Pobierz - Echo Katolickie
Transkrypt
Pobierz - Echo Katolickie
2 EchoKatolickie ReGion moniKa liPiŃskA ReDAKToR W stronę Wielkiego Postu Z nawcy mówią, że musi być lekko zapadnięty i mieć - równo w połowie - jaśniutką obwódkę. Idealny pączek - bo o nim mowa - musi poza tym rozpływać się w ustach... Nie znam nikogo, kto w tłusty czwartek machnąłby ręką na tradycję i odmówił sobie słodkości. To ciekawe, że lawina pączków, jakie trafią do cukierni w dniu rozpoczynającym ostatni karnawałowy tydzień, w swoisty sposób sygnalizuje nadejście Wielkiego Postu - czasu pokuty i nawrócenia - do którego wprowadzi nas Środa Popielcowa. Przywiązujemy wielką wagę do zwyczajów i obrzędów, choć trzeba przyznać, że nie zawsze wiemy, skąd się wzięły, kiedy zakorzeniły się w naszej kulturze oraz co symbolizują. Zastanawiając się nad przesłaniem Środy Popielcowej, warto wczytać się w słowa św. Jana Pawła II: „Sugestywny znak posypania popiołem jest dla wierzącego wezwaniem, aby nie pozwolił się uwikłać przez rzeczywistości materialne, które mają co prawda swoją wartość, ale nieuchronnie przeminą. Chrześcijanin winien raczej poddać się przemieniającemu działaniu łaski nawrócenia i pokuty, aby wspiąć się na wysokie szczyty życia nadprzyrodzonego, gdzie znajdzie pokój. Tylko w Bogu człowiek odnajduje w pełni samego siebie i odkrywa najgłębszy sens swego istnienia”. KrótKo Pociąg na razie zostaje ReGIon. miesiąc temu ministerstwo infrastruktury zapowiadało, że wraz z marcową korektą rozkładu jazdy przestanie dotować kursy nocnego pociągu warszawa zachodnia - mińsk Pasażerski - warszawa zachodnia. Wraz z likwidacją międzynarodowego składu zestawionego z wagonów sypialnych zniknąć miała także grupa wagonów krajowych Warszawa - Terespol - Warszawa. Podróżujący na Białoruś straciliby możliwość wygodnego przejazdu nocą, a mieszkańcy południowego Podlasia - dostania się do stolicy rano i powrotu do domów późnym wieczorem. okazuje się jednak, że kursowanie pociągu przedłużono do 28 kwietnia. To efekt rozmów przedstawicieli PKP i Kolei Białoruskich. MD Reklama 350 numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r. tyle tys. zł wyprowadził z kont Gminnego ośrodka Pomocy Społecznej w Krzywdzie urzędnik-hazardzista. 3 lutego sąd skazał go na cztery lata więzienia w zawieszeniu na osiem lat i obowiązek leczenia w poradni uzależnień. łOSICE Kto pokieruje szpitalem? Burza wokół dyrektora Emocjonujący przebieg miała sesja rady powiatu, która odbyła się 4 lutego. A wszystko za sprawą dyrektora Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej Henryka Brodowskiego, który po wyborach na wójta gminy Siedlce nie zrezygnował z szefowania łosickiemu szpitalowi. H. Brodowski dyrektorem SP ZOZ został w 2008 r. Placówka była wówczas w dramatycznej sytuacji. Miała ogromne długi, pracownicy protestowali. Nad instytucją zawisła groźba likwidacji. Brakowało tylko pieniędzy na zakup kłódki, by zamknąć szpital - podkreślano wówczas. Dzięki pracy nowego dyrektora i jego planowi naprawczemu szpital stanął na nogi. SP ZOZ zaczął się rozwijać, sięgać po unijne fundusze, inwestować, zatrudniać nowych specjalistów. W 2014 r. placówkę uhonorowano „Perłą Medycyny”. Nie chcę, ale muszę Gdy po jesiennych wyborach H. Brodowski został wójtem gminy Siedlce, wziął bezpłatny urlop w SP ZOZ, a jego obowiązki przejęli Andrzej Szewczuk i Grażyna Sobczyńska-Podlipniak. Dyrektor przedstawił też zarządowi powiatu trzech kandydatów na swoje miejsce. Wśród nich znaleźli się ordynator, prawnik oraz pracownik administracji. Władze jednak nie zgodziły się na te propozycje. Na sesji starosta Czesław Giziński przedstawił oświadczenie zarządu powiatu łosickiego w sprawie działań H. Brodowskiego, stwierdzając, że obecna sytuacja w szpitalu jest nie do zaakceptowania przez koalicję większościową w powiecie. Do stanowiska władz odniósł się radny Janusz Kobyliński. - Doszło w powiecie do curiosum. To nie jest wina opozycji, a starosty. To pan doprowadził do tej sytuacji, jaką mamy obecnie w szpitalu - mówił. Cz. Giziński odpierał zarzuty. Do sprawy odniósł się też sam zainteresowany H. Brodowski. - Nie chcę być jednocześnie dyrektorem SP ZOZ i wójtem gminy Siedlce. Starosta może tę kwestię rozwiązać z dnia na dzień. Obecna sytuacja zmusiła mnie do przerwania bezpłatnego urlopu, bowiem chcę ratować pracowników - stwierdził. Nie psuć tego, co dobrze działa W obradach wzięli udział zatrudnieni w szpitalu, którzy bronili H. Brodowskiego. - Uznaliśmy, że po siedmiu latach ciężkiej pracy pod kierownictwem dyrektora Brodowskiego, który stworzył świetnie prosperującą placówkę, mamy prawo do wyrażenia własnej opinii. Doświadczenia sprzed siedmiu lat pokazały, do czego prowadzą nieudolne rządy. Nie chcemy ponownie przeżywać lęku przed zamknięciem szpitala. Nam nie jest wszystko jedno, kto i w jaki sposób zarządza SP ZOZ. Nie stać nas na nieprzemyślane i nietrafione decyzje w poszukiwaniu dyrektora wśród osób, które już gdzieś się nie sprawdziły. Nie wolno psuć tego, co działa dobrze. Panie starosto, nie ma zgody pracowników szpitala na zmiany, u podstaw których nie leżą żadne racjonalne przesłanki - podkreśliła Marta Figlarz-Kardacz, koordynator izby przyjęć. Głos zabrała również wieloletnia pracownica szpitala, pielęgniarka Barbara Węsierska. - Obecnie jesteśmy jednym z najlepszych szpitali na Mazowszu. To zasługa dyrektora Brodowskiego. Tymczasem władze powiatu nie akceptują zaproponowanego przez niego rozwiązania problemu, a usilnie szukają nowego szefa za prawie dwukrotnie wyższe pobory sięgające 25 tys. zł. Siedem lat temu władze powiatu chciały już doprowadzić do upadku szpitala. Chcemy kontynuować działania dyrektora Brodowskiego - zaznaczyła. Rezygnuję z wynagrodzenia Zabierając ponownie głos, H. Brodowski zaproponował, by rozpisano konkurs na dyrektora SP ZOZ, a do chwili rozstrzygnięcia szpitalem kierowali ordynator G. Sobczyńska-Podlipniak (sprawy medyczne) i Andrzej Szewczuk (sprawy administracyjne). - W tym czasie ja pójdę na urlop. Natomiast za pomoc, którą będę świadczył w czasie wolnym od wójtowania siedleckiej gminie, nie wezmę wynagrodzenia. Po rozstrzygnięciu konkursu proszę o rozwiązanie ze mną umowy za porozumieniem stron - dodał dyrektor. TADEUSZ NIEŚCIORUK 3,7 www.echokatolickie.pl Twórca serwisu Jawny Parczew chce monitorować działania lokalnej władzy i zasypuje magistrat wnioskami. PARCZEW Region tyle mln zł otrzyma powiat garwoliński z regionalnego programu operacyjnego województwa mazowieckiego na termomodernizację Zespołu Szkół Rolniczych w Miętnem oraz Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 im. Tadeusza Kościuszki w Garwolinie Jawne miasto? Patrzy władzy na ręce... przez internet Pragniemy pokazać mieszkańcom, że mają prawo pytać władzę, jak wydaje ich pieniądze - przekonuje twórca serwisu Jawny Parczew i wysyła do urzędu miasta wnioski o informację. - Mamy do czynienia z nadużyciem przywileju, jakim jest dostęp obywateli do informacji publicznej - uważa burmistrz Paweł Kędracki. Jawny Parczew to facebookowy fanpage, którego twórca, jak wyjaśnia, zajmuje się „obywatelskim monitoringiem”. Chce jednak pozostać anonimowy, gdyż jego zdaniem, „liczy się słuszna idea, a nie promocja własnej osoby”. - Moje personalia są doskonale znane urzędowi miasta. W ten sposób sprawdzam prawidłowość polityki w sferze ochrony danych osobowych i prywatności obywateli ze strony urzędu - tłumaczy autor serwisu. Czemu ma służyć Jawny Parczew? - Przede wszystkim pragniemy pokazać mieszkańcom, że mają prawo pytać władzę, jak wydaje ich pieniądze. Chcemy wspierać zasady jawności życia publicznego i transparentności działań władzy, które legły u podstaw obywatelskiego prawa do informacji publicznej, w tym jawności finansów publicznych, i mają sprzyjać możliwości sprawowania społecznej kontroli przez wszystkich obywateli - wyjaśnia internetowy kontroler. Umowy rejestrowane elektronicznie Jawny Parczew chętnie chwali się efektami swojej działalności. - Wywalczyliśmy elektroniczny rejestr umów w urzędzie miasta oraz w starostwie powiatowym. Wysłaliśmy też wnioski o wytworzenie takiego rejestru w gminach całego powiatu i kilka z nich odpowiedziało, że to zrobi - mówi twórca profilu. Podczas styczniowej sesji rada gminy zajęła się skargą Jawnego Parczewa dotyczącą niezgodnego z prawem powołania Roberta Makówki (prywatnie męża Anny Makówki - skarbnika gminy) do Ustawodawca nakłada na nas obowiązek ujawniania informacji i to czynimy. Niemniej warto dodać, że odpowiadanie na pytania, które dotyczą różnych aspektów funkcjonowania urzędu, jest często czasochłonne i kosztowne - tłumaczy burmistrz. rady nadzorczej Zakładu Usług Komunalnych. Stanowisko w sprawie zajął wojewoda lubelski. Uznał, że została naruszona ustawa o samorządzie gminnym, która mówi, iż „małżonkowie skarbników gminy nie mogą być członkami władz zarządzających lub kontrolnych i rewizyjnych spółek handlowych z udziałem gminnych osób prawnych lub przedsiębiorców, w których uczestniczą takie osoby”. - Rada miasta uznała naszą skargę za zasadną. Dzięki nam pan Robert M. zwrócił 3,5 tys. zł z tytułu bezprawnego sprawowania funkcji członka rady nadzorczej ZUK - stwierdza nie bez satysfakcji autor serwisu. Burmistrz miasta do rezultatów działalności Jawnego Parczewa podchodzi z dystansem. - Jeśli chodzi o elektroniczny rejestr umów, była też interpelacja radnego poprzedniej kadencji. Przychyliliśmy się do tej prośby, gdyż nie wiązało się to z większymi kosztami - tłumaczy P. Kędracki. Natomiast przy powołaniu nowego członka rady nadzorczej ZUK - zdaniem włodarza - „zawiodły służby, które od strony prawnej powinny sprawdzić taką decyzję”. - Zdaję sobie sprawę z błędu, ale nie popełnia go ten, kto nic nie robi - przyznaje włodarz. I dodaje: - Pan Makówka bardzo dobrze wypełniał swoje obowiązki. W czasie, kiedy zasiadał w spółce, zanotowała ona zyski, wykonała szereg inwestycji. Jego działalność w radzie zaowocowała dokumentami, które sporządził w ramach obowiązków członka rady. Zwrócił wynagrodzenie, choć nie musiał tego robić. Obywatel pyta, urząd odpowiada Jak podkreśla autor facebookowego serwisu, od kiedy czytelnicy 3 redaktor prowadzący: jolanta krasnowska-dyńka przekonali się, że jest on „niezależny od lokalnej władzy i działa konsekwentnie”, sami wysyłają informacje o sprawach, które powinny być wyjaśnione. Zapytania, za pośrednictwem Jawnego Parczewa, trafiają do urzędników i - zdaniem burmistrza - zmuszają ich do dodatkowej pracy. - Od trzeciego kwartału ubiegłego roku Jawny Parczew przysłał do gminy 150 wniosków o dostęp do informacji publicznej. Suma wydruków, jakie musieliśmy wygenerować, żeby odpowiedzieć na wszystkie pytania, zamyka się w co najmniej kilku tysiącach stron - wylicza P. Kędracki. I tłumaczy: - Ustawodawca nakłada na nas obowiązek ujawniania informacji i to czynimy. Niemniej warto dodać, że odpowiadanie na pytania, które dotyczą różnych aspektów funkcjonowania urzędu, jest często czasochłonne i kosztowne. Jednocześnie burmistrz odrzuca argumenty Jawnego Parczewa, że zapytań by nie było, gdyby dane informacje znalazły się w Biuletynie Informacji Publicznej. - BIP jest prowadzony w sposób, jaki wymusza na nas ustawodawca. Umieszczanie wszystkiego, czego by sobie życzyła dana osoba, wiąże się z kolejnymi kosztami. Do tej pory staraliśmy się wprowadzać te informacje w ramach pracy wykonywanej przez pracowników, którzy na bieżąco obsługują BIP. Natomiast zakres wiadomości, jakich żąda Jawny Parczew, to kwestia zatrudnienia człowieka, który będzie zajmował się tylko umieszczaniem informacji w biuletynie i odpowiadaniem na pytania o dostępie do informacji publicznej. Czy intencją ustawodawcy było zwiększenie biurokracji? Myślę, że nie - stwierdza włodarz. - Każdy obywatel ma prawo pytać, jak władza wydaje nasze pie- niądze - odpowiada autor Jawnego Parczewa. - My tak naprawdę robimy czarną robotę za urząd, bo publikujemy te informacje, o które wnioskujemy, a jakich właśnie nie ma w BIP - dodaje. Natomiast burmistrz podkreśla, że gmina nie ma nic do ukrycia. - Samorząd jest instytucją, która podlega szeregowi kontrol i cała działalność jest jawna, ale w tym przypadku mamy do czynienia z nadużyciem przywileju, jakim jest dostęp obywateli do informacji publicznej - zwraca uwagę P. Kędracki. - Mieszkańcy mają prawo znać te dane, których urząd nie publikuje w BIP, więc zgodnie z prawem są one dostępne na wniosek. Nie ma czegoś takiego, jak nadużycie prawa do informacji publicznej, to prawo gwarantuje każdemu konstytucja - uważa twórca profilu. Pod okiem kamery? W ostatnim czasie twórca Jawnego Parczewa wystąpił do burmistrza z wnioskiem o filmowanie obrad sesji. - Rejestrowanie audiowizualne umożliwi mieszkańcom obejrzenie, jak pracuje wybrany przez nich burmistrz oraz jak głosował dany radny w interesujących ich kwestiach. Należy również wyjść naprzeciw oczekiwaniom społecznym: mieszkańcy nie mogą uczestniczyć w obradach, bo w tym czasie pracują. Nie można także dyskryminować osób niepełnosprawnych. Sądzę, że radnym zależy na rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i świadomości mieszkańców w tej sferze - podkreśla wnioskodawca. Co o tym pomyśle sesji sądzi burmistrz? - Zostawiam to radnym, niech zadecydują - podsumowuje krótko P. Kędracki. Decyzja może być podjęta jeszcze w lutym. KO Reklama om.pl reklama wizualna poligrafia www.iwonex.c gadżety reklamowe PROMOCJA ULOTKA * LUTY druk 2-strony nakład 1 000 szt. papier kreda połysk 130 g 1SPNPDKBOJF[BXJFSBPQSBDPXBOJBHSBñD[OFHP %<ebZhkaC[Z_W OFERTA WAŻNA: 1-28.02.2015 www.foldruk.media.pl 4 region EchoKatolickie GMINA SIEDLCE numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r. Z obrad sesji Czy wójt zrezygnuje? Fot.gu Znaczną część obrad, które odbyły się 29 stycznia, poświęcono informacjom o sytuacji finansowej gminy. Pałac Potockich został wzniesiony w XVII w. Obecnie należy do Skarbu Państwa. Radzyń Podlaski Historyczna uchwała Pałac w rękach miasta Prowadząca sesję Elżbieta Łęczycka poinformowała na początku, że 22 stycznia komisarz wyborczy stwierdził wygaśnięcie mandatu radnego Dariusza Stopy. Dotychczasowy przewodniczący rady złożył rezygnację, obejmując stanowisko siedleckiego starosty. - Dziękuję za współpracę. W szczególności sołtysom, którzy w gminie są łącznikami między radnymi a mieszkańcami. Zostałem obdarzony dużym zaufaniem. Choć teraz będę musiał zająć się 13 gminami, to siedlecka, choćby ze względu na moje miejsce zamieszkania, zawsze będzie mi bliska - zaznaczył starosta D. Stopa. Informacje o sprawach trudnych Znaczną część obrad poświęcono informacji wójta o realizacji uchwał i pracy w okresie międzysesyjnym. Jak poinformował radnych H. Brodowski, po wstępnym zapoznaniu się z finansami gminy, dokumentami i decyzjami podejmowanymi przez swojego poprzednika, sytuacja samorządu nie jest najlepsza. - W ostatnich dniach urzędowania ówczesnego wójta został podpisany akt notarialny z Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji, w którym udziały miasta podniesiono o prawie 4 mln zł. Gmina w tej sytuacji trochę straciła, a jej udziały spadły do 38,2% - informował H. Brodowski, jednocześnie wyjaśniając: - Akt jest jednak zgodny z prawem, choć - moim zdaniem - nie powinien być podpisywany w ostatnich dniach kadencji. - Największym problemem są niezapłacone zobowiązania w stosunku do mieszkańców z tytułu wykupu gruntów pod gminne drogi. Do wypłacenia jest ponad 3,5 mln zł, a niektóre zaległości finansowe sięgają nawet 2010 r. W budżecie na 2015 r. zaplanowano na ten cel zaledwie 300 tys. zł. To suma wystarczająca na wypłaty dla trzech, maksymalnie czterech osób - tłumaczył włodarz, dodając, że niejasna jest również budowa świetlicy w Starym Opolu. Na ten cel zaplanowano bowiem w budżecie 500 tys. zł ze środków unijnych, jednak tych funduszy nie ma. - Nie podpisano umowy. Obecnie szansa na dofinansowanie jest, ale znikoma - mówił H. Brodowski. W związku z wykryciemzobowiązańfinansowych zadłużenie gminy wynosi nie 28%, a ok. 35%. Sprostowanie i plany - Niepokojąca jest sprawa subwencji oświatowej. W ubiegłym roku gmina dołożyła tylko do wydatków bieżących w oświacie ponad 6 mln zł. Przekroczyliśmy subwencję o prawie 45%! Będę obligował dyrektorów placówek do gospodarności i cięć w wydatkach okołoszkolnych - zapowiedział H. Brodowski, podkreślając, że również w samym urzędzie jest za dużo stanowisk kierowniczych w poszczególnych referatach. - Chcę jednak od razu wyjaśnić, że zmierzam do prawidłowego ustawienia struktury gminy, a nie zwolnień - zaznaczył. Wójt jednocześnie wyjaśnił, że - wbrew krążącym informacjom – nie zrezygnuje ze stanowiska. - Wręcz przeciwnie. Już przygotowuję się do kolejnej kampanii, bo cztery lata to za krótko, by przywrócić samorząd do dobrej kondycji - stwierdził. Pytany o ewentualne powołanie swojego zastępcy, H. Brodowski wyjaśnił, że dopóki budżet gminy Siedlce nie osiągnie poziomu 60 mln zł, wicewójt nie będzie potrzebny. - Kredytu na przejadanie Brodowski nie weźmie, ale na inwestycje - owszem - podkreślił wójt. Jednocześnie poinformował, że rozpoczął rozmowy w kwestii nowego, oszczędnego oświetleGU nia w gminie. Krótko Prawie 100% Gm. Parczew. W maju powinna zakończyć się budowa kanalizacji sanitarnej w Laskach. Właśnie rozstrzygnięto przetarg oraz podpisano umowę z wykonawcą. Dzięki wsparciu Unii Europejskiej powstanie ponad 10 km nowej sieci oraz pięć przepompowni ścieków. Po zakończeniu inwestycji dostęp do gminnej kanalizacji będzie miało ponad 99% gospodarstw w aglomeracji Parczew, obejmującej miasto i najbliższe okolice. Realizacja inwestycji będzie kosztować ponad 2,3 mln zł. 75% kosztów gmina pokryje ze środków unijnego Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Oprócz kanalizacji dotacja zostanie wykorzystana na MLS naprawę zniszczonych podczas niezbędnych prac nawierzchni. Podczas posiedzenia rady miasta, które odbyło się 29 stycznia, podjęto historyczną uchwałę. Samorząd wyraził wolę przejęcia na własność pałacu Potockich. Jednak zanim doszło do podjęcia ostatecznej decyzji, burmistrz Jerzy Rębek poinformował radnych o działaniach w sprawie zabytku, jakie podjął w okresie międzysesyjnym. Perła architektury rokoko - Spotkałem się m.in. z wojewodą lubelskim i jestem usatysfakcjonowany z przebiegu rozmów - podkreślił, dodając, iż władze województwa przekażą miastu pałac, pod warunkiem że będzie w nim realizowany cel publiczny, tzn. stanie się dostępny dla mieszkańców. Burmistrz podkreślił, że przejęcie zespołu pałacowo-parkowego jest wydarzeniem ważnym nie tylko dla Radzynia. Na poparcie swoich słów przytoczył opinię konserwatora zabytków i kierownika bialskiej delegatury wojewódzkiego urzędu ochrony zabytków, który określił radzyński kompleks jako „niezwykły element przestrzeni publicznej”, wyjątkowy nie tylko w regionie, ale w Polsce. - To dobro narodowe - stwierdził J. Rębek. Plany na przyszłość Włodarz przybliżył też plany Biała Podlaska zagospodarowania zabytku, przypominając wcześniejszą koncepcję rozwoju szkoły muzycznej. - Swoją siedzibę powinna tu mieć placówka pierwszego stopnia. Zamierzamy starać się o utworzenie szkoły drugiego stopnia - państwowej lub społecznej - oznajmił. Burmistrz poinformował też, że dyrektor Archiwum Państwowego w Lublinie Piotr Dymmel wyraził zainteresowanie powrotem instytucji do pałacu oraz chęć wynajmowania większej powierzchni niż przed wyprowadzką. Władze AP zadeklarowały też środki na renowację pomieszczeń, które zajmowałaby instytucja. Zarówno szkoła muzyczna, jak i archiwum podlegają ministerstwu kultury i są finansowane z będącego pewnym płatnikiem budżetu państwa. - Chcemy doprowadzić do tego, by pieniądze z najmu pokrywały bieżące utrzymanie. Natomiast jeśli chodzi o renowację, trzeba pomyśleć o własnych finansach, dzięki którym będziemy mogli uczestniczyć w programach umożliwiających prowadzenie prac restauracyjnych - tłumaczył włodarz, dodając, iż w pałacu znajdzie się miejsce dla wielu po- mysłów, instytucji, m.in. Radzyńskiego Ośrodka Kultury. Brawa po głosowaniu Po wyrażeniu pozytywnej opinii komisji oświaty i kultury oraz rozwoju gospodarczego miasta odbyło się głosowanie nad uchwałą o „wyrażeniu zgody na przejęcie na rzecz miasta Radzyń Podlaski na drodze darowizny nieruchomości stanowiącej zespół pałacowo-parkowy”. Poparło ją 13 radnych, jeden wstrzymał się od głosu i nikt nie był przeciwny. Wynik głosowania został przyjęty oklaskami nie tylko przez samorządowców, ale i obecnych na sali mieszkańców. - Panie burmistrzu, chciałbym pogratulować zdecydowania w działaniu - zwrócił się do włodarza radny Robert Mazurek. - W poprzedniej kadencji temat pałacu był wielokrotnie poruszany. Zarówno z mojej strony, jak i moich klubowych kolegów padło wiele pytań dotyczących pałacu. Burmistrz Kowalczyk odpowiadał lakonicznie i wymijająco. Trwało to lata. Tymczasem panu wystarczyły niespełna dwa miesiące, by dogadać się z wojewodą, konserwatorem zabytków - zaznaczył R. Mazurek. Zaproponował też powołanie zespołu roboczego złożonego z radnych i zainteresowanych losami pałacu mieszkańców. Celem działania byłoby opracowanie takiej koncepcji zagospodarowania obiektu, która przyciągałaby nie tylko radzynian, AWAS ale i turystów. Będzie obniżka Kosztowne udogodnienia Radni miejscy z klubu Prawa i Sprawiedliwości przygotowali projekt dotyczący zmniejszenia wysokości opłaty adiacenckiej. Uchwała została przyjęta na styczniowej sesji. Według obowiązującego w Polsce prawa właściciele nieruchomości muszą uczestniczyć w kosztach budowy infrastruktury technicznej. Drogi w pełnej technologii, wodociąg i kanalizacja podnoszą bowiem wartość działek, na których mieszkają. Z tego tytułu samorząd może naliczyć im tzw. opłatę adiacencką. Jej wysokość ustala się administracyjnie od różnicy wartości nieruchomości według obowiązującej stawki procentowej przed i po wybudowaniu urządzeń infrastruktury technicznej. Decyzja o wielkości stawki zależy od rady miasta. Nie może być ona wyższa niż 50% różnicy wartości działki. W Białej Podlaskiej taka maksymalna stawka obowią- zywała od lutego 1998 r. - Uzgodniliśmy, że to zbyt duży koszt, który mocno obciąża mieszkańców. Przykład mamy na ul. Żurawiej. Tamtejsi mieszkańcy dostali zawiadomienie o opłacie jeszcze od mojego poprzednika. Teraz przychodzą do samorządowego kolegium odwoławczego. Niestety, nie mamy możliwości umorzenia tej należności, możemy ją tylko rozłożyć na raty. Jej wysokość zależy od wielkości działki. Jedni mają do zapłacenia 1 tys. zł, a inni 3 tys. zł. Opłata adiacencka jest naliczona w ciągu trzech lat od zakończenia inwestycji - mówi Dariusz Stefaniuk, prezydent Białej Podlaskiej. Radni miejscy postanowili o zmniejszeniu stawki do 20% wzrostu wartości nieruchomości. Decyzję motywowali trudną sytuacją materialną wielu bialczan. Prezydent zapowiada, że samorząd będzie wcześniej informował mieszkańców o zamiarze wybudowania w ich okolicy drogi w pełnej technologii i o konsekwencjach inwestycji. - Wielu prosi o nowe drogi, bo ich ulice są dziś pełne błota, ale nie wszyscy zdają sobie sprawę, że po remoncie wartość ich działek wzrośnie, a oni będą musieli za to zapłacić - zauważa D. Stefaniuk. Wiadomo, że do uiszczenia opłaty adiacenckiej muszą przygotować się mieszkańcy okolic ul. Lubelskiej. Jej przebudowa ruAWAW szy jeszcze w tym roku. Region www.echokatolickie.pl Czy miasto poniesie finansowe konsekwencje? Fot. AWAW RADZYŃ PODLASKI 5 Kłopotliwe solary Realizacja programu „Czysta energia w powiecie radzyńskim” jest poważnie zagrożona. Do terminu jego ukończenia, który wyznaczono na 15 czerwca, zostało niespełna pięć miesięcy. Tymczasem z planowanych 786 instalacji zrealizowano zaledwie 34, a 86 zgłoszono do odbioru. Za niedotrzymanie umowy miasto może słono zapłacić. Temat solarów poruszył na sesji burmistrz Jerzy Rębek. - Choć program obejmuje cały powiat, to liderem przedsięwzięcia jest miasto, które przyjęło na siebie pełnię zobowiązań za realizację zadania - wyjaśnił włodarz, dodając, iż umowę w tej sprawie podpisał jego poprzednik Witold Kowalczyk. Słone koszty J. Rębek poinformował radnych, że w związku z solarami zorganizowano spotkanie wójtów powiatu radzyńskiego z przedstawicielami wykonawcy - prezesem i pracownikami firmy PPUH Rapid sp. z o.o., która odpowiada za instalację solarów. - Z uzyskanych informacji wynika, że prace mają przyspieszyć. Jednak istnieje ryzyko niedotrzymania określonych terminów - tłumaczył burmistrz, dodając, że jako burmistrz Radzynia, lidera programu w powiecie, został zobowiązany do podjęcia zdecydowanych działań, które zapobiegną poniesieniu przez miasto ewentualnych finansowych konsekwencji za niezrealizowanie zadania. - Każda instalacja jest dotowana kwotą 7 tys. zł z urzędu marszałkowskiego. Zatem każda setka niewykonanych solarów to 700 tys. zł - podkreślił. Będziemy intensywnie działać J. Rębek powiadomił samorządowców, że zarówno do urzędu POWIAT GARWOLIŃSKI Pomysłem o utworzeniu BCWP prezydent podzielił się podczas spotkania noworocznego. Biała Podlaska W trosce o biznes Władze miasta chcą utworzyć strefę ekonomiczną, skomunikować lotnisko z drogą krajową i utworzyć instytucję wspierającą miejscowych przedsiębiorców. J. Rębek powiadomił samorządowców, że zarówno do urzędu marszałkowskiego, jak i wykonawcy wysłał pisma z prośbą o wytłumaczenie sytuacji. marszałkowskiego, jak i wykonawcy wysłał pisma z prośbą o wytłumaczenie sytuacji. - Do firmy Rapid wystąpiłem z kategorycznym żądaniem wyjaśnień. Natomiast władze województwa zapytałem o ryzyko poniesienia konsekwencji finansowych - zaznaczył, dodając, iż los programu rozstrzygnie się w najbliższych dniach. - Mamy zamiar intensywnie działać. Przed 31 grudnia formalnie nie mogliśmy dochodzić swoich praw ze strony wykonawcy, gdyż takie są zapisy zawartej w maju ubiegłego roku umowy. Ponadto we wrześniu, paździer- niku, listopadzie nie byłem jeszcze burmistrzem. Jednak kwestią solarów interesowałem się od początku mojego urzędowania. Jeśli trzeba będzie podjąć w tej sprawie trudne decyzje, zrobię to bez wahania - zapowiedział. - Naszym działaniom powinna towarzyszyć rozwaga i pełne rozeznanie sytuacji. Musimy uzyskać konkretne odpowiedzi na piśmie - z urzędu marszałkowskiego i od samego marszałka - które utwierdzą nas w przekonaniu, że jest szansa na realizację programu w ciągu kilkunastu kolejnych miesięcy - wyAWAS jaśnił J. Rębek. 3,7 mln zł dla oświaty Inwestycje za unijne fundusze Fot. waj Niemal 3,7 mln zł z regionalnego programu operacyjnego województwa mazowieckiego przyznano na termomodernizację Zespołu Szkół Rolniczych w Miętnem oraz Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 im. Tadeusza Kościuszki w Garwolinie. Celem kompleksowego remontu jest zmniejszenie zużycia energii cieplnej oraz emisji zanieczyszczeń do atmosfery, a co za tym idzie - poprawa jakości środowiska naturalnego. W ramach inwestycji w miętneńskim ZSR zostaną wykonane: częściowa modernizacja i instalacja nowoczesnego systemu centralnego ogrzewania, montaż instalacji odpylania spalin do czterech kotłów, wymiana komina oraz montaż instalacji solarnej w celu podgrzewania wody basenowej oraz ciepłej wody użytkowej. W piątek, 29 stycznia, wicemarszałek Mazowsza Ewa Orzełowska, członek zarządu województwa Elżbieta Lanc oraz starosta Marek Chciałowski i wicestarosta Urszula Zadrożna, a także skarbnik Józef Zając podpisali umowę, na mocy której samorząd otrzyma środki. - Niewątpliwie powiat garwoliński świetnie się rozwija. Merytoryczne wnioski to zasługa dobrze przygotowanej do pozyskiwania środków zewnętrznych kadry. Widać ogromną troskę o każ- Ambitne obietnice Prezydentowi zależy na tym, by ściągnąć do Białej Podlaskiej jak najwięcej potencjalnych inwestorów. Miejscem, gdzie mieliby rozwijać swój biznes, miałaby być specjalna strefa ekonomiczna, która powstanie na terenie byłego lotniska wojskowego. Zanim to się stanie, włodarz planuje utworzenie „wschodniej obwodnicy”. - Na ten cel potrzebne są olbrzymie środki. Połączenia lotniska z drogą krajową chcemy dokonać dzięki funduszom unijnym. Liczymy, że pomoże nam w tym samorząd województwa lubelskiego. 40 ha gruntów, które leżą bezpośrednio przy lotnisku, nie są dziś skomunikowane z głównymi trasami. Musimy pozyskać środki europejskie, bo sami nie damy rady. Potrzeba kilkadziesiąt milionów złotych. Połączenie lotniska z najważniejszymi drogami przyciągnie inwestorów i pozwoli na stworzenie nowych miejsc pracy mówi Dariusz Stefaniuk, prezydent Białej Podlaskiej. Włodarz podkreślił, że zgłasza się do niego coraz więcej inwestorów zainteresowanych kupnem większych lub mniejszych działek. Skomunikowanie lotniska będzie więc dużym atutem w biznesowych rozmowach. Podczas spotkania noworocznego prezydent zapowiedział, że migawka chce utworzyć w mieście Bialskie Centrum Wspierania Przedsiębiorczości. - Idea utworzenia takiej instytucji narodziła się podczas wizyty w Gdyni. Tamtejsze centrum działa i ma się świetnie. To miejsce, w którym przedsiębiorcy dostają komplementarną pomoc. Jego pracownicy doradzają m.in. gdzie można sięgnąć po środki europejskie i jak rozpocząć nowy biznes. CWP organizuje też różnego rodzaju konkursy dotyczące wsparcia nowych, ale i rozwiniętych już biznesów. Pomaga również w ponownym odkryciu zawodów rzemieślniczych, dziś nieco zapomnianych, ale ciągle potrzebnych - tłumaczy D. Stefaniuk. Zaprzecza, że CWP powiela obowiązki urzędów pracy. - Centrum raczej współdziała z takimi instytucjami. Uważam, że działalność powiatowego urzędu pracy powinna być bardziej intensywna. Wydaje mi się, że jego pomoc świadczona bialskim przedsiębiorcom jest mało widoczna. Oni chcą konkretnych informacji dotyczących np. pozyskiwania środków europejskich. Nie są zainteresowani bezzasadnymi szkoleniami czy informacjami, które sami mogą odnaleźć w internecie. Mam nadzieję, że BCWP ruszy jeszcze w tym roku - podsumowuje preAWAW zydent. Podali pomocną dłoń Umowę opiewającą na 3,7 mln zł podpisano 29 stycznia. dą dziedzinę życia, o ludzi, nowe miejsca pracy, edukację i ochronę środowiska - powiedziała wicemarszałek J. E. Orzełowska. - Środki kierowane na oświatę są bardzo ważne i zaprocentują w przyszłości. Samorząd województwa wspiera takie projekty, bo wie, jak ważna jest edukacja oraz zapewnienie dogodnych warunków do nauki - E. Lanc. W uroczystym podpisaniu umowy wzięli także udział: sekretarz powiatu Jerzy Piesio, przewodniczący garwolińskiej rady miasta Marek Jonczak, burmistrz Tadeusz Mikulski, dyrektorzy wydziałów starostwa i pracownicy wydziału rozwoju gospodarczego oraz przedstawiciele Mazowieckiej Jednostki Wdrażania PrograWAJ mów Unijnych. 168 paczek ze słodyczami rozdał mikołaj dzieciom podczas choinki noworocznej, której inicjatorem była międzyrzecka organizacja „Podaj dziecku pomocną dłoń”. Zabawa odbyła się 30 stycznia w świetlicy Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych. Na uczestników czekał słodki poczęstunek i tańce. - W imieniu dzieci i rodziców dziękuję ludziom dobrej woli, którzy wsparli przygotowanie imprezy i zakup upominków dla naszych BZ podopiecznych - powiedział prezes organizacji Sławomir Zacharjasz. 6 EchoKatolickie MIĘDZYRZEC PODLASKI region numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r. Przyłączyli się do ogólnopolskiego protestu Zablokowali obwodnicę Ciągniki blokowały obwodnicę Międzyrzeca Podlaskiego. W geście solidarności Rolników wspierała też radna gminy Jadwiga Tarasiuk z Mań. - Też jestem ze wsi. Moi przodkowie żyli z rolnictwa. Współcześni Krótko POWIAT RADZYŃSKI MIĘDZYRZEC PODL. Burmistrz miasta Zbigniew Kot chciałby aktywnie współpracować z lokalnymi przedsiębiorcami. - Zdając sobie sprawę z roli, jaką odgrywają w rozwoju Międzyrzeca, chciałbym stworzyć klimat sprzyjający przedsiębiorczości i zadeklarować chęć jej aktywnego wspierania - podkreśla. Nowy włodarz chce poznać oczekiwania i wspólnie z właścicielami lokalnych biznesów wypracować optymalny model efektywnej współpracy. Dlatego zaprasza na spotkanie, które odbędzie się 20 lutego, o 16.00, w sali konferencyjnej międzyrzeckiego ośrodka kultury, wszystkie osoby prowadzące BZ działalność gospodarczą. 200 lat! GM. GÓRZNO. Eugenia Chmielak, mieszkanka wsi Piaski, obchodziła w sobotę, 7 lutego, 100-lecie urodzin. Razem z jubilatką świętowało 16 wnucząt, 21 prawnucząt i praprawnuczka Lenka. Uroczystość rozpoczęła się Mszą św., którą sprawowali proboszcz parafii ks. prałat Jerzy Kalinka, ks. kanonik Eugeniusz Rola oraz ks. Zbigniew Borkowski. Na urodziny licznie przybyła rodzina, wójt gminy Waldemar Sabak, przewodniczący rady Krzysztof Skwarek, sekretarz gminy Jadwiga Mucha, zastępca kierownika urzędu stanu cywilnego Marta Bielecka, kierownik Placówki Terenowej KRUS Teresa Orowiecka. Od władz samorządowych pani Eugenia otrzymała pamiątkowy dyplom, bukiet 100 róż, kosz słodyczy oraz koc. Kierownik PT KRUS przekazała list gratulacyjny z zawiadomieniem o przyznaniu comiesięcznego dodatkowego świadczenia emerytalnego. Pani E. Chmielak z domu Michalak urodziła się 7 lutego 1915 r. w Piaskach. Jest mamą siedmiu córek oraz syna, z którym mieszka. 100-latka cieszy się dobrym zdrowiem, zachowała radość życia, interesuje się polityką i wydarzeniami na świecie. WAJ rolnik z Zasiadek, organizator protestu w Międzyrzecu Walczymy o wspólną sprawę. Postanowiliśmy wyjść na drogi, gdyż produkcja roślinna i zwierzęta stały się nieopłacalne. W okolicy mamy wielu producentów trzody chlewnej, tymczasem zagrożenie afrykańskim pomorem świń daje nam się mocno we znaki. Poza tym dziki niszczą uprawy. Ten rok będzie wyjątkowo ciężki. Dlatego apelujemy do rządu o wrażliwość na nasze sprawy. karze. Protest wspierał też producent wędliny z gminy Międzyrzec Podlaski, który dostarczał rolnikom żywność. gospodarze dysponują wprawdzie nowoczesnym sprzętem, np. ciągnikami, ale będą je spłacali latami. Trzoda chlewna jest bardzo tania, ziemniaków nie da się sprzedać za godną cenę. W marketach przeważają zagraniczne Spotkanie z przedsiębiorcami Adam Olszewski produkty, a polski rolnik nie ma gdzie zbyć swoich nawet za przysłowiowy grosz - podkreślała radna. Protestujący bardzo liczyli na wsparcie mieszkańców gminy i miasta. - Będziemy tu przez pięć dni i pięć nocy. Niech każdy przyjdzie do nas choć na pięć minut. Walczymy przecież o wspólną sprawę - zachęcał organizator protestu Adam Olszewski. Na jego apel odpowiedzieli nie tylko obywatele i radni, ale także dzienni- Narzekali na utrudnienia Blokada rolników - choć legalna, bo rolnicy dopełnili wszelkich formalności z nią związanych - spowodowała utrudnienia w ruchu. Dlatego konieczne było wyznaczenie objazdów. Nie brakowało narzekających na tę sytuację. - Powinni iść na ul. Wiejską, a nie utrudniać innym ludziom pracę - mówił jeden z kierowców ciężarówki. Beata Zgorzałek Rolnicy wyszli na drogi Walczymy o przetrwanie To nie jest walka o dobrobyt, ale o przetrwanie - mówił podczas rolniczej blokady dróg krajowych nr 19 i 63, która rozpoczęła się 4 lutego, przewodniczący komitetu protestacyjnego Wiesław Dudek. Pierwszego dnia w manifestacji uczestniczyło 150 rolników. Przez najbliższe dni, by zapewnić ciągłość protestu, skrzyżowanie ulic Kockiej z Kleeberga blokowało ok. 60 - 70 osób. Nad bezpieczeństwem czuwali policjanci, a kierowcy musieli korzystać z wyznaczonych objazdów. Nie chcemy czekać na cud Rolników wsparli burmistrz Radzynia Jerzy Rębek, wójt gminy Radzyń Wiesław Mazurek, wójt gminy Borki Radosław Sałata, proboszcz parafii pw. Świętej Trójcy ks. kan. Andrzej Kieliszek oraz ks. Zbigniew Rozmysł z parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. - Chcemy wyrazić niezadowolenie z sytuacji ekonomicznej, w jakiej się znaleźliśmy, oraz z bezczynności władz naczelnych, które liczą, że problemy rozwiążą się same - tłumaczył przyczyny protestu W. Dudek. - Nie chcemy dłużej czekać na cud. Domagamy się rozwiązań, które pozwolą nam na wydobycie się z finansowej zapaści - dodał, podkreślając, iż rolnicy oczekują znalezienia zewnętrznych rynków zbytu i ograniczenia napływu marnej jakości żywności z krajów zachodnich. - Kraje starej Unii Europejskiej wypychają do nas najgorszy towar, psując nam rynek, zaniżając ceny rodzimych producentów. O ile inne państwa potrafią się przed tym bronić albo ograniczać nieuczciwe praktyki, to Polska nic z tym nie robi - zaznaczył. Panie ministrze, jak gospodarzyć? - Żywiec wieprzowy po 3,5 zł za kg, mleko kosztuje niepełną złotówkę za litr, 40 gr za kg jabłek, 55 zł za kwintal pszenicy. Dziki niszczą uprawy, bobry zalewają łąki, rosyjskie embargo z powodu afrykańskiego pomoru świń - wymienił największe bolączki rolników Jerzy Walczyna, gospodarz z Siedlanowa, radny radzyńskiej gminy, podkreślając, iż inne kraje za straty spowodowane przez embargo rosyjskie otrzymały rekompensaty. - My natomiast będziemy musieli płacić kary za przekroczenie kwot produkcji mleka - 80 gr za litr, podczas gdy w spółdzielni dostajemy niespełna złotówkę. W dodatku pieniądze te nie zasilą ponownie polskiego budżetu, ale unijny. Skorzystają zatem farmerzy z innych państw. Władze nie robią nic, by wywalczyć dla nas coś w Brukseli. Czasem myślę, że ten rząd nie reprezentuje polskich in- Fot. AWAS Traktory stały na obwodnicy przez pięć dni i nocy, a rolnicy ogrzewali się przy ogniskach. Do protestujących przyłączyli się gospodarze z innych gmin, m.in. z Huszlewa. Strajkujących odwiedził wójt międzyrzeckiej gminy Krzysztof Adamowicz. - To desperacja. Draństwem jest to, że trzeba wychodzić na ulicę, by dopominać się o swoje sprawy. Przecież każdy wie o trudnej sytuacji rolnictwa, którą spowodowały spadki cen żywca i zboża. Dlatego ten protest to forma zwrócenia uwagi na problemy. Myli się ten, kto myśli, iż ci ludzie postanowili wyjść na drogi, bo nudzą się w domach. Oni walczą o swoje przetrwanie. Jestem tu, bo ich rozumiem - mówił stojący w grupie rolników wójt. Fot. BZ W sobotę, 7 lutego, o 10.00, rozpoczął się protest miejscowych rolników. Kilkanaście ciągników zablokowało krajową „dwójkę” w Międzyrzecu Podlaskim. moim zdaniem Sytuacja polskiego rolnictwa robi się dramatyczna - podkreślali protestujący. teresów. Chciałoby się wykrzyknąć: „Panie ministrze, jak gospodarzyć? Pani premier, jak żyć?” - mówił rozgoryczony. Tylko miłość do ziemi nas tu trzyma Grzegorz Mazurek, sołtys wsi Bedlno, reprezentujący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”, stwierdził, że sytuacja robi się dramatyczna. - Do produkcji musimy dopłacać. Rolnictwo się zadłuża. Te piękne ciągniki, których nam zazdroszczą, to narzędzie pracy w większości stanowiące własność banków - zaznaczył. - Przy obecnych cenach skupu żywca do każdego tucznika trzeba dołożyć 100 zł, a nie ma z czego. W związku z tym wielu rolników bierze kredyty na bieżącą produkcję, kupuje pasze, nawozy. Po roku ciężkiej pracy zostają z długami, bo kwoty uzyskane ze sprzedaży nie pokrywają poniesionych wydatków. Również dopłaty unijne nie rekompensują strat. - Tylko wiara, miłość do rodziny i tej ziemi dają siłę do pozostania na niej. Niektórzy krytykują nas za ślepe przywiązanie do ziemi. Jednak gdyby nie to, nie byłoby nas, mówilibyśmy po rosyjsku, niemiecku. Miłość do ojczyzny pozwalała nam przetrwać w przeszłości. I teraz też przetrwamy - zapewnił. I Biblia, i gazeta W niedzielę, 7 lutego, przedstawiciele rolniczego protestu uczestniczyli w Mszy św. sprawowanej w ich intencji w kościele Świętej Trójcy pod przewodnictwem ks. kan. A. Kieliszka. W homilii kapłan zacytował słowa mówiące, że podczas modlitwy należy mieć w rękach i Biblię, i gazetę, by to, co się aktualnie dzieje w świecie, oceniać w świetle Pisma Świętego. - Widzimy trwające od wielu dni protesty rolników, którzy chcą w ten sposób zwrócić uwagę na dramatycznie pogarszającą się sytuację polskiej wsi. Problemy te powinny być rozwiązywane w świetle Bożym, zgodne z chrześcijańskimi zasadami: sprawiedliwości, solidarności, odpowiedzialności, braterstwa - podkreślał ks. A. Kieliszek. Po Mszy św. odczytano odezwę rolników powiatu radzyńskiego, w której apelowano, by Polacy nie wierzyli w to, że UE obdarowuje właścicieli gospodarstw wielkimi pieniędzmi. W rzeczywistości środki te w minimalnym stopniu rekompensują drastyczny wzrost kosztów produkcji. W liście odniesiono się też do wpisów na forum internetowym o pięknych i drogich traktorach stanowiących w większości własność banków. Rolnicy podziękowali też wszystkim, którzy wsparli ich w proteście. AWAS Region www.echokatolickie.pl POWIAT ŁUKOWSKI Ukradł ponad 350 tys. zł 997 Urzędnik-hazardzista musi oddać pieniądze Pod koniec października 2013 r. łukowska policja zabezpieczyła komputer urzędnika, co do którego istniało podejrzenie kradzieży pieniędzy z kont Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Krzywdzie. 3 lutego zapadł wyrok w tej sprawie. Wszystko zaczęło się w styczniu 2010 r. Paweł P., pracownik GOPS, odpowiadał za przyjmowanie wniosków dotyczących świadczeń rodzinnych i zasiłków. Do niego należało także wypłacanie pieniędzy. Jak się okazało, urzędnik tworzył fałszywą dokumentację napływających do niego formularzy, tzn. wpisywał do nich zmyślone nazwiska, numery dowodów, i na tej podstawie przelewał na swoje konto np. becikowe czy inne należności. Samorząd stracił w ten sposób ponad 350 tys. zł! Sprawa wydała się w 2013 r., kiedy pracownicy GOPS nie mogli znaleźć dokumentów dotyczących wypłaconych środków. Paweł P. najpierw zaangażował się w ich szukanie, by w końcu przyznać się do winy. Gdy sprawa trafiła do prokuratury, poprosił o wymierzenie kary bez przeprowadzania rozprawy. Sąd przystał na tę propozycję. Grzywna i terapia 3 lutego w Sądzie Okręgowym w Lublinie zapadła decyzja o ukaraniu Pawła P. oraz jego pomocnika - Jakuba D. Urzędnik został uznany winnym popełnienia przestępstwa z tytułu art. 271 kodeksu karnego, który mówi: „Funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu”. W kolejnym paragrafie czytamy, że jeśli sprawca dopuszcza się powyższeŁaskarzew go czynu w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, grozi mu od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. Ostatecznie Paweł P. został skazany na cztery lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na osiem lat. Musi także zapłacić grzywnę w wysokości 400 stawek dziennych po 50 zł. Wyrokiem sądu urzędnik został również zobowiązany do podjęcia leczenia w poradni leczenia uzależnień. Bowiem jak wynika z opinii biegłych psychologów, mężczyzna jest patologicznym hazardzistą. To właśnie nałóg zmusił Pawła P. do kradzieży ponad 353 tys. zł z kont GOPS. Były urzędnik nie może także przez osiem lat zajmować stanowisk w administracji publicznej związanych z odpowiedzialnością materialną lub dysponowaniem środkami publicznymi. Pomocnik także ukarany Za kradzież publicznych pieniędzy skazano także kolegę nieuczciwego urzędnika, Jakuba D., na którego konto wpływała część środków wyłudzonych przez Pawła P. Pomocnik przekazywał je głównemu oskarżonemu. Za udział w kradzieży sąd wymierzył mu karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Musi też zapłacić grzywnę w wysokości 100 stawek dziennych po 20 zł. Miejmy nadzieję, że ukaranie złodziei publicznych pieniędzy będzie ostrzeżeniem dla innych nieuczciwych pracowników samorządowych inWioletta Ekielska stytucji. Radnego Piotra Płudowskiego zainteresował los wniosku S. Dziudzika. Łuków Nowa zakładka w BIP? Obywatelski wniosek o jawność Sławomir Dziudzik, pomysłodawca wprowadzenia w mieście budżetu obywatelskiego oraz przeprowadzenia referendum śmieciowego, wystąpił do burmistrza Dariusza Szustka z kolejnym wnioskiem. Tym razem chce utworzenia dodatkowej zakładki w Biuletynie Informacji Publicznej, która zawierałaby informacje na temat podpisywanych przez samorząd umów. Przede wszystkim przejrzystość „Wnoszę o rozbudowanie prowadzonego przez kierowany przez Pana Urząd Miasta Biuletynu Informacji Publicznej przez zamieszczenie w nim rejestru umów, to jest powszechnie dostępnego zestawienia w formie tabeli podlegającej bieżącej aktualizacji w okresie miesiąca i zawierającej podstawowe informacje o umowach zawieranych przez Urząd. Uważam, że powinny się znaleźć w nim, m.in., następujące rubryki: 1. - numer umowy, 2. - przedmiot zamówienia, 3. - wykonawca, 4. - wartość umowy, 5. - data zawarcia umowy” - czytamy we wniosku. Łukowianin motywuje go faktem, iż podobne działania podjęły sąsiednie samorządy, np. Biała Podlaska. „Pragnę wskazać, że utworzenie i udostępnienie takiego rejestru w ramach Biuletynu Informacji Publicznej wpisywało- by się w ogólny nurt zwiększenia przejrzystości i jawności działania organów administracji publicznej, pozytywnie wpływając na relacje tychże organów z obywatelami, a także budowało zaufanie obywateli do organów” - uzasadnia swoją prośbę S. Dziudzik. Co na to władza? Sprawa wniosku S. Dziudzika została poruszona podczas ostatniej sesji rady miasta. O to, co sądzą o pomyśle władze Łukowa, pytał Piotr Płudowski. Co odpowiedział burmistrz? - Nie ma przeszkód, by spełnić prośbę, ale warto się zastanowić, czy co niektórzy nie żądają zbyt wiele - stwierdził D. Szustek, dodając, iż każdy, kto chce uzyskać interesujące go informacje, może przyjść do urzędu, gdzie zostaną mu udzielone odpowiedzi na nurtujące pytania. Burmistrz zapowiedział również, że w najbliższym czasie dwóch pracowników magistratu weźmie udział w szkoleniu, na którym dowiedzą się, jakie dane mogą udostępniać społeczeństwu. Jaki będzie los wniosku S. Dziudzika? Okaże się wkrótce. Wioletta Ekielska Chcę zamknąć tę sprawę Prawomocnym wyrokiem sąd uznał byłą dyrektorkę łaskarzewskiego Zespołu Szkół nr 2 winną pomówienia burmistrz miasta Lidii Sopel-Serei. wyszli z propozycją zorganizowania tego posiedzenia. Na radzie napisano skargę, która trafiła do starosty, wojewody i biskupa siedleckiego - dodaje burmistrz Poważne oskarżenia W piśmie zarzucono L. SopelSerei, że groziła i zastraszała dyrektorkę. Jednak po jakimś czasie oskarżenia wycofano, a dyrektor ZS nr 2 napisała nawet, że współpraca z burmistrz układa się świetnie i nie ma do niej żadnych uwag. Jednak sprawa odbiła się głośnym echem nie tylko w lokalnym środowisku. - Co tu dużo mówić, mam ponad 30 lat i nie chciałabym, aby, pełniąc funkcję zaufania publicznego z wyboru, ciągnęła się za mną zła reputacja i opinia, że zastraszam pracowników, a, niestety, tak ówczesna dyrektor pani Hryszkiewicz, a obecnie Pawelec, przedstawiała to nauczycielom. Pod skargą podpisało się 18 osób, które nie były świadkami sytuacji - twierdzi L. Sopel-Sereja. Kronika W płot Burmistrz wygrała proces o pomówienie Wszystko zaczęło się w 2011 r. od dochodzenia w sprawie nieprawidłowości przy wynajmowaniu pomieszczeń przez szkołę Siedleckiemu Centrum Edukacyjnemu. - Okazało się, że pani dyrektor była jednocześnie szefem szkoły publicznej i prywatnego liceum. Poza tym pieniądze za udostępnienie pomieszczeń nie wpływały na konto miasta - mówi burmistrz Łaskarzewa L. SopelSereja. Śledczy badali wówczas też, czy dyrektor nie przekroczyła uprawnień w miesięcznych zestawieniach godzin pracowników szkoły. Wykazano rozbieżności, dlatego m.in. organ prowadzący placówkę chciał się przyjrzeć bliżej sprawie. - Wtedy też zarządziłam kontrolę nadgodzin nauczycieli. Próbowałam wyjaśnić kwestię, ale nie otrzymałam żadnych odpowiedzi. Pani dyrektor zwołała nadzwyczajną radę pedagogiczną. Później twierdziła, że to nie ona, lecz nauczyciele 7 Sprawa przed sądem Dlatego burmistrz skierowała do garwolińskiego sądu pozew przeciwko ówczesnej dyrektorce, domagając się przeprosin. Podczas rozprawy pani dyrektor zaprzeczyła jakoby miała pisać na mnie skargę, a także temu, że zwoływała radę pedagogiczną opowiada L. Sopel-Sereja. Sąd pierwszej instancji orzekł jednak, że doszło do pomówienia. Dyrektorka odwołała się od wyroku. Kolejna instancja potwierdziła zarzut, uznając jednak jego znikomą szkodliwość. - Nie do końca się z tym zgadzam. Jednak chcę już zamknąć tę sprawę. Niczego nie będę się domagała, tak naprawdę chciałam mieć na piśmie to, że pod wpływem tej pani wydarzyło się wiele niesympatycznych rzeczy. Twierdziła m.in., że żadnych pieniędzy z wynajmu nie było, podczas gdy nagle zwrócono kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wyremontowano za nie kuchnię ZS nr 2 - wyjaśnia burmistrz, do- Niczego nie będę się domagała, tak naprawdę chciałam mieć na piśmie to, że pod wpływem tej pani wydarzyło się wiele niesympatycznych rzeczy mówi burmistrz. dając, że dzięki wyrokowi sądu wiele osób zrozumiało, że to nie L. Sopel-Sereja była stroną szukającą konfliktu. - Nie uwzięłam się na szkołę, nie chciałam jej zamknąć. To, co się wtedy wydarzyło, było spowodowane działaniami pani dyrektor, która próbowała zrzucić na mnie odpowiedzialność za własne czyny - puentuje burmistrz Łaskarzewa. Waldemar Jaroń Gm. Biała Podl. 2 lutego, ok. 9.00, w Wólce Plebańskiej kierowca osobowego audi stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w płot posesji, uszkadzając trzy przęsła metalowego ogrodzenia. Właściciele oszacowali straty na ok. 2 tys. zł. Jak się okazało, za kierownicą samochodu siedział kompletnie pijany mężczyzna. 23-letni mieszkaniec bialskiej gminy miał w organizmie 3 prom. alkoholu. Ponadto nie posiadał uprawnień do kierowania pojazdami oraz nie miał przy sobie żadnych dokumentów wymaganych przy kontroli drogowej. Z ustaleń policjantów wynika, iż zabrał samochód z posesji swojego wujka bez jego zgody i wiedzy. Chciał pomóc Włodawa. 31 stycznia, ok. 20.00, jadący ul. Piastowską 24-latek zauważył szarpiących starszego człowieka mężczyzn. Kiedy zatrzymał się, by pomóc ofierze, jeden z napastników wsiadł do jego samochodu i odjechał w nieznanym kierunku. Chwilę po zgłoszeniu sprawy policji pokrzywdzony wraz z funkcjonariuszami udali się na poszukiwanie sprawców. Na jednej z ulic zauważyli dwóch młodych ludzi, którzy uczestniczyli w napadzie. Mundurowi ustalili także, że skradzione audi może znajdować się na jednej z posesji w gm. Wyryki. Przypuszczenia okazały się trafne. Do policyjnego aresztu trafił 27-latek z gm. Wyryki, który w chwili zatrzymania miał przeszło 2 prom. alkoholu w organizmie. Mężczyzna odpowie za kierowanie w stanie nietrzeźwości i krótkotrwałe użycie pojazdu. Grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności. Właściciel pojazdu odbierający skradzione auto stwierdził, iż jest ono uszkodzone jego silnik uległ najprawdopodobniej zatarciu. Koszty naprawy oszacowano na 3 tys. zł. Na dwóch gazach Gm. Rokitno. 5 lutego, ok. 15.40, w Pokiniance 46-letni kierowca peugeota na łuku drogi stracił panowanie nad pojazdem. Auto uderzyło w przydrożne drzewo i po odbiciu się od niego zatrzymało na jezdni. Mieszkaniec gm. Rokitno oraz jego 42-letni pasażer z obrażeniami ciała trafili do bialskiego szpitala. W trakcie kontroli stanu trzeźwości kierowcy okazało się, iż ma on w organizmie blisko 1,5 prom. alkoholu. Jednak wpadli Region. Policjanci z Janowa Podlaskiego zatrzymali trzech sprawców rozboju, którzy ponad miesiąc temu napadli na 47-letniego mężczyznę. O zdarzeniu poszkodowany powiadomił funkcjonariuszy po blisko czterech tygodniach od jego zaistnienia. Mężczyzna został wówczas napadnięty przez trzy pijane osoby, które po pobiciu skradły mu z kieszeni kurtki 1,6 tys. zł oraz dowód osobisty. Sprawcami rozboju okazali się dwaj bracia w wieku 24 i 26 lat, mieszkańcy tej samej gminy co pokrzywdzony, oraz ich 23-letni kolega. Mundurowi ustalili, że skradzione pieniądze zostały wydane na grę na automatach. Podczas przeszukania posesji zatrzymanego 26-latka policjanci znaleźli 30 sztuk amunicji myśliwskiej, na którą nie posiadał wymaganego zezwolenia. Jak się okazało, mężczyzna odbywał już karę pozbawienia wolności za rozbój, wobec czego usłyszał w prokuraturze zarzuty w warunkach recydywy i 5 lutego został aresztowany na trzy miesiące. Wobec dwóch pozostałych sprawców prokurator zastosował środek zapobiegawczy MLS w postaci dozoru policji. 8 diecezja EchoKatolickie numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r. Mądrość serca to trwanie przy bliźnim. Czas spędzony obok chorego jest czasem świętym. To uwielbienie Boga, który kształtuje nas na obraz swego Syna, który „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mt 20,18). Jezus sam powiedział: „Ja jestem pośród was jako ten, który służy” (Łk 22,27). GARWOLIN Film przed ŚDM Przez Garwolin do Krakowa Fot. xmcz Z Orędzia papieża Franciszka na XXIII Światowy Dzień Chorego Celem konkursu organizowanego przez parafię Przemienienia Pańskiego jest realizacja 210-sekundowego filmu mającego być zachętą dla młodzieży z całego świata do odwiedzenia Garwolina. DIECEZJA Jubileusz i publikacja Zachować cząstkę dziejów Kościoła Nadzwyczajna sesja kapituły kolegiackiej janowskiej zakończy obchody jubileuszu 90-lecia jej istnienia. Sesja odbędzie się w poniedziałek, 16 lutego, w sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Radzyniu Podlaskim. Rozpocznie ją o 11.00 Eucharystia w intencji zmarłych biskupów i kapłanów, odprawiona pod przewodnictwem biskupa siedleckiego Kazimierza Gurdy. Po Mszy św. do zgromadzonych kanoników i gości prelekcję na temat „Zadania Kapituły określone w art. 1. p. 2 i 3 Statutu Kapituły Kolegiackiej Janowskiej” wygłosi bp Piotr Sawczuk. o Garwolinie - „Przez Garwolin do Krakowa”. Uwaga: termin zgłoszeń upływa 20 marca! - Technika wykonania filmu jest dowolna. W jego realizacji może uczestniczyć grupa przyjaciół lub znajomych. Poszukujemy nowatorskiego pomysłu, który zachęciłby młodych do przyjazdu właśnie do nas - uściśla ks. W. Sobieszek. Na uczestników konkursowych zmagań czekają atrakcyjne nagrody, m.in. tablet z modemem 3G oraz pokrycie kosztów dojazdu na ŚDM w Krakowie. Organizatorzy przewidują ponadto wręczenie nagrody publiczności. Wszystkie nadesłane propozycje zostaną udostępnione na fanpage’u „ŚDM Garwolin 2016” w dniach od 22 do 29 marca. Nagrodę finansową otrzymają twórcy filmu odznaczającego się największą liczbą tzw. polubień. Regulamin konkursu oraz dodatkowe informacje dostępne są na stronach internetowych: www.ksmgarwolin.pl, www. parafiagarwolin.pl, jak również pod specjalnym nr. tel.: 508-515161. Zachęcamy do udziału! WA Jak źródło mądrości W słowie wstępnym do książki bp K. Gurda napisał: „Mam nadzieję, że to zapisane świadectwo kapłańskiej posługi pomoże nowemu pokoleniu kapłanów na- szej diecezji w dawaniu właściwej odpowiedzi na nowe wyzwania i na nowe sytuacje, w jakich mu przyszło realizować kapłańskie powołanie. Obyśmy i my potrafili obficie czerpać z tego samego źródła mądrości, z którego oni czerpali. Obyśmy z wytrwałością budowali piękno naszego człowieczeństwa, naśladując ich wiarę, odwagę i miłość do Chrystusa i do Jego Kościoła. Obyśmy i my umieli dobrymi czynami zapisać nowe karty naszej diecezjalnej, prawie 200-letniej historii”. Celem tej publikacji, jak zaznacza we wprowadzeniu ks. prałat R. Wiszniewski, jest „zachować w pamięci cząstkę dziejów Kościoła na naszej ziemi. Ukazać trud duszpasterski wielu pokoleń kapłanów w skomplikowanych dziejach Ojczyzny i Kościoła”. xMCz Krótko I Włodawska Pielgrzymka Rowerowa REGION. Włodawska Grupa Rowerowa organizuje pielgrzymkę rowerową. Odbędzie się ona w dniach 4-11 lipca. Włodawska Grupa Rowerowa pojedzie z Chełmską Grupą Rowerową, która wyruszy na Jasną Górę już po raz piąty. Organizatorzy zapewniają opiekę medyczną, noclegi, wyżywienie oraz opiekę duszpasterską. Jak zapewnia lider WGR Arkadiusz Rubacha, pielgrzymka na Jasną Górę jest dobrze zaplanowana. Więcej informacji na temat wyjazdu można właśnie u niego, JS pod nr. tel.: 697-057-271. Renowacja prezbiterium bazyliki Kodeń. 9 stycznia rozpoczęto prace renowacyjne w prezbiterium bazyliki. Działania konserwatorów mają na celu odnowienie sklepienia, ścian, okien oraz odrestaurowanie ołtarza, w którym jest wystawiony na widok publiczny cudowny wizerunek Maryi z Dzieciątkiem. W sklepieniu świątyni zostaną wykute sondy, mające odkryć kolejne warstwy farby, jaką w kolejnych latach malowano sufit świątyni. Możliwe, że uda się poznać pierwotną barwę sklepień, jaką zastosowano tuż po zbudowaniu kościoła. To odkrycie może lec u podstaw decyzji o nadaniu sklepieniu bazyliki kolorów zgodnych z pierwotnie użytymi pigmentami. Ostatnim etapem prac konserwatorsko-remontowych będzie wymiana oświetlenia w prezbiterium, zaś ich zakończenie przewidywane jest na koniec czerwca. Realizowane prace oraz rusztowania niezbędne dla ich przeprowadzenia w niczym nie zakłócają funkcjonowania świątyni, w której jest sprawowana liturgia i są prowadzone wszelkie działania duszpasterskie. opr. KL na podst. www.koden.com.pl fot. www.koden.com.pl Zadaniem uczestników konkursu stanie się nakręcenie filmu przybliżającego walory miasta i regionu. - W lipcu 2016 r. rozpoczną się Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Liczymy na obecność młodych z całego świata - mówi ks. Wojciech Sobieszek, wikariusz parafii Przemienienia Pańskiego, przypominając, iż centralne uroczystości poprzedzą tzw. Dni w Diecezjach. - Uczestnicy ŚDM przez pięć dni mieszkać będą w różnych parafiach na terenie Polski. Ogłoszony przez nas konkurs polega na stworzeniu maksymalnie 3,5minutowego filmu ukazującego walory naszego miasta, a tym samym zachęcającego do przyjazdu do Garwolina młodzież spoza granic Polski - wyjaśnia. Rejestracja internetowa miejsc pobytu uczestników ŚDM rozpoczyna się w lipcu. Stąd apel organizatorów o podejście do zadania z zaangażowaniem i jak najpilniejszą odpowiedź! Prace na nośniku DVD należy przekazać bądź też wysłać na adres parafii: ul. S. Staszica 11, 08-400 Garwolin - z dopiskiem: „Konkurs na film promocyjny Historia kapituły janowskiej Ważnym elementem sesji będzie prezentacja jubileuszowej publikacji pt. „Kapituła Kolegiacka Janowska 1924-2014”, której dokona dziekan kapituły ks. prałat Roman Wiszniewski. Jej redaktorami są: ks. prałat R. Wiszniewski, ks. prałat Bernard Błoński, ks. kan. Henryk Sidorczuk i kanclerz kurii diecezjalnej ks. Jan Babik. Książka ukazuje historię tej zasłużonej instytucji, sięgającą swymi korzeniami początków diecezji siedleckiej. Jej sercem są biogramy wszystkich 187 kanoników kapituły janowskiej mianowanych na przestrzeni 90 lat. Ponadto monografia zawiera przetłumaczone po raz pierwszy z łaciny na język polski breve apostolskie „Ad perpetuam rei memoriam” papieża Piusa XI oraz Dekret egzekucyjny biskupa podlaskiego Henryka Przeździeckiego. W publikacji zamieszczono również statut kapituły, opisano dystynktorium kanoników oraz obrzęd instalacji kanonickiej. 16 diecezja www.echokatolickie.pl XI Konkurs Papieski Konkursowe wyzwanie „Chrzest. Polska. Człowiek” - to hasło XI Konkursu Papieskiego, który rozpocznie się 16 lutego. W ubiegłorocznej edycji konkursu wiedzy o życiu i nauczaniu Jana Pawła II wzięło udział prawie 5,5 tys. uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Konkurs papieski to największy w Polsce konkurs dotyczący wiedzy o życiu i nauczaniu Jana Pawła II. Projekt jest realizowany przez Instytut Tertio Milennio od dziesięciu lat i z roku na rok cieszy się coraz większą popularnością wśród młodzieży. Głównym celem tej inicjatywy jest - jak czytamy na stronie www.konkurspapieski. pl - rozpowszechnienie bogactwa myśli i czynu Jana Pawła II wśród młodzieży szkół ponadgimnazjalnych. Konkurs Papieski rusza 16 lutego. W pierwszym etapie trzeba rozwiązać quiz online. Można to zrobić z dowolnego miejsca i w dowolnym dniu przez cały miesiąc, aż do 16 marca. Wystarczy zarejestrować się, klikając w zakładkę „Weź udział w konkursie” na stronie: www.konkurspapieski. pl. Do drugiego etapu przejdą ci, którzy udzielą minimum 51% poprawnych odpowiedzi. Ten etap - zaplanowany na 23 marca - także odbędzie się online, ale KRAJ redaktor prowadzący: ks. Andrzej adamski kalendarz dIecezjalny imieniny obchodzą: 17 lutego: Ks. prałat Julian Jóźwik - emeryt w parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Garwolinie 20 lutego: Ks. prałat Leon Łodziński - emeryt (poza diecezją) Solenizantom składamy życzenia Bożego błogosławieństwa w pracy duszpasterskiej i owocnego realizowania powołania kapłańskiego. Zapowiedź wielkopostnego cyklu katechez uczestnicy w całym kraju rozwiążą test w tym samym momencie. Około 20 osób z każdego regionu z najwyższą liczbą punktów przejdzie do trzeciego etapu. Będą oni zobligowani do napisania eseju na jeden spośród kilku tematów podanych na stronie internetowej konkursu. Autorzy najwyżej ocenionych prac będę je bronić przed komisją podczas finału, 16 maja. Dla najlepszych - przewidziano wyjazd do Rzymu. Konkursowi patronuje prymas Polski, abp Wojciech Polak oraz ordynariusze wielu diecezji, m.in.: abp Stanisław Dziwisz i abp Kazimierz Nycz. Inicjatywę wspierają kuratorzy oświaty w poszczególnych regionach, a także Związek Polskich Kawalerów Maltańskich. opr. KL Przed nami Wielki Post. Od następnego numeru proponujemy Państwu cykl tekstów poświęcony cnotom kardynalnym. Często o nich zapominamy, są traktowane jako katechizmowy „kwiatek do kożucha”. Może wielu z nas nawet o nich nie słyszało! Tymczasem trudno przecenić ich rolę. Jeśliby chcieć krótko zdefiniować cnoty kardynalne, należałoby powiedzieć, iż są to stałe, podstawowe sprawności, dyspozycje uzdalniające nas do czynienia dobra - czasem wbrew wewnętrznym i zewnętrznym przeszkodom, nawet za cenę ofiar. Innymi słowy: są to wskazówki, jak realizować swoje chrześcijańskie powołanie w świecie, gdzie jest tyle dylematów i rozdroży i gdzie codzienne trzeba wybierać pomiędzy dobrem i złem. Sugeruje to już sama nazwa „kardynalne”. Słowo pochodzi od łacińskiego wyrażenia „cardo” czyli „zawias”, „przegub”, coś, co spaja elementy w jedną całość. Zatem podsumowując: cnoty kardynalne mają za zadanie zintegrować minione doświadczenia i plany na przyszłość, deklaracje i czyny, uporządkować życie, wprowadzić w nie harmonię, ład i pokój. Uczynić je jednością. Czyli pomóc zyskać coś, co uczyni je spokojniejszym i szczęśliwszym. Za tydzień pierwszy tekst poświęcony cnocie XPS roztropności. Zapraszamy do lektury i wielkopostnej refleksji. fot. arch. SP w Budziskach KRAJ Kościół tego dnia lutego w sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Radzyniu Podlaskim odbędzie się nadzwyczajna sesja kapituły kolegiackiej janowskiej kończąca obchody jubileuszu 90-lecia jej istnienia 9 migawka ”Świeć, gwiazdeczko, świeć” Tydzień Modlitw o Trzeźwość Narodu W trosce o trzeźwość rodziny W niedzielę, 15 lutego, rozpoczyna się 48 Tydzień Modlitw o Trzeźwość Narodu. Będzie on przebiegał pod hasłem: „Abstynencja dzieci troską rodziny, Kościoła i narodu”. 48 TYDZIEŃ MODLITW O TRZEŹWOŚĆ NARODU W nawiązaniu do tradycji chrześcijańskiej, Tydzień Modlitw o Trzeźwość Narodu rozpoczyna się w ostatnią niedzielę karnawału. Głównym motywem jest wynagradzanie za grzechy popełniane w czasie zabaw karnawałowych, włączenie wiernych w nurt przebłagania za pijaństwo i inne nałogi, a także wypraszanie łaski nawrócenia dla grzeszników. Jest to czas refleksji, modlitwy i pokuty w intencji tych, którzy nadużywają naOPR. KL pojów alkoholowych. 15 lutego, niedziela ekspiacji za grzechy pijaństwa Modlitwa o miłość i trzeźwość dla wszystkich polskich rodzin, aby były domowymi kościołami. 16 lutego, poniedziałek Modlitwa za rodziców, aby wychowywali swoje dzieci w duchu wiary, miłości i trzeźwości. 17 lutego, wtorek Modlitwa za nauczycieli i wychowawców, aby w swej pracy kierowali się zawsze dobrem dzieci i wychowywali do wolności od uzależnień. 18 lutego, Środa Popielcowa Modlitwa za stanowiących prawo i rządzących, aby chronili dzieci przed rozpijaniem i demoralizacją. 19 lutego, czwartek Modlitwa za kapłanów, aby poprzez gorliwą pracę duszpasterską, pomagali dzieciom zachować abstynencję od alkoholu. 20 lutego, piątek Modlitwa za młodzież, aby trwając w trzeźwości, przygotowywała się do pełnienia odpowiedzialnych zadań w społeczeństwie. 21 lutego, sobota Modlitwa za dzieci, aby otoczone troską rodziny, Kościoła i narodu, zachowywały abstynencję od alkoholu. Krótko Nowy dyrektor wydziału duszpasterskiego kurii Siedlce. Ks. dr Jerzy Duda został nowym dyrektorem Wydziału Duszpasterskiego Siedleckiej Kurii Biskupiej. Kapłan jest wykładowcą Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Siedleckiej oraz Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Ks. Duda urodził się 28 grudnia 1972 r. w Łosicach. Na kapłana został wyświęcony 21 czerwca 1997 r. Pracował jako wikary w Adamowie i w parafii św. Stanisława w Siedlcach. W 1999 r., po dwóch latach pracy w kraju, wyjechał do Moskwy. Tam został wikariuszem przy katolickiej parafii św. Piotra i Pawła. W Moskwie ks. Duda zajmował się przede wszystkim pracą z młodzieżą. Po trzech latach bardzo wytężonej i ofiarnej pracy w Moskwie kapłan wrócił do Polski i jesienią 2002 r. rozpoczął studia specjalistyczne z patrologii w KUL. Ks. Duda zastąpił na stanowisku ks. dr. Marka Paluszkiewicza, który został zwolniony z funkcji dyrektora wydziału duszpasterskiego przez bp. Kazimierza Gurdę na własną prośbę. Ks. Paluszkiewicz pozostaje nadal dyrektorem Biura Turystyczno Pielgrzymkowego Diecezji Siedleckiej „Arka”, dyrektorem Wydawnictwa Diecezji Siedleckiej UNITAS oraz dyrektorem Fundacji Pamięci OPR.KO Unitów Podlaskich „Arka”. 17 stycznia dzieci ze Szkoły Podstawowej w Budziskach (parafia Wola Zadybska) kolędowały w Domu Pomocy Starszym w Woli Gułowskiej. Pod czujnym okiem katechetki Teresy Boman oraz Zofii Ostałowskiej, mamy jednej z uczennic, dzieci zaprezentowały w przedstawieniu jasełkowym popularne polskie kolędy i pastorałki. Ich występ wywołał żywiołową reakcję widzów - podopiecznych placówki i został nagrodzony gromkimi oklaskami. Na koniec mali aktorzy zostali ugoszczeni herbatą i słodyczami. Otrzymali też zaproszenie na przyszły rok. Natomiast 18 stycznia w kościele parafialnym Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Woli Zadybskiej uczniowie klas II-V SP wystawili „Misterium o Narodzeniu Pana Jezusa”, przygotowane pod opieką T. Boman. Młodzi aktorzy przypomnieli to, co dokonało się ponad 2 tys. lat temu i codziennie dokonuje się na wszystkich ołtarzach świata. Zaprezentowali również kolędy i pastorałki. Wszyscy zebrani w kościele z uwagą i w wielkim skupieniu przeżywali występy oraz przedstawione treści. Dzieci i młodzież zostali nagrodzeni gromkimi brawami. Na zakończenie kierujący parafią w Woli Zadybskiej ks. Włodzimierz Wąsowski TB podziękował dzieciom za ich zaangażowanie i wystawioną sztukę. Reklama diecezja EchoKatolickie numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r. fot. www.koden.com.pl Doroczne spotkania w Kodniu gromadzą amazonki przed wizerunkiem Maryi w kodeńskim sanktuarium. KODEŃ Biała Podlaska Propozycja dla dzieci Podróż przez pięć krajów Od 2 do 6 lutego przy kościele Chrystusa Miłosiernego odbywały się spotkania w ramach ferii parafialnych. W zajęciach każdego dnia brało udział prawie 50 dzieci. VI Pielgrzymka Amazonek Fot. AWAW 10 Zawierzyły Maryi 8 lutego do matki Bożej Kodeńskiej - Królowej Podlasia i Matki Jedności po raz kolejny przybyły panie należące do stowarzyszenia „Amazonki”. Doroczne spotkania amazonek odbywają się zawsze na początku lutego, w nawiązaniu do przypadającego 5 lutego wspomnienia św.Agaty. Pochodząca z Sycylii dziewica i męczennica żyła w III w., a uznawana jest za orędowniczkę w chorobach piersi i patronkę kobiet po mastektomii. Spotkanie w sanktuarium kodeńskim zorganizował diecezjalny duszpasterz służby zdrowia ks. dr Piotr Pielak. Do Kodnia przyjechało łącznie ok. 80 pań z Siedlec, Białej Podlaskiej i Łukowa, zarówno w zorganizowanych grupach, jak też indywidualnie pątniczki. Pielgrzymka rozpoczęła się około 10.00, od spotkania przy kawie, herbacie i regionalnym sękaczu. Następnie panie przeszły do bazyliki, by przed Madonną Kodeńską odmówić różaniec. W południe rozpoczęła się Eucharystia, której przewodniczył kustosz sanktuarium o. Bernard Briks OMI. Homilię wygłosił natomiast ks. P. Pielak. Po Mszy św. w sali multimedialnej pątniczki wysłuchały prelekcji wygłoszonej przez psycholog i psychoterapeutę Martę Kozaczuk z Siedlec. Po spotkaniu był wolny czas na posiłek, rozmowy i indywidualne medytacje. Pielgrzymka zakończyła się o 16.15 aktem zawierzenia przed cudownym obrazem Matki Bożej Kodeńskiej. KL na podst. www.koden.com.pl Krótko Spotkanie komisji synodu Siedlce. 7 lutego w budynku kurii pod przewodnictwem bp. Kazimierza Gurdy odbyło się spotkanie Komisji Głównej Synodu Diecezji Siedleckiej. Celem obrad była dyskusja nad schematem statutów synodalnych. Przygotowany przez biskupa pomocniczego Piotra Sawczuka schemat zawiera bogate wprowadzenie, gdzie znajdują się teologiczno-prawne podstawy diecezji, kontekst eklezjalny i historyczny powstania diecezji, obecny kształt wspólnoty diecezjalnej, uwagi o roli synodu diecezjalnego, a także sprawy, które mogą mieć wpływ na życie Kościoła siedleckiego. Zostały w nim także zasygnalizowane konkretne tematy, które będą podejmowane przez poszczególne komisje synodalne: wspólnota Kościoła diecezjalnego, posługa nauczania, uświęcenia oraz pasterzowania. Kolejne spotkanie komisji synodu odbędzie się OPR. KO 14 kwietnia. migawka Ferie z Bogiem Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży działające w parafii św. Mikołaja w Międzyrzecu Podlaskim zorganizowało dla dzieci w wieku 7-13 lat „Ferie z Panem Bogiem”. Ich miejscem była sala pod plebanią. Rodzice przyprowadzali dzieci od 2 do 4 lutego o 10.00, a odbierali je o 14.00. Zaprosiliśmy wszystkie dzieci, które nie miały planów, a chciały pożytecznie i miło spędzić czas. Ci, którzy do nas przyszli, nie nudzili się, mieli też zapewnione jedzenie i picie - mówi jedna z organizatorek. Dzieci były pod dobrą opieką. Pierwszego dnia obejrzały bajkę „Cud Eucharystii”, tłumaczącej, co dzieje się podczas Mszy św. Następnie udały się na Eucharystię z racji święta Ofiarowania Pańskiego. Po powrocie oraz po posiłku wzięły udział w grach i zabawach. Kolejne dni także były ciekawe. Nie brakowało gier planszowych i zabaw zręcznościowych, wartościowych bajek, BZ pieśni religijnych i rysunków. Rozśpiewana grupa uczestników ferii parafialnych w towarzystwie pięknie ubranych animatorów. Pięciodniowe ferie zorganizowali członkowie Ruchu Światło-Życie. Nie były to pierwsze tego typu spotkania - zimowe zajęcia parafialne są już tradycją. Wspólne zabawy odbywały się w sali chóru. Koordynatorem inicjatywy był ks. Piotr Orłowski. - Animatorzy z Ruchu Światło Życie, którzy prowadzą zajęcia, są bardzo profesjonalni w tym, co robią. Każdego dnia przez pięć godzin non stop zajmowali się bardzo dużą grupą maluchów. Są naprawdę wspaniali i cieszę się, że mogłem z nimi współpracować - chwali młodych kapłan. Spotkania rozpoczynały się o 9.00. Poszczególne dni wypełnione były różnymi zabawami, śpiewami, zajęciami plastycznymi i tańcami. Stałym punktem był wspólny posiłek. - W przygotowanie ferii zaangażowało się około 17 osób z Ruchu Światło-Życie. W zajęciach uczestniczyli uczniowie szkół podstawowych, choć nie brakowało również przedszkolaków. Mieliśmy także kilkoro dzieci spoza parafii. W ubiegłym roku z ferii skorzystało 35 osób, w tym roku liczba chętnych skoczyła do 50. O feriach informowaliśmy m.in. podczas ogłoszeń parafialnych. Myślę, że cel został osiągnięty - podkreśla ks. Piotr. Rozśpiewane towarzystwo Jedną z animatorek była Wiktoria Grajcar, uczennica bialskiego liceum katolickiego. Przyznaje, że w zimowisku uczestniczy już od sześciu lat. Najpierw przychodziła jako uczestnik, a teraz sama angażuje się w przygotowanie i prowadzenie zajęć. - Program obmyślaliśmy przez trzy tygodnie. Postanowiliśmy, że przez kolejne pięć dni będziemy „odwiedzali” po jednym kraju. Byliśmy w Brazylii, Rosji, Chinach i Włoszech. Ostatniego dnia zwiedzaliśmy Polskę. Każdego dnia uczyliśmy dzieci nowych piosenek. Okazało się, że tegoroczna grupa bardzo lubi śpiewać z akompaniamentem gitary. Chcieliśmy, by ten czas najmłodsi spędzili ciekawie i miło, by nie musieli siedzieć sami w domu - tłumaczy Wiktoria. Przygotowanie do ferii i prowadzenie zajęć są bardzo czasochłonne, ale młodzi nie czują się stratni. - Bardzo podobają mi się te spotkania. Lubię pracować z dziećmi. To nasz drugi, po rekolekcjach wakacyjnych, sztandarowy punkt w życiu oazowym. Wycofać się? Nie ma takiej opcji - przekonuje z uśmiechem moja rozmówczyni. Dobra reklama Oazy Wśród prowadzących był tylko jeden chłopak. Marek Fijałkowski, bo o nim mowa, podkreśla, że ferie parafialne traktuje jako sprawdzian swoich animatorskich umiejętności. - Możemy przekonać się, czy posiadamy umiejętności organizacyjne, czy umiemy przygotować zajęcia dla dzieci, czy jesteśmy w stanie dobrze animować ich wolny czas i nauczyć czegoś nowego, ciekawego. Oprowadzając wirtualnie po pięciu krajach, pokazywaliśmy dzieciom świętych, którzy z nich pochodzą. Na zajęciach spotkałem wiele osób, które przychodziły w ubiegłym roku, ale pojawiły się też nowe twarze - mówi Marek. Dodaje, że dzięki rekolekcjom wiele dzieci poznaje Oazę i potem do niej dołącza. - Zdecydowanie warto poświęcić swój czas na pomoc przy organizacji takich ferii. Podczas planowania zajęć mogliśmy liczyć na pomoc ks. Piotra i księdza proboszcza Jacka Owsianki. To on zatroszczył się o zakup potrzebnych materiałów i produktów przydatnych do sporządzenia posiłków. Dla nas całe to przedsięwzięcie jest niezwykle budujące. Cieszę się, że możemy pokazywać żywy Kościół AWAW - podsumowuje Marek. KONKURS Rekolekcje w drodze Wraz z Diecezjalnym Centrum Pielgrzymkowo - Turystycznym „ARKA” zapraszamy na autokarową pielgrzymkę do Matki Bożej Ostrobramskiej w Wilnie. Odbędzie się ona w dniach 6-8 marca. Pielgrzymi odwiedzą Sokółkę, Suchowolę, Wilno, Troki, Studzieniczną oraz Rajgród. Pierwszego dnia zaplanowano przyjazd do Sokółki (miejsce Cudu Eucharystycznego), adorację i wspólną modlitwę. Potem nastąpi przejazd do Suchowoli - rodzinnej parafii bł. ks. J. Popiełuszki, oraz do Sanktuarium MB w Studzienicznej. Po dojeździe do Wilna zaplanowana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego, zakwaterowanie w hotelu, obiadokolacja, wspólna modlitwa i podsumowanie dnia. Drugi dzień to zwiedzanie Wilna, m.in. Góry Krzyży, nawiedzenie kaplicy z cudownym obrazem Matki Bożej Ostrobramskiej, cmentarza na Rossie, miejsca kultu św. S. Faustyny. W ciągu dnia znajdzie się czas na prywatną modlitwę, Kaziuki wileńskie (słynny jarmark odbywający się od 400 lat w Wilnie w związku z dniem św. Kazimierza). Trzeciego dnia pielgrzymi przejadą z przewodnikiem do Trok, by zwiedzać zamek i dzielnicę karaimską, po czym nastąpi powrót do Polski. W drodze powrotnej zaplanowany jest przejazd do Rajgrodu i nawiedzenie cudownego obrazu Matki Bożej Królowej Rodzin. Cena pielgrzymki wynosi 480 zł, a obejmuje: przejazd autokarem, dwa noclegi w hotelu (pokoje dwu- osobowe), dwa śniadania i dwie obiadokolacje oraz regionalny obiad w Trokach, obsługę przewodnika przez dwa dni, bilety wstępu, opiekę pilota i księdza, ubezpieczenie KL i NNW. Zapisy odbywają się pod nr. tel. 882-114-244, email: [email protected]. Wymagany dokument to dowód osobiJAG sty. Diecezjalne Centrum Pielgrzymkowo-Turystyczne „ARKA” ufundowało dla naszych czytelników jedno miejsce na wycieczkę do Wilna w terminie 6-8 marca 2015 r. Jeżeli wycieczka zostanie odwołana, zwycięzca otrzyma miejsce na wycieczkę w innym kierunku, jednak w tej samej kwocie. By wziąć udział w konkursie, należy wysłać SMS o treści: ECHO1.odpowiedź na numer 7168 (1,23 z VAT) od czwartku, 5 lutego, od godz. 10.00, do środy, 11 lutego, do 22.00. Wygra osoba, która najciekawiej odpowie na pytanie: „Czy warto odwiedzić Wilno i dlaczego?”. Uwaga - odpowiedź nie może przekroczyć 160 znaków. Regulamin znajduje się na stronie www.echokatolickie.pl. Nazwisko zwycięzcy zamieścimy w 8 numerze „Echa”. diecezja fot. o. MS www.echokatolickie.pl POLSKOWOLA Kościół 11 68 rocznica śmierci ks. Niedzielaka Ziarno wydaje plon W nocy z 5 na 6 lutego 1947 r. został uprowadzony z plebanii i brutalnie zamordowany przez funkcjonariuszy UB proboszcz parafii Polskowola ks. Lucjan Niedzielak, kapelan AK i WiN, po 1944 r. wspomagający oddziały powstania antykomunistycznego. W rocznicę jego śmierci Inspektorat Radzyń Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość obchodził Dzień Patrona. Uroczystości pogrzebowe o. Antoniego Kwaśniewskiego OMI odbyły się 6 lutego w kościele św. Augustyna w Różance. DIECEZJA Pogrzeb misjonarza Pracował dla Ewangelii 30 stycznia, przed północą, w szpitalu w belgijskim Genk odszedł do Pana syn podlaskiej ziemi o. Antoni Kwaśniewski OMI. Zmarł w 66 roku życia, 45 roku profesji zakonnej i 39 roku kapłaństwa. Żegnali go najpierw jego parafianie na Mszy św. w kościele w Maasmechelen, gdzie ostatnio pracował jako proboszcz flamandzkiej parafii. Następnie ciało zmarłego przewieziono do rodzinnej Różanki k. Włodawy. 6 lutego w kościele parafialnym św. Augustyna pod przewodnictwem biskupa siedleckiego Kazimierza Gurdy, z udziałem wszystkich księży z dekanatu włodawskiego oraz z liczną obecnością współbraci misjonarzy oblatów, odbył się pogrzeb misjonarza. Trumna z ciałem zmarłego spoczęła przy centralnym krzyżu, na cmentarzu w Różance nad Bugiem. Misja ojca Antoniego Śp. Antoni Kwaśniewski urodził się 10 września 1949 r. w miejscowości Stawki k. Włodawy jako trzeci syn Leona i Zofii (z domu Kurei). Po szkole podstawowej, którą ukończył w 1964 r., rozpoczął naukę w Niższym Seminarium Duchownym Misjonarzy Oblatów MN w Markowicach na Kujawach. 7 września 1969 r. wstąpił do nowicjatu tej rodziny zakonnej w Obrze, w Wielkopolsce. Tam odbył siedmioletnią formację przygotowującą do życia zakonnego i kapłaństwa. 8 września 1970 r. złożył śluby zakonne, zaś 20 czerwca 1976 r. przyjął z rąk arcybiskupa poznańskiego Antoniego Baraniaka sakrament święceń. Na pierwszą placówkę władze zakonne posłały go do Milanówka pod Warszawą, gdzie był wikariuszem i katechetą. Jego wielkim pragnieniem była praca na misjach., dlatego w październiku 1977 r. przełożeni przychylili się do jego prośby i skierowali do Kamerunu. Po kilkumiesięcznym kursie języka francuskiego wyjechał do Afryki, gdzie w Madingrin zaczął posługę misyjną. Pracował tam od 1978 r. u boku o. Stanisława Jankowicza OMI. Następnie przeło- Wydaje mi się, że pracujemy dla Ewangelii w czasach dziejów apostolskich. Jesteśmy tutaj w pierwszych 40 latach Kościoła - mówił do przyjaciela śp. o. Antoni. żeni skierowali go do największej misji w Kamerunie - w Bibemi, gdzie budował kościół. Potem była kolejna misja w Boulai I’Bib, gdzie m.in. uczył ludzi sadownictwa, następnie misja w Ngaundi Gari Gombo w lasach równikowych, tam organizował placówkę od podstaw, wybudował ośrodek zdrowia, sprowadził siostry franciszkanki. I na koniec - odległa misja w Massea, do której trzeba było się przeprawiać promem przez rzekę Bomba. „Taka to już jest miłość służebna” W 2008 r. ze względu na stan zdrowia sterany 30-letnią pracą na misjach o. Antoni powrócił z Kamerunu do Europy i został skierowany do Delegatury Polskiej we Francji - Beneluksie. Pierwszy rok pracował w polskiej parafii we francuskim Lens. W 2009 r. został przeniesiony do Belgii. Po krótkim okresie pracy w Rhode-St-Genèse przejął placówkę w Maasmechelen. Aby móc pracować wśród Belgów, mając 63 lata podjął naukę języka flamandzkiego. W ostatnich miesiącach życia bardzo ciężko chorował. Przeszedł zabieg tracheotomii. Przez wiele tygodni pozostawał w śpiączce farmakologicznej. Mimo że zachował świadomość, nie był w stanie porozumiewać się z otoczeniem. Jego przyjaciel o. Stanisław Jankowicz OMI, który wygłosił homilię na pogrzebie, wspominał rozmowy, jakie prowadzili ze sobą w Madingrin. Kiedyś o. Antoni powiedział: „Stasinek! Ja tak myślę: nie poszliśmy za Jezusem w kurzu i spiekocie Galilei, ale idąc za Nim tu, też połykamy inny kurz: harmatan znad Sahary… i jeszcze większy upał…, i dzielimy życie z tutejszym ludem. Taka to już jest miłość służebna”. A innym razem: „Wydaje mi się, że pracujemy dla Ewangelii w czasach dziejów apostolskich. Jesteśmy tutaj w pierwszych 40 latach Kościoła. Po nas Afrykanie będą spisywać dzieje apostolskie swym życiem… Może spotkanie religii tradycyjnych z Ewangelią, może spotkanie islamu z chrześcijaństwem, Ewangelii z Koranem stawać się będzie bez przemocy…”. Taki był o. Antoni: refleksyjny, gorliwy, ogromnie pracowity, ciągle się spieszył, wręcz biegał, tak że Afrykańczycy za nim nie nadążali. Jago zawody się skończyły. Dobiegł do mety. Niech spoczywa w Chrystusie. o. Mirosław Skrzydło OMI Eucharystię sprawowali proboszcz parafii św. Jana Apostoła i Ewangelisty ks. Marek Chojnowski oraz kapelan radzyńskiego Inspektoratu Zrzeszenia WiN ks. Zbigniew Rozmysł. W sobotę, 7 lutego, w wieczornej Eucharystii sprawowanej w kościele w Polskowoli udział wzięli członkowie WiN, na czele z szefem sztabu prof. Dariuszem Magierem, delegacja tutejszej Szkoły Podstawowej noszącej imię bohaterskiego kapłana oraz parafianie. Eucharystię sprawowali proboszcz parafii św. Jana Apostoła i Ewangelisty ks. Marek Chojnowski oraz kapelan radzyńskiego Inspektoratu Zrzeszenia WiN ks. Zbigniew Rozmysł. Ks. M. Chojnowski w słowie wstępnym nawiązał do słów Listu do Hebrajczyków: „Pamiętajcie o przełożonych, którzy głosili wam Słowo Boże, i rozpamiętujcie koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę”. Przypomniał, że ks. L. Niedzielak był przełożonym tej wspólnoty, głosił tu słowo Boże. - Chcemy dziękować za dar jego życia i rozpamiętywać jego ostatnie chwile, gdy został wyprowadzony z plebanii i zastrzelony w mroźną lutową noc. Chcemy uczyć się od proboszcza i patrona, jak naśladować jego miłość do Boga i ojczyzny. Upominamy się o swych bohaterów - Wybraliśmy sobie ks. L. Niedzielaka jako patrona naszych działań, pracy, patriotycznych starań dla ojczyzny, ponieważ stwierdzamy, że ziarno, które wpadło w glebę - ziarno życia ks. Niedzielaka - musi wydawać plon - mówił w homilii ks. Rozmysł. - Oto teraz, po tylu latach, naród zaczyna się upominać o swych bohaterów i w nich szukać światła do życia, postępowania. Odkrywa szczątki, wydoby- wa kości, z czułością i pietyzmem stara się je pochować. Powstaje coraz więcej inicjatyw, grup patriotycznych gromadzących często młodych ludzi, którzy w żołnierzach wyklętych, ludziach takich, jak ks. Lucjan, szukają dla siebie bohaterów, których mogliby naśladować, za którymi mogliby pójść. Wcześniej czy później naród wydobędzie swych bohaterów z ziemi, złoży ich szczątki w godnych grobach, będzie się na nich modlić - zaznaczył. Bronił wiary, polskości, moralności Zwracając się do miejscowych uczestników liturgii, kaznodzieja dodał: - Macie to szczęście, że duszpasterzem tej parafii był ks. L. Niedzielak. - Chodził po tej ziemi, tu się modlił, udzielał sakramentów. Może kiedyś Kościół wyniesie na ołtarze tych wszystkich, którzy stawali w obronie wiary, moralności i polskości - kapłanów i świeckich, którzy mieli niezłomne serca. Niech Bóg błogosławi tych, którzy szukają inspiracji w tych pięknych, mądrych, szlachetnych postaciach pochodzących z naszej ziemi, z naszego ludu. Po Eucharystii uczestnicy uroczystości przeszli na miejsce, gdzie został zamordowany ks. L. Niedzielak. Pod krzyżem upamiętniającym męczeństwo kapłana zostały zapalone znicze i złożone kwiaty. Ks. Zbigniew Rozmysł odczytał „Modlitwę żołnierzy wyklętych”, której tekst, umieszczony na odwrocie obrazka z fotografią ks. L. Niedzielaka, otrzymał każdy uczestnik uroczystości. ANNA WASAK 12 EchoKatolickie Formacja religijna VI niedziela zwykła kalendarz liturgiczny czytania: IKpł 13, 1-2. 45-46; Ps 32 (31); 1 Kor 10, 31 – 11, 1; Mk 1, 40-45 Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: «Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony». Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił ze słowami: «Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich». Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego. Rozważanie: ks. andrzej adamski Pozorna oschłość, prawdziwa dobroć T rąd to straszna choroba. Nawet dziś, kiedy już jest częściowo uleczalny, widok ludzi trędowatych budzi grozę. Ciało ludzkie pod wpływem tej choroby gnije i stopniowo odpada, co wiąże się z ogromnym cierpieniem fizycznym - ale także duchowym. Trąd bowiem wyłącza człowieka ze społeczeństwa, nie pozwala mu normalnie w nim funkcjonować. Skazuje go na samotność i wyobcowanie. „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” - mówi trędowaty do Jezusa. Uczeni do dziś spierają się, czy użyte w Ewangelii słowo należy przetłumaczyć jako „litość” czy też jako „wzburzenie”. Bardziej logiczna wydaje się litość lub współczucie - jeśli jednak weźmiemy pod uwagę bóstwo Jezusa, to Jego wzburzenie nadaje całej sytuacji nowego, głębszego wymiaru. Jest to oburzenie Stwórcy, który zobaczył swe stworzenie zniszczone i zniekształcone. A zatem gest uzdrowienia jest nie tylko prostym usunięciem choroby - ale jakby stworzeniem na nowo. Przez oczyszczenie z trądu Jezus wchodzi z chorym człowiekiem w niepowtarzalną, niemożliwą do opisania relację, w coś na kształt więzi łączącej artystę i jego arcydzieło. To przeżycie jest tak silne, że powoduje u Jezusa ogromne wzruszenie - tak mocne, że zamaskował je szorstkością. Jak bowiem inaczej tłumaczyć zdanie mówiące, że Jezus odprawił trędowatego (użyte przez ewangelistę słowo dosłownie należałoby przetłumaczyć: wypędził) i przykazał mu surowo, aby nikomu nie mówił o całej sytuacji? Spotykamy czasem ludzi, którzy na pierwszy rzut oka nie budzą naszej sympatii. Burkliwi, małomówni, szorstcy w obejściu. Nieraz dopiero po bliższym ich poznaniu okazuje się, że za tą maską szorstkości kryje się złote serce; że są to ludzie, którzy pomogą w potrzebie i nie odwrócą się w nieszczęściu, traktując to jako coś bardzo normalnego. Są również tacy, którzy od razu budzą sympatię: uśmiechnięci, dużo i pięknie mówiący, obiecujący złote góry. Gorzej, gdy przyjdzie do realizacji obietnic, gdy powinie się nam noga: wczorajsi przyjaciele nagle o nas zapominają, stają się oschli, odwracają się od nas. Pozory mylą… Jezus daleki jest od obietnic i pięknych słów. Nigdy nie obiecywał swoim uczniom łatwej drogi. Obiecywał niebo i radość w wieczności - ale zawsze mówił wprost, że droga do zbawienia jest wąska, stroma i trudna. Na tej drodze czeka nas wiele doświadczeń - także pewnej oschłości, ciemności, trudności. Czasem wydaje się, że Pan Bóg zostawił nas samych, ukrywa się przed nami, a nawet działa przeciwko nam. Pamiętajmy wtedy, że Jezus wiele razy okazywał swoją miłość do nas i współczucie - najpełniej na krzyżu. Pamiętajmy, że On również przeszedł próbę ogromnego cierpienia, samotności, opuszczenia. Z próby tej wyszedł zwycięsko, a teraz jest z nami, gdy to my ją przechodzimy. Nie dajmy się oszukać trudnościom. Za doświadczeniem oschłości i szorstkości, pozornego oddalenia i milczenia Boga jest Serce wypełnione miłością i współczuciem. Serce Twórcy, który chce naprawić swe arcydzieło, zniszczone przez trąd zła i grzechu. To naprawianie - tworzenie na nowo jest bolesne. Tym większa będzie radość, gdy osiągnie zamierzony skutek. w niedzielę po kościele Ś Wyjść z getta osamotnienia wiat oszalał! - zakrzyknęła znajoma Helenki w ramach powitania. - Córka mojej siostry za pomocą komórki poinformowała ją, że ta nie jest już jej matką. Wyobraża pani sobie?! - entuzjazmowała się. - Nie miała odwagi, by powiedzieć jej wprost, tylko przesłała wiadomość. A najlepszy jest powód deklaracji - zasugerowała. - Wzburzenie siostrzenicy wywołał fakt, że siostra nie chciała być poręczycielką po raz kolejny zaciąganego przez nią kredytu. Świat oszalał - powtórzyła. Helenka potrzebowała dłuższej chwili, by przyswoić sobie zasłyszaną wieść. - Oj, młodość to nadpobudliwość. Przejdzie jej… - pocieszała. - Nie tak szybko. Jest uparta - zastrzegła kobieta, dodając, iż rodzinne nieporozumienie wpędziło jej siostrę w depresję. - Załamała się. Wciąż tylko płacze i powtarza, że dzieci są niewdzięczne, a przecież ona poświęciła życie, by niczego im nie brakowało, i skarży się na samotność. - Samotność czy osamotnienie? - zagadnęła Helenka z uwagą, że świat błędnie zrównał te dwa pojęcia. - Samotność, moja droga, może okazać się w skutkach zbawienna. Człowiek w samotności staje przed Bogiem na modlitwie i rozważa Pismo Święte. Prawdą jest jednak, że współczesność nie lubi samotności. Paradoksalnie, nigdy nie mieliśmy tak wielu udogodnień technicznych sprzyjających nawiązywaniu kontaktów, a zamiast umacniania więzi, coraz więcej ludzi cierpi na samotność. Można nawet żyć razem, a tak naprawdę być od siebie bardzo daleko - zauważyła. - No ale żeby przez telefon zrywać kontakt? - kobieta nie mogła sobie darować. - Łatwiej napisać, a później wyłączyć komórkę. Powiedzenie trudnej prawdy w oczy wymaga odwagi - uściśliła. - Słuchała pani dzisiejszej Ewangelii? Problemem chorych na trąd było nie tyle wyrzucenie poza nawias społeczeństwa, co odrzucenie - wyjaśniła Helenka, porównując osamotnienie do numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r. dotyku śmierci. - Koleżanka opowiadała mi o pochówku, którego była świadkiem podczas wizyty na cmentarzu. Za trumną szedł tylko ksiądz i grabarze. Żadnego wieńca, nawet znicza. Wreszcie żadnego znajomego, który towarzyszyłby zmarłemu w ostatniej drodze… - Ale żeby tak nikogo, nikogo? - Trudno oceniać, co mogło być powodem tej samotności. Człowiek z natury jest stworzony do budowania relacji. Jednak czasem ktoś spragniony bliskości nie potrafi jej nawiązać, bo nie nauczono go, jak uszanować bliźniego, albo został tak boleśnie zraniony, że boi się wyjść naprzeciw w lęku przed powtórnym odrzuceniem. Trędowaty z Ewangelii - wprost przeciwnie - przeszła do puenty. - Pokonuje lęk i zwraca się do Jezusa, ufając, że pomoże mu On pokonać osamotnienie. Wychodzi - jak ktoś to ładnie ujął - z getta osamotnienia i staje się zdolny do wybaczenia. Wygrywa z Bożą mocą - zakończyła. WA Poniedziałek, 16 lutego Czytania: Rdz 4,1-15.25; Mk 8,11-13 zy można stwierdzić, że C Jezus zignorował faryzeuszy? Powiedział im przecież, że nie otrzymają żadnego znaku, a potem wsiadł do łodzi i zostawił ich samych. O jakim plemieniu mówił? Jezus nie miał na myśli wszystkich Żydów. Uczeni w Piśmie nie wierzyli, że Jezus jest obiecanym Mesjaszem, dlatego ciągle szukali potwierdzenia. Ci zaś, którzy uznali w Mistrzu z Nazaretu Syna Bożego, nie musieli domagać się znaków. Oni widzieli cuda i słyszeli naukę głoszoną z mocą. Nie potrzebowali już niczego więcej. Ich serce czuło, że spotkali Kogoś wyjątkowego. Niestety, we mnie ciągle siedzi zatwardziały faryzeusz, który żąda kolejnych znaków. Ileż razy powtarzałam: „Jeśli jesteś Bogiem, zrób to i tamto…”. Znaki są potrzebne, ale nie wolno mi ich wymuszać. Jeśli Jezus zechce, sam mi je ześle i otworzy moje oczy, abym je dostrzegła i zrozumiała. Wtorek, 17 lutego Czytania: Rdz 6,5-8; 7, 1-5.10; Mk 8,14- 21 by nakarmić wielkie tłumy, A wystarczyło kilka chlebów; ba, zostało jeszcze sporo ułomków. Takie rzeczy - tylko u Jezusa. Nie wiemy, ilu uczniów mogło być w łodzi podczas sytuacji opisanej w dzisiejszej Ewangelii. Maksymalnie siedziało w niej 13 mężczyzn (Jezus i apostołowie). Martwili się, że mają tylko jeden chleb. Na pytania Jezusa odpowiadali precyzyjnie, ale ciągle nic nie rozumieli. Pozostali ślepi, głusi i otępiali. Jasnym było, że skoro Jezus wcześniej nakarmił tłumy, to zatroszczyłby się i o swoich najbliższych współpracowników. W tej łodzi najważniejszy był Mistrz, a nie jeden chleb. W moim życiu jest podobnie. Widzę chorobę, trudności czy brak pieniędzy. Dostrzegam wszystko, prócz Jezusa. Zapominam, że On wystarczy, że On o wszystko się zatroszczy. Środa, 18 lutego - Popielec Czytania: Jl 2,12-18; 2 Kor 5,20-6,3; Mt 6,1-6.16-18 jciec twój odda tobie… Moja O jałmużna, modlitwa i post mają być darem. Tak - darem! Danym z serca i z miłości Panu Bogu. Najprzedniejszych dobrych uczynków, bo tak nazywa je katechizm, nie warto utożsamiać z obowiązkiem, ciężarem czy narzuconym przykazaniem. Jezus uczy, by podejmować je w pokorze i cichości. „Nie patrz na ludzi. Nie czekaj na oklaski. Nie udawaj i nie szpanuj” - zdaje się mówić. Bóg wszystko widzi, co więcej wynagradza to nasze dobro. Ileż razy słyszałam, gdy ktoś opowiadał, że podzielił się z kimś kilkoma złotymi, a potem niespodziewanie otrzymywał dziesięć razy więcej. Ten, kto udziela innym ze swoich dóbr, materialnych czy duchowych, zawsze otrzymuje hojną odpłatę. Pan widzi wszystko. I to wystarczy. Czwartek, 19 lutego Czytania: Pwt 30,15-20; Łk 9,22-25 o, co najbardziej liczy się T w naszym życiu, to wieczność. W porównaniu do nieba wszystko wypada blado. Tu, na ziemi, znaczenie zdają się mieć pieniądze, bogactwo, piękny wygląd, młodość i sukcesy; tyle że takimi „dobrami” nie zdobędziemy szczęścia w niebie. Cały świat w porównaniu do królestwa niebieskiego jest niczym. Jezus nie każe nam zdobywać pieniędzy, robić kariery czy stawać na głowie, by zawsze wyglądać młodo. On mówi tylko: „weź krzyż i naśladuj Mnie”. Tylko tyle. Że wymaga zaparcia i poświęcenia? Że to niemodne i że ludzie będą się śmiać? Trudno iść śladami Jezusa, bo jesteśmy słabi i grzeszni. Trudno tak jak On kochać, przebaczać, myśleć i postępować. Do nieba prowadzi jednak wąska i stroma ścieżka. Nie ma skrótów i obejść. Wybór należy do nas. Piątek, 20 lutego Czytania: Iz 58,1-9; Mt 9,14-15 ost jest częścią naszego życia. Pz niejedzeniem Zazwyczaj utożsamiamy go pokarmów mię- snych lub rezygnacją z zabaw, ale to za mało. Jego ideę przepięknie wyjaśnia prorok Izajasz. Przypomina, że post to czas czynienia miłosierdzia. Jezus nauczał, że ci, którzy podejmują uczynki miłosierdzia, sami dostąpią Bożej miłości. „Twoje światło wzejdzie, jak zorza, szybko rozkwitnie twe zdrowie”. Dla miłosiernych Bóg zawsze będzie na wyciągnięcie ręki. Miłość przyciągnie Miłość. Nie mogę powiedzieć, że wokół mnie nie ma głodnych lub nagich, że nie ma uciśnionych i tułaczy, że nie ma kajdan zła i więzów niewoli. To wszystko jest, ale ja tego nie chcę dostrzec. Czasem trudno pomóc fizycznie czy materialnie, ale i wtedy jest wyjście - modlitwa. Tego daru nie wolno nikomu skąpić. Sobota, 21 lutego Czytania: Iz 58,9b-14; Łk 5,27-32 ezus nigdy nikim nie gardził. Jtylko Nie usiadł do stołu z celnikami dlatego, że Lewi wyprawił dla Niego ucztę. Nie zrobił tego z grzeczności, ale z miłości i troski. On, Syn Boga i Człowiek, w którym nie powstało żadne zło, z miłosierdziem i przebaczeniem wchodzi wszędzie, gdzie rozlał się grzech. Co musiało być w Jego oczach, skoro Lewi wstał od stołu pełnego monet? Trudno mu było uwierzyć, że ktoś ma dla niego dobre słowo. Może miał o sobie złe mniemanie? Wszak był pogardzany przez ludzi, bo współpracował z zaborcą. Mistrz sam wszedł do jego komory i zawołał go. Nie robił uwag. Celnik docenił gest Jezusa, bo przecież wielkich przyjęć nie wydaje się bez powodu. Lekarz przyszedł, choć nikt Go nie wołał. Zaczęło się nowe życie. Panie, przyjdź i do mojej AWAW komory. Seksmisja fot. vladimirfloyd/fotolia.com „Kobieta mnie bije!” - pamiętacie Państwo scenę z kultowego filmu „Seksmisja” w reżyserii Juliusza Machulskiego? Jest rok 2044, po zawierusze wojennej zostają odhibernowani dwaj ostatni przedstawiciele płci męskiej. Władza jest w rękach Ligi Kobiet. Feministycznej ideologii podporządkowano wszystko - nawet historię. Ale Maks i Albercik też nie zamierzają odpuścić! KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI Nie mam zamiaru pisać o filmie, choć jego przesłanie (powstał w 1983 r.) z pewnością wykracza poza treść komediowej fabuły. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, iż w kuriozalny sposób aktualizuje się ona na początku XXI w. Określenie płci bowiem już dawno przestało być samym tylko stwierdzeniem faktu, ale stało się elementem ideologicznej gry. Wiele środowisk lewicowych na całym świecie „seksmisję” wpisało do swoich programów politycznych, czyniąc ją narzędziem inżynierii społecznej. Nomen omen wizja Machulskiego z końca XX w. sprawdza się dosłownie w naszej rzeczywistości („przemysłowa” produkcja dzieci, naturalizowana szefowa Ligi Kobiet), łącznie z ideologicznym modyfikowaniem historii (przypomnę choćby niedawne dyskusje na temat: czy Konopnicka była lesbijką i czy bohaterowie „Kamieni na szaniec” mieli skłonności homoseksualne). Wspomniana wyżej misyjność niewątpliwie wpisana jest także w najnowszy dokument - szalenie kontrowersyjny i niebezpieczny dla obowiązującego w Polsce porządku prawnego - ratyfikowany głosami koalicji rządzącej i lewicy 6 lutego 2015 r. przez Sejm RP. Problemy i problemiki Polski parlament uchwalił ustawę w sprawie przyjęcia przez Polskę „Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej” (CAHVIO). Jak mało któremu procesowi legislacyjnemu ratyfikacji towarzyszyły ogromne emocje. Dyskusje, które przy tej okazji rozgorzały, najczęściej nie dotykały meritum sprawy, rzadko odwoływano się do zapisów dokumentu i jego ukrytych celów. Na czoło wybiły się emocje. Pojawiła przy tym się niezliczona ilość kłamstw i manipulacji - na finiszu kampanii mogliśmy zobaczyć na- Kościół Formacja religijna www.echokatolickie.pl W czym tkwi sedno kontrowersji „Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”? wet plakaty z wizerunkiem pani premier z podbitym okiem, później posiniaczonego prezesa Kaczyńskiego (chodziło chyba o zasygnalizowanie: jeśli nie zagłosujecie za ustawą, będziecie winni cierpienia maltretowanych kobiet!). Dostało się oczywiście Kościołowi i hierarchom za wstecznictwo i rzekome ciche tolerowanie przemocy domowej, wynikającej - a jakże! - z katolickiej nauki społecznej, gdzie, jak to ujął red. Blumsztajn, jest „zapisana głęboka, konserwatywna i dyskryminująca rola kobiety w rodzinie”. Stanowczość, z jaką środowiska lewicowe parły do ratyfikacji, pokazała, że chodzi o rzecz o naprawdę ogromnej randze - bez wątpienia bardziej o manifest polityczny i zapis dający podstawę do dokonania zmian w konstytucji, społecznej rewolucji, niż realną troskę o los kobiet. Gdyby tak było, w dyskusjach choć odrobinę uwagi poświęcono by np. problemom prostytucji, pornografii, reklamy budowanej na podtekstach erotycznych (uprzedmiotowiających kobietę), alkoholizmu, wszechobecnej biedy. Nic z tego. Pani prof. Środa z koleżankami mają dużo poważniejsze zmartwienia na głowie niż zajmowanie się takimi „drobiazgami”. Nie jesteśmy zaściankiem Jakoś umyka analizującym przypadki rodzinnej przemocy, patologicznych relacji czy wręcz morderstw, które w nieodległej przeszłości wstrząsnęły opinią publiczną w Polsce, że lwia ich część dokonuje się w wolnych związkach, zaś sprawcami są nader często ludzie mający w praktyce niewiele wspólnego z moralnością chrześcijańską. Jakoś nie przebiła się w mediach informacja, iż w Europie w niechlubnym rankingu przemocy na czele lokują się Skandynawowie, czyli mieszkańcy krajów, które szczycą się swoją „postępowością” i nowoczesnością i tym, że „tradycyjny model rodziny oparty na tradycji chrześcijańskiej” dawno już został odstawiony do lamusa. I tak w Danii przemocy doświadcza na co dzień aż 52% kobiet, w Finlandii - 47%, w Szwecji - 46%. Tuż za nimi są Holandia - 45% i Francja - 44%. To porażające liczby. Polska ze swoimi 19% (co nie zmienia faktu, że jest to o 19% za dużo!) lokuje się na przedostatnim miejscu w Europie. Polki czują się znacznie bezpieczniejsze niż kobiety w innych krajach Unii. Nie jest prawdą, jak to metodycznie od miesięcy wmawiano Polakom, że politycy prawicy, broniąc Polskę przed przyjęciem Konwencji, umieszczali nas w ogonie Europy. Konwencji nie przyjęły np. Niemcy i Wielka Brytania, słusznie widząc w niej zagrożenie dla stabilności własnego porządku prawnego. I jakoś nie słyszałem, by mówiono o nich, że są zaściankiem starego kontynentu. Drugie dno W czym tkwi sedno kontrowersji „Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”? Znakomita analiza została 13 przygotowany przez Instytut na Rzecz Ochrony Prawnej „Ordo Iuris” - odsyłam do niej. Na pierwszy rzut oka dokument wygląda niewinnie. Ustanawia się w nim ramy przeciwdziałania przemocy, zapewniania ochrony ofiarom i ścigania agresorów. Ale też wyraźnie stwierdza się, iż religia jest jednym ze źródeł przemocy, zaś chrześcijaństwo ukazywane jest jako jedno ze źródeł „stereotypizacji”. Jest także mowa o promocji „zmiany w społecznych i kulturowych wzorcach zachowań kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji i wszelkich innych praktyk opartych na pojęciu niższości kobiet lub na stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn”. Co to będzie oznaczać z punktu widzenia prawnego? Trudno dziś przewidzieć skutki dużo będzie zależało od sposobu interpretacji zapisów Konwencji. Istnieje jednak uzasadnione podejrzenie, że stanie się ona pretekstem do walki z Kościołem i jednoczesnego wprowadzania do polskiego ustawodawstwa tzw. „gender mainstreaming”. Jawi się ona zatem jako projekt gruntownej przebudowy - całej cywilizacji! Zwracali na to uwagę w swoich oficjalnych wypowiedziach nasi biskupi. Wagę problemu podkreślił parę dni temu ks. Józef Kloch, rzecznik prasowy Konferencji Episkopatu Polski. Napisał, że „Konwencja nie wnosi żadnych nowych rozwiązań prawnych przeciwdziałających przemocy. Wiąże natomiast zjawisko przemocy z tradycją, kulturą, religią i rodziną, a nie z błędami czy słabościami konkretnych ludzi. Konferencja Episkopatu raz jeszcze przypomina - dodał ks. Kloch, że Konwencja ogranicza suwerenne kompetencje Polski w sprawach etyki i ochrony rodziny przez nadanie uprawnień kontrolnych pozbawionemu jakiejkolwiek legitymacji demokratycznej komitetowi tzw. ekspertów (GREVIO), który będzie określał, jakie standardy w polityce prawnej, edukacyjnej i wychowawczej ma realizować Polska, oraz rozliczać nasz kraj z opieszałości w zmianie wciąż jeszcze obecnego tradycyjnego modelu społeczeństwa”. Ratyfikacja Konwencji przez Polskę dodała skrzydeł środowiskom mającym seksmisję na sztandarach. Zobaczymy, co zrobi prezydent i co na temat dokumentu powiedzą konstytucjonaliści. Starcie cywilizacji trwa. Ciąg dalszy nastąpi na marginesie katechizmu: ks. paweł siedlanowski Anioły czy demony? D yskusje wokół konwencji antyprzemocowej odświeżyły obowiązujące w środowiskach lewicowych, feministycznych stereotypowe kalki myślenia, wedle których chrześcijaństwo - rzekomo wyznaczając kobiecie określone role społeczne i kulturowe, umacniając struktury paternalistyczne (dominująca rola mężczyzny), deprecjonuje kobiecość, spycha kobietę na margines życia, sprowadza do roli matki i „kury domowej” spełniającej zachcianki męża, uniemożliwia rozwój itd. Często przy tym przytacza się fragmenty nauczania św. Pawła (Kol 3,18-19, Ef 5,22-30) czy niektórych Ojców Kościoła (Tertulian kobietę nazywał „drzwiami do piekła”, zaś Klemens Aleksandryjski pisał: „wszystkie powinny umrzeć ze wstydu na samą myśl, że są kobietami”). Inni posuwają się jeszcze dalej i twierdzą, iż badania prastarych kultur i religii (z epoki paleolitu) pokazują wyraźnie dominujący wówczas porządek matriarchatu. Wg badaczy nasi dalecy przodkowie uznawali też boskość żeńską. Świadczą o tym m.in. odnalezione liczne figury bogiń-matek, z najbardziej znaną Wenus z Willendorf . Brak jest śladów wyobrażeń boga-mężczyzny. Wyniki badań są dość kontrowersyjne, co nie zmienia faktu, iż bardzo chętnie odwołują się do nich feministki. Tyle w skrócie, jeśli chodzi i zarzuty. Przejdźmy do meritum problemu: czy w Kościele kobiecość jest deprecjonowana? Czy jego nauczanie, tradycja zawierają elementy dyskryminacyjne? Czy kobieta, w myśl nauczania Magisterium jest stworzona do tego, by służyć mężczyźnie, rodzić mu dzieci i ograniczyć swoją aktywność tylko do troski o ognisko domowe? Zdecydowanie nie! Na temat kobiety i pierwiastka kobiecego w Kościele powstało całe mnóstwo opracowań. Do najznakomitszych należy list apostolski św. Jana Pawła II „Mulieris dignitatem”, w syntetyczny sposób opisujący godność kobiety i jej zasadniczą rolę w historii zbawienia. Odsyłam do treści. Warto zwrócić uwagę na biblijne postacie kobiet. Choć Jezus nie powołał apostołki (grono dwunastu to mężczyźni), to przecież role Maryi, Elżbiety, Marii Magdaleny (pierwszy świadek zmartwychwstania!) są nie do przecenienia. Św. Paweł, pisząc o relacji małżeńskiej - wyznaczając w niej zadania kobiecie i mężczyźnie - w żaden sposób nie deprecjonuje kobiecości, a wręcz przeciwnie: odnosząc ją do miłości, jaką Chrystus umiłował Kościół, swoją Oblubienicę, ukazuje jej nieskończoną wartość (Ef 5,22-30). Co zrobić z wypowiedziami średniowiecznych teologów czy Ojców Kościoła? Zapewne należy je czytać w szerszym kontekście społecznym, patrząc, jak wtedy w ogóle traktowano strukturę społeczną, jak rozumiano role mężczyzny i kobiety, jakie błędne teorie wówczas dominowały i miały wpływ na interpretacje Objawienia. Dziś patrzymy na ich wypowiedzi z innej perspektywy. Na pewno nauczanie Kościoła nie dyskryminuje kobiety - wręcz przeciwnie, w ostatnich dziesięcioleciach poświęca on temu zagadnieniu bardzo dużo uwagi. Warto sięgnąć po poświęcone temu opracowania. PS. Co do tytułu tekstu: kobieta to ani anioł, ani demon. Kobiecość, nieskalana feministycznymi eksperymentami społecznymi, to kwintesencja piękna. To filar, na którym oparty jest świat. Co byśmy my, mężczyźni, bez kobiet znaczyli?... 14 publicystyka EchoKatolickie numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r. W pierwszą niedzielę Adwentu rozpoczął się w Kościele katolickim Rok Życia Konsekrowanego. Jest on przeżywany pod hasłem: „Ewangelia, proroctwo, nadzieja - życie konsekrowane w Kościele dzisiaj”. „Propozycja Ojca Świętego pozwala nam, jeszcze bardziej niż dotąd, dostrzec obecność Tego, który znajduje się w samym centrum życia osoby konsekrowanej - Jezusa Chrystusa. Bycie z Nim, trwanie w Nim pozwoli na realizację charyzmatu w nowym wymiarze” - mówił w rozmowie z „Echem Katolickim” bp Kazimierz Gurda, przewodniczący komisji Konferencji Episkopatu Polski ds. życia konsekrowanego. Włączając się w obchody Roku Życia Konsekrowanego, na łamach naszego tygodnika pragniemy zamieszczać świadectwa osób, które twierdząco odpowiedziały na głos Pana: „Pójdź za Mną!”. Planujemy także publikowanie cyklu artykułów dotyczących historii oraz współczesności poszczególnych zgromadzeń - ich charyzmatów i duchowości. Stąd gorąca zachęta do współredagowania rubryki! Czekamy na świadectwa i listy. Z miłością w sercu i chlebem na dłoni Łatwo jest być dobrym dla tych, którzy są tacy dla nas, ale trudno być dobrym dla niewdzięcznych. Czy jednak warto być dobrym? Sam Jezus mówi, żeby być dobrym, bo Ojciec w niebie jest dobry dla wszystkich - dla niewdzięcznych też. Adam Chmielowski, późniejszy Brat Albert, założyciel Zgromadzenia Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim, konsekwentnie wcielał te słowa w życie. K im był Brat Albert? Żołnierzem. Inwalidą. Malarzem. Mnichem. Nędzarzem. Wielkim mistykiem. To, co najważniejsze Adam Chmielowski, późniejszy Brat Albert, urodził się w Igołomi k. Krakowa 20 sierpnia 1845 r. Wcześnie stracił rodziców: gdy miał siedem lat, zmarł ojciec, a sześć lat później matka. Wychowaniem osieroconej czwórki: Adasia, jego dwóch braci i siostry zajęła się ciotka. Brat Albert był człowiekiem o europejskim wykształceniu, absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Monachium, którą ukończył w gronie takich artystów jak: Józef Chełmoński, Maksymilian i Aleksander Gierymscy, Stanisław Ignacy Witkiewicz, Wojciech Kossak. Przyjaźnił się też z Heleną Modrzejewską i Henrykiem Sienkiewiczem. Wywierał znaczny wpływ na kształtowanie się ich poglądów na sztukę, żądając od siebie i innych twórczości prawdziwej, autentycznej, szukając ideału piękna. Był utalentowanym artystą - malarzem wysoko cenionym w świecie kultury. Jego duszy nie wystarczyła sztuka. W rozkwicie swej twórczości porzucił pędzel i wybrał inne powołanie - powołanie sługi ubogich. W swoim wyborze nie był zrozumiany przez przyjaciół, którzy uważali, że zakopał talent i za wszelką cenę doradzali mu zmianę decyzji. Pewnego dnia młoda malarka Pia Górska zadała mu pytanie: „Jak brat mógł porzucić sztukę? Czy brat miał prawo to zrobić?”. Brat Albert odpowiedział: „Widzi Pani, gdybym miał dwie dusze, to bym jedną z nich malował - ale że mam jedną, więc musiałem wybrać to, co najważniejsze”. Najwartościowszym dziełem jego pędzla jest obraz Ecce Homo przedstawiający Chrystusa stojącego przed Piłatem, w cierniowej koronie, ubi- czowanego, osądzonego, w purpurowym płaszczu, który, spadając z Jego ramion, tworzy kształt serca. Obraz ten znajduje się w Domu Generalnym Zgromadzenia Sióstr Albertynek w Krakowie. Ja ich nie zostawię Pewnego dnia w towarzystwie panów z Konferencji św. Wincentego a’Paulo zakonnik udał się do dzielnicy Kazimierz w Krakowie, by odwiedzić ogrzewalnię dla mężczyzn. To, co zobaczyli uczestnicy wyprawy, wprawiło ich w osłupienie. Odrapane ściany, kilka ław zbitych z gołych desek, bez garści słomy, rura od żelaznego piecyka biegnąca wzdłuż całej sali, pod którą leżały dzieci pogrążone w głębokim śnie. Ich twarze, pogryzione przez robactwo spadające z odzieży rozwieszonej na rurze, wyglądały jak po ospie. Gdy panowie wyszli na zewnątrz wydawało się im, że wrócili z przedsionka piekła. Wówczas odezwał się Brat Albert: „Trzeba wśród nich zamieszkać. Ja ich tak nie zostawię”. Postanowienie powzięte pod wpływem łaski wprowadza w czyn. Zakonnik czuł się w ogrzewalni jak ryba w wodzie, dlatego że nie miał żadnej własności, a wokoło siebie miał polską biedę. Co robił z bezdomnym, który po raz pierwszy zjawił się na progu ogrzewalni, z bezdomnym, który się włóczył, pił, kradł, był głodny i chodził w łachmanach? - Dajcie mu chleba - wołał, bo wiedział, czym jest głód męczący organizm człowieka. Współczuć, a nie potępić Nakarmiwszy nędzarza, prowadzono go do łaźni, ubierano w czyste ubranie, po czym uczono go pracy, by obudzić w nim dobrego człowieka. Brat Albert nie robił żadnych wypominków, a raczej usprawiedliwiał złych ludzi, mówiąc, że „ludzie są z gruntu dobrzy, a tylko nieszczęścia i warunki ich zmieniają. Takim nie- Każdego dnia siostry starają się być dobre jak chleb, służąc opieką i modlitwą. Miłość chrześcijańska ma wyrażać się w konkretnych postawach i czynach. W praktykowaniu miłości nie tyle chodzi o jałmużnę lub o doraźne wsparcie, ile raczej o szacunek dla każdego człowieka. szczęśliwym można tylko współczuć, a nie potępić”. Do nędzarzy odnosił się z dobrocią, cierpliwością i szacunkiem. Nędzę człowieka porównywał do kulawego stołu i mówił: „aby podeprzeć kulawy stół, nie można go z góry obciążać, pochylić się trzeba i z dołu podeprzeć. To samo z nędzą ludzką. Chcąc ratować nędzarzy, trzeba stać się nędzniejszym, aby go udźwignąć”. Jeżeli zapytamy, co było ideą przewodnią, która przyświecała Bratu Albertowi i pociągnęła na drogę heroizmu, to odpowiedź zawarta jest w jednym słowie - miłość. Miłość chrześcijańska ma wyrażać się w konkretnych postawach i czynach. W praktykowaniu miłości nie tyle chodzi o jałmużnę lub o doraźne wsparcie, ile raczej o szacunek dla każdego człowieka. Brat Albert związał się na stałe z ogrzewalnią, siedliskiem nie tylko nędzy, ale i występku. Uczył pracy i modlitwy Łatwo się mówi - zamieszkał w ogrzewalni. Człowiek kulturalny, subtelny, przyzwyczajony do salonów, gdzie traktowano się z największą kurtuazją, nagle i dobrowolnie skazuje się na przebywanie w brudzie, zaduchu, w towarzystwie nałogowych pijaków o rozwydrzonych instynktach, zawodowych złodziei i morderców. Tam, gdzie żaden policjant nie poszedłby w pojedynkę z obawy, że poturbują, zjawił się samotny, bezbronny człowiek o jednej nodze, bez żadnego oręża, ale jedynie z miłością w sercu i z chlebem na dłoni. Mówił: „trzeba być dobrym jak chleb, który leży na stole i z którego każdy może sobie ukroić, jeżeli jest głodny”. Brat Albert do ogrzewalni przyjmował wszystkich. Tam uczył pracy i modlitwy. Nie myślał o zakładaniu nowych zgromadzeń zakonnych, ale widząc niewystarczalność własnych wysiłków, z ogromną radością przyjął do współpracy ludzi dobrej woli, którzy się do niego zgłaszali, pragnąc zmienić układy społeczne w imię zasad Ewangelii. W ten sposób dał początek dwom rodzinom zakonnym sióstr albertynek i braci albertynów. Naśladowczyni i strażniczka Pilną uczennicą, wierną naśladowczynią i strażniczką spuścizny św. Brata Alberta była bł. siostra Bernardyna - Maria Jabłońska. Chociaż była wesołego usposobienia i opromieniał ją złoty humor, biła od niej powaga, wielka inteligencja, jasność umysłu, silna wola i niezwykła dobroć serca. Zdumiewało ją to niezmiernie, że zakonnik mówił o swoich ubogich ze wzruszeniem, patrzył na nich z czcią i miłością, że polecał jej nie tylko usługiwać im z pokorą i poświęceniem, ale… kochać. Później s. Bernardyna została mianowana przez Brata Alberta przełożoną generalną. Stanowisko to piastowała w nowym zgromadzeniu aż do swojej śmierci, strzegąc wiernie charyzmatu założyciela. Zmarła, polecając: „Czyńcie wszystkim dobrze”. s. Dolorosa Bazylczuk, albertynka z Nowego Opola Wspierać dobrą radą i modlitwą Św. Brat Albert troską i miłością otaczał bezdomnych, bezrobotnych, samotnych, odepchniętych, cierpiących oraz potrzebujących różnorodnych form pomocy. W spółcześnie siostry naśladując go, śpieszą do ludzi najbardziej potrzebujących pomocy, pozbawionych środków do życia, opuszczonych, chorych i borykających się z różnymi problemami, by wspierać ich troskliwą opieką, dobrą radą i modlitwą. Szerząc dzieło św. Brata Alberta Terenem pracy sióstr są: przytuliska otwarte dla bezdomnych, gdzie można otrzymać nie tylko dach nad głową, ale również inna opiekę dla tych, którzy często pozbawieni są najbardziej elementarnych warunków egzystencjalnych; domy opieki dla ludzi starszych, przewlekle i nieuleczalnie chorych, niepełnosprawnych dorosłych i dzieci; zakłady opiekuńczo-lecznicze; kuchnie dla głodnych, gdzie można bezpłatnie otrzymać posiłek; hospicja dla ludzi u kresu swego życia; domy dla księży emerytów, domy samotnej matki, domy małego dziecka i żłobki. Poza tym siostry pracują przy parafiach w charakterze zakrystianek, katechetek, organistek i opiekunek dla chorych i ubogich. Ponadto po- dejmują pracę poza granicami kraju, głosząc tam Chrystusa i szerząc dzieło św. Brata Alberta. Na terenie diecezji siedleckiej znajdują się trzy domy sióstr albertynek. W Siedlcach przy ul. Cmentarnej 18 przebywają siostry emerytki. Siostry codziennie wydają 20 porcji suchego prowiantu osobom pukającym do klasztornej furty. W Nowym Opolu, w budynku seminaryjnym mieści się Dom Księży Emerytów. Aktualnie siostry obejmują opieką 15 księży seniorów. Siostry wykonują prace związane z pielęgnacją chorych. Są odpowiedzialne za pomoc medyczną, wizyty u lekarzy, podawanie leków. Dbają o utrzymanie czystości i porządku w mieszkaniach księży. Przygotowują śniadania i kolacje, razem z księżmi uczestniczą we wspólnej Eucharystii i razem się modlą podczas nabożeństw. Z miłości i do miłości W malowniczym Życzynie znajduje się Dom Pomocy Społecznej dla 77 kobiet z niepełnosprawnością intelektualną. Celem ośrodka jest zapewnienie mieszkankom całodobowej opieki oraz zaspokojenie ich niezbędnych potrzeb bytowych, opiekuńczych i wspomagających. Siostry posługujące w DPS troszczą się o sprawy materialne placówki oraz potrzeby duchowe podopiecznych. Najstarsza podopieczna ma 98 lat, a najdłużej przebywająca osoba spędza w ośrodku już 51 rok życia. Dla nich właśnie każdego dnia siostry starają się być jak chleb - razem, do dyspozycji, bez limitów i ograniczeń, w pracy, podczas zajęć terapeutycznych, spotkań rodzinnych, na modlitwie. Człowiek może mieć wszystko, ale gdyby nie miał miłości, jak mówi św. Paweł, byłby niczym. Miłość jest podstawą w życiu chrześcijanina, który został stworzony z miłości i do miłości. Św. Jan Paweł II podczas Mszy świętej kanonizacyjnej Brata Alberta 12 listopada 1989 r. powiedział: „Życzę, aby ten święty, który był dla wszystkich <<dobry jak chleb>>, dopomógł wszystkim Polakom na odzyskanie wzajemnej dobroci”. s. Dolorosa Bazylczuk, albertynka z Nowego Opola Szczegółowe informacje o zgromadzeniu można znaleźć na stronie internetowej: www.albertynki.pl. Istnieje także możliwość korespondencji e-mailowej pod adresem: [email protected] i listowej (Dom Księży Emerytów, Nowe Opole, ul. Seminaryjna 26, 08-110 Siedlce, skr. poczt. 100 ). W sposób szczególny zachęcamy osoby pragnące rozeznać swoje powołanie. temat tygodnia www.echokatolickie.pl Dzisiaj również jedyną obroną jest tożsamość kulturowa oparta na dziedzictwie chrześcijańskim. Problem tylko w tym, że tego nie rozumieją nie tylko politycy, ale również gros naszych rodaków. czytaj str. 21 pedagog w Katolickiej Szkole Podstawowej w Siedlcach Sześciolatek w klasie pierwszej - tak czy nie? Zmiany w oświacie dotyczące obniżenia wieku gotowości szkolnej nadal budzą wiele kontrowersji. Większość rodziców nie może pogodzić się z faktem, że ich sześcioletnie pociechy pójdą do szkoły. Na podstawie swoich doświadczeń zarówno zawodowych, jak i prywatnych - mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że nie ma się czego obawiać. Już w ubiegłym roku Poradnie PsychologicznoPedagogiczne były przepełnione podaniami rodziców o wydanie diagnozy dotyczącej gotowości szkolnej. Rozumiem ich strach i niepewność. Każdy proces przystosowania dokonuje się przez wprowadzenie zmian. Przejście dziecka z przedszkola do szkoły będzie dlań zawsze trudne, niezależnie od tego, czy ma sześć, czy siedem lat. Nowe sytuacje niosą za sobą lęk i niepokój. Aby tego uniknąć, należy dołożyć wszelkich starań, aby dziecku towarzyszyło maksymalne poczucie bezpieczeństwa. Przygotujmy naszą pociechę do tego, co ją czeka, przekazując proste informacje. Popracujmy nad jego samodzielnością w zakresie samoobsługi. Wtedy będziemy spokojniejsi, że nasza córka czy syn poradzą sobie w szatni albo na stołówce. I na koniec - wzmocnijmy w dziecku poczucie własnej wartości. Wtedy będzie mu łatwiej pokonać stres i podnieść się po niepowodzeniu. Przyjrzyjmy się również szkołom - czy są gotowe na przyjęcie sześciolatków do pierwszej klasy. Adaptacja to proces, a każdy proces wymaga czasu. Nie oczekujmy, że po paru dniach obecności w szkole dziecko w pełni zaadaptuje się w nowych warunkach. Ja posłałam swoje sześcioletnie dziecko do pierwszej klasy. Rzeczywiście, program, treści, metody, szkoła, sala lekcyjne - wszystko zastałam dostosowane do wieku i poziomu jego rozwoju. Świetnie odnajduje się w grupie rówieśniczej. Mam nadzieję, że nic nie zaburzy tej harmonii. Chcę uspokoić rodziców: przy odpowiednim przygotowaniu sześcioletnie dziecko w szkole odnajdzie się bez problemu. Wydaje mi się, że „czarna legenda” nt. obecności sześciolatków w klasie pierwszej jest nieuzasadniona. Ponieważ reforma już weszła w życie - i nie zapowiada się, że coś w tej materii zostanie zmienione - nie ma sensu pogłębiać zamieszania. Lepiej wspólnie ze szkołą - zatroszczyć się o to, by stworzyć optymalne warunki do wszechstronnego rozwoju dla naszych pociech. redaktor prowadzący: kinga ochnio Rodzice wiedzą najlepiej W roku szkolnym 2015/2016 rodzice zostali zobligowani ustawą do posłania sześciolatków do szkoły. Wielu z nich, patrząc na swoje pociechy, z przerażeniem myśli, że już za kilka miesięcy zasiądą one w szkolnych ławkach, zaczną się prace domowe, dźwiganie ciężkiego tornistra i mozolne ślęczenie nad książkami. I zastanawiają się, czy posłusznie posłać dziecko do szkoły, czy postarać się o opinię, która stanie się podstawą do wydania decyzji o odroczeniu spełniania obowiązku szkolnego. Okazuje się, że nie jest to takie proste. fot. bimbo che disegna © luca472 - Fotolia Marta Pawlak Opinie 15 KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI P omysł posłania sześciolatków do szkoły wzbudził masę kontrowersji. Zaskoczyło to zupełnie Ministerstwo Edukacji Narodowej, które było przekonane, że pomysł rozpoczęcia wcześniejszej edukacji dzieci będzie przyjęty bez większych protestów. Decyzję argumentowano koniecznością wyrównania szans rozwojowych, badaniami potwierdzającymi zasadność zmiany, praktyką w innych krajach. Wielu rodziców nie zgodziło się z MEN, zarzucając mu działanie bez porozumienia z najbardziej zainteresowanymi, czyli nimi, nieprzygotowanie reformy, niewzięcie pod uwagę badań, które jasno pokazały, iż posadzenie sześciolatka w szkolnej ławce często dzieje się z wielką szkodą dla jego rozwoju. Blisko 950 tys. osób podpisało obywatelski wniosek o referendum, w którym zapytano by Polaków m.in. o to, czy są za zniesieniem obowiązku szkolnego sześciolatków. Partia rządząca (ponoć „obywatelska”) wniosek odrzuciła. Na otarcie łez pozostawiono rodzicom ustawowy zapis wprowadzający tzw. okres przejściowy (dzieci z drugiej połowy 2008 r. mogły pozostać w „zerówkach”) i pozwalający - w uzasadnionych przypadkach - odroczyć spełnianie obowiązku szkolnego przez sześciolatki. Według różnych kalkulacji z tej możliwości skorzystało w roku 2014 nawet 50% spośród uprawnionych. To bardzo dużo. I zarazem dowód stopnia społecznej nieakceptowalności decyzji pani minister, dla której niewątpliwie była to dotkliwa porażka. Gotowy czy nie gotowy? Dzieci, które przychodzą do kl. I szkoły podstawowej, są różne: rezolutne i ciche, łatwo nawiązujące relacje z innymi i nieśmiałe, zamknięte w sobie, potrafiące już czytać i liczyć oraz takie, które dopiero poznają litery i cyfry. Zależy to przede wszystkim od pracy wykonanej z nimi w rodzinnym domu, od poziomu przedszkola, do którego wcześniej uczęszczało, indywidualnych zdolności ewentualnie zaburzeń rozwojowych. Coraz częściej zdarza się, że dzieci sześcioletnie pod względem intelektualnym są bardzo dobrze rozwinięte. Trudniej jest zdiagnozować poziom dojrzałości emocjonalnej. Zagadką pozostaje, czy i w jaki sposób obniżenie wieku rozpoczęcia nauki w szkole wpłynie w późniejszych latach na jego rozwój. Czas pokaże. Zapewne będzie to uzależnione również od innych czynników (także pozaszkolnych). Różne badania pokazują, że w następnych latach może (choć nie musi) nastąpić emocjonalny regres - istnieje spore prawdopodobieństwo, że dziecko może emocjonalnie „zapaść Coraz częściej zdarza się, że dzieci sześcioletnie pod względem intelektualnym są bardzo dobrze rozwinięte. Trudniej jest zdiagnozować poziom dojrzałości emocjonalnej. się”. Pamiętam ucznia, który w kl. II cofnął się emocjonalnie do poziomu pięciolatka, choć intelektualnie radził sobie znakomicie - być może katalizatorem remisji stały się problemy rodzinne, które w taki właśnie sposób chciał wyprzeć. Kryterium mającym w zasadniczy sposób ustawowo określać wiek rozpoczęcia nauki w kl. I jest tzw. osiągnięcie gotowości (dojrzałości) szkolnej. Czym ona jest? Na przestrzeni lat rozumienie terminu zmieniało się. Wedle ogólnie przyjętej wykładni poradni psychologiczno-pedagogicznych „jest to gotowość dziecka do rozpoczęcia nauki w szkole, uzależniona od osiągnięcia takiego stanu rozwoju fizycznego, emocjonalnego, społecznego i umysłowego, który umożliwi sprostanie obowiązkom szkolnym”. Inaczej mówiąc, jest to stopień rozwoju dziecka niezbędny do podjęcia obowiązków związanych z rozpoczęciem edukacji, czyli umożliwiający mu naukę czytania, pisania i liczenia, przystosowanie się do wymagań, zgodne współżycie z grupą rówieśniczą itp. Czy informacja zawarta w teście gotowości szkolnej - stwierdzająca, że dziecko może rozpocząć edukację w kl. I szkoły podstawowej - jest wystarczającym, w pełni uzasadnionym komunikatem dla rodziców? Niekoniecznie. Owszem, dostarcza wiedzy na temat potencjalnego „pierwszaczka”, poziomu jego rozwoju, ale wyniki badania są diagnozą jedynie jakiejś części jego aktywności, stopnia rozwoju. Najlepiej znają je sami rodzice. Opinie szkoły czy poradni zawsze będą mieć wymiar tylko pomocniczy. Poza tym metodologia badań też może być różna, stąd wyniki będą inne, w zależności od użytych narzędzi badawczych. Nie będzie tak łatwo W ubiegłym roku poradnie psychologiczno-pedagogiczne przeżywały istne oblężenie ze strony Czy informacja zawarta w teście gotowości szkolnej - stwierdzająca, że dziecko może rozpocząć edukację w kl. I szkoły podstawowej - jest wystarczającym, w pełni uzasadnionym komunikatem dla rodziców? Niekoniecznie. rodziców chcących uzyskać opinię stanowiącą podstawę do ubiegania się o decyzję dyrektora szkoły o potrzebie odroczenia obowiązku szkolnego sześciolatka. Wedle powszechnej opinii odroczkę dostawali praktycznie wszyscy zainteresowani. Słyszałem co najwyżej o jednostkowych przypadkach, w których próba skończyła się wydaniem dokumentu negującego wolę rodziców. Zawsze znalazło się „coś”, co można było zakwalifikować jako szkolną niedojrzałość. Czy tak będzie i w tym roku? Zobaczymy. Panie diagnozujące dzieci w poradni psychologiczno-pedagogicznej, pytane o to, czy zastawią gęstsze „sito” przy wydawaniu opinii stwierdzających brak gotowości szkolnej, zapewniają, iż priorytetem dla nich będzie, aby do kl. I poszło dziecko, które jest gotowe do podjęcia nauki w szkole. Jeden z rodziców, z którym niedawno rozmawiałem, relacjonował mi swoją telefoniczną rozmowę z rzecznikiem praw dziecka, który wprost stwierdził, iż poradnie otrzymały z MEN sugestię, aby w tym roku opinie o nieosiągnięciu dojrzałości szkolnej przez dziecko wydawać tylko w sytuacjach bardzo widocznych braków (np. niepełnosprawność, choroby przewlekłe, nerwice itp. - wg prawa same w sobie nie stanowią powodu odroczenia, choć mogą mieć znaczący wpływ na całokształt opinii). W opiniach mogą znaleźć się także zapisy określające obszary, w których dziecko będzie wymagało wsparcia, ale nie znajdzie się informacja o konieczności odroczenia obowiązku szkolnego. Zapewne chodzi o ocalenie reputacji pani minister i niedopuszczenie do ubiegłorocznej sytuacji, gdy rodzice, masowo starając się o odroczenie obowiązku szkolnego sześciolatków, dali wyraz temu, co myślą o reformie. Jak będzie w tym roku? Zobaczymy. 16 EchoKatolickie Publicystyka numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r. Egzorcyzm to nie hokus-pokus Współczesna kultura kojarzy egzorcyzmy głównie z magicznym, fantastycznym widowiskiem. Budzi ono i ciekawość, i strach. W medialnych doniesieniach bywa sprowadzony do sensacyjnego wydarzenia. Próbkę tego mieliśmy kilka tygodni temu. Moc modlitwy - W czytanej w jedną z ostatnich niedziel Ewangelii św. Marek kilka razy wspomina Jezusa wyrzucającego złe duchy. To samo kazał robić swoim uczniom, udzielając im mocy egzorcyzmowania - mówi egzorcysta diecezji siedleckiej o. Franciszek Chrószcz OMI, który należy do kodeńskiej wspólnoty oo. oblatów, tłumacząc, iż słowo egzorcyzm wywodzi się z greckiego exorkizein, co oznacza „wyklinać”. - Jest to rozkaz wydany w imię Boga złemu duchowi, aby ten opuścił człowieka. To szczególne błogosławieństwo, sakramentalium, jakiego udziela kapłan w określonych sytuacjach i potrzebach. Egzorcyzmu udziela się zgodnie ze specjalnym dokumentem - Rytuałem rzymskim, w odosobnionym miejscu, np. w kaplicy lub odpowiednim pomieszczeniu, gdzie znajduje się krzyż oraz obraz Maryi - wyjaśnia zakonnik, dodając, że nauka Kościoła rozróżnia egzorcyzm uroczysty zwany wielkim, którego celem jest wyrzucenie złego ducha z opętanej osoby oraz uwolnienie od wpływów demonicznych, a także egzorcyzm prosty, czyli modlitwy do indywidualnego odmawiania przez wszystkich wiernych, np. w chwilach pokus i dręczeń pochodzących od złego ducha. - Są to modlitwy Leona XIII, do św. Michała Archanioła, nabożeństwo z medalika św. Benedykta. Zresztą każda modlitwa zbliża nas do Boga i odrzuca złego ducha, dając wsparcie. Skuteczne są Koronka do Miłosierdzia Bożego, Różaniec czy Droga Krzyżowa - wylicza o. Franciszek, zaznaczając, iż pierwszego egzorcyzmu człowiek dostępuje podczas chrztu św. Rozkazuję ci, szatanie Choć owiany mgiełką tajemnicy, przebieg samego egzorcyzmu dokładnie opisuje odnowiony przez Watykan Fot. arch. N a początku stycznia tego roku cały kraj obiegły informacje o czteroosobowej rodzinie z Lublina, która miała „odprawiać egzorcyzmy” na własną rękę w swoim mieszkaniu. Z powodu krzyków i hałasu, jakie dobiegały z domu, sąsiedzi wezwali pogotowie, policję. Wszyscy członkowie trafili do czterech różnych szpitali psychiatrycznych. Sprawę bada prokuratura. Natomiast kilka lat temu media obiegła wiadomość o „egzorcyzmach”, jakie dorosłe dzieci urządziły swojej 75-letniej matce. Ponieważ schorowana kobieta podobno nie chciała wyrzec się szatana, syn bił ją tak długo, aż zmarła. Tragedia z Lublina zapewne posłuży programowym antyklerykałom, zwłaszcza w kampanii wyborczej, za dowód kościelnej ciemnoty. Prawda jest jednak taka, że do dramatu by nie doszło, gdyby zaangażowani w nią ludzie zwrócili się do Kościoła, który nie pozwala nikomu na żadne „prywatne egzorcyzmy”. Nie ma takiego człowieka, który mógłby przeciwstawić się złemu. Świat duchów jest potężniejszy od naszych ludzkich możliwości. Podstawę uwolnienia człowieka od szatana stanowi nawrócenie i absolutne zerwanie ze złem. w 1999 r. wspomniany Rytuał rzymski. Poza kapłanem mogą w nim wziąć udział świeccy, których zadaniem jest modlić się w intencji udręczonej osoby i pomagać księdzu w czasie potrzeby. Po rozeznaniu, czy nie ma się aby do czynienia z zaburzeniem psychicznym, egzorcysta dokonuje oceny zagrożenia i tego, w jaki sposób szatan ma oddziaływać na swoją ofiarę. Następnie rozpoczyna się właściwa część rytuału: kropienie wodą święconą, modlitwy (litanie, czytanie psalmów i Ewangelii). Egzorcysta kładzie ręce na osobę dręczoną, błagając Ducha Świętego, aby zły duch od niej odszedł, a także tchnie w jej twarz. Na końcu, po wyznaniu wiary lub odnowieniu przyrzeczeń chrzcielnych, kapłan wypowiada formułę rozkazującą, wyrzucając diabła w imię Jezusa. Zwykle modlitwa o uwolnienie przebiega spokojnie, ale egzorcyści twierdzą, że w rzadkich przypadkach występują dodatkowe zjawiska: mówienie obcymi, nieznanymi dla opętanego językami czy występowanie na ciele symboli związanych z szatanem. Profesor Felicitas D. Goodman, religioznawczyni, antropolog kultury, autorka głośnej książki opisującej przypadek opętania niemieckiej studentki Annelisee Michel (na tej kanwie powstał scenariusz filmu „Egzorcyzmy Emily Rose”) po odsłuchaniu nagrań z egzorcyzmu napisała: „To, co słychać, jest tak przygniatające i tak sugestywne, że musiałam wyłączyć magnetofon, aby się uspokoić i zwalczyć mdłości, które z trudem opanowałam”. Natomiast reżyserowi filmu „Jak pokonać szatana” Michałowi Kondratowi, który przez kilka lat był świeckim asystentem egzorcysty archidiecezji warszawskiej ks. Jana Szymborskiego, szczególnie zapadł w pamięć egzorcyzm młodej dziewczyny. - Kapłan zwracał się do demona w formie rozkazującej. Ten natomiast używał wszystkich możliwych sztuczek, m.in. zmieniając kilkukrotnie głos - od bardzo cienkiego do męskiego. Choć osobą egzorcyzmowaną była młoda, szczupła dziewczyna, jej siła To nie widowisko Komisja kultu Bożego podkreśla: „Ważne, aby egzorcyzm sprawować w taki sposób, by wyrażał wiarę Kościoła i nie nastręczał nikomu skojarzenia z czynnością magiczną, względnie zabobonną. Nie należy dopuszczać do tego, by stał się dla obecnych widowiskiem. Nie wolno udostępniać przebiegu egzorcyzmu żadnym środkom społecznego przekazu. Zarówno egzorcysta, jak uczestnicy obrzędu winni zachować dyskrecję i nie informować o nim ani przed faktem, ani po jego dokonaniu”. Media i popkultura często kreują wizerunek egzorcystów jako nadludzi. Wszystkim się więc wydaje, że to musi być ktoś wyjątkowy, z jakimiś nadzwyczajnymi predyspozycjami. A egzorcyzm to nic innego, jak pomoc człowiekowi, który zgodził się wejść na drogę odnowy. okazała się nieprawdopodobna. Byłem odpowiedzialny za trzymanie tej kobiety. Musiałem kolanami docisnąć jej przedramię do podłogi, a mimo to, w pewnym momencie poczułem, jak unosi rękę z całym moim ciałem. To jedno z najtrudniejszych doświadczeń, z jakim musiałem się zmierzyć - oświadcza. - Potrzebowałem kilku dni, by zrozumieć, czego byłem świadkiem, gdyż to, co zobaczyłem, wykraczało poza prawa nauki. Jednak podczas tego egzorcyzmu czułem Bożą miłość i opiekę. Nie bałem się. Spokój kapłana, który sprawował modlitwę i był obojętny na działania złego ducha, udzielał się wszystkim dodaje. Egzorcyzm to nie jakieś hokuspokus. Nie ma nic wspólnego z magią. To modlitwa Kościoła, której wysłuchuje Jezus Chrystus. Przy czym nie egzorcysta tu działa, lecz łaska Boża, która ratuje ludzi. - Ja tylko wyciągam rękę w imieniu Pana Jezusa - przekonuje o. Franciszek. Nigdy nie da się przewidzieć, jak długo będzie trwał egzorcyzm i ile razy trzeba go będzie powtórzyć. Jak przyznaje w swoich książkach słynny ksiądz Gabriele Amorth z Watykanu, tylko raz udało mu się wypędzić demona za pierwszym razem. Dyskrecja, roztropność, nieskazitelne życie Zgodnie z Kodeksem prawa kanonicznego: „Nikt nie może dokonywać zgodnie z prawem egzorcyzmów nad opętanymi, jeśli nie otrzymał od ordynariusza miejsca specjalnego oraz wyraźnego zezwolenia. Takiego zezwolenia ordynariusz miejsca może udzielić tylko prezbiterowi odznaczającemu się pobożnością, wiedzą, roztropnością i nieskazitelnością życia. Nie wymaga się pozwolenia do sprawowania uroczystych publicznych egzorcyzmów nad domami, zwierzętami lub miejscami” (KPK 1172 § 1, 2). - A zatem nie tylko osobom świeckim nie wolno dokonywać egzorcyzmów, ale również nie każdy ksiądz ma do tego prawo - zaznacza o. Franciszek, który jest diecezjalnym egzorcystą od trzech lat. Biskup siedlecki Kazimierz Gurda właśnie przedłużył jego posługę o kolejne trzy lata. O. F. Chrószcza trudno namówić na rozmowę. Tłumaczy on, że egzorcystę powinna cechować dyskrecja, a wokół obrzędu wypędzania złych duchów nie należy robić sensacji, bo diabeł lubi być adorowany. Media i popkultura często kreują wizerunek egzorcystów jako nadludzi. Wszystkim się więc wydaje, że to Jeśli doświadczasz dręczenia demonicznego Osoby, które doświadczają dręczenia demonicznego, powinny szukać pomocy tylko i wyłącznie u kapłana. Jeżeli koniecznością okaże się kontakt tej osoby z egzorcystą, to zostanie on na pewno nawiązany. Egzorcysta podejmuje decyzję, czy dana osoba wymaga odprawienia egzorcyzmów. Jeśli tak, to sprawuje się je w miejscu ustronnym, które całkowicie wyklucza udział przypadkowych osób. Podstawę uwolnienia człowieka od szatana stanowi nawrócenie i absolutne zerwanie ze złem. Właściwym zaś celem egzorcyzmu nie jest samo wyrzucenie złego ducha oraz odcięcie jego wpływów, ale przede wszystkim nawrócenie dręczonego człowieka i skierowanie go na drogę żywej wiary. musi być ktoś wyjątkowy, z jakimiś nadzwyczajnymi predyspozycjami. - A egzorcyzm to nic innego, jak pomoc człowiekowi, który zgodził się wejść na drogę odnowy - zastrzega o. Chrószcz. Nie tylko opętania O. Franciszek nie prowadzi żadnej dokumentacji, szacuje jednak, że przez minione trzy lata pomocy duchowej szukało u niego ok. 350 osób. - Większość chciała, by wysłuchać ich niepokoje, troski związane z rodziną, dorastającymi dziećmi, wątpliwościami w wierze. Byli też chorzy leczący się psychiatrycznie lub cierpiący na depresję. Modliliśmy się wspólnie, rozmawialiśmy, była też okazja do wytłumaczenia pewnych starych i niekoniecznie dobrych wierzeń ludowych. Niektórych udało mi się namówić do wizyty u lekarza - opowiada egzorcysta, dodając, iż zdarzały się osoby, które przysłał do niego znany psycholog. - Bywa, że i ja mu kogoś polecam, ale jest to rzadkie - dodaje. O. Franciszek przyznaje jednak, że podczas swojej posługi spotkał także ośmioro ludzi należących kiedyś do sekt satanistycznych. - Dzięki egzorcyzmom niektórzy są dziś wolni od złego ducha - opowiada, podkreślając, że pomocy szukają także ludzie zniewoleni np. przez alkohol, pornografię, mają problemy rodzinne. - Szatan z tego korzysta. Dlatego staram się ich wspierać modlitwą, zachęcam do powrotu do praktyk religijnych i ponownego odkrycia Boga i Maryi - mówi. Jak podaje bogata literatura przedmiotu, prawdziwych opętań jest niewiele. Połowa przypadków, z którymi ludzie przychodzą do egzorcystów, powinna być rozwiązana w gabinecie psychologa czy psychiatry. Pozostałe sprawy mogą mieć podłoże demoniczne, ale przeważnie manifestują się w postaci innej niż pełne opętanie. Wyzwolenie od nich może dać spowiedź, post i codzienna modlitwa, a niekiedy potrzebna jest modlitwa o uwolnienie z udziałem kapłana. Opętanie klasyczne, które znamy głównie z filmów, czyli wejście demona w człowieka i przejęcie kontroli nad jego ciałem, jest na końcu arsenału diabelskiej ingerencji. Omijać szarlatanów O. F. Chrószcz zwraca uwagę, że wraz ze zwiększająca się liczbą egzorcystów posłanych przez Kościół przybywa, niestety, zwykłych oszustów, którzy próbują wypędzać złe duchy wbrew przykazaniom Jezusa, robiąc to za pieniądze. - To najczęściej bioenergoterapeuci, wróżki, szeptuchy, zaklinacze. Reklamują się w mediach, a ich egzorcyzmy stają się źródłem nieporozumień i poważnych zagrożeń dla duszy i ciała. Każdy chrześcijanin i rozsądny człowiek powinien omijać takich ludzi z daleka - ostrzega egzorJKD cysta. rozmowy echa www.echokatolickie.pl Opinie 17 Mamy co robić w Wielkim Poście Z rekolekcjonistą o. Stanisławem Jaroszem ze wspólnoty ojców paulinów w parafii św. Ludwika we Włodawie rozmawia Monika Lipińska. narożnik świątyni, zachęcając, by nie był Mesjaszem cierpienia. Fot. arch. Proszę Ojca, czemu służy okres Wielkiego Postu? To czas nawrócenia. Jego istotę najlepiej oddaje Środa Popielcowa oraz słowa „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Nawrócić się, to zacząć myśleć inaczej, niż do tej pory. Myśleć według tego, co mówi Jezus, co mówi Ewangelia. Do podjęcia tego wyzwania zachęca dobre przeżycie rekolekcji wielkopostnych. Wielu ludzi je lekceważy, zaczynając od rzeczy, które są wynikiem nawrócenia. Ale jak mówić o jałmużnie, poście, modlitwie bez nawrócenia? Pustynia jest potrzebna człowiekowi, by poznał prawdę o sobie? Z jednej strony zostaje nam przez Pana Boga zadana na skutek grzechu. Z drugiej jest konieczna po to, żeby z grzechu narodziło się dobro: przyjęcie Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie, o przebaczeniu grzechów, o życiu wiecznym. Pustynia pomaga zobaczyć Go w swoim życiu, szarym i przeciętnym. Często, kiedy dochodzi np. do wypadku, ludzie pytają, gdzie jest Jezus. On jest tam, gdzie jest nieszczęście, gdzie jest wypadek, gdzie jest krzyż. Dobrze przeżyta pustynia unaocznia, że Jezus cały czas jest z nami, prowadzi jak starszy brat. Na pustynię Pan wyprowadził swój lud, by zobaczył własną bezradność, bałwochwalstwo, życie w strachu przed prawdą objawioną z Góry Synaj. Zależy Mu na uświęceniu ludzi. Pytanie, na czym nam zależy w tym życiu… Dlatego rozpoczynamy ten czas od posypania głów popiołem? Żeby się nawrócić, trzeba uznać swój defekt, godząc się z diagnozą zawartą w słowie Bożym, która brzmi: „Bóg cię kocha, ale jesteś grzesznikiem” (Ga 3, 22). Dlatego sięgamy do tradycji starożytnej, zgodnie z którą każdy, kto uznawał siebie za człowieka grzesznego, wkładał wór pokutny, przyjmował popiół na głowę i szedł się nawrócić. Jeśli przetrwał tę drogę, w Wielki Czwartek był przyjmowany przez biskupa jako ten, który może uczestniczyć w misterium paschalnym Wielkiego Piątku, Wielkiej Soboty i Niedzieli Wielkanocnej. Niestety dla wielu ludzi Popielec pozostaje „magią”. Dlatego, moim zdaniem, jeżeli ktoś nie widzi w sobie grzesznika, nie powinien schylać głowy do posypania popiołem. A jeśli przeciwnie - dostrzega swoją grzeszność i chce zmiany, musi zaprosić do tego dzieła Ducha Świętego: „Nawróć nas pania, a nawrócimy się” (por. Lm 5, 21) W czasie Wielkiego Postu próbujemy zmienić myślenie, dopiero potem zmieniamy życie. Dla wielu z nas krokiem do zmiany są wyrzeczenia przybierające formę wstrzemięźliwości od alkoholu czy udziału w zabawach. Co daje umartwianie się? Wychodzę z założenia, że nie jest dobrze, gdy mentalność tego świata bierze górę, więc zakładam sobie wędzidło... Umartwianie się jest trochę jak podcinanie gałęzi, na której panoszy się moja pycha, egoizm, przekonanie o własnej doskonałości. Dlaczego poszcząc w Wielkim Poście, mamy odmawiać sobie nieco więcej niż zwykle? Istotą postu, tak jak i modlitwy, nie powinno być przekonanie, że Bóg tego potrzebuje albo że skoro Jezus cierpiał, to ja też muszę pocierpieć i sobie czegoś odmówić. Wymagają one innej motywacji: chcę być podobny do Ukrzyżowanego, odkryć fakt, że przez chrzest zostałem zanurzony w mękę i śmierć Jezusa, a teraz jest czas, by to zanurzenie trochę „potrenować”, wobec tego odmawiam sobie czegoś, co lubię. Dotyczy to zarówno wstrzemięźliwości piątkowej w zwykłym okresie roku liturgicznego, jak też ścisłego postu obowiązującego w Środę Popielcową i Wielki Piątek. Post denerwuje, stawia mnie w niezręcznej sytuacji, ponieważ zaczynając pościć, osłabiam siebie nie tyle fizycznie. Głód każe odsunąć na bok plany, marzenia i tysiąc zaprzątających naszą uwagę spraw, wyrywa nas z machiny przyzwyczajeń. Jeżeli jeszcze zmusi nas do wołania do Pana Boga o cierpliwość, o siły, o wytrwanie, to wypełni swoją rolę. Jak więc pościć? W odniesieniu do wstrzemięźliwości wielkopostnej używamy mało precyzyjnego, to znaczy pozwalającego na dużo luzu sformułowania Większość odpowie, że na szczęściu. Podstawę uwolnienia człowieka od szatana stanowi nawrócenie i absolutne zerwanie ze złem. „jeden posiłek do syta”. Wielu mówi, że da radę, bo zje konkretny obiad, śniadania nie musi jeść, z kolacji i tak zwykle rezygnuje... A ja powiadam: wrzuć wyższy bieg, postaw na post o chlebie i wodzie, na głodówkę. Post ma zaboleć! To zresztą nie tylko kwestia tego, czy - jak mówi modlitwa dzieci po posiłku - „dzięki Ci Jezusku, że mam pełno w brzuszku”, ale tego, że dzień postu trochę mnie dotknie, bo nie oglądam telewizji, nie słucham muzyki, nie wchodzę na strony internetowe, jestem głodny, modlę się, żeby wytrzymać, by diabeł mnie nie zwiódł... A w konsekwencji chcę siebie jeszcze trochę ograbić, a to, czego nie skonsumuję, dać jako jałmużnę. Czy w perspektywie przygotowania do Triduum Paschalnego mają wartość drobne postanowienia, z których czasami się śmiejemy, jak odstawienie łakoci? Wartość ma wszystko, co każe zejść ze starej drogi życiowej i prowadzi do nowego myślenia. Czasami trzeba zacząć od drobnych kroczków, a nieraz skoczyć do zimnej wody... Ale - uwaga - nie mówmy, że umartwiamy się, bo musimy. Róbmy to z chęci upodobnienia się do Mistrza i Pana! Trochę staroświeckie wydaje się dzisiaj wezwanie do jałmużny. Jak je realizować? Jałmużna to nie tylko pieniądze. Jest nią na przykład czas, który zamiast spędzić przed telewizorem, można ofiarować bliskim: żonie, dzieciom albo teściowej, odwiedzić kogoś w hospicjum czy szpitalu. Można, rezygnując z gier komputerowych albo w ogóle przesiadywania w sieci, spożytkować wolną chwilę w jakiś inny, owocny dla siebie sposób: przemyśleć swoje sprawy, zrobić rachunek sumienia... Mamy co robić w Wielkim Poście. Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie Pana Jezusa mówią nam o ofierze Pana Boga wypływającej z miłości, ale połączonej z cierpieniem. W odpowiedzi człowiek często obiera postawę, którą najkrócej można nazwać cierpiętnictwem. Co Ojciec na to? Wartość ma wszystko, co każe zejść ze starej drogi życiowej i prowadzi do nowego myślenia. Czasami trzeba zacząć od drobnych kroczków, a nieraz skoczyć do zimnej wody... Ale - uwaga - nie mówmy, że umartwiamy się, bo musimy. Róbmy to z chęci upodobnienia się do Mistrza i Pana! Wracamy do początku - problem tkwi w naszym myśleniu. Jezus powiedział: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13). Świat utożsamia miłość ze wzruszeniem, emocjami. Tymczasem miłość to decyzja: chcę żyć dla ciebie. Jeżeli tak, to musi mnie to dużo kosztować, łącznie z utratą życia. Odpowiadając na mękę i śmierć Jezusa, odkrywam swoje chrześcijaństwo oraz świadomie i dobrowolnie wchodzę - na ile mam wiary - w tę misję Kościoła, jaką jest udział z cierpiącym Jezusem Chrystusem w zbawczym planie Pana Boga. To nie jest tylko cierpiętnictwo, ale wizja mego życia. Od cierpienia i tak nie ucieknę, ale nie chcę być tym, który nie widzi w nim sensu. Dlatego mówię: „Panie, daj mi siłę, chcę brać krzyż każdego dnia, pójdę z Tobą w parze. Ty wziąłeś moje jarzmo, ja biorę Twoje”. Dawne praktyki: wór pokutny, biczowanie, „suszenie” - nie straciły na wartości, o ile cierpi się ze świadomością, że uczestniczy się w życiu Chrystusa, Jego męce i śmierci, by wziąć udział także w chwale Jego zmartwychwstania. Nie ma Paschy bez Wielkiego Piątku. Nie da się świętować Wielkiej Nocy, jeżeli człowiek nie uczestniczy w tym, co jest misją Jezusa: zbawieniu tego pokolenia. Czas Wielkiego Postu ma być naszym osobistym wyjściem na pustynię - na wzór 40 dni, które spędził na niej Jezus. Co to znaczy? My wciąż jesteśmy na pustyni życia. Tyle że nie dostrzegamy tego i zabieramy tam rzeczy, które zabezpieczą nasze istnienie. Pustynia pokazuje, że konto bankowe, karty kredytowe, samochód, znajomości niewiele znaczą; jak nie ma wody, tylko piach, to i tak zginiesz. Jezus powiedział wyraźnie: życie zależy od Boga. Pustynia ogałaca, pokazuje, że przemijamy. Uświadamia także, że nie akceptujemy własnej historii życia, obnaża ludzką pokusę cudu, którą obrazują nasze życzenia, miraże, plany… Diabeł też wziął Jezusa na Tyle że nie jest ono utożsamiane ze świętością, tylko z tym, żeby było „papu”, wygoda, wypoczynek i wszyscy nam się kłaniali…. Sam przeżywam często taką pokusę. Dlaczego tak ważne jest dobre przygotowanie się - poprzez Wielki Post - do Wielkanocy, „święta świąt”? Bo świętujemy w niej zwycięstwo największe - zwycięstwo życia nad śmiercią, nad grzechem. Nie ma recepty na wieczność na ziemi. Jest natomiast Dobra Nowina: z Jezusem Chrystusem zmartwychwstaliśmy. Uważam, że słuszne jest wskazanie, by celebracja Wigilii Paschalnej odbywała się w nocy będącej znakiem wychodzenia z ciemności śmierci do świtu zmartwychwstania. Wielkanoc stanowi kulminację Paschy. Żydzi w czasie Paschy chcieli świadczyć o tym, jak Bóg prowadził Naród Wybrany przez pustynię do Ziemi Obiecanej, oraz dziękować za to. Oczekiwali, że przez ich celebrację paschalną objawi się ta sama moc Pana Boga, jaka objawiła się w historii Narodu Wybranego. Każdy z nas jest narodem wybranym prowadzonym przez Boga, każdy z nas ma swoją Paschę, swoje przejście z niewoli grzechu do Ziemi Obiecanej, do nieba. Wielkanoc to dziękczynienie za Jezusa Chrystusa, za to, że z nami cierpi, umiera i zmartwychwstaje, dając nam Ducha Świętego. Nie ma ważniejszej rzeczy jak ta, że kocha nas Bóg, że nasze grzechy są przebaczone, możemy kochać, tracąc życie, bo mamy życie wieczne. Z czego moglibyśmy się cieszyć, gdyby wszystko kończyło się grobem, demoniczną niewolą, do której idziemy na skutek grzechu pierworodnego i naszych grzechów? Nowe myślenie jako idea przewodnia Wielkiego Postu ma nas przygotować do Wielkanocy. Już teraz miejmy świadomość wyjątkowej wagi tego święta - nie wielkanocnego śniadania, nie zajączków wielkanocnych. Odkryjmy miłość Pana Boga, która spełniła się w Jezusie Chrystusie. Osobiście bardzo bym chciał tak przeżyć Wielkanoc, która zaczyna się Wielkiej Nocy, a kończy porankiem Zmartwychwstania Jezusa. Także Jego zmartwychwstania we mnie - z mojej klęski, strachu przed śmiercią, tracenia życia dla osób kochanych, z tego wszystkiego, co tak naprawdę jest moją codziennością. Dziękuję za rozmowę. 18 EchoKatolickie publicystyka numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r. Z Jezusem o niebo lepiej opiecznych zakładu poprawczego w Dominowie. Opowiada im o swoim życiu. Uczestniczy we wspólnej Mszy św., podczas której posługuje jako lektor. - Mówię im, że kocham Jezusa, że dzięki Niemu żyję i funkcjonuję. Z Jezusem żyje się o niebo lepiej - przekonuje. Ma nadzieję, że jego świadectwo będzie odebrane jako przestroga. Tłumaczy, że najlepszym planem na życie jest Ewangelia. - To recepta na wszystko. Nie trzeba już niczego więcej - kwituje. Fot. www.morguefile.com To świadectwo o życiowej drodze na skróty, konieczności płacenia za własne błędy, wierze w Jezusa i marzeniach, które są bardzo realne. O tym, jak wygląda droga do wolności, opowiada Grzegorz, były więzień. N a początku rozmowy, poproszony o podzielenie się swoją historią, przyznaje, że nie wie, od czego ma zacząć. Zdecydowanym głosem mówi, że głównym czynnikiem, który wpłynął na jego życie, był alkohol. Grzegorz ma dziś 42 lata. Wspomina, że po napoje procentowe zaczął sięgać już w podstawówce. - Kiedyś byłem z tego powodu dumny, dziś czuję wstyd. Przez większość życia robiłem z siebie kogoś, kim nie byłem, nie jestem i nie będę. Nie szukałem dobrej drogi. Odkąd pamiętam, szedłem na skróty. Uważałem, że tak jest łatwiej - wspomina. Kolejnym etapem była nauka w szkole zawodowej. Nie przykładał się do lekcji, wagarował. Potem trafił do wojska. W czasie odbywania służby zaczął nadużywać alkoholu. Po wyjściu do cywila prowadził beztroskie życie. Liczyła się zabawa i towarzystwo. Wieczne imprezy nie szły w parze z pracą zarobkową. Aby zdobyć pieniądze, zaczął dopuszczać się kradzieży. Po pewnym czasie został aresztowany. Puste obietnice Grzegorz pochodzi z rozbitej rodziny. Kiedy sięga pamięcią wstecz, przypomina mu się babcia. - Ona była jak Pan Jezus. Nigdy mi niczego nie nakazywała, ale zawsze pokazywała dobrą drogę. Była dla mnie autorytetem - opowiada. Swoje życie trzeba jednak przeżyć Za każdym razem, gdy trafiałem za kraty, obiecywałem sobie, że wreszcie przestanę pić i kraść - wspomina Grzegorz. samemu. Grzegorz trafił do więzienia, ale pierwszy pobyt za kratami niczego go nie nauczył. Po wyjściu na wolność znów sięgnął po alkohol i cudzą własność. Odsiedział kilka wyroków. - Za każdym razem, gdy trafiałem za kraty, obiecywałem sobie, że nigdy więcej nie popełnię tych błędów, że wreszcie przestanę pić i kraść. Miałem pretensje do Boga o to, że znalazłem się w więzieniu. Pytałem Go, dlaczego mnie nie lubi. Przysięgałem zarówno Jemu, jak i innym ludziom, że się poprawię. Niestety, kończyło się na obietnicach. Wszyscy wkoło mi wierzyli i dawali szanse, a ja dalej robiłem to samo - mówi Grzegorz. Uczciwa spowiedź Przyznaje, że za kratami spędził 20 lat. Stracone dwie dekady nazywa wegetacją, ale dziś już nikogo o to nie oskarża. Dawniej za swoje niepowodzenia obwiniał innych ludzi. - Tak było najłatwiej. O wiele trudniej popatrzeć na siebie i dostrzec, kto tak naprawdę jest zły: ja czy świat? Czy byłem zły? Raczej głupi, bo mądry człowiek nie chodzi złymi drogami twierdzi mój rozmówca. Impulsem do zmiany była spowiedź. Jak przyznaje, wiele razy klękał przy konfesjonale, ale najczęściej tylko po to, by zwyczajnie „odhaczyć” katolicki obowiązek. - Byłem wtedy w zakładzie karnym w Zamościu. Po odejściu od kratek poczułem niesmak. Wiedziałem, że nie wyznałem wszystkiego. Zacząłem sobie przypominać grzechy, o których nie powiedziałem spowiednikowi. Potem trafiłem do zakładu w Lublinie. Tam spotkałem ks. Krzysztofa, kapelana więzienia. Znów poszedłem do spowiedzi. Kiedy odszedłem od konfesjonału, poczułem, jakbym urodził się na nowo. To była moja pierwsza uczciwa spowiedź. Nawet fizycznie poczułem się lepiej! Od tego czasu wszystko zaczęło się powoli układać. Ks. Krzysztof mówił mi dużo o Panu Jezusie. Spytał, czy kiedyś Go o coś poprosiłem, czy raczej miałem do Niego tylko same pretensje. Sporo o tym myślałem i przyznałem księdzu rację. Zacząłem stosować się do jego rady. Dziś wiem, że Jezus zawsze mi pomoże, ile razy Go o to poproszę - przyznaje Grzegorz. Wegetacja bez Boga Opowiada, jak służył w więziennej kaplicy do Mszy św. Kiedyś by się tego wstydził, dziś czuje dumę. - W więzieniu było to dziwnie postrzegane. Nikt mi nie wierzył, że się nawróciłem. Mimo docinek nie zrezygnowałem. Od tej spowiedzi zacząłem inaczej patrzeć na siebie i na Boga. Dużo z Nim rozmawiałem. Wreszcie przypomniałem sobie, że mam sumienie. Ks. Krzysztof nigdy mi niczego nie nakazywał ani do niczego nie zmuszał. Zawsze powtarzał, że mam prawo wyboru - wspomina. Pytam, czy trudno jest żyć bez Boga. Słyszę tylko krótkie i pewne: „Nie da się. Takie życie to wegetacja”. Grzegorz często odwiedza pod- Chcę żyć normalnie. Wiem, że jeśli pozostanę trzeźwy i uczciwy, będę z szacunkiem traktowany przez innych. Mam nadzieję, że moje dalsze życie będzie dobre - wyznaje Grzegorz. Pan Grzegorz Dziś stara się prowadzić normalne życie. Ma pracę i nie pije. Mówi, że nie chce niczego naprawiać, bo pewnych rzeczy nie da się już cofnąć. Próbuje żyć od nowa i na nowo. - Bałem się, że sobie nie poradzę, że znów wpadnę w złe towarzystwo, że jeśli spotkam starych znajomych, znów zrobię coś złego. Dziś wiem, że moje życie zależy ode mnie i od moich wyborów. Teraz jest już dobrze i chcę, by tak pozostało. Dawniej nie zgodziłbym się pracować za 1,7 tys. zł miesięcznie, ale czego ja się mogę spodziewać. Przecież ledwo skończyłem zawodówkę, nie dbałem o swoją edukację, więc teraz za to płacę. Jestem jednak zadowolony z wszystkiego, co mam. Najbardziej cieszy mnie, że jestem trzeźwy i świadomy tego, co robię i mówię - przyznaje. Wie, że najpierw musi być uczciwy w stosunku do samego siebie. Uczy się na własnych błędach. Już nie kombinuje. Jeśli czegoś potrzebuje, umie o to poprosić. - Wreszcie jestem szanowany. Dawniej mówiono o mnie „to pijak i złodziej”. Dziś ludzie zwracają się do mnie per „panie Grzegorzu”. To motywuje i mobilizuje do dalszego normalnego życia - zaznacza. Alkohol prowadzi za mur Pytam o marzenia. Słyszę: „chcę być trzeźwy”. - Jeżeli się upiję, wrócę za kraty i to, co dziś mówię, okaże się jednym wielkim kłamstwem. Gdy dopadają mnie złe myśli, dzwonię do ks. Krzysztofa, jadę na miting albo do Dominowa. Staram się znaleźć jakieś zajęcie i myśleć pozytywnie, choć z tym bywa różnie. Mój tato zmarł, a mama ma swoje życie. Nie chcę się jej narzucać. Gdybym do niej pojechał i powiedział, że się zmieniłem, to ona raczej by w to nie uwierzyła. Myślę, że miałaby do tego pełne prawo, bo ileż razy można być oszukiwanym? Może kiedyś sama zechce zobaczyć, że żyję normalnie… - zamyśla się Grzegorz. Na koniec wracamy do problemów związanych z alkoholem. Grzegorz przyznaje, że trunki same w sobie nie są złe, ale potrafią otępić umysł i są źródłem wielu kłopotów. - Przygoda z alkoholem zawsze kończy się za murem: albo więziennym, albo cmentarnym. Jeśli znajdziemy się za tym pierwszym, to mamy jeszcze czas na przemyślenia i zmianę postepowania. W wielu przypadkach jest jednak za późno i człowiek trafia bezpośrednio na cmentarz. Irytuje mnie, gdy matka pisze na grobie swojego syna, który jechał po pijanemu samochodem i rozbił się na drzewie: „Bóg tak chciał”. To nieprawda. Gdzie byli rodzice, gdy ich dziecko piło alkohol? Napoje procentowe niszczą i zabijają. Należy o tym przypominać cały czas. Granica uzależnienia jest bardzo płynna. Wiem, bo przerobiłem to na sobie. Chcę żyć normalnie. Wiem, że jeśli pozostanę trzeźwy i uczciwy, będę z szacunkiem traktowany przez innych. Mam nadzieję, że moje dalsze życie będzie dobre - wyznaje Grzegorz. Umocnienia szuka w modlitwie i Eucharystii, bo jak powtarzała jego babcia: „Bez Boga ani do proga”. Życzymy więc mocnej wiary i wiele samozaparcia… Agnieszka Wawryniuk publicystyka www.echokatolickie.pl Opinie Wiara w happy end 19 Fot. arch. Oceniając po ludzku: Mirka przegrała. Została sama. Myli się jednak ten, kto podejrzewałby ją choćby o cień rozgoryczenia. Bo wygrywać, to znaczy nigdy się nie poddawać! Kochać z kolei - jak głoszą słowa pieśni - to umieć zawsze powstawać. AGNIESZKA WARECKA A miało być tak pięknie…” - zdarza jej się westchnąć na wspomnienie uroczystości zaślubin. Najpierw cywilny z kreacją w kolorze bordo, później kościelny z białą suknią i nieodzownym welonem. Jako że matka chrzestna dziewczyny była krawcową, Mirka miała też dwie inne zakładane kolejno po oczepinach i na poprawiny. Kiedy po latach kobieta usiłowała przywołać w pamięci uczucia towarzyszące wypowiadaniu deklaracji o dozgonnej miłości, wierności i uczciwości, uderzyła ją myśl, że gdyby w parze ze słowami szła prośba do Boga o błogosławieństwo, ich pożycie nie skończyłoby się fiaskiem. „Zawinił brak świadomości” - wyznała koleżance, co ta z kolei skwitowała stwierdzeniem, że nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, bo „trzeba jakoś żyć”. Łatwo powiedzieć! Mirosławie już dawno stuknęła czterdziestka, a dopiero teraz odkryła, że miłość to nie uczucie, ale patrzenie w tym samym kierunku: „start” pod hasłem „odpowiedzialność” i meta z szyldem „wytrwać mimo wszystko”. *** Spotkanie ze znajomą, która nigdy nie wyszła za mąż, miało uświadomić Mirce, że poniekąd była szczęściarą. - Nigdy się nie dowiesz, co znaczy spędzać święta w gronie ciotek dogadujących ci, że „sukces to rodzina”, a ty zmarnowałaś młodość… Albo że jedynie urodzenie dziecka jest miernikiem wartości kobiety - żachnęła się koleżanka. - Każdy kij ma dwa końce - ripostowała Mirka naznaczona - jak samą siebie określała - rozwodem. - Człowiekowi zawsze wydaje się, że inni mają lepiej. Jednak życie to nie bajka! Wyobrażenie męża, który nie dość, że zaradny, to jeszcze przystojny i dodatkowo traktuje cię jak księżniczkę - w komplecie z dziećmi wyglądającymi jak z obrazka i uczącymi się znakomicie, to mit! - oponowała, zarzucając znajomej zbyt daleko posunięty idealizm. - Każdy kij ma dwa końce - powtórzyła. - A dzieci? Matką zostaje się do śmierci - znajoma przypomniała gwoli pocieszenia. - Dzieci… - po policzku Mirki stoczyła się pierwsza tego dnia łza. - Możesz poczuć się spełniona, jeśli z góry wiesz, że nie chowasz ich dla siebie. Tyle że macierzyństwo, podobnie jak każda inna miłość, karmi się egoizmem. Jeśli za lata poświęceń oczekujesz rewanżu, liczysz, że nadszedł czas zamiany ról, spotka cię sromotny zawód. A najgorsze jest to, że choć masz świadomość popełnionych błędów, nie możesz już cofnąć czasu… *** Historię Mirki i Sławka można określić mianem tzw. szkolnej miłości. Uczęszczali do jednej klasy podstawówki i liceum. Kto uważa, że warunkiem poznania drugiego człowieka jest zjedzenie z nim beczki soli, bez wahania wystawiłby im certyfikat dopasowania. Siedzieli w jednej ławce na lekcjach, razem też uczyli się i bawili. „Sławek jest moim chłopakiem Mirosławie już dawno stuknęła czterdziestka, a dopiero teraz odkryła, że miłość to nie uczucie, ale patrzenie w tym samym kierunku: „start” pod hasłem „odpowiedzialność” i meta z szyldem „wytrwać mimo wszystko”. i najlepszym przyjacielem” - powtarzała Mirka, obnosząc się przed światem ze swoim szczęściem. Aprobata rodziców wyrażająca się m.in. gotowością wsparcia młodych na starcie przyspieszyła naturalną w kontekście ich rozwijającej się znajomości decyzję o małżeństwie. Najpierw matura, później wesele - obowiązkowo w miesiącu z literką „r” w nazwie. Pod uwagę, po prawdzie, brali też sierpień, ale że - jak głosi tekst piosenki - „wódka musi być”, padło na czerwiec. Po ślubie zamieszkali z rodzicami Sławka. Jako że oboje pracowali zawodowo (on był magazynierem, a Mirka nauczycielką), zaś teściowie chętnie gospodarzyli, młodzi udzielali się jedynie przy większych „akcjach”, jak żniwa czy wykopki. Owocem udanego pożycia małżeństwa stały się najpierw narodziny Bartka, dwa lata później na świat przyszła Natalka. „To były czasy…” - wspomina Mirka. Zapewniony wikt i opierunek nie pozwalał im odczuć skutków komuny. Dzięki obrotności męża szybko dorobili się własnego auta, oko cieszyły również nowe meble oraz ubrania. Dzięki szerokim znajomościom nauczycielka miała też okazję zwiedzić w wakacje kawałek świata. Koleżanka zabierała ją na handel do Węgier. Kupowane od Rosjan grzałki czy żelazka wymieniały na słodycze i ubrania. W umyśle Mirki szczęśliwie zatarły się echa stresu towarzyszącego przekraczaniu granicy. Doskonale pamięta za to tęsknotę za polskim chlebem… Zwłaszcza że ten węgierski smakował bardziej jak bułka. *** Kiedy na fali prywatyzacji po 1989 r. Sławek postanowił wystartować z własnym sklepem hydrauliczno-przemysłowym, Mirka nie brała pod uwagę ryzyka. To miał być ich interes życia! Liczyli, że przywykli do wystawania w kolejach ludzie docenią prywatną inicjatywę z innym poziomem obsługi. I nie pomylili się. Biznes kwitł w najlepsze, w konsekwencji czego mąż i ojciec rychło zaczął przebąkiwać o planach budowy domu. Na swoje przeprowadzili się ostatecznie, kiedy Natalka kończyła podstawówkę. Dzieci miały własne pokoje z łazienkami, co niewątpliwie było innowacją także jak na owe czasy, oni sypialnię z prawdziwego zdarzenia… W pogoni za materialnym dobrobytem przeoczyli jednak, że tym, co najskuteczniej łączy rodzinę - obok wspólnej modlitwy - jest stół. Na wielometrowej powierzchni łatwo nie wchodzić sobie w drogę... Tyle że nieprzecinające się ścieżki skutkują brakiem komunikacji, co z kolei ma przełożenie na zanik rodzinnych więzi. „Mój Sławek?” - Mirka do dziś pamięta zdziwienie połączone z ubawieniem, kiedy jedna z koleżanek napomknęła, że coraz częściej widuje jej męża w towarzystwie atrakcyjnej kobiety. Byli małżeństwem z 20-letnim stażem. Bartek od dwóch lat studiował zarządzanie, Natalia marzyła o hotelarstwie. „Mój Sławek?” - zastanawiała się już na spokojnie, obserwując śpiącego męża, przez kolejne noce. I choć rozum podpowiadał, by nie dawać wiary ludzkim złośliwościom, w sercu kobiety zadomowił się cierń, którego nie potrafiła dłużej lekceważyć. Podobnie jak nadmiernej troski ślubnego o wygląd zrzucanej początkowo na karb kryzysu wieku średniego czy niechęci do wspólnych wyjść usprawiedliwianych zmęczeniem bądź głową nabitą pracą. *** - Czy ty mnie zdradzasz? - rzucone przy śniadaniu słowa odbiły się złowrogą ciszą. Mirka nie pamięta, jaka tego dnia była pogoda. Przed oczami ma jednak wciąż widok męża, który odsunął się od stołu, oparł ręce na kolanach i ukrył twarz w dłoniach. - Zdradzasz mnie? - powtórzyła. Nie zaprzeczał. Wydukał jedynie, że bardzo ją przeprasza, że niczego nie planował, ale się zakochał i chce zacząć od nowa. Wyprowadził się tego samego dnia, zamykając dwie dekady życia w dwóch walizkach. Uważająca się dotąd za realistkę kobieta długo łudziła się, że wiarołomny mąż przemyśli stratę i skruszony powróci na łono rodziny. „Dorosły człowiek nie może aż tak się zatracić” - łkała przed przyjaciółką. Wierze w szczęśliwe zakończenie nie przeszkodził nawet termin wyznaczonej rozprawy rozwodowej. „To tylko próba. On wróci” - uspakajała dzieci, które na zmianę dyżurowały przy zrozpaczonej matce. „Pamiętaj, że tu zawsze jest twój dom” - powiedziała wreszcie Sławkowi, kiedy ten zdobył się na gest odwagi i przyszedł, by osobiście poinformować ją, że postanowił zalegalizować swój nowy związek. *** Życie pesymiści przyrównują do „Mój Sławek?” - Mirka do dziś pamięta zdziwienie połączone z ubawieniem, kiedy jedna z koleżanek napomknęła, że coraz częściej widuje jej męża w towarzystwie atrakcyjnej kobiety. Byli małżeństwem z 20-letnim stażem. Bartek od dwóch lat studiował zarządzanie, Natalia marzyła o hotelarstwie. „Mój Sławek?” - zastanawiała się już na spokojnie, obserwując śpiącego męża, przez kolejne noce. ciemnego nieba, przez które nieudolnie próbują przebijać się promienie światła. Optymiści z kolei nawet w deszczu potrafią dostrzec zapowiedź słońca. I tak jak powstanie z ziemi musi poprzedzić upadek, tak też jedynym punktem zaczepienia dla człowieka, który stracił wszystko, pozostaje wiara! Uczepiwszy się ewangelicznej obietnicy „proście, a otrzymacie”, Mirka szturmowała niebo modlitwą w intencji scalenia rozbitej rodziny. „Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy” - usprawiedliwiała tymczasowy brak postępów na drodze wysłuchania błagalnych modłów. Podczas bezsennych nocy wyobrażała sobie Sławka, który na kolanach prosi ją o wybaczenie i możliwość powrotu… Widziała też wszelkie plagi egipskie spadające na jego nową wybrankę… Zanurzona w świecie złudzeń kobieta przeoczyła jednak, że brakiem przebaczenia nie tyle niszczy byłego męża, co samą siebie! Punktem zwrotnym w życiu porzuconej żony stała się lektura „Uzdrawiającej mocy przebaczenia” autorstwa o. Józefa Witko. Wtedy myślała: „przypadek”. Dziś wierzy, że Pan Bóg celowo pokierował jej krokami do półki z religijnymi książkami. Początkową niechęć przejawiającą się brakiem zgody na wspaniałomyślne odpuszczenie winowajcom zastąpiło pragnienie poczucia wewnętrznej radości czerpanej z czystego sumienia. Mirka zrozumiała, że warunkiem dostąpienia miłosierdzia jest najpierw przebaczenie tym, którzy zawinili względem niej, prośba do Boga o odpuszczenie win z jej życia, aż po przebaczenie samej sobie! Odkryła, że w Bożym ujęciu sprawiedliwie nie znaczy po równo, ale każdemu wedle jego potrzeb… Że Bóg patrzy nie na gesty, tylko w serce! Ponadto, że to, co trudne, niezrozumiałe, bolesne, jest często dla nas lepsze, a czasem nawet najlepsze… Mimo że dziś tego nie pojmujemy. Kobieta zrozumiała wreszcie, że prawdziwe wybaczenie może dokonać się jedynie z pomocą łaski Bożej i że - podobnie jak miłość - jest decyzją. Nie uczuciem, ale aktem woli. *** Oceniając po ludzku: Mirka przegrała. Została sama. Myli się jednak ten, kto podejrzewałby ją choćby o cień rozgoryczenia. Bo wygrywać, to znaczy nigdy się nie poddawać! Kochać z kolei - jak głoszą słowa pieśni - to umieć zawsze powstawać. EchoKatolickie komentarze zwierzeniE kontrolowane: anna wolańska Poza granicami O glądam ten filmik i własnym oczom nie wierzę. Nieźle ubrana nastolatka idzie cmentarną alejką, wzdłuż której usytuowane są groby. Zatrzymuje się przy kolejnych mogiłach i pluje na nie. Rzetelnie, dokładnie, charakternie. Filmuje ją (sądząc po głosie) jakiś młodzieniec. Chłopaka nie widzimy, słychać go tylko zza kamery, za to dziewczyna prezentuje się w całej okazałości. Nie zasłania twarzy, nie ma problemu z wulgaryzmami, a cała sytuacja najwyraźniej ją bawi. Chłopaka też, choć można by odnieść wrażenie, że z niejakim trudem przychodzi mu uwierzenie w to, co filmuje. Raz, dwa, trzy… - liczy opluwane groby. I tak do 50. Wygląda na to, że na tyle się umówili, ale dziewczyna proponuje, że może jeszcze dziesięć. „Oczywiście za hajs” - precyzuje. Chłopak się zgadza. Idą więc w środek cmentarza, gdzie mogiły są mniej regularnie położone, ale dla pary nie stanowi to problemu. Są przecież młodzi, sprawni. Z alejkowej ławki śledzi sytuację inna nastolatka. Najwyraźniej koleżanka tych dwojga. Nie wiem, czy opisane wyżej zachowanie wymaga jakiegokolwiek komentarza, czy da się to jakoś wyjaśnić. Zrozumieć. Usprawiedliwić. Dziewczyna nie wygląda na upośledzoną, chociaż patrząc na to, co robi, można by tak pomyśleć. Nawet gdybyśmy założyli, że to nastolatka zbuntowana, forma tego buntu wykracza daleko poza granice wyobraźni. I poza standardowy rozum. Nie wiem, czy miało dla niej znaczenie, że wśród opluwanych grobów były też miejsca pochówku zakonnic, czy był to tylko przypadek. Chwała częstochowskiej policji, że po informacji od internautów namierzyła sprawców. Zanim wymiar sprawiedliwości zdecyduje, co dalej, 16-letnia pannica dostała ochronę, bo jej matka zobaczyła internetowe wpisy i boi się o bezpieczeństwo córki. Błaga o rozwagę w ocenie dziewczyny, „aby nie dopuścić do większej tragedii niż ta, która się stała”. Usprawiedliwia jej czyn młodością, niedojrzałością i podatnością na wpływy środowiska. Teraz za pieniądze podatników, także rodzin tych osób, których groby panienka opluła, będzie ona strzeżona przed konsekwencjami swoich czynów. Dyrektor szkoły, do której chodzi dziewczyna, też apeluje, żeby nie rozliczać jej na własną rękę zanim nie zrobi tego właściwa instytucja. I wypada się z tą sugestią, oczywiście, zgodzić. Moją intencją nie jest zlinczowanie dziewuchy. Ponad wszystko inne próbuję zrozumieć powody jej zachowania. Filmik został nagrany tuż po Wszystkich Świętych, a więc w czasie, kiedy ludzie szczególnie troszczą się o groby, zatrzymują nad istotą przemijania; nawet ci, którzy zwykle nie mają czasu, skłonni są poddać się chwili refleksji. 16-letni rozum chyba to ogarnia. Ale może jest inny powód niż jakieś urazy czy głupota. Może to bystra pannica, która zapragnęła być gwiazdą. Zaistnieć. Dawno już zagubiliśmy granice, jaka dzieli słowa „sława” i „chwała”. A ci, którym zostało jeszcze poczucie wstydu, uznawani są za frajerów. Znajoma, z którą podzieliłam się refleksją i niepokojem, zupełnie zbagatelizowała sprawę. - Oj, tam, - mówi. - Głupia mała, nie ma się co przejmować. Umarłym już nic nie zaszkodzi. Są ważniejsze sprawy - dotyczące żywych. A ja myślę, że ta sprawa dotyczy właśnie żywych. Przede wszystkim żywych. jak amen w pacierzu: ks. paweł siedlanowski O, słodka naiwności! N ieodmiennie zadziwia mnie ludzka naiwność. Niedawno rzecznik prasowy policji podał informację, że w ubiegłym roku metodą „na wnuczka” złodzieje wyłudzili ponad 60 mln zł! Nie pomagają apele, prośby o rozwagę, nawet apele z ambon. Bandyci zresztą nie stoją w miejscu - ich sposoby działania stają się też coraz bardziej wyrafinowane. Wracając dziś do domu, jechałem za autem (popularna „audica”, zapewne z importu), które miało z tyłu nalepkę: „Niemiec, jak sprzedawał, to płakał!”. I znów przypomniały mi się opowieści mechaników pokazujących totalnie zdezelowane (oczywiście wewnątrz - na zewnątrz maksymalny glanc!) samochody, kupione za „okazyjną” cenę przez naiwnych nabywców wierzących, że 12-letni pojazd ma zaledwie 60 tys. km przebiegu, bo „dziadek, panie, tylko do kościoła nim jeździł! Gdy sprzedawał samochód, łzy jak groch leciały na podłogę! Auto jest jak nowe!”. Ludzie się na to nabierają. O tym, że na liczniku (przed tzw. przekręceniem) było grupo ponad 300 tys. km, dowiadują się przy pierwszym remoncie. Wizja „interesu życia” przesłoniła rozsądek. I trzeba bulić za naprawę. Dziwi mnie zaślepienie Polaków okazywane we wszelkiego rodzaju badaniach opinii publicznej, potwierdzających swoją naiwną wiarę, że obecna ekipa rządząca może zmienić Polskę na lepsze. Po tylu latach lawirowania, piarowskiej gry i niezliczonej ilości przekrętów. Tak się złożyło, że ostatnimi czasy nękali mnie telefonami ankieterzy z różnych sondażowni. Parę dni temu dzwonili z TNS. Pytania dotyczyły prezydenckich preferencji wyborczych. Z ciekawością czekałem na publikację wyników badań. Oczywiście wygrywa w nich w cuglach (w pierwszej turze) dotychczasowy lokator Pałacu Prezydenckiego. Ciekawe jest to, że z kimkolwiek nie rozmawiam, każdy narzeka na sytuację gospodarczą w Polsce, bałagan, biedę, bierność władz, oczekuje zmian - a „żyrandolowy prezydent” i „jedynie słuszna numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r. rys. m. andrzejewski 20 partia” dalej brylują w sondażach! Skąd się bierze nasza ignorancja? Zapewne przyczyn jest wiele. Zaglądam na największy polski portal informacyjny. Parę wrzutek dotyczących zarobków celebrytów, wypadek na A4, jakiś ranking, pseudoinformacyjny bełkot. Oto codzienna papka, którą karmi się naiwnych ludzi. „Cała prawdę całą dobę”. „Obiektywizm” w pełnym rozkwicie - chciałoby się rzec. Urabianie narodu trwa. Ale przecież ludzie coś czytają, oglądają, mają internet, facebooka! - mój umysł próbuje stawać w obronie rodaków. Mają zdolność krytycznego myślenia! Można dotrzeć do innych zasobów informacji. Oto parę dni temu głosami PO i PSL sejm nie wyraził zgody na podniesienie kwoty wolnej od podatku. I co? Kto o tym słyszał w wiadomościach? Jedynie facebook zareagował. A słyszeliście Państwo o 3 mld zł, które przeszły nam koło nosa wskutek złej ustawy podatkowej? Ktoś coś tam zapomniał, przegapił terminy. Winnych brak… „Oj tam, oj tam. Nic się przecież nie stało” - skomentowali życzliwi władzy eksperci. Za to sprawa ministerialnej dotacji na budowę muzeum św. Jana Pawła II i prymasa Wyszyńskiego (stanowiąca drobny ułamek powyższej kwoty) była wałkowana tygodniami. Jeszcze? Zachachmęcona afera z „taśmami kelnerów”, gdzie w większości politycy koalicji rządzącej szczerze (z pikantnymi ozdobnikami) mówią, co myślą o Polsce i Polakach. Coraz pokrętniejsze tłumaczenia członków komisji Millera i prokuratury w sprawie katastrofy smoleńskiej. Rozpaczliwe miotanie się pani premier i ministrów, pogarszający się ciągle status materialny Polaków, protesty „frankowiczów”, górników, rolników itd. I co? Naród dalej deklaruje tłumnie poparcie „żyrandolowego prezydenta”, który jest znany z tego, że jest znany, jak też miłość do „jedynie słusznej” partii i zapowiada dalsze okazywanie względów winnym całego tego bałaganu. Niepojęte! ZBIREK Widok z okna GRZEGORZ ŁĘCICKI Belferskie rozterki, czyli lektura obowiązkowa Z darzyło mi się ostatnio rozmawiać z młodymi ludźmi, studentami, na temat szkolnych lektur. Niektórzy uczciwie przyznawali, że wielu w ogóle nie czytali, z góry zakładając, że to przysłowiowe nudy na pudy. Inni mówili, że po kilku, kilkunastu stronach odrzucało ich tak, że książkę zamykali, przyrzekając sobie solennie, że w życiu do niej więcej nie zajrzą. Jeszcze inni z męczeńską miną twierdzili, że lekturę uważnie przeczytali, ale ni w ząb nie mogli pojąć, dlaczego nauczyciel, ministerstwo akurat tę pozycję obowiązkowo zalecało. - Po co? Dlaczego? Jaki to ma sens? - takie i tym podobne pytania często się podczas naszego dialogu powtarzały. Mieliśmy sporo czasu, więc powoli mogliśmy dochodzić do sedna problemu. Okazało się, iż polegał on głównie na braku wytłumaczenia ówczesnym uczniom, gimnazjalistom i licealistom, sensu poznawania takiej, a nie innej książki. Argumentacja zredukowana do przypomnienia kanonu lektur nikogo nie przekonuje, a chyba już najmniej ucznia, który chce i ma prawo wiedzieć, dlaczego daną pozycje ma obowiązkowo poznawać. W praktyce szkolnej, w codziennej gonitwie spowodowanej koniecznością realizacji bogatego programu, łatwo zapomnieć o tym, że uczeń, gimnazjalista, licealista, ba, nawet student chce i powinien wiedzieć, jaki sens ma to, co ma zrobić, w tym przypadku przeczytać. Pewnie wszyscy mamy podobne doświadczenie. Spotykaliśmy nauczycieli nudnawych, bardziej żandarmów niż pedagogów, którzy potrafili zanudzić każdy temat, choćby najciekawszy, i - jak mawia jeden z naszych przyjaciół potrafiliby uśpić orła w locie. Na szczęście pamiętamy głównie tych, którzy z najbardziej prozaicznego tematu i przedmiotu czynili ciekawą przygodę intelektualną, zarażali pasją, pobudzali fantazję, inwencję i chęć do nauki. Może to teraz powinno się uczenie nazwać kompetencjami komunikacyjnymi, ale przecież chodzi o prastarą sztukę retoryki i umiejętność trafiania do młodych serc i umysłów. Wytłumaczenie kontekstu, sensu, wartości danego utworu literackiego nie jest przecież wcale takie łatwe. Wymaga odpowiednich kwalifikacji, by przekazać uczniom istotę, ponadczasowe walory zalecanej i obowiązkowej lektury. Gdy zaś ona wzbudza kontrowersje bądź spotyka sie z negatywną oceną młodych czytelników, to nie warto i nie należy się gorszyć. Taka sytuacja to przecież znakomita okazja do dialogu, wymiany poglądów, nawet sporów i kłótni, które umożliwiają lepsze poznanie młodego pokolenia, a w procesie edukacji także przecież o to chodzi. I na koniec jeszcze jedna uwaga: do niektórych lektur trzeba dojrzeć, dorosnąć. Pamiętam dobrze, że inaczej się odbierało i interpretowało „Pana Tadeusza” w szkole podstawowej, a inaczej w liceum. Teraz nie wyobrażam sobie, by chociaż raz do roku po raz kolejny nie przenieść się „do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, Szeroko nad błękitnym Niemnem rociągnionych; Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem; Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem ”. Hm... może dopiero w wieku dojrzałym lub starczym człowiek potrafi także docenić lektury młodości? Choć naturalnie akurat ta uwaga nie dotyczy naszej epopei narodowej. KoMenTARZe www.echokatolickie.pl opinie Pokój z kulą w głowie 21 Pomiędzy nami wciąż, mimo optymistycznych doniesień, powtarzana jest teza, że wcześniej czy później wojenna zawierucha ze Wschodu dosięgnie nasz kraj. I nie ma co się dziwić, ponieważ sytuacja międzynarodowa, zarówno ta tworzona w dyplomatycznych gabinetach, jak ta z uliczek i placów, coraz bardziej zdaje się przypominać ostanie miesiące przed wrześniem 1939 r. KS. jAceK WŁ. ŚWiąTeK E uropejski tort, dzielony wówczas przez Adolfa Hitlera, kawałek po kawałku zbliżał się do naszych granic, choć mieliśmy także wówczas zapewnienia o nienaruszalności naszych ziem i solennie przyrzekaną pomoc w wypadku agresji. O bzdetności tych zapewnień mieliśmy się przekonać już w kilka dni po rozpoczęciu działań wojennych przez Trzecią Rzeszę. Jedynym pewnym wówczas okazał się sojusz oparty na pakcie RibbentropMołotow, co zresztą potwierdziło puentę znanego wiersza, iż „wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły”. Dogadywanie się wielkich mocarstw tzw. jądra unijnego z Rosją, przy dezaprobacie Stanów Zjednoczonych, cokolwiek nie stanowi dla nas zapewnienia bezpieczeństwa. Warto przypomnieć sobie, że przed napaścią wrześniową również odbywały się narady w Monachium, z których ponoć pokój miał wynikać. Nie jest bez rzeczy przypomnieć również, że w kilka godzin po tragedii smoleńskiej Szwecja wystąpiła do Polski i Litwy z propozycją odrębnego od NATO sojuszu wojskowego. Ale przecież to było tak dawno, że dzisiejsi stronnicy polskiego MSZ o tym nie chcą pamiętać. Jednakże trzeba również zauważyć, iż mamy dzisiaj sytuację diametralnie inną niż w 1939 r. I to nie z powodu arsenału czy też postępu technicznego ani też nie z powodu doskonałej infiltracji Zachodu przez rosyjską siatkę wywiadowczą. Problemem jest zmiana demografii narodów zachodnioeuropejskich. Wokoło widzisz obce twarze Kryzys demograficzny Zachodu to nie tylko wymieranie tradycyjnych europejskich społeczeństw z powodu niskiej dzietności, ile raczej napływ doskonale multiplikujących się muzułmanów, którzy ponadto nie mają zamiaru asymilować się w ramach dotychczasowego społeczeństwa, ale raczej chcą je przekształcić na własną modłę. Już w latach 90 ubiegłego wieku Oriana Fallaci opisywała islamską enklawę na przedmieściach Florencji, w której prawo ustalane było przez imamów, a włoski policjant bał się przekroczyć granicę tego zamkniętego miasta, co skutkowało brakiem wpływu prawnego na zamieszkujących ją ludzi. O ile jednak wówczas mieliśmy do czynienia z za- mkniętym obszarem, wokół którego można było zarządzić kwarantannę, o tyle dzisiaj owe enklawy przeniosły się do głównych miast europejskich. A przenosinom tym wcale nie towarzyszyła inkulturacja ludności wyznających wiarę Proroka, wręcz przeciwnie - nastąpiło nasilenie roszczeniowych żądań wobec społeczności tradycyjnych. Całkiem niedawno przed świętami Bożego Narodzenia katoliccy publicyści zżymali się niemiłosiernie, iż wielkie sieci handlowe oraz burmistrzowie poszczególnych miejscowości na potęgę rezygnują z przypominania o czyich narodzinach traktują te święta. Miało to być, zdaniem większości, symptomem możliwych zmian kulturowych oraz wzrastającej agresji wobec chrześcijaństwa jako podstawy społeczeństwa. Moim jednak zdaniem te wydarzenia nie są zapowiedzią tego, co ma nadejść, ale są już skutkiem rozpanoszonego muzułmańskiego wpływu na społeczną rzeczywistość Zachodu. Wyznania kanclerz Niemiec, iż kraj ten jest na równi muzułmański, jak i chrześcijański, nie stanowią chęci obrony jakiejś tolerancyjnej zasady współżycia, ale stanowią desperacką próbę ucieczki do przodu wobec nasilających się objawów islamizacji Germanii. Nie dziwne, ponieważ w Kolonii pomiędzy rodowitymi Niemcami od dawna już krążą osobnicy odziani w odblaskowe kubraczki z czułym napisem „Policja szariatowa”. Taki właśnie mamy dzisiaj Zachód. Jeśli więc człowiek skojarzy, że islam jest (obok prawosławia) naczelną religią Rosji, obraz staje się jeszcze bardziej nieciekawy. Mówisz o pokoju, czy ty nie widzisz… Problem mniejszości (?) islamskiej w Europie nie jest tylko problemem tzw. piątej kolumny. Usadawianie w innych, wrogich państwach własnych rezydentów jest starą jak świat strategią przygotowywania do przeprowadzenia wojny. W przypadku jednak islamistów, szczególnie biorąc pod uwagę ich tendencję do terroryzowania ludności kraju, w którym mieszkają, mamy do czynienia dodatkowo z fanatycznym przekonaniem o wyższości własnych przekonań religijnych do tego stopnia, że jedyną alternatywą dla niewiernych jest nawrócenie się lub przyjęcie śmierci z rąk muzułmańskich siepaczy. W ubiegłym tygodniu w internecie pojawiło się nagranie lekcji w jednej z polskich szkół średnich, w czasie której o zasadach islamu mówiła szczera wyznawczyni tej Kryzys demograficzny Zachodu to nie tylko wymieranie tradycyjnych europejskich społeczeństw z powodu niskiej dzietności, ile raczej napływ doskonale multiplikujących się muzułmanów. religii. Zapytana o prawo szariatu oświadczyła, że jest ono dla niej najwyższym prawem i podda się jemu nawet wówczas, gdy na jego podstawie będzie musiała zgodzić się na śmierć własnego syna. I nie mówiła o poddaniu się woli Boga, ale o wykonaniu wyroku śmierci przez islamskich prawodawców. Jak sama powiedziała - „będzie musiała wziąć to na klatę”. Wypowiedź tej kobiety, której mowa i rysy twarzy zdradzały europejskie pochodzenie (była to Polka), dobitnie pokazuje, że mamy do czynienia z osobami bezkompromisowymi w dziedzinie wymuszania zachowań kulturowych czy religijnych. Oznaczać to może tylko jedno jeśli konflikt zbrojny okaże się doskonałą okazją do pogrążenia kultury chrześcijańskiej, to nie zawahają się przed wszelakimi działaniami, aby ten cel osiągnąć. Dowodem na to jest również to, co dzieje się we Francji. I nie chodzi o zamachy, które są tylko próbą terroryzowania społeczeństw zachodnich. Otóż istnieje w tym państwie (laickim wszak) prawo, że religię wyznaje się w zamkniętych Dzisiaj również jedyną obroną jest tożsamość kulturowa oparta na dziedzictwie chrześcijańskim. Problem tylko w tym, że tego nie rozumieją nie tylko politycy, ale również gros naszych rodaków. pomieszczeniach lub przestrzeniach kultowych. Tymczasem muzułmanie za nic mają te rozporządzenia i w najlepsze urządzają publiczne modlitwy na ulicach miast. To jawny sygnał, że za nic mają prawa ustanawiane w państwach Zachodu. Zrzucanie krzyża i zamienianie w stajnię Coś ponad 300 lat temu pewien dowódca wojskowy sułtana tureckiego odgrażał się, że zrzuci krzyż z bazyliki św. Piotra i zmieni ją w stajnię dla sułtańskich koni. Miało to być znakiem całkowitego upadku Europy. Dzisiaj, gdy widmo wojny jest coraz bardziej przerażające, warto zrozumieć, że siła Starego Kontynentu płynęła nie z sojuszy dyplomatycznych, ale z hartu ducha doskonalonego dzięki trwałości chrześcijańskiego universum. Dzisiaj również jedyną obroną jest tożsamość kulturowa oparta na dziedzictwie chrześcijańskim. Problem tylko w tym, że tego nie rozumieją nie tylko politycy, ale również gros naszych rodaków. wARTO PRzeczyTAĆ Jak kochać? M Większość z nas nie za bardzo wie, czym jest małżeństwo, i zupełnie nie ma pojęcia, po co nam ono. ałżeństwo to żadna sielanka, a ciężka praca i codzienny trud. Nie wygląda jak brazylijska telenowela czy hollywoodzka komedia romantyczna. Adam i Ewa nie zostali stworzeni po to, żeby siedzieć i gawędzić. Zostali stworzeni, by wspólnie przeżywać życie, pracować, pocić się i poświęcać dla lepszego świata, żeby się kochać, kiedy tylko zechcą, i w końcu żeby „być płodnymi i rozmnażać się”. Po co to wszystko? By ta przygoda trwała i trwała... A jakie jest twoje powołanie? Jaki jest twój plan na uprawianie ziemi? Warto znać odpowiedź na to pytanie, aby umocnić relacje z najbliższymi i otoczeniem oraz nadać swemu życiu odpowiedni kierunek. „Miłologia” to książka opisująca logikę miłości - dla singli, zaręczonych par i osób świeżo po ślubie. Dla tych, którzy mają dość hollywoodzkiej propagandy i milczenia Kościoła. I dla tych, których dręczą pytania i którzy chcą otrzymać inteligentną, wyważoną i rzetelną odpowiedź. Autor „Miłologii” - John Mark Comer - jest kaznodzieją we wspólnocie Bridgetown: A Jesus Church. Ma żonę Tammy i troje dzieci: Jude, Mosesa John Mark Comer, Miłologia, i Sunday. JAG Wydawnictwo WAM, Kraków 2015. EchoKatolickie publicystyka W hołdzie zmarłym i odważnym numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r. Fot. gu 22 Dla Romana Swatki czas sielskiego życia zatrzymał się, gdy miał niecałe pięć lat. Zapytany o to, czy cokolwiek z dzieciństwa pamięta, bez wahania odpowiada, że to zależy od tego, o czym będziemy rozmawiać… Z pierwszych lat swojego życia mam w głowie tylko obrazy. Mieszkaliśmy w Sadach, w powiecie zamojskim. Ojciec woził mnie na rowerze, razem odmawialiśmy pacierz, bawiłem się z rodzeństwem w chowanego. Pamiętam, jak wyglądał dom wewnątrz. Te wspomnienia są jak poszczególne kadry, urywki filmu, ale nie łączą się one w całość - zaznacza mój rozmówca. I dodaje: - Rok 1942 pamiętam za to dokładnie. Lato było bardzo ciepłe. Ludzie rozmawiali o wysiedleniu, bo gdzieś w regionie już takie akcje się zdarzały. Niektórzy robili zapasy chowali zboże, mąkę, radzili sobie wzajemnie, że np. produkty mokre najlepiej zatopić w rzece. Nikt jednak nie spodziewał się tego, co nastąpi i na czym dokładnie polegać będzie wysiedlenie. Obóz to było piekło Pytanie o to, co było dalej, wywołuje u R. Swatki ból i łzy. Po chwili uspokojenia mój rozmówca zaczyna powolne wyjaśnienia: - Ten dzień pamiętam w szczegółach. Wcześnie rano, gdy na dworze panowała jeszcze szarówka, podjechały pod dom dwie furmanki. Słyszałem płacz matki, nerwowe kroki ojca. Wraz z rodzeństwem nie jadłem wtedy śniadania w domu, a u sąsiada. Podano nam pyzy. Na drogę nie mogliśmy wiele ze sobą zabrać, zresztą nie mieliśmy dużo, jak to dawniej na wsiach. Matka, wiedziona jakimś instynktem, spakowała ubrania i pościel - w którą, w małych woreczkach, spakowana była kasza, mąka, groch. Rodzice pospiesznie zabijali i patroszyli kurczaki - wspomina R. Swatko i dodaje: - Ruszyliśmy w kierunku Zamościa. Nie jechaliśmy jednak główną drogą ze Skierbieszowa do Zamościa, ale trasą okrężną. Teraz wiem, że drogą główną jechali nasiedleńcy. Trasa była zatem tak zaplanowana, by jedni i drudzy się nie spotkali. Gdy dojechaliśmy do obozu, był wieczór. Padał lekki śnieg, bo to była końcówka listopada. Było ciemno. Elektryczne lampy, które wisiały na długich kablach, kołysały się na wietrze i dawały szatański efekt. Pomyślałem, że przyjechaliśmy do piekła… - Wszystkich zgonili na plac apelowy, wyczytywali nas po nazwiskach i kierowali do odpowiedniego baraku. Budynek ten miał ciekawą konstrukcję (dawniej służył jako stajnia). Wzdłuż baraku biegła ścieżka, po jednej i drugiej stronie były podłogi - zrobione na dwóch poziomach: na wysokości pół metra i około dwóch metrów. Ludzie zaczęli się tam rozkładać. Nie było czysto, a wszelka bielizna i pościel, którą udało się ze sobą zabrać, służyła za materace. Na te wyższe półki nie dało się wejść, były za wysokie. Dziadek zrobił nam drabinkę - przywołuje wspomnienia R. Swatko. - Codziennie odbywały się apele. Z baraku wychodziliśmy na plac. Wyczytywano nazwiska. Ojca i jedną z sióstr zabrali do Berlina, matka została z nami - dwiema siostrami i trzema chłopakami. Mój najstarszy brat - Piotr, w czasie transportu do obozu (miał wówczas 18 lat) wyskoczył w lesie z furmanki. Zginął w partyzantce, w maju 1944 r. Ludzi z obozu cały czas ubywało. Ja, wraz z rodziną, byłem tam długo od końca listopada 1942 r. do lutego 1943 r. 1 lutego poszliśmy na stację kolejową, tam załadowano nas do wagonów. Było bardzo mroźnie, na podróż dano nam chleb i marmoladę. Nie było wody. Wszędzie rozlegały się jęki pragnienia i błagania o picie. W Siedlcach zabrano nas z pociągu. Z dworca udaliśmy się do budynku Czerwonego Krzyża, mieszczącego się wówczas przy ulicy 1 Maja. Tam nas rozkwaterowali. Pan Radomyski, wzięty siedlecki krawiec, przyszedł pewnego dnia i powiedział mamie, że zabierze mnie i mojego starszego brata do siebie - uzupełnia historię. Z odruchu serca Radomyscy mieszkali na ulicy Sienkiewicza. - Nieraz zastanawiam się, czym się wtedy ten człowiek kierował. Warunki miał bowiem bardzo podłe - całe jego mieszkanie składało się zaledwie z trzech pomieszczeń: kuchni, warsztatu krawieckiego i pokoju. Nie było wody bieżącej. W tym jednym pomieszczeniu mieszkał pan Radomyski, jego żona, dwie córki i my dwaj. Dopiero później dostał mieszkanie w kamienicy na rogu ul. Piłsudskiego i Orzeszkowej. Po wysiedleniu Żydów stało ich wiele pustych. To mieszkanie było duże, choć warunki przypominały poprzednie - wyjaśnia R. Swatko. - Traktowali mnie jak swojego syna, czułem ich miłość. Byłem niepokornym dzieckiem, ale to wynikało z moich przeżyć. Nie potrafiłem się podporządkować. Obóz sprawił, że byłem dzikim człowiekiem, nieufnym i niewierzącym ludziom. Czasem za to obrywałem, mimo to bardzo kochałem swoich przybranych rodziców. Pani Radomyskiej nigdy jednak nie powierzyłem całej synowskiej miłości, bowiem moja rodzona mama była blisko - również mieszkała w Siedlcach, mogłem się z nią spotykać - tłumaczy mój rozmówca. Roman Swatko wojnę i wyzwolenie, czyli końcówkę 1943 r. i część roku 1944, przetrwał u Radomyskich. - Później, gdy moja rodzona mama zaczęła pracować, zabrała nas do siebie. Latem 1945 r. wrócił z Berlina ojciec, razem pojechaliśmy do rodzinnych Sadów. Tam nie ocalało nic, dom był spalony i rozebrany, Na niedzielne spotkanie przyjechały delegacje z Biłgoraja i Zamościa. Przybył również ocalony z transportu Roman Swatko (na zdjęciu trzeci z prawej strony). przyszliśmy do gołej ziemi. Ale za to rodzina była prawie cała. Zmarła babcia, brat zginął w partyzantce, w obozie zmarła również moja najmłodsza siostra. Z głodu. Ja też nie wytrzymałbym niewoli, gdyby nie choroba. Kilkakrotnie trafiałem do obozowego szpitala. Tam było ciepło, dostawaliśmy mleko i lepsze jedzenie. W ten sposób przeżyłem… - wyjaśnia. Stacja wybawienia Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej opracowane zostały plany wyniszczenia narodu polskiego. Realizację zagłady rozpoczęto od pacyfikacji Zamojszczyzny. Efektem ekstremalnej akcji wysiedleńczej, która rozpoczęła się w nocy z 27 na 28 listopada 1942 r., były masowe wywózki ludności do obozów. Informacja o męczeństwie dzieci szybko rozeszła się po okupowanym kraju. Ruch oporu, kolejarze oraz ludzie mieszkający przy torach i stacjach kolejowych wykradali bądź wykupywali i dawali schronienie ofiarom hitlerowskiego terroru. Partyzanci przeprowadzali akcje dywersyjne - wysadzali tory, dzięki czemu sporo transportów skierowanych do Oświęcimia nie osiągnęło swojego celu. Kolejarze zaś sypali piasek w łożyska toczne wagonów, co powodowało ich przegrzanie się. Wówczas odstawiano wagony na bocznice, a te momenty sprzyjały uwalnianiu dzieci i dorosłych z transportów. Nie wszystkich udało się uratować… W roku 1943, dokładnie 3 lutego, w Siedlcach zorganizowano pogrzeb dzieci, które zamarzły w transportach. Uroczystość ta była swoistą manifestacją, zrywem patriotycznym siedlczan przeciwko brutalności okupanta niemieckiego. Na ulice miasta wyszło wówczas około 10 tys. mieszkańców. Żywa pamięć Co roku Stowarzyszenie Domu Dziecka - Pomnika im. Dzieci Zamojszczyzny w Siedlcach organizuje uroczystości, które mają na celu przypominać o historii dzieci Zamojszczyzny. W tym roku przypadała 72 rocznica. Oficjalne uroczystości rozpoczęła Msza św. odprawiona w kościele pw. św. Stanisława. - To z tej świątyni przed laty wyruszył kondukt żałobny z 23 białymi trumnami na miejsce wieczne- Państwo Radomyscy traktowali mnie jak syna. Ja jednak byłem niepokornym dzieckiem, ale to wynikało z moich przeżyć. Nie potrafiłem się podporządkować. Obóz sprawił, że byłem dzikim człowiekiem, nieufnym i niewierzącym ludziom - wspomina Roman Swatko. go spoczynku - wyjaśnia Eugeniusz Borysiak, prezes stowarzyszenia. Na niedzielne spotkanie przyjechały delegacje z Biłgoraja i Zamościa. - Niech wspomnienie tych wydarzeń będzie hołdem, ale i przestrogą dla przyszłych pokoleń. Taka tragedia nigdy więcej nie może się powtórzyć - mówił prezes zarządu Stowarzyszenia Dzieci Zamojszczyzny w Biłgoraju Bolesław Szymanik. - Ponad 70 lat temu mieszkańcy Siedlec i okolic wzorowo zdali egzamin z patriotyzmu - dodał Henryk Smalej z Fundacji Centrum Wysiedlonych na Zamojszczyźnie. Uczestnicy uroczystości odwiedzili miejsca pamięci związane z wydarzeniami z roku 1943: zbiorową mogiłę dzieci Zamojszczyzny na cmentarzu przy ul. Janowskiej (tu spoczywają prochy dzieci zmarłych w transportach, które kierowane były do różnych miejsc w kraju, ale przejeżdżały przez siedlecki węzeł kolejowy), ul. Cmentarnej (kamień nagrobny na tym cmentarzu jest bezimienny; tu spoczywają prochy 23 dzieci) oraz na dworcu PKP (płyta umieszczona na ścianie budynku poświęcona jest pamięci byłego prezydenta miasta - Stanisława Zdanowskiego; włodarz brał czynny udział w akcjach ratowania dzieci Zamojszczyzny). Machina pomocy ruszyła Na zakończenie zgromadzeni pojechali na ul. Dzieci Zamojszczyzny. To tu mieści się Centrum Pomnika Dzieci Zamojszczyzny - żywe świadectwo wydarzeń sprzed lat. - Cieszę się, że dzięki bohaterstwu pracowników kolei powstał pomnik nie z brązu, granitu czy marmuru, ale miejsce, w którym otrzymują schronienie dzieci i samotne matki - mówił przed laty nieżyjący już Henryk Wiechetek. - To on podjął się idei stworzenia takiego miejsca. Centrum jest budynkiem wielofunkcyjnym. Nie jest tajemnicą, że nasz „żywy pomnik” udało się zbudować również dzięki pomocy różnych niemieckich organizacji. To pewnego rodzaju zadośćuczynienie z ich strony. Nasza placówka służy zatem również polsko-niemieckiemu pojednaniu - wyjaśnia Dariusz Mitura z biura stowarzyszenia. Jak mówił H. Wiechetek, machina pomocy ruszyła. I tego pociągu, na szczęście, nie da się zatrzymać… GU historia www.echokatolickie.pl Czas to pieniądz SIEDLCE Wystawa numizmatyczna Nie tylko monety Dzięki uprzejmości siedleckiego muzeum OP PTN organizuje wystawy z okazji kolejnych rocznic działania towarzystwa. Zbiór podlaskich kolekcjonerów jest bardzo bogaty i zróżnicowany. Zainteresowani wystawą mogą przyjrzeć się monetom Imperium Sasanidów z III-VI w.n.e., denarom Marka Aureliusza, Doseniusza z II w.p.n.e., a także numizmatyce azjatyckiej oraz Bliskiego Wschodu. Dla fanów historii XX-wiecznej Polski Oddział Podlaski przygotował zbiór replik złotówek z 20-lecia międzywojennego. Oprócz monet zwiedzający wystawę mogą przyjrzeć się rocznikom czasopisma podlaskich kolekcjonerów „Lamus”, który wydawany jest od 1999 r. pod kierunkiem Tadeusza Bohatyrowicza, Fot. as W wieloletniego numizmaty i eksperta monet arabskich. W dalszej części wystawy muzealnej można zobaczyć okolicznościowe monety bite przez NBP w celu uhonorowania wydarzeń i ludzi, którzy zapisali się złotymi zgłoskami w historii naszego kraju, m.in. olimpijczyków Igrzysk Olimpijskich w Soczi czy wybitnej pisarki i autorki tekstów Agnieszki Osieckiej. Wyjątkowym wspomnieniem dawnych trudności w działaniu towarzystwa jest zbiór okolicznościowych banknotów z nadrukami oddziałów numizmatycznych z całego kraju - utrwalonych na… peerelowskich pieniądzach. Powód tego zabiegu jest szalenie prosty: wycofane z obiegu były bardzo powszechne i tym łatwiej można było je zebrać, by wykorzystać w przedruku. Siedleckie banknoty zostały opatrzone grafiką „Jacków” - monet powstałych z inicjatywy Oddziału Podlaskiego PTN we współpracy z siedleckim urzędem miasta. Pecuniae imperare non servire oportet Wszystkich zainteresowanych dorobkiem Oddziału Podlaskiego PTN (a także wszystkich podzielających opinię, że pieniądzom należy rozkazywać, a nie służyć) zachęcamy do odwiedzenia wystawy w Muzeum Regionalnym. Oprócz wielu ciekawych monet (w tym najstarszych zachowanych egzemplarzy z czasów Jagiellonów) i papieskich listów numizmatycznych, w ramach kolekcji podziwiać można także liczne dyplomy, noty, broszury czy medale. Wystawa otwarta będzie do 22 lutego, więc czasu na doświadczenie bogatej historii kolekcjonerów jest coraz mniej. Artur Szczygielski Krótko Pamięci żołnierzy wyklętych REGION. 1 marca ponad 20 tys. biegaczy w 71 miejscowościach weźmie udział w trzeciej edycji biegu organizowanego przez Fundację Wolność i Demokracja „Tropem Wilczym - Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych”. Zawody odbędą się również w naszym regionie, m.in. w Parczewie, Białej Podlaskiej i Włodawie. W Parczewie zawodnicy wystartują o 13.00 sprzed budynku urzędu miasta przy ul. Warszawskiej. Organizator nie wprowadza limitu zawodników oraz ograniczeń wiekowych, jednak przygotowanych zostanie tylko 220 pakietów startowych, które otrzymają biegacze zgodnie z kolejnością zgłoszeń - należy ich dokonywać do 20 lutego. We Włodawie bieg rozpocznie się o 11.00 przed pomnikiem AK-WiN, przy ul. 11 listopada. Tu zapisywać się można do 26 lutego. Z kolei w Białej Podlaskiej zawody rozpoczną się o 11.30 zbiórką na ul Krótkiej, przed siedzibą mieszczącego się w latach 1944-1956 Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Na projekt składają się m.in: bieg na 1963 m (odwołanie do roku, w którym zginął ostatni żołnierz wyklęty - Józef Franczak ps. Lalek) oraz zbiórka publiczna na budowę szkoły z polskim językiem nauczania w Łanowicach (dawne województwo lwowskie) im. płk. Franciszka Niepokólczyckiego. Każdy z organizatorów może uzupełnić scenariusz 23 z dziejów podlasia (465) Muzeum Regionalne w Siedlcach gości wystawę numizmatyczną, która jest udokumentowaniem działań i osiągnięć członków Podlaskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Numizmatycznego. ystawa „40 lat Oddziału Podlaskiego Polskiego Towarzystwa Numizmatycznego w Siedlcach” ukazuje długą drogę, jaką musieli przejść członkowie stowarzyszenia, by włączyć do swojej kolekcji unikalne numizmaty. W styczniu 1975 r. z inicjatywy ówczesnego kierownika Muzeum Okręgowego Andrzeja Sołtysiuka uformowana została grupa gromadząca kolekcjonerów-pasjonatów z okolicznych miejscowości, działających pod patronatem Polskiego Towarzystwa Archeologicznego i Numizmatycznego. Dopiero po pewnym czasie społeczność licząca na inauguracyjnym zjeździe 27 członków została przemianowana na Oddział Podlaski PTN i pod tą nazwą funkcjonuje do dziś. Działalność oddziału w pierwszych latach warunkowała burzliwa sytuacja polityczna w kraju. Polska ludowa skutecznie blokowała wszelakie inicjatywy gromadzenia monet, banknotów i papierów wartościowych. - Kolekcjonerzy chcieli mieć monety wydawane okazyjnie i można było je kupić jedynie przez Narodowy Bank Polski lub PTN - wspomina prezes oddziału Piotr Grabowski. Opinie imprezy o dodatkowe wydarzenia i atrakcje. We Włodawie planowane są: konkurs historyczny dla szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych o tematyce żołnierzy wyklętych i Msza św. w kościele pw. św. Ludwika w intencji polskiego podziemia antykomunistycznego. Z kolei w Białej Podl. 27 lutego odbędzie się konferencja naukowa pn.: „Żołnierze wyklęci na Podlasiu”, a w dniu zawodów m.in. otwarcie wystawy poświęconej podziemiu niepodległościowemu na terenie miasta i powiatu bialskiego, koncert piosenki partyzanckiej oraz inscenizacja wydarzeń związanych z obiciem więźniów AK. Szczegółowy program zawodów i imprez towarzyszących w każdym z miast regionu dostępny jest na stronie internetowej pod adresem: www.tropemwilczym.pl. MLS Nowe poszukiwania i niesłuszne oskarżenia 29 sierpnia 1864 r. dziesięciu zbrojnych powstańców zatrzymało się w karczmie Warkocz w pobliżu Jagodnego. Po wypiciu okowity odeszli - jak zapisano - w niewiadomym kierunku. Wieść tę przekazały penetrujące okolicę dwa rosyjskie oddziały wydzielone z 5 roty estlandzkiego pułku stacjonującego we wsi Stanin. Przypuszczalnie ta sama grupa powstańców następnej nocy - z 30 na 31 sierpnia natrafiła pod Żdżarami na Żyda - handlarza prowadzącego stado bydła i, zarekwirowawszy mu jednego woła, dali pokwitowanie z pieczęcią powstańczego naczelnika powiatu łukowskiego i podpisem gen. Brzezińskiego [ps. ks. S. Brzóski]. Na wieść o tym 1 września ruszyły z Żelechowa dwa oddziały wojska rosyjskiego. Przez dwa dni inne jednostki rosyjskie dokonywały nowych poszukiwań w rejonie Łukowa, gdyż naczelnik łukowski otrzymał wiadomość, że ks. Brzóska z Mierzejewskim i ich powstańcy ukrywają się w błotach otaczających wieś szlachecką Jastrzębie Daćbogi. O 9.00 wieczorem wysłano więc trzy jednostki: dwie kolumny z Łukowa, z których jedna pomaszerowała na północ na Gręzówkę, zaś druga łukiem ze wschodu na Biardy, oraz - z północy w kierunku południowym - jedną rotę z Domanic. Wszystkie miały zejść się około północy w Jastrzębiach Daćbogach. Poza oddziałami miejscowymi do akcji włączono też oddział pościgowy żandarmerii z Dęblina pod dowództwem mjr. Jediłowa. Cała operacja zakończyła się fiaskiem. Powstańców nie znaleziono. Gen. policmajster Trepow, stojący na czele władz wojskowo-policyjnych Królestwa Polskiego, poważnie się zaniepokoił. Wydano rozkaz aresztowania wszelkich włóczęgów i podejrzanych. 1 września został zatrzymany w Pratulinie Andrzej Mikinka, chłop z miejscowości Bohukały, unita, 24-letni kawaler. Postawiono mu zarzut należenia do szajki żandarmów powstańczych. 5 września aresztowano mającego troje dzieci Mateusza Matuszewskiego z Cegłowa, 47-latka podejrzanego o ukaranie chłostą dwóch chłopów. Z kolei 6 września aresztowano w Dobrem Jana Grondskiego. Jako powód podano wcześniejszą przynależność do bandy. Tego samego dnia aresztowano w Gułowie mającego 41 lat chłopa z Podlodowa Andrzeja Kosa i oskarżono go, że przedtem opiekował się składem broni powstańczej. 7 września zatrzymano w Dobrem - pod zarzutem kontaktów z szajką i zbiórki pieniędzy dla buntowników - Franciszka Pólkowskiego. Ponadto w tym dniu został aresztowany Franciszek Izdebski, 23-latek, szlachcic ze wsi Popławy, katolik, żonaty, ojciec dwojga dzieci posiadający dom i ziemię. Zarzucono mu wywieranie złego wpływu na otoczenie. W siedleckim więzieniu stosowano podstępne intrygi. K. Borowski, który doczekał się zwolnienia z izolatki i przeniesienia do celi dla trzech osób, wspominał: „Pewnego dnia, leżąc rozciągnięty na naszym płóciennym łożu, rozmawiałem, żartując ze swymi współlokatorami, gdy wtem w otwartej klapie nagle stanęła jakaś pani, młoda przystojna kobieta. Zerwałem się prędko z łóżka, pobiegłem do drzwi i pytam się: «Kogo pani szuka? Co pani chce?». «Nic nie chcę, szukam między więźniami znajomego». Powiedziawszy to, odeszła od drzwi. Po chwili staje we drzwiach towarzyszący jej podoficer i pyta się mnie o imię i nazwisko. Gdy mu powiedziałem, jak się nazywam, usunął się za klapę, przyłożył papier do ściany, coś pisał na nim ołówkiem, po czym owa kobieta w towarzystwie tegoż podoficera obeszła wszystkie cele, szukając niby owego znajomego. Po niejakim czasie przyszedł z kartką w ręku feldfebel Dergaczow, pomocnik Iwanowa, i wezwał mnie, abym szedł z nim do komisji. Gdym zeszedł na dół, tam stało już kilku więźniów otoczonych sołdatami, którzy zaraz poprowadzili nas do komisji, a raczej przed audytora. Tu, gdyśmy weszli, czekała już na nas, stojąc za kratkami, owa pani. Była to szpieg, Niemka spod Iwangrodu, czyli Dęblina, o czym zaraz się dowiedzieliśmy. Audytor wywoływał nas z listy, a ona oskarżała każdego, nawet tych, których pierwszy raz w życiu widziała. Do mnie przyczepiła się i oskarżała, że jakobym był adiutantem dowódcy, którego oddział stał w Warszewicach, gdzie mnie tam jakoby właśnie widziała. W Warszewicach ja nigdy nie byłem i nawet nie wiem, koło jakiej one są miejscowości. Jednego z wezwanych ciężko oskarżyła, iż jakoby on zamordował swoją żonę i inną jakąś jeszcze kobietę, że dokonawszy tej zbrodni, wyszedł do powstania. Nie wiem, czy było cokolwiek prawdy w tym oskarżeniu, ale biedaka zaraz wobec nas okuto w ciężkie na nogi kajdany, odprowadzono do celi i tam tylko samego jednego zamknięto. Co się z nim później stało, nie wiedzieliśmy. Gdy szpieg z audytorium na korytarz główny wyszła, brać nasza powiadomiona już była „telegraficznie” i skoro tylko ukazała się na korytarzu, grad kamieni, pecyn i kawałki cegły posypały się z cel na nią. Żandarmi porwali ją i wyprowadzili nie głównym już dziedzińcem, a bocznym korytarzem”. Do dzisiaj nie wiadomo, czy kobieta ta działała z własnej inicjatywy, czy też była to podstępna intryga gen. Maniukina, aby znaleźć ostrzejszy wymiar kary dla poszczególnych więźniów. W odniesieniu do Konstantego Borowskiego także można było spodziewać się skrytego działania naczelnika więzienia Iwanowa, który podejrzewał go o znajomość z żandarmem powstańczym Olędzkim i szukał pretekstu. Nie ulega wątpliwości, że pod koniec sierpnia 1864 r. dotarła na Podlasie wiadomość o egzekucji gen. Romualda Traugutta i jego współtowarzyszy. Wiadomo, że wieści o powieszeniu ich rozpowszechniane były w oficjalnej prasie. Wśród powstańców ks. Brzóski panowało jednak przekonanie, że Rząd Narodowy istnieje nadal. Taką wiarę żywił sam ks. S. Brzóska i starał się nawiązać z nim kontakt. DR JÓZEF GERESZ 24 numer kwietnia 2007 numer 15(615) 7 (1024) 12-18 12-18 lutego 2015 r. EchoKatolickie 15 LUTEGO, 18.00 15 LUTEGO, 16.00 Terespol Koncert noworoczny w Miejskim Ośrodku Kultury. Wystąpi Katarzyna Sawczuk. Fot: novekino.pl Warto się wybrać 15 LUTEGO, 16.00 Siedlce „W pustyni i w puszczy” - spektakl Formacji Tanecznej MP Dance w sali widowiskowej „Podlasie” Wola Okrzejska Siedlce Prezentacje Ludowych Zwyczajów Zapustnych „Kusaki” w Galerii Siedlce 19 LUTEGO, 18.00 Siedlce Wernisaż dorocznej wystawy fotografii Grupy Twórczej FOTOGRAM „Terytorium prywatne” w galerii „Fokus” Ciekawe ferie Poszukiwali zaginionych skarbów Podczas ferii zimowych w Muzeum Henryka Sienkiewicza odbyły się zajęcia zatytułowane „Poszukiwacze zaginionych skarbów”. Biała Podlaska Kulturalne zamierzenia Będzie teatr? Prezydent Dariusz Stefaniuk chce, by miasto przejęło kino „Merkury”. Jednostka należy do samorządu województwa mazowieckiego. K inem zarządza spółka Max-Film. W 2012 r. obiekt był dwa razy wystawiany na sprzedaż. Wyceniono go wtedy na 1,7 mln zł. Budynek jest odremontowany. Działka, na której się znajduje, ma ponad 3 tys. m² i dostęp do wszystkich mediów. Sala kinowa liczy prawie 300 miejsc. Od niedawna „Merkury” ma konkurencję. W Centrum Handlowym Rywal pojawił się bowiem czterosalowy multipleks sieci Cinema 3D. Mimo to bialczanie wciąż chętnie wybierają projekcje w starym kinie. Wielu z nich przyznaje, że robią to ze względu na specyficzny klimat i sentyment. Za symboliczną złotówkę Prezydent D. Stefaniuk chce przejąć obiekt za symboliczną złotówkę. Uważa, że pozyskanie kina podniesie jakość kultury w Białej Podlaskiej. Włodarz planuje stworzyć tam teatr. Inwestycja miałaby być sfinansowana dzięki środkom unijnym. - Na początku możemy zapraszać do nas aktorów z teatrów funkcjonujących w innych miamigawka stach. Pamiętajmy, że mamy także własną grupę teatralną. Salę można też wykorzystać na koncerty, pokazy filmowe i do celów edukacyjnych. Korytarz kinowy warto zaadaptować na galerię. Taki obiekt nie powinien się marnować. Chcę, by ciągle pozostał miejscem służącym kulturze - mówi D. Stefaniuk. Rozmowy rozpoczęto Włodarz podkreśla, że nawet po przejęciu budynek ciągle może pełnić funkcje kina. Osobiście wolałby jednak, by było to kino offowe. - Komercyjne mamy kilkaset metrów dalej. Nie czekajmy do momentu, gdy jednostka upadnie, pracownicy zostaną zwolnieni, a sprzęt wyprzedany. Weźmy to kino teraz, gdy można je odpowiednio zaadaptować. Wiem, że jego kondycja jest obecnie dobra. Błędem byłoby więc nie starać się o ten obiekt. Rozmawiałem już na ten temat z panią marszałek województwa mazowieckiego. Nie chcę zdradzać szczegółów. Wiem jednak, że tamtejsze władze są otwarte na dialog- zdraAWAW dza włodarz. Zabawa choinkowa W niezwykle ciekawy świat archeologii wprowadził uczestników spotkania Bogdan Wetoszka, prezentując zgromadzone eksponaty, m.in. znaleziska z epoki kamienia, wczesnej epoki żelaza, ozdoby z czasów rzymskich czy skarby nowożytne, w tym monety i militaria świadczące o bogatej przeszłości ziemi łukowskiej. Kawałek drewna i krzemienia, kości czy odnaleziona gliniana łupina mogą stanowić nieocenione źródło wiedzy historycznej, będąc świadectwem dawnych czasów, życia ludzi. Młodzież, po zdobyciu niezbędnej do poszukiwań wiedzy archeologicznej, wyruszyła na teren muzealnego parku w celu odnalezienia skarbów. Przyniesione Prezentowane eksponaty świadczą o bogatej przeszłości ziemi łukowskiej. wykopaliska należało następnie nazwać i opowiedzieć, dlaczego uczestnicy spotkania wykazali się waczy skarbów. Organizatorzy zadany zabytek archeologiczny sta- zapałem, pasją i dużą wiedzą. Być pewniają, że spotkania z przeszłonowi źródło historyczne i skarb może kiedyś część z nich wstąpi ścią wejdą na stałe do programu JAG dla przyszłych pokoleń. Młodzi do grona archeologów - poszuki- zajęć w muzeum. WŁODAWA Fot. Muzeum H. Sienkiewicza W kinowym korytarzu miałaby powstać galeria. Biblioteka na miarę XXI w. Tablety zachętą do korzystania z biblioteki Miejscowa biblioteka będzie jeszcze bardziej nowoczesna. Dzięki udziałowi w projekcie „Tablety w Twojej bibliotece” placówka otrzyma sześć nowych urządzeń. B ędą one wykorzystywane podczas zajęć z seniorami, a także w innych działających w naszej placówce grupach - mówi dyrektor włodawskiej książnicy Jacek Żurawski, dodając, że osoby skupione m.in. w Klubie Emeryt+ wprawdzie wiedzą już, jak obsługiwać komputer, ale z tabletami jeszcze nie miały do czynienia. Będą z nich korzystać także członkowie Grupy Mowa Żywa czy kółka fotograficznego oraz uczestnicy zajęć muzycznych. - Na tablecie można nagrywać, montować i udostępniać dźwięk i obraz, robić zdjęcia czy tworzyć muzykę. Nowy sprzęt chcemy również udostępniać do czytania książek i prasy - dodaje dyrektor. Warto podkreślić, że do konkur- su przystąpiło 651 placówek z całej Polski. Komisja brała pod uwagę dotychczasowy sposób udostępniania nowoczesnych technologii informacyjno-komunikacyjnych, kompetencje pracowników biblioteki w tej dziedzinie. Wniosek włodawskiej jednostki uzyskał 81 pkt na 100 możliwych. Zanim tablety trafią do biblioteki, jej pracownicy przejdą gruntowne szkolenie. Czytelnicy będą mogli korzystać z urządzeń już w marcu. Tablety są elementem Programu Rozwoju Bibliotek, który od 2009 r. realizuje Fundacja Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego. MD Krótko Śpiewali i recytowali Dzięki współpracy Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Mordach oraz Zespołu Oświatowego w Mordach w styczniu odbył się bal choinkowy dla przedszkolaków. W zabawie wzięło udział 50 dzieci. Oprawę muzyczną zapewnił DJ Valdi. Nie zabrakło tez konkursów i zabaw. Punktem kulminacyjnym był przyjazd mikołaja, który rozdał dzieciom prezenty i chętnie pozował do zdjęć. - Mamy nadzieję, że pomysł zaowocuje i za rok spotkamy się na kolejnej wspólnej zabawie - zaznacza Beata Florczykiewicz, wychowawca z przedszkola JAG w Mordach. SIEDLCE. We wtorek, 3 lutego, na deskach Sceny Teatralnej Miasta Siedlce odbył się finał XXIV Ogólnopolskiego Turnieju Sztuki Recytatorskiej i Poezji Śpiewanej „Kamień Wiary”. Jest to konkurs skierowany do młodzieży szkól ponadgimnazjalnych i dorosłych. Odbywa się w dwóch kategoriach: „recytacja” i „poezja śpiewana”. Uczestnicy prezentują teksty pisane prozą i poetyckie, polskie lub obce w polskim tłumaczeniu, których tematyka porusza problemy religii. W konwencji konkursu mieszczą się także utwory filozoficzne dotyczące egzystencjalnych dylematów istnienia, poezja poszukująca odpowiedzi na najbardziej istotne pytania dotyczące bytu. W tegorocznej edycji udział wzięli artyści z Warszawy, Piaseczna, Siedlec, Sokołowa Podlaskiego, Łukowa, Garwolina, Zakroczymia, Czerska, Ryk, Sierpc, Sadownego i Międzyrzeca Podlaskiego. Jury w składzie Urszula Gotowicka - aktorka, Justyna Kowynia-Rymanowska - śpiewaczka operowa, Waldemar Koperkiewicz - muzyk, kompozytor, Robert Protasewicz - muzyk, Maciej Czapski - aktor i przewodniczący komisji po wysłuchaniu 12 wokalistów i 17 recytatorów postanowiła przyznać pierwsze miejsca Paulinie Godlewskiej (kategoria „poezja śpiewana”) i Dominikowi Bobrykowi („recytacja”). MD www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl Siedlce „City of Love” - koncert zespołu Erato w Sali Białej 20 LUTEGO, 17.00 Biała Podlaska Wernisaż malarstwa Adama Korszuna w Klubie Kultury „Eureka” Kultura 20 LUTEGO, 18.00 Biała Podlaska Wernisaż wystawy fotograficznej z X Jesiennych Warsztatów Fotograficznych w Galerii 1 Piętro redaktor prowadzący: jolanta krasnowska-dyńka MD Coroczne jasełka fot. GOK w Kąkolewnicy. 20 LUTEGO, 19.00 25 Grabowiec. Uczniowie Szkoły Podstawowej przygotowali jasełka, które pokazali 1 lutego. W przedstawieniu wzięli udział wszyscy wychowankowie. Na widowni nie zabrakło rodziców, gości, nauczycieli, pracowników placówki i absolwentów. Świąteczna scenografia przypomniała klimat Bożego Narodzenia. Publiczność po raz kolejny mogła przeżyć historię szukających schronienia Marii i Józefa. BZ Zaproszenie dla kobiet ŻELECHÓW Noworoczny koncert Zachwycili słuchaczy W Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury odbył się noworoczny koncert strażackiej orkiestry dętej z Żelechowa i miejscowego chóru. W repertuarze znalazły się kolędy, piosenki świąteczne, utwory marszowe oraz szlagiery polskiej i zagranicznej muzyki rozrywkowej. Chór pod dyrekcją Sławomira Lesisza zaśpiewał m.in. „Dzisiaj w Betlejem”, „Lulajże Jezuniu”, „Gdy się Chrystus rodzi”, „Bóg się rodzi” oraz hiszpańską kolędę „Ya viene la vieja”. Orkiestra dęta pod batutą Stefana Solarczyka zagrała utwór „Last Christmas” zespołu Wham, kolędę „Wśród nocnej ciszy”, marsz „Wakacje”, „Kwiat jednej nocy” zespołu Alibabki, „Sway” z repertuaru Deana Martina,” oraz „Orkiestry dęte” z repertuaru Haliny Kunickiej. Chór i orkiestra zapewniły licznie zgromadzonej publiczności popołudnie pełne artystycznych wrażeń. Ze sceny płynął dostojny śpiew i piękna muzyka, które widownia chłonęła z wielką radością. Noworoczny koncert był znakomitą okazją do wręczenia nagród laureatom konkursu „Najlepszy Czytelnik Roku 2014”. Celem konkursu zorganizowanego przez miejską bibliotekę była popularyzacja czytelnictwa w środowisku oraz zainteresowanie dobrą lekturą. Najlepszym czytelnikiem w kategorii „7-13 lat” została Anna Adamiec ze Szkoły Podstawowej w Żelechowie. W kategorii „14-20 lat” zwyciężyła Karolina Deja z Publicznego Gimnazjum Powiatowego w Żelechowie. Tytuł najlepszego czytelnika wśród dorosłych otrzymała Jolanta Czajka z Żelechowa. MICHAŁ SZTELMACH SIEDLCE. W poniedziałek, 23 lutego, kolejna odsłona cyklu dla kobiet w Kinie Helios. Tym razem zaplanowano pokaz z filmem „Warsaw by night”. Bohaterkami są cztery kobiety patron medialny mające własne zdanie na temat miłości i związków z mężczyznami. Iga (w tej roli Iza Kuna) jest mężatką, która żyje w udanym związku z artystą (Leszek Lichota). Nieustannie jednak szuka nowych wrażeń. Doprowadza to do spotkania ze skrajnie różnymi historiami kobiet - współczesną femme fatale (Joanna Kulig) oraz kobietą niespełnioną (Agata Kulesza). Radykalnej odmiany w swoim życiu potrzebuje też atrakcyjna 30-latka - Maja (w jej rolę wcieliła się Roma Gąsiorowska). Szuka bowiem uczucia, które wywróciłoby jej świat do góry nogami. Wszystkim bohaterkom towarzyszy kipiąca emocjami, nastrojowa Warszawa, która w krótkim czasie może zmienić całe ich życie…Pokaz filmu, jak zwykle, poprzedzony będzie atrakcyjną prezentacją i konkursami. Zapraszamy już od 18.30. Obowiązkowo trzeba zabrać ze sobą kapeluGU sze! fot. filmweb.pl Kapelmistrzem Orkiestry Dętej OSP w Żelechowie jest Stefan Solarczyk. ZAPROSZENIA DO KINA HELIOS - KONKURS! Mamy dla Państwa osiem zaproszeń na seanse 2D oraz dwa podwójne zaproszenia na seans specjalny (Kino Kobiet) do siedleckiego kina „Helios”. By wziąć udział w konkursie, należy wysłać SMS o treści: ECHO2.odpowiedź na numer 7168 (1,23 zł z VAT) od czwartku, 12 lutego, od godz. 10.00, do środy, 18 lutego, do 22.00. Wygra dziesięć osób, które najciekawiej odpowiedzą na pytanie: „Dlaczego lubię chodzić do kina?”. Uwaga - odpowiedź nie może przekroczyć 160 znaków. Regulamin znajduje się na stronie www.echokatolickie. pl. Listę nagrodzonych zamieścimy w 9 numerze „Echa”. kina Siedlce - HELIOS PIĘĆDZIESIĄT TWARZY GREYA USA, 17 lat, 124 min 12/13 II, godz. 00.01 13, 15, 17 II, godz. 10.30, 13.00, 15.30, 17.00, 18.00, 19.30, 20.30, 22.00 14 II, godz. 10.30, 13.00, 15.30, 17.00, 17.30, 18.00, 19.30, 20.30, 22.00, 23.00 16, 18-19 II, godz. 10.30, 13.00, 15.30, 18.00, 20.30 KINGSMAN: TAJNE SŁUŻBY Wlk. Bryt., 15 lat, 129 min 13, 15-19 II, godz. 15.15, 19.00, 21.15 14 II, godz. 15.00, 19.00, 21.15 JUPITER: INTRONIZACJA USA, 12 lat, 125 min 13-15, 17 II, godz. 10.00 16, 18-19 II, godz. 10.00, 22.00 JUPITER: INTRONIZACJA 3D USA, 12 lat, 125 min 13-15, 17 II, godz. 17.00, 19.30 16, 18-19 II, godz. 20.45 WARSAW BY NIGHT Pol., 15 lat, 95 min 13-19 II, godz. 12.45, 20.00 POLSKIE GÓWNO Pol., 18 lat, 93 min 13-19 II, godz. 22.15 ZIARNO PRAWDY Pol., 15 lat, 110 min 13-15, 17 II, godz. 18.30 16, 18-19 II, godz. 20.45 WKRĘCENI 2 Pol., 15 lat, 95 min 13, 15-19 II, godz. 17.45 PINGWINY Z MADAGASKARU USA, b/o, 92 min 13 II, godz. 10.00, 14.30 14-15, 17 II, godz. 10.30, 14.30 16, 18-19 II, godz.10.30, 14.30, 18.30 PINGWINY Z MADAGASKARU 3D USA, b/o, 92 min 13-19 II, godz. 12.30, 16.30 BARBIE: SUPER KSIĘŻNICZKI USA, b/o, 74 min 13 II, godz. 10.15, 12.00, 13.00, 15.45 14-19 II, godz. 10.15, 12.00, 13.45, 15.30 BARANEK SHAUN Fr./Wlk. Bryt., b/o, 85 min 13 II, godz. 9.00, 11.00, 14.00, 15.00, 17.15 14-19 II, godz. 9.00, 11.00, 13.00, 15.00, 17.15 Filmowe poranki FILMOWE PORANKI ZE SCOBBY DOO USA, b/o, 70 min 15 II, godz. 10.30 Maraton Walentynkowy 13 II, godz. 23.00 Biała Podlaska - MERKURY BARANEK SHAUN Fr./Wlk. Bryt., b/o, 85 min 13, 16-18 II, godz. 12.30, 16.45 14 II, godz. 11.15, 13.00 15 II, godz. 11.00, 12.30, 14.15 19 II, godz. 14.00 PIĘĆDZIESIĄT TWARZY GREYA USA, 17 lat, 124 min 13, 16-18 II, godz. 14.15, 18.30, 21.00 14 II, godz. 14.45, 17.00, 19.30 15 II, godz. 16.00, 18.30, 21.00 19 II, godz. 15.45, 18.00 Ferie z kinem Merkury PSZCZÓŁKA MAJA Australia/Niemcy, b/o, 88 min 13 II, godz. 11.00 Wieczór Walentynkowy PIĘĆDZIESIĄT TWARZY GREYA USA, 17 lat, 124 min SERENA USA, 15 lat, 109 min 14 II, godz. 11.00 Spotkania filmowe PRZEBOJE I OLDBOJE Czechy, 15 lat, 115 min 19 II, godz. 20.15 Garwolin - WILGA PIĘĆDZIESIĄT TWARZY GREYA USA, 17 lat, 124 min 13-17 II, godz. 13.15, 18.00, 20.30 WARSAW BY NIGHT Pol., 15 lat, 95 min 13-17 II, godz. 15.45 Łuków - ŁOK PINGWINY Z MADAGASKARU USA, b/o, 92 min 13-18 II, godz. 11.45, 15.45 PIĘĆDZIESIĄT TWARZY GREYA USA, 17 lat, 124 min 13-18 II, godz. 13.30, 17.45, 20.00 BIAŁA JAK MLEKO, CZERWONA JAK KREW Włochy, 15 lat, 102 min 16-18 II, godz. 10.00 Sokołów Podlaski - SOK PINGWINY Z MADAGASKARU USA, b/o, 92 min 13-15 II, godz. 15.00 SIÓDMY SYN USA/Wlk. Bryt., 12 lat, 102 min 13, 15 II, godz. 17.00 ZIARNO PRAWDY Pol., 15 lat, 110 min 13, 15 II, godz. 19.00 Walentynkowa randka w ciemno w kinie „Sokół” 14 II, godz. 18.00 BARANEK SHAUN Fr./Wlk. Bryt., b/o, 85 min 19 II, godz. 15.00 HISZPANKA Pol., 12 lat, 127 min 19 II, godz. 17.00 WARSAW BY NIGHT Pol., 15 lat, 95 min 19 II, godz. 19.00 Łosice - ŁDK Za Rogiem ZACZNIJMY OD NOWA USA, 12 lat, 100 min 14 II, godz. 17.30 ZAKOCHANA BEZ PAMIĘCI Belg2./Fr., 12 lat, 98 min 14 II, godz. 19.30 AKEELAH I JEJ NAUCZYCIEL USA, 12 lat, 108 min 17 II, godz. 18.00 Międzyrzec Podlaski MOK Za Rogiem NA ZAWSZE LAURENCE Fr., 15 lat, 106 min 13 II, godz. 19.00 W KRĘGU MIŁOŚCI Belg./Holand., 15 lat, 111 min 14 II, godz. 18.00 HELLO! HOW ARE YOU? Hiszp./Włochy, 15 lat, 105 min 15 II, godz. 18.00 Filmowa niedziela dla dzieci JACEK I PLACEK Pol., 7 lat, 76 min 15 II, godz. 12.00, 15.00 26 EchoKatolickie sport numer 2007 numer15(615) 7 (1024)12-18 12-18 kwietnia lutego 2015 r. Fot. M. sztajnert PZPC mianował Dawida Fertykowskiego, szkoleniowca WLKS, na trenera ośrodka przygotowań olimpijskich w podnoszeniu ciężarów kobiet w Siedlcach. Danuta Soćko pełnić będzie funkcję kierownika organizacyjnego ośrodka. koszykówka Postraszyły wiceliderki Siedlecki MKK po dobrym meczu uległ nieznacznie Artego w Bydgoszczy. Koszykarze SKK doznali wysokiej porażki w Gliwicach. Na dłużej w reprezentacji Rozmowa z Martą Jujką, koszykarką MKK Siedlce. W ostatnim spotkaniu z Artego w Bydgoszczy byłyście blisko sprawienia niespodzianki… Rzeczywiście, byłyśmy blisko. Trzeba jednak przyznać, że Artego to zespół doświadczony, dysponujący większym niż my potencjałem i w decydujących momentach meczu potrafiący to wykorzystać. Cel, jaki macie postawiony, tj. awans do pierwszej ósemki ligi, nie zmienia się po rozgrywkach zasadniczych? Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby mogło być inaczej. Powołanie do reprezentacji Polski na Mecz Gwiazd Tauron Basket Ligi, który odbędzie się 28 lutego w Lublinie, to zapewne miłe wyróżnienie? Owszem, to dla mnie bardzo przyjemna informacja. Chciałabym, by po tym lubelskim spotkaniu reprezentacyjna przygoda trwała nadal. Jak postrzega Pani MKK oraz Siedlce, w których przebywa od niedawna? Czuję się tu bardzo dobrze, zdecydowanie lepiej niż w innych podwarszawskich miejscowościach, w których klubach występowałam. Siedlce to przyjazne miasto. Przed przyjazdem do Siedlec występowała Pani w Bułgarii. Jak wygląda przeskok z tamtejszej ligi do polskiej? Zarówno tam, jak i tu prowadził mnie trener z Bułgarii (w MKK - Teodor Mołłow) [śmiech]. Sama liga w Polsce jest większa i silniejsza. W Bułgarii w najwyższej klasie rozgrywkowej gra tylko sześć zespołów. Rozgrywki Tauron Basket Ligi są zdominowane przez zawodniczki zagraniczne, głównie pochodzące z USA. To dobra sytuacja dla polskiej żeńskiej koszykówki? I tak, i nie. Plusem z pewnością jest to, że możemy sporo nauczyć się od tych zawodniczek, o czym mogę zaświadczyć na własnym przykładzie. Z drugiej strony występy dużej grupy koszykarek z innych krajów zabierają miejsce w składach polskim zawodniczkom. Na szczęście istnieje przepis mówiący o tym, że na parkiecie podczas całego meczu w danym zespole muszą występować dwie koszykarki posiadające obywatelstwo polskie. Dziękuję za rozmowę. NOT. AM Koszykarki MKK Siedlce były bliskie sprawienia sporej niespodzianki, a taką z pewnością stałoby się zwycięstwo z aktualnymi wiceliderkami tabeli. Trener Teodor Mołłow, oceniając spotkanie w Bydgoszczy, stwierdził, że na porażkę jego drużyny wpływ miała postawa koszykarek MKK w pierwszych minutach oraz końcówce spotkania. Siedlczanki zaczęły mecz słabo, w konsekwencji czego po 3 min przegrywały już 0:11. Jednak jeszcze w pierwszej kwarcie pozbierały się i odrobiły znaczą część strat, ulegając na jej koniec 17:22. W drugiej kwarcie najpierw wyrównały stan meczu na 22:22, potem - od wyniku 24:24 - zaczęły zdobywać przewagę, prowadząc do przerwy 41:33. Podczas przerwy zespół z Bydgoszczy długo nie wychodził na parkiet, co rodziło podejrzenie, że trener ma sporo do powiedzenia swoim koszykarkom. Po zmianie stron oba zespoły w ciągu 4 min potrafiły zdobyć tylko po 2 pkt. W kolejnych minutach Artego zdołało odrobić znaczą część strat i przegrywało przed ostatnimi 10 min 52:53. Po 2 min i 20 s czwartej kwarty zespół z Bydgoszczy wyszedł na prowadzenie 57:56, uzyskując z czasem nawet 10 pkt przewagi. MKK zdołał jeszcze odpowiedzieć i na 52 s przed końcem meczu przegrywał zaledwie 70:73. Nie dał jednak rady zmienić ostatecznego wyniku meczu. Słaba skuteczność W kolejnym meczu o ligowe punkty w siedleckim SKK zawiodła skuteczność i to ona w dużej mierze zadecydowała o przegranej z GTK. Początek w meczu w Gliwicach był wyrównany do stanu 10:9 na korzyść gospodarzy. W drugiej części pierwszej kwarty GTK zagrał zdecydowanie lepiej, uzyskując 11 pkt przewagi (24:13). Druga kwarta miała dziwny przebieg, bowiem siedlczanie w ciągu 4 min i 15 s zdobyli 11 pkt z rzędu i doprowadzili do remisu 24:24. Niestety, do końca tej części meczu - przez ponad 6 min - nie zdołali trafić do kosza. Nie błysnęli też gliwiczanie, którzy potrafili uzyskać tylko 4 pkt. Kolejna odsłona spotkania była wyrównana do wyniku 30:27 na korzyść GTK, który na koniec kwarty prowadził już 50:38. W czwartej kwarcie przewaga drużyny z Gliwic urosła do 28 pkt i na tablicy pojawił się wynik 70:42. Na szczęście w końcówce koszykarzom z Siedlec udało się zmniejszyć przewagę gospodarzy. Ostatecznie przegrali w Gliwicach 51:72. Ekstraliga kobiet 17 kolejka Artego Bydgoszcz - MKK Siedlce 75:70 (22:17, 11:24, 19:12, 23:17) MKK: Bibrzycka 16, Mukosiej 15, Demirović 13, Ristić 9, Zarycka 5, Jujka 6, Brooks 4, Koperwas 2. Trener: Mołłow. Pozostałe wyniki: Widzew Łódź - AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski 59:69, ROW Rybnik - Ślęza Wrocław 64:72, AZS UMCS Lublin - Wisła Kraków 61:103, Energa Toruń - CCC Polkowice 64:67, Basket Gdynia - Basket Konin 95:62. 1. Wisła 2. Artego 3. Energa 4. CCC 5. AZS PWSZ 6. ROW 7. Ślęza 8. MKK 9. AZS UMCS 10. Basket G. 11. Widzew 12. Basket K. 17 17 17 17 17 17 17 17 17 17 17 17 34 31 30 29 28 25 24 23 23 21 20 17 1427 - 954 1342 - 1128 1347 - 1175 1232 - 1051 1276 - 1178 1131 - 1265 1158 - 1240 1173 - 1250 1112 - 1246 1177 - 1329 1070 - 1325 1081 - 1185 I liga mężczyzn 19 kolejka GTK Gliwice - SKK Siedlce 72:51 (24:13, 4:11, 22:14, 22:13) SKK: Sulima 11, Ratajczak 8, Gawrzydek 8, Osiński 7, Dębski 6, Bal 3, Michalski 3, Weres 3, Sobiło 2, Nędzi. Trener: Niedbalski. Pozostałe wyniki: Pogoń Prudnik - Stal Ostrów Wielkopolski 66:60, Sokół Łańcut - GKS Tychy 77:76, Miasto Szkła Krosno - Spójnia Stargard Szczeciński 85:76, Rosa Radom - Znicz Pruszków 65:85, Legia Warszawa - Politechnika Poznań 99:41, Astoria Bydgoszcz - Zagłębie Sosnowiec 63:73. 1. Stal 2. Miasto Szkła 3. Sokół 4. Legia 5. Znicz 6. Zagłębie 7. Spójnia 8. Rosa 9. GTK 10. Pogoń 11. Tychy 12. Astoria 13. SKK 14. Politechnika 19 19 19 19 19 19 19 19 19 19 19 19 19 19 33 33 33 31 31 30 29 29 27 26 25 25 24 23 1514 - 1292 1482 - 1297 1473 - 1331 1466 - 1256 1420 - 1371 1458 - 1441 1305 - 1263 1468 - 1446 1338 - 1379 1308 - 1358 1300 - 1395 1299 - 1474 1263 - 1473 1192 - 1510 13 10 12 11 11 12 12 13 18 16 13 9 9 5 4 0 82:48 70:30 63:57 55:55 47:63 36:84 36:84 26:104 tenis stołowy Walczą o środek Tenisiści stołowi Pogoni doznali wysokiej porażki w Nadarzynie. W miniony weekend siedlecka Pogoń przegrała w Nadarzynie GLKS 2:8. Rozmiary tej porażki zaskakują, bowiem liczono, że siedlczan stać na rozegranie wyrównanego spotkania i powalczenie o remis. Niestety, tak się nie stało. Po pierwszej rundzie rozgrywek zespół Pogoni plasował się w środkowej strefie tabeli I ligi grupy północnej. Obecnie nadal wprawdzie jest w połowie stawki, jednak po ostatnich porażkach i czekających go najbliższych spotkaniach z wyżej notowanymi rywalami: Spójnią Warszawa i Galaxy Białystok pozycja ta może ulec pogorszeniu. Pozostałe zespoły w rozgrywkach I ligi: tenisiści Alfy Radzyń i tenisistki Arki Ryki nie grały w miniony weekend. Wystąpili natomiast ich rywale. I liga mężczyzn grupa północna 12 kolejka: GLKS Nadarzyn - Pogoń Siedlce 8:2 Punkty dla Pogoni: Wiktor Franc, Karol PrusStrowski. Pozostałe wyniki: AZS AWFiS Gdańsk - Energa II Toruń 4:6, Morliny II Ostróda - Warta Kostrzyn 3:7, Spójnia Warszawa - Marabella Sopot 8:2, Hals Warszawa - Galaxy Białystok 2:8. 1. Spójnia 2. Energa II 3. Galaxy 4. GLKS 5. Warta 6. Pogoń 7. AZS AWFiS 8. Marabella 9. Morliny II 10. SCKiS 12 12 12 12 12 12 12 12 12 12 22 19 19 15 14 9 9 8 4 1 88:32 77:43 66:54 66:54 65:55 57:63 50:70 51:69 41:79 39:81 grupa południowa 12 kolejka: Alfa Radzyń Podlaski - Strzelec Frysztak przełożony na 13 lutego Pozostałe wyniki: Viret Zawiercie - BISTS Bielsko-Biała 5:5, Orzeł Kozy - Odra Miękinia 1:9, Trefl Zamość - Opoka Trzebinia 9:1, Dwunastka Wrocław - Pegaz Łańcut 3:7. 1. Odra 12 22 92:28 2. BISTS 12 22 83:37 3. Trefl 4. Strzelec 5. Pegaz 6. Alfa 7. Opoka 8. Viret 9. Dwunastka 10. Orzeł I liga kobiet grupa południowa 12 kolejka Arka Ryki - AZS PWSZ Nysa - przełożony Pozostałe wyniki: AZS UMCS Lublin - Cukrownik Chybie 10:0, Start Nowy Sącz - Bronowianka II Kraków 3:7, AZS UE II Wrocław - Orion Bukowice 4:6, Jedynka Łódź - Victoria Chróścice 7:3. 1. AZS UMCS 13 26 108:22 2. Orion 13 20 77:53 3. Bronowianka II 12 19 75:45 4. Jedynka 13 16 73:57 5. AZS UE II 12 12 59:61 6. Arka 12 10 57:63 7. Cukrownik 12 8 51:69 8. AZS PWSZ 12 8 45:75 9. Victoria 13 5 43:87 10. Start 12 0 32:88 www.echokatolickie.pl Daniel Iwanowski (UKS Rawa Siedlce) i wychowanka tego klubu Natalia Grzebisz okazali się najlepsi na dystansie 20 km techniką dowolną w XXV Biegu Gwarków rozegranym koło Wałbrzycha. Piłka siatkowa Zapunktowały w Goślinie Po dwóch przegranych węgrowska Nike zwyciężyła w Murowanej Goślinie. W nie najlepszych nastrojach spowodowanych ostatnimi przegranymi oraz kontuzjami zawodniczek wyjechał zespół Nike do Murowanej Gośliny na zaległe spotkanie z 13 kolejki. Jakby kłopotów było mało, w połowie pierwszego seta kontuzji barku nabawiła się podstawowa siatkarka klubu z Węgrowa - Marlena Mieszała, którą musiała zastąpić mniej doświadczona Dominika Witowska. Dominika, jak się później okazało, spisała się dobrze, przyczyniając się do zwycięstwa swojego zespołu. Węgrowianki w Murowanej Goślinie zagrały dobrze w przyjęciu oraz w ataku środkiem, neutralizując jednocześnie poczynania najlepszej zawodniczki rywalek - Beaty Pawlickiej. Na przebieg spotkania wpływ miało ustawienie zespołów na parkiecie i to ono decydowało o zdobywaniu punktów przez obie drużyny. Węgrowianki prowadziły w każdym secie, a przeciwniczki starały się je dogonić. Tak było w trzech kolejnych Piłka ręczna Lepiej do przerwy Walczący o ligowy byt AZS AWF Biała Podlaska przegrał w Wolsztynie. W rozegranych dotychczas spotkaniach w I lidze bialscy szczypiorniści zazwyczaj słabiej spisywali się do przerwy, a lepiej po zmianie stron. Tym razem w meczu z Wolsztyniakiem w Wolsztynie było odwrotnie. Spotkanie zaczęło się źle dla zespołu Sławomira Bodasińskiego. Zanim akademicy na dobre weszli w mecz, już po 15 min przegrywali 6:13. W drugim kwadransie pierwszej połowy AZS AWF zagrał o klasę lepiej i zdołał wyrównać stan spotkania na 14:14. Ostatnią bramkę w pierwszej połowie zdołał jednak zdobyć Wolsz- tyniak, obejmując prowadzenie po 30 min 15:14. W drugiej połowie gospodarze cały czas wygrywali trzema-czterema bramkami. Kiedy w 55 min AZS doprowadził do wyniku 25:28, w bialskim obozie liczono na dalszy skuteczny pościg. Niestety, mądrze grający gospodarze potrafił wykorzystać nerwowe poczynania gości i po kontrach powiększyli prowadzenie, wygrywając różnicą sześciu bramek 33:27. I liga mężczyzn 16 kolejka Wolsztyniak Wolsztyn - AZS AWF Biała Piłka nożna Pod znakiem wzmocnień Zajmujący końcowe miejsce w III lidze lubelskopodkarpackiej zespół Podlasia Biała Podlaska z nadziejami na lepsze niż jesienią występy przygotowuje się do rundy wiosennej. Pod wodzą pierwszego trenera Roberta Różańskiego i drugiego szkoleniowca Ryszarda Więcierzewskiego zespół z Białej Podlaskiej rozpoczął treningi 7 stycznia. Przez pierwsze dwa tygodnie piłkarze pracowali głównie nad przygotowaniem ogólnym. Treningi miały początkowo charakter pracy tlenowej. Od 1 do 11 lutego zespół wziął udział w obo- zie dochodzeniowym zlokalizowanym w Białej Podlaskiej, podczas którego zawodnicy trenowali dwa razy dziennie, a klub między zajęciami zapewnił im posiłki. - Chłopcy pracują solidnie. Da się zauważyć zmęczenie ich organizmów, ale jest to naturalne - mówi trener Więcierzewski. - W rozgrywanych przez Podlasie sparingach testowani są Baza na Orliku Beniaminek IV ligi z Mińska Mazowieckiego - po udanej jesieni - z nadzieją przygotowuje się do wiosny. Mińska Mazovia już 7 stycznia rozpoczęła przygotowania do rundy wiosennej, trenując dość intensywnie. Główną bolączką, jaką napotykają, jest brak pełnowymiarowego boiska ze sztuczną trawą. W opinii trenera Janusza Puchalskiego ma to przełożenie na poczynania zawodników w sparingach. - Zajęcia przeprowadzamy na niewielkim orliku, brakuje nam umiejętności rozgrywania akcji na większej przestrzeni - stwierdza szkoleniowiec. Nie kryje przy tym nadziei, iż w bieżącym roku po- wstanie w końcu w mieście pełnowymiarowe boisko. - Po ostatnim walnym zebraniu sprawozdawczowyborczym klubu wyraźnie uaktywniła się grupa działaczy na czele z prezesem Andrzejem Kuciem. Wraz z władzami miasta dokładają starań, by obiekt zlokalizowany przy ul. Budowlanej został otwarty jak najszybciej, być może już we wrześniu - dodaje trener. Do tej pory Mazovia rozegrała springi z Orłem Unin, Drukarzem Warszawa, dwa mecze z Wilgą Garwolin, Pogonią II Siedlce oraz Świ- partiach, kiedy to reprezentantki naszego regionu nie straciły prowadzenia i wygrywały odpowiednio do 17, na przewagi do 24 oraz 22. W trzecim secie prowadziły 17:14, jednak popełniły błędy taktyczne, co wykorzystała drużyna z Murowanej Gośliny, zwyciężając do 20. I liga kobiet Zaległy mecz 13 kolejki KS Murowana Goślina - Nike Węgrów 1:3 (17:25, 24:26, 25:20, 22:25) Podlaska 33:27 (15:14) AZS AWF: Adamiuk, Chmurski - Helman 6, Stefaniec 5, Wasiłek 5, Kula 4, Wędrak 3, Pezda 2, Jaszczuk 1, Kubatka 1, Krawczyk, Mentel, Chodur. Trener: Bodasiński. Pozostałe wyniki: SMS Gdańsk - Sokół Kościerzyna 33:22, MKS Brodnica - Spójnia Gdynia 25:31, Meble Wójcik Elbląg Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 28:31, Pomezania Malbork - MKS Poznań 27:23, Real Leszno - Warmia Olsztyn 34:39, KPR Legionowo - Warszawianka Warszawa 29:20. 1. KPR 16 31 536:381 2. Pomezania 16 25 476:405 3. Piotrkowianin 16 24 492:417 4. Warmia 16 21 511:461 5. Spójnia 16 20 429:421 6. Wolsztyniak 16 19 428:436 7. Meble Wójcik 16 17 418:418 8. Warszawianka 15 15 401:432 9. Sokół 15 14 397:410 10. Real 16 13 450:459 11. SMS 16 8 415:475 12. Poznań 16 7 407:443 13. AZS AWF 16 4 415:508 14. Brodnica 16 4 406:515 nowi zawodnicy, sprawdzane są też różne ustawienia piłkarzy na boisku. Nie najlepsze wyniki tych spotkań nie są tu najważniejsze, a forma powinna przyjść na rozgrywki - ocenia przygotowania. Do tej pory Podlasie zagrało sparingi z Lewartem Lubartów, Orlętami Łuków, Orlętami Radzyń oraz Pogonią II Siedlce. W planach zespół ma jeszcze grę z Victorią Żmudź, Motorem Lublin, Huraganem Międzyrzec Podlaski i Orkanem Wojcieszków. Klub szuka ponadto sparingpartnera na 21 lutego. Tego dnia miał się odbyć odwołany mecz z przeżywającym kłopoty finansowe Mielnikiem. Z nowymi twarzami Kadra zespołu Podlasia przed tem Nowy Dwór, podczas którego kontuzji barku doznał bramkarz Paweł Matłacz. Trenera niepokoi ta sytuacja. Zmiennicy Pawła - dwaj młodzi bramkarze - nie mają bowiem jeszcze na tyle doświadczenia, by mogli go w pełni zastąpić. Mińszczanie zagrali też z Mazurem Karczew, a czekają ich jeszcze spotkania z Orlętami Łuków, ponownie rezerwami Pogoni oraz z Mazowszem Grójec. Zmiany kadrowe Tak jak w każdym zespole, również w Mazovii następują przed rewanżową rundą zmiany kadrowe. Z drużyny odszedł Dawid Matak, któremu skończył się okres wypożyczenia. Do Tygrysa Huta Mińska powrócił Daniel Kuć, w trakcie szu- Sport Nike: M. Kupisz, Mieszała, Borawska, Mielczarek, Gurtowska, Zaciek, Bulbak (libero), Witowska, Dąbkowska. Trener: Kupisz. 19 kolejka Nike Węgrów - SMS PZPS Szczyrk - przełożony. Pozostałe wyniki: ŁKS Łódź - KS Jastrzębie Borynia 3:1, Ekstrim Gorlice - Karpaty Krosno 3:2, Joker Świecie - Budowlani Toruń 1:3, Silesia Volley - Zawisza Sulechów 1:3, Sparta Warszawa - KS Murowana Goślina 0:3. 1. Zawisza 19 50 52:15 2. Budowlani 19 45 52:22 3. ŁKS 19 40 48:24 4. Ekstrim 19 40 49:28 5. Joker 19 34 45:38 6. Nike 18 29 34:32 7. Jastrzębie 19 28 35:35 8. Murowana Goślina 19 27 34:37 9. AZS PWSZ 19 18 29:46 10. Silesia 19 17 28:47 11. Sparta 19 7 17:55 12. SMS 18 4 9:53 II liga 16 kolejka AZS AWF Warszawa - SPR Siedlce 30:37 (17:14) SPR: A. Maciak, K. Maciak, Chromiński - Sokołów, Łukaszuk 8, Borkowski 2, Rymarzak 2, Kożuchowski 14, S. Tomczuk 4, Czapski 1, Sikorski, Głuchowski, Kacprzak 1, Kluczek, Hunder 5. Trener: Tomczuk. Pozostałe wyniki: ChKS Łódź - Mazur Sierpc 23:23, Uniwersytet Radom - Trójka Ostrołęka 40:30, Włókniarz Konstantynów Łódzki - AZS UW Warszawa 27:26, Wisła II Płock - Anilana Łódź 40:22, Pabiks Pabianice - AZS UMCS Lublin 25:28, pauza: MKS Wieluń. 1. Wisła II 13 24 448:279 2. Wieluń 14 23 452:377 3. Mazur 15 21 445:389 4. AZS UW 14 19 402:348 5. Anilana 15 16 450:425 6. ChKS 14 15 390:379 7. AZS UMCS 14 15 388:392 8. Trójka 15 13 430:445 9. Uniwersytet 15 12 458:472 10. AZS AWF 15 10 414:480 11. Pabiks 15 9 408:438 12. Włókniarz 14 8 340:421 13. SPR 15 3 365:545 rundą wiosenną zostanie wzmocniona. Z zespołu nikt nie odejdzie, pojawią się natomiast nowi piłkarze. Klub bardzo liczy na Mateusza Łakomego, wychowanka Wisły Puławy, który ostatnio grał w łukowskich Orlętach, a uprzednio w Orlętach Radzyń. Z zespołem trenuje ponadto bramkarz Jakub Wiśniewski, grający w Mielniku, a będący wychowankiem Świtu Nowy Dwór, oraz Tomasz Wiśniewski - także z Mielnika. Podlasie zainteresowane jest również dwoma Białorusinami. Z jednym klub gotowy jest podpisać kontrakt, natomiast drugiemu trenerzy jeszcze się przyglądają. Z wypożyczeń do Podlasia wracają: Jakub Magier, Mateusz Chołownia i SebaAM stian Dudek. kania klubu jest też młodzieżowiec Przemysław Przysowa. To odejścia. Natomiast jeśli chodzi o nowych zawodników, klub jest na najlepszej drodze do przedłużenia wypożyczenia z Tygrysa Michała Bondary. Z nowych twarzy w Mazovii zobaczymy zawodnika z Ukrainy, który grał ostatnio w Narwi Ostrołęka, i Łukasza Puciłowskiego, wychowanka klubu reprezentującego w ostatnim czasie garwolińską Wilgę. Po dobrych przygotowaniach i zmianach kadrowych Mazovia chce powalczyć o jak najlepsze miejsce w rozgrywkach. Trener Puchalski nie ukrywa, że pierwsze mecze pokażą, czy zespół będzie walczył o środek tabeli, lokaty czołowe, a może o pierwsze miejsce premioAM wane awansem do III ligi. 27 redaktor prowadzący: ANDRZEJ MATERSKI w skrócie Koszykówka Biała Podl. Rozegrany został ćwierćfinałowy turniej mistrzostw Polski juniorów do lat 20, w którym Kadet Biała Podlaska przegrał trzy spotkania: z Polonią Warszawa 43:71, Zastalem Zielona Góra 57:79 i AZS AGH Kraków 46:86. Bialczanie odpadli z dalszych rozgrywek, a do półfinału awansowały zespoły Polonii i Zastalu. Piłka nożna Transfery Siedlce. MKP Pogoń Siedlce rozwiązał za porozumieniem stron kontrakt z Sebastianem Olczakiem, który wystąpił w zespole I-ligowym w jednym meczu i ośmiu spotkaniach w zespole rezerwowym w III lidze. Z klubem rozstał się też Michał Kitliński, który zagrał w jednym meczu I ligi i dziewięciu III ligi. Natomiast grający w rezerwach klubu z Siedlec bramkarz Karol Budzikur został wypożyczony na pół roku do III-ligowej Broni Radom. Sparingi Pogoń Siedlce - Ursus Warszawa 3:0. Bramki: Chirri 17, Paweł Drażba 69, Kamil Dmowski 83; Pogoń II Siedlce - Podlasie Biała Podlaska 4:1. Bramki: Bartosz Kaszubowski 3, Rafał Konasiuk 74, Piotr Krawczyk 80, Mateusz Janusiewicz 85 - Dariusz Styczek 90+1 (s); Lublinianka Wieniawa Lublin - Orlęta Radzyń Podlaski 1:1. Bramka: Rafał Borysiuk; Wilga Garwolin - Czarni Węgrów 3:1; Mazovia Mińsk Mazowiecki - Mazur Karczew 1:4; Lewart Lubartów - Orlęta Łuków 4:0; KS Puznówka - Wilga Miastków 4:3; Sokół Adamów-Sęp Żelechów 3:1; Orzeł Unin - Mazovia II Mińsk Mazowiecki 2:0; GKS Dąbrówka - Tęcza Stanisławów 2:2; Bór Regut - Amur Wilga 6:1; Fenix Siennica - Płomień Dębe Wielkie 1:1; Zryw Sobolew - GLKS Nadarzyn 0:1; Victoria II Sulejówek - Watra Mrozy 4:2; Hutnik Huta Czechy - Mazur Karczew (juniorzy) 3:1; Sęp Żelechów - Kujawiak Stanin 1:1; Wicher Kobyłka - Legion Warszawa 2:4; Józefovia II Józefów - Promnik Łaskarzew 0:4. Co, Gdzie, Kiedy? Koszykówka TBL 17 kolejka. 14 lutego (sobota), 17.00, MKK Siedlce - ROW Rybnik. I liga mężczyzn. 21 kolejka 15 lutego (niedziela),17.00, SKK Siedlce - Astoria Bydgoszcz. Piłka siatkowa I liga mężczyzn 20 kolejka. 14 lutego, 18.00, Avia Świdnik - KPS Siedlce. 21 kolejka. 18 lutego (środa), 18.00, KPS Siedlce - Caro Rzyczyca. I liga kobiet. 20 kolejka 14 lutego, 18.00, Jastrzębie Borynia Pszczyna - Nike Węgrów. II liga mężczyzn, gr. 4 15 kolejka. 14 lutego, 18.00, Huragan Międzyrzec Podl. - Huragan Wołomin. Piłka ręczna I liga mężczyzn, gr. A 17 kolejka. 14 lutego, 18.00, AZS AWF Biała Podl. - Sokół Kościerzyna. II liga mężczyzn, gr. 3 17 kolejka. 14 lutego, 15.00, SPR Siedlce - Uniwersytet Radom. Tenis stołowy I liga mężczyzn - gr. północna 13 kolejka. 15 lutego, 14.00, Spójnia Warszawa - Pogoń Siedlce. gr. południowa 13 lutego (piątek), 18.00, Alfa Radzyń Podlaski - Strzelec Frysztak. 14,2 EchoKatolickie rolnictwo numer kwietnia 2007 numer 15(615) 7 (1024) 12-18 12-18 lutego 2015 r. tyle mld zł przekaże rolnikom Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w ramach dopłat bezpośrednich Bo zwierzaki to nie pluszaki KRAJ KRAJ. „Bezpiecznie na wsi - zwierzaki to nie pluszaki!” - to hasło V Ogólnopolskiego Konkursu Plastycznego dla Dzieci - uczniów szkół podstawowych, ogłoszonego przez prezesa Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego Artura Brzóskę. Patronat honorowy nad konkursem sprawuje minister rolnictwa, a współorganizatorem jest Państwowa Inspekcja Pracy. Celem dorocznego konkursu staje się upowszechnianie zasad bezpiecznej pracy w gospodarstwach rolnych i zwrócenie szczególnej uwagi na zagrożenia życia i zdrowia dzieci w otoczeniu pracy rolników. W każdej edycji dzieci ilustrują jedno z zagrożeń wypadkowych. Tym razem KRUS zwraca uwagę na bezpieczeństwo pracy przy obsłudze zwierząt gospodarskich. Szkoły zainteresowane udziałem w eliminacjach proszone są o kontakt z najbliższą terenową jednostką KRUS. Pierwszy etap - wojewódzki - upływa 8 maja, drugi - centralny KL zostanie podsumowany w czerwcu. Płatności Agencja wypłaca Jak poinformowała Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, do 5 lutego na konta bankowe 1,1 mln rolników trafiło 9,3 mld zł w ramach dopłat bezpośrednich za 2014 r. Fot.www.morguefile.com 28 110 euro do hektara KRAJ. Podczas 70 posiedzenia senatu została przyjęta ustawa o płatnościach w ramach systemów wsparcia bezpośredniego, która dotyczy dopłat dla rolników na lata 2015-2020. W myśl nowych przepisów wysokość dopłat zależeć będzie m.in. od rodzaju produkcji i stopnia ochrony środowiska. W Polsce nadal będzie stosowany uproszczony system płatności bezpośrednich, tj. jednolita płatność obszarowa, która przysługuje wszystkim rolnikom. Szacuje się, że będzie to 110 euro do hektara. Nowy system obejmie różne subwencje, takie jak: jednolita płatność obszarowa, płatność za zazielenienie, dla młodych rolników, płatność dodatkowa, płatności związane z produkcją oraz dopłata z tytuKL łu przejściowego wsparcia krajowego. Wybierz wójta roku KRAJ. Rozpoczęła się kolejna edycja konkursu „Wójt roku”, organizowanego przez Redakcję Audycji Rolnych Programu 1 Telewizji Polskiej. Celem konkursu jest wyłonienie wójta, który w 2014 r. wykazał się największymi osiągnięciami w pracy na rzecz swojej gminy. Pisemne zgłoszenia są przyjmowane do 2 marca. Należy je wysyłać na adres: Redakcja Audycji Rolnych Programu 1 TVP S.A., ul. Jasna 14/16, 00-041 Warszawa. KL Formularz zgłoszeniowy można pobrać ze strony www.tvp.pl. Zgłoś się do konkursu migawka Występy i degustacja fot. GOK w Kąkolewnicy Region. Do 31 marca placówki terenowe KRUS przyjmują formularze zgłoszeniowe do udziału w 13 edycji ogólnokrajowego konkursu „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne”. Celem inicjatywy jest promocja zasad ochrony zdrowia i życia w gospodarstwach rolnych. Udział w konkursie mogą brać osoby pełnoletnie, prowadzące produkcyjną działalność rolniczą i ubezpieczone w KRUS (przynajmniej jeden z właścicieli). Zainteresowanych akcją rolników zachęcamy do wypełnienia formularza zgłoszeniowego dostępnego w placówkach terenowych KRUS oraz na MLS stronie internetowej www.krus.gov.pl. W Gminnym Ośrodku Kultury w Kąkolewnicy odbyło się 16 spotkanie karnawałowe ph. „Pierogi”, podczas którego degustowano 3,5 tys. sztuk pierogów wykonanych przez gospodynie. Celem spotkania była integracja mieszkańców, podtrzymywanie tradycji pierogowej oraz promocja gminy. Zorganizowane przez GOK i wójta gminy spotkanie rozpoczęło się prezentacją multimedialną pt. „Pierogi, ach pierogi”, przedstawiającą 15-letnią historię karnawałowych uroczystości. W części artystycznej - jako pierwszy - z koncertem pianistycznym zaprezentował się gimnazjalista Paweł Jakubik, z kolei Feliksa Głowniak wyrecytowała wiersz „Głos Ziemi Podlasia” Wandy Sadowskiej z tomiku „Szept ludu, co ukochał ziemię” - antologii współczesnej poezji ludowej z gminy Kąkolewnica. Kolejnym punktem spotkania była prezentacja produktów tradycyjnych przygotowanych przez gospodynie z gminy, które otrzymały podziękowania i upominki. W drugiej części programu artystycznego na scenie zaprezentował się kabaret Gimki z Publicznego Gimnazjum w Olszewnicy, sekcja karate kyokushin z Kąkolewnicy wraz z grupą tańca towarzyskiego. Po części artystycznej BZ rozpoczęła się degustacja pierogów zakończona zabawą karnawałową. Do 5 lutego w ramach dopłat ONW za 2014 r. przekazno 1,1 mld zł na konta bankowe 642 tys. rolników. Wnioski o płatności bezpośrednie złożyło wiosną ubiegłego roku 1,3 mln rolników. Wypłatę dopłat za 2014 r. ARiMR rozpoczęła 1 grudnia 2014 r., a na ich realizację ma czas do 30 czerwca 2015 r. W tym czasie przekaże rolnikom ok. 14,2 mld zł. Pierwsi na liście - poszkodowani Agencja stara się, aby w pierwszej kolejności płatności bezpośrednie otrzymali rolnicy, którzy ucierpieli z powodu rosyjskiego embarga, ponieśli straty spowodowane afrykańskim pomorem świń oraz ci, których gospodarstwa dotknęły szkody wynikające z niekorzystnych zjawisk pogodowych lub klęsk żywiołowych. Właściciele gospodarstw wylosowanych do przeprowadzenia kontroli na miejscu muszą liczyć się z tym, że dopłaty otrzymają dopiero po zakończeniu tej kontroli. Od dwóch lat pozytywne decyzje w sprawie przyznania dopłat bezpośrednich nie są wysyłane do rolników, chyba że rolnik sobie tego życzy. Dopłaty ONW Oprócz płatności bezpośrednich za 2014 r. ARiMR wypłaca również dopłaty ONW. Są one przyznawane tym rolnikom, którzy gospodarują w trudnym terenie, np. górskim, lub w niekorzystnych warunkach, np. na obszarach o niedostatecznych bądź zbyt intensywnych opadach deszczu. Dopłaty te mają rekompensować wyższe nakłady finansowe ponoszone na prowadzenie działalności w takich warunkach. Jak wynika z agencyjnych danych, do 5 lutego w ramach dopłat ONW za 2014 r. przekazano 1,1 mld zł na konta bankowe 642 tys. rolników. O przyznanie takiego wsparcia ubiegało się wiosną ubiegłego roku 736 tys. rolników, a całkowita kwota, jaką do rozdysponowania ma ARiMR, wynosi 1,3 mld zł. Rolnośrodowiskowe Płatności rolnośrodowiskowe za 2014 r. uzyskało jak dotąd 82 tys. rolników. Łączna kwota tej formy wsparcia to 949,1 mln zł. Wiosną ubiegłego roku do ARiMR trafiło prawie 114 tys. wniosków o przyznanie tej płatności, a pula na realizację wsparcia wynosi 1,5 mld zł. Płatności rolnośrodowiskowe wypłacane są tym rolnikom, którzy zdecydowali się przystąpić do programu rolnośrodowiskowego, czyli prowadzą swoją działalność w sposób chroniący środowisko naturalne. W tym programie wyróżnionych jest dziewięć pakietów, w każdym z nich od jednego do 12 wariantów. Rolnik, który zdecyduje się na przystąpienie do programu rolnośrodowiskowego, zobowiązuje się realizować go przez pięć lat. Zgodnie z unijnymi przepisami wypłata dopłat ONW oraz płatności rolnośrodowiskowych za 2014 r. rozpoczęła się 16 października, a zakończy ostatniego dnia czerwca. OPR. KL na podst. www.arimr.hov.pl Notowania z targów i jarmarków biała podl. siedlce Łosice Łuków dt 75 70-75 70 dt 45 40 - pszenżyto dt 55 50-55 jęczmień dt 70 70-75 produkt jednostka miar pszenica żyto 2-6.02 Garwolin Sokołów Podl. żelechów piszczac Radzyń podl. 80-100 70-75 70-75 70 70 70 40 45-50 - - - - 60-70 70 50-55 50-55 55-60 60 65 70 75 70-75 70 60 70 75 owies dt 45-50 45-50 50 50-55 45-50 45-50 45-50 50 50 mieszanki zbożowe dt 55 55-60 60 60-65 50-55 50-55 50-55 - 60 kukurydza dt - 80-85 - - 75-80 - 70 - - Opracowano na podstawie danych MODR w Warszawie oddział w Siedlcach i LODR w Końskowoli oddział w Grabanowie. LS 583 zdrowie www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl Rozmaitości redaktor prowadzący: Agnieszka warecka Fot. gu tylu ratowników medycznych opuściło mury siedleckiego Zespołu Medycznych Szkół Policealnych 29 specjalista radzi Lek. med. Łukasz Czarnocki ortopeda Chondromalacja rzepki Ostatnia w historii klasa ratownictwa medycznego 6 lutego żegnała się z murami szkoły. SIEDLCE Spotkanie w „Medyku” Zawód: ratownik We wrześniu 1994 r. w murach dzisiejszego Zespołu Medycznych Szkół Policealnych im. prof. Zbigniewa Religi rozpoczął naukę pierwszy rocznik kierunku „ratownik medyczny”. Został on otwarty na wniosek ówczesnej dyrektor Danuty Kukawskiej. W sumie „Medyk” wyszkolił 583 ratowników - informuje Urszula Łukasiewicz, dyrektorka ZMSP. Ostatnia, 28 klasa w historii żegnała się 6 lutego z murami szkoły. Decyzją rządu ten kierunek kształcenia znika bowiem z klasyfikacji szkolnictwa zawodowego i przechodzi pod jurysdykcję ministerstwa nauki i szkolnictwa wyższego. Trudny, ale piękny zawód - W medycynie liczy się każda, najmniejsza szansa na uratowanie życia. Ta idea towarzyszyła tym, którzy w naszej szkole uczyli przyszłych ratowników medycznych i przygotowywali ich do profesjonalnego pełnienia ról zawodowych. To trudny, ale piękny zawód. Przez 21 lat zatem uczniowie naszej szkoły uczyli się pierwszej pomocy. Zajęcia praktyczne i praktyki zawodowe odbywały się w dobrze wyposażonych siedleckich szpitalach: oddziale intensywnej terapii, kardiologii, szpitalnym oddziale ratunkowym, bloku operacyjnym, pogotowiu ratunkowym oraz w straży pożarnej wyjaśnia U. Łukasiewicz. I dodaje: - Uczymy jednak nie tylko siebie. Chcemy bowiem wiedzę zdoby- wać, ale i dzielić się nią z innymi. Stąd szereg inicjatyw w placówce i poza nią, w czasie których każdą wolną chwilę wykorzystywaliśmy do promowania akcji ratowniczych i edukowania naszych gości w tym zakresie. Lubimy bowiem współpracować ze środowiskiem lokalnym. Na co dzień służymy pomocą i poradą. Do szkoły często przychodzą lub dzwonią ludzie i proszą o wskazówki, np. jak opiekować się osobą chorą, starszą, niesamodzielną. Misją szkoły jest nie tylko uczenie i wychowywanie swoich podopiecznych, ale również otwieranie takiej działalności na społeczeństwo i prowadzenie edukacyjnej nici wśród wszystkich - zaznacza U. Łukasiewicz. - Dziś nasi absolwenci, pracując m.in. w pogotowiu, ratują zdrowie i życie nasze oraz bliskich. To sprawia, że jesteśmy jeszcze bardziej z nich dumni - uzupełnia swoją wypowiedź dyrektorka. - Zawód ratownika jest powołaniem. Zaangażowanie wykazywane przez ponad 20 lat pracy spowodowało, że młodzież mogła zyskać w tej szkole nie tylko dyplom, ale również moralny szkielet na dalsze życie - mówiła Elżbieta Lanc, przedstawiciel mazowieckiego urzędu marszałkowskiego. Z kolei obecna na uroczystości rektor siedleckiego Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego zapewniła, że dołoży wszelkich starań, by kierunek „ratownictwo medyczne” nadal był obecny w ofercie szkoleniowej regionu. Zawód lub cegiełka do wykształcenia - Dziś kończymy dwuletni cykl nauczania na pięknym i bardzo pożytecznym kierunku. Kończymy naukę w tej szkole, choć tak naprawdę stoimy dopiero na początku drogi ratownictwa medycznego. Dla części z nas będzie to sposób na życie. Dla innych - to pewna cegiełka do wykształcenia, nowe doświadczenie, rozwijanie siebie. Dokładnie dwa lata temu rozpoczęliśmy pierwszy dzień naszych wykładów. To, co zobaczyliśmy na początku, było porażające; przede wszystkim ogrom wiedzy, który trzeba było przyswoić. Choć opieram to stwierdzenie na własnych doświadczeniach, to wiem, że z pewnością wielu mnie w tym poprze. Dziś, na szczęście, to wszystko już nie przeraża - mówił w imieniu tegorocznych absolwentów ks. Daniel Struczyk. I dodał: - Dewizą ratowników jest służba Bogu na chwałę i ludziom na ratunek. Obiecujemy realizować to hasło na co dzień, zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. GU Ból w przedniej części kolana połączony z obrzękiem może świadczyć o chondromalacji rzepki, tj. chorobie, w której dochodzi do niszczenia chrząstki pokrywającej staw pomiędzy rzepką a kością udową. Problem ten dotyczy zwłaszcza osób młodych, aktywnych sportowo, u których najczęstszą przyczyną jest niewłaściwe położenie rzepki, czyli lateralizacja. Staw kolanowy chroniony jest przez rzepkę - okrągłą kość w przedniej części kolana. Tworzy ona staw z kością udową, a w pewnych sytuacjach może dochodzić do jego uszkadzania. Chondromalacja rzepki, inaczej zwana rozmiękaniem chrząstki stawowej, prowadzi do stopniowego uszkadzania, pękania i tworzenia ubytków chrząstki, co sprawia, że nie chroni należycie warstw głębiej leżących. Uszkodzona chrząstka stawowa rzepki powoduje przenoszenie obciążeń w głębsze, bardziej unerwione warstwy, co powoduje ból i nawracające objawy stanu zapalnego kolana. Pierwsze objawy to okresowe bóle przedniej części kolana, niewielka sztywność stawu oraz obrzęk. Podczas ruchów zginania i prostowania kolana odczuwalne jest trzeszczenie, wywołane tarciem nierównej powierzchni stawowej rzepki. Podczas kucania czy chodzenia po schodach daje o sobie znać ból. Najczęstszym powodem chondromalacji jest nieprawidłowe położenie oraz tor ruchu rzepki podczas zginania kolana. Odpowiedzialne za to są słabo wykształcone mięśnie otaczające kolano, zbyt duża aktywność kości udowej, która nakłada dodatkowy nacisk na rzepkę podczas np. biegania, skakania, jazdy na nartach lub gry w piłkę nożną, wady stóp - głównie płaskostopie czy koślawość kolan. W łagodnej postaci choroby należy przede wszystkim chronić staw kolanowy przed dalszymi urazami i obciążeniami. Wskazane jest zabezpieczenie kolana stabilizatorem na kilka tygodni. Warto też poddać się serii odpowiednio dobranych ćwiczeń wzmacniających mięsień czworogłowy uda oraz zabiegom fizykoterapeutycznym. Uporczywy ból niepoddający się leczeniu zachowawczemu wymaga zabiegów operacyjnych. Zaawansowane postaci tej choroby objawiają się wyroślami kostnymi na brzegach rzepki oraz wysiękami z kolana. Kiedy metody zachowawcze są nieskuteczne, jedynym leczeniem w przypadku chondromalacji rzepki pozostaje artroskopia operacyjna stawu kolanowego. Powtarzające się bóle stawów kolanowych należy jak najszybciej skonsultować z lekarzem ortopedą. Wszelkie nieprawidłowości w obrębie stawu kolanowego powinny zostać wyjaśnione i usunięte, gdyż wcześnie wykryte dają szansę na pełne wyleczenie przy uniknięciu zabiegu operacyjnego. Istnieje możliwość konsultacji ortopedycznych oraz wykonania badań USG stawów u doktora Łukasza Czarnockiego, który przyjmuje w przychodni SALUS przy ul. Piłsudskiego 49 w Siedlcach, tel. 25-644-44-22. nocne dyżury aptek SIEDLCE 13-19 II ul. Pułaskiego 13 Tel. 25-644-61-89 13-19 II ul. Kilińskiego 23 Tel. 25-631-30-84 ŁUKÓW 13-15 II ul. 11-go Listopada 21 Tel. 25-797-22-22 16-19 II ul. Brzóski 2 Tel. 25-798-21-53 MIĘDZYRZEC PODLASKI 13-19 II ul. Warszawska 17 Tel. 83-371-25-23 SOKOŁÓW PODLASKI 13-19 II ul. Piłsudskiego 12 Tel. 25-787-33-30 PARCZEW 13 II ul. 11-go Listopada 11 Tel. 83-355-05-73 14-19 II ul. Kościelna 11 Tel. 83-355-04-51 RADZYŃ PODLASKI 13-19 II ul. Ostrowiecka 10 Tel. 83-354-10-54 BIAŁA PODLASKA 13-19 II I ul. Sidorska 2K. Tel. 83-343-25-24 Reklama EchoKatolickie motoryzacja W drogę ze św. Krzysztofem Dlaczego na drogach giną najczęściej ludzie starsi? Niepokojącym i - co gorsze - nasilającym się zjawiskiem na naszych drogach jest rosnący udział ludzi starszych wśród ofiar wypadków drogowych. Zdecydowanie dotyczy to pieszych, a miejscem zdarzeń są często, o zgrozo, przejścia dla pieszych. Przyczyn jest kilka, a skutki tak tragiczne, iż zmuszają do głębszej refleksji. Po pierwsze starzejemy się jako społeczeństwo, w związku z czym ludzi w zaawansowanym wieku przybywa także na drogach. Stan zdrowia i zdolności percepcyjne wielu z nich są ograniczone. Nie zawsze są tego świadomi lub też nie chcą się z tym pogo- Dyrektor WORD dzić. Nie uwzględniają tych dysfunkcji, uczestnicząc Jacek Kobyliński w ruchu drogowym. Pozornie wydawać by się mogło, że znaczące zagrożenie stanowią wiekowi kierowcy. Otóż nic podobnego. Oni jeżdżą może nieporadnie, ale ostrożnie i mimo że powodują wiele zagrożeń - zwykle wychodzą z nich cało. Co innego rowerzyści i piesi. Ich zachowania są często bardzo zaskakujące, a skutki tragiczne. Szczególnie na terenach pozamiejskich starsi ludzie nie są przygotowani do tak intensywnego i dynamicznego ruchu drogowego. Sennymi kiedyś opłotkami wiejskimi dzisiaj pędzą szybkie, aczkolwiek przeważnie zużyte pojazdy zachodnich marek z młodymi kierowcami, którymi steruje częściej testosteron niż rozsądek. Niestety, osoby starsze nie zawsze przykładają wagę do swojej widoczności, bo nie mają takich nawyków. Ubrane najczęściej w ciemne stroje, stają się po zmroku bardzo słabo widoczne. Nie zawsze też są w stanie prawidłowo ocenić odległość i szybkość nadjeżdżającego pojazdu. Drugą stroną tego problemu jest zachowanie kierujących wobec osób starszych. Zmotoryzowani - w pełni sił, wiecznie gdzieś się spieszący - są zniesmaczeni nieporadnością i powolnością ludzi starych. Zachowania kierujących stają się czasem wręcz skandaliczne, a przykładem niech będzie nagranie zachowań młodej policjantki wobec starszej kobiety, które obiegło internet. Jeszcze gorzej jest w przypadku starszych rowerzystów. Oni zwykle korzystają z jezdni, po której też poruszają się szybkie osobówki, potężne tiry czy okazałe ciągniki uzbrojone w pokaźny zestaw urządzeń rolniczych. Starsi rowerzyści potrafią również czasem „wykręcić” taki numer na drodze, że skóra cierpnie od patrzenia. Najcięższe grzechy to skręt w lewo bez oglądania się, czy akurat inny pojazd go nie wyprzedza, oraz włączanie się do ruchu na zasadzie „pierwszeństwa wjazdu na jezdnię”, itp. Kwintesencją ryzyka jest starszy człowiek na rowerze będący „pod wpływem”. Takie eskapady rzadko dobrze się kończą. Grzechem kierowców jest nikły dystans od wyprzedzanego czy wymijanego rowerzysty. Osoby starsze muszą zadbać o swoją widoczność i unikać sytuacji nawet trochę ryzykownych. Starsi kierujący pojazdami powinni zasięgnąć opinii lekarza, czy mogą jeszcze siadać za kółkiem. Nie można czekać z rozstaniem z autem do momentu, aż coś się wydarzy. Natomiast młodzi uczestnicy ruchu drogowego muszą mieć więcej cierpliwości i wyrozumiałości wobec starszych. Przyjdzie czas, że też staną się powolni, nieporadni i będą na drodze przeszkadzać następnemu pokoleniu. Szczególną uwagę muszą zwrócić na przejścia dla pieszych, okolice kościołów, sklepów i ośrodków zdrowia. Niestety, na naszych drogach starsi ludzie nie są bezpieczni, o czym świadczą alarmujące statystyki zdarzeń drogowych. Policja nie ma zamiaru przyglądać się temu i zapowiada sankcje zarówno dla ignorujących bezpieczeństwo własne staruszków, jak i krewkich kierowców, którzy nie chcą uwzględnić czyjejś niepełnosprawności. Dobrze byłoby, aby - zanim dojdzie do sankcji - kierować się szacunkiem do osób starszych i uwzględniać ich nieporadność w ruchu drogowym. uwaga, konkurs Wśród osób, które nadeślą prawidłową odpowiedź na zamieszczone poniżej pytanie, rozlosujemy atrakcyjne nagrody ufundowane przez Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Siedlcach. Odpowiedzi prosimy przesyłać na wyciętych z gazety kuponach na adres redakcji: „Echo Katolickie”, ul. Bp. I. Świrskiego 43A, 08-110 Siedlce, z dopiskiem „W drogę - ze św. Krzysztofem”. Pytanie konkursowe Czy 75-letni motorowerzysta może poruszać się drogą publiczną bez prawa jazdy, karty rowerowej i ważnego badania lekarskiego? a. Tak, może, gdyż zmiany w tym zakresie jego nie dotyczą. b. Powinien mieć jakiekolwiek prawo jazdy lub kartę motorowerową. c. Po ukończeniu 75 lat winien posiadać ważne zaświadczenie lekarskie o stanie zdrowia. W drogę – ze św. Krzysztofem Odpowiedź ................................................................................................................................. Imię i nazwisko ......................................................................................................................... Adres ............................................................................................................................................ tel. kont. ....................................................................................................................................... Rozwiązanie konkursu z nr. 5 W ostatnim odcinku „Krzysztofa” pytaliśmy o to, jak powinien zachować się kierujący, zbliżając się do przejścia dla pieszych. Jest obowiązany zmniejszyć prędkość i zachować szczególną ostrożność (prawidłowa odpowiedź „c”). Do zmniejszenia prędkości przed przejściem dla pieszych zobowiązuje kierującego dyspozycja znaku D-6 „przejście dla pieszych”, a do zachowania szczególnej ostrożności kodeks drogowy. Nagrodę otrzymuje Agnieszka Hupacz z Motwicy. Gratulujemy. KL numer kwietnia 2007 numer 15(615) 7 (1024) 12-18 12-18 lutego 2015 r. REGION Paliwo coraz lepsze Uważaj, gdzie tankujesz! Systematycznie poprawia się jakość paliw sprzedawanych na stacjach benzynowych w regionie. Takie informacje zawiera najnowszy raport Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Fot. www.morguefile.com 30 Zakup paliwa na stacji benzynowej jest typowym przykładem zawarcia umowy kupna-sprzedaży. Obowiązkiem kierowcy jest wyłącznie zapłacenie właściwej kwoty. Sprzedający musi nie tylko dostarczyć benzynę, olej napędowy lub gaz w określonej w umowie ilości, ale również gwarantuje jakość paliwa. W ubiegłym roku inspektorzy UOKiK skontrolowali na Mazowszu 179 punktów. 115 stanowiły stacje wylosowane, a 64 wybrano na podstawie informacji o sprzedawanym tam paliwie złej jakości. Natomiast w województwie lubelskim sprawdzono 84 jednostki. W 25 urzędnicy gościli ponownie, chcąc zobaczyć, czy parametry oferowanej tam benzyny uległy poprawie. Z kolei 59 punktów wytypowano w drodze losowania. Skontrolowano także placówki, gdzie sprzedawany jest gaz LPG, do którego inspektorzy nie mieli zastrzeżeń. Wśród weryfikowanych znalazły się m.in. stacje w: Łukowie, Parczewie, Międzyrzecu Podlaskim, Janowie Podlaskim, Horbowie, Skórcu, Siedlcach, Polakach, Nowych Iganiach, Siennicy i Sulejówku. Generalnie nie jest źle. W zdecydowanej większości nie stwierdzono zastrzeżeń. Są jednak wyjątki. Za dużo siarki, za niska temperatura Najczęściej odnotowywano niewłaściwy parametr - odporności na utlenianie ON - co przyspiesza jego „starzenie się”. Przekroczenie normy może mieć jednak związek z użyciem do produkcji paliwa roślinnych estrów. Jak wykazały kontrole, problemem jest również zbyt niska temperatura zapłonu oleju napędowego i zbyt wysoki poziom siarki. W pierwszym przypadku pojawia się niebezpieczeństwo wybuchu oparów oleju podczas nalewania paliwa z dystrybutora do baku. Duża ilość siarki natomiast przyczynia się do korozji silnika i zużycia jego niektórych elementów. Nieprawidłowy skład frakcyjny i za duża zawartość siarki sugerują, że do oleju napędowego dodano olej opałowy. W przypadku benzyny problemem jest niewłaściwa prężność par mogąca prowadzić do problemów z uruchomieniem silnika, a nawet ciągłością jego pracy. Gdzie szukać pomocy? Jakie prawa przysługują kierowcy, który zatankował tzw. chrzczone paliwo? Agnieszka Majchrzak z biura prasowego UOKiK podkreśla, że poszkodowani powinni ubiegać się o odszkodowanie. Zakup paliwa na stacji benzynowej jest typowym przykładem zawarcia umowy kupna-sprzedaży. Obowiązkiem kierowcy jest wyłącznie zapłacenie właściwej kwoty. Sprzedający musi nie tylko dostarczyć benzynę, olej napędowy lub gaz w określonej w umowie ilości, ale również gwarantuje jakość paliwa. Jeżeli po zatankowaniu okaże się, że napęd nie spełniał norm i np. doszło do uszkodzenia silnika w aucie, kupującemu należy się rekompensata! - Powinniśmy złożyć reklamację u właściciela stacji, okazując dowód zakupu. Na odpowiedź ma on 14 dni - tłumaczy A. Majchrzak, dodając, że jeżeli sprzedawca nie zgodzi się z naszym żądaniem, można dochodzić swoich praw na drodze sądowej, korzystając z bezpłatnej pomocy rzeczników konsumentów. - O stacji, która sprzedaje paliwo złej jakości, można poinformować urząd na specjalnym formularzu. Jest on dostępny na stronie UOKiK - informuje A. Majchrzak. Jeżeli podczas tankowania do pełna dystrybutor na stacji paliw wskazał ilość paliwa większą, niż mieści się w baku pojazdu, możemy interweniować w Głównym Urzędzie Miar. Inspektorzy tej instytucji mogą skontrolować daną stację i sprawdzić, czy rzeczywiście licznik w dystrybutorze wskazuje nieprawidłową ilość tankowanego paliwa. Nawet 1mln zł kary Poza złożeniem reklamacji kierowca powinien zawiadomić o zaistniałej sytuacji organy państwowe. Informację należy wysłać do Państwowej Inspekcji Handlowej oraz UOKiK. To szczególnie ważny krok, bowiem urzędy mają szeroki wachlarz narzędzi, którymi mogą ukarać nieuczciwą stację. Inspektorzy mają prawo wlepić grzywnę w kwocie nawet do 1 mln zł oraz odebrać koncesję na sprzedaż paliw. Odpowiedzialność za dystrybucję napędu, który nie spełnia norm, poniesie zarówno sprzedający, który zrobił to świadomie, jak i nieświadomie. Umyśl- ność nie ma żadnego znaczenia, ponieważ zgodnie z literą prawa stacja benzynowa jest zobowiązana do dbania o właściwą jakość sprzedawanego produktu! Podstawą do pociągnięcia właściciela nieuczciwej stacji benzynowej do odpowiedzialności karnej jest art. 286 Kodeksu karnego. Na jego mocy czyn jest traktowany jako typowy przykład oszustwa oraz wymaga złożenia doniesienia do prokuratury. Zazwyczaj wniosek w tej sprawie wysyłają urzędnicy PIH zaraz po zakończeniu czynności kontrolnych. Sąd może orzec karę grzywny, ograniczenia wolności lub jej pozbawienia nawet do lat ośmiu. W sądzie W sytuacji, w której roszczenie reklamacyjne złożone przez kierowcę zostanie odrzucone przez właściciela stacji, a tak często się dzieje, jedynym wyjściem jest sprawa sądowa. Walka z całą pewnością nie okaże się łatwa i wymaga przygotowania zestawu właściwych dokumentów. Przede wszystkim kierowca musi udowodnić fakt dokonania zakupu na danej stacji benzynowej. W tym celu wystarczy przedstawić paragon lub fakturę. Poza tym na mocy opinii biegłego powinien dowieść niskiej jakości paliwa, a przedstawiając chociażby wynik postępowania wyjaśniającego wszczętego przez PIH, wykazać, że dana stacja sprzedawała niepełnowartościową benzynę, olej napędowy lub ropę. W kolejnym etapie zadaniem kierowcy jest udowodnienie, że między zatankowaniem „trefnego” paliwa a uszkodzeniem jednostki napędowej występuje wyraźny związek przyczynowo-skutkowy. To szczególnie ważna część przewodu, bowiem bez wykazania tej zależności nie ma absolutnie żadnych szans, aby sąd przychylił się do wniosku złożonego przez poszkodowanego kierowcę. Najbardziej wiarygodnym dowodem jest opinia biegłego. Tezę dodatkowo może potwierdzić m.in. przedstawiciel renomowanego warsztatu mechanicznego lub inny ekspert z rynku motoryzacyjnego z wieMD dzą z zakresu mechaniki. informacje www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl Fot. arch. ZDROWIE Rozmaitości 31 W zgodzie z naturą Na bolące stawy fot. uzdrowisko-ladek.pl Natura często oferuje o wiele lepsze rozwiązania niż apteczne preparaty. Wypełniając dokumenty, należy przeczytać wszystkie zawarte w nich informacje. PRZEPISY Uważaj przy wypełnianiu Nic za darmo Darmowe programy do rozliczania PIT - dołączane do gazet lub zamieszczane na stronach internetowych - wcale nie są takie darmowe. Zanim skorzystamy z takiego lub innego oprogramowania, warto najpierw sprawdzić, czy daje nam ono możliwość przekazania 1% tej organizacji, którą rzeczywiście chcemy wesprzeć. Bo nie zawsze tak jest. Ważna rubryka Przekazanie 1% naszego podatku dochodowego odbywa się dwuetapowo. Najpierw należy wybrać organizację pożytku publicznego, którą chcemy wesprzeć. Potem pozostaje uzupełnić odpowiednie rubryki w deklaracji podatkowej PIT danymi tejże organizacji. Zatytułowane są one „Wniosek o przekazanie 1% podatku należnego na rzecz organizacji pożytku publicznego OPP”. W rubrykach tych, oprócz kwoty 1% naszego podatku, wpisujemy numer, pod jakim widnieje w Krajowym Rejestrze Sądowym wybrana przez nas organizacja. Wyboru dokonujemy z listy OPP uprawnionych do zbierania 1% w danym roku, którą publikuje ministerstwo pracy i polityki społecznej. Masz wybór? Najlepiej byłoby, gdyby w od- Darmowe programy mogą kryć więcej niespodzianek, np. żądać zgody na przekazywanie danych osobowych. powiedniej rubryce rozwijała się pełna lista OPP uprawnionych w danym roku do otrzymywania 1% - posegregowana według numerów KRS lub alfabetycznie. Czasem tak rzeczywiście jest. Ale nie zawsze. Częściej spotykamy się z programami, które tę rubrykę mają już uzupełnioną. Najczęściej jest to numer konta organizacji, która płytę z programem do rozliczenia PIT wydała lub z nią współpracuje. W takim przypadku nie można zmienić danych zawartych w tym polu i wpisać wybranej przez nas organizacji. Pozostaje więc poszukać innego programu lub wypełnić PIT tradycyjnie. Inny rozwiązaniem jest odszukanie strony internetowej organizacji, którą chcemy wesprzeć. Być może zamieściła ona tam swój program. Komu dane? Darmowe programy mogą kryć więcej niespodzianek, np. żądać zgody na przekazywanie danych osobowych. Podatnik może się zgodzić, by dana organizacja otrzymała dostęp do jego danych, zaznaczając odpowiednie pole w formularzu PIT, ale nie musi. Trzeba jednak bardzo uważać, ponieważ w niektórych oprogramowaniach taka zgoda na przekazanie danych jest już domyślnie ustawiona. Jeśli nie chcemy, aby OPP otrzymała np. nasz adres, warto na to zwrócić uwagę, czyli znaleźć odpowiednie pole i upewnić się, że nie jest zaznaczone. JAG Borowinowe kąpiele to najpopularniejsze zabiegi w polskich uzdrowiskach. Bóle stawów dokuczają wielu osobom, ale najczęściej skarżą się na nie seniorzy. Jeśli dolegliwości są silne albo utrzymują się przez dłuższy czas, koniecznie trzeba odwiedzić lekarza, by sprawdził on, czy nie mamy do czynienia z poważną chorobą. Jeżeli bóle pojawiają się sporadycznie, pomocne mogą być domowe sposoby ich łagodzenia. Nie zaszkodzą również jako uzupełnienie specjalistycznego leczenia. Okłady Działają przeciwbólowo i przeciwzapalnie. Można do nich wykorzystać liście kapusty lub gorczycę. Kapusta działa ściągająco, łagodzi ból i zmniejsza obrzęki. Wystarczy liście kapusty lekko rozbić tłuczkiem, wyciąć zgrubiałe części i przyłożyć do skóry. Aby były skuteczniejsze, można je przykryć folią i owinąć kocem. Z kolei gorczyca rozgrzewa stawy i wpływa na ich ruchomość. Dwie łyżki nasion gorczycy należy zmielić i zalać litrem ciepłej - nie gorącej - wody. Po wymieszaniu namaczamy w płynie gazę i przykładamy do chorego miejsca. Po 15 min płuczemy gazę i ponownie namaczamy ją oraz przykładamy. Czynność powtarzamy trzy, cztery razy dziennie. Kąpiele Ziołowe kąpiele pomogą złagodzić dolegliwości bólowe. Kąpiel z szyszek i igliwia - dzięki sporej zawartości przeciwbólowych olejków eterycznych - złagodzi ból, napięcia i pomoże się zrelaksować. Do garnka wsypujemy ½ kg sosnowych szyszek i szpilek (w dowolnych proporcjach), zalewamy 2 l chłodnej wody i podgrzewamy na wolnym ogniu do wrzenia. Gotujemy przez kwadrans, potem przecedzamy i wlewamy do kąpieli. Z kolei owies zawiera przeciwzapalne saponiny. Do dużego garnka wkładamy 1 kg owsianej słomy, zalewamy 4 l ciepłej wody i odstawiamy na trzy godziny. Potem gotujemy pod przykryciem na małym ogniu przez 30 min. Przecedzamy i wlewamy odwar do kąpieli. Nieoceniona borowina Borowina to ogromne bogactwo cennych substancji organicznych: kwasy humusowe oraz fulwonowe, węglowodany, garbniki, bituminy, białka, żywice, mikro- i makroelementy. Kwasy organiczne oraz sole nadają jej właściwości ściągające, przeciwzapalne, bakteriostatyczne i bakteriobójcze. Dlatego zabiegi z użyciem borowiny powodują regenerację naskórka i uszkodzonych tkanek, a także zwiększenie ukrwienia skóry. Borowina jest doskonała w przypadku chorób reumatycznych. Ma pozytywne działanie przy zapaleniu stawów kręgosłupa, zespołach bólowych szyjnych, barkowych i lędźwiowych, obrzękach po stłuczeniach, złamaniach, zwichnięciach. Borowina pomaga w chorobach układu nerwowego: rwie kulszowej, porażeniach i niedowładach, uszkodzeniach nerwów obwodowych oraz układu krążenia. W aptekach i sklepach zielarskich można kupić gotowe plastry borowinowe, pastę lub JAG dodatki do kąpieli. Krótko Sobota z logopedą Region. 6 marca obchodzony jest w krajach Unii Europejskiej jako Europejski Dzień Logopedy. Z tej okazji dzień bezpłatnej diagnozy logopedycznej organizowany jest również w wielu miejscowościach Polski. Organizatorzy akcji chcą w ten sposób ułatwić osobom z zaburzeniami mowy dostęp do specjalistów i profesjonalnej diagnozy, a także stworzyć warunki do szybkiej oraz rzetelnej konsultacji. Oferowana w ramach akcji pomoc adresowana jest zarówno do rodziców niemowląt i noworodków, jak i dzieci starszych. W naszym regionie do akcji włącza się m.in. Powiatowa Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna w Białej Podlaskiej oraz jej filie w Międzyrzecu Podlaskim, Terespolu i Wisznicach. W sobotę, 7 marca, logopedzi będą przyjmować pacjentów od 9.00 do 14.00 (decyduje kolejność zgłoszeń). Zgłoszenia są przyjmowane w placówkach w: Białej Podlaskiej - ul. Warszawska 12c, tel. 83-343-31-23; Międzyrzecu Podlaskim - ul. Czysta 11, tel. 691-419-531; Terespolu - ul. Wojska Polskiego 88, tel. 83-375-23-44 (rejestra- cja między 9.00 a 14.00) oraz Wisznicach - ul. Warszawska 44, tel. 83-378-22-37 (rejestracja od MLS 10.00 do 12.00). socjalna ,,Zbuczynianki”, wójt gminy, Lokalna Grupa Działania Ziemi Siedleckiej oraz GOK MLS w Zbuczynie. O serach Będą badać Gm. Zbuczyn. „Produkt tradycyjny jako element podnoszenia atrakcyjności turystycznej regionu - produkcja serów zagrodowych w gospodarstwach rolników indywidualnych” - to hasło szkolenia, które odbędzie się 17 lutego, między 10.00 a 16.00, w Starym Krzesku. W programie spotkania zorganizowanego w filii zbuczyńskiego Gminnego Ośrodka Kultury, obok wykładu i dyskusji, znajdzie się m.in. pokaz produkcji sera podpuszczkowego, który zaprezentuje serowar z Żuław Krzysztof Jaworski. Szczegółowy program szkolenia oraz zapisy przyjmuje GOK pod nr. tel. 25-641-61-61, e-mail: [email protected]. Więcej informacji znajduje się na stronie internetowej: www. gokzbuczyn.pl. Zapraszają: urząd marszałkowski województwa mazowieckiego, spółdzielnia Region. Mieszkanki regionu w wieku od 50 do 69 roku życia mogą skorzystać z bezpłatnych badań mammograficznych. Specjalne autobusy zaparkują tym razem w Adamowie i Stoczku Łukowskim. W pierwszej z miejscowości badanie będzie można wykonać w piątek, 20 lutego, od 9.00 do 15.00. Mammobus stanie na parkingu przy urzędzie gminy. Bezpłatne badanie przysługuje pacjentkom, które nie wykonywały go w ciągu ostatnich 24 miesięcy. Koszt mammografii w przypadku pań, które nie są objęte programem, wynosi 90 zł. Szczegółowe informacje można uzyskać pod nr. tel.: 723-351-003 lub 723-351-002. Z kolei do Stoczka Łukowskiego mammobus zawita w poniedziałek, 9 marca, i zaparkuje na pl. Kościuszki 1, obok urzędu miasta. Zapisy na badanie prowadzone są pod nr. tel.: 42-254-64-10 lub 517-544-004. MLS SAS z „Gazelą” Lublin. 29 stycznia w jednym z miejskich centrów konferencyjno-wystawienniczych odbyło się uroczyste wręczenia nagród Gazele Biznesu 2014. W gronie laureatów 15, jubileuszowej edycji organizowanego przez „Puls Biznesu” rankingu, znalazła się m.in. bialska firma SAS Jaworscy sp. j. Konkurs przeprowadzany jest z myślą o docenieniu najbardziej dynamicznych małych i średnich polskich firm, które niezależnie od koniunktury gospodarczej z roku na rok rosną w siłę i stale odnotowują wzrost sprzedaży. Najbardziej znanym przedsięwzięciem gospodarczym Barbary i Jerzego Jaworskich jest Centrum Handlowe SAS. Uruchomione w 1996 r. w bazie upadłego Przedsiębiorstwa Remontu Sprzętu Melioracyjnego, od początku cieszy się dużą popularnością wśród mieszkańców Białej Podlaskiej i okolic. Tegoroczna „Gazela” nie jest pierwszą nagrodą państwa Jaworskich. Nagrodę „Pulsu Biznesu” otrzymali już w latach MLS 2011 i 2012. EchoKatolickie w wolnej chwili numer kwietnia 2007 numer 15(615) 7 (1024) 12-18 12-18 lutego 2015 r. fot. www.morguefile.com 32 KSIĄŻKA DLA KAŻDEGO Niebezpieczna tajemnica Nastoletnia Mori ma niezwykłe zdolności - wie rzeczy, których nigdy się nie uczyła, widzi emocje innych ludzi w postaci kolorowych poświat, może przenosić przedmioty siłą woli. Dziewczynka jest nadzwyczaj inteligentna i, jak na swój wiek, bardzo dojrzała. Niestety, nie potrafi znaleźć wspólnego języka ani ze swoimi rówieśnikami, ani z rodzicami. Pewnego dnia przyrodnia siostra Szklarki, Pepperia, postanawia urządzić przyjęcie urodzinowe na cześć ich ojca, zapraszając oprócz rodziny Sedunów również ich najlepszą przyjaciółkę, Chamomillę, wraz z jej przybranymi córkami, cudem uratowanymi z dawno zapomnianej Wyspy Sierot, zarządzanej kiedyś przez bezwzględne instruktorki. Pomimo obaw bohaterowie decydują się wziąć udział w uroczystości. Z początku wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku. Niestety, na drugi dzień Mori i córki Chamomilli znikają w niewyjaśnionych okolicznościach… Czy mają w tym swój udział groźne instruktorki? Co zrobią państwo Sedun i ich przyjaciele, by od- Pora na pora spod pokrywki Zimą na naszych stołach powinien gościć por, który jest bogatym źródłem witamin A, C, E i B6, a także potasu, wapnia, fosforu oraz kwasu foliowego. Agnieszka Grzelak, Córka Szklarki, Wydawnictwo W drodze, Poznań 2014. naleźć dziewczynki? Czy Mori wykorzysta swoje zdolności, aby się uwolnić, i czy spotka jeszcze swoich rodziców? Odpowiedzi znajdą Państwo w książce „Córka Szklarki”, którą - dzięki przemyślanej i dopracowanej w każdym szczególe fabule - czyta się z zaKO partym tchem. TWOJA URODA Problem z głowy Zimowe osłabienie organizmu, niskie temperatury, wiatr i śnieg sieją spustoszenie nie tylko na naszej skórze. Niestety, często zapominamy, że w ten sam sposób zniszczeniu ulegają nasze włosy. Ogrzewanie, czapki, szaliki, nadmierne używanie suszarki i prostownicy powodują osłabienie włosów, dlatego zimą wymagają one dodatkowej uwagi. Z pomocą przychodzi seria kosmetyków firmy La Luxe. Pielęgnację włosów należy zacząć od arganowego szamponu 8w1, który delikatnie oczyszcza włosy, nadając im lekkość oraz wyjątkowy blask. Trójaktywne działanie szamponu zapewnia natychmiastową, kompleksową regenerację struktury włosa dzięki zbilansowanej ilości mikrocząsteczek keratyny przenikającej w głąb włosów w miejscach, które wymagają dodatkowego wzmocnienia. Po umyciu włosów warto nałożyć na nie arganową odżywkę 8w1. Płynny jedwab działa nawilżająco i uelastycznia włókna włosa, dodając sprężystości. Olejek arganowy zamyka łuski włosowe, wygładzając powierzchnię włosów i nadając im wyjątkowego blasku. Dwa razy w tygodniu warto nałożyć na włosy arganową maskę, która skutecznie uzupełnia ubytki keratyny, intensywnie regeneruje Por doskonale działa na układ odpornościowy i oddechowy, obniża poziom złego cholesterolu. To niepozorne warzywo doskonale działa na układ odpornościowy i oddechowy, ma właściwości bakteriobójcze, obniża poziom złego cholesterolu, dlatego warto jeść je pod każdą postacią. Poniżej kilka propozycji potraw z porem w roli głównej. Zupa z pora Składniki: 6 średnich porów, 6 średnich ziemniaków, łyżka masła, sól, grzanki, natka. Wykonanie: Pory i ziemniaki pokrój w kostkę. Dodaj do nich masło oraz sól. Gotuj godzinę w 3 l wody. Po tym czasie zupa porowa będzie gotowa. Można zmiksować ją blenderem, a powstanie zupa krem z porów. Na koniec warto KONKURS Mamy dla Państwa sześć zestawów kosmetyków od firmy La Luxe. By wziąć udział w konkursie, należy wysłać SMS o treści: ECHO3.odpowiedź na numer 7168 (1,23 zł z VAT) od czwartku, 12 lutego, od godz. 10.00, do środy, 18 lutego, do 22.00. Wygra sześć osób, które najciekawiej odpowiedzą na pytanie: „W jaki sposób dbasz o włosy?”. Uwaga - odpowiedź nie może przekroczyć 160 znaków. Regulamin znajduje się na stronie www. echokatolickie.pl. Listę nagrodzonych zamieścimy w 9 numerze „Echa”. Sałatka z pora i jajek Składniki: pęczek szczypiorku, por, 3 jajka, po 2 łyżki jogurtu naturalnego i majonezu, łyżka octu winnego, sól, pieprz. Wykonanie: Ugotuj jajka na twardo, ostudź je, obierz i pokrój. Pora dokładnie oczyść, umyj i pokrój w krążki. Blanszuj w osolonej wodzie przez 2 min, a potem odsącz na sicie. Szczypiorek umyj, osusz i pokrój. Następnie wymieszaj majonez z jogurtem i dopraw go octem, szczyptą soli oraz pieprzu. Wrzuć wszystkie składniki sałatki do salaterki i wymieszaj z przygotowanym sosem majonezowym. Naleśniki z porami Składniki: 6 naleśników, 3 łyżki masła, 1 łyżka oleju roślinnego, 200 g porów pokrojonych w plasterki, sól i pieprz, 2 łyżki posiekanego szczypiorku, 100 g sera koziego (w kształcie rolady). Wykonanie: Usmaż naleśniki i odłóż sześć sztuk. Na patelni roztop masło wraz z olejem, dodaj pory, wymieszaj i dopraw solą oraz pieprzem. Przykryj (pokrywką lub folią aluminiową), zmniejsz ogień i duś przez 5-7 min, aż zmiękną, nie dopuszczając do zrumienienia się. Dodaj szczypiorek i wymieszaj. Pory, a następnie ser kozi rozłóż po równo na sześć naleśników i złóż je w kwadraty. Podgrzewaj na patelni na wolnym ogniu i zaraz podawaj. TWOJA KUCHNIA Mycie owoców i warzyw Po co myć produkty, które będziemy za chwilę obierać? Większość osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że nawet te owoce i warzywa, które mają niejadalną skórkę, należy dokładnie oczyścić. Według danych Amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków aż 48 mln osób zachorowało przez skażoną żywność. Warto zatem zachować ostrożność. i odbudowuje włosy farbowane, rozjaśniane oraz zniszczone. Formuła bogata w zaawansowane składniki aktywne, działające w synergii z olejkiem arganowym i płynną keratyną, chroni kolor oraz przywraca włosom elastyczność i piękny połysk. Głęboko odżywia i wzmacnia strukturę uszkodzonych i osłabionych włókien włosów. Natychmiast po zastosowaniu włosy stają się jedwabiście gładkie, lśniące i miękkie w dotyku. Łatwo się rozczesują i nie puszą się. Lekka formuła nie obciąża i nie zostawia żadnych osadów we włosach. posypać potrawę zieloną pietruszką i podawać z grzankami. Umyć ręce Dlaczego warzywa i owoce mogą być skażone? Często podczas uprawy dochodzi do kontaktu nie tylko z glebą i wodą, ale również ze zwierzętami czy ludźmi. Szkodliwe substancje z łatwością mogą przedostać się do płodów rolnych. Zbierane i sortowane produkty przechodzą przez kilka par rąk. Przetwarzanie, pakowanie i przechowywanie - długa droga czeka je, zanim pojawią się na sklepowych półkach. Praktycznie wszędzie może czyhać potencjalne niebezpieczeństwo - mogą przedostać się do nich zanieczyszczenia, szkodliwe bakterie i drobnoustroje. Na owocach i warzywach nierzadko znajdują się pestycydy, chemiczne konserwanty, drobnoustroje i larwy lub jaja pasożytów, dlatego niezwykle istotne jest ich precyzyjne oczyszczanie. Przed wykonaniem tej czynności warto dokładnie umyć ręce ciepłą wodą i mydłem. Pozwoli to uniknąć przenoszenia bakterii na czyste produkty. Usunąć bakterie Warzywa i owoce, takie jak pomidor, ogórek, jabłko, należy umyć pod bieżącą wodą. Warto zastosować dodatkowo szybkie polewanie gorącą wodą. Nie należy jednak moczyć ich we wrzątku, aby nie wypłukać cennych składników odżywczych. Dokładnie oczyszczać trzeba również warzywa, które rosną w ziemi, np. marchew i pieczarki. Aby usunąć szkodliwe bakterie (Salmonella, E.coli), należy opłukać warzywa i owoce w wodzie z octem winnym lub jabłkowym (pół szklanki na 1 l wody) czy dwiema łyżeczkami kwasku cytrynowego. Zanurzamy je na 2 min. W pozbyciu się pestycydów pomoże moczenie ich przez 2 min w odczynie alkalicznym. Przygotowujemy go z wody i dwóch łyżeczek sody oczyszczonej. Następnie dokładnie płuczemy pod bieżącą wodą. Ostatnią czynnością jest precyzyjne osuszanie, które zapobiega ponownemu wprowadzaniu zanieczyszczeń. Gdy produkty są wła- ściwie umyte i wysuszone, można przejść do obierania i krojenia. Uniknąć zakażenia Dlaczego warto myć nawet te owoce, które obieramy ze skórki? Podczas obierania wszystkie nieczystości, które zostały na skórce, przechodzą na nasze dłonie. I to w nich trzymamy obrany owoc, który zjadamy wraz ze wszystkimi zanieczyszczeniami. Absolutną ostrożność należy zachować jedząc jagody, poziomki, maliny i borówki. Do niemytych owoców mogą być przyczepione jaja bąblowca. Do zakażania może dojść przez spożycie jaj tasiemców. Bąblowica jest śmiertelną chorobą pasożytniczą, która długo nie daje żadnych objawów. Owoce i warzywa, które wymagają szczególnej uwagi: Brokuły i kalafior Mają one wiele szczelin i zakamarków, w których mogą czaić się bakterie. Dlatego najpierw należy je zanurzyć na 2 min w misce z zimną wodą. Następnie trzeba je dokładnie opłukać pod bieżącą i zimną wodą. Jabłka Ogonki jabłek (a zwłaszcza miejsce u nasady) mogą być pułapką dla bakterii i brudu. Należy pamiętać, aby po dokładnym umyciu pod bieżącą i zimną wodą ściąć jabłka od nasady ogonka. W ten sposób unikniemy przedostania się niebezpiecznych zarazków do naszego organizmu. Sałata i winogrona Sałatę i winogrona należy umyć pod bieżącą wodą. Potem warto zanurzyć je w wodzie utlenionej (1 łyżka na 1 l wody). Moczenie w takim roztworze przez 3 min pozwoli pozbyć się niebezpiecznych bakterii. Następnie należy dokładnie je opłukać i wysuszyć. echo DZieci www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl ZRóB TO SAM Zwierzaki - lampki Rozmaitości 33 RUSZ GŁOWĄ zRób TO: W rolce po papierze toaletowym wytnij dziurki, które będą oczami stwora - potwora. Kształt oczu musisz wybrać sam - w zależności od tego, jakie zwierzątko chcesz zrobić: sowę, nietoperza, a może kotka. Górną część zagnij, żeby powstała głowa. Teraz czas na ozdabianie. Tutaj również masz pole do popisu. Kot w prążki czy w łaty? Sowa z wielkimi uszami i piórkami, a może kolorowa papuga z dużym dziobem? Sprawdź, czego z rzeczy, które masz w domu, możesz użyć do ozdabiania. A kiedy zwierzątko jest już gotowe, postaw je na lampce i podziwiaj, jak świeci swoimi oczami! będą POTRzebne? rolki po papierze toaletowym farby pędzel papier kolorowy brokat ścinki materiałów Świeczniki z folii będą POTRzebne: folia aluminiowa papier pinezka małe świeczki (tzw. podgrzewacze) 1. osoby, które swoim życiem dawały przykład oddania chrystusowi. 2. W niej znaleziono jezusa, gdy się zgubił. 3. Brat Abla. 4. Uzdrowił go jezus. 5. jeden z ewangelistów. 6. Księga ……… Prawa w Starym Testamencie. 7. Księga ………. - pierwsza księga Starego Testamentu. 8. Drzewo w jednej z przypowieści jezusa. 9. Syn Abrahama 10. Matka Maryi. 11. Dawne imię Abrahama. 12. Starzec ze świątyni; chciał przed śmiercią zobaczyć Zbawiciela. 13. Stworzył go Bóg. zRób TO: najpierw zastanów się, jak będzie wyglądać twój świecznik? jeśli ma to być walec w kwiatki, wystarczy, że papierem owiniesz puszkę po kukurydzy. Delikatnie odetnij odpowiednią część folii (miarką jest papier, którym owijałeś „puszkę”) i rozłóż ją na tekturze. na wierzch połóż kartkę z narysowanym wcześniej wzorem. Teraz za pomocą pinezki przenieś wzór na kartkę i folię. Dzięki kartce folia nie porwie się. ostatni etap pracy to złączenie folii, by powstał walec, i wstawienie do jej środka świeczki. Możesz spróbować stworzyć świeczniki w innych kształtach lub kolorach. Krzyżówkę tę ułożyła natalia supryn ze stanów dużych. nagrodę za inwencję (jedną z recenzowanych na naszej stronie książek) wyślemy pocztą. Wasza krzyżówka też może zostać wydrukowana na tej stronie. Wystarczy, że przyślecie ją do nas. nie zapomnijcie podać swojego adresu. Wypełnione kupony (wyłącznie na kartach pocztowych) prosimy przesyłać na adres: „echo Katolickie”, ul. Bp. Świrskiego 43A, 08-110 Siedlce. Do wygrania zestaw gier z serii „Akademia Umysłu junior ZiMA” firmy Format. To specjalnie opracowany zestaw gier rozwijających pamięć, wspomagających koncentrację oraz pobudzających wyobraźnię. Każdy z czterech programów zawiera aż 20 ćwiczeń o wielu stopniach trudności, które stymulują rozwój intelektualny i poznawczy. Rozwiązanie krzyżówki z 5 nr. echA: STycZeń nagrodę otrzymuje Przemek ksok z zofiboru. Serdecznie gratulujemy, nagrodę wyślemy pocztą. do Poczytania Angielski na wesoło Angielskie słówka w łamigłówkach to nie tylko świetna zabawa, ale i nauka poprawnej pisowni wyrazów angielskich. Wypełniając krzyżówki, rozwiązując liczne rebusy i wykreślanki, utrwalicie pisownię podstawowych wyrazów i zwrotów, a przy tym będziecie się dobrze bawić. Książka została opracowana w taki sposób, by można było ćwiczyć słownictwo, które poznajecie w klasach I-III. A do tego jest kolorowa, pełna ciekawych rysunków i świetnej zabawy! JAG lisT dO RedAkcji Droga Redakcjo „Echa Katolickiego”! Bardzo lubię czytać Wasze czasopismo, a zwłaszcza stronę dla dzieci. To tam zauważyłam notatkę, że każdy może przysłać do redakcji własną krzyżówkę. Postanowiłam ułożyć krzyżówkę i poprosić o jej zamieszczenie na łamach „Echa Katolickiego”. Mam nadzieję, że uda się to spełnić. Chciałabym serdecznie pozdrowić wszystkich, którzy pracują, abyśmy co niedzielę mogli znaleźć „Echo” w swoim kościele. Natalia Supryn 14. Autor Apokalipsy. 15. nawrócona jawnogrzesznica. 16. Trzy razy zaparł się jezusa. 17. Błogosławiona ……… Kózkówna. 18. Szaweł przyjął to imię po nawróceniu. 19. Wystawiane na pamiątkę Bożego narodzenia. 20. jeden z siedmiu sakramentów świętych. 21. …………… apostolskie - pisane przez uczniów jezusa. 22. jeden z ewangelistów. 23. Miejsce objawienia Matki Bożej trojgu pastuszkom. 24. W tej miejscowości urodził się jezus. 25. Wzgórze, na którym umarł jezus. 26. Ukrzyżowany obok jezusa. kRzyżówkA 7 Angielskie słówka w łamigłówkach dla klas 1-3 szkoły podstawowej, Aksjomat, Kraków 2015. Reklama hASŁo iMię i nAZWiSKo ADReS WieK 34 EchoKatolickie oGŁoSZeniA DRoBne UsłUgi RozwIĄzanIa konkURsÓw W 5 numerze „echa” ogłosiliśmy konkurs SMS, w którym do wygrania były zestawy mydeł Balnea od firmy Barwa. najbardziej interesujących odpowiedzi na pytanie: „W jaki sposób dbam o swoje zdrowie?”, udzielili: małgorzata zając, milanów; Piotr kurpiowski, sokołów Podlaski; wanda nowak, łosice. W tym samym numerze „eK” zachęcaliśmy do udziału w konkursie SMS, w którym do wygrania były trzy książki kulinarne pt. „Przetwory, nalewki, likiery” od wydawnictwa Prószyński Media. na pytanie: „Dlaczego lubię gotować?” najciekawiej odpowiedzieli: krystyna werner, Żuków; małgorzata Pazderska, serokomla; albina jawicz, kaplonosy. W 5 numerze „echa” ogłosiliśmy także konkurs SMS, w którym do wygrania były trzy książki od wydawnictwa Fronda pt. „Fryzjer Stalina”. najbardziej interesujących odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego lubię czytać książki?”, udzielili: magda ochnik, Peredyło; Paulina wnuk, stary Pilczyn; andrzej Głuchowski, siedlce. W 5 numerze „echa” ogłosiliśmy konkurs SMS, w którym do wygrania były trzy płyty zespołu Malchus „Dom zły”. najoryginalniejszych odpowiedzi na pytanie: „Za co cenisz muzykę chrześcijańską?”, udzielili: artur szymański, siedlce; agata Świderska, wola kisielska; monika maziejuk , Rokitno. Gratulujemy! nagrody wyślemy pocztą. Reklama numer kwietnia 2007 numer 15(615) 7 (1024) 12-18 12-18 lutego 2015 r. Przewóz osób kraj - zagranica. Wypożyczam busa. Tel. 602-529-547. nagrobki na raty już od 148 zł miesięcznie. Kupuj taniej zimą z gwarancją montażu na początku wiosny. Zakład Kamieniarski, Biała Podlaska, ul. Sidorska 100. Tel. 501-616-760; www. artofstone.com.pl. Rynny aluminiowe i stalowe dowolnej długości, prosto z maszyny, bezpośrednio na placu budowy, bogata gama kolorystyczna, tańsze niż Pcv. Tel. 605-201-013. Ubezpieczenia komunikacyjne, majątkowe, rolne, turystyczne, na życie. Kilkanaście towarzystw. Siedlce, dworzec PKP (antresola i piętro - od strony miasta). Tel. 883-670-202. nieRUchOmOŚci sPRzedAm dom z ogrodem 60 km od Warszawy, choiny, gm. Parysów, 6 km od trasy lubelskiej. Pow. domu 220 m², prąd, gaz, woda, szambo biologiczne. cena 420 tys. zł. Tel. 508-164-100. mieszkanie 58 m², iv piętro, ul. Kilińskiego. cena 165 tys. zł. Tel. 501516-482. mieszkanie 58 m², parter, ul. jagiełły w Siedlcach, tel. 791-258-088. mieszkanie 48 m², ii piętro, ul. Sobieskiego w Siedlcach, cena 168 tys. zł. Tel. 600-482-844. Posesja 0,43 ha, budynki murowane. Tel. 517-405-392. dobrej klasy ziemia w miejscowości Modrzew koło Zbuczyna. Tel. 511-960-040. działka budowlana 40 arów w miejscowości Karcze, 18 km od Siedlec, z budynkiem gospodarczym murowanym i piwnicą murowaną. Tel. 605-245-906. działka rolna o pow. 2,5 ha. Ryczyska, pow. garwoliński. Tel. 600-299-113. 8,4 ha ziemi, w tym: grunty orne, łąki, lasy i posesja z budynkami; okolice Siedlec w stronę Garwolina. Tel. 692327-332, 798-591-334. działki budowlane w Parczewie ul. Klonowa/Laskowska. Tel. 501-655-781. działka 0,6 ha z możliwością powiększenia, wszystkie media, przy drodze asfaltowej, okazyjna cena; Żelków. Tel. 504-239-663. Reklama mieszkanie 2-pokojowe, 35m², 2 piętro, Siedlce, ul. Wyszyńskiego, okna na dwie strony budynku, 120 tys. zł. Tel. 600-269-020. działka budowlana 61 arów na wsi z domem drewnianym do remontu lub rozbiórki, przy lesie, 30 km od jeziora Firlej w woj. lubelskim, plus 55 arów pola. cena 65 tys. zł. Tel 723-545-595. nieRUchOmOŚci wynAjmę lokal 388 m² lub część i p., w tym biuro 75 m² i 25 m², Siedlce, ul. Brzeska 91. Tel. 600-452-492 lub 698-997-247. kwatera pracownicza z parkingiem, doskonałe warunki, tanio, Siedlce. Tel. 509-951-331. nAUkA korepetycje: język polski, historia - dyplomowana nauczycielka, możliwość dojazdu, Siedlce. Tel. 794-205704. korepetycje: język angielski, Siedlce. Tel. 888-143-675. korepetycje z matematyki, przygotowanie do matury. Tel. 505-504-570. sPRzedAm kserokopiarka canon iR2018, czarnobiała, format A5-A3, opcje: kopiarka, drukarka, skaner. idealna do małego biura, używana, w pełni sprawna. Tel. 25-644-48-00. komplet wypoczynkowy, wersalka plus 2 fotele, jasny brąz, Łuków. Tel. 602-866-740. Futro z lisa, kol. ciemny brąz, używane, rozm. 40, cena 650 zł - do uzgodnienia. Tel. 667-515-979. kurtka z karakułów rozm. 40, cena do uzg., oraz 5 czapek z lisa, czarne i ciemny brąz, 100 zł. Tel. 667-515-979. duża ilość blachy trapezowej i dachówkowej. Tel. 25-631-21-91 lub 502-365643. leżaczek bujaczek Fisher Price „odkrywam i rosnę” dla dziecka do 10 kg, stan idealny. cena 100 zł, Urszulin. Tel. 695-369-654. drzwi i okna z demontażu, wewnętrzne i balkonowe, rury ocynkowane 1 cal, ¾ cala oraz plandeka wymiary 4,50 x 3,50 m, tanio. Tel. 517-405-392. kożuch męski, beżowy, na wzrost 170-180 cm, z Kurowa. Stan idealny. cena 200 zł. Biała Podlaska. Tel. 791919-914. tapczan, łóżko, fotel rozkładany. Tel. 517-405-392. deski dębowe grubości 2,5 cm i 5 cm, dł. 6 m, sezonowane 2 lata pod wiatą. Tel. 503-493-002. drzewo, sosna i olcha - na sztuki, lub las 0,52 ha. Tel. 501-242-095 lub 25-64454-36. olchy, topole, sosna w lesie. cena do uzg. Tel. 517-405-392. maszt widłowy przerobiony do traktora rolniczego, kompletny. Tel. 503-493-002. sianokiszonka, okolice Bojmia. Tel. 512-657-430. Regał pokojowy z szafką, barkiem i wnęką na telewizor. ciemny, na wysoki połysk, szer. 3,3 m. Stan bdb. cena 350 zł. Biała Podlaska. Tel. 791-919-914. mała lodówka, 230 v, nadaje się np. na działkę. Sprawna, cena 50 zł. Tel. 606743-291. siewnik konny przerobiony do ciągnika. Tel. 25-787-56-38. Reklama sianokiszonka 30 szt. Tel. 25-787-56-38. Pługi dwójki do władimirca, pługi duże trójki i platforma do kiszonki. okolice Bojmia. Tel. 512-657-430. Biblioteczka na książki meblowa z politurą wraz z szafkami na dole, szer. 250 cm, wys. 240 cm, cena 300 zł. Biała Podlaska. Tel. 791-919-914. szafa narożna młodzieżowa plus komoda w jasnym kolorze. Tel. 501-242-095. suknia ślubna rozm. 36, biel śmietankowa, typ princeska z falbanami plus narzutka z siateczki z koralikami, tanio. Tel. 505-232-621. kUPię sosna na pniu. Tel. 502-36-56-43. Gniotownik do zboża w dobrym stanie. Tel. 514-629-697. motoryzacyjne Vw Passat 2004/2005 r., z salonu, 1,9 TDi, kombi czarny, full opcja, opony zimowe i letnie, cena do uzgodnienia. Tel. 519-862-477. skoda Fabia 1.2, 2004 r. Tel. 604-799964. Rover 416, 1.6 benzyna + LPG, granat, 97 r. elek. szyby, ABS, klima, do negocjacji. Tel. 668-815-557. Fiat cinquecento 900, 1999 r., opony letnie i zimowe, hak, przebieg 120 tys.. Tel. 517-405-392. Renault Kangoo, poj. 1.4, 2000 r., stan bardzo dobry. Tel. 505-425-722. opel Agila, 2002 r., stan bdb, cena 5800 zł. Tel. 606-743-291. Praca Posiadam doświadczenie w pracy biurowej, obsłudze klienta, Prawo jazdy kat. B, biegła znajomość obsługi komputera. Tel. 501-037-332. dwóch panów z Ukrainy poszukuje pracy przy wykończeniu wnętrz: malowanie, układanie płyt kartonowogipsowych. Tel. 511-432-813. Przedsiębiorstwo Prywatne Zbigniew Sobolewski z siedzibą w Siedlcach, przy ul. Brzeskiej 102 A, zatrudni dwie osoby na stanowisku: robotnik budowlany. jedna osoba potrzebna jest do prac ogólnobudowlanych, druga - wykończeniowych. osoba do kontaktu: irena Soszyńska. Tel. 694-195-470. zdrowie masz żylaki? Pijawki lekarskie skutecznie leczą! Pijawki są przebadane i wolne od bakterii, wirusów i zanieczyszczeń. Są używane jednorazowo i utylizowane po każdym zabiegu. Gabinet hirudoterapii, ul. Sekulska 15B, Siedlce. Tel. 504-217-250. Różne Rodzina z Ukrainy potrzebuje pomocy materialnej, np. kanapa, rower. Tel. 513419-969 lub 511-432-813. rolnictwo korekcja racic u bydła mlecznego. Tel. 501-231-594. BETONIARNIA informacje www.echokatolickie.pl www.echokatolickie.pl GMINA RADZYŃ PODL. Impreza turystyczno-rekreacyjna Na tropie zimy Rozmaitości 35 listy do redakcji Karnawał z babcią i dziadkiem Zgromadzoną w Zespole Szkół w Białce młodzież powitała dyrektor Ewa Łańcut-Nestoruk. - Jestem bardzo szczęśliwa, że początek tego rajdu został umiejscowiony w naszej szkole. To pierwsza taka wspólna inicjatywa, ale mam nadzieję, że nie ostatnia - podkreśliła. - Cieszę się, że powiedzieliście dzisiaj „stop” zimowej nudzie i apatii - dodała dyrektor radzyńskiego I LO Ewa Grodzka. Bogdan Fijałek, prezes radzyńskiego oddziału PTTK, podkreślił z kolei, że „Zima w Mieście” to od kilkunastu lat pierwsza impreza w roku organizowana przez jedno z kół oddziału. Na koniec głos zabrał Robert Mazurek, pomysłodawca i koordynator imprezy. - Zima w tym roku nie dopisała, ale wy nas nie zawiedliście. Przygotowaliśmy wiele atrakcji, które będą się odbywały pod wspólnym hasłem „W poszukiwaniu zimy!!!” - zapowiadał. W gronie najlepszych Po oficjalnym rozpoczęciu imprezy młodzież wzięła udział w konkursie wiedzy o Polsce. Za pomocą specjalnie przygotowanej prezentacji każdy miał za zadanie zlokalizować i podać nazwy 50 miejscowości. Następnie odbył się wspólny przemarsz na start turystycznych podchodów, podczas których każdy uczestnik - na podstawie satelitarnego zdjęcia - miał za zadanie odnaleźć i potwierdzić 10 punktów kontrolnych. Meta marszu została zlokalizowana w I LO, gdzie po SIEDLCE Fot. Michał Kołodziej W 11 edycji imprezy pn. „Zima w Mieście”, która odbyła się 4 lutego, uczestniczyło 200 uczestników reprezentujących 21 szkół z powiatów: bialskiego, lubartowskiego i radzyńskiego. U Podczas rajdu przeprowadzono turystyczne podchody pod hasłem „W poszukiwaniu zimy!”. turystycznym posiłku odbyło się oficjalne podsumowanie imprezy. I tak w kategorii najmłodszych zwyciężyła Martyna Musiatowicz ze Szkoły Podstawowej w Białej, przed Marcinem Krasuckim oraz Magdaleną Zając z SP w Woli Osowińskiej. Wśród gimnazjalistów bezkonkurencyjny okazał się Cezary Hryciuk z Gimnazjum w Białce. Na kolejnych miejscach w tej kategorii uplasowali się uczniowie Gimnazjum w Czemiernikach: Sebastian Kopiś i Damian Warsz. Z kolei w kategorii szkół ponadgimnazjalnych zwyciężył Daniel Świderski, na drugim miejscu był Karol Spozowski, a na trzecim Emilia Karpińska (wszyscy z I LO w Radzyniu Podlaskim). Niezapomniane spotkania W rywalizacji szkół w swoich kategoriach zwyciężyły: Szkoła Podstawowa w Woli Osowińskiej, Gimnazjum w Białce oraz I LO w Radzyniu Podlaskim. Organizatorzy przyznali też dziewięć nagród specjalnych. - Za każdym razem spotkania przy okazji „Zimy w Mieście” są niezapomniane - chwalił organizację przedsięwzięcia burmistrz Jerzy Rębek, który dołączył do uczestników w trakcie imprezy. Inicjatywa odbyła się pod patronatem wójta gminy Radzyń Podlaski Wiesława Mazurka i burmistrza J. Rębka. Organizatorem zmagań było Szkolne Koło Krajoznawczo-Turystyczne PTTK nr 21 OPR. WA przy radzyńskim I LO. Konkurs z tradycją Kto powalczy o indeks? trzy zadania z treścią. Do rywalizacji o bezpłatne studia w Collegium Mazovia oraz wycieczkę do Brukseli staną już w marcu uczniowie: Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. Bohaterów Westerplatte w Garwolinie, Zespołu Szkół Ekonomicznych im. M. Dąbrowskiej w Międzyrzecu Podlaskim, Zespołu Szkół Ekonomiczno-Gastronomicznych im. Stanisława Staszica w Otwocku, Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. M. Kopernika w Siedlcach oraz Zespołu Szkół Agroprzedsiębiorczości im. Szkół Podchorążych Rezerwy w Zambrowie. O wynikach konkursu będziemy informować w kolejGU nych wydaniach „EK”. Krótko Nasi we władzy Warszawa. 3 lutego w urzędzie marszałkowskim odbył się Konwent Powiatów Województwa Mazowieckiego. Centralnym punktem spotkania był wybór nowego przewodniczącego oraz prezydium. W wyniku tajnego głosowania przewodniczącym konwentu został starosta węgrowski Krzysztof Fedorczyk. Ponadto na członków prezydium w kadencji 2014-2018 powołano starostów: nowodworskiego - Magdalenę Biernacką, legionowskiego - Jana Grabca, płońskiego - Andrzeja Stolpę oraz szydłowieckiego - Włodzimierza Górlickiego. Kandydatami KPWM do zarządu Związku Powiatów Polskich zostali: starosta wyszkowski Bogdan Pągowski i starosta makowski Zbigniew Deptuła. Ponadto starostowie dokonali wyboru przedstawicieli konwentu w różnych grupach konsultacyjno-opiniodawczych, m.in. do komitetu monitorującego Regionalny Program Operacyjny Województwa Mazowieckiego 2014-2020, mazowieckiej rady ds. ekonomii społecznej, mazowiec- Zabawa choinkowa patron medialny To już 13 edycja Regionalnego Konkursu Wiedzy Ekonomicznej organizowanego przez Collegium Mazovia Innowacyjną Szkołę Wyższą. Finałowa dziesiątka jest już znana. Z zadaniami, które zaproponowano miłośnikom nauk ścisłych w drugim etapie, zmierzyło się 112 uczniów z 36 szkół województw: mazowieckiego, podlaskiego oraz lubelskiego. Podopieczni ponadgimnazjalnych placówek, bo to właśnie do nich kierowana jest inicjatywa, mieli za zadanie udzielić odpowiedzi na 30 pytań testowych oraz rozwiązać czniowie Zespołu Szkół w Tucznej rozpoczęli ferie zimowe uroczystością z okazji Dnia Babci i Dziadka połączoną z balem karnawałowym. Na przybyłych do hali sportowej gości czekała herbatka i słodki poczęstunek. Spotkanie rozpoczęła dyrektor szkoły Renata Fedorowicz, która ciepłym słowem przywitała wszystkich uczestników i życzyła miłej zabawy. Następnie seniorzy podziwiali występy artystyczne swoich wnuków. Dzieci z oddziałów przedszkolnych oraz uczniowie klas I-III pod kierunkiem nauczycieli przygotowali montaż słownomuzyczny pełen słów wdzięczności i uznania dla kochanych babć i dziadków. Gościom towarzyszyły radość, uśmiech oraz łzy wzruszenia. Na zakończenie części artystycznej dzieci głośno i z przejęciem odśpiewały solenizantom „Sto lat”, dokonując zarazem ich koronacji na królowe i królów uroczystości. Po głównej części obchodów odbył się bal karnawałowy. Rozpoczęła go prezentacja strojów. Dzieci poprzebierały się za różne postacie z bajek i komiksów. Imprezę prowadziły nauczycielki, które do wspólnej zabawy angażowały zarówno uczniów, jak i dorosłych. Wszyscy wspaniale się bawili. Dziadkowie ochoczo włączali się do zabaw, śpiewali piosenki. Wspaniała atmosfera, która towarzyszyła spotkaniu, była okazją do umocnienia więzi rodzinnych, miłego spędzania czasu i bliższego poznania się. Miłym akcentem stało się wystąpienie Agnieszki Hryniwskiej, która w imieniu zacnych jubilatów podziękowała wnuczkom i nauczycielom za przygotowanie uroczystości. Na zakończenie spotkania wykonano wspólne pamiątkowe zdjęcia. MAGDALENA FEDOROWICZ kiej rady innowacyjności, oddziału wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia, Mazowieckiego Forum Terytorialnego czy wojewódzkiej grupy roboczej ds. MLS krajowej sieci obszarów wiejskich. Z sukcesami Siedlce. Bernard Mitura, uczeń Szkoły Podstawowej nr 11 im. Jana Pawła II, zajął trzecie miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Historycznym „Polskie Symbole Narodowe”, organizowanym przez Centrum Edukacji Historycznej „Klio”. W konkursie uczestniczyło ok. 6 tys. uczniów z ponad 400 szkół. W ścisłej czołówce krajowej znalazło się też kilku innych uczniów siedleckiej placówki przygotowanych do konkursu przez nauczyciela historii dr. Marka Biardę. I tak Arkadiusz Ułanowski i Michał Maniszewski zajęli szóste miejsce, Mikołaj Kulesza i Michał Woiński - siódme, Jan Żółkowski i Piotr Kadej - dziewiąte, a Angelika Zdun - dziesiąte. MLS W Szkole Podstawowej im. Kajetana Sawczuka w Komarnie-Kolonii odbyła się choinka środowiskowa, na którą licznie przybyli uczniowie, ich młodsze rodzeństwo oraz rodzice. Impreza stała się jednym z najbardziej oczekiwanych wydarzeń kulturalnych w miejscowości. Uroczystość rozpoczęła dyrektor szkoły Grażyna Jasińska-Pykało, która powitała wszystkich zgromadzonych, życząc im udanej zabawy. Następnie przedszkolaki oraz ich starsi koledzy z klas IV-VI zaprezentowali ciekawą część artystyczną. Wiele emocji wywołał konkurs klasowy. Uczestnicy w wymyślonych przez siebie strojach musieli zaprezentować przed publicznością taniec karnawałowy. Do konkursu włączyli się również rodzice, szyjąc swoim pociechom potrzebne przebranie. Uczniowie i ich wychowawcy włożyli dużo wysiłku w przygotowanie układów tanecznych. Jury, którego przewodniczącym był wójt gminy Konstantynów Romuald Murawski, nie miało łatwego zadania, ponieważ poziom konkursu był bardzo wysoki i wyrównany. Przedszkolaki tańczyły do piosenki „My jesteśmy krasnoludki”, zaś dzieci z kl. I - utworu pt. „Kaczuchy”. Uczniowie kl. II w oczekiwaniu na lato wymyślili taniec do wakacyjnej piosenki, a przebrani za truskawki trzecioklasiści ułożyli układ do utworu „Ja uwielbiam dżem”. Z kolei najstarsza klasa w szkole przygotowała wraz z wychowawczynią układ chorograficzny do „Deszczowej piosenki”. Jednak największą kreatywnością wykazali się uczniowie kl. IV, którzy - przebrani za babcie - tańczyli do piosenki „Gangnam Style” oraz kl. V prezentujący układ do utworu „Dark Horse”. Obie klasy zajęły ex aequo pierwsze miejsce. Podbiły serca zarówno jury, jak i całej publiczności. Punktem kulminacyjnym choinki było przybycie mikołaja z workiem prezentów. Dzieci z wielką radością i entuzjazmem powitały gościa, który obdarował je słodyczami. Imprezę środowiskową uświetniły tańce i zabawy przy muzyce. Uczestnicy choinki pełni wrażeń i uśmiechnięci wrócili do domów. Ten dzień na długo pozostanie w ich pamięci. KATARZYNA NOWIK 36 numer 7 (1024) 12-18 lutego 2015 r. EchoKatolickie www.awistudio.pl PROMOCJA * ULOTKA LUTY druk 2-strony papier kreda połysk 130 g nakład 1 000 szt. 1SPNPDKBOJF[BXJFSBPQSBDPXBOJBHSBñD[OFHP OFERTA WAŻNA: 1-28.02.2015 %<ebZhkaC[Z_W www.foldruk.media.pl SIMPLY CLEVER Kompleksowo Profesjonalnie Konkurencyjnie H OJFVTÜV LSFEZUPXB PXF CF[HPU¬XL [;64 SP[MJD[FOJF /"+/*å4;&$&/: 83&(*0/*& %LDáD3RGODVND $O-DQD3DZáD,, WHO tel. 24h www.komunalnik.pl t y g o D n I k r E g I o n a l n y wydawca: Siedlecka oficyna Wydawnicza „Podlasie” Sp. z o.o.; numer indeksu: 367478 adres redakcji: ul. Bp. i. Świrskiego 43A, 08-110 Siedlce, tel. 25 644 48 00, fax.: 25 644 49 00 www.echokatolickie.pl e-mail: [email protected] numer konta: 81 2030 0045 1110 0000 0046 9000 BGz s.a o/siedlce Redaktor naczelna: Monika Grudzińska (monikagrudzinska@ echokatolickie.pl). zastępca: Agnieszka Warecka (agnieszkawarecka@ echokatolickie.pl). asystenci kościelni: ks. Andrzej Adamski, ks. jacek Szostakiewicz, ks. Piotr Wojdat. Redaktorzy prowadzący: jolanta Krasnowska-Dyńka ([email protected]), Monika Lipińska ([email protected]), Kinga ochnio ([email protected]) dziennikarze: Agnieszka Wawryniuk, Andrzej Materski (red. sportowa) stali współpracownicy: ks. Mateusz czubak, Wioletta ekielska, ks. ireneusz juśkiewicz, Waldemar jaroń, Tadeusz nieścioruk, Krystian Pielacha, ks. Paweł Siedlanowski, ks. jacek Wł. Świątek, Michał Sztelmach, Anna Wasak, Anna Wolańska, Beata Zgorzałek korekta: Anna Kublik. skład: Leszek Sawicki administracja: Beata Kusińska, Marta Kaleucha (ksiegowosc@ echokatolickie.pl) Reklama: iwona Zduniak-Urban (tel. 664 427 272, e-mail: iwona. [email protected]), Sylwia jelonek, tel. 694-466-922 druk: Polskapresse Sp. z o.o., oddział Poligrafia, Drukarnia Wa-wa Prenumerata realizowana przez RUcH s.a. Zamówienia na prenumeratę w wersji papierowej i na e-wydania można składać bezpośrednio na stronie www.prenumerata.ruch. com.pl ewentualne pytania prosimy kierować na adres e-mail: prenumera- 601 277 212 83 343 46 91 [email protected] lub kontaktując się z Telefonicznym Biurem obsługi Klienta pod numerem: 801 800 803 lub 22 717 59 59 - czynne w godzinach 7.00 - 18.00. Koszt połączenia wg taryfy operatora. zamówienia na prenumeratę instytucjonalną przyjmuje firma kolporter spółka z ograniczoną odpowiedzialnością s.k.a. informacje pod numerem infolinii 0801 40 40 44 lub na stronie internetowej www.dp.kolporter.com.pl/ Rozpowszechnianie redakcyjnych materiałów publicystycznych bez zgody wydawcy jest zabronione. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń. w przypadku stwierdzenia niezgodności treści z zasadami wiary katolickiej, zastrzega sobie prawo odmowy ich zamieszczenia. materiałów nie zamówionych redakcja nie zwraca, a w przypadku zakwalifikowania ich do druku zastrzega sobie prawo zmiany tytułów i dokonywania skrótów.