Rodzina katolicka - Przeciwko dekadenckim konserwatystom

Transkrypt

Rodzina katolicka - Przeciwko dekadenckim konserwatystom
Rodzina katolicka - Przeciwko dekadenckim konserwatystom
poniedziałek, 15 czerwca 2009 15:52
Słynna zasada lekarska Hipokratesa głosi: contraria contrariis curantur - przeciwne leczy się
przeciwnym. Często jednak jest tak, że przesadne trzymanie się tego medycznego prawidła
polegające na znacznym przedawkowanie leków prowadzi do skutków dokładnie odwrotnych z
zamierzonymi, drastycznie pogarsza tylko stan zdrowia chorego i wydłuża czas jego kuracji.
Wielka, duchowa choroba jaka ogarnęła świat wskutek rewolucji francuskiej wywołała na
przestrzeni ostatnich dwustu lat silną falę sprzeciwu całkiem sporego grona duchownych i
świeckich intelektualistów, których wspólną reakcję zwykliśmy zgodnie określać pod szyldem
"kontrrewolucja". Niestety, analogicznie w stosunku do metod leczenia
alopatycznego, wielu XIX i XX - wiecznych szermierzy kontrrewolucji w swej intelektualnej
krucjacie przeciwko fartuszkowym racjonalistom częstokroć nie zachowywało należytej troski o
właściwą kalibrację swych argumentów. Ich początkowo małe i niedostrzegalne błędy
filozoficzne stały się olbrzymimi na końcu, w swej antyrewolucyjnej zapalczywości nierzadko
poczęli kruszyć kopie o potępione już dawno temu przez Kościół doktryny, mimowolnie zbliżając
się na pozycje będące zaczynem herezji protestanckiej, a tym samym do prawdziwych korzeni
rewolucji francuskiej, której spuściznę obrali przecież jako cel swojej walki. Wystarczy nam tutaj
jako przykład wymienić choćby Ludwika Bonalda, La Mennais'a, ks. Bautain'a czy w wieku XX
arcyheretyka Mikołaja Gomeza Davilę. Zestawienie tych nazwisk nieodparcie skłania do
przywołania jakże adekwatnego w stosunku do ich postawy cytatu z kart "Wyznań"
św. Augustyna, odnoszącego się do źródeł upadku manichejczyków, którzy "pragnąc
zgłębić korzenie zła sami dogłębnie nim przesiąkli."
Fatalne błędy niegdysiejszych myślicieli z szeroko pojętego obozu kontrrewolucji, którzy w
ferworze walki z rewolucją oddalili się znacznie od zdrowej doktryny katolickiej, niestety co jakiś
czas odgrzewane są przez współczesnych nam narwanych młodzieniaszków czy
nieodpowiedzialnych historyków idei, którzy zapalają fałszywymi ideami młode,
nieukształtowane jeszcze umysły, wywołując tym samym duchowe spustoszenie i dekadencję w
obozie katolickim i konserwatywnym. Czas najwyższy postawić im tamę. Przyjrzyjmy się więc
dwóm monstrualnym błędom rewolucji francuskiej i jeszcze fatalniejszej reakcji przeciwko tymże
błędom w szeregach XIX wiecznej kontrrewolucji.
Kult rozumu
Bezbożność rewolucji francuskiej osiąga swój punkt kulminacyjny w kuriozalnej czci oddawanej
rozumowi ludzkiemu poprzez ustanowienie oficjalnej "religii rozumu". Oświeceniowi
szaleńcy wygłaszają na cześć rozumu peany, ustanawiają święto Rozumu, z katedry Notre
1/5
Rodzina katolicka - Przeciwko dekadenckim konserwatystom
poniedziałek, 15 czerwca 2009 15:52
Dame usuwają wizerunek krzyża a w jego miejsce na głównym ołtarzu usadawiają aktorkę
mającą symbolizować boginię rozumu. Ten groteskowy, bałwochwalczy kult prowadzi jednak w
istocie tylko do uśmiercenia najwyższej władzy duchowej człowieka, gdyż u jego podwalin leży
pragnienie "uwolnienia" rozumu od obiektywnej prawdy czyli de facto jego
zniewolenie w najwyższym stopniu. Pycha racjonalistów skłaniała ich do negacji istnienia
wszelkiego wyższego autorytetu ponad rozum ludzki (co jest zupełnie sprzeczne ze zdrowym
rozsądkiem), ale tym sposobem oszukiwali oni tylko samych siebie determinując możność
poznania do świata materii, do metod nauk przyrodniczych. Jest więc ciekawym paradoksem,
że właśnie głosiciele kultu rozumu stali się tym samym największymi głupcami, gdyż jak mówi
Pismo św. "Ludzie wszyscy są nikczemni, w których nie masz znajomości Bożej, i z tych
rzeczy drobnych, które widzą, nie mogli zrozumieć Tego, który jest; ani przypatrując się
sprawom, obaczyli ktoby był sprawcą" (Mdr 13, 1). Tę niedorzeczność racjonalistów,
obłąkańczy kult rozumu oraz ich intelektualną ślepotę wybornie uchwycił nasz poeta Wiktor
Gomulicki w wierszu Dzieło i autor: "tylko pychą dusza chora mogła czcić dzieło - a nie
znać Autora".
Istnienia Boga domaga się bowiem sam rozum, wiara jest postulatem rozumu, zaś racjonalizm i
ateizm są natomiast tylko wyrazem przewrotnej, błazeńskiej woli człowieka, która ślepo podąża
za przemijającymi dobrami tego świata. Dzieję się tak dlatego, gdyż im więcej człowiek schlebia
swym namiętnością tym bardziej jego intelekt staje się otępiały i obojętny na wszelkie
rozumowe argumenty, zwłaszcza rozumowe dowody istnienia Boga. Jest więc zupełnie
zrozumiałe, że wola, która poddaje się ludzkim namiętnościom przestaje coraz bardziej zwracać
uwagę na prawdy rozumowe, a głównie prawdy religijne, które przecież namiętnościom stawiają
wyraźny opór. Ks.S.Bartynowski ujmuje to w sposób następujący: "ponieważ prawda, że
istnieje najsprawiedliwszy Sędzia, który każdą niegodziwość w swoim czasie odpowiednio
ukarze, jest źródłem niepokojów i gorzkich wyrzutów sumienia - przeto kto namiętności ulega, z
natury swej odwraca umysł od wszelkich myśli o Bogu, a wielkie wyrzuty sumienia chciałby
przytłumić wmawianiem w siebie, że Bóg karzący nie istnieje. Jak skazaniec pragnąłby usunąć
kodeks karny, a przynajmniej sędziego, który ma nań wyrok wydać, tak samo człowiek
niemoralny drży naprzód przed wyrokiem najsprawiedliwszego Sędziego, chciałby więc, żeby
ten Sędzia nie istniał.
Stąd to powiada św. Augustyn: "świat nie byłby niewierzącym, gdyby nie był nieczystym i
odwrotnie, największe dowody niemoralności znajdujemy wśród ateistów." Tutaj tkwi
zasadnicza przyczyna dla której racjonaliści zagłuszają wszelkie dowody rozumowe
domagające się konieczne istnienia Boga. Negują możność poznania prawdy, gdyż pociąga
ona za sobą bardzo dalekosiężne konsekwencje. Nie chcą znać tych konsekwencji tylko
dlatego, gdyż są one dla nich nader katastrofalne. Pragną więc zniszczyć zgodną harmonię
między rozumem i wiarą, okaleczyć naturę (rozum), aby łaska nie mogła na nim budować
mostu między stworzeniem a Stwórcą. To nie intelekt ale przewrotna, głucha i ślepa na
rozumowe argumenty wola stanowi kamień węgielny doktryny racjonalistów, gdyż jak spostrzegł
to sam Franciszek Bacon: "ci tylko w Boga nie wierzą, którzy mają w tym interes, aby
2/5
Rodzina katolicka - Przeciwko dekadenckim konserwatystom
poniedziałek, 15 czerwca 2009 15:52
Boga nie było." Racjonalizm jest więc, podobnie jak romantyzm nurtem czysto
woluntarystycznym, gdzie wola człowieka zwraca się do porządku materialistycznego,
zmysłowego wbrew temu, co narzuca się intelektowi siłą swej oczywistości.
Niestety wielu kontrrewolucjonistów jak Bonald czy La Mennais zamiast wytoczyć wojnę
racjonalizmowi w oparciu o zdrową naukę Kościoła ruszyło do walki za pomocą zupełnie
niedorzecznych haseł i twierdzeń. Doszli oni bowiem do wniosku, że skoro rewolucja postuluje
kult rozumu to oni głosić będą coś dokładnie o 180 stopni przeciwnego: pogardę, ośmieszenie,
awersję i wstręt dla rozumu. Tak z deszczu racjonalizmu wpadli pod rynnę równie niedorzecznej
herezji jaką jest irracjonalizm. Ich program bardzo trafnie streszcza fragment listu La Menniasa
do Józefa de Maistre'a w którym czytamy: "odkąd rozum ogłosił wszechwładnym panem,
trzeba wprost wystąpić przeciwko niemu." W odpowiedzi na racjonalizm powstaje zaczyn
herezji fideizmu i romantyzmu. Jeden z prekursorów tych błędów ks.Bautain już w 1840 roku
staje przed Trybunałem św. Inkwizycji, gdzie zmuszony zostaje odwołać swe herezje będące w
istocie tylko echem nauk Marcina Lutra poprzez złożenie podpisu pod sześcioma tezami
katolickimi, stwierdzającymi m.in. zdolność rozumu do udowodnienia z całą pewnością
podstawowych prawd, na których opiera się religia chrześcijańska tj. istnienia Boga i
wiarygodności Objawienia oraz właściwej relacji intelektu do wiary, stanowiącej że rozum
poprzedza wiarę i doń prowadzi.
Warto jednak szczególnie zwrócić uwagę na fakt, że nienawiść do rozumu, wojnę jaką wytoczyli
mu romantyczni kontrrewolucjoniści zaprowadziła ich na pozycje czysto luterańskie. Ich
antyintelektualne tyrady niczym nie różnią się od postulatów niemieckiego herezjarchy, dla
którego rozum to "diabelska k..., którą należy zdeptać nogami i zniszczyć jej
mądrość". Dziś pokłosie tych luterskich, woluntarystycznych błędów jest prawdziwą plagą
pewnych kręgów konserwatywnych nie tylko w naszym kraju, które bezrefleksyjnie wchłaniają
wszystko czego dostarcza im historia idei okresu porewolucyjnego. Błędy te zabijają wiarę u
samych jej korzeni, prowadzą do zlekceważenia i zobojętnienia wobec rzeczywistości, wobec
obiektywnego porządku rzeczy, czyli są zasadniczą przyczyną sprawczą dalszego pomyślnego
pochodu rewolucji (lewicy) w dzisiejszych czasach, któremu nigdy nie będzie zdolna postawić
skutecznej zapory rzesza lewitujących w chmurach legitymizmu błędnych rycerzy, przesiąknięta
subiektywizmem, romantyzmem, nastawiona na zaspokajanie swych uczuciowych i
estetycznych doznań garstka szaleńców.
Antropocentryzm
Rewolucja francuska ubóstwiła człowieka, Deklaracja Praw Człowieka przyznała temu
"śmiertelnemu bożkowi" prawa do błędu: wolność słowa, myśli, religii, etc., ogłosiła
3/5
Rodzina katolicka - Przeciwko dekadenckim konserwatystom
poniedziałek, 15 czerwca 2009 15:52
wbrew nauce katolickiej, że jego godność jest niezbywalna, gdyż wynika z samego fakt bycia
człowiekiem. A skoro mamy prawa człowieka, to przecież niemożliwe aby istniało wieczne
piekło: to sprzeczne z prawami człowieka i jego ontyczną godnością, aby człowiek mógł smażyć
się w piekle. Skoro nie ma skutków, nie może być też przyczyny. Nie ma piekła więc nie może
być mowy także o grzechu. Jeśli nie ma grzechu, to człowiek musi być dobry. Jan Jakub
Rousseau pisze: "nie mogę oprzeć się swoim skłonnościom, ale nie jestem zły, jestem
dobry wobec Ciebie, Boże, jestem dobry z natury."
Niestety w walce z kultem człowieka, z rewolucyjnym pojęciem jego godności wielu
kontrrewolucjonistów posunęło się również zbyt daleko, radykalnie wyolbrzymiając
dyskredytację człowieka i jego naturę, dokładnie jak w powyżej omówionym przypadku
mimowolnie zapędzili samych siebie do kacerskiego obozu lutrów. Błędom tym hołdował m.in.
Józef de Maistre, a nieco później, skądinąd znakomity myśliciel hiszpański Juan Donoso
Cortes, który z tych właśnie przyczyn otarł się nawet o Trybunał św. Oficjum. Skoro rewolucja
francuska głosiła antropocentryzm, negowała grzech pierworodny, opiewała dobroć natury
ludzkiej, niektórzy kontrrewolucjoniści postanowili dać temu kontrę poprzez totalną kontestację
godności człowieka, przejaskrawiając jego grzeszność i nikczemność, starając się dowieść
całkowitego zepsucia natury ludzkiej. Tym samym wpadli w fatalną pułapkę, gdyż dokładnie ten
sam błąd jest zasadniczym pierwiastkiem doktryny luterańskiej, według której człowiek jest zły
ze swej natury, grzech pierworodny zupełnie i nieodwracalnie zniszczył naszą naturę. Dla Lutra
sakrament chrztu nie zmazuje grzechu pierworodnego lecz tylko go zakrywa. Stąd słynne trzy
sole heretyków: sola fide, sola gratia, sola scriptura. Nie ma tu miejsca na świętość, na dobre
uczynki, skuteczną walkę z grzechem, postęp w cnotach, wzrastanie w miłości Boga, czyli
wszystko co składa się na życie nadprzyrodzone duszy. Wbrew herezji luterańskiej Kościół
katolicki uczy bowiem, że grzech pierworodny nie zniszczył całkiem naszej natury lecz istotnie
ją zranił. To jest fundamentalne rozróżnienie, gdyż jeśli byłoby inaczej, nie moglibyśmy mówić o
życiu w stanie łaski uświęcającej, świętości czy praktykowaniu cnót. W istocie nikt wówczas nie
mógłby być zbawionym. Podobnie jest z pojęciem godności człowieka, której nauka katolicka
nie wyprowadza z ontycznego statusu stworzenia, lecz widzi ją tylko w naszym
współuczestnictwie w nadprzyrodzonym życiu Boga. Prawdziwa godność człowieka wynika
tylko z posiadania przez nas stanu łaski uświęcającej.
Skutki dokonywanej z błędnych pozycji na przestrzeni ostatnich stuleci krytyki
antropocentryzmu, do dziś dnia zakotwiczone są mocno w szeroko pojętym obozie
konserwatywnym i przynoszą niemniej niepożądane owoce jak fideistyczne tłumienie rozumu.
Przyczyniają się bowiem najczęściej do braku miłości bliźniego, braku poszanowania dla innych
osób a zarazem wprowadzają letniość i obojętność w rozwoju duchowym człowieka.
"Nie wszystko złoto co się z świeci" drodzy reakcjoniści. Wchłonięta przez umysły
wielu XIX - wiecznych szermierzy kontrrewolucji luterańska trucizna i do dziś nieustanna jej
4/5
Rodzina katolicka - Przeciwko dekadenckim konserwatystom
poniedziałek, 15 czerwca 2009 15:52
recepcja w kolejnych pokoleniach to nie wydumane zagadnienie odpowiednie dla akademickich
sporów ale realny problem tu i teraz, prawdziwe źródło duchowej zgnilizny na prawicy,
dekadencji, pesymizmu i zwątpienia. Corruptio optimi pessima!
Łukasz Kluska
Źródło: Organizacja Monarchistów Polskich - Lublin
5/5

Podobne dokumenty