Tyfloświat nr 3/2011

Transkrypt

Tyfloświat nr 3/2011
www.tyfloswiat.pl
Kwartalnik, nr 3 (12) 2011, bezpłatny, ISSN: 1689-8362
TYFLO{WIAT
Przepis uchylony,
a problemy pozostały
Lokalizatory
akustyczne
Zoom
H4N
– r ejestrator dźwięku
dla wymagających
www.tyfloswiat.pl
Kwartalnik, nr 3 (12) 2011, bezpłatny, ISSN: 1689-8362
W numerze
TYFLO{WIAT
Katarzyna Heba prezentuje sposoby chronienia
interesów osób biorących udział w obrocie cywilnoprawnym w świetle przepisów Kodeksu
Cywilnego, dotyczących wadliwości oświadczenia woli.
fot. Alexander Chaikin
Przepis uchylony,
a problemy pozostały
Lokalizatory
akustyczne
Zoom
H4N
– rejestrator dźwięku
Lokalizatory
akustyczne
Największy problem z niewidzeniem jest taki, że gdy coś wypuścimy z dłoni, to ta rzecz znika.
Powyższe zdanie usłyszałem od pewnej niewidomej od urodzenia, młodej kobiety,
gdy oboje czegoś szukaliśmy. Zdanie to idealnie trafia w sedno, a przy okazji świetnie
pasuje jako motto artykułu o lokalizatorach akustycznych, które przynajmniej częściowo
zapobiegają znikaniu obiektów.
Rafał Charłampowicz*
dla wymagających
Lokalizatory akustyczne to urządzenia
ułatwiające odnajdywanie przedmiotów czy
miejsc. Wszystkie działają w podobny sposób.
Do dyspozycji mamy nadajnik (nie zawsze jest
on niezbędny) i odbiornik zintegrowany z głośnikiem. Odbiornik umieszczamy w miejscu,
które chcemy oznaczyć. Gdy wyślemy sygnał
do odbiornika, ten emituje dźwięk, naprowadzając nas tym samym na siebie i szukane miejsce. Mamy zatem do czynienia ze swoistą latarnią morską lub boją sygnalizacyjną i dlatego
tego typu urządzenia bywają też nazywane
angielskim terminem „beacon”. Powszechnie
znanym lokalizatorem jest elektroniczny gadżet
KWARTALNIK
NR 3 (12) 2011
3 Przepis uchylony, a problemy
pozostały
mocowany przy kluczach, który hałasuje, gdy
klaśniemy lub wydamy inny głośny dźwięk.
Lokalizatory może nie są pomocami
codziennego użytku, ale przydają się w wielu
różnych sytuacjach. Czasem trzeba odnaleźć
rzucony gdzieś w pośpiechu plecak, przedział,
gdy wracamy z wagonu restauracyjnego, pokój
w hotelu, domek letniskowy znajomych, w którym nie zmieściła się toaleta, brzeg jeziora
i pozostawione na nim przed kąpielą rzeczy itp.
W takich sytuacjach lokalizatory bywają bardzo
pomocne, a czasem wręcz niezastąpione.
Na europejskim rynku mamy kilka urządzeń sprzedawanych jako pomoce dla niewido-
6 Lokalizatory akustyczne
Rafał Charłampowicz przedstawia sposób działania lokalizatorów akustycznych i omawia dwa
wybrane modele – Piepsy oraz Loc8tor Lite.
6
WYDAWCA
11 Uniwersalne infokioski dla
każdego
Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego
ul. Wybickiego 3a, 31-261 Kraków
http://www.firr.org.pl
tel.: (+48) 12 629 85 14; faks: (+48) 12 629 85 15
e-mail: [email protected]
Organizacja Pożytku Publicznego
Nr konta 77 2130 0004 2001 0255 9953 0005
UTILITIA
Piotr Witek przybliża czytelnikom urządzenie
Informat-e, dostępny dla osób niepełnosprawnych infokiosk.
UTILITIA
PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę
fot. Tischenko Irina
Utilitia sp. z o.o.
ul. Jana Pawła II 64
TILITIA
32-091 U
Michałowice
http://www.utilitia.pl
tel.: (+48) 663 883 600
e-mail: [email protected]
UTILITIA
PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę
Digitalizacja
materiałów
bibliotecznych
UTILITIA
Podmiotem odpowiedzialnym za publikację
treści merytorycznych jest Fundacja
Instytut Rozwoju Regionalnego
UTILITIA
Podmiotem odpowiedzialnym za działalność
reklamową jest Utilitia sp. z o.o.
PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę
Jeszcze kilkanaście lat temu osoba niewidoma, chcąca zapoznać się z tekstem napisanym
w zwykłym druku, potrzebowała lektora, który przeczytałby daną książkę, czasopismo,
rachunek, receptę czy ulotkę – „na żywo” lub nagrywając ją na kasetę magnetofonową.
Obecnie, w dobie nowoczesnych technologii, wystarczy interesujący nas materiał
zeskanować, rozpoznać przy użyciu programu OCR, zapisać w odpowiednim formacie
i odczytać na komputerze za pomocą screenreadera wykorzystującego potencjał syntezy
UTILITIA
mowy czy monitora brajlowskiego.
UTILITIA
Aleksandra Bohusz*
REDAKTOR NACZELNY
Joanna Piwowońska
tel. kom. (+48) 663 883 332
e-mail: [email protected]
Przetwarzanie materiałów drukowanych
do postaci elektronicznej nazywamy digitalizacją. Jest ona przydatna nie tylko osobom
niewidomym i słabowidzącym, ale także instytucjom publicznym, archiwom czy bibliotekom, chcącym uchronić przed zniszczeniem
bądź udostępnić szerszemu gronu odbiorców
zgromadzone dokumenty i księgozbiory.
Ponieważ spora grupa ludzi z dysfunkcją
wzroku, czy to ze względu na podejmowane
studia, czy osobiste zamiłowania, wyraża
zainteresowanie dostępem do książek i prasy,
INTERNET
www.tyfloswiat.pl
15 Digitalizacja materiałów
bibliotecznych
Aleksandra Bohusz wyjaśnia, na czym polega digitalizacja materiałów bibliotecznych i dlaczego
proces ten postępuje tak powoli.
warto przyjrzeć się bliżej procesowi digitalizacji materiałów bibliotecznych. Pozwoli to choć
częściowo odpowiedzieć na pytanie, dlaczego
jest ona wdrażana tak powoli, a jej efekty często nas nie zadowalają.
Terminologia
Słowo „digitalizacja” bądź „dygitalizacja”
pochodzi od angielskiego terminu „digitalisation”. Według autorów Wielkiego Słownika
PWN obydwie polskie formy tego wyrazu
są poprawne językowo. „Digitalizacja” ma uzaNR 3 (12) 2011
15
SKŁAD komputerowy
Sławomir Mirski
26 Zoom H4N – rejestrator
dźwięku dla wymagających
Michał Dziwisz prezentuje kolejny, po przedstawianym w poprzednim numerze Tyfloświata
Zoomie H1, rejestrator firmy Samsontech.
Fotografia na okładce
europhotos
DRUK
K&K
Dział reklamy
e-mail: [email protected]
Redakcja nie odpowiada za treść
publikowanych reklam i ogłoszeń.
33 PEARL – przenośne
urządzenie skanujące
Magdalena Szyszka przedstawia wady i zalety
mobilnego urządzenia firmy Freedom Scientific,
mającego zastąpić tradycyjny skaner.
Pearl – przenośne
urządzenie skanujące
Nakład dofinansowany ze środków Państwowego
Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych
oraz Gminy Miejskiej Kraków.
Redakcja zastrzega sobie prawo skracania, zmian
stylistycznych i opatrywania nowymi tytułami materiałów nadesłanych do druku. Materiałów niezamówionych nie zwracamy.
Wszystkie teksty zawarte w tym numerze czasopisma Tyfloświat dostępne są na licencji Creative
Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Ponownie
rozpowszechniany utwór musi zawierać następujące informacje: imię i nazwisko autora tekstu, nazwę
czasopisma oraz jego numer. Fotografie i ilustracje
chronione są prawami autorskimi.
2
Niemal każdy niewidomy marzy o przenośnym i kompaktowym skanerze, który będzie
można zabrać wszędzie i przy jego pomocy przeczytać dowolny dokument w urzędzie,
w pracy, książkę czy artykuł w czytelni i wiele innych. Producenci sprzętu specjalistycznego
dostrzegli ten problem i na naszym rynku pojawia się coraz więcej służących do tego
urządzeń. Jakiś czas temu pisałam w Tyfloświecie o SiRecognizerze, dzisiaj zajmę się
urządzeniem produkowanym przez dobrze wszystkim nam znaną firmę Freedom Scientific,
a jest nim Pearl, o którym opowiadałam już nieco w audycji Tyflopodcastu w Radiu EN
Magdalena Szyszka*
Pearl nie jest jednym kompleksowym urządzeniem do skanowania i odczytywania dokumentów. To urządzenie peryferyjne, podłączane
do komputera, najlepiej oczywiście notebooka
ze względu na mobilność. Nie jestem zwolenniczką kombajnów do wszystkiego, więc takie
właśnie rozwiązanie wybrałam całkowicie świadomie i celowo.
Wygląd
Pearl to urządzenie niewielkich rozmiarów. Jest ono również bardzo lekkie. Mieści
się w futerale o wymiarach ok. 38 x 9 x 7 cm.
Futerał jest zapinany na zamek, posiada pasek
na ramię i stanowi bezpieczny sposób przenoszenia i przechowywania urządzenia. Sam Pearl
po złożeniu nie jest wiele większy od złożonej
białej laski. Składa się z metalowej podstawy,
stanowiącej zarazem krawędź, do której należy
dosuwać dokument, pionowej spłaszczonej
rurki oraz kolejnej umocowanej na niej poziomo
na kształt ramienia, na końcu którego znajduje
się kamera. Całość po rozłożeniu przypomina
kształtem standardową nocną lampkę. U jego
podstawy znajduje się zamocowany na stałe
kabel USB, z którego Pearl jest zasilany, nie
wymaga więc gniazdka elektrycznego, baterii
ani dodatkowego zasilacza.
NR 3 (12) 2011
33
40 Olympus DM-3 i DM-5
Adam Ostrowski zapoznaje Czytelników
z udźwiękowionymi syntezą TTS modelami dyktafonów firmy Olympus.
fot. vladek
Przepis uchylony,
a problemy pozostały
Kiedy 16 kwietnia 2010 r. weszła w życie Ustawa z dnia 8 stycznia 2010 r. o zmianie ustawy
– Kodeks cywilny (Dz.U. nr 40, poz. 222), wydawało się, że kłopoty osób niewidomych,
biorących udział w tzw. obrocie cywilnoprawnym, się skończyły. Nic bardziej mylnego.
Katarzyna Heba*
Pomimo, iż został uchylony art. 80 Kodeksu
cywilnego, który stanowił, że jeżeli osoba niemogąca czytać ma złożyć oświadczenie woli
na piśmie, oświadczenie powinno być złożone
w formie aktu notarialnego, to niejednokrotnie od osób niewidomych, chcących podpisać
chociażby umowę kredytową, wymaga się, aby
w ich imieniu działał pełnomocnik. W tym miejscu pragnę mocno podkreślić, że żaden obowiązujący w naszym kraju akt prawny nie nakłada
na osobę niewidomą takiego obowiązku. Jest
to wymysł poszczególnych instytucji, niemający
żadnej podstawy prawnej.
Jakie skutki prawne miał uchylony
art. 80 Kodeksu cywilnego?
Wprawdzie art. 80 nie określał skutków
prawnych braku zachowania formy aktu notarialnego w sytuacji wymienionej w tym artykule,
a pominięcie formy notarialnej nie skutkowało
nieważnością czynności prawnej, to jednak sam
przepis był traktowany przez osoby niepełnosprawne jako dyskryminujący je i wyróżniający
z reszty społeczeństwa. Trudno się z tym nie
zgodzić, skoro Polska była jedynym krajem Unii
Europejskiej, w którym ów przepis funkcjonował. Pomimo że zarówno w literaturze prawnej,
NR 3 (12) 2011
3
Przepis uchylony, a problemy pozostały
jak i w orzecznictwie Sądu Najwyższego podkreślano, iż złożenie oświadczenia woli przez
osobę niemogącą czytać jest ważne, to traktowano je jako złożone w formie ustnej. Trudno
więc było w bankach czy innych instytucjach,
w których osoba niewidoma podpisywała np.
umowy, powoływać się na komentarze prawnicze czy Sąd Najwyższy. Wielokrotnie zdarzało
się, że osoby niewidome musiały swoje oświadczenie woli składać w formie aktu notarialnego, co pociągało za sobą dodatkowy koszt,
a ponadto było po prostu uwłaczające.
Należy mieć jednak świadomość, że w środowisku osób niewidomych są i tacy, dla których
przepis ten był pewnego rodzaju zabezpieczeniem przed nieuczciwymi kontrahentami. W tym
miejscu warto wszystkich uspokoić i przedstawić
przynajmniej niektóre przepisy Kodeksu cywilnego, które zabezpieczają interesy obywateli,
w tym również osób niewidomych.
Wady oświadczenia woli
Kodeks cywilny w rozdziale pod tym samym
tytułem określa te wady oświadczenia woli,
na które może powołać się osoba występująca
w obrocie cywilnoprawnym. Mowa tu o tzw.
wadach oświadczenia woli, do których Ustawodawca zalicza:
• znajdowanie się przez osobę składającą
oświadczenie woli w stanie wyłączającym
świadome albo swobodne powzięcie decyzji i wyrażenie woli, a w szczególności chorobę psychiczną, niedorozwój umysłowy
czy chociażby nawet przemijające zaburzenia czynności psychicznych,
• złożenie oświadczenia woli dla pozoru za
zgodą osoby je składającej, co jednak nie
wpływa na skuteczność odpłatnej czynności prawnej, dokonanej na podstawie
pozornego oświadczenia, jeżeli wskutek tej
czynności osoba trzecia nabywa prawo lub
zostaje zwolniona od obowiązku, chyba
że działała w złej wierze,
• złożenie oświadczenia w razie istotnych błędów co do treści czynności prawnej, a co z tym
4
idzie uchylenie się od skutków prawnych tej
czynności, gdy błąd został wywołany przez
tę osobę, chociażby bez jej winy, albo gdy
wiedziała ona o błędzie lub mogła z łatwością
błąd zauważyć, (ograniczenie to nie dotyczy
czynności prawnej nieodpłatnej),
• zniekształcenie oświadczenia woli przez
osobę użytą do jego przesłania,
• złożenie oświadczenia woli w razie podstępnie wywołanego błędu,
• złożenie oświadczenia woli pod wpływem
bezprawnej groźby.
Na szczególną uwagę zasługuje w tym miejscu art. 86. § 1. K.c., który stanowi, że jeżeli błąd
wywołała druga strona podstępnie, uchylenie się
od skutków prawnych oświadczenia woli złożonego pod wpływem błędu może nastąpić także
wtedy, gdy błąd nie był istotny, oraz, gdy nie
dotyczył treści czynności prawnej. § 2 stanowi,
iż podstęp osoby trzeciej jest jednoznaczny
z podstępem strony, jeżeli ta o podstępie wiedziała i nie zawiadomiła o nim drugiej strony
albo jeżeli czynność prawna była nieodpłatna.
Co oznacza błąd wywołany
podstępnie?
Większość autorów literatury prawniczej
reprezentuje pogląd, że podstęp nie jest kwalifikowanym rodzajem błędu, lecz odrębną,
samodzielną wadą oświadczenia woli, której
specyfika polega na szczególnym sposobie
wywołania błędu przez drugą stronę czynności
prawnej. Taka czy inna kwalifikacja podstępu
nie ma większego praktycznego znaczenia.
Kodeks cywilny nie zawiera definicji podstępu,
wychodząc słusznie z założenia, że wystarczy
potoczne znaczenie tego słowa. W potocznym
rozumieniu jest to bowiem świadome wywołanie u drugiej osoby fałszywego obrazu jakiegoś
faktu, sytuacji lub przekonania po to, aby skłonić
ją do określonego postępowania. W znaczeniu
normatywnym celem podstępnego działania
jest wprowadzenie drugiej osoby w błąd po to,
żeby dokonała określonej czynności prawnej. Działanie podstępne jest zawsze naganne
z punktu widzenia ocen etycznych, bez względu
na pobudki i skutki działania sprawcy. Powodem
tego jest wdarcie się w sferę osobowości (a co za
tym idzie zakłócenie procesu myślowego) innej
osoby i doprowadzenie jej na podstawie zasugerowanych jej fałszywych przesłanek rozumowania do dokonania określonej czynności prawnej. Podstęp zakłada zawsze umyślne działanie
sprawcy w postaci dolus directus (zamiaru bezpośredniego), a przynajmniej dolus eventualis
(zamiaru ewentualnego). Cel i efekt podstępnego działania oraz rodzaj użytych środków, jak
również gradacja winy czy złej woli sprawcy, nie
mają tu żadnego prawnego znaczenia. Liczy się
tylko samo podstępne wprowadzenie w błąd,
będące zawsze bezprawiem cywilnym. Podstępu nie usprawiedliwia lekkomyślność i łatwowierność ofiary. Rzecz jasna, to zadaniem sądu
jest ocena sytuacji granicznych, czy w stanie
faktycznym sprawy określone działanie nosi już
cechy podstępu, czy mieści się jeszcze w kategoriach działania prawnie dozwolonego. Przykładem może być tu reklama, która nie zawsze – jak
powszechnie wiadomo – odpowiada wszystkim
cechom reklamowanego towaru, albo pojęcia
ryzyka, które z natury rzeczy łączy się z dokonaniem pewnych czynności prawnych i musi być
wkalkulowane w ich podejmowanie.
Kolejną wadą oświadczenia woli jest groźba
wynikająca z art. 87. Przepis ten stanowi, iż kto
złożył oświadczenie woli pod wpływem bezprawnej groźby drugiej strony lub osoby trzeciej, ten może uchylić się od skutków prawnych
swego oświadczenia, jeżeli z okoliczności wynika,
że mógł się obawiać, iż jemu samemu lub innej
osobie grozi poważne niebezpieczeństwo osobiste lub majątkowe. Podobnie jak w przypadku
wyżej omówionego podstępu, Kodeks nie definiuje pojęcia groźby, określa jedynie przesłanki,
które nadają jej charakter normatywny, to znaczy wiążący z nią konkretne skutki prawne. Są to:
bezprawność i powaga groźby oraz normalny
związek przyczynowy między groźbą a złożeniem oświadczenia woli określonej treści. Przesłanki te muszą występować łącznie.
fot. Lee Morris
Przepis uchylony, a problemy pozostały
Kodeks cywilny w rozdziale pod tym samym
tytułem określa te wady oświadczenia woli,
na które może powołać się osoba występująca
w obrocie cywilnoprawnym
Nierozerwalnie związanym z omawianymi
oświadczeniami woli przepisem jest art. 88 K.c.
Zgodnie z nim, uchylenie się od skutków prawnych oświadczenia woli, które zostało złożone
innej osobie pod wpływem błędu lub groźby,
następuje przez oświadczenie złożone tej osobie
na piśmie. Uprawnienie do uchylenia się wygasa:
w razie błędu – z upływem roku od jego wykrycia, a w razie groźby – z upływem roku od chwili,
kiedy stan obawy ustał.
Zaprezentowane wady oświadczenia woli,
na które może powołać się osoba podpisująca
wszelkiego rodzaju umowy to tylko niektóre
zawarte w Kodeksie cywilnym. Ich przedstawienie ma na celu uświadomienie osobom
obawiającym się skutków braku art. 80 K.c.,
że Ustawodawca nie pozostawił osób, które
zostały podstępnie lub pod wpływem groźby
skłonione do wydania określonego oświadczenia woli, samym sobie.
* Autorka jest doktorantką na Wydziale Prawa
i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego oraz
aplikantką adwokacką w kancelarii adwokackiej Krzyżagórska, Podniesiński, Łoboda
i wspólnicy S.C.
NR 3 (12) 2011
5
fot. Alexander Chaikin
Lokalizatory
akustyczne
Największy problem z niewidzeniem jest taki, że gdy coś wypuścimy z dłoni, to ta rzecz znika.
Powyższe zdanie usłyszałem od pewnej niewidomej od urodzenia, młodej kobiety,
gdy oboje czegoś szukaliśmy. Zdanie to idealnie trafia w sedno, a przy okazji świetnie
pasuje jako motto artykułu o lokalizatorach akustycznych, które przynajmniej częściowo
zapobiegają znikaniu obiektów.
Rafał Charłampowicz*
Lokalizatory akustyczne to urządzenia
ułatwiające odnajdywanie przedmiotów czy
miejsc. Wszystkie działają w podobny sposób.
Do dyspozycji mamy nadajnik (nie zawsze jest
on niezbędny) i odbiornik zintegrowany z głośnikiem. Odbiornik umieszczamy w miejscu,
które chcemy oznaczyć. Gdy wyślemy sygnał
do odbiornika, ten emituje dźwięk, naprowadzając nas tym samym na siebie i szukane miejsce. Mamy zatem do czynienia ze swoistą latarnią morską lub boją sygnalizacyjną i dlatego
tego typu urządzenia bywają też nazywane
angielskim terminem „beacon”. Powszechnie
znanym lokalizatorem jest elektroniczny gadżet
6
mocowany przy kluczach, który hałasuje, gdy
klaśniemy lub wydamy inny głośny dźwięk.
Lokalizatory może nie są pomocami
codziennego użytku, ale przydają się w wielu
różnych sytuacjach. Czasem trzeba odnaleźć
rzucony gdzieś w pośpiechu plecak, przedział,
gdy wracamy z wagonu restauracyjnego, pokój
w hotelu, domek letniskowy znajomych, w którym nie zmieściła się toaleta, brzeg jeziora
i pozostawione na nim przed kąpielą rzeczy itp.
W takich sytuacjach lokalizatory bywają bardzo
pomocne, a czasem wręcz niezastąpione.
Na europejskim rynku mamy kilka urządzeń sprzedawanych jako pomoce dla niewido-
Lokalizatory akustyczne
mych. Jedno z nich, lokalizator – Smart Finder
zaprezentował w Tyflopodcaście Piotr Witek. Ja
chciałbym opisać dwa bardzo odmienne od siebie urządzenia, z których użytkowaniem mam
najwięcej doświadczeń. Oba uważam za bardzo
interesujące.
fot. Vistac
Piepsy jest produkowane przez niemiecką
firmę Vistac (www.vistac.de) i można je kupić
w Polsce. Słuchacze Tyflopodcastu mogą pamiętać starszą wersję tego urządzenia z prezentacji
mojego autorstwa. Odbiornik to czarne, plastikowe pudełko o rozmiarach 100 x 55 x 24 mm.
Na spodniej ściance odnajdziemy suwak włącznika. Pozycja „włączony” jest wyraźnie oznaczona wystającym elementem obudowy, więc
nie musimy zapamiętywać, w którą stronę włączamy, a w którą wyłączamy. To drobiazg, ale bardzo przydatny, gdy chcemy szybko upewnić się,
że urządzenie jest w trybie gotowości. Odbiornik jest zasilany dwiema bateriami AAA. Zwykle
wystarczają one na ponad miesiąc pracy.
Nadajnik ma kształt zbliżony do stożka przeciętego od wierzchołka do podstawy, czyli płaski
spód i jedna ścianka, a reszta półokrągła, zwężająca się ku górze. Jego rozmiary to mniej więcej
75 x 25 – 37 x 20 – 27 mm. Na samym szczycie
stożka znajduje się maleńkie metalowe kółko
(jak w wisiorku), a na płaskiej ściance gumowy,
okrągły przycisk. Warstwa gumy znajduje się też
fot. Vistac
Piepsy
Piepsy
między dwoma plastikowymi częściami stanowiącymi obudowę nadajnika i komorę baterii
(CR2032), chroniąc elektronikę przed działaniem
czynników zewnętrznych. Nadajnik jest wodoszczelny, co czyni Piepsy jedynym znanym mi
lokalizatorem, z którym można wejść do wody.
Od producentów urządzenia wiem, że to właśnie m.in. niewidomi pływacy zainspirowali ich
do zaprojektowania Piepsy.
Nadajnik ma zasięg trochę ponad 40 m.
Należy jednak pamiętać, że to maksymalna
odległość, uzyskiwana w otwartej przestrzeni,
gdy między nadajnikiem i odbiornikiem nie znajdują się żadne obiekty stanowiące utrudnienie
dla rozchodzenia się fal radiowych. W budynku,
gdzie są ściany, i np. w lesie zasięg nadajnika
będzie mniejszy. Ta wrażliwość na warunki terenowe jest cechą nie tylko Piepsy, ale wszystkich
klasycznych lokalizatorów. Myśląc o mniej standardowych rozwiązaniach, łatwo wyobrazić
sobie zestaw składający się z dwóch telefonów
komórkowych, którego zasięg byłby ograniczony wyłącznie dostępem do sieci i oczywiście
słuchem użytkownika.
Jeśli krótko naciśniemy przycisk na nadajniku, z głośnika Piepsy usłyszymy cztery dość
wysokie, średnio głośne dźwięki. PrzytrzymyNR 3 (12) 2011
7
fot. Losevsky Pavel
Lokalizatory akustyczne
Lokalizatory akustyczne mogą okazać się bardzo pomocne w odnalezieniu swojego miejsca podczas
konferencji, spotkania czy wykładu
wanie przycisku powoduje narastanie głośności sygnału. Co cztery dźwięki głośność rośnie,
aż uzyska poziom maksymalny. Urządzenie nie
cichnie natychmiast po puszczeniu przycisku,
ale dopiero po wybrzmieniu całej czterodźwiękowej grupy. Maksymalna głośność Piepsy jest
wysoka (niestety nie udało mi się ustalić dokładnej wartości), ale w pewnych warunkach przydałaby się jeszcze większa. W dużym hałasie
trzeba się wsłuchiwać, aby usłyszeć sygnał lokalizatora. Na szczęście dźwięk jest tak dobrany,
że łatwo go odróżnić spośród innych dźwięków
otoczenia. W olbrzymiej większości sytuacji,
w których korzystałem z Piepsy, jego głośność
była wystarczająca.
Standardowo Piepsy to zestaw – jeden
nadajnik i jeden odbiornik. Każdy nadajnik
wysyła inny kod, więc nie ma problemu, gdy
w tej samej przestrzeni znajduje się kilku użytkowników Piepsy. Do zestawu możemy dokupić
kolejne odbiorniki. Wszystkie będą wrażliwe
na ten sam sygnał nadajnika, jednak ma to sens,
gdy potrzebujemy Piepsy w kilku miejscach,
8
np. w plecaku i do oznaczenia drzwi pokoju
w hotelu – wracając do pokoju, odbiornik w plecaku można po prostu chwilowo wyłączyć.
Co można osiągnąć z lokalizatorem?
Piepsy używam od kilku lat, dlatego posłużę
się jego przykładem do przedstawienia możliwości, jakie dają lokalizatory. Z innymi urządzeniami
można uzyskać podobne efekty, choć oczywiście wiele zależy od parametrów technicznych,
takich jak moc nadajnika, długość pracy na baterii, głośność oraz zwykła poręczność. Wszystkie
poniższe przykłady są autentyczne:
• podczas zabawy z psem w lesie, zostawiałem uprząż i plecak pod drzewem, nie martwiąc się, że ich potem nie znajdę,
• lokalizowałem plecak, nie pamiętając, gdzie
go położyłem,
• odnajdywałem przedział, wracając z wagonu
restauracyjnego (uprzedzałem współpasażerów, by nie obawiali się dźwięków dochodzących z plecaka – zawsze na sygnał Piepsy
sami otwierali mi drzwi, więc tak naprawdę
nawet nie musiałem ich specjalnie szukać),
• podczas pewnego mroźnego i śnieżnego
Sylwestra, tylko dzięki lokalizatorowi odnajdywałem drogę z toalety do domku znajomych,
• na lotnisku wiedziałem, że mój bagaż jest
już na taśmie i mogłem zwrócić na to uwagę
przewodniczce,
• łatwiej odnajdywałem kurtkę w szatni samoobsługowej,
• szybciej odnajdywałem salę i swoje krzesło
podczas konferencji,
• lokalizowałem drzwi swojego pokoju
w hotelu (odbiornik zostawiałem w pokoju
w pobliżu drzwi),
• wychodząc z psem na krótki spacer w obcym
terenie, wieszałem lokalizator na furtce, tak
by potem łatwo móc trafić do wejścia (było
to bardzo przydatne w skomplikowanej
przestrzeni, gdzie dokładność GPSu i psia
pamięć nie wystarczały),
• szybko sprawdzałem, czy mój plecak został
wyjęty z luku bagażowego autobusu,
• bawiłem się w chowanego z moją widzącą,
pięcioletnią siostrzenicą (chowając się miała
odbiornik – o dziwo, domagała się, bym ja
też chował się z Piepsy).
Powyższe przykłady to oczywiście nie
wszystkie zastosowania lokalizatorów. Wybrałem te, które uważam za najciekawsze i takie,
w których najbardziej odczułem przydatność
Piepsy. Dużo zależy od indywidualnych potrzeb
i wyobraźni.
Pisząc o Piepsy, na koniec należy wspomnieć
o ograniczeniach lokalizacji obiektu za pomocą
słuchu. Jeśli głośnik jest blisko nas i leży na podłodze, jego odnalezienie wcale nie musi być
łatwe. Piepsy radzi sobie lepiej, gdy źródło
dźwięku znajduje się wyżej.
Loc8tor
Loc8tor, a dokładnie Loc8tor Lite jest produkowany przez firmę o tej samej nazwie, mającą siedzibę w Wielkiej Brytanii (www.loc8tor.co.uk) i, jak
już była mowa, bardzo różni się od Piepsy. Nie jest
fot. Loc8ator
Lokalizatory akustyczne
Loc8ator Lite
to urządzenie stworzone specjalnie dla niewidomych – firma funkcjonuje na zwykłym rynku – ale
jego design jest tak uniwersalny, że bezwzrokowa
obsługa nie sprawia żadnych kłopotów.
Podstawowy zestaw to nadajnik i dwa
odbiorniki. Określenia „nadajnik” i „odbiornik”
są w tym przypadku umowne, bo nadajnik
jest jednocześnie odbiornikiem, a odbiorniki
to aktywne znaczniki RFID.
Wszystko jest małe, czarne i ładnie zaprojektowane. Nadajnik ma wielkość karty kredytowej
i jest tylko nieco od niej grubszy. Urządzenie
trzymamy płasko, węższą ścianką do przodu.
Przód nadajnika wyznacza linia lampek wyczuwalnych jako punkty biegnące od środka jednej
z węższych ścianek aż do przycisków przy drugiej
ściance. Linia ta wyznacza kierunek wyszukiwania obiektu. Przyciski są cztery, każdy przypisany
do innego odbiornika. Ilość wypukłych kropek
na przycisku oznacza jego numer. Na bocznych
ściankach nadajnika znajduje się przycisk włącznika/wyłącznika (po prawej) i przycisk przełączania głośności (po lewej). Do dyspozycji mamy
dwa poziomy głośności i wyłączenie dźwięku.
Włącznik niestety nie jest umieszczony we właściwym miejscu. Noszony w kieszeni spodni,
nadajnik potrafi sam się włączyć. Po minucie
NR 3 (12) 2011
9
Lokalizatory akustyczne
braku aktywności sam się wyłącza, ale zużywa
to baterię i generuje niepotrzebne dźwięki.
Nadajnik jest zasilany baterią CR2032.
Odbiornik, również czarny, ma podłużny,
lekko owalny kształt. Dolna powierzchnia jest
płaska, na górnej znajduje się dioda i głośnik.
W obudowie zrobiona jest dziurka, przez którą
można przewlec nitkę lub żyłkę i np. zamocować odbiornik na obroży psa. Rozmiary odbiornika to mniej więcej 30 x 19 x 5 mm. Zasilany jest
baterią SR54.
W przeciwieństwie do Piepsy, w Loc8torze,
źródłem dźwięku jest nadajnik. Po włączeniu
urządzenia, naciskamy przycisk przypisany
do odbiornika, który chcemy odnaleźć. Przyciski są cztery, gdyż taką liczbę odbiorników Loc8tor jest w stanie obsłużyć. Dodatkowe odbiorniki kupuje się u producenta. Słyszymy krótki
sygnał, a Loc8tor rozpoczyna wyszukiwanie.
Gdy odbiornik zostanie znaleziony, usłyszymy
przerywany sygnał. Obracamy się, trzymając urządzenie płasko, prostopadle do ziemi.
Kierunek wyszukiwania wyznacza linia diod
na nadajniku. Rosnąca częstość sygnałów
i wysokość dźwięku oznacza właściwy kierunek i zbliżanie się do obiektu. Oprócz informacji audio, mamy też sygnalizację za pomocą
diod – im więcej zielonego, tym lepiej. Producent podaje, że nadajnik doprowadzi nas
do odbiornika na odległość 2,5 cm. Nie jestem
w stanie stwierdzić, czy jest aż tak precyzyjny,
ale rzeczywiście obiekt można namierzyć bardzo dokładnie. Odbiornik generuje też dźwięk,
ale jest to niezbyt głośny sygnał w przerwach
co około sekundę. Dźwiękowi towarzyszy
błysk diody. Zasięg Loc8tora robi wrażenie, bo,
jak podaje producent, to aż 122 metry. Oczywiście należy mieć na uwadze, że jest to zasięg
w optymalnych warunkach.
Piepsy czy Loc8tor?
Na to pytanie oczywiście nie odpowiem,
bo wiele zależy od indywidualnych potrzeb
użytkowników. Ja z powodzeniem korzystam
z obu urządzeń.
10
Nadajnik Piepsy jest bardzo solidny, można
go swobodnie nosić w kieszeni wraz z innymi
rzeczami, nie bojąc się, że go złamiemy, gdy usiądziemy, przemoczymy na deszczu lub w kąpieli,
nosić na szyi lub przypiąć do ubrania.
Nadajnik Loc8tora jest bardziej delikatny, ale
za to płaski, więc dobrze leży w kieszeni. Można
go też schować np. do portfela. Sygnał dźwiękowy pokazujący kierunek ma plusy i minusy.
Z jednej strony mamy dużą precyzję i nie dotyczy nas problem hałasu, z drugiej strony jesteśmy kierowani na wprost, a więc przez ściany
– oznacza to, że np. w korytarzach hotelowych
odnalezienie pokoju może nam zająć trochę
czasu. Należy jednak pamiętać, że Loc8tor
powstał raczej z myślą o odnajdywaniu obiektów w domu i najbliższej okolicy: kluczy, pilota,
kota, dziecka itp. Na marginesie, niewidomych
rodziców zainteresować może inny lokalizator
produkowany przez tę firmę – urządzenie alarmujące, gdy obiekt oddali się na ustaloną przez
użytkownika odległość.
Czynnik ludzki zawodzi
Na koniec historia, która przydarzyła mi się
podczas pewnej konferencji. Miałem przy sobie
Piepsy. Wracałem z przerwy kawowej do sali,
zadowolony, że łatwo znajdę nie tylko wejście,
ale i krzesło. Naciskam przycisk i słyszę sygnał
gdzieś z tyłu. Kieruję tam psa, otwieram drzwi
i wychodzę… na dwór. Zdziwiony wracam,
i znów naciskam przycisk nadajnika. Obracam
się za sygnałem, kolejne drzwi i wychodzę…
na klatkę schodową. Wracam do korytarza, naciskam przycisk i wtedy do mnie dotarło… Piepsy
mam w plecaku na plecach i chodzę w kółko.
* Autor jest pracownikiem Uniwersytetu Gdańskiego i współpracownikiem firmy IVONA
Software. Zajmuje się tyflotechniczną obsługą
studentów z dysfunkcją wzroku. Od pewnego
czasu do jego szczególnych zainteresowań
należą urządzenia wspomagające orientację
przestrzenną niewidomych.
fot. st.djura
Uniwersalne infokioski
dla każdego
Od kilku lat, jak grzyby po deszczu, pojawiają się w różnych miejscach. Spotkać je
można w urzędach miast, w galeriach handlowych czy na lotniskach. Infokioski mają za
zadanie dostarczać niezbędnych informacji o miejscu, w którym się znajdują. Jeśli jest
to Urząd Miasta, udzielają wskazówek, gdzie i jaką sprawę możemy załatwić lub w jakich
godzinach pracuje ten czy tamten departament. Dzięki nim możemy dowiedzieć się, jakie
dokumenty są niezbędne, aby nasz wniosek lub podanie były pozytywnie rozpatrzone.
Piotr Witek*
Infokioski są coraz ładniejsze. Producenci
zabezpieczają je przed wandalami. Niestety,
rzadko kiedy biorą pod uwagę kwestie dostępności tych urządzeń. Prowadzi to do sytuacji,
w której z infokiosków zakupionych najczęściej
za publiczne środki, nie mogą korzystać osoby
niepełnosprawne. Oczywiście poczyniono
pewne starania w celu udostępnienia infokiosków, lecz zazwyczaj kończyły się one wprowadzeniem jednego tylko ułatwienia – powiększonych czcionek dla osób słabowidzących.
Na szczęście, w ostatnim czasie sytuacja ta uległa zmianie.
Na początku lipca, katowicki Instytut Technik Innowacyjnych EMAG zaprezentował i udostępnił do testów swoje najnowsze urządzenie o nazwie Infomat-e. U podstaw projektu
legło bardzo proste założenie – z infokiosków
powinni móc skorzystać wszyscy obywatele.
Obecnie Infomat-e może być obsługiwany
przez osoby z niemal każdym rodzajem niepełnosprawności. Na całość urządzenia składa się
wiele nowoczesnych rozwiązań, które po raz
pierwszy zostały wykorzystane jednocześnie
w tym samym projekcie. Infomat-e powstawał przy współpracy i doradztwie Polskiego
NR 3 (12) 2011
11
fot. EMAG
Uniwersalne infokioski dla każdego
Informat-e
Związku Głuchych i Polskiego Związku Niewidomych. Dzięki konsultacjom z przedstawicielami środowisk osób niepełnosprawnych już
na etapie projektowania Infomatu-e, finalnie
udało się stworzyć urządzenie, z którego może
korzystać niemal każdy.
Osoby niewidome i słabowidzące
W urządzeniu, nieco przypominającym
bankomat, osoba niewidoma znajdzie przede
wszystkim duży przycisk tzw. startowy, słuchawkę telefonu oraz dwie klawiatury. Jedną
numeryczną, a drugą w układzie znanym
z telefonów komórkowych (joystick/navikey).
Ta druga, oprócz czterech klawiszy kierunkowych i jednego potwierdzającego wybór,
posiada dwa dodatkowe przyciski funkcyjne.
Jednym wywołujemy pomoc, a drugim powtarzamy dostępne opcje menu. Klawisze mają
dobrze wyczuwalny skok. Po menu urządzenia można się poruszać zarówno przyciskami
12
numerycznymi, wybierając numer danej pozycji, jak i tradycyjnie, strzałkami ‘w górę/w dół’
oraz ‘w lewo/w prawo’. Wszystkie komunikaty
z ekranu Infomatu-e odczytywane są w słuchawce przez syntezator mowy Ivona firmy
IVONA Software. Głośność syntezy można
regulować przyciskiem krzyżyk (#) z klawiatury numerycznej. Zmiana odbywa się skokowo co 25%.
Oprócz całych komunikatów, użytkownik ma
możliwość zapoznania się z ich wybranymi fragmentami. Po tekście wyświetlanym na ekranie
można się przemieszczać przy pomocy kursorów. Klawisze ‘w lewo/w prawo’ odczytują tekst
po jednym słowie. ‘W górę/w dół’ po zdaniu.
Przycisk wyboru odczytuje słowo, na którym
aktualnie znajduje się kursor.
Analogicznie po tekście mogą poruszać
się osoby słabowidzące. Specjalnie dla nich,
na ekranie aktywna treść, zdanie czy akapit
podświetlane są kontrastowo w żółtym kolorze. Wielkość użytych czcionek mogą regulować gwiazdką na klawiaturze numerycznej.
Oczywiście, niezależnie od obu klawiatur, osoby
słabowidzące mogą skorzystać z dotykowego
monitora, na którym wyświetlane są wszystkie
informacje.
Sposób prezentacji treści na ekranie automatu przygotowano na podstawie zaleceń
WCAG 2.0 (Web Content Accessibility Guidelines) oraz dodatkowych wymagań, będących
wynikiem konsultacji z przedstawicielami Polskiego Związku Niewidomych. Ponadto, w celu
łatwiejszej lokalizacji na panelu sterowania,
przycisk startowy, uruchamiający Infomat-e, jest
specjalnie podświetlany.
Osoby głuche, niedosłyszące
i głuchoniewidome
Osoby niesłyszące często mają problemy
ze zrozumieniem pisanego, skomplikowanego
lub też specjalistycznego tekstu. Specjalnie dla
nich treść informacji zawartych w Infomatach-e przygotowywana jest w taki sposób, by
była jak najłatwiejsza do przyswojenia.
Uniwersalne infokioski dla każdego
Niezależnie od tego, przy pomocy translatora, tekst przekształcany jest na gramatykę
języka migowego, tzw. system językowo-migowy i w tej postaci, za pośrednictwem animowanego awatara, wyświetlany w języku
migowym na ekranie urządzenia. Moduł tłumaczący treści w języku polskim na system
językowo-migowy jest innowacją na skalę
światową. Powstał w Instytucie Informatyki
Wydziału Automatyki, Elektroniki i Informatyki Politechniki Śląskiej. Do jego stworzenia
wykorzystano wcześniejsze doświadczenia
Instytutu, zdobyte podczas tworzenia systemu Thetos, tłumaczącego teksty w języku
polskim na język migowy.
Osoby niedosłyszące lub głuchoniewidome mogą dodatkowo skorzystać z pętli
indukcyjnej, zamontowanej w słuchawce
urządzenia.
Oprócz sposobności zapoznania się z treścią Infomatu-e, automat umożliwia przeprowadzenie wewnętrznego połączenia telefonicznego w obrębie obiektu, w którym się
znajduje. Pozwala to m.in. osobie niedosłyszącej na odbycie dialogu z pracownikiem
danego obiektu w sposób komfortowy i bez
ryzyka błędnego zrozumienia rozmówcy.
Osoby z dysfunkcją narządu ruchu
Inżynierowie Instytutu Technik Innowacyjnych EMAG przewidzieli także sytuację, gdy
z Infomatu-e będzie chciała skorzystać osoba
z niepełnosprawnością kończyn górnych.
Urządzenie zostało wyposażone w czujnik
ruchu, który po zbliżeniu się użytkownika,
samoczynnie uruchamia automat.
W Infomacie-e zainstalowano oprogramowanie dostarczone przez warszawską firmę
PrimeSpeech, które umożliwia sterowanie
urządzeniem przy pomocy komend głosowych. Osoba niepełnosprawna, nie mogąc
skorzystać z klawiatury lub ekranu dotykowego, może przeglądać zawartość automatu
wypowiadając na głos polecenia, będące
numerami porządkowymi poszczególnych
pozycji menu lub też nazwy tych pozycji.
Z uwagi na charakterystykę tego oprogramowania i odmienną akustykę każdego budynku,
Infomat-e podczas umieszczania go w danej
lokalizacji powinien być kalibrowany dla każdego obiektu indywidualnie.
Dzięki odpowiedniej konstrukcji, pulpit
z klawiaturą może zostać zamontowany przy
infokiosku na regulowanej wysokości, co jest
szczególnie pomocne dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich
Infokioski mogą zawierać treści charakterystyczne dla każdego obiektu, w którym
zostały zainstalowane. Montowane są zawsze
w pobliżu głównego wejścia do budynku.
Testowane modele na okres wakacji zlokalizowano w dwóch urzędach miasta – w Katowicach przy ul. Młyńskiej 4 oraz w Chorzowie
przy ul. Rynek 1. Z uwagi na organizację pracy
urzędu w Katowicach, w którym poszczególne departamenty mieszczą się w różnych
budynkach, infokiosk zawiera także informacje o sposobie dotarcia do danych placówek.
Istnieje możliwość połączenia w przyszłości Infomatu-e z rozkładem jazdy komunikacji
publicznej.
Obecnie trwają prace nad przystosowaniem
Infomatów-e dla Biblioteki Śląskiej oraz Międzynarodowego Portu Lotniczego w Pyrzowicach.
Ten ostatni może zostać w przyszłości zintegrowany z rozkładem lotów.
Projekt jest cały czas rozwijany. Kolejnym
elementem, mającym uczynić Infomat-e bardziej uniwersalnym, jest wyposażenie urządzenia w łączność bezprzewodową Bluetooth. Zastosowanie tej technologii umożliwi
użytkownikom bezpośrednie korzystanie
z infokiosków przy pomocy własnych aparatów telefonicznych. W Instytucie Technik
Innowacyjnych EMAG testowana jest aplikacja instalowana w telefonach komórkowych,
która, wykorzystując połączenie Bluetooth,
będzie wchodziła w interakcję z Infomatem-e.
Obecna wersja programu została napisana
w języku Java i testowana jest na telefonach
NR 3 (12) 2011
13
Uniwersalne infokioski dla każdego
z systemem Symbian, ale w planach znalazł
się także projekt aplikacji na aparaty z Androidem, a w dalszej przyszłości na urządzenia
iOS firmy Apple.
Docelowo pojawią się jeszcze dwie drogi
komunikowania się z Infomatami-e. Pierwszą
będzie stanowiła przeglądarka internetowa,
która wyświetli identyczną zawartość, jak
ta znajdująca się w danym infokiosku. Drugą
będzie opcja wykorzystania komunikatorów
internetowych. Obecnie system może współpracować z programem Gadu-Gadu oraz
innymi komunikatorami, wykorzystującymi
protokół Jabber.
Kolejnym opracowywanym udogodnieniem Infomatu-e jest możliwość dodania
użytkownika do listy osób oczekujących
na obsługę, a później głosowe oznajmianie
wyświetlanego numeru petenta w coraz bardziej popularnych systemach kolejkowych
na pocztach, w bankach i urzędach. Dotychczas usługa ta była niedostępna dla osób
z dysfunkcją wzroku.
System Infomatu-e przygotowany został
w taki sposób, aby dał się łatwo przetłumaczyć
na inne języki. Jedynym problemem z pełnym
przeniesieniem tego rozwiązania na zagraniczne rynki jest brak odpowiedniego, analogicznego do polskiego, translatora na język
migowy.
Projekt badawczo-rozwojowy, którego
efektem jest powstanie Infomatu-e został
sfinansowany przez Ministerstwo Nauki
i Szkolnictwa Wyższego w ramach konkursu
na projekty badawczo-rozwojowe. Część
prac związana z powstaniem systemu dialogowego eSay, komponentu programowego
systemu Infomat-e, finansowana była ze środków własnych Instytutu Technik Innowacyjnych EMAG. Projekt został zapoczątkowany
w sierpniu 2009 r., a jego zwieńczeniem było
seminarium, odbywające się 21 września
2011 r. w siedzibie EMAG. W trakcie seminarium została zaprezentowana pełna wersja
Infomatu-e, wyposażona już we wszystkie,
w chwili opracowywania niniejszego artykułu
jeszcze testowane, rozwiązania.
Cena Infomatu-e wraz z infokioskiem
wahać się będzie, w zależności od jego konfiguracji i konstrukcji, od 7 do 20 tysięcy zł. Jeśli
jakaś placówka posiada już swój infokiosk,
wyposażenie go w panel sterowania i oprogramowanie Infomatu-e wahać się będzie
między 5 a 15 tysięcy zł.
Piotr Witek urodził się w 1979 roku. Wzrok
stracił mając piętnaście lat. Z wykształcenia
i zamiłowania jest masażystą i terapeutą manualnym. Ukończył studia na wydziale Promocji
Zdrowia i obecnie pracuje w Fundacji Instytut
Rozwoju Regionalnego. Po utracie wzroku,
nie chcąc zaakceptować własnych, fizycznych
ograniczeń, nieustannie wyszukuje i promuje
w środowisku osób niewidomych nowatorskie
rozwiązania technologiczne mogące usprawnić funkcjonowanie w społeczeństwie osób
z dysfunkcją wzroku.
fot. EMAG
*
Informat-e
14
fot. Tischenko Irina
Digitalizacja
materiałów
bibliotecznych
Jeszcze kilkanaście lat temu osoba niewidoma, chcąca zapoznać się z tekstem napisanym
w zwykłym druku, potrzebowała lektora, który przeczytałby daną książkę, czasopismo,
rachunek, receptę czy ulotkę – „na żywo” lub nagrywając ją na kasetę magnetofonową.
Obecnie, w dobie nowoczesnych technologii, wystarczy interesujący nas materiał
zeskanować, rozpoznać przy użyciu programu OCR, zapisać w odpowiednim formacie
i odczytać na komputerze za pomocą screenreadera wykorzystującego potencjał syntezy
mowy czy monitora brajlowskiego.
Aleksandra Bohusz*
Przetwarzanie materiałów drukowanych
do postaci elektronicznej nazywamy digitalizacją. Jest ona przydatna nie tylko osobom
niewidomym i słabowidzącym, ale także instytucjom publicznym, archiwom czy bibliotekom, chcącym uchronić przed zniszczeniem
bądź udostępnić szerszemu gronu odbiorców
zgromadzone dokumenty i księgozbiory.
Ponieważ spora grupa ludzi z dysfunkcją
wzroku, czy to ze względu na podejmowane
studia, czy osobiste zamiłowania, wyraża
zainteresowanie dostępem do książek i prasy,
warto przyjrzeć się bliżej procesowi digitalizacji materiałów bibliotecznych. Pozwoli to choć
częściowo odpowiedzieć na pytanie, dlaczego
jest ona wdrażana tak powoli, a jej efekty często nas nie zadowalają.
Terminologia
Słowo „digitalizacja” bądź „dygitalizacja”
pochodzi od angielskiego terminu „digitalisation”. Według autorów Wielkiego Słownika
PWN obydwie polskie formy tego wyrazu
są poprawne językowo. „Digitalizacja” ma uzaNR 3 (12) 2011
15
fot. Robert Kneschke
Digitalizacja materiałów bibliotecznych
Digitalizacja zasobów ma prowadzić do podniesienia jakości kształcenia, rozwoju e-learningu,
zwiększenia dostępu do twórczości naukowej,
a także sprawić, że wzrośnie promocja potencjału
naukowego
sadnienie informatyczne, ponieważ jest bardziej zbliżona do formy angielskiej, a nowoczesne technologie importujemy z reguły
z krajów anglojęzycznych. Zwolennicy używania terminu „dygitalizacja”, czyli formy
spolszczonej, argumentują swój wybór troską o czystość naszego języka. W środowisku
bibliotekarskim większym powodzeniem cieszy się jednak słowo „digitalizacja”. Będziemy
go więc również używać w niniejszym tekście,
jako bardziej powszechnego.
Trudności nastręcza też określenie, czym
jest digitalizacja, gdyż nie ma jednej, ogólnie stosowanej definicji tego procesu. Każda
z wykorzystujących go nauk, jak telekomunikacja, informatyka czy bibliotekoznawstwo
określa go nieco inaczej.
Najprościej mówiąc, digitalizacja to proces zamiany danych analogowych na cyfrowe.
W szerszym ujęciu jest ona procesem prze16
twarzania sygnałów (tekstu, dźwięku, obrazu
bądź innych danych) analogowych, zmieniających się w sposób ciągły, na postać cyfrową za
pomocą przetwornika analogowo-cyfrowego.
Z bibliotekoznawczego punktu widzenia
polega na zamianie danych (na przykład bibliotecznych) z postaci analogowej na cyfrową,
tak, aby powstała możliwość przechowywania
ich na komputerze.
W literaturze spotykamy też niekiedy termin „retrodigitalizacja” albo inaczej: „digitalizacja retrospektywna”. Jest on w zasadzie tożsamy ze słowem „digitalizacja”, a przedrostek
„retro” oznacza jedynie, że pierwotną wersją
zdigitalizowanego dokumentu była forma
analogowa i że jego wersja elektroniczna
nie ukazała się jednocześnie z drukowaną.
Retrodigitalizacja prowadzona jest przez i dla
bibliotek w celu ochrony dzieł zniszczonych
oraz poprawy dostępu do księgozbiorów. Dlatego w procesie digitalizacji tak istotną rolę
odgrywa obróbka cyfrowa przetwarzanych
materiałów, między innymi przy użyciu programów OCR. Bez niej udostępnienie zdigitalizowanych zbiorów bibliotecznych byłoby
bowiem niemożliwe.
Inne, mniej lub bardziej rozbudowane definicje digitalizacji można znaleźć na portalu:
www.digipedia.pl
Dokumenty występujące w formie elektronicznej dzielimy na: zdigitalizowane, cyfrowe
i elektroniczne. Czasami dwóch ostatnich
pojęć używa się zamiennie, co nie jest jednak
do końca zgodne z ich definicją. Dokumenty
digitalne powstają w wyniku przetworzenia wersji analogowej do cyfrowej. Cyfrowe
to takie, które powstały jedynie w wersji cyfrowej (Digital born). Mamy z nimi do czynienia,
gdy na przykład wydawnictwo od razu udostępnia swoją publikację w postaci pliku komputerowego. Natomiast dokumentami elektronicznymi mogą być zarówno zdigitalizowane,
jak i cyfrowe, pod warunkiem, że można z nich
korzystać w sposób zdalny, za pośrednictwem
serwerów.
Digitalizacja materiałów bibliotecznych
Do prowadzenia digitalizacji materiałów bibliotecznych nie wystarczy prosty skaner, a ceny
sprzętu do masowej digitalizacji wahają się
w granicach 200 000 – 400 000 złotych
do digitalizowania materiałów bibliotecznych
nie wystarczy umiejętność pracy z komputerem, zwykłym skanerem i prostym programem
OCR. Niezbędne jest jeszcze opanowanie profesjonalnej obsługi złożonych urządzeń, oprogramowania oraz technologii internetowych.
Ceny sprzętu do masowej digitalizacji wahają
się w granicach 200 000 - 400 000 złotych,
a oprogramowania – od 15 000 do 30 000 złotych. Droga jest również archiwizacja zdigitalizowanych materiałów, konserwacja sprzętu
i naprawy introligatorskie skanowanych publikacji. Mimo to digitalizowanie zbiorów biblio-
fot. EDHAR
Biblioteki digitalizują swoje zbiory przede
wszystkim dla zarchiwizowania oraz ochrony
dziedzictwa naukowego i kulturowego. Wiadomo bowiem, że materiały drukowane,
zwłaszcza te z poprzednich stuleci, jak starodruki, z czasem ulegają zniszczeniu. Digitalizacja pozwala zatem zachować je na przyszłość
w formie elektronicznej.
Duże znaczenie ma również doprowadzenie do efektywniejszego udostępniania
kulturowego i naukowego dorobku ludzkości, stworzenie cyfrowych kopii dokumentów
życia społecznego i udostępnienie szerszemu
gronu odbiorców skryptów, podręczników
oraz innych materiałów dydaktycznych. Działania te mają prowadzić do podniesienia jakości kształcenia, rozwoju e-learningu (edukacji
elektronicznej), zwiększenia dostępu do twórczości naukowej, a także sprawić, że wzrośnie
promocja potencjału naukowego.
Digitalizacja to proces pracochłonny
i drogi, gdyż wysokie są koszty przeszkolenia
mających się nią zajmować pracowników –
fot. TsR
Cele digitalizacji
NR 3 (12) 2011
17
Digitalizacja materiałów bibliotecznych
fot. BsWei
tecznych powoduje spadek kosztów ich udostępniania. Jednak, z powodu dużego nakładu
pracy i wysokich kosztów, biblioteki nie zawsze
digitalizują we własnym zakresie. Bywa, że zlecają to zadanie firmom zewnętrznym na zasadzie outsourcingu.
Niekiedy digitalizacja jest również prowadzona w ramach współpracy międzybibliotecznej. Przykładami tego typu inicjatyw
mogą być opisywana w poprzednim numerze
Akademicka Biblioteka Cyfrowa oraz Federacja Bibliotek Cyfrowych. Taki model prowadzenia digitalizacji jest najlepszy i powinien być
stosowany powszechnie, gdyż uniknęłoby się
wtedy powielania tej samej pracy oraz niepotrzebnego digitalizowania tego samego dokumentu po kilkakroć.
Biblioteczne pracownie digitalizacyjne
umieszczane są zwykle w strukturach działów
o charakterze informatycznym bądź reprograficznym. Wyjątek w tym zakresie stanowi
wspomniana wyżej Akademicka Biblioteka
18
Cyfrowa, mieszcząca się na Uniwersytecie
Warszawskim. Ze względu na specyfikę swoich działań podlega ona Biuru do Spraw Osób
Niepełnosprawnych UW. Pracownie digitalizacyjne współpracują w swoich bibliotekach
głównie z działami: opracowywania i udostępniania zbiorów, informacji naukowej oraz
pracownią konserwatorską bądź introligatorską, gdyż, mimo ostrożnego obchodzenia się
z digitalizowanymi oryginałami, po skanowaniu wymagają one zwykle naprawy.
Prawne aspekty digitalizacji
Zagadnieniami prawnymi dotyczącymi
bibliotek cyfrowych, w t ym digitalizacji, zajmuje
się Ustawa o bibliotekach z dnia 27 czerwca
1997 r. (Dz. U. nr 85, poz. 539). W art. 4 pkt 1
znajdujemy informacje o zadaniach najważniejszych w działalności bibliotek. Do podstawowych zadań biblioteki należy gromadzenie,
opracowywanie, przechowywanie, ochrona
i udostępnianie danych bibliotecznych.
Ponieważ ustawa zawiera również zapis
mówiący, że przepisy dotyczące bibliotek tradycyjnych mają zastosowanie także
w przypadku bibliotek cyfrowych, zdigitalizowane wersje utworów stanowią materiał biblioteczny, a ich rozpowszechnianie
on-line jest formą udostępniania zbiorów.
Z tego względu powinno ono być bezpłatne
i z reguły tak jest.
Dla procesu digitalizacji i tworzenia bibliotek cyfrowych znaczenie ma także Ustawa
o prawie autorskim i prawach pokrewnych
z dnia 4 lutego 1994 r. oraz jej nowelizacje.
Ze względu na status prawny materiały biblioteczne dzielimy na: niepodlegające ochronie
z tytułu praw autorskich, podlegające ochronie częściowej oraz całkowitej.
Do pierwszej kategorii należą cymelia
(najstarsze i najcenniejsze dokumenty, często
pisane odręcznie lub zawierające autograf
autora, najtrudniejsze do digitalizacji, którą
można przeprowadzić wyłącznie przy pomocy
specjalnych skanerów) i kanon literatury pięknej, którego stopień digitalizacji jest średni
(niezwykle istotna jest tu dobra obróbka OCR,
gdyż główny cel stanowi wydobycie tekstu).
Część materiałów posiadających wartość
historyczną można jednak skanować przy użyciu zwykłych skanerów. Gdy wygasną autorskie prawa majątkowe do danego utworu,
jego treść, pozbawiona współczesnej obróbki
edytorskiej, może być udostępniana on-line
(wyjątek w tym zakresie stanowią tłumaczenia, które zawsze są prawnie chronione).
Zbiory podlegające ochronie częściowej
to dokumenty regionalne (regionalia), unikatowe dla pewnych jednostek administracyjnych. Stopień trudności ich digitalizacji jest
średni, skanuje się je na różnego typu skanerach, a ich digitalizacja zazwyczaj nie przynosi
dochodów, ponieważ ma na celu udokumentowanie życia regionu i państwa. Ochronie częściowej podlegają też mikroformy, mikrofilmy,
mikrofisze i mikrokarty, których digitalizacja
jest dość trudna, wymaga bowiem zastosowa-
fot. Glovatskiy
Digitalizacja materiałów bibliotecznych
Do digitalizowania materiałów bibliotecznych
nie wystarczy umiejętność pracy z komputerem,
skanerem i prostym programem OCR, niezbędne
jest opanowanie obsługi złożonych urządzeń,
oprogramowania oraz technologii internetowych
nia specjalistycznego skanera i dobrej jakości
programu OCR dla wydobycia tekstu.
Materiały podlegające całkowitej ochronie
z tytułu praw autorskich ukazały się w ciągu
ostatnich kilkudziesięciu lat. Mogą być skanowane na zwykłych skanerach, ale koniecznie
z użyciem programu OCR. Wybierając je do digitalizacji, warto zadać sobie pytanie o ich przydatność, czyli jak często będą z nich korzystali
użytkownicy biblioteki, gdyż konieczne jest
pozyskanie zgody autora i wydawcy, co bywa
procesem długotrwałym. Część zbiorów, które
ukazały się po 1985 r. (zarówno publicystycznych, jak regionalnych) nie wymaga przetwarzania do postaci cyfrowej, ponieważ wraz
z ich wersjami analogowymi powstały również
wersje zdigitalizowane.
NR 3 (12) 2011
19
Digitalizacja materiałów bibliotecznych
Metody digitalizacji
Rozróżniamy następujące metody digitalizacji:
• ręczne przeniesienie tekstu do pamięci
komputera (metoda ta powstała, zanim
odkryto inne możliwości digitalizowania zbiorów, została użyta między innymi
w projekcie Guttenberg, obecnie z powodu
rozwoju technologicznego właściwie nie
jest stosowana),
• zwykłe skanowanie,
• skanowanie z użyciem programów
do rozpoznawania pisma (OCR) – jest
ono od dwóch do czterech razy droższe
od zwykłego skanowania,
• zastosowanie kamer cyfrowych,
• digitalizowanie materiałów za pomocą
cyfrowych aparatów fotograficznych.
Digitalizacja w praktyce – kwestie
techniczne
Przed rozpoczęciem procesu digitalizacji należy dokonać wyboru odpowiedniej
metody, sprzętu, oprogramowania oraz formatu pliku, w którym chcemy zapisać zdigitalizowany dokument. Wybór zależy między innymi od tego, jaki materiał poddajemy
digitalizacji i czy uzyskana wersja cyfrowa ma
mieć charakter archiwalny, czy użytkowy, tzn.
czy ma zostać udostępniona czytelnikom.
Istota procesu digitalizacji polega na zerojedynkowym zapisie sygnału. Jest on najpierw
próbkowany i kwantowany, a następnie kodowany jako dyskretny, będący, w odróżnieniu
od analogowego, ciągiem liczbowym.
Próbkowanie (ang. Sampling) następuje
poprzez pobieranie próbek wartości sygnału
analogowego w pewnych odstępach czasu,
a kwantowanie – przez przyporządkowanie
każdej próbce skończonej liczby poziomów
amplitudy odpowiadających dyskretnym wartościom od zera do pełnego zakresu. Podczas
kodowania uzyskana wartość dyskretna jest
wyrażana za pomocą odpowiednio dobranego kodu cyfrowego. Oprócz próbkowania
20
w procesie digitalizacji niezwykle ważną rolę
odgrywa konwersja sygnału analogowego
do postaci cyfrowej, jednak produktem końcowym nie są zakodowane dane binarne,
(zapisywane tak, jak są reprezentowane
w systemie komputerowym – w postaci zer
i jedynek), ale plik zawierający, oprócz reprezentacji obrazu, elementy jego wewnętrznej
struktury bądź części składowe tego obrazu.
Te elektroniczne reprezentacje obiektów rzeczywistych (obrazy cyfrowe – Digital images)
powstają w wyniku zastosowania cyfrowego
aparatu fotograficznego, kamery cyfrowej lub
skanera. O ich jakości decyduje zagęszczenie
pikseli wyrażone w rozdzielczości skanowania, która zależy od rodzaju poddawanego
obróbce materiału i jego docelowego przeznaczenia. Zastosowanie zbyt niskiej rozdzielczości powoduje pikselację – powstanie
nieostrego i rozmytego obrazu, zbyt wysoka
zwiększa natomiast rozmiar pliku, wydłużając
czas drukowania bądź przesyłania obrazów.
Jednak dzięki wyższej rozdzielczości są one
wyraźniejsze i bardziej czytelne (niekiedy
przewyższają pod tym kątem oryginał), dlatego zdecydowanie lepiej ustawić rozdzielczość wysoką, niż niską (przy skanowaniu
optymalna wynosi 300-400 DPI). Piksel to nie
tylko punkt w określonym miejscu. Każdy
ma konkretny kolor, tak więc obraz cyfrowy
jest liczbowym zapisem barw. Jako jeden
z ważnych jego parametrów występuje głębia bitowa (bit deph) określająca liczbę barw
możliwych do odwzorowania w obrazie oraz
ilość bitów pamięci przydzielonych do zapisania informacji o barwie każdego piksela.
1 bit oznacza obraz czarnobiały, 8 bitów – 256
kolorów lub odcieni szarości, 16 – 65000 kolorów, a 24 bity to tzw. kolor rzeczywisty, prawdziwy (true color).
Na podstawie tych danych definiowane
są wartości kolorystyczne poszczególnych
pikseli w konkretnym obrazie. Ich reprezentacja to tryby kolorów (skala szarości, przestrzeń
barwna RGB, CMYK). O wyborze trybu kolorów
Digitalizacja materiałów bibliotecznych
kurzu i zanieczyszczeń, łączenie fragmentów
obrazu w całość, korekta naświetlenia oraz
eliminowanie przebarwień.
Istnieje techniczna możliwość zabezpieczenia zdigitalizowanego dokumentu przed
wprowadzaniem zmian, na przykład zakładanie znaków wodnych (format PDF), uniemożliwiających wydruk pliku.
Poszczególne biblioteki digitalizują głównie materiały charakterystyczne dla ich księgozbiorów, a także regionalia. Zdigitalizowane materiały są z reguły przechowywane
na płytach CD, rzadziej DVD. Jest to podyktowane względami finansowymi oraz faktem,
że w razie użycia dysków optycznych należy
stosować się do zaleceń ISO 18925 – grupy
norm, zawierającej standardy ich przechowywania. Biblioteki wolą więc stosować nośniki,
których gromadzenie nie jest obwarowane
żadnymi odgórnymi uregulowaniami. Zdigita-
fot. Adam Radosavljevic
decyduje przeznaczenie obrazów i sposób ich
udostępniania (na przykład do odtwarzania
w komputerze najbardziej optymalnym trybem jest RGB, a do drukowania – CMYK).
Na przebieg procesu digitalizacji bardzo
duży wpływ wywiera stan materiału źródłowego. Oryginały, zwłaszcza te znajdujące się
w bibliotekach, często są pokryte kurzem,
porysowane, pomazane ołówkiem, rozmazane bądź zawierają odciski palców. Przed
rozpoczęciem digitalizacji należy koniecznie wyeliminować te usterki. Można tego
dokonać również w trakcie skanowania.
Obecnie wiele urządzeń digitalizacyjnych
automatycznie dobiera parametry zależnie
od typu przetwarzanego materiału. Gdy
mimo to mankamenty pozostają, należy
skorzystać z technik retuszowania obrazów
po skanowaniu. W przypadku materiałów
bibliotecznych są to najczęściej: usuwanie
NR 3 (12) 2011
21
Digitalizacja materiałów bibliotecznych
lizowane dane gromadzi się również na serwerach (zewnętrznych i wewnętrznych macierzach dyskowych).
Z powodu starzenia się technologii, nośników i formatów zapisu ciągle nierozwiązanym
problemem pozostaje trwałość zdigitalizowanych dokumentów.
Do digitalizacji materiałów drukowanych
i rękopiśmiennych używa się skanerów, urządzeń hybrydowych bądź cyfrowych aparatów
fotograficznych.
Skanery dokonują zamiany obrazów analogowych, utrwalonych na fizycznie istniejących
mediach, na ich elektroniczną reprezentację
zapisaną następnie w jednym z formatów
plików lub jako wydruk. Istnieje kilka rodzajów tych urządzeń: płaskie skanery biurowe;
do dokumentów wielkoformatowych; używane przy skanowaniu książek (dziełowe);
do mikroform i rolkowe. Skanery są produkowane przez takie firmy, jak: Plustek, Mustek
czy Canon.
Hybrydy to urządzenia zawierające w jednej obudowie skaner oraz cyfrowy aparat
fotograficzny. Stosują je instytucje tworzące
wtórniki na mikrofilmach i w postaci elektronicznej. Najpopularniejszym przykładem urządzenia hybrydowego jest DGBook.
Cyfrowych
aparatów
fotograficznych
używa się stosunkowo rzadko ze względu
na ich wysoką cenę. Odpowiednik kliszy stanowi w nich matryca światłoczuła (na przykład
CCD, CMOS, LBCAST). Jakość fotografii zależy
od przetwornika optycznego, obiektywu,
algorytmów i typów procesorów. Najbardziej
znani producenci aparatów to między innymi
Kodac i Olympus.
W poszczególnych fazach obróbki zdigitalizowanych dokumentów stosuje się różnego rodzaju programy. Na uwagę zasługują
szczególnie: Abby FineReader – chyba najpowszechniej używany program OCR, mający
duże znaczenie dla osób z dysfunkcją wzroku
ze względu na dobre jakościowo rozpoznawanie tekstu; Corel – służy do obróbki grafiki;
22
Adobe Reader – powiązany z formatem PDF;
Express Editor Professional Edition – umożliwia pracę z plikami typu DJVU.
Odrębną grupę stanowi oprogramowanie do zarządzania zasobami cyfrowymi. Jeśli
posiadamy mniej niż sto dokumentów, nie
ma potrzeby tworzenia biblioteki cyfrowej,
wystarczy udostępnić materiały na prostym
serwerze. Gdy liczba zebranych materiałów
jest większa, istnieją dwie możliwości: wykorzystanie oprogramowania służącego danej
bibliotece do tworzenia katalogów cyfrowych
(na przykład Horison czy Libra) lub wprowadzenie takiego, które pozwoli na utworzenie
osobnej platformy, jak system de Libra, wykorzystywany między innymi przez Federację
Bibliotek Cyfrowych.
Rodzaje prezentacji danych
Dane powstałe w wyniku digitalizacji
można przedstawić na trzy sposoby:
• Grafika rastrowa to rodzaj bitmapy (grafiki bitmapowej), w której reprezentacja
obrazu oddawana jest za pomocą pionowo-poziomej siatki pikseli, jak na monitorze czy w drukarce. Grafikę tę cechują: ilość
pikseli w poziomie i pionie, rozdzielczość,
czyli ilość pikseli na jednostkę długości,
określająca szczegółowość grafiki, głębia
barwy. Grafika rastrowa służy do prezentacji wszelkiego rodzaju obrazów. Jej główną
wadą jest utrata jakości podczas skalowania wskutek konieczności ponownego
przeliczania wartości każdego składowego
piksela. Do stosowania jej mogą również
zniechęcać duże rozmiary wynikowych
(powstałych po digitalizacji i obróbce
cyfrowej) plików.
• Grafika wektorowa oddaje obraz za pomocą
tzw. poligonów i krzywych (w przypadku
grafiki dwuwymiarowej są to figury geometryczne, a trójwymiarowej – bryły geometryczne) umieszczone w matematycznie zdefiniowanej przestrzeni, tj. układzie
współrzędnych. W przeciwieństwie do bit-
fot. Tatiana Popova
Digitalizacja materiałów bibliotecznych
map, grafikę wektorową cechuje skalowalność i niewielkie rozmiary uzyskiwanych
plików. Otrzymany obraz można dowolnie powiększać lub zmniejszać bez utraty
jakości. Stosuje się ją przede wszystkim
przy tworzeniu niezróżnicowanych kolorystycznie i formalnie ilustracji, jak również
w oprogramowaniu typu CAD, używanym przede wszystkim przez architektów.
W procesie digitalizacji jest natomiast praktycznie bezużyteczna, gdyż wprowadzany
do komputera druk prymarny (oryginalny)
jest zawsze obrazem rastrowym, a przekształcenie grafiki rastrowej w wektorową
jest bardzo trudne. Dość łatwo można za
to wykonać proces odwrotny.
• Tekst edytowalny, czyli ciąg znaków, które,
niezależnie od formy typograficznej, są jednoznacznie identyfikowane jako nośnik
konkretnej informacji. Prezentacja obrazu
odbywa się w tym wypadku przy użyciu czcionek ułożonych w odpowiednich
sekwencjach. Dla użytkowników bibliotek
mających problemy wzrokowe ta forma
jest najbardziej przydatna. Chodzi nam
przecież o możliwość pracy ze zdigitalizowanym dokumentem przy użyciu programu udźwiękawiającego bądź monitora
brajlowskiego, którą daje jedynie tekst edytowalny. Przy braku dodatkowych zabezpieczeń da się go bowiem dowolnie edytować, przeszukiwać i kopiować. Natomiast
ogólnie rzecz biorąc, trudno jednoznacznie
stwierdzić, czy lepiej wybrać do prezentacji grafikę rastrową czy tekst. Wszystko
zależy od tego, jaki cel przyświeca digitalizacji danego materiału. Bitmapa sprawdza
się na przykład, gdy istotne jest zachowanie wyglądu dokumentu prymarnego oraz
jak najdokładniejsze przekazanie jego treści. Grafikę rastrową stosuje się więc przy
digitalizacji cymeliów, zbiorów specjalnych
takich, jak mapy, nuty, obrazy bądź plakaty
oraz wydawnictw ciągłych (dzięki nowoczeNR 3 (12) 2011
23
fot. Tatiana Popova
Digitalizacja materiałów bibliotecznych
Ochronie częściowej podlegają też mikroformy, mikrofilmy, mikrofisze i mikrokarty, których digitalizacja
jest dość trudna, wymaga bowiem zastosowania specjalistycznego skanera i dobrej jakości programu
OCR dla wydobycia tekstu
snemu sprzętowi obróbka grafiki rastrowej
sprowadza się często do drobnego retuszu, niekiedy dokonywanego automatycznie, co pozwala oszczędzać czas). Formaty
tekstowe, w wyniku zastosowania których
powstają niewielkie pliki dające możliwość
szybkiej nawigacji mają zastosowanie przy
digitalizacji materiałów, których treść jest
znacznie ważniejsza od formy (na przykład
dzieł literackich). W przypadku materiałów
współczesnych i regionaliów nie ma jednoznacznej odpowiedzi, który sposób prezentacji jest lepszy, każdy dokument należy
analizować pod tym kątem indywidualnie.
Niestety, wciąż brak sposobu digitalizacji,
który łączyłby w sobie zalety grafiki rastrowej i edytowalnego tekstu.
Formaty zapisu zdigitalizowanych
dokumentów
Istnieje kilka ich podziałów. Ze względu
na przeznaczenie zdigitalizowanych materiałów formaty dzielimy na archiwalne i pre24
zentacyjne. Zadaniem pierwszych jest przechowywanie wysokiej jakości informacji
o dokumencie prymarnym. Stanowią też bazę
do tworzenia dokumentów prezentacyjnych.
Ich zapis przybiera najczęściej formę graficzną, a ponieważ tego typu pliki są bardzo
duże, trudno o ich udostępnianie. Jednak jeśli
dane przeznaczone do archiwizacji zapiszemy
w pliku tekstowym, należy je chronić przed
wprowadzeniem przypadkowych zmian.
Zadaniem archiwów jest bowiem przechowywanie cennych materiałów i, w razie
potrzeby, przetwarzanie ich do postaci dokumentów prezentacyjnych. Z tego powodu pliki
archiwalne powinny być wielkoformatowe,
tzn. takie, które można otwierać oraz dokonywać ich obróbki na różnego typu komputerach i we wszystkich istniejących systemach
operacyjnych.
W formatach prezentacyjnych zapisujemy dane do udostępnienia czytelnikom.
Mogą to być zarówno pliki graficzne, jak i tekstowe, z tym, że te drugie sprawdzają się lepiej
Digitalizacja materiałów bibliotecznych
ze względu na mniejsze rozmiary. Wielkość
plików prezentacyjnych ma spore znaczenie,
gdyż muszą być one udostępniane w Internecie, a łącza wciąż nie są w stanie „udźwignąć”
dużej ilości danych. Konieczność redukcji rozmiaru sprawia, że przy plikach prezentacyjnych
stosuje się kompresję stratną, czyli powodującą utratę części informacji, których brak nie
wpływa jednak ujemnie na treść zapisanych
w ten sposób dokumentów. Plików prezentacyjnych nie powinno się konwertować, ponieważ każda kolejna ingerencja pociąga za sobą
dalszą utratę jakości i oddala wersję cyfrową
od oryginalnej. Mimo pewnych niedoskonałości pliki prezentacyjne są znacznie bardziej
funkcjonalne od archiwalnych, przy których
stosowana jest kompresja bezstratna.
W większości bibliotek cyfrowych do przechowywania dokumentów stosuje się głównie formaty: tiff, JPG, PDF, a do udostępniania służą: JPG, TIFF, DJVU, PDF, HTML, GIF. Jak
widać, część formatów posiada funkcję archiwalną i prezentacyjną.
Istnieje również podział formatów zeskanowanych dokumentów ze względu na rodzaj ich
zapisu. Wyróżniamy tutaj formaty: graficzne
(na przykład tiff, jpg, jpg2000, djvu, bmp,
gif), dźwiękowe (wav, mp3, mp4), filmowe
(move mpeg), tekstowe i mieszane (ascii, xml,
PDF, xhtml, html, txt, rtf, doc). Podobnie
jak przy poprzednim podziale, wybór formatu
również w tym przypadku zależy od celu digitalizacji danego materiału bibliotecznego.
Dla czytelników niewidomych i słabowidzących w pełni dostępne są jedynie zbiory zapisane w formatach tekstowych, dźwiękowych
oraz filmowych (jedynie dźwięk). W pewnym
stopniu możliwe jest także korzystanie z plików PDF, jeżeli nie są „przeładowane” grafiką,
zostaną otwarte w programie Adobe Reader
lub przekonwertowane do Worda przy pomocy
narzędzia wbudowanego w Abby FineReader.
Używając specjalnej wtyczki, można niekiedy
przygotować do odczytu przez screenreadery
dokumenty DJVU, możliwe jest również ich
przetworzenie na czytelny format za pomocą
FineReadera.
Z naszego punktu widzenia najlepiej
byłoby, gdyby biblioteki cyfrowe udostępniały
swoje księgozbiory w postaci plików tekstowych bądź dźwiękowych (audiobooków).
Podsumowanie
Digitalizacja materiałów bibliotecznych
to proces bardzo złożony, przebiegający wieloetapowo, wymagający niekiedy zastosowania
skomplikowanych technik oraz wyspecjalizowanego sprzętu i oprogramowania. Warto o tym
pamiętać, gdyż łatwiej wtedy zrozumieć, dlaczego biblioteki tak rzadko przygotowują materiały w formie dostępnej dla osób z problemami
wzrokowymi. Nie wynika to z ich złej woli, ale
z braku środków finansowych, czasu, jak również z faktu, że wymagałoby dodatkowych
zabiegów prawnych. Także używane podczas
digitalizacji materiałów bibliotecznych formaty
w większości nie są takie, jakich potrzebują czytelnicy niewidomi oraz słabowidzący.
Być może wraz z dalszym rozwojem techniki sytuacja ta ulegnie poprawie. Póki co,
pozostaje nam jednak korzystać z oferty pojedynczych bibliotek oraz innych instytucji przygotowujących dokumenty w formach dostępnych dla screenreaderów, a także dokonywać
digitalizacji samodzielnie przy użyciu zwykłych skanerów i prostych programów OCR.
* Autorka straciła wzrok zaraz po urodzeniu
w wyniku retinopatii wcześniaczej. Ukończyła
studia magisterskie z historii oraz podyplomowe z informacji naukowej i bibliotekoznawstwa na Uniwersytecie Łódzkim. Obecnie
pracuje w bibliotece jednego z okręgów PZN.
W czasie wolnym pisze teksty publikowane
w czasopismach zajmujących się tematyką
związaną z niewidzeniem. Jej zainteresowania
to: literatura, publicystyka, historia (głównie
Kościoła i społeczna), teatr, muzyka, podróże,
język francuski.
NR 3 (12) 2011
25
fot. Quanta Photography
Zoom
H4N
– rejestrator dźwięku
dla wymagających
Niejednokrotnie na łamach Tyfloświata poruszaliśmy temat nagrywania dźwięku. Proces
ten może być realizowany na kilka sposobów, w zależności od tego, jakiej jakości nagranie
chcemy uzyskać. Mało wymagający mogą zadowolić się telefonem komórkowym,
urządzeniem lektorskim czy przenośnym komputerem. Ci, którzy chcą czegoś więcej,
sięgną po cyfrowy dyktafon, stanowiący, przynajmniej w teorii, wyspecjalizowane
rozwiązanie do zapisu sygnału audio. Ci, którym zależy na bardzo dobrej jakości
zapisywanego dźwięku, poszukają urządzeń, zwanych rejestratorami.
Michał Dziwisz*
Rejestratory także różnią się od siebie funkcjami, jakością mikrofonów czy, co nie jest bez
znaczenia, ceną. W tym artykule przedstawię
możliwości kolejnego urządzenia, goszczącego
na łamach „Tyfloświata”, które jest przeznaczone
raczej dla wymagającego użytkownika, który
zdaje sobie sprawę, że w przypadku nagrywania dźwięku może zdarzyć się wiele i chce być
przygotowany na każdą taką sytuację.
Japońska firma Zoom wypuszcza na rynek
wprawdzie kolejne, nowsze niż opisywany
tu H4N urządzenia, są one jednak, jak cho26
ciażby opisywany w poprzednim numerze
przez Michała Kasperczaka model H1, uboższe
w funkcje i przeznaczone raczej dla kogoś, kto
chce po prostu nagrać dźwięk, nie zależy mu
natomiast na dodatkowych funkcjach i możliwościach urządzenia.
Co dostajemy?
W pudełku z Zoomem H4N znajdziemy:
• plastikowy futerał ochronny,
• przewód USB,
• zasilacz,
Zoom H4N – rejestrator dźwięku dla wymagających
• kartę SD o pojemności 1 GB,
• płytę z dodatkowym, niestety niedostępnym
dla screenreaderów oprogramowaniem Steinberg Cubase LE,
• osłonę przeciwwiatrową,
• trzpień do zamocowania urządzenia na statywie mikrofonowym.
Samo urządzenie należy raczej do niewielkich. Jego wymiary to 73 x 156 x 35 mm. Waży
280 gramów.
W górnej części Zooma H4N znajdują
się dwa mikrofony elektretowe. Mikrofony
te możemy obracać, zmieniając tym samym
ich kąt, a co za tym idzie szerokość panoramy
rejestrowanego sygnału stereofonicznego (kąt
rejestracji regulowany jest w zakresie 90/120
stopni). Chcąc obrócić jeden z mikrofonów, najlepiej chwycić jego główkę w dwa lub trzy palce
i przekręcić tak, jakbyśmy mieli do czynienia
z nakrętką śruby, a następnie to samo uczynić
z drugim mikrofonem. Mikrofony nie mogą być
obracane wokół swej osi, a tylko o konkretny,
fabrycznie ustawiony kąt. Kiedy dalsze obracanie mikrofonu nie będzie możliwe, wyczujemy
dzięki stawianemu przez mikrofony oporowi,
a także usłyszymy charakterystyczne kliknięcie.
Solidne, metalowe jarzmo trzymające mikrofony posiada także charakterystyczne wypustki,
na jakich możemy zamocować osłonę przeciwwiatrową. Dzięki takiej konstrukcji element ten
nie zsunie się z naszego Zooma, nawet w przypadku silniejszego podmuchu wiatru.
Przedni panel urządzenia stanowi, zaczynając od góry, ekran LCD, na którym wyświetlane
są wszelkie informacje, dotyczące pracy Zooma,
dwanaście
przycisków,
rozmieszczonych
w dosyć przemyślany sposób, ułatwiający błyskawiczną lokalizację każdego z nich. Tuż poniżej wyświetlacza, znajdują się cztery niewielkie
przyciski, będące skrótami szybkiego dostępu
do niektórych elementów Zooma:
• ‘File’ – szybki dostęp do operacji dotyczących plików,
fot. Samsontech
Budowa
Zoom H4N
• ‘Folder’ – możliwość przełączania się między
folderami (w trybie stereo i czterokanałowym mamy do dyspozycji po dziesięć folderów),
• ‘Speed’ – możliwość odsłuchania nagrania
w przyspieszonym lub zwolnionym tempie
(zmiana prędkości nie powoduje zmiany
wysokości dźwięku),
• ‘WAV/MP3’ – zmiana formatu rejestrowanego dźwięku.
Na ukos, po lewej stronie od opisywanych
przycisków, mamy kolejne trzy niewielkie, ułożone pionowo klawisze. Dzięki nim wybieramy źródło, z jakiego rejestrowany jest sygnał
w naszym Zoomie.
Pierwszy klawisz wybiera mikrofony
wewnętrzne, drugi i trzeci analogicznie lewe
i prawe wejście liniowe. W przypadku nagrywania stereofonicznego, możemy bardzo łatwo
przełączać się między źródłami, po prostu wciskając odpowiednie przyciski. Gdy nagrywamy
w systemie czterokanałowym, przyciski te decydują o tym, głośnością którego wejścia w danym
momencie sterujemy.
NR 3 (12) 2011
27
Zoom H4N – rejestrator dźwięku dla wymagających
fot. Samsontech
Po prawej stronie opisywanych przycisków,
znajduje się natomiast grupa ułożonych w formie kwadratu, wyróżniających się, dużych klawiszy, dzięki którym realizowane są funkcje
odtwarzania Zooma.
Dwa pierwsze przyciski, patrząc od górnej, lewej strony, to ‘Stop’ i ‘Play/Pause’, dwa
dolne to natomiast klawisze do przechodzenia po nagraniach w tył i przód. Istotną rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę jest fakt,
że klawisz do przechodzenia w tył wciśnięty
jednokrotnie cofa nas do początku aktualnie odtwarzanego nagrania, a dwukrotnie
do pliku poprzedniego. Poza tym, przyciski
te działają podobnie do tych, które możemy
spotkać w odtwarzaczach płyt CD, czyli dłuższe ich przytrzymanie powoduje przewijanie
aktualnie odtwarzanego nagrania. Niestety,
minusem jest to, że nie słyszymy nawet i w bardzo przyspieszonym tempie tego, co aktualnie
jest przewijane i o tym, gdzie się znajdujemy
dowiadujemy się dopiero w momencie zwolnienia przycisku.
Po prawej stronie klawisza ‘Play’ znajduje
się wyraźnie oddzielony, niewielki przycisk.
Jest to klawisz nagrywania. Jednokrotne jego
wciśnięcie wprowadza rejestrator w stan gotowości, mikrofony stają się aktywne i przed rozpoczęciem zapisu możemy jeszcze wszystko
Zoom H4N i dodatkowa zawartość opakowania
28
dostroić. Kiedy przycisk nagrywania naciśniemy
ponownie, przechodzimy do właściwej części
rejestracji. Od tej pory wszystko, co wychwyci
wybrane przez nas źródło zostanie zapisane
na karcie SD. Wciskając klawisz ‘Play/Pause’,
możemy wstrzymać rejestrację nagrania,
ponowne użycie tego przycisku spowoduje jej
wznowienie. Przycisk ‘Stop’ służy do zatrzymania rejestracji.
Dolny panel Zooma H4N wyposażony jest
w trzy wejścia. Po lewej i prawej stronie znajdują się gniazda XLR/duży Jack, umożliwiające
podłączenie np. mikrofonów czy urządzenia
z wyjściem liniowym. Gniazda te to tzw. rozwiązania Combo. Polega to na tym, że wejście na dużego Jacka umieszczone jest niejako w centrum większego gniazda XLR. O ile
z sygnałem liniowym Zoom nie powinien mieć
najmniejszych problemów, o tyle w przypadku
mikrofonów dynamicznych nie radzi sobie
najlepiej. Oczywiście, wszystko zależy także
od tego, jakiej mocy potrzebuje dany mikrofon, jednakże w przypadku podłączenia dość
wymagającego mikrofonu Shure SM7B, sygnał
był praktycznie niesłyszalny. Problemów takich
nie powinni mieć użytkownicy mikrofonów
pojemnościowych, ZoomH4N posiada bowiem
funkcję Phantom (24 i 48V), umożliwiającą
pracę z takimi urządzeniami.
Między gniazdami pozwalającymi na podłączenie zewnętrznych źródeł sygnału, znajduje
się także wejście dla dostarczonego w komplecie zasilacza.
Na lewej ściance rejestratora, idąc od góry,
napotykamy na niewielkich rozmiarów otwór.
Jest to gniazdo, służące do podłączenia pilota,
umożliwiającego zdalne sterowanie Zoomem.
Jest to wyposażenie opcjonalne, dodatkowo
płatne. Kolejnym gniazdem jest standardowy
mini Jack stereo, będący wyjściem słuchawkowym. Poniżej tego gniazda znajduje się przycisk, umożliwiający regulację głośności. Jest
to długi klawisz, który zwiększa lub zmniejsza moc odtwarzanego sygnału w zależności
od tego, który jego koniec przyciśniemy (górny
głośniej, dolny ciszej). Następnym elementem,
umieszczonym na lewej ściance Zooma H4N,
jest gniazdo mini USB, dzięki któremu możemy
podłączyć urządzenie do komputera. Zoom
może pracować w dwóch trybach:
• urządzenia pamięci masowej – tryb
domyślny,
• dodatkowej, zewnętrznej karty dźwiękowej.
Niestety, w przypadku pracy z systemem
Windows XP Zoom nie radzi sobie najlepiej
w tym drugim trybie. Dźwięk jest odtwarzany, może być także rejestrowany, jednak
przy wykonywaniu obu tych czynności jednocześnie można spodziewać się zniekształceń
i trzasków w obrębie odtwarzanego sygnału.
Problemów takich nie będą mieć użytkownicy
Windows 7. Nie jest to pierwsze urządzenie,
w którym zauważyłem opisywany tu problem,
wygląda więc na to, że producenci pisząc sterowniki pod nowe systemy, zaniedbują jednak
starzejący się Windows XP.
Ostatnim elementem, stanowiącym wyposażenie lewej ścianki urządzenia jest wielofunkcyjny przełącznik ‘On/Off/Hold’. Jeśli chcemy
włączyć rejestrator, wystarczy przesunąć go
w dół, puścić i odczekać kilka sekund. W celu
wyłączenia Zooma, należy ów przełącznik przytrzymać przez około 3 sekundy, ma to zapobiegać omyłkowemu wyłączeniu rejestratora.
Funkcja ‘Hold’, realizowana przez przesunięcie
przełącznika w górę, polega na zablokowaniu
wszystkich klawiszy rejestratora. To bardzo
przydatne rozwiązanie szczególnie w sytuacji,
kiedy nagrywamy coś z mikrofonów zewnętrznych, jesteśmy w ruchu, a rejestrator spoczywa
wygodnie np. w kieszeni kurtki.
Na prawej ściance Zooma, patrząc od góry,
zauważymy w pierwszej kolejności niewielkich rozmiarów kółko. To kółko stanowi bardzo istotny element w momencie ustawiania
parametrów urządzenia. System operacyjny
Zooma składa się bowiem przede wszystkim
z różnego rodzaju menu, po których przechodzimy i wybieramy różne opcje. Przekręcając
fot. Samsontech
Zoom H4N – rejestrator dźwięku dla wymagających
kółko w dół, przesuwamy się do przodu, przekręcając w górę, cofamy się w danym menu,
natomiast wciśnięcie kółka spowodować może
wejście do podmenu, jeśli dane menu takie
posiada lub zatwierdzenie danej opcji.
Poniżej kółka, znajduje się niewielkich rozmiarów przycisk, służący do wywołania menu
urządzenia. Jeśli chcemy wycofać się z danego
menu, wystarczy jednokrotnie posłużyć się
również tym samym klawiszem. Dwukrotne,
szybkie jego naciśnięcie spowoduje przeniesienie nas do głównego ekranu rejestratora.
Na prawej ściance, na tej samej wysokości, jak po lewej stronie, umieszczony jest tych
samych rozmiarów długi, dwufunkcyjny klawisz.
Tym razem jest on przeznaczony do regulacji
czułości wybranego źródła sygnału, a zatem
mikrofonów wewnętrznych lub też urządzenia
zewnętrznego, połączonego z Zoomem H4N
przy pomocy gniazd XLR/duży Jack. Analogicznie, jak w przypadku opisywanego wyżej przycisku, jego górny koniec zwiększa czułość źródła, dolny zaś ją zmniejsza.
Ostatnim elementem, znajdującym się
na prawej ściance Zooma, są wykonane
z miękkiego plastiku drzwiczki, zasłaniające
slot na kartę SD. Włożenie karty może sprawiać nieco problemów, należy bowiem owe
drzwiczki czymś podważyć (mnie wystarcza
NR 3 (12) 2011
29
fot. Samsontech
Zoom H4N – rejestrator dźwięku dla wymagających
Zoom H4N i dodatkowa zawartość opakowania
do tego paznokieć) i umieścić kartę w dedykowanym slocie. Ścięty róg karty powinien
znajdować się po tej stronie rejestratora, gdzie
znajdują się mikrofony, kartę należy także delikatnie docisnąć, do momentu w którym usłyszymy charakterystyczne kliknięcie. Wyjmowanie karty jest zadaniem znacznie prostszym,
wystarczy bowiem nacisnąć górną krawędź
drzwiczek, a same się otworzą, wysuwając
również kartę.
Spodni panel rejestratora Zoom H4N stanowi kilka, również istotnych elementów.
Patrząc od góry, jeszcze w obrębie metalowego jarzma trzymającego mikrofony, odnajdziemy stereofonicznego, małego Jacka,
umożliwiającego podłączenie zewnętrznego,
elektretowego mikrofonu. Kiedy to uczynimy,
wewnętrzne mikrofony rejestratora zostaną
wyłączone. Jeśli na rejestrator mamy założoną
osłonę przeciwwiatrową, może ona lekko przysłaniać opisywane gniazdo.
Poniżej jarzma, umiejscowiony już w plastikowej, sprawiającej wrażenie, gumowej
spodniej obudowie Zooma, widoczny jest
otwór głośnika. Ten element rejestratora pełni
tylko i wyłącznie funkcję monitorującą, dźwięk
z niego bowiem jest bardzo słabej jakości, a nie30
rzadko bywa, że jest również
przesterowany, choć trzeba
przyznać, jak na rejestratory,
dosyć głośny.
Poniżej głośnika znajduje
się otwór do montażu Zooma
na statywie. Możemy także
wkręcić w to miejsce dostarczany w komplecie trzpień,
za pomocą którego umocujemy urządzenie w uchwycie
mikrofonowym lub zyskamy
wygodną rączkę, za którą
będziemy mogli je trzymać.
Kolejnym elementem umiejscowionym na spodniej ściance
Zooma jest komora baterii,
do której możemy się dostać,
naciskając palcem charakterystyczne, wklęsłe,
wykropkowane miejsce, a następnie odsuwając klapkę zabezpieczającą (przy założeniu,
że trzymamy Zooma mikrofonami od siebie
w prawą stronę).
Zoom H4N zasilany jest dwoma standardowymi paluszkami, których wyjęcie ułatwi nam
kawałek tasiemki, znajdujący się na wyposażeniu komory baterii. W prawym, górnym rogu
komory, znajduje się także niewielkich rozmiarów przełącznik trybu Stamina. W tym trybie możliwe jest nagrywanie tylko i wyłącznie
2- kanałowe i tylko i wyłącznie do formatu WAV,
44,1 kHz. Oprócz tego, jesteśmy również pozbawieni wielu dodatkowych funkcji urządzenia,
np. procesora efektów. Zaletą tego trybu jest
natomiast zwiększenie czasu pracy na baterii
do około 11, ze standardowych 6 godzin. Aby
aktywować tryb Stamina, należy przesunąć
przełącznik w lewą stronę, a następnie ponownie uruchomić urządzenie. Dezaktywacja tego
trybu odbywa się w analogiczny sposób.
Na samym dole spodniego panelu Zooma
znajdziemy także niewielki otwór, umożliwiający przeciągnięcie zaczepu smyczy, jeśli
będziemy chcieli takową przypiąć do naszego
rejestratora.
Zoom H4N – rejestrator dźwięku dla wymagających
Dźwięk, rejestrowany przez Zooma H4N, jest
bardzo dobrej jakości. Urządzenie sprawdzi się
zarówno w przypadku nagrywania koncertów,
jak i odgłosów natury.
Jeśli chodzi o rejestrację głosu, to fakt,
że Zoom posiada mikrofony stereofoniczne
w niektórych przypadkach może być wadą,
zamiast zaletą. Głos rejestrujemy zazwyczaj
monofonicznie, aby był słyszany w jednakowej głośności zarówno w lewym, jak i prawym
kanale. W przypadku sygnału uchwyconego za
pomocą Zooma H4N, może okazać się koniecznym jego zmonofonizowanie (w późniejszej
obróbce lub ustawiając odpowiednio parametry samego rejestratora). Jest to istotne, bowiem
najlżejsze poruszenie rejestratorem w momencie nagrywania, zmienia kąt zbierania sygnału
i mówca, który przed chwilą rejestrowany był
idealnie w centrum, może nam przesunąć się
w panoramie w lewą lub prawą stronę. Oczywiście, innym rozwiązaniem, jest zaopatrzenie
się w dodatkowe, zewnętrzne mikrofony. Plusem takiego podejścia jest bez wątpienia to,
że dzięki dwóm złączom XLR, w które wyposażony jest Zoom, możemy podłączyć do niego
jednocześnie dwa zewnętrzne mikrofony, np.
jeden dla nas, a drugi dla osoby, z którą rozmawiamy. Minusem jest rzecz jasna uszczuplenie
zasobów naszej gotówki o kolejne kilkaset lub
więcej złotych.
Bardzo dobrze, że projektanci Zooma
pomyśleli o dodaniu do niego osłony przeciwwiatrowej. Moim zdaniem, pozbawiony niej
Zoom nie nadaje się do jakichkolwiek poważniejszych zastosowań, także w domowym zaciszu. Mikrofony urządzenia są niezwykle czułe
i przesadnie reagują nawet na lekkie dmuchnięcie pochodzące z ludzkich ust. Osłona
przeciwwiatrowa niweluje te niedogodności,
natomiast nie zabezpieczy nas przed skutkami intensywniejszego wiatru i zaznaczam,
że pisząc intensywniejszego nie mam na myśli
przysłowiowej ‘10’ w skali Beauforta, lecz
znacznie słabsze podmuchy.
Zoom H4N potrafi pracować w 3 trybach:
• Stereo – nagrywane są dwa kanały z mikrofonów wewnętrznych lub źródeł zewnętrznych,
• czterokanałowy – rejestrowany jest zarówno
sygnał z mikrofonów, jak i źródeł zewnętrznych, sygnał zapisywany jest do dwóch
oddzielnych plików (pliki takie można skopiować na dysk twardy komputera i pracować na nich oddzielnie, można także połączyć je bezpośrednio w samym urządzeniu,
jednak należy pamiętać o tym, że w trybie
czterokanałowym sygnał zapisywany jest
tylko i wyłącznie do plików WAV),
• MTR – tryb wielościeżkowy, czyniący
z Zooma H4N wirtualny mikser niestety,
mało dla nas dostępny.
Tryb czterokanałowy jest niezwykle przydatny w momencie, kiedy np. nagrywamy podcast, prezentując jakieś urządzenie, lub rozmawiamy z kimś np. na Skype’ie, a rozmowę taką
chcemy zarejestrować w bardzo dobrej jakości
np. na potrzeby publikacji. Plusem zapisywania
naszej pracy w dwóch plikach jest bez wątpienia to, że jeśli przyjdzie nam ochota na doko-
fot. Samsontech
O dźwięku słów kilka
Zoom H4N i ochrona przeciwiatrowa
NR 3 (12) 2011
31
Zoom H4N – rejestrator dźwięku dla wymagających
nanie pewnych cięć, możemy je przeprowadzić
tylko i wyłącznie na jednym z rozmówców, nie
kalecząc przy okazji słów drugiego, jeśli jego
wypowiedź nie wymaga obróbki.
Tym, którym zależy na w miarę jednakowej
głośności rejestrowanego dźwięku, a nie będą
mieć czasu lub chęci na studyjną obróbkę za
pomocą odpowiednich aplikacji, Zoom H4N
również jest w stanie pomóc, oferując wbudowane kompresor i limiter. Niestety, minusem tych narzędzi jest brak możliwości dopasowania ich parametrów do naszych potrzeb.
Jedyne, co możemy, to wybrać konkretny,
zdefiniowany Preset z listy i żywić nadzieję,
że „jakoś to będzie”.
Czy warto?
Rozwiązania takie, jak Zoom H4N, są z pewnością godne polecenia. Nie opisywałem
dokładnie możliwości i sposobu ustawiania
parametrów tego urządzenia, ponieważ musiałoby to zająć pół numeru niniejszego czasopisma. Chętnym poznania szczegółowych możliwości tego rejestratora, polecam anglojęzyczny
podręcznik, który Tom Kingston opracował
specjalnie z myślą o niewidomych. Plik w formacie HTML znajdziemy w następującej lokalizacji FTP: ftp://ftp.ravenswood.org/manuals/
Zoom-H4N-Blind-Users-Guide-V1.2.htm
To, co trzeba jednak zaznaczyć to fakt, że Zoom
H4N nie jest urządzeniem łatwym w obsłudze.
Podstawowe operacje wykonamy stosunkowo
prosto, jednak wszelkie zmiany w konfiguracji,
szczególnie te, które wymagają ingerencji w ustawienia ‘Menu urządzenia’, wymuszają precyzyjne
i pamięciowe operowanie kółkiem nawigacyjnym. Jeśli nagle, w trakcie nagrania dojdziemy
do wniosku, że musimy zmienić jakiś parametr,
np. Ustawienia kompresora, a nie robiliśmy tego
od dawna, możemy mieć kłopot.
Cena rejestratora, oscylująca w granicach
1300 – 1400 zł, również każe zastanowić się,
czy faktycznie potrzebne jest nam aż takiej
klasy urządzenie, czy nie wystarczy coś tańszego, na przykład wspominany Zoom H1, który
32
od swojego starszego brata różni się przede
wszystkim uboższymi funkcjami, a jakością
zapisywanego dźwięku jednak mu nie ustępuje.
Trzykrotnie niższa cena też może przemawiać
na korzyść Zooma H1.
Jeśli jednak wiemy, że możemy spotkać
się z sytuacją, w której konieczność zapisu
na czterech ścieżkach będzie nam niezbędna,
a do tego mamy wystarczająco dużo cierpliwości, by zmierzyć się z niekiedy skomplikowanym systemem ‘Menu’, to Zooma H4N polecam z czystym sumieniem. To urządzenie przy
odpowiedniej dozie treningu może być bardzo
przydatnym rejestratorem, a mnogość jego
funkcji istotnie budzi uznanie.
Dane techniczne:
Rejestracja: równoczesne nagrywanie
dwóch lub czterech (z dodatkowych
zewnętrznych mikrofonów) ścieżek,
Odtwarzanie: dwie lub cztery ścieżeki,
wbudowany głośnik,
Formaty: WAV, MP3,
Jakość: 24 bity, 96 kHz,
Funkcje dodatkowe: filtr górnoprzepustowy, kompresor/limiter, mono, dekoder
M/S, funkcja tunera, metronomu i interfejsu audio- gniazdo USB
Karty pamięci: SD, SDHC,
Phantom power: 48V, 24V lub wyłączony,
Czas pracy: 6 godzin (tryb normalny),
11 godzin (tryb oszczędnościowy),
Baterie: 2 x AA,
Waga: 280g.
* Michał Dziwisz jest absolwentem informatyki w Szkole Wyższej im. Pawła Włodkowica
w Płocku. Prowadzi własną firmę, specjalizującą
się w usługach komputerowych. Jego pasją jest,
szeroko pojęte, radio. Hobby to pociągnęło
za sobą podjęcie misji tworzenia pierwszego
w Polsce podcastu skierowanego do osób niewidomych.
Pearl – przenośne
urządzenie skanujące
Niemal każdy niewidomy marzy o przenośnym i kompaktowym skanerze, który będzie
można zabrać wszędzie i przy jego pomocy przeczytać dowolny dokument w urzędzie,
w pracy, książkę czy artykuł w czytelni i wiele innych. Producenci sprzętu specjalistycznego
dostrzegli ten problem i na naszym rynku pojawia się coraz więcej służących do tego
urządzeń. Jakiś czas temu pisałam w Tyfloświecie o SiRecognizerze, dzisiaj zajmę się
urządzeniem produkowanym przez dobrze wszystkim nam znaną firmę Freedom Scientific,
a jest nim Pearl, o którym opowiadałam już nieco w audycji Tyflopodcastu w Radiu EN
Magdalena Szyszka*
Pearl nie jest jednym kompleksowym urządzeniem do skanowania i odczytywania dokumentów. To urządzenie peryferyjne, podłączane
do komputera, najlepiej oczywiście notebooka
ze względu na mobilność. Nie jestem zwolenniczką kombajnów do wszystkiego, więc takie
właśnie rozwiązanie wybrałam całkowicie świadomie i celowo.
Wygląd
Pearl to urządzenie niewielkich rozmiarów. Jest ono również bardzo lekkie. Mieści
się w futerale o wymiarach ok. 38 x 9 x 7 cm.
Futerał jest zapinany na zamek, posiada pasek
na ramię i stanowi bezpieczny sposób przenoszenia i przechowywania urządzenia. Sam Pearl
po złożeniu nie jest wiele większy od złożonej
białej laski. Składa się z metalowej podstawy,
stanowiącej zarazem krawędź, do której należy
dosuwać dokument, pionowej spłaszczonej
rurki oraz kolejnej umocowanej na niej poziomo
na kształt ramienia, na końcu którego znajduje
się kamera. Całość po rozłożeniu przypomina
kształtem standardową nocną lampkę. U jego
podstawy znajduje się zamocowany na stałe
kabel USB, z którego Pearl jest zasilany, nie
wymaga więc gniazdka elektrycznego, baterii
ani dodatkowego zasilacza.
NR 3 (12) 2011
33
Pearl – przenośne urządzenie skanujące
Pearl nie jest niestety urządzeniem, które
można obsługiwać z poziomu różnych programów OCR. Współpracuje z nim jedynie,
tworzony przez Freedom Scientific, program
OpenBook. Jego zaletą
jest zaimplementowana
mowa i dostarczone wraz
z programem syntezatory
Real Speak. Dzięki temu
może go obsługiwać użytkownik
nieposiadający
programu do odczytu
ekranu. Oczywiście, jeżeli
posiadamy inny syntezator
mowy, również możemy
go użyć do obsługi OpenBooka. Program jest kompatybilny ze screenreaderem Jaws, więc po jego
uruchomieniu nie pojawi się problem podwójnego udźwiękowienia. Jaws będzie milczał, gdy
będziemy pracować w oknie OpenBooka, i odezwie się dopiero, gdy je opuścimy, np. przełączając się po prostu na inne okno. Niestety
będzie milczał również wówczas, gdy zdecydujemy się wyłączyć tę zaimplementowaną mowę,
bo OpenBook oczywiście taką możliwość oferuje, służy do tego skrót klawiszowy ‘Ctrl + F5’.
W wypadku innych screenreaderów, a w każdym razie NVDA, spotkamy się jednak z problemem podwójnego udźwiękowienia, trzeba więc
będzie wyłączyć mowę w OpenBooku albo też
w screenreaderze. Program ma wiele możliwości, o których będzie jeszcze mowa. Potrafi
nie tylko skanować i rozpoznawać tekst przy
pomocy Pearla oraz tradycyjnych skanerów, ale
także umożliwia wygodne jego czytanie, wstawianie zakładek, powiększanie i podświetlanie
tekstu, odczytywanie plików brajlowskich oraz
DAISY.
Jak to działa?
Podstawowa obsługa wymaga rozłożenia
Pearla oraz podłączenia go do komputera przy
pomocy kabla USB. Następnie należy urucho34
fot. Freedom Scientific
Oprogramowanie
Pearl sprzedawany jest w zestawie z oprogramowaniem OpenBook
mić program OpenBook i w jego ustawieniach
wybrać Pearl jako urządzenie skanujące. Program posiada menu uruchamiane klawiszem
Alt, w którym znajdziemy wszystkie potrzebne
funkcje, możemy też skorzystać z licznych
skrótów klawiszowych. OpenBook daje nam
wiele możliwości skanowania, np. skanowanie
jednej strony i niezwłoczne jej odczytywanie,
skanowanie wielu stron, skanowanie jedynie
obrazków, bez rozpoznawania, skanowanie
rachunków i paragonów, rozpoznawanie walut
i inne. Sposób skanowania możemy wybrać
w menu znajdującym się w menu ‘Skanuj’, podmenu ‘Schematy pracy’. Zawsze możemy również zmodyfikować owe schematy, wchodząc
w ‘Ustawienia’.
Program nie jest jeszcze oficjalnie spolszczony, miałam jednak okazję testować wersję beta polskiej wersji językowej i używam
nazewnictwa, które w niej zastosowano.
Pearl – przenośne urządzenie skanujące
Osobie niewidomej może być bardzo trudno
ustalić, czy w danym pomieszczeniu oświetlenie jest wystarczające. O ile nie powinniśmy
mieć z tym większego problemu we własnych
domach, o tyle, używając Pearla gdziekolwiek
indziej, nigdy nie mamy pewności, jak wygląda
ta kwestia. Z podręcznika użytkownika wynika,
że do prawidłowego działania Pearla powinno
wystarczyć zwykłe, pokojowe światło, zasadnicze pytanie brzmi jednak: „Co właściwie oznacza to pojęcie?” Niestety sądzę, że nie chodzi
tu o naszą strefę geograficzną, w której przez
znaczną część roku nasłonecznienie nie jest
duże, ponadto raczej nie chodzi tu również
o światło pochodzące z energooszczędnych
fot. Freedom Scientific
OpenBook nie ma większego problemu z rozpoznawaniem tekstów w języku polskim.
Zauważalny jest brak polskiego słownika, który
korygowałby błędy. Jednakże trzeba przyznać,
że po ostatniej aktualizacji z sierpnia 2011 roku,
jakość rozpoznawania naszego ojczystego
języka naprawdę się poprawiła.
Zgodnie z informacją producenta, OpenBook dysponuje dwoma silnikami rozpoznawania tekstu, tj. silnikiem FineReadera oraz
Nuance Omnipage. Z poziomu użytkownika
możemy wybrać sposób skanowania, tj. najszybszy, najdokładniejszy oraz zbalansowany.
Z moich doświadczeń wynika, że ten ostatni
daje najlepsze rezultaty biorąc pod uwagę
zarówno jakość rozpoznawania, jak i prędkość.
Rozpoznając tekst w sposób najdokładniejszy,
musimy się liczyć z dość długim czasem oczekiwania na wynik, a ostateczny rezultat nie
zawsze jest najlepszy.
Ponieważ Pearl pozyskuje obraz dzięki
wmontowanej kamerze, istotną rolę odgrywa
tu światło. Jest to pewien minus każdego chyba
rozwiązania poza standardowym skanerem.
Pearl
NR 3 (12) 2011
35
fot. Freedom Scientific
Pearl – przenośne urządzenie skanujące
Złożony Pearl nie odbiega rozmiarem od składanej białej laski
żarówek, powszechnie używanych w Polsce.
Na szczęście urządzenie posiada wbudowaną
diodę, którą można włączyć skrótem klawiszowym ‘Ctrl +l’. Jest to istotna informacja, ponieważ nie została ona wyeksponowana w podstawowym podręczniku użytkownika.
Dokument, który chcemy sfotografować,
należy ułożyć w taki sposób, by jego górna
krawędź dotykała krawędzi podstawy urządzenia. Najlepiej oczywiście, żeby znajdował
się on na środku, wówczas ramię z kamerą
jest umiejscowione dokładnie nad nim. Teraz
wystarczy jedynie nacisnąć Spację lub klawisz
F4 i Pearl wykona zdjęcie, a my usłyszymy charakterystyczne cyknięcie. Nie pochodzi ono
z samego Pearla, a jest po prostu dźwiękiem
przypisanym przez program. W razie potrzeby
można go również wyłączyć. Jeżeli mamy ustawiony profil skanowania ‘Skanuj i czytaj’, OpenBook zacznie nam odczytywać tekst niezwłocznie po jego przesłaniu do komputera, nawet
jeżeli cała strona nie będzie jeszcze rozpoznana.
36
Będzie go można oczywiście zapisać w wielu
formatach, np. DOC, RTF, TXT czy PDF.
Jeżeli natomiast chcemy sfotografować wielostronicowy dokument czy po prostu książkę,
możemy skorzystać ze schematu ‘Skanowanie wielu stron’. Dochodzimy w tym miejscu
do bardzo ciekawej i przydatnej funkcji Pearla,
jaką jest wbudowany czujnik ruchu. Kiedy ustawimy wspomniany schemat i rozpoczniemy
skanowanie, Pearl będzie wykonywał zdjęcia
bez konieczności każdorazowego naciskania
odpowiedniego klawisza. Co jednak ciekawsze, będzie on wykrywał wszelki ruch związany
np. z przewracaniem kartek, wygładzaniem ich
itd. I zrobi zdjęcie dopiero w chwilę po ustaniu wszelkiej aktywności użytkownika w tym
zakresie. Przetestowałam tę funkcję wielokrotnie i muszę przyznać, że działa prawie idealnie.
Prawie, bo oczywiście od czasu do czasu zdarzy
się zdjęcie wykonane przedwcześnie, ale jest
to naprawdę sporadyczne. Z czasem zresztą
użytkownik nabiera wprawy i można przewidzieć, jakie nasze działania mogą spowodować
tego typu efekt.
Co można skanować?
Pearl ma ograniczony obszar skanowania,
który z założenia stanowi format A4, tj. 210 x
297 mm. W praktyce szerokość skanowanego
dokumentu może być trochę większa, ok. 230
mm, jest to jednak z pewnością mniej niż format
A3. To moim zdaniem spory minus tego rozwiązania, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego cenę.
Zdaniem producenta Pearlem możemy fotografować różnorakie dokumenty – zarówno zwykłe
zadrukowane kartki, jak i rachunki czy paragony,
książki, a także banknoty, niestety, nie dotyczy
to naszej polskiej waluty.
Z moich doświadczeń wynika, że w wypadku
zwykłych kartek A4, nawet wcześniej pogiętych, efekty rozpoznawania są naprawdę dobre.
Nie zawsze tak było, jednakże kwestia ta uległa
znacznej poprawie po wspomnianej już aktualizacji OpenBooka z sierpnia 2011 r. Fotografowanie rachunków i paragonów również daje niezłe
Pearl – przenośne urządzenie skanujące
Problematyczne może być również to,
że Pearlem możemy fotografować jedynie dokumenty w formacie A4. W wypadku większych
książek trzeba bowiem fotografować każdą
stronę z osobna. Tu również Freedom wprowadził pewne udogodnienie. Otóż możemy
skanować najpierw nieparzyste strony, dochodząc aż do końca książki, a następnie parzyste,
cofając się do jej początku. Jest to rozwiązanie
z pewnością pomysłowe, nie zawsze jednak
w pełni zdaje egzamin. Główną tego przyczyną
jest fakt, że wystarczy, iż skleją się kartki i pominiemy jedną stronę, albo też czujnik ruchu nie
zadziała prawidłowo i wykona jedno dodatkowe zdjęcie, by program nie był w stanie
dopasować do siebie właściwych stron i spowodował duży bałagan w ich układzie. Myślę,
że nad tym rozwiązaniem należałoby jeszcze
nieco popracować, bo na pewno istnieje możliwość jego udoskonalenia w taki sposób, by
użytkownik miał większy wpływ na porządkowanie stron książki.
OpenBook przed skanowaniem nie stosuje komunikatów wspomagających prawidłowe ułożenie dokumentu, wynika to przede
wszystkim z faktu, że ramię Pearla jest nieruchome i stosując się do wszystkich zasad, właściwie nie mamy możliwości nieprawidłowego
umieszczenia fotografowanego obiektu. Gdybyśmy jednak bardzo chcieli, możemy wybrać
z menu ‘Skanuj’ pozycję ‘Sprawdź orientację’
fot. Freedom Scientific
rezultaty, choć to oczywiście zależy od obiektywnej czytelności konkretnego dokumentu.
Moje zastrzeżenia budzi niestety kwestia
fotografowania tą metodą książek. Jak wiadomo, książka różni się od zwykłej zadrukowanej kartki przede wszystkim tym, że nie
jest idealnie płaska, ma różnorakie zagięcia
i wybrzuszenia związane z klejeniem czy też szyciem. Używając skanera, możemy ją odpowiednio docisnąć do szyby, dzięki czemu najczęściej
nie ma kłopotu z jej rozpoznaniem. Problem
pojawia się jednak w wypadku fotografowania, książki nie ma bowiem do czego docisnąć
ani też jak skutecznie przytrzymać kartek, żeby
nasze dłonie nie znalazły się w polu obiektywu.
Pisząc artykuł o SiRecognizerze, dowiedziałam
się, że w tego typu sytuacjach ogromną rolę
odgrywa tzw. rozprasowywanie zdjęć, czyli
funkcja programowa, która umożliwia zniwelowanie skutków zagięć czy wybrzuszeń. Twórcy
SiRecognizera wciąż nad tym pracują z coraz
lepszym skutkiem. Wydaje mi się, że Freedom
Scientific również wraz z ostatnią aktualizacją
OpenBooka poczynił tu postępy, ciągle jednak nie są one wystarczające dla nieco bardziej
wymagającego czytelnika. Niestety zdarza się,
że teksty książek bywają ucinane przy marginesach, albo po prostu nie najlepiej rozpoznawane, w tym drugim moim zdaniem pomóc
mogłoby zaimplementowanie polskiego słownika. Zgłaszałam już problem producentowi
i obiecano przeanalizować kwestię. Nie zamierzam twierdzić, że nie da się skanować książek
tą metodą, jest to możliwe, ale efekty nie są dla
mnie zadowalające, niewiele bowiem daje nam
błyskawiczne skanowanie, skoro później spędza
się wiele czasu na robieniu poprawek. Z drugiej
strony, jeżeli nie ma możliwości wypożyczenia
książki, a można z niej skorzystać jedynie w czytelni, jest to na pewno sposób wart rozważenia,
gdy mamy wybór pomiędzy uzyskaniem książki
w nienajlepszej jakości i całkowitym brakiem
dostępu do niej. Osobiście, na co dzień powróciłam jednak do skanowania książek przy pomocy
tradycyjnego skanera.
Pearl
NR 3 (12) 2011
37
Pearl – przenośne urządzenie skanujące
i program przeanalizuje, czy dokument jest
prawidłowo ułożony, a ponadto, czy nie został
np. umieszczony odwrotnie.
Warto też dodać, że Pearl może służyć
jako powiększalnik, co może się okazać przydatne osobom niedowidzącym. Sama nie mam
doświadczeń w tym zakresie, pozwolę sobie
więc nie rozwijać tego tematu.
Inne funkcje OpenBooka
fot. Freedom Scientific
Jak już wspominałam, program OpenBook
zawiera wiele ciekawych funkcji, które odróżniają go od innych programów służących
do skanowania i rozpoznawania tekstu. Przede
wszystkim nie służy on jedynie do pracy
z Pearlem, równie dobrze możemy bowiem
używać go w połączeniu ze zwykłym skanerem. W przypadku pracy z książkami, przekonamy się wówczas, że rezultaty będą zwykle
dużo lepsze.
Dzięki OpenBookowi możemy otworzyć
pliki w wielu różnych formatach. Poza standardowymi plikami z obrazami do późniejszego
rozpoznania, np. TIFF, JPG, JPEG, BMP i oczywiście plikami PDF, możemy wczytać również
pliki tekstowe w formatach TXT, RTF, DOC
i innych, a także pliki DAISY oraz audio, tj. MP3,
WAV, WMA. OpenBook umożliwia również
czytanie plików w specyficznych formatach,
stosowanych przez serwis bookshare.org, tj.
BKS i BKS2. Możemy również zaimportować
38
do tego programu pliki w formatach stosowanych głównie w notatnikach brajlowskich
tj. BRF i BRL. Tak zaimportowany tekst można
następnie zapisać w tradycyjnych formatach
tekstowych, co może w pewnych sytuacjach
stanowić duże udogodnienie. Możemy również otworzyć plik znajdujący się na podłączonym do komputera notatniku Pacmate, Braille
Lite, Type Lite, Braille&Speak, Type&Speak,
Braille Note, Voice Note oraz Pocket PC. Analogicznie, plik otwarty w OpenBooku można
w takim notatniku zapisać bezpośrednio
z poziomu programu.
OpenBook umożliwia również konwertowanie tekstu na postać plików audio, tj. MP3 lub
WAV. Jest to funkcja bardzo wygodna, gdyż taki
plik można umieścić na jakimkolwiek odtwarzaczu MP3 i słuchać w dowolnym miejscu, np.
pociągu czy autobusie.
Wspominałam już, że w OpenBooku wygodnie czyta się teksty, nie tylko te skanowane
Pearlem. Możemy skorzystać tu ze sporej liczby
skrótów klawiszowych, w większości dobrze
znanych użytkownikom Jawsa. Ponadto program oferuje dwa tryby czytania. Domyślnym
jest tryb odczytu, bez możliwości edycji tekstu. W razie potrzeby, należy wybrać z menu
edycja pozycję „tryb edycji”. Warto zauważyć,
że OpenBook zapamiętuje pozycję, w której
skończyliśmy czytać, co jest moim zdaniem
niezwykle wygodne. Umożliwia również wstawianie zakładek przy pomocy skrótu klawiszowego ‘ctrl+F9’, a to również funkcja nie
do przecenienia. Możemy także dodawać własne komentarze, przenosić strony oraz zmieniać ich numery, usuwać nagłówki i stopki.
Jakość rozpoznawania można nieco poprawić
używając funkcji ‘Korekta OCR’. Gdy znajdziemy
w tekście często powtarzający się błąd, możemy
dzięki tej funkcji nakazać programowi, by dane
słowo rozpoznawał właściwie.
Ostatnią ciekawą funkcją, na którą chciałam zwrócić uwagę, jest wirtualna drukarka
Freedom Import Printer. Pojawia się ona
automatycznie po zainstalowaniu OpenBo-
Pearl – przenośne urządzenie skanujące
oka. Dzięki niej możemy rozpoznać tekst bez
konieczności otwierania go w programie tradycyjną metodą. Wystarczy wybrać drukowanie, a następnie ową drukarkę, by obraz
został przesłany do OpenBooka i niezwłocznie
rozpoznany. Funkcja ta może się okazać przydatna i wygodna, gdy posiadamy pliki z obrazami do rozpoznania, ale także np. na stronach
internetowych, na których interesująca nas
informacja została umieszczona w postaci graficznej. Rozwiązanie to byłoby wręcz genialne,
gdyby istniała możliwość drukowania różnego
rodzaju zabezpieczonych plików, których normalnie nie można otworzyć w żadnym programie do rozpoznawania tekstu.
Podsumowanie
Pearl wraz z OpenBookiem stanowią z pewnością ciekawy i przydatny zestaw, nie jest
to jednak system idealny. Po pierwsze obszar
jego skanowania jest moim zdaniem zbyt
mały, po drugie można mieć spore zastrzeżenia do jakości rozpoznawania skanowanych
książek, a w rozpoznawaniu tekstu na pewno
nie pomaga brak polskiego słownika. Ponadto,
użytkownik zdecydowany na zakup urządzenia,
zostaje niejako zmuszony również do nabycia
programu OpenBook, ponieważ tylko on jest
w stanie z nim współpracować.
Zaletami systemu są niewątpliwie niewielkie
gabaryty, zasilanie bezpośrednio z USB, a więc
brak oddzielnej baterii, błyskawiczne wykonywanie zdjęć, umocowanie kamery na stałe
na wygodnym, rozkładanym stojaku, a także
różnorakie funkcje samego programu OpenBook, który może oddać użytkownikowi o wiele
większe usługi niż tylko rozpoznawanie tekstu.
Każdy, kto miałby ochotę przyjrzeć się samemu
programowi, może skorzystać z wersji demo,
dostępnej na stronie producenta. Program taki
będzie w pełni funkcjonalny, choć będzie działał
w trybie 40-minutowym, podobnie jak wersja
demonstracyjna Jawsa.
Wadą tego systemu jest niewątpliwie
cena. Obecnie nie figuruje on jeszcze w ofer-
cie firmy Altix, w każdym razie tej umieszczonej na stronie internetowej, mam nadzieję,
że znajdzie się tam niebawem w spolszczonej wersji, ja jednak właśnie przez tę firmę
go zakupiłam. Z tego co wiem, cena Pearla
wraz z OpenBookiem wynosi ok. 7 400zł. Niewątpliwie nie jest to kwota, na którą każdy
może sobie pozwolić. Użytkownik musi więc
dogłębnie rozważyć, czy taki system spełni
jego oczekiwania. Sama, choć nie skanuję
nim książek, używam go jednak regularnie
w pracy do czytania najróżniejszych pism czy
innych dokumentów. Jako prawnik często
muszę się z nimi zapoznawać szybko, w obecności klienta i wiem, że żaden skaner nie
zastąpiłby w tym zadaniu Pearla. Zauważam
również, że firma Freedom Scientific nie spoczęła na laurach i wciąż udoskonala OpenBooka i jakość rozpoznawania tekstu, co dobrze
wróży temu rozwiązaniu na przyszłość. Tak
naprawdę, po zapoznaniu się zarówno z SiRecognizerem, jak z Pearlem muszę stwierdzić, że żadne z tych rozwiązań nie spełnia
wszystkich moich oczekiwań i sądzę, że póki
co po prostu nie ma na rynku systemu, który
w pełni mógłby zadowolić wymagającego
użytkownika. Faktem jest jednak, że wiele się
w tym kierunku robi i wierzę, że za jakiś czas
naprawdę będziemy mogli odłożyć do lamusa
ciężkie i duże skanery, zamieniając je na niewielkie, wygodne urządzenia, które zapewnią
nam porównywalną jakość skanowania i rozpoznawania tekstu.
* Magdalena Szyszka – absolwentka prawa
na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu
Warszawskiego. Aplikacja adwokacka w latach
2006-2009. Obecnie wpisana na listę adwokatów
opolskiej Izby Adwokackiej. Zainteresowania:
muzyka, informatyka, historia, a przede wszystkim literatura. Autorka licznych recenzji książek
publikowanych na www.independent.pl oraz
na ściśle tematycznym blogu:
http://mojabiblioteczka.blox.pl
NR 3 (12) 2011
39
Dyktafony japońskiej firmy Olympus cieszą się od lat dużą popularnością wśród osób
z dysfunkcją wzroku. Dzieje się tak między innymi dlatego, że część modeli tej marki
wyposażana jest w przewodnik głosowy, umożliwiający bezwzrokową obsługę urządzeń.
Wiele lat temu Olympus w porozumieniu z organizacjami dla niewidomych wypracował
pewne standardy, które projektanci uwzględniają w co raz to nowszych produktach.
Olympus jest przykładem jednej z nielicznych firm, która, produkując sprzęt dla rynku
masowego, bierze pod uwagę potrzeby osób niepełnosprawnych.
Adam Ostrowski*
Do niedawna przewodnik głosowy oparty
był na „samplach”, czyli nagranych komunikatach przypisanych i odtwarzanych po wskazaniu albo wybraniu jakiejś funkcji. Dziś chcę
zwrócić Państwa uwagę na dwa modele, w których do ich udźwiękowienia zastosowano syntezator TTS.
Modele DM-3 oraz DM-5 zostały zaprojektowane jako coś więcej, niż tylko wyso40
kiej klasy dyktafony cyfrowe. Posiadają one
cechy zarówno dyktafonu, jak i dość wszechstronnego odtwarzacza plików dźwiękowych,
a nawet zdjęć. Zaimplementowany w obu
modelach syntezator mowy Vocalizer umożliwia wygodne zarządzanie funkcjami sprzętu
i, w przeciwieństwie do modeli udźwiękowionych samplami, pozwala usłyszeć nazwy
plików, datę, czas i szereg innych do tej pory
fot. pmphoto
Olympus
DM-3 i DM-5
Olympus DM-3 i DM-5
nieudźwiękowionych informacji. Model DM-5
może być również odtwarzaczem formatu
DAISY oraz lektorem plików tekstowych w jedenastu językach, w tym polskim.
Olympus przyzwyczaił nas do bardzo
dobrych gatunkowo materiałów użytych
do produkcji. Obudowy są zwarte, wykonane
z metalu oraz wysokiej jakości tworzyw. Wyraźnie oznaczone i ergonomicznie rozmieszczone
przyciski i gniazda sprawiają, że obsługa tych
urządzeń jest wygodna. Ze zmian odróżniających DM-3 i DM-5 od poprzednich modeli, poza
wspomnianą już syntezą mowy oraz funkcjonalnością odtwarzacza plików, na uwagę zasługują
kolorowy, 2,2-calowy wyświetlacz umożliwiający oglądanie zdjęć, zastosowanie dedykowanego, litowo-jonowego akumulatora, dołączenie do zestawu ładowarki sieciowej oraz zmiana
rozkładu i wielkości klawiszy.
W pudełku znajdziemy: dokumentację papierową w wielu językach, dyktafon, akumulator,
pasek na rękę, etui na sprzęt, douszne słuchawki
stereo, kabel USB do połączenia z komputerem,
ładowarkę sieciową oraz płytę z oprogramowaniem Olympus Sonority.
Kształtem dyktafony tej serii przypominają telefon komórkowy. Z uwagi na zastosowanie większego, kolorowego wyświetlacza,
są nieco szersze od pozostałych modeli. W górnych narożnikach, pod metalową maskownicą umieszczono stereofoniczny mikrofon,
na środku czołowej ścianki, pomiędzy lewym
i prawym mikrofonem umieszczono gniazdo
mini Jack, umożliwiające podłączenie zewnętrznego mikrofonu oraz będące równocześnie
wejściem liniowym.
Na lewej ściance, patrząc od góry, znajdziemy
gniazdo mini Jack do podłączenia słuchawek,
a niżej, pod osłoną w formie odchylanej klapki –
gniazdo kart pamięci MicroSD. Na prawej ściance
(również patrząc od góry), znajdziemy mały
przycisk oznaczony wypukłą kropką, który służy
do wyszukiwania plików komendami głoso-
fot. Olympus
Wygląd i funkcjonalność
DM-3 – czas nagrywania
wymi, należy go wcisnąć i przytrzymać, a następnie wypowiedzieć tytuł albo kategorię pliku.
Po zwolnieniu przycisku nastąpi wyszukiwanie.
Poniżej znajdziemy troszkę większy, oznaczony
wypukłą kreską, przesuwany klawisz włącznika
oraz blokady klawiszy. Identycznie jak w starszych modelach, przesunięcie go w dół powoduje uruchomienie dyktafonu, kolejne przesunięcie w dół i przytrzymanie wyłącza urządzenie,
zaś przesunięcie w górę blokuje klawiaturę.
W dolnym, prawym rogu zlokalizowane
są otwory umożliwiające zamocowanie paska
na rękę.
NR 3 (12) 2011
41
Olympus DM-3 i DM-5
od lewej do prawej, kolejno: gładki – F1, środkowy – oznaczony wypukłą kropką – F2 i prawy
– oznaczony dwiema wypukłymi kropkami – F3.
Nieco niżej znajdziemy dwa większe, wąskie
klawisze. Lewy to ‘Stop’, prawy zaś, dodatkowo
oznaczony wąską szczeliną biegnącą przez jego
środek, to przycisk ‘Record’, uruchamiający
nagrywanie.
Poniżej, w dolnej części panelu przedniego,
znajduje się owalny manipulator. Jest on znakomicie wyczuwalny po obrysie, a dodatkowo
posiada cztery wypukłe kreski oraz również
wypukły, owalny przycisk środkowy.
Funkcje
fot. Olympus
Dyktafon
DM-5 – czas nagrywania
Na dolnej ściance znajduje się gniazdo mini
USB, służące do połączenia z komputerem, oraz
okrągłe gniazdo ładowarki sieciowej.
Tylnia ścianka wyposażona jest w cztery
małe, gumowe nóżki, znajduje się na niej perforowana powierzchnia osłony głośnika oraz
zasuwana klapką komora akumulatora.
Panel przedni, w górnej części zawiera
diody sygnalizacyjne, poniżej znajduje się kolorowy wyświetlacz. Pod jego dolną krawędzią
znajdziemy trzy małe przyciski umieszczone
42
Podobnie jak w innych modelach Olympusa,
folder dyktafonu posiada pięć podkatalogów
(A do E), służących do segregowania nagrań. Ich
nazwy mogą zostać zmienione przez użytkownika. Za pomocą menu zmiany nazwy folderów
można dokonać wyboru z listy propozycji, np.
samochód, samolot, konferencja, wykład, praca,
telefon itp.
Jakość rejestrowanego dźwięku jest znakomita i do zastosowań amatorskich w zupełności wystarczająca. Mamy do dyspozycji
szereg trybów i ustawień dobrze znanych
użytkownikom sprzętu tej marki: trzy czułości
mikrofonu, poziom nagrywania regulowany
ręcznie albo automatycznie, technologię wirtualnego mikrofonu, która pozwala nagrywać
normalnie, w poszerzonym stereo, albo tylko
w bezpośrednim sąsiedztwie mikrofonów, filtr
niskich częstotliwości. Jest również możliwość
zapisania zestawu parametrów tak, aby później
szybko wybrać oczekiwaną charakterystykę
warunków zapisu.
W ‘Menu nagrywania’ znajdują się następujące funkcje:
• ustawianie czułości mikrofonu – wysoka,
średnia, niska,
• ustawienie trybu nagrywania: PCM (44,1
kHz oraz 48 kHz), MP3: ( 128, 192, 256 oraz
320 kbPs), WMA ( HQ, SP, LP, STXQ, STHQ,
Olympus DM-3 i DM-5
nia, wybranie folderu, do którego nagranie
zostanie zapisane, kategorię, jakość materiału wyjściowego. Do dyspozycji mamy
trzy zestawy, pod każdym z nich można
zdefiniować inne parametry – aby uruchomić któryś z nich, należy zatwierdzić
wybór klawiszem F2, a dyktafon uruchomi
się i rozpocznie nagrywanie o podanej
godzinie,
• ustawienie nazwy folderów – zmiana nazwy
z literowej na dowolną kategorię, wybraną
z dostępnej listy.
fot. Olympus
STSP) – tryby te oznaczają różną jakość zapisywanego materiału – te, które zawierają
w nazwie „ST” zapisują dźwięk stereo, pozostałe rejestrują dźwięk mono,
• ustawienie poziomu nagrywania – pozwala
wybrać automatyczną albo manualną kontrolę wysterowania zapisu,
• ustawienie zoomu mikrofonu (wyłączony,
zoom, wąski zakres, szeroki zakres – wide)
– dzięki tym ustawieniom możemy zadecydować, czy mikrofony będą wyłapywać
dźwięki kierunkowo z dużej odległości, czy
w szerszej perspektywie,
• ustawienie filtra niskich częstotliwości (włączony, wyłączony),
• ustawienie VCVA – po uruchomieniu funkcji VCVA, dyktafon włączy nagrywanie, gdy
wychwyci głośny, wyraźny dźwięk; przejdzie w tryb pauzy, gdy natężenie dźwięku
spadnie; wznowi zapis, gdy mikrofony
wychwycą dźwięki o wystarczającym natężeniu (czułość systemu można regulować
w zależności od potrzeb i oczekiwanej
głośności dźwięków, jakie mają wzbudzać
wznawianie zapisu),
• ustawienie rodzaju nagrania – trzy
fabrycznie predefiniowane zestawy (dyktowanie, spotkanie, konferencja, w przypadku których zapis realizowany jest
do formatu WMA, a zmianie ulega czułość
systemu, dostosowując się do odległości, z jakiej będziemy nagrywać) oraz trzy
pozycje do samodzielnego zdefiniowania
(po ustawieniu oczekiwanych parametrów
czułości, formatu i trybu, możemy zapisać
je pod pozycją 1, 2, 3 i szybciej przełączać się pomiędzy nimi, choć niestety nie
jesteśmy w stanie przeglądać parametrów
tych zestawów w przyszłości, gdyż po wejściu w podgląd ustawień zaprogramowanych są one widoczne na ekranie, ale nie
są wypowiadane),
• ustawienie nagrywania z timerem – umożliwia zaprogramowanie daty, czasu rozpoczęcia, cykliczność, zakończenia nagrywa-
DM-5 – nagrywanie
NR 3 (12) 2011
43
Olympus DM-3 i DM-5
Funkcja podziału pliku daje możliwość cięcia plików na części dowolnej wielkości. Żeby
jej użyć, należy zatrzymać odtwarzanie w miejscu cięcia, przejść do menu podręcznego,
a następnie w ‘Ustawieniach pliku’ wybrać
polecenie ‘Podziel plik’ i ‘Podziel w tym miejscu’. Podział możliwy jest dla formatów PCM
oraz MP3. Akcja ‘Właściwości’ pozwala odczytać dane o pliku, jego nazwę, datę utworzenia,
wielkość, jakość, itp.
fot. Olympus
Funkcjonalność odtwarzacza
DM-3 – nagrywanie
Za pomocą klawisza F3 z niemal każdego
miejsca można wywołać menu podręczne.
Znajdujemy w nim szybki dostęp do ustawień nagrywania, odtwarzania, pliku, funkcji kasowania i innych. W menu ‘Ustawień
pliku’ możemy przypisać mu kategorię, włączyć funkcję ochrony pliku, by zabezpieczyć
go przed przypadkowym skasowaniem,
znajdziemy możliwość przeniesienia pliku
w dowolne miejsce w pamięci wewnętrznej
albo na kartę.
44
Menu ‘Muzyka’, pozwala na przeglądanie
zbiorów na wiele sposobów. Możemy wybrać
widok całej zgromadzonej fonoteki, posegregować ją albumami, wykonawcami, tytułami,
itp. Jeśli tylko w umieszczonych w odtwarzaczu plikach są prawidłowo wprowadzono tagi
z informacjami, przeglądanie oraz odsłuchiwanie muzyki jest wygodne i przyjemne.
‘Menu odtwarzania’ zawiera następujące
pozycje:
• ustawienia eliminowania szumów (wysokie,
niskie, wyłączone),
• ustawienia Euphony (power, natural, szeroki zakres oraz wyłączenie funkcji) – rodzaj
korektora zmieniającego charakterystykę
odsłuchu w zależności od potrzeb,
• ustawienie filtra głosowego (funkcja
ta wycina tło eksponując, mowę),
• ustawienie powtarzalnego odtwarzania
(pozwala zapętlić odgrywanie pojedynczego pliku albo całej listy plików),
• ustawienie losowego odtwarzania (pozwala
wybrać, czy pliki mają być odtwarzane
w kolejności czy przypadkowo),
• ustawienie prędkości odtwarzania (pozwala
regulować szybkość w zakresie od 50%
do 200%, ze skokiem co 10%, od 200%
do 400%, ze skokiem co 20% i od 400%
do 600%, ze skokiem co 50%, przy czym wartość 100% to standardowa prędkość odtwarzania) – funkcja zmiany prędkości może być
przypisana do jednego z programowalnych
klawiszy funkcyjnych, dzięki czemu można
Olympus DM-3 i DM-5
szybko regulować ten parametr w trakcie
odsłuchiwania. Mankamentem dla mnie
jest fakt, że ustawiona szybkość odnosi się
do wszystkich typów plików,
• ustawienia interwału dla przeskakiwania
(w tym miejscu możemy ustalić, oddzielnie
dla przeskakiwania w przód i tył skoki o:
cały plik, 10 sekund, 30 sekund, 1 minutę, 5
minut, 10 minut),
• ustawienia typu odtwarzania (możliwość
zapisania pięciu zestawów parametrów
odtwarzania – niestety, zestaw zapisywanych parametrów nie uwzględnia szybkości
odtwarzania i - podobnie jak w przypadku
definiowania zestawów dla nagrywania –
przeglądanie zapisanych wartości nie jest
udźwiękowione),
• ‘podcast’ – to jedynie odrębny folder
do przechowywania tego typu plików, nie
posiada on żadnych dodatkowych funkcji.
klawisza F1, wyświetlić spis treści, wybrać
z listy tytuł rozdziału i przejść do niego. Niestety, w tym miejscu dość często udawało mi
się zawiesić Olympusa. Nie potrafię stwierdzić,
czy problem wynika z błędów odtwarzacza,
czy leży po stronie źle utworzonej publikacji
DAISY. Czasem udaje się przejść do wybranego odcinka, innym razem następuje trzykrotne „piśnięcie” i sprzęt przestaje reagować
– pomaga tylko wyjęcie baterii.
W tym miejscu mamy do dyspozycji foldery
‘Audible’, ‘Książka audio’ oraz (dostępne wyłącznie w modelu Olympus DM-5) pozycje ‘DAISY
i ‘Tekst audio’.
Po wejściu do menu ‘Książka audio’, w menu
podręcznym znajdziemy dodatkową pozycję:
‘Menu książki’. Możemy tu zdefiniować, czy
wciskanie strzałek ‘w lewo’ i ‘w prawo’ ma nas
przenosić o frazę, zakładkę, sekcję, stronę,
a także wybrać zestaw znaków (ANSI, UTF8,
UTF16). Polskie znaki diakrytyczne w plikach
tekstowych odczytywane są prawidłowo
tylko w przypadku, gdy ustawimy UTF8 oraz
wgramy do odtwarzacza pliki *.txt z takim
właśnie kodowaniem.
Odtwarzacz DAISY, według danych producenta, jest zgodny z najnowszymi specyfikacjami tego standardu. Publikacje tego typu
wgrywamy w osobnych folderach do katalogu
DAISY. Po wejściu do odtwarzacza, uzyskujemy
listę publikacji, z której wybieramy tę, która
nas interesuje. Możemy odtworzyć ją w całości, przewijać do przodu i tyłu oraz, za pomocą
fot. Olympus
Odtwarzacz książek audio
DM-3 – funkcja Kalendarza
NR 3 (12) 2011
45
fot. Korn
Olympus DM-3 i DM-5
Nowym elementem oprogramowania jest ‘Dziennik audio’, który umożliwia zapisywanie terminów spotkań,
wydarzeń, zadań do wykonania w formie notatek głosowych, przyporządkowanych do określonej daty
Folder ‘Audible’ służy do przechowywania
nagrań tego formatu, nie posiada specyficznych
ustawień.
Folder ‘Książka audio’, niestety – jak nazwa
wskazuje – umożliwia umieszczenie w nim tylko
jednej książki w formacie audio. Jeśli w dedykowanym folderze umieścimy więcej książek,
nawet gdy wgramy je do podfolderów, po wejściu do ‘Książki audio’ podział na odrębne tytuły
nie będzie widoczny. Pliki zostaną wymieszane
i poukładane w kolejności alfabetycznej. Rozwiązaniem tego problemu jest umieszczanie
książek MP3 w folderze ‘Muzyka’. Tam, dzięki
możliwości segregowania zbiorów na wiele
sposobów, będziemy mogli sprawnie poruszać
się po nawet bardzo zasobnej bibliotece.
Tekst audio
Olympus DM-5 posiada funkcję zamiany
tekstu na mowę, dzięki czemu możliwe jest
46
skopiowanie zwykłych plików tekstowych
z komputera do odtwarzacza i odsłuchiwanie ich mową syntetyczną. Funkcja ta budziła
spore zainteresowanie wśród osób niewidomych – dzięki niej model DM-5 stał się
konkurentem dedykowanych niewidomym
odtwarzaczy, takich jak E-Lektor, Czytak plus,
Milestone 312, Victor czy BookSense. Olympus zwycięża w kategorii cenowej, jest najtańszym udźwiękowionym odtwarzaczem
z funkcją zamiany tekstu na mowę. Można
jeszcze przyznać mu laur zwycięzcy w kategorii ‘ilości obsługiwanych języków’. Użyteczność tej funkcji jest jednak dość mizerna
i w pozostałych kategoriach lektorskich DM-5
pozostaje zdecydowanie w tyle.
Podstawowym mankamentem czytania
tekstów przez Olympusa jest jakość dźwięku
generowanej mowy. O ile podczas poruszania się po menu, głos syntezatora jest czysty
Olympus DM-3 i DM-5
i przyjemny, to po uruchomieniu odczytu
pliku tekstowego jakość dźwięku zdecydowanie się pogarsza. Mowa jest zrozumiała,
jednak czytanie dłuższych tekstów może być
męczące dla ucha.
Kolejny problem, to zdecydowanie zbyt
długie pauzy między akapitami. Tekst nie jest
czytany płynnie, co jakiś czas pojawia się dłuższa cisza. Zwiększenie szybkości odczytu nie
poprawia płynności.
Nie ma tu również funkcji ułatwiających
nawigację po tekście. DM-5 zapamiętuje
jedynie miejsce, w którym przerwaliśmy czytanie i przy kolejnym uruchomieniu czytania
danego pliku rozpoczyna od tego miejsca. Nie
pozwala jednak wstawić większej ilości zakładek. Poruszanie się po dużych plikach również nie jest zbyt wygodne, przeskok o dłuższy fragment tekstu wymaga od użytkownika
dużej cierpliwości.
Przeglądarka zdjęć
fot. Olympus
Kolejną funkcją modeli DM-3 i DM-5 jest możliwość oglądania zdjęć w formacie JPG. Na fotografie przeznaczony jest odrębny folder. Z perspektywy użytkownika niewidomego, funkcja
ta jest bez znaczenia, ogólnie jednak użytkownicy mają możliwość przechowywania w swoich
odtwarzaczach ulubionych zdjęć i przeglądania
ich, gdy przyjdzie im na to ochota.
Dziennik audio
DM-5 – funkcja Kalendarza
Do nowości, które pojawiły się w tej serii
dyktafonów, można z pewnością zaliczyć
‘Dziennik audio’. Jest to kalendarz umożliwiający zapisywanie notatek głosowych pod
konkretnymi datami, ustawianie alarmów,
przypomnień itp. Kalendarz jest udźwiękowiony, osoba niewidoma może zeń z powodzeniem korzystać, niestety aplikacja działa
bardzo wolno, co może zniechęcić. Po wykonaniu ruchu strzałką, należy odczekać dłuższą chwilę, aby usłyszeć datę, przy której
się znaleźliśmy. Po uruchomieniu ‘Dziennika
audio’, o ile w urządzeniu prawidłowo usta-
wiono datę i czas, znajdziemy się w widoku
dat, gdzie zaznaczony będzie aktualny dzień.
Poruszając się w prawo i lewo, przechodzimy
do kolejnego albo poprzedniego dnia. Strzałki
‘w górę’ i ‘w dół’ przemieszczają nas o tydzień
wstecz i w przód. Jeśli dla dnia, na którym się
zatrzymamy zostało przypisane jakieś zdarzenie, usłyszymy: „Masz harmonogram...” Jeśli
pod datą nie zapisano jeszcze nic, usłyszymy
tylko datę i miesiąc – bez nazw dni tygodnia.
Jeśli chcemy ustawić alarm, przypomnienie dla
konkretnej daty, wybieramy z menu ‘Dziennik
audio’ i wciskamy F3, aby wywołać menu podNR 3 (12) 2011
47
fot. Africa Studio
Olympus DM-3 i DM-5
Funkcja ‘Książka audio’ umożliwia odsłuchiwanie za pośrednictwem dyktafonu coraz bardziej popularnych książek w formacie audio – tzw. audiobooków
fot. Olympus
ręczne. Pierwsza pozycja to ‘Menu dziennika’.
Po potwierdzeniu albo rozwinięciu podmenu
strzałką w prawo i potwierdzeniu na pozycji
‘Nowy’, pojawia się formularz, w którym znajdziemy: datę, czas rozpoczęcia, czas zatrzymania, powtarzanie (raz, codziennie, co tydzień,
co miesiąc, co roku), słowo kluczowe: (brak,
partner, dzieci, urodziny, spotkanie, notatka,
telefon, praca i wiele innych), mówione słowo
kluczowe, alarm (brak, 1, 2 oraz 3).
Aby ustawić datę inną niż bieżąca, potwierdzamy na pozycji data i ustawiamy oczekiwaną datę. Jest ona w formacie rok – miesiąc
DM-3
48
– dzień, w górę zmieniamy rok do przodu,
w prawo przechodzimy do miesiąca, kolejny
krok w prawo – do dnia. W górę i dół ustawiamy prawidłową datę. Wskazania datownika będą odczytywane automatycznie, jednak dzieje się to ze sporym opóźnieniem.
Podobnie ustawiamy czas, tu jednak ‘lewo’
i ‘prawo’ zmienia modyfikację pomiędzy godziną
oraz minutą, ‘w górę’ i ‘w dół’ przestawia parametr czasu. Kończymy, wciskając środkowy
przycisk manipulatora. Aby dodać mówione
słowo kluczowe, należy zatrzymać się w formularzu na tej właśnie pozycji, wcisnąć klawisz
fot. Olympus
Olympus DM-3 i DM-5
DM-5
‘Rekord’ i nagrać notatkę głosową, a na koniec
wcisnąć ‘Stop’.
Gdy ustawimy już wszystko co trzeba,
zatwierdzamy formularz klawiszem F2. Dane
zostaną zapisane pod wybraną datą, a jeśli
ustawiliśmy alarm, zostaniemy poinformowani o wydarzeniu ustalonym dźwiękiem,
w wybranym dniu i o ustalonej godzinie.
Gdy usłyszymy dźwięk alarmu, przejdziemy
do ‘Dziennika audio’, znajdziemy pod bieżącą
datą informację „Masz harmonogram…”. Gdy
potwierdzimy w tym miejscu wybór, wejdziemy w harmonogram dnia, gdzie możemy
przejrzeć zapisane zdarzenia. Poruszając się
po liście, usłyszymy np. „20.30 – urodziny”,
jeśli potwierdzimy w tym miejscu, przejdziemy
do formularza, a poruszając się po nim, usłyszymy wszystkie parametry, które przypisaliśmy do tego zdarzenia – a jeśli nagraliśmy dla
niego notatkę głosową, zostanie ona odtworzona. W menu podręcznym pod klawiszem
F3, znajdziemy możliwość dodania nowego,
edytowania istniejącego oraz kasowania pojedynczych i wszystkich zdarzeń kalendarza.
Bolączką ‘Dziennika audio’ jest bardzo wolne
działanie, cierpliwym może się ta funkcja czasami przydać.
Właściwości ogólne urządzenia
W menu głównym ostatnią pozycją
są ‘Właściwości’. W tym miejscu znajdziemy
kilka grup ustawień (nagrywania, odtwarzania, wyświetlacza i dźwięku, systemowe). Za
pomocą funkcji znajdujących się w tych grupach, dokonujemy szczegółowej konfiguracji
naszego sprzętu.
Dwa pierwsze (odtwarzania i nagrywania)
omówiłem wcześniej, dodam tylko, że ustawień funkcji dokonujemy z tego miejsca, zaś
wchodząc do tych menu za pomocą klawisza
F3, mamy jedynie możliwość aktywowania
i wyłączenia poszczególnych funkcji.
W ‘Menu wyświetlacza i dźwięku’ możemy
zmienić ustawienia podświetlania ekranu,
ustawienia lampki LED, włączenia i regulacji
głośności sygnałów dźwiękowych, czyli różnych piknięć, towarzyszących wykonywaniu
poszczególnych czynności.
Wybór języka menu pozwala ustawić
język naszego dyktafonu, w wersji firmware’u od numeru 1.10 znajduje się tu również
język polski.
‘Ustawienie przewodnika głosowego’
pozwala włączyć i wyłączyć głosowy przewodnik oddzielnie dla menu oraz plików,
ustawić prędkość mowy oraz jego głośność.
Kolejna funkcja, znajdująca się w tym
menu, to ‘Ustawienie odtwarzania po alarmie’.
Mamy tu trzy pozycje, każdą z nich możemy
zdefiniować oddzielnie. Funkcji tej można
użyć jako budzika, w formularzu parametrów
możemy włączyć i wyłączyć jej działanie,
zadecydować, czy alarm ma być jednorazowy,
codzienny, czy powtarzać się co tydzień. ‘Czas
rozpoczęcia’ pozwala ustalić godzinę alarmu.
Dodatkowo można ustawić głośność, z jaką
zostaniemy zaalarmowani, wybrać dźwięk
spośród trzech alarmów albo ustawić sobie
dowolny plik z pamięci wewnętrznej (lub
karty pamięci), który zostanie odtworzony
o ustalonej porze. Całość formularza należy
zatwierdzić klawiszem F2.
NR 3 (12) 2011
49
fot. FIRR
Olympus DM-3 i DM-5
Zastosowanie syntezy TTS umożliwia odtwarzanie za pośrednictwem dyktafonu książek i dokumentów
zapisanych w plikach TXT
Ostatnie podmenu właściwości urządzenia to ‘Menu systemowe’. Znajdziemy
tu możliwość definiowania funkcji klawiszy
F1 oraz F2, wyboru dokonujemy spośród
proponowanej listy. Możemy tu wybrać używaną pamięć (wewnętrzną oraz kartę micro
SD). Dostępna tu funkcja automatycznego
wyłączania pozwala ustalić czas bezczynności, po jakim sprzęt wyłączy się automatycznie; ustawić godziny i daty. Ustawienia USB
pozwalają wybrać, czy podłączamy zasilacz,
łączymy z komputerem, bądź decydujemy
się na wybór automatyczny, mieszany. Mamy
tu również do dyspozycji opcję ‘USB Class’:
Storage (tzn. pamięć masowa) oraz Composite (złożony), w którym to trybie nasz dyktafon może być zewnętrznym interfejsem
audio komputera. Kolejna pozycja to ‘Reset’,
pozwalający na szybki powrót do ustawień
fabrycznych. Menu formatowania, jak sama
nazwa wskazuje, pozwala formatować pamięć
wewnętrzną oraz opcjonalnie kartę pamięci.
Informacja o pamięci pozwala odczytać dane
o użytej oraz dostępnej pamięci, w informa50
cjach o systemie usłyszymy nazwę modelu,
wersji firmware’u oraz numer seryjny naszego
urządzenia.
Podsumowanie
Jak już wspominałem, model DM-5, dzięki
zaimplementowanemu odtwarzaczowi formatu DAISY oraz możliwości odsłuchiwania
zwykłego tekstu mową syntetyczną, może
stawać w szranki ze sprzętem produkowanym
specjalnie dla niewidomych, jak choćby Milestone 312 czy Booksense. Jak wypada na tle
konkurencji? Kosztując niespełna 1000 zł, jest
obecnie najtańszym z tego typu urządzeń.
Ci, którzy lubią otaczać się sprzętami eleganckimi, wykonanymi z solidnych materiałów,
również będą usatysfakcjonowani. Zarówno
sam dyktafon, jak i wszystkie dołączone akcesoria są wysokiej jakości i występują w dobrze
dobranej kolorystyce. Niestety, nie zawsze
można powiedzieć to samo o produktach specjalistycznych.
Olympus deklasuje konkurencję jakością
i funkcjonalnością dyktafonu. Żaden z rywali
Olympus DM-3 i DM-5
nie posiada tylu funkcji, nastawów i możliwości związanych z rejestracją dźwięku. Obsługa
jest prosta, a klawisze ergonomicznie rozmieszczone i na tyle dobrze wyczuwalne,
że każda osoba niewidoma poradzi sobie bez
trudu z ich obsługą.
Niestety, osoby które chciałyby kupić DM-5
głównie w celu czytania książek mogą się rozczarować. W tej dyscyplinie Olympus moim
zdaniem wypada kiepsko i każde z urządzeń
dedykowanych niewidomym robi to lepiej.
W trakcie czytania tekstu mową syntetyczną,
jakość dźwięku jest zła, głos jest charczący,
a syntezator robi długie, irytujące pauzy.
Problemem jest przemieszczanie się po tekście i brak możliwości wstawiania zakładek.
Owszem, zapamiętuje on miejsce, w którym
czytanie zostało przerwane i grzecznie wraca
do tego momentu przy kolejnym otwarciu
pliku, to jednak zbyt mało, aby uznać funkcję za praktyczną. Rozczarował mnie również
fakt, że Olympus nie przewiduje posiadania w odtwarzaczu więcej niż jednej książki
w formacie MP3. Folder dedykowany dla tego
rodzaju publikacji nie respektuje podkatalogów i miesza odcinki w nich zawarte. Te wszystkie czynniki powodują, że modele DM-3 i DM-5
należy traktować głównie jako wysokiej klasy
dyktafony cyfrowe. Pozostałe funkcje pozostawiają sporo do życzenia i są raczej mało istotnymi dodatkami.
Jeśli więc ktoś potrzebuje małego
sprzętu, głównie do rejestrowania dźwięku
o wysokiej jakości, wykładów, prelekcji, koncertów, dźwięków natury, będzie z omawianych dziś modeli w pełni zadowolony.
Jako bonus otrzyma możliwość posłuchania
ulubionej muzyki, książki, tekstu. Jeśli zaś
potrzebuje sprzętu głównie do zadań lektorskich, Olympus go rozczaruje – w tym
wypadku sugerowałbym raczej zakup któregoś ze specjalistycznych odtwarzaczy książek cyfrowych. Cały czas jednak liczę na to,
że uda się namówić producenta, aby dopracował swoje dzieło. Kierunek oparcia prze-
wodnika głosowego na syntezie jest, moim
zdaniem, słuszny. Dało to - w przeciwieństwie do modeli udźwiękowionych samplami
– dostęp do szeregu funkcji dotychczas milczących. Szkoda, że zamianie tekstu na mowę
poświęcono tak mało uwagi. W gruncie rzeczy niewiele brakuje, by DM-5 stał się sprzętem uniwersalnym zarówno dla poławiacza
dźwięków, studenta, biznesmena, jak i mola
książkowego, osiągalnym w każdym sklepie
z elektroniką i to za rozsądne pieniądze.
Dane techniczne:
Wymiary omawianych modeli dyktafonów: 113,6 x 45,6 x 15,2 mm (bez elementów wystających),
Waga: 98 g (z baterią),
Żywotność baterii litowo jonowej:
nagrywanie – około 20 godzin w formacie MP3, odtwarzanie – 22 godziny przy
odsłuchiwaniu przez słuchawki,
Wbudowana pamięć: DM-3 – 4GB
pamięci Flash, DM-5 – 8GB pamięci Flash,
Pamięć zewnętrzna: gniazdo kart
MicroSD/MicroSDHC,
Format zapisu: PCM (WAV)/MP3/WMA,
Format odtwarzania: PCM(WAV)/MP3/
WMA,
Odtwarzanie: wbudowany okrągły głośnik dynamiczny o średnicy 23 mm,
Kolor obudowy: DM-3 – srebrny; DM-5 –
czarny.
* Adam Ostrowski ur. 1972, z wykształcenia
masażysta, z zamiłowania entuzjasta nowych
technologii, w szczególności tyfloinformatycznych. Poza pracą w zawodzie prowadzi firmę
handlowo-usługową Rehabit, świadczącą usługi
tyfloinformatyczne. Zaawansowany użytkownik oprogramowania Window-Eyes. Ma dwójkę
dzieci, mieszka w Oleśnicy pod Wrocławiem.
NR 3 (12) 2011
51

Podobne dokumenty