Uzdrowienie międzypokoleniowe. - Fara

Transkrypt

Uzdrowienie międzypokoleniowe. - Fara
Miłujcie się! 1/2004 » Temat numeru »
Uzdrowienie międzypokoleniowe.
autor: ks. Mieczysław Piotrowski TChr
Doktor Kenneth McAll urodził się w 1910 r. w Chinach. Ukończył medycynę na
Uniwersytecie Edynburskim i wrócił do Chin jako chirurg oraz misjonarz. W czasie II wojny
światowej został internowany przez Japończyków razem ze swoją żoną i dzieckiem.
Doświadczenia pracy medycznej w Chinach doprowadziły go do odkrycia ścisłych związków
pomiędzy niektórymi rodzajami chorób a działaniami duchowych sił zła. Po wojnie wrócił do
Anglii i pracował jako lekarz internista, robiąc dodatkową specjalizację z psychiatrii. Został
członkiem Royal College of Psychiatrists, napisał wiele artykułów i książek opisujących
leczenie chorób psychicznych i nerwowych oraz uzdrawiającą moc modlitwy i Eucharystii.
Pierwsze lata praktyki lekarskiej
Doktor Kenneth zaraz po studiach medycznych wyjechał do północnych Chin, gdzie miał
razem ze swoją żoną, również lekarzem, obsługiwać terytorium, na którym mieszkało 10
milionów potencjalnych pacjentów. Wkrótce po jego przyjeździe wybuchła wojna chińskojapońska oraz pojawiły się fanatyczne ugrupowania partyzanckie. Doktor McAll był
wielokrotnie aresztowany i przesłuchiwany, skazano go także na karę śmierci. Jednak jako
jedynemu chirurgowi w okolicy wyrok ten zawieszono i pozwolono mu kontynuować
praktykę lekarską.
Pewnego wieczoru doktor odbywał jedną ze swoich regularnych pieszych wypraw do
odległego szpitala, w celu dostarczenia potrzebnych tam leków. Szedł piaszczystą drogą, gdy
nagle, ku swojemu ogromnemu zaskoczeniu, dostrzegł obok siebie człowieka ubranego w
długą białą szatę. Nieznajomy powiedział mu, że w jego wiosce jest wielu rannych, którzy
potrzebują lekarskiej pomocy, i prosił go, aby niezwłocznie udał się tam wraz z nim. Kenneth
McAll dał się przekonać. Szli dalej razem, gdy jednak doktor podchodził do bram wioski,
spostrzegł, że towarzysz jego wędrówki zniknął bez śladu. Dowiedział się od mieszkańców
wioski, że uniknął zasadzki zorganizowanej przez wojska japońskie i że szpital, do którego
podążał, już został przez wrogów zajęty. Pytali go, zdziwieni, skąd się dowiedział, że w ich
wiosce są ranni, byli bowiem przekonani, że od wielu dni nikt spośród mieszkańców nie
wychodził na zewnątrz. Doktor Kenneth uświadomił sobie, że ubrany na biało nieznajomy
mówił do niego po angielsku, a w całej okolicy jedynym obcokrajowcem był tylko on sam.
Zrozumiał, że to Jezus Chrystus zainterweniował w odpowiedzi na jego codzienną modlitwę
całkowitego oddania się pod Bożą opiekę. To nadzwyczajne doświadczenie z całą
wyrazistością uświadomiło mu, że każdy człowiek poddawany jest oddziaływaniu dobrych i
złych duchów, natomiast osoba, która zawierzyła swoje życie Chrystusowi, jest pod Jego
opieką – i dlatego siły zła nie mają do niej dostępu.
McAll i jego żona nie cieszyli się długo wolnością. Zostali aresztowani przez
Japończyków i osadzeni w obozie koncentracyjnym, w którym znajdowało się 1200
więźniów. Warunki obozowe były bardzo ciężkie. Wśród więźniów panowała wzajemna
wrogość i nieufność. Każdy myślał tylko o własnym przetrwaniu; więźniowie zazdrośnie
strzegli swoich rzeczy, bacząc na to, by nikt ich nie ukradł. Doktor Kenneth zebrał kilku
współtowarzyszy niedoli i wraz z nimi każdego ranka, w ukryciu, wspólnie zaczął się modlić
w intencji całego obozu i polecać Bogu potrzeby każdego z uwięzionych. W miarę upływu
czasu coraz więcej osób przyłączało się do wspólnej modlitwy. I stała się rzecz niesamowita:
atmosfera w obozie zaczęła się zmieniać, by po kilku miesiącach wytrwałej modlitwy
osiągnąć klimat porozumienia i sympatii. Ludzie przestali walczyć o jedzenie i ubranie,
dzielili się między sobą tym, co mieli, zaczęli pomagać sobie nawzajem, organizować
wykłady, przedstawienia teatralne i koncerty. Wtedy po raz pierwszy w życiu dr Kenneth
uświadomił sobie, jak potężną, uzdrawiającą moc otrzymują od Boga ci, którzy się modlą.
Po czterech latach pobytu w obozie, gdy wojna się skończyła, dr Kenneth z żoną wyszli na
wolność. Fizycznie byli wyniszczeni, każde z nich ważyło nie więcej niż 40 kg, ale ten trudny
czas bardzo ich ubogacił duchowo. Wrócili oboje do Anglii i rozpoczęli pracę jako lekarze
pierwszego kontaktu. Doktor McAll nie mógł jednak zapomnieć o nadzwyczajnych
wydarzeniach, których doświadczył podczas swego pobytu w Chinach. Szczególnie utkwiła
mu w pamięci scena uzdrowienia człowieka chorego psychicznie – uzdrowienia poprzez
modlitwę prostej wiejskiej kobiety. Człowiek ten miał napady szału, a miejscowi ludzie
określali go mianem „diabelskiego szaleńca”. Byli przekonani, że jego choroba jest
spowodowana opętaniem przez złego ducha. Ponieważ próby leczenia przez różnego rodzaju
znachorów i specjalistów od białej magii okazały się nieskuteczne, postanowiono chorego
ukamienować. Przykuto go łańcuchami do ściany i kamienowano. Kiedy jednak się okazało,
że nie umarł, odczytano to jako znak, że ma szansę na uzdrowienie. Poproszono więc o
pomoc prostą wiejską kobietę, głęboko wierzącą i rozmodloną chrześcijankę. Podeszła do
zakrwawionego nieszczęśnika i zaczęła odmawiać prostą modlitwę, w której poprosiła Jezusa
o uwolnienie chorego od złego ducha. Człowiekiem tym gwałtownie zatrzęsło, po czym
stracił przytomność. Dla mieszkańców wioski stało się oczywiste, że zły duch go opuścił.
Uwolnili go z łańcuchów, umyli, ubrali, nakarmili i opiekowali się nim do czasu, aż zabliźniły
się wszystkie rany zadane mu podczas kamienowania.
Ku wielkiemu zdziwieniu dr McAlla człowiek ten został całkowicie uzdrowiony. W
tamtym czasie doktor był jednak bardzo sceptycznie nastawiony do zjawisk uzdrowień
niewytłumaczalnych z medycznego punktu widzenia. Uważał, że tego rodzaju przypadki na
pewno nie mają miejsca w cywilizowanym społeczeństwie. A jednak po kilku latach pracy w
spokojnej angielskiej wiosce przekonał się, że ludzie chorzy psychicznie, ci podobni do
„diabelskiego szaleńca” z Chin, mogą zaistnieć w jakimkolwiek miejscu na świecie, a jego
obowiązkiem jest ich wyleczenie. Postawił sobie wtedy pytanie: czy jest to możliwe, aby
modlitwa działała wszędzie tak samo skutecznie, jak to miało miejsce w Chinach? A może to
tylko siła sugestii spowodowała wtedy uzdrowienie tego człowieka? W swojej praktyce
lekarskiej nieustannie spotykał się z chorobami o podłożu psychosomatycznym. Widział, jak
bardzo pozytywny lub niszczący może być wpływ umysłu i ducha na funkcjonowanie
ludzkiego ciała. W końcu, nękany tymi pytaniami, w 1956 r. zdecydował się zdobyć
gruntowniejszą wiedzę o chorobach psychicznych i sprawdzić, czy dotychczasowe metody
ich leczenia są rzeczywiście najlepsze. Dlatego wrócił na uniwersytet, by zrobić specjalizację
z psychiatrii oraz odbyć praktykę leczenia w szpitalach psychiatrycznych, w których
nierzadko pacjenci przebywają do końca życia bez nadziei na wyleczenie. Sądził, że musi być
jakiś sposób dotarcia do tego typu chorych i skuteczna terapia w ich leczeniu.
Odkrycie uzdrawiającej mocy modlitwy i sakramentów
Po uzyskaniu specjalizacji z psychiatrii dr Kenneth McAll zrozumiał, że wiele
emocjonalnych problemów ma swoją przyczynę w braku biochemicznej równowagi, a temu
można łatwo zaradzić, stosując odpowiednie lekarstwa. Istnieje jednak wiele głębokich
zranień w psychice i w sferze duchowej człowieka, które potrzebują innego rodzaju terapii.
Rosnąca liczba zgłaszających się pacjentów skarżyła się na cierpienia spowodowane
obecnością wokół nich „duchów” lub niepokojeniem przez „głosy” z innego świata, które
były słyszane tylko przez chorych. Tego rodzaju objawy są dla psychiatrii niczym więcej jak
tylko urojeniami i oznakami psychozy. W miarę upływu czasu dr McAll przekonał się jednak,
że w wielu przypadkach doświadczenie obecności duchów i realność słyszanych przez
pacjentów głosów nie była urojeniem. Niektóre głosy były wynikiem obecności złego ducha,
w następstwie praktykowania okultyzmu. Inne wydawały się neutralne i nieszkodliwe, prosiły
tylko o pomoc. Czasami pacjent był w stanie stwierdzić, że jest to głos jakiegoś krewnego,
który niedawno umarł, ale najczęściej nie potrafił ducha zidentyfikować. Kim były te
nieproszone, niespokojne duchy? Dlaczego i w jaki sposób zniewalały swoją obecnością
ludzi? Dzięki starannej i często bolesnej analizie historii życia swoich pacjentów dr McAll
powoli zaczął znajdować odpowiedzi na te pytania.
Relacje między dwoma osobami zostają nawiązane dzięki dobrowolnej zgodzie obu stron.
Mogą jednak osiągnąć taki stopień, w którym jedna osoba jest pasywna, całkowicie
uzależniona od tej drugiej, a wtedy traci ona swoją osobową tożsamość, swój niezależny
psychologiczny rozwój. Najczęściej pasywny partner jest nieświadomy utraty własnej
tożsamości i jest całkowicie niezdolny do tego, aby o własnych siłach uwolnić się od tego
uzależnienia. Ten stan określany jest jako „syndrom bycia posiadanym”. Wielu chorych
umysłowo pacjentów dr McAlla cierpiało z powodu utraty własnej tożsamości, na skutek
takiego właśnie uzależnienia od osoby żyjącej lub zmarłej.
„Syndrom bycia posiadanym” został opisany w artykule The Possession Syndrome dr P.M.
Yapa, opublikowanym w 1960 r. w Journal of Mental Science. Zalecana tam przez autora
terapia to elektrowstrząsy (ECT). Zdaniem innych psychiatrów bardziej skutecznym
sposobem leczenia jest zerwanie uzależniających więzów pomiędzy osobą kontrolowaną i
kontrolującą. Doktor McAll podkreśla, że gdy dokona się to podczas modlitwy, a osoba
uzależniona odda się Bogu pod całkowitą Jego kontrolę, to wtedy następuje jej uwolnienie.
Trzeba jednak pamiętać, że jest to proces długi, czasami bardzo bolesny, któremu trzeba się
poddać z wielką sumiennością i ufnością, aż do całkowitego uzdrowienia. Najpierw
konieczne jest zerwanie wszelkich złych uzależniających więzów z osobą kontrolującą,
następnie trzeba jej całym sercem wszystko przebaczyć i wreszcie całkowicie oddać swoje
życie Chrystusowi, by tylko On był jedynym Panem i przewodnikiem na drogach życia.
Wieloletnia praktyka lekarska, szczegółowa analiza różnych przypadków
chorobowych, historia życia pacjentów i ich rodzin oraz relacji międzyosobowych,
również pomiędzy osobami żyjącymi i zmarłymi, doprowadziły dr Kennetha do
przekonania, że źródłem wielu chorób może być brak przebaczenia, praktykowanie
różnych form okultyzmu, dziedziczenie po przodkach nie naprawionego zła,
niesprawiedliwości oraz krzywd. Wielką pomocą w zrozumieniu wzajemnej zależności
między ludźmi było odkrycie przez dr McAlla ewangelicznej prawdy, że „wszyscy razem
tworzymy jedno ciało w Chrystusie, a każdy z osobna jesteśmy nawzajem dla siebie
członkami” (Rz 12, 5). Wybierając zło, człowiek zrywa więzy z Chrystusem i oddaje się pod
panowanie duchowych sił zła. Te szybko zniewalają i w miejsce Chrystusowej miłości, która
przynosi szczęście i tworzy wspólnotę, wprowadzają destrukcyjne siły, które niszczą
harmonię duchowo-cielesną w człowieku. Ta moc zła, przyczyna różnorakiego ludzkiego
cierpienia, potęguje się i jest dziedziczona z pokolenia na pokolenie. Jedynym skutecznym
lekarstwem uwalniającym ludzi od tych złych mocy jest miłość Jezusa Chrystusa. Przez swoją
śmierć oraz zmartwychwstanie Chrystus zwyciężył największe zło, przebaczył wszystkie
grzechy i każdemu człowiekowi dał udział w tym zwycięstwie poprzez sakramenty pokuty i
Eucharystii. Odkrycie tej prawdy stało się dla dra McAlla punktem zwrotnym w jego terapii
leczenia różnego rodzaju chorób. Korzystając z całej dostępnej wiedzy medycznej, po
szczegółowych badaniach, przeprowadzał diagnozę choroby i najpierw stosował powszechnie
przyjęte metody leczenia. Gdy okazywały się nieskuteczne, szukał źródeł choroby w braku
przebaczenia, w uzależniających i niszczących tożsamość więziach z innymi ludźmi, w
okultyzmie, w odziedziczonych po przodkach, nie naprawionych krzywdach,
niesprawiedliwości itp. Doktor McAll rysował drzewo genealogiczne rodziny chorego i
szukał przyczyn choroby w złych relacjach łączących jego pacjenta ze zmarłymi przodkami
lub z żyjącymi członkami rodziny. Ponieważ leczenie farmakologiczne w takich przypadkach
jest nieskuteczne, dlatego uświadamiał swoich pacjentów, że konieczne jest, aby poprzez
modlitwę zrywali więzy z siłami zła i nawiązywali osobisty kontakt z Bogiem.
Niewytłumaczalne z medycznego punktu widzenia powroty do zdrowia w wyniku takiej
modlitwy sprawiły, że dr Kenneth sam zaczął organizować dla swoich pacjentów Msze św.,
gdyż Eucharystia najpełniej uobecnia miłość Chrystusa w Jego męce, śmierci i
Zmartwychwstaniu i dlatego jest najskuteczniejszym lekarstwem niszczącym wszystkie moce
zła.
Doktor Kenneth McAll w swojej książce Healing the family tree (Sheldon Press, London
1984) pisze, że zerwanie złych, zniewalających więzów z drugą osobą i powierzenie
Chrystusowi kontroli nad swoim życiem działa tak samo skutecznie w przypadku ludzi
ochrzczonych, jak i nieochrzczonych.
Estera była 70-letnią wdową, której syn chorował na schizofrenię i przebywał w szpitalu w
innym kraju. Zgłosiła się do dr McAlla z prośbą o pomoc. Z przeprowadzonego wywiadu
lekarskiego doktor szybko zorientował się, że choroba Samuela spowodowana jest
nieustannym zniewalającym wpływem matki na niego. Zaproponował wspólną modlitwę, w
której Estera najpierw miała przedstawić cały problem Chrystusowi, a później oddać Mu
całkowitą kontrolę nad sobą i swoim synem. Ponieważ była Żydówką, propozycja ta wydała
się jej niewykonalna. Chcąc z niej skorzystać, musiałaby stać się chrześcijanką. Opuściła więc
gabinet lekarski, prosząc o kilka dni na podjęcie decyzji. Kiedy wyszła na zewnątrz, był
ciemny wieczór. Nagle w ciemnościach zobaczyła duży, promieniujący krzyż i usłyszała głos
Chrystusa, który prosił ją, aby oddała swojego syna i siebie pod Jego opiekę. Poruszona tym
wydarzeniem Estera zawierzyła Jezusowi siebie, całe swoje życie oraz swego syna. Samuel
nic nie wiedział o nawróceniu matki, ale od tego momentu rozpoczęła się stała poprawa jego
zdrowia, aż do całkowitego uzdrowienia. Jako gorliwa chrześcijanka Estera nazywa siebie
dzisiaj spełnioną Żydówką.
60-letnia Rut była matką i wdową, latami cierpiała na poważne dolegliwości sercowe.
Najlepsi kardiolodzy byli bezsilni, a różnego rodzaje kuracje okazały się nieskuteczne.
Kiedy zgłosiła się do dra Kennetha, ten z rozmowy wywnioskował, że musi być coś
niewłaściwego w jej relacji z synem. Zapytana o to, wybuchła histeryczną złością i opuściła
gabinet, trzaskając drzwiami. Po spotkaniu godzinami chodziła bez celu, aż w końcu weszła
do pustego kościoła. Tam podczas modlitwy uświadomiła sobie, że kierując cały czas
życiem swego syna, decydując o wszystkim za niego, postawiła siebie w miejscu Pana
Boga. W ten sposób wyrządziła mu wielką krzywdę. Nagle usłyszała głos, który wyraźnie
mówił: „Nigdy nie odcięłaś pępowiny od swego najmłodszego syna”. Początkowo myślała,
że to mówi ktoś siedzący obok niej, gdy jednak się przekonała, że w kościele oprócz niej
nie ma nikogo, i ponownie usłyszała te słowa, zrozumiała, że to sam Bóg mówi do niej.
Upadła na kolana i z pokorą zaczęła się modlić: „Jeśli to jest prawdą, Panie, uczynię to
teraz”. W krótkiej modlitwie powierzyła Panu Bogu swoje najmłodsze dziecko. Wtedy
doznała dziwnego uczucia: wydawało się jej, że jakby nożycami przecięła pępowinę, która
łączyła ją z synem. Wróciła do gabinetu dra Kennetha i opowiedziała o całym zdarzeniu.
Lekarz poradził jej jeszcze, by poprosiła o odprawienie Mszy św. w intencji syna. Jej 35letni syn Rufus, najmłodszy z piątki dzieci, był schizofrenikiem i przebywał w szpitalu
psychiatrycznym. Kiedy Rufus miał 8 lat, zmarł jego ojciec. Od tej chwili Rut całe swoje
życie związała tylko z nim, decydując za niego praktycznie we wszystkim.
Po Eucharystii odprawionej w intencji matki i syna, podczas której Rut odcięła
zniewalające więzy łączące ją z dzieckiem, Rufus doświadczył radości całkowitego
uwolnienia i uzdrowienia. Natychmiast napisał do swojej mamy, informując ją, że nareszcie
poczuł się sobą. Poprosił władze szpitalne, aby pozwoliły mu spędzić weekend w domu
brata. Czas pokazał, że Rufus został całkowicie uzdrowiony. Według relacji dr McAlla, po
20 latach od tamtego czasu Rufus cieszy się doskonałym zdrowiem, a jego mama, pomimo
podeszłego wieku, nie ma żadnych problemów z sercem.
Kolejny pacjent dra McAlla Cliff miał 30 lat i był nauczycielem. Pragnął wyleczyć się z
homoseksualizmu oraz z irracjonalnego lęku przed kobietami i nawiązywaniem normalnych
relacji z innymi ludźmi. Leczenie farmakologiczne okazało się nieskuteczne. Leczenie
psychiatryczne nie przyniosło żadnej poprawy. Doktor McAll porozmawiał z jego mamą i
dowiedział się szczegółów z okresu, gdy nosiła Cliffa pod swoim sercem. Była to dobra
kobieta, mocno zaangażowana w życie swojej parafii. W czasie ciąży pracowała w szpitalu
jako pielęgniarka. Podczas nocnych dyżurów dopuściła się zdrady małżeńskiej, kilkakrotnie
współżyjąc z jednym z pacjentów. Takie postępowanie matki bardzo negatywnie odbiło się
na psychice dziecka, jego myśleniu i traktowaniu kobiet. Matka szczerze wyspowiadała się i
poprosiła syna o przebaczenie zła, które mu wyrządziła. Wzruszony szczerością matki Cliff
wybaczył jej. Pełne przebaczenie zerwało zniewalające więzy strachu, gniewu i awersji,
całkowicie uwolniło Cliffa od skłonności homoseksualnych oraz lęku przed kobietami.
Dzisiaj ma dużą, kochającą rodzinę i jest szczęśliwym mężem i ojcem.
ks. Mieczysław Piotrowski TChr

Podobne dokumenty