listopad 2008

Transkrypt

listopad 2008
Czy mamy na uczelni
psychologa? - s. 27
Ewakuacja
odroczona - s.10
ISSN 1899-2536
miesięcznik
listopad 2008
Pokaż swoje
wnętrze!
s. 6
www.bis.agh.edu.pl
Ewakuacja
odroczona - s.10
elni
Czy mamy na ucz
27
psychologa? - s.
www.bis.agh.edu.pl
ISSN 1899-2536
fot. Grzegorz Baran
miesięcznik
Pokaż nam swój
pokój, studencie
Bartosz
Dembiński
listopad 2008
Pokaż swoje
wnętrze!
s. 6
FEVQM
XX XCJTBHI
redaktor naczelny
B
roń Boże nie mamy złych zamiarów. Wręcz
przeciwnie – jak dowiecie się ze strony
6, nagrody są bardzo atrakcyjne. Po prostu
uważamy, że Twój pokój w akademiku świadczy o
Tobie. Miasteczko to dla wielu z nas drugi dom, a
zatem warto i należy o niego dbać – nikomu chyba
nie trzeba tego faktu uświadamiać. Postanowiliśmy
jednak nagrodzić najciekawsze i najlepiej zaaranżowane wnętrza, które przypadną do gustu Jury konkursowemu. Czekamy na Wasze zdjęcia i zachęcamy
do pokazania swojego wnętrza!
W późno-listopadowym numerze naszego
miesięcznika jak zwykle sporo spraw ważnych –
zarówno przyjemnych, jak i kontrowersyjnych. Do
tych pierwszych należą z pewnością zapowiedź
budowy nowego gmachu Biblioteki Głównej (str.
8) oraz przyznanie AGH tytułu „Uczelni przyjaznej
studentom” (str. 13). Po drugiej stronie barykady
stoją problemy finansowe w różnym tego słowa
znaczeniu – od wzrostu cen za przyjmowanie
gości w akademiku, poprzez kolejne zamieszanie
ze stypendiami, skończywszy na głośnej ostatnio
kampanii na rzecz przywracania studentom 50%
Partner wydania:
ulgi na przejazdy PKP. Warto wyrobić sobie własne zdanie w tych kwestiach, gdyż jak doskonale
wiemy, bierność studentowi nigdy nie popłaca.
Naszym zdaniem warto „powalczyć” w jeszcze
jednej sprawie – braku pomocy psychologicznej
na naszej uczelni (bądź też, ściślej rzecz ujmując,
nikłemu dostępowi do niej). Jesteśmy przekonani,
że taka pomoc cieszyłaby się dużym zainteresowaniem studentów, zwłaszcza tych z pierwszych
lat studiów. Duża odległość od domu, zupełnie
nowe otoczenie i ciężka sesja, to dla wielu naszych kolegów i koleżanek potężna dawka stresu.
Nie każdy potrafi sobie z nią przecież poradzić, a
uczelniany psycholog z pewnością mógłby tutaj
odegrać ważną rolę. Zwłaszcza, jeżeli jesteśmy
„Uczelnią przyjazną studentom”...
Na koniec, tradycyjnie już, kilka nieskromnych fraz dotyczących naszego wielkiego baneru
(str.7) – jak Wam się podoba? Liczymy na opinie
w tej sprawie i mamy nadzieję, że udało nam się
nieco ubarwić klimat Miasteczka Studenckiego.
Kolejne wydanie BIS-u już wkrótce, a tymczasem
przyjemnej i owocnej lektury.
KOMPANIA
WĘGLOWA S.A.
Biuletyn Informacyjny Studentów AGH: www.bis.agh.edu.pl
Samorząd Studentów AGH ul. Czarnowiejska 32a, 30-059 Kraków
Redaktor Naczelny: Bartosz Dembiński [email protected]
Zastępca Redaktora Naczelnego: Aleksandra Pękala
Sekretarz redakcji: Agnieszka Kostelecka Redakcja: Marta Bakaj, Grzegorz Baran,
Sylwia Bocianowska, Bernadeta Boczar, Kamila Buczyńska, Arkadiusz Cygan, Ewelina
Czechowicz, Paulina Depczyńska, Jarosław Dolega, Adrian Gamoń, Paulina Grabska, Michał
Guzik, Bartosz Grad, Magdalena Hodurek, Maciej Hemmerling, Ewa Hołysz, Piotr Janus, Kinga
Klimowicz, Wioleta Kozioł, Łukasz Mucha, Anna Sokulska, Jan Wolak-Dyszyński
Korekta: Małgorzata Budziosz
Redaktor techniczny: Piotr Góral
Dział promocji: Marta Dendys, Katarzyna Harężlak, Marta Gruszecka
Okładka i zdjęcia: Krakowska Studencka Agencja Fotograficzna AGH (www.ksaf.agh.edu.pl).
Fotografia na okładce: Jan Wolak-Dyszyński Modelka: Kamila Truś
Nakład: 3000 bezpłatnych egzemplarzy
Numer zamknięto 29 listopada 2008 roku. Redakcja zastrzega sobie prawo do zmieniania
tytułów i adiustacji tekstów. Za treść ogłoszeń i reklam redakcja nie odpowiada. Nie
zamówionych materiałów nie zwracamy.
Spis treści:
aktualności
Wywiad z Prorektorem
ds. Kształcenia AGH – 4
Pokaż swoje wnętrze - konkurs – 6
Baner na „Kapitolu” – 7
Nowa Biblioteka Główna? – 8
Problemy na WGGiOŚ – 9
Ewakuacja ze studentami – 10
Wesołe święta dzieciom/Zniżki na PKP – 12
AGH wyróżnione
Zamieszanie ze stypendiami – 13
Droższe nocowanie – 14
„Otwórz oczy...”/III KKMU – 15
kultura
Nowości filmowe Recenzje płytowe Klub Dobrej Książki Rekomendacje kulturalne Festiwal „Boska Komedia” – 18
– 19
– 20
– 21
– 22
społeczeństwo
Okiem przybysza Skąd jesteś, studencie? Psycholog na uczelni? – 23
– 24
– 27
nauka i technika
E-sport zdobywa popularność – 28
sport
Szermierka na AGH? – 30
aktualności
aktualności
Z Prorektorem ds. Kształcenia Akademii Górniczo-Hutniczej,
prof. Zbigniewem Kąkolem, rozmawia Bartosz Dembiński.
Chcę zbudować partnerskie
relacje ze studentami
Proszę pozwolić, że zacznę od pytania obowiązkowego - jak się Pan
czuje w nowej dla siebie roli?
Uczucia są mieszane. Już wyjaśniam dlaczego. Z jednej strony jestem
przekonany, że to stanowisko potrzebne dla uczelni, na którym można zrobić wiele dobrego dla studentów. Gorzej, że mam również świadomość faktu, iż piastując tę funkcję trzeba podwójnie uważać, aby nie podjąć złej decyzji. Na razie uczę się konkretnych
mechanizmów. Jeśli chodzi bowiem o
kontakty ze studentami, tu niespodzianki dla mnie nie będzie – przez
dwie kadencje byłem prodziekanem
ds. kształcenia na Wydziale Fizyki i Informatyki Stosowanej. Można zatem
powiedzieć, że znam od podszewki
problemy młodych ludzi, a także, co
równie istotne, sposoby ich rozwiązywania. Rozpocząłem od razu intensywną współpracę z Uczelnianą Radą Samorządu Studentów, co z pewnością
ułatwi mój kontakt z młodymi ludźmi.
Zupełnie odmienną kwestią jest
plan na całą kadencję, nad którym
mocno pracuję, zwłaszcza w kwestiach
poprawy jakości kształcenia. Taki długofalowy projekt zostanie skonstruowany i przedstawiony do końca tego
roku kalendarzowego.
Jednym z priorytetów rozpoczętej
niedawno nowej kadencji Rektora
Tajdusia, jest właśnie poprawa jakości kształcenia. Może Pan zdradzić
kilka szczegółów dotyczących tej kwestii?
Jakość kształcenia jest jednym z
fundamentalnych zagadnień powiązanych z wprowadzaniem Procesu Bolońskiego, obejmującego rzecz jasna
szereg istotnych sfer z zakresu edukacji. Poprawa jakości musi iść wielotorowo. Mamy oczywiście ku temu odpowiednie narzędzia. W tej chwili po-
4
BIS - listopad
fot. KSAF AGH, Jan Wolak-Dyszyński
wstała uczelniana baza przedmiotów
angielskojęzycznych. To klasyczny
przykład wprowadzania zmian poprzez
zwiększenie elastyczności studiowania.
Trzeba pozwolić, zwłaszcza bardzo dobrym studentom, aby w odpowiedni
sposób kształtowali swoją ścieżkę akademicką. Niezwykle pożyteczne jest ich
zachęcanie do wyjazdów zagranicznych, a tu barierą często jest język. Musimy to zmienić, również w zakresie
słownictwa specjalistycznego. Taka baza angielskojęzycznych przedmiotów
obieralnych z pewnością niezwykle
ułatwi wielu osobom wymarzone wyjazdy. To jeden ze sposobów podnoszenia jakości kształcenia.
Osobną kwestią jest kontrola jakości. Jeśli ma ona wzrastać, musimy to
skutecznie weryfikować. Znacząca jest
rola ankiet studenckich, będąca oceną
rozsądną. Co rozumiem przez to pojęcie? Rzetelne ich wypełnianie przez
większość społeczności akademickiej, a
nie jedynie 3-5% studentów. Takie ankiety nie mają sensu.
Muszę w tym miejscu wejść Panu
w słowo. Poruszył Pan bowiem bardzo ważną, ale zarazem kontrowersyjną kwestię. Studenci na naszej
uczelni często narzekają na ilość i jakość zajęć z języków obcych...
To będzie mój priorytet. Problem
Studium Języków Obcych jest bardzo
rozbudowany. Odwołam się tu do przykładu – w naszych zapisach znajdziemy
paragraf mówiący o tym, że student
AGH powinien zdać egzamin z języka
na poziomie B2. Sprawdziłem dokładnie te wymagania i chcę powiedzieć, że
to nie jest łatwy egzamin. Co zrobić, jeśli na studia trafiają kandydaci z liceów
o bardzo różnej znajomości języka, a
na końcu czekają ich ten sam test? Prostego rozwiązania problemu w tej chwili nie jestem w stanie podać. Trzeba tu z
pewnością rozwiązań systemowych.
Chciałbym zmniejszyć grupy lektorskie
i zróżnicować je według stopnia znajomości języka tak, aby poziom wyrównać w górę. To nie może być jednak wyłącznie nasza decyzja – jako uczelnia
państwowa wydajemy przecież pieniądze z budżetu. SJO działa zatem w takich warunkach i stara sobie w nich radzić jak najlepiej. Rektor Tajduś ma
fot. KSAF AGH, Jan Wolak-Dyszyński
świadomość problemu i jestem przekonany, że w najbliższym czasie wspólnie
uczynimy wiele, aby sytuację Studium
poprawić; zwłaszcza w zakresie wyposażenia multimedialnego i nowoczesnych metod nauki języków obcych.
Przez pewien czas pracował pan
za granicą, miał Pan okazję poznać
od środka sposób funkcjonowania
uczelni amerykańskich. Czy te doświadczenia zaowocują w pracy na
stanowisku Prorektora ds. Kształcenia na AGH? Korzystanie z wzorców
zza oceanu z pewnością w wielu
aspektach bardzo by nam się przydało. Chcemy być przecież mocną europejską uczelnią.
Dochodzenie do coraz lepszej pozycji w Europie i na świecie to trudny,
ale możliwy do zrealizowania cel. Powinniśmy w moim odczuciu pracować
głównie na dwóch płaszczyznach.
Pierwsza, to zarządzanie idące w dwóch kierunkach – poprawy jakości dydaktyki (np.
zakup odpowiednich
systemów komputerowych wspomagających
obsługę dydaktyki i
ich wdrożenie, co pozwoli na lepszy przepływ informacji zarówno dla studentów,
jak i pracowników)
oraz polepszenia skuteczności organizacyjnej. Mam tu na myśli np. pomoc socjalną, która u naszych zachodnich sąsiadów jest scentralizowania na poziomie
każdego landu. Uczelnia ma wtedy
szansę zajmować się wyłącznie tym, do
czego jest powołana – edukacją. Takie
wzorce dobrze byłoby wdrożyć i u nas,
ale z pewnością nie będzie to łatwe. Jesteśmy w kontakcie z zachodnimi
uczelniami i chcemy się od nich uczyć i
pozyskiwać nowe doświadczenia.
Drugą płaszczyzną jest wejście w
elastyczne studia. Nie w sensie absolutnej swobody wyboru zajęć, ale skonstruowania takiej oferty, która nawet w
ramach specjalności pozwoli na wybór
najatrakcyjniejszej dla danej osoby
ścieżki edukacyjnej. Niestety póki co,
AGH ma dość „sztywne” programy
studiów, co po części wynika z technicznego profilu. Będę jednak namawiał dziekanów do oferowania studentom nowych możliwości rozwoju – potrzebna jest tu współpraca całej uczelni.
Musimy bowiem iść w stronę silnej, europejskiej szkoły wyższej.
Na koniec chcę zapytać Pana Rektora o współpracę ze studentami. Jak
wyobraża Pan sobie ułożenie modelowych relacji w tym właśnie zakresie?
Jestem zwolennikiem poglądu, który mówi wprost: mamy erę samorządów. To one podejmują większość istotnych decyzji, w tym również finansowych. Tak samo musi być na uczelni.
Innymi słowy, jeżeli sprawa dotyczy zagadnień ogólnych, kluczową kwestią
jest moja dobra współpraca z URSS. Samorząd ma naprawdę ogromne znaczenie. Moją rolą jest stać po stronie
Samorządu i bronić ich dobrych pomy-
słów, a ostrzegać ich przed tymi ryzykownymi i chybionymi. Nie każdą ideę
da się wprowadzić w życie. Jeśli Samorząd będzie miał jakiekolwiek kłopoty z
wytłumaczeniem
kontrowersyjnych
spraw swoim kolegom, nie boję się stanąć przed społecznością AGH i osobiście objaśnić braci studenckiej, na czym
ów problem polega. Z tego stanowiska,
które dane mi jest od niedawna piastować, nie patrzę na studentów jak nauczyciel na uczniów – patrzę na nich
jak na partnerów w budowaniu uczelni.
Pamiętajmy jednak o tym, że nawet w
takich relacjach, musimy myśleć długofalowo. Załatwiajmy sprawy bieżące,
ale patrzmy również w przyszłość i
darzmy się wzajemnym szacunkiem i
otwartością.
BIS - listopad
5
aktualności
aktualności
Pokaż swoje wnętrze
- konkurs
Wdrapaliśmy się na „Kapitol”
Przygotowanie projektu, który od ponad miesiąca możecie obserwować na jednej ze ścian DS „Kapitol”, zajęło nam dobrych
kilka miesięcy. Wszystko po to, aby w widoczny sposób przypomnieć studentom AGH o ich oficjalnym miesięczniku. A przy
okazji stworzyć nieco pozytywnego szumu na Miasteczku Studenckim.
Redakcja BIS AGH
Czy macie ochotę pomieszkać trzy
miesiące w akademiku nie płacąc za
to ani grosza? Będzie to możliwe już
wkrótce. Wszystko za sprawą konkursu, który organizuje redakcja BIS
-u w porozumieniu z władzami Miasteczka Studenckiego oraz uczelni.
Bernadeta Boczar,
Paulina Depczyńska
K
ażdy z nas chciałby mieszkać w
ładnym i schludnym pokoju.
Kwaterując się w akademiku
nie decydujemy co prawda o tym gdzie
będziemy mieszkać, ale możemy przyczynić się do tego, żeby w miejscu gdzie
spędzamy rok akademicki żyło się
przyjemniej. Studenci z pewnością potrafią w rozmaity sposób wzbogacić
wnętrze akademika. Dla tych najbardziej pomysłowych czekają nagrody.
Konkursowi Pokaż swoje wnętrze
przyświeca przede wszystkim idea, że
pokój w akademiku może być naprawdę ładny - wystarczy tylko, że o to zadbamy i wykażemy się odrobiną pomysłowości i, przede wszystkim, dobrych
chęci. Pamiętajmy także, że dom studencki nie służy tylko nam, ale również
następnym pokoleniom studentów
Akademii Górniczo-Hutniczej.
W konkursie może wziąć udział
każdy mieszkaniec akademika. Wystarczy, że prześlecie kilka zdjęć swojego
pokoju na adres pokazswojewnetrze@
gmail.com. Jury, złożone z przedstawicieli władz uczelni, URSS-u oraz profesjonalnego projektanta wnętrz, będzie oceniać zdjęcia przede wszystkim pod kątem
estetyki i pomysłowości urządzonego pokoju. Wystrój pomieszczenia nie może
jednak w żadnym punkcie naruszać zasad regulaminu MS. A zatem obrazy Picassa czy Matejki na ścianach, mimo iż
piękne, dyskwalifikują z konkursu, z
prostego powodu - w akademiku nie
można przybijać gwoździ. To tylko je-
6
BIS - listopad
A
den z wielu przykładów, niemniej jednak zanim weźmiemy udział w zabawie, warto zapoznać się z regulaminem
Miasteczka oraz samego konkursu (jest
on dostępny na www.bis.agh.edu.pl)
Drugą ważną zasadą konkursu jest fakt,
że jury będzie miało na uwadze różnicę pomiędzy standardami poszczególnych akademików. Dużo łatwiej jest upiększyć pokój
w „Arkadii” (nowo wyremontowanym akademiku), który sam w sobie jest ładny, niż
na przykład w „Olimpie”, obecnie posiadającym najniższy standard. Chcemy dać
szansę wszystkim i oceniać głównie samodzielną inwencję mieszkańców pokoju,
niezależnie od jego pierwotnego stanu.
Spośród nadesłanych zdjęć, do finału przejdzie dziesięć kilka najładniej-
utorem grafiki na banerze jest
współpracownik naszej redakcji, Bartosz Krawętkowski z
Wydziału Wiertnictwa, Nafty i Gazu.
Jego instalacją zajął się Jan Mieczkowski z Wydziału Wydziału Metali Nieżelaznych, zaś pomysłodawcą całego
przedsięwzięcia był redaktor naczelny
BIS-u, Bartosz Dembiński. Dzięki pomocy i cennym radom wielu osób ten
spory projekt udało się wcielić w życie.
Warto zaznaczyć, że wydrukowanie
oraz powieszenie reklamy zostało w całości sfinansowane ze środków pozyskanych od sponsorów. Wyrazy podziękowania należą się także Dyrekcji
Miasteczka Studenckiego oraz przewodniczącemu URSS, Dariuszowi Pasternakowi, bez pomocy których ciężko byłoby zrealizować całą akcję.
Sam baner ma wymiary 7 x 10 metrów. W godzinach wieczornych jest on
podświetlony, a jego widoczność i
atrakcyjność wizualna – mamy taką
nadzieję – przypadnie do gustu mieszkańcom Miasteczka. Pragniemy również przypomnieć o głównej idei reklamy na „Kapitolu” – bądźcie z nami
Drodzy Czytelnicy! Razem „Mamy siłę
przebicia!”.
szych pokojów, wybranych wedle uznania Jury. Będą one walczyć o główną
nagrodę ufundowaną przez administrację Miasteczka: 3 darmowe miesiące w akademiku dla wszystkich mieszkańców zwycięskiego pokoju. Pozostali
laureaci będą mogli liczyć odpowiednio na 2 i 1 miesiąc mieszkania zupełnie za darmo. Termin nadsyłania zdjęć
mija 15 stycznia, a rozstrzygnięcia
ogłosimy w lutowym wydaniu BIS-u.
O przebiegu konkursu poinformujemy w następnym wydaniu naszego
miesięcznika. Czekamy na Wasze zgłoszenia - pokażcie swoje wnętrza, a być
może to wasz pokój zostanie laureatem
głównej nagrody.
fot. KSAF AGH, Jan Wolak-Dyszyński
fot. KSAF AGH, Grzegorz Baran (2), Łukasz Przybyłowski
BIS - listopad
7
aktualności
Ranne ptaszki
na A-0
Nowy budynek biblioteki?
Zapewne większość z nas z zadowoleniem przyjęła efekty prac remontowych na kampusie jakie przeprowadzono
przed rozpoczęciem nowego roku akademickiego. Szaro-bure budynki stają się zdecydowanie milsze oczom studenta.
Wśród nich pozostaje jednak jeden „rodzynek” – gmach Biblioteki Głównej, którego wygląd nie pozwala zapomnieć o
architektach epoki słusznie już minionej.
Piotr Janus
N
ie da się nie zauważyć jak wiele zmodernizowano na naszej
Uczelni w ostatnim czasie. Poza
tak poważnymi projektami jak długo
oczekiwany basen i nowa sala audytoryjna U-2 przy ulicy Reymonta, dawny (i
chyba zasłużony) blask przywrócono budynkom w sąsiedztwie A-0. Niestety na
tym tle niezwykle blado wypada Biblioteka
Główna, której sam widok może już zniechęcać potencjalne rzesze czytelników.
Nowa (stara) biblioteka?
Zapewne niewielu z nas zdaje sobie
sprawę, że projekt przebudowy biblioteki został przedsięwzięty już kilka lat
temu, a makietę nowego budynku można oglądać wchodząc do Czytelni
Głównej. Projekt ów zakłada rozbudowę istniejącego budynku w kierunku
C-1 oraz podniesienie piętra, na którym znalazłaby się m.in. powiększona
czytelnia z tzw. świetlikiem w dachu zapewniającym dodatkowe światło. Projekt ten powstał w roku 2000 i wydawać
by się mogło, że wszystko gotowe – wobec tego gdzie leży problem?
Oczywiście w finansach. Koszt
przebudowy biblioteki to wydatek rzę-
8
BIS - listopad
du kilkudziesięciu milionów złotych,
na wyłożenie których Uczelni nie stać.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że
roczne wydatki na remonty to ok. 10
mln zł. Można oczywiście skorzystać z
funduszy zewnętrznych, które pokryłyby część wydatków, niestety jednak
według niektórych programów finansowych biblioteka nie spełnia ważnych
funkcji dydaktycznych lub musi ustąpić pierwszeństwa innym obiektom naukowym, na które przeznaczone są
ubogie środki rządowe czy unijne.
Jednak drgnie
Kanclerz AGH mgr inż. Henryk
Zioło zapewnia, że prace nad tym priorytetowym dla Uczelni zadaniem cały
czas trwają. Zauważa jednocześnie, że
dużym ułatwieniem byłaby nowa Ustawa o partnerstwie publiczno–prywatnym, na mocy której partner prywatny
zobowiązywałby się pokryć część kosztów projektu, otrzymując w zamian
fragment powierzchni budynku. Władze Uczelni z nadzieją patrzą w przyszłość, gdyż sukces takiego rozwiązania
pomógłby przeforsować inne kosztowne projekty jak na przykład budowę
Kampusu
Humanistyczno–Ekonomicznego przy ulicy Gramatyka czy
projekt podziemnego parkingu przy
ulicy Czarnowiejskiej.
Nie tylko budynek
Sama przebudowa gmachu to jednak nie wszystko. Nowa koncepcja zakłada również utworzenie czytelni z
wolnym dostępem do zbiorów. W praktyce oznacza to dostępność podręczników, z których studenci korzystają najczęściej w jednym pomieszczeniu, dosłownie na wyciągnięcie ręki. W dalszej
perspektywie przewiduje się ponadto
częściową digitalizację zbiorów, dzięki
której nie trzeba by już w ogóle chodzić
po książki do biblioteki.
Można powiedzieć, że modernizacja infrastruktury na AGH przebiega
jak dotąd zadowalająco. Remontowane
są akademiki, budynki wydziałowe, realizowane są nowe, kosztowne projekty. Miejmy zatem nadzieję, że uda się
także pozyskać środki na przebudowę
budynku biblioteki, który na pierwszy
rzut oka ma bardzo niewiele wspólnego tak z science jak i z technology.
fot. KSAF AGH, Łukasz Przybyłowski
Kolejki do dziekanatu to nie nowość dla większości studentów. Niemal każdy
z nas oczekiwał niejednokrotnie przed dziekanatem, by móc załatwić swoje
uczelniane sprawy. Fenomenem jednak okazuje się znajdująca się na WGGiOŚ
maszyna wydająca numerki, która oblegana jest już od samego rana.
Marta Bakaj
Wraz z nadejściem października i
powrotem studentów po przerwie wakacyjnej, zaczęły pojawiać się sznury oczekujących na możliwość przekroczenia
progu dziekanatu. W reprezentacyjnym
budynku AGH rząd ludzi ustawia się w
pierwszej kolejności do urządzenia drukującego bilety. Jak się okazuje, aby dostać się do Dziekana, szczególnie zajmującego się sprawami I i II roku, należy być
na uczelni około godziny 5 rano. Co poniektórzy przybywają tuż po 4 rano.
Chodzą dookoła A-0 w poszukiwaniu
otwartych drzwi, dzięki którym dostaną
się do wnętrza i zajmą sobie najlepsze
miejsce przy maszynie z numerkami,
która zaczyna wydawać bilety o godzinie
9. -„Przy A-0 byłem około godziny 4:45.
Obszedłem budynek dookoła, lecz wszystfot. KSAF AGH, Łukasz Przybyłowski
kie wejścia były jeszcze zamknięte. Wraz z
trzema innymi osobami czekaliśmy przy
głównym wejściu na otwarcie wydziału,
które odbywa się o godzinie 6. Na całe
szczęście ochroniarz zlitował się i pozwolił
nam wejść do środka wcześnie” – mówi
Bartek, student GGiOŚ.
Studenci sami sobie winni?
Dłużący się czas oczekiwania wypełniany jest w różnoraki sposób. Jedni
przynoszą laptopy i oglądają filmy, jeszcze inni słuchają muzyki, jedzą, czytają,
uczą się a niektórym zdarza zasnąć. Takie koczowanie nie jest przyjemne dla
nikogo, ale sami studenci twierdzą że
nie mają innego wyjścia.
W dużej mierze tym sytuacjom sami jesteśmy sobie winni, ponieważ za-
aktualności
miast wziąć jeden numerek zdarza się,
że jest wziętych kilka, bo być może ktoś
znajomy przyjdzie to mu się da. Dużo
osób stojących uczciwie, również od
godzin rannych, nie ma szans pobrania
go mimo iż jest np. dziesiątą osobą z
kolei. Dla osób tych oznacza to kolejną
ranną pobudkę. Ci co mieszkają na
miasteczku mają przynajmniej blisko, a
pomyślmy sobie ile sił i poświęcenia
kosztuje wizyta w dziekanacie tych co
mieszkają pod Krakowem lub na jego
obrzeżach.
Dantejskie sceny mają miejsce gdy
urządzenie zostanie uruchomione. Z
ładnie ustawionej kolejki, nagle robi
się, ścisk, nieład i przepychanka. Jednym słowem wielki harmider. Wszyscy
się pchają, osoby z końca i nie tylko napierają by za wszelką cenę otrzymać
wydruk. -„Pewnego razu gdy stałam w
kolejce do automatu, podeszła do niego
dziewczyna i powiedziała, że ona tylko
sprawdzi czy już włączono maszynę. I
owszem działała, bo studentce wyskoczył numerek 001, po czym szybko zabrała go i co sił w nogach uciekła. Zachowała się strasznie, bo nie dość że się
wepchnęła podstępem w kolejkę, to jeszcze uciekała jak złodziej”- opowiada
Ania, studentka GGiOŚ.
Złudna radość
Udało się, zdobyliśmy numerek i
teraz pozostaje nam przyjść już tylko
w godzinie dyżuru Dziekana i porozmawiać o sprawie nie cierpiącej zwłoki. Ale czy oby na pewno zostaniemy
przyjęci, po tak długim oczekiwaniu?
Otóż niestety nie mamy tej pewności
gdyż mimo, że maszyna wydaje 40
numerków, może się okazać że została przyjęta zaledwie ponad połowa
interesantów, gdyż skończył się
2-godzinny dyżur. I koło się zamyka.
Jednym uda się załatwić sprawy u
Dziekana w jeden dzień, innym natomiast po paru dniach. Czyja to jest
wina? Studentów, maszyn czy może
dziekanatów? Jedno jest pewne, że
studenci powinni uczciwie brać numerki dla siebie i zachować pełną kulturę. Może także udałoby się nakłonić
dziekanat by wydłużył czas przyjęć w
gorącym październikowym okresie?
Dobrze byłoby podjąć jakiekolwiek
kroki zmieniające obecną sytuację.
BIS - listopad
9
aktualności
aktualności
Wszystko za sprawą badań
Co zrobić,
aby włączyć się w akcję?
Dotychczas najbardziej sztandarowym projektem stworzonym w tym zakresie na AGH stał się tzw. model „Social Distances”, który spotkał się z dużym uznaniem specjalistów międzynarodowych. Opisuje on zachowania się
tłumu na bazie socjologicznej teorii
proksemiki Edwarda T. Halla. Ten sposób wykorzystania opisu dystansów
międzyludzkich to doskonały przykład
połączenia nauk humanistycznych i
ścisłych.
Planowana ewakuacja stadionu Wisły ma na celu uzyskanie danych do
sprawdzenia narzędzi do symulacji sytuacji ewakuacyjnej. Jak mówi dr Wąs:
- „Dzięki temu dla określonych danych
wejściowych uzyskuje się bezcenne dane
rzeczywiste, za pomocą których można
sprawdzić modele komputerowe”. Bada-
Sprawdzenie parametrów ewakuacji stadionu odbędzie się głównie na
podstawie analizy video. Na terenie
obiektu znajdzie się około dwanaście
kamer, które będą rejestrowały przebieg wydarzeń. Analiza materiału filmowego pozwoli na zbadanie parametrów ewakuacji obiektu w rzeczywistych warunkach.
Jak się okazuje, problematyka bezpieczeństwa zbiorowego ludzi to temat
niezwykle ważny w ostatnich latach. „Obecnie istnieje duże zapotrzebowanie
na komputerowe metody modelowania
przepływu ludzi podczas swobodnego
ruchu oraz w sytuacjach ewakuacyjnych. Symulacje komputerowe dynamiki pieszych są przydatne dla architektów
projektujących obiekty użyteczności publicznej, takie jak na przykład centra
handlowe, dworce, czy właśnie stadiony” – mówi dr Wąs. Analiza procesu
nia przebiegną dwutorowo i będą miały
na celu zarówno sprawdzenie swobodnego przepływu ludzi, jak i przetestowanie
koordynacji działań służb miejskich.
Drugi z celów będzie realizowany przez
odpowiednie służby, które przy wsparciu Władz Miasta Krakowa chętnie
włączyły się w projekt. W akcję zaangażowane będą między innymi: Policja,
Straż Pożarna, Straż Miejska i Krakowskie Pogotowie Ratunkowe, jak również Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego UMK.
decyzyjnego pieszych w wyborze drogi
ewakuacyjnej, wykonanie analizy jakościowej i ilościowej danych uzyskanych
z eksperymentów, czy wreszcie uzyskanie rzeczywistych danych z ewakuacji
przebudowywanego właśnie stadionu
im. Henryka Reymana, to główne cele
projektu. Cele niezwykle ważne, gdyż,
poza naukowym aspektem, ich realizacja to istotny krok w podnoszeniu bezpieczeństwa obiektów użyteczności publicznej w naszym otoczeniu, takich
jak chociażby stadion Wisły.
czając się w akcję pomożemy także w
promocji Krakowa przed Euro 2012. Być
może to właśnie dzięki Wam znajdujący
się na liście rezerwowej Kraków stanie się
jedną z aren mistrzostw! W ewakuacji
mogą wziąć udział studenci wszystkich
krakowskich uczelni - organizatorzy nie
ukrywają jednak, że liczą na silną reprezentację studentów AGH. Nie zawiedźcie
i bądźcie tam wtedy razem z nami!
Każdy, kto będzie chciał poczuć piłkarskie emocje przy świetle reflektorów powinien najpierw zarejestrować się
na stronie piesi.agh.edu.pl. Tam też znajdzie się informacja o dokładnej dacie i
godzinie spotkania. Później trzeba już
tylko przyjść na Stadion Miejski przy ul.
Reymonta w wyznaczonym terminie,
aby wziąć udział w zaplanowanym z tej
okazji meczu. Następnie, stosując się do
podanych poleceń obsługi stadionu i
służb miejskich, należy opuścić trybuny,
a po powrocie do domu wypełnić ankietę dotyczącą przebiegu ewakuacji.
Organizatorzy zachęcają do przybycia nie tylko ze względu na urok stadionu
„wieczorową porą” i możliwość wsparcia
uczelni w badaniach, które w Polsce
wciąż należą do mało popularnych. Włą-
Badania dotyczące modelowania tłumu mają na AGH bogatą tradycję
Stadion Wisły:
ewakuacja zaplanowana
AGH jest obecnie jedynym w Polsce ośrodkiem, który w tak szerokim zakresie prowadzi kompleksowe prace nad
komputerową symulacją tłumu. W Katedrze Automatyki i Robotyki powstał awangardowy i pionierski na skalę kraju
projekt eksperymentu ewakuacji stadionu im. Henryka Reymana. Jego realizacja jest planowana jeszcze na bieżący
rok akademicki. Uczestnikami mają być sami studenci, którzy wypełniając trybuny obiektu, umożliwią przeprowadzenie badań. W dużej mierze to od naszej obecności będzie zależeć powodzenie tego przedsięwzięcia!
Aleksandra Pękala
Nauka i promocja
Jak dowiedzieliśmy się od twórcy
projektu, dr. Jarosława Wąsa, pomysł
który poza aspektem naukowym ma
także na celu promocję Krakowa, jako
potencjalnej areny Euro 2012, został
zaczerpnięty z przygotowań do piłkarskich Mistrzostw Świata w Niemczech
10
BIS - listopad
w 2006 roku. Wówczas na wielu stadionach odbyły się tego typu ćwiczenia,
mające na celu sprawdzenie obiektów,
koordynację służb, a także realizację
badań naukowych związanych z dynamiką tłumu. Teraz przyszedł czas na
Kraków.
W ostatnim ogólnopolskim konkursie projektów badawczych eksperci
Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego docenili dotychczasowe prace i
planowane projekty badawcze w zakresie modelowania tłumu, przyznając naukowcom z naszej uczelni trzecie miejsce w kategorii „Technologie Informacyjne”. To bez wątpienia okazało się pozytywnym zastrzykiem i dodatkową
motywacją do kontynuacji badań.
fot. KSAF AGH, Mateusz Kus
fot. www.wisla.krakow.pl
Więcej w Radiu 17
- słuchaj 07.11 o godz. 20.00.
Zapraszamy!
BIS - listopad
11
aktualności
aktualności
Wesołe Święta
Dzieciom
Uczelnia przyjazna studentom
– studencka akcja charytatywna
Akademia Górniczo–Hutnicza otrzymała przyznawany przez Parlament Studentów Reczpospolitej Polskiej
tytuł “Uczelni Przyjaznej Studentom” za rok 2007/2008.
W dniach 9 – 11 grudnia odbędzie się trzecia edycja akcji
charytatywnej „Wesołe Święta Dzieciom” organizowanej przez inicjatorów projektu „AGH lokomotywą postępu”, koła naukowe oraz wolontariuszy. Celem projektu
jest spełnienie marzeń dzieci z krakowskich Domów
Dziecka poprzez zebranie pieniędzy i zakup świątecznych prezentów zgodnych z ich oczekiwaniami.
Łukasz Mucha
P
Agata Puchała
C
zym są Święta Bożego Narodzenia bez prezentów? Dla dzieci chwilą smutku i
tęsknoty. Po raz kolejny chcemy sprawić, by dla najmłodszych z otaczających
nas placówek wychowawczych był to czas radosny i pełen uśmiechu. Dlatego też
dzieci z krakowskich domów dziecka, z którymi nawiązaliśmy kontakt, piszą listy do Świętego Mikołaja, w których proszą Gwiazdora o konkretne prezenty. Pragnąc zebrać środki finansowe potrzebne do spełnienia wszystkich ich życzeń postanowiliśmy rozwinąć zasięg akcji w stosunku do działań ubiegłorocznych. Tradycyjną zbiórkę pieniędzy
połączymy z licznymi wydarzeniami kulturalnymi. Zaplanowany został maraton filmów o świętach w Kinie Kijów; impreza, z której dochód zostanie przeznaczony na
wskazany cel; aukcje i inne atrakcje, które także studentom przyniosą wiele rozrywki.
Aby stworzyć świąteczny klimat i nie zawieść oczekiwań dzieci mamy zamiar
przebrać wolontariuszy za bajkową ekipę Mikołajów i wróżek, w których będą
kwestować, a potem rozwozić prezenty do Domów Dziecka.
Akcja została zainspirowana działalnością fundacji charytatywnych, z których doświadczenia chcemy czerpać. W tym celu nawiązujemy współpracę ze
znaną organizacją „Mimo wszystko” Anny Dymnej.
Prace organizacyjne przy tworzeniu akcji już trwają, ciągle jednak czekamy
na wolontariuszy, którzy zaangażują się w jej przygotowanie i rozwój. Poza satysfakcją i osobistym zadowoleniem z wzięcia udziału w spełnianiu marzeń
dzieci, gwarantujemy dużo śmiechu i dobrej zabawy. Postępy akcji można śledzić na stronie internetowej: www.swietadzieciom.agh.edu.pl, poprzez którą
można także zgłaszać się do uczestnictwa w akcji. Serdecznie zapraszamy!
Kto ma BMW, a kto nie, czyli:
czy studentom się należą zniżki 50% na PKP?
„Studenci w dzisiejszych czasach mają, aż za dobrze, podjeżdżają pod uczelnię BMW, nie należą im się zniżki!”.
To były pierwsze słowa, jakie usłyszałam od kasjerki stacjonującej w okienku PKP na pytanie, co sądzi o przywróceniu zniżek 50% dla studentów.
Sylwia Bocianowska
12
BIS - listopad
Studenci na razie mają szlaban na większe zniżki
kam w Szczecinie, do domu jeżdżę bardzo rzadko, gdyż szkoda mi pieniędzy.
Nie rozumiem, dlaczego rządzący nie chcą studentom przyznać większych zniżek, jeśli nieustannie zasilamy konto PKP? Przecież większość z nas ma bardzo
małe fundusze na utrzymanie się. Jeśli mamy zniżki na MPK, to czemu nie możemy mieć identycznych zniżek na PKP?” – pyta Agnieszka, studentka AGH. Toczące się od jakiegoś czasu debaty i spory na ten temat przybrały ostatnio zinstytucjonalizowane formy – studenci zbierają podpisy i lobbują na rzecz nowelizacji przepisów. Jeśli cała akcja ma się powieść, warto się do niej przyłączyć już
teraz. Szczegółowe informacje na ten temat znajdziecie na stronie: www.ulgidlastudentow.pl.
fot. archiwum KN Firma, KSAF AGH, Łukasz Przybyłowski
zaplecze naukowe, procedury antyplagiatowe oraz rola i wkład uczelni w
sukcesy, jakie odnoszą jej studenci.
Uhonorowanie najlepszych ma na
celu nie tylko promocje uczelni wyższych, ale także kreowanie instytucji,
które można stawiać za wzór godny naśladowania. Popularyzuje się i upowszechnia rozwiązania stosowan przez
wyróżnione uczelnie. Każda szkoła
wyższa powinna dążyć do uzyskania
tytułu “Uczelni Przyjaznej Studentom”
- przyznają go bowiem ci, dla których
pracują one każdego dnia. AGH ma zatem sporo powodów do dumy, ponieważ nagroda ta oznacza, że uczącym
się w niej studentom powodzi się naprawdę całkiem nieźle.
Na tegorocznej gali, obok krakowskiej Akademii Górniczo–Hutniczej,
tytuł “Uczelni Przyjaznej Studentom”
otrzymały także Uniwersytet Warmiński–Mazurski w Olsztynie oraz Polsko–
Japońska Wyższa Szkoła Technik Komputerowych.
Najwyższe stypendia
naukowe na AGH
W tym roku akademickim stypendia naukowe wzrosły o 150 zł (najwyższa grupa), jednak nikt, przy obecnej skali ocen, nie będzie w stanie dostać tej kwoty.
Ewelina Czechowicz
W
D
o 2002 r. wszystkich studentów do 26 roku życia obowiązywały zniżki
50% na przejazdy PKP. Niestety, ulgi te zostały zniesione i zastąpione nowymi, 37%. Nie tak dawno wrócił jednak pomysł przywrócenia większych zniżek. Nowelizację przepisów o zwiększenie zniżek dla studentów proponowała opozycja, niestety po długich debatach pomysł ten został odrzucony.
Na „nie” głosowa komisja Finansów Publicznych oraz Infrastruktury. O dziwo, za
odrzuceniem projektu wypowiedziała się większość PO, co było niemałym zdziwieniem dla dużej rzeszy studentów, który czynnie wspierali tę partię w wyborach parlamentarnych.
Kiedy postanowiłam zapytać o zdanie rzecznika prasowego PKP, stwierdził, iż nie udzieli mi takiej informacji. Zamiast rzecznika z miłą chęcią zabierali
głos ludzie całkowicie postronni, jak np. kierownik pociągu, który nie tylko
stwierdził, że polskie koleje na tych zniżkach sporo by zyskały, ale także studenci mieliby łatwiejsze życie. Spójrzmy na dane: w 2000 r. polskimi kolejami jeździło ok.2 miliony studentów rocznie. Tendencja zwyżkowa cały czas rośnie i
obecnie ta liczba wynosi już ok. 5 milionów, a zatem co 3 osoba korzystająca z
usług PKP to właśnie student. Niestety, koleje nie mają żadnego wpływu na
decyzje, które podejmuje Rząd.
Próba przywrócenia większych ulg dla studentów spotkała się z dużym zainteresowaniem samych zainteresowanych. - „Studiuję w Krakowie, ale miesz-
owyższe wyróżnienie różni się
nieco od tych, które możemy
znaleźć w najrozmaitszych “rankingach najlepszych uczelni” - głównie
ze względu na kryteria oceny. Przede
wszystkim liczy się szeroko rozumiana
“prostudenckość”. Oceniane są także:
przebieg procesu rekrutacyjnego,
wspieranie aktywności studenckiej,
sposoby promocji studentów, pomoc
stypendialna ze środków publicznych i
bieżąca obsługa żaków. Ważną rolę odgrywają również procesy dydaktyczne i
iększości studentom raczej
się nie przelewa, często stypendia stanowią dla nich
znaczną część środków finansowych, z
których wiodą ubogi żywot studenta.
Jak co roku Rektor określił wysokość
świadczeń pomocy materialnej na najbliższy semestr. W rozporządzeniu jest
trochę pozytywnych zmian, ale znalazły się też małe absurdy. Zmieniły się
progi stypendiów naukowych, bowiem
wystarczy już średnia 4,0 żeby dostać
najniższą kwotę 150 zł. Co więcej stypendia za dobre wyniki w nauce wzrosły nawet do 650 zł za średnią 5,01 i
wyżej, niestety zastanawiające jest to,
jak można mieć średnią powyżej 5,0
przy 4-stopniowej skali ocen, gdzie
najwyższą oceną jest bardzo dobry?
Przecież tylko niektórzy wykładowcy
stawiają oceny celujące, i są to sytuacje
sporadyczne.
Co więcej w ubiegłym roku do
wszystkich stypendiów dodawano 100
zł więcej. Według rozporządzenia również w tym semestrze będzie przyznawana taka sama kwota, ale tylko do stypendiów socjalnych, specjalnych sportowych i dla osób niepełnosprawnych.
Niestety stypendia za wyniki w nauce
w tym roku zostały pozbawione tej
podwyżki, dlaczego?
Mimo to, nasza akademia oferuje
studentom najwyższe kwoty pieniężne
za dobre wyniki w nauce wśród wszystkich publicznych uczelni krakowskich.
Mamy się zatem z czego cieszyć.
Najwyższe stypendia naukowe
przyznawane przez uczelnie:
Akademia Górniczo Hutnicza
650 zł
Uniwersytet
Jagielloński
550 zł
Politechnika
Krakowska
490 zł
Uniwersytet Rolniczy
470 zł
Uniwersytet
Ekonomiczny
425 zł
Akademia
Pedagogiczna
350 zł
BIS - listopad
13
aktualności
Gość w dom, cena w górę
Otwarci na wolontariat
Ile kosztuje nocleg dla gościa w akademiku? Odpowiedź na to pytanie stała się w ostatnim czasie jednym z bardziej kontrowersyjnych tematów na Miasteczku Studenckim. W związku ze znacznymi podwyżkami, postanowiliśmy dowiedzieć się czym są one spowodowane oraz na co są wykorzystywane dochody Miasteczka z tego
tytułu.
Aleksandra Pękala
Plakatowa akcja promocyjna, dwa flash moby, debata społeczna i uruchomienie funkcjonalnego portalu internetowego www.oczy.org.pl, na
którym można znaleźć rzetelne informacje na temat krakowskich organizacji pozarządowych - to tylko niektóre z efektów kampanii „Otwórz
oczy na wolontariat”. Akcja ruszyła w październiku i objęła zasięgiem
największe krakowskie uczelnie wyższe.
C
Aleksandra Pękala
zasy kiedy mieszkaniec Miasteczka Studenckiego mógł
przyjąć gościa za symboliczne
5 zł odeszły w niepamięć. Dziś taki nocleg kosztuje już od 8 do 12 złotych – w
zależności od akademika i faktu czy nocujący studiuje. Najtaniej jest dla studentów AGH, najdrożej dla osób, które nie
studiują w ogóle. Podwyżki związane są
z wprowadzeniem nowego sposobu naliczania cen. Jak wyjaśnia Przewodniczący URSS, Dariusz Pasternak:
– „Wynikają one ze zrównania cen
noclegów dla gości, z dobowymi cenami
jakie obowiązują mieszkańców MS”. W
praktyce oznacza to, że gość płaci tyle,
ile mieszkaniec za jedną dobę,
zatem im tańszy akademik,
tym niższa jest cena noclegu.
Warto zaznaczyć, że taki sposób naliczania stosowany jest
wobec studentów AGH. Goście spoza uczelni dodatkowo
muszą ponosić koszta związane z tzw. „funduszem remontowym”. Postanowiliśmy zapytać samych zainteresowanych,
czyli mieszkańców MS o zdanie w tej sprawie. Jak nie trudno się domyślić nie brakowało
głosów sprzeciwu: - „Skoro płacimy za akademik to dlaczego
mamy jeszcze dopłacać za nocleg gościa, a nawet jeśli jest to
konieczne, to cena jest naszym
zdaniem za wysoka.” – mówią
Agnieszka i Marzena, od
dwóch lat mieszkanki „Olimpu”. W odpowiedzi na to pytanie zastępca dyrektora MS ds.
rozwoju, Radosław Serwicki,
tłumaczy, że teoretycznie można by stworzyć nielimitowane
noclegi dla gości, ale wówczas
zaistniałaby konieczność, aby
koszty ponoszone przez MS z
14
BIS - listopad
tego tytułu były rozłożone na wszystkich mieszkańców. W praktyce oznaczałoby podwyżki cen akademików. –
„Moim zdaniem partycypacja wszystkich
mieszkańców w pokrywaniu opłat za gości, których przyjmują tylko niektórzy, byłaby jeszcze trudniejsza do zaakceptowania” – mówi dyrektor Serwicki. Wśród
mieszkańców pojawiło się jednak pytanie, czy zakładane zwiększenie dochodów z tytułu podniesienia cen rzeczywiście nastąpi? - „Według mnie pomysł jest
nietrafiony, bo podwyżka zamiast polepszyć wynik finansowy może go obniżyć ponieważ bez wątpienia zmniejszy się liczba
nocujących, co wiem na własnym przykła-
dzie” – komentuje Jarek, od czterech lat
mieszkaniec „Hajduczka”.
Warto wspomnieć, że środki pozyskiwane przez MS za noclegi gości są
rozdysponowywane przez Rady Mieszkańców, które dzięki nim mają możliwość wyposażania akademików w nowy sprzęt. Zgodnie z założeniami pomysłodawców podwyżek, mają one na
celu polepszanie standardu akademików. Warto podkreślić, że cennik noclegów dla gości przez wiele lat był utrzymywany na jednym poziomie i zmiana
w końcu musiała nastąpić. - „To samo
dotyczy cen akademików, które na razie
pozostały na tym samym poziomie, ale
w związku z faktem, iż rosną
koszty utrzymania jednego
miejsca w DS, również i korekty w tym zakresie wydają się
być nieuniknione” – mówi
przewodniczący URSS. I choć
na razie konkretnych planów
nie ma, niewykluczone, że za
kilka miesięcy długo nie zmieniane ceny akademików pójdą
w górę.
Spróbujmy jednak spojrzeć na tę kwestię z nieco innej perspektywy: ceny akademików oferowane przez Miasteczko Studenckie nie należą
do wysokich. Jak zauważa
Monika, mieszkanka „Babilonu”: - „W porównaniu do cen
mieszkań w Krakowie, wynajmowanie miejsca w akademiku na MS wychodzi naprawdę
tanio, dlatego nawet z dopłatą
dla gościa kwota jest do przyjęcia.” Oczywiście pod warunkiem, że gość nie mieszka przez
cały miesiąc! Na pocieszenie
zostają nam jeszcze darmowe
„odwiedziny” w Juwenalia i
gratisowe noclegi dla rodziny.
fot. KSAF AGH, Ewa Mazur
D
zięki kampanii zorganizowanej przez
uczestników projektu „Wiosna Liderów”,
każdy student mógł poznać prawdziwe oblicze wolontariatu. Jak czytamy na stronie projektu, jego twórcy chcieli pokazać, „że w takiej działalności może się znaleźć miejsce dla każdego”. I
rzeczywiście, na słowach się nie skończyło – na
stronie internetowej projektu zamieszczono profile dwunastu krakowskich organizacji pozarządowych, które włączyły się w akcję. W ramach projektu można było także spotkać się z już działającymi wolontariuszami i osobiście dowiedzieć się,
na czym polega ich praca. Jak mówi współtwórca
przedsięwzięcia, Urszula Polewka: - „Dzięki akcji
udało się zwrócić uwagę ponad tysiąca studentów,
a stu z nich przybyło, aby osobiście porozmawiać z
wolontariuszami o konkretnej, interesującej ich organizacji lub projekcie”. Organizatorzy – sami na
co dzień pracujący jako wolontariusze - dzieląc się
swoimi doświadczeniami robili to z przekonania,
że wolontariat, będący troską o drugiego człowieka, może być jednocześnie pasją i fascynacją.
– „Myślę, że nasza kampania miała pozytywny wydźwięk i dotarła tam, gdzie trzeba. Teraz pozostaje tylko pytanie - ile z tych osób zaangażuje się
faktycznie w wolontariat?” – zastanawiają się organizatorzy. Mamy nadzieję, że dzięki tej zorganizowanej z wielkim zapałem kampanii rzeczywi-
ście uda się zasilić szeregi krakowskiego wolontariatu, za co – jako patron medialny projektu – trzymamy kciuki. Każdy, kto chce włączyć się w przedsięwzięcie, wciąż może to zrobić pisząc na adres: [email protected]. Zachęcamy także do odwiedzenia strony internetowej projektu: www.oczy.org.
pl. Otwórzmy oczy na wolontariat – czy to pod
wpływem wstrząsu, czy zdumienia!
Forum Swobodnej
wymiany myśli
25 września rozpoczęła się III Krakowska Konferencja Młodych Uczonych. Pomimo, że od tego czasu minęło już przeszło dwa miesiące, pragniemy przypomnieć czytelnikom to ważne i ciekawe wydarzenie, zachęcając do uczestnictwa w kolejnych edycjach.
Adam Szurlej, Michał Kopacz
K
onferencja została uroczyście otwarta przez
JM Rektora AGH – prof. dr hab. inż. Antoniego Tajdusia, a wykład inauguracyjny pt. Kryzys człowieka w świecie mediów wygłosił były Rektor AGH – prof. dr hab. inż. Ryszard Tadeusiewicz.
Następnie organizatorzy skierowali słowa podziękowania w kierunku Sponsorów Konferencji, którzy w tym roku byli doprawdy znakomici. Złotym
Sponsorem była Grupa PZU, Srebrnymi Sponsorami: Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo SA
oraz TAURON Polska Energia SA, zaś Brązowymi
Sponsorami: Grupa LOTOS S.A., Jastrzębska Spółka
Węglowa S.A. oraz Koksownia Przyjaźń Sp. zo.o.,
status Sponsora miała Elektrotermia Sp. zo.o.
Partnerem merytorycznym Konferencji była Warszawska Giełda Papierów Wartościowych.
Referenci, którzy przybyli m.in. z Warszawy,
Kielc, Zabrza, Gliwic i Poznania, prezentowali zgromadzone w trakcie prac badawczych materiały zwią-
archiwum III KKMU
zane z przygotowaniem rozpraw doktorskich. Zaletą
spotkań z „kagankiem wiedzy”, bo tak też mówi się o
naszej konferencji, jest możliwość przedstawienia
swego dorobku przed licznie zgromadzonym audytorium, składającym się z profesorów, samodzielnych
pracowników naukowych, doktorów. Ukoronowaniem wysiłku młodych naukowców jest wybór najbardziej interesującego referatu przez grono jury. Dyplomy wraz z wyróżnieniami dla zwycięzców zostały
wręczone podczas piątkowego bankietu. Otrzymali je: Bartosz Mertas z Sesji Nowe Techniki i
Technologie, Marcin Lemanowicz z Sesji Inżynieria
Środowiska, Sonia Huderek z Sesji Nauki Ekonomiczne, Michał Bicz i Maciej Kafel z Sesji Informatyka i Systemy Informatyczne oraz Łukasz Opozda z
Sesji Nauki Humanistyczne. W czasie bankietu oraz
sobotniego rejsu po Wiśle do Tyńca uczestnicy
mieli okazję do spokojnej rozmowy, dyskusji, nawiązania cennych kontaktów.
Pomysł na konferencję zrodził się w szeregach Grupy Naukowej Pro Futuro, działającej od
2004 roku. Głównym celem działań było stworzenie forum swobodnej wymiany myśli na różnorakich spotkaniach o charakterze naukowym. Z czasem jednak działający tam adepci nauki i członkowie grupy dostrzegli potrzebę rozwijania działalności. Ich wysiłki tym razem skoncentrowane zostały na zainicjowaniu konferencji dającej możliwość wyrażenia siebie, swoich poglądów na dany
temat. Konferencja ta jest jedyną taką w środowisku krakowskich uczelni wyższych i jedną z nielicznych w ogóle w Polsce.
Dziękując wszystkim jeszcze raz wyrażamy
nadzieję na kolejne spotkania z „kagankiem wiedzy”. Serdecznie zapraszamy na naszą stronę internetową: www.profuturo.agh.edu.pl.
BIS - listopad
15
kariera
7 grzechów głównych
czyli recepta na CV,
które nie trafi do śmietnika potencjalnego pracodawcy…
kariera
Jeśli zmęczony trudami studenckiego życia nie masz siły lub ochoty na podjęcie pracy, a
równocześnie wisi nad Tobą braku gotówki - nie panikuj! Zastosuj się do poniższych zasad
a gwarantujemy, iż wysłanie przygotowanego według poniższych wskazówek życiorysu pozwoli Ci uniknąć nieskutecznego poszukiwania pracy.
Kinga Klimowicz
W
ystarczy wystrzegać się kilku podstawowych błędów a
dobrze przygotowane CV
przyniesie właściwe efekty. Oto 7 grzechów głównych, których nigdy nie popełnij:
1) Nie ściągaj z Internetu gotowej
matrycy CV i nie wysyłaj jej do kilkunastu firm. Porażka gwarantowana!
Zdaniem pani Grażyny Czop-Śliwińskiej z Centrum Karier AGH najważniejsze jest indywidualne potraktowanie oferty pracodawcy. Przygotowując dokumenty należy zwrócić uwagę
przede wszystkim na wymagania i zakres obowiązków wyszczególnionych w
ofercie. Jeżeli CV odpowiada na konkretną ofertę, należy je skonstruować
na podstawie charakterystycznych informacji o przedsiębiorstwie. Należy albo
pogrubić albo zawrzeć tylko te kwalifikacje i umiejętności, które są najbardziej
pożądane z punktu widzenia przyszłego
pracodawcy. Curriculum Vitae, które
przygotowujemy na targi pracy powinno
natomiast być dokumentem uniwersalnym, ponieważ w tym samym czasie wręczamy go przedstawicielom różnych
firm. W sposób jak najbardziej wyczerpujący musi ono ujawniać nasze kwalifikacje i umiejętności. Sama rozmowa z
wystawcami podczas targów ma znamiona listu motywacyjnego i wstępnej selekcji. Istotne jest zainteresowanie przedstawicieli firmy tymi kwalifikacjami, które
odnoszą się do jej specyfiki, a także
przekonanie o naszych pozytywnych
intencjach (np. motywacji do pracy). Z
kolei w CV wysyłanym do zagranicznego pracodawcy warto podkreślić renomę ukończonej uczelni czy atuty związane z naszym krajem.
2) Nie zmieniaj co 2 miesiące swojego numer telefonu i adresu mailowego. Koniec z Tobą!
16
BIS - listopad
Możesz być przecież potrzebny pracodawcy dopiero za kilka miesięcy - jeśli nie będzie mógł wtedy skontaktować
się z Tobą pod wskazanymi przez Ciebie
danymi kontaktowymi – zrezygnuje.
3) Nie kłam i nie ubarwiaj mając
nadzieję, że pracodawca nie zweryfikuje danych.
Nic bardziej błędnego – podstawową zasadą jest zawsze szczerość. Szczególnie liczy się to przy określaniu stopnia znajomości języków obcych. Już
podczas pierwszej rozmowy twoja niewiedza może zostać wykryta. Skompromitujesz się i co najgorsze nikt już
nie będzie chciał z tobą rozmawiać.
4) Twoje CV powinno być czytelne
i profesjonalne. Nie pisz go wymyślną,
trudną do przeczytania czcionką na papierze w różowe serduszka a zdjęcie
niech nie przedstawia Ciebie na imprezie w akademiku.
Według Czop-Śliwińskiej CV inżyniera powinno być staranne, czytelne,
przygotowane na jasnym papierze i nie
odbiegać od ogólnie przyjętych standardów jego tworzenia. Od norm może, a nawet powinno odbiegać CV osoby ubiegającej się np. o stanowisko grafika. Bardzo ważna jest estetyka dokumentu. Jeśli załączamy do niego zdjęcie
niech będzie profesjonalne (np. zdjęcie
do dyplomu/legitymacji).
5) Studiowałeś wcześniej inny kierunek, ale nie dokończyłeś go? Wpisz
go w rubryce ,,Wykształcenie” nawet
gdy inni mówią, że mogą się tam znaleźć tylko i wyłącznie te kursy edukacyjne, które zostały zakończone.
Każde studia, nawet te, których nie
ukończyłeś świadczą o tym, iż posiadasz jakąś konkretną wiedzę i umiejętności. Zdecydowanie należy je zamieścić gdyż widać ciągłość w procesie
edukacyjnym. Nie powstają zatem luki
w twojej aktywności – pamiętaj, że najgorzej jest nic nie robić.
6) Stosuj wybiórczą autoprezentację – nie pisz wszystkiego, co przyjdzie
Ci do głowy. Nie wymieniaj wszystkich
zajęć, którymi trudniłeś się w czasie
studiów a zwłaszcza tych, które nie mają żadnego związku ze stanowiskiem, o
które się ubiegasz.
Biorąc pod uwagę konkretną ofertę
wybieraj przede wszystkim doświadczenia, które stricte kojarzą się z daną
dziedziną. Niezwykle istotne jest odpowiednie, branżowe słownictwo. Bardzo
często osobami rekrutującymi są bowiem humaniści, którzy nie znają
szczegółowych programów studiów
technicznych - dlatego trzeba zaznaczyć, iż podczas studiów miałeś do czynienia z przedmiotami, które mają
związek z daną branżą.
7) Swoich zainteresowań nie określaj np. jako ,,Wino, kobiety, śpiew”
Owszem, może nieoficjalnie jest to
dla Ciebie najbardziej ciekawe ale pamiętaj, że tworzysz swoją wizytówkę.
,,Wymieniając zainteresowania nie zapominaj o zawodowych (nie musisz ich
rozdzielać). To ten moment w CV, kiedy
możesz przekonać pracodawcę o swojej
motywacji do pracy” – wyjaśnia Grażyna Czop- Śliwińska.
Napisanie profesjonalnego życiorysu zawodowego wcale nie jest takie
łatwe. Należy pamiętać, iż artykuł nie
wyczerpuje wszystkich błędów popełnianych podczas tworzenia CV. Jeszcze
większe problemy pojawiają się podczas opracowywania listu motywacyjnego lub przygotowywania się do rozmów z pracodawcą. Zagadnienia te są
jednak szeroko omawiane na bezpłatnych zajęciach i szkoleniach prowadzonych przez Centrum Karier (więcej informacji na stronie www.ck.agh.edu.
pl). Warto więc skorzystać z oferty biura. Zdajmy się na wiedzę i doświadczenie profesjonalistów!
BIS - listopad
17
kultura
Film - klasyka i nowości
Autorzy „To nie jest kraj dla starych ludzi”, triumfatora ostatniej oscarowej
gali, postanowili wrócić do gatunku, w którym czują się najlepiej i dzięki któremu zdobyli światowe uznanie – komedii. Pracownica siłowni, Lynda (Frances
McDormand) obsesyjnie dąży do poprawienia swojego wyglądu. Niestety ubezpieczenie nie pokrywa kosztów drogich operacji plastycznych. Przypadek sprawia, że
Lynda oraz jej średnio inteligentny kolega z pracy (uroczo zagrany przez Brada Pitta)
znajdują płytkę z tajnymi danymi byłego pracownika CIA, właśnie wyrzuconego z pracy
za problemy z alkoholem (w tej roli neurotyczny John Malkovich). Aby osiągnąć swój cel,
Lynda gotowa jest nawet do działania na szkodę swojego kraju. W intrygę wplątują się
kolejni bohaterowie, m.in. uwodziciel z urzędu skarbowego, o nieskazitelnym obliczu George’a Clooneya. Wszystko prowadzi do nieuniknionej katastrofy. Najmocniejszą stroną filmu jest obsada - każda z głównych postaci jest bardzo wyrazista i
charakterystyczna. Po projekcji zostają jednak mieszane uczucia: bracia Coen
nie mogli się chyba do końca zdecydować, czy chcą zrobić lekką komedyjkę w
stylu „Ladykillers” czy też satyrę na obsesję współczesnej Ameryki. Wyszło
coś po środku, dlatego też choć film jest wart obejrzenia, nie jest to dzieło chociażby na miarę kultowego „Big Lebowski”.
Tajne przez poufne (Burn after Reading) USA 2008, reż. i scen. Ethan Coel, Joen
Coel, zdj. Emmanuel Lubezki, muz. Carter Burwell; wyst. George Clooney, Frances
McDormand, John Malkovich, Tilda Swinton, Richard Jenkins, Brad Pitt.
Paulina Grabska
„Boisko bezdomnych” opowiada historię grupy kloszardów, którzy postanowili założyć drużynę piłkarską i wziąć udział w mistrzostwach świata bezdomnych. Trenerskiej pomocy udziela im nowy mieszkaniec Dworca Centralnego, Jacek Mróz (Marcin Dorociński), były ligowy piłkarz, którego świetnie zapowiadająca się kariera nie rozwinęła się przez kontuzję. Podobnie jak wielu innych
nowych współtowarzyszy, stracił on bardzo wiele, aż w końcu jedynym miejscem
na spędzenie ciepłej nocy stała się przydworcowa noclegownia. Jednak los sprawił, że pojawia się szansa na wyrwanie się z tej beznadziei. Sam pomysł filmu nie
został wsysany z palca. Mistrzostwa świata w piłce bezdomnych faktycznie odbywają się, choć nieco na innych zasadach niż filmie. Sam obraz jest ciekawy z
jeszcze jednego powodu. Reżyserka, Katarzyna Adamik, przekazała coś innego niż to ma miejsce w innych polskich, ambitnych produkcjach. Nie skoncentrowała się na przedstawieniu najciemniejszych epizodów z życia bezdomnych lecz postanowiła pokazać pozytywne aspekty życia ludzi ze społecznego marginesu. Nie ma tu umoralniania, ani przesadnej poetyki, i może właśnie to sprawia, że całość dzieła można ocenić bardzo wysoko.
w
Boisko bezdomynych Polska 2008; reż. Kasia Adamik, scen. Przemysław Nowakowski, zdj. Jacek Petrycki, muz. Antoni Łazarkiewicz; wyst. Marcin Dorociński, Bartosz Topa, Eryk Lubos, Jacek Poniedziałek, Maciej Nowak.
Adrian Gamoń
„Powiedzieli mi, bym wzięła tramwaj zwany ‘Pożądanie’, a następnie
przesiadła się do innego, o nazwie ‘Cmentarze’. Minąwszy sześć przecznic
mam wysiąść na ‘Polach Elizejskich’”. Słowa te są jak przepowiednia i
klucz otwierający jedno z największych dzieł filmowych ubiegłego wieku „Tramwaj zwanym pożądaniem”. Wypowiada je Blanche Dubois (Vivien Leigh) wrażliwa, poetycka, pachnąca erotyzmem, lecz zagubiona w swym życiu nauczycielka języka angielskiego. W ucieczce przed swoją przeszłością
przybywa do siostry Stelli mieszkającej wraz z prostackim mężem, Stanleyem Kowalskim. Spotkanie tych osób, o jakże różnych charakterach, doprowadzi poprzez pożądanie, zawiść, rozgoryczenie i gniew, do tragedii,
którego największą ofiarą pozostanie sama Blanche. Film ten powstał na
podstawie, nagrodzonej „Pulitzerem” i świetnie przyjętej na Broadwayu,
sztuki Tennessee Williamsa. Ekranizacji podjął się, niezależny w tamtych
latach, reżyser spektaklu - Elia Kazan. Do odegrania głównych ról (prócz
Vivien) zatrudnił również tych samych aktorów. Efektem jest mistrzowska
gra (trzy Oskary w kategoriach aktorskich) niezwykle ekspresywnie oddająca jakże prawdopodobny dramat ludzki. Autorom udało się stworzyć
dzieło nieprzeciętne i ponadczasowe, do którego warto wracać.
Tramwaj zwany pożądaniem (A Streetcar Named Desire) USA 1951;
reż. Elia Kazan, scen. Oscar Saul i Tennessee Williams, zdj. Harry Stradling, muz. Alex North; wyst. Marlon Brando, Vivien Leigh, Kim Hunter,
Karl Malden.
Adrian Gamoń
18
BIS - listopad
kultura
kultura
kultura
The Cool Kids – „The Bake Sale”
Kraak & Smaak
– „Plastic People”
Holenderska scena muzyczna po
raz kolejny dostarczyła mi powodów do zadowolenia, a przy okazji prezentuje być może artystę,
który na długo zostanie w moim
zestawieniu TOP. Mowa o kolektywnie składającym się z trzech
panów: Oscar’a De Jong, Marka
Kneppers’a oraz Wim’a Plug’a.
Nie znam wcześniejszych osiągnięć Kraak & Smaak, jednak
„Plastic people” daje gwarancję,
że potrafią oni dostarczyć rozrywki muzycznej w najlepszym
wydaniu. Funk, disco, hip-hop,
utwory z filmowymi samplami, downtempo, pop – istna mieszkanka
wybuchowa, która jest o tyle niebezpieczna, że często okazuję się
niewypałem. Nie w tym wypadku. Dodatkowym atutem „Plastic
people” są featuringi, na których
możemy usłyszeć Dudleya Perkinsa, który współpracował m.in. ze
StonesThrow Records oraz Bena
Westbeecha, współtworzącego z
Moloko. Swoimi wokalami nadali
oni płycie mniej elektronicznego
charakteru oraz wyeksponowali jej eklektyczność. Utwory takie
jak „Squeeze me”, „Man of constant sorrow”, „That’s my Word”
czy „Thinking back” są gwarantowanymi pozycjami, zarówno do
wypełnienia domowej ciszy, jak i
rozkręcenia udanej imprezy. „Plastic people” - zdecydowanie nie
dla sztywniaków!
Michał Guzik
The Cool Kids są w pewnym stopniu novum sceny hip-hopowej. Mikey Rocks oraz Chuck Inglish nawiązują swoją muzyką do końcówki
lat 80’ w hip-hopie, co porównać można do brzmieniowej kombinacji
Beastie Boys z LL Cool J’em. Paradoksalnie, okres z którego czerpią inspiracje, jest tym samym, w którym przyszli na świat, jednak
nie wyczuwa się tej niezgodności chronologicznej. Gołym okiem
widać (a uchem słychać), że chłopcy są w zanurzeni po uszy w latach osiemdziesiątych. Z każdego z 10 utworów możemy dowiedzieć
się czegoś o ich stylu, na który składają się wszystkie atrybuty tego
okresu. Usłyszymy więc o grach komputerowych Sega, obuwiu Nike,
rowerach Bmx oraz filmie Gwiezdne Wojny. Tworzy to wizerunek zespołu, który już znajduje wielu naśladowców, co w jednym z tekstów
Mikey i Chuck kwitują ironiczną puentą. Świetne, wyprodukowane przez
Cool Kidsów podkłady, idealnie współgrają z nieśpiesznym flow obojga
MC, a swoimi opowieściami idealnie wypełniają, często dosyć szerokie,
momenty ciszy. Nie wiem czy istnieje
gatunek „retro hip-hop”, ale powinien
być to osobny rodzaj muzyki, gdyż to
co słyszymy na płycie jest tak „cool”
i „retro” jak sami The Cool Kids.
Muszę dodać, że „The Bake Sale”
jest EP-ką, która poprzedza wydanie albumu długogrającego. Po
takiej przygrywce uwaga wielu jest
skierowana w stronę tego projektu
i oby jego twórcy spełnili pokładaną w nich nadzieję. Poza tą recenzją
usłyszymy o nich jeszcze nie raz!
Michał Guzik
Kissey Asplund – „Plethora”
„Obfitość”, „mnóstwo” – takie jest właśnie znaczenie słowa, które
na tytuł swojego albumu wybrała debiutująca Szwedka. Tytuł bardzo
trafny, gdyż dostajemy od niej wyśmienitą płytę, na której zaprasza
nas w podróż w głąb nowoczesnego soulu, polanego elektronicznym sosem i przyprawiony bitami, którymi zajął się paryski kolektyw o hip-hopowych korzeniach - Papajazz. Wyraźny, elektroniczny
podkład oraz perkusja i klawisze nie są niczym nowym w nu-soulu,
jednak magia albumu tkwi w głosie Kissey oraz w szerokości spektrum muzycznego. Świetnie radzi sobie ona z dźwiękami, dostosowując swój głos do akompaniamentu tła muzycznego. Czasem jest to
melodeklamacja, innym zaś razem soulowy wokal, w którym, niczym
z nadmiaru emocji, „zjada” końcówki słów. Jeżeli chodzi o muzykę
to czasem jest to R&B, czasem funk, innym razem broken beat czy
jazz. Wszystko odbywa się jednak
w stylistyce nu-soulu. Zastosowane zabiegi pozwalają na prawdziwy, muzyczny relaks, a całość
brzmi naprawdę świetnie. Chcąc
określić klimat debiutu Kissey,
na myśl przychodzi debiutancki
krążek Erykhi Badu, co w kontekście poziomu artystycznego
jest wielka zaletą. Oby tylko pannie Asplund nie zabrakło pomysłów na własną karierę. Do tego
momentu jest bez zastrzeżeń.
Michał Guzik
BIS - listopad
19
kultura
społeczeństwo
Klub Dobrej Książki
W cyklu Klub Dobrej Książki prezentujemy co miesiąc ważne dzieła literackie - od wybitnych klasyków
po znakomitych pisarzy współczesnych. To lektury obowiązkowe każdego Bardzo Inteligentnego Studenta.
Bartosz Dembiński
Lochy Watykanu,
Andre Gide,
liczba stron: 207,
Kraków 2004,
Wydawnictwo
Zielona Sowa
Lot nad kukułczym
gniazdem,
Ken Kesey,
liczba stron: 366,
Warszawa 2005,
Wydawnictwo
Albatros
Wszystko jest,
Maciej Malicki,
liczba stron: 208,
Wołowiec 2005,
Wydawnictwo
Czarne
20
BIS - listopad
Andre Gide to jeden z najwa¿niejszych pisarzy francuskich XX stulecia – to na nim m.in. wzorował
się Albert Camus, pisząc np. „Obcego”. Gide to twórca znakomity ale i – co udowadnia przy okazji „Lochów
Watykanu” – wielce kontrowersyjny.
Oto mamy bowiem do czynienia z istnym połączeniem kryminału i groteski. Wielbiciele teorii spiskowych z pewnością ucieszą się z porwania Papieża przez światową koalicję masonerii oraz faktu, że najwyższy w Kościele urząd sprawuje jego sobowtór. Ale czy tak jest w rzeczywistości? Odpowiedź na to pytanie,
paradoksalnie, nie jest najważniejszym motywem powieœci.
Znakomicie skonstruowane osobowości głównych bohaterów prowadzą nas do głównego wątku:
popełnienia „czynu bezzasadnego” czyli morderstwa bez powodu. Dlaczego je popełniono? Jak bardzo da
się nagiąść moralne normy w imię subiektywnie rozumianych wartości i chwilowych odruchów. Gide stawia pytania ważne, ale odpowiedź pozostawia czytelnikowi. Wisienką na torcie tej powieści jest wspaniałe tłumaczenie Tadeusza Żeleńskiego (Boya); choćby z tego powodu warto sięgnąć po „Lochy Watykanu”
Przeglądając ostatnio wszystkie napisane przeze mnie recenzje książek, które uważam za godne
polecenia, z niedowierzaniem odkryłem, że brakuje w tym zestawieniu pozycji wybitnej, uznawanej przez
wielu za lekturę obowiązkową współczesnego człowieka. Mowa o „Locie nad kukułczym gniazdem” Kena
Keseya. Po co polecać książkę, którą większość z Was zna? Z prostej przyczyny – jeśli pominąłeś (zapewne
przez nieroztropność) Drogi Czytelniku akurat to dzieło, wiedz, że popełniłeś błąd i spiesz go naprawić.
Chwila pierwszego spotkania McMurphy’ego, głównego bohatera powieści, z jednym z najbardziej
wyrazistych czarnych charakterów w dziejach współczesnej literatury, siostrą Ratched, to decydujący moment książki. Ich wzajemne relacje i nieustanną, bezwzględną walkę, obserwować będziemy pozostając
pod wielkim wrażeniem narracyjnego talentu Keseya, budującego napięcie w doprawdy mistrzowski
sposób. Relacje, co należy podkreślić, oparte na zasadzie bezdusznej, zinstytucjonalizowanej władzy przełożonej szpitala psychiatrycznego nad pacjentem-więźniem. Wzajemna gra, prowadzona pomiędzy tą
dwójką, przy współudziale podburzanych przez McMurphy’ego „psycholi”, to fascynujący i toksyczny do
granic możliwości świat, w którym nikt z nas nie chciałby się znaleźć osobiście.
Po wstrząsającej lekturze dzieła Keseya, warto poświęcić jeszcze czas na obejrzenie znakomitej adaptacji filmowej, w reżyserii Milosa Formana. Arcydzieło.
Na lokalnym podwórku literackim Maciej Malicki jest dla mnie zjawiskiem niezwykłym, ale zarazem bardzo niedocenionym. Daleko mu bowiem do medialnego rozgłosu, jakim cieszą się Pilch, Tokarczuk czy Stasiuk. Z
drugiej strony jestem niemal pewien, że autor „Wszystko jest” wcale z tego powodu nie ubolewa.
Dlaczego? Malicki to twardziel; być może jeden z ostatnich pisarzy, dla których siła słowa stanowi
wartość niepodważalną i nadrzędną. Widać to w jego czwartej książce – „Wszystko jest” – gdzie po raz
kolejny udowadnia, że przypisywana mu skłonność do oszczędnego, „męskiego” stylu, to jego sposób na
poruszenie czytelnika. Pośród lakonicznych dialogów i, na pozór banalnych, codziennych sytuacji, wnikliwy odbiorca dostrzeże mocno emocjonalny przekaż, zawierający najważniejsze bodaj przesłanie książki
– silną afirmację życia. I prawdopodobnie zakocha się w samotnych wędrówkach Malickiego po torach,
rozmowach z robotnikami i listonoszami oraz ciepłej, wieczornej herbacie.
Chwała Wydawnictwu „Czarne”, że promuje tak wartościową literaturę. A Maciejowi Malickiemu
chwała za to, że nie pisze do szuflady.
WYDARZENIA:
5 grudnia (piątek)
„Pierwszy piątek? – Jestem w Muzeum”. W ramach
tego cyklu będzie można dłużej bo w godzinach od 9.00
do 20.00 odwiedzać Gmach Główny Muzeum Narodowego. Dodatkową atrakcją
będzie możliwość zwiedzenia wystaw
stałych ze specjalistami czy spotkania
się z artystami, których dzieła pokazywane są w ramach Galerii Sztuki Polskiej XX wieku. Gmach Główny MN. al. 3
Maja 1. Wstęp wolny.
21-23 i 27-30 listopada
Festiwal Audio Art. Jest to już 16. edycja tego międzynarodowego festiwalu dla miłośników oryginalnych instrumentów i nowoczesnych brzmień. Oprócz koncertów
odbywać będą się muzyczne performance i instalacje
dźwiękowe. Akademia Muzyczna (ul. św. Tomasza 43),
Bunkier Sztuki (pl. Szczepański 3a), Goethe-Institut (Rynek Główny 20) i Willa Decjusza (28 Lipca 1943 17A). Więcej na www.audio.art.pl.
FILM:
28 listopada – 4 grudnia
Festiwal Filmów Rosyjskich
„Sputnik nad Krakowem”. Pierwszym blokiem tematycznym festiwalu jest Kino XXI wieku, w ramach, którego można będzie obejrzeć współczesne filmy np. „Wyspę” Pawła Longina
nagrodzoną w Sundance. Natomiast drugim - Klasyka
kina radzieckiego i rosyjskiego, podczas którego prezentowane będą obrazy, które na stałe zapisały się w
tradycji X. Muzy np. „Los człowieka” Bondarczuka czy
„Andriej Rublow” Tarkowskiego. Kino ARS. Bilety: 12
zł, Karnety na całość: 112 zł.
11-13 grudnia
OFAFA 2008. Po raz czternasty poznamy najciekawsze polskie produkcje filmowe zarówno profesjonalne, amatorskie, jak i prace twórców niezależnych. OFAFA
to przede wszystkim konkurs: profesjonaliści mogą ubiegać się o Złotą, Srebrne i Brązowe Kreski. Dodatkowo, w
drugim konkursie, komisja oceni etiudy studenckie, przyznając Grand Prix, Nagrodę Specjalną i Nagrodę Jury. Organizatorzy zapewnili dodatkowe atrakcje, takie jak
warsztaty Anima Art, dyskusje z filmowcami („Wokół
problemów polskiej animacji”) czy promocje książek
(„Antologia młodej polskiej animacji” oraz podsumowanie projektu „24 klatki na sekundę”).
Kinoteatr „Wrzos” (ul. Zamoyskiego 50) oraz Klub
Lokator (ul. Krakowska 27)
4-7 grudnia
32. Festiwal JAZZ JUNIORS. W ramach tej edycji festiwalu oprócz zmagań młodych muzyków w konkursie,
usłyszeć i zobaczyć będzie można uznanych już laureatów i na deser dosięgnąć gwiazd, podczas wyjątkowego
koncertu „Stańko & Waglewski akustycznie”, który już 7
grudnia w Rotundzie Bilety na koncerty Festiwalu Jazz
Juniors rezerwować można już teraz pisząc maila na adres: [email protected]. Więcej na www.rotunda.pl.
5- 13 grudnia
Festiwal Boska Komedia. Na festiwal przyjadą głównie grupy teatralne z poza Europy np. RPA, Kolumbii, Indii
czy Iranu. Oprócz spektakli odbędą się spotkania z mistrzami nowoczesnego myślenia (projekt, pod kuratelą dr. Artura
Grabowskiego z UJ), którym przyświecać będzie motto „My
to inni”, które mają zachęcić uczestników do nowego, odważnego spojrzenia na ważne, czasem trudne tematy.
17 grudnia
Scena Dobrego Humoru. „Żarty z karty czyli szef
kuchni podnieca” - premierowy autorski program KABARETU POD WYRWIGROSZEM, a także program świąteczny „W krainie bałwanów” oraz „Fajnie się jechało czyli
Noworocznik Kabaretu pod Wyrwigroszem” - 12 najważniejszych wydarzeń 2008 roku w satyrycznym zwierciadle. Centrum Kultury Rotunda, godz. 20:00.
KONCERTY:
1 grudnia (poniedziałek)
Anna Maria Jopek.
Kijów Centrum. Godz. 20.
Wstęp 50/75/90 zł.
4 grudnia (czwartek)
Tymon Tymański & Transistors (muzyka na żywo do
filmu niemego „Lokator” A. Hitchcocka). Żaczek. Godz.
20. Support: Snub Cube - 20/15 zł.
6grudnia (sobota)
HAPPYSAD. Loch Ness. Godz. 19. Wstęp 30zł.
13 grudnia (sobota)
Kat. Loch Ness. Godz. 19. Wstęp 35/30 zł
5 grudnia
Polskie Piątki. „Pętla” (1957) w reżyserii Jerzego
Hasa. Gra – Aleksandra Śląska, Gustaw Holoubek. Kijów Centrum. Godz. 13.30. Wstęp 5 zł.
Rekomendacje opracowała: Anna Sokulska
BIS - listopad
21
społeczeństwo
Trenuję polski
Zaproszenie na
„Boską Komedię”
w rozmowach z portierkami
W dniach 5 – 12 grudnia na krakowskie sceny teatralne swoje oczy
powinni zwrócić miłośnicy teatru, a to za sprawą Międzynarodowego
Festiwalu Teatralnego „Boska Komedia”. Widzowie będą mieli okazję
obejrzeć nie tylko najlepsze polskie spektakle minionego sezonu, ale
również podziwiać twórczość artystów spoza starego kontynentu.
Wu Di – bohater listopadowego „Okiem przybysza” przyjechał do Polski z Chin. Opowie nam między innymi o
swoich wrażeniach dotyczących olimpiady w Pekinie oraz o zaletach mieszkania w polskim akademiku.
Notowały: Ewa Hołysz, Agnieszka Kostelecka
Jarosław Dolega
Moja pierwsza zagraniczna podróż
F
Jestem studentem pierwszego roku na Wydziale Elektrotechniki, Automatyki, Informatyki i
Elektroniki. Wybrałem naukę w Polsce, ponieważ
słyszałem bardzo dużo dobrego o polskich uczelniach, a dzięki międzynarodowej współpracy miałem możliwość przyjazdu właśnie do waszego kraju. Przed rozpoczęciem studiów dużo czytałem w
Internecie o AGH i kierunkach studiów, jakie są tutaj
oferowane. W Chinach poziom edukacji nie jest tak
wysoki jak w Polsce. Studia w waszym kraju są więc
dla mnie dużą szansą na zdobycie kwalifikacji, które pozwolą mi w przyszłości znaleźć dobrą pracę.
W Chinach mieszkałem niedaleko Szanghaju,
w miejscowości Hefei. Przyjazd do Polski to moja
pierwsza podróż zagraniczna. Przez całe lato przygotowywałam się do tej wyprawy, spędzając wakacje w Szanghaju, gdzie chodziłem na kurs języka
angielskiego. Mój pobyt tutaj będzie trwał co najmniej 5 lat, dlatego zacząłem się uczyć polskiego.
Do tej pory nie miałem zbyt wielu lekcji waszego
języka, ale na szczęście mój angielski jest na tyle
dobry, że nie mam problemów z porozumiewaniem
się z kolegami i wykładowcami (przedmioty, których się uczę, wykładane są w języku angielskim).
Idąc za radą mojej nauczycielki polskiego trenuję
wasz język w codziennych kontaktach z paniami
portierkami. Myślałem o tym, żeby zamieszkać w
pokoju ze studentem z Polski, aby doskonalić swoje
zdolności językowe (3 godziny lekcyjne polskiego w
tygodniu to nie wiele), w końcu moim współlokatorem został jednak mój rodak. Wiem, że chiński
jest najcięższym do nauki językiem, ale polski również nie jest prosty, ponieważ na liście „najtrudniejszych języków świata” znajduje się na wysokim piątym miejscu.
estiwal jest częścią projektu „6
zmysłów”, łączącego najważniejsze wydarzenia w Krakowie, a
zainicjowanego przez Urząd Miasta
Krakowa. Sam festiwal, w zamyśle jego
dyrektora artystycznego, Bartosza Szydłowskiego: – „Ma pokazać pejzaż kondycji współczesnego człowieka, opowiedziany przez artystów scen z całego
świata. Nasz festiwal to uczta duchowa
dla wszystkich, poszukujących skupienia
i mądrej rozrywki”.
28 krytyków, dziennikarzy i recenzentów wyselekcjonowało 8 najlepszych sztuk, które zachwyciły publiczność w mijającym roku. Są to: „Factory
2” Krystiana Lupy, „Sprawa Dantona”
Jana Klaty, „Reportaż o końcu świata”
Teatru Wierszalin, „Odpoczywanie”
Pawła Passiniego, „Wesele” Anny Augustynowicz czy „Odprawa posłów
greckich” M. Zadary, „Lulu” Michała
Borczucha oraz „Był sobie Polak…”
Moniki Strzępki). Dodatkowo włodarze festiwalu dopuścili do konkursu
jeszcze trzy sztuki („Galgenberg” Agaty
Dudy-Gracz, „Othello” Macieja Sobocińskiego oraz „Poważny jak śmierć,
zimny jak głaz” Tomasza Obary), tym
samym powiększając grono rywalizujących o nagrodę „Boskiego Komedianta” do jedenastu spektakli. O tym, do
kogo ona trafi zadecyduje niezależne,
kilkunastoosobowe, międzynarodowe
jury. Poza widowiskami konkursowymi obejrzeć będzie można również
przedstawienia towarzyszące, prezentujące krakowską scenę teatralną oraz
produkcje festiwalowe.
Oprócz polskiej części atrakcji, organizatorzy umożliwili również kon-
22
BIS - listopad
frontację z przedstawicielami sztuki teatralnej innych kręgów kulturowych.
Do udziału w festiwalu zaproszeni zostali goście z Indii, Iranu, RPA i Kolumbii.
Również oni będą prezentować swoje
ostatnie dokonania. Dodatkowym, niezwykle cennym aspektem festiwalu, jest
pierwiastek duchowy. Będzie nim poszukiwanie Boga w sztuce oraz poza nią, w
czym pomoże widzom gość specjalny: Je-
społeczeństwo
an-Luc Marion, jeden z najwybitniejszych współczesnych filozofów – nieustanny poszukiwacz Stwórcy i diagnostyk ponowoczesnej duchowości.
Zainteresowanym spotkaniem z
teatrem na światowym poziomie zapraszamy na stronę festiwalu: www.boskakomedia.pl, gdzie dostępne są obszerne informacje na temat jego programu
oraz cen biletów. Zapraszamy!
Zupka polska
Bariera językowa to nie wszystko. Bardzo łatwo zauważyłem różnice pomiędzy polską i chińską
kulturą. Różni się na przykład jedzenie. Spróbowałem polskiej zupy, ale ma zupełnie inny smak niż
nasza. Nie miałem jeszcze okazji jeść popularnego
fot. KSAF AGH, Michał Kopeć
„chińskiego” jedzenia w polskim wydaniu, gdyż gotujemy sobie sami w naszej kuchni w DS Arkadia.
Jeśli jesteśmy już przy temacie akademika, to
uważam, że mam tu bardzo dobre warunki. W pokojach mieszkają 2 osoby, a nie, jak w moim kraju,
4 albo nawet 6!
Jestem w Polsce od niedawna, ale mam już
wielu przyjaciół wśród polskich studentów. Szczególnie pomocni i cierpliwi są członkowie ESN. W
pierwszym tygodniu naszego pobytu w Polsce pokazali nam wiele zabytków – Wawel, krakowskie
kościoły i kopalnię soli w Wieliczce. Cieszę się, że
studiuję w mieście, które jest tak znane na świecie i
ma tak długą historię. W czasie ferii zimowych zamierzam wybrać się na dalszą wycieczkę – do Warszawy i Oświęcimia.
Polsko-chińska bohaterka
Chiny to piękny, wart odwiedzenia, kraj. Szanghaj i Pekin to najnowocześniejsze miasta świata. Zauważyłem jednak, że Polacy nie wiedzą zbyt wiele o
mojej ojczyźnie. Cieszę się, że niedawno koło naukowe
BABEL zorganizowało chiński wieczór, gdzie pokazywano zdjęcia z Chin i przybliżano tradycję mojego kraju. Dobrze, że olimpiada pokazała światu naszą kulturę. Uważam, że zawody były znakomite, szczególnie
podobała mi się ceremonia otwarcia i zamknięcia
igrzysk. Chińczykom w pamięć zapadła polska reprezentantka Natalia Partyka, która mimo, że urodziła się bez jednej ręki, zdobyła medal. Największy
chiński kanał sportowy bardzo dużo o niej mówił,
moi rodacy byli dumni z Polki nie mniej niż z wyników naszej narodowej drużyny.
A czy ja uprawiam jakiś sport? Bardzo lubię
piłkę nożną. W Polsce miałem już okazję grać kilka razy z kolegami. W moim rodzinnym mieście byłem
przez 6 lat kapitanem drużyny piłkarskiej. W Chinach
poziom gry może nie jest najwyższy, ale za to zainteresowanie piłką jest, wbrew pozorom, naprawdę duże.
W wolnych chwilach odwiedzam również basen, który
znajduje się obok mojego akademika.
Nie wiem dokładnie, co będę robił po studiach,
na razie je dopiero zaczynam. Sądzę, że poszukam
pracy w Polsce lub w innym europejskim kraju, a
dopiero po kilku latach wrócę do Chin. Moja kuzynka, która mieszka w Niemczech, również studiowała elektronikę - pracuje teraz dla firmy MercedesBenz. Liczę na to, że odwiedzi mnie w przyszłym
roku, gdy będzie z mężem podróżować po Europie.
Bo ja do Chin i mojej rodziny pojadę najwcześniej
na wakacje w 2010 roku.
BIS - listopad
23
społeczeństwo
Krakowiacy i górale
Nie od dziś wiadomo, że Kraków jest opanowany przez żaków z całej Polski. Wśród „zaborców” duży udział
mają oczywiście studenci AGH. Jednakże spora grupa to mieszkańcy okolic oraz rodowici krakowianie. Dla
tych osób życie studenckie wygląda inaczej, niż dla mieszkańców odległych zakątków naszego kraju. Postanowiliśmy sprawdzić, jaka jest różnica studiowania w różnej odległości od domu.
Bartosz Grad
społeczeństwo
wać się smakiem mamusinych specjałów codziennie. Gotowanie to sztuka.
Dla większości młodych ludzi jest wyzwaniem, którego muszą się dopiero
nauczyć. Żywiąc się jedynie fastfoodowymi posiłkami możemy się rozchorować, a nasz budżet zostanie mocno obciążony. Większość studentów musi zatem zacząć sobie radzić i posiąść sztukę
gotowania, odgrzewania, zalewania,
itd. Dla tych z daleka jest to często nie
urozmaicone domowymi smakołykami, dlatego ich układ pokarmowy przeżywa renesans jedynie kilka razy w roku. Tym większy ból, gdy nasza mama
jest mistrzynią kulinarnego kunsztu, a
my reprezentujemy dno, które mimo
usilnych i długotrwałych starań pogłębia się, a przypalony kotlet zaczyna
nam w końcu smakować.
Mieszkanie dobre i tanie
Dla „tubylców” oczywiste jest, że
zasypiają w pokoju, z którym łączą się
K
raków kusi maturzystów kulturą, historią, specyficznym klimatem oraz szalonym nocnym życiem – to banał, ale jednocześnie wciąż na nowo odkrywana prawda. Wiele osób już od podstawówki
właśnie tutaj chce realizować swoje
ambicje akademickie. Przyszli studenci
wybierają AGH ponieważ mogą kształcić się na wysokim poziomie w królewskim mieście. Dla osób mieszkających
w regionie etap rozpoczęcia studiów
jest analogiczny do zmiany gimnazjum
na liceum. Nie ponoszą żadnych strat,
nie kroczą w dorosłość przedwcześnie
ponieważ ich życie toczy się dalej w domu rodzinnym, gdzie wikt i opierunek
mają zapewniony. Oczywiście nie zawsze studiowanie we własnym mieście
jest atrakcyjne, ale krakowiacy nie narzekają, ponieważ w przeważającej
mierze są w nim zakochani. Przybysze
z dalszych rejonów naszego kraju muszą za to zmagać się z wieloma trudnościami wynikającymi z faktu, iż stają się
całkowicie samodzielni.
24
BIS - listopad
Powroty to święto
Żyjemy w cywilizowanym świecie,
ale komunikacja w Polsce doskonale
broni się przed nowoczesną technologią. Odbija się to na studentach, którzy
na podróż, do odległych rejonów kraju
muszą poświęcić nawet kilkanaście godzin jazdy pociągiem (czasem z kilkoma przesiadkami). Przez takie niedogodności częstotliwość spotkań z rodziną musi zostać zredukowana do minimum, co oznacza ograniczenie się do
odwiedzin tylko w najważniejsze święta i uroczystości. Miejscowi mają ciągły
kontakt z rodziną, co jednak nie zawsze
napawa ich pełnią szczęścia. Czasami
woleliby, aby ich wzajemne kontakty
zostały ograniczone - przecież rodzice
zawsze będą traktować swoje pociechy
jak dzieci i często nie widzą, że ich potomek to już dorosły i samodzielny
człowiek. Z drugiej strony barykady
stoją „stęsknieni”, którzy swoją najbliższą rodzinę widują 3 – 4 razy w roku, a
woleliby z pewnością, aby te wizyty
wspomnienia z bliskiej lub dalekiej
przeszłości - mają pełne poczucie intymności. Przyjezdni najczęściej utrzymują miejsce w akademiku. Nie zawsze
jest to lokum w stu procentach intymne, przytulne i komfortowe. Często
może być miejscem, gdzie impreza nigdy się nie kończy, a my mamy już dość
i błąkamy się szukając chwili wytchnienia. Domy studenckie, jakie by nie były,
są zawsze pewniakiem i przyszły student bez wizyty w Krakowie może być
raczej spokojny, że pokój na niego czeka. Czasem jednak, mimo dużej odległości, decyzja o przyznaniu miejsca w
akademiku może być negatywna. W takiej sytuacji należy znaleźć jakieś
mieszkanie. W czasach dużej konkurencji i wysokich cen wynajmowanych
nieruchomości, możliwość znalezienia
czegoś dobrego i taniego graniczy z cudem. Wtedy taki „niedobitek”, np. znad
morza, przeżywa koszmar związany z
kilkoma kilkunastogodzinnymi podróżami pociągiem w celu znalezienia
upragnionej oazy. W taki oto sposób
wakacje marnują się, bo szukamy
mieszkania, a nie każde spełnia nasze
oczekiwania. W tej sytuacji jest lwia
część żaków, ale problem dotyka szczególnie przybyszów z daleka. Ale gdy
nadejdzie chwila wprowadzki, uśmiech
pojawia się na naszych twarzach. Często do czasu, kiedy poznamy ceny w
Krakowie... Jaka jest różnica w kosztach studiowania w swoim mieście, a w
tym oddalonym o kilkaset kilometrów,
często mniejszym i po prostu tańszym?
Cenowa rewolucja
Różnica jest widoczna. Gdy jesteśmy miejscowi, to koszty naszego życia
są identyczne jak te, ponoszone przez
rodziców w latach ubiegłych. Gdy jesteśmy z daleka, musimy uwzględnić w
naszych wydatkach opłaty za mieszkanie, żywność, rozrywki. Najczęściej
gwarantują to rodzice, ale nie zawsze.
Są osoby, które muszą pracować, gdyż
zdarzały się częściej. Jakkolwiek wzajemne relacje wśród bliskich bywają
różne, tak podczas wyczekanego spotkania – które urasta do rangi święta –
wszyscy są do siebie nastawieni przyjaźnie. Takie sporadyczne odwiedziny
uczą samodzielności i odpowiedzialności. Studenci stają się dzięki temu wrażliwsi na wzajemne relacje, a więzi rodzinne zaciskają się. Kiedy nie widują
się z rodzicami, to jedną z największych
rozterek jakie przeżywają jest brak domowego i ciepłego obiadu.
Obiadki u mamy
Jedzenie to zresztą jedna z najważniejszych kwestii studenckiego życia.
Jeżeli ktoś nie potrafi gotować, a mieszka w Krakowie, to może liczyć na domowy obiadek. Również kiedy mieszkamy niedaleko i odwiedzamy swoje
rodzinne strony, to zapakowana „wałówą” do granic możliwości torba, staje
się niekiedy całotygodniowym prowiantem. Ale nie każdy może delektofot. KSAF AGH, Mateusz Kus
BIS - listopad
25
społeczeństwo
stypendium im nie wystarcza lub w
ogóle go nie otrzymują. Problemów może się po drodze pojawić co nie miara,
jednak pamiętajmy, że studenci, jako
grupa społeczna o największym sprycie,
zawsze zagwarantuje sobie godny byt.
Dotychczasowo
przedstawiłem
głównie negatywne cechy studiowania
z dala od rodzinnego miasta, ale są
przecież i liczne zalety. Mówię oczywi-
społeczeństwo
Smutne wędrowanie
ście o rozrywkowej część życia. Mieszkając z rodzicami nie zawsze możemy
pozwolić sobie na całkowitą frywolność. Okres studiów to czas, kiedy nasza chęć imprezowania jest wyjątkowo
duża. Gdy wracamy do mieszkania studenckiego lub akademika nikt nie będzie na nas czekał z pretensjami lub zatroskaniem – dla wszystkich jest to
normą, jakiej rodzice nie mogą przyjąć
Czy na AGH jest psycholog? To pytanie niezwykle, gdyż przeciętny
student naszej uczelni nie jest w
stanie na nie odpowiedzieć. Dużym
problemem okazuje się dotarcie do
takiej informacji. Gdzie wobec tego
powinny szukać pomocy osoby,
które jej potrzebują?
Karolina, rok II, WMN
miasto: Suwałki
Muszę przemierzyć całą Polskę, aby dostać się do domu, czasem nie jest
to takie proste. Wybrałam AGH, ponieważ ma bardzo dobrą renomę, a poza
tym moja siostra studiowała w Krakowie i dużo mi o nim opowiadała. Do tego
mogę robić to, co lubię, ponieważ na AGH jest dużo sekcji sportowych i mogę
spełniać się w badmintonie. Do domu nie jeżdżę za często, ponieważ odległość
jest zbyt duża i średnio zajmuje mi to od 12 do 16 godzin (przy 2-3 przesiadkach). Płace ok. 40zł za bilet w jedną stronę - nie jest to może bardzo dużo, ale za
to podróż jest strasznie męcząca. Jeżdżę zatem 3-4 razy do roku. Tęsknie za domem, za moim pokojem, pysznymi obiadkami i moją siostrzenicą.
Fakt, że ten wyjazd wiele zmienił w moim życiu - sama muszę załatwiać
wszystkie sprawy. Jest to męczące, ale uczy samodzielności. Lubię gotować i nie
sprawia mi to najmniejszego problemu, ale czasem mam strasznego „lenia”. Zastanawiałam się nad podjęciem pracy, ale niestety nie mam na to wystarczająco
dużo czasu. Mam jeszcze oszczędności z wakacji, gdzie zarobiłam trochę pieniędzy i nie muszę zastanawiać się nad tym, czy wystarczy mi do przysłowiowego
„pierwszego”. Poza tym dostaje stypendium sportowe, które bardzo mi pomaga.
Wiadomo, że są chwile zwątpienia, kiedy wszystko traci sens, myśli się o rzuceniu studiów, chce się wrócić do domu, do rodziny i znajomych. Na szczęście takie myśli bardzo rzadko mnie dopadają. Chciałabym zostać w Krakowie po studiach, ale jaka będzie moja przyszłość, czas pokaże.
Olga, rok II, WGGiOŚ
miasto: Kraków
Jestem szczęśliwa, że mogę studiować mieszkając wraz z moją rodziną w
magicznym Krakowie. Wybrałam AGH ze względu na kierunek. Mieszkam
dość daleko, dlatego moja podróż trwa nawet 50 minut z przesiadką. Kupuję
bilet miesięczny za 47 zł. Jest to męczące, ale po zajęciach trafiam do cieplutkiego domu, gdzie w spokoju mogę się uczyć. Gdybym mieszkała w akademiku, pewnie mniej przykładałabym się do nauki. Z natury jestem gadułą,
dlatego mieszkając z rówieśnikami cały czas, który obecnie poświęcam swojej indywidualnej edukacji, przeznaczyłabym na rozmowy towarzyskie. Ponieważ mieszkam z rodzicami, to nie imprezuję za dużo. Staram się przykładać do nauki, a ciągłe wypady nocne troszkę zniekształciłyby obraz przykładnej studentki za jaką mają mnie mama i tata. Po studiach chciałabym
dalej mieszkać w Krakowie ponieważ kocham to miasto. Zawsze mogę liczyć
na domowy obiad i rodzinną atmosferę. Studia nie są dla mnie skokiem w
dorosłość, ale mimo to czuję się odpowiedzialniejsza. Nie dziwię się że młodzi ludzie tak lgną do mojego miasta – Kraków jest po prostu cudowny.
26
BIS - listopad
Paulina Depczyńska
Początki studiów bardzo często są trudne –
zwłaszcza dla osób spoza Krakowa. Mieszkanie
bez rodziców, zupełnie inny tryb nauki, brak starych znajomych i tysiąc spraw, o których trzeba
koniecznie pamiętać. To może przygnębiać. Jeśli smutek mija w miarę szybko, nie ma większego problemu. Gorzej, jeśli narasta z każdym
dniem i nic nie wskazuje na to, że się to zmieni.
Wtedy trzeba szukać pomocy, najlepiej u specjalisty. Postanowiliśmy sprawdzić czy łatwo jest, będąc studentem naszej uczelni, uzyskać pomoc
psychologa.
Wędrówka po Internecie
z dnia na dzień. Czego oczy nie widzą,
tego sercu nie żal, dlatego lepiej żeby
nasi „sponsorzy” nie widzieli, na co
weekendami trwonimy ich pieniądze.
Jest wiele różnic, jakie dzielą studentów z okolic Krakowa i tych z dalekich krańców Polski. Wszystko ma
swoje wady i zalety. Obie strony borykają się z różnymi problemami i narzekają na coś innego. Rzeczą, która łączy,
jest uczelnia, na której zasady są takie
same dla wszystkich. Nie można roztrząsnąć komu żyje się lepiej. Tutejsi
mają kontakt z rodziną, ale często nie
mogą pozwolić sobie na szalone życie
nocne, które dla przybyszów jest normą. Obydwie grupy uczą się samodzielności, tylko w różnym tempie. Na
koniec przeczytajcie, co na ten temat
sądzą nasze koleżanki z uczelni, które
dzieli różnica w odległości do domu.
Więcej w Radiu 17
- słuchaj 14.11 o godz. 20.00.
Zapraszamy!
fot. KSAF AGH, Jan Wolak-Dyszyński
Pierwszą myślą, jaka wpadła mi do głowy
było szukanie psychologa w murach AGH. Tego
rodzaju wędrówek zaprzestałam jednak już po
pierwszym piętrze budynku C1. Włączyłam za
to komputer i zaczęłam szukać potrzebnych mi
informacji. Wpisanie w Google hasła „psycholog AGH” spowodowało wyświetlenie się Programu Studiów Podyplomowych WNSS AGH, a
zaraz za nimi strony Wydziału Humanistycznego. Pozostałe pozycje nie wydawały się być pomocne. Zdecydowałam się na odwiedzenie
strony WH, gdzie ponownie zobaczyłam plan Studiów Podyplomowych. Skorzystanie z wyszukiwarki na stronie AGH również nie przyniosło upragnionych efektów, poza ogłoszeniem (znalezionym na stronie jednego z akademików) o psychologu onLine – z tej możliwości postanowiłam jednak nie korzystać, woląc spotkać się z prawdziwym człowiekiem.
Depresyjna kariera
Stwierdziłam, że chyba najlepiej będzie zapytać innych studentów, gdzie na AGH można
znaleźć psychologa. Niestety, spotykałam się
fot. KSAF AGH, Jan Wolak-Dyszyński
głównie z bezradnym rozłożeniem rąk. Życzliwa
koleżanka przypomniała sobie, że któryś z jej
znajomych ma kolegę, który mówił, że AGHowskie Centrum Karier ma psychologa. Postanowiłam sprawdzić to najpierw w Internecie.
Niestety pomimo, że strona zawiera dużo ciekawych informacji, to tej najważniejszej dla
mnie – o psychologu – nie znalazłam. Postanowiłam jednak zadzwonić. Okazuje się, że był
to strzał w dziesiątkę. W Centrum Karier jest psycholog, z którym można umówić się na spotkanie
(w przeciągu tygodnia).
A może przychodnia?
Postanowiłam się chwycić jeszcze jednej
możliwości. Przychodni Scanmed, która ma swoją
siedzibę na terenie AGH i której pacjentami jest
ok. 8 tys. studentów naszej uczelni. Okazało się, że
psycholog oczywiście jest i może mnie przyjąć, ale
potrzebuję skierowania od lekarza pierwszego
kontaktu (który może mnie przyjąć najwcześniej
za pięć dni), a potem muszę umówić się z psychologiem (pierwsze wole terminy są za półtorej tygodnia). W sumie wychodzi na to, że muszę czekać ponad dwa tygodnie. Dla jednych może to być
bardzo niedługo, dla innych z kolei cała wieczność, od której może wiele zależeć.
Głos studentów
A co sami studenci myślą o psychologu? –
„Nie mam pojęcia czy jest u nas psycholog” –
stwierdza Krzysiek z WIMIR. – „W zasadzie nie
wiem czy wiedziałbym jak go znaleźć. A jeśli by był,
to powinna być to osoba wzbudzająca zaufanie, taka, którą poznałbym np. podczas zajęć integracyjnych i nie bałbym się iść do niej z problemem”. Mój
drugi rozmówca, Maciek z WIMIP zauważa, że taki
psycholog byłby bardzo przydatny dla osób z
pierwszego roku. - „Na samym początku studiowania wszystko jest nowe, obce” – mówi. – „Jeśli
na dodatek nie mieszka się w akademiku to trudno
się z kimś zaprzyjaźnić. A i sama nauka daje popalić”. Wypowiedzi innych studentów są bardzo podobne – o psychologu w zasadzie nikt nic nie wie,
ale każdy zauważa, że ktoś taki na uczelni powinien być. I faktycznie jest, tylko, że dość trudno go
znaleźć. Warto zastanowić się, jak tą niekorzystną
sytuację zmienić. Przecież każdy z nas miewa problemy, a porada u specjalisty jest czymś zupełnie
naturalnym. Czy zatem istnieje szansa na wprowadzenie regularnych dyżurów psychologa na
AGH? To już pytanie do władz uczelni oraz Samorządu Studentów. Jeśli my, studenci, sami zgłosimy taką potrzebę, z pewnością sprawa ma szansę
ruszyć z miejsca.
BIS - listopad
27
Nauka i technika
Nauka i technika
Zostań mistrzem e-sportu
Czy graliście kiedyś w Counter-Strike lub America’s Army? A może mielibyście ochotę zmierzyć się z najlepszymi zawodnikami, którzy swoje klawiatury zdarli na tych grach, zdobywając przy tym międzynarodową sławę? Jeśli tak, to mamy coś specjalnie dla was – do Polski w końcu dotarła Liga ESL.
Kamila Buczyńska, Magdalena Hodurek
26 października 2008 roku w krakowskim kinie Kijów miało miejsce historyczne dla fanów gier wydarzenie.
Było ono znakomitą okazją do spotkania się wszystkich osób zafascynowanych profesjonalną rywalizacją w grach
komputerowych. Warto również wspomnieć, że cała historia owej ligii sięga
już siedmiu lat. Do tej pory Intel Friday
28
BIS - listopad
Night Game największą popularnością
cieszył się w Niemczech, gdzie rozgrywki odbywały się co tydzień. Całe
przedsięwzięcie stało się na tyle popularne, że swoim zasięgiem objęło także
inne państwa. Obecnie rozgrywane jest
już w osiemnastu krajach. Tym bardziej
cieszy fakt, że pierwszy przystanek w
Polsce miał miejsce właśnie w Krakowie. Oprócz dobrej
zabawy, która towarzyszy
rozgrywkom Ligii ESL
Pro Series w Polsce, nie możemy
również
zapomnieć o finansowym
wymiarze
tych spotkań. Czołowi
zawodnicy
walczą bowiem o
nagrody pieniężne
o łącznej wartości
40 000 złotych!
Trochę historii
Pewnie nie wszyscy wiecie, że historia e-sportu sięga 1997 roku, kiedy
powstała pierwsza na świecie profesjonalna liga, zrzeszająca fanów kultowego Quake’a. Obecnie takich lig jest setki, a największa z nich to World Cyber
Games, wywodząca się z Korei Południowej. Rozgrywki pod tym szyldem
obecne są również w naszym kraju
(www.wcg.com.pl), a Polacy odnoszą w
nich coraz większe sukcesy. Stąad również rosnąca popularność tej dziedziny
rywalizacji. Jeśli dodamy do tego atrakcyjne nagrody i popularność dla zwycięzców, okaże się, że sport elektroniczny to już nie tylko masowa rozrywka,
ale dla wielu sposób na życie.
Okiem widza
Wróćmy jednak do krakowskiego
ESL. Całe wydarzenie spotkało się z
dużym odzewem. Tłum oczekujących
fanów wypełniał po brzegi przedsionek
kina. Jak mówią organizatorzy liczba ekibiców przekroczyła 500 osób. Profesjonalnie przygotowana sala kinowa na
jeden wieczór zamieniła się w pole wirtualnych zmagań. Wszystko co działo
się na monitorach graczy, widownia
mogła śledzić na wielkim, kinowym
ekranie. Aby podgrzać emocje, po każdej spektakularnej akcji scenę otaczały
kłęby dymu, a rażące lasery rozświetlały salę efektownymi grafikami. Po każdej zakończonej walce zawodnicy
udzielali krótkich wywiadów. Niektóre
z nich, pod wpływem ciągle tętniącej w
żyłach adrenaliny, były bardzo zabawne. Elektryzującą atmosferę potęgowały dodatkowo liczne konkursy dla publiczności. W najważniejszym z nich
nagrodą główną był Procesor INTEL
Core 2 Quad Q9400. Nie zabrakło również nagród pocieszenia takich jak koszulki, kubki i inne gadżety.
Wieczór rozpoczęła dziesięciominutowa rozgrywka Pro Evolution Soccer 2009 pomiędzy graczami PGS Gaming: Luki_K oraz Gawlisz. Pomimo
wielu zapierających dech w piersiach akcji mecz zakończył się remisem 1:1. Dzięki profesjonalnym, a jednocześnie dowcipnym komentarzom, mogliśmy poczuć
się jak na prawdziwym stadionie piłkarskim. A emocje ciągle rosły! Kolejnym
starciem był mecz pomiędzy światowej
sławy zespołami: Majestic Clan i HardPlay. Potyczka miała miejsce w świecie
America’s Army. Majestic jest jednym z
najstarszych polskich klanów na arenie
tejże gry, powstali bowiem sześć lat temu.
To drużyna nie tylko zdolna, ale i doświadczona - najstarszy zawodnik ma 31
lat. Natomiast HardPlay w swoich szeregach posiada prawdziwy skarb jakim
jest kapitan Polskiej Reprezentacji
America’s Army- dav1d. Drużyna HP
ma wysokie aspiracje i walczy o tytuł
najlepszego polskiego zespołu. Mimo
wysokiej sprawności bojowej klanu
Majestic, już na początku starcia przewagę zdobył HardPlay i utrzymał ją aż
do końca potyczki.
Mecz wieczoru
Najbardziej oczekiwanym wydarzeniem wieczoru ESL Pro Series był
pojedynek dwóch silnych i utytułowanych drużyn Frag eXecutors oraz BenQ DELTAeSPORTS.COM w Coun-
ter-Strike 1.6. W oświadczeniach
przedmeczowych reprezentanci obu
drużyn wyrażali swoje podekscytowanie z udziału w pierwszym w Polsce Intel Friday Night Game. Jak wypowiedział się gracz Delty, Tomasz Sopel, „Jest nam bardzo miło, że to my będziemy uczestnikami pierwszego takiego
eventu w Polsce. Spotykamy się z naszym największym przeciwnikiem - Frag
eXecutors. Tydzień temu to chłopaki z
Fx okazali się lepsi, tym razem mecz odbędzie się tylko na jednej mapie i każda
runda będzie decydowała o tym kto wygra to spotkanie. Jesteśmy bardzo zmobilizowani i chcemy zrewanżować się za
ostatnią przegraną”. Odpowiedź Fx była krótka: - „Jesteśmy zmotywowani i
pewni zwycięstwa”. Słuchając tych wypowiedzi kibice mogli przekonać się, że
e-sport wywołuje nie mniejsze emocje,
niż tradycyjna sportowa rywalizacja.
Dla obu drużyn była to walka o honor,
ponieważ już nie jeden raz spotykali się
na platformie. Tym razem mecz odbył
się na mapie de_inferno i okazał się być
zwycięski dla drużyny Frag eXecutors.
Ostateczny wynik to 16:11. Tym samym potwierdzili oni swoją dominację. Publiczność kipiała od emocji.
Spontanicznie powstały fankluby obu
zespołów, które żywiołowo dopingowały swoich faworytów. Każdy frag nagradzany był gromkimi brawami.
Chcecie więcej?
Intel Friday Night Game okazał się
być strzałem w dziesiątkę. Świetnie bawili się nim tylko gracze, ale przede
wszystkim publiczność, która z wypiekami na twarzy śledziła kolejne
zagrania taktyczne drużyn. Doskonała oprawa i ciekawe komentarze, które pozwalały zagłębić się w świat esportu nawet osobom niedoświadczonym. Również użyte multimedia,
między innymi relacja w telewizji Patio oraz ESL TV, udowodniły, że nie były to podwórkowe rozgrywki, ale profesjonalna liga mistrzów.
Oczywiście brakuje nam jeszcze
sporo do takich emocji i popularności e-sportu, jaką cieszy się on w Korei Południowej, USA czy w Niemczech. Wszystko wskazuje jednak na
to, że elektroniczne potyczki na stałe
wpisują się w rozrywkowy kalendarz
młodych ludzi w naszym kraju. Kibicując tym wydarzeniom pozostaje
jednak mieć nadzieję, że Pro Evolution Soccer będzie jedynie dodatkiem
do prawdziwych sportowych emocji
i, póki co, na pewno ich nie zastąpi.
Podsumowując: wszystkich tych, których ominęła ta niesamowita zabawa,
informujemy, że kolejny przystanek
odbędzie się już niebawem podczas
Poznań Game Arena. Serdecznie zapraszamy!
BIS - listopad
29
sport
Dobry pomysł:
szermierka
na AGH!
Bogactwo dyscyplin sportowych i nasze zróżnicowane zainteresowanie nimi jest tak szerokie, że czasami sami nie zdajemy sobie sprawy, jak mało wiemy o sukcesach naszych reprezentantów. A szkoda, gdyż niektórzy z nich mieszkają
wśród nas. Tak jest między innymi w przypadku Radka Zawrotniaka, srebrnego medalisty olimpijskiego z Pekinu.
Maciej Hemmerling
„Możemy być dumni” - tak rozpisywały się gazety na temat Radka tuż po
jego sukcesie na tegorocznej Olimpiadzie. 27-letni, leworęczny szpadzista krakowskiego AZS-AWF był filarem drużyny, ale sam o sobie wypowiada się bardzo
skromnie, dając do zrozumienia, że sukces jaki wywalczył jest oparty na bardzo
ciężkiej i wymagającej wielu poświęceń
pracy. Szermierka to sport w którym dla
zawodnika najważniejszymi cechami są
precyzja i opanowanie koordynacji ruchowej. Jest to związane z latami treningu, jednak jak powtarza Zawrotniak, nie
utrudnia mu to jego życia studenckiego, chociaż na imprezach nie może sobie pozwolić na większe szaleństwo.
Mało kto wie, że trenerem naszego
medalisty jest nie kto inny jak Zbigniew
Ryczek, pracownik Studium Wychowania Fizycznego i Sportu Akademii Górniczo - Hutniczej, który prowadzi na
naszej uczelni kilka sekcji sportowych,
mając w swoim dorobku m.in. dwa mistrzostwa akademickie z zespołem koszykarek. – „Denerwowałem się ogromnie podczas walki z Chińczykami” - opowiada Zbigniew Ryczek. – „Po pojedynku było widać, że nasi zawodnicy nie
cieszyli się ze srebra, raczej byli zwyczaj-
30
BIS - listopad
nie źli, że wymknęło im się złoto, a byli
od niego o krok...” - dodaje.
Radek Zawrotniak wypowiada się
o swoim trenerze w samych superlatywach, kładąc spory nacisk na przyjaźń,
jaka łączy obu panów. My zaś możemy
postawić pytanie, dlaczego tak szlachetny
i widowiskowy sport, jakim jest szermierka, nie jest uprawiany na AGH. Mamy
przecież wspaniałe zaplecze sportowe i
trenera z prawdziwego zdarzenia. Zatem
co tak naprawdę stoi na przeszkodzie
uruchomienia sekcji szermierki na naszej
uczelni? Odpowiedź jest prosta – fundusze. W końcu w dzisiejszym sporcie
wszystko kosztuje i to wcale niemałe pieniądze. Jest jednak nadzieja. W poprzednim wydaniu BIS-u mogliście przeczytać
artykuł na temat Basenu AGH, na którego terenie odbywają się treningi szermierki na wózkach. Jak zapewnia dyrektor obiektu, Beata Przybyłowska-Stanek,
zostały rozpoczęte starania mające na celu uruchomienie takiej sekcji dla pełnosprawnych studentów. Problem tkwi w
kosztach sprzętu, dlatego prawdopodobnie całe przedsięwzięcie zostanie zorganizowane na zasadzie wypożyczenia wyposażenia przez członków sekcji. Wiele
zależy również od zaangażowania stu-
dentów, którzy byliby zainteresowani
szermierką. Chyba pora kontynuować
bogate polskie tradycje związane z tym
sportem. Najlepiej wystąpić z inicjatywą
w Studium Sportowym naszej Alma Mater. Nikt nie mówi, że będzie łatwo czeka Was tylko ciężka praca, która
może jednak popłacić laurami zwycięstwa w najbliższej przyszłości.
Warto przypomnieć, że na Akademii Górniczo-Hutniczej mamy do wyboru
siedem sekcji sportowych - poczynając od
badmintona, a kończąc na koszykówce.
Każda z nich jest podzielona na sekcje A i
B, co odpowiada stopniowi zaawansowania w danej dyscyplinie, a transfer z jednej
do drugiej grupy zależy przede wszystkim
od zaangażowania i predyspozycji. Najlepsi
reprezentują naszą uczelnię podczas zawodów międzyuczelnianych.
Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że zalet uczestnictwa w sportowym życiu AGH jest wiele. Warto chyba poważnie zastanowić się nad utworzeniem sekcji związanych ze sportami,
w których nasz kraj nie od dziś odnosi
spore sukcesy, takimi jak piłka ręczna,
sporty walki czy właśnie szermierka.
Chętnych do uprawiania tej ostatniej
dyscypliny z pewnością nie zabraknie.
fot. KSAF AGH, Ewa Mazur
BIS - listopad
31
Liczydło
Popularny Pan Lotto odchodzi z Totalizatora. Ryszard Rembiszewski, który od 22 lat prowadził losowania Totka i ogłosił tysiące „szóstek”,
zostanie twarzą loterii sms-owej.
Jeszcze dwa lata temu Rembiszewski twierdził, że losowania Lotto nigdy mu się nie znudzą. - Zawsze pojawia się dreszczyk emocji. Szczególnie
wtedy gdy jest duża kumulacja, np. 20 mln zł. Tym bardziej, że sam często
gram. Nie tylko zresztą ja, ale wiele osób realizujących ten program.
(...) Ja do tej pory nie miałem żadnej dużej wygranej - mówił.
Kapitan Fantastyczny Szybszy Od
Supermana Spidermana Batmana
Wolverine'a Hulka I Flasha Razem
tak brzmi nowe imię nastolatka, który kosztem zaledwie 10 funtów
pobił rekord świata. 19-latek do niedawna był zwykłym Georgem
Garrattem. Teraz został prawie superbohaterem. - Chciałem być unikalny wyjaśnił posiadacz rekordowego imienia reporterowi ‘’Daily Telegraph’’. Jego
nowe ‘’zwariowane’’ imię z pewnością pomoże osiągnąć mu ten cel, chociaż
utrudni kontakty z najbliższymi. Babka ‘’fantastycznego’’ młodzieńca z
Glastonbury w hrabstwie Somerset już przestała się odzywać do wnuka.
W wersji oryginalnej imię liczy sobie 81 liter i jest najdłuższym imieniem na
świecie. Poprzedni rekord należał do Amerykanki, której imię ma ‘’zaledwie’’
57 liter. Rhoshandiatellyneshiaunneveshenk Koyaanisquatsiuth Williams
przyszła na świat w 1984 roku w Teksasie.
Brazylijski Kościół katolicki oznajmił, że nie uznaje za ważne ponad 400 małżeństw, jakich udzielił w ciągu 20 lat pewien
ksiądz. Kapłana pozbawiono prawa pełnienia funkcji po tym, jak on
sam wstąpił w związek małżeński. Archidiecezja w mieście Goiania
wydała oświadczenie, że Osiela Luiza dos Santosa pozbawiono prawa pełnienia posługi kapłańskiej w roku 1988, gdy się ożenił. Mimo to w dalszym ciągu odprawiał msze i udzielał sakramentów.
Pary, które połączył Santos, muszą odnowić przysięgę małżeńską
przed prawowitym księdzem - napisano w oświadczeniu. Informując o
komunikacie brazylijskich hierarchów, agencja Associated Press nie wyjaśnia, dlaczego władze kościelne nie zajęły się wcześniej tą sprawą.
Policja podała, że 34-letni mężczyzna będzie miał postawiony zarzut włamania i kradzieży. Amerykanin włamał się do domu w miejscowości St. Paul i ukradł 8 świnek skarbonek. Łącznie skradł prawie 3 tys. dolarów.
Mężczyzna zaraz po zuchwałej kradzieży pojechał do banku wpłacić pieniądze na swoje konto. Pół godziny trwało liczenie
drobnych monet, które złodziej wyniósł z okradzionego domu.
Kiedy tylko cała suma znalazła się na jego rachunku, przestępca
zabrał swoją dziewczynę na zakupy - kupił jej buty, kurtkę i
kilka koszulek.
Przestępstwo doskonałe? Wpadka byłaby do uniknięcia,
gdyby nasz bohater nie został zauważony przez sąsiada okradzionego domu, który bardzo czujny od razu zadzwonił na policję. Poszukiwania złodzieja
trwały bardzo krótko - funkcjonariusze nie mieli żadnego problemu z odszukaniem kryminalisty, ponieważ przytomny sąsiad spisał numer rejestracyjny samochodu.
12-latek z Florydy został zatrzymany w szkole przez policję za
"świadome puszczanie wiatrów, aby przeszkadzać uczniom"
- poinformował serwis Drudge Report.
Uczeń został również oskarżony o wyłączanie komputerów kolegów z klasy.
Matka chłopca odebrała go z aresztu po kilku godzinach.
Fiński samolot wylądował w Helsinkach z
jednym pasażerem więcej, niż wziął na pokład 11 godzin wcześniej w Bangkoku.
Rzeczniczka linii Finnair poinformowała,
że w czasie lotu pasażerka ze Szwecji urodziła dziewczynkę. Sprawy potoczył się
szybciej, niż tego oczekiwano, gdy samolot
znajdował się nad Kazachstanem. Kobieta
zaczęła odczuwać skurcze na wysokości 11
tys. metrów. Pilot rozważał awaryjne lądowanie w Moskwie, jednak nie okazało się
to konieczne. Wśród 227 pasażerów znalazł
się lekarz i dwie pielęgniarki, którzy razem
z jednym z członków załogi przyjęli poród.
Przez telefon satelitarny otrzymywali
wskazówki od ekspertów. Matka i dziecko
po porodzie czuli się dobrze.

Podobne dokumenty