Rodzina katolicka - Kogo obrażają reklamy?

Transkrypt

Rodzina katolicka - Kogo obrażają reklamy?
Rodzina katolicka - Kogo obrażają reklamy?
poniedziałek, 29 czerwca 2009 14:20
Po raz kolejny feministki uderzyły na alarm, tym razem w związku z najnowszą reklamą
Krakowa. Na plakacie, obok lajkonika, widnieje napis: „Kraków wart jest zaliczenia”. Panie
stwierdziły, że reklama obraża wszystkie kobiety, a jej autorzy to idioci.
Prof. Magdalena Środa, znana lewicowa komentatorka podsumowała najnowszą reklamę
Krakowa: „To hasło jest żałosne. Nie ma chyba drugiego takiego kraju, gdzie są tak tępi
reklamodawcy, którzy wykorzystują seksizm i bazują na prymitywnych instynktach”.
Pani Środa nie widziała chyba reklam amerykańskich lub brytyjskich, ostrzejszych niż rodzime,
gdzie motywy „seksistowskie” oraz półnagie ciała pojawiają się znacznie częściej niż w
polskich. Mam wrażenie, że feministkom wszystko kojarzy się zawsze jednoznacznie. Kto
rozsądny bierze do siebie, przeważnie durne hasła reklamowe (vide: „nie dla idiotów”)?
W zeszłym roku firma produkująca gładź szpachlową wypuściła serię bilboardów w całej
Polsce, przedstawiających profil odwróconej plecami nagiej kobietę, nad którą widniał napis:
„gładź, gładź, gładź”. Feministki wytoczyły działa armatnie i zaczęły dopisywać do plakatów: „się
sam”, „won od mojego ciała” lub doklejać penisy w męskich dłoniach. Na zarzuty o niszczenie
mienia odpowiedziały: „To nie jest niszczenie mienia, tylko gra społeczna (…) To praktyka
demokratycznego świata”. A od kiedy to wandalizm jest „grą społeczną”?
Istnieje co najmniej kilkanaście reklam, co do których mężczyźni mogliby mieć zastrzeżenia, iż
traktują ich przedmiotowo. Najświeższy przykład, to reklama Heinekena, na której widać kilku
mężczyzn skaczących, krzyczących i ściskających się z radości na widok pokoju z piwem. Mam
wrażenie, że większość reklam tego trunku infantylizuje mężczyzn, vide: seria reklam
Królewskiego, w których panowie z tzw. syndromem prezesa (vel: mięsień piwny), wymykają się
z domu, w kapciach i wyciągniętych kalesonach, pod pozorem wytrzepania dywanu, aby wypić
piwo przy trzepaku.
Oglądając takie reklamy, ma się wrażenie, iż w życiu mężczyzny wszystko kręci się wokół piwa
(podobnie jak w reklamach środków czystości, w których świat kobiety to jedynie kuchnia i
toaleta). Jest to przecież znaczne uproszczenie, ale który z mężczyzn bierze do siebie tego
typu reklamy?
1/2
Rodzina katolicka - Kogo obrażają reklamy?
poniedziałek, 29 czerwca 2009 14:20
Inny przykład to wypolerowani, umięśnieni i przystojni aktorzy paradujący w samych slipkach
(lub czasem bez), reklamujący np. kosmetyki dla mężczyzn. Feministka, oglądając w podobnej
roli kobietę, nie zostawiłaby na reklamie suchej nitki. A czy słychać głosy oburzenia ze strony
mężczyzn? Znam jeden przypadek, gdy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zajęła się
sprawdzeniem, czy reklama paneli podłogowych, na której mężczyzna paradował z gołymi
pośladkami, nie była przypadkiem… sprzeczna z prawem. Mężczyzna potraktowany został
bowiem jako obiekt seksualny, co ponoć jest niezgodne z konstytucyjnym zakazem
dyskryminacji. Konia z rzędem temu, kto pojmie logikę tego typu uzasadnienia.
Który konsument buduje swój pogląd na otaczającą go rzeczywistość na podstawie reklam?
Czy fakt, iż w reklamie wystąpi skąpo ubrana kobieta lub „matka Polka” szorująca gary lub
muszlę klozetową, sprawi, iż odbiorca zacznie postrzegać kobiety jako obiekty seksualne lub
kuchty domowe? Nie przemawia do mnie argument, iż półnaga kobieta reklamująca np. gładź
uwłacza wszystkim kobietom. W reklamie występuje aktorka, która bierze za to pieniądze.
Inna sprawą jest oczywiście wyczucie smaku; niestety większość naszych reklam jest żenująca
i zionie głupotą. Jednakże środowiskiem, które chyba najczęściej ma pretensje do kształtu
reklam są właśnie feministki. Ich nadmierna wrażliwość ociera się niekiedy o granice absurdu.
Kamila Kamińska
Źródło: Niezależna.pl
2/2

Podobne dokumenty