TEST - Hegel Polska
Transkrypt
TEST - Hegel Polska
TESTY SPRZĘTU Wzmacniacz zintegrowany Hegel H70 Tekst: Marek Lacki Zdjęcia: Filip Kulpa GOŚĆ Z PÓŁNOCY Przetestowaliśmy interesujący wzmacniacz zintegrowany – mniejszego brata opisywanego dwa miesiące temu Hegla H200. Czy okaże się równie ciekawy? tali czytelnicy zapewne nie przeoczyli faktu, że dwa miesiące temu, w numerze listopadowym, był publikowany test największej integry tego norweskiego producenta – modelu H200. Przy tej okazji zamieściliśmy reportaż z fabryki i artykuł o firmie. Tym, którzy tego materiału nie czytali, wyjaśniamy, że Hegel to stosunkowo młody producent elektroniki audio wysokiej klasy. Siedziba firmy mieści się w Oslo. Filozofia założyciela, Benta Holtera, jest dość prosta: „chcemy oferować kawior w cenie kiełbasy” – to cytat z oficjalnej strony internetowej. Jest w tym oczywiste przerysowanie, jednak trzeba przyznać, że poniekąd uzasadnione, bowiem relacje cenowo-jakościowe w przypadku Hegla wydają się bardzo korzystne, o czym przeko- S nał nas właśnie model H200 oraz przetwornik HD2. H70 plasuje się o dwa poziomy niżej. Jest on jednocześnie najtańszym wzmacniaczem zintegrowanym tej marki. Każdą z trzech integr uzupełniono w katalogu dedykowanym odtwarzaczem CD. Są też dwa przedwzmacniacze, z których tańszy kosztuje tyle co najdroższa integra, a także dwie końcówki mocy stereo i monobloki. Te ostatnie to prawdziwe kolubryny, które osiągają po 1100 W na kanał (przy 8 omach), tolerując spadki impedancji do jednego oma (!). BUDOWA Wzmacniacz H70 jest nieco mniejszy niż monobloki Hegla i nie ma takich wartości parametrów. Moc 70 W na kanał wystarczy do większości zastosowań. Wzmacniacz nowej ery – tylko 3 pary wejść cinch (są za to XLRy) oraz – niespodzianka – aż trzy wejścia cyfrowe. To czyni H70 bardzo funkcjonalnym urządzeniem. Gdyby jeszcze miał wejście na końcówkę mocy... 22 AUDIO VIDEO O właściwe zasilanie dba toroidalny transformator o mocy 250 VA, poparty czterema kondensatorami Nover – specjalnie do zastosowań audio, o łącznej pojemności 40.000 μF – i dwoma mostkami prostowniczymi. Zdalnie sterowany selektor źródeł zawiaduje przekaźnikami Omrona umieszczonymi tuż przy wejściach. Dalej sygnał prowadzony jest bardzo długimi taśmami przez całą obudowę do czarnego potencjometru Alpsa i wraca do tego samego miejsca. Wzmocnienie napięciowe realizowane jest głównie za pomocą układów scalonych. Część wzmocnienia prądowego opiera się na 12 tranzystorach, przy czym główne tranzystory końcowe, po dwa na kanał, to pary komplementarne Sankenów 2SA1943/SC5200. Wszystkie tranzystory przykręcono śrubami do wspólnego, niewielkiego radiatora, izolując je od niego warstwą gumy. Radiator nie nagrzewa się szczególnie, co wynika z małego prądu spoczynkowego, z jakim pracują tranzystory stopnia końcowego. Wzmacniacz wyposażono w sekcję przetwornika cyfrowo-analogowego współpracującą aż z trzema wejściami: optycznym, koncentrycznym i USB typu B. Ich wyboru dokonuje się hebelkiem umieszczonym pomiędzy nimi. Główną część układu cyfrowego zajmuje odbiornik wejściowy AKM AK4115VQ sprzężony z przetwornikiem Burr-Brown PCM1754. Wejście USB obsługuje popularny scalak Burr-Brown PCM2704 (16 bitów/48 kHz). Obudowa jest całkowicie stalowa, jednak do przedniej grodzi dokręcono profilowaną ściankę zewnętrzną z aluminium, która może być czarna lub srebrna. Sensownym rozwiązaniem jest zastosowanie trzech aluminiowych nóżek, które zapewniają stabilność nawet na nierównym podłożu, pełne podparcie na każdej z nich. Kilka słów o funkcjonalności. W zestawie znajduje się miniaturowy pilot, niewyglądający efektownie, ale spełniający swoją funkcję. Zastosowano kod RC05 (Philips). Wejścia analogowe są cztery (wszystkie liniowe) przy czym jedne z nich są symetryczne. Diody świecące na przednim panelu informują o pracy urządzenia, a także o aktywnym wejściu, nie podają jednak najważniejszej informacji – aktualnego położenia regulatora głośności. Skoro już mowa o regulacji natężenia dźwięku, to potencjometr nie startował w egzemplarzu testowym równo, powodując wyraźne przesunięcie balansu w lewą stronę. Będzie to szczególnie odczuwalne w przypadku źródeł o niestandardowo wysokim poziomie wyjściowym (jeśli zamierzamy słuchać po cichu) – takich jak wykorzystany w teście Audionet ART G3 (3,5 V). Odtwarzacze o typowym napięciu wyjściowym (2 V), nie mówiąc już o przedwzmacniaczach gramofonowych czy innych źródłach analogowych, powinny w mniejszym stopniu eksponować ten drobny feler. Podczas odsłuchu przeszkadza też lekki szum potencjometru, wywoływany silniczkiem w czasie regulacji głośności. W egzemplarzu testowym przeradzało się to w lekkie trzeszczenie w położeniu około godziny jedenastej. Również w swym najtańszym wzmacniaczu Bent Holter zastosował opatentowane rozwiązanie typu feedforward zamiast sprzężenia zwrotnego. Efekt to radykalne zmniejszenie zniekształceń skrośnych oraz TIM. Współczynnik tłumienia sięga tysiąca BRZMIENIE Naturalną koleją rzeczy jest, że H70 porównywany był (w pamięci) z H200. Pewne podobieństwo „genetyczne” da się zauważyć, jednak bez wątpienia nie są to bliźniaki jednojajowe. H200 to wzmacniacz dużo droższy i dużo lepszy, ale też o innym charakterze brzmienia. Hegel H70 jest wzmacniaczem precyzyjnym i dynamicznym, który nie boi się rytmicznie zrealizowanych krążków. Np. muzyka Gigi d’Agostino nie sprawiała mu żadnego kłopotu, a zwykle wzmacniacze potrafią „wyłożyć się” na tym z pozoru prostym materiale. Bas, co prawda, nie ma takiego konturu i wykopu jak w droższym H200, czy nawet testowanym niedawno Stello Ai500, jednak w porównaniu z Baltlabem Endo 2, którego opis znajduje się w tym numerze AV, pod względem dynamiki może się już bez problemu co najmniej równać. Bas jest raczej szczupły niż pogrubiony, mieszcząc się jednak ogólnie w ramach tak zwanej równowagi. W porównaniu z H200 jest raczej miękki, jednak w kategorii wzmacniaczy za 6000 zł – wystarczająco twardy i konturowy, co wynika zapewne z wysokiego współczynnika tłumienia, który wynosi aż 1000. Omawiany zakres jest w dodatku nieźle rozciągnięty i kontrolowany równie dobrze w całym swoim spektrum. Osobiście bardziej by mi odpowiadała minimalnie większa obfitość w tym zakresie, która po- mogłaby też dociążyć nieco zakres średnich tonów. Barwa tych ostatnich jest ogólnie trochę zawyżona. Słuchając np. fortepianu, brakuje ciężaru lewej ręki. Wyższy skraj średnicy jest w tym wzmacniaczu trochę faworyzowany, w efekcie czego, w połączeniu ze szczupłą prezentacją basu, przy głośnym słuchaniu płyt nagranych ostrzej, powstaje efekt lekkiej natarczywości. Hegel H70 słuchany głośno brzmi czysto i przejrzyście, jednak w skali bezwzględnej, łatwo da się zauważyć, że czystość ta nie jest całkowita i wyraźnie odstaje od H200. Wysokie tony zapewniają rozdzielczość całkiem wysokiej próby i, pomimo pewnego schłodzenia, nie można im zarzucić zbyt wiele. Mają one z pewnością wpływ na bardzo dobrą reprodukcję przestrzeni. He- SPRZĘT TOWARZYSZĄCY ■ Źródła: CD: Audionet ART G3, Tuner cyfrowy: Vectra HDDR 5810CD, DVD: Pioneer DV-370 ■ Wzmacniacz: Stello Ai500 ■ Kolumny: Equilibrium Atmosphere 2012 ■ Kable głośnikowe: Equilibrium Equilight ■ Interkonekty: Equilibrium Turbine (CD), Anthem (DVD) ■ Kable cyfrowe: HAMA (opt.), Alphard (koaksjalny) ■ Kable zasilające: Enerr Holograph (CD), Furutech FP-314Ag (wzm.), Lapp Kabel Öllflex 100CY (DVD) ■ Akcesoria: demagnetyzer płyt Hi-Fi Tuning HT-2 AUDIO VIDEO 23 TESTY SPRZĘTU Wzmacniacz zintegrowany Hegel H70 Jeden kanał końcówki mocy – tranzytory bipolarne 2SA1943/2SC5200 i sterujące A1837/C4793 gel H70 ładnie buduje głębię i dobrze ogniskuje źródła pozorne, chętnie wychodząc też dźwiękiem na boki, poza obszar pomiędzy kolumnami. Precyzja lokalizacji jest bardzo dobra, choć punktowość, swego rodzaju wycięcie z tła, na tle testowanych ostatnio, ale droższych wzmacniaczy, słabsza – jednak nadal wyśmienita w relacji do ceny. Barwa wzmacniacza jest zróżnicowana i okraszona wieloma szczegółami. Podoba się to, że każde nagranie brzmi nieco inaczej, a wszystkie metalowe instrumenty mają ostro oddane, niezmiękczone krawędzie. Mimo, że płyty brzmią różnie, to sygnatura urządzenia jest wyraźna. H70 preferuje ciepłe, mniej przejrzyście nagrane płyty, dodając im krawędzi i świeżości, natomiast materiał z ostrzejszych krążków bywa już lekko niestrawny. H70 brzmi zatem ostrzej niż H200. Charakteryzuje go zbliżona precyzja, ale nie ma w nim gładkości droższego modelu. JAK GRA PRZETWORNIK Rezerwę energii w zasilaczu stanowią kondensatory o łącznej pojemności 40 tys. μF Oddzielna płytka przetwornika c/a obsługującego trzy typy sygnałów – optyczne, elektryczne S/PDIF i USB. Aplikacja tego ostatniego jest najmniej ciekawa, ale sekcja DAC-a, jako całość, jest świetna Klasyczny, analogowy potencjometr – czarny Alps 24 AUDIO VIDEO Obecność wejść cyfrowych stwarza ciekawe możliwości wykorzystania tego wzmacniacza. Z jednej strony można spróbować poprawić brzmienie dodatkowych źródeł cyfrowych w systemie, z drugiej – zastanowić się nad opcją rezygnacji z wysokiej klasy odtwarzacza CD. Norwescy dilerzy proponują np. H70 w zestawie z odtwarzaczem plików Squezeebox Touch. Odsłuchy rozpocząłem od budżetowego odtwarzacza DVD Pioneera, który podłączyłem kablem koaksjalnym. W stosunku do połączenia analogowego nastąpiła znacząca poprawa w zakresie dynamiki i przestrzenności. Dźwięk stał się szybszy, a plany – znacznie szersze i głębsze. Znaczącej poprawie uległa barwa, stała się gładsza, dzięki czemu te same sceny można było oglądać głośniej. Jako płyta referencyjna posłużyła doskonała produkcja Wolfganga Petersena „Das Boot”. Podłączyłem również cyfrowy dekoder telewizji kablowej, korzystając z połączenia optycznego. Okazało się, że degradacja jakości dźwięku względem przetwornika w odtwarzaczu Audionet ART G3 była zaledwie marginalna. Zapewne wpływ na tę ocenę miała słaba z definicji jakość telewizyjnego sygnału audio. Podłączenie wysokiej klasy napędu CD łączem S/PDIF w trybie „low bit” (16/44,1) ostatecznie przekonało mnie, iż wbudowany przetwornik Hegla jest wysokiej klasy. Utrata jakości brzmienia w relacji do połączenia analogowego była, co prawda, słyszalna i dotyczyło to w zasadzie wszystkich aspektów brzmienia, jednak zupełnie adekwatna do klasy wzmacniacza. Zmiany dotyczyły basu i barwy. Bas z przetwornika Audioneta jest potężniejszy i jeszcze szybszy, natomiast przetwornik w Heglu spowodował wy- szczuplenie tego zakresu, który był ponadto mniej zwinny. Barwa z przetwornika Hegla jest mniej szlachetna i bardziej wyostrzona, natomiast Audionet gra bardziej analogowo i gładko, oddając jednocześnie więcej szczegółów. Nie zmienia to jednak faktu, że przetwornik w Heglu, jak na potrzeby całego wzmacniacza, jest naprawdę bardzo dobry. NASZYM ZDANIEM Hegel H70 to autentycznie bardzo dobra propozycja w swojej klasie. Oferuje dynamiczne brzmienie z bardzo dobrym basem, świetną precyzją i zróżnicowanymi, choć mocno ożywionymi barwami, które mogą przerodzić się w niektórych systemach w wyostrzenie. Wejścia cyfrowe, nie są wyłącznie modnym dodatkiem. Ich jakość jest w pełni adekwatna do jakości całego urządzenia. DANE TECHNICZNE 2 x analogowe RCA, 1 x XLR, cyfrowe koaksjalne, optyczne i USB Moc 70 W (8 Ω) Dynamika >107 dBTHD: <0,005 % (50 W, 8 Ω) TIM: 0,01 % (19 + 20 kHz) Pasmo przenoszenia 1 – 100 000 Hz Współczynnik tłumienia >1000 Pobór prądu 30 W (bieg jałowy) Wymiary (szer. x wys. x głęb.) 430 x 80 x 415 mm Masa 12 kg Wejścia Dystrybutor Hegel Polska, www.hegelpolska.pl Cena 6000 zł OCE NA 0 1 2 3 4 5 6 7 Neutralność 8 9 8,5 Chłodna prezentacja z rozjaśnieniem w średnicy i ogólnym delikatnym wyszczupleniem. Precyzja 10 Żyleta! Muzykalność 7,5 Pojawia się przy cichym odsłuchu, przy głośnym zanika. Barwa zbyt wykonturowana. Stereofonia 10 W tej cenie nie pozostawia żadnego niedosytu. Dynamika 9,5 Bardzo dobra dynamika. Bas 9,5 Bas szybki, dobrze rozciągnięty i kontrolowany, o poprawnej barwie. Mógłby być minimalnie obfitszy. OCE NA ŁĄCZNA 92% KATEGORIA SPRZĘTU B 10