Andrzej Kansy, On the margin of freedom.

Transkrypt

Andrzej Kansy, On the margin of freedom.
TOWARZYSTWO NAUKOWE PŁOCKIE
SOCIETAS SCIENTIARUM PLOCENSIS
SCIENTIFIC SOCIETY OF PLOCK
ROCZNIK
TOWARZYSTWA NAUKOWEGO
PŁOCKIEGO
YEARBOOK OF SCIENTIFIC SOCIETY OF PLOCK
VI
PŁOCK 2014
ISSN 0860-56-37
1
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Rada naukowa / Research Council
Przewodniczący / Chairman: Tomasz Kruszewski (Polska)
Członkowie / Members: Michaił Rożkow (Rosja), Romuald Brazis (Litwa),
Alena Novotna (Słowacja), Grzegorz Gołębiewski (Polska)
Redaktorzy / Staff
Redaktor naczelny / Chief Editor: Andrzej Kansy
Zastępca redaktora naczelnego, sekretarz / Secretary: Maciej Wróbel
Redaktorzy tematyczni / Thematic Editors
Zbigniew Siemiątkowski: nauki o polityce
Leszek Zygner: historia
Anna Frąckowiak: pedagogika
Rafał Kania: prawo
Radosław Knap: ekonomia
Daniel Korzan: oświata, edukacja, kultura
Joanna Banasiak: redaktor językowy (j. polski)
Grażyna Szumlicka-Rychlik: redaktor językowy (j. angielski)
Julia Mianecka: redaktor statystyczny
Adres redakcji:
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego”
Towarzystwo Naukowe Płockie
09-402 Płock, pl. Narutowicza 8
tel., fax 24 262 26 04, e-mail: [email protected]
strona internetowa: www.tnp.org.pl/rocznik_tnp.html
Copyright by Towarzystwo Naukowe Płockie
ISSN 0860-56-37
Druk:
P.P.-H. „DRUKARNIA” Sp. z o.o. Sierpc, tel./fax 24 275-19-35
Nakład: 300 egz.
Wersję pierwotną „Rocznika Towarzystwa Naukowego Płockiego”
stanowi wersja drukowana
2
Pomocy przy wydaniu
„Rocznika Towarzystwa Naukowego Płockiego”
udzielili:
Mariusz Bieniek Starosta Płocki
Andrzej Nowakowski Prezydent Miasta Płocka
3
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
4
Spis treści
Od wydawcy ......................................................................................... 13
ETNOLOGIA .....................................................................................
Tadeusz Baraniuk, Radziwiacy i płocczanie, czyli o społecznym
tworzeniu wizerunku sąsiada ..........................................................
Agnieszka J. Kowarska, Romowie w Płocku: życie w mieście
a sposób konstruowania tożsamości społecznej .............................
Katarzyna Waszczyńska, Wokół problematyki tożsamości ............
15
17
33
48
HISTORIA .......................................................................................... 75
Marta Milewska, Apteki w Guberni Płockiej w latach 1865-1915 77
Katarzyna Rogalska, Mariensztat – między rekonstrukcją
a twórczym nawiązaniem do nowoczesności. Historia
i odbudowa jednego z najmniejszych osiedli warszawskich ........ 109
Janusz Szczepański, Stan sanitarny miast i wsi powiatu
płockiego w okresie Drugiej Rzeczypospolitej .............................. 168
FILOLOGIA ..................................................................................... 187
Marcin Lutomierski, Pan Tadeusz w kulturze literackiej polskiego
uchodźstwa i emigracji XX wieku. Świadectwa odbioru .............. 189
Agnieszka Wasilewska, Zaduma nad językiem ojczystym,
czyli nowe zadania dla dydaktyków i miłośników literatury ........ 207
Wioletta Żórawska, Początki szkolnego czytania Norwida
do roku 1918 .................................................................................. 223
5
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
PEDAGOGIKA ................................................................................ 237
Лариса Николаевна Данилова, Становление теории
реформирования образования в российской педагогике:
историография вопроса .............................................................. 239
Anna Frąckowiak, How to assess the effectiveness of the
informal learning? Controversies about the procedures PLA
(Prior Learning Assessment) in Polish higher education ............ 248
Daniel Korzan, FUNcube – cosmic teaching aid ......................... 264
Дмитрий Сергеевич Молоков, Педагог и одаренный ребенок:
проблема взаимодействия .......................................................... 273
PRAWO I ADMINISTRACJA ...................................................... 285
Rafał Bernat, Charakter prawny kontroli skarbowej
i podatkowej prowadzonej u przedsiębiorcy ................................. 287
SPOŁECZEŃSTWO
Andrzej Kansy, Marcin Berliński, Julia Mianecka, Michał Balski,
Dorota Chudowska-Rączka, Agnieszka Malinowska,
Iwona Stanowska, Rewitalizacja w Płocku.
Raport z badania sondażowego .................................................... 307
Marzena Kapuścińska, Zasoby ludzkie w organizacjach
pozarządowych Mazowsza Płockiego a polityka równości
szans kobiet i mężczyzn .................................................................. 391
Z WARSZTATÓW NAUKOWYCH ............................................. 437
Jerzy Damrosz, Dlaczego warto zajmować się treningiem
sportowym, turystyką kwalifikowaną i krajoznawstwem
– oraz od czasu do czasu wypoczywać w krainie mazowieckiej? 439
RECENZJE ....................................................................................... 453
Andrzej Kansy, Na marginesie swobody. „Notatki Płockie”
(1956-2011) – historia i polityka, Warszawa 2012,
wyd. Rada Towarzystw Naukowych przy Prezydium PAN,
ss. 312 (Rec. Janusz Szczepański) ................................................ 455
6
Janusz Szczepański, Dzieje Gąbina i okolic, Miasto i Gmina Gąbin,
Akademia Humanistyczna im. Aleksandra Gieysztora,
Gąbin-Pułtusk 2013 (Rec. Marian Chudzyński) .......................... 462
KRONIKA ......................................................................................... 477
Konrad Jaskóła, Konferencja naukowa pt. Zarządzanie w erze
turbulencji, Wydział Zarządzania Politechniki Warszawskiej,
14 marca 2014 r. Odpowiedź na zadane pytania ......................... 479
Świat należy nie tylko objaśniać, ale i przekształcać….
Rozmowa z profesorem dr. hab. Jerzym Damroszem .................. 494
Recenzenci .......................................................................................... 509
Autorzy ............................................................................................... 511
Informacje dla autorów ....................................................................... 515
Procedura recenzowania ..................................................................... 517
Formularz recenzji .............................................................................. 518
Zabezpieczenie oryginalności artykułów w „Roczniku Towarzystwa
Naukowego Płockiego” ...................................................................... 521
7
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
8
Contents
ETHNOLOGY ....................................................................................
Tadeusz Baraniuk, The citizens of Radziwie and Plock:
about social constructing picture of neighbours ............................
Agnieszka J. Kowarska, Romani people in Plock: a life in the city
and the method of construction of social identity ...........................
Katarzyna Waszczyńska, Identity. Some theoretical remarks .......
15
17
33
48
HISTORY ............................................................................................ 75
Marta Milewska, Pharmacies in Plocks governorate between
1865-1915 ........................................................................................ 77
Katarzyna Rogalska, Mariensztat – between reconstruction
and creative reference to modernity. History and rebuilding one
of the smallest Warsaw’s housing settlement ............................... 109
Janusz Szczepański, Sanitary condition of the towns and villages
in the county of Plock during the Second Republic of Poland ..... 168
PHILOLOGY ................................................................................... 187
Marcin Lutomierski, Pan Tadeusz in a literary culture of the 20th
century Polish refugees and emigrants. Examples of reception .. 189
Agnieszka Wasilewska, Reflection on mother tongue new tasks for teachers and literature lovers ................................. 207
Wioletta Żórawska, School reception of Cyprian Norwid's
works since the beginning until 1918 ............................................ 223
9
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
PEDAGOGICS ................................................................................. 237
Larisa Danilova, Formation of education reforming theory
in Russian pedagogics: historiography ......................................... 239
Anna Frąckowiak, How to assess the effectiveness of the informal
learning? Controversies about the procedures PLA
(Prior Learning Assessment) in Polish higher education ............ 248
Daniel Korzan, FUNcube – cosmic teaching aid ......................... 264
Dimitry Molokov, An educator and a gifted child:
the problem of interaction ............................................................. 273
LAW AND ADMINISTRATION ................................................... 285
Rafał Bernat, Legal nature of fiscal and tax control conducted
at the entrepreneur ........................................................................ 287
SOCIETY .......................................................................................... 305
Andrzej Kansy, Marcin Berliński, Julia Mianecka, Michał Balski,
Dorota Chudowska-Rączka, Agnieszka Malinowska, Iwona
Stanowska, Revitalization in Plock. Report study ........................ 307
Marzena Kapuścińska, Human resources in non-governmental
organizations of Plock Mazovia compared with the policy
of equal opportunities for men and women ................................... 391
FROM SCIENTIFIC WORKSHOPS ........................................... 437
Jerzy Damrosz, Why it is worth to deal with sports training,
qualified tourism and sightseeing - and to rest from time
to time in the land of Mazovia? ..................................................... 439
REVIEWS ......................................................................................... 453
Andrzej Kansy, On the margin of freedom. „Plock Notes” (19562011) – history and politics, Warsaw 2012, issued by the Council
of Scientific Societies of the Presidium of the Polish Academy
of Sciences, pp. 312 (Rev. Janusz Szczepański) ........................... 455
10
Janusz Szczepański, The history of Gąbin and the surrounding area,
the Town and the Community of Gąbin, The Aleksander Gieysztor
Academy of Humanities, Gąbin-Pułtusk 2013
(Rev. Marian Chudzyński) ............................................................ 462
CHRONICLE ................................................................................... 477
Konrad Jaskóła, Scientific conference entitled Managing in an area
of turbulence, Faculty of Management, Warsaw University
of Technology, 14th March 2014. Answers the questions ............ 479
It should not only to explain the world, but also to transform….
Conversation with prof. Jerzy Damrosz ........................................ 494
Reviewers ............................................................................................ 509
Authors ................................................................................................ 511
Information for authors ....................................................................... 515
Reviewing procedure .......................................................................... 517
Review form ....................................................................................... 518
Protection of the originality of the articles in „Yearbook
of Scientific Society of Plock” ........................................................... 521
11
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
12
Od wydawcy
Miło mi zaprezentować szósty numer „Rocznika Towarzystwa
Naukowego Płockiego”, którego tradycje sięgają 1929 r. Reprezentowane
są w nim nauki humanistyczne, społeczne i prawne. Tematyka artykułów
jest zróżnicowana, dotyczy m.in. Płocka, powiatu płockiego i Mazowsza.
W tomie znalazły się artykuły naukowe, raport z badania oraz recenzje.
W dziale Z warsztatów naukowych zamieszczono informację
o zamierzeniach naukowych wybitnego badacza regionalizmu związanego
z Płockiem, prof. Jerzego Damrosza. Całości dopełnia Kronika.
Zapraszamy do publikowania na łamach „Rocznika Towarzystwa
Naukowego Płockiego” członków TNP, pracowników instytucji
naukowych, nauczycieli akademickich płockich uczelni oraz innych
szkół wyższych z kraju i zagranicy. Oczekujemy na artykuły w języku
polskim oraz w językach kongresowych.
prof. Zbigniew Kruszewski
Prezes Towarzystwa Naukowego Płockiego
13
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
14
ETNOLOGIA
15
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
16
Tadeusz Baraniuk
Radziwiacy i płocczanie,
czyli o społecznym tworzeniu wizerunku sąsiada
The citizens of Radziwie and Plock:
about social constructing picture of neighbours
Streszczenie: Artykuł zawiera rozważania na temat społecznego
wizerunku sąsiadów.
Słowa kluczowe: Płock, Radziwie, Tatarzy, stereotyp, mit
Summary: Among the citizens of Płock we could meet the belief that
the inhabitants of the left riverbank of the Vistula, Radziwie area,
are descendants of the Tartars. In this article the author analyzed a variety
e.g. (mythology, dialect, proverbs, onomastics, folklore and ethnography),
associated with this conviction. The author makes a conclusion,
that the name “Tatars” and stories connected with it are socially constructed
stereotype of a variety elements, which have the form of a contemporary
myth.
Keywords: Płock, Radziwie, Tartars, stereotype, myth
W miastach dzielonych na dwie części przez przepływającą przezeń
rzekę zazwyczaj jedna z tych części uważana jest za dominującą.
To przeważnie część najstarsza miasta, gdzie tworzyła się najdawniejsza
historia grodu, gdzie znajdują się centrum i najważniejsze zabytki,
świątynie, instytucje. Z perspektywy centrum część rozpościerająca się
„za rzeką” bywa postrzegana jako mniej zurbanizowana, peryferyjna,
czasami izolująca się i żyjąca własnym rytmem, a więc odgrywająca
17
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
w życiu organizmu miejskiego pośledniejszą rolę. Tak naszkicowany
szablon można by odnieść do wielu polskich i zagranicznych miast.
Wynika on nie tylko z realnych, empirycznie uchwytnych różnic
między poszczególnymi dzielnicami, które można rozpatrywać jako
konsekwencje rozwoju historycznego, ale ma on także istotne
konsekwencje socjologiczne i kulturowe. Wpływa bowiem na sposoby,
w jaki ludzie postrzegają i wartościują przestrzeń miejską. W ostatnich
latach problematyka ta staje się przedmiotem coraz żywszego
zainteresowania humanistyki, szczególnie tzw. geografii humanistycznej
(zob. np. Humanistyczne... 2004; Jędrzejczyk 2004; Percepcja... 2007),
socjologii miasta (zob. Znaniecki 1931; Frysztacki 1997; Pisanie... 1997;
Sagan 2000) oraz antropologii miasta (zob. Warszawa... 1998; Karpińska
2000; Hannerz 2006). Dodajmy, że problematyka badawcza owych trzech
specjalności naukowych coraz częściej bywa wspólna, przenikają się też
ich metody badawcze i stosowane teorie.
W niniejszym artykule zajmę się społecznym postrzeganiem różnic
kulturowych w obrębie Płocka na przykładzie jednej z jego dzielnic –
położonego na lewym brzegu Wisły Radziwia. Najlepszym podejściem
byłoby oczywiście ukazanie, jak widzą i oceniają siebie nawzajem
mieszkańcy obu brzegów rzeki. Już na etapie zbierania materiału
zrezygnowałem jednak z tego zamiaru, przekonawszy się, że wizerunek
sąsiada „zza rzeki” bywa dość jednostronny, i to w ścisłym tego słowa
sensie. Mamy tu bowiem do czynienia z relacją opartą na opozycji
centrum/peryferie, gdzie podmiotem uwagi i stereotypizacji są tylko
mieszkańcy peryferii, a więc radziwiacy. Natomiast w społeczności
radziwskiej w zasadzie, poza drobnymi, epizodycznymi przypadkami,
nie odnotowałem jakiegoś uogólnionego, dającego się sprowadzić do
czytelnej figury znaczeniowej wizerunku płocczanina. Do wspomnianych
drobiazgów można by zaliczyć, np. zwroty językowe. Do lat 70. XX w.
mieszkańców prawobrzeżnej części miasta radziwiacy nieco złośliwie
zwali „plockierami”, a jeszcze dawniej, przed II wojną, „kapelusznikami”,
„letkochlebnikami” (Chrzanowski 1968). Charakter owych relacji
określają też inne wyrażenia językowe. Płocczanin powie, że „jedzie na
Radziwie”, natomiast radziwiacy nigdy nie mówią, że jadą do Płocka,
ale „jadą do miasta”. Spotykamy się też na Radziwiu z poglądem,
że „Radziwie to gorsza strona Płocka”, ale jednak z komentarzem,
że to nie ich własne zdanie, ale mieszkańców „starego” Płocka.
18
W 1923 roku osadę Radziwie, która wcześniej znajdowała się
w granicach powiatu gostynińskiego, przyłączono do miasta, a jej
mieszkańcy formalnie stali się mieszczanami. Społeczności po obu
stronach rzeki po raz pierwszy w roku 1837 połączył most drewniany,
a znacznie później linia kolejowa, animozje jednak nadal utrzymywały
się. Tak oto przed półwieczem scharakteryzowal je płocki dziennikarz
i historyk Stanisław Chrzanowski:
„Płock z racji swego położenia, wielkości i znaczenia patrzył
zawsze na Radziwie jako na miejscowość pośledniejszego
gatunku. Tytułów do podkreślania wyższości było wiele,
o ile jednak historycznie opinia ta mogła mieć uzasadnienie
- gród książęcy, biskupstwo, potem siedziba starosty, o tyle
wyższość ta podkreślana jeszcze w okresie międzywojennym
była już reliktem minionych wieków i opierała się
na uświęconych tradycją nawykach i uprzedzeniach”
(Chrzanowski 1968).
Nawiązując do powyższych konstatacji, nie wystąpię jednak jako
historyk, rekonstruujący w oparciu o źródła proces dziejowy i orzekający
„jak było”, lecz jako etnolog próbujący zrozumieć zjawiska
w kategoriach kulturowych, odwołujący się przede wszystkim do wiedzy
potocznej i opartych na lokalnej tradycji przekonań ludzi. W tekście
niniejszym wykorzystuję skromną jak dotąd literaturę przedmiotu,
opieram się na kilku pogłębionych wywiadach oraz na licznych
rozmowach nieformalnych, wynikających z wieloletnich kontaktów
z mieszkańcami Radziwia.
*
*
*
Miasto może być rozpatrywane jako wielowymiarowa przestrzeń
fizyczna, w której realizuje i dokonuje się życie człowieka.
W przestrzeni tej to, co niegdyś było naturalne, ekologiczne, splata się
z dokonaniami urbanistycznymi, estetycznymi i historycznymi.
Wskutek działalności ludzkiej miasto staje się swoistym „tekstem
kultury”, który ma charakter w zasadniczej mierze niewerbalny,
ale może być doświadczany i interpretowany podobnie, jak czynimy to
z tekstami literackimi, może być „czytany” – stąd popularna w literaturze
19
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
metafora pisania i czytania miasta (zob. Zeidler-Janiszewska 1997).
Znakomite przykłady takich odczytań-interpretacji znajdujemy, m.in.
w pracach badaczy tzw. semiotycznej szkoły moskiewsko-tartuskiej,
zwłaszcza zaś Władimira Toporowa (2000).
Szczególnie interesujące wyniki poznawcze przynoszą powyższego
typu studia nad miastami starymi, obrosłymi legendą i symbolicznymi
znaczeniami, a będącymi ośrodkiem władzy i centrum kultu religijnego,
jak Jerozolima, Rzym, Konstantynopol, Moskwa czy Petersburg. Według
innego badacza z tego kręgu, Jurija Łotmana, w kompozycjach miasta
można wyróżnić dwa archaiczne, przeciwstawne typy ideowoprzestrzenne – miasta usytuowanego centralnie oraz miasta położonego
na skraju (nad brzegiem morza lub u ujścia rzeki). Gdyby te typologiczne
ustalenia zechcieć odnieść do Płocka, to raczej zgodne byłyby one
z modelem pierwszym, scharakteryzowanym następująco:
„[...] miasto zajmuje centralne położenie w stosunku do
otaczającej je ziemi. Urbs i orbis terrarum mogą się ze sobą
utożsamiać (Rzym-miasto i Rzym-świat) bądź tworzyć
antytezę. Centralne położenie predestynuje miasto do roli
idealizowanego modelu wszechświata, idealnego ucieleśnienia swojej ziemi. Ponadto „centralne usytuowanie
miasta w przestrzeni semiotycznej z reguły wiąże się
z obrazem miasta na górze (lub na górach). Takie miasto
występuje jako pośrednik między ziemią i niebem, wokół
niego koncentrują się mity o charakterze genetycznym
(w jego założeniu zazwyczaj uczestniczą bogowie), ma ono
początek, ale nie ma końca - jest «wieczne miasto», Roma
aeterna" (Żyłko 2000, s. 18-19).
Choć wspomniane typy, czyli koncentryczne bądź ekscentryczne
położenie, w największej mierze dotyczą ośrodków, które niegdyś
pretendowały do miana centrum świata, to „w pewnym sensie mogą być
odnoszone do wszystkich znaczących ośrodków miejskich” (tamże).
Powyższego typu przekonania mieszkańców na temat swojego miasta,
jak dowodzi Zbigniew Benedyktowicz, mogą zarazem stać się źródłem
megalomanii, czyli przekonania o niemal wrodzonej wyższości
względem innych.
20
„Skojarzenie grupy własnej ze środkiem świata, z punktem
jego początku i stworzenia odpowiada nie tylko przekonanie
o starożytnej wyższości, szlachetności i specjalnej randze
własnej grupy, ugruntowanej przez odpowiednie genealogie,
lecz także przeświadczenie o pierwotności, szlachetności
i specjalnej randze własnego języka” (Benedyktowicz 2000, s. 64).
Fenomenem Płocka jako „miasta na górze” jako pierwszy zajął się
niedawno wywodzący się z Płocka łódzki etnolog Damian Kasprzyk.
W niezmiernie interesującym artykule Fenomen świętości Tumskiej
Góry (2005, s. 3-5) przypomina on, że na przestrzeni wieków ikoną
miasta było wzgórze zwane Tumskim lub Zamkowym, a niekiedy też
Tumską Górą. Nawiązuje też do wyników prac archeologicznych,
prowadzonych w tym miejscu przez prof. Włodzimierza Szafrańskiego
i jego interpretacji - współcześnie poczytywanych zresztą za dyskusyjne
- o istnieniu na Tumach przedchrześcijańskiego centrum kultowego
ze śladami odprawianych tu ofiar kultowych, szamańskimi praktykami
kapłana-kowala. Współtworzą one genius loci tej najstarszej części
miasta - „nadały Tumskiej Górze status świętości w ujęciu uniwersalnym” (Kasprzyk 2005, s. 5). Przypomina autor także mityczne i religijne
koncepcje góry występujące w wielu kulturach, obecne m.in. w księgach
Starego i Nowego Testamentu – jak Synaj, Góra Oliwna, Golgota.
Dodać trzeba, że wzmiankowanych, „mitologicznych” cech
wyróżniających Tumską Górę poszukiwać wszakże można nie tylko
w czasach przedchrześcijańskich. Sakralno-ideowe naznaczenie tego
miejsca bowiem nie wygasło, ale rozwijało i wzbogacało się przez
kolejne wieki. Wynikało z usytuowanie właśnie tutaj centrum władzy
książęcej i biskupiej, ze wznoszenia kolejnych świątyń, a także z szeregu
innych sposobów kreowania symbolicznej przestrzeni miasta
(zob. Kasprzyk 2006, s. 151-156).
Można się zastanawiać, czy tak wyraźne wyeksponowanie miejsca
miało wpływ na relacje przestrzenne pomiędzy Płockiem a Radziwiem?
Zacznijmy od toponimii. Uważne spojrzenie na mapę najbliższych
okolic Płocka przynosi ciekawe spostrzeżenie – pewne nazwy
topograficzne występujące po obu stronach Wisły tworzą tu parzysty,
oparty na zasadzie symetrii układ, osią którego jest Wisła.
21
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Odnotowujemy więc dwa identyczne hydronimy „Skrwa”, oznaczające
Skrwę lewo- i Skrwę prawobrzeżną, obie uchodzące do Wisły.
Na lewym i prawym brzegu rzeki usytuowane są, niemal naprzeciw
siebie, dwie wsie objęte identyczną nazwą – Brwilno. Wreszcie
kulturowa nazwa „Tumska Góra” ma poniekąd swój onomastyczny
odpowiednik w nazwie wsi Góry, usytuowanej na południe od Radziwia.
W pobliżu Płocka dostrzegamy więc przypadki dublowania się
nazw własnych; być może trzeba je wiązać z przeobrażeniami
w ukształtowania terenu (np. zmiany koryta Wisły) czy z przesunięciami
osadniczymi. Tak czy inaczej tworzą one jednak pewną strukturę
symboliczną, opartą na zasadzie symetrii, co w zasadzie uznać wypada
za przejaw kulturowej tendencji do „porównywania”, a więc szukania
oznak różnicujących i podobieństw po obu stronach Wisły.
Przestrzeń miejska bywa jednak w niewielkim stopniu percypowana
poprzez nazwy, daleko bardziej postrzegana i porządkowana jest
w oparciu o wizualnie dominujące, zawarte w niej punkty lub elementy.
Zasady ich wyodrębniania oraz badawczej analizy opracował
Kevin Lynch w pracy The Image of the City (1960). Wyróżnił on pięć
podstawowych klas elementów, które odgrywają najistotniejszą rolę
w postrzeganiu miasta przez jego mieszkańców. Są to:
1/ ścieżki (paths), czyli wszelkiego typu drogi, którymi ludzie
poruszają się;
2/ krawędzie (edges), liniowe elementy przestrzeni, niebędące jednak
ścieżkami;
3/ dzielnice (districts) ze swymi charakterystycznymi cechami;
4/ węzły (nodes), rozumiane jako strategiczne punkty miasta, istotne
podczas przemieszczania się;
5/ punkty orientacyjne (landmarks), którymi są zazwyczaj wertykalne
dominanty krajobrazowe (za: Sagan, Czepczyński 2004, s. 213).
Jeżeli patrzymy na Płock od strony Radziwia i poszukamy owych
wspomnianych landmarków, to zauważymy przede wszystkim wysoko
wyniesioną skarpę wiślaną, a na jej skraju – czyli krawędzi - wieże
katedry i opactwa benedyktyńskiego, które mogą być postrzegane jako
jeden zwarty kompleks architektoniczny. Z dalszej perspektywy
dostrzeżemy inne, pomniejsze landmarki, a wśród nich kominy
22
kombinatu petrochemicznego. Z wysokości skarpy płockiej widzimy
natomiast rozległą pradolinę Wisły, w dużej części wypełnioną niską
zabudową Radziwia oraz dwoma wyróżniającymi się punktami
wertykalnymi – bliższa budowla to spichlerz-elewator, a na lewo w głębi
wieża kościoła parafialnego pw. świętego Benedykta. Owe materialne
komponenty krajobrazu, co postaram się wykazać, podobnie jak
przytaczane wyżej toponimy można rozpatrywać jako elementy
przestrzennych kompozycji opartych na symetrii, a nawet więcej – jako
budowle skupiające wokół siebie określone treści kulturowe oraz
„miejsca pamięci”. Mają one bowiem nie tylko swą konkretną historię,
ale też postrzegane są zmiennie i zmiennie interpretowane, zazwyczaj
zgodnie z duchem czasów, w których aktualnie żyjemy.
Wymownym potwierdzeniem tej tezy może być architektoniczny
kontrapunkt płockiej katedry – stojący na Radziwiu elewator.
Jego projekt powstał w 1913 r. z inicjatywy Towarzystwa Rolniczego.
Rozpoczęcie budowy jednak przeciągało się, potem plany budowy
pokrzyżował wybuch wojny. Jak piszą płoccy dziennikarze, dopiero
”(...) na X-lecie Polski Ludowej, w 1950 r. rozpoczęła się
budowa elewatora według projektu z początku wieku.
W środku to wielka betonowa konstrukcja, z zewnątrz
trzyczęściowa neogotycka bazylika - nawa to magazyn,
transept - wieża, a prezbiterium to młyn. I to nie jest żadne
przejęzyczenie. Podobieństw pomiędzy elewatorem
w Radziwiu a gdańskim kościołem dominikanów
pod wezwaniem św. Mikołaja nie trzeba długo szukać!
Blendy zdobiące elewację silosa to też charakterystyczne
detale dla toruńskiego ratusza czy gdańskiej Bramy
Chlebnickiej. Także i wnętrze elewatora z łukowymi
sklepieniami nie przypomina w niczym architektury lat 50.
Dokładnie odwrotnie. Wieść gminna niesie, że sakralny
projekt elewatora był głośno krytykowany przez miejscową
władzę. Przekonujący okazał się dopiero argument
o konkurencji dla płockiej katedry. Wyższy i potężniejszy
silos miał przyćmić płocką bazylikę, dominować nad nią.
Mówiło się wtedy, że to kościół pracy socjalistycznej”.
(Ciesiulska, Woźniak 2002).
23
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Opisując fenomen miejsca, na którym posadowiono płocką
katedrę, Damian Kasprzyk zauważa, że „Wzgórze Tumskie (w tym
wypadku archeologowie są zgodni) było bardziej wysunięte ku Wiśle
i wyraźnie wyodrębnione z masywu wysoczyzny”, mogło więc pełnić
rolę góry o właściwościach sakralnych, dlatego (co dodaje w przyp. 13)
termin „góra” uznaje za właściwy, dopuszczalny. Nie podważając tych
stwierdzeń autora, słusznie dopełnionych nutką niepewności, można
jednak zauważyć, iż oglądany przede wszystkim od południowej,
„radziwskiej” strony omawiany kompleks ma pewne cechy góry
(i analogicznie – na Radziwie patrzymy „z góry), natomiast od strony
centrum miasta nawet pojęcie wzgórza wydaje się trochę przesadne.
Innymi słowy, czy można podejrzewać, że to w dużej mierze poprzez
nazwę kreowano niezwykły, hierofaniczny charakter tego miejsca jako
góry idealnej, wzorcowej, archetypicznej? Czyli – góry symbolicznej.
Sądzę, że w świadomości dawnych płocczan Tumy mogły się jawić jako
taka na poły realna, na poły wyimaginowana góra1.
Znajdujemy jednak także i dosłowne nawiązanie do toposu
biblijnej góry. W nawie głównej katedry wśród sześciu dużych
malowideł ściennych autorstwa Władysława Drapiewskiego,
wykonanych po 1904 r. (Askanas 1991, s. 660) i przedstawiających
sceny z życia Chrystusa znajduje się obraz „Kazanie na Górze”.
Nauczający Chrystus stoi na niskim postumencie i otoczony jest
słuchaczami. Po jego lewej ręce zgromadzili się apostołowie, po prawej
grupa dorosłych i dzieci w starodawnych ubiorach oraz postaci
w ubiorach z początku XX w. Za zgromadzonymi widać fragmenty
koryta rzeki, a w głębi charakterystyczne bryły budowli Wzgórza
Tumskiego. Znaczenie opisanego obrazu ks. Lech Grabowski objaśnia
jako próbę przystosowania sceny ewangelicznej do warunków
współczesnego życia. Wśród słuchaczy rozpoznać można mieszkańców
Płocka – czterech prałatów, dwie przełożone szkół średnich oraz
ówczesnych żebraków podkatedralnych (Grabowski 1970, s. 93-94).
Umiejscowienie ewangelicznej sceny na tle Tumskiej Góry
poczytać można nie tylko za nawiązanie do bogatej tradycji sakralnej
1
Zupełnie podobnie, jak do niedawna we wsiach pod Płockiem. Kiedy opowiadano
o miejscowych czarownicach, które w noc świętojańską udawały się na sabat
na Łysą Górę, to często wskazywano jakąś lokalną „łysą górę”. Mogły za nią
uchodzić skromne wzniesienie lub nawet niewielka wydma piasku.
24
miejsca i jego niewątpliwą nobilitację, ale też – poprzez malarskie
unieważnienie granic czasu i przestrzeni – wpisanie owego toposu
w topografię biblijną. Gdyby jednak to malarskie przedstawienie odebrać
inaczej, w sposób dosłowny i realistyczny, to wypada przyznać,
że tumskie wzniesienie jest jedynie tłem dla sceny, która rozgrywa się
za rzeką – na Radziwiu. Szczegół ten podobno czasami bywał przytaczany
w sporach radziwsko-płockich. Jak wspomina mieszkaniec Radziwia:
Ja jednym z Płocka mówiłem, żeby poszli do katedry,
wprawdzie to jest fresk, ale oni się nie domyślili. Zobaczcie,
gdzie Pan Jezus stoi – stoi na brzegu radziwskim! Potem jest
Wisła, a dopiero potem jest katedra. Tak że po czyjej ziemi
chodził? (mężczyzna, ur. ok. 1955)
Być może wspomniane malowidło stało się inspiracją do
powstania anegdot, tym razem o wyższości płocczan nad radziwiakami.
Żartowano dawniej w Płocku, że stworzenie człowieka dokonało się na
Wzgórzy Tumskim. Pan Bóg lepił tu kolejnych ludzi z gliny, jednak
pewni osobnicy nie udawali mu się, wychodzili brzydcy i felerni.
Niezadowolony ludzi takich wyrzucał za Wisłę. Ich potomkami mają
być radziwiacy, na co wskazywać mają „typowo” radziwskie nazwiska
– krótkie, chłopskie, o negatywnych konotacjach. Wedle innej,
uhistorycznionej wersji anegdoty, także niegdyś znanej w Płocku, książę
Radziwiłł przywiózł na Radziwie wór małych Tatarów, wyciągał ich
po kolei z worka i, biorąc pod uwagę ich fatalny wygląd lub zachowanie,
nadawał im stosowne nazwiska. Opowiastki owe, będące w istocie
lokalną wersją dowcipów o obcych jako „urodzonych inaczej”
(zob. Bystroń 1935), uważano na Radziwiu za nader obraźliwe.
Jak podkreśla Tim Edensor, kluczowym momentem procesu
budowania tożsamości, samoidentyfikacji człowieka jest określenie
granic pomiędzy sobą a Innymi. Działalność ta jest oparta na ciągłym
rozpoznawaniu różnic i jest procesem trwałym (zob. Edensor 2004).
Jest więc ona konstruktem społecznym. Etnologiczne badania nad
obrazem Innego lub Obcego wskazują, że społeczność tworząca taki
wizerunek zazwyczaj korzysta z tradycyjnych szablonów, opartych
na pewnych powtarzalnych schematach. Według Ludwika Stommy
podstawowe, stereotypowe cechy, w oparciu o które ludzie tworzą
25
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
inność to: odmienność fizyczna, inny lub dziwaczny język, pochodzenie
z obcego terytorium, inny typ religijności, odmienne obyczaje i sposób
życia. W wizerunku mogą pojawiać się tylko niektóre cechy, mogą też
one występować w komplecie (Stomma 1986, s. 6-25). W wyżej przytaczanych anegdotach można dostrzec niektóre z wymienianych cech.
W latach międzywojennych mieszkańców Radziwia dość często
zwano Benedyktami, mówiło się „Benedykt z Radziwia”. Antroponim
ten niewątpliwie można związać z postacią św. Benedykta, patrona
radziwskiego kościoła parafialnego, imię świętego nosi też dzwon oraz
klub sportowy (zob. Piekarski 2002). Łatwo także zauważyć figurę
we frontonie szczytu kościoła – święty ukazany jest w habicie
zakonnym, z dzieckiem u nóg, w lewej ręce trzyma otwartą księgę,
a w prawej pastorał. Można powiedzieć, że patron ten w sposób bardzo
wyraźny współtworzy tożsamość mieszkańców Radziwia. Elementem tej
tożsamości jest także kolejna anegdota, niegdyś popularna i do dziś
pamiętana przez wielu płocczan oraz radziwian. Miała ona podobno
wiele wersji. Wedle najpopularniejszej z nich radziwiacy i płocczanie
rościli sobie prawa do posiadania figury św. Benedykta i wykradali ją
sobie wzajemnie. Kiedy radziwiacy kolejny raz płynęli nocą
z wykradzioną figurą i wpadła ona do wody, to święty podniósł do góry
rękę. Poczytano to za cud oraz dowód, że nie chce być więcej
wykradany. Wedle innej wersji2 figura patrona płynęła obok łódki,
prowadzona pod wodą wiosłem. Kiedy brak figury zauważyli
płocczanie, wybiegli na brzeg i wołali do oddalających się: „oddaj
Benedykta!”. Powiedzenie to czasami dziś jeszcze przypominane jest
radziwiakom. Interesujące, że opowieść o wykradaniu figury tegoż
świętego, jak i sam okrzyk znane są nadto w okolicach Wielunia –
dotyczą sporu między wieluniakami a mieszkańcami pobliskiej parafii
Dzietrzniki3. Może to wskazywać, że przytaczana anegdota to powielany
motyw folklorystyczny, nie odnotowany jednak w źródłach.
*
2
3
*
*
Ten wariant anegdoty zawdzięczam Księdzu Profesorowi Michałowi M. Grzybowskiemu
z Płocka.
Informację przekazał mi Pan Doktor Roman Paszta z Płocka, który w końcu lat 60.
pracował jako lekarz w Wieluniu.
26
Od dawna popularny jest w Płocku przekaz ustny, iż na Radziwiu
któryś z Radziwiłłów osadzić miał oddział żołnierzy tatarskich.
Pochodną tego poglądu jest przekonanie, iż fakt ten uzasadniają pewne
swoistości kulturowe i mentalne radziwian, utrzymywanie się drobnych
odmienności w ich wyglądzie fizycznym. W związku z tym jeszcze
współcześnie, choć coraz rzadziej, spotykamy się z mówieniem
o radziwiakach jako o Tatarach lub – w formach o wiele delikatniejszych
– nawiązywanie do ich tatarskiego rodowodu. Dodajmy, że przekonani
o powyższym bywają także niektórzy mieszkańcy Radziwia. Zrozumiałe
przeto, że do tej kwestii ustosunkowują się także autorzy, piszący
o Radziwiu. Tak na ten temat pisał Stanisław Chrzanowski:
„W pojęciu starszych płocczan, którzy są kontynuatorami
tradycyjnych przekazów dawnych pokoleń, wieś została
rzekomo założona przez jednego z Radziwiłłów. Stąd ma
pochodzić nazwa, R a d z i w i e. Radziwiłł miał tu osiedlić
jakiś oddział tatarski, z czego wynikałoby, że rdzenni
mieszkańcy Radziwia pochodzą w prostej linii od Tatarów.
Za dowód służyć tu ma charakterystyczny wygląd rodowitych
radziwiaków - naogół dość niski wzrost, wystające kości
policzkowe, niekiedy skośne oczy i cała budowa
nieco odmienna, odróżniająca mieszkańców Radziwia od
sąsiadującej z nimi ludności”. (Chrzanowski 1963, s. 16).
Przekazy te z jednej strony autor uważa za fantastyczne, gdyż brak
na ów temat jakichkolwiek dokumentów, a wzmianki o wsi Radziwie
(dawniej zwanej Radzice i lokowanej bardziej na południe) sięgają XII
wieku. Z drugiej jednak strony, jak pisze, problem ten wyjaśnią być może
przeprowadzane ówcześnie na Radziwiu pomiary antropologiczne4. Dalej
4
Badania te prowadzono w latach 1956-1960 z inicjatywy Towarzystwa Naukowego
Płockiego. W Płocku, w tym na Radziwiu, dokonywano pomiarów antropologicznych.
Kiedy niedługo potem badacze z Instytutu Sztuki PAN w Warszawie prowadzili
na Radziwiu nagrania folkloru pieśniowego, to, jak wspominała niedawno uczestniczka
tamtych badań, wówczas studentka, Pani Celina Hellerowa, rozsierdzeni radziwiacy
nie chcieli ich wpuszczać do domów – podejrzewali, że badania mają potwierdzać ich
tatarskie pochodzenie. Informacje te zawdzięczam memu koledze Bogusławowi
Osieckiemu, prezesowi Towarzystwa Przyjaciół Radziwia. Można podejrzewać,
że badania antropologiczne mogły przebiegać w jeszcze gorętszej atmosferze.
27
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
jednak i on częściowo poddaje się urokowi mitu, puentując problem
następująco - „ludzie tu zamieszkali doznawali niepowodzeń i klęsk tak
zniechęcajacych ich do tej ziemi, że sprowadzenie obcych osadników
i przymusowe ich osiedlenie w Radziwu było zupełnie możliwe” (tamże,
s. 17). Bardzo sceptycznie na temat możliwości osadnictwa tatarskiego
wypowiedział się także Marian Sołtysiak w swej krótkiej monografii
Radziwia (1966, s. 4).
Wobec braku odnośnych źródeł spójrzmy na tę zagadkową sprawę,
korzystając z danych językowo-folklorowych i etnograficznych. Jeżeli
przyjmiemy wyżej uzasadnianą hipotezę o tym, że konstruowanie
wizerunku Innego (może być nim sąsiad, odmieniec, obcy) jest procesem
społecznym i dokonuje się w oparciu o powtarzalne schematy i matryce
kulturowe, to stereotypowy wizerunek „radziwiaka” w sposób widoczny
mieści się w takim schemacie. Zaś przypisywanie tzw. innym znamion
etnicznej obcości to podstawowy, zgoła banalny, choć zazwyczaj
nieuświadamiany proceder. Sięgnijmy do najbliższych analogii,
notowanych choćby na terenie północnego Mazowsza (zob. Baraniuk
2000, s. 150-152). Mieszkańców Lutocina i niektórych wsi koło
Koziebród także niegdyś nazywano Tatarami. Przezwisko pochodzi stąd,
że mieli tam być przestępcy, osiedleni karnie za czasów carskich,
a potomkom owych zesłańców tatarskich przypisywano skłonności
jak najgorsze – to nożownicy i podpalacze, kradną, pędzą bimber etc.
Interesujące, że tradycyjny wizerunek lutocińskiego „Tatara” bardzo
silnie przypomina ten, który odnoszony jest do Radziwia – tamtejsi
gospodarze byli rozmiłowani w koniach tak mocno, że wracając z targu
w Sierpcu sami siedzieli na wozie, zaś obok wozu podążała żona
dźwigająca na plecach towary w płachcie, lutocinianie zajmowali się
furmaństwem, a ich żony handlem, noszą oni odmienne niż dominujące
w okolicy nazwiska („nieszlacheckie”, czyli bez końcowki –ski) itp.
Bardzo wyraźnie ów wizerunek odpowiada obyczajom, panującym
kiedyś na Radziwiu. Jak wspomina radziwianka:
Jak moja babcia chodziła na rynek, jeszcze w młodości,
to mieli wóz. Tego woza było szkoda, wóz i konie stały
w podwórzu, a ona ten tłumok niosła na plecach do Płocka,
sama. Żałowali wozu i koni, a kobiety nie żałowali (kobieta,
ur. 1947).
28
Przezwiska odwołujące się do odmienności narodowej czy etnicznej
ich nosicieli – jak Tatarzy, Turcy, Szwedzi – często występują
w sąsiedztwie takich, które odnoszą się do sfery kulinarnej, a konkretnie
do byle jakiego, głodowego pożywienia sąsiadów. Mogą być one uważane
za formę deprecjonowania czy też drażnienia ich. W okolicach wspominanego przed chwilą Lutocina spotykamy, np. wsie, mieszkańców których
zwano „Kasiarze” (Rzeszotary Zawady), gdyż z biedy odżywiają się kaszą,
nadto to drobna szlachta, która „przez przetak przeleciała” czy „Powalaże”
(Lipniki) – to ostatnie przezwisko pochodzi od placków zwanych powałka,
pieczonych wprost na kuchni.
Gdyby przyjąć powyższy kierunek analizy, to znajdziemy szereg
danych, zdających się potwierdzać możliwość łączenia przezwiska
„Tatar” z poślednim gatunkiem tzw. dzikiej odmiany gryki zwanej
tatarka. Starsi mieszkańcy pamiętają o takiej gryce uprawianej niegdyś
na Radziwiu, zwłaszcza na polach pod Tokarami. Kasza z tej gryki była
popularna podczas ostatniej okupacji. Jak wspomina rozmówczyni
(lat 86), kaszę tatarczaną gotowano tak często, że „kłuła ją w zęby”,
a tłuczono ją w kaszarni Krysickiego (nieopodal liceum Jagiellonka).
Odpadkami z kaszarni, tzw. ościorami karmiono kury, natomiast kaszę
radziwianki sprzedawały na płockim rynku.
W folklorze spotykamy bardzo wyraźne językowe kojarzenie
Tatara i tatarki, odnotowane choćby w XIX w. na pobliskich Kujawach
(Kolberg 1962, s. 211), we fragmencie oracji przebierańców zapustnych.
Dodajmy, że rymowanka owa występuje w kontekście obrazów biedy
i nieurodzaju, a wspominana kalota oznacza w tym przypadku pustą
sakiewkę.
Tatar tatarkę sieje, kalota mu się chwieje,
Przyszła do niego ślepa, za kalotę go siepa,
Nie siepaj mnie za nią, bo mi nie dasz na nią.
Tatarka zazwyczaj kojarzona też bywała z doskwierającą,
beznadziejną biedą. Wyraża to choćby ludowe przysłowie (Nowa księga
1972, s. 61).
Kto sieje tatarkę, ma żonę Barbarkę i krowami orze
Nie pytaj się czy zdrów, ale czy żyjesz nieboże!
29
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Tak więc w świetle przytaczanych materiałów to owa przysłowiowa
tatarka wydaje się być źródłem pozornie historycznych, a więc niby-naukowych konceptów o radziwskich Tatarach. Mamy tu zapewne
do czynienia z mimowolnym, choć może i celowym, żartobliwym nawet
wykorzystaniem podstawowej zasady tzw. etymologii ludowej, którą
jest na poły magiczne utożsamianie podobnie brzmiących słów
z utożsamieniem niesionych przez nie pojęć. Jedno z takich słów jest
„silniejsze” i ogarnia swym znaczeniem drugie, przy czym ich bliskość
znaczeniowa i związek logiczny nie są konieczne (Cienkowski 1972,
s. 18). W ten oto sposób swojska tatarka może łączyć się z dzikimi
Tatarami, a swojskie Radziwie z Radziwiłłami...
*
*
*
Dopuszczając możliwość powyższej gry językowej, nie można
jednak zatracić z pola widzenia rudymentarnej opozycji Swój/Obcy.
Jeżeli symbolicznymi atrybutami Tumskiej Góry i Płocka jest bycie
„na górze”, bycie „w centrum” i w pobliżu „sacrum”, to na prawach
semiotycznej opozycji właściwością Radziwia jest lokalizacja „na dole”,
na obrzeżach centrum, w sferze przeciwstawnej sacrum, bo czyż Tatarzy
nie byli poganami? Kończąc te rozważania, wypada stwierdzić, że Płock
jako miasto o bogatej oraz złożonej tradycji kulturowej, jak szereg
podobnych mu miast, niewątpliwie wytworzył swą symboliczną
topografię. Oczekuje ona na wnikliwsze badanie. Jeżeli zaś przestrzeń
miasta ujawnia swą mozaikową różnorodność, to często poprzez
peryferia, jak przez charakteryzowane tu Radziwie. Zresztą peryferyjność
oraz bycie w centrum, według opinii jednego z mieszkańców Radziwia,
bynajmniej nie wykluczają się:
To jest jedyna dzielnica – ja tu sobie trochę pofantazjuję –
która ma związki z całym krajem. No bo co nas łączy
z Zakopanem, co nas łączy z Krakowem, co nas łączy
z Toruniem, co nas łączy z Gdańskiem – to na pewno każdy
by się zastanawiał. Proszę zwrócić uwagę, że w Warszawie
jest ulica Płocka, ale jest i ulica Radziwie. Jest kamienica na
Starym Rynku Klemensa z Radziwia. Radziwie i Zakopane
leży w dolinie, i od południa i w Zakopanem i w Radziwiu są
góry, troche inne może, ale są góry...Trzecia rzecz, gdzie
30
występują przydomki, już teraz się zacierają. Właśnie
u górali Bachleda-Curuś, a w Radziwiu Iks taki owaki
(mężczyzna, ur. ok. 1955).
Bez postrzegania oraz doświadczania różnic i analogii nie byłoby
możliwe konstruowanie współczesnego mitu.
Bibliografia:
Askanas K. 1991 Sztuka Płocka, Płock.
Baraniuk T. 2000 Chłopi i drobna szlachta w świetle wzajemnych opinii.
Z etnograficznych penetracji w okolicy Rościszewa, [w:]
Rola szlachty mazowieckiej w kształtowaniu polskiego krajobrazu
kulturowego, red. A. Koseski i in., Ciechanów.
Bystroń J. S. 1935 Megalomania narodowa, Warszawa.
Chrzanowski S.
1964 Radziwie bliskie i nieznane. Wyspa na niebezpiecznej rzece,
„Notatki Płockie”, nr 1.
1968 Ludzie i sprawy Radziwia, „Notatki Płockie”, nr 1.
Cienkowski W. 1972 Teoria etymologii ludowej, Warszawa.
Ciesiulska A., Woźniak H., 2002 Radziwie, „Gazeta na Mazowszu”
(„Gazeta Wyborcza”), 31.07. 2002.
Edensor T. 2004 Tożsamość narodowa, kultura popularna i życie
codzienne, Kraków.
Frysztacki K. 1997 Miasta metropolitalne i ich przedmieścia:
z problematyki socjologii miasta oraz badań nad rzeczywistością
krakowską, Kraków.
Grabowski L. 1970 Katedra płocka, jej dzieje i zabytki, Płock.
Hannerz U. 2006 Odkrywanie miasta. Antropologia obszarów miejskich,
Kraków.
Humanistyczne... 2004 Humanistyczne oblicze miasta, red. D. Jędrzejczyk,
Warszawa.
Jędrzejczyk D. 2007 Geografia humanistyczna miasta, Warszawa.
Karpińska G. E. 2000 Miejsca wyodrębnione ze świata. Przykład łódzkich
kamienic czynszowych, Łódź.
31
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Kasprzyk D.
2004 Fenomen świętości Tumskiej Góry, „Notatki Płockie”, nr 1.
2006 Autowizerunek jako narzędzie kształtowania i element
tożsamości regionalnej płoccczan w okresie II Rzeczypospolitej,
„Zeszyty Wiejskie”, z. 11.
Kolberg O. 1962 Kujawy, cz. 1, Kraków-Warszawa.
Nowa księga... 1972 Nowa księga przysłów i wyrażeń przysłowiowych
polskich, red. J. Krzyżanowski, t. I, Warszawa.
Percepcja... 2007 Percepcja współczesnej przestrzeni miejskiej,
red. D. Madurowicz, Warszawa.
Piekarski T. 2002 Kościół św. Benedykta w Radziwiu: historia świątyni
wydana w 100-lecie jej konsekracji, Płock.
Pisanie... 1997 Pisanie miasta, czytanie miasta, red. A. Zeidler-Janiszewska, Poznań.
Sagan I. 2000 Miasto: scena konfliktów i współpracy. Rozwój miasta
w świetle koncepcji reżimu miejskiego, Gdańsk.
Sagan I., Czepczyński M. 2004 Przestrzeń społeczna Gdańska
dwudziestego wieku, [w:] Humanistyczne oblicze miasta,
red. J. Jędrzejczyk, Warszawa.
Sołtysiak M. 1966 Historie i rozwój przestrzenny Radziwia,
[w:] Radziwie, red. F. Dorobek, M. M. Sołtysiak, Płock.
Stomma L. 1986 Antropologia kultury wsi polskiej XIX w., Warszawa.
Toporow W. 2000 Miasto i mit, Gdańsk.
Warszawa... 1998 Warszawa. Etniczne i społeczno-kulturowe
zróżnicowanie miasta, red. A. Stawarz, Warszawa.
Znaniecki F. 1931 Miasto w świadomości jego obywateli, Poznań.
Żyłko B. 2000 Miasto jako przedmiot badań semiotyki kultury,
[w:] Toporow W., Miasto i mit, Gdańsk.
32
Agnieszka J. Kowarska
Romowie w Płocku: życie w mieście
a sposób konstruowania tożsamości społecznej
Romani people in Plock: a life in the city
and the method of construction of social identity
Streszczenie: Artykuł zawiera przegląd refleksji badawczych na temat
tożsamości Romów w Płocku.
Słowa kluczowe: Romowie, Płock, tożsamość
Summary: The article contains an overview of research reflection
on the identity of Romani people in Plock.
Keywords: Romani people, Plock, identity
Romowie w Polsce
Romowie (Cyganie)1 przebywający w Polsce są podzieleni
na cztery podstawowe grupy: Polska Roma, Kełderasze, Lowarzy
i Romowie karpaccy2 oraz na dwie mniejsze grupy silnie związane
1
2
W tekście artykułu korzystam z określenia Romowie, zgodnie z tym, w jaki sposób moi
rozmówcy określali siebie podczas udzielania wywiadu. Nazwy „Cyganie” używam
wyłącznie w odniesieniu do tych publikacji i wypowiedzi w przypadku, których
zastosowali ją autorzy cytowanych artykułów bądź osoby udzielające wywiadu.
Korzystam z określenia „Romowie karpaccy”, nie zaś Bergitka Roma, ponieważ
nie tworzą oni jednolitej grupy tak jak Kełderari, Lovari czy Polska Roma. Romowie
z jednego osiedla (skupiska) nie czują się tożsami z Romami z osiedla z innej wsi
czy miasta. Na przykład Romowie z Nowego Targu czy z Szaflar nie utrzymują
kontaktów z Romami z Limanowej. Poszczególne skupiska romskie łączy jedynie
33
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
z Polska Roma: Chaładytka Roma i Sasytka Roma (Romowie „rosyjscy”
i „niemieccy”). Ponadto od początku lat dziewięćdziesiątych na terenie
Polski przebywają w celach zarobkowych Romowie rumuńscy nazywani
przez Romów z Polski po prostu Cyganami. Nie posiadają stałego
zameldowania ani własności typu dom czy mieszkanie3.
Polska Roma, Romowie „niemieccy” i „rosyjscy” uznają zwierzchnictwo Szero Roma4 (tzw. „króla”) oraz zawierają pomiędzy sobą
związki małżeńskie. Posługują się zbliżonym dialektem. Chaładytka
Roma to Romowie od wielu pokoleń mieszkający w Polsce i określający
się również jako polscy Romowie, (ale nie – Polska Roma),
w odróżnieniu od tzw. „prawdziwych” rosyjskich Cyganów, którzy
zamieszkują Rosję i dawne republiki ZSRR. Chaładytka Roma
utrzymuje stałe kontakty z Polska Roma, które nie ograniczają się
wyłącznie do kontaktów pomiędzy poszczególnymi rodzinami. Zażyłość
3
4
kraina geograficzna, w jakiej są osiedleni. Skupiska te charakteryzują się brakiem
wspólnego zwierzchnictwa i autorytetu, takiego, jakim jest dla Polska Roma
Szero Rom. Zatem określenie „karpaccy” dotyczy jedynie obszaru zasiedlenia
i nie jest nazwą własną. Natomiast określenie „Bergitka” jako nazwa własna grupy,
została nadana przez nie-Romów bezzasadnie z powodu, o którym piszę wyżej.
W Europie żyje dużo grup określanych wspólnym mianem „Cyganie”, które
charakteryzują się dużą liczbą dialektów, nieznajomością własnego języka (w niektórych
grupach) oraz znacznymi różnicami w kulturze, sposobie życia i wierzeniach. Cyganie
dzielą się na wiele lokalnych wspólnot, związanych z różnymi krajami i regionami.
Wspólnoty te zazwyczaj nie asymilują się, lecz adaptują do lokalnej kultury i języka.
Niektóre z tych wspólnot są ze sobą spokrewnione, niektóre powiązane ponadlokalną
organizacją zwierzchnictwa. Współcześnie przyjęto, że Cyganie dzielą się na cztery
podstawowe grupy: Romowie, Manusze, Sinti oraz Kale.
[http://www.vurdon.it/english.htm#family%20and%20social%20organisation]
Terminem Szero Rom (Głowa Rom) określa się przywódcę Polska Roma. Innym
terminem stosowanym jest Baro Szero (Wielka Głowa). Trzeba jednak nadmienić,
że w ten sposób można nazwać każdego Roma obdarzanego wyjątkowym
autorytetem. Głowa jest symbolem przywództwa. Głowa jest również najczystszą
częścią każdego zwierzęcia i zjedzenie jej (np. głowy jagnięcia) ma przynieść
szczęście, zdrowie i władzę. Kiedy ktoś chce pokazać, że dana osoba zostanie za coś
ukarana, mówi: „na jej głowę” lub „na jej powodzenie” [A. Sutherland, Gypsies.
The Hidden Americans, London 1975, s. 117, 283]. W podobny sposób można
wzmocnić swoją wiarygodność lub przysięgę. W symboliczny sposób można
powiększyć głowę poprzez nałożenie kapelusza i zapuszczenie zarostu. Prawie każdy
z autorytatywnych mężczyzn nosi kapelusz. Jedyną uroczystością, w czasie której
nie ma go na głowie, jest pomana. Zrzucenie kapelusza z głowy mężczyzny jest
równoznaczne z poniżeniem tego mężczyzny.
34
pomiędzy tymi dwiema grupami polega również na wspólnym
podejmowaniu istotnych dla całej społeczności decyzji oraz uznaniu
zwierzchnictwa tego samego Szero Roma. Jednak problemy lokalne,
związane z funkcjonowaniem rodzin są rozwiązywane przez Chaładytka
Roma wewnątrz grupy własnej, bez udziału mianowanych przez
Szero Roma wójtów5.
Kełderasze i Lowarzy to grupy odmienne w stosunku do Polska
Roma. Określani są jako Ostryjaki, Austryjaki czy Romowie węgierscy.
Różnica pomiędzy nimi a grupą Polska Roma polega na innej
organizacji społecznej, odmiennych zwyczajach i obrzędowości
rodzinnej. Pomimo zameldowania czy posiadania domów i mieszkań,
ani Kełderasze, ani Lowarzy nie są traktowani jako rodzimi Romowie.
W rozumieniu Polska Roma są oni cudzoziemcami, pomimo tego,
że wielu z nich urodziło się już w Polsce. Jednak, zdaniem L. Mroza,
te trzy społeczności – Kełderasze, Lowarzy i Polska Roma – są obecnie
ze sobą powiązane pokrewieństwem, aczkolwiek utrzymuje się
świadomość dawniejszych podziałów6. Moje spotkania z Romami
i prowadzone rozmowy potwierdzają zasadność tej opinii.
Romowie karpaccy, nie są jak dotąd w pełni zaakceptowani przez
wszystkie wcześniej wymienione grupy Romów. Związki z nimi są
niemile widziane z powodu domniemanego przez pozostałe grupy braku
czystości rytualnej. Małżeństwa pomiędzy, np. Polska Roma a Romami
karpackimi w dalszym ciągu należą do rzadkości. Do niedawna wszelkie
kontakty z tą społecznością były niemożliwe, jednak obecnie można
zaobserwować pewne ożywienie, prowadzące czasem do wspólnych
działań (w ramach stowarzyszeń) na rzecz społeczności romskich
w Polsce.
Polska Roma dzieli się na szereg ugrupowań określanych przez
respondentów jako rody. Przynależność rodowa jest trwała, uzyskuje się
ją przez urodzenie i dziedziczy po ojcu. Możemy rozróżnić następujące
grupy rodowe: Pachowiaki, Berniki, Lesiaki, Bosaki, Ploniaki, Jaglany,
Warmijaki, Łomżyniaki, Rapacie, Węgierki, Toniaki, Servy, Kaliszaki
5
6
Por. L. Mróz, Les Chaladytka Roma tsiganes de Pologne, „Estudes Tsiganes”, 1979,
nr 1, s. 21-26.
L. Mróz, Polska: konflikt tradycji i nowoczesności, „Dialog-Pheniben”, 2002, nr 1-2,
s. 50.
35
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
oraz Galicjaki.7 Niezależnie od podziału na rody, istnieje jeszcze jeden
podział posiadający daleko większe znaczenie dla funkcjonowania
poszczególnych rodzin miejskich, chodzi mianowicie o rozróżnienie
na tzw. skupiska złożone z kilku lub kilkunastu rodzin. Na tworzenie się
skupisk ma wpływ miejsce zamieszkania poszczególnych rodzin oraz
łączące je więzi pokrewieństwa i powinowactwa8. Sądzę, że w tej chwili
funkcjonowanie jednostki w skupisku jest ważniejsze, patrząc na to
z perspektywy całej społeczności (grupy), w konstruowaniu tożsamości
społecznej niż ulokowanie tejże jednostki w strukturach rodowych.
Chociażby z racji mieszania się rodów, co jest oczywistą konsekwencją
zawierania małżeństw poza rodem własnym.
Dlaczego Romowie mieszkają w miastach?
Aby odpowiedzieć na wyżej postawione pytanie, należy dokonać
w tym miejscu rozróżnienia społeczności romskiej na grupy osiadłe
i o tradycjach wędrowania, ponieważ sposób życia narzucał tutaj
odmienne rozwiązania, dotyczące sposobów osiadania stałego
i czasowego oraz wyglądu mieszkań Cyganów (Romów).
7
8
W tekście artykułu pojęcia „ród” i „grupa rodowa” używam wymiennie. Jako grupę
społeczną rozumiem zbiorowość składającą się z co najmniej dwóch osób, względnie
trwałą i posiadającą organizację wewnętrzną [K. Olechnicki, P. Załęcki, Słownik
socjologiczny, Toruń 1997, s. 74]. Osoby należące do danej grupy są połączone więzią
społeczną, uznają wspólne wartości i mają poczucie odrębności od innych grup. Osoby
te współdziałają ze sobą dla osiągnięcia określonych celów. Rodzina jest grupą
społeczną utworzoną przez osoby połączone przez małżeństwo, pokrewieństwo lub
adopcję. Członkowie tej grupy mieszkają ze sobą, wspólnie gospodarują, ale posiadają
różny zakres obowiązków oraz realizują cele związane z wychowaniem dzieci.
Większość rodzin romskich to rodziny wielopokoleniowe, ale zdarzają się również
rodziny nuklearne składające się z rodziców oraz ich biologicznych lub adoptowanych
dzieci. Rodzina jest grupą krewniaczą. Typem grupy krewniaczej jest również ród, ale
przynależność do rodu określa się pochodzeniem. Członkowie wywodzą swoją
tożsamość z identyfikacji z fikcyjnym lub rzeczywistym przodkiem [tamże, s. 180].
Genealogia rodu jest długa, bywa rozgałęziona i często składa się z linii sobie obcych,
ale uznawanych za spokrewnione [Por. Słownik etnologiczny, red. Staszczak Z.,
Warszawa-Poznań 1987, s. 320].
Najmniejszą formą organizacji społeczności romskich jest rodzina, składająca się
z małżonków, dzieci (w tym również dzieci z innych związków), dziadków, często
również ze współmałżonków dzieci i ich potomków. Związki rodzinne polegające
na pokrewieństwie, w odróżnieniu od powinowactwa, są stałe.
36
Romowie prowadzący życie wędrowne przemieszczali się wozami
o zróżnicowanej konstrukcji zaprzężonymi głównie w konie, ale także
w woły lub osły, na postojach zaś przebywali w namiotach, szałasach,
ziemiankach. Standard samych wozów zmieniał się z upływem lat
w zależności od poziomu zamożności konkretnych rodzin, dostępu
do zdobyczy technicznych, a nawet mód panujących wśród samych
Cyganów. Stopniowo zwykłe chłopskie wozy zastąpiono solidniejszymi,
krytymi płótnem, te z kolei ustąpiły miejsca drewnianym barakowozom,
a współcześnie samochodom i wygodnym przyczepom campingowym.
Przestano korzystać z prowizorycznych szałasów, budowanych
na miejscu postoju, po prostu zamieniono je na płócienne namioty
o różnej konstrukcji.
Tabory przemieszczały się z miejsca na miejsce na ogół od wiosny
do jesieni (nieliczni wędrowali także zimą), po drodze zakładano
obozowiska, głównie w lesie i nad wodą w pobliżu osad ludzkich.
W mieście lub na wsi większość Cyganów zatrzymywała się na dłużej
dopiero zimą. W tym czasie po prostu wynajmowano tzw. kwatery,
czasem były to jedynie pokoje, czasem całe mieszkania czy chałupy.
Z kolei Cyganie osiadli mieszkali w miastach i na wsi, gdzie budowali
swoje domy, często sytuowane na obrzeżach osady, na terenach
zalewowych, czyli zajmowali przestrzeń z gospodarczego i społecznego
punktu widzenia – niepełnowartościową. Współcześnie w coraz
większym stopniu Romowie przejmują w tej dziedzinie zwyczaje
i styl życia otoczenia.
Warto zwrócić uwagę na samo zjawisko nomadyzmu, który,
powszechnie kojarzony z Cyganami i typowymi dla nich zachowaniami,
w dużej mierze uwarunkowany został przez wpływy otoczenia, z czasem
dopiero stając się istotnym elementem kulturowego etosu wielu grup.
Choć sama wędrówka z Indii ku Europie niosła w sobie zalążek
przyszłego nomadyzmu, to jednak równie dawne jak świadectwa o ich
przemieszczaniu się z miejsca na miejsce są przekazy o Cyganach
osiadłych9. Wydaje się, że ów wielowiekowy nomadyzm wynikał przede
wszystkim z konieczności motywowanej ekonomicznie: Cyganie parali
się zajęciami, które albo wiązały się z przemieszczaniem, albo zmuszały
ich do takiego sposobu życia ze względu na postawę osiadłych,
9
A. Mirga, L. Mróz, Cyganie. Odmienność i nietolerancja, Warszawa 1994, s. 184-196.
37
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
miejscowych rzemieślników, niechętnych konkurencji. Dodać do tego
należy administracyjne zakazy osiedlania się na danym terytorium,
uniemożliwiające przez wiele lat zaprzestanie wędrówek10. Gdy w końcu
sposób postępowania z Cyganami zmienił się i położono nacisk na
osiedlanie ich, wędrowanie obrosłe mitologią i folklorem stanowiło istotny
element kultury, zaś jego porzucenie równało się utracie ważnego
składnika własnej tożsamości. Presja w tym kierunku traktowana była jako
zamach na samą istotę cygańskości, bowiem w dalszym ciągu ważne były
także kwestie ekonomiczne: osiadły tryb życia oznaczał mniejsze dochody
i mniejszy rynek zbytu na ich usługi, które - co istotne - również stały się
ważnym elementem kulturowego etosu. Dlatego te nowe wymagania
spotkały się z niechęcią i dezaprobatą ze strony Cyganów. Po zakończeniu
działań wojennych Cyganie polscy powrócili do tradycyjnego sposobu
życia, tzn. podjęli przerwane wędrówki. Jednak nowy system polityczny
i panująca ideologia nie akceptowały nomadycznego stylu bytowania,
jako zbytnio odbiegającego od przyjętego wzorca postępowania obywateli
państwa socjalistycznego. Już w 1947 r. powstają pierwsze przymusowe
obozy pracy, w których osadzono, m.in. wędrownych Romów. W roku
1950 podjęto, na szczeblu ministerialnym, decyzję o przeprowadzeniu
ewidencji ludności cygańskiej oraz wydano dyspozycje odnośnie
udzielenia pomocy materialnej i organizacyjnej zbiorowościom osiadłym.
Jednocześnie prowadzono akcję propagandową mającą skłonić grupy
wędrowne do osiedlania się na stałe. W prasie pojawiły się apele
współpracujących z władzami Cyganów dotyczące porzucania wędrówek,
nagłośniono w mediach pracę Cyganów w Nowej Hucie (byli to jednak
Cyganie Karpaccy - już wcześniej osiadli, więc siła oddziaływania takiego
przykładu była znikoma) i innych miejscach, obiecywano pomoc
materialną ze strony państwa (której jednak często - ze względu
na niedobór środków - nie udzielono potrzebującym i chętnym
do zaprzestania wędrówek). Efekty były niezadowalające, dlatego też
wkrótce przystąpiono do bardziej energicznych działań. Warto dodać,
że na początku 1952 r. w Wałbrzychu powołano pierwszą w Polsce
powojennej organizację cygańską - Stowarzyszenie Cyganów Osiadłych,
które zajmowało się głównie organizowaniem pomocy materialnej
dla miejscowych Romów11.
10
11
Tamże, s. 45-64 i dalsze.
http://www.olszowka.most.org.pl/cygan.htm [10.01.2006]
38
Adaptacja do życia w mieście
Konieczność osiedlenia się zainicjowała proces adaptacji grup
wędrujących do życia w mieście. Znaczna odrębność Romów,
w zakresie antropologii fizycznej i społeczno-kulturowym zawsze
utrudniała przystosowanie się do prowadzenia osiadłego trybu życia
i życia w mieście. Przez wiele lat Romowie raczej podkreślali swoją
odrębność i woleli pozostać w pewnej izolacji od otoczenia12. Zarówno
przymusowe działania adaptacyjne, jak i te inicjowane przez samych
Romów były procesami długofalowymi i nie zawsze przynosiły
zamierzony efekt. Bardzo często skutki takich działań były mierne, żeby
nie powiedzieć żadne. Często na skutek niezrozumienia władz, braku
stosownej wiedzy o Cyganach, a często i stylu życia samych Cyganów,
niepowodzenia adaptacyjne przynosiły potwierdzenie negatywnych
stereotypów, co dodatkowo spowalniało procesy przystosowawcze.
Oczywiście życie w mieście, a tym bardziej współcześnie,
wymaga większego zaangażowania ze strony Romów w konstruowanie
pozytywnych relacji pomiędzy nimi samymi a współobywatelami nieromskimi. Nowoczesne państwo wymaga zresztą od obywateli
wypełniania określonych obowiązków (np. edukacji, służby wojskowej,
płacenia podatków), ale również nadaje określone prawa i przywileje –
Romowie jako obywatele państwa polskiego również posiadają prawa
i obowiązki. Mieszkając w mieście, łatwiej jest im poddać się obowiązkom, odebrać należne sobie przywileje, ale i łatwiej zachować dystans
i anonimowość, a także znaleźć zatrudnienie, założyć firmę itd. Pojawia
się zatem pytanie, jak ten proces wyglądał w odniesieniu do Płocka?
Romowie w Płocku
W 2004 roku, podczas pikniku zorganizowanego na nadwiślańskiej plaży, płoccy Romowie świętowali 40-lecie osiedlenia się
w Płocku. Przyjechali tu w 1964 roku, kiedy to władze Polski Ludowej
zaostrzyły działania mające na celu zmuszenie Cyganów do podejmowania pracy i stałego osadnictwa. Romowie, którzy jako pierwsi osiedlili
12
J. Depczyńska, Adaptacja Cyganów do życia w mieście, „Etnografia Polska”, t. XXII,
z. 2, s. 55-56.
39
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
się w tym mieście na stałe, stali taborem na Lubelszczyźnie13. Dostali
dwa tygodnie od ówczesnych władz na podjęcie decyzji, czy osiedlają
się pod Lublinem w starych budynkach PGR-u, czy gdziekolwiek
indziej. Zdecydowali, że jadą do Płocka, gdzie właśnie budowano duży
kombinat, co mogło dawać szanse na jakąś pracę w przyszłości.
Romowie koleją przetransportowali swoje wozy do Płocka (konie
sprzedali) i początkowo koczowali w nich przy ulicy Norbertańskiej.
Później dostali mieszkania przy ulicy Misjonarskiej, Kościuszki,
Kolegialnej, Kwiatka, Słodowej i na Cholerce14. Jeszcze w 1964 roku
część przybyłych do Płocka Romów zajmowała się pobielaniem kotłów,
byli to Romowie sprowadzeni z Nowej Huty. Pobielali oni kotły nie
w miejscowym kombinacie, ale na łąkach poza miastem. W tych
rejonach miasta, które wcześniej zostały wymienione, Romowie
mieszkają do dziś. Miejsca te nie cieszą się w mieście dobrą sławą:
„...Znajdziecie w Płocku po prostu swojskość” – zwłaszcza po północy,
w parku pod pomnikiem Broniewskiego. Radzę wracać taksówką,
a nigdy, przenigdy na piechotę, zwłaszcza ulicą Kościuszki. Tam lubią
bawić się Cyganie...”15. Porzucili pobielanie kotłów oraz handel końmi
i zaczęli zarabiać muzykowaniem na dancingach, kobiety zaś wróżbą.
13
14
15
„W roku 1964 przystąpiono do realizacji nowej, bardziej restrykcyjnej polityki wobec
wędrownych Cyganów. Wiosną tego roku przeprowadzono kolejną akcję ewidencyjnokontrolną taborów dokonaną przez MO, w kilka dni później przeprowadzono z ich
członkami rozmowy zachęcające do osiedlania się, grożąc sankcjami w przypadku
dalszego wędrowania. Poruszających się wozami Romów miano karać na mocy ustaw
o: zgromadzeniach (nielegalne przebywanie dużej ilości osób w jednym miejscu),
zwalczaniu chorób zakaźnych (zaniedbanie obowiązku szczepień ochronnych),
ochronie przeciwpożarowej (palenie ognisk w lesie, brak sprzętu gaśniczego),
obowiązku szkolnym (nieposyłanie dzieci do szkół). Początkowo Cyganie zlekceważyli
groźby i wędrowali nadal, jednak postawa milicji i terenowych agend państwowych
(karanie grzywnami i aresztem, przyspieszony tryb orzekania kar etc.) sprawiła, że ruch
taborów stopniowo malał i do końca lat 70. faktycznie zanikł jako sposób życia,
ożywając jedynie jako okazyjno-sentymentalne jednorazowe wyprawy.” [R. Okraska,
Cyganie – Romowie, http://www.olszowka.most.org.pl/cygan.htm].
A. Adamkowski, Noc z Cyganami (2005-07-08),
http://miasta.gazeta.pl/plock/1,35681,3246407html ; aa, Jadą wozy kolorowe – jubileusz
płockich Romów (2004-07-03), http://miasta.gazeta.pl/plock/1,35681,3246403html
autor: Klincz, KONTR-Felieton Gościa NK: PŁOCK, CZYLI PROWINCJA...,
Internetowy Magazyn Nowa Kultura, 23.08.2006,
http://www.nowakultura.info/modules.php?op=modload&name=PagEd&file=index
&topic_id=20&page_id=258
40
W Płocku żyje 60 romskich rodzin – ponad 200 osób. Ich poziom
wykształcenia, zgodnie z informacjami zawartymi na stronie
internetowej Urzędu Miasta Płocka, jest niski i nie odbiega
od ogólnokrajowego. Wśród starszego pokolenia są przypadki
analfabetyzmu, ale warto by tu nadmienić, że są rejony, w których
zjawisko analfabetyzmu dotyczy również osób młodych, w wieku około
dwudziestu kilku lat. Dorośli nie przywiązują specjalnej uwagi
do edukacji swych dzieci, a wiele kobiet romskich nadal wychodzi
za mąż bardzo wcześnie i na edukację w ich życiu nie ma już miejsca,
z racji obowiązków, jakie są nakładane na zaślubione kobiety.
Jedna z mieszkanek Płocka wspominała, w rozmowie ze mną, czasy,
kiedy jeszcze uczęszczała do szkoły. Będąc uczennicą, chodziła
do jednej klasy z dziewczętami romskimi. Funkcjonowały one w szkole
„normalnie”, chodziły na lekcje, zakładały spodnie. Z chwilą ukończenia
szkoły podstawowej wychodziły za mąż, rezygnowały z życia poza
społecznością romską i nosiły spódnice (spodni już nie zakładały).
Nie utrzymywały także kontaktów z polskimi koleżankami ze szkoły.
Podobne doświadczenia i obserwacje miały córki mojej rozmówczyni
– dziś już dorosłe kobiety. Zdaniem płockich urzędników dzieci
nie bardzo chcą chodzić do szkoły (chociaż uogólnianie tego twierdzenia
moim zdaniem jest ryzykowne), bo mają kłopoty w kontaktach
z rówieśnikami, co z kolei spowodowane jest słabą znajomością języka
polskiego. I w ten sposób izolacja pogłębia się16. W Płocku mieszkają:
Polska Roma, częściowo są spokrewnieni z częścią Romów
z Włocławka (Romowie wołają na nich „cukierniki”), ale też mieszkają
osoby z rodu Galicjaki, Chaładytka. Od 40 lat mieszka w Płocku znany
romski artysta, prowadzący zespół muzyczny - Zbigniew Kowalski.
Jest aktywistą i społecznikiem, współpracuje w zakresie kultury
z miastem oraz z Płockim Ośrodkiem Kultury i Sztuki.
MSWiA realizuje od 2001 roku specjalny program pomocowy
dla mniejszości narodowych i etnicznych. Przeznacza na te działania
ok. 5 mln zł rocznie. W jego ramach działają romscy asystenci. Troszczą
się oni m.in. o to, by Romowie przestali traktować szkołę jako miejsce
gdzie ich dzieciom może stać się krzywda, pilnują, żeby dzieci docierały
do szkół, miały odrobione lekcje. Dotyczy to także przedszkoli, bo tam
16
aa, Płock pomaga Romom, 24-07-2005, „Gazeta Wyborcza.”,
http://miasta.gazeta.pl/plock/1,35710,2836991html
41
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
dzieci nabierają umiejętności trzymania ołówka, nawiązywania
kontaktów z rówieśnikami. Bycie asystentem romskim nie jest
wdzięczną pracą, pozbawioną problemów, jest ona związana często
z przymusowym dostarczaniem dzieci na lekcje.
W Płocku od roku 2005 do 3 przedszkoli uczęszcza 7 romskich
dzieci w wieku od 4 do 6 lat. Mają opłacony pobyt, wyżywienie
i dodatkowe zajęcia: gimnastykę, taniec, język angielski. Również
od roku 10 dzieci (7-10 lat) uczęszcza do ogniska muzycznego.
Najbiedniejsi uczniowie romscy otrzymują zapomogi na zakup
podręczników szkolnych. Środki na ten cel przekazało Miejskiemu
Ośrodkowi Pomocy Społecznej Ministerstwo Edukacji Narodowej17.
Od roku 2005 oficjalnie działa w Płocku organizacja o nazwie
Stowarzyszenie Romów w Płocku (w tym roku zostało zarejestrowane).
Prezesem Stowarzyszenia jest wspomniany wcześniej Zbigniew
Kowalski, który jest jednocześnie szefem zespołu artystycznego Romen,
powstałego w 1980 roku. Zespół podczas pikniku „Cygańska noc”
w 2005 roku obchodził swoje 25-lecie. W tym samym roku został
uhonorowany nagrodą „Jesteś przyjacielem”, do której zostali
nominowani przez niepełnosprawnych, za działalność charytatywną.
Sposób konstruowania tożsamości społecznej w odniesieniu do miasta
Tutaj pojawia się pytanie o mechanizm konstruowania tożsamości
społecznej, w której odniesieniem jest nie grupa własna, ale miejsce
zamieszkania, czyli w tym przypadku – miasto. Mając na uwadze
żywotność i moc stereotypu Cygana wiecznego tułacza i wędrowcy,
można poczuć się zaskoczonym tym, że współcześnie Romowie bardzo
często podkreślają swój związek z konkretnym miejscem, miastem,
osadą, osiedlem itp. Przyczyny takiego stanu rzeczy są oczywiście
bardzo różne, począwszy od prawnych (zameldowanie, realizowanie
obowiązku szkolnego) poprzez ekonomiczne (zakład pracy, prowadzenie
legalnej działalności gospodarczej, wybudowanie domu) aż po
kulturowo-społeczne (działalność zespołu estradowego, działalność
społeczna na rzecz własnej grupy, związanie się z danym miejscem
innych członków rodziny), co w konsekwencji może prowadzić
w przypadku przynajmniej niektórych osób, do definiowania miejsca
17
http://www.ump.pl/main.php?cid=sygnaly&&news=1371
42
jako małej ojczyzny. Najbardziej jaskrawe wydają się być deklaracje
mieszkańców Podkarpacia, którzy wskazują miejsce zamieszkania,
jako to miejsce, do którego zawsze chcieliby wrócić.
Można powiedzieć, że identyfikowanie się Romów z miastem
ma dwa obserwowalne wymiary: o znaczeniu wewnętrznym
oraz zewnętrznym, mającym swoje odzwierciedlenie w kontaktach
ze środowiskiem zewnętrznym, władzami, mediami itp. Identyfikacja
w swoim wymiarze wewnętrznym ma z kolei wyraz, m.in. w zabawie
tanecznej polegającej na rodowych zawodach tanecznych, w zwyczaju
witania gości przybywających na ucztę, w sposobie przedstawiania się.
Są to działania realizowane podczas każdego dużego spotkania rodów
romskich. Jeżeli przybywają goście z jakiegoś miasta, to jest to
najczęściej duża grupa krewnych, którzy przyjeżdżają jednocześnie,
najczęściej pod przywództwem swojego autorytetu (np. dziadka).
Wspólnie wchodzą do sali i dlatego od razu daje się zauważyć, że jest to
nowa grupa gości. Organizator spotkania wita ich przy wejściu do sali,
często każe grać wynajętym muzykantom tzw. „marsz powitalny”.
Takie szczególne powitanie jest wyrazem szacunku, jaki należy okazać
gościowi. Jednocześnie jest to forma podziękowania za przybycie i za
umożliwienie spożycia posiłku w jego towarzystwie. Dla organizatora
spotkania przybycie zaproszonego gościa jest powodem do dumy. Tym
samym – odmowa przyjęcia zaproszenia może zostać potraktowana jako
rzecz obraźliwa. Zdaniem Galicjaków dla każdego z przybyłych gości
wesele rozpoczyna się powitalną przemową starszego, niekoniecznie
organizatora spotkania, ale autorytetu, który składa życzenia wszystkim
zgromadzonym. Niekiedy goście tuż po przybyciu do domu weselnego
po prostu siadają przy stołach. W przypadku wspomnianej zabawy
tanecznej, pokaz taneczny18 przeradza się czasem w rodowe zawody
taneczne. Oficjalnie nie ma rywalizacji pomiędzy poszczególnymi
grupami rodowymi (rodzinnymi), niemniej jednak, oglądając zapisy
wideo z tańców, można takie wrażenie odnieść. Respondenci
potwierdzają ponadto, że obecnie coraz częściej do tańca czy śpiewów
wywołuje się całe grupy Romów zamieszkujących konkretne miasta.
Na przykład starszyzna mówi, że „teraz Włocławek nam zatańczy”,
18
Por. A. J. Kowarska, Taniec w kulturze Romów dawniej i dziś, „Dialog-Pheniben”,
1999, nr 1, s. 33-42. Pisałam o tym również w książce Polska Roma. Tradycja
i nowoczesność [Warszawa 2005].
43
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
to wszyscy ci, którzy przyjechali z Włocławka, wychodzą na parkiet
i wykonują pokaz (tańczą, śpiewają). W ten sposób wywołuje się
wszystkie „miasta”. Na przykład przyjechali Romowie z miejscowości
X, zaczynają tańczyć, chwaląc się jednocześnie swoimi umiejętnościami
i delegując do tańca najlepszych spośród nich. Romowie z miejscowości
Y, może nawet gospodarze przyjęcia, również proszą lub nakazują
tańczyć najlepszym tancerzom z ich rodziny. Efektem takich zawodów
ma być - nie zdobycie nagrody, lecz przede wszystkim dobra zabawa.
Oczywiście takie zawody taneczne składają się z tańców o charakterze
pokazu, toteż każdy taki taniec sam w sobie niesie realizację innych
funkcji (nie tylko ludycznych). Często jest to sposób na zaprezentowanie
niezamężnych kobiet i nieżonatych mężczyzn płci przeciwnej
(spotkałam się z określeniem, że jest to „eksponowanie córek” i ma duże
znaczenie w zawiązywaniu związków małżeńskich).
Nazwisko nie jest stałym identyfikatorem Romów, ponieważ
w razie konieczności można je zmienić. Ponadto używa się go tylko
w kontaktach z nie-Romami. Przedstawiając się innemu Romowi, podaje
się swoje imię i nazwę rodu, z którego się pochodzi, a więc kobieta
oprócz swojego imienia podaje nazwę rodu swojego ojca. Panna
i mężatka przedstawiają się w ten sam sposób, ponieważ pomimo
zamążpójścia kobieta nadal pozostaje w rodzie swojego ojca. W celu
dokładniejszego poinformowania rozmówcy może - na jego prośbę podać również imię i nazwę rodu swojego męża. Z samego nazwiska
nie można wywnioskować, z jakiego rodu pochodzi dana osoba,
ponieważ tych samych nazwisk używają rodziny z różnych grup
rodowych. Ponadto ze względu na to, że niezwykle rzadko Romowie
zawierają śluby cywilne, nie ma zwyczaju przejmowania nazwiska ojca
przez jego dzieci. Reguluje się to dość szybko, jeżeli liczy się na pomoc
z opieki społecznej lub na ulgi podatkowe19. Coraz częściej Romowie
pytają się również o miasto, z którego przyjechała właśnie osoba
spotkana. Wydaje mi się, że obecnie jest to sposób identyfikacji
najbardziej uniwersalny, bo zawierający najwięcej informacji
(np. przynależność do konkretnej grupy i rodziny, umiejętności, a nawet
status majątkowy). Co więcej, zdaniem niektórych Romów nazwa miasta
zaczyna wypierać nazwę grupy rodowej. Na pytanie o to, jakie grupy
19
Np. wspólne rozliczanie się współmałżonków przy składaniu rocznych zeznań podatkowych.
44
Romów mieszkają w Polsce, jeden z mężczyzn w odpowiedzi wymienia
tylko grupę Polska Roma, a następnie tłumaczy, że:
„Teraz inaczej jest. Teraz się mówi tak: ze Stalowej
Romowie, z Mielca, z Płocka, coś takiego. (…) Z miasta się
teraz raczej wszystko mówi”20.
Z czego może wynikać coraz mniejsza oczywistość kontaktów
pomiędzy samymi Romami? Właśnie ze specyfiki życia w mieście,
dużym, nowoczesnym, życia coraz bardziej samodzielnego, osobnego,
ale już bez tej „osobności taborowej”, kiedy samotność czy też
samodzielność związana była z respektowania prywatności, „osobności”
poszczególnych osób, pomimo życia w gromadzie, co pięknie opisał
w swojej książce Yoors. Życie w rozproszeniu, kolejne narodziny,
śmierci, małżeństwa, starzenie się, coraz rzadsze i mniej liczne
spotkania, powielanie się nazwisk i niestałość imion cygańskich
sprawiają, że uściślenie sposobu przedstawienia się nazwą miasta,
pozwala zidentyfikować ród i pochodzenie danej osoby. Tym bardziej,
że związki konkretnych rodzin z konkretnym miejscem są coraz częściej
bardzo stabilne z powodów, o których wcześniej wspomniałem.
Sama spotykałam się często z pytaniem skierowanym do mnie przez
moich romskich współrozmówców, czy jestem Cyganką i z jakiego
miasta pochodzę.
Wymiar zewnętrzny identyfikacji z miejscem (miastem) przejawia
się głównie w działalności coraz liczniejszych stowarzyszeń romskich,
mających najczęściej charakter lokalny. Celem prac poszczególnych
stowarzyszeń jest nie tylko opieka nad lokalną społecznością romską, ale
i współpraca z władzami samorządowymi i centralnymi dla polepszenia
sytuacji Romów w konkretnym mieście - współorganizują z nimi imprezy
kulturalne, festiwale, biorą udział w obchodach lokalnych świąt i rocznic.
Dzięki tak szeroko zakrojonej działalności stowarzyszenia mają znaczny
wpływ na wizerunek Cygana (Roma) w danym mieście, na postrzeganie
społeczności romskiej przez współobywateli. Częste kontakty, a nawet
specyfika poszczególnych skupisk romskich (miejskich, małomiasteczkowych i wiejskich) są zauważalne przez same władze i reprezentujących
20
Materiały z badań terenowych „Tożsamość Cyganów w Polsce" realizowanych
od marca 2007 roku przez mgr Justynę Kopańską.
45
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
owe władze urzędników miejskich i mają swoje ujście w określeniu „nasi
Cyganie”, „tutejsi Romowie” „Cyganie z naszego miasta” „oświęcimscy”,
„gorzowscy” „Romowie ze Szczecinka”, „Romowie sejneńscy”, „Cyganie
andrychowscy” itd. W skrajnych przypadkach może dojść do swoistej
rywalizacji i rankingu gmin czy też miast sąsiadujących ze sobą.
Rozmawiając z urzędnikami na różnych szczeblach (w tym
w ministerstwach), z dziennikarzami różnych mediów, mam niekiedy
okazję słuchać przechwałek czy narzekań, że „u nas jest tak dobrze,
a tam gorzej” lub na odwrót.
Moim zdaniem, sami Romowie miejsce i konkretne miasto
utożsamiają najczęściej z rodziną, natomiast pojęcie ojczyzny –
z tradycją. Zatem identyfikacja nawiązująca do przestrzeni oswojonej
nakłada się na strukturę społeczną, rodową. Z tego jednak można
wnioskować, że w dalszym ciągu identyfikacja rodziną jest silniejsza niż
identyfikacja z krajem i jego mieszkańcami jako współobywatelami.
Z drugiej jednak strony Romowie mieszkający w Polsce w wielu
przypadkach chcą mieszkać w Polsce, a ci, którzy planują dłuższe pobyty
za granicą, deklarują powroty. Czy faktycznie, w przypadku płockich
Romów, jest to jednak tylko (lub aż) kwestia przyzwyczajenia?
Nie można zapominać, że w kulturze romskiej jedną z podstawowych
wartości jest rodzina, a poczucie przynależności do rodziny wiąże się
nie tylko z życiem wśród żywych, ale i z pamięcią o umarłych członkach
rodzin. A zatem „miejsce” i „miasto” to przede wszystkim ta przestrzeń
miejska, w której żyje rodzina uważana za najbliższą (rodzice, dzieci,
dziadkowie, ale i kuzyni, ciotki itp.), ale i taka, w której zostali
pochowani zmarli. Płoccy Romowie deklarują, że mogliby mieszkać i żyć
także w innym mieście, bo jak mówią, wszędzie mogą dostosować się
do panujących w danym miejscu warunków. Chcą jednak mieszkać tam,
gdzie jest ich rodzina. Formalne przywiązanie Romów do Płocka, o czym
pisałam wcześniej, przywiązanie do szkoły, urzędu, przez zameldowanie,
umowy o pracę itp., jest przyczyną skupiania się całych rodzin w jednej
miejscowości i coraz silniejszego przywiązania się do Płocka jako
miejsca narodzin, życia i śmierci. 13-letni Dżordan opowiadał,
że mieszka w Płocku od urodzenia i że już w Płocku chciałby zostać,
ale nadmienił przy tym, że bardzo często odwiedza babcię w Chojnicach
i tam też się dobrze czuje, jest zadowolony z pobytów, jest bezpieczny.
Mówiąc to, potwierdził tezę, że poczucie przywiązania do miejsca,
46
uwarunkowane jest obecnością rodziny. Z jego słowami zgodziła się
15-letnia Ania, mówiąc o tym, jak wyobraża sobie „państwo romskie”:
„Państwo romskie to tak by było... że na przykład cała
rodzina taka najbliższa.... bo my teraz mieszkamy tak,
po mojej mamie... to moja ciocia jedna, druga i babcia
mieszkają w Chojnicach, a my mieszkamy w Płocku.,
To tak bym chciała, żebyśmy wszyscy razem mieszkali,
byli wszyscy w jednym... mieście. (…) Na przykład...
Galicjacy... ja bym chciała, żeby wszyscy Galicjacy,
wszystkie Galicjaki były razem”21.
Zamiast zakończenia
Na koniec kilka słów osobistej refleksji. Utożsamianie się
z miastem (miejscem) nie jest procesem ustabilizowanym. Ten rodzaj
tożsamości dopiero się konstruuje. Można nawet uznać, że dotyczy osób
ze środowisk małomiasteczkowych, które nie wędrowały, młodych,
działających społecznie lub pokoleń osiadłych od wieków. Poza tym ten
rodzaj identyfikacji nie był dotąd badany, a przecież jest to sprawa
niezwykle interesująca, kiedy osoby pochodzące z rodzin o tradycjach
wędrowania, zaczynają podkreślać, to, że są w miejscu, w mieście.
W dalszym ciągu nad przywiązaniem do miejsca (miasta) przeważa
przywiązanie do człowieka (rodziny, rodu). I kolejna rzecz. Kiedy
Romowie osiadają w miastach, również mentalnie, podkreślając związki
z tym miastem, nie-Romowie i Romowie osiadli (karpaccy) stają się
bardziej mobilni (wyjazdy za pracą, podróże).
Trzeba także pamiętać, że w przypadku Romów płockich różne
zdarzenia stały się impulsem do uznania Płocka za „swoje” miasto.
Na ile silnie Romowie uznają to „miejsce” za swoje zależy w dużej
mierze od nas. I jeszcze jedna ważna rzecz - otóż proces kształtowania
się poczucia więzi z miastem jest procesem długofalowym,
wielotorowym i wciąż niepewne są jego efekty.
21
Informacje pochodzą z materiału zebranego przez mgr Justynę Kopańską podczas
badań terenowych na temat „Tożsamość Cyganów w Polsce”.
47
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Katarzyna Waszczyńska
Wokół problematyki tożsamości1
Identity. Some theoretical remarks
Streszczenie: Artykuł poświęcony jest zagadnieniu tożsamości.
W pierwszej części przedstawione zostały rozważania teoretyczno-metodologiczne dotyczące terminu i pojęcia tożsamość. Na podstawie
literatury [tekst powstał w 2006 roku] zostały także scharakteryzowane
„różne tożsamości” [różne zakresy tożsamości], m.in. jednostkowa,
grupowa, społeczna, kulturowa itd. Druga część artykułu skoncentrowana
jest zaś na poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie o rolę miejsca, w którym
się żyje w kształtowaniu poczucia tożsamości człowieka.
Słowa kluczowe: tożsamość, poczucie tożsamości, teoria i metodologia
nauk społecznych, regionalizm
Summary: The article is devoted to the issue of identity in social
sciences. The first part presents the theoretical ad methodological
considerations concerning the notion and term identity. Based on
the state of arts literature [texts published in Polish by 2006]. I scrutinize
“different identities” [different ranges of identity]: individual, collective,
social, cultural, etc. The second part of the article focuses on the question
what role our place of living plays in the shaping of human identity.
Keywords: Identity, theory and methodology od social sciences, localism
1
Artykuł powstał w 2006 roku i jego podstawę stanowi wybrana i dostępna wówczas
literatura tematu − patrz bibliografia.
48
I. Rozważania teoretyczno-metodologiczne
dotyczące problematyki tożsamości
Refleksje teoretyczne na temat tożsamości można odnaleźć
w wielu dziedzinach nauki: antropologii, psychologii, socjologii
i filozofii. Interesuje się nią również publicystyka. Ta powszechność
i zainteresowanie wynika przede wszystkim z aktualności zagadnień
związanych z człowiekiem i jego egzystencją.
Co kryje się pod tym pojęciem?
Zygmunt Bauman, szukając odpowiedzi na to pytanie, stwierdza,
że refleksja dotycząca tożsamości pojawia się wtedy, gdy dochodzi do
konfrontacji, do sytuacji zagrożenia, którą badacz obrazuje, posługując się
metaforą fortecy obleganej przez wroga (Bauman 1993, s. 7, 8; 2001, s. 8).
Pogląd o aktualizowaniu się problemu tożsamości w „momencie utraty lub
zmiany punktów odniesienia, pozwalających własną tożsamość określić”
podziela również Aldona Jawłowska (2001, s. 51). Wymienieni naukowcy
zwracają uwagę także na fakt kreowania, konstruowania tożsamości oraz
możliwość wpływania na jej kształt. „Tożsamości nie dostaje się ani
w prezencie, ani z wyroku bezapelacyjnego; jest ona czymś, co się
konstruuje i co można (przynajmniej w zasadzie) konstruować na różne
sposoby” (Bauman 1993, s. 8). Tym bardziej, że pytania o tożsamość
„powracają im bardziej tożsamość staje się czymś zadanym, a nie danym
z racji zajmowanego określonego miejsca w uporządkowanym i stabilnym
świecie” (Jawłowska 2001, s. 51). Te spostrzeżenia odnoszą się do
współczesności i wyzwań, które stawia ona przed człowiekiem.
Akcentowane są więc zmienność tożsamości oraz możliwości wyboru jej
treści – elementów ważnych dla każdego z nas w danym kontekście
czasoprzestrzennym i społecznym. Wskazywane są również dwie
przeciwstawne tendencje: do rozproszenia tożsamości i wtedy mówi się
o jej kryzysie – oraz do budowania tożsamości, także tych „<<silnych>>,
dających poczucie bezpieczeństwa i zakorzenienia w szybko zmieniającym się społeczeństwie” (Jawłowska 2001, s. 56, 57). Tak więc obserwacja współczesnego świata skłania badaczy, zajmujących się problematyką
tożsamości2, do poszukiwania odpowiedzi na pytania o charakter
2
Choć, jak stwierdza A. Jawłowska, współczesna refleksja na temat tożsamości
odwołuje się przede wszystkim do badań konsumenckich modeli tożsamości.
One bowiem zostały uznane za jedne z istotniejszych przemian kulturowych końca
wieku [XX – przyp.autora] (Jawłowska 2001, s. 56).
49
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
tożsamości, jej cel − czemu ma ona służyć, czy warunki niezbędne do jej
istnienia. Natomiast pytanie „czym jest?” pozostaje w tle tych dociekań.
Warto więc zwrócić uwagę na to, czym jest tożsamość.
W literaturze podejmującej tę kwestię można zauważyć, że najczęściej
stosuje się takie określenia, jak: zjawisko (np. Babiński 1997, 1998,
Mach 1994), fenomen (np. Nikitorowicz 1995) czy konstrukt
(np. Warmińska 1999, Bausinger 1983). Już same te określenia
wskazują, że pojęcie to cechują wieloznaczność i złożoność. Potwierdza
je także wielość tworzonych koncepcji teoretycznych, mających służyć
opisowi tej problematyki. I właśnie dlatego chciałabym przybliżyć
niektóre z rozważań dotyczących istoty tożsamości.
Tożsamość - od terminu do pojęcia
Termin identity tłumaczony jako tożsamość3 wprowadził do nauk
społecznych4 w latach 50. XX wieku Erik Erikson5 – psycholog,
odwołujący się do tradycji postfreudowskiej. Podkreśla się jednak,
że zagadnieniem tym zajmowano się już wcześniej, a czynili to między
innymi tacy naukowcy, jak: W. James, Ch. H. Cooley, J. M. Baldwin,
G. H. Mead, J. Dewey, R. E. Park, F. Znaniecki (Melchior 1990, s. 22).
Wspomniane angielskie słowo identity w języku polskim posiada
jednakże dwa odpowiedniki. Pierwszy oznacza tożsamość - tzn. „bycie
tym samym; identycznym” (Słownik języka polskiego 1981, t. 3, s. 519).
Drugi - identyfikację - definiowaną jako „stwierdzenie czyjejś
tożsamości, ustalenie jednakowości czegoś w porównaniu z czymś”;
„upodabnianie własnej osobowości do jakiegoś wybranego wzorca
3
4
5
Dokładnie chodziło o tożsamość jednostki.
Warto zaznaczyć, że zagadnienie tożsamości przypisywane jest przede wszystkim
refleksji filozoficznej i rozpatrywane w dwóch znaczeniach: jako wyrażenie relacyjne,
oznaczające „bycie takim samym” - nazwane „tożsamością jakościową” oraz jako
oznaczenie pewnej „treści” przedmiotu, tego czym dany przedmiot jest. Za inicjatora
pojęcia tożsamości osobowej typu jakościowego uważa się Johna Locke’a. Najpełniej
zaś rozróżnienie tożsamości na tożsamość typu „idem” („same”) - czyli klasyfikację oraz
„ipse” („self”) - treść przedstawił i omówił P. Ricoeur. (Grzegorek 2000, s. 54, Pawlak
2000, s. 129, 130). Paul Ricoeur stworzył także koncepcję „tożsamości narracyjnej”,
którą traktuje jako pomost między tożsamością „idem” i „ipse”. Koncepcja ta została
wykorzystana w psychologii przez McAdamsa (Pawlak 2000, s. 130, 131).
Był to artykuł pt. Identity and the Life Cycle, „Psychological Issues”, 1, I, 1959.
50
osobowości (…); proces utożsamienia się (…) z jakimś wzorcem
osobowym” (Słownik… 1978, t. 1, s. 766). Już na podstawie tych
definicji widać, że ich zakresy znaczeniowe nie pokrywają się, a mimo
to często używane są jako synonimy (np. przez E. Nowicką,
G. Babińskiego). Jako synonimy tożsamości traktuje się także takie
określenia, jak: świadomość, samoświadomość, samookreślenie,
autodefinicja, obraz siebie, koncepcja siebie, osobowość, charakter itd.,
choć również ich zakresy są odmienne. Zdarza się jednak i tak,
że tożsamość i identyfikacja pojawiają się w jednej definicji, a jedno
wyjaśnia drugie, np. „tożsamość to suma identyfikacji jednostki”
(Kłoskowska 1992, s. 138).
Kolejną kwestią są dwa znaczenia terminu identity. Znaczenie
etymologiczne tego słowa wskazuje na podobieństwo, jakąś
identyczność (idem = ten sam), może jednak wskazywać także na inny
sens, odnoszący się do różnicy, odrębności (jest ten sam, tzn. nie jest
inny). Należy zatem uwzględniać dwa aspekty tożsamości:
podobieństwo i różnicę.
Powyższe rozważania terminologiczne sygnalizują, że także
tożsamość - pojęcie charakteryzować będzie złożoność. Tym bardziej,
że – jak zauważa Grzegorz Babiński – pojęcie to ma „w znacznym
stopniu metaforyczny i stopniowalny charakter” (1997, s. 85). W jaki
sposób zatem tożsamość jest definiowana i co oznacza?
Po pierwsze: tożsamość rozpatrywana jest w znaczeniu węższym
jako „jedność z czymś”, co „jest także pewną jednością” (Babiński 1997,
s. 84), przez co nawiązuje się do definicji słownikowej. Częściej jednak
definiowana jest w znaczeniu szerszym jako „zasada porządkowania /
klasyfikacji świata społecznego” (Mach 1994, s. 10, Babiński 1997,
s. 84) lub „rzeczywistość istniejącą w świadomości ludzi, którzy
uczestniczą i tworzą ją, poznają siebie i swoje możliwości w środowisku,
w którym wzrastają” (Znaniecki 1971, s. 228) albo też jako zespół
czynników istotnych z punktu widzenia całościowej samoidentyfikacji
jednostki i grupy oraz określenie jej / ich przez innych” (Smułkowa
1997, s. 601). Jest też rozpatrywana jako „konstrukt wielowymiarowy”
(Bausinger 1983, s. 337 za: Bokszański 1988, s. 4, Nikitorowicz 1995,
s. 67), który z jednej strony – składa się ze „składników intelektualnych
(wiedzy) oraz składników afektywnych (postaw)” jednostki (Babiński
1997, s. 87), z drugiej zaś – „łączy elementy osobowe systemu jednostki
51
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
z centralnymi wartościami kultury grupy, do której jednostka należy”
(Nikitorowicz 1995, s. 67).
Po drugie: zarówno znaczenie węższe, jak i szersze odnosi
tożsamość do jej posiadacza. Podkreśla się zatem, że „tożsamość jest
zjawiskiem z natury swej jednostkowym, subiektywnym” (Babiński
1997, s. 82, 1998, s. 80, Bausinger 1983, s. 337 za: Bokszański 1988,
s. 4, Mach 1994, s. 10, Kłoskowska 1992, s. 138). Pojawiające się
odwołania do tożsamości zbiorowej / grupowej są używane w znaczeniu:
sumy tożsamości / identyfikacji jednostkowych (Kłoskowska 1992,
s. 138, Turner 1985 za: Nikitorowicz 1995, s. 67) lub wtedy, kiedy ma
się na uwadze warunek utożsamienia, czyli relację jednostka - grupa
(Babiński 1997, s. 96).
Po trzecie zatem: „tożsamość jest <<czymś>>, co jednostka
lub grupa może posiadać lub w co może, a nawet powinna być
<<wyposażona>>. Jest wartością jednostki i grupy, a jej brak powoduje
zachwianie w skali społecznej lub jednostkowej” (Jawłowska 2001, s. 53).
Tożsamość bowiem, będąc wspomnianą zasadą klasyfikacji, „odróżniania
i definiowania przedmiotów, zjawisk, ludzi i idei oraz ustalania relacji
między nimi”, wpływa bezpośrednio na powstający w każdym społeczeństwie „unikalny system znaczeń, wartości i symboli, czyli kulturę” (Mach
1994, s. 10). Jest zatem zjawiskiem „zakorzenionym w kulturze” bardziej
niż „w polityce, czy strukturze społecznej” (Babiński 1997, s. 91).
Po czwarte: warunkiem tożsamości jest relacyjność Ja – Inny /
Inni, ponieważ „podczas interakcji jednostki oraz grupy otrzymują
i nadają swoim partnerom pewne jakości, wpisują ich w istniejące już
kategorie, tworząc w ten sposób symboliczny (pojęciowy) model świata,
który służy jako podstawa do myślenia i działania” (Warmińska 1999,
s. 18, 19). Rolę interakcji w procesie tożsamościowym podkreśla bardzo
wielu badaczy, między innymi Z. Bokszański (1989, 2006),
A. Kłoskowska (1992, 1996), Z. Mach (1994), F. Barth (1994),
G. Babiński (1997), K. Warmińska (1999), A. Jawłowska (2001) itd.
Z tego też powodu zwraca się uwagę na to, że tożsamość może być i jest
zmienna, dynamiczna, że jest zależna od kontekstu. Gdy doda się jeszcze
fakt subiektywności, okaże się, że tożsamość jest bardziej „procesem
niż stanem, będącym rezultatem tego procesu (…), jest (…) raczej
postulatem, celem niż właściwością, sytuacją niż trwałym stanem
posiadania” (Jawłowska 2001, s. 54, też: Mamzer 2002, s.49).
52
Do przybliżonych powyższej sposobów definiowania tożsamości
należy dodać jeszcze to, że jest ona postrzegana jako stan – szczególnie
wówczas, gdy określa się ją jako „coś”, co może być posiadane przez
jednostkę czy grupę i dzięki „czemu” możliwa jest ich spójność,
ale i odróżnienie od innych. Częściej jednak rozpatruje się tożsamość
jako proces – akcentując sposób, w jaki się ją konstruuje oraz
dopuszczając jej zmienny charakter. Warto zaznaczyć, że także
w opisach tożsamości jako stanu zwraca się uwagę na zmienność
elementów ją definiujących. Dla jednych jest to właśnie powodem
chwiejności, rozmycia tożsamości, dla innych – wskazaniem możliwości
poszukiwań treści, negocjacji znaczeń ważnych dla budowania definicji
siebie w danej sytuacji czy kontakcie z innym człowiekiem, kulturą etc.
Tożsamość jest tu zatem rozpatrywana jako efekt wyborów i wpływów,
co szczególnie jest podkreślane przez naukowców zajmujących się
nowoczesnością i ponowoczesnością (np. Z. Bauman).
Rozróżnienia terminologiczno - pojęciowe
Wielu badaczom stwierdzenie wieloznaczności, złożoności,
zmienności czy kontekstualności tożsamości nie wystarcza. Dlatego
obserwuje się w literaturze antropologicznej, psychologicznej czy
socjologicznej próby jej sprecyzowania. Jednym ze sposobów jest
wyodrębnienie ze zjawiska wieloaspektowej tożsamości jakiegoś jej
elementu – aspektu, który następnie poddawany jest wnikliwemu
badaniu i analizie (zależnej oczywiście od przyjętej opcji teoretycznej).
W refleksji na ten temat najczęściej spotyka się zatem takie określenia,
jak: tożsamość jednostki, tożsamość grupowa, tożsamość społeczna,
tożsamość kulturowa, tożsamość narodowa, tożsamość etniczna,
tożsamość regionalna itd. Poniżej prezentuję ich definicje i krótkie
charakterystyki, odwołując się i cytując wybranych autorów.
Tożsamość jednostki nazywana też tożsamością osobniczą6
(np. Kłoskowska 1992, s. 138, Sadowski, Czerniawska 1999, s. 13),
definiowana jest jako „poczucie wielojedni, która sprowadza do jedności
różnorodność czynników składających się na jednostkę ludzką”
6
Czasami tożsamość osobnicza traktowana jest jako określenie szersze niż tożsamość
jednostki.
53
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
(Kłoskowska 1992, s. 138); czasem jako „układ autodefinicji aktora
społecznego” (Bokszański 1988, s. 4) lub też jako „swoista synteza,
subiektywne odzwierciedlenie instytucjonalnego porządku społeczeństwa” (Luckmann 1983, za: Szlachcicowa 2003, s. 13). Oznacza to,
że w konstruowaniu obrazu siebie człowiek może korzystać z różnych
odniesień, a „w zależności od kontekstu społecznego wybiera te aspekty
tożsamości, które wydają mu się najbardziej adekwatne” (Mach 1994,
s. 10). Zwraca się uwagę, że tożsamość jednostki to z jednej strony
„wynik samorefleksji i poczucia jaźni” (Kłoskowska 1996, s. 88),
a z drugiej „efekt percypowania informacji dotyczących własnej osoby
ze strony otoczenia społecznego, analizy konsekwencji popełnianych
zachowań i nieustannie dokonywanych przez podmiot porównań
z innymi ludźmi” (Sadowski, Czerniawska 1999, s. 57). Ten ostatni
element odnosi się do warunku koniecznego dla kształtowania
tożsamości, czyli interakcji społecznej. Tożsamość jednostki zatem to
zdolność człowieka do stwierdzenia, kim się jest i do refleksji
nad miejscem, jakie zajmuje w otaczającej rzeczywistości. To również
umiejętność odróżnienia się od innych.
Tożsamość grupowa (tożsamość grupy) na ogół definiowana jest
jako suma tożsamości jednostek, wchodzących w skład danej grupy.
Może być zatem „zbiorowością subiektywnych postaw wielu ludzi7
odnoszonych do własnej grupy kulturowej”8 (Kłoskowska 1992, s. 134)
lub „wypadkową zachowań członków danego społeczeństwa i świadczyć
o ciągłości danej kultury” (Nikitorowicz 1995, s. 71). Czasem też używa
się pojęcia tożsamość grupowa9 jako metafory „dla określenia funkcji
7
8
9
Trudno tylko stwierdzić, jak wielu ludzi. Antonina Kłoskowska sama nie rozwiązuje
tego problemu. Natomiast w książce pt. Kultury narodowe u korzeni uogólnienia
buduje na podstawie analizy ok. 74 autobiografii, z których cztery należą do znanych
ludzi – odwołuje się tutaj do idei badań autobiograficznych Diltheya, który także
opierał swoją koncepcję jednostek reprezentatywnych na analizie autobiografii
znanych ludzi, takich jak: Makiavelli, Luter, Fryderyk Wielki, Goethe, Novalis.
Warto dodać, że „grupa nie może być <<uchwycona>>, ani nie może <<uchwycić>>
samej siebie poza jej elementami znaczącymi. [...] Obiekt społeczny o określonej
tożsamości jest zawsze i każdorazowo obiektem danej kultury” (Banaszak-Karpińska
2003, s.157).
Według badaczy (np. Kłoskowskiej, Babińskiego) pojęcie tożsamości grupowej
nie powinno być używane bez odpowiedniego komentarza. Zdaniem Babińskiego
54
elit intelektualnych, grup wzorotwórczych, wreszcie narodowego
centrum i kultury głównego nurtu, kultury prawomocnej i dominującej”
(Kłoskowska 1992, s. 132). Podkreśla się, że jednostki, kształtując
tożsamość grupową, odwołują się do następujących pojęć: poczucia
związku z daną grupą, które wspomagane jest przez podzielaną wiedzę
na temat ich pochodzenia, historycznej ciągłości grupy oraz
świadomości pewnej odrębności od innych. Jak bowiem stwierdza
Babiński, „każda grupa budując swą tożsamość, zakreśla obszar swego
świata i tworzy dystans wobec innej grupy, każda jakoś się
<<oddziela>>. Czy oddzielenie jest dobrowolne, czy wymuszone, zależy
od miejsca grupy w samym kontekście społecznym, jej sytuacji
politycznej, prestiżu itd.” (1997, s. 92, 93). Warto dodać, że grupa
utrzyma swoją tożsamość tak długo, jak długo jej członkowie będą się do
niej odwoływali w procesie samookreślenia. Można zatem stwierdzić,
że grupa i jej członkowie wzajemnie na siebie oddziałują w kontekście
społecznym i tożsamościowym.
Tożsamość społeczna10 uznawana jest za jeden z ważniejszych
elementów tożsamości, odwołuje się bowiem do określenia
przynależności do jakiejś grupy społecznej11. Jest więc odpowiedzią
„na pytanie <<kim jestem w stosunku do innych ludzi?>> lub <<kim jest
moja grupa w stosunku do innych grup?>>” (Mach 1994, s. 10). Wpływa
w ten sposób na „postrzeganie siebie samego jako członka tej, a nie innej
grupy, kategorii czy społeczności” (Melchior 1990, s. 23). W wymiarze
10
11
bowiem „zbiorowa tożsamość jest hipostazą” (Babiński 1997, s. 82), z kolei
Kłoskowska podkreśla, że „żadna zbiorowość społeczna, do której można by odnieść
pojęcie tożsamości nie ma psychicznego organu samowiedzy, produkującego coś,
co można byłoby uznać za ścisły odpowiednik samoświadomości osobniczej”, zatem
„niepodobna dzisiaj przyjąć dziewiętnastowiecznych organicystycznych koncepcji
wspólnego sensorium społecznego organizmu” (Kłoskowska 1992, s. 132).
Autorem najbardziej znanej koncepcji tożsamości społecznej jest H. Tajfel.
Należy zaznaczyć, że tożsamość społeczna jest rozpatrywana w odniesieniu
do jednostki i grupy. W tym ostatnim przypadku często jest określana jako tożsamość
grupowa. Związane jest to z definicją grupy, która w socjologii jest postrzegana
przede wszystkim w kontekście celu działań i wewnętrznej organizacji
usankcjonowanej interakcjami zachodzącymi pomiędzy członkami tejże grupy.
Grupa jest zatem postrzegana jako społeczność inaczej niż zbiorowość. Ta ostatnia
choć może być społecznością, ale także może być sumą jednostek, niemającą
wspólnego celu i nietworząca w związku z tym więzi społecznych.
55
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
indywidualnym jest więc definiowaniem siebie w kategoriach
wyznaczanych przez grupę, do której się należy i z przedstawicielami
której się je negocjuje, przez co jest efektem wzajemnych relacji
międzyludzkich. W wymiarze grupowym zaś stanowi wynik kontaktów
międzygrupowych. Tożsamość społeczna rozpatrywana jest też jako
„rezultat pojęciowej klasyfikacji świata społecznego” (Warmińska 1999,
s. 18, 19, 20), ale też wypadkowa tego, co obiektywne i subiektywne
(Michna 1995, s. 26, Sadowski 1991). Definiuje się zatem tożsamość
społeczną jako „element (…) symbolicznego modelu świata,
wyznaczający każdemu człowiekowi i każdej grupie miejsce w relacji
do innych ludzi i grupy, w ramach uporządkowanego i posiadającego
kulturowy wyraz uniwersum” (Mach 1994, s. 10).
W definicji tożsamości kulturowej12 zwraca się uwagę
na następujące aspekty: po pierwsze, że jest to zjawisko doświadczane
przez jednostkę, ale może także stanowić charakterystykę grupy
(Smolicz 1987, s. 70, Mamzer 2002, s. 108-109), po drugie, że stanowi
wyraz postawy jednostki względem jej dziedzictwa przeszłości, wartości
podzielanych także przez innych członków grupy, czyli tzw.
podstawowych wartości (Nikitorowicz 1995, s. 67, s. 80), systemów
wartości, „wartości rdzennych” (Smolicz 1987, s. 70), po trzecie
wreszcie, że jest ona wynikiem zarówno kontaktów grupy w obrębie jej
samej, jak i relacji z inną grupą.
Tożsamość kulturowa jest zatem postrzegana jako „proces
samookreślenia się wobec jakichś <<składników>> rzeczywistości
symbolicznej, kulturowego świata, pozwalających odróżnić siebie
12
Tożsamość kulturowa jest jedyną z tożsamości, której definicję można znaleźć
w Słowniku etnologicznym. Jest tam określona jako „najważniejszy rodzaj tożsamości
zbiorowej, który polega na historycznie uwarunkowanym, kulturowym sposobie
zachowania przez daną zbiorowość ludzką istnienia i ciągłości gatunku oraz
równowagi biopsychicznej” (Słownik etnologiczny, red. Z. Staszczak 1987, s. 351353). Z kolei w Słowniku socjologicznym (K. Olechnicki, P. Załęcki, Toruń 1997)
odnaleźć można zarówno definicję tożsamości, jak i tożsamości kulturowej,
tożsamości płci, tożsamości społecznej (s. 228), poza tym znajdują się tu wyjaśnienia
takich terminów jak: identyfikacja (s. 81-82), świadomość (s. 214-215), czego brak
w Słowniku etnologicznym.
56
od innych (…), zająć miejsce w przestrzeni społecznej” (Jawłowska
2001, s. 53). Należy jednak pamiętać, co podkreśla m.in. F. Barth,
a za nim W. J. Burszta, że „tożsamości kulturowe są płynne, trudno więc
je zaprezentować w kategoriach statystycznych i administracyjnych”
(Burszta 1998, s. 135). Podkreśla on także, że współczesne dyskusje
o „problemie tożsamości” odnoszą się właśnie (i przede wszystkim)
do tożsamości kulturowej (tamże). Przykładem może być chociażby
rozstrzyganie tej kwestii podczas Światowej Konferencji Polityki
Kulturalnej, która odbyła się w Meksyku w 1982 r. Przyjęto wówczas,
że tożsamość kulturowa to: „obrona tradycji, historii i moralności,
duchowych i etnicznych wartości, które są przekazywane z pokolenia
na pokolenie, nie mogą jednak nigdy oznaczać nieograniczonej wierności
wobec tradycji i przeszłości, nie mówiąc o stagnacji” (Bartz 1995, s. 139140 za: Mamzer 2002, s. 108). Podkreślono więc dwa aspekty tej
tożsamości – dziedzictwo kulturowe i historyczne oraz zmienność jego
treści, będącą wynikiem redefinicji dokonywanej przez każde pokolenie.
Tożsamość etniczna, tożsamość narodowa13. Tożsamość etniczna
ujmowana jest jako jedna z form społecznej tożsamości jednostki.
Wyznaczają ją przynależność do grup społecznych oraz system wartości
przyjęty lub dominujący w danej grupie (Babiński 1997, s. 84).
W definicjach zaś podkreśla się rolę autodefinicji tworzonych
na podstawie charakterystyk kulturowych danej grupy powstających
w opozycji do innych grup (Warmińska 1999, s. 23, Mach 1994, s. 10).
Tożsamość narodowa, podobnie jak tożsamość etniczna, stanowi
element społecznej tożsamości osobniczej, jednostkowej (Kłoskowska
1992, s. 139, 1996, s. 88, Nowicka 1999, s. 117). Jest ona „stwierdzeniem
istnienia podobieństwa (…) między jednostką i zbiorowością narodową.
Przybierać może (…) postać (…): <<jestem tożsamy (jestem członkiem)
danej grupy (narodu), ponieważ posiadam cechy charakterystyczne czy
istotne tej grupy>>” (Babiński 1997, s. 86, 87). Babiński stwierdza, że na
13
W literaturze przedmiotu kwestia tożsamości etnicznej traktowana jest raczej
skrótowo i charakteryzuje się ogólnością stwierdzeń. Rozbudowane są zaś
rozważania dotyczące tożsamości narodowej. Być może wynikało to z faktu, że przez
wielu autorów tożsamości te traktowane są podobnie, a czasem nawet wymiennie.
Równie istotną kwestią jest nieostrość definicyjna pojęć: naród, grupa etniczna.
Dlatego też ich charakterystyki przedstawiam łącznie, w jednym punkcie.
57
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
tożsamość narodową składa się postawa oparta na wiedzy o posiadaniu
pewnych cech oraz ocena tej postawy. Temu drugiemu składnikowi
przypisuje on istotną rolę w kształtowaniu tożsamości narodowej: „o tym,
czy jakaś wiedza włączona jest do tożsamości decyduje nie posiadanie tej
wiedzy, lecz jej ocena, uznanie pewnych faktów za szczególnie ważne,
własne” (Babiński 1997, s. 84). Argumentuje w ten sposób: jeśli wiedza
zabarwiona jest oceną pozytywną, wówczas można mówić o identyfikacji,
utożsamieniu się z grupą, jeśli zaś jest wartościowana negatywnie,
to „tożsamość może być postrzegana jako balast” (tamże, s. 87).
Za podstawę tożsamości narodowej (także etnicznej) uważa się
natomiast „kulturę formującą swoisty sposób życia zbiorowości, kulturę,
która posiada pewien ogólny <<styl>>” (Bokszański 1995, s. 11,
też Kłoskowska 1996, s.100, Edensor 2002, s. 10). Tożsamość narodowa
będzie się zatem odnosić do poziomu indywidualnego (opisywanego
za pomocą właściwości psychologicznych jednostki), jak i poziomu
społecznego tożsamości (opisywanego poprzez elementy kultury
wspólne dla danej grupy, narodu)14 (Boski 1991, s. 140, Jarymowicz
1989, s. 90). Z kolei Z. Bokszański podkreśla, opierając się na badaniach
O. Ranuma, A. Zajączkowskiego, A. Kępińskiego, A. Petersona-Royce’a, że konstytutywnym elementem tożsamości narodowej
(i etnicznej) jest wyobrażenie o innych (Bokszański 1995, s. 13, 14).
Niektórzy badacze zwracają uwagę na fakt, że tożsamość narodowa
cechuje się „indywidualnym zróżnicowaniem i zmiennym sytuacyjnie
nasileniem” (Weinreich 1990 za: Kłoskowska 1992, s. 139), przez
co różny może być jej „stopień krystalizacji, od prostej normy aż po
dojrzałą, zaawansowaną świadomość narodową” (Michna 1995, s. 28).
14
Paweł Boski proponuje wyodrębnienie atrybutów kryterialnych (czyli symboli
kulturowych zarówno tych zapisanych w żywej pamięci historycznej, jak i tych
odnoszących się do wydarzeń współczesnych) i korelatywnych (przejawiających się
w zachowaniach ludzkich, będących przejawem kulturowej hierarchii wartości) oraz
poddanie ich analizie (Boski 1991, s. 140-142). Z kolei L. Holy, rozważając naturę
tożsamości etnicznej (narodowej), wyróżnił jej dwa aspekty, które nazwał
specyficznymi cechami kultury. Stanowią one wzory zachowań oraz podstawowe
wartości i zasady, według których zachowania są oceniane jako kulturowo właściwe
(można uznać, że jest to odpowiednik poziomu społecznego) i kulturowe
niemanipulowane dane ludzkiej egzystencji - czyli cechy i właściwości dane
i niezmienne (odpowiednik poziomu indywidualnego) (Holy 1992, s. 110 za:
Warmińska 1999, s. 23).
58
Wpływu na kształtowanie tożsamości poszukuje się w nacjonalizmie,
ale tylko w określonych sytuacjach: zagrożenia lub wywieranej presji
(Babiński 1997, s. 91) oraz ideologii. One określają bowiem miejsce
tożsamości w systemie wartości człowieka, w jego orientacji
i nastawieniu zarówno do własnego narodu, jak i innych narodów oraz
wpływają na przyjęcie postawy pasywnej, neutralnej lub aktywnej.
Zaznacza się także, że tożsamość może być i bywa przedmiotem
manipulacji. W refleksji nad tożsamością narodową (etniczną) można
odnaleźć także stwierdzenia dotyczące jej funkcji. A jest nią
„zaspakajanie psychologicznej potrzeby osobistego bezpieczeństwa,
przynależności, pamięci o własnych korzeniach i związaną z tym
wspólnotowością, językiem, zwyczajami, rytuałami, religią, symbolami
itd.” (Warmińska 1999, s. 25, 26).
Tożsamość regionalna – jej pojawienie się w literaturze jest
związane z rozwojem regionalizmu, a współcześnie także z refleksją
nad lokalnością (w kontrapunkcie do globalizacji). Tworzenie definicji
i charakterystyki jest analogiczne do sposobu przedstawionego powyżej,
z tym, że zaakcentowane są treści odnoszące się do obszaru,
zamieszkiwanego przez jednostkę czy grupę. Warunkiem jej zaistnienia
jest bowiem „zakorzenienie w przestrzeni”, do której odnoszą się
powiązane z nią symbole (szeroko rozumiane, czyli język, religia,
etniczność, kultura, miejsca pamięci, miejsca ważne dla przestrzeni
codziennej15, krajobraz etc.) i ich znaczenia. Należy jednak zaznaczyć,
że pod wpływem zmian społecznych związanych z procesem
modernizacyjnym tożsamość regionalna została przedefiniowana.
Można ją zatem rozpatrywać w ujęciu dawnym jako „konfigurację
wartości i norm, wykrystalizowaną historycznie na danym obszarze
w postaci specyficznej kultury, obyczajów czy sposobów życia
i gospodarowania” (Bukowski 2006, s. 75), która jest podzielana przez
jej mieszkańców i z którą się identyfikują. Można także odnieść się
do nowszego ujęcia, w którym podkreśla się, że przesłanką dla
tożsamości regionalnej jest świadome wykorzystanie specyficznych
wartości wykształconych na danym obszarze. Podkreślenia wymaga ów
15
Na rolę przestrzeni codziennej w kształtowaniu tożsamości zwraca uwagę T. Edensor
w książce pt. Tożsamość narodowa, kultura popularna i życie społeczne, Kraków 2004,
szczególnie w rozdziale 2.
59
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
świadomy wybór, który jest zależny od celów, jakie stawiane są przez
społeczność regionalną (a w zasadzie przez władze samorządowe
i lokalne. Jednym słowem, nowa tożsamość regionalna traktowana jest
„jako mechanizm świadomego i twórczego sięgania do tradycji w celu
mobilizowania działań zbiorowych w obliczu zmieniających się
uwarunkowań rynkowych i politycznych (Bukowski 2006, s. 76).
Wyróżnione powyżej tożsamości (tożsamość jednostki, grupy,
społeczna, kulturowa, narodowa, etniczna, regionalna) prezentują
przykładowe, najczęściej poddawane refleksji zakresy, wymiary
tożsamości. Należy podkreślić, że w rzeczywistości zwykle nie mamy do
czynienia z poszczególnymi rodzajami czy typami tożsamości, wyabstrahowanymi i wydzielonymi, raczej obserwujemy ich współwystępowanie,
ponieważ wzajemnie się uzupełniają czy też są zależne od siebie.
Tożsamość a poczucie tożsamości
Wartą podkreślenia kwestią jest to, że badacze, mówiąc
o tożsamości, zwykle odwołują się do jej wymiaru jednostkowego.
Jest to związane między innymi z faktem, że materiał, którym operują
i który stanowi dla nich podstawę weryfikacji stawianych tez czy
tworzonych teorii, pochodzi z badań jakościowych (np. Michna 1995,
Kłoskowska 1996, Babiński 1997, Warmińska 1999, Mamzer 2002 itd.).
Dlatego też innym jeszcze rozróżnieniem dokonywanym przez autorów
jest wskazanie dwóch aspektów zagadnienia tożsamości. Pierwszym jest
tożsamość jednostki w sensie obiektywnym, zewnętrznym. Chodzi tu
o odpowiedź na pytanie „kim jednostka jest?”, czyli jak jest postrzegana
przez innych. „Każdej jednostce przysługuje <<tożsamość>> w sensie
<<obiektywnym>> czy <<zewnętrznym>>, o ile jednostka ta zostanie
wyodrębniona spośród innych jednostek przez jakiegoś <<innego>>
(może być nim badacz czy partner interakcji)” (Melchior 1993, s. 231).
Drugim jest poczucie tożsamości jednostki, czyli subiektywny sposób
postrzegania siebie przez jednostkę. By móc o nim mówić, jednostka
„musi posiadać - przynajmniej w pewnym stopniu – świadomość
własnych atrybutów i doświadczeń, jakie składają się zarówno na jej
odrębność, jak i na jej podobieństwo z innymi, na jej poczucie ciągłości
w czasie i przestrzeni oraz poczucie uczestnictwa w zmieniającej się
sieci stosunków społecznych” (Melchior 1993, s. 231). Istotnymi
60
warunkami poczucia tożsamości jednostki jest zatem poczucie
tożsamości osobistej – czyli świadomość własnej spójności w czasie
i przestrzeni, poczucie tożsamości społecznej – czyli poczucie
przynależności jednostki do różnych grup i kategorii społecznych oraz
poczucie zakorzenienia – czyli wiedza o własnych „korzeniach”:
o społecznym, historycznym i kulturowym pochodzeniu jednostki
(Melchior 1990, s. 26, 27). To dzięki poczuciu tożsamości jednostka
może „funkcjonować w zbiorowości z zachowaniem subiektywnego
przeświadczenia o własnej odrębności i niepowtarzalności”
(Nikitorowicz 1995, s. 8, 9). Dlatego jest ono „ważnym, a często bardzo
ważnym uświadamianym kompleksem czynników kulturowych
tożsamości, ale nigdy nie jest jedynym” (Kłoskowska 1992, s. 138).
Warto zaznaczyć, że badania jakościowe odwołują się raczej
do poczucia tożsamości badanych – ich subiektywnego widzenia siebie
czy grupy – niż do tożsamości obiektywnej.
Modele teoretyczne tożsamości
Innym jeszcze podejściem do problematyki tożsamościowej,
definicji pojęcia, teorii z nią związanych i koncepcji było pogrupowanie
ich w tzw. modele teoretyczne tożsamości. Miały one za zadanie –
z jednej strony – uporządkować refleksje na temat tożsamości, z drugiej
zaś – podkreślić różne aspekty tego pojęcia oraz wskazać zakres
zainteresowań badaczy, opowiadających się lub przypisanych do
poszczególnych modeli. I tak, najczęściej przywoływaną w literaturze,
chociaż nie jedyną16, jest typologia zaproponowana przez R. Robbinsa17
w tekście „Identity Culture and Behaviour” z 1973 roku. Robbins
wyodrębnił trzy modele tożsamości: model zdrowia, model interakcyjny
oraz światopoglądowy. Wielu badaczy jednak, np. Z. Bokszański (1988),
G. K. Breakwell (1986) czy M. Melchior (1990), traktując ten podział
jako podstawę porządkującą analizy zjawiska tożsamości, uzupełnia go
16
17
Kwestiami porządkującymi refleksje dotyczące tożsamości, grupującymi definicje
i teorie na jej temat zajmowali się także R. Harré (w 1976 r.), P. Pataki (w 1980),
J. Blacking (w 1983), A. Weigert (w 1986).
Bokszański twierdzi, że popularność typologii Robbinsa polega na tym, że dąży on
do skonstruowania dostatecznie ogólnych modeli ujmowania tożsamości,
wykorzystując przy tym dorobek socjologii, psychologii społecznej i antropologii
kultury (Bokszański 1988, s. 7).
61
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
własnymi propozycjami i tworzy tzw. czwarty model: egologiczny
(Bokszański) czy psychosocjologiczny (Breakwell, Melchior).
Pierwszym z modeli teoretycznych tożsamości, wyodrębnionych
przez R. Robbinsa, jest model zdrowia. Najpełniej został on
zaprezentowany przez jego twórcę E. Eriksona18. Podstawową przyjętą
tezą jest stwierdzenie, że „jednostka ludzka musi być rozpatrywana
równocześnie na trzech płaszczyznach: jako organizm, ego i członek
grupy społecznej” (Erikson 1963, s. 36 za: Bokszański 1988, s. 8),
paradygmatem zaś jest schemat rozwoju psychospołecznego jednostki
tzw. „cykl życiowy” lub „osiem stadiów wieku” (Erikson 1963, s. 273
za: Bokszański 1988, s. 8). Rozważania na temat tożsamości jednostki
lokowane są zatem w kontekście jej zdrowia psychicznego (w tym
problemów) i umiejętności dostosowania się do otoczenia społecznego.
Drugim modelem jest interakcyjny model tożsamości. Jego istotą
jest stwierdzenie, że kształtowanie tożsamości „opiera się na
mechanizmach rozpoznawania, definiowania, interpretowania siebie
i innych w sytuacjach wzajemnych oddziaływań” (Melchior 1990, s. 36),
przez co ma charakter dynamiczny. Zadawano także pytania o charakter
interakcji (jaka ona jest?) oraz warunki, w jakich zachodzi (jak jest
możliwa?). W modelu tym jednostka zyskuje miano „aktora
społecznego”, ponieważ „ustawicznie się przeobraża (…), odgrywa
społeczne role wyposażona w powoływane interakcyjne autodefinicje”
(Bokszański 1988, s. 10, 11, Warmińska 1999, s. 18, 19).
W modelu interakcyjnym można wyróżnić trzy charakterystyczne
podejścia do tożsamości jednostki (Piotrowski 1985 za: Melchior 1990,
s. 38, 39): pierwsze – „koncepcja siebie”19 rozumiana jako struktura
postaw jednostki, nabywanych w kontaktach z innymi, szczególnie
„znaczącymi innymi”, tzn. istotnymi z punktu widzenia jednostki
(np. prace M. H. Kuhna); drugie – podejście dynamiczne, podkreślające
18
19
Bokszański zauważa, że wprowadzenie przez Eriksona terminu tożsamość do analiz
psychologicznych, wyznaczało „ważny z poznawczego i praktycznego punktu
widzenia obszar badań psychologów społecznych i psychiatrów” (1988, s. 3).
Rozróżnienie na koncepcję siebie i obraz siebie wprowadza R. Turner w pracy pt. The
Sefl-Conception in Social Interaction, red. Ch. Gordon, K. J. Gergen, 1968, s. 93-106.
Koncepcja siebie oznacza tyle co charakterystyka, której nie jest łatwo się pozbyć, która
chociaż jest zmienna, dąży jednak do spójności; obraz siebie zaś to rodzaj fotografii
siebie, którą postrzegamy, to wizerunek własnej osoby w danym momencie.
62
relacje zachodzące między koncepcją siebie, układem pełnionych przez
jednostkę ról społecznych oraz zmiennymi obrazami siebie jednostki
(np. prace R. H. Turnera); trzecie – podejście negocjacyjne, które
zawiera dwa powyższe podejścia oraz kładzie nacisk na możliwości
jednostki w kształtowaniu własnej tożsamości (np. prace E. Goffmana20).
Zaprezentowany powyżej interakcyjny model tożsamości
wykorzystywany jest przede wszystkim w refleksji socjologicznej,
ale nawiązują do niego także antropolodzy.
Z kolei trzeci model został nazwany modelem światopoglądowym.
W podstawowych tezach stwierdza się, że wpływ na przekonania
i zachowanie jednostki ma sposób, w jaki ona postrzega siebie i swoją
tożsamość oraz jak ją odbierają inni. Główną rolę przypisuje się tym
samym „twórczej świadomości oddziaływujących na siebie wzajemnie
jednostek” (Melchior 1990, s. 41). Akcentuje się zatem fakt subiektywności tożsamości jednostki oraz jej uzależnienie od kontekstu społecznego, traktując ją jako „społeczny produkt i projekt zarazem” (Melchior
1990, s. 42). Stąd jednym z celów prowadzonych analiz sytuacji jednostki
w społeczeństwie jest „poznanie ogólnych <<osi>>, wokół których
konstruowane są konkretne, jednostkowe sposoby postrzegania siebie”
(Bokszański 1988, s. 11). Pojawiają się więc tu takie pojęcia, jak:
wartość, wzór kultury, ethos. W tym modelu tożsamość rozumiana jest
jako zbiór właściwości, odnoszących się zarówno do struktury społecznej,
jak i antropologicznie pojmowanej kultury, ukształtowanych
i podzielanych przez członków jakiejś zbiorowości, istotnych z punktu
widzenia autodefinicji jednostki. Taki sposób podejścia do zjawiska
tożsamości jest wykorzystywany przez badaczy, zajmujących się analizą
zmian zachodzących w społeczeństwach współczesnych.
Podział Robbinsa, zawierający prezentację trzech modeli teoretycznych tożsamości jednostki, uzupełniony został o model czwarty –
20
Erwin Goffman - przedstawiciel postmeadowskiego interakcjonizmu symbolicznego,
posługuje się trzema pojęciami tożsamości: tożsamością społeczną, którą odnosi
do procesów społecznego kategoryzowania jednostek, do przypisywania im
stereotypów, określeń-etykietek; tożsamością osobistą służącą do wskazywania cech
jednostek, pozwalających identyfikować ją jako niepowtarzalną, odrębną od innych
oraz tożsamością ego będącą autodefinicją jednostki, jej własnymi wyobrażeniami
na swój temat (Melchior 1990, s. 38). Istotną dla rozważań na temat tożsamości jest
książka E. Goffmana, Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości, Gdańsk 2005.
63
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
egologiczny, autorstwa Z. Bokszańskiego. Ma on stanowić obszar
oddzielnej nauki, wyspecjalizowanej w badaniach i opisie zjawiska
tożsamości, jej genezy, transformacji, właściwości (Bokszański 1988,
s. 13, 15). W modelu tym mają znaleźć się wszystkie koncepcje tożsamości jednostki, które powstały na pograniczu refleksji psychologicznej
i socjologicznej. Z kolei G. K. Breakwell oraz M. Melchior postulują, by
ten model nazwać psycho-socjologicznym lub socjo-psychologicznym,
podkreślając tym samym jego interdyscyplinarność, polegającą na
wykorzystywaniu różnych podejść do opisu tożsamości. Tożsamość
jednostki bowiem opiera się na procesach psychologicznych,
ale manifestuje się poprzez myślenie, emocje i działanie, jest więc to
„dynamiczny produkt społeczny, tkwiący w procesach psychologicznych,
które mogą być zrozumiane tylko poprzez związek z ich społecznym
kontekstem i perspektywą historyczną” (Breakwell: 1986 za: Melchior
1990, s. 41, McAdams 1985, s. 18 za: Pawlak 2000, s. 131).
Definicje tożsamości zawierają zatem, z jednej strony, opis
strukturalnych elementów tj. treść i jej zawartość, wartości oraz ich
wymiary i relacje, a także opis dominujących procesów, w których
bierze udział jednostka, czyli: asymilacja, akomodacja, ewaluacja,
a z drugiej − rejestr relacji między strukturą a tymi procesami (Breakwell
1986 za: Melchior: 1990, s. 53). Zdaniem Jerzego J. Smolicza z modelu
socjopsychologicznego czy też psychosocjologicznego, korzystają
badacze podejmujący tematykę „tożsamości etnicznej” tacy jak R. Taft,
G. de Vos czy M. M. Gordon (Smolicz 1987, s. 69).
Model psychosocjologiczny charakteryzuje „interdyscyplinarność”
wykorzystywanych koncepcji teoretycznych, co powoduje, że spojrzenie
na zjawisko tożsamości nabiera cech dynamicznych, może też sugerować
jego procesualność21. Model ten uwzględnia bowiem zarówno kwestie
utożsamiania się jednostki w sensie psychologicznym, jak i umożliwia
spojrzenie na nią w następujących kontekstach:
- w kontekście struktury tożsamości – w wymiarze jej treści i wartości
oraz zachodzących między nimi relacji i procesów ją kształtujących;
- w kontekście społeczno-kulturowym poprzez wskazanie struktur
przynależności oraz relacji międzygrupowej oraz poprzez procesy
21
Takie podejście w badaniach nad tożsamością reprezentuje według M. Melchior
G. K. Breakwell w pracy pt. Coping with Threatened Identities, Londyn 1986.
64
wpływu społecznego i kulturowego na utworzenie wielopostaciowego
ideologicznego środowiska tożsamości, w którego skład wchodzą
systemy wartości i przekonań obecne w wyobrażeniach (o sobie
i innych) oraz normy, dotyczące zarówno treści, jak i wartości
tożsamości jednostek;
- w kontekście historycznym, pozwalającym dostrzec, że tożsamość
podlega zmianom pod wpływem wydarzeń historycznych
(czy historyczno-politycznych).
Tak rozważana tożsamość daje odpowiedź na pytania o sposób
kształtowania tożsamości, jej źródła i odwołania; o zagrożenia
tożsamości i ich powody, a także o sposoby radzenia sobie z nimi,
wreszcie określa, co powoduje aktywność jednostki.
Podsumowując rozważania, które znalazły się w części pierwszej
artykułu należy podkreślić, że:
1. tożsamość jest zjawiskiem złożonym, zmiennym i kontekstowym,
które powinno się rozpatrywać w aspekcie subiektywnym,
psychologiczno-społecznym i kulturowym;
2. rozróżnienia na tożsamość jednostki, tożsamość grupy, tożsamość
społeczną, tożsamość kulturową, tożsamość narodową, tożsamość
etniczną, tożsamość regionalną itd. stanowią aspekty lub też
wymiary większej całości, którą można nazwać tożsamością
całkowitą, w której się przenikają wzajemnie i uzupełniają;
3. daną tożsamość można rozważać w odniesieniu do grupy lub
jednostki. Ważne jest więc, by dokonać rozróżnienia22 przyjętej
perspektywy. Tak czyni także większość cytowanych badaczy,
podkreślając jednostkowy, subiektywny wymiar omawianych
tożsamości (oprócz tożsamości grupowej). W zaprezentowanych
charakterystykach można odnaleźć elementy, które są dla nich
22
Melchior zauważa, że na przykład „termin <<tożsamość społeczna>> w odniesieniu do
grupy obejmuje zupełnie inny zakres zjawisk, niż stosowany w odniesieniu do jednostki.
A zatem ten sam termin odsyłać będzie do zgoła odmiennych obszarów badań” (1990,
s. 21). Podobnie będzie z tożsamością narodową, tożsamością etniczną, tożsamością
kulturową itp. Zdarza się jednak, że autorzy stosują je wymiennie i wówczas dopiero
zawartość treściowa może wskazać właściwe ujęcie (np. E. Nowicka 1999).
65
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
wspólne, a zatem należy uznać, że są istotne z punktu widzenia
analizowanego zjawiska tożsamości. Są nimi:
- wspomniane już stwierdzenie odniesienia do „posiadacza”
tożsamości: grupy lub jednostki; określenie jej jako postawy,
zachowania, sposobu definiowania, odnoszących się zarówno
bezpośrednio do siebie (autodefinicja) i/lub do grupy
i charakterystycznej dla niej kultury („pojęciowej klasyfikacji
świata”);
- przynależność – rozumiana jako odwołanie się do związku
z daną grupą, popartą świadomością jej ciągłości historycznej
oraz świadomością odrębności od innych;
- kontakty oraz relacje międzyludzkie i międzygrupowe oraz
sytuacyjność rozumiana jako zależność od kontekstu
społecznego i/lub kulturowego.
II. Poszukiwania odpowiedzi na pytania:
„kim jestem”, „gdzie należę”
Zagadnienie tożsamości jest jednak nie tylko problemem
teoretyczno-metodologicznym, ale także problem każdego z nas. Pytania
o tożsamość towarzyszą człowiekowi od dawna, zmienne są tylko
odpowiedzi na nie. I tak, dawniej określenie siebie, swojego miejsca było
odzwierciedleniem ówczesnej rzeczywistości społecznej, przez co nie
było problematyczne i nie pojawiało się często. „Każdy wie, kim jest
każdy inny i kim jest on sam. Rycerz jest rycerzem, a chłop chłopem –
zarówno dla innych, jak i dla siebie” (Berger, Luckmann 1983, s. 250 za:
Bokszański 2006, s. 18). Przełomem w takim postrzeganiu były zmiany
społeczne zachodzące w XVIII i XIX w., dzięki którym jednostka
została „uwolniona – dzięki egalitaryzmowi – od swojego społecznego
przeznaczenia, narzuconego przez jej pozycję w hierarchii społecznej.
Od tej pory każdy człowiek mógł w zasadzie stać się tym, kim chciał być
lub kim potrafił zostać” (Taylor 1995, s. 12). Przemiany stosunków
społecznych, gospodarczych, politycznych i kulturalnych nadal
przebiegają (procesy modernizacyjne XX w.) i można stwierdzić, że są
także wpisane w charakterystykę czasów nam współczesnych. Podobnie
66
jak mobilność ludzi23 i potencjału ich myśli oraz dystrybucja dóbr
i środków. W ich efekcie dochodzi do transformacji więzi społecznej,
do coraz bardziej powszechnej anonimowości w sferze relacji
międzyludzkich, przez co konieczne jest poszukiwanie nowego sposobu
samookreślania się człowieka24. Proponowana różnorodność stylów
życia, owo wspomniane na początku artykułu balansowanie między
możliwościami wpływają na indywidualizację tożsamości – przez co
staje się ona czymś osobistym i wybranym. Dzisiejsze definiowanie
siebie może więc być mniej lub więcej refleksyjnie tworzone przez
jednostkę, ale jest przede wszystkim jej subiektywnym projektem
(por. Giddens 2001, s. 267), choć zdeterminowanym przez czynniki
zewnętrzne takie, jak kontekst kulturowy, pochodzenie, płeć etc. Jeden
z elementów tego refleksyjnego projektu siebie może stanowić także
region – miejsce, w którym mieszkam, skąd pochodzą moi przodkowie,
moja mała ojczyzna. Perspektywa ta jest tym bardziej ważna, że – jak
zauważa M. Kempny – współcześnie mamy do czynienia z renesansem
lokalności25, co jest reakcją na globalizację – jeden z wyróżników
przemian społecznych (Kempny 2004, s.150).
Od II połowy XX wieku można mówić również o powrocie do idei
regionalizmu. Jednak dzisiejsze rozumienie regionalizmu rysuje się nieco
odmiennie od tradycyjnych koncepcji regionalistycznych z XIX i pocz.
XX w. Wówczas kładziono akcent przede wszystkim na walorach
krajobrazu przyrodniczego i kulturowego oraz na ich ochronie lub walce
23
24
25
Ten aspekt w kontekście tożsamości i jej charakterystyki rozpatrywany jest przez
Zygmunta Baumana.
Bauman wyróżnia cztery wzory osobowe, używając metafory: spacerowicza, włóczęgi,
turysty i gracza, będące odpowiedzią na realia, w których przychodzi żyć człowiekowi.
I tak: spacerowicz oznacza współczesną anonimowość i odizolowanie (wirtualne,
mentalne) i „przechodzenie” obok, dokonywanie interpretacji, ale tylko na własny
użytek, bez wpływu na innych; włóczęga to wymykanie się spod kontroli instytucji
społecznych – traktuje zatem dany stan jako chwilowy; turysta zaś sam decyduje czy
chce, np. podróżować, poza tym demonstruje swą odmienność. Te trzy wzorce
wskazują na mobilność i kontekst, jaki stanowi kontakt z inną kulturą. Ostatni
z wzorów – gracz koncentruje się wokół tego, czym jest ryzyko w życiu (Bauman
1993, s. 25-30). Bauman zaznacza, że wszystkie te typy były obecne i wcześniej,
ale funkcjonowały rozdzielnie, współcześnie zaś mogą współwystępować w człowieku
(niejednokrotnie nakładając się na siebie).
Bardzo interesującą jest w tym kontekście praca zbiorowa pod redakcją
J. Kurczewskiej, Oblicza lokalności. Tradycja i współczesność, Warszawa 2004.
67
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
o nadanie/przywrócenie im znaczenia. Stawało się to podstawą
podejmowanych działań społecznych26, ale też było wpisane w kontekst
odrodzenia narodowego. Współcześnie zaś regionalizm to: z jednej strony
aktywność lokalnych działaczy regionalnych (regionalistów − pasjonatów), ale też organizacji − towarzystw, np. miłośników ziemi x, na rzecz
danej społeczności lokalnej i jej miejsca (miejscowości, okolicy, regionu),
a z drugiej − powiązanie z procesami rozwojowymi samorządności
i demokracji. W tym drugim ujęciu jest traktowany jako świadomie
prowadzona polityka na szczeblu samorządowym, która służy mobilizacji
i wykorzystaniu lokalnego potencjału społecznego, ekonomicznego,
ale także kulturowego. Celem jest bowiem kształtowanie postawy
zaangażowanej, prospołecznej, przedsiębiorczej, odpowiedzialnej za losy
i rozwój miejscowości czy regionu, z którą/którym jest się związanym.
Łatwo zauważyć, że treści związane z kulturą czy historią stanowią w tych
działaniach jeden z elementów, a nie cel sam w sobie. Dlatego też często
używa się określenia: „nowy regionalizm” (Bukowski 2006, s. 74).
W tak zarysowanym kontekście warto powrócić do kwestii
tożsamości, a szczególnie tego jej wymiaru, który będzie odwoływał się
do „poczucia zakorzenienia”. To zakorzenienie może odnosić się
zarówno do historii, kultury, ale także przestrzeni. Ten ostatni element
wydaje się nadal jednym ze stabilniejszych i istotniejszych elementów
w konstruowaniu tożsamości społeczno-kulturowej człowieka.
Przestrzeń dostarcza bowiem miejsc i symboli wraz z właściwą im
semantyką, nadawaną poprzez doświadczenie – niejednokrotnie
bezpośrednie, przez co pozwala zidentyfikować oraz zsolidaryzować się
z takim obszarem i innymi ludźmi, którzy tu zamieszkują. Taką
przestrzenią może być także region27, zarówno ten w ujęciu kulturowym,
26
27
I to zarówno działań prowadzonych w ramach regionalistycznych ruchów społecznych,
jak i działań politycznych.
Definicje regionu odwołują się przede wszystkim do trzech podstawowych elementów:
przestrzeni, zbiorowości i ustalonych stosunków władzy – więcej: patrz J. Damrosz,
Region i regionalizm (studium interdyscyplinarne), Warszawa 1987, H. Kubiak,
Region i regionalizm. Próba analizy typologicznej, „Przegląd Polonijny”, 1994, R. 20,
z.1, s. 5-40. Ja przyjmuję definicję regionu jako wytworzonej żywiołowo w długim
procesie historycznym całości przestrzenno-społecznej, o sobie właściwej kulturze,
świadomości „my” i działaniem społecznym zdeterminowanych przez ten typ
świadomości. Należy więc wyróżnić trzy aspekty rzeczywistości (które można poddać
analizie): substrat materialny, sferę wspólnoty kulturowej i aktywności społecznej.
68
jak i administracyjnym. Treści, jakie niesie ze sobą, mogą być zatem
różne i nie muszą oznaczać odniesień do tradycyjnych elementów
(np. język, kultura, religia etc.), choć często to właśnie one poddawane
są reinterpretacji. „Każde miejsce posiada jakiś zbiór atrybutów, decydujących o niepowtarzalnym charakterze jego krajobrazu i mieszkańców”
(Dubos 1986, s. 12 za: Petrykowski 2003, s. 98). Podkreślić jednak
należy, że to od tych ostatnich zależy, co będzie znajdowało się w tym
zbiorze, co będzie stanowić o tej wyjątkowości. Możliwość wyboru,
indywidualizm są również wpisane we współczesny projekt siebie.
Podkreśla on także świadome wykorzystywanie elementów, m.in.
tradycji (dziedzictwa kulturowego28 grupy, jej historii itd.), przez co
można stwierdzić, że jest to bardziej racjonalne działanie niż
emocjonalne przeżywanie i doświadczanie. Jednakże pragmatyzm czy
racjonalność nie wykluczają emocji, przeżywania, a jedynie je osłabiają.
Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: kim jestem i gdzie należę to
odniesienie się do otaczającej nas rzeczywistości, przy jednoczesnym
dialogu z przeszłością. Tożsamość regionalna może stanowić jedną
z takich odpowiedzi. Daje bowiem możliwość czerpania z zasobu wiedzy
o społeczności i jej historii, kulturze etc., określonego terytorialnie oraz
jego twórczą interpretację. Pozwala więc uchwycić specyfikę miejsca,
grupy tu zamieszkującej „od wewnątrz” i wykorzystać ją jako stabilizator
dla balansującej między możliwościami tożsamości, ale może także być
narzędziem mobilizacji społecznej, tak niezbędnej w dzisiejszych realiach.
Zamiast zakończenia...
Rozważania o i wokół tożsamości człowieka przywołują szereg
kwestii i zagadnień, które są w nie włączane, a dotyczą m.in.
dziedzictwa, tradycji, zróżnicowania etnicznego, kulturowego itd.
Wszystkie one stanowią ważne punkty refleksji i wymagają uwagi nie
tylko na poziomie naukowym czy badawczym, ale także życia
28
Warto dodać, że pojęcie dziedzictwo kulturowe staje się coraz bardziej popularne
(co jest łączone z przyjęciem i ratyfikowaniem Konwencji UNESCO w sprawie
ochrony światowego dziedzictwa kulturalnego i naturalnego w 1972 r., a od 2003 r.
niematerialnego) i coraz częściej zastępuje się nim zbliżone zakresowo pojęcie
tradycja. Za dziedzictwo kulturowe uznaje się te treści kultury (materialnej
i niematerialnej), które są wybrane poprzez pozytywne ich waloryzowanie, z uwagi
na ich rolę w kształtowaniu tożsamości jednostki i grupy oraz legitymizowanie władzy.
69
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
codziennego. Dlatego warto przyjrzeć się im szczególnie z perspektywy
społeczności lokalnej – tej najbliższej nam. Tam bowiem można znaleźć
powody i przyczyny przyjmowanych rozwiązań i strategii życiowych.
Wśród zagadnień do zastanowienia należy wymienić:
- odwoływanie do tradycji, które może przybierać różne formy –
począwszy od formy sprzeciwu wobec dezintegracji świata
współczesnego, po wykorzystywanie wybranych treści kulturowych, charakterystycznych, np. dla jakiegoś regionu jako wizytówki
grupy, miejsca, regionu – czyli wykształcenie produktu regionalnego;
- przekaz dziedzictwa kulturowego, historycznego regionu – tego
przekazywanego w transmisji międzypokoleniowej czy też
poprzez media;
- zróżnicowanie etniczne, religijne – nie tylko stwierdzenie jego
istnienia, ale poznanie odmienności i wykorzystanie w odniesieniu
do projektu siebie i grupy, a także jako charakterystykę regionu;
- zróżnicowanie społeczne – widoczne we wciąż funkcjonujących
w świadomości etosach: szlacheckim, chłopskim, mieszczańskim etc.
Bibliografia
Babiński G.
1997 Pogranicze polsko-ukraińskie. Etniczność, zróżnicowanie
religijne, tożsamość, Kraków: Zakład Wydawniczy Nomos.
1998 Metodologiczne problemy badań etnicznych, Kraków: Zakład
Wydawniczy Nomos.
Banaszak-Karpińska E. 2003 Kategoria tożsamości zborowej w socjologii,
w: Biografia a tożsamość, red. I. Szlachcicowa, Wrocław:
Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, s. 153-194.
Bauman Z.
1993 Ponowoczesne wzory osobowe, „Studia Socjologiczne”,
nr 2, s. 7-31.
2001 Tożsamość jaka była, jest i po co?, w: Wokół problemów
tożsamości, red. A. Jawłowska, Warszawa: Wydawnictwo
LTW, s. 8-25.
Bokszański Z.
1988 Tożsamość jednostki, „Kultura i Społeczeństwo”, t 32, nr 2,
s. 3-17.
70
1989 Tożsamość - Interakcja - Grupa, Łódź: Wydawnictwo
Uniwersytetu Łódzkiego.
1995 Obrazy innych etnicznie a tożsamość narodowa, „Kultura
i Społeczeństwo”, z. 4, s. 11-24.
2006 Tożsamości zbiorowe, Warszawa: PWN.
Boski P. 1991 Studia nad tożsamością narodową Polaków w kraju
i na emigracji: zmiany w składnikach kryterialnych i korelatywnych,
„Kultura i Społeczeństwo”, z. 4, s. 139-151.
Bukowski A. 2006 Władza, terytorium, tożsamość. Społeczne
konstruowanie regionu, w: Zarządzenie przestrzenią. Globalizacja,
etniczność, władza, A. Bukowski, M. Lubaś, J. Nowak, Kraków:
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, s. 73-114.
Burszta W.J. 1998 Wspólna Europa, globalizacja i medialność: aspekty
tożsamości współczesnej, „Sprawy Narodowościowe. Seria Nowa”,
z. 12, 13, s. 135-140.
Damrosz J. 1987 Region i regionalizm (studium interdyscyplinarne),
Warszawa: Instytut Kultury.
Edensor T. 2002 Tożsamość narodowa, kultura popularna i życie
codzienne, Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagielońskiego.
Giddens A. 2001 Nowoczesność i tożsamość „Ja” i społeczeństwo
w epoce późnej nowoczesności, Warszawa: PWN.
Goffman E. 2005 Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości, Gdańsk:
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Grzegorek T. 2000 Tożsamość a poczucie tożsamości. Próba uporządkowania problematyki, w: Tożsamość człowieka, red. M. Gałdowa,
Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, s. 53-70.
Identyfikacja (hasło) 1981 Słownik języka polskiego, red. M. Szymczak,
t. 1, Warszawa: PWN, s. 766.
Jawłowska A. 2001 Tożsamość na sprzedaż, w: Wokół problemów tożsamości, red. A. Jawłowska, Warszawa: Wydawnictwo LTW, s. 51-78.
Kempny M. 2004 Tradycje lokalne jako podstawa kapitału społecznego.
Co tradycja może znaczyć dla społeczności lokalnej w dobie
globalizacji, w: Oblicza lokalności. Tradycja i współczesność, red.
J. Kurczewska, Warszawa: Wydawnictwo IFiS PAN, s. 148-163.
71
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Kłoskowska A.
1992 Tożsamość i identyfikacja narodowa w perspektywie historycznej i psychologicznej, „Kultura i Społeczeństwo”, nr 1,
s. 131-141.
1996 Kultury narodowe u korzeni, Warszawa: PWN.
Kubiak H. 1994 Region i regionalizm. Próba analizy typologicznej,
„Przegląd Polonijny”, R. 20, z. 1, s. 5-40.
Mach Z. 1994 Procesy rekonstrukcji tożsamości społecznej w krajach
Europy Środkowo-Wschodniej, „Nomos”, nr 7/8.
Mamzer H 2002 Tożsamość w podróży. Wielokulturowość a kształtowanie
tożsamości jednostki, Poznań: Wydawnictwo Naukowe UAM.
Melchior M.
1990 Społeczna tożsamość jednostki (w świetle wywiadów z Polakami pochodzenia, żydowskiego urodzonym w latach 19441955), Warszawa.
1993 Kategoria tożsamości jako wyzwanie badawcze, w: Kulturowy
wymiar przemian społecznych, red. A. Jawłowska, M. Kempny,
E. Tarkowska, Warszawa: s. 229-244.
Michna E. 1995 Łemkowie. Grupa etniczna czy naród?, Kraków: Zakład
Wydawniczy Nomos.
Nikitorowicz J. 1995 Pogranicze. Tożsamość. Edukacja międzykulturowa,
Białystok: Wydawnictwo Uniwersyteckie Trans Humana.
Nowicka E. 1999 Długie trwanie narodu. Sens polskości w dziesięć lat
później, „Przegląd Socjologiczny”, t. 48, nr 2, s. 111-125.
O’Brien M. 2001 Esej o płynnej tożsamości, w: Wokół problemów
tożsamości, red. A. Jawłowska, Warszawa: Wydawnictwo LTW,
s. 26-35.
Pawlak J. 2000 Paula Ricoeura koncepcja tożsamości narracyjnej,
w: Tożsamość człowieka, red. M. Gałdowa, Kraków: Wydawnictwo
Uniwersytetu Jagiellońskiego, s. 127-138.
Petrykowski P. 2003 Edukacja regionalna. Problemy podstawowe
i otwarte, Toruń: Wydawnictwo Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.
Pojęcie (hasło) 1984 Słownik języka polskiego, red. M. Szymczak, t. 2,
Warszawa: PWN, s. 768.
Sadowski A. 1995 Pogranicze polsko-białoruskie. Tożsamość mieszkańców. Białystok: Wydawnictwo Uniwersyteckie Trans Humana.
72
Sadowski A., Czerniawska M. 1999 Tożsamość Polaków na pograniczach, Białystok: Wydawnictwo Uniwersytetu w Białymstoku.
Smolicz J.J. 1987 Wartości rdzenne a tożsamość kulturowa, „Kultura
i Społeczeństwo”, z.1, s. 59-75.
Smułkowa E. 1997 Wokół problemu poczucia tożsamości mieszkańców
Białorusi, „Przegląd Wschodni”, t. IV, z 3(15), s. 597-609.
Szlachcicowa I. 2003 Trwanie i zmiana: międzygeneracyjne różnice
w strategiach opracowania zmiany społecznej, w: Biografia
a tożsamość, red. I. Szlachcicowa, Wrocław: Wydawnictwo
Uniwersytetu Wrocławskiego, s. 11-41.
Taylor C. 1995 Źródła współczesnej tożsamości, w: Tożsamość w czasach
zmiany. Rozmowy z Castel Gandolfo, red. K. Michalski, Kraków:
Wydawnictwo Znak, Warszawa: Fundacja im. Stefana Batorego,
s. 9-21.
Tożsamość (hasło) 1981 Słownik języka polskiego, red. M. Szymczak,
t. 3, Warszawa: PWN, s. 519.
Tożsamość kulturowa (hasło) 1987 Słownik etnologiczny. Terminy ogólne,
red. Z. Staszczak, Warszawa: PWN, s. 351-353.
Warmińska K. 1999 Tatarzy polscy. Tożsamość religijna i etniczna,
Kraków: Universitas.
Znaniecki F. 1971 Nauki o kulturze, Warszawa: PWN.
73
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
74
HISTORIA
75
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
76
Marta Milewska
Apteki w Guberni Płockiej w latach 1865-1915
Pharmacies in Plocks governorate between 1865-1915
Streszczenie: Apteki w XIX wieku były miejscami, w którym można
było zaopatrzyć się w różnego rodzaju medykamenty, dlatego należy je
traktować jako placówki mające na celu ochronę zdrowia. W guberni
płockiej istniały one już w pierwszej połowie XIX wieku, niemniej
jednak lata 1965-1915 należy traktować jako czas systematycznego
rozbudowywania sieci aptekarskiej. Systematyczny wzrost liczby aptek,
jak i realizowanych w nich recept dowodzi postępującego upowszechnienia lecznictwa. Należy jednak zaznaczyć, że rozwój sieci aptekarskiej
dokonał się, mimo niesprzyjających przepisów dotyczących otwierania
aptek, ustalania taksy aptekarskiej i wykształcenia pracowników
aptecznych. Podzielone, gubernialne środowisko farmaceutyczne
i krzewiąca się w nim konkurencyjność również paraliżowały pracę na
rzecz wspólnych interesów. Brak odpowiedniej infrastruktury medycznej
i wadliwy system opieki medycznej zmuszał mieszkańców guberni
płockiej do szukania ratunku u farmaceutów lub znachorów. Z uwagi
więc na dystrybucję medykamentów leczniczych, apteki w latach 18651915 w guberni płockiej stanowiły ważne ogniwo w upowszechnianiu
środków leczniczych i opieki medycznej.
Słowa kluczowe: apteka, środki farmaceutyczne, farmaceuta, recepta,
taksa aptekarska
Summary: Pharmacies in the 19th century were places where various
medicaments could be found. Thus should be treated as health centres.
There were such pharmacies in Plock governorate in the 19th century,
77
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
nevertheless between 1965-1915 systematic expanding of the pharmacy
network could be noticed. The growth of the pharmacy network and
increasing number of prescripts implemented, prove the progression
in the need for treatment. It is important to mention that the increase
of pharmacy number happened despite unfavourable legislation
concerning staring up a pharmacy, setting pharmacy tax or the education
of pharmacists. The provincially divided pharmaceutical environment
and growing competitiveness also paralysed the work on the common
interest. Lack of the sufficient medical infrastructure and faulty health
care system forced citizens of Plock governorate to look for help
in quacks and pharmacists. Due to the distribution of medicines in years
1865-1915 in Plock governorate, pharmacies were important link in the
dissemination of medicines and medical care.
Keywords: pharmacy, pharmaceuticals, pharmacist, prescript, pharmacy
tax, pharmaceuticals
Apteki, podobnie jak szpitale, należą do grona najstarszych
instytucji na ziemiach polskich krzewiących ideę zdrowia. Nie były one
miejscami, w których udzielano porad lekarskich, ale można było w nich
zaopatrzyć się w różnego rodzaju medykamenty, dlatego należy je
traktować jako placówki mające na celu ochronę zdrowia. Funkcja, jaką
spełniały apteki różniła się wprawdzie od szpitali, ale ze względu
na prowadzoną dystrybucję leków i środków medycznych zasługują
na uwagę.
Tabela 1. Liczba aptek w guberni płockiej w latach 1870-1910.
ROK
1870
1880
1890
1900
1910
LICZBA APTEK
15
19
27
23
30
Źródło: Obzory Płockoj Guberni za gody: 1870, Płock 1871, s. 20; 1880, Płock 1881,
s. 61; 1890, Płock 1891, s.61; 1900, Płock 1901, s. 51; 1910, Płock 1911, s. 20.
78
Powyższa tabela pozwala twierdzić, że liczba aptek w guberni
płockiej w okresie popowstaniowym ulegała ciągłym zmianom. W 1870
roku na terenie guberni płockiej funkcjonowało zaledwie 15 aptek.
Ich lokalizacja była następująca: w gubernialnym mieście Płocku – 3,
w miastach powiatowych – 7, w miastach - 3 i dwie w osadach –
w Bieżuniu i w Raciążu1. Otwarcie nowej apteki według przepisów
zatwierdzonych przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w 1873 roku
nie było łatwym przedsięwzięciem. Zgodę na uruchomienie nowej apteki
wydawano dopiero po przeanalizowaniu liczby mieszkańców i liczby
zrealizowanych recept. Aptekę w mieście gubernialnym można było
otworzyć dopiero, gdy liczba mieszkańców przekraczała 10.000, a liczba
recept 15.000. Dla miast powiatowych ustalono zaś granicę: 7.000
mieszkańców i 6.000 recept. Przepisy te nie tylko osłabiły istniejącą
wśród środowiska aptekarskiego konkurencyjność, ale też w istotny
sposób spowolniły tempo tworzenia sieci aptek2.
W ciągu lat 1871-1880 liczba aptek w guberni płockiej zwiększyła
się o 4 nowe apteki w osadach: Szreńsk, Chorzele, Bielsk
i Dobrzyń nad Drwęcą3. O uzyskanie zgody na otwarcie apteki
w Bielsku rywalizowali: Neuman – magister farmacji, właściciel apteki
w Lipnie i jeden z płockich aptekarzy – Kina, posiadający stopień
prowizora farmacji. Różnica między tymi konkurentów polegała na tym,
że Kina dążył do utworzenia w Bielsku nie oddzielnej jak Neuman,
lecz filialnej apteki. Biorąc pod uwagę liczbę ludności Bielska,
jego lokalizację - zaledwie 4 wiorsty od Płocka oraz widmo bankructwa
płockiej apteki Kina, Urząd Medyczny w 1876 roku zezwolił Kinie
na otwarcie filialnej apteki w Bielsku4. Według obowiązujących
przepisów w przypadku, gdy o otwarcie apteki ubiegało się dwóch
farmaceutów, z których każdy posiadał już jedną obowiązywała zasada
starszeństwa. Na decyzję Urzędu Lekarskiego w tym przypadku
1
2
3
4
Obzor Płockoj Guberni za 1870 god, dz. cyt, s. 20.
Przepisy o otwieraniu aptek, zatwierdzone przez zarządzającego Ministerstwem
Spraw Wewnętrznych dnia 25 maja 1873 roku, „Wiadomości Farmaceutyczne”,
1874, nr 1, s. 3.
Obzory Płockoj Guberni za gody: 1872, Płock 1873, s . 29; 1873, Płock 1874,
s. 5;1874, Płock 1875, s. 80; 1875, Płock 1876, s. 79; 1876, Płock 1877, s. 68; 1877,
Płock 1878, s. 78; 1887, Płock 1888, s. 80; 1879, Płock 1880, s. 76; 1880, Płock
1881, s. 61.
APP, Rząd Gubernialny Płocki, sygn. 2932, k. 64-66.
79
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
wpłynęła jednak zasada odległości – minimum 15 wiorst między jedną
a drugą samodzielnie działającą apteką - niż starszeństwa5.
Lata dziewięćdziesiąte XIX wieku charakteryzowały się w guberni
płockiej dużą dynamiką wzrostu liczby aptek. W ciągu lat 1881-1890
liczba aptek zwiększyła się z 19 do 27. Nowe rozporządzenie rządowe
w sprawie aptek, o którym pisano na łamach „Korespondenta Płockiego”
w 1882 roku pozwalało zakładać apteki w różnych miejscowościach
pod nazwą aptek sielskich, w odległościach jednak nie mniejszych niż
7 wiorst jedna od drugiej6. Wzrost liczby aptek w guberni płockiej był
więc efektem otwierania niedużych, często filialnych aptek w osadach.
Potwierdziły to także „Obzory Płockoj Guberni za 1891-1900 gody”,
podając lokalizację nowych apteki w następujących miejscowościach:
Drobin, Żuromin, Bodzanów, Nowe Miasto, Kikół, Radzanów, Lubicz
i Pomiechowo7. Otwieranie aptek w osadach potwierdziła też płocka
prasa. Na łamach „Korespondenta Płockiego” z 1883 roku zamieszczono
relację z otwarcia apteki w Drobinie następującej treści: „Nowo założona
apteka przez Aleksandra Baumgartena w dniu 2 maja otwartą została
przez zarząd lekarski guberni płockiej a następnie w obecności licznie
zgromadzonych mieszkańców tamtejszych odbył się akt uroczysty
poświęcenia takowej przez księdza proboszcza Radzymińskiego”8.
W prasie zasygnalizowano także otwarcie apteki w Bodzanowie, której
pojawienie się zdaniem prasy znacznie ułatwiło nabywanie środków
leczniczych9. Wspomniano także o aptece w Nowym Mieście
w powiecie płońskim, otwartej na mocy przepisów o aptekach wiejskich
przez prowizora farmacji Władysław Suleja10.
Ostatnie dziesięciolecie XIX wieku w guberni płockiej
dla aptekarstwa nie było pomyślne. W tym czasie zaobserwowano
5
6
7
8
9
10
Przepisy o otwieraniu aptek, zatwierdzone przez zarządzającego Ministerstwem
Spraw Wewnętrznych dnia 25 maja 1873 roku, dz. cyt., s. 3-4.
Nowe rozporządzenie rządowe w sprawie aptek, „Korespondent Płocki”, 1882, nr 6,
s. 1.
Obzory Płockoj Guberni za gody: 1881, Płock 1882, 64; 1882, Płock 1883, s. 58;
1883, Płock 1884, s. 60; 1884, Płock 1885, s. 65; 1885, Płock 1886, s. 69; 1886,
Płock 1887, s. 60; 1887, Płock 1888, s. 65; 1888, Płock 1889, s. 71, 1889,
Płock 1890, s. 64; 1890, Płock 1891, s. 61.
Z Drobina, „Korespondent Płocki”, 1883, nr 28, s. 1 i nr 39, s. 2.
W Bodzanowie, „Korespondent Płocki”, 1883, nr 101, s. 2.
Z płońskiego, „Korespondent Płocki”, 1885, nr 8, s. 2.
80
ograniczanie liczby aptek. Pogarszająca się sytuacja ekonomiczna,
a wraz z nią finanse mieszkańców guberni wpłynęły na redukcję liczby
aptek do 23. Mimo tych ograniczeń w „Obzorze Płockoj Guberni
za 1897 god” stwierdzono, że liczba aptek w guberni płockiej
jest wystarczająca i w pełni zaspokaja potrzeby jej mieszkańców11.
Początek XX wieku przyniósł jednak poprawę sytuacji farmaceutów.
Upowszechnienie opieki medycznej, któremu miało służyć wprowadzenie projektu bezpłatnej pomocy lekarskiej, ogólny postęp w lecznictwie
oraz odkrycie nowych leków spowodowały wzrost zapotrzebowania
na produkty farmaceutyczne. W latach 1900-1910 liczba aptek
zwiększyła się więc o kolejnych 7, otwartych w różnych częściach
guberni. W latach poprzedzających wybuch wojny w guberni płockiej
funkcjonowało łącznie 31 aptek.
Liczba aptek w guberni płockiej w latach 1870-1893 ulegała
zmianom głównie dzięki nowo powstającym aptekom w osadach.
„Obzory Płockoj Guberni” odnoszące się do powyższych lat wymieniały
w każdym roku niezmienną liczbę aptek dla Płocka, miast powiatowych
i mniejszych miast 12. W Płocku do 1893 roku funkcjonowały 3 apteki,
podobnie więc jak w przypadku szpitalnictwa można mówić dominacji
Płocka w tej kwestii nad pozostałymi miastami leżącymi w granicach
guberni. Łącznie w miastach powiatowych odnotowano 7 aptek, czyli
apteka działała w każdym z miast powiatowych.
W pierwszej połowie XIX wieku w Sierpcu założył aptekę
Wojciech Adamski, w Mławie - Gotlib Christochowitz, w Raciążu magister farmacji Fryderyk Schwartz, zaś w Ciechanowie – Walenty
Wolski będący również magistrem farmacji13. Apteki w poszczególnych
powiatach guberni płockiej nie były więc osiągnięciem drugiej połowy
XIX wieku. Odtworzenie jednak ich historii jest trudne, ponieważ często
zmieniały one swoich właścicieli. Źródłowy materiał badawczy zaś
w wielu miejscach był niekompletny, a wręcz fragmentaryczny,
co znacznie utrudniało kwerendę. Można się o tym łatwo przekonać,
biorąc pod uwagę chociażby Bieżuń.
11
12
13
Obzor Płockoj Guberni za 1897 god, Płock 1898, s. 53.
Obzory Płockoj Guberni za 1870-1890 gody, dz. cyt.; 1891, Płock 1892., s. 60; 1892,
Płock 1893, s. 57; 1893, Płock 1894, s. 64.
Lista lekarzy i aptekarzy w Królestwie Polskim oraz chirurgów, felczerów i akuszerek
na: rok 1839, s. 35; rok 1843, s. 37; rok 1847, s. 43 i rok 1854, s. 45,
81
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Magister farmacji Felicjan Leśkiewicz sprzedał w 1862 roku
bieżuńską aptekę prowizorowi Aleksandrowi Neumanowi14. W źródłach
nie zachowały się jednak żadne informacje dotyczące jego działalności
aptekarskiej w Bieżuniu. W 1878 roku apteka stała się własnością
Michała Synoradzkiego, który nie posiadał farmaceutycznego
wykształcenia. We wspomnianym roku ożenił się on z Walentyną
Chądzyńską, córką naczelnika Izby Skarbowej w Płocku. Rodzice
zakupili nowożeńcom aptekę w Bieżuniu prawdopodobnie od Aleksandra
Neumana15. W spisie farmaceutów guberni płockiej za 1878 rok lekarz
powiatu sierpeckiego jako zarządzającego apteką wymienił nie
Synoradzkiego, lecz prowizora Berngarda16. Słusznie więc zauważył
Adam Ginsbert, że Michał Synoradzki był jedynie właścicielem apteki,
ale nigdy w niej nie pracował17. Nie zachowały się żadne dokumenty,
które określałyby datę kolejnej sprzedaży apteki i jej nowego właściciela.
Zdaniem badającego dzieje medycyny w Bieżuniu S. Ilskiego był to
Leon Parys.
Udokumentowanym zaś właścicielem bieżuńskiej apteki był
magister farmacji Eugeniusz Wawrykiewicz18. Gdy był jej właścicielem
apteka dwukrotnie zmieniała lokalizację. W 1898 roku, kiedy zgodnie
z założeniem projektu bezpłatnej pomocy lekarskiej zaczęto tworzyć
lecznicę, apteka została przeniesiona z budynku przy Rynku do budynku
Gildów przy ulicy Zamkowej. W 1907 roku apteka ponownie wróciła
do Rynku, zajmując komfortowy jak na owe czasy lokal na parterze
w nowo wybudowanym budynku należącym do kupca Ludwika
Węglewskiego. W opracowaniu zatytułowanym Medycy i medycyna
w Bieżuniu czytamy: „Wawrykiewicz był człowiekiem niskiego wzrostu,
ruchliwym i nadzwyczaj pracowitym. W aptece pracował sam.
Nie wyznaczał godzin pracy; zawsze w razie potrzeby był do dyspozycji.
Większość leków przyrządzał osobiście. (…) Był człowiekiem
o wielkim autorytecie moralnym (…)”19. Apteka przynosiła jednak małe
14
15
16
17
18
19
S. Ilski, J. Siedlecka, Medycy i medycyna w Bieżuniu 1793-1945, Ciechanów 1990,
s. 103.
Tamże, s. 104.
APP, Płocki Rząd Gubernialny, sygn. 2935, b. p.
A. Ginsbert, O problemach komunalnych Płocka, Warszawa 1963, s. 167.
S. Ilski, J. Siedledka, dz. cyt., s. 105.
Tamże.
82
dochody, ponieważ jej właściciel nie potrafił od biednych ludzi brać
pieniędzy. W 1929 roku Wawrykiewicz był zmuszony sprzedać aptekę
i przenieść się do Mławy, gdzie wraz ze szwagrem Eugeniuszem
Michałem Przybojewskim uruchomił nową aptekę.
W Mławie od 1855 roku przez szereg lat aptekę prowadził prowizor
farmacji Karol Borowski, w domu należącym do jego ojca20. W swoim
zaś opracowaniu Lucjan Czerwiński podał, że przed pierwszą wojną
światową w Mławie w pobliżu rogu ulicy Niborskiej znajdował się duży
trzypiętrowy dom, w którym mieściła się apteka Hildebrandta. Ponadto
Czerwiński wymienił też skład materiałów aptecznych i aptekę Antoniego
Moszczyńskiego, który w latach 1919-1923 był burmistrzem Mławy21.
Cechą, która charakteryzowała płockie gubernialne środowisko
aptekarskie był niewątpliwie brak solidaryzmu. Konkurencyjność
w drobiazgach przesłaniała racjonalną eksploatację całego pola działalności
aptekarskiej, a w konsekwencji powodowała pomijanie realnych potrzeb
mieszkańców guberni. Każdy z właścicieli płockich aptek dążył bowiem
do tego, aby posiadać własny aparat do wyrobu wód mineralnych, w sumie
oferowano produkt o jednakowej jakości, co sprzyjało jedynie rozpraszaniu
klientów, ale nie eliminowaniu konkurencji. Brak współpracy między
aptekarzami zauważyła także płocka prasa. W jednym z numerów
„Korespondenta Płockiego” z 1876 roku, powołując się na współdziałanie
aptekarzy z Piotrkowa, zaapelowano do miejscowych farmaceutów
słowami: „(…) panowie (…) stowarzyszcie się!”22. Apel pozostał jednak
bez echa, płoccy aptekarze współpracy nie podjęli, wręcz przeciwnie wdrażali zasady konkurencyjności.
Jednym z poważnych zarzutów kierowanych pod adresem
aptekarzy była nieumiejętność przygotowywania lekarstw. Lokalna prasa
podała, że jeden z pacjentów zamówił lekarstwo według tej samej
recepty w trzech aptekach. Zdziwienie, a zarazem oburzenie wywołał
fakt, kiedy okazało się, że to samo lekarstwo z różnych aptek miało
zupełnie inny smak, tym samym wywierało inny skutek23. Niewątpliwie,
20
21
22
23
APP, Płocki Rząd Gubernialny, sygn. 2936, k. 10.
L. Czerwiński, Życie codzienne w Mławie przed I wojną światową, „Rocznik
Mazowiecki”, 1974, t. 5, s. 372-373.
Stowarzyszenie aptekarzy, „Korespondent Płocki”, 1876, nr 23, s. 2.
Dla leczących się osób, „Korespondent Płocki”, 1878, nr 79, s. 2.
83
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
pomyłki aptekarskie były niebezpieczne, a ich konsekwencje miały
nawet tragiczny charakter. W powiecie ciechanowskim w 1888 roku,
niedopatrzenie aptekarza i sprzedaż niewłaściwego lekarstwa stało się
przyczyną zgonu trzyletniego dziecka24. Lekarze rewidujący apteki
zwracali więc szczególną uwagę, aby przyrządzający lekarstwa trzymali
się ściśle składu i proporcji leku określonego przez lekarza. Według
relacji prasowej w guberni płockiej trudno jednoznacznie stwierdzić
istnienie problemu nadużyć związanych z przyrządzaniem lekarstw.
Niedociągnięcia owszem, mimo staranności, zdarzały się, ale były one
najczęściej efektem pomyłki, a nie przejawem świadomej chęci zysku25.
Stanowisko w kwestii nadużyć aptekarskich zajęła też prasa
medyczna stwierdzając, że problem ten dotyczył głównie składów
materiałów aptecznych, będących własnością handlarzy, którym zależało
na zysku, a nie na ludzkim zdrowiu26. W jednym z artykułów
w czasopiśmie poświęconym problematyce farmaceutycznej słusznie,
choć z sarkazmem zauważono, że skład materiałów aptecznych
uzurpujący sobie prawa apteki był anomalią27. W „Nowinach
Lekarskich” w 1896 roku podano, że austriackie ministerstwo spraw
wewnętrznych szukając rozwiązania tego problemu, zarządziło,
aby w aptekach i składach sygnatury na naczyniach przeznaczonych
do przechowywania leków silnie działających napisy były trwałe,
a najlepiej żeby były wypalane na ściankach naczynia28. Departament
Medyczny w projekcie nowej ustawy aptekarskiej opracowanej w 1887
roku postanowił powierzyć składy osobom posiadającym kwalifikacje
farmaceutyczne. Sprzedaż silnie działających leków w składach
materiałów aptecznych miała odbywać się jedynie po okazaniu recepty
lekarskiej dodatkowo poświadczonej przez Urząd Lekarski29.
24
25
26
27
28
29
Z ciechanowskiego, „Korespondent Płocki”, 1888, nr 42, s. 2.
Z miasta, „Korespondent Płocki”, 1878, nr 81, s. 3.
O wydawaniu leków przez składy materyjałów aptecznych, „Gazeta Lekarska”, 1878,
nr 6, s. 128.
Kilka słów w obronie zawodu, „Wiadomości Farmaceutyczne”, 1877, nr 4, s. 89.
Sygnatura na naczyniach aptecznych, „Nowiny Lekarskie”, 1896, nr 11, s. 716.
Projekt ustawy aptekarskiej, opracowany przez specyjalną komisyję, wybraną przez
Radę Lekarską Cesarstwa w Petersburgu, art. 164-165 i 167-180, „Wiadomości
Farmaceutyczne”, 1888, nr 15, s. 355-356; Departament Medyczny, „Korespondent
Płocki”, 1887, nr 97, s. 2.
84
Problem składów materiałów aptecznych w guberni płockiej
do końca XIX wieku nie został rozwiązany. W końcu XIX wieku
nie zaprzestano nawet ich otwierania. W 1899 roku na łamach
„Ech Płockich i Łomżyńskich” poinformowano, że nowy skład
materiałów aptecznych został otwarty w Sierpcu przez tamtejszego
aptekarza. W 1904 roku zaś w korespondencji z Rypina zamieszczonej
we wspomnianej gazety można było przeczytać o swobodnej działalności
tamtejszego składu materiałów aptecznych, którego właściciel w dogodny
dla siebie sposób sprzedawał różne medykamenty30. Podobnie rzecz się
miała w Płocku. W 1908 roku przez lekkomyślność sprzedającego
w składzie aptecznym niemalże nie zmarła kobieta. Cierpiąca
na bezsenność kobieta kupiła w jednym ze składów lekarstwo w dawce,
która z powodzeniem wystarczyłaby do otrucia kilku osób31. Szeroki
asortyment, jakim dysponowały składy apteczne potwierdzał również,
że były one raczej punktami handlowymi niż aptecznymi. W składzie
aptecznym prowadzonym w Lipnie przez pana Henryka Czesławskiego
poza lekami i środkami opatrunkowymi można było też kupić środki
piorące, nasiona roślin oraz różne produkty chemiczne32. Słusznie więc
płocka prasa radziła, aby „ apteki odstąpić aptekarzom (…)33.
Za jeden z przejawów nadużyć aptekarskich postrzegano też
swobodę w ustalaniu godzin pracy apteki. W aptekach należących do
prywatnego właściciela ze względów ekonomicznych czas pracy
personelu z reguły wydłużano, ale zdarzało się też, że właściciel apteki
w dogodnym dla siebie czasie zamykał ją, utrudniając tym okolicznej
ludności w razie nagłej potrzeby dostęp do środków medycznych34.
Godziny pracy aptek i aptekarzy nie były tylko problemem guberni
płockiej. Ostatecznie w 1899 roku Departament Medyczny unormował
godziny pracy w odniesieniu do wszystkich aptek działających na terenie
Królestwa Polskiego35. Począwszy od 1899 roku, podobnie jak
w Europie Zachodniej, dzień roboczy w aptekach dla farmaceutów trwał
30
31
32
33
34
35
Z rypińskiego, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1904, nr 70, s. 3.
Zatrucie lekarstwem, „Głos Płocki”, 1908, nr 85, s. 3.
Z Lipna, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1904, nr 101, s. 2.
Z ciechanowskiego, dz. cyt., s. 2.
Rada Lekarska, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1899, nr 97, s. 4.
Praca farmaceutów, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1899, nr 39, s. 3.
85
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
od 7 do 8 godzin. W aptekach czynnych dłużej niż 8 godzin
obowiązywał zaś system dyżurów36.
W świetle ustawy lekarskiej z 1857 roku układaniem taksy
aptekarskiej zajmowała się Rada Medyczna, w skład której wchodziło
zaledwie dwóch aptekarzy. Wszystkie zaś środki medyczne podzielono na
trzy kategorie: proste, złożone i przerabiane. W odniesieniu do wszystkich
wymienionych kategorii lekarstw obowiązywały jednakowe zasady przy
opracowywaniu taksy. Do cen hurtowych danego artykułu doliczano
w zależności od gramatury leku 50, 100 lub 150% marży. W 1868 roku
na wniosek Rady Medycznej dokonano zmiany podziału leków na 6-8
grup z doliczeniem 25-200% marży do cen hurtowych. W przypadku
lekarstw, których cena hurtowa wahała się między 1-5 kopiejek za funt
marża aptekarska wynosiła 200%. Jedynie drogie lekarstwa opatrzone
były 25% marżą37. Powyższe cyfry mogą więc sugerować, że apteki
pobierały za lekarstwa kolosalne sumy. W Królestwie Polskim drożyznę
lekarstw traktowano więc jako problem powszechny.
Obowiązkiem każdego aptekarza było dokładne przestrzeganie
taksy, posiadanie więc cennika leków było wręcz niezbędne38. Wykaz
cen poszczególnych lekarstw systematycznie opracowywano
i publikowano w formie książkowej. W 1868 roku w guberni płockiej
działało 15 aptek, a liczba rozprowadzonych egzemplarzy taksy
aptekarskiej wyniosła 17, nasuwa się wniosek, że dwie apteki zakupiły
więcej niż jeden egzemplarz39. W raportach zaś zawartych w materiałach
archiwalnych dotyczących problemów aptekarstwa w guberni płockiej
w 1869 roku zapisano nazwiska poszczególnych właścicieli aptek,
ilość zakupionych przez nich egzemplarzy taksy aptekarskiej
oraz wydatkowaną na ten cel kwotę40. Istotne znaczenie dla płockiej
opieki medycznej miał natomiast fakt, że po niższej taksie mogły być
jedynie leki dostarczane do szpitali.
„Wiadomości Farmaceutyczne” w 1878 roku poinformowały zaś
czytelników, że apteki starają się obniżać cenę lekarstw tak, aby były one
36
37
38
39
40
Departament Lekarski, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1899, nr 28, s. 3; Lekarstwa
zagraniczne, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1899, nr 84, s. 3.
M. Stępowski, Drożyzna lekarstw, „Wiadomości Farmaceutyczne”, 1899, nr 8, s. 196.
APP, Rząd Gubernialny Płocki, sygn. 2929, k. 1.
Tamże, k. 4.
Tamże, k. 2.
86
dostępne nawet dla najbiedniejszych41. Niestety zatwierdzona w 1881
roku taksa aptekarska nie potwierdziła tej informacji, wręcz przeciwnie
spowodowała, że wygórowana cena lekarstw w Królestwie Polskim
utrzymywała się przez szereg lat42. Obserwując wzrastające
zapotrzebowanie na leki o prostym składzie wśród klas niezamożnych,
w 1885 roku liczono na obniżenie ich cen, z wyjątkiem cen leków
bardziej skomplikowanych43. O wprowadzeniu miar dziesiętnych,
uporządkowaniu handlu materiałami aptecznymi i o obniżeniu
taksy aptekarskiej do 20% mówił wprawdzie projekt nowej ustawy
aptekarskiej opracowany przez komisję powołaną przez Radę Lekarską
Cesarstwa w Petersburgu w 1888 roku44. Dopiero jednak w 1892 roku
Departament Lekarski w Petersburgu wydał okólnik zmieniający
dotychczasową taksę aptekarską. Zasadnicza zmiana dotyczyła bowiem
opłaty za przygotowywanie lekarstw, a dokładnie jej obniżenia do 26%.
Zasada ta miała odnosiła się do całego terenu Królestwa Polskiego.
W Warszawie zaczęła ona obowiązywać od 13 lipca 1892 roku,
zaś w pozostałych guberniach od 13 stycznia następnego roku45.
Istotne zmiany w ustalaniu cen lekarstw wprowadziła jednak taksa
aptekarska z 1899 roku. Uwzględniała ona ceny zarówno pojedynczych,
jak i złożonych środków leczniczych stosowanych w mniejszym lub
większym stopniu w farmakologii. W przypadku środków leczniczych,
których ceny nie zostały określone aptekarz był zmuszony uczynić to
sam, dodając do ich ceny handlowej następujący procent marży: od 0,1
do 1 grama leku - 200%, 5-10 gram – 125%, 100 gram – 100%, 200
gram – 75% i 400 gram - 50%46. Reguła była więc następująca:
im większa była gramatura leku, tym mniejszą marżę doliczano do jego
ceny hurtowej. Zasadnicza różnica taksy wprowadzonej w 1899 roku
polegała na oparciu jej na systemie dziesiętnym francuskim,
41
42
43
44
45
46
W kwestii nadużyć materialistów, „Wiadomości Farmaceutyczne”, 1878, nr 3, s. 93.
Taksa aptekarska, „Kronika Lekarska”, 1892, nr 2, s. 127.
Ceny lekarstw, „Korespondent Płocki”, 1885, nr 10, s. 2.
Projekt ustawy aptekarskiej opracowany przez specyjalną komisyję wybraną przez
Radę Lekarską Cesarstwa w Petersburgu, art. 24, dz. cyt., nr 6, s. 155; Departament
Medyczny, „Korespondent Płocki”, 1887, nr 97,dz. cyt., .s. 2; Nowa ustawa apteczna,
„Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1899, nr 10, s. 3.
Taksa aptekarska, dz. cyt., s. 127.
Taksa aptekarska 1899 rok, „Wiadomości Farmaceutyczne”, 1899, nr 17, s. 410-411.
87
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
w przeciwieństwie do wcześniejszych skupiających się na wadze
aptekarskiej norymberskiej47. Taksa ograniczyła także swobodę
sprzedaży lekarstw. Środki zgromadzone w aptekach można było
dowolnie sprzedawać osobom prywatnym, z wyjątkiem lekarstw
oznaczonych znakiem „+”, które wydawano jedynie po okazaniu recepty
lekarskiej48. Za uchylanie się od tej zasady aptekarz mógł być
pociągnięty do odpowiedzialności sądowej49. Dodatkową ulgę taksa
wprowadzała dla osób niezamożnych. Recepty z lekarską adnotacją
- „pro paupero” miały być zwolnione z dodatkowych opłat tzn.
związanych z opakowaniem i sygnaturą leku50.
Wprowadzenie w 1899 roku taksy opartej na innych niż dotąd
zasadach niewiele jednak zmieniło. Według przewidywań płockiej prasy
nowa taksa miała spowodować obniżenie ceny lekarstw o 5-15%51.
Przewidywania te były jednak mylne, a rzeczywistość wykazała jedynie
nieznaczną obniżkę cen lekarstw. Jako wyraz niezadowolenia z tego
stanu rzeczy już w 1899 roku w medycznej prasie zaczęły pojawiać się
artykuły, w których pisano o drogich aptekach i o drożyźnie lekarstw52.
Zdaniem dr. K. Łazarowicza pytanie, które pacjenci wciąż zadawali
lekarzom: „Ile będzie kosztowało przepisane lekarstwo?” kryło w sobie
obawę, czy wystarczy pieniędzy na kupno lekarstw, czy też zamiast
walki pozostanie bierne oczekiwanie na samoczynne ustąpienie
choroby53. Problemem wygórowanych cen lekarstw zajęła się także
jedna z sekcji działających przy Warszawskim Towarzystwie
Higienicznym, jednogłośnie uznając, że „wydatek na lekarstwo jest
główną przeszkodą pożądanego leczenia się najbiedniejszej ludności”54.
47
48
49
50
51
52
53
54
Nowa taksa aptekarska, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1899, nr 69, s. 4.
Taksa aptekarska 1899 rok, dz. cyt., s. 412.
Departament lekarski, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1900, nr 54, s. 3.
Ulga, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1899, nr 70, s. 3.
Nowa taksa aptekarska, dz. cyt., s. 4.
A. Zalewski, Projekt pomocy lekarskiej na tle obecnej organizacyi płockiej,
„Czasopismo Lekarskie”, 1902, nr 4, s. 152; M. Stępowski, Drożyzna lekarstw,
dz. cyt., s. 192-199.
K. Łazarowicz, Drożyzna lekarstw, „Głos”, 1899, nr 9, s. 207.
Streszczenie narady czasowej Komisyi Sanitarnej przy Sekcji Rolnej z dnia 16 lutego
1903 roku nad programem narad w sprawie zdrowotności mniejszych miast
i wsi Królestwa Polskiego odbytej w Towarzystwie Higenicznym Warszawskiem,
w kwietniu 1903 roku, „Zdrowie”, 1903, z 6-7, s. 522.
88
Doskonałej taksy, która z jednej strony zadowoliłaby aptekarzy,
sprawiedliwie wynagradzając ich pracę i obowiązki, a z drugiej strony
takiej, która nie byłaby zbyt wygórowana dla ludności niezamożnej,
nie udało się opracować. Generalnie jednak taksy aptekarskie z początku
XX wieku dążyły do obniżania ceny lekarstw. Taksa obowiązująca od 14
października 1904 roku poza usunięciem z listy leków kilku środków
silnie działających obniżyła cenę lekarstw nowo wprowadzonych,
co zadaniem płockiej prasy miało służyć ich upowszechnieniu55.
Lekarstwa w Królestwie Polskim były drogie, ale nie ma też
wątpliwości, że monopol i kontrolowana przez państwo taksa aptekarska
przyczyniały się do stopniowego obniżenia cen leków. W krajach takich
jak Włochy, Francja czy Anglia, w których nie wprowadzono systemu
koncesyjnego i odpowiedzialności aptekarza przed państwem lekarstwa
były dwu, a nawet trzykrotnie droższe niż w Królestwie Polskim56.
W liście otwartym zamieszczonym w jednym z numerów
„Wiadomości Farmaceutycznych” z 1875 roku poruszono problem
wykształcenia farmaceutów57. Powszechnie było bowiem wiadomo,
że adeptów rekrutowano spośród młodzieży, która nie posiadała nawet
średniego wykształcenia58. Uwaga ta była słuszna, ponieważ ukończenie
czteroletniego gimnazjum, dawało jedynie podstawową wiedzę z zakresu
nauk przyrodniczych, które były filarem w pracy przyszłego farmaceuty.
Uczeń aptekarski po ukończeniu trzyletniej praktyki, odpowiednio
udokumentowanej, przystępował do egzaminu na stopień pomocnika
aptekarskiego. Każdy z pomocników aptekarskich był zobowiązany
należycie wywiązywać się z powierzonych mu zdań. Pomocnik
w przasnyskiej aptece, Józef Tomczyński podpisał zobowiązanie
następującej treści: „Ja niżej podpisany Józef syn Wincentego
Tomczyński przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu, w Trójcy
Świętej Jedynemu że jako pomocnik aptekarski, wszelkie dotąd wydane
dla apteki i dla osób w nich użytych przepisy, jako też i na przyszłość
55
56
57
58
Nowa taksa aptekarska, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1904, nr 74, s. 2; Usunięcie
pewnych lekarstw, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1904, nr 77, s. 3.
M. Stępowski, Drożyzna lekarstw, dz. cyt., s. 197.
List otwarty w sprawie obecnego wykształcenia farmaceutów, „Wiadomości
Farmaceutyczne”, 1875, nr 8, s. 249-252.
W prasie pisano: „(…) dzisiejsza młodzież nie tylko pod względem specjalnego,
farmaceutycznego, ale i ogólnego wykształcenia jest zaniedbaną”. Tamże, s. 250.
89
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
wydać się mające z należną ścisłością, gorliwością i sumiennością
wykonywać będę (…)”59. Z powyższego wynika, że od młodego
pokolenia farmaceutów oczekiwano w pracy uczciwości i zaangażowania. Pomocnik zaś po odbyciu kolejnej trzyletniej praktyki i złożeniu
egzaminu mógł zostać prowizorem. Problem polegał jednak na tym,
że edukacja młodych farmaceutów była jedynie teoretyczna. Kończyli oni
studia uniwersyteckie, otrzymywali stopień prowizora, ale nie zajmowali
się aptekarstwem w sposób czynny.
W 1870 roku na terenie guberni płockiej pracowało 6 magistrów
farmacji, 9 prowizorów, 1 pomocnik prowizora, 4 pomocników
aptekarskich i 8 uczniów aptekarskich. Według materiałów archiwalnych
jeden z pomocników aptekarskich w 1871 roku – Bronisław Zaborowski
pracował w osadzie Szreńsk w powiecie mławskim. Jego kwalifikacje
potwierdzało świadectwo następującej treści: „Szkoła Główna
Warszawska uzasadniając się na art. 293 Najwyższej w dniu 8/20 maja
1862 roku zatwierdzonej Ustawy o wychowaniu publicznem w Królestwie
Polskim przyznała na mocy zdanego egzaminu p. Bronisławowi
Zaborowskiemu, synowi Walerego, lat 21 mającemu uczniowi Farmacyi
stopień pomocnika aptekarskiego z prawami i przywilejami jakich stan
farmaceutyczny w Królestwie Polskim i Cesarstwie Rossyjskim używa
(…). Dziekan Wydziału Lekarskiego Tyrchowski. Warszawa dania 8/20
grudnia 1867 roku”60. Łącznie więc w 1870 roku apteki zlokalizowane
w obrębie guberni zatrudniały 28 pracowników. Biorąc pod uwagę liczbę
funkcjonujących w tym czasie aptek, średnio na jedną aptekę przypadało
1,86 pracownika. Analiza poniższej tabeli pokazuje zmiany liczby
i wykształcenia pracowników aptekarskich.
W ciągu lat 1871-1880 wyraźnie zmniejszyła się liczba magistrów
farmacji. Fakt ten należy tłumaczyć tym, że od prowadzącego aptekę nie
wymagano tytułu magistra farmacji. Systematycznie więc zwiększała się
liczba prowizorów i pomocników aptekarskich z wyjątkiem 1880 roku.
Liczba prowizorów w ciągu wymienionego okresu w guberni płockiej
wzrosła o 94,4%, zaś pomocników aptekarskich do 1879 roku o 100%.
Niestety zmniejszająca się liczba uczniów aptekarskich wskazywała
na spadek zainteresowania zawodem aptekarskim. Zmianom ulegała
59
60
APP, Płocki Rząd Gubernialny, sygn. 2938, k. 9.
Tamże, sygn. 2937, k. 11.
90
także ogólna liczba pracowników aptekarskich. Najwięcej zatrudnionych
w aptekach, według tabeli, było w 1875 i 1876 roku. Począwszy zaś
od 1877 liczba pracowników z niewielkimi zmianami utrzymywała się
na stałym poziomie.
Tabela 2. Liczba pracowników aptecznych w guberni płockiej w latach 1872-1880.
ROK
1872
1873
1874
1875
1876
1877
1878
1879
1880
Liczba
magistrów
farmacji
6
2
2
2
2
2
2
2
2
Liczba
prowizorów
9
15
15
13
16
17
17
17
17
Liczba
pomocników
aptekarskich
6
6
6
12
10
10
10
12
10
Liczba
uczniów
aptekarskich
14
20
20
20
19
9
10
7
8
Źródło: Obzory Płockoj Guberni za 1871-1880 gody.
Wzrost liczby składów aptecznych oraz nadużycia i nieprawidłowości wynikające z prowadzenia aptek spowodowały, że w projekcie
nowej ustawy aptekarskiej z 1888 roku zaostrzono przepisy dotyczące
wykształcenia farmaceutów61. Osoby, które nie posiadały wykształcenia
farmaceutycznego straciły możliwość zakładania oraz prowadzenia
aptek62. Właścicielami lub dzierżawcami aptek mogły być jednie osoby
co najmniej ze stopniem prowizora63. Tytuł magistra farmacji
mogły uzyskać jedynie osoby, które odbyły czteroletnie kształcenie
uniwersyteckie. Prawa magistra farmacji były jednak takie same
jak doktora medycyny64.
Powyższe założenia były istotne, zważywszy, że począwszy
od 1886 roku przez szereg następnych lat tylko jeden z aptekarzy
61
62
63
64
Projekt ustawy aptekarskiej opracowany przez specyjalną komisyję, wybraną przez
Radę Lekarską Cesarstwa w Petersburgu, art. 20-30, dz. cyt., nr 11 s. 155-156.
Projekt nowej ustawy aptecznej, „Korespondent Płocki”, 1888, nr 33, s. 4.
Nowa ustawa apteczna, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1899, nr 10, dz. cyt., s. 4.
Z pism warszawskich, „Korespondent Płocki”, 1888, nr 92, s. 2.
91
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
guberni płockiej posiadał tytuł magistra farmacji65. Porównując ilość
magistrów farmacji pracujących w guberni płockiej z ogólną liczbą
zatrudnionych w aptekach na przykład w 1887 roku – 52 pracowników,
czy w 1898 – 55 pracowników rzeczywiście był to niewielki odsetek66.
Do 1915 roku zwiększała się wprawdzie liczba zatrudnionych
w aptekach, ale wzrost ten nie był niestety zasługą magistrów farmacji.
Tabela 3. Liczba zatrudnionych w aptekach w guberni płockiej
w latach 1901-1907.
ROK
Liczba
magistrów
farmacji
Liczba
prowizorów
Liczba
pomocników
aptekarskich
Liczba
uczniów
aptekarskich
1901
1902
1903
1904
1905
1906
1907
1
1
1
0
0
0
0
32
30
26
29
24
23
24
8
11
8
8
11
12
12
12
14
14
7
14
6
15
Źródło: Obzory Płockoj Guberni za 1901-1907 gody.
Według „Obzorów Płockoj Guberni”, począwszy od 1904 roku,
żaden z zatrudnionych aptekarzy w guberni nie mógł poszczycić się
tytułem magistra farmacji. Podobnego zdania był także Płocki Rząd
Gubernialny, którego dokumenty w odniesieniu do 1904 roku
potwierdzały obecność tylko jednego magistra farmaceuty67. Największe
grono stanowili prowizorowie, którzy z reguły odpowiadali za należyte
funkcjonowanie aptek. W ciągu lat 1901-1907 w sumie liczba
pomocników równała się liczbie uczniów aptekarskich. Tendencja ta
utrzymała się niemalże do wybuchu wojny68. W 1911 roku w aptekach
w guberni płockiej pracowało łącznie 68 pracowników, w tym:
22 prowizorów, 20 pomocników aptekarskich i 26 uczniów69. Na tej
65
66
67
68
69
Obzor Płockoj Guberni za 1886 god, dz. cyt., s. 66.
Obzory Płockoj Guberni za gody: 1887, dz. cyt., s. 65 i 1898, dz. cyt., s. 54.
APP, Płocki Rząd Gubernialny, sygn. 2962, dz. cyt., b. p.
Obzor Płockoj Guberni za 1912 god, Płock 1913, s. 20.
Obzor Płockoj Guberni za 1911 god, Płock 1912, s. 20.
92
podstawie można więc mówić o proporcjonalności liczby pracowników
poszczególnych stopni awansu zawodowego.
Schyłek XIX wieku nie przyniósł jednak złagodzenia przepisów
dotyczących edukacji aptekarzy. Na łamach „Ech Płockich i Łomżyńskich” w 1899 roku poinformowano czytelników o zmianach opracowanych przez Departament lekarski, na mocy których uczniowie aptekarscy
posiadający świadectwo dojrzałości mogli odbywać jedynie roczną
a nie jak dotąd trzyletnią praktykę. Kobiety, zaś które ukończyły
gimnazjum mogły być dopuszczone do egzaminu na stopień pomocnika
aptekarskiego dopiero po zdaniu egzaminu z języka łacińskiego
i po odbyciu dwuletniej praktyki70. W 1900 roku w płockiej prasie pisano
więc: „zamiast świadectwa z 4 klas wymaganem będzie świadectwo
z 6 klas filologicznych lub realnych z dodatkowym egzaminem z łaciny
(kurs 3 klas)”71. Czas trwania praktyki uczniów aptekarskich skrócono
z trzech do dwóch lat. Kurs uniwersytecki wydłużono zaś o jeden rok72.
Powyższe zmiany miały służyć lepszemu merytorycznemu przygotowaniu
przyszłych pracowników aptek.
W początkach XX wieku zarządzenia dotyczące edukacji młodych
farmaceutów pojawiały się co kilka lat. W 1910 roku w „Głosie Płockim”
podano, że osoby, które zdały egzamin na ucznia aptekarskiego mogły
jednocześnie być przyjęte do szkół felczerskich i akuszeryjnych73.
Powyższą decyzją Ministerstwo Spraw Wewnętrznych chciało zachęcić
młode pokolenie nie tylko do zgłębiania farmacji, lecz także wiedzy
medycznej.
Aptekarstwo jeszcze w latach siedemdziesiątych XIX wieku było
zdominowane przez mężczyzn. Nowym zawodem według informacji
zamieszczonej w „Korespondencie Płockim” zainteresowane były
również młode kobiety z terenu guberni płockiej74. Czynnikiem, który
zachęcał kobiety do zgłębiania farmacji był fakt, że kobiety pracujące
w aptekach miały prawo uzyskiwać takie same tytuły zawodowe
70
71
72
73
74
Ulgi w praktyce aptekarskiej, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1899, nr 12, s. 3 i nr 40, s. 3.
Organizacja wykształcenia farmaceutycznego, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1900,
nr 62, s. 3.
Ministerium oświaty, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1900, nr 17, s. 2.
Cenzus uczni aptekarskich, „Głos Płocki”, 1910, nr 90, s. 2.
Nowy zawód dla kobiet, „Korespondent Płocki”, 1888, nr 50, s. 2.
93
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
jak mężczyźni75. Otwarcie zawodu aptekarskiego dla kobiet dotyczyło
jednak wyłącznie tzw. aptek państwowych. Dopiero w 1892 roku
Departament lekarski działający przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych poinformował zarządy lekarskie, że kobiety w charakterze
uczennic mogą być zatrudniane również w aptekach prywatnych76.
Nie było to bez znaczenia, zważywszy na fakt, że większość aptek
działających w Królestwie Polskim, a tym samym i w guberni płockiej
posiadała swojego właściciela.
Poczynając od 1894 roku, „Obzory Płockoj Guberni” ze względu
na lokalizację dzieliły apteki na centralne (normalne) i wiejskie.
Tabela 4. Liczba aptek centralnych i wiejskich w guberni płockiej
w latach 1894-1907.
ROK
Liczba aptek
centralnych
Liczba aptek
wiejskich
W sumie
1894
1895
1896
1897
1898
1899
1900
1901
1902
1903
1904
1905
1906
1907
15
12
12
15
12
12
12
14
15
15
18
18
18
18
10
13
13
9
11
11
11
9
9
9
7
7
8
8
25
25
25
24
23
23
23
23
24
24
25
25
26
26
Źródło: Obzory Płockoj Guberni za 1894-1907 gody.
75
76
Projekt nowej ustawy aptecznej opracowany przez specyjalną komisyję wybraną
przez Radę Lekarską Cesarstwa w Petersburgu, art. 11, dz. cyt., nr 6, s. 155; Z pism
warszawskich, dz. cyt., s. 2.
Kobiety aptekarzami, „Kronika Lekarska”, 1892, nr 4, s. 272.
94
Na podstawie danych podanych w tabeli można generalnie przyjąć,
że liczba aptek centralnych dominowała nad liczbą aptek wiejskich.
Wyjątek stanowiły jedynie lata 1895 i 1896, w których odnotowano
więcej aptek działających na terenach wiejskich. Począwszy od 1897
roku więcej było jednak aptek centralnych, choć w latach 1898-1900
dominacja ta była jeszcze nieznaczna.
W 1902 roku Rada Lekarska określiła zasady, na jakich można
było otwierać apteki na wsiach, w osadach i w miastach niebędących
powiatami. Właściwie po raz kolejny powtórzono, że na danym terenie
drugą, nie filialną aptekę można było otworzyć tylko wtedy, gdy ludność
danej miejscowości przekraczała 7 tysięcy, a roczna liczba recept –
6 tysięcy77. Decyzja ta miała niekorzystny wpływ na zwiększanie liczby
aptek wiejskich. Po części tłumaczy to też wzrastającą dominację aptek
centralnych nad wiejskimi, począwszy od 1904 roku. W „Obzorze
Płockoj Guberni” dla tego roku wymieniono 18 aptek centralnych
i 7 wiejskich78. Nieco inne dane liczbowe dla wspomnianego roku
podano w dokumentach sporządzonych przez Płocki Rząd Gubernialny,
a mianowicie: 15 aptek centralnych i 9 wiejskich79. Między źródłami
pojawiła się niezgodność dotycząca nie tylko liczby poszczególnych
aptek centralnych i wiejskich, ale i ich ogólnej liczby. We wspomnianym
„Obzorze” bowiem podano jako łączną liczbę aptek działających
w guberni płockiej – 24, w dokumentach Rządu Gubernialnego zaś 2580.
Przyczyny tej rozbieżności nie udało się ustalić. Pierwsze lata XX wieku
wykazały więc tendencję do zwiększania liczby aptek centralnych
kosztem tych działających na wsiach. Biorąc pod uwagę sytuację
ekonomiczną i zakorzenione wśród ludności wiejskiej znachorstwo,
zjawisko to stało się bardziej zrozumiałe.
Podział na apteki centralne i wiejskie w guberni płockiej
wprowadzono stosunkowo późno. W artykule zatytułowanym
„Statystyka aptek w Królestwie Polskim” zamieszczonym w prasie
medycznej w 1885 roku podział taki przedstawiono już w odniesieniu
77
78
79
80
Apteki wiejskie, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1902, nr 100, s. 3.
Obzor Płockoj Guberni za 1904 god, dz. cyt., s. 31.
APP, Płocki Rząd Gubernialny, sygn. 2932, b. p.
Tamże; Obzor Płockoj Guberni za 1904 god, dz. cyt., s. 31.
95
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
do guberni piotrkowskiej81. W granicach guberni piotrkowskiej w 1882
roku funkcjonowały łącznie 53 apteki, podczas gdy w guberni płockiej
było ich zaledwie 19. Porównanie to wypadło więc na niekorzyść
guberni płockiej.
W początkach XX wieku Departament Lekarski podjął działania
zmierzające do ograniczania liczby aptek prywatnych. W tym też celu
postanowiono opracować nowe zasady otwierania aptek, tak, by ułatwić
to instytucjom miejskim i ziemskim oraz towarzystwom dobroczynności82. W 1902 roku w płockiej prasie pojawiło się stwierdzenie,
że jednym z warunków pomyślnej realizacji projektu bezpłatnej pomocy
lekarskiej było upaństwowienie aptek, ponieważ wraz z nim nastąpiłoby
znaczne obniżenie cen lekarstw83. Opracowany przez zarząd głównego
inspektora lekarskiego projekt zmiany prawa o otwieraniu aptek został
zatwierdzony przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w 1909 roku.
W myśl tego projektu pierwszeństwo w otwieraniu aptek oddano
miejskim i ziemskim instytucjom społecznym, na drugim miejscu prawo
to przysługiwało farmaceutom, po nich prywatnym instytucjom
społecznym, a dopiero z braku wyżej wymienionych kandydatów zgodę
na otwarcie apteki mogły otrzymać osoby prywatne84.
Według przekazu Wincentego Hipolita Gawareckiego w początkach XIX wieku w Płocku działały 2 apteki, które zaopatrywały
miejscową ludność w najpotrzebniejsze lekarstwa85. Materiały źródłowe
zaś odnoszące się do aptekarstwa charakteryzowanej guberni podały,
że w 1875 roku Płock posiadał 3 apteki86. Najstarsza z aptek znajdowała
się w części nazywanej przez mieszkańców Starym Miastem, była ona
kontynuacją apteki, którą przez blisko dwa stulecia (XVI i XVII wieku)
prowadzili aptekarze wywodzący się z weneckiego rodu Alantsee87.
Wspomniany wyżej późniejszy właściciel tej apteki Kina zainwestował
81
82
83
84
85
86
87
Statystyka aptek w Królestwie Polskim, „Wiadomości Farmaceutyczne”, 1885, nr 1,
s. 11-13.
Projekt nowej ustawy aptecznej, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1900, nr 58, s. 3;
Wiadomości bieżące, „Zdrowie”, 1900, nr 179, s. 386.
Upaństwowienie aptek, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1902, nr 82, s. 3.
Zmiany prawa o porządku otwierania aptek, „Gazeta Lekarska”, 1909, nr 36, s. 802-803.
W.H. Gawarecki, Wiadomość o mieście Płocku, Warszawa 1821, s. 84.
APP, Rząd Gubernialny Płocki, sygn. 2932, dz. cyt., k. 40.
T. Kowalewski, Płock, Warszawa 1985, s. 80.
96
w nią dużą gotówkę: na jej zakup 19.000 rubli i na remont 2.000 rubli,
nic więc dziwnego, że traktował ją jako długoterminową inwestycję88.
W miarę upływu czasu miasto rozwijało się, powstawały nowe
jego dzielnice i nowe apteki. Część miasta, na terenie której działała
apteka Kina zamieszkała była głównie przez niezamożną ludność
żydowską, zajmującą się jedynie rzemiosłem i handlem. Apteka ta
nie miała takiego obrotu pieniężnego jak pozostałe płockie apteki.
Świadczy o tym zmniejszająca się liczba realizowanych recept.
Do wniosku takiego prowadzi chociażby porównanie liczby recept
zrealizowanych w 1872 roku – 6.710, z ich liczbą w 1873 roku – 4.99589.
Istotne znaczenie dla funkcjonowania apteki miał również niedaleko
zlokalizowany plac targowy i odbywający się na nim handel.
Przyjeżdżający bowiem w dni targowe do miasta ludzie przy okazji
zaopatrywali się w medykamenty właśnie w tej aptece. Ze względów
sanitarnych w 1875 roku postanowiono jednak przenieść bazar do innej,
położonej bardziej na obrzeżach, części miasta. Po zrealizowaniu tego
zamierzenia apteka straciła wielu klientów, w konsekwencji czego
stała się nierentowna90. Właściciel apteki, obawiając się bankructwa,
w piśmie z dnia 25 maja 1876 roku do Płockiego Rządu Gubernialnego,
po przedstawieniu swojego położenia materialnego, zwrócił się z prośbą
o zezwolenie mu na otwarcie w mieście apteki filialnej przy ulicy
Tumskiej lub Więziennej91. Po zapoznaniu się z raportem dotyczącym
funkcjonowania płockich aptek w 1876 roku Rząd Gubernialny uznał,
że liczba aptek w stosunku do liczby ludności jest wystarczająca.
Odrzucenie prośby Kina Rząd Gubernialny argumentował też tym,
że jej pojawienie wpłynęłoby niekorzystnie na sytuację materialną
pozostałych płockich aptek92. W ostateczności Kina uzyskał zgodę
Urzędu Medycznego na otwarcie wspomnianej już apteki filialnej
w Bielsku93.
Późniejszy właściciel apteki Puchalski nie wywiązywał się jednak
należycie z obowiązków wynikających z jej posiadania. Wskazuje na to
88
89
90
91
92
93
APP, Płocki Rząd Gubernialny, sygn. 2932, dz. cyt., k. 42.
Tamże, k. 13.
Tamże, k. 48-49.
Tamże, k. 40- 42.
Tamże, k. 50-52.
Tamże, k. 64-66.
97
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
protokół z kontroli przeprowadzonej w aptece w 1893 roku. Obowiązek
prowadzenia kontroli aptek w mieście gubernialnym spoczywał
na inspektorze medycznym, jego pomocniku oraz na asesorze
medycznym, w powiatach zaś na lekarzach powiatowych94.
Na podstawie relacji „Obzorów Płockoj Guberni za 1894-1900 gody”
można wnioskować, z 1875 roku w guberni płockiej prowadzono je
w sposób systematyczny95. Kontrola przeprowadzona w aptece
Puchalskiego w 1893 roku wykazała następujące zaniedbania:
nieprzestrzeganie czystości, używanie przeterminowanych medykamentów i preparatów do przygotowywania leków robionych oraz brak
odrębnego pomieszczenia do przechowywania leków i wody sodowej96.
Według „Obzoru Płockoj Guberni za 1894 god”, jeśli w czasie kontroli
wyniknęły jakieś nieprawidłowości, to właściciel apteki miał je usunąć
w ciągu określonego czasu97. Puchalskiemu nakazano jednak nie tylko
usunięcie wszelkich niedociągnięć, ale też przedstawienie Radzie
Medycznej pisemnego wyjaśnienia w tej sprawie98. W jednym zaś
z numerów „Ech Płockich i Łomżyńskich” z 1900 roku poinformowano,
że na podstawie aktu notarialnego sporządzonego w obecności rejenta
Brudnickiego apteka Puchalskiego stała się własnością dotychczasowego
jej dzierżawcy pana Antoniego Gościckiego99. Dwa lata później
Gościcki zdecydował się przenieść ją na ulicę Grodzką. Relację z tego
wydarzenia zamieszczono w płockiej prasie. W „Echach Płockich
i Łomżyńskich” czytamy więc: „W zeszłą środę odbyło się poświęcenie
apteki pana A. Gościckiego przeniesionej ze Starego Rynku na ulicę
94
95
96
97
98
99
Obzor Płockoj Guberni za 1894 god, s. 61; W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych
utworzono w 1887 roku odrębny departament, któremu powierzono nadzór nad
aptekami. W skład departamentu wchodzili lekarze i rewizorzy, których zadaniem
była kontrola aptek, taksy aptekarskiej oraz nadzór nad jakością materiałów
aptecznych. Obowiązkiem departamentu było przedstawiać sprawozdania
z przeprowadzonych kontroli Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. Departament
dla nadzoru nad aptekami, „Korespondent Płocki”, 1887, nr 100, s. 2.
Obzory Płockoj Guberni za gody: 1894, dz. cyt., s. 60; 1895, dz. cyt., s. 61; 1896,
dz. cyt., s. 54; 1897, dz. cyt., s. 53; 1898, dz. cyt., s. 54; 1890, dz. cyt., s. 53.
APP, Płocki Rząd Gubernialny, sygn. 2947, b. p.; Obzor Płockoj Guberni za 1893
god, dz. cyt., s. 65.
Obzor Płockoj Guberni za 1894 god, dz. cyt., s. 60.
Obzor Płockoj Guberni za 1893 god, dz. cyt., s. 64.
Apteka przy Starym Rynku, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1900, nr 36, s. 2.
98
Grodzką. Poświęcenia dopełnił brat właściciela ksiądz Leon Gościcki
z Ciechanowa w obecności licznie zgromadzonych gości. Ta odnowiona
i przeniesiona oficyna przedstawia się w swem urządzeniu bardzo ładnie
pod każdym względem”100.
Druga z aptek należąca do Józefa Jędrzejewskiego, znajdowała się
na ulicy Grodzkiej, a więc przy jednej z głównych ulic miasta.
Jej lokalizacja w gęsto zaludnionej, centralnej części miasta nie była dla
jej funkcjonowania bez znaczenia. Właściciel tej apteki Jędrzejewski
posiadał gruntowne wykształcenie farmaceutyczne i był jednym
z szanowanych płockich aptekarzy. Po ukończeniu czteroklasowej
szkoły w Lipnie, począwszy od 1839 roku pracował jako uczeń,
a później jako pomocnik w jednej z płockich aptek. Kontynuując naukę
w Warszawskiej Szkole Farmacji, uzyskał stopień prowizora, a w 1857
roku tytuł magistra farmacji101. Za wzorowe prowadzenie apteki
otrzymał on na prośbę Inspektora Medycznego podziękowanie
następującej treści: „Inspektor Główny Służby Ogólnolekarskiej
w Królestwie Polskiem w czasie bytności swojej w Płocku przekonał się,
że apteka własnością Pana będąca jest utrzymana we wzorowym
porządku (…) poleciłem Urzędowi Lekarskiemu ażeby udzielił
Wielmożnemu Panu za gorliwość i staranie się w prowadzeniu swej
apteki w Imieniu Jego podziękowanie”102. Podziękowanie Urzędu
Lekarskiego Guberni Płockiej zostało wręczone Jędrzejewskiemu w dniu
18 czerwca 1865 roku.
Liczba recept realizowanych w tej aptece w ciągu roku wynosiła
średnio około 4 tysięcy, co pozwala sądzić, że obsługiwała ona
największą liczbę klientów. Czynnikiem, który przyciągał kupujących
był fakt, że w aptece tej poza lekami i środkami opatrunkowymi
prowadzono też sprzedaż wód mineralnych, sodowych i ziołowych.
W 1874 roku zaobserwowano jednak spadek zysków. W 1873 roku
roczny utarg wynosił 11.483 rubli, zaś w roku następnym – 9.886 rubli.
Mniejszy roczny utarg oznaczał niewątpliwie mniejsze zyski dla jej
właściciela. Przeniesienie targowiska w inną część miasta postawiło
przyszłość tej apteki pod znakiem zapytania103.
100
101
102
103
Poświęcenie apteki, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1902, nr 86, s. 2.
APP, Płocki Rząd Gubernialny, sygn. 2940, k. 9-10.
Tamże, k. 6.
APP, Płocki Rząd Gubernialny, sygn. 2932 dz. cyt., k. 44-46.
99
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Trzecia apteka, której właścicielem był Janusz Szymański
znajdowała się przy ulicy Kolegialnej. W dokumentach Płockiego Rządu
Gubernialnego zaznaczono, że lokalizacja apteki była bardzo dogodna
jak też sprzyjała jej rozwojowi104. Podobnie jak w aptece
Jędrzejewskiego prowadzono w niej sprzedaż wód mineralnych,
sodowych i ziołowych. Apteka Szymańskiego była jedyną spośród
płockich aptek, która na zmianie lokalizacji miejsc targowych
nie ucierpiała. Wręcz przeciwnie, w wymienionych wyżej materiałach
źródłowych czytamy: „Od momentu przeniesienia rynku obroty apteki
(…) jeszcze się powiększyły (…)”105. Wzrost rocznego dochodu był
konsekwencją zwiększonej sprzedaży lekarstw. Szymański podobnie jak
pozostali właściciele płockich aptek starał się w 1876 roku o uzyskanie
pozwolenia na otwarcie apteki filialnej. Zgody tej jednak nie otrzymał,
ponieważ, jak słusznie zauważono w źródłach, byłoby to nie w porządku
wobec pozostałych płockich aptekarzy, których apteki pod względem
materialnym prosperowały znacznie gorzej106. W 1903 roku na łamach
płockiej prasy poinformowano, że Szymański sprzedał aptekę za 35.000
rubli panu Łobodowskiemu pochodzącemu z Nieszawy107. Łobodowski
zaś był w jej posiadaniu zaledwie 7 lat, ponieważ w 1910 roku dokonał
jej sprzedaży swojemu długoletniemu współpracownikowi, a w końcu
i jej dzierżawcy Stefanowi Betley108. Wobec powyższego nie trudno
zauważyć, że płockie apteki też często zmieniały swoich właścicieli.
Początek XX wieku nie przyniósł ze sobą zmiany liczby aptek
w mieście gubernialnym. Według dokumentów Rady Opieki Społecznej
w 1903 roku w Płocku nadal działały 3 apteki, ale zmienili się
ich właściciele: Karol Łobodowski, Aleksander Donajski i Antoni
Gościcki109. Dochód uzyskany przez płockie apteki w latach 1902-1904
przedstawiono w poniższej tabeli.
104
105
106
107
108
109
Tamże, k. 46.
Tamże, k. 47.
Tamże, k. 46.
Apteka przy ulicy Kolegialnej, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1903, nr 85, s. 1.
Sprzedaż apteki, „Głos Płocki”, 1910, nr 79, s. 2.
APP, Rada Opieki Społecznej, sygn. 244, k. 13.
100
Tabela 5. Dochód płockich aptek w latach 1902-1904.
Dochód uzyskany
ze sprzedaży leków
z recept w rublach
Dochód uzyskany
z wolnej sprzedaży
w rublach
Dochód apteki
w danym roku
w rublach
ROK
1902
1903
1904
Apteka
Łobodowskiego
Apteka
Donajskiego
Apteka
Gościckiego
Apteka
Łobodowskiego
Apteka
Donajskiego
Apteka
Gościckiego
Apteka
Łobodowskiego
Apteka
Donajskiego
Apteka
Gościckiego
4.032
4.408
5.603
3.607
4.205
4.385
3.189
3.197
3.006
4.200
5.500
6.200
4.062
3.925
2.950
4.671
4.491
4.670
9.830
11.022
11.340
8.589
9.380
8.363
8.230
8.643
7.708
Źródło: APP, Rada Opieki Społecznej, sygn. 244, k. 13.
Po analizie danych przedstawionych w tabeli można stwierdzić,
że najlepiej prosperującą apteką w Płocku w latach 1902-1904 była
apteka Łobodowskiego. W 1902 roku uzyskała ona największy roczny
dochód, który w następnych latach systematycznie powiększał się.
Inaczej przedstawiała się sytuacja materialna dwóch pozostałych
płockich aptek. Najniższy dochód w latach 1902-1904 odnotowano
w aptece należącej do Gościckiego. Wprawdzie w 1902 roku roczny
dochód apteki Donajskiego i Gościckiego był porównywalny,
ale w następnym roku, mimo że obie apteki uzyskały większe zyski, to
i tak apteka Gościckiego uklasyfikowała się na ostatnim miejscu.
Rok 1904 przyniósł obu wymienionym aptekom mniejszy dochód.
W aptece Donajskiego utargowano o 1.017 rubli mniej w porównaniu
z rokiem poprzednim, zaś w aptece Gościckiego mniej o 935 rubli.
Analogicznie przedstawiała się kwestia sprzedaży leków
wydanych na podstawie recepty lekarskiej. W 1902 roku apteka
Łobodowskiego dominowała nad dwiema pozostałymi, ale różnica
w uzyskanym dochodzie między apteką Donajskiego i Gościckiego była
niewielka. W następnym roku ze względu na dochód uzyskany
z realizacji recept na pierwszym miejscu znajdowała się apteka
Łobodowskiego, a w dalszej kolejności Donajskiego, choć jej dochód
wyraźnie zwiększył się i na końcu apteka Gościckiego. Tendencja ta
utrzymała się także w 1904 roku, mimo że apteka Łobodowskiego
zwiększyła wyraźnie dystans nad konkurentami.
Po zapoznaniu się zaś z dochodem uzyskanym przez apteki w drodze
wolnej sprzedaży leków nasuwają się nieco inne wnioski. W 1902 roku
101
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
wszystkie płockie apteki uzyskały z tego tytułu podobny dochód.
Największy odnotowano jednak w aptece Gościckiego, a najniższy
w aptece Donajskiego. Następne lata zdominowane były przez aptekę
należącą do Łobodowskiego, a dochody apteki Donajskiego ze sprzedaży
leków niewymagających przepisu lekarza systematycznie kurczyły się.
Ilość recept realizowanych w poszczególnych aptekach
w na terenie guberni płockiej też była zróżnicowana. Generalne
nie można jednak przyjąć, że w ciągu lat 1881-1890 liczba sprzedaży
leków z przepisu lekarza zwiększała się.
Tabela 6. Średnia ilość recept realizowanych w aptekach
w guberni płockiej w latach 1881-1890.
ROK
Ilość recept
zrealizowanych
w ciągu roku
Średnia ilość recept
przypadająca w ciągu
danego roku na 1 aptekę
1881
1882
1883
1884
1885
1886
1887
1888
1889
1890
66.469
70.566
66.697
65.256
69.405
62.445
61.249
61.387
60.783
73.337
3.498
3.714
3.031
2.837
3.005
2.715
2.552
2.557
2.532
2.716
Źródło: Obzory Płockoj Guberni za 1881-1890.
Liczba realizowanych recept w ciągu lat 1881-1890 utrzymywała
się w przedziale 60.000 – 70.000 tysięcy. Wyjątek stanowiły jedynie lata
1882 i 1890, kiedy sprzedaż przekroczyła podaną wyżej wartość.
Nie było więc jakiejś stałej reguły, wedle której następowałby wzrost
sprzedaży leków wydawanych jedynie na podstawie zapisu lekarskiego.
Analogicznie sytuacja przedstawiała się w odniesieniu do poszczególnych aptek. Średnia ilość recept przypadających na 1 aptekę w ciągu
wspomnianego dziesięciolecia wahała się od 2.500 do 3.700.
Niewątpliwie im większa była ilość zrealizowanych recept, tym większy
był roczny dochód apteki. Wzrost liczby aptek, a w konsekwencji i sama
102
konkurencyjność były elementami, które wpłynęły na obniżenie ilości
recept realizowanych przez poszczególne apteki.
Inaczej natomiast przedstawiała się sprzedaż leków u schyłku XIX
wieku. W odniesieniu do lat 1891-1900 można śmiało mówić o systematycznym wzroście liczby realizowanych recept110. Wyjątek stanowiły
jedynie lata 1894-1896, o czym można przekonać się, analizując poniższą
tabelę. Tabelę zamieszczono, by pokazać ilość recept oraz dochód
uzyskany z ich realizacji, a także w drodze tzw. wolnej sprzedaży leków.
Tabela 7. Ilość recept i roczny dochód aptek w guberni płockiej
w latach 1894-1900.
ROK
1894
1895
1896
1897
1898
1899
1900
Ilość
recept
Kwota uzyskana
ze sprzedaży
leków na receptę
Kwota uzyskana
ze sprzedaży
leków bez
recepty
Ogólna kwota
uzyskana ze
sprzedaży laków
w ciągu roku
73.093
70.429
65.865
78.791
81.971
75.738
80.538
rubli
32.186
29.735
31.633
34.974
38.053
33.452
35.165
rubli
32.512
32.265
31.281
40.088
47.345
43.435
42.465
rubli
64.699
62.000
62.914
75.062
85.399
76.888
77.631
kopiejek
71
4
53
11
92
82
68
kopiejek
77
62
44
16
68 ½
51 ½
75
kopiejek
48
66
97
27
60 ½
33 ½
43
Źródło: Obzory Płockoj Guberni za 1894-1900.
Kwota finansowa, jaką apteki uzyskiwały ze sprzedaży leków
na receptę w latach 1894-1900 była niższa niż suma uzyskana
ze sprzedaży leków niewymagających zgody lekarza. Im bliżej 1900 roku
ta dysproporcja stawała się coraz bardziej dostrzegalna. O ile w 1894
roku różnica ta wynosiła zaledwie 325 rubli, o tyle sześć lat później
prawie już 7.300 rubli. Ogólny zaś dochód aptek funkcjonujących
w guberni płockiej zmieniał się wraz z każdym rokiem. Najniższy
– 62.000 rubli 66 kopiejek odnotowano w 1895 roku, najwyższy zaś
110
Obzory Płockoj Guberni za gody: 1891, dz. cyt., s. 60; 1892, dz. cyt., s. 57; 1893,
dz. cyt., s. 64; 1894,dz. cyt., s. 60; 1895, dz. cyt., s. 61; 1896, dz. cyt., s. 54; 1897,
dz. cyt., s. 53; 1898, dz. cyt., s. 54; 1899, dz. cyt., s. 53, 1900, dz. cyt., s. 51.
103
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
w 1898 roku - 85.399 rubli 60 ½ kopiejki. Spadek zarejestrowanej liczby
lekarstw nie świadczył jednak o mniejszym dochodzie. Jako przykład
może posłużyć rok 1896, w którym zrealizowano mniejszą liczbę recept
w porównaniu z rokiem poprzednim, ale zarówno kwota finansowa
uzyskana ze sprzedaży leków wydawanych włącznie na receptę jak
i ogólny dochód aptek był większy. Rozmieszczenie aptek w guberni
płockiej można przeanalizować w oparciu o poniższą tabelę.
Tabela 8. Spis aptek, liczba zrealizowanych w nich recept
i roczny dochód w guberni płockiej w 1902 roku.
powiat
płocki
lipnowski
mławski
104
Właściciel
apteki
Iwan
Szymański
Aleksander
Daniszewski
Antoni
Gościcki
Stanisław
Cybulski
Maliński
Aleksander
Baumgarten
Karol Neuman
Fabian Piętka
Wiktor
Raniecki
Mieczysław
Kowalewski
Iwan Bugański
Józef
Marszewski
Antoni
Moszczyński
Jan
Kaczorowski
Michał
Jasiński
Kwota
uzyskana
ze sprzedaży
leków
na receptę
rubli kop.
Kwota
uzyskana
ze sprzedaży
leków
bez recepty
rubli kop.
Miejscowość
Liczba
recept
Płock
9.830
4.032
-
4.200
-
Płock
8.589
5.607
38
4.062
91
Płock
8.230
3.189
70
4.671
5
Bodzanów
927
468
56
956
36
Bielsk
168
88
99
890
1
Drobin
2.515
1.002
-
1.526
50
Wyszogród
Lipno
Dobrzyń nad
Wisłą
1.901
5.255
1.114
1.684
31
76
1.094
1.423
46
84
1.697
822
80
1.876
90
wieś Lubicz
93
39
83
450
25
Skępe
93
196
79
1.278
64
Mława
5.886
3.098
73
2.213
59
Mława
-
-
-
79
5
Radzanów
74
33
35
482
-
Szreńsk
1.350
546
20
1.162
50
przasnyski
rypiński
sierpecki
ciechanow
-ski
Aleksander
Mieczyński
Stanisław
Gorczyński
Roman
Rokicki
Antoni
Cisowski
Iwan
Radoszewski
Iwan
Biegański
Władysław
Kaczyński
Antoni
Grabowski
Antoni
Raniecki
Przasnysz
5.740
2.540
82
2.690
74
Chorzele
3.841
1.725
81
545
19
Rypin
6.404
3.721
2
2.150
45
Dobrzyń nad
Drwęcą
3.042
1.448
62
2.584
73
Sierpc
5.466
2.426
41
5.557
6
Bieżuń
926
443
33
651
56
Żuromin
1.755
824
2
1.870
46
Raciąż
2.730
1.280
-
2.697
20
Ciechanów
5.585
2.981
23
407
77
Źródło: APP, Rada Opieki Społecznej, sygn. 244, k. 4-5.
Na podstawie spisu aptek z 1902 roku opracowanego przez
inspektora lekarskiego widać, że apteki działające na terenie guberni
płockiej nie były równomiernie rozmieszczone. Najwięcej aptek
funkcjonowało w obrębie powiatu płockiego – 7. Na drugim miejscu
należy wymienić powiaty: lipnowski, mławski i sierpecki – po 4 apteki,
dalej powiaty: rypiński i przasnyski – po 2 apteki i na końcu powiat
ciechanowski - tylko 1 apteka. Nie ma też wątpliwości, że największą
liczbę recept zrealizowano również w powiecie płockim. Liczba aptek
występujących na terenie powiatu nie przesądzała jednak o liczbie
realizowanych recept. W odniesieniu do powiatów lipnowskiego,
mławskiego i sierpeckiego należy zaznaczyć, że posiadały wprawdzie
taką samą liczbę aptek, ale w 1902 roku w powiecie sierpeckim
sprzedano ponad 2 tysiące więcej lekarstw z przepisu lekarza niż
w dwóch wyżej wymienionych. W powiatach przasnyskim i rypińskim,
które dysponowały mniejszą liczbą aptek również odnotowano większą
sprzedaż leków na receptę niż w powiatach lipnowskim i mławskim.
Nie było też reguły co do dochodu uzyskiwanego ze sprzedaży leków.
Właściwie w odniesieniu do każdego z powiatów, z wyjątkiem powiatu
sierpeckiego, można przyjąć, że dochód uzyskany ze sprzedaży lekarstw
105
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
wydawanych na podstawie recepty lekarskiej równoważył się
z dochodem uzyskanym z tzw. wolnej sprzedaży leków.
Powszechnie było wiadomo, że zawód aptekarza na przełomie XIX
i XX wieku nie należał do najłatwiejszych. Wymagania dotyczące ich
wykształcenia, przepisy związane z prowadzeniem aptek, a także
odpowiedzialność wynikająca z prowadzonej sprzedaży leków
powodowały, że aptekarze wiele godzin poświęcali swej sumiennej
służbie. Niemniej jednak przedstawicieli środowiska farmaceutycznego
guberni płockiej należy postrzegać jako społeczników. Dali się oni poznać
jako członkowie różnych organizacji społecznych i towarzystw.
Z inicjatywy niektórych z nich powstawały instytucje służące dobru
ogólnemu.
Wytrwałość w działaniu właściciela apteki w Drobinie
Aleksandra Baumgartena doprowadziła do powstania miejscowej czytelni.
Wiadomość o jego śmierci w dniu 3 listopada 1904 roku społeczność
drobińska przyjęła z ogromnym smutkiem. W prasie pisano: „Wzorowy
ojciec i mąż obowiązki swego zawodu wypełniał z prawdziwym
namaszczeniem, młodzieńczym zapałem i rzadką sumiennością (…),
a każdą wolną chwilę poświęcał na usługi społeczeństwa”111.
Do refleksji zmusiła też wieść o śmierci Wojciecha Adamskiego
prowadzącego aptekę w Sierpcu. Nie był on rodowitym sierpczaninem,
a mimo to cieszył się powszechną sympatią mieszkańców. Na łamach
płockiej prasy w 1885 roku pisano o nim w następujący sposób: „Znana
to była postać (…), ciesząca się prawdziwym zaufaniem i czcią ogółu.
Słowem i czynem dopomagał każdemu, a bieda i nieszczęście zawsze
znalazły u niego serce otwarte i dłoń do pomocy gotową. (…)
Z niekłamanym uczuciem boleści żegnamy tego zasłużonego bojownika
na polu ogólnego dobra (…)”112.
Dla wielu mieszkańców Płocka autorytetem był zaś jeden
z miejscowych aptekarzy – Aleksander Donajski. We wspomnieniu
pośmiertnym zamieszczonym w „Głosie Płockim” w 1913 roku
111
112
Z Drobina, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1904, nr 90, s. 3.
Wojciech Adamski urodził się we wsi Ruszcza w powiecie krakowskim.
Po ukończeniu szkół w Sandomierzu rozpoczął zgłębianie farmacji. Praktykę tego
zawodu rozpoczął w Starczewie, kursy specjalistyczne odbył na Uniwersytecie
Krakowskim. Po uzyskaniu stopnia aptekarza drugiej kasy w 1837 roku przybył
do Sierpca, gdzie mieszkał do chwili zgonu. Z Sierpca, „Korespondent Płocki”,
1885, nr 86, s. 3.
106
wymieniono jego następujące cechy: szczytne umiłowanie pracy,
dążenie w niej do doskonałości i idealizowanie swych obowiązków113.
Powyższe przykłady wskazują, że aptekarze w guberni płockiej,
mimo zdarzających się na nich skarg i narzekań, byli postrzegani
pozytywnie oraz spotykali się z powszechnym szacunkiem.
Rozwój medycyny, a zwłaszcza higieny spowodował, że w końcu
XIX wieku zaczęto w instytucjach publicznych wprowadzać tzw.
apteczki służące do przechowywania środków medycznych. Apteczki
z niezbędnymi środkami leczniczymi, jak podała płocka prasa w 1900
roku, w świetle zarządzenia ministerstwa oświaty miały znajdować się
w każdej ze szkół wiejskich114. Domowe zaś apteczki na wsiach w XIX
wieku nie były właściwie żadną nowością, bowiem od dawna spotykano
je we dworach. Zdaniem Melchiora Wańkowicza, „dwór był kasą
chorych i największą apteką na okolicę”115. Obecność apteczki domowej
w każdym dworze i dworku polskim potwierdził także Zygmunt
Gloger116. E. Kowecka, zajmująca się problematyką życia codziennego
szlachty, zaznaczyła, że w początkach XIX wieku we dworach istniały
właściwie dwie apteczki. W pierwszej przechowywano zioła, nalewki
i preparaty lecznicze przeciw różnym chorobom, a w drugiej zwanej
popularnie przyjemną: cytryny, pomarańcze, migdały, oliwę z oliwek,
miód, wino, suszone owoce i konfitury117. Status apteczek domowych
uregulowała dopiero Ustawa dla farmaceutów i aptek z 1844 roku.
Ustawa dopuszczała trzymanie w apteczkach domowych 26 artykułów,
wśród których nie mogło oczywiście zabraknąć środków opatrunko113
114
115
116
117
Aleksander Donajski urodził się w Smardzewicach w guberni kieleckiej, edukację
pobierał w szkołach zlokalizowanych na terenie Kielc. Jako 17-letni młodzieniec
w 1863 roku wstąpił w szeregi walczących, pełniąc funkcję kuriera przy dyktatorze
Langiewiczu. Wykształcenie farmaceutyczne zdobył w Warszawie, przez jakiś czas
mieszkał jednak w Częstochowie, a od roku 1872 osiadł w Płocku jako właściciel
apteki. Był członkiem Towarzystwa Dobroczynności i straży ogniowej oraz jednym
z redaktorów „Głosu Płockiego”. Ś. p. Aleksander Donajski, „Głos Płocki”, 1913,
nr 72, s. 2.
Apteczki przy szkołach, „Echa Płockie i Łomżyńskie”, 1900, nr 91, s. 3.
M. Wańkowicz, Szczenięce lata, Warszawa 1972, s. 47-48.
Z. Gloger, Encyklopedia Staropolska Ilustrowana, Warszawa 1985, t. I, s. 60.
E. Kowecka, W salonie i w kuchni, opowieść o kulturze materialnej pałaców
i dworów polskich w XIX wieku, Warszawa 1984, s. 136; Wł. Łoziński, Życie polskie
w dawnych wiekach, Kraków 1974, s. 104.
107
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
wych118. Wyposażenie apteczki domowej stanowiły właściwie gotowe
preparaty zakupione wcześniej w aptece lub w drogerii119. „Encyklopedia
Podręczna Ilustrowana” z 1905 roku podzieliła zaś zasoby apteczki
domowej na cztery kategorie: leki, opatrunki, narzędzia i przyrządy.
Na łamach czasopisma „Świat Kobiecy” w 1905 roku podkreślono po raz
kolejny, że środki opatrunkowe były nieodzownym elementem każdej
apteczki wiejskiej. Jako podstawowe środki opatrunkowe wymieniono:
watę higroskopijną, gazę, opaski – bandaże i plaster120.
Apteki w guberni płockiej istniały wprawdzie już w pierwszej
połowie XIX wieku, niemniej jednak lata 1965-1915 należy traktować
jako czas systematycznego rozbudowywania sieci aptekarskiej. W ciągu
wspomnianego okresu ich liczba zwiększyła się o ponad 100%,
co niewątpliwie należy uznań za zjawisko pozytywne. Stan sanitarny
guberni i występowanie wielu chorób epidemicznych wskazują,
że apteki były instytucjami bardzo pożądanymi. Systematyczny wzrost
realizowanych recept dowodzi zaś postępującego upowszechnienia
lecznictwa i skutecznej walki ze znachorstwem. Niestety podzielone,
gubernialne środowisko farmaceutyczne i krzewiąca się w nim
konkurencyjność paraliżowały pracę na rzecz wspólnych interesów.
Utrudniony dostęp do szpitalnictwa zmusił ludność do samowolnego
zaopatrywania się w medykamenty lecznicze w aptekach. Niestety
wygórowana cena lekarstw powodowała, że klienci nie zawsze mogli
dokonać ich zakupu. Aptekom i aptekarzom w guberni płockiej można by
wiele zarzucić, ale ich wkład w walkę z chorobami spowodował,
że należy je postrzegać za jedne z placówek ochrony zdrowia.
118
119
120
Spis tych środków podała B. Stępniewska w artykule zatytułowanym Dawne
apteczki domowe w Polsce, „Farmacja Polska”, 1961, nr 15/16, s. 323-326.
E. Szot-Radziszewska, Apteczki lecznicze i „przyjemne” w dworach polskich, [w:]
Dwór polski zjawisko historyczne i kulturowe, Materiały VIII Seminarium
zorganizowanego przez Oddział Kielecki Stowarzyszenia Historyków Sztuki,
pod. red. L. Kajzer, Kielce 2006, s. 107.
J. Zawadzki, Środki opatrunkowe, „Świat Kobiecy” 1905, nr 20, s. 228.
108
Katarzyna Rogalska
Mariensztat – między rekonstrukcją
a twórczym nawiązaniem do nowoczesności.
Historia i odbudowa jednego
z najmniejszych osiedli warszawskich
Mariensztat – between reconstruction
and creative reference to modernity.
History and rebuilding one
of the smallest Warsaw’s housing settlement
Streszczenie: Mariensztat był pierwszym powojennym osiedlem
mieszkaniowym w Warszawie. Został zbudowany w tym samym czasie,
co budowa Trasy W-Z (w latach 1948-1949, drugi okres budowy osiedla
do 1953 roku). Osiedle Mieszkaniowe Mariensztat zostało zaprojektowane przez Zygmunta Stępińskiego i Pracownię W-Z. Centrum założenia
stanowi prostokątny rynek otoczony z trzech stron dwupiętrowymi
blokami krytymi dachówką, wzorowanymi na skromne domy pochodzące z XVII i XVIII wieku. Podobny wygląd ma także pozostała część
osiedla. Nieco odrębny charakter architektoniczny mają domy przy
ul. Bednarskiej 9 i przedszkole przy ul. Sowiej 4. Chociaż powstały tu aż
53 kamieniczki (łącznie z zabudową ul. Bednarskiej), to skala osiedla jest
nieduża. Na tyłach bloków zaprojektowano duże, ogólnodostępne tereny
zielone. Domom mieszkalnym towarzyszyła kompletna infrastruktura
społeczna i usługowa. Wybudowano żłobek, przedszkole, szkołę, ośrodek
109
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
zdrowia, bibliotekę, dom kultury oraz różne sklepy. Malowniczości
całemu osiedlu dodawała specjalnie zaprojektowana mała architektura,
rzeźba architektoniczna oraz malarskie dekoracje ścienne.
Słowa kluczowe: Mariensztat, Zygmunt Stępiński, Trasa W-Z,
Pracownia W-Z, Biuro Odbudowy Stolicy, ulica Bednarska
Summary: Mariensztat was the first post-war housing in Warsaw. It was
built at the same time as the Trasa W-Z development (during the period
1948-1949, and the second period to 1953). The Mariensztat Housing
Settlement was designed by Zygmunt Stępiński and the “W-Z”
Architects Studio. At the center of his small project lies a rectangular
market square, surrounded on three sides by two-storey blocks with tiled
roofs, patterned on modest 17th and 18th century houses. The rest of the
project has a similar character. An apartment block at Bednarska Street 9
and nursery school at Sowia Street 4 have somewhat different
architectural character. Although as many as 53 blocks (including those
on Bednarska Street) were built, the scale of the settlement is small.
Large, publicly-accessible green spaces were provided behind
the buildings. The houses were complemented by a social infrastructure
and services, including creche, nursery school, school, health center,
library and various shops. Small-scale architecture, sculptured details
and painted wall decorations made the area more picturesque.
Keywords: Mariensztat, Zygmunt Stępiński, Trasa W-Z (the East-West
Route), the “W-Z” Architects Studio, the Warsaw Reconstruction Office,
Bednarska Street
Jeżeli coś mam chcieć,
To chcę po prostu mieć:
Małe mieszkanko na Mariensztacie,
To moje szczęście, to moje sny.
Małe mieszkanko na Mariensztacie,
A w tym mieszkanku przypuśćmy my1.
1
Małe mieszkanko na Mariensztacie, słowa Wacław Stępień, muzyka Zdzisław
Gozdawa, wykonawca piosenki Irena Santor. Małe mieszkanko na Mariensztacie…
był to jeden z pierwszych przebojów poświęconych już nie martyrologii, lecz nowej
powojennej rzeczywistości, czyli odbudowie Warszawy. Wszyscy chcieli tu
mieszkać. Mieszkanie na Mariensztacie było szczytem marzeń i snów nie tylko
autora piosenki, lecz również literatów, artystów, aktorów i przodowników pracy
110
Mariensztat to niewielkie warszawskie osiedle odbudowane
w latach 1948-1949 (drugi etap do 1953 roku), zlokalizowane w pobliżu
Trasy W-Z. Zostało ono oddane do użytku wraz z nową arterią
komunikacyjną, trasą Wschód-Zachód, 22 lipca 1949 roku. Było to
pierwsze powojenne osiedle odbudowane w Warszawie. Mariensztat
podobnie jak Trasa W-Z był wizytówką, dumą i sławą stolicy.
Nad placem budowy Mariensztatu widniało hasło, pod które
podporządkowywali swoje działania warszawscy budowniczowie,
architekci, urbaniści, a brzmiało ono: „Nic droższego nad ciebie stolico”2.
Osiedle Mariensztat często wspominano w wierszach (np. Andrzej
Nowicki, 1940; Konstanty Ildefons Gałczyński, 1949), piosenkach,
reportażach prasowych oraz w filmach propagandowych i fabularnych.
Najsłynniejszy film, a w dodatku pierwszy kolorowy film polski, produkcji
Wytwórni Filmów Fabularnych - to „Przygoda na Mariensztacie”,
wyreżyserowana przez Leonarda Buczkowskiego w 1954 roku3. Film
powstał wkrótce po zakończeniu prac budowlanych, w 1953 roku,
a piosenka4 z muzyką Tadeusza Sygietyńskiego i słowami Ludwika Starskiego, mimo swego „socjalistycznego akcentu” śpiewana jest do dzisiaj.
Osiedle Mariensztat zajmuje część warszawskiej dzielnicy
Śródmieście, a dokładnie zlokalizowane jest w północnej części Powiśla.
Topograficznie Mariensztat przylega od południa do Starego Miasta,
leżąc u stóp Zamku Królewskiego, od którego oddzielony jest nasypem
prowadzącym na most Śląsko-Dąbrowski (od północy przebieg Trasy
W-Z). Od wschodu oddzielony jest od Wisły jedynie Wisłostradą.
Od zachodu granicę stanowi skarpa warszawska oraz ulica Krakowskie
Przedmieście. Natomiast od południa opisywane osiedle zamyka ulica
Bednarska.
2
3
4
(Z. Marcińczak, Małe mieszkanko na Mariensztacie…, „Trybuna Ludu” 1969,
nr 227, s. 7). „Dostać tam mieszkanie było nie lada wyróżnieniem. Pamiętam,
że jedną z pierwszych lokatorek tej dzielnicy została pani Eufemia Majewska, matka
pięciu synów, którzy polegli na wojnie. Przydzielono tam również mieszkanie
Antoniemu Słonimskiemu, gdy wrócił z zagranicy” (J. Wołowski, Moja Warszawa.
Po dwudziestu latach [Mariensztat], „Życie Warszawy” 1966, nr 180, s. 3).
Warszawa – metropolia 33-milionowego kraju. Od Mariensztatu do Ściany
Wschodniej. Rozmowa z naczelnym architektem stolicy inż. Czesławem Kotelą.
Rozmawiała Jadwiga Więcek, „Życie Warszawy” 1970, nr 11, s. 1.
J. Kuryluk, Przygoda na Mariensztacie, „Stolica” 1954, nr 6, s.11.
Tytuł piosenki brzmi: Jak przygoda, to tylko w Warszawie.
111
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Historia Mariensztatu5
Najstarsze dokumenty tej dzielnicy pochodzą z 1413 roku,
w którym to czasie był to teren pobrzeża wiślanego, przeznaczony
na wysypisko śmieci pochodzących spoza murów staromiejskich6.
Następnie były to tereny zamieszkiwane przez ubogich rybaków
i piaskarzy, wówczas to Mariensztat przeistoczył się w małą wioskę.
Tereny te są niewątpliwie bardzo ciekawe pod względem pejzażowym i architektonicznym na tle ukształtowania całej Warszawy. Ulegały
one na przestrzeni historii miasta parcelacji, za którą postępowała
intensyfikacja zabudowy. Widoki panoramiczne Warszawy z różnych
okresów świadczą o tym, iż zabudowa omawianego osiedla była
przypadkowa i urbanistycznie niezorganizowana. Na planie Warszawy
z 1732 roku wg C. F. von Wernecka tereny te były jeszcze niezabudowane, natomiast na planie Warszawy Tirregaille’a z roku 1762 możemy
już zaobserwować, że tereny dolnego Powiśla, zwłaszcza na południe
od zamku królewskiego były już częściowo zabudowane7.
Obszar dzisiejszego Mariensztatu, to miejsce odpowiadające dawnej
jurydyce „Mariensztadt” założonej przez Marię z Kątskich Potocką w roku
1762. Ta mała wioska rybacka stała się wspólnym dobrem, poprzez
małżeństwo, wspomnianej powyżej Marii z Kątskich oraz Eustachego
Potockiego. Nazwę nadał jej August III, po śmierci żony Potockiego.
Nazwa zatem pochodzi od imienia Marii, fundatorki, natomiast
uzasadnienie swe odnajduje w panującym wówczas zwyczaju dawania
obcych nazw dzielnicom stolicy (niem. Marien – Marii, Stadt – miasto).
„Opisanie Warszawy” przez Łukasza Gołębiowskiego (Warszawa
1827) tak mówi:
5
6
7
Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433, s. nlb., Stępiński Zygmunt, Artykuły
i wspomnienia o odbudowie Warszawy, Nasz stosunek do spuścizny kulturalnej
i historycznej przy projektowaniu i budowie Trasy W-Z, s. 7-8; Zb. Specjalne BN,
Rękopisy-akcesja 012433, s. nlb., dz. cyt., Zygmunt Stępiński, Problem
ukształtowania urbanistyczno-architektonicznego fragmentu Śródmieścia na tle
realizacji Mariensztatu, s. 1-25; Z. Stępiński, Problematyka ukształtowania
fragmentu Śródmieścia na tle realizacji Mariensztatu, „Architektura” 1953, nr 9,
s. 234-243; E. Szwankowski, Ulice Warszawy. Miasteczko i ulica Marii, „Stolica”
1947, nr 28, s. 8-9; Tenże, Ulice i place Warszawy, Warszawa 1963, s. 111-112.
S. Rassalski, Mariensztat, „Stolica” 1949, nr 37, s. 6.
Z. Stępiński, Problematyka ukształtowania..., dz. cyt., s. 234.
112
„Maryenstat za Bernardynkami nad Wisłą, przez Eustachego
i Maryą z Kątskich Potockich, Jeneralstwa Artylleryi, wolnościami
udarowany w 1762 roku, które przez Augusta III, potwierdzone zostały.
Miał swego burmistrza, czterech ławników, używał Chełmińskiego
prawa. Dom 2629 był ratuszem, zamiana Maryenstatu za Solczyk
z miastem zrobiona 1784, a zwaliska dworku ratuszek, przedane
Magistratowi Starey Warszawy 1791”8.
O wyglądzie ówczesnego Mariensztatu możemy również przeczytać
w „Starożytnościach warszawskich”, gdzie Wejnert podaje następujące
informacje: „August III na prośbę Panów Rad przy boku jego zostających,
nadał 16 lipca 1762 r. prawa i swobody jurydyce przy Wiśle będącej,
a prawem własności gruntu należącej do Eustachego i Maryi z Kątskich
Potockich Generalstwa artyleri W. Ks. Lit. Posiadacze tej własności,
nadali 5 listopada t. r. ordynacyą tej jurydyce i nazwiska od imienia
małżonki Eustachego Potockiego Maryenstadt. Podług tych nadań
posiadała jurydyka osobny magistrat z burmistrza i 4 ławników składająca
się”9. W 1768 roku, według pomiaru dokonanego przez ławników, do
miasteczka należały 72 dworki, domy, kamieniczki, place (w tym zaledwie 3 „kamienne” kamienice, reszta musiała być drewniana)10. Ratusz
jurydyki znajdował się przy ul. Źródłowej. Uliczkom nadano urzędowo
nazwy: Grodzka, Źródłowa, Krzywopoboczna, Garbarska, Białoskórnicka, Ciasna i Piechotna. Ulica Ciasna została następnie przemianowana
na Pustą, a Piechotna na Bernardyńską oraz ostatecznie na Mariensztat.
Już za czasów jurydyki Mariensztat miasteczko otrzymało prawo
organizowania walnych jarmarków, które odbywać się miały trzy razy
do roku, na św. Józefa, Wojciecha i Michała11. Było to również miejsce
organizowania targów w każdy wtorek12. Warszawa przedwojenna miała
wiele targowisk, które zajmowały niektóre place, a nawet szersze ulice
dzielnic. Sytuacja zmieniła się dopiero w latach 1935-1939, kiedy to
stolica otrzymała siedem nowych targowisk. Nie przekreśliło to jednak
istnienia targowiska na Mariensztacie.
8
9
10
11
12
Opisanie historyczno-statystyczne miasta Warszawy przez Łukasza Gołębiowskiego,
wydanie drugie poprawione, znacznie pomnożone i rozszerzone, Warszawa 1827, s. 66.
A. Wejnert, Starożytności Warszawskie, Tom I, Zeszyt czwarty, Warszawa 1848, s. 203.
Tamże, s. 203-206.
[D. J.], Rynek na Mariensztacie, „Stolica” 1963, nr 4, s. 24.
E. Szwankowski, Ulice Warszawy…, dz. cyt., s. 8.
113
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
W roku 1780 roku Mariensztat był już własnością króla Stanisława
Augusta Poniatowskiego, który ustanowił jeden wspólny zarząd
i sądownictwo dla jurydyki Mariensztat i dla Ujazdowa: „Jurydyka
Maryensztatu na mocy aktu kupna, przeszła 1780 r. na własność
Stanisława Augusta, a stosownie do przywileju przez tegoż monarchę
23 lutego 1781 r. nadanego, została co do rządów i sądów z jurydyką
Stanisławowa połączona, i odtąd obie miały jedne tylko akta, w których
zapisywano: Działo się na juryzdykcyach Maryensztadt i Stanisławowskiej zwanych, J. K. Mci dziedzicznych przy Warszawie”13.
Cztery lata później Stanisław August odsprzedał jurydykę
Mariensztat magistratowi Starej Warszawy, zamieniając ją na grunty
Soleckie, które posłużyć miały na rozszerzenie Ogrodu Łazienkowskiego.
Z odtworzonego planu jurydyki wynika, że miała ona zabudowę bardzo
nieregularną i chaotyczną. Cztery główne ulice nadawały bieg całemu
osiedlu, były to: Mariensztat, Źródłowa, Grodzka oraz Bednarska.
Układ reszty uliczek był raczej przypadkowy i bardzo różnorodny,
świadczą o tym nawet ich nazwy: Krzywopoboczna czy Pusta.
Powiśle zamieszkiwane było w zasadzie przez ludzi biednych,
ludzi, którzy musieli ciężko pracować – murarze, furmani. Odnaleźć tu
też można było przedstawicieli różnych cechów rzemieślniczych,
od czego wzięły swoje nazwy ulice: Bednarska, Garbarska,
Białoskórnicza, Furmańska.
W latach 20. XIX wieku, po dobudowaniu przez Kubickiego arkad
do zamku, Mariensztat zyskał wygodną komunikację ze Starym
i Nowym Miastem. Połączenie to było możliwe poprzez biegnącą
pod arkadami ul. Boczną.
W pierwszych dziesiątkach lat swego istnienia jurydyka
zabudowana została szeregiem domków i małych dworów, czyli
architektury ściśle dopasowanej do skali Powiśla.
Przewrót nastąpił w 1843 roku, kiedy to wykonano prace ziemne
dla Nowego Zjazdu i wiaduktu Pancera w związku z budową mostu
Kierbedzia14. Miejsce wcześniejszej architektury zaczęły częściowo
zastępować domy czynszowe i kamienice.
13
14
A. Wejnert, Starożytności Warszawskie, Tom I, Zeszyt szósty, Warszawa 1848, s. 316.
K. Biernacki, Trzy wcielenia Mariensztatu, „Rzeczpospolita” 1950, nr 152, s. 6.
114
W okresie kapitalizmu zaczęto gęsto zabudowywać wąskie uliczki
osiedla nowymi domami, które nie liczyły się z istniejącą zabudową
XVIII-wieczną. Intensywność zabudowy wzrosła poprzez proces
parcelacji gruntów, za którym szły wyższe ceny parceli. Mariensztat stał
się dzielnicą o wiele ważniejszą, niż w okresie jurydyki. Działo się to
za sprawą budowy nowej arterii komunikacyjnej łączącej Warszawę
z Pragą. Po wybudowaniu Wiaduktu Pancera, czyli po 1846 roku,
na miejscu rozebranych kamieniczek jurydyki między ulicami
Krzywopoboczną i Garbarską powstał duży plac, zamieniony później
na targowisko publiczne warzywno-owocowe, zwane popularnie
„Maryniakiem”15. Wzdłuż wiaduktu Pancera budowano dużych rozmiarów 8-piętrowe kamienice. I tym sposobem widok z Pragi na Warszawę
został całkowicie zmieniony, czyli w dużym stopniu zasłonięty.
Na terenie Mariensztatu znajdowały sie również knajpki znane
na terenie całego Powiśla. „Jedną, „wesołą” w „Żelaznym Domku”
na rogu Zjazdu i Mariensztatu kantonisty Weltzmana założyciele
późniejszego szantanu pod nazwą „Aleksandria” i druga leżąca już nad
Wisłą znana jako restauracja „Pod Retmanem”, która dawnym zwyczajem
była chętnie odwiedzana nie tylko przez ludzi rzecznych, piaskarzy
i flisaków, ale i przez przybyszów ze śródmieścia, którzy z okien knajpki
śledzili łodzie i statki sunące po falach Wisły”16.
Przed drugą wojną światową był to teren jaskrawego zestawienia
różnorodnej zabudowy, która miejscami przypominała prowincjonalne
miasteczka. Była to raczej plątanina wąskich ulic, które obfitowały
w architektoniczne kontrasty. Obok wielopiętrowych, mieszkalnych
niebotyków stały eklektyczne kamienice mieszczańskie oraz chylące się
ku upadkowi domki, pamiętające jeszcze czasy sprzed rozbiorów17.
Wznosząc budynki fabryczne na terenie skarpy, nie oszczędzono także
widoków na kościół św. Anny. Również i ta część Warszawy została
zabudowana charakterystycznymi dziedzińcami oficyn, czyli podwórkami obudowanymi wysokimi budynkami, często jednotraktowymi.
15
16
17
Z. Stępiński, Mariensztat, „Skarpa Warszawska” 1946, nr 3, s. 2; [FGJ],
Z warszawskiego albumu. Mariensztat, „Stolica” 1977, nr 30, s.16; Z. Stępiński,
Gawędy warszawskiego architekta, Warszawa 1984, s. 56.
Z. Stępiński, Mariensztat, dz. cyt., s. 2.
J. S. Majewski, Spacerownik: Warszawa śladami PRL-U. Book of Walks: Landmarks
of people’s Poland in Warsaw, Warszawa 2010, s. 28.
115
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Zdarzały się wypadki nadbudowy już istniejącej architektury.
W miejscach, gdzie istniały pozostałości dawnych ogrodów i gdzie
nie zbudowano nowych domów, budowano przemysł lekki, warsztaty,
garaże samochodowe. Dzielnica Mariensztat stała się w owym czasie
jedną z najbardziej opuszczonych i zaśmieconych dzielnic Warszawy18.
Warszawa – Wiadukt Pancera z ulicą Nowy Zjazd, po lewej przedwojenny widok
osiedla Mariensztat, widok w stronę placu Zamkowego, lata 20.-30. XX wieku.
Pocztówka ze zbiorów autorki
Pierwsze plany odbudowy i koncepcje zagospodarowania
terenów dawnej jurydyki Mariensztat
Oddzielnym zagadnieniem przy projektowaniu Trasy W-Z był
projekt i budowa kolonii mieszkaniowej na Mariensztacie. Bodajże jedną
z pierwszych wzmianek o przyszłym Mariensztacie możemy przeczytać
w „Skarpie Warszawskiej” z 1946 roku: „Obecnie trafia się jedyna okazja
do oczyszczenia tej części Powiśla z wszystkich brzydot. [...] Wiadukt
Nowego Zjazdu nie będzie już zasłaniał Zamku i Pałacu pod Blachą. [...]
Dawny, historyczny układ uliczek pozostanie bez zmian. Za obrzeżną
zabudową ulicy Mariensztat zielenić się będą na Skarpie ogrody klasztoru
18
Z. Stępiński, Problematyka ukształtowania..., dz. cyt., s. 240.
116
oo. Bernardynów. Na pięknie wybrukowanym placyku wabić nas będą
stragany przekupek Powiśla. [...] Całość otoczona będzie kamieniczkami
mieszczańskimi – tak dla Starej Warszawy charakterystycznymi –
o dwóch lub trzech kondygnacjach, piętrzących się lekko nad sobą
na krzywiźnie Mariensztatu”19.
Widok Mariensztatu w 1945 roku oraz odbudowany Mariensztat i absyda kościoła
św. Anny w 1949 roku, fot. Edward Falkowski [w:] Sześcioletni Plan odbudowy
Warszawy, ze wstępem B. Bieruta, Warszawa 1951, s. 117
Już w 1946 roku pracownia Urbanistyki Zabytkowej Wydziału AZ
Biura Odbudowy Stolicy przeprowadziła studia nad uporządkowaniem
większości dzielnic zabytkowych Warszawy, m.in. studium Placu Zamkowego i Mariensztatu, Krakowskiego Przedmieścia czy też ulicy Długiej.
Studium Placu Zamkowego i Mariensztatu wykonał zespół w składzie:
inż. arch. Zygmunt Stępiński (1908-1982), Stanisław Cybulski, Kazimierz
Thor (vel Tor) i Włodzimierz Wapiński20. Studium interesujących nas
19
20
Z. Stępiński, Mariensztat, dz. cyt., s. 3.
Studia nad uporządkowaniem dzielnic zabytkowych Warszawy, „Biuletyn Historii
Sztuki i Kultury” 1947, nr 1/2, s. 54.
117
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
terenów opublikowano w 1947 roku na łamach „Biuletynu Historii Sztuki
i Kultury”: studium Placu Zamkowego i przylegającej części Powiśla,
uporządkowanie Mariensztatu, studium Krakowskiego Przedmieścia,
uporządkowanie gruntów pokarmelickich i ul. Bednarskiej21.
Także w roku 1946 przystąpiono do częściowego odgruzowania
dawnego Mariensztatu. Do Wydziału Inspekcji Budowlanej Zarządu
Miejskiego w Warszawie wpływały pisma z informacjami o „zagrożeniu
bezpieczeństwa publicznego skutkiem złego stanu murów budynku
frontowego [...] przy zbiegu ul. Dobrej i Mariensztat nr 6 (Warszawa,
14.06.1946)”22. Dalej proszono o zlecenie wykonania, przez Pogotowie
Budowlane, rozbiórki. Prace rozbiórkowe zlecone przez BOS wykonano
dość szybko, tj. od 1 lipca 1946 do 6 lipca 1946 roku23. Podobny los
spotkał budynek umieszczony pod adresem Mariensztat nr 7, gdzie
również stwierdzono zagrożenie bezpieczeństwa publicznego, z powodu
złego stanu murów budynku zlecono wykonanie rozbiórki. Prace
rozbiórkowe wykonano od 1 lipca 1946 do 8 lipca 1946 roku24.
Zygmunt Stępiński, czyli jeden z głównych architektów, który
pracował przy odbudowie Warszawy, wstępne problemy przy odbudowie
Mariensztatu opisywał w następujący sposób: „Decyzja o budowie Trasy
W-Z pociągnęła za sobą przebudowę i uporządkowanie Mariensztatu.
Zapadła decyzja o budowie robotniczego osiedla na terenach ulic
Mariensztat i Bednarskiej. To dla architektów wiele obaw: zbudować
osiedle na „terenach zabytkowych”, odpowiadające wymaganiom
nowoczesnej urbanistyki, które stanowiłoby integralną część wielkiej,
nowoczesnej arterii komunikacyjnej, a które jednocześnie harmonizowałoby z „zabytkową atmosferą niedalekiego Krakowskiego Przedmieścia”,
Placu Zamkowego i zespołu Zamku Królewskiego. Dotychczasowa
praktyka w podobnym zagadnieniu ograniczała się do rekonstrukcji
zabytkowych kamieniczek na Nowym Świecie lub też „plombowaniu” ich
uzupełniającymi budynkami, których architektura często imitowała
zabytki. Rekonstruowane zabytki i budynki uzupełniające były
21
22
23
24
Tamże, s. 46, 47, 49, 52.
APW, BOS, sygn. 4300, s. 1, Wydział Nadzoru i Zleceń – Centrala, ul. Mariensztat
nr 6 [1946].
APW, BOS, sygn. 4300, s. 3, dz. cyt., Rachunek nr 137/501-43/46.
APW, BOS, sygn. 4301, s. 1, 3, Wydział Nadzoru i Zleceń – Centrala, ul. Mariensztat
nr 7 [1946-1947].
118
pierwszymi próbami wprowadzenia budownictwa mieszkaniowego
do Śródmieścia Warszawy. Mariensztat miał być pierwszą próbą
zorganizowanej budowy zespołu mieszkaniowego w centrum miasta”25.
Oczywiście jest to faktem, iż przy budowie tak potężnej inwestycji, jaką
była budowa Trasy W-Z, błędem byłoby, gdyby nie zostały równocześnie
uporządkowane i zaadaptowane tereny znajdujące się w bezpośrednim
sąsiedztwie Placu Zamkowego i Krakowskiego Przedmieścia.
Rynek Mariensztacki. Studium Placu Zamkowego i przylegającej części Powiśla.
Uporządkowanie Mariensztatu. Rysunek Zygmunt Stępiński, 1945.
Fot. ze zbiorów rodzinnych Państwa Stępińskich
25
Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433, s. nlb., dz. cyt., Zygmunt Stępiński,
Od Mariensztatu do M.D.M., s. 2-3; Rękopis ten był później publikowany w nieco
zmienionej i poprawionej formie w 1953 roku (por. Z. Stępiński, Od Mariensztatu
do MDM, „Przegląd Kulturalny” 1953, nr 14, s. 6).
119
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Warszawa-Bednarska. Studium Krakowskiego Przedmieścia. Uporządkowanie gruntów
pokarmelickich i ul. Bednarskiej. Rysunek Zygmunt Stępiński, 1945.
Fot. ze zbiorów rodzinnych Państwa Stępińskich
Architekci i urbaniści prowadzili gorące dyskusje i spory, co
i jak należy odbudować, a może zbudować na nowo? Jedni mówili
„nie rozpoczynajcie pracy od rekonstrukcji zabytków i cóż to zresztą
za zabytki. Radzono nam, aby wszystkie ocalałe domy zburzyć,
aby Trasa W-Z nie miała w swym sąsiedztwie przy Zamku, Pałacu pod
Blachą i kościele św. Anny żadnej zabudowy, aby otaczała ją tylko
zieleń i nic więcej. Były pomysły odbudowy kilku ciekawszych
budynków zabytkowych bez uzupełniania dalszą zabudową”26. Biuro
Odbudowy Stolicy przewidywało, że omawiane tereny osiedla mariensztackiego miały być jedynie częścią składową terenów zielonych,
26
Tamże, s. 3-4.
120
ciągnących się u podnóża Skarpy. Nowa zieleń miała być dostępna
dla publiczności oraz łączyć się z zielenią pod Zamkiem oraz Starym
i Nowym Miastem.
„Na zmianę tej tezy, w zasadzie swej całkowicie słusznej, wpłynęły
następujące względy:
1. Ukształtowanie plastycznej kompozycji terenów, z której powstała
konieczność wprowadzenia zabudowy na Powiślu na południe
od przebiegu Trasy W-Z, a więc na terenach między ulicą Dobrą
a Skarpą u podnóża kościoła św. Anny i częściowo istniejącą
obudową ulicy Bednarskiej dla łagodniejszego wprowadzenia trasy
do tunelu pod Krakowskim Przedmieściem i podbudowanie drobną
zabudową osiedlową masywów wielkich monumentów architektonicznych stojących na skarpie.
2. Stosunkowo duża ilość budynków zabytkowych leżących wzdłuż
ciągów ulic: Mariensztat i Bednarskiej, z których część z uwagi
na nieprzeciętne wartości architektoniczne winna być bezwzględnie
odbudowana, w konsekwencji czego powstała kwestia stworzenia
takiej zabudowy wzdłuż ulic, w której odbudowane zabytki byłyby jej
uzupełnieniem i tworzyły pewien skomponowany zespół.
3. Względy ekonomiczne w postaci zachowanego, niezniszczonego
podziemnego uzbrojenia ulic”27. Wszystkie powyższe trzy powody
zadecydowały o odbudowie osiedla Mariensztat.
Odbudowa i nowa kreacja osiedla w latach 1948 - 22 lipca 194928
„Budowa Trasy W-Z pociągnęła za sobą konieczność znalezienia
mieszkań zastępczych dla 700 osób mieszkających w budynkach,
leżących na osi nowej arterii. Są to lokatorzy domów przy ul. Nowy Zjazd
3, 5, 7, Bielańska 14, Hipoteczna 5, Wolska. Najwięcej kłopotów jest
z gmachem przy ulicy Nowy Zjazd 3, 5. Budynek ten mógłby ostatecznie
zostać, lecz wtedy należałoby zbudować potężną ścianę oporową dla
27
28
Z. Stępiński, Problematyka ukształtowania..., dz. cyt., s. 240-241.
Kolonię Mariensztacką wybudowano i urządzono w ciągu 15 miesięcy, tj.
od kwietnia 1948 roku do lipca 1949 ( H. Janczewski, Zachodni odcinek trasy W-Z.
Mariensztat – Młynarska, „Inżynieria i Budownictwo” 1949, nr 6, s. 353).
121
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
nowego nasypu, po którym pobiegnie arteria. Okazało się jednak, że taniej
kalkuluje się likwidacja domu i wybudowanie mieszkań zastępczych”29.
Decyzja o odbudowie Mariensztatu zapadła bardzo szybko.
Z inicjatywy Pracowni W-Z30 6 marca 1948 roku Komitet Wykonawczy
Naczelnej Rady Odbudowy Warszawy „zatwierdził przedłożony
przez Pracownię W-Z szkic szczegółowego planu zabudowania rejonu
Mariensztatu”31.
Już dnia 1 kwietnia 1948 roku z pracowni architektów Zygmunta
Stępińskiego i Józefa Sigalina wyszły pierwsze rysunki robocze
dotyczące odbudowy domu „Pod Łabędziem”, natomiast pod koniec
czerwca stanęła na tym domu wielobarwna wiecha32. Mariensztat został
odbudowany według generalnego projektu inż. arch. Zygmunta
Stępińskiego i Pracowni W-Z w składzie: Stanisław Jankowski,
Jan Knothe, Józef Sigalin, Zygmunt Stępiński, Józef Bubicz, Kazimierz
Thor, Włodzimierz Wapiński, Lech Załęski33. W skład zespołu
projektującego weszły również następujące osoby: Ryszard Piekarski
oraz Feliks Sieńko. Prace inżynierskie i budowlane na zachodnim
fragmencie Trasy W-Z oraz na kolonii mariensztackiej wykonało
PPB Beton – Stal34.
29
30
31
32
33
34
[Rs.], W rekordowym tempie wyrośnie osiedle wokół rynku Marienstadtu, „Robotnik”
1948, nr 80, s. 7; Jedna z pierwszych przeprowadzek lokatorów z domów na Trasie
W-Z, przeznaczonych do rozbiórki, do nowych domów na Mariensztacie miała miejsce
w październiku 1948 roku (Na nowym Mariensztacie..., „Stolica” 1948, nr 41, s. 4).
Pracownia W-Z: “Nasza pracownia wyglądała bardzo niepozornie. Początkowo było nas
30 i to pracujących tylko po południu. W ciągu ostatnich 10 miesięcy pracownia rozrosła
się do 60-cio osobowego zespołu projektantów + 4 (słownie cztery!) osoby personelu
administracyjnego. [...] Komputer i radio-telefony zastępował dziennik pracowni –
gruby brulion, w którym prowadziliśmy codzienną korespondencję” (Archiwum
rodzinne Państwa Stępińskich, Stanisław Jankowski, Moja Trasa W-Z. Sympozjum:
BOS – Biuro Odbudowy Stolicy – 1945-1949, 15 luty 1985, maszynopis, s. 4-5).
J. Sigalin, Warszawa 1944-1980. Z archiwum architekta, t. 1, Warszawa 1986, s. 475.
Z. Stępiński, Gawędy..., dz. cyt., s. 61.
„Zespół - Pracownia W-Z: Lucyna Matuszewska (z d. Burdyńska): domy
ul. Bednarska-Sowia i ul. Mariensztat 1; Kazimierz Thor i Włodzimierz Wapiński:
Kamienica „Pod Łabędziem” ul. Mariensztat 9” (S. Jankowski, Cztery różne prawdy
o Mariensztacie, „Stolica” 1968, nr 22, s. 4; M. Leśniakowska, Architektura
w Warszawie lata 1945-1965, Warszawa 2003, s. 154).
M. Rojowski, Organizacja budowy Trasy W-Z na zachodnim odcinku, „Stolica”
1949, nr 30-31, s. 5; S. Jankowski, dz. cyt., s. 4.
122
Zygmunt Stępiński, plan osiedla Mariensztat, 1949, wg Z. Stępiński,
Gawędy warszawskiego architekta, Warszawa 1984, s. 60
Budowę osiedla mariensztackiego rozpoczęto w czerwcu 1948
roku i prowadzono ją poszczególnymi seriami według projektu pracowni
Trasy W-Z35. Generalny plan nowej arterii urbanistycznej, czyli Trasy
35
Seria I: ul. Mariensztat na odcinku od Dobrej do Sowiej, 6 domów o łącznej
kubaturze 17.380 m³, mieszkania dla 76 rodzin; Seria II: ul. Mariensztat –
od skrzyżowania z ul. Sowią do skarpy przy kościele św. Anny, 5 domów o łącznej
kubaturze 10.300 m³, 45 mieszkań; Seria III: 4 domy na Rynku Mariensztackim nr 3,
5, 7, 16 oraz jeden przy ul. Dobrej nr 84, o łącznej kubaturze 16.800 m³, 45 mieszkań;
Seria IV: 5 domów ul. Bednarska 6, 6a, ul. Dobra 89, ul. Białoskórnicza 1, o łącznej
kubaturze 15.540 m³, 52 mieszkania; Seria V: domy w narożniku ul. Sowiej
i Bednarskiej i na odcinku Bednarskiej do ul. Dobrej, łącznie 7 domów (zob. Fragment
nowej, pięknej Warszawy. Kolonia Mariensztadt na ukończeniu, „Stolica” 1949, nr 5,
s. 4; Z. Stępiński, Gawędy..., dz. cyt., s. 61-62). Seria VI: domy przy ul. Bednarskiej
nr 16-22, tj. na odcinku od ul. Sowiej w stronę Krakowskiego Przedmieścia, łącznie 7
kamieniczek o ogólnej kubaturze ok. 18.000 m³, prace trwały tu od kwietnia do końca
grudnia 1949 roku oraz dostarczyły około 50 nowych mieszkań oraz 5 lokali
sklepowych, jedną z kamieniczek przeznaczono dla Powszechnej Organizacji „Służba
Polsce”; Seria VII: nieparzysta strona ul. Bednarskiej, od skrzyżowania z ul. Dobrą
123
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
W-Z, przewidywał przeprowadzenie różnych prac, w tym także
wyburzenie czynszówek kolonii Mariensztat i wybudowanie nowej
dzielnicy mieszkaniowej – łącznie 35 domów36. Zespół architektów
w trakcie projektowania przyjął skalę architektury opierającą się na skali
budynków zabytkowych, czyli trzy kondygnacje oraz dachy ceramiczne.
Z. Stępiński jako wzorzec gabarytowy i stylistyczny podawał pięć
przedwojennych kamienic powstałych pod koniec XVIII wieku oraz
w latach 30. i 40. XIX wieku37. Jednak nie była to konkretna inspiracja
i ślepe naśladownictwo, a jedynie pośrednie odwołanie do wzorców
i epok minionych.
Warszawa, ul. Sowia 4. Przedszkole na Mariensztacie. Po lewej widoczna płaskorzeźba
autorstwa Jerzego Jarnuszkiewicza. Fot. Leonard Jabrzemski, około 1949-1950.
Pocztówka ze zbiorów autorki
36
37
do nr 21. (zob. Kronika odbudowy. 6 – seria domków osiedla marjensztackiego została
oddana do użytku, „Stolica” 1950, nr 4, s. 3).
S. Rassalski, Trasa W-Z – wielka oś urbanistyczna nowej Warszawy, „Stolica” 1949,
nr 35, s. 4.
Były to następujące domy: Mariensztat 9, Mariensztat 13, Bednarska 14/Sowia 2,
Bednarska 2/4, Bednarska 28 (por. Z. Stępiński, Gawędy..., dz. cyt., s. 61).
124
Osiedle zaprojektowano wzdłuż dwóch ulic, Mariensztat i Bednarskiej, których przebieg o charakterze zabytkowym został utrzymany. Obie
ulice były przeznaczone do ruchu kołowego, jednak po odbudowie to się
zmieniło. Ulica Mariensztat z powodu przeprowadzenia tunelu pod
skarpą, w niedalekim sąsiedztwie kościoła św. Anny straciła możliwość
wykorzystania jej do ruchu kołowego z Krakowskim Przedmieściem.
Dolny odcinek ulicy zachował sposobność połączenia kołowego jedynie
do ulic Sowiej i Dobrej. Natomiast ulica Bednarska pozostała ulicą
przejezdną, łączącą Krakowskie Przedmieście z Wybrzeżem.
W porównaniu do układu sieci ulicznej z roku 1939 całkowitej
likwidacji uległy następujące ulice: Grodzka i Pusta. Ulice Źródłowa
i Białoskórnicza zachowane zostały w brzmieniu swych nazw, natomiast
ich przebieg nie pokrywa się dokładnie z dawnym położeniem. Przesunięte lekko na północ tworzą jednokierunkową ulicę wyjazdową z tunelu
i łączą się z węzłem komunikacyjnym na wybrzeżu. Ulice Krzywopoboczna i Garbarska, zachowane w nazwach, stanowią obecnie ściany rynku
mariensztackiego. Minimalne zmiany zostały również wprowadzone
w przebieg dawnych ulic – Sowiej i Furmańskiej. Najmniejsza ulica
Warszawy, Murarska, nie spełnia już dziś roli ulicy zabudowanej, jak
kiedyś, w nowym układzie stała się jedynie alejką spacerową prowadzącą
do zrekonstruowanej barokowej bramy w murze poklasztornym.
Wiele domów Mariensztatu po okresie działań wojennych,
pod względem technicznym, znajdowało się w stanie nadającym się
do odbudowy. Jednak większość z nich została wyburzona38. Zygmunt
Stępiński, tak opisywał ten precedens w swoich wspomnieniach: „Wśród
czynszówek przeznaczonych do rozbiórki oko architekta wypatrzyło
kilka ruin, których elewacje frontowe były dowodem kultury budowlanej
tej jurydyki Powiśla. Domy te pracownia projektodawcza Trasy W-Z
postanowiła zrekonstruować i włączyć do nowego osiedla. Dziś domy
doprowadzone do swej formy architektonicznej z XVIII i początku XIX
wieku są znów ozdobą Mariensztatu. Są potwierdzeniem teorii przyjętej
przez autorów projektu Trasy, że odbudowująca się Warszawa szanuje
bezwzględnie swe najlepsze tradycje budowlane, że szanuje najlepsze
38
W latach powojennej odbudowy definicja zabytku była zupełnie inna od tej rozumianej
współcześnie: „To, co zwiemy zabytkami, tzn. architektura o zdecydowanym,
nie spaczonym przez przeróbki stylu i pochodząca przynajmniej z ubiegłego stulecia”
(por. S. Rassalski, Trasa W-Z..., dz. cyt., s. 5).
125
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
tradycje rzemiosła budowlanego i otacza pieczołowitą opieką te
elementy, które stanowią najbardziej wartościową spuściznę kulturalną
przeszłych pokoleń”39.
Pomimo zniszczeń, jakie dotknęły Mariensztat w okresie
powstania warszawskiego, wiele z budynków zabytkowych nadawało się
do odbudowy i rekonstrukcji. Ostatecznie w pracowni projektowej
ustalono pogląd, że na śladach dawnej jurydyki Mariensztat należy
zbudować nowoczesną dzielnicę, włączając w nią zrekonstruowane
budynki zabytkowe40. Projektanci do nowej kompozycji architektonicznej osiedla włączyli, ich zdaniem, najbardziej wartościowe budynki
zabytkowe, pozostałe z dawnego budownictwa jurydyki. Tym też
sposobem odbudowano jedynie najwartościowsze kamienice. Była to
rekonstrukcja połączona z nową kreacją oraz adaptacja do nowych
potrzeb zabytkowych domów:41
39
40
41
Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433, s. nlb., dz. cyt., Nasz stosunek
do spuścizny kulturalnej… dz. cyt., s. 8; Z. Stępiński, Sprawa puścizny kulturalnej
i historycznej przy projektowaniu i budowie Trasy W-Z, „Odrodzenie” 1949, nr 30,
s. 8 (por. artykuł ten w przedruku można również znaleźć w: Z. Stępiński, Sprawa
puścizny kulturalnej i historycznej przy projektowaniu i budowie Trasy W-Z, [w:]
Zbliżenia Warszawskie, wybór M. Iżykowska, Warszawa 1988 s. 223-235).
O pracy przy zabytkach możemy przeczytać w „Stolicy” z 1948 roku: „Praca polega
na przywróceniu zabytkom i częściowo ocalałym fasadom pierwotnego wyglądu oraz
na zupełnie nowym rozwiązaniu wnętrz. [...] Również ciekawe jest usuwanie
wszystkich późniejszych przeróbek fasad i powrót do ich kształtów historycznych”
([M. K.], Kolonia mieszkaniowa na Mariensztacie, „ Stolica” 1948, nr 27, s. 4).
Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 011965, nlb., Biogram Zygmunta Stępińskiego,
s. 9; M. Leśniakowska, Architektura w Warszawie lata 1945-1965, dz. cyt., s. 154155; M. Leśniakowska, Architektura w Warszawie, Warszawa 2005, wyd. 3, s. 34;
J. Zieliński, Atlas dawnej architektury ulic i placów Warszawy, Śródmieście
historyczne, tom 10, Mackiewicza – Mazowiecka, Warszawa 2004, s. 109-113;
por. szczegółowe informacje dotyczące architektury Mariensztatu z okresu jurydyki
i lat późniejszych: Z. Stępiński, Mariensztat, dz. cyt., s. 2-3; Z. Stępiński,
Problematyka ukształtowania..., dz. cyt., s. 234-243; Zb. Specjalne BN, Rękopisyakcesja 012433, s. nlb., dz. cyt., Zygmunt Stępiński, Problem ukształtowania
urbanistyczno-architektonicznego... dz. cyt., s. 1-25; APW, MBP01, sygn. 362,
Mariensztat 9; sygn. 363, Mariensztat 11, 11a; sygn. 365, Mariensztat 19; sygn. 366,
Mariensztat 21a; sygn. 367, Mariensztat 23; sygn. 368, Mariensztat 25.
126
1) Kamienica Józefa Kwiecińskiego42 „Pod Łabędziem”, ul. Mariensztat 9
Pierwotnie całość elewacji była zaprojektowana w duchu
klasycyzmu, bardzo typowego dla wielu podobnych sobie
w Warszawie. Wyróżniała się prawidłową kompozycją, co dodatkowo
było podkreślone przez starannie narysowany detal architektoniczny
świadczący o dużym talencie nieznanego projektanta. Budynek
pierwotnie trzykondygnacjowy, kryty dachem ceramicznym,
o elewacji osiowej z bramą przejazdową pośrodku. Elewacja
o jedenastu pionach okiennych, dzielonych między sobą pilastrami,
boczne skrzydła zaakcentowane dwoma płaskimi ryzalitami o dwóch
pionach okiennych, z charakterystycznym pilastrem na osi.
W supraporcie osiowej pierwszego piętra znajdowała się, i znajduje
do dnia dzisiejszego, płaskorzeźba przedstawiająca płynącego
łabędzia. W układzie poziomym elewacja posiadała: niski cokół,
parter, oddzielony od górnych pięter gzymsem kordonowym. W tym
zapewne domu, w latach 1818 aż po lata 30. XIX wieku, mieścił się
pierwszy w Warszawie antykwariat założony przez Gecla Zalcsteina43.
W 1944 roku dom został spalony, zachowały się mury
obwodowe wraz z tynkami i dekoracją. Obiekt zrekonstruowali –
Kazimierz Thor i Włodzimierz Wapiński pod kierownictwem
Zygmunta Stępińskiego w latach 1948-1949. Odbudowana elewacja
zewnętrzna nawiązuje do pierwotnej kamienicy J. Kwiecińskiego
z 2. poł. XVIII wieku.
2) Kamienica Ludwika Bouillona, Mariensztat 11
W 1944 roku dom spłonął, zachowały się mury z tynkami
i dekoracją. W 1948 roku relikty te rozebrano, a w roku następnym
dom odbudowano pod kierownictwem Zygmunta Stępińskiego,
wystawiając obiekt dwupiętrowy o dekoracji powtórzonej
z kamienicy Mariensztat 11A, z którą budynek zespolono.
42
43
J. Kwieciński był współfundatorem kościoła św. Anny (Z. Stępiński, Mariensztat,
dz. cyt., s. 2). Najpiękniejszym zabytkiem architektury opisywanej części Warszawy
był i jest kościół św. Anny i łączący się z nim budynek poklasztorny oo. Bernardynów.
Zespół ten nie wchodził nigdy w skład byłej jurydyki, nie leży również w granicach
dzisiejszego osiedla Mariensztat. Lecz dzięki swej sylwetce, czyli wizerunkowi od
strony skarpy, sytuacji i historii, związany jest nierozerwalnie z Mariensztatem.
Z. Stępiński, Gawędy..., dz. cyt., s. 56.
127
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
3) Kamienica Wincentego Mierzejewskiego, Mariensztat 11A
Spalona w 1944 roku, zachowały się mury wraz z tynkami
i dekoracją. Rozebrana w 1948 roku i w następnym roku zrekonstruowana pod kierownictwem Zygmunta Stępińskiego, została przywrócona do stanu zbliżonego do pierwotnego w zakresie wystroju fasady.
Została ona dwukrotnie przedłużona, co było rezultatem powtórzenia
układu w zintegrowanej z nią elewacji domu przy Mariensztat 11.
4) Kamienica Abrama Winawera, Mariensztat 13
Autor budynku nieznany, pierwotnie dwukondygnacyjny, kryty
dachem ceramicznym z dużymi oknami facjaty, o elewacji osiowej
z bramą wejściową na klatkę schodową na parterze. Elewacja
o krótkim froncie posiadała tylko trzy piony okienne. W układzie
poziomym: cokół, parter oddzielony od piętra gzymsem kordonowym,
jedno piętro i klasycystyczny gzyms koronujący. Na pierwszym piętrze
w środkowym otworze znajdował się balkon z żelazną balustradą.
W stanie niezmienionym przetrwała do 1944 roku, kiedy to
została spalona, zachowały się mury obwodowe wraz z tynkami
i dekoracją. Odbudowana w latach 1948-1949 pod kierunkiem
Zygmunta Stępińskiego.
5) Kamienica Leiba, Mariensztat 15
W 1944 roku kamienica spłonęła, zachowały się mury
obwodowe wraz z tynkami i dekoracją. Po przeprowadzonej rozbiórce
została zrekonstruowana w 1949 roku pod kierownictwem Zygmunta
Stępińskiego. Podczas przeprowadzonych prac została podwyższona
o piętro i w wielu szczegółach zmodyfikowana.
Obok opisanych i zrekonstruowanych zabytków, były jeszcze inne,
które zostały całkowicie zburzone podczas działań wojennych lub
rozebrane przy budowie Trasy W-Z. Do najciekawszych spośród nich
należały: kamienica przy rozwidleniu ulicy Źródłowej i Mariensztatu
„niejakiego Czernaka własnością będąca”, kamienica „pod Retmanem”
przy ulicy Mariensztat i budynek stajni zamkowych przy ulicy Grodzkiej.
Z nieodbudowanych, spalonych kamienic wymienić należy: kamienicę
„Na Kasztelańskim”, czyli „Kasztelankę” przy ulicy Bednarskiej 1/3/5/7.
Domy te nie ustępowały, pod względem architektonicznym,
budynkom zlokalizowanym przy innych warszawskich ulicach,
a pochodzącym z końca XVIII i początku XIX wieku. Nakładało to
128
oczywiście obowiązek na projektantów, aby ci jak najlepiej zrekonstruowali budowle oraz wprowadzili taką architekturę dla całego osiedla,
która by z nimi najlepiej harmonizowała.
Centrum całego założenia mieszkaniowego stanowi rynek
mariensztacki, od północy otwarty na wiadukt Trasy W-Z, z trzech
pozostałych stron zabudowany dwupiętrowymi budynkami o dachach
krytych dachówką i stylizowanych na skromne XVII- czy XVIII-wieczne kamienice. Powstałe nowe kamienice wytyczające ściany
rynku zaprojektowano w stylu ściśle współgrającym z otoczeniem.
Pozostała zabudowa osiedla wygląda bardzo podobnie. Inny charakter
architektoniczny otrzymał dom przy ulicy Bednarskiej 9 stylistycznie
przywołujący w skojarzeniach Wawel, ale o tym później.
Powróćmy do rynku mariensztackiego, który był nowym rozwiązaniem i nową kompozycją. Dokładna analiza planów opisywanej części
Warszawy potwierdzi tezę, iż wcześniej nie było tam rynku, a jedynie
pewna przestrzeń niezabudowana przy zbiegu kilku schodzących się
w tym miejscu uliczek. Prawdziwą rewolucję wywołała dopiero budowa
wiaduktu Pancera (1844-1846), który prowadził do mostu Kierbedzia.
Wyburzono wówczas szereg zabudowań. W tym też okresie targowisko
mariensztackie zaczęło się przekształcać w plac targowy, który miał
jednak nadal przypadkowy kształt przestrzenny. Na plac ten przeniesiono, jeszcze przed 1914 rokiem, targ z Rynku Starego Miasta44.
Rynek mariensztacki obudowany jest architektonicznie z trzech
45
stron . Zachodnia ściana rynku została skomponowana z zaadaptowaniem kamienicy pochodzącej z okresu dwudziestolecia międzywojennego.
Obniżono ją o trzy piętra i przebudowano, rozbijając pierwotnie jedną,
na dwie elewacje. Od strony południowej ściana rynku oparta jest
44
45
E. Szwankowski, Ulice Warszawy…, dz. cyt., s. 9.
„Wygląd rynku Mariensztadzkiego zmienił się nie do poznania. Zamiast szpetnych,
przypadkowo zbudowanych, całkowicie niezharmonizowanych z sobą i otoczeniem
budynków rynek okalają nowe domy – nowej kolonii mariensztadzkiej. Jako spadek
po dawnej zabudowie pozostało kilka najcenniejszych i najładniejszych domów
zabytkowych w swej charakterystycznej dla epoki – w której je budowano –
dwupiętrowej architekturze – to domy na odcinku od ul. Dobrej do ul. Sowiej. Resztę
stanowią nowe kamienice wytyczające ściany Rynku o architekturze ściśle
zestrojonej z otoczeniem. Rynek Mariensztadzki niegdyś samodzielna jurydyka
warszawska zyskał nowe oblicze (Z. Stępiński, Piękno starej Warszawy na Trasie
W-Z, „Stolica” 1948, nr 30, s. 9).
129
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
o harmonijny łuk piętrzących się kamieniczek ulicy Mariensztat. Ściana
wschodnia została zamknięta jednym domem o jednolicie zaprojektowanej elewacji, w formie bloku z podcieniami. Od północy rynek otwarty
jest na zbocza i zieleń Trasy W-Z.
Kształt rynku zbliżony jest do kwadratu, o wymiarach około 80 x
50 m, przy wysokości zabudowy 12 m i zwieńczeniem jej dachami
ceramicznymi, co daje wrażenie kompozycji o kameralnym charakterze.
Rynek mariensztacki wyposażono w elementy małej architektury, takie
jak: fontanna, balustrady kamienne, specjalnie zaprojektowane latarnie,
posadzka o rysunku szachowym46. Był również pomysł, niezrealizowany, umieszczenia na rynku mariensztackim skromnego pomnika
ku czci dawnych budowniczych inżynierów Pancera i Kierbedzia,
upamiętniającego ich wkład w rozwój przedwojennej Warszawy.
W cokole postumentu planowano umieścić okrągłą tablicę dwujęzyczną,
która zachowała się po wyburzonym wiadukcie47.
Prace na osiedlu postępowały bardzo szybko, gdyż już 25 lipca 1948
roku „Stolica” donosiła, że sześć pierwszych domów było na ukończeniu,
następne sześć domów było poważnie zaawansowanych w pracach
budowlanych, a III seria budowy także miała rozpocząć się w lipcu 1948
roku48.
46
47
48
Rynek oddziela od ulicy, położonej na niższym poziomie, murek oporowy
zwieńczony balustradą z tralek kamiennych o uproszczonej formie barokowej.
Zabieg ten został przeprowadzony w celu wzbogacenia plastyki wnętrza rynku.
Z płyt gzymsowych balustrady wychodzą kandelabry, czyli proste betonowe słupy
rozchodzące się na cztery ramiona, na nich znajdują się kule lampionów wykonane
z porcelany. W dzienniku „Polska Zbrojna” możemy przeczytać następujący opis
rynku: „Rynek Mariensztacki otrzymał balustradę z ciosanego piaskowca oraz
posadzkę z płyt. […] Na domu nr 19, tym samym który w ramach Czynu
Przedkongresowego wykończony był w rekordowym czasie 19 dni, będzie wielki
zegar słoneczny. Osiedle Mariensztackie mimo swej nowości ma jednak styl,
podkreślony przez takie właśnie szczegóły, jak rozplanowanie, malowidła ścienne,
kute w kamieniu rzeźby, zdobiące narożniki domów”. (J. K. Maciejewski,
Mariensztat – osiedle budowniczych Warszawa, „Polska zbrojna” 1949, nr 190, s. 6).
Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012424, s. nlb., Stępiński Zygmunt.
Śródmieście Warszawy. Artykuły i opracowania, 1962-1963; (ms), Nie jest muzyką
przyszłości zabytkowe osiedle na Mariensztacie, „Stolica” 1948, nr 29.
H. Janczewski, Budowa zachodniego odcinka Trasy W-Z. Mariensztadt – Tunel –
Młynarska, „Stolica” 1948, nr 30, s. 6.
130
Na nową zabudowę osiedla Mariensztat składały się 53 budynki
(łącznie z zabudową ul. Bednarskiej), w tym tylko 5 odbudowanych
zabytków, w pierwszym etapie, zrealizowanym do 22 lipca 1949 roku,
co oczywiście nie może przesądzać o zabytkowym charakterze całego
osiedla49. Po odtworzeniu osiedla mówiono, że Mariensztat został
zbudowany w zabytkowym stylu Trasy W-Z. Twierdzenie powyższe
było oczywiście błędne, gdyż nie istnieje „styl zabytkowy”, a samo
zaprojektowanie i wybudowanie budynków trzykondygnacjowych
z podcieniami, mansardami i krytych dachami ceramicznymi nie czyniło
automatycznie z nich zabytków50.
Nie można mówić o pełnej rekonstrukcji domów, gdyż koncepcja
odbudowy odbiegała od przedwojennego wyglądu tych kilku kamienic,
które odbudowano. Osiedle Mariensztackie zaprojektowane zostało jako
zespół kilku urbanistycznych wnętrz, które stanowić miało jedną
kompozycję opartą w zasadzie o trzon obrzeżnej zabudowy ulic
Mariensztat i Bednarskiej. Architektonicznie osiedle jest wyraźnym
nawiązaniem do rodzimej tradycji budowlanej w zasadach kompozycji
bryły i elewacji, jak i w detalu architektonicznym. Wprowadzono
wyrównany gabaryt domów, czyli trzy kondygnacje każdego. Jako
zasadę jednolitej kompozycji architektonicznej osiedla zastosowano
dachy ceramiczne oraz podział elewacji oddzielający parter od dwóch
następnych kondygnacji. Mówiąc w bardzo uproszczony sposób, można
to uznać za zasadnicze cechy „warszawskości” architektury. Zastosowany
detal architektoniczny na elewacjach, czyli gzymsy kordonowe
i wieńczące, opaski, balkony, portale nie są oczywiście powtórzeniem
form zabytkowych, lecz twórczym nawiązaniem do właściwych form
architektury warszawskiej z okresu klasycyzmu i empiru.
Znaczna część kamienic na Mariensztacie została wzniesiona
z cegły rozbiórkowej pochodzącej ze zniszczonej Warszawy. Przy budowie użyto, po raz pierwszy w Polsce, stropów DMS montowanych
z gruzobetonowych pustaków układanych pomiędzy żelbetowymi belkami.
49
50
W pierwszym etapie, czyli do 22 lipca 1949 roku, wybudowano na Kolonii
Mariensztat 35 domów o ogólnej kubaturze wnętrz około 96.000 m³ obliczonych
na ok. 2.500 mieszkańców, powierzchnia kwartału zabudowy wynosiła 4 ha
(por. H. Janczewski, Zachodni odcinek..., dz. cyt., s. 354; S. Jankowski, dz. cyt., s. 4;
S. Rassalski, Mariensztat, dz. cyt., s. 7).
Z. Stępiński, Od Mariensztatu do MDM, dz. cyt., s. 6.
131
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Do osuszania wnętrz domów używano specjalnych pieców, dzięki czemu
można było częściowo skrócić czas wysychania pomieszczeń.
Mieszkania składały się z 1, 2, lub 3 izb, rozdzielonych
w zależności od liczebności rodziny51. Zaopatrzone były w elektryczność,
gaz, wodę, kanalizację i łazienkę. Standard wykończenia domów
na Mariensztacie był dość wysoki. W użyciu przeważały naturalne
materiały, tj. drewniane drzwi, skrzynkowe ramy okienne, drewniane
pochwyty balustrad na klatkach schodowych, drewniane deski sedesowe
w łazienkach i oczywiście drewniane podłogi52.
We wnętrzach nowych domów na Mariensztacie dominowały małe
mieszkania, lecz w zniszczonej Warszawie były one przedmiotem
marzeń. Henryk Majorkiewicz otrzymał mieszkanie na Mariensztacie
w jednym z pierwszych wybudowanych budynków. Tak wspominał to
pomieszczenie: „Podłogi były z desek, tak się wtedy budowało. Zresztą,
nie były wcale złe. Gorzej, że nie było wanny, tylko miejsce na wannę.
Jeszcze gorzej było z ogrzewaniem. W każdym pokoju „żelaźniak”.
Więc gdy zbudowano nowe, lepsze domy – wielu uciekło, przeniosło się
do tych nowych domów. Ale jednak wiele ludzi zostało. Pokochali
Mariensztat i nie chcieli go opuszczać”53.
Domom mieszkalnym towarzyszyła zorganizowana i wybudowana
od podstaw infrastruktura społeczna i usługowa, tj. żłobek54, szkoła,
51
52
53
54
Wstępne informacje o sytuacji wyjściowej, wytycznych, metodzie opracowania planu
oraz o standardach dla budownictwa mieszkaniowego możemy przeczytać
w: J. Goryński, Wytyczne i standardy budownictwa mieszkaniowego w Polskim
planie 3-letnim. Referat, wygłoszony w dniu 22.IV.1947 w BAPS w Pradze Czeskiej,
„Dom Osiedle Mieszkanie” 1947, nr 4-5-6, s. 4-7.
U. Zielińska-Meissner, Powojenne dekoracje i detal na Mariensztacie, „Spotkania
z Zabytkami” 2010, nr 11-12, s. 55; „Stolica” z 1968 roku donosiła, że „mieszkania
na Mariensztacie były o zaniżonym standardzie, natomiast urządzenia usługowe,
zwłaszcza handlowe, zaprojektowane na wyrost, nie utrzymały się” (por. S. Jankowski,
dz. cyt., s. 4).
Z. Marcińczak, dz. cyt., s. 7.
Urząd Konserwatorski na m.st. Warszawę, którego stanowisko poparł Generalny
Urząd Konserwatorski, sprzeciwił się zatwierdzeniu projektu żłobka dla Osiedla
Mariensztat. Dopiero wniosek biura NROW, który podzielał pogląd Pracowni MDM
odnośnie lokalizacji żłobka, uważając, że budowa żłobka jest niezbędna dla
właściwej obsługi Osiedla Mariensztat, wniósł o zatwierdzenie przedłożonego
projektu do realizacji. (AAN, MBMiO, sygn. 186, s. 158, Odbudowa Warszawy,
Notatka służbowa w sprawie budowy żłobka na Osiedlu Mariensztat, 30.04.1951).
132
przedszkole, plac zabaw, sklepy osiedlowe55. Ogólnodostępne tereny
zielone zaprojektowano na tyłach nowych bloków.
Najciekawszym z budynków wyżej przytoczonych jest przedszkole
zlokalizowane przy ul. Sowiej 4. Jest tu budynek projektu Zygmunta
Stępińskiego (?) wybudowany w latach 1947-1949 w stylu funkcjonalizmu w typie Franka Lloyda Wrighta56. Pawilon budynku przedszkola jest
kompletnie inną kompozycją architektoniczną, całkowicie odmienną
od pozostałej części Mariensztatu. Wprowadzono tu również podcienia,
lecz zupełnie inne od pozostałej zabudowy osiedla. A mianowicie,
podcienia wsparte na prefabrykowanych podporach, na których
umieszczone zostały kamienne figurki zwierząt, nawiązujące swą formą
do dziecięcych zabawek. Budynek ten był krytykowany, za zbyt duży
kontrast z otoczeniem, szczególnie z istniejącym w bliskim sąsiedztwie
domem wg projektu A. Corazziego.
Odbudowa południowej części Mariensztatu i Bednarskiej
w latach1950-1953
Naturalnym przedłużeniem terenów dawnej jurydyki Mariensztat ku
południowi były zabudowania leżące po dwóch stronach ulicy
Bednarskiej57. Ulica ta łączyła się i łączy do dnia dzisiejszego, swoim
stromym spadkiem z Krakowskim Przedmieściem. Tereny ulicy
Bednarskiej nie wchodziły w skład jurydyki mariensztackiej, jednak
55
56
57
Osiedle w latach swojego powojennego rozkwitu miało rozwiniętą sieć punktów
niezbędnych do życia mieszkańców, ponieważ Mariensztat miał być osiedlem
samowystarczalnym, powstały punkty usługowo-handlowe: szkoła podstawowa,
przedszkole, przychodnia lekarska, urząd pocztowy, dom kultury, szewc, krawiec,
fryzjer, sklep spożywczy, mięsno-wędliniarski, odzieżowo-tekstylny, papierniczy,
sklep z warzywami i nabiałem, sklep z farbami i artykułami gospodarstwa
domowego. Natomiast przy Rynku Mariensztackim zlokalizowane były inne sklepy,
kawiarnia, bar mleczny, biblioteka miejska. Także „Czytelnik” otworzył na rogu
Krzywopobocznej kawiarnię z czytelnią i wystawą nowości książkowych, gdzie
gromadzili się pisarze, architekci i plastycy.
M. Leśniakowska, Architektura w Warszawie lata 1945-1965, dz. cyt., s. 155;
M. Leśniakowska, Architektura w Warszawie, dz. cyt., s. 34.
Szczegółowe informacje dotyczące ulicy Bednarskiej można znaleźć w monografii
poświęconej tej ulicy, która opisuje historię od czasów najdawniejszych, czyli
od XVII wieku, aż do 1949 roku. Znalazła się tu również skromna wzmianka o latach
1950-1995 (J. Zieliński, Ulica Bednarska, Warszawa 1997, s. 5-65).
133
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
stanowiły z nią jedną całość pod wzglądem urbanistycznym i architektonicznym, dlatego też należy ją omawiać jednocześnie, tym bardziej,
że obecnie wchodzi ona w skład odbudowanego osiedla Mariensztat.
Południowa część Mariensztatu, Przyrynek Mariensztacki, (od lewej) elewacja budynku
galeriowego „Wawelu” przy ul. Bednarskiej 9, obok dom przy ul. Bednarskiej 11.
Rysunek Zygmunt Stępiński, 1950. Fot. ze zbiorów rodzinnych Państwa Stępińskich
Ulica Bednarska58 była w początkach swojego istnienia wąwozem,
którym płynął strumień i biegła droga wiodąca do rzeki nazywana:
Do Wisły, Od Wisły, Poprzeczna do Wisły. Drogę tę w XVI wieku
nazwano Gnojową, gdyż powyższą ulicą wywożono śmieci i gnoje
z miasta. Ulica bardzo wąska i stroma została zabudowana w XVII i XVIII
wieku drewnianymi domami i dworkami, zamieszkiwanymi głównie przez
rzemieślników. Znajdowały się tu także liczne wozownie i stajnie.
W połowie XVIII wieku ulica została wybrukowana, w latach
1775-1864 wzrosła jej rola, m.in. w związku z tym, iż prowadziła
58
K. Krzyżakowa, Ulica Bednarska, „Stolica” 1981, nr 27, s. 4.
134
do mostu drewnianego, łyżwowego. Nosiła już wówczas nową nazwę,
nadaną jej urzędowo w 1770 roku, nazwę która zachowała się do dnia
dzisiejszego: ul. Bednarska. W latach 1815-1830 zaczęła wkraczać na te
tereny nowa zabudowa, zupełnie inna od starej pierwotnej drewnianej
zabudowy. Z powyższego okresu pochodziły niektóre klasycystyczne
kamienice (np. Bednarska 8, 10, 24,26).
W XIX wieku ulica Bednarska była głównie zabudowana
klasycystycznymi kamienicami i małymi hotelami. Ulica ta utraciła swe
znaczenie w latach 1859-1864, kiedy to wybudowano pierwszy stały most
na Wiśle, czyli Most Kierbedzia i prowadzący do niego Nowy Zjazd59.
Wówczas to ulica Bednarska odsunęła się na ubocze od wielkomiejskiego
ruchu i gwaru.
Poniżej wybór kilku obiektów ulicy Bednarskiej, które są
pozostałością po XIX-wiecznej zabudowie:60
1) Dom przy ulicy Bednarskiej nr 2/4 i Dobrej nr 88,
zwany „Domem Łaziebnym”
Zaprojektowany pierwotnie jako budynek wolnostojący
i wybudowany na cele użyteczności publicznej. Wzniesiony w latach
1832-1835 według projektu Alfonsa Kropiwnickiego na pomieszczeniu
komory wodnej61. Budowla klasycystyczna, jednokondygnacjowa
o trzech ryzalitach dwukondygnacjowych, kryta dachem blaszanym
dwuspadowym o ryzalitach bocznych czterospadkowych. Ryzalit
środkowy rozwiązany został w formie sześciokolumnowego portyku
dźwigającego bogato rzeźbiony fronton. Od około 1840 roku dom ten
pełnił rolę łaźni należącej do Teodozji Majewskiej.
Podczas II wojny światowej budynek podzielił los innych
budynków z ulicy Bednarskiej i uległ częściowemu zniszczeniu.
Zabytek został odbudowany w latach 1949(?)-1953 z dobudową
parterowego pawilonu szkoły, którą otwarto już w 1951 roku.
Charakterystyczny sześciokolumnowy koryncki portyk został
59
60
61
Tamże, s. 5.
Z. Stępiński, Problematyka ukształtowania..., dz. cyt., s. 236-237.
K. Krzyżakowa, Ulica Bednarska, dz. cyt., s. 5; M. Leśniakowska, Architektura
w Warszawie, dz. cyt., s. 32.
135
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
zachowany, nad nim usytuowano okazały tympanon przedstawiający
„Porwanie Prozerpiny przez Posejdona” – dzieło Pawła Malińskiego62.
2) Kamienica narożna przy ulicy Bednarskiej nr 14
Dom usytuowany przy skrzyżowaniu ulic: Bednarskiej
i Sowiej. Narożnik budynku jest ścięty, dzięki czemu otrzymano
trzecią elewację. Manewr ten jest charakterystyczny dla architektury
XIX wieku, gdzie celem umożliwienia większej widoczności
na skrzyżowaniach obrzeżnie zabudowujących się ulic – ścinano ich
narożniki. Omawiana kamienica była pierwotnie budynkiem
dwukondygnacjowym, krytym dachem ceramicznym. Kamienica
klasycystyczna została zaprojektowana przez architekta Antoniego
Corazziego w latach 1830-1831 dla Tadeusza i Teodory Lipińskich.
Budynek odbudowano w latach 1949-195163. Przy rekonstrukcji kamienicę nakryto dachem mansardowym, co odbiegało
od jej poprzedniego wyglądu. Zabieg ten przeprowadzono celem
otrzymania trzeciej kondygnacji, co związało lepiej budynek
z trzykondygnacjowymi budynkami sąsiadującymi64.
3) Dom byłego Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności
przy ulicy Bednarskiej nr 28
Architektura budynku swą koncepcją i skalą jest inna, niż
pozostałe domy na osiedlu, nawiązuje bowiem do architektury
florenckiej XV wieku. Autorem omawianego budynku był architekt
Jan Jakub Gay, wzniesiono go w latach 1840-1841. Budynek
posadowiony wzdłuż zabudowy obrzeżnej przy ulicy spadającej
gwałtownie ku Wiśle, trzykondygnacjowy. Elewacja zaprojektowana
została w trójpodziale poziomym, cokół w kondygnacji parteru
znacznie boniowany, zakończony nakrywą o profilu półokrągłym,
całość parteru lekko skośna, dwie górne kondygnacje podzielone są
delikatnym paskiem. Ostatnia kondygnacja zwieńczona jest gzymsem.
Elewacja posiada pięć pionów okiennych, jest elewacją osiową.
Odbudowana z przeznaczeniem dla Zrzeszenia Katolików Caritas.
62
63
64
Tamże.
K. Krzyżakowa, Ulica Bednarska, dz. cyt., s. 4.
W latach 2000-2009 kamienica została przebudowana i pozbawiona dachu
mansardowego, na którego miejsce pojawiła się ściana z attyką.
136
Zakład Osiedli Robotniczych (ZOR)65 dopiero w 1950 roku
przystąpił do odbudowy południowej części Mariensztatu. Przebieg ulicy
Bednarskiej o charakterystycznym przekroju poprzecznym o profilu
podłużnym został w nowej urbanistyce w zasadzie uszanowany,
zwłaszcza w odcinku biegnącym na Skarpie.
Pierwszym etapem odbudowy Bednarskiej było oddanie do użytku
VI serii, czyli VI kolonii domków wzniesionych po parzystej stronie ulicy
od nr 16 do 22, na odcinku od ulicy Sowiej w kierunku Krakowskiego
Przedmieścia. Było to 7 kamieniczek z ponad 50 mieszkaniami
i 5 lokalami sklepowymi.
W styczniu 1950 roku brygady przystąpiły do budowy VII serii
osiedla, które obejmowało kamieniczki usytuowane po nieparzystej
stronie ulicy Bednarskiej od skrzyżowania z ulicą Dobrą do nr 21 oraz
dwa budynki po przeciwległej stronie pod numerem 2-466. Łącznie VII
seria to około 60 mieszkań. Architektura tych części ulicy Bednarskiej
nawiązuje do architektury domów z osiedla mariensztackiego zbudowanego w latach 1948-1949, czyli spadziste dachy, facjatki, mansardy,
skromny detal. Zespół stylowych kamienic z numerami 13, 15, 17, 17a,
19, 19a i 21 oddano do użytku w połowie 1951 roku.
Swoim wyglądem i charakterem odbiegają nieco domy z numerami
7, 9, 11. Domy tej części osiedla mariensztackiego należały do VII serii
budowy, projekty natomiast wykonał Miastoprojekt-Stolica, pracownia
MDM-I67. Twórcami projektu byli inżynierowie arch. Jankowski,
Knothe, Sigalin, Stępiński i Załęski. Prace robotnicze w tej części osiedla
wykonały załogi ZBM III KAM. Kierownikiem budowy VII serii osiedla
był inż. Stanisław Cedroński68.
Kamienica narożna nr 7 usytuowana przy Bednarskiej i Dobrej
kształtem przypomina literę „L”, gdzie wydzielono w bocznym skrzydle
11 lokali mieszkalnych, do których lokatorzy wprowadzili się późną
65
66
67
68
ZOR powołany został do życia w dniu 26 kwietnia 1948 roku. Była to instytucja
stworzona do budowy osiedli robotniczych oraz dostarczania tanich mieszkań
dla świata pracy w całej Polsce.
[IP], Zakończenie odbudowy Mariensztatu, „Życie Warszawy” 1953, nr 253, s. 4.
T. Komorowski, Budowa VII serii Mariensztatu, „Stolica” 1953, nr 18, s. 6.
K. Krzyżakowa, Na Mariensztackim Przyrynku, „Stolica” 1953, nr 32, s. 8-9.
137
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
jesienią 1951 roku69. Większa część budynku od frontu została
wybudowana z przeznaczeniem na osiedlowy dom kultury, wyposażony
w dużą salę świetlicową (zwaną również salą teatralną)70 ze sceną na 250
osób, pomieszczenia na czytelnię, bibliotekę71, gry sportowe, lokale
administracyjne, poczekalnię z bufetem, garderoby i umywalnie. Na
trzecim piętrze ulokowano pracownie dekoracyjne i mieszkania służbowe.
Bardzo ciekawie przedstawia się budynek wolnostojący
zlokalizowany przy Bednarskiej 9, który reprezentuje zupełnie inny
charakter architektoniczny, niż pozostała część Mariensztatu72. Elewacją
frontową zwrócony w stronę ulicy Bednarskiej, trochę cofnięty od ulicy
i oddzielony od niej niewielkim placykiem, nazywanym Przyrynkiem
Mariensztackim73. Wybudowany, jako dość długi trzykondygnacyjny
dom typu galeriowego74. Na zewnętrznej przedniej elewacji otrzymał
69
70
71
72
73
74
Kubatura całego domu wynosiła 10.375 m³, część mieszkalna około 4.000 m³
([Kryst.], Nowe budowle na osiedlu mariensztackim, „Stolica” 1952, nr 19, s.2).
Sala teatralna do wysokości 2,5 m została okryta boazerią, natomiast słupy wspierające
sklepienie otrzymały okładzinę wykonaną z lastryka (por. K. Krzyżakowa,
Na Mariensztackim Przyrynku, dz. cyt., s. 8-9).
Na posiedzeniu w sprawie budownictwa miejskiego Warszawy w dniu 7 lutego 1952
roku prezydent B. Bierut sam interweniował, aby w domu społecznym powstała
biblioteka: „Ten dom społeczny jakie ma przeznaczenie? [B. Bierut], [J. Sigalin]
wyjaśnia - klub, czytelnia, sala do gier, świetlica, trzy niewielkie salki, [Bierut] Zróbcie
bibliotekę, czytelnię!, [Sigalin] Są tu one, [Bierut] Niech się organizacja Podstawowa
Warszawy tym zajmie”. (AAN, Archiwum Bolesława Bieruta, sygn. 254/IV-15, s. 25,
Notatnik Bieruta z posiedzeń w sprawie budownictwa miejskiego Warszawy).
W Sześcioletnim Planie odbudowy Warszawy, na wewnętrznej wklejce umieszczona
jest perspektywa przedstawiająca „Południowy Mariensztat”. Gdy plansza jest złożona,
wówczas możemy obserwować fotografię z przedstawieniem „Południowego
Mariensztatu” w 1949 roku. Na pierwszym planie zdjęcia możemy dostrzec częściowo
uprzątnięte place, ale zarazem niedaleko składowany gruz, cegła pochodząca
z rozbiórki innych budynków oraz małe drewniane domki (?). Po rozłożeniu wklejki reprodukcja rysunku Zygmunta Stępińskiego opatrzona podpisem architekta inżyniera
oraz datą 50 r. Na ilustracji reprodukowany jest wyżej wspomniany budynek
z galeriami, ukazany w szerszej perspektywie ulicy i skarpy. Była to zatem wizja
przyszłości, gdyż podpis drukarski nosi tytuł „Południowy Mariensztat 1955”.
Por.: Plansza rozkładana z perspektywą nr 3: Mariensztat Południowy 1949,
Mariensztat Południowy 1955 (por. Sześcioletni Plan odbudowy Warszawy,
ze wstępem B. Bieruta, Warszawa 1951, plansze nlb., po 232 stronie).
Przyrynek mariensztacki był centralnym punktem VII serii osiedla.
Łączna kubatura budynku galeriowego przy Bednarskiej 9 wynosiła 15.000 m³.
138
ciąg galerii komunikacyjnych, przez co często kojarzony jest
i porównywany z krużgankami i przez to nazywany „Wawelem”
lub „Waweliowcem”. Budynek posiada bryłę dość rozczłonkowaną,
składa się z długiego bloku środkowego, zakończonego po obu bokach
wysuniętymi ryzalitami. Główna część środkowa została podkreślona
długą dwukondygnacjową galerią. Na galerię pierwszego piętra
prowadziły zewnętrzne schody. Dach nad galerią wsparto na rzędzie
wysmukłych bliźniaczych kolumienek, znajdujących się na dwóch
kondygnacjach. Całość budynku, zarówno w układzie bryły,
jak i w formach detalu architektonicznego nawiązuje do polskiego
renesansu. Pierwsze i drugie piętro oraz boczne aneksy parteru
przeznaczono na mieszkania, łącznie 71 izb zasiedlonych w lutym
1952 roku75. Część środkową parteru zajęła gospoda o nazwie
„Pod Retmanem”, działająca do dnia dzisiejszego, a miano swe nosząca
na pamiątkę znajdującego się w pobliżu flisackiego zajazdu76.
Kompozycją o charakterze kameralnym w tej części Mariensztatu
jest plac przy ulicy Bednarskiej. Ulica ta w odcinku skarpowym jest
dwustronnie obrzeżnie zabudowana. Na zabudowę tej części osiedla
składa się różnorodna architektura: budynki adaptowane, pochodzące
z okresu przed 1939 rokiem, kilka budynków zabytkowych, budynki
nowo projektowane. Nowe budownictwo rysuje się na zasadzie
rytmicznego spiętrzenia architektury przez wprowadzenie powtarzalności
pewnych elementów elewacyjnych i bryłowych. Charakter ulicy
Bednarskiej oparty jest na gwałtownym spadku, który nawiązuje
do wąwozu, przypomina po części klimat włoskich miasteczek.
Dolny fragment ulicy Bednarskiej uległ dużym przemianom.
Strona północna, zaczynająca się narożnikiem ulicy Sowiej nadal
prezentuje obrzeżną zabudowę. Na powyższym odcinku nowo
zbudowane domy mieszkalne jedynie długościami elewacji nawiązują
do układu sprzed 1939 roku. Południowy odcinek ulicy Bednarskiej
75
76
[Kryst.], Nowe budowle na osiedlu mariensztackim, „Stolica” 1952, nr 19, s. 2.
„Stolica” z 1 października 1952 roku donosiła, że w tym okresie były prowadzone
końcowe prace wykończeniowe przy restauracji: „W obszernym lokalu przeznaczonym
na Gospodę Ludową prowadzone są ostatnie prace wykończeniowe. W dziale
barowym zwraca uwagę oryginalny kasetonowy sufit, ściany całej sali wyłożone będą
jasną, drewnianą boazerią” ([Kryst.], Nowe budowle na osiedlu mariensztackim,
„Stolica” 1952, nr 19, s.2). Otwarcie zaplanowane było na 22 lipca 1953 roku.
139
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
nie został zrekonstruowany w dawnej linii regulacyjnej. Po tej stronie
jedynie dom na skrzyżowaniu z ulicą Dobrą – został odbudowany,
lecz w zmienionym układzie urbanistycznym. Pierwotnie był to zajazd
działający pod nazwą „Hotelu Bawarskiego”. W obecnej sytuacji
budynek ma status budynku wolnostojącego (pierwotnie w zabudowie
obrzeżnej), stanowi także jedną ze ścian nowego placu przy ulicy
Bednarskiej. Drugą ścianę placu stanowi dom posadowiony
na przeciwległym końcu ulicy, czyli przy skrzyżowaniu Bednarskiej
z Furmańską (ul. Bednarska 11)77. Trzecią ścianę placu stanowi budynek
największy, który swoją skalą i kompozycją oddziałuje na pozostałe
sąsiadujące budownictwo. Jest on cofnięty od dawnej linii regulacyjnej
ulicy Bednarskiej o 50 m.
Tym też sposobem powstał plac o wymiarach 50 x 70 m, oparty
swoim założeniem o ulicę Bednarską. Dla utrzymania jednolitego
charakteru osiedla, plac został obudowany budynkami o wyrównanym
gabarycie trzech kondygnacji, tj. około 12 m, krytych dachami ceramicznymi. Wnętrze placu posiadało również specjalnie zaprojektowane drobne
formy architektoniczne, które podkreślały kameralność miejsca. Miejsce
powyższe otrzymało nawierzchnię układaną we wzory, całość została
otoczona murkiem z piaskowca, na którym stanęły stylowe kandelabry78.
77
78
Budynek przy ulicy Bednarskiej 11: jego elewację w części górnej od strony ulicy
Bednarskiej ozdobiono sgraffitem: dwie panoramy z przedstawieniem starej i nowej
Warszawy projektu prof. J.S. Sokołowskiego, przy współpracy Z. Czarnockiej-Kowalskiej. Zaprojektowany na cele domu towarowego, budynek ten od początku
swego istnienia miał problem z adaptacją wnętrz, dlatego też wprowadzono tu biura,
następnie prowadzono tu sprzedaż artykułów spożywczych i sklep meblowy, później
przestój, aż ostatecznie oddano budynek szkole muzycznej, która istnieje tu do dnia
dzisiejszego (K. Krzyżakowa, Ulica Bednarska, dz. cyt., s. 5); Od samego początku
budynek miał problemy z adaptacją, która była mu pierwotnie przeznaczona:
„Do wykończenia pozostał tu jedynie kamienny cokół i witryny od strony Przyrynku.
Wnętrza są już wykończone i użytkowane, ale... nie na ten cel na jaki je
przeznaczono. Użytkownik gmachu – MHD, nie mogąc długo się zdecydować
jakiego rodzaju ma być nowo utworzona placówka, zainstalował w nim ostatecznie
biura, twierdząc, że w takim punkcie PDT nie ma perspektyw powodzenia i rozwoju”
([Kryst.], Nowe budowle na osiedlu mariensztackim, „Stolica” 1952, nr 19, s.2);
„Parter i pierwsze piętro budynku przeznaczone są na część sklepową, drugie piętro
na biura. Dom Towarowy, mimo całkowitego wykończenia i wyposażenia
w urządzenia sklepowe, nie został dotychczas uruchomiony, gdyż użytkownik –
MHD – urządził tam zamiast sklepu swoje biura” (por. T. Komorowski, dz. cyt., s. 7).
T. Komorowski, dz. cyt., s. 7.
140
Gazeta „Życie Warszawy” donosiła w dniu 23 października 1953
roku, iż dzielnica Mariensztat miała być za kilka dni już całkowicie
odbudowana79. Trwały jeszcze prace, lecz na 1 listopada 1953 roku osiedle
miało być całkowicie pozbawione śladów zniszczeń wojennych.
W ostatniej części Mariensztatu oddano do użytku 237 izb mieszkalnych80.
Architektura osiedla: łączność pomiędzy stylami historycznymi
a nowoczesnością
Autorzy projektu osiedla mariensztackiego postawili sobie
za zadanie zbudowanie kolonii, która miała respektować spuściznę
przeszłości, jednocześnie szanując nowoczesne wymagania osiedla
dla pracującej ludności. Koncepcja odbudowy osiedla Mariensztat miała
za cel wybudowanie domów pod kątem potrzeb zwykłego człowieka.
Ważne tu było piękno miasta, a jednocześnie miała powstać dzielnica,
zapewniająca swym mieszkańcom maksimum nowoczesność, wygody,
obcowania z zielenią oraz spokój. „Prawo jednostki nie ma nic wspólnego
z korzyścią osobistą. To prawo, które zaspakaja mniejszość, skazując
pozostałe masy społeczeństwa na nędzne życie zasługuje na surowe
ograniczenia. Powinno być wszędzie podporządkowane interesom
wspólnoty, tak aby każda jednostka miała dostęp do podstawowych
radości: dobrobytu ogniska domowego i pięknego miasta” („Karta
Ateńska” CIAM, s. XCV)81. Tak więc przyszli współtwórcy Planu
Sześcioletniego82 pozostawali w kręgu wpływów kształtującej ich tradycji
awangardowej. Świadomość tego faktu pozwala nam na zestawienie
treści referatu Bieruta z tezami Karty Urbanistyki CIAM, tzw.
„Karty Ateńskiej”83. Był to podstawowy dokument dotyczący miasta,
79
80
81
82
83
[IP], dz. cyt., s. 4.
Przy odbudowie wyróżniły się brygady murarskie Fojałkowskiego i Nowatkowskiego,
które uzyskiwały przeciętnie 220% normy. Pracowali tu robotnicy budowlani ZBM
KAM-3. Por. [IP], dz. cyt., s. 4.
„Karta Ateńska” została uchwalona na IV Kongresie CIAM w 1933 w Atenach. Był to
dokument zawierający postulowane zasady nowoczesnego projektowania urbanistycznego.
Mowa tu o „Sześcioletnim Planie Odbudowy Warszawy”, który wygłosił B. Bierut
na Konferencji Warszawskiej PZPR w dniu 3 lipca 1949 roku. Tekst referatu został
następnie wydany w postaci monumentalnego albumu pt. Sześcioletni Plan
odbudowy Warszawy, dz. cyt.
Porównanie przez prof. W. Baraniewskiego „Sześcioletniego Planu Odbudowy
Warszawy” z „Kartą Ateńska” nie miało służyć zamazywaniu różnic między CIAM
141
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
opracowany przez architektów awangardy europejskiej, który stanowił
jednocześnie rodzaj manifestu społecznego tego środowiska.
Warszawa – Rynek Mariensztacki oraz panorama osiedla. Fot. Teodor Hermańczyk,
około 1960. Pocztówka ze zbiorów autorki
Zbieżność w opisie i krytyce miasta z okresu kapitalizmu między
autorami „Karty Ateńskiej” a referatem Bieruta jest uderzająca. Łączy je
głównie postawa wobec roli i zadań architektury, wiara w racjonalny,
uporządkowany obraz miasta. Jedną z przesłanek sporządzonych w tym
kręgu programów użytkowych domów było założenie, że człowiekowi
wystarcza do mieszkania „przestrzeń minimum”, ale za to potrzebuje
dużo powietrza i światła.
i socrealizmem. Autorowi chodziło raczej o wydobycie pewnej ponadstylistycznej
wspólnoty obu ruchów. Podobieństwo dwóch dokumentów zostało szeroko
i szczegółowo wytłumaczone, zestawione i opisane (por. W. Baraniewski, Wizja
lepszego miasta [w] De gustibus. Studia ofiarowane przez przyjaciół Tadeuszowi
Stefanowi Jaroszewskiemu z okazji 65 rocznicy urodzin, red. R. Pasieczny, A. Ziemba,
Warszawa 1996, s. 121-127).
142
Również stosunek do zabytków, wyrażony w referacie Bieruta
i stanowiący poparcie dla tendencji modernizacyjnej – zachowania
historycznej szaty zewnętrznej przy nowym rozplanowaniu wnętrz –
zbieżny jest z postawą CIAM „Karta Ateńska”, która uzależnia zachowanie
zabytku od „interesu ogółu”: „Należy umieć mądrze wybrać to, co winno
być uszanowane […] Reszta będzie zmieniona w sposób użyteczny”84.
Prasa warszawska z początkowych lat odbudowy Warszawy pisała
o Mariensztacie, że mieszkania budowane ze środków publicznych
muszą być godne człowieka pracy, muszą być dla niego siedzibą
wygodnego życia i spokojnego wypoczynku, mieszkania te miały być
dowodem troski o każdego człowieka85. Było to również odniesienie sie
do „Karty Ateńskiej”, która przebrzmiewała w powyższych hasłach.
Na Osiedlu Mariensztat „po raz pierwszy w dziejach Warszawy ludność
robotnicza otrzymała należne jej, wygodne, jasne, suche, należycie
ogrzane mieszkania, korzystając w pełni z tych wszystkich udogodnień,
jakie nowoczesna cywilizacja oddaje do dyspozycji człowieka”86.
Na osiedlu mariensztackim zachowana została, w znacznej części,
sieć ulic dawnej jurydyki. W założeniu urbanistycznym osiedla
uszanowano również charakterystyczny przebieg ulicy Bednarskiej.
Przyjęto obrzeżny charakter zabudowy większej części osiedla. Powstały
dwa zasadnicze typy domów oraz pomniejsze kategorie budynków:87
1) Domy zaprojektowane na dawnym układzie hipotecznym parceli,
które stanowić miały rolę architektonicznego łącznika między
odbudowanymi budynkami zabytkowymi. Do tego typu zaliczymy
kamienice zlokalizowane w kwartale wytyczonym przez ulice:
Bednarską, Dobrą, Mariensztat i Sowią. W obrębie tych ulic
znajduje się najwięcej zrekonstruowanych zabytkowych
budynków. Kamienice te posiadają różne długości elewacji.
2) Domy projektowane na terenach nieliczących się z dawnym
układem hipotecznym parceli. Wszystkie pozostałe domy
nie wymienione w punkcie pierwszym, z wyjątkiem domu
84
85
86
87
Tamże, s. 126.
S. Mizera, Mieszkania robotnicze w stolicy, “Stolica” 1949, nr 22, s.5.
Cytowane motto B. Bieruta przytacza w swoim artykule K. Koźmiński (por.
K. Koźmiński, Osiedla robotnicze przy Trasie W-Z, „Stolica” 1949, nr 37, s. 4).
Z. Stępiński, Problematyka ukształtowania..., dz. cyt., s. 242.
143
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
podcieniowego przy Rynku oraz budynku galeriowego przy
nowym placu przy ulicy Bednarskiej. Domy mają długość elewacji
o wymiarach powtarzalnych.
3) Domy zbudowane na „osnowie” budynków zabytkowych: kamienica w narożniku ulicy Sowiej i Mariensztat (Dom pod Sową) oraz
kamienica przy zbiegu ulic Dobrej i Bednarskiej (dawny Hotel
Bawarski).
4) Budynki zabytkowe osiedla, łącznie jest ich 5.
Układ urbanistyczny i architektoniczny nawiązuje w luźny sposób
do małomiasteczkowej zabudowy XVII-wiecznej i XVIII-wiecznej.
Wszystkie budynki scalone są gabarytowo, co oznacza, iż są
trzykondygnacjowe. „Ujednolicono plastykę osiedla poprzez
wprowadzenie: dachów ceramicznych krytych dwoma rodzajami
dachówki – holenderką i esówką. Elewacje osiedla zakomponowano na
zasadach dwudziału poziomego: parter oddzielony od piętra pierwszego
i drugiego gzymsem i pasem kordonowym. Piętro pierwsze
wyodrębniono przez wprowadzenie nieco większej skali, uzyskując
charakterystyczne „piano nobile”. Elewacje wieńczono gzymsem
koronującym, którego maksymalne wyładowanie waha się w granicach
od 40-50 cm. [...] Zarówno okna piętra pierwszego, jak i drugiego
posiadają obramowania w formie opasek, których profile oparte są
na przestudiowanych formach architektury klasycyzmu i empiru
warszawskiego. Wszystkie elewacje wykonane zostały w tynkach
wapiennych z 6-milimetrową szlichtą barwną. Kolory otrzymano przez
dodanie do szlichty mielonej cegły bądź proszku z mielonego piaskowca
lub węgla drzewnego bądź też barwników (ugier, ochra)”88.
Architektura odbudowanego osiedla Mariensztat jest nawiązaniem
do naszej tradycji budowlanej – w zasadach kompozycji bryły elewacji
oraz w detalu architektonicznym. Urbanistyka osiedla wiąże urbanistykę
miasta historycznego, łącznie z przebiegiem jej niektórych ulic,
z nowym układem komunikacyjnym Śródmieścia, czyli Trasą W-Z.
Architektura Mariensztatu jest próbą powiązania architektury
historycznej z architekturą nową, która podczas budowy czerpała wzorce
z budownictwa dawnego, tradycji i sztuki budowlanej.
88
Z. Stępiński, Problematyka ukształtowania..., dz. cyt., s. 242.
144
Przy projektowaniu i budowie Trasy W-Z bardzo problematyczna
oraz dyskutowana była przyszłość warszawskich zabytków, tych, które
znajdowały się w niedalekim sąsiedztwie planowanej nowej arterii
komunikacyjnej Wschód-Zachód, jak i na drodze powyższej trasy.
Jednym z takich zabytków, którego mimo wysiłków nie udało się
uratować był Pałac Teppera przy ul. Miodowej. Odbudowa tego pałacu,
którego ruiny znajdowały się w miejscu dzisiejszego wlotu tunelu
pociągnęłaby za sobą wydłużenie tunelu w kierunku zachodnim
o kilkadziesiąt metrów, a w związku z tym wzrosłyby koszty budowy
i przedłużenie czasu jej trwania o kilka miesięcy. Pałac został rozebrany,
natomiast fragmenty kamieniarskie pałacu Teppera zostały ozdobą
„lapidarium” urządzonego na Trasie W-Z przy rynku Mariensztackim,
gdzie obok nich spoczywały kamienne zabytki wielu budynków
i pomników dawnej Warszawy89.
W latach 40. i 50. XX wieku Mariensztat był jednym z najmniejszych osiedli mieszkaniowych w odbudowującej się stolicy. Kubatura
budynków mieszkalnych osiedla mariensztackiego wynosiła 152.000 m³,
budynków użyteczności publicznej 31.000 m³, czyli łącznie dawało to
sumę 183.000 m³, przy ilości izb – 87590.
Podejście głównego architekta do projektowania
Charakter, klimat i zamysł głównego architekta, Zygmunta
Stępińskiego, przy projektowaniu i odbudowie Mariensztatu można krótko
opisać wypowiedzią samego autora osiedla: „Wydaje mi się, że nie można
bez groźby popełnienia nieodwracalnych błędów (gdyż takie już są
nieubłagalne prawa architektury i urbanistyki, że zrealizowane błędy
trwają przez wieki) projektować nowoczesnych miast i osiedli, nie czując
ich więzi z przeszłością, nie znając ich historii. Nowoczesność, która
odcina się od historii daje w rezultacie dzieła obce duchowi ludzi, którzy
będą żyć w tych miastach i mieszkać w tych domach”91.
89
90
91
Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433, s. nlb., dz. cyt., Nasz stosunek
do spuścizny kulturalnej… dz. cyt., s. 5; Z. Stępiński, Sprawa puścizny kulturalnej...,
dz. cyt., „Odrodzenie”, dz. cyt., s. 5; S. Rassalski, Trasa W-Z..., dz. cyt., s. 5.
Z. Stępiński, Problematyka ukształtowania..., dz. cyt., s. 243; Zb. Specjalne BN,
Rękopisy-akcesja 012433, s. nlb., dz. cyt., Zygmunt Stępiński, Problem
ukształtowania urbanistyczno-architektonicznego..., s. 25.
cytat Z. Stępińskiego z 30.11.1965 [w] Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433,
s. nlb., dz. cyt.
145
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Architekt Zygmunt Stępiński (1908-1982), główny projektant osiedla,
na tle Mariensztatu. Fot. ze zbiorów rodzinnych Państwa Stępińskich
Stępiński uważał, iż żadna budowa nie powinna być rozpoczynana,
o ile przedtem nie zostały wykonane wszystkie rysunki, a trudniejsze
zagadnienia nie zostały zobrazowane na modelu. „Rysunki wędrują
z pracowni na budowę [...] nie można być pewnym jak projekt „wyjdzie”
w naturze. Do tego dołącza się – szczególnie w ostatnich latach troska
o poziom wykonawstwa, z którym architekt toczy ciężką i przeważnie
bezowocną walkę, nie znajdując zrozumienia dla stawianych przez niego
wymagań estetyki i jakości. Praca architekta w warunkach warszawskich
jest dość specyficzna gdyż wymaga ona nie tylko wykonania projektu
i dopilnowania starannego wykończenia zarówno wnętrz jak i detali
elewacji lecz również i troski o uporządkowanie terenów otaczających
budynek. Rola architekta nie powinna moim zdaniem ograniczać się
do dania projektu, lecz powinna być i rolą gospodarza danego terenu,
który powinien dołożyć wszelkich starań o właściwe wykończenie
146
jezdni, chodników, parkingów, postawienie ławek, rzeźb, latarń,
posadzenie drzew”92. Tak też projektował i pracował architekt
Z. Stępiński, który, jeżeli było to możliwe, nie ograniczał się wyłącznie
do formy zewnętrznej budynku, projektował z równie drobiazgową uwagą
także i wnętrza, kończąc na najdrobniejszych szczegółach. Zajmował się
również otoczeniem budynku, porządkując i projektując teren wokoło.
Projekty Stępińskiego były na skalę ludzkich potrzeb i wygody.
U Stępińskiego możemy dostrzec silne przywiązanie do stylów
historycznych, tj. architektury XVIII wieku, baroku czy też klasycyzmu.
Reprezentował w swoim warsztacie architektonicznym podejście
do architektury akcentujące bardzo silnie ciągłość tradycji, ciągłość
miejsca, ciągłość pewnego przekazu (skala, detal, sposób ukształtowania
bryły architektonicznej). Projektant posiadał dużą umiejętność
budowania architektury nastroju, miał zwyczaj lirycznego kształtowania
architektury, zarazem tej, którą budował, jak i tej którą odbudowywał.
Była to architektura i urbanistyka, którą cechowało projektowanie
i budowanie w skali miasta, tzw. „ludzka skala”. Projekty Stępińskiego
cechowała logika, umiar, a jednocześnie stosowny rozmach przypisywany wielkomiejskości.
Już w okresie II wojny światowej Stępiński projektował podobne
założenia. Jednym z wcześniejszych konspiracyjnych projektów
Stępińskiego, a pochodzącym z lat 1943-1944, był projekt „Domu
kultury dla małego miasteczka”, gdzie na elewacji budynku wykonanej
w kamieniu, zaprojektował wykucie napisu: „Budujemy gmach dla
przyszłości na fundamentach przeszłości”. Motto powyższe możemy
uznać za credo postawy twórczej tego architekta i urbanisty93.
92
93
Jest to wersja robocza artykułu Z. Stępińskiego na temat jego pracy zawodowej,
osiągnięć i trudności napisanego na zaproszenie „Życia Warszawy”, s. 3 [w:]
Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433, nlb., dz. cyt.
Cykl rysunków architektonicznych zatytułowany „Typowy dom kultury dla małego
miasteczka” został wykonany przez Z. Stępińskiego i Tadeusza Miazka.
Za powyższy projekt konkursowy obaj architekci otrzymali III nagrodę. Cykl
obejmuje 7 rysunków, które są własnością Muzeum Historycznego m.st. Warszawy
(Archiwum rodzinne Państwa Stępińskich, Działalność zawodowa Zygmunta
Stępińskiego, maszynopis, s. 5; Dary i darczyńcy. 70 lat Muzeum Historycznego m.st.
Warszawy. Katalog wystawy jubileuszowej, grudzień 2006 – maj 2007, Muzeum
Historyczne m.st. Warszawy 2006, s. 460-461).
147
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Opinie, głosy pozytywne oraz negatywne o osiedlu
Zygmunt Stępiński, główny projektant osiedla, pisał, że niezapomnianym wrażeniem z budowy Trasy W-Z i Mariensztatu pozostały dla
niego tłumy odwiedzających stale tę budowę, tak zwana „kontrola
społeczna”, świadcząca o zainteresowaniu pracą architektów
i przywiązaniu do rodzinnego miasta. Budowa osiedla zrodziła również,
po raz pierwszy, dyskusje publiczne nad projektem. „Żadna gałąź sztuki
nie zajmuje tak wiele miejsca w życiu wszystkich ludzi, jak architektura.
Uważam dyskusje i krytykę publiczną za niezwykle cenną i pomocną
w pracy i samemu zdarzało mi się już kilkakrotnie wprowadzać
poprawki i zmiany do projektów właśnie w wyniku głosów krytyki
publicznej w projekt”94.
Edmund Goldzamt w swojej sztandarowej publikacji95 pisał
o Mariensztacie, iż osiedle to stanowiło swoisty wyjątek w kosmopolitycznej twórczości i zaważyło znacznie nad dalszym rozwojem
architektury polskiej. „Osiedle Mariensztat jest nowym masywem
mieszkaniowym powstałym na historycznym układzie terenowym
i ulicznym dzielnicy podskarpowej i włączającym w swą kompozycję
kilka zachowanych lub odbudowanych kamieniczek zabytkowych. [...]
Architektura osiedla pomyślana jest jako neutralna w zasadzie
podbudowa piętrzących się nad nim zabytków Skarpy, a zwłaszcza
kościoła św. Anny. Stąd wyrównany gabaryt zabudowy, spływający
łagodnymi uskokami domów po pochyłości terenu; stąd zrezygnowanie
z odrębnych dominant architektonicznych na rzecz niepodzielnego
panowania budowli zabytkowych, stąd drobna skala architektoniczna
zabudowy mariensztackiej, podkreślająca znaczenie Skarpy i wielkości
ustawionych na jej krawędzi wielkoskalowych pałaców i kościołów.
Zasada ta przeprowadzona konsekwentnie i pozwalająca stopić
w jedną całość kompozycyjną nowe osiedle mieszkaniowe z piętrzącymi
się nad nim bryłami zabytkowymi okazała się jednak niewystarczająca
dla ukształtowania panoramy tego odcinka Warszawy lewobrzeżnej
od strony Wisły. Domki mariensztackie ze swym małym gabarytem
94
95
Jest to wersja robocza artykułu Stępińskiego na temat jego pracy zawodowej,
osiągnięć i trudności napisanego na zaproszenie „Życia Warszawy”, s. 2 [w:]
Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433, nlb., dz. cyt.
E. Goldzamt, Architektura zespołów śródmiejskich i problemy dziedzictwa,
Warszawa 1956, s. 448-452.
148
i drobną skalą architektoniczną nie odpowiadają zadaniu wytworzenia
pierwszej kulisy elewacyjnej miasta od strony wielkiego obszaru rzeki.
W architekturze osiedla Mariensztackiego autorzy po raz pierwszy
w twórczości powojennej sięgnęli do środków ekspresji architektonicznej przekazanych nam przez tradycję. [...] wyrazili je przez użycie
tradycyjnych form podcieni arkadowych, skarp, wysokich ceramicznych
dachów, poprzez podjęcie tradycyjnego wątku tektonicznego ściany
zwieńczonej gzymsem i rozczłonkowanej profilowanymi podziałami
poziomymi”96.
Pozytywną opinię o osiedlu napisał Stefan Rassalski: „Dzielnica
Mariensztat nie jest więc dzielnicą domów zabytkowych, jest ona raczej
dzielnicą tradycyjnego budownictwa, w której uszanowano piękne,
stylowe, historyczne formy elewacji, wyposażając wnętrza domów
w nowoczesny plan i nowoczesne urządzenia. [...] Mariensztat cechuje
piękno i wygoda. Elewacja każdego domu jest dziełem sztuki
architektonicznej, plan urbanistyczny osiedla przewidział przede
wszystkim przestrzeń otwartą, słońce, powietrze i zieleń. [...] Jest to
dzielnica barwna, radosna i piękna, gdzie ludzka praca święciła wiele
swych bezprzykładnych triumfów”97. I następna pochlebna ocena
Mariensztatu: „Budowniczowie tego pięknego osiedla warszawskiego
włożyli wiele serca i artyzmu w estetykę form zewnętrznych poszczególnych domów, placów i ulic, dając im uroczą oprawę artystyczną
w postaci rzeźb, mozaik i innych architektonicznych ozdób”98.
Trochę mniej przychylne opinie na temat osiedla możemy odnaleźć
w „Architekturze” z 1951 roku: „Autorzy Mariensztatu stając wobec
możliwości twórczego pogwałcenia powstałego w kapitalistycznej
formacji organizmu miejskiego Warszawy, wobec kuszącej perspektywy
odtwarzania czy też obnażania historycznej formy urbanistycznej
i architektonicznej, nie zawsze chcą dać z siebie maximum staranności
w opracowaniu tych fragmentów, które są od początku ich tworem. [...]
Wszyscy pragnęli wiedzieć, czym tłumaczą się takie zjawiska, jak wyizolowanie węzła komunikacyjnego z zabudowy, asymetryczne obsadzenie
rynku tak silnym akcentem kompozycyjnym, jakim jest fontanna, niczym
96
97
98
Tamże, s. 448-449.
S. Rassalski, Mariensztat, dz. cyt., s. 7.
Zwiedzamy Warszawę. Mariensztat, red. K. Saysse-Tobiczyk, „Stolica” 1953, nr 19, s. 16.
149
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
nie podkreślony prześwit z rynku w przyległe tereny obok przedszkola. –
Reprezentant twórców nie potrafił dać w tej dziedzinie zadowalającej
odpowiedzi. Nie udało nam się odczuć dyscypliny kompozycyjnej,
zastosowanej przez autorów. [...] Niemniej nie wytłumaczył młodzieży
(za wyjątkiem stwierdzenia, że teraz zrobiliby wiele rzeczy inaczej) tych
problemów, które przy obserwacji mariensztackiego osiedla narzucają się
widzowi z mocą nieodpartą. [...] Każdy twórca – realizator winien nie
tylko pamiętać, że ciąży na nim odpowiedzialność za wieloletnie
oddziaływanie stworzonej przezeń formy, ale również musi on rozumieć
obowiązek wytłumaczenia się ze swych osiągnięć”99.
Autorzy projektu byli świadomi popełnionych błędów i niedoskonałości oraz przyznawali się do nich otwarcie: „Dziś z perspektywy kilku
lat, kiedy różowe tynki Mariensztatu nabrały już nieco patyny, kiedy
młode drzewa i krzewy, posadzone w czasie budowy na zboczach Skarpy,
rozrosły się i mocno zapuściły korzenie w ziemię już nie jurydyki, lecz
nowego, socjalistycznego osiedla – autorzy projektu widzą całą masę
błędów popełnionych zarówno w urbanistyce, jak i w architekturze”100.
Socrealistyczne znamię
W referacie inż. E. Golzamta, wygłoszonym na Krajowej Partyjnej
Naradzie Architektów w dniach 20-21 czerwca 1949 (bezpośrednio
przed ukończeniem budowy Mariensztatu), czytamy: „Architektura
polska podjęła rozwiązanie takich kapitalnych zadań wynikających
z nowej rzeczywistości społecznej jak stworzenie nowego typu domów
i osiedli mieszkalnych, nowych typów gmachów jak świetlice robotnicze
i wiejskie, domy kultury itp. Założone zostały fundamenty nowej,
polskiej architektury – socjalistycznej w treści, narodowej w formie,
której pierwsze lecz silne pędy wyrastają dziś w naszych oczach
na budowie Trasy W-Z”101, Pojawiały się i takie głosy: Mariensztat
pierwszy przemówił architekturą zrozumiałą i bliską ludziom stolicy
i ludziom naszego kraju. I w tym tkwi tajemnica tego, że Mariensztat już
w kilka dni po zakończeniu robót został wchłonięty przez Warszawę.
99
S. Staszewski, Dyskusja o Mariensztacie, „Architektura” 1951, nr 11/12, s. 367.
Z. Stępiński, Od Mariensztatu do MDM, dz. cyt., s. 6.
101
podaję za: Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433, nlb., dz. cyt., Zygmunt
Stępiński, Od Mariensztatu do M.D.M..., s. 7.
100
150
Przyszły Mariensztat, jako zespół urbanistyczny miał stanowić tło
dla powstającej Trasy W – Z. Oddanie Trasy W – Z i Mariensztatu
nastąpiło 22 lipca 1949 roku. Kolonia mieszkaniowa Mariensztat została
zbudowana metodą tzw. socjalistycznego współzawodnictwa pracy
i racjonalizacji (np. dom Mariensztat 19 zbudowany w 19 dni)102.
Zarówno o Trasie W-Z, jak i o Mariensztacie mówiono,
że w kompozycji tych założeń zastosowano zasadę ciągłości
historycznej. Naczelną przesłanką powyższych struktur była idea troski
o człowieka, czyli idea socjalistycznego humanizmu. Ta humanistyczna
zasada znalazła swój dobitny wyraz w intymnym, pełnym lirycznego
czaru potraktowaniu osiedla Mariensztat. Miało to swoje odbicie
w zakładaniu parków, skwerów, w wytyczeniu ośrodków społecznych
i sieci obsługi społeczno-kulturalnej, w wyposażeniu osiedla elementami
małej architektury, takimi jak fontanny, rzeźby, mozaiki.
Można zaryzykować stwierdzenie, że pierwsze lata odbudowy
Warszawy nie dopuszczały budownictwa mieszkaniowego do centrum
miasta, a budujące się nowe dzielnice były jedynie osiedlami,
które powstając na peryferiach stanowiły wyspy zamieszkiwane przez
ludność robotniczą miasta. Pierwszym wtargnięciem budownictwa
mieszkaniowego do śródmieścia Stolicy był Mariensztat. Duży procent
mieszkań na tym osiedlu zamieszkiwanych było przez robotników, którzy
sami wznieśli domy na ul. Sowiej, Bednarskiej, Dobrej i Mariensztat.
Często pisano i mówiono o Mariensztacie jako o osiedlu robotniczym, które pierwsze odpowiedziało na hasło „architektura narodowa
w formie i socjalistyczna w treści”. „W budowie Trasy W-Z (budującej
się jednocześnie z osiedlem mariensztackim), wielkim, bez precedensu
pozostającym dziele, ukazano światu, czym jest socjalistyczna
architektura i jej treść. Nie jest to dom żelbetowo-szklany, maszyna
do mieszkania. Lecz jest to dom, piękny, jest to wyraz najwyższego
szacunku dla sztuki architektonicznej ubiegłych wieków, z których ona
powstała i, barbarzyńsko zniszczona przez najeźdźców, została
z pietyzmem odbudowana”103.
102
„Rekordowy czyn załogi murarskiej – wystawienie w ciągu 19 dni domu przy
ul. Mariensztadt 19, dla uczczenia zjednoczenia partii – jest najlepszym dowodem
tego, co może dokonać fachowość, połączona z entuzjazmem pracy” (Fragment
nowej, pięknej Warszawy, dz. cyt., s. 4; Z. Stępiński, Gawędy..., dz. cyt., s. 62-63).
103
S. Rassalski, Trasa W-Z..., dz. cyt., s. 5.
151
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Niektóre domy budowano, bijąc murarskie rekordy szybkości,
co odbiło się na niskiej jakości ich murów. „Michał Krajewski
na budowie Mariensztatu dał pokaz pracy zespołowej podpatrzonej
w czasie wojny na budowach uralskich. W ciągu dniówki nieomal
sześciokrotnie przekroczył obowiązującą normę. W jego ślady rychło
poszli inni, powstawały trójki murarskie, zmieniały się rytm i organizacja pracy” – pisał Lech Chmielewski w „Przewodniku warszawskim104.
Także na budowie Mariensztatu Michał Krajewski wprowadził
po raz pierwszy system „trójek murarskich”.
Prasa warszawska często donosiła w relacjach z budowy,
jak rozwija się i realizuje praca przodowników pracy: „Lewandowski
przechodził koło budynku kierownictwa. Na ścianie wisiała duża, biała
tablica z fotografiami przodowników pracy, wykresem i cyframi
wyników. Było tam też i jego zdjęcie, umieścili je właśnie wtedy,
gdy okazało się, że jego brygada przoduje. Stosując nowy, zespołowy
system pracy osiągnięto wówczas 326,4% normy. Dochodziło teraz
jednak i do 400%, a może i coś ponadto. […] W kwietniu 1948 roku
Lewandowski zaczął pracować tu właśnie, na Mariensztacie i tu widział
też, jak i murarze rozpoczynali stosowanie nowych metod pracy”105.
Dla upamiętnienia Mariensztatu, jako miejsca narodzin zespołowego
systemu pracy, istniały plany stworzenia rzeźby trójki murarskiej,
która miała być zlokalizowana na przyrynku mariensztackim106.
Powojenne dekoracje i detal na Mariensztacie107
Przy projekcie Mariensztatu architekci po raz pierwszy po wojnie
nawiązali szeroką współpracę z artystami plastykami. W budynkach
104
Podaję za: S. Majewski, Spacerownik..., dz. cyt., s. 28.
B. Ostromęcki, Brygada z Mariensztadtu, „Warszawa” 1950, nr 4, s. 3.
106
Z. Nowaczkiewicz, Mariensztat – piękne osiedle na ukończeniu, „Trybuna Ludu”
1952, nr 131, s. 5; jak donosiła prasa, miała być to rzeźba autorstwa Lisowskiego
(por. T. Komorowski, dz. cyt., s. 7); W sprawie rzeźby wypowiadał się również
prezydent B. Bierut na posiedzeniu w sprawie budownictwa miejskiego Warszawy
w dniu 7 lutego 1952 roku: […] „Co do trzech murarzy (pomnik) to słusznie, byle
ładnie zrobić” (AAN, Archiwum Bolesława Bieruta, sygn. 254/IV-15, s. 25, dz. cyt.).
107
Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012432, s. nlb., Pracownia Śródmieście,
Niektóre dane o Trasie W-Z, s. 1-6; J. Sigalin, Warszawa 1944-1980. Z archiwum
architekta, t. 2, Warszawa 1986, s. 85; U. Zielińska-Meissner, dz. cyt., s. 53-55.
105
152
wprowadzono następujące formy dekoracyjne: podcienia, obramienia
otworów okiennych i gzymsy. Zastosowanie w cokołach narożnych
domów ulicy Sowiej i Mariensztatu łuków eliptycznych, a w podcieniu
domu ściany wschodniej rynku łuków odcinkowych, miało swoje
uzasadnienie w pokrewieństwie tych wykroi, a równocześnie wprowadziło
urozmaicenie. Kompozycja brył i elewacji domów na Mariensztacie jest
przykładem dyscypliny plastycznej projektującego architekta.
Sgraffito na byłym Domu Towarowym, obecnie gmach szkoły
muzycznej przy zbiegu ulicy Furmańskiej i Bednarskiej (ul. Bednarskiej
11) zostało zaprojektowane przez prof. Jana Seweryna Sokołowskiego
i art. mal. Zofię Czarnocką-Kowalską. Są to dwie duże sceny z życia
Warszawy, tej dawnej – z żaglowcami na Wiśle, i tej nowej – gdzie we
wspólnym trudzie murarze i murarki odbudowują swoje miasto.
Tematyka prac doskonale wrasta w charakter miasta dwóch epok108.
Para wspomnianych powyżej artystów, czyli Jan Seweryn
Sokołowski i Zofia Czarnocka-Kowalska są również autorami sgraffita
na elewacji bocznej kamienicy przy ul. Garbarskiej 7 (narożna Rynku,
od strony Trasy W-Z), tu, gdzie obecnie zlokalizowany jest pub
„Baryłka”. Jest to przedstawienie dwóch rybaków na łódce, którzy,
łowiąc ryby, znajdują jeszcze czas, aby zapalić fajkę. Można skusić się
na stwierdzenie, iż rybacy pozdrawiają ludzi przejeżdżających Trasą
W-Z. Powyższa kompozycja figuralna określa historyczny charakter tej
dzielnicy, jako osady rybackiej109.
Na Rynku Mariensztackim swoje miejsce w projekcie znalazł
mozaikowy zegar z kurantami (róg ul. Sowiej i Mariensztatu), projektu
również Jana Seweryna Sokołowskiego i Zofii Czarnockiej-Kowalskiej.
Przedstawione są na nim następujące postaci: dzień – złocisty,
108
109
Sgraffito z przedstawieniami scen z życia Warszawy było lepiej odbierane
i oceniane przez krytyków, dziennikarzy, niż sgraffito z przedstawieniem rybaków:
„Pod każdym względem wartościowym i dojrzałym dziełem sztuki monumentalnej
są wielkie kompozycje na mariensztackim PDT. Widać, że stanowią one integralną
część budynku i wynikają z logiki zaprojektowania ściany” (por. S. Rassalski,
Forma i detal warszawskich realizacji (szkic opisowo-krytyczny). Sgraffito i mozaika,
„Stolica” 1953, nr 22, s. 3).
S. Rassalski krytykował to przedstawienie, określał je jako zbyt prymitywne
w formie o cechach groteskowych i naiwnych (por. S. Rassalski, Forma i detal...,
dz. cyt., s. 3).
153
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
uśmiechnięty z kwiatami i białym gołębiem, noc – ciemnobłękitna,
owiana tajemnicą, z gwiazdami na sukni. Zegar na rynku
mariensztackim wykonał, ofiarował i zmontował Cech Złotników,
Jubilerów i Zegarmistrzów Warszawskich.
Stefan Rassalski zarówno sgraffito z przedstawieniem rybaków, jak
i zegar, czyli dwie kompozycje, plastyczną i malarską, w architekturze
określał jako niewłaściwe i nazywał nieporozumieniem pomiędzy
plastyką i architekturą. „W obu przykładach widać, że zdążają one
do tego, aby podporządkować sobie budowlę, a nie uzupełniać ją. Wyraża
się to w skali płaszczyzn w stosunku do elewacji i w agresywności
traktowania. Można powiedzieć, że patrząc na rynek mariensztacki,
najpierw widzimy sgraffito i mozaikę, z później dopiero domy,
na których się one znajdują”110. Jednak większość autorów piszących
do różnorodnych czasopism była zupełnie odmiennego zdania.
Bystre oko zwiedzającego odnajdzie na Mariensztacie sporo
elementów kutych z żelaza. Poczynając od mało zauważalnych,
jak wskazówki w zegarze, poprzez kraty okienne, szyldy, uchwyty
na drzewce flag, a kończąc na latarniach. Ciekawym i oryginalnym
elementem są, np. osłony na dzikie wino (półkoliste balustrady,
np. Mariensztat 19, 23, 25).
Troska o detal została również uwidoczniona na kamiennych
tabliczkach z nazwami ulic, które widnieją na ścianach domów:
Mariensztadt, Garbarska, Krzywopoboczna, Źródłowa, Grodzka,
Białoskórnicza. Na terenie osiedla mariensztackiego umieszczono również
pamiątkową tablicę, która miała przezwyciężyć tradycje anonimowości
w projektach urbanistycznych: „Kolonia mieszkaniowa MARIENSZTAT
między ulicami Dobrą – Bednarską – Krakowskim Przedmieściem –
Trasą W-Z zbudowana wg projektu PRACOWNI WZ przez zespół P.P.B.
Betonstal w latach 1948-1949 jednocześnie z Trasą W-Z”111.
Największą popularność zdobyła jednak rzeźba pełnoplastyczna,
usytuowana tuż po zejściu ze skarpy, idąc od kościoła św. Anny, na rogu
ulicy Bocznej i Mariensztat. Jest to dzieło zaprojektowane i wykonane
przez Barbarę Zbrożynę, a przedstawiające postać kobiecą z kurą pod
110
111
S. Rassalski, Detal architektoniczny w realizacjach warszawskich, „Architektura”
1952, nr 11, s. 286.
S. Jankowski, dz. cyt., s. 5.
154
pachą112. Rzeźba ma upamiętniać handlowe tradycje Mariensztatu,
gdzie w XIX i na początku XX wieku istniał duży targ spożywczy.
Ludność Warszawy szybko zwróciła uwagę na fakt, iż powyższa rzeźba
„Przekupki” niewłaściwie trzyma kurę pod pachą! Kura zwrócona
jest głową do przodu, gdy tymczasem zawsze przekupki pokazywały
klientom odwrotną stronę kury. Rzeźba ta harmonizuje z nastrojem
terenów otaczających.
Ta sama artystka rzeźbiarka, Barbara Zbrożyna, wykonała
kamienną sowę, umieszczoną w narożniku domu u zbiegu ulicy Sowiej
i Mariensztat. Tabliczki z nazwami ulic i płaskorzeźbę na resztkach
zachowanych murów pałacu Kazanowskich z napisem: „Tu u stóp
pałacu Kazanowskich walczył z małpami Pan Zagłoba” zaprojektowała
i wykonała artystka rzeźbiarka Magdalena Więcek-Wnuk113.
Ostatnie z rzeźb pełnoplastycznych znalazły swoje miejsce przy
balustradzie fontanny na Rynku Mariensztackim.114 Są to postaci trzech
chłopców, którzy wsparci na łokciach, patrzą na tryskającą spod ich rąk
wodę. Autorem tej realizacji był Jerzy Jarnuszkiewicz115. Ten sam
artysta wykonał rzeźby koziołków podtrzymujących dach przedszkola
przy ul. Sowiej 4 oraz płaskorzeźbę z wyobrażeniem czytających
i bawiących się dzieci oraz kotka, umieszczoną na elewacji frontowej
tegoż przedszkola116.
112
113
114
115
116
Jeszcze w dniu 14 maja 1949 roku nie było decyzji, gdzie ma być posadowiona
rzeźba: „Konieczna jest ostateczna decyzja, gdzie ma być ustawiona „Przekupka” na
Mariensztacie. Muszę już dla rzeźby budować cokół (J. Sigalin, dz. cyt., t. 2, s. 48).
S. Jankowski, dz. cyt., s. 5; Z. Stępiński, Gawędy..., dz. cyt., s. 65.
Fontanna z mozaiką zaprojektowana i wykonana przez Jana Sokołowskiego i Zofię
Czarnocką-Kowalską.
S. Jankowski, dz. cyt., s. 5; J. Sigalin, dz. cyt., t. 2, s. 85.
Na zachodniej prefabrykowanej ścianie przedszkola umieszczono narzutową
płaskorzeźbę o tematyce dziecięcej, całkowicie odpowiadającą charakterowi budynku.
Dekoracja ta również była krytykowana, por. S. Rassalski, Detal architektoniczny...,
dz. cyt., s. 287: „Płaskorzeźba nie odpowiada skali budynku. Grupa jest zdecydowanie
za duża i ciężka, co jeszcze bardziej podkreśla ostre cieniowanie jej przez światło
południowe. Nie w tym jednak tkwi główny błąd. Tkwi on w zbyt daleko posuniętym
formalizmie traktowania rzeźby o tendencjach wyraźnie deformacyjnych, przez co też
przedstawione postacie uderzają swoją brzydotą. Tymczasem grupa ta, określająca
charakter budynku, powinna wyrazić się radośnie i realistycznie. Przykład formy,
jaka tu mogła i powinna być zastosowana, określa płaskorzeźba w zrekonstruowanym
155
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Ochrona oraz wpisy do rejestru zabytków
Osiedle Mariensztat zostało włączone na Listę Obiektów
Architektury XX wieku z lat 1945-1989 określających, zdaniem
środowiska architektów Oddziału Warszawskiego SARP, tożsamość
miasta i stolicy117. Lista ta została skierowana jako wniosek OW SARP
w marcu 2003 roku i wpłynęła do Prezydenta Miasta z prośbą o objęcie
ich ochroną prawną, jako dziedzictwa kultury współczesnej, w ramach
ustaleń miejscowych planów zagospodarowania, uchwalonych przez
Radę Miasta Stołecznego Warszawy.
Natomiast 12 sierpnia 2009 roku, decyzją Mazowieckiego
Konserwatora Zabytków, został wpisany do rejestru zabytków układ
urbanistyczny (1948-1955) - Kolonia Mieszkaniowa Mariensztat,
ze względu na swoją wyjątkowość w skali miasta i jego
„małomiasteczkowy charakter” (nr wpisu 872).
Wpisami do Rejestru Zabytków Nieruchomych są również
chronione poszczególne kamienice i domy: Bednarska 2/4, Bednarska 14,
Bednarska 21, Bednarska 23, Bednarska 24, Bednarska 25, Bednarska 26,
Bednarska 28/30, Mariensztat 9, Mariensztat 11/11A, Mariensztat 13,
Mariensztat 15 oraz układ urbanistyczny ulicy Bednarskiej.
Wnioski z realizacji
Tradycjonalizm odbudowanego osiedla mariensztackiego był
niewątpliwym nowatorstwem na tle pewnego rodzaju przyjętej zasady
schematyzmu w formach architektury mieszkaniowej. Szereg zastosowanych w tym założeniu zasad architektoniczno-urbanistycznych było ściśle
związanych i uzależnionych od bliskiego sąsiedztwa kościoła św. Anny
oraz zespołu zabytków wysokiej klasy, które znajdują się w niedalekiej
odległości od osiedla. Mariensztat został zbudowany częściowo jak
prowincjonalna zabudowa małego miasta. Tworzy on jedynie tło, plan
pierwszy dla monumentalnych zabytkowych dominant. Zabudowa
przedstawia się głównie jako szereg zwartych kamieniczek imitujących
117
XVIII-wiecznym Domu pod Łabędziem, która powinna była stać się punktem wyjścia
dla wszystkich opracowań plastycznych Mariensztatu”.
Oddział Warszawski SARP, marzec 2003.
Źródło: Internet: http://warszawa.sarp.org.pl/pokaz.php?id=1632
156
jak gdyby pojedyncze domy wyrastające z prywatnych parcel i w swym
charakterze przedstawiające tzw. kamieniczki pseudozabytkowe.
Główny projektant osiedla, Zygmunt Stępiński za prace nad
Mariensztatem został odznaczony licznymi orderami i nagrodami:
Nagroda Plastyczna Stolicy w uznaniu zasług położonych przy
odbudowie Warszawy zabytkowej, szczególnie na terenie Trasy W-Z,
Mariensztatu, Krakowskiego Przedmieścia i Nowego Światu (1948,
przyznana przez Radę Narodową i Zarząd m.st. Warszawy); Krzyż
Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski za projekt i realizację Trasy W-Z
i Osiedla Mariensztat (1949); Państwowa Nagroda Artystyczna I stopnia
dla zespołów na rok 1950 za pracę nad Trasą W-Z i Mariensztatem
(1950, przyznana przez Prezydium Rządu RP)118.
Mariensztat dawniej i współcześnie,
czyli cichy i zapomniany fragment stolicy
Kariera Mariensztatu był równocześnie błyskotliwa, jak i krótkotrwała. Od początku otwarcia Mariensztatu, czyli od 22 lipca 1949 roku,
był to centralny punkt życia towarzyskiego i kulturalnego nowej stolicy.
Odbywały się tu zabawy z okazji świąt 1 maja czy choćby 22 lipca.
„Z inicjatywy Jerzego Borejszy otwarto na Rynku Mariensztackim
pierwszy Klub Książki i Prasy z czarną kawą, nowościami
wydawniczymi. Tu także organizował swe spotkania „Express
Wieczorny”. […] Wszystko to trwało nie dłużej niż dwa, trzy lata.
Następnym miejscem był MDM, Stare Miasto i Krakowskie
Przedmieście. Później zaczęli uciekać z Mariensztatu sławni mieszkańcy
tej dzielnicy: artyści, działacze, przodownicy pracy. W Klubie Prasy,
za zaciągniętymi na stałe kratami w oknach… ulokowano Laboratorium
Przemysłu Gastronomicznego”119.
Mariensztat dość szybko zaczął niszczeć, a obiekty, które miały
służyć mieszkańcom do kulturalnego spędzania czasu, albo nie zostały
118
119
Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 011965, dz. cyt., Ważniejsze nagrody, s. 23,
Ordery i ważniejsze odznaczenia, s. 24.
J. Kasprzycki, Warszawskie powitania. Małe mieszkanko na Mariensztacie, „Życie
Warszawy” 1967, nr 156, s. 3; S. Jankowski, dz. cyt., s. 4.
157
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
uruchomione po 1949 roku lub nie spotkały się z zainteresowaniem
mieszkańców osiedla120.
Współczesny wygląd fragmentu osiedla, róg ul. Bocznej i Mariensztatu,
po lewej rzeźba „Przekupka” autorstwa Barbary Zbrożyny. Fot. K. Rogalska, 2014
120
Dziennik „Express Wieczorny” z dnia 19 września 1951 roku donosił, iż „Mariensztat,
ten uroczy zakątek i duma Warszawy, reprezentacyjne miejsce stolicy, stał się obecnie
jednym z najbardziej zaniedbanych punktów miasta”. Opisywał dalej, że
w nawierzchni rynku widniały wielkie otwory, natomiast podcienia w narożniku ulicy
Sowiej były porysowane i obtłuczone. Niektóre elewacje zniszczono przybijając
do nich transparenty, niektóre dachówki połamane i potłuczone. Okolicę szpeciła
również zniszczona drewniana estrada oraz zwisające z drzew i latarń przewody
radiomagnetofonowe. ([Zet], Osiedle piękne, lecz niestety zapomniane. Mariensztat
bez gospodarza i opłakane tego skutki, „Express Wieczorny” 1951, nr 249, s. 5).
„Życie Warszawy” z 1953 informowało, że mieszkańcy osiedla nie interesowali się
zbytnio kioskami: „Długo się wlecze sprawa kiosków w kamienicach na Bednarskiej.
Już od dwóch lat są one ukończone i przekazane użytkownikom – którzy jeszcze
nie uruchomili żadnego z tych kiosków” ([IP], dz. cyt., s. 4). Dalej „Życie Warszawy”
z 28 lipca 1966 roku donosiło, że basen fontanny suchy, nieczynny, wypełniony
śmieciami, kamienne ławy pod drzewami obtłuczone, elewacje domów pokryte
napisami, na ulicach pusto. Już wówczas osiedle było zaniedbane i jakby opuszczone
(J. Wołowski, dz. cyt., s. 3).
158
Przygnębiający opis osiedla przekazał nam również Stanisław
Jankowski: „Rok 1968. Pusty mariensztacki rynek, na którym nic się
nie dzieje od lat. [...] Senne sklepy, które z trudem wyrabiają miesięczne
plany i jedyny dobrze prosperujący lokal, restauracja „Pod Retmanem”,
gdzie się mleka ani wody nie pija. [...] Przy fontannie, kamienni chłopcy
z obtłuczonymi nosami, zegar, który zapomniał wydzwaniać kuranty...”121.
Już w 1969 roku pisano o Mariensztacie w czasie przeszłym, iż był on
wizytówką stolicy, a dziś jest już zapomniany: „Zapomniano o Mariensztacie. Nie odwiedzają go ani krajowi, ani zagraniczni turyści, nie odwiedzają
i warszawiacy. Nikt tu już się nie bawi w niedzielne popołudnia”122.
W drugiej połowie lat 70. XX wieku pisano o Mariensztacie,
jako o miejscu, którego sława i najlepsze dni dawno już przeminęły:
„Przed dwudziestu laty było tu jednak inaczej, Mariensztat był modny.
Z całej Warszawy zjeżdżali się ludzie, aby kilka razy obejść rynek
wkoło, posiedzieć na brzegu fontanny – wspomina jeden z mieszkańców.
– Tańczyło się tutaj, puszczało balony, organizowało nawet walki
bokserskie pod gołym niebem… Ale potem odbudowano inne fragmenty
miasta, moda przeniosła się z trasy W-Z do innych dzielnic. […]
Aż wreszcie najczęściej odwiedzanym miejscem Warszawy stał się plac
Zamkowy. Raptem kilka kroków, a jednak za daleko. [...] Krótko trwała
jego chwała, szybko przestano śpiewać o nim piosenki, życie potoczyło
się spokojnym trybem, jak w najzwyklejszym osiedlu mieszkaniowym.
Bo i taka też jest jego nazwa – Osiedle Mieszkaniowe Mariensztat”123.
Przytaczane opisy kolonii mariensztackiej z roku 1979 również
nie dają złudzeń i szerokich perspektyw na przyszłość: „Dni świetności tego
fragmentu miasta dawno już przeminęły. Zapomniano o zabawach
na Rynku. Wyleciały z pamięci piosenki i wiersze... Domy niegdyś wesołe
i czyste dziś robią wrażenie mocno zaniedbanych. [...] Mariensztacka
fontanna to obiekt śmiechu wart. Ma aż trzech opiekunów, więc wygląda
pożal się Boże. [...] Mariensztat przez długie okresy w historii nie cieszył się
najlepszą sławą i leżał na uboczu zainteresowań miasta”124. „Mariensztat
uchodził zawsze za siedlisko złodziejów, bandytów i wszelkich mętów
121
122
123
124
S. Jankowski, dz. cyt., s. 4.
Z. Marcińczak, dz. cyt., s. 7.
A. Białecki, Na Mariensztacie, „Architektura” 1976, nr 1, s. 20.
P. Knothe, W trzydzieści lat później, „Stolica” 1979, nr 10, s. 2.
159
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
społecznych. Do reszty zepsuli mu opinię dorożkarze, którzy podobno w te
stronę nawet za podwójną i potrójną zapłatą jechać nie chcą”125.
W latach 80. XX wieku Krystyna Krzyżakowa, która sama
mieszkała na Bednarskiej 20 lat, tak opisywała ciszę i spokój, który
zapanował, po wcześniejszych latach gwaru i żywotności, w którą
opiewało osiedle mariensztackie: „Dziś tej ciszy na Mariensztacie i ulicy
Bednarskiej aż nadto, młode niegdyś i prężne osiedle postarzało się wraz
z ogółem swych mieszkańców. Jak gołębie odfrunęli stąd młodzi,
przenosząc się na inne miejsca. Sklepy zaczęto przebranżawiać, wiele
straciło swoją rację bytu w tak odmienionym skupisku ludzkim. Bednarska
posmutniała i jakoś poszarzała, przestała bawić i przyciągać przechodniów,
po trosze jak cały Mariensztat. W okresie ostatnich lat zastanawiano się
nawet jak przywrócić tu dawną świetność”126. Padały różne propozycje,
niestety żadnej nie wprowadzono. Na pewno warto poważnie zastanowić
się i przekształcić ten pełen specyficznego uroku fragment Warszawy.
Próbowano częściowo zmienić taki stan rzeczy. I np. w 1965 roku
zaplanowano przeprowadzić remont terenów Osiedla Mariensztat127.
Opracowano projekt remontu terenów zielonych, remont i projekt
dodatkowych dróg, remont obiektów małej architektury oraz dosadzenie
zieleni. Jednak jak widać z wyżej przytoczonych wspomnień, na skutek
tych działań, nic się nie zmieniło.
Ani bezpośrednio po wybudowaniu osiedla Mariensztat, czyli
pod koniec lat 40. XX wieku, ani trzydzieści lat później, ani obecnie
Mariensztat nie przypominał i nie przypomina tego przedwojennego.
Obecnie jest to dzielnica bardzo cicha, spokojna, na rynku bardzo rzadko
mają miejsce imprezy kulturalne czy też rozrywkowe. Czasami niestety
Mariensztat nazywany jest „sennym zapleczem turystycznym Starego
Miasta” i peryferyjnym fragmentem Śródmieścia. Znalezienie koncepcji
autentycznego ożywienia rynku jest trudne. Nie wydaje mi się, żeby
Mariensztat na stałe włączył się w organizm miejski. Pozostanie
prawdopodobnie zamkniętą wyspą, odwiedzaną przez spacerowiczów,
a może zagoszczą tu jednorazowe imprezy estradowe, koncerty?
125
126
127
„Tygodnik Ilustrowany” 1913 (podaję za: P. Knothe, dz. cyt., s. 2).
K. Krzyżakowa, Ulica Bednarska, dz. cyt., s. 5.
APW, BPBKS, sygn. 42, s. 1-2, Projekt techniczno-roboczy na Osiedle Mariensztat
– remont terenu, autor inż. B. Jankowska [1965].
160
Mimo to do dnia dzisiejszego osiedle Mariensztat tworzy tak jakby
oddzielną tkankę architektoniczo-urbanistyczną, enklawę spokoju
i troski o pojedynczego mieszkańca. Całość pokryta patyną prezentuje
się tajemniczo i nabiera indywidualnego wdzięku. Efektownie prezentują
się spatynowane naturalnie barwione tynki, mozaiki wykonane
ze szlachetnych szkliw, dzikie wino porastające elewacje domów.
Zauważamy również małą architekturę, rzeźbę architektoniczną,
malarskie dekoracje ścienne oraz pozostały detal, jego oryginalność,
to właśnie dzięki temu całe założenie zyskało na malowniczości.
Jedno z piękniejszych wspomnień Mariensztatu przytacza „Życie
Warszawy”: „Gdy siedziało się wieczorem w wychodzącym na Rynek
ogródku „Czytelnika”, nasuwał się na myśl okupacyjny wiersz Andrzeja
Nowickiego128
Gdy o Ojczyźnie mojej myślę Myślę: Aleje, Zjazd, Powiśle.
Nie las, nie łąka, nie łan zboża,
Lecz Krzywe Koło, Wspólna, Hoża.
Tobie Ojczyzną – wioska, ruczaj,
Mnie Mokotowska, Bracka, Krucza.
A kiedy bierze mnie tęsknota,
To myślę: Chmielna... marzę: Złota...
Jeśli mam zginąć - dobry Boże,
To za spalone domy Hożej.
Jeśli mam zginąć – niech mnie zniszczą
Za Nowy Świat podobny zgliszczom,
Za Świętokrzyską zrujnowaną,
Za Dobrą, Twardą i Drewnianą.
Lecz przedtem daj mi ujrzeć latem
Księżyc idący Mariensztatem...
I czekało się na ten księżyc, który wreszcie wschodził, oświetlając,
z pietyzmem odbudowany Rynek”129.
128
129
Wiersz pt. „Moja Ojczyzna” został napisany przez Andrzeja Nowickiego w obozie
jenieckim w 1940 roku.
J. Wołowski, dz. cyt., s. 3.
161
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Źródła archiwalne
1. AAN, Archiwum Bolesława Bieruta, sygn. 254/IV-15, s. 21-28,
Notatnik Bieruta z posiedzeń w sprawie budownictwa miejskiego
Warszawy.
2. AAN, MBMiO, sygn. 186, Odbudowa Warszawy, 1951.
3. APW, BOS, sygn. 4300, s. 1-9, Wydział Nadzoru i Zleceń –
Centrala, ul. Mariensztat nr 6 [1946].
4. APW, BOS, sygn. 4301, s. 1-9, Wydział Nadzoru i Zleceń –
Centrala, ul. Mariensztat nr 7 [1946-1947].
5. APW, BPBKS, sygn. 42, s. 1-6, Projekt techniczno-roboczy na
Osiedle Mariensztat – remont terenu, autor inż. B. Jankowska
[1965].
6. APW, MBP01, sygn. 362, Mariensztat 9; sygn. 363, Mariensztat
11, 11a; sygn. 365, Mariensztat 19; sygn. 366, Mariensztat 21a;
sygn. 367, Mariensztat 23; sygn. 368, Mariensztat 25.
7. Archiwum rodzinne Państwa Stępińskich, Działalność zawodowa
Zygmunta Stępińskiego, maszynopis, s. 1-21.
8. Archiwum rodzinne Państwa Stępińskich, Stanisław Jankowski,
Moja Trasa W-Z. Sympozjum: BOS – Biuro Odbudowy Stolicy
– 1945-1949, 15 luty 1985, maszynopis, s. 1-7.
9. Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 011965, nlb., Biogram
Zygmunta Stępińskiego.
10. Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012424, s. nlb., Stępiński
Zygmunt. Śródmieście Warszawy. Artykuły i opracowania,
1962-1963.
11. Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012432, s. nlb., Pracownia
Śródmieście.
12. Zb. Specjalne BN, Rękopisy-akcesja 012433, s. nlb., Stępiński
Zygmunt, Artykuły i wspomnienia o odbudowie Warszawy.
162
Bibliografia
1. Baraniewski Waldemar, Wizja lepszego miasta [w] De gustibus.
Studia ofiarowane przez przyjaciół Tadeuszowi Stefanowi
Jaroszewskiemu z okazji 65 rocznicy urodzin, red. R. Pasieczny,
A. Ziemba, Warszawa 1996, s. 121-127.
2. Białecki Antoni, Na Mariensztacie, „Architektura” 1976, nr 1, s. 20.
3. Biernacki Kazimierz, Trzy wcielenia Mariensztatu, „Rzeczpospolita”
1950, nr 152, s. 6.
4. Dary i darczyńcy. 70 lat Muzeum Historycznego m.st. Warszawy.
Katalog wystawy jubileuszowej, grudzień 2006 – maj 2007, Muzeum
Historyczne m.st. Warszawy 2006, 460-461.
5. [D. J.], Rynek na Mariensztacie, „Stolica” 1963, nr 4, s. 24.
6. [FGJ], Z warszawskiego albumu. Mariensztat, „Stolica” 1977, nr 30,
s.16.
7. Fragment nowej, pięknej Warszawy. Kolonia Mariensztadt
na ukończeniu, „Stolica” 1949, nr 5, s. 4.
8. Goldzamt Edmund, Architektura zespołów śródmiejskich i problemy
dziedzictwa, Warszawa 1956, s. 448-452.
9. Goldzamt Edmund, Pokaz i dyskusja nad projektami śródmieścia
socjalistycznej Warszawy, „Przegląd Kulturalny” 1954, nr 10, s. 4-5.
10. Goryński J., Wytyczne i standardy budownictwa mieszkaniowego
w Polskim Planie 3-letnim. Referat, wygłoszony w dniu 22.IV.1947
w BAPS w Pradze Czeskiej, „Dom Osiedle Mieszkanie” 1947, nr 45-6, s. 4-7.
11. [IP], Zakończenie odbudowy Mariensztatu, „Życie Warszawy” 1953,
nr 253, s. 4.
12. Janczewski Henryk, Budowa zachodniego odcinka Trasy W-Z.
Mariensztadt – Tunel – Młynarska, „Stolica” 1948, nr 30, s. 6-7.
13. Janczewski Henryk, Zachodni odcinek trasy W-Z. Mariensztat –
Młynarska, „Inżynieria i Budownictwo” 1949, nr 6, s. 353-355.
14. Jankowski Stanisław, Cztery różne prawdy o Mariensztacie, „Stolica”
1968, nr 22, s. 4-5.
15. Kasprzycki Jerzy, Warszawskie powitania. Małe mieszkanko
na Mariensztacie, „Życie Warszawy” 1967, nr 156, s. 3.
16. Knothe Paweł, W trzydzieści lat później, „Stolica” 1979, nr 10, s. 2.
163
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
17. Komorowski Tadeusz, Budowa VII serii Mariensztatu, „Stolica”
1953, nr 18, s. 6-7.
18. Koźmiński Karol, Osiedla robotnicze przy Trasie W-Z, „Stolica”
1949, nr 37, s. 4-5.
19. Kronika odbudowy. 6 – seria domków osiedla marjensztackiego
została oddana do użytku, „Stolica” 1950, nr 4, s. 3.
20. [Kryst.], Nowe budowle na osiedlu mariensztackim, „Stolica” 1952,
nr 19, s.2.
21. Krzyżakowa Krystyna, Na Mariensztackim Przyrynku, „Stolica”
1953, nr 32, s. 8-9.
22. Krzyżakowa Krystyna, Ulica Bednarska, „Stolica” 1981, nr 27, s. 4-5.
23. Kuryluk Jerzy, Przygoda na Mariensztacie, „Stolica” 1954, nr 6,
s. 11.
24. Leśniakowska Marta, Architektura w Warszawie lata 1945-1965,
Warszawa 2003.
25. Leśniakowska Marta, Architektura w Warszawie, Warszawa 2005,
wyd. 3.
26. Maciejewski J. K., Mariensztat – osiedle budowniczych Warszawa,
„Polska zbrojna” 1949, nr 190, s. 6.
27. Majewski Jerzy S., Spacerownik: Warszawa śladami PRL-U. Book
of Walks: Landmarks of people’s Poland in Warsaw, Warszawa 2010,
s. 28-35.
28. Marcińczak Zygmunt, Małe mieszkanko na Mariensztacie…,
„Trybuna Ludu” 1969, nr 227, s. 7.
29. Mizera Stefan, Mieszkania robotnicze w stolicy, “Stolica” 1949, nr 22,
s. 5.
30. [M. K.], Kolonia mieszkaniowa na Mariensztacie, „Stolica” 1948,
nr 27, s. 4.
31. (ms), Nie jest muzyką przyszłości zabytkowe osiedle na Mariensztacie,
„Stolica” 1948, nr 29.
32. Na nowym Mariensztacie..., „Stolica” 1948, nr 41, s. 4.
33. Nowaczkiewicz Z., Mariensztat – piękne osiedle na ukończeniu,
„Trybuna Ludu” 1952, nr 131, s. 5.
34. Opisanie historyczno-statystyczne miasta Warszawy przez Łukasza
Gołębiowskiego, wydanie drugie poprawione, znacznie pomnożone
i rozszerzone, Warszawa 1827.
164
35. Ostromęcki Bogdan, Brygada z Mariensztadtu, „Warszawa” 1950,
nr 4, s. 3.
36. [Rs.], W rekordowym tempie wyrośnie osiedle wokół rynku
Marienstadtu, „Robotnik” 1948, nr 80, s. 7.
37. Rassalski Stefan, Detal architektoniczny w realizacjach
warszawskich, „Architektura” 1952, nr 11, s. 286-290.
38. Rassalski Stefan, Forma i detal warszawskich realizacji (szkic
opisowo-krytyczny). Sgraffito i mozaika, „Stolica” 1953, nr 22, s. 3.
39. Rassalski Stefan, Mariensztat, „Stolica” 1949, nr 37, s. 6-7.
40. Rassalski Stefan, Trasa W-Z – wielka oś urbanistyczna nowej
Warszawy, „Stolica” 1949, nr 35, s. 4-5.
41. Rojowski Michał, Organizacja budowy Trasy W-Z na zachodnim
odcinku, „Stolica” 1949, nr 30-31, s. 5.
42. Sigalin Józef, Warszawa 1944-1980. Z archiwum architekta, t. 1,
Warszawa 1986.
43. Sigalin Józef, Warszawa 1944-1980. Z archiwum architekta, t. 2,
Warszawa 1986.
44. Staszewski Stanisław, Dyskusja o Mariensztacie, „Architektura”
1951, nr 11/12, s. 366-367.
45. Stępień Aleksandra, Budując nową tożsamość miasta. Problematyka
pamięci i nowoczesności w kształtowaniu Trasy W-Z i Mariensztatu,
[w] Pod dyktando ideologii. Studia z dziejów architektury
i urbanistyki w Polsce Ludowej, pod red. Pawła Knapa, Szczecin
2013, s. 51-66.
46. Stępiński Zygmunt, Gawędy warszawskiego architekta, Warszawa
1984.
47. Stępiński Zygmunt, Mariensztat, „Skarpa Warszawska” 1946, nr 3,
s. 2-3.
48. Stępiński Zygmunt, Od Mariensztatu do MDM, „Przegląd
Kulturalny” 1953, nr 14, s. 6.
49. Stępiński Zygmunt, Piękno starej Warszawy na Trasie W-Z, „Stolica”
1948, nr 30, s. 9.
50. Stępiński Zygmunt, Problematyka ukształtowania fragmentu
Śródmieścia na tle realizacji Mariensztatu, „Architektura” 1953, nr 9,
s. 234-243.
165
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
51. Stępiński Zygmunt, Sprawa puścizny kulturalnej i historycznej przy
projektowaniu i budowie Trasy W-Z, „Odrodzenie” 1949, nr 30, s. 5, 8.
52. Stępiński Zygmunt, Sprawa puścizny kulturalnej i historycznej przy
projektowaniu i budowie Trasy W-Z, [w:] Zbliżenia Warszawskie,
wybór Magdalena Iżykowska, Warszawa 1988 s. 223-235.
53. Studia nad uporządkowaniem dzielnic zabytkowych Warszawy,
„Biuletyn Historii Sztuki i Kultury” 1947, nr 1/2, s. 44-54.
54. Sześcioletni Plan odbudowy Warszawy, ze wstępem Bolesława
Bieruta, Warszawa 1951.
55. Szwankowski Eugeniusz, Ulice i place Warszawy, Warszawa 1963,
s. 111-112.
56. Szwankowski Eugeniusz, Ulice Warszawy. Miasteczko i ulica Marii,
„Stolica” 1947, nr 28, s. 8-9.
57. Warszawa – metropolia 33-milionowego kraju. Od Mariensztatu
do Ściany Wschodniej. Rozmowa z naczelnym architektem stolicy
inż. Czesławem Kotelą. Rozmawiała Jadwiga Więcek, „Życie
Warszawy” 1970, nr 11, s. 1.
58. Wejnert Aleksander, Starożytności Warszawskie, Tom I, Zeszyt
czwarty Warszawa 1848, s. 203-209.
59. Wołowski Jacek, Moja Warszawa. Po dwudziestu latach
[Mariensztat], „Życie Warszawy” 1966, nr 180, s. 3.
60. [Zet], Osiedle piękne, lecz niestety zapomniane. Mariensztat
bez gospodarza i opłakane tego skutki, „Express Wieczorny” 1951,
nr 249, s. 5.
61. Zielińska-Meissner Urszula, Powojenne dekoracje i detal
na Mariensztacie, „Spotkania z Zabytkami” 2010, nr 11-12, s. 53-55.
62. Zieliński Jarosław, Atlas dawnej architektury ulic i placów Warszawy,
Śródmieście historyczne, tom 10, Mackiewicza – Mazowiecka,
Warszawa 2004, s. 109-113.
63. Zieliński Jarosław, Ulica Bednarska, Warszawa 1997.
64. Zwiedzamy Warszawę. Mariensztat, red. Saysse-Tobiczyk Kazimierz,
„Stolica” 1953, nr 19, s.16.
166
Wykaz skrótów
AAN
APW
BN
BOS
BPBKS
–
–
–
–
–
CIAM
–
KAM
MBMiO
–
–
MBP01
MDM
MHD
NROW
PDT
PPB Beton – Stal
SARP
ZBM
Zb. Specjalne BN
ZOR
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
Archiwum Akt Nowych w Warszawie
Archiwum Państwowe m.st. Warszawy
Biblioteka Narodowa
Biuro Odbudowy Stolicy
Biuro Projektów Budownictwa Komunalnego
„Stolica”
Międzynarodowy Kongres Architektury
Nowoczesnej (fr. Congrès Internationaux
d'Architecture Modernes)
Konserwacja Architektury Monumentalnej
Ministerstwo Budownictwa Miast i Osiedli
w Warszawie
Miejskie Biuro Projektów
Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa
Miejski Handel Detaliczny
Naczelna Rada Odbudowy Warszawy
Powszechny Dom Towarowy
(Państwowe Przedsiębiorstwo Budowlane Beton – Stal)
Stowarzyszenie Architektów Polskich
Zjednoczenie Budownictwa Miejskiego
Zbiory Specjalne Biblioteki Narodowej
Zakład Osiedli Robotniczych
167
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Janusz Szczepański
Stan sanitarny miast i wsi powiatu płockiego
w okresie Drugiej Rzeczypospolitej
Sanitary condition of the towns and villages
in the county of Plock
during the Second Republic of Poland
Streszczenie: Artykuł przedstawia stan sanitarny miast i wsi powiatu
płockiego w okresie Drugiej Rzeczypospolitej.
Słowa kluczowe: stan sanitarny, powiat płocki, Druga Rzeczpospolita
Summary: The article presents sanitary condition of the towns and
villages in the county of Plock during the Second Republic of Poland.
Keywords: sanitary condition, county of Plock, the Second Republic
of Poland
Po odzyskaniu niepodległości przez państwo polskie jednym
z ważniejszych zadań władz II Rzeczpospolitej była troska o zdrowie jej
mieszkańców. Już w połowie grudnia 1918 roku powołano do życia
Ministerstwo Zdrowia Publicznego. Główne kierunki działań w zakresie
zabezpieczenia potrzeb zdrowotnych ludności określiła Zasadnicza
Ustawa Sanitarna z 19 lipca 1919 r. Zdawano sobie sprawę, że stan
zdrowia mieszkańców w dużej mierze uzależniony jest od należytego
stanu sanitarnego polskich miast i wsi. Tuż po odzyskaniu niepodległości
był on zatrważający.
168
Jak przedstawiał się stan sanitarny największego miasta Mazowsza
- Płocka oraz innych miejscowości powiatu płockiego? Zacznijmy
najpierw od Płocka. Było to miasto liczące w 1921 r. – 25 770
mieszkańców, w 1919 r. – 32 913 osób, zaś w 1938 r. – 33 293
mieszkańców. Dane spisowe nie uwzględniały stacjonującego w mieście
wojska. W 1921 r. ludność żydowska stanowiła 28,20% mieszkańców
Płocka, w 1929 r. – 29,40%1.
O złym stanie sanitarnym Płocka – tuż po odzyskaniu
niepodległości, zaświadczają protokoły powołanej przez władze miasta
Płocka - Komisji Sanitarnej, sporządzane w 1919 r. Jedną z głównych
przyczyn szerzenia się epidemii chorób zakaźnych w Płocku
upatrywano, m.in. w gospodarstwach prowadzonych przez płockich
mieszczan – rolników: „W Alejach Kilińskiego w środku miasta,
znajdowały się gospodarstwa, w których hodowano krowy mleczne
i konie. Bydło było nadzwyczaj brudno utrzymane. Obora dostępna była
dla bydła tylko podczas mrozu, ponieważ latem z powodu błota i nawozu,
nawet po kładce trudno się było do niej przedostać. Krowy były brudne
i chore, stały bez ściółki na mokrym podłożu, we własnym gnoju.
Mleko od tych krów było sprzedawane na rynku” 2.
W innym z protokołów Komisji Sanitarnej z 1919 r. czytamy:
„Wzdłuż bulwaru po stronie płockiej, tam gdzie znajdowały się ujęcia
wody na Wiśle, panował największy nieporządek. Bulwar i uliczki
prowadzące do Wisły nie były dostatecznie zamiatane, zawsze
zanieczyszczone i brudne. Mieszkańcy nadbrzeżnych domów, szczególnie
na Rybakach wyrzucali na stoki gór cuchnące śmieci oraz odpadki,
które zalegały grubymi warstwami. Ścieki kanalizacyjne znajdujące się
na drodze do przystani pozbawione były wymaganych przykryw
i wylewały się na zewnątrz. Mieszkańcy domów wylewali nieczystości
tuż przed przystaniami, które spływały przez górny i dolny bulwar
zanieczyszczając całą okolicę”3.
1
2
3
Archiwum Państwowe w Płocku (APP), Akta m. Płocka (AmP), sygn.21498, k.34;
„Mazowsze Płockie i Kujawy” 1930, nr 1, s.11; Kalendarz Informator Mazowsza
Płockiego i ziem sąsiednich na rok 1939, Płock 1939, s. 39
Cyt. za B. Ostrowska, Problemy ochrony zdrowia w województwie warszawskim
w okresie dwudziestolecia międzywojennego (1918-1939), Pułtusk 2011, s. 69 (pr.dr).
Tamże.
169
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Winą za zły stan rzeczy obarczano też władze miejskie Płocka:
„W 1920 r. opieszałość Magistratu w zakresie wywożenia nieczystości
była przyczyną przepełniania klozetów na Placu Miejskim, skąd fekalia
płynęły rynsztokiem, aż do ulicy Jerozolimskiej. W gorące dni niemiły
zapach przeszkadzał nie tylko pobliskim mieszkańcom, ale również
mieszkańcom odległych ulic”4.
Należy przypuszczać, iż nie lepsza pod względem sanitarnym była
sytuacja w drugim z miast powiatu płockiego – Wyszogrodzie oraz
w pozostałych miejscowościach powiatu.
Trudna sytuacja sanitarno-higieniczna miast zmuszała władze II RP
do podejmowania działań, zmierzających do jej poprawy. W każdym
z powiatów powołano stanowisko lekarza powiatowego, reprezentującego władze państwowa. Zgodnie z rozporządzeniem władz, powiaty
zostały podzielone na kilka rejonów sanitarnych, w skład których
wchodziło kilka gmin5. Powiat płocki, należący do województwa
warszawskiego, podzielony został na pięć rejonów: płocki, wyszogrodzki,
bielski, bodzanowski i drobiński.
Nadzór sanitarny zwracał uwagę na jakość wody używanej
do bezpośredniego spożycia przez mieszkańców. W powiecie płockim
na ogół gospodarstwa domowe korzystały ze studni z cembrowiną
drewnianą bez pompy. Studnie te bardzo często znajdowały się blisko
ustępów i gnojowisk, co przyczyniało się do zanieczyszczania wody
przez przesączania gruntowe. Woda czerpana była wiadrami przynoszonymi z obejścia, które stawiano na zanieczyszczonym podłożu. Studnie
nie były zabezpieczane pokrywą. Sprzyjało to rozpowszechnianiu
chorób zakaźnych.
Najmniej narażona na zakażenie czynnikami chorobotwórczymi
woda pochodziła ze studni wierconych, a te w 1931 r. w powiecie płockim
były zaledwie dwie. W kolejnych latach liczba studni wierconych
wzrastała. W 1937 r. na terenie powiatu płockiego odnotowano 7 studni
4
5
Tamże.
Tamże, s.98; „Biuletyn Dyrekcji Służby Zdrowia Publicznego” 1919, nr 9, s. 26-28.
B.Ostrowska, Rozwiązywanie problemów ochrony zdrowia mieszkańców miast
Mazowsza okresu II Rzeczypospolitej, [w:] Miasta Mazowsza w XIX i XX wieku.
Wybrane zagadnienia społeczno-gospodarcze i kulturowe (do 1939 r.),
pod red. J. Szczepańskiego i R.Turkowskiego, Pułtusk-Warszawa 2013, s. 276.
170
wierconych: dwie w Płocku i po jednej: w Wyszogrodzie, w cukrowni
Mała Wieś oraz w gminach Biała, Brudzeń i Zągoty6.
Ogromnym problemem dla wielu polskich miast było usuwanie
odpadów stałych. W Płocku najczęstszym sposobem usuwania odpadów
stałych było wywożenie nieczystości poza miasto na pola lub miejsca
specjalnie na ten cel wyznaczone. Władze samorządowe, za pośrednictwem komisji sanitarnych, dążyły do tego, aby przy każdym domu,
zarówno w miastach, jak i na wsi, było przynajmniej jedno wydzielone
miejsce do składowania nieczystości stałych i płynnych.
Ogromny wpływ na stan zdrowia ludności miast i wsi miało spożywanie właściwie przygotowanych produktów spożywczych. Ponieważ
podstawą odżywiania była mąka i wypiekane z niej pieczywo, władze
samorządowe zwracały szczególną uwagę na wyrób i wypiekanie chleba.
W Płocku piekarnie były usytuowane często w suterenach,
w których mieszkał właściciel. Nie przestrzegano w nich podstawowych
zasad higieny, często przygotowywano pieczywo brudnymi rękami
i w przepoconych, codziennych ubraniach. Robotnicy niewłaściwie
korzystali z łopat piekarskich. Stawianie chleba na półki było rzadkością.
Wrzucano go do brudnych koszy stawianych na brudnej podłodze.
Problem braku higieny występował również w sklepach, gdzie
sprzedawano chleb i wyroby cukiernicze. Chleb był często układany
na brudnych deskach, a na odkrytych wyrobach cukierniczych osiadał
kurz i kleiły się do nich owady.
W Płocku i w Wyszogrodzie sprzedaż owoców i warzyw
odbywała się na ulicach i to w bardzo niehigienicznych warunkach.
Kosze z owocami i warzywami przekupki stawiały wprost na bruku,
przy rynsztokach i ściekach. Owoce i warzywa były zanieczyszczane
przez kurz uliczny, wyziewy z rynsztoków. W pobliżu miejsc sprzedaży
często można było spotkać bezpańskie psy. Sprzedaż owoców i warzyw
odbywała się na ogół w wielu i w nieustalonych miejscach, co znacznie
utrudniało prowadzenie kontroli.7
Produktem spożywczym, któremu pod względem sanitarnym
poświęcano dużo uwagi było mleko i jego przetwory. W Płocku
i Wyszogrodzie produkty te najczęściej były dostarczane bezpośrednio
6
7
M. Kacprzak, Wieś płocka. Warunki bytowania, Warszawa 1937, s. 121.
B. Ostrowska, s. 82.
171
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
ze wsi, wprost do domów mieszczan. Mleko nie było badane, a jego
pozyskiwanie odbywało się w różnych warunkach. Największym
zagrożeniem było to pochodzące od krów, które chorowały na gruźlicę
oraz niehigieniczne obchodzenie się z krowami podczas dojenia mleka.
Złe warunki sanitarne (będące odbiciem stanu posiadania urządzeń
sanitarnych i rozwiązań technicznych), w jakich mieszkała ludność miast
i wsi, były pogłębiane złymi nawykami higienicznymi i niską kulturą
zdrowotną. Większość mieszkańców powiatu płockiego nie miała
nawyku porannego i wieczornego mycia8. Zmiana bielizny przed snem
była rzadkością.
Znacznie lepiej sprawa zapewnienia higieny osobistej przedstawiała się w porze letniej, kiedy to ludność mogła korzystać z rzek, jezior
i stawów. Samorządy wyznaczały miejsca, gdzie można było zażywać
kąpieli. Wyznaczano nawet osobne miejsca dla kobiet i mężczyzn.
Tylko niewielka liczba miast polskich posiadała łaźnie miejskie lub
prywatne. Zakład kąpielowy w Płocku, mieszczący się przy ul. Tumskiej,
należał do mieszkańca Płocka – Dobrowolskiego. Obsługiwał on
mieszkańców Płocka i powiatu. Zakład ten zajmował dwie kondygnacje.
Właściciel zakładu, skupiając jedynie uwagę na wykonywaniu zleceń
kąpieli i dezynfekcji, zaniedbywał całkowicie stan sanitarno-higieniczny
łaźni. Ze względu na trudności w utrzymaniu zakładu kąpielowego
Dobrowolskiego, płocki Magistrat rozważał możliwość jego przejęcia9.
Warto natomiast podkreślić, że stan sanitarny zakładów fryzjerskich, funkcjonujących w powiatach województwa warszawskiego,
a więc i w powiecie płockim, był na dobrym poziomie. Fryzjerzy
posiadali świadectwa zdrowia. Nie odnotowano wśród nich osób
chorych na choroby zakaźne, skórne i gruźlicę. W zakładach fryzjerskich
panował ład i porządek. Narzędzia fryzjerskie, ręczniki po każdym
użyciu były myte i dezynfekowane, zaś ręczniki i serwetki - prane.
Fryzjerzy w czasie wykonywania czynności byli przepisowo ubrani
„w białe fartuchy zapinane pod szyją, z długimi rękawami. W przypadku
skaleczenia, miejsce zranione było przemywane 70% spirytusem
i jodynowane przy użyciu gazy lub waty”10.
8
9
10
M. Kacprzak, Szlachetne i nieszlachetne, Warszawa 1931, s. 11-13.
B. Ostrowska, Problemy ochrony zdrowia, dz.cyt., s. 84-85.
Tamże, s. 83
172
Stan sanitarny wsi powiatu płockiego był znacznie gorszy od stanu
sanitarnego miast. Zabudowa była w większości zwarta, zarówno
w obrębie jednego gospodarstwa, jak i całej wsi. Sprzyjało to pożarom
oraz szybkiemu rozwojowi epidemii chorób zakaźnych11.
Wiele wsi było położonych na terenach błotnistych, w gęstych
zaroślach lub dolinach, dlatego ludność wiejska była ciągle narażona
na choroby i złe samopoczucie. Powietrze w takiej okolicy nie miało
cyrkulacji, było wilgotne i nasycone okolicznymi wyziewami12.
Większość domów we wsiach powiatu płockiego było zbudowanych
z drewna, znaczna część z gliny, najmniej było domów murowanych.
Drewno było najtańszym budulcem i łatwo dostępnym, ale domy
drewniane przepuszczały wilgoć do środka i były narażone na pożary.
W wioskach powiatu płockiego było najwięcej domów dwuizbowych, następnie jednoizbowych, trzyizbowych i czteroizbowych.
W jednoizbowych domach zamieszkiwało średnio 5,5 osób,
w dwuizbowych – 3,0, w trzyizbowych – 2,4, w czteroizbowych – 1,9
i pięcioizbowych – 1,4. Jedna wiejska izba niejednokrotnie spełniała
funkcje kuchni, spiżarni, sypialni, łazienki13.
Podłogi w mieszkaniach nowszych i zamożniejszych były
drewniane, w mniejszych i starszych spotykano również klepiska z ubitej
gliny. Utrzymanie klepiska w czystości było bardzo trudne. Można było
11
12
13
Dr Marcin Kacprzak pisał: „Ubogo wyglądają nasze wioski! Zabudowania
gospodarskie, nierównym szeregiem ciągnące się wzdłuż krętej, błotnistej, rozdeptanej
przez ludzi i zwierzęta drogi […]. Budynki przeważnie małe, nędzne, sklecone
naprędce, ze wszystkich stron pozabijane deskami, popodpierane drągami, postawione,
wydaje się, jedynie po to, by chronić chwilowo dobytek od gwałtownego wiatru
i większej niepogody, później dziesiątki lat podtrzymywane są w tym stanie. Podwórze
nie ogrodzone, na nim pod gołym niebem leżą jakieś sprzęty gospodarskie, a pośrodku
stos nawozu, rozgrzebywany przez zwierzęta domowe i ptactwo. Obok zabudowań
parę zdziczałych, krzywych i rakowatych drzewek owocowych, nieco dalej studnia
z kałużą wokoło, a że i ustępu brak zupełnie, więc ślady ludzkiego pobytu widać
wszędzie. Wzbudza to odrazę, a szerzy przykrą woń. Chałupka dopełnia całości: niska,
krzywa, obdrapana, obłożona od dołu perzem lub nawozem, pokryta zapadniętym
dachem słomianym, łatanym co rok w innym miejscu, okienka małe z szybami
z kawałków, a przed samym progiem izby kupa śmieci”, M. Kacprzak, Zdrowie
w chacie wiejskiej, Włocławek 1929, s. 5-6.
S. Kosiński, Społeczno - kulturowe i strukturalne przemiany warunków zdrowotnych
polskiej wsi (1864 -1980), Lublin 1983, s. 61.
M. Kacprzak, Wieś płocka, s. 72-76
173
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
je tylko zamiatać (usuwając suche śmieci), natomiast nieczystości płynne
wsiąkały w klepisko i szczelnie do niego przylegały. Z czasem
na klepisku wytwarzała się „gruba warstwa odpadków kuchennych,
nieczystości ludzkich i zwierzęcych, błota, nawozu i wszelkiego brudu.
Na takim klepisku brudnym, często wilgotnym i zawsze zimnym” dzieci
spędzały cały dzień, niejednokrotnie raczkując bez ubrania.14.
W 43,4% wsi powiatu płockiego stwierdzono w domach dużą
wilgoć. Niekiedy wilgoć była tak duża, że „woda lała się po ścianach”.
Doprowadzała do przedwczesnego niszczenia mieszkania, butwienia
mebli i odzieży oraz rozwijania się grzybów15. Była ona następstwem
niedostatecznego wietrzenia mieszkań i braku światła słonecznego.
Zazwyczaj małe, w obawie przed muchami rzadko otwierane, okna
nie miały lufcików.
Brak na wsi nawet najprostszych urządzeń do mycia utrudniał
utrzymanie ciała w czystości i wyrabianie naturalnego odruchu mycia
się. Marcin Kacprzak pisał: „Tak prosty zabieg, jak mycie rąk, nastręcza
trudności, których człowiek spracowany w przyzwyczajeniach
higienicznych nie wyrobionych, nie ma siły przezwyciężyć. Jeżeli
człowiek, chcący się umyć, musi sam sobie przynieść wody, poszukać
miski, mydła i kubka, gdyż wszystko to nie ma stałego miejsca, zniechęca
się tym i zaniedbuje się z tego powodu. Dlatego też mycie rąk i twarzy
odbywa się w bardzo uproszczony sposób w niewielkiej ilości wody,
często szczególnie rąk w wodzie brudnej.”16.
W okresie II RP mycie zębów na wsi było rzadkością17.
Aczkolwiek mydło odnotowano w 96% domów płockiej wsi, używane
było jednak rzadko, bo tylko w 44%. gospodarstw domowych.
Na wsiach w większości domów nie spotykano specjalnego mydła,
używanego podczas mycia, lecz tylko kawałki odciętego szarego mydła,
używanego do prania18.
Ręczniki były niewielkich rozmiarów i bardzo zużyte. Przeciętna
rodzina na płockiej wsi była 6-osobowa, nietrudno więc sobie
14
15
16
17
18
Tamże, s. 85-86.
„Zdrowie Publiczne” 1936, s. 440.
M. Kacprzak, Wieś płocka, s. 105.
A. Chętnik, Pilnuj sam siebie. Złe obyczaje i przyzwyczajenia, których lud wiejski
w życiu codziennym strzec się powinien, Warszawa 1921, s. 8-9.
M. Kacprzak, Wieś płocka, s. 106.
174
wyobrazić, jak wyglądał ręcznik po porannej lub wieczornej toalecie.
Rzadko prany, był siedliskiem zarazków chorobotwórczych.
Bielizna osobista weszła na wsi do użytku stosunkowo późno.
Prana była rzadko, co 2-3 tygodnie. W lecie pranie odbywało się
nad rzekami i stawami, zimą - w domu. Podczas prania wykorzystywano
głównie siłę rąk, rzadko tarę. Brudną bieliznę można było znaleźć
w każdym kącie izby19.
Wśród biedniejszych chłopów spotykano tylko jedno ubranie
na co dzień i na święto. Ubranie codzienne było brudne, często podarte,
przepocone i bardzo rzadko prane. Koszula noszona podczas pracy,
posiłków i snu, stawała się wylęgarnią robactwa i zarazków, a ciało
człowieka było narażone na liczne schorzenia, tj. wrzody, świerzb,
krosty i uczulenia. Nieprzyjemnym zjawiskiem był również unoszący się
zapach potu. Bose nogi były zawsze dowodem biedy, której chłopi się
wstydzili. Zakażenia i uszkodzenia stóp z powodu chodzenia boso były
bardzo częste20.
Ważną, z punktu widzenia zdrowia mieszkańców wsi, była sprawa
snu i wypoczynku. W jednoizbowych mieszkaniach trudno było
pomieścić dostateczną liczbę łóżek. Z tego powodu w łóżku spało
po kilka osób21.
Odżywianie ludności wiejskiej ze względów zdrowotnych nie było
właściwe. Higiena odżywiania pozostawiała również wiele do życzenia.
Jedzenie ze wspólnej miski drewnianymi łyżkami, gotowanie potraw
na cały dzień tylko w jednym garnku, często niedomytym, było
przyczyną występowania chorób przewodu pokarmowego.
W 1927 r. Ministerstwo Zdrowia Publicznego przeprowadziło
ankietę o stanie mieszkań służby folwarcznej, która dała obraz
egzystowania najemnej zamożnej ludności wiejskiej. Jej wyniki były
zatrważające, zarówno w kontekście mieszkań służby folwarcznej,
jak i zaopatrzenia w wodę dla służby folwarcznej22.
19
20
21
22
M. Kacprzak, Zdrowie, dz. cyt., s. 35-36.
A. Chętnik, Pilnuj sam, s. 5-6.
M. Kacprzak, Zdrowie, dz.cyt., s. 18-20.
W. Chodźko, Uzdrowotnienie wsi a organizacja publicznej służby zdrowia,
Warszawa 1928, s. 18-20
175
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Antysanitarne warunki panujące w folwarkach sprzyjały
występowaniu chorób zakaźnych, a szczególnie duru plamistego,
brzusznego i czerwonki. Mieszkańcy folwarków ukrywali chorych
na choroby zakaźne z obawy, że będą umieszczeni w szpitalu zakaźnym,
na opłacenie którego nie było ich stać.
Sprawa załatwiania potrzeb naturalnych i usuwania nieczystości
ludzkich (pod względem higienicznym) była największym problemem
polskiej wsi. Stały pobyt ludności wiejskiej na otwartym powietrzu oraz
wiekowe przyzwyczajenia zmuszały, i sprzyjały, do załatwiania potrzeb
naturalnych tam, gdzie zrządził przypadek”23.
Zachowania ludności wsi płockiej, przedstawione przez
dra Marcina Kacprzaka nie były odosobnione. Taki obraz można było
spotkać w każdej wsi Mazowsza. Na zanieczyszczenia wydalinami
ludzkimi bardziej były narażone wsie parafialne, z urzędami gminnymi
oraz osady, w których odbywały się targi. Na terenie powiatu płockiego
nie było ani jednego kościoła, przy którym byłby ustęp. Marcin
Kacprzak przedstawił opis ustępu wsi płockiej, który można było
spotkać po wsiach i w pozostałej części kraju). Pisał on: „Są to zwykle
marne budki, wznoszone naprędce przez samego gospodarza z kawałków
desek, jakie miał pod ręką, stąd całość sprawia wrażenie gołębnika
z otworami ze wszystkich stron. Przerażająca jest chwiejność takiej
budowy, nie wzmocnionej nawet od dołu grubszym balem. Zaledwie kilka
desek z trudem trzymających się razem, tworzy cały budynek ustępowy.
Przykrycie od góry tworzą połamane deski, kawałki blachy, papy,
gałgany, nawet murawa. (…) Zdarzają się też, wprawdzie rzadko, ustępy
z wikliny i chrustu”24.
Zbiornikom na nieczystości, będącym z punku widzenia
sanitarnego najważniejszą częścią ustępu, nie poświęcano wiele uwagi.
Zbiorniki betonowe stosowano rzadko, jedynie przy szkołach i urzędach
gminnych. Wylęgarnią much, siedliskiem robactwa i zarazków
chorobotwórczych były również gnojownie znajdujące się blisko
budynków inwentarskich.
23
24
Zachowania chłopów pod tym względem opisał dr M. Kacprzak, Wieś płocka, s. 126128.
Tamże, s. 129.
176
Zaniedbania higieny osobistej oraz niewłaściwe postępowanie przy
wykonywaniu czynności higienicznych były zjawiskiem powszechnym
wśród mieszkańców miast i wsi powiatu płockiego i groziły rozwojem
chorób zakaźnych. W 1918 r. w powiecie płockim odnotowano 135 zachorowań na ospę, 40 – na tyfus plamisty, 26 – na czerwonkę, 18 – na płonicę,
16 – na błonicę, 16 – na cholerę azjatycką oraz 8 – na dur brzuszny25.
Warto nadmienić, że w 1918 r. w całej Polsce odnotowano
22 przypadki zachorowań na cholerę, w tym aż 16 przypadków
w Wyszogrodzie, pow. płocki 26.
Władze państwowe, jak i samorządowe zdawały sobie sprawę
z katastrofalnego stanu miast i wsi powiatu płockiego. Były świadome
tego, że brak kanalizacji, ustępów, śmietników, prawidłowo zbudowanych studni, zdatnej do spożycia wody, brak łaźni i nieprzestrzeganie
elementarnych zasad higieny, a także niewłaściwe obchodzenie się
z produkcją i sprzedażą środków spożywczych było przyczyną szerzenia
się wielu chorób.
Na poprawę stanu sanitarnego polskich miast miało wpłynąć
wydanie rozporządzenia z 1921 r. Naczelnego Nadzwyczajnego
Komisarza do Walki z Epidemiami o utrzymaniu porządku w domach,
na dziedzińcach, chodnikach i jezdniach w gminach miejskich27.
Zapisy tego rozporządzenia wskazywały na konieczność utrzymania
wymienionych obiektów w czystości i porządku.
W okresie II RP za sprawy sanitarne miast były odpowiedzialne
magistraty. Uchwały dotyczące spraw sanitarno-porządkowych były
podejmowane przez Rady Miejskie i przekazywane do realizacji
Wydziałom Zdrowia Publicznego poszczególnych magistratów.
Jednym z ważniejszych zadań powołanej przez Magistrat w Płocku
– Komisji Mieszkaniowej była poprawa warunków mieszkaniowych
25
26
27
B. Ostrowska, Problemy ochrony zdrowia, s.164.
Tamże, s. 165.
Tamże, s. 95. Rozporządzenie to wprowadziło obowiązek utrzymywania porządku
i czystości w obiektach użyteczności publicznej oraz posesjach prywatnych
i lokatorskich. Obowiązek utrzymywania czystości ciążył na dozorcy domowym,
natomiast obowiązkiem właściciela nieruchomości było dostarczenie wszystkich
niezbędnych środków i narzędzi do utrzymania porządku. Na władzy samorządowej
spoczywał obowiązek budowania zgodnie z przepisami publicznych ustępów
i śmietników oraz usuwania nieczystości stałych i płynnych.
177
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
najuboższych płocczan mieszkających w zawilgoconych i brudnych
suterenach. W 1922 r. w Płocku odnotowano 300 takich suteren,
w których „gnieździły” się ubogie rodziny. W suterenach i w małych
lokalach poddaszowych na terenie Płocka w jednej izbie mieszkało
przeciętnie po 5 osób.
Wspomniana Komisja ściśle współpracowała z Komisją Sanitarną,
która została powołana 25 lutego 1919 r. W skład jej zarządu weszli: Józef
Malewski - jako przewodniczący, Cichowski – wiceprzewodniczący,
Jan Ossowski – sekretarz oraz członkowie; Józef Brzozowski i Robert
Gundlach – pastor. Wszyscy członkowie Komisji Sanitarnej otrzymali
legitymacje członkowskie, które upoważniały do prowadzenia kontroli
na terenie miasta Płocka i okolic. Na jej wniosek w sprawie masowego
oczyszczania miasta już 23 października 1919 r. Rada Miejska Płocka
przeznaczyła kwotę 15 650 mk na: administrację sanitarną, środki
dezynfekcyjne, dezynfekcje, słomę do sienników osób chorych
na choroby zakaźne oraz na zakup odzieży28.
Płocka Komisja Sanitarna zwracała szczególną uwagę na stan
higieniczno-sanitarny bulwaru od strony Płocka oraz przystani
włocławskiej i warszawskiej. Bulwar był wizytówką miasta, tutaj
również znajdował się port, gdzie ludność Płocka stykała się
z przybyszami z różnych stron Polski. Złe warunki sanitarne w tym
miejscu szczególnie sprzyjały rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych.
Komisja przekazywała zalecenia higieniczno-porządkowe w formie
odezwy bezpośrednio kapitanowi portu płockiego29. Kierowała też
do Magistratu wnioski o ukaranie.
Prezydent m. Płocka, na wniosek Komisji Sanitarnej, wydawał
liczne rozporządzenia, które miały charakter urzędowy i zawierały wykaz
uchybień, opisy i terminy wykonania poszczególnych zaleceń oraz
pouczenia o karach. Treść jednego z takich rozporządzeń, kierowanych
do mieszkańców Płocka, zamieszkałych przy ul. Warszawskiej, brzmiała
następująco30: „Wszystkie pomieszczenia mieszkalne, schody, piwnice,
28
29
30
B. Ostrowska, Problemy ochrony zdrowia, s. 102-103.
Tamże. Na mocy odezwy Nr Lp. 374/19 Wydziału Zdrowia Publicznego w Płocku
z dnia 16 maja 1919 r. kapitan portu płockiego informował ludność o „urządzeniu
dla publiczności dwóch klozetów niezamykanych z zewnątrz - na przystani
włocławskiej i warszawskiej”.
Cyt. za B. Ostrowska, Problemy ochrony zdrowia, s.104.
178
przygórki, strychy, sienie, sklepy, restauracje, lokale, podwórka i ustępy
przy ul. Warszawskiej mają być gruntownie oczyszczone gorącą wodą
z domieszką mydła, sody i krezolu. Wszystkie rzeczy, sprzęty domowe,
zapasy itd. należy czysto uporządkować. Wszystkie śmieci i nieczystości,
aż do odwózki umieścić po podwórkach w skrzynkach lub beczkach.
Po upływie wyznaczonego terminu zostaną obejrzane przez Komisję
wszystkie pomieszczenia każdego domu. Każde niedostateczne
i nieskutecznie oczyszczenie zostanie przedstawione do kary.
Za przeprowadzenie oczyszczania odpowiedzialni są właściciele mieszkań
i sklepów, właściciele domów i rządcy. Wykroczenia przeciwko
niniejszym zarządzeniom będą karane grzywną do 1 000 mk. W razie
niezamożności wyznaczona zostanie kara do 6-ciu tygodni aresztu”.
W Płocku 16 marca 1920 r. Wydział Zdrowia Publicznego powołał
Sąd do Spraw Wykroczeń Sanitarnych 31.
Komisja Sanitarna w Wyszogrodzie została powołana na posiedzeniu Rady Miejskiej już 17 listopada 1918 r. Powodem tak szybkiego
powołania tej Komisji była konieczność zwalczania szalejącej w tym
mieście cholery. Do Komisji zostali wybrani radni: Adam Kozakiewicz,
Ignacy Kamiński i Szmul Lichtensztein. Rada Miejska Wyszogrodu
na działalność Komisji przyznała 250 mk, które Komisja miała
przeznaczyć na utworzenie szpitala cholerycznego. 15 stycznia 1919 r.
Rada Miejska na wniosek Komisji Sanitarnej upoważniła radnych:
Władysława Krzemińskiego i Szymona Tarnowskiego do nadzorowania
budowy ustępu miejskiego i ustępów przy szkole powszechnej32.
Kiedy czerpanie wody z miejskiej studni groziło epidemią,
wyszogrodzka Komisja Sanitarna wnioskowała o jej niezwłoczne
wyremontowanie. Działania Komisji były dobrze oceniane przez
miejscową ludność. Dzięki jej działaniom ulice i place miasta
Wyszogrodu zostały uporządkowane. Dozorcy dbali o porządek wokół
posesji. Mieszkańcy miasta korzystali z wody zdatnej do spożycia
i mogli korzystać z kąpieli miejskich. Od 1927 r. Komisja Sanitarna
w Wyszogrodzie pracowała w składzie: dr Mieczysław Zawadzki,
Lejb Gmach i Hersz Puterman33.
31
32
33
Tamże, s.104-105.
B. Ostrowska, Problemy ochrony zdrowia, dz. cyt, s. 102, s. 107-108, APP,
Akta miasta Wyszogrodu, sygn. 6, k. 152.
APP, Akta miasta Wyszogrodu, sygn. 7, k. 38.
179
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Doprowadzanie mieszkań służby folwarcznej do odpowiedniego
stanu sanitarnego nie należało do łatwych. Ze względu na brak funduszy,
właściciele folwarków niechętnie podejmowali inicjatywę wprowadzania
zmian w mieszkaniach służby. Warto jednak podkreślić, że w powiecie
płockim stan sanitarny mieszkań dla służby folwarcznej ulegał
stopniowej poprawie. Dzięki dużej aktywności Komisji Sanitarnej,
w mieszkaniach folwarcznych zakładano drewniane podłogi i lufciki.
W 1931 r. już 82% mieszkań posiadało należyte warunki sanitarne34.
W 1923 r. wśród miast województwa warszawskiego tylko Płock
posiadał sieć wodociągów. W 1928 r. posiadanie wodociągu wykazywały
Pułtusk i Skierniewice. W latach trzydziestych do powiatów województwa warszawskiego, które posiadały wodociągi dołączyły powiaty:
błoński, nieszawski, rawski i sierpecki. Do 1936 r. oczyszczanie wody
w województwie warszawskim odbywało się tylko w trzech miastach,
tj. w Płocku, Nieszawie i Rawie Mazowieckiej35.
Płock wypadał także najlepiej pod względem kubatury sieci
wodociągowej i zastosowania urządzeń oczyszczających wodę
w województwie warszawskim. W 1935 r. odbudowa wodociągu
w Płocku nastąpiła dzięki pożyczce w wysokości 80 000 zł zaciągniętej
przez władze miejskie36.
Płock, oprócz przedmieścia Radziwia, miał bogato rozbudowaną sieć
wodociągową. Rury wodociągowe były doprowadzone do prawie
wszystkich domów. Pobór filtrowanej wody z Wisły następował 4-5 razy
w tygodniu37. Średnia dzienna wydajność filtrowania wody wynosiła
625 000 litrów. Dziennie zużywano na jednego mieszkańca Płocka
25 litrów wody wodociągowej. Woda do wieży wodociągowej była czerpana z Wisły, filtrowana w wieży ciśnień, skąd po oczyszczeniu rozprowadzano ją przy pomocy urządzeń wodociągowych dla całego miasta.
Nie stwierdzano bakterii chorobotwórczych w badanych próbkach wody38.
34
35
36
37
38
Archiwum Akt Nowych (AAN), Ministerstwo Opieki Społecznej (MOS) , sygn. 500,
k. 45; sygn. 501, k. 66; sygn. 502, k. 102.
AAN, MOS, sygn. 862, k. 27. Usuwanie śmieci. Księga sanitarna województwa
warszawskiego, 1930/1931 r.
„Życie Mazowsza” 1935, nr 7, s. 206; 1936, nr 6, s. 127.
M. Maciesza, A. Maciesza, Przewodnik po Płocku, Płock 1922, s. 7.
Szerzej na ten temat, B.Ostrowska, Problemy ochrony zdrowia, s.117-118. Woda
wiślana zawierała około 20 tys. bakterii w 1 cm3, natomiast woda oczyszczona
w wieży ciśnień tylko 21-29 bakterii.
180
Płock pomimo tego, że posiadał dobrze rozbudowaną sieć
wodociągową, to jego mieszkańcy mogli korzystać z wody czerpanej
ze studni kopanych, które znajdowały się na terenie miasta i w okolicy.
W 1922 r. w Płocku odnotowano 50 studzien kopanych. Większość
z nich znajdowała się w podwórkach. Były one zakryte szczelnymi
pokrywami. Wodę czerpano za pomocą pomp lub wiader przytwierdzonych na stałe. Wyniki badań chemicznych i bakteriologicznych wody
studziennej wykazywały jednak liczne zanieczyszczenia i obecność
bakterii. Z tego powodu właściciele studni kopanych mogli jedynie
wykorzystywać czerpaną wodę do polewania ulic, placów i ogrodów39.
W Płocku z wody powierzchniowej korzystano na równi
z deszczówką, wykorzystując ją do prania i mycia głowy, ponieważ była
miękka, a w studniach – woda na ogół twarda40.
Na przełomie roku 1935/36 w powiecie płockim (bez Płocka
i Wyszogrodu) ludność korzystała z 8 634 studzien kopanych –
betonowych, w tym z pompą było 75, bez pompy 7 681. Studzien
drewnianych z pompą odnotowano 8, a bez pompy - 87041. Biorąc pod
uwagę liczbę ludności wiejskiej powiatu płockiego – 94 897 i liczbę
domów mieszkalnych – 11 671, to jedna studnia przypadała na 1,3
domów i 11 mieszkańców42.
W latach trzydziestych XX w. w Płocku większość budynków
mieszkalnych była już skanalizowana. Ścieki za pomocą rur połączonych z ogólnym kanałem ulicznym spływały bezpośrednio do zlewisk,
gdzie były oczyszczane i odprowadzane do Wisły.
Drugie z miast powiatu płockiego - Wyszogród miał 12 domów
z lokalną kanalizacją i 363 ubikacje, które z powodu zanieczyszczenia
wyglądały znacznie gorzej niż ustępy wiejskie43.
W połowie lat trzydziestych w powiecie płockim w ciągu trzech lat
(1933-1935) zlikwidowano wiele wadliwie zbudowanych ustępów,
a budowano nowe, np. w 1935 r. – 189, w 1936 r. – 839 i w 1936 r.
39
40
41
42
43
Tamże.
W Płocku często używano wodę ze stawów do sprzątania mieszkań i mycia naczyń,
co nie było obojętne dla zdrowia.
M. Kacprzak, Wieś płocka, s. 121.
Tamże, s. 122. Należy zauważyć, że w powiecie płockim, podobnie jak w innych
powiatach województwa warszawskiego, częściej czerpano wodę przy pomocy wiadra.
M. Kacprzak, Wieś płocka, s. 132.
181
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
– 290. W powiecie płockim (bez m. Płocka i Wyszogrodu) w roku 1936
odnotowano 9 000 ustępów. W tym samym okresie było 94 897 mieszkańców wsi, a domów mieszkalnych 11 671. Z podanych liczb wynika,
że na jeden dom przypadało 0,8 ustępów, a na ustęp - 10,5 osób44.
Należy podkreślić, iż te pozytywne zmiany należy w znacznej
mierze wiązać z troską o higienę i sprawy sanitarne kraju, urodzonego
w Gąbinie, w przyszłości sprawującego urząd Ministra Spraw
Wewnętrznych, a następnie Premiera II RP – Sławoja Felicjana
Składkowskiego45.
W 1935 r. w powiecie płockim nadal notowano bardzo mało
śmietników podwórzowych. W 15 gminach wiejskich powiatu
odnotowano tylko 551 śmietników. W tej liczbie ujęto trzy osady:
Bielsk, Bodzanów i Drobin. We wsiach śmietniki były rzadkością46.
Usuwanie nieczystości płynnych i stałych na wsiach w tym okresie
nastręczało więcej trudności niż w miastach, szczególnie wtedy,
gdy trzeba było korzystać z pomocy innych osób. W powiecie płockim,
poza Płockiem, który nabył tabor asenizacyjny w 1932 r., jedynie osada
Drobin posiadała jedną beczkę do wywożenia nieczystości.
W pozostałych gminach wiejskich nie było taboru asenizacyjnego.
Chłopi byli zmuszeni wywozić nieczystości we własnym zakresie.
W powiecie płockim magistraty miast zaczęły wyznaczać stałe
punkty sprzedaży mleka i wyrobów mlecznych, tj. serów, masła
i śmietany. Produkty musiały być ustawiane na stołach lub ławeczkach.
Zabronione było próbowanie produktów przez kupujących przy pomocy
ręki, do tego celu miały służyć patyczki. Produkty mleczne (masło, ser,
twaróg), sprzedawane wprost z wozów, musiały być zawijane w biały
woskowany papier. W Płocku sprzedaż nabiału i innych towarów
rolnych odbywała się na Nowym Rynku (za rogiem Tumskiej
i Królewieckiej): „Wiejskie gosposie siedziały w kucki rzędem
i oferowały produkty swej pracy. W jednym rzędzie sprzedawały masło,
śmietanę i jajka, w drugim można było kupić drób – kury, kaczki, gęsi
44
45
46
Tamże.
M. Sioma, Sławoj Felicjan Składkowski, Żołnierz i polityk, Lublin 2005, s. 211-212,
s. 367-368.
M. Kacprzak, Wieś płocka, s. 108. W gminach Biała i Majki było 5 śmietników,
w gminach Rębowo i Zągoty – 4, zaś w gminie Lelice – tylko 3 śmietniki.
182
i indyki. W trzecim warzywa i owoce. Cały rynek zastawiały furmanki,
którymi wieśniacy przywozili swoje towary. Dalej, w formie podkowy,
mieściły się jatki z mięsem”47.
Chemik miejski w Płocku co drugi dzień sprawdzał jakość mleka,
śmietany i sera, a próbki podejrzanych produktów brał do analizy.
Towar nieświeży, zepsuty określany jako niezdatny do spożycia był
przez chemika i Komisję Sanitarną natychmiast był konfiskowany.
Władze miejskie, obawiając się chorób zakaźnych, a szczególnie
tyfusu plamistego, chętnie wyrażały zgodę na budowę zakładów
kąpielowych (łaźni). Ze względu na to, że kąpiele były wykorzystywane
jako narzędzie do walki z epidemiami chorób zakaźnych, była
możliwość otrzymania dopłaty rządowej na prowadzenie łaźni
miejskich. Warunkiem było urządzanie w zakładzie kąpielowym
dezynfekcji rzeczy osobistych i ubrań.
Mimo że z zakładu kąpielowego w Płocku w 1922 r. skorzystało
łącznie blisko 105 tys. osób, z powodu braku funduszy na opał i środki
dezynfekcyjne, zakład ten nie wywiązywał się właściwie z powierzonych
mu obowiązków. Funkcjonowały tylko natryski. Wydział Zdrowia
Publicznego płockiego magistratu miał zbyt skromne środki finansowe
na zaopatrywanie łaźni w środki dezynfekcyjne. Ta niepokojąca sytuacja
zmusiła prezydenta Płocka – Antoniego Michalskiego i lekarza
miejskiego Władysława Frankowskiego do zwrócenia się o pomoc
do sanitarnych władz zwierzchnich o zaopatrzenie łaźni w opał i środki
dezynfekcyjne na okres co najmniej 6 miesięcy48.
Z płockiego zakładu kąpielowego, na wniosek lekarza szkolnego
dra Mieczysława Themersona, korzystała także młodzież szkolna. W ten
sposób dzieci przyzwyczajano do regularnego kąpania. Jednak często
dochodziło do wielu wykroczeń, które narażały zdrowie użytkowników
płockiej łaźni, np. jednocześnie wyznaczano kąpiel dla kobiet
i ozdrowieńców (obu płci) po przebytym tyfusie49.
Budowanie natrysków przy wznoszeniu każdego gmachu
szkolnego było wymagane na podstawie ustawy o budowie publicznych
szkół powszechnych z dnia 17 lutego 1922 r. Szkoły już istniejące
47
48
49
Płock we wspomnieniach, pod red. W. Końskiego, Płock 2006, s. 32.
B. Ostrowska, Problemy ochrony zdrowia, s. 84
Tamże.
183
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
mieściły się w budynkach nie przystosowanych do organizowania łaźni
szkolnych.
Z inicjatywą budowy odrębnego kąpieliska dla młodzieży szkolnej
Płocka wystąpił dr Aleksander Maciesza. Przy poparciu dyrekcji
Gimnazjum im. Władysława Jagiełły w Płocku, podjął się budowy łaźni
szkolnej50. Zdając sobie sprawę z trudności pozyskania funduszy
ze Skarbu Państwa, dr A. Maciesza poddał pod dyskusję projekt
urządzenia kąpieliska szkolnego z obowiązkowych składek wszystkich
sześciu państwowych szkół płockich, m.in. Gimnazjum im. Reginy
Żółkiewskiej, Szkoły Przemysłowo-Handlowej im. Królowej Kingi,
Seminarium Nauczycielskiego im. Zofii Bukowieckiej. W tych szkołach
uczyło się łącznie ponad 2 000 dzieci i młodzieży. W skład Komitetu
Organizacyjnego Budowy Kąpieliska Szkolnego weszli: dyrektorzy szkół,
lekarze szkolni i lekarz powiatowy. Przewodniczącym Komitetu został
Mieczysław Olszowski – dyrektor Gimnazjum im. Marszałka Małachowskiego. Na urządzenie kąpieliska wybrano domek znajdujący się przy
gmachu tego gimnazjum. Dzięki poparciu Kuratorium Okręgu Szkolnego
Warszawskiego udało się w szybkim czasie zdobyć urządzenia kąpielowe,
pozostawione przez Niemców w barakach, przy moście w Wyszogrodzie.
W miarę upływu czasu zebrane składki na założenia szkolnego kąpieliska,
na skutek dewaluacji straciły swoją wartość. Z tego powodu roboty
postępowały wolno. Dopiero otrzymana w 1923 r. zapomoga z Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w wysokości
5 000 000 mk oraz 1 000 000 mk przekazane przez Wojewodę
Warszawskiego – Władysława Sołtana przyczyniły się do przyspieszenia
robót i oddania kąpieliska w roku szkolnym 1924/192551.
W okresie międzywojennym w powiecie płockim funkcjonowała
również niewielka łaźnia w Wyszogrodzie, utrzymywana przez
miejscowy magistrat. Mieściła się ona w budynku wynajętym
od wyszogrodzkiego Zarządu Gminy Starozakonnych 52.
Po odzyskaniu niepodległości, opieka sanitarna miast i wsi
w powiecie płockim podlegała ciągłej ewolucji. Sprzyjało temu wiele
50
51
52
Al. Maciesza, Organizacja kąpielisk szkolnych, „Wychowanie Fizyczne” 1926, z. 1,
s. 16.
Tamże, s. 16-18.
B. Ostrowska, Problemy ochrony zdrowia, s. 145-146.
184
działań, a mianowicie wydawanie aktów prawnych normujących sprawy
zdrowia publicznego i wymogów sanitarnych.
Pomimo wiekowych zaniedbań, wielu trudności związanych
z poprawą stanu sanitarnego, samorząd miasta Płocka i władze powiatu
płockiego starały się wypełniać nałożone na nich zadania. Dzięki
działalności samorządów, pomocy państwa i zaangażowania ludzi dobrej
woli, w latach II Rzeczypospolitej następowały istotne zmiany w stanie
sanitarnym miast i wsi powiatu płockiego, jak również w zachowaniach
zdrowotnych ich mieszkańców53.
53
Pozytywnie o istotnych zmianach w zakresie stanu sanitarnego powiatu płockiego
i ochrony zdrowia w okresie II RP - B. Ostrowska, Rozwiązywanie problemów
ochrony zdrowia, dz.cyt., s. 283.
185
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
186
FILOLOGIA
187
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
188
Marcin Lutomierski
Pan Tadeusz w kulturze literackiej polskiego
uchodźstwa i emigracji XX wieku.
Świadectwa odbioru
Pan Tadeusz in a literary culture
of the 20th century Polish refugees and emigrants.
Examples of reception
Streszczenie: Artykuł przybliża słabo rozpoznane w badaniach
naukowych zagadnienie odbioru Pana Tadeusza w kulturze literackiej
polskiego uchodźstwa i tzw. Drugiej Emigracji. Autor dowodzi,
że Mickiewiczowski poemat stanowił wzór do naśladowania
w mówieniu o „krajach lat dziecinnych” Polaków na obczyźnie, a także
niósł pewne ukojenie i łagodził dotkliwości wygnania. Style odbioru
poematu w kręgu emigracyjnych poetów, pisarzy, publicystów, badaczy,
krytyków i czytelników można określić jako mityczny (tzn. podnoszący
Mickiewiczowską wizję ojczyzny do rangi sacrum; posiadający walory
terapeutyczne) i estetyzujący (tzn. doceniający przede wszystkim
literackie walory utworu). Oba te style odbioru występowały
nierozłącznie i wzajemnie się stymulowały, potwierdzając silną
obecność Pana Tadeusza w kulturze literackiej Polaków przebywających
na obczyźnie po 1939 r.
Słowa kluczowe: Pan Tadeusz, uchodźstwo, Druga Emigracja,
świadectwa odbioru
189
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Summary: The paper introduces a still not thoroughly researched issue of
the reception of Pan Tadeusz in the literary culture of Polish refugees and
the so-called Second Emigration. The author argues that Mickiewicz’s
epic was for the Poles in foreign lands a model of referring to „a land
of one’s childhood” and also brought relief and soothed the pains of exile.
The styles of poem’s reception in the emigrant circles of poets, writers,
journalists, scholars, critics and readers might be described as mythical
(elevating Mickiewicz’s vision of homeland to the sacred status,
containing therapeutic values) and aesthetic (acknowledging especially
literary values). The both styles of reception existed inseparably
and mutually stimulated each other, proving a strong presence
of Pan Tadeusz in a literary culture of the Poles in exile after 1939.
Keywords: Pan Tadeusz, exile, Second Emigration, styles of reception
Wstęp
Mijająca w 2014 r. 180. rocznica pierwodruku Pana Tadeusza
Adama Mickiewicza skłania do refleksji nad funkcjonowaniem
i znaczeniem poematu w kulturze (zwłaszcza: literackiej) kolejnych
epok. Jednym z najsłabiej rozpoznanych w badaniach naukowych1
rozdziałów recepcji2 tego utworu jest kultura literacka polskiego
uchodźstwa i emigracji niepodległościowej 1945 r. Jej twórcy określali
siebie mianem wychodźstwa (tylko rząd do końca swojego istnienia,
a więc 1990 r., nazywał się Rządem Polskim na Uchodźstwie)
lub drugiej emigracji (Drugiej Emigracji), odwołując się bezpośrednio
do dziedzictwa Wielkiej Emigracji.
Dorobek ideowy i literacki emigracji polistopadowej często był
punktem odniesienia i źródłem inspiracji dla wielu polskich pisarzy
przebywających na obczyźnie. W niniejszym artykule zajmę się
1
2
Zob. rozproszone wzmianki o recepcji Pana Tadeusza w pracach: Adam Mickiewicz.
Dwa wieki kultury polskiej, red. K. Maciąg, M. Stanisz, Rzeszów 2007;
M. Lutomierski, Mickiewicz i okolice. Tematy romantyczne na łamach londyńskich
„Wiadomości” z lat 40. i 50. XX wieku, Toruń 2012; R. Moczkodan, „Omawiacze,
laurkodawcy”, publicyści i krytycy. Krytyka literacka na łamach „Wiadomości”
w latach 1946-1956, Toruń 2013.
Mówiąc o odbiorze, inspiruję się artykułem: M. Głowiński, Świadectwa i style
odbioru, [w:] tenże, Prace wybrane, t. III: Dzieło wobec odbiorcy. Szkice
z komunikacji literackiej, Kraków 1998, s. 136-149.
190
wybranymi aspektami kultury literackiej (twórczością, komunikacją
literacką i czytelniczym odbiorem) tzw. emigracji niezłomnej, której
symbolem i wyrazicielem był „polski Londyn”. Z rozważań wyłączam
więc twórczość Witolda Gombrowicza i Czesława Miłosza, którzy
mimo że przebywali wówczas poza granicami kraju, nie utożsamiali się
z emigracją niepodległościową (polityczną), a często nawet ją zwalczali.
Ponadto decyzja ta wynika z faktu, że literacki dorobek każdego z tych
pisarzy stanowi osobne zjawisko z licznymi nawiązaniami do
Pana Tadeusza i nie sposób byłoby omówić go w jednym artykule.
Mickiewicz żywy
Niedługo po zakończeniu II wojny światowej Tymon Terlecki
– słynny publicysta, animator życia kulturalnego, badacz i krytyk
– wyznawał:
Myśleliśmy już w naszym pokoleniu –– mieliśmy prawo myśleć,
że ten kto arcyżycie przeżył – stał się symbolem. Mogło nam się
wydawać, że jest tylko mitem kamiennym, wzniesionym pod obce,
dymne niebo i tam zawieszonym, jak owa ręka nad wypatrującymi
źrenicami. A tymczasem w naszych oczach stał się żywym wśród
żywych. Jest znowu wśród nas3.
O żywotności Mickiewicza i jego literackiej spuścizny świadczy
jeszcze bardzo wiele głosów uchodźców i późniejszych emigrantów,
jak chociażby wypowiedzi dla londyńskiego tygodnika „Wiadomości”.
W 1948 r. pismo Mieczysława Grydzewskiego zwróciło się do przebywających na obczyźnie pisarzy, publicystów i badaczy z następującym
pytaniem: „Które z książek (dawnych i nowych, polskich i obcych),
przeczytanych od chwili wybuchu wojny, zrobiły na Panu(i) największe
wrażenie – i dlaczego?”4. Na ankietę odpowiedziało ponad 50 osób, które
wskazały, m.in. Pana Tadeusza. Szczególnie interesujący jest sposób
mówienia o poemacie Mickiewicza. Otóż, poza odpowiedziami utrzymanymi w spokojnym i wyważonym tonie (np. Melchior Wańkowicz5,
3
4
5
T. Terlecki, Mickiewicz i my, „Wiadomości” 1946, nr 3, s. 2.
„Wiadomości” 1948, nr 11, s. 1. Zob. odpowiedzi w tym i następujących numerach:
nr 12, s. 3; nr 13/14, s. 4; nr 15, s. 3; nr 16, s. 4; nr 17, s. 3; nr 18, s. 4; nr 19, s. 4;
nr 20, s. 3.
„Wiadomości” 1948, nr 11, s. 1.
191
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Tadeusz Nowakowski6), znajduje się tu sporo ekspresyjnych i nierzadko
z emfazą wypowiedzianych świadectw. Pan Tadeusz nazywany jest
„nieśmiertelnym utworem tęsknoty” (Stanisław Stroński)7, „książką nad
książkami” (Stanisława Kuszelewska)8, „obiektem miłości stałej”,
wymykającym się już niemal spod wszelkiej oceny (Stefania Zahorska)9,
a także „najpierwszą między wszystkimi na świecie książkami”
i kwintesencją polskości (Antoni Bogusławski)10. Mówiąc o wrażeniach
z lektury eposu Mickiewicza, często używano takich słów, jak „wstrząs”,
„poruszenie”, ale i „ukojenie”. Podkreślano także niezwykłą aktualność
Pana Tadeusza, choć w miejscu przymiotnika „aktualny” występowały tu
inne: „bliski” i „własny”.
W 1955 r. „Wiadomości” rozpisały wśród swoich współpracowników ankietę na temat Mickiewicza – zadano w niej, m.in. następujące
pytania11:
- jaki utwór czy fragment z Mickiewicza ceni Pan(i) najwyżej?
- jakie było najsilniejsze przeżycie Pana(i) w związku z Mickiewiczem?
- czy Mickiewicz był według Pana(i), bardziej tradycjonalistą
czy rewolucjonistą?
Z odpowiedzi udzielonych na łamach „Wiadomości” wynika,
że wśród utworów poety najwyżej ceniono Pana Tadeusza, potem
Dziady i Liryki lozańskie. Jako najsilniejsze „przeżycie w związku
z Mickiewiczem” ankietowani zwykle podawali przykłady lektury
w dzieciństwie lub młodości, niekiedy zaś – podczas wojny. Odpowiedzi
na pytanie są utrzymane zarówno w tonie żartobliwym (Janusz
Kowalewski12, Jan Bielatowicz13), pełnym wzruszenia (Zofia
Kozarynowa)14, jak i patetycznym (Michał K. Pawlikowski)15. Bywa,
6
7
8
9
10
11
12
13
14
„Wiadomości” 1948, nr 19, s. 4.
„Wiadomości” 1948, nr 11, s. 1.
„Wiadomości” 1948, nr 15, s. 3.
„Wiadomości” 1948, nr 16, s. 4.
„Wiadomości”1948, nr 19, s. 4.
„Wiadomości” 1955, nr 33, s. 1.
Tamże.
„Wiadomości” 1956, nr 12, s. 5.
„Wiadomości” 1955, nr 33, s. 1.
192
że przeradzają się w gawędowe opowieści (Sławoj Składkowski)16
czy eseistyczne rozważania (Kajetan Morawski)17.
Dla współpracowników „Wiadomości” autor Pana Tadeusza był
najczęściej i tradycjonalistą, i rewolucjonistą – w różnym rozumieniu
tych słów. Niemal wszyscy ankietowani podkreślali bowiem, że poeta
w sposób harmonijny łączy sprzeczne poglądy i stanowiska.
Innym ważnym świadectwem żywotności niektórych utworów
Mickiewicza wśród Polaków przebywających poza granicami kraju jest
praca zbiorowa Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie pt. Mickiewicz
żywy18, która zapoczątkowała „serię żywych”19. Redagująca pierwszy
tom Herminia Naglerowa pozostawiła autorom całkowitą swobodę
wyboru tematów i form, stąd też publikacja zawiera bardzo
zróżnicowane teksty: szkice historyczne i literackie (m.in. Tymona
Terleckiego, Marii Czapskiej), opracowania (m.in. Kamila Kantaka,
Wita Tarnawskiego), wspomnienia (m.in. Herminii Naglerowej),
opowiadania (m.in. Stanisławy Kuszelewskiej), a także wiersze (m.in.
Jana Lechonia, Stanisława Balińskiego). Wszystkie wypowiedzi łączy
jednak zaakcentowana już w Przedmowie niegasnąca cześć dla
Mickiewicza, a szczególnie – Pana Tadeusza. Jeden głos w tej książce
wprowadza nieco inną tonację, gdyż bez pomniejszania arcydzielności
poematu mówi o trudnościach z jego odbiorem przez młode pokolenie:
Moje pokolenie – mówi Juliusz Mieroszewski, publicysta
paryskiej „Kultury” – jest ostatnim, które wzrosło w okresie, kiedy
na scenie polskiej panorama Pana Tadeusza była jeszcze wyraźnie
rozpoznawalna. Dla młodego pokolenia, które rośnie w Polsce
„ludowej” względnie na emigracji – Pan Tadeusz, podobnie jak Iliada,
jest niezrozumiały bez komentarzy20.
15
16
17
18
19
20
„Wiadomości” 1955, nr 36/37, s. 4.
„Wiadomości” 1955, nr 34, s. 2.
„Wiadomości” 1955, nr 39, s. 4.
Mickiewicz żywy, red. H. Naglerowa, Londyn 1955. Por.: M. Brzóstowicz, „Wbrew
trzeźwości” – o „Mickiewiczu żywym” dla polskich emigrantów w 1955 roku,
[w:] Mickiewicz – Słowacki – Krasiński. Romantyczne uwarunkowania i współczesne
konteksty, red. E. Owczarz, J. Smulski, Łowicz 2001, s. 225-235.
Kolejno ukazywały się tomy na temat Josepha Conrada, Zygmunta Krasińskiego,
Cypriana Norwida, Stanisława Wyspiańskiego i Henryka Sienkiewicza.
J. Mieroszewski, Mickiewicz i geopolityka, [w:] Mickiewicz żywy…, s. 123.
193
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Warto jeszcze nadmienić, że o żywotności poezji Mickiewicza
świadczą również liczne i rozproszone w emigracyjnej publicystyce
i listach do redakcji aluzje, ciekawostki, cytaty, kryptocytaty, parafrazy
i wzmianki dotyczące Pana Tadeusza – które wywoływały spory odzew
czytelniczy. Najwięcej tego typu przykładów dostarczają wydawane
w Londynie: tygodnik „Wiadomości”21 oraz „Dziennik Polski i Dziennik
Żołnierza”.
„Magia”
Pan Tadeusz był przez uchodźców i emigrantów bezsprzecznie
uznawany za arcydzieło. Niejednokrotnie próbowano na obczyźnie
znaleźć przyczyny swoistej magii i uroku poematu22. Jednym
z najbardziej reprezentacyjnych świadectw takich poszukiwań jest esej
Józefa Wittlina, w którym pisarz konstatuje:
Pan Tadeusz naciera na wszystkie nasze zmysły równocześnie tak, iż
nie tylko go widzimy, ale i słyszymy, czujemy, dotykamy, smakujemy. Jest
w nim ciepło i zimno, owiewają nas tam wonie sadów i puszcz, pochłaniają
święte cisze. Zatracamy się do cna w świecie jego dźwięków i obrazów.
Lektura tej sporej książki nie jest wysiłkiem ani dla intelektu, ani dla wyobraźni. Jest przygodą. Nie odbiera też spokoju naszej duszy. Wychodzimy
z tej przygody z czystym sumieniem. I wychodzimy zdrowi23.
Taką właśnie „zmysłową” lekturę Mickiewiczowskiego eposu
uzasadnia Zygmunt Nowakowski przy okazji recenzowania londyńskiej
premiery spektaklu w reżyserii Leopolda Kielanowskiego:
Na uchodźstwie czytam Pana Tadeusza inaczej niż dawniej,
w Polsce, a różnica wyraża się w tym, że moje zainteresowanie odwraca
się od ludzi. Bo też z tych ludzi wszystkimi porami bucha
„wieprzowatość życia”. Są płascy, przyziemni, ograniczeni, nie budzą
sympatii, nie ma w nich ani trudu, ani męki, ani grozy ani namiętności.
Jedzą, piją, lulki palą, kłócą się, orzą, sieją, polują, kochają się jak
mazgaje, plotą duby smalone, czczą każdego durnia, który ma siwe
włosy, i słuchają jego koszałek-opałek, konto wielu z nich jest mocno
zababrane. Podkomorzy, to szanowny cymbał, Tadeusz – byczek, Zosia
21
22
23
Zob. więcej: M. Lutomierski, Mickiewicz i okolice…, s. 37-110, 164-179.
Zob. m.in. S. Zahorska, Magia „Pana Tadeusza”, [w:] Mickiewicz żywy…, s. 84-96.
J. Witllin, Uwagi o „Panu Tadeuszu”, [w:] Mickiewicz żywy…, s. 41-42.
194
– gęś, Hrabia – pajac, Maciek – głupi, nieznośny megaloman itd., itd.
na tym tle najlepiej wychodzi Jankiel, bardzo przyzwoity, mądry
człowiek, który jednak sprowadził… batalion Moskali. Właściwie tylko
Ryków, to jakby „słoneczko”.
Czytam inaczej, bo jestem zgryziony, kwaśny, zły, oni zaś wszyscy,
bohaterzy i komparsi i statyści są tak szczęśliwi, tak zadowoleni z życia
i z samych siebie, tak skąpani w sosie błogiego optymizmu24.
Dlatego znany pisarz i publicysta – który uważał, że Mickiewicza
kochamy najbardziej za Pana Tadeusza – czytając poemat na obczyźnie,
podziwiał przede wszystkim przyrodę, zapachy i smaki opisane
w arcydziele.
Wielorakie piękno Pana Tadeusza ukazywała także Zofia
Kozarynowa, m.in. w swojej książeczce Król poezji. Opowieść o panu
Adamie adresowanej do dzieci i młodzieży. Z tej oryginalnej na rynku
wydawniczym broszury młody czytelnik polski na obczyźnie mógł
dowiedzieć się, m.in., że choć utwór powstał na emigracji, to sprawia
on wrażenie, jakby został napisany pod świeżym wrażeniem tego,
co widzi i słyszy. Autorka próbowała aktualizować niektóre treści,
np. objaśniając, że między nieszkodliwe utarczki Asesora i Rejenta –
wplatają się poważne i groźne zawikłania z powodu zadawnionej waśni
rodów. Przypomina to trochę rodzaj zatargu zwanego po angielsku
„feuds” między klanami. […] Choć opowiedziane wypadki toczą się
około półtora stulecia temu, charakter Polaków pozostał ten sam.
Mogą się między sobą kłócić i sprzeczać, lecz wobec niebezpieczeństwa
zagrażającego od nieprzyjaciela zapominają natychmiast o nieporozumieniach i jednomyślnie stają do walki25.
Ciekawie i przystępnie opisała Kozarynowa dwór soplicowski
i panujące w nim zwyczaje. Szczególną uwagę zwróciła na Wojskiego,
który zarządzał domem Sędziego, znał się na kuchni, rozporządzał bardzo
liczną służbą i organizował polowania, a przy tym był powszechnie
lubianym gawędziarzem. Zdaniem pisarki urok Pana Tadeusza tkwi
nie tylko w opisach osób i zwyczajów, ale również w tym, że przeżycia
ludzi są odtworzone na tle natury, która sprawia wrażenie, jakby brała
udział w wydarzeniach i przeżywała razem z bohaterami.
24
25
Z. Nowakowski, „Pan Tadeusz” w Londynie, „Wiadomości” 1956, nr 5, s. 2.
Z. Kozarynowa, Król poezji. Opowieść o panu Adamie, Londyn [1956], s. 22.
195
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Inspiracje
Emigracyjni pisarze niejednokrotnie czerpali inspiracje z Pana
Tadeusza, zwłaszcza wtedy, kiedy wspominali swoje rodzinne miejsca
z czasów dzieciństwa i młodości. Zagadnienie to jest już wystarczająco
rozpoznane i w dużej mierze opisane w literaturze przedmiotu, dlatego
można poprzestać tu na wskazaniu najważniejszych tendencji26.
Należy podkreślić, że „kraj lat dziecinnych” jest jednym
z najpopularniejszych tematów literatury emigracyjnej XX wieku. Wielu
autorów naśladowało Mickiewiczowski sposób obrazowania, dokonując
repetycji ujęć, motywów i formuł. Za sprawą swoistego patronatu
Mickiewicza następowała wtórna mitologizacja oraz sakralizacja
ojczyzny – zarówno tzw. małej, jak i narodowej.
Szczególnie zapamiętanym fragmentem obrazu tych miejsc jest
pejzaż (sielski i medytacyjny), którego nieodłącznymi elementami były
zazwyczaj: dworek i jego otoczenie, łąka, pole, las, przydrożny krzyż.
Bardzo licznej grupie utworów patronuje Mickiewiczowska
wizja cudownego powrotu „na Ojczyzny łono”. Autorzy Drugiej
Emigracji prowadzą literacki dialog z Panem Tadeuszem, przejmując
lub kontynuując motyw wędrówki oraz nastrój nostalgii.
Wiele przykładów tego typu utworów dostarcza twórczość z kręgu
londyńskich „Wiadomości”, m.in. wiersze Zofii Bohdanowiczowej
i Xawerego Glinki czy powieść Dom Marii Danilewiczowej.
Niekiedy w twórczości emigrantów można zaobserwować bardziej
dynamiczny stosunek do tradycji literackiej. Tak jest chociażby
w wypadku wierszy Stanisława Balińskiego, Jana Lechonia i Kazimierza
Wierzyńskiego oraz powieści-gawędy Michała Kryspina Pawlikowskiego
26
Zob., m.in.: M. Giergielewicz, Twórczość poetycka, [w:] Literatura polska na
Obczyźnie 1940-1960. Praca zbiorowa wydana staraniem Związku Pisarzy Polskich
na Obczyźnie, red. T. Terlecki, t. I, Londyn 1964, s. 23-131; „Ktokolwiek jesteś
bez ojczyzny…”. Topika polskiej współczesnej poezji emigracyjnej, red. W. Ligęza,
W. Wyskiel, Łódź 1995; Literatura utracona, poszukiwana czy odzyskana. Wokół
problemów emigracji, red. Z. Andres, J. Wolski, Rzeszów 2003; Romantyzm Drugiej
Wielkiej Emigracji, red. Ż. Nalewajk, M. Nabiałek, M. Mips, J. Jastrzębska,
Warszawa 2012; M. Lutomierski, Podróże w głąb pamięci. Realizacje tematu kraju
lat dzieciństwa i młodości w wybranych wierszach poetów z kręgu emigracyjnych
„Wiadomości”, [w:] Aksjologia podróży, red. Z. Krawczyk, E. Lewandowska-Tarasiuk, J. W. Sienkiewicz, Warszawa 2012, s. 258-274.
196
pt. Dzieciństwo i młodość Tadeusza Irteńskiego. Poeci prowadzą bowiem
swego rodzaju intertekstualną grę z językiem, motywami i wybranymi
elementami świata przestawionego w Panu Tadeuszu. Nie tyle naśladują
określone realizacje, co raczej prowadzą do nowego zastosowania tradycji
literackiej, dokonując przy tym interesujących i artystycznie bardzo
udanych rekontekstualizacji. Dzięki temu literatura romantyczna była
przez nich na nowo odczytywana, przeżywana i włączana w nowe
konteksty.
Praktycznie nierozpoznane pozostają utwory o charakterze
ludycznym, które także nawiązują do Pana Tadeusza. Autorem jednego
z takich tekstów jest słynny już przed wojną satyryk, komediopisarz
i poeta Marian Hemar, chętnie posługujący się różnymi formami
stylizacji. W obszernym utworze Parafraza autor dokonał przeróbki
fragmentu IV księgi Pana Tadeusza, żeby w zabawny sposób ukazać
mistrzowską grę aktorską Ludwika Solskiego:
Wszystkim się zdawało,
Że to Solski gra jeszcze. A to echo grało.
Jakby on znowu chwycił, zapałem przejęty,
Arkusz swej roli, długi, pokreślony, zmięty,
W rozmodleniu oburącz do ust go przycisnął,
Zachłysnął się słowami, w oczach ogniem błysnął,
Zasunął wpół powieki, wciągnął w głąb pół brzucha
I do płuc wysłał z niego cały zapas ducha
I zagrał27.
Podobnego typu nawiązania i humorystyczne dialogi z Panem
Tadeuszem występują również w utworach Jana Winczakiewicza
i zapewne innych emigracyjnych autorów (m.in. satyryków) choć
– jak wspomniałem, zjawisko to nie jest jeszcze rozpoznane.
„Ratunek”
W marcu 1942 r. nakładem wydawnictwa M. I. Kolin w Londynie
ukazał się tom o jednoznacznie wymownym tytule Kraj lat dziecinnych.
27
M. Hemar, Parafraza, „Wiadomości” 1955, nr 20, s. 1.
197
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Podobnie do Pana Tadeusza londyńska antologia miała przynieść
ukojenie. Jak czytamy na pierwszych stronach publikacji:
Latem, 1940 roku, kiedy wojsko polskie po francuskiej klęsce
wylądowało w Wielkiej Brytanii, głód polskich książek i tęsknota
za polskim krajem, po raz pierwszy na tej nowej emigracji dały się
odczuć tak silnie i tak boleśnie. Aby obu tym potrzebom uczynić zadość,
zrodziła się myśl wezwania polskich pisarzy, przebywających
na wygnaniu, do napisania książki zbiorowej, która by zawierała
wspomnienia o kraju ich lat dziecinnych. Sądzono, że w ten sposób
przed oczami czytelnika-żołnierza – bo o czytelniku-żołnierzu przede
wszystkiem myślano – przesunie się nie jakaś abstrakcyjna
i geograficzna Polska, ale wykrawki kraju żywego ludźmi i sprawami,
a pogodnego tak jak wyda się zawsze po latach każde ludzkie
dzieciństwo28.
Swoje młodzieńcze lata i rodzinne strony (z nadzieją na powrót
do nich) wspominało tu dziewiętnastu autorów, m.in. tacy pisarze, jak:
Zdzisław Czermański, Kazimiera Iłłakowiczówna, Zygmunt Nowakowski,
Jerzy Stempowski, Irena Tuwim, Karol Zbyszewski. Mickiewiczowski
poemat, który już we wstępie został nazwany „najwspanialszym dziełem
polskiego słowa”, niejako patronuje tym wspomnieniom. Warto dodać,
że tom Kraj lat dziecinnych został ponownie przedrukowany w Londynie
w 1987 r. przez wydawnictwo Puls.
Mickiewiczowska Inwokacja otwiera inną znaną emigracyjną
antologię, mającą kompensować czytelnikom ich nieobecność w Polsce:
Kraj, co nigdy w myślach nie odmienia… Mimo że tytuł książki
nawiązuje do Beniowskiego Juliusza Słowackiego, to jednak swoistym
patronem antologii jest Pan Tadeusz, o czym przekonuje zarówno wstęp,
jak i cała zawartość publikacji.
Książka ta, albo raczej książeczka – mówi Zygmunt Nowakowski
– ma jakąś dziwną moc. Gdy otworzymy jej karty, otworzą się
przed nami równocześnie wrota Kraju. Gdy zaczniemy czytać,
gdy wchłoniemy w siebie kilka pierwszych wierszy, ogarnie nas jakby
zawrót, stracimy poczucie przestrzeni, która dzieli nas od Polski.
Zaczniemy czytać dalej i powie sobie każdy z nas: „Jestem w Polsce!
28
Kraj lat dziecinnych, [red. M. Grydzewski przy współpracy K. Pruszyńskiego],
Londyn 1942, s. 5.
198
Mogę się w Niej poruszać swobodnie, mogę iść, dokąd mnie tęsknota
niesie. Jestem w Polsce całej! Otwarła ją przede mną ta drobna
książeczka! […] Nasza „gościna” jest gościną przymusową, ta zaś
książeczka otwiera nam wrota raju utraconego. Ona przenosi naszą…
„duszę utęsknioną / Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych
[…]”29.
Przywoływany tu kilkakrotnie Zygmunt Nowakowski, jeden
z czołowych reprezentantów tzw. emigracji niezłomnej – choć z czasem
okazywał rozgoryczenie z powodu rozdźwięku między sielskością
i nienaturalnością życia mieszkańców Soplicowa a własną, emigracyjną
egzystencją – powtarzał, że Mickiewicz daje emigrantom Polskę
i zalecał lekturę poematu:
Gdy nam jest strasznie źle, gdy tęsknota dobiera się do mózgu,
do serca, gdy napór jej wzrasta, wystarczy otworzyć Mickiewicza,
wystarczy otworzyć którąkolwiek stronę Pana Tadeusza, a znajdziemy
się w Polsce najprawdziwszej pod słońcem. […] Dobrze posłuchać
kogoś, kto ładnie umie mówić wiersze, ale jeszcze lepiej zasiąść samemu
nad Panem Tadeuszem i czytać długo, bardzo długo w noc, aż się skleją
powieki, aż spadnie na nas sen spokojny, a w tym śnie poeta
na skrzydłach swych potężnych przeniesie nas do Polski30.
Wierząc w terapeutyczno-wychowawczą moc poezji Mickiewicza,
Nowakowski postulował, by twórczość ta trafiła do rąk byłych żołnierzy
(obecnie członków Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia)
– „pod blaszane strzechy beczek śmiechu, pod dziurawe dachy hosteli,
do ponurych obozów odosobnienia, których lokatorzy zapominają powoli,
że są Polakami”31.
Najbardziej osobiste i wymowne świadectwo odbioru Pana
Tadeusza w kategoriach terapeutycznych zawiera opowiadanie Ratunek
Herminii Naglerowej – pisarki aresztowanej we Lwowie, a następnie
torturowanej i skazanej na osiem lat obozu karnego w Związku
29
30
31
„Kraj, co się nigdy w myślach nie odmienia”. Wybór poezyj, wstęp Z. Nowakowski,
Londyn 1945, s. 5-6.
Z. Nowakowski, Za co kochamy Mickiewicza, [w:] O Adamie Mickiewiczu,
red. Z. Nowakowski, T. Terlecki, Materiały Oświatowe Stowarzyszenia Polskich
Kombatantów, Londyn 1949, s. 26-27.
Z. Nowakowski, Obozy odosobnienia, „Wiadomości” 1948, nr 50, s. 1.
199
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Sowieckim, skąd jednak wydostała się wcześniej razem z armią
dowodzoną przez gen. Władysława Andersa32. Utwór przedstawia
sytuację krańcowego wyczerpania pisarki w momencie, kiedy trafiła
do jednego z kremieńczugskich więzień:
Zapędzono nas – mnie i cztery sowieckie kobiety – do celi
piwnicznej. Cementowa podłoga była zapluta, zapaskudzona. Parasza
nie domykała się i wypełniona po brzegi, ziała sfermentowanym kałem.
Był to mój pierwszy dwudniowy postój po wyroku. Nie przywykła
do długich pieszych marszów, czułam dojmujący ból w prawym biodrze.
Mimo to nie od razu odważyłam się usiąść na zagnojonym cemencie.
Poświęciłam wreszcie jedyny ręcznik i rozścieliwszy go, przekonałam
się, że jest za wąski i że szybko nasiąka tym, czego się tak brzydziłam.
Moje towarzyszki rozmawiały niewesoło z ruska po ukraińsku.
Patrzyłam na ich obce twarze, słuchałam ich mowy niby zrozumiałej,
ale już w żadnym słowie nie własnej, obcej33.
Te nieludzkie warunki i osamotnienie wywołały w bohaterce
świadomość końca życia, którego nie potrafiła wyobrazić sobie bez
własnej mowy i słów: „Odebrano mi jednak głos, mowę, książkę.
Umierałam rozpaczliwe trzeźwo, z poczuciem klęski już ostatecznej”34.
Naglerowa wspominała o odczuwanej wówczas „przeraźliwej pewności”,
że nie zamieni już nigdy z nikim słowa w ojczystym języku, nie przeczyta
żadnej polskiej książki i że czeka ją powolna śmierć na obczyźnie
„martwej od milczenia”. Nieoczekiwanie przyszedł jednak ratunek:
Pojęłam wtedy, niezależnie od rozpaczy, że książka miała
platoński, wzorcowy kształt: była Panem Tadeuszem w czerwonej
płóciennej okładce ze złotym napisem „Nagroda pilności”. I od razu
rozruszała się pamięć w wyścigu, w przeganianiu się. Ile zapamiętałam?
Ile dogrzebię się w podświadomej pamięci? Łkając, czkając – dopadłam:
„Poloneza czas zacząć. Podkomorzy rusza i z lekka zarzuciwszy wyloty
kontusza”… Mnożyło się, rosło, piękniało. Niekiedy rwał się wątek
i otwierała się próżnia. Stawałam wtedy, jak nad skrajem przepaści.
32
33
34
Zob. W. Mikulec, Paradoks nieobecności Herminii Naglerowej. W setną rocznicę
urodzin, „Koniec Wieku. Kwartalnik Literacko-Artystyczny” 1990, nr 1, s. 84.
H. Naglerowa, Ratunek, [w:] Mickiewicz żywy, red. H. Naglerowa, Londyn 1955,
s. 230-231.
Tamże, s. 231.
200
Już jednak wyścielał się pomost: „Takie były zabawy, spory w one lata”…
Już inny ratunek: „Był gaj z rzadka zarosły, wysłany murawą”…35.
Ocalenie stało się więc możliwe dzięki zachowanym w pamięci
fragmentom Pana Tadeusza, a także utrwalonemu widokowi samej
książki i zapamiętaniu wrażenia z dziecięcej lektury. To bardzo osobiste
wyznanie autorki prowadzi do konstatacji, że poezja Mickiewicza ma
w sobie życiodajną, magiczną niemal siłę. Jest to więc sytuacja, w której
intertekstualny dialog skutkuje mitologizacją czy nawet – sakralizacją
romantycznego poematu.
Edycje
Niemałą rolę w podtrzymywaniu i rozwijaniu zainteresowania
Panem Tadeuszem odegrały wydane na obczyźnie edycje Mickiewiczowskiego poematu. Zanim wymienimy najważniejsze z nich, należy
wspomnieć o szczególnym wpływie książki na przekazywanie tradycji.
Zjawisko to opisał Krzysztof Głombiowski, stwierdzając, m.in., że:
Książka ułatwia integrację zbiorowości społecznej i utrzymanie
równowagi systemu, w którym społeczeństwo żyje. Ale zbiorowość
utrwala swą egzystencję również przez troskliwe pielęgnowanie
ciągłości tradycji, z której sama wyrosła. Otóż w tym przypadku również
produkcja wydawnicza, zabezpieczająca wartości duchowe grupy,
umożliwia przekazanie ich następnym generacjom w procesie
nieustającej komunikacji diachronicznej, dzięki czemu dokonuje się
w zbiorowości proces integracji sięgającej w głąb jej istnienia
historycznego. Obok więc udziału w procesie integracji synchronicznej
książka uczestniczy w procesie integracji diachronicznej36.
Niewątpliwie taką rolę możemy przypisać następującym edycjom
Pana Tadeusza, które zostały opublikowane przez polskie wychodźstwo
niepodległościowe, zwłaszcza w okresie wojny i tuż po jej zakończeniu
(później inicjowano głównie przekłady na język angielski):
- Pan Tadeusz. Wyjątki z księgi 11 i 12, Budapeszt, „Wieści
Polskie”, [1940], dodatkowo publikacja zawiera utwory: Henryk
Sienkiewicz, Wspomnienie z Maripozy, Władysław Stanisław
Reymont, Matka, seria Biblioteczka Uchodźcy na Węgrzech.
35
36
Tamże., s. 231-232.
K. Głombiowski, Książka w procesie komunikacji społecznej, Wrocław 1980, s. 31.
201
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
- Pan Tadeusz, London, M. I. Kolin, [1940].
- Pan Tadeusz, oprac. Manfred Kridl, Jerozolima, Sekcja
Wydawnicza Armii Polskiej na Wschodzie, 1943, seria Szkolna
Biblioteczka na Wschodzie.
- Pan Tadeusz, Rzym, Oddział Kultury i Prasy 2 Korpusu, 1945,
seria Biblioteka „Orła Białego”.
- Pan Tadeusz, Hanower, Polski Związek Wychodźctwa [!]
Przymusowego, 1945.
- Pan Tadeusz. Księga 1, Wydawnictwo Literackie Wydziału Opieki
nad Żołnierzem Jednostek Wojska Polskiego w Wielkiej Brytanii,
b.m. [Szkocja] 1945.
- Pan Tadeusz, Orbis, Londyn 1945.
- Fragmenty z Pana Tadeusza, Wydawnictwo Literackie Oddziału
Opieki nad Żołnierzem I Korpusu, b.m. [Szkocja] 1946.
Roztrząsania
Pan Tadeusz był przedmiotem dociekań emigracyjnych badaczy
i krytyków literackich. Pierwszy impuls do refleksji naukowo-krytycznej
stanowiła wspominana już arcydzielność poematu. Nie mniej istotna
okazała się również motywacja antyideologiczna, trafnie zarysowana
przez Marię Czapską:
Nierzetelność argumentów i świadomie błędne twierdzenia
polskich krytyków marksistowskich zobowiązują podwójnie wolnych
pisarzy, którzy zabiorą głos w ciągu Mickiewiczowskiego roku.
Zadaniem ich będzie wykazać, dlaczego Mickiewicz pośród wielkich polskich poetów zajmuje tak wyjątkowe stanowisko. Dlaczego każde
pokolenie przystępuje do niego inaczej i każde znajduje w nim wartości
na miarę swoich dążeń, trafiając na coraz nowe „ziarno usiewne”37.
Najwięcej historyczno- i krytycznoliterackich studiów przyniósł
rok mickiewiczowski (1955), a najpopularniejszym tematem tych
wypowiedzi okazały się realistyczne aspekty poematu. Tak oto
Mieczysław Giergielewicz zajmował się prawdą epicką poematu
i dowodził, że:
37
M. Czapska, „Coś ty uczynił ludziom, Mickiewiczu…”, [w:] Mickiewicz żywy,
red. H. Naglerowa, Londyn 1955, s. 214-215.
202
Jak nie dopuścił poeta, aby którakolwiek z idei poematu
zarysowała się w sposób jednostronny, tak nie pozwolił sobie na
stronniczość w ujmowaniu poszczególnych postaci. Uwielbienie miesza
się ze wzgardą, pochwała – z wyrokiem potępiającym, poszanowanie –
ze śmiechem. Mickiewicz nie starał się akcentować czy demonstrować
bezstronności: po prostu był bezstronny38.
Zdaniem badacza dzięki ujęciu Pana Tadeusza jako realistycznego
eposu można stwierdzić, że wszystkie ogniwa poematu (mimo
pozornych sprzeczności) splata głęboki, istotny związek, oraz że tworzą
one swoisty system zorganizowanej wizji świata, w której rządzi
niepodzielnie prawo spokojnej i upartej równowagi.
Łukasz Winiarski także analizował Pana Tadeusza jako poemat na
wskroś realistyczny, dochodząc przy tym do interesujących wniosków,
choćby na temat obrazu kultury szlacheckiej:
Przecież w tej „szlacheckiej historii” nie ma, prócz Robaka,
ani jednego przedstawiciela stanu szlacheckiego z charakterem i głową,
nie ma bohatera o wyższych walorach moralnych lub umysłowych.
Poczciwy i cnotliwy Sędzia korzysta bez skrupułów z majątku, który
darowała Soplicom carowa Katarzyna za usługi oddane Rosji w czasie
Targowicy. Niezłomny Gerwazy potrafi zamordować bezbronnego
i rannego jeńca – rzekomo „pro publico bono”. Troski, problemy,
pragnienia tych ludzi? Mizerne, małostkowe, śmieszne. Rozum
polityczny? To sędziowskie „jakoś to będzie”. Nawet szaraczkowa
szlachta z zaścianka zachowuje się jak stado baranów gotowe zmieniać
opinie z godziny na godzinę i biec za głosem pierwszego lepszego
demagoga. Nie, poeta nie krył pod korcem ani głupoty, ani zacofania,
ani egoizmu szlachty – prześwietlił jedynie to wszystko pobłażaniem
i miłością. Nazbyt kochał, by móc sądzić39.
Władysław Günther próbował zaś swoim esejem40 dowieść,
że choć Pan Tadeusz Mickiewicza, Zemsta Fredry i Złota czaszka
Słowackiego należą do innych rodzajów literackich, mają jednak to samo
38
39
40
M. Giergielewicz, Prawda epicka „Pana Tadeusza”, „Wiadomości” 1955, nr 38, s. 3.
Ł. Winiarski, O realizmie Mickiewicza, [w:] Księga pamiątkowa na stulecie zgonu
Adama Mickiewicza, Stockholm 1955, s. 28-29.
W. Günther, „Pan Tadeusz” w scenicznym odbiciu Słowackiego i Fredry, „Wiadomości”
1955, nr 38, s. 3.
203
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
źródło, cel i wpływ na następne pokolenia. Są bowiem „ojcowizną
i światem ich autorów, wskrzeszonym ze znanych im spraw i ludzi”41.
Każde z tych dzieł ma też, zdaniem Günthera, wspólny, trójwymiarowy
pokład. Po pierwsze, w każdym z nich jest coś z pamiętnika jego autora
(z dzieciństwa, młodości, romansów). Po wtóre, tłem tych przeżyć są
mnożące się w epizodach szczegóły obyczajowe, charakterystyczne
dla epoki oraz nabrzmiałe tradycją. A ponadto w każdym z utworów jest
ukazany wycinek bohaterskiej historii Polski.
Artykuł Tadeusza Skowrońskiego Echa wielkopolskie w „Panu
Tadeuszu”42 opiera się przede wszystkim na wspomnieniach autora
z pobytu w przedwojennej Wielkopolsce, gdzie wciąż żywa jest pamięć
Mickiewicza goszczącego na tamtejszych dworach. Jeszcze w 1927 r.
Skowroński zaobserwował, że rodzina Turnów podczas Wigilii Świąt
Bożego Narodzenia umieszcza nad stołem specjalną gwiazdkę, o którą –
według dawnego przekazu – prosił sam poeta, „aby przez pamięć
dla niego wisiała zawsze nad stołem wigilijnym jako symbol pokoju
i dobrej nowiny”43. Autor przypomniał dalej, na jakich dworach gościł
Mickiewicz i z kim się spotykał. Stwierdził również, odwołując się,
m.in. do ustaleń prof. Adama Skałkowskiego, że poeta niejedno
z opowiadań, anegdot, komentarzy i faktów zaczerpnął z opowieści
usłyszanych na wielkopolskich dworach i w czasie polowań. Poza tym
Skowroński odnalazł pewne rysy Andrzeja Turny w sylwetce Asesora.
Wreszcie sam dwór w Soplicowie łudząco, według autora, zbliżony
jest do dworu Turnów w Lulinie, a opisy przyrody w Panu Tadeuszu,
przypominają często krajobraz wielkopolski44.
Kamil Kantak zwrócił natomiast uwagę na swoistą ideologię Pana
Tadeusza oraz jego miejsce i rolę w literaturze polskiej45. Według
badacza utwór Mickiewicza wysunięto na czoło rodzimej poezji
ze względu na przenikającą poemat uczuciowość. Zdaje się jednak,
41
42
43
44
45
Tamże.
T. Skowroński, Echa wielkopolskie w „Panu Tadeuszu”, „Wiadomości” 1956, nr 32,
s. 2.
Tamże.
Z tym stwierdzeniem nie zgodziła się Janina z Puttkamerów Żółtowska, według której
pejzaż wielkopolski w ogóle nie jest podobny do litewskiego. Zob. taż, Pejzaż ziemi
nowogródzkiej. Do redaktora „Wiadomości”, „Wiadomości” 1956, nr 36/37, s. 4.
Zob. K. Kantak, „Dla pokrzepienia serc”, „Wiadomości” 1956, nr 7, s. 4.
204
że ta „Ewanielia Narodowa” (określenie z czasów dzieciństwa autora)
budzi powszechny zachwyt nie tylko ze względu na stronę artystyczną,
lecz właśnie sposób odtworzenia przeszłości, a przez to – ideologię.
W poemacie bowiem Polacy odnoszą zwycięstwo nad wojskiem
rosyjskim, choć w rzeczywistości nie było przecież ani takiego zajazdu,
ani zwycięskiej potyczki. Kantak zauważył, iż od przegranej polskiej
1830-1831 (nie inaczej było w 1812 roku) autor Pana Tadeusza ucieka
w fikcję zwycięstwa, nie zaś – jak to będzie potem robił Sienkiewicz
– do przebrzmiałych, ale jednak rzeczywistych sukcesów. Swoje
rozważania, dotykające nie tylko treści poematu, ale i zagadnień
nastrojów wychodźstwa polistopadowego oraz psychiki Mickiewicza,
badacz zakończył pytaniem o źródło tej ideologii: czy narzuciła ją moc
geniuszu, czy podpowiedziała ją intuicja poety, który umiał słusznie
ocenić i swoją, i narodową psychikę?
Z innych tekstów roztrząsających rozmaite aspekty Pana Tadeusza
warto wymienić studia: Mieczysława Giergielewicza o gastronomii
w poezji Mickiewicza, ze szczególnym uwzględnieniem Pana
Tadeusza46, Ignacego Wieniewskiego o „arcyserwisie” w kontekście
tradycji antycznej47 i Witolda Kozłowskiego o tajemniczym dniu
Najświętszej Panny Kwietnej48.
Podsumowanie
Na podstawie przedstawionych tu różnego typu świadectw
odbioru można stwierdzić, że Pan Tadeusz jest obecny w kulturze
literackiego wychodźstwa już od jego genezy (o czym przypominają
liczne wznowienia z lat 40. XX wieku) i pozostaje trwale związany
z jego losem (co potwierdzają różnego typu kontynuacje i nawiązania
w literaturze).
46
47
48
M. Giergielewicz, Gastronomia Mickiewicza i jej rodowód literacki, Adam
Mickiewicz. Księga w stulecie zgonu, kom. red. S. Stroński, M. Danilewiczowa,
W. Folkierski, M. Giergielewicz, M. Kukiel, T. Terlecki, Londyn [1958], s. 396-416.
I. Wieniewski, „Arcyserwis” i jego klasyczne koligacje, [w:] Adam Mickiewicz.
Księga w stulecie zgonu…, s. 417-429.
W. Kozłowski, Nabożeństwo w Soplicowie, [w:] Adam Mickiewicz. Księga w stulecie
zgonu…, s. 430-435.
205
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Pan Tadeusz stanowił nie tylko wzór do naśladowania
w mówieniu o „krajach lat dziecinnych” Polaków na obczyźnie,
ale też niósł pewne ukojenie i łagodził dotkliwości wygnania. Odwołując
się do ustaleń Michała Głowińskiego49, możemy określić te style odbioru
poematu jako mityczny (podnoszący Mickiewiczowską wizję ojczyzny
do rangi sacrum; posiadający walory terapeutyczne) i estetyzujący
(doceniający przede wszystkim literackie walory utworu). Przy czym
wydaje się, że oba te style występowały nierozłącznie i wzajemnie się
stymulowały.
Oczywiście, przedstawione w artykule fascynacje uchodźców
i emigrantów Panem Tadeuszem nie oznaczały bezkrytycznego odbioru
całej twórczości i biografii Adama Mickiewicza, ale to jest już temat
na osobny artykuł50.
49
50
Zob. przypis nr 2.
Por. M. Lutomierski, Mickiewicz w kulturze literackiej „polskiego Londynu”
wczesnych lat powojennych. Zarys problemu, „Rocznik Polskiego Towarzystwa
Naukowego na Obczyźnie” (Londyn) 2011, t. LIII, s. 367-384.
206
Agnieszka Wasilewska
Zaduma nad językiem ojczystym, czyli nowe
zadania dla dydaktyków i miłośników literatury
Reflection on mother tongue - new tasks
for teachers and literature lovers
Streszczenie: Materiał refleksyjny związany ze współczesną
polszczyzną. Troska o prawidłowy rozwój języka polskiego i sposoby
jego wzbogacania.
Słowa kluczowe: kultura języka, poprawna polszczyzna, przekaz
dydaktyczny
Summary: Reflections as regards contemporary Polish language. Concern
for proper development and ways of enrichment of the Polish language.
Keywords: language culture, correct Polish, teacher's message
Niejeden nauczyciel skarżący się, że uczniowie nic nie umieją,
i że źle zdają egzaminy, nie zdaje sobie sprawy,
iż takim narzekaniem wystawia sobie samemu najgorsze świadectwo.
- Jacek Woroniecki OP
Już w przyszłym roku polska młodzież zostanie poddana
kolejnemu eksperymentowi. Rocznik 2015 będzie zdawał maturę
z języka polskiego opracowaną według nowej formuły. Wprawdzie
istota egzaminu ma pozostać taka jak dotychczas, natomiast zostanie
207
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
zmieniony arkusz i klucz odpowiedzi. Zmieni się również system
oceniania. W czerwcu bieżącego roku w losowo wybranych liceach
przeprowadzono badanie „Diagnoza przedmaturalna z języka
polskiego”. Instytut Badań Edukacyjnych we współpracy z Centralną
Komisją Egzaminacyjną i okręgowymi komisjami egzaminacyjnymi
przygotował dla nich specjalne zeszyty testowe i ankiety badawcze1.
Wiceminister Joanna Berdzik, przedstawiając projekt nowej matury,
powiedziała „Chodzi nam o absolwentów szkół ponadgimnazjalnych
otwartych na nowe wyzwania, do czego niezbędne jest opanowanie takich
umiejętności jak analizowanie, wnioskowanie, budowanie spójnej
wypowiedzi na zadany temat, świadome wykorzystywanie dostępnych
źródeł informacji do formułowania własnych poglądów”2.
Egzamin maturalny, nazywany był jeszcze do niedawna
egzaminem dojrzałości, ale określenie to zdaje się już nie pasować
do poziomu, jaki prezentuje obecnie abiturient szkoły średniej. Matura
stała się jedynie przepustką do powszechnego dzisiaj studiowania.
Młodzież uczy się, żeby zdać egzamin.
Jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego matura była
wyznacznikiem pewnego statusu intelektualnego. Młody człowiek, który
zdał egzamin maturalny reprezentował przede wszystkim wysoki poziom
kultury osobistej, miał przyswojone zasady dobrego wychowania i obycie
towarzyskie. Określenie „po maturze” było synonimem solidnego
poziomu wykształcenia. Na egzaminie maturalnym trzeba było wykazać
się, m.in. znajomością historii powszechnej, rozumieniem zjawisk
społecznych, wiedzą o świecie, znać kanon literatury pięknej. Matura
była sprawdzianem dojrzałości młodego człowieka, jego przygotowania
do funkcjonowania w dorosłym życiu społecznym i zawodowym.
Dziś okazuje się, że po maturze młody człowiek nie spełnia oczekiwań
przeciętnego pracodawcy.
To bardzo dobrze, że ministerstwo oświaty jest zainteresowane,
aby nauczyć przyszłych maturzystów budowania spójnej wypowiedzi
na zadany temat, jednak od człowieka ze średnim wykształceniem
1
2
http://bdp.ibe.edu.pl/
https://archiwum.men.gov.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=5760%3
Amatura-2015q-konferencje-dla-nauczycieli-jzyka-polskiego&catid=125%3Aksztaceniei-kadra-aktualnoci&Itemid=76
208
należałoby oczekiwać czegoś więcej. Tymczasem dotychczasowe
działania i reformy wprowadzają jedynie zmiany dla samych zmian.
Nie poprawia się jakość wykształcenia absolwentów szkół średnich,
mimo że wprowadzane zmiany tłumaczy się właśnie troską o jakość.
Już w 2009 roku Włodzimierz Paszyński, długoletni nauczyciel
języka polskiego, a w latach 1990-1998 kurator oświaty w Warszawie,
pytany w wywiadzie dla Newsweek.pl, czy powodem coraz gorszej
jakości wyników egzaminu maturalnego z języka polskiego jest
okrojony program, czy źle dobrany kanon lektur powiedział: „Jest cały
szereg problemów i przyczyn. Także tych, o których pan wspomina.
Ale zrobiliśmy 11 lat temu reformę oświaty strukturalną, a szkoła
wymagała zmian programowych. Niestety zmiany programowe
przygotowuje się nawet kilka lat. Struktura szkoły powinna służyć
programowi. A tego nie da się zrobić w czasie jednej kadencji.
Postanowiono zrobić jedynie reformę strukturalną, bo to prostsze.
Co ciekawe, najbardziej poranione z tej reformy wyszło to, co w polskiej
szkole było najlepsze, czyli liceum ogólnokształcące. (…) Maturzyści
świetnie się dopasowali do tej reformy. Uczą się pisania pod klucz, a to
jest mało rozwijające. Bardziej przerażeni są nauczyciele akademiccy”3.
W kontekście nowego egzaminu maturalnego zastanówmy się nad
współczesną polszczyzną i jej miejscem w życiu Polaków. Podstawą do
rozważania będą następujące zagadnienia, które postaram się omówić:
1. Język polski w obliczu globalizacji i cyfryzacji – szansa na rozwój
czy zagrożenie?
2. Jakie czynniki decydują o poziomie sprawności językowej?
3. Program nauczania języka polskiego w szkole podstawowej
i średniej – kształtowanie postaw czy przygotowanie do egzaminu?
4. Kto i przez jakie działania może i powinien wpływać na kształtowanie pięknej polszczyzny?
Mówiąc o rozwoju człowieka w okresie niemowlęcym, mamy
na uwadze również nabywanie przez niego sprawności językowej,
która realizuje się przez odbiór komunikatów z otoczenia, a następnie
zdolność wytwarzania własnych komunikatów werbalnych.
3
http://polska.newsweek.pl/dzisiejsza-matura-to-nie-egzamin-dojrzalosci,39124,1,1.html
209
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
W kształtowaniu się mowy dziecka bardzo ważną rolę odgrywa
kontakt z poprawnym, pięknym językiem. Na tym polu szczególna rola
przypada rodzicom i opiekunom, którzy rozmawiając ze swoim
dzieckiem lub czytając mu, przekazują tym samym wzorce zachowań
językowych. Książka jest ważnym elementem wczesnego wspomagania
rozwoju dziecka. Wspólne czytanie jest okazją do bycia razem,
do budowania relacji bliskości i zaufania. Przez odpowiednio dobraną
do wieku dziecka lekturę rodzic pomaga mu poznawać świat, zrozumieć,
na czym polega dobro i jak je odróżnić od zła. Dziecko ma szansę
przeżyć ciekawą przygodę i stawić czoła własnym lękom. Literatura
dostarcza wzorców do naśladowania, rozbudza wyobraźnię i wzbogaca
słownik. Pięknie i z zaangażowaniem czytana książka pomoże dziecku
skupić się i wyciszyć. Jest to bardzo ważna umiejętność w późniejszym
procesie uczenia się na etapie szkoły.
Oswajanie dziecka z czytaniem już od najmłodszych lat pomoże
zaszczepić w nim miłość do książek i zaciekawienie samodzielną lekturą
w przyszłości. Po przeczytaniu książki można zachęcić dziecko do
opowiedzenia usłyszanej historii. Jest to okazja do zaobserwowania, czy
dziecko zrozumiało tekst, czy jest w stanie poprawnie budować zdania.
Z powyższych rozważań wynika, że umiejętności, których oczekuje
się od maturzystów kształtowane są we wczesnym okresie dzieciństwa.
Nieoceniona jest tu rola rodzica w wypracowaniu prawidłowych postaw
wobec języka mówionego i pisanego. Warto dzieciom czytać, nie tylko
„20 minut dziennie codziennie”, ale ze świadomością, że w ten sposób
kształtujemy ich postawę wobec słowa pisanego.
Język jest tworem żywym, rozwija się i ma prawo się zmieniać.
Na przestrzeni wieków kształtowania się polszczyzny, różnorodne
tendencje i mody wpływały na zasób słownictwa języka i jego kształt,
budząc tym samym niepokój ówczesnych orędowników poprawności
językowej.
Język literacki jest odmianą języka, który jako język ogólnopolski
jest przystępny i zrozumiały dla większości użytkowników. Polski język
warstw wykształconych zaczął wyodrębniać się w XV wieku na gruncie
dwóch dialektów - wielkopolskiego i małopolskiego, co było wynikiem
formowania się polskiej państwowości. Początkowo Wielkopolska,
a później Małopolska i na końcu Mazowsze, jako siedziby kolejnych
stolic Polski, stały się centrum myślenia o języku ogólnonarodowym.
210
Właśnie dialekty tych dzielnic stały się kamieniem węgielnym
współczesnego języka literackiego i podstawą do wypracowania tzw.
normy językowej. Język na bazie dialektów i ponad dialektami,
tak można określić polszczyznę, która kształtowała się na przestrzeni
kilkuset lat.
W początkowej fazie formowania się polskiej państwowości
najsilniej na język polski oddziaływała łacina. Jej rolę w świecie i siłę
wielowiekowego oddziaływania argumentowała silna pozycja militarna
i kulturalna Rzymian. Mieszko I, przyjmując chrzest w obrządku
zachodnim, wprowadził swoje państwo w obszar oddziaływania kultury
łacińskiej. Tym samym łacina stała się podstawowym językiem nie tylko
obrządku liturgicznego, ale również językiem administracji w kontaktach
zewnętrznych państwa i większości utworów literackich doby
średniowiecza. Zarówno posługiwanie się pismem, jak i znajomość
łaciny były elitarnymi umiejętnościami i ograniczały się do związanych
z dworem przedstawicieli Kościoła. Dopiero z czasem wykształciły się
odrębne struktury administracyjne kancelarii książęcych. Łacina zaczęła
się rozpowszechniać również w już istniejących i powoływanych
miastach, stając się siłą napędową ich rozwoju. Uczono jej w szkołach,
akademiach, był to język elity intelektualnej, Kościoła i dyplomacji.
Silna pozycja łaciny utrzymywała się aż do XVIII wieku, gdy na
salonach elit intelektualnych pojawiła się moda na francuszczyznę.
Znajomość języka francuskiego stała się obowiązkowym elementem
wykształcenia i koniecznością, jeśli chciało się bywać w towarzystwie.
Moda na francuski utrzymała się aż do lat międzywojennych.
Jednocześnie w okresie zaborów na język polski silnie oddziaływały
języki państw, które dokonały rozbioru Polski – rosyjski i niemiecki.
Polityka zaborców nakierowana była na ograniczanie swobody
wypowiedzi w języku polskim i silne działania rusyfikacyjne
i germanizacyjne w szkołach. Ponadto systematycznie poddawano
niszczeniu i grabieży dobra polskiej kultury i sztuki, a ci, którzy stawiali
zbrojny opór zaborcy rosyjskiemu byli zsyłani na Sybir.
Dziś taką pozycję ma język angielski. Świat XIX i XX wieku
zdominowany był przez silne wpływy imperiów anglojęzycznych,
m.in. Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone. Mocna pozycja w sektorze
zbrojeniowym, gospodarczym, ale również kulturalnym, zwłaszcza przez
wpływ kina, muzyki i oddziaływanie mediów cyfrowych sprawiły,
211
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
że angielski stał się językiem biznesu w skali globalnej. Tym samym
zaznaczył się w oddziaływaniu społecznym jako narzędzie umożliwiające
wyjście na świat, ułatwiające kontakty z szerokim kręgiem odbiorców.
Język ponad granicami, język, w którym osiąga się sukces - taką pozycję
ma dziś angielski.
Czy silna pozycja języka obcego może stanowić zagrożenie
dla polszczyzny?
Na przestrzeni wieków, wraz z poszerzaniem się sfery kontaktów
politycznych, gospodarczych i kulturowych, wobec konieczności
wprowadzania nazewnictwa w nowych obszarach życia i braku
rodzimego odpowiednika, do języka polskiego przenikały zapożyczenia
w słownictwie z innych języków. Do powszechnego użytku weszły
słowa przejęte, m.in. z języka:
- czeskiego (hańba, Wacław, zwolennik),
- łacińskiego (cesarz, wino, kościół, atrament, statut, dialog, aparat),
- niemieckiego (cech, koszt, hołd, rycerz, wójt, sołtys, gmina),
- grup turecko-tatarskich (kajdany, ułan, basza),
- węgierskiego (giermek, kontusz, orszak),
- włoskiego (bank, fraszka, szpada, kalafior),
- francuskiego (dama, fryzjer, awangarda, batalion).
Zapożyczone słownictwo wzbogaciło język polski, rozszerzyło
obszar jego funkcjonowania w różnych dziedzinach. Również z języka
angielskiego przeniknęły do polszczyzny liczne ogólnie już przyjęte
zwroty (komputer, Internet, kompakt, laptop, e-mail). Próby stworzenia
polskiego odpowiednika dla powyższych określeń nie przyjęły się.
To wywodzące się z dziedziny techniki, ekonomii czy polityki określenia
na stałe weszły do języka polskiego w postaci niespolszczonej, co jest
zrozumiałe tym bardziej, że właśnie w języku angielskim pierwotnie
zaczęły one funkcjonować.
To, co może niepokoić i odczuwalne jest w niespotykanej
dotychczas skali, to masowe zastępowanie rodzimych określeń
terminami angielskimi, np. show (zamiast widowisko, przedstawienie),
t-shirt (zamiast koszulka), shop (zamiast sklep), market (zamiast sklep),
team (zamiast zespół).
212
Inny rodzaj zapożyczeń stanowią nadmiernie stosowane przedrostki
mega - (megamocny film, megaważna sprawa), super- (superpromocja,
superdoładowanie), ekstra- (ekstraprezent, ekstraokazja). Przeniesiona
ze świata marketingu i reklamy maniera spowodowała, że w otaczającej
nas rzeczywistości wszystko stało się super- i ekstra-, nie ma rzeczy
zwyczajnych, bo jeśli nie będą super- i ekstra-, to znaczy, że nie są ważne.
W języku potocznym, który obecnie nadmiernie funkcjonuje
w środowisku polityki i mediów nader często występują zwroty typu:
sorry („Sorry, ale taki mamy klimat”), yes (słynny okrzyk premiera
Marcinkiewicza „Yes, yes, yes”). Niegdyś tego rodzaju określenia były
typowe dla środowiska młodzieży, podyktowane chęcią naśladowania
idoli i ich swobodnego sposobu bycia. Nadużywanie luźnych zwrotów
z mowy potocznej wynika prawdopodobnie z chęci odmłodzenia się
mówiącego i pozowania na „ziomala”, aby zjednać sobie zaufanie
i sympatię odbiorcy, taki „swój człowiek”. Zapewne wielu ludzi, którzy
wypowiadają się przed kamerami, nie ma świadomości popełnianych
błędów i śmieszności swojego wystąpienia. Brak przygotowania w tym
względzie, jak również bierne przyzwolenie środowisk, które powinny
szczególnie piętnować tego rodzaju zachowania językowe powoduje,
że język potoczny zdominował piękną polszczyznę. Trochę jak
w piosence: „Śpiewać każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej.
Ale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi…”.
Niekorzystny wpływ języka angielskiego odciska swoje piętno
również w obszarze struktur gramatycznych. Zwłaszcza młodzież przenosi
do języka polskiego rozwiązania funkcjonujące w angielszczyźnie.
Stąd dążenie do upraszczania i skracania wypowiedzi. Niekiedy jedynie
z kontekstu sytuacyjnego można domyślać się jej sensu („oki”, „nara”,
„spoko”). O ile ekonomiczność języka w komunikacji SMS-owej jest
zasadna, o tyle poza tą formą przekazu nie ma ona racjonalnego
uzasadnienia. A jednak chęć przekazania informacji „teraz, natychmiast”
powoduje, że mówiący / piszący nie widzi sensu w zastanawianiu się nad
formą wypowiadanych czy pisanych słów, skoro gdy tylko wybrzmią,
stracą swą aktualność i przestaną cokolwiek znaczyć.
„Kreatorzy współczesnego świata” za pośrednictwem czytelnego
obrazu, który łatwo zapada w pamięć i prostego, zrozumiałego
dla większości ludzi języka, pragną dotrzeć ze swoim przekazem do jak
największej grupy odbiorców, aby narzucić im własny system wartości
213
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
i potrzeb. Założony przez nich cel zostanie osiągnięty, gdy odbiorca
uwierzy, że zmuszony jest brać udział w powszechnym pośpiechu
za coraz to nowymi doznaniami i szalonej pogoni za coraz nowszymi
modelami posiadanych już przedmiotów, zwłaszcza, że słyszy
w reklamie „Jesteś tego warta”.
Konsumpcyjny styl życia i nieustanny pośpiech wykluczają
możliwość jakiejkolwiek refleksji nad bieżącą chwilą. Pojedyncza myśl
ulatuje niezauważona wraz z wieloma innymi.
Znamienną cechą takiego funkcjonowania w życiu jest powszechne
zubożenie słownictwa i ograniczenie zdolności wyrażania swoich uczuć
i myśli.
Uczniowie, których zainteresowania ograniczają się jedynie do
aktywności na portalach społecznościowych, a prace pisemne pobierają
z Internetu, mają problemy z przygotowaniem dłuższego tekstu. Trudności
w zakresie kompozycji, prawidłowego stosowania form fleksyjnych,
ortografii czy w końcu stosowania synonimów, to jedne z wielu problemów, które dostrzegają nauczyciele w pracach swoich wychowanków.
Zubożenie zasobu słownictwa, jak i niewiedza w zakresie semantyki
stosowanych terminów powodują, że młodzież nie tylko ma problemy
z pisaniem autorskich prac, ale i z interpretacją przywłaszczonych
tekstów. Bezkrytyczne powielanie powszechnie dostępnych materiałów
z Internetu naraża na przenoszenie do własnej pracy tekstów obarczonych
błędami językowymi, a niekiedy i merytorycznymi. Ponadto ogranicza
szansę na wypracowanie własnego stylu.
Przypisywanie sobie autorstwa cudzych tekstów to jedno, z czym
boryka się współczesna edukacja, zarówno na niższym, jak
i na wyższym szczeblu. Natomiast nieumiejętność posługiwania się
prawidłową polszczyzną, to problem związany głównie z systemem
szkolnictwa, poczynając od szkoły podstawowej, a kończąc na etapie
przed maturą.
Program nauczania języka polskiego na każdym etapie szkoły
podstawowej, gimnazjalnej i średniej zakłada kształcenie literackie,
językowe i kulturowe, korelację z innymi przedmiotami w zakresie
umiejętności i postaw, a także włącza w proces edukacji kształtowanie
u uczniów postaw sprzyjających ich dalszemu rozwojowi
indywidualnemu i społecznemu.
214
Niestety, zarówno nauczyciel, jak i uczeń ukierunkowani są na
potrzebę zdania egzaminu. Jego formuła ogranicza możliwości
twórczego myślenia ucznia, a nauczycielowi zawęża pole działania
– zarówno pod względem metodyki nauczania, jak i w sposobie
realizowania wytyczonych tematów. Ograniczona i niespełniająca
potrzeb ilość godzin kształcenia w zakresie takich przedmiotów,
jak język polski czy historia, które stanowią podstawę w przekazywaniu
wiedzy o tożsamości narodu, jego historii i kulturze. Ostro zakrojone
ramy czasowe przedmiotu siłą rzeczy ograniczają inwencję nauczyciela
w twórczym realizowaniu zajęć.
„Edukować (łac. educo) to znaczy kształtować czyjeś określone
postawy i reakcje; wychowywać, kształcić, uczyć”4. Zatem, jeśli szkoła
zajmuje się edukacją, to na jej barkach spoczywa odpowiedzialność
za absolwenta, który opuści jej mury. W zadaniu kształtowania
wartościowych postaw przyszłych obywateli powinny brać udział nie
tylko szkoła i system oświaty. Edukacji szkolnej powinny towarzyszyć
szeroko zakrojone działania wspierające innych resortów, m.in.
Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego przez organizowanie
wartościowych wystaw, popularyzowanie wartościowej kultury i sztuki na
poziomie regionu i w skali kraju. To również w ramach tego ministerstwa
powinny być prowadzone skuteczne inicjatywy popularyzujące narodowy
dorobek kultury, ze szczególną troską o poprawną polszczyznę.
Do roku 1989 szkoła była głównym przekaźnikiem normy
językowej i mentorem kształtującym poziom i jakość polszczyzny
wśród użytkowników języka. Wyraźnie rysowały się granice między
odmianami języka, którym posługiwali się Polacy: język literacki
(ogólnopolski) funkcjonował w szkole, w mediach, natomiast język
potoczny w wymiarze życia codziennego, w kontaktach nieoficjalnych.
Po roku 1989 zaznaczyły się tendencje nadmiernej ekspansji popularnej
polszczyzny5.
Próby wprowadzenia języka potocznego do obszaru polszczyzny
literackiej pojawiły się najpierw w kręgu artystów, gdzie śmiałe środki
4
5
S. Dubisz, Uniwersalny Słownik Języka Polskiego, Wyd. Naukowe PWN, Warszawa 2003.
B. Dunaj, Elementy obce w najnowszej leksyce polskiej, [w:] Studia historycznojęzykowe,
t. 3, red. K. Rymut, W. R. Rzepka, Kraków 2000, s. 313-318. K. Ożóg, Polszczyzna
przełomu XX i XXI wieku. Wybrane zagadnienia, Rzeszów 2001.
215
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
wyrazu miały za zadanie wywołać określone emocje. Im swobodniejszy
język, tym silniejsza reakcja odbiorcy. Tym samym otwarto furtkę
dla wulgaryzmów jako formy szczególnej ekspresji języka. Dziś już
nie tylko obszar sztuki przesiąkł językiem potocznym. To, co kiedyś
uznano by za arogancję i prostactwo w języku mediów i w polityce,
dziś rozmywa się w powodzi bylejakości polszczyzny.
Działania budujące wartościowe postawy uczniów w okresie szkoły
i podtrzymujące je po zakończeniu procesu kształcenia powinna
podejmować biblioteka. Biblioteka szkolna jest integralną częścią procesu
dydaktycznego. Jej zadania wpisane są w status szkoły, a podstawę pracy
biblioteki szkolnej stanowią zadania mające na celu wspomaganie
i podnoszenie rangi celów edukacyjnych wyznaczonych przez program
nauczania i program pracy szkoły. Aby wypełniać postawione przed nią
zadania biblioteka, powinna się rozwijać, zatrudniać wykwalifikowanych
pracowników. A jak wygląda rzeczywistość? „Zainteresowanie książkami
miał zwiększyć Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa. W latach
2014-2020 pilotujące go Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wyda na ten cel miliard złotych. Tylko do końca tego roku 30 mln zł
ma trafić do bibliotek publicznych. 3,5 mln zł mają natomiast otrzymać
czasopisma literackie. W programie nie uwzględniono jednak żadnych
pieniędzy dla księgozbiorów szkolnych” 6. Brak wsparcia finansowego
dla bibliotek jest potwierdzeniem faktycznego braku troski o rozwój
czytelnictwa wśród uczniów przez powołane do tego organy.
Bibliotekarze niejednokrotnie podejmują szereg działań, które mają
zachęcić do obcowania z książką, organizują konkursy, wystawy prac.
Jednak trudno promować czytelnictwo, jeśli w katalogach biblioteki
nie będzie nowości czy tytułów rozwijających indywidualne zainteresowania. Biblioteka uzupełniona jedynie w kanon obowiązkowych lektur
nie przyciągnie czytelników.
Przede wszystkim przez obcowanie z dobrą literaturą, z pięknym
językiem można pracować nad językiem własnych wypowiedzi.
Kontakt ze słowem pisanym pozwala utrwalać prawidłową pisownię
ortograficzną, a korzystanie z dobrych wzorców literackich jest szansą
6
A. Wittenberg, Czy biblioteki szkolne faktycznie są skazane?,
[w:] Dziennik Gazeta Prawna z dn. 6.11.2014
http://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/833800,biblioteki-w-szkolachskazane-na-smierc.html
216
na wzbogacanie zasobu słownictwa i poznawanie różnorodności stylów
pisarskich. Niech za przykład posłużą coraz chętniej spychane
na margines fragmenty polskiej poezji i prozy orędowników polskości
i krzewicieli pięknej polszczyzny.
Szczególnym orędownikiem języka polskiego był Mikołaj Rej,
uznany za „ojca literatury polskiej”, bo jako pierwszy zaczął pisać w tym
języku. „A niechaj narodowie wżdy postronni znają, Iż Polacy nie gęsi,
iż swój język mają” - pisał Mikołaj Rej i sam popularyzował język polski
wśród współczesnych, tym samym odstępując od łaciny, jako głównego
w tym czasie narzędzia komunikowania się warstw wykształconych.
Po dominującej literaturze religijnej średniowiecza renesans
przynosi nowe tematy, nowe formy artystycznego wyrazu. Twórczość
w języku polskim stała się potrzebą szlachty, która w procesie swojej
emancypacji potrzebowała w języku pisanym, w literaturze oparcia
dla potwierdzenia swojego statusu.
Znaczącą wartość do dorobku polskiej literatury doby odrodzenia
wniósł Jan Kochanowski. Poeta, podobnie jak Mikołaj Rej, propagował
obraz życia na wsi, harmonię z prawami natury i sielską szczęśliwość,
która jest tego owocem. Przyjęty ład według prawideł bożych i oddanie
Rzeczypospolitej to wartości, które stały się podstawą jego twórczości.
Odniesienie do takiej tematyki uczyniło z Kochanowskiego orędownika
moralności i mędrca, który zgłębił zagadkę ziemskiego bytowania
człowieka:
„Wszyscy w niepewnej gospodzie mieszkamy,
Wszyscyśmy pod tym prawem się zrodzili,
Że wszem przygodom jako cel być mamy”7.
Twórczość Kochanowskiego przypadła na złoty wiek Rzeczypospolitej, okres silnej pozycji króla i kraju na arenie europejskiej.
W zupełnie innych okolicznościach rozwijała się literatura Polska
w kolejnych epokach. Od okresu oświecenia mamy do czynienia
z sytuacją nieustannego zagrożenia, co w konsekwencji doprowadziło
kraj do rozbiorów i wymazania Polski z mapy Europy. Szeroko
zakrojone reformy w dobie stanisławowskiej, które miały uzdrowić
gospodarkę i system zarządzania państwem oraz pchnąć kraj na nowe tory
7
J. Kochanowski, Pieśni kilka, 4, w. 10-22.
217
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
rozwoju, nie doczekały się jednak realizacji. Zapoczątkowana działalność,
zwłaszcza w wymiarze reformy oświaty i popularyzacji literatury, a także
szeroko pojętej kultury stały się dla narodu w okresie bezpaństwowości
sercem polskości i inspiracją do zrywów powstańczych.
Bujny rozkwit życia kulturalnego był możliwy dzięki mecenatowi
króla i zaangażowaniu elit z jego otoczenia. Współcześnie rola
mecenatu, gdzie głowa państwa firmuje pojedyncze akcje społeczne czy
wydarzenia z pogranicza nauki i kultury, nie ma tej rangi.
Gdy „pod patronatem prezydenta” otwierana jest okolicznościowa
wystawa, w tym samym czasie w mediach język polski jest okaleczany,
zniekształcany. W imię powszechnej wolności i demokracji wulgaryzmy
wdzierają się na antenę stacji radiowych i telewizyjnych, ale jak pisał
Józef Wybicki, autor słów naszego hymnu państwowego:
„Jeszcze Polska nie umarła,
Kiedy my żyjemy,
Co nam obca moc wydarła,
Szablą odbijemy”.
Szczególne bogactwo zabiegów stylistycznych przyniosła doba
romantyzmu. Na poezji romantyków można uczyć się pięknej
polszczyzny, która jest w stanie wyrazić każdy stan duszy człowieka.
Konieczność dostosowania się do warunków życia bez własnej
państwowości, gdzie naród został rozczłonkowany między trzech
zaborców sprawiła, że lirykę obrali romantycy za najlepszy ich zdaniem
styl do wyrażenia słowami tego, co najbardziej boli, tego, co trudne
i za czym się tęskni najmocniej.
„Zadrży ci nieraz serce, miła matko moja,
Widząc powracających i ułaskawionych,
Kląć będziesz, że tak twarda była na mnie zbroja
I tak wielkie wytrwanie w zamiarach szalonych
(…) bo gdyby nie to, że opuścić trzeba Boga
Trzeba by… toby ciebie pewno nie opuścił” 8.
8
J. Słowacki, Do Matki, Wyd. Czytelnik, Warszawa 1999, s. 223.
218
W słowach tych Juliusz Słowacki pokazuje całą swoją wrażliwość
syna wobec cierpienia matki i rangę sprawy, z którą się utożsamiał.
Utwór, oprócz walorów językowych, pięknego stylu, melodyjności
i nastroju głębokiej zadumy jest również manifestem wartości, z którymi
poeta się utożsamiał: wierności dla rodzinnych więzi, wiary w Boga,
a nade wszystko głębokiego oddania sprawie narodu.
Inny zabieg stylistyczny wprowadził w wierszu „Burza” Adam
Mickiewicz. Dzięki obficie zastosowanym wyliczeniom poeta uzyskał
efekt dynamiki. Wartka akcja wymusza skupienie, przyciąga uwagę
słuchacza i potęguje wzrost emocji:
„Zdarto żagle, ster prysnął, ryk wód, szum zawiei,
Głosy trwożnej gromady, pomp złowieszcze jęki,
Ostatnie liny majtkom wyrwały się z ręki,
Słońce krwawo zachodzi, z nim reszta nadziei” 9.
Poezja dawała możliwość stawiania pytań bez odpowiedzi, snucia
rozważań przeplatanych niedomówieniami i zręcznego tworzenia
neologizmów. Taka poezja jest również trudna, wymagająca
zaangażowania całego siebie, by odczytać przekaz i myśl autora.
Taki styl charakteryzował liryki Cypriana Kamila Norwida, który
uchodził za poetę trudnego, niekiedy nierozumianego:
„Takiej-to podobna jędzy
Ludzkość co płacze dziś i drwi;
- Jak historia?... wie tylko: „krwi!...”
Jak społeczność?... tylko: „pieniędzy!...” 10
Inny styl przekazu obrali przedstawiciele pozytywizmu. Henryk
Sienkiewicz zasłynął z dobrego pióra jako autor powieści historycznych
(„Trylogia”, „Krzyżacy”, „Quo vadis?”), toteż stosowanie przez niego
archaizacji stało się charakterystyczną cechą stylu pisarza. Archaizacja
w utworach Sienkiewicza wprowadza czytelnika w klimat opisywanej
epoki i pozwala widzieć świat oczami ówczesnych ludzi:
9
10
A. Mickiewicz, Burza, Czytelnik, Warszawa 1975.
C.K. Norwid, Larwa (Vade-mecum, XIII).
219
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
(…) „- Niech Żydom za parobka służę! – krzyczał dalej stary –
jeżeli ja tego bluźnicie la przeciw wierze, tego zdziercę kościołów, tego
ciemięzce panienek, tego kata męża i niewiasty, tego podpalacza,
tego szelmę, tego felczera od puszczania krwi i pieniędzy tego
mieszkogryza, tego skóro łupa wolno z Warszawy wypuszczę!, Dobrze!
Król go na kondycje wypuści, hetmani na kondycje wypuszczą, ale ja,
jakom katolik, jakom Zagłoba, jako szczęścia za życia, a Boga przy
śmierci pragnę, taki tumult przeciw niemu uczynię, o jakim nikt jeszcze
w tej Rzeczypospolitej nie słyszał! Nie machaj ręką, panie Michale!
Tumult uczynię! powtarzam! Tumult uczynię!” 11.
Postać imć pana Zagłoby na trwałe wpisała się do literatury
polskiej jako symbol rubasznego przedstawiciela polskiej szlachty.
Zawadiaka wyrywny do walki, ale z serca oddany towarzysz
i niezrównany gawędziarz. Stylizacja archaiczna, wyraźnie widoczna
w wypowiedzi Zagłoby, dodatkowo ubarwia postać. Szlachcic wydaje
się być „żywcem wyjęty ze swojej epoki”.
Niektóre cytaty z utworów Sienkiewicza weszły do języka
potocznego przez świat reklamy. Słynne „Ociec prać?”, które swego
czasu pojawiało się w reklamie telewizyjnej proszku do prania,
to pomysł na sięgnięcie do języka staropolskiego i nadanie mu nowego
znaczenia semantycznego. U Sienkiewicza z pytaniem tym Kiemlicze
zwracali się do swojego ojca o zgodę na udział w bijatyce, w reklamie
proszku wyraźnie nadano słowu „prać” znaczenie współczesne.
Inny typ pisarstwa, ale również w wymiarze patriotycznym
przedstawił Henryk Sienkiewicz w noweli „Latarnik”. Bardzo bogaty
znaczeniowo tekst utworu można interpretować jako tęsknotę głównego
bohatera za utraconą ojczyzną, ale również jako rozmyślanie
zmęczonego tułaczką starca. Taka wieloznaczeniowość interpretacji
pozwala Sienkiewiczowi formułować pewne prawdy psychologiczne.
„Jeżeli nieskończoność morska może tak wołać, to być może,
że gdy się człowiek zestarzeje, woła także na niego i inna
nieskończoność, jeszcze ciemniejsza i bardziej tajemnicza, a im jest
bardziej zmęczony życiem, tym milsze są mu te nawoływania. Ale by ich
11
H. Sienkiewicz, Potop, t. 3, Wydawca: Agencja Polwar, Warszawa 1990, s. 117-118.
220
słuchać, trzeba ciszy. Prócz tego starość lubi się odosabniać jakby
w przeczuciu grobu12”.
Najwybitniejszym przedstawicielem prozy artystycznej przełomu
XIX i XX wieku jest Stefan Żeromski. Pisarz świetnie opanował sztukę
stylizacji. Szczególnie szyk wyrazów w zdaniu, wyliczenia, porównania
wpływają na nastrój, stanowią o ekspresji języka.
„Rafał był wtedy w sobie samy. Na nieznanym tamtym świecie.
Krwawymi oczami patrzył w duszę swoją leżąc na dymiącym śniegu
wśród pól, Widział śmierć, która idzie. Nowo przyjęta siostra posuwała
się zwolna, jak piękny duch, jak wzniosły, rozkoszny dźwięk wydobyty
z najczarowniejszych strun wiolonczeli, oddając braciom i siostrom
pocałunek pokoju”13.
Czarowny język ziem kresowych przybliżała w swych powieściach
Eliza Orzeszkowa. W „Nad Niemnem” pisarka uchwyciła koloryt
krajobrazu i języka tamtejszej ludności. Orzeszkowa uczyniła z „Nad
Niemnem” skarbnicę pamiątek z przeszłości ziemi naznaczonej krwią
powstańców, którzy nigdy nie wyrzekli się polskości:
Takich chatek nędznych i nagich, jak Ładysiowa, znajdowało się
niewiele, ale i pomiędzy zamożniejszymi znać było różnice dostatku
i pomyślności. Znać było, że ziemia, ta jedyna podstawa, na której stały
te zagrody, ulegała tu licznym i nierównym działom; że od dawna, może
od wieków, pokolenia i rodziny kroiły pomiędzy sobą ten chleb dla nich
święty i najdroższy; że w tę przepaść zieleni i kwiatów spływała obfita
rosa nie tylko potu, ale i łez. Tylko drzewa odwieczne szerokimi swymi
gałęźmi otulały zarówno dostatek i nędzę, a przyroda, miłosierna
czy obojętna, zarzucała na wszystko welon rajskiej poezji” 14.
O tym, że w języku polskim można pięknie wyrażać stan ducha,
emocje, tworzyć wartościową literaturę świadczą, m.in. Literackie
Nagrody Nobla przyznane Henrykowi Sienkiewiczowi, Władysławowi
Reymontowi, Czesławowi Miłoszowi i Wisławie Szymborskiej. Ponadto
niezwykłym autorytetem naszych czasów był papież Jan Paweł II,
człowiek wielkiego formatu. Dziś coraz częściej spychany na margines
przez zlaicyzowane środowiska akademickie i polityczne – że niemodny,
12
13
14
H. Sienkiewicz, Latarnik, Ludowa Spółdzielnia Wyd. MOREX, Warszawa 1993.
S. Żeromski, Popioły, Biblioteka Klasyki Polskiej, Poznań 1997.
E. Orzeszkowa, Nad Niemnem, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2008.
221
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
że ograniczony w swoim myśleniu. A przecież Jan Paweł II mocno
zaznaczył się w wymiarze duchowym i kulturalnym jako człowiek
o szerokich horyzontach myślenia i znakomity mówca, liryk, znany
z dobrego stylu i pięknego języka.
To, z czym boryka się dzisiaj świat, Polska, współczesny człowiek
to brak autorytetów i oderwanie od tradycji pokoleń. Tendencja
do odcinania się od przeszłości wyraźnie zaznacza się również
w wymiarze edukacji. Rezygnacja z sięgania do klasyków polskiej
literatury, wycofywanie utworów Mickiewicza czy Sienkiewicza z kanonu
lektur szkolnych lub ograniczanie znajomości ich twórczości tylko do
niewielkich fragmentów niezwykle zubaża wiedzę młodego człowieka
o wartościach polskiej literatury i kultury. Ograniczanie bądź pozbawianie
młodzieży możliwości obcowania z szerokim spektrum dorobku polskiej
literatury może doprowadzić do zerwania więzi międzypokoleniowej
w tym obszarze. Interpretacja „Pana Tadeusza”, „Dziadów”, „Trylogii”
może być z czasem niezrozumiała dla wnuków pozbawionych możliwości
pośrednictwa rodziców i dziadków, którzy wychowali się na literaturze
orędowników polskości.
Szkoła powinna czuć się odpowiedzialna za język, którym
posługuje się nie tylko młodzież, ale również za język, którym
komunikują się nauczyciele. W tym obszarze także występują poważne
odstępstwa od polszczyzny, którą każdy nauczyciel, nie tylko polonista,
powinien się posługiwać. Powszechność nowoczesnych technologii,
wpływ mediów, a także chęć upodobnienia się do uczniów, by zdobyć
ich sympatię i zaufanie powodują, że niejednokrotnie sami nauczyciele
zatracają poczucie odpowiedzialności za wykonywanie misji „niesienia
kaganka oświaty”, jaką powinien być zawód nauczyciela.
222
Wioletta Żórawska
Początki szkolnego czytania Norwida do roku 1918
School reception of Cyprian Norwid's works
since the beginning until 1918
Streszczenie: Obecność Norwida w podręcznikach szkolnych nie byłaby
możliwa bez uprzedniego włączenia jego tekstów w szerszy obieg życia
literackiego. W obszarze swoistej prehistorii szkolnej recepcji dzieł
pisarza mieszczą się edytorskie i popularyzatorskie działania Zenona
Przesmyckiego, Tadeusza Piniego oraz prace pierwszych norwidologów.
Do czasu odzyskania niepodległości autor Promethidiona w niewielkim
stopniu był obecny w środowisku szkolnym. Podczas gdy szczególnie
nauczyciele galicyjscy ugruntowali w społeczeństwie rolę „trzech
wieszczów” i tam świadomość narodową młodzieży kształtowały dzieła
Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego. Artykuł ukazuje początki
stawania się autora Czarnych kwiatów szkolnym pisarzem na szerszym
tle uwarunkowań historycznych. Pierwsze ślady obecności autora
Fortepianu Szopena w podręcznikach liczą od kilku wersów do kilku
stron. Ważnym źródłem informacji o początkach stawania się Norwida
szkolnym autorem są Sprawozdania gimnazjów galicyjskich, które pełniły
rolę programów szkolnych i były wydawane przez wszystkie szkoły
średnie na terenie całej monarchii austro-węgierskiej. Opublikowano
w nich zaledwie dwie rozprawy dotyczące Cypriana Norwida.
Okazuje się, że tak naprawdę trudno mówić o szkolnej recepcji dzieł autora
Fortepianu Szopena przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości.
Słowa kluczowe: Cyprian Norwid, historia edukacji, dydaktyka
literatury na poziomie szkoły średniej, podręczniki.
223
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Summary: The article presents the process of Norwid becoming
a school author. The text informs about the facts foretelling the
introduction the author’s works into curriculum as obligatory readings
and underline the scarce presence of the forth romanticist before.
Keywords: Cyprian Norwid, history of education, didactics of literature
(taught in secondary schools), handbooks.
1. Zapowiedzi
Poszukiwanie początków obecności utworów Norwida1
w środowisku szkolnym musimy rozpocząć od obserwacji obszaru
dawnego zaboru austriackiego. Tam bowiem od roku 1867 w większości
szkół język polski stał się językiem wykładowym, chociaż jego rola jako
przedmiotu nauczania była drugorzędna. Na język polski przeznaczano
3 godziny tygodniowo (na łacinę ponad 6, na język niemiecki 4-5)2.
Istotnym zadaniem było wówczas przekształcenie autonomicznej
polskiej instytucji szkolnej w szkolnictwo polskie w pełnym znaczeniu
tego słowa, „polskie z ducha”3. Znaczącą rolę odegrało Towarzystwo
Nauczycieli Szkół Wyższych4, inicjujące, m.in. organizację Muzeum
Szkolnego we Lwowie5, działające na rzecz nowych form pracy
szkolnej, spraw bytowych nauczycieli, opieki lekarskiej nad młodzieżą
szkolną itp.6. Właśnie w Galicji rodziły się także nowoczesne koncepcje
nauczania literatury. Stosowana powszechnie dedukcyjna metoda
historycznoliteracka została zaatakowana w 1885 r. przez Franciszka
Próchnickiego, który podjął próbę pogodzenia lektury z historią oraz
1
2
3
4
5
6
Wszystkie cytaty z pism Norwida podaję za wydaniem: Cyprian Norwid, Pisma
wszystkie, zebrał, tekst ustalił, wstępem i uwagami krytycznymi opatrzył J.W.
Gomulicki, t.1-11, Warszawa 1971-1976.
Por. K. Lausz, Wybór pism z metodyki literatury dla klas licealnych, Warszawa 1964, s. 18.
Por. W. Sawrycki, Współtwórcy szkolnej polonistyki dwudziestolecia międzywojennego,
Warszawa 1984, s. 42.
Towarzystwo Nauczycieli Szkół Wyższych powstało w roku 1884 jako zrzeszenie
nauczycieli szkół średnich i wyższych uczelni. Było jednym z najpoważniejszych
stowarzyszeń nauczycielskich na ziemiach polskich w okresie zaborów oraz
wydawcą czasopisma „Muzeum”. Zob. W. Sawrycki, dz. cyt., s. 42.
Muzeum Szkolne otwarto we Lwowie w 1907 r.
Por. A. Karbowiak, Towarzystwo Nauczycieli Szkół Wyższych, „Muzeum” 1909,
Dodatek 1, s. 47.
224
teorią literatury i propagował koncepcję indukcyjną – jej podstawą miał
być tzw. „rozbiór” dzieła 7.
Dobór utworów literackich oraz metod kształcenia stawał się
stopniowo przedmiotem coraz gorętszych dyskusji, które przybrały na
sile w 1909 r., gdy reforma szkół austriackich otworzyła szersze
perspektywy reorganizacji nauczania w Galicji. Zmiana objęła całokształt
nauczania języka polskiego w ówczesnym gimnazjum. W związku
z nasilającymi się po 1905 r. dążeniami do unarodowienia szkoły
wysunięto cały szereg nowych postulatów8. Krążyły one, m.in. wokół
zagadnień polskiego romantyzmu. Od lat świadomość narodową
młodzieży kształtowały dzieła Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego.
Na przełomie XIX i XX wieku stanowiły one najczęstszy temat
wykładów, a nawet gloryfikacji, dokonywanej przez nauczycieli
galicyjskich, którzy ugruntowali w społeczeństwie rolę „trzech wieszczów”. Jak przekonuje Stanisław Frycie, do szkół trafiały wówczas liczne
publikacje: komentarze i opracowania monograficzne, które poszerzały
wiedzę młodzieży o literaturze okresu powstań narodowych9. Wciąż
jednak brakowało w nich choćby wzmianki o autorze Promethidiona.
Warto przyjrzeć się także szkolnej obecności Norwida w dwu
pozostałych zaborach. Zdaniem Stanisława Fryciego, trudno mówić
o dokonującej się tam recepcji dzieł Norwida, ze względu na inną niż
w Galicji sytuację polityczną, większy ucisk narodowy i stosowaną
powszechnie politykę wynaradawiania10. Inni obserwatorzy wczesnych
świadectw „szkolnego” czytania Norwida wskazują jednak na ślad
pozostawiony przez jednego z uczniów warszawskiego Gimnazjum
7
8
9
10
Por. F. Próchnicki, Wskazówki do nauki języka polskiego na podstawie obrad komisji
wybranej przez T[towarzystwo] N[nauczycieli] S[zkół] W[yższych], Lwów 1885.
Por. K. Lausz, Wybór pism…, s. 24.
Por. S. Frycie, Czytelnicza recepcja twórczości romantyków w galicyjskiej szkole
średniej w latach 1863-1918, „Profile” Rzeszowski Miesięcznik Społeczno-Kulturalny: tutaj znajdują się publikacje omawiające kolejno recepcję
poszczególnych autorów: I. Mickiewicz, 1970, nr 12, s. 40-44; II. Słowacki, 1971,
nr 1, s. 45-48; III. Krasiński, nr 2, s. 52-55; IV. Poeci szkoły ukraińskiej, nr 3,
s. 40-43; V. Poezja krajowa po roku 1830, nr 4, s. 42-46; VI. Dramatopisarze
i prozaicy, nr 5, s. 40-47; VII. Romantyczna krytyka, nr 6, s. 38-42.
Por. S. Frycie, Z dziejów recepcji poezji Norwida w szkole, „Rocznik Naukowo-Dydaktyczny Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Rzeszowie” s. 58. z. 6 (13) Nauki
Humanistyczne. Rzeszów 1972.
225
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Pawła Chrzanowskiego11. W litografowanym pisemku szkolnym
„Kaliope” wydawanym przez uczniów gimnazjum w roku szkolnym
1906/1907 przypomniany był wiersz Norwida Do** odnaleziony
w „Przeglądzie Warszawskim” przez jednego z ówczesnych gimnazjalistów – Wacława Borowego, najbardziej zaangażowanego członka
zespołu redakcyjnego12. Po dwudziestu latach ten zasłużony norwidolog
opisał młodzieńcze emocje związane z dziewiętnastowiecznym poetą:
[…] ci, co przeżywali „odkrywczy” entuzjazm norwidowski
w latach młodzieńczych, […] czytali Norwida jak porywającą
sensację pod ławką szkolną13.
Jeśli spontaniczne zainteresowania Norwidem wśród uczniów
czy nauczycieli istniały, to mogły znaleźć swój wyraz jedynie
w rozwijających się po 1905 roku prywatnych szkołach średnich
z polskim językiem wykładowym – stwierdza Izabela Wasiak14.
Trudno znaleźć też materiały związane z popularyzowaniem
twórczości Norwida w szkole pruskiej. Wynika to z sytuacji oświaty
polskiej na tamtym terenie. W latach 1862-1915 ze szkół wszystkich
stopni usunięto język polski i wprowadzono niemiecki jako język
wykładowy. Wycofywano stopniowo język ojczysty jako przedmiot
nauczania, zamykano szkoły polskie. Jak podaje Stefan Truchim, dzięki
pracy oświatowej i kulturalnej, wykonywanej przez większość Polaków
(mimo zagrożenia karą dla biorących w nim udział!) w Wielkim
Księstwie Poznańskim zachowano polskość i wytępiono analfabetyzm15.
Jak pisze Lech Słowiński, w roku 1842 decyzją ministra Eichhorna
regulowano stosunki w szkolnictwie prowincji poznańskiej.
Potwierdzała ona polski charakter Gimnazjum Marii Magdaleny
w Poznaniu i progimnazjum w Trzemesznie. Przedmiot „język polski”
pozostał w szkołach średnich w wymiarze dwóch godzin tygodniowo.
11
12
13
14
15
W. Borowy, Norwidiana 1921-1924, [w:] O Norwidzie. Rozprawy i notatki, oprac.
Z. Stefanowska, Warszawa 1960, s. 87.
Tamże, s. 87. Na tę notatkę powołuje się także I. Wasiak, Z dziejów szkolnej recepcji
twórczości Cypriana Norwida, „Dydaktyka Literatury” t. XIII, Zielona Góra 1992, s. 147.
Por. W. Borowy, Norwidiana 1921- 1924…, s. 87.
Por. I. Wasiak, dz. cyt., s. 148.
S. Truchim, Historia szkolnictwa i oświaty polskiej w Wielkim Księstwie Poznańskim
1815-1915, t.2, Łódź 1968, s. 166.
226
W gimnazjach niemieckich Wielkiego Księstwa Poznańskiego młodzież
polska i niemiecka mogła uczyć się języka polskiego nadobowiązkowo.
Ten stan rzeczy utrzymywał się w szkolnictwie poznańskim do lat
siedemdziesiątych XIX wieku16. Badacz dowodzi, że w programach
oświatowych szkoły polskiej pod zaborem pruskim po roku 1830
zazębiają się wpływy trzech różnych kierunków ideowych: racjonalizmu
i klasycyzmu wieku oświecenia, rewolucyjnego romantyzmu
i prepozytywistycznej pracy organicznej17. Romantyzm zaznaczył się
dość mocno w doborze lektury szkolnej – podaje Słowiński. Obecność
wielkiej poezji emigracyjnej w prowincji poznańskiej była o wiele
częstsza niż w innych częściach kraju. Słowiński przekonuje, że granica
pruska nie była wtedy szczelnie zamknięta, a wieści z Zachodu
(literatura i czasopisma) łatwo docierały do Księstwa Poznańskiego.
Ponadto cenzura pruska w latach 1830–1864 była liberalniejsza niż
austriacka i rosyjska. W związku z tym – zdaniem badacza – właśnie
wielkopolskie czasopisma i podręczniki szkolne zaczęły na szeroką skalę
popularyzować wśród społeczeństwa poezję romantyczną, zwłaszcza
Mickiewiczowską, a Pan Tadeusz najpierw w tej dzielnicy „zbłądził pod
strzechy”18.
Okoliczności sprzyjające popularyzowaniu literatury romantyzmu
nie dotyczyły jednak twórczości Norwida, o czym świadczy wydobyta
przez Mieczysława Inglota wzmianka w podręczniku Kurs literatury
polskiej do użytku szkół Nehringa19:
Do szeregu nowych poetów lirycznych i epicznych, którzy
większym lub mniejszym talentem się odznaczyli, wymienić
należy jeszcze Cypriana Norwida, którego poezje zanadto są pełne
zagadkowych i ciemnych myśli i niezrozumiałych uniesień20.
16
17
18
19
20
Por. L. Słowiński, Nauka literatury w szkole średniej w latach 1875-1914, Warszawa
1976, s. 91.
Dz. cyt. tamże, s. 92.
Dz. cyt., tamże, s. 92.
Władysław Nehring w latach 1857-1869 nauczyciel języka polskiego w Trzemesznie
i w poznańskim Gimnazjum Marii Magdaleny.
W. Nehring, Kurs literatury polskiej do użytku szkół, Poznań 1866, s. 208.
227
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Notatka ta zdecydowanie nie torowała drogi Norwidowi
do powszechnej świadomości odbiorców. Autorem opracowania
był ówczesny nauczyciel Gimnazjum Marii Magdaleny w Poznaniu,
a podręcznik ten używany był w zaborze pruskim do 1874 roku oraz
w Królestwie w nauce prywatnej21. Nota utrwalona i powtarzana –
mogła mieć pewien wpływ na kształtowanie stereotypu modelującego
szkolną recepcję twórczości tego autora. Na ile zaważyła ona na
szkolnych losach autora Fortepianu Szopena i jak długo uwzględniano ją
w tworzeniu rankingu popularności szkolnych autorów, nie sposób dziś
odpowiedzieć. Jak pisze Inglot, zawarta w podręczniku opinia dotknęła
Norwida, który zareagował na nią w listach22.
Wróćmy jednak do szkół w Galicji. Zanim Norwid na dobre trafił
do rąk młodego odbiorcy – zanim jego wiersze znalazły się w kanonie
programu nauczania – w szkolnym obiegu występował zatem
okazjonalnie i w niewielkim zakresie. Okazją do popularyzacji postaci
i dzieła twórcy na gruncie szkolnym były obchody 25. rocznicy śmierci
autora Promethidiona23. W recepcji poety daje się zauważyć
prawidłowość, która dobrze odzwierciedla tę zasadę współczesnego
marketingu literackiego, która brzmi: „jubileusze i świąteczne
okoliczności (rocznice urodzin i śmierci, wydań ważniejszych dzieł)
21
22
23
L. Słowiński, dz. cyt., s. 274.
Chodzi o listy do Mariana Sokołowskiego i Wojciecha Cybulskiego (PW, t. 9 s. 263264 i 271-273). Ten ostatni zawiera zdanie Norwida dość często cytowane: „Miałem
w ręku książkę polską o literaturze z tym uczuciem, z jakim się bierze do ręki książki
Narodu (albo raczej S p o ł e c z e ń s t w a, w którym każdy druk pojawia się
za późno, a każdy czyn za wcześnie” [podkreślenie Norwida], cyt. za: Norwid.
Z dziejów recepcji twórczości. Wybór tekstów, opracowanie i wstęp M. Inglot,
Warszawa 1983, s. 513.
Por. Odezwa w sprawie obchodów Norwidowskich w 25. rocznicę śmierci Norwida
ogłoszona została przez komitet zorganizowany w Towarzystwie Wzajemnej Pomocy
Literatów i Artystów Polskich. Znalazły się w niej sformułowania opisujące stan
ówczesnej recepcji autora, czytamy, m.in.: „Minął okres niepamięci […]. Z każdym
niemal dniem liczba wielbicieli poety wzrasta. Rehabilitacja, zainicjowana przez
Miriama, jak w pierwszych latach z wolna postępowała, tak dziś przybiera
coraz realniejsze kształty.” Przewodniczącym komitetu obchodów był profesor
Uniwersytetu Lwowskiego Wilhelm Bruchnalski. Odezwę podpisało kilkadziesiąt
osób, wśród znanych nazwisk znajdujemy, m.in.: Romana Zrębowicza, Juliusza
Kleinera, Adama Krechowieckiego i in. Odezwę ogłoszono w „Naszym Kraju” 1908,
t. 6, s. 8, s. 145; cyt. za: Norwid. Z dziejów recepcji twórczości, dz. cyt., s. 158-159.
228
wzmagają inicjatywy wydawnicze i badawcze”. Autor Promethidiona
nie należał do zwolenników „jubileuszowania”, ale to właśnie dzięki
rocznicom jego twórczość zyskiwała coraz szersze grono odbiorców na
przestrzeni minionego stulecia24. Tak było, m.in. w 1908 roku. Jak ustalił
Stanisław Frycie, na fali rocznicowych obchodów powstały wówczas
dwie rozprawy galicyjskich profesorów gimnazjalnych poświęcone
autorowi Czarnych kwiatów25. Zdaniem badacza, modernistyczny
renesans Norwida nie spopularyzował jednak jego twórczości
w szerokich kręgach społecznych. W powszechnym odczuciu Norwid
uchodził nadal za poetę trudnego i elitarnego26.
2. Próby
Z rozproszonych artykułów – m.in. autorstwa Jerzego
Starnawskiego – stopniowo wyłaniają się także pierwsze ślady obecności
Norwida w podręcznikach. Jak podaje badacz, pierwszeństwo
przysługuje tu Podręcznikowi do dziejów literatury polskiej Antoniego
i Mikołaja Mazanowskich27. W wydaniu pierwszym (Kraków 1902)
24
25
26
27
Pisze na ten temat M. Buś, Norwid w czasopismach. 1971-1983, ”Studia Norwidiana”,
t. 3-4, 1985-1986, s. 55.
S. Frycie, Rozprawy galicyjskich profesorów gimnazjalnych o romantykach
i literaturze romantycznej w sprawozdaniach szkolnych. (Bibliografia) [w:] „Prace
Humanistyczne. Komisja Historycznoliteracka”. Seria I. z. 1. Rzeszów 1970, s. 193217 oraz [w:] tenże, Literatura i szkoła. Studia i szkice literackie, Piotrków
Trybunalski 2000, s. 184-212 (rozdział 1.3. Rozprawy profesorów gimnazjalnych
o romantykach i literaturze romantycznej w sprawozdaniach szkolnych.
(Bibliografia); tamże, Z dziejów recepcji poezji Norwida w szkole, s. 215-231; tenże
Z dziejów recepcji poezji Norwida w szkole „Rocznik Naukowo-Dydaktyczny
Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Rzeszowie” z. 6 (13) Nauki Humanistyczne.
Rzeszów 1972, s. 49-61; Artykuł pod tym samym tytułem opublikowano w skróconej
wersji w „Polonistyce” 1972, nr 3, s. 10-20; tenże, Z tradycji kulturalnych Rzeszowa
i Rzeszowszczyzny. Księga pamiątkowa dla uczczenia X-lecia Rzeszowskiego
Oddziału Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza, Rzeszów 1966,
s. 271-285; tenże, Czytelnicza recepcja twórczości romantyków w szkole średniej
w latach 1863-1918. „Profile” 1970, nr 12, 1971, nr 1-6.
Por., S. Frycie, Z dziejów recepcji poezji Norwida w szkole, „Rocznik Naukowo-Dydaktyczny Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Rzeszowie”, z. 6 (13) Nauki
Humanistyczne, Rzeszów 1972, s. 57.
J. Starnawski, Glosy do „Norwida w szkole”, „Studia Norwidiana” 1996, t. 14,
s. 117-120.
229
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
w bibliografii opracowań o Juliuszu Słowackim wymieniono studium
Norwida o nim (s. 283), a w sąsiedztwie drobnych poetów
romantycznych autor Czarnych kwiatów otrzymał dziewięciowersową
wzmiankę, wymienione też zostały dwa jego utwory: Quidam, Krakus
(s. 378). W wydaniu drugim (Kraków 1910) – poświęcono Norwidowi
pięć stron, podobnie w wydaniu trzecim (Kraków 1916) i czwartym
(1917) (s. 331, 424–429) – zauważa Starnawski28. Większe zastosowanie
w szkole miały jednak Wypisy polskie na VII klasę gimnazjum (Kraków
1914) Antoniego Mazanowskiego29 oraz Wypisy polskie na VIII klasę
tegoż autora z tego samego roku30. W Wypisach na VII klasę znalazły się
teksty – Aerumnarum plenus; Po zgonie Adama Mickiewicza (Coś ty
Atenom zrobił…); Modlitwa – a także znamienne, wartościujące
określenie: „artysta i duch pokrewny Słowackiemu”. Wypisy miały
wydanie drugie (Warszawa – Kraków 1923). Starnawski podaje,
że zamieszczono tam te same liryki oraz fragmenty Promethidiona
(łącznie przeznaczono na Norwida osiem stron31).
Badacz podkreśla także zasługi Mariana Rejtera, który wydając
Czytania polskie dla trzech najniższych klas ośmioklasowego gimnazjum, włączył do nich Moją piosnkę[II] Norwida. Czytania dla klasy
drugiej tego wydawnictwa ukazywały się trzynaście razy (od 1911 do
1929 roku). Rejter włączył wspomniany wiersz do wypisów adresowanych do szóstego roku nauczania (uczniowie byli w wieku 10 i 11 lat)
28
29
30
31
Tamże, s. 117.
L. Słowiński informuje, że podręcznik A. Mazanowskiego, Wypisy polskie na siódmą
klasę gimnazjalną, Kraków 1914, s. 210-212 obowiązywały w gimnazjach
galicyjskich w latach 1914-1918. Używany też był w pierwszych latach odrodzonej
Polski. Por. Nauka literatury w szkole średniej…, s. 277.
Sawrycki podaje, iż nazwa „wypisy” stosowana wobec podręczników była dość
wieloznaczna i mogła funkcjonować w znaczeniu etymologicznym oraz w znaczeniu:
wypisy – podręcznik. Na przykład wydawane w latach 1856-1862 w Galicji Wypisy
polskie dla użytku klas wyższych w c. k. szkołach gimnazjalnych poprzestawały
na bardzo zwięzłym komentarzu, z kolei wypisy Tarnowskiego były dość obficie
zaopatrzone w materiał faktograficzny. Te dwie różne tendencje spotykamy również
w podręcznikach z pierwszych dziesiątków lat wieku XX. Wypisy Antoniego
i Mikołaja Mazanowskich poprzestawały niemal, wyłączywszy krótkie charakterystyki
epok, na samych tekstach. Por. na ten temat W. Sawrycki, Współtwórcy szkolnej
polonistyki…, s. 67-68.
J. Starnawski, Glosy do…, s. 118.
230
w wydaniu trzecim w 1919 roku i kolejnych do 192932. Niestety, tekst
opatrzył niefortunnym tytułem Moja piosenka i błąd ten pojawiał się
we wszystkich kolejnych wydaniach tych wypisów. W omawianym
artykule czytamy też o uwzględnieniu autora Fortepianu Szopena
w wypisach Kazimierza Kosińskiego i Leona Rygiera Przemiany
w części II (Lwów 1938), gdzie znalazł się niesamoistny tekst Norwida
Śpiew Rusałki z Marzenia, w. 46-61. W innym badacz przypomina,
że Norwid pojawiał się niekiedy w gimnazjum… jako tłumacz Odysei33.
Czy można zatem mówić o jakimś zasadniczym przełomie? Choć
pojawienie się twórczości poety w podręcznikach Frycie nie bez
entuzjazmu nazywa oficjalnym „pasowaniem” Norwida na poetę
szkolnego34, droga do odbiorcy szkolnego była wciąż daleka. Poeta
pomijany był w wykazach lekturowych ogłaszanych przez gimnazja
galicyjskie. Wciąż pozostawał kimś obcym.
Czy także dla nauczycieli? Starając się odpowiedzieć na tak
postawione pytanie, badacze analizują, m.in. Sprawozdania gimnazjów
galicyjskich35. Jak pisze Stanisław Frycie, pełniły one rolę programów
szkolnych i były wydawane przez wszystkie szkoły średnie, a potem
także tzw. „szkoły realne” na terenie całej monarchii austro-węgierskiej.
Ukazywały się regularnie od 1850 r. aż do czasów pierwszej wojny
światowej, a w przypadku gimnazjum rzeszowskiego nawet do 1939 r.
Centralne miejsce zajmowała w nich rozprawa naukowa, obok niej
pojawiały się wiadomości szkolne, które zawierały, m.in. plany
nauczania uwzględniające lekturę czytaną w poszczególnych klasach,
wykaz tematów prac pisemnych i wiele innych informacji z życia szkoły.
Przyglądając się im, wspomniany badacz stwierdza najpierw
nieobecność dzieł Norwida na listach lektur. Ubolewa, że opublikowano
32
33
34
35
J. Starnawski podaje, że w wydaniu I Czytań polskich (Lwów 1911) nie było wiersza
Norwida Moja piosnka [II]. Do drugiego wydania badacz nie dotarł. Por. tenże,
Glosy do …, s. 117.
Badacz powołuje się na Serię Arcydzieł Literatur Obcych w Wyborze i Układzie dla
Użytku Szkolnego, zeszyt pierwszy w opracowaniu Andrzeja Boleskiego tom
Homer. Iliada i Odyseja. Wśród różnych przekładów edytor przytoczył Odyseję –
księgę I w przekładzie Norwida. Por. J. Starnawski, Kiedy teksty Norwida po raz
pierwszy trafiły do szkoły?, „Studia Norwidiana” 1989, t. 7, s. 131.
S. Frycie, Z dziejów recepcji, s. 55.
Por. S. Frycie, Sprawozdania szkolne polskich gimnazjów w Galicji, [w:] Z tradycji
kulturalnych Rzeszowa i Rzeszowszczyzny, red. S. Frycie, S. Reczek, Rzeszów 1966.
231
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
w sprawozdaniach zaledwie dwie rozprawy dotyczące Cypriana
Norwida36. Pierwsza wyszła spod pióra Antoniego Balickiego37 Cyprian
Kamil Norwid38 przy okazji obchodów 25. rocznicy śmierci poety39.
Jak pisze Frycie, autor rozprawy wykorzystał w swej pracy listy Norwida
do Marii Trębickiej, wspomnienia i pamiętniki współczesnych oraz
autobiografię pisarza z lipskiego tomiku jego poezji, przedrukowaną
w roku 1897 przez krakowskie „Wiadomości Historyczno-Numizmatyczne”. Spożytkował także tom „Chimery” z 1905 r.,
w którym prócz utworów poety zamieszczony był krótki szkic Zenona
Przesmyckiego o życiu i dokonaniach twórczych autora Promethidiona.
Popularyzator wyczerpująco omówił w studium okres warszawski, pobyt
w Paryżu i ostatnie lata życia oraz twórczość pisarza po powrocie
z Ameryki. Jak podkreśla badacz – Balicki powielał niektóre negatywne
stereotypy, ale potrafił też „zdobyć się na szereg obiektywnych
36
37
38
39
O śladach recepcji szkolnej Norwida dowiadujemy się z publikacji S. Fryciego:
Rozprawy galicyjskich profesorów gimnazjalnych o romantykach i literaturze
romantycznej w sprawozdaniach szkolnych. (Bibliografia), [w:] Prace Humanistyczne.
Komisja Historycznoliteracka. Seria I, z.1, Rzeszów 1970, s. 193-217; por. także,
Literatura i szkoła. Studia i szkice literackie, Piotrków Trybunalski 2000, s. 184-212.
„Antoni Euzebiusz Balicki (1883-1956), pedagog, teatrolog, popularyzator literatury
polskiej, autor prac z zakresu metodyki nauczania języka polskiego w szkołach
średnich. […] Od r. 1925 wykładał literaturę w Studium Polonistyki […], a w latach
1923-1931 – historię teatru i dramatu w Miejskiej Szkole Dramatycznej
w Krakowie”. (cyt. za: L. Słowiński, Balicki Antoni Euzebiusz, [w:] Słownik badaczy
literatury polskiej, t.1, red. J. Starnawski, Łódź 1994, s. 19). Rozprawa Balickiego:
Cyprian Kamil Norwid, [w:] Sprawozdanie dwudzieste piąte dyrekcji c. k.
Gimnazjum III w Krakowie za rok szkolny1908, Kraków 1908, s. 1-41.
Tamże. Fragment rozprawy przedrukowano w publikacji książkowej: tenże, Poeta
niedokończonych dzieł, [w:] Norwid. Z dziejów recepcji twórczości. Wybór tekstów,
opracowanie i wstęp M. Inglot, dz. cyt., s. 182-187.
S. Frycie, Z dziejów recepcji poezji Norwida w szkole, „Rocznik NaukowoDydaktyczny WSP w Rzeszowie”, z. 6 (13). Nauki Humanistyczne. Rzeszów 1972,
s. 49-61. Nadbitka. Artykuł przedrukowano w wersji skróconej w „Polonistyce”
1972, nr 3, s. 10-20. Kolejny raz ten szkic znalazł się w publikacji książkowej
S. Frycie, Literatura i szkoła…, s. 215-231. Pojawia się też w zmienionej nieco wersji
w innej publikacji książkowej. Por. także S. Frycie, Wstęp, [w:] W 180. rocznicę
śmierci Cypriana Kamila Norwida, pod red. tegoż, Materiały z sesji naukowej
zorganizowanej w dniu 15 listopada 2001 roku przez Instytut Filologii Polskiej, Filii
Akademii Świętokrzyskiej w Piotrkowie Trybunalskim, Piotrków Trybunalski 2002,
s. 8-24.
232
stwierdzeń”40. Nie przewidywał, że spuścizna literacka dziewiętnastowiecznego poety będzie przemawiać w przyszłości do czytelników,
bowiem renesans Norwidowej poezji traktował jako przejaw chwilowej
mody.
Czy praca Balickiego mogła zainteresować grupę uzdolnionych
gimnazjalistów z krakowskiego gimnazjum? Na tak postawione pytanie
Izabela Wasiak udziela w swym artykule odpowiedzi twierdzącej41.
Przypomina, że sprawozdania były rozpowszechniane na drodze
wymiany w całym szkolnictwie galicyjskim i docierały nie tylko do rąk
wszystkich nauczycieli, a także do sporej części młodzieży,
zaś gimnazjum, w którym pracował Balicki, należało do elitarnych
zarówno w doborze wykładowców, jak i uczniów.
Do istotnego poszerzenia recepcji Norwida w galicyjskiej szkole
przyczyniła się jednak inna rozprawa – Stanisława Kossowskiego
Krasiński a Norwid opublikowana w Sprawozdaniu c. k. Gimnazjum II
we Lwowie (1912)42. Autor poddał szczegółowej analizie dzieje
przyjaźni Krasińskiego z autorem Czarnych kwiatów oraz porównał
indywidualności twórcze obu artystów. Fakt, iż Kossowski zestawił
w swej analizie autora Promethidiona z Krasińskim dowodzi, że pozycja
tego pierwszego, jako poety filozoficznego i nowatora formy
w środowisku szkolnym wyraźnie wzrastała – wnioskuje Frycie.
Także Wasiak pozytywnie ocenia znaczenie publikacji Kossowskiego
dla galicyjskiego środowiska nauczycielskiego. Zauważa jednak,
że artykuł ze względu na walory naukowe był dla uczniów za trudny43.
Okazuje się więc, że tak naprawdę trudno mówić o szkolnej
recepcji dzieł Norwida przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości.
Jak podkreśla Frycie, autor Czarnych kwiatów pozostał niemal nieznany.
Poświęcono mu dwa szkice, gdy tymczasem jubileuszowe obchody
40
41
42
43
Por. S. Frycie, Z dziejów recepcji…, s. 53.
Por. I. Wasiak, Z dziejów szkolnej recepcji twórczości Cypriana Norwida,
„Dydaktyka Literatury”, t. 13, Zielona Góra 1992, s. 146.
S. Kossowski (1880-1945), historyk literatury polskiej, bibliograf, wydawca listów
Norwida do M. Trębickiej, autor rozprawy Krasiński i Norwid. Z dziejów poetyckiej
przyjaźni. (notatka za: Norwid. Z dziejów…, s. 515); Publikacja adresowana
do środowiska szkolnego: Krasiński a Norwid, w: Sprawozdanie c. k. Gimnazjum II
we Lwowie, Lwów 1912.
I. Wasiak, Z dziejów szkolnej recepcji…, s. 147.
233
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
100. rocznicy urodzin Słowackiego oraz Krasińskiego przyniosły
50 studiów o autorze Kordiana i niewiele mniej rozpraw o autorze
Irydiona44. A uczniowie? Te same źródła tj. sprawozdania szkolne
wykazują pokaźną liczbę zadań pisemnych o Mickiewiczu, Słowackim
i Krasińskim, także o innych pomniejszych autorach okresu
romantyzmu, ale brak wśród nich prac o Norwidzie45.
Tym bardziej warto odnotować inne publikowane wówczas
„nauczycielskie norwidiana”. Przeznaczony dla nauczycieli miesięcznik
„Rodzina i Szkoła” zamieścił kilka popularnych artykułów
o Norwidzie46. Ważną rolę w popularyzowaniu twórczości pisarza
na łamach prasy adresowanej do środowisk szkolnych mógł też odegrać
późniejszy norwidolog, Stanisław Cywiński47. Jego artykuł O Norwidzie
słów kilka, zamieszczony na łamach dwutygodnika „Łan Młodzieży”,
to jeden z pierwszych głosów w dyskusji o miejscu i znaczeniu
dziwiętnastowiecznego poety, jaki skierowany został do uczącej się
młodzieży. Warto przyjrzeć mu się uważniej, zarysowuje on bowiem
spójny model czytania utworów autora Czarnych kwiatów. W czterech
kolejnych numerach pisma48 publicysta wyraźnie kreśli „narodowy”
portret poety. Pierwszą część wypełnia przede wszystkim dyskurs
„ustanawiający”49, decydujący o statusie romantycznego twórcy
w systemie literackim. Autor sytuuje Norwida wśród wielkich twórców
44
45
46
47
48
49
Por., S. Frycie, Z dziejów recepcji, s. 55.
Dla zobrazowania zjawiska recepcji literatury romantycznej warto wymienić kilka
liczb. Od 1876 do 1918 roku na ogólną liczbę 32 338 wypracowań literackich,
11 745, tj. blisko 1/3 dotyczyła literatury romantycznej; z tego 6 431 było
poświęconych Mickiewiczowi, 1 869 – Słowackiemu, 1 108 – Krasińskiemu, a 2 644
– innym romantykom. Dane nie uwzględniają wypracowań maturalnych. Por.
S. Frycie, Z dziejów…, s. 57.
Por. np. S. Wierzbicki, Pamięci C. Norwida, „Rodzina i Szkoła”, dodatek do
„Wiedza i Praca” 1908, nr 19/20.
Stanisław Cywiński (1887-1941) doktor filozofii, historyk literatury, docent
Uniwersytetu Stefana Batorego, dziennikarz ”Dziennika Wileńskiego”
i konserwatywnego ”Słowa”. Por. http://www.wikipedia.org. /wiki/ Stanisław
Cywiński dziennikarz. Pobrano dnia 21 lutego 2011.
S. Cywiński, O Norwidzie słów kilka, „Łan Młodzieży” 1909, nr 9, s. 306-310; nr 10,
s. 336-337; nr 11, s. 354-355, nr 12, s. 370-378.
O ustanawiającej funkcji krytyki literackiej pisze, m.in. Krzysztof Dybciak w swej
pracy Personalistyczna krytyka literacka: teoria i opis nurtu z lat trzydziestych,
Wrocław 1981, s. 8.
234
– takich jak Stanisław Wyspiański i Jan Kasprowicz (świadomie
pomijając romantycznych wieszczów)50. W kolejnych istotne miejsce
zajmuje wątek polemiki ze stereotypem „ciemności” utworów Norwida.
Cywiński zmierza do ukazania ich walorów, wynikających z wielotematowości oraz wieloznaczności. Podkreśla też etyczną niezłomność poety.
Szczególną uwagę zwraca jednak na narodowy wymiar twórczości
pisarza:
Norwid z wiedzą (o harmonii ducha narodu) rzucał swoje słowo,
pragnąc, aby to słowo, całe życie jego, było jedną pochodnią
rozświetlającą mroki duszy narodowej51 .
Norwid Cywińskiego to przede wszystkim Polak-katolik. Autor
odsłania głęboką religijność artysty ujawnioną w jego korespondencji
i ukrytą w utworach, koncepcję sztuki narodowej. Przypomina wizję
kraju idealnego w wierszu Moja piosnka II (cytuje trzy pierwsze strofy
wiersza). Wyznacza takie sposoby odbioru dzieł pisarza, które
w dwudziestoleciu międzywojennym odegrają bardzo ważną rolę.
Początki szkolnej recepcji twórczości Norwida ukazane
na szerszym tle historii oświaty oraz podręczników szkolnych i życia
literackiego, ukazują złożoność procesu stawania się autorem szkolnym
wielkiego, ale niedocenionego za życia poety. Dzieje szkolnego czytania
autora Promethidiona zdeterminowały z jednej strony niepochlebne
opinie na temat twórczości utrwalane i powtarzane przez krytykę,
a z drugiej – odkrycia Zenona Przesmyckiego i dokonania edytorskie
oraz badania nad dorobkiem poety dające początek norwidologii.
Prezentacja twórczości Norwida w szkole od początków jej istnienia,
co podejmuje ten artykuł, jest istotna dla badań nad współczesną
recepcją dzieł tego autora.
50
51
S. Cywiński, dz. cyt, s. 306.
Tamże, s. 337.
235
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
236
PEDAGOGIKA
237
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
238
Лариса Николаевна Данилова (Larisa Danilova)
Становление теории реформирования
образования в российской педагогике:
историография вопроса
Formation of education reforming theory
in Russian pedagogics: historiography
Аннотация. В статье рассматривается историография вопроса
изучения реформирования образования в контексте возникновения
нового раздела педагогической науки – теории реформирования.
Ключевые слова: теории реформирования, образовательные
реформы, реформирование.
Annotation: The article deals with historiography of studying education
reforming in the context of an education reforming theory as a new
section in Russian pedagogics.
Keywords: reform theories, education reforms, educational change.
Изменения в образовании давно исследуются в отдельных
западных странах, в первую очередь, в США, где с 60-х гг.
ведётся целенаправленная научно обеспеченная работа по
усовершенствованию образования. Россия столкнулась с проблемой
осмысления реформационных действий гораздо позже, т.к. в СССР
представление об управлении реформами носило довольно
примитивный характер, в результате чего многие из них
заканчивались неудачно. На Западе эта тема изучается активно,
239
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
имеются серьёзные разработки, действуют международные
исследовательские коллективы, занимающиеся анализом практики
реформационных процессов в различных странах.
Теории реформирования в образовательной сфере как раздела
в российской педагогике не существует, однако исследования
в этом направлении ведутся, что в дальнейшем позволит считать
рубеж XX-XXI вв. временем становления такой теории.
Её становление и развитие неизбежно, и это доказывается не только
западным опытом, но и совершенствованием процессов управления
социальными институтами. Чтобы показать, что первые шаги
в этом направлении уже сделаны, следует рассмотреть, кто изучал
реформирование как процесс прежде, какие его проблемы нашли
освещение в литературе, какие остались нерассмотренными, какие
результаты были получены.
Реформа начала восприниматься как инструмент управления
развитием общества, точнее различными его сферами в ХХ в.
Наиболее всего в теоретическом знании об этом инструменте
нуждались политика и экономика, где преобразования
были наиболее востребованы. В связи с этим неудивительно,
что наибольшего внимания процессы реформирования заслужили
у экономистов: максимальное число диссертационных работ,
монографий и научных статей посвящено реформам в экономике.
Именно в экономику не так давно теория реформ уже вошла
в качестве отдельного раздела, именно теория экономических
реформ уже устоялась как научный термин, стала самостоятельной
дисциплиной со своим научным аппаратом.
В России выдающимся исследованием в череде подобных
трудов стала книга В.М. Полтеровича «Элементы теории реформ»,
освещающая проблему усовершенствования экономических систем
на основе институционального подхода. Автор подробно
представляет процессы планирования, реализации и контроля
реформ, уделяя особое внимание отдельным реформационным
методам, издержкам реформирования, вопросу стабилизации
изменений и построения стратегии реформ.
Большой вклад в понимание реформационных процессов
внесли также российские экономисты В.Н. Лексин и А.Н. Швецов,
написавшие серию книг по социально-экономическим реформам. За
240
20 лет ими создан ряд системных исследований процессов
и явлений регионального реформирования, а некоторые их работы
90-х
гг.
посвящены
изучению
явления
реформ
в культурологическом ключе. При этом авторы постоянно
опираются на примеры из отечественной и зарубежной истории
реформирования общественных институтов. Одними из первых они
приходят к выводу о наличии категории общего у всего
многообразия реформ, что требует научного осмысления «как урок
и ориентир», поскольку трудности российских реформ есть
элементарного
пренебрежения
теоретическими
«следствие
основами реформационного процесса» [4. С 74]. В попытках
разработки этих основ в области экономики, В.Н. Лексин и А.Н.
Швецов представляют понятие, сущность и признаки реформ,
их виды и «жизненный цикл», условия проведения, механизмы
их адаптации, характеристики личности реформатора. Они выводят
законы организации цивилизованных реформ и даже предлагают
принять закон о реформе, регламентирующий порядок, содержание
и условия реформирования [5].
Большое значение для понимания реформационных процессов
в России имеют работы В.В. Ильина, А.С. Панарина и А.С.
Ахиезера, изучавших историю отечественных реформ. Авторы,
анализируя череду незавершённых и противоречивых реформ,
предпринимавшихся властями, и вскрывая причины их
неэффективности, также делают выводы о необходимости
фундаментального исследования реформирования: пока не будут
выяснены причины негативных результатов широкомасштабных
реформ, достижение целей, поставленных в очередном проекте
реформирования, является маловероятным [3]. А.С. Ахиезер
выдвигает 16 требований к реформам, выступающих как элементы
её методологического и теоретического ее обоснования.
Успешность реформирования он рассматривает с позиций
аксиологического подхода, справедливо утверждая, что реформа
должна быть ценностно-значимой для всех её субъектов [1].
Значительный
вклад
в
философское
осмысление
реформационных процессов внесла Т.И. Грицкевич в своей
докторской диссертации «Реформационный процесс как субъектобъектное взаимодействие». Исследователь выявляет его субъекты
241
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
и объекты, акцентируя особое внимание на личности реформатора,
определяет стадии реформационного процесса, его движущие силы
и условия успешности. Культурологический подход к пониманию
феномена реформаторства в отечественной истории применил Ю.Н.
Власов. В своих трудах он изучал сущность реформаторства,
эффективность отдельных реформ прошлого, качества лидеров,
осуществляющих реформы, структурные связи власти и общества
в реформационных процессах.
Таким образом, основы реформирования как процесса, как
целенаправленной деятельности властей по усовершенствованию
некой сферы жизни общества находят теоретическое осмысление
в различных областях научного знания и в России. Одной из них
с некоторых пор является педагогика. Обращение педагогов к теме
реформирования привело к появлению трудов, где анализируются
реформационные процессы в образовании, и число их растёт.
Однако, если в отечественной философии и экономике есть ряд
работ фундаментального характера, где изучаются теоретические
основания реформационных процессов, то в педагогике
общетеоретической литературы, глубоко и основательно
освещающей вопрос реформирования, нами не обнаружено, и все
исследования, посвящённые данной теме, освещают лишь частные
вопросы.
При анализе историографии изучения реформирования
образования мы различаем исследования в соответствии с их
результатами: 1) выявление теоретико-методологических основ
реформирования некой образовательной системы; 2) анализ
отдельных образовательных реформ; 3) анализ функционирования
отдельных педагогических объектов, находящихся в условиях
реформирования. Исходя из этого, для изучения теоретических
основ реформирования образования самой важной является
первая группа трудов, а третья – наименее значимой в силу
её максимальной удалённости от предмета обсуждения. Рассмотрим
первую группу.
Вполне естественно, что она ограничена всего несколькими
работами. Большой интерес здесь представляет собой докторская
диссертация Н.А. Пашкус «Инновационность реформ образования
в России: методология исследования, оценка эффективности
242
и рисков», защищённая, впрочем, по экономике. Автор преследовала
цель разработки теоретических и методологических основ оценки
эффективности, неопределенности и риска реформ образования
в России, а также методологии ранжирования инновационных
программ реформирования образования с учетом включения
в
программу
процедур,
способствующих
эффективному
течению реформ. В соответствии с целью, автором выявлены
закономерности, влияющие на эффективность социальноэкономической политики в образовании; сформулированы
теоретические подходы к оценке эффективности и инновационности
образовательных реформ; предложена комплексная методология
оценки
социально-экономической
эффективности,
неопределенности, рисков и инновационности реформ образования.
Исследование
охватывает
всю
образовательную
систему
и рассматривает её с позиций менеджмента и экономики.
Далее следует выделить две докторские диссертации
по вопросам современного усовершенствования высшего
образования. Так, в работе В.А. Болотова «Теория и практика
реформирования педагогического образования в России в условиях
социальных перемен» поставлена цель разработки научных основ
реформирования системы педагогического образования, способной
выполнить современный социальный заказ. Здесь автором изучен
ряд общетеоретических аспектов этого процесса: определена логика
реформирования педагогического образования, закономерности,
принципы и содержание, предложены критерии определения
эффективности функционирования инновационных процессов
в педагогическом вузе. Однако при всей значимости работы,
она предлагает конкретные методы усовершенствования
отечественной системы, а не общие основы этой деятельности,
применимые к развитию любой образовательной системы.
В диссертации Л.В. Заниной «Научно-методические основы
и региональные особенности реформирования педагогического
образования» на материале Ростовской области проанализированы
основы реформирования данной структуры в России в 90-е гг.,
куда вошли сущность, структура, внутренние механизмы
и функции этого реформирования, функциональные связи между
реформаторами и учреждениями высшего образования. Здесь
243
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
выводы исследования сужаются границами Ростовского региона
и последнего десятилетия прошлого века.
Отдельные
теоретические
вопросы
реформирования
образования освещены книге Э.Д. Днепрова «Образование
и политика». В этом крупном и ценном труде детально изучена
образовательная реформа 1992 г., ее сущностные аспекты,
концептуальные основания и принципы, различные особенности
подготовки и проведения. В частности, автор выделил жизненный
цикл реформ, проанализировал явление контрреформ в образовании,
сложности, с которыми сталкиваются реформаторы, обусловил
взаимосвязи изменений в общественном сознании и образовании,
выявил условия успешности реформ и т.д. Э.Д. Днепровым
проведено серьёзное и глубокое исследование, заложившее основы
для становления теории реформирования в России. Неслучайно
в предисловии к монографии сказано, что это первая работа
в отечественной науке, где даётся историко-теоретический анализ
реформирования российского образования как процесса. И хотя
по тематике она относится ко второй группе источников, многие
её результаты позволяют отнести её в первую группу.
Отдельные
теоретические
основы
образовательного
реформирования раскрываются и в нескольких кандидатских
диссертациях. И.И. Дмитриева в работе «Проекты реформирования
образования и их роль в развитии отечественной средней школы
начала XX в.» проанализировала несколько методологических
подходов к изучению реформирования, назвала принципы
эффективного реформирования школы, разработала свою
типологию моделей реформирования средней школы России начала
XX века. Темой философского исследования И.В. Воловик стали
социокультурные
аспекты
реформирования
российского
образования в контексте европейской интеграции. Автор раскрывает
некоторые социокультурные факторы реформирования образования,
характеризует ценностные ориентации в этом процессе.
Анализ приводит к выводу о несистемности изучения
образовательного реформирования отечественными педагогами:
часто общетеоретические аспекты вызывали интерес авторов как
ступень для перехода к смежным темам более частного характера.
244
Однако указанные труды ряда могут служить фундаментом для
становления в российской педагогике теории реформирования.
Вторая группа источников, где предметом выступают
конкретные образовательные реформы прошлого и настоящего,
напротив, является весьма объёмной. Большинство работ,
посвящённых реформированию, освещают реформы в отдельных
странах в отдельные периоды, их содержание и цели, подготовку
и реализацию, средства и результаты. Поэтому здесь важно
различать труды о реформах в России и за рубежом: установлено,
что теоретические основы реформирования редко выявляются
в последних. В педагогике и истории сегодня существуют
исследования, раскрывающие исторический опыт развития
образования, начиная с петровских реформ.
Стоит кратко охарактеризовать самые значимые и глубокие из
них, представляющие наибольшую ценность для понимания
теоретических основ реформационных процессов в образовании.
К ним, в частности, относится докторская диссертация А.Н.
Позднякова, посвящённая изучению взаимоотношений властных
структур и общества в процессе реформирования школы в XIX-XXI
вв. В исследовании Р.В. Шакирова «Системно-концептуальный
анализ реформ общего среднего образования в России в ХХ веке»
на основе анализа реформ выявлены их тенденции и последствия
в зависимости от соответствия коренным потребностям
общественного развития России, благодаря чему автором
разработана
прогностическая
концепция,
обосновывающая
обусловленность образовательных реформ социальным заказом.
Анализ школьных реформ в XIX-ХХ вв. предпринят в публикациях
видных историков образования М.В. Богуславского, Э.Д. Днепрова,
В.Н. Липника и др.
Учитывая социальную значимость института образования,
постижение специфики его функционирования и управления его
развитием привлекает и социологов. Попытка такого рода
предпринята в диссертации А.Н. Саблиной «Социокультурные
аспекты реформирования среднего образования», где целью являлось
изучение с социокультурных позиций образовательной реформы
1990-х гг. и выявление основных тенденций дальнейшего развития
245
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
образования и где исследователем вскрыты и проанализированы
взаимосвязи реформы и социокультурной ситуации.
Историография вопроса показывает, что, с одной стороны,
источников по проблеме отдельных российских и зарубежных
реформ довольно много, и в них рассматриваются различные
аспекты усовершенствования образования, а сами подобные работы
содержат ценный материал, систематизация и анализ которого
характеризуют реформирование как систему. С другой стороны,
теоретико-методологические основы реформационного процесса,
как правило, остаются за их рамками. Как правило,
многочисленные труды о развитии образования вскрывают
особенности конкретных свершившихся реформ как социального
явления, их предстоящее обобщение также является ценным
для построения теории реформирования.
В третью группу источников входит литература,
где в результате изучения появляется новое знание о неких
педагогических процессах или объектах, находящихся в условиях
реформирования образования. Их тоже довольно много, но они
представляют наименьшую значимость, поскольку рассматривают
реформы только как условие для изменения деятельности объекта,
в связи с чем от характеристики подобных источников мы
воздержимся.
Проблемы социальных реформ более всего занимают
российских исследователей конца ХХ – начала XXI века, поскольку
они оказались в центре двадцатипятилетнего процесса реформ,
сменяющих друг друга. «Ни западноевропейские, ни азиатские
страны не столкнулись с подобными процессами. Поэтому сам
феномен реформаторства становится объектом особого интереса
именно в отечественных исследованиях» [2. С. 154]. Однако
в России же это время было периодом поиска новых мер
усовершенствования школы, но не разработки теории изменений
в образовании. Поэтому, несмотря на большое количество работ
в отечественной педагогике по проблемам реформирования
образования, она по-прежнему мало изучена. Это можно сказать
о вопросах генезиса реформационного процесса, его основных
системных элементах, о структуре реформирования, взаимосвязях
между его субъектами, механизмах, методах, подходах
246
к осуществлению реформ, стратегиях реформирования, процессах
его стабилизации и т.д. Впрочем, эти же аспекты, хоть и изучаются
не первое десятилетие в США и Европе, по-прежнему требуют
осмысления в западной педагогике. В противном случае
государства, стоящие в авангарде подобных исследований,
используя
свои
наработки
в теории
образовательного
реформирования, отличались бы исключительно высокой
эффективностью в проведению реформ в образовательном секторе.
Пока же этого сказать нельзя: неудачи в этом сложном процессе
терпят как российские, так и западные реформаторы.
Список использованной литературы:
1. Ахиезер А.С. Ценности общества и возможности реформ
в России // Общественные науки и современность. - 1994. № 1. - С. 17-27.
2. Грицкевич Т.И. Реформационный процесс как субъектобъектное взаимодействие: дисс. … д.филос.н. – Новосибирск,
2010.
3. Ильин В.В., Панарин А.С., Ахиезер А.С. Реформы
и контрреформы в России / Под редакцией В.В.Ильина. –
М.: Изд-во МГУ, 1996.
4. Лексин В.Н., Швецов А.Н. Технология реформ (разработка
и применение их общей организационной теории)
// Российский экономический журнал. 1996. № 3. – С. 73-84.
5. Лексин В.Н., Швецов А.Н. Технология реформ (разработка
и применение их общей организационной теории)
// Российский экономический журнал. 1996. № 4. – С. 51-68.
6. Новиков А.М. Развитие отечественного образования /
Полемические размышления. – М.: Издательство «Эгвес»,
2005.
247
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Anna Frąckowiak
How to assess the effectiveness
of the informal learning? Controversies about
the procedures PLA (Prior Learning Assessment)
in Polish higher education
Summary: The author discusses the phenomenon of the informal
learning. Furthermore, she presents the assessment principles of life
and work experience at universities which should be equalized with
academic knowledge.
Keywords: higher education, informal learning, adult education,
work experience, life experience.
Introduction
Ever Since the lectures for non-student adults appeared (so - called
university extension) there have been many efforts made to help them
to graduate from universities faster and in a less complicated way than it
takes place at universities where students study regularly.
To simplify the whole process, extramural studies, e-learning and
some changes in school legislation were introduced. However, as time
went by another crucial issue has been outlined that became the reason
of the further changes in universities policy. It was connected with the
fact that adult learners have bigger life and work experience than young
students. The recognition of this issue as equivalent to certain areas
of academic knowledge in different fields of study, led to elaborating the
assessment procedure of it. At universities in some countries, like
Sweden, The USA or Canada this kind of assessment has been accepted.
248
A discussion about this issue was also raised in Poland; however,
the law which was in force at that time, prevented the development
and implementation of the these new solutions. Due to the fact that
the new act on higher education came into force (11th July 2014)
the presence of such procedures at Polish universities seems to be
justified, especially now when this subject has appeared at MNISW
website and it has been declared as one of the most significant
and fundamental changes in university education. However, this issue
still receives negative feedback, there are too many doubts and
controversies about it, that is why this subject should be scrutinized.
The essence of the assessment procedures of the informal
learning effectiveness (PLA)
For the first time the recognition of the informal learning results was
highlighted in 2000 in the European document called “A Memorandum on
Lifelong Learning”. In this report there are some key activities mentioned
that should be taken to make lifelong learning more effective. The fourth
paragraph that appears in this document deals with the recognition and the
knowledge assessment that people acquire during the process of informal
learning. The main purpose of these activities comprise increasing adults'
motivation for studying, appreciation of their experience at European job
market (so called credit transfer) and educational activation to study by
people who often postpone the idea of studying because of some reason,
for example because of the domestic duties.
The aim of PLA procedures (Prior Learning Assessment) is also to
strengthen the self-esteem and to improve an adult self -perception not
only as a worker, but also as a person who wants to study more, using
these procedures may also show the skills and knowledge that an adult
possesses, but may not be aware of (A Memorandum… 2000: 15)
In the above mentioned document(Memorandum) some other
controversial subjects that should be discussed are emphasized. These
issues are still very up- to- date. In other words, these are some questions
that must be answered by the Polish academic staff that have to face
the challenge to elaborate the evaluation procedures acquired outside
the classroom; moreover, the procedures have to meet with the senate
approval.
249
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
In Memorandum some major issues that need to be discussed
are enumerated, namely
• Elaboration of the meticulous assessment procedures
of the informal learning effectiveness, that will give the possibility
to transfer credit in many European countries.
• The PLA procedures may also include the use of the tools that
have been already known in Europe, for instance, ECTS, diploma
supplement, ECDL, Europass, EVS (European Voluntary Service)
• The aim of the experience assessment acquired during the informal
learning process is not only to educate an adult but also improve
his or her situation in the labor market
• The Assessment Procedures of the informal learning require
the partnership extension between educational institutions,
job market, associations etc.(A Memorandum… 2000: 16)
The assessment procedures of the knowledge that is acquired
outside the classroom are called differently. In English literature
an abbreviation RPL usually appears (Recognition of Prior Learning)
however some other terms are also used:
• In the United Kingdom APEL (Accreditation of Prior Experimental
Learning) and APL (Accreditation of Prior Learning) or CCC
(Crediting Current Competence)
• In Australia and New Zealand, RPL is in practice
• In Canada, PLAR is usually used (Prior Learning Assessment
and Recognition) or RCC (Recognition of Current Competence)
(http://en.wikipedia.org/wiki/Recognition_of_prior_learning
9.10.2014)
The universal abbreviation PLA (Prior Learning Assessment)
is also used in this article. The traditions of using these types
of procedures in European countries date back to the 1980's and were
conducted under vocational education system; moreover, they were the
forms of improving job qualifications and expanding skills by adults who
demanded recognition of their experience. However, these procedures
also started to be used in tertiary education that gave adults (especially
250
non-traditional students)1. Better prospects to graduate from universities
and get a diploma. In the 1940's the universities officials in the United
States were obliged, for the very first time, to use different organizational
solutions and implement something, that later was transformed from
G. I Bill of Rights into PLA. G. I Bill of Rights gave the right to study
by the veterans of World War II.
According to Ursule Critoph PLA procedures can be defined
this way: the process of identification, the assessment and recognition
of someone's knowledge and skills. (Critoph 1998: 61). First of all,
the recognition of the informal learning and work experience that is
acquired outside the classroom is the major aim of implementing these
procedures. Secondly, the recognition and the official approval of this
kind of knowledge and experience makes the time of studying shorter,
because adult students receive credit points for that.(European system
called ECTS) this procedure makes studying less expensive, less time
consuming and in the consequence, it expedites the process of getting
a diploma. Thirdly, it is an effective mechanism that simplifies
the process of studying. Moreover, if adults work and life experience
is officially appreciated by the university officials, they do not have to
attend some university courses and do not have to pass the subject exams
that are known to them. The next aspect is connected with the support
that is given by the university officials; namely, adults do not have to
attend university courses, they do not have to practice and study things
that they have already trained and have become familiar with.
It is also worth mentioning the benefits and advantages
that procedures generate to the university, namely, the bigger number of
the applicants who want to be enrolled at the university, popularization
of some degree courses, bigger individualization in the learning process,
working on the concept of the friendly university that gives practical
knowledge to its students. Finally, the use of PLA procedures
at universities corresponds with the lifelong learning conception that
enables the effective process of learning through the lifetime, and helps
to overcome different barriers, that are not only connected with the
getting access to the education but also with the process of its realization.
1
The term non-traditional students is used in Anglo-Saxon countries and usually
defines adults, immigrants, disabled, the first people in the family history who go to
university, people from poor social background etc.
251
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Charles Bélanger and Joan Mount analyze the survey OECD and
point to three ways of using PLA procedures internationally:
1. The assessment of the discrepancy between the qualifications
an adult possesses with the ones that are required from him or her,
this issue has a major impact on elaborating the plan of learning
that helps to get additional qualifications, this way of using
the PLA procedures is popular in France.
2. The assessment of the possessed knowledge and work abilities that
are acquired through an individual experience, such procedure
helps to define adults work qualifications or at least some of them
can be checked(qualifications that he or she has to show) this way
of using PLA procedures can be met, for example, in England
or Australia.
3. The assessment and the verification of the knowledge and skills
level in order to get credit points at university, this way of using
PLA procedures is practiced, for instance, in the USA or Canada
(Bélanger, Mount 1998: 101)
Bélanger and Mount (1998: 103) show that PLA procedures use
is profitable, not only at universities but at all educational institutions.
These benefits include; an adequate reaction for the disadvantageous
demographic trends in teenagers population, an attempt to differentiate
groups of students, adaptation to changing tendencies in the labor
market, adjustment of the job qualifications, aspiration to more effective
use of human potentiality and results of informal learning, the prevention
of the material revision in education, an attempt to increase effectiveness
in education and better coordination between educational institutions,
universities and job market. To sum it up, the meaningfulness of PLA
procedures implementation can be understood the same way as in Bruce
Spencer's opinion (2005), namely, that it is one of the transformation
ways of the post-secondary education that lives up to modern social
reality expectations
Methodology of the PLA procedures
In the academic environment where PLA procedures have been
practiced many times, different methods are used to check the knowledge
and experience acquired outside the classroom. Various exams, tests,
252
individual interviews, evaluation of the portfolio, essays, observations,
simulations and case studies are often used. However, the most important
element of these procedures is connected with showing by an adult
(who wants to have his or her qualifications accepted and recognized)
the correlation between acquired experience and the content of the
particular university course. Jens Bjørnåvold states, that well organized
PLA procedures should proceed according to answers to such questions:
what is checked?(content), where is the checking carried out ? (places,
institutions) when the checking is carried out? (time duration) how it is
done (methodology) (Bjørnåvold 2000: 137) During the use of PLA
procedures, adult knowledge and skills that he or she has acquired outside
the classroom are evaluated. It means that the informal learning results that
are achieved in the process of self-development in work, domestic and
local environment, during the journey, internships, practice, voluntary
work and military service, hobby and family life etc. are the subject
of verification and recognition. All kinds of different courses and
qualifications certificates are important and are enclosed with the
documentation. However, the results of the learning in other educational
institutions (non- formal) can be verified easier and can be recognized as
on official course credit at the university. The most troublesome issue is
connected with the human life assessment that is certified in no way.
The preparation of the required documents by an adult is advantageous,
it gives the opportunity to reflect and to think of his or her experience or
choices and also to emphasize such an area of academic knowledge that
can be treated as equivalent to acquired experience At international
universities where PLA procedures are practiced a lot of books and
guidebooks have been published, they are directed to adults, who want to
go through this procedure, to academic staff board and to other members
of the committee (for example, to the employers who assess the adult
achievements). In these guidebooks the adviser function is highlighted,
this counselor tells what kind of experience and how this experience can
be recognized by the committee, the adviser helps to fill in the appropriate
applications, she suggests what kind of required documents should be
collected, she also helps to establish the purpose for which PLA
procedures are to be carried out. The counselor has a very significant
function in the whole assessment process, because every situation and
experience is different, as well as the adults needs. In that case, even
the best prepared guidebook may not contain all the needed tips, solutions
253
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
and examples that correlate with individual adult needs. Owing to
the adviser, an adult is able to show his or her experience at different
universities and adjust the way of presentation to the particular university
methodology. PLA procedures are usually carried out by the committee.
They are organized differently, in accordance with the particular university
expectations, additionally the counselor from the group of the external
stakeholders is chosen. Some committees made of academic teacher
representatives and external stakeholders, where every member of the
committee has the right and equal vote are also created. People and
institutions that can give opinions and take part in committee works
usually include: entrepreneur (employer), employers, associations (for
example, chamber of commerce, chambers of doctors etc.), practitioners,
assessors(evaluators; for instance, educational supervisory body) careers
officers, student government representatives, the organizations that give
certificates for having job qualification (specialist ones, in particular) local
authorities, foundations, trade unions(Gobeil 2008: 9)
General model of the PLA procedure may look this way:
1. Preliminary stage– an adult is willing to go through the procedure
and is interested in getting necessary information concerning
the procedure process at particular university;
2. Advisory stage –an adult meets with the adviser who deals with PLA
procedures, the counselor helps to establish the assessment purpose
3. Preparation stage – an adult collects all the required documents
and fills in the application in which he or she explains the reason
of going through the procedure, furthermore, he or she prepares
for the other assessment procedures
4. Assessment stage – an adult submits documents, he or she goes
through the examination process, does the tests, shows the
practical abilities etc.;
5. Stage of giving credits -the committee decides about granting or
refusing to give credits for the knowledge and skills that an adult
presented, the committee determines, which university courses can
be given credit this way, marks are implemented into the university
basis of information that includes adult personal data (student)
6. Stage of further job and educational plan analysis – an adult
prepares plan on its own or with an adviser, make changes if it is
necessary (Simosko, Cook 1996)
254
This description shows how the procedure is perceived from
an adult point of view, who is the subject of such assessment.
However, according to the member of the assessment committee
this process can be described in this way:
1. Criteria definition – a committee is responsible for establishing
criteria and standards according to which the assessment comes
into operation, the committee is obliged to define demands that
have to be fulfilled by an adult
2. The choice of the assessment method –the committee adjust
the assessment methods of an individual adult experience
according to the kind of this experience, and the purpose of it, the
committee defines what university courses correlate with an adult
experience and, therefore can be given credit, there are many
methods to choose (they are presented below in this article)
3. Implementing of the assessment methods – the committee
evaluates, analyses the documents that have been submitted,
conducts tests, exams etc.
4. Observation – the committee observes an adult behavior during the
performance of his or her practical skills;
5. Giving the final assessment– the committee gives the marks
for the presented knowledge and skills, it grants or does not grant
credits, they formulate the opinion about the giving credit
for particular subjects (Prior Learning… 2006: 9)
To support the candidates, who want to go through the assessment
process successfully, many universities offer free online courses where
the moodle platform is used, the participants can use of different online
brochures and guidebooks where the sample documents can be found
(for example, essays, portfolios) that help to understand particular
assessment phases. In these guidebooks the prices for the assessment
proceeding are also given; for example, at universities in state
of Maryland in the USA, there are 15 credits to collect, for every credit
point that complies with PLA procedure adults pay $336. In Polish
school legislation an average limit of points ECTS that can be received
when a student go through the PLA procedures have also been defined.
In the meantime, at the international universities where these procedures
have been practiced for many years the limits are very high – at some
255
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
universities an adult can get this way even 75 percentage points
on the particular level of studying.
Determinants of the PLA procedures effectiveness
In Poland PLA procedures assessment has not been carried out,
they are still in the incipient phase of realization and are treated as a kind
of experiment. That is why, it is advisable to refer to the international
survey, especially when we want to become familiar with the factors
that motivate people to go through them and on their effectiveness.
The Swedes and the Canadians specialize in using PLA procedures.
In 2005 a special Canadian report was published that showed the main
reason for using PLA procedures (Livingstone, Raykov, Turner 2005: 3-9):
- adults age – these procedures are the most popular among young
people by age 44, however when they turn 45 their will to take part
in them considerably decreases;
- the level of education – People who have the secondary education
and people who resume studying at the university have a positive
attitude towards PLA procedures;however, adults who have
a diploma or the specialist course certificate are usually unwilling
to go through them;
- the considerable differences because of the sex have not been
observed;
- people of other races than white more often go through PLA
procedures;
- the significant differences between the native Canadians and the
immigrants have not been perceived;
- People who are eagerly involved in self-development are more
willing to take part in PLA procedures;
- The PLA procedures are very popular among people who were
expelled from schools;
In Poland the determinants of the participating in PLA procedures
may reliant on some crucial factors; age, sex, the place of living,
the amount of income or the analysis of the profitability of these
procedures. If it turns out that the price that is suggested by the university
for conducting the procedures is too high and the number of ECTS points
256
too little to get, then the adults may not be willing to involve in the
assessment process. For many people, especially in the middle age the
major discouraging factor to take part in these procedures is connected
with the fear of being assessed. Passing the exams during the studying
process seems to be challenging for some students, although they usually
manage to do it without problems. However, they are often convinced
that they may not succeed and do not to get a mark that would satisfy
them. Finally, people in the middle age have got their own children or
even grandchildren who go to school, that is why the fear of the defeat
that is shameful in their opinion in case of getting a low mark prevails.
In my opinion these significant factors may discourage adults to go
through PLA procedures in Poland. However, these theories should be
verified after implementation of these procedures at universities.
PLA procedures in Poland – legal status and solution proposals
The amended act of the higher education enables to give credit
for some subjects and gain ECTS points by adults on the basis
of the experience they have. The amendment of the MNISW act was
advertised at the internet web page with some conspicuous slogans,
among them this one was emphasized:
“Learning throughout life - a chance for adults to complete
their education. Universities will be able to give recognition to
the knowledge and abilities that are acquired at different courses,
training, at work and during voluntary work. This solution will give
an opportunity to study by workers, who want to change their profession
or to complete their education” (https://www.nauka.gov.pl/aktualnosciministerstwo/nowelizacja-ustawy-o-szkolnictwie-wyzszymopublikowana-w-dzienniku-ustaw.html [29.10.2014])
Additionally, a piece of information was given as justification:
“In the European Union about 10 percent of adults study, in Poland this
number does not increase 4 percent-it is definitely too little. Therefore,
the law has been changed”. The source of this information is; however,
not known, there is no reference to Poland and other countries. Besides,
this sentence is constructed wrong -Poland also belongs to the European
Union countries -the question arises, whether these 10 percent include
Polish students ? In the amended act of the higher education there is
a phrase “ the results of learning” that determines the knowledge and
257
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
skills acquired outside the academic environment. The Senate is obliged
to define all the procedures, however the committees are responsible for
their implementation. The results of the learning in the fields of studies,
for which the educational standards have been defined are not taken into
consideration. It is the first but not the last restriction that appeared
in this act. That is why, it is not known, how the students of the
pedagogy should be treated, since the standards for the teaching specialty
were defined. In that case the question arises, whether all the pedagogy
students should be excluded from the process of experience assessment,
or whether this issue concerns only the students who opt for being
teachers ? It can be assumed that only ECTS points that are collected
from the range of general university courses (connected with the fields
of studying, or general university courses) not specialization ones will be
acknowledged. Time periods for the people who apply for the
recognition of the informal learning effectiveness have been established.
If a candidate applies for being enrolled at university with the aim of
getting a bachelor's degree or getting a master's degree he or she must
possess both the high school graduation certificate and also have 5 years
of work experience;however, if he or she applies for being enrolled
at complementary master extramural studies, in addition to the bachelor's
degree diploma she must have 3 years of work experience. In case when
a candidate tries to do another major in another faculty, in addition to the
master's degree diploma he or she must have at least 2 years of work
experience (Act… art. 170g). The graduates of special social services
colleges or teaching foreign language colleges are not obliged to have
5 years of work experience. This is a serious restriction that is embedded
in legal regulations that concern the Polish higher education. Only the
job experience may be assessed, however, the thorough definition
of what this term describes has not been clearly explained. It is not
known if experience acquired during regular work is only to be
evaluated, as well as knowledge and skills acquired during the process
of self-development connected with improving job qualifications.
Furthermore, people who could not find a job after getting
a bachelor's degree diploma or after passing matriculation exam are
excluded from these procedures. It does not mean, however, that these
people did not gain any experience at that time. Moreover, most part
of the experience that is acquired in everyday life by means of travelling,
258
taking voluntary work and taking care of children at home is not taken
into consideration as well. It is worth mentioning that only one area
in the Polish assessment procedures can be taken into account,
which makes the whole process deficient. It is believed that the next
amendment of the act will include other dimensions of adults’ informal
learning. A limit of maximum 50 percent of ECTS points to gain in the
process of assessment of the acquired experience and skills has been
established. It is an average level, however, it is not as low as it could be
expected. Everything depends on ECTS points distribution at various
university courses at particular university. The differences can be
considerable - for the same course university can grant three points,
however it can also give 6 or 8 points. Everything depends on number
of hours and forms that are taken during the course realization. In this
way people who apply for getting credit for their experience may be
given the same number of ECTS points and may have bigger or smaller
amount of courses to go through with. The next limit is connected with
the number of people, whose ECTS points can be equal to their
experience. This number is not in excess of 20 percent of students of the
particular department and level of education. Of course, a bigger number
of people may go through the assessment procedure, however, only the
above mentioned; 20 percent of people can be treated this way.
This kind of restriction does not appear at international universities.
The assessment procedures of knowledge and skills that are acquired
outside the academic environment constitutes some kind of novelty
in the higher education. At this moment; however, it is not known how
adults will refer to it and how much of interest it will arise, especially
that the big number of people, who could make use of them were
excluded from the act in the very beginning
The criticism of the PLA procedures
In spite of the fact that the assessment procedures of the adults
informal learning effectiveness give many possibilities and constitute
an incentive for adults to start studying, it has also got some
disadvantages. According to the Bélanger and Mount's survey
(1998:107) that was conducted at seventy - four Canadian universities
it appears that PLA procedures are usually not taken voluntarily
by academic society, but are treated as a necessity (people are forced
259
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
by their employers, by associates who want to improve their job
qualifications, because of shortage of money at the university,
and because the university executive board wants to recruit new
students). The same situation relates to universities in Poland. Abroad,
however the decision on implementation of the assessment procedures
of the informal learning effectiveness are taken (generally they are
practiced). Moreover, an issue of the realization process of these
procedures is also discussed. In Poland, in the meantime these
procedures have been implemented by the special executives, without
consulting anybody, people were given no choice. Just like in case of all
different solutions that ministry imposes. Regardless of the fact that
Bologna process resolutions were considered as recommendations or
proposals in Poland they are treated as commands and offers that cannot
be refused, the meaning and significance of them in studying process
in not taken into consideration. It can be stated (like in above mentioned
survey) that in Poland these procedures were implemented by force,
the main reason of it was connected with the will to overcome unfavorable
demographic trends and because of the considerable decrease in number
of students. Moreover, it provides the universities additional source
of income. Nowadays, the universities around the world are pressurized.
The employers, the mass media, the university executive board and people
who decide on financial aspects have huge demands. Ursule Critoph
itemize in her report (1998: 62) fourteen rules of procedures realization.
One of them deals with the implementation of the procedures without
strict rules, but on the basis of free choice or as an option to choose
(a chance to develop) for the university, not as an obligation.
Meanwhile, at universities in Poland PLA, KRK and other changes
that have been introduced recently are treated obligatory. Therefore,
the free way of using the assessment procedures of the informal learning
results seems to be inadequate to the present situation. The next
significant issue that appeared in the mass media after the amendment
of the higher education act was concerned with the fear of the
depreciation of the diploma value. If you do not have to attend
the university courses, if going through the procedure is a sufficient
factor for being evaluated and in this way you can receive credit for even
a half of demanded university courses, some doubts about the quality
of the studying and the value of the diploma that is obtained this way
260
appears. Of course, there are people who claim that the university
diploma in Poland is treated now with less respect than it used to be and
that getting the bachelor's degree or the master's degree does not equal
with the same privileges and prestige than in the past. However,
the comments and the doubts about the depreciation of the diploma value
because of the PLA procedures implementation may be expressed
by some formal, organized, structured education supporters, who do not
have a big experience in self-development and who are not familiar with
the rules of these procedures that are practiced internationally. The next
aspect that raises doubts is concerned with the fact that not every kind
of knowledge may be assessed accurately and expressed in the form
of particular effects, and not every kind of it can be transformed into
ECTS points. Of course, international universities have made up many
ways to verify the knowledge and skills that are acquired outside
the classroom. Polish universities face the task of doing similar
verification, as well as preparing criterion referenced assessment.
It seems unquestionable that some areas of the knowledge and abilities,
will go through the assessment procedures with difficulty, especially that
some dimensions of informal learning can be described as only slightly
tangible. The same issue concerns the quality of learning, we try to
measure it in different ways, we try to express it by the means of many
various criteria;however, the concept of quality is something that lasts
longer. One of the aspects that characterizes the quality of education is
connected with the graduate student's life after completing studies.
Therefore, some areas of adult knowledge and skills can be recognized
in the future, not during the assessment process, which is carried out by
the committee. In Canada, where PLA procedures are quite popular
and are used much more often, the national survey showed that only
more than half of adults took interest in them. When people were asked,
if they would like to take part in education process if the part of the
studying was given credit on the basis of their experience, 52,8 percent
of people said YES, the rest said No. However, people who study
because they want to improve their job qualifications take more interest
in these procedures(Livingstone, Raykov, Turner 2005: 2). It can be
assumed that the situation will look similar after implementation
of the PLA procedures into higher education system in Poland.
Everything will depend on the successful organization of these
procedures by particular universities. According to the rules, the chances
261
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
to get ECTS points in accordance with PLA procedures have got people
with job experience, and this issue is to be the only factor that is going to
be taken into account during the assessment process. It can be inferred
that only people who start studying for career objectives will be able to
make use of these informal learning results. Nevertheless, when
somebody will gain experience during voluntary work or during the time
of raising a child it will not be taken into consideration. Another
controversial issue that is concerned with the Polish assessment
procedures of the learning effectiveness outside the classroom is the lack
of the possibility to make studies last shorter. The implementation
of PLA procedures at the international universities aimed at encouraging
the adults to study, reducing the costs of this process, prevention
of learning material revision and precipitation of the studying duration
time.It is possible at international universities, because the plans are
usually prepared by students, who with the advisers' support choose
courses that comprise the studied specialist and complementary
areas(these courses are usually of different academic disciplines,
for example, the humanities for the students of physics). In that case
receiving credit for some subjects on the basis of PLA procedures makes
studies last faster, because students can start to study at the higher term.
This resolution would be unacceptable according to the Polish higher
education law, where strict rule about the amount and time duration
of terms at every level of studying are enforced. Furthermore, most of the
universities work on the basis of some strict studying plans, where some
principles of adjusting the particular subject to the term and the level of
studying are presented, moreover, a choice of subjects to study is limited.
Another issue that should be considered is connected with students'
honesty. As long as the presentation of abilities in front of the committee
does not raise doubts, the submitting of the statement or writing an essay
by the candidate do not have to reflect the truth on his or her real
knowledge and abilities. It is a serious problem, particularly now when
high standards of education are in operation, therefore, the universities
executive board should opt for implementing triangulation-a technique
that facilitates validation of data through cross verification.
At international universities' candidate's dishonesty is excoriated, there
are even financial penalties expected if information about informal
learning effectiveness in not real. Regardless of its faults, PLA
262
procedures system gives the candidates who want to start studying many
possibilities, these procedures simplify the whole process. However, it
seems that in Poland another foreign pattern is assumed to be practically
implemented, even without understanding its essence, basic functional
rules, purposes to fulfill and the benefits that it may bring.
BIBLIOGRAPHY :
A Memorandum on Lifelong Learning (2000). Commission of the
European Communities, Brussels.
Bélanger Charles, Mount Jean (1998). Prior Learning Assessment
and Recognition (PLAR) in Canadian Universities, „The Canadian
Journal of Higher Education”, vol. XXVIII, no. 2,3.
Bjørnåvold Jens (2000). Making Learning Visible. Identification,
assessment, and recognition of non-formal learning in Europe,
CEDEFOP, Tesaloniki.
Critoph Ursule (1998). a Double-Edged Sword: Value Tensions And
Constituency Stakes In Prior Learning Assessment And Recognition
(PLAR), [in:] Taylor Maurice (ed.), Proceedings of the Annual
Conference of the Canadian Association for the Study of Adult
Education, Ontario.
Livingstone D.W., Raykov M., Turner C. (2005). Canadian Adults’
Interest in Pior Learning Assessment and Recognition (PLAR):
A 2004 National Survey, Centre for the Study of Education
and Work: Toronto.
Gobeil Cristal (2008). Prior Learning Assessment and Regogniziot.
A Users’s Guide for Evaluating Learning Against Whole Learning
Programme, Canadian Association for Prior Learning Assessment
(CAPLA) and Colleges Integrating Immigrants to Employment
(CIITE).
Simosco Susan, Cook Cathy (1996). Applying APL Principles
in Flexible Assessment: A Practical Guide, Kogan Page: London.
Spencer Bruce (2005). Defining Prior Learning Assessment and Recognition,
Encyclopaedia of Adult Education, Palgrave MacMillan.
Amendment of the Act (11 July 2014) The Law of Higher Education,
amendment of some other acts (Dz.U. poz. 1198.)
263
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Daniel Korzan
FUNcube – cosmic teaching aid
Summary: The author describes the use of amateur radio satellite
FUNcube-1 (AO-73) for educational purposes. He discusses the issue
of the hardware and the free software that is needed to implement
activities in the project FUNcube. The author indicates the possibilities
of their educational applications.
Keywords: satellites education, orbits education, space education;
radio communication, amateur radio (HAM radio); support of STEM
- science, technology, engineering and mathematics.
Today, even a child knows that satellites are placed in orbits that
surround the earth, he or she is aware of the fact that low, high
and geostationary earth orbits exist. Nowadays many people make use
of these scientific achievements. However, they hardly ever think
of the functioning essence of these devices. Telephony, television,
satellite navigation appear to be well - known issues to everyone, these
devices are easily accessible, they are “within arm's reach”, nevertheless
human knowledge about their functioning is often insufficient.
To comprehend the principles of the cosmic communication
devices usage, ham radio operators' support might be needed.
These people are pioneers in making use of the objects that are situated
in outer space with the aim of communication. Four years after
the artificial satellite Sputnik was successfully launched by the Soviet
Union into the low earth orbit and a few months after the first human
journey into outer space, took place (12 December 1961) the first
Orbiting Satellite Carrying Amateur Radio was launched into space.
264
It was OSCAR-1. It was a 10 pound construction. Unfortunately,
OSCAR-1 lasted only 21 days in an orbit before its batteries gave out1
Today, radio amateurs, ham radio operators, short wave listeners
all over the world and they have a possibility to make use of many
various-much more up-to-date cosmic radio stations ideas.
The International Space Station is also equipped with the ham radio and
it carries out a very popular project ARRISS – Amateur Radio on the
International Space Station2 A specialist group of ham radio enthusiasts
do not only construct their devices, but they also talk about their
experience with ham radio operators and even with people from all over
the world, who do not get involved in the technical issues.
FUNcube – in English language it can be understood as a funny
box, this is how the British and the Dutch constructors have defined their
own project and their own satellite. These constructors constitute a team
of the British and the Dutch volunteers with a small budget earmarked
for their undertaking. These people are amateur radio operators (most
of them have granted the license) and belong to AMSAT3 an
organization that deals with amateur radio communication with the use
of the satellites. AMSAT organizations do not only focus on designing
and building these satellites, but they also coordinate their functioning
in the orbits and supervise the British Public Benefit Organization
Radio Communications Foundation.
FUNcube is a type of miniaturized satellite for space research,
called CubeSats. It usually has got a volume of exactly one liter (10 cm
cube) and has a mass of no more than 1 kilogram. It is the smallest size,
so -called one unit with (1U-one unit) - for this type of satellites.
CubeSats are usually made of units and components that are
manufactured by specialist companies, that contributes to the low cost
of their production, to the necessary tests that are carried out before
1
2
3
Z. Bieńkowski: Poradnik ultrakrótkofalowca. Warsaw,1988, s 153-155
The Book is available at Academic Digital Library AGH;
http://winntbg.bg.agh.edu.pl/skrypty2/0067/; (4Septmebr 2014)
The Global web page : Amateur Radio on the International Space Station (ARISS);
www.ariss.org/; (6 September,2014). Polish website : Official Polish website
on ARISS in polish ariss.pzk.org.pl/; (6 September, 2014)
AMSAT North America | The Radio Amateur Satellite Corporation; www.amsat.org;
(8 September 2014).
265
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
launching them into outer space and to location on the proper orbitin this case a small size and weigh of the object plays a prominent role.
This group of satellites also includes Polish artificial satellites4:
PWSat made by students (it was launched into the orbit in 2012) and its
sequel PWSat 2, that has been constructed and has been prepared to its
mission in space by students of Space Club, that has been established
at the Warsaw University of Technology5.
The concept of CubeSats is often used in educational projects and
dissertations at many schools, including universities and universities
of technology all over the world. Some projects are left under
construction and test procedures, that only prepare them to be put into
action, however some of them are launched and go straight to the earth
orbit in one part, except for the ones that fall into pieces on its way that
in the consequence, move in the vicinity of cosmic space,
this undertaking is possible to be performed on the basis of some projects
(California Near Space Project6 – or Polish project – Copernicus7)
that make use of high-altitude or weather balloon.
The history of Funcube project dates back to October 2009,
when the British team of volunteer workers from AMSAT-UK
in collaboration with Radio Communications Foundation (RCF) worked
a new amateur satellite concept FUNcube, consisting of FUncube-1
and FUNcube-2 projects, the latter will be launched to the orbit
in the future as a follow-on, moreover FUNcube-2 is going to be a part
of the bigger, triple satellite called U Kube-1 (3U).
An independent work of the British Consortium turned out to be
too expensive in the end. One of the major obstacles concerned the cost
of the British Cosmic Agencies license receiving, therefore the Dutch
support of AMSAT-NL seemed to be inevitable, in this way the satellite
has been registered as the Dutch spacecraft. The Dutch partners have
contributed largely to the FUNcube technical construction, because they
4
5
6
7
PWSat2 – th Polish satellite made by students www.pw-sat.pl; (8 September 2014).
Students' Space Club; www.ska.pw.edu.pl; (8 September 2014).
California Near Space Project | Silicon Valley, California;
http://www.cnsp-inc.com/; (8 September 2014).
Copernicus Project .:. FIRST pOLISH Near Space Program;
http://copernicus-project.org/; (8 September 2012)
266
financed the process of some creation of crucial components. It is very
significant that they also signed a contract that guaranteed launching
the satellite to the orbit.
The satellite was successfully launched from Russia on a DNEPR
rocket on November 21st 2013. Nowadays, it goes around the earth
nearly 15 times during day and night, it takes place 670 kilometers above
the earth, and its orbital period equals to 97 minutes and 26 seconds.
FUNcube-1 appears on the list of amateur radio satellites as A0-73.
From the very beginning - as the first assumptions indicated - FUNCube
project has been referred to schools. The major aim of this satellite has
been connected with making children and teenagers more interested
in radio communication, exploration and knowledge expansion about
outer space, physics and electronics. According to its authors this project
has a positive impact on learning Science and Mathematics in the context
of STEM (Science, Technology, Engineering, Mathematics.)
FUNcube creators' assumptions can be classified as the philosophy
of the popularizing activities that are realized by the cosmic agencies all
over the world, including European Cosmic Agency (ESA). Teachers
who are interested in implementation of the cosmic space issues to their
work have many possibilities to do it. Therefore, they are recommended
to visit social web portals like ESA8 or American NASA9. The main task
of the FUNcube-1 (AO-73) is to transmit the telemetry data, that can be
easily received and decoded by schools, universities and other
educational institutions all over the world.
The FUNcube project is addressed, to its free of charge use all over
the world and for every level of education. In Special handbook10 there
are various aspects of the satellite use mentioned an issue of the software
that is used during different school activities is also discussed. Different
aspects connected with telecommunication, tele-information services
and the theories of electromagnetism, radio waves, are also emphasized
there, as well as some geographical issues (countries, places, the weather
etc). In this book some other information can be also found, for example,
8
9
10
European Space Agency Teachers Corner; www.esa.int/Education/Teachers_Corner;
(9 September 2014).
NASA Education; www.nasa.gov/audience/foreducators; (9 September,2014).
R.W.L. Limebear, C. Mercier: The AMSAT-UK FUNcube Handbook. First Edition,
AMSAT-UK, November 2013, s. 9.
267
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
connected with a size comparison of the micro satellite (10 centimeters
long on its side) with International Cosmic Station (its size is compared
to five double-decker buses). There are also suggestions on battery
functioning and the solar system, including radiation.
The possibilities of the small satellite are great, one of them
is connected with the system of sending short text messages.
This information can be useful to schools, teachers and students,
moreover, it is worth mentioning that these text messages can also
comprise greetings, congratulations etc. They may look like popular text
messages; however, they reach all the recipients, who decode FUNcube
signals. These messages are named Fitter Messages, and they have their
own section in computer software.
Pict. 1. A model of the satellite FUNcube-1 (AO-73) that is ready to work
Source: www.funcube.org.uk
– a paper model to single-handedly making(also during the didactic activities)
you can download it at:
http://funcubetest2.files.wordpress.com/2011/03/fc_model_graphics.pdf
268
The satellite works in two major modes. Their efficiency
primarily depends on - (in automatic model of working) - lightening it
with the solar light. When it is located in the range of solar radiation,
it manages to fulfill its educational mission. When it is covered by the
earth shadow, the device changes the mode of the transponder (receivertransmitter) that can be used by ham radio users with the license in order
to have phonic (audio) and telegraphic (with the use of the Morse code)
communication. Not only was an issue of the cosmic segment taken into
consideration in this project, but also a very important part of this
undertaking was connected with the fit-out of the ground stations
which include various equipment and computer software that could be
used in educational institutions that are financially restricted.
A cheap and easy to use device has been developed for this purpose.
This device plugs into the USB port of a computer and functions as
the communications' receiver (SDR – Software Defined Receiver),
moreover, special software that enables telemetry signals decoding has
been developed. The same function may be executed by some television
sets that plug into the USB port of a computer (for example, the ones
with the chipset RTL2832U+R820T) particularly, when the cost of the
purchase does not exceed a much in computer shops and the hardware
is available for free in online marketing.
Information and other instructions can be found online at various
web pages and different internet forums, and when it comes to selecting
the equipment installation a customer can count on the support
of specialists, either. Another advantage of obtaining digital signals with
the use of the computer receiver is connected with the lack of advanced
antenna systems. Many elaborations and guidebooks that deal with this
subject are published by amateur radio operators online, these e-books
can be very useful to students and teachers at design and technology
lessons, for example.
The FUNcube project software11 decodes telemetry data and
displays them by the means of the user special graphic interface.The data
comprise information of the external and internal surfaces of the satellite
heat that is provided by its sensors.
11
FUNcube Telemtry Dashboard; http://funcube.org.uk/working-documents/funcubetelemetry-dashboard/; (9 September 2014.)
269
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Furthermore, the voltage and the electric power of the solar cells
and FUNcube batteries data are also collected, other exploitation
information are included either.
The data that seems particularly interesting from the educational
point of view are concerned with Material Science Experiment (MSE),
in other words „Leslie’s Cube” - it is a metal box with four differently
painted sides. It demonstrates the absorption and emission of the solar
radiation in space, this is achieved by sending information about current
temperature of all sides of the box.
Additionally, the software enables to display information that relates
to the orbital period of the satellite around the earth, including its exposure
to the sun light and the time of eclipse. It also helps to correlate the solar
activity with the effectiveness and directionality of antenna systems data etc.
The data are shown by means of the software-user graphic
interface called the Dashboard; the name was given by its creators.
Pict. 2. The image of the major graphic screen of the user interface
– The FUNcube Telemetry Dashboard
Source: www.funcube.org.uk
270
In relation to the fact, that the satellite is in a permanent move
and goes around the earth on its own orbit, it is essential to become
familiar with the current location of it. The web page about the FUNcube
project and its bookmark delivers necessary information about
the location of AO-73 on the map12
Sometimes, it is possible to use more advanced computer system
that can work both offline and online13 to perform this activity.
In the second case, computer system by – Sebastian Stoff Orbitron14 can be used
The author claims: Orbitron is a satellite tracking system for radio
amateur and observing purposes. It's also used by weather professionals,
satellite communication users, astronomers, UFO hobbyist and even
astrologers. Application shows the positions of satellites at any given
moment (in real or simulated time). It's free (Cardware) and it's
probably one of the easiest and most powerful satellite trackers,
according to opinions of thousands of users from all over the world.
Try it, if you like it tell your friends about it and send me a postcard 15.
Orbitron not only tracks the fake orbital objects but also
determines the location of the natural satellite- the moon in relation
to the earth direction. Sun location can be also simulated, as well as
defining the areas of our planet that are lit by it. The way this issue can
be used in didactic process depends only on teachers' creativity
and ingenuity. The possibility of showing data in real-time system
or simulating them whenever it is required makes this system unique.
FUNcube project program has not been finalized, its concept
is still under development. Satellites originators launch other objects that
orbit the earth, another spacecraft called FUNcube-3 was safely launched
on June 19th 2014 and located into the orbit on January 19 2014.
12
13
14
15
Satellite Position; http://warehouse.funcube.org.uk/satmap.html?satelliteId=2;
(10 September 2014)
f.ex..: AMSAT - AMSAT Online Satellite Pass Predictions;
http://www.amsat.org/amsat-new/tools/predict/index.php; (10 September 2014)
Satellite Tracking System: Orbitron by Sebastian Stoff; http://www.stoff.pl/
Orbitron – the home web page http://www.stoff.pl/orbitron/summary.php?plk;
(10 September 2014)
271
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Pict. 3. The image of the Orbitron system that shows the location
of the FUNcube-1 satellite project (AO-73)
I Source : www.stoff.pl
In amateur radio nomenclature it is European OSCAR 79
or EO-79. OSCAR is a shortened from of English phrase Orbiting
Satellite Carrying Amateur Radio. Although, this satellite concentrates
only on its scientific purposes now, an amateur radio transponder is also
expected to become operational soon. The next FUNcube-4 satellite
project is underway. FUNcube-4 project is supported by the European
Space Agency and its Education Resource Office. This object is larger
and it weighs approximately 20 kilograms. It is going to incorporate
experimental payloads from number of universities around Europe.
FUNcube-4 will provide similar telemetry to its predecessors but should
have a more powerful transmitter and thus be even easier to hear
at schools and universities.
272
Дмитрий Сергеевич Молоков (Dimitry Molokov)
Педагог и одаренный ребенок:
проблема взаимодействия
An educator and a gifted child:
the problem of interaction
Аннотация: В статье представлен анализ проблемы взаимодействия
педагогов с одаренными учащимися, разработаны рекомендации по
усовершенствованию психолого-педагогического сопровождения
одаренных детей.
Ключевые слова: взаимодействие педагога и учащихся, выявление
одаренных и талантливых детей, психолого-педагогическое
сопровождение одаренных детей
Annotation: The article presents an analysis of the problem of interaction
between educators and gifted children. Recommendations have been
developed to improve psycho-pedagogical support for gifted children.
Keywords: an educator and a gifted student interaction, identity of gifted
students, psycho-pedagogical support for gifted children
Содержание статьи
Сопровождение одаренного ребенка является актуальной
психолого-педагогической проблемой, которая особенно ярко
выражается во взаимодействии субъектов воспитательного
процесса. Влияет ли одаренность ребенка на выбор подходов
к общению с ним; каковы руководящие принципы, которые играют
решающую роль в общении одаренного ученика с наставником;
273
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
какой тип взаимодействия способствует оптимальному развитию
детей с выдающимися способностями? – вот основные вопросы, на
которые попытаемся ответить в данной статье.
Взаимодействие представляет собой философскую категорию,
отражающую процессы воздействия объектов друг на друга,
их взаимную обусловленность и порождение одним объектом
другого. Взаимодействие – объективная и универсальная форма
движения,
развития,
которая
определяет
существование
и структурную организацию любой материальной системы1.
Очевидно, что среди известных стилей взаимодействия педагогов
с учащимися (авторитарный, демократический, сотворческий,
попустительский2) в организации работы с одаренными детьми
наиболее
целесообразным
является
сотворческий
стиль
взаимодействия. Именно он ориентирован на совместное творчество
таких субъектов педагогического общения, как учитель и одаренный
ученик, дает возможность максимально раскрыться одаренности.
История педагогики и образования представляет сложный
путь проб и ошибок, ярких находок, связанных со становлением
и развитием системы сопровождения одаренных детей.
Сократовский метод научного спора педагога и ученика,
гуманистические принципы, провозглашенные педагогами эпохи
Возрождения, реформаторская педагогика, дидактическая система
развивающего обучения – все это крупицами влилось
в современный педагогический опыт, обогатив практику
взаимодействия педагогов с одаренными детьми.
Пожалуй, одним из первых, кто представил систему
сопровождения одаренных, можно назвать древнегреческого
философа Платона. Его педагогическая система была четко
ориентирована на способности человека. По достижению 20 лет
в системе Платона образование продолжают лишь те, у кого разумная часть души обеспечила успехи в овладении науками, прежде
всего философией. К 30 годам из их среды выделяются самые
1
2
Баксанский О.Е. Взаимодействие / Энциклопедия эпистемологии и философии
науки. - М., 2009. - С. 1128.
Рыбакова М.М. Конфликт и взаимодействие в педагогическом процессе.
- М., 1991. – С. 32.
274
способные в интеллектуальном плане, которые продолжают
обучение еще 5 лет (изучают диалектику и риторику), а затем
в течение 15 лет как философы участвуют в управлении
государством. Все же остальные причисляются к другим сословиям,
исходя из своих способностей3.
Любопытно, что немецкий философ Ницше резко критиковал
идею всеобщего образования, предостерегая, что оно направит
на освобождение массы от влияния гениальных личностей,
что повлечет неизбежное нарушение «священного порядка в сфере
интеллекта». Новейшее время ярко демонстрирует нам пророческий
характер высказывания мыслителя. Что ж, ориентируясь
на индивидуализацию педагогического сопровождения одаренных
детей, современная педагогика пытается вернуть пошатнувшийся
«порядок».
Существует представление о том, что одаренные дети
не нуждаются в помощи взрослых, в особом внимании
и руководстве. Однако в силу личностных особенностей такие дети
наиболее чувствительны к оценке их деятельности, поведения
и мышления, они более восприимчивы к сенсорным стимулам
и лучше понимают отношения и связи.
У одаренных детей и подростков отмечается целый ряд
проблем: трудности общения со сверстниками и взрослыми –
учителями и родителями, недостаточная саморегуляция (неумение
управлять собой в трудных ситуациях, преодолевать неудачи,
работать в условиях монотонной и скучной деятельности),
трудности развития креативности и трудности профессиональной
профориентации из-за излишней широты интересов.
Одаренные дети находятся в состоянии большого риска
социальной изоляции и отвержения со стороны ровесников.
В целом возникает ситуация некой дезадаптации особо одаренного
ребенка, которая может принимать довольно серьезный характер,
временами вполне оправдывая отнесение группы одаренных детей
в группу повышенного риска. Реальный уровень способностей
одаренных детей не понимается окружающими и нормальный для
3
История образования и педагогической мысли: краткое учебное пособие:
3-е изд. с исправ. и доп. - Ярославль: Изд-во ЯГПУ, 2002. – С. 14.
275
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
такого ребенка процесс развития рассматривается как аномальная
неприспособленность к жизни в обществе. У таких детей возникают
трудности в нахождении близких по духу друзей, появляются
проблемы участия в играх сверстников, которые им не интересны.
Дети подстраиваются под других, хотят казаться такими, как все.
Социальная изоляции – это не следствие эмоциональных
нарушений, а результат условий, в которых оказывается ребенок
при отсутствии группы, с которой он мог бы общаться.
У многих особо одаренных детей особенно заметны проблемы,
связанные с их физическим развитием. Так, некоторые дети явно
избегают всего, что требует физических усилий, тяготятся уроками
физкультуры. Еще одной часто встречающейся проблемой многих
одаренных детей является трудность профессиональной ориентации.
Нередко бывает, что даже к окончанию подросткового периода
одаренные юноши или девушки затрудняются с выбором своего
призвания.
Одаренные дети, демонстрирующие выдающиеся способности
в какой-то одной области, иногда ничем не отличаются от своих
сверстников во всех прочих отношениях. Однако, как правило,
одаренность охватывает широкий спектр индивидуальнопсихологических особенностей. Большинству одаренных детей
присущи особые черты, отличающие их от большинства
сверстников4. Учителя очень часто не распознают одаренных
учащихся и отрицательно оценивают их способности и достижения.
Сложность положения усугубляется тем, что сами дети осознают
свою непохожесть5.
Основное следствие антиинтеллектуалистских установок –
стремление многих родителей видеть своего ребенка таким, как все.
В результате страдают не только родители, но и сами одаренные
дети, для которых главным становится не выделяться, не выглядеть
«белой вороной». Все это крайне отрицательно сказывается на их
самооценке, а в конечном счете на формировании личности.
Сверстники и учителя ощущают постоянное интеллектуальное
давление со стороны талантливых детей, те же в свою очередь
4
5
Терасье Ж.К. Сверходаренные дети. - М., 1999. – С. 24.
Матюшкин А.М., Яковлева Е.Л. Учитель для одаренных. - М.,1991. – С. 153.
276
чувствуют недоброжелательность и недоверие со стороны
окружающих.
В этой связи уместно привести слова известного российского
психолога С.Л. Рубинштейна: «Общая одаренность является
не только предпосылкой, но и результатом всестороннего развития
личности»6. Задача педагогов и психологов при работе с одаренными
детьми – не пассивное наблюдение за их ростом, а создание условий
для формирования внутренней мотивации деятельности и системы
ценностей, которые создают основу для развития личности.
Российская и зарубежная педагогика представляет различные
подходы и принципы взаимодействия педагогов и одаренных,
талантливых детей. На наш взгляд, эти различия обусловлены
социокультурными
и
ментальными
особенностями.
Так,
сложившаяся в российском опыте доминанта эгалитарного подхода
в образовании, коллективных форм обучения, энциклопедизма как
ведущей идеи определения содержания образования, безусловно,
повлияли на практику взаимодействия педагога с отдельно взятым
учеником. Ориентация на «среднего ученика», слабый учет
индивидуальных особенностей вызывают по сей день проблемы
в сопровождении исключительных детей, не приемлющих
единообразие. В то же время в педагогической практике западных
стран широко применяется система сопровождения одаренных
детей с учетом их индивидуальных особенностей.
В 1968 году американские исследователи Р. Розенталь и
Л. Якобсон осуществили в нескольких школах США оригинальный
эксперимент. Они провели тестирование умственных способностей
учеников и обозначили работающим с ними педагогам несколько
детей, которые отличались повышенными интеллектуальными
способностями. При этом исследователи намеренно ввели
в заблуждение учителей: ими были названы случайно выбранные,
ничем не выдающиеся дети. Проведенное через год повторное
тестирование позволило зафиксировать реальное улучшение
показателей умственного развития указанных учащихся7.
6
7
Рубинштейн С. Л. Основы общей психологии.- Спб., 2000.- 712 с.
Степанов С.С. Эффект Пигмалиона / Большая психологическая энциклопедия.
– М., 2002. – С. 345.
277
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Подобный
эксперимент
подтвердил
дидактическую
закономерность, заключающуюся в том, что усилия педагога,
его подготовленность определяют возможности для реализации
и развития способностей учащихся. Правильный выбор учителя
зачастую предопределяет успех всего процесса обучения
и воспитания одаренного ребенка. Учитель, приступающий
к работе по реализации образовательной программы, должен
обладать высоким профессиональным уровнем, уметь налаживать
дружеские взаимоотношения с учащимися, осуществлять
творческий подход к обучению.
Среди современных социальных механизмов и форм
взаимодействия одаренного учащегося с педагогом следует
выделить наставничество (менторство). Наставники призваны
помочь одаренным, сотрудничая с учителями-предметниками.
Вместе они могут модифицировать расписание, изменить стратегии
обучения, выбор возможностей, цели учебной программы, а также
усовершенствовать процедуру оценки знаний.
Использование наставнических программ является сегодня
одним из наиболее эффективных условий совершенствования
воспитания и обучения одаренных учащихся в высокоразвитых
странах мира. Взаимоотношения с наставником дают возможность
одаренному человеку не только получить советы, связанные
с обучением, но и разрешить такие проблемы как планирование
будущей карьеры, развитие способности к выявлению приоритетов
и к постановке долговременных целей. Наставник выступает как
советник, консультант, является примером поведения для ученика,
при необходимости играет роль критика, если это может облегчить
достижение учеником поставленных целей.
Американским педагогом С.Л. Бергером предложены
руководящие принципы, которые играют решающую роль
в общении одаренного ученика с наставником8:
1. Определить, в чем конкретно нуждается ученик.
2. Решить с учеником, действительно ли он нуждается в наставнике.
8
Ридецкая О.Г. Психология одаренности. - М., 2010. – С. 256.
278
3. Объяснить ребенку, что взаимоотношения с наставником
предполагает тесные, долговременные контакты и личностный
рост.
4. Выявить несколько кандидатур наставников, чтобы иметь
возможность выбора.
5. Выяснить, обладает ли наставник необходимым количеством
времени и заинтересован ли в проведении такого рода работы,
а также согласуется ли стиль работы специалиста с тем,
к чему привык ученик, готов ли он поделиться своими
навыками работы.
6. Подготовить молодого человека к работе с наставником,
убедиться, что он понимает цель таких взаимоотношений,
их пользу и может быть недостатки, а также права
и ответственность, которые они налагают.
7. Контролировать процесс наставничества.
Одарённые дети с большим интересом ждут поступления
в школу, но вскоре после начала занятий обнаруживается,
что необычайность умственных возможностей ребёнка становится
проблемой не только для семьи, но и для учителей. Трудности
действительно возникают. Таких детей поджидают не только
радости учения, но и разочарования и конфликты. Именно им,
наиболее любознательным, часто становится скучно в классе.
Большинству учителей просто некогда заботиться об одарённом
ребёнке, а иногда им даже мешают ученики с выдающимся уровнем
знаний, с не всегда понятной умственной активностью.
При выявлении одаренных детей следует учесть, что раньше
других можно обнаружить художественную одарённость детей
(в области музыки, затем – в рисовании). В области науки раньше
всего проявляется одарённость к математике. Нередки случаи
расхождения между умственным уровнем ребёнка и выраженностью
более специальных способностей. Детей с необычайно ранним
умственным развитием или с особенно яркими, чрезвычайными
достижениями в какой-либо деятельности называют вундеркиндами
(немецкий термин, распространившийся в странах западного мира).
Но даже самые выдающиеся проявления ребёнка не являются достаточным залогом будущего таланта. Врождённые задатки – только
279
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
одно из условий сложного процесса становления индивидуальнопсихологических особенностей, в огромной степени зависящих
от окружающей среды, от характера деятельности. Признаки
необычных способностей у ребёнка неотделимы от возраста: они во
многом обусловлены темпом созревания и возрастными изменениями.
Следует помнить, что как бы ни был одарен ребенок, его
нужно учить. Важно приучить к усидчивости, приучить трудиться,
самостоятельно принимать решения. Одаренный ребенок не терпит
давления, притеснений, окриков, что может вылиться в проблему.
У такого ребенка трудно воспитывать терпение, усидчивость
и ненавязчивость. Необходима огромная загрузка ребенка,
с дошкольного возраста его следует приобщать к творчеству,
создавать обстановку для творчества. Меняется и сам
преподаватель, который работает с этими детьми. При работе
с одарёнными детьми преподаватель чаще спрашивает мнение
самих детей, меньше объясняет, больше слушает.
Существуют разные стратегии обучения одаренных детей,
которые могут быть воплощены в разные формы. Для этого
разрабатываются специальные учебные программы. К основным
стратегиям обучения детей с высоким умственным потенциалом
относят ускорение и обогащение. Вопросы темпа обучения
являются предметом давних не утихающих споров. Многие
поддерживают ускорение, указывая на его эффективность для
одаренных учащихся. Другие считают, что установка на ускорение
– это односторонний подход к детям с высоким уровнем
интеллекта, так как не учитываются их потребность общения
со сверстниками, эмоциональное развитие. Еще во второй половине
70-х годов ХХ века ученые пришли к выводу, что ускорение
связано с изменением скорости обучения, а не с содержательной его
частью9. Но ускорение не является универсальной стратегией,
необходимой всем одаренным. Ускорение лишь сокращает число
лет, проводимых в школе.
Когда уровень и скорость обучения не соответствуют
потребностям ребенка, то наносится вред как его познавательному,
так и личностному развитию. Занятия одаренного ребенка
9
Экземплярский В.М. Проблема школ для одаренных. - М., 1977. – С. 193.
280
в обычном классе по стандартной учебной программе похожи
на тот случай, когда нормального ребенка помещают в класс для
детей с задержкой умственного развития. Ребенок в таких условиях
начинает приспосабливаться, он старается быть похожим на своих
одноклассников, и спустя какое-то время его поведение будет
похоже на поведение всех остальных детей в классе. Он начнет
подстраивать выполнение заданий по качеству и количеству под
соответствующие ожидания учителя. У невнимательного,
неподготовленного педагога такой ребенок может надолго
задержаться в развитии10.
Увы, неподготовленные к работе с одаренными детьми учителя
часто не могут выявить одаренных детей, не знают их особенностей,
равнодушны к их проблемам, часто используют тактику
количественного увеличения заданий. Таким образом, необходимо
прежде всего решать задачу подготовки учителей специально для
одаренных. Как показали исследования( именно дети с высоким
интеллектом больше всего нуждаются в «своем» учителе.
Исследователь Бенджамин Блум выделил три типа учителей, работа
с которыми одинаково важна для развития одаренных учащихся11:
- учитель, вводящий ребенка в сферу учебного предмета
и создающий атмосферу эмоциональной вовлеченности,
возбуждающей интерес к предмету;
- учитель, закладывающий основы мастерства, отрабатывающий
с ребенком технику исполнения;
- учитель, выводящий на высокопрофессиональный уровень.
Сочетание в одном человеке особенностей, обеспечивающих
развитие в одаренном ребенке всех этих сторон, чрезвычайно редко.
Наиболее значимым фактором успешности работы учителя
с одаренными учащимися можно назвать такую глобальную
личностную характеристику как система взглядов и убеждений,
в которой большой вес имеют представления о самом себе, других
10
11
Матюшкин А.М., Яковлева Е.Л. Учитель для одаренных. - М.,1991. – С. 215.
Кашапов М.М. Специфика творческого мышления педагога в работе
с одаренными обучаемыми // Материалы VI Международной конференции /
Под ред. Л.И. Ларионовой. - Иркутск, 2009. - С. 92-101. – С. 96.
281
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
людях, а также о целях и задачах своей работы. Именно эти
составляющие постоянно проявляются в межличностном общении.
Межличностное общение, способствующее оптимальному
развитию детей с выдающимся интеллектом, должно носить
характер помощи, поддержки, недирективности. Поведение
педагога для одаренных детей в процессе обучения и построения
своей деятельности должно отвечать следующим характеристикам:
он разрабатывает гибкие индивидуализированные программы,
создает теплую эмоционально безопасную атмосферу в классе,
предоставляет учащимся обратную связь, использует различные
стратегии обучения, уважает личность ученика и его ценности,
способствует формированию положительной самооценки ученика,
поощряет творчество и работу воображения, стимулирует развитие
умственных процессов высшего уровня12.
Хороший учитель для одаренных – прежде всего прекрасный
учитель-предметник, глубоко знающий и любящий свой предмет.
В дополнение к этому он должен обладать такими качествами,
которые существенны в общении с любым одаренным школьником.
Наконец, учителю необходимы особые качества, связанные
с определенным типом одаренности (интеллектуальной, творческой,
социальной, психомоторной, художественной). Ярославские ученыепсихологи М.М. Кашапов и А.А. Зверева ввели новое понятие
- «абнотивность» - для обозначения комплексной профессиональной
способности, направленной на восприятие, осмысление и понимание
педагогом креативных учащихся, способности оказать им
необходимую психолого-педагогическую поддержку в актуализации
и реализации творческого потенциала. Авторы разработали
методику, позволяющую проводить диагностику уровня развития
этой способности у учителей13.
Исследования показывают, что техника преподавания
у прошедших специальную подготовку педагогов для одаренных
и у обычных учителей примерно одинакова, заметная разница
12
13
Психология одаренности детей и подростков / Под ред. Н.С. Лейтеса. - М.,
1996. - С. 208.
Креативность как ключевая компетентность педагога: Монография / Под ред.
М.М. Кашапова, Т.Г. Киселевой, Т.В. Огородовой. - Ярославль, 2013. – С. 46.
282
заключается в распределении времени на виды активности.
Педагоги, работающие с одаренными детьми, меньше говорят,
меньше дают информацию, устраивают демонстраций и реже
решают задачи за учащихся. Вместо того, чтобы самим отвечать на
вопросы, они предоставляют это учащимся. Они больше
спрашивают и меньше объясняют, внимательно и с интересом
выслушивают ответы, не оценивают сразу же, а находят способы
показать, что ученика понимают и его позицию принимают. Такое
поведение приводит к тому, что учащиеся больше взаимодействуют
друг с другом и чаще сами комментируют идеи и мнения
одноклассников. Таким образом, педагоги в работе с одаренными
детьми ведут себя более как психотерапевты.
В межличностной сфере отмечаются более ровные отношения
учителей для одаренных с учащимися. Учителя получают
удовольствие от общения со своими учениками. Они чаще
обсуждают с ними темы, прямо не связанные с учебными
занятиями, демонстрируют большое уважение к своим
собеседникам, свободно обмениваются точками зрения и даже
позволяют школьникам учить себя.
Резюмируя, следует отметить, что в процессе взаимодействия
педагога и одаренного ученика важное значение играют не только
личностные
и
индивидуальные
особенности
ребенка,
его экстраординарные способности, но и позиция педагога,
его способность выявлять одаренность, а также подготовка
к психолого-педагогическому сопровождению талантливых детей.
Наиболее продуктивный для всех участников педагогического
процесса является стиль общения на основе увлеченности
совместным творческим поиском.
283
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
284
PRAWO
I ADMINISTRACJA
285
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
286
Rafał Bernat
Charakter prawny kontroli skarbowej
i podatkowej prowadzonej u przedsiębiorcy
Legal nature of fiscal and tax control
conducted at the entrepreneur
Streszczenie: Postępowanie kontrolne jest procedurą mającą na celu
sprawdzenie prawidłowości rozliczania się podatnika z należności
publicznoprawnych. Przedsiębiorca ma prawo, aby kontrola skarbowa,
kontrola podatkowa były prowadzone w sposób sprawny i jak najmniej
uciążliwy dla prowadzonej działalności gospodarczej. Jednakże niektóre
przedsiębiorstwa – zatrudniające setki osób, stanowią skomplikowane
podmioty gospodarcze, których skontrolowanie nie jest procesem
trywialnym. Organy kontroli skarbowej, korzystając z nieprecyzyjnych
przepisów podatkowych oraz przepisów o kontroli skarbowej, stosują
praktyki naruszające pryncypialne zasady systemu podatkowego
(wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść podatnika, zasada
praworządności, przekonywania). Artykuł obejmuje swoim zakresem
rozważania na temat charakteru prawnego postępowania kontrolnego
przeprowadzanego u podatnika. Autor dokonuje analizy naukowej
kwestii czasu trwania kontroli, środków zaskarżania przysługujących
kontrolowanemu oraz kwalifikacji prawnej gromadzenia materiału
dowodowego i wydania decyzji pokontrolnej.
Słowa kluczowe: podatnik, organy kontroli skarbowej, kontrola
podatkowa, kontrola skarbowa, postępowanie kontrolne.
287
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Summary
The control procedure is the procedure to check the correctness
of the accounting of the taxpayer from public duties. The supervision
inspector has the right to fiscal control, tax control have been conducted in
a smooth and as least disruptive to business. However, some companies which employ hundreds of people, are complex entities whose review is
not a simple activities. Tax inspection authorities with inaccurate tax laws
and tax inspection rules apply practices that threaten and principled rules
of the tax system (doubt it should be resolved in favour of the taxpayer,
the principle of the rule of law, persuading). The article covers a range
of reflections on the nature of the legal proceedings carried out control on
the taxable person. The author analyses the scientific issue of the duration
of the inspection, the challenge of controlled and legal qualifications,
the collection of evidence and final decision to the end with inspection.
Keywords: the taxpayer, the tax inspection authorities, fiscal audit,
financial supervision, control procedure
Wstęp
Organy podatkowe i organy kontroli skarbowej mają za zadanie
sprawdzać prawidłowość rozliczania się podatników z należności
publicznoprawnych. Są to instytucje niezbędne do weryfikacji zarówno
potencjalnych przestępców podatkowych, jak i podatników skrupulatnie
rozliczających się z własnych należności podatkowych. W polskim
systemie podatkowym obowiązuje głównie zasada samoobliczenia
podatku przez podatnika, który jednocześnie definiuje skutki podatkowe
zaistniałego stanu faktycznego1. Zakres kontroli powinien dotyczyć
1
T. Dębowska-Romanowska, Uwagi o sposobie definiowania przedmiotu i podstawy
opodatkowania z punktu widzenia obliczenia prawidłowej (jednej i jedynej) kwoty
podatku [w:] B.Brzeziński (red.), Księga pamiątkowa ku czci Profesora Apoloniusza
Kosteckiego, Toruń 1998, s. 38; W. Olszowy, Podejmowanie decyzji podatkowej i jej
sądowa kontrola w Polsce, Łódź 1994, s. 14; T. Dębowska-Romanowska, Obliczanie
podatku a gwarancje praw obywatelskich, Państwo i Prawo 1998, z. 7, s. 25. Organ
ma prawo wątpić w prawdziwość złożonych przez podatnika oświadczeń, gdyż
podatnik może dążyć do ominięcia skutków podatkowych dokonanych przez siebie
czynności cywilnych, por. D. Strzelec, Wątpliwości związane z oświadczeniami
o stanie majątkowym w postępowaniach dotyczących dochodów nieujawnionych,
„Monitor Podatkowy”, 2010, Nr 4, s. 23-26.
288
okresu, co do którego organ ma wątpliwość czy wykładnia prawa
podatkowego dokonywana przez podatnika (np. w zakresie kwalifikacji
wydatków w koszty uzyskania przychodów) jest poprawna. Ustawa
o kontroli skarbowej2 reguluje charakter prawny kontroli skarbowej, którą
przeprowadzają urzędnicy Urzędów Kontroli Skarbowej (dalej UKS)
na podstawie imiennego upoważnienia wystawionego przez kierownika
organu. Zgodnie z art. 13 ust. 3 uoks w ramach kontroli skarbowej może
być także wszczęta kontrola podatkowa. W upoważnieniu organ określa
zakres (jakiego podatku czynności dotyczą) i czas trwania kontroli
skarbowej. Jednakże w praktyce często można spotkać sytuację, w której
organ wydaje kilka następujących po sobie postanowień o przedłużeniu
terminu zakończenia kontroli. Takie postępowanie narusza podstawowe
zasady systemu podatkowego – zasadę pewności prawa i praworządności.
Wskutek wykładni gramatycznej przepisów ustawy Ordynacja
podatkowa3 można wyciągnąć wniosek, że kontrola skarbowa nie jest
ograniczona terminami zakończenia postępowania, przewidzianymi
w procedurze podatkowej (miesiąc lub dwa miesiące w sprawie
szczególnie skomplikowanej). Prowadzenie jednak postępowania
kontrolnego bez żadnych ram czasowych wzbudza w opinii judykatury
uzasadnione wątpliwości, co do zgodności takiej praktyki organów
z obowiązującym porządkiem prawnym4. Warto zatem dokonać analizy
naukowej przepisów podatkowych oraz przepisów szczególnych
dotyczących przedsiębiorców, aby odpowiedzieć na pytanie – ile może
trwać kontrola skarbowa lub kontrola podatkowa u podatnika i w jaki
sposób stosować należy przepisy szczególne lub normy prawne Ordynacji
podatkowej. Temat ten jest aktualny wobec używania przez podatników
zamiennie określenia kontrola skarbowa i kontrola podatkowa5.
2
3
4
5
Ustawa z dnia 28 września 1991 r. o kontroli skarbowej (Dz. U. 2011, Nr 41,
poz. 214) – zwana dalej uoks.
Ustawa z dnia 29 sierpnia 1997 r. Ordynacja podatkowa (Dz. U. 2012, poz. 749, j.t.)
– także zwana OP.
Wyrok NSA z dnia 9 sierpnia 2012 r., II FSK 75/11; wyrok WSA w Gliwicach z dnia
6 lutego 2012 r., I SA/Gl 905/11.
E. Ruśkowski, Kontrola skarbowa [w:] W. Goronowski (red), Biblioteka podatkowa,
Warszawa 1997, s. 87; R. Zakrzewski, Nowe uprawnienia kontroli skarbowej,
„Monitor Podatkowy”, 1998, Nr 1, s. 11; D. Zalewski, A. Malezini, Specyfika
kontroli podatkowej przedsiębiorców pod rządami znowelizowanej ustawy
o swobodzie działalności gospodarczej, „Przegląd Podatkowy” 2010, Nr 4, s. 15-20.
289
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Postępowanie kontrolne
Zdaniem niektórych6, postępowanie kontrolne może dotyczyć
zarówno przepisów podatkowych prawa materialnego, proceduralnego jak
i podatkowego prawa ustrojowego. Jest to teza prawidłowa w świetle art. 1
ust 1 i 2 uoks, wedle którego, celem kontroli skarbowej jest ochrona
interesów i praw majątkowych Skarbu Państwa oraz zapewnienie skuteczności wykonywania zobowiązań podatkowych i innych należności stanowiących dochód budżetu państwa lub państwowych funduszy celowych.
Tym samym określenia „ochrona interesu Skarbu Państwa” oraz „zapewnienie wykonywania zobowiązań podatkowych” należy rozumieć jako
działania prewencyjne oraz kontrolne dokonywane w zamiarze ochrony
wpływów podatkowych do budżetu. Nie jest tu istotna podstawa prawna
powstania obowiązku podatkowego u podatnika, kontrola może dotyczyć
także wadliwie przeprowadzonych czynności sprawdzających przez organ
podatkowy lub weryfikować prawidłowość zakończonych postępowań
w zakresie podatków lokalnych. Kontrola podatkowa została uregulowana
w art. 281-292 Ordynacji podatkowej, zaś kontrola skarbowa w art. 12
i następne ustawy o kontroli skarbowej. Są to dwa odrębne postępowania,
w stosunku do których stosujemy inną podstawę prawną - inspektorzy
kontroli skarbowej nie mogą wprost stosować przepisów Ordynacji
podatkowej (nie są także funkcjonariuszami organu podatkowego7).
6
7
J. Zubrzycki, Kontrola podatkowa [w:] B. Adamiak, J. Borkowski, R. Mastalski,
Ordynacja podatkowa. Komentarz, Wrocław 2005, s. 1000-1001. Przeciwnie
S. Brzeszczańska, która twierdzi, że kontrola dotyczy jedynie przepisów
podatkowego prawa materialnego, tenże – Kontrola podatkowa [w:] Podatki 2007.
Meritum, Warszawa 2007, s. 1130.
W. Sawa, Odwołanie od decyzji inspektora kontroli skarbowej – wątpliwości
interpretacyjne na styku ordynacji podatkowej i ustawy o kontroli skarbowej, Glosa,
2001, Nr 8, s. 13 i A. Tałasiewicz, Glosa do uchwały siedmiu sędziów NSA z dnia
19 grudnia 2000, FSP 6/00, „Przegląd Orzecznictwa Podatkowego” 2002, Nr 2,
s. 247-250. Przeciwnie H. Dzwonkowski, Korekta zeznania podatkowego w toku
kontroli skarbowej, „Monitor Podatkowy” 2000, Nr 8, s. 12-16. Organy kontroli
skarbowej stanowią odrębną kategorię instytucji – oddzielną od organów
podatkowych i quasi-podatkowych (posiadających pewne uprawnienia podatkowe,
np. Agencja Wywiadu, Centralne Biuro Antykorupcyjne) – K. Teszner, Organy
podatkowe i quasi podatkowe – problemy wynikające z wadliwej legislacji ordynacji
podatkowej [w:] L. Etel, C. Kosikowski, Ordynacja podatkowa w praktyce. Materiały
pokonferencyjne, Białystok 2007, s. 188-121 oraz W. Taras [w:] P. Smoleń (red),
System organów podatkowych w Polsce, Warszawa 2009, s. 430.
290
Najczęściej kontrola podatkowa wszczynana jest w trakcie kontroli
skarbowej lub niedługo po jej zakończeniu. Celem kontroli skarbowej jest
wydanie decyzji określającej prawidłowo zobowiązanie publicznoprawne
podatnika lub przedstawienie wyniku kontroli, zaś celem kontroli
podatkowej – ustalenie stanu faktycznego dotyczącego sposobu
i wymiaru rozliczania się podatnika z ciążących na nim podatków8.
Wspólną cechą obu rodzajów kontroli jest to, że nie stanowią
postępowania podatkowego i wszczynane są w celu weryfikacji
– nie mają funkcji (w założeniu) represyjnej.
W trakcie postępowania kontrolnego powinny być respektowane
dwie zasady: prawidłowo przeprowadzonej kontroli na podstawie
upoważnienia do jej przeprowadzenia oraz dokonywania czynności
w sposób niezakłócający normalną działalność gospodarczą podatnika.
W przypadku, gdy przedsiębiorca wskaże na piśmie, że przeprowadzane
czynności zakłócają w sposób istotny działalność gospodarczą
przedsiębiorcy, konieczność podjęcia takich czynności powinna być
uzasadniona w protokole kontroli. Na tym etapie kontrolowany nie ma
środków prawnych do wstrzymania lub opóźniania czynności
kontrolnych lecz może wyrazić swój sprzeciw w stosunku do podjętych
działań. Jeśli zdaniem organu zastrzeżenia zgłaszane przez podatnika nie
mają pokrycia w stanie rzeczywistym, to może odmówić opisania
w protokole pisemnych uwag kontrolowanego, jednak w materiale
dowodowym powinno się znaleźć pismo od podatnika.
Kontrolowany ustanawia osobę odpowiedzialną za kontakt z pracownikami Urzędu Kontroli Skarbowej (dalej zwany UKS), najczęściej jest
to osoba prowadząca dla przedsiębiorcy księgi rachunkowe. Może także
udzielić pełnomocnictwa profesjonalnemu pełnomocnikowi – doradcy
podatkowemu, radcy prawnemu, adwokatowi. Pełnomocnictwo powinno
8
M. Masternak, Rodzaje postępowań w sprawach podatkowych [w:] Z. Chmiel (red),
Księga pamiątkowa ku czci Docenta Eligiusza Drgasa, Toruń 1998, s. 103;
A. Mariański, Rodzaje postępowań w ordynacji podatkowej : czynności sprawdzające,
kontrola oraz postępowanie podatkowe, „Przegląd Podatkowy”, 2010, nr 4, s. 37.
Po zakończeniu kontroli podatkowej i wydaniu decyzji w oparciu o podstawę prawną
przepisów Ordynacji podatkowej, następuje konkretyzacja norm materialnego prawa
podatkowego, por. B. Brzeziński, W. Nykiel, Uwagi o treści i zakresie pojęcia
,,procedura podatkowa” [w:] H. Wróblewska (red.), Procedura administracyjna
wobec wyzwań współczesności. Profesorowi zwyczajnemu dr.hab. Januszowi
Borkowskiemu przyjaciele i uczniowie, Łódź 2004, s. 57.
291
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
być udzielone albo ustnie do protokołu albo pisemnie (pełnomocnik
zawiadamia o tym organ, przesyłając w załączeniu potwierdzenie
uiszczenia opłaty skarbowej od pełnomocnictwa). Nie jest uprawnionym
zachowanie organów kontroli skarbowej, które wymagają od pełnomocników pełnomocnictwa szczególnego do udziału w konkretnym postępowaniu. W sprawach dotyczących pełnomocników zastosowanie mieć
będą bowiem przepisy Ordynacji podatkowej, które w art. 138 odwołują
się do art. 98 Kodeksu cywilnego9. Tym samym, jeśli pełnomocnik
nie występuje do organu z wnioskami, które dotyczą zmiany statusu
majątkowego podatnika (np. zwrot podatku od towarów i usług),
to organy kontroli skarbowej powinny respektować pełnomocnictwo
ogólne dla doradcy podatkowego udzielone w formie zwykłej pisemnej.
Podatnik otrzymuje zawiadomienie o zbliżającej się kontroli
skarbowej, zasadniczo nie później niż na siedem dni przed dniem
planowanego rozpoczęcia kontroli (o ile kontrolujący nie rozpoczęli
kontroli okazując legitymację służbową w trybie art. 13 ust. 9 uoks).
Należy rozumieć takie działanie kontrolującego jako umożliwienie
kontrolowanemu przygotowania się do zbliżającej się kontroli
(zgromadzenie dokumentów przedsiębiorstwa, dowodów księgowych,
umów handlowych)10. Organ dokonuje wpisu do książki kontroli,
którą powinien prowadzić przedsiębiorca. Jeśli jednak podatnik odmówi
okazania takiej książki, to funkcjonariusze organu nie mają prawa do
nałożenia kary grzywny na kontrolowanego, powołując się na utrudnianie
przez niego przeprowadzania czynności kontrolnych11. Uniemożliwianie
dokonywania czynności kontrolnych należy definiować jako celowe
działanie kontrolowanego (także osób pozostających z nim w stosunku
pracy, współpracy) zmierzające do znacznego opóźnienia w realizacji
zamierzonych czynności kontrolnych.
9
10
11
Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (Dz. U. 2014, poz. 121, j.t.).
Por. A. Kierzkowska, Zawiadomienie o zamiarze wszczęcia kontroli podatkowej,
„Biuletyn Skarbowy”, 2009, Nr 5, s. 4 i A. Mariański, Stała reprezentacja w trakcie
kontroli podatkowej, „Monitor Podatkowy”, 2006, Nr 9, s. 30-33. Błędy formalne
popełnione przez organ podczas wszczęcia kontroli skarbowej mogą stanowić podstawę
do podważania ustaleń kontrolującego, por. D. Strzelec, Gwarancje procesowe
w postępowaniu podatkowym, „Przegląd Prawa Publicznego” 2011, Nr 2, s. 14.
C. Banasiński, Kontrola przedsiębiorcy w świetle ustawy o swobodzie działalności
gospodarczej, „Przegląd Prawa Handlowego”, 2010, Nr 1, s. 49.
292
Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt. 1 i 2 uoks organ kończy kontrolę
skarbową decyzją podatkową (w razie przedawnienia, ustalenia dotyczą
podatków, których określenie należy do właściwych organów podatkowych) lub wynikiem kontroli (gdy wykryto nieprawidłowości). Ponadto
organ kończy postępowanie decyzją, gdy w trakcie czynności kontrolnych
spółka handlowa uległa rozwiązaniu. Przed wydaniem decyzji lub wyniku
kontroli organ umożliwi w terminie 7 dni wypowiedzenie się kontrolowanemu co do zgromadzonego materiału w sprawie. Jest to termin zawity,
dlatego też kierowanie przez kontrolowanego wniosków o przedłużenie
(odroczenie) terminów nie powinno być uwzględniane przez organ. Jeżeli
kontrolowany złoży korektę w zakresie stwierdzonych nieprawidłowości,
organ podejmie postępowanie w drodze postanowienia, na które
nie przysługuje zażalenie (wnosi się wtedy odwołanie w terminie 14 dni).
Warto wspomnieć, że jeśli powyższa decyzji nie została doręczona
w terminie 6 miesięcy od wszczęcia postępowania kontrolnego,
to nie nalicza się odsetek za okres od dnia wszczęcia postępowania
do dnia doręczenia decyzji.
Celem kontroli podatkowej najczęściej wszczynanej po wydaniu
protokołu kontroli skarbowej jest sprawdzenie, czy kontrolowani
wywiązują się z obowiązków wynikających z przepisów prawa
podatkowego (art. 281 par. 1 OP). Należy zauważyć, że ustawodawca
celowo określił w sposób generalny możliwy zakres kontroli, aby objąć
nim de facto wszystkie zdarzenia cywilne wywołujące skutki podatkowe.
Kontrola podatkowa nie może być prowadzona wobec postępowań
zakończonych decyzją ostateczną, za wyjątkiem decyzji, których
nieważność stwierdził sąd administracyjny. Ponadto jeśli kontrola jest
niezbędna do przeprowadzenia postępowania w sprawie stwierdzenia
nieważności, stwierdzenia wygaśnięcia, uchylenia lub zmiany decyzji
ostatecznej lub wznowienia postępowania w sprawie zakończonej
decyzją ostateczną. Procedura wszczęcia kontroli podatkowej jest
podobna jak w przypadku kontroli skarbowej, oprócz przesłanek
pozytywnych: przeciwdziałania finansowaniu terroryzmowi, sprawdzenia
prawidłowości ewidencjonowania obrotu za pomocą kasy rejestrującej,
użytkowania kasy rejestrującej lub sporządzania spisu z natury, czynności
sprawdzających dotyczących podatku od wydobycia niektórych kopalin.
Ponadto jeśli podatnik nie posiada stałego miejsca zamieszkania,
jest prowadzone wobec niego postępowanie egzekucyjne w administracji
293
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
lub gdy został skazany prawomocnym wyrokiem za przestępstwa
karnoskarbowe (art. 282 § 1 pkt. 2 OP). Kontrolującym mogą być
funkcjonariusze wszystkich organów podatkowych (także samorządowych) i celnych, którzy w razie potrzeby mają prawo korzystać z pomocy
Policji i innych służb porządkowych. Warto nadmienić, że w trakcie
prowadzonej kontroli podatkowej organ może wydać postanowienie
o zawieszeniu postępowania (w kontroli skarbowej jedynie organ może
przerwać kontrolę do czasu zbadania próbek materiału w trybie art. 83a
uosdg12) tylko, jeśli nie może ustalić adresu kontrolowanego. Zawieszona
kontrola podlega umorzeniu, jeżeli w ciągu 5 lat od dnia wydania
postanowienia o zawieszeniu nie zostaną ustalone dane identyfikujące
podatnika. Przebieg kontroli kontrolujący dokumentuje w protokole
wydanym po zakończeniu kontroli podatkowej (vide 291 § 1 OP).
Kontrolujący, który nie zgadza się ustalonym w protokole stanem
faktycznym, może wnieść w terminie 14 dni zastrzeżenia lub wyjaśnienia
– wskazując również nowe środki dowodowe (jeśli takie się pojawiły).
Organ jest zobowiązany rozpatrzyć zastrzeżenia podatnika i odnieść się
do nich na piśmie w terminie 14 dni od dnia otrzymania zastrzeżeń.
Komparując kontrolę skarbową i kontrolę podatkową, należy uznać,
kontrolę podatkową za uregulowaną przez ustawodawcę w sposób
bardziej precyzyjny i kompleksowy13. Kontrolowany może w sposób
zrozumiały odczytać (po lekturze art. 281 – 291 OP) przysługujące mu
prawa i nałożone na niego obowiązki. Przepisy o kontroli skarbowej
w obecnej formie pozwalają prowadzić organom kontroli skarbowej
działania kontrolne (weryfikujące prawidłowość rozliczeń podatnika
z należności publicznoprawnych) w sposób permanentny i uciążliwy
dla podatnika, który nie posiada dostatecznych środków prawnych,
by wzruszać bezprawne działania funkcjonariuszy UKS.
12
13
Ustawa z dnia 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej (Dz. U. 2013,
poz. 672, j.t.).
M. Szczypiór, Kontrola podatkowa przedsiębiorców w 2009 r., Wrocław 2009,
s. 113; wyrok WSA w Warszawie z dnia 18 marca 2004 r., III SA 2321/02;
R. Kubacki, A. Bartosiewicz, Charakter terminu do złożenia zastrzeżeń do protokołu
kontroli podatkowej (skarbowej). Glosa do wyroku WSA z dnia 9 lutego 2007 r.,
I SA/Kr 923/05, „Monitor Podatkowy” 2007, Nr 10, s. 48.
294
Środki zaskarżania przysługujące kontrolowanemu
Przedsiębiorca ma prawo wnieść sprzeciw wobec podejmowanych
przez organ czynności kontrolnych (w ramach kontroli skarbowej)
względem jego osoby w terminie 3 dni roboczych od dnia zaistnienia tych
zdarzeń. Ustawodawca w art. 84c ust. 4 uosdg wprowadził możliwość
wnoszenia sprzeciwu kwalifikowanego, związanego z faktem przekroczenia przez organ terminów na przeprowadzenie postępowania kontrolnego
według art. 83 ust. 1 uosdg. Organ ma prawo w takim wypadku do
wydania postanowienia o zabezpieczeniu na majątku (w zakresie dowodów) kontrolowanego do czasu rozpatrzenia sprzeciwu. Rozstrzygając
wniesiony sprzeciw, organ wydaje postanowienie o odstąpieniu
od czynności kontrolnych bądź kontynuowania czynności kontrolnych.
Na przedmiotowe postanowienie kontrolowanemu przysługuje środek
prawny w postaci zażalenia (które organ rozpatruje w terminie 7 dni).
Co istotne, jeśli organ nie rozpatrzy wniesionego zażalenia (w czasie
określonym w art. 84c ust. 10 uosdg), to jest to równoznaczne w skutkach
z wydaniem przez organ właściwy postanowienia uznającego słuszność
wniesionego zażalenia. W sprawach nieuregulowanych w stosunku do
wydawanych przez organ postanowień i wnoszonych zażaleń nie należny
stosować wprost przepisów Kodeksu postępowania administracyjnego14.
Od decyzji wydanej przez Dyrektora Urzędu Kontroli Skarbowej
przysługuje odwołanie do Dyrektora Izby Celnej lub Dyrektora Izby
Skarbowej w terminie 14 dni od dnia doręczenia stronie decyzji organu
kontrolnego. W sprawach decyzji stwierdzających nieważność decyzji
pierwotnej, wznawiających postępowanie lub decyzji wydanych przez
Generalnego Inspektora Kontroli Skarbowej (GIKS) nie przysługuje
odwołanie, lecz wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy. Jeśli strona
nie wniosła odwołania od decyzji pokontrolnej, to ma prawo skierować
do GIKS wniosek o stwierdzenie nieważności tejże decyzji. Należy
przypomnieć, że taki wniosek wszczyna procedurę ekstraordynaryjną, do
której odniesienie mieć będzie art. 247 Ordynacji podatkowej dotyczący
przesłanek stwierdzenia nieważności decyzji. Na gruncie kontroli
skarbowej można sformułować kryteria pozytywne tj.: prowadzenie
kontroli przez organ nieuprawniony, na podstawie przepisów uchylonych
14
Ustawa z dnia 14 czerwca 1960 r. Kodeks postępowania administracyjnego (Dz. U.
2013, poz. 267, j.t.) – zwana także Kpa. Do kontroli podatkowej, zgodnie z art. 3 par
1 pkt. 2 Kpa przepisów procedury administracyjnej nie stosuje się.
295
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
(nieobowiązujących) lub upoważnienia niezawierającego wszystkich
elementów formalnych. Ponadto stwierdzenie nieważności decyzji
powinno dotyczyć decyzji opartych o ustalenia kontrolne w sytuacji,
gdy w tym samym zakresie była już prowadzona kontrola skarbowa
lub podatkowa u podatnika. Jeśli kontrola skarbowa była wszczęta
przeciw niewłaściwemu podatnikowi lub osobom nie uprawnionym
do reprezentacji spółki, zastosowanie mieć będzie art. 247 § 1 pkt. 8 OP.
Negatywnie należy odnieść się do konstrukcji prawnej zawartej
w art. 25 uoks, która umożliwia nadanie rygoru natychmiastowej
wykonalności decyzji organu podatkowemu I instancji. Skoro podatnik
został obarczony ciężarem nowego zobowiązania publicznoprawnego
(nie istniało przed zakończeniem kontroli), to realizacja zasady
dwuinstancyjności wydaje się mieć znaczenie kluczowe. W świetle
art. 239b OP, aby organ podatkowy wydał postanowienie o nadaniu
natychmiastowej wykonalności decyzji nieostatecznej, muszą zaistnieć
przesłanki (m.in. bliski okres przedawnienia zobowiązania, strona nie
posiada majątku o wartości odpowiadającej wysokości zaległości
podatkowej, strona zbywa swój majątek). Ponieważ kryteria te uznać
należy za generalne (obowiązek rozpatrywania ich w jednostkowym
stanie faktycznym), to uprawniony wydaje się pogląd o braku
dostatecznej ochrony kontrolowanego, wobec, której przeprowadzono
kontrolę skarbową. Pełniejszą ochronę prawną posiada kontrolowany
w ramach kontroli podatkowej, gdzie ma prawo do złożenia ponaglenia
do organu wyższej instancji lub nawet pociągnięcia do odpowiedzialność
porządkowej lub dyscyplinarnej albo innej odpowiedzialności
przewidzianej przepisami prawa pracownika, który prowadzi kontrolę
i nie załatwił sprawy w terminie z nieuzasadnionych przyczyn (art. 142
w zw. z art. 292 OP). Zgodnie z art. 291c i 292 OP do kontroli
podatkowej stosujemy terminy określone w ustawie o swobodzie
działalności gospodarczej (nie zaś art. 139 OP – termin dwumiesięczny
w sprawach szczególnie skomplikowanych).
Zgodnie z art. 52 Prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi15, podatnik ma prawo wnieść skargę do Wojewódzkiego Sądu
15
Ustawa z dnia 30 sierpnia 2002 r. Prawo o postępowaniu przed sądami
administracyjnego (Dz. U. 2012, poz. 270, j.t.) – także jako PPSA. Naruszenie
przepisów prawa (określone w art. 52 PPSA) nie dotyczy tylko prawa
administracyjnego, ale wszystkich dziedzin prawa, por. M. Czekaj, Wezwanie
296
Administracyjnego po wyczerpaniu środków zaskarżenia, jeżeli służyły
one skarżącemu w postępowaniu przed organem właściwym w sprawie.
Przez wyczerpanie środków zaskarżenia należy rozumieć sytuację,
w której stronie nie przysługuje żaden środek zaskarżenia, taki jak
zażalenie, odwołanie lub wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy. Jeśli
kontrola skarbowa prowadzona jest w sposób przewlekły (z przekroczeniem ustawowych terminów), a organ informuje kontrolowanego
o czynnościach podjętych w postępowaniu w piśmie (którego nie można
zakwalifikować jako postanowienia lub decyzji), to kontrolowany nie
dysponuje dostępnymi środkami zaskarżenia. Dlatego też, może wnieść
do organu kontroli skarbowej wniosek o zaprzestanie naruszeń prawa,
tj. prowadzenia kontroli ponad limity określone w art. 83 ust. 1 uosgd.
Jeśli organ dalej prowadził czynności kontrolne, to kontrolowany może
za pośrednictwem organu wnieść skargę do sądu administracyjnego
w terminie trzydziestu dni od dnia doręczenia do organu wezwania.
W wypadku braku przekazania przez organ kontrolny skargi do sądu,
Wojewódzki Sąd Administracyjny może nałożyć na UKS karę grzywny
do wysokości dziesięciokrotnego przeciętnego wynagrodzenia
miesięcznego w gospodarce narodowej w roku poprzednim, ogłaszanego
przez Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego na podstawie odrębnych
przepisów.
Czas trwania kontroli skarbowej i kontroli podatkowej
Ponieważ przeprowadzana kontrola skarbowa i podatkowa (mimo
dzielących je różnic legislacyjnych) stanowi dla podatnika jednolity
proces kontrolny, należy uznać, że oba rodzaje kontroli mogą być uznane
za czynności (postępowanie) kontrolne w rozumieniu art. 77-79 ustawy
o swobodzie działalności gospodarczej. Czas trwania postępowania
kontrolnego wobec przedsiębiorców, podczas którego organ może
przeprowadzać czynności i zbierać materiał dowodowy określono w art.
do usunięcia naruszenia prawa a wezwanie do usunięcia naruszenia interesu
prawnego lub uprawnienia z art. 101 ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym na tle
uchwały NSA z dnia 2 kwietnia 2007 r., „Casus” 2009, Nr 2, s. 44. Zdaniem
Z. Kmieciak należy wcześniej wykorzystać wezwanie do naruszenia przepisów
prawa przewidziane w art. 37 KPA – por. tenże, Wezwanie do naruszenia przepisów
prawa w postępowaniu administracyjnym i sądowoadministracyjnym, „Zeszyty
Naukowe Sądu Apelacyjnego”, 2013, Nr 4, s. 35.
297
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
83 uosdg. Ponieważ przepisy te dotyczą wyłączenie przedsiębiorców
(tj. spółki prawa handlowego, spółki cywilnej i osób fizycznych prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą wpisaną do Centralnej
Ewidencji Działalności Gospodarczej)16, to zarówno organy kontrolne,
jak i sam kontrolujący, który jest podatnikiem (a nie spełnia kryterium
rejestracji w ewidencji przedsiębiorców) nie może powoływać się
na przepisy ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Dotyczy to
także podatników, którzy wedle ustaleń organu dokonywali czynności
mających charakter działalności gospodarczej (lecz nie zarejestrowali się
jako przedsiębiorcy). Terminy ustawowe na przeprowadzenie kontroli
u przedsiębiorcy należy uznać za umieszczone w normach ius cogens
przepisów szczególnych względem ustawy o kontroli skarbowej. Zgodzić
należy się z poglądem17, że ich obowiązywanie nie jest bezcelowe
lecz stanowi wyraz realizacji zasady szybkości postępowania (choć
postępowania kontrolnego nie należy kwalifikować jako postępowania
podatkowe).
Czas trwania wszystkich rodzajów kontroli u jednego przedsiębiorcy, w zależności od ilości zatrudnianych przez niego osób oraz wymiaru
prowadzonej działalności, wynosi odpowiednio 12, 18, 24, 48 dni roboczych. Możliwe jest przedłużenie czasu prowadzonej kontroli skarbowej,
jeżeli w toku kontroli zostanie ujawnione zaniżenie zobowiązania
podatkowego lub zawyżenie straty w wysokości przekraczającej
równowartość 10% kwoty zadeklarowanego zobowiązania podatkowego
lub straty albo w przypadku ujawnienia faktu niezłożenia deklaracji
16
17
A. Mariański, D. Strzelecki, Aspekty prawne kontroli podatkowej przedsiębiorców,
Warszawa 2012, s. 26. Jednocześnie można nadmienić, że gdy organ podatkowy ma
wątpliwość co do wymiaru zobowiązania podatkowego danego przedsiębiorcy –
może wszcząć postępowanie podatkowe (po uprzednim złożeniu wyjaśnień przez
podatnika), por. A. Mariański, Kontrola podatkowa a inne procedury w Ordynacji
podatkowej, „Serwis Monitora Podatkowego” 2012, Nr 2, s. 3-6.
J. Wowra, Czas trwania kontroli podatkowej, „Przegląd Podatkowy”, 2006, Nr 4,
s. 37; tenże, kontrola podatkowa i skarbowa 2003 r., Warszawa 2003, s. 53; P.
Pietrasz, Kontrola podatkowa prowadzona przez samorządowe organy podatkowe
[w:] M. Popławski (red), Stanowienie i stosowanie prawa podatkowego w gminach,
Białystok 2007, s. 123; M. Münnich, Zintegrowany system kontroli podatkowej.
Polski model jednolitej kontroli podatkowej czy mit legislacyjny? [w:] B. Kucia
Guściora (red), Ordynacja podatkowa w teorii i praktyce, Lublin 2008, s. 254-300.
Szerzej o charakterze postępowania podatkowego – H. Dzwonkowski, Zakres
i struktura postępowania podatkowego, „Państwo i Prawo”, 2000, Nr 7, s. 18-20.
298
pomimo takiego obowiązku (vide art. 83 ust 3a uosdg). Okres prowadzenia kontroli wyznaczany jest przez zakres określony w upoważnieniu
do przeprowadzenia kontroli, nie jest istotne, czy w danym czasie organ
rzeczywiście wykonywał czynności sprawdzające.
Możliwość przekroczenia czasu kontroli
Zgodnie z art. 83 ust.2 uosdg limitów czasowych przeprowadzenia
kontroli u przedsiębiorcy nie stosuje się, jeśli umowa międzynarodowa
(której stroną jest Polska) tak stanowi, przeprowadzenie czynności przez
organ jest niezbędne przeciwdziałaniu przestępstwa (lub zagrożeniu życia
i zdrowia), podatnik złożył wniosek o zwrot podatku od towarów i usług.
Ponadto jeśli właściwy organ wydał decyzję o uznaniu prawidłowości
wyboru i stosowania metody ustalania ceny transakcyjnej między
podmiotami powiązanymi - w zakresie związanym z wykonaniem tej
decyzji lub przeprowadzenie kontroli jest realizacją obowiązków
wynikających z przepisów prawa wspólnotowego o ochronie konkurencji
lub przepisów prawa wspólnotowego w zakresie ochrony interesów
finansowych Wspólnoty Europejskiej, to art. 83 ust. 1 uosdg nie stosuje
się. Organ kontrolny zawiadamia kontrolowanego o fakcie zaniżenia
zobowiązana (lub zawyżenia straty), zapoznając go ze zgromadzonym
materiałem dowodowym w sprawie. Warto podkreślić, że przedłużony
czas trwania kontroli podatkowej nie może wynieść ponad 96 dni
roboczych w ciągu roku podatkowego (art. 83 ust. 3c uosdg). Dodatkowo
organ może przeprowadzić kontrolę uzupełniającą (której czas nie będzie
wliczany w okres określony w art. 83 ust. 1 uosdg, jeśli będzie dotyczyła
tego samego zakresu przedmiotowego i nie wyniesie więcej niż 7 dni
roboczych. W rezultacie kontrola uzupełniająca nie stanowi odrębnego
postępowania kontrolnego, lecz ma służyć podjęciu kilku dodatkowych
czynności przez organ. Nie jest dopuszczalne, aby organ kontroli
skarbowej wydał postanowienie o przedłużeniu tego terminu – powołując
się na zawiłość sprawy, gdyż wspomniany termin siedmiodniowy
jest terminem zawitym.
Dokonując wykładni funkcjonalnej art. 284 b OP należy odnieść
się negatywnie do prób przedłużania przez kontrolującego okresu
na przeprowadzenie kontroli określonego w upoważnieniu kontrolnym.
Pomimo że ustawodawca w art. 284b § OP przewidział taką sytuację,
to należy mieć na względzie sankcję nieważności zgromadzonego
299
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
materiału po upływie terminu kontroli. Najbezpieczniejszym dla organu
podatkowego terminem, w ramach którego postępowanie może być
przedłużone jest okres dwóch miesięcy (wynikający z zasad ogólnych
postępowania podatkowego).
Wadliwość decyzji pokontrolnej
Należy stwierdzić, że przekroczenie przez organ kontrolny ustawowych limitów na przeprowadzenie postępowania kontrolnego ex lege
nie jest związane z sankcją prawną. Zarówno przepisy ustawy o kontroli
skarbowej, jak i ustawy o swobodzie działalności gospodarczej
nie zawierają postanowień dotyczących wpływu naruszenia art. 83 ust. 1
uosdg na legalność zebranego materiału dowodowego. Zdaniem sądów
administracyjnych18 nie można także stosować do takiej sytuacji
odpowiednio art. 284 b par. 3 Ordynacji podatkowej. Jeśli podatnik
mógłby powołać się na ten przepis, to wszystkie czynności podjęte przez
organ po upływie terminów z art. 83 uosdg byłyby nieważne. Urzędnicy
UKS mają za zadanie zgromadzić materiał dowodowy w postępowaniu
kontrolnym, który będzie podstawą do wydania decyzji określającej
podatek dla kontrolowanego19. Jednakże prowadząc postępowanie
kontrolne w sposób przewlekły, naruszają zasadę szybkości postępowania
i zaufania podatnika. Dlatego też negatywnie należy się odnieść
do przytoczonego poglądu judykatury o niemożliwości zastosowania
do decyzji pokontrolnych środka ekstraordynaryjnego w postaci wniosku
o stwierdzenie nieważności decyzji wydanej z rażącym naruszeniem
przepisów prawa.
18
19
Wyrok NSA z 15 kwietnia 2011 r., I FSK 684/10; wyrok WSA w Lublinie z dnia
26 września 2008 r., I SA/Lu 260/08; wyrok WSA w Warszawie z dnia 23 luty
2006 r., III SA/Wa 780/05 oraz wyrok WSA w Warszawie z dnia 20 kwietnia
2006 r., III SA/Wa 1837/05.
Por. D. Szubielska, Kontrola skarbowa, czyli łamanie procedur kołem, „Przegląd
Podatkowy”, 2003, Nr 10, s. 5; A. Wolny, Protokół z kontroli podatkowej, „Monitor
Podatkowy”, 2003, Nr 11, s. 25; M. Mucha, Samowymiar podatku od towarów
i usług po zakończeniu kontroli podatkowej a ustalenie zobowiązania dodatkowego,
„Monitor Podatkowy”, 2002, Nr 7, s. 8.
300
Podsumowanie
Należy uznać za pożądane w obecnym systemie prawnym
oddzielenie organów kontroli skarbowej od organów podatkowych20.
Dzięki odrębności organizacyjnej urzędnicy UKS mają możliwość
specjalizacji w zakresie sprawdzania prawidłowości rozliczeń należności
publicznoprawnych podatników (nie zajmują się poborem podatku
i innymi czynnościami charakterystycznymi dla organów podatkowych).
Jednakże przepisy ustawy o kontroli skarbowej nie stanowią aktu
normatywnego wyższej rangi niż Ordynacja podatkowa czy przepisy
szczególne ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Dlatego też
organy kontroli skarbowej powinny przestrzegać zasad prowadzenia
kontroli – w szczególności - w zakresie dozwolonych terminów na ich
przeprowadzenie. Podatnik znajduje się w lepszej sytuacji prawnej
podczas kontroli podatkowej – z uwagi na stosowane do niej przepisy
Ordynacji podatkowej (terminy postępowania, środki zaskarżenia).
W kontroli skarbowej bowiem organy mogą dokonywać wszystkich
czynności względem kontrolowanego, jeśli nie są sprzeczne z prawem,
które mają być pomocne w ustaleniu stanu faktycznego21.
Za postulat de lege ferenda należy uznać konieczność rozszerzenia
skutków wynikających z art. 284 b § 3 Ordynacji podatkowej (niemożliwość skorzystania z materiału zgromadzonego po upływie terminu
na zakończenie kontroli) także na kontrolę skarbową. Warto, aby zmiany
legislacyjne dotyczyły także wprowadzenia zakazu prowadzenia kontroli
skarbowej lub podatkowej w sposób przewlekły. Przedłużanie postępowań kontrolnych poprzez wydawanie postanowienia o wyznaczeniu
nowego terminu zakończenia kontroli narusza podstawowe prawa osoby
kontrolowanej (do informacji o czasie i zakresie kontroli oraz możliwych
środkach zaskarżenia przewlekłości). Takie postępowanie organów
administracji publicznej narusza także zasadę zaufania do organów
podatkowych (art. 121 OP), szybkości postępowania (art. 125 OP)
i praworządności (art. 120 OP). Należy pamiętać, że postępowanie
kontrolne służy nie tylko kontroli prawidłowości rozliczania się podatnika
20
21
Przeciwnie R. Gwiazdkowski, Policja skarbowa czy służba bezpieczeństwa,
„Przegląd Podatkowy” 2003, Nr 5, s. 11; E. Giska, Przebudowa aparatu skarbowego,
„Monitor Prawa Celnego” 2003, Nr 8, s. 345.
Por. M. Kowalczyk, Kontrola skarbowa i postępowanie kontrolne, „Prokuratura
i Prawo”, 2013, Nr 2, s. 76.
301
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
z należności publicznoprawnych ale ma także funkcję informacyjną
(pokazuje podatnikowi ja ma rzetelnie płacić podatki).
Legal character of taxpayer’s fiscal audit and tax inspection
Bibliografia
Adamiak B., Borkowski J., Mastalski R., Ordynacja podatkowa.
Komentarz, Wrocław 2005.
Brzeziński B. (red.), Księga pamiątkowa ku czci Profesora Apoloniusza
Kosteckiego, Toruń 1998.
Brzeszczańska S., Podatki 2007. Meritum, Warszawa 2007.
Banasiński C., Kontrola przedsiębiorcy w świetle ustawy o swobodzie
działalności gospodarczej, „Przegląd Prawa Handlowego” 2010, nr 1.
Chmiel Z. (red.), Księga pamiątkowa ku czci Docenta Eligiusza Drgasa,
Toruń 1998.
Czekaj M., Wezwanie do usunięcia naruszenia prawa a wezwanie
do usunięcia naruszenia interesu prawnego lub uprawnienia
z art. 101 ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym na tle uchwały NSA
z dnia 2 kwietnia 2007 r., „Casus” 2009, nr 2.
Dzwonkowski H., Zakres i struktura postępowania podatkowego,
„Państwo i Prawo” 2000, nr 7.
Dębowska-Romanowska T., Obliczanie podatku a gwarancje praw
obywatelskich, „Państwo i Prawo” 1998, z. 7.
Dzwonkowski H., Korekta zeznania podatkowego w toku kontroli
skarbowej, „Monitor Podatkowy” 2000, Nr 8. Etel L., Kosikowski
C., Ordynacja podatkowa w praktyce. Materiały pokonferencyjne,
Białystok 2007.
Gronowski W. (red.), Biblioteka podatkowa, Warszawa 1997.
Gwiazdkowski R., Policja skarbowa czy służba bezpieczeństwa, „Przegląd
Podatkowy” 2003, nr 5.
Giska E., Przebudowa aparatu skarbowego, „Monitor Prawa Celnego”
2003, nr 8.
Kierzkowska A., Zawiadomienie o zamiarze wszczęcia kontroli
podatkowej, „Biuletyn Skarbowy” 2009, nr 5.
302
Kubacki R., Bartosiewicz A., Charakter terminu do złożenia zastrzeżeń
do protokołu kontroli podatkowej (skarbowej). Glosa do wyroku
WSA z dnia 9 lutego 2007 r., I SA/Kr 923/05, „Monitor Podatkowy”
2007, nr 10.
Kucia-Guściora B. (red.), Ordynacja podatkowa w teorii i praktyce,
Lublin 2008.
Kowalczyk M., Kontrola skarbowa i postępowanie kontrolne,
„Prokuratura i Prawo” 2013, nr 2.
Kmieciak Z., Wezwanie do naruszenia przepisów prawa w postępowaniu
administracyjnym i sądowoadministracyjnym, „Zeszyty Naukowe
Sądu Apelacyjnego” 2013, nr 4.
Mariański A., Rodzaje postępowań w ordynacji podatkowej: czynności
sprawdzające, kontrola oraz postępowanie podatkowe, „Przegląd
Podatkowy” 2010, nr 4.
Mariański A., Strzelecki D., Aspekty prawne kontroli podatkowej
przedsiębiorców, Warszawa 2012.
Mariański A., Kontrola podatkowa a inne procedury w Ordynacji
podatkowej, „Serwis Monitora Podatkowego” 2012, nr 2.
Mariański A., Stała reprezentacja w trakcie kontroli podatkowej,
„Monitor Podatkowy” 2006, nr 9.
Mucha M., Samowymiar podatku od towarów i usług po zakończeniu
kontroli podatkowej a ustalenie zobowiązania dodatkowego,
„Monitor Podatkowy” 2002, nr 7.
Olszowy W., Podejmowanie decyzji podatkowej i jej sądowa kontrola
w Polsce, Łódź 1994.
Popławski M. (red.), Stanowienie i stosowanie prawa podatkowego
w gminach, Białystok 2007.
Strzelec D., Wątpliwości związane z oświadczeniami o stanie majątkowym
w postępowaniach dotyczących dochodów nieujawnionych,
„Monitor Podatkowy” 2010, nr 4.
Szubielska D., Kontrola skarbowa, czyli łamanie procedur kołem,
„Przegląd Podatkowy” 2003, nr 10.
Strzelec D., Gwarancje procesowe w postępowaniu podatkowym,
„Przegląd Prawa Publicznego” 2011, nr 2.
Szczypiór M., Kontrola podatkowa przedsiębiorców w 2009 r., Wrocław
2009.
303
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Sawa W., Odwołanie od decyzji inspektora kontroli skarbowej –
wątpliwości interpretacyjne na styku ordynacji podatkowej
i ustawy o kontroli skarbowej, „Glosa” 2001, nr 8.
Smoleń P. (red.), System organów podatkowych w Polsce, Warszawa 2009.
Tałasiewicz A., Glosa do uchwały siedmiu sędziów NSA z dnia 19 grudnia
2000, FSP 6/00, „Przegląd Orzecznictwa Podatkowego” 2002, nr 2.
Wróblewska H. (red.), Procedura administracyjna wobec wyzwań
współczesności. Profesorowi zwyczajnemu dr. hab. Januszowi
Borkowskiemu przyjaciele i uczniowie, Łódź 2004.
Wowra J., Czas trwania kontroli podatkowej, „Przegląd podatkowy”
2006, nr 4.
Wowra J., Kontrola podatkowa i skarbowa 2003 r., Warszawa 2003.
Wolny A., Protokół z kontroli podatkowej, „Monitor Podatkowy” 2003,
nr 11.
Zalewski D., Malezini A., Specyfika kontroli podatkowej przedsiębiorców
pod rządami znowelizowanej ustawy o swobodzie działalności
gospodarczej, „Przegląd Podatkowy” 2010, nr 4.
Zakrzewski R., Nowe uprawnienia kontroli skarbowej, „Monitor
Podatkowy” 1998, nr 1.
304
SPOŁECZEŃSTWO
305
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
306
Andrzej Kansy, Michał Balski, Marcin Berliński, Julia Mianecka,
Dorota Chudowska-Rączka, Agnieszka Malinowska, Iwona Stanowska
Rewitalizacja w Płocku.
Raport z badania sondażowego
Revitalization in Plock. Report study
Streszczenie: Raport zawiera wyniki badań przeprowadzonych w 2014 r.
w związku z aktualizacją „Lokalnego Programu Rewitalizacji Miasta Płocka”.
Słowa kluczowe: Płock, rewitalizacja
Summary: Report contains the results of research carried out in 2014
in connection with updating of „Local revitalization programme of Plock city”.
Keywords: Plock, revitalization
I. WSTĘP
1. Wprowadzenie
Dynamiczny rozwój społeczny i ekonomiczny, charakterystyczny
dla obecnych czasów sprawia, że często całe dzielnice miast, a nawet
większe obszary, tracą swoje pierwotne funkcje, co doprowadza
do spowolnienia ich rozwoju, a nawet ich degradacji. W bardzo dużym
stopniu procesy te dotyczą centrów miast i historycznych śródmieść oraz
terenów poprzemysłowych i powojskowych.
W okresie przed zmianami ustrojowymi obszary historycznej
zabudowy często stawały się enklawami mieszkalnictwa socjalnego,
zatracając tym samym pierwotnie przypisane im funkcje. W czasie
transformacji systemowej, której skutkiem było, m.in. pojawienie się
307
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
zjawiska strukturalnego bezrobocia to te obszary przede wszystkim
zamieszkałe były przez osoby wymagające wsparcia. W rodzinach
dotkniętych wykluczeniem społecznym zauważyć można zjawisko
dziedziczenia biedy oraz powielania modelu życia rodziców.
Wobec powyższych zjawisk ważnym i pilnym problemem staje się
ożywienie tych obszarów polegające nie tylko na rewaloryzacji
architektonicznej i urbanistycznej, ale przede wszystkim na znalezieniu
nowych funkcji, które obszary te mogłyby pełnić.
Wiązać się to musi z rozwiązaniem problemów społecznych
właściwych dla tych obszarów, odkryciu lub wskazaniu elementów
istotnych z punktu widzenia identyfikacji i tożsamości lokalnych
społeczności oraz ponownego odkrycia potencjału gospodarczego,
co służyć może w konsekwencji wyzwoleniu energii społecznej
mieszkańców. Tak więc obszary te wymagają podjęcia wieloletniego
i konsekwentnego programu rewitalizacji.
Zgodnie z definicją, rewitalizacja to zespół działań w sferze gospodarczej, społecznej i przestrzennej prowadzących do ożywienia i aktywizacji zdegradowanego terenu. Celem rewitalizacji jest poprawa wszystkich
aspektów życia mieszkańców miasta, poprzez rewaloryzację stanu środowiska zamieszkania oraz wsparcie rozwoju gospodarczego i społecznego.
Pierwsze działania rewitalizacyjne w Płocku były podejmowane
jeszcze przed przyjęciem Lokalnego Programu Rewitalizacji1. Obecnie
wobec nieustającego procesu zmian oraz stojąc na początku nowego
okresu programowania Unii Europejskiej na lata 2014-2020, należy
ponownie przeanalizować uwarunkowania dla prowadzonego procesu
rewitalizacyjnego.
W związku z tym, zgodnie z Uchwałą Nr 702/XLII/2013 przystąpiono do opracowania dokumentu pn. „Lokalny Program Rewitalizacji
Miasta Płocka - Aktualizacja na lata 2014–2020 i lata następne”.
Mając na uwadze potencjał płockiego środowiska naukowego,
w dniu 29 stycznia 2014 roku Prezydent Miasta Płocka podpisał
porozumienie z Prezesem Towarzystwa Naukowego Płockiego w sprawie
współpracy przy opracowaniu aktualizacji Lokalnego Programu Rewitali1
Uchwała Nr 729/XLIII/05 Rady Miasta Płocka z dnia 28.06.2005 roku w sprawie
uchwalenia Lokalnego Programu Rewitalizacji Miasta Płocka na lata 2005-2013,
kierunkowo do 2020 r.
308
zacji Miasta Płocka2. Pierwszym wspólnym działaniem było przeprowadzenie badania sondażowego na temat rewitalizacji. Badanie to, wspólnie
z danymi statystycznymi, będzie stanowić podstawę do ponownego przeanalizowania obszarów rewitalizacji i określenia celów na najbliższe lata.
W dniu 19 lutego 2014 roku Prezydent Miasta Płocka wydał Zarządzenie Nr 4197/2014 w sprawie: przeprowadzenia badania sondażowego
na potrzeby aktualizacji Lokalnego Programu Rewitalizacji Miasta Płocka.
Niniejszy raport składa się z następujących części: w rozdziale I
zaprezentowane są wstępne zagadnienia dotyczące rewitalizacji, w rozdziale II przedstawiona jest metodologia badań, w rozdziale III omówione są
odpowiedzi respondentów z punktu widzenia poczucia tożsamości mieszkańców poszczególnych osiedli, w rozdziale IV przedstawiono wnioski
z przeprowadzonego badania, a w rozdziale V zawarto rekomendacje
do uwzględnienia przy opracowywaniu programu rewitalizacji.
II. METODOLOGIA BADAŃ
2.1. Metoda i przebieg badań
Konsultacje społeczne z mieszkańcami Płocka w formie badania
sondażowego, dotyczącego procesu rewitalizacji w Płocku przeprowadzone zostały w dniach 3-21 marca 2014 roku.
Celem przeprowadzonych konsultacji społecznych było poznanie
oczekiwań mieszkańców w kwestii rewitalizacji w mieście, identyfikacja
miejsc, które według mieszkańców wymagają rewitalizacji oraz włączenie mieszkańców w proces rewitalizacji.
Konsultacje przeprowadzone zostały w formie badania sondażowego i polegały na udzieleniu odpowiedzi na pytania postawione
w ankiecie przygotowanej przez Referat Rewitalizacji Miasta wspólnie
z Towarzystwem Naukowym Płockim.
Ankieta została skierowana do pełnoletnich mieszkańców Płocka,
którzy mieli możliwość wypełnienia ankiety w wersji papierowej
oraz online.
Ankieta w formie papierowej została wyłożona w Urzędzie Miasta
Płocka oraz rozdystrybuowana za pośrednictwem miejskich jednostek
2
Porozumienie nr 1/WRM-I-RR/P/11/2014 z dnia 29.01.2014 r.
309
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
organizacyjnych, Towarzystwa Naukowego Płockiego, placówek oświatowych i rad mieszkańców osiedli. W całym mieście rozwiezione zostały
ankiety łącznie do 62 punktów. Dodatkowo istniała możliwość pobrania
wersji do druku ze strony internetowej: http://www.plock.eu/pl/rewitalizacja.html.
Na wyżej wymienionej stronie udostępniona została także wersja ankiety
do wypełnienia online.
Informacja o prowadzonym badaniu sondażowym przekazana
została mieszkańcom Płocka za pośrednictwem strony internetowej
Urzędu Miasta Płocka, mediów lokalnych oraz portalu społecznościowego.
Jednostką organizacyjną odpowiedzialną za przeprowadzenie
konsultacji oraz udzielanie wyjaśnień w sprawie badania sondażowego
był Referat Rewitalizacji Miasta w Wydziale Strategii Rozwoju Miasta,
Urbanistyki i Architektury Urzędu Miasta Płocka.
Ogółem wpłynęły 1904 ankiety, z czego:
• 1800 ankiet w formie drukowanej (94,5% wszystkich ankiet),
• 104 ankiety w formie elektronicznej (5,5% wszystkich ankiet).
Do Urzędu Miasta wpłynęły bezpośrednio 74 ankiety, natomiast za
pośrednictwem wyznaczonych punktów dystrybucji wpłynęło 1726 ankiet.
Tabela 1. Zestawienie wypełnionych ankiet wg miejsca składania
310
Wyszczególnienie
Liczba ankiet
Przedszkola miejskie
Szkoły podstawowe
Gimnazja
Zespoły szkół i szkoły ponadgimnazjalne
Pozostałe placówki nauczania i wychowania specjalnego
Centrum ds. Organizacji Pozarządowych
Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej
Miejski Urząd Pracy
Urząd Miasta Płocka
Poczta
Poczta e-mail
Wypełnione online
Suma ankiet
547
461
125
463
88
6
25
11
73
1
3
101
1904
24 ankiety nie zostały wypełnione prawidłowo, w związku
z powyższym analizie poddanych zostało 1880 ankiet.
Charakterystyka badanej zbiorowości
W badaniu ankietowym wzięło udział niespełna 2% pełnoletnich
mieszkańców Płocka (uprawnionych do wypełnienia ankiety), co pozwala
na statystyczne wnioskowanie.
2.2.
Płeć
Zdecydowanie najwięcej ankiet wypełniły kobiety tj. 1407,
co stanowi 74,8% ogółu ankietowanych.
Tabela 2. Zestawienie wypełnionych ankiet wg płci
Płeć
kobieta
mężczyzna
Ogółem
Liczba
1407
473
1880
Udział %
74,8%
25,2%
100%
Wiek respondentów
Pod względem wieku najwięcej ankiet wypełniły osoby
w przedziale wiekowym 30-39 lat, tj. 662, co stanowi 35,2%
ankietowanych. Na szczególną uwagę zasługuje relatywnie duży udział
osób w wieku 18-19 lat.
Tabela 3. Zestawienie wypełnionych ankiet wg wieku
Wiek w latach
18 - 19
20 - 29
30 - 39
40 - 49
50 - 59
60 - 69
70 i więcej
Ogółem
Liczba
273
215
662
415
250
54
11
1880
Udział %
14,5%
11,4%
35,2%
22,1%
13,3%
2,9%
0,6%
100%
311
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Wykres 1. Zestawienie wypełnionych ankiet wg wieku
40,0%
35,0%
30,0%
25,0%
20,0%
15,0%
10,0%
5,0%
0,0%
18 - 19
20 - 29
30 - 39
40 - 49
50 - 59
60 – 69 70 i więcej
Status zawodowy
W badaniu ankietowym wzięło udział 1308 osób pracujących
zawodowo, co stanowi 69,6% ogółu ankietowanych. Dużą aktywnością
w badaniu wykazali się także uczniowie, którzy wypełnili 346 ankiet,
co stanowi ponad 18% wypełnionych ankiet.
Tabela 4. Zestawienie wypełnionych ankiet wg statusu zawodowego
Jestem
Liczba
Udział %
346
18,4%
27
1,4%
1308
69,6%
133
7,1%
rencistą
17
0,9%
emerytem
49
2,6%
1880
100%
uczniem
studentem
osobą pracującą zawodowo
osobą bezrobotną
Ogółem
Wykształcenie
Ponad połowa ankiet została wypełniona przez osoby z wykształceniem wyższym, w tym licencjackim, inżynierskim lub magisterskim.
312
Tabela 5. Zestawienie wypełnionych ankiet wg wykształcenia
Wykształcenie
Liczba Udział %
podstawowe
158
8,4%
zasadnicze zawodowe
138
7,3%
średnie (ogólnokształcące, zawodowe, policealne)
637
33,9%
wyższe (licencjackie, inżynierskie, magisterskie)
947
50,4%
1880
100%
Ogółem
Charakter zamieszkiwanej zabudowy
Najwięcej ankietowanych wskazało, że zamieszkuje w mieszkaniu
w budynku wielorodzinnym. Tylko niespełna 30% ankietowanych
mieszka w zabudowie jednorodzinnej.
Tabela 6. Zestawienie wypełnionych ankiet wg typu budynku zamieszkania
Miejsce zamieszkania
Liczba
Udział %
mieszkanie w budynku wielorodzinnym
1319
70,2%
561
29,8%
1880
100%
budynek jednorodzinny
Ogółem
Miejsce zamieszkania wg osiedli
Największą aktywnością w badaniu sondażowym wykazali się
mieszkańcy osiedla Ciechomice – ankietę wypełniło ponad 5%
mieszkańców tego osiedla. Dużą aktywnością wykazali się także
mieszkańcy osiedli: Pradolina Wisły, Góry, Stare Miasto.
313
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Tabela 7. Zestawienie wypełnionych ankiet wg osiedla zamieszkania
Osiedle
Liczba
wypełnionych
ankiet
Liczba
uprawnionych
do wzięcia udziału
w badaniu
Udział %
Borowiczki
70
3 113
2,2%
Ciechomice
51
959
5,3%
Dobrzyńska
68
8 316
0,8%
Dworcowa
96
4 811
2,0%
Góry
55
1 327
4,1%
Imielnica
55
2 190
2,5%
Kochanowskiego
127
8 202
1,5%
Kolegialna
131
8 376
1,6%
Łukasiewicza
138
9 829
1,4%
Międzytorze
117
4 564
2,6%
Podolszyce Południe
143
7 697
1,9%
Podolszyce Północ
162
9 339
1,7%
Pradolina Wisły
18
389
4,6%
Radziwie
76
2 990
2,5%
Skarpa
94
7 642
1,2%
132
3 284
4,0%
9
559
1,6%
138
4 912
2,8%
36
1 282
2,8%
106
8 168
1,3%
58
3 072
1,9%
1880
101 021
1,9%
Stare Miasto
Trzepowo
Tysiąclecia
Winiary
Wyszogrodzka
Zielony Jar
Ogółem
314
Wykres 2. Procentowy udział wypełnionych ankiet wg osiedla zamieszkania
Ciechomice
Pradolina Wisły
Góry
Stare Miasto
Tysiąclecia
Winiary
Międzytorze
Radziwie
Imielnica
Borowiczki
Dworcowa
Zielony Jar
Podolszyce Południe
Podolszyce Północ
Trzepowo
Kolegialna
Kochanowskiego
Łukasiewicza
Wyszogrodzka
Skarpa
Dobrzyńska
0,0%
2,0%
4,0%
6,0%
III. PROBLEMATYKA ANKIETY
3.1. Problemy techniczne występujące w pobliżu miejsca zamieszkania
Ważnym aspektem życia mieszkańców obszarów przeznaczonych
do rewitalizacji jest infrastruktura techniczna i rekreacyjna. Poniżej
przedstawiono najważniejsze, zdaniem mieszkańców, problemy
do rozwiązania w tym zakresie.
W pytaniu nr 1 - Jakie problemy techniczne, związane
z jakością życia Pani/Pana zdaniem występują w pobliżu Pani/Pana
miejsca zamieszkania? poproszono o wybór maksymalnie 5 najbardziej
dotkliwych problemów, z którymi mieszkańcy borykają się
w bezpośrednim sąsiedztwie miejsca zamieszkania.
315
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Wśród 15 wymienionych problemów znalazło się pytanie otwarte,
które pozwoliło respondentom na wskazanie problemu nie ujętego
w ankiecie.
Zdaniem mieszkańców głównymi problemami technicznymi
związanymi z jakością życia są:
• zły stan dróg i chodników;
• niedostateczna liczba miejsc parkingowych;
• brak ścieżek rowerowych;
• niska estetyka otoczenia – niska jakość urządzeń małej architektury
lub ich brak;
• zanieczyszczone skwery, ulice, trawniki.
Zły stan dróg i chodników jako największy problem techniczny
występujący w pobliżu miejsca zamieszkania wskazali mieszkańcy
10 osiedli, tj. Borowiczki, Ciechomice, Dobrzyńska, Góry, Kolegialna,
Pradolina Wisły, Radziwie, Skarpa, Trzepowo, Winiary.
Dla mieszkańców 9 osiedli (Dworcowa, Kochanowskiego,
Łukasiewicza, Międzytorze, Podolszyce Południe, Podolszyce Północ,
Stare Miasto, Tysiąclecia, Zielony Jar) największym problemem
technicznym występującym w pobliżu ich miejsca zamieszkania jest
niedostateczna liczba miejsc parkingowych.
Wśród innych problemów technicznych wskazywanych w ankiecie
przez mieszkańców pojawiły się m.in.
• brak zadaszeń przystanków autobusowych;
• parkowanie samochodów na chodnikach, co uniemożliwia
swobodne przemieszczanie się pieszym;
• zła organizacja sygnalizacji drogowej;
• złe rozmieszczenie i za mało oznakowanych przejść dla pieszych;
• brak oświetlenia lub niedostateczne oświetlenie przestrzeni publicznych;
• hałas;
• dym z kominów;
• brak ławek, koszy na śmieci, pojemników na psie odchody;
• zły stan placów zabaw, zanieczyszczone piaskownice.
Poniżej przedstawiono zestawienie głównych problemów
technicznych związanych z jakością życia, według miejsca zamieszkania.
316
Liczba
%
Liczba
%
Liczba
%
Liczba
%
Liczba
%
Liczba
%
Liczba
%
Liczba
%
Liczba
%
Liczba
%
Liczba
%
Liczba
%
Borowiczki
53 19,6% 14 5,2% 22 8,1% 33 12,2% 11 4,1% 27 10,0% 15 5,6% 24 8,9% 24 8,9%
7 2,6% 10 3,7% 7
Ciechomice
47 24,6% 7
3,7% 14 7,3% 29 15,2% 2 1,0% 18 9,4% 11 5,8% 18 9,4% 12 6,3%
5 2,6% 0 0,0% 17 8,9%
Dobrzyńska
48 17,8% 4
1,5% 39 14,4% 21 7,8% 13 4,8% 33 12,2% 26 9,6% 22 8,1% 20 7,4%
3 1,1% 13 4,8% 4
Dworcowa
44 12,5% 20 5,7% 59 16,8% 29 8,2% 12 3,4% 52 14,8% 30 8,5% 37 10,5% 21 6,0% 11 3,1% 7 2,0% 1
Góry
40 19,0% 8
3,8% 11 5,2% 30 14,2% 2 0,9% 20 9,5% 10 4,7%
Imielnica
16 9,2%
3,4% 23 13,2% 26 14,9% 6 3,4% 18 10,3% 3
6
8
1,7% 20 11,5% 24 13,8% 4 2,3% 3 1,7% 4
Kolegialna
96 18,3% 6
Łukasiewicza
87 15,9% 14 2,6% 114 20,8% 30 5,5% 10 1,8% 59 10,8% 65 11,9% 28 5,1% 25 4,6%
Podolszyce
Południe
Podolszyce
Północ
Pradolina Wisły
Liczba
%
3 0,7% 12 2,6% 2
%
Liczba
%
9 3,3% 11 4,1%
3 1,1%
5 2,6% 3
1,6%
3 1,6%
1,5% 10 3,7% 9
3,3%
5 1,9%
0,3% 14 4,0% 10 2,8%
5 1,4%
1,9%
5 2,4%
5,2%
6 3,4%
0,4% 14 3,1% 24 5,3%
9 2,0%
2,3%
6 3,4% 9
1,1% 92 17,5% 66 12,6% 20 3,8% 56 10,7% 52 9,9% 35 6,7% 23 4,4% 12 2,3% 23 4,4% 12 2,3% 15 2,9% 8
6 1,1% 22 4,0% 0
Inne
Nieprzyjemne zapachy
Liczba
3,8% 25 11,8% 15 7,1% 4 1,9% 24 11,4% 5 2,4% 4
Kochanowskiego 64 14,1% 24 5,3% 78 17,2% 55 12,1% 17 3,7% 39 8,6% 39 8,6% 43 9,5% 31 6,8%
Międzytorze
2,6%
Niedostosowanie infrastruktury
miejskiej dla osób z ograniczoną
zdolnością poruszania się
Brak infrastruktury technicznej
(np. instalacja c.o., wod.-kan.,
gaz)
Zły stan techniczny obiektów
Zdewastowane i opuszczone
tereny poprzemysłowe/
powojskowe
Brak boisk, placów zabaw
Brak terenów zielonych i
spacerowych
Zanieczyszczone skwery, ulice,
trawniki
Niska estetyka otoczenia – niska
jakość urządzeń małej
architektury (np. ławki, kioski,
śmietniki) lub ich brak
Chaos reklamowy
Brak ścieżek rowerowych
Osiedle
Niedostateczna liczba miejsc
parkingowych
Zły stan dróg i chodników
Niedogodne połączenia
komunikacji publicznej,
złe rozmieszczenie przystanków
autobusowych
Tabela 8. Problemy techniczne, związane z jakością życia występujące w pobliżu miejsca zamieszkania respondentów wg osiedli
1,5%
9 1,7%
0,0% 19 3,5% 65 11,9% 4 0,7%
57 12,4% 13 2,8% 72 15,7% 66 14,4% 20 4,4% 53 11,6% 39 8,5% 45 9,8% 19 4,1% 10 2,2% 12 2,6% 6
1,3% 17 3,7% 22 4,8%
7 1,5%
71 16,7% 10 2,3% 101 23,7% 26 6,1% 33 7,7% 37 8,7% 41 9,6% 26 6,1% 20 4,7%
3 0,7% 9 2,1% 4
0,9% 20 4,7% 16 3,8%
9 2,1%
82 15,0% 17 3,1% 121 22,1% 53 9,7% 32 5,8% 44 8,0% 58 10,6% 25 4,6% 20 3,6%
9 1,6% 12 2,2% 4
0,7% 31 5,7% 27 4,9% 13 2,4%
15 21,4% 9 12,9% 3
4,3%
8 11,4% 1 1,4% 8 11,4% 4
5,7%
2
2,9%
8 11,4% 2 2,9% 1 1,4% 4
5,7%
2 2,9% 1
1,4%
2 2,9%
317
3.2. Problemy społeczne występujące w pobliżu miejsca zamieszkania
W wyniku procesów transformacji gospodarczej w Polsce nastąpił
wzrost znaczenia problemów społecznych. Przy czym nie rozwój
gospodarczy, lecz asymetryczne przekształcenia w działalności gospodarczej są przyczyną powstawania problemów społecznych. Zatem
problemy te są związane ściśle ze skutkami gospodarczego działania.
Problemy społeczne charakteryzują się następującymi cechami:
• budzą niepokój, napięcie i prowadzą do zachowań ludzi, będących
wyrazem tych niepokojów i napięć;
• są długotrwałe, mają szeroki i rosnący zasięg;
• kumulują się w pewnych grupach społecznych;
• prowadzą do zakłóceń szerszego rozwoju społecznego;
• wiążą się z niedostosowaniem instytucji społecznych do potrzeb ludzi;
• nie mogą zostać samodzielnie przezwyciężone przez osoby ich
doświadczające.
Wyżej wymienione wyznaczniki, działając jednocześnie ze skrajnym nasileniem, mogą doprowadzić do zagrożeń funkcjonowania społeczności lokalnej. W związku z powyższym przeanalizowane zostało postrzeganie problemów społecznych przez mieszkańców poszczególnych osiedli.
Istotne znaczenie w przeprowadzonej analizie znalazła kwestia
społecznego postrzegania przyczyn zagrożenia bezpieczeństwa.
Na subiektywny poziom odczuwanego bezpieczeństwa wpływ mają
zagrożenia, do których zaliczamy zjawiska patologii społecznej. Im większy jest zasięg i natężenie zjawisk patologicznych, tym mniejsze poczucie
bezpieczeństwa. Zatem poznanie źródeł zagrożenia bezpieczeństwa
pozwoli instytucjom publicznym i władzom samorządowym podjąć działania mające na celu ograniczenie albo wyeliminowanie tych zagrożeń.
Przeprowadzona w ramach badań analiza występowania problemów
społecznych wśród mieszkańców Płocka pozwoliła zbudować zestawienie
najczęściej występujących zjawisk obniżających jakość życia w mieście.
W pytaniu nr 2 - Jakie problemy społeczne, związane z jakością życia
Pani/Pana zdaniem występują w pobliżu Pani/Pana miejsca zamieszkania? poproszono respondentów o wskazanie maksymalnie 3 problemów.
Wśród 7 wymienionych problemów znalazło się pytanie otwarte, które
pozwoliło respondentom na wskazanie, problemu nieujętego w ankiecie.
325
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Tabela 11. Problemy społeczne, związane z jakością życia występujące w pobliżu miejsca zamieszkania respondentów wg osiedli
Osiedle
Chuligaństwo,
wandalizm,
agresywne
zachowania
młodzieży,
zagrożenie
przestępczością
Liczba
%
Borowiczki
29
25,0%
Ciechomice
17
Dobrzyńska
Uciążliwe
sąsiedztwo
Patologie
społeczne
(np. alkoholizm,
narkomania,
przemoc
w rodzinie)
Bezdomność
Inne
%
Liczba
%
Liczba
%
Liczba
%
Liczba
%
Liczba
%
6
5,2%
25
21,6%
27
23,3%
17
14,7%
10
8,6%
2
1,7%
21,0%
9
11,1%
24
29,6%
16
19,8%
10
12,3%
5
6,2%
47
30,7%
14
9,2%
24
15,7%
21
13,7%
31
20,3%
14
9,2%
2
1,3%
Dworcowa
46
25,4%
14
7,7%
38
21,0%
30
16,6%
20
11,0%
31
17,1%
2
1,1%
Góry
19
21,1%
9
10,0%
19
21,1%
26
28,9%
13
14,4%
2
2,2%
2
2,2%
6
7,9%
3
3,9%
29
38,2%
27
35,5%
6
7,9%
4
5,3%
1
1,3%
Kochanowskiego
43
20,8%
29
14,0%
40
19,3%
43
20,8%
21
10,1%
28
13,5%
3
1,4%
Kolegialna
78
29,3%
35
13,2%
45
16,9%
39
14,7%
41
15,4%
26
9,8%
2
0,8%
Łukasiewicza
83
31,1%
21
7,9%
45
16,9%
43
16,1%
36
13,5%
38
14,2%
1
0,4%
Międzytorze
46
22,3%
27
13,1%
41
19,9%
40
19,4%
20
9,7%
30
14,6%
2
1,0%
Imielnica
326
Liczba
Słaba
współpraca
Słaba integracja
między
lokalnej
instytucjami
społeczności
publicznymi a
mieszkańcami
0,0%
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Zdaniem mieszkańców, głównymi problemami społecznymi
związanymi z jakością życia są:
• chuligaństwo, wandalizm, agresywne zachowania młodzieży,
zagrożenie przestępczością;
• słaba integracja lokalnej społeczności;
• słaba współpraca między instytucjami publicznymi a mieszkańcami.
Chuligaństwo, wandalizm, agresywne zachowania młodzieży,
zagrożenie przestępczością jako największy problem społeczny
występujący w pobliżu miejsca zamieszkania wskazali mieszkańcy
11 osiedli, tj. Borowiczki, Dobrzyńska, Dworcowa, Kochanowskiego,
Kolegialna, Łukasiewicza, Międzytorze, Skarpa, Stare Miasto,
Tysiąclecia, Wyszogrodzka.
Dla mieszkańców 6 osiedli (Ciechomice, Imielnica, Podolszyce
Południe, Podolszyce Północ, Radziwie, Zielony Jar) największym
problemem społecznym występującym w pobliżu ich miejsca
zamieszkania jest słaba integracja lokalnej społeczności. Według
mieszkańców pozostałych osiedli największym problemem jest słaba
współpraca między instytucjami publicznymi a mieszkańcami.
Wśród innych problemów społecznych wskazywanych w ankiecie
przez mieszkańców pojawiły się m.in.:
• brak pracy, bieda;
• brak wrażliwości mieszkańców na czystość i estetykę otoczenia,
niesprzątanie po psach;
• koncentracja społeczności romskiej w jednym miejscu;
• mało patroli policji;
• grupy mężczyzn spożywających alkohol w miejscach publicznych;
• psy bez nadzoru biegające po ulicach;
• brak programu aktywizacji młodzieży;
• wysiadywanie młodzieży pod blokiem, krzyki po godz. 22.00.
328
Tabela 12. Trzy główne problemy społeczne związane z jakością życia
Liczba
wskazań
ogółem
Udział wskazań
wśród
wszystkich
ankiet
Chuligaństwo, wandalizm, agresywne zachowania młodzieży, zagrożenie przestępczością
884
47,0%
Słaba integracja lokalnej społeczności
679
36,1%
Słaba współpraca między instytucjami publicznymi a mieszkańcami
622
33,1%
Rodzaj problemu
Tabela 13. Zestawienie głównych problemów społecznych związanych z jakością życia wg miejsca zamieszkania
Osiedle
Liczba
złożonych
ankiet
Borowiczki
70
Ciechomice
51
Udzielone odpowiedzi
Chuligaństwo, wandalizm, agresywne zachowania młodzieży,
zagrożenie przestępczością
Słaba współpraca między instytucjami publicznymi a mieszkańcami
Słaba integracja lokalnej społeczności
Słaba integracja lokalnej społeczności
Chuligaństwo, wandalizm, agresywne zachowania młodzieży,
zagrożenie przestępczością
Słaba współpraca między instytucjami publicznymi a mieszkańcami
Liczba
odpowiedzi
Udział %
w liczbie
złożonych
ankiet
29
41,4%
27
25
24
38,6%
35,7%
47,1%
17
33,3%
16
31,4%
329
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
3.3. Problemy dotyczące braku niektórych miejsc i form aktywności
w pobliżu miejsca zamieszkania
W wyniku przemian społeczno-gospodarczych zanikło wiele form
spędzania wolnego czasu. Rozluźniły się również więzi sąsiedzkie.
W związku z tym obecnie funkcjonowanie wielu społeczności lokalnych
odbywa się bez poszanowania dobra wspólnego i negatywnie odbija się
na jakości życia w osiedlach.
W bezosobowym środowisku trudno liczyć na pomoc sąsiedzką
a niezagospodarowane lub nieprawidłowo zaprojektowane przestrzenie
nie sprzyjają nawiązywaniu dobrych stosunków sąsiedzkich.
W pytaniu nr 3 - Jakich miejsc i form aktywności brakuje
w pobliżu Pani/Pana miejsca zamieszkania? poproszono o wskazanie
maksymalnie 3 odpowiedzi.
Wśród 12 wymienionych problemów znalazło się pytanie otwarte,
które pozwoliło respondentom na wskazanie problemu nieujętego
w ankiecie.
334
liczba
%
liczba
%
liczba
%
liczba
%
liczba
%
liczba
% liczba
%
% liczba
Innych
szaletów miejskich
placówek pocztowych
% liczba
%
liczba
%
4 2,8% 12 8,5%
Ciechomice
29 25,0% 12 10,3%
3 2,6% 18 15,5%
3 2,6%
5 4,3% 11 9,5%
Dobrzyńska
38 26,4% 25 17,4%
6 4,2% 19 13,2%
5 3,5%
4 2,8% 17 11,8% 2 1,4%
Dworcowa
45 23,9% 26 13,8% 18 9,6% 22 11,7% 12 6,4%
Góry
41 31,8% 12 9,3%
6 4,7% 19 14,7%
3 2,3% 12 9,3%
4 3,1%
7 5,4%
6 4,7% 10 7,8%
5 3,9%
4 3,1%
Imielnica
40 36,4% 25 22,7%
4 3,6%
2 1,8%
7 6,4%
5 4,5%
2 1,8%
4 3,6%
2 1,8%
4 1,9% 18 8,5%
6 2,8% 15 7,1%
5 2,4%
Kochanowskiego 52 24,5% 47 22,2% 10 4,7% 16 7,5%
7 6,4%
8 3,8% 11 5,2% 20 9,4%
6 4,2%
liczba
41 28,9% 28 19,7% 15 10,6% 15 10,6%
4 2,1% 10 5,3%
2 1,4%
%
Borowiczki
3 2,7%
3 2,1%
liczba
placówek opieki medycznej
placówek obsługi finansowej
lokali gastronomicznych
placówek usługowych (np. fryzjer,
krawiec, ksero, szewc)
miejsca sprzedaży produktów
rolnych, regionalnych
sklepów z artykułami
specjalistycznymi (np. odzieżowy,
meblowy, RTV-AGD, kwiaciarnia,
księgarnia)
małych sklepów osiedlowych z
artykułami spożywczymi
imprez integrujących lokalną
społeczność
Osiedle
miejsca do spędzania czasu wolnego
(np. klub osiedlowy,
kafejka internetowa, biblioteka,
fitness club, świetlica)
Tabela 14. Zestawienie miejsc i form aktywności brakujących w pobliżu miejsca zamieszkania respondentów wg osiedli
9 7,8% 11 9,5%
9 6,3%
2 1,1% 14 7,4%
2 1,4% 11 7,7%
3 2,1%
8 6,9%
6 5,2%
1 0,9%
2 1,4% 13 9,0%
4 2,8%
4 2,1% 28 14,9% 3 1,6%
9 8,2%
Kolegialna
62 24,5% 44 17,4% 18 7,1% 25 9,9% 16 6,3%
7 2,8% 10 4,0%
3 1,2% 21 8,3%
2 0,8% 41 16,2% 4 1,6%
Łukasiewicza
49 19,6% 51 20,4% 28 11,2% 16 6,4%
7 2,8% 23 9,2%
4 1,6% 17 6,8%
6 2,4% 36 14,4% 5 2,0%
Międzytorze
59 24,5% 43 17,8%
8 3,2%
9 3,7% 19 7,9% 14 5,8%
9 3,7% 36 14,9% 7 2,9% 19 7,9%
1 0,4% 18 7,5%
7 2,9%
335
Ankietowani uznali, że najbardziej brakuje im w pobliżu miejsca
zamieszkania:
• miejsc do spędzania czasu wolnego (np. klubu osiedlowego,
biblioteki, fitness clubu, świetlicy);
• imprez integrujących lokalną społeczność;
• szaletów miejskich.
Brak miejsca do spędzania czasu wolnego to główny problem,
który wskazali mieszkańcy 16 osiedli: Borowiczki, Ciechomice,
Dobrzyńska, Dworcowa, Góry, Imielnica, Kochanowskiego, Kolegialna,
Międzytorze, Pradolina Wisły, Radziwie, Skarpa, Stare Miasto,
Tysiąclecia, Winiary, Wyszogrodzka.
Mieszkańcy osiedla Trzepowo wskazali, iż brakuje im placówki
opieki medycznej. Mieszkańcom pozostałych osiedli brakuje imprez
integrujących lokalną społeczność.
Wśród innych potrzeb mieszkańcy większości osiedli wskazywali
na brak placów zabaw, siłowni na powietrzu, parków, boisk, ścieżek
rowerowych. Dodatkowo mieszkańcy wskazywali także, m.in. na brak:
• dużego sklepu z artykułami spożywczymi (Borowiczki, Góry);
• weterynarza (Borowiczki);
• bankomatu (Borowiczki, Ciechomice);
• parku dla zwierząt (Łukasiewicza, Podolszyce Południe,
Podolszyce Północ);
• krytego basenu (Kochanowskiego, Skarpa);
• apteki (Wyszogrodzka);
• placówki dziennego pobytu dla osób starszych i samotnych
(Podolszyce Północ);
• inicjatyw zajmujących się opieką nad bezdomnymi zwierzętami,
np. domów dla kotów (Podolszyce Południe).
337
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Tabela 15. Zestawienie miejsc i form aktywności związanych z jakością życia, których brakuje respondentom
Rodzaj problemu
miejsca do spędzania czasu wolnego (np. klub osiedlowy, kafejka internetowa, biblioteka,
fitness club, świetlica)
imprez integrujących lokalną społeczność
szaletów miejskich
Liczba Udział wskazań
wskazań wśród wszystkich
ogółem
ankiet
890
47,3%
638
33,9%
386
20,5%
Tabela 16. Zestawienie miejsc i form aktywności, których brakuje respondentom wg miejsca zamieszkania
Osiedle
Borowiczki
Ciechomice
338
Liczba
złożonych
ankiet
70
51
Udzielone odpowiedzi
miejsca do spędzania czasu wolnego (np. klub osiedlowy,
kafejka internetowa, biblioteka, fitness club, świetlica)
imprez integrujących lokalną społeczność
małych sklepów osiedlowych z artykułami spożywczymi
sklepów z artykułami specjalistycznymi (np. odzieżowy, meblowy,
RTV-AGD, kwiaciarnia, księgarnia)
miejsca do spędzania czasu wolnego (np. klub osiedlowy, kafejka
internetowa, biblioteka, fitness club, świetlica)
sklepów z artykułami specjalistycznymi (np. odzieżowy, meblowy,
RTV-AGD, kwiaciarnia, księgarnia)
imprez integrujących lokalną społeczność
Liczba
odpowiedzi
Udział %
w liczbie
złożonych ankiet
41
58,6%
28
15
40,0%
21,4%
15
21,4%
29
56,9%
18
35,3%
12
23,5%
3.4. Obszary wymagające ożywienia w pobliżu miejsca zamieszkania
według mieszkańców poszczególnych osiedli
W pytaniu nr 4 - Proszę wskazać w pobliżu Pani/Pana miejsca
zamieszkania obiekty/tereny, które uważa Pani/Pan, że wymagają
ożywienia? respondentów poproszono, aby wskazali maksymalnie
3 takie obszary.
Na pytanie 4 odpowiedzi udzieliły 1222 osoby, z czego 533 osoby
wskazały więcej niż jeden obszar, który wymaga ożywienia. Łącznie
na pytanie 4 odpowiedzi udzieliło 65% ankietowanych. Najczęściej
obiekty/tereny wymagające ożywienia wskazywali mieszkańcy osiedla
Stare Miasto (83,3% ankietowanych zamieszkałych na tym osiedlu
wskazało obszary w pobliżu zamieszkania, które wymagają ożywienia).
W pytaniu 5 poproszono respondentów, aby uszczegółowili problemy, jakie wiążą się ze wskazanymi w pytaniu 4 obszarami.
Tabela 17. Zestawienie liczby osób, które wskazały obszary wymagające
ożywienia w pobliżu miejsca zamieszkania wg osiedli
Osiedle
zamieszkania
Liczba wypełnionych
ankiet
Liczba osób, które
wskazały obszar w pytaniu 4
Udział %
Borowiczki
Ciechomice
Dobrzyńska
Dworcowa
Góry
Imielnica
Kochanowskiego
Kolegialna
Łukasiewicza
Międzytorze
Podolszyce Południe
Podolszyce Północ
Pradolina Wisły
Radziwie
Skarpa
Stare Miasto
Trzepowo
Tysiąclecia
Winiary
Wyszogrodzka
Zielony Jar
Ogółem
70
51
68
96
55
55
127
131
138
117
143
162
18
76
94
132
9
138
36
106
58
1880
53
27
53
68
44
28
84
102
81
79
69
77
11
57
67
110
3
85
20
72
32
1222
75,7%
52,9%
77,9%
70,8%
80,0%
50,9%
66,1%
77,9%
58,7%
67,5%
48,3%
47,5%
61,1%
75,0%
71,3%
83,3%
33,3%
61,6%
55,6%
67,9%
55,2%
65,0%
343
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Osiedle Borowiczki
tereny powojskowe
zaniedbana zieleń
negatywne zjawiska
społeczne
słaba komunikacja
zaniedbane zabytki
5
6
15
0
19
10
1
12
13
12
1
0
2
0
8
5
3
0
10
4
5
5
6
0
9
6
4
4
Łączna liczba wskazań z osiedla
brak ławek
do odpoczynku
zły stan dróg
i chodników
udział %
tereny poprzemysłowe
13
liczba wskazań
puste lokale użytkowe
23
inne
niska estetyka otoczenia
Osiedle Borowiczki
zły stan techniczny
obiektów
Cukrownia
Borowiczki, park,
ul. Harcerska
Stadion
w Borowiczkach
przy ul. Borowickiej
zaniedbana przestrzeń
publiczna
wskazany obszar
Tabela 18. Osiedle Borowiczki - zestawienie miejsc wymagających ożywienia wraz z liczbą wskazań
oraz występującymi problemami
28
31,8%
16
18,2%
14
15,9%
88
100,0
%
Mieszkańcy osiedla Borowiczki najczęściej wskazywali teren cukrowni wraz z ul. Harcerską oraz pobliskim parkiem głównie
ze względu na zaniedbaną przestrzeń publiczną. Na ten właśnie obszar dokonano 31,8% wskazań. Mniej osób wskazało stadion
(18,2% wskazań). Blisko 16% mieszkańców osiedla Borowiczki wskazało, że całe osiedle wymaga ożywienia.
344
3.5. Obszary wymagające ożywienia na terenie całego miasta według
mieszkańców poszczególnych osiedli
W pytaniu nr 6 - Proszę wskazać poza osiedlem, na którym
Pani/Pan mieszka obiekty/tereny, które uważa Pani/Pan, że wymagają ożywienia? respondenci zostali poproszeni o wskazanie maksymalnie
5 obszarów.
Na pytanie 6 odpowiedzi udzieliło 1125 osób, co stanowi blisko
60% ankietowanych. Najczęściej wskazywano obszary/tereny położone
w centrum miasta: ul. Tumska, ul. Sienkiewicza, Stare Miasto. Głównym
problemem ulicy Tumskiej jest przede wszystkim duża liczba wolnych
lokali użytkowych. Mieszkańcom przeszkadza także m.in. duża liczba
banków, które mają siedziby na tej ulicy oraz brak przyjaznych miejsc
do siedzenia. W przypadku ul. Sienkiewicza ankietowani zwrócili uwagę
głównie na zły stan techniczny obiektów położonych przy tej ulicy,
zaniedbaną przestrzeń oraz problemy społeczne. Zły stan techniczny
obiektów to według mieszkańców główny powód, dla którego działania
rewitalizacyjne powinny być kontynuowane na osiedlu Stare Miasto.
W pytaniu 7 poproszono respondentów, aby uszczegółowili
problemy jakie wiążą się ze wskazanymi w pytaniu 6 obszarami.
365
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
366
74
0
0
36
82
udział % w ogólnej
liczbie wskazań
liczba wskazań
11
same banki; stoliki na powietrzu;
niewygodne siedzenia; za mało zieleni,
kwiatów; szarzyzna; ogólny brud;
zdewastowane budki telefoniczne;
brak placówek gastronomicznych;
zaniedbane podwórka; banki, kantory itp
powinny być wyprowadzone w boczne
73
uliczki; brak małych, tanich sklepików
i przytulnych lokali; ulica zrobiła się
pusta, są tylko banki a jej piękno nie
jest wykorzystywane; brak wykorzystania
Tumskiej jako głównego deptaka miasta;
brak miejsc do siedzenia przyjaznych
mieszkańcom
inne
problemy społeczne
zaniedbana zieleń
tereny powojskowe
tereny poprzemysłowe
puste lokale użytkowe
74 156
zaniedbane zabytki
70
słaba komunikacja
ul. Tumska
zaniedbana przestrzeń
publiczna
zły stan techniczny
obiektów
niska estetyka
otoczenia
wskazany obszar
Tabela 39. Zestawienie miejsc wymagających ożywienia na terenie całego miasta wraz z liczbą wskazań
oraz występującymi problemami
205 6,4%
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Niektóre obiekty/tereny wymagające ożywienia wskazywane
były zarówno przez osoby mieszkające w pobliżu takiego obszaru, jak
i przez pozostałych mieszkańców Płocka. Poniżej zestawienie obszarów,
które zostały wskazane w pytaniu 4 i 6.
Tabela 40. Zestawienie miejsc wymagających ożywienia
wskazany obszar
ul. Sienkiewicza
ul. Tumska
teren - ul. Okrzei, Kwiatka, Tumska,
Narutowicza, Piekarska
teren pomiędzy ul. Pszczelą, Miodową, Bartniczą,
Skłodowskiej, Kredytową, Słodową, Jaśminową
Dworzec PKP/PKS wraz z terenem przyległym
osiedle Stare Miasto
osiedle Skarpa
osiedle Kolegialna
osiedle Radziwie
osiedle Międzytorze
teren - al. Jachowicza, Nowy Rynek,
Królewiecka, Bielska
ul. Kazimierza Wielkiego, zespół kościoła
Mariawitów
teren pomiędzy ul. Przemysłową, Wiadukt,
Bielską, Tysiąclecia
kwartał pomiędzy ul. Bielską, Ostatnią,
Spacerową i Kobylińskiego – rynek,
al. Spacerowa, dawny młyn
teren byłej jednostki wojskowej, ul. Strzelecka,
ul. Powstańców Styczniowych
osiedle Borowiczki
ul. Otolińska, blok socjalny
ul. Kolegialna
osiedle Łukasiewicza
osiedle Dworcowa
ul. Harcerska, teren po cukrowni wraz z parkiem
i pałacem
osiedle Winiary
376
suma
wskazań
z pyt. 4 i 6
244
236
udział %
w ogólnej liczbie
wskazań
5,3%
5,1%
215
4,7%
207
4,5%
164
156
126
103
102
95
3,6%
3,4%
2,7%
2,2%
2,2%
2,1%
89
1,9%
81
1,8%
76
1,7%
76
1,7%
66
1,4%
61
58
57
55
54
1,3%
1,3%
1,2%
1,2%
1,2%
53
1,2%
52
1,1%
wskazany obszar
osiedle Dobrzyńska
al. Jachowicza, dawny dworzec PKS
osiedle Wyszogrodzka
Jar rzeki Brzeźnicy, ul. Parowa
osiedle Podolszyce Północ
osiedle Tysiąclecia
al. Roguckiego
osiedle Imielnica
tereny przy ul. Dworcowej i ul. Chopina
ul. Kolejowa, budynek po byłej elektrowni,
po przedszkolu
stadion w Borowiczkach
ul. 3 Maja
osiedle Zielony Jar, Jar Rosicy
osiedle Góry
stadion miejski wraz z terenem przyległym
osiedle Kochanowskiego
ul. Gałczyńskiego, plac przy Politechnice,
osiedle Miodowa Jar
szpital na Winiarach wraz z terenem przyległym
Cholerka, ul. Górna
osiedle Ciechomice
ul. Wyszogrodzka
suma
wskazań
z pyt. 4 i 6
51
50
45
44
44
38
34
33
32
udział %
w ogólnej liczbie
wskazań
1,1%
1,1%
1,0%
1,0%
1,0%
0,8%
0,7%
0,7%
0,7%
29
0,6%
28
27
27
27
26
25
0,6%
0,6%
0,6%
0,6%
0,6%
0,5%
23
0,5%
22
19
18
17
0,5%
0,4%
0,4%
0,4%
3.6. Ocena zadowolenia z własnego osiedla
Pytanie 8. Czy jest Pani/Pan zadowolona/y z tego, że mieszka
na swoim osiedlu?
Tabela 41. Skala zadowolenia z własnego miejsca zamieszkania
Odpowiedzi
jestem zadowolony
jestem średnio zadowolony
nie jestem zadowolony
Ogółem
Liczba
989
762
129
1880
Udział %
52,6%
40,5%
6,9%
100,0%
377
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Ponad 52% ankietowanych jest zadowolonych z tego, że mieszka na
swoim osiedlu. Najbardziej zadowoleni z miejsca zamieszkania są
mieszkańcy Zielonego Jaru (aż 81% mieszkańców). Wysokie zadowolenie
z miejsca zamieszkania wskazali także mieszkańcy Podolszyc Południowych, Podolszyc Północnych, Gór oraz Imielnicy.
Tabela 42. Skala zadowolenia z własnego miejsca zamieszkania wg osiedli
Osiedle
Liczba
ankiet
Borowiczki
70
Ciechomice
51
Dobrzyńska
68
Dworcowa
96
Góry
55
Imielnica
55
Kochanowskiego 127
Kolegialna
131
Łukasiewicza
138
Międzytorze
117
Podolszyce
143
Południe
Podolszyce
162
Północ
Pradolina Wisły
18
Radziwie
76
Skarpa
94
Stare Miasto
132
Trzepowo
9
Tysiąclecia
138
Winiary
36
Wyszogrodzka
106
Zielony Jar
58
Ogółem
1880
378
jestem
jestem średnio
nie jestem
zadowolony
zadowolony
zadowolony
Udział
Udział
Udział
Liczba
Liczba
Liczba
%
%
%
37
52,9%
30
42,9%
3
4,3%
30
58,8%
19
37,3%
2
3,9%
24
35,3%
34
50,0%
10
14,7%
45
46,9%
48
50,0%
3
3,1%
34
61,8%
19
34,5%
2
3,6%
34
61,8%
19
34,5%
2
3,6%
64
50,4%
55
43,3%
8
6,3%
50
38,2%
65
49,6%
16
12,2%
75
54,3%
56
40,6%
7
5,1%
59
50,4%
53
45,3%
5
4,3%
112
78,3%
30
21,0%
1
0,7%
104
64,2%
51
31,5%
7
4,3%
9
41
30
40
2
72
21
59
47
989
50,0%
53,9%
31,9%
30,3%
22,2%
52,2%
58,3%
55,7%
81,0%
52,6%
9
26
49
70
7
59
14
39
10
762
50,0%
34,2%
52,1%
53,0%
77,8%
42,8%
38,9%
36,8%
17,2%
40,5%
0
9
15
22
0
7
1
8
1
129
0,0%
11,8%
16,0%
16,7%
0,0%
5,1%
2,8%
7,5%
1,7%
6,9%
Wykres 3. Porównanie zadowolenia z własnego miejsca zamieszkania wg osiedli
Zielony Jar
Podolszyce Południe
Podolszyce Północ
Imielnica
Góry
Ciechomice
Winiary
Wyszogrodzka
Łukasiewicza
Radziwie
Borowiczki
Tysiąclecia
Międzytorze
Kochanowskiego
Pradolina Wisły
Dworcowa
Kolegialna
Dobrzyńska
Skarpa
Stare Miasto
Trzepowo
0,0%
jestem zadowolony
20,0%
40,0%
60,0%
jestem średnio zadowolony
80,0%
100,0%
nie jestem zadowolony
Najwięcej osób niezadowolonych z miejsca zamieszkania mieszka
na Starym Mieście. Swoje niezadowolenie z miejsca zamieszkania
wskazało 16,7% mieszkańców tego osiedla. Wysokie niezadowolenie
z miejsca zamieszkania można zaobserwować także na osiedlach Skarpa,
Dobrzyńska, Kolegialna i Radziwie.
379
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
3.7. Ocena atrakcyjności osiedli
Pytanie 9. Proszę wskazać osiedle w Płocku, które według
Pani/Pana jest najbardziej atrakcyjne pod względem jakości życia?
Tabela 43. Wybór najbardziej atrakcyjnego osiedla wg respondentów
Odpowiedzi
Liczba
Udział %
Borowiczki
20
1,3%
Ciechomice
10
0,6%
Dobrzyńska
5
0,3%
Dworcowa
12
0,8%
Góry
23
1,5%
Imielnica
23
1,5%
Kochanowskiego
20
1,3%
Kolegialna
18
1,2%
Łukasiewicza
52
3,4%
Międzytorze
27
1,8%
Podolszyce Południe
743
48,3%
Podolszyce Północ
268
17,4%
Pradolina Wisły
6
0,4%
Radziwie
13
0,8%
Skarpa
14
0,9%
Stare Miasto
118
7,7%
Trzepowo
0
0,0%
Tysiąclecia
34
2,2%
Winiary
8
0,5%
Wyszogrodzka
27
1,8%
Zielony Jar
98
6,4%
1539
100,0%
Ogółem
380
Wykres 4. Najbardziej atrakcyjne osiedla wg respondentów
Podolszyce Południe
48,3%
Podolszyce Północ
17,4%
Stare Miasto
7,7%
Zielony Jar
6,4%
Łukasiewicza
3,4%
Tysiąclecia
2,2%
Wyszogrodzka
1,8%
Międzytorze
1,8%
Imielnica
1,5%
Góry
1,5%
Kochanowskiego
1,3%
Borowiczki
1,3%
Kolegialna
1,2%
Skarpa
0,9%
Radziwie
0,8%
Dworcowa
0,8%
Ciechomice
0,6%
Winiary
0,5%
0,4%
Pradolina Wisły
Dobrzyńska
Trzepowo
0,3%
0,0%
0,0%
10,0%
20,0%
30,0%
40,0%
50,0%
Osiedle najbardziej atrakcyjne pod względem jakości życia
wskazało 1539 osób, co stanowi 81,9% ankietowanych. Najwięcej osób
uznało, że najbardziej atrakcyjnym osiedlem są Podolszyce Południe
(ponad 48%). Na drugim miejscu pod względem atrakcyjności uplasowało
się osiedle Podolszyce Północ.
381
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Pytanie 10. Proszę wskazać osiedle w Płocku, które według
Pani/ Pana jest najmniej atrakcyjne pod względem jakości życia?
Tabela 44. Wybór najmniej atrakcyjnego osiedla wg respondentów
Odpowiedzi
Borowiczki
Ciechomice
Dobrzyńska
Dworcowa
Góry
Imielnica
Kochanowskiego
Kolegialna
Łukasiewicza
Międzytorze
Podolszyce Południe
Podolszyce Północ
Pradolina Wisły
Radziwie
Skarpa
Stare Miasto
Trzepowo
Tysiąclecia
Winiary
Wyszogrodzka
Zielony Jar
Ogółem
382
Liczba
39
20
186
46
17
11
19
114
50
90
19
25
21
145
333
236
60
27
35
36
3
1532
Udział %
2,5%
1,3%
12,1%
3,0%
1,1%
0,7%
1,2%
7,4%
3,3%
5,9%
1,2%
1,6%
1,4%
9,5%
21,7%
15,4%
3,9%
1,8%
2,3%
2,3%
0,2%
100,0%
Wykres 5. Najmniej atrakcyjne osiedla wg respondentów
Zielony Jar
Imielnica
Góry
Podolszyce Południe
Kochanowskiego
Ciechomice
Pradolina Wisły
Podolszyce Północ
Tysiąclecia
Winiary
Wyszogrodzka
Borowiczki
Dworcowa
Łukasiewicza
Trzepowo
Międzytorze
Kolegialna
Radziwie
Dobrzyńska
Stare Miasto
Skarpa
0,2%
0,7%
1,1%
1,2%
1,2%
1,3%
1,4%
1,6%
1,8%
2,3%
2,3%
2,5%
3,0%
3,3%
3,9%
5,9%
7,4%
9,5%
0,0%
12,1%
15,4%
21,7%
5,0%
10,0%
15,0%
20,0%
25,0%
Najmniej atrakcyjne osiedle pod względem jakości życia wskazały
1532 osoby, czyli 81,5% ankietowanych. Najwięcej osób uznało, że
najmniej atrakcyjnym osiedlem jest Skarpa (21,7%). Mało atrakcyjnymi
osiedlami według ankietowanych są też Stare Miasto i Dobrzyńska.
IV. WNIOSKI
Celem ankiety było poznanie opinii mieszkańców Płocka na temat
obszarów problemowych wymagających działań rewitalizacyjnych.
Ankieta została przygotowana przez pracowników Referatu Rewitalizacji Miasta i członków Towarzystwa Naukowego Płockiego.
383
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Informacja o prowadzonym badaniu sondażowym przekazana została mieszkańcom Płocka za pośrednictwem strony internetowej Urzędu
Miasta Płocka, mediów lokalnych oraz portalu społecznościowego.
W badaniu sondażowym wzięło udział ok. 1900 osób, co stanowi
blisko 2% uprawnionych do wypełnienia ankiety mieszkańców Płocka.
Dystrybucja ankiet była w dużym stopniu uzależniona
od zaangażowania dyrekcji i pracowników placówek oświatowych, którzy
rozpowszechniali ankiety wśród uczniów i ich rodziców. Ten sposób
dystrybucji sprawił, że zapewniono możliwość udziału w badaniu
mieszkańcom wszystkich osiedli. Stosunkowo mało ankiet wypełnionych
zostało online (5,5 %). Jest to zaskakujące z uwagi na fakt, że obecnie
z internetu korzysta ponad 60% dorosłych Polaków (Centrum Badania
Opinii Społecznej – Internauci 2013, Warszawa - czerwiec 2013).
W przypadku ankiet wypełnionych w wersji papierowej zdecydowanie
najmniej zostało złożonych w Centrum ds. Organizacji Pozarządowych
(6 ankiet). Ponad 100 osób wyraziło (podając swój adres e-mail) chęć
otrzymywania informacji o dalszych działaniach w zakresie rewitalizacji.
W ankiecie proszono o wskazanie obszarów problemowych
znajdujących się w pobliżu miejsca zamieszkania respondentów oraz
obszarów problemowych, które wymagają działań rewitalizacyjnych
z uwagi na ich rolę w całej strukturze miasta.
Wśród problemów technicznych występujących w pobliżu miejsca
zamieszkania najwięcej osób wskazało:
• zły stan dróg i chodników;
• niedostateczną liczbę miejsc parkingowych;
• brak ścieżek rowerowych;
• niską estetykę otoczenia, niską jakość urządzeń małej architektury
(np. ławki, kioski, śmietniki) lub ich brak;
• zanieczyszczone skwery, ulice, trawniki.
Problemy dotyczące złego stanu podstawowej infrastruktury miejskiej należą zwykle do najbardziej uciążliwych w codziennym funkcjonowaniu. Inwestycje dotyczące remontów dróg i chodników są realizowane
na bieżąco. Niemniej jednak z uwagi na duże potrzeby w tym zakresie
powinna zostać opracowana hierarchizacja potrzeb, która będzie
uwzględniała miejskie dokumenty strategiczne oraz zdanie mieszkańców.
384
Niedostateczna liczba miejsc parkingowych jest częstym problemem starych osiedli i dzielnic śródmiejskich, które w okresie powstawania
były dostosowywane do ówczesnych potrzeb mieszkańców. Obecnie
konieczne jest rozwiązanie tego problemu nie tylko z powodu większej
liczby użytkowników samochodów, ale również z powodu zawłaszczania
przestrzeni publicznych przez samochody. Zwłaszcza, że w ankiecie
mieszkańcy wskazywali również jako poważny problem parkowanie
samochodów na chodnikach, uniemożliwiające ruch pieszych.
Od kilkunastu lat w Płocku zauważa się większe zainteresowanie
komunikacją rowerową. Jest to stosunkowo niedrogi środek lokomocji,
który doskonale sprawdza się przy pokonywaniu niewielkich odległości
wewnątrz miasta. Z tego względu, z wypowiedzi respondentów wynika
potrzeba przygotowania odpowiedniej infrastruktury, zapewniającej
bezpieczeństwo podróżowania.
Zauważona niska estetyka otoczenia wskazuje na uwrażliwienie
respondentów na jakość przestrzeni miejskiej. Ten ważny głos powinien
znaleźć odzwierciedlenie w położeniu większego nacisku na jakość
realizowanych projektów, szczególnie miejskich oraz większą dbałość
o tzw. „meble miejskie”, które powinny stanowić element świadomego
działania w zakresie estetyzacji przestrzeni.
Respondenci poprzez wskazanie problemu zanieczyszczonych
skwerów, ulic i trawników zwrócili uwagę również na kwestie czystości
i porządku. Jest to jasny sygnał dla służb porządkowych, aby z większą
starannością wykonywały swoje zadania. W ramach tego wskazania
pojawił się również problem zanieczyszczania trawników przez
czworonogi i braku nawyku sprzątania właścicieli po swoich psach.
Jako 3 największe problemy społeczne występujące w pobliżu
miejsca zamieszkania zostały wskazane:
• chuligaństwo, wandalizm, agresywne zachowania młodzieży,
zagrożenie przestępczością;
• słaba integracja lokalnej społeczności;
• słaba współpraca między instytucjami publicznymi a mieszkańcami.
Problem braku poczucia bezpieczeństwa w miejscu zamieszkania
jest jednym z najbardziej uciążliwych, ponieważ nie tylko nie pozwala
w pełni korzystać ze wspólnej przestrzeni publicznej, ale również
385
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
poczucie zagrożenia nie pozwala na realizację wielu aktywności w tej
przestrzeni. Pośrednio wpływa to, m.in. na czas, jaki spędzamy
w przestrzeni publicznej, godziny funkcjonowania zakładów usługowych,
trwałość urządzeń małej architektury itp. Z tej przyczyny służby
porządkowe powinny współpracować z organizacjami pozarządowymi,
instytucjami społecznymi w celu opracowania programów zwiększających
poczucie bezpieczeństwa mieszkańców.
Zaniepokojenie ankietowanych wzbudza także pozostawianie
psów bez nadzoru. Należało by rozważyć bardziej zdecydowane
działania w stosunku do właścicieli psów, którzy pozostawiają psy bez
opieki oraz odpowiedniego zabezpieczenia. Warto w tym zakresie
prowadzić akcję informacyjną. Ponadto ankietowani zwrócili uwagę
na niewystarczającą liczbę patroli policji i straży miejskiej.
Problemy wskazywane przez ankietowanych nie zawsze mają
odniesienie do realnego zagrożenia. Przykładem takiego problemu jest
bezdomność wskazywana bardzo często jako największy problem
społeczny na danym osiedlu. Nie znajduje to jednak potwierdzenia
w przeprowadzonych analizach statystycznych. Należy zatem zastanowić
się, dlaczego akurat ten problem jest najczęściej artykułowany przez
ankietowanych, a odpowiednie służby miejskie powinny go przeanalizować i podjąć stosowne rozwiązania, aby zmniejszyć jego oddziaływanie.
Wśród problemów dotyczących braku niektórych miejsc i form
aktywności w pobliżu miejsca zamieszkania dominują kwestie
aktywności w czasie wolnym. Najwięcej wskazań dotyczyło:
• braku miejsc do spędzania czasu wolnego (np. klub osiedlowy,
kafejka internetowa, biblioteka, fitness club, świetlica);
• braku imprez integrujących lokalną społeczność.
Wskazania te mówią o dużej potrzebie rozwoju życia społecznego
mieszkańców oraz spędzania czasu na rozwijaniu swoich zainteresowań.
Wyniki ankiety mogą sugerować, że istniejące obiekty nie zaspakajają
w pełni potrzeb mieszkańców lub nie mają oni wystarczającej informacji
na ich temat.
W celu poprawy sytuacji powinny zostać wykorzystane przede
wszystkim placówki oświatowe, które w godzinach popołudniowych są
386
mniej obciążone. Zwykle dysponują one infrastrukturą, która umożliwiałaby w dość prosty sposób spełnienie części oczekiwań.
Integracja lokalnej społeczności winna również być przedmiotem
działalności rad mieszkańców osiedli, które powinny w tym celu
dysponować stosownymi narzędziami.
Kolejnym problemem, według ankietowanych, jest brak szaletów
miejskich. Biorąc jednak pod uwagę kontekst tych wypowiedzi, nie jest to
(tak jak wskazywali ankietowani) problem każdego osiedla. Dostępnych
toalet publicznych brakuje przede wszystkim w centrum miasta oraz
w miejscach spędzania czasu wolnego na świeżym powietrzu (parki, place
zabaw, skwerki itp.).
Należy przede wszystkim przeanalizować formę i czas funkcjonowania istniejących szaletów oraz rozpatrzyć możliwość udostępnienia
toalet w obiektach użyteczności publicznej znajdujących się w pobliżu
miejsc rekreacji. Rozwiązanie takie pozwoliłoby w wielu przypadkach
uniknąć kosztownych inwestycji, jednocześnie zapewniając odpowiednią
dostępność do tego typu usług.
W ramach pytań otwartych najczęściej poruszane były kwestie związane z utrzymaniem czystości w mieście i zanieczyszczeniem powietrza.
Część wskazywanych potrzeb inwestycyjnych była powieleniem
już zrealizowanych lub realizowanych przedsięwzięć.
Ponad 65% ankietowanych uznało, że w pobliżu ich miejsca
zamieszkania występują obszary, które wymagają ożywienia. Bardzo
często jako obszar wskazywane było całe osiedle. Była to odpowiedź,
która nie pozwala na sprecyzowanie problemu, co było podstawowym
celem ankiety.
Sytuacja na osiedlach zwykle jest zróżnicowana - są miejsca
bardziej i mniej zdegradowane. Ankietowani nie potrafili jednak
wskazać, w którym miejscu sytuacja jest najgorsza.
Interesujące w ankiecie były odpowiedzi na pytanie o najbardziej
i najmniej atrakcyjne osiedle oraz o stopień zadowolenia z własnego
miejsca zamieszkania.
Ankietowani byli zdecydowani, co do wyboru najbardziej
atrakcyjnego osiedla. Z dużą przewagą nad innymi osiedlami wskazano
Podolszyce Południe. Trudniej było natomiast ankietowanym wskazać
najmniej atrakcyjne osiedle. Na wybór osiedli Skarpa i Dobrzyńska
387
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
zapewne wpływ miało pokutujące od lat przekonanie o negatywnych
zjawiskach społecznych występujących w tym rejonie.
Skrajne emocje wśród ankietowanych wzbudza Stare Miasto.
Wielu mieszkańców, zapewne z uwagi na położenie i historyczne
uwarunkowania, dostrzega jego rangę, prestiż, co z kolei przekłada się na
jego atrakcyjność. Z drugiej jednak strony w rankingu najmniej
atrakcyjnych osiedli Stare Miasto zajęło drugie miejsce. Z racji wieku
i wieloletnich zaniedbań obszar ten uległ największej degradacji
technicznej. Ankietowani dostrzegają występowanie na tym terenie
negatywnych zjawisk społecznych oraz brak zainteresowania podmiotów
prywatnych do prowadzenia działalności gospodarczej.
Wyznaczając miejsca wymagające ożywienia, ankietowani
kierowali się przede wszystkim względami estetycznymi. Wskazywali
na zaniedbaną przestrzeń publiczną, zły stan techniczny budynków.
Rzadziej dostrzegali kwestie społeczno-gospodarcze. Jeśli już
przyjmowali takie kryteria, to wskazywali na nasilenie się patologii
społecznych oraz na puste lokale usługowe. Niezwykle ważną rolę
w kształtowaniu przestrzeni miejskiej według mieszkańców odgrywają
tereny zielone. To właśnie zaniedbana zieleń w wielu przypadkach
przyczynia się do uznania danego miejsca za zdegradowane. Świadczy
to o nadal niskiej wiedzy na temat rewitalizacji i braku refleksji nad
prawdziwymi przyczynami degradacji przestrzeni miasta.
W skali całego miasta ankietowani uznali, że rewitalizacji przede
wszystkim wymagają tereny położone w centrum miasta. Wynika to
przede wszystkim z realnych potrzeb rewitalizacyjnych w tej części
miasta, a po części z faktu, że rewitalizacja bardzo często utożsamiana
jest ze Starówką. Wpływ na identyfikację obszarów wymagających
rewitalizacji z pewnością miały też media, które szeroko komentowały
potrzebę ożywienia ulicy Tumskiej, zagospodarowanie nabrzeża
wiślanego oraz konieczność przebudowy dworca.
Ankietowani dostrzegli potrzebę rewitalizacji także innych terenów.
Wskazywali tereny poprzemysłowe oraz powojskowe, dla których należy
znaleźć nowe przeznaczenie i wtórnie je zagospodarować, aby były zdolne
do generowania nowych aktywności. Rzadziej wskazywane były tereny
położone na osiedlach budowanych w technologii tzw. wielkiej płyty,
gdzie specyficzny układ zabudowy utrudnia identyfikację przestrzeni
publicznej oraz negatywnie wpływa na więzi sąsiedzkie.
388
V. REKOMENDACJE
Mimo że rewitalizacja w ostatnich latach staje się coraz bardziej
popularna, słowo to jest niezbyt zrozumiałe. Bardzo wiele osób traktuje je
jako „obce”. Jeżeli już jest kojarzone to przede wszystkim z remontami
zabytków. Częściowo wpływ na takie postrzeganie rewitalizacji miał
sposób dystrybucji środków unijnych na ten cel, który koncentrował się
na działaniach inwestycyjnych.
Należy spopularyzować pojęcie rewitalizacji w pełnym jego
znaczeniu. W większym stopniu promować rewitalizację, kładąc nacisk
na aspekty społeczno-gospodarcze realizowanych projektów - inaczej
rewitalizacja nadal będzie rozumiana jedynie jako działanie czysto
techniczne, inżynierskie.
Wskazane również jest zwiększenie wiedzy na temat rewitalizacji
i jej zintegrowanego charakteru wśród pracowników urzędu, miejskich
jednostek budżetowych, spółek miejskich, radnych miasta i radnych
osiedli, tak, aby bardziej efektywnie korzystać z istniejących form
finansowania różnych projektów.
Należy położyć większy nacisk na informowanie mieszkańców
o realizowanych w mieście przedsięwzięciach i inwestycjach na każdym
ich etapie.
Nie wszystkie obszary wskazane przez ankietowanych kwalifikują
się do rewitalizacji. Należy jednak je wziąć pod uwagę przy planowaniu
budżetu. Wykaz potrzeb może być też cenną wskazówką w kształtowaniu budżetu obywatelskiego.
Część wskazań z ankiet, spełniających dodatkowo kryteria
statystyczne1 powinno zostać uwzględnionych przy dalszych pracach
nad aktualizacją Lokalnego Programu Rewitalizacji.
Rewitalizacja nie rozwiąże wszystkich problemów, z jakimi
borykają się mieszkańcy Płocka. Aby jednak była działaniem skutecznym,
należy dążyć do wypracowania kompleksowych i zintegrowanych działań
w porozumieniu z wieloma podmiotami.
1
Kryteria zostaną określone w uszczegółowieniu do Regionalnego Programu
Operacyjnego Województwa Mazowieckiego na lata 2014-2020.
389
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Przy programowaniu działań rewitalizacyjnych należy uwzględnić
kwestie własnościowe, ponieważ z budżetu miasta mogą być finansowane tylko działania będące w kompetencji samorządu gminnego w ramach
posiadanych środków.
Skuteczność prowadzenia działań rewitalizacyjnych będzie zależała
jednak od pozyskania jak największej liczby partnerów zewnętrznych.
Należy wypracować właściwy model współpracy z interesariuszami
działań planowanych na obszarach wytypowanych do rewitalizacji.
Konieczne jest również wypracowanie mechanizmów i zachęt dla
podmiotów prywatnych, które wypełniałyby lukę pomiędzy koniecznością
zainwestowania w obszarach rewitalizacji, a naturalnymi mechanizmami
rynkowymi.
W realizację działań rewitalizacyjnych w większym stopniu
powinny być zaangażowane organizacje pozarządowe. Jednym z mechanizmów, który mógłby zachęcić je do aktywnej współpracy przy
realizacji działań rewitalizacyjnych mogłyby być dotacje z budżetu
miasta przeznaczone na działalność społeczną w obszarach rewitalizacji.
Wskazane jest powołanie wielobranżowego zespołu ds. rewitalizacji, który byłby ciałem doradczym przy realizacji Lokalnego Programu
Rewitalizacji.
Zakres koniecznych działań i zadań służących rewitalizacji
obszarów kryzysowych powinien zostać wypracowany w ścisłej
współpracy ze społecznością lokalną.
390
Marzena Kapuścińska
Zasoby ludzkie w organizacjach pozarządowych
Mazowsza Płockiego a polityka równości
szans kobiet i mężczyzn
Human resources in non-governmental
organizations of Płock Mazovia compared with the
policy of equal opportunities for men and women
Streszczenie: Zasoby ludzkie w organizacjach pozarządowych Mazowsza
Płockiego a polityka równości szans kobiet i mężczyzn to próba diagnozy
stopnia realizacji zasady równości szans kobiet i mężczyzn wśród NGO,
w kontekście unijnej strategii gender mainstreaming. Opracowanie
dotyczy zbadania, czy w III sektorze występują sytuacje związane
z segregacją pionową i poziomą oraz tzw. „szklane zjawiska”. Zweryfikowano przekonania o panującej w III sektorze Mazowsza Płockiego
sytuacji, która zasadniczo uzależniona jest od siły stereotypowych
przekonań, zakorzenionych w gender.
Słowa kluczowe: sektor pozarządowy, równość szans, gender mainstreaming,
szklane zjawiska, segregacja pionowa i pozioma na rynku pracy,
Summary: Human resources in non-governmental organizations
of Płock Mazovia compared with the policy of equal opportunities
for men and women is an attempt to diagnose the extent of its
implementation among NGO in the context of the EU gender
mainstreaming strategy. This study involves examining whether in sector
III there occur situations related to vertical and horizontal segregations
as well as the so-called “glass celing” phenomenon. Beliefs held
391
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
in sector III of Płock Mazovia, concerning a situation which basically
depends on the power of stereotypical gender-based presumptions, have
been verified.
Keywords: non-governmental sector, equal opportunities, gender
mainstreaming, glass ceiling, vertical and horizontal segregation on
the work market.
Szeroko stosowane podejście do ciągłych zmian, permanentnego
dostosowywania oraz ustawicznego uczenia się – to rzeczywistość
wszystkich podmiotów bez względu na sektor, w którym funkcjonują
– publiczny, prywatny czy pozarządowy. Jednocześnie podążając
w rozwoju organizacji za trendami zarządzania zmianą, przyjmowany
jest pewien określony model „wyjaśniania procesu zmian i analizy
różnych aspektów tego procesu”1. Bardzo często na tym etapie każda
organizacja staje przed koniecznością zarządzania różnorodnością.
Z badań wielu organizacji i doświadczeń pracodawców wynika,
że właściwe zarządzanie firmą czy instytucją, z uwzględnieniem jej
walorów dodatkowych, wynikających z różnorodności podnosi jakość
pracy, jej wydajność i efektywność.
Szczególny element zarządzania bazujący na różnorodności odnosi
się do zarządzania uwrażliwionego na płeć. Mając na uwadze fakt – iż
nie tyle zasoby ludzkie – co zgromadzony w firmie czy instytucji kapitał
ludzki buduje przewagę konkurencyjną na rynku towarów i usług,
ignorowanie zagadnienia równości szans kobiet i mężczyzn, oznacza
mniej więcej tyle samo, co ignorowanie wahań kursów na giełdzie
papierów wartościowych. Drugim kluczowym elementem zmiany jest
„postulat adaptacji metod i technik zarządzania stosowanych w sektorze
prywatnym do warunków zarządzania organizacjami publicznymi”2,
jak również organizacjami społecznymi i non-profit. Dlatego w rozwoju
sektora organizacji pozarządowych nie można bagatelizować kwestii
zarządzania różnorodnością, w tym wyrównywania szans kobiet
i mężczyzn.
1
2
J. Kisielnicki, Zarządzanie, Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne S.A., Warszawa
2008, s. 188.
M. Tyrańska (red.), Współczesne tendencje w zarządzaniu zasobami ludzkimi, Difin,
Warszawa 2012, s. 188.
392
W odniesieniu do promowanego w nauce o zarządzaniu uwzględniania różnorodności oraz do coraz silniej artykułowanej strategii gender
mainstreaming, analizie poddano III sektor w Polsce oraz zbadano
organizacje pozarządowe z terenu Mazowsza Płockiego.
Pojęcie „Mazowsze Płockie” zostało wyodrębnione na potrzeby
niniejszego opracowania, niemniej jednak używane jest w wielu opracowaniach3. Mazowsze Płockie aktualnie rozumiane jest jako obszar terytorialny
południowo-zachodniej części (Podregionu) Subregionu Płocko-Ciechanowskiego wyodrębnianego przez Główny Urząd Statystyczny na poziomie
NTS 3. We współczesnym ujęciu Mazowsze Płockie obejmuje swym
zasięgiem Miasto Płock, powiat płocki, powiat sierpecki i powiat gostyniński. Wraz z miastem Płock, które sprawuje również funkcję powiatu
grodzkiego w skład Mazowsza Płockiego wchodzi łącznie 28 gmin, tj.:
− z terenu powiatu płockiego, gminy wiejskie: Brudzeń Duży,
Bielsk, Bulkowo, Stara Biała, Radzanowo, Bodzanów Słupno,
Łąck, Mała Wieś, Słubice, Nowy Duninów, Staroźreby
oraz gminy miejsko-wiejskie Drobin, Wyszogród, Gąbin;
− z terenu powiatu sierpeckiego, gminy wiejskie: Sierpc,
Szczutowo, Rościszewo, Zawidz, Mochowo i Gozdowo oraz
gmina miasto Sierpc;
3
Zob.: D. Kasprzyk, Mazowsze Płockie – próby zdefiniowania regionu w okresie
II Rzeczypospolitej, „Notatki Płockie” 2007, nr 2, s. 28-33. Tu m.in. definicja
Aleksandra Macieszy. W referacie pt. Mazowsze Płockie jako odrębny regjon
geograficzny wygłoszonym w 1925 r. stwierdził on, że nazwa Mazowsze Płockie jest
używana w życiu codziennym i zawiera w sobie elementy geograficzne,
antropologiczne – rozumiane jako położenie i zaludnienie oraz zawiera też
do pewnego stopnia określenie granic. Należy jednak zaznaczyć, iż wg Macieszy
Mazowsze Płockie to obszar wyznaczony przez rzeki: Skrwa Północna i Południowa
(dziś Skrwa Prawa i Lewa), jako granica Ziemi Dobrzyńskiej i Kujaw, Orzyc
i Narew, jako granica Mazowsza (Pojezierza) Pruskiego i puszcz Kurpiowskich
oraz Wisła, Bzura i Ochnia jako granice Mazowsza Warszawskiego i Mazowsza
Łódzkiego. Dziś jednak rozumiany inaczej, jako powiaty płocki, gostyniński,
sierpecki i Miasto Płock. O Mazowszu Płockim pisali też, m.in. Tadeusz Świecki
i Franciszek Wybult w książce Mazowsze Płockie w czasach wojny światowej
i powstania Państwa Polskiego, Czcionkami Drukarni Toruńskiej, Toruń 1933;
Zofia Cieśla-Reinfussowa w opracowaniu Materiały do sztuki ludowej Mazowsza
Płockiego/Polska sztuka ludowa - Konteksty, Państwowy Instytut Sztuki 1953 r.,
t. 7, z. 1; Stanisław Herbst w opracowaniu Mazowsze Płockie w Powstaniu
Kościuszkowskim, „Notatki Płockie” 1958, nr 3, s. 3-7.
393
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
− z terenu powiatu gostynińskiego, gminy wiejskie: Gostynin,
Szczawin Kościelny, Pacyna, Sanniki oraz gmina miasto
Gostynin.
Przegląd podstawowych definicji, terminów i zjawisk
z obszaru równości szans kobiet i mężczyzn oraz gender
Kwestie kobiet, ich udziału w rynku pracy, pozycji w poszczególnych sektorach gospodarki są w większości opracowań, publikacji
i analiz uwzględniane. Poziom analizy, jej szczegółowość i kontekst
uzależnione są w dużej mierze od akceptacji kategorii płci społeczno-kulturowej oraz zapotrzebowania na tego typu wiedzę.
Z uwagi na przenikanie się w ramach trzech sektorów modeli
zarządzania i tendencji rynkowych, na potrzeby niniejszego opracowania
uznano, iż warunki pracy w sektorze prywatnym, publicznym
i pozarządowym są jednakowe. Stąd też, pojawiające się definicje
i opisy, które dotyczą zjawisk znanych z rynku pracy są równie
charakterystyczne dla funkcjonowania III sektora.
Podstawowym terminem, definiowanym na wiele sposobów jest
równość szans kobiet i mężczyzn. Polska Agencja Rozwoju
Przedsiębiorczości definiuje równość szans kobiet i mężczyzn, powołując
się jednocześnie na regulacje unijne, jako „stan, w którym kobietom
i mężczyznom przypisuje się taką samą wartość społeczną, równe prawa
i równe obowiązki, a przedstawiciele obu płci mają równy dostęp do
wszelkich zasobów, z których korzystają w życiu (środków finansowych,
zatrudnienia, szans rozwoju zawodowego i osobistego)”4. W bardziej
zdecydowany sposób zasadę tę przedstawiają autorki Poradnika pt. Zasada
równości szans kobiet i mężczyzn w projektach Programu Operacyjnego
Kapitał Ludzki, twierdząc, że jest to zasada, „ograniczająca dyskryminację
kobiet i mężczyzn istniejącą w obszarach rynku pracy; zasadą przypisującą taką samą wartość społeczną, równe prawa oraz równy dostęp
do zasobów (środki finansowe, szanse rozwoju) kobietom i mężczyznom;
zasadą stwarzającą możliwość wyboru drogi życiowej bez ograniczeń
stereotypów płci; zasadą świadomą różnic między życiem kobiet
i mężczyzn uznającą zróżnicowane potrzeby, doświadczenia i priorytety
4
Portal Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości,
http://pokl.parp.gov.pl/index/index/1518, 22.06.2012 r.
394
płci”5. W kontekście różnic i niezbędności różnorodnych zasobów
równość płci definiują Katarzyna Ornacka i Justyna Mańka: „równość płci
[…] to przede wszystkim równość de facto, rozumiana jako prawo
pozytywne czyli zasada, w myśl której kobiety i mężczyźni są wolnymi
jednostkami, a różnice i odmienności wymagają szacunku i powinny
stanowić argument na rzecz równego podziału władzy w gospodarce,
życiu społecznym i politycznym […]”6.
Pojęciem ściśle związanym z równością szans kobiet i mężczyzn
jest pojęcie gender definiowane jako płeć społeczno-kulturowa,
w odróżnieniu od pojęcia sex (z j. ang.) definiowanego jako płeć biologiczna. Popularność tematu z omawianego obszaru wyzwala znaczącą
kreatywność w definiowaniu pojęcia gender. Według Krystyny Slany,
Justyny Struzik i Katarzyny Wojnickiej „płeć kulturowa jest podstawową
kategorią poznawczą pozwalającą zrozumieć świat społeczny na jego
różnych poziomach, relacje między mężczyznami i kobietami, a także
odkrywać refleksyjnie i podmiotowo własne ‘ja’. Ukazuje, jak płeć jest
powiązana z kulturą, ekonomią, polityką, jak konstruowana jest przez
określone relacje społeczne i stosunki władzy, jak odzwierciedla się
w podziale prac na produkcyjne i reprodukcyjne, na wyznaczanie tego,
co męskie i kobiece”7. Autorki dalej wyjaśniają, jakie są podstawowe
komponenty gender, zaliczając do nich nie tylko statusy społeczne płci
dookreślone normami i oczekiwaniami, ale również podział pracy, prawa
i obowiązki każdej płci wynikające z więzów krwi, a także wzory
zachowań, mechanizmy społecznej kontroli i wiele innych8.
Z uwagi na fakt, że gender zakorzenione jest nie tylko w procesie
socjalizacji, konieczne jest uwzględnienie w definicji tego pojęcia takich
elementów, jak: ideologie, stosunki polityczne, historyczne i ekonomiczne. „W takim ujęciu płeć stanowi wyzwanie dla budowania demokratycz5
6
7
8
Zasada równości szans kobiet i mężczyzn w projektach Programu Operacyjnego
Kapitał Ludzki. Poradnik – aktualizacja, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego,
Warszawa 2010, s. 10.
K. Ornacka, J. Mańka, Gender mainstreaming w wybranych obszarach dyskryminacji
w Polsce,w: Gender w społeczeństwie polskim, red. K. Slany, J. Sruzik, K. Wojnicka,
NOMOS, Kraków 2011, s. 136-137.
K. Slany, J. Sruzik, K. Wojnicka, red., Gender w społeczeństwie polskim, NOMOS,
Kraków 2011, s. 7.
Tamże, s. 7.
395
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
nego i sprawiedliwego porządku społecznego, dla zrównoważenia
symetrycznych relacji między sferą publiczną”9. W sposób najbardziej
obrazowy gender opisana jest w Poradniku dla POKL, gdzie stwierdzono,
że „płeć społeczno-kulturowa jest zespołem cech, atrybutów, postaw, ról
społecznych, a także oczekiwań społecznych, związanych z faktem bycia
kobietą lub mężczyzną (w sensie biologicznym, fizjologicznym).
Płeć biologiczna (ang. sex) dotyczy anatomicznych różnic między ciałem
kobiety i mężczyzny, z którymi się rodzimy. Płeć kulturowa kształtowana
jest społecznie, ‘uczymy się’ jej w procesie socjalizacji, edukacji,
wychowania. Płeć kulturowa zmienia się w czasie i przestrzeni”10.
Zasadniczo nowym pojęciem w polskiej rzeczywistości jest gender
mainstreaming. Jest to strategia Unii Europejskiej, której celem jest
wprowadzanie równości szans kobiet i mężczyzn we wszystkich instytucjach, organizacjach i politykach. Strategia gender mainstreaming
powstała na gruncie rozporządzenia Komisji Europejskiej i ujęta została
w Traktacie Amsterdamskim z 1997 r., będąc obowiązującą nadal
dla wszystkich państw członkowskich.
Koncepcją bazową dla strategii gender mainstreaming była
koncepcja, dotycząca uwzględniania kwestii płci w rozwiązywaniu
społecznych, gospodarczych, politycznych i organizacyjnych problemów.
„Jest pojęciem wielowymiarowym, definiowanym jako strategia włączania perspektywy płci do głównego nurtu działań politycznych, a co za
tym idzie reorganizacja, ulepszanie, rozwój i ewaluacja procesów
politycznych na wszystkich poziomach i etapach decyzji politycznych
przez wszystkich uczestników życia politycznego zaangażowanych
w kształtowanie polityki […], co ma służyć zrównaniu statusu kobiet
i mężczyzn”11. Z uwagi na ponad 10-letnie członkostwo Polski w Unii
Europejskiej, która jest kolebką działań genderowych, niedopuszczalne
jest pomijanie tej tematyki w działaniach instytucji publicznych,
gospodarczych i pozarządowych. W tym kontekście pojęcie gender
mainstreaming odnosi się do „uwzględniania społecznego i kulturowego
9
10
11
Tamże, s. 8.
Zasada równości szans kobiet i mężczyzn w projektach Programu Operacyjnego
Kapitał Ludzki. Poradnik – aktualizacja, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego,
Warszawa 2010, s. 83.
K. Slany, J. Sruzik, K. Wojnicka, red., Gender w społeczeństwie polskim, NOMOS,
Kraków 2011, s. 136.
396
wymiaru płci we wszystkich dziedzinach życia oraz we wszystkich
działaniach Unii Europejskiej, włączanie perspektywy gender do wszystkich aktywności realizowanych przez kraje członkowskie, we wszystkich
wymiarach życia społecznego, ekonomicznego, politycznego,
we wszystkich realizowanych projektach, bez względu na ich tematykę.
Wszystkie realizowane polityki muszą być weryfikowane pod kątem
zapewniania równego dostępu i równego udziału obu płci”12.
Odwrotnie niż dotychczas, gdzie koncentrowano się wyłącznie
na kobietach, w nowym podejściu do polityki płci zastosowano
następujący punkt widzenia:
− Kwestie płciowe to nie wyłączna kwestia kobiet i kobiecości,
a relacja między płciami, postrzegana jako zależność między
kobietami a mężczyznami.
− Odpowiedzialność za włączanie kwestii płciowych i ich przestrzeganie w życiu społeczno-gospodarczo-politycznym nie odnosi się
do pojedynczych osób sprawujących funkcje pełnomocników
ds. wspierania kobiet czy równouprawnienia. Odpowiedzialność
w tym zakresie rozłożona jest na wszystkie resorty fachowe.
Obserwacje, badania i analizy prowadzone na wszystkich
szczeblach podziału terytorialnego Europy wskazują na występowanie
segregacji pionowej (wertykalnej) i poziomej (horyzontalnej) na rynku
pracy. Na gruncie Polski potwierdzają to dane zarówno Głównego
Urzędu Statystycznego, Wojewódzkich Urzędów Pracy, jak i powiatowych urzędów pracy. „Segregacja zawodowa wg płci sprowadza się do
oddzielenia od siebie pracujących kobiet i mężczyzn. Prowadzi
do relatywnego upośledzenia kobiet w nagrodach za pracę i przyczynia
się do nierówności płci w sferze zawodowej. Z różnych powodów nie
we wszystkich zawodach kobiety są akceptowane. Łatwo wchodzić
kobietom do zawodów niskopłatnych i dających małe możliwości
awansu, podczas gdy do wielu zawodów wysoko nagradzanych mają
12
Zasada równości szans kobiet i mężczyzn w projektach Programu Operacyjnego
Kapitał Ludzki. Poradnik – aktualizacja, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego,
Warszawa 2010, s. 83.
397
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
dostęp zamknięty lub bardzo ograniczony”13. Wertykalna segregacja
zawodowa „[…] wyraża się tym, iż znacznie niższa jest proporcja kobiet
w stosunku do mężczyzn na stanowiskach kierowniczych. Zjawisko to
określa się często jako szklany sufit, przez który kobiety mogą tylko
obserwować wyższe piętra władzy dla nich praktycznie niedostępne.
Poza tym, wyższe stanowiska zostały zaprojektowane w taki sposób,
że dają większe szanse awansu mężczyznom”14.
Często podczas analizy sytuacji kobiet i mężczyzn na rynku pracy,
choć nie tylko, omawiane są kwestie związane z występowaniem tzw.
szklanych zjawisk. Są to pewnego rodzaju działania dyskryminacyjne
(zamierzone, bądź nie), trudno zauważalne i definiowalne, niemniej
jednak przy głębszej analizie występujące dość szeroko w każdym
z trzech sektorów gospodarki.
Najczęściej pojawiającym się pojęciem jest szklany sufit. Pojęcie
zdefiniowane przez Norę Frenkiel, która w 1984 roku napisała: „Kobiety
osiągnęły pewien pułap. Nazywam go szklanym sufitem. Znajdują się
na szczycie średniego szczebla zarządzania i tam się zatrzymują i tkwią.
Nie ma wystarczająco miejsca dla tych wszystkich kobiet na górze.
Niektóre z nich przechodzą w kierunku zakładania własnego biznesu.
Inne odchodzą z rynku pracy i zakładają rodziny"15. Inaczej mówiąc,
szklany sufit to sytuacja, charakterystyczna dla kobiet, które zbliżają się
do najwyższych stanowisk w firmie, instytucji, organizacji, a jednocześnie coraz trudniej im awansować, ‘dostać się na szczyt’. Zasadniczo
przyczyny opisanej sytuacji tkwią w barierach niewidocznych, np.
w stereotypach, kulturze organizacyjnej firmy, a nie w wymogach
formalnych, braku odpowiedniego wykształcenia czy nieodpowiednich
kompetencjach kobiet. Innym przejawem wertykalnej segregacji
zawodowej jest mniejsza możliwość awansów i poruszania się
w hierarchii stanowisk pracy. „Zjawisko to można zaobserwować
również w sfeminizowanych zawodach – na szybsze awansowanie mogą
13
14
15
M. Gawrycka, J. Wasilczuk, P. Zwiech, Szklany sufit i szklane ruchome schody –
kobiety na rynku pracy, Wydawnictwa Fachowe CEDEWU.PL, Warszawa 2008, s. 29.
Tamże, s. 29-30.
Portal Aktywizacja społeczno-ekonomiczna kobiet na poziomie lokalnym i regionalnym,
http://www.rowniwpracy.gov.pl/rowni-w-pracy/przeciwdzialaniedyskryminacji/zjawiska-ograniczajace-awans-i-rozwoj-zawodowy-kobiet-teoria-irzeczywistosc.html, 22.06.2012.
398
liczyć nieliczni mężczyźni. Zjawisko takie określa się mianem „szklanych ruchomych schodów”16 i obserwowane jest też w sektorach i zawodach sfeminizowanych, w których pojawiają się nieliczni mężczyźni,
a mimo to „awansują szybciej i zarabiają więcej od kobiet pracujących
na tych samych stanowiskach, bądź wykonujących tę samą pracę”17.
Innym szklanym zjawiskiem, równie często obserwowanym jest
zjawisko szklanych ścian. „Pojęcie opisujące sytuację, w której kobiety
często pracują na stanowiskach tzw. peryferyjnych, pomocniczych,
administracyjnych, wspierających. Z takich stanowisk o wiele trudniej jest
awansować na stanowiska kierownicze, centralne, które wiążą się
z większym zakresem władzy i decyzyjności, jak i wyższymi zarobkami,
a także większym prestiżem społecznym”18.
Kolejnym, coraz częściej spotykanym zjawiskiem, jest tzw.
„szklane zbocze”. Opisuje ono sytuację, w której „nawet jeśli kobieta
przebiła szklany sufit i dostała się na wyższe szczeble zarządzania,
jest dużo bardziej podatna na zostanie kozłem ofiarnym w przypadku
problemów przedsiębiorstwa”19.
16
17
18
19
M. Gawrycka, J. Wasilczuk, P. Zwiech, Szklany sufit i szklane ruchome schody –
kobiety na rynku pracy, Wydawnictwa Fachowe CEDEWU.PL, Warszawa 2008, s. 30.
Zasada równości szans kobiet i mężczyzn w projektach Programu Operacyjnego
Kapitał Ludzki. Poradnik – aktualizacja, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego,
Warszawa 2010, s. 84.
Tamże, s. 84-85.
Portal Aktywizacja społeczno-ekonomiczna kobiet na poziomie lokalnym
i regionalnym, http://www.rowniwpracy.gov.pl/rowni-w-pracy/przeciwdzialaniedyskryminacji/zjawiska-ograniczajace-awans-i-rozwoj-zawodowy-kobiet-teoria-irzeczywistosc.html, 22.06.2012. Zob.: Wynika tak z licznych badań
przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu w Exeter w Wielkiej Brytanii,
dr Michelle Ryan i prof. Alex'a Haslama. (…) Badacze twierdzą, że kobiety częściej
promowane są na stanowiska niepewne, na których wyższe jest ryzyko
niepowodzenia. W Wielkiej Brytanii duże firmy, którym zaczęły przewodzić kobiety,
uprzednio radziły sobie gorzej finansowo niż te prowadzone przez mężczyzn.
Miały więc od razu trudniejsze zadanie i były bardziej narażone na niepowodzenie
przedsięwzięcia. Stąd tylko krok do obwinienia za taką porażkę kobiet
i przypisywanych im kulturowo cech, a nie np. niesprzyjających okoliczności,
takich jak kryzys gospodarczy. Często bowiem nie pamiętamy o przyczynach
zaistnienia danej sytuacji, tylko widzimy ich najbardziej nietypową, domniemaną
przesłankę, jaka nam się „narzuca" – w wielkim biznesie obecność kobiet na samym
szczycie wciąż jest nietypowa, a przez to jednostki są bardziej widoczne.
399
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Horyzontalna segregacja zawodowa to występowanie zawodów,
sektorów czy prac ‘kobiecych’ i ‘męskich’. Inaczej mówiąc, „aktywność
zawodowa kobiet koncentruje się w kilku dziedzinach zatrudnienia
(np. edukacja, usługi, służba zdrowia), co sprowadza się do stłoczenia
kobiet w wybranych, z reguły mniej płatnych sekcjach i zawodach.
Natomiast aktywność zawodowa mężczyzn rozkłada się równomiernie
na znacznie więcej dziedzin”20. Segregacja horyzontalna to wynik
funkcjonujących i głęboko zakorzenionych stereotypów płci. Szklanym
zjawiskiem występującym jako konsekwencja horyzontalnej segregacji
zawodowej jest tzw. lepka podłoga. Jest to „pojęcie opisujące sytuację,
w której kobiety dominują w zawodach o niskim dochodzie i niskim
prestiżu, w ramach których nie ma możliwości awansu – kobiety są
‘przylepione’ do swojego zawodu i pozycji (np. sekretarki, sprzątaczki,
krawcowe, kosmetyczki)”21.
Jak już wspomniano, przyczyną segregacji są zamierzone lub nie
zamierzone działania dyskryminacyjne. Dyskryminacja ze względu
na płeć definiowana jest jako „[…] wszelkie zróżnicowanie, wyłączenie
lub ograniczenie stosowane ze względu na płeć, które powoduje lub ma
na celu uszczuplenie albo uniemożliwienie jednej z płci przyznania lub
korzystania na równi z drugą płcią praw człowieka oraz podstawowych
wolności w dziedzinach życia politycznego, gospodarczego, społecznego, kulturalnego, obywatelskiego i innych”22. Zgodnie z Kodeksem
Pracy jedną z form dyskryminacji ze względu na płeć jest również
molestowanie seksualne, coraz częściej ścigane w Polsce przez wymiar
sprawiedliwości23.
20
21
22
23
M. Gawrycka, J. Wasilczuk, P. Zwiech, Szklany sufit i szklane ruchome schody –
kobiety na rynku pracy, Wydawnictwa Fachowe CEDEWU.PL, Warszawa 2008, s. 29.
Zasada równości szans kobiet i mężczyzn w projektach Programu Operacyjnego
Kapitał Ludzki. Poradnik – aktualizacja, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego,
Warszawa 2010, s. 83.
Tamże, s. 82.
Portal Newsweek Polska, http://praca.newsweek.pl/w-pracy/kobieta-wpracy/molestowanie-seksualne-w-pracy, 22.06.2012 r. Zob.: Molestowanie seksualne
w miejscu pracy dotyka przede wszystkim kobiety – statystyki mówią, że stanowią
one aż 90 proc. ofiar molestowania. Spotyka to najczęściej najmłodsze kobiety,
które nie ukończyły 34 roku życia.
400
Feminizacja zawodowa to pojęcie związane z liczebną dominacją kobiet
w danym sektorze gospodarki, zawodzie lub specjalności. Ponadto,
charakterystyczne jest „dominowanie kobiet w niżej cenionych i gorzej
opłacanych segmentach rynku pracy, często w zawodach stereotypowo
uważanych za „kobiece”, zwykle związanych z funkcjami opiekuńczymi
i peryferyjnymi”24.
Terminem będącym przyczyną wielu wyżej zdefiniowanych
zjawisk są występujące i głęboko zakorzenione w społeczeństwie
stereotypy płci. Zjawisko stereotypizacji ról społecznych jest zjawiskiem
dość powszechnym będącym efektem w wielu wypadkach procesu
socjalizacji w danym środowisku rodzinnym, szkolnym, zawodowym,
itp. Stereotypy płci to nic innego, jak „uogólnione przekonania na temat
kobiet i mężczyzn, przyjmują postać uproszczonych opisów „męskiego
mężczyzny” i „kobiecej kobiety”. Odnoszą się na przykład do tego, jakie
cechy psychiczne są uważane za charakterystyczne dla kobiet, a jakie
dla mężczyzn, […]. Znamienne dla stereotypów płci jest to, że cechy
przypisywane kobietom są zazwyczaj przeciwstawne tym, którymi
opisuje się mężczyzn i odwrotnie, a same stereotypy bardzo trudno
ulegają zmianie”25.
Elastyczne formy pracy uznane zostały za jedno z najlepszych
(w panujących warunkach społeczno-gospodarczych Polski) rozwiązań
pozwalających na godzenie życia rodzinnego z zawodowym. Oczywiście
w doktrynie funkcjonuje wiele modeli pozwalających na dostosowywanie
pracy do obciążeń wynikających z pozostałych sfer życia. Do takich
należy chociażby model duński funkcjonujący pod nazwą Flexicurity26.
„Elastyczne formy zatrudnienia rozumiane są dwojako: jako uelastycznienie tradycyjnego stosunku pracy np. poprzez uelastycznienie czasu
pracy lub miejsca pracy oraz jako zatrudnienie na innej podstawie niż
24
25
26
Zasada równości szans kobiet i mężczyzn w projektach Programu Operacyjnego
Kapitał Ludzki. Poradnik – aktualizacja, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego,
Warszawa 2010, s. 82-83.
Zasada równości szans kobiet i mężczyzn w projektach Programu Operacyjnego
Kapitał Ludzki. Poradnik – aktualizacja, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego,
Warszawa 2010, s. 84.
Dotyczy on łączenia działań na rzecz uelastyczniania rynku pracy i poprawy
bezpieczeństwa zatrudnienia, zwłaszcza grup znajdujących się w trudnym położeniu.
Model ten jest rekomendowany przez Unię Europejską jako wzór do naśladowania
przez inne kraje UE.
401
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
stosunek pracy (tzw. zatrudnienie niepracownicze)”27. W tym drugim
ujęciu, istnieje zagrożenie wynikające z nadużywania przez pracodawców
tzw. „umów śmieciowych”.
Sytuacja kobiet na rynku pracy w ujęciu ogólnopolskim
i Mazowsza Płockiego
W sytuacji kobiet na ryku pracy w ostatnim dwudziestopięcioleciu
dokonała się ogromna zmiana. Analiza danych statystycznych i różnorodnych badań wskazuje jednak na to, że pomimo ogromnej determinacji
kobiet w dążeniu do rozwoju na polu zawodowym, ich udział w rynku
pracy jest zdecydowanie mniejszy niż udział mężczyzn. „Wyniki analiz
prowadzonych na podstawie […] reprezentatywnych badań ankietowych
oraz danych BAEL pozwalają na identyfikację następujących głównych
kulturowych i strukturalnych determinant podaży pracy kobiet w Polsce:
− Stosunkowo silna pozycja modelu rodziny z mężczyzną jako
głównym żywicielem (male breadwinner model).
− Asymetryczna dystrybucja obowiązków domowych wg płci.
− Konieczność sprawowania opieki nad członkami gospodarstwa
domowego.
− Niski stopień korzystania z usług opiekuńczych.
− Niska substytucja pracy domowej przez zakup dóbr i usług.
− Zróżnicowanie płac wg płci.
− Struktura wykształcenia kobiet i związana z nią struktura
zatrudnienia wg sekcji PKD.
− Niedostatek rozwiązań sprzyjających łączeniu pracy z rodziną.
− Niedostateczna oferta pracy w niepełnym wymiarze.
− Nieelastyczna organizacja czasu pracy”28.
Często, pomimo wprowadzania i funkcjonowania różnorodnych
regulacji prawnych w zakresie równości praw i równości szans płci, mamy
do czynienia z przejawami dyskryminacji i nierównego traktowania.
27
28
Projekt Elastyczne rozwiązania na rynku pracy,
http://elastyczni.wup.lodz.pl/index.php/home, 22.06.2012 r.
I. E. Kotowska, red., Strukturalne i kulturowe uwarunkowania aktywności zawodowej
kobiet w Polsce, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2009, s. 235.
402
Istnieją złożone mechanizmy wpływające na niską reprezentatywność
kobiet wśród osób sprawujących władzę, tak w sektorze prywatnym, jak
i publicznym. Z badania opinii publicznej wynika, że zasadniczo bariery
tkwią głównie w „podwójnym obciążeniu” kobiet oraz w uwarunkowaniach kulturowych, czasami nawet wskazując na przejawy dyskryminacji.
Z punktu widzenia kobiet wybór własnej ścieżki (pracownica
czy matka) podlega kalkulacjom ekonomicznym, w kontekście korzyści
i kosztów. Analizie podlegają specyficzne zasady uczestnictwa w rynku
pracy oraz te, dotyczące kariery rodzinnej. Modyfikacji podlegają
kryteria dotyczące korzyści i kosztów w zakresie inwestycji w określony
typ kariery. „[…] Jeśli polityka państwa zorientowana jest na ułatwianie
matkom powrotu do pracy oraz łączenie kariery zawodowej z wychowaniem dzieci, koszty alternatywne decyzji prokreacyjnych są niższe.
Ten czynnik obniża koszty inwestycji w karierę rodzinną kobiet
niezależnie od ich wykształcenia. Ponadto, istotne znaczenie mogą mieć
zasady wynagradzania pracy”29. W toku badań nad aktywnością kobiet
na rynku pracy bardzo często podnoszony jest argument tzw. „podwójnego ciężaru”, jako znacznego obciążenia obowiązkami rodzinnymi.
„Oznacza (to), że kobiety wykonują nieodpłatną pracę w domu i pracują
zawodowo poza domem. Związane jest to częstokroć z łączeniem
równolegle dwóch bardzo wymagających ról społecznych: roli matki
i kobiety pracującej”30.
Istnieje szereg argumentów, które przemawiają za potencjalnym
wysokim udziałem kobiet w rynku pracy. Jest to, m.in. poziom ich
wykształcenia i ciągłe doskonalenie umiejętności i uzupełnianie wiedzy.
Wg autorów opracowania Strukturalne i kulturowe uwarunkowania
aktywności zawodowej kobiet w Polsce „[…] kobiety, zwłaszcza
pracujące charakteryzują się wyższym poziomem wykształcenia niż
mężczyźni. W 2007 roku prawie 32% kobiet pracujących poza
rolnictwem posiadało wyższe wykształcenie. […] Odsetek osób
z wyższym wykształceniem wzrósł wśród mężczyzn o 64%, a wśród
kobiet aż o 116,4%. Biorąc pod uwagę fakt, iż wykształcenie wyższe to
jedyny taki poziom edukacji, dla którego obserwowaliśmy wzrost popytu
29
30
Tamże, s. 179.
Artykuł ABC równości – podręcznik samorządowca,
http://finanse-publiczne.pl/artykul.php?view=627, 22.06.2012 r.
403
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
na pracę, można uznać, iż to aktywność edukacyjna kobiet sprawiła,
że obroniły swoją względną sytuację na rynku pracy (w stosunku
do mężczyzn)”31. Pomimo wyższego wykształcenia kobiet i coraz
powszechniej promowanego miękkiego stylu zarządzania, który jest
charakterystyczny dla kobiet, wyodrębnić można czynniki, które
wpływają na to, że kobiety zdecydowanie bardziej są narażone
na wykluczenie z rynku pracy niż mężczyźni. I. Kotowska uważa,
że „po pierwsze, ich (kobiet) praca cieszy się mniejszym ‘wzięciem’
niż praca mężczyzn. Po drugie, kobiety mają niższy kapitał ludzki,
czyli umiejętności zawodowe, co jednak nie wynika z ich poziomu
wykształcenia (ten mają w Polsce wyższy od mężczyzn), ale z mniejszego doświadczenia zawodowego”32. Potwierdzają to dane zawarte
w Krajowym programie działań na rzecz kobiet – II etap wdrożeniowy
na lata 2003-2005, które wskazują, iż w 2001 roku długotrwałe
bezrobocie dotknęło aż 56,5% wszystkich bezrobotnych kobiet. Oznacza
to, że kobiety pozostawały bez pracy ponad rok. W tej sytuacji było tylko
39,3% mężczyzn. Takie świadectwo dają też poniższe, bardziej aktualne
dane zgromadzone przez Główny Urząd Statystyczny w Warszawie.
Tabela 1. Bezrobotni długotrwale wg płci w 2010 r.
Jednostka terytorialna
Region centralny
MAZOWIECKIE
ogółem mężczyźni
2010
2010
tys. os.
tys. os.
68
37
35
19
Kobiety
2010
tys. os.
31
16
Źródło: Bank Danych Lokalnych [w:]
http://www.stat.gov.pl/bdl/app/dane_podgrup.display?p_id=308085&p_token=0.50160
03167702325
Dysproporcje w liczbie długotrwale bezrobotnych kobiet i mężczyzn widoczne są zarówno na poziomie Regionu Centralnego, w skład
którego wchodzi województwo mazowieckie i łódzkie, jak i na poziomie
samego województwa mazowieckiego. Różnica zarówno w przypadku
Regionu, jak i województwa to ok. 5%.
31
32
I. E. Kotowska, red., Strukturalne i kulturowe uwarunkowania aktywności zawodowej
kobiet w Polsce, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2009, s. 65.
Tamże, s. 82.
404
Tabela 2. Ludność wg typu aktywności i płci w 2010 r.33
Jednostka
terytorialna
Region centralny
MAZOWIECKIE
aktywni
zawodowo
ogółem
aktywni
zawodowo
pracujący
aktywni
zawodowo
bezrobotni
bierni
zawodowo
O
2010
tys.
os.
M
2010
tys.
os.
K
2010
tys.
os.
O
2010
tys.
os.
M
2010
tys.
os.
K
2010
tys.
os.
O
2010
tys.
os.
M
2010
tys.
os.
K
2010
tys.
os.
O
2010
tys.
os.
M
2010
tys.
os.
K
2010
tys.
os.
3984
2152
1832
3663
1978
1686
321
175
146
2895
1102
1793
2598
1397
1201
2405
1290
1115
193
107
86
1840
704
1137
Źródło: Bank Danych Lokalnych [w:]
http://www.stat.gov.pl/bdl/app/dane_podgrup.display?p_id=306875&p_token=0.21705
043981546168#
Nierówności w udziale w rynku pracy przedstawiają też powyższe
dane. Zarówno w przypadku osób aktywnych zawodowo, jak i biernych
dysproporcja kształtuje się każdorazowo na niekorzyść kobiet. Stanowią
one mniejszy procentowo udział osób aktywnych zawodowo i większy
biernych zawodowo.
Tabela 3. Pracujący wg sektorów ekonomicznych i płci w 2010 r.34
Jednostka
terytorialna
Region centralny
MAZOWIECKIE
sektor
rolniczy
Ogółem
sektor
przemysłowy
O
2010
tys.
os.
M
2010
tys.
os.
K
2010
tys.
os.
O
2010
tys.
os.
M
2010
tys.
os.
K
2010
tys.
os.
O
2010
tys.
os.
M
2010
tys.
os.
3663
1978
1686
435
247
189
937
675
2405
1290
1115
272
155
117
536
395
K
2010
tys.
os.
sektor
usługowy
O
2010
tys.
os.
M
2010
tys.
os.
K
2010
tys.
os.
262
2285
1054
1231
141
1593
739
854
Źródło: Bank Danych Lokalnych [w:]
http://www.stat.gov.pl/bdl/app/dane_podgrup.display?p_id=306970&p_token=0.43803
091418248785
W rozbiciu na poszczególne sektory ekonomiczne gospodarki
zdecydowanie największy udział osób pracujących widoczny jest
w sektorze usługowym. Niemniej jednak, w każdym z tych sektorów
udział kobiet w stosunku do udziału mężczyzn jest mniejszy. Największą
dysproporcję obserwuje się w sektorze przemysłowym.
33
34
Oznaczenie skrótów: O – ogółem, M – mężczyźni, K – kobiety.
Oznaczenie skrótów: O – ogółem, M – mężczyźni, K – kobiety.
405
„Rocznik
Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego”
Płockiego 2014, nr 6
Ponadto, z danych GUS jednoznacznie wynika, że sytuacja kobiet
jest znacząco gorsza niż mężczyzn. Ażż 67,5% pracujących
pracuj
kobiet
otrzymywało wynagrodzenie miesięczne
ęczne ogółem brutto co najwyżej
najwy
równe przeciętnemu
tnemu wynagrodzeniu w gospodarce narodowej.
W tej samej sytuacji było o 5,6 pkt% mniej męż
ężczyzn.
Kobiety, pomimo feminizacji takich obszarów rynku pracy,
jak edukacja czy administracja, zdecydowanie częściej
częś
pracują w sektorze
prywatnym, dla którego powyżej
ej charakteryzowane wskaźniki
wska
są również
niskie. Praca mężczyzn częściej świadczona
wiadczona jest na rzecz sektora
prywatnego niż publicznego, co potwierdzająą poniższe
poniż wykresy.
Rysunek 1. Pracujące kobiety wg sektora własności
ści miejsca pracy w 2009 r.
34,00%
Publiczny
66,00%
Prywatny
Źródło: Kobiety i mężczyźni na rynku pracy, Główny Urząd
ąd Statystyczny, Warszawa 201035
Rysunek 2. Pracujący mężczyźni
ni wg sektora własności
własnoś miejsca pracy w 2009 r.
19,70%
Publiczny
80,30%
Prywatny
Źródło: Kobiety i mężczyźni na rynku pracy, Główny Urząd
ąd Statystyczny, Warszawa 201036
35
Główny Urząd Statystyczny w Warszawie,
http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/PUBL_f_kob_mez_na_ryn_prac_2010.pdf,
http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/PUBL_f_kob_mez_na_ryn_prac_2010.pdf
22.06.2012r.
406
Podsumowując, poziom aktywności zawodowej kobiet jest niższy
niż mężczyzn. Wśród wszystkich osób pracujących kobiety stanowią 45%
i najsilniej reprezentowane są w grupie pracowników usług osobistych
i sprzedawców, czyli tam, gdzie zarobki są najmniej atrakcyjne. Najniższy
udział kobiety mają w grupie robotników przemysłowych i rzemieślników
– tam, gdzie występuje największe zróżnicowanie w wynagrodzeniach.
Można zatem stwierdzić, iż sytuacja kobiet na polskim rynku pracy jest
zdecydowanie mniej korzystna niż mężczyzn. Obserwacja danych rynku
pracy nasuwa wątpliwości i budzi obawy, co do występowania w Polsce
szklanych zjawisk, feminizacji pewnych sektorów gospodarki i grup
zawodowych. Analiza dostępnych powszechnie źródeł jednoznacznie
wskazuje, iż zatrudnienie w sektorze pozarządowym nie jest w zasadzie
monitorowane.
III sektor w kontekście równości szans kobiet i mężczyzn
oraz gender mainstreaming
III sektor w Polsce
W Polsce działa kilkadziesiąt tysięcy organizacji pozarządowych,
w których zrzeszonych jest ok. 3,5 miliona Polaków. Działalność polskich
organizacji pozarządowych opiera się głównie na pracy społecznej ich
członków i przedstawicieli władz, natomiast skala i skuteczność działania
w dużej mierze zależą od entuzjazmu tych osób. Mimo to, zróżnicowanie
sektora zauważalne jest przede wszystkim w zakresie modeli działania
organizacji. Większość NGO zapewnia o wierności swoim kierunkom
działań z zapisami statutu, natomiast tylko co siódma organizacja przyznaje, że aby funkcjonować musi dostosować się do oczekiwań sponsorów.
Wewnętrzne różnice III sektora ujawniają się też, jeśli chodzi
o nastawienie do nowych osób, chcących przystąpić do organizacji
czy włączyć się w działania. „56% wszystkich organizacji (a aż 71%
wśród tych działających tylko na terenie najbliższego sąsiedztwa)
deklaruje w tej kwestii otwartość, jednak nieco ponad jedna czwarta
36
Główny Urząd Statystyczny w Warszawie,
http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/PUBL_f_kob_mez_na_ryn_prac_2010.pdf,
22.06.2012r.
407
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
podkreśla raczej staranny dobór ludzi”37. Elementem różnicującym
organizacje pozarządowe jest również sposób działania i styl zarządzania
organizacją. 50% NGO twierdzi, że najważniejsze jest działanie zespołowe, podczas gdy prawie jedna trzecia bazuje na silnym przywództwie
i osobowości lidera38.
Kolejną cechą różnicującą III sektor jest struktura jego członkostwa. Większość polskich organizacji pozarządowych skupia od 15
do 30 członków (według niżej wymienionego raportu średnio
35 członków). Niemniej jednak znacząca jest również liczba organizacji
zrzeszających powyżej 100 osób. Jak podają źródła, takie organizacje są
charakterystyczne dla dużych miast i aglomeracji miejskich.
Charakterystyczne jest to, że organizacje zlokalizowane na wsi są
zdecydowanie mniejsze; połowa z nich zrzesza około 30 członków,
a tylko jedna na szesnaście liczy 100 i więcej członków. Czynnikiem
różnicującym sektor organizacji pozarządowych jest też liczba członków
organizacji uzależniona od skali ich działań. Z analizy danych wyciągnąć
można wniosek, że częsta jest sytuacja, w której członkostwo w organizacji, traktowane jako wyznacznik aktywności obywatelskiej, wcale jej nie
musi oznaczać. Znamienne jest, że im mniejsza skala działania (w odniesieniu do terytorium), tym mniejszy udział organizacji o dużej liczebności
członków. Najliczniej w całym sektorze pozarządowym reprezentowane
są organizacje zrzeszające od 20 do 30 osób. Dla całego sektora
znamienne jest, że spośród licznej bazy członków aktywnych jest ok. 1/3.
Pomimo niestabilności trzeciego sektora w odniesieniu do gwarantowania pracy – większość trzeciosektorowych etatów finansowanych jest
ze środków zewnętrznych, uzyskanych z grantów bądź od sponsorów –
zauważyć można rosnącą tendencję, jeśli chodzi o miejsca pracy.
W przeciągu czterech lat zaobserwować można prawie dwukrotny wzrost
liczby pracowników w przeliczeniu na pełne etaty. Pokazuje to stan
III sektora, który wydaje się być coraz lepszy i dobrze rokujący. Biorąc
natomiast pod uwagę znaczną liczbę środków finansowych pozyskanych
przez NGO w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki w związku
z jego wygasaniem, należy studzić optymizm.
37
38
J. Przewłocka, Autoportret III sektora, Stowarzyszenie Klon/Jawor,
http://wiadomosci.ngo.pl/wiadomosci/674372.html, 22.06.2012r.
Tamże.
408
Tabela 4. Szacunki dotyczące zatrudnienia w stowarzyszeniach i fundacjach
Rok
Liczba pracowników
2006
2008
2010
115 tys.
140 tys.
191 tys.
Liczba pracowników
w przeliczeniu na etaty
64 tys.
72 tys.
104 tys.
Źródło: Herbst J., Przewłocka J., Podstawowe fakty o organizacjach pozarządowych.
Raport z badania 2010, Stowarzyszenie Klon/Jawor, Warszawa 2011.
Jakub Wygnański w swoim opracowaniu pod tytułem Kariera
zawodowa kobiet a sektor pozarządowy. Co ma jedno do drugiego?
Podaje, że „Kobiety stanowią statystycznie 43% członków zarządów
organizacji pozarządowych w Polsce:
− Udział ten wzrósł w ciągu ostatnich 3 lat znacznie (od poziomu
35%).
− Udział kobiet w zarządach jest zdecydowanie większy wśród
młodych / nowo powstających organizacji (ok. 47%) i znacznie
mniejszy wśród organizacji starszych (pow. 15 lat), gdzie wynosi
30%”39.
Tabela 5. Odsetek kobiet wśród osób zaangażowanych w działania organizacji
Członkowie organizacji
Zarząd organizacji
Pracownicy
Pracownicy etatowi
Wolontariusze ściślej związani z organizacją
Średni odsetek kobiet
w poszczególnych kategoriach osób
zaangażowanych w prace organizacji
40%
42%
60%
62%
59%
Źródło: Herbst J., Przewłocka J., Podstawowe fakty o organizacjach pozarządowych.
Raport z badania 2010, Stowarzyszenie Klon/Jawor, Warszawa 2011.
Dane zawarte w tabeli pochodzą z Raportu z badania z 2010
organizacji pozarządowych opracowanego dla Stowarzyszenia Klon /
39
J. Wygnański, Kariera zawodowa kobiet a sektor pozarządowy. Co ma jedno do
drugiego?, Stowarzyszenie KLON/JAWOR, fbwnn.pl/kjk/klon.pdf, 22.06.2012 r.
409
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Jawor i są w zgodzie z danymi prezentowanymi w ww. opracowaniu
Jakuba Wygnańskiego, który twierdzi, że „kobiety stanowią większość
zatrudnionych w sektorze pozarządowym ok. 58%, a szczególnie
przewaga ta dotyczy bardzo małych organizacji (do 10 tys. rocznego
przychodu) – ponad 80%. Istnieje silna zależność między proporcją
zatrudnionych a charakterem / wielkością miejscowości - > na wsi
przeciętnie 2 na 3 pracowników to mężczyźni, w mieście – odwrotnie”40.
Rysunek nr 3 określa również sfeminizowane obszary działań
NGO. Tak, jak zostało już powiedziane znacząco zdominowane przez
mężczyzn są NGO działające w obszarze sportu, turystyki, rekreacji,
hobby. Dużym odsetkiem udziału kobiet charakteryzują się organizacje
działające na rzecz prawa i jego ochrony oraz ochrony zdrowia, pomocy
społecznej i edukacji. Analizując strukturę pracowników, widać że choć
bez względu na typ organizacji udział kobiet jest wyższy w porównaniu
do liczby członków organizacji, to stosunkowo dużą liczbę kobiet
znajdziemy też w organizacjach zajmujących się kulturą i sztuką41.
Rysunek 3. Zależność struktury zatrudnienia od pola działania organizacji
Prawo i jego ochrona, prawa…
Ochrona zdrowia
Rozwój lokalny w wymiarze…
Edukacja i wychowanie
Usługi socjalne, pomoc społeczna
Kultura i sztuka
Rynek pracy, zatrudnienie,…
Ochrona środowiska
Sport, turystyka, rekreacja, hobby
0%
Kobiety
20%
40%
60%
80%
100%
Mężczyźni
Źródło: opracowanie własne na podstawie Wygnański K., Kariera zawodowa kobiet
a sektor pozarządowy Co ma jedno do drugiego?, Stowarzyszenie KLON/JAWOR [w:]
fbwnn.pl/kjk/klon.pdf
40
41
Tamże.
Por.: J. Herbst, J. Przewłocka, Podstawowe fakty o organizacjach pozarządowych.
Raport z badania 2010, Stowarzyszenie Klon/Jawor, Warszawa 2011, s. 62.
410
W analizach ilościowych dotyczących III sektora konieczne jest
wzięcie pod uwagę nie tylko składu członkowskiego, władz i pracowników, ale również wolontariuszy. Z danych zaprezentowanych w opracowaniu Kariera zawodowa kobiet a sektor pozarządowy. Co ma jedno do
drugiego? wynika, że „wśród członków organizacji pozarządowych
kobiety stanowią 44%, wśród wolontariuszy udział kobiet jest większy
i wynosi 57%. Udział kobiet w organizacjach maleje wraz z wiekiem
organizacji i wzrasta wraz z wielkością miejscowości, w której działa”42.
Rysunek 4. Zatrudnienie w organizacjach pozarządowych
2010
100
2006
64
0
20
40
60
80
100
120
liczba etatów (w tys.)
Źródło: Herbst J., Przewłocka J., Podstawowe fakty o organizacjach pozarządowych.
Raport z badania 2010, Stowarzyszenie Klon/Jawor, Warszawa 2011.
Pomimo iż polskie organizacje pozarządowe w głównej mierze
opierają się na społecznej pracy członków organizacji i wolontariuszy,
prawie połowa z nich angażuje personel na zasadzie zatrudnienia:
24% współpracuje z odpłatnymi pracownikami w trybie ciągłym, a 20%
twierdzi, że korzysta jednorazowo z płatnej pracy na zasadzie umów lub
zleceń43. Struktura zatrudnienia w przeciętnych polskich organizacjach
pozarządowych nie jest znacząca: w połowie z nich liczba stałych
współpracowników nie przekracza 4 osób. Po przeliczeniu na pełne
etaty, okazuje się, że połowa wszystkich organizacji zatrudnia (w dużym
uogólnieniu) nie więcej niż 2 os. na pełne etaty. Jak pokazują badania,
42
43
J. Wygnański, Kariera zawodowa kobiet a sektor pozarządowy. Co ma jedno do
drugiego?, Stowarzyszenie KLON/JAWOR, fbwnn.pl/kjk/klon.pdf, 22.06.2012 r.
Por.: J. Herbst, J. Przewłocka, Podstawowe fakty o organizacjach pozarządowych.
Raport z badania 2010, Stowarzyszenie Klon/Jawor, Warszawa 2011, s. 55.
411
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
znacząca część organizacji zatrudnia pracowników z wykorzystaniem
umów cywilno-prawnych. Tylko 44% stowarzyszeń i fundacji, które na
stałe współpracują z płatnym personelem wykorzystuje do tego celu
umowy o pracę. Jedna na trzy organizacje zatrudnia na podstawie
umowy o pracę tylko część swojego personelu, a co piąta w ogóle nie
stosuje żadnych umów. Uśredniając, ok. 60% stałych współpracowników funkcjonuje na zasadzie podpisanych z organizacjami umów
o pracę44.
Odmienną sytuację można zaobserwować wśród organizacji działających w skali najbliższego sąsiedztwa. ¾ z nich bazuje prawie w całości
na bezpłatnej pracy swoich członków lub zaangażowaniu wolontariuszy.
Tylko co szósta ma stałych pracowników. Częstość wykorzystania
płatnych pracowników wzrasta wraz ze wzrostem skali działania.
III sektor na Mazowszu Płockim
W trakcie prowadzonej analizy III sektora poszukiwano odpowiedzi
na kluczowe pytanie, czy pomimo szerokiego włączania zasady równości
kobiet i mężczyzn we wszystkie sfery życia społeczno-gospodarczego
organizacje pozarządowe Mazowsza Płockiego charakteryzuje segregacja
pionowa, pozioma i szklane zjawiska znane z rynku pracy.
Założenie takie poczyniono na podstawie danych, opinii i publikacji
dotyczących sytuacji kobiet i mężczyzn na rynku pracy, tak w sektorze
publicznym, jak i prywatnym. Do weryfikacji posłużyły dane empiryczne
zgromadzone przy zastosowaniu techniki ankiety. Formularz zbudowany
z 24 pytań o charakterze otwartym i zamkniętym dostarczono
120 organizacjom pozarządowym Mazowsza Płockiego45. Zwrot ankiet
odnotowano na poziomie 27%.
Prowadzony proces badań ukierunkowany był na zdobycie wieloaspektowej wiedzy na temat sytuacji kobiet i mężczyzn w organizacjach
44
45
Por.: J. Herbst, J. Przewłocka, Podstawowe fakty o organizacjach pozarządowych.
Raport z badania 2010, Stowarzyszenie Klon/Jawor, Warszawa 2011, s. 57.
Kwestionariusz ankiety pozwalał na zbadanie dość zróżnicowanej i licznej grupy
respondentów, pomagając jednocześnie zachować wszystkim anonimowość. Ankieta
zawierała zarówno pytania otwarte, zamknięte, jak też prośbę określenia stopnia
jakiegoś zjawiska. W celu ułatwienia jej wypełniania ankieta zawierała instrukcję
wypełniania.
412
pozarządowych, w szczególności zweryfikowanie stwierdzenia,
że pomimo szerokiego włączania zasady równości kobiet i mężczyzn
we wszystkie sfery życia społeczno-gospodarczego organizacje
pozarządowe Mazowsza Płockiego charakteryzuje segregacja pionowa,
pozioma i szklane zjawiska znane z rynku pracy.
Weryfikacji posłużyły odpowiedzi na następujące pytania badawcze:
1. Czy istnieje zależność między zakresem działalności organizacji
pozarządowych (cele statutowe) a dominującą płcią w organach
kierowniczych tych organizacji? Jeśli tak, to jaka?
2. Czy w organizacjach pozarządowych istnieją bariery w postaci
„szklanego sufitu”, „szklanych ścian”, „szklanych ruchomych
schodów” oraz „lepkiej podłogi”?
3. Czy w organach kierowniczych organizacji pozarządowych
dominują mężczyźni, a w zespołach roboczych kobiety?
4. Czy realizowana jest zasada równości szans kobiet i mężczyzn
w organizacjach pozarządowych? Czy nadal wśród członków
i trzonu kierowniczego organizacji pozarządowych funkcjonują
stereotypy?
Na podstawie wstępnej analizy dostępnych materiałów źródłowych
i znajomości III sektora postawione zostały następujące hipotezy badawcze:
1. Istnieje silna korelacja pomiędzy zakresem działalności organizacji
pozarządowych (cele statutowe) a płcią, która dominuje
w organach kierowniczych tej organizacji. Obserwuje się zjawisko
stereotypizacji funkcji NGO: im bardziej społeczne, opiekuńcze,
pomocowe funkcje pełni PES, tym więcej kobiet w organach
kierowniczych tego podmiotu.
2. Pomimo iż III sektor w Polsce w największym stopniu realizuje
zasadę równości szans kobiet i mężczyzn, to istnieją przypadki
funkcjonowania barier w postaci „szklanego sufitu”, „szklanych
ścian”, „szklanych ruchomych schodów” oraz „lepkiej podłogi”.
3. Analiza danych wskazuje, iż w organach kierowniczych NGO
dominują mężczyźni, a w zespołach roboczych kobiety.
4. Badane NGO mają wiedzę nt. zasady równości szans kobiet
i mężczyzn i w umiarkowanym zakresie ją realizują, gdyż wśród
413
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
wielu organizacji pozarządowych funkcjonują jeszcze stereotypowe przekonania zakorzenione w gender.
W przeprowadzonym badaniu III sektora udział wzięły 32 organizacje: stowarzyszenia i fundacje z terenu Mazowsza Płockiego.
Podstawowe dane liczbowe zawiera poniższa tabela.
Tabela 6. Liczebność respondentów w podziale na powiaty
Obszar
Miasto Płock
Powiat Płocki
Powiat Sierpecki
Powiat Gostyniński
Mazowsze Płockie
Liczba
stowarzyszeń
13
5
3
7
28
Liczba fundacji
0
2
0
2
4
Liczba
członków
980
133
47
175
1335
Źródło: opracowanie własne.
Grupę badanych organizacji zdominowały te, które reprezentują sfery:
− działalność na rzecz integracji i reintegracji zawodowej i społecznej,
− rozwój gospodarczy, w tym rozwój przedsiębiorczości,
− działalności charytatywnej,
− podtrzymywania i upowszechniania tradycji narodowej, świadomości obywatelskiej i kulturowej,
− rozwój wspólnot i społeczności lokalnych,
− kultura, sztuka, ochrona dóbr kultury i dziedzictwa narodowego,
− promocja zatrudnienia i aktywizacja zawodowa.
Dość często badane organizacje jako sferę swej działalności wskazały:
− ochronę i promocję zdrowia,
− naukę, szkolnictwo wyższe, edukację, oświatę i wychowanie,
− wypoczynek dzieci i młodzieży,
− działalność na rzecz równych praw kobiet i mężczyzn,
− pomoc społeczną, w tym pomoc rodzinom i osobom w trudnej
sytuacji życiowej oraz wyrównywanie szans tych rodzin i osób,
− działalność na rzecz osób niepełnosprawnych.
414
Analiza zależności między zakresem działalności organizacji
pozarządowych (cele statutowe) a dominującą płcią
w organach kierowniczych tych organizacji
W celu przeprowadzenia analizy konieczne było wyłonienie grupy
organizacji stereotypowo postrzeganych jako „kobiece”. Subiektywnie46
uznano, że status organizacji kobiecych przyznany zostanie tym, które
w ankiecie wskazały co najmniej jedną z poniższych sfer działalności:
− pomoc społeczna, w tym pomoc rodzinom i osobom w trudnej
sytuacji życiowej oraz wyrównywanie szans tych rodzin i osób,
− wspieranie rodziny i systemu pieczy zastępczej,
− ochrona i promocja zdrowia,
− działalność na rzecz osób niepełnosprawnych,
− działalność na rzecz równych praw kobiet i mężczyzn,
− nauka, szkolnictwo wyższe, edukacja, oświata i wychowanie,
− wypoczynek dzieci i młodzieży.
Spośród organizacji pozarządowych, które wzięły udział w badaniu,
do organizacji typowo „kobiecych”, zajmujących się edukacją, działalnością pomocową i charytatywną zaliczono 23 podmioty.
Rysunek 5. Liczba kobiet i mężczyzn członków organizacji
800
677
499
600
400
97
200
62
0
Organizacje "kobiece"
Kobiety
Organizacje pozostałe
Mężczyźni
Źródło: opracowanie własne
46
Na podstawie analiz prowadzonych na poziomie ogólnopolskim, w szczególności
patrz Rysunek 3.
415
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Jak wynika z badania, wystąpiła niewielka zależność między liczbą
kobiet i mężczyzn członków w organizacjach uznanych za typowo
„kobiece” i pozostałych organizacjach. W ujęciu globalnym zaobserwowano znaczącą przewagę kobiet w działalności wszystkich NGO.
Rysunek 6. Liczba kobiet i mężczyzn we władzach organizacji kobiecych
120
100
80
60
40
20
0
51
33
59
23
Zarząd
Komisja Rewizyjna
Kobiety
Mężczyźni
Źródło: opracowanie własne
Z zestawienia udziału kobiet i mężczyzn we władzach organizacji
rozumianych jako zarządy i komisje rewizyjne wynika, że kobiety
stanowią większość (nieznaczną) w zarządach organizacji. Natomiast ich
udział w komisjach rewizyjnych jest mniejszy (41%). Można wysunąć
zatem wniosek, że nadzór nad działalnością „kobiecych” zarządów
sprawują „męskie” komisje rewizyjne.
Rysunek 7. Organizacje, w których kobiety sprawują funkcje kierownicze
we władzach (Zarząd, Komisja Rewizyjna)
Organizacje pozostałe
3
Organizacje kobiece
12
0
Zarząd
Źródło: opracowanie własne
416
5
5
6
10
Komisja Rewizyjna
15
20
Odmienną sytuację obserwuje się przy zestawieniu udziału kobiet
w organach kierowniczych: kobiety częściej sprawują funkcje kierownicze
we władzach organizacji „kobiecych”, niż w pozostałych organizacjach.
Prawie dwukrotnie częściej spotkać można kobiety jako prezesów
i wiceprezesów zarządów organizacji „kobiecych”, natomiast prawie
dwukrotnie rzadziej w komisjach rewizyjnych. Stosunek udziału kobiet
w zarządach (prezeski/wiceprezeski) organizacji „kobiecych” do udziału
kobiet w komisjach rewizyjnych (przewodniczące/wiceprzewodniczące)
ma się jak 2 : 1. Natomiast w pozostałych organizacjach pozarządowych
odwrotnie, ma się on jak 1 : 2.
Rysunek 8. Udział kobiet w sprawowaniu władzy w zarządach organizacji
kobiecych i pozostałych
33%
52%
Organizacje kobiece
Organizacje pozostałe
Źródło: opracowanie własne
W zbadanych organizacjach pozarządowych w zarządach działa 158
osób, z tego 80 to kobiety, 78 mężczyźni. Biorąc pod uwagę liczbę
zaangażowanych kobiet w działalność zarządów organizacji „kobiecych”,
widać, że istnieje silna ich dominacja: 59 kobiet w zarządach organizacji
kobiecych (tj. 73%) i 21 kobiet (tj. 27%) w organizacjach pozostałych.
W deklaratywnym stwierdzeniu o sprawowanie przez kobiety władzy
w zarządach organizacji, 12 organizacji (tj. 52%) stwierdziło, iż funkcję
prezesów i wiceprezesów sprawują kobiety w organizacjach „kobiecych”,
w pozostałych organizacjach sytuacja ta wystąpiła tylko 3 razy (tj. w 33%
przypadków).
417
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Rysunek 9. Udział kobiet w sprawowaniu w komisjach rewizyjnych organizacji
kobiecych i pozostałych
26
56
Organizacje kobiece
Organizacje pozostałe
Źródło: opracowanie własne
W badanych organizacjach pozarządowych Mazowsza Płockiego
działa 101 osób w komisjach rewizyjnych, z tego 37 to kobiety, 64 to
mężczyźni. Analizując liczbę kobiet w komisjach rewizyjnych
organizacji „kobiecych”, należy stwierdzić, że nie istnieje zależność
związana z dominującą sferą działalności: 23 kobiety (tj. 41%)
w organizacjach „kobiecych” i 5 kobiet (tj. 59%) w organizacjach
pozostałych. W deklaratywnym stwierdzeniu (pytanie 9 ankiety) o sprawowanie władzy w komisjach rewizyjnych organizacji (kobiety jako
przewodniczące / wiceprzewodniczące), w 26% organizacji „kobiecych”
kobiety sprawują władzę i w 56% w organizacjach pozostałych.
Z przeprowadzonych analiz wynika, że istnieje zależność między
zakresem działalności NGO a dominującą płcią w organach kierowniczych. W organizacjach uznanych stereotypowo za typowo „kobiece”
wśród członków nieznacznie dominują kobiety (58%). Dość istotna
przewaga występuje też w zarządach tych organizacji (66%), częściej
kobiety można spotkać w zarządach organizacji „kobiecych” niż
w zarządach pozostałych NGO. Należy jednocześnie zaznaczyć,
że zaobserwowane zjawiska charakteryzują się niezbyt silną dominacją
(na poziomie kilku, kilkunastu procent).
Ponadto, istnieje polaryzacja zależności: „kobiece” zarządy są
nadzorowane przez „męskie” komisje rewizyjne - jeśli chodzi o ogół
NGO Mazowsza Płockiego oraz że w „kobiecych” organizacjach nadzór
418
sprawują „męskie” komisje rewizyjne, a także, że w organizacjach
pozostałych to kobiety sprawują nadzór nad działalnością NGO.
Na tej podstawie uznać można, że prawdziwa jest hipoteza,
mówiąca o tym, że istnieje zależność (choć niezbyt silna) pomiędzy
zakresem działalności organizacji pozarządowych (wskazana sfera
działalności) a płcią, która dominuje w organach kierowniczych tych
podmiotów. Zależność ta nie została potwierdzona w stosunku do udziału
kobiet w komisjach rewizyjnych. Mimo to można stwierdzić, że im
bardziej społeczne, opiekuńcze, pomocowe funkcje pełni NGO, tym
więcej kobiet – członków zrzesza organizacja oraz tym większy udział
kobiet (w stosunku do udziału mężczyzn) w zarządach tych organizacji.
Identyfikacja barier w postaci „szklanego sufitu”, „szklanych ścian”,
„szklanych ruchomych schodów” oraz „lepkiej podłogi”
Zgodnie z definicją „szklanego sufitu”, opisaną w Rozdziale III
pracy badano zjawisko utrudnień w awansowaniu kobiet do organów
kierowniczych NGO. Z uwagi na nieokreśloną ścieżkę awansu, której
w organizacjach nie ma, co wynika z ich odmienności od pozostałych
podmiotów funkcjonujących w I i II sektorze, zbadano udział kobiet
i mężczyzn we władzach organizacji.
Rysunek 10. Liczba członków w organizacjach pozarządowych
Mazowsza Płockiego w podziale na płeć
Mężczyźni
561
Kobiety
774
0
200
400
600
800
1000
członkowie
Źródło: opracowanie własne
419
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
W organizacjach pozarządowych Mazowsza Płockiego zdecydowanie częściej działają czy też członkami są kobiety. Na każdego mężczyznę
przypada statystycznie 1,38 kobiety.
Rysunek 11. Udział kobiet i mężczyzn w organach kierowniczych organizacji
pozarządowych Mazowsza Płockiego
Razem
117
Komisja Rewizyjna
37
141
64
77
80
Zarząd
0
50
Mężczyźni
100
150
Kobiety
Źródło: opracowanie własne
Jeśli chodzi o udział płci w organach kierowniczych, rozumianych
jako zarządy i komisje rewizyjne tych organizacji, to zdecydowanie
częściej spotkać można mężczyzn, z zaznaczeniem, że dominacja
mężczyzn odnosi się przede wszystkim do działalności w komisjach
rewizyjnych.
Rysunek 12. Zestawienie liczby członków organizacji w stosunku do ich
reprezentacji w organach kierowniczych, z uwzględnieniem podziału na płeć
Organy kierownicze
45
Członkowie
58
0
20
Kobiety
Źródło: opracowanie własne
420
55
42
40
60
Mężczyźni
80
100
120
Pomimo większego udziału kobiet w sektorze organizacji
pozarządowych Mazowsza Płockiego (podlegającym badaniu), częściej
w organach kierowniczych funkcję sprawują mężczyźni. Na jednego
mężczyznę w organach kierowniczych przypada średnio 0,8 kobiety.
Zatem można stwierdzić, iż w przypadku badanych organizacji
pozarządowych obserwujemy zjawisko „szklanego sufitu”.
„Szklane ściany” to sytuacja, kiedy obserwuje się znaczący udział
danej płci, w tym wypadku kobiet wykonujących prace, zadania
w obszarach tzw. peryferyjnych, pomocniczych czy administracyjnowspierających.
Rysunek 13. Liczba członków, pracowników i wolontariuszy
31%
35%
42%
Mężczyźni
69%
65%
58%
Kobiety
0%
20%
Wolontariusze
40%
Pracownicy
60%
80%
Członkowie
Źródło: opracowanie własne
Porównując procentowy udział kobiet i mężczyzn, w każdej z trzech
kategorii: członków, pracowników i wolontariuszy można powiedzieć,
że dominują w tym zestawieniu kobiety. W każdej z tych kategorii udział
kobiet jest większy niż 50%.
421
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Rysunek 14. Odsetek organizacji, które angażowały pracowników
w podziale na płeć
32%
merytoryczny
24%
5%
3%
pomocniczy
0
administracyjno-biurowy
35%
0%
Mężczyźni
10%
20%
30%
40%
Kobiety
Źródło: opracowanie własne
Wnioskując na podstawie danych zawartych w powyższym wykresie, należy zauważyć znaczący udział mężczyzn w personelu merytorycznym pracowników NGO. Dowodzi to, że kobiety zdecydowanie
częściej pracują w obszarach peryferyjnych i administracyjno-biurowych. W związku z tym, już na tym etapie ujawniają się pewne
przesłanki do stwierdzenia, że wśród pracowników zaznaczają się
tendencje funkcjonowania „szklanych ścian”.
Rysunek 15. Wolontariusze w podziale na płeć
31%
69%
Kobiety
Źródło: opracowanie własne
422
Mężczyźni
Również wśród wolontariuszy, angażowanych przez NGO Mazowsza Płockiego zdecydowanie częściej występują kobiety. Na jednego
mężczyznę wolontariusza przypadają aż 2,2 kobiety.
Rysunek 16. Odsetek organizacji, które angażowały wolontariuszy
w podziale na płeć
10%
merytoryczny
20%
23%
pomocniczy
administracyjno-biurowy
30%
0
17%
0%
Mężczyźni
10%
20%
30%
40%
Kobiety
Źródło: opracowanie własne
W działaniach wolontariackich badanych organizacji pozarządowych również dominują kobiety. Zauważyć należy, iż w tym układzie
nastąpił znaczący wzrost udziału kobiet jako wolontariuszy pełniących
funkcje merytoryczne. Zatem, analiza w odniesieniu do zjawiska „szklanych ścian” daje podstawy do tego, aby twierdzić, iż istnieją pewnego
rodzaju (na etapie tych badań niezdiagnozowane) działania spychające
kobiety w sferę działań peryferyjnych. Dowodzi to, iż omawiane szklane
zjawisko ma miejsce wśród NGO Mazowsza Płockiego.
Badano również zjawisko „szklanych ruchomych schodów”,
odnoszące się do sytuacji, kiedy w sfeminizowanych środowiskach
awans mężczyzn jest szybszy i dominują oni na szczeblach władzy.
Z przeprowadzonego badania wynika, że w organizacjach uznanych
na potrzeby badania za typowo „kobiece” więcej mężczyzn (52,5%)
zasiada w organach kierowniczych. Należy uznać, że nie jest to zjawisko
jednoznaczne, gdyż odmiennie sytuacja ma się w zarządach organizacji
(46% mężczyźni) niż w organach nadzoru (59% mężczyźni).
423
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Rysunek 17. Udział kobiet i mężczyzn w organach kierowniczych NGO
Mazowsza Płockiego
80
60
40
20
0
59
53
47 52,5
średni udział
46
41
% udział w liczbie
członków Zarządu
Kobiety
% udział w liczbie
członków Komisji
Rewizyjnej
Mężczyźni
Źródło: opracowanie własne
Opisywane zjawisko „lepkiej podłogi” w III sektorze jest trudno
identyfikowalne. W szczególności z uwagi na fakt, że w zasadzie jedyną
obserwowalną ścieżką awansu jest przechodzenie z funkcji członka
organizacji do władz tej organizacji – i to w drodze wyborów. Z uwagi na
specyfikę badania nie było możliwe tak szczegółowe monitorowanie
zjawiska, dlatego do jego określenia posłużę się zestawieniem liczby
organizacji o charakterze pomocowym i charytatywnym – jako mało
prestiżowe, w stosunku do angażowanych przez nie wolontariuszy i pracowników administracyjno-biurowych i asystenckich. Na podstawie danych
zidentyfikowano 6 organizacji, którym nadano status pomocowych.
Rysunek 18. Procentowy udział osób angażowanych przez organizacje
pomocowe w zależności od statusu osoby (pracownik, wolontariusz)
37%
Wolontariusze
27%
Pracownicy
0%
Mężczyźni
Źródło: opracowanie własne
424
63%
50%
Kobiety
100%
73%
100%
100%
Ogółem
150%
Z analizy danych dot. angażowania pracowników i wolontariuszy
z uwzględnieniem płci wynika, że organizacje pomocowe chętniej
korzystają zarówno z płatnej, jak i bezpłatnej pracy kobiet.
Rysunek 19. Odsetek organizacji, które angażowały pracowników,
z podziałem na płeć
25%
25%
merytoryczny
pomocniczy
0%
0%
administracyjno-biurowy
0%
50%
0% 10%20%30%40%50%60%
Mężczyźni
Kobiety
Źródło: opracowanie własne
O ile badane organizacje zachowały parytet w zatrudnieniu pracowników merytorycznych, o tyle w sferze działalności administracyjno-biurowej zatrudniane były wyłącznie kobiety, dodatkowo jako personel
pomocniczy i administracyjno-biurowy.
Rysunek 20. Odsetek organizacji, które angażowały wolontariuszy,
z podziałem na płeć
merytoryczny
0%
17%
33%
33%
pomocniczy
administracyjno-biurowy
0%
0%
Mężczyźni
17%
10%
20%
30%
40%
Kobiety
Źródło: opracowanie własne
425
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Jeśli chodzi o zaangażowanie kobiet i mężczyzn na zasadzie
wolontariatu, parytetowy udział można zauważyć w personelu
pomocniczym oraz na takim samym poziomie (17%) w ramach działań
merytorycznych i administracyjno-biurowych.
Zakładając, iż w organizacjach pomocowych, uznanych za mniej
prestiżowe, w ramach działań administracyjno-biurowych i pomocniczych
występuje zjawisko „lepkiej podłogi” nie można jednoznacznie uznać,
że sytuacje takie występują wśród organizacji pomocowych Mazowsza
Płockiego. Pomimo iż sektor pomocowy organizacji częściej korzysta
z płatnej i bezpłatnej pracy kobiet, to są one angażowane zarówno w działania merytoryczne, jak i pomocnicze. Podobna sytuacja występuje przy
angażowaniu mężczyzn, choć skala zjawiska jest zdecydowanie mniejsza.
Przeprowadzona analiza dowodzi, że nie wszystkie szklane zjawiska
mają miejsce wśród organizacji III sektora na Mazowszu Płockim.
Tabela 7. Szklane zjawiska w III sektorze Mazowsza Płockiego
Zjawisko
Występowanie
Skala zjawiska
Szklany sufit
potwierdzone
znaczna
Szklane ściany
potwierdzone
znaczna
Szklane ruchome schody
Lepka podłoga
niejednoznaczne
niepotwierdzone
niewielka
-
Prowadzone badania wśród organizacji III sektora Mazowsza
Płockiego nie dowodzą jednoznacznie występowania szklanych zjawisk.
Stopa zwrotu ankiet nie była zadowalająca, w związku z tym reprezentatywność badań też jest ograniczona. Z pewnością natomiast, uznać można,
iż występuje na Mazowszu Płockim segregacja pozioma (horyzontalna)
związana z występowaniem typowo „męskich” i typowo „kobiecych”
organizacji. Typowo „męskie” to te, które działają w obszarze sportu,
rekreacji, hobby oraz kombatanckie, polonijne, a na obszarach wiejskich
przede wszystkim Ochotnicze Straże Pożarne i np. związki hodowców,
związki pszczelarskie, wędkarskie itp. Organizacje typowo „kobiece”,
tak jak zaprezentowano wcześniej, to te działające w zakresie: pomocy
społecznej, wspierania rodziny i systemu pieczy zastępczej, ochrony
i promocji zdrowia, działalności na rzecz osób niepełnosprawnych,
426
działalności na rzecz równych praw kobiet i mężczyzn, nauki, szkolnictwa
wyższego, edukacji, oświaty i wychowania oraz wypoczynku dzieci
i młodzieży.
Zatem można uznać, iż przeprowadzone badanie pozwala
potwierdzić hipotezę, mówiącą o tym, że pomimo iż III sektor w Polsce
pretenduje do miana lidera realizacji zasady równości szans kobiet
i mężczyzn, to istnieją przypadki funkcjonowania barier w postaci
„szklanego sufitu”, „szklanych ścian”, „szklanych ruchomych schodów”
oraz „lepkiej podłogi”.
Analiza reprezentatywności płci w organach kierowniczych
i zespołach roboczych
Rysunek 21. Kobiety i mężczyźni we władzach organizacji
150%
100%
50%
0%
49%
63%
56%
51%
37%
44%
Zarząd
Komisja
Rewizyjna
średnio
Kobiety
Mężczyźni
Źródło: opracowanie własne
Jednocześnie przeprowadzona analiza wskazuje dość jednoznacznie, że w globalnym ujęciu udział mężczyzn sprawujących władzę
w organach kierowniczych (zarząd i komisja rewizyjna) jest o 8 punktów
procentowych większy niż udział kobiet. Oznacza to, że można mówić
o niewielkiej dominacji mężczyzn w sprawowaniu władzy w III sektorze
Mazowsza Płockiego.
427
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Rysunek 22. Kobiety i mężczyźni w organach kierowniczych
i zespołach roboczych
Zespoły Robocze
66
Organy Kierownicze
34
44
0
20
Kobiety
56
40
60
80
100 120
Mężczyźni
Źródło: opracowanie własne
Zaangażowanie kobiet w zespołach roboczych poszczególnych
organizacji pozarządowych obliczono na podstawie pytania 22 i 23
ankiety, w których zapytano o wskazania, kto: kobiety czy mężczyźni,
inicjują i realizują więcej działań w organizacji. Na tej podstawie
sporządzono powyższy wykres.
Analiza danych wskazuje, iż w organach kierowniczych NGO
dominują mężczyźni, a w zespołach roboczych kobiety. Na jedną kobietę,
zarządzającą NGO przypada statystycznie 1,5 kobiety pracującej w zespołach roboczych NGO. Natomiast na jednego mężczyznę zajmującego
się kierowaniem organizacją przypada statystycznie 0,6 mężczyzny
pracującego w zespołach roboczych organizacji. Oczywiście stwierdzenie
to nie jest jednoznaczne, gdyż w wielu przypadkach osoby pracujące
w organach kierowniczych są jednocześnie członkami zespołów
roboczych i w głównej mierze na takim modelu pracy (osobach będących
jednocześnie zarządzającymi i wykonawcami) oparta jest obecnie
działalność III sektora.
428
Analiza poziomu realizacji zasady równości kobiet i mężczyzn
w organizacjach pozarządowych Mazowsza Płockiego
Badanie prawdziwości hipotezy o tym, że NGO Mazowsza Płockiego
mają wiedzę nt. zasady równości szans kobiet i mężczyzn, stosując ją
w umiarkowanym zakresie, co spowodowane jest funkcjonowaniem
jeszcze w wielu organizacji pozarządowych stereotypowego przekonania
zakorzenionego w procesie socjalizacji, oparto o deklaratywne stwierdzenie znajomości zasady równości szans płci oraz zasady gender
mainstreaming. Ponadto, zestawiono wyniki poziomu utożsamiania się
ze stereotypowymi stwierdzeniami, co do roli kobiet i mężczyzn
w społeczeństwie. Zobrazowano to na poniższych wykresach.
Rysunek 23. Znajomość zasady równości szans kobiet i mężczyzn i gender
mainstreaming wśród organizacji pozarządowych Mazowsza Płockiego
zasada gender
mainstreaming
16
16
zasada równości szans
kobiet i mężczyzn
29
0
10
Tak
3
20
30
40
Nie
Źródło: opracowanie własne
Ponad 90% badanych organizacji zna zasadę równości szans kobiet
i mężczyzn i wie, jakie reguły nią kierują. Natomiast połowa z badanych
organizacji nie słyszała i nie zna zasady gender mainstreaming. Przyczyn
należy doszukiwać się w braku realizacji strategii top-down w doniesieniu
do gender mainstreaming, czyli od szczebla centralnego po środowiska
lokalne. Wobec niewielkiej liczby działań ukierunkowanych na wdrażanie
strategii gender mainstreaming skierowanych do społeczności lokalnej,
wiedza środowiska pozarządowego jest w tym zakresie niewielka. Liczba
429
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
wskazań, subiektywnie oceniając, może być również zawyżona z uwagi
na chęć kreowania wizerunku organizacji profesjonalnych, opartych
na wiedzy.
Rysunek 24. Czynniki wpływające na wybór do władz organizacji
30%
24%
25%
21%
22%
20%
15%
6%
5%
10%
9%
10%
6%
3%
0%
Źródło: opracowanie własne
Analizując czynniki, które mają wpływ na podjęcie decyzji
o wyborze kandydata do władz organizacji należy uznać, iż w najmniejszym stopniu wpływ ma płeć. Najważniejsze trzy czynniki to:
doświadczenie, przyzwyczajenie, tradycja i umiejętności organizacyjne.
Świadczy to o dość znacznym stopniu nieulegania stereotypom,
choć niepokojące jest stwierdzenie o przyzwyczajeniu i tradycji
w wyborze kandydatów.
430
Rysunek 25. Funkcjonowanie stereotypów
9%
23%
30%
20%
19%
średnio
19%
Kobiety są lepszymi
organizatorami niż mężczyźni.
13%
22%
6%
Kobiety chętniej angażują się w
działania NGO, bo mają więcej niż
mężczyźni wolnego czasu.
Kobiety nie angażują się w
działania NGO, bo muszą
zajmować się dziećmi.
31%
31%
4
28%
31%
3
9%
9%
Kobiety są lepszymi strategami niż
mężczyźni.
3%
16%
25%
22%
0%
16%
5 (w zupełności
się z tym
zgadzam)
25%
22%
34% 2
1 (w ogóle się z
tym nie zgadzam)
38%
0% 5% 10%15%20%25%30%35%40%
Źródło: opracowanie własne
Respondenci proszeni byli też o wskazanie na skali47 poziomu
zgodności z zaproponowanym stwierdzeniem. Najczęściej występującą
odpowiedzią było zaznaczanie na skali poziomu trzeciego, który można
zinterpretować jako „częściowo się zgadzam”. Oznacza to, że stereotypy
mają częściowy wpływ na funkcjonowanie trzeciego sektora na
Mazowszu Płockim. Przedstawiciele badanych organizacji pozarządowych często (30%) zgadzali się ze stwierdzeniem, że kobiety są zarówno
lepszymi strategami, jak i organizatorami. Prawie 40% organizacji
stwierdziło, że zupełnie nieprawdziwe jest stwierdzenie, że kobiety
rezygnują z działalności społecznej na rzecz wychowywania dzieci, a 22%
badanych zakwestionowało również stwierdzenie, że kobiety mają więcej
wolnego czasu, dlatego działają w sektorze non-profit. Potwierdza to
przypuszczenie, że macierzyństwo i życie rodzinne nie wpływa istotnie
na decyzję dotyczącą zaangażowania społecznego.
47
Skala od 1 do 5, gdzie 1 oznaczało zupełny brak zgodności co do słuszności
stwierdzenia, 5 – całkowitą zgodność ze stwierdzeniem.
431
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Rysunek 26. Czy Pana/i zdaniem słuszne jest stwierdzenie, że kobiety
chętnie angażują się społecznie, ale nie sprawują funkcji przywódczych
w organizacjach pozarządowych?
38%
62%
Tak
Nie
Źródło: opracowanie własne
W ostatnim pytaniu poproszono organizacje o podsumowanie
badania w postaci odpowiedzi na pytanie o dysproporcje w udziale kobiet
i mężczyzn w III sektorze (traktowanym globalnie) i jego władzach.
Zebrane odpowiedzi wskazały na istniejące stereotypy szklanych zjawisk.
Analiza porównawcza dowodzi, że badane NGO mają wiedzę
(nie badano stopnia tej wiedzy) nt. zasady równości szans kobiet
i mężczyzn i jednocześnie w umiarkowanym zakresie ją realizują. Poziom
stosowania zasady, na który wskazują analizy czynione w niniejszym
rozdziale pracy, uzależniony jest od stopnia zakorzenienia stereotypowych przekonań, niepopartych żadnymi badaniami i doświadczeniami,
zakorzenionymi w gender – jako płci społeczno-kulturowej ukształtowanej w procesie wychowania.
Biorąc pod uwagę całościowy proces analizy przeprowadzonego
badania, uzasadnione jest stwierdzenie, że pomimo szerokiego włączania
zasady równości kobiet i mężczyzn we wszystkie sfery życia społeczno-gospodarczego organizacje pozarządowe Mazowsza Płockiego
charakteryzuje (w różnym stopniu) segregacja pionowa, pozioma
i szklane zjawiska znane z rynku pracy.
432
Podsumowanie
Mazowsze Płockie to obszar dawnego województwa płockiego,
z szeregiem problemów społeczno-gospodarczych, charakterystycznych
dla obszarów pozametropolitarnych. Na uwagę zasługuje struktura III
sektora północno-zachodniego Mazowsza. W zasadzie jest ona analogiczna do sytuacji tego sektora w odniesieniu do całego województwa,
o którym mowa w Raporcie J. Herbsta i J. Przewłockiej. Poza obszarem
miasta Płocka, organizacje pozarządowe są reprezentowane przez
Ochotnicze Straże Pożarne, kluby sportowe bądź niewielkie organizacje
działające na rzecz aktywizacji gminy lub najbliższej społeczności.
Mogło się wydawać, że najistotniejszą kwestią, która ogranicza
udział kobiet w życiu zawodowym i w działalności społecznej jest
obciążenie obowiązkami domowymi i rodzinnymi. Jak wynika z wielu
opracowań i publikacji - przytaczanych w niniejszej pracy - kwestie
godzenia życia rodzinnego z zawodowym są kluczowe z punktu
widzenia aktywizacji kobiet, niemniej nie są decydujące.
Jako najważniejsze, mające decydujący wpływ na poziom aktywności kobiet w sferze zawodowej, społecznej, politycznej i w obszarze
przedsiębiorczości, należy uznać gender, czyli płeć społeczno-kulturową,
ukształtowaną w procesie socjalizacji. Znaczące są też kwestie, tak zwanych dobrych praktyk (naśladownictwa), skłonności do podejmowania
ryzyka i ukierunkowanie na samorozwój i samorealizację.
Analiza sytuacji we wszystkich sektorach gospodarki, tj. publicznym, prywatnym i społecznym wskazuje, że we wszystkich tych
obszarach zachodzą w zasadzie jednorodne zjawiska, jeśli chodzi
o kwestie dyskryminacji płci, nierównych szans płci niedoreprezentowanej, czy trudności w awansowaniu na najwyższe szczeble władzy.
O ile jednak, tematyka gender mainstreaming jest dość powszechna w I
i II sektorze, o tyle równość płci w sektorze pozarządowym nie jest
priorytetowa. Dysproporcja ta wynika z obowiązkowego wdrażania
gender mainstreaming w sferze administracji publicznej oraz chęci
kreowania pozytywnego, przychylnego wizerunku w sferze biznesu.
Organizacje pozarządowe, pomimo właściwie największych uprawnień
w zakresie kreowania nowych trendów i lobbowania pożądanych
rozwiązań na rzecz kobiet i mężczyzn, nie stanowią przykładu dobrej
praktyki w tym zakresie.
433
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Zarówno analiza wskaźników makroekonomicznych na poziomie
kraju i Regionu Płockiego, jak i badania własne wskazują, że równość
szans kobiet i mężczyzn jest wśród NGO tematem peryferyjnym. Kwestie
zarządzania różnorodnością i wynikające z tego korzyści, z uwagi na niski
wskaźnik ekonomizacji III sektora, w zasadzie nie istnieją. Badania
własne doprowadziły do przyjęcia następujących stwierdzeń:
1. istnieje zależność - choć niezbyt silna, pomiędzy zakresem działalności organizacji pozarządowych a płcią, która dominuje w organach kierowniczych tych podmiotów; zależność ta nie została potwierdzona w stosunku do udziału kobiet w komisjach rewizyjnych;
2. pomimo iż III sektor w Polsce pretenduje do miana lidera realizacji zasady równości szans kobiet i mężczyzn, to istnieją przypadki funkcjonowania barier w postaci „szklanego sufitu”, „szklanych
ścian”, „szklanych ruchomych schodów” oraz „lepkiej podłogi”;
3. w organach kierowniczych NGO dominują mężczyźni, a w zespołach roboczych kobiety;
4. badane NGO mają wiedzę nt. zasady równości szans kobiet
i mężczyzn i jednocześnie w umiarkowanym zakresie ją realizują,
co uzależnione jest od siły stereotypowych przekonań,
zakorzenionymi w gender, jako płci społeczno-kulturowej.
W przedstawionym kontekście, zidentyfikowano kluczowe przesłanki wprowadzania gender mainstreaming do praktyki organizacyjnej
III sektora. Po pierwsze, konieczny jest wzrost poziomu profesjonalizacji
III sektora. Natomiast w związku z tym, iż wymaga to działań wewnątrz
organizacji, a uregulowania systemowe dają w tym zakresie mało
wymierne efekty, będzie to zadanie bardzo trudnie. Po drugie, w celu
efektywnego włączania równościowego zarządzania NGO i wykorzystania potencjału wynikającego z różnorodności, nieunikniony jest proces
dążenia do ekonomizacji III sektora. Uniezależnienie organizacji
pozarządowych od administracji publicznej – w szczególności samorządów terytorialnych i konieczność „urynkowienia” swych działań
w kontekście potrzeb III sektora może doprowadzić do „rynkowego”
podejścia do kwestii kobiet w strukturach i funkcjonowaniu NGO.
I na koniec – dążenie do instytucjonalizowania podmiotów czy powoływanie stanowisk stojących na straży równościowego traktowania płci,
434
w tym również zmiana prawa i funkcjonowania instytucji publicznych,
nie gwarantuje zmiany społeczno-mentalnej, która jest podstawą
do wdrożenia gender mainstreaming we wszystkich obszarach życia
społeczno-gospodarczego.
Bibliografia
Pozycje książkowe
1. Gawrycka M., Wasilczuk J., Zwiech P., Szklany sufit i szklane
ruchome schody – kobiety na rynku pracy, Wydawnictwa Fachowe
CEDEWU.PL, Warszawa 2008.
2. Herbst J., Przewłocka J., Podstawowe fakty o organizacjach
pozarządowych. Raport z badania 2010, Stowarzyszenie Klon /
Jawor, Warszawa 2011.
3. Kasprzyk D., Mazowsze Płockie – próby zdefiniowania regionu
w okresie II Rzeczypospolitej, „Notatki Płockie” 2007, nr 2.
4. Kisielnicki J., Zarządzanie, Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne
S.A., Warszawa 2008.
5. Kotowska I.E. (red.), Strukturalne i kulturowe uwarunkowania
aktywności zawodowej kobiet w Polsce, Wydawnictwo Naukowe
Scholar, Warszawa 2009.
6. Slany K., Sruzik J., Wojnicka K., red., Gender w społeczeństwie
polskim, NOMOS, Kraków 2011.
7. Tyrańska M. red., Współczesne tendencje w zarządzaniu zasobami
ludzkimi, Difin, Warszawa 2012.
8. Zasada równości szans kobiet i mężczyzn w projektach Programu
Operacyjnego Kapitał Ludzki. Poradnik – aktualizacja,
Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, Warszawa 2010.
Artykuły
1. Przewłocka J., Autoportret III sektora, Stowarzyszenie
Klon/Jawor, http://wiadomosci.ngo.pl/wiadomosci/674372.html.
2. Wygnański J., Kariera zawodowa kobiet a sektor pozarządowy.
Co ma jedno do drugiego?, Stowarzyszenie
KLON/JAWOR,fbwnn.pl/kjk/klon.pdf.
435
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Inne
1. ABC równości – podręcznik samorządowca, http://finansepubliczne.pl/artykul.php?view=627.
2. Główny Urząd Statystyczny w Warszawie, www.stat.gov.pl.
3. Portal Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości,
http://pokl.parp.gov.pl/index/index/1518.
4. Portal Aktywizacja społeczno-ekonomiczna kobiet na poziomie
lokalnym i regionalnym, http://www.rowniwpracy.gov.pl.
5. Projekt Elastyczne rozwiązania na rynku pracy,
http://elastyczni.wup.lodz.pl/index.php/home.
6. Portal Newsweek Polska, http://praca.newsweek.pl/wpracy/kobieta-w-pracy/molestowanie-seksualne-w-pracy.
436
Z WARSZTATÓW
NAUKOWYCH
437
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
438
Jerzy Damrosz
Dlaczego warto zajmować się treningiem
sportowym, turystyką kwalifikowaną
i krajoznawstwem – oraz od czasu do czasu
wypoczywać w krainie mazowieckiej?
Why it is worth to deal with sports training,
qualified tourism and sightseeing - and to rest
from time to time in the land of Mazovia?
I. Wstęp
Odsłonimy nieco tajniki autorskiego warsztatu naukowego,
by objaśnić szerzej motywy rozpoczęcia żmudnych i pracochłonnych
prac nad nową książką przez niżej podpisanego. Przedkładany artykuł
jest pierwszym anonsem publicznym o przygotowywanej publikacji.
Nie dziwmy się, że specjalista, który przez wiele lat prowadzi studia
i badania w zakresie etnologiczno-regiologicznym, a nadto interesuje się
zróżnicowaniem kulturowym na terytorium Polski, w powiązaniu
z relacjami europejskimi, powinien stopniowo włączyć do swojego
interdyscyplinarnego warsztatu naukowego szeroko pojęte zagadnienia
turystyczno-krajoznawcze. A to z licznych powodów. Oto najbardziej
istotne źródła poszerzania motywów w podejmowanych badaniach.
Po pierwsze. Naszym zadaniem jest pielęgnowanie tożsamości
narodowej i jej składników lokalno-regionalnych, a także umacnianie
nieskażonej pamięci historycznej, wolnej od koniunkturalnych korektur
i zniekształceń.
439
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Po drugie. Należy odsuwać zagrożenia skierowane przeciwko
ideałom tradycyjnego patriotyzmu polskiego, rozcieńczanego
w najnowszej historii przez tzw. internacjonalizm marksistowski i tzw.
kosmopolityzm liberalny. Najlepszą zaporą jest znajomość edukacyjnego
krajoznawstwa polskiego, czyli głównie wiedza geograficzno-krajoznawcza i rozpoznanie krajobrazu kulturowo-przyrodniczego;
następnie praktyka, czyli wędrowanie po kraju ojczystym i śladach
polskości poza granicami; kontakt z obcością może prowadzić
do postawy szacunku i życzliwości dla obserwowanej odmienności,
jeśli przyjmiemy zasadę otwartości dla innych; wcześniej czy później
prowadzi to do złagodzenia negatywnych stereotypów o innych.
Po trzecie. Prawidłowo uprawiane różne formy turystyki,
a zwłaszcza turystyka kulturowa, mogą być jednym ze źródeł ożywienia
gospodarczego, zwłaszcza jeśli wśród odwiedzających jest wysoki
procent turystów zagranicznych.
Po czwarte. Propagując idee ochrony człowieka, zarówno w skali
duchowo-moralnej i intelektualnej, jak i psychofizycznej, powinniśmy
zaproponować program działania, zmierzającego do zmiany stylu życia,
przede wszystkim poprzez turystykę, krajoznawstwo, sport i kulturę
(oraz „szczyptę” ekologii).
Takie są autorskie propozycje dotyczące idei przewodniej nowych
badań i sugestie w sprawie układu treści opracowywanej książki.
II. Podstawy turystyki kulturowej i krajoznawstwa edukacyjnego
Właściwie najbardziej odpowiedni nagłówek dla przedstawionych
niżej materiałów, brzmiałby: „Z plecakiem i … refleksją”.
Turystyka z krajoznawstwem, sportem i kulturą – to konglomerat
różnorodnych zjawisk wspartych wspólnym łącznikiem. Jest to
niezmierzone źródło rozlicznych refleksji, które zainspirowały mój tok
rozważań w tej materii. Nie są to jednak ściśle wykrystalizowane
obszary zadań naukowo-badawczych i naukowo-dydaktycznych oraz
programu wędrówek terenowych. Są to zakresy dość elastycznie
wydzielone, wewnętrznie różnorodne i w sposób wieloaspektowy
interpretowane. Na ogół jednak zgadzamy się, że turystyka kulturowa
jest ważną częścią turystyki ogólnej, a krajoznawstwo edukacyjne jest
440
podstawowym nurtem zainteresowań lokalną populacją mieszkańców,
krajobrazem kulturowym i przyrodniczym.
Nie wnikajmy tu w niuanse pojęciowe, liczne kwestie dyskusyjne
i drobiazgowe analizy. Ograniczę się do stwierdzenia, że poczynając
od stycznia 2009 roku, kiedy oficjalnie zgłoszony został wstępny
konspekt tematu, do maja 2014 roku, w którym autor pisze te słowa,
koncepcja książki uległa dość silnym modyfikacjom, przeróbkom
podlegały różne fragmenty tekstu, kilkakrotnie następowała selekcja
materiału ilustracyjnego etc. W czerwcu 2013 roku tematyka tej książki
została włączona do nowego Projektu Badawczego, powołanego przez
Rektora SWPW. Celem tego Projektu Badawczego jest skupienie się
i rozwinięcie problematyki innowacyjności w turystyce. Kilkakrotnie
modyfikowany był też tytuł książki. W ostatecznej wersji tytuł jest
dwuczłonowy: O wędrowaniu i uroku ziemskiego świata, z podtytułem:
Podstawy wiedzy o turystyce kulturowej i krajoznawstwie edukacyjnym
(przewidywana objętość do pięćsetkilkudziesięciu stron).
Ukształtowana została, po licznych poprawkach, właściwa,
jak sądzę, struktura książki.
Nie uległem sugestiom, by napisać pierwsze zdanie czy pierwsze
akapity książki w taki sposób, by od razu zaintrygować czytelnika.
Wybrałem wersję inną – otóż pierwsze strony książki, oznaczone
cyframi rzymskimi, mają stanowić głównie tzw. Przedwstęp, czyli
„Refleksje przed lekturą” (od autora), wprowadzające w atmosferę
zapowiedzianej lektury, poprzez styl swobodny i odpowiednio dobrany
materiał ilustracyjny. Cztery główne części: A. Ciekawość świata
i różnorodność kodów kulturowych – zagadnienia ogólne (w tym m. in.
– odkrywanie i penetrowanie nowych lądów i krajów, z udziałem polskich
podróżników); B. Podstawowe problemy turystyki i krajoznawstwa
(w tym m.in. – historia turystyki i pielgrzymowania); C. Szlaki i atrakcje
turystyczno-krajoznawcze na kuli ziemskiej (w tym m.in. – obszerne opisy
dotyczące Polski); D. Kształcenie i wychowanie proturystyczne
i prokrajoznawcze (w tym m.in. – przewodnia rola turystyki i sportu
amatorskiego w rozwijaniu tzw. zdrowego i ciekawego stylu życia);
Aneks – zawierający m.in. propozycje autora dotyczące szans na rozwój
turystyki w obrębie woj. mazowieckiego.
441
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Obraz opracowywanej książki podany jest tu oczywiście
w wielkim skrócie.
III. Kraina mazowiecka jako współczesny obszar atrakcji
turystyczno-krajoznawczych
Jedną z intencji autora jest rozkruszanie różnych mitów i stereotypów myślowych w podstawowych dziedzinach życia społecznego.
Do takich należy często spotykany schemat rozumowania w sprawach
dotyczących walorów turystyczno-krajoznawczych na terytorium Polski.
Za najbardziej atrakcyjne uznaje się dwa pasma krajobrazowe:
nadmorskie powiązane z rozległym pojezierzem pomorskim, warmińsko-mazurskim z północno-podlaskim oraz górskie z obszarem podgórskim
(Karkonosze i Karpaty), niekiedy uwzględniający także Góry Świętokrzyskie. A reszta terytorium od Wielkopolski, poprzez Łódzkie
i Mazowsze, Lubelskie do Podlasia jest najczęściej niedoceniana.
Wyznaję pogląd, że całe terytorium Polski współczesnej jest atrakcyjne pod względem turystyczno-krajoznawczym, choć dość zróżnicowane
i o nierównym poziomie infrastruktury, zwłaszcza dostępności komunikacyjnej. Dokonując przeglądu 16 województw, w tym województwa
mazowieckiego, próbowałem przedstawić ich najważniejsze atrakcje
w przekroju współczesnym, z jednoczesnym wskazaniem kilku miejscowości w danym województwie, które powinny być rozpatrywane jako
„punkty rozwojowe” dla turystyki w najbliższej przyszłości. Ponieważ woj.
mazowieckie nie jest zaliczane w opinii publicznej do rzędu pierwszoplanowych pod względem turystycznym obszarów, należy tego rodzaju
stereotypy weryfikować i docierać do „rzeczywistej rzeczywistości”.
Przedstawiam najpierw opinie dwóch ekspertów, charakteryzujących ogólnie województwo mazowieckie – z punktu widzenia walorów
turystyczno-krajoznawczych.
Jacek Bochiński, 1999: „Walory przyrodnicze i wypoczynkowe
województwa mają znaczenie wyłącznie regionalne [podkreślenie moje
– J. D.]. Jednym z głównych ośrodków turystyczno-wypoczynkowych
jest Jezioro Zegrzyńskie z kąpieliskami i możliwością uprawiania
sportów wodnych (miejscowości: Nieporęt, Rynia i Zegrze). Podobne
funkcje pełni Pojezierze Gostynińskie – najatrakcyjniejszy obszar
Mazowsza pod względem ukształtowania powierzchni i walorów
442
przyrodniczych (Łąck nad Jeziorem Łąckim; Koszelówka i Zdwórz nad
Jeziorem Zdworskim). Dla rejonu Płocka miejscem rekreacyjnym
(sporty wodne) jest Jezioro Włocławskie. Dużą popularnością cieszą się
doliny rzek Świder, Wkra, Liwiec i Pilica z miejscowościami wypoczynkowymi położonymi wśród sosnowych lasów (Pomiechówek, Szczypiorno, Goławice, Świder). Częstym celem wycieczek mieszkańców
Warszawy jest Puszcza Kampinoska (park narodowy, w Palmirach
cmentarz 2 tys. Polaków rozstrzelanych w czasie okupacji). W niewielkim stopniu wykorzystywane są malownicze szlaki wodne Narwi i jej
dopływów. Na środkowej Wiśle, między Wyszogrodem i Płockiem,
znajdują się dzikie tereny (wyspy na rzece) z licznymi rezerwatami
rzadkich gatunków ptaków. Liczne wycieczki odwiedzają dworek
w Żelazowej Woli – miejsce urodzenia Fryderyka Chopina; celem
pielgrzymek jest sanktuarium maryjne w Niepokalanowie – założone
przez św. Maksymiliana Kolbe. Wartość krajoznawczą mają miejsca,
w których można jeszcze spotkać tradycyjną kulturę ludową –
kurpiowską (Myszyniec, Kadzidło) oraz mazowiecką (Sierpc – Muzeum
Wsi Mazowieckiej). W Wyszogrodzie znajduje się najdłuższy most
drewniany w Polsce [już nieistniejący – J. D.]. Województwo ma
uzdrowisko w Konstancinie-Jeziornie pod Warszawą (leczenie schorzeń
reumatycznych, rehabilitacja, wody mineralne, tężnia)”1.
Zygmunt Kruczek, 2009: podkreśla, że „świadectwem bogatego
dziedzictwa kulturowego są liczne zamki, pałace, dwory szlacheckie,
kościoły rozsiane po całym regionie, a burzliwa historia upamiętniła się
polami bitew, miejscami martyrologii czy innymi pamiątkami. Region
mazowiecki znany jest z licznych zabytków architektury, które tworzyli
tej miary mistrzowie, co Tylman z Gameren, Jakub Fontana, Henryk
Marconi, Antonio Corazzi, Dominik Merlini”2.
Obaj autorzy, podkreślając, że w tym regionie największym centrum
turystycznym jest Warszawa, zwracają uwagę na liczne zabytki w terenie
i walory krajobrazowe różnych części Mazowsza. Zygmunt Kruczek
wymienia następujące miejscowości, które interesują szczególnie
turystów: Płock, Pułtusk, Żelazowa Wola, Opinogóra, Warka, Czarnolas.
1
2
Jacek Bochiński, Jarosław Zawadzki: Polska, nowy podział terytorialny. Przewodnik
encyklopedyczny, dz. cyt., s. 157-158 [autorem zacytowanego tekstu jest J. Bochiński].
Zygmunt Kruczek: Polska, geografia atrakcji turystycznych. Wydanie VII uzupełnione.
Wyd. Proksenia, Kraków 2009, s. 194.
443
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Region mazowiecki. Źródło: Zygmunt Kruczek: Polska, geografia atrakcji turystycznych,
dz. cyt., s. 194.
Od kilku lat głoszę pogląd, że woj. mazowieckie, o największym
obszarze i największej populacji na tle innych województw, powinno
obecnie składać się z sześciu podregionów: Okręg Stołeczny oraz pięć
pozostałych subregionów z głównymi miastami: Płock, Ciechanów,
Ostrołęka, Siedlce i Radom. Kwestię tę, jak też zakres i stopień rozgraniczenia kompetencji, nienaruszającej w zasadzie integralności województwa, przedstawiam do rozstrzygnięcia odpowiednim władzom państwowym i samorządowym. Jestem zwolennikiem państwa unitarnego i tylko
z tego punktu widzenia rozpatruję czynniki zdolne zaktywizować społeczność lokalną i wprowadzić nowe elementy ożywienia gospodarczego.
444
Województwo mazowieckie w nowych granicach od 1999 r. i wstępna propozycja
subregionalizacji (autorska); na podstawie mapy (jako podkładki) – zob.: Jacek Bochiński,
Jarosław Zawadzki: Polska, nowy podział terytorialny. Przewodnik encyklopedyczny,
Wyd. Świat Książki, Warszawa 1999 [mapa poprzedzająca tekst książki].
Jako najważniejszy rejon masowej turystyki (makroturystyki),
zresztą o charakterze głównie weekendowym, uznaję Zalew Zegrzyński
i tereny bezpośrednio przylegające. Oceniając potencjalne możliwości
rozwoju turystyki, trzeba wziąć pod uwagę m.in. dogodny dojazd,
wyróżniające się walory turystyczno-krajoznawcze, a także zaplecze
wytwórcze (rozwinięte rolnictwo i przetwórstwo płodów rolnych,
445
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
rzemiosło – w tym rzemiosło artystyczne i pamiątkarstwo – drobny
przemysł, miejsca pamięci historycznej i odpowiadające im zabytkowe
obiekty materialne). Istotne jest pobudzenia woli ludności miejscowej,
by podwyższać osobiste dochody. Stąd też w wymienionych miejscowościach uznanych za „punkty rozwojowe” animatorzy lokalni,
przy wsparciu samorządu, powinni stopniowo rozwijać u siebie
programy proturystyczno-prokrajoznawcze, w granicach przede wszystkim tendencji mikroturystycznych (kameralnej turystyki), przynajmniej
w pierwszym etapie, dysponując już pewnymi walorami (m.in. znaczenie
agroturystyki).
Traktuję woj. mazowieckie jako obszar eksperymentalny, w którym
należy zaszczepić „lokomotywy turystyczne”, stanowiące źródło przyszłego ożywienia gospodarczego i kulturowego. Wymaga to poszerzenia
atrakcji turystycznych, nowych pomysłów promocyjnych, ulepszonych
aktów prawnych, rozbudowy infrastruktury itd3.
Pamiętajmy, że Mazowsze w historycznych granicach nie jest
tożsame ze współczesną regionalizacją administracyjną. Dzisiejsze woj.
mazowieckie obejmuje również ziemie niemazowieckie (por. Radom
i sąsiednie powiaty, Siedlce z rozległą okolicą i in.), zaś część ziem
mazowieckich znalazła się w sąsiednich województwach (Łowickie
w woj. łódzkim, Łomżyńskie w woj. podlaskim i in.). W obrębie woj.
mazowieckiego zauważamy ponadto obszary mikroregionalne i miejscowości o wyraźnych tradycjach etnograficznych i etnohistorycznych
– Kurpie w Puszczy Zielonej i Puszczy Białej, Kołbiel na południowy-wschód od Warszawy i in. Tradycje kulturowe są jednym z ważnych
źródeł atrakcyjności turystycznej. Dlatego też warto nawiązać i podtrzymywać więzi przede wszystkim turystyczno-krajoznawcze z ziemiami
mazowieckimi „poza granicami”, m.in. poprzez współpracę tzw. miast
bliźniaczych (przykładowo: Płock i Łowicz, Ostrołęka i Łomża, Ostrów
Mazowiecki i Wysokie Mazowieckie, Żyrardów i Rawa Mazowiecka).
Najbardziej dyskusyjną kwestią będzie zaproponowanie listy tzw.
punktów rozwojowych. Są to zwykle cztery miejscowości (z okolicą)
w poszczególnych województwach. Powinniśmy je potraktować jako
3
Zob. m.in. Jerzy Damrosz: Rola mateczników kultury i współczesnego piśmiennictwa
w kształtowaniu nowego obrazu Mazowsza. w: O tożsamości kulturowej Mazowsza
– mateczniki dziedzictwa i tradycji. Pr. zbior. pod red. naukową Andrzeja Stawarza,
Wyd. Muzeum Niepodległości w Warszawie i in. Warszawa-Ciechanów 2008, s. 13-33.
446
zalążki przyszłych ośrodków mikroturystycznych i makroturystycznych,
względnie jako miejsca już obecnie atrakcyjne i wymagające dalszej
rozbudowy. W przypadku woj. mazowieckiego bierzemy pod uwagę
proponowaną subregionalizację (toteż podaję kilka miejscowości
w każdym subregionie).
Dysponuję na razie wstępnym zestawieniem tych miejscowości.
Dodam, że wszystkie stolice subregionów są zdolne uzyskać pozycję
centrów turystycznych, po pewnych nakładach inwestycyjnych
(np. odrestaurowanie lub rekonstrukcja zabytków) i wzbogaceniu
programów kulturalno-sportowych (przebudowa lub powierzchowna
adaptacja budynków, urządzanie boisk itp.).
Subregiony:
a. Subregion płocki: m.in. Sierpc, Gostynin – Gąbin, Wyszogród –
Czerwińsk (zespoły miejscowości realizujących wspólny program).
b. Subregion ciechanowski: m.in. Glinojeck.
c. Subregion ostrołęcki: m.in. Kadzidło, Myszyniec, Łyse.
d. Subregion siedlecki: m.in. Mordy, Serpelice, Węgrów.
e. Subregion radomski: m.in. Warka.
f. Okręg Stołeczny: wymaga dodatkowych studiów.
Zachęcam do częstszego wędrowania po ziemi mazowieckiej (np.
na rowerze i z namiotem) lub dłuższego pobytu w gronie rodzinno-przyjacielskim (agroturystyka, pensjonaty o wyższym standardzie itp.).
Cała kraina mazowiecka jest pełna uroku, szczególnie ze względu
na walory mikroturystyczne i krajoznawcze (zob. teka materiału ilustracyjnego Marzeny Kiełpińskiej, autorki pracy licencjackiej pt. Krajobraz
przyrodniczy i kulturowy jako atrakcje turystyczne w strefie zachodniego
Mazowsza z podtytułem: Brudzeński Park Krajobrazowy, Płock – Sierpc,
obrona pracy licencjackiej – 2006, promotor: Jerzy Damrosz).
447
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Wzgórze Tumskie w Płocku
Ratusz i fontanna Afrodyta w Płocku
448
Widok rzeki Skrwy Prawej
Stara chata w Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu
449
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Ośrodek wypoczynkowy w Cierszewie
Dworek z XIX w. w Srebrnej
450
IV. Dla kogo i po co?
Nie tylko warto rozważać kwestię, dla jakiej populacji odbiorców
piszemy książkę, ale niekiedy powstaje wątpliwość, czy w ogóle warto
pisać teksty do opublikowania, gdy istnieje Internet, a w nim korzystamy
np. z Wikipedii, ponadto mamy do dyspozycji telewizję i radio, facebooki itp. Łatwość wyjazdów za granicę i szersza znajomość języków
obcych, przede wszystkim angielskiego, pozwala rozszerzyć kanały
poznawania bliższej i dalszej rzeczywistości. Jakże odległa jest
przeszłość, gdy pisarz przy twórczej wenie stawiał na stole inkaust, gęsie
pióro i świecę, a druk (przed wynalazkiem Gutenberga w XV w.) polegał
na wycinaniu w desce odpowiednich liter (bez ruchomych czcionek)
i stosowaniu smarów i odciskaniu na nim arkuszy papieru. Niektórzy
sądzą, że następuje stopniowy zmierzch książki i wydawnictw periodycznych, stąd też lektura młodzieżowa powinna składać się z dwóch
kategorii lektur – obowiązkowych podręczników wraz z selektywnie
potraktowaną klasyką (również obowiązkową) oraz literatury w wolnym
obiegu, czyli wąskiej kategorii książek sensacyjnych.
Obecnie przygotowywana książka nie zadowoli ani zwolenników
science fiction, ani też amatorów emocji kryminalnych czy erotycznych
itp. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem wszelkich form wyuzdania.
Nie uznamy bowiem zamieszczonych w książce pod tytułem „O wędrowaniu i uroku ziemskiego świata…” różnych postaci w stroju turystycznym lub kąpielowym (niekiedy, o zgrozo, w bikini!) i innych form
„przytłumionej nagości” za coś niegodnego autora, wykładowcy wyższej
uczelni. Chyba, że przyjmiemy kryteria oceny stopnia odkrywania ciała
wedle norm ustanowionych niegdyś w byłej już Rosji Sowieckiej.
Tam tępiono nie tylko wszelki nudyzm (naturyzm), ale i zbytnio
skrócone mini czy głębokie dekolty. Wszak pokazywana w ówczesnej
telewizji przodująca dojarka kołchozu miała zawsze suknię znacznie
poniżej kolan, zaś niepokorni Polacy ukuli następującą dykteryjkę: „Jaki
jest szczyt pornografii w Związku Radzieckim”? I natychmiastowa
odpowiedź: „Lenin bez czapki…”
Na tle zasadniczej idei odnowy człowieka w ujęciu duchowo-moralnym, intelektualnym i psychofizycznym autor próbuje wskazać
sposoby renowacji „ducha i ciała”, zgodnie z przekonaniem trwającym
od starożytności („mens sana in corpore sano”). Trzeba tę opinię
451
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
unowocześnić, rozwinąć i ukazać w odmienionej szacie słownej.
Proponowany nowy model życia, „bardziej zdrowy i ciekawszy”,
jest zarazem powiązany z potrzebą bliższego związania się z własną
ojczyzną i jej regionami, poprzez wyraźniejsze dostrzeganie uroków
swojego kraju i walorów kultury polskiej, narodowej i lokalnoregionalnej (dążenie do „pełni polskości” i „pozytywnych związków
z innymi narodami”).
Dla kogo książka będzie przeznaczona? Nie chcę wymieniać
stereotypowo – nauczyciele, studenci, dziennikarze … etc. Wolałbym
raczej napisać: dla każdego, kto lubi i ceni wędrowanie turystyczno-krajoznawcze, kontakt z wytworami kultury (przeżycia estetyczne),
uprawia ćwiczenia psychosomatyczne (lub sport amatorski),
ma pozytywny stosunek do ekologii, uwzględnia postawę dialogu itp.
Czyli jest otwarty na przyjmowanie właściwych przejawów życia
– bardziej zdrowego i bardziej ciekawego.
*
*
*
I nieśmiało podsuwam sugestię: może warto czytać takie książki…
452
RECENZJE
453
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
454
Andrzej Kansy, Na marginesie swobody.
„Notatki Płockie” (1956-2011) – historia i polityka,
Warszawa 2012, wyd. Rada Towarzystw Naukowych
przy Prezydium PAN, ss. 312. (Rec. Janusz Szczepański)
Andrzej Kansy, On the margin of freedom.
„Plock Notes” (1956-2011) – history and politics,
Warsaw 2012, issued by the Council of Scientific
Societies of the Presidium of the Polish Academy
of Sciences, pp. 312 (Rev. Janusz Szczepański)
Bibliografia opracowań naukowych poświęconych najnowszym
dziejom czasopiśmiennictwa polskiego, a zarazem najnowszej historii
Płocka wzbogaciła się o cenną publikację książkową. Jest nią wydana
drukiem rozprawa doktorska Andrzeja Kansego obroniona w 2012 r.
w Instytucie Dziennikarstwa Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Omawiana publikacja książkowa dr. Andrzeja Kansego znakomicie wpisuje się w nurt badań nad dziejami polskiego i mazowieckiego
regionalizmu. Wspaniałym wzorem do naśladowania, wręcz Mistrzem
dla autora prezentowanej książki, jest tu niewątpliwie doc. dr Wiesław
Koński – prekursor badań nad dziejami prasy płockiej, aktualny redaktor
naukowy „Notatek Płockich”. Godzi się tylko przypomnieć dysertację
doktorską Wiesława Końskiego „Prasa płocka w latach 1945-1981”,
obronioną w 1990 r. na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych
Uniwersytetu Warszawskiego oraz wydany drukiem w 2012 r. tom I
jego książki „Dwa wieki prasy płockiej (1810-1945)”.
455
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Ocena roli naukowych czasopism regionalnych, a do tych należy
zaliczyć czasopismo Towarzystwa Naukowego Płockiego – „Notatki
Płockie”, jest ważnym zadaniem nauk humanistycznych. Jest ona możliwa
dzięki szerokiemu uwzględnieniu znaczenia regionu (a w tym przypadku –
Mazowsza Płockiego – J. S.), przemian kulturowo-cywilizacyjnych,
zachodzących na jego obszarze na tle wydarzeń społeczno-politycznych.
Ukazujące się od blisko 60 lat „Notatki Płockie” są znakomitym
odzwierciedleniem owych przemian w mazowieckim regionie. Stanowią
one istotne źródło informacji zarówno o życiu społeczno-politycznym,
gospodarczym i kulturalnym na Mazowszu Północnym, a zwłaszcza
w Płocku okresu PRL (1956-1989), jak też lat III Rzeczypospolitej.
Informują także o kierunkach i stanie badań nad historią i teraźniejszością
mazowieckiego regionu z udziałem lokalnego środowiska inteligencji.
Konstrukcja książki Andrzeja Kansego oparta jest na zasadzie
chronologiczno-problemowej. Układ poszczególnych rozdziałów jest
prawidłowy i czytelny, umożliwiający pełne zaprezentowanie różnorodnych aspektów funkcjonowania „Notatek Płockich”.
W rozdziale I autor na kanwie dziejów najdłużej istniejącego na
ziemiach polskich towarzystwa naukowego – Towarzystwa Naukowego
Płockiego przybliża genezę jego organu, jakim są „Notatki Płockie”.
Nawiązuje do politycznych uwikłań kolejnych prezesów TNP.
Przypomina sylwetki Aleksandra Macieszy – członka Narodowej
Demokracji oraz aresztowanego pod koniec 1949 r. przez władze
komunistyczne – Bolesława Jędrzejewskiego. Należący do ZWZ,
a następnie do AK prezes Jędrzejewski, za rzekomą współpracę
z hitlerowskim okupantem otrzymał wyrok 15 lat więzienia. Został
uwolniony na mocy amnestii w 1956 r. Wybrany w lutym 1950 r. nowy
prezes TNP – adw. Roman Lutyński przed wojną związany był z PSL
„Wyzwolenie”. W niesłychanie ciężkich czasach polskiego stalinizmu,
w ramach pogłębiania stosunków polsko-radzieckich, stał się rzecznikiem
utworzenia w Bibliotece TNP działu wiedzy o Polsce Ludowej, w którym
skompletowano literaturę radziecką, na czele z dziełami klasyków
marksizmu i leninizmu.
Pełniący w latach 1957-1968 funkcję prezesa TNP – adw. Tadeusz
Gierzyński należał do Stronnictwa Demokratycznego. Po jego śmierci,
I wiceprezes i niekwestionowany lider intelektualny TNP – mec.
Kazimierz Askanas nie mógł objąć stanowiska prezesa ze względu na
456
jego żydowskie pochodzenie. Został nim dotychczasowy II wiceprezes
TNP – inż. Jakub Chojnacki, pełniący tę zaszczytną funkcję przez
34 lata, aż do kwietnia 2002 r. Kiedy ustępował ze względu na sędziwy
wiek, zgodnie z jego wolą, nowy zarząd TNP wybrał na stanowisko
prezesa TNP – dr. inż. Zbigniewa Kruszewskiego.
Andrzej Kansy daje liczne przykłady świadczące o tym, iż działalnością TNP w latach 1945-2011 kierowali prezesi o charyzmatycznych
predyspozycjach, podejmujący często wyzwania wbrew obowiązującym
zasadom ustroju socjalistycznego. Należał nawet do nich, w pełni
akceptowany przez władze partyjne Płocka i województwa płockiego prezes Chojnacki. Realizował on, np. ideę zawieszenia kopii romańskich
„Drzwi Płockich” w Katedrze Płockiej, co na ogół nie podobało się
władzom komunistycznym.
Nawiązując do genezy „Notatek Płockich”, autor podkreśla,
że były one początkowo wydawane jako Biuletyn Komisji Badań nad
Powstaniem i Rozwojem Płocka. Ich pierwszy numer ukazał się drukiem
22 lipca 1956 r., w 12. rocznicę Manifestu Lipcowego PKWN. Andrzej
Kansy nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, kiedy „Notatki
Płockie” stały się periodykiem Towarzystwa Naukowego Płockiego.
Niewątpliwie powstanie czasopisma należy wiązać z atmosferą
polityczną wydarzeń Polskiego Października 1956 r.
Omawiając kolejne rozdziały, poświęcone m.in. formule wydawniczej (rozdział II), relacjom z władzami (rozdział III), redaktorom „Notatek
Płockich” i ich wkładowi w rozwój czasopisma (rozdział IV), autor
wprowadza klarowne cezury czasowe. Pierwszą z nich są lata 1956-1968,
kiedy to na fali październikowej odnowy poszukiwano właściwego profilu
czasopisma, a redaktorami „Notatek Płockich” byli: Tadeusz Gierzyński
i Kazimierz Askanas. Kolejną cezurę stanowią lata 1968-1980, kiedy to
funkcję redaktora „Notatek Płockich” pełnił Franciszek Dorobek,
ale ogromny wpływ na profil czasopisma wywierał ówczesny prezes TNP
– inż. Jakub Chojnacki. W świetle badań Andrzeja Kansego ostatnią
cezurę w najnowszej historii kwartalnika TNP – stanowią lata 1981-2011
zatytułowane „Po stanie wojennym”, kiedy to redaktorem naczelnym
„Notatek Płockich” na przestrzeni ostatnich 30 lat był dr Wiesław Koński.
Pewien niedosyt Czytelnika może budzić brak wyodrębnienia
w naukowej narracji lat 1981-2011, nazywanych na przemian
„Na drodze zmian”, „Po stanie wojennym” lub „Czasem Wiesława
457
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Końskiego” – okresu III Rzeczypospolitej. W latach 1989-2011 trudno
było przecież dostrzec ingerencję władz państwowych w tematykę
artykułów ukazujących się na łamach „Notatek Płockich”, zaś występujące w tytule książki sformułowanie „margines swobody”, można
odnieść wyłącznie do lat Polski Ludowej.
Andrzej Kansy w interesujący sposób kreśli obraz zmagań
z urzędem wszechwładnej wówczas cenzury kolejnych redaktorów
„Notatek Płockich”. Miały one służyć właściwemu profilowi, naukowemu poziomowi, roli kwartalnika w życiu płockiej społeczności,
a niekiedy nawet walce o utrzymanie tytułu. Autor daje liczne przykłady
ingerencji władz komunistycznych w treść poszczególnych numerów
„Notatek Płockich”. Analiza kulisów powyższych zmagań umożliwia
bardziej wszechstronne spojrzenie na relacje redaktorów „Notatek
Płockich”, a zwłaszcza prezesa TNP – Jakuba Chojnackiego z władzami.
On to i jego poprzednik, Tadeusz Gierzyński zdawali sobie sprawę,
że istnienie „Notatek Płockich” w określonej sytuacji politycznej,
wyłącznie uzależnione jest od szerokich koncesji na rzecz władzy.
Stąd, np. brak na łamach kwartalnika TNP informacji o obchodach
milenijnych w Płocku w listopadzie 1968 r. Pojawiło się natomiast wiele
artykułów o kolejnych Zjazdach PZPR i społeczno-gospodarczych
osiągnięciach socjalistycznej Ojczyzny, o wiekopomnej roli w dziejach
Polski i miasta Płocka – ruchu robotniczego. Pod presją Komitetu
Wojewódzkiego PZPR w Płocku, w numerze 4 „Notatek Płockich”
z 1982 r. umieszczono, np. tekst tow. Mariana Dobrosielskiego pt.
„Uwagi o kulturze politycznej w Polsce dzisiejszej”, który usprawiedliwiał wprowadzenie stanu wojennego w Polsce niską kulturą polityczną
polskiego społeczeństwa. Świadectwem permanentnych „ukłonów”
prezesa Chojnackiego wobec aparatu partyjnego były liczne wizyty
dostojników państwowych w siedzibie Towarzystwa Naukowego
Płockiego, szeroko opisywane na łamach „Notatek Płockich”.
Andrzej Kansy daje jednak też inne przykłady świadczące
o próbach zrywania z praktykami ingerencji w treść „Notatek Płockich”
ze strony przedstawicieli systemu autorytarnego. Redaktor naczelny
„Notatek Płockich” – dr Wiesław Koński, w numerze 1 kwartalnika
z 1981 r. odważył się zamieścić artykuły dwóch księży; Michała M.
Grzybowskiego i Janusza Mariańskiego. W powyższym numerze znalazł
się też tekst czołowego działacza NSZZ „Solidarność” w Mazowieckich
458
Zakładach Rafineryjnych i Petrochemicznych w Płocku – mgr. inż.
Andrzeja Pacałowskiego „o odorach rafineryjnych” w środowisku
płockim, a który to temat był na indeksie władz nie tylko wojewódzkich
(s. 188).
Należy podkreślić, iż artykuły o ogromnym wpływie MZRiP
na rozwój Płocka często gościły na łamach „Notatek Płockich”,
zwłaszcza, iż powyższe zagadnienie było tematem rozprawy doktorskiej
prezesa Jakuba Chojnackiego. Na łamy kwartalnika był w stanie
„przebić się” tylko jeden artykuł (nr 4 z 1972 r.) – „Czy „Petrochemia”
nas zatruwa?” pióra doktora Tadeusza Garleja – prezesa Płockiego
Towarzystwa Lekarskiego. Był on szykanowany przez władze partyjne
za szerzenie opinii o negatywnym wpływie płockiej Petrochemii
na zdrowie mieszkańców Płocka.
Spośród redaktorów naczelnych „Notatek Płockich” autor omawianej publikacji najbardziej ceni dr. Wiesława Końskiego. Andrzej Kansy
pisze, iż dzięki niemu kwartalnik TNP „wyraźnie zmienił charakter;
z czasopisma nieposiadającego wyraźnej linii, zawierającego dużo
aktualności i tekstów okazjonalnych zaczęło się zmieniać w pismo
naukowe i popularyzujące naukę. Nowy przewodniczący kolegium
redakcyjnego pozyskiwał wartościowe teksty i wprowadzał nowych
autorów”. Jeszcze przed zlikwidowaniem w 1990 r. Głównego Urzędu
Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk na łamach kwartalnika TNP
pojawiły się tematy dotychczas nieobecne lub dotychczas inaczej
interpretowane. Dotyczyły one, np. roli Józefa Piłsudskiego, polskich
górników przymusowo zatrudnianych w kopalniach po II wojnie światowej, społeczności żydowskiej, duchownych katolickich i mariawitów.
Nie rezygnowano jednakże z tematyki ekonomicznej, zagadnień
nowoczesnego zarządzania w przemyśle i budownictwie. W obliczu
nowych wyzwań cywilizacyjnych redakcja „Notatek Płockich” starała się
pozyskiwać artykuły na temat ekologii, alternatywnych źródeł energii,
informatyzacji. Zasługą red. Wiesława Końskiego było też uporządkowanie struktury kwartalnika TNP. Wyodrębniono „Dział naukowy”,
w którym artykuły zamieszczano według kolejności okresów historycznych, jakich dotyczyły. Wprowadzono też „Kronikę”, zawierającą teksty
informacyjne, dział „Recenzji” oraz „Bibliografię Mazowsza Płockiego”.
459
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Ostatni rozdział prezentowanej publikacji książkowej, zatytułowany zbyt enigmatycznie „Dominanty wypowiedzi” umożliwił jej
autorowi wnikliwą analizę zawartości „Notatek Płockich” w układzie
chronologicznym, w kontekście m.in. występowania poszczególnych
tematów. Wśród nich dominowała kategoria „Nauka. Oświata. Kultura”.
Dla historyka istotna jest informacja, iż mimo tysiącletniej metryki
miasta Płocka w latach 1956-1989 na łamach kwartalnika TNP
dominowały zagadnienia dotyczące okresu II wojny światowej
i kształtowania się władzy ludowej. Znamienne, iż w „czasach Wiesława
Końskiego” najliczniejszymi podkategoriami stały się już dzieje
porozbiorowe (1795-1918) oraz historia II RP (1918-1939). Wśród
artykułów, nawiązujących do okresu międzywojnia, publikowanych już
po 1989 r. na szczególną uwagę zasługiwały opracowania poświęcone
obronie Płocka w dniach bolszewickiego najazdu 1920 r.
Omawiana publikacja książkowa Andrzeja Kansego mogła powstać
dzięki pracowicie przeprowadzonej kwerendzie źródłowej, przede
wszystkim w zasobie Archiwum Państwowego w Płocku, Archiwum Akt
Nowych, Archiwum Państwowego w Warszawie. Kopalnią informacji
dla autora stały się też akta przechowywane w archiwum zakładowym
Towarzystwa Naukowego Płockiego. Sięgnął on także do wielu materiałów źródłowych, statystycznych, prasy lokalnej i regionalnej, fachowych
periodyków z zakresu historii czasopiśmiennictwa, wspomnień i relacji
osób – publikowanych i niepublikowanych.
Tak szeroka baza źródłowa umożliwiła autorowi przedstawienie
szerokiej panoramy zagadnień związanych z genezą i funkcjonowaniem
„Notatek Płockich”. Dr Andrzej Kansy udowodnił, że czasopismo to
stanowiło w latach PRL jedyne forum wymiany poglądów oraz realizacji
ambicji naukowych dla mieszkańców Mazowsza Płockiego. Bardzo
często umożliwiało początkującym historykom debiuty na niwie
naukowej. Pragnę nadmienić, że mój pierwszy artykuł poświęcony
władzom miasta Gąbina w XV – XVIII w. został opublikowany
na łamach „Notatek Płockich” (nr 4/87 z 1976 r.). Warto podkreślić, iż
czasopismo udostępniło swoje łamy dla licznych doktorantów, zwłaszcza dla uczestników seminarium doktoranckiego, od lat funkcjonującego
przy Towarzystwie Naukowym Płockim.
Do momentu wydania w 1973 r. pierwszej syntezy „Dzieje
Płocka” pod red. Aleksandra Gieysztora „Notatki Płockie” spełniały rolę,
460
stale uzupełnianej, monografii Płocka i Mazowsza Płockiego. Późniejsze
prace monograficzne dotyczące zarówno historii Płocka, jak i dziejów
Mazowsza, zawierają liczne odwołania do artykułów występujących
w czasopiśmie TNP. Mogą tu służyć za przykład trzy tomy syntezy
dziejów Mazowsza, pod red. Henryka Samsonowicza, opublikowane
przez Akademię Humanistyczną im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku,
tom III „Dziejów Płocka” oraz monografie Gostynina, Gąbina, Sierpca
i ziemi sierpeckiej.
Z perspektywy lat, co potwierdzają wyniki badań Andrzeja
Kansego, „Notatki Płockie” przetrwały zawirowania i meandry,
jakie przechodziły kraj i nauka w okresie PRL. Wyszły z nich obronną
ręką. U progu III RP zespół redakcyjny kwartalnika TNP stanął przed
nowymi wyzwaniami.
Reasumując, publikacja książkowa Andrzeja Kansego, poświęcona
historii „Notatek Płockich” stanowi cenne studium, wskazujące
na usytuowanie i rolę mazowieckiego regionalizmu w warunkach
przemian ideologicznych i politycznych zachodzących w Polsce Ludowej
i w okresie transformacji ustrojowej schyłku XX w. Z całą pewnością
będzie pomocną w dalszych badaniach nad najnowszymi dziejami Płocka
i historią Mazowsza XX wieku.
Janusz Szczepański
461
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Janusz Szczepański, Dzieje Gąbina i okolic,
Miasto i Gmina Gąbin,
Akademia Humanistyczna im. Aleksandra Gieysztora,
Gąbin-Pułtusk 2013 (Rec. Marian Chudzyński)
Janusz Szczepański, The history of Gąbin
and the surrounding area,
the Town and the Community of Gąbin,
The Aleksander Gieysztor Academy of Humanities,
Gąbin-Pułtusk 2013 (Rev. Marian Chudzyński)
Pod koniec 2013 roku została wydana monografia Janusza
Szczepańskiego - „Dzieje Gąbina i okolic”. W porównaniu do wydanej
w 1984 r. książki - „Dzieje Gąbina do roku 1945” jest to dzieło
niezwykle obszerne, liczące 922 strony. Książka została wydana
staraniem władz Miasta i Gminy Gąbin oraz Akademii Humanistycznej
imienia Aleksandra Gieysztora w Pułtusku, w której Autor jako
wykładowca pracuje od wielu lat.
Autor swoją monografię oparł na solidnej bazie źródłowej.
Wykorzystał zbiory archiwalne znajdujące się w Archiwum Głównym
Akt Dawnych w Warszawie, szczególnie Księgi Gąbińskie i Gostynińskie
Ziemskie. Dissoluta, Księgi Gąbińskie i Gostynińskie Ziemskie.
Protokoły i konfederacje, Akta Komisji Województwa Mazowieckiego
i Wydziału Wyznań Religijnych, akta Władz Centralnych Powstania
Listopadowego, akta Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych, a także
akta Kancelarii Gubernatora Warszawskiego i Kancelarii Generał
462
Gubernatora Warszawskiego i wiele innych. Autor zamieszcza też zdjęcia
dokumentów pergaminowych z AGAD, a wśród nich ciekawy dokument
wydany 26 września 1461 r. przez księcia Siemowita VI, zatwierdzający
sprzedaż młyna w Gąbinie na rzecz mieszczanina Macieja (s. 21
monografii). Autor przejrzał też zbiory archiwalne dotyczące Gąbina
znajdujące się w Archiwum Akt Nowych w Warszawie i wydobył z nich
wiadomości dotyczące Polskiej Partii Socjalistycznej w Gąbinie oraz
Rady Delegatów Robotniczych. Sporo archiwaliów wykorzystał też autor
z Archiwum Państwowego m. st. Warszawy, w tym Amtsgericht Gąbin
(Sąd Obwodowy w Gąbinie). Z płockiego Archiwum Państwowego
wykorzystał dziesiątki dobrze zachowanych archiwaliów dotyczących
Gąbina (lata 1808-1950), a także Akta gminy Czermno, Dobrzykowa
i Juliszewa, obecnie wchodzących w skład Miasta i Gminy Gąbin.
Autor dokonał też kwerendy archiwaliów dotyczących Żydów
gąbińskich znajdujących się w Archiwum Żydowskiego Instytutu
Historii w Warszawie.
Autor wykorzystał też Akta zgromadzone w Muzeum Społecznym
im. Generała S. F. Składkowskiego w Gąbinie, w tym maszynopisy prac:
Z. Fuz, Liceum Ogólnokształcące w Gąbinie w okresie PRL, K. Wojciechowskiego, Gimnazjum samorządowe w Gąbinie. Jego rola w życiu
miasta, a także S. Ziemby, Zasadnicza Szkoła Zawodowa w Gąbinie
w latach 1948-1998.
J. Szczepański uwzględnił też w swoim opracowaniu liczne źródła
drukowane odnoszące się do różnych okresów dziejów Gąbina.
Wymieniam tylko niektóre: Lustracje województwa rawskiego 1564
i 1570 r., wyd. Z. Kądzierska, tejże, Lustracje województwa rawskiego
XVII wieku, Wrocław 1965; Lustracje województwa rawskiego 1789,
Wrocław 1965; Nowy Kodeks Dyplomatyczny Mazowsza, cz. II;
Dokumenty z lat 1248-1355, wydali: I. Sałkowska-Kuraś i S. Kuraś
przy współudziale K. Pacuskiego i H. Wajsa, Wrocław 1989; Słownik
geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, t. I-XIII, Warszawa 1879-1893.
Autor przejrzał dziesiątki opracowań historycznych dotyczących
Mazowsza i wydobył z tych opracowań wiodące zagadnienia dotyczące
dziejów Gąbina i jego okolic. Wykorzystał też wiadomości odnoszące
się do Gąbina zawarte w prasie warszawskiej, płockiej i gąbińskiej (m.in.
Gąbińskie Wiadomości Parafialne 1932-1934).
463
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Autor uwzględnił też w swojej pracy opracowania w języku
niemieckim, głównie odnoszące się do powstania osady sukienniczej
w Gąbinie w latach dwudziestych XIX wieku. Najczęściej wymieniane
są opracowania A. Breyera, Deutsche Tuchmachereinwanderung in den
ostmitteleuropäischen Raum von 1550 bis 1830, Leipzig 1941; Die drei
Jahre der grossen deutschen Tuchmachereinwanderung nach Mittelpolen
(1823-1825), „Deutsche Monatshefte in Polen”, 1939/1940.
Z akt Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych, sygnatura 772,
s. 133-134 dowiadujemy się, że KRSW i Policji zezwoliła na urządzenie
osady w Gąbinie „oficjalnym raportem nr 103/397 z 9 marca 1822 r.”.
Konstrukcja książki oparta jest na koncepcji chronologiczno-problemowej. Opracowanie prof. Janusza Szczepańskiego składa się
z obszernego wstępu (zawarta jest tu m.in. charakterystyka wykorzystanych źródeł archiwalnych, drukowanych i opracowań historycznych
dotyczących miasta Gąbina i jego okolic), 13 rozdziałów oraz bibliografii.
Wielką zaletą książki są przypisy zamieszczone na końcu każdej strony.
W rozdziale pierwszym autor omawia dzieje Gąbina i okolic
w okresie panowania książąt mazowieckich, tj. w XIII wieku i w pierwszej połowie XV w., tj. do czasu włączenia Gąbina do Korony w 1462 r.
Profesor Janusz Szczepański podkreśla na samym początku tego rozdziału, że Gąbin jest jednym z najstarszych miast Mazowsza. W źródłach
archiwalnych nazwa Gambin, Gambino pojawia się po raz pierwszy już
w 1215 r., a więc wcześniej niż nazwa Gostynina (1279 r.). Co ciekawe,
w przywileju księcia Konrada I dla prepozytury jeżowskiej klasztoru
benedyktynów w Lubiniu z 1215 Gąbin określony został jako starodawna włość monarsza (s. 17). Jak przypuszcza autor opracowania, w Gąbinie wzniesiono bardzo wcześnie kościół, prawdopodobnie na przełomie
XI i XII stulecia. Jego fundatorem mógł być sam Bolesław Krzywousty.
Na dokumencie z roku 1222 wystawionym z okazji fundacji i konsekracji kościoła w Trojanowie koło Sochaczewa występuje „capellanus
de Kambin”, to jest pleban gąbiński Gismar, w latach 1218-1224 jeden
z kapelanów dworu książęcego. W Gąbinie została wystawiona duża
liczba ważnych dokumentów, co wg J. Szczepańskiego, świadczy,
że „miasto to było siedzibą dworu książąt mazowieckich” (s. 19).
Na ogół większość historyków uważała, że Gąbin otrzymał prawa
miejskie dopiero w 1437 r. Natomiast znawca lokacji miast Stanisław
Pazyra uważa, że dokument z 1437 r. jest tylko potwierdzeniem
464
i ewentualnie poszerzeniem praw miejskich przez miasto już posiadanych. Gąbin prawa miejskie otrzymał znacznie wcześniej, o czym
świadczy dokument Wańka płockiego wystawiony 11 maja 1322
w Gąbinie na zjeździe z arcybiskupem Janisławem, gdzie Gąbin
występuje jako miasto (opiddum).
Historia średniowiecznego Gąbina znana jest z interesujących,
często pikantnych zdarzeń. Do nich należy m. in. spór między parafiami
w Gąbinie i Gostyninie. Został on wywołany przywilejem Siemowita III
z 1380 roku dla kościoła gostynińskiego. Przywilej odbierał prawo
dziesięciny z ryb na Jeziorze Zdworskim parafii gąbińskiej, a nadawał to
prawo parafii gostynińskiej. Spór toczył się latami, a jego apogeum
miało miejsce za proboszcza gąbińskiego Mieczysława i gostynińskiego
Mikołaja. Ten ostatni wyklął nawet proboszcza gąbińskiego Mieczysława (Miecława), kiedy ten nie zaprzestał pobierania dziesięciny z ryb
złowionych w Jeziorze Zdworskim.
Po włączeniu Mazowsza Rawskiego (Rawa Mazowiecka)
do Korony w 1462 r. miasto Gąbin stało się miastem królewskim. Dzieje
Gąbina jako królewskiego miasta omawia autor książki w rozdziale
drugim. Na początku tego rozdziału autor prezentuje pierwsze pieczęcie
miasta z 1481, 1526, 1554 r. Pieczęć zawsze podkreślała autentyczność
wystawianych przez władze miasta dokumentów.
Wiek XVI charakteryzował się dużym rozwojem miasta Gąbina.
Głównym źródłem utrzymania mieszkańców miasta było rzemiosło,
handel oraz rolnictwo. W połowie XVI wieku w Gąbinie było około
150 rzemieślników. Ta liczna grupa zaspokajała potrzeby mieszkańców
miasta oraz okolicznych wsi. W mieście przeważali szewcy, krawcy,
a także piekarze i rzeźnicy. Było też sporo sukienników. Tylko w latach
1553-1554 z Gąbina wywieziono 86 postawów sukna. Autor książki
J. Szczepański powołując się na lustrację z 1564 r. podaje, że w Gąbinie
w tym czasie były 354 domy, mieszkać w nich mogły 1770-2124 osoby
(s. 35).
Autor, omawiając strukturę społeczeństwa gąbińskiego w okresie
XVI i XVII wieku, podaje m.in. szczegóły dotyczące antagonizmów
zachodzących między mieszczanami Gąbina a szlachtą z okolicznych
folwarków, która z pogardą patrzyła na miejskich „łyków” (s. 73).
Przy okazji dowiadujemy się o istnieniu w tym mieście „jurydyk”
szlacheckich.
465
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Autor monografii gąbińskiej w sposób interesujący przedstawia
wydarzenia potopu szwedzkiego na terenie miasta Gąbina, jak i w jego
okolicach. Podkreśla entuzjastyczne powitanie przez ludność miasta
w końcu marca 1657 r. wojsk Stefana Czarnieckiego zmierzających
w kierunku Warszawy. Niestety, podczas pobytu oddziałów
Czarnieckiego w Gąbinie oskarżono tamtejszych Żydów o współpracę
ze Szwedami. Dało to powód do pogromu ludności wyznania mojżeszowego. Podczas „potopu” miasto zostało potwornie zniszczone, pozostało
w nim tylko 15 domów i 90 mieszkańców. Również podczas „potopu”
prawie wszystkie wsie w okolicach Gąbina były spalone, wiele rodzin
chłopskich zostało wymordowanych. We wsi królewskiej Czermno
został spalony zarówno dwór, jak i tamtejszy kościół.
W sposób niezwykle obiektywny i ciekawy autor monografii
Gąbina Janusz Szczepański przedstawia sprawy wyznaniowe, a także
szkolnictwa. Wybudowany w pierwszej połowie XV wieku gąbiński
kościół w stylu gotyckim został rozbudowany na przełomie XV/XVI w.
Nosił wezwanie św. Mikołaja, miał aż „ośm ołtarzy”, z których kilka
pozostawało pod opieką bractw rzemieślniczych. W Gąbinie w 1710 r.
zakończono budowę bożnicy. W pobliżu znajdował się cheder, w którym
uczyły się dzieci żydowskie. Autor monografii Gąbina podkreśla też,
że z tego miasta pochodził rabin i sędzia kahalu, znany filozof, a także
autor wielu dzieł Abraham Abele Ben Hayyim Halevi, żyjący w latach
1637-1683. Wcześnie opuścił Gąbin i przeniósł się do Kalisza.
Tu przeważnie występował pod nazwiskiem Gombiner Abraham Abele.
Niestety, w XVII wieku notujemy symptomy znacznego upadku
gospodarczego Gąbina. Do upadku miasta przyczyniły się zarówno
działania wojenne na Mazowszu, szczególnie podczas potopu
szwedzkiego, jak również kryzys gospodarczy mazowieckiej wsi. Kryzys
ten był wyraźny już w początkach XVII w., a jego główna przyczyna
kryła się w niewydolności pańszczyzny odrabianej przez chłopów.
Janusz Szczepański, autor recenzowanej książki, obiektywnie
i starannie przedstawia udział i zachowanie społeczeństwa gąbińskiego
w trzech powstaniach narodowych: w powstaniu kościuszkowskim,
listopadowym i styczniowym. W tym ostatnim doszło w Gąbinie
do potyczki między oddziałem polskim Mielęckiego a pułkiem
ppor. Iwanowa pod koniec stycznia 1863 roku. W okolicach Gąbina
doszło jeszcze do kilku innych bitew i potyczek.
466
Autor monografii w sposób bardzo interesujący przedstawił życie
społeczno-polityczne Gąbina w okresie popowstaniowym, tj. w latach
1865-1914. Zwrócił też uwagę na strajk szkolny w gąbińskiej szkole
początkowej (dnia 10 maja 1905 r. - przyp. M. Ch.). Szkoda, że autor nie
podał w nowej monografii daty wybuchu strajku szkolnego we wspomnianej szkole, jak to uczynił na str. 216 w swojej pierwszej monografii
Gąbina z 1984 r., jak również nie podał więcej szczegółów o tym strajku.
Dnia 5 listopada odbyła się w Gąbinie wielka manifestacja z okazji
wydania przez cara Manifestu. Na terenie Starego Rynku chodził pochód
z krzyżem i kościelnymi chorągwiami: „Katolicy i Żydzi byli
w podniosłym nastroju, płakali patrząc na polskiego orła na chorągwiach
kościelnych” (s. 307). 26 grudnia 1905 r. uformował się pod lasem
na drodze do Zdworza pochód złożony co najmniej z 400 Polaków
śpiewających pieśni patriotyczne. Na rozkaz sztabskapitana Gierasimowa
żołnierze otworzyły ogień. W wyniku oddanych strzałów został zabity
robotnik Stanisław Myk, mający 34 lata, a trzy osoby zostały ranne.
Jak zaznacza autor książki w podrozdziale - „Wydarzenia rewolucji
1905 r.”, walka społeczeństwa polskiego, w tym i gąbińskiego o język
polski w szkole nie poszła na marne. Władze carskie pozwalały
na otwieranie prywatnych szkół z językiem polskim jako wykładowym,
a także miejskich, jak np. w Gostyninie.
Również w Gąbinie w 1910 r. Naczelnik Powiatu Gostynińskiego,
książę Oboleński wyraził zgodę na utworzenie 4-klasowej szkoły
miejskiej. W marcu 1911 r. władze zezwoliły „na otwarcie w mieście
jeszcze jednej szkoły tego typu” (s. 314).
Autor dużo miejsca poświęca w swojej książce roli handlu
w rozwoju miasta. Gąbin, leżący na drodze wymiany, umiejętnie
akumuluje środki finansowe i już w drugiej połowie XIX w. staje się
jednym z najzamożniejszych miast w Królestwie Polskim. Jak podaje
autor, w 1908 r. Gąbin, mając 8744 rsb (Gostynin 200 rsb, Kutno
2036 rsb) kapitału stałego, zajmował siódme miejsce wśród 21 miast
guberni warszawskiej. Warto też nadmienić, że pod względem kapitału
zaporowego (w 1908 r. - 79 692 rsb) Gąbin zajmował trzecie miejsce
w guberni warszawskiej i piąte miejsce w Królestwie Polskim
po Warszawie, Łodzi, Radomiu i Gostyninie (s. 267). Natomiast pod
względem dochodów przypadających na jednego mieszkańca - miasto to
zajmowało drugą lokatę w Królestwie Polskim tuż po Gostyninie (s. 267).
467
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
W książce interesująco przedstawiono dzieje Gąbina w czasie
I wojny światowej. Autor nie kryje faktu sympatii społeczeństwa miasta
wobec carskiej Rosji. Było to spowodowane prawdopodobnie
zapowiedzią wielkiego księcia Mikołaja - Wodza Naczelnego wojsk
rosyjskich zawartą w deklaracji z 14 sierpnia 1914 r., gdzie obiecywano
Polskę „swobodną, w swej wierze, języku, samorządzie” (s. 330).
Autor szczegółowo opisuje działania wojenne w okolicach Gąbina.
Dużą uwagę zwraca na działalność Komitetu Obywatelskiego, a także
powstałej latem 1916 r. Polskiej Organizacji Wojskowej (POW). Członkowie gąbińskiej POW utrudniali m.in. prowadzenie przez Niemców
rabunkowej gospodarki leśnej, a przede wszystkim wywóz drzewa do
Niemiec z gąbińskich lasów. Dnia 10 listopada 1918 r. członkowie POW
otrzymali rozkaz rozbrojenia niemieckich żołnierzy. Co najmniej
12 żołnierzy udało się rozbroić bez walki. Niestety, wieczorem
11 listopada doszło do tragicznego zdarzenia. Dwaj członkowie POW,
Aleksander Rojewski i Edward Wierzbicki sprowokowali zbrojny opór
oddziału niemieckiego na Starym Rynku. Obaj peowiacy zginęli. Mimo
tej tragedii „Wśród mieszkańców Gąbina i okolic panował entuzjazm
i radość z odzyskania tak długo oczekiwanej niepodległości” (s. 351).
W rozdziale IX - „W II Rzeczypospolitej” przedstawione są
pierwsze dni niepodległości Polski w Gąbinie. Wg autora „Wszędzie
panowały entuzjazm i nadzieja na lepsze życie” (s. 353).
Niemal natychmiast przystąpiono do tworzenia polskich władz
miasta. Już 12 listopada 1918 r. powołano Tymczasową Radę Miejską
z przewodniczącym Jerzym Tarasowiczem, komendantem POW
w Gąbinie. Władzę wykonawczą miał sprawować Magistrat z burmistrzem Bronisławem Gajewskim.
Autor opisuje barwnie zachowanie społeczeństwa gąbińskiego
w okresie najazdu bolszewickiego na Mazowsze w sierpniu 1920 roku.
W Gąbinie 12 sierpnia zorganizowano herbaciarnię dla „Żołnierza Polskiego”.
Autor w IX rozdziale „W II Rzeczypospolitej” szczegółowo
opisuje życie gospodarcze miasta. Zaznacza, że mimo wielkiego kryzysu
gospodarczego lat 1929-1933 Gąbin był nadal największym ośrodkiem
gospodarczym powiatu gostynińskiego. Nadmienia, że w końcu 1932
roku w Gąbinie funkcjonowało ponad 500 warsztatów, w tym aż 180
warsztatów szewskich, co stanowiło 68% wszystkich warsztatów szew468
skich powiatu gostynińskiego. Niezwykle ważną rolę w życiu miasta
spełniały dalej targi na Starym Rynku w Gąbinie. Warto nadmienić,
że latem 1938 r. mimo protestu radnych żydowskich przeniesiono
wszelki handel ze Starego Rynku na Nowy Rynek (s. 382).
W sposób niezwykle interesujący autor omawia położenie miasta
Gąbina i jego mieszkańców podczas kampanii wrześniowej. Już 3 września nad Gąbinem pojawiły się niemieckie samoloty, wywołując panikę
wśród mieszkańców miasta. Rozpoczęły się też represje wobec ludności
niemieckiej mieszkającej w Gąbinie. Przeciwko represjom wystąpił
proboszcz parafii Czermno ks. dr Wincenty Helenowski, czym zyskał
sobie uznanie miejscowych Niemców. W nocy z 7 na 8 września 1939 r.
w lesie pod Gąbinem został rozstrzelany przez gąbińskich policjantów
tutejszy pastor Bruno Gutknecht, za jego wrogi stosunek do ludności
polskiej miasta Gąbina.
Tragicznie wyglądała okupacja hitlerowska w Gąbinie. 15 czerwca
1941 r. w niedzielę pod murem gąbińskiego kościoła rozstrzelano
10 osób. Rodzinom nie pozwolono pochować rozstrzelanych, ale wywieziono ofiary na Trakt Grabski i „tam zakopali w dwóch dołach na środku
drogi, aby po nich jeździły wozy i deptali ludzie” (s. 456).
Wielu mieszkańców Gąbina pozbawiono warsztatów rzemieślniczych, wysiedlono też gąbińskich rolników, a także, 13 lipca 1940 r.
prawie całą wieś Czermno.
W 1941 r. rozpoczęto rozbiórkę częściowo zniszczonego przez
lotnictwo niemieckie we wrześniu 1939 r. kościoła rzymskokatolickiego
w Gąbinie. Byłem świadkiem tej rozbiórki. Jako mały chłopiec
przyjechałem z rodzicami na targ do Gąbina. 13 kwietnia 1942 r. w obozie
koncentracyjnym w Mauthausen zmarł wspaniały proboszcz gąbiński
ks. Władysław Turowski. Autor pisze szczegółowo o zagładzie ludności
żydowskiej miasta Gąbina. Wielką zasługą autora jest też szerokie
zaprezentowanie ruchu oporu w Gąbinie i w jego okolicach. Autor
podkreśla też, że już w ostatnich dniach października 1939 r. w Gąbinie
została utworzona konspiracyjna grupa wojskowa, działająca w strukturach Służby Zwycięstwu Polski (SZP). Założycielem tej grupy był były
nauczyciel, obrońca Modlina we wrześniu 1939 r., Antoni Stańczak.
Następnie kierował działalnością Związku Walki Zbrojnej (ZWZ).
Po przemianowaniu w 1942 ZWZ na Armię Krajową (AK) został jej
komendantem.
469
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Autor monografii szczegółowo opisuje działalność ruchu oporu
w Gąbinie i w jego okolicach. Podkreśla m.in., że członkowie gąbińskiego
oddziału ZWZ-AK uratowali wielu rodaków, nielegalnie przerzucając ich
do Generalnej Guberni. Liczne zdjęcia zamieszczone w rozdziale - „Ruch
oporu” pokazują wspaniałe postacie zaangażowane w walkę z hitlerowskim okupantem.
W swojej nowej książce autor zaprezentował też trzy obszerne
rozdziały dotyczące dziejów miasta Gąbina, tj. po 1945 r. do dziś.
W rozdziale XI - „W I dekadzie Polski Ludowej 1945-1956” autor
przedstawia kształtowanie się władzy ludowej. Jeszcze pod koniec
stycznia 1945 r., korzystając z obecności oddziałów Armii Czerwonej,
a także Ludowego Wojska Polskiego, do tworzenia pierwszych organów
władzy przystąpili miejscowi komuniści. Powołano też pierwszą komórkę
Polskiej Partii Robotniczej. Zaczęto również remontować ocalałe budynki,
przeważnie zniszczone podczas wojny i okupacji. UB zaczęło się
rozprawiać z przeciwnikami władzy ludowej. Funkcjonariusze UB
postrzelili śmiertelnie 10 września 1945 r. leśniczego Gąbina - Ludwika
Nalewajskiego. Miał on rzekomo ukrywać w leśniczówce na Golonce
oddział zbrojnego podziemia. Gąbin opuścił zagrożony aresztowaniem
Antoni Stańczak, jak wiadomo, komendant Obwodu Gąbin AK podczas
okupacji.
Autor książki niezwykle plastycznie przedstawia działalność
ROAK (Ruch Oporu Armii Krajowej) w Gąbinie i jego okolicy
(Dobrzyków). Prezentuje przy okazji niezwykle kontrowersyjną postać
tej Organizacji, Władysława Dubielaka z Dobrzykowa.
Autor szczegółowo omawia wyniki referendum ludowego
z czerwca 1946 r. w Gąbinie i okolicy (s. 508-509) oraz wyborów
do Sejmu Ustawodawczego w styczniu 1947 r. (s. 510). Prezentuje
też działalność Zarządu Miejskiego Związku Młodzieży Polskiej,
założonego w Gąbinie w 1949 r. Omawia obszernie i z dużym
znawstwem życie społeczno-gospodarcze miasta Gąbina w pierwszych
latach Polski Ludowej.
Szczegółowo prezentuje też funkcjonowanie szkolnictwa podstawowego i średniego. Zamieszcza fotografie zasłużonych dla oświaty
gąbińskiej nauczycieli, m.in. Eugeniusza Michałowskiego, Józefa Dietla,
Natalii Wołowskiej, Józefa Cukrowskiego, Edwarda Chlewińskiego.
Na stronie 546 znajdujemy ciekawe zdjęcie maturzystów z 25 czerwca
470
1954 r. i nauczycieli: wspomnianego Józefa Dietla, dr Zofii Karłowskiej,
Zbigniewa Łukaszewskiego, dyrektor Marii Łazarskiej, byłego dyrektora
Liceum i wychowawcy klasy maturalnej, Józefa Lipińskiego, Natalii
Wołowskiej, Eugeniusza Michałowskiego oraz Jana Obidowskiego.
Wkrótce po wojnie mieszkańcy Gąbina przystąpili do organizowania różnych form życia kulturalnego. Już w 1946 r. z inicjatywy
Natalii Wołowskiej i Kazimierza Wojciechowskiego powstało Koło
Dramatyczne, do którego przeważnie należeli gąbińscy gimnazjaliści.
W 1948 r. wystawiono m.in. Balladynę Juliusza Słowackiego. Natomiast
z inicjatywy redaktor Heleny Czernicowej powstał w Gąbinie zespół
artystyczny „Przełom”.
Autor szczegółowo omawia też życie religijne w czasie PRL-u
w Gąbinie, Czermnie i Dobrzykowie. W Czermnie przystąpiono
w 1947 r. do budowy kościoła, rozpoczętej jeszcze przed II wojną
światową. Mimo utrudnień ze strony władz komunistycznych w 1952 r.
ukończono budowę kościoła.
J. Szczepański szeroko omawia życie polityczne w Gąbinie w latach
1957-1989. Z dniem 1 czerwca 1975 r. zaczął obowiązywać nowy podział
administracyjny kraju. Miasto i Gmina Gąbin weszły w skład nowo
utworzonego województwa płockiego. Poprawiły się też nastroje
polityczne za rządów ekipy Gierka. Stało się to za sprawą znacznej
poprawy zaopatrzenia w artykuły spożywcze ludności miasta Gąbina.
Miasto rozsławiło wybudowanie w 1974 r. w Konstantynowie pod
Gąbinem 646-metrowego masztu z nadajnikiem Warszawskiej Radiostacji
Centralnej. Autor książki nie pominął też ważnego wydarzenia, jakim było
tworzenie w Gąbinie już w końcu 1980 r. struktur Niezależnego
Samorządowego Związku Zawodowego „Solidarność”. Jak zaznacza
autor do tego związku jako pierwsi zapisali się w większości członkowie
Rady Pedagogicznej Zespołu Szkół im. Stanisława Staszica w Gąbinie.
W marcu 1981 do „Solidarności” należało aż 90 członków PZPR.
W niezwykle skrupulatny sposób przedstawił autor ostatnie lata
Polski Ludowej 1957-1989 w życiu gospodarczym miasta. W dniu
31 grudnia 1975 r. Miasto i Gminę Gąbin zamieszkiwało łącznie 11 120
osób, w samym Gąbinie mieszkało 3 878 osób. W 1982 r. liczba
mieszkańców gminy zmalała o 300 osób, wg autora książki miała na to
471
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
wpływ powódź, w styczniu 1982 r. Jak wiadomo, dotknęła ona
straszliwie nadwiślańskie sołectwa tej gminy.
Ostatnie lata Polski Ludowej w życiu Gąbina zapisały się
realizacją kilku inwestycji ważnych dla miasta. Wybudowano nowy
ośrodek zdrowia, internat dla uczniów uczących się w Zasadniczej
Szkole Zawodowej (1969-1965). Wcześniej, bo w roku 1957 oddano do
użytku piękny budynek szkolny przy ul. 1 Maja 12. Mieściła się tu
Szkoła Podstawowa nr 2 i przez pewien czas Liceum Ogólnokształcące.
Spośród wielu wydarzeń, jakie miały miejsce w Gąbinie, należy
wymienić uroczystości konsekracji kościoła parafialnego 16 października 1966 roku. Kościół otrzymał nazwę „Kościół Tysiąclecia Chrztu
Polski 966-1966”. Konsekracji kościoła dokonał biskup płocki Bogdan
Sikorski.
Trzeba też podkreślić, że ważnym wydarzeniem dla miasta Gąbina
było powołanie w 1975 r. Towarzystwa Miłośników Ziemi Gąbińskiej
(TMZG). Do Walnego Zebrania TMZG jego prezesem był, inicjator
powołania tego stowarzyszenia, Antoni Jasiński. Walne Zebranie TMZG
odbyło się 16 października 1976 r. Wybrano na nim Zarząd Stowarzyszenia, jego prezesem został nauczyciel gąbińskiego Liceum Ogólnokształcącego, Zbigniew Łukaszewski, zaś zastępcą Antoni Jasiński.
Towarzystwo gromadzi dokumenty, zdjęcia, książki, zabytki kultury
materialnej, wszystko to, co świadczy o bogatej przeszłości Gąbina
i jego okolic. Zarząd TMZG przyczynił się do wydania w 1984 r.
monografii dr. Janusza Szczepańskiego Dzieje Gąbina do roku 1945.
Jednym z najbardziej aktywnych działaczy TMZG był Jan Borysiak.
Opublikował wiele opracowań historycznych, wspomnień dotyczących
lat okupacji hitlerowskiej w Gąbinie, różnych wydarzeń z życia miasta.
Monografię Gąbina i okolic Janusza Szczepańskiego zamyka
rozdział - „W okresie III Rzeczypospolitej”. Autor w powyższym
rozdziale omawia zmiany społeczno-polityczne, jakie zaszły w Gąbinie
po wyborach czerwcowych 1989 r. Dużą aktywnością na terenie miasta
wykazał się Międzyzakładowy Komitet Obywatelski „Solidarność”.
Zamieszczone w monografii zdjęcia władz miasta pokazują nowe twarze
osób zarządzających miastem i gminą Gąbin.
Ostatnie lata XX wieku były pomyślne dla rozwoju miasta Gąbina.
Zaczęły powstawać nowe przedsiębiorstwa produkcyjno-handlowe i trans472
portowe. Sporo mieszkańców znalazło w nich zatrudnienie, zmniejszyło
się bezrobocie (zob. str. 715-716). Po zlikwidowaniu województwa
płockiego Gąbin został włączony w skład powiatu płockiego.
Janusz Szczepański, były nauczyciel Zespołu Szkół im. Stanisława
Staszica, z ogromną starannością prezentuje osiągnięcia gąbińskiej
oświaty w ostatnich latach III Rzeczypospolitej. Autor zamieścił wiele
zdjęć pokazujących estetyczny wygląd budynków szkolnych w Gąbinie,
a także na terenie gminy. Warto też nadmienić, że 1 września 2011 r.
została w Gąbinie otwarta pierwsza w historii miasta Szkoła Muzyczna
1 stopnia. Jej dyrektorem został wspaniały muzyk dr Jarosław Domagała.
Autor monografii pokazuje w swojej książce bogate życie
kulturalne miasta Gąbina i jego okolic. Ozdobą gminy Gąbin jest Zespół
Regionalny „Czermno”, a także Orkiestra Dęta Ochotniczej Straży
Pożarnej w tym mieście. Duże osiągnięcia w propagowaniu patriotyzmu
wśród mieszkańców, a zwłaszcza młodzieży, ma Związek Piłsudczyków.
W dalszym ciągu aktywną działalność naukową i kulturalną
prowadzi Towarzystwo Miłośników Ziemi Gąbińskiej. Organizuje
wystawy poświęcone historii ziemi gąbińskiej, wydaje też opracowania
dotyczące Gąbina.
Staraniem władz Gąbina w latach 2010-2012 wydano kilka cennych
opracowań, w tym Krzysztofa Zadrożnego, Powstanie styczniowe na ziemi
gąbińskiej i gostynińskiej, Płock 2010, Anny Marii Wrzesińskiej, Ruch
oporu ZWZ-AK w Obwodzie Gąbin, Sierpc 2010, Barbary Wrzesińskiej,
Potrzebny był kościół, więc go zbudowaliśmy, Sierpc 2012. Władze miasta
wydają też ciekawy kwartalnik „Echo Gąbina”.
Wielką zasługą autora jest zamieszczenie w monografii dziesiątek
zdjęć ilustrujących dzieje miasta w różnych okresach historycznych,
szczególnie z okresu dwudziestolecia międzywojennego (1918-1939),
okresu okupacji hitlerowskiej i czasów najnowszych. Na najciekawszych
z nich uwidocznione są: fragment Księgi Miejskiej Gąbina z 1640 r.
(AGAD, Księgi miejskie Gąbina, sygn. 1-2, k. 27), kościół parafialny
pw. św. Mikołaja z połowy XV w., bożnica żydowska w Gąbinie z 1710
r. (s. 69), mogiła powstańców styczniowych w Dobrzykowie (s. 130),
Dom na Suchym Pniu z pierwszej połowy XVIII w., lazaret powstańczy
1863 r. (s. 136), najstarszy budynek w Gąbinie - kamienica przy Starym
Rynku z 1809 r. (s. 162), kościół ewangelicki w Gąbinie z 1830 r.
473
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
(s. 225), dawna pastorówka (s. 227), Targ na Starym Rynku w 1910 r.
(s. 259), zdjęcie ks. Jana Matulanisa, zasłużonego proboszcza
gąbińskiego z lat 1906-1925 (s. 295), kościół z 1934 (s. 296), widok
Starego Rynku w Gąbinie podczas I wojny światowej (s. 339),
gostynińscy i gąbińscy peowiacy (s. 371), targ na Starym Rynku
w Gąbinie w okresie międzywojennym (s. 382), Stary Rynek
z widokiem na ratusz i kościół parafialny (s. 392), gąbińscy strażacy
z 1913 r. (s. 292), z okresu międzywojennego (s. 405, 406, 407),
fragment Starego Rynku w Gąbinie po bombardowaniu niemieckim
w początkach września 1939 r. (s. 444).
Wiele zdjęć jest ważnym udokumentowaniem czasów niemieckiej
okupacji w Gąbinie. Na stronie 453 - hitlerowskie władze okupacyjne
w Gąbinie (w środku burmistrz Hacke) i gąbińscy strażacy w niemieckich
mundurach - zdjęcie z lipca 1944 r., gąbińscy strażacy w niemieckich
mundurach, za nimi członkowie Hitlerjugend (s. 454). Zdjęcia
z 15 czerwca 1941 r., kiedy to rozstrzelano pod murem gąbińskiego
kościoła 10 Polaków. Tragizm tego zdarzenia ukazują zdjęcia na stronie
455, wysiedlanie rodziny gąbińskiego rolnika (s. 457), ćwiczenia
niemieckiej obrony przeciwlotniczej (s. 466).
Wiele zdjęć prezentuje osoby związane z ruchem oporu w Gąbinie
i jego okolicach (Antoni Stańczak - komendant Obwodu Gąbin
ZWZ-AK, Natalia Wołowska, Władysław Dubielak i inni (s. 475, 481).
Sporo zdjęć przedstawia barwnie wydarzenia z okresu Polski
Ludowej w Gąbinie (np. trybunę honorową pochodu 1-majowego
z 1947 r., zebranie władz politycznych Gąbina z okazji Kongresu Zjednoczeniowego PZPR - 15 grudnia 1948 r., wyjazd członków gąbińskiej
organizacji Związku Młodzieży Polskiej na czyn społeczny (s. 525).
Z okresu Polski Ludowej autor zamieścił też ciekawe zdjęcia
dotyczące gąbińskiej oświaty i kultury (zobacz strony 540, 543, 547,
551-554, 587, 652-655, 658-659). Wspaniałą ilustracją życia religijnego
są zdjęcia zamieszczone na str. 682 - początek budowy gąbińskiego
kościoła w 1957 r., jego poświęcenie 2 września 1962 r., konsekracja
przez biskupa płockiego Bogdana Sikorskiego 16 października 1966
i wiele innych.
Wielkie słowa uznania należą się profesorowi J. Szczepańskiemu
za dobór zdjęć do ostatniego rozdziału monografii - „W okresie
474
III Rzeczypospolitej”. Są to zdjęcia kolejnych Rad Miasta i Gminy
Gąbin od roku 1990 do chwili obecnej, zdjęcia szkół gąbińskich i ich
nauczycieli, a także zadbanych budynków szkolnych w Dobrzykowie,
Czermnie, Nowym Grabiu, w Nowym Kamieniu, w miejscowości Borki
koło Gąbina.
Szczególnie cenne są zdjęcia przedstawiające życie kulturalne
Gąbina i regionu, działalność towarzystw regionalnych, organizacji
sportowych, a także zdjęcie dworca PKS w Gąbinie. Autor zamieścił też
piękne zdjęcia nadwiślańskich krajobrazów w okolicach Gąbina, a także
dramatyczne z powodzi w okolicach Dobrzykowa, Troszyna Polskiego
w maju 2010 roku.
Monografia Gąbina została wydana bardzo starannie, estetycznie
na pięknym papierze, druk książki jest przejrzysty, ciekawa okładka
z widokiem na Stary Rynek i na najstarszy budynek miasta z 1809 r.
(dziś między innymi siedziba Towarzystwa Miłośników Ziemi
Gąbińskiej). Korekta książki staranna, zdarzają się tylko nieliczne błędy
drukarskie.
Autor monografii prof. Janusz Szczepański jest przekonany
i myślę, że nie bez racji, że jego książka Dzieje Gąbina i okolic
przyczyni się do dalszej popularyzacji wiedzy o historii miasta, a także
zachęci szczególnie młodych historyków do dalszych badań nad jego
przeszłością. W ostatnich słowach wstępu J. Szczepański podkreśla,
że książkę dedykuje mieszkańcom Gąbina i okolic, którzy „na przestrzeni dziejów okazywali swój patriotyzm podczas licznych zrywów
niepodległościowych, a w czasie pokoju – zaznaczyli go wytężoną pracą,
czyniąc swoje miasto coraz piękniejszym i bliższym ich sercu”.
Marian Chudzyński
475
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
476
KRONIKA
477
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
478
Konrad Jaskóła
Konferencja naukowa pt.
Zarządzanie w erze turbulencji,
Wydział Zarządzania Politechniki Warszawskiej,
14 marca 2014 r. Odpowiedź na zadane pytania.
Scientific conference entitled
Managing in an area of turbulence,
Faculty of Management, Warsaw University of Technology,
14th March 2014. Answer the questions.
Odpowiedź Konrada Jaskóły na pytania zadane podczas konferencji.
1. Jak zmieniający się świat i wyzwania globalizacyjne wpływają na
zmiany w podejściu do zarządzania? Czy mają wpływ na zmiany
koncepcji kierunków rozwoju, metod, stosowanych narzędzi?
2. Czy instytucje edukacyjne są przygotowane na zmiany?
3. Jak w praktyce wygląda adaptacja do zmian? Czy sięga się
po innowacyjne metody zarządzania?
Na wstępie muszę powiedzieć, że na wszystkie tak postawione
pytania, należy odpowiedzieć twierdząco. Bowiem bez względu
na rodzaj uprawianej działalności gospodarczej, czy to jest wytwórczość,
czy usługi, czy dotyczy firm małych, średnich czy dużych,
największych, koncernów produkty ich pracy muszą być zbywalne.
W przeciwnym razie nie mają te firmy racji bytu. By tak było, by
wyroby czy usługi sprzedawać na konkurencyjnym rynku, firmy muszą
479
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
być lepsze (na wolnym otwartym rynku) od konkurencji. A żeby być
lepszym od konkurencji, to trzeba tę konkurencję wyprzedzać – jak to się
często mówi - co najmniej o pół kroku. Żeby tak się stało, należy bardzo
pieczołowicie analizować rynek. Firmy, spółki powinny mieć –
w przypadku małych i średnich firm - pojedyncze osoby lub małe
zespoły, a w przypadku dużych firm duże grupy specjalistów, którzy
pieczołowicie analizują rynek. Zespoły, które analizują wszystkie
zdarzenia w branży, otoczeniu, powinny transponować wyniki tych
analiz do firm, do kierownictwa, którego reprezentują. Zarówno ci
specjaliści, jak i decydenci powinni być nastawieni na dynamiczne
zarządzanie tymi zmianami. Niezmiernie to ważne.
Następny wielki problem i szanse na powodzenie spółek dają
oryginalne własne produkty. Wyznacznikiem oryginalności tych
produktów jest fakt, że mieszczą się, są zbywalne w niszach rynkowych.
To bardzo ważne, aby te nisze znaleźć albo też je wykreować poprzez
oryginalność swoich wyrobów. Nisze na nasze wyroby, na nasze
oferowane rynkowi usługi należy budować wszelkimi możliwymi
metodami. Oczywiście niezmiernie ważne, by być lepszym od konkurencji, jest stawiać na jakość naszych produktów. Kolejna istotna sprawa
dla korzystnego zbywania naszych wyrobów, usług to oczywiście
stała analiza kosztów wytwarzania. Procesy cost controlling, cost cutting
muszą być stosowane na porządku dziennym, po to, żeby podać rynkowi
atrakcyjną cenę naszego wyrobu czy też ceny naszej usługi. Innymi
słowy stale obniżać koszty, jakie powinien ponosić nabywca. W sukurs
temu przychodzi oczywiście przedsiębiorczość. Przedsiębiorczość całej
struktury organizacyjnej i wszystkich pracowników zatrudnionych
w firmie. Przedsiębiorczość wyrażana przede wszystkim: w dynamizmie
zarządzania, stałej aktywności, ale też zdolności do podejmowania
ryzyka, zarządzania ryzykiem, w umiejętności przystosowywania się
do zmieniających się warunków funkcjonowania, wykorzystywania
szans, jakie przynosi rynek. To również innowacyjność, motoryka,
ekspansywność itd.
Kolejnym ważnym czynnikiem sukcesu przedsiębiorstwa jest
dywersyfikacja, a więc dywersyfikacja rynkowa, czyli zaspokajanie
swoimi wyrobami potrzec rynku lokalnego, regionalnego, krajowego.
Drugi rodzaj dywersyfikacji, to dywersyfikacja branżowa, a wreszcie
dywersyfikacja geograficzna. Firma powinna unikać monokultury.
480
Przykładem jest Polimex-Mostostal największa spółka budowlana. Poza
czystą budowlanką, do której można zaliczyć również deweloperkę,
zajmowała się budownictwem przemysłowym, w tym aparaturowym,
(energetyka, nafta i chemia), ale również wytwórstwem konstrukcji
stalowych, krat podestowych, usług cynkowniczych czy wreszcie
produkcją kotłów energetycznych. Dywersyfikacja geograficzna to
oczywiście dbałość o to, żeby towary zbywane były w kraju, ale również
eksportowane za granicę. Eksport wyrobów i usług ma jeszcze inny
ważny aspekt rozwojowy, tzn. umożliwia zetknięcie się z inną kulturą
odbiorcy i inną kulturą konkurencji.
Kolejną sprawą, która przyczynia się do sukcesu firmy (co należy
brać stale pod uwagę), bez względu na rodzaj i wielkość przedsiębiorstwa, jest to że rynek stwarza szanse, ale i zagrożenia. Jest zatem stałym
weryfikatorem naszych poczynań.
Reasumując, należy stwierdzić, że oczywiście inaczej reaguje
na procesy rynkowe firma mała, rodzima, lokalna, a inaczej koncerny,
ale również o tym należy pamiętać.
Wracając do głównego tematu panelu, odnośnie turbulentnie
zmieniającego się otoczenia, to w sposób namacalny, trzeba podać chyba
największe turbulencje i ich skutki, jakie przeżywaliśmy. Były one
następstwem zmian ustrojowych w Polsce 25 lat temu. Poza zmianą
polityczną, spotkaliśmy się z ogromnymi zmianami gospodarczymi
i społecznymi. Przecież na początku lat 90. musieliśmy w bardzo
krótkim czasie, przejść z tzw. systemu nakazowo-rozdzielczego, który
obowiązywał przez dziesiątki lat, do działalności wolnorynkowej.
Do działalności na wolnym, konkurencyjnym praktycznie globalnym
rynku. Byliśmy uwarunkowani przeszłością, byliśmy ukształtowani
mentalnie, w tamtym okresie, tzw. okresie gospodarki socjalistycznej,
był głęboki brak wiedzy i doświadczeń, jeśli chodzi o umiejętności
zarządzania, prowadzenia, kierowania, wreszcie samodzielnie, organizacjami gospodarczymi. Wszystko jedno, czy były to małe firmy, średnie
czy duże, należało uczyć się zarządzania od nowa. W moim przypadku
byłem zatrudniony w płockiej Petrochemii, największym w tej części
Europy koncernie przetwarzającym ropę naftową i wytwarzającym
paliwo płynne na potrzeby rynku krajowego. 70% konsumowanych
w Polsce paliw pochodziło właśnie z płockiej Petrochemii. Poza tym,
znakomita większość produkowanych w Polsce tworzyw sztucznych
481
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
była w Petrochemii Płock. W latach 80. pełniłem tam funkcję dyrektora
produkcji, a w latach 1992-1999 byłem Generalnym Dyrektorem
i Prezesem Zarządu. Podzielę się moimi doświadczeniami z tego okresu.
Przejście z systemu nakazowo-rozdzielczego do gospodarki
rynkowej.
Jak wspomniałem, do 1989 roku, w scentralizowanym systemie
zarządzania, przedsiębiorstwa państwowe sterowane były decyzjami
władzy zwierzchniej. Głównym wskaźnikiem oceny ich działalności
była wielkość produkcji. Obowiązujące wówczas prawo gospodarcze
uniemożliwiało podejmowanie na poziomie dyrekcji firmy decyzji, co do
sposobu zagospodarowania wypracowanego zysku i alokacji środków
finansowych na bieżące potrzeby, jak: wynagrodzenia, remonty,
modernizacje majątku czy też potrzeby rozwojowe. W charakterystyczny
sposób, np. blokowano wzrosty wynagrodzeń, ustalając progresywny
podatek od tzw. wzrostu ponadnormatywnych wypłat wynagrodzeń.
Plany modernizacyjne zaś czy rozwojowe wymagały akceptacji władz
zjednoczenie, czy ministerstwa. Dopiero likwidacja w 1989 roku systemu nakazowo-rozdzielczego, a następnie umożliwienie przekształcenia
przedsiębiorstwa państwowego w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa
dały możliwość decydowania o przeznaczeniu wypracowanego zysku
na rozwój i modernizację firmy.
W wyniku transformacji rozwijana w Polsce gospodarka rynkowa
stała się siłą napędową zmian funkcjonowania organizacji przemysłowych. Jednak skuteczne ich wprowadzanie wymagało wysokich
kompetencji i umiejętności, uprawnień oraz odpowiedzialności, kontroli
i motywacji dla prowadzenia działań efektywnościowych. Niegdyś
lekceważone sfery aktywnego oddziaływania na poziomie przedsiębiorstwa, stały się jednakowo istotne w nowoczesnym systemie gospodarowania, jak np. technologie, rynki kapitałowe, podatki i koncesje, prawo
energetyczne dla firm branży, statuty firmy, prawo o gospodarowaniu
zapasami, obowiązujące normy jakości produktów i usług, o ochronie
własności intelektualnej, o korzystaniu ze środowiska, o dozorze
technicznym, przepisy antymonopolowe, jak również stosowanie prawa
Unii Europejskiej.
Liberalizacja handlu zagranicznego i coraz większy import
produktów naftowych i chemicznych do kraju zmusił do realizacji
kolejnego zadania strategicznego, tj. pilnego dostosowania kosztów
482
wytwarzania i jakości produktów do standardów europejskich. Konkurować bowiem trzeba było, np. w gigantami w rodzaju koncernu Shell,
z jego 1000 joint ventures i 52 rafineriami nafty czy też z kolosem
włoskim ENI składającym się z aż 210 organizacji, jak również z szybko
aktywizującym się w Polsce konglomeratem ABB z 1300 jednostkami –
a wszystkie te firmy przeszły już efektywną drogę restrukturyzacji. Stara
amerykańska zasada mówi: jeśli nie możesz pokonać konkurencji –
to się do niej przyłącz. Stąd pożądane stały się alianse i wspólne
przedsięwzięcia. Inwestowanie, obniżka kosztów, wewnętrzne wzmocnienie się przez osiąganie sprawności zarządzania, racjonalizacja
użytkowania majątku – wszystkie te działania stały się niezbędne,
by osiągnąć zakładane cele ukierunkowane na utrzymanie i rozwijanie
własnej pozycji na coraz bardziej konkurencyjnym rynku.
Ustawa o prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych mówiła
pośrednio o potrzebnie restrukturyzacji dla zwiększenia wartości firmy
działającej w oparciu o wprowadzony kodeks handlowy. Takie działania
należało poprzedzić fazą diagnostyczną i koncepcją, aby potem mogła
nastąpić implementacja nowych technologii, technik i systemów
zarządzania. Ważne było uświadomienie sobie odpowiedniej kolejności
działań i znalezienie skutecznego podejścia do rozwiązywania
problemów technologicznych, organizacyjnych, efektywnościowych
i handlowych.
Doraźną misją firmy było dostarczanie możliwie dużej ilości
własnych najwyższej jakości paliw w celu zaspokojenia zapotrzebowania na nie na bardzo chłonnym i rosnącym rynku. Należało także podjąć
przeciwdziałania zagrożeniom pochodzącym ze strony konkurencji.
Te ostatnie działania łatwo można było zidentyfikować: potrzebna była
przejściowa ochrona rynku przed niekontrolowanym importem paliw na
okres unowocześniania krajowego majątku produkcyjnego. I to się udało
dzięki intensywnym staraniom kierownictwa firmy w organach rządowych i parlamentarnych. Poprzez wydanie odpowiednich zarządzeń
w istotny sposób, na określony czas, stworzono warunki chroniące
polskich producentów paliw, nakładając podatek akcyzowy na importowane produkty.
Z początkiem lat 90. poza wyżej opisanymi działaniami, przed
kierownictwem Petrochemii Płock ujawniły jeszcze inne, zupełnie nowe
wyzwania. Obok celów ekonomicznych przedmiotem najwyższej troski
483
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
i inspiracją do szybkich działań stała się konieczność modernizacji
majątku produkcyjnego poprzez pozyskanie i wdrożenie najnowszych
światowych technologii i rozwiązań technicznych, jak i proekologicznych.
Majątek produkcyjny był już technicznie i moralnie zużyty, zaś
wypracowane w tym okresie zyski były zbyt niskie, aby wystarczyły
nawet na proste odtworzenie dotychczasowych zdolności produkcyjnych.
Złą sytuację finansową przedsiębiorstwa potęgowały opóźnienia
płatnicze, wysoki kurs dolara, wysoka inflacja i wysokie oprocentowanie
kredytów. Na rynku detalicznym paliw płynnych, mimo ochrony celnej,
pojawiły się konkurencyjne liczne prywatne podmioty krajowe
i zagraniczne handlujące paliwami importowanymi.
Działania na rzecz osiągnięcia rozwoju wskaźników wyniku
finansowego.
W nowym otoczeniu ekonomicznym firma podjęła działania dla
osiągnięcia przewagi konkurencyjnej. Na rynku pojawiły się wielkie
i małe koncerny zagraniczne oraz krajowi przedsiębiorcy. Dotychczas
istniejący pośrednicy w handlu, tacy jak duże centrale, np. firma Ciech
realizujące zakupy ropy i CPN sprzedająca paliwa, powoli traciły swoje
monopolistyczne pozycje. Przejęcie ich marż stało się atrakcyjne dla
MZRiP. Wprowadzić trzeba było agresywny marketing. Zaczęto
organizować, z różnym efektem, działy: eksportu, importu, zakupu ropy.
Organizowano hurtownie zakładowe tworzyw sztucznych i paliw.
Podstawowe obiekty produkcyjne pracowały w oparciu o technologie i rozwiązania techniczne z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych.
Instalacje te wymagały więc pilnego unowocześnienia. Uznano,
że dla wypracowania znaczącego wyniku finansowego dla realizacji tego
kosztownego procesu inwestycyjnego należy sięgnąć po marże z tytułu
zaopatrzenia w importowaną ropę naftową przez wyspecjalizowane
przedsiębiorstwa czy dystrybucję paliw.
Rozpoczęto zatem tak szybko, jak to tylko było możliwe
samodzielny zakup ropy (z pominięciem dotychczasowych pośredników,
którzy zabierali lwią część dochodów z tego tytułu). Na ten cel uzyskano
krótkoterminową pożyczkę od zagranicznego banku, który jako jeden
z pierwszych wszedł do naszego kraju po transformacji.
Szerokie wprowadzenie firmy na rynek paliw płynnych było
prawdziwą strategiczną ofensywą: oznaczało ono oferowanie nowej
484
wysokiej jakości paliw, pozyskiwanie – jak już wspomniano – dużej
liczby partnerów do tworzenia sieci stacji patronackich, rozlewni gazu
płynnego, hurtowni paliw, hurtowni tworzyw sztucznych. Wykorzystywano w tym celu pojawiające się nowe okazje rynkowe. W tym czasie
opuszczała nasz kraj Armia Radziecka, zwalniając do dyspozycji wiele
swoich baz paliwowych. Część z nich zagospodarowano. W Petrochemii
Płock podjęto decyzję o budowie własnego systemu hurtowej
i detalicznej sprzedaży paliw dla uzyskania marży dystrybucyjnej.
Rozpoczęto podpisywanie umów z prywatnymi właścicielami stacji
paliw, powstały stacje patronackie, rozpoczęto budowę stacji własnych.
W krótkim czasie powstała sieć ok. 550 szt. stacji paliw oraz czterech
Regionalnych Operatorów Rynku hurtowej sprzedaży paliw. Ale nie
wszystko się udawało. Pierwsza stacja benzynowa MZRiP w Płocku,
z ekologicznymi rozwiązaniami odzysku oparów przy rozładunku
i nalewaniu paliw, nie zdała egzaminu, podobnie jak niektóre transakcje
z niewypłacalnymi klientami. Wymiar sprawiedliwości latami potem
miał z tymi sprawami zajęcie. Gospodarka wolnorynkowa dawała także
takie konsekwencje i rezultaty. Uruchomienie własnego terminalu
nalewczego paliw z nowoczesnymi ekologicznymi rozwiązaniami, zakup
własnych autocystern i świadczenie usług nimi – to część przedsięwzięć
strategicznych w programie restrukturyzacji Petrochemii, by spełniała
wymagania gospodarki rynkowej.
Regulacja prawna z 1990 roku o restrukturyzacji przedsiębiorstw,
dla podniesienia ich wartości przed prywatyzacją, wymogła opracowanie
i przyjęcie w firmie programu efektywnościowego. W tym programie
wytypowano jednostki biznesowe jako centra zysku i centra kosztów,
wprowadzono skrupulatny rachunek ekonomiczny i analizę kosztów,
monitoring i kontroling. Obok intensywnego wchodzenia na rynek było
to dla przedsiębiorstwa kolejne ważne pole działania dla dokonania
gruntownych przemian organizacyjnych i technologicznych oraz
istotnych zmian w systemach zarządzania korporacją.
Przykład drugi, w odmiennych warunkach, choć też bardzo
zmiennych (turbulentnych), budowano praktycznie od podstaw,
od początku lat dwutysięcznych, największą w kraju przemysłową
korporacją budowlaną Polimex-Mostostal. W przeciwieństwie
do płockiej Petrochemii tworzono ją w warunkach w relatywnie
485
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
dojrzałych regulacjach rynkowych kodeksu handlowego (obecnie
kodeksu spółek) i stabilizującego się rynku kapitałowego.
Przypomnieć należy, że na początku lat dwutysięcznych kryzys
branży budowlanej wyzwolił dwa zjawiska: przyspieszył procesy
komercjalizacji i prywatyzacji dotąd państwowych firm z jednej strony,
z drugiej zaś, licząc na zapowiadany w niedalekiej przyszłości boom
inwestycyjny, zamożniejsi gracze rynkowi, jak i też mnożące się
fundusze inwestycyjne zaczęły wykupywać kontrolne pakiety akcji firm
budowlanych o słabszej kondycji finansowej. Kierownictwo PolimexCekop w wyniku analizy sytuacji rynkowej i oceny profilu działalności
i zamożności firmy przyjęto strategię przebudowania profilu działania,
przekształcając ją w spółkę inżynieryjno-budowlaną z ambicjami
sukcesywnego przejmowania roli generalnego wykonawcy (GW) projektów budowlanych. W tym celu między innymi postanowiono przejmować
kontrolne pakiety akcji/udziałów w firmach budowlanych. Z przeprowadzonych analiz wynikało, że potencjał produkcyjny i kadrowy Mostostalu
Siedlce, jego silne osadzenie na rynku, zespolony z pozycją, kontaktami
i tradycjami Polimeksu-Cekopu znakomicie dopełniły jego zdolności
ofertowe. Polimex-Cekop w konkurencji z Mostostalem Warszawa zaczął
skupować akcje Mostostalu Siedlce. W porozumieniu pomiędzy zarządami, w konsekwencji w 1999 r. to Polimex-Cekop przejął kontrolny,
55-procentowy pakiet akcji Mostostalu Siedlce.
Kontynuując realizację przyjętej strategii, Polimex-Cekop,
zdecydował się na zakup większościowych pakietów akcji/udziałów
szeregu kolejnych spółek budowlanych jak: Lubelska Przemysłówka,
Budostal 1, Sędziszowska Fabryka Kotłów Sefako, Naftobudowa S.A.
i Naftobudowa Holding. Zaś Mostostal Siedlce nabył, m.in. Mostostal
Stalowa Wola i Przembud Szczecin.
Przewidywana przez analityków dekoniunktura nadeszła, a wraz
z nią pojawiły się niestety kłopoty także w niektórych przejętych
przedsiębiorstwach. W większości z nich niezbędne stało się podjęcie
postępowania układowego, w przypadku Lubelskiej Przemysłówki
i Przembudu – postępowania likwidacyjnego, zaś w Budostalu 1
ogłoszenie upadłości. Wszystkie te procesy zakupowe poprzedziła
analiza ekonomiczna i prawna (tzw. due dilligence), a także wycena
planowanych do przejęcia spółek, wykonywane przez specjalistów firm
konsultingowych i kancelarii prawnych. Kluczowym elementem wyceny
486
były prognozy wielkości sprzedaży i zakładanych do osiągnięcia
wyników finansowych w perspektywie najbliższych lat.
Z perspektywy czasu należy ocenić ten proces jako dalece niedoskonały, gdyż spółka nie dysponowała wystarczająco doświadczoną
kadrą do realizacji/koordynacji tak odmiennych od dotychczasowych
zadań. Ponadto akwizycje realizowane były z krótkoterminowymi
liniami kredytowymi z myślą, że nastąpi szybkie dokapitalizowanie
spółki poprzez wyemitowanie stosownego pakietu akcji spółki matki
kierowanego do dotychczasowych akcjonariuszy, a zakupione firmy
w krótkim czasie notować będą wzrost zysków.
Niestety, oczekiwane ożywienia gospodarcze nie następowało,
okres bessy w budownictwie przedłużał się. Koszty obsługi finansowej
spółki gwałtownie rosły, akcjonariusze zwlekali z podjęciem decyzji
odnośnie dokapitalizowania spółki. Sprzedaż wyrobów i usług zarówno
w spółce matce, jak i w spółkach zależnych gwałtownie malała,
w wynikach skonsolidowanych pojawiły się straty. Nastąpiły dalsze
straty w zasobach ludzkich – co wartościowsi specjaliści poodchodzili
do konkurencji. I tak z zatrudnionych jeszcze w 1999 r. ok. 180
specjalistów, w 2001 r. pozostało niespełna 70 osób.
W tej sytuacji w 2001 r. powołano nowy, jednoosobowy zarząd.
Pierwszym założeniem nowego zarządu i skupionej wokół niego
kluczowej kadry kierowniczej było podjęcie próby uratowania spółki.
Przyjęto bowiem, że rynek budowlany w niedalekiej przyszłości winien
się ożywić. Opracowano zatem szczegółowy plan działania, którego
nadrzędnym celem było utrzymanie płynności finansowej przy
zapewnieniu płatności najistotniejszych wierzytelności.
Równoległe rozpoczęto proces restrukturyzacji zarówno spółki
matki – Polimex-Cekop, jak i poszczególnych spółek wchodzących
w skład korporacji.
Powstająca i rozwijająca się grupa przedsiębiorstw skupiona wokół
coraz silniej ze sobą powiązanych kapitałowo spółek: Polimex-Cekop
oraz Mostostal Siedlce, czerpiąc z doświadczeń trudnych i „chudych
lat”, podjęła zdecydowane działania restukturyzacyjne. W wyniku
zapaści finansowej spółki w 2001 roku, dla jej ratowania podjęto
klasyczne posunięcie oszczędnościowe, tj. maksymalnie ograniczono
koszty zarządu i dokonano dalszej redukcji zatrudnionych pracowników
487
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
relatywnie do rozmiaru posiadanych kontraktów. Pozbyto się nieprodukcyjnych aktywów łącznie z zastawionym w banku budynkiem
siedziby spółki, dokonano restrukturyzacji linii kredytowych i uzyskano
nieznaczne dokapitalizowanie spółki przez większościowych akcjonariuszy, sukcesywnie zwiększano liczebność zespołów opracowujących
oferty dla rosnącej liczby zapytań ofertowych na nowe projekty
od potencjalnych klientów. Równolegle obserwowano poprawiającą się
z roku na rok koniunkturę na rynku budownictwa. Efekt osiągnięto już
po krótkim czasie, bo w latach 2002-2004 nastąpiła stabilizacja
i sukcesywnie uzyskano wzrost kondycji finansowej grupy. Kluczowym
posunięciem było upublicznienie spółki poprzez tzw. fuzję odwrotną,
czyli wniesienie aktywów spółki matki Polimex-Cekop do publicznej
spółki zależnej Mostostal Siedlce, tworząc spółkę Polimex-Mostostal
dopuszczoną do notowań na Giełdzie Papierów Wartościowych.
W miarę bogacenia się spółki przejmowano z rynku kolejne
aktywa, pozyskując jednocześnie coraz to większe atrakcyjne kontrakty
do realizacji. W efekcie w końcowej fazie pierwszej dekady lat
dwutysięcznych roczna sprzedaż sięgnęła sześciu mln złotych,
kapitalizacja firmy wyniosła cztery mld zł, a zatrudnienie osiągnęło
wielkość ponad czternaście tysięcy osób.
Reasumując te wywody na temat zachowań w turbulentnym
otoczeniu, odniosę się do mojej pracy doktorskiej obronionej 2 lata temu,
w której przedstawiłem analizę 2 pól badawczych, tj. płockiej Petrochemii
właśnie lat 90., kiedy zaczynaliśmy poznawać metody, tajniki rynkowego
zarządzania organizmami - gospodarczymi, kiedy Petrochemia Płock,
kolos, ogromna, ważna firma decydowała o powodzeniu całego segmentu
transportu kołowego w Polsce. Drugim polem badawczym był Polimex
(Polimex-Cekop na początku, a potem Polimex-Mostostal), który
z bankrutującej firmy na przełomie 90. i 2000 w ciągu 7 lat stał się
największą w Polsce korporacją budowlaną, zatrudniającą ok. 14 tys.
osób, sprzedającą za ok. 6 mld złotych wyrobów i usług, wysoko
notowaną firmą na GPW w Warszawie, funkcjonująca już na wolnym,
konkurencyjnym uregulowanym rynku. W obu tych przypadkach poszukiwano uniwersalnych czynników sukcesu korporacji przemysłowych.
Wyniki tych analiz, a także empiryczne zidentyfikowanie i zweryfikowanie czynników decydujących o sukcesie rynkowym organizacji
pozwoliły na wyodrębnienie czterech uniwersalnych czynników sukcesu
488
korporacji, które są aż tak uniwersalne, że były przewodnikami
funkcjonowania firmy w latach 90. i 2000 zarówno firmy czysto
produkcyjnej o 30-40-letniej tradycji, jak i firmy praktycznie
zbudowanej w latach 2000 od nowa, od zera, od „bankruta”. W jednym
i w drugim przypadku otoczenie było bardzo turbulentne, bardzo
zmienne, inne w latach 90., kiedy jeszcze raz kiedy uczyliśmy się
wolnego rynku, inne w 2000, natomiast pewne czynniki sukcesu
praktycznie są niezmienne. Tymi czynnikami sukcesu są: działalność
rynkowa, sprawność zarządzania, w tym sprawność zarządzania lidera,
innowacyjność technologiczna, wiedza i umiejętności pracowników.
Wyodrębnione czynniki okazały się istotne i ważne dla ocenianych
korporacji oraz zaważyły w sposób decydujący na ich sukcesie
rynkowym. W szczególności dużą rolę odegrała działalność rynkowa
przedsiębiorstw, przejawiająca się w kreowaniu innowacyjnych
produktów rynkowych, stosowaniu aktywnej polityki marketingowej
oraz tempie wprowadzania agresywnej działalności handlowej
na rynku. Miała ona kluczowe znaczenie dla osiągania sukcesu przedsiębiorstwa na konkurencyjnym rynku. Badani respondenci wskazywali
w wywiadach najczęściej na poszerzanie kontaktów handlowych oraz
na systematyczne monitorowanie rynku w celu zdobywania wiedzy
ważnej dla rozwoju przedsiębiorstwa, identyfikowanie zmian rynkowych
i wychwytywanie szans i możliwości warunkujących sukces.
Równie podobną, wysoką wartością dla sukcesu przedsiębiorstwa
okazała się dynamiczna sprawność zarządzania lidera – przedsiębiorcy,
uwzględniająca jego styl i sposób zarządzania, jego kreatywność,
innowacyjność, przedsiębiorczość, a także szybkość i otwartość
na zmiany rynkowe, problemy oraz sugestie pracowników, jak również
działania prowadzące do ograniczenia zagrożeń.
Nieco niższy udział w kształtowaniu sukcesu rynkowego
przedsiębiorstwa posiadały czynniki: „Innowacyjność technologiczna”
oraz „Wiedza i umiejętności pracowników”. Czynniki te wyrażone
zostały w badaniu poprzez wdrażanie nowoczesnych technologii
pojawiających się na rynku oraz poprzez zwracanie większej uwagi
na motywowanie pracowników do rozwijania ich wiedzy i umiejętności
oraz akceptacji wyznawanych przez nich wartości.
Otrzymane wyniki analizy czynnikowej potwierdziły stanowisko
wielu teoretyków i praktyków oraz wyrażane przypuszczenie autora
489
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
pracy (Jaskóła K.K., Zachowania konkurencyjne przedsiębiorstw
w warunkach kryzysu. „Ekonomika i Organizacja Przedsiębiorstw”
1/2010), że „[…] odpowiednio mentalnie przygotowany menedżment,
wyznający filozofię stałej „ucieczki do przodu” w celu budowania
przewagi konkurencyjnej […]” jest w stanie zapewnić stabilny
wzrost przedsiębiorstwa – korporacji i osiąganie sukcesu rynkowego
w warunkach niepewności otoczenia.
Ponadto chciałbym odnieść się do dyskutowanych przez
panelistów kwestii. Jedną była sprawa okazji rynkowych. Bezwzględnie,
bardzo istotnym elementem zarządzania jest wykorzystanie wszelkich
okazji rynkowych do budowania stabilności firmy i jej rozwoju.
Aplikacja organicznego rozwoju jest niezbędna, a więc inwestowanie
w te obszary/dziedziny, które już posiadamy w firmie, ale również
poprzez akwizycję nowych firm, nowych zespołów, nowych organizacji,
nowych spółek bądź zorganizowanych części majątku spółek po to,
żeby budować znowu przewagę konkurencyjną swoją wielkością.
Pamiętajmy, że duży może więcej. To się sprawdza w praktycznym
działaniu. Łatwiej jest przekonywać klienta, a co równie ważne,
zdecydowanie łatwiej budować relacje z bankami, mając uznaną przez
rynek wielkość. Ponadto większej korporacji łatwiej pozyskać wysokiej
klasy specjalistów, łatwiej stosować elastyczne metody motywacji,
w tym wynagradzania itd. Należy zatem absolutnie szukać okazji
rynkowych dla dalszego rozwoju, oczywiście stosując odpowiednie
kryteria oceny nabywanych kolejnych aktywów. Inną kwestią,
która została postawiona przez jednego z panelistów była sprawa
strategicznego planowania. Czy stać nas na strategiczne planowanie,
na plany strategiczne wieloletnie? I tak, i nie. W moim przekonaniu
i z mojego doświadczenia wynika, że jeśli chodzi znowu o firmy małe
i średnie, rzeczywiście trudno przewidzieć uwarunkowania ich funkcjonowania, w dystansie dłuższym niż np. jeden rok. Oczywiście, najlepiej
jak to napisałem w swojej pracy doktorskiej, pisać ją post factum.
Ale dla koncernów, dla firm dużych, które mają rozległą działalność,
nie można nie budować strategii. Weźmy za przykład duże firmy
energetyczne. Wszyscy wiemy, że bilans energetyczny kraju jest
praktycznie na sztywno, tzn. że nie mamy wielu rezerw w wytwórstwie
energii elektrycznej, a ponadto cały warsztat, cała infrastruktura
produkcyjna jest bardzo przestarzała. Trzeba pilnie budować nowe bloki
490
energetyczne, nowoczesne, o bardziej efektywnych technologiach,
o zdecydowanie wyższej sprawności. Tutaj nie mogą być firmy
pozostawione samym sobie. Firmy muszą kreować strategie, ale też
spójną strategię w tym zakresie powinno mieć państwo. Nie może być
tak, że już pięć lat mówi się, że potrzeba wybudować blok energetyczny
w Kozienicach, w Jaworznie czy Opolu. Nie może być tak, że przedsiębiorstwa mają sobie z tym poradzić same. Nie poradzą sobie same.
Strategia państwa winna polegać na pełnieniu funkcji bufora. Wspierać
procesy rozwojowo inwestycyjne i działać ze świadomością, że nie
zawsze rachunek ekonomiczny przy obecnych uwarunkowaniach jest
pozytywny dla przedsiębiorstw. A inwestować potrzeba. I tu jest rola
państwa i strategia państwa polegająca na uruchamianiu mechanizmów
wspomagania.
Kolejną sprawą, dla branży energetycznej, jest gaz łupkowy.
Wpadliśmy w euforię gazu łupkowego, mówiono, że należy wspierać
procesy poszukiwań i potem wydobycia, deklarowano wielką opłacalność (nazwijmy to tak) koncernom, które podejmą się tego procesu.
Pojawiły się największe na świecie amerykańskie, kanadyjskie firmy
poszukiwawcze. Jednak zaraz, za chwilę zaczęto mówić, że jeżeli ten
gaz się pojawi, to obłożymy go stosownymi podatkami, akcyzą i innymi
- i w konsekwencji firmy te największe się wycofały. Wraca się znowu,
po nieudanych 2 latach, do kokietowania firm poszukiwawczych.
Kolejna sprawa to przykład biodiesla. Deklarowano, że regulacje
uefektywnią proces produkcji biodiesla, poczynając od uprawy roli,
posiania rzepaku, zebrania tego rzepaku, wytłoczenia oleju i potem dalej
chemicznej przeróbki tego oleju do komponentów biodiesla. Okazuje się,
że bardzo szybko zaczęliśmy „majsterkować” przy tych regulacjach
i w wielu miejscach procesu się to już nie opłaca, w związku z czym te
pięknie, żółto kwitnące pola znikają. Bo rachunek ekonomiczny jest
bezwzględny i przy zmieniających się często regulacjach proces staje się
mało opłacalny lub wprost nieopłacalny.
A zatem, w tego typu strategicznych przedsięwzięciach należy
budować wieloletnie plany w firmach, spójne ze stabilną polityką
i strategią państwa. Jeszcze jeden przykład przemysłu chemicznego.
Przez z górą 10 lat nie realizowano procesu prywatyzacji dużych firm
chemicznych, tzw. wielkiej syntezy chemicznej, powodując ich stagnację
rozwojową. Obecnie powstał koncern azotowy, ale bez ofensywnej
491
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
strategii rozwojowej. Z drugiej strony bilans eksportu i importu masowych chemikaliów w Polsce jest ujemny o ponad 9 mld euro. Jest zatem
tak fantastyczny rynek zbytu na wysoko przetworzone wyroby chemiczne. Potrzeba ofensywnej strategii działania dla dynamicznego rozwoju
tej branży.
Podsumowując, należy stwierdzić, że z chwilą wejścia w reguły
gospodarki rynkowej musi istnieć świadomość siły rynku, jego wszechobecności i jego ogromnego wpływu na kondycję firm w realnym
biznesie. Będąc na globalnym rynku podlegamy wszelkim prawidłom jego
oddziaływania. Zatem należy mieć świadomość, że najbardziej trwałym
zjawiskiem, jakie nas będzie obowiązywać to zmiany, a więc konieczność
dynamicznego zarządzania zmianami. Jak wynika z powyższego tekstu
w zasadzie brak jednolitych prawideł do zastosowania w procesach zarządzania spółkami, przedsiębiorstwami, natomiast wykazano, że istnieją
uniwersalne czynniki sukcesu w korporacjach przemysłowych.
PROGRAM KONFERENCJI
9:30 10:00
Rejestracja uczestników, sala 3
Powitanie uczestników i wprowadzenie do problematyki obrad
Prof. dr hab. inż. Tadeusz Krupa, Dziekan Wydziału Zarządzania
Politechniki Warszawskiej
10:00 10:15 Dr hab. inż. Jarosław Domański, Prodziekan Wydziału Zarządzania
Politechniki Warszawskiej, Przewodniczący Konferencji
ERA 2014
PANEL I Wyzwania dla zarządzania przedsiębiorstwami
w burzliwym otoczeniu
Tematyka
Zarządzanie w chaosie, turbulentne otoczenie przedsiębiorstwa,
koncentracja – fuzje, alianse, partnerstwo – kooperacja,
10:15 - kooperencja, współpraca, nowe szkoły i koncepcje zarządzania
12:15 wobec wyzwań burzliwego otoczenia.
Przewodniczący panelu
Prof. dr hab. Irena Hejduk, Szkoła Główna Handlowa,
Politechnika Warszawska
Uczestnicy panelu
492
Prof. dr hab. Maria Romanowska, Szkoła Główna Handlowa
Prof. dr hab. Rafał Krupski, Politechnika Częstochowska
Dr hab. Jan Fazlagić, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego
w Poznaniu, Akademia Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie
Dr hab. Krzysztof Klincewicz, prof. Uniwersytetu Warszawskiego
Dr hab. Marcin Wojtyszek-Kotlarski, Szkoła Główna Handlowa
Dr Sylwia Wojciechowska-Filipek, Społeczna Akademia Nauk
w Łodzi
Dr hab. Katarzyna Szczepańska, prof. Politechniki Warszawskiej
Dr inż. Konrad Jaskóła, twórca i b. prezes Polimex S.A.
Jerzy Cichowicz, prezes Kalokagathia Sp. z o.o.
12:15 Obiad
13:15
PANEL II Klasyczne problemy zarządzania w nowej
perspektywie
Tematyka
Małe i średnie przedsiębiorstwa kontra wielkie korporacje;
zarządzanie strategiczne kontra zarządzanie operacyjne,
twarde zarządzanie kontra miękkie zarządzanie, zmiany struktur
organizacji i funkcji zarządzania, zachowania przedsiębiorstw
w „trudnych czasach”.
Przewodniczący panelu
13:15 - Dr hab. inż. Janusz Zawiła-Niedźwiecki, Politechnika Warszawska
15:00 Uczestnicy panelu
Prof. dr hab. Grażyna Gierszewska, Politechnika Warszawska
Prof. dr hab. Jolanta Szaban, Akademia Leona Koźmińskiego
Prof. dr hab. Jerzy Kisielnicki, Uniwersytet Warszawski,
Politechnika Warszawska
Dr hab. Agnieszka Sopińska, prof. Szkoły Głównej Handlowej
Dr Wioletta Mierzejewska, Szkoła Główna Handlowa
Dr Piotr Kotelnicki, CRM Devoteam Consulting S.A.
Dr inż. Edyta Malicka, Politechnika Warszawska
15:00 Podsumowanie i zakończenie konferencji
15:30
493
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Świat należy nie tylko objaśniać,
ale i przekształcać….
Rozmowa z profesorem dr. hab. Jerzym Damroszem
It should not only to explain the world,
but also to transform….
Conversation with prof. Jerzy Damrosz
Jerzy Damrosz
Andrzej Kansy
Jerzy Damrosz, ur. 22.09.1927 r. w Warszawie. Profesor nauk
humanistycznych. Specjalności: etnosocjologia i etnologia, historia nauki
o kulturze, kultura ludowo-regionalna, teoria regionu i regionalizmu,
edukacja regionalna, zagadnienia etniczne, zróżnicowanie etniczno-regionalne w Europie; od 2009 roku realizuje nowy temat: zagadnienia
turystyki kulturowej i krajoznawstwa edukacyjnego (z uwzględnieniem
kontekstu przemian stylu życia, przewidziana edycja w formie
książki autorskiej). Książki: 19 (5 autorskich + 14 redagowanych lub
494
współredagowanych prac zbiorowych). Zajmuje się także etnopedagogiką
opartą na fundamencie wiedzy o plemiennych i ludowo-regionalnych
korzeniach kultury, powszechnikach kulturowych i niezmiennikach
etycznych (osnowa tzw. wychowania integralnego). Studia, mgr – UW,
1952; dr – UAM, 1970; dr hab. – UAM, 1988 oraz prof. (tytuł – 1998,
na wniosek Instytutu Filozofii i Socjologii PAN) (szerzej w: Złota
Księga Nauk Humanistycznych 2013, red. nacz. Krzysztof Pikoń,
Wyd. Helion, Gliwice 2013, zob. s. 58).
Andrzej Kansy (AK): Pierwszego stycznia 2014 r. minęło 60-lecie
pracy zawodowej Pana Profesora na pełnym etacie, bez jednego dnia
przerwy. Jakie refleksje wzbudził ten szczególny jubileusz u Jubilata?
Jerzy Damrosz (JD): Najpierw na myśl przychodzi mi fragment
wiersza Tadeusza Boya-Żeleńskiego o tym, jak czcić należy każdego
jubilata, oczywiście w wersji krakowskiej. Kojarzy mi się to z takim
zdaniem: „Bierze się do tego celu Tęgiego, starego pryka, Sadza się go
na fotelu I siarczyście się go „tyka”. Bywa i tak (wtrącę tu zdanie
od siebie), że szanowny jubilat w ogóle nic … nie myśli, co najwyżej:
„jakiej marki będzie szampan”, który będzie się piło „na jego cześć”.
Przypuszczam, że u jubilatów pojawiają się różnorodne refleksje,
na przykład w rodzaju: „czy zdołałem zrealizować choćby część
własnych zamierzeń”, „co jeszcze mogę w życiu zrobić pożytecznego”
itp. Niekiedy, być może przychodzi pokusa, by napisać z tej okazji jakiś
„nadzwyczajny tekst”, odważnie zatytułowany, powiedzmy: „Testament
Odchodzącego Pokolenia”. Temat, którym zresztą młodsze pokolenia
niezbyt łatwo potrafią się zafascynować.
A o czym ja myślałem, gdy równo wybiła rocznicowa
„sześćdziesiątka”?
Pierwsza refleksja. Otóż starałem się niemal zawsze „być sobą”.
Dlatego „niemal”, że w okresie PRL uciążliwa cenzura państwowa
i szpiegowanie zwykłych obywateli (np. podsłuch telefoniczny etc.)
utrudniały lub wprost uniemożliwiały swobodne pisanie czy wypowiadanie się. „Być sobą” oznaczało i oznacza, że zasada bezpartyjności
sprzyja niezależnej działalności naukowej i dydaktycznej oraz całej
praktyce społecznej, eo ipso odideologizowanej. Krytyczne uwagi
o mnie pochodziły i pochodzą najczęściej od tych, którzy - jak to
495
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
od dawna określam - mieli i mają „stałe poglądy”, to znaczy są „zawsze
prorządowi” (niezależnie od zmiennej sytuacji historycznej). I ci również
mnie wytykają, którzy sądzą, że „piszę tradycyjnie”, co jest źródłem
moich kolejnych rozmyślań.
Druga refleksja. Wyniki obserwacji mówiących i piszących
pracowników naukowych z zakresu humanistyki, urodzonych nie
wcześniej niż w trzecim ćwierćwieczu XX wieku, wskazują na dość
częstą dążność do stosowania języka hermetycznego i powierzchownego
naśladowania poglądów zachodnioeuropejskich i angloamerykańskich,
czyli unikania jasności w formułowaniu własnych myśli. Młodzież
wykształcona tym bardziej niechętnie sięga do takich publikacji. Niechęć
do czytania wśród młodzieży, dla której głównym źródłem wiedzy jest
Internet, można próbować przezwyciężyć, przygotowując teksty czy
wykłady oparte o zasadę: ścisłość naukowa w komunikatywnej formie,
od czasu do czasu przetykane przykładami i różnymi ciekawostkami,
a nawet zdaniami „z przymrużeniem oka”. Nade wszystko trzeba skupić
się na głoszeniu prawdziwych faktów w kształcie „chłonnej prawdy”.
Uzyskane skutki dydaktyczne uznaję osobiście za dość pożyteczne
i najczęściej przyjmowane pozytywnie przez studentów. W publikacjach
naukowych – obok oczywiście koniecznych badań i ekspertyz
specjalistycznych – powinno się uwzględniać zrozumiałe dla szerszego
kręgu odbiorców zasoby wiedzy wraz z odpowiednią interpretacją.
Trzecia refleksja. Moje tzw. osiągnięcia i epizodyczne satysfakcje
(ale i niekiedy gorycz zbyt długiego pokonywania trudności), przeplatały
się z przekonaniem, że każdy człowiek powinien dawać innemu człowiekowi znacznie więcej dobra, niż to zwykle czyni. Pojawia się najczęstsze
wytłumaczenie: „działać na miarę swoich możliwości”, jakby
zapominano o mickiewiczowskim zawołaniu: „mierz siły na zamiary”.
I wreszcie czwarta refleksja. Przecież życie doczesne ma ściśle
określony zasięg czasu. W tym momencie warto zacytować paradoksalną
sentencję św. Augustyna: „Jeżeli człowiek tyle zabiegów czyni, aby żyć
dłużej, ileż ich czynić powinien, by żyć wiecznie”. By to osiągnąć,
trzeba przyjąć prostą zasadę: „Świat należy nie tylko objaśniać,
ale i przekształcać” bowiem „Dobro jest rozlewne”. Ale prawdziwą
przemianę należy zacząć od siebie, by nie tłumaczyć się, jak Jean
Cocteau, francuski pisarz, malarz, grafik i reżyser filmowy (I poł.
XX w.), gdy mu zarzucono niegdyś, że jego zachowania osobiste
496
stanowią dysonans wobec słów, które publicznie głosił. Wówczas
J. Cocteau wyjaśnił: „To nic nie szkodzi, że ręce siewcy są brudne –
ważne, by ziarno rzucane było zdrowe”.
Na tym kończę swoją wypowiedź z pozycji jubilata. Ponieważ
jednak wywiad z jednym rozmówcą nie może ograniczyć się do jednego
pytania, czekam na dalsze.
AK: Jakie problemy naukowe zafascynowały Pana na tyle, że nie
potrafi Pan usunąć się w zacisze wolne od wszelkiej pracy zawodowej?
JD: Najpierw ogólna uwaga. W powszechnym przekonaniu osiągnięcie
wieku emerytalnego i przejście na emeryturę oznacza radykalną zmianę
trybu życia. W przypadku samodzielnego pracownika naukowego
sytuacja jest całkowicie odmienna, bowiem nie można z dnia na dzień
przerwać dociekań intelektualnych, przekreślić postawy zaciekawienia
otaczającą nas rzeczywistością, zmniejszyć skalę własnych zainteresowań w uprawianej dyscyplinie nauki. Tym bardziej wtedy, gdy praca
badawcza ma charakter interdyscyplinarny. Stąd też, jak wiadomo,
profesorowie często uprawiają nadal działalność zawodową, piszą
książki, nauczają studentów, biorą udział w konferencjach naukowych
i polemikach, nie odcinają się od udziału w życiu publicznym. Mogą co
najwyżej ograniczyć dotychczasową maksymalną intensywność pracy
intelektualnej i nieco wydłużyć okresy wypoczynku.
„Wszystko, co ludzkie, nie jest mi obce” – głosili humaniści
w okresie renesansu. Dziś nie jest realne ogarnięcie całości podstawowej wiedzy ogólnoludzkiej, ale uznaję za słuszne podtrzymywanie nowej
zasady: „Należy interesować się wszystkim, a znać się na jednym”.
Gdybym spróbował posegregować interesujące mnie zakresy
tematyczne, to proponowałbym wyodrębnić dwa katalogi: „Co mnie
jeszcze interesuje” (nr 1) i „Co nowego mnie znów zainteresowało”
(nr 2). Otóż, jak się wydaje, ważniejszy jest katalog nr 2, bo stanowi
sprawdzian żywości umysłu i poszukiwań nowych dróg myślenia.
Z pierwszego katalogu wymieniłbym w pierwszej kolejności
powiązania zjawisk określanych jako „nowoczesność” versus „tradycja”.
Narastająca uporczywie tzw. nowoczesność nie powinna bezceremonialnie eliminować całej tradycji. A najtrudniejszym zadaniem dla
kogoś, kto łączy postawę badacza i dydaktyka z działalnością społeczną,
497
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
jest w istocie rzeczy rozdzielenie w toku myślenia i działania dwóch sfer
rzeczywistości: tego „co jest” od tego „co być powinno” ze względu
na pożądane wartości, wskazania socjotechniczne etc. I zgadzam się
z profesorem Jerzym Szackim, wybitnym socjologiem, że nie tyle
przeciwstawiamy tradycję nowoczesności, lecz staramy się przebierać
i wybierać pozytywy z tych dwóch zjawisk społecznych. Dyskusyjność
zasygnalizowanej tu problematyki wynika z trudności wyboru
i jest następstwem zbyt odmiennej interpretacji badanych zjawisk.
Nade wszystko w praktyce nie doceniamy stopnia złożoności procesów
społecznych. Każda nowoczesność stopniowo zostaje przekształcona
i staje się wcześniej czy później tradycją. W takiej sytuacji można
byłoby tradycję określić – wedle stanowiska etnologa, profesor
Kazimiery Zawistowicz-Adamskiej – jako „dawność w teraźniejszości”.
Osobiście staram się dostrzec i rozróżnić w trendach współczesności i nowoczesności powiązane ze sobą kierunki przemian: globalizacja technologiczna i zarazem antyglobalistyczny dyferencjonizm (wyraz
ten wprowadził doc. Rudolf Jaworek, ekonomista polski), czyli
różnorodność społeczno-kulturowa. Często poplątane są te odmienności
i mówi się, że „świat stał się globalną wioską”, nie rozróżniając wielości
niuansów świata rzekomo spragnionego wszechstronnego globalizmu
i unifikacji mentalno-duchowej. Stąd moje wieloletnie studia nad
zróżnicowaniem etniczno-regionalnym i po części wyznaniowym, a więc
próba odpowiedzi na pytanie: „Co ludzi różnicuje i dzieli?”
W katalogu nr 2 wysuwa się na czoło jeszcze ważniejsze obecnie
pytanie: „A co ludzi łączy”?
Uczeni uznają, że homo sapiens jest wyodrębnionym i najwyższego szczebla gatunkiem w obrębie całej fauny ziemskiej. Nie jest to
jednak wystarczające, by na tej podstawie mówić o jakimś jednolitym
łączniku wspólnoty ogólnoludzkiej. Trzeba wziąć pod uwagę całość
differentia specifica istoty ludzkiej, która już w starożytności została
nazwana: zoon politikon (arystotelesowska „istota państwowa”). I tak
w doktrynie chrystianizmu jest zaznaczona cecha wskazująca na wieczną
trwałość duchowości (duszy) poszczególnych ludzi po śmierci biologicznej, czyli ustaniu życia doczesnego, następnie zauważamy wysoki indeks
inteligencji w porównaniu ze zwierzętami, występuje powszechna
skłonność do łączenia się w grupy społeczne itd. Problem przeobrażeń
i ustalania cech zbieżnych wspólnoty ogólnoludzkiej nakreślony jest
498
w nauce dość szeroko. Z jednej strony dotyczy to wyboru ogólnej teorii
i metodologii poznania świata w wymiarze mikrokosmosu i makrokosmosu, istoty bytowania człowieka, zrozumienia struktury świata
i sensu życia. Z drugiej strony pojawia się konieczność wykreowania
wszechstronnej odnowy człowieka w sensie praktycznym wedle reguł
przyjętego światopoglądu, wielowiekowych i uniwersalnych podstaw
aksjologicznych oraz wniosków wynikających z empatii.
Na ogół wielu ludzi nauki, zwłaszcza poczynając od XIX wieku,
uważało, że jest stały postęp w rozwoju wiedzy ogólnoludzkiej, bowiem
rozwój jest na ogół – jak sądzono – równoznaczny z postępem.
Zapominają oni, jak wiele koncepcji teoretycznych było w historii
ludzkości stopniowo przeobrażanych, uzupełnianych czy ostro
modyfikowanych lub po prostu odrzucanych. Postęp techniczny w XX
i początkach XXI w. jest tak olśniewający, że wyrzucono ze słownika
uczonych wyrażenie „wszechogarniająca tajemnica bytu”, które uczy
pokory intelektualnej i ostrzega, iż każdy tzw. postęp niesie liczne szanse
i jeszcze liczniejsze zagrożenia. Pamiętajmy też, że fides et ratio nie są
ze sobą sprzeczne, gdy przystępuje się bez uprzedzeń do poznawania
człowieka i świata.
Jeśli zdziwienie było początkiem filozofii, to z kolei zaskoczenie
wywołuje potrzebę głębszej weryfikacji znacznej części danej dziedziny
nauki. Toteż, dociekając sensu różnych kwestii i zagadek intelektualno-duchowych odrzuciłem zdecydowanie wąski empiryzm, scjentyzm,
postmodernizm (konsekwentnie niwelujący obiektywizm w nauce na
rzecz relatywizmu poznawczego i moralnego) itp. Dlatego prawie każdy,
kto wszedł na drogę profesorskiej pracy naukowej, zawsze znajdzie coś,
co go zastanowi i stanie się inspiracją do dalszych dociekań. Najważniejsza jest samodzielność myślenia i zastosowanie metod krytyki
naukowej.
Rzecz jasna, egzystowali przed laty i tacy profesorowie, którzy
stając się z namaszczenia prezydenta tzw. profesorami belwederskimi,
byli pewni, że osiągnęli szczyt swoich możliwości i wobec tego można
poprzestać na laurach. Otóż kiedyś krążyło takie ironiczne powiedzonko,
że uczeni ci dawali zwykle do poczytnej gazety codziennej ogłoszenie
mniej więcej takiej treści: „Sprzedam własny księgozbiór naukowy.
Zostałem profesorem”. Nigdy nie miałem takiej pokusy.
499
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
AK: Wiem, że mój obecny Rozmówca opracowuje kolejną, szóstą
już książkę naukową, tym razem o turystyce i krajoznawstwie. Jak
zauważyłem, jest to przez wiele lat nieustanne poszukiwanie nowego
pola badawczego i stopniowe rozszerzanie horyzontu intelektualnego.
Dlaczego Pan dostrzegł ostatnio właśnie w tematyce turystyczno-krajoznawczej jeden z najważniejszych problemów teoretycznych
współczesności, o głębokich implikacjach praktycznych?
JD: Starałem się przedstawić w naszej dotychczasowej rozmowie
dojrzewanie mojego interdyscyplinarnego warsztatu naukowego.
Teraz potwierdzam, że istotnie opracowuję nowe materiały do przyszłej
książki, która będzie udokumentowaniem mojej ogólnej postawy
badawczej, dydaktycznej i społeczno-praktycznej, ale już na pokrewnym
polu zainteresowań. Punktem wyjścia do wszelkich moich badań jest
szeroko pojęta kultura, pogłębiona o ujęcia historyczne i etnologiczne
(etnosocjologiczne) oraz etnopedagogiczne. Przejście od etnografii
regionalnej do krajoznawstwa edukacyjnego nie jest zbyt odległe
tematycznie, a wciąż narastająca wiedza o innych krajach i regionach,
powstała głównie z relacji wędrujących badaczy, literatów, dziennikarzy
i globtroterów, jest cennym dopełnieniem naszego obrazu świata.
Wybór tematyki turystyczno-krajoznawczej jest próbą konkretyzacji jednej z cząstek mojego interdyscyplinarnego warsztatu naukowego. Podkreślam, że te dwa pojęcia mają w moim opracowaniu swoje
rozwinięcie: „turystyka kulturowa” i „krajoznawstwo edukacyjne”.
Te dwie dziedziny działalności społecznej pozwalają lepiej dostrzec
bliskość wzajemną ludzi, podobieństwo najskrytszych marzeń tkwiących
w tożsamości etnicznej i pamięci historycznej najrozmaitszych nacji
i religii. Ruchy regionalistyczne i turystyczno-krajoznawcze mają
ogromne walory wynikające z „ponadpartyjności”, prezentowania
„interesów nadrzędnych” i możliwości „pozytywnego wpływu
na pozycję życiową, kondycję psychologiczną i oddziaływanie społeczne
na poszczególnych ludzi i wspólnoty”.
Nieustannie głoszę pogląd, że najważniejszą potrzebą ludzkości
XXI wieku jest odnowa duchowo-moralna i psychofizyczna wszystkich
przedstawicieli rodu ludzkiego. Potrzebne jest odnowienie triady
starogreckiej (Prawda kontra Fałsz, Dobro kontra Zło i Piękno kontra
Brzydota), podstawowych deklaracji Organizacji Narodów Zjednoczonych i in. – a nade wszystko realizacja Cywilizacji Miłości głoszonej
500
wytrwale przez św. Jana Pawła II. A zatem, to, co jest najważniejsze
jest jednocześnie najtrudniejsze. Zaobserwowana trudność wynika
z kierunków przeobrażeń nowoczesnych społeczeństw, bowiem tempo
przemian społecznych jest coraz szybsze, tempo zmian techniczno-ekonomicznych jeszcze szybsze, natomiast o wiele wolniej przekształca
się układ psychosomatyczny człowieka.
Wybór tematyki mojej następnej książki jest wynikiem przemyślenia hierarchii spraw, które mogą zainteresować szerszy krąg odbiorców. W podtekście propagowanej idei lepszego wykorzystania czasu
wolnego tkwi moja dążność do inspirowania ludzi, aby przekształcali
swój dotychczasowy tryb życia, najczęściej monotonny i szkodliwy,
na bardziej zdrowy i ciekawszy.
Celem moim jest więc napisanie książki w takiej wersji, która
by stanowiła równorzędnie przekaz wiedzy i zachętę do podjęcia zmagań
o nowy styl życia.
AK: Przygotowuje Pan, jak się dowiaduję, „swoistą trylogię”,
w czym przejawia się dążność Pana do uszeregowania trzech syntez
w formie cyklu o wspólnym mianowniku. Czy są to zagadnienia,
które potrafią zainteresować szersze kręgi młodszych pokoleń
i czy mogą inspirować działania o charakterze społecznym?
JD: Pomysł skonstruowania owej trylogii przyszedł stosunkowo
późno, bo dopiero po wydaniu pierwszej pozycji o tematyce regionalno-etnicznej w 2007 roku. I to w momencie, gdy już sporo kartek rękopisu
następnej książki turystyczno-krajoznawczej pojawiło się na moim
biurku. Wkrótce więc doszedłem do wniosku, że należałoby tę trzecią
pozycję poświęcić na rozważania pod ogólną nazwą „Kultura
i wychowanie”. Wspólny mianownik wynika z autorskiego przekonania,
że konieczne jest pełne wyzwolenie energii społecznej wszystkich
obywateli Rzeczypospolitej Polskiej; dotyczy to zakresu aktywności
samorządowej i lokalno-regionalnej (łącznie z towarzystwami społeczno-kulturalnymi i społeczno-naukowymi), ruchliwości turystyczno-krajoznawczej (przy współudziale ruchu harcerskiego i licznych
organizacji pozarządowych) oraz skutecznej edukacji kulturalnej w skali
szkolnej, jak i pozaszkolnej.
501
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Zastanówmy się wobec tego, czy ta tematyka może zainteresować
młodsze pokolenia, często stroniące od wysiłku fizycznego, zainfekowane tęsknotą do nadmiernego wysiadywania przed komputerem,
stawiające na pierwszym miejscu fast foody i słodycze etc. Wydaje się,
że wędrowanie, kontakt z urokami tego świata, poszukiwanie
odmienności, zmiana stylu życia nie tylko na zdrowszy, ale i ciekawszy,
może stać się nowym źródłem radości i życzliwości wobec innych ludzi.
„Obcość” zamieńmy na „Odmienność”.
Sądzę, że tematyka „trylogii” nie jest marginesowa w życiu
młodych wykształconych ludzi. Ważne jest natomiast, by podać to
zgodnie z zasadą ścisłości naukowej, lecz w formie komunikatywnej,
z ilustracjami, bo żyjemy w cywilizacji obrazkowej.
Istnieje przy tym dodatkowa, niebagatelna kwestia pisarska.
Otóż w ostatnim czasie częściej słyszę opinię, że pierwsze zdania
w wydrukowanej książce decydują o tym, czy ją w ogóle warto
przeczytać. W jaki więc sposób można zelektryzować młodego
wykształconego czytelnika, jakie wpisać pierwsze zdania, na przykładzie
publikacji turystyczno-krajoznawczej, by zachęcić do dalszej lektury?
Stefan Żeromski w jednej ze swoich znanych powieści zaczął
narrację zdaniem: „Ogary poszły w las”. Znakomite wejście – i tak
właśnie w tej formie mógłby zacząć m.in. także pisarz reprezentujący
dziecięcą literaturę: „Bachory poszły w las”. Natomiast nie mamy
przekonania, czy wpis początkowy, zgodny z tytułem opracowywanej
książki, może się tak zacząć: „Turyści i krajoznawcy obojga płci poszli
w las…”, by zaintrygować czytelnika.
Jako autor muszę kategorycznie przestrzegać zasady rozdzielenia
narracji literackiej i naukowej. Jest to truizm, który powinien
niezmiennie być stosowany, bowiem fabuła literacka i oprawa językowa
z tym związana – w przeciwieństwie do myślenia naukowego – nie
muszą prezentować autentycznych faktów.
Na wszelki przypadek – bo może są także czytelnicy „pierwszego
zdania” i równocześnie „ostatniego zdania”, zanim rozpoczną dłuższą
lekturę – większą uwagę zwrócę na Wstęp i Zakończenie w dwóch
pozostałych pozycjach trylogii.
502
AK: Zdaję sobie sprawę z tego, że ukoronowaniem Pana studiów,
dociekań i usiłowań powiązania teorii z praktyką byłaby jakaś
„nadsynteza”, stanowiąca próbę bliższego rozumienia współczesnej
europejskiej formacji cywilizacyjno-kulturowej i zarysowania kierunków jej pożądanego rozwoju. Jakie są Pana uwagi w tej materii?
JD: Zadaje mi Pan pytanie o podstawowym znaczeniu, bowiem po wielu
latach dociekań i doświadczeń mam do wyboru: albo poprzestać na trzech
pracochłonnych syntezach cząstkowych (trylogia), albo też ponadto
zacząć marzyć o jakiejś „nadsyntezie”, która w ramach spójnej narracji
przedstawiałaby pełny, interdyscyplinarny obraz poglądów autora.
Niewątpliwie nadają się do tego celu rozmyślania analityczno-syntetyczne wokół europejskiej formacji cywilizacyjno-kulturowej,
przegląd różnych wizji tej formacji, ogląd „szans” i „zagrożeń”, jakie
przynosi Unia Europejska, a przede wszystkim wniknięcie w sferę
oczekiwań i pragnień młodych pokoleń Europejczyków, w tym i Polaków.
Można się zastanawiać, czy taką tematykę udźwignie jedna osoba
czy dopiero liczny zespół niezależnych ekspertów.
Jedno jest pewne. Na tę problematykę trzeba spojrzeć z pozycji
polskiej, pamiętając o słowach św. Jana Pawła II: „Trudno nam
wchodzić do Europy, bo ją tworzyliśmy. Tworzyliśmy ją większym
trudem aniżeli ci, którym się przypisuje, albo którzy sobie przypisują
patent na europejskość” (Włocławek, czerwiec 1991 r.).
Trudno przewidzieć, co się będzie działo w Europie Wschodniej,
gdyż wydarzenia dziejące się na Ukrainie od końca listopada 2013
wskazują, że Rosja zrzuciła swoją maskę układnego partnera w kontaktach międzynarodowych, zwłaszcza w stosunkach z najbliższymi
sąsiadami. Różnice zdań, jakie występują teraz w Unii Europejskiej będą
testem, weryfikującym sens istnienia eurobiurokratycznej machiny
superpaństwa. NATO jest bardziej skonsolidowane, choć zapewne
zaskoczone i zakłopotane, alarmujące o potrzebie nowych intensywnych
zbrojeń (w ostatnich latach obniżono znacznie w państwach natowskich
wydatki na zbrojenia, podczas gdy ta sama pozycja w budżecie Rosji
wzrosła o jedną trzecią). Próba renesansu i rekonstrukcji imperium
neosowieckiego będzie miała istotny wpływ na dalszy rozwój Europy
(Eurazji) w pierwszej ćwierci XXI w.
503
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Nie będę sięgał do aktualnych prognoz socjologicznopolitologicznych ani nie przedstawię komentarza na miarę starożytnej
Pytii, wieszczki Apollina w Delfach, która odpowiadała w sposób
wieloznaczny za pośrednictwem kapłana, uprzednio poszcząc
i po odbyciu kąpieli rytualnej w Źródle Kastalskim. Przypuszczam,
że idea imperium neosowieckiego, która przetrwała w ukrytym kokonie
postsowietyzmu (a została przez wydarzenia na Ukrainie ujawniona
przedwcześnie), wskutek wzrastających nacisków zewnętrznych
i możliwej, choć niezbyt pewnej, presji bardziej światłej części narodu
rosyjskiego, nie rozwinie w pełni swoich skrzydeł. Wcześniej czy
później stanie się kolejnym wstrząsającym etapem historii europejskiej,
który będziemy starali się wprawdzie umieścić w naszej narodowej
pamięci historycznej (jak hitleryzm i stalinizm), ale dla dobra wspólnego
wrzucimy do lamusa przeszłości cały putynizm. Od pewnego czasu
obserwowaliśmy narodziny putynizmu – zdławienie buntu w Czeczenii,
oderwanie Abchazji i Osetii Płd. od Gruzji, okupację Krymu, powstanie
rosyjskiej enklawy nad Dniestrem w Mołdawii i in.
W pierwszych miesiącach 2014 r. powstrzymajmy się zatem
od dyskutowania i roztrząsania problematyki rozwoju europejskiej
formacji cywilizacyjno-kulturowej i polskiej w niej pozycji. Mamy
do dyspozycji zbyt wiele niewiadomych.
Tak czy inaczej, gdybyśmy teraz chcieli opublikować historię
tysiącletniej Polski i nasze kontakty z Europą, najbardziej właściwy tytuł
brzmiałby następująco: „Od Mieszka Pierwszego do mieszka pustego”.
I od nas w dużym stopniu zależy, czy za kilka lub kilkanaście lat
tytuł ten stanie się nieaktualny.
AK: Dziękuję za spotkanie z Panem Profesorem i rozmowę, która
dostarcza różnych spostrzeżeń przydatnych także dla praktyki
społecznej, ale i zawierającą zbiór spornych kwestii dyskusyjnych,
które nie zanikną w najbliższej przyszłości.
JD: Dziękuję za sympatyczne spotkanie i cierpliwe wysłuchanie mojej
narracji.
Rozmowę przeprowadził
Andrzej Kansy
Płock, 9 V 2014 r.
504
Aneks
Jerzy Damrosz: Dlaczego zajmowałem się regionalizacją
i regionalizmem?
„Cóż, po pierwsze – uparcie twierdzę, że przed Wielkim Wybuchem, czyli przed zaistnieniem świata dostrzegalnej materii, nie było
Czasu i nie było Przestrzeni. Dopiero w owym przełomowym momencie
pojawiły się wzmiankowane parametry. Dlatego dziś można mówić
właśnie o cząsteczkach czasu i cząsteczkach przestrzeni, o ich
wzajemnych powiązaniach, o tym, że przestrzenie są bliższe i dalsze,
większe i mniejsze w stosunku do nas, że czas jest ułożony chronologicznie, a poszczególne odcinki czasu układają się w sposób indywidualny
i specyficzny w pamięci historycznej i poszczególnych osobników.
Po wtóre – autentyczny regionalista o szerszych horyzontach myślowych
rozmyśla nie tylko o regionach, regionalizacji i regionalizmie. Po trzecie –
dojrzały „ja – regionalista” nie wyrasta nagle, nie jest w izolowanym
nurcie wiedzy, przeżyć i oddziaływań społecznych, lecz pojawia się
w istocie rzeczy po latach doświadczeń i działań zawsze – podkreślmy to
wyraźnie – jako następstwo wielorakich zainteresowań, wyznaczających
zarazem możliwość rozróżnienia tego, co istotne i co marginalne.
[…] Po maturze odbyłem studia na Uniwersytecie Warszawskim
(socjologia, pobocznie etnografia). Otóż sądzę, że poprzez geografię
i etnografię otworzyłem drogę do poznania właściwości lokalno-regionalnych. Oznaczało to, że zdobyłem możliwość ujrzenia ogromnej
różnorodności zjawisk w świecie przyrody i kultury, odmienności ludzi
i wielości kodów kulturowych. Od najmłodszych lat do dzisiaj mam
głębokie przekonanie o tym, że świat jest niezwykle ciekawy.
Jednocześnie w latach studenckich (1947-1952) miałem styczność
na wykładach, seminariach i konwersatoriach z wybitnymi wykładowcami tej klasy, co profesorowie: Stanisław Ossowski (socjolog, promotor
pracy magisterskiej), Maria Ossowska (nauka o moralności), Witold
Kula (historia gospodarcza), Tadeusz Kotarbiński (metodologia nauk,
logika, prakseologia), Władysław Tatarkiewicz (historia filozofii),
Witold Dynowski (etnolog), Jan Stanisław Bystroń (etnolog, historyk
kultury, socjolog – tylko jeden rok akademicki ze względu na jego stan
zdrowia) i inni. To oni kształtowali i rozszerzali moje horyzonty
505
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
myślowe, chociaż niejednokrotnie podtrzymywałem swoje racje światopoglądowe, stojące w opozycji do ich niektórych przekonań i zachowań.
To przede wszystkim dzięki nim, ja, etnosocjolog, po tego rodzaju
studiach i w czasie pracy zawodowej, zaczętej w 1954 roku w Zakładzie
Etnografii IHKM Polskiej Akademii Nauk, uformowałem w okresie
znacznie późniejszym interdyscyplinarny warsztat naukowy.
[…] Odnotować warto kilka punktów zwrotnych wzmacniających
moje zainteresowania problematyką lokalno-regionalną i etniczną.
1) W latach 1953-54 Międzyuczelniane Obozy Etnograficzne
na Kurpiach (brałem udział w badaniach terenowych już jako
magister) – Ostrołęka, Wach. W 1958 r. MOE w Bielsku Podlaskim na pograniczu polsko-białoruskim. Wieloletni aktywny udział
w różnych konferencjach naukowych poświęconych regionom
północno-wschodniej Polski (Mazowsze wsch., Podlasie).
2) Jako główny redaktor – wraz z kilkuosobowym zespołem –
rozpocząłem w roku 1954 opracowywanie zbiorów rękopiśmiennych Michała Federowskiego (1853-1923) obejmujących tematycznie pieśni białoruskie. Nastąpiło wtedy dalsze rozszerzenie
moich zainteresowań na obszar polsko-białoruskich zagadnień
etnicznych i folklorystycznych (znacznie wcześniej rozpocząłem
studia polsko-ukraińskie).
3) Dysertacja doktorska pt. „Problem regionu w etnografii polskiej”
(promotor prof. Józef Burszta, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, obrona – 1970).
4) Praca habilitacyjna („Rozwój pojęć podstawowych w polskiej nauce
o kulturze ludowej do roku 1939”, 1988), której treść była
uszeregowana wedle czterech klas pojęciowych: a) zakres przedmiotowy kultury ludowej i pojęć pokrewnych, jak „kultura
chłopska”, „kultura wiejska” itp.; b) zakres dyscypliny naukowej
oraz ujęć interdyscyplinarnych (nazwa i cechy dyscypliny) –
„etnografia”, „etnologia”, „antropologia kulturowa v. społeczna”
itp.; c) zakres kategorii zróżnicowania przestrzennego, jak „region”
itp.; d) zakres zróżnicowania w czasie, jak „zmienność i ciągłość
kulturowa”, „tradycja” itp. Kolokwium habilitacyjne – UAM, 1988.
506
[…] Muszę przyznać się otwarcie, że bardziej niż uczone księgi
i komputery, fascynują mnie ludzie. Człowiek jest najbardziej otwartą
i mądrą Księgą, z której próbujemy odczytywać sens otaczającej nas
rzeczywistości.
[…] Tak więc zastanawianie się nad implikacjami praktycznymi
zaczynamy od stwierdzenia, że Człowiek jest najciekawszym fragmentem
otaczającego nas świata. To on jest podstawowym źródłem naszej wiedzy,
przeżyć i oddziaływań społecznych. Dlatego nie stroniłem – jako zawsze
bezpartyjny – od udziału w różnorodnej działalności społecznej: Rada
Krajowa Regionalnych Towarzystw Kultury (1994-2002), Mazowieckie
Towarzystwo Kultury i in.
[…] W tym momencie muszę podkreślić, że osnową mojej pracy
o charakterze społeczno-praktycznym było i jest ukazanie wymiaru
regionalnego jako cząstki terytorium ojczystego – czyli „ojczyzna i jej
regiony”, a nie cząstki rozsadzającej unitarność i suwerenność państwa.
Tym się różni regionalizm unijny od tradycyjnego regionalizmu
polskiego”1.
1
J. Damrosz, Świat składa się z cząstek czasu i cząstek przestrzeni – i co z tego wynika
(refleksje badacza i praktyka), w: Ja – regionalista, refleksje, stanowiska, komentarze,
praca zbiorowa pod red. Damiana Kasprzyka, Wyd. Interdyscyplinarny Zespół Badania
Wsi UŁ, Łódź 2010., s. 22, 24-26. Tekst powstał na przełomie pierwszej i drugiej
dekady XXI w., gdy byłem już zatrudniony w Szkole Wyższej im. Pawła Włodkowica
w Płocku jako kierownik Katedry Etnokulturologii i Edukacji Regionalnej, powstałej
we wrześniu 1999 r. Redaktor naukowy cytowanej pracy, pracownik naukowy
Uniwersytetu Łódzkiego, dr Damian Kasprzyk, jest rodem z Płocka.
507
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
508
Recenzenci
prof. zw. dr hab. Jerzy Damrosz
ks. prof. zw. dr hab. Andrzej Gretkowski
ks. prof. zw. dr hab. Michał Marian Grzybowski
prof. zw. dr hab. Andrzej Straszak
prof. zw. dr hab. Jerzy Sławomir Wasilewski
prof. zw. dr hab. inż. Daniela Żuk
prof. dr hab. inż. Zbigniew Kruszewski
prof. dr hab. Dorota Kulczycka
prof. dr hab. Grzegorz Radomski
prof. dr hab. Anna Maria Stogowska
dr hab. Małgorzata Cwenk
dr hab. Paweł Tański
doc. dr Andrzej Gałkowski
doc. dr Wiesław Koński
doc. dr inż. Robert Żak
dr Dariusz Ćwikowski
dr Grzegorz Gołębiewski
dr Damian Kasprzyk
dr Tomasz Kruszewski
dr Marcin Lutomierski
dr Adrian Mianecki
dr inż. Grzegorz Michalak
dr Małgorzata Michalska
dr Wiesław Pomorski
dr Liliana Tomaszewska
509
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
510
Autorzy
Balski Michał – mgr, kierownik Oddziału Strategii Rozwoju Miasta
w Urzędzie Miasta Płocka.
Baraniuk Tadeusz – dr, prowadzi zajęcia w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego, uczestniczy
w polsko-ukraińskich badaniach etnograficznych na Huculszczyźnie.
Berliński Marcin – dr nauk społecznych, obszarem jego zainteresowań
badawczych jest polityka społeczna związana w szczególności
z pomocą społeczną, polityką rodzinną oraz polityką senioralną.
Bernat Rafał – mgr, doktorant, Katedra Prawa Finansów Publicznych,
Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, doradca podatkowy.
Chudowska-Rączka Dorota – mgr inż. arch., kierownik Referatu
Rewitalizacji Miasta w Urzędzie Miasta Płocka.
Chudzyński Marian – dr nauk humanistycznych, członek honorowy
Towarzystwa Naukowego Płockiego.
Damrosz Jerzy – prof. dr hab., Katedra Etnokulturologii i Edukacji
Regionalnej Szkoły Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku.
Ur. w 1927 w Warszawie. Profesor nauk humanistycznych. Specjalności: etnosocjologia i etnologia, historia nauki o kulturze, kultura
ludowo-regionalna, teoria regionu i regionalizmu, edukacja regionalna, zagadnienia etniczne, zróżnicowanie etniczno-regionalne
w Europie. Autor 19 książek. Zajmuje się także etnopedagogiką
opartą na fundamencie wiedzy o plemiennych i ludowo-regionalnych korzeniach kultury, powszechnikach kulturowych
i niezmiennikach etycznych.
511
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Danilova Larisa – dr nauk pedagogicznych, docent w katedrze teorii
i historii pedagogiki Jarosławskiego Państwowego Uniwersytetu
Pedagogicznego im. K.D. Uszyńskiego w Jarosławiu (Rosja).
Frąckowiak Anna – prof. nzw. dr hab., dziekan Wydziału Pedagogicznego Szkoły Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku.
Jaskóła Konrad – dr nauk ekonomicznych, zawodowo związany
z branżą chemiczną, był m.in. prezesem Petrochemii Płock SA
oraz Polimex-Mostostal SA.
Kansy Andrzej – dr nauk humanistycznych, członek Towarzystwa
Naukowego Płockiego.
Kapuścińska Marzena – mgr, kierownik Biura ds. Jakości Kształcenia
Szkoły Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku, animator
Regionalnego Ośrodka EFS w Płocku.
Korzan Daniel – doc. dr, dziekan Wydziału Pedagogicznego Szkoły
Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku Filii w Iławie.
[email protected], www.korzan.edu.pl
Kowarska Agnieszka J. – dr nauk humanistycznych, współpracuje
z Instytutem Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu
Warszawskiego, współredaktor „Kwartalnika Romskiego”.
Lutomierski Marcin – dr nauk humanistycznych, badacz historii
literatury i kultury polskiej, pracownik Wydawnictwa Naukowego
Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, współpracownik
Instytutu Literatury Polskiej UMK.
Malinowska Agnieszka – mgr, pracownik Referatu Rewitalizacji
Miasta w Urzędzie Miasta Płocka.
Mianecka Julia – dr nauk humanistycznych, dyrektor Instytutu Kształcenia Podyplomowego Szkoły Wyższej im. Pawła Włodkowica
w Płocku.
Milewska Marta – doktor nauk humanistycznych w zakresie historii.
Prowadzi zajęcia w Akademii Humanistycznej im. Aleksandra
Gieysztora w Pułtusku. Przedmiotem jej naukowych zainteresowań
są dzieje społeczno-gospodarcze w okresie porozbiorowym. Autorka artykułów dotyczących ochrony zdrowia i opieki medycznej.
Molokov Dimitry – doktor nauk pedagogicznych, docent w katedrze
teorii i historii pedagogiki, dziekan Wydziału Zarządzania
512
Socjalnego
Jarosławskiego
Państwowego
Uniwersytetu
Pedagogicznego im. K.D. Uszyńskiego w Jarosławiu (Rosja),
e-mail: [email protected]
Rogalska Katarzyna – mgr, absolwentka Wydziału Sztuk Pięknych
Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu (Ochrona Dóbr
Kultury, specjalność konserwatorstwo). Członek Polskiego Instytutu Studiów nad Sztuką Świata oraz Stowarzyszenia Historyków
Sztuki Oddział Warszawski. W 2012 r. otworzyła przewód
doktorski w zakresie nauk o sztuce na UMK w Toruniu. Pracownik Działu Zbiorów Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku.
Stanowska Iwona – mgr, pracownik Referatu Rewitalizacji Miasta
w Urzędzie Miasta Płocka.
Szczepański Janusz – prof. zw. dr hab., pracownik Uniwersytetu Marii
Curie-Skłodowskiej w Lublinie (Instytut Historii, Zakład Historii
Najnowszej) oraz Akademii Humanistycznej im. Aleksandra
Gieysztora w Pułtusku (Wydział Historyczny, Katedra Historii
Miasta i Regionu). Redaktor naukowy Dziejów Mazowsza (tom 3 –
lata 1795-1918; tom 4 – lata 1918-1939).
Wasilewska Agnieszka – mgr, kierownik Działu Programowania,
Metodyki i Ewaluacji Kształcenia we Wszechnicy Polskiej Szkole
Wyższej w Warszawie.
Waszczyńska Katarzyna – dr nauk humanistycznych, adiunkt
w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu
Warszawskiego, specjalizuje się w etnografii regionalnej oraz
problematyce etnicznej i tożsamościowej w Europie ŚrodkowoWschodniej.
Żórawska Wioletta – dr nauk humanistycznych w dyscyplinie
literaturoznawstwo (UKSW). Ukończyła filologię polską
na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Absolwentka
Podyplomowego Studium Dziennikarstwa UW. Nauczycielka
języka polskiego w gimnazjum w Bielsku. Przewodnicząca Sekcji
Nauk Humanistycznych TNP.
513
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
514
Informacje dla autorów
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” jest czasopismem
wydawanym przez Towarzystwo Naukowe Płockie. Zawiera artykuły
naukowe, komunikaty, sprawozdania oraz recenzje.
Autorzy zamierzający opublikować swój tekst powinni na adres
redakcji dostarczyć jeden egzemplarz wydruku komputerowego oraz
płytę CD z elektroniczną wersją tekstu w formacie doc lub docx.
Tekst powinien spełniać następujące wymagania:
• Objętość artykułu do 40 stron, czcionka (Times New Roman)
tekstu głównego 12 punktów, interlinia 1,5 wiersza.
• Przypisy zamieszczone na dole strony, ze skrótami w języku
polskim (np. dz. cyt., tamże), czcionka (Times New Roman) tekstu
przypisu 10 punktów, interlinia 1 wiersz.
• Przypisy odwołujące się do niepublikowanych źródeł archiwalnych
powinny zawierać nazwę archiwum, nazwę zespołu archiwalnego,
sygnaturę, stronę, kartę, tytuł dokumentu (bez kursywy), np.
Archiwum Państwowe w Płocku, Towarzystwo Naukowe Płockie,
sygn. 234, k. 21, Protokół zebrania organizacyjnego sekcji
technicznej.
• Przypisy odwołujące się do książek pojedynczych autorów, jak też
o nierozdzielnym autorstwie, winny zawierać: inicjał imienia
i nazwisko autora (autorów), tytuł książki (kursywą), miejsce i rok
wydania, stronę, np.
Z. Kruszewski, Towarzystwo Naukowe Płockie - podmiot życia
publicznego, Warszawa 2011, s. 35-39.
515
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
• Przypisy odwołujące się do prac zbiorowych powinny zawierać:
inicjał imienia i nazwisko autora wewnętrznego opracowania, tytuł
wewnętrznego opracowania (kursywą), tytuł książki, w której
zostało ono umieszczone (kursywą), inicjał imienia i nazwisko
redaktora lub opracowującego, miejsce i rok wydania, stronę, np.
A. Chodubski, O metodach i technikach współczesnych badań
regionalnych, w: Polityka regionalna a historyczna i obronna
świadomość Polaków. W 80. rocznicę przyłączenia Chojnic
do Drugiej Rzeczypospolitej, red. J. Knopek i A. Marcinkowski,
Bydgoszcz 2001, s. 220-223.
• Przypisy odwołujące się do czasopism naukowych winny zawierać:
inicjał imienia i nazwisko autora, tytuł artykułu (kursywą), tytuł
czasopisma (w cudzysłowie), ewentualnie rocznik, rok publikacji,
kolejny tom (ewentualnie numer, zeszyt), stronę, np.
M.M. Kosman, Republika Federalna Niemiec wobec Traktatu
o Unii Europejskiej, „Przegląd Politologiczny” 2004, nr 2, s. 71-84.
• Przypisy źródłowe z odwołaniem się do tekstów prasowych winny
zawierać: inicjał imienia i nazwisko autora, tytuł artykułu
(kursywą), tytuł gazety (w cudzysłowie), rok, numer, dzień
i miesiąc (cyframi rzymskimi), np.
dzienniki: Z. Jaworski, Fauna ziemi płockiej, „Rzeczpospolita”
2009, nr 252 z 10-11 XI.
miesięczniki, kwartalniki: K. Pacuski, Parafie diecezji płockiej
od XI do XVI wieku, „Notatki Płockie” 1996, nr 1, s. 3-6.
• W przypadku artykułu recenzyjnego należy podać nazwisko i imię
autora recenzowanej książki, tytuł publikacji, miejsce i rok
wydania oraz liczbę stron.
• Cytaty należy zapisywać z użyciem cudzysłowu (bez kursywy).
• Do artykułu należy dołączyć streszczenie w języku polskim
oraz angielskim o objętości nieprzekraczającej 600 znaków
ze spacjami każde.
• Do artykułu należy dołączyć do 5 słów kluczowych w języku
polskim oraz angielskim.
• Do artykułu należy dołączyć krótką informację o autorze.
516
Procedura recenzowania
zgodna z wytycznymi Ministerstwa
Nauki i Szkolnictwa Wyższego
(Dobre praktyki w procedurach recenzyjnych w nauce,
Warszawa 2011)
1. Do recenzowania kierowane są artykuły, które uzyskały aprobatę
kolegium redakcyjnego. Kolegium ocenia zgodność nadesłanych
materiałów z profilem pisma, z wymaganiami redakcyjnymi oraz
poprawność warsztatu naukowego.
2. Artykuł recenzowany jest przez dwóch zewnętrznych recenzentów.
Nie mogą oni wchodzić w skład redakcji i rady naukowej czasopisma
oraz nie mogą być zatrudnieni w podmiocie, w którym afiliowany jest
redaktor naczelny czasopisma.
3. Artykuły przekazywane są do recenzji w sposób uniemożliwiający
ich identyfikację. Autorzy nie znają recenzentów swoich artykułów
(double-blind review proces).
4. Nazwiska recenzentów publikowane są raz w roku na stronie
internetowej czasopisma.
5. Recenzje wykonywane są na formularzu recenzyjnym zamieszczonym
na stronie internetowej czasopisma.
6. Recenzja ma charakter opiniodawczy. Redaktor naczelny podejmuje
ostateczną decyzję o wydrukowaniu artykułu.
517
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego”
Towarzystwo Naukowe Płockie
09-402 Płock
pl. Narutowicza 8
tel. fax 24 262 26 04, e-mail [email protected]
Recenzja artykułu zgłoszonego do publikacji
w „Roczniku Towarzystwa Naukowego Płockiego”
Tytuł artykułu:
Należy zaznaczyć znakiem „x”
Lp.
1.
2.
3.
4.
5.
518
Kryteria
Czy tytuł artykułu
odpowiada jego treści?
Czy słowa kluczowe
i streszczenie artykułu
są prawidłowe?
Czy opracowanie jest
oryginalne względem
istniejących publikacji?
Czy artykuł ma
charakter naukowy?
Czy artykuł zawiera
nowy problem
badawczy?
Tak
Wymaga
poprawienia lub
uzupełnienia
Nie i nie nadaje się
do poprawienia
lub uzupełnienia
Czy metodyka
6. badawcza jest
właściwa?
Czy dobór literatury
7.
jest właściwy?
Czy treści
prezentowane są
8.
w sposób przejrzysty
i logiczny?
Czy język pracy
9.
jest poprawny?
Czy wnioski z badań są
10. dobrze
udokumentowane?
Czy części techniczne
11. (ilustracje, tabele,
wykresy) są czytelne?
Proponuję:
przyjęcie artykułu do druku w przedstawionej formie
przyjęcie artykułu do druku po uwzględnieniu uwag recenzenta
przyjęcie artykułu do druku po przeredagowaniu oraz po ponownym
zrecenzowaniu
nie przyjmować artykułu do druku
Uwagi i sugestie:
519
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
Imię i nazwisko Recenzenta:
……………………………………………………………………………
Tytuł (stopień naukowy) Recenzenta:
……………………………………………………………………………
Afiliacja Recenzenta:
……………………………………………………………………………
Podpis recenzenta:
……………………………………………………………………………
Data sporządzenia recenzji:
……………………………………………………………………………
Nazwiska recenzentów będą umieszczane na liście zbiorowej
recenzentów współpracujących z redakcją zamieszczanej na stronie
internetowej „Rocznika Towarzystwa Naukowego Płockiego”.
520
Zabezpieczanie oryginalności artykułów
w „Roczniku Towarzystwa Naukowego Płockiego”
Redakcja „Rocznika Towarzystwa Naukowego Płockiego”
stosuje zalecenia Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego
dotyczące ochrony przed ghostwriting i guest authorship
(https://pbn.nauka.gov.pl/static/doc/wyjasnienie_dotyczace_ghostwriting.pdf
[dostęp 2.08. 2013 r.]):
„Rzetelność w nauce stanowi jeden z jej jakościowych
fundamentów. Czytelnicy powinni mieć pewność, iż autorzy publikacji
w sposób przejrzysty, rzetelny i uczciwy prezentują rezultaty swojej
pracy, niezależnie od tego, czy są jej bezpośrednimi autorami, czy też
korzystali z pomocy wyspecjalizowanego podmiotu (osoby fizycznej
lub prawnej).
Dowodem etycznej postawy pracownika naukowego oraz
najwyższych standardów redakcyjnych powinna być jawność informacji
o podmiotach przyczyniających się do powstania publikacji
(wkład merytoryczny, rzeczowy, finansowy etc.), co jest przejawem
nie tylko dobrych obyczajów, ale także społecznej odpowiedzialności.
Przykładami przeciwstawnymi są ghostwriting i guest authorship.
Z ghostwriting mamy do czynienia wówczas, gdy ktoś wniósł
istotny wkład w powstanie publikacji, bez ujawnienia swojego udziału
jako jeden z autorów lub bez wymienienia jego roli w podziękowaniach
zamieszczonych w publikacji.
Z guest authorship (honorary authorship) mamy do czynienia
wówczas, gdy udział autora jest znikomy lub w ogóle nie miał miejsca,
a pomimo to jest autorem/współautorem publikacji”.
521
„Rocznik Towarzystwa Naukowego Płockiego” 2014, nr 6
W związku z tym Redakcja
„Rocznika Towarzystwa Naukowego Płockiego”:
1. Wymaga od autorów publikacji ujawnienia wkładu poszczególnych
autorów w powstanie publikacji (z podaniem ich afiliacji oraz
kontrybucji, tj. informacji kto jest autorem koncepcji, założeń, metod,
protokołu itp. wykorzystywanych przy przygotowaniu publikacji),
przy czym główną odpowiedzialność ponosi autor zgłaszający
manuskrypt.
2. Wyjaśnia w tekście Zabezpieczanie oryginalności artykułów
w „Roczniku Towarzystwa Naukowego Płockiego”, że ghostwriting,
guest authorship są przejawem nierzetelności naukowej, a wszelkie
wykryte przypadki będą demaskowane, włącznie z powiadomieniem
odpowiednich podmiotów (instytucje zatrudniające autorów,
towarzystwa naukowe, stowarzyszenia edytorów naukowych itp.).
3. Zobowiązuje Autorów do ujawnienia informacji o źródłach
finansowania publikacji, wkładzie instytucji naukowo-badawczych,
stowarzyszeń i innych podmiotów (financial disclosure).
4. Będzie dokumentować wszelkie przejawy nierzetelności naukowej,
zwłaszcza łamania i naruszania zasad etyki obowiązujących w nauce.
5. Każdy z Autorów odpowiedzialny za zgłoszenie pracy do druku
będzie zobowiązany do złożenia oświadczenia w sprawie
ghostwriting i guest authorship oraz o przeniesieniu praw autorskich
i finansowych.
522

Podobne dokumenty