strona 7 - Ziemia Piotrkowska
Transkrypt
strona 7 - Ziemia Piotrkowska
2 7 m a r c a 2 0 1 4 r. nasze sprawy Ziemia Piotrkowska 7 Pilica oceaniczn a Choć jedyny jak do tej pory statek, rozsławiający Piotrków Trybunalski, dawno nie istnieje (masowiec Polskiej Żeglugi Morskiej noszący nazwę miasta tuzin lat temu został sprzedany, by po okresie eksploatacji jako „Emerald Pearl”, a następnie „Emerald P”, skończyć na złomowisku), to jednak symboliczne związki z żeglugą oceaniczną bynajmniej nie wygasły. Kontynuuje je m/s „Pilica”, poświęcony głównej rzece, przepływającej przez Równinę Piotrkowską. M/s „Pilica” jest własnością ostatniej krajowej kompanii żeglugowej, prowadzącej normalną działalność – Polskiej Żeglugi Morskiej ze Szczecina. Pokaźnych rozmiarów masowiec (przeznaczony do przewozu ładunków sypkich, przede wszystkim zbóż) powstał w Stoczni Szczecińskiej. Stępkę pod budowę kadłuba położono 1 czerwca 1999 r., wodowanie odbyło się niemal błyskawicznie, już 17 lipca (matką chrzestną została ważna podówczas figura polskiej polityki, Alicja Grześkowiak, sprawująca godność marszałkini Senatu RP), przekazanie armatorowi – 30 września. Za ciekawostkę uznać można, iż zaraz po odbiorze statek był formalnie własnością nie PŻM, lecz jej spółki zależnej o nazwie Pilica Navigation Ltd.; gdy próby morskie frachtowca dobiegły końca i zapadła decyzja o rozpoczęciu normalnej eksploatacji, został zarejestrowany pod banderą Malty (z powodów finansowych: na tej śródziemnomorskiej wyspie opłaty z tytuły rejestracji i eksploatacji są po prostu znacznie niższe od wymaganych w Polsce..) – od tej pory jego portem macierzystym jest Valletta. Masowiec może pływać po całym świecie – pozwalają na to zarówno jego rozmiary (149,45 m długości, 22,99 szerokości, 8,55 zanurzenia), moc napędu (wysokoprężny silnik, zbudowany w Zakładach im. Cegielskiego w Poznaniu na licencji duńskiej firmy Burmeister & Wein, ma 6.405 koni mechanicznych, dzięki czemu „Pilica” może rozwijać prędkość prawie 14,5 węzła) jak i nośność (17.033 tony). Jego dziewicza podróż, którą odbył pod komendą kpt. ż. w. Zygmunta Bortnika, wiodła ze Szczecina do Kilonii, a następnie przez San Miguel na Azorach do Montrealu w Kanadzie. Od tej pory „Pilica” krąży najczęściej z dala od miejsca powstania – po raz pierwszy od debiutanckiego wyjścia w morze zawitała do Świnoujścia dopiero po 16 miesiącach żeglowania. „Pilica” ma już w historii zdarzenia nietypowe. We wrześniu 2009 r., w czasie postoju w Nowym Orleanie, została zaskoczona przez nadejście huraganu Gustav – uniknęła niebezpieczeństwa dzięki awaryjnemu wyprowadzeniu na kotwicowisko na rzece Mississippi.Pięć miesięcy wcześniej, w trakcie rejsu do portu Yarimca w Turcji, marynarze z tego frachtowca (załoga liczy 18 osób) dostrzegli na otwartym morzu, w odległości 50 mil od lądu, dryfujący gumowy ponton, w którym na pomoc czekało 22 uciekinierów z Algierii. Wszyscy zostali uratowani. Masowiec wędruje po morzach i oceanach w systemie trampingu, czyli pływa tam, dokąd adresowany jest jego ładunek, względnie gdzie czeka na niego fracht do przewiezienia.W ostatnich miesiącach odwiedził m.in. Nowy Orlean w Stanach Zjednoczonych, Puerto Cabello w Wenezueli, Escoumins w Kanadzie (nad Rzeką Świętego Wawrzyńca), Duluth w USA (nad Jeziorem Górnym), Montreal… Klasyfikowana jako „handy-size ship”, czyli „statek poręczny”, „Pilica” nie jest pierwszym frachtowcem o tej nazwie – 17-tysięcznik miał bowiem poprzednika w postaci niewielkiego drobnicowca, pływającego w latach 1953-1974 także pod banderą Polskiej Żeglugi Morskiej. Ten kabotażowiec (przeznaczony do rejsów po jednym akwenie – Morzu Bałtyckim), powstawał „na raty”. Kadłub zbudowano w Stoczni Gdańskiej im. Lenina (położenie stępki odbyło się 20 października 1949, wodowanie 30 kwietnia 1950), po czym został przeholowany do Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, gdzie aż trzy lata trwało wyposażanie go.Wyposażanie zresztą nie do końca udane – choć stoczniowcy przekazali gotowy statek armatoro- Masowiec „Pilica”, żeglujący w barwach Polskiej Żeglugi Morskiej po całym świecie wi 31 marca 1953 r., ten odmówił przyjęcia, gdyż… wykryto, iż blok silnika jest pęknięty! Do eksploatacji „Pilica” weszła więc dopiero po wymianie głównej jednostki napędowej. Maleńki frachtowiec – 59,85 m długości, 9,60 szerokości, 3.40 zanurzenia, ładowność zaledwie 680 ton – obsługiwał przede wszystkim linię skandynawską, z czasem dopiero odważono się skierować go na dłuższe trasy. Pływał wtedy z polską tarcicą na Wyspy Brytyjskie, w drodze powrotnej zabierał drobnicę z Belgii i Niemiec. Wbrew założeniom, radził sobie w morzu całkiem dzielnie – wyszło to zwłaszcza na jaw, kiedy w 1974 r. Polska oddała statek tzw. bratniemu socjalistycznemu Bangladeszowi; oddała, bo o rozliczeniach finansowych było cicho. Dowodzona przez kpt. Jerzego Kolasińskiego „Pilica” – idąc w konwoju z bliźniaczymi „Dunajcem” i „Sanem” – dotarła 21 września 1974 do portu Chittagong, gdzie została przejęta przez kompanię żeglugową Bangladesh Inland Water Transport Corporation. Przemianowany na „C-1065” statek pełnił służbę przez mniej więcej 20 lat – dopiero w ostatniej dekadzie XX stulecia został pocięty na złom… Waldemar Bałda Fot. archiwum Polskiej Żeglugi Morskiej Wolborski poeta nagrodzony WOLBÓRZ. Michał Kaźmierczak mieszkaniec Wolborza i student filologii polskiej na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Piotrkowie zdobył II nagrodę w Turnieju Jednego Wiersza „Kobieta” organizowanym od 31 lat przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Tomaszowie Mazowieckim. Turniej poświęcony jest kobietom, ale jego głównym celem jest kultywowanie pamięci o patronce biblioteki, tomaszowskiej poetce i pisarce, a także działaczce społecznej Teresie Gabrysiewicz- Krzysztofikowej. Tegoroczna edycja turnieju odbyła się 7 marca. W konkursie wzięło udział 21 uczestników (m. in. z Warszawy, Łodzi, Rawy Mazowieckiej). Wolbórz reprezentował Michał Kaźmierczak, który zaprezento- wał jury i zebranej publiczności swój wiersz „Kobieta, matka…”. Warto dodać, że Michał ma na swoim koncie debiut pisarski w postaci tomiku poezji „W gonitwie życia”, w którego wydaniu pomógł m.in. Urząd Miejski w Wolborzu. W recenzji tegoż tomiku Danuta Mucha, opiekun Studenckiego Koła Naukowego Literatów przy filii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Piotrkowie Tryb., napisała: „Tom wierszy (…) to ponad sześćdziesiąt liryków o nachyleniu filozoficznym, oryginalnie zmetaforyzowanych i zrytmizowanych. Autor wyka- zał w nim dojrzałość warsztatową i intelektualną. Wartościowy jest to tom, zarówno artystycznie, jak i warsztatowo. Autor z wrażliwością koncentruje się na egzystencjalnych problemach, by uniwersalny wymiar znalazł odbicie w dostosowanej artystycznie formie.” Michałowi gratulujemy sukcesu i życzymy kolejnych artystycznych osiągnięć. Łączy ich miłość do literatury Warsztaty adaptacyjne ROZPRZA. 20 marca w Szkole Podstawowej odbyły się warsztaty adaptacyjne dla dzieci 6 i 7- letnich, które w tym roku szkolnym podejmą naukę w pierwszej klasie. Były to zajęcia z wykorzystaniem tablicy interaktywnej, projektora oraz zabawy ruchowe z chustą animacyjną. Warsztaty przygotowały: Beata Piesiak i Marzanna Kozłowska, które będą wychowawczyniami klas pierwszych w roku szkolnym 2014/2015. SULEJÓW. 20-go marca w Miejskiej Bibliotece Publicznej odbył się wieczór literacki, pierwszy z cyklu „Z miłości do literatury”. Magiczny wieczór poświęcony książce to niezwykła okazja aby przy blasku świec oddani czytelnicy biblioteki mogli się lepiej poznać, podyskutować o literaturze, a przede wszystkim podzielić się swoją pasją czytania. Kontakt z książką to czysta, niczym niezakłócona przyjemność. Chwile spędzone przy pasjonującej lekturze relaksują, odprężają, pozwalają zapomnieć o codziennych trudach. Pomysł spotkań zrodził się z potrzeby nie tylko samego czytania, ale pragnienia rozmowy i wymiany doświadczeń literackich. Otwarty dialog jest czymś bezcennym, dlatego należy szukać sposobu, aby ten dialog zainicjować i ugruntować. Zaproszeni goście reprezentowali szeroki wachlarz upodobań literackich począwszy od klasyki, romansu, kryminału po współczesne dzieła. I mimo, że gusta czy- telników były zgoła odmienne bardzo szybko znaleźli nić porozumienia – bo wszystkich łączyła miłość do literatury.