Drogi Czytelniku! - Nasze kujawsko
Transkrypt
Drogi Czytelniku! - Nasze kujawsko
NR 4 - 2007 Drogi Czytelniku! Fotografia pozwala na utrwalenie tego, co duchowe i głęboko przeżywane w danym momencie przez fotografującego. W obecnym numerze każdy pasjonat zdjęć dowie się, jak świadomie wykorzystywać medium fotograficzne. Teksty o bydgoskim krajobrazie Starego Miasta, o wypoczywających mieszkańcach na koncercie muzyki rockowej – to tylko niektóre propozycje artykułów. Szczególnie zachęcam do obejrzenia zdjęć z redakcyjnych fotoreportaży. Obchody 68. rocznicy wybuchu II wojny światowej kierują nasz wzrok na Bydgoskie Przedmoście i wzmagają chęć mówienia o męczeńskiej krwi bydgoszczan. Reporterzy naszej redakcji sfotografowali miejsce Rejonu Obronnego za Osową Górą. Masowe wyjazdy Polaków za granicę to tylko jeden z pretekstów powstania artykułu o tęsknocie za przedwojenną Bydgoszczą, widzianą oczami emigranta. Przede wszystkim zależało nam podkreśleniu wewnętrznych rozterek emigranta wyrwanego ze swej „małej ojczyzny”. Pamięć i tożsamość o krainie lat dziecięcych silnie uzewnętrzniły się u bohatera powieści Tadeusza Nowakowskiego „Obóz wszystkich świętych” Stefana Grzegorczyka, który pokaże nam zachowane obrazy z dzieciństwa. Po sentymentalnych wędrówkach Małgorzata Pacholska zaprasza do odwiedzenia współczesnych Książek, aby przypatrzyć się trudnemu życiu wsi, oddalonej od Bydgoszczy o 100 km. Autorka mówi o tajemniczości tego miejsca i zauważa, że kryją się w nim wyjątkowe skarby, chociażby cmentarz pomordowanych Polaków we wrześniu 1939 roku. Entuzjastów fotografii czeka rozmowa z Wojtkiem Woźniakiem – fotografikiem pasjonującym się techniką wykonywania krajobrazów w podczerwieni. Dowiedzieć się też można, jak powstaje taki obraz. Z pewnością pierwsze próby z fotografią w podczerwieni i chemiczną obróbką zdjęć można dokonać w Młodzieżowym Domu Kultury nr 4 w Bydgoszczy, gdzie pracownię prowadzi Agata Faszcza. Jej podopieczna Weronika Filinger opowiada nam o swoich przygodach w ciemni. Zobaczymy również prace Przemka Durczaka poszukującego spełnienia w fotografii krajobrazu. Gorąco polecam lekturę tego wydania „Regional Geographic”! Redaktor naczelny Adam Juszkiewicz (fot. N. Stefanowicz) Niniejsza publikacja została sfinansowana przez Urząd Miasta Bydgoszczy. 1 NR 4 - 2007 Grzegorz Popek W numerze: Doceń swój region Przedmoście ........................................................................ 4 Oczami bydgoskiego emigranta ...................................... 9 W objęciach natury ......................................................... 14 Nowy Jasiniec ................................................................. 20 Wywiad z Wojciechem Woźniakiem .............................. 24 Cyfrowa ciemnia - za darmo .......................................... 28 Książki .............................................................................. 32 Zdjęcia na okładce: Przemysław Durczak (I), Kamil Wakuła (IV). Streszczenia w języku angielskim: Paulina Tomaszewska. Stopka redakcyjna: Adres redakcji: Bydgoszcz; ul. Powstańców Wielkopolskich 34, tel. 052 3460 421 Redaktor naczelny: Adam Juszkiewicz (0 504 560 499); e-mail: [email protected] Zastępca redaktora naczelnego: Marcin Wasilewski, e-mail: [email protected] Sekretarz redakcji: Korekta: Edytor zdjęć: Plastyka: Wydawca: Skład i druk: Natalia Stefanowicz (0 504 455 260), e-mail: [email protected] Emilia Glugla Kamil Wakuła Mikołaj Górski Stowarzyszenie „Juvenkracja”, www.juvenkracja.pl; www.RegionalGeographic.pl PPU MULTIGRAF s.c. R. Ellert, J. Tomczuk, 85-135 Bydgoszcz, ul. Bielicka 76 C tel./fax 052 340 41 37, 0 661 152 708; www.multigrafdruk.pl Redakcja zastrzega sobie dokonywanie skrótów, redagowania tekstów, adiustacji, zmiany tytułów i publikowania ich na stronach internetowych. Redakcja nie publikuje materiałów nie zamówionych oraz ich nie zwraca. © Copyright by Stowarzyszenie „Juvenkracja”. 2 Chodzimy pieszo, nawet jeśli droga jest kręta i piaszczysta. Jedziemy rowerem, mimo że żar leje się z nieba i ciągle jest pod górkę. Łapiemy stopa, chociaż nie zawsze wiemy, gdzie nas wyrzuci. Wsiadamy w pociąg, nie mając pewności, czy zdążymy na powrotny. W końcu ładujemy się do naszego redakcyjnego samochodu ufając, że starczy benzyny w dwie strony. Taka jest nasza rola. Docieramy tam, gdzie na dystansie nierównego asfaltu może się schować perła architektury. Idziemy przez rozległe pola, aby ostatecznie stanąć oko w oko z siłami przyrody. Przedzieramy się przez tłoczne ulice, wymijamy ruchliwe auta, wspinamy się na pagórki i schodzimy w doliny. I zawsze mamy ze sobą aparat lub kartkę papieru. Wszystko po to, aby uwiecznić piękno rodzimego krajobrazu. Uchwycić chwilę w kadrze lub po prostu dać rzeczy słowo. Staramy się pokazać, że nasze najbliższe okolice też są godne uwagi. Słuchamy, co mówią mieszkańcy odwiedzanych miast i wsi, obserwujemy, jak toczy się ich życie. A ty? Jak spędzasz wolny czas? Czy też lubisz wycieczki i poszukiwania? A może siedząc w fotelu, wolisz poczytać o odkryciach innych i popatrzeć ich oczami na otaczający świat? To też jest sposób. Nie mów jednak, że u nas nie ma się czym zachwycać. Nie przekonuj, że nie warto poświęcić czasu na refleksję. Nie udawaj, że nie widzisz innych ludzi, ich radości i zmartwień. Doceń swój region, jego przyrodę, architekturę i mieszkańców. Możesz zrobić to osobiście lub wspierając nasze działania. Może nawet gdzieś w szufladzie lub komputerze gromadzisz ciekawe zdjęcia lokalnego krajobrazu, zabytków. Przyślij je nam, a być może opublikujemy je w następnym nume- rze. Zapraszamy też do zamówienia prenumeraty naszego dwumiesięcznika, o której więcej piszemy na naszej stronie internetowej. Jeśli chcesz osobiście się z nami spotkać, wstąp do redakcji, a na pewno poświęcimy ci czas i uwagę. I przede wszystkim – szukaj żółtego „Regiowozu”. Rozwozi po regionie nowe numery i penetruje okolice w poszukiwaniu ciekawostek i pięknych widoków. 3 Z mował obszar od Górnego Kanału Noteckiego aż do Wisły. Jednak najsilniej rozbudowany został w okolicach Kruszyna i Osowca, gdzie znajduje się obecnie 17 żelbetowych schronów bojowych. Zapomniane fortyfikacje niszczały do 2004 roku, kiedy to podjęto działania archeologiczno-architektoniczne w ich obrębie. W 2005 roku grupa zapaleńców doprowadziła do utworzenia szlaku łączącego te obiekty oraz podjęto prace prowadzące do rekonstrukcji fragmentu linii obronnej. W lesie nieopodal Kruszyna oczyszczono schron obserwacyjny, wykopano w jego okolicy kilkadziesiąt metrów okopów oraz wyrównano poziom terenu do stanu z roku 1939. Planowane jest przywrócenie wyposażenia obiektu oraz budowa schronu drewniano-ziemnego. Zagospodarowany w ten sposób teren stanie się skansenem historyczno-wojskowym. Najlepszym sposobem na poznanie tych fascynujących okolic jest przejście dziesięcioki- wiedzając region często kierujemy swoje kroki ku średniowiecznym obiektom obronnym. Fascynują nas zamierzchłe czasy, w których dobrzy rycerze walczyli ze złymi. Poznajemy legendy i historie związane z obroną i zdobywaniem twierdz. W naszym regionie znajduje się stosunkowo dużo obiektów dostarczających natchnienia do tego typu poszukiwań. Z pewnością mogą być one fascynujące i bardzo pouczające. Jednak warto także zainteresować się nieco bliższym czasowo, za to niemniej ważnym, okresem historii Bydgoszczy i regionu – II wojną światową. Zgłębianie tego tematu może okazać się wyjątkowo wciągające, tym bardziej, że nie brakuje w naszej okolicy niemych świadków (a wręcz uczestników) wydarzeń tamtych dni. Jedno z takich miejsc to polska pozycja obronna z okresu kampanii 1939 roku – Przedmoście Bydgoskie. Jest to system umocnień zlokalizowanych w najbliższej okolicy Bydgoszczy, który obej- Marcin Wasilewski Przedmoście lometrowego szlaku. Zaczyna się przed stacją kolejową w Zielonczynie (trasa na Nakło, patrz mapa str. 7). Oznakowany jest kolorem czerwonym i wiedzie wśród wyjątkowo urokliwego, pagórkowatego krajobrazu (piękne widoki!) przez najsilniej ufortyfikowany fragment umocnień. Wzdłuż niego znajdują się tablice informacyjne z obszernym opisem, mapami i zdjęciami. Do samego skansenu można dotrzeć dojeżdżając do Kruszyna, a następnie udając się ok. 0,5 km ubitą drogą wzdłuż linii lasu. Naprawdę warto odwiedzić te miejsca. Nabierają one szczególnego znaczenia, gdy zdamy sobie sprawę z tragicznych wydarzeń, które miały tu miejsce wcale nie tak dawno temu. http://www.przedmoscie.go.pl/ http://www.ceo.org.pl/portal/slady_o_programie_doc?docId=38302 http://www.schrony1939.fortyfikacje.pl/bydgo.htm Schron przy torach w Zielonczynie (fot. G. Popek) dok. na str. 6 4 Schron i okopy w okolicach Kruszyna (fot. M. Wasilewski i A. Schneidrowska) NR 4 - 2007 Schrony w okolicach Kruszyna (1,2), Osowca (3), Zielonczyna (4); krajobraz łąk nadnoteckich. fot. M. Wasilewski Tragedia zwycięzców PRZEDMOSCIE BYDGOSKIE Umocnienie Przedmościa a następnie jego obrona były zadaniami 15. Dywizji Piechoty Wielkopolskiej gen. Zdzisława Przyjałkowskiego. W pierwszych dniach września 1939 roku dołączyły do nich oddziały rozbitych 9. i 27. Dywizji Piechoty. 3 września doszło do ataku znacznych sił niemieckich na umocnienia Przedmościa. Polacy bardzo zaciekle bronili swoich pozycji – miejscami dochodziło do walk na bagnety. Bitwa trwała cały dzień, jednak Niemcy nie zdołali przełamać linii obrony. Ponieśli znaczne straty na skutek ostrzału polskiej artylerii oraz karabinów maszynowych. Mimo to, polskie dowództwo wydało rozkaz wycofania wszystkich sił w kierunku Bydgoszczy. W nocy z 3 na 4 września polskie oddziały musiały opuścić bez walk Rejon Obronny. (Na podstawie: R. Grochowski „Rejon Obronny - Przedmoście Bydgoskie”). - one of the “witnesses” of World War the II, is the system of fortifications localizated in the nearest area of Bydgoszcz. Although it was seated between Górny Kanał Notecki (Upper Notecki Canal) and Wisła, the best built parts of the system take place near Kruszyn and Osowiec. In 2005 the touristic trail was marked up and also some reconstruction works were carried out. It is known that there are certain plans concerning creation a heritage museum. The best way to admire those areas and appreciate them fully is to take a 10kilometer walk beginning with the railway station in Zielonczyn. Beautiful landscapes come along with the best fortificated part of the system and make the place really worth visiting. fot. M. Wasilewski fot. M. Wasilewski fot. A. Schneidrowska fot. A. Schneidrowska fot. A. Schneidrowska 6 NR 4 - 2007 WERONIKA FILINGER rzało przestrzeni dla chwytania rzeczywistości w kadry naszych artystycznych zapędów. Bez skrzydeł latać jest ciężko, znajdujemy więc nasze pióra, dbamy o nie i uczymy się układać je na wietrze, by wznosić się wyżej i wyżej. Możliwość spoglądania na świat z perspektywy obiektywu nadaje wszystkim plenerom barw zjawiskowości, bo czy możliwym jest jednakie utrwalenie chwili? Ilekroć wchodzę do ciemni i myślę o moich pierwszych zajęciach, kiedy to nie byłam pewna, jak obsłużyć się kochanym Zenitem, nie mówiąc już o wszystkich czynnościach związanych z wywoływaniem filmu i robieniem odbitek, nie potrafię opanować lekkiego uśmiechu wyrozumiałości dla samej siebie. Wiele się zmieniło od tamtego czasu i zawdzięczam to także wielu godzinom spędzonym sam na sam z ciemnością i precyzją własnych ruchów. Jedno wyciągnięcie ręki – gaśnie światło, by dać możliwość i Tobie... skorzystasz? Gdy gaśnie światło... Odkrywać fotografię klasyczną, to odkrywać siebie, obcować z poruszeniami własnej duszy na krawędzi rzeczywistości, a tylko czasami przyzwyczajać wzrok do światła czerwonej żarówki w przestrzeni ograniczonej ciemnością. To próba porzucenia bezpiecznej powierzchni własnej osobowości na rzecz poszukiwań Kogoś ukrytego wewnątrz. Ten Ktoś właściwie ukierunkowany potrafi patrzeć przez pryzmat innych barw... Widzi wszystkie odcienie szarości w ramkach bieli i czerni oraz wspaniałość kapryśnego światła... Być może właśnie dlatego gipsowe twarze zdobiące ściany naszej pracowni zawsze przykuwają wzrok i zmuszają do podjęcia kolejnego studium własnego oblicza, nie tylko tego stricte fotograficznego. Nadają temu miejscu, zagubionemu gdzieś na drugim piętrze MDK-u nr 4, niepowtarzalny klimat skłaniający do refleksji nad kubkiem zielonej herbaty i nie zawsze dobrze zrobioną stykówką. To tutaj, pod kluczem w szafie, trzyma się całą chemię, a z półeczki zachęcająco spozierają rozmaite książki pozwalające na pogłębienie wiedzy fotograficznej. Przy stoliku, na którym zawsze leży kilka informacji o konkursach oraz wiele innych niezbędnych drobiazgów, zawsze siedzi pani Agata Faszcza, witająca wszystkich od progu szerokim uśmiechem i gotowością niesienia wszelkiej pomocy. Tuż za kolejnymi drzwiami, przykrytymi od wewnątrz dodatkową kotarą, mieści się nasze malutkie królestwo, w którym bez obaw można rozproszyć ciemność nikłym światełkiem powiększalnika. Niedawno wyremontowane, nigdy tak szczelnie nie pochłaniało naszych dziwnych rozmów i tak doskonale nie stwa- Pracownia fotograficzna w MDK-u 4 została założona w 2004 roku. Pomimo bardzo krótkiego stażu uczęszczający na zajęcia młodzi ludzie odnoszą pierwsze sukcesy w konkursach i prezentują swoje prace na wystawach autorskich. Wszystkich, którzy chcą rozpocząć zmagania z fotografią, zapraszamy do Młodzieżowego Domu Kultury Nr 4 przy ulicy Dworcowej 82. fot. W. Filinger 8 Adam Juszkiewicz „Kraj lat dziecinnych! On zawsze zostanie - Święty i czysty jak pierwsze kochanie, (...) - Kraje dzieciństwa, gdzie człowiek po świecie - Biegał jak po łące, a znał tylko kwiecie - Miłe i piękne, jadowite odrzucił. - Ten kraj szczęśliwy, ubogi i ciasny, - Jak świat jest Boży, tak on był nasz własny!” Oczami bydgoskiego emigranta Oczami Stefana Grzegorczyka, głównego bohatera książki Obóz Wszystkich Świętych Tadeusza Nowakowskiego, można odkryć i poznać przedwojenną Bydgoszcz. To emigracyjne dzieło stanowi przykład tęsknoty i pamięci, jaką żywił w sercu i umyśle pisarz wobec swojej Bydgoszczy i jej lokalnej społeczności. Powieść była swoistym powrotem do ojczyzny, ale tej „ojczyzny ściślejszej” – ulicy Grunwaldzkiej; do początku w przestrzeni i czasie, do konkretnych przeżyć. Ojczyzna to przede wszystkim własna ziemia, a emigracja jest wygnaniem człowieka, która może pozbawić go własnej tradycji, zwyczajów, ale może też stać się otwarciem na nowy świat w innej przestrzeni geograficznej i kulturowej. Dla emigranta najważniejszym problemem staje się zachowanie tożsamości. Dla pisarza jej potwierdzeniem stał się powrót na ulicę Grunwaldzką, w okolice Fary, nad Kanał. Bohater powieści Nowakowskiego opisuje przedwojenny świat własnego dzieciństwa z perspektywy absurdalnej dipisowskiej rzeczywistości powojennej, w której znalazł się w 1945 r. Wojenno-okupacyjne doświadczenie Stefana Grzegorczyka z jednej strony silnie wiąże go uczuciowo z lokalną, utraconą przestrzenią dzieciństwa i lat bardzo wczesnej młodości, z drugiej – zmusza do przewartościowania polskiego patriotycznego wychowania odebranego przed wojną w domu rodzinnym, poddanego próbie września 1939 roku, a także powojennej, obozowej udręki. „Cóż to jest patriotyzm? Co to jest ojczyzna? – rozmyślał podporucznik. – Trucizna czy lekarstwo? Dar niebios czy przekleństwo? Błogosławieństwo czy wymysł piekieł na zgubę człowieka? Większość ludzi nie zadaje sobie takich pytań. Stawia stopy w już wyżłobionych koleinach. Maszeruje.” Świat Nowakowskiego jest podzielony. Dzieli się wyraźną granicą na Tu i Tam, gdzie Tu oznacza Zachód w 1945 roku, a Tam – Bydgoszcz lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Tam będzie zawsze stałe i nieruchome, ściśle określone, konkretne, niezastą- pione, a więc silnie zmitologizowane. Bydgoszcz to „kraj lat dziecinnych”, „bliższa ojczyzna”. Pisarz sakralizuje, uświęca swoją małą ojczyznę. Przywołuje dzieciństwo, rodzinę, krajobraz miejski, przyrodę. W jego pamięci prawdziwie żywe są tylko wspomnienia pozytywne, a sytuacje dramatów rodzinnych: pijaństwo ojca, jego zdrady małżeńskie dokonujące się na oczach bohatera, krzywda wyrządzana żonie Małgorzacie i dzieciom, odchodzą w niepamięć. Ojciec odkupił swoje winy serdecznością i troską wobec najbliższych we wrześniu 1939 roku. Jan zginął, rozstrzelany na stadionie „Polonii”, ale bohater pamięta zrozpaczoną matkę, która biegła w szlafroku, aby się z nim pożegnać. Te obrazy ciemne, smutne są oświetlone w sercu jasnością bijącą od wielkoduszności i wyrozumiałości, jakiej doznał będąc dzieckiem. Najpiękniejszą arkadią, pomimo wszystko, jest jego dzieciństwo z rodzicami Janem i Małgorzatą, które pisarz podnosi do rangi sacrum. „Było to jeszcze w tych czasach, kiedy na Grunwaldzkiej słychać było beztroski śmiech. Dawno, bardzo dawno... Jan z tamtej, dobrej epoki, mieszczuch doskonały, razem z pierwszymi literami alfabetu uczył synka miłości do rodzinnego miasta. Leśnik każe swemu synkowi odróżniać drzewa i ptaki w lesie. Chłop prowadzi dzieciaka w pole, by poznał gatunki zbóż, traw i kwiatów. Mieszczuch chodzi ze swym pacholęciem na długie niedzielne spacery pośród cegieł i kamieni w mieście (...) Oprowadzał malca po zaułkach staromiejskich, pokazywał mu kościoły, zabytkowe kamieniczki w rynku i szczątki średniowiecznych murów Pod Blankami. Gdy mały Stefanek zastanawiał się, czy Brda jest największą rzeką na świecie, odpowiadał po namyśle: - Największą nie jest, ale jedną cd. na str. 10 9 NR 4 - 2007 z większych.” A gdy chłopiec podrósł, wtajemniczał go w zamierzchłe dzieje rodzinnego gniazda. – Dotknij zaś tej omszonej, wilgotnej cegły – kładł rękę dzieciaka na resztkach starego muru. – Pierwsza polowa piętnastego wieku. Czas Grunwaldu. Z podobnej niało i uwrażliwiało młodego mieszkańca grodu nad Brdą. Sposób odbywania niedzielnego spaceru przez bydgoskich mieszczan, zestaw rekwizytów określających w mieście pozycję społeczną, wystrój mieszkania stają się w jego ujęciu elementami wzoru przed- cegły wzniesiono Farę. Rok 1380. Powtórz! - 1380! – A ten obraz okopcony przedstawia Matkę Boską z różą, dar starosty Jana Kościeleckiego. Wiek piętnasty (...) Masz szczęście, gzubie jeden, żeś urodził się w Bydgoszczy! – klepał syna po łopatce. – Jesteś obywatelem starego, porządnego grodu. Nasze prawa miejskie – mówił z dumą, która rozpierała mu kamizelkę – sięgają roku 1346! Za kilkanaście lat czeka nas wielki jubileusz. Chciałbym dożyć sześćsetlecia naszego miasta. – Dożyjesz, tatku. Na pewno dożyjesz...” Bydgoszcz powraca nieustannie w myślach głównego bohatera powieści. Te obrazy z przedwojennej bydgoskiej rzeczywistości są dla Grzegorczyka uporządkowane, harmonijne. Każda sprawa, wydarzenie i ludzie mają swoją hierarchię ważności. Bohater Nowakowskiego w obrazach pamięci przechowuje wiedzę lokalną, która dziś jest dla nas bardzo cenna, bo pozwala dostrzec magię Bydgoszczy sprzed 1939 roku. Pisarz uświadamia nam, co uszlachet- wojennego ładu polskiego prowincjonalnego miasta z tradycjami. „Wystarczy zamknąć oczy, aby się znowu znaleźć po tylu latach przed kościołem Klarysek. Rozmodleni wierni już za progiem przemieniają się w próżnych spacerowiczów. Tramwaje dzwonią jak ministranci. Gołębie w ostatniej chwili przebiegają przez szyny. W powietrzu wygasają ostatnie kręgi kościelnego dzwonu. Trotuarem, świeżo skropionym magistracką polewaczką, przelewa się tłum odświętnie ubranych szlifierzy bruku. Niedziela! Bumelanci, na promenadę! Pośród kwitnących kasztanów, pod baldachimem młodej zieleni i białego kwiecia odbywa się coniedzielne, przez nikogo nie zwoływane, walne zebranie dobrych znajomych. Staranne uchylanie kapeluszy, uściski dłoni, całowanie pań w rękę. Co za szyk przy zdejmowaniu i nakładaniu rękawiczek! Prawdzicd. na str. 12 11 NR 4 - 2007 wego eleganta poznaje się po skórzanych rękawiczkach i białym szaliku przy granatowej marynarce. Jest na co popatrzeć! Zaprasowane spodnie, wyglansowane buty, sznurowadła w kokardkę, gumki na bufiastych rękawach koszul, klamry na krawacie, nowe szelki. Włosy (...) olejkiem przyklejone do skroni, by ich wiatr nie rozdarł na strzępy; papierosik w rączce, trzymany szykownie. Smarkatki z girlandą mysich kitek wokół głowy uchylają przy powitaniu nóżkę w kolanie, tak zwany knyks. Wróble ćwierkają jak oszala- kach. Co chwilę chwytają za kapelusze i na widok znajomych wybijają nimi dziurę w powietrzu”. W przywoływaniu wspomnień pomagają Grzegorczykowi chwile zapamiętane dzięki zmysłom wzroku, węchu, smaku, dotyku. Okazuje się, że ta mała społeczność ludzi zamieszkałych Bydgoszcz jest świadoma tego, że żyje w „prowincjonalnym miasteczku”, w którym „nie ma nudy i melancholii, życie nie jest szare, a wiele spraw na pozór błahych nabiera wagi wydarzeń”. łe. Chłopcy wytresowani w twardej, pruskiej dyscyplinie szurają nogami, biją w obcasy. Pamiętają, że mają „stać sztram”. Najstraszliwszym występkiem przeciwko dobrym obyczajom jest włożenie rąk do kieszeni. (...) Pokościelny spacer rodzin kupieckich i rzemieślniczych odbywa się według ustalonego porządku. Na przodzie trzymają się za rączki, drepczą najmniejsze dzieci, za nimi – nieco starsze gzuby, dalej maszeruje dorastająca młodzież w szkolnych mundurkach, milcząca i sztywna, z rękami grzecznie opuszczonymi wzdłuż ciała – chłopcy z chłopcami, dziewczęta z dziewczętami, za nimi suną panie w strojnym przyodziewku, pogrążone w rozmowach z panami – to żony, a na samym końcu familijnego korowodu kroczą poważni, na wszystkie guziki zapięci, panowie w melonikach, z rękami dostojnie splecionymi na ner- „Chcieli żyć. Robili wiele rzeczy potrzebnych i niepotrzebnych, popełniali sporo błędów, grzeszyli, odnajdowali swoją drogę, walczyli. W imię swoich sprzeciwów narażali się na więzienie, chcieli lepszego ustroju, burzyli się przeciw krzywdzie, szli przed siebie, upajali się rozkwitem, którego jeszcze nie było, budowali cegiełkę po cegiełce, wierzyli w celowość swoich wysiłków, często błahych i drobnych (...). Wszyscy chcieli jak najlepiej i wszyscy się starali ze wszystkich sił.” W swym cierpieniu, spowodowanym przeżyciami wojennymi, utratą rodziny, miłością do Niemki, Stefan próbował załagodzić swój wewnętrzny smutek i tęsknotę nieustającymi myślami o ulicy Grunwaldzkiej „za starym tramwajem, przeraźliwie gwiżdżącym na zakręcie. Tramwaj na Grunwaldzkiej, zabytek muze12 wieniem odczytywał nowe szyldy i nazwy ulic, pytał matkę: „Co z nami teraz będzie?”, a ona opowiedziała mu: „Nic. Będziemy żyć dalej”. Tam, gdzie chodził do szkoły, ćwiczył chór żołnierski. W drukarni „Jedność” drukowano niemiecką gazetę. Spostrzegła przez szybę, że za biurkiem Jana siedzi obcy człowiek i telefonuje w obcym języku. Przechodząc przez Rynek zauważyła, że podziurawiona kulami ściana Biblioteki jaśnieje nowym tynkiem. Motorowa polewaczka dawno już zmyła krew sokołów z bruku”. Przejmujące są w swej wymowie obrazy Bydgoszczy z jesieni 1939 roku. Właśnie przez swoje cierpienia i doświadczenia bohater jest bardziej duchowo złączony z obrazem dzieciństwa niż z tymi, które były przepełnione złem, bólem i utratą wolności. „Widziałem śmierć i cierpienia ludzi. Słyszałem salwy plutonów egzekucyjnych. Chcę wierzyć, że nasi sokoli byli nie tylko bezbronni, ale także naiwni. Poznałem mękę strachu i bezsilności. Straciłem wiarę w sens ofiary i cierpienia”. Pisarz w Obozie Wszystkich Świętych widzi świat w kategoriach dobra i zła, wygnania i raju, życia i śmierci. Ukazanie w dwóch skrajnych obrazach miasta i zachodzących w nim przemian stały się dla mnie możliwością odkrycia prawdy o Bydgoszczy i pogłębiły mój związek z nią. Stefan Grzegorczyk i jego rodzice byli dla mnie bohaterami. Poznałem ich wspomnienia, umiłowanie miejsca zamieszkania, względy uczuciowe, jakie żywili do innych ludzi, do otaczającego ich krajobrazu. Dzięki ich jasnym i przenikliwym obserwacjom odkryłem magiczne miejsca Bydgoszczy, które mam nadzieję, nie pozostaną w próżni czasowej i niepamięci. alny, wyjeżdżał z kłębów słonecznego kurzu. Na zakręcie wysiadał motorniczy z żelaznym drągiem, by podłubać nim w szynach. Uderzeniem w mosiężny dzwonek podrywał starą landarę do dalszej jazdy. Szyby jęczały w wozie. Sine iskry szły z drutów. Wróble pierzchały z gałęzi. Na szybie wisiał niedorzeczny napis: „Krem Opalociał opala bez słońca!” Ile takich nieważnych szczegółów, drobnych odruchów potłuczonego zwierciadła, wozi się potem ze sobą przez całe życie!” Serce Grzegorczyk zostawił w Bydgoszczy. Tylko Tam w swojej małej ojczyźnie czuł się bezpieczny i szczęśliwy. Siedząc w obskurnym baraku dla dipisów, boleśnie odczuwał utratę rodzinnego domu, stratę rodziców i sąsiadów z ulicy Grunwaldzkiej, czuł się bezdomny i opuszczony. Tylko powroty na ulicę dzieciństwa, do Jana i Małgorzaty, nad Kanał i nad Brdę, przywracały sens. „Widział to miasto z taką samą wyrazistością w zadumie, w nocnym marzeniu, jak i na jawie. Znał w nim każdą ulicę, każdy płot i zakręt. Oglądał je najchętniej z zalesionego wzgórza, które panowało nad powodzią czerwonych dachówek. Poznawał znajome wieże kościelne. Dotykał ręką puszystej zieleni w ogrodach. Czuł pod nią chropowaty dotyk ratuszowego kamienia i śliską, wilgotną ze starości cegłę gotyckiej Fary. Tędy przepływały gołębie, spłoszone ze starego spichlerza trąbieniem parowców na rzece. A tam -zamyśleni wędkarze, poza czasem i przestrzenią, łowią kręgi światła na wodzie. Słyszał nieraz po nocy swoje dudniące, młodzieńcze kroki na pustym moście. Widział swój wydłużony cień na rynku w fontannie. Siedział na stopniach starej biblioteki i patrzył na uliczki rozmigotane w srebrnej mgiełce, na fiołkowy zmierzch w chłodnym, spleśniałym zaułku. Jest i pomnik, podmyty kwiatami, naga łuczniczka. Na kamiennych ramionach dziewczyny odpoczywają kawki i wróble”. Młody Grzegorczyk – mieszkaniec przedwojennej Bydgoszczy przeżywał wielki dramat, bowiem doświadczył też bolesnych i wstrząsających przeżyć w swoim mieście. „Wysiedlono ich z Grunwaldzkiej (...). Dom poszedł w rozsypkę. Dobrze, że była przy nim matka. Wraz z nią żegnał utracony dom, chodził po opustoszałych ulicach jak po cmentarnych ścieżkach, ostatni raz przystawał i w zamyśleniu patrzył na znajome domy, ze zdzi- Tadeusz Nowakowski zmarł w 1996 roku, ale nim odszedł do „wszystkich świętych” to pozostawił wspaniały dorobek artystyczny. Władze miasta przyznały mu w 1993 roku tytuł HONOROWEGO OBYWATELA Bydgoszczy. Dziś jego imieniem nazwany został skwer na Szwederowie i aula Instytutu Filologii Polskiej na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego. By przypominać i utrwalać obrazy oraz wiedzę o przedwojennej Bydgoszczy rodzina pisarza przekazała po jednym egzemplarzu wznowionej i opatrzonej komentarzem powieści Obóz Wszystkich Świętych do każdej biblioteki bydgoskiego liceum. fot. A. Juszkiewicz 13 Czym jest dla Ciebie fotografia? Ukazaniem momentu, ulotnej chwili w jak najprawdziwszy sposób. Fotografując, staram się oddać nastrój panujący właśnie w tym czasie i w tym miejscu, w którym było dane mi go odczuć. Fotografia jest dla mnie nie tylko próbą rejestracji przemijającej chwili, ale również sposobem na wyciszenie się, zrelaksowanie. Natalia Stefanowicz W objęciach natury Przeczucie czy wiedza, intuicja czy warsztat – co według Ciebie jest najistotniejsze w tworzeniu obrazu fotograficznego? Przemysław Durczak w rozmowie z Natalią Stefanowicz opowiada o wilkach, Hunterfeście i oblężeniu Torunia. Pokazuje jak pasja wpływa na życie młodego człowieka i kształtuje jego charakter. Przyznam, że jeszcze w zeszłym roku wykonywałem zdjęcia intuicyjnie. Teraz, gdy oglądam je po zdobyciu pewnej wiedzy teoretycznej, zauważyłem, że stosowałem sztuczki, których nauczyłem się po przeczytaniu kilkunastu fotograficznych książek. Dziś wykonuję zdjęcia, mając pewną świadomość spodziewanego efektu przy stosowaniu np. danego czasu lub przesłony. Jest takie powiedzenie, które można odnaleźć na różnych fotograficznych forach interne- towych: Pierwsze dziesięć tysięcy zdjęć wykonanych przez ciebie będzie najgorszymi fotografiami w twoim życiu. Praktyka czyni mistrza. Całkiem niedawno oswoiłem się z aparatem fotograficznym i w pełni nauczyłem się wykorzystywać jego wady i zalety. Myślę, że w pięć minut nie można zostać genialnym fotografem. Talent jest cząstką geniuszu, a na jego resztę składają się umiejętności techniczne i nabyta wiedza gromadzona przez lata. nietypowość chwili. Miałem moment, by zaplanować kadr i odpowiednio umieścić w nim te panie. Rozumiem, że w tym przypadku nie możemy mówić o przypadkowości. Całkowity brak przypadkowości, w przeciwieństwie do reportażu wykonanego na Hunterfeście. Na festiwalu tym nie było możliwości przewidzenia, gdzie na scenie pojawi się wokalista. Organizatorzy pozwolili fotografować znane zespoły tylko przez pierwsze trzy utwory, więc szybko trzeba było wyczuć ruchy zespołu. Dlatego zablokowałem ostrość w jednym punkcie i czekałem, aż znajdzie się w nim mój cel. Oglądając zdjęcia umieszczone w Twojej galerii fotograficznej znajdującej się na stronie internetowej www.przemyslawdurczak.prv.pl natknąć się można na reportaż wykonany podczas inscenizacji oblężenia Torunia. Znajduje się tam zdjęcie, które przedstawia dwie panie odziane w średniowieczne stroje. Jedna z nich jednakże demaskuje współczesność za pomocą kamery, którą trzyma w dłoniach. Zdjęcie to pokazuje, że w Twoim przypadku intuicja współgra z wiedzą techniczną. Na Twoich stronach internetowych (www.tanthalos.deviantart.com/, www.przemyslawdurczak.prv.pl/) możemy oglądać zarówno reportaże fotograficzne, portrety, zdjęcia ślubne, zdjęcia krajobrazowe. Która z tych dziedzin fotograficznych jest dla Ciebie najbardziej pociąZauważyłem tę niecodzienną sytuację i od gająca? razu zapragnąłem pokazać kontrast epok. Zderzenie średniowiecza ze współczesnością – taka 14 cd. na str. 16 15 NR 4 - 2007 Jakim sprzętem fotograficznym dysponujesz i na ile ważny jest sprzęt fotograficzny w tej dziedzinie fotografii, którą się zajmujesz? Mimo wszystko pejzaże. Wykonywanie ich sprawia mi największą przyjemność. Natura nie oszukuje, jest kwintesencją prawdziwości. Mój charakter samotnika sprowadza mnie na ścieżki najmniej uczęszczane przez ludzi. Na swoich fotografiach staram się ograniczyć do minimum ślady ludzkiej bytności. Największym utrapieniem są słupy i kable energetyczne. Przyznaję, że fotografia przyrody w pełni mnie relaksuje i odpręża. W moim arsenale fotograficznym odnaleźć można Pentaxa DL2, obiektyw Pentaxa 70 – 200mm, obiektyw Sigmy 17 – 70mm, filtr szary połówkowy, filtr polaryzacyjny, statyw, przejściówkę na gwint m42. Zdjęcia makro wykonuję obiektywem od aparatu Practica podczepionym do pierścieni makro albo do mieszka makro. Jeśli chodzi o znaczenie sprzętu fotograficznego to uważam, że trzeba mieć dużo cierpliwości i dobre oko. Uważam, że sprzęt też jest ważny – bez szarej połówki robienie zdjęć krajobrazowych jest utrudnione, tak samo jak bez statywu. Można jednak sobie poradzić bez tych dodatkowych akcesoriów. Kiedy wykonywałem zdjęcia Practicą zauważyłem, że jakościowo zdjęcia wychodzą bardzo dobre. Uważam, że aby fotografować, wystarczy kupić sprzęt fotograficzny za 100 złotych np. Zenita czy Practicę. Z pewnością aparaty te uczą myślenia fotograficznego. Wędrowców, którzy wybierają się w trasy z aparatami fotograficznymi, spotykają różne przygody, czy miałeś i Ty jakieś? W pewien grudniowy wieczór wybrałem się na plener. Znalazłem ciekawą wysepkę porośniętą wysoką trawą. Delikatnie stąpając po ziemi, zmierzałem do niej, chcąc zrobić nie16 powtarzalne ujęcie, gdy nagle... chlup! i wylądowałem w bagnie. Wydrapałem się z niego, dotarłem do celu, zrobiłem fotkę i odpokutowałem to przeziębieniem... ale było warto. Przyznaję, że dla jedynego w swoim rodzaju ujęcia można zrobić wiele. Ciekawi mnie jaka jest historia wykonanych przez Ciebie zdjęć makro, które możemy zobaczyć na twoich stronach internetowych (zdjęcia o wdzięcznych nazwach: Shine on you crazy diamond i Szafir). Wykonałem je podczas wypadu na działkę. Sprzęt fotograficzny ma zdolność wybawiania człowieka z nudy i tym razem stało się tak samo. Mocne słońce odbiłem o wykonaną własnoręcznie blendę. Uzyskane światło nadało blasku kropli wody znajdującej się na zielonym jałowcu. Zastrzegasz, że nie stosujesz programów komputerowych, które mogą poprawiać estetykę zdjęć. Czy w tym przypadku też tak było? Moje zdjęcia są niemodyfikowane w takich programach. W naturę nie powinno się ingerować, również w taką utrwaloną na zdjęciach. W Związku Polskich Fotografów Przyrody niedopuszczalne są żadne sztucznie wprowadzane zmiany. Przyznaję, że umiejętne stosowanie takich programów jest sztuką, ale raczej zmierzającą ku grafice, a nie fotografii. Ja wykonuję typową obróbkę zdjęć, jaką się stosuje przy zapisywaniu w formacie RAW. Kończąc rozmowę pragnę dowiedzieć się, jakie jest Twoje fotograficzne marzenie? Marzę, by wykonać zdjęcia wilkom żyjącym na Alasce. Zachwyca mnie dzikość tej mroźnej krainy. Życzę spełnienia wszystkich fotograficznych marzeń. Dziękuję za spotkanie i rozmowę Natalia Stefanowicz Zdjęcia ze zbioru Przemysława Durczaka 17 NR 4 - 2007 O mnie Początki mojej przygody z fotografią sięgają zamierzchłych czasów, kiedy to podczas wyjazdów na kolonie robiłem pamiątkowe zdjęcia. Dość szybko się przekonałem, że nie lubię oglądać na zdjęciach ludzi, a już w szczególności siebie. Fotografia stała się moją pasją, gdy tylko nauczyłem się w pełni obsługiwać mój pierwszy cyfrowy aparat, jakim był Sony-S90. Później, jak chyba każdy, miałem styczność z Practicą i Zenitem. Pod okiem ojca i paru książek uczyłem się jak obsługiwać ten sprzęt z epoki. Do dzisiaj zresztą mam niejaki sentyment do starych aparatów. Być może częściowo dlatego zdecydowałem się na system Pentaxa. Co fotografuję? Jestem z zamiłowania fotografem przyrody, moim ulubionym tematem są pejzaże, w szczególności nad rzekami i jeziorami. Ostatnio zacząłem odkrywać przyjemności płynące z makro-fotografii. Aktualnie ubiegam się o członkostwo w Związku Polskich Fotografów Przyrody, w okręgu toruńskim. Dlaczego moim motywem przewodnim jest przyroda? Może dlatego, że nie ma w niej sztuczności, zawsze jest piękna i chętna do współpracy, trzeba tylko umieć ją właściwie pokazać. Właśnie to jest dla mnie największym wyzwaniem – uchwycić ten jeden moment, który sprawia, że ze zwykłego widoczku może powstać fotografia, do której będzie się chciało wracać. Przemysław Durczak 18 19 NR 4 - 2007 Karolina Matysiak ra Koronowskiego (5 km) lub z Serocka szlakiem czarnym (5,8 km). Po dotarciu do Nowego Jasińca, należy kierować się prosto główną drogą przez wieś aż do słabo widocznej tabliczki z napisem „Ruiny Zamku”. Idąc dalej kilkadziesiąt metrów polną drogą w kierunku jeziora, można dojrzeć wyłaniające się z gęstej kępy drzew ruiny. Latem zauważenie ich nie jest sprawą tak oczywistą, gdyż otula je kordon zieleni, za to zimą i wiosną budowlę można dostrzec ze wszystkich stron. Dzisiaj zamek ma swojego właściciela i teren został ogrodzony, jednak brama jest stale otwarta. Spoglądając na te wszystkie pozostałości niewielkiej, ceglanej budowli, ciężko sobie wyobrazić, jak ważną rolę odgrywała ona w przeszłości i jak wielkim przedmiotem sporów była z powodu swojego granicznego położenia. To tu założono gród, będący w XIII wieku centrum kasztelanii serockiej, i to tu dochodziło do ciągłych, polsko-krzyżackich sporów o ziemie. Zamek wznieśli krzyżacy najprawdopodobniej w latach 1377 – 1392 w miejscu nieco wcześniejszej warowni kamiennej książąt pomorskich. Był on dwuczłonowy; składał się z przedzamcza z wieżą Nowy Jasiniec Na terenie województwa kujawsko-pomorskiego znajduje się kilkanaście ruin dawnych zamków, z których większość została wzniesiona przez Krzyżaków. Obecnie są one w różnym stanie, poczynając od pałaców, służących dziś jako hotele i centra konferencyjne, zrekonstruowanych grodów, w których odbywają się walki rycerskie, a kończąc na ruinach zamkowych, których odnalezienie wymaga dobrej orientacji w terenie i nie lada wytrwałości. Do takich właśnie miejsc zapomnianych przez współczesność należy Zamek w Nowym Jasińcu, który może być dla poszukiwaczy przygód i wielbicieli historii istną perełką. Ta niewielka wieś położona jest 23 km na północ od Bydgoszczy, 9 km na północny wschód od Koronowa i 27 km na południowy zachód od Świecia. Dojechać do niej można z Bydgoszczy pociągiem do Wudzynia, udając się stamtąd zielonym szlakiem Jezio20 bramną oraz z zamku właściwego, zbudowanego częściowo z kamieni, a w górnych partiach z cegły. Otoczony był fosą zasilaną z jeziora. W XIV wieku stanowił siedzibę prokura zakonnego podlegającego komturii w Świeciu. Następnie zamek został podbity przez króla Władysława Jagiełłę podczas tzw. wojny głodowej. Od 1410 r. strażnicę kilkakrotnie zdobywano i przechodziła ona z rąk do rąk. Była niszczona, palona, odbudowywana i przebudowywana. W roku 1454, gdy okoliczne ziemie wróciły w granice Polski, zamek oddano we władanie starosty serockiego. Na początku XVI wieku Kościeleccy przebudowali warownię na renesansową rezydencję. Budowla składała się z czterech kondygnacji, pomieszczeń gospodarczych, reprezentacyjnych, mieszkalnych. Obronny charakter miała tylko najwyższa kondygnacja zaopatrzona w 22 strzelnice. Po 1772 r., kiedy Pomorze znalazło się w zaborze pruskim, zamek adaptowano na zabór ewangelicki. W takim stanie przetrwał do 1846 r.; od tego czasu opuszczony popada w ruinę, coraz mniej przypominając średniowieczną twierdzę. Ostatnimi czasy ruiny zakupił prywatny inwestor, który zamierza je odbudować z przeznaczeniem na obiekt hotelowo – mieszkalny. Cenną atrakcją Nowego Jasińca jest także stary park Leona Wyczółkowskiego, w którym znajduje się dwanaście dębów szypułkowych, w tym jeden o nazwie Dąb Wyczółkowskiego, o obwodach pierśnicy od 580 cm do 280 cm. Podobno malarz upodobał sobie to miejsce, uwieczniając na swych obrazach wiekowe drzewa. W centrum wsi warto obejrzeć zabytkową kuźnię z XIX wieku oraz budynek dawnej karczmy, w której dzisiaj znajduje się sklep. Znajduje się tu sporo gospodarstw agroturystycznych, które umożliwiają odwiedzającym pobyt we wsi na dłuższy czas i zasmakowanie swojskiego klimatu. Nowy Jasiniec jest idealnym miejscem na odpoczynek, ucieczkę od szarej rzeczywistości i zatrzymanie się, choć na chwilę… fot. M. Wasilewski NOWY JASINIEC Small village near Koronowo . In the village there is a castle built approximately in 1377 – 1392. by the Teutonic Knights.This monument can be a real trasure for the adventure seekers and enthusiasts of history. In XIV the castle was the re- sidence of monks and later it was conquered by the king W. Jagiełło.Since 1410 some parts of the castle,originally made of bricks and stone, have been damaged,burnt and restorated. In the past the castle played a very important role in the land of Pomerania and was a subject of intense fightings because of its location. In 1454 when surrounding lands came back into Polish borders, the castle was given to the rules of the village headman in Serock. In those times the castle was restored. Later it became an evangelical annexation and in this form the castle can be seen today. Another place worth to be mentioned is an old Leon Wyczółkowski’s Park, an old inn building and historic smithy from XIX century. Nowy Jasiniec is an ideal place for a rest, away from noisy and loud reality.. 21 MAGDALENA WYSOCKA Człekokształtna poniedziałek, 07 maja 2007 0:52 Człekokształtna Wiara zbyt niewiarygodna i zbyt udowodniona cierpliwie czeka w kolejce a przed nią rozum i postęp śmieją że już nie potrzebna Aniele środa, 17 stycznia 2007 23:36 gubi uśmiech kiedy potrzebny brak jej dobrych słów gdy niezbędne i pocałunku nie starcza bo jest egoizm tak niedoskonała że czasem ostatnia ławka w kościele staje się zbyt bliska ale jest jeszcze ten co podźwignie i zaprowadzi pod krzyż potem już tylko strzepnie pióro z ramienia Szerokobiodra poniedziałek, 07 maja 2007 0:49 Szerokobiodra Nadzieja matka głupich dzieci prometejskim płomieniem cierpliwie lepiła skrzydła a człowiek - Ikar znów zapragnął wzlecieć do słońca fot. A. Juszkiewicz NR 4 - 2007 Magdalena Połowińczak Wywiad z WOJCIECHEM WOŹNIAKIEM Fotografia jest „techniką zapisu obrazów rzeczywistości”. Jednak każdy człowiek inaczej postrzega otaczający go świat. Sposobów interpretacji tego co wokół także jest wiele. Wojciech Woźniak w rozmowie z Magdaleną Połowińczak opowie nam o własnym wyobrażeniu rzeczywistości, które w magiczny sposób rysuje za pomocą fotografii. Co najchętniej ukazuje Pan w kadrze? Staram się pokazywać siebie, bo przecież fotografia to jedna z ciekawszych form komunikacji. Kreując rzeczywistość, mam możliwość autorskiej wypowiedzi, by to, co rzeczywiste, poka- Od czego zaczęła się Pana fascynacja fotogra- zać w sposób nierzeczywisty, jednak doświadczefią? nie i przeżycie są dla mnie wartością nadrzędną. Komputer jest moim codziennym narzęCzy mógłby Pan przybliżyć technikę fotografii w podczerwieni, którą Pan wykorzystuje? dziem pracy, ale swoistą magię i tajemnicę uzyskuję tylko poprzez pracę w ciemni, tylko tam Technika ta polega na rejestracji przy użyciu tworzy się prawdziwy pozytyw. odpowiednich filmów i filtrów określonej długości fali, innej niż ta, na którą zwyczajowo uczulo- Co Pan sądzi o fotografii użytkowej, reklamowej; o twórcach awangardowych, (a może neoawangardowych) jak np. Łódź Kaliska czy David La Chapelle? ne są materiały fotograficzne. Pańskie inspiracje? Fotografia użytkowa, reklamowa czy repor- Jest wielu fotografów, których prace bardzo tażowa jest częścią naszego życia, a jeżeli tacy mi imponują – od spojrzenia Saudka po perfek- artyści, jak Dawid la Chapell czy Łódź Kaliska wy- cyjne portrety R. Avedona. Natomiast moją inspi- konują niesamowite dzieła sztuki, świetnie się racją są doświadczane przeżycia, zarówno te po- bawiąc i manipulując naszymi gustami, to tylko zytywne, jak i negatywne. należy pogratulować. Fotografia zaczarowała mnie późno; przypa- Czy projekt Outside-Inside był Pana autorskim dek sprawił, że otrzymałem propozycję otwar- pomysłem? cia studia fotograficznego. Szybko musiałem poznać warsztat fotografa, a w szczególności taj- Czy część magii Pana fotografii zaczerpnięta Wyobraża sobie Pan świat bez sztuki? jest z obróbki komputerowej? Oczywiście. Idea Outside-Inside to projekt całkowicie mojego autorstwa, przygotowany dla Galerii Miejskiej BWA w ramach tzw. Art In The City. Dotykał bardzo delikatnej materii naszej egzystencji, jaką jest proste, oparte na szczerych i uczciwych zasadach życie, a z drugiej zaś strony wynikająca zależność nawiązująca do tytułu pracy, gdzie Outside to okno, a Inside – lustro. To pewnego rodzaju propozycja spojrzenia na świat i zasygnalizowanie problemu, jakim jest niki ciemni – tym bardziej, że pierwszymi moimi korelacja zachowań na pozór bliskich sobie ludzi, klientami, oprócz typowej fotografii użytkowej, oparta na prawdzie i fałszu. To lustro naszej sa- byli uczniowie Liceum Plastycznego. Dla nich wy- moświadomości, naszych nastawień, oczekiwań konywałem prace domowe z fotografii – od ob- i stereotypów. Za kilka prac z tej realizacji otrzy- róbki materiałów czarno-białych, po techniki bar- małem I nagrodę na Międzynarodowym Bienna- dziej wymagające, jak relief czy solaryzacja. le Fotografii we Lwowie. 24 25 NR 4 - 2007 Nota biograficzna No cóż, pytanie pozostawię bez odpowiedzi; w życiu codziennym bardzo nam jej brakuje, Wojciech Woźniak od 1996 r. jest Członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików. Zadebiutował indywidualną wystawą „Układanie rzeczywistości” w Galerii Autorskiej (1992). Dziś jest znanym i cenionym fotografem Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy. Swoje prace prezentował na kilkunastu wystawach autorskich i zbiorowych w Polsce a także za granicą. Był współorganizatorem i komisarzem Przeglądu Fotografii Bydgoskiej I – V w BWA. W sierpniu 2006 roku zrealizował autorski projekt „Outsid Inside” będący głównym spektrum realizacji Galerii Miejskiej bwa w Bydgoszczy ,,Sztuka w mieście”. Jego prace odznaczają się prawdziwością i szczególną wrażliwością dzięki czemu odbiorca ma możliwość zatopienia się w magicznym świecie obrazu. a cóż dopiero jakbyśmy byli jej całkowicie pozbawieni? Z Wojciechem Woźniakiem rozmawiała Magdalena Połowińczak Zdjęcia ze zbioru Wojciecha Woźniaka 26 Fotografia w podczerwieni Polega na rejestrowaniu na materiale światłoczułym niewidzialnego zakresu promieniowania. W aparatach analogowych do tego celu wykorzystuje się specjalne filmy oraz filtry nieprzepuszczające innego światła. Ponieważ wiele aparatów cyfrowych (w tym kompaktów) jest czułych na podczerwień, w tym przypadku do fotografowania potrzebny jest tylko filtr. Zdjęcia wykonane w tej technice mają niepowtarzalny charakter. Bardzo ciemne niebo, jasne chmury, śnieżnobiałe liście – to najbardziej charakterystyczne cechy obrazów rejestrowanych w podczerwieni. Marcin Wasilewski 27 NR 4 - 2007 Fotografia cyfrowa obok licznych zalet ma jedną wadę – jest nierozerwalnie związana z komputerem. Teoretycznie można wywoływać wszystkie zdjęcia, ale ze względu na koszty wolimy je archiwizować i przeglądać w komputerze. Do tego potrzebujemy oczywiście odpowiedniego oprogramowania. Im bardziej zaawansowane zadania przed nim stawiamy, tym jest ono droższe i bardziej skomplikowane. Czy rzeczywiście? Niniejszy artykuł ma na celu przed- nież multimedialnych oraz zdjęć w formacie RAW. Picasa2 http://picasa.google.com/ W tym przypadku mamy do czynienia z bardzo zaawansowanym programem do przeglądania i katalogowania zdjęć. Po pierwszym uruchomieniu wyszukuje zdjęcia na dysku i ustawia je chronologicznie według daty wykonania (na podstawie danych Marcin Wasilewski Cyfrowa ciemnia – za darmo stawienie kilku programów służących do zarządzania i obróbki zdjęć. Łączy je jedna cecha – wszystkie są darmowe. Dzięki nim każdy z nas może w domowym zaciszu korzystać z dobrodziejstw fotografii cyfrowej, nie okradając autorów programów komercyjnych. exif). Dzięki temu możemy z łatwością przeszukiwać nasze archiwum. Aplikacja umożliwia podstawową edycję zdjęć. Jednak, co ciekawe, nie zmienia ona pliku źródłowego. Opis przeprowadzonych modyfikacji jest zapisywany w specjalnym pliku w każdym katalogu i odczytywany za każdym razem, kiedy wyświetlamy dane zdjęcie w Picasa. Dzięki temu wielokrotne modyfikacje nie wpływają na jakość zdjęć. Program pozwala na automatyczne tworzenie internetowych galerii i pokazów zdjęć. Posiada wiele innych funkcji, które warto samodzielnie poznać. Gimp http://www.gimp.org/windows/ Gimp jest również zaawansowanym programem do obróbki zdjęć. W znakomitej większości zastosowań nie ustępuje w niczym najpopularniejszemu programowi tego typu – Photoshop. Udostępnia skomplikowane filtry, pracę na warstwach, wiele narzędzi edytorskich oraz malarskich. Po przyzwyczajeniu się do trochę dziwnego interfac’u okaże się, że nawet dla laików jest łatwy w obsłudze 11view http://www.stratopoint.com/11view.htm Podstawowe narzędzie w każdej domowej cyfrowej ciemni to przeglądarka zdjęć. Dla tej wbudowanej w Windows 11view jest świetną alternatywą. Można w nim bardzo precyzyjnie skonfigurować opcje wyświetlania, umożliwia także bezstratne obracanie wielu plików JPG naraz. Jego dodatkową zaletą jest szybkość. IrfanView http://www.irfanview.com/ Nieco bardziej skomplikowaną przeglądarką jest IrfanView. Posiada on podstawowe funkcje edycji zdjęć. Jego największa zaleta to możliwość rozszerzenia funkcji przez wtyczki. Dzięki temu możemy przeglądać bardzo wiele rodzajów plików, w tym rów28 Nawet bardzo specjalistyczne programy fotograficzne występują w wersjach darmowych. Przedstawione poniżej aplikacje z pewnością możemy do takich zaliczyć. ExposurePlot http://www.cpr.demon.nl/prog_plotf. html ExposurePlot to program, który na podstawie wielu zdjęć w graficzny sposób przedstawia statystykę danych odczytanych z exif’a. Jeśli kiedyś zastanawialiście się jakiej przysłony lub jakiego czasu najczęściej używacie, ten program pomoże Wam znaleźć odpowiedź. JPEGCrops http://ekot.dk/programmer/JPEGCrops/ Zdarza się, że wywołując zdjęcia w minilabie, otrzymujemy odbitki ze skadrowanym zdjęciem. Spowodowane jest to różnymi proporcjami boków zdjęcia w pliku oraz wybranego przez nas formatu. JPEGCrops pozwala przygotować zdjęcia pod dowolny format. Kadruje je tak, jak sobie sami życzymy. Przy okazji kolorowy wskaźnik określa, czy rozdzielczość pliku jest wystarczająca dla danego formatu. Raw Therapee http://www.rawtherapee.com/download.html Podstawowym wyposażeniem cyfrowej ciemni każdego użytkownika lustrzanki cyfrowej lub zaawansowanego kompaktu powinien być program „wywołujący” pliki RAW. Niestety, nie wszyscy producenci dołączają takie oprogramowanie do sprzętu. Zmuszają tym samym użytkowników do zakupu drogich aplikacji lub do korzystania z pirackich kopii. Na szczęście również tutaj możemy wspomóc się darmową alternatywą. Raw Therapee jest programem obsługującym RAWy większości modeli cyfrówek. Posiada bardzo zaawansowane funkcje, dzięki którym zdjęcie będzie wyglądało dokładnie tak, jakbyśmy chcieli. Opisane powyżej programy to tylko wierzchołek góry lodowej. W internecie istnieje specjalna strona poświęcona darmowemu oprogramowaniu fotograficznemu: www. photo-freeware.net. Na pewno znajdziecie tam wiele ciekawych propozycji, dzięki którym za darmo wyposażycie swoją cyfrową ciemnię. Zapraszamy do specjalnego działu na naszej stronie, w którym będziecie mogli uzyskać porady na wszelkie tematy związane z fotografią. Marcin Wasilewski [email protected] Nieustający konkurs fotograficzny RG! Wszystkich amatorów fotografii zapraszamy do udziału w nowym konkursie fotograficznym. Nagrodą jest publikacja zdjęć w galerii na stronie internetowej (wybrane 3 prace) oraz dodatkowo w kolejnych wydaniach RG (najlepsze zdjęcie edycji). Wybrane w ten sposób zdjęcia zostaną opatrzone komentarzem specjalisty od fotografii oraz osoby niezwiązanej z tą dziedziną twórczości. Fotografie o dowolnej tematyce, związanej jednak z bieżącą porą roku i regionem, prosimy przesyłać na adres: [email protected]. Wymagania techniczne zdjęć: Plik JPG, wymiar dłuższego boku nie większy niż 1200 pikseli. Zdjęcia w pierwszej edycji (sierpień-wrzesień) prosimy nadsyłać do 20 września 2007 r. Uwaga! Każdy wygrywa! Autorzy zdjęć spełniających wymagania techniczne i tematyczne otrzymają atrakcyjną niespodziankę fotograficzną na pulpit komputera! 29 NR 4 - 2007 Foto wakacje – wśród ludzi Ogólnopolski konkurs fotograficzny Wakacje to nie tylko przestrzeń, która was otacza, ale i ludzie, których spotykacie. Poprzednie nasze konkursy mówiły o miejscach, w których je spędzaliście. Tym razem proponujemy zainteresować się otaczającymi was ludźmi. Sposobności do zrobienia zdjęć będzie niewątpliwie wiele. Na krótkie chwile starajcie się przeistoczyć w fotoreporterów. Spróbujcie opowiedzieć językiem fotografii o ludziach, których spotykacie w czasie wakacji. Nie jest to łatwe, ale może być fascynujące. Zdjęciami można powiedzieć więcej niż słowami. OCZEKUJEMY POWIĘKSZEŃ W FORMACIE NIE MNIEJSZYM NIŻ 15 X 21 CM W ILOŚCI DO 5 SZTUK. Informacje dołączone: Zdjęcia należy delikatnie podpisywać imieniem i nazwiskiem Dołączyć kartkę z danymi osobistymi 1. Imię i nazwisko 2. Ile lat ma autor 3. Adres zamieszkania 4. e-mail, telefon 5. Można dodać parę słów wyjaśniających sytuację na zdjęciach. Michał Kuraś W parku Witosa w Bydgoszczy spotkałem się z Kobranocką. Koncerty rockowe na żywo mają to do siebie, że publiczność, która na nie przychodzi, chce razem z artystami bawić się i uczestniczyć w ich postrzeganiu świata. To, co muzycy chcą nam przekazać, kryją w sobie teksty piosenek. Bywają osobiste, liryczne, emocjonalne; kryją w sobie metafory do rozwikłania. Publiczność uczy się także solidarności, razem bawiąc się i tańcząc. Można śmiało powiedzieć, że na takie spotkania nie przychodzą ludzie przypadkowi. Wszystko to, co tam spotykam: dźwięki wspaniałej, rockowej muzyki, brzmienia gitar, perkusji i głos artysty, tworzy niepowtarzalny klimat. Takim właśnie poruszającym mnie koncertem było wystąpienie toruńskiego zespołu Kobranocka. Na świeżym powietrzu, obok drzew i tryskającej fontanny pojawiły się rozbrzmiewające po Bydgoszczy stare przeboje – „Kocham cię jak Irlandię” czy „List z pola boju”. Publiczność równie dobrze przyjęła nowe utwory z płyty „Sterowany świat”, co stanowi o tym, że Kobranocka jest ciągle zespołem żywym, energicznym, wciąż poszu- 21 lipca Spotkanie z rockiem kującym nowych tematów i refleksji. Moc, z jaką zagrali, jest potwierdzeniem, że zespół żyje energią rocka, mimo swojej ponad dwudziestoletniej działalności na polskiej scenie rockowej. Wspólna i spontaniczna zabawa była wyrazem dobrego kontaktu zespołu z publicznością, która owacjami zareagowała na słowa jednego z muzyków: „Cieszę się, że jesteśmy tutaj razem, i że nie przyszliście na Michała Wiśniewskiego, tylko na nas”. Moje zdjęcie z koncertu wykonałem za pomocą telefonu komórkowego. Z takim sprzętem mogłem być niezauważalnym fotografem, który będąc w tłumie publiczności bez problemu odda atmosferę tej rockowej uczty. Przekazuję zatem ten niepowtarzalny klimat koncertu. Zdjęcie: Michał Kuraś student historii na UKW Termin nadsyłania zdjęć do MDK 5 to koniec września 2007 r. Wernisaż wystawy, wręczenie nagród i wyróżnień będzie miało miejsce w Galerii MDK 5 27 października o godzinie 16.00. Wystawę będzie można oglądać przez miesiąc. Jury konkursu wybierze zdjęcia do nagród jak i dokona wyboru zdjęć na wystawę. Zdjęcia nagrodzone pozostają u organizatorów konkursu. Osoby, które pragną otrzymać zwrot swych zdjęć po zakończonej wystawie, prosimy dołączyć znaczki pocztowe na przesyłkę zwrotną. Organizatorem konkursu jest Młodzieżowy Dom Kultury nr 5 ul. Krysiewiczowej 8, 85-796 Bydgoszcz, tel. 052*348 50 02, www.mdk5.bydgoszcz.pl Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do bezpłatnej prezentacji zdjęć o charakterze promocyjnym w środkach masowego przekazu. Szczegółowych wyjaśnień i porad udziela instruktor koła fotograficznego MDK 5 Bogdan Dąbrowski [email protected], tel. 602 863 914 30 31 NR 4 - 2007 PKP znajduję się w centrum. Wielkiego ruchu raczej tu nie spotkam. W godzinach szczytu Książki na przestrzeni prawie 300 lat kilkakrotnie zmieniały swoją nazwę. Wieś w chwili powsta- można by chyba przejść główne (a może je- RYS HISTORYCZNY nia w 1638 roku nazywała się Ksionsken. I co zapewne niektórych zdziwi, nazwa wcale nie pochodzi od książki. Prawdopodobnie wywodzi się od słowa ksiądz lub książę. W październiku 1795 roku wieś nazywała się Gros Xiążken (Wielkie Książki). Od 26 czerwca 1878 roku administracja niemiecka wprowadziła nową nazwę wsi: Hohenkirch (Wysoki Kościół). Polska nazwa została wprowadzona już w 1920 roku, jednak w okresie okupacji przywrócono nazwę niemiecką. Przedwojenne Książki powróciły po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Stoję na peronie i rozglądam się chwilę. Widzę obskurny budynek PKP; obserwuję wielu ludzi wysiadających z pociągu, który jest w tej mieścinie głównym środkiem transportu. Podejrzewam, że to przede wszystkim dzięki metalowym szynom Książki mogły się kiedyś rozwi- woną gwiazdą – wkomponował się w okolicę i nikt już na niego nie zwraca uwagi. Zdaje się, że w Książkach właśnie tak wszystko funkcjonuje. Nowości mają słabą siłę przebicia. Ludzie żyją według stałego planu. Wszyscy wszystkich tu znają. Myślałoby się, że to miło iść ulicą i wymieniać pozdrowienia z szerokim gronem sąsiadów. Czasami bywa to jednak kłopotliwe. Przez taki stan rzeczy nic się w takiej małej spo- Staję na głównym skrzyżowaniu, skręcam w lewo w ulicę Księdza Kujawskiego. Znajduje się przy niej kościół parafialny pw. Świętej Trójcy z 1867 r. W każdą sobotę można spotkać tam mieszkańców wsi, którzy pomagają w utrzymaniu porządku w kościele. Parafianie sprzątają go według określonej kolejności. Wypada więc czasem, że jedna rodzina pomaga utrzymać porządek raz na trzy lata. Naprzeciwko kościoła znajduje się zaniedbany cmentarz 138 żołnierzy radzieckich poległych w 1945r. Obecnie ich groby porośnięte są krzewami, pośród których stoi pomnik z czer- Wejście do kościoła p.w. św. Marii Magdaleny z XIV w. w Łopatkach. Małgorzata Pacholska 9:03 – Bydgoszcz Główna, 10:01 – Toruń Główny, 10:50 – Książki. Równe 100 kilometrów. Wysiadam na peronie 1 jać. Dziś umożliwiają one wielu mieszkańcom i zastanawiam się, czy poza zabawną nadojazd do pracy i szkoły. zwą znajdę tu coś jeszcze? Po pięciu minutach przechadzki z Dworca dyne) skrzyżowanie na wskroś i nie obawiać się śmierci pod kołami samochodów. Wszystko płynie wolniej niż w większych miastach. Czasami ma się wrażenie, że nawet czas stoi w miejscu. Jeszcze dwadzieścia lat temu ludzie byli dumni, że mieszkają w Książkach, a wieś kipiała życiem. Dzisiaj ciężko sobie wyobrazić dawne dni świetności Książek. Gminny Ośrodek Kultury z kulturą już chyba tylko nazwę ma wspólną. Wieczorami i w weekendy, kiedy młodzież nie ma gdzie się podziać, GOK jest zamknięty. Wiele się nie zastanawiając, idę zatem obejrzeć, co innego kryją tajemnicze Książki. 33 NR 4 - 2007 łeczności nie ukryje, gdyż większość ludzi żyje życiem innych. Trzeba zatem uważać – Książki mają uszy. Muszę jednak przyznać, że potrafię znaleźć dobre strony Książek. W okolicy jest wiele miejsc pamięci: cmentarz pomordowanych Polaków we wrześniu 1939 r. w Książkach, cmentarz rozstrzelanych w Łopatkach, dokąd od października 1939 r. Niemcy wywozili co kilka dni grupy (około 150 osób) Polaków więzionych w Wąbrzeźnie. Tutejsi mieszkańcy nie zapomnieli o poległych i zasłużonych, o czym świadczą pomniki i kwiaty dla uczczenia ich pamięci. W samych Książkach nie ma zbyt wielu atrakcji turystycznych, jednak w sąsiednich wsiach można zobaczyć zabytkowe kościoły. W Osieczku na wzniesieniu stoi już od 1222 roku kościół parafialny pw. św. Katarzyny, w Łopatkach natomiast znajduje się bardzo malownicza świątynia pw. św. Marii Magdaleny z XIV wieku. Równie urokliwe jest umiejscowienie Książek pośród pięciu jezior. Tylko w najbliższej okolicy znajduje się bardzo czyste jezioro Blizno, Jezioro Wielkie w Osieczku i jezioro Łopatki. Szkoda tylko, że Książki nie potrafią wykorzystać swego atrakcyjnego położenia. Nie ma tu bowiem ani domków wypoczynkowych, ani żadnych innych atrakcji dla potencjalnych turystów. Tak rysuje się rzeczywistość tej książkowskiej wsi. KSIAZKI We can say that the name of the town stems from the word „ksiądz”(priest) or „ksiązę” (prince) rather than from the name „ksiazki” (books) itself. About 20 years ago the town of Ksiązki was vivid and full of life. Nowadays, though, it’s difficult even to imagine what it looked like in the past. After 5minute walk from the railway station you will find yourself in the centre of the village with its main (and probably the only) crossroad. On the left there is the Ksiedza Kujawskiego street (The street of Kujawski Priest) with the parish church of Holly Trinity. Opposite the church you can recognize the neglected graveyard of the russian soldiers. Although the town of Ksiązki doesn’t seem to be an interesting one, there are some places worth to be visited in here. Among them we can mention the graveyard commemorated to Polish citizens, murdered in September 1939. In the town of Ksiązki itself there aren’t many monuments but we can find a few historic churches located in the villages nearby such as Łopatki or Osieczko. Apart from churches and graveyards the town of Ksiazki can pride itself on 5 enchanting lakes whose the town is surrounded by. Unfortunately the villagers don’t take any advantage of such an attractive location of their village. There aren’t any guest houses or inns for potential tourists in the Town of Książki. fot. Kamil Wakuła 34 35 Przemysław Durczak Historia jednego zdjęcia Często robię zdjęcia w toruńskich parkach, głównie ze względu na wielką różnorodność obiektów do fotografowania, które można tam znaleźć. Tego dnia spędziłem kilka godzin, robiąc makra, leśne pejzaże czy po prostu ciesząc się z pięknej pogody i końcówki sesji letniej. Miałem już wracać do domu, ale coś kazało mi się odwrócić. Od razu zauważyłem motyw drogi, pięknie ułożone drzewa i prześwitujący między gałęziami most. Ale to jeszcze nie było to, czegoś mi brakowało. Dopiero, gdy cofnąłem się o kilka kroków słońce wyszło zza gałęzi dopełniając obraz. Jedyną trudnością stało się teraz pokazanie tego blask w jak najtrafniejszy sposób. Ostatecznie w domu przekonałem się, że i tym razem sprzęt mnie nie zawiódł. Między promieniami słońca pojawił się fioletowy krzyż, który tak naprawdę stanowi o niepowtarzalności tego ujęcia. Od października planuję nadal wracać do tego parku, takie przypadki sprawiają, że zawsze znajdę tam coś ciekawego do sfotografowania. Zdjęcie zostało wykonane ze statywu, z użyciem filtra szarego połówkowego z miękkim przejściem, f 8.0, czas 1/250 s. Karolina Matysiak Szybki wybór Po raz pierwszy w historii redakcji wybór zdjęcia okładkowego zajął nam tak mało czasu. Fotografia zaprezentowana przez Przemysława Durczaka zachwyciła nas urokiem porannego słońca, którego promienie przedzierają się przez korony drzew. Padające światło na trawę uwydatnia jej fakturę, stwarza wrażenie miękkiego dywanu o stonowanych kolorach zieleni. Na poszyciu leśnym subtelnie zarysowują się intrygujące cienie tworzone przez wstające słońce. Dzięki zastosowanemu filtrowi połówkowemu, niebo pozostało nieprześwietlone, błękit harmonijnie współgra z delikatną zielenią. Nadwiślańska droga wprowadza nas w interesujące miejsca naszego regionu opisane na kolejnych stronach pisma. 36