VIII Diecezjalny Konkurs Religijny pt.
Transkrypt
VIII Diecezjalny Konkurs Religijny pt.
Medialny Patronat m^ ff\2 4 Honorowy Patronat TelewizjaOK24.tv REGULAMIN Jego Ekscelencja Ksiądz Biskup Edward Janiak, Ordynariusz Kaliski VIII DIECEZJALNEGO KONKURSU RELIGUNEGO DLA UCZNIÓW SZKÓŁ PODSTAWOWYCH „ŚWIĘTYCH KOCHAM I SZANUJĘ, ICH UCZYNKI NAŚLADUJĘ” Wielu jest wspaniałych świętych, których warto naśladować. Kościół przez wieki podnosił do tej godności ludzi, na których możemy wzorować nasze zachowanie i duchowość. Fakt, że Jan Paweł II beatyfikował więcej świętych niż wszyscy wcześniejsi papieże podkreśla znaczenie, jakie ci niebiescy pomocnicy mają dla nas dzisiaj. I. Temat konkursu - Postać św. Urszuli Ledóchowskej. II. Cele konkursu: poznanie osoby św. Urszuli Ledóchowskiej, kształtowanie postawy zaufania Bogu oraz miłości do Kościoła, dostarczenie dzieciom pozytywnych wzorców wychowawczych i osobowych do naśladowania. III. Ocenie podlegać będzie wiedza z zakresu: - Św . U rszu la L ed óch ow sk a - życie (załącznik nrll - Św . U rszu la L ed óch ow sk a - p rzew iezien ie relik w ii i cuda (załącznik nr 2) - Św . U rszu la L ed óch ow sk a - dzieciom (załącznik nr 31 - Św . U rszu la L ed óch ow sk a - św . U rszu la i św. Jan P aw eł II (załącznik nr 41 E u ch arystyczn y R uch M łodych (załącznik nr 51 d od atek do E T A P U D IE C E Z JA L N E G O !!! Bibliografia: Materiały do pobrania na stronie internetowej konkursu. IV. Zasady uczestnictwa: 1. Konkurs przeznaczony jest dla uczniów klas IV- VI szkół podstawowych Diecezji Kaliskiej. 2. Konkurs przeprowadzony będzie w formie ąuizu na dwóch etapach: dekanalnym i diecezjalnym. 3. Wyniki z poszczególnych etapów konkursu będą publikowane na stronie internetowej www.sp7.osw.pl w terminie 10 dni od zakończenia poszczególnych etapów. 4. Etapy konkursu: • Eliminacje w szkołach przeprowadzą nauczyciele religii według własnego pomysłu, wyłaniając 2 uczestników, którzy na etapie dekanalnym reprezentują szkołę jako zespół. Za przeprowadzenie kolejnych etapów konkursu odpowiada Organizator Konkursu: • E tap d ek an aln y (regionalny) zostanie przeprowadzony w szkole organizatora wg następującego harmonogramu: ll.III.2016r.(pt.) godz. 10.00 DEKANAT: CZERMIŃSKI, DOBRZYCKI, GOŁUCHOWSKI, JAROCIŃSKI, KOŹMIŃSKI, KROTOSZYŃSKI, PLESZEWSKI, RASZKOWSKI, STAWISZYŃSKI, ZDUNOWSKI, ŻERKOWSKI. ll.III.2016r.(pt.) godz. 12.30 DEKANAT: BŁASZKOWSKI, BOLESŁAWIECKI, GRABOWSKI, KALISKI I, KALISKI II, KOŹMINKOWSKI, LUTUTOWSKI, OŁOBOCKI, OPATÓWECKI, TRZCINICKI, WIERUSZOWSKI, WOŁCZYŃSKI, ZŁOCZEWSKI. ll.III.2016r.(pt.) godz. 14.30 DEKANAT: BRALIŃSKI, KĘPIŃSKI, MIKSTACKI, ODOLANOWSKI, OSTROWSKI I, OSTROWSKI II, OSTRZESZOWSKI, SYCOWSKI, TWARDOGÓRSKI. Spośród wszystkich uczestników zostanie wyłonionych 9 zespołów z najwyższą ilością punktów, które będą uczestniczyły w finale. • E tap diecezjaln y - fin a ł - 15 kwiecień 2016r. • Uroczyste wręczenie nagród laureatom odbędzie się w dniu konkursu. V. Zgłoszenie 2-osobowego zespołu do etapu dekanalnego należy przesłać pisemnie do 02.III.2016r. na adres organizatora: Szkoła Podstawowa nr 7 im. Generała Józefa Bema ul. Bema 30 63-400 Ostrów Wielkopolski lub na adres: http://www.sp7.osw.pl/ Zgłoszenia powinny zawierać: - imię i nazwisko uczestników - imię i nazwisko nauczyciela - opiekuna - pełną nazwę szkoły - nazwę dekanatu. (Proszę napisać drukowanymi literami). Dodatkowa możliwość kontaktu: tel. 62. 735 99 50 e-mail: [email protected] Koordynatorzy konkursu: nauczycielki Emilia Nowacka i Anna Kubiak. Julia Urszula Ledóchowska - Założycielka Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego Julia Ledóchowska przychodzi na świat 17 kwietnia 1865 w Loosdorf (Austria)jako drugie z siedmiorga dzieci Antoniego Ledóchowskiego (1823-1885) i Józefiny Salis-Zizers (1831-1909). W 1874 roku rodzina przenosi się do Sankt Pölten, większego miasteczka niedaleko Loosdorf. Tam Julia uczęszcza do Szkoły Pań Angielskich, gdzie otrzymuje wykształcenie o profilu humanistycznym. W 1883 urzeczywistniają się plany Antoniego, by wrócić z rodziną na ziemie polskie. Ledóchowscy nabywają dworek w Lipnicy Murowanej, niedaleko Krakowa. W 1886 Julia wstępuje do klasztoru urszulanek w Krakowie. Po nowicjacie Julia składa śluby zakonne i otrzymuje imię s. Maria Urszula od Jezusa. Pracuje jako nauczycielka i wychowawczyni w szkole prowadzonej przez siostry urszulanki. Bierze też lekcje malarstwa i ozdabia klasztorną kaplicę malowidłami ściennymi i obrazami. W 1904 roku zostaje wybrana przełożoną klasztoru krakowskiego. W 1907 z błogosławieństwem papieża Piusa X wraz z dwiema siostrami wyjeżdża do Petersburga, aby objąć kierownictwo internatu dla dziewcząt przy polskim gimnazjum parafii św. Katarzyny. Siostry noszą strój świecki, ponieważ w imperium rosyjskim życie zakonne jest zakazane. M. Urszula szybko znajduje drogę do serc i umysłów dziewcząt. Uczy się języka rosyjskiego i zdaje egzamin państwowy, aby móc prowadzić lekcje języka francuskiego. Wspólnota sióstr powiększa się. W 1908 roku mała filia klasztoru krakowskiego staje się autonomicznym domem urszulanek z własnym nowicjatem, a m. Urszula jego przełożoną. W 1910 nad Zatoką Fińską powstaje dom dla wspólnoty, zwany Merentähti (po fińsku: Gwiazda Morza), oraz - realizujące idee pedagogiczne m. Urszuli - gimnazjum z internatem dla dziewcząt. M. Urszula, przynaglona miłością Chrystusa, nawiązuje szybko kontakt z miejscową ludnością protestancką, a katolicka kaplica domu staje się miejscem modlitwy również dla Finów - w ich własnym języku. Wybuch wojny w 1914 roku powoduje wydalenie m. Urszuli, jako obywatelki austriackiej, z Rosji. Wyjeżdża do Szwecji, do Sztokholmu, a następnie do Danii. Zatrzymała się w Skandynawii: w Sztokholmie, następnie w Danii. Wspólnie z wyjeżdżającymi kolejno z Petersburga siostrami zorganizuje szkołę języków dla skandynawskich dziewcząt, potem m.in. ochronkę dla sierot po polskich emigrantach. Jednocześnie uczestniczy aktywnie w życiu katolickiej diaspory w Skandynawii. Podejmuje współpracę z Komitetem Pomocy Ofiarom Wojny, założonym w Szwajcarii przez Henryka Sienkiewicza. Poprzez akcję odczytową kształtuje wrażliwość społeczeństw skandynawskich na sprawę niepodległości Polski. Uczy się języków skandynawskich, aby lepiej dotrzeć do słuchaczy. W 1918 roku Polska odzyskuje niepodległość. Matka myśli o powrocie ze swoją wspólnotą do kraju. W 1920 roku, dzięki ofiarności norweskiego konsula Stolt-Nielsena, zostaje kupiony majątek w Pniewach. Tu osiedla się petersburska wspólnota urszulanek po kilkuletniej wędrówce. Powstaje pierwszy dom szarych urszulanek, dom macierzysty. 1 Wkrótce potem Stolica Apostolska daje pozwolenie na przekształcenie wspólnoty klasztoru petersburskiego w apostolskie Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego - żyjące duchowością urszulańską sięgającą korzeniami św. Anieli Merici oraz tradycją pracy wychowawczej jako uprzywilejowanego narzędzia ewangelizacji, szukające równocześnie form odpowiadających nowym potrzebom, szczególnie ludzi uboższych. Zgromadzenie szybko się rozwija. Powstają domy i dzieła w Polsce i na Kresach Wschodnich, od 1928 we Włoszech, od 1930 we Francji. M. Urszula formuje siostry do umiłowania Boga ponad wszystko, pragnąc, aby żyły w prostocie, były pokorne, a równocześnie pełne poświęcenia i twórcze w służbie innym, zwłaszcza dzieciom i młodzieży. Uśmiech, pogodę ducha i dobroć uważała za szczególnie wiarygodne świadectwo więzi z Chrystusem. Spala się miłością do Jezusa Chrystusa i ta miłość pozwala jej kochać każdego człowieka, bez względu na wyznanie, przekonania, pozycję. Matka Urszula umiera 29 maja 1939 w Rzymie w opinii świętości. 20 czerwca 1983 w Poznaniu Jan Paweł II beatyfikuje m. Urszulę. W 1989zachowane od zniszczenia ciało bł. Urszuli zostaje przewiezione z Rzymu do Pniew i złożone w kaplicy domu macierzystego. W 2002 roku kończy się proces kanonizacyjny: 23 kwietnia w Watykanie ogłasza się dekret o uznaniu cudu za wstawiennictwem bł. Urszuli. 18 maja 2003 w Rzymie Ojciec Św. Jan Paweł II kanonizuje m. Urszulę Ledóchowską. W dniu 5 marca 2009 roku Senat Rzeczypospolitej Polski podjął uchwałę w sprawie uczczenia 70. rocznicy śmierci świętej Urszuli Ledóchowskiej i uznania jej za wzór patriotki. Liturgiczne wspomnienie św. Urszuli przypada 29 maja. Trwa peregrynacja relikwii i obrazu św. Urszuli Od 17 kwietnia 2015 roku trwa peregrynacja relikwii i obrazu św. Urszuli po rodzinach na terenie pniewskich i sąsiednich parafii. Od tego czasu relikwie i obraz św. Urszuli gościły w 34 rodzinach z Pniew i okolic, z Poznania, Nowego Tomyśla i Obornik, przebywały w Parafii św. Jana Chrzciciela w Pniewach na czas odpustu, a w dniu 19 września 2015 roku pojadą do Kwilcza z okazji poświęcenia tam figury św. Urszuli. Zachęcamy do korzystania z łask Roku Jubileuszowego z okazji 150-lecia urodzin św. Urszuli i do przyjmowania relikwii i obrazu Świętej. Ich obecność w domu daje całej rodzinie możliwość wspólnej modlitwy (każda rodzina otrzymuje specjalny modlitewnik) i refleksji, może być po prostu okazją do wspólnego świętowania i radowania się obecnością niezwykłego Gościa. Chęć przyjęcia relikwii i obrazu Świętej na jedną dobę można zgłosić w zakrystii kaplicy Sanktuarium. Peregrynacja będzie trwała do końca Roku Jubileuszowego, to jest do 29 maja 2016 roku. Źródło: http://sanktuarium-pniewy.pl/pl/sw-urszula http://sanktuarium-pniewy.pl/pl/aktualnosci/item/195-trwa-peregrynacia-relikwii-i-obrazu-sw-urszuli 2 DODATEK DO ETAPU DEKANALNEGO !!! Siostra Julii, bł. Maria Teresa, była założycielką Sodalicji św. Piotra Klawera - zgromadzenia zajmującego się działalnością misyjną w Afryce. Jej bracia: Włodzimierz został przełożonym generalnym zakonu jezuitów, a Ignacy - generałem Wojska Polskiego (zgładzony w 1945 r. w hitlerowskim obozie koncentracyjnym). Stryjem Julii był kard. Mieczysław Ledóchowski - arcybiskup gnieźnieńskopoznański, Prymas Polski, obrońca polskości, dziadkiem - gen. Ignacy Ledóchowski - uczestnik kampanii napoleońskiej i powstania listopadowego. Źródło: http://www.cudaboze.pl/2008/rozdzial.php?numer=5&rozdzial=1 3 Przewiezienie relikwii m. Urszuli z Rzymu do Pniew Gdy matka Urszula umiera 29 maja 1939 roku w Rzymie, mówi się, że „zmarła święta”. Pochowano Ją na cmentarzu Campo Verano, w grobowcu, który niewiele wcześniej kupiła dla domów rzymskich Zgromadzenia. Choć życie i działalność Matki dają wystarczające „dowody” świętości, to jednak, aby matka Urszula mogła być zaliczona w poczet błogosławionych i świętych, zgodnie z wymogami prawa kościelnego potrzebne są namacalne, sprawdzalne dowody w postaci cudów. Nie trzeba było długo na nie czekać. Siostry urszulanki mówią, że już w czasie wojny Założycielka w kilku sytuacjach przychodziła im z pomocą, ale dopiero dwa cuda, które wydarzyły się w 1946 roku, są na tyle przekonujące dla Prymasa Augusta Hlonda, że stają się bezpośrednim bodźcem do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. W ramach procesu, w obecności Trybunału Prawnego Kurii Rzymskiej, ówczesnej matki generalnej Zgromadzenia, matki Franciszki Popiel, oraz kilku przedstawicielek Zgromadzenia dokonuje się ekshumacji ciała matki Urszuli w celu stwierdzenia tożsamości - w dniu 22 kwietnia 1959. Okazuje się przy tym, że ciało jest w całości zachowane. W dniu 2 grudnia 1959 roku przeniesiono ciało do specjalnie przygotowanego grobowca w kaplicy domu generalnego Zgromadzenia przy via Casaletto. Po beatyfikacji matki Urszuli w 1983 roku Ojciec Święty Jan Paweł II - za pośrednictwem swojego sekretarza ks. Stanisława Dziwisza i ks. Józefa Kowalczyka, kierownika sekcji polskiej z watykańskim Sekretariacie Stanu, podsuwa siostrom urszulankom pomysł, by Jej ciało relikwie przenieść z Rzymu do Pniew, do domu macierzystego Zgromadzenia. Podczas nabożeństwa majowego w Ogrodach Watykańskich w przeddzień przewiezienia relikwii bł. Urszuli, w dniu 11 maja 1989, tak uzasadnia ten krok: Wiemy, że ziemia ojczysta ma prawo do Twojej obecności. Że tam właśnie, w Pniewach, na prastarej ziemi piastowskiej w Wielkopolsce, jest główne gniazdo Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Szarych. Tam powinnaś spocząć. Tam - takie jest prawo Twojej rodziny, Twojego Zgromadzenia. Zainteresowanie osobą bł. Urszuli sprawia, że od 1983 roku również Pniewy, dom macierzysty, miejsce uświęcone obecnością Założycielki za życia, kojarzone z Jej działalnością, znajdują się w centrum zainteresowania. Rośnie liczba pielgrzymek i indywidualnych gości, co też jest potwierdzeniem słuszności myśli Ojca Świętego. Bezpośrednie przygotowania do uroczystego translatio - przewiezienia - rozpoczynają się w sierpniu 1987 roku. Starano się najpierw o opinię co do kaplicy pniewskiej jako przyszłego miejsca złożenia relikwii. Po uzyskaniu odpowiednich pozwoleń przystępuje się do budowy kaplicy bł. Urszuli, rozbudowując w tym celu prezbiterium pierwotnej kaplicy pniewskiej. Siostry odpowiedzialne za translację relikwii ustalają trasę i przebieg towarzyszących temu wydarzeniu celebracji. Jesienią 1988 roku ma miejsce kolejna ekshumacja ciała bł. Urszuli - 30 lat po złożeniu go w grobowcu w kaplicy domu generalnego. 1 Stwierdza się ponownie nienaruszony stan. Na początku maja 1989 roku, tuż przed rozpoczęciemtranslatio, relikwie ciało zostaje włożone do nowego, specjalnie przygotowanego relikwiarza. W dniu 12 maja, 50 lat po swojej śmierci, bł. matka Urszula udaje się w drogę powrotną z Rzymu do Pniew. Trasa wiedzie przez północne Włochy, Austrię i Czechosłowację do Polski. W 30 miejscach związanych z życiem i działalnością m. Urszuli odbywają się uroczystości z okazji przybycia Jej relikwii, jak na przykład w Brescii (12-15 maja), Loosdorf (15-17 maja), w Lipnicy Murowanej (19-20 maja), w Krakowie (20-21 maja), Częstochowie (21-22 maja), Łodzi (24-26 maja), Warszawie (26-27 maja), Poznaniu (27-28 maja)... W dniu 28 maja relikwie docierają do Pniew, a następnego dnia, w 50. rocznicę śmierci m. Urszuli, zostają złożone do sarkofagu w kaplicy Domu Macierzystego. Sarkofag jest dziełem Anny Grocholskiej. Na ścianie za sarkofagiem umieszczono najpierw obraz Błogosławionej wykonany przez Annę Koźniewską, który później jednak zostaje zastąpiony obrazem fotografią. Obecnie po prawej i lewej stronie obrazu znajdują się liczne wota wdzięczności za łaski otrzymane za wstawiennictwem św. Urszuli. Uroczystościom z udziałem wielu biskupów, kapłanów i tłumu wiernych przewodniczą ks. kardynał Józef Glemp, Prymas Polski, i ks. arcybiskup Jerzy Stroba, metropolita poznański. W swojej Homilii wygłoszonej podczas Mszy św. przy relikwiach bł. Urszuli 29 maja 1989 Ksiądz Prymas nazywa matkę Urszulę człowiekiem wprowadzającym pokój (wg Mt 5,9). Dlatego też miejsce, gdzie spoczywają Jej relikwie, będzie miejscem, w którym będzie się rodzić pokój, w którym ma być wprowadzana myśl o prawdzie, sprawiedliwości, wyzwoleniu i miłości. Na pamiątkę przywiezienia relikwii bł. Matki Urszuli do Pniew zostaje poświęcony dzwon „Urszula”. W ramach przygotowań do uroczystości sprowadzenia relikwii w 1988 roku zostaje założony chór dziecięco-młodzieżowy Promyki Słoneczne, który swoim śpiewem ma uświetnić uroczyste zakończenie translatio. Wykonuje wtedy specjalnie na tę okazję ułożony i skomponowany Akatyst ku czci bł. Urszuli. Dom Macierzysty Zgromadzenia Sióstr Urszulanek SJK ma odtąd podwójnie macierzysty charakter macierzysty dlatego, że jest to pierwszy dom Zgromadzenia, i macierzysty z powodu obecności relikwii Założycielki. W dniu 29 maja 2014 roku przypadła 25. rocznica przywiezienia relikwii matki Urszulido Pniew. Uroczystej Mszy św. przewodniczył Ksiądz bp. Zdzisław Fortuniak. W czerwcu 1983 roku, w ramach procedury beatyfikacyjnej, zatwierdzone zostały przez papieża Jana Pawła II dwa cudowne uzdrowienia, dokonane za wstawiennictwem m. Urszuli Ledóchowskiej: • • • uzdrowienie w 1946 r. siostry Danuty Pawlak, urszulanki szarej; uzdrowienie w 1946 r. Jana Kołodziejskiego. 23 kwietnia 2002 roku Jan Paweł II w imieniu Kościoła potwierdził oficjalnie cudowną interwencję bł. Urszuli Ledóchowskiej w uratowaniu życia Danielowi Gajewskiemu. Uzdrowienie siostry Danuty (Magdaleny) Pawlak uznane za cudowne przez Komisję Lekarzy Kongregacji do Spraw Świętych Siostra Danuta (Magdalena) Pawlak, urodzona 16 października 1914, urszulanka SJK, została uleczona w 1946 roku z choroby, którą określono jako "pancitopenia cum diathesi haemorrhagica thrombocytopenica", tj. niedokrwistość zanikowa (aplastyczna) ze skazą krwotoczną małopłytkową. Choroba ta objawiła się u niej po raz pierwszy w 1938 roku, w 24 roku życia, po przebytej grypie. 2 Cechowały ją zarówno nawroty zaostrzeń infekcyjnych w różnych organach ciała, jak i zaostrzeń skazy krwotocznej, trwające 7 lat i 8 miesięcy. W tym kilkuletnim okresie s. Danuta przebywała w szpitalach takich miast, jak: Szamotuły, Poznań, Warszawa, Zakopane, na różnych oddziałach specjalistycznych z powodu uporczywych krwawień z nosa, uszu, dziąseł i dróg moczowych, chorób infekcyjnych oraz ostrego zapalenia gośćcowego stawów, czemu towarzyszyła wysoka temperatura. Leczenie szpitalne w warunkach wojennych i powojennych dawało jedynie chwilowe polepszenie. Po każdorazowym opuszczeniu szpitala pozostawała pod stałą opieką lekarzy (ambulatoryjną lub domową). W listopadzie 1944 roku s. Danuta została przewieziona z Warszawy do Zakopanego w stanie kompletnego wyczerpania. Tu trzech wybitnych specjalistów leczyło ją w domu, ale bezskutecznie. Stan był bardzo ciężki ("agonalny") na skutek nasileń krwotocznych. Toteż w styczniu 1945 chora została przewieziona do Szpitala Miejskiego w Zakopanem, gdzie bezskutecznie próbowano stosować różne dostępne wówczas środki. Ze szpitala została wypisana 1 lipca 1945 w stanie beznadziejnym. Osłabienie organizmu było tak silne, iż chora nie była zdolna do samodzielnego wykonania żadnych czynności, takich jak np. siadanie, podnoszenie głowy, jedzenie. Do schorzeń już istniejących dołączyły się silne, czasami kilkugodzinne, ataki kolki wątrobowej oraz ropień pozamigdałkowy, grożący uduszeniem (zabieg chirurgiczny był niemożliwy z powodu silnej skazy krwotocznej). Lekarze - podobnie jak otoczenie - byli nastawieni na jej szybki zgon. W tej beznadziejnej sytuacji siostry zdecydowały rozpocząć dnia 6 lutego 1946 nowennę do Serca Jezusowego za wstawiennictwem matki Urszuli Ledóchowskiej o uzdrowienie s. Danuty. Nie poinformowano o tym chorej, która ze spokojem oczekiwała śmierci. Tymczasem w nocy z 5 na 6 lutego s. Danuta ujrzała we śnie matkę Urszulę, która poleciła odprawienie nowenny do Serca Jezusowego, przepowiadając kolejne etapy nagłych i definitywnych regresji objawów chorobowych oraz całkowite odzyskanie sił w ostatnim dniu nowenny. Chora, która z natury nie przywiązywała wagi do zjawisk nadzwyczajnych, próbowała zasnąć. Wówczas to usłyszała głos matki Urszuli, która ponowiła nakaz natychmiastowego zapisania treści snu. Nie mogąc ze względu na krańcowe osłabienie spełnić woli Założycielki, przywołała pielęgniarkę, która pod dyktando dokonała zapisu. Przepowiednia sprawdziła się w najdrobniejszych szczegółach. Podczas nowenny - w dni określone przez matkę Urszulę - ustąpiły nagle i bezpowrotnie krwotoki, wybroczyny oraz bóle w jamie brzusznej. Ostatniego dnia nowenny chora odzyskała całkowicie siły fizyczne. Nazajutrz, tj. 15 lutego 1946 roku, s. Danuta wstała o piątej rano, uporządkowała swój pokój i udała się do kaplicy na medytację i Mszę świętą. Mimo wiary i ufności, z jaką wspólnota sióstr odprawiała nowennę, nagłe zjawienie się s. Danuty, która od sześciu miesięcy nie była zdolna o własnych siłach oderwać głowy od poduszki, wywołało w kaplicy niezwykłą konsternację. Nie brakło łez, a nawet przestrachu. Uzdrowiona włączyła się od razu z całą prostotą w życie i prace wspólnoty. Tego samego dnia po południu chwyciła za ciężką froterkę ręczną i wyfroterowała trzy pokoje, przesuwając samodzielnie meble. "Muszę sprawdzić - powiedziała - czy ja żyję, czy to wszystko nie sen". Analizy krwi, wykonane w ciągu tygodnia po uzdrowieniu, wykazały wartości prawidłowe. Uzdrowienie było nagłe, całkowite i trwałe. Przez okres 37 lat, tj. do roku 1983, nie wystąpiły żadne objawy skazy krwotocznej. Analizy krwi i szpiku kostnego nie wykazywały odchyleń od normy. S. Danuta Pawlak brała udział w uroczystościach beatyfikacyjnych m. Urszuli Ledóchowskiej 20 3 czerwca 1983 w Poznaniu. Podczas Mszy świętej beatyfikacyjnej niosła dary ofiarne. Zmarła 11 maja 1996 w Ożarowie Mazowieckim. Uzdrowienie Jana Kołodziejskiego uznane za cudowne przez Komisję Lekarzy Kongregacji do Spraw Świętych Jan Kołodziejski, urodzony 29 listopada 1897, mistrz ciesielski, uległ dnia 21 maja 1946 wypadkowi przy pracy. Budując stodołę w Samarzewie, posługiwał się piłą tarczową o napędzie spalinowym. Przez nieostrożność opuścił rękę na piłę w pełnym biegu. Piła przecięła mu kość łokciową lewego przedramienia, mięśnie i ścięgna, powodując przy tym rozległą ranę szarpaną. Pierwszej pomocy lekarskiej (opatrunek i opaska uciskowa) udzielił mu lekarz w Pyzdrach, który oświadczył, że pacjentowi grozi amputacja przedramienia, jeżeli w ciągu dwóch godzin nie będzie wykonany zabieg chirurgiczny. Ze względu na trudności ze znalezieniem środka lokomocji Jan Kołodziejski dotarł do szpitala we Wrześni dopiero po dziesięciu godzinach od wypadku (tj. 22 maja o godzinie drugiej w nocy). Ordynator szpitala dr Cz. M. i jego asystent, po gruntownym zbadaniu chorego, zdecydowali natychmiastową amputację przedramienia ze względu na zaburzenia w krążeniu, pozbawienie czucia, zniesienie ruchu palców, symptomy gangreny. Pacjent nie zgodził się na to. Lekarze opatrzyli więc ranę, usunęli odłamki kości, zszyli ścięgna, licząc się jednak z koniecznością amputacji w najbliższym czasie. Nie podano choremu żadnych antybiotyków, bo szpital ich nie posiadał, nie wykonano również zdjęć rentgenowskich, gdyż aparat był nieczynny. Po zabiegu chirurgicznym stan chorego pogarszał się z każdą godziną i w krytycznym dniu, 26 maja 1946, tj. w piątym dniu od wypadku, gorączka podniosła się do 40 stopni, wystąpiły dreszcze, bardzo silne bóle, zwiększył się obrzęk i siność ramienia. Wieczorem ordynator szpitala po zbadaniu chorego zdecydował, że nazajutrz musi być dokonana amputacja przedramienia, na co tym razem Jan Kołodziejski wyraził zgodę. Chory cierpiał bardzo, był pewny, że nie doczeka następnego rana. W tej dramatycznej sytuacji zbliżyła się do niego p. Gertruda Gąsiorowska, czuwająca na tej samej sali przy mężu, który uległ ciężkiemu wypadkowi. Pełna współczucia i nadziei, podała choremu książeczkę, zawierającą modlitwy do Serca Jezusowego oraz fotografię matki Urszuli Ledóchowskiej, zachęcając do wzywania jej wstawiennictwa w celu uzdrowienia ramienia. Sama też przyłączyła się do modlitwy. Chory ucałował fotografię i modlił się gorąco przez dwie-trzy godziny. Na zakończenie wypowiedział te słowa: "Panie Boże, nie moja, ale Twoja wola niech się stanie, a wszystkie cierpienia ofiaruję za moje grzechy". W tym momencie ustał nagle ból ręki, znikł obrzęk i siność skóry, powróciła władza w przedramieniu. Kołodziejski podniósł rękę w górę, wykrzykując: "O Jezu, pani Gąsiorowska, moja ręka zdrowa!" Nazajutrz rano, nie pytając o pozwolenie, ubrał się samodzielnie, posługując się obydwiema rękami, i udał się do kaplicy na Mszę świętą, aby podziękować Bogu za łaskę uzdrowienia. Przed wizytą lekarską zmierzono choremu temperaturę, była normalna, jakkolwiek poprzedniego wieczora dochodziła do 40 stopni. Lekarze, którzy mieli amputować przedramię, stanęli na sali operacyjnej wobec niezwykłego faktu: ręka bez obrzęku, znikła ropa, rana zagojona, ani śladu gangreny, kolor skóry normalny, czucie i ruchy ramienia i palców przywrócone. Nie pozostawało im nic innego, jak usunięcie założonych wcześniej szwów i klamer. Był to szósty dzień od wypadku. Chorego zatrzymano w szpitalu kilka dni celem obserwacji. Zarówno lekarze, jak i personel pielęgniarski oraz chorzy, byli do głębi wstrząśnięci wydarzeniem, które nazwali 4 jednogłośnie cudownym. 3 czerwca 1946 Jan Kołodziejski został wypisany ze szpitala jako całkowicie uzdrowiony. 5 czerwca udał się rowerem do Samarzewa, gdzie podjął pracę, przerwaną na skutek wypadku. Ciężki zawód cieśli wykonywał w dalszym ciągu, posługując się swobodnie obiema rękami, bez żadnych zaburzeń, jakkolwiek zdjęcia rentgenowskie z roku 1967 i późniejsze wykazały szparę, istniejącą w miejscu przecięcia lewej kości łokciowej. Zdaniem ekspertów sprawność lewej ręki była taka, jak przed wypadkiem. Uzdrowienie zostało uznane za nagłe, całkowite i definitywne. Jan Kołodziejski brał udział w uroczystościach beatyfikacyjnych m. Urszuli Ledóchowskiej 20 czerwca 1983 w Poznaniu. Podczas Mszy świętej beatyfikacyjnej złożył, jako dar ofiarny, portret bł. Urszuli. Zmarł 3 maja 1987, pochowany został w Licheniu. Cudowne uratowanie życia Danielowi Gajewskiemu Daniel Gajewski, urodzony 15 listopada 1982 w Koszalinie, i mieszkający wraz z rodzicami w Koszalinie, latem 1996 spędzał wakacje w domu urszulanek SJK w Ożarowie Mazowieckim koło Warszawy. Tam w dniu 2 sierpnia 1996 został cudownie uratowany od śmierci z powodu porażenia prądem o napięciu 220 V. Wypadek miał miejsce około godz. 15.00, gdy Daniel kosił elektryczną kosiarką trawę w ogródku przed domem. Trawa była wilgotna, ponieważ w nocy była burza, a rano padał jeszcze deszcz. Kosiarka była podłączona do źródła prądu (gniazdko w kaplicy) za pomocą dwóch przedłużaczy, z których jeden wbrew normom bezpieczeństwa - był zakończony bolcami z obu stron. W momencie gdy Daniel rozłączał przedłużacze, którymi kosiarka była podłączona do gniazdka, został porażony prądem. Wypadku nikt nie zauważył. Siostry nie mogły też usłyszeć krzyku chłopca, gdyż ogródek jest oddzielony od reszty podwórza i gospodarstwa dość wysokim murem. Jedna z sióstr była w innej części domu, inne daleko w ogrodzie. Gdy Daniel tracił już siły i miał świadomość zbliżającej się śmierci, zobaczył wychodzącą z domu postać w habicie urszulanki SJK, która oderwała go od przewodu elektrycznego, przez który przepływał prąd. Twarzy jej nie widział. Zaraz potem postać znikła. Daniel - jeszcze w szoku - z trudem dotarł do kaplicy, aby podziękować za uratowanie. Według jego relacji, zarejestrowanej na taśmie magnetofonowej w dniu 2 grudnia 1997, dalszy przebieg wypadków wyglądał następująco: "Podszedłem do tabernakulum, objąłem je, ucałowałem, zacząłem śpiewać, krzyczeć, dziękować. Kiedy już przestałem trzymać tabernakulum, (...) z pewnym respektem i bojaźnią spojrzałem na relikwie Błogosławionej". Wówczas weszła do kaplicy siostra, która pracowała w innej części domu. Zaniepokojona dziwnymi odgłosami, dochodzącymi z kaplicy, przyszła tam i zobaczyła Daniela - pokrwawionego i z poparzoną ręką. Była ona wówczas jedyną młodszą siostrą na terenie domu. Chłopiec początkowo myślał, że to ona udzieliła mu pomocy. Po wypadku Daniel został hospitalizowany na Oddziale Chirurgii Dziecięcej Wojewódzkiego Szpitala w Dziekanowie Leśnym z objawami poparzenia - w wyniku porażenia prądem elektrycznym - III° palca drugiego prawej ręki i II° palca trzeciego prawej ręki oraz z uszkodzonym ścięgnem zginacza palca drugiego prawej ręki. Rzeczoznawcy, poproszeni o techniczną ocenę wydarzenia, potwierdzili nieprawidłowe połączenie przedłużaczy, stwarzające bezpośrednie zagrożenie życia przez porażenie prądem o napięciu 220 V. Orzekli również, że uratowanie się w takiej sytuacji - przy częściowej utracie przytomności - jest bardzo mało prawdopodobne bez pomocy osób trzecich. 5 Daniel Gajewski obok kamienia upamiętniającego cud w Ożarowie Mazowieckim Rodzice Daniela-Urszula i Janusz Gajewscy-w swoim kościele parafialnym pw.Ducha Świętego w Koszalinie przed obrazem św.Urszuli, ufundowanym przez nich jako wotum za ocalenie syna. Wyjaśniło się równocześnie, że żadna z sióstr obecnych na terenie domu nie wiedziała nic o wypadku aż do znalezienia przez jedną z nich Daniela w kaplicy. Żadna z sióstr nie mogła więc udzielić chłopcu pomocy w oderwaniu się od źródła prądu. Rodzina Daniela nabrała przekonania, że chłopiec zawdzięcza ocalenie cudownej interwencji bł. Urszuli Ledóchowskiej, której kult był wyjątkowo żywy w domu rodzinnym chłopca od jego urodzenia. Po przeprowadzeniu procesu kościelnego na szczeblu diecezjalnym zeznania świadków oraz opinie biegłych zostały przedstawione Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, która po zasięgnięciu opinii własnych ekspertów orzekła autentyczność cudownej interwencji bł. Urszuli w uratowaniu życia Daniela Gajewskiego. Źródło :http://sanktuarium-pniewy.pl/pl/sw-urszula/przewiezienie-relikwii-z-rzymu-do-pniew http://www.urszulanki.pl/index.php/biblioteka/o-wurszuli-i-zgromadzeniu/2521--cudowne-uzdrowienia-zawstawiennictwem-m-urszuli-ledochowskiej 6 Św. Urszula dzieciom Święta Urszula bardzo kochała dzieci i młodzież. Zajmowała się nimi, chciała, by wyrośli na mądrych ludzi, dla których Pan Bóg będzie najważniejszy w życiu. Aby dotrzeć do dzieci w różnych zakątkach Polski, wydawała dla nich czasopisma, a także książki. Czasopisma były związane z Krucjatą Eucharystyczną, organizacją dziecięcą, którą św. Urszula sprowadziła z Francji do Polski. Obecnie ta organizacja nosi nazwę ERM - Eucharystyczny Ruch Młodych. Do czasopism św. Urszula pisała opowieści w odcinkach - na przykład: "Mały bohater" (1926) i "Z urwisa bohater" (1937-1939). Była też autorką opowieści, które ukazały się w formie książki, jak "W cieniu palm" (1929), "Zorza" (1931), "Wspomnienia Dzikusa" (1937). Niektóre z opowieści - "Z urwisa bohater", "Zorza" i "Wspomnienia Dzikusa" zostały nowo wydane w nowoczesnej szacie graficznej. (...) "Wspomnienia Dzikusa" to pamiętnik Marysi - dziewczynki, która jak zapewne większość dzieci lubi bawić się, szaleć, wymyślać psikusy dla swojego rodzeństwa. Ze względu na jej żywy charakter rodzice nazywają ją "Dzikuską". W pamiętniku opisuje swoje życie pełne przygód - z młodszym rodzeństwem, w szkole, pisze o tym, jak uczy się kochać Jezusa i Maryję, jak być dobrym dla innych. Święta matka Urszula dobrze wiedziała, że każdy z nas ma w sobie takiego "dzikusa". Zresztą sama kiedyś powiedziała o sobie: Aż do szesnastego roku życia byłam rozpuszczonym łobuziakiem, wdrapywałam się na wszystkie drzewa, nie tylko w ogrodzie, ale nawet na spacerach szalałam jak głupia. Taka była w dzieciństwie, a jednak została świętą! Jak to możliwe? Posłuchajcie opowieści o Dzikusie, a znajdziecie odpowiedź! Matka Urszula Ledóchowska WSPOMNIENIA DZIKUSA 3 marca, niedziela Zabieram się do pracy. Deszcz pada, nie mam co robić. Mirek mi tłumaczył, że najprzód muszę napisać coś o moich rodzicach i rodzeństwie, bo inaczej nikt nie zrozumie moich wspomnień, a ta książka ma się nazywać "Wspomnienia Dzikusa". To ładniej jak "Mój dziennik". Dziennik to tak jak gazeta, a gazeta to brudny papier, brudny druk, dobry do opakowania starych gratów. "Wspomnienia" to coś eleganckiego, mądrego, a taka ma być książka, którą napiszę. Zaczynam więc od początku. Mam lat 9, jestem w pierwszej klasie gimnazjalnej, co znaczy, że już nie jestem głupia, bynajmniej. Ale mówią, żem leniwa. Ja w to nie wierzę. Co to znaczy być leniwą? To znaczy nic nie robić, nic nie pracować, a ja bardzo lubię pracować, tylko nie chce mi się często uczyć. Ale bo też i nasi profesorowie, tak panowie jak i panie, nie są zabawni, oprócz jednego, który uczy nas 1 matematyki. Ten tak ciekawie wykłada, że ja od razu rozumiem, zadania w klasie odrabiam, w domu przepisuję i zawsze mam "bardzo dobrze". Inne dziewczynki nic nie rozumieją, męczą się, pracują i nic nie wychodzi, więc to znaczy, żem mądra. A innych przedmiotów nie cierpię i nie chcę się uczyć. Jeżeli jestem mądra w matematyce, to wystarczy. Lubię pracować - to znaczy lubię z Mirkiem domki w ogrodzie budować, załatwiać z Kasią sprawunki, rysować koniki i psy i lepić różne rzeczy z gliny. To bardzo ciekawe. Mieszkamy w Krakowie przy ulicy Karmelickiej na pierwszym piętrze i mamy swój ogród. Nie bardzo duży, ale jest w nim kilka drzew owocowych i oprócz tego mamy duży plac do zabawy. W jednym kącie rośnie parę świerków; w ich cieniu budujemy domki z cegły i bielimy je prawdziwym wapnem, które też przylepia się do naszych włosów i ubrania tak, że wyglądamy jak prawdziwi murarze, o co Kasia strasznie się na mnie gniewa. Ale najważniejsze! Na imię mi Marysia, jednak nazywają mnie Dzikus, bo twierdzą, że jestem dzika. Nie wiem dlaczego. Chyba tylko dlatego, że mówię wszystko to, co mi na myśl przyjdzie i że nie lubię cicho siedzieć. Nie cierpię lalek i żałuję, że nie jestem chłopcem. Ale właściwie to nic nie szkodzi, wszak teraz takie czasy, że mogę być tym samym, co i chłopiec. Mogę być szoferem, lotnikiem, lekarzem, adwokatem, inżynierem, posłem, senatorem - i właśnie to mnie zachęca do zdobywania męskich cnót. Muszę być odważną, zwinną, muszę uczyć się konnej jazdy, fechtunku, palić papierosy, no i ćwiczyć się we wszelkiego rodzaju sportach. Podobno w Zakopanem chodzą panny w spodniach. To mi się podoba, ja już nieraz mamusię prosiłam, by mi kazała uszyć spodenki. Co by na to powiedziały moje koleżanki w gimnazjum, gdybym tak ubrana przyszła do klasy? Ale mama mówi, że to nieładnie, że tylko źle wychowane, niedobre panny tak chodzą, a ja nie powinnam być taką, więc też nie mogę chodzić w spodniach. Nawet mamusia kazała mi przyrzec, że nigdy, nigdy w takim męskim ubraniu nie będę chodziła. Nie chciałam z początku, powiedziałam mamusi, że gotowa jestem obiecać, że się nigdy malować nie będę. Fe, to takie obrzydliwe, te usta czerwoną maścią popaćkane. Ale nic nie pomogło, mamusia tak smutnymi oczami na mnie się patrzała, że nie mogłam inaczej i - na moje utrapienie - obiecałam, że nigdy nie włażę męskiego ubrania, nawet w Zakopanem, gdybym kiedyś tam pojechała. Stało się! No, ale przynajmniej mamusia się ucieszyła i oczy jej poweselały. Mamusia jest bardzo dobra, tylko, że ma takie smutne oczy. Jest też bardzo pobożna, chodzi co dzień do kościoła, dużo się modli i bardzo pragnie, bym i ja była pobożna, ale to jakoś się nie udaje, bo ja tego nie chcę. Dlaczego? Zaraz powiem. Mój ojciec jest lotnikiem, oficerem, jest bardzo wysoki, szczupły, ma czarne włosy i oczy. Wszyscy mówią, że jest bardzo ładny i dobry. Wszyscy go kochają, a on jest dla wszystkich uprzejmy, usłużny i zawsze wesoły, zawsze coś zabawnego ma do opowiedzenia. Gdy wraca ze służby, to mamusia wnet się rozwesela, a ojciec tak czule ją wita, całuje w czoło i w rękę mówiąc: - Aniele mój, już tak stęskniłem się za tobą. Wtedy mamusia się cieszy i głaszcze jego rękę. Rodzice strasznie się kochają. Wszyscy mówią, że to wzruszające. My, to j est Mirek i ja - Mirek ma osiem lat, j est o rok młodszy ode mnie - ogromnie oj ca kochamy. Nawet powiem - więcej kochamy ojca od mamusi, bo też mężczyzna to zawsze coś więcej jak kobieta. Lecz spostrzegliśmy z Mirkiem, że ojciec wcale nie jest pobożny. Nie chodzi w niedzielę z nami do kościoła. Zawsze mówi, że nie ma czasu, ale my wiemy, że ma czas w niedzielę, tylko że mu się nie chce być w kościele. A w zeszłym roku, gdyśmy z Mirkiem byli u pierwszej Komunii świętej, to też 2 ojciec nie był z nami, choć wieczorem słyszałam, jak mamusia prosiła: - Chodź, Włodku, z nami do kościoła, bądź obecny przy pierwszej Komunii świętej dzieci. A ojciec powiedział na to: - Jestem mężczyzną, nie dla mnie te pobożne ceremonie. Do czynu jestem, nie do uczuć. Mama westchnęła nic nie mówiąc, a nazajutrz sami z mamusią byliśmy w kościele. Nawet mamusia przy ojcu o pierwszej Komunii świętej nic nie mówiła i my też nie. Ale później opowiedziałam Mirkowi, co wieczorem słyszałam, i doszliśmy do przekonania, że pobożność dobra jest dla kobiet, nie dla mężczyzn. I z tego powstała kłótnia. Mirek tłumaczył, że on nie potrzebuje być pobożnym, bo jest mężczyzną, ale że ja powinnam iść za przykładem mamusi. Powiedziałam, że chcę być jak mężczyzna i pobożną nie będę. Wtedy on mnie nazwał "pobożnisią", a ja tupałam nogami, zatykałam sobie uszy i krzyczałam: - Kłamczuchu, milcz! Wtem weszła mama i gdy dowiedziała się, o co chodzi, oczy jej napełniły się łzami. - Dzieci moje - rzekła - jeszcze macie czas na bezbożność. Dziś uczcie się od mamusi, która was tak bardzo kocha, że lepiej być pobożnym, aniżeli bezbożnym. Iluż to jest mężczyzn uczonych, mądrych i walecznych, a przy tym pobożnych. A nasz wielki król Sobieski, który tak świetnie odniósł zwycięstwo nad Turkami, czy nie byt pobożny? - Ale, mamusiu - odpowiedziałam - tatuś się nigdy nie modli, a jest taki dobry! - Prawda, ale to jest jego nieszczęście, a wy, dzieci, powinniście właśnie dlatego być pobożne i za ojca się modlić, by i on do Boga się zwrócił. Przyjdzie chwila, gdy mu źle będzie bez religii. - No, skoro mamusi o to chodzi, to będziemy się codziennie modlili, byleby nie za dużo. A mamusia nie będzie się już nami martwiła, prawdaż? Mamusia wyciągnęła do nas ręce. Rzuciliśmy się w jej objęcia. - Dzieci moje, choć jesteście jeszcze małe, ale wierzcie mamusi, że człowiek bez Boga nigdy nie znajdzie stałego, prawdziwego szczęścia na świecie, a ja pragnę wam je zapewnić! l mamusia tuliła nas do siebie i całowała. Ach, jak strasznie dobra jest nasza mamusia i bardzo ją kochamy, a nie podobna jej nie słuchać. Więc postanowiliśmy z Mirkiem, że tymczasem będziemy pobożni jak ona, to znaczy trochę mniej, a potem, jak będziemy duzi, to zobaczymy. Toteż pacierz wieczorny odmówiliśmy razem pobożnie. Mirek mnie nie szczypał, ja się nie śmiałam, a mamusia bardzo się z tego cieszyła. Na dziś już dość, bo mnie ręka boli. To nie tak łatwo być autorką poważnej książki! 28 marca Przez cały czas nic ciekawego nie zaszło. Chodziłam do szkoły, złapałam parę dwójek, to jest niedostatecznych, i to jedną za takie głupstwo! Zapytała się mnie pani katechetka, co Ewa powinna była powiedzieć, gdy wąż jej podał jabłko. - Wedle grzeczności - mówię powinna była dygnąć i powiedzieć: Dziękuję panu dobrodziejowi. Dzieci wszystkie w śmiech, a pani się rozgniewała i nasmarowała mi dwóję, ale zdawało mi się, że gdy kreśliła zamaszyście tę straszną cyfrę w dzienniku, drgały jej kąciki ust, [jak gdyby powstrzymywała się od śmiechu. Poza tym byliśmy nudnie grzeczni i nic ciekawego nie było do moich wspomnień. Toteż przedwczoraj mówię do Mirka: - Słuchaj, musimy coś obmyślić. co by warto było opisać. Usiedliśmy wieczorem w ciemnym kącie za szafą i radziliśmy, radziliśmy, ale nic nie wymyśliliśmy. 3 Wtem słyszymy głos tatusia, który wchodząc do pokoju, mówi do mamusi: - Słuchaj, mamusiu, jutro koło piątej przyjdą do nas pani X. i pani N., które przeniosły się od niedawna do Krakowa. Chodzi mi bardzo o to, byś je uprzejmie przyjęła. Mogą nam w niejednym dopomóc. Bardzo mi o to chodzi, byśmy byli w dobrych z nimi stosunkach. Niech i dzieci będą porządnie ubrane i grzecznie się z tymi paniami przywitają. - Czy wiesz, kto to są te panie? - mówi do mnie Mirek. - Owszem, wiem, mamusia mi je parę dni temu pokazała, a są tak umalowane jak Indianie. - No, to dobrze! Czekaj, i my się pomalujemy, ale tak, by mamusia o tym nie wiedziała. No, i będzie zabawa. - A czym się pomalujemy? - A nie wiesz, żem dostał na Boże Narodzenie pudełko z farbami? Jest farba czerwona, czarna, niebieska i żółta - wszystko co potrzeba. Będzie zabawa, ale nie wygadaj się jak baba! Naturalnie rozgniewałam się na Mirka i powiedziałam: - Jak tak, to sam się baw, a ja sobie pójdę. Na to Mirek się wystraszył, bo on nie umie bawić się beze mnie, pocałował mnie i rzekł: - Nie gniewaj się, Dzikusie, przepraszam cię, ale będziemy się malować, prawda? - Dobrze, będziemy, ale nie wymyślaj mi od bab. Jeszcze onegdaj chciałam mamusi obiecać, że się nigdy malować nie będę. Szczęście, że mamusia nie chciała przyjąć tej obietnicy. Byłaby wielka szkoda! Nazajutrz o czwartej kazała nam mamusia włożyć niedzielne ubrania, przyczesała włosy i potem mieliśmy cichutko uczyć się, aż nas do salonu zawołają. Ledwo mamusia wyszła, Mirek wziął pudełko z farbami, nalał wody do szklanki i wyczyścił pędzel. - No, chodź. Dzikusie, pomaluję cię, a potem ty mnie. - Ja starsza, ja zacznę ciebie malować. - Ale to mój pomysł, ty byś nigdy czegoś tak mądrego nie wymyśliła, boś dziewczynka. Chciałam się pogniewać, ale zepsułaby się zabawa, więc powiedziałam: - Słuchaj, Mirku, nie kłóćmy się, bo nie zdążymy. Ty mnie najpierw pomaluj czerwoną farbą, potem ja ciebie, potem tak samo niebieską, żółtą, czarną. Roboty dużo, spieszmy się, musimy być gotowi. Zaczęliśmy więc pracę: on mnie, ja jego, policzki czerwone, wargi czerwone. - Tylko nie zamykaj ust, bo farba zejdzie, trzymaj otwarte cały czas - mówił Mirek. - A ty też. Ale tak trudno mówić. - Trudno, jak trzeba, to trzeba. - Malujemy dalej - brwi czarne jak węgiel, pod oczyma niebiesko i broda żółta. - No, nareszcie! Mirek odkłada pędzel, patrzy na mnie i parska śmiechem. Ja za nim. On leży na ziemi, skręca się od śmiechu, a ja to samo robię na kanapie. Wreszcie mówię: - Mirku uspokój się, bo się malunek zepsuje. Braciszek spoważniał. Patrzę na niego - naprawdę farby trochę się pomieszały, a na twarzy znalazły się placki zielone i fioletowe. Znowu parskam śmiechem. Wtem słyszymy głos mamusi z salonu: - Chodźcie dzieci przywitać panie. Serce zaczyna mi bić. Co mamusia na to powie? Ale już za późno! Bierzemy się za ręce i wchodzimy. Ja dygam, Mirek kłania się głową i nogą, przy tym uderza mnie w 4 łydkę. Podnoszę nieśmiało oczy - na kanapie siedzą dwie panie ślicznie ubrane, usta mają wymalowane jak pomidory, ale delikatniej trochę jak my. Patrzą na nas... Co to jest? - mówi jedna z pań bardzo niezadowolona. - Czy to maskarada? Coście znów nabroili? - mówi surowym tonem ojciec. Widzę, że się zanosi na coś niedobrego, więc odpowiadam: - Mamusia mówiła, że mamy ładnie być ubrani, bo będą u nas wielkie panie, a że wielkie panie się malują, więc i my chcieliśmy porządnie wyglądać. Twarze pań się rozjaśniły, zdaje się, że zadowolone były z tego, że nazwałam je wielkimi paniami. Uśmiechnęły się i jedna z nich rzekła: - Niech się państwo na dzieci nie gniewają, chciały dobrze. Wdzięczne im jesteśmy za dobrą intencję. Ale naprawdę - to przedstawienie! Patrzę na Mirka - głupi bąk płacze i farba spływa razem ze łzami i na białą bluzkę. Wygląda jak straszydło. Ja znów parskam śmiechem, panie robią to samo. Mama wygląda na zmartwioną, a ojciec jest strasznie zły. Wyjdźcie stąd zaraz, umyjcie się! Rozprawimy się dziś wieczorem! Nauczę ja was być grzecznymi mówi rozgniewany ojciec. Prędko uciekliśmy z salonu. - Oj, będą grzmoty - mówię do Mirka. - A to twoja wina, tyś to wymyślił! - A ty jesteś starsza, powinnaś wiedzieć, co można, a czego nie można! - Naturalnie, teraz na mnie chcesz zwalić winę, ale to i tak nic nie pomoże, będziemy ukarani razem. Dobrze, że razem, zawsze to weselej. Bądźmy mężni, wszystko przejdzie. Umyliśmy się, włożyliśmy codzienne bluzki i czekaliśmy, niby ucząc się, co dalej będzie. Po godzinie weszła mamusia. Uśmiechnęła się, więc odetchnęliśmy swobodniej. - Głupie dzieci, mogłybyście nam wielkiej biedy narobić. Dobrze, że te panie takie dobre i nie obraziły się, a nawet prosiły o darowanie wam kary. Ale pamiętajcie, takich głupstw nie róbcie nam więcej. Pocałowaliśmy mamusię w rękę, przyrzekliśmy, że już nigdy malować się nie będziemy, a potem powiedziałam Mirkowi: - Dziękuję ci Mirku, za dobry pomysł. Nic nam się nie stało, a mam prześliczną rzecz do moich wspomnień - to chyba bardzo interesujące. Matka Urszula Ledóchowska. WSPOMNIENIA DZIKUSA. Fragment rozdziału pierwszego. W ydawnictwo "In Plus" Jarosław Libelt - Pniewy-Gorzów Wielkopolski 2003 Źródło: http://sanktuarium-pniewy.pl/pl/sw-urszula/sw-urszula-dzieciom http://urszula.ovh.org/ks 27.html 5 r Św. Jan Paweł II i św. Urszula Czy drogi Obojga Świętych kiedykolwiek się krzyżowały? Gdy Jan Paweł II odkrywał swoje powołanie kapłańskie - pod koniec lat 30. XX wieku, matka Urszula powoli już żegnała się z życiem, dojrzewała do ostatecznego spotkania z Bogiem w niebie - zmarła 29 maja 1939 roku w opinii świętości. Zatem mogli się spotkać w czasie, a jednak do tego ziemskiego spotkania nie doszło. Jan Paweł II, czy to jako ksiądz, później biskup, arcybiskup metropolita krakowski i wreszcie jako kardynał przyjaźnił się z duchowymi córkami św. Urszuli. Przebywał w domach Zgromadzenia w Warszawie na ul. Wiślanej, w Zakopanem na Jaszczurówce, w Rzymie przy via Casaletto, via Ricotti, na Primavalle, zapoznał się z życiem i działalnością Założycielki "szarych urszulanek" i z nimi samymi. I zapewne ta przyjaźń jest jedną z głównych przyczyn, że właśnie Karol Wojtyła jako arcybiskup metropolita krakowski wystąpił w lutym 1968 roku w liście postulacyjnym do Pawła VI o pozwolenie na beatyfikację Sługi Bożej matki Urszuli. Nikt nie przypuszczał, że on sam piętnaście lat później dokona tej beatyfikacji - 20 czerwca 1983 roku w Poznaniu. Miała to być pierwsza beatyfikacja na ziemiach polskich. Również kanonizacja matki Urszuli w 2003 pozwala dostrzec szczególną łączność między nią a Ojcem Świętym - Jan Paweł II ogłosił matkę Urszulę świętą w dniu swoich urodzin - 18 maja. Co łączy Jana Pawła II i matkę Urszulę? Wspólne korzenie rodzinne w przestrzeni południowej Polski Jan Paweł II urodził się w Wadowicach, studiował i pracował w Krakowie, matka Urszula lata młodości spędzała w Lipnicy Murowanej koło Bochni, w Krakowie wstąpiła do urszulanek. Oboje fascynowała polska mowa, kultura, łączyła ich miłość do Ojczyzny, gorący patriotyzm, który jednak też otwiera na inne narody, kultury, języki, wyznania. Duchowość ekumeniczna. Dalej - troska o drugiego człowieka, szczególnie o dzieci i młodzież, wychowanie z myślą o Bogu i Ojczyźnie. Ojciec Święty Jan Paweł II, ilekroć wspominał urszulańskie domy, które odwiedzał, z żalem twierdził, że nigdy nie był w Pniewach, choć jest to miejsce tak szczególne dla Zgromadzenia, uświęcone życiem i działalnością matki Urszuli. Pniewy to jest to "gniazdo" urszulańskie, od którego wszystko się zaczęło. Dlatego też zachęcił Ojciec Święty urszulanki, by przewiozły ciało relikwie Założycielki z Rzymu do Pniew. Zamiar ten urzeczywistnił się w maju 1989 roku (czytaj dalej). Kanonizacja Ojca Świętego Jana Pawła II jest dla Urszulanek Serca Jezusa Konającego szczególną okazją do wdzięczności za wieloletnią łączność i duchową bliskość Ojca Świętego Jana Pawła II z naszym Zgromadzeniem, zwłaszcza za towarzyszenie św. matce Urszuli w drodze na ołtarze, za słowa skierowane do urszulanek podczas licznych wizyt w naszych domach w Polsce i we Włoszech. Możemy teraz do Niego skierować te same słowa, które wypowiedział w przeddzień przewiezienia relikwii błogosławionej wówczas m. Urszuli z Rzymu do Polski - o znaczeniu świętych dla Kościoła: „Oni stanowią jego największą nadzieję. Wskazują nieustannie drogę, a równocześnie wciąż wracają do nas, są z nami. Stanowią żywy przykład dla nas, (...) przykład świętości. I wreszcie wspierają nas...”. Wsłuchując się i wpatrując w przykład świętości Jana Pawła II, będziemy Go nadal prosić o to, by wskazywał drogę, wspierał duchowo i wstawiał się za nami w gronie świętych! 1 O św. Urszuli Ojciec Święty Jan Paweł II, również przed wyborem na papieża, wspominał przy wielu okazjach. Przytaczamy tu tylko niektóre wypowiedzi: Właśnie w mojej metropolii, dokładnie w klasztorze urszulanek w Krakowie, matka Urszula rozpoczęła w 1886 roku swoje życie konsekrowane Bogu i w mojej biskupiej stolicy w latach 1950-1951 odbył się proces informacyjny, dotyczący świętości jej życia i heroiczności cnót. Kardynał Karol Wojtyła, List postulacyjny w sprawie beatyfikacji M. Urszuli Ledóchowskiej, Rzym, 28 lutego 1968 Świadomy dobroczynnego wpływu, jaki może wywrzeć beatyfikacja Sługi Bożej matki Urszuli Ledóchowskiej - z jej duchem odnowy, ale i wierności nauczaniu Kościoła - wyrażam (...) moje pragnienie, aby móc ją szybko czcić publicznie. Kardynał Karol Wojtyła, List postulacyjny w sprawie beatyfikacji M. Urszuli Ledóchowskiej, Rzym, 28 lutego 1968 Nie byłem nigdy w stanie wyobrazić sobie wtedy, że nadejdzie kiedyś ten nadzwyczajny dzień, w którym Opatrzność da mi możność wyniesienia jej na ołtarze jako błogosławionej Urszuli Ledóchowskiej. Dokonało się to w Poznaniu (...). Jan Paweł II, Wizyta w Domu Generalnym Zgromadzenia przy Via del Casaletto, Rzym, 26 stycznia 1986 W każdym razie żegnając Cię, nie rozstajemy się. Nie rozstajemy się, Kościół się nigdy nie rozstaje z tajemnicą świętych obcowania. Nie rozstaje się ze swoimi świętymi i błogosławionymi. Oni stanowią jego przyszłość. Stanowią jego największą nadzieję. Wskazują nieustannie drogę, a równocześnie wciąż wracają do nas, są z nami. Jan Paweł II, Nabożeństwo majowe w ogrodach watykańskich w przeddzień przewiezienia relikwii bł. Urszuli z Rzymu do Polski Grota Matki Bożej z Lourdes, 11 maja 1989 Niegdyś papież Pius XI liczył na Twoją działalność apostolską w Rzymie. Obecny Papież, którego nigdy nie znałaś osobiście i Ciebie on też nigdy osobiście nie poznał, po prostu jest za młody, ten Papież, który mówi tym samym językiem, jakim i Ty mówiłaś, ten Papież liczy na Twoje wsparcie (...) na co dzień. Jan Paweł II, Nabożeństwo majowe w ogrodach watykańskich w przeddzień przewiezienia relikwii bł. Urszuli z Rzymu do Polski Grota Matki Bożej z Lourdes, 11 maja 1989 Błogosławiona Urszula Ledóchowska była w swoich czasach apostołką nowej ewangelizacji, dając swym życiem i działaniem dowód, że miłość ewangeliczna jest zawsze aktualna, twórcza i skuteczna. Jan Paweł II, List do urszulanek SJK z okazji jubileuszu 75-lecia Zgromadzenia, Rzym, 20 czerwca 1995 Jej życie było «hymnem miłości» do Serca Jezusa Konającego i pełnym oddania «fiat», w które zaangażowała cały wysiłek swego umysłu i swego serca. To kontemplacja Serca Jezusa, konającego z miłości do człowieka, i złączenie z Nim całego życia stało się źródłem jej «bohaterstwa świętości», wyróżniającej się zdolnością zharmonizowania intensywnego życia wewnętrznego z równie intensywną, pełną nowych inicjatyw działalnością apostolską. Jan Paweł II, Telegram do Kapituły Generalnej Zgromadzenia, Castel Gandolfo, 17 sierpnia 2001 http://sanktuarium-pniewy.pl/pl/sw-urszula/sw-ian-pawel-ii-i-sw-urszula 2 Eucharystyczny Ruch Młodych I. Korzenie - Apostolstwo Modlitwy Duchowość Eucharystycznego Ruchu Młodych związana jest z Apostolstwem Modlitwy. Stowarzyszenie to zostało zapoczątkowane we Francji w II połowie XIX wieku w jezuickim seminarium. O tym, jak młodzi seminarzyści zapragnęli żyć Eucharystią i jak odkryli wartość codziennej Modlitwy Ofiarowania. (konferencja o. Claudio Barriga SJ o początkach Apostolstwa Modlitwy, którą wygłosił na KSA w Pniewach w 2009 roku) II. 1914 - powstanie Krucjaty Eucharystycznej Kilkadziesiąt lat później, na międzynarodowym Kongresie Eucharystycznym w Lourdes w 1914 r. stwierdzono potrzebę utworzenia dla dzieci organizacji o profilu eucharystycznym. Po orędziu papieża Benedykta XV, wzywającym dzieci całego świata do modlitwy o pokój, w 1916 r. jezuita o. Bessier zakłada Krucjatę Eucharystyczną jako organizację dla dzieci w ramach Apostolstwa Modlitwy. Pierwsze oddziały powstały we Francji, a następnie Krucjata szybko rozszerzyła się w innych krajach. W 1921 r. Benedykt XV dokonał oficjalnego zatwierdzenia Krucjaty. Następny papież Pius XI zaraz po swojej koronacji w 1922 r. udzielił błogosławieństwa "rycerzom eucharystycznym", których liczba dochodziła już wtedy do 900 tysięcy. III. 1925 - pierwsze wspólnoty Krucjaty w Polsce Na terenie Polski Krucjata została założona przez św. Urszulę Ledóchowską, założycielkę Zgromadzenia Sióstr Urszulanek SJK. Zetknąwszy się z Krucjatą we Francji, zapragnęła objąć jej działaniem dzieci w Polsce. Po porozumieniu się z O. Bessier'sem TJ i otrzymaniu aprobaty na to dzieło, Matka Ledóchowska zakłada pierwsze koło Krucjaty w Pniewach k/Poznania 1 stycznia 1925 r. Dzięki poparciu władz kościelnych Sekretariat Krucjaty w Pniewach wydaje od października tegoż roku pismo "Hostia" i "Orędowniczek Eucharystyczny", a na terenie Polski powstają coraz liczniej koła Krucjaty. W 1927 r. generalnym dyrektorem Krucjaty na całą Polskę zostaje mianowany O. Józef Bok TJ i Księża Jezuici obejmują wydawnictwo czasopisma "Hostia" . Krucjata stale się rozwija tak, że w 1939 r. osiąga liczbę około 200 tysięcy członków. Druga wojna światowa przerwała w Polsce wspaniały rozwój Krucjaty. Po wojnie w latach 1945-49 w niektórych rejonach Polski powstały jeszcze koła Krucjaty. Ostatni ogólnopolski zjazd diecezjalnych dyrektorów odbył się 1 lipca 1947 r. Wzięło w nim udział 37 kapłanów. Dalsze wydarzenia w Polsce uniemożliwiły prowadzenie Krucjaty jako oficjalnej organizacji dla dzieci. IV. 1960 - przekształcenie Krucjaty w Eucharystyczny Ruch Młodych We Francji od 1960 r. Krucjata Eucharystyczna zaczyna działać w nowym stylu, jako nowy ruch. Za radą Jana XXIII przybiera on nazwę: Eucharystyczny Ruch Młodych. Po latach kryzysowych Ruch ten odradza się i od 1970 r. uniezależnia się od Apostolstwa Modlitwy, działając w porozumieniu z odpowiednią Komisją w ramach Episkopatu Francji. Podobnie kształtują się dzieje ERM w Belgii. Natomiast we Włoszech i Hiszpanii Krucjata Eucharystyczna przekształca się w ERM, pozostając nadal jako sekcja mło-dzieżowa w ramach Apostolstwa Modlitwy. Z terenu krajów Europy ERM przenika do krajów Ameryki Łacińskiej: Meksyk, Brazylia, Kolumbia, Wenezuela, Paragwaj. Aktualnie ERM jest ruchem międzynarodowym i obejmuje 3 miliony młodych na całym świecie. ERM w Polsce (1985-....) W ramach przygotowań do II Kongresu Eucharystycznego w Polsce biskupi poznańscy zwrócili się do Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego z prośbą o pomoc w przywróceniu Krucjaty 1 Eucharystycznej w Polsce. Z ramienia Zgromadzenia dzieło to podjęła s. Jadwiga Batogowska (ur. 1927, zm. 2008). Krucjata została reaktywowana najpierw w diecezji poznańskiej, gorzowskie, a następnie w innych diecezjach jako Eucharystyczny Ruch Młodych. S. Jadwiga z zespołem sióstr zakonnych i animatorów świeckich opracowała czteroletni program formacyjny dla dzieci od 3 do 6 klasy szkoły podstawowej. W wielu parafiach powstały wspólnoty dzieci i młodzieży, którym towarzyszyły osoby duchowne i świeccy animatorzy. Sekretariat Eucharystycznego Ruchu Młodych mieścił się wówczas w Sieradzu (Monice), w klasztorze Sióstr Urszulanek SJK. Jego rolą było wspieranie działalności Ruchu w całej Polsce przez opracowywanie materiałów formacyjnych, wydawanie pisma dla dzieci "Promień Eucharystii" wraz z dodatkiem dla animatorów, prowadzenie szkoleń dla księży i katechetów, utrzymywanie łączności ze wspólnotami z różnych diecezji oraz organizowanie Ogólnopolskich Dni Wspólnoty. Odbyły się one kilkakrotnie w Częstochowie. Posługa s.Jadwigi w ERM-ie trwała do 2001 roku. W latach 2001-2008 funkcję Moderatorki Krajowej ERM-u z ramienia Zgromadzenia pełniła s. Bożena Kolczyńska. Sekretariat ERM-u został przeniesiony do klasztoru w Milanówku. W tym czasie pojawiły się nowe formy działalności: programy formacyjne oparte o hasło roku, Gimnazjalne Dni Wspólnoty, strona internetowa. Powstało też Stowarzyszenie "Dorośli dla Dzieci" zrzeszające Rodziców, Animatorów i Przyjaciół ERM-u. Od września 2008 roku Moderatorką Krajową ERM-u jest s.Danuta Pusty, a Sekretariat mieści się w Poznaniu. Cele ERM-u • Wdrażać dzieci do czynnego udziału we Mszy św. oraz innych form kultu Eucharystii; • Ukazać Jezusa Eucharystycznego jako Przyj aciela; • Rozbudzić w dziecku pragnienie modlitwy i nauczyć różnych jej form; • Rozwijać postawy eucharystyczne: współofiarowania, postawę wobec Słowa Bożego, postawę jedności i miłości oraz wdzięczności; • Uczyć dzieci systematycznej pracy nad sobą; • Pogłębiać więź dzieci z Kościołem i zaprawiać do apostolstwa. Zasady: Formację w ERM-ie streszczają 4 krótkie zasady: • Żyj Mszą Świętą Naszym Królem jest Jezus Eucharystyczny! Staramy się więc często spotykać się z naszym najlepszym Przyjacielem, ukrytym w Hostii. Nasze spotkanie z Jezusem nie może się jednak ograniczać jedynie do chwil spędzonych na Eucharystii, lecz mamy nieustannie, każdego dnia żyć Mszą św. Powinniśmy starać się, aby nasze życie prawdziwie było Eucharystią, czyli dziękczynieniem, a nasze czyny powinny świadczyć o Jezusie, którego nosimy w naszych sercach. • Czytaj Ewangelię! Każdy członek ERM-u powinien karmić się nie tylko Chlebem Eucharystycznym, ale i Słowem, które Pan Bóg kieruje do nas. Św. Urszula Ledóchowska mówiła: "Czytając Ewangelię, poznasz Jezusa, stanie ci się On coraz bliższy." Dlatego właśnie powinniśmy nie tylko z uwagą uczestniczyć w Liturgii Słowa, która ma miejsce podczas Eucharystii, ale także w naszych wspólnotach i indywidualnie wsłuchiwać się w Ewangelię. • Kochaj bliźnich! Owocem miłości do Pana Jezusa i życia Eucharystią jest miłość naszych bliźnich. Mamy starać się dostrzec Boga w każdym człowieku, którego spotykamy na swojej drodze. Członek ERM-u stara się wykorzystać każdą okazję do służenia bliźnim z miłością, nawet w codziennych, zwyczajnych sytuacjach oraz być życzliwy, otwarty i radosny. • Bądź trzynastym apostołem! Dokładnie tak! Każdy z nas jest wezwany, by dołączyć do grona dwunastu Apostołów i stać się świadkiem Pana Jezusa w swoim otoczeniu. Członek ERM-u powinien głosić Dobrą Nowinę nie tylko słowem, ale i czynem oraz wiernie kroczyć za swoim Mistrzem - Chrystusem. 2 Grupy formacyjne: Formacja członków Eucharystycznego Ruchu Młodych składa się z sześciu etapów: 1. Tropiciele Jezusa To najmłodsze dzieci - po I Komunii św. - które zgłębiają to, co kryje w swojej formacji Eucharystyczny Ruch Młodych. Przyjmują zaproszenie Jezusa do przyjaźni z Nim oraz do troski o szerzenie Królestwa Serca Jezusa we własnym życiu, jak również w swoich rodzinach i środowisku. Odkrywają znaczenie Zasad, które odtąd pragną uczynić filarami swoich postaw i wyborów. Po zakończeniu tego etapu formacji dzieci - podczas liturgii są uroczyście przyjmowane do Wspólnoty ERM. Na znak przynależności do Ruchu otrzymują żółtą chustę. 2. Uczniowie Jezusa To czas, w którym, w oparciu o Ewangelię, poznajemy Osobę Jezusa, podziwiamy Go i pragniemy naśladować w różnych sytuacjach naszego życia. Ten etap formacji kończy się złożeniem przyrzeczeń wierności Jezusowi podczas ceremonii przyjęcia kandydatów na członków ERM (na Rycerki i Rycerzy Chrystusa Króla). Podczas tej uroczystości następuje również wręczenie Odznaki ERM-u oraz Legitymacji Członka ERM-u. 3. Apostołowie Dzisiaj Ten rok formacyjny skoncentrowany jest wokół Apostołów, których żarliwość o zdobycie wyznawców Jezusa, Syna Bożego, zdumiewa, zachwyca i wydobywa z duszy pytanie: „Skąd oni to mają? Co zrobić, żeby być takimi jak oni?”. 4. Poszukiwacze Prawdy To nawiązanie do Formacji Wstępnej w świetle sakramentów chrztu i pojednania (mozolnego chrztu). Dla zaawansowanych ERM-owiczów jest to pogłębienie treści poznanych przy zapoznawaniu się z Ruchem, a dla początkujących gimnazjalistów podstawowe wprowadzenie w to, czym jest ERM, i dlaczego warto skorzystać z jego Programu na szczęśliwe życie. Ten etap formacji dla początkujących kończy się uroczystym wprowadzeniem do Wspólnoty ERM oraz przyjęciem żółtej chusty. 5. Odkrywcy Skarbu Czas na pogłębianie tajemnicy Eucharystycznej Miłości silniejszej niż grzech i śmierć, uobecnianej w naszej współczesnej rzeczywistości mocą Ducha Świętego. Tematy pomagają odkrywać skarb Eucharystii i Bierzmowania, oraz budzić w młodym człowieku pragnienie, by żyć pełnią życia. Na koniec tego etapu formacji początkujący ERM-ici otrzymują Odznaki oraz Legitymacje Członka ERM. 6. Powołani i Posłani Młodzież wprowadzana jest w piękno życia rozumianego jako dar dla innych. Odsłania różnorodność dróg w kroczeniu przez życie z Bogiem. Wyczula słuch serca na głos Pana Boga, który pragnie pomóc w odkrywaniu osobistego powołania do bycia Jego apostołem, a przez to do kroczenia drogą radości i pokoju, drogą zbawienia. Ten rok formacji powinien uzdolnić młodego ERM-itę do podjęcia decyzji, gdzie będzie kontynuował swoją dalszą formację. Swoją decyzję potwierdzi podczas uroczystej „ceremonii posłania”. 3 • Żółta chusta Chusta jest ważną częścią stroju galowego każdego ERM-ity noszoną zwłaszcza podczas Eucharystii i różnorakich Spotkań Wspólnotowych. Jest ona zewnętrzną oznaką naszej PRZYNALEŻNOŚCI do Eucharystycznego Ruchu Młodych. Nosząc ją dajemy świadectwo o tym, że należymy do tej wspólnoty i drogie nam są jej wartości. Staramy się ich nauczyć i nimi żyć. Jednakowy kolor chust we wspólnocie ERM-u wskazuje na jedność wszystkich jej członków. Natomiast ich żółta barwa w liturgii Kościoła oznacza światło i majestat Pana Boga, w którym każdy ERM-ita pragnie przebywać. Dla ERM-ity żółta chusta związana białą obrączką nawiązuje do żółto-białej flagi Watykanu i jest także znakiem zależności naszego Ruchu od Naszego Wodza - Papieża. Oznacza też, że należymy do Gwardii Papieskiej. Biały kolor obrączki, którą związana jest chusta symbolizuje także czystość, doskonałość oraz wspólnotowość naszego Ruchu. ERM-ita szanuje swoją chustę, gdyż przyjmuje jedną na całe życie, rozumiejąc słowa kapłana wypowiadane podczas jej uroczystego przyjęcia: "Noście ją z godnością". • Krzyż Odznaka członka Ruchu ma kształt krzyża otoczonego kołem z napisem: Króluj nam Chryste! To pozdrowienie przypomina, że gdziekolwiek jesteśmy, naszym Królem jest Jezus. W środku krzyża znajdują się symbole Eucharystii: kielich i Hostia w promieniach. Ma to przypominać, że rycerz jest zawsze w służbie Jezusa Eucharystycznego, a jego życie wzmacniane częstą Komunią św. ma promieniować cnotami. Litery umieszczone na Hostii: IHS - Jezus Zbawca ludzi Krzyż - oznacza, że Jezus przez cierpienie zbawił świat, a także to iż każdy kto należy do ERM-u powinien dla Jezusa przyjmować cierpienie. Żółty kolor krzyża - jest symbolem światła i majestatu. Najbardziej pożądany kolor żółty uzyskiwano ze słupka kwiatowego pachnącego szafranu. Szafranowe okrycia należały do stroju królów perskich. Barwa żółta jest również kolorem dojrzałego zboża oraz złota. Używana w ozdabianiu paramentów liturgicznych wskazuje na wieczne światło, chwałę, godność i potęgę. Czerwone koło - w czerwieni widziano kolor krwi, w której jest "życie wszelkiego ciała" (Kpł 17,14), kolor czerwony jest znakiem siły i młodości, barwą ognia - w znaczeniu przenośnym także ognia miłości. W liturgii szczególnie podkreśla się symboliczny związek zachodzący między czerwoną barwą a Duchem Świętym. • Krzyż dla naszej młodzieży Jest on połączeniem dwóch znaków: swoim kształtem przypomina jednocześnie krzyż i skrócone imię Chrystusa (dwie pierwsze litery słowa "Chrystus" po grecku, "XP"). To stanowi część tajemniczego znaku pierwszych chrześcijan. To jest też znak Chrystusa ukrzyżowanego i umierającego za nas życie. Oznacza też: "dla nas chrześcijan życiem, które przychodzi jest Chrystus Zmartwychwstały". Źródło: http://www.erm.pl/ ERM w diecezji kaliskiej VI Propozycje działania w diecezji, w roku szkolnym 2015/2016: 1. Temat tegorocznej formacji: "Nowy Człowiek! Dziecko Boga! Chrzest - najlepsza dla nas droga!" 2. Dbanie o rozwój wspólnoty diecezjalnej ERM. 3. Formacja animatorów - rekolekcje, dni skupienia, spotkania przy okazji spotkań katechetów. 4 4. Organizowanie przez i dla dzieci pod opieką animatorów w parafiach adoracji (pierwszo czwartkowych, pierwszo piątkowych, okolicznościowych). Zachęta do spowiedzi i Mszy Świętej w pierwsze piątki (przygotowanie liturgii). Pomoc w liturgii Wielkiego Tygodnia (szczególnie Wielki Czwartek) i Świąt Wielkanocnych, Bożego Narodzenia oraz czynny udział w niedzielnych i świątecznych Mszach Świętych. 5. Zaznaczenie swojej szczególnej obecności w procesji Bożego Ciała, jako owoc Diecezjalnego Kongresu Eucharystycznego. 6. Regularne spotkania grupy ERM w parafii, zachęcanie do wstępowania w szeregi Ruchu. 7. Przygotowanie do 1050 Rocznicy Chrztu Polski oraz Światowych Dni Młodzieży w Krakowie w 2016 roku. Źródło: http://www.erm.kalisz.pl/index.php 5