy z Gdańska aż pod Starogard wrócili zaopatrzeni zaledwie w 25 kg ziemniaków46. Tego rodzaju wyprawy na wieś otrzymały specjalną nazwę: „hamster”47. W zamian za żywność zachodnie dzielnice Niemiec zaopatrywały Pomorze w gotówkę oraz w pożądane produkty przemysłowe. Ks. Dembieński wspominał: „za te paczki żywnościowe otrzymywało się z zachodu Niemiec rozmaite artykuły, jak materie na ubrania, obuwie, płótno, kawę itd. Dzięki tym paczkom żywnościowym było możliwe zaopatrzyć się we wszystkie nam potrzebne artykuły”48. Tego rodzaju cyrkulacja towarowa wpływała na degradację ustalonego systemu ekonomicznego. Pieniądz przestał być obdarzany dotychczasowym, bezwzględnym niemal zaufaniem. Rolę waluty coraz częściej zaczęła pełnić żywność. „Gazeta Gdańska” opisywała m.in. zdarzenie rozgrywające się w gabinecie lekarza, który jesienią 1916 r. zażądał wypłacenia honorarium w naturaliach: „Nie chcę pieniędzy – [...] niech mi pani przyniesie lepiej ziemniaków. Pieniędzy mam dosyć, ale ziemniaków nie mam” – miał zażądać anonimowy medyk od swej pacjentki49. Mieszkaniec położonego pod Wejherowem Luzina wspominał zaś: „Wsi brakowało produktów przemysłowych, maszyn, narzędzi itp., toteż za 1 kg masła lub słoniny można było otrzymać buty, ubranie, narzędzia gospodarcze itd.”50. Żywność nadawała się również do przekupywania urzędników i kontrolerów, a także nauczycieli51. Deprecjonowaniu zaufania do waluty winne było państwo, które od początku wojny organizowało akcję, formalnie dobrowolną, w rzeczywistości przymusową, wymiany złotych monet na banknoty52. Ciągły niedobór żywności przyczynił się do ukształtowania się i szybkiego okrzepnięcia czarnego rynku transakcji wymykających się spod jakiejkolwiek kontroli państwowej. Władze starały się ograniczać nielegalny przemyt żywności. Ustanawiano więc specjalne posterunki na rogatkach największych miast (np. Gdańska), coraz dotkliwiej dokonywano rewizji w pociągach i na stacjach kolejowych53. Powoływano społeczne komisje, w których skład wchodzili przedstawiciele elit lokalnych z zadaniem tropienia i zwalczania spekulacji żywnościowej. Działania te nie przynosiły jednak rezultatów, a w przerzut ogromnych ilości jedzenia 45 GStA PK, XIV. HA, Rep. 180, Nr. 14269, Wydział Powiatowy Gdańsk-Wyżyny do Prezydenta Regencji w Gdańsku, 30 IV 1917 r. 46 Jan Kwiatkowski, Polski Gdańsk w czasie przełomowym, cz. 2: Wojna światowa (2.8.1914– –9.11.1918), Gdynia-Orłowo 1937, s. 49. 47 Stefan Fikus, Historia wsi Luzina i okolic w latach 1871–1985, Gdańsk 1992, s. 76. 48 J. Dembieski, op.cit., s. 305. 49 Nowy sposób płatniczy, Gazeta Gdańska, nr 135 z 9 XI 1916 r. 50 S. Fikus, op.cit., s. 76. 51 J. Dembieski, op.cit., s. 306; K. Bczkowski, op.cit., k. 58. 52 K. Wajda, Gospodarka wojenna, s. 46. 53 GStA PK, XIV. HA, Rep. 180, Nr. 14269, Nadprezydent Prowincji Prusy Zachodnie do Prezydenta Regencji w Gdańsku, 3 V 1917 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 64 To m a s z K r z e m i ń s k i [224] ze wsi pomorskich do głodujących od 1916 r. miast Rzeszy obok pojedynczych osób angażowały się wyspecjalizowane grupy, których działania miały znamiona przestępczości zorganizowanej. Masowość zjawiska (w głośną aferę zbożową z 1916 r., w której głównym oskarżonym był kierownik Wojennego Urzędu Aprowizacyjnego w Tucholi, zamieszane było ponad 200 osób oraz firm z terenu Prus Zachodnich, Poznańskiego, a także Berlina, Bremy, Hamburga i Lipska) oraz zaangażowanie w nie osób o znamienitej nieraz kondycji społecznej (urzędników państwowych i arystokracji) dowodziły nieskuteczności zastosowanego systemu kontroli54. Permanentnie panujący niedobór środków żywnościowych stał się też przyczyną plagi kradzieży, która zapanowała zarówno w miastach, jak i wsiach pomorskich już w drugim roku wojny. Dochodziło do gorszących ludność wiejską grabieży płodów rolnych z pól, często znikały w ten sposób owoce czy warzywa jeszcze niedojrzałe. Uprowadzano, a także nader często zabijano na miejscu wypasane na pastwiskach zwierzęta hodowlane55. Kradzieże połączone nierzadko z rozbojem, przeradzające się pod koniec wojny w niebezpieczny bandytyzm, stały się obok głodu, drożyzny i ciągłego, wieloaspektowego strachu stałym elementem pomorskiej codzienności w czasie wojny światowej. Problem złego zaopatrzenia w żywność dotyczył przede wszystkim mieszkańców miast pomorskich. Na wsi sytuacja nie przedstawiała się tak groźnie, produkcja rolna zapewniała w pełni wyżywienie jej mieszkańcom, a nadwyżki, mimo wzmożonego nadzoru państwowego, można było korzystnie spieniężyć lub wymieniać na pożądane dobra. Gdy w miastach ludność przymierała głodem, na wsi według raportów urzędowych „nie dostrzegało się dużego niedostatku żywności”56. „W miastach ludność była już niedożywiona, a w środowiskach robotniczych panował po prostu głód. Wieś pomorska, pod względem zaopatrzenia, przeżywała wojnę dobrze, a nawet szybko się bogaciła na sprzedaży po cenach paskarskich produktów ukrywanych zręcznie przed władzami niemieckimi” – wspominał K. Bączkowski57. Gdy zatem nadarzała się sposobność stałego przeniesienia się na wieś, korzystano z niej ze skwapliwością. Udało się to m.in. ks. Józefowi Dembieńskiemu, który z Torunia przeniósł się do Legbądu w Borach Tucholskich58. Podobnie było z rodziną K. Bączkowskiego. Jego ojciec – dotychczas wykwalifikowany robotnik tartaczny w Czersku – uzyskał posadę administratora folwarku pod 54 Die Ermittelungen in den Getreide-Scheibungs- und Wuchergeschäften, Der Gesellige. Graudenzer Zeitung, nr 276 z 24 XI 1916 r.; Sensacyjny proces, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 222 z 27 IX 1916 r.; Die Mehlschiebung von Leibitch nach Berlin vor Gericht, Westpreußisches Volksblatt, nr 100 z 1 V 1918 r.; Aresztowanie hr. Mielżyńskiego z Iwna, Gazeta Gdańska, nr 151 z 16 XII 1916 r.; Proces przeciwko hr. Mielżyńskiemu, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 73 z 30 III 1917 r.; Proces przeciwko hr. Mielżyńskiemu. Wyrok, Kurier Poznański, nr 75 z 1 IV 1917 r. 55 APT, SPT, sygn. 1004, Landrat w Toruniu do ludności powiatu. 56 APB, LC, sygn. 766, k. 33–34, Wójt Gminy Krojanty do Landrata w Chojnicach, 3 X 1918 r. 57 K. Bczkowski, op.cit., k. 55. 58 Por. J. Dembieski, op.cit., s. 295–296. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [225] K-Brot, marmolada i ziemniaki. Pożywienie mieszkańców Prus Zachodnich... 65 Chojnicami59. W obydwu przypadkach wzgląd na sytuację aprowizacyjną stał się sprawą decydującą przy podejmowaniu ważnych decyzji życiowych. Powstające braki w aprowizacji zmuszały do oszczędniejszego gospodarowania żywnością. Każdy obiad, jak informował w marcu 1915 r. „Westpreußisches Volksblatt”, powinien być przemyślany60. Organizowano specjalne odczyty dotyczące racjonalnego wykorzystania produktów spożywczych, często odbywało się to w propagandowej i „hurrapatriotycznej” oprawie. Odczyt dla mieszkańców Golubia i okolic przygotowany przez dyrektora szkoły w Kowalewie wygłoszony w marcu 1915 r. nosił tytuł: „Nasze zadania w zabezpieczeniu wyżywienia narodu niemieckiego w wojnie i udaremnienie angielskich planów wygłodzenia”61. Prowadzono również, nie zawsze cieszące się dużym zainteresowaniem, kursy oszczędnego gotowania62. Wojna przyczyniła się do tendencji magazynowania wszelkich produktów żywnościowych. Zjawisko to było silnie piętnowane przez propagandę i zwalczane przez państwo, które starało się przejąć pełną kontrolę nad produktami żywnościowymi. W tym celu regularnie dokonywano spisów i rejestracji, przeprowadzanie których w drastyczny sposób godziło w mir domowy Pomorzan. „Gazeta Toruńska” donosząc o zapowiadanej przez landraturę inspekcji, przypominała czytelnikom, że: „Kontrolerzy mają prawo wejść do wszystkich mieszkań, spichlerzy, stodół, piwnic, spiżarń, poddaszy itd.”63. Ks. J. Dembieński z dużą niechęcią wspominał wizyty niepopularnych komisarzy: „Od czasu do czasu zjawiał się jakiś pojedynczy jegomość niespodziewanie lub w towarzystwie jeszcze innych, w poszukiwaniu ukrytego zboża lub żywca”64. Na tego typu zarządzenia ludność wiejska odpowiadała ukrywaniem zapasów. Helena Pluta z Nowych Prus pod Czerskiem wspomina m.in. wywożenie zboża do skrzętnie zamaskowanych kopców stawianych w lasach z dala od zabudowań wsi. Tylko dzięki tym zapasom ukrytym przed okiem inspektorów jej rodzina zdołała przeżyć wojnę bez narażania się na głód65. Gromadzenie jedzenia związane było jednakże z ryzykiem jego zepsucia, co z kolei powodowało zatrucia pokarmowe. Dolegliwości tej uległ m.in. ks. dziekan Wiktor Treder w wyniku spożycia nieświeżego mięsa, o czym pilnie informowała prasa regionalna66. Popularne stały się różne, często nowatorskie, sposoby konserwowania pożywienia. W sprzedaży pojawiły się np. urządzenia do przechowywania żywności, np. słoiki do gotowanej śmietany67. 59 K. Bczkowski, op.cit., k. 56. Fähler in unserer Ernährungsweise, Westpreußisches Volksblatt, nr 71 z 27 III 1915 r. 61 APT, Akta miasta Golubia, sygn. 332, k. 202, Landrat w Wąbrzeźnie do Magistratu w Golubiu, 2 III 1915 r. 62 Bezpłatny kurs gotowania, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 63 z 18 III 1915 r. 63 Rewizye, ibid., nr 79 z 6 IV 1917 r. 64 J. Dembieski, op.cit., s. 306. 65 Pomorski los. Opowieść Heleny Pluty z Nowych Prus, oprac. Cezary Obracht-Prondzyski, Gdańsk–Nowe Prusy 2007, s. 40. 66 [Wskutek spożycia niezupełnie świeżego mięsa], Gazeta Gdańska, nr 107 z 5 IX 1916 r. 67 Uwagi na czasie, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 28 z 5 II 1915 r.; Śmietanę gotować można na zapas, ibid., nr 2 z 4 I 1916 r. 60 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 66 To m a s z K r z e m i ń s k i [226] W celu zwiększenia produkcji środków żywności władze cywilne i wojskowe namawiały do przydomowej hodowli drobiu, kóz i zwierząt futerkowych (przede wszystkim królików)68. Zdecydowanym na to mieszkańcom miast przysługiwały specjalne dodatki pieniężne i przydziały paszowe. Magistrat w Starogardzie w 1916 r. wspomagał specjalną premią finansową osoby, które zdecydowały się na przydomowy chów kóz, drobiu czy królików. Popularne stały się wystawy poświęcone korzyściom płynącym z takiej hodowli. Z okazji jednej z nich, odbywającej się jesienią 1916 r. w Sopocie, restauracja dworcowa serwowała dania z króliczego mięsa69. Przydomowe hodowle szybko zyskały dużą popularność, odbiło się to jednak znacznie na stanie sanitarnym osiedli miejskich70. Problemy aprowizacyjne wpływały bezpośrednio na krajobraz osiedli ludzkich. Władze samorządowe (m.in. w Gdańsku) oddawały pozostające w ich gestii wolne od zabudowy tereny pod organizację niewielkich ogródków warzywnych. Podobnie rzecz miała się z wykorzystywanymi dotychczas przez wojsko terenami ćwiczebnymi. Kolej zobowiązała zaś swych pracowników do obsadzenia warzywami zdatnych do tego gruntów pozostających w jej użytkowaniu71. Ograniczeniom w zaopatrzeniu w tradycyjne produkty żywnościowe starano się zaradzić za pomocą spożywania przeróżnych produktów uważanych dotąd za niejadalne. Prasa pomorska zachęcała zatem m.in. do zjadania gotowanych liści buraków ćwikłowych, cukrowych, a nawet pastewnych jako środka zastępującego szpinak72. Zalecano także przygotowywanie pożywnych sałatek z pokrzyw, mleczów czy kaczeńców73. Popularne stały się wszelkiego rodzaju surogaty, zwane wówczas zarówno przez pomorskich Polaków, jak i Niemców „erzacami”. Pijano zatem powszechnie herbatę z kwiecia lipy, a władze przez wydawanie specjalnego rozporządzenia starały się przyzwyczaić Pomorzan do spożywania naparów z liści poziomek, jeżyn, żurawiny, a nawet wiązu czy wierzby74. Popularnym napojem stał się także wywar z owoców głogu75. Kawę pito z prażonych żołędzi, przy czym prasa przypominała, że w tej kwestii wracano do kultywowanego przed laty 68 Por. Andrzej Romanow, Warunki życia ludności Gdańska, [in:] Historia Gdańska, t. 4, cz. 1: 1815–1920, red. Edmund Cielak, Sopot 1998, s. 454–455. 69 Landrat hr. Baudissin otworzył wystawę królików, kur i kóz, Gazeta Gdańska, nr 125 z 17 X 1916 r. 70 Por. Tomasz Krzemiski, Krajobraz higieniczny miast i wsi pomorskich w dwudziestoleciu międzywojennym, Zapiski Historyczne, t. 76: 2012, z. 2, s. 39. 71 [Tutejszy magistrat przygotowuje w dalszym ciągu małe parcele], Gazeta Gdańska, nr 29 z 9 III 1915 r.; Zużytkowanie odłogiem leżącej ziemi, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 78 z 8 IV 1915 r. 72 Zwracamy uwagę na ogłoszenie, Gazeta Gdańska, nr 132 z 2 IX 1916 r. 73 Pokrzywy, chmiel i inne smaczne zielska, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 106 z 11 V 1915 r. 74 GStA PK, XIV. HA, Rep. 180, Nr. 31260, Prezydent Regencji w Kwidzynie do landratów, 18 VIII 1917 r. 75 J. Kwiatkowski, op.cit., s. 28. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [227] K-Brot, marmolada i ziemniaki. Pożywienie mieszkańców Prus Zachodnich... 67 obyczaju przyrządzania tego rodzaju wywaru76. Zamiennik kawy nie spotkał się jednak z sympatią. Przyzwyczajenie do spożywania tego popularnego napoju było ogromne, a jego niedobór przyjmowany z rozżaleniem. Niezadowolenie z surogatów kawy władze starały się rozwiązać za pomocą regulacji wymuszającej przyjęcie zamiennika przy pobieraniu takiej samej ilości prawdziwego produktu77. W swych wspomnieniach K. Bączkowski w następujący sposób opisuje pojawianie się coraz to nowych wojennych wynalazków żywieniowych: „Słodycze zniknęły całkowicie a zamiast cukierków sprzedawane jakieś słodzone sacharyną pastylki o smaku odrażającym. Sprzedaż cukru była ograniczona do minimum, zamiast masła pojawiała się coraz częściej margaryna robiona z podejrzanych tłuszczów namiastkowych, do wypieku chleba dodawano duży procent gotowanych kartofli, a jako podsypkę używano drobniutkich trocin, przyczem wszystko było zracjonowane i wydawane w minimalnych ilościach na kartki”78. W domowych warunkach starano się przygotowywać substancję zastępującą masło. Popularny przepis na tego rodzaju produkt, będący odpowiedzią na produkowaną przemysłowo i coraz gorszą w smaku margarynę, zalecał niewielką ilości masła zmieszać z dobrej jakości mąką pszenną, mlekiem i jajami79. Na jesieni 1916 r. w obrocie handlowym znalazł się zamiennik niedostępnej już oliwy wytworzony z kasztanów80. Istotnym elementem zastępującym dostępne dotąd rodzaje pożywienia stała się marmolada owocowa. Była ona obok K-Brotu i ziemniaków kolejnym co do popularności składnikiem codziennych posiłków. Podobnie jak w przypadku chleba wojennego i mąki pszennej również jej skład ulegał stopniowej degradacji na niekorzyść wsadu owocowego. Jesienią 1916 r. w obrocie handlowym znajdowało się aż pięć rodzajów wojennej marmolady. Najbardziej wartościowa, w cenie 64 fenigów za funt, składała się z samych śliwek. Wysoko ceniona była również mieszanka złożona z czterech rodzajów owoców, w której jabłka nie stanowiły jednak połowy zawartości. Funt takiego specjału kosztował 60 fenigów. Na pół marki wyceniono marmoladę jabłkową. Poniżej tej ceny można było kupić mieszankę wykonaną z mniej wartościowych części owoców, lecz bez dodatku rzepy i ziemniaków. Najmniej wartościowy rodzaj przetworu owocowego był już tylko melanżem odpadków owocowych oraz brukwi i ziemniaków. Pół kilograma takiego specyfiku kosztowało jednak 35 fenigów81. Jesienią 1918 r. marmolada owocowa zawierała znacznie większe ilości brukwi i marchwi niż w latach poprzednich, co było spowodowane mizernym zbiorem jabłek82. Mimo powszechnego spożycia marmolada 76 Kwiecie lipowe daje dobrą i zdrową herbatę, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 154 z 10 VII 1915 r.; Żołądź w gospodarstwie domowem, ibid. 77 APT, SPT, sygn. 1004, Bekanntmachung betr. Kaffee, 3 V 1916 r. 78 K. Bczkowski, op.cit., k. 50. 79 Recepta na tanie masło, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 249 z 29 X 1915 r. 80 Oliwa z kasztanów, Gazeta Gdańska, nr 120 z 5 X 1916 r. 81 GStA PK, XIV. HA, Rep. 180, Nr. 14780, Prezydent Urzędu Wyżywienia Rzeszy do Prezydenta Regencji w Kwidzynie, 30 X 1916 r. 82 Kłopot o marmeladę, Gazeta Grudziądzka, nr 103 z 5 IX 1918 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 68 To m a s z K r z e m i ń s k i [228] wojenna ze względu na stale pogarszającą się jakość nie cieszyła się poważaniem wśród ludności. Pod koniec trzeciego roku wojny popularny był dowcip: „Coś taki blady – od marmelady”83. Jej wysoką pozycję w wojennym jadłospisie poświadcza jednakże zdarzenie z października 1916 r., gdy wskutek krążących w Gdańsku pogłosek o wprowadzeniu reglamentacji tego produktu zaczęto go masowo wykupywać. Fałszywe wieści dementować musiała prasa84. Wzrastająca liczba przeróżnych namiastek była niechętnie przyjmowana przez ludność. Producenci żywności nie przestrzegali bowiem norm, a ich produkty nie tylko nie nadawały się do spożycia, lecz także w niektórych przypadkach zagrażały zdrowiu. Władze oficjalnie przestrzegały przed łatwowiernym przyjmowaniem zachwalanych surogatów, a prasa w potępieńczych słowach krytykowała firmy lub osoby oszukujące ludność85. Powszechne stało się też fałszowanie żywności. Do najczęstszych oszustw należało mieszanie mąki z gipsem i trocinami, produkcja smalcu z ziemniaków, wody, kleju i tymianku, dodawanie do masła rozgotowanych ziemniaków czy fałszowanie mleka za pomocą wody z wapnem. W listopadzie 1916 r. „Gazeta Toruńska” informowała i apelowała do czytelników: „Oszustwa wojenne rozpanoszyły się bardzo. Każdy kto wykryje fałszerza i odda go władzom do ukarania – spełni obywatelski obowiązek”86. Braki w zaopatrzeniu w żywność prowadziły do zmian przyzwyczajeń i nawyków kulinarnych. W pierwszym rzędzie nastąpiła przymusowa rezygnacja z białego pieczywa. Ograniczono, a od końca 1916 r. wyeliminowano spożycie słodyczy. Jednym z pierwszych przysmaków, który bezwzględnie zakazano, stała się bita śmietana, której brak musiał być wyjątkowo dotkliwy, gdyż prasa i oficjalne enuncjacje przypominały o tej prohibicji wyjątkowo często. Szybko jednakże wynaleziono zamiennik popularnego deseru przygotowywanego z mleka i wanilii87. Dla oszczędzania mąki władze zakazały wypieku ciast. Oficjalnie przypominano o tym przed każdymi świętami, a za złamanie przepisu wydanego dla obszaru Prus Zachodnich przez Zastępczą Generalną Komendę XVII Korpusu groziła kara powyżej jednego roku więzienia i grzywna w wysokości półtora tysiąca marek88. Znacznym ograniczeniom uległa działalność cukierni i ciastkarni, a ich funkcjonowanie wymagało udzielenia zgody ze strony władz89. W lutym 1917 r. właścicielka cukierni Alberta Teukego w Elblągu w piśmie do prezydenta regencji gdańskiej ubolewała nad sytuacją interesu prowadzonego przez nią podczas nieobecności przebywającego 83 Marmelada tegoroczna, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 264 z 16 XI 1917 r. Nie będzie kart na marmeladę!, Gazeta Gdańska, nr 126 z 19 X 1916 r. 85 Przestroga przed sztucznym masłem i sztucznymi oliwami, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 91 z 20 IV 1916 r. 86 Jak fałszują środki żywnościowe?, ibid., nr 261 z 12 XI 1916 r. 87 Krem z mleka w miejsce bitej śmietany, ibid., nr 201 z 3 IX 1915 r. 88 Por. GStA PK, XIV. HA, Rep. 180, Nr. 14525, Zastępcza Komenda Generalna XVII Korpusu do landratów, 23 III 1916 r.; Amtliche Bekanntmachungen, Kreisblatt für den Land- und Stadtkreis Thorn, nr 100 z 15 X 1915 r. 89 APT, SPT, sygn. 1004, Zarządzenie Prezydenta Regencji w Kwidzynie dotyczące zakazu sprzedaży ciast i tortów, 21 III 1917 r. 84 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [229] K-Brot, marmolada i ziemniaki. Pożywienie mieszkańców Prus Zachodnich... 69 na froncie męża. Zakaz produkcji i sprzedaży słodkich wypieków stawiał ją przed perspektywą zamknięcia cukierni i zwolnienia 11 pracowników, gdyż jak argumentowała, klienci bez możliwości spożycia do kawy słodkiego drobiazgu („Kaffee ohne eine Kleinigkeit”) rezygnowali z odwiedzin popularnego dotąd lokalu90. W drugim roku wojny wprowadzono, początkowo w restauracjach i oberżach, później także w gospodarstwach domowych, dni bezmięsne i beztłuszczowe. Na terenie kwidzyńskiego obwodu regencyjnego mięsa nie wolno było konsumować w poniedziałek i czwartek, a tłuszczu we wtorek i piątek91. Dla współczesnych istotną informacją był fakt, że w 1916 r. drugie święto Bożego Narodzenia przypadało we wtorek, co wiązało się z powstrzymaniem się od jedzenia w tym dniu wszelkich produktów mięsnych92. Zakaz spożywania mięsa w określone dni z bezwzględnością egzekwowano, a wokandy sądowe pełne były spraw o wykroczenia w tej kwestii. Okresowo i na wyznaczonych terenach (m.in. w powiatach stykających się z granicą rosyjską) wprowadzano ograniczenia w piciu napojów alkoholowych. Dla wielu kobiet zarządzenie to okazało się zbawienne, gdyż uwalniało je od problemów związanych z uzależnieniem mężów od alkoholu. „Gazeta Toruńska” donosiła na początku 1915 r.: „W niektórych wypadkach władze otrzymywały nawet dziękczynne listy od żon, których mężowie z konieczności przestali się upijać. Jeden z takich listów kończy się życzeniem: »Oby ten zakaz nigdy nie został cofnięty«”93. Mimo działań władz w zakresie dystrybucji i rejestracji środków żywnościowych niedożywienie i nieustanny lęk przed głodem stały się trwałymi czynnikami życia Pomorzan pierwszej wojny światowej. Dotyczyło to przede wszystkim warstw najbiedniejszych ludności miejskiej, lecz znaczne ograniczenia w spożyciu dotknęły również tych zamożniejszych. Doskonałą ilustracją panującej wówczas atmosfery jest opis zdarzenia, do jakiego doszło w lipcu 1917 r. na ulicach Malborka: „Przed mleczarnią tutejszą zdarzył się arcyzabawny i niezwykły wypadek. Otóż wóz mleczarza Kisilera napełniony konwiami z mlekiem i wielkimi pudłami ze serem przewrócił się na ulicy. Wszystkie konwie i pudła z miękkim serem skulnęły się na ulicę. W mgnieniu oka zgromadziły się setki kobiet i dzieci, biorąc ser w torebki, kapelusze, garnki, fartuchy i chusteczki a potem uciekały rozpromienione do domu. Właściciel mleczarni ponosi ogromne straty”94. Strach przed głodem powodował stopniowe zacieranie granic moralnych i degradację dotychczasowych wartości. Zapewnienie zaś podstawowych potrzeb życiowych związanych z odżywianiem stawało się jednym z najważniejszych elementów wojennej codzienności na pomorskim „hinterlandzie”. Odzwierciedle90 GStA PK, XIV. HA, Rep. 180, Nr. 14525, Właścicielka kawiarni i cukierni A. Teukego w Elblągu do Prezydenta Regencji w Gdańsku, 23 II 1917 r. 91 Za przyzwoleniem prezesa rejencyi, Gazeta Toruńska (Gazeta Codzienna), nr 26 z 2 II 1916 r.; [Dniami beztłuszczowymi będą w Toruniu...], ibid., nr 32 z 10 II 1916 r. 92 Dzień bezmięsny na Boże Narodzenie, ibid., nr 214 z 17 IX 1916 r.; S. Fikus, op.cit., s. 76. 93 Skutki zakazu sprzedaży napojów alkoholowych podczas wojny, ibid., nr 33 z 11 II 1915 r. 94 [Przed mleczarnią tutejszą], ibid., nr 150 z 5 VII 1917 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 70 To m a s z K r z e m i ń s k i [230] niem tego była chociażby zawartość prasy regionalnej. Różnego rodzaju informacje związane z kwestiami wyżywienia zajmują niezwykle dużo miejsca. Pod względem objętości wyprzedzają je tylko wiadomości polityczno-militarne. Studiując zawartość pomorskich gazet (zarówno polskich, jak i niemieckich), wyczuć można swoistą obsesję współczesnych na tle kwestii żywnościowej. Walka o przetrwanie nie stała się bynajmniej cechą w jakiś sposób charakteryzującą ludność Pomorza95. Zjawisko to stanowiło część zbiorowego doświadczenia wielu milionów ówczesnych mieszkańców wojującej Europy. W Niemczech w czasie wojny na skutek głodu czy ciągłego niedożywienia zmarły setki tysięcy ludzi96. Problemy aprowizacyjne i niedobory podstawowych środków konsumpcyjnych, w tym przede wszystkim żywności, były zatem czynnikami ułatwiającymi rozszerzanie się radykalnych haseł społecznych, co w konsekwencji przyczyniło się do wybuchu rewolucji i obalenia rządów monarchicznych. Jak bowiem podkreślał w swym dziele Fizjologia smaku osiemnastowieczny teoretyk gastronomii Anthelme Brillat-Savarin: „Teoria i doświadczenie zgodnie dowodzą, że jakość i ilość jedzenia mają wielki wpływ na pracę, odpoczynek, sen i sny. Źle odżywiony człowiek nie zniesie długo zmęczenia nieprzerwanej pracy; jego ciało okrywa się potem; siły opuszczają go rychło i odpoczynek oznacza dla niego niemożność działania”97. Rolniczy charakter Pomorza Nadwiślańskiego oraz jego peryferyjne położenie wobec głównych teatrów wydarzeń światowego konfliktu uchroniły jego ludność przed masowym występowaniem plagi głodu, znanego z terenów dotkniętych działaniami zbrojnymi: Kongresówki, Galicji czy Belgii. Prusy Zachodnie stały się raczej zapleczem żywnościowym Rzeszy, mimo to duża część mieszkańców prowincji przez długi czas była chronicznie niedożywiona98. 95 Por. Katarzyna Sierakowska, Braki w zaopatrzeniu – niedożywienie – głód. Ziemie polskie w latach 1914–1918, [in:] Wielka wojna poza linią frontu, red. Daniel Grinberg, Jan Snopko, Grzegorz Zackiewicz, Białystok 2013, s. 69–79. Badania K. Sierakowskiej dotyczą przede wszystkim Królestwa Polskiego, Galicji, ziemie znajdujące się pod panowaniem pruskim nie zostały uwzględnione. 96 Wolfgang Reinhard, Życie po europejsku. Od czasów najdawniejszych do współczesności, tłum. Jacek Antkowiak, Warszawa 2009, s. 125; Władysław Czapliski, Adam Galos, Wacław Korta, Historia Niemiec, Wrocław 2010 (wyd. 3), s. 564. 97 Anthelme Brillat-Savarin, Fizjologia smaku albo medytacje o gastronomii doskonałej, wybór i oprac. Wacław Zawadzki, tłum. i wstęp Joanna Guze, Warszawa 1977, s. 24–25. 98 P. Kosiski, op.cit., s. 54. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [231] K-Brot, marmolada i ziemniaki. Pożywienie mieszkańców Prus Zachodnich... 71 KBROT, MARMELADE UND KARTOFFELN. DIE ERNÄHRUNG DER EINWOHNER WESTPREUSSENS WÄHREND DES I. WELTKRIEGS Zusammenfassung Schlüsselbegriffe: Krieg 1914–1918, Alltagsleben, Pommerellen, materieller Mangel, Ernährungsumstellung, Hunger, Kriminalität Die Ernährung der Zivilbevölkerung stellte für die kämpfenden Staaten während des I. Weltkriegs ein bedeutendes sozio-ökonomisches Problem dar. Für Deutschland wurde die unzureichende Sicherung des Verpflegungsbedarfs zu einer der wichtigsten Ursachen für die Niederlage im November 1918. Die Provinz Westpreußen wurde mit wenigen Ausnahmen von zerstörerischen militärischen Aktionen verschont, aber dennoch beeinflusste der Krieg den Alltag der Bevölkerung. Während der Kriegsjahre kam es zu wesentlichen Änderungen in den Ernährungsgewohnheiten der Westpreußen. Der Konsum ging drastisch zurück, und die tägliche Speisekarte verschlechterte sich deutlich in ihrer Qualität. Die Realität des Krieges brachte zahlreiche eigentümliche Ernährungsweisen hervor, vor allem durch die Einbeziehung unterschiedlicher Surrogatstoffe, den sparsamen Umgang mit vorhandenen Ressourcen und die Nutzung von bislang als nicht essbar eingestuften Nahrungsmitteln. Die Analyse der Befriedigung eines grundlegenden physiologischen Bedürfnisses, wie es die Ernährung ist, aber auch das Aufzeigen der Arten und Wege der Speisezubereitung, ermöglichen ein besseres Verständnis anderer gesellschaftlicher Entwicklungen auf dem Gebiet Pommerellens während des Weltkriegs, darunter z.B. des Anstiegs der Kriminalität oder des beobachtbaren Absinkens der moralischen Leitkriterien der Gesellschaft. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 72 To m a s z K r z e m i ń s k i [232] KBROT WAR BREAD, MARMALADE AND POTATOES. THE ALIMENTATION OF INHABITANTS OF WEST PRUSSIA DURING WWI Summary Key words: 1914–1918, everyday life, Gdańsk Pomerania, shortages of materials, alimentary changes, famine, crime The alimentation of the civil population was an important economic-social problem for the countries participating in WWI. Shortages of food became one of the main issues of the major military actions; so, the war influenced the everyday life of the citizens. During the war the alimentary habits of the Pomeranians changed considerably. Levels of consumption fell drastically, and the quality of the everyday menu deteriorated. The war forced people to look for alternative solutions and use various substitutes, economise on resources and eat food which had hitherto been considered inedible. Analysis of food practices and the manner in which meals were prepared allows us to better understand other social phenomena in Gdańsk Pomerania during the Great War, e.g. the increase in the crime rate and the decline in moral values. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l ZAPISKI HISTORYCZNE — TOM Zeszyt 2 LXXIX — ROK 2014 JERZY DYGDAŁA (Toruń) BYDGOSKI EPIZOD W ŻYCIU STANISŁAWA LESZCZYŃSKIEGO – WOKÓŁ UCIECZKI KRÓLA DO GDAŃSKA WE WRZEŚNIU 1733 ROKU Słowa kluczowe: wojna o tron polski 1733–1734, polscy władcy elekcyjni, Rzeczpospolita Obojga Narodów, Bydgoszcz, jezuici, gazety pisane, „Kuryer Polski”, Antoine-Felix de Monti, Zofia Anna Gałecka Sprawa pospiesznego wyjazdu, a właściwie ucieczki króla Stanisława Leszczyńskiego 22 IX 1733 r. z Warszawy do Gdańska nigdy nie była tematem pogłębionych badań monograficznych. W znacznej mierze wynika to z braku podstawowych informacji źródłowych. Nikt spośród stosunkowo nielicznego orszaku towarzyszącego monarsze w tej podróży nie prowadził jej diariusza ani nie wysyłał listów z drogi. Również jadący z królem główny promotor jego powtórnej elekcji, francuski poseł markiz Antoine-Felix de Monti nie donosił Ludwikowi XV o przebiegu przejazdu. Działo się tak zapewne ze względów ostrożności, gdyż bezpośrednia korespondencja do Paryża musiałaby iść przez Saksonię lub cesarski Śląsk, a to groziło ujawnieniem planów francuskich i nawet ewentualną próbą zamachu na niewygodnego dla obydwu państw elekta (eskorta S. Leszczyńskiego była symboliczna). A.-F. de Monti wysłał wprawdzie w dniu wyjazdu list z Warszawy informujący o planowanym przedsięwzięciu, ale następny raport został skierowany do Ludwika XV już z Gdańska, po przybyciu tam króla Stanisława, i zawierał jedynie bardzo ogólnikowe stwierdzenie, że podróż trwała 10 dni, a monarcha podczas całego przejazdu spotykał się z objawami radości1. Leszczyński w liście do córki, królowej francuskiej Marii, napisał tylko o swym szczęśliwym przybyciu do Gdańska, nie wspominając ani słowem o przebiegu podróży2. Szersze informacje o przejeździe króla Stanisława z Warszawy do Gdańska spotykamy natomiast w ówczesnych gazetach pisanych, do których historycy w zasadzie nie sięgali, a także, ale w bardziej zwięzłej formie, w warszawskiej drukowanej gazecie – „Kuryerze Polskim”. 1 Biblioteka Czartoryskich w Krakowie (dalej cyt. BCzart.), rkp. 1988, s. 578, 601: A.F. Monti do Ludwika XV, Warszawa 22 IX i Gdańsk 5 X 1733 r. (kopie). 2 Materyały do historyi Stanisława Leszczyńskiego króla polskiego, wyd. Edward Raczyski, Poznań 1841, s. 174. Na ten list powołuje się też Anne Muratori-Philip, Le roi Stanislas, Paris 2000, s. 104. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 74 Jerzy Dygdała [234] Również w jednej z pierwszych biografii S. Leszczyńskiego, napisanej przez elbląskiego historyka Georga Daniela Seylera, będącego niejako świadkiem tych wydarzeń, i wydanej w polskim tłumaczeniu w 1744 r., znajduje się akapit poświęcony przybyciu króla do Gdańska: „[...] dnia 22. Sept[embris] ruszył się [król] z Warszawy w kompanii z francuskim posłem i z grafem Poniatowskim, na Bydgoszcz ku Gdańskowi, dokąd dnia 2. Octobr[is] szczęśliwie, ale incognito przybywszy, wstąpił do francuskiego rezydenta Mathieu [Louisa Mathy’ego]. Nazajutrz przybył też tam i prymas z wielo innych znaczniejszych panów”3. W tej sytuacji nie powinno dziwić, że wiadomości zawarte w dotychczasowych opracowaniach poświęconych S. Leszczyńskiemu na temat jego wyjazdu do Gdańska są więcej niż skromne. Klemens Kantecki w obszernej biografii Stanisława Poniatowskiego, opierając się chyba jednak na G. D. Seylerze, napisał: „jechał król w towarzystwie markiza Monti, Poniatowskiego, oraz książąt Czartoryskich na Łowicz i Bydgoszcz. Na dniu 2 października przybył incognito do Gdańska i stanął tymczasowo w domu rezydenta francuskiego, imieniem Mathieu; w następnym dniu przyjechali za nim prymas i inni magnaci”4. W podstawowej przez długi czas dla historii drugiej elekcji Leszczyńskiego monografii Pierre’a Boyé, opartej głównie na źródłach francuskich, znajduje się tylko wzmianka, że królowi w drodze nad Bałtyk towarzyszyło jedynie kilku wiernych stronników5. Z kolei Szymon Askenazy w najpełniejszym jak dotąd polskim opracowaniu dziejów elekcji z 1733 r. zadowolił się stwierdzeniem, że „Stanisław, król od dni dziesięciu, w otoczeniu swoich najbliższych pośpiesznie opuścił stolicę i nie oparł się aż w warownym Gdańsku”6. Podobnie ujął to jednym zdaniem Józef Feldman w późniejszej biografii króla Stanisława7. Nieco więcej miejsca poświęcił wcześniej temu epizodowi Alfons Michał Wodziński, choć część jego informacji nie była ścisła8. Na tę też głównie pozycję powoływała się Jadwiga Lechicka w monografii poświęconej S. Leszczyńskiemu, opisując jego wyjazd do Gdańska9. 3 Georg Daniel Seyler, Życie Nayjaśnieyszego Stanisława I króla polskiego, [b.m.w.] 1744, s. 411. 4 Klemens Kantecki, Stanisław Poniatowski, kasztelan krakowski, ojciec Stanisława Augusta, t. 1, Poznań 1880, s. 223. 5 Pierre Boyé, Stanislas Leszczynski et le Troisiéme traité de Vienne, Paris 1898, s. 158. 6 Szymon Askenazy, Przedostatnie bezkrólewie, [in:] idem, Dwa stulecia XVII i XIX. Badania i przyczynki, t. 1, Warszawa 1901, s. 139. 7 Józef Feldman, Stanisław Leszczyński, oprac. Jacek Staszewski, Warszawa 1984 (wyd. 3), s. 177. 8 Alfons Michał Wodziski, Oblężenie Gdańska w roku 1733–1734, Rocznik Gdański, t. 9/10: 1935/1936, s. 348: „W towarzystwie prymasa Potockiego, podskarbiego koronnego Ossolińskiego, regimentarza Poniatowskiego, podkanclerzego litewskiego Czartoryskiego i biskupa płockiego Załuskiego udał się król do Gdańska, licząc z pewnością na pomoc francuską”. 9 Jadwiga Lechicka, Rola dziejowa Stanisława Leszczyńskiego oraz wybór z jego pism, Toruń 1951, s. 51–52. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [235] Bydgoski epizod w życiu Stanisława Leszczyńskiego... 75 Bezpośrednio przed drugą wojną światową Erwin Nadolny opublikował artykuł poświęcony burzliwym dziejom Gdańska w dobie bezkrólewia 1733–1734 r.10 Częściowo wykorzystał w nim m.in. relacje gdańskiego rezydenta w Warszawie, syndyka Reinholda Rudolfa Behnego. Niestety, we fragmencie dotyczącym wyjazdu króla z Warszawy w ogóle nie odwołał się do tego źródła, ograniczając się do jednego zdania informującego, że już 22 września Stanisław z prymasem i świtą opuścili Warszawę, aby czekać w Gdańsku na francuską pomoc11. Jest rzeczą oczywistą, że uprzednio monarcha i francuski poseł A.-F. de Monti musieli uzgadniać z R.R. Behnem sprawę przejazdu i warunków pobytu Stanisława nad Motławą, o czym tenże rezydent z pewnością donosił radzie miejskiej. Znacznie obszerniejszą monografię poświęcił obronie Gdańska w latach 1733–1734 Edmund Cieślak. Nie miał on już dostępu do relacji gdańskich rezydentów na dworze, które zaginęły podczas drugiej wojny światowej. Oparł się na innych źródłach, głównie proweniencji gdańskiej i francuskiej. Nie przynoszą one jednak żadnych istotnych wiadomości o podróży Leszczyńskiego do Gdańska. Dlatego też autor książki ograniczył się jedynie do stwierdzenia, że wobec zbliżania się wojsk rosyjskich „król i większość jego stronników opuścili Warszawę” (bez podania daty dziennej), dodając na dalszych stronach, że Leszczyński razem z A.-F. de Montim i prymasem Teodorem Potockim przybyli do Gdańska 2 X 1733 r., a inni jego zwolennicy, „jak regimentarz [już nim nie był – J.D.] Stanisław Poniatowski, wojewoda ruski August Czartoryski, biskup płocki Jędrzej Stanisław Załuski nadciągnęli do Gdańska wkrótce”12. Podobnie postąpił Stanisław Achremczyk, skrótowo informując o wyjeździe S. Leszczyńskiego z Warszawy (ale przyspieszył wyjazd o jeden dzień) i o przybyciu do grodu nad Motławą 2 października monarchy wraz z prymasem T. Potockim, ambasadorem francuskim A.-F. de Montim, regimentarzem S. Potockim (regimentarzem był wówczas już Józef Potocki, który jednak został w Warszawie; zapewne autor miał na myśli poprzedniego regimentarza S. Poniatowskiego) oraz wojewodą ruskim A. Czartoryskim i biskupem płockim J.S. Załuskim13. Dopiero niedawno Tadeusz Frączyk, długoletni pracownik Biblioteki Książąt Czartoryskich w Krakowie, w obszernej pracy poświęconej działalności literackiej księcia Adama Kazimierza Czartoryskiego podał kilka zupełnie nowych informacji dotyczących ówczesnej podróży z Warszawy do Gdańska ojca Adama Kazimierza, wojewody ruskiego A. Czartoryskiego, jednego z ważniejszych stronników króla Stanisława14. Podając te informacje, oparł się na przechowywa10 Erwin Nadolny, Danzig und der polnische Thron 1733/1734, Zeitschrift des Westpreussischen Geschichtsvereins, H. 75: 1939, s. 139–189. 11 Ibid., s. 152. 12 Edmund Cielak, W obronie tronu króla Stanisława Leszczyńskiego, Gdańsk 1986, s. 49, 52. 13 Stanisław Achremczyk, Stanisław Leszczyński w Prusach Królewskich i w Prusach Książęcych, Komunikaty Mazursko-Warmińskie, 2006, nr 1, s. 77–78. 14 Tadeusz Frczyk, Adam Kazimierz Czartoryski. Biografia historyczno-literacka na tle przemian ideowych polskiego Oświecenia, Kraków 2012, s. 60–62. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 76 Jerzy Dygdała [236] nej w Bibliotece Czartoryskich księdze dochodów i wydatków wojewody ruskiego (rkp. 6606, t. 2). Tylko w pracach poświęconych lokalnej historii miejscowości, przez które przejeżdżał król Stanisław, znajdujemy niewielkie wzmianki o pobytach monarchy w tych miejscach. Najdłużej przebywał Leszczyński w Bydgoszczy, gdzie urządzono mu uroczyste powitanie w tamtejszym kolegium jezuickim. Niestety, kronika kolegium, w której musiał się znajdować szczegółowy opis pobytu króla, nie zachowała się do naszych czasów. Mimo to Zenon Guldon i Ryszard Kabaciński podali informację o tym wydarzeniu (mylnie jednak je datując na 29 IX 1734 r.) zapewne na podstawie zbiorczych sprawozdań polskiej prowincji jezuitów przeznaczonych dla władz zakonnych w Rzymie15. W wydanej później obszernej syntezie dziejów Bydgoszczy nie znalazła się żadna wiadomość o zatrzymaniu się w mieście króla Stanisława16. Wiemy, że bezpośrednio przed wjazdem do Gdańska monarcha stanął na krótki postój w Lubiszewie pod Tczewem (bądź w pobliskich Śliwinach). Fakt został odnotowany w tamtejszych księgach kościelnych i na tej podstawie przedstawiony przez Alfonsa Mańkowskiego17. Jednak i w pracach historyków regionalnych napotykamy błędne informacje. Franz Schulz w zwięzłej monografii Sopotu zupełnie bezpodstawnie, nie powołując się na żadne źródła, stwierdził, że S. Leszczyński już z końcem września 1733 r. dotarł do Sopotu i dopiero po kilkudniowym tam pobycie przybył 2 października do Gdańska18. Mimo pozornie jednomyślnej elekcji S. Leszczyńskiego na tron polski dokonanej 12 IX 1733 r. sytuacja nowego króla nie przedstawiała się dobrze. Spora grupa przeciwników jego kandydatury opuściła pole elekcyjne i zgromadziła się po drugiej stronie Wisły – na Pradze. Ponadto w granice Rzeczypospolitej 11 VIII 1733 r. wkroczyły wojska rosyjskie i powoli przesuwały się w kierunku Warszawy, chcąc nie tyle przeszkodzić elekcji, co usunąć neoelekta i doprowadzić do wyboru nowego monarchy19. Początkowo stronnicy Stanisława, z prymasem T. Potockim na czele, próbowali ukrywać informacje o rosyjskiej interwencji i lekceważyli zagrożenie, licząc na pomoc Francji. Dnia 17 września oddziały wierne S. Leszczyńskiemu przekroczyły Wisłę i zaatakowały obozujących na Pradze malkontentów, którzy już rozpoczęli przygotowania do wycofania się pod osłonę nadciągających wojsk rosyjskich. Na tym sukcesy obozu stanisławowskiego jednak się skończyły. Co prawda S. Leszczyński 19 września uroczyście zaprzysiągł pakta konwenta, ale 15 Zenon Guldon, Ryszard Kabaciski, Szkice z dziejów dawnej Bydgoszczy XVI–XVIII w., Bydgoszcz 1975, s. 124. 16 Franciszek Mincer, Dzieje polityczne Bydgoszczy w latach 1466–1772, [in:] Historia Bydgoszczy, t. 1: Do roku 1920, red. Marian Biskup, Warszawa–Poznań 1991, s. 246–247. 17 Alfons Makowski, Król Stanisław Leszczyński w Lubiszewie pod Tczewem, Zapiski Towarzystwa Naukowego w Toruniu, t. 3: 1915, nr 6, s. 95–96. 18 Franz Schulz, Chronik der Stadt Seebad Zoppot, Danzig 1905, s. 86. 19 Por. Tomasz Ciesielski, Agresja rosyjska na Polskę 1733–1735. Walki na Ukrainie, Podolu i Wołyniu, [in:] Trudne sąsiedztwo. Studia z dziejów stosunków polsko-rosyjsko-ukraińskich w XVI–XX wieku, red. Andrzej Szczepaniak, Toruń 2007, s. 103–105. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [237] Bydgoski epizod w życiu Stanisława Leszczyńskiego... 77 już następnego dnia skłonił S. Poniatowskiego, cieszącego się zaufaniem w wojsku, do rezygnacji z funkcji regimentarza generalnego i powierzył ten urząd nieudolnemu J. Potockiemu20. W Warszawie chyba dopiero w tym momencie w pełni zdano sobie sprawę, że armia rosyjska rzeczywiście zbliża się do miasta i nie ma żadnych realnych możliwości przeszkodzenia jej w marszu. Francuski ambasador A.-F. de Monti, faktyczny organizator elekcji S. Leszczyńskiego, początkowo podejmował próby zaciągnięcia siedmiu–ośmiu tysięcy lekkiej jazdy, tak by opóźniała marsz Rosjan, co zmusiłoby ich do podjęcia rokowań21. Według doniesień dobrze na ogół poinformowanego cesarskiego ambasadora Heinricha Wilhelma von Wilczka A.-F. de Monti i prymas T. Potocki liczyli, że przeciw Rosjanom będzie można wystawić nawet 50–60 tysięcy żołnierzy (w tym pospolite ruszenie). Tymczasem obecna na elekcji szlachta, w liczbie co najmniej kilkunastu tysięcy, rozjechała się do domów, podobno twierdząc, że przyjechała na wybór króla, a nie na wojnę22. Antoine-Felix de Monti wyraźnie wpadł wtedy w panikę. Pisał do Ludwika XV, że są tu bez wojska i bez żadnej pomocy („secours”), a do tego rywalizacja między S. Poniatowskim i J. Potockim o dowództwo nad armią i buławę hetmańską w praktyce uniemożliwia działania obronne23. Z wyraźną podejrzliwością francuski poseł odnosił się do regimentu Gwardii Koronnej mającego zapewnić ochronę monarsze, gdyż według niego wszyscy oficerowie to Niemcy i protestanci oddani dynastii saskiej. W tej sytuacji doradzał opuszczenie przez S. Leszczyńskiego Warszawy i udanie się do Lwowa. S. Poniatowski zapewniał go, że szybko ściągnie 500 dragonów, którzy zapewnią królowi eskortę aż do Lwowa, gdzie będzie można skoncentrować główne siły polskie. A.-F. de Monti gotów był towarzyszyć Stanisławowi w drodze na południe. Donosił jednocześnie, że prymas T. Potocki wyjeżdża z Warszawy do Łowicza, a stamtąd chce się udać do Gdańska. A.-F. de Monti stwierdził też, że mógłby być bardziej użyteczny Ludwikowi XV w Gdańsku niż we Lwowie, skąd komunikacja z Francją będzie bardzo utrudniona24. O początko20 Ewa Szklarska, Orientacja w sytuacji międzynarodowej i rachuby polityczne jako elementy postawy politycznej stronników Stanisława Leszczyńskiego w okresie przedostatniego bezkrólewia (1733–1734), Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka, t. 47: 1992, z. 1–2, s. 247–252; Jerzy Dygdała, Polityka informacyjna prymasa Teodora Potockiego w bezkrólewiu 1733 roku, [in:] Rozprawy z dziejów XVIII wieku. Z dziejów komunikacji socjalnej epoki nowożytnej, red. Jerzy Wojtowicz, Toruń 1993, s. 71–76; idem, Przygotowania stronników Stanisława Leszczyńskiego do obrony Rzeczypospolitej w bezkrólewiu 1733 roku, [in:] Między barokiem a oświeceniem. Wojny i niepokoje czasów saskich, red. Krystyna Stasiewicz, Stanisław Achremczyk, Olsztyn 2004, s. 41–43; Владимир И. ГЕРЬЕ, Борьба за польский престол в 1733 году, Москва 1862, s. 216–217; K. Kantecki, op.cit., t. 1, s. 216–217. 21 BCzart., rkp. 1988, s. 553: A.F. Monti do Ludwika XV, Warszawa 15 IX 1733 r. (kopia). 22 Haus- Hof- und Staatsarchiv Wien (dalej cyt. HHSA Wien), Sign. Polen, II 10, k. 270: H.W. Wilczek do Karola VI, Warszawa 22 IX 1733 r. 23 BCzart., rkp. 1988, s. 559: A.F. Monti do Ludwika XV, Warszawa 20 IX 1733 r. (kopia). 24 Ibid., s. 569–570: A.F. Monti do Ludwika XV, Warszawa 20 IX 1733 r. (kopia). Zob. też E. Szklarska, op.cit., s. 484. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 78 Jerzy Dygdała [238] wych zamiarach szukania schronienia we Lwowie pisał również w swoim pamiętniku wojewoda bełski Antoni Potocki25. Informacje musiały zresztą się rozchodzić po Warszawie, skoro 20 września intendent pałacu Radziwiłłów Krzysztof Mioduszewski donosił swej chlebodawczyni, księżnej Annie z Sanguszków Radziwiłłowej, że król Stanisław „ma wyjeżdżać do Lwowa, a ze Lwowa do Stanisławowa”26. Również do przebywającego wówczas w Warszawie młodego Marcina Matuszewicza dotarły wiadomości o doradzaniu S. Leszczyńskiemu wyjazdu do tureckiego Chocimia27. Najpóźniej 20 września (wieczorem?) A.-F. de Monti, po długich dyskusjach, przekonał jednak króla Stanisława do wyjazdu, w ciągu dwóch dni, do Gdańska, gdzie będzie mógł się porozumiewać z sąsiednimi państwami. Zdaniem francuskiego ambasadora ze Lwowa trzeba byłoby szybko się wycofać do Chocimia – na terytorium Turcji. W czasie tych dwóch dni A.-F. de Monti miał uzgodnić z gdańskim rezydentem R.R. Behnem szczegóły królewskiej podróży i pobytu w Gdańsku28. Według pamiętników A. Potockiego, niezbyt jednak wiarygodnych w tej sprawie (pisanych już po zakończeniu wojny o polską sukcesję), prymas T. Potocki miał być przeciwny zmianie, gdyż „byłoby to pogrzebaniem króla i jego adeptów [adherentów – J.D.] takie usunięcie się i zamknięcia w Gdańsku”, podczas gdy do Lwowa napłynęłyby masy szlachty i Stanisław mógłby tam stanąć na czele wojska29. O zamiarze opuszczenia przez S. Leszczyńskiego Warszawy pisał też cesarski ambasador H.W. von Wilczek, z tym że nie wiedział, dokąd monarcha chce się udać. Potwierdził natomiast informację, że król Stanisław nie ma zaufania do Gwardii Koronnej, gdyż część oficerów odmówiła złożenia przysięgi wierności nowemu władcy. Dodał, że królowi mają w podróży towarzyszyć podobno regimenty dragonii pułkowników Jana Baptysty Freneuse’ego, Wilhelma Miera i Ernesta Krzysztofa Przebendowskiego30. W tych dniach (20–22 IX 1733 r.) Warszawa opustoszała. Większość stronników S. Leszczyńskiego w pośpiechu wyjeżdżała z miasta. Toruński rezydent Christian Klosmann, który powrócił do Torunia, 25 września złożył przed radą miejską sprawozdanie z ostatnich dni swego pobytu w stolicy. Informował, że wobec zbliżania się przednich straży wojsk rosyjskich wszyscy, którzy mogą, uciekają z Warszawy („fliehe alles was fliehen kann”) z obawy przed splądrowaniem miasta przez Rosjan. Także prymas wysłał swoje rzeczy i – jak mówiono – ma razem z królem 25 Pamiętnik Antoniego Potockiego o powtórnej elekcyi króla Stanisława Leszczyńskiego, wyd. Zygmunt Gloger, Niwa, t. 21: 1892, nr 6, s. 99. 26 Codzienne kłopoty, wielkie interesy i podwójna elekcja. Korespondencja radziwiłłowskich urzędników z księżną Anną z Sanguszków Radziwiłłową i jej synem Michałem Kazimierzem z 1733/1734 roku, wyd. Jerzy Dygdała, Warszawa 2013, s. 133. 27 Marcin Matuszewicz, Diariusz życia mego, t. 1: 1714–1757, red. Bohdan Królikowski, komentarz Zofia Zieliska, Warszawa 1986, s. 74. 28 BCzart., rkp. 1988, s. 572: A.F. Monti do Ludwika XV, Warszawa 20 IX 1733 r., postscriptum (kopia); E. Szklarska, op.cit., s. 484. 29 Pamiętnik Antoniego Potockiego, s. 99. 30 HHSA Wien, Sign. Polen, II 10, k. 270: H.W. Wilczek do Karola VI, Warszawa 22 IX 1733 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [239] Bydgoski epizod w życiu Stanisława Leszczyńskiego... 79 odjechać przez Malbork do Gdańska. Stacjonująca w Warszawie Gwardia Koronna wyszła z miasta, a trzej książęta Czartoryscy (Kazimierz, August i Michał) mają się zatrzymać w Toruniu31. Antoine-Felix de Monti bezpośrednio przed wyjazdem 22 IX 1733 r. donosił Ludwikowi XV, że nikogo spośród znaczących osobistości nie ma już w Warszawie. Nie ma więc czasu do stracenia, aby zapewnić bezpieczeństwo królowi Stanisławowi. Monarcha ma o godzinie 9 wieczorem incognito przybyć do francuskiego ambasadora, który przygotował wszystko do podróży. Mają wyjechać z Warszawy z eskortą o północy i chcą jechać możliwie szybko, aby po sześciu dniach być w Gdańsku. Francuski ambasador uzgodnił z S. Poniatowskim, że będzie on czekał na króla w Toruniu. Dodał, że marszałek wielki koronny Józef Mniszech i prymas T. Potocki, który powrócił z Łowicza, oraz inni magnaci także udają się do Gdańska32. W jedynej ówczesnej drukowanej gazecie – „Kuryerze Polskim” (w numerze z 23 IX 1733 r.), redagowanej wówczas przez Jana Naumańskiego i wciąż jeszcze znajdującej się pod kontrolą stronników S. Leszczyńskiego (zwłaszcza prymasa T. Potockiego), podano wprawdzie wiadomość o zaprzysiężeniu przez nowego króla paktów konwentów przy licznej obecności senatorów i szlachty, ale już w następnym zdaniu poinformowano, że „Pomieniony Król Jmć temi dniami stąd wyjeżdża”33. Z kolei w gazecie pisanej metrykanta koronnego Andrzeja Cichockiego z 24 IX 1733 r. znajduje się informacja, że po zaprzysiężeniu przez króla paktów konwentów (19 września) i odebraniu przez niego dyplomu elekcji prawie wszyscy magnaci zaczęli się rozjeżdżać, więc także S. Leszczyński, dla zapewnienia sobie bezpieczeństwa, wyjechał w nocy 22 września i z posłem francuskim A.-F. de Montim udał się przez Malbork do Gdańska. Prymas T. Potocki miał opuścić Warszawę kilka godzin wcześniej; podobno pojechał do Łowicza, a stamtąd do Malborka albo Gdańska. Następnego dnia wyruszyła do Gdańska Gwardia Piesza Koronna z pułkownikami Jakubem Bonafouse’em i Janem Krzysztofem Bardelebenem. Udali się tam także podskarbi wielki koronny Franciszek Maksymilian Ossoliński oraz Czartoryscy: kasztelan wileński Kazimierz, wojewoda ruski August i podkanclerzy litewski Michał; wszyscy z żonami34. Z relacji A. Cichockiego wynikałoby, że Czartoryscy i Ossolińscy nie towarzyszyli bezpośrednio S. Leszczyńskiemu, lecz wyruszyli nieco później. Skądinąd wiemy, że K. Czartoryski z żoną Izabelą z Morsztynów i wnukami wyjechał z Warszawy do Gdańska najprawdopodobniej już 31 Archiwum Państwowe w Toruniu (dalej cyt. APT), Katalog (dalej cyt. Kat.) II, dział (dalej cyt. dz.) II, nr 35, k. 207: protokół rady miejskiej Torunia, 25 IX 1733 r. 32 BCzart., rkp. 1988, s. 577–578: A.F. Monti do Ludwika XV, Warszawa 22 IX 1733 r. (kopia). W rzeczywistości marszałek wielki koronny J. Mniszech wycofał się do swych dóbr w województwie ruskim. 33 Kuryer Polski, 1733, nr 146, s. 402: z Warszawy 23 IX 1733 r. 34 APT, Kat. II, dz. XIV, t. 63, k. 188: gazeta pisana A. Cichockiego, z Warszawy 24 IX 1733 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 80 Jerzy Dygdała [240] 20 września, a dzień później wyruszyli w ślad za nim obaj jego synowie: August i Michał35. W innej gazecie pisanej, również datowanej na 24 IX 1733 r., wyraźnie napisano, że obecne w Warszawie osobistości, obawiając się Rosjan, tak zaczęły wyjeżdżać do swoich dóbr, „że dotąd incessanter pospieszają in vias suas”; dalej wzmocniono stwierdzenie, dodając: „A że większy coraz metus in omnes z następującej coraz bliżej Moskwy, rozjechali się JW IMM PP senatorowie, że tu mało co znajdować się może”. Według autora tej gazety prymas T. Potocki opuścił Warszawę bezpośrednio przed królem, jeszcze 22 września36. Z kolei K. Mioduszewski pisał 29 września do księżnej Anny z Sanguszków Radziwiłłowej, że „Król JM w przeszły wtorek [22 IX 1733 r. – J.D.] o godzinie 11 w nocy wyjechał i JO XJM prymas. Jedni powiadają, że do Gdańska, a drudzy że w Pokucie do Stanisławowa”. Wynika z tego, że w Warszawie wciąż krążyły różne plotki o rzeczywistym celu królewskiej podróży. K. Mioduszewski dodał, że wszystkie armaty pozabierano z warszawskiego arsenału i wysłano Wisłą do Gdańska. Tam też wyjechał wojewoda ruski A. Czartoryski z całym swym dworem. „Teraz tu w Warszawie nie masz nikogo z panów, ani z księży biskupów”, a my „musiemy się obawiać swawolnych kup, aby nas nie porabowali”37. A. Czartoryski rzeczywiście opuścił Warszawę jeszcze przed odjazdem króla Stanisława, bo 21 IX 1733 r. w towarzystwie swego dworu oraz dwóch kompanii dragonii i połowy kompanii „podolskiej” (z regimentu pieszego Gwardii Koronnej?) dowodzonej przez płk. Koszkę. Część rzeczy niezbędnych w podróży załadowano na dwa sześciokonne wozy38. Jak wspomniałem, mamy bardzo mało bezpośrednich informacji źródłowych o przebiegu podróży króla Stanisława. W zasadzie odbywała się ona incognito, na ogół bez oficjalnych powitań i zwyczajowych uroczystości, choć jak pisał towarzyszący monarsze ambasador francuski A.-F. de Monti, wszędzie, gdzie król przejeżdżał, spotykał się z objawami radości39. Niewielki orszak królewski jechał w stronę Gdańska lewym brzegiem Wisły. Najprawdopodobniej kierowano się z Warszawy na Bronisze, Błonie, Sochaczew, Gąbin, Gostynin40, Kowal, Brześć Kujawski, Parchanie (może też przejechano przez pobliski Inowrocław) do Bydgoszczy. Na podstawie doniesień z gazet pisanych i „Kuryera Polskiego” można stwierdzić, że królowi Stanisławowi towarzyszyli wówczas poseł francuski A.-F. de Monti, re- 35 HHSA Wien, Sign. Polen, II 10, k. 270: H.W. Wilczek do Karola VI, Warszawa 22 IX 1733 r. Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie, Archiwum Radziwiłłów (dalej cyt. AGAD, AR), dz. XXXIV, nr 351, s. 14–15: gazeta pisana, z Warszawy 24 IX 1733 r. 37 Codzienne kłopoty, s. 144. 38 T. Frczyk, op.cit., s. 61–62. 39 BCzart., rkp. 1988, s. 601: A.F. Monti do Ludwika XV, Gdańsk 5 X 1733 r. (kopia). 40 Tą trasą jechali w 1767 r. deputowani miejscy Torunia na sejm, wracając z Warszawy; podróż ta trwała cztery dni, zob. Jerzy Dygdała, Koszty podróży i pobytu w Warszawie toruńskich deputowanych na sejm 1767 roku, Kwartalnik Historii Kultury Materialnej, R. 60: 2012, nr 3, s. 454. 36 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [241] Bydgoski epizod w życiu Stanisława Leszczyńskiego... 81 zydent szwedzki Karl Rudenskjöld41, marszałek sejmu elekcyjnego, podkomorzy poznański Franciszek Radzewski i starosta przasnyski Błażej Jan Krasiński (obaj z żonami). Do tego trzeba dodać co najmniej kilkunastu dworzan i służbę. Eskortę stanowiło 60 rajtarów (tak ich określono w źródle)42. Monarchę niewątpliwie poprzedzał kasztelan wileński K. Czartoryski z żoną Izabelą (a może i z wnukami), który już 24 IX 1733 r. przejechał przez Bydgoszcz, udając się do Gdańska43. Część stronników króla Stanisława podróżowała jednak do Gdańska osobno drogą lądową. Wiemy, że A. Czartoryski już po trzech dniach od wyjazdu z Warszawy, bo 24 IX 1733 r., stanął w kujawskim Kowalu (na południowy wschód od Włocławka), a następnego dnia, nie wjeżdżając do Włocławka, prosto przez Koneck udał się do Torunia44. Już 23 IX 1733 r. dopłynęło tam Wisłą 40 żołnierzy z Gwardii Pieszej Koronnej i zajęło kwatery w mieście. Przez Toruń przepływało też wiele statków z rzeczami osób udających się do Gdańska. Dnia 25 września zjawili się w Toruniu, obok wojewody ruskiego A. Czartoryskiego, także jego brat – podkanclerzy litewski M. Czartoryski i kasztelan elbląski Bartłomiej Bagniewski45. Zostali powitani przez przedstawicieli rady miejskiej. Podczas rozmowy z rajcą Albertem Borkowskim na temat sytuacji politycznej M. Czartoryski stwierdził, że choć pewne okoliczności mogłyby wskazywać, iż będzie gorzej, to jednak wygląda na to, że nie będzie tak niebezpiecznie i wszystko się ułoży. Jeszcze większym optymistą był B. Bagniewski, który wprost powiedział rajcy Janowi Wierzbiczowi: „obraliśmy sobie takiego króla, który się będzie wiedział defendere, a sprawiedliwa rzecz będzie szczęśliwy skutek miała”46. Tegoż dnia zatrzymali się na wysokości Torunia, po lewej stronie Wisły (w Dybowie?) wojewoda mazowiecki S. Poniatowski i biskup płocki A.S. Załuski. Po południu pieszo przeszli przez most na Wiśle, by spotkać się w mieście z Czartoryskimi, i zaraz potem odjechali do Bydgoszczy. Wieczorem 25 września przyjechał do Torunia wojewoda pomorski Piotr Jan Czapski. Następnego dnia przejeżdżali przez Toruń wojewoda witebski Marcjan Michał Ogiński, biskup smoleński Bogusław Gosiewski i marszałek sejmu konwokacyjnego Józef Scypion. Przypuszczalnie przekroczyli Wisłę toruńskim mostem i udali się dalej, pod dość silną eskortą, do Bydgoszczy47. W ogóle nie wstąpił do Torunia podskarbi wielki litewski Jan Michał Sołłohub jadący do Gdańska48, zatrzymał się natomiast 41 O ówczesnej działalności tego szwedzkiego dyplomaty na rzecz Stanisława Leszczyńskiego zob. Władysław Konopczyski, Polska a Szwecja od pokoju oliwskiego do upadku Rzeczypospolitej 1660–1795, Warszawa 1924, s. 115–118, 122, 131–132. 42 AGAD, AR, dz. XXXIV, nr 343, s. 2: Excerpt z Bydgoszczy z danego listu, 28 IX 1733 r. 43 Kuryer Polski, 1733, nr 198, s. 496: z Bydgoszczy 4 X 1733 r. Z informacji gazety pisanej z Bydgoszczy 28 IX 1733 r. wynikałoby jednak, że Kazimierz Czartoryski wyjechał z tego miasta dopiero rankiem tegoż dnia (zob. Aneks), czekał więc w Bydgoszczy na króla. 44 T. Frczyk, op.cit., s. 61. 45 APT, Kat. II, dz. XIII, t. 54, s. 498: Kronika Dawida Brauera, Toruń 23–25 IX 1733 r.; dz. II, nr 35, k. 207–208: protokół rady miejskiej Torunia, 25 IX 1733 r. 46 Ibid., Kat. II, dz. II, nr 35, k. 207v–208: protokół rady miejskiej Torunia, 25 IX 1733 r. 47 Ibid., Kat. II, dz. XIII, t. 54, s. 498, 500: Kronika Dawida Brauera, Toruń 25–26 IX 1733 r. 48 Kuryer Polski, 1733, nr 197, s. 495: z Torunia 27 IX 1733 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 82 Jerzy Dygdała [242] w mieście (przed 28 września) podskarbi wielki koronny Franciszek Maksymilian Ossoliński49. Tymczasem do Torunia 26 września dotarła informacja, że król S. Leszczyński, jadąc z Warszawy, ma się zatrzymać w grodzie Kopernika. Ponieważ wiadomość była niepewna, rada miejska wysłała do Służewa (na lewym brzegu Wisły) i do Włocławka niższych funkcjonariuszy miejskich, by zasięgnęli języka o ewentualnym przejeździe monarchy. Postanowiono też: w razie zbliżania się króla Stanisława do Torunia wysłać mu naprzeciw deputowanych z rady, a burmistrzowie, rajcy i ławnicy mają powitać go w Bramie Mostowej. Całkiem pewna była natomiast wiadomość, przysłana przez Józefa Teodora Mogilnickiego, sekretarza prymasa T. Potockiego, do toruńskiego rajcy i poczmistrza Jakuba Kazimierza Rubinkowskiego, o przyjeździe do Torunia prymasa, który prosi o zarezerwowanie mu odpowiedniej kwatery na dwa dni. Równocześnie nadeszło pismo od gen. Karola Jerzego Flemminga, który powiadamiał, że idzie ze Strzelna z regimentem pieszym królowej do Torunia i prosi o wyznaczenie kwater dla swoich żołnierzy50. Ostatecznie okazało się, że ani król Stanisław, ani prymas T. Potocki nie zatrzymają się w Toruniu. Po południu 28 września przyjechał do miasta biskup sufragan chełmiński Maciej Aleksander Sołtyk z wiadomością, że prymas, jadąc w ślad za królem, udał się do Bydgoszczy. Zapewne tegoż dnia zjawił się w Toruniu aktywny stronnik S. Leszczyńskiego, kasztelanic gdański Piotr Kruszyński, który zatrzymał się w hotelu „Pod trzema koronami” i tam m.in. objaśniał sekretarzowi rady miejskiej Georgowi Danielowi Wachschlagerowi wydarzenia zaszłe podczas elekcji. Jednocześnie w Podgórzu stanął zapowiadany regiment piechoty i gen. K.J. Flemming oświadczył, że nazajutrz po południu wchodzi do miasta, a komendę nad stacjonującymi tam siłami obejmie płk J.K. Bardeleben. Zaznaczył jednak, że w najbliższym czasie wszystkie wojska zapewne zostaną skierowane do Malborka51. Ostatecznie regiment królowej zajął kwatery w Toruniu dopiero 30 września, po czym już 5 X 1733 r. wymaszerował z miasta, ale nie do Malborka, a w kierunku Warszawy52. Tymczasem przejeżdżający przez Toruń, lub obok tego miasta, stronnicy S. Leszczyńskiego stopniowo przybywali do Bydgoszczy. Dnia 26 września stanęli tam wojewoda ruski August i podkanclerzy litewski Michał Czartoryscy oraz biskup płocki A.S. Załuski, a także wojewoda mazowiecki S. Poniatowski (trzymający zresztą wówczas wójtostwo bydgoskie) razem z całą swoją rodziną. S. Poniatowski otrzymał tam list od króla Stanisława zalecający mu pozostanie w Bydgoszczy do 28 września, czyli do momentu jego przybycia do miasta53. 49 AGAD, AR, dz. XXXIV, nr 343, s. 1: gazeta pisana, z Bydgoszczy 28 IX 1733 r. APT, Kat. II, dz. II, nr 35, k. 208–208v: protokół rady miejskiej Torunia, 26 IX 1733 r. 51 Ibid., k. 210–210v: protokół rady miejskiej Torunia, 28 IX 1733 r.; dz. XIII, t. 54, s. 500: Kronika Dawida Brauera, Toruń 28 IX 1733 r. 52 Ibid., Kat. II, dz. XIII, t. 54, s. 500–503: Kronika Dawida Brauera, Toruń 30 IX – 5 X 1733 r. 53 Kuryer Polski, 1733, nr 198, s. 496: z Bydgoszczy 4 X 1733 r. 50 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [243] Bydgoski epizod w życiu Stanisława Leszczyńskiego... 83 Monarcha, podróżując stosunkowo niespiesznie, rzeczywiście zbliżał się do Bydgoszczy. Warszawski „Kuryer Polski” donosił, że otrzymano wiadomość z Torunia z 27 IX 1733 r., „że Król JMć Elekt, P[an] N[asz] Miłościwy in comitatu niektórych Ichmościów PP senatorów i urzędników koronnych, [....] mimo miasta [Torunia – J.D.] pojechał ku Gdańskowi”54. Według lokalnej tradycji S. Leszczyński, przejeżdżając z Brześcia Kujawskiego do Bydgoszczy, zatrzymał się we wsi Pieranie położonej kilkanaście kilometrów na wschód od Inowrocławia i złożył tam ofiarę pieniężną na budowany drewniany kościół (upamiętniono to wydarzenie odpowiednią tablicą)55. Świątynia ta, istniejąca do chwili obecnej, o pięknym, regencyjnym wystroju wnętrza, powstała w latach 1732–1734 z fundacji skarbnika brzeskiego kujawskiego Andrzeja Umińskiego, aktywnego stronnika króla Stanisława56. Zarówno drukowany „Kuryer Polski”, jak i gazeta pisana zredagowana w Bydgoszczy 28 IX 1733 r. przyniosły sporo informacji o pobycie S. Leszczyńskiego w mieście. Król przybył do Bydgoszczy w niedzielę 27 września wieczorem o godzinie 19.3057. Zapewne już wówczas został powitany przez władze miejskie. Nie wiemy niestety, jak to się odbyło, bo bydgoskie księgi radzieckie i ławnicze z tego okresu się nie zachowały. Monarcha nocował w kamienicy należącej do wojewodzianki poznańskiej Zofii Anny Gałeckiej. Wiemy to z późniejszej relacji o pobycie w Bydgoszczy prymasa T. Potockiego. Miał on bowiem nocować w tamtejszym kolegium jezuickim, ale gdy się okazało, że musiałby wchodzić na piętro po stromych schodach, ulokował się u wojewodzianki Z.A. Gałeckiej, którą to kwaterę zajmował poprzednio król58. Wielkopolska rodzina Gałeckich z krótką przerwą sprawowała urząd starosty bydgoskiego w latach 1676–1778 i miała kilka nieruchomości w mieście oraz posiadłości ziemskie w bezpośrednim sąsiedztwie Bydgoszczy59. Ustalenie lokalizacji kamienicy Gałeckich sprawiało sporo trudności. Wprawdzie w artykule Marka Romaniuka o bydgoskich lożach masońskich podano, że najstarsza z nich (z 1784 r.) mieściła się początkowo w dawnej kamienicy starościńskiej przy ul. Grodzkiej, w nieistniejącym obecnie budynku na pl. Leona Barci- 54 Ibid., nr 197, s. 495: z Torunia 27 IX 1733 r. Dziękuję panu Tomaszowi Krzemińskiemu za informacje na ten temat. 56 Katalog zabytków sztuki w Polsce, t. 11: Województwo bydgoskie, z. 8: Powiat inowrocławski, oprac. Tadeusz Chrzanowski, Marian Kornecki, Warszawa 1974, s. 64–68. Mylnie podano tam imię Umińskiego jako Łukasz; Iwona Gołaszewska, Drewniany kościół w Pieraniu, [in:] Materiały do dziejów kultury i sztuki Bydgoszczy i regionu, z. 2, red. Barbara Janiszewska-Mincer, Bydgoszcz 1997, s. 104–111; Wojciech Krysztoforski, Józef Poklewski, Jan Jerzy Petri – prace malarskie, Teka Komisji Historii Sztuki [TNT], [t.] 5, Toruń 1972, s. 101–113. 57 AGAD, AR, dz. XXXIV, nr 343, s. 1: gazeta pisana, z Bydgoszczy 28 IX 1733 r. 58 Kuryer Polski, 1733, nr 198, s. 497: z Bydgoszczy 4 X 1733 r. 59 Franciszek Mincer, Dzieje Bydgoszczy do roku 1806, Zielona Góra 1992, s. 183–185. O wojewodzie poznańskim Franciszku Gałeckim i jego karierze zob. Jarosław Dumanowski, Dokumentacja sukcesu. Przypadek Franciszka Zygmunta Gałeckiego, [in:] Między Zachodem a Wschodem. Studia ku czci Profesora Jacka Staszewskiego, t. 2, red. Jarosław Dumanowski [i in.], Toruń 2003, s. 129–135. 55 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 84 Jerzy Dygdała [244] szewskiego. Autor zaznaczył, że kamienica powstała dopiero w 1760 r.60 Okazało się jednak, że zagadkę tę rozwiązał wcześniej Lech Łbik, który w swoim źródłowym, niestety niepublikowanym studium o zabudowie bydgoskiego Starego Miasta pisał: „W 1693 r. mieszczanin bydgoski Jan Karol Raczyński sprzedał za 2000 złp kuchmistrzowi koronnemu Franciszkowi Zygmuntowi Gałeckiemu, 5 działek budowlanych przy obecnej ul. Grodzkiej 3, sytuujących się w strefie dzisiejszego Skweru Leona Barciszewskiego (do 1772 r. ten odcinek ul. Grodzkiej nosił nazwę ulicy Łaziennej; na planie miasta, wykreślonym w 1774 r. przez Paula Johanna Gretha, działki nabyte przez kuchmistrza Gałeckiego opatrzone są numerami 312–316 [61 – J.D.]. Działki skrajne od wschodu, przyległe do ul. Mostowej (nr 312–313), były przed 1774 r. puste. Na parceli zachodniej (nr 316) istniały w połowie XVIII w. browar i gorzelnia. [...] Pusta była też przyległa do niej od wschodu parcela nr 315. Jedynie na działce nr 314 wznosiła się starościńska kamienica frontowa, wzmiankowana w źródłach bydgoskich w 1760 r. [...] Franciszek Zygmunt Gałecki zmarł w 1711 r. [od 1709 r. był wojewodą poznańskim – J.D.]. Kamienicę przy ul. Łaziennej odziedziczyła po nim córka Zofia Anna Gałecka, opatka w Warszawie [62 – J.D.], po niej zaś przejął ją Franciszek Józef Gałecki, starosta bydgoski, z żoną Ludwiką z Poniatowskich. W 1760 r. właścicielem kamienicy i przyległych do niej działek został syn Franciszka Józefa, Ignacy Tomasz Gałecki, który dzierżył je do 1779 r. Stary dom Gałeckich został rozebrany w latach 1813–1816”63. Kamienica Gałeckich była oddalona o około 100 metrów od Rynku, którego zachodnią pierzeję zamykał jezuicki kościół Św. Krzyża i kolegium jezuickie64. W poniedziałek 28 września król Stanisław udał się z kamienicy Gałeckich do tegoż kościoła. Uczestniczył tam we mszy świętej. Następnie był uroczyście witany przez rektora bydgoskiego kolegium jezuickiego (w latach 1731–1735 był nim Tomasz Lichtański, późniejszy prowincjał65). Zapewne także młodzież szkolna występowała z oracjami i gratulacjami. Uroczystości niewątpliwie musiały zostać szczegółowo przedstawione w kronice kolegium prowadzonej przez bydgoskich 60 Marek Romaniuk, W kręgu symboli masońskich, [in:] Materiały do dziejów kultury i sztuki Bydgoszczy i regionu, z. 15, Bydgoszcz 2010, s. 26–27. Dziękuję panu Andrzejowi Hermannowi za zwrócenie mi uwagi na ten artykuł. 61 Zob. Atlas historyczny miast polskich, t. 2: Kujawy, z. 1: Bydgoszcz, red. Antoni Czacharowski, oprac. Emanuel Oko, Janusz Tandecki, Toruń 1997, plan nr 6. 62 Zofia Anna Gałecka była opatką półświeckiego zgromadzenia kanoniczek mieszczącego się na warszawskim Marywilu, zob. AGAD, Materiały genealogiczne Wojciecha Wielądka, t. 73, s. 39 (dziękuję panu Jarosławowi Dumanowskiemu za udostępnienie mi tej informacji). 63 Lech Łbik, „Aneks. Wypisy archiwalne”, [in:] „Bydgoszcz. Studium historyczno-konserwatorskie. Stare Miasto”, cz. 5, oprac. Piotr Winter, t. 9, Bydgoszcz 2002, s. 46–48 (maszynopis w Archiwum Miejskiego Konserwatora Zabytków w Bydgoszczy). Dziękuję panu Lechowi Łbikowi za udostępnienie mi tego tekstu. 64 Stefan Pastuszewski, Kościół pod wezwaniem św. Krzyża (później św. Ignacego Loyoli) w Bydgoszczy, Kronika Bydgoska, [t.] 11: 1989, s. 195–203; Beata Giemza, Zbigniew Zyglewski, Z dziejów bydgoskiego rynku doby przedrozbiorowej, ibid., [t.] 31: 2009, s. 33–36. 65 Ludwik Grzebie, Encyklopedia wiedzy o jezuitach na ziemiach Polski i Litwy 1564–1995, Kraków 1996, s. 81, 363. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [245] Bydgoski epizod w życiu Stanisława Leszczyńskiego... 85 jezuitów. Niestety, kronika zaginęła po likwidacji kolegium w 1780 r.66 Jedynie w ogólnym sprawozdaniu za rok szkolny 1733/1734 wysłanym przez bydgoskich jezuitów swym władzom zwierzchnim podano, że około św. Michała (29 września) przybyło do kolegium wielu znacznych gości jadących z elekcji monarchy do Gdańska. Między nimi był król Stanisław, którego następnego dnia przywitał rektor w kościele jezuickim krótką oracją. Król okazał wielkie przywiązanie („affectum”) do Towarzystwa Jezusowego i szczególnie życzliwie rozmawiał z bydgoskimi jezuitami. Proszono także posła francuskiego (A.-F. de Montiego), by wstawił się za jezuitami gdańskimi. Król, odwiedzając wojewodziankę Z.A. Gałecką, pytał się przede wszystkim, czy bydgoscy jezuici dobrze się mają („Patres mei Bidgostienses bene valeant?”)67. Zresztą także bydgoska gazeta pisana stwierdziła, że monarcha „miły jest, wdzięczny i wszystkim łaskawy”68. Charakterystyczne jest natomiast to, że w zachowanej kronice bydgoskich bernardynów (w jakiejś mierze konkurujących z jezuitami) nie znalazła się żadna informacja o pobycie króla Stanisława w Bydgoszczy69. Towarzyszący S. Leszczyńskiemu poseł francuski A.-F. de Monti złożył królowi formalną wizytę (zapewne po południu 28 września) i tegoż dnia wyjechał z Bydgoszczy do Gdańska. Gazeta pisana z Bydgoszczy, datowana na 28 IX 1733 r., podała, że król planował opuścić miasto tego samego dnia wieczorem. Tymczasem według informacji „Kuryera Polskiego” z 4 października (w tym wypadku bardziej wiarygodnej) S. Leszczyński udał się w dalszą drogę dopiero rano następnego dnia, więc 29 września. Wynikałoby z tego, że król spędził w Bydgoszczy i drugą noc, zapewne znowu w kamienicy Gałeckich70. Był to jedyny dłuższy odpoczynek monarchy podczas całej podróży. Podczas pobytu S. Leszczyńskiego w Bydgoszczy odnotowano w ówczesnej prasie obecność posłów państw obcych: francuskiego A.-F. de Montiego i szwedzkiego K. Rudenskjölda (Rudenschölda), a także podkomorzego poznańskiego F. Radzewskiego i starosty przasnyskiego B.J. Krasińskiego, którzy przyjechali z monarchą, oraz przybyłych nieco wcześniej (przed południem 27 września?) wojewody ruskiego A. Czartoryskiego, podkanclerzego litewskiego M. Czartoryskiego, biskupa płockiego A.S. Załuskiego, wojewody mazowieckiego S. Poniatowskiego, a także Eperyaszów (w elekcji uczestniczyło aż pięć osób z tej rodziny). 66 Marian Pawlak, Kolegium Jezuickie w Bydgoszczy (1619–1780), Kronika Bydgoska, [t.] 30: 2008, s. 52. 67 Oryginał sprawozdania przechowywany jest w Rzymie. W Archiwum Ojców Jezuitów w Krakowie znajdują się fotokopie tych sprawozdań, zob. ibid., sygn. ARSJ, Historia Poloniae, P. 59, f. 79. Informacje zawarte w sprawozdaniu wykorzystali Z. Guldon i R. Kabaciński (op.cit., s. 124), nie powołując się jednak na to źródło. 68 AGAD, AR, dz. XXXIV, nr 343, s. 2: Excerpt z Bydgoszczy z danego listu, 28 IX 1733 r. 69 Kronika bernardynów bydgoskich, wyd. Kamil Kantak, Roczniki Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego, t. 33: 1906, Poznań 1907, s. 199. Pod rokiem 1733 wspomniano tylko o skandalicznym życiu i pobożnej śmierci Augusta II. Nie zamieszczono natomiast żadnej wzmianki o elekcji Stanisława Leszczyńskiego i późniejszym wyborze Augusta III. 70 Kuryer Polski, 1733, nr 198, s. 496: z Bydgoszczy 4 X 1733 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 86 Jerzy Dygdała [246] S. Poniatowski na pewno już rano 28 września opuścił Bydgoszcz, udając się do Gdańska, według częściowo jednak sprzecznych informacji z bydgoskiej gazety pisanej wyjechali wtedy też z nim z miasta Kazimierz, August i Michał Czartoryscy (zob. Aneks). Z pracy T. Frączyka wiemy, że A. Czartoryski wysłał z Bydgoszczy na Podole 50 żołnierzy z kompanii „podolskiej” wraz z płk. Koszką, a 79-osobową kompanię dragońską odesłał na Ruś do należących do niego Brzeżan. Dworzan i część dobytku załadowano w Bydgoszczy (lub w leżącym nad Wisłą sąsiednim Fordonie) na statek, który wyruszył do Gdańska71. W Bydgoszczy była wówczas także wojewodzianka poznańska Z.A. Gałecka i wiele innych osób spośród szlachty, zwłaszcza kujawskiej, która praktycznie w całości opowiedziała się za królem rodakiem72. Byli wśród nich na pewno urzędnicy ziemscy i grodzcy województwa inowrocławskiego i urzędnicy starostwa grodowego bydgoskiego. W księgach tamtejszego urzędu grodzkiego nie wpisano jednak wówczas żadnych dokumentów związanych z pobytem w Bydgoszczy króla Stanisława. Dopiero 3 XI 1733 r. oblatowano konstytucje przyjęte na sejmie elekcyjnym, manifest prymasa T. Potockiego, wydany w Gdańsku 17 X 1733 r., wzywający do obrony prawowitego monarchy, a także uniwersały królewskie wzywające szlachtę na pospolite ruszenie73. Podczas pobytu króla Stanisława w Bydgoszczy obecna szlachta niewątpliwie dyskutowała na temat bieżącej sytuacji politycznej i szans S. Leszczyńskiego na utrzymanie korony. Do miasta docierały też różne, mniej czy bardziej prawdopodobne, informacje o wydarzeniach w Rzeczypospolitej i o stanowisku państw europejskich wobec polskiej elekcji. Z doniesień bydgoskiej gazety pisanej z 28 IX 1733 r. wynikałoby, że dominowały wiadomości korzystne dla króla Stanisława. Rosjanie mieli wstrzymać marsz w kierunku Warszawy, wojska cesarskie i saskie, nawet jeżeli zamierzały interweniować, to po dokonanej elekcji odstąpiły od tego zamiaru; flota francuska przekroczyła cieśniny duńskie, wpłynęła na Bałtyk, a wspierana przez okręty szwedzkie płynęła pod Gdańsk, gdzie mieli wysiąść na ląd żołnierze Ludwika XV spieszący na pomoc teściowi swego monarchy i wraz z oddziałami szwedzkimi doprowadzić króla Stanisława do Krakowa. Domorośli statyści zakładali, że cesarz Karol VI, w zamian za uznanie przez Francję sankcji pragmatycznej, skłoni carową Annę Iwanownę do wycofania wojsk rosyjskich z Rzeczypospolitej, tak więc „wszyscy obiecują przyszły pokój”74. Wydaje się, że informacje zawarte w tej gazecie pisanej dobrze oddają nastroje panujące wśród ludzi otaczających S. Leszczyńskiego. Zniknęło obecne w Warszawie uczucie paniki, a w miarę zbliżania się do Gdańska zaczął się pojawiać coraz większy optymizm. Warto zauważyć, że po przybyciu do Gdańska praktycznie wszyscy, wraz z królem, byli przekonani, że Rosjanie wobec zagrożenia wojną ze strony Szwecji i Turcji 71 T. Frczyk, op.cit., s. 61. Jerzy Dygdała, Kujawy w bezkrólewiu 1733 roku, Ziemia Kujawska, t. 23: 2010, s. 48–52. 73 Archiwum Państwowe w Poznaniu, Księgi sądu i urzędu grodzkiego w Bydgoszczy, sygn. Bydgoszcz Gr. 88, k. 221–222. 74 AGAD, AR, dz. XXXIV, nr 343, s. 2–3: gazeta pisana, z Bydgoszczy 28 IX 1733 r. 72 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [247] Bydgoski epizod w życiu Stanisława Leszczyńskiego... 87 wycofają się z Polski, wojska francuskie wkroczą do Saksonii, zmuszając elektora saskiego Fryderyka Augusta II (Augusta III) do rezygnacji z ubiegania się o polską koronę, a w ostateczności Anglia, Holandia, Dania i Prusy będą interweniować na dworze carskim w Petersburgu w obronie Gdańska, tak że Rosjanie nie ośmielą się oblegać tego miasta75. Prymas T. Potocki, zanim pojawił się w Gdańsku, przybył 1 X 1733 r., w ślad za królem Stanisławem, do Bydgoszczy. Według doniesień „Kuryera Polskiego” początkowo zamierzał się zatrzymać w kolegium jezuickim, ale ostatecznie ulokował się u wojewodzianki Z.A. Gałeckiej. Przy okazji przeprowadził jednak wizytację szkoły, a następnego dnia rano wyjechał do Gdańska, razem z kasztelanem lubelskim Józefem Franciszkiem Sołtykiem, kasztelanem przemyskim Mikołajem Aleksandrem Sołtykiem i starostą (?) wilkowskim Jerzym Felicjanem Sapiehą76. Warto dodać, że wizytę tę odnotowali również w sprawozdaniu bydgoscy jezuici, podkreślając, że chcieli jak najlepiej przyjąć prymasa w kolegium, ale z powodu niewygód i wąskich stopni schodów prowadzących na piętro nie mógł u nich nocować, co go wielce zmartwiło77. Król Stanisław wyruszył z Bydgoszczy zapewne we wtorek 29 września rano ze stosunkowo nieliczną świtą, wśród której był B.J. Krasiński oraz Eperyaszowie. Podróżował pod eskortą 60 rajtarów78. Orszak jechał przypuszczalnie wzdłuż Wisły, najbardziej uczęszczanym traktem: przez Świecie, Nowe, Gniew i Tczew. Mniej prawdopodobna byłaby najkrótsza droga przez Drzycim, Osie, Skórcz, Starogard i Tczew, gdyż wiodła przez trudno dostępne Bory Tucholskie. Nieco krótszy był też szlak ze Świecia (omijający Nowe, Gniew i Tczew) wiodący przez Osie, Smolniki, Starogard, Kokoszkowy, Pruszcz i Orunię79. Nie wiemy więc, gdzie spędzono dwie następne noce. Poprzedzający króla wojewoda ruski A. Czartoryski jechał przez Gniew, gdzie znalazł się 30 września. Tegoż dnia dojechał do wsi Rudno, leżącej w połowie drogi między Gniewem a Tczewem. Do Gdańska dotarł 1 X 1733 r.80 Trudno stwierdzić, czy król Stanisław jechał szlakiem przetartym przez A. Czartoryskiego. Nie ulega wątpliwości, że 1 października król musiał na krótko się zatrzymać w Śliwinach, gdyż towarzysząca mu Magdalena z Kruszyńskich Chrząstowska, żona jadącego z nią sądowego ziemskiego tczewskiego Francisz75 Zob. szerzej: Edmund Cielak, Stanisław Leszczyński, Wrocław 1994, s. 126–127; E. Szklarska, op.cit., s. 250–251. 76 Kuryer Polski, 1733, nr 198, s. 496–497: z Bydgoszczy 4 X 1733 r. 77 Zob. przyp. 62. 78 Kuryer Polski, 1733, nr 198, s. 496–497: z Bydgoszczy 4 X 1733 r.; AGAD, AR, dz. XXXIV, nr 343, s. 2: Excerpt z Bydgoszczy z danego listu, 28 IX 1733 r. Na pewno towarzyszył wówczas królowi Stanisławowi starosta skirstymoński Antoni Eperyaszy (Władysław Konopczyski, Eperyaszy Antoni, [in:] Polski słownik biograficzny, t. 6, Kraków 1948, s. 280). Z innych członków tej rodziny mógł być wówczas w Bydgoszczy także brat Antoniego, starosta szyrwincki Michał. 79 Władysław Szulist, Ważniejsze lądowe szlaki handlowo-komunikacyjne południowo-wschodniej części woj. pomorskiego w XVI–XVIII wieku, Rocznik Gdański, t. 38: 1976, z. 1, s. 98–104, 106– –107. 80 T. Frczyk, op.cit., s. 61–62. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 88 Jerzy Dygdała [248] ka, urodziła tam syna Stanisława. Według zapisu w księdze metrykalnej kościoła w pobliskim Lubieszewie Tczewskim rodzicami chrzestnymi byli król Stanisław i wojewodzina ruska Maria Zofia z Sieniawskich Czartoryska81. Możliwe, że nocowano wówczas w Lubieszewie. Fakt przejazdu królewskiego orszaku przez Śliwiny może świadczyć o tym, że albo jadąc głównym traktem z Bydgoszczy do Gdańska, chciano sobie skrócić drogę, omijając Tczew, albo też jechano krótszym traktem przez Starogard, z tym że potem zamiast bezpośrednio na północ w kierunku na Kokoszkowy zwrócono się jednak na północny wschód w stronę Tczewa i nie dojeżdżając do tego miasta, ze Śliwic skierowano się na Lubieszewo, a potem na Pruszcz i podgdańską Orunię. Do Gdańska S. Leszczyński przybył, po dziesięciodniowej podróży, 2 października. Według relacji francuskiego ambasadora A.-F. de Montiego król wjechał do miasta incognito, a wprowadził go S. Poniatowski. Tymczasowo zatrzymał się w domu francuskiego rezydenta i kupca Louisa Mathy’ego przy ul. Piwnej. A.-F. de Monti tuż przed Gdańskiem odłączył się od orszaku królewskiego (musiał więc po swym wcześniejszym wyjeździe z Bydgoszczy poczekać gdzieś na króla) i zjawił się w mieście następnego dnia. Wtedy też oficjalnie powiadomiono radę miejską Gdańska o przybyciu króla Stanisława82, a ta udostępniła monarsze zwyczajową rezydencję królów polskich, tj. ciąg kamienic przy Długim Targu (nr 1–3), naprzeciw Dworu Artusa. Dnia 3 X 1733 r. S. Leszczyński wraz z dworem przeniósł się do tych pomieszczeń83. Stopniowo napływało do miasta coraz więcej stronników króla spośród senatorów i czołowych rodów polskiej magnaterii84. Marszałek nadworny koronny Franciszek Bieliński dotarł do Gdańska 4 X 1733 r., a prymas T. Potocki zjawił się dopiero 5 października85. Pozostawało czekanie na obiecaną pomoc francuską i ewentualnie szwedzką. Tymczasem „Kuryer Polski”, podający poprzednio sporo informacji o podróży króla Stanisława do Gdańska (zob. Aneks), po wkroczeniu 10 X 1733 r. do Warszawy oddziałów rosyjskich i stronników nowo wybranego na króla polskiego elektora saskiego (Augusta III) całkowicie zmienił swą orientację polityczną, nie wspominając ani słowem o przybyciu Leszczyńskiego do nadmotławskiego grodu, natomiast w numerach z 14 i 21 X 1733 r. donosił „o szczęśliwej elekcyi Augusta III”86. 81 A. Makowski, op.cit., s. 96. Chrzest wprawdzie zapisano dopiero pod datą 5 października, ale sakrament został zapewne udzielony bezpośrednio po urodzeniu dziecka w drodze. 82 BCzart., rkp. 1988, s. 601: A.F. Monti do Ludwika XV, Gdańsk 5 X 1733 r. (kopia). 83 Irena Fabiani-Madeyska, Gdzie rezydowali w Gdańsku królowie polscy?, Wrocław–Gdańsk 1976, s. 74, 117. 84 E. Cielak, W obronie tronu, s. 52. 85 BCzart., rkp. 1988, s. 603: A.F. Monti do Ludwika XV, Gdańsk 5 X 1733 r. (kopia). 86 Kuryer Polski, 1733, nr 199–200, z Warszawy 14 i 21 X 1733 r. Dotychczasowa prostanisławowska postawa tej gazety nie wynikała bynajmniej z przekonania jej redaktora Jana Naumańskiego, ale z bezpośredniej kontroli sprawowanej nad nią przez prymasa Teodora Potockiego i nowego poczmistrza generalnego Antoniego Kaliskiego, zob. J. Dygdała, Polityka informacyjna prymasa, s. 64–66, 68–70. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [249] Bydgoski epizod w życiu Stanisława Leszczyńskiego... 89 ANEKS Publikując poniższy aneks źródłowy, zawierający głównie informacje z gazet pisanych oraz z jedynej wówczas gazety drukowanej – „Kuryera Polskiego” – dotyczące wyjazdu króla Stanisława Leszczyńskiego z Warszawy i jego podróży do Gdańska, zdecydowałem się na możliwie daleko idącą modernizację pisowni, zachowując jedynie nieliczne oboczności (np. „wyjachał” i „wyjechał”) oraz końcówki przymiotnikowe typu -emi i -ymi. Transliterację zastosowałem jedynie w przypadku nazw geograficznych oraz imion i nazwisk. Rozwiązałem większość skrótów typu kor. (koronny), lit. (litewski), w-da (wojewoda), w-dztwo (województwo), IMM (Ichmoście), w (wielki). Pozostawiono konwencjonalne skróty, jak JMP (Jegomość Pan), JM PNM (Jego Miłość Pan Nasz Miłościwy), WXL (Wielkie Księstwo Litewskie). Wszelkie dopiski ujęte w nawias kwadratowy pochodzą od wydawcy. 1 Gazeta pisana [Andrzeja Cichockiego]. Archiwum Państwowe w Toruniu, Kat. II, dz. XIV, t. 63, k. 188–189v. [k. 188] Z Warszawy d. 24 Septembris [września] 1733 Król JM PNM1 poprzysięgał w sobotę [19 IX] publicznie u fary2 [św. Jana] pacta conventa i przez ręce JMP marszałka poselskiego3 odebrał diploma electionis sui in regem, a gdy się prawie wszyscy Ichmoście magnates ad propria rozjeżdżać poczęli, on [król] też wyjachać (praespiciendo maiori securitati sue) rezolwował się et eo fine dysponował wszystkich Ichmościów ad latus suum z województw deputowanych, obiecując ich uniwersałami swemi znowu convocare i dnia onegdajszego [22 IX] w nocy, z JMP posłem francuskim4 do Malborka odjachał lądem. Dokąd wczoraj [23 IX] IMM PP pułkownicy Bonaffus5 i Barleben6 z Gwardią Pieszą (do której i komenda z Krakowa maszeruje) ruszyli się. XJM prymas7 kilką godzinami poprzedził wyjazd królewski. Z Łowicza pospieszy czyli do Malborka, czyli do 1 Stanisław Leszczyński (1677–1766), od 1699 r. wojewoda poznański, w latach 1704–1710 i 1733–1736 król Rzeczypospolitej, koronowany w 1705 r., od 1736 r. książę Lotaryngii i Baru. 2 Kościół farny św. Jana w Warszawie przy ul. Świętojańskiej. 3 Franciszek Radzewski (1672–1748), chorąży nadworny koronny w latach 1707–1710, podkomorzy poznański 1720–1748, pisarz polityczny, stronnik Stanisława Leszczyńskiego, marszałek sejmu elekcyjnego 1733 r. 4 Antoine-Felix de Monti (1683–1738), oficer, polityk i dyplomata francuski pochodzenia włoskiego, poseł w Rzeczypospolitej w latach 1729–1736. 5 Jakub Bonafous, już przed 1718 r. płk regimentu pieszego Gwardii Koronnej. 6 Jan Krzysztof Bardeleben (1688–1748), mjr w wojsku pruskim, w 1717 r. ppłk, potem płk regimentu pieszego Gwardii Koronnej, od 1735 r. w regimencie pieszym Królewicza, od 1745 r. gen. mjr i szef regimentu. 7 Teodor Potocki (1664–1738), od 1699 r. biskup chełmiński, od 1712 r. biskup warmiński, od 1723 r. arcybiskup gnieźnieński i prymas. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 90 Jerzy Dygdała [250] Gdańska, dokąd processerunt JMP podskarbi wielki koronny z żoną8 (i jako mówią) z koronami et cum aliis insignis regiis, z Krakowa tu uwiezionemi9, książę kasztelan wileński z żoną10, książę wojewoda ruski z żoną11, książę podkanclerzy lit. z żoną12, tudzież JMP wojewoda mazowiecki z żoną13. [...] 2 Kuryer Polski, 1733, nr 197. [s. 495] [...] Z Torunia piszą d. 27 elapsi [września], że Król JM Elekt, P. N. Miłościwy [Stanisław Leszczyński] in comitatu niektórych Ichmościów PP senatorów i urzędników koronnych, tudzież posła francuskiego [Antoine-Felix de Monti] i ablegata szwedzkiego14, mimo miasta pojechał ku Gdańskowi, dokąd Ichmość XX [księża] płocki15 i smoleński16 biskupi, książę JMć wojewoda ruski [August Czartoryski], Imć PP mazowiecki [Stanisław Poniatowski], witebski17 i pomorski18 wojewodowie, podskarbi wielki WXL19, książę JMć podkanclerzy litewski [Michał Czartoryski] i inni Ichmoście, nie wstępując do Torunia pospieszyli. [...] 8 Franciszek Maksymilian Ossoliński (około 1676–1756), w latach 1729–1736 podskarbi wielki koronny, stronnik Stanisława Leszczyńskiego, od 1736 r. przebywał razem z nim w Lotaryngii, i jego druga żona (od 1732 r.), Katarzyna z Jabłonowskich (zmarła w 1756 r.). 9 W rzeczywistości insygnia królewskie przewiezione potajemnie z Krakowa zostały zamurowane w warszawskim kościele misjonarzy Św. Krzyża, zob. Jerzy Dygdała, Warszawski „azyl” insygniów koronacyjnych w latach 1733–1737 (w druku). 10 Kazimierz Czartoryski (1674–1741), od 1707 r. podskarbi wielki litewski, od 1712 r. podkanclerzy litewski, od 1724 r. kasztelan wileński i jego żona (od 1693 r.) Izabela z Morsztynów (1671– –1758). 11 August Czartoryski (1697–1782), od 1729 r. szef regimentu Gwardii Pieszej Koronnej, od 1731 r. wojewoda ruski i jego żona (od 1731 r.) Maria Zofia z Sieniawskich Czartoryska (1699–1771), primo voto Denhoffowa. 12 Michał Fryderyk Czartoryski (1696–1775), od 1724 r. podkanclerzy litewski, od 1752 r. kanclerz wielki litewski i jego żona (od 1726 r.) Eleonora z Waldsteinów (zmarła w 1795 r.). 13 Stanisław Poniatowski (1676–1762), gen. w służbie króla szwedzkiego Karola XII, w latach 1722–1731 podskarbi wielki litewski, 1728–1733 regimentarz koronny, od 1731 r. wojewoda mazowiecki, od 1752 r. kasztelan krakowski i jego żona (od 1720 r.) Konstancja z Czartoryskich (około 1695–1759). 14 Karl Rudenskjöld (Rudenschöld), dyplomata szwedzki, od 1729 r. sekretarz szwedzkiego poselstwa w Polsce, w latach 1733–1734 poseł w Rzeczypospolitej, w latach 1739–1747 poseł w Prusach. 15 Andrzej Stanisław Załuski (1695–1758), od 1723 r. biskup płocki, w latach 1735–1746 kanclerz wielki koronny, od 1736 r. biskup łucki, od 1739 r. biskup chełmiński, od 1746 r. biskup krakowski. 16 Bogusław Gosiewski (około 1660–1744), od 1723 r. biskup sufragan białoruski, od 1725 r. biskup smoleński, stronnik Stanisława Leszczyńskiego. 17 Marcjan Michał Ogiński (1672–1750), od 1703 r. kasztelan, a od 1730 r. wojewoda witebski, stronnik Leszczyńskiego. 18 Piotr Jan Czapski (1685–1737), od 1717 r. kasztelan chełmiński, od 1727 r. wojewoda pomorski, stronnik Stanisława Leszczyńskiego. 19 Jan Michał Sołłohub (zmarły w 1748 r.), od 1724 r. łowczy wielki litewski, od 1731 r. podskarbi wielki litewski, od 1746 r. wojewoda brzeski litewski. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [251] Bydgoski epizod w życiu Stanisława Leszczyńskiego... 91 3 Gazeta pisana. Archiwum Główne Akt Dawnych, Archiwum Radziwiłłów, dz. XXXIV, nr 343, s. 1–3. [s. 1] Z Bydgoszczy 28 Septembris 1733 Król JM Stanisław dzisiejszej nocy w Bydgoszczy nocował. Dziś od wieczora wyjeżdża ku Gdańsku z JMP podkomorzym poznańskim a marszałkiem sejmowym [Franciszkiem Radzewskim], także z JMKs. biskupem płockim [Andrzejem Stanisławem] Załuskim, z JMP Krasińskim20, posłem francuskim [Antoine-Felix de Monti] i rezydentem szwedzkim [Karlem Rudenskjöldem]. A rano dziś w tę drogę ku Gdańskowi wyjachał JMP [Stanisław] Poniatowski, przeszły regimentarz, który zdał regimentarstwo w ręce nowego Króla [Stanisława], a ten oddał toż regimentarstwo JMP wojewodzie kijowskiemu21, który sam z JMP wojewodą lubelskim22 został w Warszawie, gdzie też się znajduje poseł cesarski23 i moskiewski24. Ichmoście co na Pradze byli umknęli się od Warszawy mil kilka i mieli sobie (jako powiadają) marszałka obrać. Dziś także rano wyjechał od nas [z Bydgoszczy] XJM wojewoda ruski z JMcią swoją [August i Maria Zofia Czartoryscy] i podkanclerzy litewski książę [Michał Czartoryski], wojewoda czyli kasztelan wiliński25. Z Warszawy piszą, że most rozebrano na Wiśle. O Moskwie [Rosjanach] różni różnie. Jedni piszą, że jest w Tykocinie, drudzy że blisko Warszawy, nie wiedzieć komu wierzyć. JMP podskarbi koronny [Franciszek Maksymilian Ossoliński] znajduje się w Toruniu, także ku Gdańskowi spieszy. Król JM Elekt [Stanisław] słuchał mszy św. w kościele oo jezuitów [w Bydgoszczy], przywitany przez JMKs. rektora26. Powiadają, że flota francuska już Zunt [Sund] przeszła i złączywszy się ze szwedzką, pod Gdańskiem wysadzać ma wojsko swoje. Czynili tu przytomni wielką nadzieję o pokoju. Donoszą i to, że dowiedziawszy się wojsko cesarskie, saskie i moskiewskie, że już Król [Stanisław] obrany, zatrzymują się w miejscach swoich, posławszy do swych pryncypałów po ordynans, co czynić mają. Poseł francuski 20 Błażej Jan Krasiński (1703–1751), starosta przasnyski, nowomiejski i opinogórski. Józef Potocki (1673–1751), od 1702 r. wojewoda kijowski, hetman wielki koronny w latach 1706–1709 i od 1735 r., regimentarz wojsk koronnych w latach 1733–1735. 22 Jan Tarło (1684–1750), od 1715 r. podstoli litewski, od 1719 r. wojewoda lubelski, od 1736 r. wojewoda sandomierski. 23 Heinrich Wilhelm hr. von Wilczek (1665–1739), gen. i feldmarszałek cesarski (austriacki), dyplomata, w latach 1729–1734 poseł cesarski w Rzeczypospolitej. 24 Karl Gustav Loewenwolde (zmarły w 1735 r.), od 1732 r. wielki koniuszy dworu rosyjskiego, gen., dyplomata, poseł w Prusach i Rzeczypospolitej (w latach 1733–1734). 25 Kasztelan wileński Kazimierz Czartoryski; wojewodą wileńskim był wówczas Kazimierz Dominik Ogiński. 26 Tomasz Lichtański (1681–1754), od 1700 r. w zakonie jezuitów, nauczyciel w kolegiach jezuickich w Rawie i Toruniu, w latach 1731–1735 rektor kolegium w Bydgoszczy, w latach 1740–1743 prowincjał polskiej prowincji jezuitów, potem czynny w Krakowie i Jarosławiu. 21 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 92 Jerzy Dygdała [252] [Antoine-Felix de Monti] miał tu z Moskwy list odebrać, [s. 2] w którym deklarację carowej27 wypisano, że chce do druku podać listy i imiona tych panów, którzy zapraszali Moskwę do Polski. Czas wszytko pokaże. Excerpt z Bydgoszczy z danego listu 28 Septembris 1733. Dnia dzisiejszego przywitany Król JM [Stanisław] w kościele oo jezuitów przez JMKs. rektora tamecznego [Tomasza Lichtańskiego]. Stanął w Bydgoszczy wczorajszego dnia o pół do ósmej po zachodzie słońca, ruszyć ma do Gdańska. Miły jest, wdzięczny i wszytkim łaskawy. Przybyli wraz z nim IMM podkomorzy poznański, marszałek elekcji [Franciszek Radzewski] i starosta prześnicki [przasnyski Błażej Jan Krasiński] z Jejmościami swojemi28. Jeszcze są tu przytomni, którzy poprzedzili przyjazd Króla JM [Stanisława], Ichmoście wojewoda mazowiecki [Stanisław Poniatowski], który regimentarstwo oddał w ręce Króla JM z przyczyny tej, że Król JM postanowić chciał innego regimentarza nad wojskiem świeżo zaciągnionym, to jest JMP wojewodę kijowskiego [Józefa Potockiego], który sam teraz jest generalnym regimentarzem i przeciwko Moskwie częścią zbiera wojsko, częścią wysyła, dla czego żadnego dotąd od Moskwy obawiać się nie trzeba niebezpieczeństwa. O której różne wiadomości, że są biedni, nikczemni i nie chcą dotąd dalej postępować. Król [Stanisław] i inni Ichmoście, osobliwie cała familia książąt Ichmościów Czartoryjskich, jako to kasztelan wileński [Kazimierz], wojewoda ruski [August], biskup płocki [Andrzej Stanisław Załuski] (którzy dwaj [ostatni] jeszcze tu są przytomni [obecni]), [s. 3] poseł francuski [Antoine-Felix de Monti], rezydent szwedzki [Karl Rudenskjöld] i inni wszyscy Ichmoście do Gdańska wyjeżdżają. Gwardii kazano się ściągać pod Malbork. Spodziewają się wojska francuskiego i szwedzkiego i tak złączywszy się pójdą do Krakowa. Dnia dzisiejszego z Torunia piszą, że się tam spodziewają XJM prymasa [Teodora Potockiego] jadącego do Malborka. Król JM [Stanisław] 60 tylko rajtarii ma przy sobie na straż swoją. O cesarskich i saskich wojskach piszą, że na pewnej rzece wystawili pół mostu, jak zaś prętko dowiedzieli się o bytności w Warszawie i obraniu Króla JM [Stanisława] wolnymi całej Rzeczypospolitej głosami, okrom niektórych Ichmościów na Pradze na ten czas będących, tak zaraz przestali dalej budować mostu. Powiadają, że tylko na to byli przysłani, aby przeszkodzić elekcji Stanisława, dawszy o tym znać Cesarzowi JM29 oczekują contre marche. Wszyscy obiecują przyszły pokój z tej przyczyny, że Cesarz JM nie chciałby urazić Francji i Hiszpanii (której wojska iść mają do Włoch), aby się nie sprzeciwili sanctioni pragmaticae, a-to jest konstycji między tymi potencjami względem sukcesji na Cesarstwo-a, stąd Cesarz JM u Carowej JM [Anny Iwanowny] wykonać musi ewakuację wojska moskiewskiego z prowincji Rzeczy Pospolitej. a-a U dołu strony inną ręką. Anna Iwanowna (1693–1740), carowa rosyjska w latach 1730–1740. 28 Wiktorią z Bułakowskich Radzewską i Marianną z Czarnkowskich Krasińską. 29 Karol VI Habsburg (1685–1740), król Hiszpanii (jako Karol III) w latach 1704–1714, cesarz w latach 1711–1740. 27 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [253] Bydgoski epizod w życiu Stanisława Leszczyńskiego... 93 4 Kuryer Polski, 1733, nr 198. [s. 496] [...] Z Bydgoszczy d. 4 Octobris. D. 24 Sept[embris] przejeżdżał tu tędy książę JM [Kazimierz] Czartoryski, kasztelan wileński z księżną Jejmością swoją [Izabelą z Morsztynów Czartoryską]. D. 26 praesentis książęta Ichmoście wojewoda ruski [August] i podkanclerzy lit. [Michał] Czartoryscy z Jejmościami swemi [Marią Zofią z Sieniawskich i Eleonorą z Waldsteinów], tudzież JMKs. biskup płocki [Andrzej Stanisław Załuski] tu stanęli. JMP wojewoda mazowiecki [Stanisław Poniatowski] z całą familią [żoną Konstancją z Czartoryskich i dziećmi] tu zawitawszy, od Króla JM [Stanisława] list odebrał, aby się do przyjazdu Pańskiego, ad d. 28 elapsi [września] zatrzymał. Król JM [Stanisław] tandem szczęśliwie tu przybywszy, nazajutrz słuchał mszy św., będąc witany od rektora [Tomasza Lichtańskiego] Soc[ietatis] Iesu kollegium tutejszego. JMP poseł francuski [Antoine-Felix de Monti] Królowi JM oddawszy wizytę, tegoż dnia ku Gdańskowi wyjechał. Król JM zaś rano w tęż drogę udał się in assistentia PP Eperyaszów30 i JMP starosty przasniskiego [przasnyskiego Błażeja Jana Krasińskiego]. D. 1 Octobris Xiążę JM prymas [Teodor Potocki] tu przybył, który [s. 497] u XX [księży] jezuitów zamówił był sobie stancję, lecz poznawszy, że schody ciężkie na niego były, także stancję u Jejmości Panny Gałeckiej31, wojewodzianki poznańskiej, gdzie Król JM diverterat, sobie obrał. Pomieniony XJM prymas, kolegium tutejsze XX jezuitów wizytowawszy, nazajutrz rano in comitatu JMP kasztelana lubelskiego32 i przemyskiego33, tudzież JMP podkomorzego wilkowskiego34, ku Gdańskowi wyjechał. 30 W elekcji Stanisława Leszczyńskiego uczestniczyło aż pięciu przedstawicieli tej rodziny, trudno określić, którzy z nich towarzyszyli królowi w podróży do Gdańska. 31 Zofia Anna Gałecka (zmarła po 1745 r.), córka Franciszka wojewody poznańskiego i Rozalii z Dzieduszyckich, zob. też przyp. 63. 32 Józef Franciszek Sołtyk (zmarły w 1735 r.), od 1724 r. kasztelan bełski, od 1731 r. kasztelan lubelski, marszałek dworu prymasa T. Potockiego. 33 Mikołaj Aleksander Sołtyk (zmarły w 1745 r.), w latach 1696(?) – 1720 łowczy podolski, od 1726 r. kasztelan przemyski. 34 W Rzeczypospolitej nie istniał urząd podkomorzego wilkowskiego. Było natomiast starostwo wilkowskie. W 1733 r. starostą wilkowskim był Jerzy Felicjan Sapieha. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 94 Jerzy Dygdała [254] DIE BROMBERGER EPISODE IM LEBEN STANISŁAW LESZCZYŃSKIS ZUR FLUCHT DES KÖNIGS NACH DANZIG IM SEPTEMBER 1733 Zusammenfassung Schlüsselbegriffe: Polnischer Thronfolgekrieg 1733–1734, polnische Wahlkönige, Republik beider Nationen, Bromberg, Jesuiten, Flugschriften, „Kuryer Polski“, Antoine-Felix de Monti, Zofia Anna Gałecka Die eilige Abreise, eigentlich Flucht, des neu gewählten Königs Stanisław Leszczyński von Warschau nach Danzig ist noch nie Gegenstand intensiver monographischer Forschungen gewesen. Dies ist zu einem wesentlichen Teil auf den Mangel an elementaren Quelleninformationen zurückzuführen. Ein wenig mehr an Informationen über die Reise König Stanisławs von Warschau nach Danzig, besonders über seinen zweitägigen Aufenthalt in Bromberg, lässt sich lediglich in zeitgenössischen Flugschriften finden, die von Historikern im Prinzip noch nicht herangezogen worden sind, sowie in der gedruckten Warschauer Zeitung „Kuryer Polski“. Unmittelbar nach der Wahl Stanisław Leszczyńskis zum polnischen König (12. September 1733) wurde bekannt, dass russische Truppen auf Warschau vorrückten, um ihn vom Thron zu stoßen. Auf den Ratschlag des französischen Botschafters Antoine-Felix de Monti hinbeschloss der Monarch, ins befestigte Danzig auszuweichen, um dort auf die versprochene Unterstützung aus Frankreich zu warten. Mit einem kleinen Gefolge und in Begleitung von 60 Reitern verließ Stanisław am späten Abend des 22. September 1733 Warschau und gelangte am Abend des 27. September nach Bromberg. Dort verbrachte er zwei Nächte im Haus Zofia Anna Gałeckas, der Gattin des Posener Wojewoden. Am Vormittag des 28. September nahm er an einer Messe im Jesuitenkollegium teil, wo er auch vom Rektor des Jesuitenkollegs, Tomasz Lichtański, begrüßt wurde. Am Morgen des 29. September verließ er Bromberg und gelangte am 2. Oktober 1733 nach Danzig. Der König und seine Umgebung zeigten sich sehr optimistisch und zählten auf die Hilfe Frankreichs, Schwedens und des Osmanischen Reichs. Unterdessen wurde jedoch am 5. Oktober unter dem Schutz russischer Truppen ein zweiter König gewählt, der sächsische Kurfürst August III. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [255] Bydgoski epizod w życiu Stanisława Leszczyńskiego... 95 THE BYDGOSZCZ PERIOD IN THE LIFE OF STANISŁAW LESZCZYŃSKI ABOUT THE KING’S ESCAPE TO GDAŃSK IN SEPTEMBER 1733 Summary Key words: the war for the Polish throne in 1733–1734, Polish elective monarchs, the Polish-Lithuanian Commonwealth, Bydgoszcz, the Jesuits, handwritten newspapers, Kuryer Polski, Antoine-Felix de Monti, Zofia Anna Gałecka The issue of the quick escape of the newly elected king Stanisław Leszczyński from Warsaw to Gdańsk has never been a subject of thorough monographic research. This results from a lack of basic source information. More information referring to the king’s escape and his stay in Bydgoszcz may be found only in handwritten newspapers from the period – hitherto not explored by historians – and the Warsaw printed paper Kuryer Polski. When Stanisław Leszczyński had been elected King of Poland (12 September 1733), it turned out that Russian troops were approaching Warsaw with the intention of dethroning him. The monarch followed the advice of the French ambassador Antoine-Felix de Monti and decided to leave for Gdańsk to await help as promised by the French. Stanisław, along with a small entourage escorted by 60 reiters, left Warsaw in the late afternoon of 22 September 1733 and in the evening of 27 September he arrived in Bydgoszcz. He spent two nights in the house belonging to Zofia Anna Gałecka (the daughter of the governor of Poznań). In the morning of 28 September he participated in a mass in the Jesuit church where he was welcomed by the rector of the Jesuit college Tomasz Lichtański. In the morning of 29 September he left Bydgoszcz and on 2 October 1733 he arrived in Gdańsk. The king and his entourage were quite optimistic and relied on the help of France, Sweden and Turkey. In the meantime, on 5 October, under the cloak of the Russian army, another Polish king was elected – the Saxon elector August III. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l ZAPISKI HISTORYCZNE — TOM Zeszyt 2 LXXIX — ROK 2014 KRZYSZTOF TARKA (Opole) SZUKAJĄC WOLNOŚCI SPRAWA KAPITANA M/S „BATORY” JANA ĆWIKLIŃSKIEGO Słowa kluczowe: uciekinierzy z PRL, polska emigracja polityczna po drugiej wojnie światowej, Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, statek towarowy „Wolna Polska”, epoka stalinowska, polskie transatlantyki, Polskie Linie Oceaniczne, Pulaski Transport Line Rano 18 VI 1953 r. kapitan „Batorego” Jan Ćwikliński opuścił swój statek stojący w stoczni w Hebburn-on-Tyne. Właśnie kończył się sześciotygodniowy remont „Batorego” i niebawem polski transatlantyk miał powrócić z Wielkiej Brytanii do macierzystego portu w Gdyni1. Jan Ćwikliński urodził się 6 II 1901 r. w Horodence, niewielkim miasteczku we wschodniej Galicji. Jesienią 1921 r., za namową starszego brata mieszkającego w Toruniu, rozpoczął naukę w Akademii Morskiej w Tczewie. „Nigdy wcześniej – wspominał po latach kapitan – nie widziałem morza. Nie miałem bladego pojęcia o czymkolwiek związanym z morzem”2. 1 Archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Departament III (dalej cyt. AMSZ, D III), zespół (dalej cyt. z.) 9, wiązka (dalej cyt. w.) 27, teczka (dalej cyt. t.) 335, Notatka służbowa. Dotyczy dezercji Ćwiklińskiego ze statku „Batory”, 22 VI 1953 r., k. 120; Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej (dalej cyt. AIPN), sygn. 01224/161, Ppłk Jan Zabawski, Raport specjalny w sprawie pozostania za granicą w Newcastle (Anglia) kapitana Ćwiklińskiego, 25 VI 1953 r. Na temat historii „Batorego” zob. Jerzy Pertek, Królewski statek „Batory”, Gdańsk 1975 oraz wspomnienia drugiego oficera: Ryszard J. Pospieszyski, Za widnokręgiem, Gdynia 1997. Na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku marynarze stanowili być może najliczniejszą grupę uciekinierów z PRL. Praca na statkach, z dala od granic państwa, stwarzała pokusę i szansę na „ominięcie” rozbudowanego systemu kontroli wyjazdów zagranicznych. Tylko w 1953 r. ze statków Polskiej Marynarki Handlowej, Rybołówstwa i Żeglugi Śródlądowej „zdezerterowało” 60 marynarzy. Według innego zestawienia za granicę zbiegło wówczas ogółem 236 osób, zob. Monika Bortlik-Dwierzyska, Marcin Niedurny, Uciekinierzy z PRL, Katowice–Warszawa 2009, s. 242, 306. Tematem ucieczek z PRL zajmowali się również m.in.: Jolanta Druyska, Stanisław M. Jankowski, Ucieczki specjalnego znaczenia, Poznań 2011; Wojciech Krzywicki, Ucieczki z Peerelu, Karta, 1996, nr 16, s. 121–122; Wiesław J. Modrakowski, Ucieczki z PRL – kto, jak, dlaczego? (aspekty prawno-kryminologiczne), Warszawa 1992; Leszek Pawlikowicz, Tajny front zimnej wojny. Uciekinierzy z polskich służb specjalnych 1956–1964, Warszawa 2004; Tadeusz Pióro, Ucieczki oficerów Ludowego Wojska Polskiego w latach 1948–1990, Więź, 1999, nr 12, s. 124–139; Jerzy Skoczylas, Wojciech Lada, Wielkie ucieczki. O ludziach, którzy zbiegli z PRL-u, Warszawa 2010. 2 Jan Ćwikliski, Kapitan opuszcza swój statek, Pelplin 2010, s. 34 (pierwodruk w języku angielskim: idem, The Captain Leaves His Ship. The Story of the Captain of S.S. Batory, New York 1955). w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 98 K r z y s z t o f Ta r k a [258] Nauka w akademii trwała trzy lata. W 1926 r. młody porucznik żeglugi został oficerem na statku towarowym „Wilno”. W następnych latach pływał na kilku różnych jednostkach jako trzeci, drugi i pierwszy oficer. W 1934 r., w wieku 33 lat, awansował na stopień kapitana i objął dowództwo na parowcu „Puck”. W końcu lat trzydziestych pływał na statkach towarowych „Lwów”, a później „Warszawa”. Tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej kapitan Ćwikliński wypłynął w kolejny rejs do Londynu i Hawru. Podczas pierwszej wojennej zimy „Warszawa” krążyła między Pireusem a Marsylią, przewożąc tysiące uchodźców, którzy przez Rumunię wydostali się z okupowanej Polski. Na początku maja 1940 r. J. Ćwikliński został wysłany do Rotterdamu, gdzie miał odebrać budowany przez Holendrów statek pasażerski „Warszawa II”. Nie spodziewał się, że w Holandii, którą kilka dni później zaatakowały Niemcy, spędzi pięć długich lat. Po zakończeniu wojny J. Ćwikliński wyjechał do Londynu, gdzie znalazł zatrudnienie w Polsko-Brytyjskich Liniach Żeglugowych. Został kapitanem na frachtowcu „Białystok”, a w kwietniu 1946 r. objął ster na „Batorym”. Ten zbudowany w 1935 r. statek pasażerski przed drugą wojną obsługiwał linię transatlantycką z Gdyni do Nowego Jorku. Na pokład mógł zabrać ponad 800 pasażerów. Podczas wojny „Batory” wykorzystywany był przez Brytyjczyków do transportu żołnierzy. Po remoncie w Antwerpii statek ponownie został przystosowany do przewozów transatlantyckich. W kwietniu 1947 r. „Batory” pod polską banderą wyruszył w pierwszy rejs do Nowego Jorku. W drodze powrotnej statek przybył do Gdyni. Również kapitan J. Ćwikliński, po blisko ośmiu latach tułaczki, wrócił do kraju3. Razem z żoną i dziećmi ponownie zamieszkał w Gdyni. Odwiedzał dawnych przyjaciół. Niebawem wyruszył też w kolejny rejs przez Atlantyk. Po pierwszej wizycie w ojczyźnie z zadowoleniem odnotował, że rządy komunistyczne wywarły tylko „niewielki” wpływ na sytuację w Polsce. Sam, do czasu, nie odczuwał również presji ze strony komunistycznych władz. Kilka lat później wspominał: „Wyobrażałem sobie, że w Gdyni poddany będę indoktrynacji, zmuszony do wstąpienia do partii [komunistycznej – K.T.] i tym podobne. Nic takiego jednak się nie stało, nikt nie próbował nawet na mnie wpływać”4. Każdego miesiąca „Batory” wyruszał w nowy rejs. Kapitan pochłonięty pracą i dumny ze „swojego” statku nie miał wiele czasu na przemyślenia i obserwowanie zmian zachodzących w Polsce. Z czasem J. Ćwikliński coraz bardziej odczuwał jednak, że był bez przerwy obserwowany. Miał wrażenie, że niemal każdy jego ruch na statku znajdował odzwierciedlenie w stosownym raporcie składanym po powrocie do macierzystego portu5. W maju 1949 r., podczas rejsu „Batorego” z Nowego Jorku do Gdyni, już na pełnym morzu do stewarda zgłosił się pasażer na gapę. O dziwo prosił o sprzedanie mu biletu pierwszej klasy. Na pokład wszedł, wykupując bilet za 25 centów dla 3 Więcej informacji biograficznych zob. w: J. Ćwikliski, Kapitan, s. 39–101. Ibid., s. 107. 5 Ibid., s. 121–122. 4 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [259] Szukając wolności. Sprawa kapitana M/S „Batory” Jana Ćwiklińskiego 99 odwiedzających, gdy statek stał w porcie. Tajemniczym pasażerem okazał się Gerhart Eisler, działacz komunistyczny, zwolniony w Stanach Zjednoczonych z więzienia za kaucją. Zamierzał płynąć do Gdyni, a stamtąd chciał się dostać do Berlina Wschodniego. O pobycie na statku „ślepego pasażera” kapitan zawiadomił nowojorskie biuro spółki Gdynia-America Line (Gdynia-Ameryka Linie Żeglugowe). Zanim „Batory” dopłynął do Europy, o ucieczce G. Eislera rozpisywała się amerykańska prasa, a sprawa przybrała formę międzynarodowej afery. W Southampton na uciekiniera czekali już funkcjonariusze brytyjskiej policji. J. Ćwikliński nie chciał jednak wydać zbiega Anglikom, o sprawie zawiadomił też konsulat w Londynie. Brytyjscy policjanci weszli na pokład „Batorego” i siłą wyprowadzili G. Eislera ze statku6. Donosiciel bezpieki na „Batorym” (źródło „367”) oskarżył J. Ćwiklińskiego, że swoim postępowaniem w rzeczywistości zadenuncjował G. Eislera, a gdy statek przypłynął do Wielkiej Brytanii, odgrywał komedię przed policją. Sugerował też, że kapitan może już nie wrócić z kolejnego rejsu7. Po aferze z G. Eislerem J. Ćwikliński otrzymał reprymendę od specjalnej komisji rządowej za wydanie komunistycznego uciekiniera władzom brytyjskim. Ponadto „Batory” był odtąd uważnie obserwowany przez amerykańskie służby. Gdy statek ponownie dotarł do Nowego Jorku, agenci Federalnego Biura Śledczego (Federal Bureau of Investigation – FBI) i urzędnicy imigracyjni przeprowadzili szczegółową rewizję oraz przesłuchiwali pasażerów i wszystkich członków załogi. Nie pozwolili też załodze zejść na ląd. Po powrocie do kraju amerykańskie restrykcje wyszły jednak J. Ćwiklińskiemu na dobre. Za postawę w czasie pobytu statku w Nowym Jorku kapitan został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. Odznaczenia państwowe otrzymało również 40 członków załogi „Batorego”. W następnych miesiącach Amerykanie coraz bardziej zaostrzali przepisy wobec komunistycznego liniowca. W rezultacie w marcu 1951 r. „Batory” wypłynął w ostatni rejs do Nowego Jorku. W sierpniu statek wyruszył w nową trasę – do Indii8. Na początku lat pięćdziesiątych załoga „Batorego” była rozpracowywana przez Wydział I Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (WUBP) w Gdańsku w ramach sprawy obiektowej „Bałtyk”. W 1950 r. szef gdańskiego kontrwywiadu kpt. Michał Goleniewski powierzył prowadzenie rozpracowania chor. Leonardowi Pleskowiczowi. Z racji zajmowanego stanowiska w zainteresowaniu tajnych służb znajdował się również J. Ćwikliński. Już powierzchowna obserwacja kapitana „Batorego” ujawniła jego zdecydowanie „wrogie” oblicze polityczne. W atmosferze narastającej szpiegomanii podejrzane było już to, że J. Ćwikliński jako jedyny członek załogi „Batorego” uzyskał od władz amerykańskich przepustkę dającą mu prawo zejścia na ląd. Do kontrwywiadu dotar6 Ibid., s. 137–143. Ostatecznie G. Eisler został wyrokiem sądu angielskiego zwolniony i wyjechał do NRD. Szerzej o sprawie G. Eislera zob. AMSZ, D III, z. 9. w. 5, t. 53. Zob. też: J. Pertek, op.cit., s. 178–180; R. J. Pospieszyski, op.cit., s. 149–151. 7 AIPN, sygn. 01224/161, Źródło: „367”, Doniesienie agenturalne, 23 V 1949 r. 8 J. Ćwikliski, Kapitan, s. 144–155, 158–162; J. Pertek, op.cit., s. 181–188; Sprawa M/S „Batory”, [Gdańsk] 1951. Zob. też dokumenty w: AMSZ, D III, z. 9, w. 2, t. 28; z. 9, w. 19, t. 247. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 100 K r z y s z t o f Ta r k a [260] ły również informacje o rzekomo pobłażliwym zachowaniu się wobec kapitana amerykańskich władz celnych i policji portowej. Podejrzane były również zażyłe kontakty J. Ćwiklińskiego z pracownikami nowojorskiego biura polskiej spółki Gdynia-America Line (GAL). W ocenie kontrwywiadu spółkę, która była armatorem „Batorego”, do gruntu opanowało FBI9. Kolejnym niepokojącym sygnałem dotyczącym kapitana był incydent, który wydarzył się w sierpniu 1950 r. Gdy polski transatlantyk był na pełnym morzu, kilkadziesiąt mil na wschód od Nowego Jorku, w pobliżu statku wylądował niewielki samolot (wodnopłatowiec). Załoga „Batorego” uratowała pilota, którym okazał się młody Amerykanin William Jesse Newton. O wydarzeniu kapitan zawiadomił natychmiast nowojorskie biuro GAL. Wysłał również komunikat do „The New York Times’a” oraz opowiedział o zajściu płynącemu „Batorym” drugiemu sekretarzowi ambasady amerykańskiej w Warszawie. Ostatecznie pilot został wysadzony w Southampton i oddany w ręce policji brytyjskiej. Według jednej z wersji W. J. Newton pracował w zakładach produkujących broń atomową i próbował uciec ze Stanów Zjednoczonych. Szef WUBP w Gdańsku mjr Tadeusz Radoszewski uważał przekazanie zbiega władzom brytyjskim za słuszne, a incydent za zainscenizowaną amerykańską prowokację. Jednak kpt. M. Goleniewski miał w tej sprawie odmienną opinię. Działania podjęte przez J. Ćwiklińskiego wydawały mu się co najmniej niezrozumiałe. Do kontrwywiadu dotarły też informacje, że gdy zbieg dowiedział się o wydaniu go Brytyjczykom, doznał szoku nerwowego, co miało przeczyć tezie, że był prowokatorem. Swoje wątpliwości M. Goleniewski zreferował szefowi WUBP w Gdańsku, ten jednak nie nadał sprawie dalszego biegu10. Incydent z niedoszłym uciekinierem miał jeszcze jeden zaskakujący aspekt. Gdy młody Amerykanin znajdował się na pokładzie „Batorego”, przekazał J. Ćwiklińskiemu do depozytu pistolet. Chor. L. Pleskowicz dowiedział się od swoich informatorów ze statku, że kapitan przechowuje jeszcze kilka sztuk broni wraz z amunicją. Kiedy „Batory” zawinął do portu w Gdyni, oficer kontrwywiadu wszedł do kabiny kapitana i poprosił go o wydanie pistoletu amerykańskiego pilota. Gdy J. Ćwikliński wyciągał pistolet ze skrytki, chorąży niby przypadkiem zauważył jeszcze kilka sztuk innej broni. Kapitan twierdził, że są to stare pistolety, które pozostały po jego poprzedniku na „Batorym”. L. Pleskowicz zarekwirował wszystkie pistolety i zawiadomił o swoim sukcesie M. Goleniewskiego. Oficerowie kontrwywiadu zamierzali aresztować J. Ćwiklińskiego za nielegalne posiadanie broni. Jednak nazajutrz szef WUBP w Gdańsku zwymyślał L. Pleskowicza, grożąc mu karą dyscyplinarną, za samowolne przeprowadzenie rewizji w kabinie kapitana i zarekwirowanie broni. Do M. Goleniewskiego zadzwonił zaś sam wicedyrektor Departamentu I MBP ppłk Julian Konar z poleceniem oddania broni i niemieszania się w sprawę. Niebawem z Warszawy do Gdańska przyleciał też zastępca szefa Oddziału II Sztabu Gene9 AIPN, sygn. 01224/161, Mjr M. Goleniewski, Raport dotyczący pozostałego w Londynie kapitana żeglugi wielkiej m/s „Batory” Ćwiklińskiego, 29 VI 1953 r. 10 Ibid. Zob. też: J. Ćwikliski, Kapitan, s. 159–160. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [261] Szukając wolności. Sprawa kapitana M/S „Batory” Jana Ćwiklińskiego 101 ralnego Wojska Polskiego płk Stanisław Flato, który przejął zarekwirowaną broń. M. Goleniewskiemu nie mieściło się w głowie, dlaczego J. Ćwikliński, mimo „podejrzanych” kontaktów i „wrogiego” oblicza politycznego, nadal pełnił tak ważne stanowisko. Według niego kapitan „Batorego” powinien być co najmniej przeniesiony do rezerwy, jeśli nie usunięty w ogóle z floty. Po incydencie z pilotem i bronią zarekwirowaną kapitanowi „Batorego” M. Goleniewski był pewien, że J. Ćwikliński był ważnym agentem tajnych służb (sprawdził nawet, czy jego nazwisko nie figuruje w centralnej kartotece operacyjnej). Tylko w ten sposób tłumaczył sobie powierzenie J. Ćwiklińskiemu kierowniczego stanowiska na flagowym statku marynarki handlowej i jego swoistą „ochronę”11. Na podstawie dostępnych materiałów nie sposób potwierdzić ewentualnych kontaktów kapitana „Batorego” z wywiadem wojskowym czy innymi tajnymi służbami oraz ich charakteru. Czy rzeczywiście było tak, jak kilka lat później twierdził J. Ćwikliński, że za pozostawieniem go na stanowisku przemawiały tylko jego kapitańska praktyka i doświadczenie? W swoich wspomnieniach kapitan „Batorego” zaznaczył, że „nawet komuniści wiedzieli, że niełatwo znaleźć osobę, która z pełną odpowiedzialnością mogłaby przejąć stery tej jednostki. Oczywiście było wielu świetnych polskich kapitanów, w rękach których »Batory« byłby całkowicie bezpieczny. Żaden z nich jednak nie był komunistą, więc z tak zwanego dwojga złego, lepiej było zostawić mnie, niż zaczynać z kimś nowym”12. W końcu lat czterdziestych w polskiej flocie pojawili się oficerowie kulturalno-oświatowi. Bez względu na posiadany stopień pełnili na statku funkcję zastępcy kapitana. Wbrew mylącej nazwie nie zajmowali się organizowaniem rozrywek dla załogi, ale prowadzili działalność nadzorczo-policyjną, wykorzystując w tym celu własną siatkę donosicieli na statku. To od opinii oficera kulturalno-oświatowego (de facto politycznego) w dużym stopniu zależało, kto popłynie w następny rejs. W tej sytuacji władza kapitana miała coraz bardziej ograniczony charakter. J. Ćwikliński wspominał: „Jeśli chodziło o operacje na otwartych wodach, to ja podejmowałem decyzje. Ale w pewnym sensie nie byłem bardziej dowódcą statku, niż szoferem limuzyny, której szefowie siedzą z tyłu i wydają polecenia”13. Pierwszy oficer kulturalno-oświatowy na „Batorym” pojawił się w październiku 1949 r. Według J. Ćwiklińskiego w tej roli szczególnie negatywnie zapisali się Piotr Szemiel i jego prawa ręka – oficer prasowy Kamiński. Kapitan był pewien, że obaj byli funkcjonariuszami Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Pod ich rządami „statek zaczął przypominać doskonale zorganizowaną, kipiącą entuzjazmem, komunistyczną jednostkę”14. Podczas rejsu partyjni członkowie załogi nawet kilka razy w tygodniu byli wzywani na rozmaite wykłady i kursy. J. Ćwikliński nie na11 AIPN, sygn. 01224/161, Mjr M. Goleniewski, Raport dotyczący pozostałego w Londynie kapitana żeglugi wielkiej m/s „Batory” Ćwiklińskiego, 29 VI 1953 r.; ibid., Chor. L. Pleskowicz, Raport, 30 VI 1953 r. 12 J. Ćwikliski, Kapitan, s. 165. 13 Ibid., s. 155. Zob. też: R. J. Pospieszyski, op.cit., s. 172–173. 14 J. Ćwikliski, Kapitan, s. 156. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 102 K r z y s z t o f Ta r k a [262] leżał do PZPR i nie brał udziału w tych spotkaniach. Często zwoływano również zebrania ogólne, na które zapraszano oficerów15. Atmosfera podejrzeń pogłębiała konflikty na statku. Na początku lat pięćdziesiątych na ciągłe szykany ze strony kapitana skarżył się radiotelegrafista z „Batorego”. W pisemnym raporcie dla przełożonych z goryczą twierdził, że J. Ćwikliński nie pomijał żadnej okazji, aby poderwać jego autorytet. Zarzucał kapitanowi, że ten ograniczał się tylko do formalnego udziału w zebraniach załogi, często wychodząc przed ich zakończeniem. Podczas zebrań unikał zabierania głosu. Nigdy nie wysunął jakiegokolwiek konkretnego wniosku dotyczącego organizacji pracy czy eksploatacji statku. Radiotelegrafista wytykał J. Ćwiklińskiemu, że przed jednym z rejsów kategorycznie sprzeciwił się zatrudnieniu skierowanego na statek trzeciego oficera, twierdząc, że nie nadaje się on na „Batorego”, choć miał być dobrym aktywistą partyjnym. Kiedy indziej kapitan pozwolił kilku podróżnym zapoznać się z radiostacją i innymi urządzeniami na statku. Jak się później okazało, byli to amerykańscy oficerowie lotnictwa. Radiotelegrafista donosił, że kapitan często słuchał też zachodnich rozgłośni radiowych (amerykańskich czy angielskich). Natomiast gdy statek wchodził w zasięg radiorozgłośni krajowych, odbiornik kapitana milczał. Zwracając uwagę na wydarzenia, które miały kolidować z zajmowanym stanowiskiem kapitana statku pasażerskiego w Polsce Ludowej, zarzucał J. Ćwiklińskiemu, że przez swoje postępowanie demobilizował siły i zapał zarówno oficerów, jak i członków załogi w wykonywaniu ich obowiązków służbowych. Sugerując wyciągnięcie konsekwencji wobec J. Ćwiklińskiego, podkreślił: „Jego stosunek nacechowany jest do człowieka pracy pogardą, uszczypliwością. Na każdym kroku wykazuje swoją wyższość, poniżając kwalifikacje innych oficerów i członków załogi. Postępuje formalistycznie i po dyktatorsku nie licząc się z niczym, mając na uwadze wyłącznie swoją osobę. Szczególnie ważnym momentem jest jego nienawistny stosunek do aktywistów PZPR, czemu dał dowód już wielokrotnie”16. Kapitan „Batorego” czuł się coraz bardziej osaczony na „swoim” statku. Jego inwigilację potwierdzają zachowane dokumenty. Informator „Snopek” donosił w marcu 1952 r., że J. Ćwikliński nie utrzymywał z nikim spośród członków załogi towarzyskich stosunków. Podejrzenia budził też fakt, że gdy statek zatrzymał się w Southampton, kapitan w towarzystwie kilku Anglików wyszedł do miasta („dokąd nie można stwierdzić”). Także w innych portach zawsze opuszczał statek sam17. Innym razem P. Szemiel (zastępca kapitana i oficer kulturalno-oświatowy na „Batorym”) donosił, że J. Ćwikliński z większą sympatią i uprzejmością traktował Amerykanów czy Anglików aniżeli pasażerów z krajów „demokracji ludowej”. Podczas jednego z rejsów do Indii kapitan osobiście zamienił podróżującym Anglikom gorsze kabiny na lepsze, nie pobierając dodatkowej opłaty i nie zawiada15 Ibid. AIPN, sygn. 01224/161, Raport dotyczący kapitana Ćwiklińskiego i stosowanych przez niego form zastraszania w stosunku do oficerów i załogi (brak daty, prawdopodobnie z 1951 r.). 17 Ibid., Źródło: „Snopek”, Doniesienie agenturalne, 21 III 1952 r. 16 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [263] Szukając wolności. Sprawa kapitana M/S „Batory” Jana Ćwiklińskiego 103 miając o tym intendenta. Wcześniej, gdy „Batory” pływał do Nowego Jorku, powracający z placówki dyplomata sowiecki żalił się P. Szemielowi, że kapitan ani słowem nie przemówił do jego rodaków płynących na statku, natomiast cały czas przebywał w towarzystwie pasażerów z krajów kapitalistycznych18. W „Notatce służbowej” z połowy września 1952 r. podkreślono, że J. Ćwikliński był zdecydowanym wrogiem Polski Ludowej, co wyrażało się w jego zachowaniu na statku i w portach zagranicznych. Kapitanowi zarzucano niechętny stosunek do członków PZPR i oficerów kulturalno-oświatowych. Wytykano mu również niegospodarność. J. Ćwikliński miał wydawać znaczne kwoty dewiz na zakup towarów za granicą (np. porcelanowej zastawy i wielu różnych przedmiotów na statku), które znacznie taniej można było kupić w kraju. Fałszywa, zdaniem autora notatki, była również opinia, że kapitan był dobrym gospodarzem na „Batorym”. Pisał z lekceważeniem, że jego praca ograniczała się do skontrolowania oficerów nawigacyjnych i inspekcji pomieszczeń pasażerskich. Podczas rejsów całe dni kapitan przebywać miał w towarzystwie pasażerów i to przeważnie z krajów zachodnich, a więc podejrzanych. Donosiciele informowali Urząd Bezpieczeństwa, że J. Ćwikliński prowadził na statku dyskusje z bogatymi Amerykanami czy Anglikami, często wojskowymi, do pasażerów uboższych zaś odnosić się miał z lekceważeniem. Podczas ostatniej podróży do Indii wielokrotnie rozmawiał z angielskim pułkownikiem, a w Port Saidzie kontaktował się z oficerem brytyjskiej żandarmerii. Gdy statek zawijał do Bombaju, do kabiny J. Ćwiklińskiego za każdym razem miała przychodzić młoda Hinduska. Natomiast podczas postoju w Southampton kapitan wielokrotnie przekazywał brytyjskiemu pilotowi motorówki jakieś listy i paczki. Do bezpieki dotarła też informacja, że J. Ćwikliński już w 1948 r. kontaktował się w Nowym Jorku z Antonim Górskim, uciekinierem z Polski. Kapitan przekazywać miał żonie Górskiego, mieszkającej w Gdyni, dolary otrzymane od jej męża. Gdy „Batory” pływał do Nowego Jorku, Ćwikliński często spotykał się również z prof. Jarosławem Czyżem, który miał być agentem wywiadu amerykańskiego. Na tej podstawie o współpracę z „wrogim” wywiadem podejrzewany był także kapitan. Zainteresowanie tajnych służb wzbudzał również fakt, że choć zarabiał on trzy dolary dziennie, nie przekazywał żadnych dewiz do kraju ani nie robił większych zakupów za granicą. Podejrzewano, że składał pieniądze na koncie w zagranicznym banku, prawdopodobnie w Southampton. Funkcjonariusze UB wiedzieli również o jego złych stosunkach z żoną. W konkluzji autor „Notatki” zaznaczył, że w tej sytuacji należałoby kapitana zmustrować z „Batorego”, aby uprzedzić jego ewentualne pozostanie za granicą19. Podobne zarzuty pojawiły się w charakterystyce J. Ćwiklińskiego z końca grudnia 1952 r. Pisano w niej: „Jako kapitan statku nie poświęca dostatecznej uwagi sprawom nawigacji, bezpieczeństwa statku oraz jego rentowności w eksploatacji. Praca kpt. Ćwiklińskiego na statku wyraża się w powierzchownej kontroli (inspek18 19 Ibid., P. Szemiel, Notatka, 23 IV 1952 r. Ibid., Notatka służbowa dotycząca kapitana m/s „Batory” J. Ćwiklińskiego, 15 IX 1952 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 104 K r z y s z t o f Ta r k a [264] cji) pod względem czystości pomieszczeń pasażerskich oraz na reprezentowaniu statku wobec pasażerów z tym jednak, że przebywa on zawsze wśród pasażerów pierwszej klasy, tj. przeważnie Anglików, natomiast nie widziano go nigdy wśród pasażerów klasy turystycznej przeważnie Hindusów”20. Kapitan, nie mając zaufania do swojej załogi, nie utrzymywał z nikim bliższych kontaktów towarzyskich, natomiast „podejrzane” były jego kontakty z obcokrajowcami i emigrantami polskimi. J. Ćwikliński w różnych portach wychodził ze statku (zawsze sam) i zdarzało się, że nie wracał na noc. Nie ustalono, dokąd wówczas chodził i gdzie przebywał. Kapitan często przeprowadzał na osobności tajemnicze rozmowy z różnymi osobami (obcokrajowcami), które przychodziły do jego kabiny, lub w ich towarzystwie wychodził do miasta. Poważne zastrzeżenia budziła również postawa polityczna J. Ćwiklińskiego. Informatorzy bezpieki skarżyli się, że kapitan zarzucał oficerom kulturalno-oświatowym „brudną robotę”, oskarżając ich o samowolne zwalnianie członków załogi statku i zatrudnianie nowych osób. Odwzajemniali się też oskarżeniem, że J. Ćwikliński chciał zatrudnić na statku osobę podejrzaną o działalność szpiegowską. Ponownie podejrzewano go też, że miał konto w banku za granicą. Postępowanie kapitana rodziło obawy, że miał zamiar wykorzystać jeden z kolejnych rejsów do ucieczki21. Funkcjonariusze Departamentu VIII Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, w którego gestii znajdowały się sprawy komunikacji i transportu, wielokrotnie naciskali nie tylko na pozbawienie kapitana J. Ćwiklińskiego dowództwa na „Batorym”, lecz także usunięcie go z Polskiej Marynarki Handlowej. Już w lipcu 1951 r. na ten temat z ministrem żeglugi Mieczysławem Popielem rozmawiał mjr Czesław Radziukiewicz – p.o. dyrektora Departamentu VIII MBP. Podobny wniosek przedstawił w tym czasie również kierownikowi Wydziału Komunikacyjnego KC PZPR Gordonowi. Kilka miesięcy później, 20 III 1952 r., nowy dyrektor Departamentu VIII MBP ppłk Jan Zabawski wraz z mjr. C. Radziukiewiczem przekonywali ministra M. Popiela o konieczności usunięcia z Polskiej Marynarki Handlowej 12 kapitanów. Wśród nich był również J. Ćwikliński. Pół roku później kpt. Roman Szwinger z MBP w rozmowie z wiceministrem żeglugi Bielskim ponownie postawił sprawę zwolnienia J. Ćwiklińskiego. Na ten temat kilkakrotnie rozmawiał również z Wilskim z Wydziału Komunikacyjnego KC PZPR. Dnia 16 IX 1952 r. mjr C. Radziukiewicz wręczył kierownikowi Wydziału Komunikacyjnego KC PZPR notatkę służbową w sprawie J. Ćwiklińskiego z wnioskiem o usunięcie go z „Batorego”. O zdjęcie kapitana „Batorego” ze statku Departament VIII MBP kolejny raz wnioskował 31 XII 1952 r. Przy każdej sposobności ppłk J. Zabawski przekonywał też kierownika Wydziału Komunikacyjnego KC PZPR Gordona, że wcześniej czy później J. Ćwikliński pozostanie za granicą22. Naciski bezpieki okazały się jednak bezskuteczne. 20 Ibid., Charakterystyka kapitana m/s „Batory”, 31 XII 1952 r. Ibid. 22 Ibid., Ppłk J. Zabawski, Notatka służbowa w sprawie kapitana Ćwiklińskiego dla Ministra Bezpieczeństwa Publicznego, 30 VI 1953 r. 21 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [265] Szukając wolności. Sprawa kapitana M/S „Batory” Jana Ćwiklińskiego 105 Wiosną 1953 r., tuż po zakończonym rejsie do Indii, „Batory” popłynął do stoczni remontowej w Hebburn-on-Tyne w pobliżu Newcastle, gdzie miał przejść trwający sześć tygodni przegląd. Jeden z członków załogi ostrzegł wówczas J. Ćwiklińskiego, że będzie to jego ostatnia podróż. Po powrocie do kraju kapitan miał być aresztowany pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Podstawą oskarżenia były jego „tajemnicze” kontakty z obcokrajowcami. Kapitan przestraszył się nie na żarty. Przez następne dni dręczyły go różne myśli. Po powrocie do Gdyni zamierzał się zwolnić z „Batorego”. Innym razem zastanawiał się nad ucieczką i prośbą o azyl w Wielkiej Brytanii. Decyzję podjął tuż przed planowanym powrotem „Batorego” do kraju23. Jak się okazało, 18 czerwca około godziny 10.30 rano kapitan J. Ćwikliński opuścił swój statek na zawsze. Jego nieobecność do godziny 19.00 nie wzbudziła żadnych podejrzeń. Wcześniej wielokrotnie wychodził do miasta i wracał nawet w późnych godzinach wieczornych. Tego dnia wieczorem „Batory” miał być jednak sprowadzony z suchego doku na wodę, co wymagało obecności kapitana. Nazajutrz rano, gdy J. Ćwikliński nie powrócił na statek, P. Szemiel zawiadomił telefonicznie Konsulat Generalny PRL w Londynie o zaginięciu kapitana (wcześniej statek opuścił również lekarz Władysław Tacleiter). Jeszcze tego samego dnia w celu wyjaśnienia sprawy z Londynu przyjechał I sekretarz ambasady Romuald Spasowski i wicekonsul Kazimierz Maciejkowicz. Do Newcastle dotarli około godziny 19.00. Po przybyciu na statek R. Spasowskiego i K. Maciejkowicza komisyjnie otworzono kabinę kapitana. Wszystkie rzeczy J. Ćwiklińskiego, łącznie z osobistymi pamiątkami, znajdowały się na swoim miejscu. Wicekonsul zauważył jedynie brak „świętego obrazka”, który wisiał nad łóżkiem kapitana. Ryngraf widział, gdy kilka dni wcześniej odwiedził J. Ćwiklińskiego. Zniknięcie kapitana dla wszystkich było jednak całkowitym zaskoczeniem. Nikt nie wiedział, co się z nim stało. Według P. Szemiela kapitan opuścił statek w towarzystwie brytyjskiego urzędnika imigracyjnego. Jego relację potwierdzili członkowie załogi „Batorego”. Po zapoznaniu się ze sprawą R. Spasowski i K. Maciejkowicz telefonicznie umówili się na rozmowę z A. Goldem, szefem urzędu imigracyjnego na okręg Newcastle. Do spotkania doszło w urzędzie imigracyjnym następnego dnia o godzinie 10.00. A. Gold, który – jak się okazało – był z pochodzenia Żydem z Białegostoku i rozumiał język polski, narzekał na ciągłe problemy z polskimi statkami. Twierdził, że w ciągu kilku ostatnich lat w jego okręgu zbiegło ponad 20 polskich marynarzy. R. Spasowski przerwał jego wywody, domagając się wyjaśnienia, co stało się z J. Ćwiklińskim i W. Tacleiterem. A. Gold odparł, że nic mu na ten temat nie wiadomo. Dodał, że o zaginięciu kapitana zawiadomił już policję. Gdy R. Spasowski stwierdził, że J. Ćwikliński opuścił statek w towarzystwie urzędnika imigracyjnego, A. Gold „przypomniał” sobie, że jeden z jego pracowników podwiózł kapitana do pobliskiego miasteczka South Shields. Po drodze J. Ćwikliński poprosił go o zatrzymanie samochodu. Wyszedł kupić gazetę i już nie wrócił. Kapitan zniknął bez wieści. Jednak inny pracownik urzędu imigracyjnego twierdził, że kapitan pojechał w prze23 J. Ćwikliski, Kapitan, s. 194–195. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 106 K r z y s z t o f Ta r k a [266] ciwnym kierunku, w stronę Newcastle. R. Spasowski, chcąc przymusić władze brytyjskie do szybkiego wyjaśnienia sprawy, zagroził, że „Batory” nie odpłynie bez J. Ćwiklińskiego. Godzina wypłynięcia statku ze względów technicznych rzeczywiście była kilkakrotnie przesuwana. Ostatecznie „Batory” odcumował od nabrzeża 20 czerwca o godzinie 18.30. Na pokładzie brakowało dwóch osób: kapitana J. Ćwiklińskiego i lekarza W. Tacleitera. Jeszcze przed wypłynięciem w morze P. Szemiel na polecenie R. Spasowskiego zwołał zebranie, podczas którego oficjalnie poinformował o zaginięciu kapitana i wezwał całą załogę do czujności. Wtórował mu R. Spasowski, który wyraził przekonanie, że załoga, „potępiając z całą mocą zdrajców, zachowa spokój i pracą zadokumentuje oddanie dla Polski Ludowej”24. Nieobecność kapitana musiała rodzić różne podejrzenia. Wszystko stało się jasne, gdy 24 czerwca BBC oraz „Głos Ameryki” poinformowały, że J. Ćwikliński i W. Tacleiter zwrócili się do władz brytyjskich o udzielenie azylu. Wyjaśnieniem sprawy zajęło się również MBP. Po przesłuchaniu załogi „Batorego” ustalono znane już okoliczności ucieczki J. Ćwiklińskiego. Według relacji stewarda Jarosława Króla kapitan opuścił statek w towarzystwie dwóch Anglików. Jednym z nich miał być A. Gold (J. Król wcześniej dwukrotnie widział go, jak był na „Batorym” w sprawach służbowych). W raporcie z 25 czerwca dla ministra bezpieczeństwa publicznego gen. Stanisława Radkiewicza sprawę szczegółowo przedstawił ppłk J. Zabawski, dyrektor Departamentu VIII MBP, w którego gestii pozostawały komunikacja i transport. W konkluzji raportu funkcjonariusz MBP proponował, aby konsul generalny spotkał się na terenie Wielkiej Brytanii z obydwoma uciekinierami i skłonił ich do powrotu do kraju. Sugerował też przeanalizowanie materiałów na wszystkich kapitanów oraz zabronienie indywidualnych wyjść ze statków. Dozwolone miały być jedynie zbiorowe wyjścia co najmniej trzech osób pod kierownictwem odpowiedzialnych pracowników. Rodziny „zdrajców” proponował wysiedlić z województwa gdańskiego25. W udzielanych na gorąco wywiadach oraz w wydanych w 1955 r. wspomnieniach J. Ćwikliński twierdził, że z „Batorego” zszedł 19 (a nie 18) czerwca. Dziś nie sposób wyjaśnić, dlaczego podał błędną datę. W dniu ucieczki o godzinie 9.00 kapitan przeprowadził rutynową inspekcję statku. Starał się zachowywać jak co dzień, bez śladu sztuczności czy zdenerwowania. Ponieważ na statek nie wrócił lekarz W. Tacleiter, który poprzedniego dnia wyszedł do miasta, J. Ćwikliński (zgodnie z procedurą) zamierzał zawiadomić o tym policję. Polecił też P. Szemielowi, aby o zaginięciu W. Tacleitera poinformował Konsulat Generalny PRL w Londynie. Przed zejściem ze statku kapitan zajrzał jeszcze do swojej kabiny. W pierwszym odruchu spakował pidżamę, zapasową koszulę, przybory toaletowe, zdjęcia żony i dzieci, dokumenty i odznaczenia. Po chwili zmienił zdanie i zostawił wszystkie 24 AMSZ, D III, z. 9, w. 27, t. 335, Notatka służbowa. Dotyczy dezercji Ćwiklińskiego ze statku „Batory”, 22 VI 1953 r., k. 120–127. 25 AIPN, sygn. 01224/161, Ppłk J. Zabawski, Raport specjalny w sprawie pozostania za granicą w Newcastle (Anglia) kapitana Ćwiklińskiego, 25 VI 1953 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [267] Szukając wolności. Sprawa kapitana M/S „Batory” Jana Ćwiklińskiego 107 rzeczy na swoim miejscu. Każdy, kto wszedłby do kabiny, zauważyłby ich brak, co niechybnie świadczyłoby o zamiarze ucieczki. J. Ćwikliński przebrał się tylko w cywilne ubranie (podczas przeglądu „Batorego” nigdy nie schodził na ląd w mundurze), włożył kapelusz, wziął ze sobą aktówkę i z bijącym sercem zszedł ze statku. Wychodząc ze stoczni, przy bramie spotkał znajomego Anglika, który już kilka razy wcześniej podwoził go do Newcastle. Dwadzieścia minut później Anglik jak zwykle wysadził kapitana w centrum miasta. J. Ćwikliński wiedział, że pociąg z Newcastle do Londynu odjeżdżał dopiero za kilka godzin. Nie poszedł jednak na stację, gdyż bał się, że z powodu ucieczki W. Tacleitera dworzec może być obserwowany przez ludzi P. Szemiela. Wynajętym samochodem z kierowcą pojechał do Darlington, około 50 km na południe, gdzie pociąg miał następny przystanek. Przez jakiś czas bez celu spacerował po parku i ulicach miasta. Wreszcie przyjechał pociąg i kapitan wsiadł do pustego przedziału pierwszej klasy. Gdy kilka godzin później dojeżdżał do Londynu, było wpół do ósmej wieczorem. Przypuszczał, że o tej porze był już poszukiwanym zbiegiem. Ponieważ P. Szemiel i Kamiński o jego ucieczce mogli już zawiadomić konsulat, J. Ćwikliński, aby zmylić trop, wysiadł z ekspresu na przedmieściach Londynu i do centrum pojechał lokalnym pociągiem. Na dworcu wmieszał się w tłum wysiadających. Następnie z budki telefonicznej zadzwonił do przyjaciela, który mieszkał nieopodal stacji metra South Kensington. Przez następne cztery dni kapitan ukrywał się w jego mieszkaniu. Po południu 23 czerwca J. Ćwikliński zgłosił się na komisariat policji, gdzie poprosił o udzielenie mu azylu politycznego i ochronę. O jego ucieczce pisała już brytyjska prasa. Sierżant policji natychmiast zawiadomił przełożonych i po chwili na komisariat przyjechało dwóch funkcjonariuszy Scotland Yardu ubranych po cywilnemu. Po krótkim przesłuchaniu zgodnie z przepisami zabrali kapitana do więzienia w Brixton, gdzie J. Ćwikliński był ponownie przesłuchiwany. Rozmówca kapitana zasugerował mu, aby napisał petycję o azyl do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Już nazajutrz rano w więzieniu zjawił się urzędnik Home Office z wiadomością o przyznaniu J. Ćwiklińskiemu pozwolenia na pobyt w Wielkiej Brytanii. W urzędzie imigracyjnym kapitan otrzymał w książeczce żeglarskiej (nie miał paszportu) stosowną pieczątkę i wpis. Od tej chwili był wolnym człowiekiem26. Sensacyjna ucieczka kapitana „Batorego” zwróciła uwagę prasy brytyjskiej. Prasowe echa na bieżąco monitorowała Ambasada PRL w Londynie27. Oczywiście sprawą zainteresowała się także prasa emigracyjna. „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza” informował najpierw o ucieczce lekarza W. Tacleitera, a w numerze z 25 czerwca na pierwszej stronie pisano o J. Ćwiklińskim28. 26 J. Ćwikliski, Kapitan, s. 195–208. AMSZ, D III, z. 9, w. 27, t. 335, Ucieczka polskiego kapitana (tłumaczenie artykułu zamieszczonego w „The Times”, 27 VI 1953 r.), k. 112–113; ibid., Depesza ambasadora E. Milnikiela z Londynu do MSZ, 27 VI 1953 r., k. 114; ibid., Notatka. Prasa brytyjska o ucieczce Ćwiklińskiego, 1 VII 1953 r., k. 116–117. 28 Lekarz zbiegł z Batorego, Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza (dalej cyt. DPDŻ), 1953, nr 148, s. 1; Kapitan „Batorego” Ćwikliński czeka w więzieniu na azyl. Ucieczki wywołały panikę wśród reży27 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 108 K r z y s z t o f Ta r k a [268] Choć przed więzieniem w Brixton zgromadziło się wielu dziennikarzy brytyjskich, policja nie dopuściła ich do J. Ćwiklińskiego. Kapitan odmówił również udzielenia wywiadu przedstawicielowi londyńskiego „Dziennika Polskiego”. O swojej służbie na „Batorym”, sytuacji w polskiej flocie oraz okolicznościach ucieczki opowiadał natomiast na konferencji prasowej zorganizowanej 26 czerwca w Londynie29. Jako główną przyczynę ucieczki J. Ćwikliński wskazał stale pogarszającą się sytuację w kraju i obawę przed aresztowaniem. Na „Batorym” kapitan pozostawał pod stałą obserwacją trzech „politruków”. Opowiadał, że otrzymał ostrzeżenie, iż po powrocie do Polski zostanie aresztowany. Według niego w ciągu ostatnich kilku miesięcy w ramach czystki z polskiej marynarki handlowej miało być zwolnionych około 500 marynarzy. Na pytanie o plany na przyszłość J. Ćwikliński powiedział, że przede wszystkim chce wypocząć. Zamierzał też napisać wspomnienia. Dodał, że jeden z jego przyjaciół zaprosił go na Florydę, na razie kapitan nie planował jednak wyjazdu z Wielkiej Brytanii. Miał też świadomość represji, które groziły jego rodzinie pozostałej w kraju: żonie wraz dziewięcioletnim synem i siedemnastoletnią córką. Obawiał się, że ich dobytek może być skonfiskowany, a oni sami wysiedleni z Gdyni, gdzie mieszkali30. Tego samego dnia Ćwikliński udzielił również wywiadu Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa31. Po powrocie do Gdyni „Batory” niebawem wypływał w kolejny rejs. Tym razem na pokładzie polskiego statku pasażerskiego pod dowództwem kapitana Tadeusza Meissnera na dwutygodniową wycieczkę do Wielkiej Brytanii i Francji płynęli turyści z krajów skandynawskich. Ambasador Eugeniusz Milnikiel uczulał MSZ, aby udzieliło kierownictwu statku odpowiednich instrukcji, gdyż w brytyjskich portach „Batory” „niewątpliwie będzie nawiedzany przez dziennikarzy”32. Przewidywania peerelowskiego dyplomaty okazały się słuszne. Brytyjscy dziennikarze rzeczywiście interesowali się „Batorym”. Największe zainteresowanie wzbudzał jednak oficer kulturalno-oświatowy P. Szemiel. Na polecenie ambasady nie brał on udziału w rozmowach z prasą, tym bardziej że nie znał angielskiego. E. Milnikiel oceniał, że podczas pobytu w Szkocji polski wycieczkowiec miał dobrą prasę. mowców, ibid., 1953, nr 150, s. 1, 4. Redakcja podała błędną datę ucieczki J. Ćwiklińskiego (20 czerwca). Sugerowano również, że W. Tacleiter i J. Ćwikliński współdziałali ze sobą. Lekarz uciekł wcześniej i przygotował kryjówkę dla obu. O ucieczce J. Ćwiklińskiego donosiły również proandersowski „Orzeł Biały” i endecka „Myśl Polska”, zob. Kronika tygodnia, Orzeł Biały (dalej cyt. OB), 1953, nr 26, s. 8; ...i Ćwikliński, Myśl Polska, 1953, nr 13, s. 2. 29 Ćwikliński dziś spotyka prasę, DPDŻ, 1953, nr 151, s. 1, 4. 30 Ćwikliński: 500 marynarzy ofiarą czystki, DPDŻ, 1953, nr 152, s. 1, 4; Jan Ostrowski, Fantazja kapitana mórz północnych, OB, 1953, nr 27, s. 5. 31 Wypowiedź Jana Ćwiklińskiego dla RWE z 26 VI 1953 r. zob. w: Z archiwum Polskiego Radia. Serwisy specjalne (Radio Wolna Europa), www.polskieradio.pl/68/2461/Audio/289903 (dostęp z 1 X 2013 r.). 32 AMSZ, D III, z. 9, w. 27, t. 335, Depesza E. Milnikiela z Londynu do MSZ, 29 VI 1953 r., k. 115. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [269] Szukając wolności. Sprawa kapitana M/S „Batory” Jana Ćwiklińskiego 109 Również postawa kapitana T. Meissnera była dobra33. Kolejną konferencję prasową z udziałem specjalnie zaproszonych dziennikarzy brytyjskich zorganizowano na „Batorym” w porcie londyńskim. Po konferencji podano alkohol i zakąski34. W połowie lipca J. Ćwikliński spotkał się w Londynie na konferencji prasowej z dziennikarzami emigracyjnymi. Spotkanie prowadził prezes Związku Dziennikarzy RP Bolesław Wierzbiański. Kapitan mówił, że licząca 350 osób załoga „Batorego” naszpikowana była konfidentami należącymi do różnych siatek. Opowiadał o sowieckiej eksploatacji polskiej floty, zarobkach marynarzy (główne źródło ich dochodów stanowiły towary kupowane za granicą i sprzedawane w kraju po powrocie z rejsu) czy zaniedbanym wyglądzie Gdyni i Gdańska35. Krajowa prasa (centralna i regionalna) milczała o ucieczce kapitana „Batorego”. W końcu czerwca 1953 r. „Trybuna Ludu” czy „Dziennik Bałtycki” pisały o trwających właśnie „Dniach Morza” i produkcyjnych zobowiązaniach załóg polskich statków. Informacja o „dezerterze” niewątpliwie zakłócałaby świąteczny nastrój. Sprawą J. Ćwiklińskiego zajęli się natomiast funkcjonariusze aparatu represji. Już 25 VI 1953 r. mjr Eugeniusz Serwiński z Departamentu VIII MBP w towarzystwie dyrektora Wilhelma Gołysznego z Polskich Linii Oceanicznych przeprowadził rozmowę z żoną kapitana – Bronisławą. Do spotkania doszło w siedzibie PLO pod pretekstem dokwaterowania lokatora do jej mieszkania. Z taką propozycją wystąpiła wcześniej sama B. Ćwiklińska. Podczas rozmowy oficer bezpieki występował jako pracownik Ministerstwa Żeglugi. Żona kapitana „Batorego” bała się, że zostanie ukarana za ucieczkę męża. Użalając się nad swoją tragiczną sytuacją materialną, prosiła dyrektora PLO, aby nie wyrządzać krzywdy jej i rodzinie. Przekonywała, że jej małżeństwo z winy męża od dawna było fikcją. Dziękując, że dotychczas nie spotkały jej żadne przykrości, powiedziała, że i tak czuje się już jak trędowata. Dodała, że jej mąż żył w ciągłej obawie, iż zostanie zdjęty z zajmowanego stanowiska. Podczas ostatniego pobytu w Gdyni miał się od kogoś dowiedzieć, że po powrocie z rejsu przestanie być kapitanem na „Batorym”. Byłoby to dla niego – jak określiła – nie do przeżycia36. Jeszcze tego samego dnia wieczorem mjr E. Serwiński rozmawiał z Mieczysławem Gradem z Ministerstwa Żeglugi (MŻ), który stwierdził, że w połowie maja 33 Ibid., Depesza E. Milnikiela z Londynu do MSZ, 4 VII 1953 r., k. 118. Po dopłynięciu do Szkocji „Batory” miał zakotwiczyć milę od brzegu, a polska załoga statku nie została wypuszczona na ląd, zob. „Batory” (dla pewności) o milę od portu, DPDŻ, 1953, nr 156, s. 1. Następca Ćwiklińskiego na „Batorym” – kapitan T. Meissner od początku pracował w atmosferze podejrzeń i niechęci, tym bardziej że do tajnych służb dotarły informacje, że i on zamierza jakoby pozostać za granicą. Miał tylko oczekiwać odpowiedniej okazji do ucieczki. Pogłoski te okazały się jednak nieprawdziwe, zob. AIPN, sygn. 01224/161, Notatka informacyjna dotycząca T. Meissnera – kapitana statku „Batory”, 15 X 1954 r. Zob. też: J. Pertek, op.cit., s. 193. 34 Wizyta na „Batorym”, DPDŻ, 1953, nr 164, s. 1, 4; Jan O[strowski], Biały murzyn z załogi „Batorego”, OB, 1953, nr 29, s. 4. 35 Kpt. Ćwikliński o sowieckiej eksploatacji. Rosja zabiera nowe polskie statki, DPDŻ, 1953, nr 167, s. 1, 4; Jan O[strowski], Przez lornetkę wilka morskiego, OB, 1953, nr 30, s. 4. 36 AIPN, sygn. 01224/161, Mjr E. Serwiński, Notatka służbowa, 26 VI 1953 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 110 K r z y s z t o f Ta r k a [270] w ministerstwie rzeczywiście zapadła decyzja o zdjęciu J. Ćwiklińskiego z „Batorego”. Po powrocie statku z remontu miał on zostać wicedyrektorem Centralnego Zarządu Polskiej Marynarki Handlowej ds. Eksploatacyjnych37. Pogłoski o rychłej dymisji kapitana J. Ćwiklińskiego potwierdzili też informatorzy bezpieki na „Batorym”: „Kryształ”, „Walek” i „Snopek”. Jeszcze przed remontem statku krążyły plotki, że kapitan J. Ćwikliński wybiera się w ostatnią podróż. Przez nieznaną osobę miał on być również informowany o materiałach (donosach), które na jego temat wpływały do dyrekcji PLO38. Funkcjonariusze Departamentu VIII MBP, analizując ponownie kontakty J. Ćwiklińskiego z obcokrajowcami i emigrantami polskimi, sugerowali, że mógł on być wykorzystywany przez zachodnie wywiady. Oskarżyciele nie dysponowali jednak żadnymi materiałami potwierdzającymi tę tezę. Zarzuty wobec kapitana „Batorego” oparte były jedynie na przypuszczeniach i ogólnikowych donosach. Zakładano również, że po ucieczce J. Ćwikliński będzie chciał kontynuować działalność szpiegowską, wykorzystując znajomości i kontakty w kraju, szczególnie w marynarce handlowej. W tej sytuacji planowano wykorzystać posiadaną agenturę (informatorzy „Walek”, „Kryształ” i „Wall”), aby zorientować się w zamiarach i planach J. Ćwiklińskiego. Zamierzano również przeanalizować kontakty byłego kapitana „Batorego” w marynarce handlowej i wytypować wśród nich kandydatów na werbunek lub do rozpracowania. Żona kapitana miała być obserwowana w miejscu pracy i zamieszkania (B. Ćwiklińska pracowała w Przedsiębiorstwie Połowów Dalekomorskich „Dalmor” w Gdyni). Obserwacji mieli być poddani również bracia J. Ćwiklińskiego: Adam i Tadeusz, mieszkający w Bytomiu39. Po latach syn kapitana J. Ćwiklińskiego Janusz wspominał, że po pozostaniu ojca na Zachodzie czuł się jak zadżumiony: „W domu zaczęły się wizyty różnych dziwnych panów. [...] Większość znajomych przestała nas poznawać, nawet na ulicy przechodzili na drugą stronę, telefony prawie umilkły i tylko nieliczni przyjaciele domu zachowywali się tak, jakby nic się szczególnego nie wydarzyło”40. Najgorsze miało dopiero nadejść. Wiosną 1954 r. B. Ćwiklińska otrzymała nakaz wyjazdu z Gdyni i przeniesienia się do pegeerowskich baraków w Lesku w Bieszczadach. Przesiedlenie na drugi koniec Polski miało ją jeszcze bardziej odizolować od dawnych znajomych. W ten sposób bezpieka chciała też utrudnić ewentualny kontakt J. Ćwiklińskiego z rodziną. Po interwencji pozwolono jej zamieszkać w Krakowie, gdzie podjęła pracę w Przedsiębiorstwie Poszukiwań Nafty i Gazu. Na początku 1955 r. przeniosła się wraz z dziećmi do Bytomia. Znalazła też pracę w Zjednoczeniu Węglowym w Rudzie Śląskiej41. 37 Ibid., Mjr E. Serwiński, Notatka służbowa, 26 VI 1953 r. Ibid., Mjr E. Serwiński, Notatka służbowa w sprawie kapitana Ćwiklińskiego, 26 VI 1953 r. 39 Ibid., Plan operacyjnych przedsięwzięć do sprawy kryptonim „Stefan” , 7 VIII 1953 r. 40 Janusz Ćwikliski, Wspomnienie o moim ojcu, [in:] J. Ćwikliski, Kapitan..., s. 214–215. 41 Ibid. 38 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [271] Szukając wolności. Sprawa kapitana M/S „Batory” Jana Ćwiklińskiego 111 W celu rozpracowania powiązań byłego kapitana „Batorego” z jego kontaktami w kraju 13 X 1953 r. Wydział VIII WUBP w Gdańsku wszczął „wstępno-agenturalne rozpracowanie” pod kryptonimem „Stefan”. Podejrzewając J. Ćwiklińskiego o szpiegostwo, zakładano, że „jako zdecydowany wróg Polski Ludowej, człowiek o wysokich ambicjach i ruchliwym charakterze nie będzie chciał pozostać na uboczu i obecnie może kontynuować swoją działalność szpiegowską wykorzystując kontakty i znajomości w kraju, szczególnie we flocie, która jest obiektem aktywnego zainteresowania [obcego] wywiadu”42. Głównym „figurantem” (w żargonie bezpieki – osoba rozpracowywana) w sprawie był J. Ćwikliński. Rozpracowaniem objęto również 23 osoby, w tym jego żonę i braci. W lutym 1954 r. WUBP w Gdańsku zwerbował jednego z oficerów Polskiej Marynarki Handlowej. Agent „Adamski” od dawna znał J. Ćwiklińskiego i jego żonę. Podstawą werbunku były materiały kompromitujące („Adamskiego” posądzono o handel bronią, zdradę tajemnicy państwowej, demoralizację marynarzy przez słuchanie audycji „obcych” rozgłośni radiowych i „wrogie” wypowiedzi)43. W trakcie realizacji sprawy funkcjonariusze bezpieki ustalili, że J. Ćwikliński utrzymywał pośredni kontakt korespondencyjny z braćmi oraz córką (listy podpisywał jako Jan Nałęcz). W jednym z listów prosił braci, aby skłonili jego żonę do zgody na rozwód. Zapowiadał też, że na początku 1955 r. ukażą się jego wspomnienia44. Po półrocznym pobycie w Wielkiej Brytanii w końcu stycznia 1954 r. J. Ćwikliński wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Na spotkaniach z rodakami kapitan opowiadał o sytuacji na „Batorym” i okolicznościach swojej ucieczki. Akcję odczytową zorganizował Kongres Polonii Amerykańskiej45. J. Ćwikliński zaangażował się również w projekt utworzenia floty „Wolnej Polski”, w której służyć mieli uciekinierzy z Polskiej Marynarki Handlowej. Według kapitana pomysłem zainteresowanych było około 500 marynarzy i 20 oficerów, którzy uciekli z polskich statków i otrzymali azyl w Wielkiej Brytanii lub w Stanach Zjednoczonych46. Jesienią 1955 r. potwierdziły się pogłoski o planach utworzenia za oceanem Polskiej Wolnej Floty Handlowej. Doniesienie w tej sprawie w październiku przekazał informator „Andrzej”, pracownik Polskich Linii Oceanicznych. „Andrzej” otrzymał również zadanie skontaktowania się z B. Ćwiklińską. W ten sposób wywiad chciał ustalić dokładne miejsce pobytu byłego kapitana „Batorego” w USA47. 42 AIPN, sygn. 01224/161, Meldunek WUBP w Gdańsku dla Departamentu VIII MBP, 23 X 1953 r. 43 Ibid., Raport o przebiegu wstępno-agencyjnego rozpracowania, 23 VII 1954 r. 44 Ibid., Notatka służbowa dotycząca sprawy kryptonim „Stefan”, 29 XII 1954 r. 45 Ibid., Notatka informacyjna. Dotyczy: pobytu dezertera Ćwiklińskiego w USA, 3 IV 1954 r. Zob. też: J. Ćwikliski, Kapitan, s. 209–213; Joanna Wojdon, „W imieniu sześciu milionów...”. Kongres Polonii Amerykańskiej w latach 1944–1968, Toruń 2005, s. 250–251, 285. 46 AIPN, sygn. 01224/161, Notatka informacyjna. Dotyczy: organizowania „wolnej polskiej marynarki handlowej”, 15 XII 1954 r. 47 Ibid., Notatka ze spotkania z informatorem ps. „Andrzej”, 11 X 1955 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 112 K r z y s z t o f Ta r k a [272] Projekt utworzenia floty „Wolnej Polski” firmowało towarzystwo żeglugowe Pulaski Transport Line, Inc. Spółka powstała w Filadelfii we wrześniu 1955 r., a jej kapitał zakładowy wynosił pół miliona dolarów. Głównymi udziałowcami byli czterej polonijni przedsiębiorcy: Frank Piasecki, Walter Guzewicz, Feliks Piekarski i Artur Górski. Polonijny kapitał świadczyć miał o zaangażowaniu i zainteresowaniu „starej” emigracji sprawami kraju. Trudno powiedzieć, w jakim stopniu w sprawę zaangażowany był również Komitet Wolnej Europy czy amerykański Departament Stanu. Formalnie jednak to Pulaski Transport Line (PTL) wydzierżawił od panamskiej spółki akcyjnej statek transportowy typu „Liberty” o wyporności 10 000 ton. Statek zarejestrowany został w Liberii i pod nazwą „Wolna Polska” kursował między Stanami Zjednoczonymi a Europą. Spodziewane zyski inwestować miano w rozbudowę floty i wydzierżawienie kolejnych statków. Kapitanem „Wolnej Polski” został J. Ćwikliński. Załoga składała się z marynarzy, którzy w ostatnich latach zbiegli z polskich statków albo pozostali na Zachodzie po drugiej wojnie światowej. Oprócz bandery Liberii na maszcie powiewała także flaga firmy Pulaski Transport Line, przypominająca banderę przedwojennej Polskiej Marynarki Handlowej (na białym polu przez środek przechodził poziomo szeroki czerwony pas, na którym w środku wyhaftowany był orzeł biały w koronie, na dolnym białym pasie znajdowały się natomiast litery PTL). Również mundury oficerów i marynarzy przypominały krój mundurów przedwojennej marynarki handlowej48. Równocześnie w kraju J. Ćwiklińskim zajmowali się funkcjonariusze bezpieki. Jeszcze w końcu czerwca 1955 r. kpt. Jan Helbin, oficer Departamentu V Komitetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego, rozpatrzywszy materiały przeciwko byłemu kapitanowi „Batorego”, przygotował formalne postanowienie o założeniu sprawy agenturalnej na osobę. W uzasadnieniu stwierdził, że J. Ćwikliński „jest wykorzystywany przez wywiad amerykański do wrogiej działalności w stosunku do Polski Ludowej”49. Na początku września 1955 r. w ramach rozpoczynającej się akcji reemigracyjnej do Polski wrócił premier rządu RP na uchodźstwie Hugo Hanke. W nowej sytuacji wywiad planował również skłonić do powrotu J. Ćwiklińskiego. Zamierzano do tego wykorzystać jego rodzinę w kraju, zwłaszcza córkę. Bracia i córka w listach do J. Ćwiklińskiego mieliby przestrzegać go przed „wrogą” działalnością przeciwko PRL i namawiać do powrotu. Rozważano również zorganizowanie spotkania J. Ćwiklińskiego ze znajomymi za granicą. Pod uwagę brano „Adamskiego”, który był kapitanem jednego ze statków na linii chińskiej. Inny wariant przewidywał 48 AMSZ, D III, z. 9, w. 44, t. 578, Depesza R. Spasowskiego z Waszyngtonu do MSZ, 30 XII 1955 r., k. 2. Zob. też: ibid., Notatka o statku „Wolna Polska”, 6 II 1956 r., k. 13; ibid., Notatka Wydziału Polonijnego nr 3 dla ambasadora R. Spasowskiego. Dotyczy: Członków Zarządu Pulaski Transport Line, Inc., k. 32–33. Sprawą interesowały się również tajne służby PRL, zob. AIPN, sygn. 01224/161, Przyjęcie projektu utworzenia polskiej wolnej floty handlowej (tłumaczenie z francuskiego z 26 X 1955 r.). 49 AIPN, sygn. 01224/161, Postanowienie o założeniu sprawy agenturalnej na J. Ćwiklińskiego, 24 VI 1955 r. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [273] Szukając wolności. Sprawa kapitana M/S „Batory” Jana Ćwiklińskiego 113 wydelegowanie w sprawach „służbowych” do Wielkiej Brytanii „Andrzeja”. Pod pozorem przekazania wiadomości o rodzinie informator miał nawiązać kontakt z J. Ćwiklińskim (wcześniej miał pojechać do Bytomia, gdzie przeniosła się również żona kapitana „Batorego”). W ten sposób tajne służby chciały zdobyć informacje na temat działalności i planów J. Ćwiklińskiego na przyszłość50. W grudniu 1955 r. J. Ćwikliński przebywał w Londynie, gdzie załatwiał ostatnie formalności związane z zamustrowaniem na statek „Wolna Polska” 18 marynarzy przebywających w Wielkiej Brytanii. Wśród nich było dwóch uciekinierów z trawlera „Puszczyk” (Edmund Jeleniewski i Jan Radziszewski). Załoga „Wolnej Polski” miała się składać ogółem z 38 osób (20 marynarzy pochodziło ze Stanów Zjednoczonych i Kanady). J. Ćwikliński szacował, że tylko w Kanadzie przebywa kilkuset byłych marynarzy polskich i blisko stu oficerów. Optymistycznie oceniał, że można z nich będzie skompletować kilkanaście załóg Polskiej Wolnej Floty Handlowej. Podczas konferencji prasowej zorganizowanej 17 grudnia w Domu Marynarza w Londynie kapitan oświadczył, że jeszcze w styczniu 1956 r. statek „Wolna Polska” wypłynie w pierwszy rejs do Europy, prawdopodobnie do Francji51. Wydzierżawienie statku i skompletowanie załogi amerykańska Polonia (i J. Ćwikliński) mogła zapisać na konto swoich sukcesów. Obecność „Wolnej Polski” na morzach była też niewątpliwie politycznym i propagandowym sukcesem polskiego wychodźstwa. Statek dowodzony przez J. Ćwiklińskiego był materialnym skrawkiem wolnej Polski oraz symbolem walki emigracji z komunistyczną opresją. W przyszłości flota „Wolnej Polski” swym istnieniem i gwarancją zatrudnienia na morzu zachęcać miała marynarzy z peerelowskich statków do ucieczek na Zachód. Londyński „Dziennik Polski” komentował z entuzjazmem: „Pojawienie się statku »Wolna Polska« na morzach świata właśnie w chwili obecnej sprawia, że będzie to jeszcze jedna kapitalna odpowiedź emigracji na kampanię reżymu, zmierzającą do podważenia jej ducha. Odpowiedź ta z pewnością szczególnie silnie zaboli reżym komunistyczny, który zdaje sobie sprawę z tego, co oznaczać będzie odrodzenie się wolnej polskiej marynarki handlowej”52. Dnia 22 grudnia 18 marynarzy „Wolnej Polski” wraz z kapitanem J. Ćwiklińskim odpłynęło do Nowego Jorku. Dzień wcześniej w sali sztandarowej Instytutu Historycznego im. gen. Władysława Sikorskiego przyjął ich Władysław Anders. Uroczystość nagrywało Radio Wolna Europa. Relacja ze spotkania wyemitowana 50 Ibid., Plan rozpracowania do sprawy agenturalnej na osobę kryptonim „Stefan”, 26 XI 1955 r. W styczniu pierwszy rejs „Wolnej Polski”, DPDŻ, 1955, nr 297, s. 1, 4; Statek „Wolna Polska”, OB, 1955, nr 52/53, s. 4. Zob. też: AMSZ, D III, z. 9, w. 44, t. 578, Depesza E. Milnikiela z Londynu do MSZ, 14 XII 1955 r., k. 1. Dramatyczne okoliczności ucieczki siedmiu marynarzy z „Puszczyka” we wrześniu 1954 r. odbiły się głośnym echem w „polskim” Londynie, zob. Krzysztof Tarka, Sprawa marynarzy z „Puszczyka” z 1954 r. Przyczynek do historii ucieczek z PRL, Klio, t. 22: 2012, nr 3, s. 115–132. 52 Wolna Polska na morzach, DPDŻ, 1955, nr 298, s. 1. Równie entuzjastyczny był komentarz prasy polonijnej w USA, zob. SS „Wolna Polska”, Nowy Świat, 1955, nr 301, s. 1. 51 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 114 K r z y s z t o f Ta r k a [274] została na falach monachijskiej rozgłośni 2 I 1956 r. Generał, zwracając się do marynarzy, powiedział: „Część z was nie wróciła do Polski po wojnie, część zeszła ze statków komunistycznych, by z nami pracować dla wyzwolenia Ojczyzny. Życzę Wam powodzenia i pomyślności, a linii Pułaskiego pełnego rozwoju”53. Zanim jeszcze „Wolna Polska” wyruszyła w pierwszy rejs, komunistyczne tajne służby planowały wytypować jednego spośród marynarzy pływających na polskich statkach, który pozostałby w Wielkiej Brytanii lub w Stanach Zjednoczonych i następnie jako „uciekinier” zamustrował się na statek dowodzony przez J. Ćwiklińskiego. Gdyby kapitan nadal prowadził „wrogą” działalność, nie wahano się również zagrozić mu wyciągnięciem konsekwencji wobec jego rodziny w kraju. W grę wchodziło także „przygotowanie” jednego z jego braci, aby ewentualnie mógł wyjechać za granicę i przeprowadzić z nim rozmowę54. Ostatecznie „Wolna Polska” pod dowództwem kapitana J. Ćwiklińskiego 14 I 1956 r. wypłynęła w swój pierwszy rejs – z Nowego Jorku do Genui. Polonijne organizacje oraz prasa nadały temu wydarzeniu duży rozgłos. Załogę statku żegnało około dwóch tysięcy przedstawicieli Polonii. W uroczystościach wzięli również udział przedstawiciele władz Nowego Jorku. Jednym z przemawiających był kongresmen Tadeusz Machrowicz55. Do Genui „Wolna Polska” z ładunkiem 10 tysięcy ton węgla kamiennego przypłynęła 6 lutego. Wcześniej MSZ poleciło Ambasadzie PRL w Rzymie, aby w „porozumieniu z przyjaciółmi” (włoskimi komunistami) zorientowała się co do możliwości bojkotu czy odmowy wyładowania „wrogiego” statku przez włoskich robotników portowych. Statek był jednak uroczyście witany przez polskich emigrantów oraz przedstawicieli lokalnych władz. Przybyło również wielu włoskich dziennikarzy prasowych i radiowych. Wejście „Wolnej Polski” do portu filmowała włoska kronika filmowa, a audycję upamiętniającą pierwszy rejs nadało Radio Wolna Europa56. Stojący w porcie statek odwiedził arcybiskup Józef Gawlina. Duchowy opiekun polskiej emigracji zaznaczył, że „pojawienie się »Wolnej Polski« na morzach świata doda otuchy gnębionemu Krajowi”57. 53 18 marynarzy „Wolnej Polski” odpływa dziś do N. Jorku po meldunku u gen. Andersa, DPDŻ, 1955, nr 304, s. 1, 4; Marynarze S.S. „Wolna Polska” u gen. Andersa, OB, 1956, nr 1, s. 1. Zob. też: AMSZ, D III, z. 9, w. 44, t. 578, Serwis nasłuchu Polskiego Radia z 2 I 1956 r., Audycja RWE pt. Pod banderą wolności, k. 4–7. 54 AIPN, sygn. 01224/161, Plan rozpracowania do sprawy byłego kapitana m/s „Batory” J. Ćwiklińskiego, 23 XII 1955 r. 55 AMSZ, D III, z. 9, w. 44, t. 578, Depesza R. Spasowskiego z Waszyngtonu do MSZ, 12 I 1956 r., k. 8; ibid., Notatka o statku „Wolna Polska”, 6 II 1956 r., k. 13–14. Zob. też: Dziś podniesienie flagi na statku „Wolna Polska”, DPDŻ, 1956, nr 12, s. 1; „Wolna Polska” wypłynęła w pierwszą podróż, ibid., 1956, nr 13, s. 1; Lista załogi s/s „Wolna Polska”, ibid., 1956, nr 16, s. 2. 56 AMSZ, D III, z. 9, w. 44, t. 578, Notatka o statku „Wolna Polska”, 6 II 1956 r., k. 4; ibid., Serwis nasłuchu Polskiego Radia z 6 II 1956 r., Audycja RWE pt. Pierwszy rejs statku uchodźców polskich, k. 18. Zob. też: S/s „Wolna Polska” w Genui, DPDŻ, 1956, nr 42, s. 1. 57 Arcbp. Gawlina błogosławi statkowi i jego załodze, DPDŻ, 1956, nr 44, s. 1. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [275] Szukając wolności. Sprawa kapitana M/S „Batory” Jana Ćwiklińskiego 115 W Warszawie spodziewano się, że w pierwszy rejs „Wolna Polska” popłynie do Londynu. Ponieważ w styczniu do stolicy Wielkiej Brytanii zawinąć miało również kilka statków z Polski, funkcjonariusze Departamentu V KdsBP i Wydziału Va WUBP w Szczecinie, zajmujący się walką z „wrogą” działalnością w transporcie, opracowali specjalny plan przedsięwzięć operacyjnych. Przewidywano, że załoga „Wolnej Polski”, złożona z uciekinierów z kraju, będzie usiłowała nawiązywać kontakty z polskimi marynarzami „celem siania wrogiej propagandy, namawiania do dezercji lub też innych form wrogiej działalności”58. Aby dać temu odpór, personel statków miał być specjalnie dobrany pod względem „polityczno-moralnym”. W wypadku zetknięcia się z załogą „Wolnej Polski” agentura pływającą na statkach miała zająć „patriotyczną postawę”. Zadaniem informatorów bezpieki było ustalenie składu osobowego i nastrojów wśród marynarzy „Wolnej Polski” oraz nakłanianie ich do powrotu do kraju59. Rozmowy z „dezerterami” należało prowadzić „w sposób przyjazny i koleżeński – językiem marynarskim”, odwołując się przy tym do ich uczuć patriotycznych60. W końcu stycznia 1956 r. Departament V KdsBP zorganizował też wyjazd „Andrzeja” na dwa–trzy tygodnie do Londynu (formalnie informatora delegowało MŻ w celu uregulowania roszczeń finansowych marynarzy, którzy zbiegli ze statków Polskiej Marynarki Handlowej). „Andrzej” kierował Ekspozyturą Polskich Linii Oceanicznych w Warszawie (wcześniej był dyrektorem warszawskiego oddziału GAL). W 1949 r. zwerbował go wywiad cywilny. W lipcu 1955 r. został przejęty na kontakt przez Departament V. Informator znał J. Ćwiklińskiego i jego rodzinę. Podczas pobytu w Londynie miał nawiązać kontakt z byłym kapitanem „Batorego”. Wykazując mu jego „niewłaściwą rolę w chwili obecnej”, miał go ostrzec, że w razie kontynuowania „wrogiej” działalności konsekwencje może ponieść rodzina w kraju61. Gdy w lutym 1956 r. „Batory” w drodze z Indii zawinął do portu w Southampton, na adres agenta żeglugowego nadeszły pozdrowienia od „Wolnej Polski” dla załogi polskiego liniowca. Ze względu na pływające na morzu bryły lodu „Batory” musiał pozostać w porcie. W przesłanej depeszy J. Ćwikliński aluzyjnie stwierdził, że ze względu na istniejące warunki również „Wolna Polska” nie może obecnie popłynąć do Gdyni. Na ogólnym zebraniu załogi kapitan „Batorego”, wspominając o nadesłanej depeszy, potępił „dywersyjną” działalność J. Ćwiklińskiego i „Wolnej Polski”. O „prowokacyjnej” akcji zawiadomił też Konsulat Generalny PRL w Londynie62. Władze w Warszawie na różne sposoby dążyły do zdyskredytowania „Wolnej Polski”. Ponieważ na firmowej fladze Pulaski Transport Line umieszczony był orzeł biały w koronie, w MSZ rozważano wystosowanie protestu do rządu ame58 AIPN, sygn. 01224/161, Plan przedsięwzięć operacyjnych dotyczących rozpracowania utworzonej przez wrogą emigrację linii okrętowej im. Pułaskiego, 11 I 1956 r. 59 Ibid. 60 Ibid., Uzupełnienie do planu operacyjnych przedsięwzięć w sprawie byłego kapitana statku „Batory” J. Ćwiklińskiego, 12 I 1956 r. 61 Ibid., Raport płk. J. Jurkowskiego dla ppłk. J. Ptasińskiego, 26 I 1956 r. 62 AMSZ, D III, z. 9, w. 44, t. 578, Pismo konsula K. Maciejkowicza do MSZ, 24 II 1956 r., k. 22. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 116 K r z y s z t o f Ta r k a [276] rykańskiego przeciwko używaniu przez prywatne przedsiębiorstwo transportowe z siedzibą w Stanach Zjednoczonych godła Polski. Powoływano się na konwencję o ochronie własności przemysłowej z 1883 r., której stroną były USA i do której przystąpiła też PRL. Dane, którymi dysponował MSZ, były jednak niewystarczające do wystąpienia z protestem. Dyrektor Departamentu Prawno-Traktatowego Manfred Lachs zwrócił też uwagę, że godłem PRL jest orzeł biały bez korony63. W połowie lutego ambasador R. Spasowski donosił z Waszyngtonu, że firma Pulaski Transport Line nigdzie nie zarejestrowała ani nie zgłosiła żadnego swego znaku towarowego. Peerelowski dyplomata potwierdził, że na głównym maszcie „Wolnej Polski” powiewała bandera Liberii, ale na maszcie pomocniczym znajdowała się również firmowa flaga PTL, niemal identyczna z banderą przedwojennej Polskiej Marynarki Handlowej. Różniła się od niej tylko zamieszczonym u dołu skrótem nazwy spółki. Amerykańskie prawo federalne zabraniało jedynie bezprawnego używania flagi państwowej, nic jednak nie wspominając o flagach innych krajów. Prawo stanu Pensylwania, w którym zarejestrowana była spółka PTL, dodatkowo zabraniało bezprawnego używania flagi stanowej64. Po analizie sprawy Departament Prawno-Traktatowy MSZ, powołując się na konwencję o ochronie własności przemysłowej, uznał jednak, że istnieją pewne podstawy do żądania od Stanów Zjednoczonych wydania zakazu używania przez PTL znaku towarowego, będącego naśladownictwem bandery polskiej marynarki handlowej, nawet w przypadku gdy nie będzie on zarejestrowany. Gdyby władze amerykańskie odmówiły wydania zakazu używania znaku towarowego przez PTL, powołując się na to, że znak ten nie został zarejestrowany ani zgłoszony do rejestracji, rozważano zwrócenie się do Biura Międzynarodowego w Bernie, czuwającego nad wykonaniem wspomnianej konwencji, z zarzutem niewykonania jej przez Stany Zjednoczone65. W kraju aparat represji rozpracowywał rodzinę kapitana J. Ćwiklińskiego. W „Notatce służbowej” z 28 II 1956 r. por. Jan Hildebrandt z Departamentu V krytykował bezczynność Miejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego w Bytomiu. Pracownik z Centrali wytykał lokalnym funkcjonariuszom, że poza formalnym założeniem sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej na braci J. Ćwiklińskiego nie podjęli żadnych działań ani nawet nie opracowali planu rozpracowania rodziny byłego kapitana „Batorego”. Wskazywał też na konieczność zaktywizowania pracy operacyjnej wokół jego rodziny i krewnych. Postulował, aby w miejscach pracy i za- 63 Ibid., Notatka M. Lachsa dla Obywatela Ministra Naszkowskiego dot. statku „Wolna Polska”, 4 II 1956 r., k. 12; ibid., Notatka o statku „Wolna Polska”, 6 II 1956 r., k. 14–15. 64 Ibid., Depesza R. Spasowskiego z Waszyngtonu do MSZ, 16 II 1956 r., k. 20–21. 65 Ibid., Notatka M. Lachsa dla Obywatela Ministra Winiewicza w sprawie Pulaski Transport Line, 31 III 1956 r., k. 42–42a. Zob. też: ibid., Ustawodawstwo wewnętrzne Stanów Zjednoczonych w sprawie ochrony znaków towarowych, handlowych i innych, 12 III 1956 r., k. 55–58; ibid., Notatka w sprawie kontrakcji przeciw statkowi „Wolna Polska”, 8 VI 1956 r., k. 45. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [277] Szukając wolności. Sprawa kapitana M/S „Batory” Jana Ćwiklińskiego 117 mieszkania braci Ćwiklińskich wprowadzić dobrą i sprawdzoną agenturę, a w ich mieszkaniach założyć „technikę operacyjną” (podsłuch)66. Z pierwszego rejsu do Włoch „Wolna Polska” wróciła bez żadnego towaru. Po kilkudniowym postoju w Filadelfii 8 marca statek wypłynął z ładunkiem węgla do północnej Francji. Do Ambasady PRL w Waszyngtonie dotarły pogłoski, jakoby J. Ćwikliński zapowiadał, że zadaniem załogi statku będzie głoszenie wobec Polonii francuskiej, iż w Polsce nie ma wolności. Aby przeciwdziałać akcji J. Ćwiklińskiego, MSZ wysłało depeszę do Paryża z poleceniem „zorganizowania utrudnień dla statku”67. Ostatecznie zamiast do Hawru „Wolna Polska” popłynęła do Antwerpii. Do celu statek dotarł 24 marca. W porcie załogę witali przedstawiciele emigracji. Z J. Ćwiklińskim rozmawiali też dziennikarze prasy belgijskiej. Po trzech dniach statek wyruszył z powrotem do Ameryki68. Punktem docelowym kolejnego rejsu był port rzeczny nad Sekwaną w Rouen. Zanurzenie „Wolnej Polski” było jednak zbyt duże i część ładunku musiała być wcześniej wyładowana w Hawrze. Francuscy robotnicy portowi, podburzeni przez komunistów, odmówili rozładowania węgla ze statku. Kapitan J. Ćwikliński wyraził zdziwienie postawą dokerów. W oświadczeniu dla prasy kapitan stwierdził, że rejs „Wolnej Polski” miał charakter czysto handlowy. Ostatecznie statek popłynął do portu w Rotterdamie, a kapitan J. Ćwikliński nieoczekiwanie został gościem honorowym odbywającego się właśnie Zlotu Polonii holenderskiej w Eindhoven69. Dnia 25 V 1956 r. statek „Wolna Polska” kolejny raz wypłynął z ładunkiem węgla w kierunku Europy. Po problemach podczas poprzedniego rejsu tym razem nie podano jednak wcześniej nazwy portu wyładunku70. Według doniesień polskiej placówki dyplomatycznej nad Tamizą na początku grudnia statek „Wolna Polska” miał płynąć z ładunkiem węgla do Republiki Federalnej Niemiec71. Bezpieka próbowała również dotrzeć do samego J. Ćwiklińskiego. Na początku marca 1956 r. Departament I (wywiad) przekazał bratniemu Departamentowi V wiadomość, że statek „Wolna Polska” ma na około 15 dni zawinąć do jednego z portów w północnej Francji. Wykorzystując nadarzającą się sytuację, postano66 AIPN, sygn. 01224/161, Notatka służbowa dotycząca dezertera J. Ćwiklińskiego, byłego kapitana statku m/s „Batory”, 28 II 1956 r. 67 AMSZ, D III, z. 9, w. 44, t. 578, Depesza R. Spasowskiego z Waszyngtonu wraz z odręcznym dopiskiem, 10 III 1956 r., k. 35; ibid., Wycinek z detroickiego „Dziennika Polskiego” z 15 III 1956 r. „Wolna Polska” płynie do Francji, k. 36a. 68 Ibid., Depesza radcy Ambasady PRL w Brukseli Józefa Cywiaka do MSZ, 27 III 1956 r., k. 37; ibid., Depesza E. Milnikiela z Londynu do MSZ, 30 III 1956 r., k. 39; S.S. „Wolna Polska” w Antwerpii, OB, 1956, nr 15, s. 4. 69 AMSZ, D III, z. 9, w. 44, t. 578, Depesza Stanisława Gajewskiego z Paryża do MSZ, 4 V 1956 r., k. 43; Bojkot „Wolnej Polski”, DPDŻ, 1956, nr 107, s. 1; „Wolna Polska” szuka portu by móc wyładować węgiel dla Francji, ibid., 1956, nr 108, s. 1, 4; „Wolna Polska” w Rotterdamie, ibid., 1956, nr 110, s. 1; Kpt. Ćwikliński gościem honorowym Polonii holenderskiej, OB, 1956, nr 23, s. 7. 70 AMSZ, D III, z. 9, w. 44, t. 578, Depesza E. Milnikiela z Londynu do MSZ, 28 V 1956 r., k. 47. 71 Ibid., Depesza Ambasady PRL w Londynie do MSZ, 30 XI 1956 r., k. 60. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 118 K r z y s z t o f Ta r k a [278] wiono wysłać za granicę Jana Hermana (formalnie miał być delegowany przez Ministerstwo Handlu Zagranicznego w sprawach służbowych). J. Herman był dobrym znajomym J. Ćwiklińskiego. Znali się jeszcze z Akademii Morskiej w Tczewie. Po drugiej wojnie światowej Herman był mechanikiem na „Batorym”. W trakcie rozmowy „Wega” (pseudonim J. Hermana) miał się zorientować w planach J. Ćwiklińskiego na przyszłość, ustalić, kto ze znanych mu osób pływa na „Wolnej Polsce”, i przekonywać kapitana do zaniechania „wrogiej” działalności. Naświetlając dokonujące się w kraju zmiany, miał też zachęcająco wspomnieć o budowie nowych, wielkich jednostek dalekomorskich72. W końcu maja 1956 r. podobne instrukcje w sprawie J. Ćwiklińskiego otrzymał „Adamski”. Informator wypływał właśnie w rejs do Ameryki Południowej na statku „Słowacki”. Gdyby w jednym z portów czy też na morzu spotkał statek „Wolna Polska”, miał się starać nawiązać kontakt z J. Ćwiklińskim. Kapitana znał jeszcze sprzed drugiej wojny światowej. Razem pływali też na różnych statkach. W towarzyskiej pogawędce „Adamski” miał go zachęcać do powrotu, mówiąc, że kraj potrzebuje doświadczonych kapitanów. W pozytywnym świetle przedstawiać miał również zmiany zachodzące w polskiej flocie oraz ogólną sytuację w kraju73. Czy doszło do planowanych rozmów „Andrzeja”, „Wegi”, „Adamskiego” lub innych osób z kapitanem „Wolnej Polski”? Zapewne nie, gdyż w „teczce” J. Ćwiklińskiego nie ma na ten temat żadnych śladów. W Warszawie 21 VI 1956 r. władze zdecydowały się natomiast na wysłanie noty do rządu amerykańskiego w sprawie używania przez spółkę Pulaski Transport Line firmowej flagi naśladującej banderę polskiej marynarki handlowej. Rząd PRL zwracał uwagę, że tego rodzaju naśladownictwa zakazywał artykuł 6 konwencji o ochronie własności przemysłowej. Na tej podstawie domagano się od Amerykanów wydania zakazu używania przez spółkę PTL wspomnianego znaku towarowego74. W odpowiedzi na notę polską 16 sierpnia rząd amerykański stwierdził, że nie ma możności wydania zakazu używania flagi przez statek „Wolna Polska”. Argumentowano, że wspomniany statek, chociaż został wynajęty przez amerykańską firmę Pulaski Transport Line, stanowi własność panamskiej spółki akcyjnej i został zarejestrowany na podstawie prawa Liberii. Podkreślono, że rząd Stanów Zjednoczonych nie miał jurysdykcji nad statkami zarejestrowanymi jako cudzoziemskie, które korzystały ze swobody zawijania do amerykańskich portów zgodnie ze zwykłymi przepisami portowymi i celnymi. Władze USA nie mogły im zabronić używania flag okrętowych naśladujących względnie zawierających w sobie elementy flag lub znaków heraldycznych państw obcych. Podważono też zasadność powo72 AIPN, sygn. 01224/161, Raport ppłk. D. Kubajewskiego dla ppłk. J. Ptasińskiego, 7 III 1956 r.; ibid., Pismo mjr. S. Balbina do ppłk. D. Kubajewskiego, 20 IV 1956 r. (na dokumencie znajduje się odręczna notatka, że „Wega” wyjechał do Londynu 17 VII 1956 r.). 73 Ibid., Zadanie dla agenta ps. „Adamski” w sprawie J. Ćwiklińskiego, 26 V 1956 r.; ibid., Notatka służbowa z odbytego spotkania z informatorem ps. „Adamski”, 9 VII 1956 r. 74 AMSZ, D III, z. 9, w. 44, t. 578, Nota rządu PRL, 21 VI 1956 r., k. 46. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [279] Szukając wolności. Sprawa kapitana M/S „Batory” Jana Ćwiklińskiego 119 ływania się przez władze w Warszawie na konwencję o ochronie własności przemysłowej. Flaga okrętowa – dowodzono w nocie – nie była znakiem fabrycznym ani też znakiem handlowym. Strona amerykańska wskazywała ponadto, że flaga taka, pod jaką pływał statek „Wolna Polska”, według przepisów obowiązujących w Stanach Zjednoczonych nie podlegała obowiązkowi rejestracji, odnoszącemu się do znaków fabrycznych i handlowych. Zaznaczono, że firma PTL nie podjęła też żadnych kroków, aby zarejestrować flagę „Wolnej Polski”75. W odpowiedzi rząd PRL w nocie z 12 I 1957 r. podkreślił, że nadużywanie przez amerykańską firmę Pulaski Transport Line godła polskiej marynarki handlowej polegało nie tylko na umieszczeniu tego godła na fladze statku „Wolna Polska”, lecz także na używaniu go na kopertach i blankietach firmowych spółki. Władze w Warszawie ponownie prosiły rząd Stanów Zjednoczonych o wydanie zakazu używania przez firmę PTL znaku będącego naśladownictwem godła polskiej marynarki handlowej76. Niebawem spór o znak firmowy i flagę „Wolnej Polski” przestał być aktualny, ponieważ spółka Pulaski Transport Line po wygaśnięciu umowy dzierżawy statku nie zdecydowała się na przedłużenie kontraktu. Zdaniem ekspertów statek był zbyt powolny i jego eksploatacja była nieopłacalna. Jak donosił londyński „Dziennik Polski” w numerze z 2 V 1957 r., statek „Wolna Polska” powrócił do dawnej nazwy i pływa z załogą hiszpańską. Część polskich marynarzy zaciągnęła się na inne statki. Sam J. Ćwikliński miał nadzieję, że firma Pulaski Transport Line wydzierżawi lub zakupi inny, bardziej nowoczesny statek. Miał się on już jednak nie nazywać „Wolna Polska”77. Trudno stwierdzić, w jakim stopniu naciski władz PRL na administrację amerykańską przyczyniły się do likwidacji statku „Wolna Polska”. Od samego początku rejsy były jednak przede wszystkim przedsięwzięciem politycznym i propagandowym, a nie biznesowym. Wraz ze zmianą sytuacji politycznej w krajach bloku sowieckiego i liberalizacją systemu komunistycznego wyczerpywała się – przynajmniej z amerykańskiej perspektywy – misja „Wolnej Polski” na morzach. Na polecenie MSZ Ambasada PRL w Waszyngtonie jesienią 1957 r. nadal monitorowała sprawę ewentualnego nabycia statku, który zastąpiłby „Wolną Polskę”, jak wcześniej zapowiadał J. Ćwikliński78. Faktycznie sprawa była już jednak zakończona. Jeszcze na początku 1957 r. pojawiły się pogłoski rozpowszechniane przez warszawskie radio, że były kapitan „Batorego” zamierza wrócić do Polski. Gotowość powrotu zgłosić miało również wielu innych marynarzy „Wolnej Polski”. Sam J. Ćwikliński doniesienia te nazwał bezczelnym kłamstwem. W wydanym oświad75 Ibid., Nota rządu USA (tłumaczenie), 16 VIII 1956 r., k. 52–53. Ibid., Nota rządu PRL, 12 I 1957 r., k. 62–63. 77 Koniec statku uchodźczego? Wolna Polska jako „Cambridge”, DPDŻ, 1957, nr 104, s. 1. Zob. też: AMSZ, D III, z. 9, w. 44, t. 578, Depesza R. Spasowskiego z Waszyngtonu do MSZ, 18 V 1957 r., k. 67. 78 AMSZ, D III, z. 9, w. 44, t. 578, Depesza MSZ do Ambasady PRL w Waszyngtonie, 14 IX 1957 r., k. 68. 76 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 120 K r z y s z t o f Ta r k a [280] czeniu stwierdził: „Nigdy nie miałem najmniejszego zamiaru wracać do Polski póki panują w niej komuniści i póki Kraj mój znajduje się pod kontrolą sowiecką”79. W listopadzie 1957 r. J. Ćwikliński wycofał się ze spółki Pulaski Transport Line, podobno ze względu na zbytnie upolitycznienie rejsów. Wydaje się, że jego decyzja przede wszystkim spowodowana była fiaskiem projektu stworzenia floty „Wolnej Polski”. Był to też koniec jego marynarskiej kariery. Niebawem zresztą rozwiązała się sama spółka Pulaski Transport Line. Kapitan zamieszkał w Nowym Jorku na Manhattanie. Utrzymywał się z prowadzenia lodziarni w pobliskim Clifton. Po kilku latach kupił też mieszkanie w Maladze w Hiszpanii, gdzie co roku spędzał wakacje80. Ostatecznie w maju 1959 r. Departament II (kontrwywiad) MSW zaniechał dalszego prowadzenia sprawy agenturalnej o kryptonimie „Stefan”. W uzasadnieniu stwierdzono: „Nie ustalono, by figurant [J. Ćwikliński – K.T.] kontaktował się z załogami polskich statków lub kontynuował działalność przeciwko Polsce”81. Po Październiku pojawiła się natomiast szansa na powrót B. Ćwiklińskiej wraz z dziećmi do Gdyni. Wiosną 1957 r. dawny znajomy, który został przewodniczącym rady robotniczej w „Dalmorze”, zaproponował jej powrót do pracy. Problemem był brak mieszkania, gdyż dom, w którym Ćwiklińscy mieszkali przed wysiedleniem, był już zajęty. Kilka miesięcy później B. Ćwiklińskiej udało się jednak wrócić do rodzinnego mieszkania. Po październikowej odwilży listy do rodziny kapitan podpisywał już własnym nazwiskiem, ale jego korespondencja nosiła wyraźne ślady ingerencji. Urzędowa adnotacja na kopercie informowała, że przesyłka nadeszła w stanie uszkodzonym z winy poczty amerykańskiej. Syn „dezertera” nie miał też szans na studia w szkole morskiej. Chcąc się spotkać z ojcem, od końca lat pięćdziesiątych wielokrotnie, bezskutecznie, składał podania o paszport. Sytuacja zmieniła się dopiero w 1974 r., kiedy po raz pierwszy po latach rozłąki, i jak się miało okazać ostatni, spotkał się z ojcem w Maladze. Więcej szczęścia miała jego starsza siostra Janina, która zmieniła nazwisko po zamążpójściu i jako konserwator zabytków wyjeżdżała służbowo do Republiki Federalnej Niemiec. Przy okazji kilkakrotnie widziała się z ojcem82. Kapitan J. Ćwikliński zmarł na zawał serca 20 VI 1976 r. w Maladze. Został pochowany w Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej (Amerykańska Częstochowa) w Doylestown w Pensylwanii83. 79 Ćwikliński wraca – twierdzi Warszawa, DPDŻ, 1957, nr 51, s. 1; Ćwikliński: „Bezczelne kłamstwo”, ibid., 1957, nr 55, s. 1. 80 J. Ćwikliski, Wspomnienie, s. 219–221. 81 AIPN, sygn. 01224/161, Postanowienie o zaniechaniu prowadzenia sprawy agenturalnej kryptonim „Stefan”, 21 V 1959 r. 82 J. Ćwikliski, Wspomnienie, s. 214–219. 83 Ibid., s. 221. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [281] Szukając wolności. Sprawa kapitana M/S „Batory” Jana Ćwiklińskiego 121 AUF DER SUCHE NACH FREIHEIT. DER FALL DES KAPITÄNS DES M/S „BATORY“, JAN ĆWIKLIŃSKI Zusammenfassung Schlüsselbegriffe: Flüchtlinge aus der VR Polen, polnische politische Emigration nach dem II. Weltkrieg, Ministerium für öffentliche Sicherheit, Frachtschiff „Wolna Polska“, Zeit des Stalinismus, polnische Transatlantikschiffe, Polnische Ozeanlinien, Pulaski Transport Line Nach dem II. Weltkrieg kursierte der polnische Ozeanfrachter „Batory“ auf der Route Gdingen – New York, und von 1951 an auch nach Indien. Kapitän des Schiffes war damals Jan Ćwikliński. Das Ministerium für öffentliche Sicherheit warf ihm eine feindliche Haltung zu Volkspolen vor und forderte wiederholt seine Absetzung als Befehlshaber der „Batory“. Im Frühling 1953 durchlief das Schiff eine technische Untersuchung in einer Reparaturwerft in Großbritannien. Den Kapitän erreichten damals Gerüchte, er solle nach der Rückkehr in die Heimat unter dem Vorwurf der Spionage verhaftet werden. Kurz vor dem Ende der Reparaturarbeiten an der „Batory“ entschied sich Ćwikliński zur Flucht und verließ sein Schiff für immer. Der Kapitän erhielt politisches Asyl in Großbritannien. Anfang 1954 reiste er in die USA aus. Er wurde Kapitän des Frachtschiffs „WolnaPolska [Freies Polen]“, das zwischen den USA und Europa kursierte. Dessen Besatzung bestand aus Seeleuten, die in den vorangegangenen Jahren von polnischen Schiffen geflohen waren. Dieses Projekt wurde von der auslandspolnischen Schifffahrtsgesellschaft Pulaski Transport Line durchgeführt. Jenseits des Ozeans nahm Ćwikliński auch an einer Vorlesungsreihe teil, die vom Kongress der amerikanischen Polonia organisiert wurde. Bei Begegnungen mit Landsleuten erzählte er von Lage der polnischen Seeschifffahrt und den Umständen seiner Flucht. Seine Schifffahrtskarriere beendete er im Jahre 1957. Er lebte in New York und kehrte bis zu seinem Tod 1976 nicht mehr nach Polen zurück. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 122 K r z y s z t o f Ta r k a [282] LOOKING FOR FREEDOM. THE CASE OF JAN ĆWIKLIŃSKI THE CAPTAIN OF THE M/S BATORY Summary Key words: fugitives from the People’s Republic of Poland, Polish political emigration after WWII, the Ministry for Public Security, the cargo ship “Wolna Polska” [Eng. “Free Poland”], the Stalin period, Polish ocean liners, the Polish Ocean Lines, the Pulaski Transort Line After WWII the Polish ocean liner “Batory” operated on the route Gdynia–New York, and from 1951 to India. The captain of the ship was Jan Ćwikliński. The Ministry for Public Security accused him of having a hostile attitude towards the People’s Republic of Poland and insisted on him being removed from his position as Batory captain. In the spring of 1953 the ship underwent a technical check-up at a shipyard in Great Britain. In the meantime it was rumoured that the captain was to be arrested upon his return to Poland on suspicion of espionage. When the renovation works were about to be completed, Ćwikliński decided to escape and left his ship for good. The captain was given political asylum in Great Britain. At the beginning of 1954 he left for the USA. He became captain of the cargo ship “Wolna Polska” [Eng. “Free Poland”] which sailed between the USA and Western Europe. His crew consisted of seamen who had also escaped from Polish ships. The project was financed by the Pulaski Transport Line – the shipping company of the Polish diaspora. Ćwikliński frequently took part in meetings with members of the Polish minority organised by the Congress of the American Polish Diaspora where he told Poles about the situation of the Polish shipping industry and the circumstances of his escape. He ended his career in 1957 and lived in New York. He never returned to Poland and died in 1976. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l ZAPISKI HISTORYCZNE — TOM Zeszyt 2 LXXIX — ROK 2014 RAFAŁ KUBICKI (Gdańsk) NOWA PRACA O FOLWARKACH W PAŃSTWIE ZAKONU KRZYŻACKIEGO W PRUSACH W LATACH 1466–1525* Recenzowana książka Jana Gancewskiego stanowi kontynuację badań autora nad gospodarką w państwie zakonu krzyżackiego w drugiej połowie XV w., szczególnie nad rolą, jaką odgrywały w niej folwark zakonne. Zapowiedzią publikacji były artykuły z lat wcześniejszych, wymienione w bibliografii zamieszczonej na końcu książki. Celem pracy dotyczącej folwarków w państwie zakonu krzyżackiego w Prusach w latach 1466–1525 były: identyfikacja poszczególnych ośrodków, charakterystyka ich działalności gospodarczej, możliwości produkcyjnych i magazynowych oraz zachodzących w tym względzie przekształceń (s. 5–6). Zasygnalizowano to w podtytule pracy brzmiącym: Struktura – produkcja – przemiany – reformy – znaczenie. Uwagę skupiono przede wszystkim na folwarkach należących do Zakonu (przyzamkowych i domenalnych) i tych, które Krzyżacy nadali w tym czasie posiadaczom prywatnym (s. 8). Temat z pewnością należy do ważnych kwestii, nie tylko z uwagi na „rekonstrukcję” podstaw gospodarki zakonnej w tym okresie, ale przede wszystkim ze względu na ukazanie na szerszym tle przyczyn i przebiegu zmian, które doprowadziły do trwałego przekształcenia struktury gospodarczej i społecznej w pierwszej połowie XVI w., utrwalonej po sekularyzacji pruskiej gałęzi Zakonu. Z pewnością ponowne podjęcie tego zagadnienia i jego właściwe opracowanie powinno przynieść nowe ustalenia, które nie tylko dopełnią dotychczasowe wyniki badań przeprowadzonych przez Hartmuta Boockmanna1, a wcześniej przez Lothara Drallego2 * W związku z książką: Jan Gancewski, Folwarki państwa zakonu krzyżackiego w Prusach w latach 1466–1525. Struktura – produkcja – przemiany – reformy – znaczenie, Instytut Historii i Stosunków Międzynarodowych Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego; Polskie Towarzystwo Historyczne, Olsztyn 2012, ss. 354, aneks ilustracyjny, 1 mapa, ISBN 978-83-63040-06-2. 1 Hartmut Boockmann, Die Vorwerke des Deutschen Ordens in Preußen, [in:] Die Grundherrschaft im späten Mittelalter, [Teil] 1, hrsg. v. Hans Patze (Vorträge und Forschungen – Konstanzer Arbeitskreis für mittelalterliche Geschichte, Bd. 27/1), Sigmaringen 1983, s. 555–579. 2 Lothar Dralle, Der Staat des Deutschen Ordens in Preussen nach dem II. Thorner Frieden. Untersuchungen zur ökonomischen und ständepolitischen Geschichte Altpreußens zwischen 1466 und 1497 (Frankfurter Historische Abhandlungen, Bd. 9), Wiesbaden 1975. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 124 R af a ł Kubick i [284] (obejmujące lata 1466–1497) i prac o zasięgu regionalnym autorstwa Heide Wunder3, Petera Germershausena4, Wilhelma Guddata5 i Grischy Vercamera6, lecz także dadzą odpowiedź na pytanie o to, czy istniał trwale dominujący profil gospodarczy folwarków (hodowlany lub skupiony na uprawie zbóż). Recenzowana książka składa się ze wstępu (s. 5–27), sześciu rozdziałów w układzie rzeczowym, których uzupełnienie stanowią obszerny wykaz folwarków, głównie przyzamkowych i domenalnych, działających w państwie krzyżackim w latach 1466–1525 (s. 269–306), spis tabel i schematów, wykaz skrótów (s. 307–308), bibliografia (s. 309–326), aneks ilustracyjny zawierający kopię map katastralnych wybranych folwarków z przełomu XIX i XX w. (s. 328–334), barwna mapa folwarków zakonu krzyżackiego w wiekach XV i XVI ze spisem nazw odmiejscowych na odwrocie (mapa wklejona między s. 334 i 335) oraz indeksy: geograficzny, jednostek administracyjnych (s. 335–343) i osobowy (s. 344–350). Całość zamyka spis treści (s. 351–354). We wstępie zwraca uwagę zakres definicji pojęcia „folwark”. Autor przyjął, że o folwarku można mówić, gdy gospodarstwo folwarczne „nabiera [...] charakteru towarowego” (s. 10). Pod pojęciem „folwark” rozumie więc nie tylko „właściwe” folwarki krzyżackie (przyzamkowe i domenalne), w tym te, które Zakon nadał po 1466 r. posiadaczom prywatnym, lecz także wszelkie dobra prywatne (w tym ich kompleksy), w obrębie których działały folwarki (s. 7), a nawet karczmy z zapleczem gospodarczym. Autor wskazuje na rolę karczem „jako ośrodka handlowo-produkcyjnego (np. zbożowego), więc z pewnością w jakiejś mierze upodobnionego do działalności folwarku” (s. 7), następnie definiuje karczmy „z rozszerzoną działalnością gospodarczą” jako ośrodki gospodarcze typu folwarcznego (s. 14). W innych miejscach nazywa je „protofolwarkami” (s. 272, przyp. 25). Wydaje się, że szczególnie w przypadku wszelkich dóbr prywatnych oraz karczem z zapleczem gospodarczym niejako automatyczne zaliczenie ich do grupy folwarków i w konsekwencji tak szerokie definiowanie jest bardzo problematyczne. Zaciemnia to właściwe proporcje i rzeczywistą rolę folwarków w organizacji gospodarki w dobrach krzyżackich i prywatnych w Prusach. Negatywne konsekwencje przyjęcia tak szerokiej definicji widoczne są w całej pracy. Rozdział I zatytułowany Zamki, przedzamcza i folwarki jako ośrodki gospodarki krzyżackiej, zdecydowanie najobszerniejszy w całej książce (s. 28–99), składa się 3 Heide Wunder, Siedlungs- und Bevölkerungsgeschichte der Komturei Christburg. 13.–16. Jahrhundert (Marburger Ostforschungen, Bd. 28), Wiesbaden 1968. 4 Peter Germershausen, Siedlungsentwicklung der preußischen Ämter Holland, Liebstadt und Mohrungen vom 13. bis zum 17. Jahrhundert (Wissenschaftliche Beiträge zur Geschichte und Landeskunde Ostmitteleuropas, Nr. 87) Marburg an der Lahn 1972. 5 Wilhelm Guddat, Die Entstehung und Entwicklung der privaten Grundherrschaften in den Ämtern Brandenburg und Balga (Ostpreussen) (Wissenschaftliche Beiträge zur Geschichte und Landeskunde Ostmitteleuropas, Nr. 96), Marburg an der Lahn 1975. 6 Grischa Vercamer, Siedlungs-, Verwaltungs-, und Sozialgeschichte der Komturei Königsberg im Deutschordensland Preußen (13.–16. Jahrhundert) (Einzelschriften der Historischen Kommission für ost- und westpreußische Landesforschung, Bd. 29), Marburg 2010. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [285] Nowa praca o folwarkach w państwie zakonu krzyżackiego... 125 aż z jedenastu podrozdziałów. Zwraca w nim uwagę szereg kwestii. W podrozdziale 1.2 autor zamieścił tabelę pod tytułem „Struktura własnościowa folwarków i obiektów gospodarczych zakonu krzyżackiego w Prusach” (s. 32). Niestety, nie określił przedziału chronologicznego, którego ona dotyczy. Wskazując na pochodzenie zestawionych w niej danych, autor użył enigmatycznego sformułowania „źródło: badania własne”. Co więcej, ujął w tabeli nie tylko folwarki przyzamkowe i domenalne, ale też kategorię określoną jako folwark „prywatny/dzierżawiony” (zaliczył do niej w sumie 883 obiekty), która objęła 88,2% spośród wszystkich przywołanych w tabeli obiektów. Domyślamy się, że chodzi o dobra, których właściciele byli zobowiązani do służby wojskowej, i ośrodki gospodarcze, „w których prowadzono działalność typu folwarcznego” (s. 35, przyp. 36). W całej pracy próżno szukać choćby spisu punktów osadniczych, które zaliczono do tej kategorii. Dołączony na końcu wykaz, o którym będzie jeszcze mowa, obejmuje łącznie 320 pozycji. W ten sposób folwarkami prywatnymi stały się chyba wszelkie ośrodki, które nie były wsiami czynszowymi na prawie chełmińskim lub pruskim, a może też dobra małych wolnych pruskich. W dalszej części pracy autor właściwie nie zajął się tą kategorią, ograniczając się do folwarków krzyżackich, w tym tych, które przeszły po 1466 r. w ręce prywatne, a wcześniej należały do Zakonu. Ich liczbę określił na 118. Dane te zaprezentowano ponownie w tabeli 2 (s. 36–38), w podziale na poszczególne jednostki administracyjne, tym razem bez rozróżniania kategorii folwarku krzyżackiego i prywatnego. Wykaz jest nieczytelny, gdyż układ kolejnych jednostek nie został zaprezentowany według klucza geograficznego! Wątpliwość budzą też stosowane podziały administracyjne. Autor przeoczył w tym miejscu i całej książce fakt, że po 1466 r. komturstwo królewieckie przestało istnieć, a zastąpiły je tylko mniejsze urzędy terytorialne7. W podrozdziałach 1.4.1 i 1.4.2 scharakteryzowano strukturę funkcjonalną obiektów gospodarczych, działających w ramach folwarków przyzamkowych i domenalnych (s. 40–48, 51–56) oraz na przedzamczach. Dane powtórzono w formie tabelarycznej (tabele nr 3 i 4, s. 98–99). W zestawieniu widoczne są pewne sprzeczności. Pisząc o zamku w Szestnie, autor raz wątpi w jego istnienie (s. 34, przyp. 35), a później wymienia obiekty znajdujące się w piwnicach i na poddaszu zamkowym (s. 46). W podrozdziale 1.5 zestawiono podstawowe dane o łącznie 77 folwarkach przyzamkowych i domenalnych (s. 56–81). Niestety, nie zastosowano czytelnego układu geograficznego względnie podziału na wspomniane kategorie obiektów folwarcznych lub choćby alfabetycznego kolejnych ośrodków, przez co całość sprawia wrażenie chaotycznego zlepienia zebranych przypadkowo danych. Dodatkowo w części z wymienionych miejscowości zapewne nie było w ogóle folwarków, co autor sam zauważa (np. Węgielsztyn, Radzieje, zob. s. 74 i wiele innych). W jakim celu umieścił je więc w zestawieniu? W przypadku informacji o Gierdawach autor zastanawia się, czy istniał tam prywatny folwark po 1466 r. (s. 57). Zabrakło znanej autorowi informacji o nadaniu miasta wraz z okolicznymi dobrami i młynem rodzinie von 7 Na ten temat pisał ostatnio G. Vercamer, zob. ibid., s. 127–128. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 126 R af a ł Kubick i [286] Schliebenów (przywołał ją dopiero na s. 105). Dalej omówiono rolę urzędów rybackich i leśnych (s. 82–86) oraz młynów (s. 86–88). Według przywołanego źródła w Orzyszu młyn i tartak nie działały, wbrew twierdzeniu autora, na terenie folwarku, lecz przy nim (s. 86, przyp. 526, tak samo na s. 94). Zabrakło też informacji o tym, że młyny przyzamkowe i folwarczne pracowały nie tylko na potrzeby wewnętrzne, ale również mełły zboże chłopów z okolicznych wsi czynszowych i właścicieli dóbr. W podrozdziale 1.8 wskazano na rolę magazynów i warsztatów zlokalizowanych na terenie folwarków (s. 89–91), a dalej na produkcję spożywczą w folwarkach (podrozdział 1.9). W opisie zapasów mąki zgromadzonej w Działdowie, wbrew interpretacji autora, nie ma mowy o tym, że miały one wystarczyć do nowego zbioru plonów, a jedynie do nowego roku („mel ein notdorft bis ufs new jar”, s. 92, przyp. 574). W kolejnych podrozdziałach omówiono inne obiekty produkcyjne (1.10) i narzędzia przechowywane w folwarkach (1.11). W przywołanych już tabelach nr 3 i 4 (s. 98–99) mowa o pomieszczeniach gospodarczych na zamku głównym i przedzamczu, a wymieniono też młyny, browary i słodownie. Rozdział II nosi tytuł Zmiany funkcjonalne i własnościowo-prawne w obrębie folwarków (s. 100–117). Wskazano w nim, posiłkując się wybranymi przykładami, na zjawisko zastawiania dóbr krzyżackich po 1466 r. w celu spłaty zobowiązań wobec zaciężnych służących w okresie wojny trzynastoletniej. Nie wiadomo, dlaczego pomiędzy tymi przykładami autor umieścił też transakcje, w których Zakon wydawał tylko konsens na prywatne umowy zawierane między jego poddanymi, co było stałą praktyką w całym okresie jego rządów (s. 102–104). Autor nie wyszedł tu poza ustalenia L. Drallego, powtarzając jedynie jego globalne szacunki (s. 104). W podrozdziale 2.2 przywołano przykłady nadań dóbr określanych przez autora jako folwarki samodzielne i zlokalizowane w zespole dóbr. Wbrew twierdzeniu autora tego typu nadania nie były dokonywane „przede wszystkim ze względu na konieczność ustanowienia rekompensaty dla osób poszkodowanych przez wojnę”, lecz były stałym elementem organizowania akcji osadniczej w całym okresie rządów Zakonu (nadania dóbr w zamian za obowiązek służby wojskowej). Dlatego też przywołana w podrozdziale 2.3 (Zmiany funkcjonalne i własnościowo-prawne w obrębie folwarków. Wybrane zjawiska i przykłady z komturstwa ostródzkiego) liczba 118 folwarków odnosi się w praktyce do wszystkich poza wsiami dóbr istniejących w tym komturstwie (s. 108–111). Niestety, brak ich spisu w pracy. Autor ilustruje swe twierdzenia tylko trzema przykładami! Z nieznanych przyczyn nie uwzględniono zupełnie pracy Kinya Abego, który w swej książce poświęcił problemowi folwarków zakonnych na tym terenie oddzielny podrozdział8. W kolejnym podrozdziale recenzowanej książki (2.4 na s. 111–113) przywołano dwa przykłady nadań dóbr osobom prywatnym. Ostatnia część rozdziału (2.5) wychodzi poza ramy chronologiczne pracy i dotyczy dalszych losów folwarków krzyżackich i pry- 8 Kinya Abe, Die Komturei Osterode des Deutschen Ordens in Preussen 1341–1525 (Studien zur Geschichte Preussens, Bd. 16), Köln–Berlin 1972, s. 69–73. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [287] Nowa praca o folwarkach w państwie zakonu krzyżackiego... 127 watnych po 1525 r. Na wybranych przykładach autor wskazał na ich funkcjonowania jeszcze w początkach XX w. (s. 113–117). Rozdział III jest zatytułowany Struktura folwarcznej gospodarki krzyżackiej pod względem kwalitatywnym i kwantytatywnym. Działalność gospodarcza w folwarkach (s. 118–146). Rozpoczyna się od próby określenia struktury produkcji prowadzonej w folwarkach przyzamkowych. Na podstawie zachowanych inwentarzy i protokołów wizytacyjnych zestawiono stan tych folwarków z lat 1476–1523 (tabela 5, s. 119 122). Autor zwrócił uwagę na powszechność występowania zboża (przede wszystkim żyta). Nie powiązał jednak tych zestawień z faktem istnienia w części z wymienionych ośrodków młynów krzyżackich, które pobierały go jako opłatę przemiałową od okolicznych chłopów i właścicieli dóbr mielących tam swe zboże. W związku z tym nie zawsze wykazywane w zestawieniach zboże było efektem pracy domniemanego folwarku i własnych zbiorów, ale również działalności młynów. W interpretacji danych nie uwzględniono też problemu zróżnicowania warunków glebowych i różnej struktury zasiewów. W rozdziale 3.2 zestawiono w formie tabeli odnotowane w inwentarzach folwarków przyzamkowych zwierzęta hodowlane (tabela 6, s. 123–126). Wskazuje ona jednoznacznie na dużą fluktuację w poszczególnych grupach hodowanych zwierząt (konie, bydło, świnie, owce). Dlatego też nie można przyjąć zaproponowanej w tabeli 7 (s. 129–130) próby określenia dynamiki hodowli przez porównanie danych z pierwszej połowy XV i początku XVI w. Jak zawodna to metoda, niech świadczy przykład zaczerpnięty z zestawień. Dla Bałgi autor porównał liczbę owiec z 1432 r. (1547 sztuk) i 1507 r. (650 sztuk), uzyskując w konsekwencji dane o spadku ich pogłowia o 57,4%. Gdyby jednak wziąć pod uwagę dane tylko z lat 1507–1508, to wahanie wynosi aż 16%. Niepewne, choć zapewne bliższe rzeczywistego obrazu tendencje byłyby widoczne, gdyby szacunki oparte zostały na porównaniu średnich obliczonych ze wszystkich dostępnych danych o pogłowiu z pierwszej połowy XV i początku XVI w. Te same uwagi można poczynić odnośnie do analogicznych danych o zapasach zboża i pogłowiu zwierząt hodowlanych w folwarkach domenalnych, które autor zestawił w podrozdziale 3.3 (tabele 8 i 9, s. 132–135, 137–139) i szczególnie drugiej próby określenia dynamiki hodowli zwierząt w folwarkach domenalnych (tabela 10, s. 140–141). Dodatkowo w tabeli 9 poszczególne zapisy nie zostały uporządkowane geograficznie, co czyni to zestawienie częściowo nieczytelnym. W podrozdziale 3.5, dotyczącym działalności folwarków prywatnych, przywołano dość przypadkowe przykłady zapisów dóbr dokonywane przez Zakon na rzecz osób prywatnych jako wynagrodzenie ich służby lub innych zobowiązań, skalę zjawiska przedstawiając na podstawie szacunków zaczerpniętych z prac L. Drallego, W. Guddata i P. Germershausena. Fragment ten właściwie nic nie wnosi do zagadnienia i tylko potwierdza, że w recenzowanej książce problem nie został opracowany. Rozdział IV został zatytułowany Areał uprawny folwarków oraz wartość i dochodowość produkcji folwarcznej (s. 147–184). Podjęto w nim próbę oszacowania areału zasiewów, struktury hodowli zwierząt, funkcji gospodarczych folwarków, w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 128 R af a ł Kubick i [288] wreszcie dochodowości produkcji folwarcznej. W podrozdziale 4.1 rozpatrzono problem ilości zboża przeznaczanego do wysiewu. Zestawienie dostępnych danych z pierwszej połowy XV w. (tabela 11, s. 149) budzi wątpliwości. Dlaczego w przypadku folwarku przyzamkowego w Gdańsku większa ilość zboża figuruje w rubryce ukazującej zboże przeznaczone do wysiewu, przewyższając ogólną ilość zboża zgromadzonego na terenie folwarku? Na podstawie danych zawartych w tabeli 12 (s. 150–151) autor podjął próbę określenia przybliżonej wielkość areału uprawy żyta, pszenicy, jęczmienia i owsa (tabele 13–16, s. 151–154). Podobnie w tabelach 17–20 (s. 156–159), gdzie oszacowano całkowity areał uprawy zbóż, procent gruntu obsiewany żytem i porównano je ze stanem z pierwszej połowy XV w. (tabele 19 i 20, s. 158–159). Danych tych nie można w żaden sposób zweryfikować, gdyż jako ich źródło podano „obliczenia własne autora”. Niestety, nie wiadomo dokładnie, na jakiej podstawie źródłowej je oparto (w przypadku tabeli 12, dla których folwarków zachowały się dane o poszczególnych latach?). Chaos panujący w tej części pracy powiększają niejasne sformułowania w rodzaju: „Najbardziej zbliżone do rzeczywistości będą zatem dane z lat 1507 i 1508, gdyż dotyczą one informacji w zachowanych inwentarzach, z przechowanych gatunków zbóż, łącznie w 20 folwarkach, w tym 18 przyzamkowych i 5 domenalnych” (s. 151). W prezentowanych szacunkach ponownie brak odniesienia do struktury glebowej i warunków klimatycznych w poszczególnych częściach państwa, które miały zasadniczy wpływ na strukturę produkcji zbożowej. W podsumowaniu swych obliczeń autor doszedł do wniosku, że „całkowity areał uprawy zbóż na badanym obszarze przed wojną trzynastoletnią w przeliczeniu na jeden folwark średnio był ok. 2 razy większy niż w okresie przełomu wieków XV i XVI” (s. 159). Miało to być wynikiem zmniejszenia uprawy owsa, zwiększeniem powierzchni pastwisk i hodowli bydła szczególnie w folwarkach przyzamkowych, co przedstawiono w rozdziale 4.2 – Struktura hodowli zwierzęcej w folwarkach (s. 159–163). W dwóch kolejnych podrozdziałach podjęto problem struktury folwarków (4.3) oraz wartości i dochodowości ich produkcji (4.4). Na podstawie założonej szacunkowej cenie poszczególnych rodzajów zbóż i zwierząt hodowlanych autor wyliczył średnią wartość ich zasobów (tabele 25–28, s. 170–176, 178–183). Niestety, przyjęte założenia są nie tylko zbytnim uproszczeniem problemu, ale zupełnie wypaczają rzeczywiste stosunki. Po pierwsze, użyty przelicznik cenowy nie jest oparty na rzeczywistych danych ze źródeł pochodzących z końca XV w., lecz stanowi uśrednienie relacji cenowych z początku XV w., na co wskazuje sam autor (s. 170, przyp. 48). Po drugie, tę samą cenę przyjęto dla różnych danych pochodzących z okresu prawie 50 lat, odnotowanych pomiędzy 1476 i 1523 r. Biorąc pod uwagę fluktuację cen zboża i zwierząt hodowlanych, założenie takie jest nie do przyjęcia. Należało podjąć próbę oszacowania realnej ceny poszczególnych zbóż i zwierząt w tym czasie. Ponadto w przypadku szacunku wartości posiadanych w folwarkach domenalnych zboża i zwierząt cena jego sprzedaży nie uwzględnia potencjalnych kosztów transportu w celu dokonania realnej transakcji. Z kolei obserwację, że znacznie więcej zboża gromadzono w folwarkach przyzamkowych niż w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [289] Nowa praca o folwarkach w państwie zakonu krzyżackiego... 129 domenalnych (s. 176), należało połączyć z faktem istnienia przy tych pierwszych znacznie większej liczby młynów (odnotowano to na s. 87–88), a więc możliwości jego pozyskiwania jako opłaty przemiałowej. Z przeprowadzonych szacunków ma wynikać, że ważną część działalności folwarków miała stanowić przede wszystkim hodowla koni i częściowo bydła, mniejsze znaczenie miała własna produkcja zbożowa, gdyż pozyskiwano je w ramach świadczeń ludności (s. 184) i, dodajmy od siebie, jako opłatę przemiałową. Rozdział V, zatytułowany Zarządzanie gospodarką w nowym wymiarze państwa krzyżackiego po 1466 roku. Zarząd folwarczny (s. 185–220), składa się z trzech podrozdziałów. Pierwszy, bardzo ogólny, poświęcono roli Królewca jako ośrodka centralnego. Niestety, autor nie wniósł nic nowego, a nawet nie wykorzystał w praktyce ostatnich ustaleń G. Vercamera9, choć go zacytował (s. 186). Obszerniejszy jest podrozdział 5.2, poświęcony próbom reform wewnętrznych po wojnie trzynastoletniej i ich znaczeniu dla gospodarki krzyżackiej (s. 186–199), w tym również programowi wizytacji zakonnych, które miały przywrócić porządek w konwentach, także w zakresie zarządzania wspólnym majątkiem konwentu (s. 194). Obszerny podrozdział 5.3 (s. 199–218) poświęcono prezentacji osób zaangażowanych w kontrolę i zarządzanie sferą gospodarki zakonnej, począwszy od charakterystyki działań podejmowanych przez kolejnych wielkich mistrzów, sprawujących urząd od drugiej połowy XV w. Podrozdział ten ma charakter bardzo ogólnych uwag opartych na literaturze przedmiotu. Autor, pisząc o praktyce sprzedaży krzyżackiej infrastruktury gospodarczej, z nieznanych przyczyn ilustruje to dokumentem nadania dóbr na prawie magdeburskim w zamian za służbę wojskową (s. 203, przyp. 106). W kolejnej części (5.3.2) przedstawiono krzyżacki personel zamkowy i folwarczny na podstawie ustaleń Petera Gerrita Thielena10. Bardziej analityczny charakter ma zestawienie liczebności personelu zamkowego w latach 1507–1508 (tabela 29, s. 208–209). W kolejnym, na bazie literatury przedmiotu i przykładów czerpanych z zachowanych źródeł, przypomniano system rachunkowości stosowany w gospodarce folwarcznej, w podsumowaniu dając schemat organizacji zarządu folwarkami (s. 212). W kolejnych podrozdziałach omówiono pokrótce rolę zarządcy dworu gospodarczego, określonego przez autora jako mistrz folwarczny (Hofmeister), dworników (Hofman) (5.3.2.4), półbraci (5.3.2.5) i wizytatorów (5.3.3). Na zakończenie rozdziału przedstawiono bardzo ogólnie wizytacje i powstające w związku z nimi źródła (protokoły). Rozdział VI nosi tytuł Siła robocza i administracja niższego szczebla w funkcjonowaniu folwarku krzyżackiego w latach 1466–1525 (s. 221–255). W pierwszej części rozdział skupia się na charakterystyce grup ludności zatrudnianej w folwarkach. W realiach społecznych i gospodarczych państwa krzyżackiego dziwnie brzmi użyta przez autora kategoria określana mianem „chłopów pańszczyźnia9 G. Vercamer, op.cit., s. 126–154. Peter Gerrit Thielen, Die Verwaltung des Ordensstaates Preussen vornehmlich im 15. Jahrhundert (Osteuropa in Vergangenheit und Gegenwart, Bd. 11), Köln–Graz 1965, s. 103–106. 10 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 130 R af a ł Kubick i [290] nych” (s. 222). Na podstawie nie w pełni wykorzystanej, o czym jeszcze poniżej, literatury przedmiotu i analizy treści postanowień zjazdów stanowych (Acten der Ständetage Preussens unter der Herrschaft des Deutschen Ordens, dalej cyt. ASP) autor omówił kolejno pracowników sezonowych, dniówkarzy, czeladź folwarczną i zagrodników (s. 223–229). W kolejnej części podrozdziału zestawiono dane na temat personelu folwarcznego w latach 1507–1508 (tabela 30, s. 230–231). Natomiast podrozdział 6.2 poświęcono prezentacji sytuacji prawnej ludności folwarcznej, na bazie postanowień zawartych w aktach zjazdów stanów (s. 232–247). Z przywołanego zarządzenia krajowego odnośnie do szosu (Geschoss) z 1419 r. wynikał nie tylko obowiązek jego uiszczania, błędnie określony przez autora jako czynsz, ale również wewnętrzny podział grupy dworników na tych gospodarujących za 1/5, 1/3 lub za 1/2 dochodu i przy proporcjonalnym wkładzie własnym (s. 233). W związku z tym niezrozumiale brzmi twierdzenie autora, że tego typu formy własności i dzierżawy obiektów gospodarczych przed połową XV w. nie należały do częstych zjawisk (s. 239). Nie można też zgodzić się z twierdzeniem, że częste pojawianie się w postanowieniach krajowych na przełomie XV i XVI w. regulacji dotyczących piwa dowodzi rozwoju jego produkcji, handlu i sprzedaży w tym czasie (s. 242). Tak samo było w pierwszej połowie XV w. (zob. tom I ASP), a zapewne i wcześniej, nie zachowały się tylko źródła to potwierdzające. Przytoczone regulacje odnośnie do sposobu świętowania wesel i chrzcin, ustalające długość trwania uroczystości, nie tyle miały na celu maksymalnie wydłużyć okres pracy, ale przede wszystkim ograniczyć związane z tym nadzwyczajne wydatki ludności, która przy tych okazjach zadłużała się ponad swe możliwości (s. 245). Nieprecyzyjne jest użycie przez autora pojęcia „wolni pruscy” w sytuacji, gdy w źródle mowa o ludności pruskiej (Prusse), której zabraniano mieszkać i najmować się do pracy we wsiach niemieckich i miastach (s. 245). W ostatnim podrozdziale (6.3) podjęto próbę ogólnej charakterystyki grupy posiadaczy folwarków i dzierżawców po 1466 r. i ich sytuacji prawnej i gospodarczej. Niezrozumiałe jest twierdzenie, że osoby pochodzenia pruskiego, aby wejść w skład konwentu krzyżackiego i pełnić tam funkcje nadzorcze (podano przykład mistrza kucharskiego w Człuchowie), „musiały najpierw uzyskać nobilitacje i zostać ochrzczone” (s. 251–252). Niestety, autor nie wykorzystał w tej części pracy ważnych uwag poczynionych przez G. Vercamera11, przez co jego spostrzeżenia są wtórne w stosunku do aktualnego stanu badań. Nie można też zgodzić się z szacunkami odnośnie do powierzchni ziemi, jaka została wydzierżawiona i zastawiona przez Zakon prywatnym właścicielom po 1466 r. Autor wychodząc od danych zaczerpniętych rzekomo z pracy W. Guddata o 1500 łanach nadanych i zastawionych w obrębie komturstw bałgijskiego i pokarmińskiego, zakładając, że te jednostki administracyjne stanowiły 30% ogólnej powierzchni kraju, chcąc uzyskać dane dla całego państwa, pomnożył je przez trzy, uzyskując liczbę 4500 łanów. Po czym z nieznanych przyczyn jeszcze raz przemnożył uzyskaną liczbę przez trzy, stwierdzając, że do końca XV w. w ręce 11 G. Vercamer, op.cit., s. 126–141, 328–339. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [291] Nowa praca o folwarkach w państwie zakonu krzyżackiego... 131 prywatne przeszedł obszar o powierzchni ponad 15 000 łanów (s. 254). W tych szacunkach dwukrotnie przemożono dane wyjściowe przez szacunki W. Guddata i zupełnie nie wzięto pod uwagę istnienia wielkiego obszaru puszczy („wildnis”), który nie był jeszcze zasiedlony. Co więcej, znane są przecież też przypadki wykupu przez Zakon zastawionych dóbr, prowadzonego pod koniec XV w. Najważniejszy jest jednak fakt, że w pracy W. Guddata nie ma danych wyjściowych, o których wspomina autor! W zamieszczonym tam wykazie mowa natomiast o łącznie 1876 łanach i 1/2 morgi ziemi przekazanej w prywatne ręce, w tym o 1070 łanach i 19 morgach oddanych w zastaw do 1469 r.12 Przykład stosowanej w tym miejscu swoistej metody i popełnione błędy podważają zaufanie czytelnika do wyników pracy. W zakończeniu podsumowano wyniki pracy, którą dopełnia zestawienie folwarków przyzamkowych, domenalnych i niektórych znajdujących się w zastawach i dzierżawie (s. 269–306). Obejmuje ono łącznie 320 wpisów w układzie alfabetycznym. Szczegółowe omówienie zestawienia wymagałoby odrębnego studiów, w związku z tym poczynić można w tym miejscu tylko kilka uwag. Po pierwsze, w przypadku części zapisów zabrakło jakiegokolwiek odniesienia do podstawy źródłowej (w wykazie na s. 271–276, 278–279, 281–282, 284, 286–293, 295–306). W wykazie brak wymienionego w książce folwarku w Pasymiu (niem. Passenheim). Pominięto w całej pracy folwark krzyżacki w Dźwierzutkach (niem. Mensguth)13. Tylko autor wie, dlaczego umieszczono w wykazie folwark przyzamkowy w Pieniężnie (niem. Mehlsack), należący do dóbr kapituły warmińskiej (s. 305). Położenie części z folwarków domenalnych i kompleksów zamkowych ukazano na znajdującej się na końcu książki mapie. W toku pisania pracy autor obok źródeł drukowanych, w tym wielkiej księgi urzędów (Das grosse Ämterbuch des Deutschen Ordens, dalej cyt. GÄB) i protokołów wizytacji, wykorzystywał także materiały z Tajnego Archiwum Państwowego Pruskich Dóbr Kultury w Berlinie-Dahlem (Geheimes Staatsarchiv Preussischer Kulturbesitz), gdzie przechowywany jest, w obrębie historycznego archiwum państwowego w Królewcu, zbiór źródeł archiwum zakonu krzyżackiego. W strukturze stanowi on dwudziesty oddział główny (XX. Hauptabteilung), a nie, jak podaje autor, główny katalog (Hauptkatalog) (s. 12). Rekonstruując sytuację folwarków w obrębie administracji urzędów lokalnych, można było sięgnąć do rachunków dotyczących Ragnety (niem. Ragnit) (OF, nr 124), Giżycka (niem. Lötzen) (OF, nr 176) i Nidzicy (niem. Neidenburg) (OF, nr 182k), a w przypadku obiektów gospodarczych, zasilających kasę wielkiego mistrza, gdzie odnotowano też dochody z poszczególnych komornictw, przydatne byłoby wykorzystanie rachunków dochodów i wydatków z lat 1500–1525 (OF, nr 193–200). W książce wykorzystano najważniejsze publikacje dotyczące badanego tematu. Zwraca jednak uwagę nikłe przyswojenie podstawowych ustaleń G. Vercamera, co już sygnalizowano w odpo12 W. Guddat, op.cit, s. 163. Zob. Geheimes Staatsarchiv Preussischer Kulturbesitz, Berlin-Dahlem, XX. Hauptabteilung, Ordensfolianten (dalej cyt. OF), nr 94, s. 405. 13 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 132 R af a ł Kubick i [292] wiednich miejscach. Jak już wskazano, pominięto zupełnie monograficzne opracowanie K. Abego dotyczące komturstwa ostródzkiego. Autor nie uwzględnił też niestety ważnych prac Hansa Steffena, w tym przede wszystkim tej dotyczącej służby wiejskiej14. Zwraca również uwagę nieodniesienie się do pracy Petera Erlena, której autor wypowiadał się także na temat roli folwarków w strukturze organizacji osadnictwa wiejskiego15. Znacznie większy niepokój budzą dostrzeżone błędy w interpretacji treści analizowanych źródeł. Autor nie zrozumiał zapisów dotyczących młynów przyzamkowych zawartych w GÄB. Wbrew jego twierdzeniu sformułowanie „gehen auf die metze” nie oznacza w kontekście całej zapiski, że „zamek »schodzi na psy«” (s. 84, przyp. 506). Podobnie w kontekście młyna informacja, że on „gehet uf die metze”, nie wskazywała, jak chce autor, „na zły stan tegoż młyna” (s. 87, przyp. 533–534; s. 88, przyp. 539, 542–543), ale na to, że młynarz dzierżawił urządzenie przemiałowe za macę – miarkę (niem. Metze), a więc otrzymywał jako wynagrodzenie część z pobranego jako opłata przemiałowa zboża, w odróżnieniu od tych młynarzy lub dzierżawców młynów, którzy płacili czynsz dzierżawny w pieniądzu. Wynika to jasno z przywołanego przez autora cytatu odnośnie do Nidzicy: „2 mule vorm schlos gehet uf die mecze, die anderen zcinsen” (s. 88, przyp. 543 – tam też błędna interpretacja zapiski). Co więcej, młyn mógł też trzymać za macę sam urzędnik krzyżacki (prokurator), jak było to w Aptyntach: „1 mule Abetinten helt der pfleger uf metzen und haben alle zugehor, die anderen sint uf zcins” (s. 88, przyp. 547 – w książce cytat zapisano z błędami). Wbrew twierdzeniom autora „obirmole i nedirmole” to nie młyny nasiębierny i podsiębierny, lecz młyn górny i dolny. Chodzi o ich położenie geograficzne, a nie sposób dostarczania wody na koło młyńskie (s. 165, przyp. 28). W wykazie płac maksymalnych za prace polowe mowa o 10 korcach chełmińskich żyta, a nie półkorcach (s. 225, podobnie błędnie na s. 239). Z kolei skarga z 1517 r. nie dotyczyła powinności chłopów pracujących m.in. w folwarkach, jak chciał autor, błędnie zrozumiawszy zapiskę, lecz mówiła o szkodach, jakie małym miastom wyrządzała konkurencja chłopów zajmujących się usługami transportowymi („furwerck treyben”) (s. 242, przyp. 91). Stosunkowo korzystnie prezentuje się strona graficzna książki, niestety z nieznanych przyczyn w przypisach nie wyjustowano tekstu. Co więcej, w całej książce zwracają uwagę ewidentne błędy, które powinny zostać usunięte w trakcie pracy redakcyjnej. Z obowiązku recenzyjnego wymieńmy najważniejsze. W tytule podrozdziału jest „jak” zamiast „jako” (s. 29), „połowy” zamiast „połowa” (s. 32), „w o obrębie” (s. 62), „pólkorców (s. 134), „lana” zamiast „łana” (s. 136), „folwark 14 Hans Steffen, Beiträge zur Geschichte des ländlichen Gesindes in Preussen am Ausgange des Mittelalters, Königsberg 1903; idem, Die ländliche Krugwesen im Deutschordensstaate. Ein Beitrag zur Kulturgeschichte Altpreussen, Zeitschrift des Westpreussischen Geschichtsvereins, H. 56: 1916, s. 219–245; idem, Die ländliche Mühlwesen im Deutsche Ordenslande, ibid., H. 58: 1918, s. 73–92. 15 Peter Erlen, Europäischer Landesausbau und mittelalterliche deutsche Ostsiedlung. Ein struktureller Vergleich zwischen Südwestfrankreich, den Niederlanden und dem Ordensland Preussen, Marburg/Lahn 1992, szczególnie s. 202–208. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [293] Nowa praca o folwarkach w państwie zakonu krzyżackiego... 133 przyramkowy” (s. 154). W książce występuje bardzo wiele pomyłek popełnionych przy okazji cytowania źródeł historycznych, za których poprawne opracowanie odpowiada zawsze autor pracy. Podajemy kolejno słowo, strony i numery przypisów: „m it” (s. 53, przyp. 223), „smeidmole” (s. 75, przyp. 432), „angefngen” (s. 83, przyp. 491), „nule” (s. 88, przyp. 543, 547), „ancyeiche” (s. 187, przyp. 11); „weIde” (s. 214, przyp. 154), „belffen” (s. 228, przyp. 48), „nnd” (s. 233; s. 236, przyp. 67), „ncwen” (s. 234, przyp. 64), „nin” (s. 241, przyp. 87), „tbonnen” (s. 242, przyp. 90), „vun” (s. 243, przyp. 94), „boken” (s. 245), „imtsampt” (s. 303, przyp. 308). Powyższe zestawienie zapewne dalekie jest od kompletności. Zwraca uwagę także swoisty styl wykładu i liczne problemy ze składnią i gramatyką, które powodują niezrozumiałość treści. Formy: „działająca na płaszczyźnie feudała” (s. 29), „zapasy zbóż i ich ziaren” (s. 48), „wzmianka na temat istnienia [...] Krugu” (s. 74), „do starego okolicznego myśliwego” (s. 106), „wzmocniony areałowo” (s. 114), „zjawiska mają swój rozwój procesowy” (s. 190) budzą zakłopotanie, a jest ich w całej książce znacznie więcej. Podsumowując powyższe uwagi, należy powtórzyć, że zbytnie rozszerzenie samego pojęcia „folwarku” i jego niejasna typologia spowodowały, iż właściwy przedmiot badań stał się nieczytelny. W przypadku folwarków oddanych w dzierżawę lub zastaw, a w jeszcze większym stopniu obiektów prywatnych (dóbr z folwarkiem) brak właściwie nowych ustaleń. Rozsiane w różnych miejscach informacje na ich temat sprawiają wrażenie przypadkowych wzmianek, a nie wyników całościowej kwerendy w zachowanych źródłach. Zastrzeżenia autora zawarte we wstępie, odnośnie do świadomego ograniczenia do minimum tego problemu (s. 9), nie są przekonujące. Postępując konsekwentnie, należało ograniczyć pracę do folwarków krzyżackich (przyzamkowych i domenalnych) i zasygnalizować to w tytule książki. Prezentowane szacunki odnośnie do gospodarki folwarcznej Zakonu zostały zestawione w kolejnych tabelach w zdecydowanej większości bez podania ich bazy źródłowej, co uniemożliwia jakąkolwiek weryfikację, a budowane na ich podstawie dalsze piętrowe hipotezy i szacunki nie mają podstawy w źródłach. Bardzo niepokoją niepoprawne interpretacje przekazów źródłowych i rażące błędy w cytatach z publikowanych materiałów oraz powoływanie się na zaczerpnięte od innych autorów dane, których nie ma w ich pracach. Wszystko to powoduje, że warsztat autora, a co za tym idzie – także cała książka, nie budzi zaufania. W konsekwencji nie może ona zostać niestety uznana za studium, które stanowi choćby dostateczne monograficzne opracowanie problemu roli, znaczenia i warunków funkcjonowania folwarków w gospodarce państwa zakonu krzyżackiego w Prusach w latach 1466–1525. Na koniec należy jeszcze postawić pytanie co do wpływu recenzentów na ostateczną formę omawianej pracy. Na karcie redakcyjnej figuruje, jako jeden z dwóch recenzentów, prof. Udo Arnold. Czy ma to znaczyć, że zapoznał się on z treścią książki przed jej drukiem i uwzględniono w niej jego merytoryczne uwagi? W obliczu liczby wskazanych błędów i pomyłek wydaje się to wręcz nieprawdopodobne. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l ZAPISKI HISTORYCZNE — TOM Zeszyt 2 LXXIX — ROK 2014 RECENZJE I OMÓWIENIA David Frick, Kith, Kin, and Neighbors. Communities and Confessions in Seventeenth-Century Wilno, Cornell University Press, Ithaca–London 2013, ss. XXVI + 530, mapki, il., ISBN 978-0-8014-5128-7. Omawianą książkę Davida Fricka należy w pewnej mierze uważać za dopełnienie obszernego zbioru źródeł, który autor wydał kilka lat wcześniej1. Tak zresztą traktuje swoją monografię amerykański badacz, jak wynika z jego słów zawartych we wstępie do świeżo opublikowanej pracy. Należy jednak podkreślić, że najnowsza książka stanowi pokłosie analizy nie tylko materiału źródłowego opublikowanego w 2008 r., lecz także innych źródeł, zarówno drukowanych wcześniej (głównie w XIX i na początku XX w.), jak i pozostających wciąż w rękopisie. Recenzowana praca stanowi podsumowanie wieloletnich, bo trwających w sumie około 15 lat (zob. s. VII) badań D. Fricka nad społecznością siedemnastowiecznego Wilna. Z tego względu część zagadnień omówionych w monografii została wcześniej opisana w innych publikacjach amerykańskiego badacza, co w mniejszym lub większym stopniu dotyczy zawartości rozdziałów: IV, V, VII, IX, XI–XIII. Dlaczego właśnie siedemnastowieczne Wilno stało się głównym obiektem badań amerykańskiego uczonego? Wypada przypomnieć, że było ono w XVI–XVIII w. jednym z najbardziej zróżnicowanych pod względem etnicznym i wyznaniowym miast polsko-litewskiej Rzeczypospolitej, a także – szerzej – całej Europy, co z konieczności musiało prowadzić do szeregu kompromisów w codziennym życiu jego mieszkańców. Rzecz jasna, w Wilnie dominowali chrześcijanie różnych wyznań, choć obecne były również stosunkowo liczne grupy Żydów i wyznających islam Tatarów (na przedmieściu Łukiszki). W 1536 r. król Zygmunt I Stary postanowił, by we władzach miejskich dwie chrześcijańskie „ławice” – łacińska i ruska (prawosławna) – miały odtąd równą liczbę miejsc. Podobny parytet widoczny był w wielu wileńskich cechach. Sytuacja skomplikowała się w okresie bujnie rozwijającej się w Wielkim Księstwie Litewskim reformacji (od połowy XVI w.). Ostatecznie w Wilnie na dłużej zadomowiły się wówczas znaczące grupy luteranów i kalwinistów. Z kolei po 1596 r. – w wyniku unii brzeskiej – doszło do rozłamu wśród prawosławnych mieszkańców miasta. Zwolennicy unii metropolii kijowskiej z Kościołem rzymskokatolickim, zwani unitami, przy poparciu władz państwa, a częściowo także samorządu miejskiego, stopniowo uzyskali wyraźną przewagę nad tą częścią prawosławnych, która nie chciała się pogodzić z unią. Mimo rozwijającej się w kolejnych dekadach kontrreformacji katolicy (obu ob1 Wilnianie. Żywoty siedemnastowieczne, oprac., wstępem i komentarzami opatrzył David Frick (Bibliotheca Europae Orientalis, t. 32, Fontes 2), Warszawa 2008. W recenzji tego wydawnictwa (Zapiski Historyczne, t. 75: 2010, z. 1, s. 133–136) wyraziłem zresztą nadzieję, że szybko doczekamy się zapowiadanej we wstępie do Wilnian monografii na temat siedemnastowiecznych mieszkańców Wilna. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 136 Recenzje i omówienia [296] rządków) nie zdołali zdobyć w mieście zupełnej dominacji, choć istniała ona de facto we władzach miejskich od drugiej połowy XVII w. (po 1666 r.). Wilno pozostało miastem wielokulturowym, z wciąż znaczącą rolą także innych wyznań chrześcijańskich, a ponadto z widoczną w codziennym życiu obecnością Żydów i Tatarów. Ten fenomen współistnienia, w niektórych aspektach na równych zasadach, ludzi różnych wyznań i religii, nawet w okresie tryumfującej kontrreformacji, odróżniał Wilno – jak wskazuje dotychczasowy stan naszej wiedzy – od innych dużych miast ówczesnej Rzeczypospolitej. W każdym razie stopień wzajemnej tolerancji przedstawicieli różnych grup wyznaniowych był tam ogólnie większy niż gdzie indziej. Ta wyjątkowa społeczna i religijna rzeczywistość siedemnastowiecznego Wilna skłoniła D. Fricka do możliwie drobiazgowego zbadania przyczyn tego stanu rzeczy. Z tego powodu amerykański uczony przyjrzał się w swej monografii, bez wątpienia najbardziej dokładnie w porównaniu z wcześniejszymi pracami innych badaczy, problemowi relacji, związków i komunikacji wilnian różnych wyznań. Przez odwołanie się do przykładów wziętych z życia konkretnych mieszczan autor stworzył w swej pracy portret znaczącej części społeczności miejskiej w XVII w. Był to czas naznaczony w Europie, także w Rzeczypospolitej, rozwijającą się konfesjonalizacją, a w Wilnie również głęboko odczuwaną przez mieszkańców klęską okupacji moskiewskiej z lat 1655–1661. Zatem istotny cel badań autora stanowiło także odnotowanie zachodzących wówczas zmian w strukturze społecznej miasta, jak i w relacjach między ludźmi różnych konfesji. Dodajmy, że wobec zniszczeń, jakie spowodował w Wilnie w archiwach miejskich i kościelnych olbrzymi pożar z 1610 r., a także antykalwiński tumult z roku następnego, książka jest oparta głównie na dokumentacji pochodzącej z okresu po 1611 r., choć i ona zawiera duże luki ze względu na zniszczenia spowodowane późniejszą okupacją moskiewską. Stąd najbardziej obszerny materiał źródłowy pochodzi z okresu po tej okupacji. Jednakże, jeśli była taka możliwość i potrzeba, D. Frick korzystał zarówno ze szczęśliwie zachowanych, a chronologicznie wcześniejszych (szesnastowiecznych), jak i późniejszych (powstałych w pierwszej połowie XVIII w.) źródeł. Podstawowym materiałem źródłowym w badaniach prowadzonych przez autora były księgi miejskie Wilna, a także źródła wytworzone przez poszczególne Kościoły i wspólnoty wyznaniowe (między innymi księgi metrykalne, ślubów itd.). Zupełnie fundamentalne znaczenie miały dotyczące Wilna „Rewizje gospód dworu” Władysława IV z lat 1636 i 1639, przechowywane w rękopiśmiennych zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie (w zespole: Staatsbibliothek Berlin, sygn. Slav. F. 12 i F. 15). Pierwsza z nich została wydana w 2006 r. przez Mindaugasa Paknysa2. Obydwa źródła podają informacje o właścicielach posesji (niekiedy też o ich poprzednikach) lub/i o ich najemcach, podstawowe dane o układzie miejskich placów, a czasami też dane dotyczące poszczególnych izb wewnątrz budynków (gdy kamienica należała do kilku właścicieli lub też żyło w niej kilku najemców). Dzięki temu możliwe stało się stosunkowo dokładne odtworzenie stanu posiadania kamienic przez przedstawicieli konkretnych rodów mieszczańskich lub szlacheckich wewnątrz murów miejskich, a więc w zasadniczej części Wilna. To pozwoliło autorowi stworzyć mapy zasiedlenia dzielnic i ulic miasta w XVII w. Odtworzenie dokładnej topografii Wilna nie stanowiło jednak celu samego w sobie, ale było ono potrzebne autorowi przede wszystkim ze względu na badanie związków między poszczególnymi rodami i rodzina2 Mindaugas Paknys, Vilniaus miestas ir miestiečiai 1636 m.: namai, gyventojai, svečiai, Vilnius 2006. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [297] Recenzje i omówienia 137 mi reprezentującymi różne wyznania. To właśnie stanowi największe novum monografii D. Fricka, zresztą nie tylko w odniesieniu do Wilna, lecz także innych miast europejskich w tym okresie. Mamy więc do czynienia z próbą spojrzenia na wzajemne związki i stosunki wilnian różnych konfesji z uwzględnieniem szczegółowej miejskiej topografii. „Rewizje”, jako podstawowe źródło do odtworzenia topografii miasta, nie zawierają jednak danych na temat wyznania właścicieli poszczególnych kamienic. Te informacje można było pozyskać – choć oczywiście nie w każdym przypadku – dzięki żmudnej kwerendzie prowadzonej przede wszystkim w księgach miejskich i w archiwaliach instytucji religijnych. Wśród źródeł umożliwiających taką wyznaniową identyfikację można wymienić: testamenty, spisy jałmużny na rzecz konkretnych instytucji religijnych czy księgi przyjmujących komunię w poszczególnych Kościołach. Dzięki stworzeniu odpowiedniej bazy topograficznej i konfesyjnej dla siedemnastowiecznego Wilna autor mógł sformułować szczegółowe pytania badawcze, jednocześnie próbując znaleźć na nie odpowiedź w swej książce. W tym kontekście podstawowy problem stanowiło, na ile ówczesna topografia miejska wpływała na stosunki międzykonfesyjne, a jednocześnie, w jakim stopniu oddawała ona istnienie wzajemnych podziałów etnicznych i wyznaniowych. Idąc tym tropem, można było szukać odpowiedzi na fundamentalne pytanie, do jakiego stopnia – w porównaniu z innymi miastami Rzeczypospolitej – zatryumfowała w Wilnie kontrreformacja. Jak w tym kontekście wyglądała praktyczna wolność religijna przede wszystkim w życiu publicznym? Do jakiego stopnia przekraczane były tam granice konfesyjne i kulturowe? Jak w tym kontekście funkcjonowały w codziennym życiu mieszane małżeństwa? Ale dla autora była także istotna szersza perspektywa, mianowicie porównanie Wilna z innymi, podobnymi, jeśli chodzi o strukturę społeczną i wyznaniową, ośrodkami miejskimi Europy. Jak określił amerykański badacz, próbował on przez wnioski zawarte w swojej monografii umiejscowić Wilno na mapie wczesnonowożytnej europejskiej tolerancji (s. 5). Książka składa się ze Wstępu, w którym między innymi zostały krótko scharakteryzowane istniejące w siedemnastowiecznym Wilnie wyznania, czternastu rozdziałów o charakterze problemowym, a także ze stosunkowo obszernego, a przy tym ważnego ze względu na zawarte w nim wnioski Epilogu. Pierwszy rozdział ma charakter bazowy w stosunku do pozostałych partii pracy. Odwołując się do topografii, autor przedstawił w nim bowiem ogólnie miejską społeczność, ze szczególnym uwzględnieniem podziałów na poszczególne grupy wyznaniowe i etniczne. Poznajemy najważniejsze i najbardziej wpływowe rody mieszczańskie, ich miejsce zamieszkania, a zarazem ich sąsiadów. Z tego punktu widzenia bardzo ważne okazało się też powiązanie struktury osadniczej z funkcjonowaniem wileńskich kościołów reprezentujących różne chrześcijańskie wyznania. Okazuje się, że – jak to się działo w wielu innych ośrodkach miejskich w tamtym czasie – mieszczanie najczęściej kupowali domy w pobliżu świątyń swego wyznania, choć o schematach osadniczych decydowały też kwestie zawodowe, etniczne i zamożność. Odpowiednią bazę do lepszego rozeznania się w strukturze własności kamienic stanowią umieszczone na początku książki mapki, na których autor zaznaczył – nadając im kolejne numery – nieruchomości, a ponadto świątynie stojące przy głównych ulicach miasta. W rozdziale II autor zwrócił szerszą uwagę – zresztą podobnie jak w niektórych innych partiach swej książki – na liczne powiązania rodzinne, towarzyskie i ekonomiczne między wileńskimi luteranami i kalwinistami. Nie było zatem przypadku w fakcie, że kamienice należące do przedstawicieli elit obydwu wyznań sąsiadowały ze sobą. W tym samym roz- w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 138 Recenzje i omówienia [298] dziale, a także w kolejnym, szerzej przedstawiony został też problem stosunków wileńskich chrześcijan z Żydami, w tym sprawa – formalnie zakazanej, jednak w rzeczywistości siedemnastowiecznego Wilna w jakimś stopniu obecnej – służby chrześcijańskich dziewcząt u bogatych przedstawicieli żydowskiej gminy. Autor odniósł się też do kwestii wystąpień antyżydowskich w mieście. Doszedł do wniosku, że niemal zawsze u ich podstaw stały powody ekonomiczne, związane z rywalizacją kupców czy rzemieślników chrześcijańskich z żydowskimi. Rozdział IV monografii poświęcony jest wyjątkowo ważnej kwestii posługiwania się różnymi kalendarzami przez przedstawicieli poszczególnych religii i wyznań w Wilnie. Biorąc pod uwagę intensywność celebrowania wówczas religijnych świąt, stosowanie różnych rachub czasu miało niebagatelny wpływ na codzienne życie miasta. Przede wszystkim rytm życia Wilna w XVII w. wyznaczały kalendarze gregoriański i juliański, obydwa legalnie obowiązujące w przestrzeni publicznej. Co istotne, w Wilnie nie było większych konfliktów spowodowanych próbą ograniczenia przez katolików możliwości stosowania kalendarza juliańskiego przez prawosławnych bądź protestantów, jak miało to miejsce w niektórych innych miastach Rzeczypospolitej (Lwów, Ryga). Rozdział ten stanowi więc ważny dowód na istnienie szerokiego zakresu tolerancji we wzajemnych relacjach między ludźmi różnych konfesji w siedemnastowiecznym Wilnie. Jedyną kwestią omówioną w tym rozdziale, która czasami budziła spory, częściowo wiążącą się z problemem stosowania różnych kalendarzy przy okazji celebracji religijnych, była sprawa publicznych procesji. Zarzewia konfliktów najczęściej nie stanowił zresztą sam fakt odbywania tych religijnych pochodów w mieście (np. w czasie celebracji pogrzebowych), a droga, jaką przemierzały kondukty kalwińskie czy luterańskie (obok najważniejszych katolickich świątyń). Pewne napięcia występowały też w stosunkach katolicko-żydowskich w ważne katolickie święta, np. w Boże Ciało bądź w okresie Wielkiego Tygodnia. W rozdziale V autor przypomina, że Wilno było miejscem, gdzie w XVI–XVII w. wydrukowano dziesiątki polemicznych dzieł przedstawiających religijne racje różnych wyznań, w których nie brakowało krzywdzących stereotypów uderzających w wyznaniowych przeciwników. Odbywały się tam również dysputy religijne, co prawda mniej już liczne w XVII w. w porównaniu do stulecia wcześniejszego. Wszystko to – co ciekawe – nie miało zwykle bezpośredniego przełożenia na codzienne relacje między przedstawicielami różnych wyznań w samym mieście. W V rozdziale D. Frick uwypuklił także rolę, jaką w Wilnie odgrywała polszczyzna, choć jednocześnie podkreślił, że w mieście używano wielu języków, a dokładne określenie ich znaczenia jest dziś praktycznie niemożliwe (s. 113–116). Większość źródeł, z których korzystał autor, została spisana w języku polskim. Polszczyzna była już w tym czasie językiem wiodącym, którym posługiwano się w miejskich instytucjach. Można domniemywać, że stanowiła codzienną mowę większości mieszkańców miasta. O specyficznym języku protestacji i spraw sądowych traktuje też cały rozdział XI monografii. D. Frick przypomina w tej partii swojej pracy, że jest nie tylko historykiem, lecz także świetnym językoznawcą. Kilka rozdziałów swej monografii (VI, VIII, IX, XIV) autor poświęcił ukazaniu relacji międzykonfesyjnych w kontekście ważnych życiowych wydarzeń w życiu każdego człowieka, mających również znaczenie religijne, takich jak: urodziny i chrzty dzieci, śluby (ale też rozwody) czy pogrzeby. Ciekawe spostrzeżenia autora dotyczyły tego, kto pełnił funkcję chrzestnych. Okazuje się, że często byli to sąsiedzi, nie zawsze tego samego wyznania co chrzczone dziecko. Kwestia wyznania chrzestnego była oczywiście ważna, ale jednak nie w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [299] Recenzje i omówienia 139 zawsze decydująca przy jego wyborze. Istotne było też, by mieć odpowiednio wpływowego i zamożnego chrzestnego. Częstokroć wzajemnie obdarzali się funkcją chrzestnych kalwiniści i luteranie. Natomiast katolicy (również obrządku łacińskiego) nie stronili od tego, by czasami na chrzestnych wybierać też pojedynczych reprezentantów wyznania prawosławnego. W rozdziale VIII na wybranych przykładach autor przedstawił strategię wchodzenia w związki małżeńskie przedstawicieli bogatych rodów wilnian. Przy okazji w tej i w innych partiach książki D. Frick podał przykłady wielu mieszanych pod względem konfesyjnym małżeństw mieszczan wileńskich. Choć w wypadku niektórych z nich widoczne były pewne wyznaniowe preferencje (co widać na przykładzie wspomnianych już relacji luterańsko-kalwińskich). W siedemnastowiecznym Wilnie żyła duża grupa ludzi związanych z kulturą ruską. I choć po unii brzeskiej większość ruskich mieszkańców miasta stopniowo porzuciła wyznanie prawosławne na rzecz unii z Kościołem łacińskim, autor podkreślił, że wileńskim unitom – nawet jeszcze w drugiej połowie XVII w. – zwykle bliżej było do pochodzących z tego samego kręgu kulturowego prawosławnych aniżeli do rzymskich katolików. Interesująca jest próba wyjaśnienia tego zjawiska przez D. Fricka, który zwrócił uwagę na fakt, że – szczególnie po 1666 r. – mamy do czynienia w Wilnie z dość dużą liczbą małżeństw unicko-prawosławnych, w których unitą był najczęściej mężczyzna, podczas gdy kobieta pozostawała przy prawosławiu (s. 212). Autor wskazuje, bez wątpienia słusznie, że przyjęcie unii przez prawosławnych mężczyzn należących do społecznej i ekonomicznej elity Wilna mogło mieć charakter koniunkturalny, po ostatecznym wyrzuceniu bowiem z władz miasta niekatolików po 1666 r. (zgodnie z wydanym wówczas edyktem królewskim) jako wyznawcy prawosławia nie mogliby oni pełnić godności burmistrzów, ławników czy rajców miejskich. Dodajmy, że naciski na prawosławnych, aby przystąpili do unii brzeskiej, były w mieście widoczne już w czasach króla Zygmunta III. Podkreślić należy, że przykłady z niektórych innych miast Rzeczypospolitej pokazują, że przyjęcie unii powodowało, iż szybko, a czasami też radykalnie, zrywane były więzi między prawosławnymi i unitami. Tymczasem w Wilnie zjawisko to występowało raczej w ograniczonym zakresie. Ale może klucz do jego zrozumienia stanowi właśnie zauważony przez D. Fricka problem koniunkturalizmu przy przechodzeniu wilnian do Cerkwi unickiej i – dodajmy od siebie – powszechnej akceptacji tego faktu przez wileńskie mieszczaństwo. W VII rozdziale D. Frick zajął się przedstawieniem najważniejszych wileńskich szkół, a także miejsc poza stolicą Wielkiego Księstwa Litewskiego, gdzie uczyli się i studiowali wilnianie. Amerykański badacz zwrócił uwagę na dużą liczbę studentów w Wilnie (około 1/10 mieszkańców miasta w XVII w.), co wynikało przede wszystkim z dużej roli, jaką odgrywała w życiu całego Wielkiego Księstwa Litewskiego tutejsza jezuicka akademia. Studiowali w niej przecież nie tylko katolicy, ale – szczególnie we wczesnym okresie jej funkcjonowania – także protestanci i prawosławni. Z biegiem czasu radykalizowały się (wraz z postępem ideologii kontrreformacyjnej) poglądy studiującej w niej młodzieży, co miało wpływ na zaognianie stosunków wyznaniowych w mieście. Wiadomo, że wśród inicjatorów kilku największych tumultów religijnych w Wilnie w XVII w., podobnie jak w wielu innych dużych miastach Rzeczypospolitej, prym wiedli jezuiccy studenci. W rozdziale X autor poruszył kwestię funkcjonowania wileńskich cechów w aspekcie wyznaniowym. Trzeba podkreślić za D. Frickiem, że nawet w okresie względnego tryumfu kontrreformacji w Wilnie (po 1666 r.) większość z cechów zachowała międzykonfesyjny charakter, a w niektórych z nich protestanci czy prawosławni nadal pełnili funkcję star- w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 140 Recenzje i omówienia [300] szych cechowych (choć w 1673 r. Michał Korybut Wiśniowiecki formalnie tego zakazał). Istniały również takie cechy, w których niekatolicy odgrywali rolę wiodącą, np. cech złotników, w którym dominowali luteranie. Funkcjonowały też cechy żydowskie. Członkowie cechów niebędący katolikami pogodzili się z koniecznością ponoszenia finansowych ofiar na rzecz Kościoła katolickiego (najczęściej na rzecz utrzymania konkretnych ołtarzy w świątyniach łacińskich), a czasami brania udziału w publicznych procesjach w katolickie święta. Autor podkreśla też w swojej książce, że wileńscy luteranie i kalwiniści, gdy po 1666 r. zostali pozbawieni bezpośredniego wpływu na funkcjonowanie władz miasta, jednocześnie nie utracili wpływów ekonomicznych. Zapewniał im to nie tylko dostęp do wielu cechów, ale też związki z protestancką szlachtą z Wielkiego Księstwa Litewskiego, której pozycja – choć osłabiona w wyniku kontrreformacji – wciąż pozostawała znacząca. Ponadto należy wspomnieć o dość intensywnych kontaktach luteranów wileńskich z władzami pruskimi w Królewcu, co także miało wpływ na rolę, jaką odgrywali w mieście. Te ostatnie uległy wyraźnej intensyfikacji w okresie okupacji Wilna przez wojska moskiewskie w latach 1655–1661. Wówczas wielu wilnian – zresztą nie tylko protestantów – zdecydowało się na emigrację (najczęściej krótkotrwałą) do Królewca. Okupacji Wilna, która przyczyniła się do poważnego upadku miasta, poświęcony został cały XII rozdział pracy. D. Frick przyjrzał się w nim bliżej grupie królewieckich emigrantów. Część z nich wróciła do Wilna już w latach 1656–1657, kiedy życie w mieście zaczęło się powoli normalizować. Autor próbował znaleźć w tym rozdziale odpowiedź na pytanie, czy okres moskiewskiej okupacji miał wpływ na zmianę stosunków wyznaniowych panujących w mieście. Czy można mówić w jakimś stopniu o preferowaniu prawosławnych mieszkańców miasta przez Rosjan? Choć intencje władz moskiewskich były w tym wypadku dość oczywiste i rzeczywiście zmierzały do popierania prawosławia w mieście (a także zupełnego wyrugowania stąd Cerkwi unickiej zgodnie z ukazem cara z 1657 r.), to bez wątpienia nie widać szerszej współpracy miejscowych prawosławnych i moskiewskich okupantów. Co ciekawe, wielu prawosławnych obywateli Wilna – co również ukazuje autor – udało się na emigrację do luterańskiego Królewca. Każdy przypadek współpracy z moskiewskimi władzami okupacyjnymi (zresztą osób różnych konfesji) należałoby więc traktować i oceniać oddzielnie. Autor zajął się też wątkiem następstw moskiewskiej okupacji Wilna. Chodziło nie tylko o kwestię materialnej odbudowy mocno zrujnowanego miasta, ale także zmian własnościowych, jakie zaszły w elicie miejskiej. Ten ostatni proces wiązał się też w pewnym stopniu z oskarżeniami o zdradę, jakie wysuwano pod adresem niektórych mieszczan. Jak wynika z ustaleń autora, prawie zawsze oskarżający mieli na uwadze osiągnięcie w związku z zarzutami korzyści majątkowych. Najczęściej jednak nie udało im się tych oskarżeń potwierdzić. Przedostatni rozdział książki (XIII) ukazuje, jak wyglądała opieka społeczna w mieście. Ta partia monografii dobitnie świadczy o tym, że w Wilnie nie istniały w zasadzie granice konfesyjne, jeśli chodzi o udzielanie pomocy potrzebującym i troskę o szpitale różnych wyznań, których w mieście było w sumie kilkanaście. Dowód na to stanowią między innymi testamentalne zapisy wilnian. Nierzadko testatorzy potrafili złożyć legaty na szpitale prowadzone przez Kościoły wszystkich bądź większości chrześcijańskich wyznań. Ale, rzecz jasna, czasami jałmużna dla ubogich bywała też ukierunkowana konfesyjnie. Jako przykład autor podaje pomoc dla ubogich panien, które dokonały konwersji na katolicyzm. W ich przypadku pomoc udzielana przez instytucje katolickie (konkretnie przez kapitułę wileńską) miała stanowić zachętę do nawrócenia. Przy okazji D. Frick przypo- w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [301] Recenzje i omówienia 141 mniał też o istnieniu burs dla ubogich studentów w Wilnie. Charakterystyczne, że studenci jezuiccy mieszkający w akademickiej bursie należeli często do inicjatorów burd i tumultów o charakterze wyznaniowym. Czy zatem, korzystając z pomocy materialnej Towarzystwa Jezusowego, chcieli w ten sposób się odwdzięczyć przez swoją postawę pełną radykalnej religijnej gorliwości? Ostatni rozdział książki poświęcony jest wszystkim aspektom związanym z problemem umierania w Wilnie. Stąd autor poddał głębszej analizie testamenty wileńskich mieszczan. Oprócz kwestii czysto językowych zwrócił uwagę na różnice w podejściu do śmierci u protestantów oraz bliższych sobie w tym względzie prawosławnych i katolików (obydwu wyznań). Poruszył też sprawę wykonawców aktów ostatniej woli oraz opiekunów wyznaczanych w testamentach. Często i w tych przypadkach granice konfesyjne były przekraczane, nie zawsze bowiem wyznanie stanowiło najważniejszy czynnik decydujący o powierzeniu komuś roli opiekuna i wykonawcy testamentu. Nierzadko były też zapisy testatorów na instytucje kościelne innego – niż osoba sporządzająca testament – wyznania chrześcijańskiego (nie tylko na szpitale, ale także na świątynie czy domy zakonne). Autor wskazał też jednak na zarzewia konfliktów o charakterze wyznaniowym związane z kwestią pochówku zmarłych. Wiązały się one z trasą konduktów pogrzebowych mniejszości wyznaniowych, przede wszystkim protestanckich, i reakcją nań katolickich radykałów. Od tego zaczęło się w Wilnie kilka dużych tumultów w XVII w. Epilog monografii z jednej strony ma charakter podsumowania książki, z drugiej – D. Frick poruszył w nim problem przyczyn niektórych znanych konfliktów o charakterze wyznaniowym w szesnasto- i siedemnastowiecznym Wilnie. Przypomniał o destrukcyjnej roli jezuickich studentów, których postawa musiała w jakiejś mierze być stymulowana przez ich akademickich wychowawców. Jednocześnie autor wskazał na czynniki, które decydowały o pokojowej koegzystencji ludzi różnych wyznań w tym mieście, dokonując zarazem próby porównania Wilna z miastami Europy Zachodniej (wybranymi ośrodkami miejskimi Rzeszy i Niderlandów), a także Rzeczypospolitej (Lwów), w których istniały złożone pod względem konfesyjnym społeczności. D. Frick podkreślił, że skala tolerancji wyznaniowej w Wilnie była większa w porównaniu z analizowanymi miastami. W tym miejscu warto dodać, że większość monografii amerykańskiego badacza – zgodnie ze stanem faktycznym z XVII w. – ukazuje przede wszystkim pola współpracy i pozytywnych relacji między przedstawicielami różnych środowisk konfesyjnych i etnicznych w Wilnie. Do książki zostały dołączone: indeks osobowy, geograficzny i problemowy (wspólny). Ten ostatni jest o tyle istotny, że pewne zagadnienia pojawiają się w monografii w różnych miejscach. Przy okazji można w związku z tym zauważyć, że trudno było uniknąć w książce pewnych powtórzeń, być może jednak nieco inny układ kolejności rozdziałów i zawartości niektórych z nich sprawiłby, że powtórek tych byłoby mniej. Wracając zaś do zamieszczonego w monografii indeksu, dobrze się stało, że przy wymienionych w nim osobach znalazła się też informacja o ich wyznaniu, oczywiście wszędzie tam, gdzie taka konfesyjna identyfikacja była możliwa. Podsumowując, należy stwierdzić, że w swej monografii D. Frick potwierdził i uwypuklił, a także uszczegółowił – przez ukazanie szeregu konkretnych przykładów – naszą wiedzę o relacjach międzykonfesyjnych panujących w siedemnastowiecznym Wilnie. Analiza przeprowadzona przez autora jest tym bardziej wiarygodna, że została dokonana na podstawie dokładnej topografii miasta. Z tego punktu widzenia, jak można sądzić, książka może się stać wzorcem dla podobnych badań prowadzonych nad innymi ośrodkami w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 142 [302] Recenzje i omówienia miejskimi w Europie. Co istotne, portretując siedemnastowiecznych mieszkańców miasta, amerykański badacz udowodnił, że wpływ konfesjonalizacyjnych prądów i tryumfującej w Rzeczypospolitej kontrreformacji na codzienne relacje międzyludzkie w Wilnie był wyraźnie ograniczony. W ten sposób potwierdzona została wyjątkowość tego miasta w strukturze miejskiej dawnej Rzeczypospolitej. Tomasz Kempa (Toruń) Dziennik podróży Józefa Jerzego Hylzena z lat 1752–1754, sudarė Arvydas Pacevičius, parengė Joanna Orzeł, Arvydas Pacevičius, Stanisław Roszak, Vilniaus universiteto leidykla, Vilnius 2013, ss. 539, il. 60, ISBN 978-609-459-238-6. Niedawno wydana drukiem krytyczna edycja dziennika europejskiej podróży Józefa Jerzego Hylzena z pewnością zasługuje na szersze omówienie. Wpisuje się ona w szeroki nurt badań nad diariuszowymi wspomnieniami z podróży stanowiącymi dla badacza dziejów wczesnonowożytnych typ źródła historycznego ważny, chociaż nie zawsze łatwy do analizy1. Przynajmniej z dwóch względów jest to wydawnictwo bardzo pożyteczne i potrzebne w procesie badań zjawiska polskich podróży zagranicznych w XVIII w. Po pierwsze, szczegóły tury kawalerskiej młodego Hylzena, obejmującej rozległe tereny kontynentu europejskiego (Rzeczpospolita, Śląsk, Czechy, Austria, Bawaria, Francja, Niderlandy Południowe, Holandia, Palatynat, Saksonia, Brandenburgia, Pomorze), dotychczas pozostawały praktycznie nieznane. Dzięki odkryciu manuskryptu diariusza podróży w zbiorach rękopisów Biblioteki Uniwersytetu Wileńskiego możliwe stało się wypełnienie tej luki. Powyższa publikacja jest także cenna, gdyż uzupełnia stan badań nad polskimi relacjami z podróży z początków drugiej połowy XVIII w., dla którego to okresu dysponowano do tej pory jedynie nielicznymi opracowaniami naukowymi2. Przede wszystkim zaś liczba dotychczas wydanych drukiem dzienników podróży z lat pięćdziesiątych XVIII w. musi być uznana za wysoce niezadowalającą3. 1 Zob. Władysław Czapliski, Pamiętnik jako źródło dla historyka nowożytnego, Pamiętnikarstwo Polskie, R. 2: 1972, nr 2, s. 5. 2 Końcowych lat pięćdziesiątych XVIII w. dotyczy opracowanie młodzieńczej podróży Eliasza i Franciszka Wodzickich na Zachód Europy (1759–1761), a w szczególności rejestru ich wydatków: Małgorzata Kamecka, „Memoriał expens na wojażu kasztelaniców bieckich” jako przyczynek do badań nad podróżami szlachty polskiej w XVIII wieku, [in:] Nad społeczeństwem staropolskim, t. 1: Kultura, instytucje, gospodarka w XVI–XVIII stuleciu, red. Karol Łopatecki, Wojciech Walczak, Białystok 2007, s. 193–204. Zob. także artykuł poświęcony o kilka lat wcześniejszej podróży: Stanisław Roszak, Europejska peregrynacja Franciszka Rzewuskiego z lat 1746–1748 w świetle listów do matki, [in:] Z badań nad historią, oświatą i kulturą. Studia ofiarowane Ryszardowi W. Wołoszyńskiemu w siedemdziesiątą rocznicę urodzin i czterdziestą piątą pracy naukowej, red. Jerzy Kukulski, Piotrków Trybunalski 2001, s. 411–420. 3 Można tu wymienić dość krótki dziennik podróży Hieronima Floriana Radziwiłła: Diariusz podróży mej pod tytułem niejakiego dworzanina lub barona Mirskiego a [die] 10. Februari zaczęty roku 1756, [in:] Hieronima Floriana Radziwiłła diariusze i pisma różne, opr. Maria Brzezina, Warszawa 1998, s. 160–170. Obecnie do druku przygotowywany jest także dziennik wyprawy zakonnika Remi- w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [303] Recenzje i omówienia 143 Prezentowana edycja jest wynikiem owocnej, co można poznać po skrupulatności i kompetencji edytorów, międzynarodowej współpracy naukowej między Wydziałem Komunikacji Uniwersytetu w Wilnie, Biblioteką Uniwersytetu Wileńskiego oraz Instytutem Historii i Archiwistyki w Toruniu. Należy wspomnieć, że nieco wcześniej plonem podobnej kooperacji polsko-litewskiej stało się inne wydawnictwo źródłowe dotyczące problematyki polskiego podróżnictwa zagranicznego w XVIII w.4 Wypada zresztą nadmienić, że rok 2013 był szczególnie obfity pod względem liczby krytycznych edycji rękopiśmiennych relacji z podróży staropolskich. Wydano bowiem także fragmenty autobiograficznej relacji podróżnej, wybranych z różnych lat, której autorem był litewski magnat Michał Kazimierz Radziwiłł „Rybeńko”. Pochodziły one z jego monumentalnego pamiętnika, który dotychczas pozostaje w rękopisie, i obejmowały podróże krajowe i zagraniczne, przede wszystkim z pierwszej połowy XVIII w.5 Opublikowano również diariusz peregrynacji europejskiej Jana Sobieskiego, późniejszego polskiego monarchy, i jego brata Marka6. Trzeba także wspomnieć o wymiernych wynikach badań źródłowych nad zjawiskiem zagranicznych podróży kobiet w dawnej Polsce7 oraz relacjami cudzoziemców z przyjazdu do Rzeczypospolitej, jak również pobytu na ziemiach Korony i Litwy8. Wymieniony powyżej diariusz podróży Michała Butlera oraz dziennik wojażu Józefa Jerzego Hylzena, którego wydanie jest tu omawiane, pochodzą z drugiej połowy XVIII w. Zawierają również tłumaczenie tekstu na język litewski. Jednakże obiektem gruntownych zainteresowań litewskiego środowiska naukowego stały się również wcześniejsze źródła historyczne tego typu. Kilka lat temu drukiem ukazał się kompletny litewski przekład diariusza podróży europejskiej, z początków drugiej połowy XVII w., autorstwa księdza Kazimierza Jana Wojsznarowicza (Woysznarowicza) pochodzącego z terenów Wielkiego Księstwa Litewskiego9. Warto wspomnieć, że jego polska edycja z oryginalnego manuskryptu, jak dotąd, się nie ukazała. Rosnąca popularność dzienników podróży w środowisku badaczy, której stopień możemy mierzyć dużą intensywnością prac źródłoznawczych i edytorskich, jest chyba najlepszym świadectwem doceniania roli diariuszy podróżnych w kulturze polskiej przez historyków polskich i litewskich. Tę niewątpliwie bardzo pozytywną tendencję można uznać za realizację dawnego postulatu, zgłoszonego niemal przed wiekiem przez znanego historyka giusza Zawadzkiego na kapitułę generalną franciszkanów-reformatów do Rzymu w 1750 r. (rękopis „Diarium itineris [...] peregrinantis cum omnibus eiusdem itineris eventibus ab eodem peregrinante descriptum” przechowywany jest w Bibliotece Polskiej Akademii Nauk w Kórniku, sygn. 450). 4 Dziennik podróży Butlera do Włoch i Niemiec w latach 1779–1780, sudarė Arydas Paceviius, parengė Waldemar Choryczewski, Arvydas Paceviius, Agnieszka Rosa, Vilnius 2013. 5 Podróże litewskiego magnata do Gdańska, Człuchowa, a nawet i dalej… Fragmenty „Diariusza” Michała Kazimierza Radziwiłła „Rybeńki” z lat 1721, 1737 i 1752, wyd. Jerzy Dygdała, Warszawa 2013. 6 Sebastian Gawarecki, Diariusz drogi. Podróż Jana i Marka Sobieskich po Europie 1646–1648, opr. i wstępem opatrzył Marek Kunicki-Goldfinger, Warszawa 2013. 7 Katarzyna z Sosnowskich Platerowa, Moja podróż do Włoch. Dziennik z lat 1785–1786, wstęp i opr. Małgorzata E. Kowalczyk, przeł. Anna Pikor-Półtorak, Łomianki 2013. 8 Gaspard de Tende, Relacja historyczna o Polsce, tłum. Tomasz Falkowski, wstęp Maciej Forycki, Warszawa 2013. 9 Kazimiero Jono Vaišnoraviius, Kelionė po Europą su jaunuoju kunigaikščiu Ostrogiškiu 1667–1669 metų dienoraštis, iš lenkų kalbos vertė Birutė Mikaloniene, Eglė Patiejnien, komentarus rašė Kristina Maiulyt, Eglė Patiejnien, Mintautas Čiurinskas, Vilnius 2009. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 144 Recenzje i omówienia [304] Kazimierza Hartleba, znakomitego badacza dziejów kultury polskiej, który wzywał do intensyfikacji prac edytorskich zmierzających do wydania drukiem jak największej liczby polskich relacji podróżnych, co sam określał mianem „nakazu naukowego”10. Omawiany dziennik podróży Józefa Jerzego Hylzena składa się z kilku części. Na wstępie trzeba zaznaczyć, że tekst diariusza oraz komentarz naukowy zostały wydane w językach polskim i litewskim. Należy się spodziewać, że dwujęzyczny tekst diariusza przyczyni się do jego popularyzacji zarówno wśród czytelników litewskich, jak i polskich. Całość otwiera wprowadzenie w języku litewskim pióra Arvydasa Pacevičiusa (Pratarmė. Juozapo Jurgio Hilzeno dienoraštis: lituanistiniai šaltinio tyrimų aspektai, s. 7–19). Drugą część edycji stanowi obszerny polskojęzyczny wstęp napisany wspólnie przez wszystkich wydawców (Diariusz Józefa Jerzego Hylzena na tle pamiętników XVIII stulecia, s. 21–58). Należy od razu podkreślić, że ten fragment publikacji omawia nie tylko sam wygląd oraz stan zachowania rękopisu i układ zawartego w nim tekstu, lecz także zawiera nieodzowne elementy krytyki zewnętrznej i wewnętrznej (m.in. identyfikacja znaków wodnych na papierze), jak również niezwykle istotny kontekst egodokumentarny dziennika. Rozdział wprowadzający udowadnia raz jeszcze dość oczywistą prawdę, że mimo niewątpliwej interdyscyplinarności współczesnej refleksji naukowej dzienniki podróży pozostają domeną badawczą głównie historyków kultury11. Stąd też ustalenia zawarte w tej części oscylują wokół zagadnień związanych z odtworzeniem fundamentalnych etapów podróży oraz uchwyceniem sposobów autorskiej ekspresji wrażeń i wyobrażeń wypływających z oglądu świata w czasie trwania podróży. Jako wyjątkowo zasadne należy uznać rozważania umieszczone w pierwszej części wstępu poświęcone procesom literackim i przemianom formalnym polskich relacji z podróży w XVIII w. Znajdujemy tam także dokładne informacje biograficzne dotyczące osoby autora dziennika podróży, pogłębioną analizę jego środowiska rodzinnego oraz intelektualnego kształtujących jego postawę, a także niewątpliwie w dużym stopniu obraz świata. Dwuletni epizod peregrynacyjny Józefa Hylzena wpisuje się w dużej mierze w utarte schematy edukacyjno-wychowawcze, gdyż jego podróż zagraniczna była traktowana jako sposób uzupełnienia krajowego wykształcenia w Collegium Theresianum w Wiedniu i podczas pobytu w Paryżu, a także zdobycia doświadczenia i poloru. Wszystko to miało być wstępem do późniejszej kariery i działalności publicznej. Można się również z tego fragmentu dowiedzieć o problemach prowadzenia kwerendy w zbiorach rękopisów, gdyż dopiero badania porównawcze dwóch części pamiętnika Hylzena pozwoliły na definitywne ustalenie autorstwa. Badania proweniencyjne manuskryptu zawierającego dziennik podróży doprowadziły badaczy do postawienia dwóch hipotez pochodzenia manuskryptu – odpowiednio ze zbiorów Kossakowskich lub Platerów. Oddzielnie potraktowano ze wszech miar pomocne refleksje na temat charakterystycznego typu podróży edukacyjno-poznawczych określanych w literaturze europejskiej mianem Grand Tour. Fragment wstępu zatytułowany „Tura kawalerska” (s. 42–46) porusza rozliczne uwarunkowania tego zjawiska w kontekście kulturowym, edukacyjnym czy logistyczno-finansowym. Wyraźne podkreślenie tego faktu jest skądinąd bardzo słuszne, biorąc 10 Kazimierz Hartleb, Znaczenie polskich dzienników podróży w XVI i XVII w. jako źródeł do ówczesnej kultury polskiej i zachodniej – potrzeba ich wydania, [in:] Pamiętnik IV Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich w Poznaniu (6–8 XII 1925), cz. 1: Referaty, sekcja V, Lwów 1925, s. 7–8. 11 Bogdan Rok, Staropolskie opisy podróży jako źródła historyczne, [in:] Causa creandi. O pragmatyce źródła historycznego, red. Stanisław Rosik, Przemysław Wiszewski, Wrocław 2005, s. 521. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [305] Recenzje i omówienia 145 pod uwagę duże znaczenie, jakie podróże edukacyjne miały wśród warstw uprzywilejowanych staropolskiego społeczeństwa. Odbycie podróży, w odpowiedniej oprawie reprezentacyjnej, z orszakiem sług oraz szlacheckich komperegrynantów, było jednym z bardziej wyrazistych przejawów stanowej ostentacji12. Można stwierdzić, że w środowisku polskiej magnaterii oraz bogatej szlachty wysyłanie synów w zagraniczne podróże przybrało znamiona edukacyjno-poznawczej tradycji. Z pokolenia na pokolenie wielu przedstawicieli, szczególnie magnackich rodów, nieprzerwanie peregrynowało na zachód Europy. Dobrym przykładem będzie w tym względzie litewski ród Sapiehów. Na przestrzeni 150 lat, w XVII i XVIII w. (1650–1800) można wskazać aż dwudziestu jego przedstawicieli odbywających Grand Tour, niektórych wyjeżdżających nawet dwukrotnie13. Jak słusznie zauważono we wstępie do omawianego wydawnictwa źródłowego, głównym celem wyjazdów zagranicznych była realizacja zadań pragmatycznych wyrażająca się głównie w zdobywaniu kompetencji politycznych, nauce języków obcych i trosce o nabycie cech przydatnych w przyszłej karierze urzędniczej: „Ważnym celem podróży było nawiązywanie kontaktów, poznawanie ludzi, a dzięki ich obserwacji i rozmowom zgłębianie tajników życia towarzyskiego i politycznego. Znajomość mechanizmów sprawowania władzy stanowiła warunek przyszłej kariery politycznej. Jak wykazały badania nad podróżami w Saksonii XVII i XVIII stulecia, udana Grand Tour znacząco pomagała w politycznych i urzędniczych awansach” (s. 43). W instrukcjach podróżnych, m.in. obszernie cytowanego w tekście wstępu do edycji dziennika podróży Hylzena Andrzeja Maksymiliana Fredry, podkreślano także dbałość szlacheckich i magnackich obywateli o dobro ojczyzny przez wysyłanie synów w podróże kształcące. Ten aspekt patriotyzmu i etosu szlacheckiego często podnoszono również w dawniejszej literaturze historycznej. Oddajmy głos w tej kwestii znanemu badaczowi Inflant Gustawowi Manteufflowi, który w taki oto sposób pisał o podróży Józefa Jerzego Hylzena: „Gdy już dorastał, rodzice zdali cały wyższy kierunek jego oświaty na uczonego i zdolnego księdza Karola Wyrwicza, jezuitę, pod którego dozorem młody Józef Hylzen podróże po Europie przez kilka lat odbywał. Gdy ze swym nauczycielem powrócił do Polski w 18 roku życia swego, przyznać musiano ogólnie, że mało tak dobrze wychowanych obywateli miała Rzplta”14. Według Juliana Bartoszewicza także ojciec autora opisu podróży Jan August Hylzen miał podróżować po Europie w młodym wieku, uzupełniając swoje wykształcenie i zdobywając doświadczenie nieodzowne w przyszłej działalności publicznej i piastowaniu ważnych stanowisk urzędniczych: „Zwyczajem ówczesnym młody Hylzen odprawił podróż za granicę, żeby się przyjrzeć i krajom i ludziom. Zwiedził prawie całą Europę, ale najwięcej jeździł po Niemczech. Dawne podania rodziny Hylzenów sięgały jeszcze rycerskich czasów. Jan August podróżował zatem jakby po drugiej ojczyźnie, po różnych księstwach i elektorstwach środkowej Europy. Żywe z tej pielgrzymki przyniósł do Inflant wrażenia. Że miał być obywatelem kraju, a więc radcą i sędzią w sporach szlachty pomiędzy sobą, 12 Zob. Marian Chachaj, Orszak młodego magnata odbywającego podróż edukacyjną (wiek XVI–XVIII), [in:] Patron i dwór. Magnateria Rzeczypospolitej w XVI–XVIII wieku, red. Ewa Dubas-Urwanowicz, Jerzy Urwanowicz, Warszawa 2006, s. 165–178. 13 Dane na podstawie biografii poszczególnych członków rodu zawarte w kolejnych hasłach Polskiego Słownika Biograficznego, t. 34, Wrocław–Warszawa–Kraków 1992–1993; t. 35, Warszawa–Kraków 1994. 14 Gustaw Manteuffel, Inflanty Polskie oraz Listy znad Bałtyku, opr. Krzysztof Zajas, Kraków 2009, s. 86; Por. Julian Bartoszewicz, Znakomici mężowie polscy w XVIII wieku, t. 2, Petersburg 1856, s. 242. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 146 Recenzje i omówienia [306] kształcił się już w tej podróży do obywatelskiego zawodu. Dlatego pamiętał i w starości wszystko czego się pod tym względem nauczył zagranicą. W lat potem kilkanaście, przemawiając na sejmikach wspomniał o tych latach podróży i nauki. Przypomniał wtenczas np. braciom napis, jaki wyczytał w Ratyzbonie nad izbą sądową »Ktokolwiek do tego dworu wejdziesz dla sprawy, przed podwojami tej świątyni porzuć wszystkie swoje osobiste uczucia: gniew, siłę, przyjaźń, pochlebstwo, obowiązkowi swojemu poddaj osobę i staranie albowiem jak dla kogo będziesz sprawiedliwy czy niesprawiedliwy, takiego sądu i od Boga na siebie oczekuj, a sąd ten zniesiesz«. Całe życie w sądowniczym swoim zawodzie stosował się Jan August Hylzen do tej maksymy ratyzbońskiej”15. Źródłowa konfrontacja tej wzmianki historiograficznej jest niemożliwa, gdyż ewentualny dziennik podróży Jana Augusta Hylzena pozostaje nieznany. Ciekawym podsumowaniem i streszczeniem zawartości diariusza są kilkustronicowe rozważania wydawców o miejscach i ludziach w podróży Józefa Jerzego Hylzena (s. 46– –55), poświęcone chronologicznemu i przestrzennemu wymiarowi tej podróży, w których w istocie znajdujemy dokładnie wytyczone podróżne itinerarium z zaznaczeniem najważniejszych momentów tej peregrynacji, decydujących o jej charakterze i znaczeniu. Akcent położono również na streszczenie przebiegu edukacji zagranicznej peregrynanta oraz aspekty przepływu informacji i kontaktów interpersonalnych sytuujących tę podróż w ramach nowożytnej komunikacji społecznej. Uwagi edytorskie udowadniają pieczołowitość, z jaką wydawcy podeszli do rekonstrukcji oraz modernizacji tekstu. Wykorzystanie wskazań wydawniczych stosowanych wcześniej z powodzeniem w przygotowaniu do druku wyżej wzmiankowanego dziennika podróży Butlera świadczy o wypracowaniu właściwych metod edytorskich w odniesieniu do osiemnastowiecznych dzienników podróży pochodzących z terenów Wielkiego Księstwa Litewskiego. Poprawność opracowania tekstu dziennika podróży Hylzena wynika też z faktu oparcia się wydawców, podobnie jak wcześniej w przypadku Butlera, na instrukcji powszechnie stosowanej w praktyce wydawniczej i uznawanej za edytorski kanon dla źródeł nowożytnych16. W wydaniu zastosowano transkrypcję tekstu łacińskiego i staropolskiego uznawaną za standard we współczesnej praktyce edytorskiej17. Pozostawienie niektórych form obocznych i archaicznych nowożytnego języka polskiego zapewnia jednakże duże korzyści dla czytelników, łącząc wierność oryginałowi z udostępnieniem tekstu do szerszej lektury. Część wstępną zamyka tekst napisany w języku litewskim autorstwa Romualdasa Šviedrysa (Kelionė į XVIII amžiaus moderniojo mokslo centrą, s. 59–79), przedstawiający wyjazd Józefa Jerzego Hylzena w kategoriach podróży naukowej odbytej do jednego z centrów nauki europejskiej XVIII w. Jako niewątpliwy atut recenzowanego wydawnictwa należy uznać ścisłe przestrzeganie układu i specyfiki tekstu zawartego w manuskrypcie. Część zasadnicza edycji została wydana z zachowaniem dwujęzyczności oryginału. Fragment podróży z Gdańska do Wiednia zatytułowany „Diarium a discessu meo Gedano Viennam” (s. 84–98) wydrukowano po łacinie. Natomiast od chwili przybycia do stolicy cesarskiej („Commemoratio mea Viennensis in Collegio Theresiano ab anno 1752 ad annum 1753”, s. 99–133) zapiski kontynuowane były w języku polskim, lecz z licznymi wtrętami łacińskimi i francuskimi. Druga część 15 J. Bartoszewicz, op.cit., s. 205–206. Instrukcja wydawnicza dla źródeł historycznych od XVI do połowy XIX w., red. Kazimierz Lepszy, Wrocław 1953. 17 Jerzy Starnawski, Praca wydawcy naukowego, Wrocław 1992, s. 46–47. 16 w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [307] Recenzje i omówienia 147 diariusza zawiera opis pobytu i nauk w Wiedniu oraz przebieg dalszej drogi do Francji i powrotu do kraju („Finis comemorationis Viennensis in Collegio Theresiano”, s. 133–292). Już układ graficzny wydrukowanego tekstu diariusza wydaje się wyjątkowo odpowiedni do oddania specyfiki diariuszowej relacji podróżnej. Konsekwentnie stosowany wyraźny podział tekstu dziennika Hylzena na zapiski z poszczególnych dni oddaje właściwy dawnym peregrynacjom rytm podróżowania, a co ważniejsze – sposób codziennego sporządzania notatek. Podkreślić należy duży nakład pracy wydawców włożony w proces odczytywania oraz identyfikacji nazw geograficznych zapisywanych przez autora dziennika w formie fonetycznej, a nierzadko także z dużą dozą dowolności. Warto zauważyć, że błędy autorskie w zapisie różnych słów, nazw i nazwisk należą do dość częstych problemów, z którymi muszą sobie poradzić edytorzy tekstów literackich18. Szczególnie w odniesieniu do dzienników podróży pomyłki takie zdarzają się nagminnie w wyniku pośpiechu, braku zrozumienia czy błędnych informacji uzyskiwanych przez peregrynantów w trakcie podróży. Jednakże w przypadku omawianej publikacji praktycznie wszystkie nazwy miejscowe zostały rozszyfrowane. Stanowi to kolejny dowód kompetencji wydawców oraz ich dążenia do jak największej wierności realiom historycznym. W przypisach dolnych określono także dokładną lokalizację kolejnych miejscowości leżących na trasie podróży, często z podaniem nazw prowincji i regionów administracyjnych, co już samo w sobie oddaje dokładne itinerarium tej peregrynacji. W komentarzu naukowym zawarto również tłumaczenie słów oraz zwrotów łacińskich i innych obcojęzycznych oraz terminów języka staropolskiego. Wyjaśniano również personalia osób pojawiających się w tekście, przeliczenia wartości jednostek monetarnych i podawano szerszy opis najważniejszych obiektów. Oddzielna numeracja przypisów na każdej stronie, przyjęta jako element założeń edytorskich, nie pozwala w pełni oszacować ogromu trudu włożonego przez wydawców. Na ile mogłem to stwierdzić, liczba przypisów rzeczowych wynosi około dwóch tysięcy, co pokazuje, z jak trudnym tekstem mamy do czynienia, skoro do jego pełnego zrozumienia potrzeba tak dużej liczby objaśnień. Opisywana edycja relacji podróżnej spełnia pod każdym względem wymogi stawiane przed wydawnictwami tego typu. Została ona zaopatrzona w indeksy uważane obecnie za nieodzowny element krytycznych wydań źródeł historycznych oraz ważny aspekt warsztatu naukowego edytorów dzienników podróży19. Zarówno indeks osobowy, jak i geograficzny spełnia kryteria wydawnictwa dwujęzycznego, podając formy imion, nazwisk i nazw geograficznych zarówno w wersji litewskiej, jak i polskiej. Wydawnictwo zostało również w znacznym stopniu wzbogacone pod względem merytorycznym i wizualnym przez zamieszczenie na jego kartach licznych ilustracji. Kilkadziesiąt zdjęć rozmieszczonych na kartach książki prezentuje bogaty materiał ikonograficzny należący do dwóch kategorii. Zdjęcia kart oraz oprawy rękopisu dziennika podróży zapoznają czytelników z wyglądem oryginału oraz pozwalają unaocznić, z jakimi problemami natury technicznej, językowej i historyczno-geograficznej musieli się zmierzyć wydawcy. Drugi typ ilustracji, także niezwykle cenny jako materiał poglądowy, stanowią przedstawienia obiektów architekto18 Konrad Górski, Tekstologia i edytorstwo dzieł literackich, wstęp Mirosław Strzyewski, Toruń 2011, s. 21–22. 19 Bogdan Rok, Uwagi nad problemem edytorstwa relacji podróżniczych czasów wczesnonowożytnych, [in:] Teoria i praktyka edycji nowożytnych źródeł w Polsce (XVI–XVIII w.), red. Adam Perłakowski, Kraków 2011, s. 163. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 148 [308] Recenzje i omówienia nicznych, a także instrumentów i doświadczeń naukowych pochodzące ze współczesnych podróżnikowi kompendiów, encyklopedii i traktatów. Prezentują one przybliżony wygląd „scenografii podróżnej”, która towarzyszyła staropolskim peregrynantom na poszczególnych odcinkach ich wojażu. Edycję wzbogaca dodatkowo materiał kartograficzny w postaci map Rzeczypospolitej i poszczególnych regionów Europy z XVIII w., a także planów największych miast leżących na trasie podróży umożliwiających „wizualizację” tekstu dziennika w realiach ówczesnej kartografii i urbanistyki. Ważność tej edycji źródłowej polega także na tym, że pozwala ona na próbę wyznaczenia momentu granicznego w procesie powolnej, epokowej zmiany charakteru staropolskich podróży od tendencji barokowych w kierunku oświecenia. Widomym znakiem tej modyfikacji, uchwytnej wyraźnie w dzienniku Hylzena, była transformacja programu polskich podróży z peregrynacji stricte edukacyjnych do wyjazdów o charakterze studyjnym, z dłuższym tokiem nieprzerwanej nauki w jednej uczelni oraz rosnącą stale rolą zainteresowań naukowych uwidaczniającą się w przypadku Hylzena w szczegółowych opisach, a przede wszystkim osobistym uczestnictwie w publicznych pokazach doświadczeń fizycznych organizowanych w Paryżu przez Jean-Antoine’a Nolleta, pierwszego profesora fizyki eksperymentalnej na miejscowym uniwersytecie. Podsumowując podjęte rozważania, należy stwierdzić, że badacz dziejów nowożytnych oraz czytelnik zainteresowany tym aspektem historii otrzymuje cenny materiał źródłowy wzorcowo opracowany pod względem edytorskim. Praca zespołu redakcyjno-wydawniczego zaowocowała powstaniem ważnej publikacji naukowej popularyzującej wiedzę z zakresu staropolskich relacji podróżnych. Bogaty i erudycyjny komentarz naukowy rozwiązuje liczne problemy terminologiczne oraz wątpliwe zapisy autora zawarte w diariuszu. Dzięki temu publikacja zainteresuje z pewnością nie tylko specjalistów z zakresu historii podróży, lecz także licznych pasjonatów historii pragnących pogłębić swoją wiedzę w tym obszarze. W świetle powyższych wywodów publikację diariusza europejskiej podróży Józefa Jerzego Hylzena należy niewątpliwie ocenić bardzo wysoko pod względem edytorskim i naukowym. Uwagi należy odnieść zarówno do samej staranności w oddaniu tekstu, jak i wysokiego poziomu komentarza naukowego. Edycja wnosi znaczny wkład do praktyki wydawania drukiem staropolskich dzienników podróży i stanowi zachętę do podejmowania dalszych badań nad podróżnictwem wczesnonowożytnym i jego miejscem w kulturze Rzeczypospolitej Obojga Narodów Korony i Litwy. Udowadnia także, że warto prowadzić kwerendę w zbiorach rękopisów staropolskich kryjących wiele pozytywnych niespodzianek dla historyków uprawiających refleksję naukową nad staropolskimi dziennikami podróży i szerzej kulturą I Rzeczypospolitej. Adam Kucharski (Toruń) w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [309] Recenzje i omówienia 149 Die Teilungen Polen-Litauens. Inklusions- und Exklusionsmechanismen – Traditionsbildung – Vergleichsebenen, hrsg. v. Hans-Jürgen Bömelburg, Andreas Gestrich, Helga Schnabel-Schüle, Osnabrück, fibre Verlag 2013, ss. 416, ISBN 978-3-938400-64-7. Powstała jako owoc zorganizowanej we współpracy uniwersytetów w Trewirze i Gießen oraz Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie konferencji młodych naukowców publikacja zawiera studia, w których rozbiory Rzeczypospolitej (a konkretnie ich krótko- i długofalowe skutki) ujęte są z perspektyw, których nie można nazwać ani tradycyjnymi, ani zupełnie nowymi. Po pewnej fazie przygotowawczej mają jednak szansę się upowszechnić jako istotne, obiecujące pod względem materiałowym i interpretacyjnym sposoby patrzenia na sprawę rozbiorów. Miejmy nadzieję, że w dużej mierze przyczyni się do tego także recenzowany tom. Po pierwsze, chodzi o procesy włączania i wykluczania, które rozpatrywane pod kątem społeczno-historycznym oraz kulturowo-historycznym, a także w kontekście środowiska życia indywidualnych jednostek wykraczają daleko poza tradycyjnie poruszaną kwestię dostosowania do nowej sytuacji mieszkańców zagarniętych przez zaborców terenów Rzeczypospolitej. Taki punkt widzenia reprezentowany jest konsekwentnie od ponad dekady przede wszystkim w Trewirze, przy czym przypadek polsko-litewski ujmowany jest w europejskim, częściowo porównawczym kontekście1. Ta perspektywa zajmuje w recenzowanym tomie centralne miejsce. Kontekst europejski stanowi jednak drugi istotny aspekt. Nawiązując do impulsów danych przede wszystkim przez Klausa Zernacka oraz Michaela G. Müllera w latach osiemdziesiątych, a także kontynuując stanowiska wydawców publikacji, chodzi o to, aby rozbiory oceniać jako wydarzenie (oraz proces) ogólnoeuropejskie, rekontekstualizując je, uwolnić od wcześniejszego, regionalnie ograniczonego punktu widzenia, rozpowszechnionego wśród historyków niemieckojęzycznych, polegającego na traktowaniu rozbiorów jako fenomenu tylko z zakresu historii Polski lub ewentualnie Europy Wschodniej (bądź Środkowo-Wschodniej). Okazuje się bowiem, że proces rozbiorów oraz jego skutki wyznaczają strukturalny, polityczny oraz dyplomatyczny przełom w historii Europy, zwłaszcza jeśli chodzi o modele postępowania oraz mechanizmy utrzymania równowagi sił w całej Europie, a także w jej poszczególnych częściach, motyw, który pojawia się również we wprowadzeniu wydawców tomu. Ponadto – jako że poza podkreśleniem tej kwestii we wprowadzeniu historia dyplomacji oraz „klasyczna” historia polityki odgrywają w tomie rolę jedynie drugorzędną – procesy i strategie społecznego włączania i wykluczania na terenie zaborów, jako „paradygmatycznie istotne”, okazują się pod względem metodycznym i interpretacyjnym modelowymi przykładami społecznej akulturacji, integracji i dezintegracji, tworzenia się elit, asymilacji, a także powstawania tożsamości zbiorowej w Europie 1 Por. np. tom: Fremde Herrscher – fremdes Volk. Inklusions- und Exklusionsfiguren bei Herrschaftswechseln in Europa, hrsg. v. Helga Schnabel-Schüle, Andreas Gestrich, Frankfurt am Main 2006, który zapoczątkował w Trewirze nową serię „Inklusion/Exklusion. Studien zu Fremdheit und Armut von der Antike bis zur Gegenwart”, wydawaną przez wydawnictwo Peter Lang we Frankfurcie nad Menem. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 150 Recenzje i omówienia [310] końca XVIII i początku XIX w. W szczególności ma to związek z tym, że w wyniku zmiany rozkładu władzy na terenie zaborów dochodziło do zderzania się ze sobą zupełnie odmiennych systemów politycznych, stylów życia, tradycji, struktur społecznych, idei i ideologii, któremu towarzyszyły w dodatku rozmaite symptomy „niezrównoważonego rozwoju”. Trzecim kluczowym aspektem – mimo że naprawdę centralną rolę odgrywa zaledwie w kilku artykułach – jest zatem podejście porównawcze. Pod tym względem warto spojrzeć na cały tom jako na jedną całość, tym bardziej że w znacznym stopniu udało się zachować spójność między poszczególnymi artykułami – zarówno jeśli chodzi o ich tematykę, jak i pod względem zachowywania współgrających ze sobą punktów widzenia. Jedynie Hans-Jürgen Bömelburg w systematyczny sposób porównuje w swoim tekście trzy zabory, nawiązując tym samym do swoich dotychczasowych studiów. W większości artykułów obecny jest jednak przynajmniej porównawczy rys dotyczący analizowanego zaboru lub regionu, ale ogólnie rzecz biorąc, porównywanie zaborów w kontekście europejskim stanowi w tomie jedynie tło. W myśl podejścia porównawczego autorzy skupili się bowiem o wiele bardziej na punktach wspólnych, różnicach i podobieństwach między poszczególnymi zaborcami, zaborami, regionami i okresami. Publikację otwiera obszerne wprowadzenie, w którym wydawcy objaśniają kwestie kluczowe oraz snują rozważania na temat rozbiorów Rzeczypospolitej jako jednego z elementów przemian strukturalnych na terenie Europy. Tom zawiera następnie dwa artykuły historiograficzne, które poza tematyką „budowania tradycji” jedynie pośrednio poruszają centralne dla publikacji problemy. Markus Krzoska w wyczerpującym tekście dotyczącym historiograficznej interpretacji rozbiorów, zarówno w historii państw zaborców, jak i w polskiej historiografii, w niezwykle interesujący sposób podsumowuje fundamentalne podejścia najważniejszych autorów, szkół i tradycji, łącząc wskazaną zwięzłość oraz dokładność. Do opisanej powyżej tematyki nawiązuje również artykuł Matthiasa Berelkowskiego, w którym autor analizuje interpretacje rozbiorów opracowane przez Richarda Roeppla oraz Jakoba Caro. Tekst zawiera także szczegółowe biografie obydwu niemieckojęzycznych historyków XIX w. Dominik Collet kontynuuje swoje badania dotyczące klęski głodu na początku lat siedemdziesiątych XVIII w. oraz jej politycznych implikacji w kontekście polityki państwa w sytuacji kryzysu, a także praktyki sprawowania władzy. Jego artykuł, w którym w przekonujący sposób analizuje znaczenie tego problemu w okresie poprzedzającym pierwszy rozbiór Polski, jako jedyny w całym tomie porusza przede wszystkim kwestię przygotowań do rozbiorów oraz ich przebieg (przy czym D. Collet koncentruje się na stronie pruskiej). Mimo że końcowe nawiązanie do kontekstu włączania i wykluczania może się wydawać nieco mechaniczne, niesie ze sobą niezwykle ważne, dotąd zaniedbywane lub dostrzegane jedynie wybiórczo perspektywy interpretacyjne polegające na łączeniu politycznego, społecznego i kulturowego aspektu rozbiorów z praktyką sprawowania władzy. Kwestia ta, ujęta z kilku innych perspektyw, stanowi także motyw przewodni wspomnianego tekstu H.-J. Bömelburga. Przede wszystkim pod kątem społecznej, politycznej, kulturowej, a także rzecz jasna administracyjnej integracji zaanektowanych terenów oraz zamieszkującej je ludności autor bada strategie i praktyki rządów centralnych oraz administracji lokalnej w podporządkowanych prowincjach. Oprócz wielu konkretnie postawionych tez artykuł ma przede wszystkim charakter programowy, zwłaszcza że jego autor opowiada się za dotąd mało praktykowanym, systematycznym i symetrycznym porównywaniem poszczególnych zaborów bądź zaborców. W związku z tym nie dziwi fakt, że w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [311] Recenzje i omówienia 151 H.-J. Bömelburg postanowił się skoncentrować (choć nie wyłącznie) na jednej ze „stron” procesu włączania i wykluczania, a mianowicie na rządzących i ich strategiach. Zrozumiałe jest także to, że autor posuwa się do niezbędnych uproszczeń dotyczących kilku kluczowych perspektyw (formowania się stereotypów na temat Polski bądź nowych prowincji oraz ich mieszkańców, pierwszych instytucji, integracji lokalnych elit z urzędnikami, linii konfliktu między lokalnymi elitami a państwowymi urzędnikami), tak aby można było sformułować podstawowe parametry komparacji oraz kilka tez. Programowy charakter artykułu nie oznacza jednak podawania uogólnień na podstawie przeprowadzonych dotychczas badań historycznych. Autor prezentuje także własne, precyzyjne i bardzo konkretne, choć tymczasowe wnioski, a także opiera się częściowo na samodzielnych analizach źródłowych, nie tylko w odniesieniu do rozwoju Prus Zachodnich, lecz także Galicji. Andriy Portnov podejmuje próbę analizy procesu identyfikacji członków społeczeństwa ukraińskiego w okresie od pierwszego rozbioru do powstania listopadowego, a w kręgu jego zainteresowania znajdują się zarówno mieszkańcy zagarniętych terenów (przede wszystkim kulturalne i społeczne elity lokalnych społeczności), jak i perspektywa urzędów. Kilkakrotnie użyta w tekście metafora „nacjonalnej ślepoty imperialistycznej władzy centralnej” okazuje się jednak mało pomocna. Jedynie po części odzwierciedla analizowany problem z historycznego punktu widzenia, ponieważ właściwie w sposób normatywny każe zakładać, że aspekt etniczny stanowi istotną, jasną kategorię. A. Portnov porusza zatem pośrednio wiele kwestii, które skierowane są na interpretacje refleksji różnic kulturowych w kontekście etnicznym, zawartych w cytowanych fragmentach źródeł. Viktor N. Gajdučik oraz Matthias Barelkowski wspólnie przedstawiają zarys rozwoju dwóch rosyjskich guberni na północno-wschodnim skraju byłej Rzeczypospolitej w ciągu pierwszych 60 lat po pierwszym rozbiorze. Mimo przekrojowego charakteru tekstu zawiera on także kilka punktów szczególnie podkreślonych przez autorów, które przynajmniej potencjalnie pozwalają na porównanie opisanych terenów z innymi zaborami, a także na dostrzeżenie nowych zależności (np. związku z problematyką galicyjską w kontekście wojny z 1809 r.). Należą do nich: przebieg przejmowania władzy, rosyjskie instytucje, polityka wyznaniowa oraz oświatowa, a także przełomowe wydarzenia z roku 1812 oraz 1830/1831. Ponadto często poruszane tematy, takie jak np. kampania napoleońska w Rosji lub skutki powstania listopadowego na wschodzie byłej Rzeczypospolitej, komentowane są przez autorów z naciskiem na nowe aspekty. Należy zauważyć, że uwzględnienie w szerokim zakresie nowych badań białoruskich wykracza daleko poza to, co przyjęło się dotychczas w publikacjach niemiecko- i polskojęzycznych. Jednym z wielu aspektów łączących tekst V.N. Gajdučika i M. Barelkowskiego z pozostałymi artykułami jest wciąż powracające w książce pytanie o charakter nowo zaanektowanych prowincji jako pola eksperymentalnego lub też w późniejszym czasie jako wzoru dla centralnych części imperiów rozbiorców w kontekście reform i stosowanych w różnych dziedzinach środków (administracja, sądownictwo, polityka szkolnictwa oraz polityka wyznaniowa, urbanizacja itd.). Powyższe kwestie zajmują kluczowe miejsce także w spójnym tekście Danieli Druschel na temat wprowadzenia prawa habsburskiego na terenie Galicji. W sposób innowacyjny autorka nawiązuje do starszych badań m.in. Stanisława Grodziskiego. Temat główny traktowany jest tu jako aspekt integracji nowo stworzonego kraju z (także dopiero formującą się) monarchią habsburską. Autorka omawia przy tym nową kwestię interakcji między „starą” Galicją (1772) a Galicją Zachodnią (1795) pod względem odgrywania roli wzorca, a także kilkakrotnie porusza kwestię funkcji Galicji jako „motoru w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 152 Recenzje i omówienia [312] reform” dla całej monarchii w wyżej opisanym sensie. Podobnie jak w pozostałych tekstach także tutaj skomentowana została rola języka w tym kontekście. Zbieżne zależności przedstawione są także w artykule autorstwa Rolanda Struwego na temat instytucjonalizacji wymiaru sprawiedliwości w pruskich prowincjach po drugim i trzecim rozbiorze. Podobnie jak w innych tekstach należących do tomu także tu poruszane są kwestie, takie jak język i jego włączająca bądź wykluczająca w danym kontekście funkcja, problemy kontynuacji rozwoju pomimo cezury rozbiorów, charakterystyka warstwy nowych urzędników, udział polskich elit w jej formowaniu, a także problem stereotypów na temat Polski. Nieco przeszkadzać może tu pewna sprzeczność. Z jednej strony tematy i kategorie obecne we współczesnym dyskursie pruskim na temat nowych prowincji, takie jak czystość, spokój, porządek, w sposób charakterystyczny dla kulturalizmu zostały implicite zredukowane do praktyk różnicowania, dystansu oraz władzy. Z drugiej jednak strony autor w odniesieniu do pruskiej administracji wymiaru sprawiedliwości postawił następujące normatywne pytanie badawcze: „na ile dobrze lub źle bądź sprawiedliwie lub niesprawiedliwie funkcjonuje przyjęty system” (s. 358). Paradoks ten nie wpływa jednak zasadniczo ujemnie ani na podejście metodyczne, ani na ogólną wymowę artykułu. Bernard Schmitt raz jeszcze podsumowuje temat obecności i roli polskiej szlachty w wojsku habsburskim i pruskim, dopasowując swoje dotychczasowe rozważania na ten temat2 do profilu tomu. Dzięki temu w jego tekście można się dopatrzyć wielu powiązań z innymi artykułami. Rzecz ma się częściowo podobnie w przypadku tekstu Jörga Ganzenmüllera. Autor bazuje na niedawno ukończonej monografii o rosyjskiej polityce wobec szlachty na litewskich terenach zagarniętych przez zaborców3, ale omawia przede wszystkim przydatność oraz potencjał rozmaitych koncepcji socjologicznych i kulturoznawczych. W ten sposób kluczowe dla całego tomu pojęcia włączania i wykluczania zostały poddane krytycznej analizie oraz przedstawione na konkretnym przykładzie. Innowacyjne znaczenie publikacji wiąże się z pytaniami, kontekstualizacją oraz interpretacjami zawartymi w zebranych w niej artykułach, nie zaś z nieco sztywną – choć zasadniczo uzasadnioną – poprawnością formalną, w myśl której autorzy konsekwentnie zastępują słowo „russisch” wyrażeniem „russländisch”, w starym niemieckim określeniu „polskie rozbiory” automatycznie dopatrują się utartych stereotypów oraz wzorców legitymizacji, a także w odniesieniu do wieku XVIII oraz początków wieku XIX bazują na pisowni zapożyczonej ze współczesnego języka białoruskiego. To, że na tej samej mapie Europy Wschodniej obok niemieckich nazw Kalisch, Brünn i Preßburg ostentacyjnie umieszcza się poprawne pod względem formalnym nazwy Mahilëŭ lub Ms’cislaŭ, doskonale uzmysławia, jak trudne (jeśli w ogóle możliwe) jest znalezienie dla tego regionu historycznie systematycznego oraz jednolitego rozwiązania. Powyższa uwaga krytyczna pokazuje jednak wyraźnie, że recenzowanemu tomowi nie można zarzucić żadnych naprawdę istotnych 2 Bernhard Schmitt, Wie „Sand am Meer”. Der polnische Adel in den militärischen Bildungseinrichtungen der Teilungsmächte, [in:] Fremde Herrscher – fremdes Volk, s. 333–358; idem, Armee und staatliche Integration. Preußen und die Habsburgermonarchie 1815–1866. Rekrutierungspolitik in den neuen Provinzen: Staatliches Handeln und Bevölkerung, Paderborn–München–Wien–Zürich 2007; idem, Der Militärdienst und die Neuformierung adliger Eliten in den habsburgischen und preußischen Teilungsgebieten 1772–1830, [in:] Aufsteigen und Obenbleiben in europäischen Gesellschaften des 19. Jahrhunderts. Akteure – Arenen – Aushandlungsprozesse, hrsg. v. Karsten Holste, Dietlind Hüchtker, Michael G. Müller, Berlin 2009, s. 49–62. 3 Jörg Ganzenmüller, Russische Staatsgewalt und polnischer Adel. Elitenintegration und Staatsausbau im Westen des Zarenreiches (1772–1850), Köln–Wien–Weimar 2013. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [313] Recenzje i omówienia 153 błędów. Częściowe, a do tego wciąż dyskusyjne niedociągnięcia w żadnym razie nie psują pozytywnego wrażenia, jakie na czytelniku wywiera publikacja. Miloš Řezník (Warszawa) tłumaczenie z jęz. niemieckiego: Patrycja Maciejewska Willemijn Ruberg, Conventional Correspondence. Epistolary Culture of the Dutch Elite, 1770–1850, translated by Maria Sherwood-Smith (Egodocuments and History Series, vol. 4), Brill, Leiden–Boston 2011, ss. 281, ISBN 978-90-04-20973-2. List w epoce nowożytnej był jednym z najistotniejszych ogniw komunikacji społecznej. W przypadku elit decydował o funkcjonowaniu w życiu politycznym, towarzyskim i kulturalnym epoki. Pod koniec XVIII w. zachodzi jego ewolucja: sztywne reguły zostają porzucone, poszczególne zbiory korespondencji tracą charakter wyłącznie urzędowy czy informacyjny, a zaczynają określać indywidualność i psychikę nadawcy1. Zwrot ten przynosi badaczowi więcej wiadomości o mentalności piszącego: jego systemie wartości, stosunku do otaczającej rzeczywistości i do siebie. Dzięki temu zbiory listów można badać jako źródła autobiograficzne, co czyni holenderska historyk Willemijn Ruberg w pracy Conventional Correspondence. Epistolary Culture of the Dutch Elite, 1770–1850. Praca należy do serii „Egodocuments and History Series” zainicjowanej przez holenderskich historyków związanych z Center for the Study of Egodocuments and History: Rudolfa Dekkera, Arianne Baggerman i Michaela Mascucha2. Tematyką wszystkich wydawanych w serii publikacji są historia kultury, historia społeczna i historia pisarstwa autobiograficznego, rozpatrywane na podstawie egodokumentów epoki nowożytnej: pamiętników, korespondencji, ksiąg rodzinnych, dzienników czy biografii. Wszystkie te źródła – wedle definicji ukutej przez Jacoba Pressera3 – mają właściwości autobiograficzne, gdyż w trakcie pisania autor świadomie bądź mimowolnie opisuje własne przemyślenia, emocje 1 Zbigniew Sudolski, Korespondencja, [in:] Słownik literatury polskiej XIX wieku, red. Józef Bachórz, Alina Kowalczykowa, Wrocław 2002, s. 432. 2 Na serię składają się takie prace, jak m.in.: Arianne Baggerman, Rudolf Dekker, Child of the Enlightenment. Revolutionary Europe Reflected in a Boyhood Diary, translated by Dianne Webb (Egodocuments and History Series, vol. 1), Leiden–Boston 2009; Rudolf Dekker, Family, Culture and Society in the Diary of Constantijn Huygens Jr, Secretary to Stadholder-King William of Orange (Egodocuments and History Series, vol. 5), Leiden 2013; Giovanni Ciappelli, Memory, Family, and Self. Tuscan Family Books and Other European Egodocuments (14th–18th Century), translated by Susan Amanda George (Egodocuments and History Series, vol. 6), Leiden–Boston 2014. 3 Pojęcie „egodokument” zostało sformułowane w latach pięćdziesiątych XX w. przez holenderskiego badacza memuarystyki Jacoba Pressera. Egodokument to źródło o charakterze autobiograficznym – dziennik, pamiętnik, itinerarium, autobiografia, list czy testament. Definicja dotyczy tak wielu źródeł, ponieważ – jako stworzone przez piszącego – opisują pośrednio lub bezpośrednio przemyślenia, emocje czy sprawy dotyczące autora. Koncepcja egodokumentu szybko znalazła uznanie wśród historyków i historyków literatury. Obecnie rozwijana jest przez holenderskich (Rudolf Dekker, Arianne Baggerman), niemieckich (Kaspar von Greyerz) czy francuskich (François-Joseph Ruggiu) badaczy. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 154 Recenzje i omówienia [314] czy sprawy go dotyczące. Zebrane i opracowane mogą posłużyć za obraz jednostki, a nawet świadectwo mentalności większych grup. Podstawą źródłową recenzowanej pracy jest 2300 listów przechowywanych w archiwach rodzin Hubrecht (Lejda), Van Lanschot (‘s Hertogenbosch), De Constant Rebecque (Haga), Hora Siccama (Haga) oraz Van Schinne (Haga), epistoły ze zbiorów tych pięciu rodzin opublikowane w drugiej połowie XX w. oraz podręczniki pisania listów. W. Ruberg interesuje tylko prywatna korespondencja między członkami rodzin i kręgów towarzyskich, stąd z rozważań wyłączone zostają listy handlowe, urzędowe czy dyplomatyczne. Praca ma charakter case study, nie rości sobie praw do całościowego opisu korespondencji między holenderskimi elitami na przełomie wieków. Ponadto – jak przyznaje autorka – nie wszystkie listy pięciu wymienionych rodzin się zachowały, w przypadku wielu można uznać, że pozostało kilka procent całości. „I shall explore how correspondence actually functioned in practice within the circles of Dutch elite [...] and especially what norms attached to the exchange of letters within families and between friends and acquaintances” – pisze W. Ruberg we wstępie (s. 1). Książka oprócz określenia miejsca korespondencji w życiu elit holenderskich przełomu wieku ma także pokazać, w jaki sposób list wpływał na proces edukacji i socjalizacji jednostki oraz jak mu towarzyszył. Rozprawa dotyczy również funkcji pisania listów w życiu rodzinnym, a także tworzenia się tożsamości oraz relacji między rodzicami i dziećmi. Jednym z celów pracy było ukazanie obrzędów przejścia: z dzieciństwa w nastoletniość, z lat młodzieńczych w dorosłość, ze stanu wolnego do małżeństwa – widocznych w analizowanych źródłach. Materiał źródłowy jest dobrany tak, aby zauważalne były różnice między korespondencją rodzin protestanckich i katolickich, między szlachtą a wyższymi warstwami mieszczaństwa, między kobietami a mężczyznami. Conventional Correspondence składa się ze wstępu, pięciu rozdziałów (I. „Epistolary Theory”; II. „Everyday correspondence”; III. „Children’s letters”; IV. „Adolescent’s letters”; V. „Ceremonial correspondence”), zakończenia, dodatku (drzew genealogicznych), bibliografii i indeksu. Można mieć zastrzeżenie co do takiego układu treści. Jeśli rozważania o używanych pod koniec XVIII i na początku XIX w. materiałach: piórach, papierze czy elementach stanowiących przestrzeń do pisania (meble, pulpity, oświetlenie) są uzasadnione na początku pracy (choć można było je ominąć lub opisać osobno), to dziwi – w kontekście podkreślanych nieustannie w pracy procesów socjalizacji i edukacji – umieszczenie rozważań o codziennej korespondencji dorosłych członków elit na początku, a dopiero za nimi analizy korespondencji dzieci i młodzieży. W ten sposób kolejno zdobywane umiejętności i ich doskonalenie – wszelka ciągłość procesu – nie są należycie w pracy wyeksponowane. W publikacji termin „elita” funkcjonuje jako pojęcie zbiorowe (umbrella term) dla wyższych sfer mieszczaństwa i szlachty, gdyż – wedle autorki – te nie różniły się pod względem ekonomicznym i sprawowanej władzy, a jedynie poczuciem przynależności do własnego stanu (s. 10). Należałoby się zgodzić z tym twierdzeniem, jednak nie ma żadnych dalszych informacji o tej grupie. Czytelnik nie wie, kto kryje się pod określeniem „elita holenderska”, co decydowało o przynależności do niej, nie ma również odniesienia do pozostałych państw europejskich XVIII i XIX w. Takie porównanie ułatwiałoby identyfikację badanej grupy. Tę dodatkowo utrudniają specyficzny, głównie mieszczański charakter elit społeczeństwa holenderskiego oraz to, że mamy do czynienia z książką napisaną po holendersku, a dopiero potem przetłumaczoną na angielski, który ma znacznie bardziej rozbudowany systemem tytułów określających elity angielskie pochodzenia głównie arystokratycznego. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [315] Recenzje i omówienia 155 Początek analizy wyznacza spopularyzowanie stylu „naturalnego”, postulowanego przez niemieckiego myśliciela i poetę Christiana Gellerta w wydanym w 1751 r. dziele Briefe, nebst einer praktischen Abhandlung von dem guten Geschmacke in Briefen. Autorka fakt ten przyjmuje za punkt zwrotny w rozwoju epistolografii (s. 13). Dodatkowo koniec XVIII i początek XIX w. badaczka uznaje za okres wielkich przemian społecznych i kulturalnych w Holandii (pojawienie się romantyzmu), w czasie których doszło do wielu debat i przewartościowań (rozszerzenie praw obywatelskich). O ile są to procesy rozłożone w czasie, a rok 1770 można uznać za umowny, to nie ma większego problemu z datą końcową. Rok 1850 to wyraźne zmiany w pisaniu listów: zinstytucjonalizowanie komunikacji listowej, wprowadzenie znaczków (przerzucenie opłaty na nadawcę), narodziny telegrafu. Jeśli nowe rozwiązania techniczne w sposób oczywisty miały wpływ na metody wymiany korespondencji i praktyki korespondentów, to również odbiły się w konwencji, a nawet w treści przekazywanych informacji. Wstępne rozważania dotyczą teorii – ówczesnej ars epistolandi. Autorka, analizując podręczniki pisania listów, wskazuje, że w połowie XVIII w. za sprawą Ch. Gellerta doszło do porzucenia stylu kancelaryjnego i ozdobnego na rzecz naturalności rozumianej jako: swoboda i indywidualizm lub odpowiedniość i zgodność (s. 25). W. Ruberg słusznie podkreśla nieprecyzyjność i różne definicje. Oczywiście nie oznaczało to zanegowania znanych już ze starożytności zasad komponowania listu – zostały one przemodelowane tak, aby poczta przypominała rozmowę, która odzwierciadla indywidualność piszącego. Narodziny i funkcjonowanie stylu naturalnego wyrażone w teorii Ch. Gellerta stanowią jedną z głównych tez książki, rzutując na dalsze rozważania, jednak trudno uznać tę konwencję za jedyną dla wieku XVIII i XIX. W pracy nie poruszono jakichkolwiek innych wpływów artystycznych (sentymentalizm, wpływ powieści epistolarnej spod znaku Rousseau, wpływ salonów i lansowanej przez nie mody, stylu pisania listów) czy prądów kulturowych (oświecenie, romantyzm) na teorię listu i korespondencję. Szkoda, że badaczka nie pokusiła się o analizę ars epistolandi w szerszym kontekście. Przy okazji teorii warto się zastanowić, jak ma się ona do praktyki. W. Ruberg ustala, że listowniki, podręczniki pisania listów odgrywały niewielką rolę w kształtowaniu się stylu nadawcy, to raczej ciągła korespondencja i uwagi (głównie od najbliższej rodziny) miały większe znaczenie w budowaniu własnego charakteru pisania. W przypadku braku wzorców rodzinnych nadawca mógł się posłużyć listami słynnych korespondentów: markizy de Sévigné, Marii van Reigersbergh czy Mary Wortley Montagu. W tekstach tych słynnych epistolografek można było znaleźć praktyczne porady i wzór niepośledniego stylu. Oczywiście nie chodzi o bezrefleksyjne kopiowanie, a jedynie przegląd kilku oryginalnych cech piszącego. Te wedle posiłkującej się ustaleniami Keitha Stuarta4 W. Ruberg rozciągały się pomiędzy naturalnością, różnorodnością i lekkością. Od teorii następuje przejście do praktyki – codziennej korespondencji. W. Ruberg podkreśla, że w komunikacji listowej istotnym narzędziem obok pióra i atramentu był język. Elity holenderskie oprócz rodzimej mowy używały francuskiego i łaciny. O ile łacina stosowana była w głównie przez studentów ćwiczących się w tym języku lub chcących coś ukryć, zakodować, to francuski był używany częściej (z 2300 listów 17% spisano po francusku). Językiem Moliera najczęściej pisała świadoma własnej elitarności szlachta, przede wszystkim w celu społecznego wyróżnienia. Wnioski te zgodne są z ostatnimi ustaleniami 4 Keith Stewart, Towards defining an aesthetic for the familiar letter in eighteenth-century England, Prose Studies, vol. 5: 1982, s. 179–192. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 156 Recenzje i omówienia [316] holenderskich badaczy, którzy zanegowali teorię galicyzacji mówiącą o przemożnym wpływie języka i kultury francuskiej na osiemnastowieczną Holandię. Istotnym aspektem stałej korespondencji było dostosowanie treści względem sytuacji komunikacyjnej – poruszanie odpowiednich wątków oraz niezbliżanie się do tematów tabu. Do tych ostatnich należała seksualność, niechętnie pisano o plotkach czy o kłótniach. O sprawach niebędących tabu, jednak z wielu powodów niewygodnych bądź wstydliwych wypowiadano się eufemizmami, półsłówkami. Antoinette van Lanschot, pisząc do bratowej o swojej ciąży, użyła słowa chaplet (różaniec), które ma być określeniem sekretu. Również bazgroły (griffonage), brzydkie pismo traktowano też jako rodzaj wykroczenia przeciwko kanonom stylu. Krzywo stawiane litery oznaczały niechlujstwo i dezorganizację. W rozdziale „Children’s letters” autorka, przyjmując ustalenia historyków zajmujących się okresami rozwoju człowieka w XVIII i XIX w., prezentuje obraz korespondencji w dwóch pierwszych fazach życia (do 12. roku życia oraz w wieku 12–16 lat). Na materiale liczącym 450 listów obserwujemy, jak potomstwo elit uczyło się korespondować i jak rozwijało swój styl oraz jak istotnym elementem edukacji i socjalizacji był list. Nietrudno zgodzić się z twierdzeniem W. Ruberg, że istotniejszą rolę w kształtowaniu umiejętności korespondowania dziecka odgrywały rodzina i jej uwagi aniżeli podręczniki stylu czy otrzymywane lekcje. Rodzice (częściej matki) poprawiali i stopniowo zwiększali wymagania co do treści korespondencji, a od dzieci, które znajdowały się w szkołach z internatem lub dłużej poza domem, oczekiwali pełni przekazu. Z podręczników pisania listów dowiadujemy się, że „esteem, respect, candour, and open-heartedness must be the principal characteristics of letters that children write to their parents” (s. 126). Widzimy zatem, że ton intymny, szczery, momentami nawet wyznaniowy zastąpił znany z XVIII stulecia przekaz pokorny i uległy. Taki charakter korespondencji odgrywał rolę narzędzia wychowawczego na odległość – pozwalał kształtować dziecko, kontrolować je, a także stanowił lekcje ars epistolandi. Przeto najczęściej poruszanymi tematami były te związane z rozwojem moralnym i edukacyjnym dziecka. Niejednokrotnie otrzymywane listy odczytywano na głos, stąd również rodzeństwo komentowało styl braci czy sióstr, oceniając infantylność czy „urzędowość” piszącego. Analizie korespondencji dzieci W. Ruberg można zarzucić mało krytyczne podejście do źródeł. Badaczka uznaje badane treści za przekaz w pełni szczery i wiarygodny, nie dostrzegając w nim konwencji czy komunikatu oczekiwanego przez nadawcę. Wszak młody korespondent oprócz zwyczajnych informacji powinien spełnić oczekiwania rodziców oraz pozostałych członków rodziny. Również nieustannie przewijający się w listach od rodziców nakaz szczerości i intymności jest dowodem ograniczonego zaufania w stosunku do otrzymywanych informacji. Kolejne rozważania dotyczą okresu 16–23 lata (adolescence), następującego po dojrzewaniu, a zakończonego małżeństwem. Początek tego etapu wyznaczony zostaje różnorakimi rytuałami przejścia: wyjazdem na studia, bierzmowaniem czy podjęciem pracy wśród przedstawicieli niższych warstw społeczeństwa. Wydarzenia te kończyły dzieciństwo, dojrzewanie i rozpoczynały kolejny etap życia. W. Ruberg uważa, że listy pisane przez chłopców w okresie adolescencji znacznie różnią się od tych pisanych przez dzieci z jednej strony, a przez dorosłych z drugiej. W tym wieku młody potomek elit porzucał infantylny ton własnej korespondencji. Ta miała charakteryzować człowieka samodzielnego i odpowiedzialnego, choć nie zawsze tak było. Szlacheccy i mieszczańscy synowie w korespondencji do rówieśników używali tonu zażyłego, intymnego, który znamionował przyjaźń. Ich listy obfitowały w kolokwializmy, żarty, inwektywy oraz silnie oznajmiane emocje, na które w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [317] Recenzje i omówienia 157 wyraźny wpływ miały hasła sentymentalizmu, a nieco później romantyzmu. Dodatkowo w listach pisanych przez studentów W. Ruberg dostrzega elementy żargonu (tutaj przykład używanego przez jednego z Hubrechtów słowa „dyplomata” na określenie studenta, z którym nikt specjalnie nie chce spędzać czasu, którego wyrzucają z każdego miejsca). Jeśli chodzi o kwestie genderowe, to holenderski model edukacyjny przewidywał odmienne role dla mężczyzny i kobiety. W listach pisanych przez synów widoczne są zagadnienia dotyczące przyszłej kariery zawodowej, natomiast płeć piękna skupiała się wokół sfery związanej z byciem żoną i matką. Rytuałem przejścia wyraźnie kończącym etap młodzieńczy było małżeństwo. Korespondencja narzeczonym pozwalała się komunikować z zachowaniem dobrego obyczaju i dowolną częstotliwością. O atrakcyjności tej formy kontaktu decydowały jej swoboda i bezpośredniość w wyrażaniu uczuć oraz fakt, że odbywała się bez udziału osób trzecich, które musiały być obecne w chwili spotkania. To, czego nie można było wyrazić w krótkim spotkaniu twarzą w twarz, zostawiano listom. W. Ruberg przytacza w całości zachowane listy pomiędzy Ottonem Hora Siccamą i Pietje van Capellen, którzy, mimo że ich domy były oddalone od siebie 200 metrów, wysłali do siebie ponad sto listów. W konkluzji rozdziału holenderska badaczka podkreśla, że korespondencja między narzeczonymi, oprócz podtrzymywania zażyłości, służyła ułożeniu przyszłych ról, jakie zajmą narzeczeni w małżeństwie, oraz ustaleniu, jak będzie wyglądała sfera emocjonalna ich związku. Przykład ten uwidacznia performatywną naturę korespondencji oraz rzuca światło na okres narzeczeństwa jako kolejny szczebel socjalizacji. Rozważania dotyczące udziału listu w pierwszych okresach związanych z socjalizacją można uznać za największą zaletę pracy. W. Ruberg przez prawie wszystkie rozdziały udowadnia, jak istotną rolę w nabywaniu przez holenderskie elity systemu wartości i norm obowiązujących pełniła korespondencja. W innej pracy z serii – Child of the Enlightenment5– dziennik stawał się sposobem kanalizowania emocji i podporządkowania wymaganiom najbliższej rodziny. W tej publikacji korespondencja na gruncie grupy o określonych dążeniach jest jednym ze sposobów oznajmiania oczekiwań i ról, a także wchodzenia w nie. Obok powszedniej korespondencji komunikowano informacje na daną okoliczność czy święto. Do najważniejszych tego typu wydarzeń zaliczano: Nowy Rok, urodziny oraz śmierć członka rodziny lub osoby z kręgu towarzyskiego. Oczywiście treść takiego listu była podporządkowana charakterowi zdarzenia. Winszowano w chwili, gdy ktoś się żenił/wychodził za mąż lub świętował swoje lub dziecka urodziny; w sytuacji, gdy rodzina traciła członka, wyrażano żal. Przy okazji niecodziennych zdarzeń szybka korespondencja nie wywoływała obrazy u odbiorców, którzy nie musieli się dowiadywać o śmierci czy zamążpójściu z drugiej ręki – gazet, plotek. Przy tego typu korespondencji posługiwano się określoną konwencją, pozostawiając styl na drugim planie. Oprócz spełnienia zasady należącej do dobrego tonu listy takie wzmacniały więzi rodzinne i podkreślały wspólnotę wartości czy przekonań religijnych. Listy ceremonialne mogły wyrażać świadomość grupy. W. Ruberg zauważa, że rodzina De Constant Rebecque – jako jedyni przedstawiciele szlachty opisani w pracy – pisała tego typu komunikaty odręcznie i samodzielnie (nie ręką służby). Zabieg ten odbywał się w kontrze do mieszczaństwa, które używało gotowych, drukowanych szablonów na wybraną okazję. 5 A. Baggerman, R. Dekker, op.cit. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 158 [318] Recenzje i omówienia Należy zauważyć, że każdy rozdział Conventional Correspondence ma miniwstęp i minizakończenie. Pomysł ten okazuje się nietrafiony. Badaczka zamiast przejść do zasadniczych rozważań i tez, wpierw niepotrzebnie streszcza to, co zamierza przedstawić, a kiedy już to robi, dodatkowo podsumowuje, powtarzając swoje wnioski. Uważny czytelnik jest tym znużony, bo zostaje zmuszony do powtarzania przez wyliczenie treści i ustaleń każdego rozdziału, tak jakby autorka uważała, że o nich zapomniał. Mimo kilku mankamentów Conventional Correspondence nie można odmówić wartości poznawczej. Dzięki klarownemu przekładowi Marii Sherwood-Smith czytelnik nieznający języka holenderskiego może się zapoznać z pracą. Dodatkowo książkę czyta się w sposób przyjemny (pomijając miniwstępy i minizakończenia). Praca, będąc analizą korespondencji pięciu rodzin holenderskich, przynosi wyobrażenie o mentalności i tożsamości elit holenderskich. Książka rzuca również światło na różnice stanowe, wiekowe czy płciowe objawiające się w korespondencji elit holenderskich z XVIII i XIX w. Łukasz Wróbel (Toruń) Rafał Lemkin, Rządy państw Osi w okupowanej Europie. Prawa okupacyjne, analiza rządzenia, propozycje zadośćuczynienia, przeł. Agnieszka Bieńczyk-Missala, Patrycja Grzebyk, Bogusław Lanckoroński, Marek Madej, wstęp Roman Kuźniar, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2013, ss. 302 + CD-ROM, ISBN 978-83-7383-678-5. Rafał Lemkin, wybitny polski prawnik pochodzenia żydowskiego, uważany za twórcę pojęcia „ludobójstwo”, był do niedawna postacią niemal zapomnianą. Jego działalność międzynarodowa, w tym amerykańska, po roku 1945 została szybko zapomniana, zapewne nie bez wysiłków sowieckich. Nigdy za życia nie doczekał się należnego uznania. Także w PRL starano się o R. Lemkinie nie pamiętać. Publikowana obecnie po raz pierwszy w języku polskim jego próba monografii o rządach państw Osi w okupowanej Europie z pozycji prawa międzynarodowego nosiła w oryginale tytuł Axis Rule in Occupied Europe: Laws of Occupation, Analysis of Government, Proposals for Redress i ukazała się w listopadzie 1944 r. w Waszyngtonie (wydawca: Carnegie Endowment for International Peace). Praca ta odegrała sporą rolę, przygotowując grunt do procesów norymberskich wobec zbrodniarzy drugiej wojny światowej, jak i generalnie do rozwoju międzynarodowego prawa karnego. Od kilkunastu lat, po upadku komunizmu w Polsce, pamięć o Lemkinie jest przywracana, a jego dokonania w skali międzynarodowej doceniane1. Rafał Lemkin (1900–1959), wychowanek uniwersytetów lwowskiego i warszawskiego, działał w dwudziestoleciu międzywojennym nie tylko okresowo jako prokurator czy ad1 Odwołam się do własnego stanowiska, wyrażonego w zbiorowej pracy Wkład osiągnięć polskiej nauki i techniki do dziedzictwa światowego, red. Irena Stasiewicz-Jasiukowa, Kraków–Warszawa 2009 (dostępnej także w angielskim przekładzie), w moim tekście pt. Wkład polskiej nauki prawa do światowego dziedzictwa postać R. Lemkina umieściłem wśród siedmiu najwybitniejszych polskich prawników z lat 1918–1989. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [319] Recenzje i omówienia 159 wokat, ale i jako delegat polski w pracach nad międzynarodową konwencją o zbrodniach wojennych. Już na konferencji w Madrycie w 1933 r. zaprezentował zalążki swej głównej definicji o specyficznym rodzaju zbrodni przeciw prawu międzynarodowemu, jakim jest zjawisko ludobójstwa. Znakomity talent lingwistyczny umożliwiał mu śledzenie, jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej, totalitarnych zbrodni takich reżimów, jak Włochy faszystowskie, Związek Radziecki i III Rzesza. Był on chyba pierwszym polskim prawnikiem, który analizował szczegółowo zbrodnie tureckie na ludności ormiańskiej, dziś uważane za pierwszy przykład masowego ludobójstwa w Europie XX w. R. Lemkin studiował także dla celów porównawczych eksterminację ludności tubylczej obu Ameryk, Afryki czy dzieje prześladowań Żydów, chrześcijan i heretyków. W momencie wybuchu wojny był już znanym specjalistą od sprawy zbrodni wojennych. Te rozważania, prowadzone przed epoką masowych zbrodni lat 1939–1945, nie doprowadziły jednak do powstania nowych konkretnych konwencji międzynarodowych: w latach trzydziestych ciągle wierzono, że pokój światowy zostanie utrzymany, a cywilizacja europejska ma się dobrze. Po wrześniu 1939 r. R. Lemkin dotarł w 1941 r. po różnych perypetiach do USA i kontynuował swoje prace nad zbrodniczym obliczem państw totalitarnych, pomijając jednak w tym okresie siłą rzeczy problem Związku Radzieckiego, sojusznika USA. Wówczas także u boku rządu polskiego w Londynie podejmowano prace dokumentacyjne zbrodni niemieckich na terytoriach polskich2. Książka, którą omawiam, opiera się jednak w zasadzie na materiale zebranym do końca 1943 r. Autor więc objął swoimi badaniami nie tyle obraz zbrodni okupacyjnych, które w pełni ujawnią dopiero lata po upadku III Rzeszy, ale badał mechanizmy prawne zbrodni, jej instrumenty, jej quasi-oficjalne i publicznie znane dokumenty3. W ten sposób ukazywał oficjalne koncepcje zbrodni sprzeczne z prawem międzynarodowym i dokonywał w najważniejszym na przyszłość rozdziale IX pt. Ludobójstwo (s. 110–128) sformułowania nowego pojęcia, widzianego nade wszystko jako koncepcja unicestwienia całych narodów, poświęcając także trafne uwagi „technikom ludobójstwa na różnych polach”. Kończył ten pierwszy rys problemu uwagami sformułowanymi jako Rekomendacje na przyszłość, sugerując wprowadzenie w prawie międzynarodowym zakazu ludobójstwa w czasie wojny i pokoju, kontroli międzynarodowej wszelkich praktyk okupacyjnych. Monografia R. Lemkina w wydaniu oryginalnym, której egzemplarze dotarły po wojnie do Polski, była znana rodzimym specjalistom. Dziś oczywiście ukazuje tylko niektóre formalnoprawne elementy zbrodni wojennych i zbrodni ludobójstwa na obszarach rządzonych bądź okupowanych przez państwa Osi4. Wydanie książki w przekładzie na język 2 W Londynie badali te sprawy polscy prawnicy: Stefan Glaser, Tadeusz Cyprian oraz Manfred Lachs, autor także godnej uwagi książki, która ukazała się niecały rok po książce R. Lemkina i nosiła tytuł: War Crimes. An Attempt to Define the Issues, London 1945. 3 Błędem byłoby sądzić, że III Rzesza, kraj totalitarny, daleki od jakiegokolwiek kultu prawa, nie rozwijał wobec tego szerszej działalności prawotwórczej. Wręcz przeciwnie, liczba aktów prawnych różnych kategorii ułatwiała, zwłaszcza od 1939 r., realizację przez niemal miliony Niemców działań w istocie zbrodniczych. Dodajmy jednak, że wiele rozporządzeń czy instrukcji kierowano tylko do ogniw wykonawczych polityki III Rzeszy i nie były one publikowane. Najczęściej wiele takich aktów nie dotarło do wiadomości R. Lemkina. 4 Streszczenie tej bardzo prawniczej książki nie jest w recenzji możliwe. Dzieliła się ona na kilka głównych części. Niektóre fragmenty części I (Niemieckie metody okupacji) są do dziś istotne (rozdział V: Własność; rozdział VI: Finanse; rozdział VII: Siła robocza; rozdział VIII: Status prawny Żydów). Część II opisywała kraje okupowane, uwzględniając poza Austrią i Czechosłowacją oraz Polską kraje zachodnioeuropejskie, skandynawskie, bałkańskie z Albanią włącznie, a także kraje bałtyckie w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 160 Recenzje i omówienia [320] polski było jednak celowe, obejmuje bowiem w swoich analizach materiały z wielu krajów europejskich, nieraz do dziś trudno w Polsce dostępne5. Badania i dokumentacja zbrodni okupanta niemieckiego w Polsce, a zwłaszcza liczne studia monograficzne historyków o regionalnych przypadkach zbrodni nieraz niedostatecznie uwzględniały ich ściśle prawną problematykę. Podam jeden przykład: masowe zbrodnie niemieckie popełniane na terytorium Pomorza Gdańskiego w pierwszych miesiącach okupacji niemieckiej (od września 1939 do stycznia 1940 r.) miały ten specyficzny charakter, że nie wiązały się z działaniami zbrojnymi, nie były próbami represji wobec ruchu oporu (z małymi wyjątkami mordowano wyłącznie ludzi, którzy jeszcze żadnej działalności wrogiej wobec okupanta nie podjęli), lecz były swego rodzaju ludobójstwem na elitach społeczeństwa pomorskiego, co odpowiadało generalnie definicji ludobójstwa sformułowanej przez R. Lemkina6. W wydaniu angielskim, posługując się dla określenia ludobójstwa terminem genocide, autor we wstępie tak napisał o tym pojęciu: „Praktykę eksterminacji narodów i grup etnicznych realizowaną przez najeźdźców nazywam »ludobójstwem«, posługując się pojęciem utworzonym przez połączenie (staro)greckiego słowa gnos (plemię lub rasa) z łacińskim cide (analogicznie do takich terminów jak homicide – ang. zabójstwo czy fratricide – ang. bratobójstwo)” (s. 31). Stąd, choć R. Lemkin umierał zapomniany, niedoceniony, to na jego skromnym grobie wierni przyjaciele umieścili napis: „Father of Genocide-Convention”. Po zakończeniu wojny R. Lemkin był doradcą rządu amerykańskiego, jednakże w procesie norymberskim nie przyjęto w akcie oskarżenia jego koncepcji ludobójstwa. Z pewnością nie była to koncepcja miła przedstawicielom Związku Radzieckiego, tym bardziej że Lemkin widział wyraźnie możliwość stosowania ludobójstwa wobec własnych obywateli w czasie pokoju. R. Lemkin walczył potem o przygotowanie w ONZ uchwały (została przyjęta 11 XII 1946 r.) uznającej ludobójstwo za zbrodnię podlegającą ściganiu w ramach międzynarodowego prawa karnego, co otworzyło drogę – wprawdzie po wielu sporach – do opracowania Konwencji z 1948 r., jednakże nie w pełni odpowiadającej koncepcji Lemkina. R. Lemkin stał się jednak dla wielu niewygodny. Sześciokrotnie nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla nigdy jej nie dostał. Jego książka, którą należało w Polsce wydać mimo upływu czasu, jest nadal pożyteczna dla porównawczych studiów nad formami okupacji niemieckiej w Europie, jednakże szkoda, że wydanie obecne nie zostało zaopatrzone posłowiem specjalisty, które nawiązywałoby do obecnego stanu badań7. Stanisław Salmonowicz (Toruń) oraz Węgry i Rumunię. Bibliografia podana przez autora pozwala się zorientować, na jakich ówczesnych materiałach się oparł. Do książki dołączona jest także płyta CD zawierająca trzecią część oryginalnego amerykańskiego wydania książki, w którym opublikowano dokumenty dotyczące prawa okupacyjnego w języku angielskim. 5 Warto dodać, że próba podjęta w pracy Diemuta Majera pt. Nationalsozialismus im Lichte der Juristischen Zeitgeschichte, Baden-Baden 2002 jest z wielu punktów widzenia skromniejsza i nie w pełni realizuje obietnice sugerowane podtytułem, który brzmiał: Ideologie – Staat – Besatzungsregime in Europa 1939–1945. 6 Zbrodnie Selbstschutzu na Pomorzu Gdańskim z punktu widzenia historycznoprawnego analizuje obecnie powstająca na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu rozprawa doktorska, którą się opiekuję. 7 Por. choćby moje uwagi w artykule recenzyjnym z głośnej książki Franciszka Ryszki pt. Państwo stanu wyjątkowego (Wrocław–Warszawa–Kraków 1964), opublikowanym w: Czasopismo Prawno-Historyczne, t. 17: 1965, z. 2, s. 267–284. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l ZAPISKI HISTORYCZNE — TOM Zeszyt 2 LXXIX — ROK 2014 VYTAUTAS MERKYS (29 IV 1929 – 25 VII 2012) Zmarły przed dwoma laty profesor Vytautas Merkys, członek Litewskiej Akademii Nauk i Litewskiej Katolickiej Akademii Nauk, był jednym z najwybitniejszych współczesnych historyków litewskich. Należał do pokolenia badaczy, które działalność naukową rozpoczęło w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku i w tzw. czasach radzieckich zmagało się z dotkliwymi ograniczeniami swobody twórczej. Profesor dawał przykład konsekwencji w dążeniu do poszerzania jej granic. Skupiając swe zainteresowania na dziejach Litwy w XIX w., podejmował „ryzykowne” tematy i w swych publikacjach przekazywał treści odległe od narzucanej przez politycznych decydentów poprawności ideologicznej. Jego dorobek twórczy (według bibliografii za lata 1950–2008) obejmuje ponad 600 naukowych i popularnonaukowych publikacji, w tym kilkanaście książek. Szczególnie doniosły wkład wniósł w badania nad litewskim odrodzeniem narodowym, stosunkami narodowościowymi i wyznaniowymi oraz dziejami Kościoła katolickiego na Litwie. Wiele uczynił dla rozwoju polsko-litewskich więzi naukowych. Jego kontakty z polskimi historykami miały w głównej mierze charakter nieoficjalnej, nacechowanej serdecznością współpracy, niekiedy trwającej długie lata. Wczesne dzieciństwo V. Merkys spędził w rodzinnej wsi Czywy (lit. Čivai, nieopodal miasteczka Skopiszki), gdzie jego rodzice, Juozas i Marijona Merkiai (Merkysowie), mieli kilkunastohektarowe gospodarstwo. W latach 1937–1940 uczęszczał do szkoły początkowej w Skopiszkach, później do progimnazjum w tejże miejscowości i do gimnazjum w Kupiszkach, które ukończył w 1946 r. i w tymże roku podjął studia historyczne na Uniwersytecie Wileńskim. Lata studiów (1946–1951) określiły poniekąd dalszą drogę życiową V. Merkysa. Na jego formację intelektualną duży wpływ wywarły wykłady i seminaria znakomitych uczonych, zwłaszcza Ignasa Jonynasa i Konstantinasa Jablonskisa. W 1953 r. został przyjęty do pracy w Instytucie Historii i Prawa Litewskiej Akademii Nauk1 i odtąd jego działalność naukowa i organizacyjna związana była ściśle z tym czołowym ośrodkiem badań historycznych na Litwie. W 1968 r. obronił pracę doktorską, której tematem był rozwój przemysłu na Litwie w XIX w. Opublikowana w następnym roku2, została z dużym uznaniem przyjęta przez środowiska naukowe, zwracając uwagę rozległą podstawą materiałową, bogactwem 1 Instytut parokrotnie zmieniał nazwę. Od 1991 r. stanowi samodzielną państwową instytucję naukową pod nazwą (przyjętą w 1990 r.) – Instytut Historii Litwy (Lietuvos istorijos institutas). 2 Витaутас МЕРКИС, Развитие промышленности и формирование пролетариата в Литве в XIX в., Вильнюс 1969. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 162 Nekrolog [322] treści i odejściem od cechujących radziecką historiografię schematycznych ujęć i tendencji propagandowej. Od początku lat siedemdziesiątych na czołowe miejsce w badaniach V. Merkysa wysuwa się problematyka, najogólniej mówiąc, litewskiego procesu narodowotwórczego w XIX i w początkach XX w. Spośród wczesnych jego prac z zakresu tej problematyki najbardziej znana jest biografia Szymona Dowkonta (Simonas Daukantas) wydana w 1972 r. (drugie wydanie w 1991 r.). Kolejne lata przyniosły wszechstronne i gruntowne opracowanie przez V. Merkysa historii zmagań narodu litewskiego z rusyfikacyjną polityką caratu, a zwłaszcza ze słynnym zakazem druków litewskich. Wśród wielu publikacji, jakie poświęcił tej tematyce, wyróżniające się miejsce zajmują cztery książki wydane w ostatnim ćwierćwieczu ubiegłego wieku. Pierwsza z nich, opublikowana w 1978 r. pt. Nelegalioji lietuvių spauda kapitalizmo laikotarpiu (iki 1904 m.) (Nielegalne druki litewskie w dobie kapitalizmu), przedstawia genezę i okoliczności wprowadzenia zakazu druków litewskich oraz narastający i przybierający różne formy opór wobec niego Litwinów uwieńczony powodzeniem w 1904 r. Walce wsi litewskiej z narodowym uciskiem poświęcił V. Merkys odrębne dzieło – ogłoszoną w 1982 r. pracę Lietuvos valstiečiai ir spada XIX a. pabaigoje – XX a. pradžioje (Litewscy chłopi i kwestia druku w końcu XIX i na początku XX w.). Obie wymienione publikacje stały się podstawą dla kolejnej książki, Knygnešių laikai 1864–1904 (Czasy kolporterów 1864–1904), która ukazała się w niepodległej już Litwie (w 1994 r.). Powstała w ten sposób trylogia przyniosła nowy i kompleksowy obraz czterdziestoletniej walki Litwinów o narodową kulturę. Znakomitym uzupełnieniem wspomnianej trylogii jest ogłoszona w 1994 r. książka Draudžiamosos lietuviškos spaudos kelias 1864–1904 (Drogi zabronionych wydawnictw litewskich 1864–1904), która szczegółowo dokumentuje walkę Litwinów z uciskiem rusyfikacyjnym. Z późniejszych osiągnięć naukowych V. Merkysa wymienić należy przede wszystkim dwie monumentalne prace: wydaną w 1999 r. biografię żmudzkiego biskupa Macieja Wołonczewskiego (Motiejus Valančius. Tarp katalikiškojo universalizmo ir tautiškumo; Maciej Wołonczewski. Między katolickim uniwersalizmem a narodową specyfiką) oraz rozprawę o stosunkach narodowościowych w diecezji wileńskiej w latach 1795–1918 (Tautiniai santykiai Vilniaus vyskupijoje 1798–1918 m., Vilnius 2006). W książce o Wołonczewskim życie i działalność tego hierarchy ukazał V. Merkys w ścisłym powiązaniu z dziejami Litwy, a zwłaszcza Kościoła katolickiego w tym kraju. „Fenomenu” biskupa upatrywał głównie w jego stanowisku w kwestii relacji między katolicyzmem a litewskością. Druga z wymienionych prac to syntetyczno-analityczne dzieło, nowatorsko ujmujące problematykę przemian etnicznych i procesów narodowotwórczych na litewsko-słowiańskim pograniczu etnicznym w XIX i początkach XX w. Z dorobku naukowego V. Merkysa wspomnijmy jeszcze prace poświęcone litewskim historykom (Ignasowi Jonynasowi i Konstantinasowi Jablonskisowi), edycje źródeł (m.in. listów pa- w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [323] 163 Nekrolog sterskich biskupa Wołonczewskiego), obszerne rozdziały w zbiorowych syntezach historii Litwy, Wilna i Uniwersytetu Wileńskiego. Przechodząc w 2000 r. na emeryturę, V. Merkys nie zahamował tempa intensywnej działalności naukowej. Dość powiedzieć, że w latach 2000–2008 jego dorobek twórczy powiększył się o 120 publikacji. Pod koniec życia napisał i ogłosił wspomnienia (Atminties prošvaitės, Vilnius 2009). Nie są one tylko autobiograficzną opowieścią. Autor dzieli się w nich z czytelnikami swą życiową mądrością, przemyśleniami o minionych czasach, o swej umiłowanej nauce historii, refleksjami o wydarzeniach, ludzkich losach i postawach. Nie będąc członkiem partii komunistycznej, V. Merkys długo nie miał możności wykazać w pełni swych umiejętności w dziedzinie prac organizacyjnych. Sytuacja zmieniła się pod koniec lat osiemdziesiątych. Od 1987 do 1992 r. był dyrektorem Instytutu Historii Litwy, a następnie przewodniczył jego Radzie Naukowej (do 1999 r.). W działalność naukowo-organizacyjną angażował się także poza Instytutem, głównie w Litewskiej Akademii Nauk. Twórczość naukowa profesora przez ponad półwiecze w istotny sposób współkształtowała rozwój litewskiej historiografii. Jego prace z żywym zainteresowaniem przyjmowano również poza granicami Litwy (świadczą o tym m.in. ich recenzje w polskich czasopismach naukowych). Był laureatem wielu nagród naukowych, a Uniwersytet im. Janki Kupały w Grodnie uhonorował go w 1993 r. tytułem doktora honoris causa. Od przemęczenia intensywną pracą najlepiej chronił uczonego odpoczynek w wiejskim zaciszu w otoczeniu najbliższych. Od lat osiemdziesiątych zmagał się z chorobą serca, której rozwoju nie zdołały powstrzymać coraz częstsze z biegiem czasu pobyty w szpitalu i troskliwa opieka żony, prof. Reginy Merkienė, oraz całej rodziny. Wraz ze śmiercią prof. V. Merkysa, wybitnego uczonego i człowieka wielkiej prawości, litewska nauka historyczna poniosła bolesną stratę, którą odczuwają także polscy badacze dziejów Litwy. Jan Jurkiewicz (Poznań) w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l ZAPISKI HISTORYCZNE — TOM Zeszyt 2 LXXIX — ROK 2014 KONFERENCJA NAUKOWA „KLASZTOR DOMINIKAŃSKI W TORUNIU. W 750 ROCZNICĘ FUNDACJI” W dniu 4 X 2013 r. odbyła się zorganizowana przez Towarzystwo Naukowe w Toruniu oraz Instytut Historii i Archiwistyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika konferencja naukowa pt. „Klasztor dominikański w Toruniu. W 750 rocznicę fundacji”. Organizatorzy – prof. Waldemar Rozynkowski, dr hab. Piotr Oliński oraz dr Juliusz Raczkowski – w związku z 750. rocznicą fundacji nieistniejącego już klasztoru dominikańskiego w Toruniu obrali sobie za cel przedstawienie dziejów toruńskiego klasztoru od jego założenia do momentu kasaty z perspektywy różnych dziedzin badawczych: historii, historii sztuki oraz archeologii. Interdyscyplinarne spotkanie miało skutkować wymianą poglądów oraz zachęcić badaczy do współpracy. Zebranych prelegentów i gości uroczyście powitali organizatorzy konferencji oraz dyrektor Instytutu Historii i Archiwistyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika – prof. Jacek Wijaczka, zastanawiający się nad fenomenem kościoła dominikańskiego i jego miejscem w protestanckim mieście, jakim był nowożytny Toruń. Jako pierwszy z prelegentów zabrał głos prof. Andrzej Radzimiński (Toruń), który w swoim wystąpieniu pt. „Dominikanie toruńscy na tle życia zakonnego w państwie zakonu krzyżackiego w Prusach” skupił się na prezentacji sieci klasztorów oraz całokształtu życia zakonnego, zadając jednocześnie pytania o relacje między wspólnotami klasztornymi a władcą terytorialnym. Jak się okazało, zakon krzyżacki nie należał do hojnych fundatorów. W XV w. na terenie jego państwa w Prusach znajdowało się 30 klasztorów, wśród których przeważały miejskie zakony żebracze. Najbogatsze były dawne fundacje książęce, które na skutek zachodzących zmian terytorialnych znalazły się pod władzą krzyżacką. Wystąpienie dr Moniki Jakubek-Raczkowskiej (Toruń) oraz dr. Juliusza Raczkowskiego (Toruń) pt. „Dominikanie: obraz i kult. Średniowieczne elementy wystroju kościoła św. Mikołaja w Toruniu” zostało opatrzone barwną prezentacją multimedialną. Jako historycy sztuki badacze skupili uwagę słuchaczy na symbolice kościoła św. Mikołaja, którego pewne ocalałe elementy wyposażenia można oglądać obecnie w kościele św. Jakuba w Toruniu. Jak wskazali referenci, przestrzeń liturgiczna kościoła dominikańskiego musiała być dostosowana do duszpasterskiej i kaznodziejskiej działalności klasztoru. Z kolei dzieła sztuki miały za zadanie oddziaływać na wiernych, przykuwając uwagę także osób niepiśmiennych. Dzięki swojej symbolice i mistycznemu wymiarowi stawały się narzędziami katolickiej propagandy. Kolejny prelegent – dr hab. Rafał Kubicki (Gdańsk) – przedstawił temat „Miejsce klasztoru toruńskiego w prowincji polskiej dominikanów w średniowieczu”. Badacz zwrócił uwagę na przewodnictwo toruńskiego klasztoru w kontracie pruskiej oraz jego miejsce wśród najbardziej znanych w całej prowincji polskiej. Taki stan rzeczy wiązał się między innymi z bardzo ważną rolą szkoły dominikańskiej. Toruński klasztor, wysyłający swoich braci na studia zagraniczne, stał się w XIV w. ważnym ośrodkiem szkolnictwa w państwie zakonu krzyżackiego oraz wiodącym ośrodkiem życia zakonnego na tle innych mendykantów. w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 166 [326] Kronika naukowa W swoim wystąpieniu pt. „Stosunki krzyżacko-dominikańskie w Prusach do 1466 r.” prof. Sławomir Zonenberg (Bydgoszcz) zaprezentował różne aspekty relacji dominikanów z zakonem krzyżackim. Badacz przedstawił źródłowe przykłady współdziałania obu grup, mianowicie: przyjmowanie dominikanów do zakonu krzyżackiego i braci krzyżackich do dominikańskiego klasztoru, obecność dominikanów jako krzyżackich spowiedników oraz odmawianie modlitw w konwentach krzyżackich na dominikańską modłę. Pogorszenie relacji nastąpiło w latach trzydziestych XIV w., od kiedy Krzyżacy utrudniali obsadzanie przez dominikanów biskupich stanowisk w swoim państwie w Prusach. Referent wskazał także na mniej przyjazne stosunki dominikańsko-krzyżackie na terenie Pomorza Gdańskiego, gdzie następowały próby ograniczania przywilejów dla klasztorów (np. w zakresie udzielania odpustów i pokuty) oraz zabiegi krzyżackich władz, blokujących bogate nadania dla dominikanów, podobne do tych, które można było obserwować na ziemiach polskich. Okazało się, że dominikanie odegrali ważną rolę przez moralny wpływ i faktyczne nawoływanie do wsparcia zakonu krzyżackiego podczas podboju Prus w XIII w. Kolejny prelegent – dr Łukasz Myszka (Bydgoszcz) – w swoim wystąpieniu pt. „Działalność duszpasterska dominikanów toruńskich w czasach nowożytnych” przedstawił syntetyczny obraz działalności dominikanów w mieście, obejmujący między innymi: sprawowanie sakramentów, propagowanie kultu Eucharystii i Męki Pańskiej, działalność kaznodziejską, prowadzenie szkoły dla osób świeckich. Jak zauważył badacz, zakon „przetrwał” reformację, nie tracąc swojej świątyni oraz stając się głównym opiekunem katolików. Mimo zabiegów protestanckich władz miejskich, utrudniających realizację ich głównych zadań, dominikanie należeli do najistotniejszych ośrodków skupiających życie religijne w mieście. W wystąpieniu pt. „Księga metrykalna parafii w Kaszczorku w kontekście ostatnich lat pobytu dominikanów w Toruniu” prof. Waldemar Rozynkowski (Toruń) skupił swoją uwagę na osobach dominikanów obecnych w Toruniu do początków XIX w. Ostatni z prelegentów – mgr Witold Konopka (Toruń) – przedstawił referat pt. „Losy wyposażenia klasztoru dominikańskiego w Toruniu po kasacie. Wybrane przykłady”. Omówił proces przekazywania wyposażenia klasztoru na podstawie dziewiętnastowiecznych inwentarzy oraz zaprezentował przedmioty zachowane do dzisiaj. Postawił tezę, że przez pryzmat pozostałości wyposażenia kościoła dominikanów, obecnych w toruńskich świątyniach, można zaobserwować zasady funkcjonowania podominikańskiego dziedzictwa. Poszczególne referaty wywoływały bardzo ożywioną dyskusję. Wielokrotnie wskazywano na potrzebę współpracy interdyscyplinarnej oraz prowadzenia badań przy uwzględnieniu różnych założeń metodologicznych. Planowana jest także publikacja materiałów pokonferencyjnych. Alicja Mutrynowska (Toruń) w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [327] Kronika naukowa 167 KONFERENCJA NAUKOWA „HETEROGENICZNOŚĆ PRZESTRZENI MIEJSKIEJ W KRÓLESTWIE POLSKIM I RZECZYPOSPOLITEJ OBOJGA NARODÓW W EPOCE PRZEDPRZEMYSŁOWEJ – W 750-LECIE LOKACJI NOWEGO MIASTA TORUNIA (1264–2014)” W dniach 10–11 IV 2014 r. w Sali Kolumnowej Towarzystwa Naukowego w Toruniu odbyła się konferencja pt. „Heterogeniczność przestrzeni miejskiej w Królestwie Polskim i Rzeczypospolitej Obojga Narodów w epoce przedprzemysłowej”, należąca do cyklu organizowanych pod patronatem naukowym Komisji Historii Miast przy Komitecie Nauk Historycznych PAN corocznych spotkań polskich badaczy historii miast. Tegoroczne spotkanie współfinansowali: Gmina Miasta Torunia, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Polska Akademia Nauk. Honorowy patronat objął Prezydent Miasta Torunia Michał Zaleski. Organizatorzy konferencji – prof. Roman Czaja (Instytut Historii i Archiwistyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, Towarzystwo Naukowe w Toruniu) oraz prof. Zdzisław Noga (Instytut Historii Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie) – postanowili w tym roku podjąć zagadnienie przestrzennego, społecznego, prawnego i symbolicznego zróżnicowania miejskiej przestrzeni. Pierwszy panel poprowadził prof. Zdzisław Noga. Rozpoczęto go wystąpieniem prof. Haliny Manikowskiej (Warszawa) pt. „Urbanistyka – socjotopografia – rytuał. Główne nurty badań nad przestrzenią miasta średniowiecznego”, przygotowanym wraz z mgr Anną Pomierny (Warszawa). Referat miał charakter wprowadzający, obrazował różne nurty badań nad przestrzenią i jej pojmowaniem przy uwzględnieniu pojęcia „percepcja przestrzeni”. Kolejny referent – prof. Marek Słoń (Warszawa) – w wystąpieniu pt. „Tu było Nowe Miasto. Ślady odrębności gminy nowomiejskiej po jej uchyleniu” zadał pytanie o heterogeniczność przestrzeni miasta po uchyleniu odrębności jednego z jego członów. Badacz wskazał, że mimo unifikacji ślady dawnego podziału gmin były widoczne m.in. w rozplanowaniu przestrzeni, odmiennej socjotopografii stref czy odrębności cechów. Kolejny panel obrad moderował prof. Roman Czaja. Jako pierwszy wystąpił prof. Krzysztof Mikulski (Toruń), który w referacie pt. „Przynależność własnościowa i funkcje gospodarcze parceli przedmiejskich Torunia w XV i XVIII w. Analiza porównawcza” podkreślił konieczność odwołania się do źródeł kartograficznych przy prowadzeniu analizy socjotopograficznej miasta. Następnie prof. Wiesław Długokęcki (Gdańsk) zaprezentował referat pt. „Zmiany własnościowe w przestrzeni aglomeracji gdańskiej w XIV w. a problem lokacji miasta na prawie lubeckim w Gdańsku w XIII w.”, w którym dokonał m.in. analizy terminu „Altstadt” oraz określenia położenia „starego miasta”. Jako ostatnia w panelu referat pt. „Szansa dla ubogich czy zamożnych? Wykorzystanie terenów nowo pozyskanych lub przyłączanych do miasta w czasach przedindustrialnych na przykładzie Gdańska” przedstawiła dr Zofia Maciakowska (Gdańsk). Skupiła ona swoją uwagę na gospodarczym wykorzystaniu nowych obszarów miejskich na przykładzie Gdańska. Ze względu na uciążliwość prac i nieutwardzone grunty na nowych terenach początkowo zajmowali je mało zamożni rzemieślnicy, jednak z czasem zaczęły tam powstawać domy czynszowe, a w XVIII w. liczne domy bogatego patrycjatu. Wyrazem odrębności tych nowo zasiedlanych terenów stały się m.in. różnice w wysokości czynszów gruntowych. Referaty w kolejnym panelu, moderowanym przez prof. Krzysztofa Mikulskiego, związane były z problematyką miast Rusi, głównie Lwowa. Jako pierwszy wystąpił prof. Andrzej w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 168 Kronika naukowa [328] Janeczek (Warszawa), który zaprezentował temat „Segregacja wyznaniowa i podział przestrzeni w miastach Rusi Koronnej (XIV–XVI w.)”. Badacz określił skład wyznaniowy miasta jako najważniejszą regułę kształtowania hierarchii statusów społecznych oraz organizacji życia społecznego. Na przykładzie ośrodków miejskich Rusi ukazał plan miasta jako odzwierciedlenie społecznych relacji. W kolejnym wystąpieniu pt. „Polityka rady miejskiej Lwowa wobec Żydów i Ormian w XV w.” dr hab. Jürgen Heyde (Lipsk) poruszył temat kształtowania relacji elit mieszczańskich ze społecznościami niemieszczańskimi. Przede wszystkim zastanawiał się nad celowością polityki rady miejskiej prowadzonej wobec Żydów i Ormian. Ostatni referat w panelu pt. „Ulica Ruska we Lwowie XVI w.: topografia, mieszkańcy, instytucje” wygłosił prof. Myron Kapral (Lwów). Ostatni tego dnia panel, moderowany przez prof. Jacka Wijaczkę, rozpoczął dr Łukasz Myszka (Bydgoszcz) wystąpieniem pt. „Przestrzeń jako element tożsamości religijnej i przedmiot konfliktów wyznaniowych na przykładzie dominikanów toruńskich”, w którym zwrócił uwagę na fakt, że heterogeniczność miejskiej przestrzeni sakralnej w obliczu różnorodności wyznaniowej dezintegrowała mieszkańców nowożytnego Torunia. Kolejny referat, zatytułowany „Zróżnicowanie miejskiej przestrzeni miasta Kazimierza pod Krakowem pod względem stanowym i wyznaniowym u schyłku średniowiecza i w dobie epoki nowożytnej”, wygłoszony przez mgr Dorotę Pałosz (Kraków), zawierał analizę pojęcia „przestrzeń”, jej postrzegania, podziału, cech oraz kreowania przez człowieka. Autorka postawiła sobie za cel zobrazowanie zróżnicowania przestrzeni Kazimierza pod względem stanowym i wyznaniowym w późnym średniowieczu. Drugi dzień obrad rozpoczął się pod przewodnictwem prof. Sławomira Gawlasa. Pierwszy wystąpił prof. Rafał Eysymontt (Wrocław) z referatem pt. „Zróżnicowanie form zagospodarowania przestrzeni i różnorodność architektury w murach śląskiego miasta średniowiecznego. Konfrontacja źródeł pisanych i ikonograficznych”, w którym przede wszystkim podjął próbę określenia przyczyn tytułowego zróżnicowania. Następnie prof. Bogusław Krasnowolski (Kraków) zaprezentował temat „Heterogeniczność przestrzeni miast salinarnych Wieliczki i Bochni w dobie przedprzemysłowej”. Skupił się na oddziaływaniu górnictwa na kształt przestrzeni miejskiej i charakterystyce grup społecznych, które miały wpływ na wytyczanie planów urbanistycznych. Ostatni w panelu referat – pt. „Rynek renty jako wskaźnik waloryzacji przestrzeni miejskiej na przykładzie Głównego Miasta Gdańska do 1416 r.” – przedstawił dr Marcin Grulkowski (Gdańsk). Badacz dokonał analizy rozmieszczenia parceli miejskich obciążonych rentami w Głównym Mieście Gdańsku do 1416 r. na podstawie dwóch najstarszych ksiąg gruntowych i spróbował przedstawić rentę jako wskaźnik waloryzacji miejskiej przestrzeni. Kolejny panel poprowadziła prof. Halina Manikowska. Jako pierwsza wystąpiła prof. Urszula Sowina (Warszawa) z referatem pt. „Grupy zawodowe i społeczne w miastach Korony w późnym średniowieczu i we wczesnej nowożytności a antropopresja miejskiej przestrzeni”. Badaczka przedstawiła społeczne zróżnicowanie przestrzeni rynku, uwzględniając m.in. hierarchię rzemiosł oraz określając rynek jako symbol heterogeniczności. Podkreśliła także konieczność uwzględnienia socjotopografii w badaniach nad przestrzenią. Następnie mgr Aleksandra Girsztowt (Gdańsk) zaprezentowała referat pt. „Rzemiosło w strukturze przestrzennej średniowiecznego Malborka”. Referentka ukazała rozmieszczenie głównie rzemiosł spożywczych, prowadzących swoją działalność na terenie miasta, opierając się na takich źródłach miejskich, jak: statuty cechowe, księga ławnicza oraz wilkierz. Ostatni referat w panelu – pt. „Swoi i obcy, czyli o zróżnicowaniu zawodów i narodo- w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [329] Kronika naukowa 169 wości w Warszawie początków XVIII w.” – wygłosiła mgr Katarzyna Wagner (Warszawa). Autorka przyjrzała się rejestrom kontrybucji szwedzkiej, które okazały się cennym źródłem do badań nad ówczesnym społeczeństwem miejskim. Kolejnym punktem konferencji była zorganizowana już po raz drugi sesja posterowa doktorantów, którą poprowadzili dr Cezary Kardasz i dr Mateusz Wyżga. Ta część spotkania, przeznaczona dla młodych badaczy, którzy pracują nad swoimi rozprawami doktorskimi z zakresu historii miast i mieszczaństwa, pozwoliła przedstawić ich założenia oraz wyniki prac badawczych. Postery zaprezentowali: Julia Możdżeń („Rola wartości i cnót moralnych w obronie istnienia Gdańska w l. 20. XVI w. Kodeks Bernts Stegmanna, 1528 r.”), Adam Sasinowski („Podgórze – miasto wielokulturowe”), Marcin Sumowski („Clerus et cives. Duchowieństwo parafialne w miejskiej przestrzeni społecznej późnośredniowiecznych Prus”), Paulina Romanowicz („Przestrzeń ludyczna w średniowiecznym mieście nadbałtyckim w świetle znalezisk archeologicznych”), Malwina Wylężek („Ustrój i administracja miasta Pilzna z XVI–XVIII w.”), Agata Chmielowska („Ulica w mieście średniowiecznym”), Karolina Szlęzak („Prezenty w polityce zewnętrznej miasta Krakowa w II poł. XVI–XVII w.”), Przemysław Jędrzejewski („Krakowski zespół miejski – zróżnicowanie społeczne w dobie Sejmu Wielkiego”), Klaudia Skrężyna („Heterogeniczność przestrzeni miejskiej małych miast Rzeczypospolitej w epoce przedprzemysłowej”). Spotkanie obfitowało w ożywione dyskusje, stając się po raz kolejny wartościową płaszczyzną wymiany doświadczeń i metod badawczych. Należy podkreślić ważną rolę panelu dla młodych badaczy, dowodzącego ciągłej żywotności problematyki miejskiej. Alicja Mutrynowska (Toruń), Marcin Sumowski (Toruń) MIĘDZYNARODOWA KONFERENCJA NAUKOWA „MORZE WOKÓŁ NAS... »BO TAKIE JEST ROZLEGŁE I STRASZNE«” Z OKAZJI 560. ROCZNICY PRZEJŚCIA GDAŃSKA POD PANOWANIE KRÓLA POLSKI KAZIMIERZA JAGIELLOŃCZYKA (GDAŃSK, 22–23 V 2014 ROKU) W 2014 r. mija 560. rocznica przejścia Gdańska pod panowanie króla Kazimierza Jagiellończyka. Z tej okazji Muzeum Miasta Gdańska oraz Uniwersytet Gdański zorganizowały konferencję naukową poświęconą tematyce morskiej. Tytuł nawiązuje do klasycznej książki o świecie morskim autorstwa Rachel L. Carson Morze wokół nas, wydanej nakładem Polskiego Instytutu Wydawniczego w 1962 r. w Warszawie. Uroczystego otwarcia obrad w Wielkiej Sali Dworu Artusa dokonali Adam Koperkiewicz – dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Gdańska oraz Mateusz Kusznierewicz – prezes Zarządu Fundacji Gdańskiej. Następnie prof. Beata Możejko z dr Ewą Bojaruniec, jako merytoryczne kuratorki konferencji, wprowadziły zebranych gości w tematykę konferencji. Wykład otwarcia, wygłoszony przez prof. Błażeja Śliwińskiego (Uniwersytet Gdański), ukazywał odwieczny morski charakter Gdańska. Szczególnie dużo uwagi referent poświęcił miastu na prawie lubeckim (sprzed 1308 r.), wychodząc z założenia, że morskie w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 170 Kronika naukowa [330] dzieje Gdańska kojarzone są głównie z okresem jego późnośredniowiecznej i wczesnonowożytnej świetności. Niestety nieobecny był prof. Henryk Samsonowicz (Warszawa), którego wykład o polityce morskiej miast hanzeatyckich odczytała prof. B. Możejko. Jako pierwszy z zaproszonych gości zaprezentował swój referat dr hab. Andrzej Wypustek (Wrocław), który przedstawił najnowsze odkrycia archeologiczne związane z lokalizacją bitew morskich z czasu pierwszej wojny punickiej u wybrzeży Sycylii („Odkrycia w rejonie Trapani na Sycylii a historia rzymskich wojen na morzu”). Najcenniejszymi dla archeologów znaleziskami są rostra – metalowe okucia dziobów okrętów z wyrytymi inskrypcjami oraz wizerunkami bóstw opiekuńczych mających nieść pomyślność w starciach bitewnych. Liczne uszkodzenia metalowych trójzębów pochodzących z okrętów obu stron konfliktu oraz pozostałe w nich szczątki strzaskanych jednostek ukazały skuteczność zastosowania owego elementu w starciach morskich. Prof. Danuta Quirini-Popławska (Kraków) w obrazowy sposób zaprezentowała codzienną rzeczywistość pielgrzymów udających się w drogę do Ziemi Świętej drogą morską („Dole i niedole morskiej podróży do Ziemi Świętej w późnym średniowieczu”). Do ciekawszych zagadnień należały: sposoby przygotowania się do wyprawy, zakup galery, warunki egzystencji pielgrzymów na pokładzie statku oraz ich wyżywienie. Mgr Agata Seruga (Gdańsk) ukazała natomiast sprzeczne emocje targające ludźmi w stosunku do morza oraz mity krążące o zamorskich wspaniałościach i dziwach („Pomiędzy strachem a fascynacją: wpływ morza na człowieka późnośredniowiecznego”). Pierwszy panel konferencyjny zakończyło wystąpienie dr Aleksandry Barwickiej-Makuli (Katowice), omawiającej podróż Zygmunta III Wazy do Szwecji w 1593 r. w świetle wspomnień członków orszaku króla („»Do Kolmaru król kazał okręty sterować, lecz próżno wiatrom, i też morzu rozkazować«. Podróż Zygmunta III Wazy do Szwecji w 1593 roku”). Niebezpieczeństwa związane z podróżą morską do Szwecji barwnie opisali m.in. dworzanin królewski Wacław Kiełczewski, a także żona Zygmunta III, Anna Austriaczka (Habsburżanka). Referentka skonstatowała, że częstsze podejmowanie podróży morskich w XVI w. nie zmniejszyło dotychczasowego strachu przed morzem. Obrady poobiednie, w Wielkiej Sali Wety Ratusza Głównego Miasta Gdańska, poprowadziła prof. B. Możejko. Mgr Julia Możdżeń (Toruń) przedstawiła wyniki swoich badań związanych z zapiskami gdańskiego szypra Caspra Weinreicha z lat 1461–1496, krytycznie odnosząc się do dotychczasowych ustaleń nad gatunkiem i przeznaczeniem owego zbioru notatek. Referentka dostrzegła w nich pozostałość księgi interesów („Postrzeganie morza w zapiskach gdańskiego szypra Caspra Weinreicha z lat 1461–1496”). Odniosła się też do kwestii poczucia tożsamości szypra, silnie identyfikującego się z macierzystym portem, oraz jego pragmatycznego stosunku do przestrzeni morskiej. Dr Michaela Antonín Malaníková (Ołomuniec) postawiła pytania o postrzeganie morza przez czeskich kronikarzy oraz autorów przewodników podróżniczych okresu średniowiecza, skupiając się na sposobie patrzenia na morze przez nację niemającą do niego dostępu („The sea in Czech mediewal chronicles and travelbooks”). Morze było dla nich rejonem geograficznym kojarzonym z bezkresem i dalą, łączono je z symboliką elementu wody. W omawianych kronikach czeskich, np. w Zbraslavskiej kronice czy opisie podróży Václava Šaška z Bířkova (XV w.), odnaleźć można alegorie nawiązujące do biblijnego piasku morskiego czy parabole nawigacji podczas sztormu jako życiowej podróży. W swym referacie dr Justyna Wubs-Mrozewicz (Leiden) naświetliła m.in. zagadnienie prawnego rozróżniania działalności pirackiej i kaperskiej oraz jego praktyczne zastosowa- w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l [331] Kronika naukowa 171 nie („Rozwiązywanie splątanych interesów. Konflikty miasta Gdańska i kupców gdańskich związane z działalnością kaprów w XVI w.: prawo i dyplomacja”). Badaczka wykazała, że kategoria wojny sprawiedliwej była kryterium przyznawania się władz danego miasta lub kraju do odpowiedzialności za działalność kaprów. Inaczej miało się dziać w przypadku inicjatyw prywatnych. Istotą kwalifikowania danej działalności jako pirackiej lub kaperskiej było zaistnienie owego czynnika poczucia odpowiedzialności za czyn. Mgr Paweł Sadłoń (Gdańsk) skupił się natomiast na sposobach „Rozwiązywania konfliktów gdańskoduńskich zatargów żeglugowych w latach 1491–1509”. Referent zwrócił szczególnie uwagę na list jako podstawowe narzędzie w komunikacji związanej ze składaniem skarg, ale i rozwiązywaniem konfliktów. Po przerwie kawowej obrady poprowadził dr hab. inż. Wojciech Litwin (Gdańsk). Jako pierwszy wystąpienie odczytał dr Dariusz Kaczor (Gdańsk), charakteryzując żeglarzy jako grupę społeczną, zwracając uwagę na ich status prawny i odbiór przez innych mieszkańców miasta („Ludzie morza w konflikcie z Temidą. Sprawy przeciwko marynarzom przed sądami gdańskimi w XVI–XVIII wieku”). Zebrany materiał źródłowy pokazał, że konflikty, w których marynarze byli stronami, dotyczyły głównie dyscypliny na statku, kłótni o towar przewożony na własny rachunek, sporów z oberżystami o nieuregulowane rachunki oraz rozmaitych spraw majątkowych. Wystąpienie dr Ewy Łączyńskiej (Słupsk) przełożono na kolejny dzień obrad. Dotyczyło ono morskich katastrof na Morzu Bałtyckim w okresie nowożytnym („Navigare necesse est, vivere non est necesse. Katastrofy morskie na Bałtyku w XVIII–XIX wieku”). Jako następna przedstawiła swój referat dr Ewa Barylewska-Szymańska (Gdańsk), rekonstruując, na podstawie inwentarza dóbr wdowy po żeglarzu Salomonie Peterssenie, status społeczny owej rodziny, a także jej stosunek do przedmiotów modnych oraz starych („Dobytek wdowy po żeglarzu Salomonie Peterssenie na tle wyposażenia domów gdańskich drugiej połowy XVIII wieku”). Wśród dobytku Anny Kateriny Peterssen znalazły się także sprzęty zamorskie, takie jak angielski zegar, holenderskie wazy czy klatka na papugę – prawdopodobnie przywiezione z zamorskich wypraw męża. Jako ostatni tego dnia obrad wystąpił mgr Tomasz Bednarek (Gdańsk), podsumowując wyniki badań archeologicznych, uznanego przez wiele lat za zaginiony, wraku porcelanowca z Zatoki Gdańskiej. Najnowsze badania pozwalają datować zastawę stołową na nim odkrytą na lata czterdzieste i pięćdziesiąte XIX w. Po zakończeniu obrad uczestnicy udali się na uroczystą kolację. Drugi dzień obrad rozpoczęto ponownie w Wielkiej Sali Wety Ratusza Głównego Miasta Gdańska. Prowadzący sekcję poranną – prof. Sobiesław Szybkowski (Gdańsk) – poprosił o przedstawienie referatu dr. hab. Bogdana Burligę (Gdańsk) („»Wolni i dlatego zuchwali«: polityczne i społeczne uprzedzenia wobec ludzi morza w piśmiennictwie greckim epoki klasycznej”). Referent poszukiwał przyczyn negatywnego wizerunku żeglarza w starożytnych Atenach. Jednym z czynników go kształtujących było paranie się przez marynarzy, jako obywateli polis, płatną pracą. Mgr Michał Baranowski (Szczecin) natomiast ukazał słuchaczom świat nowel greckich, omawiając literackie toposy podróży morskiej m.in. w Opowieściach efeskich Ksenofonta z Efezu („Morze w romansach greckich”). Referent szczególną uwagę zwrócił na sposób przedstawiania piratów, których napaść bohater noweli musiał odeprzeć, oraz na wątki miłosne. Dr Martin Čapský (Opawa) omówił stosunek cesarza Karola IV Luksemburskiego (1346–1378) do piratów („Cisar Karel IV. a pirati”). Dr Jakub Morawiec (Katowice) przedstawił znaczenie motywu „Trudów podróży morskiej w poezji skaldów”. Skandynawskie kennigi wykorzystywały, zdaniem badacza, w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l 172 [332] Kronika naukowa ów motyw jako niezbędny element biografii władcy. Rozpruwanie „gór morskich”, tj. fal, panowanie nad „rumakiem burzy”, czyli statkiem, czyniło z żeglarza „strażnika toczącego się morskiego wozu” i „tego, który dostarczał tarcze na dziób statku”. Innymi słowy – nieustanne pokonywanie żywiołu morskiego było uosobieniem męstwa, odwagi i potencji żeglarza-wojownika. Kolejną sekcję po przerwie kawowej poprowadziła prof. B. Możejko. Dr hab. Waldemar Ossowski (Gdańsk) przedstawił słuchaczom historyczny rozwój konstrukcji statków bałtyckich („Pierwsze statki bałtyckie – w świetle badań archeologicznych”) oraz najnowsze ustalenia archeologiczne związane z możliwością istnienia tzw. Bramy Wodnej na nabrzeżu Motławy w dwunastowiecznym Gdańsku. Prof. Balázs Nagy (Budapeszt) omówił węgierskie kontakty handlowe z portami śródziemnomorskimi, czarnomorskimi i adriatyckimi w średniowieczu („Maritime connections of a non-maritime country: the case of late medieval Hungary”). Dr Martin Nodl (Praga) („Moreocimasuchozemcu”) w interesujący sposób przedstawił wyobrażenia średniowiecznych czeskich podróżników mających po raz pierwszy kontakt z żywiołem morskim. Bazując na pozostawionych przez nich zapiskach z podróży (XV i XVI w.), badacz ukazał np. przekonanie pielgrzymów o głębokiej pobożności żeglarzy, ze względu na dzielącą ich od morza jedynie pięciocentymetrową drewnianą burtę. Ze zdziwieniem konstatować mieli fałszywość tego założenia. Podróżnicy doradzali, by wybrać stary statek, miał on bowiem zabezpieczać przed napadem piratów. Niektórzy żywili przekonanie o możliwości ujeżdżania delfinów i wyrażali zdziwienie, że istnieją ludzie chcący ujarzmiać morską przestrzeń, stwierdzając, że morze jest dla ryb, a nie dla człowieka. Analizę treści obrazu Okręt Kościoła z Dworu Artusa w Gdańsku zaprezentował prof. Andrzej Woziński (Gdańsk), zwracając szczególną uwagę na symbolikę astrologiczną. Po przerwie obiadowej mgr Paweł K. Gąsiorczyk (Kraków) przedstawił działalność kupiecką angielskiego handlarza Roberta Sturmy na Morzu Śródziemnym („Początki angielskiej obecności na Morzu Śródziemnym w późnym średniowieczu na przykładzie działalności Roberta Sturmy’ego z Bristolu (ok. 1400–1458)”). Prof. Ryszard Skowron (Katowice) zaprezentował szczegóły projektu utworzenia polsko-portugalskiej kompanii handlowej autorstwa Alberta Struzziego w 1623 r. Dr Monika Brzostowska-Jankiewicz (Gdańsk) omówiła ikonografię dzieł szkoły holenderskiej i flamandzkiej z XVII i XVIII w., znajdujących się w zbiorach Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Ostatni panel rozpoczął referat dr. Juliusa Žukasa (Kłajpeda), który omówił rolę Kłajpedy w handlu morskim w średniowieczu i nowożytności. Następnie prof. Andrzej Groth (Gdańsk) przedstawił rozwój i dzieje floty gdańskiej na przełomie XVII i XVIII w. Jako ostatnia swoje wystąpienie zaprezentowała prof. Gabriela Majewska (Gdańsk), przedstawiając „Szwedzką relację z podróży do miast nadbałtyckich z połowy XVIII wieku”. Następnie prof. B. Możejko podsumowała ostatni dzień obrad i zaprosiła uczestników konferencji na wycieczkę do Sopotu. Julia Możdżeń (Toruń) w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l L I S TA AU T O R Ó W Z E S Z Y T U 2 Teresa Borawska, dr hab. prof. UMK, Instytut Historii i Archiwistyki, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, [email protected] Jerzy Dygdała, prof. dr hab., Pracownia Historii Pomorza i Krajów Bałtyckich w Toruniu, Instytut Historii PAN, [email protected] Jan Jurkiewicz, prof. dr hab., Instytut Historii, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, [email protected] Tomasz Kempa, dr hab. prof. UMK, Instytut Historii i Archiwistyki, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, [email protected] Tomasz Krzemiński, dr, Pracownia Historii Pomorza i Krajów Bałtyckich w Toruniu, Instytut Historii PAN, [email protected] Rafał Kubicki, dr hab. prof. UG, Instytut Historii, Uniwersytet Gdański, [email protected] Adam Kucharski, dr, Instytut Historii i Archiwistyki, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, [email protected] Julia Możdżeń, mgr, Instytut Historii i Archiwistyki, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, [email protected] Alicja Mutrynowska, mgr, Instytut Historii i Archiwistyki, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, [email protected] Miloš Řeznik, prof. dr hab., Niemiecki Instytut Historyczny w Warszawie, [email protected] Marcin Sumowski, mgr, Instytut Historii i Archiwistyki, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, [email protected] Stanisław Salmonowicz, prof. dr hab., Wydział Prawa i Administracji, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu Krzysztof Tarka, prof. dr hab., Instytut Historii, Uniwersytet Opolski, [email protected] Dzmitry Wićko, dr, Białoruskie Centrum Naukowo-Badawcze Dokumentacji Elektronicznej, Mińsk, [email protected] Łukasz Wróbel, mgr, Instytut Historii i Archiwistyki, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, [email protected] w w w. z a p i s k i h i s t o r y c z n e . p l SPRZEDAŻ NUMERÓW BIEŻĄCYCH I ARCHIWALNYCH prowadzi: Biuro Towarzystwa Naukowego w Toruniu ul. Wysoka 16 87-100 TORUŃ tel./fax 56-622-39-41 www.tnt.torun.pl e-mail: [email protected]