krnąbrne dzieci filozofii
Transkrypt
krnąbrne dzieci filozofii
Varia Varia GRUDZIEŃ 4 (4)/2015 ISSN: 2449-7819 AMOR FATI – antropologiczne czasopismo poświęcone filozofii człowieka, to znaczy pytaniu o samego siebie WYDAWNICTWO LEIMAK Siemianowice Śląskie 2015 ISSN: 2449-8807 (DRUK) ISSN: 2449-7819 (ONLINE) Na okładce czasopisma wykorzystano fotografię Alexandera Glushko. REDAKTOR NACZELNY Kamil M. Wieczorek ZASTĘPCY REDAKTORA NACZELNEGO Joanna Roś Sebastian Łąkas ZESPÓŁ REDAKCYJNY Joanna Roś Bartłomiej K. Krzych Sebastian Łąkas REDAKTORZY JĘZYKOWI – JĘZYKA POLSKIEGO Joanna Roś Karolina Hołda Katarzyna Wiśniewska __________________________ (wszystkie artykuły są z r e c e nz o w a ne , chyba że w przypisie zaznaczono inaczej) __________________________ Redakcja oświadcza, że wersją pierwotną (referencyjną) pisma jest wersja elektroniczna, dostępna pod adresem: http://www.amorfati-journal.com/ Propozycje artykułów do publikacji w formie krótkich abstraktów prosimy wysyłać na nasz adres e-mail (szczegółowe wytyczne znajdują się na naszej stronie internetowej). – JĘZYKA ANGIELSKIEGO Sebastian Łąkas GRAFICZNE WYDAWCA Wydawnictwo Leimak ul. Wł. Jagiełły 25a 41-106 Siemianowice Śl. Kamil M. Wieczorek [email protected] SKŁAD I OPRACOWANIE ADRES REDAKCJI ul. Lampego 6/8 41-608 Świętochłowice [email protected] SPIS TREŚCI MAŁGORZATA WIERNASZ Dualizm Kartezjański ....................................................... 9 Kierkegaard ...................................................................... 9 WSTĘP – NOWE NIC-NOWEGO ...............................................11 „KRNĄBRNE DZIECI FILOZOFII. NEUTRALIZOWAĆ CZY NATURALIZOWAĆ?” – SYMPOZJUM NAUKOWE ...... 17 O sympozjum „Krnąbrne dzieci filozofii” .............................. 19 Wywiad z drem Pawłem Balcerakiem (URz) na temat relacji filozofii do nauki ..................................................................... 25 WYWIAD NUMERU...............................................................31 O tym, że wszędzie warto filozofować – wywiad z drem Włodzimierzem Ziębą ............................................................. 33 ARTYKUŁY .............................................................................55 WOJCIECH KLIŚ ......................................................................... Ontologiczne założenia Instytucjonalnej Teorii Prawa – ujęcie krytyczne ................................................................................. 57 5 KAMIL BOR ....................................................................... Dezerterzy ...................................................................... 75 Nowe .............................................................................. 75 MARTYNA BROŻYNA................................................................. Zobaczyć niewidoczne – (nie)jawne zło narracji. Obłęd w świecie czy świat w obłędzie? ............................................ 77 MAŁGORZATA WIERNASZ ............................................... HEGEL .......................................................................... 93 SARTRE ......................................................................... 93 MATEUSZ MIROSŁAWSKI ......................................................... Vladimir Jankélévitch – „To, co nieuchronne” ...................... 95 BARTŁOMIEJ K. KRZYCH .......................................... 109 Słowik / Pieśń Słowika / Pieśń Poranka ...................... 110 Ty / Poszukiwanie celem…? / Do Pani / Filozofia / Filozofia… czyli poszukiwanie celem .......................... 111 ANASTAZJA CZEIZ .................................................................... „Zejście” do transcendentnego: sur-stancja i doświadczenie w mikrofizyce ....................................................................... 117 ANNAIS .............................................................................. * * * ............................................................................. 133 ADRIANNA JAKÓBCZYK ............................................................ Motywy o cechach symboli w opisach miłości incestualnej. O trzech powieściach Andrzeja Kuśniewicza ...................... 135 ANNAIS .............................................................................. Wierszobranie .............................................................. 175 6 KATARZYNA SZOLC ................................................................... Inny w obrazach – muzeum jako przestrzeń kształtowania postaw wobec Innych ............................................................ 177 KAMIL M. WIECZOREK .................................................... Jaka to tragedia ............................................................ 191 KAMIL M. WIECZOREK .................................................... Gdy jakość .................................................................... 192 MARCEL KNYŻEWSKI ................................................................ Funkcje siedzib drobnych urzędników krzyżackich na obszarze komturstw człuchowskiego i tucholskiego ........................... 193 MONIKA ZIELIŃSKA .......................................................... [12 IV 2006] ................................................................. 205 BARTŁOMIEJ K. KRZYCH .......................................................... Po co w ogóle to całe filozofowanie?.................................... 209 MAŁGORZATA WIERNASZ ................................................ INGARDEN .................................................................. 215 7 M. WIERNASZ DUALIZM KARTEZJAŃSKI; KIERKEGAARD MAŁGORZATA WIERNASZ1 DUALIZM KARTEZJAŃSKI Wysłała do ciała zaproszenie dusza: „Spotkajmy się o szesnastej, w szyszynce u Kartezjusza. Mimo iż jesteśmy dawno po rozwodzie, trzeba skończyć tę Rozprawę o metodzie, więc proszę Cię o pomoc – sytuacja zmusza". KIERKEGAARD Posiadał względem tłumu zasadne opory. O głupotę był zwłaszcza posądzać go skory, choćby skandował tłum: Cogito ergo sum. I nie była to fobia z Agory. 1 Absolwentka studiów magisterskich na Uniwersytecie Jagiellońskim na kierunku filozofia. 9 B. K. Krzych Wstęp WSTĘP NOWE NIC-NOWEGO Jest coś nieodgadnionego w człowieku, co nieustannie popycha go na bezdroża prowadzące do choćby częściowego odkrycia istoty poszukiwanej tajemnicy (może nią być wszystko, począwszy od struktury czasu, inności i przestrzeni pogranicza, zła narracji prowadzącej do obłędu w świecie, przez prawo, jego teorie i założenia ontologiczne, rolę muzeów w kształtowaniu postaw wobec innych, do myślenia o tym, co nieuchronne w ramach filozofii ducha czy nawet roli drobnych siedzib urzędniczych zakonu krzyżackiego). Ta dążność człowieka wynika m.in. – jak celnie zauważa to jeden z prekursorów tego, co dziś funkcjonuje pod nazwą filozofii dziejów – z „wiecznej dysproporcji pomiędzy tym, co człowiek wie, a tym, co wiedzieć pragnie i co sądzi, że wiedzieć powinien”1. „Tajemnicą może być wszystko”. Też: wszystko i nic – ale jednak coś, bo i wszystko i nic, jak i to, co znajduje się pomiędzy, musi być owym „czymś”, co stanowi przedmiot namysłu i dociekań, być może jedynego samoświadomego bytu we wszechświecie, człowieka. Przy tym, nierzadko zdarza się tak, że wiele kwestii uważanych za odkrywcze czy przełomowe, już dawno zostało solidnie opisanych, lecz jednocześnie zagubionych wśród setek tysięcy zadrukowywanych stron. Z tym nieraz spotykają się studenci filozofii, którzy swoją uczelnianą przygodę rozpoczynają pełni zapału, by po pewnym czasie dojść do wniosku, że „i tak wszystko już zostało powiedziane, i to lepiej, niż ja mógłbym to kiedykolwiek wyrazić”. Taka demotywacja atakuje 1 A. N. Condorcet: Szkic obrazu postępu ducha ludzkiego poprzez dzieje. Przeł. E. Hartleb, J. Strzelecki. Kraków 1957, s. 13. 11 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA również uznanych naukowców-humanistów, którzy już po napisaniu – wydawałoby się, oryginalnego tekstu – natrafiają na autorów, których ujęcie jakiegoś tematu wydaje im się daleko bardziej trafne, niż własne intelektualne zapasy z rzeczywistością; cóż wtedy pozostaje? Czy nie lepiej postawić na bogactwo ujęć i kontekstów? Bo nawet jeśli ktoś pisze o tym samym co my, to jednak inaczej, bo każdy człowiek jest inny i – mówiąc kolokwialnie – ma co innego w głowie. Czy istniały kiedykolwiek dwie takie same myśli? Bergson podkreślał, że każdy filozof w ciągu całego swojego życia próbuje wyrazić jedną kotłującą się myśl, stara się tego dokonać na różne sposoby, używając wielorakich form. Nie ma dwóch takich samych ludzi, nie ma dwóch identycznych umysłów, każdy człowiek zajmuje jedyne, niepowtarzalne miejsce, przez co – jakby stwierdził to Bachtin – ludzie są „niewymienialni”. To niewyczerpane bogactwo mówi nam jedno, mianowicie, że nieskończoność jest jakoś wpisana w naturę człowieka, w końcu – jak dobitnie wskazuje to Tomasz z Akwinu za Arystotelesem – ludzki intelekt jest w stanie przyjąć, przyswoić nieskończoną liczbę informacji. Dodajmy do tego problematykę interpretacji słowa pisanego (oraz pod pewnymi względami mówionego), wyróżniając intencje autora, intencje tekstu oraz interpretację każdego czytelnika, a otrzymamy bezhoryzontalną sieć pojęć, znaczeń, uwarunkowań etc. (lista byłaby bardzo długa). Ta sieć próbuje złapać choćby i nawet przypadkowe momenty istnienia, pozwalające uchwycić przynajmniej niewielką część jego sensu. W takiej perspektywie również i to, co „złe”, „byle jakie”, „nie na temat”, „nienaukowe” ma swoją wartość, ba! paradoksalnie może okazać się o wiele potrzebniejsze niż to, co spełnia „wymogi naukowości”, odpowiada powszechnie przyjętej moralności, czy wpisuje się w wszechpanujący światopogląd. Geniusz i szaleniec, a zarazem filozof – zresztą, kto chce być prawdziwym filozofem ten musi mieć w sobie nutkę geniuszu 12 B. K. Krzych Wstęp i szczyptę szaleństwa – Friedrich Wilhelm Nietzsche wspomina w swej „Wiedzy Radosnej” o poecie, który na drzwiach napisał: „Kto tu wejdzie, wyrządzi mi zaszczyt; kto nie wejdzie – przyjemność”2. Zaiste, poetycka to wizja… filozofowania. Bo kto wchodzi w objęcia Pani Filozofii, ten czyni jej wielki zaszczyt, i vice versa, kto zaś przechodzi obok niej obojętnie – czyni jej przyjemność, gdyż ludzie obojętni poczyniliby więcej szkód niż przynieśli pożytku. Bez względu jednak na to, jak bardzo lubimy sprawiać innym przyjemność, warto jest dokonać poświęcenia i przejść przez drzwi z napisem. Kto wie, co za nimi odnajdziemy... (byleby nie było to szukanie czarnego kota w ciemnym pokoju, w którym żadnego kota nie ma). No właśnie! Możemy odnaleźć wszystko i nic zarazem. „Lecz cóż to czynimy? Gawędzimy, a cały dwór mniema, że pracujemy już i łamiemy sobie głowę: nigdzie nie widać wcześniej światła, niż w naszem oknie. – Słuchaj ! Czy to nie dzwon? Do dyabła! Zaczyna się dzień i taniec, a my jeszcze nie umiemy jego turów! Musimy improwizować – cały świat improwizuje swój dzień. Uczyńmy dziś raz, jak cały świat!”3. Tak też filozof może myśleć, zastanawiać się, racjonalizować dosłownie wszystko – jest on niczym alpinista, który z wysiłkiem zdobywa górski szczyt, lecz wysiłek ten owocuje, i to nie tylko pięknymi, zapierającymi dech w piersiach widokami, ale także pozwala dostrzegać najdalsze horyzonty, patrzeć na wszystko z pewnej wyższej (meta)perspektywy, jak i być (naj)bliżej słońca4. Numer czasopisma Amor fati, który trzymają Państwo w rękach świadczy o jednej bardzo ważnej, istotowej wręcz, ale rzadko (?) zauważanej, albo lepiej: chyba jakoś niezręcznie prze2 F. Nietzsche: Wiedza radosna. Przeł. L. Staff. Warszawa 1911, s. 63. Ibidem. 4 Przypomnijmy sobie rolę słońca w platońskiej metaforze jaskini. 3 13 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA milczanej, cesze filozofii: pozwala ona na namysł nad całością rzeczywistości. Podkreślam: całością. Czy jakakolwiek inna nauka pozwalałaby na opublikowanie numeru na dowolny temat? Podkreślam: dowolny. I nie ma znaczenia to, czy uważamy się za geniuszy, czy też za zwykłych odtwórców i interpretatorów cudzych myśli – bo przecież wszystko już zostało powiedziane. Ważne jest to, że pragniemy przyozdobić płaszcz Pani Filozofii: nasze dary nie muszą być najpiękniejsze, największe, w ogóle „naj” – wystarczy, że będą prawdziwie „nasze” i szczere. Co to oznacza? Amamus fatum! Przejdźmy przez drzwi z napisem i nie bójmy się spotkania z mieszkającym za nimi poetą (kim on jest?); „Szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam” (Mt 7, 7) – nie bójmy się podejmować prób wyrażania tego, co niewyrażalne; nie trwóżmy się więcej i chciejmy nie tylko objaśniać, ale i zmieniać świat! Amamus fatum! „Do odważnych świat należy!” Przy czym odwaga to nie głupota; choć niekiedy może wiązać się z podejmowaniem walki z wiatrakami – to jednak hartuje w boju i niejednokrotnie pozwala przejść do historii, co jednak nie powinno być celem samym w sobie. Pamiętajmy, że same dzieje filozofii wpisują się w proces samopoznawczy człowieka. Hegel powiedziałby, że historia filozofii jest historią samopoznania ducha. W tym procesie nawet banał jest formą poznania świata i człowieka, pewną o nich informacją i wiadomością. Dlatego też nie należy bać się, że ktoś oskarży nas o kicz, miałkość intelektualną. Nasze zmagania nie są rzeczami małymi i miałkimi. Twórczość nierzadko okazuje się szaleństwem, szaleńcami zaś bywają geniusze – ci, wiecznie młodzi, targani wściekłą namiętnością5, o których, zapewne nieświadomie, niegdyś pisał Staff: 5 Por. S. Przybyszewski: Z psychologii jednostki twórczej. Chopin i Nietzsche. [w tegoż:] Wybór pism. Oprac. R. Taborski. Wrocław 1966, s. 3-37. 14 B. K. Krzych Wstęp „Bo coś w szaleństwach jest młodości, Wśród lotu, wichru, skrzydeł szumu, Co jest mądrzejsze od mądrości I rozumniejsze od rozumu”6. I jak to ktoś kiedyś powiedział bez krzty naiwności w ubiegły piątek trzynastego: „to ma być artystyczny nieład, a nie ład artystyczny”. Czasami naprawdę warto postawić na krea[creatio]-tywność[actio]! Bartłomiej K. Krzych 6 L. Staff: Z nad ciemnej rzeki [online]. [dostęp: 11.11.2015]. World Wide Web: http://wiersze.doktorzy.pl/ciemna.htm 15 KRNĄBRNE DZIECI FILOZOFII NEUTRALIZOWAĆ CZY NATURALIZOWAĆ? SYMPOZJUM NAUKOWE KRNĄBRNE DZIECI FILOZOFII – O SYMPOZJUM O SYMPOZJUM „KRNĄBRNE DZIECI FILOZOFII” Słowa kluczowe: denaturalizacja, filozofia a nauki, metodologia, naturalizacja, ponowoczesność. Jeden ze współczesnych myślicieli niemieckich, Ernst Bloch, będąc świadkiem dwudziestowiecznej rewolucji naukowej – wyrosłej na sukcesach i dorobku nauk przyrodniczych – wypowiedział znamienne, wręcz dramatyczne słowa charakteryzujące w obrazowy sposób dążność, zjawisko czy też proces zwany (de)naturalizacją: „Filozofia niosła niegdyś pochodnię nauki, teraz niesie tren jej sukni”1. Używając bardziej technicznego języka można powiedzieć, że naturalizm jest swego rodzaju metodologiczną fascynacją naukami, prowadzącą niekiedy do przerośniętych i wynaturzonych form ich – co niezwykle znamienne – filozoficznego kultu. Czy nie prowadzi to do sytuacji, w której (krnąbrne) dzieci pożerają własną matkę? Czy nie odzierają jej z ostatnich szat zapewniających względny szacunek otoczenia? Czy tym samym filozofii nie próbuje się odsunąć w cień za pomocą komputerowego cyrkla i zaawansowanych technologicznie narzędzi naukowych, takich jak na przykład neurobiologia, neurobiopsychologia czy neurokognitywistyka? 1 „Die Philosophie ist aus einer Fackelträgerin der Wissenschaft zu ihrer Schleppenträgerin geworden”. Cyt. za: P. K. Feyerabend: Zabijanie czasu. Przeł. T. Bieroń. Kraków 1996, s. 124. 19 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA Należy zauważyć, że (de)naturalizacja filozofii (bo jej podporządkowanie naukom jest niewątpliwie w pewien sposób formą wynaturzenia) związana jest w sposób bezpośredni z jej akademizacją oraz narastającą biurokratyzacją, również w obrębie czasami wręcz chorobliwych „wymogów naukowości” i panoszących się w każdym zakamarku zajadliwych kryteriów oceniania przydatności. Wydaje się, że filozofia utraciła swą autonomię. Jednak czy oznacza to, że filozofowie nie mają już nic więcej do powiedzenia światu, naukowcom, ale też samym sobie? Czyż nie jest tak, że nawet i – wydawałoby się odporni na wszelkiego rodzaju mitologie – naukowcy padli ofiarą wszechogarniającej iluzji uwolnienia się od przesądów, światopoglądów, ukrytych założeń i subiektywnych racji? Choć nie wolno tracić sprzed oczu pamiętnych słów Arystotelesa, stanowiących, że „i ten, kto kocha mit, jest jakoś filozofem”2. Oddajmy więc głos samym filozofom. Erik Davis pisał w swej „TechGnozie”: „(…) historycznego rozróżnienia pomiędzy «prawdziwą» nauką a szalonymi spekulacjami dokonujemy dopiero wtedy, kiedy patrzymy w lusterko wsteczne, a nawet i wówczas robimy to selektywnie. Pomimo całego sceptycznego rygoru nauka i jej aspiracje do prawdy nie mogą być nigdy całkowicie oddestylowane od kulturowej i mitologicznej strefy mroku, która charakteryzuje wszelkie ludzkie społeczeństwa. Wielka Cezura, o której mówi Latour, pełna jest sekretnych przejść i kosmologicznych spękań; także uczonych prześladują senne majaki, oni także roszczą sobie prawo do płodnych intuicji i metafizycznych wyobrażeń. Jak ujmuje to francuski historyk nauki Michel Serres: «Jedynym naprawdę czystym mitem jest idea nauki wolnej od wszelkich 2 Arystoteles: Metafizyka, A2, 982 b 18 nn [online]. [dostęp: 12.11.2015]. World Wide Web: http://www.perseus.tufts.edu/hopper/text?doc=Aristot.+Met.+ 1.982b&fromdoc=Perseus%3Atext%3A1999.01.0051. Tłum. pol. M. Podbielski, za: G. Reale: Historia filozofii starożytnej. T. I. Przeł. E. I. Zieliński. Lublin 2000, s. 67. 20 KRNĄBRNE DZIECI FILOZOFII – O SYMPOZJUM mitów»”3. Czy więc nie okazuje się, że ci, którzy szafują wokoło hasłami demitologizacji świata pod banderą wszechpotężnych nauk, sami nie są najbardziej zatwardziałymi – choć być może nieświadomymi – przekazicielami mitologii? Jean-François Revel, zauważa, że „z drogi filozoficznej zeszliśmy, praktycznie wszędzie, w XVII i XVIII wieku. Od tej pory filozofia – prowadząc dialog ze zrodzoną w tym czasie nauką – coraz bardziej skłania się ku czystej wiedzy i interpretowaniu historii, wycofując się z kierowania życiem człowieka i poszukiwań jego sensu (…)”. Czyżby filozofia poczuła się zagubiona i zakłopotana? „Nauka – kontynuuje nieco dalej francuski filozof – sprawiła, że nabraliśmy przekonania, iż istnieje coś, co możemy nazwać «obiektywnym»”. Zdaje się, że wielu było już myślicieli, którzy gotowi byli oddać życie za swój nieposkromiony obiektywizm, który przeważnie okazywał się w najlepszym wypadku zaledwie po części prawdziwy – bo prawda wiąże się z obiektywnością. „(…) Powiedzmy raczej, że Zachód zmienił kulturę wiary na kulturę dowodu” – kończy swoją myśl Revel4. Okazuje się więc, że „w wiekach średnich ludzie, bez względu na wszystko, wierzyli w autorytet religii. Dziś wierzymy w autorytet naszej nauki – też bez względu na wszystko” – jak trafnie zauważa Neil Postman5. Trudno nie przyznać też racji Josephowi Ratzingerowi, który w krótkich, ale wymownych słowach charakteryzuje dzisiejszą „mentalność naukową”: „poddawanie się «każdemu powiewowi nauki», jawi się jako jedyna postawa godna współczesnej epoki” – w ten sposób „tworzy się swoista dyktatura relatywizmu, który niczego nie uznaje za ostateczne 3 E. Davis: TechGnoza. Mit, magia + mistycyzm w wieku informacji. Przeł. J. Kierul. Poznań 2002, s. 59. 4 J.-F. Revel, M. Ricard: Mnich i filozof. Przeł. A. Kozieł. Warszawa 2000, s. 287. 5 N. Postman: Technopol: triumf techniki nad kulturą. Przeł. A. Tanalska-Dulęba. Warszawa 1995, s. 72. 21 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA i jako jedyną miarę rzeczy pozostawia tylko własne ja i jego zachcianki” (słowa z 18 kwietnia 2005)6. Jaka więc, jeśli w ogóle, pozostaje rola (dla) filozofii? Czy nie jest konieczne jej uwolnienie od totalitaryzmu i autorytaryzmu nauki? Jeśli tak, to w oparciu o jakie zasady i kryteria? Na te i inne pytania będą starali się odpowiedzieć uczestnicy sympozjum „Krnąbrne dzieci filozofii. Neutralizować czy naturalizować?” organizowanego przez Dyskusyjne Koło Filozoficzne „Eudaimonia” (działającego przy Instytucie Filozofii Uniwersytetu Rzeszowskiego), które: odbędzie się 26 lutego 2016 w murach Uniwersytetu Rzeszowskiego7. BIBLIOGRAFIA8: 1. Arystoteles: Metafizyka [online]. [dostęp: 12.11.2015]. World Wide Web: http://www.perseus.tufts.edu/hopper/text?doc=Ar istot.+Met.+1.982b&fromdoc=Perseus%3Atext%3A1999.01.0 051 2. Davis E.: TechGnoza. Mit, magia + mistycyzm w wieku informacji. Przeł. J. Kierul. Poznań 2002. 3. Feyerabend P. K.: Zabijanie czasu. Przeł. T. Bieroń. Kraków 1996. 6 J. Ratzinger: Ku «dojrzałości» wiary w Chrystusa. „L'Osservatore Romano” 2005, nr 6, s. 30. 7 Trudno wyobrazić sobie naukę bez dysput, rozmów, dialogów i wymiany myśli. Dlatego też „Amor Fati” wspiera żywe słowo, udzielając patronatów, współorganizując wydarzenia – konferencje, sympozja, wystąpienia. Na początek chcemy zachęcić państwa do udziału w prezentowanym sympozjum, którego zostaliśmy patronem merytorycznym. Dla wydarzenia przeznaczyliśmy specjalną podstronę na naszym portalu internetowym: http://www.amorfati-journal.com/konferencje /krnabrne-dzieci-filozofii-neutralizowac-czy-naturalizowac-patronat-amor-fati/. Poniżej publikujemy również poszerzoną wersję wywiadu promującego sympozjum, który pierwotnie ukazał się również na naszych stronach (należy go szukać pod wskazanym wyżej adresem). 8 Sebastianowi Łąkasowi winny jestem podziękowania za istotne wskazówki bibliograficzne i merytoryczne. 22 KRNĄBRNE DZIECI FILOZOFII – O SYMPOZJUM 4. Postman N.: Technopol: triumf techniki nad kulturą. Przeł. Anna. Tanalska-Dulęba. Warszawa 1995. 5. Ratzinger J.: Ku "dojrzałości" wiary w Chrystusa. „L'Osservatore Romano” 2005, nr 6. 6. Reale G.: Historia filozofii starożytnej. T. I. Przeł. E. I. Zieliński. Lublin 2000. 7. Revel J.-F., M. Ricard: Mnich i filozof. Przeł. A. Kozieł. Warszawa 2000. Key words: denaturalization, philosophy and science, methodology, naturalization, post-modernity. Bartłomiej K. Krzych 23 KRNĄBRNE DZIECI FILOZOFII – WYWIAD Z DREM PAWŁEM BALCERAKIEM (URZ) WYWIAD Z DREM PAWŁEM BALCERAKIEM (URZ) NA TEMAT RELACJI FILOZOFII DO NAUKI Czym jest i jak można zdefiniować naturalizację? Na czym ona polega, zwłaszcza w kontekście uprawiania nauki i filozofii? Naturalizm jako stanowisko metodologiczne sprowadza się do postulatu nakazującego wyjaśniać wszelkie zjawiska jako element przyrody. Prowadzi to do negatywnej charakterystyki naturalizacji jako opozycji wszelkiego rodzaju supranaturalizmów, a więc koncepcji uznających nadnaturalną, czy też duchową sferę rzeczywistości. Trudniej jest natomiast naturalizację scharakteryzować pozytywnie. W takim kontekście za podejście naturalistyczne uznaje się podejście nauk szczegółowych, zwłaszcza przyrodniczych. W codzienności może się to sprowadzać do traktowania człowieka wyłącznie jako jednego z wielu elementów świata przyrody, co może prowadzić do kontrowersji między przedstawicielami naturalizmu i antynaturalistami. Przykładem takiej kontrowersji może być debata dotycząca problemu eutanazji czy aborcji. Czym charakteryzuje się podejście naukowe? Problem odróżnienia metody właściwej nauce i tej pseudonaukowej nie jest ostatecznie rozstrzygnięty. Istnieje wiele prób rozwiązania tzw. problemu demarkacji; w filozofii nauki pod tą nazwą występuje kwestia rozróżnienia właśnie nauki od innych sfer działalności człowieka. Przykładem próby rozwiązania tego zagadnienia może być falsyfikacjonizm. Ta koncepcja, zaproponowana przez Karla Poppera, da się w uproszczeniu sprowadzić 25 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA do następującej tezy: sąd może być traktowany jako naukowy tylko wtedy, gdy istnieje rzeczywista lub przynajmniej wyobrażalna obserwacja, która byłaby z tym sądem w konflikcie. Wydaje się, że taki warunek naukowości jest pozbawiony sensu. W końcu co to za wiedza naukowa, co do której wiemy, że jakieś fakty jej zaprzeczają? Wystarczy jednak przytoczyć przykład freudowskiej psychoanalizy, aby wykazać, że nie jest to tak oczywista sprawa. Psychoanaliza jako teoria z zakresu psychologii jest koncepcją naukową, jednakże generowane przez nią tłumaczenia zjawisk nie spełniają wyżej wymienionego warunku. Wystarczy sobie uzmysłowić, że postulując jakiś nieświadomy konflikt wewnętrzny człowieka, można znaleźć tłumaczenie dla każdego z jego zachowań i wszystkie konkurencyjne wyjaśnienia będą równie uzasadnione (lub równie nieuzasadnione). Przykładowo, jeśli kogoś nienawidzę, to być może jest tak dlatego, że faktycznie go pożądam, ale wiem, że nasz związek jest nierealistyczny, co prowadzi do wyparcia mojego nieświadomego uczucia i zastąpienia go nienawiścią jako obroną przed zranieniem. Nie można sobie wyobrazić obserwacji, która mogłaby jednoznacznie potwierdzić lub zaprzeczyć temu tłumaczeniu. Z tego powodu naukowość freudowskiej psychoanalizy jest przedmiotem debaty. Interesujące jest natomiast, że mimo braku ostatecznego rozstrzygnięcia co do warunków decydujących o naukowości teorii, zachodzi niemalże jednomyślność co do tego, jakie zjawiska naukowe nie są. Wymienia się tu astrologię, homeopatię, paleoastronautykę itp. Jest to ciekawy paradoks, że w tych kwestiach uzyskano powszechne porozumienie, mimo braku zgody co do tego czym jest nauka. Czy w takim razie granica między nauką i filozofią jest równie niejasna? 26 KRNĄBRNE DZIECI FILOZOFII – WYWIAD Z DREM PAWŁEM BALCERAKIEM (URZ) Aby odpowiedzieć na to pytanie, można odwołać się do naszych oczekiwań względem tych zjawisk. Od nauki oczekuje się, że będzie osiągać postęp. Powszechnie uznaje się twierdzenie, że współczesna nauka osiągnęła sukces, nie definiując dokładnie, czym taki sukces miałby być. Larry Laudan spróbował podać warunki, jakie teoria naukowa musi spełniać, aby tak ją określać. Jego zdaniem teoria odnosi sukces, gdy prowadzi do potwierdzonych przewidywań, pozwala ingerować w przebieg zjawisk oraz jest skuteczna technologicznie. Pomijając pewne trudności teoretyczne ze sposobem oceny spełnienia tych kryteriów, takie postawienie sprawy zdaje się sugerować, że sukces nauki jest faktem stwierdzanym empirycznie. Filozofii nie da się oceniać zgodnie z tymi kryteriami. To nie oznacza, że koncepcje filozoficzne nie mogą osiągać sukcesu. Oczywiście, że mogą, jednak sukces ten musi być inaczej rozumiany, co każe sądzić, że zachodzi istotna różnica między nauką a filozofią. Czy nauki są wdzięcznymi czy może raczej krnąbrnymi dziećmi filozofii? Czy przypadkiem nie zaszczuły swej matki? Nauki przejmują coraz większą część zagadnień, które tradycyjnie były przedmiotem analiz filozoficznych. Obecnie dominujący paradygmat każe upatrywać wartości działalności poznawczej w jej efektach praktycznych, a filozofia sama nie dostarcza takich efektów. Liczy się tylko to, co daje jakieś wymierne korzyści i co można szybko zamienić w jakiegoś rodzaju zysk. Jednakże nie czyni to w żaden sposób zagadnień filozoficznych mniej istotnymi. Choćby podstawowe problemy związane z poznaniem – przykładowo: jak możemy stwierdzić, które z naszych przekonań są prawdziwe – pozostają dziś tak samo istotne jak w starożytnej Grecji. Co więcej, w życiorysie każdej koncepcji naukowej można odnaleźć filozoficznych przodków. 27 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA Skąd wziął się konflikt między nauką a filozofią? Osobiście uważam, że takiego konfliktu nie ma. To prawda, że na poziomie instytucjonalnym zachodzą pewne konflikty interesów, ale są one wynikiem sposobu organizacji pracy instytucji naukowych. Każda próba ustanowienia nauki jako wroga filozofii wynika z nieporozumienia. Świetną ilustracją tego nieporozumienia może być przemówienie Leona Kassa, doradcy byłego prezydenta USA Georga W. Busha, w kwestiach bioetyki. Jego wypowiedź można sparafrazować następująco: idee i odkrycia naukowe, z pozoru nieszkodliwe, są zaprzęgane w walce przeciw naszym przekonaniom i wierzeniom religijnym. Powstaje w ten sposób pseudoreligia próbująca wyjaśnić tajemnice życia. Działanie takie jest w swej istocie szkodliwe, gdyż zagraża moralnemu zdrowiu narodu. Mówi on o „bezdusznej nauce”, wpisując się w ruch obarczający naukę odpowiedzialnością za największe tragedie XX wieku. Pomijając słuszność argumentów Kassa, do których można mieć poważne zastrzeżenia, nie można obarczać nauki odpowiedzialnością za sposób, w jaki korzysta się z jej osiągnięć. Czy konieczne jest naturalizowanie filozofii, by mogła przetrwać? Czy może wręcz odwrotnie – trzeba neutralizować wpływ nauk na filozofię? Jednym z efektów naturalizacji zagadnień filozoficznych jest przesunięcie ich z obszaru analiz filozoficznych w zakres przedmiotu konkretnych nauk. W tym sensie naturalizacja odbiera filozofii kolejne fragmenty jej przedmiotu, co można postrzegać negatywnie, ale nie trzeba. Dla filozofii jako poznania teoretycznego miałoby to negatywny wydźwięk, jeśli w możliwej do przewidzenia perspektywie oznaczałoby to rozparcelowanie całości jej przedmiotu pomiędzy nauki szczegółowe. Jednakże historia nauki 28 KRNĄBRNE DZIECI FILOZOFII – WYWIAD Z DREM PAWŁEM BALCERAKIEM (URZ) pokazuje, że pewne spory naukowe nie mogą być rozstrzygane inaczej niż przez spekulację filozoficzną. Przykładem może być dyskusja między Linusem Paulingiem a Johnem Ogilvie dotycząca natury orbitali atomowych. W tamtym okresie orbitale były obiektami, których nie dało się zaobserwować, ale wielu naukowców traktowało je tak, jakby ich istnienie nie budziło wątpliwości. Nakazywała im to teoria, która używała tej kategorii do wyjaśniania zjawisk fizycznych. Ogilvie opublikował artykuł, podając w nim szereg powodów, dla których orbitale nie mogą istnieć jako realne byty fizyczne. W odpowiedzi Pauling postulował, że przyjęcie tego rozwiązania zależy od sposobu rozumienia terminu „istnieć”. Uważał on, że orbitale istnieją podobnie jak wartości (np. sprawiedliwość), to znaczy nie mają fizycznej formy, ale stanowią element niezbędny do opisu świata. Jeśli chodzi o przeciwną relację, to znaczy wpływu nauki na filozofię, filozofia nie może istnieć w poznawczej próżni. Filozof musi zdawać sobie sprawę z aktualnie obowiązujących koncepcji naukowych, mając na uwadze, że są one same tymczasowymi teoriami. Jaka czeka nas przyszłość? Czy przeszłość zaważyła ostatecznie na kształcie nauk i filozofii? W najbliższej przyszłości nie sądzę żeby nastąpiły jakieś znaczące zmiany. Nauce nie można odmówić olbrzymiego sukcesu i to podejście najprawdopodobniej pozostanie dominujące. Jednak dalecy jesteśmy od wyeliminowania metody nienaturalistycznej z obszaru ludzkiego poznania. Po pierwsze, z powodów już wspomnianych (cały czas pojawiają się problemy nierozstrzygalne inaczej niż przez filozoficzną spekulację). Po drugie, dlatego, że to w filozofii rodzą się nowe problemy, koncepcje i idee, które następnie przechodzą do nauki. 29 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA Nauka jest w dużej mierze zjawiskiem społecznym, dlatego doświadczenia ludzi zajmujących się nią wpływają na ich postawy poznawcze. Bez wątpienia trzeba zatem powiedzieć, że aktualny stan nauki jest efektem historii naszej cywilizacji. Wydaje się, że nauka i filozofia będą kontynuować swoją koegzystencję i wzajemnie wpływać na siebie w przewidywalnej przyszłości. Pytania zadawał Bartłomiej K. Krzych 30 WYWIAD NUMERU 31 WYWIAD Z DREM WŁODZIMIERZEM ZIĘBĄ O TYM, ŻE WSZĘDZIE WARTO FILOZOFOWAĆ WYWIAD Z DREM WŁODZIMIERZEM ZIĘBĄ Słowa kluczowe: coaching filozoficzny, dekonstrukcja metafizyki, filozofia jako sposób życia, filozofia a nauka, pragmatyzm, rekonstrukcjonizm. Wywiad jest autoryzowanym zapisem rozmowy, która została przeprowadzona w ramach cyklu wywiadów z rzeszowskimi filozofami – stąd też nieco lokalny i osobisty, a zarazem po prostu, ludzki ich charakter. Przedsięwzięciu przyświecała idea rozmawiania o rzeczach nie-prostych w sposób prosty, a tym samym zrozumiały nie tylko dla specjalistów (filozofów – naukowców), ale przede wszystkim dla „zwykłych, nie-filozoficznych zjadaczy chleba”. Innymi słowy: założenie było takie, aby każdy mógł z zapisanych niżej słów odnieść pewien pożytek. Mamy nadzieję, że tak się stanie. Jak mówić o filozofii w dzisiejszym świecie? Myślę, że o filozofii można mówić w sposób podobny do tego, jak robiono to dawniej, a nawet u samego zarania dziejów filozofii. Oczywiście zmieniły się warunki, w których funkcjonuje filozofia, zmieniło się społeczeństwo, wobec którego filozofia zabiera głos i z którym się komunikuje. Natomiast nie zmienił się 33 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA – że tak się wyrażę – tryb pracy filozofii. Po części zajmuje się ona nawet tymi samymi kwestiami co dawniej. Tak się stało, że w dzisiejszych czasach filozofia w głównej mierze została zamknięta w murach uniwersytetów, ale przecież podobny los spotkał także inne dziedziny nauki. Taki jest popyt na filozofię i w związku z tym filozofowie pracują w takich warunkach, na jakie społeczeństwo im pozwala i na ile społeczeństwo odczuwa potrzebę korzystania z jej zasobów. Tu warto jednak zaznaczyć, że ta społeczna potrzeba filozofii w jakiejś mierze jest kształtowana przez samą filozofię. To nie jest tak, że ludzie posiadają zakres stałych potrzeb, które są niezmienne – filozofia może je budzić, wygaszać, wzbudzać na nowo. Równie ważne wydaje się wobec tego pytanie o to, czym jest sama filozofia? Najogólniejszą refleksją na temat świata, poznania, rzeczywistości, człowieka itd. Oczywiście i forma, i zakres pytań zmieniają się, ale nie tak drastycznie, żeby nie można było doszukać się jakiejś ciągłości w dziejach filozofii. Istnieje więc w filozofii pewna ciągłość, swoiste połączenie jej początków z całymi dziejami, jednakże na jakiej zasadzie można by określić te zmiany, które się dokonują między filozofiami wieków? Ja to pytanie interpretuję w kategoriach tożsamości filozofii. Trudno mówić o istnieniu pewnego stałego i niezmiennego repertuaru problemów, który filozofowie podejmują ciągle na nowo – mam co do tego wątpliwości. Natomiast idąc za przykładem Ludwika Wittgensteina można powiedzieć, że ciągłość w filozofii polega na czymś takim, jak podobieństwa rodzinne. 34 WYWIAD Z DREM WŁODZIMIERZEM ZIĘBĄ W tym sensie nie można wysupłać takiego twardego rdzenia w dziejach filozofii, który by wszyscy filozofowie albo wszystkie nurty, systemy czy szkoły filozoficzne podejmowały. Są jednakże pewne problemy, które nawiązują do wcześniejszych, i z których wypływają też kolejne – w takim sensie możemy mówić o ciągłości. Nie ma stałego, niezmiennego repertuaru problemów, lecz jest jakaś zahaczająca się o siebie wiązka. Wspomnieć należy także, że o tożsamości, czy też ciągłości filozofii można mówić również w sensie aktowym. Tak twierdzi np. profesor Andrzej Zachariasz upatrując w filozofii stałej postawy racjonalizowania rzeczywistości traktowanej jako przedmiot namysłu. Niektórzy, jak Cezary Mordka, używają metafory dachówek: dachówki na dachu są ze sobą połączone i chociaż nie stykają się ze sobą bezpośrednio, to jest między nimi ciągłość – analogicznie można mówić o ciągłości filozoficznej. Wspominał Pan jeszcze o takim społecznym wymiarze – charakterze filozofii. Nie sposób nie przywołać w tym miejscu niezwykle dziś popularnego zjawiska, jakim jest doradztwo filozoficzne, tzw. coaching. Co należy o nim sądzić? Są ludzie, którzy mają takie potrzeby, chociaż większość raczej czegoś podobnego nie przejawia. Jest jakaś garstka osób czy część społeczeństwa, która takie potrzeby odczuwa i jeśli filozofowie mogą wyjść naprzeciw takim potrzebom, to nie widzę w tym nic zdrożnego. Niektórzy twierdzą, że jest to odcinanie kuponów od prawdziwej filozofii. Uważam, że panują zasady wolnego rynku, jest popyt – jest podaż. Jeśli jest popyt na taką ofertę i studenci są zainteresowani, to wszystko jest w porządku. Oczywiście, o ile nie ma tutaj miejsca sytuacja jakiejś nieuczciwości intelektualnej, tj. skrywania pod szyldem autentycznych intencji. Doradztwo filozoficzne można potraktować jako wyjście na35 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA przeciw oczekiwaniom efektywności wyłącznie instrumentalnej. Filozofowie podejmują rozmaite działania, z których część to reakcja na potrzeby społeczeństwa i rozmaitych instytucji publicznych kierowane pod ich adresem. A czy przypadkiem nie jest to takie trochę mydlenie ludziom oczu, na zasadzie, że „ja ci powiem, jak kogoś filozoficznie podejść, abyś ty na tym mógł coś zyskać”? Bo zdaje się, że niekiedy ów coaching i doradztwo filozoficzne dotyczą albo monopoli albo polityków, którzy – jak wiemy – rzadko mówią rzeczy od serca, prawdziwe, mające naprawdę na celu dobro społeczne. Starałem się zajmować coachingiem, nawet prowadziłem przez jakiś czas zajęcia z coachingu, z rozmaitym przyjęciem. Był czas, że studenci byli zachwyceni, ale też okres, gdy nie ukrywali swej niechęci i pogardy w stosunku do tego przedmiotu. Ja bym powiedział, że coaching w głównej mierze funkcjonuje w sporcie i w biznesie, to znaczy w wielkich korporacjach, gdzie głównie idzie o polepszenie czegoś. Istnieje w nim pewien potencjał, związany z uczeniem się, dokonywaniem zmian, motywowaniem oraz planowaniem i z tego względu nie dyskredytowałbym całkowicie coachingu. Coaching w ścisłym sensie powiązany jest z planowaniem, wytyczaniem celów działania, wyszukiwaniem rozwiązań. Myślę nawet, że w pewnych aspektach mógłby być dopełnieniem filozofii. Mamy tu więc do czynienia z motywowaniem. Tak. Techniki motywacyjne, potencjał związany z uczeniem się – coaching jest generalnie nastawiony na dokonywanie zmian, zmian na lepsze i uczenie się. Dodatkowo w to wszystko jest jeszcze wkomponowane skrupulatne planowanie. Zresztą teo36 WYWIAD Z DREM WŁODZIMIERZEM ZIĘBĄ retycy coachingu podkreślają, że jest on narzędziem. Tak jak nikt się nie oburza z faktu istnienia łopaty i koparki, tak ja bym nie denerwował się z powodu istnienia coachingu. Denerwujące jest natomiast to, że robi się z tego jakąś hiperideologię którą da się zaaplikować wszędzie. Przykładem tego są takie perełki jak coach diety, czy coach seksu. I to może irytować. Bo jeśli spojrzy się na coaching jak na narzędzie, to możemy uznać je za skuteczne albo za atrakcyjne – lub nieskuteczne, nieatrakcyjne. To wszystko. Zostańmy jeszcze przy współczesności. Czy filozofia może obecnie autentycznie wpływać, tak jak nauki szczegółowe, na życie „prostych” ludzi? Filozofia nie tylko może, ale wpływa na życie „prostych” ludzi, chociaż nie jest to tak bezpośrednio widoczne jak w przypadku technologii. Co więcej „zwykli” ludzie nie zauważają wpływu na ich życie ze strony nauki, ale właśnie ze strony technologii. Taki bardziej wtórny, pośredni wpływ odgrywa również filozofia. Uważam, że nie da się spojrzeć na naukę całkowicie neutralnie i to dotyczy także filozofii. Czy w takim względzie można nazwać filozofię nauką w ścisłym znaczeniu tego słowa, w rozumieniu jakie nadają mu współcześni naukowcy? Tutaj rysuje się dość skomplikowane zagadnienie. Z jednej strony możemy używać terminu „nauka” w takim znaczeniu, jak używają go uczeni i nawet uważać ten sens w jakiejś mierze za obowiązujący. Z drugiej zaś, to co nam pozostaje, to jakaś rekonstrukcja nauki. Szalenie trudno powiedzieć czym nauka jest, zważywszy na olbrzymią różnorodność z jaką mamy do czynienia w samych podejściach. Nie trzeba być zresztą specjalnie odkrywczym, aby zauważyć, że socjologia, którą traktujemy jako naukę, 37 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA różni się od kosmologii, fizyki i biotechnologii; no i każda z tych dziedzin różni się od siebie nawzajem. W związku z tym, jeśli przyjęlibyśmy za wzorcowy ten tryb używania tego terminu, w sensie – powiedzmy – opisowym, czyli w takim, jakim używają go naukowcy, to stajemy wobec dylematu: które pojęcie, czy też który sens nauki używany przez naukowców przyjąć za wzorcowy? Filozofowie nauki uważali, że taką wzorcową dyscypliną nauki jest fizyka i w tym znaczeniu stanowi ona model dla rozumienia nauki, jak też pewien wzorzec jej uprawiania. Na jakiej jednak podstawie możemy twierdzić, że nauka tu się zaczyna, a tam się kończy? Tak jak wcześniej powiedziałem – zmuszeni jesteśmy do tego, aby dokonać rekonstrukcji znaczenia nauki. Aby jej dokonać, musimy dysponować jakimś filozoficznym a priori co do tego, czym nauka jest, w którym miejscu przeprowadzić granicę nauki, a więc demarkację, np. jak oddzielić psychologię społeczną od psychotroniki, albo jak oddzielić astronomię od astrologii. Zdaje się, że to takie niewinne założenia, ale musimy czymś takim dysponować. Nie mniej kontrowersyjną jest kwestia początku chronologicznego nauki. Filozofowie oraz historycy nauki są podzieleni chociażby co do tego, czy początek nauki datować w Antyku czy też wraz z pojawieniem się Galileusza. Z tego też powodu musimy założyć jakieś przedrozumienie nauki w sensie hermeneutycznym. W jakim więc znaczeniu można mówić o filozofii jako nauce? Wydaje się, że nie można mówić o filozofii jako o nauce ścisłej w takim sensie, w jakim tego terminu używają naukowcy. Natomiast, jeśli spojrzy się na naukę z takiej perspektywy, z jakiej 38 WYWIAD Z DREM WŁODZIMIERZEM ZIĘBĄ o nauce mówili Kuhn czy Kant, to nie tylko są duże podobieństwa między filozofią a nauką, ale jest między nimi ścisły związek. Trudno mówić o nauce bez filozofii, tzn. jest jakiś rdzeń o charakterze filozoficznym (vide Lakatos) w tym, co robią naukowcy. Zawiera on w sobie pytania takie jak: czym jest pewien podstawowy repertuar technik i wyobrażeń o świecie? Czym jest nauka oraz jak ją uprawiać? Choćby milczące rozstrzygnięcia powyższych kwestii są niezbędne do efektywnego uprawiania nauki. Tak oto, ten rdzeń stanowi filozofię w sensie ścisłym. Trudno uprawiać naukę całkiem bez filozofii, na filozoficznej pustyni. Z innej strony, podkreśla się również to, że filozofia pełniła i nadal pełni bazę heurystyczną dla nauki – filozofowie niekiedy dostarczają naukowcom pomysłów. Oczywiście nie zawsze tak jest, że każda myśl filozofa okaże się inspiracją dla przewrotów czy innych znaczących dokonań w nauce. W takim razie można powiedzieć, że każdy naukowiec podchodzi do badania świata już z pewną filozoficzną wizją, nawet czasami nie zdając sobie z tego sprawy. Tak, myślę, że tak właśnie jest. Rozmawiając o filozofii, pytając się o nią samą, musimy też zapytać o jej zasady. Patrząc na życie akademickie: liczba studentów filozofii jest zatrważająco małą, a paradoksalnie twierdzi się, że nie ma dobrego uniwersytetu bez filozofii. Czy wobec tego nie ma dzisiaj z filozofią jakiegoś problemu? Nie powiem, jest to deprymujące dla kogoś, kto będąc filozofem akademickim ma świadomość, że jeszcze parę lat temu na przeciętne zajęcia przychodziło kilkadziesiąt osób. Dziś częstokroć zajęcia z jedną osobą są już normą. Tak jak powiedziałem, 39 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA jest to sytuacja deprymująca. Skąd się to wzięło? Moim zdaniem za takim biegiem wydarzeń stoi skutecznie przeprowadzona kampania pt. „nauka w służbie gospodarki” i spotęgowana w jeszcze wyższym stopniu niechęć wobec filozofii jako działaniu improduktywnemu, bezużytecznemu. Jest takie przekonanie społeczne, że z filozofii żadnego chleba nie będzie i w związku z tym nie ma racji bytu jako dyscyplina, która niczemu nie służy. Natomiast wiemy doskonale, że to podejście jest niezwykle krótkowzroczne. Trudno powiedzieć ile czasu trzeba na to, żeby dysponenci, ale również młodzież, przebudziła się z tej pragmatycznej drzemki i dostrzegła, że tą drogą daleko nie zajdziemy, tzn. drogą nastawioną na bezpośrednią użyteczność oraz bezpośrednią owocność. Taka droga jest paraliżująca dla myślenia teoretycznego i dla młodych ludzi, którzy są nastawieni tylko na takie działania, które gwarantują natychmiastowy sukces. Filozofia nigdy o czymś takim nie mówiła i nigdy czegoś takiego nie żądała. Co więcej, podkreślała, że jest to droga donikąd. Notorycznie jest też pomijany wymiar zasadności, czy normatywności i to na jego straży stoi filozofia. Nauka, czy szerzej kultura wytrzebiona z filozofii staje się skostniała i dogmatyczna, niezdolna do reflektowania samej siebie. O tyle też filozofia jest potrzebna jako samoświadomość kultury. Filozofia legitymizuje tak naukę, kulturę, a nawet – jeśli jest taka sposobność – to i świat w ogóle, jak w przypadku teodycei. Filozofia niejako strzeże porządku normatywnego. A. Ayer metaforycznie nazywał filozofa intelektualnym policjantem. Jaki jest wobec tego sens uprawiania filozofii w dzisiejszym świecie? Filozofia jest konieczna, aby strzec, ciągle wysyłać znaki ostrzegawcze, przed podążaniem wyłącznie drogą właśnie owej pragmatycznej użyteczności. To znakomicie widać np. po wybo40 WYWIAD Z DREM WŁODZIMIERZEM ZIĘBĄ rze tematów przez studentów czy doktorantów. Oni już wybierają tylko takie tematy, na które można uzyskać grant i tylko takie, które mogą się przydać lub które da się sprzedać. Sądzę, że jest to zabójcze dla nauki. Sytuacja ta wygląda może trochę lepiej na studiach filozoficznych czy humanistycznych w ogóle, gdzie instrumentalizacja badań jest szczątkowa. Racją filozofii jest potrzeba poznawania, czy rozumienia świata jako całości. Dopóty takową potrzebę żywimy, dopóki „o filozofię bać nie się musimy”, że posłużę się słowami Barbary Skargi. Mówi Pan, że tematy prac wybierane na kierunkach filozoficznych raczej nie dotknęła przedstawiana przez Pana „choroba”. Z drugiej strony jeśli przejrzeć tytuły prac magisterskich czy doktorskich, to większość z nich są pracami typu „co ktoś kiedyś powiedział i co na ten temat myśli”. W naszym (tzn. polskim) przypadku będzie chodziło o filozofię angielską czy niemiecką, np. „metafizyka fenomenu u Kanta”. Natomiast, jeśli ktoś próbuje myśleć samodzielnie, to albo się go nie czyta, albo się twierdzi, że jest jakimś odludkiem i wychodzi się z założenia, że „to jest Polak, a Polaków się nie czyta, bo Polak nie ma nic wartościowego do powiedzenia”. Co jest źródłem tego problemu? Niestety, jest w tym dużo racji. Pewnie jest w tym jakiś udział samych nauczycieli akademickich, którzy promują takie prace. Z drugiej strony myślę, że ta skłonność i tendencja do niepodejmowania samodzielnych prób badawczych, częstokroć bierze się z następującego faktu – otóż: student filozofii, który przejdzie przez kurs historii filozofii, często zauważa, że te jego innowacyjne pomysły już dawno miały miejsce i myśli zarazem, że 41 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA ktoś to zrobił lepiej. Uważam, że stąd ta popularność prac rekonstrukcyjnych. Natomiast z tą niechęcią wobec samodzielnych, rodzimych twórców, to jest jakiś problem socjologiczny, który dobrze opisać można w kategoriach psychologii ewolucyjnej, a który jak sądzę dotyczy prestiżu. Jaki wpływ ma filozofia na samego filozofa? Ja myślę, że jest to fundamentalny wymiar filozofii: kształtuje ona w głównej mierze samego filozofującego. Całkiem niedawno w swojej naiwności uważałem, że jeśli dysponujemy filozofią, to zbędne są takie dyscypliny jak psychologia, psychiatria czy poradnie psychologiczne itd. Dysponując filozofią sam możesz sobie pomóc. Dzisiaj byłbym bardziej ostrożny w formułowaniu podobnych osądów, jednakże wymiar egzystencjalny, jeśli tak można powiedzieć, filozofii jako sposobu życia, modelu życia czy formy życia, jest nie do przekreślenia. Natomiast tym, co mnie oburzało i dziwiło zarazem, to – w szczególności mając do czynienia z kształceniem – wychowując młodych ludzi, czasem w takich codziennych sytuacjach zauważam zatrważający, bo znikomy, wpływ filozofii na ich postawy życiowe. Byłem i jestem nadal przekonany, że filozofia ma w sobie potencjał do kształtowania i budowania swojej egzystencji. Oczywiście jestem świadom tego, że – jak się wydaje – nie jest to narzędzie w zupełności skuteczne. Filozofia to umiłowanie mądrości, a mądrość powinna prowadzić do prawdy. Mimo to sami filozofowie cały czas się ze sobą spierają, w zasadzie na każdej płaszczyźnie. Skoro nawet oni nie potrafią dojść do spójnego i uznawanego powszechnie poglądu, stanowiska, to nie należy stwierdzić, że filozofia jest typem iluzji? 42 WYWIAD Z DREM WŁODZIMIERZEM ZIĘBĄ W tym sensie wszystko jest iluzją. To znaczy, jeśli weźmiemy za punkt wyjścia istnienie rozbieżności czy niezgody, to można powiedzieć, że iluzyjna jest nauka, iluzyjne są stanowiska społeczno-światopoglądowo-ideologiczno-polityczne. Mamy tutaj do czynienia z notorycznymi rozbieżnościami. Spór jest twórczy, nie zaś destrukcyjny. Lyotard nawet twierdzi, że dziś mamy do czynienia z formą uprawomocnienia nauki poprzez paralogię. Konsensus, o którym zaś mówi Habermas, że jest celem, dla Lyotarda jest jedynie etapem przejściowym. Jak wobec tego zdefiniować prawdę? Myślę, że jeśli idzie o definiowanie prawdy, to zostało to dobrze uchwycone przez Arystotelesa, a znacznie później sprecyzowane przez Tarskiego i tutaj nic specjalnie więcej dodać nie można. Natomiast to, z czym filozofowie mają problem, to ustalanie kryteriów: co decyduje o tym, że mamy do czynienia z prawdą; czy też w obliczu czego możemy twierdzić, że dysponujemy prawdą? Tutaj jest istotnie spory problem. Co więcej, z dzisiejszej perspektywy mamy świadomość tego, że nasze poznanie jest uwikłane w język, w rozmaite założenia teoretyczne. Wiemy, że to, co nazywamy faktami czy percepcją ma uteoretyzowany charakter – gdybyśmy nie dysponowali teoriami, to najprawdopodobniej nie dysponowalibyśmy żadnym faktami i nie moglibyśmy przeprowadzać żadnych obserwacji. W tym sensie wydaje się, że trudno jest mówić, że dysponujemy wiedzą prawdziwą w takim klasycznym sensie, tak jak ją pojmowali Arystoteles i święty Tomasz z Akwinu. Czy można posiąść prawdę? 43 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA Dużo jest takich metafor, gdy się mówi o prawdzie. Często operujemy takim metafizycznym językiem, w sensie, że posiadamy prawdę. Operowanie takimi metaforami częstokroć przekreśla techniczne zdobycze, które filozofowie poczynili analizując samo to pojęcie. Z kolejnej strony chciałbym podkreślić, że drogą donikąd jest próba analizowania prawdy przez pryzmat używania tego pojęcia, czyli badanie w jakich sensach ludzie używają tego pojęcia i w związku z tym wyprowadzanie z tego jakichś doniosłych konsekwencji filozoficznych. Pytanie to należy, moim zdaniem, czytać jako: co i w jakich granicach możemy dzisiaj wiedzieć. W tym pytaniu prawda wiąże się z twierdzeniami, sądami, czy też raczej, jak to się dzisiaj modniej ujmuje, przekonaniami prawdziwymi. Mamy więc wiele stanowisk filozoficznych, ale pojawia się pytanie, co stanowi o jedności filozofii, co sprawia, że każdy filozof, niezależnie od reprezentowanych poglądów i różnic z innymi filozofami, może o sobie powiedzieć: „jestem filozofem”? W dużej mierze jest to kwestia nauk o interpretacji, autokonstytucji. W pewnym sensie podzielam zdanie Husserla, że zarówno filozofia jak i filozof zaczynają od takiego punktu zerowego. Jak to rozumiem? W tym sensie, że filozof stając w punkcie wyjścia musi odpowiedzieć sobie na pytanie: co wybrać? Pod czyje skrzydła się podłączyć? W jakim trybie, czy w jakiej szkole pracować, funkcjonować? Albo jak uprawiać filozofię? Decyzję musi podjąć samodzielnie. Oczywiście w wielu przypadkach jest to decyzja związana z wyborem spośród dotychczas istniejących modeli i opcji uprawiania filozofii. Natomiast nie ma jakiegoś – tak sądzę – nieuchronnego, żelaznego a priori, które zmuszałoby do przyjęcia jednego z dotychczas funkcjonujących systemów. Istniejące modele filozofii nie wyczerpują zakresu zbioru pojęcia 44 WYWIAD Z DREM WŁODZIMIERZEM ZIĘBĄ filozofia. Na szczęście jest nadzieja dla młodych adeptów filozofii, że to oni mogą być nowymi Kantami, nowymi Platonami. Spróbujmy na całą sprawę spojrzeć z nieco innej strony: czy może być tak, że przeciętny Kowalski będzie miał większe pojęcie metafizyczne o świecie niż profesjonalny filozof? Nie może. To jest sytuacja niemożliwa, z tego względu, że taki przysłowiowy Kowalski może mieć pewne wyobrażenia na temat świata, częstokroć nawet przemyślane, ale jeśli nie będzie miał za sobą pewnego warsztatu filozoficznego – a przecież tego się uczymy, co ładnie widać na pierwszym roku studiów, kiedy zadaje się studentom jakieś banalne pytania, a kiedy oni nie potrafią np. odróżnić a priori od a posteriori, co nie jest jakimś specjalnie skomplikowanym zagadnieniem – w tym sensie tego się uczymy. Bez tego zaplecza, w głównej mierze technicznego, ale i zasobu zagadnień, dyskusji, sposobów rozwiązywania problemów, podejść do problemów, wychodzenia z impasów, jakie pewne podejścia i pewne rozwiązania tych problemów rodzą – tego taki przysłowiowy Kowalski mieć nie może. Bez tego nikt nie może być filozofem i fałszywa jest teza, że każdy jest metafizykiem czy każdy jest filozofem. A czy z drugiej strony nie jest tak, że taki zawodowy filozof nie potrzebuje pewnej intuicji do uprawiania filozofii? Potrzebuje. To znaczy, powiem tak: mam trochę mieszane uczucia i ambiwalentny stosunek do tej kwestii. Prowadząc przedmiot „Wstęp do filozofii”, dużą wagę przykładam do kwestii źródeł filozofii, gdyż można powiedzieć, że kwestia ta obejmuje właśnie ten tryb, który panowie nazwali intuicją filozoficzną. Na45 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA tomiast z drugiej strony wiem, że częstokroć to, co filozofowie nazywają źródłami filozofii, rodzi się na skutek samego obcowania z filozofami i z odkryciami dokonanymi przez filozofów – ściśle rzecz biorąc: z lekturą. W trakcie studiów filozoficznych, w trakcie studiowania filozofii i czytania filozofów, w trakcie, oczywiście, swoistego z nimi dyskutowania – sami nabywamy takich intuicji filozoficznych i sami doświadczamy bycia w trybie intuicji filozoficznej. Mój mieszany stosunek do kwestii źródeł filozoficznych bierze się stąd, że podejrzewam, czy mam przekonanie, że to jest taka elitarna koncepcja filozofii. Dobrze to ilustrują przykłady niektórych studentów filozofii, którzy początkowo dobrze nie rokowali, nie wykazywali specjalnych zdolności, nie dawali nadziei na to, że pewnego dnia będą ponadprzeciętnymi. Jednakże w czasie studiów, w trakcie pracy, dokonała się w nich tak głęboka przemiana – ze względu na filozoficzne kompetencje, których nabrali, czy które w sobie wykształcili; powiedziałbym nawet, że niesamowicie korzystna przemiana. W takim znaczeniu nie przeceniałbym samych źródeł filozofowania. Jednym zdaniem: każdy może się okazać filozoficznym geniuszem. Może, nawet jeśli nie dysponuje zdziwieniem świata, nie wątpi w prawdziwość naszych naturalnych intuicji, czy nie doświadcza sytuacji granicznych. Metanoja dokonać się może na wskutek spotkania z filozofem, bądź problemem filozoficznym. I to spotkanie może się takim motorem napędowym okazać. Reszta jest już kwestią rezultatów. Nie znamy wielkich filozofów, którzy nie pozostawili po sobie śladu w postaci idei, pytań czy też dzieł. Kim byłby Sokrates bez Platona? Czy byłby światu znany? Nie dysponujemy takim sitem egzaminacyjnym, które pozwalałoby skutecznie pokazać co, np. w sensie cech osobowościowych, 46 WYWIAD Z DREM WŁODZIMIERZEM ZIĘBĄ charakterologicznych decyduje, że ktoś był/będzie filozoficznym geniuszem. Zdarza się i tak, że nauczyciele wielkich filozofów mylą się w ocenie swoich uczniów. Zajmuje się Pan na co dzień metafizyką i ontologią. Słynny spór o metafizykę i ontologię dotyczył tylko i wyłącznie terminologii czy raczej obejmował pewne zagadnienia i założenia teoretyczne? Czy spór między metafizyką a ontologią był sporem tylko i wyłącznie terminologicznym? Myślę, że nie. Natomiast dystynkcja terminologiczna pozwoliła w pewnym sensie odciąć się od pewnych zagadnień, pozostawiając inną ich część do namysłu. W tym sensie było to, można powiedzieć, posunięcie owocne. Natomiast dzisiaj, moim zdaniem, nie ma już większego znaczenia sama ta dystynkcja na ontologię i metafizykę, aczkolwiek trzeba być świadomym, że są filozofowie – szczególnie fenomenolodzy – którzy dużą wagę przykładają do tej dystynkcji i czynią dość istotne uwagi pod jej adresem. Czy metafizyka jest jeszcze dzisiaj w ogóle możliwa po ostatniej kompletnej dekonstrukcji? Tak, z tego względu, że dekonstrukcja nigdy nie była destrukcją metafizyki, a częstokroć mamy takie mylne wyobrażenie na temat dekonstrukcji, że jest ona destrukcją filozofii. Nie. Dekonstrukcja była takim bardzo skrupulatnym badaniem metafilozoficznym i tylko ujawniła pewne, można tak powiedzieć – może jest to nadużycie – ale pewne ideologiczne zaplecze, które metafizyka w sobie miała. Natomiast jeśli wziąć dekonstrukcję w wykonaniu Derridy, to podkreślał on, że metafizyka jest konieczna, nie da się bez niej obejść i nasz ten zwykły, potoczny, codzienny ję- 47 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA zyk jest napiętnowany metafizycznie, czyli niesie w sobie cały szereg zagadnień oraz rozstrzygnięć metafizycznych. Czy dzisiaj metafizyka jest możliwa? Tak, jest możliwa, a to jak metafizyka się odradza, bardzo ładnie widać w szczególności w filozofii analitycznej, która jak wiemy u swych źródeł była programem ściśle antymetafizycznym: to co określało filozofię analityczną to była walka z metafizyką. A dzisiaj mamy koncepcję światów możliwych itd. Niektórzy nawet uważają, że jest to przerost metafizyki. Gdyby mógł Pan cofnąć się w czasie, to wybrałby Pan tę samą drogę filozofowania ponownie? Najdziwniejsze jest to, że to nie ja do końca wybrałem tę drogę filozoficzną (śmiech). Jeśli można tak powiedzieć, a zabrzmi to bardzo patetycznie… …filozofia wybrała Pana? Tak bym to zinterpretował. Tak, jasne! Po nietzscheańsku mogę tylko powiedzieć: tak chcę, tak chciałem i nie żałuję tego czasu. Nawet jeśli kiedyś przyszłoby mi jeszcze raz wybierać, to nie za bardzo widzę jak miałoby to wyglądać, i nawet jeśli kiedyś przyszłoby mi rozstać się z filozofią, to nie żałuję tego czasu wspólnie z nią spędzonego. Zresztą wątpię w to, że od filozofii da się ot tak po prostu odejść. Dotykamy tutaj pewnej rzeczywistości duchowej… co od razu naprowadza nas na trudną problematykę tego, jak się ma Bóg do filozofii. Czy w ogóle kategorie Boga i absolutu winno się podejmować w ramach filozofii? 48 WYWIAD Z DREM WŁODZIMIERZEM ZIĘBĄ Sądzę, że filozofia bez absolutu jest filozofią ułomną. W tym sensie te wielkie, maksymalistyczne filozofie zmuszone są do tego, aby stanąć wobec tego, co ostateczne w porządku istnienia, jak i w porządku poznania. Jednakże, nie zawsze w przypadku filozofii absolut jest Bogiem – jest tak tylko w pewnych szczególnych przypadkach. Natomiast można powiedzieć, że pojęcie absolutu jest zakresowo szersze niż pojęcie Boga. Filozofia, która nie podejmuje tego typu zagadnień jest filozofią ułomną. Podejmowane wielokrotnie, za każdym razem nieudane, próby zerwania z metafizyką są też dla nas jakąś przesłanką. Wracając do Pańskiego spotkania z filozofią. Jaka to była droga? Jak to się stało, że został Pan metafizykiem, a nie np. filozofem polityki? Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie dlaczego metafizyka, a nie np. filozofia polityki – chyba oprócz tego, że żywiłem i żywię wzrastającą niechęć do polityki i z tego tytułu filozoficzny namysł nad tym, co wzbudzało we mnie niechęć, nigdy nie był dla mnie pociągający. Natomiast refleksja dotycząca świata, problemów tzw. ostatecznych, czy też wymiarów rzeczywistości, tego, co ostateczne w porządku istnienia, jakoś interesowały mnie od czasów młodzieńczych. I tak się jakoś złożyło, że jako pracę magisterską pisałem pracę o ontologii recentywistycznej, następnie rozprawę doktorską poświęciłem dekonstrukcji metafizyki. Więc w zasadzie cały czas pozostawałem we wspólnej gamie zagadnień. Muszę podkreślić też, że bardzo dużo dało mi, jeszcze z czasów studiów, zainteresowanie filozofią nauki, a w szczególności w kontekście sporu nauka-metafizyka. Tym się interesowałem i interesuję nadal. Dzisiaj natomiast zajmuję się zagadnieniem tożsamości, a w szczególności tożsamości osobowej, dwoma głównymi modelami tożsamości osobowej z perspektywy ontologicznej: substancjalnym i wiązkowym, które uważają odpowied49 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA nio, że jest jakiś trwały rdzeń, który też decyduje o tożsamości człowieka i z drugiej strony podejściem mówiącym, że nie ma czegoś takiego jak fundament tożsamości, a możemy jedynie mówić o jakiejś wiązce np. wspomnień która stanowi kryterium tożsamości. Czy warto filozofować w Rzeszowie? Wszędzie warto filozofować. Miejsce nie odgrywa tu żadnego znaczenia. Czy na Pana drodze stanęli jacyś mistrzowie, którym zawdzięcza Pan taką, a nie inną drogę? Tak. W większości byli to moi nauczyciele akademiccy. Ale używając określenia „nauczyciele akademiccy” mam poczucie, że dokonałem jakiegoś „świętokradztwa”. Oni byli dla mnie wzorcem i było wiele takich postaci, m.in. prof. Cackowski, z którym najpierw się zetknąłem; później prof. Sady, prof. Jodkowski, prof. Zachariasz, któremu spośród tych postaci zawdzięczam najwięcej. Można powiedzieć, że jestem ich filozoficznym produktem. Cezary Mordka, z którym znajomość, a nawet przyjaźń, dała mi niezwykle dużo i daje mi po dziś dzień – częstokroć spotykamy się i poświęcamy swój czas filozofii, stymulujemy się wzajemnie czytając swoje teksty i dyskutując o nich. Moimi mistrzami byli również filozofowie, których nigdy nie spotkałem i spotkać nie mogłem. To byli ci myśliciele, których poznałem jedynie poprzez ich dzieła: Platon, Hume, Kant, Heidegger, Hartmann, żeby wymienić zaledwie kilku. Taka relacja uczeń – mistrz jest potrzebna w filozofowaniu? 50 WYWIAD Z DREM WŁODZIMIERZEM ZIĘBĄ Sądzę, że tak. Ja miałem to szczęście trafiać na takich mistrzów, którzy nie wymagali ode mnie absolutnego posłuszeństwa. Jak już wspomniałem, całe swoje dotychczasowe życie zawodowe spędziłem pod okiem profesora Andrzeja Zachariasza. Miałem i mam nadal to szczęście przebywać u boku tak nietuzinkowej osobowości i filozofa. Ile mu zawdzięczam pod względem filozoficznym, tego pewnie sam nie jestem w stanie w pełni zdiagnozować, gdyż tego nie dostrzegam. Naturalnym jest wszak sukcesy przypisywać sobie, zaś niepowodzeniami obarczać innych. Być może tak powinna wyglądać relacja mistrz – uczeń, tzn. aby uczeń dysponował, o ile nie wolnością, to poczuciem wolności, w tym sensie, żeby dążył, o ile nie do tego, aby osiągnąć poziom mistrza, to być może do tego, aby się zbliżyć, najlepiej oczywiście przekroczyć jego poziom. Obydwu członom tej relacji przyświeca ten sam cel, kierują się wspólnie podzielanym interesem w sensie Habermasa. Kończąc naszą rozmowę, czy miałby Pan proste, życiowe filozoficzne przesłanie dla wszystkich, którzy będą czytać te słowa? Transcenduj i zachęcaj innych do transcendowania! To oczywiście żart! Filozof, który dzisiaj formułuje takie przesłania musi cierpieć na amnezję. Pytania zadawali: Bartłomiej K. Krzych Kamil Olechowski Włodzimierz Zięba – urodził się w 1972 roku w Kraśniku. Studia z filozofii o specjalizacji teoretycznej ukończył w 1998 roku pracą 51 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA magisterską pod tytułem Ontologia w recentywizmie Józefa Bańki. W 2005 roku uzyskał stopień doktora nauk humanistycznych w zakresie filozofii na podstawie rozprawy doktorskiej Metafizyka i jej dekonstrukcja w myśli Richarda Rorty'ego. Jest adiunktem w Zakładzie Teorii Poznania i Teorii Bytu Uniwersytetu Rzeszowskiego. Od 2005 do 2013 roku pełnił funkcję zastępcy Dyrektora Instytutu Filozofii Uniwersytetu Rzeszowskiego. Jest autorem dwóch książek: Byt i recens. Prolegomena do ontologii Józefa Bańki, Tyczyn b.r.w., WSSG w Tyczynie oraz Dekonstrukcja metafizyki. Powstanie (J. Derrida) – Rozkwit – Niespełnienie (R. Rorty), Wyd. UR, Rzeszów 2009. Współredagował dwie kolejne książki: Człowiek świadomością istnienia. Prace ofiarowane prof. dr. hab. Andrzejowi L. Zachariaszowi, (red.) Włodzimierz Zięba przy współpracy Krzysztofa J. Kiliana, Wyd UR, Rzeszów 2009 oraz Grażyna Żurkowska, Horyzonty filozofii radykalnej, (red. naukowa) Włodzimierz Zięba, Jadwiga Mizińska, Stefan Symotiuk, Andrzej L. Zachariasz, Wydawnictwo UR, Rzeszów 2015. Opublikował 40 artykułów naukowych i ponad 30 innych tekstów. Interesuje się filozofią współczesną, ze szczególnym uwzględnieniem metafizyki oraz metafilozofii. Obecnie pracuje nad książką Dwa modele tożsamości osobowej. Kontakt: [email protected] Bartłomiej K. Krzych – student filozofii i teologii, uwielbiający myśl św. Tomasza z Akwinu, nielekceważący jednak innych myślicieli: w myśl zasady, że wszelka filozofia i teologia nie polegają na odtwarzaniu tego, co powiedzieli inni, ale na dochodzeniu do prawdy rzeczy. Jego zainteresowania oscylują wokół szeroko pojętej tematyki teologiczno-filozoficznej. Innymi słowy ciekawi go wszystko, co podpada pod najszerzej jak to tylko możliwe rozumiane pojęcie bytu (liturgia chrześcijańska, historia, języki, zwłaszcza starożytne, informatyka, literatura: w tym poezja; sam też próbuje w niej swoich sił. 52 WYWIAD Z DREM WŁODZIMIERZEM ZIĘBĄ Kontakt: [email protected] Kamil Olechowski – student dziennikarstwa i komunikacji społecznej, badacz polskiego dyskursu postkolonialnego. Jego zainteresowania wybiegają poza obszar nauki o mediach, dotykają kwestii filozoficznych, politycznych oraz ekonomicznych. W swojej działalności poświęca się przede wszystkim próbom znalezienia (ulepszenia) ustroju państwa, który byłby możliwie najlepszy dla obywateli, ze świadomością historii podobnych dążeń politycznych. W wolnych chwilach publikuje artykuły dziennikarskie oraz pisze opowiadania do szuflady. Kontakt: [email protected] ❀ 53 ARTYKUŁY Wojciech Kliś – ONTOLOGICZNE ZAŁOŻENIA INSTYTUCJONALNEJ (…) WOJCIECH KLIŚ Uniwersytet Gdański ONTOLOGICZNE ZAŁOŻENIA INSTYTUCJONALNEJ TEORII PRAWA – UJĘCIE KRYTYCZNE Critical approach of ontological proposals for the Institutional Theory of Law Słowa kluczowe: Ontologia, Instytucje, Prawo, Weinberger, MacCormick. WSTĘP Temat Instytucjonalnej Teorii prawa nie jest zagadnieniem powszechnie znanym wśród teoretyków prawa, nie jest to również popularny temat publikacji naukowych. Teoria stworzona przez O. Weinbergera oraz N. MacCormicka nie doczekała się wielu opracowań, najdonioślejsze z nich w nauce polskiej, stworzył M. Smolak w swojej książce „Prawo fakt instytucja”. Tematem niniejszego artykułu będzie szczególny element Instytucjonalnej Teorii Prawa – jej propozycje z punktu widzenia ontologii. Odwołanie do ontologii w sensie filozofii ogólnej, a nie jedynie filozofii prawa, nie jest przypadkowe. W swojej pracy naukowej O. Weinberger oraz N. MacCormick nie zatrzymują się na poziomie ontologii prawa – temat ich rozważań wybiega daleko poza to zagadnienie. Swój wkład w rozpowszechnianie oraz interpretację teorii obu twórców, włożył M. Smolak – nie tylko powtarzając i systematyzując naukowe dokonania obu naukowców, ale mając także swój autorski wkład w rozwój Instytucjonalnej Teorii Prawa. Propozycje z zakresu ontologii wydają się mieć pewne słabości, które 57 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA falsyfikują część założeń O. Weinbergera oraz N. MacCormicka, co postaram się wykazać. O. Weinberger urodził się 20 kwietnia 1919 w Czechosłowacji. Studiował prawo na uniwersytecie im. Masaryka w Brnie, będąc uczniem F. Weyera. W 1946 roku uzyskał tam tytuł doktora nauk prawnych. Od 1972 roku był profesorem filozofii na uniwersytecie Karola Franciszka w Grazu. W swojej działalności naukowej zajmował się m.in. logiką, logiką norm, teorią prawa konstytucyjnego oraz instytucjonalnym charakterem prawa. N. MacCromick urodził się 27 maja 1941 roku w Glasgow. Studiował filozofię na tamtejszym uniwersytecie, jak również prawo na Uniwersytecie Oksfordzkim. Od 1972 r. profesor prawa na Uniwersytecie W Edynburgu. Uczeń H. L. A. Harta. Zajmował się koneksjami polityki oraz moralności z prawem jak również jego instytucjonalnym charakterem. Zmarł w 2009 r. Rudymentarnym zagadnieniem, które powinno poprzedzić rozważania nad ontologią prawa w wykonaniu O. Weinbergera jak i N. MacCormicka, jest relacja pomiędzy filozofią prawa a filozofią ogólną. Związek ten jest o tyle ważny, iż wątki poruszane w Instytucjonalnej Teorii Prawa należą, jak się wydaje, zarówno do filozofii ogólnej jak i filozofii prawa – w omawianiu tego tematu niezbędne będzie operowanie pojęciami w zakresie szerszym, lub wręcz w innym znaczeniu niż używali ich obaj naukowcy. Podstawowym celem filozofii (czy filozofowania) jest odkrycie (a raczej ciągłe odkrywanie) prawdy. Inne rozumienie zadań, które stoją przed filozofią, byłoby obróceniem jej w mrzonki grup intelektualistów, zaprzepaszczające jednocześnie jej dorobek i przyszłość. Wydaje się racjonalne i konieczne przyznanie prymatu filozofii ogólnej nad filozofią prawa. Prowadzenie badań z zakresu ontologii jest badaniem nad rzeczywistością – badanie ontologii prawa jest pracą nad jej niewielkim wycinkiem. Ontologia, powta- 58 Wojciech Kliś – ONTOLOGICZNE ZAŁOŻENIA INSTYTUCJONALNEJ (…) rzając za W. Stróżewskim, bada byt jako byt1 – w zakresie filozofii prawa przedmiotem, przynajmniej w założeniu, powinien być byt prawa lub „byt prawny”. Bytem, najprościej ujmując, jest wszystko, co istnieje2. Polski termin „byt” po grecku oznacza το ον („to on”) a w języku łacińskim jest imiesłowem od czasownika „istnieć”. To skrótowe wyjaśnienie jest tylko progiem do całego zagadnienia ontologii. Warto zaznaczyć, iż ontologia nie zajmuje się badaniem pojęć, a na pewno nie tylko ich. Przedmiotem badań ontologicznych zawsze powinien być byt, a nie jego termin. Co trafnie zauważa Stróżewski, badania ontologiczne nie muszą jednak stwierdzać arbitralnie, co bytem jest, a co nie. Jak pisze: „Ontologia do wykonywania swoich zadań nie musi ani stwierdzać istnienia swego przedmiotu, ani jego istnienia explicite zakładać”3. Wprowadzenie do ontologii prawa niesie za sobą doniosłe konsekwencje. Jako badaczy jakiegoś elementu rzeczywistości (jeśli oczywiście traktujemy prawo jako taki element) obowiązuje nas respektowanie badań ontologicznych, czy oparcia się na nich, w takim stopniu w jakim go zastaniemy. Byt z racji swojego istnienia obejmuje wszystko, jest najogólniejszy. Operując w jakiejś teorii ontologicznej trzeba brać pod uwagę cały system, nie tylko badany wycinek. Coś, co wydaje się prawidłowe z ciasnego punktu widzenia filozofii prawa, po uwzględnieniu wszystkich związków pomiędzy ontologią prawa a ontologią filozofii ogólnej, może zostać sfalsyfikowane. FAKTY SUROWE, FAKTY INSTYTUCJONALNE Podstawa ontologiczna instytucjonalnej teorii prawa dzieli świat na dwie kategorie faktów: fakty surowe oraz fakty instytucjonalne. Podział ten zainspirowany jest pracami G.E.M. 1 A. Stróżewski: Ontologia. Kraków 2003, s. 17. Ibidem, s. 57. 3 Ibidem, s. 46. 2 59 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA Anscombe oraz J. Searle’a i bazuje na prostym, dualistycznym założeniu, że istnieją grupy faktów które mają bezpośredni związek ze światem materii, dostępnym naszym zmysłom, które też zajmują określone miejsce w czasie i przestrzeni, jak również grupy faktów, które do swojego istnienia potrzebują instytucji ludzkich. Jak piszą: „[brute facts – W.K.] are dependent in no way on human will, human convention or human contrivance. They in effect set conditions for our conventions and contrivances rather than resulting from them”4. Fakty te nazwać można faktami surowymi. Fakt surowy znajduje w literaturze trzy określenia: brute facts, natural facts oraz Weinbergerowskie raw facts. Ostatnia propozycja wydaje się o tyle słuszna, gdyż jak argumentuje O. Weinberger, wyrażenie natural fact implikuje przeświadczenie o tym, iż inne fakty, które nie należą do tej kategorii, są nienaturalne bądź nie należą do świata rzeczywistego5. Jak słusznie uzasadnia, pojęcie raw facts odnosi się do braku otoczki instytucjonalnej – a przez to pewnej „surowości” faktu. Fakty te nie wymagają istnienia obserwatora, istnieją niezależnie od stanów rzeczy, a jedynie, jak się wydaje, generowane są przez działanie sił przyrody. Jak stwierdza J. Searle, nasz obraz świata oraz wiedzy o świecie to wiedza o surowych faktach, że np. ten kamień leży obok tego kamienia lub zmiana energii wewnętrznej układu zamkniętego jest równa energii, która przepływa przez jego granice na sposób ciepła lub pracy6. J. Searle stwierdza również, iż ludzie posiadają pewien obraz tego, co stanowi świat, w konsekwencji, co stanowi wiedzę o świecie7. Obraz ten składa się z faktów surowych oraz wiedzy o tych faktach. Zróżnicowanie faktów jest tak bogate jak bogaty jest świat, 4 O. Weinberger, N. MacCormick: An Institutional Theory of Law. New Approaches to Legal Positivism. Dordecht-Boston-Lancaster-Tokyo 1986, s. 9. 5 Ibidem, s. 78. 6 J. Searle: Czynności mowy. Rozważania z filozofii języka. Warszawa 1987, s. 69. 7 Ibidem, s. 78. 60 Wojciech Kliś – ONTOLOGICZNE ZAŁOŻENIA INSTYTUCJONALNEJ (…) obejmując i opisy rzeczywistości, zdarzeń jak i praw fizyki. Obejmują one swoim zakresem model wszelkiej wiedzy. Jak piszą O. Weinberger i N. MacCormick: „There are some matters of facts which have to do solely with physical existence of the material universe, that is, of the material objects which compose it”8. Świat ten jest dostępny empirycznie, ma bezpośredni związek z materią i może być określany w wymiarze czas – przestrzeń9. Warto zwrócić uwagę na to, iż fakt surowy, a raczej jego opis, nie odnosi się tylko do tego co istnieje aktualnie10. Fakt surowy odnosi się także do przeszłości lub przyszłości, jak podany przykład przez O. Weinbergera „the half-life Uranium – 238 equals 4.49 x 109 years”11. Dla uczonego, twierdzenia naukowe jak i logiczne przekraczają aktualną rzeczywistość, jednakże pozostają opisem faktów surowych12. A. Dyrda negatywnie ujmuje fakty surowe jako „Fakty, które istnieją poza kontekstem instytucjonalnym, podobnie jak u Anscombe, są przez Searle’a traktowane jako «twarde fakty», stanowiące proste zjawiska fizyczne”13. Zagadnienia faktów surowych, pomimo, iż nie są przedmiotem dłuższych komentarzy O. Weinbergera i N. MacCormicka jak również M. Smolaka, stawiają przed czytelnikiem kilka problemów. Biorąc pod uwagę całokształt ontologicznych propozycji Instytucjonalnej Teorii Prawa, należy dojść do wniosku, iż fakty surowe są bytami materialnymi14. Powtarzając za M. Smolakiem: „Istnieją bowiem byty w ścisłym tego słowa znaczeniu, tzn. takie, z którymi należy łączyć atrybuty materialnego istnienia i które w konsekwencji umiejscawiane są czasowo i przestrzennie”15. 8 O. Weinberger, N. MacCormick: An Institutional Theory of Law…, s. 9. J. Searle: Czynności mowy..., s. 14. 10 O. Weinberger, N. MacCormick: An Institutional Theory of Law…, s. 81. 11 Ibidem, s. 81. 12 Ibidem, s. 81. 13 A. Dyrda: Konwencja u podstaw prawa: kontrowersje pozytywizmu prawniczego. Warszawa 2013, s. 296. 14 M. Smolak: Prawo, Fakt, Instytucja. Poznań 1998, s. 44. 15 Ibidem, s. 11. 9 61 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA W podobnym tonie wyrażają się O. Weinberger i N. MacCormick: „This world is accessible to our sense perceptions (...). Such facts are, as one is apt to say «brute facts»”16. Problematyka bytów materialnych (faktów surowych) w Instytucjonalnej Teorii Prawa jest dość zawiła. Należy zasygnalizować, że istnieją budulce rzeczywistości, które ciężko dopasować do cech faktów brutalnych, jak umiejscowienie w czasie i przestrzeni, jak również uznanie, iż jest rzeczą „samą w sobie”17. Empiryczne poznawanie cząstek elementarnych jest już ingerencją w ich istnienie – cząstka fotonu która umożliwia obserwację, zmienia ich pęd i umiejscowienie. Obserwacje są, co prawda, zgodne z fizyczną rzeczywistością, jednakże należy zgodzić się z A. Domaniewskim, iż fizyka atomowa nie może w swoich rozważaniach nie uwzględniać obserwującego podmiotu18. Indeterminizm mechaniki kwantowej, z którym mamy do czynienia w takiej sytuacji powoduje, iż klasyczne pojęcie umiejscowienia w przestrzeni lub czasie cząstki, traci na znaczeniu19. Przedstawiony opis stwarza pewien problem dla teorii faktów surowych. Cząstka elementarna (która jest budulcem bytów materialnych) nie może być uznana za w pełni poznawalną empirycznie, jak również umiejscowiona w czasie i przestrzeni w klasycznym sensie. Kolejną wątpliwością w świetle koncepcji faktów surowych są twierdzenia naukowe. J. Searle twierdził, iż twierdzenia takie należą do faktów surowych. Teorie wyższej matematyki bądź fizyki nie wydają się spełniać warunków opisanych przez O. Weinbergera i N. MacCormicka. Teorie te nie kooperują już ze „światem materialnym” tzn. nie można odnieść ich do bytów materialnych. Fakt surowy powinien, w świetle Instytucjonalnej Teorii Prawa, mieć 16 O. Weinberger, N. MacCormick: An Institutional Theory of Law…, s. 9. M. Smolak: Prawo, Fakt..., s. 55. 18 A. Domaniewski: Byt i względność. Warszawa 2002, s. 55. 19 A. Lemańska: Determinizm [online]. Encyklopedia filozofii przyrody KUL. [dostęp: 10.11.2015]. World Wide Web: https://www.kul.pl/files/57/encyklope dia/lemanska_determinizm.pdf 17 62 Wojciech Kliś – ONTOLOGICZNE ZAŁOŻENIA INSTYTUCJONALNEJ (…) związek ze światem dostępnym zmysłowo. Rozwój matematyki wyższej dotyka problemów niezwiązanych w żadnym stopniu z ludzką percepcją, oraz z rzeczywistością, którą znamy lub kiedykolwiek będziemy mogli poznać (np. przestrzeni więcej niż 3 wymiarowych). Istnieje także druga grupa faktów o charakterystyce bardziej skomplikowanej. W rzeczywistości można zaobserwować fakty które, pomimo braku wymiaru materialnego „istnieją”20. Fakty te wymagają reguł lub konwencji, które konstytuują fakt instytucjonalny. Istnienie ich, zależne jest od owych reguł i konwencji oraz, w pewnym sensie, od faktów surowych. O. Weinberger oraz N. MacCormik posługują się przykładem konia szachowego; Pewien zespół reguł i konwencji decyduje o tym, iż kawałek drewna na szachownicy staje się koniem szachowym, o określonej pozycji i ruchach. Jak słusznie sygnalizują, do gry w szachy nie potrzeba fizycznych części. Będąc wyposażonym w wiedzę o zasadach, gdy używając abstrakcyjnych pojęć „ruchów” i „figur” można efektywnie w szachy grać. Fakt instytucjonalny w świetle Instytucjonalnej Teorii Prawa istnieje, nie z powodów wzajemnych relacji faktów surowych i stanu świata materialnego, ale „w świetle praktyki międzyludzkiej oraz zasad normatywnych”21. Sam fakt istnienia faktu instytucjonalnego poruszany jest w dwóch aspektach. M.Smolak powtarza za O. Weinbergerem i N.MacCormickiem tezę o dualistycznym pojmowaniu faktu instytucjonalnego – w świetle potencjalnej realności oraz charakteru bytu idealnego. Warto zasygnalizować, iż twórcy Instytucjonalnej Teorii Prawa pisząc o „bycie idealnym” mają na myśli odmienną od platońskiej teorię idei, co wyjaśnię w dalszej części pracy. Realność potencjalna w świetle pojmowania obu uczonych, oznacza tyle, iż do ich wystąpienia potrzebne są reguły oraz zdarzenia, stany rzeczy, czyli fakty surowe. Fakty instytucjonalne potrzebują 20 21 M. Smolak: Prawo, Fakt…, s. 13. O. Weinberger, N. MacCormick: An Institutional Theory of Law…, s. 10. 63 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA do swojego istnienia także faktów surowych – ciężko natomiast byłoby wyobrazić sobie sytuację odwrotną. Nawet w sytuacji w której zawiera się umowę ustną, bez żadnego materialnego potwierdzenia w postaci zapisanej kartki papieru, czy uściśnięcia dłoni, fakt instytucjonalny będzie oparty nadal na fakcie surowym – akcie mowy. Prowadzi to do wskazania cechy charakterystycznej faktu instytucjonalnego w opozycji do faktu surowego – nie można ich ujmować tylko deskryptywnie, albowiem zawierają w sobie element normatywny. Celnym przykładem posługuje się J. Searle ujmując grę w piłkę nożną jedynie deskryptywnie. Grupa obserwatorów opisując grę tylko za pomocą faktów surowych będzie zapewne w stanie sformułować pewne „zasady”. Obserwacje dostarczyłyby informacji o pewnych ruchach w regularnych odstępach czasu, podziału na drużyny. Opisowi gry w ten sposób, mimo precyzji brakuje cech, które uznalibyśmy za grę w piłkę nożną, jak np. wszystkie charakterystyczne pojęcia, które ją konstytuują m.in bramki, punkty, zagrania, przerwy itd. Searle zauważa również, iż wspomniany sposób pojmowania faktów instytucjonalnych, często nie wymaga świadomej znajomości reguł – mimo takich braków można efektywnie, a przynajmniej poprawnie, faktów tych używać. Za podobną budowę należy uznać gramatykę języka naturalnego. Zbiór reguł, które składają się na całokształt systemu języka nie muszą być dostępne w sposób świadomy, w formie jawnie wyrażonych formuł, aby móc wyrażać się precyzyjnie i z sensem22. Fakt instytucjonalny, w odróżnieniu od faktu surowego, zakłada istnienie pewnych instytucji ludzkich. Fakty te nie posiadają oczywiście wymiaru materialnego, ale jak stwierdza O. Weinberger „we also commonly speak of as existing”23. M. Smolak 22 23 J. W. Bremer: Wprowadzenie do logiki. Kraków 2004, s. 30. O. Weinberger, N. MacCormick: An Institutional Theory of Law…, s. 9. 64 Wojciech Kliś – ONTOLOGICZNE ZAŁOŻENIA INSTYTUCJONALNEJ (…) wspomina o „obiektywnym istnieniu” faktów instytucjonalnych24. Kontynuując myśl, stwierdza również iż prawo, jako fakt instytucjonalny, nie może egzystować bez swojego realnego wymiaru jakim jest działanie osoby. Prawo zatem (rozumiane jako norma prawna) rozumieć należy dualistycznie: jako konstrukt myślowy (fakt instytucjonalny właśnie), oraz konstrukt realny (fakt realny)25. PRZEDMIOT I SPOSÓB ISTNIENIA Przedmiot i sposób istnienia interesował O. Weinbergera i N. MacCormicka tylko w granicach ontologii prawa, cała treść problematyki istnienia zamyka się w granicach instytucji prawnych. Wydaje się jednak że wysiłki intelektualne obu twórców, można interpretować w zakresie zdecydowanie szerszym niż jedynie filozofia prawa. Obaj naukowcy szerzej zajęli się tematyką ontologii Platona jak i istnienia konstruktów myślowych. Zagadnienia „istnienia” O. Weinberger oraz N. MacCormick rozważają dwutorowo – w nurcie ontologicznym oraz teorii prawa. Pierwszy z nich, zarysowany wcześniej, dotyczy faktów instytucjonalnych i faktów surowych. Innym aspektem rozumienia terminu „istnienie” jest ujęcie czysto teoretycznoprawne tj. analizy systemu prawa danego kraju. Pytanie o „istnienie” instytucji, będzie w tym wypadku pytaniem o to, czy system prawa określonego kraju zwiera w sobie stałych zespół norm. Przykładem jest instytucja fundacji. Pytanie o istnienie takiej instytucji z perspektywy prawa niemieckiego znajdzie odpowiedź twierdzącą, gdyż faktycznie można stwierdzić, iż system norm regulujących istnienie i funkcjonowanie fundacji istnieje w prawie niemieckim. W przypadku prawa angielskiego, odpowiedź będzie negatywna, gdyż taka instytucja w systemie tym nie występuje. Z racji skupienia na onto24 M. Smolak: Ota Weinberger. [w:] Przyszłość dziedzictwa. Portrety filozofów prawa. Red. J. Zajadło. Gdańsk 2008, s. 208. 25 Ibidem, s. 204. 65 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA logicznej odsłonie pracy O. Weinbergera i N. MacCormica przedmiotem mojego zainteresowania jest pierwszy nurt rozważań nad istnieniem. Konstrukt myślowy według Instytucjonalnej Teorii Prawa można rozumieć wieloznacznie. Dla M. Smolki konstruktami myślowymi są fakty instytucjonalne26, pojęcia27, używa także zamiennie wyrażeń konstrukt idealny28, oraz obiekty idealne29. Stosowanie wielości określeń oraz brak stosownych wyjaśnień źródeł tych pojęć, nastręcza pytań co do właściwej identyfikacji kategorii ontologicznych wprowadzanych do Instytucjonalnej Teorii Prawa. Do kategorii konstruktów myślowych M. Smolak zalicza zarówno pojęcia, jak i fakty instytucjonalne. W Instytucjonalnej Teorii Prawa byty idealne nie istnieją per se. Jak pisze M. Smolak „Byty – konstrukty myślowe istnieją o tyle, o ile rozpatrujemy je wraz z ich realnym istnieniem”30. Konstrukty myślowe, rozumiane jako pojęcia mogą być analizowane logiczne. Możliwe jest wykazywanie sprzeczności, wyprowadzanie wniosków z przesłanek oraz innych operacji logicznych, warunkiem takiej możliwości jest ubranie pojęcia w zdania opisujące, gdyż jak pisze O. Weinberger: „Ideal entities can be vied in different ways (...) I can, for example, identify contradictions between thoughts (between the sentences expressing them) or draw conclusions from premises (assumptions)”31. KRYTYKA PLATONIZMU Krytyka ontologicznych propozycji Platona opiera się na odmiennym rozumieniu charakteru pojęcia idei. Warto w tym miejscu zaznaczyć, czym pojęcia idee, są. Trafną definicję pojęcia 26 Ibidem, s. 204. Ibidem, s. 45. 28 Ibidem, s. 219. 29 Ibidem, s. 215. 30 M. Smolak: Prawo, fakt..., s. 112. 31 O. Weinberger, N. MacCormick: An Institutional Theory of Law…, s. 39. 27 66 Wojciech Kliś – ONTOLOGICZNE ZAŁOŻENIA INSTYTUCJONALNEJ (…) można przedstawić jako „obrazy – znaki treści bytu utworzony przez człowieka w intelektualnym poznaniu w celu oznaczenia poznanej rzeczy”32. Pojęcie jest z racji swojej budowy i charakteru, swoistym obrazem poznawanej rzeczy, niedoskonałym, bo nigdy równym z faktycznym istnieniem przedmiotu poznawanego. Uznać należy, że to, co występuje w pojęciu, występuje prawdopodobnie również w bycie, jednakże forma i materia bytu badanego jest niewątpliwie bogatsza33. Przyjąć zatem należy, iż nie występuje pełna tożsamość pojęcia z przedmiotem, które to pojęcie obrazuje. Koncepcja Platona dokonuje zasadniczego podziału rzeczywistości na świat bytów niezmiennych i tożsamych w sobie, oraz rzeczy czasowo-przestrzennych, nieustannie zmieniających się34. Kategorie bytów Platona mieszczą w sobie tzw. najwyższe rodzaje, idee, byty matematyczne, ciała, przedmioty materialne (oprócz tego istnieją także byty niesamodzielne, takie jak odbicia w zwierciadłach czy cienie). Zgodnie za E. Zielińskim: „[IdeeW.K.] oznaczają formę zewnętrzną, czyli gatunkową naturę rzeczy, jej istotę (...) Idee nie są więc wg Platona tworami umysłu (mimo, że tak czasami się je interpretuje), lecz są przedmiotami, ku którym umysł się zwraca, są niefizycznymi formami, czystymi formami rzeczy”35. Najprościej ujmując: idee są niezmiennymi i wiecznymi wzorami i przyczynami rzeczy fizycznych. Z tym podejściem do pojęć idealnych, polemizują O. Weinberger oraz N. MacCormick. Istnienie normy jest realne, w kontekście rzeczywistości, przez działalność człowieka. Odmiennie niż u Platona, nie jesteśmy w stanie powiedzieć niczego o świecie material- 32 J. Turek: Idea. [w:] Powszechna Encyklopedia Filozofii. Red. A. Maryniarczyk. T. 4. Lublin 2002, s. 318. 33 Ibidem, s. 318. 34 A. Stóżewski: Ontologia..., s. 70. 35 E. Zieliński: Platon. [w:] Powszechna Encyklopedia Filozofii. Red. A. Maryniarczyk. T. 8. Lublin 2002, s. 26. 67 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA nym na podstawie świata bytów idealnych36. W Instytucjonalnej Teorii Prawa można mówić o sytuacji odwrotnej – to idee są określane przez świat materii. Ostrożna interpretacja tezy zawartej w Instytucjonalnej Teorii Prawa, sugeruje, iż to, czego nie ma w świecie materii, nie może istnieć w świecie idei. Obaj uczeni rozróżniają konstrukty myślowe oraz obiekty idealne w opozycji do obiektów materialnych, nie zmienia to jednak ich odwrotnej relacji do świata idei. Jak piszą: „But we do not treat the material world’s existence as being derivative from or subordinate to that of an ideal word. Quite the reverse (…) If my understanding is correct, Plato thought that the idea of beds was logically prior to the existence of any particular bed. That was always seemed to me a singulary implausible view in relation to brute fact”37. Obaj autorzy negują twierdzenia, iż ich teoria może prowadzić do idealizmu. Podają trzy argumenty istotne dla ontologicznych założeń Instytucjonalnej Teorii Prawa, falsyfikujące „idealizm” Instytucjonalnej Teorii Prawa. Koncepcja realności normy jest pewną konwencją myślową. Po drugie, realność ta jest wyraźnie ograniczona i różni się według obu uczonych od pojęć konstruktów idealnych na tyle wyraźnie, na ile realność materialna jest określona jako rzeczywista38. Po trzecie, koncepcja realności i idealności oraz ich wzajemnej relacji, jak również kwestie rozstrzygnięcia istnienia pojęć idealnych dla ludzkiej i społecznej egzystencji, nie może być rozstrzygana oddzielnie a wspólnie39. Końcową obserwacją N. MacCormicka dotyczącą idealizmu Platona, leży w relacji faktu instytucjonalnego do instytucji. Jak pisze on: „Lurking in some Platonic cave behind the institutional fact, lies the insitution itself”40. 36 M.Smolak: Prawo, fakt..., s. 45. O. Weinberger, N. MacCormick: An institutional theory of law..., s. 11. 38 Ibidem, s. 38. 39 Ibidem, s. 51. 40 Ibidem, s. 51. 37 68 Wojciech Kliś – ONTOLOGICZNE ZAŁOŻENIA INSTYTUCJONALNEJ (…) Ciężko w tym momencie stwierdzić, jaki jest pomysł uczonego na „jaskinię Platona”. Może rozumieć „jaskinię” w pewnym uproszczeniu gdyż jak zaznaczałem, teoria Platona oparta jest na ideach – stałych i niezmiennych oraz świecie materialnym – niedoskonałym i zmiennym. N. MacCormickowi chodzi tu raczej o spostrzeżenie, iż idee i świat materialny mają ze sobą pewien związek, swoistą relację. Instytucja w takim wypadku musiałaby należeć do bytów idealnych – pojęć, natomiast fakt instytucjonalny jako mający swój budulec reguły oraz podbudowę w postaci faktu surowego należeć do świata materii. DWUASPEKTOWOŚĆ NORM I JEJ SZCZEGÓLNY CHARAKTER Szczególnym zagadnieniem dla całej ontologii Instytucjonalnej Teorii Prawa jest problematyka łącząca oba zagadnienia – materialności oraz idealności, jako dwuaspektowość norm. Jak pisze O. Weibnerger: „A norm is not a material entity, not something which could ever be observed directly or indirectly with the help of observational equioment. However, norms are clearly bound up with people’s behavior and they have a bearing on the conduct of human beings”41. O. Weinberger stwierdza dwie oczywistości – normy nie są materialne, a co za tym idzie, nie można ich zaobserwować za pomocą narzędzi pomiaru czy zmysłowo. Jednakże te niematerialne byty wpływają w oczywisty sposób na zachowania czy postawy innych ludzi. Fenomen normy prawnej, a co za tym idzie instytucji, twórcy Instytucjonalnej Teorii Prawa tłumaczą przez swoją ontologiczną propozycję: dwuaspektowości norm i instytucji. Jak uważają, normy posiadają zupełnie szczególną naturę od jakichkolwiek konstruktów myślowych, które można poddać analizie. Odmienność ta charakteryzować się ma w trzech punktach. W systemie logiki, norma ma istotniejszy i bogatszy sens niż zdanie deklaratywne, a co za tym idzie, zdanie normatywne nie może 41 Ibidem, s. 33. 69 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA być wyrażone w zdaniu deklaratywny bez zmiany jego sensu. Założenie drugie, fundamentalnie połączone z pierwszym odnosi się do niemożliwości wywiedzenia zdań normatywnych ze zdań o charakterze opisowym. O. Weinberger powołuje się na zasadę Kelsena: From an is, ought does not follow. Ostatnim punktem, na którym opiera się teza o szczególności norm, jest przekonanie, iż jeśli ogólny zbiór zawiera wyłącznie zdania normatywne, nie można z takiego zbioru określić żadnej konkluzji opisowej42. O. Weinberger uważa, że koncepcji egzystencji bytów idealnych nie można rozpatrywać bez połączenia z bytami materialnymi. W ten sposób powinna być rozumiana także norma. Powiązanie to jasno komunikuje na związek normy z działaniem ludzkim, zwracając również uwagę, iż konstrukty idealne „istnieją” poprzez trwanie w czasie – atrybut realności ma dla niego wszystko to, co egzystuje w czasie43. W opozycji staje tutaj M. Smolak twierdząc, iż normy jako konstrukty myślowe są nieczasowe i nieprzestrzenne, przez co podobne są do liczb naturalnych czy figur geometrycznych. ZAKOŃCZENIE Próba rekonstrukcji i usystematyzowania działu ontologii Instytucjonalnej Teorii Prawa O. Weinbergera i N. MacCormicka oraz pomocniczo M. Smolaka wskazała na punkty, które wzbudziły moje wątpliwości. Jeden z podrozdziałów O. Weinberger i N. MacCormick zatytułowali „Ontological Proposals of the Institutional Theory”. Przedstawili w nim założenia faktów surowych i instytucjonalnych. Jak piszą: „The very terms we have used in naming out theoretical approach reveal the ontological point we want to make”44. 42 Ibidem, s. 35. Ibidem, s. 38. 44 Ibidem, s. 9. 43 70 Wojciech Kliś – ONTOLOGICZNE ZAŁOŻENIA INSTYTUCJONALNEJ (…) Uważam, że podstawowym błędem obu twórców było nazwanie teorii G. E. M. Anscombe oraz J. Searle’a ontologiczną. Teoria ta, na której oparte są założenia ontologii Instytucjonalnej Teorii Prawa, nie należy w istocie do ontologii a, w uproszczeniu, filozofii języka czyli semiotyki. Sam J. Searle w przedmowie książki Czynności mowy, stwierdza wyraźnie, iż jego praca dotyczy odnoszenia się do wyrażeń i ich sensie. Dopasowywanie jej do ontologicznych potrzeb Instytucjonalnej Teorii Prawa wydaje się być nadużyciem. W późniejszych pracach J. Searle’a m.in. w Umysł, język, społeczeństwo – Filozofia i rzeczywistość w rozdziale dotyczącym metafizyki nie wspomina o teorii faktów surowych i instytucjonalnych, mówi o niej natomiast w rozdziale dotyczącym tworzenia pojęć i reguł przez społeczeństwo45. Wiedza oraz obraz świata lub, mówiąc szerzej, bytu nie jest tym samym co byt. Obraz świata jest nadbudową pojęciową – faktycznie odnosi się do bytu, ale nie jest bytem, a badanie tej nadbudowy i jej charakterystyka nie jest badaniem ontologicznym a semiotycznym. Przykładem faktu surowego dla J. Searle’a jest tzw. wzorzec wiedzy w postaci Ten kamień jest obok tego kamienia46. Zakładając za O. Weinbergerem i N. MacCormickiem ontologiczny charakter faktów surowych i instytucjonalnych, możemy dojść do podstawowego wniosku: w Instytucjonalnej Teorii Prawa nastąpił błąd spotykany także w innych teoriach filozoficznych: mylenia bytu z pojęciami, które do bytu się odnoszą. Jak trafnie ujął to A. Domaniewski: „Tego typu zabiegi myślowe (...) to przykład mylenia pojęć z rzeczami i tworzenia rzekomych problemów metafizycznych w wyniku przyglądania się słowom i ich leksykalnym stosunkom, zamiast rzeczywistości”47. A. Domaniewski sygnalizuje, iż nie można traktować bytu jako struktury gramatycznej, więc nie 45 J. Searle: Umysł, język, społeczeństwo. Filozofia i rzeczywistość. Warszawa 1999, s. 178. 46 J. Searle: Czynności mowy..., s. 69. 47 A. Domaniewski: Byt i względność..., s. 71. 71 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA ujmuje się jej we wzorze rzeczownik plus przymiotnik (odpowiednio: substancja oraz jej cecha48). Takie rozumienie przedmiotu ontologii nie może mieć miejsca, gdyż tworzy propozycję językową, a nie ontologiczną. Nawet przyjmując, iż interpretacja i przedstawienie problematyki raw facts oraz institutional facts jest właściwa, pojawia się problematyka, którą sygnalizowałem wcześniej – kategoria faktów surowych nie obejmuje wszystkich bytów uznawanych za fizykalne. W przypadku faktów instytucjonalnych uznać należy, zgodnie z teorią O. Weinbergera i N. MacCormicka, iż fakt ten nie jest pierwotny – wymaga istnienia „reguły” oraz faktu surowego. Takim rozumowaniem, można zaakceptować, iż regułę można zaliczyć również do faktu instytucjonalnego, gdyż innego wyjaśnienia nie ma – tym samym zapętlamy się w błędne koło – każdy fakt instytucjonalnego za swój budulec miałby fakt surowy oraz inny fakt instytucjonalny. W pracach Instytucjonalnych Teorii Prawa pojawiają się także sprzeczności – M. Smolak w jednej części artykułu pisze: „Istnienie norm jest treścią naszej świadomości”49, by w tym samym artykule stwierdzić: „Fakty instytucjonalne, do których należy również norma, są konstruktami myślowymi w tym sensie są wyabstrahowane z naszej świadomości”50. Jak pisałem wcześniej O. Weinberger oraz N. MacCormick bronią tezy, iż nie można rozpatrywać pojedynczej charakterystyki istnienia bez odwołania się do drugiej. Każdy problem ontologiczny w Instytucjonalnej Teorii Prawa powinien być rozpatrywany dualistycznie – jak wskazuje również M. Smolak norma jest bytem niejednorodnym. Teoria ta musi budzić wątpliwości z powodu takiego, że istnieje niebezpieczeństwo stwierdzenia normie charakteru idealnego oraz realnego. Wątpliwe jest założenie że byt może być jednocześnie zbudowany w części z bytu 48 Ibidem, s. 71. M. Smolak: Przyszłość dziedzictwa..., s. 214. 50 Ibidem, s. 209. 49 72 Wojciech Kliś – ONTOLOGICZNE ZAŁOŻENIA INSTYTUCJONALNEJ (…) idealnego oraz realnego, lub uznawany jednocześnie za realność oraz byt idealny. W mojej opinii, propozycje ontologiczne Instytucjonalnej Teorii Prawa należy ocenić negatywnie. Ontologia prawa według O. Weinbergera i N. MacCormicka nie wydaje się być ontologią a filozofią języka – semiotyką. BIBLIOGRAFIA 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. Anscombe G. E. M.: On brute facto. „Analysis” 1958, vol. 18, nr 3. Bremer J. W.: Wprowadzenie do Logiki. Kraków 2004. Domaniewski A.: Byt i względność. Warszawa 2002. Dyrda A.: Konwencja u podstaw prawa: kontrowersje pozytywizmu prawniczego. Warszawa 2013. Encyklopedia filozofii przyrody KUL. Red. A. Maryniarczyk. Lublin 2000-2009. Karczyński Ł.: Opodatkowanie przekształceń spółek. Warszawa 2011. Łagosz M.: Brzytwa Ockhama a wykazywanie nieistnienia. Wrocław 2002. Lemańska A.: Encyklopedia filozofii przyrody KUL [online], hasło: determinizm. [dostęp: 10.11.2015]. World Wide Web: http://www.kul.pl/files/57/encyklopedia/lemanska_determinizm .pdf Mordka A.: Przedmiot i sposób istnienia. Zarys ontologii egzystencjalnej Romana Ingardena. Rzeszów 2002. Searle J. R.: Czynności mowy. Rozważania z filozofii języka. Warszawa 1987. Searle J. R.: Jak wywieść „powienien” z „jest”, Etyka XVI. Warszawa 1978. Searle J. R.: Umysł, język, społeczeństwo. Filozofia i rzeczywistość. Warszawa 1999. Skąpska G., Ziółkowski M.: Encyklopedia Socjologii. T. 1. Warszawa 1998. 73 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA 14. Smolak M.: Ota Weinberger – prawo w działaniu. [w:] Przyszłość dziedzictwa. Portrety filozofów prawa. T. 2. Red. Jerzy Zajadło. Gdańsk 2008. 15. Smolak M.: Prawo, fakt, instytucja. Koncepcje teoretycznoprawne Prawniczego Pozytywizmu Instytucjonalnego. Poznań 1998. 16. Stróżewski A.: Ontologia. Kraków 2003. 17. Weinberger O., MacCormick N.: An Institutional Theory of Law. New Approaches to Legal Positivism. 1992. 18. Weinberger O.: Wartość, wartościowanie i doświadczanie wartości w argumentacji prawniczej. „Studia Prawnicze” 1985, z. 3-4. Keywords: Ontology, Institutions, Law, Weinberger, MacCormick. Summary: The article describes the ontological proposals of Institutional theory of law, especially, existence of entities, created by N. MacCormick and O. Weinberger, as well as polish representative of this theory – M. Smolak. Fundamental issue is existence material beings and ideal constructs – raw facts and institutional facts – theory created byG. E. M. Anscome and J. Searle, developed in Institutional Theory of Law. The author makes a critical analysis of this proposals – especially duality of existence. Author identified lack of consistency in distinguishing material (real) beings and ideal existences and error of the identification of what is an ontological problem and which is part of other issues. Wojciech Kliś – urodzony 22.05.1991 roku. Absolwent prawa na Uniwersytecie Gdańskim. W 2015 obronił pracę magisterską z zakresu filozofii prawa pod kierownictwem prof. dr hab. Jerzego Zajadło. Jego zainteresowania kierują się w kierunku ontologii prawa, w szczególności ontologii bytów prawnych. Poza filozofią i prawem Wojciech Kliś zajmuje się turystyką górską, pasjonuje się także szachami i sztukami walki. ❀ 74 K. Bor DEZERTERZY; NOWE KAMIL BOR DEZERTERZY Jesteśmy chorzy. Bywając uzależnionymi. Chodzimy do pracy, Trybami ośmiogodzinnymi. Jesteśmy zmęczeni, źli i nadzwyczaj łagodni. Rozmyślamy, o wygodnych łóżkach. Wracamy znikąd z przewlekłym bólem. Czołgamy się do siebie, zazwyczaj dezerterując. Zbliż się do mnie, Po prostu – czując. NOWE Zmieniłem prędkości swoich dni, Zrobiłem to sam, bez niczyjej pomocy, Powstała szansa, by zacząć obserwować jak więdną kwiaty, Zmieniłem kolorowe fajerwerki na odcienie szarości, Mówisz, że wyzwoli mnie szaleństwo – masz rację. Nie wyłonię się nagle z ciemności Nie przyjdę w chwalę nosić Cię na rękach Bo jak mam przyjść kiedy jestem już pozbawiony kierunków Widzę, że o mnie zapomniałaś – to dobrze. 75 Martyna Brożyna – ZOBACZYĆ NIEWIDOCZNE – (NIE)JAWNE ZŁO (…) MARTYNA BROŻYNA Uniwersytet Śląski w Katowicach ZOBACZYĆ NIEWIDOCZNE – (NIE)JAWNE ZŁO NARRACJI. OBŁĘD W ŚWIECIE CZY ŚWIAT W OBŁĘDZIE? To see the unseen – (in)visible evil of narration Insanity in the world or the world in insanity? Słowa klucze: obłęd, zło, media, wojna, Włodzimierz Odojewski, cykl podolski. WSTĘP Chcąc zobaczyć niewidoczne – paradoksalnie – należy przestać patrzeć. Przestać słuchać, czuć, wyłączyć powonienie. Oderwać się całkowicie i popłynąć w głąb. Proza Włodzimierza Odojewskiego pozwala na właśnie takie odcięcie, porywa nas. Nie mamy szansy w starciu z jej żywiołem, choć początkowo stawia opór, potem zakleszcza się, zasypuje jak lawina –wspomnień, snów, obrazów, niedopowiedzeń, mar i majaków. „Każde zdanie (…) jest lochem, w który zapadamy, lochem absolutnie szczelnym, bez światełka w perspektywie mogącego być drogowskazem, i zapadając się tracimy punkty oparcia, zaczepienia, widzenia, jakby zalewała nas gęsta, coraz gęstsza, coraz bardziej uniemożliwiająca rozpoznanie maź przeżycia, gdzie jest zmieszane, splątane wszystko: świat otaczający jego krajobraz, jego ludzie, 77 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA jego konflikty, świadomość (i nieświadomość) siebie bohatera wciąż gubiącego i odnajdującego nić myśli w chaosie doznania”1. Proza ta pokazuje zło, opowiada o jego doznawaniu, ma się wrażenie, że nie ma w niej miejsca na inne odczucia. Ale te ciemne siły są widoczne na pierwszy rzut oka i nie trzeba zastanawiać się czy uderzą – to pewne. Człowiek i jego percepcja są w ciągłej gotowości na atak, trwa ciągłe napięcie. W roku 1943, a zatem czasie akcji cyklu podolskiego, sytuacja była jasna – rzezie ukraińskich nacjonalistów na polskich panach ziemskich, bezwzględność i dzikość oprawców osiągają wtedy apogeum. Zatem należy się bać, chować, uciekać i chronić najbliższych. A co należy robić dziś? W czasie II wojny jakiekolwiek zapośredniczenie medialne było niemożliwe, szczególnie na ukraińskich wsiach. Ludzie przeżywali, doświadczali i reagowali na bieżąco. Nikt nie mówił w telewizji o sytuacji na froncie, ani nie nadawał przez radio informacji o aktualnym stanie zdrowia rannych żołnierzy. A co mamy dziś? Nie wiemy kiedy uderzy, skąd i dlaczego. Media pokażą nam tylko odłamek całego zdarzenia. Hakim Bey w książce Tymczasowa strefa autonomiczna postrzega media, jako twór, który „tworzy obraz fałszywej podmiotowości, którą pakuje i sprzedaje konsumentowi, jako symulakrum jego własnych «uczuć» i «prywatnej opinii»”2. Znaczy to, że zapośredniczona przed media wizja świata symuluje jedynie nasze realne doznania, odwołując się do uczuć i emocji tworzy ułudę, w którą wygodnie jest nam wierzyć. Nie jesteśmy w stanie z całą pewnością stwierdzić, kto walczy, po której stronie, dlaczego i w imię, jakiej ideologii. Wpływanie na emocje i tworzenie sztucznej obiektywności dodatkowo ogranicza percepcję. Obraz się rozmazuje i pozostawia w nas poczucie pozornego spokoju i bezpieczeństwa. W końcu nas ta wojna nie dotyczy. Rzeczywistość XXI wieku, jej odbiór, 1 Z. Bieńkowski: Ten raj jest piekłem. [w:] Odojewski i krytycy. Antologia tekstów. Red. S. Barć. Lublin 1999, s. 104-105. 2 H. Bey: Tymczasowa strefa autonomiczna. Warszawa 2010, s. 147. 78 Martyna Brożyna – ZOBACZYĆ NIEWIDOCZNE – (NIE)JAWNE ZŁO (…) a raczej jego ograniczenie, nasuwają skojarzenia z szaleństwem. Podobnie jak bohaterowie Odojewskiego, nie możemy w sposób pewny postrzegać otaczającego świata. Jaskrawe rozgraniczenie sposobu postrzegania zła przez człowieka, pozwoli na zbudowanie przestrzeni, w której możemy doszukiwać się szarych plam, pomoże nam usytuować punkty porozumienia i sporu, szukać wzajemnej korespondencji – na ile i w jaki sposób jawność pozwala się odczuć empirycznie, i na ile jesteśmy ślepi na zło, które mijamy każdego dnia. W pierwszej części tekstu opisany zostanie skrótowo cykl podolski, aby następnie przejść do zobrazowania obłędu w prozie Odojewskiego, który jest podstawowym sposobem na obronę przez złem jawnym. Taki całościowy obraz sytuacji kreowanej przez Odojewskiego pozwoli na przejście do poszukiwań związków w odbieraniu zła jawnego przedstawionego w trylogii ukraińskiej i zła ukrytego – sposobu na dzisiejsze percypowanie przez nas świata. CYKL PODOLSKI Włodzimierz Odojewski w swojej prozie obsesyjnie wręcz powraca do wydarzeń wojennych, jakie rozegrały się w 1943 roku na kresach polskich, a dzisiejszej Ukrainie. Niewątpliwie ma to uzasadnienie w jego biografii – przebywał w tamtym czasie na objętych konfliktem terenach. Potwierdzał także w wywiadach3 zbieżność opisywanych wydarzeń z własnymi doświadczeniami. Przyznawał, że gdyby nie widział dramatycznych wydarzeń polskich kresów, okrucieństwa i zaciętości walk polskoukraińskich jego twórczość przybrałaby zupełnie inny kształt. Na cykl podolski składają się: Wyspa ocalenia, Zasypie wszystko, zawieje…, Zmierzch świata i publikowane we fragmentach 3 W. Odojewski: Włodzimierz Odojewski [online]. Wywiad przeprowadził S. Bereś. [dostęp 25 listopada 2015]. Word Wide Web: https://www.youtube.com /watch?v=9ELIcW12q-4 79 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA Odejść, zapomnieć, żyć. Poszczególne części są ze sobą połączone fabułą, wspólnymi bohaterami i w większości miejscem (w Zmierzchu świata opowiadanie Ucieczki osadzone jest w przyfrontowym domu publicznym, z kolei Dopiero przed północą w chacie partyzantów). Rdzeniem cyklu jest wielka (w rozmiarach i wymowie) powieść Zasypie wszystko, zawieje… będąca – patrząc na chronologiczny bieg wydarzeń – środkiem ciągnącej się przez łącznie ponad tysiąc stron fabuły. Poprzedza ją Wyspa Ocalenia, w której narracja prowadzona jest z perspektywy Piotra Czerestwieńskiego i przedstawia wakacyjny pobyt młodzieńca w posiadłości swojego dziadka Mikołaja Fiodorowicza – Czupryni w 1942r. Powieść jest zapisem przejścia, inicjacji4, wejścia w dorosłość, próby odnalezienia się młodego człowieka w kataklizmie wojennym, a jednoczenie znalezienia własnej tożsamości. Bohater, chcąc się schronić w posiadłości rodzinnej oddalonej od wojennych traktów, zostaje wciągnięty w konfrontację z przekleństwem rodu. Sytuacja, z którą przychodzi mu się zmierzyć momentalnie przemienia kraj beztroskich wakacyjnych przygód w piekło bratobójczych rzezi. Oto Piotr dowiaduje się, że watażka dowodzący grupą ukraińskich nacjonalistów, odpowiedzialny za palenie wsi i rzezie odbywające się w okolicy, to jego brat z nieprawego łoża, syn ojca bohatera i ukraińskiej chłopki. Piotr, chcąc nie chcąc, musi stać się mężczyzną. Namiętne uczucie do Katarzyny – żony kuzyna Aleksego – utrata młodzieńczej Arkadii, której raj stał się piekłem5, zanurzenie w kołowrocie bratobójczej zbrodni i, decyzja o stawieniu czoła rodzinnym demonom, odcisną niezbywalne piętno na bohaterze Wyspy ocalenia. Piotr staje się kolejnym krwawym mścicielem, postrachem okolicznych wiosek, 4 M. Rabizo-Birek: Wyspa ocalenia Włodzimierza Odojewskiego jako powieść inicjacyjna. [w:] Odojewski i krytycy, antologia tekstów. Red. S. Barć. Lublin 1999, s. 113-123. 5 T. Bieńkowski: Ten raj jest piekłem. [w:] Ibidem, s. 105-107. 80 Martyna Brożyna – ZOBACZYĆ NIEWIDOCZNE – (NIE)JAWNE ZŁO (…) jego celem jest oczywiście Semen Gawryluk – przyrodni brat, symbolizujący całe zło prześladujące ziemie Kresów. Kierując się następstwem czasu fabularnego w cyklu po Wyspie ocalenia następuje Zasypie wszystko, zawieje… Wydana jako ostatnia, okrzyknięta arcydziełem6, nie spotkała się z dobrym przyjęciem w kraju. Maria Janion użyła nawet sformułowania „nieznane arcydzieło”. Było to uwarunkowane czasem, w jakim powieść powstała – Odojewski miał wówczas zakaz wydawania w kraju. Opublikowana w paryskiej „Kulturze” w roku 1973 – w tym samym roku londyńskie „Wiadomości” ogłosiły powieść mianem najlepszej – szybko zrobiła karierę za granicami Polski, przetłumaczona na wiele języków, w ojczyźnie autora ukazała się dopiero za pośrednictwem wydawnictwa Czytelnik w 1990r7. Wcześniej w kraju książka była niezwykle pożądana – z uwagi na to, że nie można było jej dostać w oficjalnym obiegu, stała się legendarna8.„Nieznane arcydzieło” było blokowane w Polsce za swoją niepożądaną wymowę i poruszanie drażliwych kwestii, niezgodnych z ówczesnym politycznym przeświadczeniem o roli literatury w kreowaniu społecznych wyobrażeń. Utwór późno powrócił do kraju, zarówno w sensie odbioru dzieła przez czytelników, jak i badań literaturoznawczych. Aniela Jasińska w swoim szkicu o Zasypie wszystko, zawieje… porównuje książkę do „potężnej symfonii”9, w stosunku do całego cyklu używa badaczka muzycznych metafor – Wyspa ocalenia jest sonatą, Zmierzch świata natomiast „szeregiem preludiów”10. Autorka szkicu zwraca uwagę na trudności, jakie można napotkać podczas próby streszczenia monumentalnego dzieła. Jest to spowodowane rozróżnie6 M. Janion: Cień i róża Ukrainy. [w:] Eadem: Wobec zła. Chotomów 1989, s. 173-174. 7 Współcześni polscy pisarze i badacze literatury. Słownik biobibliograficzny. Red. J. Czechowska i A. Szałagan. Warszawa 1999, s. 125. 8 Ibidem, s. 174. 9 A. Jasińska: Zasypie wszystko, zawieje… Wielkie obsesje Włodzimierza Odojewskiego. [w:] Odojewski i krytycy…, s. 124-126. 10 Ibidem. 81 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA niem dwóch sfer – psychiczno-moralneji artystycznej, które współgrają ze sobą, tworząc narrację niezwykle skomplikowaną i wielopoziomową. Środkowa część cyklu podolskiego zawiera – w odróżnieniu od pozostałych – w zasadzie jedną (tylko jeden rozdział jest wyjątkiem) perspektywę – Pawła Woynowicza, kuzyna Piotra Czerestwieńskiego, brata Aleksego (zamordowanego w Katyniu) i szwagra Katarzyny. Konstrukcja fabuły podporządkowana jest przeżyciom bohatera, w większość zawiera przemyślenia Pawła i wewnętrzną walkę z namiętnościami – miłością do bratowej i zazdrością o stosunki Katarzyny i Piotra. Bohater także zmaga się z poczuciem odpowiedzialności za kraj i rodzinę, walczy o wartości zatracające się w wojennej zamieci. Bardzo trudno jest przedstawić streszczenie fabuły, ponieważ pozbawiona jest ona linearnej, chronologicznej konstrukcji, przez co sprawia wrażenie odbicia psychiki bohaterów. Zdania są wielokrotnie złożone, bez końca ciągnące się okresy poprzeplatane wtrąceniami w nawiasach i dialogami niewyszczególnionymi graficznie. Struktura początkowo trudna do przejścia, zamienia się w rwącą rzekę, z której nie potrafimy się wydostać, ale i paradoksalnie nie chcemy. „Jest to monolog wewnętrzny do n-tej potęgi”11, a „Odojewski chce wyrazić wszystko, cały świat i cały jego mit”12. Jasińska zwraca także uwagę na wyjątkowość a zarazem samotność Zasypie wszystko, zawieje… na tle literatury polskiej okresu powojennego. Ze swoim nonkonformizmem i sprzeciwem wobec upolitycznionej rzeczywistości, powieść jest porównywalna według badaczki jedynie do Doktora Żywago Borisa Pasternaka13. Zmierzch świata – z perspektywy przebiegu zdarzeń ostatnia część cyklu podolskiego – jest zbiorem opowiadań, w których narracja jest prowadzona przez różne postaci, a fabuła obejmuje najczęściej, dalsze losy bohaterów (np. opowiadanie Ucieczka, 11 Ibidem. Ibidem. 13 Ibidem. 12 82 Martyna Brożyna – ZOBACZYĆ NIEWIDOCZNE – (NIE)JAWNE ZŁO (…) gdzie przedstawione są losy Katarzyny, która trafiła do przyfrontowego domu publicznego). Zdarzają się jednak opowiadania, których akcja jest powtórzeniem zdarzeń, ale z innej perspektywy (np. Będzie znów upalny dzień – zostało włączonego Zasypie wszystko, zawieje…). Zmierzch świata jest przedstawiany przez Tomasza Burka, jako przykład zaniku konstrukcji powieści w jej klasycznej formie14. W latach sześćdziesiątych zaczęły powstawać ( w artykule badacz podaje przykłady Pięknej choroby Mieczysława Jastruna, Motyla Jana Józefa Szczepańskiego, Wakacje Hioba Bogdana Wojdowskiego) powieści w opowiadaniach – zbiory opowiadań, które można według Burka mianować gatunkiem powieści. Do takich właśnie zalicza się Zmierzch świata. W „nowej powieści” zmienia się kreacja bohatera, który nie jest już jednoznacznie scharakteryzowany. U Odojewskiego momentami trudno stwierdzić, która z postaci jest narratorem, tak jakby autor tworzył jedną narrację, ale „podpisywał” ją imionami różnych bohaterów. Pozwala to na dużą swobodę w kreowaniu rzeczywistości, niebędącej już odzwierciedleniem relacji wyraźnie zarysowanego osobowościowo bohatera. Autor według z góry przyjętego założenia może sterować „wieloosobowym” narratorem. Jak twierdzi Burek: „(…) dzięki pośrednictwu kilku narratorów, świat rozpada się na nieskończoną liczbę różnorodnych chwili momentów, a człowiek staje się księgą bez początku i końca, księgą otwartą, w której zapisuje się Czas”.15 Włodzimierz Odojewski niejednokrotnie został posądzany o naśladowanie Faulknera16, jednak Burek twierdzi, że jest to tylko powierzchowna ocena twórczości artysty. Konstruowanie rozbudowanych okresów może kojarzyć się z amerykańskim pisarzem, jednak po dogłębniejszej analizie twórczości Odojewskiego okazuje się, że niewiele łączy go z twórcą Requiem dla 14 T. Burek: Estetyczny koniec świata. [w:]: Odojewski i krytycy…, s. 101-103. Ibidem. 16 W. Sadowski: Naśladowanie Faulknera. [w:] Odojewski i krytycy.., s. 98-99. 15 83 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA zakonnicy. Badacz zestawia ze sobą Prousta i Faulknera, postulując za pierwszym twórcą, jako inspiracją dlapolskiego pisarza. Dzieła Odojewskiego cechuje „obsesja końca”, ale nie końca tragicznego, pełnego rozpaczy i zniszczeń, wręcz przeciwnie apokalipsa według autora Kwarantanny jest jasna i pełna nadziei na budowanie lepszego świata. Wypływa z niej przeświadczenie, że aby zrodziło się coś nowego musi nastąpić zniszczenie starego porządku. Z tego względu wskazuje badacz na powinowactwo Odojewskiego z Proustem właśnie, który również w swoich utworach przedstawia czas i przemijanie, ale raczej, jako „źródło życia i odzyskiwanie raju”17. Natomiast Faulkner skojarzony zostaje przez Burka z autorem Czarnego potoku – Leopoldem Buczkowskim. Motywował to przede wszystkim „niszczycielską” mocą słowa obu artystów, nie tworzą oni nowej rzeczywistości, ich apokalipsy są totalne, pochłaniające rzeczywistość powieści w mroku zniszczenia18. Przybliżenie specyfiki cyklu podolskiego pozwoli lepiej pojąć zastosowane rozróżnienie odbioru zła. Proza Odojewskiego jest przedstawieniem chaosu świata targanego wojną, zanurzony w nim bohater odbiera świat, w sposób graniczący z szaleństwem – próbuje przez to zaprowadzić jakikolwiek porządek w swoim odbiorze. Obłęd jest rezygnacją ze zmysłów, zamknięciem się na otaczający kataklizm. OBŁĘD SENSUALNY ZOBACZYĆ NIEWIDOCZNE Kwestia percypowania świata w cyklu podolskim –jest kluczowa dla uchwycenia zbieżności i aktualności zjawisk zachodzących w zachowaniu człowieka postawionego w sytuacji skraj17 18 Ibidem. Ibidem. 84 Martyna Brożyna – ZOBACZYĆ NIEWIDOCZNE – (NIE)JAWNE ZŁO (…) nej. Proza Odojewskiego jest dobitnym przykładem sytuacji rozbicia sensualnego odbioru świata. Medium zmysłowe zostało zawieszone, odbiór świata jest ciągłą walką z wszechogarniającą katastrofą. Problem zmysłowego odbioru świata w prozie Odojewskiego został już przedstawiony w książce Poetyka i antropologia. Cykl podolski Włodzimierza Odojewskiego19, lecz na potrzeby pracy potrzebne jest rozwinięcie spostrzeżeń autorki o wynikający z tego odbioru obłęd. Rembowska, cielesność bohaterów Odojewskiego, widzi jako zanurzoną w bólu i dyskomforcie, nie są oni w stanie odczuwać przyjemności20. Rodzi to nieufność w stosunku do medium, podobnie jak dziś zapośredniczenie jest odbieranie przez nas sceptycznie, z powodu szumu medialnego, tworzącego nieostry i niedający się skrystalizować obraz świata. Postaci w trylogii ukraińskiej nie są w stanie zaufać nie tyle otoczeniu (cała sytuacja wojny stwarza ten proces), ale – co najbardziej istotne – nie potrafią zaufać wrażeniu wytworzonemu przez własne doświadczenie. Ślady tego możemy znaleźć w samym tekście – używanie partykuł „niby”, „jakby”, ostrożne sądy wydawane przez bohaterów: „wydawało się”, „zdawało się”21.„Somatyczne odczuwanie świata”22– jest ważnym pojęciem, rozumianym przez autorkę, jako nasilone odczuwanie bodźców zewnętrznych poprzez ciało. Konstrukcja narracji skupia się na zobrazowaniu bohaterów za pomocą ich emocji i przeżyć, są one jednak tak intensywne, że postaci odczuwają ich efekty również fizycznie. „Nawet, jeśli w cyklu podolskim nie spotkamy się z ukonkretnionymi chorobami psychosomatycznymi jako, reakcją na sytuację egzystencjalną bohaterów, to ich doznanie cielesności warunkowane 19 M. Rembowska-Płuciennik: Poetyka i antropologia. Cykl podolski Włodzimierza Odojewskiego. Warszawa 2004, s. 88-89. 20 Ibidem. 21 Ibidem. 22 Ibidem. 85 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA jest przede wszystkim doświadczeniem narastającego wojennego okrucieństwa”23. Rembowska-Płuciennik analizuje w jednym z podrozdziałów odbieranie przez bohaterów bodźców za pomocą zmysłów: wzroku, słuchu i dotyku24. Przedstawienie owej analizy jest potrzebne do wprowadzenia kategorii obłędu, o której autorka wspomina śladowo, a która w moim przekonaniu jest oczywistym wnioskiem, wypływającym z percypowania świata przez bohaterów cyklu. Pierwszy ze zmysłów – zmysł wzroku – jawi się w trylogii, jako najbardziej upośledzony. Rzeczywistość wojenna nie przynosi obrazów przyjemnych, a psychika w stanie ciągłego napięcia, spycha bohaterów na skraj wyczerpania. Drastyczne i obrzydliwe widoki wynikają głównie z rzeczywistości ukazywanej w cyklu podolskim – walki między Polakami a Ukraińcami. Postaci Odojewskiego poprzez silne doznania somatyczne, zewnętrzne, ale i ciągłe rozedrganie nerwów, widzą inaczej. Postrzeganie otoczenia jest uzależnione od stanu emocjonalnego w jakim akurat są. „Bieg wydarzeń czy rozwój relacji międzyludzkich odbywa się w cyklu podolskim jedynie poprzez następstwo kolejnych katastrof. Każda zmiana w obrębie świata przedstawionego może być wyłącznie zmianą na gorsze”25. Słuch także nie prezentuje się, jako medium godne zaufania. Bohaterowie słyszą jedynie odłamki dźwięków, tworzy się bariera, której nie można przekroczyć. Mowa ludzka poćwiartowana zaburzonym zmysłem staje się nieczytelna, komunikat niezrozumiały, a cały przekaz pozbawiony sensu. Rembowska zwraca uwagę na to, że dźwięk przyjmowany przez bohaterów jest zawsze filtrowany przez psychikę, staje się „nie aktywnością zmysłu, ale niemal procesem myślowym”26. Warunki trwającej wojny i wszechpanującego 23 Ibidem. Ibidem. 25 Ibidem. 26 Ibidem. 24 86 Martyna Brożyna – ZOBACZYĆ NIEWIDOCZNE – (NIE)JAWNE ZŁO (…) okrucieństwa, mają wpływ także na ten element doświadczeń bohaterów cyklu podolskiego – oczywista sprawa, nie można było w żaden sposób od tego uciec. Rembowska uważa, że ograniczenie percepcji słuchu – podobnie zresztą jak innych zmysłów – ma w trylogii podolskiej ogólniejsze znaczenie27. Postaci z wybrakowaniem zmysłów uświadamiają sobie, że pełny, wartościowy kontakt z drugą osobą jest niemożliwy. Są zamknięci w klatkach, poznawczo odcięci od rzeczywistości, głos zamiera w próżni, nie potrafi dotrzeć do odbiorcy komunikatu. Bohaterowie pozbawieni są pewności, że ich głos zostanie usłyszany przez drugą osobę. Ostatnim zmysłem poddanym analizie jest dotyk. Ten rodzaj porozumienia ze światem jest w trylogii ukraińskiej przedstawiony, jako najbardziej niezawodny. Nie znaczy to jednak, że można go porównać z działaniem w normalnej rzeczywistości, bohaterowie – na co zwraca uwagę Rembowska – są jak ślepcy, którzy tylko dzięki zmysłowi dotyku mogą utrzymać więź ze światem. Dotyk także nie jest źródłem odczuwania przyjemności, jego działanie ogranicza się jedynie do potwierdzania i upewniania się w danej sytuacji, kiedy zawodzą inne zmysły. „(…) nim się weń wmieszali, zderzyli się jeszcze z miałką, gęstą, burożółtą i grubą przesłoną kurzu, i wydawało się im, jakby ten potok płynął w głębi niej, niby w dusznym tunelu, i że będą musieli się wpierw przez tę przesłonę siłą przedrzeć, aby znaleźć się wewnątrz i aby wmieszać się w ten potok, w tę żywą, rozedrganą jak w spazmach masę(…)”28. Zacytowany fragment pokazuje, że bohaterowie najpierw musieli poczuć, później natomiast rozpoczynają się określenia, które wskazują na domyślanie, wydawanie się. Odojewski używa bardzo obrazowych metafor, które włączają wyobraźnię czytelnika dzięki scenom opisywanym w opowiadaniu. Jednakże dotyk, czucie wychodzi poza zmetaforyzowane przedstawienie, potwierdza w świadomości bohaterów poczucie pewności odnośnie do tego, 27 28 Ibidem. W. Odojewski: Zmierzch świata. Warszawa 1995, s. 44. 87 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA gdzie się znajdują i dokąd mają zmierzać. Ostatni opisywany zmysł jawi się, jako jedyny element percepcyjnego aparatu bohaterów, który może uchronić ich przez obłędem i potwierdzić istnienie w świecie, zanurzonym w szaleńczym, wojennym dramacie. Czy ograniczone działanie zmysłów postaci w trylogii ukraińskiej jest pancerzem obronnym przed światem trawionym wojną? Autor poprzez konstrukcję błądzącego bohatera, z jednej strony pokazuje jak destrukcyjnie działa życie w tak bardzo zaburzonej rzeczywistości. Z drugiej strony przedstawia jednak możliwość tworzenia na bohatera jak na jednostkę chcącą z całych sił uchronić się przed wojną, uciekającą w głąb siebie, próbującą nie dopuścić do całkowitego zatracenia w szaleństwie. ZŁO JAWNE – ZŁO UKRYTE Owo rozróżnienie zrodziło się z problemu i próby refleksji nad konstruowaniem bohatera przez Włodzimierza Odojewskiego, oraz z chęci odnalezienia aktualności jego prozy i medium, jakim jest książka w dzisiejszym odbiorze rzeczywistości. Krótka charakterystyka cyklu podolskiego miała na celu przybliżenie specyfiki tej niezwykłej prozy. Moim zdaniem jej moc wypływa przede wszystkim z faktu, że mimo całej makabry i brutalności fabuły, mimo języka, który sprawia początkowo niespotykany opór, zostajemy zaczarowani i odczuwamy paradoksalną przyjemność z obcowania ze światem przedstawionym powieści. Kategoryzacja zła zrodziła się również z chęci znalezienia przestrzeni porozumienia cyklu podolskiego z dzisiejszym funkcjonowaniem w świecie. Zło u Odojewskiego to wojna, jawna, naoczna i przywłaszczająca rzeczywistość. Bohaterowie nie musieli zastanawiać się nad złem – żyli zanurzeni w apokaliptycznym obrazie. Naturalną opozycją staje się świat, który nie boryka się z otwartym konfliktem wojennym, gdy jednostki moją możliwość 88 Martyna Brożyna – ZOBACZYĆ NIEWIDOCZNE – (NIE)JAWNE ZŁO (…) refleksji nad otaczającą przestrzenią. Dziś – rozumiane, jako stechnicyzowana, wielopoziomowa, zapośredniczona w dużym stopniu przez media rzeczywistość. Pytanie podstawowe, które rodzi się podczas równoległego biegu tych porządków – fikcyjnego (cykl podolski) i realnego (technicznie – „dziś”), to pytanie o człowieka i jego sposób radzenia sobie w świecie. Odojewski starał się pokazać przede wszystkim bohatera – jemu była podporządkowana cała fabuła, najistotniejszą kwestią było jego postrzeganie. To samo chciałabym zrobić z „dziś”, gdy kategoria zła nie jest już oczywista i tak mocno odczuwalna. Całym problemem jest zapośredniczenie medialne. Tak zwana czwarta władza, model rzeczywistości, który od 1943r. zmienił się nie do poznania. Hakim Bey, w cytowanej książce, zwraca uwagę na kwestię, która może być pomocna przy zestawieniu, jakie staram się przedstawić, mianowicie zarzuca medium świadome rozmywanie granicy między subiektywnym, a obiektywnym29. Włącza to skojarzenie z cyklem podolskim i zmysłami, jako pośrednikiem, któremu nie możemy ufać. Ukrywane przez media zło staje się dla nas niedostrzegalne. Granie na uczuciach i emocjach z jednej strony przyciąga naszą uwagę – rosną odsłony, polubienia, oglądalność – najpierw rodzi ona niepokój, ale natłok często sprzecznych informacji, nie pozwala na wytworzenie jednorodnego obrazu, na uporządkowanie faktów, wyrobienie opinii i co chyba najbardziej niepokojące, uspokaja nas. Dzisiejsze media grają jedynie pojęciem obiektywności, fałszują je. Jak możemy dziś rozpoznać zło, które opakowane jest w sposób zgodny z regułami marketingu? Tu budować można opozycję świata trylogii ukraińskiej i funkcjonowania w teraźniejszości. Są to przestrzenie kontrastowo zbieżne. W obu funkcjonuje kategoria złego, w obu człowiek ma trudności z odnalezieniem się, z percepcyjnym odbiorem świata. Jawność i niejawność zła jest w przedstawianych przypadkach, jednakowo mocno zależna od medium. U Odojewskiego próbą odnalezienia 29 Ibidem. 89 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA się w przestrzeni zła jawnego – wojny, jest obłęd. Nierozumiany w medycznym sensie, ale postrzegany jako sposób poradzenia sobie z atakiem brutalności i bezwzględności otaczającego świata. Szaleństwo ma być konstruktem odrębności, jaka tworzy się w człowieku w sytuacjach skrajnych. Miejscem w psychice, które chronić ma naszą tożsamość przed zagrożeniem. Rodzi się w takim razie pytanie, jaki jest sposób ucieczki przed złem ukrytym w otaczającym nas „pięknie”, które jest skupione raczej na kalkulacjach i zasadach rynkowych, niż na uszczęśliwianiu odbiorcy tych tęczowych komunikatów? Czy jesteśmy w stanie nie uczestniczyć w świecie sprzecznych informacji, nie śledzić działań polityków, nie sprawdzać, aktualnej sytuacji międzynarodowej? Czy skupienie się na własnej głębi, ucieczka, wsobność jest sposobem na ocalenie wartości innych niż te istotne w konsumpcyjnych wyliczeniach? Narracja świata XXI wieku także oparta jest na obłędzie. Gdyby fabuła Odojewskiego obracała się wokół analizy człowieka funkcjonującego w obecnym porządku, w moim przekonaniu, stworzyłaby kolejny obraz jednostki zagubionej w odmęcie, niemogącej się przebić przez wszechobecny szum medialny. Zmysły zastąpiłaby maszyna, tak samo zawodna jak sensualna percepcja bohaterów cyklu podolskiego. BIBLIOGRAFIA 1. Bieńkowski Z.: Ten raj jest piekłem. [w:] Odojewski i krytycy, antologia tekstów. Red. S. Barć. Lublin, 1999. 2. Burek T.: Estetyczny koniec świata. [w:] Odojewski i krytycy, antologia tekstów. Red. S. Barć. Lublin 1999. 3. H. Bey: Tymczasowa Strefa Autonomiczna. Warszawa 2010. 4. Janion M.: Cień i róża Ukrainy. [w:] Eadem: Wobec zła. Chotomów 1989. 90 Martyna Brożyna – ZOBACZYĆ NIEWIDOCZNE – (NIE)JAWNE ZŁO (…) 5. Jasińska A.: Zasypie wszystko, zawieje… Wielkie obsesje Włodzimierza Odojewskiego. [w:] Odojewski i krytycy. Antologia tekstów. Red S. Barć. Lublin 1999. 6. Odojewski W.: Włodzimierz Odojewski [online]. Wywiad przeprowadził S. Bereś. [dostęp: 25 listopada 2015]. World Wide Web: https://www.youtube.com/watch?v =9ELIcW12q-4 7. Odojewski W.: Wyspa ocalenia. Warszawa 2008. 8. Odojewski W.: Zasypie wszystko zawieje… . Warszawa 2001. 9. Odojewski W.: Zmierzch świata. Warszawa 1996. 10. Rembowska-Płuciennik M.: Poetyka i antropologia. Cykl podolski Włodzimierza Odojewskiego. Warszawa 2004. 11. Współcześni polscy pisarzei badacze literatury. Słownik bibliograficzny. Red. J. Czechowska, A. Szałagan. T. 6. Warszawa 1999. Key words: insanity, evil, media, war, Odojewski. Summary: The aim of this article is to confront the category of the naked evil, based on the literary example of the Ukrainian trilogy (Wyspa ocalenia, Zasypie wszystko zawieje…, Zmierzch świata) by the polish author Włodzimierz Odojewski, with the category of the invisible evil. The latter is taken as the mediation of today`s world, mainly perceived in the optics of the media, manipulating the information and distorting the objectivity, causing it to form a distorted image, which is hard to evaluate. This takes away the possibility to emerge one, true picture of the world. Evil in this meaning leads us to question the human and his perception, which in both cases is exposed to destruction, bordering with the insanity. Literary view of the world and human in the works of Odojewski is like a dark, rapid river, which is impossible to control. It depicts the trembling, individual psychology, which is lost in the wartime cataclysm. The omnipresent evil is portrayed by Odojewski by the stream of consciousness. Juxtaposition of the visible and unseen evil is the tool of reflection on the world. It gives the pretext to analyze today`s perception 91 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA of the reality. The characters in the prose reacts with the insanity to the wartime realm. Their sensual reception is adapted to their life – the warzone. This situation creates the space of afterthought on the way in which we organize our world nowadays. We perceive more and more information about another bloody conflicts. However, the medium has changed. Our senses are also mediated – but now, by the mass media and other devices. How does today`s man copy with this double mediation? Does it bring us closer to the insanity, as seen in the Ukrainian trilogy? Martyna Brożyna – ukończyła I stopień filologii polskiej na Uniwersytecie Śląskim, aktualnie kontynuuje studia z tego kierunku na II stopniu. Interesuje się literaturą, szczególnie powojenną, choć konotacje z modernizmem także są jej bliskie. W książkach szuka rozchwiania, konstrukcji całkowicie absorbujących i inspirujących. ❀ 92 M. WIERNASZ HEGEL; SARTRE MAŁGORZATA WIERNASZ1 HEGEL Kiedy tezę z antytezą chciał scalić, nagle spadł z dialektycznej spirali. A już biedny chłopisko Absolutu był blisko. I tak własną teorię obalił. SARTRE Jean Paul, wracając kiedyś nocą po odczycie, nagle i niespodziewanie wpadł w szczelinę w bycie. I poczuł lekkie mdłości poznając smak wolności, bo ktoś skradł od studzienki przykrycie. 1 Absolwentka studiów magisterskich na Uniwersytecie Jagiellońskim, na kierunku filozofia. 93 M. Mirosławski – VLADIMIR JANKÉLÉVITCH – „TO, CO NIEUCHRONNE” MATEUSZ MIROSŁAWSKI Uniwersytet Śląski w Katowicach VLADIMIR JANKÉLÉVITCH – „TO, CO NIEUCHRONNE” Vladimir Jankélévitch – “Penser la mort?” Słowa kluczowe: śmierć, religia, eutanazja, cierpienie, antropologia filozoficzna. Vladimir Jankélévitch jest filozofem stosunkowo mało znanym1. Świadczy o tym chociażby fakt, że w języku polskim dostępna jest tylko jedna książka filozoficzna tego autora, która podejmuje istotne aspekty jego myśli2. Właśnie tą próbką filozofii Jankélévitcha dostępną polskiemu czytelnikowi – niewielką książeczką pt. To, co nieuchronne – pragnę się zająć w niniejszym eseju. W pierwszej jego części chciałbym dokonać możliwie jak najdokładniejszej klasyfikacji poglądów Jankélévitcha ze zwróceniem uwagi na jego inspiracje, w drugiej – podjąć polemikę z niektórymi jego tezami. * Zacznijmy od omówienia antropologicznych wątków jego myśli. Tadeusz Gadacz zaliczył Jankélévitcha do francuskiego nurtu tzw. filozofii ducha (obok m. in. Le Senne’a, Lavella czy 1 T. Gadacz: Historia filozofii XX wieku. T. 1. Kraków 2009, s. 535. Dostępne są także jego dzieła: muzykologiczne o Maurycym Ravelu (V. Jankélévitch: Ravel. Przeł. M. Zagórska. Kraków 1977) i około-filozoficzne na temat odpowiedzialności historycznej (V. Jankélévitch: Bez przedawnienia: przebaczyć? Z honorem i godnością. Przeł. M. Krasicki. Warszawa 2013). 2 95 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA Teilharda de Chardin)3. Z analiz Gadacza można wysnuć wniosek, iż najbardziej charakterystycznym rysem tej szkoły jest jej antynaturalizm antropologiczny, czyli pogląd głoszący, że człowiek transcenduje w pewnym sensie świat przyrody, względnie, że nie jest możliwe wyczerpujące opisanie człowieka przy korzystaniu jedynie z metod dostępnych naukom przyrodniczym. Świadome odwoływanie się szkoły (choćby w nazewnictwie) do tradycji spirytualistycznej mówi już samo za siebie. Spirytualizm winien być tu jednak pojęty nie tylko jako filozofia zainteresowana głównie analizą świadomości, jak twierdzi Abbagnano, ale także w sensie Lalande’a, który za jeden z wyróżników tego nurtu uznaje twierdzenie, iż „czynności intelektualne, akty wolitywne nie mogą być w całości wyjaśnione przez fenomeny fizjologiczne”4. Jankélévitch wydaje się być pod tym względem typowym reprezentantem szkoły. „(…) [Według niego – M. M.] człowiek (…) został przeznaczony do życia mieszanego (duchowomaterialnego”5. Dzięki analizie polemiki z Sokratejskim intelektualizmem etycznym można wysnuć wniosek, iż kolejną ważną cechą antropologii francuskiego filozofa jest pejoryzm, czyli pogląd, że człowiek czasami świadomie realizuje swoim czynem zło (względnie: istnieje zła intencja). Wola, która jest jedynie dobra, nie mogłaby bowiem prowadzić do grzechu6. Jankélévitch uznaje więc złą wolę w człowieku. Jego rozumowanie przyjmuje w tej materii założenia podobne do tych Elzenbergowskich – może istnieć rozbieżność pomiędzy etyką abstrakcyjną (deklarowaną i wyznawaną) a konkretną (rzeczywistą maksymą naszego postępowania)7. 3 Ibidem, s. 373. Ibidem, s. 374. 5 Ibidem, s. 532. 6 Ibidem, s. 519. 7 Np. B. Wolniewicz: Etyka abstrakcyjna i konkretna. [w:] Idem: Filozofia i wartości. T. 2. Warszawa 1998. 4 96 M. Mirosławski – VLADIMIR JANKÉLÉVITCH – „TO, CO NIEUCHRONNE” Trudne jest zaklasyfikowanie poglądów autora recenzowanej książki pod względem opozycji paulinizm/antypaulinizm8. Paulinizm oznacza, iż pewne wartości człowiek może realizować jedynie w oparciu o grupę innych ludzi, a antypaulinizm jest zaprzeczeniem tego poglądu. (Antypauliznizmowi towarzyszy często autocentryzm, tzn. przekonanie o niewielkim wpływie wspólnoty i historii na indywidualny rozwój jego wyznawcy). Jankélévitch zbliża się ku antypaulinizmowi, co widać z jego fascynacji Kierkegaardem i Nietzschem. Deklaruje jednocześnie dość silny filozoficzny indywidualizm i odcina się od wszelkich zorganizowanych formacji myślowych. Wystarczy zresztą spojrzeć na jego wybory życiowe, chociażby uczestnictwo w rozruchach studenckich ’68 roku, które odbywały się pod sztandarami antytradycjonalizmu i (przynajmniej w teorii) indywidualizmu. Inną cechą charakterystyczną dla nurtu filozofii ducha jest względny irracjonalizm. Przyjmuje on dość specyficzną postać w poglądach Jankélévitcha. Mateusz Kwaterko twierdzi, że Janélévitch „od racjonalizmu się dystansuje, choć jednocześnie wystrzega się irracjonalizmu”. Czy aby na pewno? Filozof wielokrotnie odwoływał się do Lwa Szestowa, a nawet się z nim utożsamiał. „Bardzo długo uważałem się za Szestowa. Byłem reinkarnowanym Szestowem”9. Silny irracjonalizm autora „Aten i Jerozolimy” nie ulega wątpliwości10, podobnie jak niechęć Jankélévitcha do stawiania jednoznacznych odpowiedzi oraz irracjonalistyczny „posmak” niektórych jego tez („Nie-wiem-co jest niekiedy tym, czego brak, lecz jakość nie jest nigdy brakiem: jest pełnią, którą się zaskakuje, odwracając wzrok, a która ukrywa się, kiedy twier8 Tę klasyfikację można znaleźć chociażby [w:] P. Okołowski: Filozofia i los. Szkice tychiczne. Kraków 2015. 9 T. Gadacz: Historia filozofii…, s. 528. 10 Patrz np. analizę Czesława Miłosza [w:] Cz. Miłosz: Uparty wróg węża. [w:] Idem: Życie na wyspach. Kraków 2014. Wyrazisty wykład swojego irracjonalizmu daje Szestow [w:] L. Szestow: W drugim wymiarze myślenia. Walka i spekulacja. Przeł. C. Wodziński. „Literatura na Świecie” 1988, nr 8-9 (205-6), s. 463492. 97 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA dzimy, że ją ujmujemy jako rzecz obecną”11, „wszystko jest jednocześnie prawdziwe i fałszywe”12). Głęboko irracjonalistyczne, bo podkopujące podstawowe założenie racjonalizmu, jest też stwierdzenie: „By wprowadzić porządek w nieład, trzeba by unicestwić samego siebie”13. Moim zdaniem, mimo deklaracji Jankélévitcha o sympatii do „racjonalnego fundamentu rozumowania”, należy uznać tezę o równym oddaleniu od irracjonalizmu i antyirracjonalizmu za wątpliwą. Filozofia jego ciąży silnie w kierunku irracjonalistycznym. Przy mocnym sformułowaniu racjonalizmu („wszelkie poznanie jest możliwe tylko poprzez rozum”) nie ma wątpliwości co do jej klasyfikacji. Irracjonalistyczna jest także metafizyka Jankélévitcha, bardzo podobna to tej Lévinasa. Centrum tej metafizyki jest chwila, ulotność, nastrój, „nieustanny początek”. Struktura czasu przypomina bardziej „tryskające źródło” Rosenzweiga niż rzekę Heraklita. Można zgodzić się z twierdzeniem Kwaterki, że Jankélévitcha nie da się jednoznacznie przypisać do empiryzmu. Znajdziemy u niego zarówno wątki empiryzmu jak i poznawczego intuicjonizmu. Również w aksjologii zdaje się on dystansować od opozycji absolutyzm/relatywizm14, zmierzając w stronę intuicjonizmu etycznego i etyki podobnej do filozofii dialogu. Antropologia Jankélévitcha jest więc antynaturalizmem o pejorystycznym i antypaulińskim zabarwieniu, jego epistemologia i aksjologia zbliżają się do intuicjonizmu, a metafizyka do irracjonalizmu. Dochodzą do tego jeszcze dwie cechy; po pierwsze jest to antysystemowość, tak charakterystyczna dla filozofii kontynentalnej drugiej połowy XX wieku, a po drugie „charakter czynny”. Tendencja dystansowania się od systemu była często reakcją na doświadczenia Wielkiej Zagłady Żydów i ruchy totali11 T. Gadacz: Historia filozofii…, s. 528-529. Ibidem, s. 522. 13 Ibidem. 14 M. Kwaterko: Śmierć i filozof. [w:] V. Jankélévitch: To, co nieuchronne. Przeł. M. Kwaterko. Warszawa 2005, s. 9-10. 12 98 M. Mirosławski – VLADIMIR JANKÉLÉVITCH – „TO, CO NIEUCHRONNE” tarne (tak np. Lévinas wyzyskał w tytule swej książki Całość i nieskończoność dwuznaczność francuskiego totalité, Józef Tischner określił tomizm jako totalitarny15, a Zygmunt Bauman, przy pomocy luźnych asocjacji myślowych skojarzył tradycję systemowego racjonalizmu z organizacją niemieckich obozów śmierci16). Jankélévitch wpisuje się w ten nurt nie tylko z pobudek etycznych czy społecznych, ale także ze swoistej niechęci do teoretyzowania. Ta ostatnia skłonność wiąże się silnie z czynnym modelem uprawiania filozofii, który za Piotrem Bartulą17 określiłbym jako „filozofię uczestniczącą”. Filozofia taka nie dystansuje się od zagadnień życia ludzkiego, a często czerpie z nich swoje główne inspiracje; pragnie także zmieniać świat (jej reprezentant, prof. Piotr Bartula uznaje np. za słuszne poglądy Marksa i Cieszkowskiego w kwestii aktywnego aspektu filozofii). Problemy poruszane w recenzowanym dziele stanowią wdzięczny obiekt dla tak uprawianej filozofii; jest w nim bowiem mowa m.in. o śmierci, cierpieniu, leczeniu czy eutanazji. *** „To, co nieuchronne” jest zbiorem czterech rozmów, które przeprowadzili z Jankélévitchem francuscy dziennikarze. Przy ich analizie trzeba więc brać pod uwagę nieuniknione nieuporządkowanie treści właściwe tego typu publikacjom. Śmierć i narodziny. Pierwsza rozmowa dotyczy ogólnych problemów związanych ze śmiercią i religią. Zagadnięty o to, czy 15 R. Legutko: Pan i pleban. [w:] Idem: O czasach chytrych i prawdach pozornych. Kraków 1999. 16 Z. Bauman: Nowoczesność i zagłada. Holokaust – choroba czy produkt cywilizacji? Przeł. T. Kunz. Kraków 2012. 17 P. Bartula: Liberalizm u kresu historii (z perspektywy filozofii uczestniczącej). Kraków 2011, s. 7-15. 99 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA można porównywać narodziny (afirmację) i śmierć (negację)18 Jankélévitch stanowczo przeczy. Bezzasadność porównania tych dwu zdarzeń motywuje „mitem symetrii” i ich zasadniczą nieporównywalnością. Twierdzi, że nic tych zjawisk nie łączy. Wydaje się to wątpliwe, bo łączy je ich „metafizyczność”, metafizyka przejścia bytu w niebyt i odwrotnie19. „(…) przyszłość jawi się jako wielka obietnica istnienia, (…) w chwili śmierci wkraczamy w nicość”20. Takie postawienie sprawy bardzo dobrze oddałoby ujęcie życia jako „odwróconej paraboli” z narodzinami i śmiercią jako miejscami zerowymi, od którego Jankélévitch tak mocno się dystansuje. Potrzeba więc jakiegoś innego uzasadnienia jego niechęci. Jankélévitch twierdzi, że takie spojrzenie jest niemożliwe z tego powodu, że narodziny są procesem wielofazowym, a śmierć jest zawsze nagła21. Przesłankę tę można z łatwością zakwestionować. Dziwne jest jego pojęcie narodzin, nie odpowiadające chyba żadnej definicji słownikowej. Autor najwyraźniej rozumie pod nim zapłodnienie, okres płodowy oraz poród. Czy takie ujęcie sprawy jest uzasadnione? A może to właśnie zapłodnienie jest tym momentem, który wyrywa nas z niebytu w byt i po którym zachowujemy jako byt ciągłość trwania aż do śmierci? Wówczas to przejście z niebytu w byt odpowiadałoby z grubsza przejściu z bytu w niebyt, jak na wspomnianym wcześniej wykresie funkcji. Jeżeli zaś chodzi o „wielofazowość”, to przy pomocy tej samej logiki, która kazała uznać narodziny za proces „wielofazowy” można by również uznać za taki proces śmierć (wyróżnić w niej np. okresy umierania, agonii i zgonu). Ta teza Jankélévitcha zdaje się więc być nieuzasadniona. 18 V. Jankélévitch: To, co nieuchronne. Przeł. M. Kwaterko. Warszawa 2005, s. 17. 19 Tezę podobną do powyższej wysunął Bogusław Wolniewicz w swoim eseju „Krzywa życia” (patrz: B. Wolniewicz: Krzywa życia. [w:] Idem: W stronę rozumu. Warszawa 2015). 20 V. Jankélévitch: To, co nieuchronne…, s. 18. 21 Ibidem, s. 33. 100 M. Mirosławski – VLADIMIR JANKÉLÉVITCH – „TO, CO NIEUCHRONNE” Istota religii. Kolejna wątpliwa teza dotyczy istoty religii i religijności. Oto dwa cytaty: „Religia, która nie roztaczałaby wizji życia pośmiertnego, nie byłaby prawdziwą religią”22, „(…) ja umrę, ale moje dzieło (…) przetrwa. Nie ma to wiele wspólnego z prawdziwą wiarą w zaświaty [a więc i z wiarą religijną – M. M.]”23. Definicja cząstkowa religii zawarta w pierwszym cytacie wydaje się zbyt wąska. Na przykład konfucjanizm czy wczesne wyznanie Mojżeszowe uznawane są za religie24, a pod tę definicję, z powodu braku wiary w zaświaty, nie podpadają. Z obrębu zainteresowań religioznawstwa musielibyśmy także wykluczyć liczne ruchy współczesne, które noszą wiele znamion religijności (posiadają swój kult, dogmatykę, obyczajowość, moralność, pogląd na śmierć w życiu człowieka), np. marksizm. Przytoczmy tu słynne słowa Leszka Kołakowskiego: „(…) marksizm pełni istotne funkcje religijne i skuteczność jego ma religijny charakter; jest to jednakże religia karykaturalna i podszyta złą wiarą, ponieważ swoją doczesną eschatologię próbuje przedstawiać jako osiągnięcie naukowe, czego mitologie religijne nie czynią”25. Nie podpadają pod tę definicję także koncepcje religii „sprywatyzowanej” Ulricha Becka i Thomasa Luckmanna26. Trafniejszą definicję religii, jawnie przeciwstawną tej potocznej (a do takiej blisko Jankélévitchowi) daje np. znany teoretyk prawa i filozof Ronald Dworkin w dziele pt. Religia bez Boga27. Książka ta jest inspiro22 Ibidem, s. 37. Ibidem, s. 39. 24 Odmiennego zdania co do religijnego charakteru konfucjanizmu był Chesterton (np. w swojej słynnej „Orthodoxy”). Tezy swojej jednak prawdopodobnie nie uzasadnił. Według zaś niektórych filozofów religii (np. Bogusława Wolniewicza) bardzo wczesne wyznanie Mojżeszowe nie posiadało wiary w zaświaty (np. szeol). 25 L. Kołakowski: Główne nurty marksizmu. T. 1-3. Warszawa 2009. 26 O wpływie pluralizmu na kształtowanie się postaw religijnych zob. [w:] A. Grumelli: Sekularyzacja pomiędzy religią a ateizmem. Przeł. D. Pawłowska. [w:] Socjologia religii. Red. F. Adamski. Kraków 1984. 27 R. Dworkin: Religia bez Boga. Przeł. B. Baran. Warszawa 2014. Dworkin proponuje na podstawie swojej analizy taką modyfikację prawa, która obejmowa23 101 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA wana poglądami Alberta Einsteina, który wprowadza pojęcie tzw. religii kosmicznej28. Dworkin uznaje, iż za religijną można uznać wszelką postawę (obejmującą zbiór twierdzeń o świecie oraz zbiór dyrektyw postępowania), która przypisuje światu wartość nadnaturalną (bez jednoczesnego wyznawania tzw. nieugruntowanego realizmu aksjologicznego) a świat wartości uznaje za „samoistny i samo uzasadniający się”29. Ludzie religijni „znajdują (…) wszechświat rodzącym nabożną cześć i zasługującym na osobną emocjonalną reakcję co najmniej graniczącą z dreszczem”30. Inną koncepcję religijności (z tą poprzednią niesprzeczną) można znaleźć np. w pismach prof. Bogusława Wolniewicza, który twierdzi, że istotą religii jest godzenie wyznawcy ze śmiercią. Obie te koncepcje wydają nam się spójne i nie budzące większych zastrzeżeń; nie są na pewno zbyt wąskie, jak definicja Jankélévitcha. Pójście tokiem jego myśli, kazałby nam nie uznawać wyznania Mojżeszowego za religię. W kontynuacji rodu (czyli w pewnym sensie „dziele”) religia ta upatruje sens istnienia31. Nie należy rzecz jasna rozumieć tej kontynuacji w sposób naturalistyczny czy biologistyczny: „sztafeta” pokoleń o tyle ma sens religijny, o ile zawiera pierwiastek transcendencji i kontaktu z Bogiem (patrz: definicja Dworkina). Kwestie eutanazji, choroby, cierpienia. Nie zajmując w tym eseju żadnego stanowiska w kwestii legalizacji eutanazji (jest to bowiem kwestia światopoglądowa czy wręcz religijna), pragnę zwrócić uwagę na kilka problematycznych sformułowań Jankélévitcha, zawartych w jego książce. łaby zniesienie uprzywilejowanego charakteru religii teistycznych, co miałoby mieć bezpośrednie konsekwencje m. in. dla sądownictwa i zasad poborów wojskowych. 28 A. Einstein: Nauka a religia. [w:] Idem: Pisma filozoficzne. Przeł. K. Napiórkowski. Warszawa 2001. 29 R. Dworkin: Religia bez Boga…, s. 25. 30 Ibidem, s. 29. Wynika z tego, że, mówiąc za Leszkiem Kołakowskim, prawdziwych ateistów byłoby w rzeczywistości bardzo mało. 31 Mowa o przynajmniej niektórych jej nurtach. 102 M. Mirosławski – VLADIMIR JANKÉLÉVITCH – „TO, CO NIEUCHRONNE” „Dla nas życie stanowi wartość naczelną, wartość, którą należy chronić za wszelką cenę… Wszyscy są co do tego zgodni. To z kolei rodzi kolejne tabu. Ale tabu postępowe, humanitarne”32. Pierwsza teza (obejmująca dwa pierwsze zdania) jest jawnie fałszywa. Wystarczy przytoczyć słynny cytat z Henryka Elzenberga: „Życie samo w sobie nie ma żadnej wartości”33. Można także przytoczyć Elzenberga koncepcję wojny jako pielęgnacji pokładów heroizmu w narodzie34. Nie wszyscy więc sądzą tak, jak francuski filozof. I czy tabu takie jest rzeczywiście „postępowe i humanitarne”? Czy nieuznawanie jakiejkolwiek wartości, która przekraczałaby nasze indywidualne życie jest tak chwalebne? I czy nie może ono prowadzić właśnie do ideologii zniewolenia (wszyscy będą dopuszczać się najbardziej niecnych czynów, aby tylko przeżyć)? „Nie ma nieuleczalnych chorób. (…) Pół wieku temu trąd był chorobą śmiertelną (…) dziś mamy już odpowiednie leki”35, (…) co to znaczy, że choroba okazała się nieuleczalna? To, że dziś nie potrafimy jej pokonać? Śliskie, niebezpieczne postawienie sprawy”36. Autor nie uzasadnia, dlaczego takie postawienie sprawy miałoby być „śliskie i niebezpieczne”. Kategoria nieuleczalności jest najwyraźniej zrelatywizowana do czasu. To, że nie uznalibyśmy pięćdziesiąt lat temu trądu za chorobę nieuleczalną, nie zwróciłoby życia wszystkim, którzy nań umarli. 32 V. Jankélévitch: To, co nieuchronne, s. 64-65. O specyficznym znaczeniu samobójstwa dla Elzenberga patrz: T. Ślipko: Historia etyki. Kraków 2010, s. 135-136. 34 Dokładne omówienie tego aspektu myśli Elzenberga [w:] U. Schrade: Międzywojenna polska myśl narodowa. Od patriotyzmu do globalizmu. Warszawa 2004. 35 V. Jankélévitch: To, co nieuchronne, s. 53. 36 Ibidem, s. 54. 33 103 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA „Wola pacjenta wyrażona wtedy, kiedy jego choroby nie potrafiono jeszcze wyleczyć, nie jest żadną świętością”37. A kiedy jest? Takie postawienie sprawy jest za to bardzo „śliskie i niebezpieczne”. W praktyce oznaczałoby ono, że każdy człowiek chory winien zostać ubezwłasnowolniony, a wszelkie decyzje powinni za niego podejmować lekarze i rodzina (także tę o zakończeniu życia). „Taka kapitulacja [odmowa dalszego leczenia – M. M.] jest już pewną formą śmierci”38. „Wiara w jej [choroby – M. M.] nieuleczalność może prowadzić do śmierci”39. „[Chory – M. M.] chce wierzyć w taką diagnozę, która daje mu szanse na przeżycie”40. Jankélévitch prezentuje tutaj typowe „myślenie magiczne”. Zgodnie z klasyfikacją J. G. Frazera mamy tu do czynienia z homeopatyczną odmianą magii sympatycznej41. „Ale gdy pojawia się prawdziwa rozpacz, to chyba nie ma innego wyjścia, niż palnąć sobie w łeb…”42. Powiedziane w kontekście możliwości zniesienia rozpaczy, depresji, melancholii. Tutaj autor zaprzecza myśli przytoczonej wyżej, mówiącej, że życie jest dla każdego wartością naczelną i za wszelką cenę. Stwierdzenie zaś dotyczące rozpaczy jest sprzeczne z wieloma ustaleniami współczesnej psychiatrii. Np. Antoni Kępiński, ceniony polski psychiatra personalistyczny stwierdza43, że chęć popełnienia samobójstwa pojawia się przy rozpaczy umiarkowanej. W najgłębszej rozpaczy prawie nikt nie jest w stanie podjąć decyzji o samobójstwie, gdyż jego wola nie jest w stanie wykonać jakiegokolwiek znacznego ruchu. 37 Ibidem. Ibidem, s. 71. 39 Ibidem, s. 72. 40 Ibidem, s. 80. 41 J. G. Frazer: Złota gałąź. Studia z magii i religii. Przeł. H. Krzeczkowski. Kraków 2012, s. 16-48. 42 V. Jankélévitch: To, co nieuchronne, s. 77. 43 A. Kępiński: Melancholia. Kraków 2014. 38 104 M. Mirosławski – VLADIMIR JANKÉLÉVITCH – „TO, CO NIEUCHRONNE” Na koniec przyjrzyjmy się jeszcze kilku cytatom, które wydają się nam bardzo nieprzemyślane (niektóre noszą znamię prowokacji lub filozoficznej grafomanii, inne wyglądają nawet na pomyłki drukarskie): „Nekrofilia to jeden z głównych rysów cywilizacji chrześcijańskiej (…)”44. „Katolik jest nekrofilem, nekrolubem, woli nieboszczyków od żywych. Ta miłość wyrasta z teologii i ma dogmatyczne podstawy (sic!)”45. „Nie sądzę, aby istniał taki ból, którego nie dałoby się w żaden sposób uśmierzyć”46. „Jak można nauczyć się, czegoś czego nigdy nie robili47 śmy?” . * „Vladimir Jankélévitch nie jest jeszcze znany. (…) Nie ulega (…) dla mnie wątpliwości, że jest on wciąż myślicielem nie odkrytym, a na odkrycie zasługującym. Jest, w moim przekonaniu, jednym z najwybitniejszych i najbardziej twórczych francuskich filozofów XX wieku, o wiele bardziej oryginalnym i interesującym niż Sartre” – pisze w swojej „Historii filozofii XX wieku” Tadeusz Gadacz48. Ufając wybitnemu polskiemu badaczowi filozofii należy uznać, że przekazana polskim czytelnikom próbka filozofii Francuza nie jest w pełni miarodajna. Powyższa skromna analiza pragnie być tego dowodem. BIBLIOGRAFIA 44 V. Jankélévitch: To, co nieuchronne…, s. 88. Ibidem, s. 89. 46 Ibidem, s. 74. 47 Ibidem, s. 75. 48 T. Gadacz: Historia filozofii…, s. 535. 45 105 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA 1. Bartula P.: Liberalizm u kresu historii (z perspektywy filozofii uczestniczącej). Kraków 2011. 2. Bauman Z.: Nowoczesność i zagłada. Holokaust – choroba czy produkt cywilizacji?. Przeł. T. Kunz. Kraków 2012. 3. Dworkin R.: Religia bez Boga. Przeł. B. Baran. Warszawa 2014. 4. Einstein A.: Nauka a religia. [w:] Idem: Pisma filozoficzne. Przeł. K. Napiórkowski. Warszawa 2001. 5. Frazer J. G.: Złota gałąź. Studia z magii i religii. Przeł. H. Krzeczkowski. Kraków 2012. 6. Gadacz T.: Historia filozofii XX wieku. T. 1. Kraków 2009. 7. Grumelli A.: Sekularyzacja pomiędzy religią a ateizmem. Przeł. D. Pawłowska. [w:] Socjologia religii. Red. Franciszek Adamski. Kraków 1984. 8. Jankélévitch V.: To, co nieuchronne. Przeł. M. Kwaterko. Warszawa 2005. 9. Kępiński A.: Melancholia. Kraków 2014. 10. Kołakowski L.: Główne nurty marksizmu. T. 1-3. Warszawa 2009. 11. Kwaterko M.: Śmierć i filozof. [w:] Vladimir Jankélévitch: To, co nieuchronne. Przeł. M. Kwaterko. Warszawa 2005. 12. Legutko R.: Horror postmodernistyczny. [w:] Idem: O czasach chytrych i prawdach pozornych. Kraków 1999. 13. Legutko R.: Pan i pleban. [w:] Idem: O czasach chytrych i prawdach pozornych. Kraków 1999. 14. Miłosz Cz.: Uparty wróg węża. [w:] Idem: Życie na wyspach. Kraków 2014. 15. Okołowski P.: Filozofia i los. Szkice tychiczne. Kraków 2015. 16. Schrade U.: Międzywojenna polska myśl narodowa. Od patriotyzmu do globalizmu. Warszawa 2004. 17. Szestow L.: W drugim wymiarze myślenia. Walka i spekulacja. Przeł. C. Wodziński. „Literatura na Świecie” 1988, nr 8-9 (205-6). 18. Ślipko T.: Historia etyki. Kraków 2010. 106 M. Mirosławski – VLADIMIR JANKÉLÉVITCH – „TO, CO NIEUCHRONNE” 19. Wolniewicz B.: Etyka abstrakcyjna i konkretna. [w:] Idem: Filozofia i wartości II. Warszawa 1998. 20. Wolniewicz B.: Krzywa życia. [w:] Idem: W stronę rozumu. Warszawa 2015. Key words: death, religion, euthanasia, suffering, philosophical antropology. Summary: The article aims at reviewing Vladimir Jankélévitch’s book entitled “Penser la mort?” which is the only book of this author available in Polish translation. In the first part of the text the author tries to describe the views of Jankélévitch and emphasize their importance for the contemporary philosophy. Jankélévitch turns out to be a typical representative of the so-called philosophie de l’esprit . This classification is the starting point for further reflection and allows to look in the right way at the statements contained in the reviewed book. In the second part the author tries to polemicize with some thesies of Jankélévitch (relating to the problems of birth and death, the definition of religion and many different problems in the fields of philosophical anthropology and bioethics). The point of the text is (according to “Penser la mort?”) that the philosophical investigations of Jankélévitch seem to be not considered enough. Mateusz Mirosławski – student Indywidualnych Studiów Międzyobszarowych na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, w ramach których studiuje prawo i teologię. Interesuje się głównie literaturą oraz filozofią (przede wszystkim logiką, antropologią filozoficzną, etyką, filozofią religii oraz filozofią polityki). Kontakt: [email protected] ❀ 107 B. K. Krzych SŁOWIK, (...); TY, (…) BARTŁOMIEJ K. KRZYCH [Poezja, jak i wszelkie myślenie, nigdy nie rodzi się w próżni – stąd komentarze wprowadzające nakreślające skrótowo okoliczności oraz atmosferę w jakiej rodziły się poniższe utwory (czy należy traktować poezję w kategoriach antropologicznych? Nie mogę się temu oprzeć). Bo każde wydarzenie jakoś nas buduje lub rozbija, przemienia lub utrwala, uwalnia lub więzi… sam czas czasami nie wie, co z pewnymi faktami poczynić, bo dusza rozrywa się między przeszłością, przyszłością, a teraźniejszością, między radością, smutkiem, bólem, euforią, nienawiścią, tęsknotą, spełnieniem…; a najgorsza jest… niepewność?]. [Uwaga ‘metodologiczna’: nie mam w zwyczaju wprowadzać zmian ani poprawek w raz napisanych utworach; nie potrafię się wyrzec natchnienia chwili, choćby najbardziej miałkiego]. [Uwaga ‘kokrytyczna’: wobec niejednokrotnie stwierdzonej – również przeze mnie samego – swoistej kiczowatości (sama kategoria literackiego i/lub filozoficznego kiczu zasługuje przynajmniej na odrębną monografię) prezentowanej tu twórczości (lub jak kto woli: „twórczości” – z „ząbkami”), czuję się w obowiązku zaznaczyć, że niekiedy wbrew sobie pozwalam (sobie) na publikację nic-nie-wartych bądź też nie-do-końca-dojrzałych lub nawet zasługujących-na-uśmiercenie wymysłów. Zdarza się, że tego potem żałuję, jednakże wola ekspresji mego własnego Amor fati jest dużo silniejsza, niż – wydawałoby się, że przecież – zdroworozsądkowa dbałość o własne (naukowe/twórczościowe) dobre imię czy poważanie. Takie prowadzące w pewnych przypadkach do (auto)destrukcji działania mogą być uznane za paralityczne względem późniejszego (ideo)dziełowania – nie wolno jednak zapominać, że podejmowane liczne próby realizacji idealistycz109 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA nych utopii, także z zakresu myśli i teorii, prowadzą prędzej czy później do utuczenia na dobre nawet odradzającego się mitycznego feniksa (tak, kocham mit!): bo i z czego miałby się on odradzać skoro nawet popiół porozrzucano(by) na cztery strony świata?]. [Uwaga „bardzo subiektywistyczna”: to wszystko, co powyżej i poniżej wynika być może z tego, że nie uważam się za (ciągle?) znajdującego, ale za (wiecznie?) poszukującego]. SŁOWIK / PIEŚŃ SŁOWIKA / PIEŚŃ PORANKA Z pierwotnego zamierzenia wiersz (ku-)miłosny (cokolwiek miałoby to [podówczas jak i obecnie] oznaczać) napisany gdzieś między 2005 a 2006 rokiem, wobec uwiądu dla K. B. Później, po prawie czteroletnim pobycie na obczyźnie, myśli w jakiś przedziwny i nieodgadnięty sposób związały go z Ojczyzną. Wtedy też w osobistych notatkach zostały zapisane słowa: „Jedyny chyba cośkolwiek znaczący i mający jakąś szczątkową wartość utwór”. W niespełna rok później zadedykowany (znów w kontekście niespokojnych poszukiwań serca) D. M. Sz. Jednakże ciągła niepewność z marnym skutkiem pozwala jedynie stwierdzić z pewnością, że nadal nie wiadomo, o czym/kim słowik tak naprawdę nuci(ł) swoją pieśń… ale czy on kiedykolwiek istniał? Przychodzę i słucham Jak słowik nuci swoją pieśń Klękam zauroczony jego głosem Wtedy on spojrzał na mnie Powiedział, żebym uwierzył Gdy nie było już nadziei Opętany jego słowami Każdego dnia i nocy 110 B. K. Krzych SŁOWIK, (...); TY, (…) Marzyłem i myślałem Życie było podobne do śmierci Byłem sam, bez niczego Wreszcie zrozumiałem Mój skarb miałem cały czas Ten jedyny, wielki dar Słowik wtedy o nim śpiewał Nucił mi pieśń o Tobie TY / POSZUKIWANIE CELEM…? / DO PANI / FILOZOFIA / FILOZOFIA… CZYLI POSZUKIWANIE CELEM Chyba każdy człowiek choć raz w życiu odczuwa pewien przytłaczający (a może twórczo odrealniający, uwalniający [?!]) egzystencjalny przerost własnego jestestwa (a może otaczającego i wciąż ‘napierającego’, domagającego się swoich racji świata?), gdzie to, co dotychczas wydawało się oczywiste i zrozumiałe nagle spowija się mgłą tajemniczości*, a nawet niedorzeczności. Długie – póki co nierozwiązane – problemy ze znalezieniem odpowiedniego tytułu (od spersonalizowanych poprzez abstrakcyjne do odrealnionych). Ciągłe wątpliwości dotyczące kwestii zamiany „Ty…” na „Ona…”. Filozofia, Mądrość, Piękno, Miłość (Filozofia Mądrością, Pięknem i Miłością? Mądrość Filozofią, Pięknem i Miłością? Piękno Filozofią, Mądrością i Miłością? Miłość Filozofią, Mądrością i Pięknem?) – kobietą? Nieśmiertelny słowik? (D. M. Sz., 7 czerwca 2015 a.D.). * Einstein miał powiedzieć: „Najbardziej niezrozumiałą rzeczą jest to, że świat jest zrozumiały”. Pokolenia uczonych, jak i ludzi wszelkiego pokroju słowa te powtarzają z zachwytem. Czy jednak bardziej niezrozumiałą rzeczą byłoby, gdyby (wszech)świat nie był 111 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA Tajemnicą, gdyby pozwalał się kompletnie zrozumieć nie pozostawiając już nic więcej o sobie do powiedzenia? Myśli i wspomnienia gubiące się w nieskończoności istnienia… Wszelkie plany i marzenia ginące w absolucie nieistnienia… Niekończące się poszukiwania wiecznie odnalezionego… Czy tak? Czy nie…. czy już niemożliwego? Prostota codzienności, twór bycia i… miłości? Czy nie? Czy jednak… czy to już wieniec niezmienności?! Duch istoty – duszy ciało, wiele pojęć – ciągle mało… Nieuchwytne, tak ulotne tchnienie życia… nieistotne?! Poszukiwać poszukiwań końca… Bezmierny zamysł niknący w promieniach bezświetlnego bezwiednie wciąż umierającego – słońca. Chaos! Wojna! Pojęć, znaczeń… Zakłamania skrytej Prawdy. Gdzie szukać sensu tego jedynego, wiecznie żywego? 112 B. K. Krzych SŁOWIK, (...); TY, (…) „Podejdź bez lęku, dziecię, spójrz tam, w oddali… Widzisz? Piękny prawda?” Biegnie, klęka, ożywa… Zauroczony jego głosem wsłuchuje się w pieśń Ucieleśnionego Poranka – Słowika! Nastaw ucha, Piękna Lilio, Odkryj rytm bijącego serca… Zakłopotanie, pomieszanie, ucieczka w przebrzmiałe życzenia? Nie! To tylko odnaleziony sens waszego istnienia, wszelkiej walki. Wciąż na nowo odszukany, Niewyczerpany! Szelest… Delikatne muśnięcie… Cisza… Tęsknota… Nagle wicher! Nic staje się wszystkim Mrok światłem Śmierć życiem Walka pokojem… „Jedno, jedno tylko 113 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA wiem na pewno” – Nucił dalej słowik i miał rację, nie mylił się: Jedno pojęcie, jedna rzecz, jedna, jedyna Osoba… W niej sens, pomrok spełnienia, krzyk nieprzemijalności… Czarująca pieśń wzlatuje nadal niesiona na ramionach miłości, ku pięknu i niewyrażalnej Szczęśliwości… Czym jest? Kim jest? Jak jej szukać? Gdzie?! „Za murami raju wśród tęsknot bezgrzeszności, na ustach rozkoszy bez przemijalności…” „Gdzie oczu błękit, pełen nieposkromionej nabrzmiałej czerwienią azurowego błękitu pożądliwości…” Czymże jesteś, czym? Kimże jesteś, kim? O, Piękna… [O, Piękno?!] Litości! 114 B. K. Krzych SŁOWIK, (...); TY, (…) „Skąpana w falach harmonii, Ubóstwiona, ucieleśniona przebrzmianymi wobec Niej słowami zachwytu, niemożności…” Ty… [Ona?] 115 Anastazja Czeiz – „ZEJŚCIE” DO TRANSCENDENTNEGO: (…) ANASTAZJA CZEIZ Uniwersytet Rzeszowski „ZEJŚCIE” DO TRANSCENDENTNEGO: SUR-STANCJA I DOŚWIADCZENIE W MIKROFIZYCE „The Descent” to Transcendental: Sur-statio and Experience in Microphysics Słowa kluczowe: fenomenotechnika, dualizm korpuskularno-falowy, sur-stancja, zdrowy rozsądek, racjonalizacja. „W głębi materii kształtują się niewyraźne uśmiechy, zawiązują się napięcia, zgęszczają się próby kształtów. Cała materia faluje od nieskończonych możliwości, które przez nią przechodzą mdłymi dreszczami”1. Bruno Schulz -IW okresie klasyki naukowej, kiedy refleksja wyprzedzała doświadczenie, a technika nie była dostatecznie skomplikowana, zdolności konstrukcyjne były właściwe głównie rozumowi. Dzisiaj, w czasie akceleratorów cząstek elementarnych i broni jądrowej, technika stała się zdolna do weryfikacji konstrukcji rozumu, a ponadto sama zaczęła konstruować fenomeny. Przekonanie, że rzeczywiste jest tylko to, co naturalne, okazuje się anachronizmem 1 B. Schulz: Traktat o manekinach albo wtóra księga rodzaju [online]. [dostęp: 05.10.2015]. World Wide Web: http://literat.ug.edu.pl/shulz/0005.html 117 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA dyktowanym przez zdrowy rozsądek. Obecnie, mówiąc o rzeczywistości, koniecznie trzeba rozróżniać jej poziomy. Właśnie komplikacja i specjalizacja techniki pozwoliła na dokonanie zróżnicowania rzeczywistości odpowiednio do poziomów jej zastosowania. Te poziomy to: mega-, makro- i mikrorzeczywistość. Megarzeczywistość, to poziom wielkich skal i prędkości, działających w kosmosie; makrorzeczywistość – poziom bezpośredniego doświadczenia potocznego, a mikrorzeczywistość – poziom cząstek fundamentalnych i ich współoddziaływań. Z tym ostatnim poziomem ma do czynienia mikrofizyka, niezdolna przy tym obejść się bez wyspecjalizowanej techniki. Organizacja mikrorzeczywistości jest wyjątkowo subtelna i wchodzi w osobliwą relację ze środkami technicznymi używanymi do jej badania. Z tego powodu klasyczne ujęcie techniki przydatne dla mega- i makrofizyki, okazuje się nieadekwatne w zastosowaniu do mikropoziomu. W terminologii Bachelarda, wszelka technika włączana w mikrorzeczywistość staje się fenomenotechniką, a uzyskane za jej pośrednictwem doświadczenie – swoistego rodzaju empiryczną transcendencją. To ekstrawaganckie pojęcie wskazuje na rozbieżność między poznaniem zmysłowym a naukowym i jest zupełnie poprawne dla określenia nauki instrumentalistycznej, wychodzącej poza granice prostej rejestracji zjawisk naturalnych2. Transcendencja może odbywać się nie tylko na drodze „przełomu”, jak na to wskazała metafizyka egzystencjalna, lecz i w sposób „zejścia” do transcendentnego. Doświadczenie mikrofizyki, „schodzącej” na elementarny poziom rzeczywistości, wykracza poza granice doświadczenia potocznego, mimowolnie stając się niszczycielem obecnej organizacji mikroobiektów i założycielem nowej. To, co stanowi zawartość doświadczenia mikrorzeczywistości, trudno pogodzić z ujęciem substancji w mechanice klasycznej, jak również w klasycznej metafi2 Г. Башляр: Философское отрицание. (Опыт философии нового научного духа) [w:] Idem: Новый рационализм. Москва 1987, s. 166. 118 Anastazja Czeiz – „ZEJŚCIE” DO TRANSCENDENTNEGO: (…) zyce. Co więcej, dla zdrowego rozsądku owo doświadczenie występuje jako irracjonalne. Zdrowy rozsądek dopóty jest właściwy człowiekowi, dopóki właściwy jest mu instynkt samozachowawczy. Na poziomie potocznym zdrowy rozsądek radzi sobie z powierzonymi mu zadaniami, natomiast na poziomie poznania naukowego wprowadza mnóstwo błędów i ograniczeń. Homo Scientificus to przede wszystkim ktoś, u kogo potrzeby kognitywne nie ustępują potrzebom samozachowawczym. Jednakże pojawienie się potrzeb wyższego rzędu nie niweluje potrzeb rzędu niższego: teoretykom i eksperymentatorom w tej samej mierze właściwy jest zdrowy rozsądek, co i człowiekowi niezaangażowanemu w problemy naukowe. Zatem badacze narażeni są na niebezpieczeństwo popełniania nie tylko błędów specjalistycznych, uwarunkowanych przez nieodpowiedniość między środkami technicznymi a ambicjami poznawczymi, lecz i ograniczeń ściśle zdroworozsądkowych, izolujących to, co „bezwzględnie rozumne” od tego, czego „być nie może”. Opozycja racjonalnego i irracjonalnego (nierzadko synonimów naukowego a pseudonaukowego) narzucona zdrowym rozsądkiem często „określa granice naszej śmiałości intelektualnej”3 i dlatego okazuje się niezbyt sprzyjającą strategią przyrostu nowej wiedzy. W tym przeciwstawieniu impulsy poznawcze wygasają, zatrzymując się przed irracjonalnym jako przed tym, co koniecznie trzeba usunąć, aby kontynuować monotonną detalizację obecnej wiedzy. „Racjonalizm chce być zastosowany. Jeśli zaś zastosuje niestosownie, to zmienia się”4. Ze względu na to, zajęcie nihilistycznej pozycji przed twarzą nowego doświadczenia nie jest jedynym wyjściem. W sytuacji, gdy nowe doświadczenie powstaje 3 Г. Башляр: Новый научный дух [w:] Idem: Новый рационализм. Москва 1987, s. 135. 4 Г. Башляр: Философское отрицание..., s. 164. 119 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA jako irracjonalne w stosunku do doświadczenia poprzedniego, zmienić się powinno nie doświadczenie, lecz sam rozum. Rozum musi w sobie samym skonstruować strukturę, która odpowiadałaby dialektycznemu charakterowi wszystkich możliwych doświadczeń. Racjonalizm, zapewniający te doświadczenia, musi być nieustanniе otwarty wobec transcendencji empirycznej. Dla nauki nie może istnieć doświadczenie irracjonalne, skoro te w ogóle może być uzyskane. W konsekwencji tego bardziej adekwatną dla analizy wiedzy naukowej jest opozycja racjonalnego i jeszcze-nie-racjonalnego, jednak podlegającego niezwłocznej racjonalizacji. - II Zwykłe eksperymentowanie odróżnia się od fenomenotechniki tym, że eksperyment spełnia wyniki teorii w warunkach kontrolowanych, fenomenotechnika zaś konstruuje nowe fenomeny w warunkach niepodlegających kompletnej kontroli. W procesie fenomenotechniki nie sposób uchwycić mikrorzeczywistość – jak rzeczywistość – samą w sobie, a tylko jak realizowanie się rzeczywistości. Na makropoziomie badacze używają zwykłego eksperymentu. Wykorzystywana przez nich technika nie wywołuje nieprzewidzianych oscylacji w makroobiektach. Na mikropoziomie zaś eksperyment w klasycznym rozumieniu jest niemożliwy, ponieważ wtrącanie się techniki w mikrorzeczywistość narusza pierwotny fenomen, transformując go w fenomen nowego rzędu. Fenomenotechnika nie jest raczej środkiem odzwierciedlenia obecnego porządku rzeczy, jakimi są środki badania makro- i megarzeczywistości, lecz środkiem jego przekształcenia. Warto podkreślić, że przejrzystość i niesprzeczność wyników eksperymentalnych wciąż są wymogami naukowości przeprowadzonych badań, które można uzyskać, jak gdyby unieruchamiając zjawisko i przekształcając je w obiekt opisu. Wymogi 120 Anastazja Czeiz – „ZEJŚCIE” DO TRANSCENDENTNEGO: (…) te jednak nie są spełniane w toku badań mikropoziomu, gdzie rozgrywa się fenomenotechnika – stochastyczny proces nie wchodzący w plany uczonych. Ścisłe i jednoznaczne doświadczenie na substancji można uzyskać wyłącznie na makropoziomie. Jeśli zaś badacze mają na celu poznanie mikrorzeczywistości, takiej jaką ona jest naprawdę, uzyskana wiedza nieuniknienie pluralizuje się, gdyż „rdzeń pojęcia rozszczepia się już przy pierwszym doświadczeniu”5. Ogólny schemat procesu fenomenotechniki może być naszkicowany następująco: środki techniczne wnoszą niestabilność w zręczny dla zdrowego rozsądku układ rzeczywistości, rekonstruując pierwotną strukturę mikropoziomu, wskutek czego mikrorzeczywistość zyskuje nowe cechy. Skonstruowany fenomen powstaje jako irracjonalny dla zdrowego rozsądku, natomiast jako oczywisty dla rozumu dialektycznego, gdyż ten ostatni, już bez pomocy techniki, wychodząc od samego siebie, dokonuje racjonalizacji. Oczywistość pierwotnego doświadczenia często okazuje się oznaką jego błędności. Na przykład twierdzenie „kurz przykleja się do naelektryzowanej ścianki, dlatego elektryczność jest klejem” wydaje się zbyt naiwne, żeby nazywać je naukowym6. Stanowczo prawdziwa wiedza może być otrzymana w rezultacie racjonalizacji. Fenomen, który nie doznał procesu racjonalizacji, lub w ogóle go nie potrzebował, najwidoczniej jest zwykłym zdroworozsądkowym obrazem. Filozofia Bachelarda, to metodologia Bohra w działaniu. Właśnie dlatego proces racjonalizacji przebiega, według Bachelarda, na podstawie zasady komplementarności: pierwotny fenomen dostarcza nowemu analogów interpretacyjnych, w oparciu o które nowy fenomen może być racjonalnie wyjaśniony. Następnie rozum przyznaje konieczność istnienia skonstruowanego przezeń fenomenu; pogodzenie to realizuje się w opisie teoretycznym 5 6 Г. Башляр: Философское отрицание..., s. 224. G. Bachelard: Kształtowanie się umysłu naukowego. Gdańsk 2002, s. 137. 121 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA środkami języka nauki. „Statyczna dwoistość racjonalnego a irracjonalnego zmienia się w dialektykę aktywnej racjonalizacji”7. Rozum dialektyczny stopniowo rozszerza kryterium racjonalności, permanentnie zgadzając się z nowo nadchodzącym doświadczeniem. Po zamknięciu cyklu dialektycznego od zdrowego rozsądku do fenomenotechniki i racjonalizacji uzyskanego za jej pośrednictwem nowego fenomenu, powrócenie do punktu wyjściowego – zdroworozsądkowych ujęć, jest wykluczone. Doświadczenie mikrorzeczywistości nie może zostać opisane w terminach doświadczenia makrorzeczywistości, podobnie jak falę de Broglie’a niepodobna obdarzyć cechami fal na powierzchni wody. W konsekwencji może wyniknąć pytanie: o ile nauka traci związek z rzeczywistością, przenikając na bardziej oddalone od zmysłów poziomy? Odpowiedź może brzmieć następująco: „fenomenotechnika nie zrywa z rzeczywistością, lecz przedłuża ją”8, i odbywa się to właśnie w sposób racjonalizacji nowego, wcześniej irracjonalnego, doświadczenia. - III Dla zdrowego rozsądku quod est inferius est sicut id quod est superius9: doświadczenie mikrorzeczywistości musi zbiegać się z doświadczeniem makrorzeczywistości, skoro substancja ze swego określenia jest jedna na wszystkich poziomach. A przecież zjawisko dualizmu korpuskularno-falowego, najbardziej jaskrawo pozwalające zilustrować jednostronność doświadczenia potocznego, wskazało, iż substancja jako obiekt badania fizyki (oczywiście jeżeli pod pojęciem „substancja” rozumiana jest substancja mate- 7 Г. Башляр: Новый научный дух..., s. 140. R. Łoziński: Gastona Bachelarda koncepcje poznania i filozofii. „Studia Filozoficzne” 1969, nr 2, s. 70. 9 To, co znachodzi się na dole podobne do tego, co znachodzi się w górze. 8 122 Anastazja Czeiz – „ZEJŚCIE” DO TRANSCENDENTNEGO: (…) rialna), nie dysponuje jednolitą konsystencją na makro- i mikropoziomach. Dualizm korpuskularno-falowy jest powszechną cechą (oraz zasadą) mikrorzeczywistości, polegającą na tym, że wszystkim bez wyjątku mikroobiektom właściwe są statycze (korpuskularne) i dynamiczne (falowe) charakterystyki. Na przykład elektron lub foton w jednych warunkach eksperymentalnych przejawiają się jako cząstki, poruszające się po trajektoriach klasycznych i dysponujące pewnym pędem i energią, w innych zaś – jako fale, którym właściwa jest interferencja (nakładanie się dwóch fal) i dyfrakcja (zdolność do omijania przeszkód). Wynika to nie tylko z właściwości mikrorzeczywistości, ale i z właściwości samej techniki: przyrządy pomiarowe, fiksujące pęd i położenie cząstek fundamentalnych, złożone są z takich samych cząstek. Dokładnie ta okoliczność wyznacza fenomenotechniczną istotę dualizmu korpuskularno-falowego, wywoływanego przez włączenie przyrządów pomiarowych w mikrorzeczywistości. Na skutek tego, uwzględniając dane eksperymentalne, elektronom lub fotonom – cząstkom substancjalnym, można jednocześnie przypisać dwa przeciwstawne predykaty: „Być cząstką” i „Być falą”. Wychodząc od logiki Arystotelesa, będącej sumą reguł „normalnego” myślenia, powyższe zdania okazują się być antynomiczne. Zdrowy rozsądek, jak również i rozum dialektyczny, rządzą się opozycjami binarnymi. Jedyna różnica polega na tym, że dwa oddzielne stany substancji, czyli jej predykaty, są dla zdrowego rozsądku normalne, natomiast w ich połączeniu stają się czymś nie do przyjęcia. Doświadczenie potoczne przemawia na rzecz tego, że pewna ilość wody może przebywać na przykład w twardym lub płynnym stanie, lecz nie może przebywać w tych dwóch stanach jednocześnie. Dwuznaczna niearystotelesowska logika może rozwiązać antynomię „cząstka – fala” w sposób następujący: „W wiadomych przypadkach działanie elektronu prze123 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA jawia się w postaci cząstki. W wiadomych przypadkach działanie elektronu przejawia się w postaci fali”10. W tym przypadku predykaty, zastosowywane do pojedynczego subiektu – elektronu, znajdują się w relacji komplementarności, niedosięgłej dla zdrowego rozsądku. Mechanika klasyczna kierowała się utartą triadą: język potoczny – zdrowy rozsądek – doświadczenie potoczne, gwarantującą całościowość i poglądowość dowolnie badanego fenomenu. Heisenberg z tej racji zauważył, że „trzeba pamiętać, iż język ludzki dopuszcza tworzenie zdań, z których niepodobna wyprowadzić żadnych wyników i (...) które są zupełnie nonsensowne, aczkolwiek nadają swoistego rodzaju poglądowe ujęcie”11. Postulaty (postulatami są one ze względu na oczywistość i ich milczące przyjęcie) mechaniki klasycznej przedstawiały sobą uogólnienie doświadczenia potocznego, jednak zawsze okazywały się szerszymi niż doświadczenie pierwotne, będąc ślepo ekstrapolowane na wszelkie późniejsze doświadczenie. Te postulaty łatwo podsumować w kilku zdaniach: (1) to, co jest – jest, czyli to, co jest – nie staje się; (2) obiekt jest tam, gdzie jest; (3) jeden i ten sam obiekt nie może jednocześnie znajdować się w dwóch różnych miejscach; (4) dwa różne obiekty nie mogą jednocześnie zajmować jednego i tego samego miejsca; (5) żeby przemieścić się z jednego miejsca w inne, dowolny obiekt musi przekroczyć rozdzielającą te miejsca przestrzeń w ciągu pewnego czasu; (6) jeden i ten sam obiekt można obserwować z dwóch różnych punktów w jednym i tym samym czasie; (7) dwa różne zdarzenia mogą zachodzić jednocześnie i mogą być rozpatrywane jednocześnie z jednego i tego samego punktu12. 10 Г. Башляр: Новый научный дух..., s. 253. В. Гейзенберг: Физические принципы квантовой теории. Москва 1932, s. 17. Cyt. za: Г. Башляр: Новый научный дух [w:] Idem: Новый рационализм. Москва 1987, s. 117-118. 12 Г. Башляр: Философское отрицание..., s. 250. 11 124 Anastazja Czeiz – „ZEJŚCIE” DO TRANSCENDENTNEGO: (…) Na tych postulatach bazowało ujęcie substancji (też ściśle zdroworozsądkowe) w mechanice Newtona: substancja to „inercyjna materia, zobojętniała wobec ruchu”13. Bez wątpienia ujęcie to jest ujednoliceniem doświadczenia potocznego: przy zetknięciu dwóch twardych ciał, nie przechodzą one jedno przez drugie i nie przekształcają się od wzajemnego wpływu, lecz wciąż zostają niezmienne. Dla kompletnego opisu stanu obiektu w mechanice klasycznej wystarczy wyznaczyć pęd i położenie. Być przestrzennie zlokalizowanym dla mechaniki klasycznej znaczy po prostu istnieć. Lokalizacja jest wytworem języka potocznego, opisującego potoczne doświadczenie współdziałania z otaczającymi przedmiotami. Dlatego też mechanika klasyczna nie potrafiła skonstruować obrazu ruchu pod nieobecność jakiegokolwiek poruszającego się przedmiotu. Dla mechaniki kwantowej zaś, wręcz przeciwnie, niepodobna skonstruować obrazu przedmiotu, „bez założenia jakiegokolwiek ruchu wewnątrz tego przedmiotu”14. Postępowanie mechaniki kwantowej odbywało się jednocześnie z negowaniem postulatów mechaniki klasycznej. W istocie każdy postulat tej ostatniej przemieniał się w postulat przeciwległy, relatywizując się pod wpływem zasady nieoznaczoności. Wszelkie „nie może” przeszło w „może”, a każde „jest” w „nie ma”. Zaprzeczenie nie jest przecież celem samym w sobie, każda pojedyncza synteza nie zawiesza procesu dialektycznego, będąc, w ujęciu Bachelarda, jedynie aproksymacją pansyntezy wszystkich przyszłych doświadczeń w ramach panfizyki. W obrębie doświadczenia mikrofizyki nie ma rzeczy w zwykłym rozumieniu, gdyż cząstki elementarne niestosownie jest rozpatrywać jako prawdziwe сiała stałe. Pojęcia cząstki i prędkości w mechanice kwantowej też nie są proste i bezpośrednio dane, nie mają już początkowej mocy wyjaśniającej, lecz po13 14 Г. Башляр: Новый научный дух..., s. 70. Ibidem, s. 71. 125 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA nownie podlegają konstruowaniu i eksplikacji. Niepoprawnie będzie powiedzieć: „elektron jest tam, gdzie on się znajduje”, dlatego że lokalizacja przestrzenna w mechanice kwantowej nie posiada charakteru oczywistego, jak to było w mechanice klasycznej. Margenau z tego powodu słusznie zaznaczył, że „jest wielka różnica między twierdzeniami: «Elektron znajduje się gdzieś w przestrzeni, ale ja nie wiem gdzie, i nie mogę tego wiedzieć» a «Każdy punkt – równie prawdopodobne miejsce znajdowania się elektronu»”15. W ostatnim zdaniu, jak zaakcentował Bachelard, „mieści się stanowczość w tym, iż jeśli dokonać maksymalnej ilości obserwacji, to ich wyniki będą równomiernie usytuowane w całej przestrzeni”16. Przestrzeń, w tym przypadku, występuje jako konstrukcja abstrakcyjna, zwana przestrzenią konfiguracyjną, zdolną umieścić w sobie całe spektrum potencjalnych stanów cząstki. Innymi słowy, cząstka może mieć wszystkie znaczenia pędu i położenia z całego zbioru znaczeń pod warunkiem rozpatrywania jej w przestrzeni konfiguracyjnej17. Zdrowy rozsądek ograniczał cząstki elementarne zakazując działać tam, gdzie są one nieobecne w rozumieniu obecności jako lokalizacji przestrzennej. Dla rozumu dialektycznego zaś, totalna powszechność cząstek nie wywołuje żadnych niepoprawności. Postulat lokalizacji przestrzennej w mechanice kwantowej został dopełniony postulatem dwoistości. Cząstka w mechanice kwantowej działa w tym miejscu w którym jest i tam, gdzie jej nie ma. W klasycznym rozumieniu: jako korpuskuła jest ona ściśle zlokalizowana, podczas gdy jako fala rozprasza się. W mikrofizyce nie sposób uchwycić rzeczywistości jednocześnie wyznaczając pęd i położenie cząstki, przez co opisowi podlega tylko wynikające w trakcie eksperymentu. Mikrofizyka 15 G. Margenau: The Problem of Physical Explanation. „Monist” 1929, nr 3 (39), s. 29, [cyt. za:] Г. Башляр: Новый научный дух [w:] Idem: Новый рационализм. Москва 1987, s. 111. 16 Г. Башляр: Новый научный дух..., s. 111. 17 Г. Башляр: Философское отрицание..., s. 224. 126 Anastazja Czeiz – „ZEJŚCIE” DO TRANSCENDENTNEGO: (…) zatem dokonuje naocznej syntezy materialnej substancji i ruchu, wprowadzając nowy typ obiektów: rzecz-ruch (jak nieodłączny od swego promienia foton). Na mikropoziomie rzeczywistości substancja ciągle ponawia się, nie podlegając zasadzie tożsamości, uniwersalnej zasadzie zachowania materii. „Cząstki nie można zidentyfikować, nie można jej również wykryć ani też śledzić. Nie zostawia ona nawet śladu. Jej ruchu [uwarunkowanego przez każdy z jego momentów – A.C], mówiąc zwyczajnie o trajektorii, nie można opisać,”18. Wykrycie takiego drobnego fenomenu jak cząstka od razu zmienia jego położenie, ponieważ „im mniejszy jest obiekt, tym precyzyjniej wewnątrz niego realizuje się czasoprzestrzenny kompleks, tworzący jego istotę”19. Innymi słowy – wraz ze zmniejszeniem objętości, materia staje się głębsza20. Zdrowy rozsądek może być zastosowany adekwatnie jedynie do makrorzeczywistości, opisując doświadczenie w sposób przypisywania substancji wzajemnie skoordynowanych akcydencji, lecz nie akcydencji zachodzących w relacji wzajemnego wykluczenia. Natomiast dla prawidłowego opisu i przyswojenia doświadczenia mikropoziomu rzeczywistości, na którym właściwe są dwie przeciwległe akcydencje substancji, musi stosować się rozum dialektyczny. - IV Doświadczenia mikrofizyki wykazały, iż właściwości substancji na mega-, makro- i mikropoziomie są niewspółmierne, substancja nie dysponuje jednakową konsystencją na każdym z tych poziomów. Substancjalna jedność, propagowana przez zdrowy rozsądek, okazała się wąskim schematem, często przeszkadzającym racjonalnemu zorganizowaniu obfitości różnych jej stanów. 18 Г. Башляр: Новый научный дух..., s. 90. Ibidem, s. 72. 20 Ibidem, s. 127. 19 127 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA Dokonując transcendencji w mikrorzeczywistość, technika jak gdyby aktywizuje substancję, transformując ją w fenomen wyższego rzędu. Wskutek tego monolityczne określenie substancji bazowane na trzech słupach klasycznej nauki: logika arystotelesowska – geometria euklidesowa – fizyka newtonowska, z konieczności musi dostosować się do nowych danych eksperymentalnych i zmienić się (czyli w terminologii Bachelarda – dopełnić się) na dyspersywne (rozproszone) pojęcie sur-stancji, zrywające z absolutyzmem klasycznych definicji. Język nauki faktycznie jest metajęzykiem nieustannie przekraczającym znaczenia pojęć, które nie są po prostu substytutami rzeczy, lecz pojedynczymi momentami w ciągłym procesie rozszerzenia skali myślenia. Wszystkie pojęcia podlegają długotrwałemu procesowi konceptualizacji, widocznie zmieniając swoją zawartość w każdej jego fazie. Konceptualizacja przedstawia wzrastający proces racjonalizacji nowego doświadczenia naukowego, biorąc początek od zmysłowych i poglądowych wyobrażeń zdrowego rozsądku, a kończąc abstrakcjami wyższego rzędu21. Owa ewolucja nie przebiega równomiernie dla wszystkich pojęć: niektóre z nich wciąż zostają na poziomie zdroworozsądkowych wyobrażeń nawiązujących do prostego posiadania obiektu; niektóre zaś przeciwnie – wychodzą poza granice obiektu rzeczywiście danego. Zaczynając od animizmu, pojęcie substancji przechodzi przez fazę pozytywizmu i racjonalizmu, docierając do surrealizmu – metapoziomu, któremu właściwy jest granicznie wysoki stopień matematyzacji. Dokładnie na tym poziomie substancja przekształca się w sur-stancję – wysokoabstrakcyjne pojęcie łączące w sobie poprzednie doświadczenia otrzymane na mega-, makro- i mikropoziomach. Sur-stancja występuje jako graniczny przypadek substancji, zawierający w sobie uniwersum wszystkich potencjalnych jej stanów. 21 Г. Башляр: Философское отрицание..., s. 172. 128 Anastazja Czeiz – „ZEJŚCIE” DO TRANSCENDENTNEGO: (…) Jeśli substancja podporządkowuje się zadzie tożsamości, konkretyzującej się w postulacie lokalizacji przestrzennej (twarde ciało), to sur-stancja – zasadzie nieoznaczoności, ujawniającej się w postulacie dwoistości (cząstka – fala). W fizyce klasycznej zmysłowa dostępność dowolnego obiektu zabezpieczała się wzajemnym uzależnieniem kategorii ciała i materii – prawidłowy obiekt badania fizyki musiał być przestrzennie zlokalizowanym i mieć pewną masę, innymi słowy – być ściśle materialnym. Mikrofizyka zaś, badając energię mikroobiektów, tym samym niejawnie zajmuje się dematerializacją materializmu – przypisywaniem substancji właściwości, niedostępnych postrzeganiu zmysłowemu22. Energia nie jest fenomenem oczywistym dla zdrowego rozsądku: w przeciwieństwie do materii nie jest zlokalizowana przestrzennie, nie dysponuje masą i nie da się sprecyzować. Swoje określenie energia otrzymuje jedynie kwantytatywnie, pozostając bez widocznego kształtu, lecz łącząc się z liczbą. Skoro rzecz w mikrofizyce nierozerwalnie związana jest z ruchem, a miarą ruchu i przejścia materialnej substancji z jednego kształtu w inny jest właśnie energia, to w aspekcie ontologicznym, zgadzając się z Bachelardem, można powiedzieć, iż „energia jest w materii i odwrotnie, materia jest w energii”23. Pojęcie sur-stancji umyślnie zostało napisane z łącznikiem, w celu nie tylko semantycznego, lecz i składniowego zaakcentowania jego dewiacyjnej istoty. Wykorzystanie łącznika, zarówno jak i branie pojęcia w cudzysłów podnosi jego znaczenie na metapoziom, na którym nie jest ono już prostym i oczywistym produktem pierwszej abstrakcji. Właśnie do tego nawiązuje łaciński prefiks sur- (nad), wskazujący na podniesienie się pojęcia ponad własną treść, a zwłaszcza kojarzy z pojęciem surrealizmu, 22 23 Г. Башляр: Новый научный дух..., s. 75. Ibidem, s. 74. 129 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA zaproponowanym przez André Bretona dla określenia kierunku w sztuce, konfrontującego się z klasycyzmem i realizmem. Surrealiści manifestują głównie skomplikowane obrazy, cechujące się wizualną labilnością i łączące w sobie sprzeczne elementy: twarde ciała rozpływają się, gęste nabywają przejrzystości, niepasujące obiekty skręcają i wywracają się, masywne zaś otrzymują nieważkość. Materia na płótnach surrealistów fermentuje, pragnąc zarazem nowych odczytań ze strony odbiorcy. Doświadczywszy tych fenomenów na poziomie zmysłowym, odpowiadającym odbiorowi sztuki, wolno przejść na poziom teoretyzowany, mianowany surracjonalizmem i odpowiadający naukowej refleksji nad rzeczywistością fizyczną. Aczkolwiek opis doświadczenia dualizmu korpuskularno-falowego realizuje się poprzez środki języka nauki, to dla należytego jego ujęcia niezbędne jest poprzednie doświadczenie zmysłowych aproksymacji tego fenomenu, które mogą dostarczyć m.in. dzieła sztuki. -VW swoich tekstach Bachelard ostro przeciwstawia zmysłowe ujęcia i metafory abstrakcjom, łącząc pierwsze z pragnieniami „cielesnego posiadania”, „pochłonięcia” i „trawienia”, właściwymi myśleniu potocznemu, a drugie – z mechanizmami myślenia naukowego. Naukowość, co wynika z jego koncepcji, powinna zostać oczyszczona od niepożądanej materii doświadczenia potocznego, stopniowo podnosząc się na wyższe poziomy abstrakcji. Wynika stąd niejaki dysonans, miejscami graniczący z rodzajem zadowolenia estetycznego. Poddając krytyce obrazowość i metaforyczność, Bachelard sam doskonale posługuje się owymi technikami. Styl jego tekstów można nazwać sugestywnym, odwołującym się raczej do uczuć niż do rozumu, wzbudzając tym samym prawie zmysłowe przeżywanie podejmowanych przez 130 Anastazja Czeiz – „ZEJŚCIE” DO TRANSCENDENTNEGO: (…) niego problemów, a nie zamiar ściśle analitycznego ich opracowania. Epigraf niniejszego artykułu był zaproponowany nie bez powodu. Oprócz tego, że w owym małym akapicie zgromadził się cały szereg soczystych obrazów i metafor, trafnie ilustrujących omawiane powyżej skłonności zdrowego rozsądku, to wpisał się on także w kontekst wybranych miejsc z Bachelardowskich dzieł, wywołujących analogię między jego ujęciem sur-stancji a fantasmagorycznymi wizjami Bruno Schulza. Co więcej, inspirując się jego plastycznym stylem, czytelnik sam jest narażony na ryzyko użycia błędów nadmiernej ekspresyjności własnych refleksji wokół problematów filozofii i historii nauki. Trudno rozstrzygnąć, czy to dobrze, czy źle, jednak autorce artykułu również nie udało się tego uniknąć. BIBLIOGRAFIA 1. Bachelard G.: Kształtowanie się umysłu naukowego. Przeł. Damian Leszczyński. Gdańsk 2002. 2. Łoziński R.: Gastona Bachelarda koncepcje poznania i filozofii. „Studia Filozoficzne” 1969, nr 2. 3. Margenau G.: The Problem of Physical Explanation. „Monist” 1929, nr 3 (39). 4. Schulz B.: Traktat o manekinach albo wtóra księga rodzaju [online]. [dostęp: 05.10.2015]. World Wide Web: http://literat.ug.edu.pl/shulz/0005.htm 5. Башляр Г.: Новый научный дух [w:] Idem: Новый рационализм. Red. А. Зотов. Москва 1987. 6. Башляр Г.: Философское отрицание. (Опыт философии нового научного духа) [w:] Новый рационализм. Red. А. Зотов. Москва 1987. 7. Гейзенберг В.: Физические принципы квантовой теории. Москва 1932. 131 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA Key words: phenomenotechnique, wave-particle duality, surstation, common sense, rationalization. Summary: The phenomenon of wave-particle duality, dependent on the technical incorporation of micro-reality, emphasized that conceptualization of substance on the micro-level could be adapted neither with its classical conceptualization, nor with the human’s common sense. Therefore, new experience needs new conceptualization. Inspired by Gaston Bachelard’s reflections about the surrationalism, in the present article is realizing the presentation of microphysics’ substance as sur-stance and the experience of micro-reality as the peculiar empirical transcendence. In turn, this refers to the perspective of investigation of microphysics as new metaphysics. Anastazja Czeiz – mgr filozofii Przykarpackiego Uniwersytetu Narodowego im. Wasyla Stefanyka (Ukraina); studiuje filozofię na drugim roku studiów uzupełniających na Uniwersytecie Rzeszowskim; laureatka ogólnoukrainskiej olimpiady z filozofii i religioznawstwa 2013 roku; dwukrotna finalistka ogólnoukrainskiego konkursu prac naukowych w obszarze filozofii; stypendystka funduszu Zavtra.ua 2013/2014 w dziedzinie filozofii, kultury i sztuki. W kręgu jej zainteresowań znajduje się epistemologia, filozofia nauki i filozofia literatur, np.: zdolności poznawcze człowieka, paradoksy percepcji i rzeczywistości fizycznej, sposoby konstruowania światów możliwych, relacji między światami fikcyjnymi i realnością. Kontakt: [email protected] ❀ 132 ANNAIS *** ANNAIS1 *** Im bardziej boli tym głębiej będę to ukrywać tym mocniej zaciskać oczy tym szerzej się uśmiechać Im bardziej boli tym bardziej będę cię kochać i tym mocniej nienawidzić jesteś labiryntem bez wyjścia Im bardziej boli tym wyraźniej widzę studnię chcę zanurzyć w niej głowę i otworzyć usta 1 W pseudonim Annais przebiera się literacko Anna Alochno-Janas, absolwentka kulturoznawstwa (Uniwersytet Śląski) i studiów z przekładu literackiego (Uniwersytet Jagielloński); obecnie (od 2013) doktorantka literaturoznawstwa (Uniwersytet Śląski). Laureatka pięciu konkursów poetyckich (m.in. Laur Zawodziański, Zagłębiowski Pegaz, Konkurs im. Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej) i konkursu translatorskiego. Publikowała m.in. w „SosnArt”, „Art Anons”, „ProArte”, Śląskiej Strefie Gender, Modowo.pl, w kilku monografiach pokonferencyjnych, m.in.: „Fotografia”. „Spojrzenia literackie i filmowe” (szkic „Eros i Tanatos w fotografii”) oraz „Web 2.0 – szanse i zagrożenia” (szkic „W poszukiwaniu istoty blogowości”), w antologii poetyckiej „Nie noszę bransoletek” oraz w „Gorącej antologii”. W latach 2004-2006 prowadziła e-magazyn literacki „Black & White SML”. Wydała e-booki: zbiór poezji „Arachnologia” oraz esej „Samobójstwa literackie” (e-bookowo, 2011). W 2012 roku wydała pierwszą książkę poetycką „Arachnologia” z posłowiem L. Żulińskiego (wyd. Miniatura, Kraków 2012). W roku 2012 była gościem Targów Książki w Katowicach. Pracuje jako redaktorka, tłumaczka oraz wykładowczyni akademicka. Mieszka w Sosnowcu. Strona autorska: www.annais.pl. Sylwetka zawodowa: www.arsverbi.pl. 133 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA Im bardziej boli tym częściej sobie tłumaczę jesteś tylko ziarnkiem piasku dzięki tobie rodzę perłę 134 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) ADRIANNA JAKÓBCZYK Uniwersytet Warszawski MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH MIŁOŚCI INCESTUALNEJ. O TRZECH POWIEŚCIACH ANDRZEJA KUŚNIEWICZA Motives with the symbolical significance in the descriptions of incestual love. On three novels by Andrzej Kuśniewicz Słowa kluczowe: incest, symbol, kobieta, diabeł, krew. W obecnych w twórczości Andrzeja Kuśniewicza opisach związków kazirodczych pojawia się kilka trudnych do przeoczenia motywów. Nasycone są one sensami symbolicznymi i wiele wnoszą do interpretacji poszczególnych scen, które często bywają fragmentaryczne i niedopowiedziane. Pozornie nieistotne szczegóły ujawniają dodatkowe znaczenia i przywodzą niedostrzegalne na pierwszy rzut oka konteksty. Miłość kazirodcza przedstawiana jest głównie w sposób aluzyjny, stąd istotne znaczenie symboli w rekonstruowaniu dziejów tych zakazanych związków. Mam wrażenie, że autor prowadzi z czytelnikami swoistą grę. Jest to gra w spostrzegawczość i erudycję. Dokładna lektura powieści, a także zestawianie ich ze sobą, pozwala dużo lepiej zrozumieć twórczość Kuśniewicza i odtworzyć zawikłane losy jego bohaterów. Motywy, po które sięga autor, nie są w potocznym rozumieniu symbolami. Jednak dostrzeżenie ich powtarzalności i sięgnięcie po kulturowe konotacje umożliwia pełniejszą interpretację utworów. 135 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA W tekst niejednokrotnie wplecione zostają obcojęzyczne zwroty. Każdorazowo niosą one istotne znaczenie interpretacyjne. Dookreślają poglądy postaci, niekiedy sugerują wydarzenia, które nigdy nie zostały potwierdzone w toku akcji. Zaznaczyć trzeba, że te pojedyncze niemiecko- czy francuskojęzyczne wtręty mają zawsze znaczenie metaforyczne lub symboliczne i nie komentują wprost wydarzeń czy działań postaci. Często pojawiają się także fragmenty tekstów literackich, które tworzą kontekst interpretacyjny. To właśnie jedna z gier, w które tak chętnie gra Kuśniewicz. Obcojęzyczne zwroty nie są tłumaczone w przypisach, cytaty prawie nigdy nie mają adresu bibliograficznego. Autor oczekuje od czytelnika dociekliwości. Pobieżna lektura pozbawia powieści wielu projektowanych, lecz niedopowiedzianych znaczeń. Maria Podraza-Kwiatkowska w swojej próbie stworzenia definicji symbolu, która byłaby aktualna pod koniec wieku XIX, stwierdza: „Symbol jest to indywidualny, niekonwencjonalny, pozbawiony funkcji pedagogicznej, a także funkcji ornamentacyjnej, wieloznaczny i nieprecyzyjny, na sugerowaniu określonych wzruszeń oparty odpowiednik takich jakości, które nie będąc jakościami jasno skrystalizowanymi, nie posiadają adekwatnych określeń w systemie językowym”1. To definicja bardzo bliska mojemu rozumieniu tego pojęcia. Jako cechę właściwą symbolom dodałabym jeszcze możliwość intuicyjnego dostrzeżenia, że dany obiekt sygnalizuje głębsze znaczenia. Nie zawsze te dodatkowe sensy są od razu znane, ale fakt, że istnieje wartość dodana, jest oczywisty. Wątek miłości kazirodczej między bratem a siostrą pojawia się w trzech powieściach Andrzeja Kuśniewicza – zostaje zasugerowany już w „Eroice” (1963), swoją pełnię osiąga w „Królu Obojga Sycylii” (1970), a następnie powraca w „Stanie nieważ- 1 M. Podraza-Kwiatkowska: Symbolizm i symbolika w poezji Młodej Polski. Kraków 2001, s. 43. 136 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) kości” (1973)2 – i to w dwóch odsłonach, jako realne, choć znów tylko sygnalizowane aluzjami, uczucie między rodzeństwem von Benkendorf, a także jako swoisty ideał, do którego dąży główny bohater. W „Eroice” i „Stanie nieważkości” wątek incestu ma znaczenie marginalne i można się go raczej domyślać i go rekonstruować, niż znajdować jego bezpośrednie opisy. W obu tych powieściach występują jednak pewne mity i symbole, które znaleźć można również w „Królu Obojga Sycylii” – dowodzi to, że wątek miłości incestualnej tworzy w utworach Andrzeja Kuśniewicza pewną zamkniętą całość. We wszystkich wymienionych powieściach trzy symbolicznie ujęte motywy zdecydowanie wysuwają się na plan pierwszy. 1. KOBIETA Akcja powieści Kuśniewicza osadzona jest zwykle w przeszłości. Autor szczególnie upodobał sobie czasy monarchii austro-węgierskiej, które przedstawia z niesamowitą pieczołowitością – zwłaszcza w „Królu Obojga Sycylii”. Pisarz, pod wpływem domu rodzinnego, a także własnych zainteresowań, był mocno zakorzeniony w kulturze modernizmu. Jak pisze Mieczysław Dąbrowski: „Kuśniewicz (...) poprzez swoisty konserwatyzm środowiska i miejsca, w którym się wychował i kształcił, «zarażony» został modernizmem, skażony jego kulturą, obyczajami, stylem, świadomością. Pewne sprawy dla tej kultury istotne wciąż powracają w jego pisarstwie”3. Autor w sposób wręcz imponujący drobiazgowo odtwarza realia epoki – zarówno te materialne, jak i intelektualne. Przytacza nazwy najmodniejszych perfum, popu- 2 Przywołując utwory Andrzeja Kuśniewicza korzystam z następujących wydań i skrótów: KOS (Król Obojga Sycylii, Kraków 1976), Sn (Stan nieważkości, Łódź 1997), E (Eroica, Warszawa 1988). Cytaty z powieści będę lokalizować w tekście, podając w nawiasie skrót tytułu i numer strony. 3 M. Dąbrowski: „Nierzeczywista rzeczywistość”. O twórczości Andrzeja Kuśniewicza. Warszawa 2004, s. 137. 137 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA larnych gazet, dokładnie opisuje stroje, meble, obyczaje, prezentuje cały sztafaż fin de siècle’u i la belle époque. Lecz Kuśniewicz nie osadza swoich powieści w epoce modernizmu tylko pobieżnie, zewnętrznie – posługuje się również filozofią i pojęciami charakterystycznymi dla czasów, które odtwarza. Sięga po kategorie rządzące wyobraźnią ludzi przełomu wieków. By obrazowo przedstawić zakochane w sobie rodzeństwo, wykorzystuje mit Androgyne4, który był wówczas ogromnie popularny i święcił największe triumfy. Symbole, pełniące w powieściach Kuśniewicza bardzo znaczącą rolę, zapożyczone są z epoki i jej wzorem używane. Również kreacja bohaterów nie powoduje dysonansu, są oni wzorcowymi (być może nawet zbyt wzorcowymi – to typy idealne) reprezentantami swojej epoki. Emil R., główny bohater „Króla Obojga Sycylii”, to artysta, który cierpi na chorobę płucną i jest nieustannie zwrócony ku sobie – zmaga się ze swoim pożądaniem, z poczuciem winy i z lękiem, a nie z tym, co go otacza. Wzorowy portret dekadenta. Epoka modernizmu to również doskonałe tło dla dziejów miłości incestualnej, gdyż przesycona jest katastrofizmem. Przeczucie nadchodzącej wojny i nastroje schyłku wieku idealnie współbrzmią z antycypacją śmierci, tak charakterystyczną dla kazirodczych kochanków. Ich uczucie od razu wydaje na nich wyrok, są skazani już w momencie, gdy pierwszy raz zapomną o swoim pokrewieństwie. W tym kontekście trudno sobie wyobrazić dla nich lepszy kontekst niż melancholijny i dekadencki przełom wieków. Nadciągająca śmierć i bliska wojna, występując razem, potęgują swą tragiczną wymowę i w sobie się odbijają. Mieczysław Dąbrowski stwierdza: „Modernizm polski (...) wykreował dwa wzory kobiety. Jeden – to kobieta-modliszka, wampir, diablica, która tak czy inaczej niszczy mężczyznę. Drugi – to kobieta, która próbuje uniezależnić się od własnego popędu 4 Rozwinęłam ten temat w artykule Androgyne, sobowtór, Narcyz – obrazowe przedstawienia miłości incestualnej, „ProLog” 2015, nr 2. 138 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) i ciążącej na niej tradycji, a także zależności wobec świata męskiego. Wzór emancypantki”5. Trzeba zaznaczyć, że wizje krwiożerczej kobiecości, które zdominowały literaturę przełomu wieków, mają swoją genezę w następujących wówczas zmianach społecznych. Emancypacja, mizoginizm, popularność filozofii Nietzschego, Schopenhauera i Hartmanna, wyobrażenie żony jako osoby duszącej potencjał męża-artysty – wszystko to sprawiło, że literackie portrety kobiet przybrały w tym czasie demoniczną formę. Ale powodem był również wspomniany już katastrofizm epoki. Jak stwierdza Maria Podraza-Kwiatkowska: „Apokaliptyczna wizja kobiety w literaturze końca XIX oraz przełomu XIX i XX wieku stanowi zatem drobny fragment wielkiego symbolu: apokaliptycznej wizji świata. Symbolu, w którym skupiają się wszelkie niepokoje końca wieku związane z poczuciem zagrożenia dotychczasowych wartości”6. Również mężczyźni czuli się zastraszeni, zagrożeni w swoich dotychczasowych rolach przez kobiety, domagające się dostrzeżenia i równych praw. Przedstawiana w sztuce wampiryczna kobiecość była odzwierciedleniem ich lęków. Nie ma wątpliwości, że Lieschen, bohaterkę „Króla Obojga Sycylii”, można nazwać kobietą demoniczną. Już jako mała dziewczynka niesie swojemu bratu zagładę, kusi go i nęka. Jest przy tym w pełni świadoma swojej nad nim przewagi, wie, jak manipulować jego uczuciami i zawsze osiąga swój cel. Jest nawet dużo wcześniej niż on świadoma uczuć, jakie do niej żywi. Ale Elizabeth łączy oba wzory kobiecości występujące w epoce modernizmu. To skrajnie niezależna femme fatale, która jest zarazem emancypantką. Mimo obaw i presji matki nie spieszy się z zamążpójściem, a nawet deklaruje, że może nigdy nie stanąć na ślubnym kobiercu. Jest oczytana, odważna, nie zważa na konwenanse, świetnie jeździ konno. Jak charakteryzuje ją narrator: „zdradzała od wczesnego dzieciństwa skłonności do samowoli, ekstrawagan5 6 M. Dąbrowski: „Nierzeczywista rzeczywistość”, s. 143. M. Podraza-Kwiatkowska: Symbolizm i symbolika…, s. 283. 139 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA cji i perfidii, obdarzona sporą dozą fantazji i wyobraźni” (KOS, s. 17). Maria Podraza-Kwiatkowska zwraca również uwagę na łączność między dwoma popularnymi w okresie Młodej Polski symbolami – Androgyne i kobietą-modliszką. Wydaje się, że mit Dwój-Jedni powstał właśnie w wyniku rozpowszechnienia demonicznego obrazu kobiety. Walka kobiet o równouprawnienie i wreszcie skłonność mężczyzn do zaakceptowania ich wzrastającej roli sprawiły, że wrogie dotychczas obozy zaczęły szukać kompromisu. Okazało się nim być wyobrażenie dwupłciowej postaci, w której pierwiastki męski i żeński stapiają się ze sobą, tworząc w efekcie istotę doskonałą: „«Dwój-jedność», «hommefemme», «androgyne» – symbol idealnego człowieka przyszłości, symbol zgody i pojednania, stanowi (…) przeciwwagę dla symbolu Salome-modliszki-demona-wampira. Ruch emancypacyjny kobiet wywoływał bowiem nie tylko lęk przed zmianą dotychczasowego modelu społeczno-obyczajowego. Wywoływał także próby dostosowania się do owych powolnych, ale przecież stale i nieuchronnie dokonujących się przemian”7. W „Królu Obojga Sycylii” połączone zostają oba te symbole, nie ma tu relacji wynikania. Związek rodzeństwa R. wymyka się teorii Marii Podrazy-Kwiatkowskiej. Mimo że relacja Emila i Lieschen jest przedstawiana w sposób, który ma przywodzić na myśl mit Androgyne, Lieschen pozostaje kobietą-modliszką. Odbiega ona od wizerunku typowej kobiety demonicznej również dlatego, że jest kanciastą chłopczycą z wiecznie zakatarzonym nosem, gdy tymczasem kobieta-modliszka to z reguły kwintesencja zmysłowości i kobiecości. Kobieta fatalna powinna być także odległa, obca, egzotyczna dla partnera, a tymczasem wychowywana w tym samym domu siostra jest najbliższa – i biologicznie, i społecznie. Ale Lieschen godzi obie te role, pociąga i niesie zagładę nawet mimo braku fizycznych warunków, mimo skrajnej 7 Ibidem, s. 288. 140 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) bliskości związanej z dorastaniem w jednym domu i wychowywaniem się w tej samej rodzinie. Pozycja kobiet w prozie Kuśniewicza jest specyficzna i powielana przez autora we właściwie wszystkich powieściach. Kobiety zawsze pełnią rolę drugoplanową, podrzędną, są jak manekiny, realizujące męskie fantazje, ale równocześnie niosą mężczyznom zagładę. Mieczysław Dąbrowski komentuje: „Kobiety u Kuśniewicza przedstawiane są jako odbicie męskich potrzeb i pożądań albo jako osoby wprawdzie niezależne, zawisłe tylko od siebie samych, ale które za tę niezależność płacą jakimś skrzywieniem, dewiacją, dziwnością”8. Tak jest też w przypadku Lieschen. W pewien sposób jest tylko wyobrażeniem swojego brata – Emil niejednokrotnie przypisuje jej cechy i intencje, których ona nie wykazuje, ale to kobieta wyzwolona, która nawet nie pomyśli, by ugiąć się pod presją żądzy brata, sama o sobie decyduje i w tej niezależności wyprzedza swoją epokę. Jednocześnie jest w pewien sposób zaburzona – bezlitosna, egoistyczna, nie zna współczucia, zdaje się nawet nie przywiązywać do ludzi wokół siebie, ma wręcz cechy psychopatyczne. Z kolei Marika Huban, Cyganka, którą najprawdopodobniej zamordował Emil, była właśnie manekinem – stała się odbiciem męskich potrzeb, gdyż posłużyła mu jako wyobrażenie Lieschen. Można przypuścić, że Emil tak bardzo chciał pozbawić życia znienawidzoną, pożądaną siostrę, że musiał szukać sublimacji w morderstwie Cyganki. Bohaterki Kuśniewicza często mają fizyczne skazy, a ich ciało opisywane jest z czymś w rodzaju obrzydzenia9. Dotyczy to również wszystkich sióstr, wzbudzających namiętność swoich braci. Wspomniałam już o charakterystycznych niedoskonałościach Lieschen, ale to samo można powiedzieć o siostrze Christiana, bohatera „Eroiki”: „Na opuszczonej powiece rysowała się 8 M. Dąbrowski: „Nierzeczywista rzeczywistość”, s. 144. Por. ibidem, s. 139; J. Jarzębski: Powieść jako autokreacja. Kraków 1984, s. 253. 9 141 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA wyraźnie blizna rozcinająca skórę na kształt zajęczej wargi” (E, s. 46). Ta naruszona powieka staje się w powieści znakiem rozpoznawczym siostry hrabiego von Laubitten, urasta do rangi jej emblematu. Nie można również przeoczyć porównania z zajęczą wargą. Zestawienie rozcięcia powieki, które nie mogło znacząco rzutować na wygląd, z wyraźną wadą rozwojową dodatkowo podkreśla szpetotę, którą powodować ma ta blizna. Siostra Christina była też ostrzyżona prawie do skóry, a jej ciało przywodziło na myśl raczej sylwetkę niedorosłego chłopca niż kobiecą figurę. Siostra ze „Stanu nieważkości”, uosobienie marzeń bohatera, nie ma co prawda wyraźnych skaz, ale ubrana jest w podarte dżinsy i dziurawe buty, a nos ma umazany sadzą lub węglowym miałem. Ma też krótką fryzurę, ale jednocześnie jej włosy są związane w niedbały czub. Wszystkie te cechy trudno uznać za oszpecenie, jednak tak opisywana kobieta zaprzecza męskim wyobrażeniom o atrakcyjności u płci przeciwnej, a także stereotypowemu pojęciu kobiecości. Być może autor usiłuje poprzez tę fizyczną charakterystykę pokazać, jak kobiety-siostry przejmują role swoich braci, jak stają się od nich – zniewieściałych – silniejsze i zaczynają dominować. W tym momencie związek rodzeństwa oddala się od androgyniczności i zaczyna ciążyć ku prostemu odwróceniu stereotypowych ról płciowych. Lieschen różnymi środkami kreowana jest na silną i dominującą kobietę, w tekście pojawia się kilka scen, w których porównuje się ją do Amazonki. Trzeba pamiętać, że te wojownicze kobiety przynosiły mężczyznom zgubę – zabijały ich, zaś swoich nowo narodzonych synów dusiły, oślepiały lub okulawiały. Pierwsza ze scen rozgrywa się podczas pobytu rodzeństwa R. u znajomych rodziców w Volosce – Elizabeth jeździ na czarnej klaczy odziana oczywiście w amazonkę (suknię do jazdy konnej) – również czarną, a stary baron von Reisach komplementuje ją, przyrównując do amazonki. Emil uznaje tę uwagę za wyjątkowo 142 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) niestosowną, ale w wierszu „O świetle zapalonym i o świetle przygaszonym” notuje: „Amazonko na czarnym koniu w czarnej kapie. Niesiesz kapelusz z piórami. Skraj krynoliny zwisa bokiem z siodła na srebrny czaprak. Lewa stopa w białym kościanym strzemieniu naprasza się ustom. Miękka atłasowo, wygięta w łuk. Żywa” (KOS, s. 129). Wiersz wskazuje na to, że dla Emila jazda konna ma po części seksualną wymowę – stąd zapewne jego złość na znajomego rodziców. Wie, że tamten w tej chwili również postrzega Lieschen w erotyczny sposób. Także siostra Christiana, oglądana przez Ottokara przecież tylko na dwóch zdjęciach, przedstawiona jest właśnie na koniu: „Christian, może szesnasto-, może siedemnastoletni, w dziwacznym stroju, na pół scenicznym, na pół błazeńskim, z szeroką kryzą na szyi, trzymał za uzdę olbrzymiego karego ogiera. Drugą rękę oparł mocno na udzie jeźdźca, nachylonego do przodu, gładzącego kark konia (...). To była niedorosła dziewczyna, zupełnie naga” (E, s. 45-46). Ta scena budzi pewien niepokój, tym większy, że zupełnie nieznane są okoliczności zrobienia fotografii. O przeszłym życiu Christiana, o jego życiu z siostrą, Otto wie tylko z pogłosek usłyszanych od wspólnych znajomych. W tym kontekście dziwaczne ubranie hrabiego von Laubitten i zupełna nagość jego siostry sprawia, że ta relacja staje się jeszcze bardziej tajemnicza. Warto wspomnieć, że również pamiętna blizna siostry Christiana powstała w wyniku upadku z konia. Prowincjonalny lekarz nieudolnie zszył rozciętą powiekę, pozostawiając trwały ślad. Czyli emblemat dziewczyny również miał związek z jazdą konną. Co także zwraca uwagę – zarówno koń, na którym jeździ Lieschen, jak i ten dosiadany przez siostrę Christiana, są czarne. Ten kolor w przypadku 143 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA siostry Emila podkreślony i zwielokrotniony jest przez czarną suknię. „Koń, zwłaszcza maści karej lub trupio, widmowo-białej, jest w swej roli chtonicznej bardzo rozpowszechnionym symbolem śmierci”10 – pisze Władysław Kopaliński. Jednak równocześnie koń symbolizuje gwałtowne pożądanie seksualne i płodność11. Nawiązanie Kuśniewicza do tego motywu jest więc nieprzypadkowe. Łączy on w sobie namiętność i zagładę, dwa pojęcia nierozdzielnie związane z miłością kazirodczą. Koń to symbol, po który chętnie sięgali moderniści. Naga kobieta obejmująca za szyję stającego dęba czarnego konia to obraz, który stał się znakiem rozpoznawczym Młodej Polski – „Szał uniesień” Władysława Podkowińskiego przedstawia bowiem fantazmaty epoki. „Obraz kobiety pędzącej na koniu stał się dla modernistów wzorem syntezy rozkoszy i lęku”12 – pisze Wojciech Gutowski. Kreując więc takie sceny, sadzając swe bohaterki na kare wierzchowce, Kuśniewicz przywołuje cały szereg skojarzeń. Siostra automatycznie staje się obiektem erotycznym. Ani narrator, ani brat nie musi jej w ten sposób charakteryzować. Sama sytuacja, znaczące okoliczności wystarczają, by siostra odarta została z siostrzanej aseksualności i postawiona na równi z kobietami kierującymi się animalną żądzą. Natomiast współistnienie rozkoszy i lęku charakterystyczne jest dla związków kazirodczych. Przyjemność – również z przekraczania granic – łączy się z lękiem przed konsekwencjami: społecznymi, prawnymi i religijnymi. W zeszycie Emila znajdują się trzy cytaty niewiadomego pochodzenia datowane na 1913 rok, przytoczone przez narratora w dokładnym brzmieniu niemieckim. Wszystkie one, choć podane jakby mimochodem, wydają się nieść istotne znaczenie i symbo10 W. Kopaliński: Słownik symboli. Warszawa 2006, s. 155. Por. ibIdem, s. 157. 12 W. Gutowski: Mit-Eros-Sacrum: sytuacje młodopolskie. Bydgoszcz 1999, s. 65. 11 144 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) liczny komentarz do życia, poglądów i doświadczeń bohatera. Jeden z nich to: „Das Weib: angesiedelt zwischen den Polen – Teufel und Tier” (KOS, s. 127). „Baba: osadzona między dwoma biegunami – diabłem i zwierzęciem”. W czasach modernizmu panowało przekonanie, że kobieta jest istotą do głębi opanowaną przez żądzę seksualną i instynkty biologiczne i to one właściwie determinują jej życie i wybory. Najjaskrawszym chyba przykładem tego typu opinii jest „Płeć i charakter” Ottona Weiningera. W tym mizoginistycznym tekście autor, powołując się na znaczące dzieła filozoficzne, literackie i naukowe, próbuje dowieść, że kobiety (i Żydzi) nie mają właściwie osobowości, kierują się tylko pożądaniem, a ich potrzeby seksualne nie tylko dominują w ich życiu, ale wręcz są tego życia jedynym aspektem. Jak komentuje Dorota Sajewska: „W precyzyjnie stworzonym obrazie genialnego mężczyzny i niemoralnej kobiety widzieć można przede wszystkim strach Weiningera – człowieka końca XIX wieku – przed Innym, Nowym i Nieznanym”13. Wyraz najczystszego mizoginizmu znaleźć też można w „Eroice”. Hrabia von Valentin i jego przyjaciel stwierdzają zgodnie: „«Frauen Dirnen» – właśnie, wszystkie, wszystkie bez wyjątku, z samego założenia, z samej istoty płci, odruch waginalny, obaj tak samo, Christian i ja, uważaliśmy, że seks to sprawa jak najdalej leżąca od mętnego filozofowania, całej modernistycznej demonologii płci, całego bajdurzenia, a także poezji. «Frauen Dirnen – Müde sich senken...»” (E, s. 50). Być może bliskie relacje Ottokara i Christiana nie wynikają z ich homoseksualnych skłonności (jak można przypuszczać po lekturze tekstu), lecz z pogardy, którą żywią dla kobiet. Christian mógł kochać tylko swoją siostrę – odbicie siebie, niejako swojego sobowtóra – a w stosunku do wszystkich innych kobiet zachowuje się protekcjonalnie. Grecy uznawali mężczyzn za bardziej godnych miłości 13 D. Sajewska: „Chore sztuki”. Choroba/tożsamość/dramat. Kraków 2005, s. 94. 145 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA i zdolnych do utworzenia duchowej więzi i dlatego stworzyli homoseksualną kulturę – niewykluczone, że bliska przyjaźń między bohaterami „Eroiki” ma bardzo podobną genezę. „Frauen Dirnen” – „Kobiety to prostytutki”. Przytoczone przez Kuśniewicza niemieckie frazy pochodzą z poematu „Algabal” Stefana George. Treść utworu nawiązuje do postaci cesarza Heliogabala, znanego z homoseksualno-orgiastycznych skłonności, bezdusznego i okrutnego w stosunku do ludzi, lecz ogromnie wrażliwego na piękno i wszelkie przeżycia estetyczne. Widać tutaj analogię do postawy Ottokara von Valentin, który z pełnym rozmysłem zdecydował się odrzucić wszystko, co mu wpajano, przekonania z minionej epoki, którą uznał za nieodwołalnie skończoną, i wszedł na drogę zbrodni. To jeden z przykładów na Kuśniewiczowskie definiowanie bohaterów poprzez odniesienia do tekstów literackich, które czytają, które ich inspirują14. Wersety „Algabala” Otto i Christian recytowali razem jeszcze w uniwersyteckiej bibliotece w Getyndze. Elizabeth lubiła brata poniżać. W powieści natknąć się można na wiele krótkich scen, w których Lieschen niemalże mimochodem sprawia Emilowi fizyczny czy psychiczny ból. Dotkliwie szczypie go w ramię, zmusza do zjedzenie żywicy, czy drapie mu twarz do krwi, gdy ten próbuje ucałować jej dłonie. Albo też prowokuje go i wyzywa, czy oddaje bukiecik kwiatów, które uzbierał specjalnie dla niej, grubemu i łysemu piwoszowi, bezczeszcząc tym samym jego podarunek. Wydawać by się mogło, że to zwykłe rozgrywki pomiędzy rodzeństwem, dziecinne przepychanki. Jednak Emil poddaje się tym próbom nie bez cierpienia, ale i z fascynacją, a nawet swoistym nabożeństwem, a Lieschen jest w pełni świadoma, jaki wpływ mają jej zachowania na brata i jak bardzo go dręczą. Siostra czerpie z tej sytuacji sady14 Również Emil R. jest charakteryzowany poprzez swoje lektury – w jego dłonie Kuśniewicz wkłada utwory Nietzschego, Dostojewskiego, Rilkego, Strindberga etc. 146 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) styczną, a brat masochistyczną przyjemność. W powieści powtarzają się relacje Emila, opisujące satysfakcję, jakiej doznawał w wyniku poniżenia, szczęście, które dawała mu bierność wobec siostry15. Bohaterką „Stanu nieważkości” jest pielęgniarka, która roztacza opiekę, lecz jednocześnie dzierży władzę w postaci strzykawki i dominuje fizycznie nad chorym, osłabionym pacjentem. Uosabia też znany męski fetysz i jest powszechnie nazywana „siostrą”, co w kontekście prezentowanego w powieści ideału miłości kazirodczej nabiera dodatkowych znaczeń. Bohater całe życie wypatrywał swojej siostry i tęsknił za nią – ale dopiero w szpitalu, już na progu śmierci, odnajduje ją w pielęgniarce. Obserwuje ją z wielką czułością, gdy to tylko możliwe usiłuje obłapić, pocałować. Jego uczucie jest wyraźnie i bezwstydnie erotyczne. Bohater, dążąc do zaspokojenia swojej żądzy, tego pragnienia, które odczuwał od lat, stara się zdążyć przed śmiercią. Choć wydaje się, że i spełnienie tej miłości poprzez śmierć byłoby dla niego wystarczające. Z masochistyczną przyjemnością odbiera tortury z rąk siostry. Ten rodzaj relacji powtarza się w całej twórczości Kuśniewicza, nie tylko zresztą w związkach miłosnych16. Łączy się to ze zmianami obyczajowymi charakterystycznymi dla epoki – emancypacją kobiet i mizoginizmem mężczyzn. „Kobieta, przemieniająca się z «niewolnicy» w niebezpieczną sawantkę wywoływała w mężczyźnie uczucie lęku, a zarazem masochistyczne, podszyte kompleksem niższości, uwielbienie”17 – komentuje układ sił w relacjach erotycznych przełomu wieków Wojciech Gutowski. Diagnozę tę z powodzeniem można odnieść do relacji między rodzeństwem R. Emil zaabsorbowany swoją siostrą, na przemian 15 Widać tu wyraźną analogię do sposobów przedstawiania kobiet w prozie i twórczości plastycznej Brunona Schulza. 16 Por. H. Zaworska: Tęsknota. „Twórczość” 1974, nr 4, s. 101. 17 W. Gutowski: Nagie dusze i maski. (O młodopolskich mitach miłości). Kraków 1992, s. 21. 147 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA przez nią przyciągany i odpychany, nigdy nie rozwinie uczuć do jakiejkolwiek innej kobiety. „Zabawy”, „eksperymenty”, jak pisze o nich Emil, prowadzone przez Elizabeth na pozostałej dwójce – fizycznie na Detcie, ale tak naprawdę wymyślane dla Emila – odbywały się z dużą regularnością. Były to drobne, ale wymyślne i dotkliwe tortury i pokaz dominacji nad młodszą siostrą. Emil stał z boku i z narastającym napięciem obserwował całą sytuację. Moment kulminacyjny zabawy był także momentem kulminacyjnym jego podniecenia: „Emil wie, czym to się kończy: spełnieniem, wniebowstąpieniem w chwili bolesnego upojenia i w udręce. Modli się w duchu (...), żeby to, co będzie znów musiał wyznać ze wstydem ojcu Corneliusowi, ominęło go tym razem” (KOS, s. 135). Ale go nie omija. A Lieschen z napięciem wyczekuje tego momentu, by podążyć za bratem i obserwować efekt sprowokowanej przez siebie sceny i udrękę Emila. Scena ta, w różnych formach, powraca w całej twórczości Andrzeja Kuśniewicza. Jerzy Jarzębski w książce „Powieść jako autokreacja” pisze: „Gdzieś u źródeł tego tematu leży pamięć (czyja? autora?) sceny z dzieciństwa: dwie dziewczynki, jedna z nich szczególnie agresywna, bezczelna, chłopakowata (...), obok nich nieśmiały chłopiec – albo jako obiekt agresji, albo jako obserwator jakiejś drastycznej sceny, odegranej przez «chłopczycę». I wspomnienie dreszczu rozkoszy, jaki wzbudziło poddanie tamtej mocniejszej, dziewczęcej indywidualności. Odtąd bohaterowie Kuśniewicza balansować będą pomiędzy tęsknotą do samoponiżenia – i pędem do kompensacji poprzez całkowite zdominowanie, uprzedmiotowienie erotycznego obiektu”18. Emil, tak czuły, romantyczny i uległy w stosunku do siostry, najpewniej brutalnie pozbawił życia młodą Cygankę. W relacji z Lieschen, kiedy wiedział już, że nie ma szans na spełnienie, pragnął poniżenia. Ale zdolny jest do mordu na innej kobiecie, tak jakby tym brutalnym 18 J. Jarzębski: Powieść jako autokreacja, s. 253. 148 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) aktem próbował sobie zrekompensować swoją pozycję w relacji z siostrą. Jako bohater wzorcowo modernistyczny, więc także mierzący się z nowym obrazem płci przeciwnej, być może próbuje odzyskać męskie ego, z którego został odarty przez demoniczną, wyemancypowaną siostrę. Wspomnianym przez Jarzębskiego obrazem rozpoczyna się również ostatnia scena Stanu nieważkości, wiodąca wprost do śmierci bohatera. W czasie błądzenia po lesie natyka się na dwie nieznane dziewczynki i ingeruje w bójkę, która się między nimi wywiązuje. W starszej z nich rozpoznaje swoją dawno upragnioną siostrę, ale ich relacja musi się zmienić, gdyż bohater nie ulega metamorfozie, nie staje się małym chłopcem. Jego natura jest w pewien sposób dwoista, zawieszona między dzieckiem a dorosłym, lecz nie może się on odciąć od swoich doświadczeń, wieku, całej wiedzy, którą posiadł. Tak kończy się poszukiwanie mitycznej siostry, gdyż bohater staje się już nie tylko jej bratem, ale i ojcem: „Ja, jej równolatek, jak się zdaje, ja, jej niezawodnie brat rodzony, a jednocześnie w sposób perfidny pozostający wciąż jakąś swoją drugą połową w wieku co najmniej dorosłym (...), a zatem chyba jednocześnie ojciec tej małej łobuzki zrodzonej z wielkiej tęsknoty, z niewstrzymanej potrzeby, istoty zmaterializowanej w pragnieniu, jakby przywołanej z niebytu i nicości” (Sn, s. 253). „Stan nieważkości” to ostatnia z powieści Kuśniewicza, w której wykorzystany został motyw miłości kazirodczej. Przynosi ona krystalizację mitów, motywów i symboli, które pojawiały się już we wcześniejszych utworach. Tak samo jak miłość do siostry staje się w tej powieści pewną ideą, uwznioślonym marzeniem, tak też powracająca scena okrutnej dziecięcej zabawy zostaje wyjęta z wszelkich kontekstów, z toku akcji i przedstawiona niejako w postaci czystej. W powieści tej główny bohater jest też najwątlej scharakteryzowany, zostaje określony właściwie tylko poprzez odległe koligacje rodzinne. Pojedyncze, rzucane tu i ów149 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA dzie konkretne informacje sugerują jednak, że może odsyłać do doświadczeń autora – pada na przykład stwierdzenie: „Już nie pamiętam, który to był rok – mego autentycznego narodzenia, 1904, czy któryś z następnych” (Sn, s. 244). Bohater pyta też swoją małą siostrę: „«Jak ci na imię, dziewczynko?» (...). Dziewczynka odparła: «Asia, a ty, chłopczyku?», «Andrzej»” (Sn, s. 252). Zaraz potem Andrzej ginie z jej rąk – czy motyw miłości kazirodczej nie powrócił już w twórczości tego pisarza, gdyż zakochany w swojej siostrze Andrzej został zamordowany w ostatniej scenie „Stanu nieważkości”? Według Christiny von Braun, autorki artykułu „Blutschande: From the Incest Taboo to the Nuremberg Racial Laws”, w relacjach incestualnych to siostra musi się z reguły zgodzić na wyrzeczenia. Wskazuje to na nadal zdominowaną pozycję kobiety, która mimo że może już być obiektem nie tylko erotycznego zainteresowania mężczyzny, wciąż jest mu niejako podległa i musi spełniać jego oczekiwania: „W obu, zarówno ascetycznej, jak i namiętnej wersji bratersko-siostrzanej miłości, to zawsze kobieta musi poświęcić swoje życie, zanim mężczyzna (brat) może być «odkupiony» i odnaleźć «spokój wieczny» (...). Ofiarna śmierć siostry może przybrać wiele różnych form. Nie zawsze oznacza ona rzeczywistą śmierć fizyczną. To często śmierć na poziomie duchowym, która jest reprezentowana przez chęć siostry do poświęcenia siebie, swojej «tożsamości»”19. W twórczości Kuśniewicza jest dokładnie odwrotnie. To z reguły bracia giną – najczęściej zresztą przy współudziale lub z rąk sióstr. Najpewniej wiąże się to z odmienną kreacją bohaterów niż w tekstach, do których nawiązuje von Braun. W powieściach Kuśniewicza to kobiety dominują i dzierżą władzę, a męż19 Ch. von Braun: „Blutschande”: From the Incest Taboo to the Nuremberg Racial Laws. [w:] Encountering the other(s). Studies in Literature, History and Culture. Red. G. Brinker-Gabler. New York 1995, s. 141 [to i kolejne – tłum. własne]. 150 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) czyźni ubiegają się o ich względy. Ofiarna śmierć i poświęcenie są zupełnie obce charakterom kochanych sióstr. Lieschen nie wychodzi z relacji z bratem bez szwanku, ale to ona ma przewagę i wiele więcej dystansu. Z tej próby sił to ona wychodzi zwycięsko. Podobnie Joanna, siostra ze Stanu nieważkości. Jej rola stawia ją od początku w pozycji nadrzędnej. Walka płci, która swoją kulminację osiągnęła właśnie pod koniec XIX wieku, w twórczości Kuśniewicza przeniesiona została na relacje między bratem a siostrą. Mężczyźni w tej prozie są słabi, zakompleksieni, wiecznie próbują udowodnić siostrom – i światu – swoją wartość i swoją męskość. Siostry natomiast przejmują ich role, są władcze, dominujące, dużo bardziej dojrzałe i niezależne. Znajdują też perwersyjną przyjemność w dręczeniu i poniżaniu zakochanych w nich braci. Oni natomiast je ubóstwiają – dosłownie. Marta Podolczak w artykule „Fizjologia bogini – wizerunek kobiet w wybranych powieściach Andrzeja Kuśniewicza”20 wyróżnia cztery typy kobiet przedstawione w twórczości Kuśniewicza. Kochane siostry za każdym razem prezentują typ czwarty – „kobietę-boginię”, łączącą w sobie trzy wyróżnione wcześniej: kobietę-samicę, kobietę-ucieleśnienie idei i kobietędamę. Siostry-boginki charakteryzuje bosko-ludzka dwoistość, są bliskie, lecz jednocześnie nieosiągalne, wywyższone, lecz czasem płytkie i kapryśne, a ich rzekoma boskość to tak naprawdę projekcja marzeń ich braci. 2. DIABEŁ Diabeł jest w „Stanie nieważkości” postacią niezwykle prominentną. W powieści pojawia się wiele symbolicznych odniesień do sił piekielnych, ale diabły występują też we własnej osobie, właściwie jako część kresowego krajobrazu, jeśli nie po pro20 Por. M. Podolczak: Fizjologia bogini – wizerunek kobiet w wybranych powieściach Andrzeja Kuśniewicza. [w:] Między Galicją, Wiedniem i Europą. Aspekty twórczości literackiej Andrzeja Kuśniewicza. Red. A. Woldan. Wiedeń 2008. 151 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA stu jedne z równorzędnych postaci, nie mniej realne niż pozostali bohaterowie21. Z diabłem kojarzona jest też nadchodząca wojna, symbolizowana przez sterowiec Graf Zeppelin: „Inne były pamiętam, nasze kresowe, ruskie diabły, czyli didka. Nawet to najgorsze rzekomo – didko łyse. Co mu tam przy pruskim Lucyperze Królewskim! Bo tamten, teraz dopiero jestem tego pewien, to sam był Lucyper we własnej osobie, inaczej Zeppelin. Graf Zeppelin, jakiego, dzieckiem małym będąc, w 1914 roku zobaczyłem na bezchmurnym niebie nad moją ziemią. (…) Leciał z zachodu na wschód, a jego cień powoli sunął po łąkach, krzewach, drogach i wodach” (Sn, s. 100). Opis ten – tak spokojny, wręcz kontemplacyjny – w oczywisty sposób kontrastuje z wydarzeniami, które zapowiada. Dla Kuśniewicza wybuch Wielkiej Wojny był równoznaczny ze śmiercią pewnego świata, epoki, całej formacji kulturowej i duchowej, więc napomknienie to robi tym większe wrażenie. Charakterystyka Elizabeth R. prowadzona jest w sposób, który nie tylko przedstawia ją jako kobietę demoniczną, ale wręcz każe ją wiązać z siłami piekielnymi. W czasie spektakli Lieschen przebiera się za diabła czy czarownicę, sama siebie nazywa „Teufelchen”, tak woła na nią Emil, jej zachowania wywołują jednoznaczne skojarzenia – kiedy otwiera drzwi, wydają się one „wrotami piekieł” (KOS, s. 129), a Detta, „usłyszy (...) chichocik siostry. Tak śmieją się diabły” (KOS, s. 133). Jeden z nieoznaczonych cytatów z zeszytu Emila to: „Die Töchter des Teufels mit den Münden der Madonna” (KOS, s. 127). „Córki diabła z ustami 21 Wspomina o nich często narrator: „Diabły znad Ostsee nadlatywały stadami, co dwa, trzy, po cztery, po piętnaście i więcej posprzęganych wzajemnie za ogony” (Sn, s. 208). Wspominają też bohaterowie, pradziad Andrzeja poucza żydowskiego chłopca Froimka: „Każdy, widzisz, własnego diabła ma: ja mam francuską modą uformowanego, bel ami się nazywa, albo sans souci, kniaź Taurydzki ma swego. I ty też, niecnoto. Ale twój nieciekawy, paskudny” (Sn, s. 124). Nawet zwierzęta nie są pozbawione swoich diabłów: „Istnieją bowiem diabły psie, jak są i kocie, a także ptasie. Ryby miewają własne demony, motyle również i żuki” (Sn, s. 96). 152 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) Madonny”. Fraza ta wskazuje na dwoisty charakter Lieschen – nęcące piękno, uduchowioną boskość, lecz jednocześnie diabelską proweniencję. Bardzo często Lieschen porównywana jest również do kota – zwłaszcza jej oczy: „jej kocie oczy błyszczą” (KOS, s. 48), „oczy L., zwężające się w dwie podłużne kocie szparki sięgające chyba skroni, coś z ptaka niezawodnie, lecz zarazem chyba i kota” (KOS, s. 129). Emil wyobraża sobie jej sny: „Gdy on czyta i rozmyśla, jej się coś zapewne śni. Coś niezawodnie – przypuszcza brat, nasłuchując – podobnego do skrzydlatego kota, który się przeciąga i ostrzy pazury. A może wietrzy nad norą śmierć kreta. Kły zatopione w jego miękkim futerku, gdy tylko wyjrzy z nory. Oczy i uszy kota. Łapy kota. Ogon kota” (KOS, s. 97). Nie bez znaczenia są również dokładnie opisane dywaniki, leżące przy łóżkach sióstr. Kiedy mama przywozi je z miasta, Lieschen bez wahania wybiera ten przypominający futro tygrysa, a dla Detty zostaje bure, jakby uszyte z kotów-dachowców. Ten pozornie drobny szczegół charakteryzuje i przeciwstawia sobie siostry Emila. Atrybutem Elizabeth jest skóra tygrysa, drapieżnego, silnego kota, to tę skórę od razu bierze Lieschen, zostawiając potulnej i nijakiej Detcie bure futerko. Elizabeth, w przeciwieństwie do siostry, przepada za swoim kocim dywanikiem i wręcz delektuje się nim, podczas gdy Detta boi się nawet na swój nastąpić (por. KOS, s. 97). Również Joanna – siostra-pielęgniarka w „Stanie nieważkości”, jest nie tyle nawet opisywana przy użyciu diabelskich atrybutów, co wprost nazywana „diabłem”, „diabełkiem”. Zestawienie pielęgniarki, siostry miłosierdzia, troskliwej i niosącej pomoc z postacią diabła rodzi pewien dysonans. Ale co zaskakujące, dużo w tym pieszczotliwości: „Joasia. Pół diabełek, pół kot” (Sn, s. 126), „była to jeszcze niby tylko siostra-pielęgniarka, lecz już na najlepszej drodze do przeobrażenia się czy przepoczwarzenia w siostrę-siostrę, zapowiedzianą przez proroków i błaznów 153 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA «Joannę od kota i diabła» – aluzja i do imienia siostry, i maleńka prowokacja nawiązująca do opętanych w Loudun. Lecz zamiast słowa «diabeł», użyłem podświadomie wyrazu «diabełek»” (Sn, s. 249). Autor nawiązuje do zdarzenia, które niejednokrotnie już inspirowało twórców. W 1632 roku we francuskim mieście Loudun zakonnice z miejscowego zakonu urszulanek razem z przeoryszą, siostrą Joanną od Aniołów, zaczęły przejawiać oznaki zbiorowego opętania22. Na miejsce przybyli egzorcyści, a także tłumy turystów zwabionych możliwością zobaczenia erotycznie pobudzonych zakonnic. O rzucenie uroku na mniszki oskarżono ostatecznie miejscowego proboszcza, który znany był ze słabości do płci pięknej, i niedługo później uznano, że ksiądz Urbain Grandier jest winny zarzucanych mu czynów, po czym poddano go torturom i żywcem spalono. Jednak opętanie zakonnic nie ustąpiło. Ciekawym zabiegiem zastosowanym przez Kuśniewicza jest zmiana imienia przeoryszy urszulanek na jego antonim. W Loudun rezydowała siostra od Aniołów, a autor przemianowuje ją na siostrę od Kota i Diabła. Posługuje się zatem dwoma symbolami, które tak chętnie wykorzystuje w swoich powieściach, by wprowadzić sataniczną atmosferę. Według „Słownika mitów i tradycji kultury” Kopalińskiego diabeł często pojawiał się w kształcie kota. Kot miał być również uczestnikiem sabatów i ulubionym towarzyszem czarownic („Die Satansgesandten: Hexen” (KOS, s. 127) – kolejny, ostatni z nieoznaczonych cytatów z zeszytu Emila. „Przedstawicielki diabła: czarownice”). Cechami niezmiennie przypisywanymi kotom były także niezależność i swoboda, a czarny kot symbolizuje 22 Historia ta zainspirowała Aldousa Huxleya, który w 1952 roku wydał Diabły z Loudun. Na tym utworze John Whiting oparł swój dramat, Demony (1961), a ten z kolei stał się pierwowzorem libretta do pierwszej opery Krzysztofa Pendereckiego, Diabły z Loudun. Wydarzenia w siedemnastowiecznej Francji były też oczywiście inspiracją dla Jarosława Iwaszkiewicz do stworzenia opowiadania Matka Joanna od Aniołów. 154 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) zagrożenie i śmierć. Kocie wrzaski w marcu i ceremoniał zalotów uczyniły z nich również wyobrażenie chuci, rozpasania seksualnego i płodności. W starożytnym Egipcie Bastet, boginię radości i zabawy, uosobienie seksu, przedstawiano jako kotkę albo kobietę z głową kotki23. Wojciech Gutowski stwierdza: „Moderniści chętnie przywoływali tradycyjną figurę kobiecej agresywności – postać tygrysicy lub lwicy”24. Postać kota niesie więc ze sobą skojarzenia z siłą i przemocą, charakterystyczne również dla kobiety demonicznej. Poprzez tak konsekwentne porównywanie Lieschen do kota i przydawanie jej kocich atrybutów autor naznaczył ją całym szeregiem symbolicznych znaczeń, które dopełniają i zatwierdzają jej charakterystykę zarysowaną przez narratora i percypowaną przez Emila. W opowiadaniach Haupta zawierających wątek incestu kot staje się z kolei bardzo plastycznym upostaciowieniem zakazanej namiętności. Rodzeństwo spędza czas w ogrodzie i przygląda się domowemu kotu, który przez bohatera porównywany jest do lwa, tygrysa, lamparta... Skojarzenia te wskazują na pozorną niewinność i łagodność zwierzęcia, które w każdej chwili może jednak odbić się do skoku i zaatakować. Tak jak człowieka zaatakować nagle może jego długo tłumiona żądza: „Strzeż się lamparta plamistego! To symbol wyuzdania, trucizny pożądania. Patrz! W jego ruchach cynicznych jest tyle lubieżności, patrz! w miękkim, drapieżnym położeniu łapy, w gotowości przyczajonej do skoku, w migocie sierści, gdy skóra pokrywa grę muskułów, jest skok nagły i koci. Czy w tym plamistym lamparcie, symbolu złego pożądania, czy we mnie samym? We mnie samym drzemał ten symbol w zdradzieckim węźle gordyjskim i oto powstał, i pręży lędźwie, i gotuje się do skoku”25. Po tym opisie bohater kluczem zaczyna 23 W. Kopaliński: Słownik mitów i tradycji kultury. Kraków 1991, s. 529-531; Idem: Słownik symboli, s. 161-162. 24 W. Gutowski: Mit-Eros-Sacrum, s. 61. 25 Z. Haupt: Baskijski diabeł. Opowiadania i reportaże. Warszawa 2008, s. 23. 155 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA rysować na swoich zamszowych spodniach lamparcie cętki, utożsamia się z dzikim kotem, z jego żądzą. W powieściach Kuśniewicza jako figury nasycone dodatkowymi znaczeniami pojawiają się także ptaki i owady. Zazwyczaj niosą diabelskie asocjacje. Emil R. zastanawia się, „czy napotka w galeriach piekieł Lieschen? Jako diablicę? Jako strąconego do otchłani anioła? Jako bezokie widmo w czarnym kwefie? Jako ptaka, a może kota? Jako czarnego owada?” (KOS, s. 138). Ptaki pojawiają się również w znaczącym fragmencie Eroiki. Pan na literę K., współwięzień hrabiego von Valentin, wspomina: „A ja wracałem na ten mostek, nad te diabelskie stawy i byłem kuszony. Czy pan obserwował kiedyś łabędzie? Te ich szyje, które wyginają się jak białe węże? Nacierały na mnie sycząc, a ja truchlałem. Wydawało mi się, że to przemienione w ptaki moje dorosłe siostry, jakże diabelskie w tym przeobrażeniu, grzeszne w swej cielesności okrytej białym pierzem” (E, s. 126). Wspomnienie pana na literę K. niesie ze sobą posmak kazirodczego uczucia, a łabędź to kolejny ptak, który naznaczony jest szeregiem symbolicznych znaczeń. Kojarzony z Afrodytą, uosabia „całkowite zaspokojenie pożądania, satysfakcję seksualną, a pieśń łabędzia wyobraża tu pożądanie prowadzące przez swój szczyt do swego unicestwienia, do «małej śmierci» seksualnej”26. Jego szyja jest symbolem fallicznym, natomiast on sam – płodności i dwupłciowości. Zatem przedstawienie tych właśnie ptaków jako przywodzących pożądliwe myśli na temat sióstr jest nieprzypadkowe. Widoczny jest jednak lęk bohatera przed łabędziami, a siostry wydają mu się być w tym kształcie diabelskie i grzeszne. To z kolei łączy się z demonicznym wyobrażeniem kobiet charakterystycznym dla epoki modernizmu. W ostatniej scenie „Stanu nieważkości” bohater dostrzega pewien znaczący detal w wyglądzie odnalezionej siostry: „Bo oto teraz dopiero zauważyłem, że miała włosy zgarnięte w niedbały 26 W. Kopaliński: Słownik symboli, s. 207. 156 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) czub przewiązany czarną tasiemką. Z czuba tego sterczały, chwiejąc się za każdym poruszeniem, trzy kogucie pióra; dwa białe i jedno czarne” (Sn, s. 252). Zwraca uwagę szczegółowość tego opisu, podkreślenie pochodzenia i kolorystyki piór. Symboliczne znaczenia koguta bardzo dobrze odbijają złożoność ostatniej sceny powieści. Wiele poruszanych wcześniej tematów występuje w tym momencie na raz, a akcja zmierza do nieuchronnego podsumowania. Kogut wyobraża między innymi szatana, chuć, cudzołóstwo i kazirodztwo. Biały kogut jest symbolem świtu i szczęścia, czarny natomiast to ptak nocy, nieszczęścia i śmierci27. Te trzy piórka, wspomniane mimochodem, przywołują tematy bardzo żywe i istotne w prozie Kuśniewicza: miłość i śmierć. Splatają się one ściśle ze sobą, zwłaszcza w opisach kazirodztwa, które nasycone jest tragizmem jeszcze silniej niż zazwyczaj miłość namiętna. Owady, choć wspominane rzadziej, również mają istotne znaczenie. Zwraca uwagę już gra brzmień między słowami „insekt” i „incest”. Ponieważ oba wyrazy pochodzą z języka łacińskiego, odpowiednio od słów incestus i insectum, podobieństwo zachowane jest w wielu językach europejskich28. Ta specyficzna relacja między słowami wykorzystana zostaje w relacjonującej związek kazirodczy powieści Nabokova „Ada albo Żar. Kronika rodzinna”: „Van spoglądał na pochylony kark swojej ukochanej, która grała z Grace we francuskie anagramy. Grace niewinnie zaproponowała słowo insecte. (...) Inceste – odpowiedziała natychmiast Ada”29. Tytułowa bohaterka bardzo się zresztą owadami interesuje. Szczegółowe opisy jej larwarium, a także co ciekawszych okazów, jak również przytoczona powyżej scena występują w powieści, zanim jeszcze kazirodczy związek się rozpocznie. Van, co prawda, czuje już do siostry słabość, ale to dopiero począ27 Por. W. Kopaliński, Słownik symboli, s. 146-148. Por. ang. incest, insect; niem. Inzest, Insekt; fr. inceste, insecte. 29 V. Nabokov: Ada albo żar. Kronika rodzinna. Tłum. L. Engelking. Warszawa 2009, s. 111. 28 157 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA tek ich bliższej znajomości. Rozbudowane relacje z larwarium Ady, a także komentarze jej matki, która uznaje tę entomologiczną pasję za coś wręcz nieprzyzwoitego, wprowadzają charakterystyczną atmosferę i sygnalizują zbliżanie się czegoś ważnego – i niewłaściwego. Dagmar von Hoff w książce „Familiengeheimnisse: Inzest in Literatur und Film der Gegenwart” poświęca osobny rozdział mityzacji insektów w tekstach poruszających temat miłości kazirodczej. Stwierdza: „Kiedy mówi się o insektach, często łączy się to z niechęcią lub odczuciem wstrętu. Ale mogą one występować także jako uosobienie piękna, jak motyle ze swoimi kolorowymi, połyskliwymi skrzydłami. Więc z jednej strony skojarzenia negatywne i fenomen wstrętu, z drugiej zaś wrażenie przezroczystości i zwierzę wyobrażające duszę. (...) Właśnie dlatego tak często spotykany jest w literaturze związek między owadami a tematem incestu. Insekty zdają się być, tak jak tabu, dwuznaczne – są równocześnie czyste i nieczyste, dotykalne i niedotykalne”30. W dawnych religiach owady często kojarzone były z boskością – w starożytnym Egipcie uważano je za stworzenia święte, ich wizerunki często umieszczano w grobowcach, gdyż symbolizowały ponowne narodziny. Ale powszechny jest również wstręt do nich. Obrzydliwe larwy, z których wykluwają się motyle (a właśnie larwy motyli hodowała Ada!), to idealne odbicie ambiwalencji uczuć, która towarzyszy związkom kazirodczym. Piękno miłości kontra potępienie i poczucie winy. Również w „Eroice” pojawia się znaczący owad. Otto wspomina: „Na biurku Christiana (...) stał jeden tylko przedmiot: fotografia marszałka Rommla oprawna w grube, kryształowe szkło, bez ramek. W lewym górnym rogu wciśnięte było za nie zasuszone bladobłękitne, niemal przeźroczyste, skrzydełko ważki” (E, s. 44). Ten drobny szczegół przykuwa uwagę hrabiego von 30 D. von Hoff: Familiengeheimnisse: Inzest in Literatur und Film der Gegenwart. Köln 2003, s. 249 [tłum. własne]. 158 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) Valentin, który zaczyna się zastanawiać, jaka jest historia tego owadziego skrzydła, o czym ma ono przyjacielowi przypominać. Ważka często rozumiana była jako symbol nieśmiertelności i odnowy. Czy nieśmiertelna była miłość Christiana do siostry? Otto od razu zdaje się zakładać, że ta pamiątka musi mieć związek z jakąś historią miłosną. Zaraz potem przywołuje też zdjęcie, które widział w jego albumie, a także te, które zobaczył kiedyś przypadkiem – przedstawiające nagą dziewczynę na koniu. Komentuje: „Nigdy zresztą tego tematu nie poruszałem z Christianem. Dopiero gdy ujrzałem to skrzydełko obok twarzy marszałka, pomyślałem, że, być może, nie znam dostatecznie mego przyjaciela” (E, s. 46). Ten jeden znak, pozornie nieistotny szczegół prowokuje Ottokara do zbudowania szeregu hipotez na temat przeżyć Christiana. Uzmysławia to, jak istotne w tekstach Kuśniewicza mogą być najmniejsze nawet detale. Marta Piwińska zauważa ten element piekielności, często pojawiający się w przedstawieniu miłości bratersko-siostrzanej: „Bo jest w tym motywie diabelskość. Zawarta jest ona chyba w samej anielskiej nad-słodyczy marzenia spełniającego się jakby zbyt doskonale, a zarazem złudnie. (...) Romantycy jak gdyby wiedzą, że «kochana siostra» to za dużo, że jest to marzenie grzeszne przez rodzaj hybris”31. Doskonałość, symetryczność takiej miłości jest niemożliwa do zniesienia, więc pociąga za sobą automatycznie pewien rodzaj pęknięcia czy dysonansu, który często wyrażany bywa przez diaboliczność czy siły nieczyste. Jest to bardzo widoczne w kreacji Lieschen – jej diabelska proweniencja wskazywana jest nie tylko wprost, lecz także poprzez wiele atrybutów przywodzących na myśl takie skojarzenia. Poza cechami czy scenami wspomnianymi przeze mnie już powyżej, dziewczyna ma też silne upodobanie do makabry. Wzbudza oburzenie przy rodzinnym obiedzie, kiedy stwierdza, że śliwki w cieście wyglądają jak 31 M. Piwińska: Złe wychowanie. Gdańsk 2005, s. 277. 159 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA ludzkie oczy (Por. KOS, s. 109). Lieschen pozbawiona jest zupełnie delikatności, która cechuje pozostałą dwójkę rodzeństwa R. Świadomość grzechu i wizje piekieł potęgują poczucie winy Emila wywołane kazirodczym uczuciem. Kiedy zawstydzony spowiada się z młodzieńczych grzechów przeciw czystości, długo nie wyznaje, kto jest obiektem jego myśli. A wie przecież, że czyni to jego grzech jeszcze straszniejszym. Wina incestu i poczucie grzechu splatają się ze sobą i wzajem się napędzają. Podobnie jest w opowiadaniu Marguerite Yourcenar „Anna, soror...”. Rodzeństwo wychowywane w surowym duchu kontrreformacji lęka się swojego uczucia ze względu na jego charakter, ale także z powodu swojej religijności. Sama autorka komentuje w posłowiu: „Społeczne pojęcie zakazu i chrześcijańskie pojęcie grzechu stopiły się od tego płomienia nie zagasłego przez całe życie”32. Emil R. przeżywa fascynację religią z właściwą dzieciom żarliwością. Z obrzędami i rytuałem wiąże wiele emocji, żyje w strachu przed piekłem i wiecznym potępieniem, a jak nikogo innego boi się swojego spowiednika, ojca Corneliusa Blatta. Lieschen, Teufelchen, doskonale wie, jak wykorzystywać lęki i bogobojność brata i z namaszczeniem celebruje swoje własne obrzędy wzorowane na rytuałach religijnych. Niejednokrotnie jej gesty, czy zachowania wymuszane na bracie odnoszą się do obrzędu komunii. Jak wtedy, gdy nakłoni Emila do zjedzenia z jej rąk migdałka, a brat „w poczuciu grzechu śmiertelnego przyjmie ze skurczonym sercem migdałowo-diabelską hostię z powalanych atramentem palców siostry” (KOS, s. 57). Mieczysław Dąbrowski interpretuje ten gest również jako symboliczne przywołanie historii Adama i Ewy-kusicielki: „Rajskie jabłko zastępuje w Królu Obojga Sycylii kawałek migdałka”33. A kulminacją tych quasireligijnych obrzędów jest chwila, w której w ręce Elizabeth wpad32 33 M. Yourcenar: I jak woda płynie. Tłum. K. Dolatowska. Warszawa 1991, s. 73. M. Dąbrowski: „Nierzeczywista rzeczywistość”, s. 142. 160 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) nie hostia wyniesiona przez brata z kościoła. Lieschen zmusi Emila, by ją razem zjedli, i w tym momencie jego obsesja religijna i strach przed potępieniem sięgną zenitu. Przyjęcie hostii, które przybiera postać satanicznego rytuału, ukazuje, jak silnie kazirodczy pociąg spleciony jest z grzechem i winą – czy może nawet, poprzez odwrócenie obrzędu, z bezpośrednim wystąpieniem przeciw Bogu. Postać diabła łączy się z pokusą, z zakazaną przyjemnością. Nadanie siostrom piekielnych atrybutów bardzo plastycznie obrazuje, jak silnie nęcą one swoich braci, a także – jak nieprzyzwoity jest ten pociąg. Łączność z diabelskimi siłami przypisywana jest też często zwierzętom, co z kolei łączyć można z animalizmem i zwierzęcą żądzą tak chętnie przypisywaną kobietom. George Bataille zwracał uwagę na podstawową różnicę między seksualnością człowieka i zwierzęcia – człowiek potrafi sobie narzucić ograniczenia34. Porównywanie więc kobiet do zwierząt tym bardziej je odczłowiecza. Christina von Braun zauważa w swoim artykule: „Mitologizacja bratersko-siostrzanej miłości ukazuje wiele elementów «świeckiej religii», a to wyjaśnia siłę i fascynację, jaką miał dla tak wielu ludzi”35. Trudno zaprzeczyć, że motyw ten zdaje się przyciągać i budzić wiele emocji. W twórczości niektórych autorów, jednym z nich jest Kuśniewicz, obsesyjnie powraca – chociażby w sugestiach. Von Braun zauważa też, że swoista fetyszyzacja tego motywu następuje w tym samym czasie, co schyłek religii, który jednak nie powoduje zaniku, lecz jedynie zeświecczenie chrześcijańskich metafor i nauk. W „Królu Obojga Sycylii” Kuśniewicz bardzo silnie osadza wątek kazirodczej miłości między rodzeństwem R. w kontekście religijnym – rozterki duchowe Emila i jego grzeszna miłość są paralelne, a Lieschen odprawia 34 35 Por. G. Bataille: Historia erotyzmu. Tłum. I. Kania. Warszawa 2008. Ch. von Braun: „Blutschande”, s. 145. 161 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA swoiste religijne rytuały, by wreszcie w życiu brata zająć miejsce Boga. 3. KREW Wydaje się, że Emil z pełną jasnością uzmysławia sobie swoją namiętność do siostry w ciągu dwóch następujących po sobie dni. Pierwszy z nich to wizyta u państwa Jacobi, gdy pani domu wręcza Lieschen jej pierwszą dorosłą suknię – w kolorze solferino. A jest to „ciemny fiolet, który nasiąknął krwią” (KOS, s. 48). To długa suknia, do kostek. Dziewczynki nosiły krótkie sukienki, bo były jeszcze niedojrzałe, obojnakie, ich gołe kolana nie mogły gorszyć, ani zawstydzać. Dorosła już panna musiała nosić długą suknię – i ją włożyła po raz pierwszy tamtego wieczora Lieschen. „Lisbeth nowa suknia pasuje na kobietę” (KOS, s. 48), włożenie tego dorosłego już ubrania to rytuał przejścia. Lieschen zdaje się tego nie dostrzegać lub nie daje tego po sobie poznać. Natomiast czternastoletni wtedy Emil doskonale wie, czuje, co się właśnie stało: „Oto symboliczny wyrok na nas oboje: na mnie i na nią” (KOS, s. 48). W 1859 roku na polach Solferino rozegrała się bitwa, w czasie której zasłużył się i zginął dziadek Emila i Lieschen. Solferino niesie zatem skojarzenia z krwią i ze śmiercią. A jak blisko powiązane są ze sobą miłość i śmierć, wie każdy czytelnik Freuda. Solferino to także kolor bardzo w owym czasie modny w Paryżu – nazywano tak fiolet z domieszką krwistej czerwieni. Według Emila suknia jest w kolorze „zgubnym i jadowitym skażonym grzechem” (KOS, s. 49). Na polach Solferino zginął wspólny przodek Emila i Lieschen, Solferino wraca do nich poprzez suknię, która zmienia Lieschen w kobietę, a potem przez daleki pułk ułanów, do którego śladami dziadka wyjeżdża Emil, by uciec od zakazanej namiętności. „Solferino – oznacza klęskę, zgon, czarną noc przesyconą poczuciem katastrofy, wypełnioną jękiem rannych, korowodami białych widm wlokących się przez pobojowisko (...). 162 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) Oznacza kres, zagładę i zarazem ukojenie” (KOS, s. 47). Czy to Solferino przyniosło rodzeństwu tę klęskę? A może było tylko esencją, punktem kulminacyjnym tego, co się między nimi wydarzyło? „W poezji Młodej Polski krew (a ściślej – wytrysk krwi) jest ekspresywnym symbolem zwycięstwa niszczącego seksu nad wyidealizowanym erosem”36 – stwierdza Wojciech Gutowski i dodaje: „zarówno w marzeniach, jak i na jawie krew wypływająca z ciała jest symptomem najsilniejszych pragnień seksualnych, których nie sposób ani wysublimować, ani stłumić”37. Krwawa bitwa na polach Solferino, krwawy kolor solferino występują w Królu Obojga Sycylii jako natrętny, powracający, trudny do przeoczenia symbol. Znaleźć można jeszcze kilka scen, w których ważną rolę odgrywa krew. Kiedy Lieschen skaleczy się w palec, Emil będzie „walczyć z chęcią wzięcia do ust zabandażowanego palca siostry, by poczuć – jak sobie wyobraził – słodkawy smak jej krwi” (KOS, s. 58). A potem podczas nocy, którą spędzą sami na wyspie, Lieschen pękiem ostrych traw przetnie skórę na ramionach obojga i pozwoli połączyć się strużkom krwi: „Widzisz – szepnęła – one się wymieszały i ściekają teraz jednym wspólnym strumieniem... Popatrz, jeśli się nie boisz” (KOS, s. 64). Wymieszanie krwi jest rytuałem symbolizującym połączenie się więzami braterstwa. Emil i Lieschen w tym sensie nie muszą go dokonywać – mają wspólne korzenie, wspólną krew. W ich sytuacji rytuał ten nabiera innego znaczenia. Krew jest symbolem pochodzenia, rasy, rodu i pokrewieństwa, ale także temperamentu, namiętności, pociągu płciowego, płodności i potomstwa. Już na poziomie językowym utrwalone są te skojarzenia. Znanego powiedzenia „krew nie woda” używa się, by podkreślić znaczenie więzów rodzinnych, albo też stwierdzić, że popęd seksualny jest rzeczą naturalną. Podobnie z wyrażeniem „głos krwi” – 36 37 W. Gutowski: Nagie dusze i maski, s. 36. Ibidem, s. 37. 163 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA odnosi się ono do instynktów i popędów naturalnych, ale też do poczucia więzi rodowych38. W „Królu Obojga Sycylii” oba te znaczenia są ciasno ze sobą splecione, a nawet można zaryzykować stwierdzenie, że z siebie wynikają. Emila i Lieschen łączą więzy krwi, ale także bardzo silny pociąg i wzajemne zaciekawienie, które trwają od bardzo dawna, właściwie od zawsze, choć długo w sposób nie do końca dla nich (a przynajmniej dla Emila) zrozumiały i świadomy. Niepodważalną moc więzom krwi przyznaje Frau Renate, bohaterka „Stanu nieważkości”: „Teraz wydaje mi się na stare lata, że tylko jego jednego kochałam tak naprawdę, do dna, do głębi. Ani męża, ani obu moich synów. Mimo że kocham ich, tak, na pewno, ale jakoś inaczej... To jest krew rozcieńczona, nie wiem, czy pan pojmuje, co mam na myśli, bo mąż to obcy, a synowie pół na pół, krew moja i jego, zaś brat, Erich, był całkowicie i bez reszty mój” (Sn, s. 19). To przejmujące wyznanie uświadamia, jak ogromne znaczenie ma dla bohaterki Kuśniewicza wspólnota rodowa. Nawet swoich dzieci nie uznaje za tak bliskie jak brata – zapewne nawet swoich rodziców, którzy na kartach powieści prawie się nie pojawiają. Z każdym z rodziców dzieli się przecież tylko połowę krwi – jedynie rodzeństwo ma w żyłach dokładnie taką samą mieszankę krwi rodzicielskiej. I choć z punktu widzenia genetyki to rodzice są nam bliżsi niż rodzeństwo, dla Frau Renate (dla Kuśniewicza?) większe znaczenie ma właśnie ta specyficzna struktura pokrewieństwa. Można pokusić się o stwierdzenie, że w „Stanie nieważkości” jest przedstawiona swoista „filozofia krwi” (pojawiają się np. liczne symbole kojarzone z krwią – m.in. wino i rubin39). Współ38 Por. W. Kopaliński, Słownik symboli, s. 165-167; Idem, Słownik mitów i tradycji kultury, s. 539-540. 39 Krew bywa kojarzona z winem. Oczywistym źródłem jest tu Ostatnia Wieczerza, gdy Chrystus użył wina jako symbolu swojej krwi (czy też zamienił wino w swoją krew). Również w czasach antycznych zastępowano winem krew ofiarną – jako „krew grona”, a zatem „krew ziemi”, która je rodzi. Bohater Stanu 164 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) istnieje ona z dosłownym pokazaniem krwi, jej badań, morfologii, gdyż główny bohater powieści znajduje się w szpitalu i jest poddawany licznym testom. Obserwuje na monitorach pracę swojego serca, widzi pobieranie krwi z żył, jej ślady na białych fartuchach pielęgniarek. Jednak najciekawsze są właśnie te symboliczne i metaforyczne użycia – a także całe tyrady poświęcone prawom pokrewieństwa podniesionym do rangi idei nadrzędnej i nasyconym przedziwnymi teoriami40. To obsesyjne łączenie właściwości fizycznych z więziami duchowymi wyraża się również poprzez nadawanie wielkiego znaczenia sercu. Bohater „Stanu nieważkości” obawia się, że przeszczep serca wiązałby się z utratą przez niego najgłębiej osobistych cech, właściwie całej osobowości. Jednak serce, choć to w istocie tylko organ tłoczący krew, pełni w kulturze istotną rolę – jest symbolem miłości, dobroci, szczerości, więc przypisywane sercu metaforycznych znaczeń jest w kulturze zdecydowanie bardziej ugruntowane niż podobne zabiegi wiązane z krwią. Krew to także symbol namiętności i żarliwości. W siódmej mowie Zaratustry, „O czytaniu i pisaniu”, znajduje się stwier- nieważkości stwierdza: „Krew, im starsza, jak wino mocniejszą się staje. Tak niektórzy twierdzą, a ja chętnie wierzę ludziom doświadczonym a mnie życzliwym. A tak krew jadowita i mocna już szczególnie. Każdą inną domieszkę zdominuje, sobą nasyci, w siebie przemieni. Trudno ją rozrzedzić, a już wyzbyć się nie sposób” (Sn, s. 51-52). Krew łączona jest także z rubinem. Przeczytać można: „Rubin to krew, ale także złoto” (Sn, s. 130), „rubin w sprawach miłosnych niezastąpiony mimo lat czcigodnych sędziwego proroka. Jeszcze nie wszystko stracone i wystygłe; jeszcze się przyda również i rubin odmłodzonej krwi” (Sn, s. 132). Rubin to kamień rzadki, szlachetny, barwy czerwonej (stąd nazwa). Bywa kojarzony z żywiołem ognia, jest symbolem miłości, rozkoszy i siły witalnej. 40 „Poznałem zaraz: jego krew w mojej. Ile na ile, któż zmierzy, dokładnie wyliczy? A byli już tacy, co się starali dokładnie obliczyć procenta, lecz nie zdołali. Ciemna krew, gęsta jak likwor, wymięszana niby to przez kolejne generacje, że rozcieńczona być winna, a wciąż na wierzch wypływa od spodu zawijasem, wirem pokrętnym, piekielnym fidybusem, skręconym przez samego diabła jakby na drwinę. (...) Tak i we mnie. Morfologia, i to niejedna, potwierdziła złe te podejrzenia, documenta habeo. Jak herb albo cyrograf” (Sn, s. 86). 165 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA dzenie: „Ze wszystkiego, co czytam, lubię to tylko, co krwią było pisane. Pisz krwią, a dowiesz się, że krew jest duchem”41. Nietzsche nie akceptował akademickiej filozofii, uznawał, że filozofii powinno się doświadczać i ją przeżywać. Pisanie krwią jest więc symbolem uczucia, uwewnętrznienia i bliskości wobec opisywanego tematu. Łączy się to z afirmowaną przez filozofa dionizyjskością. W czasach modernizmu powszechnie uważano, że również literatura powinna być pisana krwią. Świadczy o tym chociażby fragmentaryczność, nieciągłość narracji dzieł, które powstawały w tym czasie – w przeciwieństwie do wcześniej niepodzielnie panujących linearnych narracji. Chciano, by zapis oddawał możliwie blisko tok myśli człowieka i jego postrzeganie. Zasady te dotyczą również powieści Kuśniewicza. Dzień po tym wieczorze, gdy Lieschen po raz pierwszy włożyła na siebie dorosłą suknię, Emil uświadomi sobie, że „żyje od pewnego czasu permanentnie i świadomie w stanie grzechu śmiertelnego i niewybaczalnego, a co gorsze – w zgodzie z tym stanem potępienia już za życia” (KOS, s. 49). I zda sobie z tego sprawę z niejaką ulgą, a nawet z pewnego rodzaju uczuciem szczęścia. Wreszcie udało mu się zrozumieć to, co rządziło nim i nie dawało mu spokoju od dawna. Coś, co przeczuwał, ale nie do końca wiedział, jak nazwać. I stąd chyba to przejmujące uczucie pogodzenia z sytuacją, z zakazaną miłością, a także z jej konsekwencjami – zarówno doczesnymi, jak i wiecznymi. Ten ważny moment w życiu Emila rozegra się w loży Burgtheatru na prezentacji „Edypa króla”. Losy Emila są paralelne z losami Edypa – jego życie naznaczone zostanie przez kazirodczą miłość i przypadkowe zabójstwo. W tym momencie imię Edypa pojawia się też na kartach powieści po raz drugi – wcześniej przywołane zostało w kontekście poczęcia Emila. Czy zatem historia toczy koło i postać Edypa pojawia się w drugim najważniejszym momencie życia 41 F. Nietzsche: Tako rzecze Zaratustra. Książka dla wszystkich i dla nikogo. Tłum. W. Berent. Kęty 2004, s. 30. 166 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) Emila? Bo też uczucie do siostry było tym, co wpłynęło na całe jego życie, na jego czyny i śmierć, było tym, co go dookreśliło. A może kazirodcze uczucie było wynikiem ułomności Emila, rozdwojenia, do którego był predestynowany już przy poczęciu? Okoliczności, w których Emil z pełną trzeźwością uświadamia sobie swoje uczucia do Elisabeth, przywodzą na myśl opowiadanie Tomasza Manna „Z rodu Wälsungów”, a także krótki utwór Marguerite Yourcenar „Anna, soror...”. Bohaterowie tekstu Manna, bliźnięta Siegmund i Sieglinda, na tydzień przed planowanym ślubem siostry wybierają się po raz ostatni razem na „Walkirię” Wagnera. Główne postaci opery, ich imiennicy, to bliźnięta rozdzielone w dzieciństwie, które przypadkiem spotykają się znowu i zaczynają pałać do siebie uczuciem, którego nie chcą się wyrzec, nawet kiedy pokrewieństwo wychodzi na jaw. Już sam tytuł opowiadania Manna jest nawiązaniem do utworu Wagnera – Wälsung to ojciec rozdzielonego rodzeństwa. Ale też wspomniane przedstawienie jest kluczowym momentem, punktem zwrotnym utworu. Mannowscy Siegmund i Sieglinda uświadamiają sobie, czego brakuje w ich życiu, co jest konieczne do jego dopełnienia, właśnie podczas spektaklu. Poplątane losy i namiętność postaci scenicznych uświadamiają im własną tęsknotę, którą czuli już wcześniej, ale bali się jej ulec. Natomiast po powrocie z opery po raz pierwszy przekraczają tę granicę i spełniają swoją miłość. Rodzeństwo z opowiadania Yourcenar do skonsumowania relacji popycha wspólne czytanie Pisma Świętego i losy Amnona i Thamar. Biblijny Amnon dopuścił się gwałtu na swojej siostrze, a ten fragment Biblii sprawił, że Miguelowi „możliwość, której nigdy dotąd nie ośmielił się spojrzeć w twarz, została (...) objawiona”42. Ten ustęp z Drugiej Księgi Samuela43 stał się swoistym 42 M. Yourcenar: I jak woda płynie, s. 27. W Drugiej Księdze Samuela [13, 10-15] można przeczytać: „schwycił ją i rzekł: «Chodź, połóż się ze mną, siostro moja». Odpowiedziała mu: «Nie, mój bracie. Nie gwałć mię, bo tak się w Izraelu nie postępuje. Zaniechaj tego bezeceństwa. Dokąd się udam z moją zniewagą? A ty, ty stałbyś się jednym z prze43 167 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA kodem, którym rodzeństwo zaczęło się posługiwać. W chwili szczególnego wzburzenia Miguel wykrzykuje: „Amnonie, Amnonie, bracie Thamar!”44, a jego siostra wie już, w którym miejscu swojego egzemplarza Biblii znajdzie zakładkę. W posłowiu do opowiadania „Anna, soror...” Marguerite Yourcenar odnosi się do kilku utworów poruszających wątek miłości kazirodczej, m. in. do tekstu Manna: „Nie sięgając tak daleko wstecz, w bardzo pięknej noweli Tomasza Manna Z rodu Wälsungów znajdujemy dwa wątki ukazywane często, gdy tematem jest kazirodztwo: doskonałe porozumienie dwóch istot złączonych jakby prawem krwi i zawrotną niemal siłę przyciągania, jaką ma łamanie uświęconych obyczajów”45. To kolejny istotny aspekt miłości kazirodczej – badanie granic, tęsknota do transgresji. Zakochane rodzeństwo, gdy już zda sobie sprawę z możności przekroczenia tabu, często się tym swoim nieposłuszeństwem, drwiną ze społecznych zasad, rozkoszuje. Po akcie erotycznym Siegmund odczuwa nie tylko przyjemność ze spełnienia miłości do siostry, ale napawa się też poczuciem wyższości nad jej narzeczonym. Podobnie Ada i Van Veenowie, bohaterowie powieści Nabokova – choć bardzo boją się odkrycia swojego związku przez rodziców, cieszą się ze sprzeniewierzenia zasadom. Warto również wspomnieć, że oryginalny tytuł opowiadania Manna to Wälsungenblut, czyli „Krew Wälsungów”. Kazirodztwo jest łączone z „rodem”, „rodziną”, ale równie często właśnie z krwią – bywa nazywane „grzechem przeciw krwi”, w języku niemieckim o inceście mówi stępców w Izraelu! Porozmawiaj raczej z królem, on ci mnie nie odmówi». On jednak nie posłuchał jej głosu, lecz zadał jej gwałt, zbezcześcił i obcował z nią. Potem Amnon poczuł do niej bardzo wielką nienawiść. Nienawiść ta była większa niż miłość, którą ku niej odczuwał. Rzekł do niej Amnon: «Wstań i odejdź stąd»”. [Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Poznań-Warszawa 1971, s. 295]. 44 M. Yourcenar: I jak woda płynie, s. 39. 45 Ibidem, s. 68-69. 168 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) się również Blutschande46, czyli „hańba krwi”. Ciekawe, że rodzeństwa połączone kazirodczym uczuciem tak często potrzebują impulsu, swoistego wzoru czy usprawiedliwienia, by zrealizować swoje uczucie. Czy tabu społeczne jest aż tak silne? Czy odkrycie, że miłość kazirodcza już się zdarzała, że przekraczano już tę granicę, że motyw ten jest nawet w kulturze ugruntowany, pozwalał im wreszcie objąć umysłem taką możliwość? Bohater „Króla Obojga Sycylii” „pojmie podstępną radość z tego stanu właśnie na prezentacji Edypa króla w zacienionej, mrocznej loży, pełnej dusznego zapachu fiołków cesarskich i poświaty solferino (...). Świadomość ta będzie przyczyną zaznania krótkiej bolesnej euforii młodzieńca imieniem Emil, który wyrazi zgodę na potępienie i klątwę” (KOS, s. 49). Symbolizm był jednym z najbardziej znaczących kierunków w sztuce drugiej połowy XIX wieku, a twórczość Kuśniewicza bardzo mocno zanurzona jest w aurze tej właśnie epoki. Również wykorzystane przez pisarza symbole są jednymi z bardziej charakterystycznych dla sztuki modernistycznej. Zwłaszcza zarysowane w prozie Kuśniewicza postaci kobiece są wierne przedstawieniom kobiet w literaturze tego okresu – z całą ambiwalencją towarzyszącą wtedy postrzeganiu „drugiej płci” i relacji damskomęskich. Opisane powyżej motywy o cechach symboli obecne są we wszystkich interesujących mnie powieściach. Ich wykorzystanie jest konsekwentne, wręcz uporczywe. Wskazuje to na silne 46 Blutschande to pojęcie, które ma szersze znaczenie. Najpierw używano go ściśle w odniesieniu do kazirodztwa, później jednak, w czasach III Rzeszy również do pohańbienia krwi w sensie sprzeniewierzenia się aryjskiej rasie, czyli utrzymywania seksualnych relacji z kimś pochodzenia żydowskiego. Dokonała się więc specyficzna zmiana znaczenia – od wchodzenia w związki z osobami tej samej krwi do intymnych relacji z osobami innej krwi, innej rasy. Warto wspomnieć, że antysemici często oskarżali Żydów o praktykowanie kazirodztwa. Był to jeden ze sposobów realizacji seksualnych fantazji epoki [Por. Ch. von Braun: „Blutschande”, s. 128-129]. 169 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA skojarzenie przez autora tych właśnie motywów z incestem – inaczej spektrum użytych znaków byłoby znacznie większe. Dlaczego właśnie kobieta, diabeł i krew? Jaka jest między nimi korelacja? Wydaje się, że tym, co spaja te trzy symboliczne motywy jest związek z naturą i seksualnością. Kobieta kojarzona była z animalizmem, instynktem, sercem i stała w opozycji do kierującego się rozsądkiem mężczyzny. Krew, łączona z witalnością, esencja sił życiowych wskazywała na uzależnienie człowieka od biologii, popędów, kaprysów organizmu. I kobietę, i krew wiązano z siłami niezależnymi od woli i rozumu. Diabeł natomiast uświadamia wszystkie te pierwotne instynkty, które człowiek usiłuje stłumić, zepchnąć w najciemniejszy kąt świadomości – lecz niezależnie od tego, jak bardzo się stara, są one nadal obecne, gotowe, by się ujawnić w najmniej spodziewanym momencie. W czasach modernizmu zaczęto oswajać zarówno kobiecość, jak i naturę. Rozpoczęły się procesy, które miały doprowadzić do ich deklaratywnej przynajmniej akceptacji. Ale mężczyźni nadal lękali się sił natury – w kobietach i chyba przede wszystkim w sobie. Natura uosabiała dla nich wszystkie popędy, od których pragnęli być wolni, lecz jednocześnie wiedzieli, że ta walka się nigdy nie skończy. Wyrzeczenie się kazirodztwa to przejście od natury do kultury. Powrót do kazirodztwa to odrzucenie całej konstrukcji kultury i przyzwolenie, by ujawniły się pierwotne instynkty. Wydaje się, że cechą człowieka modernistycznego jest specyficzna ambiwalencja – wyraźna niechęć do pierwotności i zwierzęcości, ale jednocześnie bunt przeciw pętającym wolną wolę ograniczeniom społecznym. W motywie miłości kazirodczej u Kuśniewicza widać odbicie tych zmagań. Bohater pragnie połączyć się z siostrą, ale jednocześnie bardzo się tego boi. Stąd nagromadzenie symboli uosabiających jego lęki. Wymienione motywy ewoluują w miarę rozwoju twórczości autora. W „Królu Obojga Sycylii” symbolika jest subtelna, zawarta w krótkich charakterystykach, powtarzających się, lecz 170 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) nie zwracających szczególnej uwagi czytelnika. W „Stanie nieważkości” przybiera ona natomiast formy bardzo wyraziste, jeśli nie obsesyjne. Temat miłości kazirodczej w dwóch pierwszych chronologicznie powieściach przedstawiony jest nieśmiało, aluzyjnie, natomiast w powieści ostatniej osiąga formę wykrystalizowaną. Wydaje mi się, że sposób prezentacji incestu dojrzewa w miarę rozwoju twórczości autora. Należy zwrócić uwagę, że po „Stanie nieważkości”, gdzie motyw został wypowiedziany wprost i podniesiony do rangi symbolu, wątek miłości kazirodczej nie powrócił już w twórczości Kuśniewicza. BIBLIOGRAFIA 1. Bataille G.: Historia erotyzmu. Tłum. I. Kania. Warszawa 2008. 2. Dąbrowski M.: „Nierzeczywista rzeczywistość”. O twórczości Andrzeja Kuśniewicza. Warszawa 2004. 3. Gutowski W.: Mit-Eros-Sacrum: sytuacje młodopolskie. Bydgoszcz 1999. 4. Gutowski W.: Nagie dusze i maski. (O młodopolskich mitach miłości). Kraków 1992. 5. Haupt Z.: Baskijski diabeł. Opowiadania i reportaże. Warszawa 2008. 6. Jarzębski J.: Powieść jako autokreacja. Kraków 1984. 7. Kopaliński W.: Słownik mitów i tradycji kultury. Kraków 1991. 8. Kopaliński W.: Słownik symboli. Warszawa 2006. 9. Kuśniewicz A.: Eroica. Warszawa 1988. 10. Kuśniewicz A.: Król Obojga Sycylii. Kraków 1976. 11. Kuśniewicz A.: Stan nieważkości. Łódź 1997. 12. Nabokov V.: Ada albo żar. Kronika rodzinna. Tłum. L. Engelking. Warszawa 2009. 13. Nietzsche F.: Tako rzecze Zaratustra. Książka dla wszystkich i dla nikogo. Tłum. W. Berent. Kęty 2004. 171 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA 14. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. PoznańWarszawa 1971. 15. Piwińska M.: Złe wychowanie. Gdańsk 2005. 16. Podolczak M.: Fizjologia bogini – wizerunek kobiet w wybranych powieściach Andrzeja Kuśniewicza. [w:] Między Galicją, Wiedniem i Europą. Aspekty twórczości literackiej Andrzeja Kuśniewicza. Red. A. Woldan. Wiedeń 2008. 17. Podraza-Kwiatkowska M.: Symbolizm i symbolika w poezji Młodej Polski. Kraków 2001. 18. Sajewska D.: „Chore sztuki”. Choroba/tożsamość/dramat. Kraków 2005. 19. von Braun Ch.: „Blutschande”: From the Incest Taboo to the Nuremberg Racial Laws. [w:] Encountering the other(s). Studies in Literature, History and Culture. Red. G. Brinker-Gabler. New York 1995. 20. von Hoff D.: Familiengeheimnisse: Inzest in Literatur und Film der Gegenwart. Köln 2003. 21. Yourcenar M.: I jak woda płynie. Tłum. K. Dolatowska. Warszawa 1991. 22. Zaworska H.: Tęsknota. „Twórczość” 1974, nr 4. Key words: incest, symbol, woman, devil, blood. Summary: Incestual love between brother and sister is depicted in three novels by Andrzej Kuśniewicz – it is suggested already in “Eroica” (1963), fully developed in “Król Obojga Sycylii” (1970) and returns in “Stan nieważkości” (1973). In these pieces of work appear three distinct motives: woman, devil and blood. They contain symbolic meaning and therefore enrich interpretation of the numerous scenes, which are fragmentary and vague. Close reading of the novels and comparing them with one another helps to fully understand author’s writing and reconstruct complex experiences of his characters. It proves that the motif of 172 Adrianna Jakóbczyk – MOTYWY O CECHACH SYMBOLI W OPISACH (…) incestual love could be described as a coherent entirety in Kuśniewicz’s work. Adrianna Jakóbczyk – absolwentka filologii polskiej i kulturoznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim, a obecnie doktorantka w Zakładzie Literatury XX i XXI wieku w Instytucie Literatury Polskiej UW. Była stypendystką Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Deutscher Akademischer Austauschdienst (DAAD) oraz Polsko-Niemieckiej Fundacji na Rzecz Nauki. Jej zainteresowania naukowe to przede wszystkim motyw incestu w literaturze europejskiej oraz relacje polsko-niemieckie i ich obraz w polskiej prozie fabularnej. ❀ 173 ANNAIS WIERSZOBRANIE ANNAIS1 WIERSZOBRANIE 2 wiersze podobno leżą na ulicach udręczonych podeszwami butów podobno wiszą na drzewach jak dojrzałe wiśnie i czarne winogrona słyszano że dojrzewają w cieple dłoni głaskającej kota a czasem czają się na dnie pustej szklanki po herbacie 1 W pseudonim Annais przebiera się literacko Anna Alochno-Janas, absolwentka kulturoznawstwa (Uniwersytet Śląski) i studiów z przekładu literackiego (Uniwersytet Jagielloński); obecnie (od 2013) doktorantka literaturoznawstwa (Uniwersytet Śląski). Laureatka pięciu konkursów poetyckich (m.in. Laur Zawodziański, Zagłębiowski Pegaz, Konkurs im. Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej) i konkursu translatorskiego. Publikowała m.in. w „SosnArt”, „Art Anons”, „ProArte”, Śląskiej Strefie Gender, Modowo.pl, w kilku monografiach pokonferencyjnych, m.in.: „Fotografia”. „Spojrzenia literackie i filmowe” (szkic „Eros i Tanatos w fotografii”) oraz „Web 2.0 – szanse i zagrożenia” (szkic „W poszukiwaniu istoty blogowości”), w antologii poetyckiej „Nie noszę bransoletek” oraz w „Gorącej antologii”. W latach 2004-2006 prowadziła e-magazyn literacki „Black & White SML”. Wydała e-booki: zbiór poezji „Arachnologia” oraz esej „Samobójstwa literackie” (e-bookowo, 2011). W 2012 roku wydała pierwszą książkę poetycką „Arachnologia” z posłowiem L. Żulińskiego (wyd. Miniatura, Kraków 2012). W roku 2012 była gościem Targów Książki w Katowicach. Pracuje jako redaktorka, tłumaczka oraz wykładowczyni akademicka. Mieszka w Sosnowcu. Strona autorska: www.annais.pl. Sylwetka zawodowa: www.arsverbi.pl. 2 II miejsce w XXI konkursie poetyckim „Zagłębiowski Pegaz” w Będzinie w 2010 r. 175 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA bywa że wypadają spomiędzy stron codziennych gazet bywa że spadają na głowę w kolejce do urzędu a przed snem przychodzą do głowy całe stada jak do wodopoju i tylko kiedy czekam na nie przed wirtualną kartką wtedy mówią a figę moja głowa jak smutny pusty koszyk 176 Katarzyna Szolc – INNY W OBRAZACH – MUZEUM JAKO PRZESTRZEŃ (…) KATARZYNA SZOLC Uniwersytet Śląski w Katowicach INNY W OBRAZACH – MUZEUM JAKO PRZESTRZEŃ 1 KSZTAŁTOWANIA POSTAW WOBEC INNYCH The Other in image – museum as a space of forming attitudes towards Others Słowa kluczowe: edukacja międzykulturowa, edukacja muzealna, kształtowanie postaw, Inny, sztuka. WSTĘP Niniejszy artykuł jest jedynie wprowadzeniem w fascynujący świat sztuki widzianej oczami pedagoga, bo jak mawiał Bogdan Suchodolski: „Nie tylko wychowanie ma służyć sztuce, ale to właśnie sztuka ma służyć wychowaniu”2. W swoim artykule pragnę przybliżyć możliwość wykorzystania sztuki w edukacji międzykulturowej. Głównym tematem moich rozważań będzie Inny. Zastanawiać się będę, jak przybliżyć Innego, aby nie był już osobą, której należy się obawiać. Czerpiąc z wiedzy na temat edukacji międzykulturowej, która wyjaśnia problematykę Innego, chcę pokazać, jak można wykreować pozytywne postawy wobec niego, 1 Artykuł powstał na bazie wystąpienia konferencyjnego pt. „Temat «Innego» w edukacji muzealnej” wygłoszonego na II Międzynarodowej Konferencji Naukowej „Pytania o Inność — Inny w moich oczach, ja w oczach Innego” z 15 grudnia 2015 r. na Wydziale Etnologii i Nauk o Edukacji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. 2 I. Wojnar: Teoria wychowania estetycznego – zarys problematyki. Warszawa 1976, s. 297. 177 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA korzystając z edukacji muzealnej. Niecodziennie spotyka się połączenie edukacji międzykulturowej z edukacją muzealną. Tym bardziej mam nadzieję, że mój tekst zainspiruje pedagogów, edukatorów muzealnych oraz wychowawców i nauczycieli do wykorzystania dzieł sztuki w pracy z uczniami, nie tylko jako środka przekazującego wartości estetyczne, ale również jako narzędzia kreującego pozytywne postawy. KIM JEST INNY? Społeczeństwo nie jest grupą jednorodną. W jego skład wchodzą nie tylko przedstawiciele różnych wyznań, narodowości, czy kultur, ale również osoby niepełnosprawne, zróżnicowane wiekowo lub pod względem wyznawanych wartości, tradycji, czy poglądów. Słowem Inny będziemy określać osobę budzącą ciekawość i zainteresowanie. Choć jest Inna, to chcemy nawiązać z nią relację i poznać ją bliżej. Stoi w opozycji do Obcego, który wydaje się osobą zagrażającą ładowi społecznemu. Wobec Obcego odczuwa się lęk, niepokój, strach. Nie ma się zaufania do takiej osoby3. Przypisując kogoś do grupy Obcego czy Innego nie przypisujemy go do niej raz na zawsze. Osoba Obca może stać się osobą Inną i odwrotnie. Wszystko zależne jest od stopnia poznania danej osoby. W tym kontekście niezwykle ważna jest edukacja międzykulturowa, której celem jest zrozumienie potrzeb Innego oraz zmiana postaw wobec Obcego. Dzięki temu będzie on postrzegany jako Inny, a więc nie jako osoba niebezpieczna, ale interesująca, która może wnieść wkład w rozwój danej społeczności. Kategorię Innego i Obcego można postrzegać różnie. W zależności od tego, co w naszej grupie społecznej jest akceptowalne – wtedy mówimy o Innym, który choć różni się od nas nie wydaje się zagrożeniem i nie musimy się go obawiać – a co nie jest i jest dla nas Obce. Edukacja międzykulturowa, jak wspo3 Por. P. P. Grzybowski: Edukacja międzykulturowa – przewodnik. Pojęcia – literatura – adresy. Kraków 2011, s. 12-13. 178 Katarzyna Szolc – INNY W OBRAZACH – MUZEUM JAKO PRZESTRZEŃ (…) mniałam wcześniej ma za zadanie zmienić postawy wobec Obcego w taki sposób, aby jego odmienność nie budziła strachu, a zainteresowanie. Edukacja międzykulturowa chce nauczyć żyć z Innymi, którzy są obok nas. Rodzajów Inności/Odmienności może być bardzo dużo. W swojej pracy skupię się na takich kategoriach jak: wyznanie, narodowość, niepełnosprawność oraz starość i choroba. EDUKACJA MUZEALNA Początki edukacji muzealnej to lata po II wojnie światowej. Jednakże definicja muzeum, która uwzględnia edukację jako misję pojawiła się dopiero w XXI wieku4. Międzynarodowa Rada Muzeów w 2007 roku, podczas konferencji w Wiedniu ustaliła, że „Muzeum to organizacja niedochodowa, stała, służąca społeczeństwu i jego rozwojowi, otwarta dla zwiedzających, która nabywa, konserwuje, bada, omawia i eksponuje materialne i niematerialne dziedzictwo ludzkości i jego środowiska w celach edukacyjnych, badawczych i rozrywkowych”5. Muzeum jest więc miejscem, w którym, oprócz prezentowania zbiorów i dbania o nie, przeprowadza się badania, a także jest przestrzenią edukacyjną. W związku ze zmianą podejścia do instytucji muzeum, która nie była już tylko miejscem prezentowania zbiorów, a stała się jednostką edukacyjną, narodziła się nowa subdyscyplina pedagogiki – edukacja muzealna nazywana również pedagogiką muzealną6. Subdyscyplina ta ma ścisły związek z wychowaniem przez sztukę. Koncepcja Bogdana Suchodolskiego różni się od koncepcji wychowania estetycznego tym, że w tym wypadku sztuka ma 4 Por. G. E. Hein: Edukacja muzealna. Przeł. P. Szaradowski [w:] Edukacja muzealna. Antologia tłumaczeń. Red. M. Szeląg, J. Skutnik. Poznań 2010, s. 61-63. 5 ICON: Museum Definition [online]. [dostęp: 24.11.2015]. World Wide Web: http://icom.museum/the-vision/museum-definition 6 Por. L. Turos: Pedagogika muzealna. [w:] Pedagogika ogólna i subdyscypliny. Red. L. Turos. Warszawa 1999, s. 287. 179 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA oddziaływać na całą osobowość człowieka, a nie tylko na jej wycinek związany z poczuciem estetyki7. Chcąc wychowywać przez sztukę należy udostępniać, ale również uprzystępniać dzieła sztuki. Muzea od zawsze były przestrzenią, w której sztuka była udostępniana, a więc miejscem, gdzie widzowie mogli zapoznać się z obrazami wielkich mistrzów. Aby jednak wgłębić się w ich treść, dostrzec walory artystyczne, a przede wszystkim doznać przeżycia estetyczne, niezbędne jest uprzystępnienie sztuki8. Edukacja muzealna ma właśnie temu służyć. W zależności od typu muzeum Lucjan Turos przypisuje tej subdyscyplinie pedagogiki różne cele. W moim artykule skupię się na muzeach sztuki, dlatego wymienię jedynie te cele edukacji muzealnej, które odnoszą się do tego rodzaju muzeów. Będą to: „zaspokajanie potrzeb poznawczych, moralnych, estetycznych, zdolności twórczych, kształtowanie szacunku dla dziedzictwa kulturowego oraz zdolności do identyfikacji z wartościami kultury narodowej, europejskiej i światowej, humanizowanie świadomości, uczenie racjonalnej i odpowiedzialnej – indywidualnej percepcji zbiorów muzealnych, uczenie integracji wiedzy szkolnej z doświadczeniem muzealnym, uczenie umiejętności autentycznego przeżywania kontaktu z muzealiami i wzbogacania swojej kultury uczuciowej, uczenie postrzegania zabytków kultury przez pryzmat historii i współczesnych tendencji rozwojowych, a także szukania w kulturze różnych narodów i regionów wartości uniwersalnych (edukacja międzykulturowa) i specyficznych dla danej grupy”9. Niezwykle ważne w pracy edukatora muzealnego są znajomość i respektowanie zasad edukacji muzealnej. W kontekście połączenia ich z edukacją międzykulturową najważniejsze będzie pamiętanie o zasadzie przygotowania młodzieży do wizyty w mu7 Por. I. Wojnar: Teoria wychowania estetycznego. Warszawa 1996, s. 294-295. Por. S. Szuman: O sztuce i wychowaniu estetycznym. Warszawa 1969, s. 108-109. 9 Por. L. Turos: Pedagogika muzealna…, s. 288-289. 8 180 Katarzyna Szolc – INNY W OBRAZACH – MUZEUM JAKO PRZESTRZEŃ (…) zeum, łączenie wiedzy szkolnej ze zbiorami oraz zasada rzetelnej interpretacji dzieł pod kątem poznawczych i artystycznych wartości10. Uczniowie muszą wiedzieć, po co przychodzą do muzeum. Bardzo często nauczyciele organizują w szkole lekcje wstępną, która przygotuje uczniów do wizyty w muzeum. MUZEUM PRZESTRZENIĄ KSZTAŁTOWANIA POSTAW WOBEC INNYCH Jak wcześniej wspomniałam, jednym z celów edukacji muzealnej jest odnajdywanie wartości uniwersalnych w różnych kulturach oraz w grupach, co jest elementem edukacji międzykulturowej. Jest więc to cel, który umożliwi zrozumienie Innego. Edukacja muzealna może być wykorzystana w edukacji międzykulturowej. W ten sposób zróżnicowanie kulturowe może przybrać formę integracji obywatelskiej polegającej na poszanowaniu różnic kulturowych przy jednoczesnym postulacie równości obywatelskiej11. W tym miejscu chciałabym przedstawić kilka propozycji umożliwiających przeprowadzenie lekcji muzealnych, których głównym celem będzie przybliżenie Innego dzieciom i młodzieży, a tym samym ukształtowanie pozytywnych postaw wobec zróżnicowania kulturowego. Nie ograniczyłam się do jednego muzeum i do jednego rodzaju Inności. Chcę przedstawić różne możliwości, jakie oferują nauczycielom i edukatorom muzealnym zbiory najważniejszych muzeów w Polsce. W Muzeum Narodowym we Wrocławiu można oglądać „Autoportret z japońską parasolką” Olgi Boznańskiej. Ten obraz może zostać omówiony w trzech różnych kontekstach, a każdy z nich przybliży słuchaczy do lepszego zrozumienia Innego. Pierwszy z nich dotyczy poznania kultury Japonii. W okresie przełomu XIX i XX wieku artyści byli zafascynowani tym orientalnym 10 Por. Ibidem, s. 298. Por. P. P. Grzybowski: Edukacja międzykulturowa – przewodnik. Pojęcia – literatura – adresy…, s. 24-25. 11 181 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA krajem. Zainteresowanie to można zawdzięczyć Feliksowi Jasieńskiemu, nazywanemu Manggha. Ten mecenas sztuki posiadał bogatą kolekcję sztuki japońskiej, która aktualnie znajduje się w Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej „Manggha”, w Krakowie. Obraz Boznańskiej powstał z fascynacji malarki sztuką Japonii. Takie przedstawienie obrazu, wraz z krótkim omówieniem charakterystyki tego azjatyckiego kraju, pomoże młodym ludziom nie tylko zrozumieć Japonię, ale także umożliwi zainteresowanie tym krajem, a przede wszystkim wykreuje pozytywny obraz Japończyka. Obraz Boznańskiej można potraktować również szerzej. Nie tylko jako początek drogi do poznania Innego, czyli Japończyka, ale także jako próbę zainteresowania uczniów kulturą orientu w ogóle. Można także skupić się na Wietnamczykach, którzy znajdują się na piętnastym miejscu mniejszości zadeklarowanych jako narodowość w spisie powszechnym, w 2011 roku12. Trzecim aspektem jaki można dostrzec w obrazie Boznańskiej to ona sama. Kobieta, malarka, która na początku XX wieku odniosła niebywały sukces. Nie chciałabym skupiać się tutaj na tematyce równości płci, ale niewątpliwie postać Olgi Boznańskiej może zostać wykorzystana w kontekście edukacji równościowej. W Muzeum Narodowym we Wrocławiu pojawia się także Inny obraz – chorego na depresję. Jest to „Autoportret” Witkacego. Wykonany w technice pastelu charakteryzuje się nienaturalnymi kolorami, a nerwowa kreska podkreśla „szaleńczy” charakter malarza. Na „Autoportrecie” znajduje się wzór chemiczny rzekomo narkotyku, pod którego wpływem powstało to dzieło. Obraz ma być pewnym przesłaniem do widza. Autor chciał wykreować siebie, chciał nałożyć maskę na swoje prawdziwe Ja i w taki spo12 Ludność wg rodzaju i złożoności identyfikacji narodowo-etnicznych w 2011 r. [w:] Wyniki Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2011 – mniejszości narodowe i etniczne oraz język regionalny. [online]. [dostęp: 25.11.2015]. World Wide Web: http://mniejszosci.narodowe.mac.gov.pl /mne/mniejszosci/wyniki-narodowego-spis/7096,Ludnosc-wg-rodzaju-izlozonosci-identyfikacji-narodowo-etnicznych-w-2011-r.html 182 Katarzyna Szolc – INNY W OBRAZACH – MUZEUM JAKO PRZESTRZEŃ (…) sób przedstawiać się publiczności. Oglądając ten obraz, widz patrzy na szaleńca przerażonego dzisiejszym światem. Autoportret sugeruje zły stan psychiczny malarza, a także jest zapowiedzią jego samobójczej śmierci. Kontakt z tym obrazem w kontekście edukacyjnym może być wprowadzeniem do rozmów o depresji, a także do tego, jak zachować się, obcując z osobą Inną – chorą na depresję. Również z Innym – chorym związane są prace Aliny Szapocznikow. Prace artystki miały charakter autoteterapeutyczny, gdyż A. Szapocznikow własną biografię uczyniła tematem prac. W Muzeum Narodowym we Wrocławiu możemy oglądać „Wielki nowotwór I” oraz „Wielki nowotwór II”, które zostały wykonane z fotografii umieszczonych na poliestrze. Rzeźby te są odlewami ciała autorki. Mają wymiar łączący Tanatosa z Erosem – śmierć łączy się z erotycznym postrzeganiem kobiecego ciała. Cykl „Nowotwory” może być wykorzystany do omówienia z uczniami, kim jest Inny – chory, często nieuleczalnie. Pozwoli młodzieży zacząć mówić o tak trudnych sprawach, jak choroba czy śmierć, przez co oswoi ich z pewnym etapem życia, z których każdy z nas musi się kiedyś spotkać. Pomoże także w zrozumieniu cierpienia otaczających ich osób, często bliskich i samotnych. Muzeum Narodowe we Wrocławiu posiada w swojej kolekcji wiele zbiorów, które mogą być pomocne w łączeniu edukacji muzealnej z edukacją międzykulturową. Oprócz wspomnianych wyżej, chciałabym też wspomnieć o „Pisarzu tory” Maurycego Gottlieba i „Żydzie studiującym” Jana Piotra Norblina, które łączyć można z obrazem Innego – Żyda. Warto również pamiętać o prekursorze malowania Tatr – Aleksandrze Kotsisie. W tym wypadku Inny, to góral z własną tradycją, zwyczajami i gwarą. Obrazy „Powrót juhasów tatrzańskich z hal” oraz „Juhas na pastwisku” to dzieła, które również eksponowane są we wrocławskim muzeum. 183 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA Obraz Stanisława Chlebowskiego „Turczynka” można podziwiać w Muzeum Śląskim w Katowicach. Ten polski artysta żyjący w XIX wieku był malarzem na dworze sułtana tureckiego Abd-ul-Aziza w Konstantynopolu. Był zafascynowany kulturą Turcji o czym świadczyć mogą jego liczne prace poświęcone historii i krajobrazom tego kraju. Sam artysta, jak i jego twórczość są w Polsce mało znane, zaś w Turcji jest to najbardziej znany malarz polskiego pochodzenia. Jego postać, jak i twórczość przybliżają kulturę Imperium Osmańskiego, które samo było państwem wielokulturowym. „Turczynka” może być doskonałym przykładem, nie tylko twórczości Chlebowskiego, ale również okazją do bliższego poznania kultury Turcji. Kolejnym przykładem obrazu, który ma szansę przybliżyć Innego w kontekście odmienności wyznania jest „Cerkiew Michajłowska” pędzla Jana Stanisławskiego. Artysta ten, żyjący na przełomie XIX i XX wieku tworzył w nurcie modernizmu, należał do stowarzyszenia „Wiedeńskiej Secesji”, był uczniem Wojciecha Gersona, a sam został mistrzem między innymi Tadeusza Makowskiego. Jego niewielkich rozmiarów pejzaże, w tym wspomniana „Cerkiew Michajłowska” sprawiają wrażenie wycinka rzeczywistości, jakby same były wyrwane z większej przestrzeni. Obraz ten może stać się przyczynkiem do rozmów o Innych – prawosławnych, ale także o wyznawcach innych religii, którzy zamieszkują Polskę. Pomóc w tej rozmowie mogą również inne prace znajdujące się w Muzeum Śląskim, jak na przykład „Wesele Żydowskie” Franciszka Adamika lub „Skrzypek na dachu” tego samego autora. Muzeum Narodowe w Krakowie może stać się miejscem, które przybliży uczniom Innego-Roma. Dwa obrazy Maksymiliana Gierymskiego, które noszą wspólny tytuł „Obóz Cyganów” to pejzaże ukazujące życie Romów na tle wieczornych krajobrazów. To kolejny przykład obrazów, które mogą stać się początkiem przybliżania Innego, tym razem Roma. Dzięki takim dziełom sztuki, jak te spod pędzla M. Gierymskiego, można rozpocząć 184 Katarzyna Szolc – INNY W OBRAZACH – MUZEUM JAKO PRZESTRZEŃ (…) dyskusję o kulturze romskiej, a także spróbować rozprawić się ze stereotypami, które mamy w odniesieniu do tej grupy etnicznej. Malarstwo innych mistrzów, które nie jest dostępne w polskich muzeach również może zostać wykorzystane do rozmów o Innym. Nie będzie to już edukacja muzealna, ale wychowanie przez sztukę. Zajęcia odbędą się w klasie szkolnej, a nie przestrzeni muzealnej, ale sens zajęć, czyli przybliżenie Innego poprzez sztukę zostanie zachowany. Wystarczy, że wykorzystamy do tego celu reprodukcje danego dzieła. Może być to reprodukcja w formie cyfrowej, albo umieszczona w książce czy wydrukowana na potrzeby zajęć. Chciałabym w tym miejscu przybliżyć kilka dzieł, które można wykorzystać w takiej formie. W Neapolu znajduje się dzieło, którego interpretacja sprawia badaczom pewien problem. „Ślepcy” Pietera Bruegela, to obraz, który dla jednych jest przedstawieniem nowotestamentowej przypowieści, a inni uważają, że nie znając poglądów religijnych malarza, nie można jednoznacznie odczytać przesłania jego dzieła. Nie zmienia to faktu, że obraz przedstawia Innego-niewidomego i w tym kontekście może być omawiany przez nauczyciela. Pozwoli przybliżyć ich problemy kiedyś i dzisiaj. Warto odnieść się do przeszłości i Innego-niewidomego z czasów twórcy obrazu. Takie połączenie wczoraj z dzisiaj pozwoli omówić także stereotypy o osobach niewidomych, z których znaczną część będzie można obalić. Również obraz „Posiłek ślepego mężczyzny” Pabla Picassa może zostać wykorzystany do przeprowadzenia zajęć o empatii i lepszym zrozumieniu osób niewidomych. Twórczość Fridy Kahlo naznaczona jest jej niepełnosprawnością. To również doskonały przykład sztuki, który można wykorzystać do oswojenia Innego-niepełnosprawnego. Takie obrazy, jak „Autoportret z portretem doktora Farilla” czy „Złamana kolumna” pozwalają rozpocząć dyskusję nad niepełnosprawnością. Nie tylko zostanie przybliżona historia samej F. Kahlo, ale nauczyciele powinni zwrócić uwagę na osiągnięcia osób niepełno185 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA sprawnych. W dziełach Fridy pokazana jest siła, jaką miała w sobie artystka, która tworzyła, pomimo poważnego wypadku. Co więcej, ona zaczęła tworzyć tuż po wypadku. Dla niej malarstwo również pełniło rolę autoarteterapeutyczną, w którym ukryła swoje emocje. Na koniec chciałabym zwrócić uwagę na stereotypy, jakie narosły pomiędzy mieszkańcami różnych regionów Polski. Powszechna jest niechęć mieszkańców jednych regionów Polski, do osób zamieszkujące inne regiony czy miasta. Pokazanie tej inności, jako czegoś ciekawego, czegoś co zachęci młodych ludzi do odwiedzenia danego regionu lub miasta, to możliwość, jaką stwarza połączenie edukacji międzykulturowej z edukacją muzealną. Zadanie to mogą ułatwić na przykład zbiory Muzeum Śląskiego, a szczególnie „Stary gazda” Władysława Jarockiego, który przedstawia portret górala. Ciekawą alternatywą dla obrazów mogą być plakaty Ryszarda Kai z serii „Plakat-Polska”, które przedstawiają, w barwny sposób przeróżne miejsca w Polsce. Zobaczyć na nich można zarówno mniejsze miejscowości, jak i stolice województw, a także elementy polskiego krajobrazu. Plakaty Ryszarda Kai są prezentowane na wystawach czasowych, ale można również wykorzystać na lekcji ich reprodukcje. PODSUMOWANIE Wybranie interesującego nas motywu w dziele sztuki pozwoli pokierować rozmową z uczniami w taki sposób, aby na pierwszym miejscu pojawił się temat Inności. Stworzenie przestrzeni do wykreowania pozytywnych postaw wobec Innego wymaga jednak wiele pracy i wiedzy. Niezbędna jest pozytywna postawa samego prowadzącego zajęcia. W tym miejscu należy wspomnieć o edukacji międzykulturowej. Osoba, która pragnie uczyć o Innym musi doskonale orientować się w pojęciach i zagadnieniach związanych z edukacją międzykulturową. Kolejnym elementem będą zasady i metody edukacji muzealnej. Nauczyciel 186 Katarzyna Szolc – INNY W OBRAZACH – MUZEUM JAKO PRZESTRZEŃ (…) musi wiedzieć, w jaki sposób najbardziej efektywnie pracować z młodzieżą w przestrzeni muzealnej. Do prowadzenia zajęć z dziełami sztuki niezbędna jest podstawowa wiedza z zakresu historii sztuki, a także znajomość koncepcji wychowania przez sztukę. Jak widać, osoba podejmująca się przeprowadzenia zajęć o takiej tematyce musi mieć szeroką wiedzę. Tylko w ten sposób jej praca przyniesie żądane efekty, a sam nauczyciel będzie mógł śmiało odpowiadać na zaskakujące pytania i poprowadzi zajęcia w sposób przejrzysty, zrozumiały i efektywny. Oprócz osoby prowadzącej lekcję muzealną ważna jest również przestrzeń, w której odbędzie się spotkanie ze sztuką i Innym. Zajęcia w muzeum mogą być rozpraszające dla uczniów. Obrazy wiszą w pewnej przestrzeni, bardzo rzadko prezentowane są same na sali. W związku z tym uczniowie otoczeni są innymi dziełami sztuki, które oddziałują na nich. Taka sytuacja sprawia, że widzom ciężko jest skupić uwagę na tylko jednym wybranym dziele sztuki. Istotne jest, aby nauczyciel przykuł uwagę młodych ludzi już na początku wizyty w muzeum. Warto więc wyszukać interesujące wydarzenia z życia malarzy, czy ciekawostki dotyczące obrazów, które zamierzamy uprzystępnić uczniom. Kolejnym bodźcem rozpraszającym będą inni widzowie, którzy będą przechodzić koło grupy. Tutaj również istotne są predyspozycje prowadzącego, którego głos powinien być na tyle wyraźny i głośny, aby nie pozwolił przebić się szumom z sali wystawowej. Jeżeli chcemy przeprowadzić zajęcia w klasie szkolnej, to choć nie muszą być tam spełnione warunki, jak w przypadku edukacji muzealnej, również najważniejsze jest zdobycie zainteresowania uczniów. Paradoksalnie może być to trudniejsze niż w muzeum, gdyż klasa szkolna jest miejscem oswojonym dla uczniów. Najważniejsze będzie również zainteresowanie tematem uczniów. Przybliżanie Innego w polskiej szkole staje się powoli koniecznością, gdyż nasz kraj staje się ponownie, coraz bardziej 187 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA zróżnicowany kulturowo i religijnie. Chcąc wykreować pozytywne postawy wobec kogoś, kto jest dla nas obcy i żyjąc w czasach, gdzie nie pracuje się już przysłowiową „kartką i długopisem” konieczne jest znajdywanie nowych rozwiązań, aby zachęcić uczniów do aktywnego uczestnictwa w zajęciach. Taką możliwość daje nauczycielom edukacja muzealna, a także wychowanie przez sztukę. Ich połączenie wraz z edukacją międzykulturową przyniesie efekty w pozytywnym kreowaniu postaw wobec Innego. BIBLIOGRAFIA: 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. Grzybowski P. P.: Edukacja międzykulturowa – przewodnik. Pojęcia – literatura – adresy. Kraków 2011. Hein G. E.: Edukacja muzealna. Przeł. P. Szaradowski [w:] Edukacja muzealna. Antologia tłumaczeń. Red. Szeląg M., Skutnik J.. Poznań 2010. ICON: Museum Definition [online]. [dostęp: 24.11.2015]. World Wide Web: http://icom.museum/the-vision/muse um-definition Ludność wg rodzaju i złożoności identyfikacji narodowoetnicznych w 2011 r. [w:] Wyniki Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2011 – mniejszości narodowe i etniczne oraz język regionalny [online]. [dostęp: 25.11.2015]. World Wide Web: http://mniejszosci.narodo we.mac.gov.pl/mne/mniejszosci/wyniki-narodowego-spis/ 7096,Ludnosc-wg-rodzaju-i-zlozonosci-identyfikacji-naro dowo-etnicznych-w-2011-r.html Szuman S.: O sztuce i wychowaniu estetycznym. Warszawa 1969. Turos L.: Pedagogika muzealna. [w:] Pedagogika ogólna i subdyscypliny. Red. Turos L. Warszawa 1999. Wojnar I.: Teoria wychowania estetycznego. Warszawa 1996. Wojnar I: Teoria wychowania estetycznego – zarys problematyki. Warszawa 1976. 188 Katarzyna Szolc – INNY W OBRAZACH – MUZEUM JAKO PRZESTRZEŃ (…) Key words: intercultural education, museum education, shaping attitudes, Other, arts Summary: The article combines the issues of intercultural education with the one presented in museum. The author focuses on the question of creating the positive attitude towards the Other. The first part of the text contains the theoretical basics of intercultural education and museum education. It is explained who is the Other and how should the museum lesson look like. The main part of the article presents the proposals of works of art that can be used during classes. Selected works present issues such as disability, disease, religious and cultural diversity. The autohor organizes the artworks not only between the category of otherness, but also in a kind of museum in which they are presented. Summarizing, the text discusses requirements for teachers who would like to prerepare a museum lesson with the aim of creating the positive attitude towards the Other. [Autor tłumaczenia: Michał Pruszyński] Katarzyna Szolc – studentka drugiego roku studiów magisterskich na kierunku pedagogika o specjalności pedagogika społeczna z socjoterapią na Wydziale Etnologii i Nauk o Edukacji w Cieszynie (Uniwersytet Śląski w Katowicach) oraz słuchaczka studiów podyplomowych z zakresu arteterapii na Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Związana z Kołem Naukowym Edukacji Międzykulturowej, którego była przewodniczącą i wiceprzewodniczącą. Zaangażowana w życie wydziału i uczelni. Uczestniczka konferencji i autorka artykułów naukowych. Jej zainteresowania naukowe to: arteterapia, wychowanie estetyczne, edukacja muzealna, edukacja międzykulturowa oraz edukacja alternatywna. Kontakt: [email protected] ❀ 189 K. M. WIECZOREK JAKA TO TRAGEDIA KAMIL M. WIECZOREK JAKA TO TRAGEDIA Jaka to tragedia, Gdy jeden człowiek POTRZEBUJE drugiego człowieka. 191 K. M. WIECZOREK GDY JAKOŚĆ KAMIL M. WIECZOREK GDY JAKOŚĆ jakość Gdy w ilość, przeszła nie hce sie jusz dpać o żeczywiztosć… Marcel Knyżewski – FUNKCJE SIEDZIB DROBNYCH URZĘDNIKÓW (…) MARCEL KNYŻEWSKI Uniwersytet Łódzki FUNKCJE SIEDZIB DROBNYCH URZĘDNIKÓW KRZYŻACKICH NA OBSZARZE KOMTURSTW CZŁUCHOWSKIEGO I TUCHOLSKIEGO Functions of residences of minor officials of the Teutonic Order in the area of komturship Czluchowski and Tucholski. Słowa kluczowe: zamki krzyżackie, zakon krzyżacki, budownictwa warowne, średniowiecze. Zajęcie Pomorza Gdańskiego w 1308 roku przez Zakon Krzyżacki było wyśmienitym zabiegiem politycznym i jednocześnie brutalnym działaniem wobec tamtejszej ludności. Zakon z pewnością chciał, aby ta aneksja miała charakter stały. Żeby to osiągnąć, należało zintegrować ten obszar z pozostałymi ziemiami państwa. Pierwszym krokiem, aby tego dokonać, było z pewnością obsadzenie głównych centrów politycznych oddziałami zbrojnymi. W dalszej kolejności należało wybudować nową, właściwą Zakonowi administrację. Rozpoczęło się to jednak z pewnym opóźnieniem ze względów politycznych. W 1323 roku w jednym z dokumentów pojawiło się nazwisko Dytrycha von Lichtenhaina, który tytułował się jako komtur świecki i człuchowski. Wspomniano w nim również o wcześniejszym, już nieżyjącym komturze człuchowskim, Luwiku von Liebenzelle. Zdaniem M. Grzegorza pełnił on tę funkcję w okresie pomiędzy 1312 a 1319 rokiem lub po zakończeniu procesu inowrocławsko-brzeskiego do 1323 roku, 193 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA przy czym wspomniany autor przychyla się do drugiej możliwości. Komturstwo człuchowskie stanowiło najbardziej na zachód wysuniętą jednostkę administracyjną tego typu w państwie zakonnym. W 1330 roku pojawiło się komturstwo tucholskie, którego obszar wydzielono z terytoriów komturstw świeckiego i człuchowskiego. Na obszarze komturstwa człuchowskiego wykształciły się ośrodki urzędnicze niższej rangi w Białym Borze, Lędyczku i Czarnem. Być może urzędnicy rezydowali również w Chojnicach i Debrznie. Folwarki domenalne znajdowały się w Strzeczonej, Żychcach, Koczale, Charzykowych, Sokolach i Rogoźnicy. Istniał także przyzamkowy folwark Kałdowo. Problematyczne jest obecnie zlokalizowanie dworów, stanowiących siedziby zarządców folwarków, które wymieniłem powyżej. Ostatni z nich posiadał niemiecką nazwę Kaldenhof. Folwark o tej samej nazwie, który znajdował się w pobliżu Malborka, został opisany przez B. Schmida. Uważał on, że nazwa dworu, która spotykana jest również w innych regionach państwa zakonnego, oznacza, że budynek ten był użytkowany jedynie w okresie letnim i łączy go z hodowlą bydła. Zimą natomiast były on pusty i nieogrzewany. Siedziba w miejscowości Czarne jest najlepiej rozpoznaną spośród wszystkich będących przedmiotem tego artykułu. Jej opis sporządził B. Schmid1. Spotykali się tutaj wielcy mistrzowie z książętami pomorskimi Warcisławem VII i Bogusławem VIII w latach 1388-1389. Źródła nie wymieniają wówczas dworu, ale należy przypuszczać, że takowy już istniał. W 1395 roku wystawiono w Czarnem dokument odnawiający prawa miejskie dla Białego Boru i znalazła się w nim już wzmianka o dworze2. 1 B. Schmid: Ordenshof Hammerstein, Zeintschrift des Historisches Vereins für den Regirungsbezirk Marienwerder, H. 63, 1924, s. 1-8. 2 Handfesten der Komturei Schlochau, hrsg. Von P. Panske. Danzig 1921, nr 160. Dalej jako Handfesten. 194 Marcel Knyżewski – FUNKCJE SIEDZIB DROBNYCH URZĘDNIKÓW (…) Dwa dni po wystawieniu tego aktu, Konrad von Jungingen sporządził dokument lokacyjny dla miasta Czarne. Wspomniał w nim o zachowaniu parceli, na której Zakon będzie mógł wybudować sobie dwór, tam gdzie będzie mu wygodnie3. Wynika z tego, że istniała wcześniejsza siedziba zakonna w tej miejscowości, a po 1395 roku postanowiono wznieść nową. Na podstawie zapisów można sądzić, że jej budowa zakończyła się pomiędzy 1399 a 1403 rokiem. W 1399 roku prace budowlane jeszcze trwały, a cztery lata później zatrzymał się we dworze wielki mistrz4. Dwór znajdował się na północ od miasta, nad brzegiem rzeki Czarnej. Powstał na nieregularnym, trapezowatym kopcu o wymiarach 40 x 58 x 60 m, otoczonym dwumetrowym murem oporowym wykonanym z cegły i kamienia polnego. Zapewne posiadał wieżę bądź budynek bramny, ponieważ odnotowano taki ustrój budowlany w 1664 roku5. Obecnie na kopcu stoi dwór wzniesiony w latach 18471850. Zdaniem Schmida pierwotnie dom zakonny zajmował całą południową stronę dziedzińca i był wzniesiony w konstrukcji szachulcowej6. W południowo-wschodnim narożniku murów znajdowała się wieloboczna wieżyczka o obwodzie ok. 8 m, której relikty są wciąż widoczne. W północnych narożach założenia znajdowały się również wieżyczki, prawdopodobnie na rzucie kwadratów. Od północy przylegało do obwodu gospodarcze przedzamcze na planie kwadratu o boku ok. 57 m, ale wydaje się, że posiadało metrykę nowożytną. Stosunkowo sporym zainteresowaniem cieszył się również w literaturze dwór w Chojnicach. Powstało na jego temat kilka artykułów autorstwa głównie archeologów, chociaż badania 3 Handfesten, nr 152. B. Schmid: Ordenshof Hammerstein..., s. 4. 5 Opis królewszczyzn w woj. Chełmińskim, pomorskim i malborskim w roku 1664. Wyd. J. Paczkowski. Toruń 1938, s. 462. 6 B. Schmid: Ordenshof Hammerstein..., s. 4. 4 195 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA wykopaliskowe w jego przypadku nie przyniosły satysfakcjonujących rezultatów7. W dokumencie z 1360 roku Zakon zastrzegł sobie prawo do wybudowania dworu w mieście. W 1382 roku wymieniony jest już Haus Konitz8. Znajdował się on na terenie tzw. Nowego Miasta przy murach miejskich, na północ od kościoła farnego. Adam Chęć uważa, że był to budynek lub zespół budynków, które mogły być oddzielone od reszty miasta murem. Sugerował również, że baszty w linii murów miejskich przylegających do dworu mogły spełniać rolę gdanisk9. Nie jest również pewne, czy w Chojnicach rezydował na stałe jakiś urzędnik zakonny. Pojawiają się w literaturze głosy, że mógł tutaj mieć swoją siedzibę prokurator lub komornik10. Wydaje się, że komornika można z tych rozważań wykluczyć, ponieważ tacy urzędnicy występowali głównie na terenach Prus Właściwych. W literaturze zaczyna dominować pogląd, że dwór chojnicki w czasach krzyżackich funkcjonował jako miejsce postoju i noclegów dostojników zakonnych. W Białym Borze pierwszy znany prokurator jest potwierdzony źródłowo w 1391 roku11. Jego siedziba była prawdopodobnie wznoszona w latach 1374-1381, ponieważ wówczas chłopi z okolicznych wsi zobowiązani byli do pracy przy budowie dworu12. 7 K. Walenta: Badania archeologiczne w Chojnicach. Zarys historyczny. „Zeszyty Chojnickie” 1997, nr 1, s. 19-28; K. Walenta, M. Trzciński, K. Trzcińska: Nowe miasto w Chojnicach. [w:] Archaeologia et historia. Red. L. Kajzer. Łódź 2000, s. 401-420. 8 B. Schmid: Ordenshof Hammerstein..., s. 2. 9 A. Chęć: O dworze krzyżackim (zwanym później miejskim) w Chojnicach. Zeszyty Chojnickie 2006, nr 21, s. 12-13. 10 K. Bruski: Chojnice w średniowieczu (do 1466). [w:] Dzieje Chojnic. Red. K. Ostrowski. Chojnice 2003, s. 59-60. 11 J. Voigt: Namen-Codex der Deutschen Ordens-Beamten. Königsberg 1843, s. 82. 12 Z dziejów ziemi człuchowskiej. Red. K. Śląski. Biblioteka Słupska, T. 16. Poznań 1967, s. 35. 196 Marcel Knyżewski – FUNKCJE SIEDZIB DROBNYCH URZĘDNIKÓW (…) Założenie znajdowało się na południe od miasteczka, na półwyspie Jeziora Bielsko. Dwór posiadał wspólny system obronny wraz z miastem w postaci wałów i fos. Z lustracji z 1565 roku pochodzi zapis „Miasteczko Białobork, bez muru jeno okop któremu bieży rzeczka Biała około miasteczke”13. Pokazuje on, że ośrodek ten nie posiadał murowanych fortyfikacji. Nie jest znana data rozbiórki obiektu, ale można podejrzewać, że nastąpiło to po zniszczeniach z 1454 roku. Wskazuje na to milczenie źródeł po zakończeniu Wojny Trzynastoletniej. Niektórzy autorzy przyjmują istnienie w Debrznie ośrodka wójtowskiego lub prokuratorskiego14. Nie ma na to jednak dowodów źródłowych. Miasto było lokowane w 1354 roku. Być może istniał tu jakiś dwór zakonny. Jako jego lokalizację podaje się zazwyczaj zachodni odcinek obwarowań miejskich, gdzie miałby przylegać od wewnątrz do murów. W lokalnej tradycji miejsce to było określane jako „Klasztorek” lub „Jaskółcze Gniazdo”15. Niewiele wiemy o siedzibie prokuratorskiej w Lędyczku. Pierwszy wyższej rangi urzędnik pojawił się tam w 1378 roku i był nim Sybold Lewe16. W 1447 roku zamek wraz ze wsią został nadany rycerzowi Siegfriedowi von Melen17. W literaturze pojawiają się spory dotyczące lokalizacji warowni18. 13 Lustracja województwa pomorskiego 1565. Wyd. S. Hoszowski. Gdańsk 1961, s. 37. 14 M. Toeppen: Historicsch-comparative Geographie von Preussen. Gotha 1858, s. 235. 15 D. Ptaszyńska: Miejskie mury obronne w woj. koszalińskim. Koszalin 1974, s. 35-38. 16 Handfesten, nr 120. 17 K. Kasiske: Das Deutsche Sidelwerk des Mittelalters in Pommerellen. Königsberg 1938, s. 250. 18 T. Ciasnocha, K. Wachowski: Krzyżacki zamek w Lędyczku na Pomorzu odnaleziony. „Archaeologia Historica Polona” 2007, t. 17, s. 273-276; D. Piasek: Lokalizacja zamku krzyżackiego w Lędyczku. [w:] Z dziejów średniowiecza. 197 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA Nie możemy również nic powiedzieć na temat jej formy. Ośrodek administracyjny w Tucholi miał zupełnie inny charakter. Był niewielki i słaby gospodarczo. Wykształcił tak naprawdę tylko jedną mniejszą jednostkę administracyjną, jaką był okręg zaborski. Znany jest również folwark z dworem, który znajdował się we wsi Swornegacie oraz gospodarstwo w Piastoszynie (Pessentin). Brusy początkowo stanowiły centrum okręgu zaborskiego. Najpewniej do 1324 roku powstał tam dwór krzyżacki, ponieważ wówczas wzmiankowany jest rezydujący tam Johannes tzu Brusk. Nie wiadomo, gdzie znajdował się ten dwór. Być może był kontynuacją siedziby kasztelanii zaborskiej. W literaturze pojawiały się podejrzenia, że mogła się ona znajdować w miejscu wczesnośredniowiecznego grodziska w Leśnie Rolę dworu w Brusach szybko przejął nowy obiekt w sąsiedniej wsi Kosobudy, która została pozyskana przez Zakon drogą wymiany w tym samym roku. Informacje o tym dworze są skąpe. Znany jest jego opis z nowożytnej lustracji, z którego dowiadujemy się, że był ogrodzony, posiadał jeden budynek z pięcioma izbami, a także drugi, który znajdował się naprzeciwko. Resztę zabudowań stanowiły budynki gospodarcze. W tym czasie był on siedzibą tzw. klucza kosobudzkiego. W czasach krzyżackich było to miejsce postoju dostojników zakonnych w trakcie objazdów kraju. Tego typu wizyty odbywały się regularnie – tego samego miesiąca, rok po roku. Dwór wizytowali często również wielcy mistrzowie jak np. Winrych von Kniprode. Zarządzany był najpewniej przez urzędnika w randze hofmeister. Znany jest tylko jeden zarządca, który sprawował tę funkcję w 1430 roku – Michael von Wustenfelde. Pamięci Profesora Jana Powierskiego 1940-1999. Gdańsk 2010, s. 243-255. 198 Marcel Knyżewski – FUNKCJE SIEDZIB DROBNYCH URZĘDNIKÓW (…) W samej wsi trudno wskazać na miejsce, w którym mógł się znajdować krzyżacki dwór. Ewentualnie można spróbować go zlokalizować ok. 2 km na wschód od centrum wsi (ok. 450 m na północ od drogi w Kosobudach-Wybudowanie, po zachodniej stronie strugi Korzenica). Znajduje się tam znacznej powierzchni obszar na rzucie zbliżonym do prostokąta, który otoczony jest czymś przypominającym wały (prospekcji dokonałem jedynie przy pomocy ogólnie dostępnych skanów laserowych powierzchni i wymaga ona weryfikacji w terenie). Istnieją jednak również inne możliwości. W pobliżu kościoła znajdują się zabudowania dworskie, jednak posiadają późnonowożytną metrykę. Historyk, regionalista N. G. Benwitz uważał, że dwór mógł się znajdować na terenie remizy strażackiej, gdzie w 1800 roku miały być widoczne jeszcze pozostałości murów. W przypadku miejscowości Brusy nie jesteśmy w tym momencie w stanie wskazać nawet przybliżonego miejsca, w którym znajdował się dwór. Krzyżacy uzyskali Swornegacie od cystersów oliwskich w 1333 roku, a w 1382 roku pojawił się tam urząd rybicki19. Urzędnicy ci należeli do konwentu tucholskiego20. Dwór wg N. G. Benwitza miał się znajdować niedaleko kościoła, a w 1825 roku były jeszcze widoczne relikty fosy o obwodzie 170 kroków21. W przypadku folwarku w Piastoszynie nie posiadamy praktycznie żadnych informacji. Nie jest znana jego lokalizacja. Czysto hipotetycznie, dwór zarządcy mógłby się znajdować na kopcu w północno-wschodniej części wsi (ok. 145 m na północ od dzisiejszej ulicy Spółdzielczej). Jednak bez jakichkolwiek badań terenowych pozostaje to jedynie w sferze domysłów. Kopiec jest na rzucie zbliżonym do wydłużonego okręgu. U podstawy ma w najdłuższym miejscu ponad 26 m, a w najkrótszym ok. 19 m. 19 K. Kasiske: Das Deutsche Sidelwerk…, s. 187. P. G. Thielen: Die Verwaltung des Ordesstates…, s. 176. 21 N. G. Benwitz: Komtureien Schlochau und Tuchel…, s. 11. 20 199 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA Jak już wspomniałem, konieczna jest weryfikacja terenowa tego miejsca. Warto zwrócić uwagę, że założenia w Białym Borze, Czarnem i prawdopodobnie w Lędyczku kształtowały się w ostatniej ćwierci XIV stulecia. W tym okresie widoczna jest intensywniejsza akcja budowlana na całym terenie państwa krzyżackiego. Wpływ na to miało wiele czynników. Państwo zakonne w okresie panowania Winrycha von Kniprode stało się skarbcem tej części Europy. Znaczna ilość środków pozwoliła na wzmożone działania również na polu budowlanym. Dodatkowo uspokoiła się wówczas sytuacja z Litwą. W 1380 roku zostało podpisane zawieszenie broni, które pozwoliło na wzniesienie znacznej ilości nowych zamków, co szczególnie widoczne jest na wschodzie kraju. Biorąc pod uwagę fakt, że w Kosobudach często gościł Winrych von Kniprode, czyli wielki mistrz, za którego panowania państwo krzyżackie przeistoczyło się w twór feudalny, a życie na jego dworze należało do najbardziej wystawnych w tej części Europy, można hipotetycznie przyjąć, że tamtejszy dwór posiadał znaczne walory rezydencjonalne, pomimo tego, że stanowił na co dzień siedzibę jedynie drobnego urzędnika. Omawiane tereny miały prowincjonalny charakter w państwie krzyżackim. Były one silnie zalesione i porównać je można w pewnym stopniu, przy zachowaniu proporcji, z obszarami tzw. Wielkiej Puszczy na wschodzie kraju. Podobieństwo to jest wyraźne w przypadku terenu komturstwa tucholskiego, gdzie nie zaistniała duża akcja osadnicza. Być może uwarunkowania krajobrazowe wpłynęły również na intensywność przyjazdów dostojników zakonnych do dworu w Kosobudach. Byłoby to dogodne miejsce do wypoczynku oraz polowań. Obiekt w Czarnem również wydaje się być jednym z lepiej dostosowanych do przyjmowania wyższych rangą urzędników krzyżackich w trakcie ich objazdów po kraju. Był 200 Marcel Knyżewski – FUNKCJE SIEDZIB DROBNYCH URZĘDNIKÓW (…) zresztą przez nich wizytowany. Prawdopodobnie powstał w większej skali niż pozostałe siedziby, będące przedmiotem tego artykułu, ale jego głównym zadaniem było zapewne kontrolowanie szlaku Chojnice-Szczecinek22. Jak już wcześniej wspomniałem, nieco inaczej mogła się prezentować rola dworu w Chojnicach, który być może nie posiadał stałej załogi. Jest to interesująca hipoteza, ale chyba nie da się tego udowodnić. Zakon najczęściej wyraźnie oddzielał swoje siedziby od przestrzeni miejskiej. Istniało jednak kilkanaście zamków i dworów, które nie wpisywały się w ten schemat. Można do nich zaliczyć chociażby Lębork, Iławę, Miłakowo, Pasym i Tczew. Charakteryzuje je umiejscowienie w obrębie murów miejskich. Zazwyczaj były one również niewielkie i tylko symbolicznie oddzielone od miasta. Dwór w Chojnicach, poprzez swoje usytuowanie, stanowi również przykład miejskiej siedziby zakonu. Siedziba urzędnicza w Białym Borze była połączona z systemem fortyfikacji miejskich, ale nie leżała w obrębie miasta. Powstaje więc pytanie o cel wznoszenia tak usytuowanych obiektów. W wielu przypadkach zwiększało to ich obronność, ponieważ potencjalny przeciwnik musiał przed zdobyciem zamku lub dworu, najpierw opanować miasto. Z pewnością chodziło również o kontrolę nad danym ośrodkiem. Zwraca uwagę fakt, że większość z omawianych obiektów prawdopodobnie nie prezentowała form o wysokich walorach obronnych, jak chociażby warownie wzdłuż granicy z Mazowszem (np. Działdowo i Nidzica). Były to w większości dwory obronne, a analogie z innych rejonów państwa zakonnego sugerują, że skupiano się w ich wypadku na walorach obronnych miejsca, a nie samej budowli. Zastanawiające jest milczenie źródeł w przypadku domniemanej siedziby w Debrznie. Urzędnicy krzyżaccy byli 22 B. Schmid: Ordenshof Hammerstein..., s. 6. 201 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA stosunkowo skrupulatni i wydaje się, że wzmianki dotyczące ewentualnego urzędnika w mieście powinny istnieć. Być może, tak jak w przypadku Chojnic, mamy tutaj do czynienia z dworem, który mógł stanowić miejsce postoju dostojników w trakcie podróży i nie rezydował tu żaden funkcjonariusz państwowy z zadaniami administracyjnymi. Są to jedynie przypuszczenia, podobnie jak i utrwalone już w literaturze przyjmowanie istnienia tutaj dworu. Urzędnik rybicki w miejscowości Swornegacie zajmował się oczywiście gospodarką rybną. Należy jednak podkreślić, że najpewniej wszystkie, bądź prawie wszystkie (jak w przypadku dworów miejskich) siedziby zakonne posiadały zaplecze gospodarcze, a także pełniły funkcje związane z hodowlą i uprawą. Zamki i dwory komturii człuchowskiej i tucholskiej wydają się typowe pod względem swoich funkcji na tle innych tego typu obiektów na terenie dawnego Państwa Zakonnego w Prusach. Nie oznacza to jednak, że nie stanowią ciekawych obiektów dla przyszłych badań historyków i archeologów. Z pewnością, siedziba w Kosobudach może okazać się niezwykle interesująca podczas przyszłego rozpoznania, ze względu na fakt licznych wizyt w niej wysokich rangą dostojników. Także dwory w Chojnicach i Debrznie wydają się interesujące ze względu na ich domniemany charakter czasowych siedzib. BIBLIOGRAFIA 1. Benwitz N.G.: Komtureien Schlochau und Tuchel. Preußische Provinzial Blatter, Bd. 3 (1830). 2. Bruski K.: Chojnice w średniowieczu (do 1466). [w:] Dzieje Chojnic, red. K. Ostrowki. Chojnice 2003. 3. Chęć A.: O dworze krzyżackim (zwanym później miejskim) w Chojnicach. „Zeszyty Chojnickie” 2006, nr 21. 202 Marcel Knyżewski – FUNKCJE SIEDZIB DROBNYCH URZĘDNIKÓW (…) 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16. 17. Ciasnocha T., Wachowski K.: Krzyżacki zamek w Lędyczku na Pomorzu odnaleziony. „|Archaeologia Historica Polona” 2007, t. 17. Dzieje Brus i okolicy. Red. J. Borzyszkowski. ChojniceGdańsk 1984. Grzegorz M.: Pomorze Gdańskie pod rządami Zakonu krzyżackiego w latach 1308-1466. Bydgoszcz 1997. Handfesten der Komturei Schlochau, hrsg. Von P. Panske, Danzig 1921. Kasiske K.: Das Deutsche Sidelwerk des Mittelalters in Pommerellen. Königsberg 1938. Lustracja województwa pomorskiego 1565. Wyd. S. Hoszowski. Gdańsk 1961. Opis królewszczyzn w woj. Chełmińskim, pomorskim i malborskim w roku 1664. Wyd. J. Paczkowski. Toruń 1938. Piasek D.: Lokalizacja zamku krzyżackiego w Lędyczku. [w:] Z dziejów średniowiecza. Pamięci Profesora Jana Powierskiego 1940-1999. Gdańsk 2010. Ptaszyńska D.: Miejskie mury obronne w woj. koszalińskim. Koszalin 1974. Schmid B.: Der Orenshof Kalthof, Mitteilungen des Westpreussuchen Geschichtvereins, Bd. 35, H. 3. Schmid B.: Ordenshof Hammerstein, Zeintschrift des Historisches Vereins für den Regirungsbezirk Marienwerder, H. 63, 1924. Thielen P. G.: Die Verwaltung des Ordesstates Preussen vornehmilch im 15. Jahrhundert. Köl-Graz 1965. Toeppen M.: Historicsch-comparative Geographie von Preussen. Gotha 1858. Voigt J.: Namen-Codex der Deutschen Ordens-Beamten, Königsberg 1843. 203 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA 18. Walenta K. Trzciński M., Trzcińska K.: Nowe miasto w Chojnicach. [w:] Archaeologia et historia. Red. L. Kajzer. Łódź 2000. 19. Walenta K.: Badania archeologiczne w Chojnicach. Zarys historyczny. „Zeszyty Chojnickie” 1997, nr 1. 20. Z dziejów ziemi człuchowskiej. Red. K. Śląski. Biblioteka Słupska, t. 16. Poznań 1967. Key words: Teutonic castles, Teutonic Order, construction fortified, Middle Ages Summary: Article relates to functions of castles and manors that belonged to minor officials Teutonic in south Pomerelia (komturship Człuchów and Tuchola). These areas had provincial character in the State of the Teutonic Knights. Castles and manors of komturship seem to be typical in terms of its functions to other such facilities in the former monastic state in Prussia. The most interesting thing in terms of residential tasks seem mansions in Kosobudy, Debrzno and Chojnice. The first of them could be the temporary residence of high dignitaries. Debrzno and Chojnice may not have a permanent crew. Noteworthy is the fact that most of these objects probably did not present a strongly defensive forms. Probably all or almost all (question as in the case of urban mansions) seat monastic functions in relation to the breeding and cultivation. Marcel Knyżewski – absolwent archeologii i historii sztuki Uniwersytetu Łódzkiego, doktorant w Katedrze Archeologii Historycznej i Bronioznawstwa Instytutu Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego. Kontakt: [email protected] ❀ 204 MONIKA ZIELIŃSKA [12 IV 2006] MONIKA ZIELIŃSKA [12 IV 2006] Wzorując się na Mickiewiczowskich opisach przyrody opisz miejsce, które darzysz uczuciem (z lekka poetycko). Piszę list z nieba O tym, co piękna dla mnie dla Ciebie Piszę list z nieba Bo chcę pokazać Ci piękno tego miejsca Piszę list z nieba Do Ciebie człowieku z sercem z kamienia. To nie takie proste mówić Opisywać to piękno Wiedząc, że Tobie jeszcze niedane tu być Trudno mojemu sercu pociętemu bliznami Ranić Twoje ciężkie zimne ciemne Pseudoserce nieserce Dobre jednak. Tutaj wszystko piękne proste i czyste Każda ścieżka prowadzi do Niego Niełatwo się tu dostać, chociaż Jeśli pragniesz wszystko możesz Ktoś mądry powiedział: „Wszystko mogę W Tym, który mnie umacnia”. Tu możesz przyjść do Niego Przytulić się, usiąść na kolanach Pomachać sobie nogami. On wtedy pokaże Ci Tę jasność zieleni Ten piasek na ścieżkach 205 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA Niemego pielgrzymowania Zielone gaje przecięte ruczajem Błękitną wstęga Niejedną zresztą Tutaj stare ustępuje miejsca Młodemu drzewu Rzucając mu się do nóg z głuchym łoskotem. Tak głęboko zielone, tak cichociemne Zakątki tego miejsca Szepczę mruczankę myśli do ucha Tu cisza (częsta nieczęsto) Ustępuje miejsca śpiewakowi słowikowi Taki mały, a tak śpiewa Co za moc jest w nim… Każdy kwiatek jakby sama Matka Boska pomalowała, wygładziła, ozłociła Trawa tu taka szczęśliwa Bo sam Jezus w niebo wstąpił I po niej chadza Gloria tobie! Gloria trawo zielona! Kraino na dół od Edenu Gloria ci ściółko leśna Miękka, czysta, złocista! Tutaj słońce odyniec samotny Gdy chowa się za chmury Wygląda uroczo bardziej Ono zachodzi tylko przez pomyłkę Tak naprawdę chce tu świecić. Gdy jednak zachodzi Ustępując miejsca Białemu Panu Na jeziorze tafla wzruszona Odbija miliony światełek 206 MONIKA ZIELIŃSKA [12 IV 2006] Blask jak iskierki przeskakuje Z fali na falę, na falę dalej Tak słodko patrzeć, gdy wierzba płacząca płacze nocą Może chce oszczędzić nam łez widoku? To przez motyla żółtoskrzydłego To przez niego płacze Pan go posłał zamiast Anioła Do wierzby. Ona tym muśnięciem Boga dłonią wzruszona Tą szczęśliwością duszy płacze Jak to kobieta kiedy szczęśliwa Zanim wprowadzę Cię człecze W dalszą część ogrodu Powiem na poprawienie nastroju Twojego Że chciałem wczoraj mojego Anioła Ci posłać On wrócił jednak Ze strachem myślę dlaczego Czy nie potrafi Cię ochronić? Uśmiechną się i powiedział: „Aniołek Anioła nie potrzebuje”. Tutaj Anioły na porządku dziennym Ubrane w kuse sukienki Parzą herbatę Bogu wdzięcznemu On z tej wdzięczności Posadził gaj oliwny i winnicę Park mały – niemały wybudował W nim fontannę przystroił lekką falą. A na środku wszystkiego Stoi domek Chatka mała Z izdebką jedną, kagankiem w oknie Tam na sianie W noce letnie 207 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA (Tutaj nie ma innych) Bóg odpoczywa Przykryty pierzyną Z piór zgubionych przez Anioły Mówi dobranoc Ci każdej nocy Usłysz to słowo Bo jest balsamem dla duszy Usłysz – pokochasz A Bóg powie: „Zdmuchnij świece” By z dymem strzecha nie poszła Tak wygląda ten świat zaczarowany Zaczarowany Bożą miłością Pochwalon na wieki bądź! To miejsce widziałem we śnie Tak tam pięknie… I ja tam byłem Miód i mleko piłem Pokażę Ci je gdy mnie odwiedzisz Tymczasem Niech Ci Bóg błogosławi! 208 Bartłomiej K. Krzych – PO CO W OGÓLE TO CAŁE FILOZOFOWANIE? BARTŁOMIEJ K. KRZYCH Uniwersytet Rzeszowski PO CO W OGÓLE TO CAŁE FILOZOFOWANIE? 1 For what at all this whole philosophizing? Słowa kluczowe: cel, filozofia, mądrość, prawda, wiedza. Filozofowie czują się w obowiązku poszukiwania odpowiedzi na wiele trudnych pytań, zwłaszcza tych dotykających kwestii sensu życia, człowieka, wszechświata. Wiele też mówi się i pisze o filozofowaniu, czego dowodem są niekończące się debaty o statusie i roli filozofii we współczesnym świecie. Wśród wielu pytań, które się pojawiają – zwłaszcza dotyczących istoty filozofii – chyba za często (być może z przyzwyczajenia?) zapomina się o refleksji oscylującej wokół bodaj najważniejszego i wyprzedzającego wszystkie pozostałe pytania: „Po co w ogóle filozofować? Czy filozofia ma jakiś sens i cel?”. Zdaje się, że atrakcyjnej teoretycznie i chyba najpiękniejszej odpowiedzi na tak postawione pytanie udzielił mistrz myśli scholastycznej, święty Tomasz z Akwinu2, którego intuicje mogą po dziś dzień inspirować nowe pokolenia filozofów. Ten wielki 1 Artykuł nierecenzowany. Tomasz z Akwinu (ur. 1224/1225, zm. 1274) – dominikanin, największy z przedstawicieli średniowiecznej scholastyki i w ogóle jeden z największych myślicieli w dziejach. Odznaczał się wielką intelektualną przenikliwością, jako nieustanny wędrownik poświęcił swe życie Bogu i nauce, autor m.in. Summy teologii, Summy przeciw poganom czy traktatu Byt i istota. Po jednym z mistycznych doświadczeń, na niewiele czasu przed śmiercią, stwierdził, że wobec prawdy, którą kontemplował, to wszystko, co napisał jest zaledwie słomą. 2 209 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA myśliciel, nazywany „najświętszym wśród uczonych i najuczeńszym wśród świętych”, pisał w swym komentarzu do Arystotelesa3 traktatu O Niebie: „Celem filozofowania nie jest wiedza o tym, co uważali inni ludzie, ale dążenie do mądrości, które polega na badaniu tego, ile było prawdy w tym, co ludzie ci głosili”4. W swym największym dziele, Summie teologii, przeznaczonym dla początkujących adeptów nauk filozoficznych i teologicznych, Akwinata z przekonaniem dodawał, że w poszukiwaniach mądrości – wszak filozof, jak sama nazwa wskazuje, jest mądrości miłośnikiem! – tak naprawdę nie jest ważne wiedzieć, co ktoś uważa ani czego chce, ale ile w tym, co myśli, znajduje się prawdy5. Pragnienie i poszukiwanie prawdy dla niej samej (niezależnie od nadawanej jej definicji czy statusu) winno być podstawowym motywem działania filozofa. Niezbędna jest do tego pewna intelektualna otwartość i uczciwość połączona z pragnieniem kontemplacji poszukiwanej prawdy, ale takżez szacunkiem do pozostałych myślicieli. Umiejętność dziwienia się – wykorzystywana jako źródło i początek filozoficznego namysłu już przez starożytnych filozofów– może również okazać się niezwykle twórcza. Innymi słowy: to prawda dająca mądrość winna stanowić 3 Arystoteles ze Stagiry (ur. 384 p.n.e., zm. 322 p.n.e.) – obok Platona, swego mistrza, jeden z najwybitniejszych starożytnych myślicieli, przyrodnik i nauczyciel Aleksandra Wielkiego, założyciel Likejonu (Liceum). Był jednym z najczęściej cytowanych przez św. Tomasza z Akwinu filozofów i w ogóle jednym z największych autorytetów dla średniowiecza. Za najwyższą z cnót uważał mądrość (gr. sophia). 4 „Studium philosophiae non est ad hoc quod sciatur quid homines senserint, sed qualiter se habeat veritas rerum”, cyt. za: Tomasz z Akwinu: In libros De caelo et mundo, lib. 1, l. 22, n. 8 [online]. [dostęp: 15.11.2015]. World Wide Web: http://www.corpusthomisticum.org/ccm1.html#71038 5 „Non enim pertinet ad perfectionem intellectus mei, quid tu velis, vel quid tu intelligas, cognoscere, sed solum quid rei veritas habeat”, cyt. za: Tomasz z Akwinu: Summa theologiæ, I, q. 107, a. 2 co. [online]. [dostęp: 15.11.2015]. World Wide Web: http://www.corpusthomisticum.org/sth1103.html#32899 210 Bartłomiej K. Krzych – PO CO W OGÓLE TO CAŁE FILOZOFOWANIE? cel nadrzędny wszelkiej racjonalizacji6 rzeczywistości. Być może nigdy nie uda się nam odnaleźć prawdy absolutnej i uniwersalnej, co nie oznacza, że nie można się do niej z każdym kolejnym krokiem przybliżać, wszak „trzeba – jak pisał święty Tomasz w Summie przeciw poganom – z całą pewnością stwierdzić, że prawda jest ostatnim celem wszystkiego, co istnieje, całego wszechświata; i to na jej rozważaniu i poszukiwaniu polega mądrość”7. Można więc powiedzieć, że filozofowanie to poszukiwanie mądrości dążące do jej teoretycznej kontemplacji, czyli, innymi słowy, do życia w najwyższym stopniu zgodnego z rozumem. Mądrość może zaś być porównana – co czyni sam Doktor Anielski w swym komentarzu do traktatu O hebdomadach Boecjusza8 – do zabawy, i to z dwóch istotnych powodów: po pierwsze, ponieważ zabawa jest przyjemna, a kontemplacja mądrości daje największą przyjemność utożsamianą jeszcze przez Stagirytę ze szczęściem; po drugie – ponieważ tak jak zabawa, tak i mądrość jest pożądana i poszukiwana dla niej samej9 (każde jednak porównanie posiada 6 Racjonalizacja to proces intelektualny w ramach teoretycznego namysłu nad rzeczywistością, który w sensie dosłownym oznacza branie rzeczy na rozum. 7 „Oportet igitur veritatem esse ultimum finem totius universi; et circa eius considerationem principaliter sapientiam insistere”, cyt. za: Tomasz z Akwinu: Summa contra Gentiles, lib. 1, cap. 1, n. 4 [online]. [dostęp: 15.11.2015]. World Wide Web: http://www.corpusthomisticum.org/scg1001.html#23492 8 Anicjusz Manliusz Sewerynus Boecjusz (ur. 480, zm. 525) – pochodzący z arystokratycznej rodziny rzymski polityk, filozof i chrześcijański teolog. Nosił się z zamiarem przetłumaczenia wszystkich dzieł Platona i Arystotelesa (co udało mu się tylko częściowo). Zamieszany w polityczne intrygi został niesłusznie oskarżony o zdradę i stracony. Oczekując w więzieniu na śmierć napisał O pocieszeniu jakie daje filozofia, dzieło odznaczające się intelektualną erudycją i literackim kunsztem. 9 „Ubi considerandum est, quod sapientiae contemplatio convenienter ludo comparatur, propter duo quae est in ludo invenire. Primo quIdem, quia ludus delectabilis est, et contemplatio sapientiae maximam delectationem habet: unde Eccli. XXIV, dicitur ex ore sapientiae: spiritus meus super mel dulcis. Secundo, quia operationes ludi non ordinantur ad aliud, sed propter se quaeruntur”, cyt. za: Tomasz z Akwinu: Expositio libri Boetii De ebdomadibus, pr. [online]. 211 Amor Fati GRUDZIEŃ 4(4)/2015 – VARIA swoje ograniczenia, należy więc uważać, by bezmyślnie nie utożsamiać mądrości i zabawy). Czy możemy pozostać obojętni wobec tak szlachetnego i ubogacającego – przecież nie tylko nas samych – zadania? Czy pozostaniemy głusi na wołanie prawdy o to, by jej poszukiwać? Na te pytania każdy musi sobie odpowiedzieć sam. Jednak fakt, że ktoś jeszcze sięga po filozoficzne czasopisma, może napawać optymizmem. Jakby powiedział Kant: Sapere aude!10 BIBLIOGRAFIA 1. Swieżawski S.: Święty Tomasz na nowo odczytany. Poznań 1995. 2. Tomasz z Akwinu: Expositiolibri Boetii De ebdomadibus [online]. [dostęp: 15.11.2015]. World Wide Web: http://www.corpusthomisticum.org/cbh.html#84827 3. Tomasz z Akwinu: In libros De caelo et mundo [online]. [dostęp: 15.11.2015]. World Wide Web: http://www. corpusthomisticum.org/ccm1.html#71038 4. Tomasz z Akwinu: Summa contra Gentiles [online]. [dostęp: 15.11.2015]. World Wide Web: http://www. corpusthomisticum.org/scg1001.html#23492 5. Tomasz z Akwinu: Summa theologiæ [online]. [dostęp: 15.11.2015]. World Wide Web: http://www. corpusthomisticum.org/sth1103.html#32899 6. Torrel J. P.: Tomasz z Akwinu – człowiek i dzieło. Przeł. A. Kuryś. Kęty-Warszawa 2008. Key words: purpose, philosophy, wisdom, truth, knowledge. [dostęp: 15.11.2015]. World Wide Web: http://www.corpusthomisticum .org/cbh.html#84827 10 Sapere aude! – „Odważ się rozumieć!” lub też „Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem, mądrością”. Sentencja łacińska, którą znajdujemy w pełnym brzemieniu u Horacego, spopularyzowana przez niemieckiego filozofa Immanuela Kanta. 212 Bartłomiej K. Krzych – PO CO W OGÓLE TO CAŁE FILOZOFOWANIE? Bartłomiej K. Krzych – student filozofii i teologii pałający zachwytem do myśli św. Tomasza z Akwinu, nielekceważący jednak innych myślicieli: w myśl zasady, że wszelka filozofia (i teologia) nie polega na odtwarzaniu tego, co powiedzieli inni, ale na dochodzeniu do prawdy rzeczy. Jego zainteresowania oscylują wokół szeroko pojętej tematyki teologiczno-filozoficznej (innymi słowy ciekawi go wszystko, co podpada pod najszerzej jak to tylko możliwe rozumiane pojęcie bytu) oraz liturgii chrześcijańskiej, historii, języków (zwłaszcza starożytnych), informatyki, literatury: w tym poezji (sam też próbuje w niej swoich sił). Kontakt: [email protected] ❀ 213 M. Wiernasz INGARDEN MAŁGORZATA WIERNASZ1 INGARDEN Czas unicestwia człowieka w swej przemijalności, gdyż istnieje on w czasie i nie z konieczności. Lecz o wschodzie czy zachodzie Roman zawsze jest-w-ogrodzie, utrwalony dzięki myśli głębokości. 1 Absolwentka studiów magisterskich na Uniwersytecie Jagiellońskim, na kierunku filozofia. 215 M. Wiernasz INGARDEN Tylnia okładka 217