Tyfloświat nr 3/2011
Transkrypt
Tyfloświat nr 3/2011
www.tyfloswiat.pl Kwartalnik, nr 3 (12) 2011, bezpłatny, ISSN: 1689-8362 TYFLO{WIAT Przepis uchylony, a problemy pozostały Lokalizatory akustyczne Zoom H4N – r ejestrator dźwięku dla wymagających www.tyfloswiat.pl Kwartalnik, nr 3 (12) 2011, bezpłatny, ISSN: 1689-8362 W numerze TYFLO{WIAT Katarzyna Heba prezentuje sposoby chronienia interesów osób biorących udział w obrocie cywilnoprawnym w świetle przepisów Kodeksu Cywilnego, dotyczących wadliwości oświadczenia woli. fot. Alexander Chaikin Przepis uchylony, a problemy pozostały Lokalizatory akustyczne Zoom H4N – rejestrator dźwięku Lokalizatory akustyczne Największy problem z niewidzeniem jest taki, że gdy coś wypuścimy z dłoni, to ta rzecz znika. Powyższe zdanie usłyszałem od pewnej niewidomej od urodzenia, młodej kobiety, gdy oboje czegoś szukaliśmy. Zdanie to idealnie trafia w sedno, a przy okazji świetnie pasuje jako motto artykułu o lokalizatorach akustycznych, które przynajmniej częściowo zapobiegają znikaniu obiektów. Rafał Charłampowicz* dla wymagających Lokalizatory akustyczne to urządzenia ułatwiające odnajdywanie przedmiotów czy miejsc. Wszystkie działają w podobny sposób. Do dyspozycji mamy nadajnik (nie zawsze jest on niezbędny) i odbiornik zintegrowany z głośnikiem. Odbiornik umieszczamy w miejscu, które chcemy oznaczyć. Gdy wyślemy sygnał do odbiornika, ten emituje dźwięk, naprowadzając nas tym samym na siebie i szukane miejsce. Mamy zatem do czynienia ze swoistą latarnią morską lub boją sygnalizacyjną i dlatego tego typu urządzenia bywają też nazywane angielskim terminem „beacon”. Powszechnie znanym lokalizatorem jest elektroniczny gadżet KWARTALNIK NR 3 (12) 2011 3 Przepis uchylony, a problemy pozostały mocowany przy kluczach, który hałasuje, gdy klaśniemy lub wydamy inny głośny dźwięk. Lokalizatory może nie są pomocami codziennego użytku, ale przydają się w wielu różnych sytuacjach. Czasem trzeba odnaleźć rzucony gdzieś w pośpiechu plecak, przedział, gdy wracamy z wagonu restauracyjnego, pokój w hotelu, domek letniskowy znajomych, w którym nie zmieściła się toaleta, brzeg jeziora i pozostawione na nim przed kąpielą rzeczy itp. W takich sytuacjach lokalizatory bywają bardzo pomocne, a czasem wręcz niezastąpione. Na europejskim rynku mamy kilka urządzeń sprzedawanych jako pomoce dla niewido- 6 Lokalizatory akustyczne Rafał Charłampowicz przedstawia sposób działania lokalizatorów akustycznych i omawia dwa wybrane modele – Piepsy oraz Loc8tor Lite. 6 WYDAWCA 11 Uniwersalne infokioski dla każdego Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego ul. Wybickiego 3a, 31-261 Kraków http://www.firr.org.pl tel.: (+48) 12 629 85 14; faks: (+48) 12 629 85 15 e-mail: [email protected] Organizacja Pożytku Publicznego Nr konta 77 2130 0004 2001 0255 9953 0005 UTILITIA Piotr Witek przybliża czytelnikom urządzenie Informat-e, dostępny dla osób niepełnosprawnych infokiosk. UTILITIA PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę fot. Tischenko Irina Utilitia sp. z o.o. ul. Jana Pawła II 64 TILITIA 32-091 U Michałowice http://www.utilitia.pl tel.: (+48) 663 883 600 e-mail: [email protected] UTILITIA PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę Digitalizacja materiałów bibliotecznych UTILITIA Podmiotem odpowiedzialnym za publikację treści merytorycznych jest Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego UTILITIA Podmiotem odpowiedzialnym za działalność reklamową jest Utilitia sp. z o.o. PR Z E J DŹ NA D O S T Ę PN Ą S T R O N Ę Jeszcze kilkanaście lat temu osoba niewidoma, chcąca zapoznać się z tekstem napisanym w zwykłym druku, potrzebowała lektora, który przeczytałby daną książkę, czasopismo, rachunek, receptę czy ulotkę – „na żywo” lub nagrywając ją na kasetę magnetofonową. Obecnie, w dobie nowoczesnych technologii, wystarczy interesujący nas materiał zeskanować, rozpoznać przy użyciu programu OCR, zapisać w odpowiednim formacie i odczytać na komputerze za pomocą screenreadera wykorzystującego potencjał syntezy UTILITIA mowy czy monitora brajlowskiego. UTILITIA Aleksandra Bohusz* REDAKTOR NACZELNY Joanna Piwowońska tel. kom. (+48) 663 883 332 e-mail: [email protected] Przetwarzanie materiałów drukowanych do postaci elektronicznej nazywamy digitalizacją. Jest ona przydatna nie tylko osobom niewidomym i słabowidzącym, ale także instytucjom publicznym, archiwom czy bibliotekom, chcącym uchronić przed zniszczeniem bądź udostępnić szerszemu gronu odbiorców zgromadzone dokumenty i księgozbiory. Ponieważ spora grupa ludzi z dysfunkcją wzroku, czy to ze względu na podejmowane studia, czy osobiste zamiłowania, wyraża zainteresowanie dostępem do książek i prasy, INTERNET www.tyfloswiat.pl 15 Digitalizacja materiałów bibliotecznych Aleksandra Bohusz wyjaśnia, na czym polega digitalizacja materiałów bibliotecznych i dlaczego proces ten postępuje tak powoli. warto przyjrzeć się bliżej procesowi digitalizacji materiałów bibliotecznych. Pozwoli to choć częściowo odpowiedzieć na pytanie, dlaczego jest ona wdrażana tak powoli, a jej efekty często nas nie zadowalają. Terminologia Słowo „digitalizacja” bądź „dygitalizacja” pochodzi od angielskiego terminu „digitalisation”. Według autorów Wielkiego Słownika PWN obydwie polskie formy tego wyrazu są poprawne językowo. „Digitalizacja” ma uzaNR 3 (12) 2011 15 SKŁAD komputerowy Sławomir Mirski 26 Zoom H4N – rejestrator dźwięku dla wymagających Michał Dziwisz prezentuje kolejny, po przedstawianym w poprzednim numerze Tyfloświata Zoomie H1, rejestrator firmy Samsontech. Fotografia na okładce europhotos DRUK K&K Dział reklamy e-mail: [email protected] Redakcja nie odpowiada za treść publikowanych reklam i ogłoszeń. 33 PEARL – przenośne urządzenie skanujące Magdalena Szyszka przedstawia wady i zalety mobilnego urządzenia firmy Freedom Scientific, mającego zastąpić tradycyjny skaner. Pearl – przenośne urządzenie skanujące Nakład dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Gminy Miejskiej Kraków. Redakcja zastrzega sobie prawo skracania, zmian stylistycznych i opatrywania nowymi tytułami materiałów nadesłanych do druku. Materiałów niezamówionych nie zwracamy. Wszystkie teksty zawarte w tym numerze czasopisma Tyfloświat dostępne są na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Ponownie rozpowszechniany utwór musi zawierać następujące informacje: imię i nazwisko autora tekstu, nazwę czasopisma oraz jego numer. Fotografie i ilustracje chronione są prawami autorskimi. 2 Niemal każdy niewidomy marzy o przenośnym i kompaktowym skanerze, który będzie można zabrać wszędzie i przy jego pomocy przeczytać dowolny dokument w urzędzie, w pracy, książkę czy artykuł w czytelni i wiele innych. Producenci sprzętu specjalistycznego dostrzegli ten problem i na naszym rynku pojawia się coraz więcej służących do tego urządzeń. Jakiś czas temu pisałam w Tyfloświecie o SiRecognizerze, dzisiaj zajmę się urządzeniem produkowanym przez dobrze wszystkim nam znaną firmę Freedom Scientific, a jest nim Pearl, o którym opowiadałam już nieco w audycji Tyflopodcastu w Radiu EN Magdalena Szyszka* Pearl nie jest jednym kompleksowym urządzeniem do skanowania i odczytywania dokumentów. To urządzenie peryferyjne, podłączane do komputera, najlepiej oczywiście notebooka ze względu na mobilność. Nie jestem zwolenniczką kombajnów do wszystkiego, więc takie właśnie rozwiązanie wybrałam całkowicie świadomie i celowo. Wygląd Pearl to urządzenie niewielkich rozmiarów. Jest ono również bardzo lekkie. Mieści się w futerale o wymiarach ok. 38 x 9 x 7 cm. Futerał jest zapinany na zamek, posiada pasek na ramię i stanowi bezpieczny sposób przenoszenia i przechowywania urządzenia. Sam Pearl po złożeniu nie jest wiele większy od złożonej białej laski. Składa się z metalowej podstawy, stanowiącej zarazem krawędź, do której należy dosuwać dokument, pionowej spłaszczonej rurki oraz kolejnej umocowanej na niej poziomo na kształt ramienia, na końcu którego znajduje się kamera. Całość po rozłożeniu przypomina kształtem standardową nocną lampkę. U jego podstawy znajduje się zamocowany na stałe kabel USB, z którego Pearl jest zasilany, nie wymaga więc gniazdka elektrycznego, baterii ani dodatkowego zasilacza. NR 3 (12) 2011 33 40 Olympus DM-3 i DM-5 Adam Ostrowski zapoznaje Czytelników z udźwiękowionymi syntezą TTS modelami dyktafonów firmy Olympus. fot. vladek Przepis uchylony, a problemy pozostały Kiedy 16 kwietnia 2010 r. weszła w życie Ustawa z dnia 8 stycznia 2010 r. o zmianie ustawy – Kodeks cywilny (Dz.U. nr 40, poz. 222), wydawało się, że kłopoty osób niewidomych, biorących udział w tzw. obrocie cywilnoprawnym, się skończyły. Nic bardziej mylnego. Katarzyna Heba* Pomimo, iż został uchylony art. 80 Kodeksu cywilnego, który stanowił, że jeżeli osoba niemogąca czytać ma złożyć oświadczenie woli na piśmie, oświadczenie powinno być złożone w formie aktu notarialnego, to niejednokrotnie od osób niewidomych, chcących podpisać chociażby umowę kredytową, wymaga się, aby w ich imieniu działał pełnomocnik. W tym miejscu pragnę mocno podkreślić, że żaden obowiązujący w naszym kraju akt prawny nie nakłada na osobę niewidomą takiego obowiązku. Jest to wymysł poszczególnych instytucji, niemający żadnej podstawy prawnej. Jakie skutki prawne miał uchylony art. 80 Kodeksu cywilnego? Wprawdzie art. 80 nie określał skutków prawnych braku zachowania formy aktu notarialnego w sytuacji wymienionej w tym artykule, a pominięcie formy notarialnej nie skutkowało nieważnością czynności prawnej, to jednak sam przepis był traktowany przez osoby niepełnosprawne jako dyskryminujący je i wyróżniający z reszty społeczeństwa. Trudno się z tym nie zgodzić, skoro Polska była jedynym krajem Unii Europejskiej, w którym ów przepis funkcjonował. Pomimo że zarówno w literaturze prawnej, NR 3 (12) 2011 3 Przepis uchylony, a problemy pozostały jak i w orzecznictwie Sądu Najwyższego podkreślano, iż złożenie oświadczenia woli przez osobę niemogącą czytać jest ważne, to traktowano je jako złożone w formie ustnej. Trudno więc było w bankach czy innych instytucjach, w których osoba niewidoma podpisywała np. umowy, powoływać się na komentarze prawnicze czy Sąd Najwyższy. Wielokrotnie zdarzało się, że osoby niewidome musiały swoje oświadczenie woli składać w formie aktu notarialnego, co pociągało za sobą dodatkowy koszt, a ponadto było po prostu uwłaczające. Należy mieć jednak świadomość, że w środowisku osób niewidomych są i tacy, dla których przepis ten był pewnego rodzaju zabezpieczeniem przed nieuczciwymi kontrahentami. W tym miejscu warto wszystkich uspokoić i przedstawić przynajmniej niektóre przepisy Kodeksu cywilnego, które zabezpieczają interesy obywateli, w tym również osób niewidomych. Wady oświadczenia woli Kodeks cywilny w rozdziale pod tym samym tytułem określa te wady oświadczenia woli, na które może powołać się osoba występująca w obrocie cywilnoprawnym. Mowa tu o tzw. wadach oświadczenia woli, do których Ustawodawca zalicza: • znajdowanie się przez osobę składającą oświadczenie woli w stanie wyłączającym świadome albo swobodne powzięcie decyzji i wyrażenie woli, a w szczególności chorobę psychiczną, niedorozwój umysłowy czy chociażby nawet przemijające zaburzenia czynności psychicznych, • złożenie oświadczenia woli dla pozoru za zgodą osoby je składającej, co jednak nie wpływa na skuteczność odpłatnej czynności prawnej, dokonanej na podstawie pozornego oświadczenia, jeżeli wskutek tej czynności osoba trzecia nabywa prawo lub zostaje zwolniona od obowiązku, chyba że działała w złej wierze, • złożenie oświadczenia w razie istotnych błędów co do treści czynności prawnej, a co z tym 4 idzie uchylenie się od skutków prawnych tej czynności, gdy błąd został wywołany przez tę osobę, chociażby bez jej winy, albo gdy wiedziała ona o błędzie lub mogła z łatwością błąd zauważyć, (ograniczenie to nie dotyczy czynności prawnej nieodpłatnej), • zniekształcenie oświadczenia woli przez osobę użytą do jego przesłania, • złożenie oświadczenia woli w razie podstępnie wywołanego błędu, • złożenie oświadczenia woli pod wpływem bezprawnej groźby. Na szczególną uwagę zasługuje w tym miejscu art. 86. § 1. K.c., który stanowi, że jeżeli błąd wywołała druga strona podstępnie, uchylenie się od skutków prawnych oświadczenia woli złożonego pod wpływem błędu może nastąpić także wtedy, gdy błąd nie był istotny, oraz, gdy nie dotyczył treści czynności prawnej. § 2 stanowi, iż podstęp osoby trzeciej jest jednoznaczny z podstępem strony, jeżeli ta o podstępie wiedziała i nie zawiadomiła o nim drugiej strony albo jeżeli czynność prawna była nieodpłatna. Co oznacza błąd wywołany podstępnie? Większość autorów literatury prawniczej reprezentuje pogląd, że podstęp nie jest kwalifikowanym rodzajem błędu, lecz odrębną, samodzielną wadą oświadczenia woli, której specyfika polega na szczególnym sposobie wywołania błędu przez drugą stronę czynności prawnej. Taka czy inna kwalifikacja podstępu nie ma większego praktycznego znaczenia. Kodeks cywilny nie zawiera definicji podstępu, wychodząc słusznie z założenia, że wystarczy potoczne znaczenie tego słowa. W potocznym rozumieniu jest to bowiem świadome wywołanie u drugiej osoby fałszywego obrazu jakiegoś faktu, sytuacji lub przekonania po to, aby skłonić ją do określonego postępowania. W znaczeniu normatywnym celem podstępnego działania jest wprowadzenie drugiej osoby w błąd po to, żeby dokonała określonej czynności prawnej. Działanie podstępne jest zawsze naganne z punktu widzenia ocen etycznych, bez względu na pobudki i skutki działania sprawcy. Powodem tego jest wdarcie się w sferę osobowości (a co za tym idzie zakłócenie procesu myślowego) innej osoby i doprowadzenie jej na podstawie zasugerowanych jej fałszywych przesłanek rozumowania do dokonania określonej czynności prawnej. Podstęp zakłada zawsze umyślne działanie sprawcy w postaci dolus directus (zamiaru bezpośredniego), a przynajmniej dolus eventualis (zamiaru ewentualnego). Cel i efekt podstępnego działania oraz rodzaj użytych środków, jak również gradacja winy czy złej woli sprawcy, nie mają tu żadnego prawnego znaczenia. Liczy się tylko samo podstępne wprowadzenie w błąd, będące zawsze bezprawiem cywilnym. Podstępu nie usprawiedliwia lekkomyślność i łatwowierność ofiary. Rzecz jasna, to zadaniem sądu jest ocena sytuacji granicznych, czy w stanie faktycznym sprawy określone działanie nosi już cechy podstępu, czy mieści się jeszcze w kategoriach działania prawnie dozwolonego. Przykładem może być tu reklama, która nie zawsze – jak powszechnie wiadomo – odpowiada wszystkim cechom reklamowanego towaru, albo pojęcia ryzyka, które z natury rzeczy łączy się z dokonaniem pewnych czynności prawnych i musi być wkalkulowane w ich podejmowanie. Kolejną wadą oświadczenia woli jest groźba wynikająca z art. 87. Przepis ten stanowi, iż kto złożył oświadczenie woli pod wpływem bezprawnej groźby drugiej strony lub osoby trzeciej, ten może uchylić się od skutków prawnych swego oświadczenia, jeżeli z okoliczności wynika, że mógł się obawiać, iż jemu samemu lub innej osobie grozi poważne niebezpieczeństwo osobiste lub majątkowe. Podobnie jak w przypadku wyżej omówionego podstępu, Kodeks nie definiuje pojęcia groźby, określa jedynie przesłanki, które nadają jej charakter normatywny, to znaczy wiążący z nią konkretne skutki prawne. Są to: bezprawność i powaga groźby oraz normalny związek przyczynowy między groźbą a złożeniem oświadczenia woli określonej treści. Przesłanki te muszą występować łącznie. fot. Lee Morris Przepis uchylony, a problemy pozostały Kodeks cywilny w rozdziale pod tym samym tytułem określa te wady oświadczenia woli, na które może powołać się osoba występująca w obrocie cywilnoprawnym Nierozerwalnie związanym z omawianymi oświadczeniami woli przepisem jest art. 88 K.c. Zgodnie z nim, uchylenie się od skutków prawnych oświadczenia woli, które zostało złożone innej osobie pod wpływem błędu lub groźby, następuje przez oświadczenie złożone tej osobie na piśmie. Uprawnienie do uchylenia się wygasa: w razie błędu – z upływem roku od jego wykrycia, a w razie groźby – z upływem roku od chwili, kiedy stan obawy ustał. Zaprezentowane wady oświadczenia woli, na które może powołać się osoba podpisująca wszelkiego rodzaju umowy to tylko niektóre zawarte w Kodeksie cywilnym. Ich przedstawienie ma na celu uświadomienie osobom obawiającym się skutków braku art. 80 K.c., że Ustawodawca nie pozostawił osób, które zostały podstępnie lub pod wpływem groźby skłonione do wydania określonego oświadczenia woli, samym sobie. * Autorka jest doktorantką na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego oraz aplikantką adwokacką w kancelarii adwokackiej Krzyżagórska, Podniesiński, Łoboda i wspólnicy S.C. NR 3 (12) 2011 5 fot. Alexander Chaikin Lokalizatory akustyczne Największy problem z niewidzeniem jest taki, że gdy coś wypuścimy z dłoni, to ta rzecz znika. Powyższe zdanie usłyszałem od pewnej niewidomej od urodzenia, młodej kobiety, gdy oboje czegoś szukaliśmy. Zdanie to idealnie trafia w sedno, a przy okazji świetnie pasuje jako motto artykułu o lokalizatorach akustycznych, które przynajmniej częściowo zapobiegają znikaniu obiektów. Rafał Charłampowicz* Lokalizatory akustyczne to urządzenia ułatwiające odnajdywanie przedmiotów czy miejsc. Wszystkie działają w podobny sposób. Do dyspozycji mamy nadajnik (nie zawsze jest on niezbędny) i odbiornik zintegrowany z głośnikiem. Odbiornik umieszczamy w miejscu, które chcemy oznaczyć. Gdy wyślemy sygnał do odbiornika, ten emituje dźwięk, naprowadzając nas tym samym na siebie i szukane miejsce. Mamy zatem do czynienia ze swoistą latarnią morską lub boją sygnalizacyjną i dlatego tego typu urządzenia bywają też nazywane angielskim terminem „beacon”. Powszechnie znanym lokalizatorem jest elektroniczny gadżet 6 mocowany przy kluczach, który hałasuje, gdy klaśniemy lub wydamy inny głośny dźwięk. Lokalizatory może nie są pomocami codziennego użytku, ale przydają się w wielu różnych sytuacjach. Czasem trzeba odnaleźć rzucony gdzieś w pośpiechu plecak, przedział, gdy wracamy z wagonu restauracyjnego, pokój w hotelu, domek letniskowy znajomych, w którym nie zmieściła się toaleta, brzeg jeziora i pozostawione na nim przed kąpielą rzeczy itp. W takich sytuacjach lokalizatory bywają bardzo pomocne, a czasem wręcz niezastąpione. Na europejskim rynku mamy kilka urządzeń sprzedawanych jako pomoce dla niewido- Lokalizatory akustyczne mych. Jedno z nich, lokalizator – Smart Finder zaprezentował w Tyflopodcaście Piotr Witek. Ja chciałbym opisać dwa bardzo odmienne od siebie urządzenia, z których użytkowaniem mam najwięcej doświadczeń. Oba uważam za bardzo interesujące. fot. Vistac Piepsy jest produkowane przez niemiecką firmę Vistac (www.vistac.de) i można je kupić w Polsce. Słuchacze Tyflopodcastu mogą pamiętać starszą wersję tego urządzenia z prezentacji mojego autorstwa. Odbiornik to czarne, plastikowe pudełko o rozmiarach 100 x 55 x 24 mm. Na spodniej ściance odnajdziemy suwak włącznika. Pozycja „włączony” jest wyraźnie oznaczona wystającym elementem obudowy, więc nie musimy zapamiętywać, w którą stronę włączamy, a w którą wyłączamy. To drobiazg, ale bardzo przydatny, gdy chcemy szybko upewnić się, że urządzenie jest w trybie gotowości. Odbiornik jest zasilany dwiema bateriami AAA. Zwykle wystarczają one na ponad miesiąc pracy. Nadajnik ma kształt zbliżony do stożka przeciętego od wierzchołka do podstawy, czyli płaski spód i jedna ścianka, a reszta półokrągła, zwężająca się ku górze. Jego rozmiary to mniej więcej 75 x 25 – 37 x 20 – 27 mm. Na samym szczycie stożka znajduje się maleńkie metalowe kółko (jak w wisiorku), a na płaskiej ściance gumowy, okrągły przycisk. Warstwa gumy znajduje się też fot. Vistac Piepsy Piepsy między dwoma plastikowymi częściami stanowiącymi obudowę nadajnika i komorę baterii (CR2032), chroniąc elektronikę przed działaniem czynników zewnętrznych. Nadajnik jest wodoszczelny, co czyni Piepsy jedynym znanym mi lokalizatorem, z którym można wejść do wody. Od producentów urządzenia wiem, że to właśnie m.in. niewidomi pływacy zainspirowali ich do zaprojektowania Piepsy. Nadajnik ma zasięg trochę ponad 40 m. Należy jednak pamiętać, że to maksymalna odległość, uzyskiwana w otwartej przestrzeni, gdy między nadajnikiem i odbiornikiem nie znajdują się żadne obiekty stanowiące utrudnienie dla rozchodzenia się fal radiowych. W budynku, gdzie są ściany, i np. w lesie zasięg nadajnika będzie mniejszy. Ta wrażliwość na warunki terenowe jest cechą nie tylko Piepsy, ale wszystkich klasycznych lokalizatorów. Myśląc o mniej standardowych rozwiązaniach, łatwo wyobrazić sobie zestaw składający się z dwóch telefonów komórkowych, którego zasięg byłby ograniczony wyłącznie dostępem do sieci i oczywiście słuchem użytkownika. Jeśli krótko naciśniemy przycisk na nadajniku, z głośnika Piepsy usłyszymy cztery dość wysokie, średnio głośne dźwięki. PrzytrzymyNR 3 (12) 2011 7 fot. Losevsky Pavel Lokalizatory akustyczne Lokalizatory akustyczne mogą okazać się bardzo pomocne w odnalezieniu swojego miejsca podczas konferencji, spotkania czy wykładu wanie przycisku powoduje narastanie głośności sygnału. Co cztery dźwięki głośność rośnie, aż uzyska poziom maksymalny. Urządzenie nie cichnie natychmiast po puszczeniu przycisku, ale dopiero po wybrzmieniu całej czterodźwiękowej grupy. Maksymalna głośność Piepsy jest wysoka (niestety nie udało mi się ustalić dokładnej wartości), ale w pewnych warunkach przydałaby się jeszcze większa. W dużym hałasie trzeba się wsłuchiwać, aby usłyszeć sygnał lokalizatora. Na szczęście dźwięk jest tak dobrany, że łatwo go odróżnić spośród innych dźwięków otoczenia. W olbrzymiej większości sytuacji, w których korzystałem z Piepsy, jego głośność była wystarczająca. Standardowo Piepsy to zestaw – jeden nadajnik i jeden odbiornik. Każdy nadajnik wysyła inny kod, więc nie ma problemu, gdy w tej samej przestrzeni znajduje się kilku użytkowników Piepsy. Do zestawu możemy dokupić kolejne odbiorniki. Wszystkie będą wrażliwe na ten sam sygnał nadajnika, jednak ma to sens, gdy potrzebujemy Piepsy w kilku miejscach, 8 np. w plecaku i do oznaczenia drzwi pokoju w hotelu – wracając do pokoju, odbiornik w plecaku można po prostu chwilowo wyłączyć. Co można osiągnąć z lokalizatorem? Piepsy używam od kilku lat, dlatego posłużę się jego przykładem do przedstawienia możliwości, jakie dają lokalizatory. Z innymi urządzeniami można uzyskać podobne efekty, choć oczywiście wiele zależy od parametrów technicznych, takich jak moc nadajnika, długość pracy na baterii, głośność oraz zwykła poręczność. Wszystkie poniższe przykłady są autentyczne: • podczas zabawy z psem w lesie, zostawiałem uprząż i plecak pod drzewem, nie martwiąc się, że ich potem nie znajdę, • lokalizowałem plecak, nie pamiętając, gdzie go położyłem, • odnajdywałem przedział, wracając z wagonu restauracyjnego (uprzedzałem współpasażerów, by nie obawiali się dźwięków dochodzących z plecaka – zawsze na sygnał Piepsy sami otwierali mi drzwi, więc tak naprawdę nawet nie musiałem ich specjalnie szukać), • podczas pewnego mroźnego i śnieżnego Sylwestra, tylko dzięki lokalizatorowi odnajdywałem drogę z toalety do domku znajomych, • na lotnisku wiedziałem, że mój bagaż jest już na taśmie i mogłem zwrócić na to uwagę przewodniczce, • łatwiej odnajdywałem kurtkę w szatni samoobsługowej, • szybciej odnajdywałem salę i swoje krzesło podczas konferencji, • lokalizowałem drzwi swojego pokoju w hotelu (odbiornik zostawiałem w pokoju w pobliżu drzwi), • wychodząc z psem na krótki spacer w obcym terenie, wieszałem lokalizator na furtce, tak by potem łatwo móc trafić do wejścia (było to bardzo przydatne w skomplikowanej przestrzeni, gdzie dokładność GPSu i psia pamięć nie wystarczały), • szybko sprawdzałem, czy mój plecak został wyjęty z luku bagażowego autobusu, • bawiłem się w chowanego z moją widzącą, pięcioletnią siostrzenicą (chowając się miała odbiornik – o dziwo, domagała się, bym ja też chował się z Piepsy). Powyższe przykłady to oczywiście nie wszystkie zastosowania lokalizatorów. Wybrałem te, które uważam za najciekawsze i takie, w których najbardziej odczułem przydatność Piepsy. Dużo zależy od indywidualnych potrzeb i wyobraźni. Pisząc o Piepsy, na koniec należy wspomnieć o ograniczeniach lokalizacji obiektu za pomocą słuchu. Jeśli głośnik jest blisko nas i leży na podłodze, jego odnalezienie wcale nie musi być łatwe. Piepsy radzi sobie lepiej, gdy źródło dźwięku znajduje się wyżej. Loc8tor Loc8tor, a dokładnie Loc8tor Lite jest produkowany przez firmę o tej samej nazwie, mającą siedzibę w Wielkiej Brytanii (www.loc8tor.co.uk) i, jak już była mowa, bardzo różni się od Piepsy. Nie jest fot. Loc8ator Lokalizatory akustyczne Loc8ator Lite to urządzenie stworzone specjalnie dla niewidomych – firma funkcjonuje na zwykłym rynku – ale jego design jest tak uniwersalny, że bezwzrokowa obsługa nie sprawia żadnych kłopotów. Podstawowy zestaw to nadajnik i dwa odbiorniki. Określenia „nadajnik” i „odbiornik” są w tym przypadku umowne, bo nadajnik jest jednocześnie odbiornikiem, a odbiorniki to aktywne znaczniki RFID. Wszystko jest małe, czarne i ładnie zaprojektowane. Nadajnik ma wielkość karty kredytowej i jest tylko nieco od niej grubszy. Urządzenie trzymamy płasko, węższą ścianką do przodu. Przód nadajnika wyznacza linia lampek wyczuwalnych jako punkty biegnące od środka jednej z węższych ścianek aż do przycisków przy drugiej ściance. Linia ta wyznacza kierunek wyszukiwania obiektu. Przyciski są cztery, każdy przypisany do innego odbiornika. Ilość wypukłych kropek na przycisku oznacza jego numer. Na bocznych ściankach nadajnika znajduje się przycisk włącznika/wyłącznika (po prawej) i przycisk przełączania głośności (po lewej). Do dyspozycji mamy dwa poziomy głośności i wyłączenie dźwięku. Włącznik niestety nie jest umieszczony we właściwym miejscu. Noszony w kieszeni spodni, nadajnik potrafi sam się włączyć. Po minucie NR 3 (12) 2011 9 Lokalizatory akustyczne braku aktywności sam się wyłącza, ale zużywa to baterię i generuje niepotrzebne dźwięki. Nadajnik jest zasilany baterią CR2032. Odbiornik, również czarny, ma podłużny, lekko owalny kształt. Dolna powierzchnia jest płaska, na górnej znajduje się dioda i głośnik. W obudowie zrobiona jest dziurka, przez którą można przewlec nitkę lub żyłkę i np. zamocować odbiornik na obroży psa. Rozmiary odbiornika to mniej więcej 30 x 19 x 5 mm. Zasilany jest baterią SR54. W przeciwieństwie do Piepsy, w Loc8torze, źródłem dźwięku jest nadajnik. Po włączeniu urządzenia, naciskamy przycisk przypisany do odbiornika, który chcemy odnaleźć. Przyciski są cztery, gdyż taką liczbę odbiorników Loc8tor jest w stanie obsłużyć. Dodatkowe odbiorniki kupuje się u producenta. Słyszymy krótki sygnał, a Loc8tor rozpoczyna wyszukiwanie. Gdy odbiornik zostanie znaleziony, usłyszymy przerywany sygnał. Obracamy się, trzymając urządzenie płasko, prostopadle do ziemi. Kierunek wyszukiwania wyznacza linia diod na nadajniku. Rosnąca częstość sygnałów i wysokość dźwięku oznacza właściwy kierunek i zbliżanie się do obiektu. Oprócz informacji audio, mamy też sygnalizację za pomocą diod – im więcej zielonego, tym lepiej. Producent podaje, że nadajnik doprowadzi nas do odbiornika na odległość 2,5 cm. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy jest aż tak precyzyjny, ale rzeczywiście obiekt można namierzyć bardzo dokładnie. Odbiornik generuje też dźwięk, ale jest to niezbyt głośny sygnał w przerwach co około sekundę. Dźwiękowi towarzyszy błysk diody. Zasięg Loc8tora robi wrażenie, bo, jak podaje producent, to aż 122 metry. Oczywiście należy mieć na uwadze, że jest to zasięg w optymalnych warunkach. Piepsy czy Loc8tor? Na to pytanie oczywiście nie odpowiem, bo wiele zależy od indywidualnych potrzeb użytkowników. Ja z powodzeniem korzystam z obu urządzeń. 10 Nadajnik Piepsy jest bardzo solidny, można go swobodnie nosić w kieszeni wraz z innymi rzeczami, nie bojąc się, że go złamiemy, gdy usiądziemy, przemoczymy na deszczu lub w kąpieli, nosić na szyi lub przypiąć do ubrania. Nadajnik Loc8tora jest bardziej delikatny, ale za to płaski, więc dobrze leży w kieszeni. Można go też schować np. do portfela. Sygnał dźwiękowy pokazujący kierunek ma plusy i minusy. Z jednej strony mamy dużą precyzję i nie dotyczy nas problem hałasu, z drugiej strony jesteśmy kierowani na wprost, a więc przez ściany – oznacza to, że np. w korytarzach hotelowych odnalezienie pokoju może nam zająć trochę czasu. Należy jednak pamiętać, że Loc8tor powstał raczej z myślą o odnajdywaniu obiektów w domu i najbliższej okolicy: kluczy, pilota, kota, dziecka itp. Na marginesie, niewidomych rodziców zainteresować może inny lokalizator produkowany przez tę firmę – urządzenie alarmujące, gdy obiekt oddali się na ustaloną przez użytkownika odległość. Czynnik ludzki zawodzi Na koniec historia, która przydarzyła mi się podczas pewnej konferencji. Miałem przy sobie Piepsy. Wracałem z przerwy kawowej do sali, zadowolony, że łatwo znajdę nie tylko wejście, ale i krzesło. Naciskam przycisk i słyszę sygnał gdzieś z tyłu. Kieruję tam psa, otwieram drzwi i wychodzę… na dwór. Zdziwiony wracam, i znów naciskam przycisk nadajnika. Obracam się za sygnałem, kolejne drzwi i wychodzę… na klatkę schodową. Wracam do korytarza, naciskam przycisk i wtedy do mnie dotarło… Piepsy mam w plecaku na plecach i chodzę w kółko. * Autor jest pracownikiem Uniwersytetu Gdańskiego i współpracownikiem firmy IVONA Software. Zajmuje się tyflotechniczną obsługą studentów z dysfunkcją wzroku. Od pewnego czasu do jego szczególnych zainteresowań należą urządzenia wspomagające orientację przestrzenną niewidomych. fot. st.djura Uniwersalne infokioski dla każdego Od kilku lat, jak grzyby po deszczu, pojawiają się w różnych miejscach. Spotkać je można w urzędach miast, w galeriach handlowych czy na lotniskach. Infokioski mają za zadanie dostarczać niezbędnych informacji o miejscu, w którym się znajdują. Jeśli jest to Urząd Miasta, udzielają wskazówek, gdzie i jaką sprawę możemy załatwić lub w jakich godzinach pracuje ten czy tamten departament. Dzięki nim możemy dowiedzieć się, jakie dokumenty są niezbędne, aby nasz wniosek lub podanie były pozytywnie rozpatrzone. Piotr Witek* Infokioski są coraz ładniejsze. Producenci zabezpieczają je przed wandalami. Niestety, rzadko kiedy biorą pod uwagę kwestie dostępności tych urządzeń. Prowadzi to do sytuacji, w której z infokiosków zakupionych najczęściej za publiczne środki, nie mogą korzystać osoby niepełnosprawne. Oczywiście poczyniono pewne starania w celu udostępnienia infokiosków, lecz zazwyczaj kończyły się one wprowadzeniem jednego tylko ułatwienia – powiększonych czcionek dla osób słabowidzących. Na szczęście, w ostatnim czasie sytuacja ta uległa zmianie. Na początku lipca, katowicki Instytut Technik Innowacyjnych EMAG zaprezentował i udostępnił do testów swoje najnowsze urządzenie o nazwie Infomat-e. U podstaw projektu legło bardzo proste założenie – z infokiosków powinni móc skorzystać wszyscy obywatele. Obecnie Infomat-e może być obsługiwany przez osoby z niemal każdym rodzajem niepełnosprawności. Na całość urządzenia składa się wiele nowoczesnych rozwiązań, które po raz pierwszy zostały wykorzystane jednocześnie w tym samym projekcie. Infomat-e powstawał przy współpracy i doradztwie Polskiego NR 3 (12) 2011 11 fot. EMAG Uniwersalne infokioski dla każdego Informat-e Związku Głuchych i Polskiego Związku Niewidomych. Dzięki konsultacjom z przedstawicielami środowisk osób niepełnosprawnych już na etapie projektowania Infomatu-e, finalnie udało się stworzyć urządzenie, z którego może korzystać niemal każdy. Osoby niewidome i słabowidzące W urządzeniu, nieco przypominającym bankomat, osoba niewidoma znajdzie przede wszystkim duży przycisk tzw. startowy, słuchawkę telefonu oraz dwie klawiatury. Jedną numeryczną, a drugą w układzie znanym z telefonów komórkowych (joystick/navikey). Ta druga, oprócz czterech klawiszy kierunkowych i jednego potwierdzającego wybór, posiada dwa dodatkowe przyciski funkcyjne. Jednym wywołujemy pomoc, a drugim powtarzamy dostępne opcje menu. Klawisze mają dobrze wyczuwalny skok. Po menu urządzenia można się poruszać zarówno przyciskami 12 numerycznymi, wybierając numer danej pozycji, jak i tradycyjnie, strzałkami ‘w górę/w dół’ oraz ‘w lewo/w prawo’. Wszystkie komunikaty z ekranu Infomatu-e odczytywane są w słuchawce przez syntezator mowy Ivona firmy IVONA Software. Głośność syntezy można regulować przyciskiem krzyżyk (#) z klawiatury numerycznej. Zmiana odbywa się skokowo co 25%. Oprócz całych komunikatów, użytkownik ma możliwość zapoznania się z ich wybranymi fragmentami. Po tekście wyświetlanym na ekranie można się przemieszczać przy pomocy kursorów. Klawisze ‘w lewo/w prawo’ odczytują tekst po jednym słowie. ‘W górę/w dół’ po zdaniu. Przycisk wyboru odczytuje słowo, na którym aktualnie znajduje się kursor. Analogicznie po tekście mogą poruszać się osoby słabowidzące. Specjalnie dla nich, na ekranie aktywna treść, zdanie czy akapit podświetlane są kontrastowo w żółtym kolorze. Wielkość użytych czcionek mogą regulować gwiazdką na klawiaturze numerycznej. Oczywiście, niezależnie od obu klawiatur, osoby słabowidzące mogą skorzystać z dotykowego monitora, na którym wyświetlane są wszystkie informacje. Sposób prezentacji treści na ekranie automatu przygotowano na podstawie zaleceń WCAG 2.0 (Web Content Accessibility Guidelines) oraz dodatkowych wymagań, będących wynikiem konsultacji z przedstawicielami Polskiego Związku Niewidomych. Ponadto, w celu łatwiejszej lokalizacji na panelu sterowania, przycisk startowy, uruchamiający Infomat-e, jest specjalnie podświetlany. Osoby głuche, niedosłyszące i głuchoniewidome Osoby niesłyszące często mają problemy ze zrozumieniem pisanego, skomplikowanego lub też specjalistycznego tekstu. Specjalnie dla nich treść informacji zawartych w Infomatach-e przygotowywana jest w taki sposób, by była jak najłatwiejsza do przyswojenia. Uniwersalne infokioski dla każdego Niezależnie od tego, przy pomocy translatora, tekst przekształcany jest na gramatykę języka migowego, tzw. system językowo-migowy i w tej postaci, za pośrednictwem animowanego awatara, wyświetlany w języku migowym na ekranie urządzenia. Moduł tłumaczący treści w języku polskim na system językowo-migowy jest innowacją na skalę światową. Powstał w Instytucie Informatyki Wydziału Automatyki, Elektroniki i Informatyki Politechniki Śląskiej. Do jego stworzenia wykorzystano wcześniejsze doświadczenia Instytutu, zdobyte podczas tworzenia systemu Thetos, tłumaczącego teksty w języku polskim na język migowy. Osoby niedosłyszące lub głuchoniewidome mogą dodatkowo skorzystać z pętli indukcyjnej, zamontowanej w słuchawce urządzenia. Oprócz sposobności zapoznania się z treścią Infomatu-e, automat umożliwia przeprowadzenie wewnętrznego połączenia telefonicznego w obrębie obiektu, w którym się znajduje. Pozwala to m.in. osobie niedosłyszącej na odbycie dialogu z pracownikiem danego obiektu w sposób komfortowy i bez ryzyka błędnego zrozumienia rozmówcy. Osoby z dysfunkcją narządu ruchu Inżynierowie Instytutu Technik Innowacyjnych EMAG przewidzieli także sytuację, gdy z Infomatu-e będzie chciała skorzystać osoba z niepełnosprawnością kończyn górnych. Urządzenie zostało wyposażone w czujnik ruchu, który po zbliżeniu się użytkownika, samoczynnie uruchamia automat. W Infomacie-e zainstalowano oprogramowanie dostarczone przez warszawską firmę PrimeSpeech, które umożliwia sterowanie urządzeniem przy pomocy komend głosowych. Osoba niepełnosprawna, nie mogąc skorzystać z klawiatury lub ekranu dotykowego, może przeglądać zawartość automatu wypowiadając na głos polecenia, będące numerami porządkowymi poszczególnych pozycji menu lub też nazwy tych pozycji. Z uwagi na charakterystykę tego oprogramowania i odmienną akustykę każdego budynku, Infomat-e podczas umieszczania go w danej lokalizacji powinien być kalibrowany dla każdego obiektu indywidualnie. Dzięki odpowiedniej konstrukcji, pulpit z klawiaturą może zostać zamontowany przy infokiosku na regulowanej wysokości, co jest szczególnie pomocne dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich Infokioski mogą zawierać treści charakterystyczne dla każdego obiektu, w którym zostały zainstalowane. Montowane są zawsze w pobliżu głównego wejścia do budynku. Testowane modele na okres wakacji zlokalizowano w dwóch urzędach miasta – w Katowicach przy ul. Młyńskiej 4 oraz w Chorzowie przy ul. Rynek 1. Z uwagi na organizację pracy urzędu w Katowicach, w którym poszczególne departamenty mieszczą się w różnych budynkach, infokiosk zawiera także informacje o sposobie dotarcia do danych placówek. Istnieje możliwość połączenia w przyszłości Infomatu-e z rozkładem jazdy komunikacji publicznej. Obecnie trwają prace nad przystosowaniem Infomatów-e dla Biblioteki Śląskiej oraz Międzynarodowego Portu Lotniczego w Pyrzowicach. Ten ostatni może zostać w przyszłości zintegrowany z rozkładem lotów. Projekt jest cały czas rozwijany. Kolejnym elementem, mającym uczynić Infomat-e bardziej uniwersalnym, jest wyposażenie urządzenia w łączność bezprzewodową Bluetooth. Zastosowanie tej technologii umożliwi użytkownikom bezpośrednie korzystanie z infokiosków przy pomocy własnych aparatów telefonicznych. W Instytucie Technik Innowacyjnych EMAG testowana jest aplikacja instalowana w telefonach komórkowych, która, wykorzystując połączenie Bluetooth, będzie wchodziła w interakcję z Infomatem-e. Obecna wersja programu została napisana w języku Java i testowana jest na telefonach NR 3 (12) 2011 13 Uniwersalne infokioski dla każdego z systemem Symbian, ale w planach znalazł się także projekt aplikacji na aparaty z Androidem, a w dalszej przyszłości na urządzenia iOS firmy Apple. Docelowo pojawią się jeszcze dwie drogi komunikowania się z Infomatami-e. Pierwszą będzie stanowiła przeglądarka internetowa, która wyświetli identyczną zawartość, jak ta znajdująca się w danym infokiosku. Drugą będzie opcja wykorzystania komunikatorów internetowych. Obecnie system może współpracować z programem Gadu-Gadu oraz innymi komunikatorami, wykorzystującymi protokół Jabber. Kolejnym opracowywanym udogodnieniem Infomatu-e jest możliwość dodania użytkownika do listy osób oczekujących na obsługę, a później głosowe oznajmianie wyświetlanego numeru petenta w coraz bardziej popularnych systemach kolejkowych na pocztach, w bankach i urzędach. Dotychczas usługa ta była niedostępna dla osób z dysfunkcją wzroku. System Infomatu-e przygotowany został w taki sposób, aby dał się łatwo przetłumaczyć na inne języki. Jedynym problemem z pełnym przeniesieniem tego rozwiązania na zagraniczne rynki jest brak odpowiedniego, analogicznego do polskiego, translatora na język migowy. Projekt badawczo-rozwojowy, którego efektem jest powstanie Infomatu-e został sfinansowany przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach konkursu na projekty badawczo-rozwojowe. Część prac związana z powstaniem systemu dialogowego eSay, komponentu programowego systemu Infomat-e, finansowana była ze środków własnych Instytutu Technik Innowacyjnych EMAG. Projekt został zapoczątkowany w sierpniu 2009 r., a jego zwieńczeniem było seminarium, odbywające się 21 września 2011 r. w siedzibie EMAG. W trakcie seminarium została zaprezentowana pełna wersja Infomatu-e, wyposażona już we wszystkie, w chwili opracowywania niniejszego artykułu jeszcze testowane, rozwiązania. Cena Infomatu-e wraz z infokioskiem wahać się będzie, w zależności od jego konfiguracji i konstrukcji, od 7 do 20 tysięcy zł. Jeśli jakaś placówka posiada już swój infokiosk, wyposażenie go w panel sterowania i oprogramowanie Infomatu-e wahać się będzie między 5 a 15 tysięcy zł. Piotr Witek urodził się w 1979 roku. Wzrok stracił mając piętnaście lat. Z wykształcenia i zamiłowania jest masażystą i terapeutą manualnym. Ukończył studia na wydziale Promocji Zdrowia i obecnie pracuje w Fundacji Instytut Rozwoju Regionalnego. Po utracie wzroku, nie chcąc zaakceptować własnych, fizycznych ograniczeń, nieustannie wyszukuje i promuje w środowisku osób niewidomych nowatorskie rozwiązania technologiczne mogące usprawnić funkcjonowanie w społeczeństwie osób z dysfunkcją wzroku. fot. EMAG * Informat-e 14 fot. Tischenko Irina Digitalizacja materiałów bibliotecznych Jeszcze kilkanaście lat temu osoba niewidoma, chcąca zapoznać się z tekstem napisanym w zwykłym druku, potrzebowała lektora, który przeczytałby daną książkę, czasopismo, rachunek, receptę czy ulotkę – „na żywo” lub nagrywając ją na kasetę magnetofonową. Obecnie, w dobie nowoczesnych technologii, wystarczy interesujący nas materiał zeskanować, rozpoznać przy użyciu programu OCR, zapisać w odpowiednim formacie i odczytać na komputerze za pomocą screenreadera wykorzystującego potencjał syntezy mowy czy monitora brajlowskiego. Aleksandra Bohusz* Przetwarzanie materiałów drukowanych do postaci elektronicznej nazywamy digitalizacją. Jest ona przydatna nie tylko osobom niewidomym i słabowidzącym, ale także instytucjom publicznym, archiwom czy bibliotekom, chcącym uchronić przed zniszczeniem bądź udostępnić szerszemu gronu odbiorców zgromadzone dokumenty i księgozbiory. Ponieważ spora grupa ludzi z dysfunkcją wzroku, czy to ze względu na podejmowane studia, czy osobiste zamiłowania, wyraża zainteresowanie dostępem do książek i prasy, warto przyjrzeć się bliżej procesowi digitalizacji materiałów bibliotecznych. Pozwoli to choć częściowo odpowiedzieć na pytanie, dlaczego jest ona wdrażana tak powoli, a jej efekty często nas nie zadowalają. Terminologia Słowo „digitalizacja” bądź „dygitalizacja” pochodzi od angielskiego terminu „digitalisation”. Według autorów Wielkiego Słownika PWN obydwie polskie formy tego wyrazu są poprawne językowo. „Digitalizacja” ma uzaNR 3 (12) 2011 15 fot. Robert Kneschke Digitalizacja materiałów bibliotecznych Digitalizacja zasobów ma prowadzić do podniesienia jakości kształcenia, rozwoju e-learningu, zwiększenia dostępu do twórczości naukowej, a także sprawić, że wzrośnie promocja potencjału naukowego sadnienie informatyczne, ponieważ jest bardziej zbliżona do formy angielskiej, a nowoczesne technologie importujemy z reguły z krajów anglojęzycznych. Zwolennicy używania terminu „dygitalizacja”, czyli formy spolszczonej, argumentują swój wybór troską o czystość naszego języka. W środowisku bibliotekarskim większym powodzeniem cieszy się jednak słowo „digitalizacja”. Będziemy go więc również używać w niniejszym tekście, jako bardziej powszechnego. Trudności nastręcza też określenie, czym jest digitalizacja, gdyż nie ma jednej, ogólnie stosowanej definicji tego procesu. Każda z wykorzystujących go nauk, jak telekomunikacja, informatyka czy bibliotekoznawstwo określa go nieco inaczej. Najprościej mówiąc, digitalizacja to proces zamiany danych analogowych na cyfrowe. W szerszym ujęciu jest ona procesem prze16 twarzania sygnałów (tekstu, dźwięku, obrazu bądź innych danych) analogowych, zmieniających się w sposób ciągły, na postać cyfrową za pomocą przetwornika analogowo-cyfrowego. Z bibliotekoznawczego punktu widzenia polega na zamianie danych (na przykład bibliotecznych) z postaci analogowej na cyfrową, tak, aby powstała możliwość przechowywania ich na komputerze. W literaturze spotykamy też niekiedy termin „retrodigitalizacja” albo inaczej: „digitalizacja retrospektywna”. Jest on w zasadzie tożsamy ze słowem „digitalizacja”, a przedrostek „retro” oznacza jedynie, że pierwotną wersją zdigitalizowanego dokumentu była forma analogowa i że jego wersja elektroniczna nie ukazała się jednocześnie z drukowaną. Retrodigitalizacja prowadzona jest przez i dla bibliotek w celu ochrony dzieł zniszczonych oraz poprawy dostępu do księgozbiorów. Dlatego w procesie digitalizacji tak istotną rolę odgrywa obróbka cyfrowa przetwarzanych materiałów, między innymi przy użyciu programów OCR. Bez niej udostępnienie zdigitalizowanych zbiorów bibliotecznych byłoby bowiem niemożliwe. Inne, mniej lub bardziej rozbudowane definicje digitalizacji można znaleźć na portalu: www.digipedia.pl Dokumenty występujące w formie elektronicznej dzielimy na: zdigitalizowane, cyfrowe i elektroniczne. Czasami dwóch ostatnich pojęć używa się zamiennie, co nie jest jednak do końca zgodne z ich definicją. Dokumenty digitalne powstają w wyniku przetworzenia wersji analogowej do cyfrowej. Cyfrowe to takie, które powstały jedynie w wersji cyfrowej (Digital born). Mamy z nimi do czynienia, gdy na przykład wydawnictwo od razu udostępnia swoją publikację w postaci pliku komputerowego. Natomiast dokumentami elektronicznymi mogą być zarówno zdigitalizowane, jak i cyfrowe, pod warunkiem, że można z nich korzystać w sposób zdalny, za pośrednictwem serwerów. Digitalizacja materiałów bibliotecznych Do prowadzenia digitalizacji materiałów bibliotecznych nie wystarczy prosty skaner, a ceny sprzętu do masowej digitalizacji wahają się w granicach 200 000 – 400 000 złotych do digitalizowania materiałów bibliotecznych nie wystarczy umiejętność pracy z komputerem, zwykłym skanerem i prostym programem OCR. Niezbędne jest jeszcze opanowanie profesjonalnej obsługi złożonych urządzeń, oprogramowania oraz technologii internetowych. Ceny sprzętu do masowej digitalizacji wahają się w granicach 200 000 - 400 000 złotych, a oprogramowania – od 15 000 do 30 000 złotych. Droga jest również archiwizacja zdigitalizowanych materiałów, konserwacja sprzętu i naprawy introligatorskie skanowanych publikacji. Mimo to digitalizowanie zbiorów biblio- fot. EDHAR Biblioteki digitalizują swoje zbiory przede wszystkim dla zarchiwizowania oraz ochrony dziedzictwa naukowego i kulturowego. Wiadomo bowiem, że materiały drukowane, zwłaszcza te z poprzednich stuleci, jak starodruki, z czasem ulegają zniszczeniu. Digitalizacja pozwala zatem zachować je na przyszłość w formie elektronicznej. Duże znaczenie ma również doprowadzenie do efektywniejszego udostępniania kulturowego i naukowego dorobku ludzkości, stworzenie cyfrowych kopii dokumentów życia społecznego i udostępnienie szerszemu gronu odbiorców skryptów, podręczników oraz innych materiałów dydaktycznych. Działania te mają prowadzić do podniesienia jakości kształcenia, rozwoju e-learningu (edukacji elektronicznej), zwiększenia dostępu do twórczości naukowej, a także sprawić, że wzrośnie promocja potencjału naukowego. Digitalizacja to proces pracochłonny i drogi, gdyż wysokie są koszty przeszkolenia mających się nią zajmować pracowników – fot. TsR Cele digitalizacji NR 3 (12) 2011 17 Digitalizacja materiałów bibliotecznych fot. BsWei tecznych powoduje spadek kosztów ich udostępniania. Jednak, z powodu dużego nakładu pracy i wysokich kosztów, biblioteki nie zawsze digitalizują we własnym zakresie. Bywa, że zlecają to zadanie firmom zewnętrznym na zasadzie outsourcingu. Niekiedy digitalizacja jest również prowadzona w ramach współpracy międzybibliotecznej. Przykładami tego typu inicjatyw mogą być opisywana w poprzednim numerze Akademicka Biblioteka Cyfrowa oraz Federacja Bibliotek Cyfrowych. Taki model prowadzenia digitalizacji jest najlepszy i powinien być stosowany powszechnie, gdyż uniknęłoby się wtedy powielania tej samej pracy oraz niepotrzebnego digitalizowania tego samego dokumentu po kilkakroć. Biblioteczne pracownie digitalizacyjne umieszczane są zwykle w strukturach działów o charakterze informatycznym bądź reprograficznym. Wyjątek w tym zakresie stanowi wspomniana wyżej Akademicka Biblioteka 18 Cyfrowa, mieszcząca się na Uniwersytecie Warszawskim. Ze względu na specyfikę swoich działań podlega ona Biuru do Spraw Osób Niepełnosprawnych UW. Pracownie digitalizacyjne współpracują w swoich bibliotekach głównie z działami: opracowywania i udostępniania zbiorów, informacji naukowej oraz pracownią konserwatorską bądź introligatorską, gdyż, mimo ostrożnego obchodzenia się z digitalizowanymi oryginałami, po skanowaniu wymagają one zwykle naprawy. Prawne aspekty digitalizacji Zagadnieniami prawnymi dotyczącymi bibliotek cyfrowych, w t ym digitalizacji, zajmuje się Ustawa o bibliotekach z dnia 27 czerwca 1997 r. (Dz. U. nr 85, poz. 539). W art. 4 pkt 1 znajdujemy informacje o zadaniach najważniejszych w działalności bibliotek. Do podstawowych zadań biblioteki należy gromadzenie, opracowywanie, przechowywanie, ochrona i udostępnianie danych bibliotecznych. Ponieważ ustawa zawiera również zapis mówiący, że przepisy dotyczące bibliotek tradycyjnych mają zastosowanie także w przypadku bibliotek cyfrowych, zdigitalizowane wersje utworów stanowią materiał biblioteczny, a ich rozpowszechnianie on-line jest formą udostępniania zbiorów. Z tego względu powinno ono być bezpłatne i z reguły tak jest. Dla procesu digitalizacji i tworzenia bibliotek cyfrowych znaczenie ma także Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 4 lutego 1994 r. oraz jej nowelizacje. Ze względu na status prawny materiały biblioteczne dzielimy na: niepodlegające ochronie z tytułu praw autorskich, podlegające ochronie częściowej oraz całkowitej. Do pierwszej kategorii należą cymelia (najstarsze i najcenniejsze dokumenty, często pisane odręcznie lub zawierające autograf autora, najtrudniejsze do digitalizacji, którą można przeprowadzić wyłącznie przy pomocy specjalnych skanerów) i kanon literatury pięknej, którego stopień digitalizacji jest średni (niezwykle istotna jest tu dobra obróbka OCR, gdyż główny cel stanowi wydobycie tekstu). Część materiałów posiadających wartość historyczną można jednak skanować przy użyciu zwykłych skanerów. Gdy wygasną autorskie prawa majątkowe do danego utworu, jego treść, pozbawiona współczesnej obróbki edytorskiej, może być udostępniana on-line (wyjątek w tym zakresie stanowią tłumaczenia, które zawsze są prawnie chronione). Zbiory podlegające ochronie częściowej to dokumenty regionalne (regionalia), unikatowe dla pewnych jednostek administracyjnych. Stopień trudności ich digitalizacji jest średni, skanuje się je na różnego typu skanerach, a ich digitalizacja zazwyczaj nie przynosi dochodów, ponieważ ma na celu udokumentowanie życia regionu i państwa. Ochronie częściowej podlegają też mikroformy, mikrofilmy, mikrofisze i mikrokarty, których digitalizacja jest dość trudna, wymaga bowiem zastosowa- fot. Glovatskiy Digitalizacja materiałów bibliotecznych Do digitalizowania materiałów bibliotecznych nie wystarczy umiejętność pracy z komputerem, skanerem i prostym programem OCR, niezbędne jest opanowanie obsługi złożonych urządzeń, oprogramowania oraz technologii internetowych nia specjalistycznego skanera i dobrej jakości programu OCR dla wydobycia tekstu. Materiały podlegające całkowitej ochronie z tytułu praw autorskich ukazały się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Mogą być skanowane na zwykłych skanerach, ale koniecznie z użyciem programu OCR. Wybierając je do digitalizacji, warto zadać sobie pytanie o ich przydatność, czyli jak często będą z nich korzystali użytkownicy biblioteki, gdyż konieczne jest pozyskanie zgody autora i wydawcy, co bywa procesem długotrwałym. Część zbiorów, które ukazały się po 1985 r. (zarówno publicystycznych, jak regionalnych) nie wymaga przetwarzania do postaci cyfrowej, ponieważ wraz z ich wersjami analogowymi powstały również wersje zdigitalizowane. NR 3 (12) 2011 19 Digitalizacja materiałów bibliotecznych Metody digitalizacji Rozróżniamy następujące metody digitalizacji: • ręczne przeniesienie tekstu do pamięci komputera (metoda ta powstała, zanim odkryto inne możliwości digitalizowania zbiorów, została użyta między innymi w projekcie Guttenberg, obecnie z powodu rozwoju technologicznego właściwie nie jest stosowana), • zwykłe skanowanie, • skanowanie z użyciem programów do rozpoznawania pisma (OCR) – jest ono od dwóch do czterech razy droższe od zwykłego skanowania, • zastosowanie kamer cyfrowych, • digitalizowanie materiałów za pomocą cyfrowych aparatów fotograficznych. Digitalizacja w praktyce – kwestie techniczne Przed rozpoczęciem procesu digitalizacji należy dokonać wyboru odpowiedniej metody, sprzętu, oprogramowania oraz formatu pliku, w którym chcemy zapisać zdigitalizowany dokument. Wybór zależy między innymi od tego, jaki materiał poddajemy digitalizacji i czy uzyskana wersja cyfrowa ma mieć charakter archiwalny, czy użytkowy, tzn. czy ma zostać udostępniona czytelnikom. Istota procesu digitalizacji polega na zerojedynkowym zapisie sygnału. Jest on najpierw próbkowany i kwantowany, a następnie kodowany jako dyskretny, będący, w odróżnieniu od analogowego, ciągiem liczbowym. Próbkowanie (ang. Sampling) następuje poprzez pobieranie próbek wartości sygnału analogowego w pewnych odstępach czasu, a kwantowanie – przez przyporządkowanie każdej próbce skończonej liczby poziomów amplitudy odpowiadających dyskretnym wartościom od zera do pełnego zakresu. Podczas kodowania uzyskana wartość dyskretna jest wyrażana za pomocą odpowiednio dobranego kodu cyfrowego. Oprócz próbkowania 20 w procesie digitalizacji niezwykle ważną rolę odgrywa konwersja sygnału analogowego do postaci cyfrowej, jednak produktem końcowym nie są zakodowane dane binarne, (zapisywane tak, jak są reprezentowane w systemie komputerowym – w postaci zer i jedynek), ale plik zawierający, oprócz reprezentacji obrazu, elementy jego wewnętrznej struktury bądź części składowe tego obrazu. Te elektroniczne reprezentacje obiektów rzeczywistych (obrazy cyfrowe – Digital images) powstają w wyniku zastosowania cyfrowego aparatu fotograficznego, kamery cyfrowej lub skanera. O ich jakości decyduje zagęszczenie pikseli wyrażone w rozdzielczości skanowania, która zależy od rodzaju poddawanego obróbce materiału i jego docelowego przeznaczenia. Zastosowanie zbyt niskiej rozdzielczości powoduje pikselację – powstanie nieostrego i rozmytego obrazu, zbyt wysoka zwiększa natomiast rozmiar pliku, wydłużając czas drukowania bądź przesyłania obrazów. Jednak dzięki wyższej rozdzielczości są one wyraźniejsze i bardziej czytelne (niekiedy przewyższają pod tym kątem oryginał), dlatego zdecydowanie lepiej ustawić rozdzielczość wysoką, niż niską (przy skanowaniu optymalna wynosi 300-400 DPI). Piksel to nie tylko punkt w określonym miejscu. Każdy ma konkretny kolor, tak więc obraz cyfrowy jest liczbowym zapisem barw. Jako jeden z ważnych jego parametrów występuje głębia bitowa (bit deph) określająca liczbę barw możliwych do odwzorowania w obrazie oraz ilość bitów pamięci przydzielonych do zapisania informacji o barwie każdego piksela. 1 bit oznacza obraz czarnobiały, 8 bitów – 256 kolorów lub odcieni szarości, 16 – 65000 kolorów, a 24 bity to tzw. kolor rzeczywisty, prawdziwy (true color). Na podstawie tych danych definiowane są wartości kolorystyczne poszczególnych pikseli w konkretnym obrazie. Ich reprezentacja to tryby kolorów (skala szarości, przestrzeń barwna RGB, CMYK). O wyborze trybu kolorów Digitalizacja materiałów bibliotecznych kurzu i zanieczyszczeń, łączenie fragmentów obrazu w całość, korekta naświetlenia oraz eliminowanie przebarwień. Istnieje techniczna możliwość zabezpieczenia zdigitalizowanego dokumentu przed wprowadzaniem zmian, na przykład zakładanie znaków wodnych (format PDF), uniemożliwiających wydruk pliku. Poszczególne biblioteki digitalizują głównie materiały charakterystyczne dla ich księgozbiorów, a także regionalia. Zdigitalizowane materiały są z reguły przechowywane na płytach CD, rzadziej DVD. Jest to podyktowane względami finansowymi oraz faktem, że w razie użycia dysków optycznych należy stosować się do zaleceń ISO 18925 – grupy norm, zawierającej standardy ich przechowywania. Biblioteki wolą więc stosować nośniki, których gromadzenie nie jest obwarowane żadnymi odgórnymi uregulowaniami. Zdigita- fot. Adam Radosavljevic decyduje przeznaczenie obrazów i sposób ich udostępniania (na przykład do odtwarzania w komputerze najbardziej optymalnym trybem jest RGB, a do drukowania – CMYK). Na przebieg procesu digitalizacji bardzo duży wpływ wywiera stan materiału źródłowego. Oryginały, zwłaszcza te znajdujące się w bibliotekach, często są pokryte kurzem, porysowane, pomazane ołówkiem, rozmazane bądź zawierają odciski palców. Przed rozpoczęciem digitalizacji należy koniecznie wyeliminować te usterki. Można tego dokonać również w trakcie skanowania. Obecnie wiele urządzeń digitalizacyjnych automatycznie dobiera parametry zależnie od typu przetwarzanego materiału. Gdy mimo to mankamenty pozostają, należy skorzystać z technik retuszowania obrazów po skanowaniu. W przypadku materiałów bibliotecznych są to najczęściej: usuwanie NR 3 (12) 2011 21 Digitalizacja materiałów bibliotecznych lizowane dane gromadzi się również na serwerach (zewnętrznych i wewnętrznych macierzach dyskowych). Z powodu starzenia się technologii, nośników i formatów zapisu ciągle nierozwiązanym problemem pozostaje trwałość zdigitalizowanych dokumentów. Do digitalizacji materiałów drukowanych i rękopiśmiennych używa się skanerów, urządzeń hybrydowych bądź cyfrowych aparatów fotograficznych. Skanery dokonują zamiany obrazów analogowych, utrwalonych na fizycznie istniejących mediach, na ich elektroniczną reprezentację zapisaną następnie w jednym z formatów plików lub jako wydruk. Istnieje kilka rodzajów tych urządzeń: płaskie skanery biurowe; do dokumentów wielkoformatowych; używane przy skanowaniu książek (dziełowe); do mikroform i rolkowe. Skanery są produkowane przez takie firmy, jak: Plustek, Mustek czy Canon. Hybrydy to urządzenia zawierające w jednej obudowie skaner oraz cyfrowy aparat fotograficzny. Stosują je instytucje tworzące wtórniki na mikrofilmach i w postaci elektronicznej. Najpopularniejszym przykładem urządzenia hybrydowego jest DGBook. Cyfrowych aparatów fotograficznych używa się stosunkowo rzadko ze względu na ich wysoką cenę. Odpowiednik kliszy stanowi w nich matryca światłoczuła (na przykład CCD, CMOS, LBCAST). Jakość fotografii zależy od przetwornika optycznego, obiektywu, algorytmów i typów procesorów. Najbardziej znani producenci aparatów to między innymi Kodac i Olympus. W poszczególnych fazach obróbki zdigitalizowanych dokumentów stosuje się różnego rodzaju programy. Na uwagę zasługują szczególnie: Abby FineReader – chyba najpowszechniej używany program OCR, mający duże znaczenie dla osób z dysfunkcją wzroku ze względu na dobre jakościowo rozpoznawanie tekstu; Corel – służy do obróbki grafiki; 22 Adobe Reader – powiązany z formatem PDF; Express Editor Professional Edition – umożliwia pracę z plikami typu DJVU. Odrębną grupę stanowi oprogramowanie do zarządzania zasobami cyfrowymi. Jeśli posiadamy mniej niż sto dokumentów, nie ma potrzeby tworzenia biblioteki cyfrowej, wystarczy udostępnić materiały na prostym serwerze. Gdy liczba zebranych materiałów jest większa, istnieją dwie możliwości: wykorzystanie oprogramowania służącego danej bibliotece do tworzenia katalogów cyfrowych (na przykład Horison czy Libra) lub wprowadzenie takiego, które pozwoli na utworzenie osobnej platformy, jak system de Libra, wykorzystywany między innymi przez Federację Bibliotek Cyfrowych. Rodzaje prezentacji danych Dane powstałe w wyniku digitalizacji można przedstawić na trzy sposoby: • Grafika rastrowa to rodzaj bitmapy (grafiki bitmapowej), w której reprezentacja obrazu oddawana jest za pomocą pionowo-poziomej siatki pikseli, jak na monitorze czy w drukarce. Grafikę tę cechują: ilość pikseli w poziomie i pionie, rozdzielczość, czyli ilość pikseli na jednostkę długości, określająca szczegółowość grafiki, głębia barwy. Grafika rastrowa służy do prezentacji wszelkiego rodzaju obrazów. Jej główną wadą jest utrata jakości podczas skalowania wskutek konieczności ponownego przeliczania wartości każdego składowego piksela. Do stosowania jej mogą również zniechęcać duże rozmiary wynikowych (powstałych po digitalizacji i obróbce cyfrowej) plików. • Grafika wektorowa oddaje obraz za pomocą tzw. poligonów i krzywych (w przypadku grafiki dwuwymiarowej są to figury geometryczne, a trójwymiarowej – bryły geometryczne) umieszczone w matematycznie zdefiniowanej przestrzeni, tj. układzie współrzędnych. W przeciwieństwie do bit- fot. Tatiana Popova Digitalizacja materiałów bibliotecznych map, grafikę wektorową cechuje skalowalność i niewielkie rozmiary uzyskiwanych plików. Otrzymany obraz można dowolnie powiększać lub zmniejszać bez utraty jakości. Stosuje się ją przede wszystkim przy tworzeniu niezróżnicowanych kolorystycznie i formalnie ilustracji, jak również w oprogramowaniu typu CAD, używanym przede wszystkim przez architektów. W procesie digitalizacji jest natomiast praktycznie bezużyteczna, gdyż wprowadzany do komputera druk prymarny (oryginalny) jest zawsze obrazem rastrowym, a przekształcenie grafiki rastrowej w wektorową jest bardzo trudne. Dość łatwo można za to wykonać proces odwrotny. • Tekst edytowalny, czyli ciąg znaków, które, niezależnie od formy typograficznej, są jednoznacznie identyfikowane jako nośnik konkretnej informacji. Prezentacja obrazu odbywa się w tym wypadku przy użyciu czcionek ułożonych w odpowiednich sekwencjach. Dla użytkowników bibliotek mających problemy wzrokowe ta forma jest najbardziej przydatna. Chodzi nam przecież o możliwość pracy ze zdigitalizowanym dokumentem przy użyciu programu udźwiękawiającego bądź monitora brajlowskiego, którą daje jedynie tekst edytowalny. Przy braku dodatkowych zabezpieczeń da się go bowiem dowolnie edytować, przeszukiwać i kopiować. Natomiast ogólnie rzecz biorąc, trudno jednoznacznie stwierdzić, czy lepiej wybrać do prezentacji grafikę rastrową czy tekst. Wszystko zależy od tego, jaki cel przyświeca digitalizacji danego materiału. Bitmapa sprawdza się na przykład, gdy istotne jest zachowanie wyglądu dokumentu prymarnego oraz jak najdokładniejsze przekazanie jego treści. Grafikę rastrową stosuje się więc przy digitalizacji cymeliów, zbiorów specjalnych takich, jak mapy, nuty, obrazy bądź plakaty oraz wydawnictw ciągłych (dzięki nowoczeNR 3 (12) 2011 23 fot. Tatiana Popova Digitalizacja materiałów bibliotecznych Ochronie częściowej podlegają też mikroformy, mikrofilmy, mikrofisze i mikrokarty, których digitalizacja jest dość trudna, wymaga bowiem zastosowania specjalistycznego skanera i dobrej jakości programu OCR dla wydobycia tekstu snemu sprzętowi obróbka grafiki rastrowej sprowadza się często do drobnego retuszu, niekiedy dokonywanego automatycznie, co pozwala oszczędzać czas). Formaty tekstowe, w wyniku zastosowania których powstają niewielkie pliki dające możliwość szybkiej nawigacji mają zastosowanie przy digitalizacji materiałów, których treść jest znacznie ważniejsza od formy (na przykład dzieł literackich). W przypadku materiałów współczesnych i regionaliów nie ma jednoznacznej odpowiedzi, który sposób prezentacji jest lepszy, każdy dokument należy analizować pod tym kątem indywidualnie. Niestety, wciąż brak sposobu digitalizacji, który łączyłby w sobie zalety grafiki rastrowej i edytowalnego tekstu. Formaty zapisu zdigitalizowanych dokumentów Istnieje kilka ich podziałów. Ze względu na przeznaczenie zdigitalizowanych materiałów formaty dzielimy na archiwalne i pre24 zentacyjne. Zadaniem pierwszych jest przechowywanie wysokiej jakości informacji o dokumencie prymarnym. Stanowią też bazę do tworzenia dokumentów prezentacyjnych. Ich zapis przybiera najczęściej formę graficzną, a ponieważ tego typu pliki są bardzo duże, trudno o ich udostępnianie. Jednak jeśli dane przeznaczone do archiwizacji zapiszemy w pliku tekstowym, należy je chronić przed wprowadzeniem przypadkowych zmian. Zadaniem archiwów jest bowiem przechowywanie cennych materiałów i, w razie potrzeby, przetwarzanie ich do postaci dokumentów prezentacyjnych. Z tego powodu pliki archiwalne powinny być wielkoformatowe, tzn. takie, które można otwierać oraz dokonywać ich obróbki na różnego typu komputerach i we wszystkich istniejących systemach operacyjnych. W formatach prezentacyjnych zapisujemy dane do udostępnienia czytelnikom. Mogą to być zarówno pliki graficzne, jak i tekstowe, z tym, że te drugie sprawdzają się lepiej Digitalizacja materiałów bibliotecznych ze względu na mniejsze rozmiary. Wielkość plików prezentacyjnych ma spore znaczenie, gdyż muszą być one udostępniane w Internecie, a łącza wciąż nie są w stanie „udźwignąć” dużej ilości danych. Konieczność redukcji rozmiaru sprawia, że przy plikach prezentacyjnych stosuje się kompresję stratną, czyli powodującą utratę części informacji, których brak nie wpływa jednak ujemnie na treść zapisanych w ten sposób dokumentów. Plików prezentacyjnych nie powinno się konwertować, ponieważ każda kolejna ingerencja pociąga za sobą dalszą utratę jakości i oddala wersję cyfrową od oryginalnej. Mimo pewnych niedoskonałości pliki prezentacyjne są znacznie bardziej funkcjonalne od archiwalnych, przy których stosowana jest kompresja bezstratna. W większości bibliotek cyfrowych do przechowywania dokumentów stosuje się głównie formaty: tiff, JPG, PDF, a do udostępniania służą: JPG, TIFF, DJVU, PDF, HTML, GIF. Jak widać, część formatów posiada funkcję archiwalną i prezentacyjną. Istnieje również podział formatów zeskanowanych dokumentów ze względu na rodzaj ich zapisu. Wyróżniamy tutaj formaty: graficzne (na przykład tiff, jpg, jpg2000, djvu, bmp, gif), dźwiękowe (wav, mp3, mp4), filmowe (move mpeg), tekstowe i mieszane (ascii, xml, PDF, xhtml, html, txt, rtf, doc). Podobnie jak przy poprzednim podziale, wybór formatu również w tym przypadku zależy od celu digitalizacji danego materiału bibliotecznego. Dla czytelników niewidomych i słabowidzących w pełni dostępne są jedynie zbiory zapisane w formatach tekstowych, dźwiękowych oraz filmowych (jedynie dźwięk). W pewnym stopniu możliwe jest także korzystanie z plików PDF, jeżeli nie są „przeładowane” grafiką, zostaną otwarte w programie Adobe Reader lub przekonwertowane do Worda przy pomocy narzędzia wbudowanego w Abby FineReader. Używając specjalnej wtyczki, można niekiedy przygotować do odczytu przez screenreadery dokumenty DJVU, możliwe jest również ich przetworzenie na czytelny format za pomocą FineReadera. Z naszego punktu widzenia najlepiej byłoby, gdyby biblioteki cyfrowe udostępniały swoje księgozbiory w postaci plików tekstowych bądź dźwiękowych (audiobooków). Podsumowanie Digitalizacja materiałów bibliotecznych to proces bardzo złożony, przebiegający wieloetapowo, wymagający niekiedy zastosowania skomplikowanych technik oraz wyspecjalizowanego sprzętu i oprogramowania. Warto o tym pamiętać, gdyż łatwiej wtedy zrozumieć, dlaczego biblioteki tak rzadko przygotowują materiały w formie dostępnej dla osób z problemami wzrokowymi. Nie wynika to z ich złej woli, ale z braku środków finansowych, czasu, jak również z faktu, że wymagałoby dodatkowych zabiegów prawnych. Także używane podczas digitalizacji materiałów bibliotecznych formaty w większości nie są takie, jakich potrzebują czytelnicy niewidomi oraz słabowidzący. Być może wraz z dalszym rozwojem techniki sytuacja ta ulegnie poprawie. Póki co, pozostaje nam jednak korzystać z oferty pojedynczych bibliotek oraz innych instytucji przygotowujących dokumenty w formach dostępnych dla screenreaderów, a także dokonywać digitalizacji samodzielnie przy użyciu zwykłych skanerów i prostych programów OCR. * Autorka straciła wzrok zaraz po urodzeniu w wyniku retinopatii wcześniaczej. Ukończyła studia magisterskie z historii oraz podyplomowe z informacji naukowej i bibliotekoznawstwa na Uniwersytecie Łódzkim. Obecnie pracuje w bibliotece jednego z okręgów PZN. W czasie wolnym pisze teksty publikowane w czasopismach zajmujących się tematyką związaną z niewidzeniem. Jej zainteresowania to: literatura, publicystyka, historia (głównie Kościoła i społeczna), teatr, muzyka, podróże, język francuski. NR 3 (12) 2011 25 fot. Quanta Photography Zoom H4N – rejestrator dźwięku dla wymagających Niejednokrotnie na łamach Tyfloświata poruszaliśmy temat nagrywania dźwięku. Proces ten może być realizowany na kilka sposobów, w zależności od tego, jakiej jakości nagranie chcemy uzyskać. Mało wymagający mogą zadowolić się telefonem komórkowym, urządzeniem lektorskim czy przenośnym komputerem. Ci, którzy chcą czegoś więcej, sięgną po cyfrowy dyktafon, stanowiący, przynajmniej w teorii, wyspecjalizowane rozwiązanie do zapisu sygnału audio. Ci, którym zależy na bardzo dobrej jakości zapisywanego dźwięku, poszukają urządzeń, zwanych rejestratorami. Michał Dziwisz* Rejestratory także różnią się od siebie funkcjami, jakością mikrofonów czy, co nie jest bez znaczenia, ceną. W tym artykule przedstawię możliwości kolejnego urządzenia, goszczącego na łamach „Tyfloświata”, które jest przeznaczone raczej dla wymagającego użytkownika, który zdaje sobie sprawę, że w przypadku nagrywania dźwięku może zdarzyć się wiele i chce być przygotowany na każdą taką sytuację. Japońska firma Zoom wypuszcza na rynek wprawdzie kolejne, nowsze niż opisywany tu H4N urządzenia, są one jednak, jak cho26 ciażby opisywany w poprzednim numerze przez Michała Kasperczaka model H1, uboższe w funkcje i przeznaczone raczej dla kogoś, kto chce po prostu nagrać dźwięk, nie zależy mu natomiast na dodatkowych funkcjach i możliwościach urządzenia. Co dostajemy? W pudełku z Zoomem H4N znajdziemy: • plastikowy futerał ochronny, • przewód USB, • zasilacz, Zoom H4N – rejestrator dźwięku dla wymagających • kartę SD o pojemności 1 GB, • płytę z dodatkowym, niestety niedostępnym dla screenreaderów oprogramowaniem Steinberg Cubase LE, • osłonę przeciwwiatrową, • trzpień do zamocowania urządzenia na statywie mikrofonowym. Samo urządzenie należy raczej do niewielkich. Jego wymiary to 73 x 156 x 35 mm. Waży 280 gramów. W górnej części Zooma H4N znajdują się dwa mikrofony elektretowe. Mikrofony te możemy obracać, zmieniając tym samym ich kąt, a co za tym idzie szerokość panoramy rejestrowanego sygnału stereofonicznego (kąt rejestracji regulowany jest w zakresie 90/120 stopni). Chcąc obrócić jeden z mikrofonów, najlepiej chwycić jego główkę w dwa lub trzy palce i przekręcić tak, jakbyśmy mieli do czynienia z nakrętką śruby, a następnie to samo uczynić z drugim mikrofonem. Mikrofony nie mogą być obracane wokół swej osi, a tylko o konkretny, fabrycznie ustawiony kąt. Kiedy dalsze obracanie mikrofonu nie będzie możliwe, wyczujemy dzięki stawianemu przez mikrofony oporowi, a także usłyszymy charakterystyczne kliknięcie. Solidne, metalowe jarzmo trzymające mikrofony posiada także charakterystyczne wypustki, na jakich możemy zamocować osłonę przeciwwiatrową. Dzięki takiej konstrukcji element ten nie zsunie się z naszego Zooma, nawet w przypadku silniejszego podmuchu wiatru. Przedni panel urządzenia stanowi, zaczynając od góry, ekran LCD, na którym wyświetlane są wszelkie informacje, dotyczące pracy Zooma, dwanaście przycisków, rozmieszczonych w dosyć przemyślany sposób, ułatwiający błyskawiczną lokalizację każdego z nich. Tuż poniżej wyświetlacza, znajdują się cztery niewielkie przyciski, będące skrótami szybkiego dostępu do niektórych elementów Zooma: • ‘File’ – szybki dostęp do operacji dotyczących plików, fot. Samsontech Budowa Zoom H4N • ‘Folder’ – możliwość przełączania się między folderami (w trybie stereo i czterokanałowym mamy do dyspozycji po dziesięć folderów), • ‘Speed’ – możliwość odsłuchania nagrania w przyspieszonym lub zwolnionym tempie (zmiana prędkości nie powoduje zmiany wysokości dźwięku), • ‘WAV/MP3’ – zmiana formatu rejestrowanego dźwięku. Na ukos, po lewej stronie od opisywanych przycisków, mamy kolejne trzy niewielkie, ułożone pionowo klawisze. Dzięki nim wybieramy źródło, z jakiego rejestrowany jest sygnał w naszym Zoomie. Pierwszy klawisz wybiera mikrofony wewnętrzne, drugi i trzeci analogicznie lewe i prawe wejście liniowe. W przypadku nagrywania stereofonicznego, możemy bardzo łatwo przełączać się między źródłami, po prostu wciskając odpowiednie przyciski. Gdy nagrywamy w systemie czterokanałowym, przyciski te decydują o tym, głośnością którego wejścia w danym momencie sterujemy. NR 3 (12) 2011 27 Zoom H4N – rejestrator dźwięku dla wymagających fot. Samsontech Po prawej stronie opisywanych przycisków, znajduje się natomiast grupa ułożonych w formie kwadratu, wyróżniających się, dużych klawiszy, dzięki którym realizowane są funkcje odtwarzania Zooma. Dwa pierwsze przyciski, patrząc od górnej, lewej strony, to ‘Stop’ i ‘Play/Pause’, dwa dolne to natomiast klawisze do przechodzenia po nagraniach w tył i przód. Istotną rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę jest fakt, że klawisz do przechodzenia w tył wciśnięty jednokrotnie cofa nas do początku aktualnie odtwarzanego nagrania, a dwukrotnie do pliku poprzedniego. Poza tym, przyciski te działają podobnie do tych, które możemy spotkać w odtwarzaczach płyt CD, czyli dłuższe ich przytrzymanie powoduje przewijanie aktualnie odtwarzanego nagrania. Niestety, minusem jest to, że nie słyszymy nawet i w bardzo przyspieszonym tempie tego, co aktualnie jest przewijane i o tym, gdzie się znajdujemy dowiadujemy się dopiero w momencie zwolnienia przycisku. Po prawej stronie klawisza ‘Play’ znajduje się wyraźnie oddzielony, niewielki przycisk. Jest to klawisz nagrywania. Jednokrotne jego wciśnięcie wprowadza rejestrator w stan gotowości, mikrofony stają się aktywne i przed rozpoczęciem zapisu możemy jeszcze wszystko Zoom H4N i dodatkowa zawartość opakowania 28 dostroić. Kiedy przycisk nagrywania naciśniemy ponownie, przechodzimy do właściwej części rejestracji. Od tej pory wszystko, co wychwyci wybrane przez nas źródło zostanie zapisane na karcie SD. Wciskając klawisz ‘Play/Pause’, możemy wstrzymać rejestrację nagrania, ponowne użycie tego przycisku spowoduje jej wznowienie. Przycisk ‘Stop’ służy do zatrzymania rejestracji. Dolny panel Zooma H4N wyposażony jest w trzy wejścia. Po lewej i prawej stronie znajdują się gniazda XLR/duży Jack, umożliwiające podłączenie np. mikrofonów czy urządzenia z wyjściem liniowym. Gniazda te to tzw. rozwiązania Combo. Polega to na tym, że wejście na dużego Jacka umieszczone jest niejako w centrum większego gniazda XLR. O ile z sygnałem liniowym Zoom nie powinien mieć najmniejszych problemów, o tyle w przypadku mikrofonów dynamicznych nie radzi sobie najlepiej. Oczywiście, wszystko zależy także od tego, jakiej mocy potrzebuje dany mikrofon, jednakże w przypadku podłączenia dość wymagającego mikrofonu Shure SM7B, sygnał był praktycznie niesłyszalny. Problemów takich nie powinni mieć użytkownicy mikrofonów pojemnościowych, ZoomH4N posiada bowiem funkcję Phantom (24 i 48V), umożliwiającą pracę z takimi urządzeniami. Między gniazdami pozwalającymi na podłączenie zewnętrznych źródeł sygnału, znajduje się także wejście dla dostarczonego w komplecie zasilacza. Na lewej ściance rejestratora, idąc od góry, napotykamy na niewielkich rozmiarów otwór. Jest to gniazdo, służące do podłączenia pilota, umożliwiającego zdalne sterowanie Zoomem. Jest to wyposażenie opcjonalne, dodatkowo płatne. Kolejnym gniazdem jest standardowy mini Jack stereo, będący wyjściem słuchawkowym. Poniżej tego gniazda znajduje się przycisk, umożliwiający regulację głośności. Jest to długi klawisz, który zwiększa lub zmniejsza moc odtwarzanego sygnału w zależności od tego, który jego koniec przyciśniemy (górny głośniej, dolny ciszej). Następnym elementem, umieszczonym na lewej ściance Zooma H4N, jest gniazdo mini USB, dzięki któremu możemy podłączyć urządzenie do komputera. Zoom może pracować w dwóch trybach: • urządzenia pamięci masowej – tryb domyślny, • dodatkowej, zewnętrznej karty dźwiękowej. Niestety, w przypadku pracy z systemem Windows XP Zoom nie radzi sobie najlepiej w tym drugim trybie. Dźwięk jest odtwarzany, może być także rejestrowany, jednak przy wykonywaniu obu tych czynności jednocześnie można spodziewać się zniekształceń i trzasków w obrębie odtwarzanego sygnału. Problemów takich nie będą mieć użytkownicy Windows 7. Nie jest to pierwsze urządzenie, w którym zauważyłem opisywany tu problem, wygląda więc na to, że producenci pisząc sterowniki pod nowe systemy, zaniedbują jednak starzejący się Windows XP. Ostatnim elementem, stanowiącym wyposażenie lewej ścianki urządzenia jest wielofunkcyjny przełącznik ‘On/Off/Hold’. Jeśli chcemy włączyć rejestrator, wystarczy przesunąć go w dół, puścić i odczekać kilka sekund. W celu wyłączenia Zooma, należy ów przełącznik przytrzymać przez około 3 sekundy, ma to zapobiegać omyłkowemu wyłączeniu rejestratora. Funkcja ‘Hold’, realizowana przez przesunięcie przełącznika w górę, polega na zablokowaniu wszystkich klawiszy rejestratora. To bardzo przydatne rozwiązanie szczególnie w sytuacji, kiedy nagrywamy coś z mikrofonów zewnętrznych, jesteśmy w ruchu, a rejestrator spoczywa wygodnie np. w kieszeni kurtki. Na prawej ściance Zooma, patrząc od góry, zauważymy w pierwszej kolejności niewielkich rozmiarów kółko. To kółko stanowi bardzo istotny element w momencie ustawiania parametrów urządzenia. System operacyjny Zooma składa się bowiem przede wszystkim z różnego rodzaju menu, po których przechodzimy i wybieramy różne opcje. Przekręcając fot. Samsontech Zoom H4N – rejestrator dźwięku dla wymagających kółko w dół, przesuwamy się do przodu, przekręcając w górę, cofamy się w danym menu, natomiast wciśnięcie kółka spowodować może wejście do podmenu, jeśli dane menu takie posiada lub zatwierdzenie danej opcji. Poniżej kółka, znajduje się niewielkich rozmiarów przycisk, służący do wywołania menu urządzenia. Jeśli chcemy wycofać się z danego menu, wystarczy jednokrotnie posłużyć się również tym samym klawiszem. Dwukrotne, szybkie jego naciśnięcie spowoduje przeniesienie nas do głównego ekranu rejestratora. Na prawej ściance, na tej samej wysokości, jak po lewej stronie, umieszczony jest tych samych rozmiarów długi, dwufunkcyjny klawisz. Tym razem jest on przeznaczony do regulacji czułości wybranego źródła sygnału, a zatem mikrofonów wewnętrznych lub też urządzenia zewnętrznego, połączonego z Zoomem H4N przy pomocy gniazd XLR/duży Jack. Analogicznie, jak w przypadku opisywanego wyżej przycisku, jego górny koniec zwiększa czułość źródła, dolny zaś ją zmniejsza. Ostatnim elementem, znajdującym się na prawej ściance Zooma, są wykonane z miękkiego plastiku drzwiczki, zasłaniające slot na kartę SD. Włożenie karty może sprawiać nieco problemów, należy bowiem owe drzwiczki czymś podważyć (mnie wystarcza NR 3 (12) 2011 29 fot. Samsontech Zoom H4N – rejestrator dźwięku dla wymagających Zoom H4N i dodatkowa zawartość opakowania do tego paznokieć) i umieścić kartę w dedykowanym slocie. Ścięty róg karty powinien znajdować się po tej stronie rejestratora, gdzie znajdują się mikrofony, kartę należy także delikatnie docisnąć, do momentu w którym usłyszymy charakterystyczne kliknięcie. Wyjmowanie karty jest zadaniem znacznie prostszym, wystarczy bowiem nacisnąć górną krawędź drzwiczek, a same się otworzą, wysuwając również kartę. Spodni panel rejestratora Zoom H4N stanowi kilka, również istotnych elementów. Patrząc od góry, jeszcze w obrębie metalowego jarzma trzymającego mikrofony, odnajdziemy stereofonicznego, małego Jacka, umożliwiającego podłączenie zewnętrznego, elektretowego mikrofonu. Kiedy to uczynimy, wewnętrzne mikrofony rejestratora zostaną wyłączone. Jeśli na rejestrator mamy założoną osłonę przeciwwiatrową, może ona lekko przysłaniać opisywane gniazdo. Poniżej jarzma, umiejscowiony już w plastikowej, sprawiającej wrażenie, gumowej spodniej obudowie Zooma, widoczny jest otwór głośnika. Ten element rejestratora pełni tylko i wyłącznie funkcję monitorującą, dźwięk z niego bowiem jest bardzo słabej jakości, a nie30 rzadko bywa, że jest również przesterowany, choć trzeba przyznać, jak na rejestratory, dosyć głośny. Poniżej głośnika znajduje się otwór do montażu Zooma na statywie. Możemy także wkręcić w to miejsce dostarczany w komplecie trzpień, za pomocą którego umocujemy urządzenie w uchwycie mikrofonowym lub zyskamy wygodną rączkę, za którą będziemy mogli je trzymać. Kolejnym elementem umiejscowionym na spodniej ściance Zooma jest komora baterii, do której możemy się dostać, naciskając palcem charakterystyczne, wklęsłe, wykropkowane miejsce, a następnie odsuwając klapkę zabezpieczającą (przy założeniu, że trzymamy Zooma mikrofonami od siebie w prawą stronę). Zoom H4N zasilany jest dwoma standardowymi paluszkami, których wyjęcie ułatwi nam kawałek tasiemki, znajdujący się na wyposażeniu komory baterii. W prawym, górnym rogu komory, znajduje się także niewielkich rozmiarów przełącznik trybu Stamina. W tym trybie możliwe jest nagrywanie tylko i wyłącznie 2- kanałowe i tylko i wyłącznie do formatu WAV, 44,1 kHz. Oprócz tego, jesteśmy również pozbawieni wielu dodatkowych funkcji urządzenia, np. procesora efektów. Zaletą tego trybu jest natomiast zwiększenie czasu pracy na baterii do około 11, ze standardowych 6 godzin. Aby aktywować tryb Stamina, należy przesunąć przełącznik w lewą stronę, a następnie ponownie uruchomić urządzenie. Dezaktywacja tego trybu odbywa się w analogiczny sposób. Na samym dole spodniego panelu Zooma znajdziemy także niewielki otwór, umożliwiający przeciągnięcie zaczepu smyczy, jeśli będziemy chcieli takową przypiąć do naszego rejestratora. Zoom H4N – rejestrator dźwięku dla wymagających Dźwięk, rejestrowany przez Zooma H4N, jest bardzo dobrej jakości. Urządzenie sprawdzi się zarówno w przypadku nagrywania koncertów, jak i odgłosów natury. Jeśli chodzi o rejestrację głosu, to fakt, że Zoom posiada mikrofony stereofoniczne w niektórych przypadkach może być wadą, zamiast zaletą. Głos rejestrujemy zazwyczaj monofonicznie, aby był słyszany w jednakowej głośności zarówno w lewym, jak i prawym kanale. W przypadku sygnału uchwyconego za pomocą Zooma H4N, może okazać się koniecznym jego zmonofonizowanie (w późniejszej obróbce lub ustawiając odpowiednio parametry samego rejestratora). Jest to istotne, bowiem najlżejsze poruszenie rejestratorem w momencie nagrywania, zmienia kąt zbierania sygnału i mówca, który przed chwilą rejestrowany był idealnie w centrum, może nam przesunąć się w panoramie w lewą lub prawą stronę. Oczywiście, innym rozwiązaniem, jest zaopatrzenie się w dodatkowe, zewnętrzne mikrofony. Plusem takiego podejścia jest bez wątpienia to, że dzięki dwóm złączom XLR, w które wyposażony jest Zoom, możemy podłączyć do niego jednocześnie dwa zewnętrzne mikrofony, np. jeden dla nas, a drugi dla osoby, z którą rozmawiamy. Minusem jest rzecz jasna uszczuplenie zasobów naszej gotówki o kolejne kilkaset lub więcej złotych. Bardzo dobrze, że projektanci Zooma pomyśleli o dodaniu do niego osłony przeciwwiatrowej. Moim zdaniem, pozbawiony niej Zoom nie nadaje się do jakichkolwiek poważniejszych zastosowań, także w domowym zaciszu. Mikrofony urządzenia są niezwykle czułe i przesadnie reagują nawet na lekkie dmuchnięcie pochodzące z ludzkich ust. Osłona przeciwwiatrowa niweluje te niedogodności, natomiast nie zabezpieczy nas przed skutkami intensywniejszego wiatru i zaznaczam, że pisząc intensywniejszego nie mam na myśli przysłowiowej ‘10’ w skali Beauforta, lecz znacznie słabsze podmuchy. Zoom H4N potrafi pracować w 3 trybach: • Stereo – nagrywane są dwa kanały z mikrofonów wewnętrznych lub źródeł zewnętrznych, • czterokanałowy – rejestrowany jest zarówno sygnał z mikrofonów, jak i źródeł zewnętrznych, sygnał zapisywany jest do dwóch oddzielnych plików (pliki takie można skopiować na dysk twardy komputera i pracować na nich oddzielnie, można także połączyć je bezpośrednio w samym urządzeniu, jednak należy pamiętać o tym, że w trybie czterokanałowym sygnał zapisywany jest tylko i wyłącznie do plików WAV), • MTR – tryb wielościeżkowy, czyniący z Zooma H4N wirtualny mikser niestety, mało dla nas dostępny. Tryb czterokanałowy jest niezwykle przydatny w momencie, kiedy np. nagrywamy podcast, prezentując jakieś urządzenie, lub rozmawiamy z kimś np. na Skype’ie, a rozmowę taką chcemy zarejestrować w bardzo dobrej jakości np. na potrzeby publikacji. Plusem zapisywania naszej pracy w dwóch plikach jest bez wątpienia to, że jeśli przyjdzie nam ochota na doko- fot. Samsontech O dźwięku słów kilka Zoom H4N i ochrona przeciwiatrowa NR 3 (12) 2011 31 Zoom H4N – rejestrator dźwięku dla wymagających nanie pewnych cięć, możemy je przeprowadzić tylko i wyłącznie na jednym z rozmówców, nie kalecząc przy okazji słów drugiego, jeśli jego wypowiedź nie wymaga obróbki. Tym, którym zależy na w miarę jednakowej głośności rejestrowanego dźwięku, a nie będą mieć czasu lub chęci na studyjną obróbkę za pomocą odpowiednich aplikacji, Zoom H4N również jest w stanie pomóc, oferując wbudowane kompresor i limiter. Niestety, minusem tych narzędzi jest brak możliwości dopasowania ich parametrów do naszych potrzeb. Jedyne, co możemy, to wybrać konkretny, zdefiniowany Preset z listy i żywić nadzieję, że „jakoś to będzie”. Czy warto? Rozwiązania takie, jak Zoom H4N, są z pewnością godne polecenia. Nie opisywałem dokładnie możliwości i sposobu ustawiania parametrów tego urządzenia, ponieważ musiałoby to zająć pół numeru niniejszego czasopisma. Chętnym poznania szczegółowych możliwości tego rejestratora, polecam anglojęzyczny podręcznik, który Tom Kingston opracował specjalnie z myślą o niewidomych. Plik w formacie HTML znajdziemy w następującej lokalizacji FTP: ftp://ftp.ravenswood.org/manuals/ Zoom-H4N-Blind-Users-Guide-V1.2.htm To, co trzeba jednak zaznaczyć to fakt, że Zoom H4N nie jest urządzeniem łatwym w obsłudze. Podstawowe operacje wykonamy stosunkowo prosto, jednak wszelkie zmiany w konfiguracji, szczególnie te, które wymagają ingerencji w ustawienia ‘Menu urządzenia’, wymuszają precyzyjne i pamięciowe operowanie kółkiem nawigacyjnym. Jeśli nagle, w trakcie nagrania dojdziemy do wniosku, że musimy zmienić jakiś parametr, np. Ustawienia kompresora, a nie robiliśmy tego od dawna, możemy mieć kłopot. Cena rejestratora, oscylująca w granicach 1300 – 1400 zł, również każe zastanowić się, czy faktycznie potrzebne jest nam aż takiej klasy urządzenie, czy nie wystarczy coś tańszego, na przykład wspominany Zoom H1, który 32 od swojego starszego brata różni się przede wszystkim uboższymi funkcjami, a jakością zapisywanego dźwięku jednak mu nie ustępuje. Trzykrotnie niższa cena też może przemawiać na korzyść Zooma H1. Jeśli jednak wiemy, że możemy spotkać się z sytuacją, w której konieczność zapisu na czterech ścieżkach będzie nam niezbędna, a do tego mamy wystarczająco dużo cierpliwości, by zmierzyć się z niekiedy skomplikowanym systemem ‘Menu’, to Zooma H4N polecam z czystym sumieniem. To urządzenie przy odpowiedniej dozie treningu może być bardzo przydatnym rejestratorem, a mnogość jego funkcji istotnie budzi uznanie. Dane techniczne: Rejestracja: równoczesne nagrywanie dwóch lub czterech (z dodatkowych zewnętrznych mikrofonów) ścieżek, Odtwarzanie: dwie lub cztery ścieżeki, wbudowany głośnik, Formaty: WAV, MP3, Jakość: 24 bity, 96 kHz, Funkcje dodatkowe: filtr górnoprzepustowy, kompresor/limiter, mono, dekoder M/S, funkcja tunera, metronomu i interfejsu audio- gniazdo USB Karty pamięci: SD, SDHC, Phantom power: 48V, 24V lub wyłączony, Czas pracy: 6 godzin (tryb normalny), 11 godzin (tryb oszczędnościowy), Baterie: 2 x AA, Waga: 280g. * Michał Dziwisz jest absolwentem informatyki w Szkole Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku. Prowadzi własną firmę, specjalizującą się w usługach komputerowych. Jego pasją jest, szeroko pojęte, radio. Hobby to pociągnęło za sobą podjęcie misji tworzenia pierwszego w Polsce podcastu skierowanego do osób niewidomych. Pearl – przenośne urządzenie skanujące Niemal każdy niewidomy marzy o przenośnym i kompaktowym skanerze, który będzie można zabrać wszędzie i przy jego pomocy przeczytać dowolny dokument w urzędzie, w pracy, książkę czy artykuł w czytelni i wiele innych. Producenci sprzętu specjalistycznego dostrzegli ten problem i na naszym rynku pojawia się coraz więcej służących do tego urządzeń. Jakiś czas temu pisałam w Tyfloświecie o SiRecognizerze, dzisiaj zajmę się urządzeniem produkowanym przez dobrze wszystkim nam znaną firmę Freedom Scientific, a jest nim Pearl, o którym opowiadałam już nieco w audycji Tyflopodcastu w Radiu EN Magdalena Szyszka* Pearl nie jest jednym kompleksowym urządzeniem do skanowania i odczytywania dokumentów. To urządzenie peryferyjne, podłączane do komputera, najlepiej oczywiście notebooka ze względu na mobilność. Nie jestem zwolenniczką kombajnów do wszystkiego, więc takie właśnie rozwiązanie wybrałam całkowicie świadomie i celowo. Wygląd Pearl to urządzenie niewielkich rozmiarów. Jest ono również bardzo lekkie. Mieści się w futerale o wymiarach ok. 38 x 9 x 7 cm. Futerał jest zapinany na zamek, posiada pasek na ramię i stanowi bezpieczny sposób przenoszenia i przechowywania urządzenia. Sam Pearl po złożeniu nie jest wiele większy od złożonej białej laski. Składa się z metalowej podstawy, stanowiącej zarazem krawędź, do której należy dosuwać dokument, pionowej spłaszczonej rurki oraz kolejnej umocowanej na niej poziomo na kształt ramienia, na końcu którego znajduje się kamera. Całość po rozłożeniu przypomina kształtem standardową nocną lampkę. U jego podstawy znajduje się zamocowany na stałe kabel USB, z którego Pearl jest zasilany, nie wymaga więc gniazdka elektrycznego, baterii ani dodatkowego zasilacza. NR 3 (12) 2011 33 Pearl – przenośne urządzenie skanujące Pearl nie jest niestety urządzeniem, które można obsługiwać z poziomu różnych programów OCR. Współpracuje z nim jedynie, tworzony przez Freedom Scientific, program OpenBook. Jego zaletą jest zaimplementowana mowa i dostarczone wraz z programem syntezatory Real Speak. Dzięki temu może go obsługiwać użytkownik nieposiadający programu do odczytu ekranu. Oczywiście, jeżeli posiadamy inny syntezator mowy, również możemy go użyć do obsługi OpenBooka. Program jest kompatybilny ze screenreaderem Jaws, więc po jego uruchomieniu nie pojawi się problem podwójnego udźwiękowienia. Jaws będzie milczał, gdy będziemy pracować w oknie OpenBooka, i odezwie się dopiero, gdy je opuścimy, np. przełączając się po prostu na inne okno. Niestety będzie milczał również wówczas, gdy zdecydujemy się wyłączyć tę zaimplementowaną mowę, bo OpenBook oczywiście taką możliwość oferuje, służy do tego skrót klawiszowy ‘Ctrl + F5’. W wypadku innych screenreaderów, a w każdym razie NVDA, spotkamy się jednak z problemem podwójnego udźwiękowienia, trzeba więc będzie wyłączyć mowę w OpenBooku albo też w screenreaderze. Program ma wiele możliwości, o których będzie jeszcze mowa. Potrafi nie tylko skanować i rozpoznawać tekst przy pomocy Pearla oraz tradycyjnych skanerów, ale także umożliwia wygodne jego czytanie, wstawianie zakładek, powiększanie i podświetlanie tekstu, odczytywanie plików brajlowskich oraz DAISY. Jak to działa? Podstawowa obsługa wymaga rozłożenia Pearla oraz podłączenia go do komputera przy pomocy kabla USB. Następnie należy urucho34 fot. Freedom Scientific Oprogramowanie Pearl sprzedawany jest w zestawie z oprogramowaniem OpenBook mić program OpenBook i w jego ustawieniach wybrać Pearl jako urządzenie skanujące. Program posiada menu uruchamiane klawiszem Alt, w którym znajdziemy wszystkie potrzebne funkcje, możemy też skorzystać z licznych skrótów klawiszowych. OpenBook daje nam wiele możliwości skanowania, np. skanowanie jednej strony i niezwłoczne jej odczytywanie, skanowanie wielu stron, skanowanie jedynie obrazków, bez rozpoznawania, skanowanie rachunków i paragonów, rozpoznawanie walut i inne. Sposób skanowania możemy wybrać w menu znajdującym się w menu ‘Skanuj’, podmenu ‘Schematy pracy’. Zawsze możemy również zmodyfikować owe schematy, wchodząc w ‘Ustawienia’. Program nie jest jeszcze oficjalnie spolszczony, miałam jednak okazję testować wersję beta polskiej wersji językowej i używam nazewnictwa, które w niej zastosowano. Pearl – przenośne urządzenie skanujące Osobie niewidomej może być bardzo trudno ustalić, czy w danym pomieszczeniu oświetlenie jest wystarczające. O ile nie powinniśmy mieć z tym większego problemu we własnych domach, o tyle, używając Pearla gdziekolwiek indziej, nigdy nie mamy pewności, jak wygląda ta kwestia. Z podręcznika użytkownika wynika, że do prawidłowego działania Pearla powinno wystarczyć zwykłe, pokojowe światło, zasadnicze pytanie brzmi jednak: „Co właściwie oznacza to pojęcie?” Niestety sądzę, że nie chodzi tu o naszą strefę geograficzną, w której przez znaczną część roku nasłonecznienie nie jest duże, ponadto raczej nie chodzi tu również o światło pochodzące z energooszczędnych fot. Freedom Scientific OpenBook nie ma większego problemu z rozpoznawaniem tekstów w języku polskim. Zauważalny jest brak polskiego słownika, który korygowałby błędy. Jednakże trzeba przyznać, że po ostatniej aktualizacji z sierpnia 2011 roku, jakość rozpoznawania naszego ojczystego języka naprawdę się poprawiła. Zgodnie z informacją producenta, OpenBook dysponuje dwoma silnikami rozpoznawania tekstu, tj. silnikiem FineReadera oraz Nuance Omnipage. Z poziomu użytkownika możemy wybrać sposób skanowania, tj. najszybszy, najdokładniejszy oraz zbalansowany. Z moich doświadczeń wynika, że ten ostatni daje najlepsze rezultaty biorąc pod uwagę zarówno jakość rozpoznawania, jak i prędkość. Rozpoznając tekst w sposób najdokładniejszy, musimy się liczyć z dość długim czasem oczekiwania na wynik, a ostateczny rezultat nie zawsze jest najlepszy. Ponieważ Pearl pozyskuje obraz dzięki wmontowanej kamerze, istotną rolę odgrywa tu światło. Jest to pewien minus każdego chyba rozwiązania poza standardowym skanerem. Pearl NR 3 (12) 2011 35 fot. Freedom Scientific Pearl – przenośne urządzenie skanujące Złożony Pearl nie odbiega rozmiarem od składanej białej laski żarówek, powszechnie używanych w Polsce. Na szczęście urządzenie posiada wbudowaną diodę, którą można włączyć skrótem klawiszowym ‘Ctrl +l’. Jest to istotna informacja, ponieważ nie została ona wyeksponowana w podstawowym podręczniku użytkownika. Dokument, który chcemy sfotografować, należy ułożyć w taki sposób, by jego górna krawędź dotykała krawędzi podstawy urządzenia. Najlepiej oczywiście, żeby znajdował się on na środku, wówczas ramię z kamerą jest umiejscowione dokładnie nad nim. Teraz wystarczy jedynie nacisnąć Spację lub klawisz F4 i Pearl wykona zdjęcie, a my usłyszymy charakterystyczne cyknięcie. Nie pochodzi ono z samego Pearla, a jest po prostu dźwiękiem przypisanym przez program. W razie potrzeby można go również wyłączyć. Jeżeli mamy ustawiony profil skanowania ‘Skanuj i czytaj’, OpenBook zacznie nam odczytywać tekst niezwłocznie po jego przesłaniu do komputera, nawet jeżeli cała strona nie będzie jeszcze rozpoznana. 36 Będzie go można oczywiście zapisać w wielu formatach, np. DOC, RTF, TXT czy PDF. Jeżeli natomiast chcemy sfotografować wielostronicowy dokument czy po prostu książkę, możemy skorzystać ze schematu ‘Skanowanie wielu stron’. Dochodzimy w tym miejscu do bardzo ciekawej i przydatnej funkcji Pearla, jaką jest wbudowany czujnik ruchu. Kiedy ustawimy wspomniany schemat i rozpoczniemy skanowanie, Pearl będzie wykonywał zdjęcia bez konieczności każdorazowego naciskania odpowiedniego klawisza. Co jednak ciekawsze, będzie on wykrywał wszelki ruch związany np. z przewracaniem kartek, wygładzaniem ich itd. I zrobi zdjęcie dopiero w chwilę po ustaniu wszelkiej aktywności użytkownika w tym zakresie. Przetestowałam tę funkcję wielokrotnie i muszę przyznać, że działa prawie idealnie. Prawie, bo oczywiście od czasu do czasu zdarzy się zdjęcie wykonane przedwcześnie, ale jest to naprawdę sporadyczne. Z czasem zresztą użytkownik nabiera wprawy i można przewidzieć, jakie nasze działania mogą spowodować tego typu efekt. Co można skanować? Pearl ma ograniczony obszar skanowania, który z założenia stanowi format A4, tj. 210 x 297 mm. W praktyce szerokość skanowanego dokumentu może być trochę większa, ok. 230 mm, jest to jednak z pewnością mniej niż format A3. To moim zdaniem spory minus tego rozwiązania, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego cenę. Zdaniem producenta Pearlem możemy fotografować różnorakie dokumenty – zarówno zwykłe zadrukowane kartki, jak i rachunki czy paragony, książki, a także banknoty, niestety, nie dotyczy to naszej polskiej waluty. Z moich doświadczeń wynika, że w wypadku zwykłych kartek A4, nawet wcześniej pogiętych, efekty rozpoznawania są naprawdę dobre. Nie zawsze tak było, jednakże kwestia ta uległa znacznej poprawie po wspomnianej już aktualizacji OpenBooka z sierpnia 2011 r. Fotografowanie rachunków i paragonów również daje niezłe Pearl – przenośne urządzenie skanujące Problematyczne może być również to, że Pearlem możemy fotografować jedynie dokumenty w formacie A4. W wypadku większych książek trzeba bowiem fotografować każdą stronę z osobna. Tu również Freedom wprowadził pewne udogodnienie. Otóż możemy skanować najpierw nieparzyste strony, dochodząc aż do końca książki, a następnie parzyste, cofając się do jej początku. Jest to rozwiązanie z pewnością pomysłowe, nie zawsze jednak w pełni zdaje egzamin. Główną tego przyczyną jest fakt, że wystarczy, iż skleją się kartki i pominiemy jedną stronę, albo też czujnik ruchu nie zadziała prawidłowo i wykona jedno dodatkowe zdjęcie, by program nie był w stanie dopasować do siebie właściwych stron i spowodował duży bałagan w ich układzie. Myślę, że nad tym rozwiązaniem należałoby jeszcze nieco popracować, bo na pewno istnieje możliwość jego udoskonalenia w taki sposób, by użytkownik miał większy wpływ na porządkowanie stron książki. OpenBook przed skanowaniem nie stosuje komunikatów wspomagających prawidłowe ułożenie dokumentu, wynika to przede wszystkim z faktu, że ramię Pearla jest nieruchome i stosując się do wszystkich zasad, właściwie nie mamy możliwości nieprawidłowego umieszczenia fotografowanego obiektu. Gdybyśmy jednak bardzo chcieli, możemy wybrać z menu ‘Skanuj’ pozycję ‘Sprawdź orientację’ fot. Freedom Scientific rezultaty, choć to oczywiście zależy od obiektywnej czytelności konkretnego dokumentu. Moje zastrzeżenia budzi niestety kwestia fotografowania tą metodą książek. Jak wiadomo, książka różni się od zwykłej zadrukowanej kartki przede wszystkim tym, że nie jest idealnie płaska, ma różnorakie zagięcia i wybrzuszenia związane z klejeniem czy też szyciem. Używając skanera, możemy ją odpowiednio docisnąć do szyby, dzięki czemu najczęściej nie ma kłopotu z jej rozpoznaniem. Problem pojawia się jednak w wypadku fotografowania, książki nie ma bowiem do czego docisnąć ani też jak skutecznie przytrzymać kartek, żeby nasze dłonie nie znalazły się w polu obiektywu. Pisząc artykuł o SiRecognizerze, dowiedziałam się, że w tego typu sytuacjach ogromną rolę odgrywa tzw. rozprasowywanie zdjęć, czyli funkcja programowa, która umożliwia zniwelowanie skutków zagięć czy wybrzuszeń. Twórcy SiRecognizera wciąż nad tym pracują z coraz lepszym skutkiem. Wydaje mi się, że Freedom Scientific również wraz z ostatnią aktualizacją OpenBooka poczynił tu postępy, ciągle jednak nie są one wystarczające dla nieco bardziej wymagającego czytelnika. Niestety zdarza się, że teksty książek bywają ucinane przy marginesach, albo po prostu nie najlepiej rozpoznawane, w tym drugim moim zdaniem pomóc mogłoby zaimplementowanie polskiego słownika. Zgłaszałam już problem producentowi i obiecano przeanalizować kwestię. Nie zamierzam twierdzić, że nie da się skanować książek tą metodą, jest to możliwe, ale efekty nie są dla mnie zadowalające, niewiele bowiem daje nam błyskawiczne skanowanie, skoro później spędza się wiele czasu na robieniu poprawek. Z drugiej strony, jeżeli nie ma możliwości wypożyczenia książki, a można z niej skorzystać jedynie w czytelni, jest to na pewno sposób wart rozważenia, gdy mamy wybór pomiędzy uzyskaniem książki w nienajlepszej jakości i całkowitym brakiem dostępu do niej. Osobiście, na co dzień powróciłam jednak do skanowania książek przy pomocy tradycyjnego skanera. Pearl NR 3 (12) 2011 37 Pearl – przenośne urządzenie skanujące i program przeanalizuje, czy dokument jest prawidłowo ułożony, a ponadto, czy nie został np. umieszczony odwrotnie. Warto też dodać, że Pearl może służyć jako powiększalnik, co może się okazać przydatne osobom niedowidzącym. Sama nie mam doświadczeń w tym zakresie, pozwolę sobie więc nie rozwijać tego tematu. Inne funkcje OpenBooka fot. Freedom Scientific Jak już wspominałam, program OpenBook zawiera wiele ciekawych funkcji, które odróżniają go od innych programów służących do skanowania i rozpoznawania tekstu. Przede wszystkim nie służy on jedynie do pracy z Pearlem, równie dobrze możemy bowiem używać go w połączeniu ze zwykłym skanerem. W przypadku pracy z książkami, przekonamy się wówczas, że rezultaty będą zwykle dużo lepsze. Dzięki OpenBookowi możemy otworzyć pliki w wielu różnych formatach. Poza standardowymi plikami z obrazami do późniejszego rozpoznania, np. TIFF, JPG, JPEG, BMP i oczywiście plikami PDF, możemy wczytać również pliki tekstowe w formatach TXT, RTF, DOC i innych, a także pliki DAISY oraz audio, tj. MP3, WAV, WMA. OpenBook umożliwia również czytanie plików w specyficznych formatach, stosowanych przez serwis bookshare.org, tj. BKS i BKS2. Możemy również zaimportować 38 do tego programu pliki w formatach stosowanych głównie w notatnikach brajlowskich tj. BRF i BRL. Tak zaimportowany tekst można następnie zapisać w tradycyjnych formatach tekstowych, co może w pewnych sytuacjach stanowić duże udogodnienie. Możemy również otworzyć plik znajdujący się na podłączonym do komputera notatniku Pacmate, Braille Lite, Type Lite, Braille&Speak, Type&Speak, Braille Note, Voice Note oraz Pocket PC. Analogicznie, plik otwarty w OpenBooku można w takim notatniku zapisać bezpośrednio z poziomu programu. OpenBook umożliwia również konwertowanie tekstu na postać plików audio, tj. MP3 lub WAV. Jest to funkcja bardzo wygodna, gdyż taki plik można umieścić na jakimkolwiek odtwarzaczu MP3 i słuchać w dowolnym miejscu, np. pociągu czy autobusie. Wspominałam już, że w OpenBooku wygodnie czyta się teksty, nie tylko te skanowane Pearlem. Możemy skorzystać tu ze sporej liczby skrótów klawiszowych, w większości dobrze znanych użytkownikom Jawsa. Ponadto program oferuje dwa tryby czytania. Domyślnym jest tryb odczytu, bez możliwości edycji tekstu. W razie potrzeby, należy wybrać z menu edycja pozycję „tryb edycji”. Warto zauważyć, że OpenBook zapamiętuje pozycję, w której skończyliśmy czytać, co jest moim zdaniem niezwykle wygodne. Umożliwia również wstawianie zakładek przy pomocy skrótu klawiszowego ‘ctrl+F9’, a to również funkcja nie do przecenienia. Możemy także dodawać własne komentarze, przenosić strony oraz zmieniać ich numery, usuwać nagłówki i stopki. Jakość rozpoznawania można nieco poprawić używając funkcji ‘Korekta OCR’. Gdy znajdziemy w tekście często powtarzający się błąd, możemy dzięki tej funkcji nakazać programowi, by dane słowo rozpoznawał właściwie. Ostatnią ciekawą funkcją, na którą chciałam zwrócić uwagę, jest wirtualna drukarka Freedom Import Printer. Pojawia się ona automatycznie po zainstalowaniu OpenBo- Pearl – przenośne urządzenie skanujące oka. Dzięki niej możemy rozpoznać tekst bez konieczności otwierania go w programie tradycyjną metodą. Wystarczy wybrać drukowanie, a następnie ową drukarkę, by obraz został przesłany do OpenBooka i niezwłocznie rozpoznany. Funkcja ta może się okazać przydatna i wygodna, gdy posiadamy pliki z obrazami do rozpoznania, ale także np. na stronach internetowych, na których interesująca nas informacja została umieszczona w postaci graficznej. Rozwiązanie to byłoby wręcz genialne, gdyby istniała możliwość drukowania różnego rodzaju zabezpieczonych plików, których normalnie nie można otworzyć w żadnym programie do rozpoznawania tekstu. Podsumowanie Pearl wraz z OpenBookiem stanowią z pewnością ciekawy i przydatny zestaw, nie jest to jednak system idealny. Po pierwsze obszar jego skanowania jest moim zdaniem zbyt mały, po drugie można mieć spore zastrzeżenia do jakości rozpoznawania skanowanych książek, a w rozpoznawaniu tekstu na pewno nie pomaga brak polskiego słownika. Ponadto, użytkownik zdecydowany na zakup urządzenia, zostaje niejako zmuszony również do nabycia programu OpenBook, ponieważ tylko on jest w stanie z nim współpracować. Zaletami systemu są niewątpliwie niewielkie gabaryty, zasilanie bezpośrednio z USB, a więc brak oddzielnej baterii, błyskawiczne wykonywanie zdjęć, umocowanie kamery na stałe na wygodnym, rozkładanym stojaku, a także różnorakie funkcje samego programu OpenBook, który może oddać użytkownikowi o wiele większe usługi niż tylko rozpoznawanie tekstu. Każdy, kto miałby ochotę przyjrzeć się samemu programowi, może skorzystać z wersji demo, dostępnej na stronie producenta. Program taki będzie w pełni funkcjonalny, choć będzie działał w trybie 40-minutowym, podobnie jak wersja demonstracyjna Jawsa. Wadą tego systemu jest niewątpliwie cena. Obecnie nie figuruje on jeszcze w ofer- cie firmy Altix, w każdym razie tej umieszczonej na stronie internetowej, mam nadzieję, że znajdzie się tam niebawem w spolszczonej wersji, ja jednak właśnie przez tę firmę go zakupiłam. Z tego co wiem, cena Pearla wraz z OpenBookiem wynosi ok. 7 400zł. Niewątpliwie nie jest to kwota, na którą każdy może sobie pozwolić. Użytkownik musi więc dogłębnie rozważyć, czy taki system spełni jego oczekiwania. Sama, choć nie skanuję nim książek, używam go jednak regularnie w pracy do czytania najróżniejszych pism czy innych dokumentów. Jako prawnik często muszę się z nimi zapoznawać szybko, w obecności klienta i wiem, że żaden skaner nie zastąpiłby w tym zadaniu Pearla. Zauważam również, że firma Freedom Scientific nie spoczęła na laurach i wciąż udoskonala OpenBooka i jakość rozpoznawania tekstu, co dobrze wróży temu rozwiązaniu na przyszłość. Tak naprawdę, po zapoznaniu się zarówno z SiRecognizerem, jak z Pearlem muszę stwierdzić, że żadne z tych rozwiązań nie spełnia wszystkich moich oczekiwań i sądzę, że póki co po prostu nie ma na rynku systemu, który w pełni mógłby zadowolić wymagającego użytkownika. Faktem jest jednak, że wiele się w tym kierunku robi i wierzę, że za jakiś czas naprawdę będziemy mogli odłożyć do lamusa ciężkie i duże skanery, zamieniając je na niewielkie, wygodne urządzenia, które zapewnią nam porównywalną jakość skanowania i rozpoznawania tekstu. * Magdalena Szyszka – absolwentka prawa na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Aplikacja adwokacka w latach 2006-2009. Obecnie wpisana na listę adwokatów opolskiej Izby Adwokackiej. Zainteresowania: muzyka, informatyka, historia, a przede wszystkim literatura. Autorka licznych recenzji książek publikowanych na www.independent.pl oraz na ściśle tematycznym blogu: http://mojabiblioteczka.blox.pl NR 3 (12) 2011 39 Dyktafony japońskiej firmy Olympus cieszą się od lat dużą popularnością wśród osób z dysfunkcją wzroku. Dzieje się tak między innymi dlatego, że część modeli tej marki wyposażana jest w przewodnik głosowy, umożliwiający bezwzrokową obsługę urządzeń. Wiele lat temu Olympus w porozumieniu z organizacjami dla niewidomych wypracował pewne standardy, które projektanci uwzględniają w co raz to nowszych produktach. Olympus jest przykładem jednej z nielicznych firm, która, produkując sprzęt dla rynku masowego, bierze pod uwagę potrzeby osób niepełnosprawnych. Adam Ostrowski* Do niedawna przewodnik głosowy oparty był na „samplach”, czyli nagranych komunikatach przypisanych i odtwarzanych po wskazaniu albo wybraniu jakiejś funkcji. Dziś chcę zwrócić Państwa uwagę na dwa modele, w których do ich udźwiękowienia zastosowano syntezator TTS. Modele DM-3 oraz DM-5 zostały zaprojektowane jako coś więcej, niż tylko wyso40 kiej klasy dyktafony cyfrowe. Posiadają one cechy zarówno dyktafonu, jak i dość wszechstronnego odtwarzacza plików dźwiękowych, a nawet zdjęć. Zaimplementowany w obu modelach syntezator mowy Vocalizer umożliwia wygodne zarządzanie funkcjami sprzętu i, w przeciwieństwie do modeli udźwiękowionych samplami, pozwala usłyszeć nazwy plików, datę, czas i szereg innych do tej pory fot. pmphoto Olympus DM-3 i DM-5 Olympus DM-3 i DM-5 nieudźwiękowionych informacji. Model DM-5 może być również odtwarzaczem formatu DAISY oraz lektorem plików tekstowych w jedenastu językach, w tym polskim. Olympus przyzwyczaił nas do bardzo dobrych gatunkowo materiałów użytych do produkcji. Obudowy są zwarte, wykonane z metalu oraz wysokiej jakości tworzyw. Wyraźnie oznaczone i ergonomicznie rozmieszczone przyciski i gniazda sprawiają, że obsługa tych urządzeń jest wygodna. Ze zmian odróżniających DM-3 i DM-5 od poprzednich modeli, poza wspomnianą już syntezą mowy oraz funkcjonalnością odtwarzacza plików, na uwagę zasługują kolorowy, 2,2-calowy wyświetlacz umożliwiający oglądanie zdjęć, zastosowanie dedykowanego, litowo-jonowego akumulatora, dołączenie do zestawu ładowarki sieciowej oraz zmiana rozkładu i wielkości klawiszy. W pudełku znajdziemy: dokumentację papierową w wielu językach, dyktafon, akumulator, pasek na rękę, etui na sprzęt, douszne słuchawki stereo, kabel USB do połączenia z komputerem, ładowarkę sieciową oraz płytę z oprogramowaniem Olympus Sonority. Kształtem dyktafony tej serii przypominają telefon komórkowy. Z uwagi na zastosowanie większego, kolorowego wyświetlacza, są nieco szersze od pozostałych modeli. W górnych narożnikach, pod metalową maskownicą umieszczono stereofoniczny mikrofon, na środku czołowej ścianki, pomiędzy lewym i prawym mikrofonem umieszczono gniazdo mini Jack, umożliwiające podłączenie zewnętrznego mikrofonu oraz będące równocześnie wejściem liniowym. Na lewej ściance, patrząc od góry, znajdziemy gniazdo mini Jack do podłączenia słuchawek, a niżej, pod osłoną w formie odchylanej klapki – gniazdo kart pamięci MicroSD. Na prawej ściance (również patrząc od góry), znajdziemy mały przycisk oznaczony wypukłą kropką, który służy do wyszukiwania plików komendami głoso- fot. Olympus Wygląd i funkcjonalność DM-3 – czas nagrywania wymi, należy go wcisnąć i przytrzymać, a następnie wypowiedzieć tytuł albo kategorię pliku. Po zwolnieniu przycisku nastąpi wyszukiwanie. Poniżej znajdziemy troszkę większy, oznaczony wypukłą kreską, przesuwany klawisz włącznika oraz blokady klawiszy. Identycznie jak w starszych modelach, przesunięcie go w dół powoduje uruchomienie dyktafonu, kolejne przesunięcie w dół i przytrzymanie wyłącza urządzenie, zaś przesunięcie w górę blokuje klawiaturę. W dolnym, prawym rogu zlokalizowane są otwory umożliwiające zamocowanie paska na rękę. NR 3 (12) 2011 41 Olympus DM-3 i DM-5 od lewej do prawej, kolejno: gładki – F1, środkowy – oznaczony wypukłą kropką – F2 i prawy – oznaczony dwiema wypukłymi kropkami – F3. Nieco niżej znajdziemy dwa większe, wąskie klawisze. Lewy to ‘Stop’, prawy zaś, dodatkowo oznaczony wąską szczeliną biegnącą przez jego środek, to przycisk ‘Record’, uruchamiający nagrywanie. Poniżej, w dolnej części panelu przedniego, znajduje się owalny manipulator. Jest on znakomicie wyczuwalny po obrysie, a dodatkowo posiada cztery wypukłe kreski oraz również wypukły, owalny przycisk środkowy. Funkcje fot. Olympus Dyktafon DM-5 – czas nagrywania Na dolnej ściance znajduje się gniazdo mini USB, służące do połączenia z komputerem, oraz okrągłe gniazdo ładowarki sieciowej. Tylnia ścianka wyposażona jest w cztery małe, gumowe nóżki, znajduje się na niej perforowana powierzchnia osłony głośnika oraz zasuwana klapką komora akumulatora. Panel przedni, w górnej części zawiera diody sygnalizacyjne, poniżej znajduje się kolorowy wyświetlacz. Pod jego dolną krawędzią znajdziemy trzy małe przyciski umieszczone 42 Podobnie jak w innych modelach Olympusa, folder dyktafonu posiada pięć podkatalogów (A do E), służących do segregowania nagrań. Ich nazwy mogą zostać zmienione przez użytkownika. Za pomocą menu zmiany nazwy folderów można dokonać wyboru z listy propozycji, np. samochód, samolot, konferencja, wykład, praca, telefon itp. Jakość rejestrowanego dźwięku jest znakomita i do zastosowań amatorskich w zupełności wystarczająca. Mamy do dyspozycji szereg trybów i ustawień dobrze znanych użytkownikom sprzętu tej marki: trzy czułości mikrofonu, poziom nagrywania regulowany ręcznie albo automatycznie, technologię wirtualnego mikrofonu, która pozwala nagrywać normalnie, w poszerzonym stereo, albo tylko w bezpośrednim sąsiedztwie mikrofonów, filtr niskich częstotliwości. Jest również możliwość zapisania zestawu parametrów tak, aby później szybko wybrać oczekiwaną charakterystykę warunków zapisu. W ‘Menu nagrywania’ znajdują się następujące funkcje: • ustawianie czułości mikrofonu – wysoka, średnia, niska, • ustawienie trybu nagrywania: PCM (44,1 kHz oraz 48 kHz), MP3: ( 128, 192, 256 oraz 320 kbPs), WMA ( HQ, SP, LP, STXQ, STHQ, Olympus DM-3 i DM-5 nia, wybranie folderu, do którego nagranie zostanie zapisane, kategorię, jakość materiału wyjściowego. Do dyspozycji mamy trzy zestawy, pod każdym z nich można zdefiniować inne parametry – aby uruchomić któryś z nich, należy zatwierdzić wybór klawiszem F2, a dyktafon uruchomi się i rozpocznie nagrywanie o podanej godzinie, • ustawienie nazwy folderów – zmiana nazwy z literowej na dowolną kategorię, wybraną z dostępnej listy. fot. Olympus STSP) – tryby te oznaczają różną jakość zapisywanego materiału – te, które zawierają w nazwie „ST” zapisują dźwięk stereo, pozostałe rejestrują dźwięk mono, • ustawienie poziomu nagrywania – pozwala wybrać automatyczną albo manualną kontrolę wysterowania zapisu, • ustawienie zoomu mikrofonu (wyłączony, zoom, wąski zakres, szeroki zakres – wide) – dzięki tym ustawieniom możemy zadecydować, czy mikrofony będą wyłapywać dźwięki kierunkowo z dużej odległości, czy w szerszej perspektywie, • ustawienie filtra niskich częstotliwości (włączony, wyłączony), • ustawienie VCVA – po uruchomieniu funkcji VCVA, dyktafon włączy nagrywanie, gdy wychwyci głośny, wyraźny dźwięk; przejdzie w tryb pauzy, gdy natężenie dźwięku spadnie; wznowi zapis, gdy mikrofony wychwycą dźwięki o wystarczającym natężeniu (czułość systemu można regulować w zależności od potrzeb i oczekiwanej głośności dźwięków, jakie mają wzbudzać wznawianie zapisu), • ustawienie rodzaju nagrania – trzy fabrycznie predefiniowane zestawy (dyktowanie, spotkanie, konferencja, w przypadku których zapis realizowany jest do formatu WMA, a zmianie ulega czułość systemu, dostosowując się do odległości, z jakiej będziemy nagrywać) oraz trzy pozycje do samodzielnego zdefiniowania (po ustawieniu oczekiwanych parametrów czułości, formatu i trybu, możemy zapisać je pod pozycją 1, 2, 3 i szybciej przełączać się pomiędzy nimi, choć niestety nie jesteśmy w stanie przeglądać parametrów tych zestawów w przyszłości, gdyż po wejściu w podgląd ustawień zaprogramowanych są one widoczne na ekranie, ale nie są wypowiadane), • ustawienie nagrywania z timerem – umożliwia zaprogramowanie daty, czasu rozpoczęcia, cykliczność, zakończenia nagrywa- DM-5 – nagrywanie NR 3 (12) 2011 43 Olympus DM-3 i DM-5 Funkcja podziału pliku daje możliwość cięcia plików na części dowolnej wielkości. Żeby jej użyć, należy zatrzymać odtwarzanie w miejscu cięcia, przejść do menu podręcznego, a następnie w ‘Ustawieniach pliku’ wybrać polecenie ‘Podziel plik’ i ‘Podziel w tym miejscu’. Podział możliwy jest dla formatów PCM oraz MP3. Akcja ‘Właściwości’ pozwala odczytać dane o pliku, jego nazwę, datę utworzenia, wielkość, jakość, itp. fot. Olympus Funkcjonalność odtwarzacza DM-3 – nagrywanie Za pomocą klawisza F3 z niemal każdego miejsca można wywołać menu podręczne. Znajdujemy w nim szybki dostęp do ustawień nagrywania, odtwarzania, pliku, funkcji kasowania i innych. W menu ‘Ustawień pliku’ możemy przypisać mu kategorię, włączyć funkcję ochrony pliku, by zabezpieczyć go przed przypadkowym skasowaniem, znajdziemy możliwość przeniesienia pliku w dowolne miejsce w pamięci wewnętrznej albo na kartę. 44 Menu ‘Muzyka’, pozwala na przeglądanie zbiorów na wiele sposobów. Możemy wybrać widok całej zgromadzonej fonoteki, posegregować ją albumami, wykonawcami, tytułami, itp. Jeśli tylko w umieszczonych w odtwarzaczu plikach są prawidłowo wprowadzono tagi z informacjami, przeglądanie oraz odsłuchiwanie muzyki jest wygodne i przyjemne. ‘Menu odtwarzania’ zawiera następujące pozycje: • ustawienia eliminowania szumów (wysokie, niskie, wyłączone), • ustawienia Euphony (power, natural, szeroki zakres oraz wyłączenie funkcji) – rodzaj korektora zmieniającego charakterystykę odsłuchu w zależności od potrzeb, • ustawienie filtra głosowego (funkcja ta wycina tło eksponując, mowę), • ustawienie powtarzalnego odtwarzania (pozwala zapętlić odgrywanie pojedynczego pliku albo całej listy plików), • ustawienie losowego odtwarzania (pozwala wybrać, czy pliki mają być odtwarzane w kolejności czy przypadkowo), • ustawienie prędkości odtwarzania (pozwala regulować szybkość w zakresie od 50% do 200%, ze skokiem co 10%, od 200% do 400%, ze skokiem co 20% i od 400% do 600%, ze skokiem co 50%, przy czym wartość 100% to standardowa prędkość odtwarzania) – funkcja zmiany prędkości może być przypisana do jednego z programowalnych klawiszy funkcyjnych, dzięki czemu można Olympus DM-3 i DM-5 szybko regulować ten parametr w trakcie odsłuchiwania. Mankamentem dla mnie jest fakt, że ustawiona szybkość odnosi się do wszystkich typów plików, • ustawienia interwału dla przeskakiwania (w tym miejscu możemy ustalić, oddzielnie dla przeskakiwania w przód i tył skoki o: cały plik, 10 sekund, 30 sekund, 1 minutę, 5 minut, 10 minut), • ustawienia typu odtwarzania (możliwość zapisania pięciu zestawów parametrów odtwarzania – niestety, zestaw zapisywanych parametrów nie uwzględnia szybkości odtwarzania i - podobnie jak w przypadku definiowania zestawów dla nagrywania – przeglądanie zapisanych wartości nie jest udźwiękowione), • ‘podcast’ – to jedynie odrębny folder do przechowywania tego typu plików, nie posiada on żadnych dodatkowych funkcji. klawisza F1, wyświetlić spis treści, wybrać z listy tytuł rozdziału i przejść do niego. Niestety, w tym miejscu dość często udawało mi się zawiesić Olympusa. Nie potrafię stwierdzić, czy problem wynika z błędów odtwarzacza, czy leży po stronie źle utworzonej publikacji DAISY. Czasem udaje się przejść do wybranego odcinka, innym razem następuje trzykrotne „piśnięcie” i sprzęt przestaje reagować – pomaga tylko wyjęcie baterii. W tym miejscu mamy do dyspozycji foldery ‘Audible’, ‘Książka audio’ oraz (dostępne wyłącznie w modelu Olympus DM-5) pozycje ‘DAISY i ‘Tekst audio’. Po wejściu do menu ‘Książka audio’, w menu podręcznym znajdziemy dodatkową pozycję: ‘Menu książki’. Możemy tu zdefiniować, czy wciskanie strzałek ‘w lewo’ i ‘w prawo’ ma nas przenosić o frazę, zakładkę, sekcję, stronę, a także wybrać zestaw znaków (ANSI, UTF8, UTF16). Polskie znaki diakrytyczne w plikach tekstowych odczytywane są prawidłowo tylko w przypadku, gdy ustawimy UTF8 oraz wgramy do odtwarzacza pliki *.txt z takim właśnie kodowaniem. Odtwarzacz DAISY, według danych producenta, jest zgodny z najnowszymi specyfikacjami tego standardu. Publikacje tego typu wgrywamy w osobnych folderach do katalogu DAISY. Po wejściu do odtwarzacza, uzyskujemy listę publikacji, z której wybieramy tę, która nas interesuje. Możemy odtworzyć ją w całości, przewijać do przodu i tyłu oraz, za pomocą fot. Olympus Odtwarzacz książek audio DM-3 – funkcja Kalendarza NR 3 (12) 2011 45 fot. Korn Olympus DM-3 i DM-5 Nowym elementem oprogramowania jest ‘Dziennik audio’, który umożliwia zapisywanie terminów spotkań, wydarzeń, zadań do wykonania w formie notatek głosowych, przyporządkowanych do określonej daty Folder ‘Audible’ służy do przechowywania nagrań tego formatu, nie posiada specyficznych ustawień. Folder ‘Książka audio’, niestety – jak nazwa wskazuje – umożliwia umieszczenie w nim tylko jednej książki w formacie audio. Jeśli w dedykowanym folderze umieścimy więcej książek, nawet gdy wgramy je do podfolderów, po wejściu do ‘Książki audio’ podział na odrębne tytuły nie będzie widoczny. Pliki zostaną wymieszane i poukładane w kolejności alfabetycznej. Rozwiązaniem tego problemu jest umieszczanie książek MP3 w folderze ‘Muzyka’. Tam, dzięki możliwości segregowania zbiorów na wiele sposobów, będziemy mogli sprawnie poruszać się po nawet bardzo zasobnej bibliotece. Tekst audio Olympus DM-5 posiada funkcję zamiany tekstu na mowę, dzięki czemu możliwe jest 46 skopiowanie zwykłych plików tekstowych z komputera do odtwarzacza i odsłuchiwanie ich mową syntetyczną. Funkcja ta budziła spore zainteresowanie wśród osób niewidomych – dzięki niej model DM-5 stał się konkurentem dedykowanych niewidomym odtwarzaczy, takich jak E-Lektor, Czytak plus, Milestone 312, Victor czy BookSense. Olympus zwycięża w kategorii cenowej, jest najtańszym udźwiękowionym odtwarzaczem z funkcją zamiany tekstu na mowę. Można jeszcze przyznać mu laur zwycięzcy w kategorii ‘ilości obsługiwanych języków’. Użyteczność tej funkcji jest jednak dość mizerna i w pozostałych kategoriach lektorskich DM-5 pozostaje zdecydowanie w tyle. Podstawowym mankamentem czytania tekstów przez Olympusa jest jakość dźwięku generowanej mowy. O ile podczas poruszania się po menu, głos syntezatora jest czysty Olympus DM-3 i DM-5 i przyjemny, to po uruchomieniu odczytu pliku tekstowego jakość dźwięku zdecydowanie się pogarsza. Mowa jest zrozumiała, jednak czytanie dłuższych tekstów może być męczące dla ucha. Kolejny problem, to zdecydowanie zbyt długie pauzy między akapitami. Tekst nie jest czytany płynnie, co jakiś czas pojawia się dłuższa cisza. Zwiększenie szybkości odczytu nie poprawia płynności. Nie ma tu również funkcji ułatwiających nawigację po tekście. DM-5 zapamiętuje jedynie miejsce, w którym przerwaliśmy czytanie i przy kolejnym uruchomieniu czytania danego pliku rozpoczyna od tego miejsca. Nie pozwala jednak wstawić większej ilości zakładek. Poruszanie się po dużych plikach również nie jest zbyt wygodne, przeskok o dłuższy fragment tekstu wymaga od użytkownika dużej cierpliwości. Przeglądarka zdjęć fot. Olympus Kolejną funkcją modeli DM-3 i DM-5 jest możliwość oglądania zdjęć w formacie JPG. Na fotografie przeznaczony jest odrębny folder. Z perspektywy użytkownika niewidomego, funkcja ta jest bez znaczenia, ogólnie jednak użytkownicy mają możliwość przechowywania w swoich odtwarzaczach ulubionych zdjęć i przeglądania ich, gdy przyjdzie im na to ochota. Dziennik audio DM-5 – funkcja Kalendarza Do nowości, które pojawiły się w tej serii dyktafonów, można z pewnością zaliczyć ‘Dziennik audio’. Jest to kalendarz umożliwiający zapisywanie notatek głosowych pod konkretnymi datami, ustawianie alarmów, przypomnień itp. Kalendarz jest udźwiękowiony, osoba niewidoma może zeń z powodzeniem korzystać, niestety aplikacja działa bardzo wolno, co może zniechęcić. Po wykonaniu ruchu strzałką, należy odczekać dłuższą chwilę, aby usłyszeć datę, przy której się znaleźliśmy. Po uruchomieniu ‘Dziennika audio’, o ile w urządzeniu prawidłowo usta- wiono datę i czas, znajdziemy się w widoku dat, gdzie zaznaczony będzie aktualny dzień. Poruszając się w prawo i lewo, przechodzimy do kolejnego albo poprzedniego dnia. Strzałki ‘w górę’ i ‘w dół’ przemieszczają nas o tydzień wstecz i w przód. Jeśli dla dnia, na którym się zatrzymamy zostało przypisane jakieś zdarzenie, usłyszymy: „Masz harmonogram...” Jeśli pod datą nie zapisano jeszcze nic, usłyszymy tylko datę i miesiąc – bez nazw dni tygodnia. Jeśli chcemy ustawić alarm, przypomnienie dla konkretnej daty, wybieramy z menu ‘Dziennik audio’ i wciskamy F3, aby wywołać menu podNR 3 (12) 2011 47 fot. Africa Studio Olympus DM-3 i DM-5 Funkcja ‘Książka audio’ umożliwia odsłuchiwanie za pośrednictwem dyktafonu coraz bardziej popularnych książek w formacie audio – tzw. audiobooków fot. Olympus ręczne. Pierwsza pozycja to ‘Menu dziennika’. Po potwierdzeniu albo rozwinięciu podmenu strzałką w prawo i potwierdzeniu na pozycji ‘Nowy’, pojawia się formularz, w którym znajdziemy: datę, czas rozpoczęcia, czas zatrzymania, powtarzanie (raz, codziennie, co tydzień, co miesiąc, co roku), słowo kluczowe: (brak, partner, dzieci, urodziny, spotkanie, notatka, telefon, praca i wiele innych), mówione słowo kluczowe, alarm (brak, 1, 2 oraz 3). Aby ustawić datę inną niż bieżąca, potwierdzamy na pozycji data i ustawiamy oczekiwaną datę. Jest ona w formacie rok – miesiąc DM-3 48 – dzień, w górę zmieniamy rok do przodu, w prawo przechodzimy do miesiąca, kolejny krok w prawo – do dnia. W górę i dół ustawiamy prawidłową datę. Wskazania datownika będą odczytywane automatycznie, jednak dzieje się to ze sporym opóźnieniem. Podobnie ustawiamy czas, tu jednak ‘lewo’ i ‘prawo’ zmienia modyfikację pomiędzy godziną oraz minutą, ‘w górę’ i ‘w dół’ przestawia parametr czasu. Kończymy, wciskając środkowy przycisk manipulatora. Aby dodać mówione słowo kluczowe, należy zatrzymać się w formularzu na tej właśnie pozycji, wcisnąć klawisz fot. Olympus Olympus DM-3 i DM-5 DM-5 ‘Rekord’ i nagrać notatkę głosową, a na koniec wcisnąć ‘Stop’. Gdy ustawimy już wszystko co trzeba, zatwierdzamy formularz klawiszem F2. Dane zostaną zapisane pod wybraną datą, a jeśli ustawiliśmy alarm, zostaniemy poinformowani o wydarzeniu ustalonym dźwiękiem, w wybranym dniu i o ustalonej godzinie. Gdy usłyszymy dźwięk alarmu, przejdziemy do ‘Dziennika audio’, znajdziemy pod bieżącą datą informację „Masz harmonogram…”. Gdy potwierdzimy w tym miejscu wybór, wejdziemy w harmonogram dnia, gdzie możemy przejrzeć zapisane zdarzenia. Poruszając się po liście, usłyszymy np. „20.30 – urodziny”, jeśli potwierdzimy w tym miejscu, przejdziemy do formularza, a poruszając się po nim, usłyszymy wszystkie parametry, które przypisaliśmy do tego zdarzenia – a jeśli nagraliśmy dla niego notatkę głosową, zostanie ona odtworzona. W menu podręcznym pod klawiszem F3, znajdziemy możliwość dodania nowego, edytowania istniejącego oraz kasowania pojedynczych i wszystkich zdarzeń kalendarza. Bolączką ‘Dziennika audio’ jest bardzo wolne działanie, cierpliwym może się ta funkcja czasami przydać. Właściwości ogólne urządzenia W menu głównym ostatnią pozycją są ‘Właściwości’. W tym miejscu znajdziemy kilka grup ustawień (nagrywania, odtwarzania, wyświetlacza i dźwięku, systemowe). Za pomocą funkcji znajdujących się w tych grupach, dokonujemy szczegółowej konfiguracji naszego sprzętu. Dwa pierwsze (odtwarzania i nagrywania) omówiłem wcześniej, dodam tylko, że ustawień funkcji dokonujemy z tego miejsca, zaś wchodząc do tych menu za pomocą klawisza F3, mamy jedynie możliwość aktywowania i wyłączenia poszczególnych funkcji. W ‘Menu wyświetlacza i dźwięku’ możemy zmienić ustawienia podświetlania ekranu, ustawienia lampki LED, włączenia i regulacji głośności sygnałów dźwiękowych, czyli różnych piknięć, towarzyszących wykonywaniu poszczególnych czynności. Wybór języka menu pozwala ustawić język naszego dyktafonu, w wersji firmware’u od numeru 1.10 znajduje się tu również język polski. ‘Ustawienie przewodnika głosowego’ pozwala włączyć i wyłączyć głosowy przewodnik oddzielnie dla menu oraz plików, ustawić prędkość mowy oraz jego głośność. Kolejna funkcja, znajdująca się w tym menu, to ‘Ustawienie odtwarzania po alarmie’. Mamy tu trzy pozycje, każdą z nich możemy zdefiniować oddzielnie. Funkcji tej można użyć jako budzika, w formularzu parametrów możemy włączyć i wyłączyć jej działanie, zadecydować, czy alarm ma być jednorazowy, codzienny, czy powtarzać się co tydzień. ‘Czas rozpoczęcia’ pozwala ustalić godzinę alarmu. Dodatkowo można ustawić głośność, z jaką zostaniemy zaalarmowani, wybrać dźwięk spośród trzech alarmów albo ustawić sobie dowolny plik z pamięci wewnętrznej (lub karty pamięci), który zostanie odtworzony o ustalonej porze. Całość formularza należy zatwierdzić klawiszem F2. NR 3 (12) 2011 49 fot. FIRR Olympus DM-3 i DM-5 Zastosowanie syntezy TTS umożliwia odtwarzanie za pośrednictwem dyktafonu książek i dokumentów zapisanych w plikach TXT Ostatnie podmenu właściwości urządzenia to ‘Menu systemowe’. Znajdziemy tu możliwość definiowania funkcji klawiszy F1 oraz F2, wyboru dokonujemy spośród proponowanej listy. Możemy tu wybrać używaną pamięć (wewnętrzną oraz kartę micro SD). Dostępna tu funkcja automatycznego wyłączania pozwala ustalić czas bezczynności, po jakim sprzęt wyłączy się automatycznie; ustawić godziny i daty. Ustawienia USB pozwalają wybrać, czy podłączamy zasilacz, łączymy z komputerem, bądź decydujemy się na wybór automatyczny, mieszany. Mamy tu również do dyspozycji opcję ‘USB Class’: Storage (tzn. pamięć masowa) oraz Composite (złożony), w którym to trybie nasz dyktafon może być zewnętrznym interfejsem audio komputera. Kolejna pozycja to ‘Reset’, pozwalający na szybki powrót do ustawień fabrycznych. Menu formatowania, jak sama nazwa wskazuje, pozwala formatować pamięć wewnętrzną oraz opcjonalnie kartę pamięci. Informacja o pamięci pozwala odczytać dane o użytej oraz dostępnej pamięci, w informa50 cjach o systemie usłyszymy nazwę modelu, wersji firmware’u oraz numer seryjny naszego urządzenia. Podsumowanie Jak już wspominałem, model DM-5, dzięki zaimplementowanemu odtwarzaczowi formatu DAISY oraz możliwości odsłuchiwania zwykłego tekstu mową syntetyczną, może stawać w szranki ze sprzętem produkowanym specjalnie dla niewidomych, jak choćby Milestone 312 czy Booksense. Jak wypada na tle konkurencji? Kosztując niespełna 1000 zł, jest obecnie najtańszym z tego typu urządzeń. Ci, którzy lubią otaczać się sprzętami eleganckimi, wykonanymi z solidnych materiałów, również będą usatysfakcjonowani. Zarówno sam dyktafon, jak i wszystkie dołączone akcesoria są wysokiej jakości i występują w dobrze dobranej kolorystyce. Niestety, nie zawsze można powiedzieć to samo o produktach specjalistycznych. Olympus deklasuje konkurencję jakością i funkcjonalnością dyktafonu. Żaden z rywali Olympus DM-3 i DM-5 nie posiada tylu funkcji, nastawów i możliwości związanych z rejestracją dźwięku. Obsługa jest prosta, a klawisze ergonomicznie rozmieszczone i na tyle dobrze wyczuwalne, że każda osoba niewidoma poradzi sobie bez trudu z ich obsługą. Niestety, osoby które chciałyby kupić DM-5 głównie w celu czytania książek mogą się rozczarować. W tej dyscyplinie Olympus moim zdaniem wypada kiepsko i każde z urządzeń dedykowanych niewidomym robi to lepiej. W trakcie czytania tekstu mową syntetyczną, jakość dźwięku jest zła, głos jest charczący, a syntezator robi długie, irytujące pauzy. Problemem jest przemieszczanie się po tekście i brak możliwości wstawiania zakładek. Owszem, zapamiętuje on miejsce, w którym czytanie zostało przerwane i grzecznie wraca do tego momentu przy kolejnym otwarciu pliku, to jednak zbyt mało, aby uznać funkcję za praktyczną. Rozczarował mnie również fakt, że Olympus nie przewiduje posiadania w odtwarzaczu więcej niż jednej książki w formacie MP3. Folder dedykowany dla tego rodzaju publikacji nie respektuje podkatalogów i miesza odcinki w nich zawarte. Te wszystkie czynniki powodują, że modele DM-3 i DM-5 należy traktować głównie jako wysokiej klasy dyktafony cyfrowe. Pozostałe funkcje pozostawiają sporo do życzenia i są raczej mało istotnymi dodatkami. Jeśli więc ktoś potrzebuje małego sprzętu, głównie do rejestrowania dźwięku o wysokiej jakości, wykładów, prelekcji, koncertów, dźwięków natury, będzie z omawianych dziś modeli w pełni zadowolony. Jako bonus otrzyma możliwość posłuchania ulubionej muzyki, książki, tekstu. Jeśli zaś potrzebuje sprzętu głównie do zadań lektorskich, Olympus go rozczaruje – w tym wypadku sugerowałbym raczej zakup któregoś ze specjalistycznych odtwarzaczy książek cyfrowych. Cały czas jednak liczę na to, że uda się namówić producenta, aby dopracował swoje dzieło. Kierunek oparcia prze- wodnika głosowego na syntezie jest, moim zdaniem, słuszny. Dało to - w przeciwieństwie do modeli udźwiękowionych samplami – dostęp do szeregu funkcji dotychczas milczących. Szkoda, że zamianie tekstu na mowę poświęcono tak mało uwagi. W gruncie rzeczy niewiele brakuje, by DM-5 stał się sprzętem uniwersalnym zarówno dla poławiacza dźwięków, studenta, biznesmena, jak i mola książkowego, osiągalnym w każdym sklepie z elektroniką i to za rozsądne pieniądze. Dane techniczne: Wymiary omawianych modeli dyktafonów: 113,6 x 45,6 x 15,2 mm (bez elementów wystających), Waga: 98 g (z baterią), Żywotność baterii litowo jonowej: nagrywanie – około 20 godzin w formacie MP3, odtwarzanie – 22 godziny przy odsłuchiwaniu przez słuchawki, Wbudowana pamięć: DM-3 – 4GB pamięci Flash, DM-5 – 8GB pamięci Flash, Pamięć zewnętrzna: gniazdo kart MicroSD/MicroSDHC, Format zapisu: PCM (WAV)/MP3/WMA, Format odtwarzania: PCM(WAV)/MP3/ WMA, Odtwarzanie: wbudowany okrągły głośnik dynamiczny o średnicy 23 mm, Kolor obudowy: DM-3 – srebrny; DM-5 – czarny. * Adam Ostrowski ur. 1972, z wykształcenia masażysta, z zamiłowania entuzjasta nowych technologii, w szczególności tyfloinformatycznych. Poza pracą w zawodzie prowadzi firmę handlowo-usługową Rehabit, świadczącą usługi tyfloinformatyczne. Zaawansowany użytkownik oprogramowania Window-Eyes. Ma dwójkę dzieci, mieszka w Oleśnicy pod Wrocławiem. NR 3 (12) 2011 51