1. Mądrość darem czy wytworem? (Syr 51) Mąż Boży i niewiasta
Transkrypt
1. Mądrość darem czy wytworem? (Syr 51) Mąż Boży i niewiasta
1 Ks. bp. A. Siemieniewski - Homilia wygłoszona dn. 9 lutego 2013 w kaplicy sióstr Urszulanek UR w Krakowie podczas Mszy św. rozpoczynającej sympozjum: Zapatrzona w Boga i wsłuchana w człowieka. Św. Aniela Merici i jej dzieło realizowane przez polskie Urszulanki Unii Rzymskiej. ****************************** 1. Mądrość dare m czy wytworem? (Syr 51) Mąż Boży i niewiasta Boża to ludzie poszukujący mądrości. Szukają jej, gdyż wiedzą, że sami nie mają jej w sobie. Mówią: „ku mądrości skierowałem moją duszę” (por. Syr 51, 20). Symbolizuje to gest wyciągniętych dłoni. Kto mówi: „ręce wyciągałem w górę” (Syr 51, 19), ten zaświadcza, że sam nie czuje sie źródłem mądrości, ale oczekuje na jej Dawcę. Jest to poszukiwanie nie tylko „na zewnątrz”. Jest przede wszystkim „u Kogoś innego”, u Wszechmogącego Boga. Człowiek czeka na dar, a kresem obdarowania jest wdzięczność: „Temu, który mi dał mądrość, chcę oddać cześć” (Syr 51, 17). Mądre życie to takie, które prowadzone jest w świetle wielkich chrześcijańskich słów, takich jak „wierność”, „przebaczenie” i „miłość”. 2. Współczesność potrzebuje korekty Potrzebujemy ważnej korekty pewnej postawy dziś coraz powszechniejszej. Mam na myśli poszukiwanie mądrości i źródła wartości – w sobie samym. Współczesna kultura też używa słów chrześcijańskiej mądrości życiowej. Też powtarza słowa „wierność”, „przebaczenie” i „miłość”. Ale z pewną istotną modyfikacją. Kiedyś te słowa znaczyły bez wątpienia: wierność Bogu i Jego przykazaniom, przebaczenie bliźniemu. Do tego, oczywiście, miłość Boga i bliźniego. Dziś te same słowa zmieniły znaczenie. Wierność coraz częściej znaczy „wierność sobie”. Przebaczyć to również coraz częściej „przebaczyć sobie”. A i miłość okazuje się nakazem: „pokochaj samego siebie”. Czy to rzeczywiście tak wielka różnica? Czy nie jest to tylko nowoczesny wyraz starej treści? Zdecydowanie nie. Wierność sobie? Jakże często okazuje się ostatecznie wiernością swoim uczuciom i nastrojom. A uczucia zmienne są. Podobnie jak nastroje. Oto ktoś ślubował „miłość, wierność oraz że cię nie opuszczę”. Ale teraz mu się odmieniło, więc się rozwodzi. Wierny? Jak najbardziej: wierny sobie… Ktoś złożył śluby zakonne. Powtarzał nawet „Tak mi dopomóż Bóg”. Ale teraz już wartości ślubów nie czuje, za to czuje się z nich wewnętrznie zwolniony. I wierny swoim odczuciom i nastrojom zwalnia się. Sam się zwalnia – wierny sobie… Oczywiście, złamanie ślubu złożonego Bogu i bliźniemu zdarzało się w każdej epoce i w każdym wieku. Ale nasze czasy utrudniają nam skuteczną ocenę moralną takich decyzji. W jaki sposób? Przez nową kategorię „wierności sobie”. Wierność była przez wieki wyrazem oznaczającym relację międzyosobową. Słowo to opisywało coś, co działo się między Ja a Ty. Wierny Bogu – to trudna i wymagająca relacja między człowiekiem a Bogiem. 2 Wierny żonie – to decyzje podejmowane z dnia na dzień w ascetycznym trudzie relacji między dwojgiem ludzi. Wierny Ojczyźnie – to opis relacji człowieka do szerokiej wspólnoty narodu. A wierny sobie? Czy to wyrażenie nie stanowi niekiedy dramatycznego zaproszenia do egocentryzmu? Oto ja jestem wierny ostatecznie swojemu własnemu ja… Intelektualną miałkość tej kategorii myślenia niech unaoczni przykład, przyznaję, że dramatyczny i pewnie przesadny. Magda Geobbels, żona Josepha Goebbelsa, ministra propagandy III Rzeszy przed samobójczą śmiercią zostawiła dorosłemu synowi list pożegnalny: Sei treu! – a wyliczanie osób, którym syn miał być wierny zaczynało się od Sei treu dir selbst. Magda Goebbels okazała się bardziej wierna sobie, niż szóstce swoich nieletnich dzieci, które osobiście pozbawiła życia… Cóż więc mogą znaczyć słowa: „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia” (Ap 2,10)? Wierny sobie, niezależnie od tego, co siedzi w twoim sercu? Nie, wierny Bogu, który zmieni twoje serce na lepsze: „Proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe” (Rz 12,1-2). Przebaczenie sobie? Również przebaczenie oznaczało kiedyś rodzaj relacji międzyosobowej: człowiek prosił o przebaczenie Boga, a przebaczał drugiemu człowiekowi. Coś ważnego, najważniejszego działo się między osobami. Obecnie coraz częściej oznacza: wybaczyć sobie. „Nie mogę tego sobie wybaczyć”, skarży się człowiek. Od wielkich świętych Kościoła usłyszałby: „I słusznie”, bo przebaczenie jest relacją między osobami, musisz więc przebaczenie otrzymać od kogoś innego, ostatecznie od Wielkiego Innego. Nie możesz sam sobie udzielić przebaczenia, nie jest ono czymś do wytworzenia dla siebie, tylko czymś do obdarowania albo do otrzymania w darze… Dziś człowiek słyszy często, nawet w kontekście rekolekcyjno- modlitewnym: musisz nauczyć się przebaczać samemu sobie. Jest to przebaczenie „zrób-to-sam”, bez potrzeby czekania na dar. „Ręce wyciągałem w górę”, mówi mędrzec Pański. Uczmy się od niego, że dar trzeba otrzymać, a nie wytworzyć samemu… Miłuj siebie samego? Co najdziwniejsze, nawet słowo „miłość” przeszło przez podobną transformację: intensywnie uczy się „miłości samego siebie”. Zapewnia się przy tym, że brak takiej miłości jest niezwykle dotkliwy w życiu chrześcijanina, że od miłości siebie samego trzeba zacząć. Skoro jest przykazanie „miłuj bliźniego, jak siebie samego”, to im więcej sam siebie będę miłował, tym lepiej będę wiedział, jak miłować bliźniego. Wielki apologeta chrześcijański C.S. Lewis ujął to inaczej: „ucz się przez trudne czyny codziennej życzliwości miłować bliźniego, a w ten sposób nauczysz się miłować go jak siebie samego”. Sam z sobą? Człowiek wierny – sobie, przebaczający – sobie, miłujący – siebie, dbający o – siebie. Ostatecznie zawsze sam ze sobą, stojący przed lustrem, w którym, jak wiadomo, raczej tylko 3 siebie samego widać. W swoim własnym towarzystwie, a nie jest to bardzo interesujące towarzystwo na świecie. Do tego, jest raczej monotonne. Chrystus wyzwala z życia przed takim psychologicznym lustrem. I mówi: Bądź wierny Bogu! Kochaj Boga i bliźniego! Przebacz bliźniemu, a od Boga przyjmuj przebaczenie! Dbaj o drugiego jak o siebie samego! 3. Co w zamian? A w zamian? To całkiem trafne pytanie. - W zamian chrześcijanin otrzymuje życie mądre, czyli życie w relacji – nie, nie ze sobą, z Kimś Innym. To ku Niemu „kieruje swoją duszę” i ku Niemu „ręce wyciąga w górę”. „Temu, który mi dał mądrość, chcę oddać cześć” (Syr 51, 17). - Otrzymuje też życie wdzięczne, gdyż mądrość, przebaczenie, miłość, zbawienie zawdzięczam nie sobie, ale Temu, który mnie umiłował: „[Chrystus Jezus], który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem, aby, jak to jest napisane, w Panu się chlubił ten, kto się chlubi” (1 Kor 1,30-31). - Darem jest też życie we ws pólnocie, nie z sobą samym, ale z braćmi, z siostrami, i z Bogiem: „Chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś” (J 17, 22-23).