Wiadomości ASP nr 59

Transkrypt

Wiadomości ASP nr 59
Wiadomości ASP 59
Akademia
październik 2012
Sztuk Pięknych
ISSN 1505–0661
im. Jana Matejki
www.asp.krakow.pl
w Krakowie
cena 6 zł (w tym 5% VAT)
→
Z NAROŻNIKA I PIĘTRA
→ Spis treści
N
arożnik I piętra zarezerwowany jest dla rektora Aka‑
demii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie,
jako redaktora naczelnego i wydawcy kwartalnika, który
z niemalże powielaczowego zeszyciku przekształcił się
w profesjonalnie redagowane i projektowane pismo
o sztuce, kulturze i edukacji, przejęte do oficjalnej dys‑
trybucji przez sieć EMPiK‑u.
Tak się zdarzyło, że 4 iv 2012 r. społeczność kra‑
kowskiej Akademii powierzyła mi stanowisko rektora
najstarszej uczelni artystycznej w Polsce. Jest to z pew‑
nością wyraz szczególnego zaufania do mojej osoby oraz
do zarysu wizji i programu, który miałem okazję zapre‑
zentować publicznie przed gronem elektorów będących
przedstawicielami prześwietnych pedagogów wszyst‑
kich wydziałów, grupy studentów oraz pracowników
obsługujących instytucjonalną strukturę naszej uczelni.
Przyjmując ten wielki zaszczyt, a zarazem dużą
odpowiedzialność za sprawne i prawidłowe funkcjono‑
wanie matejkowskiej Akademii, podejmuję się również
dbania o stałe formy utrwalania i dokumentowania
życia akademickiego oraz publikowania najbardziej
wartościowych idei oraz koncepcji powstających w obrę‑
bie Akademii. „Wiadomości ASP” są pismem źródłowo
bardzo bogatym, rozwijającym się i otwartym. 2 x 2012 r.
rozpoczynamy oficjalną uroczystością nowy rok akade‑
micki 2012/2013, a tym samym kolejny, 194. rok istnie‑
nia naszej uczelni. Zbliżamy się powoli do jubileuszu
200 lat spełniania doniosłej misji wobec polskiej kul‑
tury i narodu polskiego. Będzie to okazja do spojrzenia
wstecz – na swoją historię, na tych wybitnych artystów
i pedagogów, którzy tworzyli wielkość, renomę i legendę
krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Z mojego punktu widzenia, z mojego wieloletniego
doświadczenia w redagowaniu różnych publikacji śro‑
dowiskowych, pismo wychodzące w murach Akademii
powinno korzystać z całego jej potencjału, z osiągnięć
artystycznych i dydaktycznych wszystkich, począwszy
od pedagogów i studentów, jak również z ciekawych
propozycji zapraszanych na łamy pisma gości. Każdy
ma swoje podejście do wartościowania i redagowania
pozyskanych materiałów. Będziemy „Wiadomości ASP”
redagować w zespołowym konsensusie, z dbałością
o rzeczy refleksyjnie najważniejsze, również te ważne
z punktu widzenia przyszłości i historii, a także te sta‑
nowiące informacyjną kronikę wydarzeń.
Mam nadzieję, że wszyscy z podekscytowaniem
i niecierpliwością będziemy oczekiwać kolejnych nume‑
rów „Wiadomości ASP”, które są w oczywisty sposób
forum integracji i wymiany wartości oraz przekaźni‑
kiem ważnych dla naszego środowiska informacji.
Idee
4 – Tomasz Gryglewicz Światło i geometria
16 – Jacek Dembosz Agrygent
32 – Michał Pilikowski Józef Peszka i Józef Brodowski
40 – Katarzyna Smożewska Geometryzacja – gmerki
42 – Józef Gębski Trzeba próbować pokazać wszystko
54 – Zbigniew Bajek Odkrycie Ameryki
Felieton
60 – Darek Vasina No dobra
Dyplomy
64 – Katarzyna Kukuła Kraina szczęścia
68 – Paulina Szymczyk Nowe życie sylab Majów
Wystawy
71 – Łukasz Konieczko Przejście
78 – Witold Stelmachniewicz Alterstil
80 – Łukasz Konieczko Natury portretu próba
83 – Janusz Krupiński Górowski, dwa portrety rozpaczy
89 – Adriana Zimnowoda L abirynt wolności
96 – Bogdan Achimescu, Grzegorz Biliński,
Mariusz FrontIntermedia 2011—2012
103 – Jadwiga Wielgut‑walczak Dwie dekady
104 – Robert Wolak By form and number
106 – Stanisław Baj Wędrowcy
Wydarzenia
108 – Stanisław Tabisz Podziękowanie rektora nowej kadencji
2012–2016
118 – Michał Pilikowski Wy tu w tej norze siedzicie
122 – Teresa Windyka Muzeum Papiernictwa
126 – Ewa Bolińska‑Ostowska Literackie Graffiti/Typomural
Wspomnienia
128 – Marek Kordyaczny Profesor Krzysztof Kędzierski
Autorem projektu
prof. Stanisław Tabisz,
rektor asp w Krakowie
128 – Publikacje
okładki jest prof.
Adam Wsiołkowski
3
Idee
Światło i geometria
Geneza i charakterystyka twórczości
Adama Wsiołkowskiego
Tomasz Gryglewicz
dochodzi do wniosku, że „dążenie do efektów świe‑
tlistości, tak dawno już zaniechanych, wręcz wygna‑
Ur. 1949 r., historyk i kry‑
tyk sztuki. Absolwent
I
nych z malarstwa jako »nie na czasie« (bo świetli‑
Wszyscy autorzy tekstów o artyście zgodnie zauwa‑
stość może sugerować realistyczny modelunek), jest
żają, że poczynając od swoich pierwszych obrazów,
świadomym wyborem Wsiołkowskiego i jest świa‑
do których zalicza się wisząca na ścianie jego pra‑
domym hołdem złożonym jednemu z największych
cowni martwa natura z 1974 r., opisuje on świat
malarzy światła i mroku, jakim był Georges de la Tour,
„przy użyciu świadomie zredukowanego repertuaru
którego obrazy zafascynowały kiedyś młodego artystę.
form” – jak to ujął trafnie Franciszek Chmielowski,
Z twórczości XVII‑wiecznego mistrza lotaryńskiego
w Krakowie; studiował
śledzący przez dziesięciolecia twórczość tego arty‑
wydestylował Wsiołkowski jeden czynnik: sposób
w latach 1968–1973 histo‑
sty1. „W rozległej abstrakcyjnej przestrzeni zestawia
zjawiania się światła, który nie jest dynamicznym
Państwowego Liceum
Sztuk Plastycznych
rię sztuki na Uniwersytecie
statyczne, trójwymiarowe kształty […], sugerujące
iskrzeniem, lecz spokojną emanacją, tajemniczą
»porządek materii« – z drobnymi, dynamicznymi for‑
poświatą blasku, wprowadzającą specyficzny klimat
nia studiów jako pracow‑
mami, przypominającymi krople lub płomyki ognia,
w świat geometrycznych form”5.
nik naukowo‑dydaktyczny.
będące ekwiwalentem czynnika energetycznego”².
Jagiellońskim, z którym
jest związany od ukończe‑
Tytuł profesora uzyskał
Z kolei Jerzy Nowosielski zauważył, w opubli‑
Tropem Chmielowskiego podążyła po latach
kowanym fragmencie recenzji profesorskiej Wsioł‑
Historii Sztuki Nowoczesnej
Anna Pilch, która wychodząc od charakterystyki
kowskiego, że „jest to malarstwo bardzo jednorodne,
w Instytucie Historii
współczesnej „nomadycznej” kultury, będącej –
a może nawet pozornie ascetyczne […]. Asceza, o któ‑
Sztuki Uniwersytetu
według Gillesa Deleuze’a – niezadomowiona, nie‑
rej wspominałem – pisze Nowosielski dalej – dotyczy
stała i chaotyczna, twierdzi, że „malarstwo Adama
przede wszystkim bardzo rygorystycznego i do skraj‑
w 2007 r. Kieruje Zakładem
Jagiellońskiego
od 1995 r. Jest człon‑
Wsiołkowskiego temu zaprzecza”³.
kiem Stowarzyszenia
Historyków Sztuki w Polsce,
Komisji Historii Sztuki
„Sytuacji rozproszenia, niestabilności, nieli‑
ności samoograniczającego się wyboru środków
warsztatowych”6. Jednakże to świadome zawężenie
niowości chaosu przeciwdziała Adam Wsiołkowski,
motywów i środków wyrazu, swoista autodyscyplina,
malując obrazy, w których wszystkie elementy, formy,
„prowadziłaby do oschłości”, gdyby nie „»drugie dno«,
Sztuki (AICA). Autor wielu
obiekty, geometryczne figury, bryły i stożki funkcjo‑
które korzeniami swymi sięga do malarstwa meta‑
książek oraz licznych arty‑
nują w rygorystycznych, precyzyjnych układach”⁴.
fory wręcz nadrealistycznej”⁷. Nowosielski w swoim
PAU i Międzynarodowego
Stowarzyszenia Krytyków
kułów naukowych, recen‑
zji i wstępów do katalogów
wystaw z zakresu sztuki
końca wieku XIX, wieku XX
i sztuki bieżącej.
→ Miasto nieznane iiiA,
Jednakże poza grą formalną, której pionkami
tekście zauważa także inną ważną cechę malarstwa
są stałe plastyczne znaki, a szachownicą – przestrzeń
Wsiołkowskiego, którą jest „pewna powtarzająca
obrazowa – istnieją znaczenia, których rozszyfro‑
się cykliczność realizacji. Artysta, dążący do mak‑
wanie wymaga głębszego komentarza i wskazania
symalnej precyzji i przejrzystości środków, dobrze
szerszego kontekstu.
wie, że w jednym malowidle nie wyczerpie bogatych
Maria Rzepińska, analizując przed laty rolę świa‑
możliwości podpowiedzianych mu przez intuicję.
130 × 100 cm,
tła i światłocienia w obrazach Wsiołkowskiego, uzy‑
Realizuje zatem całe cykle malowideł, które dopiero
2001
skiwanego „metodą przypominającą punktowanie”,
zestawione ze sobą tworzą jakąś pełnię”8.
olej/akryl na płótnie,
4
Wiadomości asp /59
5
↑ Zjawisko viii C
olej/akryl na płótnie
130 × 130 cm
1977
↗ Obecność iii B
olej/akryl na płótnie
60 × 80 cm
1986
→ Nie‑obecność E
,F
olej/akryl na płótnie
86 × 100 cm
1997
6
Maria Zientara, w efektownym wstępie do kata‑
posiadają oznaczenia literowe, majuskułowe. Jak
logu wystawy artysty w krakowskiej galerii Piano
pisze Zientara, „Adam Wsiołkowski stosuje w swojej
Nobile w 2002 roku, uważając inaczej niż Nowosielski,
sztuce podstawową dla malarstwa zasadę trichromii.
że „malarstwo Wsiołkowskiego nie ma nic ze swobod‑
Używa barw zasadniczych – czerwieni, błękitu i żół‑
nej improwizacji surrealistów”, wymienia następu‑
cieni, wypadkowych – powstałych z ich połączenia
jące cykle: Matnia (od 1972 r.), Zjawisko (od 1974 r.),
oraz czerni i bieli. Cykl rozpoczyna para przedsta‑
Miasto nieznane i Autoportret (od 1979 r.), Cztery
wień biało‑czarnych i czarno‑białych. Potem nastę‑
żywioły (1984 r.), Obecność (od 1984 r.), Nie‑obec‑
pują kolejne pary lub pojedyncze obrazy, malowane
ność (od 1997). Cykle te wznawiane w ciągu mija‑
kolorami zasadniczymi lub wypadkowymi, z któ‑
jących dekad są oznaczane cyframi rzymskimi, zaś
rych każdy skonwertowany jest z czernią. W ten
ich wersje kolorystyczne w obrębie kolejnej serii
sposób system chromatyczny uzupełnia i potwierdza
Wiadomości asp /59
Dwukodowość i binar‑
ność zdaje się fascyno‑
wać artystę, który two‑
rzy pary identycznych
kompozycji, zestawia‑
jąc pozytyw z nega‑
tywem, czerń z bielą,
kolor zasadniczy
z dopełniającym.
prototypowość i samowystarczalność użytych
w kompozycjach form i figur”9.
Zientara uważa, że Wsiołkowskiego „intuicje
ikonograficzne przywodzą na myśl współczesne
teorie z dziedziny fizyki atomowej i subatomowej,
zbieżne w swojej istocie z filozoficzno‑religijną myślą
Wschodu”10. Zgodnie ze swoją koncepcją dostrze‑
gania w twórczości artysty wizji równoległej do
zaawansowanych technologii przyszłości, próbuje
deszyfrować stale obecną w jego obrazach tajemniczą
„płomykowatą formę”, określaną przez niego jako UPO
(Undefinited Painted Object – Niezidentyfikowany
Obiekt Namalowany). Zientara dochodzi do wniosku,
że formą tą jest „procesor”.„Płomykowaty »procesor«
sygnalizuje obecność reakcji, której epicentrum znaj‑
duje się w ostrosłupie przypominającym odwróconą
piramidę. Z jego wnętrza wyłania się miasto przy‑
szłości – układ scalony, przypominający oglądaną
z bardzo dużej wysokości aglomerację miejską […].
Futurologiczna wizja miasta Adama Wsiołkowskiego –
konkluduje Zientara – ma wiele wspólnego ze współ‑
czesnymi fantastycznymi koncepcjami architektów,
którzy rzucili wyzwanie przyszłości”11.
Stanisław Tabisz, według którego Wsiołkowski
w swojej twórczości „poszukuje absolutu”, co pro‑
wadzi go do „niezwykle tajemniczego doświadczenia
metafizycznej medytacji”12, zajął się innym, bardzo
ważnym cyklem tego artysty, zatytułowanym Felek
i ja, tworzonym od roku 2003. Tabisz zamieścił
7
Zainteresowanie wizu‑
alnymi efektami opa‑
lizującego świa‑
tła, połączonymi
z formami geometrycz‑
nymi, lokuje twór‑
czość Wsiołkowskiego
w doświadczeniach
op‑artu.
ujmujący tekst w katalogu wystawy Felkomania,
↑ Obecność ii E
olej/akryl na płótnie
60 × 80 cm
1986
→ Nie‑obecność C
,D
olej/akryl na płótnie
która odbyła się w krakowskiej Galerii pod Rejentem,
stawiał profesor swoim uczniom1⁴. Nie podążył jed‑
w którym opisuje szczególną przyjaźń łączącą artystę
nak drogą swojego nauczyciela, wybitnego reprezen‑
z jego psem, jamnikiem ostrowłosym Felkiem Drugim.
tanta postimpresjonistycznego koloryzmu, sięgając
„Obraz, który jest leitmotivem wystawy Felkomania,
do wzorów bardziej aktualnych ok. roku 1970.
przedstawia w górnej partii wydłużoną sylwetę jam‑
86 × 100 cm
1997
cenił swobodę wyboru środków ekspresji, jaką pozo‑
Zainteresowanie wizualnymi efektami opali‑
nika Felka Drugiego, a w dolnej płasko, syntetycz‑
zującego światła, połączonymi z formami geome‑
nie ujęty (chociaż z głębokimi cieniami) autoportret
trycznymi, lokuje jego twórczość w doświadcze‑
Adama Wsiołkowskiego w charakterystycznym kepi –
niach op‑artu – optycznej sztuki, która pojawiła
czapeczce z daszkiem, zaprojektowanej przez niego,
się w latach 60., a w Polsce – z pewnym opóźnieniem
a wykonanej przez siostrę artysty”1³. Smutnym epilo‑
– w 2. połowie tej dekady. Do popularności op‑artu,
giem tego cyklu jest obraz Felek idzie do nieba, poka‑
a szerzej ujmując, nurtu wizualistycznego w sztuce,
zany na wystawie w Galerii pod Rejentem w 2010 r.,
przyczyniły się w środowisku krakowskim wystawy
poświęcony pamięci jamnika szorstkowłosego Felka
Międzynarodowego Biennale Grafiki, na których pol‑
Drugiego (4 III 1993 – 24 X 2009).
ska publiczność miała okazję zetknąć się z pracami
głównych przedstawicieli tej tendencji (m.in. z pra‑
II
cami Victora Vasarely’ego, Getulia Alvianiego lub
Aby zatem dobrze zrozumieć genezę indywidualnego
Kumiego Sugai). W tym czasie również wielu polskich
stylu Adama Wsiołkowskiego, na który składa się
grafików i malarzy zaczęło stosować efekty optyczne,
system precyzyjnie wykreślanych, geometrycznych,
właściwe dla wizualizmu, najczęściej operując języ‑
na ogół abstrakcyjnych znaków, dopełniany efektami
kiem geometrycznej abstrakcji (m.in. Ryszard Otręba,
kolorystycznymi, światłocieniowymi i perspektywicz‑
Jan Pamuła czy Alina Kalczyńska).
nymi, prowadzącymi do złudzenia optycznego, nale‑
8
Twórczość Wsiołkowskiego zatem plasuje się czę‑
żałoby odnieść się do kontekstu sceny artystycznej
ściowo w tradycji konstruktywistycznej i suprema‑
lat 70. ubiegłego stulecia, gdyż właśnie w tej dekadzie
tystycznej, tradycji odnowionej po wojnie w latach
tkwią jego korzenie. Doświadczenie kolorystyczne
60. XX w. przez reprezentantów takich kierunków,
Wsiołkowski wyniósł z pracowni Wacława Taranczew‑
jak op‑art, minimal‑art, abstrakcja pomalarska czy
skiego, którego uczniami byli również m.in. Zbysław
abstrakcja hard‑edge. U Wsiołkowskiego można odna‑
Maciejewski, Leszek Misiak, Leszek Sobocki, Jerzy
leźć doświadczenie tych tendencji. Artysta podkreśla,
Woziwodzki czy Andrzej Ziębliński. W pracowni
że jest zwolennikiem ograniczania środków wyrazu,
Taranczewskiego – jak wspomina artysta – bardzo
a jego malarstwem rządzi funkcjonalistyczna zasada,
Wiadomości asp /59
9
artystyczny Wsiołkowskiego nastąpił później, około
połowy kolejnej dekady, dziesięciolecia, które wpro‑
wadziło nową, radykalnie różną od wcześniejszej,
problematykę artystyczną i ideową. Lata 70. wieku
XX, zapowiedziane światową rewoltą młodzieży aka‑
demickiej roku 1968, zaznaczyły się erozją modelu
awangardowego w sztuce oraz zastąpieniem postawy
modernistycznej nowymi tendencjami kulturowymi,
↑ Felek i ja ii S
mówiąca, że „mniej znaczy więcej”. Wszechobecna
olej/akryl na płótnie
w jego kompozycjach precyzyjna geometria mogłaby
nymi zbiorczo wieloznacznym i nieprecyzyjnym
sytuować jego malarstwo w obrębie zimnej abstrakcji
wprawdzie, ale jedynym ogólnym, łączącym wiele
pomalarskiej lub wizualistycznej, gdyby nie wystę‑
sprzecznych zjawisk, terminem – postmodernizm.
70 × 70 cm
2008
filozoficznymi, literackimi i artystycznymi, określa‑
→ Miasto nieznane iv C
powały w nim formy bardziej płynne i swobodne,
olej/akryl na płótnie
uzyskane gradacją rozproszonego białego światła
styczna, której główne cechy i granice są nadal obiek‑
i zacieniania, ustawione w iluzyjnej przestrzeni
tem ostrego sporu wśród teoretyków, mogła odcisnąć
130 × 100 cm
2008
oraz liczne odniesienia do rzeczywistości, a nawet
się w twórczości indywidualnego artysty, jakim jest
elementy jawnie przedstawiające, w takich cyklach,
Adam Wsiołkowski? Kwestia ta wydaje się wręcz
jak Obecność, Nie‑obecność, Autoportrety, Felek i ja.
nierozstrzygalna. Jednakże pewne światło rzuciłaby
Także rozbudowana warstwa metaforyczna obra‑
na ten problem analogia – czasami przywoływana
zów różni go od czysto formalnych eksperymentów
jako argument w dyskusjach – jaka występuje mię‑
op‑artu czy minimal‑artu.
dzy parami pojęć impresjonizm – postimpresjonizm
Twórczość Wsiołkowskiego jest więc zawieszona
i modernizm – postmodernizm. Tak jak postimpre‑
między dwoma zasadniczymi poetykami XX‑wiecz‑
sjoniści posługiwali się paletą i techniką impresjoni‑
nej sztuki modernistycznej – między figuracją a abs‑
styczną, zmierzając jednak do zupełnie innych celów
trakcją. Bardzo istotną rolę w jego kompozycjach
i opierając się na przeciwstawnych impresjonizmowi
odgrywa światło i kolor, aczkolwiek nie posługuje
założeniach artystycznych i światopoglądowych, rów‑
się on kodem postkapistowskim, eliminując ekspre‑
nież postmodernizm na bazie środków modernistycz‑
sję faktury i ślad uderzenia pędzla. Niemniej jednak
nych zbudował nową estetykę i filozofię, rewidującą
wykorzystuje on efekt zróżnicowania powierzchni
radykalnie kanon modernistyczny.
obrazu, jako wynik zestawiania partii pokrytych
Wsiołkowski, dążąc do perfekcji technicznej
błyszczącą farbą olejną z matowymi płaszczyznami,
i artystycznej oraz posługując się postkubistyczną
zapełnionymi farbami akrylowymi.
10
W jakim stopniu owa nowa epoka postmoderni‑
geometryzacją, postępuje jak modernista. Jednakże
Należy zwrócić uwagę, że w odróżnieniu od prota‑
nieortodoksyjne współwystępowanie techniki olej‑
gonistów abstrakcji geometrycznej lat 60. XX w., start
nej i akrylowej na jednej płaszczyźnie obrazowej,
Wiadomości asp /59
11
↑ Szkice i patrony do cyklu
języka abstrakcji i figuracji, a także wykorzystanie
również przejawia się u niego typowa postawa moder‑
Miasto nieznane iv
techniki światłocieniowej oraz wykreślnej perspek‑
nisty, której korzenie tkwią w eksperymentach kon‑
tusz, ołówek, tempera
tywy do uzyskania efektów fałszywej iluzji można
struktywistów, gdyż oni jako pierwsi zaczęli ekspery‑
100 × 200 cm
interpretować jako posługiwanie się „podwójnym
mentować z kształtem ramy obrazowej. W powojennej
2008
kodem”, co jest jedną z głównych cech postmoderni‑
sztuce problematykę swobodnie dobieranego kształtu
stycznej estetyki. Dwukodowość i binarność zdaje się
formatu obrazu podjęła abstrakcja pomalarska lat
fascynować artystę, który tworzy pary identycznych
60., w szczególności minimal‑art, a także wielu
kompozycji, zestawiając pozytyw z negatywem, czerń
polskich artystów tej dekady, m.in. Jan Berdyszak,
z bielą, kolor zasadniczy z dopełniającym. Interesuje
Jerzy Kałucki, Zdzisław Jurkiewicz, Ryszard Winiarski
go też symbioza człowieka i zwierzęcia w cyklu Felek
czy Zbigniew Gostomski. Niemniej jednak stosunek
i ja lub konfrontacja przeciwstawnych pojęć, takich
Wsiołkowskiego do kształtu blejtramu wychodzi poza
jak w seriach Obecności i Nie‑obecności.
modernistyczny formalizm, gdyż najważniejsze dla
na papierze
Adam Wsiołkowski stara się przez dziesięciolecia
niego pozostaje to, co się dzieje wewnątrz przestrzeni
trzymać raz wypracowanego paradygmatu formal‑
obrazowej, zarówno forma, jak i zawarte w niej tre‑
nego i tematycznego w swojej twórczości malarskiej.
ści. Tworzy on cykle tematyczne, bogate w znaczenia
Jednakże, mimo jej stałości i niezmienności, możemy
i metafory, chociaż trudne do jednoznacznego uchwy‑
w niej wciąż śledzić powolną ewolucję, idącą w kie‑
cenia i zinterpretowania.
runku coraz większej perfekcji warsztatowej, coraz
bardziej nasyconej, gęstej kolorystyki i wyrafinowa‑
12
III
nej estetyki, coraz to głębszych przemyśleń i refleksji,
Obecność ii e z 1986 r. namalowana została na elip‑
ukrytych pod warstwą wizualną.
tycznym blejtramie, kolorem błękitnym z naniesio‑
W ciągu ostatnich lat coraz częściej artysta sięga
nymi czarnymi cieniami, farbami akrylowymi i olej‑
po nietypowe formaty dla obrazu sztalugowego,
nymi, co daje możliwość przeciwstawienia płaszczyzn
zazwyczaj prostokątnego, rzadziej kwadratowego.
matowych powierzchniom błyszczącym. W centrum
Maluje obrazy trójkątne (m.in. seria Nie‑obecność,
owalu wkomponowana jest konstrukcja w kształcie
1997), lub owalne (Obecność ii, 1986), co daje mu
litery H, która stoi na płaszczyźnie ograniczonej hory‑
nowe, coraz bardziej zaskakujące możliwości gry
zontem. W dolnej partii obrazu, na pierwszym planie
kompozycyjnej, rozgrywanej stałymi i charakte‑
zaznacza się płasko ujęty kształt popiersia człowieka,
rystycznymi dla jego twórczości figurami. W tym
wypełniony drobnymi punktami. W górnej partii,
Wiadomości asp /59
Przy planowaniu poszczególnych
serii obrazów można dopatrzyć
się więc pewnej inspiracji sztuką
konceptualną, bardzo popularną
w latach 70. XX wieku w polskim
środowisku.
między ramionami konstrukcji, unosi się element
wydłużonego prostokąta. Seria obejmuje – tak jak
leżącej łezki, określany przez Wsiołkowskiego jako
w większości prac Wsiołkowskiego – identyczny
UPO¹⁵. Widzimy więc, że artysta w sposób bardzo prze‑
układ geometrycznych form: w zamkniętej półkolem
myślany wkomponował wszystkie elementy w trudny
od góry powierzchni obrazowej, jakby w niszy, lewi‑
kształt leżącej elipsy, osiągając efekt optycznej rów‑
tuje wykreślona fałszywą perspektywą prostokątna
nowagi. Równocześnie nie ograniczył się jedynie
płaszczyzna, na której ustawiona jest trzy segmen‑
do problemów czysto formalnych, poruszając filo‑
towa konstrukcja. Obok niej unosi się dobrze nam
zoficzną problematykę obecności, symbolizowanej
znany motyw UPO. Płaszczyzna owa tworzy głęboki,
przez rodzaj portretu, sprowadzającego się do ogól‑
trójkątny cień, dominujący w dolnej partii obrazu.
nego zarysu głowy i ramion. Stanowi on jak gdyby
Poszczególne kolorystyczne wersje tego samego
odcisk indywidualnej sygnatury malarza, poświad‑
obrazu, tworzące pary pozytywowo‑negatywowe,
czenia własnym wizerunkiem: oto jestem obecny
w obrębie serii oznaczane są dużymi literami, poczy‑
w rzeczywistości wykreowanej w swoim obrazie.
nając od biało‑czarnej wersji A (tło jest białe, cienie
Refleksję nad zjawiskiem obecności pogłębia
artysta – na zasadzie przeciwieństwa – w obrazie
olej/akryl na płótnie,
130 × 100 cm,
2008
czarne) i czarno‑białego wariantu B (w którym tło
jest czarne, a cienie białe).
Nie‑obecność C z 1997 r. W tym obrazie Wsiołkowski
Przy planowaniu poszczególnych serii obrazów
sięgnął po jeszcze trudniejszy do kompozycyjnego
można dopatrzyć się więc pewnej inspiracji sztuką
zagospodarowania format, jakim jest trójkąt rów‑
konceptualną, bardzo popularną w latach 70. XX w.
noboczny. Obok pionów i poziomów pojawiają się
w polskim środowisku, na którą wskazuje spekula‑
skosy. W tej czerwono‑czarnej kompozycji, niesy‑
tywny charakter refleksji wizualnej, którą podejmuje
metrycznie zapełnionej stałymi elementami, takimi
artysta. Od konceptualizmu, który postulował w swo‑
jak linearna konstrukcja i wspomniany element UPO,
jej najbardziej radykalnej formie całkowitą eliminację
ujawnia się znowu charakterystyczny zarys popiersia
wizualnego obrazu, różni Wsiołkowskiego warszta‑
artysty, ujęty tym razem negatywowo, wyznaczony
towy perfekcjonizm wykonania malarskiego dzieła,
linią własnego cienia.
silnie oddziałującego swoją estetyką.
Relacja między obrazem a jego negatywem sta‑
↖ Miasto nieznane iv C,
W ostatniej, IV serii Miast nieznanych Wsiołkowski
nowi jeden z głównych wątków analizy, którą podej‑
zarzuca zasadę zestawiania wyjściowego obrazu
muje artysta w swojej twórczości. W serii Zjawisko XIII
w pary pozytywowo‑negatywowe. Oznaczenia literowe
zastosował on bardziej tradycyjny format stojącego,
odnoszą się jedynie do kolorów: od biało‑czarnego A
13
↑ Wystawa malarstwa
do fioletowo‑czarnego H. Na ustawionej pod kątem
i rysunku
45 stopni płaszczyźnie, wykreślonej tym razem
Adama Wsiołkowskiego
prawidłową perspektywą, leży rozciągnięta forma
Galeria „Wozownia”
w kształcie czteroramiennej gwiazdy, której bryłę
bwa Toruń, 2004
wydobywa silny światłocień. Formy zapełniające
ramiona gwiazdy wskazują, że mamy do czynienia
z owym „cybernetycznym”, „futurystycznym” mia‑
stem, o którym pisała Maria Zientara. Ponad płaszczy‑
zną „miasta” unoszą się inne – zadomowione na stałe
w twórczości Wsiołkowskiego – elementy, grawitujące
swobodnie w przestrzeni kosmicznej migdałowate UPO,
wykreślona delikatnymi liniami obła forma, przypo‑
minająca klatkę na ptaki lub sieć, oraz zaciemniony
częściowo okrąg ciała niebieskiego. Niebo rozświetla
ukośnie ustawiony wrzecionowaty rozbłysk.
Adam Wsiołkowski należy zatem do tych malarzy,
którzy nie odrzucają wartości estetycznych obrazu.
Będąc nowoczesny, nie zapomina o ponadczasowych
wartościach, do których należy piękno i wzruszenie,
wzbudzane poetyką plastycznej, nastrojowej i lirycz‑
nej, metafory. Dążąc do precyzji i perfekcji warsztato‑
wej, operuje wyraziście określoną geometryczną formą.
To, co buduje piękną formę, jest wewnętrznym, meta‑
fizycznym światłem, emanującym z jego kompozycji.
14
Wiadomości asp /59
Przypisy:
1 Franciszek Chmielowski, Jedność Uniwersum, „Projekt”, 1998,
nr 2 (179), s. 29.
2 Tamże.
3 Anna Pilch, Formy wyobraźni. Poeci współcześni przed obra‑
zami wielkich mistrzów, Kraków 2010, s. 248.
4 Tamże, s. 249.
5 Maria Rzepińska, Wstęp do katalogu wystawy indywidualnej
Adama Wsiołkowskiego, Galeria Sztuki Współczesnej Desa,
Kraków, kwiecień 1986, [b.s.].
6 Jerzy Nowosielski, fragmenty recenzji dorobku artystycz‑
nego i dydaktycznego do postępowania o nadanie Adamowi
Wsiołkowskiemu tytułu naukowego profesora, Kraków 1991
[w:] Adam Wsiołkowski, Magischer Raum, Essen exhibition
catalogue 24. September – 20. Oktober 2000, Galerie Irene
Sagan, [b.s.].
7 Tamże.
8 Tamże.
9 Maria Zientara, Malarstwo samouzgadniającej się rzeczy‑
wistości, [w:] Adam Wsiołkowski, Malarstwo. Obrazy z lat
2000–2002, Piano Nobile, Kraków 2002, [b.s.].
10 Tamże.
11 Tamże.
12 Stanisław Tabisz, Poszukiwanie Absolutu, [w:] Adam
Wsiołkowski, Malarstwo, Kraków 2000.
13 Tenże, Felkomania, [w:] Adam Wsiołkowski, Felkomania.
Malarstwo, grafika, video, Galeria pod Rejentem, Kraków
2008, [b. s.].
14 Adam Wsiołkowski, From Realistic Nature Studies to Geometric
Nonfigurative Paintings in which Identical Shapes appear
in Different Colors, „Leonardo. International Journal
of Contemporary Visual Artists”, 1981, nr 1 (14), s. 17–21.
15 upo – Unidentifiet Painted Object
→ Adam Wsiołkowski
i Felek Trzeci
w pracowni, 2011
Ur. w 1949 r. w Krakowie. Studia na Wydziale Malarstwa
krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych pod kierunkiem
prof. W. Taranczewskiego; dyplom z wyróżnieniem i z medalem
rektora w 1973 r. W tymże roku rozpoczyna pracę pedago‑
giczną w Akademii, uzyskując w 1992 r. tytuł profesora.
Prowadzi pracownię malarstwa; w latach 1996–2002 był
dziekanem macierzystego wydziału, w latach 2008–2012 –
rektorem ASP.
Uczestniczył w blisko 200 wystawach w Polsce i wielu
krajach świata; miał 60 wystaw indywidualnych, m.in.
w Krakowie, Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Nowym
Jorku, Paryżu, Norymberdze, Pradze i Kijowie. Uzyskał
ponad 20 nagród w konkursach malarstwa, rysunku i pla‑
katu; w 1991 r. otrzymał nagrodę ministra kultury i sztuki
RP za wybitne osiągnięcia artystyczne i dydaktyczne,
a w 2012 r. nagrodę ministra kultury i dziedzictwa narodo‑
wego za wkład w rozwój wyższego szkolnictwa artystycznego.
W latach 1981–1982 przebywał w USA na półrocznym sty‑
pendium Fundacji Kościuszkowskiej, uzyskując tam stypen‑
dium Fundacji Ford & Rockefeller.
Uprawia malarstwo, rysunek i grafikę. Autor cyklów malar‑
skich Matnia (od 1972), Zjawisko (od 1974), Miasto nieznane
(od 1979), Autoportret (od 1979), Obecność (od 1984), Felek
i ja (od 2003). W roku 1973 opracował projekt kolorystyki
zewnętrznej elektrowni Dolna Odra pod Szczecinem.
Jest wiernym panem jamnika szorstkowłosego Felka
Trzeciego.
Prace w zbiorach: Muzea Narodowe w Krakowie, War‑
szawie, Poznaniu i Kielcach; muzea okręgowe w Tarnowie
i Toruniu, Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, Muzeum
ASP w Krakowie; Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego;
Muzeum Chełmskie w Chełmie; Muzeum im. Leona Wyczół‑
kowskiego w Bydgoszczy; Muzeum Miasta Jaworzna; Muzeum
Północno‑Mazowieckie w Łomży; Muzeum Plakatu w Wila‑
nowie; kolekcja Centrum Sztuki Studio im. S. I. Witkiewicza
w Warszawie; kolekcja ostromecka Filharmonii Pomorskiej
w Bydgoszczy; Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej Elek‑
trownia w Radomiu; Bank Przemysłowo‑Handlowy w Krako‑
wie; galerie BWA w Poznaniu, Sieradzu i Białymstoku; Fundacja
Malarstwa Polskiego w Lesku; The New York Public Library,
Polish Institute of Arts & Sciences, The Kosciuszko Foun‑
dation – Nowy Jork; muzeum Mondriaanhuis w Amersfo‑
ortw Holandii; muzeum Fundación Antonio Pérez w Cuenca
w Hiszpanii oraz kolekcje prywatne w kraju i za granicą.
15
Idee
Agrygent
Fotografie Jacek Dembosz
Literatura, malarstwo
i rzeźba w Dolinie
Świątyń
Dolina Świątyń, widoczna świątynia Concordii
Jacek Dembosz
wtedy, gdy zaludniamy jakiś obszar wspomnieniem
dziejów, które na nim się toczyły, zaspokajamy naszą
„Gdy czytamy przed podróżą, wtłaczamy wyobraź‑
nigdy nienasyconą potrzebę refleksji”².
nię w schemat ściśle określonych oczekiwań. Aby
Między tymi dwoma biegunami, „przed” i „po”
zobaczyć coś, co nas może rozczaruje, ale należy
podróży, zamyka się cała jej istota. Bo chociaż „przed”
do zabytków kultury, których nie wolno pominąć,
możemy się do niej przygotować np. merytorycznie,
Ur. w 1946 r. w Krakowie.
nie zwracamy uwagi na scenki rozgrywające się wokół
to jednak dopiero „po” możemy całą podróż skon‑
W latach 1967–1973 stu‑
nas i być może nie mniej ciekawe. Oczywiście trzeba
sumować. Sięgnąć do źródeł, książek, wspomnień
opracować jakiś ogólny plan, ale nie należy się go
innych, porównać wrażenia, ogarnąć całość i… –
diował na Wydziale
Form Przemysłowych
Akademii Sztuk Pięknych
trzymać za wszelką cenę”¹ – głosił szwajcarski pisarz
co częste – dostrzec, że będąc na miejscu, przegapi‑
w Krakowie. Dyplom uzy‑
i podróżnik Nicolas Bouvier.
liśmy „to i owo”, czasem kryjące się za załomem muru,
skał u doc. Antoniego Haski.
Warto też przypomnieć (za Pawłem Hertzem)
za pagórkiem, tuż obok, mimo iż znajdowało się
Stendhala, który może najzwięźlej określił, czym
na wyciągnięcie ręki. Mówimy sobie wtedy: „muszę
i Wydawnictw ASP. Zajmuje
się stał nowoczesny opis podróży i na czym polega
tam jeszcze powrócić”.
się literaturą, fotografią,
jego znaczenie: „krajobraz jako taki nie może w spo‑
Owe wspomniane na wstępie „scenki rozgry‑
sób trwały przykuć naszej uwagi. Dopiero świado‑
wające się wokół nas i być może nie mniej ciekawe”
Obecnie pełni funkcję kie‑
rownika Działu Promocji
filmem.
16
mość jego związku z historią i rozwojem duchowym
są ważnym składnikiem każdej podróży, bo każda
człowieka nadaje mu szczególnego uroku i stanowi
pozostawia w nas trwałe ślady. „Tak pięknej wio‑
o pełni naszego doznania. Inaczej mówiąc, dopiero
sny, jaką zobaczyłem dziś rano o wschodzie słońca,
Wiadomości asp /59
„O wschodzie słońca
powędrowaliśmy w dół
przez okolicę, która
z każdym krokiem sta‑
wała się bardziej malow‑
nicza […], mijaliśmy
tysiące widoków nadają‑
cych się na tło idyllicz‑
nych scenek”.
nie widziałem nigdy w życiu!”³ – zanotował Johann
„Podano nam znakomitą potrawę z makaronu, ale
Wolfgang Goethe, który wraz z towarzyszącym mu
dziewczęta żałowały, że zabrakło właśnie najlepszego
rysownikiem Kniepem (Christoph Henrich Kniep
gatunku makaronu, który robi się tylko w Agrygen‑
↑ Jacob Philip Hackert
Antyczne świątynie
w Agrygencie, 1778, Muzeum
w Ermitażu – na pierwszym
1755–1825) odwiedził Agrygent wiosną 1787 r. –
cie, i to tylko u nich w domu. Makaron, który nam
planie świątynia Junony,
„O wschodzie słońca powędrowaliśmy w dół przez
podano, nie ma równego sobie pod względem białości
na drugim Concordii
okolicę, która z każdym krokiem stawała się bardziej
i delikatności”⁶.
malownicza […], mijaliśmy tysiące widoków nadają‑
Istnieją dwa obiekty, których widok zawsze przy‑
cych się na tło idyllicznych scenek. W niemałej mie‑
prawia mnie o metafizyczne drżenie serca. Są nimi
rze jest to zasługa nierównego terenu unoszącego się
rozłożysta zielona palma i kolumny – greckie bądź
faliście nad ukrytymi ruinami”⁴. Rysownik Kniep
rzymskie. Gdy w polu widzenia pojawia się jeden
zabrał się do pracy. Poeta, którego zainteresowaniu
z nich lub obydwa łącznie, wiem, że trafiłem do miej‑
nie umknęła także miejscowa roślinność, stwierdził:
sca, gdzie czas płynie powoli, woda kusi, aby w niej
2 Fortyfikacje bizantyjskie
„Len już dojrzał. Akant rozwinął swe pyszne liście.
znaleźć ukojenie, powietrze nadaje się do oddychania,
3 Świątynia Concordii
Bujnie rośnie salsola fructicosa. Na nieuprawionych
wiatr głaszcze nas delikatnie, słońce szczodrze obda‑
wzgórzach rośnie obficie esparceta […]. Melony
rza promieniami, kawa smakuje wybornie, a ludzie
sadzi się w marcu i w czerwcu, są już dojrzałe. Bar‑
są dla przybysza życzliwi. Takim miejscem jest Sycy‑
↑ Mapa sytuacyjna
parku archeologicznego
Doliny Świątyń – źródło
„Archeologia Viva” nr 112
1 Świątynia Junony
4 Grotta Fragapane
5 Świątynia Heraklesa
6 Świątynia Zeusa
Olimpijskiego
7 Świątynia Dioskurów
dzo są udane w ruinach świątyni Jowisza, gdzie nie
lia. Sławili ją pisarze: Zygmunt Krasiński, Johann
ma śladu wilgoci”⁵. Nieodłącznym składnikiem takiej
Wolfgang Goethe, Ferdinand Gregorovius, Jarosław
i Polluksa
podróży jest też kontakt z miejscową ludnością –
Iwaszkiewicz, Karol Szymanowski⁷, Paweł Muratow,
9 Grób Terona
8 Świątynia Kastora
17
Świątynia Herkulesa (ok. 510 r. p.n.e.)
innym za grób, na którym pali się mogiła, Etna.
Budynek spoczywał na solidnej podstawie (cre‑
Po każdym plemieniu, co tędy przeszło i zginęło,
pidoma) z trzema stopniami; miał sześć kolumn
ślad jakiś musiał się zostać jednak”⁸. I „został się”,
z przodu i z tyłu, i tradycyjnie podzielony był
w postaci choćby ruin po najwspanialszych świąty‑
na trzy pomieszczenia. Dach był udekorowany
niach greckich.
nadokiennikami na wodę deszczową, ukształtowa‑
Dolina Świątyń w Agrygento jest dla Sycylii praw‑
nymi w formie lwich głów. Na wschód od świątyni
dopodobnie tym, czym dla Krakowa Droga Królewska
pozostały elementy dużego ołtarza. W okresie rzym‑
wiodąca od Barbakanu po Wawel. To jedno z najważ‑
skim główne pomieszczenie cella było podzielone
niejszych stanowisk archeologicznych w basenie
na trzy komory, prawdopodobnie dlatego, że kult
Morza Śródziemnego. Nie wiadomo, dlaczego ten
Heraklesa powiązano z dwoma innymi bóstwami.
wyżynny obszar określono pojęciem „doliny”. Na jego
Jednym z nich mógł być Asklepios, którego posąg
zboczach założono jeden z najwspanialszych okrę‑
znaleziono w tak przystosowanej celli.
gów świętych starożytności – zwany właśnie Doliną
Świątyń (Valle dei templi Agrigento). Od północy jego
Wojciech Karpiński, Camille Mauclair, Jan Parandow‑
naturalną fortyfikację tworzy Skała Ateny, od połu‑
ski, Karel Căpek, Vincent Cronin, Maria Wołkońska.
dnia krawędź pasma wzgórz. Obszar dzisiejszego
Z rodzimych: Leonardo Sciascia, Luigi Pirandello,
Agrygentu był już użytkowany w epoce brązu. Miasto
Giuseppe Tomasi di Lampedusa, Elio Vittorini, Gio‑
swoją nazwę (w starożytności Akragas, w czasach
vanni Verga.
rzymskich – Agrigentum, włoskich – Grigenti i Agry‑
Nasz wieszcz Zygmunt Krasiński podczas krót‑
gent) zaczerpnęło od nazwy rzeki Akragas. Pindar
kiego pobytu na Sycylii pisał: „Ta wyspa […] nikomu
nazwał ówczesny Akragas okiem Sycylii, najwy‑
nigdy ojczyzną ni domem nie była – a niektórym słu‑
tworniejszym miastem świata. Założyli je w latach
żyła za biesiadę, nad którą wisiał miecz Damoklesa,
581–580 p.n.e., między rzekami Hypsas i Akragas,
18
Wiadomości asp /59
↑ Z tego chaosu wystrzela
tylko jedna żłobkowana
kolumna bez głowicy.
3
1
od którego tylko kawałek do całej serii greckich świą‑
tyń. Wzniesiono je w stylu doryckim, toteż są bar‑
dzo piękne. Było właśnie święto Wniebowzięcia,
więc miejscowi zjeżdżali się z dalekich stron, pili
tam i jedli, i tłumaczyli dzieciom, że oto są greckie
świątynie, inni z powagą, kieszonkowymi metrami
mierzyli trzony kolumn oraz kamienne bloki i w ogóle
byli wyraźnie z tych świątyń dumni […], sam nagle
2
nie wiem, jak to się stało, ale nagle szedłem pośród
około dwunastu bardzo ładnych dziewcząt, a za nami
ciągnęła grupa wspaniałych chłopców, wszystko zaś
1 Świątynia Heraklesa
koloniści z Geli wspomagani przez Rodyjczyków i Kre‑
otoczone było przez stado kóz o białej jedwabistej
teńczyków. Ortogonalna sieć ulic i bloki zabudowań
sierści i kręconych rogach. Wędrowałem tak w złoci‑
2 Kniep, Ruiny świątyni
rozciągały się aż po Dolinę Świątyń. Architekt Faja‑
stym pyle zachodu, mówiąc na przemian po czesku,
Heraklesa
kas zaopatrzył miasto w wodę z pobliskich źródeł,
włosku i francusku, podobny do przywódcy jakiegoś
budując w tym celu skomplikowany system kana‑
bachicznego pochodu; ktokolwiek nas spotykał, jadąc
3 Statua wojownika, praw‑
łów i zbiorników. Główne elementy tej sieci jeszcze
na ośle albo mule, zdejmował kapelusz i długo się
dopodobnie pochodzi z fron‑
istnieją. Za panowania tyrana Falarisa, w V w. p.n.e.
za nami oglądał. Do końca życia nie zrozumiem tego
miasto zyskało status wiodącej potęgi Sycylii greckiej.
antycznego zdarzenia”¹⁰.
tonu świątyni Heraklesa,
datowana na 400 r. p.n.e.,
artysta Pythagore
de Reggio; Agrygent
Muzeum archeologiczne
Żałuję, a żale to próżne, że nie udało mi się zoba‑
Przebywając w takich miejscach, łapczywie poszu‑
czyć tych świątyń przed stu lub dwustu laty, zanim
kuję widoków sprzed lat, zachowanych na starych
dostały się w tryby dzisiejszego przemysłu tury‑
obrazach i sztychach. Obecne są na nich pasące się
stycznego. Bez ogrodzeń, biletów, parkingów, kamer,
wśród ruin kozy i krowy, pasterze, kobiety z dziećmi,
autokarów, pamiątek made in China czy wreszcie (kto
nieliczni wędrowcy odpoczywający na kamieniach,
szalony wpadł na taki pomysł?) szosy przecinającej
czas zatrzymany w leniwym uśpieniu. Jarosław Iwasz‑
ów park archeologiczny na dwie części. Pozostaje
kiewcz widział to na własne oczy: „Obok na pół roz‑
tylko posiłkować się wspomnieniami innych. Czeski
walonej świątyni tkwi oliwka siwa i brodata, pasą się
pisarz Karel Căpek, który odwiedził to miejsce
białe kozy […]. Ale nie ma tutaj pastuszka, a samotne
w 1923 r., tak je opisał w Listach z Włoch: „…dzięki
kozy przywiązane są na długich sznurach, aby snadź
niech będą Bogu, że posłał mnie w te strony. Swoją
nie pospadały z wysokiego muru, dawnego muru
cudowną mocą powiódł mnie najpierw z Palermo
miejskiego, który się tu jeszcze pokaźnie wznosi tuż
w poprzek Sycylii przez mnóstwo nagich, dziwacz‑
za świątynią Junony, dzieląc ją od falistych zielonych
nych i smutnych skał, przez aleje kaktusów i kopalnie
pól i niebieskiego morza. Siedzimy długo i patrzymy
siarki do Grigenti⁹, takiego miasteczka na wzgórzu,
na kolumny, jakby sporządzone z miękkiej dotykalnej
19
↗ Kniep, Świątynia Junony
↑ Caspar David Friedrich,
materii, bardziej nas może jednak czaruje od tej archi‑
których widok pełen wzniosłości i melancholii
Świątynia Junony
tektury – natura, pszenica zielona, falująca po wzgó‑
lepiej utrwalić milczeniem niż nadmiarem słów
rzach srebrnymi zaciekami, czerwień koniczyny, która
[…]. Dokoła tam, gdzie stoją świątynie, wszędzie
miejscami zupełnie zagłuszyła trawę, niebo i morze,
są rozsiane setki grobów, loculi i nisz, tu i ówdzie
w Agrigento (1830 r.), olej
na płótnie, 54 × 72 cm, znaj‑
duje się w dortmundzkim
muzeum Ostwall
i żagle rybackie na morzu, niewielkie, ale liczne, jak
sterczą kolumny, a olbrzymie architrawy i tryglify
płatki róż czy też złożone skrzydła motyli”¹¹.
pokrywają ziemię; panuje tu majestatyczny spokój,
Ferdynand Gregorovius, który w latach 1852–
toteż duszę napełnia tylko niemy podziw, a jeśli już
1874 podróżował po Sycylii pieszo, na mule i konno,
pojawia się w niej jakieś tkliwsze uczucie, to tylko
tak ujął swoje wrażenia z Agrygentu: „I tu właśnie,
radosnego umiłowania Hellady i jej ducha”¹². Fra‑
na murze południowym, usiedliśmy pośrodku
pująco wyglądała Dolina Świątyń nocną porą, przy
owego rzędu świątyń doryckich, wznoszących się
wtórze nawoływań puszczyków: „…w pełnym świetle
jedna za drugą, lepiej lub gorzej zachowanych,
księżyca widać w poświacie budowle uszeregowane
Świątynia Junony (450–440 r. p.n.e.)
Uważa się ją za „klon” wcześniejszej świątyni.
20
Przetrwałe struktury pokazują dobitnie dążenie
budowniczego do spotęgowania efektów światłocie‑
Podobno pierwotnie nosiła nazwę Torre delle pul‑
nia. Po wschodniej stronie świątyni również wystę‑
sele – Wieża Dziewcząt. Dopiero Fazello, dziejopis
pują pozostałości monumentalnego ołtarza, gdzie
z XVI w., nadał jej obecną nazwę. Spoczywa ona
dziesięć stopni prowadziło do miejsca przeznaczo‑
na podstawie (crepidoma) z czterema stopniami,
nego na składanie ofiar. Dziś przysiadają na stop‑
posiada sześć kolumn z przodu i z tyłu oraz trzyna‑
niach turyści. Świątynia była wiele razy konser‑
ście kolumn wzdłuż boków stanowiących wytworną
wowana, począwszy od XVIII w., gdy odbudowano
kolumnadę. Wnętrze także było zagospodarowane
kolumny po stronie północnej. Zachodnia strona
trzema pomieszczeniami: pronaos, cella i opistho‑
świątyni jest III Bramą, z której przetrwało do dnia
domos; obydwa pronaos i opisthodomos miały
dzisiejszego tylko kilka fragmentów z powodu obsu‑
z przodu po dwie kolumny. Do ścian bocznych przy‑
nięcia się ziemi. Bramę zwykle otwierano ukośnie
tulone były schody prowadzące na dach. Widoczna
do linii fortyfikacji i krzyżowała się ona z drogą,
podstawa z trzema stopniami poniżej cella jest
która nadal jest widoczna. System obronny, pocho‑
późniejszym dodatkiem. Niektóre bloki kamienne
dzący z VI w. p.n.e., został wzmocniony w IV w. n.e.
zostały pomalowane na czerwono, co jest prawdo‑
przez konstrukcję dużej wieży, która ocalała w for‑
podobnie śladem po zniszczeniu Akragas przez Kar‑
mie zapadniętego rumowiska na północny wschód
tagińczyków, którzy spalili miasto w 406 r. p.n.e.
od bramy i świątyni.
Wiadomości asp /59
↑ Igor Mitoraj
i kolumny ciemne, i morze roztopione za nimi; czu‑
centrum (cella) i pomieszczenie tylne (opisthodomos),
Winged Legs
jemy baśń mitologiczną tego obrazu, i straszno nam,
a wszystko to opasane szeregami kolumn.
brąz, 2002
rzeźba ustawiona była
od zachodniej strony
świątyni Junony
jak zapewne było straszno tym pielgrzymom słowiań‑
Najstarszą świątynią (ok. 510 r. p.n.e.) w Doli‑
skim, co przez Sycylię udawali się do Ziemi Świętej
nie Świątyń jest świątynia Heraklesa. Oddajmy głos
i nagle spostrzegali pogańskie kolumny gmachów,
Goethemu: „W świątyni Herkulesa […] dwa rzędy
poświęconych szatanom”¹³. Wszystko to nas ominęło.
kolumn, osłaniające świątynię od przodu i od tyłu,
Cóż począć? Cieszmy się z pozostawionych opisów
i z tego, że coś pozostało w naturze.
Za materiał do budowy tamtejszych świątyń
posłużył miejscowy, usiany skamielinami, ciepły,
złocisty kamień kalkarenit. Nie dysponując wspa‑
niałymi marmurami z kamieniołomów egejskich,
budowniczowie licowali swe świątynie stiukiem,
często też polichromią. Obecnie okładzina już zni‑
kła, pozostawiając szorstką i dziobatą powierzchnię.
Wszystkie świątynie reprezentują styl dorycki i oparte
zostały na podobnym planie, tradycyjnie obejmu‑
→ Świątynia Junony
jącym trzy pomieszczenia: przedsionek (pronaos),
21
leżały – jakby za jednym zamachem powalone,
Świątynia Concordii (440–430 r. p.n.e.)
z północy na południe, jedne w górę, drugie w dół – W skład wnętrza świątyni również wchodziły
na zboczu. Kolumny przytrzymywane zapewnie
trzy pomieszczenia. Zarówno wewnątrz, jak
przez belkowanie, przewróciły się wszystkie naraz,
i na zewnątrz świątynia była pokryta białym
pchnięte może gwałtownym podmuchem wichru.
stiukiem z polichromowaną dekoracją w żywych
Fragmenty, z których się składały, kruszejąc, nadal
kolorach. Dwanaście łuków na ścianach cella
leżą w regularnych odstępach”¹⁴.
i nagrobki na podłodze stanowią pozostałość
Świątynię przypisywano boskiemu herosowi
po przekształceniu świątyni w chrześcijańską
Heraklesowi na podstawie wiarygodnego świadec‑
bazylikę. W tympanonie znajdują się dwa zagad‑
twa wystawionego przez Cycerona. Przed XX‑wieczną
kowe otwory związane z adaptacją budynku
rekonstrukcją wznosiła się tam tylko jedna kolumna
na potrzeby kościoła chrześcijańskiego bądź też
bez głowicy. Gregorovius pisze: „A oto z kolei świątynia
mające pełnić funkcję wentylatorów strychu albo
Herkulesa, niegdyś najwspanialsza w Agrygencie,
świetlików. Świątynia przetrwała w dobrym stanie,
↑ J. A. De Waele,
dziś wielkie rumowisko, leżące przed nami w nieła‑
ponieważ była okresowo modyfikowana. Około
plan świątyni, 1980
dzie. Z tego chaosu wystrzela tylko jedna żłobkowana
VI w. n.e. biskup Gregorius obrał świątynię
↖ Igor Mitoraj,
kolumna bez głowicy”¹⁵. Ta kolumna stoi po dziś
na swoją siedzibę i – po „wygnaniu pogań‑
Ikaro Crashed, brąz, 2011
dzień, ale przybyło jej towarzystwo. Począwszy
skich demonów” Ebera i Rapsa – poświęcił
od roku 1921, przeprowadzono na miejscu wiele prac
ją św. św. Piotrowi i Pawłowi. W roku 1788
konserwatorskich, kiedy to za sprawą angielskiego
książę Torremuzza nakazał usunięcie chrześci‑
jańskiego kościoła i wówczas podjęto w świątyni
działania renowacyjne. W południowej odnodze,
na zachód od świątyni Concordii, mieściła się
nekropolia paleochrześcijańska (III–VI w. n.e.).
Jej obecność w tym miejscu wiązano z przekształ‑
ceniami budynku świątyni w bazylikę. Po stronie
wschodniej świątyni było więc wiele nagrobków
(arkosolium) wykopanych w skalistej odkrywce,
w towarzystwie greckich fortyfikacji.
22
Wiadomości asp /59
rzeźba przed świątynią
Concordii
← R. D. Saint Non, Świątynia
Concordii, 1785
„Świątynia Concordii
(440–430 r. p.n.e.)
zawdzięcza swą nazwę
znalezionej w pobliżu
łacińskiej inskrypcji
z dedykacją dla »harmo‑
nii ludu Agrygento«”.
kapitana Alexandra Hardcastle’a (jego willa Aurea
stoi pośród świątyń) odbudowano osiem kolumn
po południowej stronie świątyni. W ten sposób przy‑
wrócono częściowo świetność świątyni i unaoczniono
wymiary i proporcje pierwotne tego klasycznego
doryckiego archaicznego peripterosu i hekastylu.
Następna świątynia – Junony dla Rzymian (błęd‑
nie jej przypisywana z powodu nieprawidłowej inter‑
pretacji tekstu łacińskiego autora), Hery Latinii dla
Greków (450–440 r. p.n.e.) – została wzniesiona
w dominującym miejscu po wschodniej stronie
Doliny Świątyń. „Ruiny świątyni Junony są z roku
↑ Jan Frédéric d’Ostervald,
Wnętrze świątyni Concordii,
1822
na rok w coraz gorszym stanie – zauważa Goethe –
bo wiatry i deszcze wykruszają porowaty kamień”¹⁶,
a wiek po nim Gregorovius: „Ich widok na pięknym
tle Morza Libijskiego jest jeszcze dziś zachwyca‑
jący, zwłaszcza gdy palące słońce oświetla ich żółty
kamień, a potężne kolumny jaśnieją pełnią blasku;
jakże cudowny to musiał być ten widok w starożyt‑
ności!”¹⁷. Wtóruje im w sto lat później Iwaszkiewicz:
„Wszystkie [świątynie] zbudowane są z miejscowego
wapienia, który, stojąc setki lat, zwietrzał już zupeł‑
nie i pożółkł tak, że nabrał koloru ciemnego, ciemniej‑
szego od ziemi, jaka go otacza, i ma odcień razowego
chleba. Pachnie zdaje się chlebem i miodem, żółty
← Świątynia Concordii –
wewnątrz pozostałości
kościoła chrześcijańskiego
23
Świątynia Zeusa (ok. 480 r. p.n.e.)
boków. Na wewnętrznej stronie ściany znajdo‑
↑ Widok z ruin świątyni
Jest jednym z niewielu sakralnych budynków
wały się prostokątne filary rozmieszczone odpo‑
Zeusa na świątynie
w Agrigento przypisywanych bóstwu, któremu pier‑
wiednio z kolumnami. Wnętrze świątyni również
wotnie była poświęcona. Gmach ten wspominany
podzielono na trzy pomieszczenia: cella, pronaos
jest w starożytnych tekstach i stanowił największą
i opisthodomos, które były ograniczone ścianami
świątynię dorycką w zachodnim świecie greckim.
z dwunastoma naprzemiennymi filarami. Na nie‑
Polibiusz (II w. p.n.e.) odnosi się do tej świątyni
które elementy dekoracyjne wyższej części świątyni
w swoim tekście historycznym i mówi, że nie
(trabeation) można natrafić wśród ruin. Dekora‑
została ona ukończona. Grecki historyk Diodorus
cje te zawierają fragmenty rzeźbionego frontonu
Siculus (I w. p.n.e.) szczegółowo opisuje świątynię.
na przedniej części. Według Diodorusa Siculusa
Ostatnie badania archeologiczne wykazały, że plan
połowa tego frontonu była udekorowana scenami
świątyni był różny od planu świątyni Ateny w Syra‑
z gigantomachii, podczas gdy druga przedstawiała
kuzach i świątyni w Himerze, a obie zbudowano
sceny z upadku Troi. Od początku XIX w. przepro‑
po traktacie pokojowym (480 r. p.n.e.). Prawdo‑
wadzono w tym miejscu wiele wykopalisk i badań,
podobne jest zatem, że planowanie świątyni i jej
aby móc zrekonstruować pierwotny wygląd świą‑
budowa rozpoczęły się wcześniej. Większość monu‑
tyni. Na zachód od świątyni odkryto rozmaite
mentalnej ruiny przetrwała zniszczenia z czasów
struktury z epoki hellenistycznej, na wschodzie
starożytnych i nowożytnych, pomimo iż pozyski‑
sieć mniejszych ulic stenopoi, które przecinały się
wano z niej materiał dla innych budowli. W XVIII
z plateia, główną arterią.
Concordii i Junony
w. użyto ich do budowy zegara w Porto Empedode
i mola w Grigenti. Ta gigantyczna świątynia (112,7
× 56,3 m) została wzniesiona na ogromnej prosto‑
kątnej platformie, na której umocowano dużą
podstawę (crepidoma) z sześcioma stopniami.
Ostatni z tych stopni był podwójnej wysokości
w porównaniu z innymi, tworząc swego rodzaju
podium świątyni i podnosząc ją powyżej poziomu
otaczających budynków. Zamiast otwartej kolum‑
nady (peristasis) świątynia miała zewnętrzny mur
z doryckimi półkolumnami (pseudo‑peristasis),
siedem z przodu i z tyłu oraz czternaście wzdłuż
24
Wiadomości asp /59
← Świątynia Zeusa, rekon‑
strukcja z telamonami
↑ Jedyny przetrwały tela‑
kamień, który tak harmonizuje z kolorem bujnych
zaplanował, to będzie musiał rysować bez prze‑
mon, który podtrzymywał
traw i sinym niebem i morzem w oddali”¹⁸.
rwy…”²⁰. Poeta również próbuje rysować.
belkowanie gigantycznego
Malownicze ruiny stanowiły wymarzony poligon
Świątynia Concordii (440–430 r. p.n.e.) zawdzię‑
dla malarzy, przedstawicieli romantyzmu. Jednym
cza swą nazwę znalezionej w pobliżu łacińskiej
→ Ogromny kapitel ze świą‑
z nich był XVIII‑wieczny niemiecki malarz pejzażysta,
inskrypcji z dedykacją dla „harmonii ludu Agrygento”.
tyni Zeusa Olimpijskiego
Jacob Philipp Hackert (1737–1807), jego Antyczne
To najlepiej zachowana budowla dorycka w całym
świątynie w Agrygencie (1778 r.) znajdują się w Ermi‑
świecie greckim. Stanowi wzorzec dla świątynnej
pseudoperipterosu
tażu. Następnym – Caspar David Friedrich (1774–
architektury greckiej. Goethe zanotował: „Świąty‑
1840), którego obraz Świątynia Junony w Agrigento
nia Zgody oparła się wielu stuleciom. Jej smukła
(1830 r.) znajduje się w dortmundzkim muzeum
Ostwall. „Zeszliśmy potem – pisze dalej Goethe –
do grobowca Terona, uradowani, że nareszcie znaleź‑
liśmy się przed zabytkiem, który tylekroć oglądaliśmy
Na stronie następnej:
1 Rekonstrukcja
na rycinach. Przyjemność była tym większa, że two‑
rzył on pierwszy plan cudownej panoramy. Wzrok
podpory z telamonem
wędruje od wschodu na zachód po skalistym grzbiecie
C. R. Crockerell, 1822
z walącymi się murami, nad i między którymi widać
2 Historyczna rekonstrukcja
resztki świątyń. Znakomity pędzel Hackerta utrwalił
fasady, R. Polti, 1828
ten piękny widok; Kniep zapewne nie omieszka tego
3 Świątynia Jupitera
narysować”¹⁹. I zaraz potem martwi się: „Jeśli Kniep
Olimpijskiego w Agrygencie
[…] naprawdę zechce zrobić to wszystko, co sobie
25
2
3
architektura bliższa jest już naszym kryteriom piękna
i harmonii”²¹. Natchnęła także Gregoroviusa do szcze‑
gólnej myśli: „Gdy się patrzy na świątynię dorycką,
nasuwa się refleksja, w jak wspaniałym i prostym
rytmie płynęło w ogóle życie Greków, jeżeli właśnie
ów narodowy sposób odczuwania, który każdy naród
w formie najbardziej ogólnej i widocznej wyraża
1
w architekturze sakralnej, mógł objawić się w takiej
postaci […]. Świątynia dorycka jest prawdziwym odbi‑
Jedną z najbardziej charakterystycz‑
nych cech świątyni były kolumny
o wysokości 8 m, które podpie‑
rały belkowanie uformowane jako
ogromne postacie mitologiczne
zwane telamone (atlanci).
ciem surowego greckiego porządku świata i jego nie‑
uchronnego tragizmu; wszelki przypadek i wszelka
dowolność są obce powadze tej formy…”²².
Między kwietniem a listopadem 2011 r. w Doli‑
nie Świątyń prezentował swoje rzeźby Igor Mitoraj.
Trudno o lepszą scenerię dla jego „antycznych” prac.
Mitoraj zwany „nowym Fidiaszem” i „spadkobiercą
Michała Anioła”, jest najbardziej znanym za granicą
polskim rzeźbiarzem i jego związek z krajem i kra‑
kowską Akademią Sztuk Pięknych jest zawsze pod‑
kreślany. Przed świątynią Concordii podziwiać można
wykonaną z brązu rzeźbę Mitoraja Ikaro caduto (Ikar
upadły), którą artysta, po zeszłorocznej wystawie
swoich prac, pozostawił w tym miejscu na stałe. Piszę
„na stałe”, bo dzisiaj nie grozi Ikarowi to, co przyda‑
rzyło się Kolosowi Rodyjskiemu: wywiezienie na złom.
26
Wiadomości asp /59
↑ Resztki sanktuarium
poświęcone Demeter
i Korze‑Persefonie
Świątynia Demeter i Persefony
Ten obszar był podzielony na trzy tarasy, które pokry‑
wały Kolymbethra, „cudowny basen” zbudowany
w V w. p.n.e., który gromadził wodę ze skomplikowa‑
nej sieci akweduktów. Badania dzieł sztuki odzyska‑
nych na obszarze sakralnym pozwoliły archeologom
zrekonstruować rytuały religijne, jakie odprawiano
na tym obszarze od założenia Akragas (VI w. p.n.e.)
aż do czasów hellenistycznych (IV–II w. p.n.e.),
a które były praktykowane głównie przez kobiety.
1
2
Wierni docierali do sanktuarium przez V Bramę
i kupowali wotywne statuetki prawdopodobnie
Trzy wspomniane świątynie zachowały się
w warsztatach ceramicznych tuż za murami miej‑
we względnie dobrym stanie. Kolejna, także dzieło
skimi. Potem przemieszczali się ze swoimi darami
greckich architektów, to świątynia Zeusa Olimpij‑
do tarasu położonego po wschodniej części bramy,
skiego (ok. 480 r. p.n.e.) – przedstawia sobą tylko
tu zaczynali procesję, odwiedzając małe świątynie,
ruiny. Została całkowicie zniszczona podczas trzęsień
miejsca spotkań i portyk. Obrzęd kontynuowano
ziemi wielokrotnie nawiedzających Sycylię. I znowu
na przyległym tarasie, gdzie również nie brako‑
Goethe: „Zatrzymaliśmy się z kolei przy ruinach
wało kolejnych małych świątyń, ogrodzeń i ołtarzy
świątyni Jowisza, leżących na rozległym terenie niby
do składania ofiar ze zwierząt. Po złożeniu ofiary
kości jakiegoś gigantycznego szkieletu między i pod
wszyscy wierni przyrządzali mięso, które spożywali
ogrodzonymi poletkami, pokrytymi różnej wyso‑
na miejscu. Procesji towarzyszyły śpiewy, tańce
kości roślinkami”²³. Resztki świątyni zawaliły się
w oparach kadzideł i składanie darów wotywnych
9 XII 1401 r. „Opowiada o tym zdarzeniu odkrywca
(wazonów, lamp lub statuetek z terakoty), które
tej świątyni Fazello: »A choć resztki budowli roz‑
umieszczano w dziurach wykopanych w ziemi i zasy‑
sypywały się w miarę upływu czasu, część jej stała
pywanych kamieniami. Odkryto tam m.in. główkę
jeszcze długo, wsparta na trzech gigantach i kilku
z terakoty, pochodzącą z VII w. p.n.e., która stanowi
kolumnach. Ale i owa część zawaliła się wskutek nie‑
najstarszy dowód kultu Demeter i Persefony. Proce‑
frasobliwości Agrygentczyków w roku 1401«”²⁴. Jedną
sja kończyła się na tarasie najbardziej wysuniętym
z najbardziej charakterystycznych cech świątyni były
na zachód (gdzie znajdowały się nieliczne budynki
kolumny o wysokości 8 m, które podpierały belkowa‑
i platformy z rzeźbami poświęconymi boginiom).
nie uformowane jako ogromne postacie mitologiczne
1 Głowa Kory‑Persefony,
pierwsza połowa
v w. p.n.e., wykazuje
jeszcze cechy archa‑
iczne, Agrygent, Muzeum
Archeologiczne
2 Głowa, kult Demeter
i Kory, vii–vi w. p.n.e.
Agrygent, Muzeum
Archeologiczne
27
↑ Kniep, Grobowiec Terona
wykutej w skale. Rozciąga się tam obszar sakralny
poświęcony kultowi tych dwóch bóstw – odpowiednio
matce i córce, patronkom płodności natury i czło‑
wieka, zwanym przez Greków bóstwami chtonicz‑
nymi i ziemskimi. Ich kult był tak rozpowszechniony
na Sycylii, że starożytni autorzy określali wyspę jako
„ślubny podarunek Zeusa dla Persefony”, a Akragas
jako „ziemię Persefony”. Cały ten teren usiany jest
setkami kamieni, resztkami po niezliczonej liczbie
zwane telamone (atlanci). Widziano w nich poko‑
↑ Narożnik ze świątyni
Kastora i Polluksa
pomniejszych świątyń i sanktuariów. „Świątyni
nanych „barbarzyńskich” Kartagińczyków. Jedyny
greckiej – pisał Zbigniew Herbert – obce jest słowo
przetrwały telamon, który podtrzymywał belkowanie
ruina. Nawet te najbardziej zniszczone przez czas
gigantycznego pseudoperipterosu, leży dziś na ziemi
nie są zbiorem kalekich fragmentów, bezładną stertą
w jej sąsiedztwie.
kamieni. Bęben kolumny zaryty w piach, oderwana
„I tak przechodzimy powoli ten szereg. Od lepiej
głowica – mają doskonałość skończonej rzeźby”²⁶.
zachowanych do na pół rozwalonych, z których
Nieopodal widoczny jest samotny narożnik
olbrzymia potężna świątynia Jowisza nigdy prawdo‑
z trzema kolumnami. To pozostałość po innej świą‑
podobnie nie była zbudowana ostatecznie. Jej leżące
tyni, Kastora i Polluksa (480–460 r. p.n.e.), której
w prochu ostatki wzbudzają jeszcze podziw. Podobno
kamienne resztki tak nazwał Fazello. Przypisywana
jej kolumny miały trzy metry w przecięciu, a w ich
jest ona kultowi Dioskurów. Ta dorycka świątynia,
żłobkowaniach mógł schować się człowiek. Niestety,
zmodyfikowana w okresie rzymskim, oparta była
zostały tylko kamienie w nieładzie. Jedynie olbrzymi
na planie podobnym do planu pozostałych świątyń
Telamon, mozolnie zrekonstruowany z rozsypanych
w Akragas, z sześcioma kolumnami przy fasadzie
kawałków, leży na ziemi jak posąg ukrzyżowanego”²⁵
i z tyłu oraz trzynastoma przy ścianach bocznych.
– to Iwaszkiewicz...
Ocalały północno‑zachodni, widowiskowy róg
Z okresu najbardziej archaicznej i tajemniczej
został całkowicie odnowiony w 1836 r. Cztery wspa‑
przeszłości Akragas pochodzi, leżące w zachod‑
niałe kolumny wraz z ich belkowaniem odkopali
łom viii i xi w., Agrygent
niej części Doliny Świątyń, sanktuarium Demeter
na rumowisku archeolog Domenico Lo Faso Pietra‑
Muzeum Archeologiczne
i Kory‑Persefony, powstałe w podwójnej komorze
santa, książę di Serradifalco, i architekt‑archeolog
→ Relief ze zwierzętami
i drzewem życia, prze‑
28
Wiadomości asp /59
↑ Pozostałości nekro‑
polii z czasów
paleochrześcijańskich
↑ Katakumby – rzut poziomy
→ Katakumby chrześcijań‑
skie – na rysunku przed‑
stawiono kolejne fazy drą‑
Francesco Cavallari. Poszli na kompromis, ponieważ
do rekonstrukcji użyli elementów architektonicznych
żenia katakumb począwszy
pochodzących z różnych wieków. Trzeba przyznać,
od greckich zbiorników
narożnik prezentuje się wspaniale.
na wodę do podziemnych
lochów
„W Agrygencie mogłem przekonać się, że najpięk‑
niejsze ruiny greckich świątyń są jedynie zarysem
tej doskonałości, jaką jest świątynia w pełni zacho‑
wana”²⁷ – pisał Wojciech Karpiński.
Pomiędzy świątynią Junony i świątynią Hera‑
klesa rozciąga się nekropolia paleochrześcijańska –
29
Niemal wszędzie – jak pisał Căpek –
– pogrzebawszy trochę motyką, znaj‑
dziecie mury, łuki, fundamenty
z kamiennych bloków.
nekropolie z czasów Sykulów, nekropolie, które całe
pasma górskie zmieniły w istne plastry samych
jaskiń […]. Powiedziałbym, że z chrześcijaństwem
ożyli jacyś podziemni Morlokowie, o których mówi
Wells2⁸; naród, który ze swojego podziemia przyniósł
rozkoszowanie się cieniem, przestrzenią zamkniętą
i cichą, surową intymnością, nieruchomością form”²⁹.
Nekropolia paleochrześcijańska była dobrze
zaplanowana i zorganizowana, wziąwszy pod uwagę,
że wszystkie jej wewnętrzne struktury są wyrównane
↑ Prace archeologiczne
chrześcijańskie katakumby, duży zespół cmentarny,
zgodnie z systemem sieci, w szczególności wzdłuż
w Dolinie Świątyń
który używany był od III do VI w. n.e. Podzielono go
głównej drogi na wschodnio‑zachodniej osi zwanej
↗ Efeb z Agrygentu,
na sektory: obszar pochówków (loculi i arcosolia),
via dei sepolcri („aleją grobów”). W pobliżu znajduje
470 r. p.n.e., klejnot rzeźby
który wcina się w mur greckich fortyfikacji; duży
się także rytualny kompleks Villa Athena, gdzie
obszar cmentarny z ponad 130 szybowymi grobami
znaleziono wiele kamieni marmurowych (prawdopo‑
marmurowej Magna Carta
wykutymi w skale (formae); duże gminne katakumby
dobnie pochodzących z miejskiego kościoła, łącznie
zwane Grotta Fragapane z przyległymi hipogea, prze‑
z płaskorzeźbą z końca VIII i początku IX w. n.e.
znaczonymi dla poszczególnych grup rodzinnych,
oraz mniejszymi hipogea, często tworzonymi przez
30
To znalezisko potwierdza obecność chrześcijan
w Dolinie aż do podboju przez Saracenów.
ponowne wykorzystanie dawnych podziemnych
Przeprowadzone w Dolinie Świątyń w parku
cystern lub kamieniołomów. Karel Căpek pisał:
archeologicznym prace konserwatorskie były dofi‑
„i oto w tym świecie rzymskim pojawia się chrześcijań‑
nansowane przez Unię Europejską (POR Sicilia
stwo z zadziwiającą siłą łamiące jego zasady. Począt‑
2000–2006) i miały na celu zabezpieczenie stabil‑
kowo schodzi pod ziemię i drąży tam katakumby;
ności obiektów i zachowanie ich kamiennych bloków
legenda głosi, że powstały na skutek prześladowań
w znośnym stanie. W Dolinie prowadzone są dalsze
– ale jak żyję, nie czytałem o prześladowaniu chrześci‑
prace wykopaliskowe. Nie jest to zbyt kłopotliwe,
jan na przykład w sycylijskich Syrakuzach, a przecież
bo „niemal wszędzie – jak pisał Căpek – pogrze‑
tam znajdują się największe katakumby. Raczej budzi
bawszy trochę motyką, znajdziecie mury, łuki, fun‑
się tu jakaś o wiele starsza, właściwa pradawnym
damenty z kamiennych bloków. Potem nazywa się
mieszkańcom tych terenów, tradycja życia pod zie‑
to termami lub pałacem albo teatrem, tego czy owego
mią; przynajmniej na Sycylii są ogromne jaskiniowe
cesarza i ludzie chodzą na to popatrzeć. Czasem
Wiadomości asp /59
→ Monety z Akragas
zajmuje to wielki obszar, kiedy indziej wygląda mniej
550–450 r. p.n.e.
więcej jak nasze piwnice […]. Są ludzie, którzy mają
srebrna tetradrachma
z wizerunkami
kraba i orła
należyty stosunek do sztuki starożytnej (niektórzy
nawet są w niej rozkochani), i inni, którzy należy‑
tego stosunku do sztuki starożytnej dopiero teraz
nabierają […]. Jeśli ktoś mówi, że ubóstwia sztukę
starożytną, powiada tym samym, że widział kamie‑
nie, a nie rzeźby. Niepodobna ogarnąć tego jednym
gustem; każdy musi wybrać to, co mu odpowiada,
a do reszty odnosić się przynajmniej uprzejmie.
Fakt, że to wszystko marmur, nie oznacza jeszcze,
Przypisy:
że wszystko to jest jednakowe. Gdy więc podróżnik
1 Nicolas Bouvier, Drogi i manowce, Warszawa 2002.
zorientuje się, że jakiejś wszechogarniającej »sztuki
2, 24 Paweł Hertz, Gregorovius i jego Wędrówki po Włoszech,
starożytnej« nie ma, zyska w rekompensacie wiedzę,
że istnieje wielkie mnóstwo zjawisk innych, i to nie‑
zmiernie interesujących”³⁰.
1 maja 1893 r. Zygmunt Krasiński zachował się
na Sycylii jak dzisiejszy, wątpliwej kategorii, turysta:
„I, schodząc z tych wzgórz na murze bliskim drogi
messyńskiej, wyryłem ostrzem sztyletu […]: »Polak
tu był« – kiedyś przyjdzie może na to miejsce ktoś
z Polski rodem i przeczyta i rozraduje się w duszy!”3¹.
Więc przybywajcie, Polacy. Ale darujcie sobie
sztylety i scyzoryki, bo w miejsce strzeżonych przez
kamery murów funkcję listów do przyszłości prze‑
jęły okoliczne kaktusy, które są już napisami ponad
miarę udręczone.
Warszawa 1990.
3, 4, 5, 6, 14, 16, 19, 20, 21, 23 Johann Wolfgang Goethe, Podróż
włoska, Warszawa 1980.
7 Karol Szymanowski napisał powieść, której druga część rozgry‑
wała się na Sycylii. Rękopis spłonął w Warszawie w 1939 r.
8, 31 Zygmunt Krasiński, Z sycylijskiej podróży kart kilka, [w:]
tegoż, Pisma, t. iv, Kraków 1912.
9 Miasto nosiło taką nazwę do roku 1927, kiedy to zmieniło
ją na Agrigento.
10, 27, 29, 30 Karel Căpek, Listy z podróży, Warszawa 2011.
11, 13, 18, 24, 25 Jarosław Iwaszkiewicz, Książka o Sycylii,
Kraków 1956.
12, 15, 17, 22 Ferdynand Gregorovius, Wędrówki po Włoszech,
Warszawa 1990.
26 Zbigniew Herbert, Barbarzyńca w ogrodzie, Warszawa 1972.
27 Wojciech Karpiński, Pamięć Włoch, Warszawa 2002.
28 Herbert George Wells, Wehikuł czasu [The Time Machine],
1 wyd., Londyn 1985.
31
Idee
Józef Peszka
i Józef Brodowski
– założyciele Akademii Sztuk
Pięknych w Krakowie
Michał Pilikowski
Nie czas i nie miej‑
sce, by referować
tu zawiłe losy ziem pol‑
skich w tych burzliwych
latach. Przypomnienie
jednak niektórych fak‑
tów z zakresu histo‑
rii politycznej nie jest
bezzasadne.
wątki swej fantastycznej powieści Rękopis znale‑
ziony w Saragossie, a Józef Peszka i Józef Brodowski
„Ale któżby bliższych i dawniejszych wieków osobli‑
malowali obrazy. Malarze ci nie zadowolili się jednak
wości miasta tego wyliczył? Te krużganki i ściany
zaciszem własnych pracowni i postanowili ugrać coś
kościołów nagrobkami wielkich mężów w ojczyźnie
w zmieniającej się sytuacji politycznej.
zapełnione; te niezmierne, a tak dawne, akademii
Nie czas i nie miejsce, by referować tu zawiłe losy
Ur. w 1980 r. w Krakowie.
tamtejszej gmachy, z których wszyscy prawie daw‑
ziem polskich w tych burzliwych latach. Przypomnie‑
Historyk; absolwent
niejsi uczeni ludzie w narodzie wyszli; te wspaniałe
nie jednak niektórych faktów z zakresu historii poli‑
domy, w których tylu znakomitych kiedyś mężów
tycznej nie jest bezzasadne; trudno bowiem mówić
Papieskiej Akademii
Teologicznej w Krakowie
(2004). Od 2005 r. pra‑
mieszkało; te skarby koronne i kościelne, tyle dro‑
o pierwszych latach istnienia Akademii Sztuk Pięk‑
cownik Działu Promocji
gich i ciekawych rzeczy zamykające, dają nam poznać,
nych w Krakowie w oderwaniu od realiów tamtego
i Wydawnictw Akademii
że Kraków jest dawnem grobowiskiem bohatyrów, sie‑
czasu. W 1815 r., na kongresie wiedeńskim, ogłoszono
Redaktor wielu książek
dliskiem uczonych, gospodą albo mieszkaniem ludzi
powstanie Rzeczypospolitej Krakowskiej i utworzono
Wydawnictwa ASP, takich
naczelnych i składem bogatej albo ciekawej starożyt‑
Komisję Organizacyjną, która – jak sama nazwa wska‑
jak Artium Decor, Hanna
ności polskiej”1. Słowa te zapisał Franciszek Karpiń‑
zuje – miała zorganizować życie Wolnego Miasta Kra‑
ski. Poeta nie wspomniał o Akademii Sztuk Pięknych
kowa (jak także nazywano Rzeczpospolitą Krakowską).
w Krakowie. Nie ma w tym nic dziwnego. Swą „podróż
11 IX 1818 r. uchwalono Konstytucję Wolnego Miasta
do Krakowa” przedsięwziął on w 1788 r., 30 lat przed
Krakowa i jego okręgu. Czwarty artykuł tejże konsty‑
założeniem krakowskiej ASP.
tucji stanowił: „Rząd Wolnego Miasta Krakowa i jego
Sztuk Pięknych w Krakowie.
Rudzka‑Cybis, Wacław
Taranczewski czy Konrad
Srzednicki. Poeta grafiki.
32
Za te 30 lat wiele się zmieniło. W 1801 r. Fran‑
okręgu zostaje w Senacie, złożonym z dwunastu człon‑
ciszek Karpiński w wierszu Żale Sarmaty nad gro‑
ków nazwanych senatorami i jednego prezesa. Senat
bem Zygmunta Augusta, ostatniego polskiego króla
sprawuje w całej zupełności władzę wykonawczą.
z domu Jagiełłów pisał: „Ojczyzno moja, na końcuś
Wszelka władza wykonywająca lub administracyjna
upadła!/Zamożna kiedyś i w sławę, i w siłę!…/Ta,
od niego tylko pochodzić może”3. Rzeczpospolita Kra‑
co od morza aż do morza władła,/Kawałka ziemi
kowska wolna była jednak tylko z nazwy, a kierujący
nie ma na mogiłę!…/Jakże ten Wielki trup do żalu
nią w latach 1815–1831 prezes Stanisław Wodzicki
wzrusza!/W tym ciele była milionów dusza!”2. Pol‑
dbał raczej o interesy rozbiorowych mocarstw niż
ska przestała istnieć, jednak życie toczyło się dalej
o niezależność i pomyślność Wolnego Miasta Krakowa.
i każdy robił to, na czym znał się najlepiej – Franciszek
Członkowie Komisji Organizacyjnej nie mogli
Karpiński pisał wiersze, Jan Potocki mnożył kolejne
narzekać na brak pracy. W styczniu 1816 r., gdy zacne
Wiadomości asp /59
to gremium zajęte było pisaniem konstytucji dla Wol‑
na dworze królewskim w ostatnich latach funkcjo‑
nego Miasta Krakowa, zgłosili się do niego ze swoimi
nowania państwa polskiego. 2 IV 1788 r. cieszący
postulatami dwaj malarze. Malarze ci to Józef Peszka
się coraz większym uznaniem młody malarz otrzy‑
i Józef Brodowski, a wysuwane przez nich postulaty
mał od króla Stanisława Augusta Poniatowskiego
dotyczyły powołania do życia nowej instytucji – Aka‑
20 czerwonych złotych w celu „zachęcenia do aplika‑
demii Sztuk Pięknych w Krakowie.
Józef Peszka urodził się 19 II 1767 r. w Krakowie.
↖ Spis wykładów
na Uniwersytecie
Jagiellońskim na rok akade‑
micki 1828/1829 z progra‑
mem nauczania w Szkole
Malarstwa i Rzeźby
cji mego ubogiego talentu”4. W następstwie tego zlece‑
nia Peszka, u progu Sejmu Czteroletniego, odwiedzał
Naprawdę nazywał się Marcin Fryderyk Józef Peschka,
króla na zamku, pokazując mu swe obrazy i rysunki,
Peschke lub Peszke, jednak z biegiem lat pozbył się
w ten sposób starając się rozbudzić „ubogi talent”
dwóch pierwszych imion i ustalił pisownię nazwi‑
monarchy. W roku następnym Rada Miasta Warszawy
ska. Pierwszy dyrektor Akademii Sztuk Pięknych
zleciła Peszce namalowanie wizerunków 12 wybit‑
w Krakowie przyszedł na świat w zamożnej rodzinie
nych postaci biorących udział w obradach Sejmu Czte‑
mieszczańskiej o korzeniach niemieckich jako syn
roletniego; portrety te zostały wykonane do 1792 r.
Piotra Pawła i Sabiny. W Krakowie w latach 1777–
i zawisły w miejskim ratuszu. Z warszawskim okre‑
1781 uczył się w Szkole Nowodworskiej, a następnie
sem działalności Józefa Peszki można jeszcze wiązać
pobierał lekcje rysunku i malarstwa u Dominika
powstanie takich obrazów, jak Zaprzysiężenie Konsty‑
Estreichera. W pracowni Estreichera Peszka poznał
tucji trzeciego maja przez Stanisława Augusta czy Król
Hugona Kołłątaja, który poradził mu kontynuowanie
Stanisław August na koniu otoczony sztabem ofice‑
nauki malarstwa w Warszawie. W 1786 r. udał się
rów. W 1793 r. wyjechał do Grodna, a następnie udał
do stolicy i, korzystając nadal z opieki twórcy Kuź‑
się do Wilna. W mieście tym zeszły się znowu drogi
nicy Kołłątajowskiej, podjął naukę malarstwa pod
Smuglewicza i Peszki. W 1798 r. nauczyciel Peszki
kierownictwem Franciszka Smuglewicza. Niebawem
mianowany został profesorem malarstwa Uniwer‑
Peszka zjednał sobie sympatię wybitnego malarza,
sytetu Wileńskiego i uczynił swego protegowanego
stając się z czasem jego ulubionym uczniem i przy‑
adiunktem. Peszka nie objął jednak tego stanowiska,
jacielem. Od 1785 do 1788 r. Smuglewicz, w towa‑
gdyż w tym samym roku wyjechał do Moskwy, gdzie
rzystwie swego ucznia, przebywał w Wilnie, gdzie
jego brat sprawował godność rektora księży misjo‑
zajął się wykonaniem dekoracji tamtejszej katedry
narzy. Swój pobyt w Moskwie udokumentował zesta‑
oraz innych prac malarskich na dworze biskupa
wem dziesięciu krajobrazów, w których próbował
wileńskiego. W 1788 r. Peszka znalazł się z powro‑
uchwycić piękno tamtejszej architektury. W 1800 r.
tem w Warszawie i rozpoczął błyskotliwą karierę
artysta powrócił do Wilna, a następnie, razem
33
34
ze Smuglewiczem, wyjechał do Petersburga. Malarze
był Józef Peszka, który namalował również w roku
wykonali tam malowidła ścienne w Zamku Michaj‑
1819 portret prezesa Senatu Rządzącego Wolnego Mia‑
łowskim; Peszka stworzył też wiele widoków Stolicy
sta Krakowa, Stanisława Wodzickiego. Tego samego
Carów. W 1802 r. powrócił znowu do Wilna, które
polityka w 1817 r. sportretował drugi założyciel Aka‑
– jak się wydaje – stanowiło dla niego bazę do wielu
demii Sztuk Pięknych w Krakowie, Józef Brodowski.
podjętych w tych latach podróży, w czasie których
Józef Brodowski urodził się w 1781 r. w Warszawie.
malował głównie portrety znaczących osobistości.
Niestety, nie jest znana dokładna data jego urodzin;
18 IX 1807 r. w Wilnie zmarł Franciszek Smuglewicz;
niektórzy badacze nie są pewni nawet daty rocznej
mimo starań Peszce nie udało się objąć nieobsadzo‑
i przesuwają ją na rok 1772. Edukację początkową
nej po jego śmierci katedry malarstwa Uniwersytetu
zdobywał w szkole pijarskiej w Warszawie, która – jak
Wileńskiego. W 1807 r. w Nieświeżu został malarzem
zapisał Brodowski w swojej autobiografii – „w r. 1794,
Radziwiłłów, dla których wykonał wiele portretów
gdy wszystka młodzież garnęła się do wojska, została
rodzinnych i widoków ich posiadłości. 6 V 1809 r.
zamknięta”6. Następnie przeniósł się do Łańcuta,
otrzymał tytuł magistra sztuk pięknych Uniwersytetu
gdzie jego ojczym pracował jako nauczyciel księcia
w Wilnie. W latach 1809–1810 przebywał w Grodnie
Henryka Lubomirskiego i tam kontynuował naukę
i Mińsku, a następnie od 1810 do 1812 r. w Wilnie.
w założonej przez księżną Izabelę z Czartoryskich
W tym okresie powstał Portret zbiorowy rodziny Pesz‑
Lubomirską Szkółce Normalnej. Księżna Lubomirska
ków z autoportretem artysty. Warto może w tym miej‑
nie szczędziła wydatków na urządzanie swej rezyden‑
scu wspomnieć, że najbliższą rodziną Józefa Peszki
cji i gromadzenie w niej znakomitych dzieł sztuki
była jego żona, nieznana z imienia córka Fiszera,
tworzonych przez czołowych spośród ówczesnych
kontrabasisty kapeli królewskiej, i ich córka Tekla.
artystów. Być może to właśnie dzięki tej atmosferze
W 1813 r. Józef Peszka przyjechał do Krakowa. 24 VI
Józef Brodowski zaczął rysować i malować. Księżna
1814 r. w „Gazecie Krakowskiej” zamieścił ogłoszenie,
zauważyła te zamiłowania artystyczne i zafundowała
w którym reklamował się jako wykonawca portretów
mu lekcje rysunku u któregoś z tworzących w jej rezy‑
„lub całej familii w jednym ułożeniu w najlepszym
dencji malarzy. Józef Brodowski wiele zawdzięczał
guście”5. Wkrótce zaczął otrzymywać zamówienia
wspaniałomyślności księżnej Lubomirskiej, która nie
od osób prywatnych i instytucji publicznych. Jeżeli
ustawała w wysiłkach zmierzających do wykształ‑
malarz łączył z nowymi władzami Wolnego Miasta
cenia młodego adepta sztuk pięknych na profesjo‑
Krakowa nadzieje na zamówienia, to nie pomylił się
nalnego artystę i wysłała go na studia do Wiednia.
w swoich obliczeniach. Przedstawiciele krakowskiego
12 I 1795 r. Brodowski rozpoczął studia w wiedeń‑
Senatu Rządzącego postanowili ozdobić salę posie‑
skiej Akademii Sztuk Pięknych, w której uczył się
dzeń swoimi portretami w zbiorowej scenie Nadania
pod kierunkiem Józefa Abla, Henryka Fügera i Jana
konstytucji Wolnemu Miastu Krakowowi przez komisa‑
Chrzciciela Lampiego. Dyplom ukończenia studiów
rzy organizacyjnych 11 IX 1818 r. Autorem tego dzieła
otrzymał 25 VI 1805 r. – zaświadczono w nim m.in.,
Wiadomości asp /59
Twórczość Józefa Brodowskiego była
różnorodna. Malował obrazy histo‑
ryczne, przedstawiając współczesne
sobie tematy. Dużą wartość posiadają
rysowane piórkiem lub ołówkiem
widoki Krakowa i jego okolic. Był
jednak przede wszystkim portrecistą.
że: „przez dziesięć lat porządnie uczęszczał do akade‑
Samosierrą. Dużą wartość posiadają rysowane piór‑
mii kształcącej artystów i że onże przez swoje wyso‑
kiem lub ołówkiem widoki Krakowa i jego okolic;
kie zdolności i pilność na artystę malarza wyszkolił
krajobrazy te, zawierające także daty i objaśnienia,
się, czego jest w pełni godny”7. W 1805 r. Brodowski
stanowią ważny materiał ikonograficzny do historii
wrócił do Łańcuta, gdzie pełnił obowiązki malarza
Krakowa 1. poł. XIX w. Był jednak przede wszystkim
nadwornego księżnej Izabeli Lubomirskiej i malo‑
portrecistą, który na swoich płótnach przedstawił
wał sceny z przedstawień teatralnych (w repertu‑
wiele znaczących postaci – m.in. w 1817 r., oprócz
arze były m.in. Parady, które wspomniany już Jan
wspomnianego już portretu Stanisława Wodzickiego,
Potocki napisał specjalnie dla teatru teściowej) oraz
namalował wizerunek Bertela Thorvaldsena.
portrety Lubomirskich i Potockich. W tym czasie
Pomiędzy 19 a 26 I 1816 r. Józef Peszka i Józef
swymi malarskimi umiejętnościami służył także
Brodowski złożyli niezależnie od siebie na ręce
rodzinie Czartoryskich w Sieniawie. „Roku 1809
Komisji Organizacyjnej Wolnego Miasta Krakowa
przybyłem do Krakowa w zamiarze wstąpienia w sze‑
dwa projekty założenia w Krakowie Akademii Sztuk
regi wojska polskiego, lecz mi to odradził generał
Pięknych. Członkowie Komisji Organizacyjnej prze‑
Dąbrowski, który przejrzał moje świadectwa z Aka‑
kazali owe dokumenty Komitetowi Akademickiemu,
demii Wiedeńskiej malarskiej dodając: »Pan możesz
który miał wyrazić swoją opinię na ich temat. Opinia
talentem swym większe uczynić przysługi krajowi
była pozytywna i w roku 1818 w ramach Oddziału
niżeli poświęcając się służbie wojennej«”⁸ – zapi‑
Filozoficzno‑Literackiego Wydziału Filozoficznego
sał Brodowski w swej autobiografii. Zamieszkawszy
Uniwersytetu Jagiellońskiego powstała Szkoła Malar‑
w Krakowie, pracował jako nauczyciel udzielający
ska, która dała początek najstarszej polskiej uczelni
prywatnych lekcji rysunków i malarstwa. W grudniu
artystycznej – Akademii Sztuk Pięknych im. Jana
1811 r. objął posadę nauczyciela rysunków w Liceum
Matejki w Krakowie.
św. Anny w Krakowie i był nim do roku 1817. W 1813 r.
W 1818 r. godność rektora Uniwersytetu Jagiel‑
ożenił się z Zuzanną Klarą Ruśkiewicz (lub Ruszkie‑
lońskiego piastował Walenty Litwiński, a dziekanem
wicz). Brodowscy mieli dwoje dzieci: syna Franciszka
Wydziału Filozoficznego był Julian Czermiński. Ci dwaj
(ur. 1814) i córkę Rozalię Helenę (ur. 1815). Małżeń‑
profesorowie odegrali niebagatelną rolę w dziejach
stwo jednak nie było udane i w 1820 r., co było ewene‑
Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie; w końcu to oni
mentem w tamtych czasach, Józef i Zuzanna rozwiedli
tworzyli pierwsze władze zwierzchnie nowej uczelni.
się. Brodowski potem poślubił Antoninę Bulikowską,
Z rektorem UJ i dziekanem Wydziału Filozoficznego
która zmarła w roku 1837. Twórczość Józefa Brodow‑
UJ kontaktowali się Józef Peszka i Józef Brodowski,
skiego była różnorodna. Malował obrazy historyczne,
pomysłodawcy utworzenia Szkoły Malarskiej i jej
przedstawiając współczesne sobie tematy – takie
pierwsi profesorowie, w najważniejszych sprawach
jak Wzięcie Kościuszki do niewoli pod Maciejowicami,
związanych z nową uczelnią artystyczną. 21 XII 1821 r.
Kościuszko w Krakowie w r. 1794 czy Ułani polscy pod
Józef Brodowski pisał „Do Wielmożnego Dziekana
35
Jagiellońskiego znajduje się bezcenny zbiór doku‑
mentów źródłowych i akt urzędowych dotyczących
pierwszych lat istnienia Akademii Sztuk Pięknych
w Krakowie. Są tam odręczne pisma założycieli kra‑
kowskiej ASP, z których przebija ich entuzjazm i chęć
stworzenia w Krakowie szkoły artystycznej na euro‑
pejskim poziomie. Dokumenty te nie są tylko źró‑
dłami o kapitalnym znaczeniu historycznym, ale też
wzruszającymi świadectwami wysiłków, dążeń i trosk
tych ludzi – jak chociażby przytoczone pismo Józefa
Brodowskiego poświadczające przyznanie profesorom
↑ Józef Brodowski, Portret
Wydziału Filozoficznego i Sztuk Pięknych” Hermana
Szkoły Malarskiej osobnych pokoi i dotyczące zain‑
Walentego Litwińskiego,
Schugta: „Na dniu 20 grudnia r.b. W. Dziekan odczy‑
stalowania pieców w pracowni rzeźby, którą kierował
tał w mojej obecności i JP Peszki Reskrypt Wielkiej
wówczas (w latach 1818–1821) Józef Riedlinger.
rektora Uniwersytetu
Jagiellońskiego w latach
Józef Peszka jako pierwszy piastował godność
1814–1821, węgiel, gwasz,
Rady Uniwersytetu Jagiellońskiego dozwalający, aby
papier, 38.7 × 34.7 cm,
każdy z nas dla większej dogodności w uczeniu mło‑
dyrektora Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie
dzieży miał oddzielne pokoje. Ja z mojej strony niewy‑
(a raczej Szkoły Malarskiej działającej w ramach
powiedzianie jestem kontent z tego rozdziału zapew‑
Oddziału Filozoficzno‑Literackiego Wydziału Filozo‑
lata 20. XIX w. – w zbio‑
rach Muzeum Narodowego
w Krakowie (Pracownia
Fotograficzna MNK)
36
niającego mi nadal spokojność, którą nad wszystko
ficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego). Urząd ten
przenoszę, lecz gdy kolega mój, jak Wmu Dziekanowi
Peszka sprawował w roku 1831. Działalność pedago‑
już jest wiadome, żąda, ażeby jeszcze przed Świętami
giczna nauczyciela króla Stanisława Augusta Ponia‑
te dwa pokoje były uprzątnione, w których nauka
towskiego i zasłużonego portrecisty w krakowskiej
rzeźbiarstwa była dawana, co trudno będzie usku‑
uczelni artystycznej rozpoczęła się jednak dużo wcze‑
tecznić z tej przyczyny, iż uczniowie robót swoich
śniej. 27 VIII 1817 r. mianowany został profesorem,
z gipsu nie mogą ukończyć prędzej jak na nowy rok,
a w roku następnym objął katedrę rysunku ASP w Kra‑
a w pokoju przeznaczonym na rzeźbiarstwo piece
kowie. Józef Peszka, wraz z prowadzącym katedrę
nie są jeszcze postawione. […] Upraszam Wgo Dzie‑
malarstwa Józefem Brodowskim, organizował nową
kana ażeby tę okoliczność raczył przedstawić JWmu
szkołę od zera. Malarz sam kupował odlewy gipsowe,
Zastępcy Rektora Uniwersytetu i ja z mojej strony
starodawne stroje i broń oraz inne eksponaty mogące
nie zaniedbam, ażeby jak najspieszniej piece były
służyć jako wzory do kopiowania podczas zajęć ze stu‑
postawione, a że Święta już się zbliżają nie będzie
dentami, które odbywały się wówczas w budynku przy
można dogodzić żądań JP Peszki i wyprzątniecie prze‑
ul. Grodzkiej. Prowadził również wykłady z historii
znaczonych dla niego pokojów może się przeciągnie
sztuki. Podejmował trud reorganizacji i ulepszania
kilka dni po Świętach”9. W Archiwum Uniwersytetu
szkoły w pierwszych latach jej istnienia poprzez
Wiadomości asp /59
Józef Peszka jako pierwszy piastował
godność dyrektora Akademii Sztuk
Pięknych w Krakowie (a raczej Szkoły
Malarskiej działającej w ramach
Oddziału Filozoficzno‑Literackiego
Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu
Jagiellońskiego).
składanie swych projektów zmian – m.in. w latach
i dostatecznego wykształcenia”¹¹. Do jego uczniów,
1820, 1826–1827 i 1831. „Był pozbawiony większego
poza wspomnianymi już Stattlerem i Głowackim, nale‑
talentu i szerszych horyzontów, nie wykazywał spe‑
żeli m.in. Jan Nepomucen Bizański czy Józef Dębski.
cjalnych umiejętności pedagogicznych. W zakresie
Współpraca między dwoma ojcami założycielami
nauczania malarstwa i rysunków nie wyszedł poza
Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie nie układała się
kopiowanie. Podobnie jak Józef Brodowski wykazywał
najlepiej. Wzajemna niechęć Peszki i Brodowskiego
duże zamiłowanie do starożytności ojczystych, bra‑
dała o sobie znać już w roku 1818 i przyczyniła się
kowało mu jednak jego rzutkości i przedsiębiorczości.
do tego, iż prowadzone przez nich katedry począt‑
Nie zbywało mu natomiast na ambicji i aspiracjach”10.
kowo de facto były dwiema niezależnymi szkołami
Wykształcił wielu cenionych malarzy, późniejszych
rysunku i malarstwa. Zachowane w Archiwum Uni‑
profesorów ASP w Krakowie, takich jak Wojciech
wersytetu Jagiellońskiego pisma do dzisiaj przypomi‑
Korneli Stattler, Jan Nepomucen Głowacki czy Józef
nają o tych animozjach. Pierwszy dyrektor krakow‑
Cholewicz.
skiej ASP pisał:,,Nie mogę zataić boleści i krzywdy,
Drugim w kolejności dyrektorem Akademii Sztuk
którą z przyczyny J. Brodowskiego w zmowie
Pięknych w Krakowie, w latach 1831–1833, był Józef
z J. Riedlingerem doznaję, iż oni do tego stopnia posu‑
Brodowski. Objął ten zaszczytny urząd po zmarłym
wają niespokojność i zabiegi i zręcznie udają interes
w 1831 r. Józefie Peszce, razem z którym w 1818 r.
publicznego dobra”12. Rozgoryczony Józef Peszka
tworzył nową szkołę artystyczną. 27 VIII 1817 r. objął
pozostawał więc w konflikcie z całym ówczesnym
katedrę malarstwa ASP w Krakowie. W ciągu pierw‑
gronem pedagogicznym. Śladem napiętych relacji
szych lat funkcjonowania krakowskiej ASP borykał się
łączących Peszkę z Brodowskim jest też cytowane już
z podobnymi problemami co jego starszy kolega. Bro‑
pismo tego ostatniego z roku 1821.
dowski sam troszczył się więc o przybory i przedmioty
Zajęty działalnością organizacyjną i pedagogiczną
mogące służyć w czasie wykładów (polegających głów‑
Józef Peszka nie zaniedbywał własnej twórczości.
nie na kopiowaniu). Nie ustawał w wysiłkach zmie‑
Nadal malował portrety, sceny historyczne, obrazy
rzających do nadania szkole i życiu artystycznemu
o tematyce antycznej, mitologicznej i religijnej oraz
nowej dynamiki – świadczy o tym chociażby napisany
pejzaże. W 1819 r. współtwórca krakowskiej ASP
w 1822 r. projekt Utworzenia Towarzystwa Amatorów
wystawiał swe obrazy w Krakowie podczas pierwszej
Sztuk Pięknych. „Projekty te zmierzały ogólnie biorąc
publicznej ekspozycji „w malarni UJ”. Peszka zajmo‑
do stworzenia form organizacyjnych dla nowoczesnego
wał się również historią sztuki w Polsce, czego dowo‑
społecznego mecenatu i kolekcjonerstwa oraz dania
dem jest książka Józefa Peszki profesora malarstwa
trwałych podstaw rozwojowych szkolnictwu artystycz‑
przy uniwersytecie krakowskim wiadomość o malarzach
nemu. Brodowski był ambitny, rzutki i przedsiębiorczy,
polskich. 15 XI 1822 r. został członkiem Towarzystwa
a co najważniejsze, zamiłowany w sztuce, brakowało
Naukowego Krakowskiego. Józef Peszka zmarł w Kra‑
mu jednak wytrwałości, konsekwencji w działaniu
kowie 4 IX 1831 r. podczas epidemii cholery.
37
↑ Józef Peszka, Portret
prof. J. Markowskiego z żoną
126 × 146 cm,olej na płót‑
W 1833 r. Akademia Sztuk Pięknych w Krako‑
żadnego nie dawał starania w wydoskonaleniu nas
wie została przyłączona do Instytutu Technicznego
w tej sztuce tak dalece, że nawet nieregularnie na lek‑
i zyskała nazwę Szkoły Rysunku i Malarstwa. Dyrek‑
cje chodził, to jest przychodził wpół do 9‑tej godzinie,
Akademii Sztuk Pięknych
torem Instytutu Technicznego w latach 1833–1843
a wychodził wcześniej niż o 10, a nawet i wcale nie
w Krakowie
był Ludwik Kosicki. Współpraca Józefa Brodowskiego
był obecny. I tak nie wykładał nam żadnych reguł,
z dyrektorem Kosickim wyglądała źle. Sytuacja jeszcze
podług których moglibyśmy dobrze rysować, żadnej
bardziej się pogorszyła, gdy w 1837 r. do Kosickiego
części proporcjonalnej ludzkiego ciała nie wiedzie‑
zaczęły spływać skargi studentów, którzy nie chcieli
libyśmy. Gdym się pytał o anatomię, która jest nie‑
dłużej kształcić się pod kierownictwem Brodow‑
zbędnie potrzebna w sztuce malarskiej, powiedział
nie, b.d. – w zbiorach
38
skiego. Niepocieszeni uczniowie poproszeni zostali
mi, że jest niepotrzebna: »Masz tam szkielet, idź się
przez Kosickiego o sformułowanie swoich zarzutów
przypatrzyć«. Toż o perspektywie, że wcale malarzom
na piśmie. 16 X 1837 r. student Michał Rogowski
nie jest potrzebna, tylko praktyczny rysunek. […].
pisał: „Niżej podpisany wezwany będąc od Dyrek‑
Te i temu podobne powody skłoniły mnie, iż ośmielam
tora, dla jakiej przyczyny nie zapisuje się do szkoły
się podać prośbę W. Dyrektorowi, ażeby był łaskaw
malarskiej, podaje prośbę do W. Pana Dyrektora,
rozważyć i urządzić stosownie dla większej korzy‑
iż dla wielu przyczyn zapisać się nie mogę, z któ‑
ści naszej szkołę malarską, gdyż 4‑ry lata daremnie
rych najgłówniejsza, że chodząc przez lat 4 pod W.
stracone nie są 4‑ma dniami”13. Współzałożyciel
Pana Brodowskiego nie odniosłem żadnej korzyści,
i drugi dyrektor Akademii Sztuk Pięknych w Kra‑
uważając zatem na czas daremnie stracony przed‑
kowie aktywny zawodowo był jeszcze przez pięć lat
sięwziąłem nie zapisać się do szkoły malarskiej.
od czasu tych wydarzeń; przeszedł na emeryturę
Pan Brodowski przez przeciąg 4 lat mało, a prawie
w 1842 r. Minęły kolejne cztery lata. 16 XI 1846 r.,
Wiadomości asp /59
Od chwili założenia Akademii
Sztuk Pięknych w Krakowie minęło
już prawie 200 lat. Groby Józefa
Peszki i Józefa Brodowskiego, znaj‑
dujące się kiedyś na cmentarzu
Rakowickim w Krakowie, nie prze‑
trwały do naszych czasów.
po upadku powstania krakowskiego, Wolne Miasto
Kraków przestało istnieć i znalazło się w granicach
Austrii. Józef Brodowski z uwagą przyglądał się dzie‑
jącej się na jego oczach historii i starał się ją utrwalić
dla przyszłych pokoleń. W tych kategoriach traktować
chyba należy jego zaangażowanie w akcję zbierania
pieniędzy na budowę pomnika na grobie Edwarda
Dembowskiego, jednego z organizatorów i przywód‑
ców powstania krakowskiego, na cmentarzu podgór‑
skim. Józef Brodowski zmarł 8 XII 1853 r. w Krakowie.
Franciszek Brodowski, syn artysty, wspominając ostat‑
nie chwile życia swojego ojca, zanotował: „Oddawał
się ciągle, prawie aż do samego zgonu pracom malow‑
niczym, bo zaledwie przez parę tygodni przed zgonem,
upadłszy na siłach, pozostał bezczynnym i zakończył
to życie, pełne trosk i mozołu”14.
Od chwili założenia Akademii Sztuk Pięknych
w Krakowie minęło już prawie 200 lat. Groby Józefa
Peszki i Józefa Brodowskiego, znajdujące się kiedyś
na cmentarzu Rakowickim w Krakowie, nie przetrwały
do naszych czasów. Wraz z upływem czasu zmieniło
się niemal wszystko. U progu XX w. profesor Akademii
Sztuk Pięknych w Krakowie Stanisław Wyspiański,
wspominając w Weselu wydarzenia powstania kra‑
kowskiego i rabacji galicyjskiej, zapisał następującą
wymianę zdań: „Pan młody: »myśmy wszystko zapo‑
mnieli:/mego dziadka piłą rżnęli…/Myśmy wszystko
zapomnieli«. Gospodarz: »mego ojca gdzieś zadźgali,/
gdzieś zatłukli, spopychali;/kijakami, motykami,/
krwawiącego przez lód gnali…/Myśmy wszystko zapo‑
mnieli«. Pan młody: »Jak się to zmieniają ludzie,/jak
się wszystko dziwnie plecie;/myśmy wszystko zapo‑
mnieli:/o tych mękach, nędzach, brudzie/stroimy się
w pawie pióra«”15. Myśmy niczego nie zapomnieli.
Przypisy:
1 Grodziska K., „Gdzie miasto zaczarowane…”. Księga cytatów
o Krakowie, Kraków 2003, s. 55.
2 http://literat.ug.edu.pl/krpnski/031.htm.
3 Sobańska‑Bondaruk M., Lenard S. B., Wiek xix w źródłach,
Warszawa 2002, s. 89–90.
4 Polanowska J., Peszka Józef, [w:] Słownik artystów polskich
i obcych w Polsce działających (zmarłych przed 1966 r.).
Malarze, rzeźbiarze, graficy, t. VII, Warszawa 2003, s. 39.
5 Błoński P., Peszka Józef, [w:] Polski słownik biograficzny, t. XXV/4,
z. 107, Wrocław 1980, s. 658.
6 Materiały do dziejów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie 1816–
1895, red. Dutkiewicz J. E., Wrocław 1959, s. 149.
7 Opalińska S., Józef Brodowski 1781–1853: malarz i rysownik sta‑
rego Krakowa, Kraków 2005, s. 11.
8 Materiały do dziejów…, dz. cyt., s. 149.
9 Dokument przechowywany w Archiwum Uniwersytetu
Jagiellońskiego.
10 Materiały do dziejów…, dz. cyt., s. 127–128.
11 Tamże, s. 127.
12 Tamże, s. 132.
13 Tamże, s. 153.
14 Opalińska S., dz. cyt., s. 36.
15 Wyspiański S., Wesele, Wrocław 1987, s. 66.
Bibliografia:
Błoński P., Peszka Józef, [w:] Polski słownik biograficzny, t. XXV/4,
z. 107, Wrocław 1980.
Derwojed J., Brodowski Józef, [w:] Słownik artystów polskich
i obcych w Polsce działających. Malarze, rzeźbiarze, graficy, t. I, Wrocław 1971.
Materiały do dziejów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie 1816–
1895, red. Dutkiewicz J. E., Wrocław 1959.
Grodziska K., Artium Decor. Cmentarz Rakowicki w tradycji
Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie, Kraków
2006.
Kopera F., Brodowski Józef, [w:] Polski słownik biograficzny, t. II,
Kraków 1936.
Opalińska S., Józef Brodowski 1781–1853: malarz i rysownik starego
Krakowa, Kraków 2005.
Polanowska J., Peszka Józef, [w:] Słownik artystów polskich i obcych
w Polsce działających (zmarłych przed 1966 r.). Malarze, rzeź‑
biarze, graficy, t. VII, Warszawa 2003.
Zbiory Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
175 lat nauczania malarstwa, rzeźby i grafiki w krakowskiej
Akademii Sztuk Pięknych, red. Ząbkowski J. L., Kraków 1994.
39
Idee
Geometryzacja
– gmerki
„Punkt, co mieści się w kole,
Co znajduje się w kwadracie i trójkącie;
1
Jeśli ten punkt znajdziecie, jesteście uratowani,
Tak jak nie każdy zdaje sobie sprawę, że KAŻDY
Zbywacie się trosk, trwóg i niebezpieczeństw”.
kamień zewnętrzny w świątyni Hagia Sophia jest
Bauhütte – zrzeszenie lóż kamieniarskich na obsza‑
sygnowany… A to nie jedyny taki przypadek.
rze Świętego Cesarstwa Niemieckiego
Zasadniczo gmerk to znak osobisty umiesz‑
czany na pieczęciach, wyrobach użytkowych,
budowlach i innych dziełach. Gmerk umiesz‑
Katarzyna Smożewska
czony na tarczy herbowej stawał się herbem.
Istnieje wiele systemów tworzenia. Żaden z nich
ich montaż, stosowano je jako sygnaturę autora
nie jest mniej lub bardziej wydajny, żaden nie jest
lub traktowano jak godło. Słowo gmerk pochodzi
łatwiejszy czy bardziej skomplikowany. Niektóre
z języka niemieckiego, w którym Gemerk(e) znaczy
z nich są spontaniczne, inne zamierzone i przemy‑
tyle co znak. Są one jednak czymś więcej niż tylko
ślane. Jednym z tych wymagających wiedzy oraz
swoistym „podpisem”.
Gmerki umieszczano na kamieniach, aby ułatwić
Ur. w 1985 r. w Kielcach,
mieszka w Krakowie.
gruntownego zaplanowania jest geometryzacja. Jak
Gmerki, jak już wspomniałam, przewijają się
tłumaczy Słownik języka polskiego, GEOMETRYZACJA
przez historię od czasów piramid, gdzie naturalnie
kowskiej asp. Zajmuje
to sprowadzanie kształtów do form geometrycznych
miały formę hieroglifu, pojawiały się na kamieniach
się projektowaniem sze‑
oraz stosowanie geometrycznych motywów. Jako
budowli rzymskich oraz antycznych pomników, naj‑
cywilizacja mamy z nią do czynienia od starożytno‑
częściej jednak spotykamy je na budowlach gotyckich.
pracą przy produkcji fil‑
ści, stosujemy ją teraz i będziemy z niej korzystać już
I właśnie w tym czasie przestały być jedynie godłami.
mowej. Ma na swoim kon‑
zawsze. Wykorzystywaliśmy geometrię do budowy
Z okresu średniowiecza pochodzą gmerki wyróż‑
cie kilka wystaw fotogra‑
piramid, stosowaliśmy ją w gotyku i udoskonalaliśmy
niające się szczególną dokładnością i tajemniczo‑
przez wieki, by zapomnieć o niej na chwilę pod koniec
ścią, jeśli chodzi o ich geometrię. Każdy czeladnik,
Burmistrza Miasta
XIX i zaskoczyć jej rozumieniem na początku wieku
wchodząc na II stopień wtajemniczenia w swym
Jokohama.
XX. Jednym z najciekawszych moim zdaniem sposo‑
fachu, dożywotnio otrzymywał swój znak. Nie wcho‑
Studentka Wydziału archi‑
tektury wnętrz na kra‑
roko pojętej grafiki użyt‑
kowej, fotografią oraz
fii i grafiki, oraz nagrody
– m.in. Honorową Nagrodę
40
bów wykorzystania geometrii były gmerki – znaki
dził on jednak w jego posiadanie ot tak – musiał
kamieniarskie, symbole budowniczych, lóż murar‑
najpierw udowodnić znajomość nauk matematycz‑
skich, mistrzów cechowych oraz klanów. Trudno
nych przez objaśnienie symbolu w sposób geome‑
mówić tu o jednym konkretnym twórcy, dlatego trak‑
tryczny. Wówczas gmerk stawał się dla niego nie
tuję gmerki jako zjawisko. Warto mu się przyjrzeć
tylko sygnaturą, którą nanosił na ważniejszych
nie tylko ze względu na geometryzację, ale również
częściach budowli, za które odpowiadał, ale także
fascynującą otoczkę.
jego osobistym znakiem rozpoznawczym potrzeb‑
Jest dla nas wszystkich oczywiste, że materiały
nym w kontaktowaniu się z innymi członkami loży
budowlane się sygnuje. Nie wszyscy jednak mają
i w czasie podróży. Aby stać się mistrzem, czeladnik
pojęcie, że czynili to już budowniczowie piramid…
musiał bowiem odbyć trzy podróże. W średniowieczu
Wiadomości asp /59
2
3
4
mnisi i budowniczowie odbywali wędrówki po Euro‑
podziały i proporcje. Prowadząc dalsze badania,
pie i na Bliski Wschód. W ten sposób nabywali
Rhiza stwierdził, że do wymienionych czterech typów
doświadczenia i wiedzy.
siatek pasują nie tylko znaki kamieniarzy gotyckich
Pracownicy kamieniarscy oraz murarze skupiali
czy romańskich. Opierają się na nich również godła
się wokół opactw, dzięki czemu tworzyły się przy
bizantyjskie i starożytne… Co więcej – okazuje się,
nich mistrzowskie szkoły architektoniczne i budow‑
że diagramy te zawierają w sobie większość schema‑
lane. Dzięki tym ośrodkom teksty matematyczne
tów geometrycznych używanych do rysowania szki‑
przetrwały wieki i możemy z nich dziś korzystać.
ców poszczególnych części budowli gotyckich, takich
Przekazywano tam też sobie wiedzę zdobytą w wie‑
jak rozety, dzwonnice czy kapitele. Jeszcze bardziej
kach przeszłych: mądrości Pitagorasa czy geometrię
interesujący jest fakt, że jeśli do kompletu czterech
Platona, a także tę równie cenną – nabytą od budow‑
matryc dodamy piątą – utworzoną za pomocą dwóch
niczych arabskich. Stopniowo mistrzowie zaczęli się
odpowiednio dopasowanych względem siebie penta‑
zrzeszać w stowarzyszenia, aż do powstania federa‑
gramów – otrzymamy podstawy WSZYSTKICH planów
cji czterech lóż kamieniarzy – strasburskiej, koloń‑
budowli gotyckich, a także zasad ich komponowania
skiej, wiedeńskiej i berneńskiej. Przywileje nadane
oraz tworzenia detali!
lożom przez papieży i władców sprawiły, że członków
Mowa o piątym typie siatki – to właśnie wiedza
zaczęto nazywać „wolno mularzami”. A wolnomula‑
tajemna, którą zdobywali czeladnicy, wchodząc na III
rze posługiwali się, oczywiście, gmerkami. Symbole,
stopień wtajemniczenia. Była to „najszlachetniejsza
jakich używali, były różnorakie – niektóre skompli‑
i najzacniejsza siatka podstawowa obrabiaczy kamie‑
kowane, inne mniej. Jednak bez względu na zawiłość
nia”. Różni się ona od pozostałych, gdyż w przeci‑
czy też prostotę znaku zawsze był tworzony poprzez
wieństwie do nich nie jest oparta ani na symetrii
niezwykłe rozumienie i cudowne wykorzystanie GEO‑
kwadratowej, ani na trójkątnej, lecz na podziale bie‑
METRII. Bardzo wnikliwe studia na temat tych tajem‑
gunowym koła. Największą tajemnicą było zatem
niczych symboli przeprowadził austriacki architekt
odnalezienie środka koła kierunkowego. To, co zasta‑
Franz Rziha. Rozwikłał on tajemnicę powstawania
nawiało wszystkich – Witruwiusza, który punkt ten
gmerków. Tylko w Europie zebrał tysiące znaków
na ciele człowieka odnalazł w pępku, czy Moessela –
i odkrył, że DOKŁADNIE WSZYSTKIE powstały w opar‑
to to, co czujemy, wchodząc do katedr gotyckich. Nie‑
ciu o jedną z czterech matryc: kwadraturę, triangu‑
odparty, nieokiełznany zachwyt.
lację, kwadryfolium lub rozetę trójlistną. Nie będę
Tajemnica niezwykłości architektury dawnych
tu przytaczać sposobu tworzenia tych skompliko‑
wieków została rozwikłana: tkwiła w przemyślanym
wanych siatek, choć przyznaję, że jest to niezwykle
systemie stworzonym przez ludzi setki lat temu. Prze‑
ciekawa wiedza. Zaznaczę jednak, że każda z nich
kazywana z pokolenia na pokolenie, wymagająca
rządzi się ściśle określonymi zasadami jej tworzenia –
ciężkiej pracy i lat doświadczenia. Tajemnica budow‑
dokładnie określone są wykorzystane figury i kąty,
niczych średniowiecza – UŚWIĘCONA GEOMETRIA.
1 Katedra św. Szczepana
w Wiedniu (wg Rzihy)
2 Katedra na Hradczanach
w Pradze (wg Rzihy)
3 Wieża Barbarossy
w Gelnhausen
4 Gmerk gotycki
41
Idee
Trzeba próbować
pokazać wszystko
Józef Gębski
komunista niegdyś, antykomunista więziony przez
komunistów dzisiaj, żeby to była ofiara Holocaustu,
Francja
żeby to był człowiek szczęścia.
We Francji, która jest dla mnie miarą wszystkiego –
Ziemia obiecana była wspaniałym filmem. Ale
nie żadne Stany Zjednoczone, nie Niemcy, a Francja –
gdy kapitalizm zawędrował do nas, reżyser zmienił
zaczyna się w tej chwili ciekawy czas. Mianowicie
opcję, mówiąc, że jego trzej bohaterowie to są wzo‑
Ur. w 1939 r. w Kielcach.
Francuzi konstatują, że – jak śmiało mówił Robert
rowi kapitaliści, którzy zgodnie z poleceniem kapita‑
Reżyser i scenarzysta
Bresson – kino się jeszcze nie narodziło. Dopiero
listów biorą sprawę w swoje ręce i nakręcają handel,
w tej chwili kino zaczyna być sztuką. Dlaczego?
napędzają kapitalizm. Jest to wszystko więź lite‑
Warszawskiego (1965,
Dzięki temu, że kino wyrwało się z niewolniczych
racka. Drugim niewolnikiem jest więź aktora. To,
Wydział Historii Sztuki)
więzów, z literatury i teatru. W Hollywood, który
że kino jest bratem i siostrą teatru. Trzeba do filmu
jest przejawem sklerozy światowej, kino jest robione
brać aktora najlepszego, w pewnym momencie
Telewizyjnej i Teatralnej
tylko wtedy, kiedy kupiony zostanie bestseller,
nawet gwiazdę. Ale jak tu wziąć aktora hollywo‑
w Łodzi (1971, Wydział
który ma 100 mln nakładu, rozpowszechniany
odzkiego, proponując mu np. scenariusz filmu
Reżyserii). Twórca filmów
jest w 50 wersjach językowych i ludzie na to pójdą,
o Korczaku? Aktorzy amerykańscy w takim przy‑
żeby zobaczyć, jak będzie wyglądała ta jego wer‑
padku odmawiają i wyjaśniają, że „gwiazda jego…
– m.in. Testament (1969),
sja. Do tego jest dostosowana cała otoczka, tzn.
nie zagra postaci, która przegrywa”. Niewolnictwo
Plac Czerwony (1973), Okno
wydawnictwa, książki, podręczniki. U nas jest
ku teatrowi i niewolnictwo ku literaturze doprowa‑
takie bardzo mizerne wydawnictwo W. Marzec, które
dziło do pełnego upadku narracji filmowej.
filmowy. Absolwent
Uniwersytetu
oraz Państwowej
Wyższej Szkoły Filmowej,
dokumentalnych, animowa‑
nych i fabularnych
na cały świat (1979), Filip
z konopi (1981), Portret
artysty we wnętrzu (1985),
wydaje bardzo dużo książek szkodliwych, nawet dla
Z Archipelagu Gułag (1989),
waszych studentów. Jest taka książka Storyboard…
Georges Méliès
Film znaleziony w Katyniu
To wydawnictwo wydaje podręcznik dramaturgii
Jak się film odradza? Mianowicie chcę powiedzieć,
(1992),
filmowej i literackiej, mówiący o tym, jak budować
że to znowu odbywa się w tej cholernej Francji.
We Lwowie 1939–1945
początek, jak budować środek, jak budować koniec.
Pewnie pamiętacie datę, kiedy się odbyła pierw‑
(1998), Filozofia futbolu
Nie tak dawno przyjechał autor tej wiodącej książki
sza publiczna projekcja filmowa, tj. 28 XII 1895
i młodym adeptom sztuki filmowej dawał wykład
w Paryżu na placu Opery. Był hotel i tam w piw‑
Akademię Filmu i Telewizji.
budowy utworu, struktury. Generalnie sztuka
nicy odbyła się pierwsza projekcja braci Lumière.
Jest doktorem, wykładowcą
„przyliteracka”, wierność literaturze, doprowa‑
Wyświetlony został ludziom pijącym kawę film.
asp w Warszawie
dziła do takiego dramatu jak kino polskie właśnie.
Wywiesili tam obrus pośrodku sali tak, że ci sie‑
Próba konstrukcji, to, że się ciągle szuka… Czego
dzący z tej strony widzieli to, co widzieli ci z tam‑
się szuka? Bohatera się szuka. Jeżeli znajdziesz
tej strony na odwrocie. Projektor terkotał i bracia
bohatera – a ja byłem tak uczony, że muszę znaleźć
Lumière pokazali osiem czy dziewięć 2‑minuto‑
bohatera – ten bohater musi być reprezentantem
wych filmików: Pociąg na stacji, Wyjście robotników
jakiejś strony, najlepiej historycznej, żeby nim był
z fabryki, Posiłek. Pokazali również podrysowany
AK. Armia Podziemna (1995),
(2005). W 1998 r.
w Warszawie założył
na Wydziale Grafiki, gdzie
prowadzi przedmiot
Narracja w obrazie.
42
Wiadomości asp /59
komiks, bo komiks stał u źródła, i to było kino, które
zwyciężyło na lat kilka. Pamiętajmy, że my jesteśmy
tutaj w Krakowie w roku 1896; do Teatru Starego
przyjechał wysłannik Lumière’ów i w przerwie
spektaklu, poproszono widzów, żeby zeszli na dół,
bo będzie pokaz ruchomych obrazów. Potem poje‑
chał do Rosji. Teoretycznie kino narodziło się jako
dokument, film dokumentalny.
Natomiast tutaj był Georges Méliès. Ja raz przy‑
wiozłem sobie 400 jego filmów. Georges Méliès
był to scenograf teatralny, facet, który na placu
Odeon miał czarny teatr, w którym pokazywał
sztuczki magiczne typu „kobieta z brodą”, pokazy‑
wał zamianę kobiety w filiżankę kawy, pokazywał
upiory. To był taki teatr magiczny i jak zobaczył pro‑
jekcję filmową Lumière’ów, powiedział: „Boże drogi,
obraz wraca. W związku z tym on puknął w to, żeby
↑ Kadry z filmu
ja z tego zrobię rewelację!”. Jest anegdota, że chciał
kamera się poluzowała, i kamera ruszyła. Po chwili
Jeana‑Luca Godarda, to odkupić. Lumière’owie powiedzieli, że wynalazek
niestety ten dyliżans już w tym miejscu nie stał.
nie jest do sprzedania, w ogóle to to jest wynalazek
Kiedy kamera ruszyła, w tym samym kadrze zamiast
bez przyszłości i wyląduje za dwa lata w gabinecie
dyliżansu był karawan. Tak jest na taśmie. On przed
fizycznym, żeby dzieciom pokazywać pamięć wzro‑
tą szybą domu, wyświetliwszy ten materiał, nie
kową. Nie sprzedali mu tego patentu, natomiast –
uznał go za defekt i wadę, tylko stwierdził, że to jest
jak wiadomo – wszędzie są hakerzy. W Anglii bez
chyba coś genialnego. Przez zatrzymanie kamery
trudu skopiowali to urządzenie. Pojechał do Lon‑
z dyliżansem w miejscu pojawia się karawan. On
dynu i kupił aparat kinematograficzny. Kupił
wynalazł trick filmowy i wyświetlając te filmiki,
go i chciał robić filmiki, które będzie wyświetlał
otworzył w Montreuil pod Paryżem atelier. Tam
w teatrze na placu Odeon. I zdarzyła się niesamowita
zaczął kręcić filmy trickowe, budował scenografie,
sytuacja, która jest podstawą sztuki filmowej. Kiedy
budował zapadnie. I te filmy szokowały, bo to nie był
postawił kamerę na placu Opery (ta kamera była
teatr, to nie była literatura, to była magia wizualna,
na korbkę), w pewnym momencie nieprecyzyjna
niesamowita dla człowieka. Jego szczytem w roku
taśma, te otworki perforacji sprawiły, że kamera się
1898 był film o locie na Księżyc. Ten film idzie
zacięła. Zacięła się w momencie, w którym przeje‑
teraz w paśmie Ale Kino!. Mianowicie on wymyślił
chał dyliżans… i co robi człowiek, któremu sprzęt
opowiastkę o tym, że Francja robi rakietę, do tej
się zatnie? Wali pięścią tak, jak w telewizor i wtedy
rakiety wsiadają kosmonauci, tam się spotykają
43
Historia jest pomiędzy obrazami.
Fotografuję kobietę w wannie,
mogę pokazać jej łono, ale poka‑
zuję najchętniej jej rękę czy twarz…
Wszystko jest pomiędzy dotknię‑
ciem ręki a ręką, to jest największa
emocja.
z selenonautami i w ostatnim momencie uciekają
z jakąś kobietą, która miała sieć sklepów z zabaw‑
na ziemię. Wymyślił spektakl filmowy, plastyczny,
kami, miał na dworcu Montparnasse kiosk, gdzie
do którego inspiracją była najprawdopodobniej ilu‑
sprzedawał jo‑jo i inne zabawki francuskie. Grupa
stracja do książek o podróży na inną planetę. Méliès
takich pierwszych klubowiczów filmowych zapy‑
nakręcił w swojej karierze 400 filmów w ciągu 10
tała go, czy on jest tym Georges’em Mélièsem, który
lat, jest twórcą filmów, które mogą tylko nakrę‑
zrobił Lot na Księżyc, i wtedy go wyjęto stamtąd
cić malarze, scenografowie, plastycy. Scenariusz
i doprowadzono do prezydenta Francji. On dał mu
do tego filmu to jest kartka papieru z narysowa‑
Legię Honorową, jako już sklerotycznemu starusz‑
nym elementem. Miał ogromną liczbę naśladowców,
kowi. Zapewniono mu dożywotnio miejsce w domu
pierwszymi byli Amerykanie, którzy odkryli kino
starców artystów aktorów. Tam skończył swoje
cztery lata później, bo amerykanie mieli aparat,
życie, doczekał się sławy i niektóre z jego filmów
tę „lodówę”, którą wymyślił Edison. Ale Lumière
wracały do kin. Lat temu 20 zaczęła się fala cyfry‑
wynalazł kino w zbiorowej, dużej sali, oglądane
zacji filmów i rekonstrukcji. Wtedy w archiwach
przez ludzi w ogromnym powiększeniu. Méliès,
światowych zbieraczy kolekcjonerów, zwłaszcza
osiągnąwszy już pewien sukces komercyjny, miał
w Australii, znaleziono mnóstwo filmów, zapyzia‑
firmę Starfilms, w związku z tym prowadził lobbing.
łych, zmacerowanych. Francuzi zrobili ogromny
Znana jest taka anegdota, że jak kręcił ukrzyżowa‑
wysiłek, żeby je skupić, zebrać zewsząd i zrema‑
nie, to u dołu krzyża jest napisane „Starfilm”, żeby
sterować, zrekonstruować komputerowo z frag‑
tego nie skopiować – jak amerykanie chcą, to niech
mentów, skrawków. Wyszedł ogromny box Georges
się wysilą i zrobią swoją wersję.
Méliès, do którego w zeszłym roku wydano kolejną
Chodzi taki film Scorsese od paru miesięcy,
płytę. On jest właśnie takim św. Pawłem kina.
Hugo się nazywa. Właśnie ten film Hugo opowiada
44
o Mélièsie. To był taki chłop, który w tamtych cza‑
Jean‑Luc Godard i Georges Didi‑Huberman – narracja
sach zajmował się zabawkami, reperacją zegarów…
Jean‑Luc Godard zaproponował inną formułę. Był
Méliès skończył tragicznie. W 1913 r., kiedy Europa
niepoprawnym dzieckiem Nowej Fali. Najmniej
została oddana w ręce Amerykanów, Méliès był
interesował go tradycyjny szyk narracyjny dotych‑
archaiczny, secesyjny. On był taki, że w Krakowie
czasowego kina. Podziwiał doświadczenia amery‑
mógłby jeszcze funkcjonować, natomiast w Paryżu
kańskiego pop‑artu. Fascynowało go mieszanie
już nie mógł. Amerykanie potrzebowali już zupełnie
faktury malarskiej z wycinkiem z gazety. Porywał
czegoś innego, w związku z tym Méliès splajtował.
go osobisty dopisek na fotosie, a potem na rucho‑
Jego syn założył filię w Stanach i też splajtował.
mym kadrze. Zniewalała go możliwość wtrącenia
Méliès był niepotrzebny, ponieważ rynek francuski
materiału z kronik aktualności oraz wszystkie
zaczynał być zajmowany przez rynek amerykań‑
defekty techniczne, czerń, końcówka taśmy, nie‑
ski. W związku z tym Méliès, po raz drugi ożeniony
ostrość, zaświetlenie, negatyw. Jego filmy stawały
Wiadomości asp /59
się manifestem wolności kinematografu. Wtóro‑
wał Robertowi Bressonowi, który od dawna głosił
konieczność powrotu kina do swoich źródeł. Bresson
mówił, że fundamentem kina jest cisza, ciemność
i bezruch. Filmowiec stał się panem nie tylko treści
dzieła, ale był absolutnym wynalazcą adekwatnej
formy wizualnej. Filmy Godarda niejednokrotnie
cytowały dzieła malarskie, kojarzące się ze zna‑
czeniem sceny. Aktorzy nieoczekiwanie recytowali
cytaty z dzieł teoretycznych albo też komentowali
to, co ma znaczyć dany zabieg. Film Godarda był
autentycznym filmem filmowym, albo też filmem
o filmie. Godard zmierzał do udowodnienia tezy,
jakoby film nie był narzędziem do narracji. Film
jest wyłącznie sposobem myślenia.
Didi‑Huberman i Godard mówią, że mamy
voyeurów, którymi są Francuzi, to zadośćuczynie‑
w rękach takie narzędzie jak obraz. To, co ja sobie
nie. Wreszcie my zaczynamy zauważać w filmie,
fotografuję, to jest ujęcie, to jest fragment. Godard
że męski członek zaczyna prężnieć. To jest prawda
robił Imię Carmen, współczesną adaptację Carmen
o życiu. Godard pokazuje jego i ją kochających się.
Bizeta, która się dzieje teraz, o żołnierzu uciekają‑
Pokazuje i jego, i ją w jednym ujęciu, w drugim uję‑
cym na przepustkę, żeby kochać się ze swoją dziew‑
ciu, w trzecim ujęciu, w czwartym ujęciu, a histo‑
czyną. I Godard zastosował jakiś taki prowokacyjny
ria się wciska w tych interwałach, gdy on nagle
numer, mianowicie: oni są nadzy, kochają się,
wyjmuje z szuflady chleb czy słoninę: „Mamusia
jedzą, myją się, spędzają ileś tam, trzy–cztery doby
mi przyniosła”. Historia jest pomiędzy obrazami.
w euforii swojego ciała, zaraz, zaraz… widz by chciał
Fotografuję kobietę w wannie, mogę pokazać jej
zobaczyć to ciało, zwłaszcza że to jest Maruschka
łono, ale pokazuję najchętniej jej rękę czy twarz…
Detmers. W związku z powyższym Godard mówi:
Wszystko jest pomiędzy dotknięciem ręki a ręką,
„Dobrze, to ja wam tak zrobię”. I jest ona, jest
to jest największa emocja.
on, jest ona, ale ona jest chyba goła, bo ja widzę,
Godard zrobił film Zdrowaś Mario, za który
on patrząc na nią, patrzy na dół, patrzy na łono.
dostał Złotego Lwa w Wenecji. Film, który przez
W związku tym Godard mówi: „Dobra, to ja wam
pewne kręgi został uznany za bluźnierczy. Godard
to dam” i zjeżdża kamerą na wzgórek łonowy. Oni
wyjaśnił oburzonym: „Gdy przychodzi facet do kasy
rozmawiają z offu, a widz przez trzy minuty patrzy,
w multipleksie, gdzie idzie kilka filmów, to mówi:
ma to. Potem kamera wraca. Wykonał to dla tzw.
»Dwa razy Zdrowaś Mario«. – zastosował taki
↑ Fragment scena‑
riusza filmowego
Jeana‑Luca Godarda
45
historyków, prawników, intelektualistów – i tych
zabili, i zawartość portfela, notatek, które w moim
filmie widać, to, cośmy wyjmowali… to jest coś
innego niż zawartość zwykłych normalnych żoł‑
daków, którzy mieli jakiś tam stopień oficerski.
To byli tacy sami ludzie jak my. Czyli to nie był
kwiat inteligencji. Po prostu nadużywa się tajem‑
nicy i prawdy. No a już największym błędem pol‑
skiej kinematografii był film Jurka Hoffmana Bitwa
warszawska 1920. Ten film jest tak nieprawdopo‑
dobną manipulacją i nadużyciem jak film Ogniem
i mieczem. Ogniem i mieczem jest filmem o losie
Ukrainy i Polski. Polacy wobec Ukraińców w tam‑
tych czasach to nie były anioły niosące Matkę
Boską i sprawiedliwych, tylko to byli mordercy
↑ Fragment scena‑
podstęp. – Chciałbym, aby wszyscy ateiści mówili
i doszło do wojny. Ogniem i mieczem kończy się
riusza filmowego
choćby dwa słowa: »Zdrowaś Mario«, i oni mówią
bitwą pod Beresteczkiem. Historii nie należy fabu‑
je przy tej kasie”.
laryzować. W żadnym wypadku, historia nie da się
Jeana‑Luca Godarda
przenieść. Tu w Krakowie da się ją opowiedzieć tak,
46
Kino historyczne
jak zrobił to Wyspiański w Weselu. W filmie 1920…
Jak robić kino historyczne? Nie robić tego w ogóle.
Hoffman pokazuje nawałę bolszewicką, która idzie
Pamiętajmy, że my żyjemy na zadupiu Europy.
na Polskę, pod Warszawą ks. Skorupka z krzyżem
W kinie wykonujemy – jak Kraszewski i Matejko
i Matką Boską powstrzymującą ją. Po pierwsze,
– sceny z XIX w., rekonstruujemy historię. Robienie
nawała bolszewicka szła na Polskę tylko dla‑
filmu historycznego jest koszmarnym nadużyciem.
tego, że wygnała z Rosji nas, którzyśmy doszli aż
Nie można zrekonstruować faktu historycznego
do Mińska i Kijowa, i to był taki ich zryw, oni nas
i nie ma to sensu, dlatego że bierzesz aktorów,
pognali, osłabili innych osłabionych – ja zdaję
którzy dobrze odpasieni odziani są w pasiaki
sobie sprawę, że dla niektórych mówię rzeczy
oświęcimskie, udają więźniów albo bardzo pięk‑
skandaliczne. Natomiast w historii – czyścimy.
nych moralnych, cudownych, nieskazitelnych
Słuchaj, jak myślę o filmie, tak jak byłem uczony
oficerów. W Miednoje Rosjanie rozstrzelali 5 tys.
w tej cholernej łódzkiej szkole. Znaczna liczba nas
artystów, profesorów, którzy jako rezerwa szli
nie chce mieć z nią nic wspólnego, z tą łódzką fil‑
w mundurze. Rosjanie zgrupowali tę rezerwę:
mówką. To coś niesamowitego.
Wiadomości asp /59
Has, Fellini
Has nie zrobił nic w tej szkole. Był w tym momen‑
cie w depresji. Nie, nie mógł robić filmów. To była
dramatyczna sytuacja. Has tak naprawdę zrobił
niewiarygodny utwór, naprawdę zrobił niewiary‑
godny utwór poetycki, którym spłacił swój gene‑
tyczny dług w postaci Sanatorium pod Klepsydrą.
Bo wszystkie inne… już Rękopis znaleziony w Sara‑
gossie to jest lipa, naprawdę ten wielki suma‑
ryczny film, nie każdy z nas osiąga raz w życiu,
może dwa razy. Natomiast po tym filmie zrobił dwa
filmy nie do oglądania. On w końcówce życia był
po prostu podły, uczuciowo martwy, lekceważył
Nie możemy uniknąć faktu, że nasze dzieło jest
kobiety, swoje partnerki, był takim bardzo trud‑
dziełem o historii. Nie możemy tego uniknąć. Tylko
nym człowiekiem. Siedział w hotelu, w mieszkaniu
nie możemy namalować historii. Wobec tego jak
i wyglądał. Czekał, czy ktoś do niego zadzwoni,
namalować historię, nie malując jej? Godard mówi
↑ Kadry z filmu
albo z propozycją, albo z jakąś możliwością. Był tak
tak – i Didi‑Huberman – że nie możemy się uwol‑
Jeana‑Luca Godarda
osamotniony jak Fellini. Ostatnie tygodnie życia
nić od historii, ale pokazanie historii wprost jest
Felliniego to była samotność, ponieważ kino jest
takim nadużyciem jak Lista Schindlera Spielberga –
okrutne. Fellini zrobił film, który na rynku jakby
rewiowy. Dobrze, że nie śpiewają tam.
się nie sprawdził, Głos z podziemia. To był film,
My, filmowcy, tkwimy w konserwatyzmie aka‑
który prawie po dwóch dniach padł bez oglądania,
demickiego malarstwa historycznego i robimy
bo Fellini zrobił film o rzeczach, na których się nie
ilustracje do historii. Ilustracje do tekstu mające
znał, o młodzieży. Nie miał o tym zielonego pojęcia,
wzruszyć w stylu Serca Amicisa, sentymentalną
ten film był po prostu jakimś kalekim filmem. Nikt
kiczowatą historię w ogóle bez sensu. Didi‑Huber‑
do niego nie zadzwonił, był tak samotny. A jak mu
man mówi, że miał cztery zdjęcia z palenia kobiet
zmarła żona, to on był już tak koszmarnie prze‑
w Oświęcimiu, jedyny istniejący dokument zbrodni
rażony… Poza tym był przeciwko Berlusconiemu.
faszystowskiej, bo inne to są domysły. Mamy wydra‑
Berlusconi zrobił mu wtedy „prezent”, pokazał
pane na ścianie napisy, które można zrobić, mamy
w kronice filmowej rozpadające się truchło, umie‑
sugestie. Nawet jeżeli coś powiedział Hess przed
rającego Felliniego, w szpitalu. Spotkało go to,
powieszeniem, to i tak posługujemy się relacją
co jest zbrodnią kapitału nad artystą, któremu się
z drugiej i trzeciej, z czwartej ręki. Archiwum Ringel‑
wyczerpały siły.
bluma, które odnaleziono pod ambasadą chińską,
↑ Kadry z filmu
Jeana‑Luca Godarda, La Chinoise, 1967
Le gai savoir, 1969
47
↑ Pierre Etaix w pracowni
to są zapiski Ringelbluma, który, tak jak Czernia‑
nie, to nie jest defekt, to jest symbol współczesności
na Montmartre, 2012 r.
kow, zgodnie z poleceniem wydawał warszawskich
– ruch”. I wtedy odkryli, że poruszenie to jest jeden
↗ Od lewej: Pierre Etaix,
Żydów Niemcom codziennie na rozwałkę. Robił
z nielicznych sposobów wyrażenia bieżącego czasu.
Józef Gębski, Paryż, 2012 r.
notatki, ale zabłąkał się tak, że wziął cyjanek, bo nie
Ci futuryści byli królami, bo oni chwalili szybkość,
dał rady. To było jego honorowe wyjście, natomiast
dynamikę. Wtedy Duchamp mówi: „To ja będę malo‑
na skutek jego zarządzeń ogromna rzesza dzieci
wał kobitkę schodzącą po schodach, królową rozbie‑
żydowskich, kobiet żydowskich poszła do pieca
raną przez kochanków”. Zaczęła się niesamowita
w Bełżcu i w Treblince. Zabłąkał się on w pewnym
epoka tego, że na obrazie jest kilka obrazów naraz.
momencie, bo uwierzył historii. Większość ludzi,
Jeżeli jest jeden obraz, to można to dać do Sukiennic.
która w tym uczestniczyła, teoretycznie brała w tym
Jeżeli chcę się uratować w tej sztuce, to muszę zna‑
udział.
leźć taką formę ekspresji, w której będzie pokazana
Kupiłem teraz Aby’ego Warburga, ten numer „Kon‑
ta zmienność. Właśnie w XXI w. odkrywamy po raz
tekstów”, gdzie on pokazuje egzekucje, powiedzmy
wtóry symultaniczność. Czy z tego świata trzeba
rzymską – pochodnie Nerona, Saddama Husajna,
coś wybrać? Trzeba próbować pokazać wszystko.
pokazuje egzekucję nagiej dziewczyny moskiewskiej.
Jak nadążyć za tym czasem? Godard mówi, że kino
Piękna dziewczyna, naga leży w śniegu wyrzucona
jest wyjątkowo ciekawym pojazdem, który wywo‑
z wagonu do Auschwitz; to jest jakieś zażenowanie,
łuje myślenie. On pokazuje obraz ładnej dziewczyny
bo ona jest tak piękna, że chciałbym zobaczyć ją, ale
i pokazuje wybuch w Iraku, i w tym momencie moja
ona jest zamarznięta. Żydówka wyrzucona, porzu‑
głowa próbuje to pokleić, w tym interwale wychodzi,
cona, postponowana. Aby Warburg zestawia, mówi,
że ludzie są nadal okrutni, nic nie zrozumieli.
że nagość ludzka jest różna, i taka, i taka, masz nagość
ludzką w rzeźbach, w obrazach. Jest Maja naga i Maja
Jacques Tati
ubrana, czy Courbeta Stworzenie świata – łono, niesa‑
Zawsze chciałem dotknąć Chaplina, ale mi się nie
mowite, przecież to jest prawda.
udało. Po gombrowiczowsku dotknąłem Jacquesa
Tatiego. Kiedy pojechałem do Francji, chciałem się
48
Formiści
dostać do Tatiego. Dla mnie jego film, nie każdy film,
Pamiętam ten dzień, w którym pierwszy raz zobaczy‑
ale Play Time, był jakimś odkryciem nieprawdopo‑
łem kubizm i futuryzm, i zobaczyłem tych geniuszy
dobnego świata. Pamiętam zdanie, które przeczyta‑
z Warszawy i z Krakowa, naszych formistów. W roku
łem. On mówi, że film to się zaczyna dopiero wtedy,
1910 pionierami ruchu samochodowego byli Włosi,
kiedy widz wyjdzie z kina po play time i będzie
inżynier Bugatti. On robił samochód, który zapier‑
widział, że to samo jest na ekranie. Bardzo piękna
dalał 60 km/h i to było bardzo szybko, szybciej niż
prowokacja. Nie mogłem do tego faceta dotrzeć, nie
migawka w aparacie. I na wszystkich zdjęciach ten
wiedziałem dlaczego. Dzwoniłem do niego, próbowa‑
samochód był poruszony. Futuryści mówią: „Nie
łem się umówić, był jakiś opryskliwy, nieprzystępny,
Wiadomości asp /59
a on miał raka, który go żarł w zastraszającym tem‑
Michael i patrzę, jak przez tę jezdnię próbuje przejść
pie i w tym czasie próbował zdążyć, żeby zrobić
staruszka o kuli, jak ona wygraża tym kierowcom,
jeszcze jeden film, ten film się nazywa Confusion.
jak ona wygraża tej młodzieży, jak ona nie nadąża
Ja dostąpiłem do scenariusza i wiem jedno, że żyję
na trzech światłach przejść przez jezdnię. Obser‑
tylko po to, żeby ten film zrobić. Czuję się dłuż‑
wuję, na środku jezdni facet widzi piękną dzie‑
nikiem tego geniusza. Znalazłem jego asystenta,
wuchę i za nią się ogląda, wiesz. I tylko takie coś
to Pierre Etaix. Tam się dowiedziałem jednej rzeczy
oglądam, jak się ludzie zachowują na meczu spor‑
o metodologii pracy nad filmem. Tati nie pisał scena‑
towym; oglądam, jak się ludzie zachowują na sta‑
riuszy. Dwa filmy są paraliżująco święte. Robił film
cji metra o tej godzinie i o tej; obserwuję, jak się
Mój Wujaszek w 1955 r. Chciał robić film o tym, co ludzie zachowują, kiedy fontanna wypierdaczy czy
się dzieje w Paryżu, że to jest zbrodnia, mianowi‑
kiedy na wystawie jest jakiś prowokacyjny numer –
cie, że burzy się substancję Paryża, a na to miejsce
mówi. – Mam taki kapownik i w tym kapowniku
stawia się skrzynki, pudełka, pasy się maluje i –
sobie notuję. Niestety, nie umiem rysować, chciał‑
co najważniejsze – likwiduje się klatki z kanarkiem,
bym narysować kadry”, ale miał dwie lewe ręce
które ćwierkały w każdym oknie, a na to miejsce
i w związku z tym dał ogłoszenie do prasy i przy‑
montuje się anteny telewizyjne. Zaczyna się ame‑
szedł taki malarz, Pierre Etaix, na asystenta i razem
rykanizacja, bistro nazywa się drugstore, zaczy‑
chodzili i to, co widzieli, to Etaix rysował. W trakcie
nają się amerykańskie krajzlery i inne. Tati mówi:
tej dokumentacji powstało parę tysięcy informacji.
„Ja filmy robię w ten sposób, że nie jeżdżę samocho‑
One wyszły w zeszłym roku w małej liczbie, wiesz,
dem, jeżdżę metrem, ale przede wszystkim chodzę,
jakieś dwa tysiące. Robili tego typu studia, jak
staję na skrzyżowaniu ulicy Saint Germain i Saint
ma wyglądać nowy, zamerykanizowany fabrykant
↑ Kadry z filmu
Zbigniewa Rybczyńskiego
Steps, 1967
49
↑ Kadr z filmu Leonce
francuski, któremu słoma wychodzi, ale przyjechał
ma jednej rzeczy, nie ma początku i końca. Jesteśmy
Perreta, Le Mystere des
i ma fabrykę. A jak ma wyglądać jego żona, a jak
tylko zbiorem trzech, czterech anegdot w naszym
ma wyglądać służba, jak ma wyglądać mieszka‑
życiu i jeżeli tego nie zrozumiemy, to nie mamy
nie, w którym mieszka. W ten sposób w parunastu
co robić w sztuce, jak Boga kocham.
roches de Kador, 1912
tysiącach szkiców zrobili swego rodzaju story board.
50
Chciał robić o tym, że nagle zaczyna opanowywać
Pollock, Rothko
świat podglądająca kamera, aparat, śledztwo, media
40 lat temu Gilles Deleuze ogłosił teorię kłącza.
przemysłowe, wymyślił taką firmę, która produkuje
Wycinasz kawałek dla ciebie potrzebny i łączysz
poprawianie obrazu, była tam obmyślona scena,
go sobie, robisz swój splot. Czy obrazy Neo Raucha
po której oburzyli się wszyscy, pokazał, że bramka
to jest taki pęk, to jest symultaniczna opowieść
na lotnisku prześwietla na golasa. Tati wymyślił
o świecie? Jest mi ciężko mówić, bo ja go nie akcep‑
telewizję przemysłową, skandal podglądania, papa‑
tuję. Oglądałem jego wystawę i nawet nie kupiłem
razzi, i tego filmu nie zrobił, ten film jest w zapisie.
katalogu. On jest zanurzony, pochodny z Lipska,
Nie ma telewizji, u nas wszystkie telewizje
najdalej doszedł do etapu Neue Wilde. Jak miałem
wygnały filmowców ze swego sztabu, są dzienni‑
ze 20 lat, jeździłem do Niemiec, w środowisku
karze najemni jak dziwki, wiesz, w związku z powyż‑
malarskim wielka była wtedy w NRD szkoła lipska,
szym ucieczka artystów, którzy mają jakiś dorobek,
Tübke, Heisig. Oni mnie interesowali, kupowałem
starych jak ja i młodych tak jak wy, jeżeli nie chce‑
ich albumy, w pewnym momencie pojechałem
cie się skurwić, zgubić, to jest właśnie patrzenie,
do Saarbrücken. I tam chłopcy w środowisku pla‑
co nowego się rodzi, tak jak narodziny realnego,
stycznym pokazali mi album niemieckich artystów,
narodziny neosurrealizmu, narodziny znaku gra‑
którzy nawiązywali do tego hiperrealizmu pop‑arto‑
ficznego, litery, renesans plakatu, który jest połą‑
wego, amerykańskiego, to wszystko są importy.
czeniem formy plastycznej z literą, ale litera to jest
Przeżywam dwóch wielkich Amerykanów, przeży‑
seks, litera to jest tragedia, litera to nie jest litera
wam Pollocka. Mnie jako filmowcowi, któremu prze‑
ze składu z komputera. Rodzi się jakiś taki nowy
szkadza rama kadru, Pollock powiedział, że obraz nie
gatunek sztuki, nowy sposób opowiadania dzisiej‑
ma ramy, że obraz nie musi wisieć na ścianie, że obraz
szego synchronicznego czasu i przede wszystkim nie
może być oparty, może leżeć na podłodze, na suficie.
Wiadomości asp /59
Patrzysz na Monę Lizę i w twojej gło‑
wie wychodzi 150 obrazów wcze‑
śniejszych i 300 późniejszych. Jak
patrzę na Nike z Samotraki, to widzę
jej głowę, której nie ma, widzę jej
skrzydło, którego nie ma, i cieszę
się, że go nie ma, bo ewokuję i widzę
inne rzeźby greckie, [...] nie ma jed‑
nego obrazu.
→ Kadry z filmu
On dyscyplinował te obrazy. Obraz trwa tyle, ile trwa
martwego człowieka, jest bizon, który dostał dzidą
Jeana‑Luca Godarda
jego tworzenie, tak jak film Clouzota o Picassie.
i mu wypłynęły bebechy, a na przeciwko bizona jest
I drugi facet, który jest malarstwem, to Rothko. Nie
kij z ptaszkiem, miotacz i facet upadający z erekcją,
maluje konterfektu, nie maluje dachów, nie maluje
człowiek umierający. A tu, w tym miejscu jest coś
widoków, tylko maluje malarstwo.
w rodzaju bulwy, jest taki srom, fałd skały, stalaktyt.
Histoire(s) du Cinéma
1980–1998
Nie ma zbliżenia na niego, ale jest tam chyba jakiś
Herzog
zwierz napastujący kobietę. Jaskinia to jest kobie‑
Herzog zrobił ostatni film pt. Jaskinia zapomnia‑
cość, powrót do jaskini, nasza miłość, nasze życie,
nych snów. Dostał taką propozycję, w Wogezach
to, że umieramy w jaskini, w norze. Ten film jest
odnaleziono nową jaskinię, Chauveta (od imienia
paraliżująco piękny, pełnometrażowy film, nawet
odkrywcy). Ona jest dopiero w eksploatacji wg czą‑
w wersji dwuwymiarowej jest przejmujący, dla mnie
stek C12, jaskinia jest trzy razy starsza niż Lascaux,
jest to wielkie przeżycie, że sztuka, sztuka jest cią‑
ma 35 tys. lat, czyli jest jakby najstarszą jaskinią.
gle taka sama. Ten film Herzoga jest niebywałym
Wymyślili, żeby do tego wpuścić kamerę z zimnym
cudem.
światłem, które nie powoduje wysuszania. Wtedy
on zaryzykował, wzięli kamerę 3D, to był tylko
Malewicz
jeden przypadek, gdzie mi się podobała kamera
Malewicz sam jest do dupy, tak jak każdy obraz
3D (nie znoszę takiego kuglarstwa), i on wchodzi
sam jest do dupy. Mona Liza jest koszmarna, ja nie
do tej jaskini i pokazuje jej komnaty, tym światłem
mogę patrzeć na Monę Lizę. Patrzysz na Monę Lizę
wydobywa. To, co tam zobaczył, te zwierzęta w wielu
i w twojej głowie wychodzi 150 obrazów wcze‑
planach, to jest coś paraliżującego. W pewnym
śniejszych i 300 późniejszych. Jak patrzę na Nike
momencie jest kaplica jak w Lascaux, jest studnia
z Samotraki, to widzę jej głowę, której nie ma, widzę
51
Interesuje mnie zawsze co jest
za krawędzią, co jest tam, czyli inte‑
resuje mnie to, co Francuzi nazy‑
wają: ukryte i odkryte, widzialne
i niewidzialne. Ten obraz najprawdo‑
podobniej przerósł jego zamiar.
jej skrzydło, którego nie ma, i cieszę się, że go nie
ma, bo ewokuję i widzę inne rzeźby greckie, które
są potrzaskane, porównuję ją do moich sympatii
poprzednich, porównuję ją do osób, które widzia‑
tylko, że to jest mrok nocy, to jest ta czarna dziura,
łem, porównuję do aktorek czy mitów; nie ma jed‑
której się boję, żeby mnie nie wciągnęła, a wcią‑
nego obrazu. W księgarni Beaubourg leży wiele dzieł
gnie, bo umrę któregoś dnia i będę widział czarne.
Didi‑Hubermana. Są też książki meldujące „deszcz
To tak, jakby namalował krawędzie na płótnie, ale
elektroniczny” – tak przenośnie nazywają historycy
nie na krawędzi obrazu, to jest czarna przestrzeń,
sztuki zjawisko rozpoznawania pola ekranu, który
noc, nieznane, jak Alicja w krainie czarów, która
dotychczas był ograniczony ramami, swoistym
przechodzi na drugą stronę lustra. To jest zaprosze‑
passe‑partout, które otwiera się na nas. Sięga poza
nie mnie do tego, co jeszcze przede mną. Przecież
nasze oczy. Działa na nas jak Malewicza Czarny kwa‑
wyobraźnia każdego z nas sięga do tego, jak będzie
drat na białym tle. Ten obraz, który swoim czarnym
na tym drugim świecie, to są te zagadki. W Wenecji
otworem wciągał nas do środka, poza krawędzie,
w Muzeum Dożów jest obraz Boscha Wzniesienie bło‑
twierdząc, że tam właśnie i dopiero tam jest praw‑
gosławionych do raju przedstawiający tunel, gdzie
dziwy obraz naszej jaźni.
umierający człowiek unosi się i idzie tam, do perło‑
Wychodzi teraz taka seria książek – niektóre
z nich kupuję – Pochwała matematyki. Ja kupuję
te tomy o symetrii, o harmonii muzycznej, o geome‑
trii niewymiernej i zrozumiałem, że czarny kwadrat
na białym tle to jest tak zwana sztuka pola. W pew‑
nym momencie Malewicz namalował biały kwadrat
na białym tle, ten obraz wisi w Moguncji. Cóż to są,
te obrazy, pierwsza rzecz – jest mi łatwo z wami
rozmawiać jako filmowcowi – bo mianowicie ja nie‑
nawidzę krawędzi ekranu, nie cierpię ramy obrazu,
nie cierpię naroża, bo to jest zamknięcie, niewola.
Poza tym to jest ograniczenie fragmentu. Interesuje
mnie zawsze, co jest za krawędzią, co jest tam, czyli
interesuje mnie to, co Francuzi nazywają: ukryte
i odkryte, widzialne i niewidzialne. Ten obraz naj‑
prawdopodobniej przerósł jego zamiar. Po namalo‑
waniu czarnego kwadratu na białym tle to jest taka
transcendencja, tzn. że czarne to nie jest czarne
52
Wiadomości asp /59
wych wrót i tam się kończy jego percepcja. Malewicz
to jest zaproszenie do transcendencji.
Świat zasuwa niesamowicie szybko
Widzę siebie jako 17‑letniego prowincjusza z Kielc,
gdy przyjechałem na studia na uniwersytet. Na prze‑
ciwko mnie stanęli Starzyński i Białostocki, jakieś
Michały Anioły, i oni takiemu gnojowi próbowali
przybliżyć świat sztuki. Jezus Maria, słuchałem
wykładu, siedziałem z takim wielkim człowiekiem
Andrzejem Zaniewskim poetą, my nic obaj nie rozu‑
mieliśmy. Andrzej Zaniewski był z rodziny Bran‑
dysów, inteligencji polskiej, ale też nie kapował.
Poszliśmy do księgarni i kupiliśmy słownik wyrazów
obcych i z nim słuchaliśmy wykładów. Notowałem
słowa, których się w potem w akademiku uczyłem,
bo widziałem, że wchodzę w inny kod i nie przebiję
tego człowieka w sobie, to nie znaczy, że go chcę
odrzucić, ale że muszę go oswoić, poznać, bo on
mnie wiódł w świat.
Świat zasuwa niesamowicie szybko. Jedyne,
↑ Fragment scenariu‑
sza filmowego Jeana‑Luca
Godarda
↓ Kadr z filmuJeana‑Luca
Godarda
co można zrobić, to wsiąść na tę bryczkę i zapier‑
daczać z tym światem do przodu, ponieważ on się
bezustannie zmienia.
Życie nasze jest potwornie porąbane. Pokażesz
siebie w pokonaniu choroby, pokażesz siebie przed
katastrofą, po katastrofie… W XXI w. odkrywamy
po raz wtóry symultaniczność… Widzimy wszystko
na wielu poziomach…
Trzeba próbować pokazać wszystko.
Na podstawie rozmowy przeprowadzonej przez redakcję
„Wiadomości ASP”, lipiec 2012 r.
53
Idee
Odkrycie
Ameryki
Nowy Jork – to okazało
się możliwe
→ Chuck Close, Mark
Metropolitan Museum of Art, NY
Fotografie Zbigniew Bajek
Zbigniew Bajek
Determinacja prof. Romana Łaciaka pokonuje wszel‑
kie granice, opory materii, przestrzeni, czasu; choć
długo to trwało, zanim wsiedliśmy do samolotu
w Balicach – wizyty w konsulacie, by przekonać,
że my nie po to, by zabierać, ale by zostawiać; spotka‑
Ur. w 1958 r. w Bojanowie.
Ukończył ASP w Krakowie.
nia i rozmowy z tymi, którzy tam byli, by przełamać
stereotypy o biegających po ulicach z coltami.
Dziekan Łaciak już kilka lat temu wymyślił spo‑
Dyplom obronił
na Wydziale Malarstwa
sób na nudę długiego majowego weekendu – nie‑
w 1984. Od 1983 zatrud‑
ustanne potykanie się o bruki Berlina, Londynu,
niony na macierzystej
uczelni, obecnie na stanowi‑
sku profesora zwyczajnego.
Na Wydziale Malarstwa ASP
w Krakowie kieruje Katedrą
Nowego Jorku, nieustanne błądzenie oczami po ścia‑
nach największych światowych galerii, wypełnianie
uszu głosami przewodników, którymi często jesteśmy
Interdyscyplinarną, pro‑
my sami, ust smakami serwowanymi na ulicznych
wadzi i pracownię interdy‑
straganach i we wnętrzach lokali… znalazło zwolen‑
scyplinarną oraz pracow‑
ników. I te zapachy.
nię struktur wizualnych.
Dużo tego jak na kilka zaledwie dni, ale nigdy nie
Zajmuje się malarstwem,
rysunkiem, fotografią,
męczy, zawsze cieszy, bo się nie powtarza, bo zaska‑
działaniami o charakte‑
kuje, wzajemnie dopełnia.
rze parateatralnym w prze‑
strzeniach zamkniętych
Przemieszczamy się grupami lub osobno, podpo‑
i otwartych. Autor wielu
rządkowujemy się programowi lub układamy go sami.
projektów artystycznych
Gdy wieczorem – najczęściej późną nocą – spoty‑
i wystaw tematycznych.
kamy się w metrze, opowieściom nie ma końca. Emo‑
cje towarzyszące rozmowom budzą zainteresowanie
współpasażerów‑autochtonów, których niewiele jest
54
Wiadomości asp /59
↓ Guggenheim Museum, NY
→ Centrum Manhattanu, NY
↓ Manhattan nocą z dru‑
giego brzegu East River, NY
↘ Anish Kapoor, Turning
the World Upside Down,
Millenium Park, Chicago,
fot. Tadeusz Bajek
w stanie zainteresować, wszak widzieli wszystko
i wszystko słyszeli.
W tych podróżach wspaniałe jest to, że obok
znamienitych profesorów, dziekanów, kierowników
katedr są doktoranci i studenci, wszystkich form stu‑
diów – dziennych, wieczorowych, podyplomowych.
Znikają podziały – gdzie, jak nie tu, można usły‑
szeć zachwyt jednych i drugich nad tym, co zobaczyli
w muzeum, na ulicy, na stacjach podziemnej kolejki?
Dziwna rzecz – w tych miastach nie czujemy się
obco, a już na pewno nie czujemy się gorsi. Bezcenne
doświadczenie – mamy poczucie bycia częścią tego
świata, umiemy się z nim dogadać, rozumiemy go.
55
← Little Italy, NY
Ile z tego, co oferuje Nowy Jork, udało nam się
dotknąć, zobaczyć, usłyszeć, zasmakować, powąchać?
Jakąś cząstkę, ale na tyle mocne są to doznania,
że chce się tu wrócić – słyszałem od kilku osób, szcze‑
gólnie studentów, że koniecznie… koniecznie trzeba
tu się pojawić, by znowu dotykać, patrzeć, słuchać,
smakować i wąchać.
Tych kilka dni wiele może zmienić w życiu – znam
takie przypadki.
Zobaczone obrazy, rzeźby, instalacje, projekcje
fotografii i wideo zatrzymują uwagę, ale nie płoszą,
nie wydają się niedostępne. Cudnie, że zobaczone
na żywo, dobrze też, że bliskie – to jest nasz świat,
my do niego należymy, wcale nie jesteśmy obok,
wcale nie na marginesie.
Dlaczego trzeba tutaj być? Wiele jest powodów –
imponująca architektura, niezwykli, barwni ludzie,
56
Wiadomości asp /59
rewelacyjne kolekcje – ten najważniejszy to energia
↑ The Museum of miasta, która się udziela i która niesie; żywe obrazy,
Modern Art (moma), NY
w które się zanurzamy, którymi się karmimy.
Nowy Świat nie kończy się na Nowym Jorku –
dane mi było wyruszyć w głąb: Filadelfia, Niagara,
Kanada, Chicago, Missisipi, ale to inna opowieść.
Prof. Łaciak snuje kolejne plany, wcale nie uwa‑
żając, że po Nowym Jorku nic już nie może zadziwić,
zachwycić, nic nie może się zdarzyć.
Pomysł, by zmienić wektor podróży i skierować
się na wschód, przynajmniej u mnie wywołuje dreszcz
emocji. Sankt Petersburg, Moskwa to miasta, które
kuszą i obiecują wiele. Przecież świat nie kończy się
tam, on jest również tam. Kontrasty, spięcia, inności
nakręcają i dają siłę.
Wyjazd do Nowego Jorku zorganizowany przez
Wydział Malarstwa ASP w Krakowie z inicjatywy
↑ Broadway, NY
dziekana prof. Romana Łaciaka odbył się w dniach od 29 iv do 6 v 2012 r. Wzięło w nim udział 10 pedago‑
gów oraz 24 studentów krakowskiej ASP. W programie,
poza licznymi atrakcjami, które serwuje miasto, były
← Prof. Roman Łaciak
następujące kolekcje: The Museum of the Modern Art
ze studentkami,
(MoMA), Guggenheim Museum, Frick Museum, Metro‑
Guggenheim Museum, NY
politan Museum of Art, Museum of Natural History.
57
↑ Magdalena Abakanowicz Agora, Grant Park, Chicago
58
Wiadomości asp /59
↓ Ground Zero, NY
↑ Grupa z Krakowa na tle Łuku Triumfalnego, Washington Square, NY
↓ Strawberry Fields Memorial, Central Park, NY
59
F e l i e ton
No dobra.
A King Kong lalę
dało się oświetlić?!
Darek Vasina
No dobra, trochę przekoloryzowałem. Tuż za Raj‑
ską podnoszę oczy do góry, a tu zamiast obrazka…
No dobra. Wystarczy smętnego biadolenia o poobija‑
King Kong lala mi coś tam oferuje, buciki czy jakieś
nej duszy i innych pierdołach. Czas stanąć na nogi
damskie majtki. Wielka płachta zasłania dwie wielkie
i przejść do konkretów. Czas się przeciwstawić pogo‑
ściany. A Zbioka ani widu, ani słychu. Jeszcze mu
dzie, która traktując nas jak pompkę do roweru,
w podstawę tego malowidła wrąbali szyny, na któ‑
Nauczyciel, rysownik,
rujnuje nasz system obrony przed skłonnością
rych umieścili reflektory, żeby lalę w nocy było widać.
malarz i grafik.
do melancholii.
Te reflektory oświetlają teraz pustą, smakowicie gołąb‑
Ur. w 1964 r. Studia
Jakiś czas temu, gdy skończyłem pisać niefelieton
na Wydziale Grafiki
kową szarą ścianę, ścianę siostrę, ścianę obok, ścianę,
w latach 1985–1990.
o Drugiej Ziemi, miało miejsce zaskakujące zdarzenie,
która w pocie czoła czesze kasę, ścianę ladacznicę,
Prowadzi pracownię malar‑
które spowodowało, iż poważnie zacząłem zastana‑
ścianę dziwkę, którą może mieć każdy, kto wystarcza‑
stwa na Wydziale Grafiki
krakowskiej ASP. Od 2007 r.
prof. ASP.
60
wiać się, czy przypadkiem nie wycofać napisanego
jąco dużo zapłaci, ścianę, która jest w stanie znieść
już niefelietonu i szybciutko nie machnąć nowego,
wszystko: i żenująco banalną, kupo‑ugrową, mdłą
na gorąco. Ale było za późno. Mam na myśli głośną
reklamę piwa, i portret zezowatego muzyka. A pod
owego czasu historię z zasłonięciem muralu przy
Zbiokiem zgaszone, zgaszone. Jeszcze mu na dodatek
ulicy Karmelickiej przez wielki baner reklamowy.
jakieś badyle rosną na dole, nikt tego nie ścina, nikt
Mural jest autorstwa Zbioka. Zbiok to jeden z naj‑
się tym nie martwi, za chwilę guzik będziemy widzieli.
ciekawszych artystów współczesnych działających
Nie chodzi mi tu o to, żeby winnego wskazywać pal‑
w naszym kraju, znany głównie ze swych realiza‑
cem. Podejrzewam, że i tak to, że mamy te parę murali
cji w przestrzeni miejskiej, znany i ceniony – jak
w mieście, jest związane z potężnym wysiłkiem paru
to zazwyczaj bywa – bardziej za granicą. Jego mural
zapaleńców, którzy musieli się zmagać z „systemem”.
przy Karmelickiej wedle mej opinii to najlepsze tego
Takie sytuacje nigdy nie są proste. Szczególnie pro‑
rodzaju dzieło w naszym mieście. Świetne w kolo‑
ste nie są, gdy w grę wchodzą pieniądze. Ale wstyd
rze, lekko narysowane, połamane formy abstrak‑
na całą Polskę pozostał.
cyjne i przedstawiające składające się w wymyślną
No dobra, było minęło, przeszłości się nie zmieni.
kompozycję doskonale wpisują się w urbanistyczną
Więc stoję pod Zbiokiem, patrzę, jak spija resztki
przestrzeń Krakowa. Otóż pewnego dnia, pędząc Kar‑
światła kapiące ze ściany obok, trochę jak wyschnięty
melicką – a musicie wiedzieć, że Karmelicką pędzę
rozbitek na Saharze spijający kroplę wody z wyci‑
bardzo często, a od pewnego czasu pędzę do muralu
skanego patyka. Pomyślałem, że przejdę szlakiem
Zbioka i z uśmiechem dziecka od muralu Zbioka –
tych czterech najważniejszych wielkich malowideł
więc pędzę tą Karmelicką, już ciesząc się na krótką
na murach, przypomnę je sobie, będę miał Wam
chwilę obcowania z formą i kolorem… pędzę, pędzę,
o czym napisać. Zbiok. M‑city. Pikaso. Blu. Wszystko
cholerka, pędzę… i bach! Jestem przy placu Inwali‑
porobiło się na jednak na opak. Bo najpierw miałem
dów. A Zbioka ani widu, ani słychu.
obejrzeć je w dzień, a potem w nocy, z ciekawości
Wiadomości asp /59
Otóż pewnego dnia, pędząc
Karmelicką – a musicie wiedzieć,
że Karmelicką pędzę bardzo czę‑
sto, a od pewnego czasu pędzę
do muralu Zbioka i z uśmiechem
dziecka od muralu Zbioka – więc
pędzę tą Karmelicką, już ciesząc się
na krótką chwilę obcowania z formą
i kolorem…
61
↑ Mural M‑city 658 na ścia‑
zobaczyć, czy cokolwiek widać. No ale jakoś dziwnym
nie Domu Józefa Mehoffera
trafem zrobiło się ciemno, a ja stoję na środku Karme‑
– mural powstał w ramach
Grolsch Artboom Festival
2012
lickiej, więc pomyślałem, że zacznę wspak.
No dobra – pomyślałem – od Zbioka pobiegnę
do M‑citiego, na Krupniczą. Gdybym nie widział go
wcześniej i nie wiedział, gdzie jest, mógłbym biegać
od teatru Bagatela do alei i z powrotem aż do bladego
świtu. Ciemno jak u kominiarza w kominie. A King
Kong lalę dało się oświetlić! M‑city to kolejna gwiazda.
Bardzo efektowne dzieło powstało na ścianie domu
Mehoffera. Stamtąd pobiegłem na Kazimierz, na ulicę
Wawrzyńca. Tam od niedawna można podziwiać naj‑
bardziej chyba malarski mural podpisany znajomo:
Pikaso. Można w dzień oczywiście, w nocy – egipskie
ciemności. A King Kong lalę dało się oświetlić! Pikaso
najbardziej chyba bezkompromisowy, najmniej gra‑
ficzny, mimo że czarno‑biały. Świetny. Potem już pro‑
sta droga do Blu na Podgórze. Blu to megagwiazda,
format światowy, pierwsza liga. Wbrew temu coraz
↑ Mural Zbioka na ścianie
trudniej go znaleźć, był ładny widok na jego obraz
przy ul. Karmelickiej
od strony Wisły, ale teraz kolejny apartamencik nam
– mural powstał w ramach
Grolsch Artboom Festival
rośnie – wybaczcie jadowity ton, pustych przestrzeni,
2012
lekko zdziczałych placów, niezbędnych do zdrowego
funkcjonowania psychiki miasta w Krakowie coraz
mniej. Blu wieczorem utopiony w mroku jak reszta.
A King Kong lalę dało się oświetlić! Przygodna lampa
oświetla największą na obrazie głowę zwróconą w kie‑
runku małego zapalonego okienka w środku ściany.
→ Mural Grupy Twożywo
No dobra. Myślicie, że zwariowałem, że murale
na ścianie przy hotelu
chcę w nocy oświetlać. Powiecie, że to bez sensu,
Forum
62
Wiadomości asp /59
fot. Michał Bratko
że wystarczy, że się ściany w mieście znalazły.
A ja chciałbym się tymi muralami pochwalić. Jak
na przykład tej grupce zakapturzonych Francuzów
↑ Mural Blu na ścianie
w krakowskim Podgórzu,
Grolsch Artboom Festival
2011
(a może to nasi, tylko od zimna mózg im się zlaso‑
wał i gadają po francusku…), którzy kolejną godzinę
wloką się po Kazimierzu w tę i we w tę i właśnie prze‑
szli obok Pikasa w mroku schowanego, nie wiedząc,
że Pikasa też mogą zobaczyć w Krakowie…
Jest jeszcze piąty mural o, którym przypomnia‑
łem sobie, oglądając Blu. Oni byli bodajże jako
pierwsi. To znakomici Siataniści autorstwa Grupy
Twożywo. Samotni, oddzieleni od reszty rzeką,
nieopodal dawnego hotelu Forum. Więc mamy
→ Mural Pikaso
zaciekawiają i oswajają mieszkańców ze sztuką, że mia‑
w naszym mieście murali pięć. W tym momencie
sto dzięki nim nabiera splendoru i pikanterii. Tak
słyszę ryk śmiechu mieszkańców Wrocławia, Pozna‑
naprawdę po prostu dobrze czasem w jesienny ponie‑
nia, bo oni pewno mają tyle na jednej ulicy.
działek rano w Krakowie, gdy z równo szarego nieba
No dobra. Nie chcę was tu zanudzać moralizator‑
siąpi kapuśniaczek, a naokoło zero kolorów, gdy gil
skim, banalnym wywodem, że murale są jak wielka
kapie z nosa i wszystko straciło sens, spojrzeć na kawał
galeria na zewnątrz, że tworzą klimat i charakter miasta,
fajnego obrazka, chociażby po to, żeby się nie zabić.
63
Dyplomy
Kraina szczęścia
Fragment pracy dyplomowej
• Praca dyplomowa na Wydziale Malarstwa
• Autor: Katarzyna Kukuła
• Tytuł pracy: Kraina mlekiem i miodem płynąca
• Promotor: prof. Leszek Misiak
• Recenzent: dr Ewa Herniczek
Katarzyna Kukuła
sprawia, że wzgórek wygląda kwitnąco, miękko oraz
kusząco, niczym poduszka, na której pragniemy
↗ Kraina różowa
olej na płótnie
22 × 38 cm, 2011
Mit rajski jest zakorzeniony praktycznie w każdej
położyć swoją głowę chociażby na chwilę. Daje
z kultur […]. Proces tworzenia mojej krainy szczęścia
poczucie bezpieczeństwa oraz ciepła, kojarzącego się
trwał relatywnie długo i był bardzo czasochłonny,
z dzieciństwem i matczynym łonem […]. Wagina jest
→ Kraina żółta
jednocześnie dostarczył sporej rozkoszy. Wizja osta‑
określana jako początek i święta przestrzeń. Nieskoń‑
olej na płótnie
teczna pozostaje niedokończona i jest nieustannie
czone źródło zarówno żeńskiej, jak i męskiej przy‑
modelowana oraz przekształcana. W związku z tym,
jemności. Symbol kultu kobiecej siły, mocy dawania
że pierwszym impulsem dla erotyzmu jest umysł,
życia, którego korzenie są bardzo stare, pierwotne,
22 × 38 cm, 2011
a dopiero potem płonie ciało, stolicą mojej krainy
a od kilku wieków w kulturze patriarchalnej powoli
jest wyobraźnia. Ciągle żywa i płodna, motywuje
zamierają. Podobnie jak w przypadku piersi, poi
do dalszych poszukiwań. Jej wybór i wpływ na moją
ona spragnionych eliksirem życia oraz nawadnia
twórczość był naturalny i intuicyjny, najlepszy
królestwo.
z możliwych […]. Podstawową jednostką tworzącą
strukturę tej krainy są piersi. Zwyciężyło we mnie
strzelistymi, fallicznymi wzgórzami, które w zależ‑
upodobanie do form pełnych i krągłych (tj. księżyc,
ności od pory roku różnie się zachowują. Wiosną bądź
oko, słońce, pośladki, biust). Wybór cycuszków był
latem przynoszą urodzaj, przychylnie nawadniając
częściowo podyktowany powodami estetycznymi. Ich
kobiece ciało mlecznobiałym płynem, obsiewają pola
przyjemne, krągłe, pełne kształty idealnie nadawały
nasieniem, zaś zimą zasypują krainę śniegiem. To one
się na wzgórza i pagórki hedonistycznej wizji raju
są sprawcami śnieżnych zamieci i zasp. Mimo że mają
[…]. Różowe pączki wieńczące półkule piersi potrafią
krnąbrną naturę i często sprawiają problemy podczas
zarówno ich właścicielce, jak i jej partnerowi dostar‑
budowy, są niezbędnym składnikiem, dającym natu‑
czyć wiele przyjemności.
ralną pełnię pierwiastków żeńskich i męskich – har‑
Trójkątny wzgórek znajdujący się u złączenia
kobiecych nóg, obowiązkowo jest pokryty puszy‑
64
„Cycuszkowo‑łonowy” pejzaż jest dopełniony
monię. Mój świat jest skonstruowany na podstawie
spotkania tych dwóch elementów.
stym gąszczem bujnych, dzikich i nieposkromio‑
W pierwotnych wersjach bajek (Królewna Śnieżka,
nych włosów łonowych. Odgrywają one tę samą rolę,
Śpiąca królewna), przeznaczonych dla dorosłych,
którą w teatrze pełni kurtyna, skrywająca tajem‑
pełno było seksu i okrucieństwa. W Śpiącej królew‑
nice życia. Podobnie jak las, który otula mistyczny
nie Charlesa Perraulta królewicz budzi śpiącą aktem
kwiat paproci. Łoniakowa dżungla (czy też łonka)
seksualnym, nie pocałunkiem. W jeszcze starszej,
Wiadomości asp /59
XVI‑wiecznej wersji przebudzenie wiąże się z gwał‑
[…] Posługuję się świadomym kiczem, którego
tem żonatego króla. Wersja mojej królewny jest „nie‑
funkcją jest nie tylko „ładny wygląd”. Pod pięknym
grzeczna”. O swojej cielesności i potrzebach seksual‑
makijażem kryje on różne emocje i myśli, które nie
nych mówi otwarcie, bez zahamowań, czasami wręcz
zawsze są łatwe i miłe. Dlatego, jak sądzę, jestem bliż‑
wulgarnie. Łamie społeczne i kulturowe normy.
sza estetyce kampu, który cechuje sztuczność, prze‑
[…] Na kanwie bajek i baśni buduję sztuczną, gro‑
↑ Zaplatanie warkocza
olej na płótnie
160 × 180 cm
2012
sada, ironia dystans i świadoma gra z estetyką kiczu.
teskową, przesadzoną i jednocześnie magiczną wizję
świata. Tworzę złudzenie. Piękną bańkę mydlaną.
Ewa Herniczek
Krainy mlekiem i spermą płynące. Krainy, gdzie
piersi są zawsze dumnie wypięte, a penisy niczym
Kreowany przez Katarzynę Kukułę świat jest mimo
żołnierze zawsze stoją na baczność, gotowe spełniać
całej swej estetycznej nadwyżki form światem odczu‑
każdy kaprys swojej królowej. Świat swobody seksu‑
wanym jak prawdziwy, autentyczny, przekonujący
alnej, w której jedyną i niepodzielną władzę sprawuje
w swojej jawnej otwartości na to, co zwykle ukryte
świadoma smaków, które lubi najbardziej – Królowa
poza zasięgiem publicznej obserwacji. Ta specyficzna
Lodów […]. Popęd płciowy to jeden z najsilniejszych
umiejętność poruszania się na granicy ostentacji
bodźców twórczych, jeśli nie jedyny.
i zupełnie zwykłej szczerości wydaje się argumentem
65
budują niezwykle szeroki kontekst: od odniesień
do dawnej tradycji malarskiej (Hieronymus Bosch,
H. Fragonard, F. Boucher) poprzez surrealistyczne
postmodernistyczne cytaty po jawne bądź zawoalo‑
wane wątki feministyczne – każdy ze wspomnianych
↑ Przedwiośnie
olej na płótnie
55 × 55 cm, 2011
od początku przykuwającym uwagę do niezwykłego
poziomów komentowany jest tu w sposób nowy i tak,
świata, jaki otwiera się przed widzem. Wkraczając
jak nakazuje autorce jej autonomiczne postrzeganie
tu, nie dajmy się zwieść powabom i pozorom natu‑
świata i sztuki. Przyznać trzeba, iż rzadko pojawia
ralnego bezładu. Kraina mlekiem i miodem płynąca
się aż tak „wszechobejmująca” szeroką panoramę
↗ Happy first time
ma swojego architekta, którego baczne oko strzeże
zjawisk osobowość artystyczna, której niewątpliwa
olej na płótnie
wewnętrznego porządku tego mikrokosmosu. Najbar‑
siła pozwala poruszać się swobodnie wśród nurtów,
dziej istotne wydaje się podkreślenie w pełni świa‑
zjawisk i kierunków, z których w pełni swobodnie
śr. 35 cm, 2011
domego wyboru przez autorkę określonych wątków,
korzysta wedle własnych, samodzielnie ustalanych
tematów i treści, które porusza i do których się odnosi.
reguł architekta. Artystyczna wizja przedstawiona
Analityczny sposób myślenia przejawia się w auten‑
przez p. Katarzynę Kukułę nosi wszelkie znamiona
tycznie humanistycznej orientacji, jaką wykazuje,
projektu artystycznego odznaczającego się zarówno
podkreślając uniwersalizm tematu, który siłą rze‑
krytycznie pomyślanym programem treściowym, jak
czy istotny jest dla wszystkich bez wyjątku. Trudno
i autonomią formalną, noszącą znamiona osobistej
przy tym o bardziej pozytywną wizję niż ta, przed
kreacji […].
którą właśnie zostaliśmy postawieni. I choć nigdzie
Bez względu na słodki urok lukrowanych torcików
w prezentowanym tu tekście nie znajdziemy tego
i estetyczną „łatwość” tęczowej posypki – ostatecznie
zdania, autorka sama przyznała, że właśnie dlatego,
nigdy nie wiemy, jaki smak kryje się w ich środku.
że świat tak nie wygląda, powstają i będą powsta‑
Nadmierna konsumpcja nawet wysmakowanych
wać takie obrazy. Cudowna wizja wszelkiej rozkoszy
specjałów może ostatecznie przynieść ochoczym
i płodności wraz z tym jednym zdaniem zyskuje rangę
konsumentom raczej niestrawność niż ekstazę, jeśli
metafory, ujawniającej to wszystko, co nieosiągalne
w porę nie pojawi się refleksja chroniąca nas przed
lub niemożliwe do zatrzymania […]. Stylistykę prac
skutkami nadmiernego pożądania. W istocie więc
p. Katarzyny Kukuły określić można ogromną liczbą
zmysłowo‑cielesna kraina jest zawsze obszarem
przymiotników. Profuzja znaczeń, liczba elementów,
manifestowania się świadomości i to ona staje się
olej na płótnie,
bogactwo detali i skojarzeń to jednak tylko najbar‑
cichym, choć stale obecnym bohaterem rozbudowa‑
180 × 150 cm, 2011
dziej zewnętrzne cechy, które konsekwentnie i celowo
nych narracji płócien.
→ Torcik,
66
Wiadomości asp /59
67
Dyplomy
Nowe życie
sylab Majów
Fragment pracy dyplomowej
• Praca dyplomowa na Wydziale Rzeźby
• Autor: Paulina Szymczyk
• Tytuł pracy: Praznak
• Promotor: dr hab. Karol Badyna
• Recenzent: Bartłomiej Struzik
• Opiekun aneksu: Ewa Janus
1
Paulina Szymczyk
prostych gestów, które jednak nie mają konkretnego
[…] Pierwsze słowa wypowiedziane przez człowieka
u dzieci słyszących […]. Na pewno pierwszy prajęzyk
znaczenia, podobnie jak w dźwiękach gaworzących
to prasłowa. Dźwięki, które wzięły się znikąd. Skąd
dopełniany był innymi formami wyrazu, nieskie‑
1 YE‑KO‑LO‑LU
ye ko lo lu
mamy pewność, że te dźwięki nic nie oznaczają?
rowanymi wyłącznie do słuchu […]. Tak właśnie
styropian, tkanina
Może właśnie oznaczają więcej, niż moglibyśmy się
zaczął powstawać język, który był zrozumiały przez
tego spodziewać.
wszystkich ludzi. Prajęzyk języków […]. Biorąc pod
Prajęzykiem każdego z nas jest gaworzenie. Nie‑
uwagę olbrzymi przedział czasowy dzielący współ‑
mowlę, w pierwszych chwilach swojego życia grucha
czesność od hipotetycznego czasu, gdy prajęzyk mógł
2 SU‑YO‑PO
(gaworzy), czyli wydaje dźwięki artykułowane, zabar‑
być w użyciu, język ten mógł istnieć. Teoria ta daje
styropian, tkanina
wione pozytywnymi emocjami. Gaworzenie służy
się uzasadnić na gruncie historycznym, biologicznym
dzieciom do wyćwiczenia aparatu artykulacyjnego.
i psychologicznym.
su yo po
Następnie dziecko zaczyna wymawiać proste sylaby,
Zachowało się dla nas tylko to, co narysowane,
najczęściej: MA, TA, PA, BA, GA. Półroczne dziecko
natomiast to, co wypowiedziane, nie zostało nam
3 JA‑TE‑LE‑LE
zaczyna łączyć proste sylaby w bezsensowne łańcu‑
bezpośrednio przekazane. Gdyby na świecie istniały
styropian, tkanina
chy zbudowane z powtarzających się sylab: GA‑GA,
osoby, które mówiłyby w prajęzyku, pewnie wszyst‑
ja te le le
LU‑LU, MA‑MA, PA‑PA. Gaworzenie pojawia się częściej,
kie legendy i stare opowieści byłyby przekazywane
gdy dziecko jest samo, i wtedy, gdy dobrze się czuje.
właśnie w nim.
Wydawanie dźwięków jest dla niego przyjemne.
Gaworzenie pełni funkcję rozwojową, jest przygo‑
68
Praznak
towywaniem do mówienia. Początkowo dziecko jest
Dziecko prawie od początku swojego istnienia
w stanie wymawiać dowolne dźwięki występujące
potrafi rysować. Wystarczy dać mu do ręki kredki,
we wszystkich językach świata, nawet te, których
mazaki i już otwiera przed nami swój świat. Świat
nie słyszy. Stopniowo traci tę zdolność i powtarza
czysty, nieskażony, naiwny. Może za bardzo jesz‑
dźwięki obecne jedynie w mowie, którą słyszy
cze nie potrafi „obsługiwać” tych narzędzi, ale
[…]. Badania nad niesłyszącymi dziećmi niemych
ma wielką chęć poznania „nowego” i podzielenia
rodziców pokazały, że u tych dzieci pojawia się coś
się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi „wszyst‑
w rodzaju „gaworzenia migowego”. Dzieci te używają
kiego”. Początkowo jego rysunki są dość chaotyczne,
Wiadomości asp /59
2
linie nierówne, co związane jest ze słabo rozwiniętą
zdolnością koordynacji i precyzji ruchów […]. Maluch
jest wtedy jak odkrywca, pierwszy rysownik naskalny,
który odnalazł możliwość zostawienia czegoś po sobie
na powierzchni skały. Zazwyczaj takie znaki, które
powstały ręką dziecka, są nie do powtórzenia przez
dorosłego człowieka – artystę.
W przeszłości ludzie utrwalali myśli i przekazywali
między sobą komunikaty za pomocą rysunków, znaków,
symboli, sygnałów i gestów. Te obrazy były zrozumiałe
przez wszystkich i zapewne były odzwierciedleniem
przedmiotów i zjawisk istniejących w rzeczywistości.
Były one podstawą, źródłem wszystkich pism. Pismo
obrazkowe, bo jest ono określane jako pierwowzór
pism, z biegiem czasu było upraszczane i redukowane
do jak najprostszych znaków. Według niektórych bada‑
czy nie ma prapisma, ale istnieją analogie znaków,
wspólne dla wszystkich ludów, a prapisarze ukazują
wspólną zdolność obserwacji i zmysł interpretacyjny.
W epoce lodowcowej powstały rysunki naskalne,
które namalowano, wykuto lub wydrapano. Często
uznaje się je za zwiastuny pisma, które po części
nimi są, jako próby odzwierciedlenia i utrwalenia
rzeczywistości.
[…] Obrazki stały się pismem w momencie, gdy
te same znaki zaczęły być używane do tych samych
wypowiedzi, w bezpośrednim związku z mówionymi
sylabami, słowami i zdaniami.
3
Pierwszy pisarz (5 tys. lat p.n.e.) zaczął pisać
↗ Praznak, alfabet, nowo
powstałe pismo,
od chwili, gdy podążając za tokiem myśli, spróbował
aneks z rysunku
porządkować znaki, umieszczając je w rzędach.
Praczłowiek i to, jak odbiera świat
[…] Praczłowiek dzięki zmysłom widział dużo wię‑
cej w porównaniu z tym, co widzi teraz człowiek
70
współczesny. Miał czystszy umysł, patrzył na nowo,
[…] Dałam nowe życie sylabom dawnej cywilizacji
„nowymi oczami”. Wzrok, dotyk, węch, smak:
Majów. Wykorzystałam to pismo ze względu na swoją
wszystko „działa” tak samo. Tylko dotyk był nowy,
siłę, formę i sylabiczność. Sylaby połączyłam w inny
zapach był nowy, widoki były nowe, dźwięki były
sposób, niż robili to ich twórcy. Po swojemu, według
nowe. Wszystko od początku.
własnych zasad ortografii i interpunkcji […]. Chcia‑
[…] Część znaków przetrwała w kulturze przez
łabym, żeby moim odbiorcą było dziecko. Dziecko
wieki niezmieniona. Są znaki, gesty, które zakorze‑
i DZIECKO UWIĘZIONE w CIELE DOROSŁEGO CZŁOWIEKA,
niły się tak mocno w świecie, że funkcjonują do dnia
z wąsami, dużym brzuchem czy okularami. Chciała‑
dzisiejszego. Wieloma gestami można porozumieć się
bym, żeby dorosły człowiek choć przez chwilę poczuł
z ludźmi na całym świecie. Znak działa bezpośrednio
się, jakby cofnął się w czasie do PREHISTORYCZNEGO JA.
na podświadomość i przez swoją uniwersalność odwo‑
Tematem cyklu rysunkowego jest PRAZNAK.
łuje się do archetypów i pojęć niezmiennych. Znak
Rysunki są dopełnieniem mojej pracy rzeźbiarskiej,
przejawia początki kultury, ale jednocześnie je prze‑
lecz nie poruszam w nich problemu psychologii roz‑
kracza, będąc nieprzypisanym do żadnej z nich.
wojowej dziecka. Są inną drogą poszukiwania znaku.
Na cykl rzeźb składają się trzy obiekty JA‑TE‑LE‑LE,
Do dziecka nawiązuję poprzez technikę, sposób pracy.
SU‑YO‑PO, YE‑KO‑LO‑LU (tytuły rzeźby powstały po prze‑
Pierwsza część aneksu składa się z wielu miniatur,
tłumaczeniu sylab Majów na znaki łacińskie). Formę
poukładanych w zbiór (technika: pastel, rysunek).
powstałych znaków zaczerpnęłam z pisma Majów.
Na drugą część składają się prace z fakturą (technika:
Wykorzystałam parę sylab z ich pisma do stworzenia
rysunek). Trzecia część to prace inspirowane moimi
nowych słów (tytuły). Poukładałam je w taki sposób,
własnymi PRAZNAKIMI z dzieciństwa, znalezionymi
żeby przypominały gaworzenie dziecka. Poznając kul‑
w popisanej książce. Prace te wykonałam w tech‑
turę i sposób pisania Majów, zauważyłam, jak bardzo
nice fotomonotypii. Zdjęcia, które wykorzystywa‑
to pismo odpowiada moim założeniom artystycznym.
łam do odbitek, były moimi wczesnymi bazgrotami.
Jest wesołe, groteskowe, radosne, kolorowe, proste
Wycięte części układałam jak klocki, chcąc pokazać
(obrazkowe), naiwne; przypomina układankę (sposób
bajkowy świat dziecka. Całość aneksu można czytać
tworzenia wyrazów) i zabawkę dziecka.
jako alfabet, nowo powstałe pismo.
Wiadomości asp /59
W y sta w y
Przejście
Notatki o wystawie
Najlepsze Dyplomy 2012
→ Wielka Zbrojownia, Gdańsk
→ Gdańska Galeria Miejska
→ Galeria asp, Gdańsk
→ 20 vi 2012 – 15 vii 2012
Łukasz Konieczko
Ostatnie lata ugruntowały pozycję gdańskiej
imprezy, stosowna oprawa, sprawna organizacja
Praca dyplomowa jest z pewnością ważnym wyda‑
i dobry poziom prezentowanych prac spowodowały,
rzeniem w życiu młodego artysty. Coś się kończy,
że stała się istotnym wydarzeniem w artystycznym
coś się zaczyna. Artystyczna praktyka przestaje być
kalendarzu.
częścią studenckich powinności, znika akademicki
Jak co roku, wystawie patronują „poważne” i hojne
Ur. w 1964 r. w Krakowie.
system ocen, narzucone rygory i ograniczenia. Wraz
instytucje: Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodo‑
W latach 1984–1990 studio‑
ze zdobytą samodzielnością pojawiają się wszystkie
wego, Marszałek Województwa Pomorskiego, Prezy‑
zmory zawodowej, artystycznej profesji. Młodzi arty‑
dent Miasta Gdańska, które fundują okazałe nagrody
w Krakowie (dyplom w pra‑
ści z utęsknieniem wypatrują tego momentu, kiedy
i w oczywisty sposób podnoszą rangę tego przedsięwzię‑
cowni doc. Zbigniewa
będą mogli wystąpić bez uczelnianych więzów, ale
cia. Główna, najbardziej prestiżowa Nagroda Rektorów
wraz z ich zniknięciem znika akademicki parasol,
Akademii Sztuk Pięknych to ponad 17 tys. złotych, Mini‑
pomoc i uwaga – ich rola i użyteczność jest często
stra – 15 tys. zł, a prezydent i marszałek ufundowali
wał na Wydziale Malarstwa
Akademii Sztuk Pięknych
Grzybowskiego).
Działalność pedago‑
giczną w macierzy‑
stej uczelni rozpoczął
zauważana dopiero po latach. Ten moment przejścia
nagrody w wysokości 8 tys. zł. Takie wsparcie z pewno‑
w 1990 r.; jest profesorem
wzbudza uzasadnione emocje i to zarówno w gronie
ścią ułatwi kolejne kroki na artystycznej arenie.
na Wydziale Konserwacji
i Restauracji Dzieł Sztuki.
absolwentów, jak i pedagogów, którzy zwykle z zain‑
W kontekście ostatnich wystaw, tegoroczna rów‑
W latach 2008–2012 pełnił
teresowaniem obserwują losy swoich wychowanków.
nież utrzymała wysoki, równy poziom. Tym, którzy
funkcję prorektora ASP.
Gdańska wystawa pokazującą najlepsze prace dyplo‑
śledzą dyplomowe prezentacje, z pewnością znane
mowe jest jedyną tego typu prezentacją młodej sztuki,
są reguły i założenia wystawy, która jest równocześ-
która umożliwia zestawienie i porównanie młodych
nie konkursem. Pozostałym warto przybliżyć pod‑
artystów z jednego pokolenia, a może powinno się
stawowe warunki konkursowej rywalizacji. Po kil‑
powiedzieć: „z jednego rocznika”. Zwiedzający mogą
kuletniej przerwie wystawa najlepszych dyplomów
zobaczyć, czym poszczególne ośrodki akademickie
zadomowiła się w Gdańsku, gdzie od czterech lat
chcą się pochwalić na ogólnopolskim forum, co znaj‑
prezentowane są prace dyplomowe z dyscypliny
duje uznanie w profesjonalnych kręgach i jak dydak‑
„sztuki piękne” – obejmują one kierunki: malarstwo,
tyczny profil odbija się na młodych adeptach sztuki –
grafika warsztatowa, rzeźba, intermedia, scenografia
uczestnicy za to mają rzadką okazję porównania się
oraz edukacja artystyczna w zakresie sztuk plastycz‑
w gronie „tych najlepszych”, najbardziej obiecują‑
nych. Każda uczelnia może nominować maksymalnie
cych (warto zaznaczyć, że organizatorzy zabiegają
cztery prace, decydując, które z prowadzonych kie‑
o to, by wszyscy autorzy prac dotarli do Gdańska
runków będą miały swoich reprezentantów. Aktu‑
i brali udział w aranżacji własnych ekspozycji oraz
alny rozdział na sztuki piękne i sztuki projektowe
oczywiście w hucznym otwarciu).
(wystawę Najlepsze Dyplomy Projektowe od trzech
71
Sukces Katarzyny
Kukuły pokazuje,
że na dużych imprezach
bardzo ważna jest wyra‑
zista osobowość i czy‑
telne przesłanie.
natomiast przyznać, że ów rozdział jest korzystny
dla samych ekspozycji, które stały się bardziej atrak‑
cyjne dla widzów, spójniejsze i bardziej wyraziste,
lepiej eksponowane są walory poszczególnych prac.
Taka sytuacja sprzyja autorom, ale równocześnie
umożliwia lepszy odbiór zwiedzającym, bezsprzecz‑
nie ułatwia również zadanie jurorom, którzy i tak,
oceniając, muszą zestawić ze sobą prace bardzo
różnorodne, często operujące kłopotliwie odrębnym
językiem artystycznej wypowiedzi.
Od trzech lat krakowscy absolwenci dobrze sobie
radzą w konkursowej rywalizacji, wśród nagrodzo‑
nych byli już Rafał Jeniec (rzeźba) i Wojciech Sobczyk
(grafika). W tym roku aż dwie z głównych nagród
powędrowały do Krakowa. Główną, Nagrodę Rekto‑
rów Akademii Sztuk Pięknych, otrzymała Katarzyna
Kukuła, absolwentka Wydziału Malarstwa z pra‑
cowni prof. Leszka Misiaka, a Nagrodę Marszałka
Województwa Pomorskiego otrzymał Michał Hyjek
z Wydziału Rzeźby, który swoją pracę zrealizował
na kierunku intermediów pod opieką prof. Anto‑
niego Porczaka.
Konkursowe werdykty zawsze rodzą kontrowersje
i komentarze. Trudno wyobrazić sobie system dosko‑
nały, który wyłoniłby zwycięzców bez sporów i kąśli‑
↗ Michał Hajek,
Pasaż Małp,
instalacja multimedialna
lat organizuje katowicka ASP) ma swoich licznych
wych komentarzy. Ocena jurorów jest zawsze pew‑
zwolenników, choć trzeba przyznać, że ma rów‑
nym kompromisem, fuzją odrębnych opinii, czasem
nież swoje mankamenty. Od lat słyszy się opinie,
indywidualnych, artystycznych preferencji. Jednak
↑ Katarzyna Kukuła,
że niektóre studenckie osiągnięcia nie znajdują swo‑
ten „ludzki” system jest chyba jedynym możliwym.
Drzewo życia,
jego miejsca w żadnej z istniejących formuł. Bywa,
Wartość artystyczna nie poddaje się prostej ocenie,
olej na płótnie,
że struktura organizacyjna, często historycznego
trudno ją precyzyjnie wartościować, nie można jej
pochodzenia, wiąże pewne kierunki artystyczne
zmierzyć ani zważyć, w dodatku często próbuje się
z wydziałami projektowymi, skutecznie uniemoż‑
zajrzeć głębiej, by zobaczyć osobowość, temperament,
liwiając prezentację niektórych dokonań. Trzeba
artystyczny potencjał młodego artysty.
180 × 155 cm
72
Wiadomości asp /59
Sukces Katarzyny Kukuły pokazuje, że na dużych
imprezach bardzo ważna jest wyrazista osobowość
i czytelne przesłanie. Niebagatelną rolę odgrywa rów‑
nież właściwy dobór prac, ich wzajemny kontekst.
Autorka podjęła duże ryzyko, budując swoją ekspozy‑
cję z trzech elementów, klasycznie malowanych obra‑
zów olejnych, tkanin oraz filmu animowanego. Młodzi
artyści często chcą się pochwalić różnymi umiejęt‑
nościami, co w rezultacie potrafi skutecznie zdewa‑
luować walory poszczególnych dokonań. Mieszanka
różnych języków często brzmi bełkotliwie, w najlep‑
szym wypadku mąci główną ideę. Zestaw zaprezen‑
towany przez Katarzynę Kukułę pokazał, że autorka
doskonale wie, jakie treści chce przekazać. Nieza‑
leżnie od użytych środków potrafi zestawić odrębne
wypowiedzi w jedną przekonywającą całość, a kło‑
ekwiwalent finansowy), przypadła w udziale mala‑
potliwa „rozmaitość” w jej przypadku „zabrzmiała”
rzowi, Mateuszowi Bykowskiemu z gdańskiej ASP.
Obrazy z cyklu
i przyniosła bardzo pozytywny efekt. Biegłość warsz‑
Jego praca zatytułowana Dobranoc, do widzenia, cześć,
Dobranoc, do widzenia, cześć,
tatowa, zaskakujące malarskie pomysły (chwilami
giniemy to zestaw obrazów malowanych na odwrociu
dość ryzykownie wykorzystujące tematykę erotyczną),
przeźroczystych paneli. Obrazy pozbawione zostały
szczególny rodzaj humoru i co najważniejsze – wielka
malarskiej materii, zyskując efekt podświetlonych
determinacja, tworzą mocny przekaz, który z pewno‑
szklanych ekranów. Zaskakująca gra figuralnych
ścią potrafi zwrócić na siebie uwagę.
↑ Mateusz Bykowski
giniemy, akryl na pleksi
100 × 150 cm
sekwencji z abstrakcyjnymi tkankami dała interesu‑
Często powtarzana opinia, głosząca, że malar‑
jący efekt, szczęśliwie odległy od ludowego malarstwa
stwo przechodzi kryzys, że wyeksploatowało moż‑
na szkle, z którym można by szukać pewnych for‑
liwe formy ekspresji, jakoś nie znajduje uzasadnienia
malnych podobieństw. Złośliwcy mogą postawić
w praktyce dyplomowych przeglądów. Od początku
kłopotliwe pytanie: „Czy autor będzie już skazany
reaktywowanej, gdańskiej formuły dyplomy malar‑
na to nietypowe podobrazie? Czy jego malarstwo
skie należą do najciekawszych, co znajduje potwier‑
bez »szklanego« efektu będzie równie interesujące,
dzenie w konkursowych werdyktach – regularnie
co się może pojawić w jego miejsce?”. Moim zda‑
od 2009 r. główna nagroda wędruje do absolwenta
niem Mateusz Bykowski jest obiecującym malarzem,
wydziału malarstwa. W tym roku również druga
z dużym potencjałem, wyczuciem koloru i malar‑
co do ważności, Nagroda Ministra Kultury i Dziedzic‑
skiego języka. Oby nie zabrakło mu odwagi do dal‑
twa Narodowego (mam na myśli przede wszystkim
szych poszukiwań.
73
↑ Katarzyna Szeluk
Kicz jako sztuka emocjonalna
akwaforta, 58 × 88 cm
W tym roku mury krakowskiej uczelni opuścili
formie, w dodatku pokazującą, jak sztuka interme‑
pierwsi magistrzy sztuki wyedukowani na kierunku
dialna może aktywnie komunikować się z widzem,
intermediów, jednym z nich jest, wspomniany wcze‑
bez pośrednictwa galerii.
śniej, Michał Hyjek, laureat Nagrody Marszałka Woje‑
wództwa Pomorskiego.
Kierunki wykorzystujące technologiczne zdoby‑
74
Nowe, cyfrowe technologie tworzą często dość
hermetyczny przekaz, który z trudem rywalizuje
na wystawach z tradycyjnymi mediami – dostępniej‑
cze ostatnich lat coraz mocniej wpisują się w eduka‑
szymi i atrakcyjniejszymi w wystawowej rzeczywisto‑
cyjną ofertę uczelni plastycznych (krakowskie inter‑
ści. To, że Michał Hyjek przebił się ze swoją pracą,
media w tym roku opuszczą Wydział Rzeźby, stając
zasługuje na uznanie.
się samodzielnym wydziałem), można w tym szukać
Nagrodę Prezydenta Miasta Gdańska otrzymała
znaku naszych czasów – jeżeli tak jest, to trudno go
Katarzyna Szeluk, absolwentka Wydziału Grafiki
ignorować. Artyści coraz częściej sięgają po nowe
wrocławskiej asp, za pracę Kicz jako sztuka emocjo‑
środki i z coraz większym zainteresowaniem prze‑
nalna. W gronie laureatów to najbardziej „klasyczna”
glądają możliwości najnowszych technologii, które
propozycja, co z pewnością jest po części związane
kuszą nowymi, niedostępnymi dotąd możliwościami
z graficznym warsztatem, który zmusza do dyscypliny
szczególnie na polu przetwarzania obrazu cyfrowego.
i formalnej jednorodności. Rozbudowany zestaw gra‑
Atrakcyjne nowe języki artystycznej wypowiedzi sta‑
fik i rysunków żywiołowo kreślonych z oszczędnym
wiają ich zwolennikom trudne wymagania. Opano‑
użyciem koloru przyciąga uwagę i zmusza do wni‑
wanie skomplikowanych technologii jest jedynie
kliwej obserwacji. Materialna atrakcyjność i zaska‑
opanowaniem języka, wartość wypowiedzi powstaje
kujące zestawienia kaligraficznej materii z natura‑
na zupełnie innym poziomie.
listycznymi cytatami tworzą dość oryginalny zestaw.
Praca Michała Hyjka zatytułowana Pasaż małp
Największe spory wśród wyróżnionych prac
w inteligentny sposób wykorzystuje nowe technolo‑
wywołała propozycja Mariki Michalskiej (malarstwo)
gie, a dokładniej możliwości bezprzewodowej łącz‑
z ASP w Łodzi. Jej praca zatytułowana Recykling jako
ności. Istotne jest, że autor nie popisuje się jedynie
zasada tworzenia to zestaw obrazów wykonanych
technicznymi możliwościami. Udało mu się stworzyć
na podobieństwo kolażu czy malarskiego obiektu,
frapującą „opowieść” podaną w przekonywającej
bezceremonialnie wykorzystujący odpady codziennej
Wiadomości asp /59
egzystencji (plastikowe folie, butelkowe kapsle,
papierki po cukierkach, prezerwatywy – w tym ostat‑
nim przypadku wątpię w tytułowy recykling). Trzeba
przyznać, że w niektórych eksponatach autorka potra‑
fiła stworzyć zaskakująco malarską strukturę, wyno‑
sząc pospolitość rzeczy ponad kłopotliwą oczywistość.
Niestety można mieć pewne wątpliwości, czy wybrany
Bardzo interesującą rzeźbę pokazał Janusz Jasiński
↑ Marika Michalska,
obszar poszukiwań, a szczególnie wybór „sposobu”
z asp we Wrocławiu, chyba niefortunnie dodając
Recykling jako zasada two‑
nie okaże się pułapką. Mam nadzieję, że autorka nie
aneks z płaskorzeźby. Niezwykle intrygująca forma
będzie namnażać podobnych obiektów, zmieniając
rzeźbiarska dużo lepiej poradziłaby sobie bez kło‑
jedynie użyteczne odpady. Jeżeli rozwinie swoistą
potliwej konkurencji, co doskonale widać na repro‑
krytykę konsumpcjonizmu, a może cywilizacyjnej
dukcji w katalogu wystawy. Ostatnie regulaminowe
post‑produkcji, nawet jeżeli ma to być krytyka z „przy‑
wyróżnienie przypadło Justynie Zawistowskiej, absol‑
mrużeniem oka”, i znajdzie nowe, zaskakujące środki
wentce Wydziału Grafiki z UA w Poznaniu, która
wyrazu, to może w przyszłości przekonać do siebie
przedstawiła intrygującą papierową rzeźbę o dwóch
zdecydowanie większe rzesze odbiorców. Bezkompro‑
obliczach – kolorowej i monochromatycznej; dla
misowość i odwaga w działaniu jest dobrym orężem
piszącego te słowa; bardzo frapujące jest, czy i jak
młodego artysty. Prace Mariki Michalskiej przyciągają
rozwinie się ten oryginalny pomysł.
uwagę i działają na zmysły, choć jest to chwilami
Oprócz wymienionych wyróżnionych osób, jurorzy
działanie „drażniące”, jednak zainteresowanie, nawet
zwrócili uwagę na prace Małgorzaty Fober (UA w Pozna‑
krytyczne, jest lepsze od beznamiętnej oceny i braku
niu), Marka Rachwalika (ASP w Katowicach), Roberta
uwagi, szczególnie na początku drogi.
rzenia, 100 × 70 × 8 cm
↖ 110 × 76 × 12 cm
← 100 × 140 × 6 cm
Rączki (ASP w Gdańsku), Sonii Ruciak (ASP we Wrocła‑
W konkursowej rywalizacji pojawiało się wiele
wiu) i Bernadetty Tajs (ASP w Krakowie). Niestety tym
nazwisk, co świadczy o wyrównanym poziomie.
razem zabrakło szczęścia. Niemniej udział w wystawie
75
nie odbił się na odbiorze prezentowanych dzieł. Pozo‑
stałe prezentacje umiejscowione w bliskiej odległości
na gdańskim Starym Mieście tworzyły kameralne
aranżacje. Jak co roku, efektownie wypadła eks‑
pozycja w Gdańskiej Galerii Miejskiej, gdzie ulo‑
↑ Justyna Zawistowska
o tak precyzyjnej selekcji będzie z pewnością istotnym
kowano prace wykorzystujące intermedia, Galerię
All inclusive
elementem artystycznej biografii.
ASP wziął w posiadanie jeden autor do wymagającej
akwatinta, akwaforta
203 × 80 cm,
podstawa: 80 × 80 cm
Na koniec nie można nie wspomnieć o ogromnym
skupienia (i cierpliwości) prawie godzinnej projekcji
organizacyjnym trudzie, który pracownicy Akademii
wideo. Ostatnią wystawową przestrzenią była jedna
Sztuk Pięknych w Gdańsku wnoszą w przygotowanie
ze świeżo wyremontowanych sal w głównym budynku
tak trudnej logistycznie imprezy. Olbrzymie zasługi
gdańskiej uczelni.
ma na tym polu prof. Roman Gajewski, koordyna‑
76
Jeżeli rozpoczęte inwestycje szczęśliwie się zakoń‑
tor i autor aranżacji; również i tegorocznej wystawy.
czą (trwa gruntowny remont głównego budynku)
W tym roku centralna ekspozycja znalazła swoje
i znajdą się środki na zaadaptowanie do celów promo‑
miejsce w „pasażu” Wielkiej Zbrojowni. Przestronna,
cyjno‑wystawowych Wielkiej Zbrojowni, to Akademia
zabytkowa przestrzeń parteru narzuciła wymagające
Sztuk Pięknych w Gdańsku stanie się dysponentem
warunki ekspozycyjne. Obecny stan raczej przypo‑
imponującej przestrzeni wystawowej.
mina plac budowy niż galerię sztuki. Pomimo impo‑
Osobiście nie mam nic przeciwko temu,
nującej kubatury przestrzeń Wielkiej Zbrojowni nie
by wystawa Najlepsze Dyplomy na stałe zagnieździła
oferuje dogodnych ścian do prezentacji malarstwa.
się w pięknym mieście Gdańsku, choć pojawiają się
Brak podłogi, odpowiedniej galeryjnej infrastruktury,
żale, że ogólnopolska, tak istotna prezentacja prac
oświetlenia zmusił organizatorów wystawy do nie‑
dyplomowych, nie pojawia się w innych miejscach.
standardowych rozwiązań i odważnych aranżacyj‑
Może warto pomyśleć o promocji, przynajmniej
nych pomysłów. Cała przestrzeń została zabudowana
grona laureatów w innych akademickich ośrodkach?
ażurowym „warszawskim” rusztowaniem, tworząc
Rektorzy niektórych uczelni zgłosili już obiecujące
umowne korytarze i sale. Na podłodze wysypanej
propozycje.
piaskiem ułożono ścieżki – pomosty z wiórowej płyty
Wystawa Najlepsze Dyplomy zamyka kilkuletni
budowlanej, które umożliwiały zwiedzającym dość
wysiłek studentów i pedagogów. Zamyka się pewien
komfortowe warunki przemieszczania się i oglądania
cykl, teraz będziemy czekać na kolejną odsłonę
wystawy. Całość ekspozycji prezentowała się bardzo
wystawy Najlepsze Dyplomy. Oby była dla naszych
dobrze, a brak sterylnych, neutralnych warunków
absolwentów równie pomyślna jak ostatnia.
Wiadomości asp /59
Najlepsze Dyplomy
Od czterech lat gdańska Akademia Sztuk Pięknych
z ASP w Krakowie (Wydział Malarstwa), za pracę Kra‑
organizuje wystawę najlepszych prac dyplomowych.
ina mlekiem i miodem płynąca (promotor prof. Leszek
Tegoroczną edycję można było oglądać od 20 vii do Misiak).
15 viii w czterech miejscach – główna ekspozycja
Nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodo‑
została zorganizowana we wnętrzu Wielkiej Zbro‑
wego (w wysokości 15 tys. zł) otrzymał Mateusz Bykow‑
jowni (przy Targu Węglowym), pozostałe prezentacje
ski z ASP w Gdańsku (Wydział Malarstwa), za zestaw
można było zobaczyć w Gdańskiej Galerii Miejskiej przy
obrazów zatytułowanych Dobranoc, do widzenia, cześć,
ul. Powroźniczej, w Galerii asp przy ul. Chlebnickiego
giniemy (promotor prof. Teresa Miszkin).
(w domu akademickim asp) oraz w jednej z wyremon‑
towanych sal w głównym gmachu gdańskiej uczelni.
Do wystawy zostały zaproszone akademie sztuk
Nagrodę Marszałka Województwa Pomorskiego
(w wysokości 8 tys. zł) otrzymał Michał Hyjek z ASP
w Krakowie (Wydział Rzeźby, kierunek interme‑
pięknych z Gdańska, Katowic, Krakowa, Łodzi, War‑
dia), za pracę Pasaż małp (promotor prof. Antoni
szawy i Wrocławia oraz Uniwersytet Artystyczny
Porczak).
z Poznania. Każda uczelnia, z grona swoich tego‑
Nagrodę Prezydenta Miasta Gdańska (w wyso‑
rocznych absolwentów, mogła zgłosić maksymalnie
kości 8 tys. zł) otrzymała Katarzyna Szeluk z ASP
cztery dyplomowe prace magisterskie z dyscypliny
we Wrocławiu (Wydział Grafiki), za cykl prac pt. Kicz
artystycznej „sztuki piękne”. Łącznie do wystawy
jako sztuka emocjonalna (promotor prof. Przemysław
zgłoszono 27 prac. W tym roku reprezentowane były
Tyszkiewicz).
kierunki: malarstwo, rzeźba, grafika (warsztatowa),
Jury przyznało również trzy wyróżnienia hono‑
intermedia oraz edukacja artystyczna w zakre‑
rowe (regulaminowe) autorom nominowanym
sie sztuk plastycznych (z warszawskiej uczelni
do etapu finałowego: Januszowi Jasińskiemu (rzeźba)
na wystawę dotarły trzy prace dyplomowe).
z ASP we Wrocławiu za pracę Ukryte geometrie. Forma
Jury pod przewodnictwem Rektora ASP w Gdań‑
z wykorzystaniem geometrycznej siatki przestrzeni
sku, prof. Ludmiły Ostrogórskiej, na posiedzeniu
(promotor prof. Zbigniew Makarewicz), Justynie
19 vii postanowiło przyznać następujące nagrody:
Zawistowskiej (grafika) z UA w Poznaniu za pracę
Nagrodę Rektorów Akademii Sztuk Pięknych
(w wysokości 17,5 tys. zł) otrzymała Katarzyna Kukuła
All inclusive (promotor prof. Piotr Szurek) oraz Marice
Michalskiej (malarstwo) z ASP w Łodzi.
77
W y sta w y
Alterstil
→ Galeria Zajezdnia, Lublin
→ 28 vi – 17 vii 2012
Witold Stelmachniewicz
Tłumacząc z języka niemieckiego, Alterstil znaczy
„dawny”, „stary” styl. Jednak ten tytuł nie przekie‑
rowuje dosłownie do jakichś historycznych metod
pracy nad obrazem malarskim. Wszystkie zapre‑
Ur. w 1970 r. w Jarosławiu.
zentowane (oprócz portretu Godarda) tutaj prace
W latach 1991–1996 stu‑
powstały na podstawie czarno‑białych fotografii
diował na Wydziale
z lat 30. ubiegłego wieku. Wysmakowane kadry,
Malarstwa ASP w pra‑
dbałość o nasycenie światłem zasadniczo odbiegają
cowni prof. Zbigniewa
Grzybowskiego. Pracuje
na Wydziale Malarstwa kra‑
kowskiej ASP od 1996 r.;
od praktyk, jakie narzuciła nam fotografia cyfrowa.
Ale zwrot ku tamtej poetyce nie jest tutaj podykto‑
od 2005 r. na stanowi‑
wany nostalgią za czymś, co się bezpowrotnie zmie‑
sku adiunkta. Obecnie
niło. Jak powiada Georges Didi‑Huberman: „Obraz
pełni funkcję prodziekana.
Głównym obszarem jego
aktywności artystycznej jest
malarstwo.
archiwalny jest tylko przedmiotem trzymanym
w dłoniach, zbiorem zdjęć nieczytelnych i pozba‑
wionych znaczenia, dopóki nie ustalę związku –
wyobrażeniowego i spekulacyjnego – między tym,
co widzę tu, a tym, co prócz tego wiem”. Tymi
słowami oraz metodą montażu Godarda, zastoso‑
waną w jego osobliwym dokumencie Historie(s) du
Cinéme kierowałem się, podejmując realizację cyklu
obrazów na podstawie fotografii wykonanych przez
członków ekipy filmowej Leni Riefenstahl podczas
78
Wiadomości asp /59
realizacji filmu Olympia. Zakładałem wówczas,
że spotkam je z motywami, które w sposób jedno‑
znaczny dookreślą to, co tak naprawdę kryje się
pod pozornie niewinną rywalizacją sportową w Ber‑
linie w 1936 r. Ostatecznie zaniechałem takiego
działania, dochodząc do wniosku, że kontekst
tych obrazów może być odbierany szerzej lub zgoła
odmiennie, stąd nie ma powodu „projektowania”
jego odbioru. Do obecnej prezentacji przygotowa‑
łem kilka nowych obrazów nawiązujących, czy też
↑ Bez tytułu
należałoby powiedzieć: odnoszących się do pro‑
olej na płótnie
blematyki podjętej wcześniej przy okazji Olympii.
Kilkanaście tygodni temu wszedłem w posiadanie
amerykańskiego reprintu książki, która w 1935 r.
towarzyszyła premierze innego filmu Riefenstahl –
Triumf woli. W obydwu tych filmach niemiecka reży‑
serka ustaliła standardy realizacyjne nieosiągalne
120 × 90 cm
2012
↖ Bez tytułu
olej na płótnie
120 × 90 cm
2012
dla jej współczesnych. Perfekcyjna, z artystycznego
punktu widzenia, wizualizacja propagandy nazistow‑
skiej składa niejako konsekwencje tegoż „perfekcjoni‑
zmu” w „kwestii ostatecznego rozwiązania” i innych…
→ (nie)pokój bez obrazów x
olej na płótnie
40 × 30 cm
2009
Pokaz uzupełnia jeden motyw przywołany z filmu
Aleksandra Rodczenki oraz portret ważnego dla mnie,
nie tylko przy okazji tych prac, Jeana‑Luca Godarda
pod afirmującym tytułem GODart.
79
W y sta w y
Natury
portretu
próba
→ Galeria Cztery Ściany, Kraków
→ 10–30 v 2012
→ Sowa,
olej na płótnie,
Łukasz Konieczko
po płaszczyźnie obrazu, ale nigdy jej bariery nie prze‑
Stwierdzenie, że malarz szuka optymalnej relacji
podglądana „rzeczywistość” w żadnym wypadku nie
formy i treści, nie jest, niestety, szczególnie odkryw‑
zdradzi całej swojej historii. A jednak, czasami, udaje
cze; z drugiej strony, z pewnością nie jest fałszywe.
się malarzowi stworzyć zastanawiająco intrygujący
Trudno wyobrazić sobie, by można było zignorować –
świat, w którym czas pozornie płynie.
160 × 110 cm,
kroczy, pozostanie w świecie domysłów i spekulacji –
2011
fundamentalny w moim mniemaniu – element arty‑
Znam obrazy Rafała Borcza od dawna, myślę,
stycznej wypowiedzi. Bez względu na to, czy autor
że od dyplomu, który obronił na Wydziale Malar‑
jest orędownikiem rozbudowanej, malarskiej narracji,
stwa krakowskiej ASP w roku 1999. Łatwo je odna‑
czy też preferuje poszukiwanie formalnych zderzeń,
leźć w zgiełku zbiorowych wystaw. Mają one jakieś
próba stworzenia idealnego współbrzmienia wspo‑
szczególne piętno, klimat, hipnotyczną atmosferę,
mnianych elementów jest zrozumiałą tęsknotą.
trochę mroczną i magiczną zarazem – przywodzą
W przypadku malarstwa, które operuje czytel‑
na myśl filmy Davida Lyncha albo prozę Olgi Tokar‑
nym wizerunkiem, związek ten wydaje się szczególnie
czuk (o której wspomina sam autor). Umiejętność
istotny.
kłopotliwej teatralności jest rzadko spotykaną
Co zrobić, by odmalowany konkret przeisto‑
umiejętnością.
czył się w coś więcej niż tylko biegłe, malarskie
odwzorowanie?
Opowieść ma dużą siłę oddziaływania. Doskonale
80
budowania onirycznej, tajemniczej atmosfery bez
Jak sportretować naturę?
Określenie „tajemniczy” w ostatnich latach zro‑
biło zatrważającą karierę, pleniąc się w przeróżnych
tekstach komentujących sztukę współczesną. Jednak
znamy jej obezwładniającą moc z filmu czy litera‑
zwykle nic ono nie tłumaczy ani niczego nie wyja‑
tury. W malarstwie funkcjonuje jakby „obok”, nie
śnia. Brak sensu czy pomieszanie języków, nawet
ma możliwości wciągnięcia nas w intrygujący rozwój
jeżeli „uroczo” mąci nam w głowie, nie zasługuje
wypadków. Uwięzieni, jak w filmowej stop‑klatce, nie
na takie miano. „Niezrozumiałe” nie jest tożsame
wiemy, co było i co będzie. Czas się zatrzymał, teraz
z „tajemniczym”. Tajemnicę trzeba utkać, upleść
dysponuje nim jedynie widz, który może wędrować
z drobnych zdarzeń i rekwizytów. Nie jest to sprawa
Wiadomości asp /59
↑ Dwie olchy
olej na płótnie
130 × 170 cm
2012
łatwa, szczególnie w malarstwie. Jednak w przypadku
obrazów Rafała Borcza określenie to wydaje się (oczy‑
wiście moim zdaniem) jak najbardziej uzasadnione.
Przejmujący klimat jego obrazów wymyka się prostej
diagnozie, werbalnie trudno wytłumaczyć „odmien‑
ność” odmalowanego świata. Dlaczego „zwykłe” robi
się „niezwykłe”? Mam wrażenie, że chwilami bije
w tym malarstwie „olbrzymie serce Matki Natury”
i nie jest to wyłącznie konsekwencja wyboru malar‑
skiego motywu, choć ulubione sowy, wilki, drzewa
i jeziora są często spotykanym motywem w jego
malarstwie. Nie inaczej jest w przypadku wystawy,
→ Brzozy
olej na płótnie
150 × 200 cm
2012
81
którą można było zobaczyć w naszej akademickiej
↑ Czas olch
olej na płótnie
Galerii Cztery Ściany w maju br. Tym razem Rafał
140 × 180 cm
Borcz za głównego bohatera swoich obrazów obrał
2011
drzewo, nie las, dziką i wybujałą gęstwinę, ale
samotne drzewo z całą jego kłopotliwą morfologią,
ażurową strukturą. Zasadniczą część ekspozycji sta‑
nowiły cztery sporych rozmiarów płótna, oszczęd‑
grafitowe – zaskakująco nieoczywiste. Powieszone
nie malowane, chciałoby się powiedzieć: „tkane”
na ścianach galerii tworzyły panoramiczny ciąg
z drobnych koronkowych struktur, białe, srebrne,
uzupełniony małymi obrazami z ulubionymi wize‑
runkami zwierząt.
→ Nocny lot
olej na płótnie
Wystawy są często zbiorem różnych „wypowiedzi”.
150 × 200 cm
Nie wiem, czy intencją autora była chęć zbudowa‑
2011
nia atmosfery jednego miejsca. Wiadomo, że od lat
wakacyjny czas spędza na odludziu, w dziczy nad
jeziorem. Czy Czas Olch jest próbą szczególnego por‑
tretu tego miejsca? Trudno powiedzieć. Ale patrząc
na te obrazy, można mieć wrażenie, że to nie my pod‑
glądamy odmalowany świat obrazu, ale że to on spo‑
gląda na nas przez okno ramy. Jakby portret natury
wodził za nami oczyma.
82
Wiadomości asp /59
W y sta w y
Górowski,
dwa portrety rozpaczy
Nad Rachunkiem istnienia Górowski pracował
Co widać? Patrzmy! Kto widzi to, co ja widzę? Kto
od roku 2010.Przez Rok. Pod koniec zmagań
widział to, zanim jeszcze przeczytał poniższy tekst?
z chorobą, gdy nowotwór wraz z jego terapią sta‑
Kto zobaczył to pod jego wpływem? Słowa i widzenie
wał się coraz bardziej dotkliwy, Górowski zrezy‑
wiodą się wzajem…
gnował z walki za wszelką cenę, nie poddał się
kolejnym chemioterapiom. Ostatni element tego
Lustro rozpaczy.
zbioru – z niejednoznacznym napisem „Góra”,
Oto „szkic” wykorzystany przez Górowskiego w pro‑
„Góro” – Górowski (!) – ukończył 23 viii 2011. Nie‑
jekcie plakatu Żegnaj, Judaszu (1983). W centrum
omal w ostatniej godzinie przytomności. Zmarł
lustro, skierowane i w naszą stronę, i nieco w górę.
kilka dni później.
Lustro w prostej ramie, lustro – nie lustro, niczym
puste pole w gotowej ramie do wypełnienia jakimś
obrazem… Twarz? Spoza tej ramy widzimy tylko
Janusz Krupiński
pas oczu (efekt kwefu: silna ekspozycja ekspresji
Z początkiem października br. na krakowskiej asp
tych brwi. Widoczna jest więc tylko ta część twarzy,
oczu). Wyraz oczu podbijają łuki boleśnie ściągnię‑
otwarte zostaną dwie wystawy Mieczysława Górow‑
która ma szczególne znaczenie dla określenia toż‑
skiego (1941–2011): Rachunek istnienia oraz (Auto)
samości człowieka (właśnie z tego względu w foto‑
portrety. Pierwsza przedstawia dzieło składające się
grafiach osób podejrzanych, oskarżonych o prze‑
Ur. w 1955 r. Filozof,
z 30 obrazów, o pełnym tytule: Rachunek istnienia, czyli
stępstwo, o zbrodnię, zakrywa się oczy paskiem
dr hab. prof. ASP
multiplikowany autoportret fizyczny i duchowy. Druga
czarnego prostokąta).
w Krakowie, Katedra
Historii i Teorii Sztuki,
ukazuje plakaty oraz szkice do plakatów. Jakkolwiek
wykłada teorię sztuki.
rangę światową Górowski osiągnął właśnie jako twórca
Ekspresja oczu (w tym powiek, brwi…) dalece
Prof. UP w Krakowie,
plakatów, to jego liczne szkice mają wartość samoistną
wymyka się samokontroli człowieka. Najmniej
Instytut Filozofii i Socjologii,
(szerzej o twórczości Górowskiego piszę m.in. w tek‑
kłamią. Nie kłamią? Szczere. Co najmniej tożsame
stach publikowanych w katalogach wystaw).
są ze stanem samozakłamania, w którym ktoś naj‑
kierownik Zakładu
Aksjologii i Filozofii Kultury,
szczerzej się pogrążył. Nie budują maski… Oczy. Same
wykłada filozofię sztuki
i estetykę.
Wyróżniam tutaj dwie prace, dwa autoportrety.
są pierwotnym miejscem uobecnienia uczuć, uobec‑
Jeden jawny, drugi ukryty. Niemniej jeden i drugi
nienia Innego, ośrodkiem wejrzenia, wizji, widze‑
są przede wszystkim portretami rozpaczy. Nie, nie
nia i widzeń, dotknięcia i bycia dotkniętym, miej‑
chodzi o rozpacz tego oto właśnie poszczególnego
scem pojawienia się i przeżywania emocji, przeżyć.
człowieka. Górowskiego. Może ona być udziałem każ‑
Są z nimi i istnią się nimi: uczuciami, wejrzeniami…
dego człowieka (co więcej, „specyfiką rozpaczy jest
W ten sposób żyje dusza i duch… słowo ciałem…
to, że można o niej nie wiedzieć” – S. Kierkegaard,
Fałszywy to pogląd, jakoby oczy przyjmowały formy
Choroba na śmierć).
wtórne wobec uczuć, przeżyć czy wglądów, jakoby
83
W odbiciu lustrzanym mam raczej
spotkać się ze sobą samym? Ręce
trzymające lustro… Te ręce znają
opór kamienia. Znają dotyk gliny
oblepiającej owoce ziemi.
ruchy bądź blaski oczu były tamtych odbiciem, spo‑
w samotności. Nieusuwalna samotność wpisana
sobem wyrażania, narzędziem komunikowania, uze‑
w los każdego z nas?
wnętrzniania bądź gry…
Z tych oczu bije, krzyczy samotność. Wprawdzie
„Szkic”. Ten człowiek patrzy wprost, na mnie…
ten człowiek staje przede mną, kieruje lustro w moją
Lub w swe własne odbicie w tym szkicu‑obrazie:
stronę, a zarazem stawia je między sobą a mną – nie
w siebie samego. Z lustrem stoi przed „lustrem”?
spotkamy się. W ten sposób ukazuje, przedkłada
Echo, obraz swego życia trzyma przede mną, a może
wyznanie, ale nie otwiera dialogu… W odbiciu
mnie nakłania do przejrzenia (się)… Jego, moje –
lustrzanym mam raczej spotkać się ze sobą samym?
wszystko naraz, wszystko jedno…?
Ręce trzymające lustro… Te ręce znają opór
Wtrącenie: Kto go znał, ten rozpozna: oto sam
kamienia. Znają dotyk gliny oblepiającej owoce
autor patrzy na nas. Takich rąk Górowski jednak nie
ziemi. Kościste, reumatyczne… stawy, paliczki…
miał. Mogły należeć do jego ojca lub matki (jedna
Ręce kogoś, kto uprawiał ziemię, kogoś, kto zna rytm
ręka ojca, druga matki?).
narodzin i śmierci, kto jest w nim zanurzony.
Autoportret z lustrem.
Czytelniku, czy potrafisz znaleźć w tym szkicu
i ten kolejny obraz, „równoległy” do właśnie tu roz‑
Dlaczego tylko tytułem wtrącenia wspominam,
że widzimy tutaj oczy samego Górowskiego? Gdyż
ważanego, czy widzisz: oto człowiek, który uchylił,
cofnął wieko trumny, w której sam już leży?
przede wszystkim jest to autoportret człowieka,
człowieka w jego człowieczeństwie, portret kondy‑
Czy udziela Ci się także grafizm klepsydry prze‑
cji ludzkiej, egzystencjalnej sytuacji człowieka –
nikający to lustro, wrysowany podskórnie w cały
skądinąd jako problem przeżywany przez autora
ten „szkic”?
na własnym „przykładzie”, odczuwany w sposób
osobisty, z autentycznym zaangażowaniem, jako
„sprawa życia i śmierci”.
Dla chłopa polskiego śmierć nie jest jakąś abs‑
trakcją, mniej lub bardziej odległym kresem, ale
z istoty należy do życia. „Mojego życia”. Istnieje, jako
84
Zarazem jest to „sprawa” każdego z nas. Pewien
własne umieranie. Chłop polski jeszcze do niedawna
problem, który dotyczy nas wszystkich. Nas? Słowo
żył, prosząc o dobrą śmierć, o życie, które pozwala
„nas” wskazuje na „my”, na wspólnotę, mnogość…
godnie odejść, oglądać „majestat chwały”. Z sercem
To raczej problem poszczególnego człowieka. Co zna‑
żegnał zmarłych żałobną pieśnią (Anielski orszak…),
mienne, przeżywany i możliwy do przeżycia tylko
w której rozrzewniają m.in. te słowa:
Wiadomości asp /59
Z obłoków jasnych zejdźcie, Aniołowie
rozpacz. Szaleństwo rozpaczy. Samotność. Spojrze‑
Jedyne światło, które nie zna zmierzchu,
nie oczu i gest rąk krzyczą milcząco: zobacz, nic nie
pastel, zardzewiała blacha
Bądź dla tej duszy wiecznym odpocznieniem.
ma, tylko tabula w całej swej płaskości… Tafla, bez
20 × 28,3 cm, 1983
Niewątpliwie podobne zwyczaje praktykowane
Poświata nikła, poświat zmartwiały…
↖ Autoportret z lustrem
głębi, której biel przełamuje się w cień. Biel ledwie.
musiały być również w rodzinnych stronach Mietka.
Spojrzenie skierowane poza granice życia, poza
Pamięć o pewnych obyczajach, rytuałach bądź ich
żywa znajomość, nawet w nieuświadomiony sposób
kres świata. Nie w przeszłość, nie w przyszłość, lecz…
w wieczność.
dookreśla obrazy, które wynajdujemy w doświadczeniu
danego dzieła. Tamte rzutują na jego znaczenia, sensy.
Spojrzenie od strony wieczności? Spojrzenie
to i ten gest rąk trzymających lustro skierowane
W odniesieniu do tego „szkicu”, autoportretu
są w naszą, w moją stronę. Mówią: „Wejrzyj w głąb
Górowskiego, przypomniałbym ten rytuał: oto scena,
twego zwierciadła! Stań przed sędzią‑obrazem! Szukaj
w której uczestnik procesji niesie święty obraz, trzy‑
swego oblicza! Spójrz w oczy… w obraz prawdzie!”.
mając go przed sobą, przed własną piersią. W ten wła‑
śnie sposób. Na znak. Jako wyznanie. Przed światem,
Zwierciadełko, zwierciadełko, powiedz przecie,
ludźmi i Bogiem.
kto jest…
(Hans Christian Andersen, Baśnie)
Jako wyznanie.
Zobacz, to ty: nikt i nic – to cała głębia… tafli. Oto
„Szkic” z lustrem. Dłonie naznaczone przez los.
podobizna człowieka: horror pustki.
Tak, te dłonie znają i niosą ciężar życia. Powagę, przed
którą nikogo nie uchyla żadna igraszka, żaden gest
i pocałował zwierciadło,
umycia rąk. Ręce człowieka, którego kościec uformo‑
i cały stał się niczym
wały życia trudy. Żywo‑trupie dłonie. Kurczowo trzy‑
(Adam Mickiewicz, Dziady – parafraza,
mają lustro. Przenika je to samo przerażenie co i oczy.
„niczym” w miejscu „kamieniem”)
Pociemniałe oczy. Ten sam ból, i ta sama groza. Jedna
85
[…] przez polegający na uświadomieniu sobie sie‑
bie grzech Adama na świat przyszła śmierć.
(Carl Gustaw Jung, Symbole przemiany…)
Oczy. W ich zwierciadłach nie odbija się świat.
Nikt się w nich nie odbija. Odblaskiem zatrzymują
na swej powierzchni sztuczne, martwe światło rzu‑
cone na całą tę scenę. Martwe świecenie. Nie znajdują
i nie znajdą w nim ożywczego promienia… Ciepła…
Takie świecenie nigdy nigdzie nie wejrzy, nie zagląd‑
nie. W oczach nawet nie utonie…
Tabula. Blade echo poświaty nieba…? Wyblakłego
↑ Oko, praca ze zbioru
Rachunek istnienia
nieba? Ani tyle! Nic z góry nie zagląda! Szukając
W tle sceny panuje ona tylko: Czerń. Bez jednej
technika mieszana
odbicia wyżyn, w które lekko mierzy, to zwierciadło
gwiazdy, ani Przewodniej, ani chociaż od Wozu…
niczego tam nie spotyka… Dla niczego stamtąd reflek‑
Jedna czerń. Bez dna. Ta sama Czeluść, którą wynu‑
sem się nie staje.
rzają się ku nam i przed nami studnie źrenic… Oczy –
38× 28 cm, 2011
okna, zwierciadła duszy? Otchłań duszy? Pozór
Nawet Pustka nie jest żadną rzeczywistością,
a tylko echem niespełnionego Pragnienia Tamtej
głębi? Obietnica tamtej drugiej strony, którą się
łudzimy, dając jej imię Tajemnicy?
Strony.
Oko rozpaczy
A jeśli nie ma nic ponad tobą, nic nie możesz otrzy‑
Źrenica powiększa się w ciemności.
mać. Chyba że od siebie samego. Ale co znajdziesz
w pustej głębi lustra?
(Antoine de Saint‑Exupéry, Twierdza)
To oko, ta czeluść czerni, ta studnia źrenicy, którą
stała się już nieomal cała tęczówka, wraca w pracy
Górowskiego należącej do cyklu Rachunek istnienia.
Na stronie 85:
Refleksy tej samej nierzeczywistości wypełniają
Góra/o, praca ze zbioru
oczy i lustro. Ogarniają niepokojem i lękiem.
Rachunek istnienia
W pracy z paradoksalnie umieszczonym na dole
napisem „góra”. A może „Góra” (dwuznaczność, ni
to przez małą, ni to przez dużą literę pisane słowo)?
akryl, deska
Refleksy autorefleksji…
38 × 28 cm, 2011
86
Wiadomości asp /59
A może to zarazem urwana sygnatura? „Góro…”.
87
Spiralny ruch w dół, i w dół… Wir
pochłaniający życie unosi jego
szczątki, na chwilę jeszcze widoczne,
jak śmieci… zaraz zapadną się w nie‑
byt, pochłonięte… Tunel? Jeśli tunel,
to bez iskry światła „life after life”.
Podkreślenie własnego pochodzenia i przeznacze‑
nia wpisanego w nazwisko? Noszonego wraz z nim.
Tam oko cyklopie. Woskowe. O formach nabrzmia‑
łych, ślimaczych, rakowatych…
„Góry” nie ma w polu tego obrazu. Jest tylko kie‑
Lecz bez plugastwa grymasów, robactwa min,
runkiem. Wskazaniem kierunku. Mierzy tam (Tam)
bez potworów póz… Bez stęchlizn obojętności, bez
grot zamarkowanej ledwie strzały.
ropienia rozgoryczeń, bez brudu egoizmu… Bez demo‑
nów „Ja”. Nie upada w litość dla samego siebie, nie
Ten grot przypomina przydrożną kapliczkę. Oto
samotna na globie oka. Oka‑świata.
Rzucająca cień, długi, ostry. Cień, chociaż żadne
światło nie świeci w tej przestrzeni, znikąd.
Każda kapliczka jest takim wskazaniem, ponad to,
co ziemskie. Co tu i teraz. Ponad faktyczność.
zna wstrętu do oddalającego się świata… Nie upada
we wzloty dostojeństw, w dreszcze trwogi. Zna ból,
nie roztkliwia się w nim, nie obnosi się z nim ani
nie skomle o ukojenie. Nie umartwia się nad sobą.
Ś‑cierpienie.
Godność.
Spokój.
W polu obrazu, w centrum tego oka, oka jak stud‑
nia bez dna, widzimy jedynie niknący ciąg kręgów.
Ciężka powłoka gałki – powieka. Źrenica rozcięta.
Spiralny ruch w dół, i w dół… Wir pochłaniający życie
Wężowa. Otwarta rana niewidzialnego, niepoznawal‑
unosi jego szczątki, na chwilę jeszcze widoczne, jak
nego, nicości… Z której wylewa się ten smutek. Cichy,
śmieci… zaraz zapadną się w niebyt, pochłonięte…
niemy głos: „Jestem”. „Z drugiej strony”.
Tunel? Jeśli tunel, to bez iskry światła „life after life”.
Studnia? Bez źródła. Cóż widać tam, najgłębiej, dokąd
wzrok sięga? Czarne oko rozpaczy.
Natomiast tu, w obrazie „Góro/a”? Czarne oko roz‑
paczy. Niczym bezgłośny dzwonek, w którym zastygło
serce źrenicy.
To oko pojawia się w innym obrazie z cyklu
Rachunek istnienia. Tam jeszcze w barwach, chociaż
to koloryt choroby. Tam jeszcze bez rozpaczy, chociaż
w strasznym smutku. Smutku bez żalu. Bez cienia
goryczy. Patrzy ku nam przez „dziurkę”.
Źrenica. Człowieka widzimy tyle, co wnętrza,
przestrzeni, przez „dziurkę” od klucza?
88
Wiadomości asp /59
Źródła cytatów
C. G. Jung, Symbole przemiany. Analiza preludium do schizofrenii,
przeł. Robert Reszke, Wrota, Warszawa 1998, s. 351.
S. Kierkegaard, Choroba na śmierć, przeł. Jarosław Iwaszkiewicz,
PWN, Warszawa 1982, s. 185.
A. Mickiewicz, Dziady, cz. I: Młodzieniec zaklęty.
A. de Saint‑Exupéry, Twierdza, przeł. Aleksandra
Olędzka‑Frybesowa, PAX, Warszawa 1998, s. 301.
W y sta w y
Labirynt
Wolności
Rzeczywistość niewyobrażona,
czyli o prawdzie miejsca
→ Muzeum Ziemi Wiśnickiej – Zamek, Nowy Wiśnicz
→ 16 vi 2012 – 25 viii 2012
→ Galeria Extravagance, Sosnowiec
→ 7 ix 2012 – 7 x 2012
Adriana Zimnowoda
i z pozycji „wygodnej kanapy” napisać to i owo
na „zadany temat”, co przecież mnie samej się zdarza,
Tak bardzo różnimy się od siebie – my, ludzie. Podob‑
gdyż każdy człowiek posiada lepiej lub gorzej wyposa‑
nie miejsca emanują indywidualnym pulsem, posia‑
żone archiwum doznań i refleksji uzupełniane przez
dają jednostkową aurę, mają niepowtarzalny klimat,
samo życie. Jednak przebywanie „obok”, a nie „w”,
specyfikę. Budynki i miasta rezonują wewnętrzną
to istotna różnica, to już inny wymiar doświadczenia.
Historyk sztuki. Kuratorka
energią, domagając się naszej percepcji. Imma‑
Prawda o kalectwie, wykluczeniu, umysłowym
licznych wystaw. Autorka
nentne ich drgania bądź to skłaniają do melancholii
ograniczeniu, umieraniu, chorobie, starości, uzależ‑
i refleksyjnej statyczności, bądź uaktywniają emocje,
nieniach, natręctwach, depresji, maniach i wynatu‑
rii sztuki Uniwersytetu
prowokując do działania. Ich piękno porywa, może
rzeniach jest obecna w naszym świecie.
Jagiellońskiego w Krakowie
też znudzić, brzydota odpycha i intryguje, to wszakże
tekstów krytycznych.
Absolwentka histo‑
oraz studiów podyplomo‑
wych z filozofii
jest pewne, że miejsce wpływa na zachowanie,
– Co, nie podoba się? – puentuje głosy urażonych
Michel Houellebecq, autor Cząstek elementarnych.
xx w. Collegium Civitas
nastrój i sposób myślenia przebywających w nim
w Warszawie. Pracuje
ludzi. Z przestrzenią wchodzi się w relację, często
Znaczną część powierzchni plakatu towarzyszą‑
w Sosnowieckim Centrum
łatwiej niż z drugim człowiekiem. Ona nie kalkuluje.
cego wystawie pokrywa wizerunek ludzkiej głowy.
Jest jaka jest.
Ukazany jej fragment zdominowany został przez
Sztuki – Zamek Sielecki
Galeria Extravagance.
– No i bardzo dobrze!¹
Mając świadomość, iż „zaplecze” intelektualno‑
labirynt przejść, korytarzy, meandrycznych konfigu‑
↗ Tymoteusz Chliszcz
-emocjonalnych propozycji towarzyszących projek‑
racji. Tenże sam motyw nachodzi na obszar otwartego
Labirynt Wolności
towi Labirynt Wolności jest zasobne w liczne teksty,
(co nie bez znaczenia) oka. Ludzka głowa to istotnie
długo zastanawiałam się, o czym napisać niniejszy
labirynt – możliwości, zwłaszcza jednak ograniczeń.
i w którą stronę powinien zmierzać. Moją uwagę
Pozbawiona lustrującego świat „nieuprzedzonego oka”
pochłonęła sama idea wydarzenia. Oryginalność
stać się może mniej przystająca do realności niż odcięci
rysunek cyfrowy, druk
na płótnie (fragment)
300 × 200 cm, 2012
i unikatowy charakter autorskiego projektu profesora
od rzeczywistości rezydenci wirtualnego bytu z egzy‑
Zbigniewa Bajka wypływa w moim odczuciu z trudu
stencjalno‑filozoficznej powieści Wiktora Pielewina.
zbliżenia się do prawdy. Wiem, brzmi górnolotnie.
Hełm grozy² – bo o nim mowa – to uzurpujący sobie
Jednak doświadczanie natury świata we wszelkich
autokratyczne prawo konstruowania sądów o świecie
jej aspektach wydaje mi się drogą najuczciwszą. Gra‑
ludzki umysł: kombinacja zakleszczonych nawyków
nice ryzyka są sprawą indywidualną i niewątpliwie
myślowych oraz głęboko zakorzenionych przekonań.
poddane być powinny nadzorowi sumienia, jednak
Zaangażowanym w projekt Labirynt Wolności
nie znam bardziej bezpośredniej drogi dochodze‑
wysoko ustawiono poprzeczkę. U podstaw jego idei
nia do prawdy niż świadoma egzystencja tu i teraz.
legł bowiem zamysł bezpośredniego doświadczania
Naturalnie można w warunkach „laboratoryjnych”
miejsca – czynnego więzienia, miejsca o niechlubnej
89
2
1
1, 2, 3 Zakład Karny
w Nowym Wiśniczu
fot. Zbigniew Bajek
4 Tymoteusz Chliszcz
grafika komputerowa
2012
3
renomie, obszaru, który społeczeństwo najchętniej
wyparłoby z pamięci, wykluczając poza mury miasta.
Konfrontacja uczestników projektu z sytuacją gra‑
niczną, jaką jest przymusowe pozbawienie wolności
w dosłownym tego słowa znaczeniu – z prawdą miej‑
sca, twarzą drugiego człowieka i jego „pokiereszo‑
wanym” życiorysem – z równie dużym prawdopodo‑
bieństwem mogła wywołać nostalgiczną zadumę nad
90
Wiadomości asp /59
4
↑ Zbigniew Bajek, Labirynt, druk cyfrowy na płótnie, 200 × 100 cm [×4] 2012
(fragment ekspozycji na zamku w Nowym Wiśniczu)
egzystencją w sensie ogólnym, co uwikłać w patos
czy lepki sentymentalizm. To, czy biorącym udział
w projekcie udało się „przechytrzyć” zastawioną
przez sondujący umysł pułapkę i czy omijając ową,
nie wpadli w kolejną – mocno zakrzywiające obraz
świata emocje, odpowiedzieć mogą jedynie oni sami
i to najprawdopodobniej spoglądając z perspektywy
czasu. Nie zatrzymując się dłużej nad rozstrzyganiem,
jak szeroki był zakres i kierunek „odchylenia”, war‑
tością samą w sobie pozostał namysł nad problemem
w warunkach hic et nunc.
Jak pisze Hanna Buczyńska‑Garewicz, „stosunek
między człowiekiem a przestrzenią nie jest prze‑
strzenny. Relacja między człowiekiem a miejscem
[…] jest relacją wzajemnego współ‑bycia, w której
rozumienie jest koniecznym momentem, gdyż ina‑
czej »rzeczenie rzeczy« pozostaje w ukryciu, jeśli
↑ Bartłomiej Górny, zestaw prac Hermetyk, obiekty rzeźbiarsko‑dźwiękowe, 2012
(fragment ekspozycji na zamku w Nowym Wiśniczu)
nie znajdzie odpowiedzi w myśleniu. To dopiero
dzięki i poprzez myślenie ujawnia się prawda rzeczy.
91
↑ Zbigniew Bajek, Wyrok
fotografia, 2012
W rozumieniu dokonuje się »przybliżenie« otaczają‑
w niektórych więziennych rytuałach. Niecodziennym
cego świata […]”³. Relacja polegająca na rozumieniu
przeżyciem – jak sądzę – była możliwość spędzenia
– owszem, jednak rozumienie wynikające z relacji
doby w karcerze więziennym (z czego skorzystał jeden
bezpośredniej jest nie do przecenienia. W „rapor‑
z uczestników). Nie wiem, jak zareagowałabym samot‑
cie” z pobytu w budynku więziennym w Łęczycy
nie zamknięta w celi więziennej. Mam jednak wraże‑
czytamy: „Zetknięcie się ze śladami zniewolenia
nie, że w miejscu, gdzie sztucznie ujarzmiona energia
i przemocy, jakie ewokowały mury, korytarze, cele,
Erosa i Tanatosa gra pierwsze skrzypce, więzienne
karcery i spacerniaki łęczyckiego więzienia – szcze‑
mury przesiąknięte być muszą duszną atmosferą
gólnie dla młodych ludzi, którzy nie mogli, tak jak ja,
agresji, hardych słów, porno wyobrażeń, unoszącymi
wprost uczestniczyć w historycznych wydarzeniach
się powidokami dokonanych zbrodni, obca by mi była
przed dwudziestu czy trzydziestu laty, było głębokim
chłodna kalkulacja umysłu pogrążonego w filozoficz‑
wstrząsem. Dotykając więziennych ścian, czuliśmy
nej medytacji nad kondycją człowieka uwięzionego.
przerażenie, odrazę, niepokój […]”⁴.
Wydaje się, że strach, niepokój, wzmożona czujność
Uczestnicy projektu przebywali na terenie zamku
w Nowym Wiśniczu osiem dni, w tym okresie mając
92
oraz poczucie niemocy i trudnej do zaakceptowania
bezradności bardziej przystają do okoliczności.
niejednokrotnie możliwość przebywania wewnątrz
Liczne wypowiedzi teoretyków (historyków
murów zakładu karnego, jak również partycypując
sztuki, socjologów, filozofów) oraz przemyślenia
Wiadomości asp /59
zaangażowanych w projekt artystów zamieszczone
namysłu nad tytułem projektu. Mocno odchylało się
↑ Zbigniew Bajek, Wyrok
zostały w katalogu towarzyszącym wystawie. Nato‑
w przedziale pomiędzy introspekcją (mój umysł jako
200 × 100 cm, druk cyfrowy
miast reakcją bezpośredniego poddania się fenome‑
labirynt‑pułapka) a retrospekcją w wydaniu (na czym
nologii miejsca jest wypowiedź artystyczna w postaci
polega wolność w obliczu, dla wielu wciąż aktualnej,
↖ Zbigniew Bajek, Kafka
dzieł sztuki. Wystawa zaprezentowana w zamku
nietzscheańskiej rozpaczy). Nieliczne spośród nich
200 × 100 cm, druk cyfrowy
w Nowym Wiśniczu zrobiła na mnie wrażenie nie‑
wstrząsały w sposób bezpośredni, epatując pulsu‑
zwykle spójnej. W przeważającej części emanowała
jącymi emocjami, podkreślonymi ekspresją barw
chłodno‑kontemplacyjną atmosferą. Pokazane
i dramatyczną w wyrazie formą. Do takich arty‑
dzieła zbudowane za pomocą oszczędnych środków
stów niewątpliwie należy sam autor projektu. Dla
wyrazu, dopełnione wyciszającymi emocje monochro‑
Zbigniewa Bajka sztuka to życie, życie to sztuka –
matycznymi barwami, skłaniały do intelektualnej
od lat nierozdzielne w jego twórczości. Jego działania
refleksji, i jako takiej były odpowiedzią. Myślenie
z kręgu body artu, epatujące nagimi ciałami dalekimi
większości uczestników (o czym dowiadujemy się
od klasycznych kanonów piękna, to plastyczny, jak
bezpośrednio z ich wypowiedzi) oscylowało wokół
mniemam, znak prawdy o niedoskonałym, bezbron‑
zagadnienia wolności w znaczeniu ogólnym oraz
nym i nierzadko kalekim świecie. Wizerunek nagiej
dotykało zrozumienia fenomenu labiryntu. Mam
kobiety – ten wyrwany z gazety czy wyobrażony –
wrażenie, że było oddźwiękiem przede wszystkim
jest w więziennych realiach nie mniej oczywisty niż
na płótnie, 2012
na płótnie, 2012
93
Uczestnicy projektu przebywali
na terenie zamku w Nowym Wiśniczu
osiem dni, w tym okresie mając nie‑
jednokrotnie możliwość przebywania
wewnątrz murów zakładu karnego,
jak również partycypując w niektó‑
rych więziennych rytuałach.
napięte do granic możliwości wytatuowane ramiona
osadzonych.
Następna odsłona wystawy Labirynt Wolności
będzie miała miejsce w Sosnowieckim Centrum Sztuki
Zamek Sielecki w Galerii Extravagance. Niniejszy tekst
piszę, w momencie gdy prace nad wystawą są mocno
zaawansowane, jednak jej ostateczny kształt nie jest
jeszcze doprecyzowany. To kolejne z wyzwań dla zaan‑
gażowanych w projekt artystów. Dzieła będące reflek‑
sem pobytu w Zakładzie Karnym w Nowym Wiśniczu
zostaną przetransportowane w nowe, a więc emanujące
inną aurą miejsce – do Zamku Sieleckiego w Sosnowcu.
Czy historia, na bazie której powstały, zostanie dostrze‑
żona z innej perspektywy? W myśl wiary w fenomeno‑
↑ Małgorzata Nowak
logię miejsca wypadałoby przyznać, że tak – zapewne.
Różowe kropki na spa‑
Nowa odsłona wystawy nastąpi w przestrzeni innych
cerniaku, 2012, (instala‑
murów i w konfrontacji z innymi ludźmi.
cja w Zakładzie Karnym
Uczestniczenie (choć w niewielkim zakresie)
w Nowym Wiśniczu)
w realizacji wystawy Labirynt Wolności to dla mnie
↗ → Osadzeni ZK
osobisty przywilej doświadczania energii płynącej
w Nowym Wiśniczu,
z zaangażowania i pasji jej uczestników. To wydarze‑
(wypowiedzi w ramach
projektu Labirynt
nie, z którego wychodzę z przekonaniem (w ostatnich
Wolności)
latach coraz mocniej we mnie utrwalanym), iż poza
doznaniami natury estetycznej (nie wszystkie prze‑
cież dzieła roszczą sobie do tego pretensje) wartością
i sensem angażowania się w przedsięwzięcia arty‑
styczne jest możliwość doświadczania wielorakich
Strona 93:
↗ Witold Stelmachniewicz
obszarów rzeczywistości. Te bowiem, uchwycone,
Bez tytułu, 2012 (perfor‑
poddane transformacji i odbite w zwierciadle wraż‑
mance, zamek w Nowym
liwości innego człowieka – twórcy, nie dopuszczają
Wiśniczu)
do stagnacji, wywracając raz za razem utrwalone
→ Jakub Najbart Płynę
„konwencje” umysłu. Przyznam się, iż mam osobistą
140 × 180 cm, olej na płót‑
satysfakcję, gdy w procesie dochodzenia do prawdy
nie, 2012
94
Wiadomości asp /59
sypią się, będące jej zaprzeczeniem, odłamki rzeczy‑
wistości ocenianej „zza różowych okularów”. Odsło‑
nięta prawda może wstrząsać swoją bezwzględnością,
zwłaszcza gdy mur prześwitujący spod osuniętej war‑
stwy tynku uprzedzeń i „pielęgnowanej” niewiedzy,
zaczyna spełniać funkcję lustra, doprowadzając
do „samorozpoznania”. „Ja” odbity w innym wymia‑
rze prawdy to jak „ja” odbity w drugim człowieku
– to niekończący się dialog perspektyw. Projekt profe‑
sora Zbigniewa Bajka Labirynt Wolności niewątpliwie
zaliczyć należy do tych zdarzeń artystycznych, dla
których dialog, bezpośrednia międzyludzka relacja
i „prawda miejsca” stanowiły pierwiastek sine qua
non całego przedsięwzięcia.
„Jako izolujące się bycie dla siebie moje bycie
sobą przestaje być sobą. Bycie sobą dochodzi do sie‑
bie tylko wtedy, gdy dochodzi do siebie w komuni‑
kacji z innymi”⁵.
Przypisy:
1 Michel Houellebecq, Cząstki elementarne, przeł.
Agnieszka Daniłowicz‑Grudzińska, Wydawnictwo
W.A.B., Warszawa 2011.
2 Wiktor Pielewin, Hełm grozy, przeł. Małgorzata Buchalik,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2006.
3 Hanna Buczyńska‑Garewicz, Miejsca, strony, okolice,
Wydawnictwo Universitas, Kraków 2006, s. 143.
4 Zbigniew Bajek, fragment tekstu wyjaśniającego ideę pro‑
jektu Czarno na białym, http://www.wymiarywolnosci.com/
czarnonabialym/.
5 Karl Jaspers, Wiara filozoficzna wobec objawienia, przeł.
Grzegorz Sowiński, Wydawnictwo Znak, Kraków 1999, s. 140.
95
W y sta w y
Intermedia
2011—2012
fot. Grzegorz Mart / Studio Filmlove
1 x 2012 r. pierwsi studenci rozpoczną naukę
na Wydziale Intermediów. Powołanie nowej jednostki
zbiega się z zakończeniem 5‑letniego cyklu kształce‑
Bogdan Achimescu
nia na 2‑stopniowych studiach Katedry Intermediów.
Od 2007 r., kiedy na Wydziale Rzeźby z inicjatywy
→ Correspondences and Interventions
prof. Antoniego Porczaka i prof. Artura Tajbera
→ Londyn, X 2011
powstała nowa katedra, dyplomy licencjackie i magi‑
sterskie otrzymało 28 absolwentów. Przez te lata kadra
W x 2011 r. miało miejsce w Londynie pierwsze
Ur. w 1965 r. w Timişoarze
i studenci swoją pracą doprowadzili do powstania
z trzech warsztatowych spotkań międzynarodo‑
w Rumunii. Kształcił się
nowoczesnej platformy kształcenia, łączącej umie‑
wych pod wspólnym tytułem Correspondences
w Akademii Sztuk Pięknych
w Cluj w Rumunii oraz
w Akademii Sztuk Pięknych
w Krakowie. W 1993 r.
ukończył Wydział Grafiki
ASP w Krakowie. Artysta
jętności zawodowe i kompetencje artystyczne.
Przyczyniła się do tego aktywność wykracza‑
and Interventions, finansowanych przez Erasmus
Lifelong Learning Programme. Uczestniczyli w nim
jąca poza ramy przewidziane w programie stu‑
studenci Katedry Intermediów ASP wraz ze studen‑
diów. Katedra organizowała konferencje naukowe,
tami z analogicznych jednostek z Akademii Sztuk
wyjazdy do ważnych ośrodków zaangażowanych
Pięknych ze Stuttgartu, Budapesztu i Kingston upon
głównie rysunkiem, insta‑
w tworzenie i popularyzację sztuki nowych mediów,
Thames. Kadrę reprezentowali Artur Tajber, Bogdan
lacją, obrazowaniem cyfro‑
wykłady i zajęcia z artystami. Kadra naukowa i stu‑
Achimescu i Małgorzata Butterwick, studentów zaś – wizualny, zajmujący się
wym. Reprezentował
denci uczestniczyli w międzynarodowych projektach
Joanna Combik, Kuba Garścia, Justyna Górowska,
w Wenecji w 2001 r. jako
i warsztatach artystycznych. Dokonania studen‑
Adam Gruba, Krzysztof Kaczmar, Julie Land, Grze‑
uczestnik projektu Context
tów znajdują uznanie na festiwalach, przeglądach
gorz Mart, Jan Moszumański, Dorota Tylka, Jacek
i wystawach. Chcieliśmy przedstawić przykłady
Złoczowski. Patrycja Maksylewicz stworzyła stronę
działalności Katedry Intermediów z ostatniego
internetową correspondences.info z modułami map,
roku akademickiego, który jest dla nas szczególny.
kalendarza roboczego, galerii i terminów.
Rumunię na Biennale
Network. Od 2007 r. wykła‑
dowca na kierunku inter‑
mediów Akademii Sztuk
Pięknych w Krakowie.
Kończymy jeden z ważniejszych etapów w naszej
W trakcie dwóch tygodni studenci i wykładowcy
działalności akademickiej – przez ostatnie 5 lat two‑
podzielili się na międzynarodowe 5‑osobowe grupy
rzyliśmy nie tylko kolejną jednostkę wydziałową, ale
robocze i tworzyli interwencje, performance, insta‑
też miejsce, gdzie wspólnie pracowaliśmy, zbierali‑
lacje. Studenci zdobywali doświadczenia z dziedziny
śmy doświadczenia i tworzyliśmy metody łączenia
pracy w przestrzeni publicznej oraz mieli okazję
dydaktyki ze sztuką. Czas ten przyniósł wymierny
skonfrontować własne działania z niezwykle żywą
profit wszystkim stronom uczestniczącym w proce‑
scenerią Londynu, przez który przechodziły liczne
sie kształcenia. Teraz rozpoczynamy kolejny poziom
manifestacje i pochody polityczne.
w twórczym wyzwaniu, jakim jest dla nas uczestni‑
czenie w tworzeniu nowego Wydziału Intermediów.
96
Wiadomości asp /59
Następne warsztaty w ramach tego samego pro‑
jektu odbędą się w Budapeszcie.
Mariusz Front
→ Intermedia – wystawa dyplomów
się na tzw. wideomapowaniu, czyli wzajemnym dopa‑
↑ Przygotowania
sowaniu i przenikaniu się obrazu z architekturą.
do wystawy
Twórcy – pomimo wykorzystywania nowych,
→ Galeria ODA, Piotrków Trybunalski
dostępnych technik zapisu i projekcji wideo, kompu‑
→ 3–26 II 2012
terowego przetwarzania obrazu czy danych – swoimi
fot. Grzegorz Mart /
Studio Filmlove
pracami starali się odpowiadać na uniwersalne pyta‑
O wystawie tej pisaliśmy szczegółowo w nr. 57 „Wia‑
nia, przekraczające świat intermedialnych konstrukcji.
domości ASP”. Przypominamy zatem tylko najważ‑
niejsze fakty. W dwóch galeriach ODA – Ośrodka
Działań Artystycznych w Piotrkowie Trybunalskim
Bogdan Achimescu
3 II 2012 r. otwarta została wystawa studentów
i absolwentów Katedry Intermediów krakowskiej ASP.
Zaprezentowane prace to wybór realizacji powsta‑
łych jako dyplomy licencjackie w latach 2010–2011.
→ Szczypawice – stop dyskryminacji
→ Klub Fabryka, Kraków
→ IV 2012
Zobaczyć można było jedne z pierwszych dyplomów
katedry, prace reprezentatywne dla dyscyplin, któ‑
Studenci Katedry Intermediów brali udział 19 IV
rymi zajmują się młodzi artyści. Było ich ośmioro:
2012 r. w wydarzeniu pod hasłem „Szczypawice – stop
Przemysław Branas, Jakub Garścia, Justyna Górow‑
dyskryminacji”, organizowanym przez Państwową
ska, Adam Gruba, Michał Hyjek, Szymon Nowak,
Inspekcję Pracy w Krakowie. Samo wydarzenie –
Łukasz Roth, Jacek Złoczowski.
które przyjęło formę minifestiwalu odbywającego
W większej galerii ODA, mieszczącej się przy
się w Fabryce, na Zabłociu – składało się z elementów
ul. Dąbrowskiego 5, zobaczyliśmy projekty, na które
teatralnych i performatywnych (m.in. performance
składają się instalacje wideo, obiekty, instalacja inte‑
raktywna oraz szczególne połączenie designu z per‑
formance. Tajemnica mandragory, próba wizualizacji
duszy, wirtualny spacer to niektóre z wyzwań, z któ‑
rymi postanowili zmierzyć się swoją sztuką twórcy.
W mniejszej galerii, przy ul. Sieradzkiej 8, zapre‑
zentowane zostały: wideo art – film z pogranicza sztuki
i snowboardu, instalacja powstała jako archiwum
działalności performerskiej oraz projekcja opierająca
← stop‑klatka z filmu
Aleksandry Rodobolskiej
Stop dyskryminacji
97
1
2
Adama Gruby, studenta II roku studiów magister‑
Na zakończenie kursów na poziomie licencjac‑
skich), prelekcji przedstawiciela fundacji „Poza Hory‑
kim, na koniec II roku, w trakcie trwania długiego
zonty” oraz projekcji wielokanałowej typu mapping,
majowego weekendu udajemy się do różnych miejsc,
stworzonej przez studentów pod kierownictwem Kuby
aby twórczo doświadczać przestrzeni. W tym roku,
Garści (także tegorocznego dyplomanta).
podobnie jak w ubiegłym, byliśmy na wielkim wyro‑
W trakcie pokazów ogłoszono wyniki konkursu
bisku piaskowym na plenerze pn. Pustynia, który
na krótkie formy filmowe mające promować zacho‑
dotyczył działań w rozległych przestrzeniach krajo‑
wania antydyskryminacyjne. Nasi studenci dostali
brazowych. Świadomość możliwości kształtowania
szereg nagród i wyróżnień. Nagroda główna przypa‑
czy nawet tylko wpływania na przestrzeń rozległą
dła Aleksandrze Rodobolskiej (II rok lic.).
swoimi działaniami artystycznymi jest dla studen‑
tów dużym, ale – jak się również okazało – głęboko,
twórczo angażującym zadaniem.
Grzegorz Biliński
Wzięli w nim udział wszyscy studenci II roku licen‑
cjatu, a także studiująca na naszej uczelni w ramach
→ Pustynia 2012
MOST‑u studentka Wydziału Intermediów i Scenografii
→ Pustynia Błędowska
z warszawskiej ASP oraz przebywająca na naszej uczelni
→ IV–v 2012
w ramach programu Erasmus studentka z budapesz‑
teńskiej Akademii Sztuk Pięknych, Zsuzsa Simon.
Ur. w 1958 r. w Olkuszu.
Od początku istnienia Katedry Intermediów jednym
Prace przedplenerowe objęły przygotowanie
Studiował na Wydziale
z podstawowych zagadnień kształcenia była nauka
projektów jako mapy przyszłych działań artystycz‑
Architektury Politechniki
Krakowskiej i na Wydziale
Malarstwa asp w Krakowie
o przestrzeni, o umiejętności jej analizowania oraz
nych w przestrzeni pustyni. Opublikowanie ich
zasadach kształtowania w twórczym aspekcie arty‑
w postaci książki zamiarów artystycznych i przeka‑
stycznym. To zadanie realizowane jest w ramach
zanie lokalnym władzom zaowocowało dofinanso‑
przedmiotu archisfera poprzez odnoszenie się
waniem pleneru i objęciem go patronatem starosty
wykładowcą asp w Krakowie
do archetypu, przy czym za archetyp działania uzna‑
olkuskiego. Celem tego działania było odniesienie
(w Katedrze Obszarów
wany jest również człowiek. Mottem jest krajobraz
(dyplom w Katedrze
Scenografii w 1988 r.).
Jako profesor ASP jest
Sztuki na Wydziale
Intermediów). Zajmuje się
zagadnieniami przestrzeni
w pojęciu krajobrazu wewnętrznego, „obrazu” mojego
„kraju”. Ten autorski kurs przygotowany i zatwier‑
i przestrzenności, wykorzy‑
dzony został przez ministerstwo w programie dla
stując różne media, w tym
Wydziału Intermediów.
media współczesne.
Proces kształcenia w zakresie archisfery obejmuje
łącznie wiele kursów tematycznych i trwa przez 4 seme‑
stry na studiach licencjackich i 1 semestr na studiach
magisterskich (kurs o nazwie „Przestrzeń miasta”).
98
Wiadomości asp /59
3
4
5
się do społeczeństwa jako uczestnika w dialogu doty‑
miejsca, w którym powstają, zarówno w sensie
czącym przestrzeni sztuki, ale i właściciela tej prze‑
dosłownym – użytych materiałów – jak i głębszym,
strzeni, poprzez jego reprezentantów, czyli lokalną
kontekstowym. To dialogująca z krajobrazem praca
władzę.
Krzysztofa Maniaka Ołtarz, Urszuli Zemuły Mrówko‑
Plener trwał 6 dni. Odbył się w nieczynnym roz‑
lew, praca Zsuzsy Simon z Węgier czy – niestety nie‑
ległym wyrobisku piaskowym. Tematem były wszel‑
ukończona – Brama Magdy Barskiej. Odrębna grupa
kie skojarzenia związane z pustynią, jej żywiołami
to instalacje, które połączone były z działaniem
i kaprysami. Natomiast ubiegłoroczny plener skupiał
bezpośrednim. Te z kolei prace posiadały bogatą
się na dialogu wertykalnym – horyzoncie.
warstwę wizualną, zwracając mniejszą uwagę
Trzeba stwierdzić, że studenci ulegali duchowi
na ich przestrzenność. Charakteryzowały się przez
przestrzeni oraz wybranym przez siebie miejscom
to bardzo wyrazistymi elementami kontekstowymi
1, 2 Dokumentacja pleneru
fot. Urszula Zemuła
3 Mandala, ognia
praca Sani Rodobolskiej
fot. Grzegorz Biliński
4 Piramidy
praca Joanny Combik
fot. Joanna Combik
5 Eros versus Thanathos
praca Joanny Combik,
fot. Joanna Combik
6 Mrówkolew
praca Urszuli Zemuły
fot. Grzegorz Biliński
do realizacji zamierzeń, wykonując zadania, ale
i kontemplując swoimi działaniami przestrzeń,
6
w której dane było im działać. Korzystali obficie
z tego, co to miejsce dawało im w sensie dosłow‑
nym, jak i metafizycznym. Nie bez znaczenia oka‑
zał się wpływ „klimatu” na wzajemne, twórcze
relacje pomiędzy uczestnikami pleneru i na całość
przedsięwzięcia.
Powstały prace o zróżnicowanym charakterze.
Całość rozłożona została na przestrzeni około 4 km,
a prace pozostawały wobec siebie we wzajemnej wzro‑
kowej, krajobrazowej relacji, pomijając tę naturalną,
artystyczną zależność, wynikłą z natury twórczości.
Pierwsza grupa prac to krajobrazowe działanie
z pogranicza działań land‑art, uwzględniające rozle‑
głość, kontekst, poetyckość. Prace czytelne w szero‑
kim, rozległym oglądzie, pozostające we wzajemnej
relacji i odnoszące się do żywiołów „pustyni”, anga‑
żujące media od wody aż po wiatr, to Żagle Doroty
Tylki i piękne, niemal jak obraz filmowy z ciekawą
głębią przestrzeni, Pranie Natalii Magdziak.
Druga grupa to instalacje o dyskretnym prze‑
strzennie charakterze, korzystające z bogactwa
99
↑ Piramidy
i wizualnymi związkami z „tematyczną” pustynią,
Nie brakowało działania z pogranicza wirtualnego
praca Doroty Tylki
piaskiem, śladami czy nocą, zyskując przez to głęboki
świata w postaci Cyberroślin posadzonych na pustyni
fot. Grzegorz Biliński
przekaz. Reprezentowały sobą związki z archetypicz‑
przez Natalię Balską. Jej cyberinstalacja była dialogo‑
nym teatrem, rytuałem, a nawet magią. Są to prace
waniem z naturą poprzez symulację w postaci w pełni
Eros vs Thanatos Joanny Combik – ta malarska, reflek‑
reagujących na warunki atmosferyczne cyberroślin,
syjna instalacja zyskała również swoje multimedialne
reagujących aż po swoją śmierć. Natalia w trakcie
„życie” w przygotowanym obrazie wideo – oraz Man‑
przygotowań określiła nawet śmiertelność „sadzo‑
dala ognia Sani Rodobolskiej. W tym przypadku insta‑
nek”. Rośliny te „rozmawiały” z człowiekiem poprzez
lacja wiązała się z bezpośrednim autorskim działa‑
delikatne i przyjemne dla odbiorcy w dotyku ruchy
niem o mocnym, emocjonalnym wyrazie.
swoich czułków. To nowa jakość w tego rodzaju sztuce
Ostatnia grupa prac łączyła się z podróżowa‑
100
czy pytanie o „granice stworzenia”?
niem i odkrywaniem. Tak powstała piękna, poetycka
Efekty pleneru okazały się zaskakujące. Patrząc
podróż, zarejestrowana poprzez ślady pozostawione
na prace, nie można nie zauważyć ogromnej ich róż‑
i ślady pobrane z pustyni, czyli praca Gra w dom
norodności i emocji w nich zawartych, a wynikłych
Katarzyny Kosieradzkiej z warszawskiej ASP. Inne,
z przebywania w tym wieloznacznym, magicznym
nasączone głęboką intelektualną ironią działanie,
i niezwykłym miejscu.
to praca Tobiasza Jędraka pt. Drobne ruchy, gdzie
Trudno wyróżnić kogokolwiek. Interesujące oka‑
autor poprzez swoją wędrówkę po pustyni odniósł
zało się to przedsięwzięcie jako całość, w szczegól‑
się do pojęć ruchu, czasu, zaburzenia rzeczywistości
ności dlatego że przybliżało studentów do archety‑
czy protezy, obcości ukrywanej.
picznej niemal czynności dotykania sztuki poprzez
Zupełnie osobną pracą było działanie Jana Moszu‑
środowisko, w którym przyszło im działać. Trudno też
mańskiego, polegające na krystalizowaniu, pokrywaniu
te ulotne i sensoryczne prace zapisać fotograficznie,
pustyni skorupą z zeszklonego piasku. W ciągu sześciu
dlatego że nie tylko o wizualność tu chodzi.
dni udało się zamienić czas na kilkunastu centyme‑
Oprócz tych działań studenci wykonali szereg
trach kwadratowych wielohektarowej piaszczystej prze‑
ćwiczeń warsztatowych, niejako związanych z głów‑
strzeni. To interesujące odniesienie do czasu poprzez
nym nurtem pleneru, a całość została zarejestro‑
zmaganie się z nieskończonością, absolutu, ale i reduk‑
wana i pokazana w interesującym autorskim filmie
cji do kryształu… czyli tęsknota powrotu do światła.
Tomasza Bochniaka.
Wiadomości asp /59
fot. Grzegorz Mart / Studio Filmlove
Mariusz Front
→ Festiwal Nauki – wideomapping Intermedioland
→ Kraków
→ v 2012
W dniach 9–11 v w ramach tegorocznego Festiwalu
architektury. Dzięki sugestywnej animacji 3D mogli‑
Nauki ASP, podobnie jak w ubiegłym roku, zaprezen‑
śmy zobaczyć wysuwające się czy rozsypujące frag‑
towała na Rynku Głównym projekcję wideo w technice
menty ściany, zmiany jej kolorystyki, zniekształcenia
mapowania. Wideomapping to forma projekcji oparta
i przesuwanie poszczególnych detali architektury.
na architekturze, na którą jest rzutowana i z którą jest
Została wizualnie zachwiana geometria budynku –
ściśle powiązana technicznie i formalnie.
ściana falowała, wyginała się.
Podczas ubiegłorocznego Festiwalu Nauki studenci
Główną cechą tegorocznego mappingu było
wykonali mapping na ścianach wieży ratuszowej. W tym
wprowadzenie interakcji z widzami. Na płycie Rynku
roku zrealizowano podobne przedsięwzięcie na połu‑
został udostępniony interfejs sprzężony z kompute‑
dniowej elewacji Sukiennic, od strony ul. Brackiej.
rem emitującym projekcję. Użytkownik za pomocą
Projekcja i obrazy do niej tworzone inspirowane
manipulatora – pada midi, miał możliwość ingerencji
były plastycznym przetwarzaniem budynku Sukien‑
w projekcję na fasadzie. Kształtował jej formę, kolor,
nic. Opierały się na bryle obiektu i architektonicznych
częstotliwość zmian. Modulując siłę, natężenie, barwę
detalach. Projekcja ukazywała w nowoczesnej formie
dźwięku, wywołać można było analogiczne zmiany
bryłę zabytkowego gmachu, jakiego nie moglibyśmy
samej projekcji. Np. zmiana na przemian tonów wyso‑
zobaczyć bez użycia technik cyfrowych.
kich i niskich czy barwy dźwięku powodowała coraz
Ściana Sukiennic była wizualnie przekształcana
szybsze wibracje i zmiany obrazów, a w efekcie złudze‑
za pomocą technik animacji 2D i 3D. Rzutowane
nie falowania czy wyginania się fragmentów ściany.
na nią płaszczyzny i bryły geometryczne z naniesio‑
W skład zespołu tworzącego mapping weszli studenci
nymi teksturami i obrazami powodowały złudzenie
Katedry Intermediów: Jakub Garścia, Łukasz Furman,
zmieniającej się na oczach widza fizycznej tkanki
Juliet Land, Natalia Balska, Wojciech Gąsiorowski.
Ur. w 1972 r. w Krakowie.
Studiował na Wydziale
Rzeźby Akademii Sztuk
Pięknych w Krakowie
w latach 1992–1997.
Od 1998 r. pracował w pra‑
cowni multimedialnej
Wydziału Rzeźby, a od 2007
jest wykładowcą na kie‑
runku intermediów – obec‑
nie nowym Wydziale
Intermediów ASP. Zajmuje
się tworzeniem instalacji,
wideo i interaktywnością.
101
fot. Grzegorz Mart /Studio Filmlove
↑ Grzegorz Mart
Obrazy filmowe
Bogdan Achimescu
niesamowicie powolny ruch, zmuszający do chwilo‑
wego spowolnienia własnej intelektualnej przemiany
↗ Ostatnia
Wystawa Katedry
→ Ostatnia Wystawa Katedry Intermediów
Intermediów
→ Manggha, Kraków
→ VI 2012
materii. (Jan Moszumański, Wyspa)
Czas wrócić do budynku, bo zgasły światła w kinie.
Człowiek uzbrojony w wielki flamaster, wymalowany
rzutnikiem na kolorowe plamy, próbuje nadążyć
Przy samym wejściu wypożycz odbiornik radiowy.
za wszystkimi ruchami ekranowymi, aby je zafikso‑
Wybierz staromodny tranzystorek i poruszaj się
wać na płótnie ekranu. Z czasem przestrzeń projek‑
po całym budynku i wokół niego; wystarczy kilka
cyjna czernieje od kresek i obraz filmowy widoczny
kroków i wchodzisz w zasięg innej rozgłośni radiowej.
jest tylko na niewielu ocalałych białych wyspach.
Wyposażony w nowy zmysł, odkrywasz niewidzialną
(Grzegorz Mart, Obrazy filmowe)
dotąd mapę i wsłuchujesz się w gradienty różnych
Tegoroczna wystawa Katedry Intermediów odby‑
stref radio‑akustycznych.
wająca się w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej
(Jacek Złoczowski, Graham – słuchowisko radiowe)
Manggha to swojego rodzaju eksperyment: jej kon‑
Przechodzisz obok białego krzewu oświetlonego
cepcja kuratorska i aranżacja to dzieło grupy studen‑
kolorowym światłem rzutnika, cofasz się o krok, zbli‑
tów. Tytuł – Ostatnią Wystawę Katedry Intermediów –
żasz, oddalasz. Właśnie odkryłeś, że twoja obecność
odnosi się przewrotnie do naszego przekształcenia
wpływa na barwę światła, na rytm jej pulsacji. Coś jak
w Wydział Intermediów.
Arte Povera wybierająca się na Love Parade.
(Dorota Tylka, Natalia Balska, Drzewo)
Pod ścianą jest tatami, usiądź, załóż słuchawki.
na DVD dołączonym do tego numeru „Wiadomości ASP” (Edy‑
Na poziomie twoich oczu rozpościera się mapa niedo‑
cja dostępna w empikach).
powiedzianych myśli: zdjęcia i szkice, blade projekcje
Correspondences and Interventions / Londyn / x 2011
układają się w rozproszony tag cloud przecinających
się fragmentów narracji.
(Katarzyna Kosieradzka, pust_ka)
Wyjdź do ogrodu i udaj się do herbaciarni. W jej
monastycznym, zamkniętym podwórku usiądź
przy masywnym urządzeniu z mosiądzu i szkła.
To wysłużony na statku kompas nawigacyjny, w któ‑
102
Dokumentacja wideo opisanych wydarzeń zawarta została
realizacja: Artur Tajber
Wystawa dyplomów Galeria ODA / Piotrków Trybunalski / II 2012
realizacja: Grzegorz Mart / Studio Filmlove
Szczypawice – stop dyskryminacji/Kraków / IV 2012
realizacja: Aleksandra Rodobolska / Martyna Tylka / Urszula Zemuła
Plener / Pustynia Błędowska / IV–v 2012
realizacja: Tomasz Bochniak
Festiwal Nauki/wideomapping Intermedioland / Kraków / v 2012
realizacja: Grzegorz Mart / Studio Filmlove
rym płyn stabilizujący zamieniono na gęsty olej, tak
Wystawa końcoworoczna / Manggha / Kraków / VI 2012
że ustabilizowanie się igły w stronę północy stanowi
realizacja: Grzegorz Mart / Studio Filmlove
Wiadomości asp /59
W y sta w y
Dwie dekady
Alexander Fraj Pieniek
→ Galeria Jednej Książki
→ 22 VI – 27 VII 2012
Jadwiga Wielgut‑Walczak
Wystawą Dwie dekady w Bibliotece Głównej ASP w Kra‑
kowie Alexander Fraj Pieniek powraca po latach
do inspirującego go w sposób szczególny od czasów
studiów na Wydziale Malarstwa „kultowego” miej‑
Absolwentka filologii pol‑
skiej na uj. Zatrudniona
w asp na stanowisku
st. kustosza dyplomowa‑
sca. Ekspozycja w Galerii Jednej Książki prezentuje
rozmaite publikacje zaprojektowane przez artystę
w czasie minionego 20‑lecia. Ponadto tytuł nawią‑
nego. Pełni funkcję dyrek‑
zuje do nazwy wychodzącego w Krakowie od ponad
tora Biblioteki Głównej asp.
dwóch dekad magazynu kulturalnego „Dekada Lite‑
Prowadzi Galerię Jednej
Książki.
racka”. Praca redaktora graficznego w tym piśmie
trwale naznaczyła profil artystyczny Fraj Pieńka,
przede wszystkim uprawiającego twórczość malarską.
Nostalgiczny charakter tej „bibliotecznej”
W marcu br. miała miejsce w drink‑barze Vis‑à‑vis
wystawy ułatwić może kolejną niełatwą próbę okre‑
przy Rynku Głównym w Krakowie wystawa doku‑
ślenia niejednoznacznej sylwetki twórczej krakow‑
mentująca jego aktywność jako grafika prasowego.
skiego artysty. Wyeksponowane w Galerii Jednej
Obecna wystawa stanowi istotne uzupełnienie tej
Książki publikacje są efektem współpracy autora
prezentacji, a także innej, styczniowej, malarsko‑
z redakcjami wydawnictw i czasopism, tworzą pano‑
graficznej, zorganizowanej w Pałacu Sztuki Towarzy‑
ramę różnorodnych poszukiwań formalnych, które
stwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie, odby‑
jako kontrapunkt stale są obecne w głównym nurcie
wającej się pod tytułem maleFrei und ersatzgrafica.
jego twórczości o abstrakcyjnej optyce stylistycznej.
Alexander Fraj Pieniek projektuje okładki ksią‑
żek i periodyków, bywa projektantem graficznym
publikacji i ilustratorem prasowym, jest autorem
winiet, m.in. „Czasu Krakowskiego” i „Dekady Lite‑
rackiej”. Termin ersatzgrafica określa jego autor‑
ską metodę wykorzystującą nie zawsze klasyczne
techniki twórczego kształtowania tworzywa gra‑
ficznego. Metodą tą zrealizowane zostały zarówno
materiały wyjściowe użyte w projektach graficznych,
jak i dzieła autonomiczne.
103
W y sta w y
By Form and
Number
Inspiracje matematyczne współ‑
czesnych artystów krakowskich
(Mathematical Inspirations in
Contemporary Art in Krakow)
W lipcu tego roku w galerii Pryzmat krakowskiego
→ Galeria Pryzmat, Kraków
→ 2–26 vi 2012
Robert Wolak
Związku Polskich Artystów Plastyków odbyła się
wystawa zatytułowana By Form and Number – Inspi-
Jednym z najwspanialszych okresów kultury euro‑
racje matematyczne współczesnych artystów krakow-
pejskiej jest renesans włoski. xv i xvi w. to okres
skich (Mathematical Inspirations in Contemporary Art
wielkiego niepokoju. Jest to czas, w którym artyści
in Krakow), towarzysząca VI Europejskiemu Kongre‑
studiowali i praktykowali matematykę, a matema‑
Ur. w 1955 r., dr hab.,
sowi Matematyki. Do Krakowa przyjechało kilkuset
tycy okazywali głębokie zainteresowanie sztuce.
profesor nadzwyczajny
naukowców tej, uważanej za najtrudniejszą, dziedziny
Naukowcy i artyści razem stworzyli narzędzia, które
ludzkiego poznania. Kurator wystawy, znakomity
miały im pomóc w okiełznaniu rzeczywistości i które
matematyk prof. Robert Wolak (wykładowca Uniwer‑
miały stanowić fundament szybkiego rozwoju cywili‑
sytetu Jagiellońskiego) zaprosił do udziału w wysta‑
zacji europejskiej w następnych wiekach.
w Instytucie Matematyki UJ
w Krakowie. W latach 1974–
1979 r. studiował matema‑
tykę na UJ. Autor ponad 60
prac naukowych z geome‑
trii i topologii opublikowa‑
nych w czasopismach w USA,
Kanadzie, Japonii, Rosji,
W. Brytanii, Hiszpanii,
Francji, Włoszech, Holandii,
Niemczech, na Węgrzech
wie kilkunastu artystów, a byli to Andrzej Bednarczyk,
Istnieje wiele podobieństw pomiędzy matematyką
Tamara Berdowska, Jerzy Kałucki, Leszek Oprządek,
i sztuką. Język matematyki to język naukowego opisu
Ryszard Otręba, Jan Pamuła, Marcin Pawłowski, Wła‑
rzeczywistości, a prawa rządzące światem są wyra‑
dysław Pluta, Jacek Sroka, Anna Szwaja, Krzysztof
żane poprzez matematyczne wzory. Podobnie sztuka,
Tomalski, Marian Warzecha oraz Adam Wsiołkowski.
która nie skupia się na tym, co przemijające i ulotne,
oraz w Polsce. Wykładał
Na wystawie prezentowane były także szkice Leona
dąży do zrozumienia i opisania świata, jak i zasad
na uniwersytetach
Chwistka (1884–1944), malarza i doktora matema‑
nim rządzących. Sztuka i matematyka zmierzają
w Hiszpanii, Francji, Belgii,
Luksemburgu, we Włoszech,
na Węgrzech i w Rosji.
104
tyki. Tej problemowej prezentacji w galerii Pryzmat
do tego samego celu, mają jednak różne punkty wyj‑
towarzyszył świetnie zaprojektowany przez Włady‑
ścia i posługują się odmiennymi metodami.
sława Plutę katalog (teksty tylko w wersji angiel‑
Podczas przygotowań do vi Europejskiego Kon‑
skiej, m.in. prof. Janusza Krupińskiego) z reproduk‑
gresu Matematyki doszedłem do wniosku, że zba‑
cjami prac i studyjnymi fotografiami portretów, które
danie relacji pomiędzy sztuką a matematyką jest
wykonała Anna Szwaja.
zagadnieniem nader interesującym. Zakres moich
Wiadomości asp /59
Na pierwszym planie –
prace Tamary Berdowskiej
fot. Stanisław Tabisz
W środku – prace
Jana Pamuły, z lewej
Marcina Pawłowskiego
z prawej Ryszarda Otręby
fot. Stanisław Tabisz
poszukiwań ograniczyłem do współczesnej sztuki
wizualnej krakowskich artystów. Kraków jest obec‑
nie jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniej‑
szym centrum kultury w Polsce. Moje poszukiwania
zaprowadziły mnie do 14 artystów. Wszyscy oprócz
jednego żyją i tworzą w Krakowie – wyjątek stanowi
↖ Na stronie sąsiedniej:
Jerzy Kałucki
Forecast
olej na płótnie
140 × 120 cm, 1997
→ Leon Chwistek
kartka z notatnika
34,2 × 21 cm
Leon Chwistek, matematyk, logik, który otrzymał dok‑
torat z matematyki na Uniwersytecie Jagiellońskim
w roku 1909. Na ówczesnej polskiej scenie artystycz‑
nej Chwistek był jednym z czołowych przedstawicieli
awangardy. Wystawa prezentuje pięć kartek z jego szki‑
cownika‑zeszytu, w którym matematyczne obliczenia
występują obok rysunków.
105
W y sta w y
Wystawa malarstwa
Zbigniewa Cebuli
→ Wędrowcy
→ Miejski Dom Kultury w Mikołowie
→ 13 vi – 10 vii 2012
↗ Zbigniew Cebula, Upadek
i Apoteoza Don Kichote
(część środkowa tryptyku)
olej na płótnie
Podczas trwania plenerowych xxii Impresji Miko‑
łowskich, w vii 2012 r. odbyła się w galerii MDK
w Mikołowie wystawa malarstwa dr. hab. Zbigniewa
całość 180 × 340 cm
Cebuli. Od wielu lat trwania plenerowych spotkań
2004
kontynuowany jest ten dobry zwyczaj organizo‑
zagospodarowania swojego świata malarskiego.
wania wystawy jednemu z uczestników pleneru.
Materia obrazu wyraża między innymi język malarski
Zbigniew Cebula zaprezentował wybrany zestaw
twórcy, jego wyjątkowość i osobność. W języku wła‑
obrazów pt. Wędrowcy. Bohaterami obrazów Cebuli
śnie ujawnia się niepowtarzalność i indywidualność.
są postacie z mitologii, jak również z literatury, Różne rzeczy tego świata malowano setki razy. Jed‑
m.in. Tezeusz i Don Kichot. Na wernisażu, w obecno‑
nak każdy z twórców, każdy malarz wyraża to inaczej,
ści burmistrza Mikołowa dr. Marka Balcera, spotkało
wyraża swój świat niepowtarzalnym językiem, jak
się wielu artystów i miłośników sztuki zainteresowa‑
nikt inny. Dukt pędzla, pociągnięcie szpachlą, nagłe
nych dużymi, fakturowymi płótnami krakowskiego
szarpnięcia kreską są osobistym pismem malarskim
malarza, pedagoga krakowskiej ASP prowadzącego
Zbigniewa Cebuli. Fakturalność obrazu prowokuje,
pracownię malarstwa I roku na Wydziale Grafiki.
mamy ochotę położyć na nim ręce. Malarz zdaje się
O malarstwie Zbigniewa Cebuli bardzo trafnie napi‑
intuicyjnie zwracać uwagę na jeden z najbardziej pier‑
sał prof. Stanisław Baj z Warszawy.
wotnych – zapomniany zmysł dotyku. Otóż, by zawie‑
rzyć widzeniu, by je uprawomocnić, należy cofnąć
się do stanu sprzed widzenia, do stanu pierwotnego,
Stanisław Baj
Ur. w 1953 r. w Dołhobrodach. Artysta malarz,
rysownik i grafik. W latach
1972–1978 studiował malar‑
stwo w Akademii Sztuk
właściwie do przedmiotu. Dotykając, objawia nam
się rzecz i widzimy bezpośrednio, po swojemu, bez
„[…] Świat jego obrazów opiera się na gęstej materii
złudzeń. W języku malarskim, podobnie jak fak‑
malarskiej. Gruba, niemal rzeźbiarska faktura nawar‑
tura, ważny jest kolor i przestrzeń. Kolor w malar‑
stwiana po wielokroć sama w sobie konstytuuje obraz
stwie Zbigniewa Cebuli ma swój nastrój i wdzięk.
przedmiot. Malarz jest jakby nieufny zbyt pobieżnym
Jest to kolor, który sam nie konstytuuje obrazu, ale
Akademii Sztuk. Obecnie
szkicom. Obraz jest wydłubany, wycięty, wyżłobiony,
wprowadza grę nastroju, daje coś odrębnie z obrazu,
sprawuje urząd prorektora
powołany fakturą i strukturą farby, jak linie papi‑
jest swoistym organem filozofowania. Zastosowane
do spraw dydaktycznych
larne, jako swoisty podpis malarza. Faktura jest
płaskie powierzchnie koloru we fragmentach płó‑
ciałem obrazu, niepowtarzalnym śladem istnienia
cien zestawione z brunatnymi szarościami i czernią
osobnego organizmu. Tą fakturą artysta operuje
ustanawiają przestrzeń, która jedynie w malarstwie
w sposób mistrzowski, łącząc płaskie z chropowa‑
jest możliwa. Na moje odczucie te fragmenty inten‑
tością. Materia obrazu jest intensywna i odpowied‑
sywnego koloru stanowią jeden z kluczy do pojmo‑
nio zagęszczona – to duży walor warsztatu i wizji
wania jego malarstwa, są znakami czułości, bo każdy
Pięknych w Warszawie.
Jest wykładowcą warszaw‑
skiej ASP oraz Europejskiej
ASP w Warszawie.
106
Wiadomości asp /59
fot. Stanisław Tabisz
obraz jest przeżyty, z trudem wydobyty i on się tego
nie wstydzi. Faktura i kolor stanowią o wyjątkowo‑
ści malarstwa. One pozwalają malarstwu swobod‑
nie żyć i rozwijać się wbrew jego powszechnej dys‑
kredytacji. Powiem nawet, że jeśli malarstwu jest
tak trudno obecnie, to znaczy, że jest to jego ważny
moment, bowiem jest zmuszone bardziej się określić
wewnętrznie i jakościowo. Zbigniew Cebula ma wiarę
i chęć sprostania tym problemom. Oglądając jego
obrazy, mam wrażenie, że wewnętrzne nastawienie
malarza, jego odczuwanie świata, wrażliwość i wiara
dotyczą losu ludzkiego w całym jego skomplikowaniu,
pogmatwaniu i zależnościach. Tematyka obrazów,
ich przesłanie wynika więc z przeżywania i uważ‑
nego przyglądania się sprawom ludzkim najwyższej
wagi, ale i zwykłym prostym czynnościom. Często
proste czynności czy zwykłe przedmioty w malarstwie
nabierają symbolicznego znaczenia. Jest w tym nama‑
lowanym świecie, poza dramatycznymi akcentami:
siła nadziei, która każe mu się zastanawiać nad
pogoda ducha, spokój i godność […]. Świat mitolo‑
tajemnicą przemijania, nad sposobem poskładania
gii, jego szyfry i współczesne obrazowanie to wciąż
chaosu i próbuje w tym znaleźć jakiś sens. Poskładać
140 × 180 cm
wielka próba odpowiedzi na najważniejsze tajemnice
chaos lub przynajmniej zatrzymać proces degradacji.
2008
człowieka, jego bytu, namiętności, jego wyborów i ist‑
W tym malarstwo Zbigniewa Cebuli spełnia swoją
nienia w ogóle. Zbigniew Cebula własnym językiem
szczególną misję. Malarstwo jako przedmiot unie‑
malarskim próbuje zuniwersalizować swój świat.
ruchamia wszelką dynamikę, chaos. Tu być może
[…] Dwoistość natury ludzkiej istniejąca w dwóch
↑ Zbigniew Cebula
Tezeusz w labiryncie III
olej na płótnie
znajduje się kolejny klucz do rozumienia sztuki
przeciwstawnych obrazach ładu i destrukcji, zagroże‑
artysty. Próba poukładania na swój malarski sposób
nia i spokoju, pełnego światła i czeluści mroku jest
i znalezienia punktu oparcia, czegoś stałego, czegoś
nieodłączną myślą autora. Towarzyszy temu jakaś
uniwersalnego i niepodważalnego w żaden sposób”.
107
W y d ar z e nia
Podziękowanie
rektora
nowej kadencji
2012—2016
Ur. w 1956 r. w Domaradzu.
Stanisław Tabisz
Studiował na Wydziale
jako działanie dla wspólnego dobra, jako wspólne
dążenie. Socjolog prof. Andrzej Zybertowicz pisze:
Grafiki (w latach 1977–
Szanowni pedagodzy!
„Miarą wielkości i wartości sprawującego władzę przy‑
Malarstwa (w latach 1978–
Szanowni studenci!
wódcy jest umiejętność pracy dla swojej wspólnoty,
1982) Akademii Sztuk
Szanowni pracownicy administracji i działu
dla jej dobra wspólnego”. Władza polega w gruncie
gospodarczego!
rzeczy na „zarządzaniu wysiłkiem zbiorowym”. Spra‑
1978) oraz Wydziale
Pięknych w Krakowie.
Zajmuje się malarstwem,
Obejmując z dniem 1 ix 2012 r. urząd, chciał‑
wowanie władzy to wprowadzanie w życie zbiorowych
graficznym, scenografią,
bym Państwu gorąco podziękować za wybór na tak
form współpracy, bez których dana zbiorowość nie
krytyką sztuki. Prowadzi
zaszczytne i odpowiedzialne stanowisko – rektora naj‑
jest w stanie realizować postawionych przed sobą
starszej uczelni artystycznej w Polsce, Akademii Sztuk
zadań. Zatem rektor powinien działać i postępo‑
w Krakowie. Od 2002 r. jest
Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Mam poczucie,
wać zgodnie z obowiązującymi aktami prawnymi,
prezesem Związku Polskich
że wybraliście Państwo w pełni świadomie i że jest
uwzględniając jednocześnie przyjmowane zasady
to wynik roztropnego rozeznania i rozważnej decyzji.
i rozwiązania z korzyścią dla całej Akademii. Powi‑
piastuje godność rek‑
Cieszą mnie historyczne okoliczności tego wyboru,
nien sprawiedliwie i zespołowo dzielić środki finan‑
tora Akademii Sztuk
a także pewne wskazanie równowagi, która powinna
sowe oraz wzmacniać i popierać, w granicach real‑
rysunkiem, projektowaniem
pracownię malarstwa
na Wydziale Grafiki ASP
Artystów Plastyków Okręgu
Krakowskiego. Od 2012 r.
Pięknych im. Jana Matejki
w Krakowie.
108
stanowić o istnieniu stabilności pomiędzy minioną
nych możliwości, naturalny rozwój poszczególnych
świetnością a realnymi wyzwaniami współczesności.
wydziałów i kierunków studiów.
Społeczność krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych
Uczelnie niezawisłe i wolne we współczesnym
w demokratycznej procedurze wybiera spośród swo‑
świecie propagują wypracowane przez siebie własne
ich członków osobę, która ma skutecznie kierować
wartości, rozwijając je i przekształcając na różne
realizacją najistotniejszych i wspólnych celów eduka‑
sposoby. Nie można być nowoczesnym i odkrywczym,
cyjnych, artystycznych i rozwojowych naszej Uczelni.
jak najbardziej postępowym, nie wiedząc, co two‑
Cieszę się, że żyjemy w czasach, w których rektora
rzyło zbiorową wartość państwa, narodu, uczelni,
Akademii nie wybiera się z nakazu lub zatwierdzenia
własnego domu, swojego indywidualnego losu.
jakiejś partii politycznej, wiodącej w utopijną nie‑
Wprowadzany metodami administracyjnymi w Pol‑
omylność, a przecież tak kiedyś bywało…
sce tzw. proces boloński, mający dostosować pewne
Swoje kompetencje i obowiązki, zapisane w Usta‑
organizacyjne i programowe standardy kształcenia
wie o Szkolnictwie Wyższym, Statucie Akademii
do wspólnej, europejskiej przestrzeni edukacyjnej,
i Regulaminie Studiów, rozumiem przede wszystkim
często mylony jest z historycznym dokumentem
Wiadomości asp /59
Poprzez hasło: „koordy‑
nacja działań i mądry
kompromis” będę starał
się, najlepiej jak umiem,
współpracować ze wszyst‑
kimi wydziałami i kie‑
runkami studiów oraz
instytucjonalnymi struk‑
turami organizacyjnymi
naszej uczelni.
Karty Bolońskiej (Magna Charta Universitatum),
podpisanym 18 ix 1988 r. w Bolonii z okazji jubi‑
leuszu 900‑lecia najstarszego w Europie Uniwersy‑
tetu Bolońskiego. Złożyło tam swoje podpisy kilkuset
rektorów najbardziej renomowanych uczelni całego
świata, a główne, dominujące postulaty tego doku‑
mentu to obrona i pogłębianie autonomii uniwersy‑
tetów oraz wynikającej z niej wolności naukowców
i studentów. Tym bardziej twórczość, wobec nauki,
opiera się na wyrażaniu stanu i poczucia wolności
oraz niezależności, i często na nieprzewidywalnym,
zaskakującym odkryciu.
Zwracając się, po raz pierwszy w nowej roli,
fot. Anna Szwaja
do całej społeczności krakowskiej Akademii Sztuk
Pięknych – jeszcze raz pragnę gorąco podziękować
pedagogom, studentom, pracownikom administracji
i działu gospodarczego za obdarzenie mnie zaufa‑
niem. Poprzez hasło: „koordynacja działań i mądry
kompromis” będę starał się, najlepiej jak umiem,
współpracować ze wszystkimi wydziałami i kierun‑
kami studiów oraz instytucjonalnymi strukturami
organizacyjnymi naszej uczelni. Wszyscy powinniśmy
zespolić swoje działania dla utrzymania wysokiego
poziomu edukacji oraz tworzenia jak najlepszych
warunków, merytorycznych i materialnych, do roz‑
woju artystycznych i projektowych talentów, którymi
obdarzeni są studenci podejmujący naukę w krakow‑
skiej Akademii Sztuk Pięknych.
Bardzo Państwu za wszystko serdecznie dziękuję!
109
W y d ar z e nia
Nowe władze kadencji 2012—2016
Piotr Korzeniowski
>
Dziekan Wydziału Malarstwa
Wydział Malarstwa
Ewa Janus
Prodziekan Wydziału Rzeźby
Ur. w Krakowie w 1970 r. Studiował na Wydziale
Ur. w 1964 r. w Łapanowie. Absolwentka LSP
Malarstwa ASP w Krakowie w pracowni doc. Zbigniewa
w Nowym Wiśniczu. W latach 1986–1991 odbyła
Grzybowskiego, uzyskując dyplom z wyróżnieniem
studia na Wydziale Rzeźby ASP w Krakowie
w 1997 r. Pracę pedagogiczną na ASP w Krakowie roz‑
w pracowni prof. Stefana Borzęckiego. W latach
począł w 1996 r. W roku 2012 uzyskał stopień dok‑
1991–2000 była asystentką w tejże pracowni.
tora habilitowanego. Na Wydziale Malarstwa ASP
Odbyła staż studyjny (1994–1995) w pra‑
w Krakowie prowadzi pracownię rysunku oraz zaję-
cowni u prof. Alfia Mongellego w ASP w Rzymie.
cia na kierunku edukacja artystyczna. Zajmuje się
Od 1991 r. jest pracownikiem naukowo‑dydaktycz‑
malarstwem, rysunkiem, fotografią. Miał 17 wystaw
nym na macierzystej uczelni. W 1999 r. uzyskała
indywidualnych – m.in. w Poznaniu, Krakowie,
stopień doktora. W 2009 r. obroniła pracę habi‑
Kielcach, Innsbrucku, Warszawie, Stalowej Woli,
litacyjną. Obecnie prowadzi pracownię rysunku
Gőrlitz. Uczestniczył w 89 wystawach zbiorowych
oraz pracownię rzeźby. Jest uczestnikiem mię‑
w kraju i za granicą. Uzyskał nagrodę Lyons Club
dzynarodowych projektów artystyczno‑nauko‑
(Norymberga, Niemcy); Stypendium Miasta Krakowa;
wyróżnienie na Ogólnopolskim Przeglądzie Malarstwa
w Legnicy; wyróżnienie na Krajowej Wystawie
Malarstwa im. E. Gepperta we Wrocławiu; stypen‑
wych, członkiem ZPAP. Od 2008 r. członkiem Rady
Witold Stelmachniewicz
dium Ministra Kultury i Sztuki RP; stypendium
Prodziekan Wydziału Malarstwa
Fundacji Pollock‑Krasner (Nowy Jork); nagroda III
Ur. w 1970 r. w Jarosławiu. Studiował w Akademii
stopnia Rektora ASP w Krakowie. Prace w zbiorach;
Sztuk Pięknych w Krakowie na Wydziale Malarstwa.
Muzeum ASP (Kraków), Muzeum Historii Fotografii
Dyplom z wyróżnieniem w pracowni prof. Zbigniewa
(Kraków); Muzeum Historyczne Miasta Krakowa;
Grzybowskiego w 1996 r. W tym samym roku
Budimex (Warszawa); Parlament Nadrenii‑Westfalii
zatrudniony jako asystent na Wydziale Malarstwa
(Dűsseldorf); Landschaftsverband Rheinland (Köln).
ASP w Krakowie. W 2005 r. uzyskał stopień dok‑
Programowej Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku.
>
W latach 2008–2012 pełniła funkcję prodzie‑
kana Wydziału Rzeźby. Zorganizowała 7 wystaw
indywidualnych. Zajmuje się twórczością głównie
w zakresie rzeźby, medalierstwa, rysunku.
tora sztuki w dyscyplinie artystycznej – malarstwo.
Od tego samego roku kontynuuje pracę dydaktyczną
na uczelni na stanowisku adiunkta. Od 2011 r. pro‑
wadzi pracownię rysunku na Wydziale Malarstwa.
Głównym obszarem jego aktywności pozostaje malar‑
stwo. Autor 9 wystaw indywidualnych, brał udział
w kilkudziesięciu pokazach zbiorowych. Laureat
Józef Murzyn
nagrody stowarzyszenia A.R.I.A.P. w Lille (Francja)
w 1997 r. oraz Nagród Rektora ASP w latach 2002
i 2007 r. Prace w kolekcjach prywatnych w kraju
Dziekan Wydziału Rzeźby
i za granicą.
Artysta rzeźbiarz. Ur. w 1960 r. w Wiśniowej, w woje‑
wództwie małopolskim. Absolwent PLSP w Nowym
Wiśniczu. Studia Artystyczne na Wydziale Rzeźby
Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w latach
1982–1987. Dyplom z wyróżnieniem w pracowni
>
>
prof. Stefana Borzęckiego. Od 1986 r. pracownik
naukowo‑dydaktyczny ASP w Krakowie. Profesor
ASP, prowadzi dyplomującą IV pracownię rzeźby.
Od 2008 r. pełni funkcję dziekana Wydziału Rzeźby.
Uprawia rzeźbę i malarstwo. Jest aktywnym uczest‑
nikiem życia artystycznego regionu i kraju. Brał
Wydział Rzeźby
110
Wiadomości asp /59
udział w kilkudziesięciu prezentacjach zbiorowych
w kraju i za granicą. Jest autorem ponad 20 wystaw
indywidualnych.
Wydział Architektury
Wnętrz
Joanna Kubicz
Prodziekan Wydziału Architektury Wnętrz
Ur. w 1963 r. w Krakowie. Architekt wnętrz, autorka
>
wielu projektów. Prowadzi pracownię projektowa‑
nia architektury wnętrz dla studentów I i II stop‑
Wydział Grafiki
nia studiów stacjonarnych i niestacjonarnych.
Autorka prac naukowo‑badawczych w KBN, czło‑
nek Komisji Dyplomowej i Wydziałowej Rady Komisji
Rekrutacyjnej, organizatorka warsztatów dla studen‑
Krzysztof Tomalski
tów na Accademia di Brera w Mediolanie i Hogeschool
naukowo‑dydaktycznego W sieci designu, skierowa‑
Dziekan Wydziału Grafiki
nego do wybranych szkół ogólnokształcących w Polsce
Ur. w 1963 r. w Gorlicach. Absolwent Państwowego
(2011–2012) – wspólnie z ad. II st. Ryszardem
Liceum Sztuk Plastycznych im. Antoniego Kenara
Michalskim. Autorka licznych publikacji, także
w Zakopanem (1983). W latach 1983–1989
na Wydziale Grafiki ASP w Krakowie w pracowni mie‑
dziorytu pod kierunkiem prof. Stanisława Wejmana
w „Wiadomościach ASP”, aktywna uczestniczka konfe‑
>
Rozpoczął pracę w charakterze asystenta. Od 1989 r.
związany jest bez przerwy z tą samą pracownią
w Katedrze Grafiki Warsztatowej. Od 2008 r. pełni
Beata Gibała‑Kapecka
rencji naukowych i członkini wielu komisji i zespołów
działających na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.
odbywał studia, które ukończył z wyróżnieniem.
funkcję dziekana Wydziału Grafiki. Grafik, wypowia‑
dający się głównie w klasycznych technikach wklę‑
słodrukowych, okresowo eksperymentujący także
w technologiach graniczących z grafiką: na matry‑
cach niemetalowych. Czasami posługuje się tech‑
niką linorytu. Obecnie podejmuje eksperymenty arty‑
styczne w technice alintaglio. Graficzną wypowiedź
rozszerza również o malarstwo sztalugowe. Swoje
prace wystawia przede wszystkim w galeriach promu‑
jących grafikę. Bierze udział we wszystkich ważniej‑
szych przeglądach współczesnej grafiki artystycznej
w Polsce i na świecie.Brał udział w około 200 wysta‑
wach zbiorowych i kilkudziesięciu indywidualnych.
Otrzymał kilkanaście nagród i wyróżnień o wymia‑
rze międzynarodowym i lokalnym. Członek zarządu
Stowarzyszenia Międzynarodowe Triennale Grafiki
>
w Krakowie, członek ZPAP.
>
KASK w Gandawie, współautorka programu
Tomasz Daniec
Prodziekan Wydziału Grafiki
Ur. w 1973 r. w Krakowie. Zajmuje się działal‑
nością w zakresie grafiki, malarstwa i rysunku.
Prowadzi, w stopniu doktora, zajęcia na Wydziale
Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Brał
udział w wystawach w Polsce, Chinach, na Tajwanie,
w Hiszpanii, Włoszech, Niemczech, Francji, Holandii,
Finlandii, Danii, na Węgrzech, Ukrainie, w Bułgarii,
Dziekan Wydziału Architektury Wnętrz
Architekt wnętrz. Powadzi pracownię pro‑
jektowania architektury wnętrz dla studiów
stacjonarnych, niestacjonarnych i podyplo‑
mowych. Tworzy i realizuje liczne projekty
architektury wnętrz użyteczności publicznej,
w szczególności mieszkalnych, uważając
zamieszkiwanie za fundamentalną skła‑
dową architektury, a dom za jej najbardziej
uniwersalną formę. W pracy naukowej zajmuje
się analizowaniem społecznych aspektów pro‑
jektowania i użytkowania przestrzeni miasta,
a także badaniem przestrzeni zamieszkiwanej,
poszukując związków i zależności pomiędzy
człowiekiem a wnętrzem mieszkalnym, i tym
samym rozstrzygając o wartościach etycznych
i estetycznych. Publikuje m.in. w corocznych
edycjach wydawnictwa technicznego powstają‑
cego przy okazji międzynarodowej konferencji
dotyczącej architektury organizowanej przez
Wydział Architektury Politechniki Krakowskiej
oraz Biennale Architektury Wnętrz (inAW),
jak też w „Wiadomościach ASP”. Bierze udział
w konferencjach towarzyszących Biennale.
Autorka wykładów, prac badawczych, licz‑
nych warsztatów, opiekun wydziałowego koła
naukowego, przewodnicząca uczelnianej Komi‑
sji ds. Struktury i Programów, przewodnicząca
uczelnianej Rady ds. Jakości Kształcenia.
Macedonii, Austrii, Japonii i USA. Laureat licznych
nagród i wyróżnień w kraju i za granicą.
111
Wydział Konserwacji
>
Marta Lempart‑Geratowska
Dziekan Wydziału Konserwacji
Ur. w 1962 r. Absolwentka Wydziału Konserwacji
i Restauracji Dzieł Sztuki ASP w Krakowie. Od 1987 r.
zatrudniona w Katedrze Konserwacji i Restauracji
Malowideł Sztalugowych. Zarówno przewód kwalifi‑
kacyjny I stopnia (2000), jak i praca habilitacyjna
(2011) poświęcone były zagadnieniom przenoszenia
i rozwarstwiania malowideł sztalugowych, w których
się specjalizuje. Od 2002 r. kieruje pracownią prze‑
>
noszenia i rozwarstwiania malowideł sztalugowych.
Wydział Form
Przemysłowych
Promotor 23 prac magisterskich, opublikowała 8 arty‑
kułów naukowych, wydała 2 prace monograficzne.
Jest członkiem Komitetu Nauk o Sztuce PAN.
Andrzej Ziębliński
Jarosław Adamowicz
Dziekan Wydziału Form Przemysłowych
Prodziekan Wydziału Konserwacji
Ur. w 1946 r. w Krakowie. Po ukończeniu Technikum
Od 2008 r. prodziekan Wydziału Konserwacji
Geologicznego w Krakowie w 1965 r. studiował
i Restauracji Dzieł Sztuki asp w Krakowie, od 1997 pra‑
w Akademii Sztuk Pięknych na Wydziale Malarstwa
cownik naukowy Uczelni, członek Rady Naukowej
i Grafiki malarstwo i grafikę, a malarstwo architekto‑
Międzyuczelnianego Instytutu Konserwacji i Restauracji
niczne w pracowni prof. Janiny Kraupe‑Świderskiej.
Dzieł Sztuki asp w Krakowie i w Warszawie, członek
Dyplom obronił w 1971 r. w pracowni prof. Wacława
Stowarzyszenia Historyków Sztuki – czynnie działający
Taranczewskiego. Pracuje w ASP w Krakowie od roku
w Krakowskiej Sekcji Kościołów Drewnianych, rzeczo‑
znawca mkidn. W 1997 r. dyplom uzyskany w wkirds
a od 1996 jest profesorem zwyczajnym. Od 1987 r.
ASP w Krakowie, gdzie w 2007 r. zakończył przewód
>
1971. Od 1993 posiada tytuł naukowy profesora,
kieruje Katedrą Sztuk Wizualnych na Wydziale Form
doktorski. Adiunkt w pracowni konserwacji malowi‑
Przemysłowych. Od 1999 do 2005 r. pełnił funk‑
cję dziekana Wydziału Form Przemysłowych. Pracuje
twórczo w zakresie malarstwa, projektowania gra‑
deł na drewnie Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł
Anna Maria Myczkowska
ficznego, malarstwa architektonicznego i projekto‑
Sztuki. Autor wielu kompleksowych prac konserwa‑
torskich oraz projektów badawczo‑konserwatorskich
w zakresie malowideł ściennych, kościołów drewnia‑
Prodziekan Wydziału Form Przemysłowych
nych, malarstwa tablicowego, wystrojów i wyposażenia
dyscyplinarnymi realizującymi zadania projektowe
Ur. 26 XI 1982 r. w Krakowie. W latach 2001–2006 stu‑
obiektów zabytkowych.
i artystyczno‑badawcze z zakresu kształtowania śro‑
diowała na Wydziale Form Przemysłowych Akademii
dowiska wizualnego. W pracy twórczej i dydaktyce
Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie obroniła dyplom
wprowadza media elektroniczne. Brał udział w ponad
w pracowni komunikacji wizualnej B. Podjęła pody‑
200 wystawach zbiorowych, miał 30 wystaw indywi‑
plomowe studia pedagogiczne w zakresie edukacji
dualnych, m.in. w Niemczech, we Francji, Włoszech,
artystycznej w ASP w Krakowie. Ukończyła Policealną
w Turcji, Anglii, Chile, Kanadzie, Szwecji, USA. Prace
Szkołę Poligraficzną, Multimedialną i Projektowania
artysty znajdują się w wielu muzeach i galeriach,
Reklam Publishing School w Krakowie. W latach 2006–
a także w kolekcjach prywatnych w kraju i za granicą.
2008 pracowała w Zakładzie Wzornictwa i Technologii
Otrzymał wiele nagród, odznaczeń i wyróżnień – jest
Centralnego Laboratorium Przemysłu Obuwniczego
laureatem indywidualnej nagrody I stopnia Ministra
w Krakowie. Objęła obowiązki asystenta na Wydziale
Kultury i Sztuki RP (1993). W roku 1999 przyznano
Form Przemysłowych Akademii Sztuk Pięknych
nagrodę I stopnia Ministra Kultury i Dziedzictwa
w Krakowie oraz nauczyciela przedmiotu w Państwowej
Narodowego RP dla zespołu Katedry Sztuk Wizualnych.
Ogólnokształcącej Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie.
Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi (2005), Medalem
Jest czynną projektantką biorącą aktywny udział w kon‑
Edukacji Narodowej i wieloma innymi.
kursach, warsztatach i tym podobnych działaniach.
112
Wiadomości asp /59
>
wania witraży. Kierował wieloma zespołami inter‑
Artur Tajber
Dziekan Wydziału Intermediów
Ur. w 1953 r. Artysta intermedialny, performer,
aktywny publicznie od połowy lat 70. xx w. W roku
2001 utworzył międzywydziałową pracownię interme‑
diów, która po połączeniu z pracownią działań mul‑
timedialnych, prowadzoną przez prof. Antoniego
Porczaka, stała się fundamentem Katedry
>
Intermediów. Od 2007 r. kierownik pracowni sztuki
performance i Katedry Intermediow. Obecnie dziekan
nowego Wydziału Intermediów.
Wydział Intermediów
Mariusz Front
Prodziekan Wydziału Intermediów
Ur. w 1972 r. w Krakowie. Studiował na Wydziale
Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w latach
1992–1997. Od 1998 r. zatrudniony w pracowni mul‑
timedialnej Wydziału Rzeźby, a od 2007 jest wykła‑
dowcą na kierunku intermediów – obecnie nowym
>
Wydziale Intermediów ASP. Zajmuje się tworzeniem
instalacji, wideo i interaktywnością.
Senat nowej kadencji
prof. Stanisław Tabisz, rektor
Jacek Siwczyński, prof. ASP
Barbara Górska, stud.
prof. Piotr Bożyk, prorektor
prof. Grażyna Korpal
Katarzyna Sroka, stud.
dr hab. Jan Tutaj, prorektor
prof. Jan Nuckowski
Katarzyna Bizoń, stud.
dr hab. Piotr Korzeniowski, dziekan
dr Monika Wanyura‑Kurosad
Anna Stosik, stud.
prof. Józef Murzyn, dziekan
dr Marcin Nosko
mgr Elżbieta Pamuła
dr hab. Krzysztof Tomalski, prof. ASP, dziekan
dr Mateusz Otręba
mgr Grzegorz Midura
dr hab. Beata Gibała‑Kapecka, prof. ASP, dziekan
dr Tomasz Wesołowski
Z głosem doradczym:
dr hab. Marta Lempart‑Geratowska, dziekan
dr Maria Rogóż
mgr inż. Adam Oleszko, kanclerz
prof. Andrzej Ziębliński, dziekan
dr Agata Kwiatkowska‑Lubańska
mgr Danuta Baniowska, kwestor
prof. Andrzej Bednarczyk
mgr Małgorzata Małek
mgr Jadwiga Wielgut‑Walczak
Bogusz Salwiński, prof. ASP
Ewelina Kaliszczuk, stud.
prof. Ewa Kutermak‑Madej
dr hab. Marcin Surzycki
Michalina Bigaj, stud.
mgr Roman Łodziński
113
W y d ar z e nia
Inwestycje na asp
Fotografie Jacek Dembosz
Aleksander
Kaczmarczyk
114
Budynek główny ASP
w części dachu. Wokół kopuł zostały odtworzone
Dzięki dofinansowaniu Społecznego Komitetu
przez profesora Józefa Sękowskiego groźne gryfy,
Odnowy Zabytków Krakowa w 2012 r. w budynku
które strzegą Akademii i Krakowa. Wzdłuż okapu
przy pl. Matejki zostanie zakończony remont dachu
zamontowano płotki śniegowe z palmetami. Wszyst‑
i wymiana świetlików wraz z odtworzonymi deta‑
kie detale wykonano starannie, posługując się ory‑
lami architektonicznymi i renowacją kopuł. Realiza‑
ginalnym projektem architekta Macieja Moraczew‑
cja projektu przywraca pierwotny wygląd budynku
skiego z 1878 r.
Wiadomości asp /59
Aula
Zespół sal wielofunkcyjnych wg projektu archi‑
tekta Jacka Budyna będzie stanowił doskonałe
uzupełnienie funkcji budynku głównego Akade‑
mii przy pl. Matejki. Centralną częścią inwestycji
jest amfiteatralna sala, wokół której usytuowano
jasną przestrzeń ekspozycyjną, a w podziemiach
– sale dydaktyczne i wystawiennicze. Realizacja
projektu ułatwi komunikację pomiędzy budyn‑
kami kompleksu ul. Paderewskiego, pl. Matejki
i ul. Basztowej. W 2012 r. Ministerstwo Kultury
i Dziedzictwa Narodowego w ramach Programu
Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko przy‑
znało Akademii dofinansowanie w wysokości
9 mln złotych na dokończenie budowy. Dzięki
niemu inwestycja zakończona będzie w roku 2013.
115
Zabudowa podwórza przy
ul. Smoleńsk 9
116
Podwórze budynku ASP przy ul. Smoleńsk 9 zyskało
‣ Katedra Podstaw Projektowania
nowy wygląd dzięki pięknej zabudowie pierzei,
‣ Katedra Metodyki Projektowania
której architektura nawiązuje do budynku starej
‣ laboratorium i pracownia fotografii Katedry
stróżówki. Autorem projektu jest architekt Jacek
Komunikacji Wizualnej
Budyn. W budynkach znajdują się wygodne pra‑
‣ pracownia rzeźby Katedry Sztuk Wizualnych.
cownie i dobrze nasłonecznione sale dydaktyczne
Inwestycję sfinansowało Ministerstwa Kultury
Wydziału Form Przemysłowych:
i Dziedzictwa Narodowego.
Wiadomości asp /59
Harenda
W zakopiańskiej dzielnicy Harenda obok ist‑
niejącego Domu Pracy Twórczej ASP (drewniana
willa) powstaje nowy obiekt. Znajdować się w nim
będą pracownie, sale wystawiennicze, kawiarnia,
pokoje gościnne, a w ogrodzie miejsce przeznaczone
do rekreacji i na organizację plenerów. Autorem
projektu jest znany zakopiański architekt Zenon
Andrzej Remi.
Formą, skalą, i detalem obiekt ten trafnie wpi‑
suje się w ten zabytkowy fragment Harendy u stóp
zboczy Gubałówki.
Budowę nowego Domu Pracy Twórczej rozpo‑
częto w 2011 r. i dzięki finansowaniu MKiDN budowa
najprawdopodobniej zostanie zakończona w roku
2013.
Po zakończeniu prac budowlanych przewiduje
się remont i przebudowę istniejącego drewnianego
budynku, w którym atmosfera i wystrój wnętrz
nawiązywać będą do tradycji Akademii z pierwszej
połowy xx w.
117
W y d ar z e nia
Wy tu w tej
norze siedzicie
czyli Jan Skotnicki
o Jacku Malczewskim
Michał Pilikowski
Julian Fałat), a następnie dyrektor (w latach 1922–
1929) Departamentu Sztuki przy Ministerstwie
Rok Jacka Malczewskiego w Akademii Sztuk Pięknych
Wspomnieniowa książka Jana Skotnickiego, która
do wspominania tego wielkiego artysty, który 100
ukazała się w 1957 r., nosi tytuł Przy sztalugach i przy
lat temu został rektorem krakowskiej ASP. Co zro‑
biurku. Największym atutem tej książki są opisy ludzi,
bić jednak, by Jacek Malczewski zszedł z piedestału
których spotkał, i sytuacji, których był świadkiem.
i pozwolił nam ujrzeć się takim, jakim był na co dzień,
Warto dodać, iż opisy z książki Skotnickiego zawie‑
gdy przechadzał się po korytarzach Akademii przy
rają mało szczegółów i dat encyklopedycznych; dużo
pl. Jana Matejki? Najlepiej sięgnąć do relacji ludzi,
tam natomiast anegdot, zapamiętanych dialogów
którzy znali go osobiście i chętnie dzielą się z nami
czy sytuacji istotnych tylko z jego subiektywnego
swoimi wspomnieniami. I tu pojawia się relacja
punktu widzenia. A tak Jan Skotnicki wspominał
mistrz – uczeń: Jacek Malczewski – Jan Skotnicki.
Jacka Malczewskiego:
„Wszyscy ci ludzie [należący do młodopolskiej
„Jadąc z Petersburga do Krakowa, marzyłem
bohemy oraz do kulturalno‑naukowej elity – przyp.
o wstąpieniu do klasy Jacka Malczewskiego, malarza,
M. P.] razem tworzyli w ówczesnym Krakowie tę zadzi‑
który w niczym nie był po­dobny do rosyjskich, a który
wiającą atmosferę, która zmuszała każdego do głęb‑
tak mnie interesował, miał bo­wiem opinię świetnego
szego za­stanowienia się nad samym sobą i zadawa‑
rysownika i umysłu filozoficznego.
nia sobie pytania: »A czym jestem ja między nimi?«.
Wtedy jeszcze wielu obrazów jego nie widziałem,
Dziwne zaiste były te lata, kiedy wiek XIX kończył się,
ponieważ przeważnie były niecenzuralne dla rosyj‑
a XX rozpoczynał, w których formowałem się jako
skiego zaboru i do War­szawy nie dochodziły. Legenda
dwudziestoparoletni młodzieniec. Epoka ta była moją
tylko krążyła o nich.
szkołą”1. Słowa te wyszły spod pióra Jana Skotnic‑
Przed zapisaniem się do jego pracowni chciałem
kiego (1876–1968), artysty malarza, studenta Aka‑
jeszcze raz sprawdzić, czy robię dobry wybór. Zasze‑
demii Sztuk Pięknych w Petersburgu (gdzie jego pro‑
dłem na wystawę do Su­kiennic i stanąłem wobec
fesorem był Ilja Repin), absolwenta Akademii Sztuk
dwóch wielkich płócien: Malarczyka i Błędnego koła.
Pięknych w Krakowie (w której w latach 1899–1903
studiował nie tylko u Malczewskiego, ale także pod
kierunkiem Józefa Mehoffera i Teodora Axentowicza).
118
Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.
im. Jana Matejki w Krakowie trwa. Daje to sposobność
Przyznaję, że nie spodziewałem się takiego
wrażenia.
Błędne koło było czymś tak wyrwanym z duszy,
W okresie międzywojennym Jan Skotnicki wywarł
czymś tak głębokim w pomyśle, a skończonym
ogromny wpływ na organizację życia kulturalnego
w kompozycji, żem siedział z godzinę przed tym
II RP jako wicedyrektor (gdy jego przełożonym był
obrazem. Skłębiony wieniec ciał męskich i kobiecych
Wiadomości asp /59
w szalonym pędzie dookoła młodego malarczyka, jako
wizja jego przyszłych dzieł.
Widziałem w tym obrazie usterki, widziałem
wizyjność zbyt materialnie traktowaną, ale nie
miało to znaczenia wobec plasty­cznego wyrazu wiru
cierpień i namiętności wokół biednego, sie­dzącego
na drabinie przyszłego artysty.
»Tak, z tym człowiekiem, który to malo‑
wał – powiedziałem so­bie – muszę parę miesięcy
poobcować«.
Błędne koło zdecydowało, żem tego samego dnia
był u Malczew­skiego w jego prywatnym mieszkaniu.
Otworzył mi wytworny lokaj w liberii, zamel‑
dował, wpro­wadził do salonu. Za chwilę wyszedł
do mnie artysta ubrany niezwykle elegancko, w sur‑
ducie skrojonym wykwintnie, a nie­szablonowo.
Jego głowa przypominała mi głowę z portretów
położonym podeście amfiteatral­
nej sali, model
Filipa V Velasqueza, a wrażenie podtrzymywały
zaś widziany w ogromnym skrócie leżał na ziemi,
maniery salonowca. Wszystkiegom się spodziewał, ale
niziutko w dole.
nie takiej sylwety autora Błędnego koła i Malarczyka.
Zapytałem o przyczynę tak niezwykłego rozmiesz‑
Rozmowa potoczyła się żywo. Dowiedziawszy się,
czenia. Odpo­wiedziano mi, że na kursie Malczew‑
że jadę z Petersburga, Malczewski wypytywał mnie
skiego jest to stały zwyczaj. Mówiono mi, że innym
o tamtejszy ruch w sztuce. Zauważyłem przy tym,
razem wszyscy uczniowie będą na dole, a modele stać
że ten wykwintny człowiek lubi operować paradok‑
będą pod sufitem. System ten, zdaniem Malczew‑
sami. Im ryzykowniejszy paradoks wypowie, tym bar‑
skiego, zmusza uczniów do stałego wytężania uwagi
dziej jest z niego zadowolony i w tej chwili poczyna
wobec za­skakiwania ich coraz to nowymi trudno‑
go, i to nie byle jak, uzasadniać. Wszystko wydawało
ściami. Malczewski chciał w ten sposób bronić przy‑
mi się u niego głęboko przemyślane.
szłych malarzy przed zeschematyzowaniem i rutyną.
Na drugi dzień stawiłem się w pracowni, by roz‑
począć pracę pod jego kierunkiem.
↑ Ilja Repin (ilustracja Jana
Skotnickiego z jego książki
Przy sztalugach i przy
biurku)
Istotnie, jak na sobie doświadczyłem, system taki był
bardzo celowy.
Zdziwił mnie przede wszystkim niezwykły sys‑
Często zdarzało się, że Malczewski przychodził
tem nauki. Ucz­niowie stali na ostatnim, wysoko
na kurs i nie prowadził korekty. Zagadnięty przez
119
↑ Jan Stanisławski (ilustra‑
kogoś, wpadał w ferwor i rozprawiał z nami o sztuce,
malować bez końca. Może wtedy z was wyrośliby
cja Jana Skotnickiego z jego
o Polsce, o Bogu, o ludzkości, o na­turze, a mówił tak
artyści. Ale tak... bę­dziecie najwyżej rysownikami
ciekawie, żeśmy stali wsłuchani w jego słowa, onie‑
i pędzlarzami, nie artystami!
książki Przy sztalugach
i przy biurku)
mieli wobec jego wiedzy i umysłu. Czasem mówił
Niektórym z nas te wypowiedzi wydały się dzi‑
o Słowac­kim, cytował jego wiersze, a potem jakieś
waczne, a jednak była w nich głęboka prawda. Bo czyż
inne, nieznane. Gdy je wypowiadał, zaśmiewał się
szkoła może z kogoś zrobić artystę i czyż sztuka
i uciekał kłusikiem, wykrzykując już za drzwiami:
polega tylko na nabytej technice?
»Do widzenia panom!«.
Później dowiedzieliśmy się od profesora Kon‑
stantego Gór­skiego, że były to poezje samego Jacka
Malczewskiego.
Kiedyś znowu wiosną, kiedy dni stawały się ciepłe
i cudnie ro­biło się na krakowskich Plantach, słońce
świeciło, a promienie je­go coraz bardziej kłuły ciepłem,
czekaliśmy w pracowni na przyj­ście naszego mistrza.
Wszedł, stanął w drzwiach ponurej, szarej, o pół‑
nocnym świetle sali i zwrócił się do nas z odrazą:
– Wy tu w tej norze siedzicie, a tam wiosna
120
Innym razem krytyczny stosunek do szkoły kra‑
kowskiej, z którą był w ciągłej wojnie, demonstrował
nam w bardzo drastycznej formie.
Kiedyś pokazał w drzwiach swą głowę i zapytał:
– Panowie macie mnie w d…?
A kiedy, znając Jacka, odpowiedzieliśmy chórem,
że go „tam mamy”, wówczas zapytał:
– A cesarsko‑królewskiego dyrektora też macie?
My na to: – Też.
– A całą Akademię także?
– Też.
na świecie, słońce śmieje się. Jacyż będą z was artyści?
– No, to nie ma co, kochane chłopaki, nie mam
Na waszym miejscu, gdy­bym był młody, jak wy, rzu‑
co korygować waszych prac, bo i tak będą z was
ciłbym to wszystko, pojechał do Za­kopanego, do Sta‑
artyści!
nisława Witkiewicza, zapytał go, co to jest sztuka,
Tego samego dnia widzieliśmy, jak wychodząc
a potem w wiosnę, w słońce, w świat, malować,
z gmachu Aka­demii, koleżeńsko nam zasalutował,
Wiadomości asp /59
Malczewski miał mir wśród magnate‑
rii polskiej. Wielu z nich zamawiało
w sekrecie przed otoczeniem portrety,
bo bali się, czy Jackowi nie strzeli
do głowy umieszcze­nie jakiejś złośli‑
wości w tle portretowej kompozycji.
przykładając dwa palce do melonika, a przed por‑
w swej wyobraźni i maluję!«. Oczy­wiście nie pojechał
tierem, wystrojonym w błękitny mundur austriacki
i miał rację”2.
i cesarsko‑królewskie czako, zdjął melonik i na pół
zgięty najniższy ukłon mu złożył.
Widząc tę drwinę Jacka z władzy, akademicy dali
mu brawo.
Jacek przystanął i donośnym głosem, robiąc minę
niby to se­rio, zjadliwie zawołał:
– Panowie, grunt szanować c.k. wiedeńską władzę!
Bez tego nie zrobicie kariery artystycznej. Spytajcie
o to Fałata i Kossaka.
Oczywiście, tak usposobiony Malczewski nie
W równie barwny i zajmujący sposób Jan Skot‑
nicki opisywał takich artystów z krakowskiej Aka‑
demii Sztuk Pięknych, jak Julian Fałat, Leon Wyczół‑
kowski, Jan Stanisławski czy Stanisław Wyspiański.
Ale o tym być może innym razem…
Przypisy:
1 Jan Skotn icki, Przy sztalugach i przy biurku, Warszawa 1957,
s. 73.
2 Jan Skotnicki, Przy sztalugach i przy biurku, Warszawa 1957,
s. 62–65.
mógł długo wy­trwać na stanowisku c.k. profesora
← Eligiusz Niewiadomski
c.k. Akademii. Zatargi jego z dyrektorem Fałatem
(ilustracja Jana
były nieuniknione, tym bardziej że Fałat drżał przed
każdym hofratem, przed każdą austriacką kreaturą.
Malczewski miał mir wśród magnaterii polskiej:
Karol Lanckoroński, Leon Piniński, Zdzisław Czar‑
Skotnickiego z jego książki
Przy sztalugach i przy
biurku) – Skotnicki 16 xii
1922 r. w Zachęcie stał
obok Gabriela Narutowicza
i był świadkiem zastrze‑
toryski i Edward Raczyński byli serdecznymi jego
lenia prezydenta przez
przyjaciółmi. Z powodu tych stosunków każdy z pół‑
Niewiadomskiego
panków, który chciał dorównać tym magnatom, uwa­
żał za konieczne mieć portret malowany przez Jacka
Malczew­skiego. Wielu z nich zamawiało w sekrecie
przed otoczeniem takie portrety, bo bali się, czy Jac‑
kowi nie strzeli do głowy umieszcze­nie jakiejś złośli‑
wości w tle portretowej kompozycji.
W okresie kiedy Jacek malował sybiraków, sceny
z katorgi, etapów, Ellenai, Anhellego, Karol Lanc‑
koroński zaproponował mu wyjazd na Syberię,
by ją w istocie zobaczył.
Malczewski propozycję tę ze śmiechem odrzucił:
»Ja na Sy­berię mam jechać? A po co? Po to, żebym
zobaczył, że ona jest zu­pełnie inna niż ta, którą widzę
121
W y d ar z e nia
Muzeum
Papiernictwa
w Dusznikach‑Zdroju
1
Spore zaskoczenie wywołała informacja przedsta‑
Ur. w 1955 r. Absolwentka
historii sztuki Uniwersytetu
Wrocławskiego. Od 1992 r.
pracuje w Muzeum
wiona przez dr. Tomasza Łojewskiego, kierownika
pracowni badań nad trwałością i degradacją papieru
Uniwersytetu Jagiellońskiego, że „najtrwalszym
Papiernictwa w Dusznikach
współczesnym nośnikiem informacji, który jest
Zdroju. Zajmuje się histo‑
w powszechnym użyciu, jest… papier”. Zaś Monika
rią rękodzieła papierniczego,
historią technik i techno‑
logii zdobienia papierów.
Koperska, doktorantka UJ, „spektroskopistka”, udo‑
wadniając tę tezę, została laureatką pierwszej pol‑
2
Kuratorka wystaw, autorka
skiej edycji FameLab‑u, zorganizowanej przez Bri‑
publikacji z zakresu historii
tish Council i Centrum Nauki Kopernik w brytyjskim
Zachowany budynek młyna papierniczego, uni‑
Cheltenham. Z „odkryć” tych wynika, że „przeciętna
katowy w skali świata zabytek techniki, pochodzi
papiernictwa.
książka dziś drukowana wytrzyma 100, a może
z 1605 r. i jest od 44 lat siedzibą Muzeum Papiernic‑
nawet 300 lat”, płyta CD zaledwie kilkanaście.
twa. Zabytkowa papiernia dusznicka uznana została
20 IX 2011 r. za Pomnik Historii.
Teresa Windyka
Zabudowania zachowanej papierni powstawały
w różnych odstępach czasu i stanowią obecnie zespół
Jadąc z Wrocławia międzynarodową trasą E‑67 w kie‑
1 Papiernia dusznicka
runku granicy z Czechami, nie sposób nie zauważyć
budynku głównego, suszarni papieru i pawilonu wej‑
zabytkowej papierni w Dusznikach‑Zdroju, położonej
ściowego. Budynek główny młyna papierniczego, peł‑
na południowych obrzeżach miasta, nad Bystrzycą
niący niegdyś funkcję mieszkalno‑produkcyjną, jest
Dusznicką.
w tym zespole najstarszy, bo wzniesiono go w roku
Najwcześniejsze wzmianki o papierni dusznic‑
fot. Artur Goliński
2 Polichromia xviii w.
fot. Marcin Hubicki
3 Zabytkowe drewniane wieszaki
122
przylegających do siebie obiektów architektonicznych:
1605. Od strony południowo‑wschodniej przylega
kiej i papierniku o nazwisku Ambrosius Tepper
do niego drewnianej konstrukcji suszarnia papieru,
pochodzą z roku 1562. Niestety, podczas powodzi
wybudowana w XVIII stuleciu. Pomieszczenia pię‑
w 1601 r. XVI‑wieczna papiernia została zniszczona.
ciu jej kondygnacji wypełniono pod koniec XIX w.
Wiadomości asp /59
3
Najwcześniejsze wzmianki
o papierni dusznickiej i papier‑
niku o nazwisku Ambrosius
Tepper pochodzą z roku 1562.
Zachowany budynek młyna
papierniczego, unikatowy w skali
świata zabytek techniki, pochodzi
z 1605 r.
123
5
4
6
klamrowymi wieszakami metalowymi oraz drewnia‑
nymi wieszakami ramowo‑szczeblowymi, które jako
nielicznie zachowane są niezwykle rzadkim i cennym
zabytkiem rzemiosła papierniczego.
Wyjątkowym elementem wystroju wnętrz
są malowidła pokrywające drewniane stropy i ściany
w pomieszczeniach na pierwszej kondygnacji stry‑
chowej budynku głównego młyna. Pochodząca
z XVII–XIX stulecia polichromia przedstawia motywy
roślinne, architektoniczne i alegoryczne. Niespójną
chronologicznie i stylistycznie dekorację malarską,
wykonaną farbami klejowymi przez bliżej niezna‑
nych twórców, odsłonięto około 1960 r. i odrestau‑
rowano w latach 1985–1987.
Historię dusznickiej papierni tworzyły kolejno
7
124
Wiadomości asp /59
rodziny właścicieli i papierników – Kretschmerów,
zarządzających papiernią w latach 1562–1706,
8
9
10
Hellerów – w latach 1706–1822 i Wiehrów, posiada‑
spotkań plenerowych, odbywających się na terenie
jących młyn w okresie 1822–1939.
muzeum od roku 1997.
Podstawę zbiorów muzealnych tworzyły ekspo‑
Zbiór muzealiów technicznych zawiera urządze‑
naty pozyskiwane sukcesywnie od 1965 r., często
nia i maszyny wykorzystywane w procesie przemy‑
o wyjątkowym charakterze. Do takich należy choćby
słowej produkcji papieru i wyrobów papierowych.
kolekcja olejnych portretów byłych właścicieli
Znajduje się w nim unikalna kolekcja ponad 70
papierni dusznickiej.
zabytkowych urządzeń laboratoryjnych przemysłu
Zbiory muzealne o charakterze historycznym,
celulozowo‑papierniczego, matryce do drukowania
artystycznym i technicznym liczą obecnie ponad 6 tys.
tapet oraz wzorniki papierów i wyrobów papierowych
obiektów. W muzeum funkcjonuje także Dział Historii
polskich i zagranicznych wytwórni.
Dusznik‑Zdroju, opracowujący kulturowe dziedzictwo
Muzeum sukcesywnie pozyskuje do swoich zbio‑
miasta i uzdrowiska, oraz biblioteka naukowa, która
rów nowe i ciekawe eksponaty. Ich naukowe opra‑
gromadzi publikacje z zakresu historii papiernictwa
cowanie nie tylko poszerzy naszą wiedzę z zakresu
światowego, europejskiego i polskiego.
papiernictwa, ale również wzbogaci muzealną ofertę
Zasadniczą część historycznych zbiorów muzeal‑
4 Filigran papierni Duszniki
5 S. Kretschmer
6 J. Ossendorff
7 Filigran papierni
Prądnik Czerwony, XVI w.
8, 9 Papier marmurkowy,
fot. Szczerbiński, 1912
10 Akwarela na papierze
11 Waga kątowa
edukacyjną.
nych tworzy kolekcja 3 tys. arkuszy papierów ze zna‑
kami wodnymi, wyprodukowanych ręcznie i maszy‑
nowo. W zbiorze wyróżniają się jedne z najstarszych
polskich zabytków filigranistyki XVI w. – znaki pierwszej
papierni polskiej w Prądniku Czerwonym oraz filigrany
papierni dusznickiej, pochodzące z końca XVI stulecia.
Zbiór papierów historycznych zawiera też wyroby
rzemiosła introligatorskiego – papiery wzorzyste
zdobione metodami rękodzielniczymi przez kra‑
kowskiego introligatora Stefana Szczerbińskiego
w latach 1911–1958. Niezwykłe walory artystyczne
i historyczne tych wyrobów decydują o ich unikato‑
wym charakterze.
Zbiory artystyczne obejmują głównie obiekty
na podłożu papierowym – zarówno zabytkowe, jak
i współczesne. Wśród tych ostatnich wyróżniają się
artystyczne obiekty papierowe, które są rezultatem
11
125
W y d ar z e nia
Literackie Graffiti /
Typomural
Warsztaty typografii miejskiej
→ Podgórze–Zabłocie, Kraków
→ Galeria Znaczy Się
→ 22–23 x 2012
Ewa Bolińska‑Ostowska
lub wybraną literą gotową. Przy realizacji muralu
Literackie graffiti/typomural – warsztaty typo‑
użyciu wybranej techniki (do wyboru – litera sza‑
zostały one przeniesione w skali na ścianę przy
126
grafii miejskiej + stworzenie w przestrzeni publicz‑
blonowa, narzędziowa, kolażowa, wycięta z papieru,
nej literniczego muralu przedstawiającego kilkuna‑
namalowana, wykaligrafowana itd.). Przeniesione
stometrową półkę z książkami/grzbietami książek.
na ścianę „grzbiety” utworzyły wielkoformatowy
W dniach 22–23 x w Galerii Znaczy Się, w ramach
kolaż typograficzny. Każdy z uczestników stworzył
akcji Strefa Wolnego Czytania, odbyły się warsz‑
własny regał ulubionych książek. Miejsce: ściana
taty LITERACKIE GRAFFITI/TYPOMURAL skierowane
budynku przy ul. Traugutta 3a. Ściana pozyskana
do osób interesujących się grafiką i typografią.
dzięki współpracy ze Spółdzielnią „Kabel”, która
W trakcie warsztatów i kilka dni po ich zakończeniu
wyraziła zgodę na wykonanie muralu. Ściana znaj‑
kilkanaście osób zmieniało przestrzeń galerii w regał
duje się w miejscu odwiedzanym przez turystów,
z książkami. Szykowano szablony, sprawdzano kroje,
na trasie z Podgórza/Kazimierza do MOCAK‑u, tuż
dopracowywano szczegóły. Grupa młodych artystów –
obok rzeźby Mirosława Bałki. Pomysłodawczyni pro‑
głównie studentów i absolwentów Wydziału Grafiki
jektu i warsztatów: Aleksandra Toborowicz. Pieczę
ASP w Krakowie – przeniosła projekt w przestrzeń
artystyczną nad projektem sprawowali: Aleksandra
miasta. Gotowy mural, w rozmiarze ok. 150 m²,
Toborowicz i Artur Wabik. Uczestnicy: Joanna Kogut,
ma przywodzić na myśl szafkę biblioteczną gęsto
Weronika Kasprzyk, Paulina Lichwicka, Aleksan‑
zapełnioną książkami (od ziemi do samego szczytu
dra Piórek, PIOtr Kaliński, Anna Mielniczek, Artur
budynku, na którym będzie namalowany). Uczest‑
Wabik, Ewa Landowska, Karolina Źrebiec, Teoniki
nicy warsztatów zaprojektowali grzbiety książek
Rożynek, Aleksandra Toborowicz, Artur Blusiewicz.
– ale tylko tytułów lub/i nazwisk autorów, wyłącz‑
Typomural zakwalifikował się do ścisłego
nie w warstwie literniczej – bez rysowania krawę‑
finału największego konkursu projektowania
dzi czy konturów książek. Każdy z uczestników
european design awards 2012 (ed-awards)
zapisał swoje ulubione tytuły własnym krojem
w kategorii signs & display.
Wiadomości asp /59
127
W spo m ni e nia
P u b l ika c j e
ASP w Krakowie, miałem szczęście być jego
asystentem.
W pracowni na Uczelni traktował mnie
po partnersku. Nasze relacje były bardziej kole‑
żeńskie niż urzędowe szef – podwładny. Stu‑
dentom mówił, żeby moje korekty respektowali
na równi z jego uwagami. Pomimo czasami roz‑
bieżnych poglądów na tematy zawodowe – prac
studentów, dochodziliśmy do konstruktywnych
kompromisów.
Profesor był bardzo lubiany przez studentów.
Na zajęciach z rzeźby stwarzał atmosferę życzliwą,
niemal domową, lubił żartować, co korzystnie
wpływało również na efekty pracy. Rozmowy przy
koncepcjach i realizacjach rzeźb, ale i o innych
sprawach, czasem osobistych, stwarzały kli‑
mat nieskrępowania, braku presji pedagoga
na studenta.
Studenci chętnie przychodzili do pracowni
rzeźby, nawet poza obowiązującymi godzinami,
po to, by chwilę w niej być, złapać, jak mówili,
„bakcyla pracy”.
Krzysztof był niebywale zaangażowany
w swoją pracę na Uczelni; jest dla mnie wzorem.
Od 2011 r. pracowaliśmy oddzielnie z innymi gru‑
Marek Kordyaczny
pami studentów, nie mieliśmy wspólnych zajęć.
Wówczas odwiedzałem Krzysia na jego zajęciach,
W niedzielę 5 vii 2012 r. odszedł od nas piliśmy herbatkę i gawędziliśmy jak dawniej. Nie
prof. Krzysztof Kędzierski, artysta rzeźbiarz przypuszczałem wówczas, że były to nasze ostat‑
z krwi i kości, mój przyjaciel. Nie mogłem nie spotkania i że dni bez Krzysztofa nie będą już
w to uwierzyć, ta wiadomość mnie poraziła, takie same jak przedtem.
napełniła smutkiem, żalem i niepogodzeniem.
Pomimo 72 lat życia Krzysztof był pełen
energii, wigoru, nowych planów na przyszłość.
Sprawy „śtuki”, jak mawiał, były dla Niego
bardzo ważne. Potwierdził to w maju tego roku,
gdy wobec możliwości wyjazdu na odpoczynek
na Sycylię, uznał, że ważniejsza jest jego wystawa
autorska na Słowacji.
Krzysztof dzieła swoje tworzył w pracowni
przy ul. Emaus. Miały one charakter bardzo oso‑
bistych wypowiedzi. Pasjonował się ciekawymi
przedmiotami o ładnych proporcjach, fakturach,
materiałach. Pobudzały one jego wyobraźnię,
motywowały do ciekawych rozwiązań formal‑
nych i treściowych. W zestawianiu i łączeniu
tych przedmiotów w całe kompozycje było bardzo
wiele finezji, poetycznych metafor, zaskakują‑
cych skojarzeń z rzeczywistością. Prace rzeźbiar‑
skie Profesora przyciągały wzrok perfekcyjnym
wykonaniem detali, opracowaniem materiału –
warsztatem. Umiejętność doboru przedmiotów
do wyrażanej treści była mistrzostwem.
Z Krzysiem pracowałem przez 28 lat w II pra‑
cowni rzeźby na Wydziale Architektury Wnętrz
Witold Skulicz
Grafika nade
wszystko...
Profesor
Krzysztof Kędzierski
(1940 — 2012)
128
Wiadomości asp /59
Monika Wanyura‑Kurosad
Monografia Witold Skulicz. Grafika nade
wszystko... wpisuje się w cykl publikacji poświę‑
conych wybitnym artystom grafikom, pedago‑
gom ASP w Krakowie. Album prezentuje prace
graficzne, malarskie, grafikę projektową oraz
realizacje monumentalne profesora Witolda
Skulicza (1926–2009). Sylwetkę pedagoga
i dziekana Wydziału Grafiki ASP w Krakowie,
inicjatora Biennale Grafiki i Międzynarodowego
Triennale Grafiki w Krakowie. Tego przyjaciela
artystów przybliżają teksty krytyczne, wspo‑
mnienia i kalendarium. Album w oryginalnej
szacie graficznej towarzyszy wystawie prac
Profesora, zorganizowanej w ramach programu
Międzynarodowego Triennale Grafiki – Kraków
2012. Wystawa i publikacja powstały dzięki
współpracy Akademii Sztuk Pięknych im. Jana
Matejki w Krakowie, Międzynarodowego Centrum
Kultury oraz Stowarzyszenia Międzynarodowe
Triennale Grafiki w Krakowie. Autorzy tekstów:
Richard Noyce, prof. Jan Pamuła, prof. Jacek Pur‑
chla, prof. Adam Wsiołkowski, dr hab. Krzysz‑
tof Tomalski prof. ASP, kalendarium: Joanna
Grabowska. Projekt: Kuba Sowiński. Polsko‑
angielska wersja językowa. Format 297 × 230 mm,
208 stronic. Pozycja ta dostępna jest w naszym
wydawnictwie.
P u b l ika c j e
Zdzisław Gedliczka
1888–1957
Michał Pilikowski
Nakładem Wydawnictwa Akademii Sztuk Pięk‑
nych im. Jana Matejki w Krakowie ukazała
się nowa publikacja, zatytułowana Zdzisław
Gedliczka 1888–1957. Książka przedstawia życie
i twórczość artysty – jak pisze autorka, Stefania
Krzysztofowicz‑Kozakowska – „o wielorakich
artystycznych zainteresowaniach, który każdej
z dyscyplin nadawał niezależną formę. Z rów‑
nym zaangażowaniem uprawiał budowane
wyrafinowaną gamą kolorystyczną, wyciszone
i kameralne malarstwo, pełen ekspresji drzewo‑
ryt i mocny w ikonografii plakat; projektował
delikatne w swej ornamentyce kilimy, koronki,
hafty; wyposażał kościoły w konfesjonały i ołta‑
rze; a nade wszystko uprawiał kościelne malar‑
stwo monumentalne, znakomicie wpisujące się
w architekturę wnętrz sakralnych; był wreszcie
niekwestionowanym mistrzem witrażownictwa”.
Zdzisław Gedliczka to także artysta związany
z Akademią Sztuk Pięknych w Krakowie, której
był absolwentem (w latach 1907–1912 studio‑
wał w pracowniach Leona Wyczółkowskiego
i Stanisława Dębickiego) i profesorem (w latach
1950–1957; od 1950 do 1954 r. piastował urząd
dziekana Wydziału Włókienniczego ówczesnej
Akademii Sztuk Plastycznych). W albumie, oprócz
tekstów Stefanii Krzysztofowicz‑Kozakowskiej,
Agaty Pleciak, Stanisława Rodzińskiego i Adama
Wsiołkowskiego, pomieszczono bogaty zbiór
reprodukcji dzieł Zdzisława Gedliczki, obejmu‑
jący rysunki i obrazy, grafiki, plakaty, polichro‑
mie, witraże i inne prace, takie jak papierowe
zabawki na choinkę czy buława dla marszałka
Edwarda Rydza‑Śmigłego. Album ten jest przede
wszystkim przypomnieniem osoby wielkiego kra‑
kowskiego artysty; tak pisał o tym we wstępie
Stanisław Rodziński: „Mam nadzieję, że niniejsze
wydawnictwo będzie dla wielu przypo­mnieniem,
dla wielu odkryciem w polskiej, ale i w krakow‑
skiej sztuce, postaci odrębnej i bardzo wyrazistej.
Łączącej to, co w naszej sztuce tak ważne – wzru‑
szenie i radość życia z dramatycznym odczyta‑
niem swych przekonań i swej wiary. Wierzę,
że przypomnienie tak obszernej i wielo­stronnej
twórczości Zdzisława Gedliczki przypomni czło‑
wieka i artystę, który w naszej sztuce ma swoje
ugruntowane i wypracowane miejsce, niezależ‑
nie od upływu czasu i zmieniających się mód”.
Jak upadają wielcy
Marek Sołtysik
Stanisław Tabisz
Po wydanych w 2009 r. Sekretach nieśmiertelnych
Marek Sołtysik opublikował w VII 2012 r.– w zna‑
nej (za sprawą podwójnej tożsamości dyrektora)
Oficynie Wydawniczej RYTM – swoją kolejną
książkę, zatytułowaną Jak upadają wielcy. Nie
wszyscy czytelnicy wiedzą, że Marek Sołtysik jest
absolwentem Wydziału Grafiki krakowskiej Aka‑
demii Sztuk Pięknych i że był nawet pedagogiem
naszej uczelni, współpracując z prof. Jackiem
Gajem. W jego dorobku znajduje się bardzo wiele
książek z zakresu prozy i poezji (okraszonych
literackimi nagrodami), wiele też napisał i opu‑
blikował w różnych czasopismach artykułów,
esejów i szkiców monograficznych o sztuce
i artystach. W dorobku Sołtysika są słuchowiska
radiowe i spektakle radiowego teatru. Marek Soł‑
tysik to człowiek pióra, jednakże to pióro często
odkładane bywa na bok i zamieniane na pędzle,
farby oraz przybory do rysowania. Od kilku lat
w miesięczniku społeczno‑kulturalnym „Kraków”
czytelnicy mogą śledzić jego refleksje na szpal‑
tach rubryki Wędrówki po galeriach. Tylu wspa‑
niałości o sztuce, dramatów i szaleństw oraz
sukcesów artystów nikt nie przybliżył i nie opi‑
sał tak, jak zrobił to i robi nadal Marek Sołtysik.
Artysta i publicysta w jednej osobie jest skarbem
Królewskiego Miasta, wrośniętym naturalnie
i jednocześnie ukrytym w jego wnętrzu tak, że aż
się wierzyć nie chce w to jego dyskretne, bardzo
pracowite istnienie. Odnoszę wrażenie, że Soł‑
tysik jest postacią z innej epoki. Bardziej pasuje
do xix wiecznego wizerunku artysty, zarówno
w eleganckim oraz taktownym sposobie bycia
i zachowania, jak i w sposobie odczytywania war‑
tości, emocji i treści emanujących z dzieł sztuki.
Książka Jak upadają wielcy jest zbiorem
opowieści o artystach. Historie te rozpoczynają
się gdzieś ok. 100 lat temu, a kończą na faktach
i wydarzeniach z życia tych artystów, którzy odeszli
niedawno. Są i tacy bohaterowie, których spotkać
można jeszcze na ulicach Krakowa. Sam rozpoczą‑
łem czytanie najnowszej książki Marka Sołtysika
od rozdziału nadzwyczaj wyszukanego w tytule,
poświęconego Marii Więckowskiej, czyli od Prze‑
pychu ascezy. Później skusiła mnie opowieść
o Leszku Dutce, malarzu już ponad 90‑letnim,
którego przyjaźnią i życzliwością się szczycę –
tytuł rozdziału: Nagusieńki na balu maskowym
szkicuje portret kolegi. Zachęcony przeze mnie
do czytania tej książki miłośnik sztuki dowie
się czegoś więcej m.in. o wybitnym malarzu
Jerzym Nowosielskim, o Jonaszu Sternie, Jerzym
Ryszardzie Zielińskim „Jurrym”, Stanisławie
Brzozowskim, Marianie Grześczaku, o adwokacie
Stanisławie Mikkem, który zginął w katastrofie
prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem…
Marek Sołtysik, opisując losy i wydarzenia
z życia swoich bohaterów, łączy w naturalny
i bardzo ciekawy sposób ich codzienność i pry‑
watność, z tym, co twórczo i kreatywnie realizują
jako ludzie czynu, ludzie aktywni i zachłanni
na życie. Sam autor, często związany przyjaź‑
niami i znajomościami, opisuje również swoje
osobiste relacje i przypadki, które w sposób
niezwykle autentyczny i szczery budują struk‑
turę literackiej narracji. Tę książkę koniecznie
trzeba przeczytać, nawet w dowolnej kolejności
jej ponad 400 stron.
129
G a l e ria
Akademia Sztuk Pięknych
im. Jana Matejki w Krakowie
plac Matejki 13, 31-157 Kraków
tel. 012 299 20 00, 012 422 09 22,
fax 012 422 65 66
Rektor prof. Stanisław Tabisz
Prorektor ds. Nauki i Spraw Zagranicznych
prof. Piotr Bożyk
Prorektor ds. Studenckich
dr hab. Jan Tutaj
Kanclerz mgr inż. Adam Oleszko
Wydział Malarstwa
Dziekan dr. hab. Piotr Korzeniowski
Prodziekan dr. hab. Witold Stelmachniewicz
plac Matejki 13, 31-157 Kraków
tel. 012 299 20 31
Wydział Rzeźby
Dziekan prof. Józef Murzyn
Prodziekan prof. asp Ewa Janus
plac Matejki 13, 31-157 Kraków
tel. 12 299 20 37
Wydział Grafiki
Dziekan dr hab. Krzysztof Tomalski
Prodziekan dr Tomasz Daniec
ul. Humberta 3, 31-121 Kraków
tel. 12 632 13 31, 12 632 48 96
ul. Karmelicka 16, 31-128 Kraków
tel. 12 421 43 82
Wydział Architektury Wnętrz
Dziekan dr hab. Beata Gibała‑Kapecka
Prodziekan dr hab. Joanna Kubicz
ul. Humberta 3, 31-121 Kraków
tel. 12 632 13 31, 12 632 48 96
Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki
Dziekan dr hab. Marta Lempart‑Geratowska
Prodziekan dr Jarosław Adamowicz
ul. Lea 29, 30-052 Kraków
tel. 12 662 99 00
Wydział Form Przemysłowych
Dziekan prof. Andrzej Ziębliński
Prodziekan dr Anna Myczkowska
ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków
tel. 12 422 34 44
Biblioteka Główna
Dyrektor mgr Jadwiga Wielgut‑Walczak
ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków
tel. 12 292 62 77 w. 35
Wydział Intermediów
ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 38
31-111 Kraków
tel.12 299 20 37
[email protected]
www.wiadomosciasp.pl
130
Wiadomości asp /59
Wydawca: Akademia Sztuk Pięknych
im Jana Matejki w Krakowie
Redaktor naczelny: prof. Stanisław Tabisz,
rektor ASP w Krakowie
Kierownik działu wydawnictw i promocji:
Jacek Dembosz, [email protected]
Zespół redakcyjny: prof. asp Barbara Ziembicka,
dr hab. Kinga Nowak, prof. Janusz Krupiński,
prof. asp Łukasz Konieczko, mgr. Jacek Dembosz,
mgr Michał Pilikowski.
[email protected], tel. 12/ 252 75 12
Projekt i skład: Michał Bratko
[email protected]
Layout: Jakub Sowiński (Biuro Szeryfy)
Złożono krojem: Unit Slab
Korekta redakcyjna: Lucyna Sterczewska
Korekta: Adam Wsiołkowski
Nakład: 1400 egz.
ISsN 1505–0661
Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych,
zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania
nadesłanych tekstów.
Archiwalne i bieżące numery „Wiadomości asp” dostępne w sprzedaży wysyłkowej.*
Zamówienia prosimy kierować pod adresem mailowym: [email protected]
projekt okładki
Adam Wsiołkowski
*ilość egzemplarzy ograniczona

Podobne dokumenty

Wiadomości ASP nr 69

Wiadomości ASP nr 69 kom „Wiadomości ASP” oraz Pedagogom i Studentom, Pracownikom administracji i Przyjaciołom Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie skła‑

Bardziej szczegółowo