Artykuł z tygodnika „Wprost” traktujący o roli ojca w wychowaniu dzieci

Transkrypt

Artykuł z tygodnika „Wprost” traktujący o roli ojca w wychowaniu dzieci
Ojcowie jeszcze długo będą potrzebni, choćby dlatego, że to głównie oni
utrzymują domy. Niepokojące jest, że o ojcowski autorytet zaczynają walczyć
siłą. Do wychowania dzieci nie mają głowy, serca i nerwów - mówi prof.
Janusz Czapiński, psycholog społeczny. Czy spełni się wizja amerykańskich
feministek, według których tata przyszłości będzie tylko honorowym dawcą
spermy
Ideałem jest "ojciec zwyczajny": dojrzały i świadomy swojego ojcostwa, mądrze
i odpowiedzialnie kochający dzieci. Psychologowie alarmują jednak, że ten typ ojca
zanika w zastraszająco szybkim tempie. Najczęściej zastępuje go "ojciec
weekendowy", który brak czasu rekompensuje dziecku (często z dużą przesadą)
w soboty i w niedziele, a także "ojciec ekonomiczny" - tradycjonalista, którego rola
w wychowaniu potomka sprowadza się do zarabiania na dom. Sybilla Weber,
niemiecka psycholog, dzieli populację ojców bardziej szczegółowo na pantoflarzy,
kumpli-gorliwców, władców, podróżników, ojców ofiarnych i zabawowych. W jakiej
kategorii mieści się ojciec kochający?
- Ojców, których prototypem był św. Józef: rzeczowych, oddanych, mądrych i przede
wszystkim obecnych, rzeczywiście brakuje. Dzisiejszy trzydziesto-, czterdziestolatek
na ogół miał ojca skorumpowanego albo "wykastrowanego". Żaden nie budził
szacunku. Pierwszy współpracował z systemem i godził się na kompromisy. Drugi
chciał być lojalny wobec siebie, ale za to nie miał środków, by się realizować - mówi
Jacek Santorski, psycholog. Dzisiejsi młodzi mężczyźni nie otrzymali więc dobrych
wzorców. Mają jednak silną motywację do stworzenia nowych. O miłości ojcowskiej,
udziale w rodzinnych porodach, rozterkach i problemach samotnego wychowywania
dziecka mówi się dzisiaj głośno i bez skrępowania. W końcu można, a nawet wypada
to robić.
"Wydaje mi się, że moja córka nie jest łatwym dzieckiem do wychowania.
Na szczęście. Wszystko wskazuje na to, że ma charakter" - chwalił się Janusz
Stokłosa, współtwórca Studia Buffo. Przemysław Saleta, kickbokser, szczerze
przyznaje, że satysfakcja z dobrego wychowania córki Nicole jest dla niego ważniejsza
od zdobycia mistrzostwa świata. Z kolei Aleksander Kwaśniewski głośno martwi się
o to, by córka Ola znalazła własny pomysł na życie i spełniała się w tym, co robi.
Andrzej Pągowski, grafik, żałuje natomiast, że poświęcał więcej czasu rozpoczynającej
się karierze niż małemu Jasiowi.
Rola ojca w wychowywaniu dzieci ciągle jest przez nas niedoceniana i lekceważona.
Sześciu z dziesięciu Polaków uważa, że ciężar opieki nad dzieckiem w wieku
przedszkolnym spoczywa przede wszystkim na matce. Mimo że uczniowie szkoły
podstawowej w ponad połowie rodzin są wychowywani przez oboje rodziców, palma
pierwszeństwa i tak jest tam oddawana matce (45 proc.). Na ojca jako niezbędnego
opiekuna wskazuje tylko 2 proc. ankietowanych przez CBOS. Psychologowie dopatrują
się przyczyn takiego stanu rzeczy w uwarunkowaniach kulturowych. Młody tata już
od pierwszych chwil jest odgradzany od kołyski przez wianuszek kobiet: matkę, ciotki,
babki. Do wychowania dziecka, zwłaszcza syna, nieśmiało planuje się włączyć
w momencie, gdy ten już będzie chodził i mówił. - Jeśli dziecko zna zapach taty, tembr
głosu i jest oswojone z jego obecnością, włączanie się ojca do "aktywnego"
wychowywania kilkuletniej pociechy może się obyć bez wstrząsów. Ale ojciec jest
niezbędny od samego początku. Wkracza na arenę wtedy, kiedy poirytowana, bliska
histerii matka nie daje sobie z dzieckiem rady. To ojciec bierze wierzgającego dwulatka
za rękę i spokojnie mówi: chodź, wyjdziemy na dwór, coś ci pokażę - opisuje ojcowski
model wychowania Santorski. Przytacza też starą hinduską maksymę: "Pięć lat jak
króla, dziesięć jak sługę, a gdy szesnasty rok zaczyna, jak przyjaciela traktuj syna".
Tata to profesja na całe życie. Trzylatkowi deklarującemu, że ożeni się tylko z mamą,
ojciec wyznacza granice seksualno-emocjonalnych fascynacji. Potem wprowadza
dziecko w świat społecznych wzorców, uczy je pracy i życia w grupie, a po osiągnięciu
przez nie dojrzałości ma szansę stać się dozgonnym przyjacielem. - Matka jest liderem
emocjonalnym, uczy dziecko miłości i czułości. Ojciec to przewodnik po świecie,
pokazuje, jak radzić sobie w życiu, zdobywać pieniądze, zawodową i towarzyską
pozycję. Namawia dziecko: idź naprzód, rozwijaj się i bądź samodzielne - mówi prof.
Kazimierz Pospiszyl z Zakładu Psychologii Społecznej UMCS. Według niego, dojrzały
ojciec to taki, który umiejętnie potrafi obudzić w synu lub córce potrzebę pójścia
w świat, zdobywania nowych doświadczeń i oderwania się od matki. - Z kolei dojrzała
matka nie przywiązuje dziecka do siebie na całe życie. Jeśli samotna kobieta traktuje
syna jak prywatny dar niebios, często wyrasta z niego nadmierny wrażliwiec albo
impotent. Nigdy zaś nie jest to następstwem silnego emocjonalnego związku z ojcem.
Mądra matka zawsze kieruje uwagę dziecka na ojca - dodaje prof. Pospiszyl.
Tylko co trzeci nastolatek uważa, że może na ojca liczyć w trudnych chwilach (matkę
wymienia się w takiej sytuacji dwa razy częściej). Tylko co trzeciemu zależy też
na ojcowskim uzna- niu - wynika z badań CBOS. Na liście ulubionych rozmówców
dzieci ojciec plasuje się na samym końcu: po przyjaciołach, kolegach, matce, sympatii
i rodzeństwie. Aż trzy czwarte uczniów nie rozmawia z ojcami o swoich problemach
osobistych albo robi to rzadko. Na rozmowy o seksie decyduje się jedna trzecia.
Najczęściej z ojcem rozmawia się o szkole i nauce oraz o planach na przyszłość.
- Kiedyś mężczyzna był domowym autorytetem, tylko on był w stanie odpowiedzieć
na dziecięce pytania, wytłumaczyć świat. Dziś nie dość, że kobieta wie tyle samo,
to jeszcze zawsze jest blisko. Autorytet ojcowski eliminuje się sam, bo do jego
umacniania potrzebny jest ciągły kontakt i silne więzi - tłumaczy Małgorzata
Rymkiewicz z Uniwersytetu dla Rodziców, specjalistycznej poradni psychologicznopedagogicznej.
Rola ojca w wychowywaniu dzieci ciągle jest przez nas niedoceniana
Brak ojca może wywoływać u dziecka lęki i zahamowania psychiczne,
nieodpowiedzialność, podatność na nałogi, a także zachowania agresywne
- przekonują psycholodzy. "Dziecko wychowywane bez ojca traci poczucie
bezpieczeństwa, szanse na łatwiejszy życiowy start, możliwości lepszej edukacji. Jest
pozbawione fundamentu swojej tożsamości. Dla dziewczynki tata jest pierwszym
mężczyzną w życiu. Od ojcowskiej miłości zależy to, czy w przyszłości będzie się czuła
dobrze i pewnie jako kobieta. Synowi ojciec pomaga zrozumieć, co to znaczy być
mężczyzną" - uważa David Blankenhorn, amerykański psychiatra, autor książki
"Fatherless America" ("Ameryka bez ojców"). Za kryzys ojcostwa Blankenhorn obwinia
społeczeństwo. Kreując wizerunek stuprocentowego mężczyzny, wolimy wielbić
prymitywnego i brutalnego macho niż odpowiedzialnego i kochającego ojca. Taka
"filozofia playboya" oparta jest przede wszystkim na rywalizacji i potrzebie ciągłego
udowadniania światu swojej siły. - Kryzys ojcostwa wynika z kryzysu męskości
- przekonuje prof. Pospiszyl. - Rosnące wymagania kobiet sprawiają, że mężczyźni
uciekają od odpowiedzialności. Boją się małżeństwa, bo jest niewygodne i to partnerka
wiedzie w nim prym. Starają się jej dorównać i... tak dużo pracują, że nie mają czasu
na ojcostwo. Od ojca pracoholika gorszy jest jednak ojciec, który wypada z gry,
popadając we frustrację, alkoholizm albo narkomanię.
Czy ojciec obecny to ojciec dobry? Poniżani i maltretowani przez ojców byli
w dzieciństwie m.in. Hitler i Ceaucescu. Stalina bił ojciec alkoholik, a Mao był
codziennie chłostany przez surowego ojca-nauczyciela - dowodzi Alice Miller,
szwajcarska psychoterapeutka. Obsesji seksualnego molestowania dzieci ojcowie
zawdzięczają fakt, że do wizerunku taty pijaka i rodzinnego kata dołączono obraz ojca
zwyrodnialca. - Aby matka utraciła prawo do opieki nad dzieckiem, musi być
prostytutką albo osobą chorą psychicznie. W wypadku ojca wystarczy jedno
wychowawcze potknięcie, aby utracić szansę na codzienne widywanie córki lub syna
- skarżą się ojcowie zrzeszeni w Stowarzyszeniu Obrony Praw Ojca. Oskarżają
sfeminizowane sądy rodzinne o stronniczość i niesprawiedliwość. Spośród 25-30 tys.
dzieci z rozwiedzionych małżeństw tylko niecały tysiąc jest powierzany pod opiekę
ojców. Przyznaniem im wyłącznego prawa do opieki kończy się 3,5 proc. spraw.
W Polsce ponad 88 tys. ojców samotnie wychowuje dzieci. Samotnych matek - jak
podaje GUS - jest ponad dziesięć razy więcej. - Samotni ojcowie świetnie sobie radzą
z organizacją codziennego życia. Dzieci pod ich opieką są zdrowsze, mają lepsze
wyniki w nauce, rzadziej uciekają z domu i wpadają w nałogi niż dzieci wychowywane
przez samotne matki - uważa prof. Maria Jarosz z Instytutu Studiów Politycznych PAN,
badająca losy dzieci dwa lata po rozbiciu rodziny. Dzieci samotnych ojców są też
z reguły bardziej zaradne, rezolutne i samodzielne. Panowie mają również dużo lepszy
kontakt z nastolatkami: nie histeryzują po każdym szczeniackim wybryku, tylko
ustalają jasne reguły gry, w których przestrzeganiu są konsekwentni i wymagający.
Słabą stroną ojcowskiej miłości może być niedocenianie emocjonalnych potrzeb dzieci.
Syn wiedziony przykładem ojca całkiem nieźle więc radzi sobie w życiu, ale rzadko
kiedy potrafi powiedzieć: "jestem wściekły, jest mi źle", gdyż ojciec najczęściej tłumi
takie emocje. "Relacja ojciec - syn jest przy tym szczególna, gdyż tworzy się wokół
wspólnych zajęć, na przykład meczów, a nie obustronnych zwierzeń. Może tacy
ojcowie sądzą, że ukrywanie emocji jest podstawą stabilności ich rodziny?"
- zastanawia się amerykański psycholog Charlie Lewis.
O tym, że dziecko ma poważne osobowościowe problemy, ojciec dowiaduje się często
od nauczyciela albo od szkolnego psychologa. O pomoc prosi zazwyczaj niechętnie,
bo wydaje mu się, że oznacza to wychowawczą porażkę. - Wielu mężczyzn bardzo
zaangażowanych w ojcostwo w trudnych sytuacjach rodzinnych jest bardziej
zagubionych i przerażonych niż kobiety. Od psychologów oczekują konkretnej recepty,
rozwiązania, które szybko i skutecznie zlikwiduje problem - uważa Małgorzata
Rymkiewicz. - Tatuś przyprowadza dzieciaka do specjalisty tak, jakby przynosił
do zegarmistrza zepsuty zegarek. Coś po prostu szwankuje w mechanizmie. Ojciec
płaci i wymaga, aby ta usterka szybko została usunięta - dodaje jeden z rodzinnych
psychologów.
Joanna Kostyła: - Jaki jest polski ojciec?
Wojciech Eichelberger: - Często bezradny w wychowywaniu swoich dzieci i uciekający
w pracę. Niezręczność w kontakcie stara się kompensować troską o sprawy
materialne. Troską nadmierną, która nie jest w stanie zastąpić świadomej
i odpowiedzialnej ojcowskiej opieki.
- Z czego wynika ta bezradność?
- Jest wiele hipotez. Jedna z nich mówi, że w Polsce na skutek ciągłych wojen wielu
ojców zginęło lub było stale nieobecnych w domu. Synowie nie mieli od kogo uczyć się
ojcostwa. Gdy brakuje taty, matka staje się dla dziecka zbyt ważna. Nadmiernie
troszczy się o syna, rozpaskudza go i tym samym nie pozwala dojrzeć emocjonalnie
do roli ojca.
- W rezultacie chłopak wychowywany bez ojca w przyszłości nie potrafi
sprostać tej roli w swojej rodzinie i historia się powtarza. Czy swoją
nieobecność ojciec może czymś zrekompensować?
- To dzieci same próbują zastępować sobie ojców na różne sposoby. "Ojcowskim"
autorytetem może się stać idol rockowy, kolega albo nauczyciel. Niestety, zbyt często
ojca zastępują nieformalne grupy o antyspołecznym charakterze. Ich struktura
i funkcje przypominają trochę tatę: dają oparcie, tworzą jasne reguły, zapewniają
poczucie bezpieczeństwa i zachęcają do podejmowania ryzyka. Liczba takich grup
świadczy o tym, że ojca w polskiej rodzinie często brakuje.
- Czy jednak nie za wcześnie na ogłaszanie kryzysu ojcostwa? Przecież wielu
bardzo młodych mężczyzn chętnie i aktywnie uczestniczy w wychowywaniu
dziecka?
- Wiele wskazuje na to, że z takim kryzysem ojcostwa mamy do czynienia.
W przeciwnym razie zjawisko gangów nie byłoby tak powszechne. Z drugiej strony,
ojcowie rzeczywiście coraz lepiej uświadamiają sobie negatywne konsekwencje
zaniedbań. Świadczy o tym choćby uczestnictwo w rodzinnych porodach. Jestem jak
najbardziej za. Wspólny poród to pierwsza okazja do nawiązania bardzo silnej
emocjonalnej więzi między ojcem a dzieckiem.
- Miłość macierzyńska jest uważana za głębszą i pełniejszą. Czy miłość
ojcowska jest gorsza?
- Jest inna. Czym innym jest przecież wychowanie i miłość do dziecka już "gotowego",
a czym innym kochanie dziecka, które przez dziewięć miesięcy nosi się w brzuchu.
Miłość macierzyńska to uczucie niemalże gruczołowe, dane matce od pierwszych dni
życia dziecka. Ojciec to funkcja bardziej z wyboru. Aby pokochać małego człowieka,
musi wejść z nim w relację, którą od samego początku samodzielnie tworzy
- Ojcostwo jest w większym stopniu uwarunkowane biologią czy kulturą?
- Z biologii wynika bardzo ważne zobowiązanie. To nie przypadek, że temu właśnie
ojcu rodzi się takie, a nie inne dziecko. Świadomość, że biologiczny tata porzucił
i zapomniał, wywołuje u dziecka szok. Z punktu widzenia jego interesów lepiej, gdy
ojciec zginie lub umrze. Jeśli odchodzi z przyczyn obiektywnych, nie rani tak mocno
uczuć dziecka.
- Kogo ojcu łatwiej wychować: syna czy córkę?
- Często matki mają lepszy kontakt z kilkuletnim synem, a ojcowie z córką. Podział:
"córeczka tatusia", "synek mamusi" z wychowawczego punktu widzenia jest jednak
nieporozumieniem. Ale kiedy dzieci dojrzewają, ten silny kontakt słabnie i w obydwu
wypadkach pojawiają się problemy.
- Jak wychować chłopca na dobrego ojca?
- Przede wszystkim być przy nim. Synek musi wiedzieć, że jest dla rodziców ważny,
ważniejszy od pracy i wszystkich innych spraw, z których potrafimy dla niego
zrezygnować. Musi mieć świadomość, że zwłaszcza tata chce i potrafi poświęcać mu
czas.
- I to wystarczy?
- To jest minimum, ale i tak bardzo trudne do spełnienia.

Podobne dokumenty