tekst sztuki - teatr me/st

Transkrypt

tekst sztuki - teatr me/st
SZYMON TURKIEWICZ
BLOX - JESTEM DOSTĘPNA
monodram
Współpraca: Magdalena Engelmajer
1
POSTACI:
EWA
GŁOS
GŁOSY
Wszystkie didaskalia oraz podział na sceny są kwestią umowną.
Piosenka „Kołysanka” jest gotowym utworem, który zostanie udostępniony realizatorom.
„Kołysanka” – tekst, muzyka, aranżacja, produkcja: Szymon Turkiewicz
SCENA I
EWA
Patrzę na was a wy patrzycie na mnie.
Myślicie: czy ONA ma coś ciekawego do powiedzenia?
Wciągnie nas, czy nie?
Sprawdzę godzinę na komórce, czy nie?
A może wy macie coś ciekawego do powiedzenia?
Śmiało!
Każdy może tutaj stanąć i zacząć opowiadać swoje życie.
Co ciekawego się ostatnio wydarzyło?
A może dzisiaj, coś ciekawego się wydarzyło?
Rano wstałem, pojechałem do pracy, potem wróciłem, zjadłem obiad, obejrzałem telewizję, zjadłem
kolację i nagle patrzę: o rany, jak już późno! Więc się położyłem i zasnąłem.
Ile razy można opowiadać codzienność?
Ile razy można opowiadać to samo?
Codzienność jest nudna! Codzienność potrzebuje ciągłych zmian, nieoczekiwanych zwrotów akcji i
dramatycznych zdarzeń. Ta cholerna powtarzalność może człowieka doprowadzić do obłędu!
Wyglądacie na szczęśliwych! Wasza codzienność wydaje się ustatkowana.
Zazdroszczę!
Ale czy jesteście pewni, ale czy jesteście pewni, że z waszym mózgiem nie dzieje się coś
2
niedobrego??
Ja teraz jestem tutaj i muszę opowiedzieć dlaczego tutaj jestem.
Dlaczego ja?
Niech mi ktoś powie dlaczego ja?
Czy jest tu ktoś, kto będzie na tyle odważny, że wstanie i powie: właśnie ty dlatego, że......
Nie ma!
Wiedziałam. Przecież to ja musiałam się odważyć i przed wami stanąć. To znaczy nie, to nie do
końca jest tak. Wy podglądacie to, co ja robię. Umówmy się. Bo przecież jest między nami jakaś
umowa prawda?
Jest, czy nie?
Jest.
Nie musicie odpowiadać.
W każdym razie, będziemy razem przez następną godzinę i nic tego nie zmieni, bo kazałam
zamknąć drzwi.
Tak! Możecie sprawdzić. Kazałam zamknąć drzwi, słyszycie!
Nikt tu nie wejdzie. I nikt stąd nie wyjdzie.
Drzwi są zamknięte i koniec.
Siedzicie i słuchacie.
To nie jest kino, że sobie można wyjść.
To jest poważna sprawa. Na zewnątrz czeka was wiele niebezpieczeństw dlatego i tak bezpieczniej
jest zostać tutaj.
No dobrze.
Ale przejdźmy do sprawy.
(Słyszymy uderzenie młotka sędziowskiego)
SCENA II
EWA
Moja codzienność nagle zmieniła się w koszmar.
O tym, że codzienność jest nudna wiedziałam już bardzo wcześnie, zaraz po urodzeniu.
Wszystkie dzieci, kiedy tylko wyjdą na świat, drą się w niebogłosy. A ja nie! Ja milczałam. Bo to
co zobaczyłam normalnie mnie zamurowało. Od razu wiedziałam, że ten świat jest szary, brzydki i
nudny, i że trzeba go sobie jakoś ubarwić.
3
Tak sobie milczałam do drugiego roku życia. Wszyscy myśleli, że to już koniec, że kaleka się
urodziła. Ale ja to robiłam świadomie. Po prostu zastanawiałam się jakie słowo wypowiedzieć jako
pierwsze? Mama? Tata? Baba? Od tego zaczynają wszystkie dzieci. Ja oczywiście chciałam być
oryginalna i pierwsze słowo jakie wypowiedziałam to było: NIEE!
I od tamtej pory, moi rodzice nie mieli ze mną lekko.
Siedem razy zmieniałam szkołę, cztery razy kierunki studiów, po to żeby je ostatecznie rzucić.
A byłam na dobrych studiach. Rodzinka się wykosztowała i posłała córeczkę do stolicy, żeby
studiowała szlachetny zawód lekarza.
Ale ja nie od razu poszłam na medycynę! Najpierw była anglistyka, potem nauki społeczne, otarłam
się nawet o akademię muzyczną i w końcu stwierdziłam, że może jednak medycyna?
Medycyna!
Medycyna, to cała moja rodzina. W mojej rodzinie są sami lekarze. Od pediatry po ginekologa, od
weterynarza po seksuologa... gdyby tak zebrać całą moją rodzinę, to klinika jak nic gotowa! Nie
wiem w sumie, dlaczego do tej pory nie wpadli na ten pomysł. No więc, chodziłam na te zajęcia,
uczyłam się o chorobach, obcowałam z ludzkim ciałem, w każdej postaci, kroiłam nawet zwłoki!
To jest dopiero zabawna historia! Poważnie! Ja tu nie mówię o przypadkach, kiedy jedna z
koleżanek rozpoznała w krojonej kobiecie swoją nauczycielkę z liceum, ale kiedyś kroiliśmy
takiego wysuszonego staruszka, to jest naprawdę dobra historia. No więc ten staruszek, normalnie
sama skóra i kości, zapisał w swoim testamencie, że skoro przez całe życie był zły dla ludzi, to
przynajmniej po śmierci zrobi coś dobrego i odda się nauce. No i oddał się. Tylko, że nikt nie
pomyślał, że jak ktoś za życia robi lewe interesy to i po śmierci będzie tak kombinował, żeby jego
potomkowie mięli dobrze. Okazało się, że ten dziadek pośmiertnie ubezpieczył się w jakiejś
prywatnej firmie szwajcarskiej, co to nawet nie można było jej później zlokalizować, bo przecież w
Szwajcarii wszystko kurwa jest tajne! Pewnie Hitler do tej pory siedzi tam zamknięty w jakimś
sejfie i wspomina, jak to rozpierdolił pół Europy... W każdym razie okazało się, że ten dziadek
ubezpieczył się w tej szwajcarskiej firmie od tego, że jak ktokolwiek ruszy jego ciało po śmierci, to
będzie bulił taką kasę, że jego rodzina się za to do końca życia utrzyma.
Spryciarz! Ale była jazda! Jak tylko moja koleżanka ruszyła skalpelem tego dziadka, to na salę
operacyjną wpadła policja z prywatnym detektywem i narobili takiego zamieszania...... Uczelnia do
tej pory spłaca kredyt akonto tego wydarzenia. I dobrze im tak.
Ale jak już mówiłam, rzuciłam te studia, bo nie miałam już siły. Ile się można babrać w ludzkich
wnętrznościach.
Rzuciłam studia....
... i zajęłam się pracą w Internecie.
4
SCENA III
(Ewa siedzi przed laptopem.)
EWA
Kiedy zaczynałam Internet nie był tak popularny jak dzisiaj. Nie każdy wiedział co to jest Czat,
Gadu-Gadu, Skype.
To były początki, przynajmniej w Polsce. Szybko okazało się, że potrafię przyciągać ludzi.
Kiedy byłam na studiach, chyba dwie osoby miały stałe łącze. Pewnego wieczora jedna z tych osób
pokazała mi, o co w tym wszystkich chodzi. I tak dla jaj weszliśmy sobie na czata, oczywiście
podszywając się pod zupełnie inne osoby. Ja od razy poznałam kilku sympatycznych facetów.
Potem oni regularnie pisali do mnie listy... aż w końcu poczułam, ze to mnie zaczyna strasznie
kręcić.
Nie mogłam się doczekać, kiedy znowu przyjdę do tego znajomego i będę mogła siedzieć przy
komputerze.
Następnego miesiąca pożyczyłam pieniądze i kupiłam sprzęt. Wtedy bardzo drogi.
A kiedy usiadłam przy swoim stanowisku, zrozumiałam coś.
Zrozumiałam, że seks wirtualny jest niesamowity, bo można go uprawiać wszędzie.
Zrozumiałam, że sekst wirtualny to przyszłość! Nigdy nie czułam takiej wolności ja podczas
rozmawiania w sieci. Pewnie większość z ludzi kompletnie nie wie o czym mówię a przecież
prawie każdy ma w domu internet. Jak, by wam to opisać? Ok, już wiem. Załóżmy taką sytuację:
siedzisz sobie w jakiejś pracy. No nie wiem... jesteś...grafikiem komputerowym. Zrobiłeś wszystkie
zlecenia, jest koniec miesiąca i teraz nudzisz się klikając myszką....
Masz wolne. Masz spokój na przynajmniej trzy dni. Siedzisz. Wpatrujesz się bezmyślnie w ekran
komputera i nagle dostajesz wiadomość od zupełnie obcej osoby.
(Dźwięk przychodzącej wiadomości na GG)
Pokochamy się?
Może to twoja dziewczyna może nie... W tej chwili to jest nieważne.
Wokół ciebie mnóstwo ludzi, a ty po prostu już jesteś w innym świecie. Nigdy tego nie robiłeś, ale
5
czemu nie, myślisz sobie. Wiadomość napisała kobieta, która nagle zaczyna ci gadać różne
świństwa. Na początku oczywiście myślisz sobie: mnie to nie kręci, jak można się kochać przez
internet? To nie dla mnie. Ale po chwili stwierdzasz, że coś jednak zadziałało bo czujesz miłe
mrowienie tam gdzie trzeba. No i co? No i napalasz się chociaż laski nie ma przy tobie, puls ci
przyspiesza, rozglądasz się wokół, czy akurat nikt na ciebie nie patrzy, wkładasz rękę do kieszeni
spodni... I chwilę potem musisz wyjść do toalety, żeby koledzy nie zauważyli co się stało.
Jest coś magicznego w kontaktach przez Internet. Wirtualny seks jest taki, jakby nagle na całej
ziemi ktoś zgasił światło.
Nagle robi się zupełnie ciemno.
(Zapada całkowita ciemność)
Znika wszystko oprócz głosu.
Ciepłego… spokojnego…
(Głos Ewy jest wzmocniony przez mikrofon)
Teraz kiedy panuje zupełna ciemność pozbywamy się wszelkich zahamować.
Nie mamy kompleksów, jesteśmy odważni, możemy mówić co chcemy bo nie widzimy oczu
drugiej osoby i nie znamy jej prawdziwej reakcji.
Wyobrażamy sobie, że osoba, z którą rozmawiamy siedzi dokładnie przed nami. Czujemy jej
ciepło.
Jak wygląda???
Tak jak nasze marzenia. Jej obraz tworzy się w naszej głowie.
Ma wszystko co na nas działa… Jest bez wad.
Chłodny ekran komputera dodaje nam odwagi… właśnie teraz możemy pisać o naszych fantazjach,
potrzebach i pragnieniach…
Robi się ciepło… bardzo ciepło...
(Światło zapala się nagle)
No.
Właśnie tak to wygląda.
6
W wirtualnej rzeczywistości jest ciepło, ciemno, anonimowo i nie ma tego wszystkiego co nas
spotyka na co dzień. Nie ma ryczących dzieci, nie ma niewiernych mężczyzn, nie ma maniakalnych
przestępców, którzy czają się w zakamarkach kamienic, nie musimy chodzić na nudne spotkania ze
znajomymi bo spotykamy tylko tych, na których mamy ochotę. A jeśli ktoś nas wkurzy to po prostu
stajemy się niedostępni. Wirtualna rzeczywistość daje poczucie całkowitej wolności. Można
zmieniać imiona, tożsamość, płeć i to wszystko bez żadnych konsekwencji. Odkryłam coś czego od
zawsze pragnęłam. Pieprzyć rzeczywistość! Pieprzyć schematy, które narzuca nam społeczeństwo.
Niech żyje całkowita wolność! Wolność wirtualna! Zacznijcie rewolucję od swojego komputera!
Zmieńcie imię! Zostańcie kimś zupełnie innym!
Czy to nie są hasła godne największych wywrotowców w historii?
SCENA IV
EWA
Mój biznes rozkręcał się bardzo szybko. Zaczęłam dobrze zarabiać siedząc wieczorami kilka godzin
przed komputerem. Na początku trudno mi było w to uwierzyć. Taka kasa za świńskie pogaduszki z
kimś kogo praktycznie nie znasz? Normalnie sama przyjemność. Rzuciłam studia, po co się męczyć
pięć lat? Zainwestowałam w lepszy sprzęt i zatopiłam się całkowicie w wirtualnym świecie.
Sprawiało mi wielką przyjemność bezkarne oszukiwanie ludzi, z którymi rozmawiałam. Nie
miałam kompletnie żadnych wyrzutów sumienia, że na przykład rozpalałam do czerwoności
nastolatka, zajadając przy tym makaron albo obcinając paznokcie. Przecież on mnie nie widzi.
Byłam kompletnie bezkarna, mogłam robić wszystko bez żadnych konsekwencji.
Od samego początku podeszłam do wirtualnego biznesu bardzo kreatywnie. Wiedziałam, że w sieci
jest pewnie tysiące takich panienek, dlatego postanowiłam, że moje usługi będą wyjątkowe.
Właściwie wszystko wymyśliłam sobie sama. Tylko niektóre rzeczy podpatrzyłam u konkurencji.
W skrócie wygląda to tak:
Oprócz klasycznego pokazywania swojego ciała, miałam szeroki wachlarz usług, które nazwałam
soft-ero.
I tak na przykład: możesz u mnie zamówić sprośne opowiadania. Poważnie. Czasem takie
opowiadanko bardziej kopie niż fotka czy video. Słowa mają siłę, potrafią rozgrzewać.
Inną ciekawostką jest EroList – to nazwa wymyślona i opatentowana przeze mnie. Polega to na
tym, że można u mnie zaprenumerować maila z moim zdjęciami - oczywiście nago. Jak to działa?
7
Ano podprogowo i z zaskoczenia oczywiście. Odbierasz codziennie setki maili, czytasz nudną
firmową korespondencję; a tu nagle przychodzi tajemniczy list z jednym małym punktem i
strzałeczką. Klikasz na ten punkt... i nagle BUUM! Gołe cycki wyskakują ci na środek pulpitu!
Fajowe. Mój pomysł. Mój patent. Otrzymuję codziennie mnóstwo maili od ludzi, którzy uważają,
że to fantastycznie umila nudny dzień w pracy.
Do zakresu moich usług softłerowych można zaliczyć także konwersację na GG. Ludzie spędzają
na pogaduszkach mnóstwo czasu. Ale nikt do tej pory nie wpadał na to, że na rozmowach można
zarabiać kaskę. Szczególnie na rozmowach o seksie. Przecież to najlepszy temat, zwłaszcza przez
internet. Spróbujcie kiedyś zagadać o seks, kogoś z kim na co dzień rozmawiacie na GG. Tak
niezobowiązująco zmienić temat. Gwarantuję wam, że rozmowa będzie o wiele bardziej szczera niż
w realu, chociaż oczywiście na początku trzeba będzie się przebić przez moment zakłopotania i
udawanego zawstydzenia. Ludzie po prostu otwierają się przez internet i na tym polega jego
fenomen.
Mam jeszcze coś dla świntuchów, czyli ukrytą kamerę. Ta usługa jest najdroższa, i powiem wam
szczerze ma najwięcej zwolenników. Na tym zarabiam najwięcej kasy. Ludzi po prostu uwielbiają
podglądać. Jak się pewnie domyślacie kamery są ustawione tak, aby można było mnie obserwować
w trakcie codziennych czynności... i nie jest to jedzenie śniadania, chociaż jedną z kamer mam pod
stołem w kuchni. Facetów niesamowicie kręci taka codzienna nagość, niepozowana, naturalna,
pozbawiona wymuszonej atrakcyjności. Lubimy podglądać. Wiadomo. Tak jest i koniec.
A, mam jeszcze gotowe erosesje głosowe. To jest nowość. Można z mojej strony ściągnąć nagranie
w mpTrójce. To bardzo fajna sprawa, bo takie nagranie możesz sobie wrzucić do iPoda i umilić
czas podczas jazdy do pracy. Polecam
Głodna się zrobiłam potwornie.
(Ciemność. Uderzenie młotka)
SCENA V
EWA
Ciasto mojej mamy.
Przyniosła mi trochę bo wie jak je uwielbiam.
Trochę wyschnięte, ale jeszcze smaczne. Domowe ciasta są niesamowite. Do tej pory nie udało mi
się upiec takiego.
Wczoraj była tu moja matka.
8
Nie uwierzycie ale ja do tej pory wmawiam jej, że dalej studiuję. Pokazuję jej nawet indeks, który
sama wypełniam. A ona w to naprawdę wierzy. Poczciwa jest. I kocha mnie bardzo. Ale kompletnie
nie rozumie realiów współczesnego świata. No na przykład jeszcze do niedawna była przekonana,
że klawiatura to już cały komputer. Była w szoku kiedy zobaczyła jeszcze jedno pudełko z tymi
wszystkim podzespołami.
Moi rodzice w sprawach nowoczesnej techniki zachowują się tak, jakby żyli w jakimś afrykańskim
plenieniu, które do tej pory zaklina deszcze.
Ale nieważne. Rodzina to rodzina. Jaka jest, taka jest a i tak prędzej czy później przekonujemy się,
że tylko na rodzinie można polegać.
Pyszne to ciasto. Akurat słodycze to mogę jeść i jeść.
Kompletnie nie rozumiem jak można mówić, że słodycze szkodzą zdrowiu. Jeśli chodzi o słodycze,
to uważam, że niemieckie są najlepsze na świecie. Niemieckie słodycze są tak dobre, że jedząc je
jestem im w stanie wybaczyć drugą wojnę światową. Mówię teraz poważnie. Nigdy nie zrozumiem
ludzi, którzy odmawiają sobie słodkich przyjemność. A wiecie dlaczego? Bo ja należę do
rzadkiego grona osób, można powiedzieć, że do wybrańców, którzy mogą jeść słodycze bez
ograniczeń. Nie wierzycie?
Popatrzcie!
Zobaczcie na moje zęby. Takich zębów, daję głowę, nie ma nikt na tej sali. Cholera, tatuś pracował
nad nimi ze trzy lata.
Bo mój tatuś jest dentystą.
Tak przy okazji przekażę wam tu i teraz taką jedną złotą myśl: to nieprawda, że trzeba myć zęby
rano i wieczorem. Rano wystarczy wypłukać. Częste mycie zębów prowadzi do osłabienia szkliwa.
Ja poważnie mówię. A wiem co mówię, bo mój ojciec jest jednym z najlepszych dentystów w
kraju! Nie wierzycie? A pamiętacie pierwszą reklamę Blendamed? Taką, ze stukaniem w jajko?
(udaje tatę)
Jestem stomatologiem, codziennie pacjenci pytają mnie jaką wybrać pastę...
Tak, to był on. Mój ojciec zwracał się do widzów ze śnieżnobiałym uśmiechem a z tyłu na fotelu
siedziała uśmiechnięta dziewczynka. Nigdy nie zgadniecie kto to był?
Tak.
To byłam ja!
Chwila sławy kosztem trzech lat cierpienia.
Bo mój ojciec od małego dbał o moje uzębienie. Byłam takim jego poligonem doświadczalnym.
Zresztą dla obu moich rodziców byłam poligonem doświadczalnym. Ale ja się nawkurwiałam na te
wszystkie aparaty, stelaże i dziwne konstrukcje, z którymi musiałam siedzieć bez ruchu po kilka
9
godzin dziennie.
Teraz jednak myślę, że warto było. Wiecie, że ja w ogóle nie mam przestrzeni międzyzębowych??
Poważnie! Oszczędzam na nici dentystycznej i nie mam ani jednego ubytku. Do tej pory.
Dlatego słodycze mi nie straszne. Raz na tydzień robię sobie takie wiecie, słodkie święto. Idę do
najdroższego sklepu w mieście, kupuję najdroższe czekolady, uwielbiam Lindta i Toblerone,
zwłaszcza Toblerone. I jak już sobie je kupię to siadam na tym fotelu, włączam po raz setny Dirty
Dancing i oglądam i zajadam i oglądam i zajadam i oglądam i zajadam i...
(Ciemność, uderzenia młotka)
SCENA VI
GŁOS
Cisza nocna od 23 do 5. Pobudka o 5.30. Śniadanie o 6.00. Nie zapomnij zrobić prania. Kosz jest
pełen brudnej bielizny.
EWA
W zasadzie żaden z mężczyzn, z którymi rozmawiałam przez internet nie interesował mnie
fizycznie. To była czysta przyjemność platoniczna. Oczywiście prawie każdy z nich proponował mi
spotkanie w realu, ale postanowiłam, że nigdy tego nie zrobię.
Wysyłali mi swoje zdjęcia, prezentacje multimedialne, odsyłali do swoich stron na Youtube.
Próbowali za wszelką cenę poderwać mnie na swój prawdziwy wizerunek. I gdybym uległa choć
jednemu, to na pewno straciłam bym wolność jaką miałam będąc tylko spełnieniem ich marzeń.
Byłam ich kochanką w rozmiarze 1280 na 1024 piksele.
Wirtualny ideał.
Podczas rozmowy ze mną nie było żadnych ograniczeń. Mogli mówić o czym tylko chcieli.
Byłam ich spowiednikiem.
Zwierzali mi się z najbardziej ukrytych pragnień.
Mówili o rzeczach, o których nawet najlepszy psychoanalityk nigdy by nie usłyszał.
Bo musicie wiedzieć, że większość tych facetów nie była podstarzałymi zboczeńcami, albo
zakompleksionymi nastolatkami. Prowadziłam rozmowy z bardzo znanymi politykami,
biznesmenami a nawet księżmi. Poważnie. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak wiele osób
potrzebuje intymnego kontaktu przez internet.
10
Większość z tych, którzy ze mną rozmawiali pracowała w domu, czyli praktycznie cały dzień
spędzali przy komputerze. Rano informacje na portalach, potem pięć do sześciu godzin pracy,
zwykle byli to graficy lub osoby piszące teksty reklamowe, potem jakiś film, albo gra sieciowa, a
wieczorem przed zaśnięciem wirtualny seks ze mną.
Nasze rozmowy nie zawsze dotyczyły erotyki. Nie protestowałam, jeśli klient chciał porozmawiać o
polityce, filmach, muzyce czy problemach w pracy lub rodzinie.
Zawsze zastanawiałam się nad tym, dlaczego ludzie nie potrafią powiedzieć swoim najbliższym o
tym co ich trapi.
Weźmy taki banalny przykład faceta, który zwierzył mi się z tego, że jego żona lubi się kochać
tylko w jednej pozycji, a on chciałby we wszystkich możliwych.
Zapytałam dlaczego jej o tym nie powie.
A on na to, że powiedział, ale ona kategorycznie odmówiła.
Wtedy zapytałam go dlaczego z nią jest, bo przecież jeśli nie ma między nimi żadnego
porozumienia, to jedynym wyjściem z sytuacji jest wymiana żony. A on że jakoś z nią jeszcze
wytrzyma te dwadzieścia lat.
Ludzie żyją w związkach, które kompletnie nie dają im satysfakcji. Mieszkają z osobami, które
tylko działają im na nerwy.
Czy złamałam zasadę nie spotykania się z facetami, których poznawałam w sieci.
Nie. Oczywiście, że nie. Nie.
To znaczy tak.
Raz.
Tylko raz.
(Włącza się alarm, taki pulsujący dźwięk i migająca czerwona lampka. Ewa robi się trochę
bardziej nerwowa, zaczyna mówić szybciej.)
To było wtedy kiedy wyłączyli mi internet. Wtedy myślałam, że zwariuję. Poczułam kompletną
pustkę. Nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Zaczęłam nocami chodzić po mieście. Odwiedzałam
kawiarenki internetowe, ale nie mogłam się skupić kiedy wokół mnie było tylu ludzi. Wydawało mi
się, że wszystko tracę.
Wtedy podjęłam decyzję, że muszę złamać moją zasadę i spotkać się z kimś.
Wybrałam faceta, z którym rozmawiałam najwięcej i który najczęściej proponował mi spotkanie
poza siecią. Umówiliśmy się w dużym centrum handlowym.
11
Dodatkowo ustaliliśmy, że on będzie miał kartkę z napisem „to ja” i po tym poznam go w tłumie.
Ale zanim do niego podejdę mam mu się przyjrzeć. Jeśli nie przypadnie mi do gustu będę mogła
sobie po prostu pójść.
To on naciskał na to, żeby tak to rozegrać. Dziwne, ale zgodziłam się bo było mi wszystko jedno.
Nie mogłam się doczekać dnia spotkania. Siedziałam przez martwym ekranem komputera i po raz
setny układałam pasjansa. Słoneczko gadu gadu przygasło i posmutniało.
W dniu spotkania wstałam bez budzika o 5.30. Byłam w umówionym miejscu dwie godziny
wcześniej. Kiedy cała rozpalona stałam przy balustradzie, z której miałam widok na miejsce
naszego spotkania, nagle ktoś chwycił mnie za ramię i powiedział: pani pójdzie z nami.
Proszę się nie opierać, to nic pani nie da.
Jest pani oskarżona o...
GŁOS
Uwaga! Zostało ci 20 sekund.
EWA
A więc to było podstęp! Celowo wyłączono mi internet, żebym się zdradziła! Nie mieli na mnie
żadnych dowodów! Żadnych!!!
GŁOS
Zostało ci 10 sekund.
(Ewa nagle wychodzi ze swojej roli)
EWA
Co? Dlaczego tak mało? Świetnie się czułam w roli internetowej seksgwiazdy!
GŁOS
Niestety, limit twoich marzzostał wyczerpany. Kim chcesz być teraz?
EWA
Chcę być kimś zupełnie innym, może politykiem?
12
GŁOS
Byłaś już politykiem. Limit marzeń o karierze polityka wyczerpany.
Pozostało ci: żona sławnego piłkarza, piosenkarka lub top modelka.
Co wybierasz?
EWA
Nie wiem. A ile mam jeszcze czasu? Która jest godzina? Pierwsza w nocy? Cholera. Za 4 godziny
muszę wstawać. Ok. Wybieram piosenkarkę...
SCENA VII
GŁOS
Wybrałaś marzenie o byciu piosenkarką.
(Ewa zamienia się w piosenkarkę popową – scena tętni światłami – jesteśmy na koncercie)
„KOŁYSANKA”
Raz dwa trzy, baba jaga patrzy,
cztery pięć sześć,
dasz mi coś zjeść?
siedem potem osiem
ostry nóż poproszę
dziewięć dziesięć o mój miły
dzisiaj nie mam na nic siły...
Jestem tu ale mnie nie ma,
nie mam nic do powiedzenia
milczę zamiast głośno krzyczeć,
nikt nie może mnie usłyszeć...
To jest wyliczanka,
wyliczanka kołysanka,
13
dla mnie i dla ciebie
spotkamy się w niebie
Raz dwa trzy,
chcesz opowiem ci sny
cztery, pięć, sześć,
mówię ci cześć,
siedem, siedem, siedem
a co potem nie wiem...
Osiem, dziewięć, jedenaście,
dotknij mnie bo zaraz zasnę...
Jestem tu ale mnie nie ma,
nie mam nic do powiedzenia
Nigdy, nigdy się nie dowiesz...
co siedzi, co siedzi, w mojej głowie
To jest wyliczanka,
wyliczanka kołysanka,
dla mnie i dla ciebie
spotkamy się w niebie
(Oklaski, EWA mówi do mikrofonu)
EWA
To był premierowy utwór z mojej najnowszej płyty. Już niebawem będziecie mogli ją kupić w
sklepach.
Może macie do mnie jakieś pytania?
GŁOS 2: Kto skomponował piosenki na pani debiutancki album?
EWA
Udało mi się pracować z najlepszymi. Wiesz, w tym biznesie tak naprawdę liczy się kilka nazwisk.
14
Teksty napisała mi Kasia... Nosowska, muzykę zrobili chłopcy z Myslovitz, będzie też duet z
Kayah i Krawczykiem. Całość wyprodukował bardzo znany amerykański producent, który
współpracował między innymi z Madonną i Christiną Aguillerą. Na pewno nikt przy tej płycie nie
będzie się nudził.
GŁOS 3: Kiedy trasa koncertowa?
EWA
Już niebawem. Najpierw jednak wystąpię w Tańcu z gwiazdami. To dla mnie duże wyzwanie.
Wiesz ja nigdy nie tańczyłam zawodowo, ale lubię sobie poszaleć na parkiecie.
GŁOS 2: Czy to prawda, że jest pani prywatnie związana z redaktorem naczelnym polskiego
Playboya?
EWA
Wiesz co, byliśmy z Marcinem na kilku imprezach a ja po dwóch drinkach kleję się w zasadzie do
każdego przystojnego faceta... więc pewnie ktoś zrobił fotkę i plotka poszła. Więcej na pewno
dowiecie się z najnowszego numeru Faktu.
GŁOS 2: Czy pamiętasz o tym, że jutro rano musisz wstać bardzo wcześnie?
EWA
Przepraszam, nie dosłyszałam pytania?
GŁOS: O 6.30 musisz nakarmić dziecko, czy pamiętasz o tym?
EWA
To chyba jakieś nieporozumienie...
GŁOS 2 i GŁOS 3 połączone: To chyba jakieś nieporozumienie.
EWA
Co?
15
(Ciemność uderzenie młotka, alarm krytyczny. Kolorowe światła gasną. Wraca szarość sceny)
GŁOS
Nastąpił błąd. Wciśnij Control Alt Delete i spróbuj ponownie wybrać marzenie.
EWA
Nie chcę próbować ponownie. Jak to błąd?
GŁOS
Przykro nam. Limit twoich marzeń został wyczerpany. Musisz wrócić do rzeczywistości.
EWA
Nie zgadzam się. Nie mogę teraz wrócić do rzeczywistości! Muszę spróbować jeszcze raz.
Zawsze marzyłam o tym aby być aktorką!
SCENA VIII
(Światło gaśnie. Zapala się jeden punktowy reflektor na Ewę - aktorkę. Coś jakby udzielała
wywiadu.)
EWA
Wstaję bardzo wcześnie...
Jeszcze raz.
Ja muszę wstawać bardzo wcześnie, około 6 rano. To jest film, który wymaga prawie trzygodzinnej
charakteryzacji. W zasadzie nie widać w nim mojej twarzy, a osiemdziesiąt procent scen rozgrywa
się na niebieskim tle, ale i tak uważam, że to bardzo duże wyzwanie. Majk... to znaczy reżyser jest
świetnym facetem, który naprawdę mnie otworzył. Zanim nakręcimy jakąś scenę, to powtarzamy ją
kilkakrotnie, żeby wszystko wyszło bardziej wiarygodnie. To trochę tak, jak w teatrze, gdzie
bardzo dużo razy ćwiczy się tę samą scenę, żeby aktor zapamiętał emocje. Ja nigdy nie grałam w
teatrze, od razu trafiłam do filmu, ale dużo moich koleżanek i kolegów właśnie tam zaczynało.
Oczywiście prędzej czy później rzucili teatr dla serialu, czy właśnie dla filmu, bo ile razy można
grać tę samą sztukę w tekturowych dekoracjach i w dodatku za tak kiepskie pieniądze.
Może kiedyś, kiedy trochę znudzę się filmem, to tak dla odmiany zagram coś na deskach?
Jednak na razie jestem całkowicie pochłonięta aktualnym projektem.
16
To jest opowieść o dziewczynie miewającej koszmary senne, które potem spełniają się w
rzeczywistości. To jest taki psychologiczny horror z wątkiem miłosnym. Coś w stylu Frediego
Krugera tylko bardziej dynamiczny, i nie z gumową maską na twarzy tylko z masą efektów i
niesamowitymi scenami generowanych komputerowo.
Nie mogę zdradzić szczegółów bo Majk... to znaczy reżyser by mnie zabił.
On ciągle powtarza, że siłą takich produkcji jest zaskoczenie. W sumie widz od samego początku
doskonale wie, jak to się skończy, ale w trakcie lubi być zaskakiwany.
Dlatego cała ekipa ma podpisaną lojalkę, i nikt nie może rozmawiać o treści filmu nawet z rodziną.
Kiedyś przy kolacji z rodzicami wyrwało mi się co nieco, i potem trzy dni chodziłam
podenerwowana, czy rodzice nie puszczą dalej tej informacji, ale na szczęście zachowali ją dla
siebie.
Gdyby cokolwiek się wydało, to na pewno straciłabym tę rolę, więc wolę uważać...
(Włącza się sygnał alarmowy)
GŁOS
Zbyt dużo marzeń. Musisz zresetować komputer...
EWA
Niczego nie będę resetować. Zresztą mogę być kim chcę!
Nikt mi nie będzie mówi co mam robić. Zaraz ci pokażę...
GŁOS
Jesteś skazana...
EWA
Zaraz ci udowodnię!
Teraz będę modelką!!!
17
SCENA IX
(Przestrzeń zmienia się. Jesteśmy na wybiegu modelek.)
EWA
Mam na sobie najnowszą sukienkę Diora! Poproszę więcej światła! Gdzie są błyski fleszy? To jest
pokaz w samym centrum Paryża! Z okien widać wieżę Eifla, jest bajecznie oświetlona. Zaraz po
pokazie będę sztuczne ognie i bankiet, na którym wsunę całą tacę przysmaków z kawiorem. Kawior
mogę jeść kilogramami bo jest dietetyczny, a ja przecież muszę trzymać linię. Na bankiecie
podejdzie do mnie znany milioner i zaproponuje noc na jachcie. Ja oczywiście zgodzę się od razu,
bo milionerom się nie odmawia. O! W pierwszym rzędzie widzę bardzo znaną aktorkę, nie
pamiętam jej nazwiska ale wiem, że zagrała w jakimś oscarowym filmie.
Po pokazie podejdzie do mnie i zapyta jak się nosi najnowsze suknie Diora i czy jej pośladki i
piersi będą się dobrze czuły w tych nowych materiałach.
No co jest?
Czemu tu jest tak szaro?
Od tej szarości robi mi się niedobrze!
Czy to są dekoracje do jakiegoś niskobudżetowego filmu?
Proszę je natychmiast zdjąć!
Poza tym strasznie tu ciasno!
Ja potrzebuję więcej przestrzeni.
Duszę się w tym małym pokoju... duszę się, duszę się, duszę się...
(Ciemność, stukanie sędziego)
GŁOS
Nie masz wyjścia. Znasz dobrze wyrok.
(Ewa zaczyna się śmieć.)
ONA
Nie ma żadnego wyroku. Mogę być kim chcę!
GŁOS
Jesteś skazana bez możliwości odwołania.
18
EWA
Nie zgadzam się! Nie zgadzam się!
SCENA X
(Uderzenia młotka.)
(Ewa siedzi na krześle w świetle reflektora „policyjnego”. Nastrój przesłuchania.)
GŁOS
Co oskarżona ma na swoją obronę?
EWA
Za co! Za co jestem skazana! Za to że mam marzenia???
GŁOS
Nie. Oskarżona doskonale wie za co została skazana.
EWA
Nie macie dowodów!
GŁOS
Rok 1995 – do szkoły oskarżonej przyjeżdża ekipa filmowa, szukają młodej dziewczyny do
głównej roli w filmie „Zostańmy razem”
Co w tym czasie robi oskarżona?
EWA
Byłam na tym castingu, ale mnie nie wybrali!
GŁOS
Oskarżona pali pierwszego papierosa w bramie i śmieje się z dziewczyn, które biorą udział w
castingu.
19
EWA
To był zupełny obciach.
GŁOS
Rok 1999. Znajomy rodziców proponuje oskarżonej pisanie artykułów do jednej z ważniejszych
gazet. Oskarżona odmawia.
EWA
To miały być jakieś sprośne historyjki... nie podobała mi się tematyka!
GŁOS
Artykuły miały dotyczyć muzyki i filmów – dziedzin, o których oskarżona wypowiadała się z
dużym entuzjazmem.
EWA
Facet chciał mnie po prostu poderwać.
GŁOS
Rok 2004. Do miasta przyjeżdża ekipa znanego programu muzycznego. Oskarżona w tym czasie
siedzi w domu komentując, że wszyscy, którzy poszli na przesłuchanie są skończonymi kretynami.
EWA
Przecież ja nie umiem śpiewać!
GŁOS
Oto dowód (fragment piosenki). Oskarżona wielokrotnie powtarzała, że marzy o karierze
piosenkarki.
EWA
Ten program nie miał żadnego znaczenia.
GŁOS
Rok 2006 – bliska przyjaciółka oskarżonej proponuje jej wyjazd do Szkocji. Ma dla niej pracę i
wynajęte mieszkanie.
20
EWA
Nigdy nie chciałam wyjechać z tego kraju!!! Zawsze powtarzałam, że tu jest moje miejsce.
GŁOS
Oto dowód: fragment wypowiedzi, taki jakby nagrany reporterskim mikrofonem podsłuchującym:
Marzę o tym, żeby stąd wyjechać, chcę uciec gdzieś, gdzie ludziom żyje się lepiej...
EWA
To jest zdanie wyrwane z kontekstu!!!
Dosyć już tego!!!
GŁOS
Czy oskarżona chce coś powiedzieć na swoją obronę?
EWA
Tak. To znaczy nie.
GŁOS
W takim razie wyrok jest jasny. Dożywocie.
(ciemność, uderzenia młotka)
GŁOS – odczytuje wyrok
Ewa T. zostaje skazana na dożywotnie więzienie. Jako powód tak ostrego wyroku podaje się
zmarnowanie przez oskarżoną czasu, który został jej dany. Ani razu oskarżona nie skorzystała z
szansy realizacji swoich marzeń i dlatego do końca życia będzie żyła ze świadomością tego co
mogło się wydarzyć w jej życiu a co nigdy się nie wydarzyło.
21
SCENA XI
(Ewa siedzi przed laptopem)
EWA
Czy jestem wolna? Oczywiście, że tak.
Ryk dziecka. GŁOS: Ewa... mały chce jeść.
EWA
Zaraz!
Za chwilę muszę kończyć, będziesz jeszcze? To super. Jak wrócę opowiem ci o moich marzeniach.
A mam bardzo kosmate marzenia. Poczekasz chwilę? Za moment będę znowu dostępna.
Ryk dziecka. GŁOS: Chodźmy już spać.
EWA
Już idę!
Ok muszę na chwilę cię zostawić. Dzwoni do mnie mój menadżer. Wiesz, jutro rusza kampania
promocyjna mojej książki. Przez jakiś czas będę niedostępna. To pa. Buźka z uśmiechem i buźka
robiąca papa.
Autor sztuki: Szymon Turkiewicz
Twórcy prapremierowej wersji spektaklu: ME/ST Duet Artystyczny
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kontakt: [email protected]
501 804 357
www.mestteatr.pl
22

Podobne dokumenty