Jest mało prawdopodobne, aby Kraków w ciągu 5 lat
Transkrypt
Jest mało prawdopodobne, aby Kraków w ciągu 5 lat
Jest mało prawdopodobne, aby Kraków w ciągu 5 lat pozbył się złego powietrza. Walka ze smogiem jak wojna o pokój Autor: Jacek Balcewicz („Energia Gigawat” – 1-2/2014) Na wysokości naszego redakcyjnego okna znajduje się kryty papą dach starej oficyny, a w nim komin, z którego zimowa porą walą kłęby czarnego malowniczego dymu. Gdyby nie szczelne drewniane okna z zespolonymi szybami czulibyśmy się jak maszyniści starego parowozu. Z zewnątrz tego uroczego miejsca nie widać, bo osłonięte jest dookoła wysokimi kamienicami. Krakowianie przez ponad 200 dni w roku oddychają zanieczyszczonym ponad normę powietrzem. Podobnie jest na prowincji w: Nowym Sączu, Tarnowie, Gorlicach czy Olkuszu. Trudno wytłumaczyć racjonalnie skąd taki stan powietrza, bo przecież ma już Huty Aluminium w Skawinie, ani innych historycznych zakładów działających kiedyś w centrum miasta: Stomilu, Wawelu, Vistuli, Polfy, Zieleniewskiego, Madro, Zrembu, Armatury, Bonarki, Solwayu, Browaru na Lubicz, Huty Szkła „Prądniczanka”, Zakładów Mięsnych, Ciepłowni na „Dajworze”, Gazowni na Kazimierzu, Krakowskich Zakładów Futrzarskich, Cementowni „Nowa Huta”. Dawna Huta im. Lenina dzisiaj w objęciach Mittala pracuje na ćwierć gwizdka Z centrum miasta poznikały piekarnie, zaś te nieliczne, które zostały w węglowych paleniskach mają już gazowe palniki, albo posługują się wyłącznie piecami elektrycznymi. Kiedyś węgiel był w Krakowie paliwem powszechnym, zaś na zastosowanie gazu do ogrzewania zwłaszcza w domach wielorodzinnych indywidualną zgodę musiał wydać Główny Inspektor Gospodarki Energetycznej. Krakowski MPEC z dumą raportuje, że likwidacją niskiej emisji zajmuje się od dawna. Jeszcze w latach 90. sukcesywnie likwidowano kotłownie węglowe i domowe piece na węgiel. Dzięki tym działaniom z mapy miasta zniknęło prawie 450 kotłowni różnej mocy. W latach 2008-2013 podłączono do miejskiej sieci ciepłowniczej 151 budynków, wyłączając dzięki temu 2280 pieców węglowych i 45 kotłowni na paliwo stałe. Wszystkie - nie wszystkie Kierownictwo MPEC zdecydowanie podkreśla, że scentralizowanym systemem ciepłowniczym mogą być objęte wszystkie budynki w mieście…. które spełniają określone uwarunkowania. A że nie wszystkie spełniają uwarunkowania i są takie które tych uwarunkowań nigdy nie spełnią to oznacza, że nie wszystkie budynki w mieście mogą być podłączone do miejskiej sieci. Ot, taka sprytna gra słów, która odzwierciedla istotę krakowskiej walki ze smogiem. Do niedawna jeszcze nikt nie widział ile, tak naprawdę pozostało w centrum Krakowa palenisk węglowych. Po roku, kiedy to na temat smogu zrobiło się naprawdę głośno wreszcie zabrano się za liczenie dymiących kominów. Inwentaryzacji dokonano w wybranym obszarze miasta na części terenu trzech śródmiejskich dzielnic leżących w sercu miasta, ale bez lubianego przez wszystkich Kazimierza. Zlokalizowano tu dokładnie 5891 czynnych palenisk węglowych, a więc 2,5 raza więcej niż zlikwidowano!!! Za dwa lata – do końca 2015 roku – inwentaryzacja ma być pełna – tak zapewnia Ewa Olszowska - Dej – dyrektor Wydziału Kształtowania środowiska UMK. Ostatnia inwentaryzacja źródeł niskiej emisji sporządzona była 20 lat temu – w 1994 roku. I dzisiaj nie stanowi już źródła wiarygodnych danych. Kiedy wchodziła w życie „rewolucja śmieciowa” i każdy był zobowiązany do złożenia deklaracji śmieciowej nie było tam pytania o sposób ogrzewania, a co za tym idzie czy popiół pochodzący ze spalania węgla kierowany jest do… śmieci. Tak więc ci, którzy ogrzewają ekologicznie czystym, ale drogim gazem, jeszcze droższą energia elektryczną czy są przyłączeni do miejskiej sieci ciepłowniczej i z natury nie „produkują” popiołu za wywóz śmieci płacą dokładnie tak samo tak samo – jak ci którzy funkcjonują zupełnie odwrotnie. Tak pojęta „demokracja” nie jest żadnym impulsem do zmiany sposobu ogrzewania. Jest przejawem dziwnie pojętej niesprawiedliwej solidarności i demokracji. Powoli, ale dokładnie Teraz ustalono, że całkowita liczba czynnych pieców węglowych na terenie objętym inwentaryzacją wynosi dokładnie 5 891 sztuki, w tym 5 719 sztuk pieców a także kominków zlokalizowanych jest w 976 budynkach mieszkalnych oraz 172 paleniska w 43 budynkach, których przeznaczenie jest inne niż mieszkalne. Przy czym na badanym obszarze znajduje się łącznie 4 477 budynków, w tym 1766 budynków mieszkalnych oraz innych obiektów przeznaczonych na pobyt ludzi takich jak pensjonaty, hotele, hostele, szpitale, domy opieki społecznej itp. Ile może być wszystkich palenisk węglowych w obrębie całego Krakowa trudno przewidzieć, nawet ekstrapolując wynik z wyludnionego przecież centrum miasta. Może to być to łącznie 30 tys. albo 60 tys. palenisk, a może jeszcze więcej. Tymczasem Sejmik Województwa Małopolskiego przyjął radykalna uchwałę zakazującą palenia węglem na terenie Krakowa. Na wyeliminowanie wszystkich palenisk węglowych jest pięć lat. Czy uda się zdążyć? Zakaz zacznie obowiązywać 1 września 2018 roku. Tadeusz Trzmiel zastępca Prezydenta Miasta Krakowa podaje, że w całym ubiegłym roku na likwidację palenisk węglowych miasto przeznaczyło 22,5 mln zł, dzięki czemu ubyło 255 lokalnych kotłowni i blisko 1,6 tys. palenisk. Zgodnie z przyjętymi zasadami miasto dopłaci maksymalnie 900 zł za każdy kW mocy nowego źródła ogrzewania w przypadku likwidacji palenisk lub kotłowni węglowej, mocy nowego źródła centralnej ciepłej wody użytkowej, mocy zainstalowanej pompy ciepła oraz 1 tys. zł oraz za każdy metr kwadratowy w przypadku zainstalowania kolektora słonecznego. W tym roku potrzebna moc, która będzie dotowana będzie weryfikowana pod kątem rzeczywistych potrzeb. Dotacja może być udzielona w pierwszej kolejności na podłączenie do miejskiej sieci ciepłowniczej, a tam gdzie to jest niemożliwe, na ogrzewanie gazowe, elektryczne, olejowe lub odnawialne źródło energii. W pierwszej kolejności likwidowane będą piece węglowe w tych rejonach Krakowa, które mają największy problem z powietrzem czyli: Stare Miasto, Grzegórzki, Krowodrza, Dębniki, Zwierzyniec i Podgórze. O dotację mogą ubiegać się osoby fizyczne, wspólnoty mieszkaniowe, osoby prawne, przedsiębiorcy, jednostki sektora finansów publicznych będące gminnymi lub powiatowymi osobami prawnymi. 10 wniosków o pomoc Miasto przyjęło także program osłonowy, który przewidujący dopłaty dla tych, którzy w związku z rezygnacją z ogrzewania mieszkań węglem na rzecz gazu, energii elektrycznej lub oleju opałowego będą mieć wyższe wydatki. Program będzie realizowany w latach 2014 2022. Dopłaty mają pokryć różnicę w wydatkach między kosztami ogrzewania mieszkań węglem, a innymi, bardziej proekologicznymi paliwami. Z pomocy gminy mogą skorzystać jednak tylko te osoby, które zlikwidują piec węglowy i spełnią określone kryteria dochodowe. Miesięczny dochód osoby samotnej powinien być nie wyższy niż 2 tys. 439 zł netto, a w przypadku rodzin dochód może wynosić maksymalnie 1 tys. 368 zł netto na osobę. Warunkiem przyznania pomocy jest złożenie w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej wniosku o dopłatę wraz z dokumentem potwierdzającym zmianę systemu ogrzewania. Dopłaty będą wynosić od kilkuset do maksymalnie 3,5 tys. zł rocznie w zależności od dochodu, wielkości lokalu i liczby mieszkających w nim osób, a przede wszystkim od rodzaju nowego paliwa. Odpowiednie wnioski złożyło na razie tylko dziesięć osób, co zdaje się świadczyć, iż kryteria są mocno wyśrubowane. Miasto powinno zacząć od siebie Samo miasto jest również właścicielem znacznej ilości budynków mieszkalnych administrowanych przez Zarząd Budynków Komunalnych. Niestety na wielkiej konferencji prasowej – nikt z tej jednostki nie pojawił się. A tymczasem miasto jako właściciel powinno zacząć od siebie. To bowiem zgodnie z panującą od lat pragmatyką, za wszelkie instalacje wewnętrzne, w tym także sposób ogrzewania budynku odpowiada w pierwszej kolejności właściciel. Zadane publicznie pytanie o sukcesy w likwidacji niskiej emisji przez jednostki miejskie – Filip Szatanik zastępca dyrektora ds. Informacji w Wydziale Informacji, Turystyki i Promocji weksluje do… indywidualnych rozmów. I tu okazuje się, że król jest nagi. W kuluarach dowiaduję się, że ZBK w ubiegłym roku zlikwidował jedynie 150 palenisk. Generalnie mieszkańcy, którzy mieszkają w zasobach miejskich mają bardzo kiepską opinię o tym administratorze. Zresztą w minionych latach ta jednostka w pierwszej kolejności zajmowała się budową Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK niż rehabilitacja zasobów mieszkaniowych. Klasycznym przykładem nieudolności miasta jest Dom Kultury Zespołu Pieśni i Tańca Krakowiacy znajdujący się… 300 metrów od Magistratu i 400 metrów od Kościoła Mariackiego. Jego obiekty ogrzewane są kotłownią opalaną węglem. Ponieważ zlokalizowany jest w oficynie, więc węgiel wysypywany jest wprost na chodniku, skąd palacz wozi go taczkami do zasobnika. Podobną, choć odwrotna drogę odbywa popiół, który najpierw jest gromadzony na podwórku a potem taczkami na chodnik skąd dopiero wywożony jest samochodem. Kilka lat temu Małgorzata Mrugała ówczesna dyrektor Wydziału Kształtowania środowiska, a obecnie prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony środowiska i Gospodarki Wodnej zapewniała, że wszystkie jednostki miejskie maja ogrzewanie ekologiczne. Widać jednak, że nie mają i nie wszystkie. patrząc na liczby widać już dzisiaj gołym okiem, że pięcioletni okres dostosowawczy będzie niewystarczający. Skoro w jego połowie będzie dopiero wiadomo: ile palenisk węglowych jest do zlikwidowania. bardzo łatwo mówi się o przyłączeniu do miejskiej sieci, przejściu na ogrzewanie gazowe bądź elektryczne. Ale w każdym przypadku zmiana sposobu ogrzewania, o ile nie mamy już istniejącej kotłowni, w której wymienia się tylko kotły wiąże się z generalną przebudową wewnętrznych instalacji; ciepłowniczych, gazowych, elektrycznych. Na ogół trzeba wymieniać piony, przebijać stropy. Idąc dalej aż się prosi, aby elewacje nie były tylko odmalowywane, ale także ocieplane a stolarka okienna wymienia na szczelną i atermiczną. Nie tylko piece Źródłem emisji zanieczyszczeń jest także ruch samochodowy. Ale krakowskie MPK ma tylko 5 autobusów napędzanych sprężonym gazem ziemnym i ani jednego autobusu hybrydowego. Straż Miejska ma jedną starą hybrydową Toyotę. Sam Magistrat wymieniał latem ubiegłego roku park limuzyn. Pojawiły się nowe Ople Insignia, ale z napędem… benzynowym. A przecież zawsze przykład idzie z góry. Ale cóż się dziwić? Wyjazd z ul. Karmelickiej w Aleje Trzech Wieszczów i w kierunku Bronowic zamknięto na odcinku 30 metrów po to bo posłuszni kierowcy, chcąc opuścić Stare Miasto, zamiast wyjechać na wprost - zawrócili i przejechali w korkach ze 3 kilometry innymi zatłoczonymi ulicami ścisłego centrum - i to wszystko w ramach "uspokojenia ruchu". Złośliwi twierdzą, że to "uspokojenie" na Karmelickiej (czyli tysiące kilometrów przejechanych daremnie przez kierowców, chcących opuścić centrum) zawdzięczamy policji, mającej siedzibę właśnie przy "uspokojonym" fragmencie Karmelickiej. Ileż mandatów można wystawić bez wyjeżdżania z bazy...? Podobnie jest w Urzędzie Marszałkowskim. Marszałkowie poruszają się Skodami Superb – także z napędem klasycznym. W Wiedniu istnieje cały system zachęt dla osób prywatnych i taksówkarzy, którzy kupią i zarejestrują pojazd z napędem ekologicznym.