geyerowie zbudowali kawał łodzi - Łódź.Wyborcza.pl

Transkrypt

geyerowie zbudowali kawał łodzi - Łódź.Wyborcza.pl
2
Z drugiej strony 1 Łódź
www lodz gazeta pl
Sobota – niedziela 5 – 6 lipca 2008 1 Gazeta Wyborcza 1 www.gazeta.pl
1
1
1
Z GAZETĄ
W ŚRODĘ 9 lipca
Nowa seria Fiszek!
Trzeci zeszyt - czasowniki
nieregularne
Książka „Choroby
i szkodniki roślin”
Piosenka francuska
część 1 - Les
Champs-Élysées
Cena „Gazety” i książki
5,99 zł, w tym VAT
Cena „Gazety” i płyty CD
6,99 zł, w tym VAT
WE WTOREK 8 lipca
Cena „Gazety” i zeszytu
3,99 zł, w tym VAT
W PONIEDZIAŁEK
OJCOWIE MIASTA
GEYEROWIE
ZBUDOW
ALI
KAW
AŁ
ŁODZI
Ludwik Geyer był człowiekiem renesansu, grał na skrzypcach, był miłośnikiem teatru, założył najstarszy
wała tkaniny w trzech kolorach. To była technologiczna nowinka. Po pierwszych sukcesach zdecydował się założyć mechaniczną przędzalnię, tkalnię
irozpoczął budowę trzypiętrowego gmachu fabrycznego. To tam sprowadził
pierwszą wŁodzi maszynę parową.
Wczoraj opisaliśmy fabryczne królestwo Geyerów, przypomnieliśmy, co
zostało wŁodzi zpotężnego kompleksu w południowej części ulicy Piotrkowskiej. Dziś przypominamy rodzinę, która jak większość łódzkich rodów fabrykanckich, rozproszyła się
po świecie.
Rozmowa
z Piotrem Jaworskim
Joanna Podolska: Co wiadomo o rodzinie Geyerów sprzed przyjazdu do
Łodzi?
PIOTR JAWORSKI, STARSZY KUSTOSZ CENTRALNEGO MUZEUM WŁÓKIENNICTWA:
ZE ZBIORÓW CENTRALNEGO MUZEUM WŁÓKIENNICTWA
– Bardzo niewiele. Ludwik Geyer
przyjechał tu po raz pierwszy w1826
roku z Neugersdorf w Saksonii. Jego ojciec prowadził tam niewielką
manufakturę bawełnianą. Dwa lata
później sprowadził się do Łodzi zrodzicami, ale choć miał tylko 23 lata,
to on prowadził interes, a nie ojciec.
Przywiózł tu trochę krosien, zapas
przędzy bawełnianej ibarwników do
tkanin. Podpisując umowę rządową
zobowiązał się co najmniej przez 10
lat prowadzić tkalnię wyrobów bawełnianych, aw ciągu roku wybudować murowany dom. W kontrakcie
osiedleńczym zastrzegł sobie też
udzielenie licencji na sprowadzanie
przędzy bawełnianej.
Geyer od razu startował z górnej
półki. Jeszcze zanim wybudował fabrykę zatrudniał 600 osób. Najpierw
zlecał pracę, zatrudniał tkaczy w Łodzi, ale też w Pabianicach i dalej. Dawał im przędzę, a oni dla niego tkali.
Potem sam otworzył farbiarnię idrukarnię perkali. Jego maszyna druko-
Ludwik Ferdynand Geyer (1805-1869)
Są dwa drzewa genealogiczne rodziny
Geyerów, jedno oficjalne, drugie nieformalne.
ZE ZBIORÓW JANUSZA KLECZKI
łódzki chór, miał wielką bibliotekę, pisał artykuły prasowe. Był niezwykle pomysłowy i przedsiębiorczy.
Jak brakowało barwników do tkanin, to zaczął hodować marzannę – ziele, z którego uzyskiwano barwnik
–Łódź była wlatach 20. i30. dość dziwnym miastem. Wszyscy tu byli skądś.
Tak się dzieje w miastach nagłej koniunktury. Zjeżdżają się ludzie z różnych stron świata, często bez rodzin,
to niesie określone konsekwencje
społeczne. Geyer miał troje dzieci
z pozamałżeńskich związków. Syn
z Luizą Dietrich zmarł jako niemowlę, a potem było dwoje dzieci z Józefą Gasperską, którym też dał swoje
nazwisko. Pewnie pod naciskiem rodziny ożenił się w 1835 roku z Emilią
Turk, której ojciec był lekarzem
w Kemberg w Saksonii. Miał z nią
ośmioro dzieci.
Mówi się, że Ludwik Geyer przeinwestował w Rudzie Pabianickiej i to go
doprowadziło do upadku.
– Faktycznie, inwestycja była ogromna. Uruchomił tam nowoczesną cukrownię, tartak, cegielnię, kopalnię torfu, mechaniczną olejarnię i gorzelnię.
Która doprowadziła do jego aresztowania.
–Ktoś doniósł, że produkuje więcej alkoholu, niż ma prawo i trafił za to do
aresztu. Cóż, Geyer miał wielu wrogów. Miał też pecha. Na kryzysie bawełny, na którym Karol Scheibler zarobił krocie, on stracił. Musiał zamknąć
fabrykę w 1862 roku na parę lat.
Ludwik Geyer był jednym zpierwszych wielkich łódzkich fabrykantów
ito na swój sposób było jego nieszczęściem. Następni fabrykanci już tylko
po nim powtarzali inie musieli popełniać jego błędów.
Kiedy przyjechał do Łodzi nic tutaj nie było jeszcze stabilne. Na granicy dochodziło do prawdziwych wojen.
Przemyt był ogromny. Geyer zabiegał
nawet o przejęcie komór celnych, ale
mu się to nie udało. Łódź była wtedy
małym miasteczkiem bez żadnej infrastruktury. Dopiero wlatach 40. XIX
wieku Kolej Warszawsko-Wiedeńska
dotarła do Rokicin imożna było tą drogą sprowadzać towary. Jak Geyer postawił w Łodzi swoją fabrykę nie było
mu łatwo znaleźć pracowników. Tkacze nie chcieli do niego przyjść, bo
chcieli zachować niezależność. Szukał ludzi, dawał nawet ogłoszenia wprasie, w końcu musiał zatrudnić chłopów z okolicznych wsi. Wykupił dla
nich fabrykę i przerobił na mieszkania. Kiedy wybudował tkalnię mechaniczną to początkowo jej wydajność
była bardzo niska i przynosiła straty.
Musiał sprowadzić fachowców do montażu, przyuczyć ludzi, ato nie było proste. Pamiętajmy, że wokół było mnóstwo prostego chłopstwa, to byli analfabeci, nawet nie mógł im dać instruk-
Geyerowie zabudowali południową część ulicy Piotrkowskiej. Tu widok na dawny rynek Geyera, dziś plac im. Reymonta
cji do przeczytania. To dla nich wybudował szkołę.
Gdzie ona się znajdowała?
–Dokładnie nie wiadomo, najprawdopodobniej przy ul. Czerwonej. Wogóle nie był on takim krwiopijcą, jak się
go malowało. Ludwik Geyer był pierwszym obywatelem Łodzi, wobec tego
był zapraszany do wszystkich możliwych komitetów. Był w komitecie budowy szpitala miejskiego, szkoły na Nowym Rynku, komitecie antycholerycznym, zbudował Kasę Chorych dla swoich robotników, pięć domów dla robotników przy ul. Przybyszewskiego –też
nie ma już po nich śladu. Był też pierwszym łódzkim przemysłowcem, który
otrzymał prawo oznaczania swoich
produktów godłem państwowym.
Był naprawdę bardzo ciekawym
człowiekiem. Tworzył wŁodzi pewien
wzorzec, do którego potem inni się dostosowywali. To Ludwik Geyer zbudował pierwszą rezydencję pałacową, był
to ponoć bardzo piękny budynek. Musiał go potem oddać bankowi za długi.
Poza tym prowadził pionierskie działania na polu przemysłowym.
Co go zgubiło, pazerność, nieostrożność, głupota?
–Geyer był człowiekiem nowoczesnym.
Steinert trzymał wworkach ruble ipłacił srebrem. Również Scheibler obywał się bez pożyczek. Geyer posługiwał się wekslami, brał kredyty w bankach. To niestety nie wyszło mu na dobre. Dla Geyera niespłacanie rat i odsetek było zabójcze. Ale trzeba przyznać, że ani złotówki z pożyczonych
pieniędzy nie przeznaczył na inny cel.
Okoliczności zewnętrzne sprawiły, że
zbankrutował. Suma długów była zbli-
żona do wartości majątku, ale fabryka
stała inic nie zostało zmarnowane. Jego synowie spłacili dłużników ipostawili fabrykę na nogi. Była wrękach rodziny aż do 1939 roku. Warto pamiętać, że Geyerowie zbudowali kawał Łodzi: fabryki położone po obu stronach
Piotrkowskiej, wille fabrykanckie, domy dla robotników, tor dla cyklistów.
Nawet Górniak jest na dawnym placu
Geyera. Oni mieli 130 budynków.
Geyerowie, choć byli Niemcami, stracili wszystko w czasie II wojny światowej. Robert Geyer został zastrzelony w swoim pałacu przez gestapo. Dlaczego?
– To dość niejasna sprawa. Do dziś do
końca nie wiadomo, jaki był powód. Robert Geyer razem ze swoim kuzynem
Gwido Johnem interweniowali wsprawie aresztowania kuzyna, Karola Geyera. Nie udało się. Gdy wrócili do willi
przy ul. Piotrkowskiej 280 aresztowało ich gestapo i obaj zostali zabici na
miejscu. Może jeszcze wjakichś archiwach niemieckich znajdzie się notatka
na ten temat, ale to jest sprawa nie do
końca zbadana. Po śmierci Roberta dyrektor fabryki Gustaw Geyer dostał zakaz wstępu na teren zakładu ipracował
w czasie wojny w firmie Krusche i Ender. Po wojnie założył sprawę orehabilitację, chciał zostać w Polsce. Świadczyli za nim jego pracownicy, ale choć
miał kwalifikacje iwykształcenie takie,
że mógł być prezydentem, nie dostał
pracy w swoim zakładzie. Jednak się
zaparł, że Polski nie opuści i wyjechał
do Gliwic. Tam mieszkał do śmierci.
Może warto wspomnieć, że dwóch
innych Geyerów zginęło pośrednio za
Polskę. W 1920 roku Stanisław Geyer
zgłosił się do pułku ułanów i zaginął
wczasie wojny bolszewickiej. Nie znaleziono ciała i do końca nieznane są
okoliczności jego śmierci. W 1944 roku porwany został Mariusz Geyer, syn
Karola, z majątku Zielona Dąbrowa
pod Częstochową, oni tam mieszkali
w czasie okupacji, zażądano za niego
okupu. To była chyba Armia Ludowa.
Izabili go. Karol postanowił wyjechać
po jego śmierci zPolski iprzez Austrię
trafił do Kanady, gdzie nadal żyją jego
potomkowie.
To zawsze interesuje czytelników, czy
Geyerowie mają szansę coś odzyskać
z dawnego majątku?
– Nie. Wszystko odbyło się zgodnie
z prawem. Firma była na tyle duża,
że podlegała nacjonalizacji. Także
wille i domy Geyerów należały do zakładu.
O Geyerach Łódź trochę zapomniała.
Kiedyś miał chociaż swój rynek, dziś
to plac Reymonta.
Ludwik Geyer był prawdziwym Lodzermenschem. Jego całym życiem
była fabryka. Sam żył bardzo skromnie. Zresztą dzieci też były wychowywane w wielkiej dyscyplinie. Mamy
wzbiorach dokument z1912 roku, gdzie
jest wykaz obywateli pod względem
narodowościowym. Wśród obywateli polskich jest tylko jedno nazwisko:
Geyer. I adnotacja, że choć przodkowie są zSaksonii, oni sami uważają się
za Polaków. 1
ROZMAWIAŁA JOANNA PODOLSKA
[email protected]
Za tydzień napiszemy o rodzinie
Biedermannów
LOL

Podobne dokumenty