IV. Lata Borowiczów i Radków

Transkrypt

IV. Lata Borowiczów i Radków
IV. Lata Borowiczów i Radków
Strajk szkolny 1905 r.
Ostatnie lata rusyfikacji 1873-1915.
Męskie Gimnazjum Rządowe 1873-1915
Apogeum rusyfikacji szkolnictwa średniego w Kraju Przywiślańskim przypadło na ostatnie ćwierćwiecze XIX wieku,
czyli w czasach obowiązywania ustawy "tołstojowskiej" upodabniającej system szkolny w Królestwie Polskim do
istniejącego w imperium rosyjskim. Ustawa obowiązująca na tym terenie od 1873 r. pociągała za sobą poważne
zmiany w organizacji gimnazjum kieleckiego i programach nauczania. Nauka przedłużona została do 9 lat,
wprowadzono bowiem klasę wstępną, klasę VII uczyniono początkowo dwuletnią, by w roku 1875/1876 przemianować
drugoroczną klasę VII na klasę VIII. Politycznym celem tych zabiegów było podporządkowanie uczącej się młodzieży
jeszcze przez jeden dodatkowy rok codziennej kontroli zarówno w zakresie nauki, jak i pod względem sposobu życia.
Wydłużało to okres izolacji młodzieży męskiej od "szkodliwych" wpływów politycznych zakorzenionych wśród
słuchaczy uniwersytetów i innych szkół wyższych.
Według nowej ustawy program nauczania przeznaczał największą liczbę godzin na lekcje języków starożytnych i
matematyki. Łącznie lekcje łaciny, greki i matematyki obejmowały tygodniowo aż 122 godziny( w całym ośmioletnim
cyklu kształcenia), co stanowiło przeszło połowę wszystkich godzin lekcyjnych. Zdaniem twórców ustawy tak znaczna
przewaga przedmiotów wymagających od uczniów ogromnego nakładu sił i czasu na naukę (zwłaszcza nauczania
pamięciowego) miała odciągnąć uczniów od uprawiania polityki. Języki starożytne i matematykę zaliczono do tzw.
przedmiotów głównych. Kierując się także względami politycznymi i światopoglądowymi okrojono liczbę godzin
przeznaczonych na realizowanie programu w zakresie nauk przyrodniczych i historycznych. Mimo, że wprowadzono
ponownie logikę i filozofię, to na lekcjach tych przedmiotów była mowa jedynie o poglądach autorów starożytnych. Na
język rosyjski przeznaczono pierwotnie 94 godziny tygodniowo (liczba ta z czasem wzrosła do 32 godzin), a na język
polski, który w gimnazjach Królestwa był przedmiotem nadobowiązkowym, tylko 24 godzin. Wszystkie lekcje
prowadzono oczywiście po rosyjsku, a od 1874 r. obowiązywało dodatkowe zarządzenie o zakazie używania języka
polskiego, nawet w rozmowach prywatnych w czasie nrzerw. Posługiwanie się językiem ojczystym dopuszczano
jedynie na lekcjach religii rzymskokatolickiej, bowiem nawet zajęcia z języka polskiego musiały być prowadzone w
języku urzędowym. Dopiero w 1882 r. liczba godzin języka polskiego wzrosła do 19, co odpowiadało ilości godzin
przeznaczonych na lekcje innych języków nowożytnych.
Uczniowie byli przeciążeni nauką, głównie pamięciową. Także miesiące wakacyjne nie były wolne od nauki. Corocznie
w latach 1873-1900 uczniowie wszystkich klas musieli przygotowywać pisemne prace wakacyjne z języka rosyjskiego,
łaciny, greki i matematyki, a uczniowie wyznania prawosławnego także z religii. Aby zilustrować, jak czasochłonne
były to prace, zapoznajmy się z tym, co musieli w czasie wakacji przygotować uczniowie zdający do najstarszej klasy
w 1873 r. Z języka rosyjskiego zadano przekład z języka łacińskiego na rosyjski trzech ód Horacego, z łaciny
tłumaczenie z rosyjskiego na ten język fragmentów podręcznika Smirnowa oraz nauczyć się tłumaczyć i dokonywać
rozbioru etymologicznego urywków mowy Cycerona przeciw Katylinie. Podobne tłumaczenia obowiązywały z języka
greckiego. Z algebry i trygonometrii uczniowie musieli rozwiązać dziesięć dość rozbudowanych i trudnych zadań z
treścią. W latach następnych ilość prac wakacyjnych nie malała: w roku szkolnym 1874/1875 sam spis tematów dla
wszystkich klas gimnazjum kieleckiego zajmował 40 stron rękopisu. Prace wakacyjne zostały zniesione dopiero w
1900 r., gdy władze oświatowe uznały, że nie spełniły one oczekiwań, a wręcz utrudniały odpoczynek uczniów. Aby to
stwierdzić, trzeba było przeszło ćwierć wieku!
W okresie obowiązywania ustawy "tołstojowskiej", w szkołach średnich działał niezwykle rozbudowany system
różnego rodzaju egzaminów. By przejść z klasy do klasy nie wystarczały pozytywne oceny uzyskiwane w ciągu roku
szkolnego, ale trzeba było ponadto zdać w czerwcu egzamin, tzw. promocyjny. Odbywał się on w formie pisemnej (w
młodszych klasach) oraz pisemnej i ustnej z przedmiotów głównych i języków nowożytnych w klasach starszych.
1
Dopiero począwszy od 1890 r. nastąpiła
Pniowa liberalizacji przepisów w tej mierze, a od 1903 r. egzaminy te w ogóle zostały zlikwidowane. Niezwykle
rygorystycznie traktowane były egzaminy maturalne.
Matury pisemne odbywały się przeważnie w połowie maja i trwały pięć dni. Do egzaminów ustnych dopuszczano tych,
którzy uzyskali pozytywne oceny prac pisemnych.
Specyfiką systemu obowiązującego w gimnazjach rosyjskich było to, że prace maturalne ocenione już przez
miejscowych pedagogów trafiały w czasie wakacji do weryfikacji dokonywanej zresztą bardzo skrupulatnie przez
pracowników naukowych zrusyfikowanego wówczas Uniwersytetu Warszawskiego. Była to dodatkowa kontrola
poziomu wiedzy zdających oraz kwalifikacji i etyki nauczycieli. Praktyka wskazywała, że kontrola taka była konieczna.
Świadczyć o tym mógł fakt z 1875 r., kiedy to wśród prac maturalnych z gimnazjum kieleckiego, jedna, jak zaznaczył
recenzent matematyk doc. Sonin, została "nieodpowiedzialnie" oceniona jako pozytywna (dostateczna), a tymczasem
była zdecydowanie niedostateczna. Można by to uznać za przypadek, gdyby nie fakt, że dotyczyło to ucznia o
nazwisku Malinin, który był bratem nauczyciela języka rosyjskiego w gimnazjum kieleckim.
Na ogół uczniowie wypadali na maturach nieŹle. Zdarzały się jednak wyjątki. Tak np. w 1880 r. weryfikujący maturę,
po dokładniejszej analizie brudnopisów prac uczniów kieleckich, stwierdzili niezgodność ich treści z czystopisami,
wobec czego wyciągnęli wniosek, że w czasie matury uczniowie ściągali. Podobnie zbyt liberalnie dyrekcja gimnazjum
w Kielcach potraktowała maturę w 1885 r., czego konsekwencją były zalecenia surowszej oceny w roku następnym,
czyli w tym, w którym maturę zdawać miał Stefan Żeromski.
Proces nauczania i uczenia się utrudniały częste zmiany obowiązujących podręczników oraz ich bardzo niski poziom.
Szczególnie rażącym przykładem w tej mierze mógł być np. podręcznik geografii A. Woronieckiego wydany w
Petersburgu w 1888 r., który zawierał aż 900 nowych pojęć, czyli średnio na jednej lekcji przypadały do wprowadzenia
22 pojęcia. Podręcznik A. Fiłonowa do literatury rosyjskiej wymieniał aż 2000 nazwisk. Podobnie książki do historii D.
Iłowajskiego "byty poniżej elementarnych wymagań", ale za to przepojone duchem prawosławno-szowinistycznym.
Pod względem niskiego poziomu rekord biły wypisy z literatury do języka polskiego P. Dubrowskiego. Mimo licznych
krytyk i otwartego przyznania w prasie, że był to "nieszczęśliwy eksperyment", podręcznik ten obowiązywał aż do
1900 r. Stefan Żeromski w swych dziennikach określił tę książkę jako "nieznośną".
Jak już wspomniano, jedynym przedmiotem, którego można było nauczać po polsku, była religia rzymskokatolicka.
Jednak żeby zmniejszyć do minimum wpływy na młodzież ze strony księży prefektów, władze oświatowe szykanowały
i przedmiot i nauczających. W środowisku kieleckim wywołało oburzenie np. zarządzenie dyrektora gimnazjum, aby
wbrew zwyczajowi uczniowie w czasie modlitwy przed lekcjami nie klęczeli a zwyczajem prawosławnych stali.
Zalecono też, aby przy polskim wykładzie religii używane były terminy rosyjskie. Innego rodzaju szykaną było
odebranie uczniom w czasie lekcji w lutym 1884 r. podręcznika Historii Kościoła ks. A. Wapplera. Uczyniono to pod
pretekstem, że nie miał on stosownej aprobaty. Tymczasem używano go już około 10 lat w najstarszych klasach
kieleckiego gimnazjum. S. Żeromski tak odnotował to wydarzenie: "miałem doskonałą książkę z dopiskami
przepadła".
W omawianym okresie pod względem organizacyjnym gimnazjum kieleckie już niewiele różniło się od współczesnej
nam szkoły. Lekcje odbywały się w dni powszednie przed południem bez przerwy obiadowej. Rok szkolny podzielony
na kwartały rozpoczynał się we wrześniu, a kończył przed wakacjami w końcu czerwca. Godzina lekcyjna trwała 55
minut, a od 1903 r. 50 minut.
Jak pamiętamy, w końcu lat sześćdziesiątych w Okręgu Naukowym Warszawskim było niewielu Rosjan-nauczycieli
gimnazjalnych. Tymczasem rusyfikacja wymagała szybkiej wymiany Polaków na Rosjan. Stanowiło to poważny
problem dla władz, bowiem w Cesarstwie nie było odpowiedniej ilości przygotowanych do tego nauczycieli.
Początkowo musiano się więc opierać na dotychczasowej kadrze nauczającej złożonej z Polaków. W ośrodkach
prowincjonalnych stan taki trwał dłużej, czego przykładem mogły być właśnie Kielce. Najlepiej ilustrują to dane
liczbowe: w roku szkolnym 1870/1871 nauczycieli Polaków było 12, Rosjan 4, dziesięć lat póŹniej Polaków 12, Rosjan
5, w roku 1890/1891 Polaków 9, Rosjan 7 i w roku 1900/1901 Polaków już tylko 5, a Rosjan 11.
Często z braku odpowiednich kandydatów nie wszystkie etaty nauczycielskie były obsadzone. Na przykład w latach
2
1872-1877 brakowało sześciu nauczycieli. Stanowiska te najczęściej powierzano świeżo upieczonym absolwentom
szkół wyższych. W 1878 r. od paŹdziernika do grudnia nie było w gimnazjum nauczyciela języków nowożytnych.
Aby zachęcić rodowitych Rosjan do obejmowania posad nauczycielskich w Królestwie, stosowano różne preferencje:
skrócono im kwalifikuJ3cy do emerytury czas pracy z 35 do 20 lat, nadto uzyskiwali specjalne dodatki, wyższe pensje
oraz zapomogi na wychowanie dzieci w wysokości iUO150 rubli rocznie na jedno dziecko powyżej 9 lat. Nauczyciel
Rosjanin uczący języka rosyjskiego mógł zaraz po studiach uzyskać pensję w wysokości 1500 rubli rocznie, gdy górny
pułap zarobków rocznych nauczyciela Polaka po kilkunastu latach wynosił maksymalnie 1250 rubli.
Przybywający do Kielc nauczyciele Rosjanie otrzymywali dodatki na e mieszkania, a dyrektor szkoły korzystał z
wybudowanego w1873 r. naprzeciw szkoły okazałego pałacyku, który traktowano jako mieszkanie służbowe. Na
skutek tych przywilejów na ziemie polskie przybywali najczęściej karierowicze lub osoby szukające łatwego zarobku.
Kierownicze stanowiska w szkołach średnich w Królestwie zarezerwowane były dla Rosjan. W gimnazjum kieleckim od
1872 r. do strajku szkolnego 1905 r. funkcje dyrektorów pełnili kolejno: Włodzimierz (Władysław) Choroszewski
(18731874), Mikołaj Nowikow (18741875), Leopold Ganf (18751879), Seweryn Woronkow (18791888), Markieł
Ławrowski (18881901) i Sergiej Michalewicz (19011909).
Pośród pierwszych trzech, którzy zresztą bardzo krótko sprawowali swe funkcje w Kielcach, ponurą postacią był W.
Choroszewski. Pochodził on z polskiej rodziny kresowej. Studia początkowo teologiczne, a potem historycznojęzykowe
odbywał w Petersburgu. Po ukończeniu uniwersytetu naukę kontynuował w Pradze Czeskiej. Po powrocie do Rosji w
1864 r., podjął pracę jako nauczyciel gimnazjalny w Petersburgu. Potem przeniósł się do Szkoły Głównej w Warszawie,
gdzie był lektorem języka czeskiego. Już w tym okresie wysługiwał się władzom carskim, za co awansował na
zwierzchnika gimnazjum w Radomiu. Podczas pobytu w tym mieście, W. Choroszewski przeszedł na prawosławie i
zmienił imię z Władysława na Włodzimierz. W Radomiu dał się poznać jako zajadły rusyfikator. Nadal awansując trafił
do Kielc, skąd po roku przeniesiony został na dyrektora V Gimnazjum w Warszawie. Na skutek konfliktów z Polakami
przeniesiono go w głąb Rosji. Zmarł we Włoszech z objawami choroby umysłowej, jak zanotował jego biograf "okryty
wzgardą Polaków i Rosjan". Jego następcą w Kielcach został M. Nowikow, rdzenny Rosjanin. Nie należał on do zbyt
gorliwych rusyfikatorów, podobnie jak i kolejny dyrektor gimnazjum kieleckiego, Niemiec z pochodzenia, L. Ganf.
Dyrektora S. Woronkowa znamy dokładniej dzięki dziennikom Żeromskiego. Woronkow z wykształcenia był filologiem
klasycznym, absolwentem Uniwersytetu Petersburskiego. Szczeble jego kariery wiodły do Kielc poprzez szkoły średnie
Warszawy i Częstochowy. W czasie pełnienia funkcji dyrektorskich w Kielcach wobec swych podwładnych postępował
bardzo nierówno. Raz potrafił być przesadnie łagodny, a czasem posuwał się do tego, że ubliżał nauczycielom przy
uczniach w klasie.
Innego rodzaju rusyfikatorem, osiągającym zresztą nieco lepsze rezultaty w tej dziedzinie, był następca S. Woronkowa
M. Ławrowski. Gruntownie wykształcony, absolwent uniwersytetu w Wiedniu, reprezentował typ kulturalnego
Europejczyka. W stosunku do uczniów Polaków odnosił się z wyrozumiałością i pozorną dobrocią, natomiast do
nauczycieli Polaków z całą bezwzględnością. M.in. dzięki jego doniesieniom, w 1889 r. zwolniony został z funkcji
prefekta ks. T. Czerwiński. Przeciwieństwem
M. Ławrowskiego był kolejny dyrektor S. Michalewicz, który był absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego. W szkole
cieszył się sławą gbura, był też "pośmiewiskiem matematycznym" uczniów klas starszych.
Dyrektorzy nauczali zazwyczaj tzw. głównych przedmiotów i posiadali ukończone studia w znanych uniwersytetach,
natomiast ich zastępcy inspektorzy zwykle mieli ukończone "gorsze" uczelnie, takie jak prawosławne akademie
duchowne i różnego rodzaju instytuty. Często nie posiadali odpowiednich kwalifikacji moralnych. S. Żeromski tak
charakteryzował jednego z nich, Eugeniusza Stefanowicza: "Pan inspektor trzyma się za ręce z p. Lwowskim,
nauczycielem klasy wstępnej;, ten ostatni tuż przed egzaminami udziela lekcji po 25 rubli (...) i przygotowuje (...)
malców tak znakomicie, że wszyscy obdzieleni jego nauką zdają wyśmienicie. Pan inspektor bierze nawet otwarcie po
30 rubli za możliwość umieszczenia chłopca w gimnazjum". Podobną opinię mieli inspektorzy Michał Pietropawłowski,
Aleksander Hejsler i nauczyciele Michał Rożdżestwienski, Fiodor Kołokołow i inni. Zdarzało się, że i inspektorzy ulegali
wpływom środowiska. Tak np. Faustyn Kostecki spolonizował się, za co spotkały go represje w postaci wydalenia ze
służby. Nieliczni tylko nauczyciele Rosjanie byli wszechstronnie wykształceni i mieli ambicje naukowe. W gimnazjum
kieleckim należeli do nich Wsiewołod Własow, Feoktist Hartahaj i Iwan Sołomonowski, którzy publikowali swe prace
3
badawcze.
W zakresie wychowania, nauczycieli wspomagać mieli tzw. pomocnicy gospodarzy klasowych, którzy pojawili się w
gimnazjum kieleckim w roku 1873. Zadaniem ich był nadzór nad porządkiem w szkole i na stancjach. Mieli spełniać
funkcje wychowawcze, jednak w praktyce rola ich była inna. Młodzież w swych wspomnieniach określała ich mianem
szpicli. Ich zadaniem było także szpiegowanie nauczycieli Polaków, w czym wyróżniał się zwłaszcza osławiony Tierentij
Sorokin, pracujący na szczęście w Kielcach tylko przez jeden rok (18901891).
Nie do pozazdroszczenia była w gimnazjum sytuacja nauczycieli Polaków. Mimo, że początkowo było ich wielu, to
jednak nie mieli szans na skuteczną obronę interesów narodowych na terenie szkoły. Często w obawie przed utratą
posady biernie podporządkowywali się władzom, przyjmowali nawet postawy serwilistyczne.
W latach 18751879 nauczycielem języka polskiego w gimnazjum kieleckim był Michał Grubecki, autor podręcznika
Porównawcza gramatyka języka polskiego z rosyjską. Książka ta spełniała wszystkie wymagania carskich władz
oświatowych i była zatwierdzona do użytku w młodszych klasach gimnazjów. M. Grubecki zachował się w pamięci
wychowanków jako dziwak i oryginał.
Zgodna opinia pamiętnikarzy i autorów wspomnień stwierdzała, że szkoła kielecka aż do lat dziewięćdziesiątych dzięki
swemu peryferyjnemu położeniu, stosunkowo niewielkiej zajadłości rusyfikatorskiej, zwłaszcza pierwszych dyrektorów
oraz pozornie lojalnej postawie nauczycieli Polaków, należała do gimnazjów o liberalnej, jak na owe czasy, atmosferze.
Był to liberalizm ograniczony choćby z tego powodu, że sytuacja materialna nauczycieli całkowicie uzależniała ich od
władz. Pensje były zdecydowanie za niskie, by mogli z rodzinami utrzymać się na odpowiednim poziomie. W roku
1880/1881 dyrektor S. Woronkow otrzymywał w sumie ponad 3000 rubli, nauczyciele Rosjanie średnio nieco ponad
2000, nauczyciele Polacy średnio około 1200 rubli, a rozpoczynający pracę, jak np. A. G. Bem, otrzymywali pensję w
wysokości poniżej 1000 rubli. Nic więc dziwnego, że podobnie jak i w poprzednich latach nauczyciele gimnazjum
kieleckiego "dorabiali" pracując w innych szkołach w mieście (głównie prywatnych pensjach i w gimnazjum żeńskim),
a także dawali prywatne lekcje i utrzymywali uczniów na stancji.
Przedstawione warunki pracy szkoły wywierały, podobnie jak i w całym Królestwie Polskim, negatywny wpływ na
sprawność nauczania. Dla przykładu w roku 1878/1879 w Kielcach promocje do następnych klas uzyskało tylko 72%
uczniów. Sporo wychowanków odchodziło z gimnazjum w czasie roku szkolnego, średnio od 50 do 90 chłopców.
Spośród nich tylko niewielki procent przenosił się do innych szkół. Szkoła i poszczególne klasy mimo tak dużego
odsiewu były przepełnione. Corocznie liczba uczniów starających się o przyjęcie przekraczała liczbę wolnych miejsc.
W roku 1878/1879 aż 40 kandydatów do klasy wstępnej nie zostało przyjętych. Gdy liczba uczniów w klasie
przekraczała 50 osób, tworzono, tzw. klasy równoległe. Utrzymywane one były wyłącznie z opłat uczniowskich, a
uczyli w nich przeważnie nauczyciele pracujący na godzinach zleconych lub ponadetatowi. Zwykle w gimnazjum
kieleckim funkcjonowały 23 takie oddziały równoległe, głównie klas najmłodszych mimo ograniczeń wynikających ze
szczupłości pomieszczeń dydaktycznych, liczba uczniów dochodziła czasem do 600 (a w roku 1883/1884 wynosiła
nawet 601), najczęściej jednak osiągała 500550 osób. Pod tym względem gimnazjum w Kielcach należało do grupy
większych szkół średnich Okręgu Naukowego Warszawskiego.
Po czasy strajku szkolnego, czyli do 1905 r., wśród uczniów przeważali Polacy, choć liczba uczniów Rosjan powoli rosła:
od 20 do 30 w latach 18731879, po 70 do 90 w latach 18951904. Wobec uczniów pochodzenia żydowskiego
obowiązywał przepis, że mogli oni stanowić jedynie 10% składu każdej z klas. Stąd ich liczba była zawsze stosunkowo
niewielka i w całej szkole wynosiła najwyżej 3040 osób.
Wysokie opłaty za naukę, tzw. wpisowe powodowały, że gimnazja, zgodnie z planami władz carskich były w dużym
stopniu szkołami elitarnymi. Dlatego wśród uczniów większość stanowili wywodzący się z rodzin szlacheckich i
urzędniczych. Było ich przeciętnie 6070% ogółu. Dzieci pochodzenia mieszczańskiego było 2030%, a chłopskiego
zwykle poniżej 10%. Uczniowie, którzy dochodzili do klas maturalnych w latach siedemdziesiątych, w niewielkim tylko
procencie udawali się na studia. Było to zapewne spowodowane trudną do pokonania barierą językową, jako że na
wszystkich uczelniach w cesarstwie, a także w Warszawie obowiązywał rosyjski język wykładowy. Jak pisał wówczas
redaktor "Gazety Kieleckiej", absolwenci gimnazjum najczęściej "gnuśnie marnieli po kancelariach i wioskach".
W póŹniejszych latach sytuacja się zmieniła i większość maturzystów podejmowała studia, bowiem w 1891 r. na 19
maturzystów 14 wybrało studia na uniwersytecie w Warszawie (w tym aż 7 na prawie), pozostali zapisali się na
4
uniwersytety w cesarstwie. Podobnie w 1897 r. spośród 30 maturzystów wszyscy kontynuowali naukę wybierając
przeważnie studia matematyczno-fizyczne, Prawo i medycynę. Nic więc dziwnego, że wielu pośród absolwentów i
uczniów szkoły kieleckiej zapisało się trwale na fartach historii narodowej.
lat N5głośnieJszym z nich był bez wątpienia Stefan Żeromski, który w u k 1874-1886 uczył się w murach szkoły
kieleckiej. Matury jednak nie napisał' bowiem rozchorował się po egzaminie pisemnym i do ustnego już ił Wielu
absolwentów poświęciło się karierze naukowej: Wikacki wybitny fizyk, Edmund Biernacki lekarz, J Gautier (ksiądz)
specjalista w dziedzinie prawa.
Wybitnymi działaczami byli następujący absolwenci: Bolesław Markowski (ekonomista) wiceminister skarbu, Felicjan
SławojSkładkowski (lekarz) generał, ostatni premier w okresie międzywojennym, Zygmunt Wasilewski publicysta, Jan
Wacław Machajski sybirak, działacz socjalistyczny i Jan Strożecki, także wybitny działacz socjalistyczny.
Wychowankiem gimnazjum kieleckiego z tego czasu był także znany malarz Stanisław Niesiołowski.
Jak już wspomniano, uczniowie Polacy, poddawani byli nieustannie wpływom rusyfikacyjnym, dlatego przyjmując za
pretekst trudności mieszkaniowe, na jakie napotykali w Kielcach uczniowie zamiejscowi (a takich była zwykle przeszło
połowa), władze oświatowe doprowadziły do utworzenia w Kielcach internatu szkolnego. Miał on stwarzać lepsze
warunki dla rusyfikacji polskiej młodzieży, stąd był częściowo dotowany z kasy rządowej. Dla internatu zakupiono w
1893 r. za 12000 rubli specjalny budynek, u zbiegu dzisiejszych ulic Sienkiewicza i Hipotecznej. Korzystało z niego 50
uczniów rocznie. Opłata za mieszkanie i wyżywienie wynosiła 200 rubli, a więc mniej niż na stancjach prywatnych.
Kierownikiem internatu był gorliwy rusyfikator Tomasz Orłowski, Rusin z Galicji Wschodniej, absolwent Politechniki
Lwowskiej. Wychowankowie tej placówki musieli oczywiście mówić po rosyjsku.
Wynarodowieniu uczniów służyć miała także biblioteka uczniowska, w której znajdowały się wyłącznie książki w języku
rosyjskim. W bibliotece głównej obok książek rosyjskich były także polskie i w innych językach, ale ich młodzieży nie
wypożyczano. Warto dodać, że biblioteka gimnazjum kieleckiego należała do najzasobniejszych bibliotek szkolnych w
Królestwie Polskim, bowiem w 1897 r. liczyła ponad 12 000 tomów, gdy w innych miastach zbiory nie przekraczały
zwykle 10 000 tomów.
Celom politycznym służyło też wprowadzenie w 1889 r. do programu nauczania wychowania fizycznego oraz śpiewu
cerkiewnego i muzyki. Zajęcia wychowania fizycznego prowadzili zawodowi oficerowie rosyjskich jednostek
wojskowych stacjonujących w Kielcach. Dla lepszego poznania kultury rosyjskiej przez uczniów w latach 18891903
organizowano systematycznie wieczory literacko-muzyczne, których na program składały się występy chóru
szkolnego, orkiestry oraz recytacje rosyjskich utworów poetyckich bądŹ odczyty.
Szkoła kielecka odwiedzana była często przez dostojników carskich: w 1874 r. odwiedził ją generał-gubernator
warszawski hr. Paweł Kotzebue, w 1878 r. prawosławny arcybiskup warszawski Leontij, w 1883 r. Generał-gubernator
Józef Hurko, w 1891 r. minister oświaty Iwan Deljanow, w 1897 r. Generał-gubernator ks. Aleksander Imertyński, a w
roku następnym minister oświaty Nikołaj Bogolepow. Częstymi gośćmi byli także kolejni kuratorzy Okręgu Naukowego
Warszawskiego: osławiony Aleksander Apuchtin, Walerian Ligin, Grigorij Sanger i Aleksander Szwarc.
Mimo tego "troskliwego" nadzoru, jaki nad młodzieżą roztaczały władze oraz personel pedagogiczny, uczniowie
gimnazjum kieleckiego często wymykali się spod kontroli. Już w czasach S. Żeromskiego powstawały tajne
uczniowskie kółka samokształceniowe. Posiadały one nielegalne biblioteczki i czytelnie prasy pochodzące ze składek.
Wydawano też tajne gazetki. Tego rodzaju działalność uczniów była otoczona dyskretną opieką przez niektórych
nauczycieli Polaków. Kółkom samokształceniowym prowadzącym działalność w duchu narodowym patronował ks. T.
Czerwiński, a kółkom liberalnopostępowym T. Siemiradzki. W latach dziewięćdziesiątych kółka uczniowskie osiągnęły
już wyższy stopień zorganizowania. Nawiązano kontakt z centralnymi władzami nielegalnych organizacji
młodzieżowych w Warszawie. Uczniowie szkół średnich w początkach XX wieku coraz bardziej otwarcie zaczęli
występować przeciw rosyjskiej szkole i panującemu w nich duchowi policyjnemu.
W szkole kieleckiej do pierwszych konfrontacji doszło w paŹdzierniku 1903 r., kiedy to uczniowie klas starszych
zakłócili porządek uroczystości szkolnej ku czci Gogola. Wśród uczniów działały wówczas dwa prężne kółka: narodowe,
którego pracami kierowali m.in. Tadeusz i Jan Szperlowie, Mieczysław Koczanowicz, Robert Taylor, Antoni Rybarski,
Kazimierz Tymieniecki oraz tzw. kółko postępowe, na którego czele stali w roku 1903/1904 Eugeniusz Górkiewicz,
Felicjan Sławoj-Składkowski, Kazimierz Warchalski i inni, a rok póŹniej Józef i Piotr Bellertowie, Zygmunt i Henryk
5
Rzędowscy, Paweł Drewniak, Edmund Massalski, Edward Michałowski i inni.
Dzięki kontaktom młodzieży kieleckiej z centralą w Warszawie wydarzenia rewolucyjne 1905 r. nie zaskoczyły uczniów
klas najstarszych. W myśl instrukcji otrzymanych ze stolicy, gdzie organizatorem strajku był Związek Młodzieży
Polskiej "Zet", w skład którego zarządu wchodził absolwent szkoły kieleckiej Stanisław Możdżeński spełniający rolę
łącznika, w Jelcach już w styczniu powołano do życia komitet strajkowy założony 2 sześciu przedstawicieli kółka
narodowego i postępowego.
Początek strajku w Kielcach wyznaczono na pierwszą przerwę między sesejami w dniu 3 lutego. Przyjęto też tekst
petycji, którą miano wręczyć dyrektorowi S. Michalewiczowi. Żądano w niej m.in. wprowadzenia języka Polskiego jako
wykładowego, polskich nauczycieli historii i literatury polskiej oraz likwidacji systemu policyjnego w szkole itp.
Zgodnie z planem Petycję wręczył dyrektorowi uczeń klasy VI, Włodzimierz Sienkiewicz przy akompaniamencie
okrzyków wznoszonych przez zgromadzoną młodzież: "Żądamy polskich wykładów, żądamy Polaków
profesorów".Ciekawe, że w relacji do władz zwierzchnich dyrektor szkoły zapewne ze strachu zataił okoliczność
wręczenia mu petycji, a wręcz donosił, że została ona podrzucona do pokoju nauczycielskiego.
Po wręczeniu petycji uczniowie masowo opuścili szkołę. Spośród 465 osób w budynku pozostało jedynie 58, głównie
Rosjan i Żydów. Niektórzy starsi uczniowie Rosjanie, np. Nikołaj Troicki i Aleksander Czumakow z sympatią odnosili się
do strajkujących. Natomiast stosunek nauczycieli Rosjan był zdecydowanie wrogi. Wśród nielicznych nauczycieli
Polaków, zatrudnionych wówczas w gimnazjum, po stronie strajkujących opowiedzieli się matematyk Ignacy Badowski
i filolog klasyczny Jan Kreczmar.
W kilka dni po rozpoczęciu strajku ukazało się ogłoszenie podpisane przez dyrektora, że wszyscy uczniowie od klasy III
do VIII, którzy samowolnie opuścili gimnazjum, zostali zwolnieni. Po dwóch tygodniach, gdy ponownie otwarto szkołę,
uczniowie Polacy, zwłaszcza z klas starszych nie podjęli nauki. Otrzymali świadectwa odejścia z oceną dostateczną ze
sprawowania. Niektórym dyrektor S. Michalewicz własnoręcznie dopisywał na świadectwach "za uczestniczenie w
politycznej manifestacji i podaniu antyrządowej petycji". Świadectwa takie zamykały możliwość kontynuowania nauki
szkolnej na terenie Cesarstwa Rosyjskiego. Dlatego znaczna część uczniów z gimnazjum kieleckiego przedostała się
nielegalnie lub półlegalnie do Galicji i tam w szkołach średnich Krakowa i Lwowa kończyła edukację wstępując potem
na uniwersytety i politechnikę.
Mimo przerwania nauki, a potem jej wznowienia nadal działał Komitet Strajkowy uczniów. Trzeba się było
ustosunkować do tych nielicznych kolegów, głównie z rodzin urzędniczych, którzy wrócili do szkoły i należało
zorganizować samokształcenie, by uczestnicy strajku nie stracili roku. Wobec łamistrajków zastosowano represje
łącznie z wybijaniem szyb w mieszkaniach, co natychmiast poskutkowało. Natomiast w celach samokształceniowych
tworzono komplety wzajemnego nauczania.
Tymczasem sytuacja w szkole była paradoksalna. W marcu czerwcu w klasach starszych było zaledwie po kilku
uczniów. Ogółem na lekcje uczęszczało niespełna 90 osób. Do egzaminu maturalnego przystąpiło jedynie czterech
uczniów Rosjan, a zdało trzech. Rok szkolny 1904/1905 zakończył się więc nietypowo. Władze w Królestwie na czele z
kuratorem Aleksandrem Szwarcem liczyły na uspokojenie młodzieży i powrót do równowagi wraz z rozpoczęciem
nowego roku szkolnego. Zapisy do gimnazjów nie były jednak liczne. W Kielcach przystąpiło do zajęć tylko 196
uczniów (w tym 97 nowo zapisanych). Zamknięto internat, gdyż nie miał kto w nim mieszkać.
Zamiast uspokojenia nastąpił ponowny kryzys, który objął rządowe szkoły średnie. Pod wpływem żądań
społeczeństwa polskiego car w paŹdzierniku zezwolił na otwarcie prywatnych szkół średnich z językiem wykładowym
polskim (z wyjątkiem lekcji rosyjskiego, historii i geografii Rosji). Wówczas to uczniowie gimnazjów rządowych
masowo zaczęli przechodzić do tych szkół. Jesienią doszło do wystąpień o charakterze rewolucyjnym, gdyż wskutek
strajku powszechnego, jak mówił premier rosyjski Sergiusz Witte, Królestwo Polskie "znajdowało się w stanie prawie
otwartego powstania". W Kielcach w ostatnich dniach paŹdziernika kilkuset manifestujących otoczyło gmach
gimnazjum, w którym zniszczono drzwi wejściowe i wybito szyby. Ponownie do zaburzeń doszło w południe 2 listopada.
Tłum złożony głównie z wydalonych ze szkoły gimnazjalistów wtargnął przemocą do gmachu. Dyrektor S. Michałewicz
widząc niebezpieczeństwo usunął z gimnazjum uczniów, a potem ratował się ucieczką.
Pewna stabilizacja nastrojów w Królestwie nastąpiła po wprowadzeniu w końcu 1905 r. stanu wojennego. Także i w
szkole sytuacja zaczęła się normalizować. Powoli wracały dawne zwyczaje i przepisy. Obowiązek noszenia przez
6
uczniów mundurów poza murami szkoły, zniesiony decyzją cara w listopadzie 1905 r., został ponownie wprowadzony
w lipcu 1907 r. Nieznacznym zmianom uległy programy nauczania. Począwszy od roku szkolnego 1906/1907 w
klasach VII i VIII wprowadzono dwa przedmioty: prawoznawstwo i propedeutykę filozofii, tę ostatnią w miejsce logiki.
W klasach najmłodszych pojawił się nowy przedmiot pod nazwą przyrodoznawstwa, którego zadaniem, jak głosiły
instrukcje było "poznanie przyrody żywej, a nie książek o przyrodzie". Równocześnie, aby odciążyć uczniów od zbyt
wielkiej ilości przedmiotów, zezwolono traktować język grecki jako przedmiot nadobowiązkowy. Wyniki nauczania w
szkole mimo to nie poprawiły się, a wręcz uległy pogorszeniu. Oficjalne raporty tłumaczyły to zanikiem wśród uczniów
pilności i dyscypliny z Powodu niedawnych "niedobrych okoliczności". W rezultacie tylko 70% uczniów promowano do
klas następnych, czyli przeciętnie o 10% mniej niż wynosiła średnia w innych gimnazjach w Królestwie.
W Pierwszycn latach po strajku szkolnym Polacy stanowili więszość wśród uczniów gimnazjum kieleckiego. Z każdym
następnym rokiem ich liczba rosła i już od 1909 r. stanowili przeszło połowę pobierających naukę. Stopniowo rosła
także ogólna liczba uczniów: od blisko 200 w roku szkolnym 1905/1906 do przeszło 400 w roku 1913/1914. W
porównaniu z przełomem XIX i XX wieku zmienił się nieco ich skład społeczny. W typowym dla okresu postrajkowego
roku 1909/1910 wśród uczniów kieleckich było już tylko około 30% synów szlachty i urzędników, dalsze 35% to
synowie mieszczan, zaś do 25% wzrosła liczba dzieci chłopskich. Tłumaczyć to można zapewne tym, że bogatych
rodziców Polaków stać było na posyłanie synów do niedawno uruchomionych szkół prywatnych, w których
obowiązywały znacznie wyższe opłaty za naukę niż w szkołach rządowych.
Mimo zmniejszonej liczby uczniów grono pedagogiczne w gimnazjum kieleckim nie zostało specjalnie uszczuplone.
Rocznie zatrudnionych było średnio około 20 nauczycieli. W zasadzie byli to Rosjanie, poza nielicznymi Polakami:
Józefem Alichniewiczem, Wincentym Kirchnerem, Bronisławem Snarskim, Wacławem Broniewiczem nauczycielami
języka polskiego oraz prefektem ks. Ludwikiem Gawrońskim. Trafiali się też cudzoziemcy, m.in. nauczyciel języka
francuskiego J. Duchene.
Od 1906 r. władze carskie zezwoliły na zatrudnienie kobiet na etatach nauczycieli gimnazjalnych. Początkowo mogły
one uczyć tylko w klasach niższych, ale tuż przed wybuchem wojny ograniczenie to zniesiono. W gimnazjum kieleckim
pierwsza kobieta uczyła języka niemieckiego już w 1902 r. w ramach godzin zleconych. Była nią córka pastora
luterańskiego Zofia Zander. W 1906 r. pracę podjęła druga kobieta nauczycielka klasy wstępnej J. Kabanowa, a pięć
lat póŹniej doszła jeszcze M. Duchene nauczycielka języka francuskiego.
Do sierpnia 1909 r. dyrektorem gimnazjum był znany już S. Michalewicz. Jego następcą został, stosunkowo młody, bo
35letni Włodzimierz Debolski, absolwent Uniwersytetu Petersburskiego, filolog. Przed przyjazdem do Kielc wykładał w
jednym z gimnazjów w Petersburgu. Należał do gorliwych wykonawców poleceń władz. Temu celowi miało służyć m.in.
opracowanie i wydanie w 1913 r. książki o szkole kieleckiej. Tytuł jej w tłumaczeniu na polski brzmiał: Zarys historii
Męskiego Gimnazjum w Kielcach w okresie pierwszych pięćdziesięciu lat jego istnienia 18621912. Książka ta, mimo iż
większość wydarzeń naświetlała w sposób tendencyjny, stanowi do dziś, zwłaszcza dzięki licznym aneksom,
pierwszorzędne Źródło dla badaczy dziejów szkolnictwa średniego w zaborze rosyjskim.
Zapewne gorliwość W. Debolskiego została doceniona, bowiem już w maju 1913 r. przeniesiono go na dyrektora II
Gimnazjum w Warszawie. Jego miejsce w Kielcach zajął E. Mysłowski, absolwent instytutu ks. Bezborodko. Pełnił on
swoją funkcję do końca istnienia gimnazjum rosyjskiego w Kielcach.
Spośród inspektorów gimnazjum z lat 19051914 szczególną zajadłością w tępieniu wszystkiego co polskie i liberalne
wyróżnili się Aleksander Hejsler i Wsiewołod Własow.
Niewielu wychowanków gimnazjum z tych lat można wyróżnić. Powodem do dumy dla szkoły mógł być chyba tylko Jan
Otrębski, absolwent z 1909 r., który po skończeniu studiów historycznoliterackich, już w wolnej Polsce był kolejno
profesorem uniwersytetów w Wilnie i Poznaniu, członkiem Polskiej Akademii Umiejętności.
Po wybuchu wojny w sierpniu 1914 r. nie rozpoczęto zajęć na skutek działań zbrojnych, które objęły też Kielce. Miasto
przejściowo dostało się pod panowanie austriackie. Po powrocie Rosjan w początkach 1915 r. gimnazjum zostało
otwarte (zapisało się do niego około 400 uczniów), ale już w lecie tego roku Rosjanie ewakuowali gimnazjum w głąb
Rosji. Znalazło się ono w mieście Nikołajew koło Odessy. Ewakuacja musiała być pospieszna, skoro w Kielcach
pozostała większość zbiorów bibliotecznych i sprzętów szkolnych.
7
Szkoła w Nikołajewie pod nazwą Gimnazjum Męskie w Kielcach funkcjonowała jeszcze w roku 1916/1917 i liczyła 200
uczniów, głównie Rosjan. Tymczasem w Kielcach zaistniały warunki, aby odbudować polskie szkolnictwo średnie.
8

Podobne dokumenty