„Jesteśmy tacy sami” ...coś więcej o niepełnosprawności
Transkrypt
„Jesteśmy tacy sami” ...coś więcej o niepełnosprawności
„Jesteśmy tacy sami” ...coś więcej o niepełnosprawności mgr Urszula Wyganowska styczeń 2008 Wszyscy dobrze mnie znacie. Spotykam się z Wami na szkolnym korytarzu, w świetlicy, gdzie witają mnie uczniowie: - Dzień dobry pani Ulu! Zawsze zatrzymam się, uśmiechnę, pozdrowię. Przekraczając próg szkoły częściowo zapominam o swoich prywatnych sprawach. Niech czekają... aż będę wychodzić. Nie mogę się jednak ich pozbyć. Tych myśli i wspomnień z przed lat. Tu do szkoły chodził mój syn. Ten starszy – Zbyszek. Był jak Ty... uczniem I klasy, potem kolejnej... I tak z klasy do klasy, ze szkoły do szkoły dźwiga swój bagaż dobrych i złych wspomnień. Przecież tutaj, w tej szkole wszystko się zaczęło... Ślubowanie, spotkanie z Mikołajem. Jeszcze dziś pamięta jak na Balu tańczył z Ulą, taką małą blondynką z klasy. Potem czekał na wiosnę i lato... Ale przyszło dla innych. On nie cieszył się słońcem i zieloną, bujną trawą. Dla niego te dni były inne. Dla niego słońce inaczej świeciło. I o tym chcę Wam opowiedzieć. O takim samym chłopcu jak Ty, wesołym i pogodnym. Miał wiele marzeń i planów dziecięcych. Lecz było „coś", co mu w tym przeszkodziło. Coś jakby nagle się urwało... Teraz jest znów wesołym, mniej szczęśliwym ale ufnym i wytrwałym chłopcem na wózku inwalidzkim. To nie jakaś zła bajka, to prawdziwa historia, moja, mojego syna i całej mojej rodziny. Czy warto ją poznać? Decydujcie Wy – Uczniowie! A może poznacie coś więcej, więcej dowiecie się o swych kolegach, młodszych i starszych, którzy mieszkają... w tym samym bloku, na tym samym osiedlu? Spotykacie się w windzie lub w drodze do szkoły? Może teraz gdy przeczytasz tę historię inaczej spojrzysz na ludzi i dzieci niepełnosprawne? Mówisz, że inny, że inaczej wygląda lub się zachowuje... A przecież wszyscy się czymś różnimy: kolorem oczu i włosów, małym pieprzykiem pod nosem... Ty nosisz okulary... inny ma koślawe kolana i zgarbione plecy. Ten gruby... ta chuda. Ten ładny... ten brzydki. Zawsze jest coś co nas dzieli, ale najważniejsze jest to... co nas łączy – bo jesteśmy tacy sami. Jako nauczyciel tej szkoły, wychowawca świetlicy, czuję wielkie pragnienie przekazania Wam tego wszystkiego co pozwoli wszystkim dzieciom ( i nie tylko) poznać, zrozumieć i polubić... ... porozmawiajmy o niepełnosprawności. Niepełnosprawność – co to słowo znaczy? Niektórzy wiedzą, niektórzy jeszcze nie. A więc Wam powiem... marzec 2008 Zbyszek miał 7 lat. Był dumnym uczniem klasy I. Rozrabiał w szkole, przynosił uwagi typu: „W czasie lekcji spacerował po klasie”, „Znowu spadł z krzesła”. Był urwisem. Chodził na świetlicę, pod czujnym okiem Pani Basi Nawrockiej ćwiczył wiersze na konkursy recytatorskie. Aż przyszedł dzień... Niby jak każdy. Tyle, że wiosenny, ciepły. Jak zawsze z radością poszłam odebrać swego syna ze szkoły. A właściwie z boiska, gdzie biegał wraz z chłopcami ze świetlicy. Wracamy do domu, do taty i brata. Trzeba odrobić lekcje. „Zbyszek, Zbyszek!”, „Co Ci jest synu? Czemu nie możesz iść? Czy coś się stało?”. Nie. Nic. Nie było wypadku, uderzenia. Nie spadł, nie przewrócił się. Zupełnie nic. A jednak było „coś”. „Coś” co spowodowało, że już nigdy nie stanął na nogi, nie mógł normalnie chodzić. I nie ma szansy na powrót do zdrowia, do pełnej sprawności. Jakaś choroba pojawiła się i znikła, zostawiając po sobie trwałe ślady. Trwały „uszczerbek” na zdrowiu. Zbyszek już nie stanie na własnych nogach. Nie może chodzić. I nie ma na to lekarstwa. Żadne ćwiczenia czy wybitni specjaliści, lekarze ani cudotwórcy nic nie poradzili i nie poradzą. Od tamtej pory porusza się tylko na wózku inwalidzkim. I to jest niepełnosprawność. Od kilku lat, odkąd pracuję w tej szkole prowadzę cykl zajęć pod nazwą „Jesteśmy tacy sami”. Z dziećmi ze świetlicy, w różnym wieku rozmawiam o niepełnosprawności. Dzielę się, z tymi najmłodszymi, swoją wiedzą i doświadczeniem. Pragnę, aby dzieci nauczyły się innego, właściwego spojrzenia na niepełnosprawność. Zaczęły poznawać, rozumieć i akceptować wszystkich swoich kolegów i ludzi z trwałymi problemami zdrowotnymi. Aby potrafili okazać szacunek i życzliwość tym, którzy mieli trochę mniej szczęścia w życiu. I temu mają służyć moje rozmowy. Wielu z Was było lub jest uczestnikami tych zajęć. Zapytacie: „Czy warto?” Tak, warto. Warto być lepszym. Lepszym dorosłym, dzieckiem. Lepszą koleżanką lub kolegą. Dla siebie i dla nich. Dla tych ludzi na wózkach, z niedosłuchem, niewidomych i tych z zaburzonym umysłem, co nie potrafią myśleć jak Ty. Nie żałuj ich lecz naucz się żyć z nimi. Tak po prostu. Po ludzku. To nie takie trudne. A ja Ci w tym pomogę. Opowiem Wam o zajęciach z najmłodszymi - sześciolatkami. Dzieci z „zerówek” są wspaniałe, bardzo szczere i otwarte. A niektóre takie dojrzałe. Szczególnie w tym roku. Jest wtorek. Godzina 8.00. Przechodzę z „zeróweczką” do naszej ulubionej „Małej sali”. „O czy dzisiaj będzie?” – dopytują się. „Opowiem Wam pewną historię”- mówię. Dzieci siadają na dywan i słuchają. Opowiadam o Zbyszku. Pokazuję zdjęcia. Pytam się czy znają kogoś „takiego” z własnego podwórka czy bloku. „Ja znam babcię, która ma laskę” – mówi jeden. „A mój dziadek też nie może chodzić bo jest w gipsie”. Tłumaczę im, że u jednych jest to starość, a złamana noga wyzdrowieje po pewnym czasie. Mówię dalej, wyjaśniam, opowiadam. „A więc co rozumiecie przez słowo niepełnosprawność? Kim jest osoba niepełnosprawna?”. Pojawia się mnóstwo odpowiedzi. Monika Powójska z kl. Oa mówi: -„To osoby, które nie mogą wszystkiego robić, np. chodzić, nie mogą skakać.” Karolina Wielgoszyńska kl.IIa, która często jest ze mną podczas różnych zajęć dodaje: -„Osoby te jeżdżą na wózku inwalidzkim, nie mogą stawać, bawić się w berka, biegać. I ten kto ma nogę w gipsie.” Gabrysia Habes kl.IIa: „To też ten, kto ma kule.“ Patryk Danik kl.Oc: „I taka osoba, która nie widzi.” Marek Sikorski kl.Oa: „Niepełnosprawny to taka osoba, która nigdy nie wróci do zdrowia, nie może wstać.” Ola Skalik z kl.Oa dodaje: „I nie może kucać.” Ciekawe, co dzieci odpowiedzą na moje następne pytanie: „Jak myślicie, czy można polubić osobę niepełnosprawną?”. Wszyscy głośno przekrzykują się wołając: „Tak”. Nagle Kuba Budnicki, rozrabiaka z kl.Oc podskakuje z ręką w górze i mówi: „ Nie można, nie można się z nią bawić!” Gabrysia Hades przekonuje go: „Można polubić bo to zwykły człowiek, tylko ma jakąś chorobę”. A Monika Powójska cichutko dodaje: „Gdyby się na przykład Kubie coś stało to też byśmy go lubili bo to nasz kolega.” Ania Błońska też zabiera głos: „Trzeba znaleźć takie zabawy, w które może się ten ktoś bawić”. Wszystkie odpowiedzi dzieci są bardzo szczere i poważne. Uwierzcie mi proszę, że nawet sześciolatki potrafią rozmawiać na tak trudne tematy jakim jest zagadnienie niepełnosprawności. I potrafią mnie zaskoczyć. Wiecie czym? Swoją dojrzałością, szczerym zaangażowaniem. Dlatego jestem przekonana, że warto rozmawiać z dziećmi, nawet z małymi. One także mogą bardzo dużo zrozumieć. Może dzięki takim rozmowom, przyjmą do swojego grona przyjaciół kolegę siedzącego w wózku inwalidzkim. Czas pokaże...