MM_MAJ_05_2011
Transkrypt
MM_MAJ_05_2011
Zmodernizowana ulica wizytówką Mszczonowa Mszczonowianie w podzięce za beatyfikację O GEOTERMALNYM MIEŚCIE, MODERNIZACJI ULICY SIENKIEWICZA I INNYCH GMINNYCH SPRAWACH ... wywiad MERKURIUSZ MSZCZONOWSKI maj 2011 / nr 05 (186) To nie tylko postumenty to dary serc Mszczonów 3.V. 2011r. Osuchów 1.V. 2011r. Majowe święta i rocznicowe obchody w gminie Mszczonów W NUMERZE O GEOTERMALNYM MIEŚCIE, MODERNIZACJI ULICY SIENKIEWICZA I INNYCH GMINNYCH SPRAWACH... 3 z burmistrzem Józefem Grzegorzem Kurkiem rozmawia Mateusz Milarczyk Nowa radna 3 O budowie sieci wodociągowej oraz o szkolnym festynie 4 Inwestycje w Grabcach Józefpolskich 5 Zmodernizowana ulica wizytówką Mszczonowa 5 Harcerze modlili się w rocznicę katastrofy 5 Mszczonów pamięta o smoleńskiej tragedii 6 Majowe święta i rocznice we Mszczonowie 6 Mszczonowiacy ponieśli Krzyż ulicami swego miasta 8 WIELKANOC 2011 9 Ciemnice 2011 11 Groby Pańskie w naszych świątyniach 11 Leja w Lutkówce 12 Dar dziękczynny 13 Przed Wielkanocą w Świetlicy Terapeutycznej 13 Mszczonowskie przedszkolaki przed Wielkanocą 14 Wygrał swoją szansę 14 Drugi rajd „Weekendu z Termami” 15 Nasi rekonstruktorzy 15 Smerfne nauki o zdrowiu 16 Zwyciężyli gościnni gospodarze 17 Mszczonowianie w podzięce za beatyfikację 12 Na wiosnę z nowymi siłami i pomysłami 18 Liga Orłów i Orlików 18 Tuż przed maturą... 19 Mszczonów w okresie I wojny światowej 20 Legendy, tajemnice, rzeczy dziwne i ciekawe 23 Odnalezione zdjęcia Gnojny i jej dziedziców 27 Moja druga rodzina 28 Zaproszenie na XV JARMARK MSZCZONOWSKI 32 2 2 Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) Merkuriusz Mszczonowski styczeń 2011/nr 01 (182) Wieści z Rady Miejskiej Wybory uzupełniające Nowa radna W Radzie Miejskiej we Mszczonowie zasiądzie … nowa radna. Została nią w wyniku wyborów uzupełniających, jakie odbyły się w niedzielę 17 kwietnia, pani Renata Siwiec. Nowa radna była już członkinią mszczonowskiego samorządu. Funkcję radnej sprawowała w poprzedniej kadencji 2006-2010. Reprezentuje ona okręg nr 14, składający się z sołectw: Badowo Dańki, Badowo Mściska, Ciemno Gnojna, Kamionka, Badów Górny, Sosnowica i Wymysłów. W wyborach uzupełniających zwyciężyła pokonując dużą ilością głosów dwójkę swoich rywali. ML Renata Beata SIWIEC (lat 39, zam. Badowo Mściska) , reprezentująca KWW "FORUM SAMORZĄDOWE MSZCZONÓW" otrzymała 137 głosów poparcia. Drugi kandydat Andrzej ZIELIŃSKI (lat 54, zam. Badów Górny), reprezentujący KWW „RAZEM DLA MSZCZONOWA” otrzymał 63 głosy. Trzecia kandydatka Renata Barbara BOCZKOWSKA ( lat 28, zam. Lutkówka Kolonia), reprezentująca KWW "RÓWNOŚĆ I POROZUMIENIE" otrzymała 17 głosów. Udział w wyborach wzięło 218 osób z 665 uprawnionych, co daje frekwencję na poziomie 32.78%. Głosowanie odbywało się w lokalu wyborczym, zlokalizowanym w Zespole Obsługi Placówek Oświatowych, przy ulicy Grójeckiej 45. Na zakończenie przypomnijmy jeszcze, że do wyborów uzupełniających w gminie Mszczonów doszło z powodu rezygnacji z mandatu radnej Ewy Marii Wójcik -Taras, która reprezentowała KWW „Samorządność Lokalna”. Z burmistrzem Mszczonowa Józefem Grzegorzem Kurkiem rozmawia Mateusz Milarczyk O GEOTERMALNYM MIEŚCIE, MODERNIZACJI ULICY SIENKIEWICZA I INNYCH GMINNYCH SPRAWACH ... Panie burmistrzu, 10 maja był pan współorganizatorem konferencji „Geotermia w miastach - wybrane uwarunkowania i możliwości wykorzystania w ciepłownictwie i rekreacji”. Może niech ta informacja posłuży nam do wywołania tematu geotermalnego i podsumowania 12 lat działalności Geotermii w Mszczonowie. Jak to się wszystko zaczęło? Mszczonowski odwiert powstał w latach 70- tych XX wieku. Początkowo nikt nie rozpatrywał możliwości wykorzystania odnalezionych pod miastem zasobów ciepłej wody do celów grzewczych, czy też jakichkolwiek innych. Geotermalne wody zostały odnalezione przypadkiem podczas próbnych odwiertów, wykonywanych w związku z poszukiwaniem w naszym kraju złóż gazu i ropy. Ja na zabetonowany odwiert natrafiłem całkowicie przypadkowo, podczas tzw. POM-u, czyli porannego objazdu miasta, jaki wykonuję regularnie. Zaświtała mi wtedy w głowie myśl, że geotermia może zastąpić zdezelowane miejscowe kotłownie węglowe, których modernizacja doprowadziłaby ówczesny budżet miasta na skraj bankructwa. Wyjaśnię, że mówimy tu o połowie lat 90-tych, kiedy to zasoby finansowe miasta nie były - delikatnie mówiącimponujące. Inwestowanie w geotermię, która była wtedy w Polsce traktowana jako całkowite novum również zawierało w sobie pokaźną dozę ryzyka. Nikt nie był mi w stanie zagwarantować, że zainwestowane w przeszło 25- letni odwiert będzie opłacalne i da miastu określone korzyści. Po konsultacjach z radymi zdecydowaliśmy się podjąć ryzyko. Dziś wiemy, że ryzyko się opłaciło. Wspomnę jeszcze, że dzięki geotermii znaleźliśmy nasze pierwsze zagraniczne miasto partnerskie. Podczas projektu korzystaliśmy ze wsparcia i doświadczeń bawarskiego Erding. Dziś nasza współpraca to nie tylko geotermia, ale także wymiana młodzieży, partnerstwo kulturalne i gospodarcze. Wracając jednak do spraw czysto technicznych należy stwierdzić, że mszczonowska inwestycja geotermalna, to olbrzymie przedsięwzięcie, polegające na wykorzystaniu wód z ciepłych podziemnych źródeł nie tylko do celów grzewczych, ale także spożywczych i rekreacyjnych. Ciepłownia geotermalna, jaka jest zlokalizowana w Mszczonowie przy ulicy Sienkiewicza, zastąpiła działające wcześniej trzy miejskie kotłownie węglowe, które co roku emitowały do atmosfery 15 ton związków azotu, 60 ton związków siarki, 9700 ton dwutlenku węgla oraz 145 ton pyłów. Po zastosowaniu zasilania geotermalnego i współdziałającego z nim dodatkowego systemu gazowego - emisja pyłów spadła do zera, znikły również związki siarki, związki azotu spadły zaledwie do poziomu jednej tony, a dwutlenku wydziela się teraz czterokrotnie mniej. Te liczby najlepiej ilustrują, jakie znaczenie ma dla Mszczonowa eksploatacja ciepłych źródeł. Cała inwestycja kosztowała blisko 10 milionów złotych. Jej realizacją zajęła się spółka Geotermia Mazowiecka. Gmina Mszczonów jest Serdecznie dziękuję wszystkim Mieszkańcom mojego okręgu wyborczego, którzy wzięli udział w wyborach uzupełniających do Rady Miejskiej w Mszczonowie, jakie obyły się 17 kwietnia. Szczególne podziękowania składam osobom, które poparły moją kandydaturę. Tak zdecydowane zwycięstwo nad kontrkandydatami zobowiązuje mnie wyjątkowo mocno do tego, aby nie zawieść pokładanej we mnie nadziei. Renata Siwiec KWW Forum Samorządowe udziałowcem tej spółki. Podmszczonowskie wody O geotermalne o temperaturze 42 C, pozyskiwane z głębokości 1700 metrów oddają ciepło poprzez pompę ciepła, która współpracuje z piecami gazowymi, zabezpieczając potrzeby co i cw dla miasta. Woda po odebraniu jej ciepła jest dodatkowo wykorzystywana do celów pitnych. Mszczonowska geotermia dysponuje wodą słodką, co jest ewenementem w skali światowej. W Europie podobna instalacja działa tylko we wspomnianym już wcześniej podmonachijskim Erding. Niestety w ślad za wyjątkowymi korzyściami ekologicznymi nie idą aż tak imponujące bonusy finansowe. Odbiorcy ciepła mają zapewnione dzięki Geotermii stabilne źródło energii, ale niestety wciąż rosnące ceny gazu ziemnego, którym podgrzewana jest woda, uniemożliwiają ustalenie cen na takim poziomie, aby można było spoglądać na nie jako na wyjątkowo atrakcyjne. Uważam, że państwo promując energię ekologiczną powinno dofinansowywać przedsięwzięcia geotermalne. Podsumowując 12 lat geotermii w Mszczonowie nie sposób nie wspomnieć jeszcze o jej ostatnim sposobie wykorzystania, a mianowicie do zasilania TERM. Termy oferują mieszkańcom rekreację na najwyższym poziomie. Nasz kompleks basenowy odwiedzają nie tylko mszczonowianie, ale także mieszkańcy szeroko rozumianej aglomeracji warszawsko-łódzkiej, czyli tzw. duopolis. Mszczonowskie baseny geotermalne są dostępne od roku 2009 i już zyskały sobie sławę sprzyjających rehabilitacji kontuzjowanych kończyn. Osoby ze schorzeniami kończyn górnych i dolnych, gośćcem i problemami reumatycznymi przyjeżdżają do Mszczonowa właściwie już z całej Polski. Powoli dzięki geotermii stajemy się więc uzdrowiskiem. Czy wiadomo co z drugim etapem budowy term w Mszczonowie? Niestety ze względu na światowy kryzys nasze ambitne plany w tym względzie się nie sprawdziły. Dodatkowo doszły do tego problemy z przedłużającymi się procedurami rozpatrywania wniosków o dofinansowanie unijne. Jedno jest pewne rozbudowę TERM wciąż traktujemy priorytetowo i jeśli tylko pojawią się jakiekolwiek możliwości ich sfinansowania, to na pewno z nich skorzystamy. Pod koniec kwietnia uczestniczył Pan w spotkaniu, jakie odbyło się w Macedonii w ramach międzynarodowego projektu geotermalnego Geocom Geothermal Communities. Jakie są efekty naszego uczestnictwa w tym projekcie? Geotermia to przyszłość dla wielu europejskich gmin, w tym także dla Mszczonowa. Nasze miasto jest już bardzo zaangażowane w realizację projektu geotermalnego, ale to wcale nie znaczy, że nie powinniśmy śledzić, w jaki sposób inne miasta wykorzystują bogactwo gorących źródeł. Cały czas musimy się uczyć i doskonalić. Przypomnę, że wciąż przygotowujemy się do drugiego etapu rozbudowy TERM i chociażby z tego powodu musimy zdobywać jak najszersze kontakty w branży geotermalnej. Nasze uczestnictwo we wspomnianym projekcie daje nam jednak zyski także w innych sferach. Kontakty macedońskie zaowocowały podpisaniem umowy partnerskiej pomiędzy nami i miastem Kocani. Przypomnę, że w marcu Mszczonów odwiedziła grupa biznesmenów z tego miasta w celu nawiązania współpracy z naszymi przedsiębiorcami. Macedonia jest pięknym krajem Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) 3 Wieści z Rady Miejskiej więc pewnie niedługo wypracujemy również kontakty na poziomie wakacyjnej wymiany młodzieży. Od Term i geotermii przejdźmy może teraz do tematu nowoczesnych technik cyfrowych. Mieszkańcy Mszczonowa z niecierpliwością oczekują, kiedy na terenie całej gminy będzie można korzystać z Internetu. Prowadzimy rozmowy z kolejną firmą, która ma w ramach technologii P-4 uruchomić Internet na terenach gdzie nie ma sygnału. Prace mają się zacząć niebawem. Zamontowany wcześniej nadajnik Netii (w technologii wimax), który znajduje się na wieży ciśnień teoretycznie miał objąć swoim zasięgiem teren o promieniu 12 kilometrów. W praktyce jego zasięg okazał się dużo mniejszy. Wpływ na to miało ukształtowanie terenu i zadrzewienie. Problem braku sygnału dotyczy głównie mieszkańców południowej części gminy. Sądzę, że w miarę szybko sprawę uda się rozwiązać. Dziś mogę tylko powiedzieć, że nabrała ona tempa i wszystko wskazuje na to, że tak jak już wspomniałem wcześniej lada dzień podpiszemy umowę z operatorem. Prace przy montowaniu nadajnika powinny się rozpocząć już w czerwcu. W kwestii Internetu wciąż otrzymuję pytania od mieszkańców drogą elektroniczną, a także podczas spotkań odbywanych na terenie gminy. Uważam, że jako oddany gminie samorządowiec powinienem starać się ten problem rozwiązać i tak też czynię, ale chciałbym jednocześnie, aby mieszkańcy pamiętali o tym, że zapewnienie dostępu do Internetu nie jest zadaniem gminy i w związku z tym liczę na odrobinę wyrozumiałości w tej kwestii. Szczególnie proszę ostrożnie podchodzić do terminów podawanych mi przez inwestora. Samorząd nie ma na nie większego wpływu i dlatego też powinniśmy traktować je jako orientacyjne, a nie sztywne. W szybkim tempie prowadzona jest modernizacja ulicy Sienkiewicza. To przedsięwzięcie ma liczną grupę zwolenników jak i przeciwników. Ci drudzy zarzucają samorządowi, że inwestuje duże sumy w poprawę stanu ulicy, która i tak miała dobrą nawierzchnię, a w tym samym czasie nie są naprawiane inne drogi i ulice znajdujące się w o wiele gorszej sytuacji. Jeżeli nie wie się wszystkiego o tej modernizacji to rzeczywiście można wysnuć takie wnioski. Sprawa wygląda jednak zupełnie inaczej. Na modernizację ulicy Sienkiewicza otrzymaliśmy wsparcie unijne. Zostało ono udzielone celowo właśnie na tę ulicę, a nie żadną inną. Co więcej koszty modernizacji zostały podzielone na kilka podmiotów. W przedsięwzięciu nie uczestniczy jedynie gmina Mszczonów, ale także inne przedsiębiorstwa. PGE Dystrybucja SA Oddział Łódź poniosła koszty przebudowy linii energetycznej. Sfinansowanie przebudowy linii gazowej i telefonicznej również spadło na ich zarządców i nie obciążyło naszego budżetu. To wszystko sprawia, że modernizacja stała się dla gminy opłacalna. Przypomnę, o tym co tłumaczyłem na wszystkich odbytych do tej pory spotkaniach z mieszkańcami. Dokąd dostępne będą środki unijne, to inwestycje, które je otrzymają mają absolutne pierwszeństwo w realizacji. Absorpcja europejskich dotacji wzbogaca naszą gminę. W tym konkretnym przypadku na przeszło 2 miliony złotych, które kosztuje modernizacja otrzymaliśmy dotację w kwocie przekraczającej milion złotych. A co z parkiem rozrywki? Wszystkie działania inwestora i gminy nakierowane są na odrolnienie gruntów, które musimy wykonać do końca roku i przygotowanie planów, aby inwestycja mogła rozpocząć się w 2012r. Mamy wiele problemów, ale sukcesywnie je rozwiązujemy, aby zdążyć ze wszystkim w ustalonych terminach. Młodzi rodzice mieszkający na terenie Mszczonowa wciąż odczuwają brak wystarczającej ilości placów zbaw, czy jakieś nowe tereny zabaw dla najmłodszych pojawią się jeszcze w mieście? Placów zabaw wciąż nam przybywa, ale rozumiem rosnące potrzeby mieszkańców w tym względzie. Cieszy mnie, że Mszczonów staje się miastem ludzi młodych. Dzieci są gwarantem rozwoju miasta w przyszłości. W najbliższym czasie planujemy zbudowanie dużego placu zabaw dla dzieci przy boiskach „Orlik”. Ta inwestycja jest szczególnie oczekiwana przez mieszkańców osiedla Spokojna. W kwestii budowania placów zabaw nie zapominamy także o terenach wiejskich gminy. Jeszcze w tym roku taki obiekt powstanie w Osuchowie, tuż przy Zespole Szkół. Czy to prawda, że w mieście ma powstać blok komunalny ? Tak, jeśli tylko otrzymamy na jego budowę dotację z Urzędu Mieszkalnictwa. Gdyby taka możliwość się pojawiła niezwłocznie o tym mieszkańców powiadomimy. Na naszej stronie internetowej od razu pojawią się informacje o zasadach naboru wniosków i o ewentualnym terminie budowy. Budowanie budynków komunalnych bez udziału dotacji rządowych jest niemożliwe, gdyż naszej gminy nie stać na sfinansowanie takiej inwestycji z własnych środków. Rozmowa z radnym Jerzym Siniarskim O budowie sieci wodociągowej oraz o szkolnym festynie Urząd Miejski w Mszczonowie będąc inwestorem w roku 2010 zakończył pierwszy etap budowy sieci wodociągowej wraz z przyłączami w miejscowościach: Osuchów, Suszeniec, oraz w północnej część Bobrowiec ze Szkołą Podstawową włącznie. W drugim etapie, który zakończyć się ma 31 marca 2012 roku budowa sieci wodociągowej obejmie Bobrowce, Pawłowice, Janówek, Nowe Poręby, Małachowszczyzne oraz Olszewek. Już dziś jednak wiadomo, że przybywa coraz więcej mieszkańców, którzy w trakcie realizacji projektu zgłaszali się o indywidualne przyłącza. Jednak odbiorcy nieprzewidziani w projekcie muszą na 4 własny koszt doprowadzić wodociąg do własnego gospodarstwa. - Znane są mi osoby, które w trakcie realizacji tego projektu chcą, aby ich podłączono indywidualnie. Żeby jednak to nastąpiło muszą uzyskać warunki techniczne z ZGKiM. Oczywiście indywidualne przyłącze każdy będzie musiał zrobić na własny koszt- mówił Jerzy Siniarski, Radny Rady Miejskiej w Mszczonowie. Wykonawcą inwestycji jest Zakład Instalacji Wodno-Kanalizacyjnych "TOMPEX" Tomasz Strumian z siedzibą w Brzezinach. Na realizację niniejszego zamówienia Gmina Mszczonów w Mszczonowie uzyskała Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) Na ostatniej sesji Rady Miejskiej radna Barbara Gryglewska zwróciła uwagę na opłakany stan zabytkowych nagrobków znajdujących się na mszczonowskich cmentarzach. Czy widzi pan możliwość zapobieżenia ich dalszej degradacji? To dobrze, że problem ten został zauważony. Niestety nagrobki znajdują się na cmentarzach parafialnych, a nie komunalnych. To stwarza trudność w inwestowaniu na nich gminnych funduszy. Nie znaczy to jednak wcale, że samorząd nie może pomóc parafii w zdobyciu środków na modernizację zabytkowych budowli, znajdujących się na terenie nekropolii. Myślę tu o wykorzystaniu środków unijnych. W tym celu w Mszczonowie zostanie niebawem powołane do życia stowarzyszenie, którego celem będzie dbałość o miejskie zabytki oraz kultywowanie szeroko rozumianej tradycji i kultury. Sądzę, że w skład tego stowarzyszenia powinni wejść przedstawiciele parafii oraz osoby zajmujące się na terenie gminy sprawami kultury i historii. To grono społeczników będzie musiało pilnie śledzić ogłoszenia o aktualnych naborach, aby w porę wyjść z właściwym projektem. Na dziś należy natomiast dokumentować zabytki naszych cmentarzy i doraźnie dbać o ich zachowanie. Z tego co wiem radna Barbara Gryglewska przystąpiła już do archiwizowania odpowiednich dokumentów i zdjęć, które pozwolą wydać specjalny katalog naszych cmentarnych zabytków. Katalog ten ma być czymś w rodzaju cegiełki, którą będzie można nabyć i w ten sposób wspomóc renowacje architektonicznych skarbów naszych nekropolii. dofinansowania z środków Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich w ramach Działania Podstawowe usługi dla gospodarki i ludności wiejskiej objętego Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013 w wysokości 1.200.000,00 zł. Planowana wartość inwestycji to ok. 2.370.000,00 zł. *** W Bobrowcach 29 maja odbędzie się festyn szkolny, którego organizatorami są rada rodziców i dyrekcja szkoły. - Za organizacje festynu odpowiada Rada Rodziców i Dyrekcja szkoły w Bobrowacach, którzy serdecznie zapraszają do wspólnej zabawy. Ja jako radny z tego okręgu również serdecznie zapraszam wszystkich mieszkańców gminy Mszczonów- podkreślił Radny Siniarski. W ramach festynu odbędą się m.in. konkursy dla dzieci, teatrzyki, mini lista przebojów, turniej szachowy, koncert zespołu Mister Dex, koncert zespołu Akord i Apologie oraz pokazy cyrkowe i tańca z ogniem i wiele innych atrakcji. Wieści z Rady Miejskiej Rozmowa z radnym Andrzejem Osialem Inwestycje w Grabcach Józefpolskich Gmina Mszczonów od lutego 2011 roku rozpoczęła inwestycję w miejscowości Grabce Józefpolskie polegającą na budowie kanalizacji sanitarnej. Kanalizacja sanitarna będzie wykonana w systemie grawitacyjno-ciśnieniowym wraz z przykanalikami. Łączna długość wybudowanej sieci wynosić będzie 4152,5 mb. Ponadto w ramach zamówienia będą wykonane 42 przykanaliki do gospodarstw domowych oraz 2 przepompownie i 2 minipompownie. Przetarg wygrało Konsorcjum Firm w składzie: Lider: JAR-BUD Jarosław Klarecki Rewitalizacja Zmodernizowana ulica wizytówką Mszczonowa Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego 2007-2013. Jeszcze tylko kilka miesięcy pozostało do zakończenia prac modernizacyjnych na ulicy Sienkiewicza we Mszczonowie. Jak zapewnia burmistrz Józef Grzegorz Kurek docelowy stan reprezentacyjna arteria miasta uzyska latem tego roku. Zdaniem burmistrza przemiany na ulicy Sienkiewicza to kontynuacja przebudowy centrum Mszczonowa zapoczątkowanego budową ratusza. Miasto zważywszy na swoje bogate tradycje i status zasługuje na to, aby posiadać centrum, które będzie chlubą dla wszystkich mieszkańcówuważa burmistrz. Realizowana inwestycja nosi nazwę „Przebudowa ulicy Sienkiewicza, Nowy Rynek do drogi powiatowej nr 4724W w Mszczonowie” i jest współfinansowana ze środków unijnych RPOWM w wysokości 1 032 540.70 zł. Wydawać by się mogło, że prace inwestycyjne na ulicy Sienkiewicza zaktywizowały się niedawno, ale tak naprawdę najtrudniejsza ich część polegająca na przebudowie sieci wszystkich mediów została zrealizowana jeszcze w roku ubiegłym. Wtedy to powstało oświetlenie uliczne, na które składają się 32 latarnie z podwójnymi lampami sodowymi o mocy Oraz Partner: INSTALATORSTWO SANITARNE C.O. I GAZ Stanisław Knauber, którzy zobowiązali się wykonać tę inwestycję za kwotę 2.064.833,45 zł brutto. - Inwestycja polegająca na budowie kanalizacji sanitarnej w miejscowości Grabce Józefpolskie rozpoczęła się dokładnie 18 lutego br. i potrwa do maja 2012. -Wiadomo, że w trakcie realizacji projektu mogą nastąpić pewne niedogodności dla mieszkańców tego sołectwa. Dlatego ja, jako radny tego okręgu, wraz z władzami Mszczonowa prosimy o wyrozumiałość w tej kwestii - oznajmił Andrzej Osial, Radny Rady Miejskiej w Mszczonowie. 50W i 70W. Położono także kable niskiego napięcia 0.4 kV o długości 2005 metrów bieżących oraz wybudowano złącza kablowo-pomiarowe (46 sztuk) i złącza kablowe zabudowane (11 sztuk). Przebudowane ponadto zostały sieci: gazowa i telefoniczna. W ramach modernizacji sieci elektrycznej mieszkańcy musieli wykonać na własny koszt podłączenia budynków do nowo powstałych złączy. Obecne działania na ulicy Sienkiewicza prowadzone są bardzo dynamicznie. Nowa nawierzchnia powstaje wręcz ekspresowo i powinna zostać ukończona już na początku wakacji. Po przebudowie ulica Sienkiewicza będzie miała nawierzchnię bitumiczną o szerokości 6 m. Po obu stronach jezdni powstaną chodniki z najazdowymi częściami do parkowania. Zatoczki parkingowe i pas chodnika od strony budynków będą wyłożone kostką betonową koloru grafitowego, zaś chodniki ułożone zostaną z kostek o kolorze piaskowym. W tym miejscu wypada zaznaczyć, że układanie chodników w dużej części zostało już wykonane, aczkolwiek są one jeszcze posypane warstwą piachu, która ma wypełnić przestrzenie pomiędzy kostkami. Dopełnieniem zmian na ulicy Sienkiewicza są poczynione nowe nasadzenia ozdobnych drzew, które zastąpiły dotychczasową zieleń. Podczas wszystkich wymienionych prac ulica przez cały czas była przejezdna, choć ze zrozumiały względów występowały na niej problemy komunikacyjne. Prowadzenie inwestycji w terenie zabudowanym łączy się z określonymi utrudnieniami dla mieszkańców choć władze samorządowe i wykonawcy poszczególnych części inwestycji próbują je minimalizować. Mateusz Milarczyk 10 kwietnia 2011 Harcerze modlili się w rocznicę katastrofy Harcerze Hufca ZHP Mszczonów postanowili uczcić rocznicę katastrofy smoleńskiej uczestnicząc w niedzielę 10 kwietnia we Mszy Świętej w kościele parafialnym w Radziejowicach. Druhowie wybrali Radziejowice, gdyż właśnie w tej miejscowości działa największa hufcowa drużyna - 7 RDH „ŻYWIOŁ”. Druhowie zapewnili oprawę muzyczną Mszy Świętej, grając na gitarach i śpiewając pieśni religijne. W rocznicowej modlitwie wspólnie z harcerzami uczestniczyli ich instruktorzy komendant Hufca ZHP Mszczonów dh. harcmistrz Zbigniew Grabek i drużynowy 7 RDH dh. przewodnik Rafał Kalisiewicz. Do radziejowickiego kościoła harcerze przybyli z pocztem sztandarowym, który stanął przy ołtarzu M.L. Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) 5 Z ŻYCIA GMINY 10 kwietnia 2011 Mszczonów pamięta o smoleńskiej tragedii W niedzielę 10 kwietnia o godzinie 8.41, czyli w rocznicę katastrofy rządowego TU-154 w Mszczonowie rozległ się dźwięk strażackich syren. W ten sposób mszczonowanie oddali cześć ofiarom tragedii, którą określa się dziś mianem największej katastrofy w historii Polski po II wojnie światowej. W chwilę później Burmistrz Mszczonowa Józef Grzegorz Kurek wraz z przewodniczącym Rady Miejskiej Łukaszem Koperskim, komendantem Hufca ZHP Mszczonów harcmistrzem Zbigniewem Grabkiem oraz radnymi: Barbarą Gryglewską, Ryszardem Stusińskim i Waldemarem Suskim, który reprezentował jednocześnie mszczonowską jednostkę Ochotniczej Straży Pożarnej - złożyli symboliczny wieniec, ułożony z białoczerwonych kwiatów oraz ustawili znicze w barwach narodowych, pod tablicą, jaką w 2007 roku odsłonił Ś.P. Prezydent Lech Kaczyński, kiedy wizytował Mszczonów w związku z 68 -rocznicą zwycięskiej bitwy mszczonowskiej z 1939 roku. Tablica wmurowana przy wejściu do ratusza ma dla mszczonowian szczególne znaczenie. Jest ono bezpośrednio związane z tragicznie zmarłym Prezydentem, a jednocześnie przypomnieniem chwalebnej historii miasta. W ubiegłym roku zaraz po katastrofie, to właśnie pod nią mieszkańcy miasta spontanicznie zaczęli składać kwiaty i stawiać palące się znicze. W tym roku składającym wieniec przedstawicielom gminy Mszczonów towarzyszyła harcerska młodzież oraz poczet sztandarowy Hufca ZHP Mszczonów. Strażacy, chcąc oddać cześć ofiarom katastrofy wystawili przed swoją strażnicę wozy bojowe i w pełnym umundurowaniu zaciągnęli przy nich honorową wartę, która trwała aż do zakończenia uroczystości. Burmistrz Grzegorz Kurek, który był inicjatorem rocznicowych obchodów, stwierdził, że nie wyobraża sobie, aby Mszczonów mógł zapomnieć o smoleńskiej tragedii, w której zginęli: Prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką i ostatni Prezydent RP na uchodźctwie Ryszard Kaczorowski, a wraz z nimi towarzyszący im w podróży do Katynia - przedstawiciele polskiej sceny politycznej, wysokiej rangi urzędnicy państwowi, dowódcy polskich sił zbrojnych, duchowni, reprezentanci środowisk kombatanckich, a także osoby z Kancelarii Prezydenta, funkcjonariusze BOR-u i piloci z elitarnego 36 pułku specjalnego. Warto przypomnieć, że burmistrz Kurek osobiście znał Prezydenta Kaczyńskiego. Jako jedyny burmistrz w Polsce był zaproszony do powołanej przez niego Narodowej Rady Rozwoju, a następnie jako jej członek w dniach narodowej żałoby pełnił honorową wartę przy prezydenckiej trumnie, jaka była wystawiona na widok publiczny w pałacu prezydenckim przy Krakowskim Przedmieściu. M.L. Cztery powody do świętowania Majowe święta i rocznice we Mszczonowie 3 Maja mieszkańcy Mszczonowa mieli aż cztery powody do świętowania. Uczestnicząc w nabożeństwie odprawionym dla całego miasta w kościele farnym bardzo uroczyście uczcili dzień Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, wspominali też 220 rocznicę Konstytucji 3 Maja, 10 rocznicę powstania miejskiego Gimnazjum, a także coroczne święto strażaków, które w Mszczonowie tradycyjnie obchodzi się w wigilię Świętego Floriana. Z samego rana ulicami miasta przeszedł strażacki pochód, prowadzony przez orkiestrę Dęta OSP. Dla wielu mieszkańców była to specjalna pobudka i zaproszenie do uczestnictwa w miejskim świętowaniu. Druhowie przemaszerowali, aż do nowego cmentarza, gdzie złożyli kwiaty i zapalili znicze na grobach swoich zmarłych kolegów. W drodze powrotnej na rynek do strażaków dołączyły poczty sztandarowe miejscowych organizacji i szkół. Gdy pochód zatrzymał się pod ratuszem 6 Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) prowadzący go naczelnik mszczonowskiej OSP Grzegorz Koperski złożył meldunek burmistrzowi Józefowi Grzegorzowi Kurkowi i jak nakazuje ceremoniał oprowadził go wzdłuż szeregu osób uczestniczących w patriotycznej demonstracji. Następnie przy dźwiękach hymnu wciągnięto na maszt narodową flagę. Później do zebranych zwrócił się burmistrz Kurek, który w swoim wystąpieniu przypomniał znaczenie Konstytucji 3 Maja dla historii Polski i złożył strażakom życzenia z okazji ich święta. Po przemówieniu przyszedł czas na udekorowanie zasłużonych druhów medalami i odznaczeniami. Członek orkiestry dętej, dh Jerzy Mroczkowski otrzymał z rąk burmistrza Medal Zasłużonego dla Kultury Polskiej, przyznany przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Następnie licznej grupie strażaków wręczono szereg odznaczeń organizacyjnych. Po zakończeniu dekoracji i koncercie orkiestry wszyscy udali się spod ratusza do kościoła farnego, gdzie odprawiona Z ŻYCIA GMINY została Msza Święta w intencji Ojczyzny. Celebrował ją zaproszony tego dnia do Mszczonowa ks. Adam Matysiak. Homilię wygłosił ks. dziekan Tadeusz Przybylski. Kazanie dotyczyło Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski i wpływu jej kultu na losy kraju oraz narodu. Ksiądz dziekan mówił również o 220-tej rocznicy Konstytucji 3 Maja, która na przestrzeni lat była różnie oceniana, ale niewątpliwie odegrała kluczową rolę w kształtowaniu się postaw patriotycznych i do dziś pozostaje narodowym symbolem. Kończąc homilię ksiądz zaznaczył, że za chwilę miasto czeka wspaniała uroczystość w miejscowym Gimnazjum, podczas której odsłonięty zostanie ponik jego patrona Jana Adama Maklakiewicza. Czwarta część majowych obchodów odbyła się na gimnazjalnym placu i w szkolnej auli. Gimnazjalne uroczystości otworzyła dyrektor szkoły Anna Rusinowska, która powitała wszystkich przybyłych na nie gości. Szczególnie gorąco witała wszystkich członków rodu Maklakiewiczów, którzy tego dnia licznie stawili się w szkole. „Mszczonów jest Waszym domem”takimi słowami zwrócił się do potomków Jana Adam Maklakiewicza burmistrz Kurek, który jako gospodarz miasta był współorganizatorem i głównym sponsorem pomnika, upamiętniającego wielkiego kompozytora. Pomnik wykonany przez rzeźbiarza Huberta Lipkę odsłoniła wnuczka Jana Adama Maklakiewicza Agnieszka Sienkiewicz, a poświęcił go dziekan Tadeusz Przybylski. Życiorys patrona Gimnazjum przypomniał zebranym Piotr Dziża. Dyrektor Rusinowska dziękując za ceny dar, jakim dla szkoły jest popiersie patrona, podziękowała wszystkim, którzy przyczynili się do jego powstania. Jak stwierdziła „nie byłoby go, gdyby nie życzliwość i zainteresowanie władz miasta - pana burmistrza Józefa Grzegorza Kurka, pana przewodniczącego RM Łukasza Koperskiego i pana wiceburmistrza Grzegorza Kozłowskiego oraz sponsorów pani Kariny Hłąd, pana Mariusza Ludwiniaka, pana Romana Chmielaka, pana Grzegorza Ludwiaka, pana Bogdana Federowicza, pana Stanisława Zarębskiego i oczywiście pani Barbary Gryglewskiej - która swoim dobrym duchem i troską otaczała całość projektu.” Inicjatorce powstania pomnika Barbarze Gryglewskiej dziękował też w swoim przemówieniu burmistrz Kurek. Nie omieszkał on też wyrazić wdzięczności za koordynowanie wszystkich spraw związanych ze świętem szkoły dyrektor Annie Rusinowskiej. Druga część uroczystości gimnazjalnych odbyła się w szkolnej auli. Poprowadzili ją absolwenci Gimnazjum: Martyna Zabłocka i Bartłomiej Woźniak. Ich głównym punktem był koncert w wykonaniu uzdolnionych uczniów i członków rodu Maklakiewiczów. Jednak jeszcze przed koncertem wszystkim zasłużonym dla mszczonowskiego Gimnazjum oficjalne podziękowała dyrektor szkoły, wręczając wyróżnionym statuetki, pisemne podziękowania oraz kwiaty. Następnie dla zebranych historię szkoły odczytał Emil Hotkowski. W chwilę później w jubileuszowym koncercie wystąpili kolejno: Klaudia Brzezińska, Agata Baumel i Julia Słojewska, Karolina Rutkowska i Katarzyna Orlińska, Martyna Wiśniewska, Martyna Zabłocka, Klaudia Ochnik, Joanna Pawlak oraz zespół taneczny uczennic Gimnazjum, prowadzony przez Katarzynę Wójcik. Na zakończenie przed zebranymi w auli mieszkańcami miasta swój muzyczny talent zaprezentowały członkinie rodu Maklakiewiczów: Małgorzata Hadyńska, Joanna Maklakiewicz, Jadwiga Stępkowska i Weronika Molińska, które włączając się czynnie w rocznicowy koncert oddały hołd swojemu wielkiemu przodkowi. Należy odnotować, że w trakcie uroczystości wręczone również zostały dwie nagrody im. Ziemowita III, które przyznawane są podczas miejskich uroczystości tym osobom, które w sposób szczególny wsparły Izbę Pamięci Ziemi Mszczonowskiej. Twórczyni Izby Barbara Gryglewska nagrodziła nimi - Mariannę Kwiatkowską oraz państwa Danielę i Mirosława Gudzińskich. Mateusz Milarczyk Merkuriusz Mszczonowski maj2011/nr 05 (186) 7 Wielkanoc 2011 Wielkanoc 2011 Mszczonowiacy ponieśli Krzyż ulicami swego miasta W piątek poprzedzający Wielki Tydzień mieszkańcy Mszczonowa przeszli ulicami miasta w tradycyjnej Drodze Krzyżowej. Nabożeństwo poprowadzili trzej miejscowi duszpasterze- proboszcz parafii farnej p.w. Świętego Jana Chrzciciela ks. dziekan Tadeusz Przybylski, proboszcz parafii p.w. Świętego Ojca Pio Sławomir Tulin oraz ks. wikariusz Paweł Pietrzak. Wierni przeszli z symbolicznym, dużym krzyżem od kaplicy parafii Świętego Ojca Pio, aż do pomnika papieskiego, jaki znajduje się przy kościele farnym. Po drodze przechodzili ulicami: Tarczyńską, Brzoskwiniową, Północną, Morelową, ponownie Tarczyńską, Warszawską i Rawską. Rozważania przy poszczególnych stacjach czytały dzieci i młodzież z miejscowych szkół. Liczną 8 grupę w tym gronie stanowili członkowie SCHOLI, jaka działa przy parafii Świętego Ojca Pio. Krzyż Chrystusowy nieśli przedstawiciele grup zawodowych i społecznych, a także organizacji działających na terenie gminy Mszczonów. Jako pierwsi zaszczytu niesienie Krzyża dostąpili ministranci. Po nich przejęli Go pracownicy mszczonowskich urzędów. Później Krzyż trafiał kolejno do rąk: strażaków, ojców, matek, harcerzy, chórzystów z Chóru Parafialnego, rzemieślników, pracowników oświaty i służby zdrowia, dzieci, gimnazjalistów - przygotowujących się do sakramentu bierzmowania, młodzieży ze szkół średnich i studentów, przedstawicieli grup parafialnych, kobiet i mężczyzn. Ostatnie rozważania stacji XIV, Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) przy papieskim pomniku, poprowadził ks. proboszcz Sławomir Tulin. Po zakończeniu nabożeństwa wszystkim za udział w Drodze Krzyżowej podziękował ks. dziekan Tadeusz Przybylski. Szczególnie wyraził on wdzięczność dzieciom i młodzieży czytającym rozważania oraz bardzo chętnie i licznie przystępującym do Krzyża Pańskiego. Ich zaangażowanie postawił wręcz dorosłym za wzór do naśladowania. Dziekan dziękując nie zapomniał również o służbach zabezpieczających drogę, po której przeszli wierni, czyli o policji i straży pożarnej. M.L. Wielkanoc 2011 Fotoreportaż WIELKANOC 2011 W PARAFIACH OBEJMUJĄCYCH GMINĘ MSZCZONOWSKICH (P.W. ŚWIĘTEGO JANA CHRZCICIELA w Mszczonowie, P.W. ŚW. OJCA PIO w Mszczonowie, P.W. ŚWIĘTEJ TRÓJCY w Lutówce i P.W. ŚWIĘTEGO STANISŁAWA BISKUPA I MĘCZENNIKA w Osuchowie) autor fotoreportażu - Piotr Dymecki WIELKI CZWARTEK - (wspomnienie Ostatniej Wieczerzy) Parafia p.w. Św. Ojca Pio Parafia p.w. Św. Jana Chrzciciela W Wielki Czwartek wspominamy Ostatnią Wieczerzę, podczas której ustanowiony został sakrament Kapłaństwa i Eucharystii. Wierni dziękują swoim kapłanom za ich duszpasterską służbę. WIELKI PIĄTEK - (pamiątka męki i śmierci Jezusa Chrystusa) Jedyny dzień w roku bez Mszy Świętej. Podczas nabożeństwa czytana jest Męka Pana Jezusa i adorowany jest Krzyż. Na zakończenie Najświętszy Sakrament zostaje odniesiony do grobu, a Tabernakulum jest otwarte i puste. Ołtarz „goły”, bez obrusa symbolizuje Jezusa odartego z szat. Kapłan sprawujący liturgię nosi czerwony ornat. Parafia p.w. Św. Jana Chrzciciela Parafia p.w. Św. Ojca Pio Modlitwa duszpasterza rozpoczynająca nabożeństwo Parafia p.w. Św. Jana Chrzciciela Proboszcz obmywa i całuje nogi dwunastu mężczyznom, którzy wcielają się rolę 12 apostołów Parafia p.w. Św. Jana Chrzciciela Pan Jezus uwięziony w ciemnicy Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) 9 Wielkanoc 2011 WIELKA SOBOTA - (wigilia paschalna) Parafia p.w. Św. Ojca Pio Czytanie Męki Pana Jezusa Parafia p.w. Św. Jana Chrzciciela Parafia p.w. Św. Ojca Pio Święcenie pokarmów PROCESJA REZUREKCYJNA (Zmartwychwstanie) Parafia w Osuchowie Na początku procesji rezurekcyjnej niesiony jest krzyż proc sesyjny, przyozdobiony czerwoną stułą oraz figura Zmartwychwstałego. Następnie kroczą wierni z obrazami i chorągwiami. Zaraz za nimi postępuje kapłan niosący monstrancję z konsekrowaną Hostią. Procesja okrąża kościół trzykrotnie. Po wejściu do świątyni wierni śpiewają Te Deum. Poświęcenie ognia i umieszczanie w Paschale gwoździ symbolizujących rany Chrystusa Parafia p.w. Św. Jana Chrzciciela Adoracja Krzyża Procesja rezurekcyjna w Lutkówce Parafia w Osuchowie Poświęcenie wody Parafia p.w. Św. Jana Chrzciciela Pan Jezus w grobie złożony 10 Parafia w Osuchowie Kapłan dokonuje poświęcenia wiernych Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) Wielkanoc 2011 Wielkanoc 2011 Ciemnice 2011 Ciemnice w przeciwieństwie do Grobów Pańskich nie są tak zauważane i opisywane. Parafia Św. Jana Chrzciciela w Mszczonowie Utarło się, że to Groby są zwykle obiektami dziennikarskich komentarzy, zaś ciemnice Parafia Św. Ojca Pio w Mszczonowie Parafia Osuchów pozostają wyraźnie w ich cieniu. Czy słusznie? Z pewnością nie. Ich przygotowanie, wcale nie jest łatwiejsze niż wielkopiątkowych grobów. One także toną w kwiatach i powstają z artystycznych inspiracji wiernych. Kojarzona nierozerwalnie z Wielkim Czwartkiem ciemnica niewątpliwie zasługuje na to, aby zostać doceniona. W Merkuriuszu po raz pierwszy zamieszczamy zdjęcia ciemnic z naszych świątyń. Zapewniamy, że od teraz czynić już tak będziemy co roku. MM Parafia Lutkówka Wielkanoc 2011 Groby Pańskie w naszych świątyniach Parafia Św. Ojca Pio w Mszczonowie Parafia Osuchów Parafia Św. Jana Chrzciciela w Mszczonowie Na zakończenie nabożeństwa Wielkiego Piątku ciało Jezusa składane jest tradycyjnie do Grobu Pańskiego, przy którym zaciągają honorową wartę: harcerze i strażacy. Niekiedy przy grobie czuwają również ministranci i bielanki. W piątkowy wieczór oraz przez całą Wielką Sobotę przy Grobach Pańskich wierni Parafia Lutkówka zbierają się na wspólnych modlitwach. Kościoły są wciąż otwarte. Groby to prawdziwe dzieła sztuki. W naszym fotoreportażu prezentujemy jak wyglądały one w świątyniach, jakie znajdują się na terenie gminy Mszczonów. Wszystkie one są niezwykłe i piękne, jednak w tym roku szczególnie wyróżniły się dwa z nich. Punktem centralnym Grobu Pańskiego w kościele farnym w Mszczonowie był krzyż cierniowy, z którego spływały strugi krwi, symbolizowane przez czerwone wstęgi. Dzieło zaprojektowane przez plastyka Emilię Kurowską było bardzo wymowne i piękne w swojej prostocie. Natomiast grób pański w kościele w Osuchowie zaprojektowany przez artystkę Joannę Zacharzewską- Szymańską. Również nie epatował przesadną ilością kwiatów, ale miał wkomponowaną w swoją bryłę figurę Jana Pawła II. Figura nawiązująca do pierwszomajowych uroczystości beatyfikacyjnych Ojca Świętego podkreślała, jak ważne jest to wydarzenie dla Polski oraz dla całego kościoła. /pd/ Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) 11 Wielkanoc 2011 Wielkanoc 2011 Leja w Lutkówce W tej parafii tradycja nie ginie. Mieszkańcy Lutkówki i okolicznych wsi pamiętają o starych obyczajach. Każde święta mają tu należytą oprawę. Kto nie wierzy, nich przyjedzie i sprawdzi to osobiście. Najbardziej polecam odwiedzenie Lutkówki w ... lany poniedziałek. Szczególnie panny mogą tu liczyć na solidne oblanie. Wody nie skąpi się też młodym mężatkom. Czasami „literek” powędruje również na głowę przedstawiciela płci powszechnie określanej Beatyfikacja Ojca Świętego Jana Pawła II Mszczonowianie w podzięce za beatyfikację Mszczonowianie za beatyfikację Ojca Świętego Jana Pawła II dziękowali podczas specjalnej Mszy Świętej, jaka została odprawiona w kościele farnym 30 kwietnia, czyli w przeddzień samej beatyfikacji. Msza miała niezwykle uroczysty charakter. Warte podkreślenia jest, że odprawiono ją dla wiernych z obu miejscowych parafii. Celebrowali ją wspólnie wszyscy mszczonowscy księżaproboszcz Parafii p.w. Świętego Jana Chrzciciela- ks. dziekan Tadeusz Przybylski, proboszcz Parafii p.w. Świętego Ojca Pioks. Sławomir Tulin oraz ks. wikariusz Paweł Pietrzak. Przed ołtarzem stanęły dwa poczty sztandarowe: OSP Mszczonów i OSP Wręcza, a na środku świątyni ustawili się w dwóch rzędach strażacy i harcerze, którym przewodzili: naczelnik OSP Mszczonów Grzegorz Koperski i komendant Hufca ZHP Mszczonów dh harcmistrz Zbigniew Grabek. Po homilii, jaką wygłosił ksiądz dziekan Tadeusz Przybylski 12 przedstawiciele grup parafialnych złożyli dary dziękczynne w podziękowaniu za łaskę beatyfikacji Papieża Polaka. Składanie poszczególnych darów zapowiadała Ewa Eljasz z Rycerstwa Niepokajanej. Wierni przynieśli do ołtarza świecę, obraz błogosławionego, kwiaty, chleb, owoce oraz wino. Zaraz po zakończeniu Eucharystii do ołtarza podeszli przedstawiciele Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Jana Pawła IIprzewodniczący Łukasz Koperski i skarbnik Krzysztof Gołyński. Po krótkim przypomnieniu historii powstania i działalności komitetu przewodniczący Koperski stwierdził, że przyszedł czas na wypełnienie życzenia Wielkiego Papieża, obecnie już błogosławionego, o budowaniu „żywych pomników”. Tegoroczne stypendium dla uzdolnionego studenta /studentki przedstawiciele komitetu wręczyli Katarzynie Kuran. Po oficjalnym przekazaniu stypendium Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) jako brzydsza. Miejscowa młodzież oraz co odważniejsi dorośli wodę leją kubełkami oraz dużymi butelkami. Namierzona przez polewaczy ofiara nie może liczyć na pobłażliwość. „Najokrutniej” tradycja dotyka jednak miejscowego proboszcza. Po każdej Mszy wszyscy polewacze za punkt honoru uważają namierzenie swojego duszpasterza i urządzenie mu jak to on sam nazywa solidnej „leji”. „Leja” parafian to rewanż za obfite świecenie, od którego tego dnia proboszcz rozpoczyna każdą Mszę Świętą. Zasada jest prosta skoro ksiądz nie skąpi z kropidła, to i parafianie uznają za właściwe podtrzymać wodną tradycję. Grunt, że nikt tu się na nikogo nie obraża. Jak zabawa, to zabawa. Proboszcz Lutkówki, ks. prałat Zbigniew Chmielewski za humor i otwartość jest przez swoich parafian bardzo lubiany. Dzięki niemu w parafii panuje bardzo rodzinna atmosfera. Potwierdzeniem tego niech będzie chociażby to, w jaki sposób w świąteczny poniedziałek wszyscy parafianie potraktowali swojego organistę, Marka Baumela, któremu z okazji imienin na koniec Mszy wszyscy jej uczestnicy wyśpiewali życzenia zdrowia i szczęścia. PD wszystkich zebranych w świątyni ksiądz dziekan poprosił o przejście na plac papieski, gdzie - jak poinformował - pod pomnikiem Jana Pawła II za chwilę odbędą się dwa koncerty. Część artystyczną mszczonowskich uroczystości ku czci Wielkiego Papieża poprowadził ks. wikariusz Paweł Pietrzak, który w porozumieniu z jej organizatorami, czyli Ochotniczą Strażą Pożarną i Mszczonowskim Ośrodkiem Kultury, wcielił się rolę konferansjera obu koncertów. Na początku przypomniał on słowa papieża, jakie wypowiedział on niecałe dwa miesiące przed swoją śmiercią: „Potrzebna jest dzisiaj olbrzymia praca Kościoła. Potrzebne jest zwłaszcza apostolstwo świeckich, to, o którym mówi II Sobór Z ŻYCIA GMINY Watykański. Niezbędnie konieczna jest pogłębiona świadomość misyjna. Kościół w Europie i na wszystkich kontynentach musi zdać sobie sprawę z tego, że jest wszędzie i zawsze kościołem misyjnym”. Przypomnienie tych słów poprzedziło wspaniały przykład apostolstwa w wykonaniu Orkiestry Dętej OSP i młodzieży z MOK-u. Strażacy, pod przewodnictwem, występującego tego dnia w roli kapelmistrza - Piotra Olczaka, zagrali dla zgromadzonych mszczonowian cztery utwory: „Gaude Mater Poloniae”, „Wadowice moje miasto”, „Abba Ojcze” i „Barkę”. Natomiast STUDIO PIOSENKI „WOKALIZA” prowadzone w Ośrodku Kultury przez Iwonę Skwarek, zaprezentowało takie utwory jak: „Błogosław duszo moja Pana”, „W cieniu Twoich rąk”, Śpiewa cała Ziemia”, List do ciebie”, „My soul says yes” i „Amen”. Występ WOKALIZY przeplatany był utworami poetyckim recytowanymi przez: Sylwię Grędę i Adriana Śledzia. W ich wykonaniu zgromadzeni przy pomniku usłyszeli: „Dzieci” (autor: Karol Wojtyła), „Sąd” (Jan Paweł II z Tryptyki Rzymskiego), „Testament Jana Pawła II” i „Monolog Konrada” (z „Wyzwolenia” Stanisława Wyspiańskiego). Zakończenie części artystycznej wieczoru oczekiwania na beatyfikację zbiegło się w czasie z dostojnym biciem kościelnych dzwonów, które oznajmiły miastu godzinę 20.00. Po tym symbolicznym finale głos na chwile zabrała jeszcze dyrektor MOK-u Grażyna Beatyfikacja Ojca Świętego Jana Pawła II Dar dziękczynny 1 maja, w dniu beatyfikacji Ojca Świętego Jana Pawła II, przed kościołem parafialnym w Osuchowie ustawiono papieską figurę. Na zakończenie popołudniowej Mszy Świętej, odprawionej z racji dziękczynienia za beatyfikację, modlili się pod nią osuchowscy parafianie wraz ze swym proboszczem, ks. kanonikiem Jerzym Witkowskim. Przed odmówieniem litanii do błogosławionego Jana Pawła II proboszcz podziękował publicznie wszystkim, którzy złożyli choćby najdrobniejszą ofiarę na sfinansowanie budowy pomnika. Pieniądze na ten chlubny cel - co warte jest odnotowania - zostały zebrane na tacę. Osuchowski duszpasterz wyrażając swoją wdzięczność za pomyślne zakończenie budowy kilka osób postanowił jednak wyróżnić w sposób szczególny. Osoby te w czynny sposób uczestniczyły w tworzeniu Uśmiech Dziecka Przed Wielkanocą w Świetlicy Terapeutycznej Pływaczewska, która podziękowała wszystkim za wysłuchanie koncertów i pożyczyła zebranym spokojnego wieczoru oraz dobrej nocy. Piotr Dymecki parafialnego daru. Joanna Zacharzewska Szymańska zaprojektowała pomnik. Bogdan Major wykonał betonowy postument, na którym stoi figura. Marmur, jakim obłożony jest postument sponsorował Antoni Młynarski z Żyrardowa, właściciel firmy „I MAR”, a już zamocowaniem kamiennych płyt zajęli się wspólnie - Andrzej Rzepecki i Henryk Smulski. Jan Bator przygotował teren pod wylanie postumentu, zaś państwo Urszula i Waldemar Wójcikowie ofiarowali ozdobne krzewy, jakie wsadzono przy pomniku. Podziękowania zostały również skierowane do całej Rady Parafialnej za wsparcie okazane przy tym trudnym przedsięwzięciu. Proboszcz w sposób szczególny wyraził też wdzięczność miejscowemu radnemu, Markowi Zientkowi, który angażował się w przedsięwzięcie niemalże na wszystkich jego etapach. Figura papieża stoi po południowej stronie głównej alei, wiodącej do osuchowskiej świątyni. Ojciec Święty jest naturalnych rozmiarów. Jedną ręką błogosławi, a w drugiej trzyma pastorał. Pomnik jak na niewielką osuchowską parafię jest naprawdę imponujący i świadczy o olbrzymiej ofiarności wiernych. Figura ma zostać poświęcona podczas wizyty biskupiej, która - jak zapowiedział ks. proboszcz Witkowski - odbędzie się 21 maja. Piotr Dymecki Jana Chrzciciela - księdzu Pawłowi Pietrzakowi. Palmy zostały wykorzystane do udekorowania kościoła farnego i kaplicy. Dzieci miały niesamowitą satysfakcję, że mogły wnieść swój wkład w przygotowania do świątecznego okresu. Stow. Uśmiech Dziecka Dnia 15.04.2011 odbyło się w Świetlicy Terapeutycznej uroczyste spotkanie wielkanocne. Salę udekorowały dzieci niepełnosprawne wraz z młodzieżą gimnazjalną i paniami :Małgorzatą Jakubiak i Beatą Szustkiewicz. Poczęstunek, na który składał się żurek z kiełbasą, babka wielkanocna, a przede wszystkim dużo jajek przygotowali rodzice i młodzież z mszczonowskiego Gimnazjum. Na wstępie życzenia świąteczne złożyła prezes Stowarzyszenia Bożena Majewska dzieląc się jednocześnie ze wszystkimi tradycyjnie jajkiem. Dzieci otrzymały w prezencie złote zajączki do święconki, które w Wielką Sobotę zaniosły do Kościoła. Przed Niedzielą Palmową dzieci ze Świetlicy Terapeutycznej zaniosły miejscowym kapłanom palmy wielkanocne, przy których wykonaniu pomagały im panie: Beata Szustkiewicz i Małgorzata Jakubiak. Palmy wręczono: proboszczowi Parafii p.w. Św. Ojca Pio-ks. Sławomirowi Tulinowi oraz wikariuszowi z Parafii p.w. Świętego Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) 13 Z ŻYCIA GMINY Przedstawienia czterolatków żółte koszulki, dzięki którym wyglądały jak gromadka pisklaków. Zaraz po ich występie przed publicznością pojawiła się grupa „Misiów”, którą wychowuje pani Małgorzata Sałajczyk. „Misie” przygotowały dla widzów bardzo interesujący montaż artystyczny zatytułowany „Wielkanocne przygody pisanek”. Przebojem występów była wesoła piosenka, śpiewana przez dzieci jako przerywnik pomiędzy poszczególnymi punktami spektaklu, której tekst rozpoczynał się od słów: „Idą dzieci ze świeconym”. Barwne i szalenie radosne przedstawienia przedszkolaków odbywały się na tle tablic zapełnionych najlepszymi pracami rozstrzygniętego niedawno konkursu plastycznego„Kartka Wielkanocna”. Na pożegnanie dzieciaki pożyczyły wszystkim widzom Wesołego Alleluja. M.L. Mszczonowskie przedszkolaki przed Wielkanocą Czterolatki z Przedszkola Miejskiego w Mszczonowie przygotowały wraz ze swoimi wychowawczyniami przedstawienia z okazji Świąt Wielkanocnych. Swoje aktorskie umiejętności zaprezentowały w czwartek 14 kwietnia podczas dwóch spektakli. Pierwszy miał miejsce w godzinach przedpołudniowych i był przeznaczony dla starszych i młodszych kolegów oraz koleżanek z przedszkola. Popołudniowy seans obejrzeli rodzice dzieci i goście zaproszeni. Grupa „Motylków” wraz ze swoją panią Marzeną Puchałą przedstawiła program słowno -muzyczny, opowiadający o wielkanocnych tradycjach. „Motylki” specjalnie na występ ubrały Ogólnopolski konkurs wokalny Wygrał swoją szansę 16 marca br. o godz. 11.00 w sali widowiskowej Domu Kultury „Arsus” w Warszawie odbył się finał ogólnopolskiego konkursu wokalnego zatytułowanego „Wygraj szansę”, którego organizatorami była Agencja Telewizyjno- 14 Estradowa TV Media. Wykonawcami byli uzdolnieni uczniowie szkół podstawowych i gimnazjalnych, reprezentujący 15 gmin i miast województwa mazowieckiego. Uczestnicy oceniani byli przez liczne jury, którego zadaniem było wyłonić najbardziej utalentowane wokalnie dzieci. Celem głównym bowiem tego artystycznego przedsięwzięcia było promowanie talentów u dzieci w wieku do 13-tego roku życia. W zamyśle autorów program ten ma obejmować przeważnie gminy wiejskie, ponieważ dzieci z tych środowisk mają z reguły mniejsze możliwości rozwijania swoich talentów od dzieci z dużych miast. Także Mszczonów miał w tym konkursie swojego przedstawiciela, którym był Hubert Słojewski. W Warszawie występował z towarzyszeniem trzygłosowego chórku , w którym zaśpiewały: Julia Słojewska, Agata Baumel i Joanna Pawlak. Jego interpretacja utworu „Zegarmistrz światła” ujęła jury i nagrodzona została I miejscem. Podkreślić należy, że wyśpiewanie w tym konkursie i przy tak dużej konkurencji pierwszej lokaty nie było wcale sprawą łatwą. Przypomnijmy, że swój talent wokalny Hubert rozwija uczęszczając na zajęcia do Mszczonowskiego Ośrodka Kultury, gdzie szlifuje swój głos pod kierunkiem Iwony Skwarek w Studiu Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) Wokalnym „Vokaliza”. Również podczas warszawskiego konkursu pani Skwarek była opiekunem artystycznym Huberta i służyła mu cennymi radami i bogatym doświadczeniem muzycznym. Jedno co z pewnością można stwierdzić po obserwacji występów wszystkich wykonawców to, że sprawiły one wiele radości zarówno samym wokalistom, którzy zyskali nowe, cenne doświadczenie, ale także i publiczności, która zacięcie dopingowała swoich faworytów. Takie konkursy zapewne dobrze służą rozwojowi muzycznych talentów i zdolności młodzieży oraz mogą być zachęta dla nich do dalszej pracy w tym kierunku. Wiadomo bowiem, że aby osiągnąć sukces na scenie sam talent nie wystarczy. Rafał Wasilewski/MOK Z ŻYCIA GMINY „Strzelcy 31 pułku piechoty” Nasi rekonstruktorzy W sobotę, 7 maja, w lasach otaczających Radziejowice spotkać można było oddział żołnierzy -rekonstruktorów w mundurach z września 1939 roku. „Marsz wiosenny” był inauguracją sezonu dla Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Strzelcy 31 pułku piechoty”. „Strzelcy” swoją siedzibę mają we Mszczonowie, ale w ich szeregach są także pasjonaci historii września`39 z Żyrardowa oraz z gmin Radziejowice i Żabia Wola. Prezesem GRH jest mieszkaniec Żyrardowa - Robert Szlaga. Jednym z członków zarządu grupy jest dyrektor Muzeum Mazowsza Zachodniego Bogdan Nietrzebka. Specjalnością rekonstruktorów z GRH „STRZELCY 31pp” jest obsługa repliki moździerza Stokes - Brandt kalibru 81 mm. W trakcie tworzenia są także repliki granatnika wz.36 (46 mm) i rkm-u Browning wz. 28. Dwunastu rekonstruktorów i kilku „cywilnych” członków grupy swoją działalnością kultywuje pamięć o bohaterskich żołnierzach 31 pułku Strzelców Kaniowskich. Pułk ten dowodzony przez podpułkownika Wincentego Wnuka 11 września 1939 roku pokonał w bitwie mszczonowskiej oddziały XVI Korpusu Pancernego Wehrmachtu. Kaniowszczycy cofając się znad linii rzeki Warty w kierunku Warszawy całkowicie zaskoczyli i doszczętnie rozbili stacjonujących w Mszczonowie Niemców. Bitwa mszczonowska Na wiosennej, podmokłej łące Obsługa moździerza Pamiątkowa fotografia dowiodła, że determinacja i odwaga żołnierza polskiego może przemóc nawet miażdżącą przewagę liczebną oraz sprzętową wroga. Niewiele było polskich zwycięstw w wojnie obronnej `39 i dlatego tym cenniejsze dla naszej historii są chwalebne wydarzenia z Mszczonowa. „STRZELCY” pragnąc uczcić pamięć żołnierzy, których Niemcy ochrzcili mianem „Zielonych Diabłów”, wspólnie z samorządem Gminy Mszczonów organizują we wrześniu inscenizację poświęconą bitwie mszczonowskiej. Wrześniowe uroczystości we Mszczonowie są częścią cyklu pn. „Szlakiem Strzelców Kaniowskich”, w przygotowanie którego zaangażowane są samorządy -Mszczonowa, Sieradza, Zapolic i Powiatu Zduńskowolskiego, a także 15 Sieradzka Brygada Wsparcia Dowodzenia i Łódzkie Stowarzyszenie Historyczne „Strzelcy Kaniowscy”. Członkowie GRH za jeden ze swoich celów postawili sobie współpracę z lokalnymi placówkami muzealnymi- Muzeum Mazowsza Zachodniego w Żyrardowie oraz Izbą Pamięci Ziemi Mszczonowskiej. MM Rosną następcy Do ataku! Aktywny wypoczynek Drugi rajd „Weekendu z Termami” Po raz drugi mszczonowski Ośrodek Sportu i Rekreacji zorganizował rajd w ramach produktu turystycznego Weekend z Termami, współfinansowanego przez Unię Europejską ze Środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego 2007-2013. Pierwszy rajd miał miejsce jesienią 2010 roku i był przeznaczony wyłącznie dla amatorów nordicwalkingu. W drugim, wiosennym rajdzie, jaki odbył się w niedzielę 10 kwietnia, rozszerzono możliwość udziału dla zwolenników rekreacji rowerowej. Rowerzyści przebyli trasę Mszczonów, Osuchów, Lutówka, Zbiroża, Stawy Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) 15 W zdrowym ciele zdrowy duch - sport i rekreacja Świętej Anny, zaś osoby uprawiające nordicwalking przeszły drogę od Mszczonowa, poprzez Ciemno-Gnojnę i także w efekcie dotarły do Stawów Świętej Anny. Właśnie tam miało miejsce uroczyste zakończenie sportowo-rekreacyjnego przedsięwzięcia. Na tych, którzy dotrwali do końca czekało ognisko, pieczone kiełbaski i przygotowane wcześniej przez organizatorów konkursy i zabawy sprawnościowe. Udział w rajdzie wzięło przeszło 20 osób. Towarzyszył im dyrektor OSIR-u Michał Szymański oraz reprezentująca Punkt Informacji Turystycznej „Weekendu z Termami” Kinga Banasiak. Wystąpili oni również w roli jurorów, którzy oceniali, to czy rajdowicze pokonali wyznaczone trasy w sposób właściwy i odgadli hasła, który poszczególne części można było odnaleźć w specjalnych punktach kontrolnych. Produkt turystyczny "Weekend z Termami Mszczonów" integruje ofertę Kompleksu Basenów Termalnych z ofertą aktywnego wypoczynku, przy wykorzystaniu wyznaczonych i oznakowanych tras turystycznych na terenie gmin: Mszczonów, Radziejowice, Żabia Wola, Puszcza Mariańska, miasta Żyrardów, będących wraz z Powiatem Żyrardowskim, Muzeum Mazowsza Zachodniego, Nadleśnictwem Radziwiłłów oraz oddziałem PTTK w Żyrardowie partnerami projektu. Koncepcja produktu obejmuje organizację weekendowego wypoczynku z różnymi formami aktywnego spędzenia czasu dla wszystkich grup wiekowych zarówno dla odbiorców indywidualnych, jak również grup zorganizowanych. Obejmuje on: baseny z wodą termalną i różnego rodzaju atrakcjami wodnymi (sztuczna rzeka, ławeczki i leżanki napowietrzające, masaże i gejzery wodne, jacuzzi, sauny, zjeżdżalnie), 3 szlaki piesze/nordic-walking, 4 trasy rowerowe, atrakcje dodatkowe tj. grzybobrania, wędkowanie, kuligi, jazdę na łyżwach, ciekawe obiekty przyrodnicze i kulturowe. Produkt „Weekend z Termami Mszczonów” obejmuje również wypożyczalnię rowerów i kijków nordicwalking, a także Punkt Informacji Turystycznej, umożliwiający odwiedzającym uzyskanie wszystkich niezbędnych informacji. Jego podstawę stanowi Kompleks Basenów Termalnych. ML/OSIR Światowy Dzień Zdrowia Smerfne nauki o zdrowiu Światowy Dzień Zdrowia obchodzony 7 kwietnia oraz Dzień Służby Zdrowia obchodzony 10 kwietnia były okazją do zaprezentowania kolejnych zawodów dzieciom ze Smerfolandii w ramach programu „Poznajemy zawody”, który realizowany jest od początku roku szkolnego w placówce. Dzieci poznały już takie zawody jak: kucharz, informatyk, listonosz, fryzjer, policjant, modelka, ogrodnik, malarz, sprzedawca, budowlaniec oraz nauczyciel. W piątek (8 kwietnia) dzieci z Niepublicznego Przedszkola zapoznały się z kolejnymi zawodami tym razem pielęgniarki, lekarza, weterynarza oraz ratownika medycznego. Cały dzień poświęcony był zdrowiu. Z tej okazji Justyna Tondera wychowawczyni grupy „Rybek” przygotowała dla wszystkich przedszkolaków dzień pełen atrakcji. Tuż po śniadaniu wszyscy spotkali się na uroczystym rozpoczęciu „Dnia zdrowia”. Dzieci wysłuchały wiersza „Zdrowy przedszkolak”, zapoznały się z wyżej wymienionymi zawodami oraz złożyły uroczystą przysięgę, że od tego dnia zawsze już będą dbały o swoje zdrowie. Około godziny 10.00 16 przed przedszkole zajechała karetka pogotowia z Centrum Pogotowia Ratunkowego „RIMER”, która wzbudziła sensację nie tylko wśród przedszkolaków, ale również wśród okolicznych mieszkańcach, ponieważ długo trwające sygnały karetki spowodowały, że część mieszkańców okolicznych bloków z okien swoich mieszkań śledziło pokaz ratowników, ale byli i tacy, którzy dzwonili z pytaniem czy może doszło do jakiegoś wypadku w przedszkolu. Na szczęście były to tylko zajęcia pokazowe. Dzieci miały okazję obejrzeć wnętrze karetki i sprzęt służący do ratowania życia. Ci bardziej odważni kładli się na łóżku i „jeździli” w górę i w dół lub mogli zasiąść za kierownicą karetki i włączyć charakterystyczny sygnał dźwiękowy pogotowia. Ratownicy opowiedzieli maluchom czym zajmują się na co dzień i jak wygląda ich praca. Dzieci oczywiście były bardzo ciekawe i zadawały mnóstwo pytań. Na zakończenie wizyty przedszkolaki nagrodziły brawami gości i podziękowały za fascynującą lekcję. Po powrocie do przedszkola na małych Smerfów Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) czekały kolejne atrakcje. Najpierw były to konkurencje sportowe w turnieju „W zdrowym ciele zdrowy duch”, podczas którego w zależności od wieku przedszkolaki musiały pokonać slalom, przejść przez tor z przeszkodami, skakać jak zające, wziąć udział w wyścigu raków oraz wrzucić kamyk do wody. Po zakończonych zajęciach sportowych na dzieci czekały kolejne zadania. Maluchy musiały przygotować sok marchwiowy, starsze dzieci przygotowywały sałatkę owocową, a zerówka surówkę z marchwi, jabłka i kapusty pekińskiej. Wszystkie przedszkolaki spisały się na medal, którym na zakończenie dnia zostały odznaczone. Następnie już w poszczególnych salach wraz z wychowawcami dzieci przygotowały plakaty związane z tematyką zdrowotną. Wystawa wszystkich prac umieszczona została w holu przedszkola. Podsumowanie dnia oraz konsumpcja przygotowanych potraw sprawiła, że ta wyjątkowa lekcja zdrowia z pewnością zostanie zapamiętana. - Ponieważ zawsze uważamy, że praktyczne zajęcia są o wiele ciekawsze i atrakcyjniejsze niż tradycyjne staramy się każdego dnia zorganizować dzieciom jak najwięcej takich właśnie zajęć, bo jak mówiła przed laty Maria Montessori - „Czego nie dotkniemy tego nie zrozumiemy” - powiedziała nam Anna Kawęcka, dyrektor placówki. Rafał Wasilewski W zdrowym ciele zdrowy duch - sport i rekreacja XVI Wiosenne Biegi Przełajowe - Mistrzostwa LZS Powiatu Żyrardowskiego - Osuchów 2011 Zwyciężyli gościnni gospodarze W sobotę 10 kwietnia po raz XV odbyły się wiosenne biegi - Mistrzostwa Ludowych Zespołów Sportowych Powiatu Żyrardowskiego w Biegach Przełajowych. Tę największą, masową imprezę lekkoatletyczną na Mazowszu Zachodnim tradycyjnie rozgrywano w Osuchowie. W tym roku wzięło w niej udział 29. szkół podstawowuch, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnuch z kilku okolicznych powiatów. W 16. biegach wystartowało 312. zawodników. Tradycyjnie organizatorem i koordynatorem Wiosennych Biegów Przełajowych - Powiatowych Mistrzostw LZS byli: Powiatowe Zrzeszenie LZS w Żyrardowie, Zespół Szkół Publicznych w Osuchowie i LKS Osuchów. Bieganie w słońcu Ta największa impreza sportowa w naszym regionie została otwarta przez prezesa Powiatowego Zrzeszenia Ludowe Zespoły Sportowe w Żyrardowie - Zbigniewa Kozerę i dyrektorkę Zespołu Szkół Publicznych w Osuchowie Elżbietę Sajak. Jak zawsze świetnie były przygotowane trasach biegowe na najładniejszym stadionie lekkoatletycznym w powiecie żyrardowskim. To w tym miejscu przez trzy godziny były rozgrywane biegi, które miały charakter zaciętej walki o miejsca na podium, a także o punkty dla swoich szkół. W tym roku - podobnie jak w minionych latach - zdecydowanymi faworytami mistrzostw wśród gimnazjalistów byli gospodarze. Wśród szkół podstawowych - biegacze z Boguszyc. Jedni i drudzy nie zawiedli. Kolejny rok potwierdzili swoją klasę zawodnicy z Gimnazjum w Puszczy Mariańskiej, którzy przegrali tylko z gospodarzami. Najlepszym reprezentantem wsród placówek ponadgimnazjalnych został Zespół Szkół w Mszczonowie. Imprezę prowadził dziennikarz sportowy Sylwester Rozdżestwiński. Zaciętą walkę na trasie biegowej obserwowali sportowi opiekunowie młodych biegaczy, a wśród nich był trener Stanisław Zdunek. Byli obecni także działacze sportowi: Zbigniew Kozera prezes RP LZS, radny Waldemar Suski, dyrektor ZS Elżbieta Sajak, a także prezes LKS Osuchów - Jerzy Penczonek. Jak zawsze duszą tego przedsięwzięcia sportowego był Bogdan Kierzkowski. Ważnym partnerem tego sportowego przedsięwzięcia była słoneczna pogoda. Innym ważnym elementem była gościnność gospodarzy, którzy zaprosili wszystkich na herbatę i posiłek. Szkoły, miejsca i punkty Klasyfikacja szkół podstawowych: 1. Boguszyce - 125 punkty, 2. Osuchów - 99, 3. Wręcza - 80, 4. Teresin - 70, 5. Józefina - 66, 6. Jaktorów 62, 7. Radziejowice - 55, 8. Puszcza Mariańska - 40, 9. SP nr 3 Żyrardów - 37, 10. Mszczonów - 36, 11. Sochaczew - 28, 12 Piekary. Kolejne miejsca zajęli: Guzów, Lutkówka i Ojrzanów, Klasyfikacja szkół gimnazjalnych: 1. Osuchów - 212 punktów, 2. Puszcza Mariańska - 124, 3. Boguszyce - 117, 4. Radziejowice - 80, 5. Teresin i Wiskitki - po 15 p. Klasyfikacja szkół ponadgimnazjalnych: 1. ZS w Mszczonowie - 30 punktów, 2. ZS nr w Żyrardowie - 20, LO w Szymanowie - 18, 3. LO Teresin 17, 4. SOSW Żyrardów - 17, 5. LO im. S. Żeromskiego w Żyrardowie i LO nr 62 w Warszawie - po 15 pkt. Kolejne miejsca zajęli zawodnicy z: LO Rawa Mazowiecka i LO Mszczonów. Liderzy biegów Szkoły Podstawowe - roczniki 2001 - 1998. Rocznik 2001 - 400 metrów 1. Magda Ciesielska - Guzów, 2. Klaudia Budziszewska - Wręcza i Wiktoria Łabuzińska - Ojrzanów. 1. Kuba Małecki - Teresin. 2. Dawid Chyła - Osuchów i Kuba Aleksandrowicz - Teresin. Rocznik 2000 - 600 metrów 1. Zuzanna Wojciechowska - Jaktorów, 2. Justyna Adamczyk Boguszyce, 3. Wiktoria Gadomska - Jaktorów. 1. Damian Bednarek - Boguszyce, 2. Partosz Powązka i Kasper Łoś obydwaj Józefina. Rocznik 1999 - 600 metrów. 1. Dagmara Cybulska, 2. Klaudia Cybulska - obydwie Sochaczew, 3. Paulina Pruś - Wręcza. 1. Hubert Grochowski, 2. Marcin Przybyłkowicz - obydwaj Boguszyce, 3. Olaf Petykowski - Piekary. Rocznik 1998 - 600 metrów. 1. Julia Niemojewska, 2. Weronika Nowakowska obydwie ze SP nr 3 w Żyrardowie, 3. Sylwia Ciarka - Teresin. 1. Michał Pawłowski - Teresin, 2. Łukasz Barański - Osuchów, 3. Patryk Kowalski - Radziejowice. Gimnazja - roczniki 1996 - 1994. Rocznik 1997 - 1200 metrów 1. Anna Ciesielska - Wiskitki, 2. Ewelina Stępowska - Wiskitki, 3. Paulina Krauze - Puszcza Mar. 1.Radek Bednarek, 2. Arek Iwański, 3. Przemek Walas - wszyscy Boguszyce. Rocznik 1996 - 1200 metrów 1. Weronika Pociech - Radziejowice, 2. Kamila Ziółkowska - Boguszyce, Aleksandra Zgórzak - Osuchów. 1. Andrzej Wojtczak - Osuchów, 2. Tobiasz Olszak - Boguszyce, 3. Partyk Roziński - Radziejowice. Rocznik 1995 - 1200 metrów 1.Żaneta Adamczyk - Boguszyce, 2. Urszula Zaniewska, 3. Anna Sadowska - obydwie Osuchów. 1. Radosław Sikora - Teresin, 2. Szymon Sokołowski, 3. Mariusz Ręgowski obydwaj Osuchów. Uczniowie szkół ponadgimnazjalnych. 1. Julita Dubikowska - LO im. S. Żeromskiego w Żyrardowie, 2. Ewelina Strojek -LO Mszczonów, 3. Ewa Kustosz - ZS Mszczonów. 1. Karol Frelik - LO nr 62 Warszawa, 2.Łukasz Winnicki - LO Teresin, 3. Dominik Makowski - LO Rawa Mazowiecka. Dekoracja i sponsorzy Zwycięzcy otrzymali dyplomy i nagrody rzeczowe, wręczyli je: burmistrz Józef Grzegorz Kurek, radna samorządu powiatowego - Krystyna Penczonek, prezes LZS Zbigniew Kozera, wiceprzewodniczący Rady Miasta Mszczonowa: Marek Zientek i Andrzej Osiński oraz dyrektor szkoły w Osuchowie Elżbieta Sajak. To przedsięwzięcie sportowe nie mogłaby odbyć się bez instytucji i osób, które od lat ją wspierają jako sponsorzy i organizatorzy: Mazowieckie Zrzeszenie LZS, Starostwo Powiatowe w Żyrardowie, Urząd Miasta w Mszczonowie, Powiatowe Zrzeszenie LZS, Polski Związek Lekkoatletyczny i LKS Osuchów, Zespół Szkół Publicznych w Osuchowie i Rada Rodziców tej szkoły oraz Zenon Ludwiniak - przedsiębiorca z Mszczonowa. Tadeusz Sułek Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) 17 W zdrowym ciele zdrowy duch - sport i rekreacja Mszczonowskie cheerleaderki Na wiosnę z nowymi siłami i pomysłami Wiosna - pora optymistycznie działająca na wszystkich, szczególnie po tak ponurej tegorocznej zimie. Dla tancerek z Mszczonowskiego Ośrodka Kultury rozpoczął się okres sprawdzenia swoich umiejętności, które zdobywały przez ostatnie miesiące wytężonej pracy. W marcu - udział w XIV Mistrzostwach Polski Cheerleaders w Chorzowie, kwiecień występ podczas Mistrzostw Polski w Tenisie Stołowym w Grodzisku Mazowieckim oraz udział w II Grand Prix Polski Cheerleaders Baltic Cup w Gdańsku. Najważniejsze, że praca mszczonowskich cheerleaderek została zauważona i doceniona nie tylko w środowisku lokalnym, ale i w sąsiednim powiecie grodziskim. Tamtejszy klub sportowy tenisa stołowego „Bogoria” zaprosił do współpracy nasze tancerki. Podczas Drużynowych Mistrzostw Polski, które odbyły się 14 kwietnia 2011 r. w Grodzisku Mazowieckim, dziewczęta z Mszczonowa wystąpiły przed tamtejszą publicznością, która przyjęła je bardzo życzliwie. Poziom wykonania elementów gimnastyczno - tanecznych podczas długiej choreografii spotkał się z pozytywnym oddźwiękiem ze strony kibiców. Dla naszych cheerleaderek było to nowe doświadczenie taneczne. a zarazem wyzwanie, by jak najlepiej promować swoją pasję tańcem cheder-dance. Nie minęła doba, a pora było wyruszać w drogę do Gdańska na drugi turniej z cyklu Grand Prix Polski, którego organizatorem jest Polskie Stowarzyszenie Cheerleaders. Przypomnijmy, że zeszłoroczny turniej w Gdańsku był imprezą wyłącznie popularyzatorską polskiego cheerleadingu, a nasze dziewczęta wystąpiły tam jeszcze jako zespół szkolny niezrzeszony w PSCh. W tym roku organizatorzy podjęli się wielkiego wyzwania zorganizowania 2 turniejów jednocześnie o wysokiej randze. Na hali widowiskowej Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku spotkało się aż 40 zespołów z całej Polski, rywalizując w dwóch dywizjach: pomp dance i cheder-dance [dla porównania w tegorocznych Mistrzostwach Polski wzięły udział 42 zespoły]. Impreza trwała bardzo długo, wyciskając ze wszystkich zawodniczek 'siódme poty'. Oprócz zespołów zrzeszonych w PSCh, które mają za sobą mnóstwo doświadczeń z cheerleadingiem pojawiły się nowe drużyny, które dopiero zaczynają stawiać pierwsze kroki w tego rodzaju formacjach tanecznych. Ostatecznie grupa z Mszczonowa zajęła V miejsce, które jest dla dziewcząt miłą niespodzianką. Uplasowały się bowiem za czołową czwórką zespołów, które były tegorocznymi laureatami Mistrzostw Polski m.in. Flimero Tyczyn, Mini Maxi Energia Słupsk, Ipreska Płock i Dream Team Garwolin. Tegoroczny pobyt w Gdańsku okazał się ciężką pracą i sprawdzeniem odporności na stres i zmęczenie naszego zespołu. Nie starczyło ani Ośrodek Sportu i Rekreacji Liga Orłów i Orlików We Mszczonowie ruszyła „Liga Orłów i Orlików”. Do udziału w niej mszczonowski Ośrodek Sportu i Rekreacji zaprosił wszystkich pasjonatów piłki nożnej z terenu gminy Mszczonów i ościennych miejscowości. Pierwszą kolejkę spotkań rozegrano 30 kwietnia. Następne odbędą się kolejno: 28 maja, 18 czerwca, 17 września i 8 października. Mecze rozgrywane są na nowym boisku Orlik we Mszczonowie przy ulicy Szkolnej. Piłkarze konkurują ze sobą w trzech kategoriach: szkoły podstawowe, gimnazja i open. W sumie w zawodach wystartowało 14 drużyn (129 zawodników), reprezentujących: Mszczonów, Osuchów, Pniewy, Lutkówkę i Radziejowice. Największym powodzeniem cieszyła się 30 kwietnia kategoria open. Najmniej 18 chętnych było do gry w kategorii szkół podstawowych. Niestety tu zgłosiła się zaledwie jedna drużyna, reprezentująca Szkołę Podstawową w Lutówce. Chłopcy zostali więc przez organizatorów podzieleni na dwie drużyny i rozegrali ze sobą spotkanie, które zostało sklasyfikowane jako pojedynek Lutówki I i Lutówki II. Za stronę organizacyjną ligi odpowiedzialność wzięli: dyrektor OSIR-u Michał Szymański, instruktor OSIR-u Dariusz Biernacki i radny Waldemar Suski. Szczegółowe zestawienia wyników ligi będą na bieżąco publikowane na stronie OSIR-u Mszczonów, która jest podstopną serwisu gminy Mszczonów - www.mszczonow.pl. Poniżej zamieszczamy klasyfikację ogólną po Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) czasu, ani sił na zwiedzanie zabytkowego Trójmiasta, ale nagrodą było niewątpliwie zasłużone V miejsce. Nadszedł czas na krótką przerwę i regenerację sił przed zbliżającym się końcem sezonu w PSCh. Nadchodzący miesiąc będzie czasem na przygotowania do występu podczas tegorocznego Jarmarku Mszczonowskiego oraz udziału po raz pierwszy w Turnieju Tańca Nowoczesnego w Grodzisku Mazowieckim. Trener : Katarzyna Wójcik pierwszej kolejce ligi: 1. Orliki - szkoła podstawowa: I miejsce - KS Lutkówka 2. Orliki - gimnazjum: I miejsce - Osuchów II II miejsce - Tajfunu - Pędziwiatry III miejsce - OSP Mszczonów IV miejsce - Osuchów I 3. Orły - OPEN: I miejsce - Białe Murzyny II miejsce - Pniewy III miejsce - Nam Strzelać Nie Kazano IV miejsce - OSP V miejsce - Radziejowice VI miejsce - Balaguski Team VII miejsce - 0,7 na Łeb VIII miejsce - FC po Nalewce IX miejsce - Mocny Full Najlepszym strzelcem w kategorii „szkoła podstawowa” został Grzegorz Kosowski, w kategorii „gimnazjum” - Szymon Sokołowski, a w kategorii „open” - Łukasz Kowalski. MM Merkuriusz szkolny Matura 2011 Tuż przed maturą... …zmarzły kasztany. No, prawie zmarzły. Niewiele brakowało, aby w tym roku popularna piosenka maturalna była śpiewana właśnie w taki sposób. 3 maja bujną , wiosenną zieleń pokryła warstwa śniegu. Następnego dnia rozpoczynały się matury. Rano z domu maturzyści szli do szkoły w ciepłych okryciach. Dreszcz przejmował ich nie tylko na myśl o czekającym ich egzaminie, ale także z powodu niskiej temperatury. W naszym fotoreportażu prezentujemy zdjęcia wykonane w dwóch mszczonowskich szkołach średnich. 4 maja przed egzaminem z języka polskiego odwiedziliśmy Zespół Szkół (zdjęcia po lewej stronie), zaś przed egzaminem z matematyki byliśmy u maturzystów z LO im. Szarych Szeregów (zdjęcia po prawej). MM Kontrola kalklatorów i innych pomocy wnoszonych na salę egzaminacyjną Losowanie miejsca na sali egzaminacyjnej W oczekiwaniu na arkusze egzaminacyjne Wsłuchani w ostatnie informacje przekazywane przez profesorów nadzorujących przebieg egzaminu Arkusze już w drodze, więc zaraz rozpocznie się egzamin W chwilę przed maturalnym starciu z królową nauk - matematyką Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) 19 HISTORIA Pamiątki po Wielkiej Wojnie zaborczych armii toczyły się właściwie wszędzie. Do dziś bez problemu w podmiejskich zagajnikach można znaleźć łuski i porozbijane pociski, które odnajdują chociażby grzybiarze. Bardzo często osoby przechadzające się po lasach lub uprawiające pola natrafiają także na guziki z pierwszowojennych mundurów. Najczęściej są to guziki z dwugłowym carskim orłem lub z pełną koroną, które dla odmiany należały do oddziałów kajzerowskich. W poszukiwaniach dotyczących losów Mszczonowa w okresie I wojny udało mi się znaleźć wzmiankę dotyczącą przemarszu przez miasto strzelców Józefa Piłsudskiego. Miało on miejsce w październiku 1914 roku, kiedy to Niemcy rozpoczęli właśnie odwrót spod Warszawy. O przejściu strzelców przez Mszczonów wspomina Mieczysław Norwid Neugebauer, który był wtedy w stopniu majora dowódcą II baonu 1 pułku strzelców. Gdy spisywał swoje wspomnienia w okresie dwudziestolecia międzywojennego miał już stopień generała dywizji i pełnił funkcję inspektora armii. Wspomnienia te zostały pierwotnie zamieszczone w publikacji „Ziemia Łęczycka żołnierzom niepodległości" (Łódź 1937), zaś obecnie umieszczono je książce pt. „Walki w okolicach Łodzi 1914 r. Relacje uczestników i świadków". Pozycję tę wydano nakładem Mariusza i Marcina Janowskich (Wydawnictwo ReMEDIA). Mszczonów w okresie I wojny światowej Na temat losów Mszczonowa w okresie I wojny światowej wiadomo niewiele. Z tego też powodu każda informacja, dotycząca pierwszowojennych losów miasta i jego najbliższej okolicy jest niezwykle cenna. W tym opracowaniu zostały zebrane wszystkie, które są obecnie dostępne. Cały materiał ma charakter rozwojowy i należy żywić nadzieję, iż w przyszłości uda się go wzbogacić kolejnymi odnalezionymi dokumentami, wspomnieniami, a przede wszystkim zdjęciami, wykonanymi lokalnie w latach 1914-1918. Nasze miasto podczas pierwszej wojny nie znalazło się w strefie bezpośrednich działań frontowych. Wprawdzie dwukrotnie przechodziło z rąk do rąk obu walczących stron, ale wszystko wskazuje na to, że na jego terenie nie toczono żadnych znaczących walk. Było natomiast miejscem, przez które przemaszerowywały wojskowe kolumny. Na początku przez Mszczonów wiodła droga oddziałów niemiecko- austriackich, biorących udział w natarciu na Warszawę. Później po załamaniu się ofensywy Hindenburga powrócili do niego Rosjanie. Niemcy ponownie zajęli Mszczonów dopiero około 7 lipca 1915 roku. Najcięższe boje w naszym sąsiedztwie toczyły się na linii rzek Rawki i Bzury. Zmagania na tych terenach trwały od grudnia 1914 roku do lipca roku 1915. W tym czasie w podmszczonowskich Górkach znajdował się sztab rosyjskiego 1 korpusu armijnego, a w Woli Pękoszewskie stacjonował sztab 4 korpusu armijnego. Pozostałe dwa ośrodki dowódcze sił rosyjskich znajdowały się w Grodzisku (sztab 2 armii) i w Wiskitkach (sztab 2 korpusu syberyjskiego). Mszczonów był na bezpośrednich tyłach sił rosyjskich. Przebiegała przez niego droga zaopatrzenia dla 4 korpusu 2 armii. Najcięższe walki toczyły się pod Bolimowem, Samicami, Kamionem, a pod Witkowicami, Brochowem i Wolą Szydłowiecką Niemcy użyli przeciwko Rosjanom gazów bojowych. Wszystko to działo się blisko Mszczonowa, ale na szczęście miasto nie zostało (w przeciwieństwie do wydarzeń z II wojny światowej) doświadczone najgorszymi wojennymi okrucieństwami. Na podstawie powyższego tekstu nie wolno jednak wysnuć wniosku, że okolice Mszczonowa były wolne od walk. Liczne znaleziska wciąż odkrywane w podmszczonowskich lasach pozwalają twierdzić, że drobne potyczki i starcia W dniu 12 października 1914 r. Komendant Józef Piłsudski odkomenderował II baon l p. strzelców do 7 dyw. kawalerii austriackiej. Był to okres ofensywy armii Hindenburga na Warszawę. Na mocy tego rozkazu, by dogonić kawalerię, znajdującą się w okolicach Radomia, II baon odbył drogę z miejscowości Prusy w Sandomierskim przez Ćmielów, Ostrowiec, Brody, Radom, Grójec, Mszczonów. Tu został zawrócony z marszu na Żyrardów, Wiskitki, Szymanów i dnia 20 października 1914 r. osiągnął Skierniewice, łącząc się z 7 dyw. kawalerii, która wraz z 38 bryg. saską strzelców konnych i bryg. Landsturmu gen. Hoffmanna tworzyła korpus pod dowództwem gen. Kordy, z zadaniem osłony skrzydła armii niemieckiej znajdującej się już w odwrocie spod Warszawy. Walki odwrotowe baon odbył wzdłuż osi Skierniewice - Nieborów Bednary - Łowicz - Maurzyce - Zduny Jackowice - Strugienice -Bąkowa Dolna Bedlno - Szewce - Nagodów. W tym czasie baon składał się z trzech kompanii dowodzonych: pierwsza przez por. Olszynę (Wilczyńskiego), druga w zastępstwie por. Kordiana (Zamorskiego) przez ppor. Sława (Płoszajskiego), trzecia przez por. Pogonią (Dunina). Według danych z raportów stanu baon posiadał 19 oficerów, 63 podoficerów, 323 szeregowców. W notatkach znalazłem następujące nazwiska oficerów: ppor. Oset (Kwieciński), ppor. Zagórski (Użupis), ppor, Toporczyk (Błeszyński), ppor. Złom (Macko), MIECZYSŁAW ppor. Czarny (Krzyżanowski), NORWID-NEUGEBAUER ppor. Rogoziński (Hałaciński), ppor. Nowowiejski (Gluth),ppor. Stary (Dobaczewski), ppor. Perkun (Klaczyński). Również ustaliłem nazwiska następujących sierżantów, którzy zapewne byli dowódcami plutonów lub pełnili funkcje samodzielne w poszczególnych działaniach: Koneczny, Gad (Dobrodzicki), Moch (Janicki), Charzewski, Romocki (Malicki), Olek (Myszkowski). Dowódcą baonu był mjr Norwid-Neugebauer, adiutantem ppor. Mieczysławski (Brodowski), lekarzem baonu por. dr E. Piestrzyński zaś lekarzami oddziałów byli dr J. Konopnicki i dr Zamojski, funkcje dowódcy taboru i oficera żywnościowego pełnił sierżant Rapid (Mikulski). MIECZYSŁAW NORWID-NEUGEBAUER GENERAŁ DYWIZJI INSPEKTOR ARMII 20 *** Kolejne ślady dotyczące okresu pierwszej wojny w naszych okolicach odnalazłem w archiwalnym wydaniu „Nowego Kurjera Łódzkiego" z 2 listopada 1914 roku, a także w wydanej w 2002 roku monografii Łajszczewa Starego, autorstwa Kazimierza Sabały. Zapisy w obu tych źródłach dają nam pogląd na to, jaki głód panował w Mszczonowie i jego okolicach po przejściu niemieckiej ofensywy. Są też relacjami mówiącymi o grabieżach, jakich dopuszczali się cesarscy żołnierze. Bardzo interesujący jest też dokument, jaki w 1915 roku wstawili carscy saperzy, którzy mieli przed wejściem Niemców do Mszczonowa zniszczyć fabrykę zapałek. Ostatecznie do unicestwienia największego w tamtych czasach miejscowego zakładu pracy nie doszło. Dokument wystawiony w 1915 roku przez carskich pionierów „armijnych burzycieli", którzy odstąpili od wykonania postawionego przed nimi w Mszczonowie zadania, które miało polegać na zniszczeniu miejscowej zapałczarni przed wejściem Niemców do miasta Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) Zapałczarnia HISTORIA Na terenie całego zaboru rosyjskiego wraz z cofającą się carską armią przemieszczały się oddziały saperów, które demolowały fabryczne urządzenia lub wywoziły je na frontowe tyły, tak aby nie wpadły one w ręce niemieckie. Niszczycielskie działania były też zaplanowane w stosunku do mszczonowskiej zapałczarni. 12 lipca rosyjscy pionierzy zjawili się w mieście, aby wysadzić zakład. Carska armia obawiała się, że jej kajzerowscy przeciwnicy wykorzystają go później do produkcji amunicji. Na szczęście na skutek energicznych działań współwłaścicieli zapałczarni (W. Nowakowskiego i P. Czerskiego), przed ostatecznym terminem wyznaczonym przez wojsko, udało się wszystkie maszyny i urządzenia fabryczne przewieźć do Warszawy. Wspomnianą notatkę prasową i fragmenty monografii Łajszczewa Starego , zamieszczam w ramkach poniżej. Fragment artykułu Odgłosy Wojny z „Nowego Kurjera Łódzkiego" z 2 listopada 1914 roku. (pisownia oryginalna) Fragment książki „Łajszczew Stary na tle wydarzeń historycznych" Kazimierza Sabały (str. 83-84) „Wielkim problemem dla niemieckiego okupanta stała się w 1918 roku żywność. Pisał o tym w „Kronice parafii Chojnata" ks. Michał Woźniak, proboszcz w Chojnacie w latach 1911-1920. Oto co zanotował pod datą24 marca 1918 roku: „U nas ścisk niebywały. Wszystko jest przedmiotem ich zaborczości. Ludzie oddają zboże przepisane i naznaczone według morgi, ale to nie wystarcza. Kura, jajko, chleb, słonina, wszystko co napotykają w najuboższej chacie biorą". Pod datą 24 września jest wzmianka o rabunku zboża i żywności w Starym Łajszczewie: „niedaleko stąd we wsi Łajszczewie, Jeruzalskiej parafii [Niemcy}otoczyli tę wieś w nocy i zabrali wszystko zboże młócone, zatem przygotowane do siewu. Przy tym ubranie, zapasy żywności i co się tylko dało". Jak ciężkie to były czasy dla mieszkańców Łajszczewa, niech świadczą wspomnienia mojej babci, Walerii Felczak. Dziadek czwarty rok był na wojnie. Babcia została z trojgiem małych dzieci dwojgiem ludzi dorosłych, ale nieuleczalnie chorych. Jedno z nich nie mogło chodzić. Pewnego razu, gdy okupanci pokazali się na podwórku, babcia zdążyła wsypać koszyk kartofli do łóżka, w którym leżał chory 4-letni Stasio. Przykryła je pierzynką. Niemcy zabrali resztki kaszy, mąki i chleba. Do chorego dziecka żaden Niemiec się nie zbliżył i kartofle zostały uratowane.” Niemcy, którzy w wyniku działań wojennych przejęli od Rosji Królestwo Polskie, na terenach Mszczonowa i okolic dali się poznać nie tylko jako rabusie, zabierający żywność i wszelkiego rodzaju dobra miejscowej ludności, ale także jako budowniczowie nowych tras komunikacyjnych. Jak wynika z zapisów zawartych we wspominanej już wcześniej publikacji Kazimierza Sabały to właśnie z ich inicjatywy powstała droga z Kamiona do Huty Zawadzkiej. Natomiast urodzony we Mszczonowie Piotr Skoneczny, który stał się w życiu dorosłym znanym warszawskim przewodnikiem, podczas spotkania ze mną wspominał o tym, jak to cesarscy żołnierze nadzorowali budowę nasypu kolejowego pod Mszczonowem (we wsi Zboiska). W roli robotników przy tej inwestycji byli wykorzystywani carscy jeńcy, którzy w wyniku wycieńczenia spowodowanego nieludzkimi warunkami pracy i niedożywienia umierali ponoć dziesiątkami. Na zakończenie opracowania przytoczę jeszcze fragment z autobiografii Szymona Kobylińskiego, zatytułowanej „Zbrojny pies czyli zestaw plotek". Ten słynny mieszkaniec ziemi mszczonowskiej, związany z leżącymi kolo miasta W czasie pierwszej wojny, jak i ja we Mściskach podczas drugiej. Tata przeżywał swoje „powitanie z bronią", spotkanie z bitwami i obcymi wojskami. Najsilniejszym, pomnę, dreszczem nim poznałem z autopsji, czym jest grożąca każdej sekundy, bez wstępu i bez sensu, śmierć przejmowała mnie historia zza starej topoli. Młody Zygmuś chciał sobie obejrzeć nowość: armię kajzerowską, która wkroczyła do Kongresówki. Lecz (jak to dobrze znam!) czując się rycerzem, przypasał sobie do cywilnego ubrania znaleziony na pobojowisku pod Krzami długi, rosyjski bagnet, sztyk. Dla fasonu. I tak uwznioślony stanął za grubym pniem topoli, jednej ze szpaleru rosnącego wówczas przy szosie Mszczonów-Grójec. Nadeszły kolumny w pikielhaubach; mroczniało już, nie dostrzeżono sterczącego przy rowie, za drzewem, chłopaka. On zaś, napatrzywszy się do syta ciężkich meklemburskich koni, potężnych armat i automobili na szprychowych kołach, chciał odejść, ale nie mógł. Tamci szli nieprzerwaną falą, błyskały dość gęsto latarki, nad rowem pomykali pojedynczy jeźdźcy, raz po raz (jak w tamtym „L`ilustration" z francuskim porucznikiem) rozjaśniało się wszystko od samochodowych reflektorów... Słowem oderwanie się od pnia czyjejś obcej sylwetki, przyłapanie przez flankierów młodziaka zbrojnego w nieprzyjacielski bagnet, o, to nie było bezpieczne. Stał więc na obolałych w końcu i drętwiejących nogach, zmarznięty w nocnym chłodzie i czekał końca kolumny. Długo, bardzo długo. * ** Powyższy fragmenty zaczerpnięto z książki Szymona Kobylińskiego „Zbrojny pies czyli zestaw plotek", która ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego w Krakowie w 1982 roku. „Z Mszczonowa Mszczonów znajdujący się w odległości 10 wiorst od stacji kolejowej Grodzisk, doszczętnie został ograbiony przez Niemców. Maruderzy niemieccy chodzili od domu do domu i rabowali wszystko, co im wpadło pod rękę." Mściskami tak wspomina w swojej książce pierwszowojenne przeżycia swojego ojca. Z okresu Wielkiej Wojny, jak powszechnie zwie się I wojnę światową, nie posiadamy do dziś żadnych zdjęć przedstawiających Mszczonów (ich poszukiwania wciąż trwają). Najwcześniejsze ujęcia miasta pochodzą dopiero z roku 1919, czyli zostały wykonane około pół roku po zakończeniu działań wojennych. Zamieszczamy je w naszym opracowaniu wraz ze zdjęciami mszczonowian żyjących w tamtych czasach. Oprac. Piotr Dymecki Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) 21 HISTORIA Legionista - Bolesław Grabek przed wojna był pomocnikiem maszynisty kolei transsyberyjskiej Stanisław Kuran (z prawej) w niemieckiej niewoli 22 Mszczonowianie - zdjęcie z albumu rodziny Wrocławskich Tomasz Kwiatkowski (z lewej) w niewoli niemieckiej I woj. św. Mszczonowianin w rosyjskim uniformie Tomasz Kwiatkowski w niewoli niemieckiej pierwsza wojna św. Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) Stanisław Kuran (pierwszy z lewej) w niemieckiej niewoli Tomasz Kwiatkowski w wojsku carskim I woj. św. HISTORIA Prawdziwe i wymyślone ciekawostki z dziejów Mszczonowa Legendy, tajemnice, rzeczy dziwne i ciekawe W każdej legendzie, nie ważne jak fantastycznej, tkwi ziarenko prawdy. Czasami udaje nam się ujrzeć jej blask Bram Stoker, Dracula Mszczonów jest jednym z najstarszych miast na Mazowszu. Prawa miejskie -22 marca w 1377 roku nadał mu książę mazowiecki Ziemowit III. Mszczonów od początku swego powstania leżał na skrzyżowaniu szlaków komunikacyjnych. To tędy wiódł sławny szlak bursztynowy, przez miasto przebiegał także trakt śląski. Z racji swego specyficznego położenia Mszczonów nie był oszczędzany przez kolejne wojny jakie przetaczały się przez nasz kraj. Nie mieliśmy również szczęścia jeżeli chodzi o pożary. Z tego też powodu brak w mieście zabytków. Nie zachowało się również zbyt wiele dokumentów archiwalnych, które dotyczyły by konkretnych faktów i wydarzeń z przeszłości grodu. Taka sytuacja sprzyjała powstawaniu legend i dziwnych opowieści, z których choć część postaram się Państwu za chwilę przytoczyć Niektóre z nich dotyczą zamierzchłej przeszłości, inne natomiast nawiązują do niemalże współczesnych wydarzeń. Pogromca Turków -Jan III Sobieski Jan III Sobieski pojawia się aż w dwóch mszczonowskich legendach. Pierwsza z nich związana jest z podmszczonowską wsią Ciemno, która leży na wschód od Mszczonowa i razem z Gnojną tworzy niewielką osadę zwaną Ciemno-Gnojną. Właśnie w tamtych okolicach dojść podobno kiedyś miało do bitwy w trakcie, której Jan III Sobieski rozbił podjazd tureckiej armii. Zwycięstwo Polaków było możliwe dzięki temu, że naszemu rycerstwu słońce świeciło aż o trzy godziny dłużej niż Turkom, którzy bronić się podobno musieli w zupełnych ciemnościach /stąd nazwa wsi/. Druga wersja tej samej legendy mówi o bitwie ze Szwedami -co jest już o wiele bardziej prawdopodobne. Nie wiadomo kto tym razem dowodził polskimi wojskami, w każdym bądź razie Polacy tak sprawnie uwinęli się ze swym przeciwnikiem, że ciała poległych Szwedów zasłały całe pole, a nie pochowane zbyt szybko przyczyniły się do nadania miejscowości, pod którą doszło do starcia, nazwy Gnojna. Rolnicy ze wsi Gnojna do dzisiaj jeszcze - na potwierdzenie tej opowieści - odnajdować mają w trakcie prac polowych stare kule armatnie, a także przeróżne części XVII-wiecznego uzbrojenia. Wracając jednak do wspomnianego już wcześniej Jana III Sobieskiego, to po raz drugi pojawia się on w naszych miejscowych opowieściach przy okazji swego pochodu na Wiedeń. Miał się on podobno wtedy zatrzymać na krótki popas na skraju miasta pod rozłożystym dębem. Dąb ten niestety nie dotrwał do naszych czasów, ale wiemy za to gdzie rósł. Teraz w tym miejscu stoi kapliczka , która najpierw wykonana była z drewna, później natomiast przebudowano ją używając do tego solidnej czerwonej cegły. Mowa tu oczywiście o kapliczce stojącej przy skrzyżowaniu ulic Tarczyńskiej z Warszawską /przy rondzie/. Znak z nieba Kiedyś na krzyżu stojącym przy skrzyżowaniu ulic Tarczyńskiej i Dworcowej ktoś zawiesił obraz przedstawiający Matkę Bożą Częstochowską. Po krótkim czasie obraz z powodu deszczów i słońca wyblakł i zniszczał. Wisiał tak niepozorny i zaniedbany i nikt wtedy nie przypuszczał, że związana z nim będzie tak cudowna historia. A wszystko z powodu zdarzenia, do którego doszło w pamiętnym 1956 roku. Odnowione wtedy zostały przez prymasa Wyszyńskiego „ŚLUBY JANA II KAZIMIERZA I STANÓW RZECZYPOSPOLITEJ zaprzysiężone imieniem Narodu przed cudownym obrazem NP Łaskawej w Katedrze Lwowskiej 1 kwietnia 1656 roku". Zaraz po uroczystościach w wielu miejscowościach w całej Polsce odnotowano przypadki cudownego samoodnawiania się obrazów przedstawiających wizerunek Matki Bożej. Takiemu właśnie samoodnowieniu uległ również mszczonowski obraz Matki Bożej zawieszony na krzyżu. Twierdzono wtedy powszechnie, że jest to widomy znak tego, iż nie tylko Polacy odnowili śluby względem swej Królowej, ale i ona nie zapomniała o narodzie, który po raz kolejny powierzył się jej opiece. Dziwne jest, że choć wydarzenie to miało miejsce stosunkowo niedawno to niewiele osób o nim wspomina. Bardzo możliwe, że wynika to z faktu, iż trudno jest nam zaakceptować to, że cuda mogą się dziać również w naszej obecności - czyli „tu i teraz" i tak naprawdę nie są wymyślonymi historiami dotyczącymi jedynie zamierzchłych czasów. Przedziwny ślad Następna legenda związana jest z pobliskim Osuchowem. Tuż przy zabytkowym kościele parafialnym w tej miejscowości znajduje się kamień, którego część nigdy nie zarasta mchem. Wszystkie inne, sąsiednie kamienie są w całości zazielenione, a na tym jednym widnieje połyskujący na czarno odcisk … małej stopy. Ma zaledwie kilka centymetrów i jak głosi legenda został uczyniony przez ducha zmarłej przed laty dziewczynki. Dziecko to pożegnało się z życiem na skutek nieuleczalnej w tym czasie choroby. Matka dziewczynki strasznie rozpaczała po jej stracie. Ból matki był przeogromny i jak się wydawało nic nie było go w stanie uśmierzyć. Jednakże pewnej nocy dziewczynka we śnie odwiedziła swą cierpiącą matkę i poprosiła ją aby ta już dłużej jej nie opłakiwała. Zapewniła ją, że jest w raju i czuje się tu cudownie. Na potwierdzenie tych słów córka obiecała matce pozostawić ślad swej stopy na kamieniu leżącym przy kościele. Rano matka rzeczywiście znalazła obiecany we śnie ślad i tym samym ból jej został ukojony. Odcisk do dziś jest niesamowicie wyraźny. Wierzyć, czy nie wierzyć? Kto to wie… Ratuszowy trunek Jeszcze przed wojną na mszczonowskim rynku stał okazały ratusz. Akt erekcyjny pod jego budowę wmurowano w 1825 r. Razem z nim zamurowano kilka ówczesnych monet i butelkę przedniego wina. Magistrat został zniszczony w 1939 roku, a jego ruiny zostały rozebrane w 1953 roku. W trakcie rozbiórki robotnicy odnaleźli szacowny dokument, a wraz z nim butelkę 128-letniego wina. Przedsiębiorczy pracownicy akt i monety przekazali miejskim władzom, natomiast trunek wypili, a właściwie zjedli gdyż wysokoprocentowy napój sprzed lat miał konsystencję galarety. Na tym jednakże cała historia się nie skończyła gdyż jak się później okazało „koneserzy" mieli z powodu tego wina nie lada jakie problemy. Nie dość, że tego dnia popili się jak ..... na budowlańców przystało i nie dokończyli rozpoczętej pracy, to jeszcze jakby tego przestoju było im mało- nie byli w stanie dojść do siebie przez kolejne trzy dni, gdyż stan upojenia powracał co rano zaraz po wypiciu choćby najmniejszej nawet ilości jakiegokolwiek płynu. Mściwy czy sprawiedliwy? Z mszczonowskim ratuszem wiąże się jeszcze jedna interesująca historia. Przepiękny budynek był prawdziwą ozdobą przedwojennego Mszczonowa. Ratusz - 1939 rok Spalony podczas kampanii wrześniowej mimo swych okaleczeń jeszcze przez niemalże całą okupację górował nad rynkiem, przypominając mieszkańcom o dumnej historii miasta. Jego kres przyszedł jednak późną jesienią 1944 roku, kiedy to naziści spodziewając się sowieckiej ofensywy oczyszczali swe szlaki komunikacyjne i wyburzali wszystkie ruiny stojące blisko dróg. Wiele zabytkowych mszczonowskich kamienic zostało wtedy doszczętnie zburzonych. Niemieccy saperzy podkładali ładunki wybuchowe pod ściany nośne i niszczyli jeden budynek po drugim. Sam ratusz nie poddał się jednak łatwo swym oprawcom. Po detonacji ku zdziwieniu żołnierzy nie zawalił się, jakby drwiąc sobie z ich wysiłków. Młody oficer zniecierpliwiony tą sytuacją chcąc zbadać dlaczego mury wciąż stoją wszedł do środka i wtedy zupełnie niespodziewanie nastąpił jeszcze jeden wybuch. Ciężki strop przygniótł sapera doszczętnie miażdżąc mu nogi. Czy była to zemsta ratusza, symbolu niszczonego miasta, czy też zwykły przypadek? Podobno domy mają dusze, a więc odczuwają również emocje, a jak tu pozostać obojętnym, gdy ktoś morduje twe miasto. Najstarsza mszczonowianka? W lipcu 1996 roku na jednej z posesji w pobliżu Urzędu Miejskiego odnaleziono szkielet kobiety. Wiadomość ta wzbudzając wiele emocji obiegła miasto w ekspresowym tempie. Od razu pojawiło się wśród mszczonowian wiele domysłów i spekulacji odnośnie tego czyje szczątki zostały odnalezione i w jaki sposób osoba ta straciła życie. Nie będę tu przytaczał wszystkich plotek jakie dotyczyły tego znaleziska, gdyż nie to jest w naszej opowieści najistotniejsze. Prawda w każdym bądź razie okazała się o wiele bardziej zdumiewająca niż to mogli sobie wyobrazić nawet najbardziej pomysłowi fantaści w tym mieście. Wiek pochówku młodej kobiety specjaliści z Zakładu Medycyny Sądowej Wojskowej Akademii Medycznej Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) 23 HISTORIA w Łodzi ocenili na połowę XII wieku. Nie wykluczone, że przypadkowo odnaleziona mogiła jest jedną z wielu rozsianych w tym rejonie. Można nawet przypuszczać, że na tym terenie mógł się kiedyś znajdować najstarszy mszczonowski cmentarz. Być może bliska odległość tego znaleziska od istniejącego obecnie „starego" cmentarza nie jest przypadkowa? Odpowiedzi na te pytania mogłyby dać dopiero wnikliwe prace archeologiczne, ale niestety trudno jest prowadzić tego typu badania w samym środku miasta. Tak więc prawdopodobnie jeszcze długo nie poznamy prawdy na temat miejsca pochówku najstarszej -jak do tej porymieszkanki Mszczonowa. Gdzie ta broń? Ostatnia historia którą chciałbym Państwu opowiedzieć jest związana z kampanią wrześniową 1939 roku. Mszczonów był wtedy dwukrotnie zajmowany przez oddziały Wehrmachtu. Miasto za swe bohaterstwo zapłaciło wysoką cenę. Jego wielu mieszkańców zginęło, a budynki i ulice zostały niemalże doszczętnie zniszczone. O mszczonowskim wrześniu `39 roku można by mówić bardzo długo, nas interesuje jednakże to co stało się zaraz po opuszczeniu miasta przez ostatnie oddziały polskie wycofujące się w kierunku Warszawy. Jak twierdzą niektórzy z mszczonowian pamiętający tamte wydarzenia - nie wszystkim polskim żołnierzom udało się na czas opuścić miasto. Podobno spory oddział zmuszony został do zrzucenia mundurów i dalszego przedzierania się w kierunku stolicy już w cywilnych ubraniach. Żołnierze ci wcześniej zakopali swą broń w jednym z pobliskich lasów. Arsenał ten do tej pory czeka na swego znalazcę. Być może warto więc przeczesać okoliczne zagajniki z wykrywaczem metalu - niewykluczone, że komuś się poszczęści. autor: K.M. Sopoćko 24 Polodowcowe pamiątki, czyli najstarsze zabytki ziemi mszczonowskiej. Wszyscy lubimy różnego rodzaju wyjazdy i wycieczki. Zwykle są to jednak wręcz dalekie wyprawy, gdyż najczęściej przekonani jesteśmy, że w naszym najbliższym sąsiedztwie nie ma nic ciekawego do zobaczenia. Jednak zgodnie z powiedzeniem „cudze chwalicie, swego nie znacie" tak naprawdę zupełnie nie orientujemy się jakie atrakcyjne miejsca i obiekty znajdują się w naszym bezpośrednim sąsiedztwie. Mało kto z mieszkańców Mszczonowa wie, że w odległości około 15 kilometrów od miasta, w położonych przy trasie katowickiej Zawadach znajduje się olbrzymia polodowcowa pamiątka. Głaz narzutowy w Zawadach jest największym tego typu obiektem na Niżu Polskim. Ten prawdziwy okaz jest naprawdę godny obejrzenia. W okolicach Mszczonowa znajdują się jeszcze dwa podobnie “przerośnięte kamyki” - w Budach Mszczonowskich i w Ciemno Gnojnej. Wszystkie trzy głazy narzutowe są pomnikami przyrody nieożywionej i podlegają ochronie. Historia nowej szkoły i starego pocisku Ostatnie dziesięciolecie XX stulecia w Mszczonowie obfitowało w uroczystości wmurowywania kamieni węgielnych. Co roku nasze małe miasteczko było świadkiem umieszczania aktów erekcyjnych pod co najmniej dwa lub trzy nowe obiekty. Jednak najdziwniejsza historia związana jest z ostatnią uroczystością tego typu, czyli wmurowaniem kamienia węgielnego pod budowę gimnazjum /2000.11.11/. Mówi się, że los bardzo często bywa przewrotny i tak się właśnie stało tym razem. Ozdobna gilza, w jakiej umieszczono akt erekcyjny gimnazjum wykonana została z łuski po pocisku artyleryjskim, który wystrzelony został w czasie wojny w kierunku Mszczonowa. Czy to nie dziwne, że to co przed dziesiątkami lat przyczyniło się do niszczenia miasta później stało się symbolem jego rozbudowy? Warto jeszcze zaznaczyć, że powstawaniu gimnazjum od samego początku towarzyszyły „wybuchowe" historie. Przez pewien czas nadzór nad placem budowy sprawowali saperzy Wprowadzenie nadzoru saperskiego okazało się konieczne po tym jak pod koniec września 2000 r. w jednym z wykopów budowlanych znaleziono pociski haubiczne z czasów II wojny światowej. Pociski te były pamiątką po żołnierzach Wehrmachtu, którzy stacjonowali podczas okupacji w stojącej po sąsiedzku starej szkole podstawowej. Czy teraz stać kogoś na takie stypendium? Doktor Jan Józefecki autor monografii Mszczonowa, poszukując materiałów dotyczących historii naszego miasta w Archiwum Głównym Akt Dawnych, natrafił na ciekawy dokument świadczący o tym, iż przyznawanie stypendiów dla szczególnie uzdolnionych młodych ludzi ma w Mszczonowie o wiele starsze tradycje niż się wszystkim mogło wydawać. Z treści tego dokumentu wynika, że w 1784 roku Magistrat Miasta Królewskiego Mszczonowa wyłożył 200 zł na wyprawę sławetnego Marcina Woyciechowskiego do Akademii Krakowskiej gdzie miał on pobierać nauki sztuki lekarskiej. Oto treść dokumentu wystawionego w 1784 roku dla Magistratu Miasta Królewskiego Mszczonowa przez króla Stanisława Augusta, zachowana w kopii w AGAD w aktach tzw. „Metryki Litewskiej" w księdze nr 94 w dziale VII. „My Stanisław August z Bożej łaski król Polski, Wielki Książę Litewski, Ruski, Pruski, Mazowiecki etc.etc.. Na memoriał miasteczka naszego Mszczonowa, które dopełniając uniwersału naszego za zdaniem Rady przy Boku Naszym Nieustającej, względem wyprawy ucznia do Akademii Krakowskiej na naukę sztuki lekarskiej, z trzech powołanych sławetnego Marcina Woyciechowskiego syna obywatela mszczonowskiego wybrało i uprasza więc o pozwolenie użycia sumy tymże uniwersałem przypisanej. My król za zdaniem Rady przy Boku Naszym Nieustającej, iżby wyprawa sławetnego Woyciechowskiego z miasteczka naszego Mszczonowa do Akademii Krakowskiej na ucznia sztuki lekarskiej wybranego determinowana, tym niezawodniej do skutku doszła, oświadczamy: że sławetny Magistrat Mszczonowski sumy złotych 200 z kasy propinacyjnej pod obowiązkiem kwitu w Departamencie Policji złożenia, użyć może. Rezolucję tą za zdaniem Rady, ręką własną podpisaną, pieczątką tejże Rady stwierdzić rozkazaliśmy. Pan w Warszawie dnia XXX mca lipca roku Pańskiego MDCCLXXXIV, a panowania naszego XX Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) roku. Stanisław August król." Nie wiadomo niestety jak zakończyła się „ekspedycja sławetnego Marcina Woyciechowskiego do Krakowa na naukę". Dla wyjaśnienia dodać należy tylko, że owe 200 złotych w które wyposażono go na drogę stanowiło 1/10 część całorocznego budżetu miasta. Aby uświadomić sobie jak olbrzymia to była kwota wystarczy przyrównać ją do dzisiejszego miejskiego budżetu. Gdyby Marcin Wojciechowski udawał się na studia nie w XVIII wieku, ale na przełomie XX i XXI stulecia otrzymałby z miejskiej kasy aż dwa miliony złotych. Jajka i mleko zamiast kolei W chwili obecnej Mszczonów odzyskuje należne mu poczesne miejsce w rodzinie mazowieckich miast. Przez ostatnie półtora wieku pozostawał w cieniu swego dużego sąsiada - Żyrardowa. Nie wszyscy, jednak wiedzą jak to się stało, że w połowie XIX stulecia wiekowe miasto Mszczonów pozwoliło się zdominować fabrycznej osadzie wyrosłej na gruntach niewielkiej Rudy Guzowskiej. Aby zrozumieć jak doszło do osłabienia Mszczonowa należy choć pobieżnie przypomnieć sobie jego historię. Po raz pierwszy nazwa Mszczonów pojawia się w oficjalnych dokumentach w połowie XIII wieku, jednak wiadomo, że już w wieku XII Mszczonów był książęcą wsią targową. Miejscowość od wieków spełnia rolę ośrodka handlowego. Jej dogodne położenie na szlaku bursztynowym wiodącym z północy na południe sprzyjało rozwojowi handlu, rolnictwa i rzemiosła. Dzięki atrakcyjnej lokalizacji wieś szybko rozrosła się w dużą osadę, którą 22 marca 1377 roku książę mazowiecki Ziemowit III podniósł do godności miasta. Silne i zamożne miasto było nawet przez pewien czas stolicą dawnego powiatu ziemi sochaczewskiej. Swoją znaczącą pozycję w regionie straciło jednakże na skutek: zniszczeń wojennych i często nawiedzających je pożarów. Degradację Mszczonowa przypieczętował natomiast mało znaczący dla ówczesnych włodarzy miasta fakt przeprowadzenia Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej poza jego terenami. Przebieg kolei wyznaczono w okolicach sąsiedniej Rudy Guzowskiej, co przyczyniło się następnie do powstania przemysłowego Żyrardowa. Bliskość tak dużego ośrodka przemysłowego nie sprzyjała rozwojowi Mszczonowa. Miasto próbowało wprawdzie oprzeć swą egzystencję na wielowiekowych tradycjach rzemieślniczych, jednak niewielkie, rodzinne zakłady nie mogły w znaczący sposób wpłynąć na przyspieszenie jego rozbudowy i skutecznie konkurować z szybko rosnącym w siłę uprzemysłowionym sąsiadem. Cóż jednak spowodowało, że Mszczonów będący w tamtym czasie najliczniejszym miastem w okolicy został pominięty przy projektowaniu trasy kolejowej. Przede wszystkim dlatego, że Kolej WarszawskoWiedeńska z racji na osobę Wielkiego Księcia miała połączyć ze sobą Warszawę ze Skierniewicami, gdzie to znajdował się książęcy pałac zimowy. Jednak nic tak naprawdę nadal nic nie stało na przeszkodzie, aby do połączenia tego nie mogło dojść przez Mszczonów. A jednak, jak się okazuje trasy kolejowej na swoim terenie nie chcieli sami mszczonowianie. Obawiano się bowiem, że z powodu przejeżdżających parowozów krowy nie będą dawać mleka, a kury przestaną się nieść. Powody te mogą się nam dziś wydawać błahe, a wręcz śmieszne, ale na pewno takimi nie były dla naszych pradziadów. W każdym bądź razie jajka i mleko, były w XIX stuleciu ważniejsze dla mszczonowian niż żelazna droga, której prawdziwe znaczenie zrozumiano dopiero później gdy już niestety nic nie można było zmienić, ani poprawić. Należy sobie jednak zadać pytanie, jaka nauka płynie z tego wydarzenia dla nas współczesnych? Przede wszystkim taka, że nie należy lekceważyć żadnych tras komunikacyjnych i dlatego w Mszczonowie powinniśmy budować obwodnicę, rozbudowywać bocznicę i zabiegać o powstanie zapowiadanego terminalu oraz jak można najsilniej walczyć o to, aby w przypadku koncepcji budowy autostrady wybrano tzw. wariant samorządowy, zakładający jej przebieg wysokości Góry Kalwarii, czyli m.in. przez południowe tereny naszej gminy. Jaka tajemnica wiąże się z kościołem w Lutkówce? Lutkówka jest bardzo interesującym zakątkiem gminy Mszczonów. Atutem tej niewielkiej wsi położonej HISTORIA Kosciół w Lutkówce w odległości 14 kilometrów na wschód od Mszczonowa oprócz pięknych lasów jest zabytkowy modrzewiowy kościółek. XVI wieczna świątynia w Lutkówce jest najstarszym tego typu obiektem sakralnym na Mazowszu. W ciągu ostatnich kilku lat kościółek przeszedł szereg remontów, tak więc podziwiać go teraz można w pełnej krasie. Świątynia jest prawdziwą architektoniczną perełką i z pewnością jest godna obejrzenia. Przyglądając się jej jednak uważnie na pewno zauważymy, iż nie pasuje ona do mazowieckiego krajobrazu. Wieża kościółka jest jakby żywcem przeniesiona z kresów przedrozbiorowej Rzeczypospolitej. Nawet specjaliści dopatrują się w niej podobieństw do cerkwi. No cóż - może budowniczy kościoła podpatrzył gdzieś na wschodzie takie rozwiązanie i później zastosował je przy budowie. Nic podobnego- wszystko wskazuje na to, że ze wschodu do Lutkówki przywieziono nie tylko zamysł takiego architektonicznego rozwiązania, ale cały(!) kościół, a właściwie cerkiew. Dawna świątynia w Lutkówce stała w zupełnie innym miejscu niż obecna. Podobno „zapadła się" ona przed setkami lat. Gdzie, dlaczego i kiedy to się stało - nikt już nie jest w stanie tego stwierdzić. Może kiedyś przypadkowo - podczas jakiejś budowy - uda się natrafić na jej pozostałości. Obecną światynię po prostu przywieziono do Lutkówki. Jakie były powody tak skomplikowanej operacji tego także nie wiadomo. Wydaje się przecież, że prościej zbudować coś na miejscu niż transportować w częściach z odległych stron. Stare opowieści niestety nie wyjaśniają szczegółów wydarzenia. Wiadomo tylko, że „modrzewiowa perła z Lutkówki" przed wieloma laty zdobiła jakieś inne wzgórze, w zupełnie innej części kraju. Jagiełło w Osuchowie Mszczonów powstał na szlaku bursztynowym wiodącym z na południa Europy nad Bałtyk. Położenie na tak istotnym trakcie sprawiało, że praktycznie nikt z podróżujących z południa na północ i odwrotnie nie omijał Mszczonowa. Niestety tak naprawdę niewiele wiemy o tym, który z królów, książąt i wielmożów dawnej Polski przejeżdżał przez ziemię mszczonowską. Z reguły w żadnych dokumentach nie odnotowywano pobytu w bądź co bądź niewielkiej i małoznaczącej mieścinie. Inaczej już jednak bywało z położonymi w naszym najbliższym sąsiedztwie siedzibami szlacheckimi i magnackimi. Radziejowice i Osuchów nie narzekały nigdy na brak dostojnych gości. Warto przy tej okazji przypomnieć, że najstarsza wzmianka o Osuchowie została zapisana w kronice Jana Długosza, a dotyczyła ona pobytu w tej miejscowości w grudniu 1410 roku króla Władysława Jagiełły. Aby upamiętnić to wydarzenie w parku osuchowskiego pałacu umieszczono specjalną tablicę. Jeszcze do niedawna dostojnie rozpościerała się nad nią rozłożysta korona datowanego na XIV wiek wiązu drobnoszypułkowatego. Drzewo to na pewno pamiętało przyjazd monarchy. Niestety dwa lata temu wichura połamała olbrzymie drzewo. Nie pomogły nawet stalowe liny, które zabezpieczać miały wiąz przed rozdarciem. Może jednak kiedyś ze starego pnia wyrosną jeszcze młode pędy i wiąz zaszumi nam opowieść o władcy mocarzu, który w Osuchowie rozpamiętywał swe historyczne zwycięstwo nad Zakonem Krzyżackim. Ukryty majątek Był czwartek 6 września 1962 roku. Z samego rana mieszkaniec podmszczonowskiej wsi Czekaj właśnie rozpoczynał oranie swego pola. Nim jednak na dobre rozpoczął pracę jego pług wyorał z ziemi dziwne gliniane naczynie, w którym jak się okazało był ukryty prawdziwy skarb. Z pękniętego dzbana wysypały się setki monet. Rolnik nie zdawał sobie sprawy z tego, jakiego odkrycia udało mu się dokonać. Dopiero przybyli na miejsce dziennikarze Życia Żyrardowa zorientowali się, że monety pochodzą z czasów panowania króla Jana Kazimierza. Któż tam mógł je zakopać - prawdopodobnie już na zawsze pozostanie tajemnicą. Można jednak przypuszczać, że w niepewnym okresie szwedzkiego potopu w obawie przed rabunkiem mógł je ukryć, jakiś bogaty szlachcic lub kupiec. Trzeba też niestety przypuszczać, iż najpewniej nie udało mu się wyjść cało z wojennej zawieruchy i dlatego też jego majątek musiał w podmszczonowskiej ziemi czekać na swego nowego właściciela przez następnych 300 lat. Dziennikarskie przepowiednie Pierwszego kwietnia w lokalnym radiu wyemitowano prima aprillisową informację, że w Mszczonowie odnaleziono pozostałości zabudowań, które są starsze od Biskupina. Niewiele osób dało się nabrać na ten żart. Mszczonów starszy od Biskupina, cóż to za absurd, mogli wymyślić coś bardziej wiarygodnego - komentowali informację zdegustowani słuchacze. Jakież jednak było ich zdziwienie, gdy w niespełna dwa tygodnie później na terenach przemysłowych miasta pracownicy firmy budowlanej faktycznie natknęli się szczątki pradawnej osady. Zaraz potem tam gdzie miały zacząć powstawać hale produkcyjne zagranicznej firmy swe stanowiska ulokowali archeolodzy pod kierownictwem Piotra Świątkiewicza. To on jako pierwszy poinformował media, że w Mszczonowie natrafiono na ślady sezonowej osady z okresu kultury trzcinieckiej. A najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że mszczonowskie znalezisko faktycznie okazało się starsze od Biskupina i to aż o całe 1000 lat. Osadę założyli przed 3600 laty pasterze, którzy wybrali te tereny na letnie pastwiska dla swego bydła. Dociekliwi mszczonowianie właściwie od zaraz zaczęli spekulować skąd mogli przybyć dawni hodowcy. Złośliwcy bez wahania odpowiadali, że zapewne z sąsiedniego Żyrardowa. Jednak dla „prawdziwych", lokalnych patriotów już wszystko było jasne - to Mszczonów jest najstarszą miejscowością na Zachodnim Mazowszu. Za nic miano tłumaczenia archeologów, że powstania osady pod żadnym pozorem nie należy wiązać z założeniem miasta. Gród nad Okrzeszą był znowu górą nad swymi sąsiadami. Przez kilka tygodni miasto z zaciekawieniem śledziło archeologiczne odkrycia. Ostatecznie na podmszczonowskich błoniach odnaleziono ślady chaty prawdopodobnie konstrukcji plecionkowej i usytuowane przy nim palenisko, a także kilka fragmentów naczyń glinianych i krzemiennych narzędzi. Czy w obie te sprawy należy z sobą łączyć? We wrześniu `39 roku przez Mszczonów lub też drogami przebiegającymi w jego okolicach wycofywało się wiele oddziałów polskiej armii. O niektórych z nich mieszkańcy do dziś wspominają w swych opowieściach. Taki właśnie nieduży oddział pozostał w pamięci osób mieszkających w Radziejowicach. Żołnierze ci przez krótki okres obozowali w lesie pomiędzy Radziejowicami a Budami Starymi. Podobno mieli z sobą duże ilości pieniędzy, które -jak twierdzą miejscowi- niszczyli. Czy pieniądze te pochodziły z pułkowego skarbca, czy też z zupełnie innego miejsca tego nie wiadomo. Do końca też nie zostało wyjaśnione, czy cały cenny ładunek udało im się zniszczyć. Faktem natomiast pozostaje, że w późniejszych latach wojny na gajowego mieszkającego w pobliżu dawnego miejsca stacjonowania wojska napadnięto i to w celach rabunkowych. Było to wyjątkowo tragiczne wydarzenie. Napastnicy nie pozostawili przy życiu nikogo z rodziny gajowego. Czy jednak obie te sprawy można ze sobą łączyć? Czy gajowy mógł coś wiedzieć na temat ukrytych pieniędzy? I, czy w ogóle wojsko pozostawiło w radziejowickim lesie jakiekolwiek kosztowności - tego już chyba nigdy nie uda się wyjaśnić. I znowu wszystko przez kobietę Radziejowice słyną ze swych przepięknych zabytków. Pałac, kościół, dworek, wozownia, wszystkie te obiekty są godne uwagi i często opisywane w różnego rodzaju publikacjach. Niewiele jednak osób zauważa, że w Radziejowicach jest jeszcze jeden niezwykłej urody i wartości zabytek, a mianowiciealeja lipowa. Szpaler drzew ciągnie się od kościoła parafialnego - po pałac, a później jeszcze dalej, wzdłuż zachowanego do dziś fragmentu traktu śląskiego, aż do trasy Warszawa -Katowice. Z tą właśnie aleją wiąże się ciekawa legenda, z której wynika, że drzewa posadzono jako zadośćuczynienie za..... grzechy. I to grzechy nie byle kogo, bo samego króla Jana Kazimierza i nie z byle kim bo z Heleną Radziejowskążoną magnata Hieronima Radziejowskiego. Drzewo, za każdy moment słabości. Oj, uzbierało się. I jak to możliwe przecież mąż musiał coś podejrzewać? ALEJA LIPOWA - TRAKT ŚLĄSKI Okazuje się jednak, że na początku romans króla z piękną poddaną rozwijać się mógł prawie niezauważony. Radziejowice są oddalone od Warszawy o dzień drogi konno, więc król wyjeżdżając ze stolicy w stronę Śląska, mógł często odwiedzać magnata i jego urodziwą małżonkę. Później gdy już wszystko wyszło na jaw Radziejowski odpłacił królowi z nawiązką. Za niespełnione ambicje, nieotrzymane urzędy i godności, a także za uwiedzenie żony (kolejność powodów pozostaje do uzgodnienia) walnie przyczynił się do sprowadzenia Szwedów do Polski. Potop szwedzki, który na pięć lat zalał Rzeczypospolitą był wyjątkowo krwawym epizodem w historii naszego kraju. Pochłonął on morze ludzkich istnień oraz unicestwił wiele wiosek i miast. Aż trudno się powstrzymać od stwierdzenia: “i znowu wszystko przez kobietę”... Skąd nazwa twojej miejscowości Do dziś nie wiadomo skąd wzięła się nazwa miejscowości Mszczonów. Złośliwi twierdzą, że od mściwości jego mieszkańców, ale bardziej prawdopodobne wydaje się, że jednak od słowiańskiego imienia Mszczon, które być może nosił założyciel Mszczonowa. Na starych mapach i pieczęciach - najczęściej spotyka się napis Mscono lub Msconow. Czy ktoś ustali kiedyś co na pewno legło u podstaw nazwy Mszczonów? Trudno powiedzieć. Okoliczne miejscowości mają trochę więcej szczęścia i w ich przypadku określenie od czego zaczerpnęły swoje nazwy nie jest, aż tak kłopotliwe, co wcale nie znaczy, że badanie genezy ich imienia nie jest równie pasjonujące. Wszelkie Budy - noszą swoje nazwy na pamiątkę budników, czyli wolnych ludzi, którzy w trudzie karczowali leśne ostępy i tam zakładali swoje siedziby, a wycięte drzewa przerabiali m.in. na węgiel (budników zwano też niekiedy smolarzami). Piekary pewne „zwą się od rzemieślników" parających się wiadomym zajęciem, choć pojawiają się też hipotezy, że od pieczar, dziur w ziemi. Wiele wsi położonych w okolicach Mszczonowa zaczerpnęło swoje nazwy od nazwisk rodzin, jakie w nich mieszkały. Tak właśnie jest z Osuchowem (Osuchowscy), Karnicami (Karniccy), czy też i tu uwaga .... Gnojną (Gnoińscy). Tak, najprawdopodobniej między bajki należy włożyć opowieści o nazwie pochodzącej od gnijących ciałach wrogów zalegających na polach Gnojny. Choć z samymi tymi ludzkimi pozostałościami po gnoińskiej bitwie jest jednak coś na rzeczy, ale o tym napiszę dopiero w kolejnej krótkiej opowieści. Póki co przejdę do najciekawszej -jak mi się wydaje- historii dotyczącej nazewnictwa, a związanej z położonymi tak licznie w naszej okolicy Hutami. Huta Zawadzaka, Huta Partacka, Huta Żabiowolska- pochodzą od prawdziwych hutników! Okazuje się bowiem, że przed wiekami, z racji na wyśmienitej jakości piasek, na nasze tereny sprowadzono hutników szkła. Z upływem lat huty zamykano, a wyrosłe wokół nich siedliska pomimo tego nadal z przyzwyczajenia nazywano Hutami i tak Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) 25 ZHISTORIA ŻYCIA GMINY pozostało do dziś. Szkoda tylko, że w tych miejscowościach trudno już dziś szukać śladów po dawnych twórcach szkła. Wszystko zostało przykryte przez „codzienność", towarzyszącą normalnemu ludzkiemu bytowaniu. Pola były orane, powstawały coraz nowe domy, a wiele śladów zamierzchłej historii nawet jeśli przetrwały działalność rolników i budowlańców najzwyczajniej trafiała na wysypiska, jako coś zupełnie niepotrzebnego. Na szczęście jedna z takich hut, z niewiadomej przyczyny, nie „obrosła" zabudową mieszkalną i dzięki temu ślady po niej przetrwały do dziś. W osuchowskim lesie w wiadomym tylko nielicznym miejscu jeszcze do niedawna znaleźć można było różnokolorowe sople szklane, które były odpadem powstającym podczas właściwej produkcji. Część z nich zgodnie z zapewnieniem anonimowego znalazcy ma w niedalekiej przyszłości zostać zdeponowana w mszczonowskiej Izbie Pamięci i wtedy będą je mogli podziwiać wszyscy mieszkańcy naszej gminy. Na zakończenie historii o nazwach miejscowości krótko odniosę się jeszcze do Woli Polskiej, jaka leży niedaleko Mszczonowa, ale już w gminie Puszcza Mariańska. Wola Polska w okresie zaborów nosiła nazwę Wola Cesarska. Po odzyskaniu niepodległości mieszkańcy szybko uporządkowali jednak ślady po niechcianych rządach. I dobrze, że nie wzięli oni przykładu z Polaków mieszkających w podłódzkich Aleksandrowie i Konstantynowie ;) Gnoińskie pole bitewne We wcześniejszych historiach opisywanych w tym cyklu są przytoczone dwie legendy mówiące o bitwach z Tatarami i Szwedami, jakie miały być Tatarzy (autor A.Klejn) stoczone przez naszych dziadów. Do dziś w okolicach Gnojny rzeczywiście można natknąć się na kamienne kule, misiurki, groty strzał, ale także ... bagnety pochodzące z XVIII wieku. Dla osób, które mają choć trochę pojęcia o historii broni połączenie tego wszystkiego w jedną całość wydaje się dość dziwne. Uzbrojenie pochodzące z różnych okresów w jednym miejscu, jak to pogodzić? Czyżby pola pod Gnojną były regularnym polem walk na przestrzeni wieków. Jest to prawdopodobne, ale jak się okazuje znaleźć też można znacznie prostsze wytłumaczenie takiego stanu rzeczy. W rozwiązaniu tej zagadki z pomocą przychodzi nam literatura. Hrabia Henryk Rzewuski w swoim opowiadaniu zatytułowanym SAWA opisuje bitwę, jaką pod Mszczonowem, między innymi na grobli dużego stawu, stoczyli konfederaci barscy pod wodzą Sawy- z wojskami moskiewskimi. Sawa był bohaterskim żołnierzem i zdolnym dowódcą, pochodzenia kozackiego. Podczas bitwy mszczonowskiej został ciężko ranny, a później schwytany przez Moskali zmarł w Mszczonowie. Opis działań konfederatów i wojsk Pułaski na czele konfederatów barskich (Józef Chełmoński) carskich na naszym terenie, sporządzony przez Hrabiego Rzewuskiego, jest niesamowicie ciekawy i szczegółowy. Wszystko wskazuje na to, iż obok beletrystyki calkiem sporo w nim faktów i aż dziwne, że do tej pory tekstem nie zajął się żaden historyk piszący o 26 dziejach naszego miasta. Józef Sawa-Caliński to obok Kazimierza Pułaskiego jeden z najsłynniejszych dowódców Konfederacji. Jak podają źródła: „na czele utworzonego przez siebie 2tysięcznego oddziału Kozaków walczył przeciwko Rosjanom na terenie niemal całej Rzeczypospolitej odnosząc szereg sukcesów. Zmarł na skutek ran odniesionych w przegranej potyczce pod Szreńskiem (1771)."* Jego grób do dziś nie został odnaleziony. Więc może Sawa spoczywa we Mszczonowie, a jego biografowie mylnie podają miejsce jego zgonu? * onet.pl portal wiedzy Na pomoc królowi Osuchów z Tunikami, leżącymi obecnie w gminie Biała Rawska, łączy leśna droga, która jeszcze do lat 70 ubiegłego wieku była zupełnie nieprzejezdna. Grzęzły w niej samochody i wozy konne. Przejazd po zabagnionym terenie możliwy był właściwie tylko zimą, podczas mrozów. Najwyraźniej o jej złym stanie nie wiedział także XVII-wieczny monarcha Jan Kazimierz, bo jak wieść gminna niesie, ponoć królewska kareta ugrzęzła kiedyś w osuchowskim lesie. Sytuacja zdawała się beznadziejna. Nocne spotkanie z wilkami mogło się okazać zabójcze nawet dla dobrze uzbrojonego orszaku jego królewskiej mości. Jan Kazimierz miał jednak wiele szczęścia do prostych ludzi. Raz z ich pomocy skorzystał w Pieninach, gdy w wąwozie natknął się na podjazd szwedzki. Wtedy -jak to pięknie opisuje w Potopie Henryk Sienkiewicz - górale ocalili mu życie. W osuchowskim lesie przyszli mu w sukurs chłopi z Tunik. Na przyniesionych długich drągach podnieśli karetę z błota i zanieśli, aż swojej wsi. W zamian za wsparcie monarcha nadał im podobno szlachectwo i tak w Tunikach powstał zaścianek szlachty, zwanej drążkową. Czy to właśnie z Tunik wywodzi się nazwisko Drążkiewicz? Wielce prawdopodobne, ale niestety obecnie nikt o tym nazwisku we wsi nie mieszka. Kolejny unicestwiony kościół? Po raz pierwszy z legendą o znikającym kościele zetknąłem się w Lutkówce. Tam świątynia miała się ponoć zapaść pod ziemię za grzechy parafian. Znacznie później opowieść o unicestwionym kościele usłyszałem w Osuchowie. Wśród jego mieszkańców zachowała się legenda o kościele, który stał po lewej stronie drogi wiodącej od Osuchowa do Piekar. Do dziś są tam tereny bagienne. Przed wiekami bagno to pochłonęło podobno stary budynek sakralny, a także stojący w jego pobliżu dwór szlachecki. Czy w tym przypadku także zawiniły ludzkie, nieczyste sumienia? Boję się nawet zaryzykować takie twierdzenie, gdyż już opowieści o zatwardziałych grzesznikach z Lutkówki, przyjaciół mi nie przysporzyły. W każdym razie dwie podobne opowieści dotyczące tak blisko z sobą sąsiadujących miejscowości pozawalają podejrzewać, że w historiach tych tkwi może jednak ziarnko prawdy. Być może naprawdę przed wiekami w okolicy stał, gdzieś kościół, który pobudowano na podmokłym terenie i dlatego runął, a pozostałości po jego istnieniu przechowały się jedynie w historiach opowiadanych z pokolenia na pokolenie. Miejsca pamięci, o których zapomniano Przeglądając mapę okolic Mszczonowa zauważyłem, że niedaleko miasta znajdują się trzy pomniki. Znam tereny podmszczonowskie i trochę zdziwiły mnie kartograficzne oznaczenia. Nie pamiętałem, aby w: Wólce Wręckiej, Wymysłowie i okolicach Gnojny stały, jakieś obeliski. Postanowiłem więc udać się jeszcze raz do tych miejscowości i rozpytać wśród mieszkańców co wiedzą o umieszczonych na mapie obiektach. Okazało się, że wszędzie wzbudzałem całkowite zdziwienie. Nikt nic nie wiedział. Starałem się dotrzeć do najstarszych mieszkańców i wszędzie słyszałem jedną odpowiedź„żadnych pomników w naszej wsi nie ma i nie było". Skąd więc wyraźne oznaczenia na mapie, pomyślałem ponownie? Zacząłem podejrzewać, że być może są to jakieś stare zapomniane zbiorowe mogiły, kopiowane przez lata z mapy na mapę, przez kartografów korzystających z pracy swoich poprzedników. Gdy zacząłem rozpytywać o stare groby, albo zapomniane krzyże mieszkańcy nie reagowali już tak jednoznacznie jak wcześniej. Okazało się, że w miejscu oznaczonym na mapie w Wólce Wręckiej stał kiedyś stary drewniany krzyż, ale przed laty przewrócił się, a później zmurszał w trawie. Miejsce „niby-pomnika" w Wymysłowie pokrywa się natomiast z murowaną kapliczką, stojącą po prawej stronie drogi do Piekar. Zaś w okolicach Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) Gnojny- mniej więcej w punkcie oznaczonym przez kartografów- znajduje się zapomniana mogiła niemieckiego żołnierza, który poległ w 1939 roku. Podobno grobem tym zajmuje się jedynie były leśnik, którego nazwiska niestety nie udało mi się już ustalić. Można założyć, że nieistniejący już dziś krzyż w Wólce Wręckiej i kapliczka w Wymysłowioe to stare mogiły, które kryją ciała z pierwszej wojny światowej, powstania styczniowego lub ludzi zmarłych w wyniku jakiejś zarazy. Tak jak pisałem wcześniej jest bardzo prawdopodobne, że kartografowie tworząc mapy kopiowali je sukcesywnie ze starszych egzemplarzy, nanosząc jedynie aktualne poprawki i stąd cale zamieszanie. Sprawy „pomnika" w Gnojnie nie traktuję jednak, jako wyjaśnionej. Nie widzę powodów, aby twórcy polskich map, w tak nieodległych czasach, jak okres powojenny, oznaczali mogiłę żołnierza Wehrmachtu, jako miejsce pamięci. Czyżby więc Gnoińskie lasy coś jeszcze przed nami ukrywały. Popuszczając wodzę fantazji pomyślałem przez chwilę, że może to mogiła ofiar opisywanej już w naszym cyklu bitwy z okresu konfederacji barskiej. Śmiała hipoteza, ale kto wie… Do mieszkańców Wólki Wręckiej zwracam się natomiast z apelem o ponowne postawienie krzyża w miejscu, w który kiedyś prawdopodobnie zostali pochowani nasi nieznani przodkowie. Drodzy Państwo, najwyraźniej ten przydrożny krucyfiks w Waszej wsi nie stał przypadkowo. Cudowny klimat Osuchowa Ostatnia historia, jaką chcę zamieścić w moim cyklu legend i opowieści niezwykłych także dotyczyć będzie Osuchowa. Tak się składa, że miejscowość ta obfituje w ciekawe historie. Tym jednak razem temat, który podejmuję jest całkowicie prawdziwy i dotyczy faktów, ale niestety tych, którym historia nie pozwoliła zaistnieć. Oddalony o około 10 kilometrów na południe od Mszczonowa, Osuchów, leży w leśnej otulinie. Jego okolice to najwyżej położony teren Niziny Mazowieckiej. Wieś znajduje się, aż o 100 metrów wyżej niż Warszawa! Specyficzne położenie sprawia, że klimat Osuchowa jest zbliżony do sudeckiego. Na terenie założonego tu w 1982 roku rezerwatu leśnego noszącego nazwę GRĄDÓW OSUCHOWSKICH spotkać można wiele gatunków roślin typowych dla Sudetów. Wszystko to przyczyniło się do tego, że niejednokrotnie okolice Osuchowa nazywane są DACHEM MAZOWSZA, albo małymi Sudetami pomiędzy Łodzią a Warszawą. Osuchow - “dach Mazowsza” (centrum miejscowości) O cudownym klimacie osuchowskim wiemy dziś bardzo dużo, ale czy potrafimy go wykorzystać? A może tak wrócić do planów, o których dziś zapomniano? Mieszkańcy dzisiejszego Osuchowa nie zdają sobie nawet sprawy z tego, że przed II wojną światową Szwedzi planowali wybudowanie w Osuchowie i jego okolicach sieci sanatoriów dla osób z problemami krążenia. Niestety najazd hitlerowski pokrzyżował realizacje ich zamierzeń. Po wojnie zapomniano o projekcie, a ja dowiedziałem się o nim całkowicie przypadkowo od krewnego inżyniera geodety Józefa Rodkiewicza, który przygotowywał plany geodezyjne pod niedoszłe szwedzkie inwestycje. Józef Rodkiewicz był po wojnie członkiem Zarządu Związku Mierniczych RP. Plany jakie sporządził przed około 70 laty na pewno są jeszcze dostępne w geodezyjnych archiwach. Pozostaje tylko pytanie, czy znajdzie się kapitał zainteresowany wybudowaniem sanatoriów w Osuchowie? Jeżeli znane są Państwu inne dziwne opowieści i legendy związane z Mszczonowem i pobliskimi miejscowościami napiszcie do nas, a my chętnie je wydrukujemy. Piotr Dymecki Merkuriusz szkolny HISTORIA Przedwojenne fotografie Odnalezione zdjęcia Gnojny i jej dziedziców Niedawno w Merkuriuszu ukazał się wywiad z Heleną Sobczak, która przed wojną była pokojówką w dworze państw Bieleckich w Gnojnie. Nasza rozmówczyni opowiedziała w nim o swoich młodych latach, a także „na pamiątkę przyszłym pokoleniom" przekazała wszystkie informacje, jakie zapamiętała o rodzinie Bieleckich i ich nieistniejącym już domu. Materiał ten zilustrowaliśmy jedynymi dwoma zachowanymi fotografiami- hrabiego i jego żony, a także dworku w Gnojnie. Dołączyliśmy też do publikacji grafiki wykonane przez samego Szymona Kobylińskiego, który całą okupację spędził w sąsiednich Mściskach Hrabia Bielecki i jego małżonka Eugenia byli niezwykłymi ludźmi cieszącymi się powszechnym szacunkiem mieszkańców przedwojennego Mszczonowa, Gnojny i całej okolicy. Szkoda tylko, że tak niewiele pamiątek po nich pozostało. Wiedzę na temat rodziny czerpać można tylko z fragmentów „Zbrojnego psa", autorstwa Szymona Kobylińskiego oraz spisanych w Merkuriuszu wspomnień Heleny Sobczak. Obrazy przedwojennej Gnojny, a także wizerunki jej dziedziców zachowały się natomiast jedynie na wymienionych wcześniej grafikach Szymona Kobylińskiego i dwóch zdjęciach, które przetrwały do naszych czasów w albumie rodziny Sobczaków. Z tej racji, że dwór w Gnojnie został zburzony w okresie PRL-u nie liczyliśmy już na odnalezienie kolejnych dokumentów (obecnie na terenie majątku jest posiadłość Jacka Czeczota). Jakież jednak było nasze zdziwienie, gdy niedawno skontaktowała się z nami pani Sobczak i poinformowała, że pragnie przekazać Wirtualnemu Muzeum Ziemi Mszczonowskiej następne siedem fotografii, nadesłanych do niej przez Zofię Błaszczyk (z d. Spitzbarth), krewną pani Eugenii Bieleckiej, która wychowywała się u niej wraz z siostrą Marylą. Zdjęcia te są niezwykle cenne. Na jednym z nich widzimy państwa Bieleckich, drugie przedstawia hrabiego i jego wiernego przyjaciela, dobermana Franta (opisanego i namalowanego przez Szymona Kobylińskiego). Dwa zdjęcia ilustrują też pracę ogrodnika z Gnojny, który - jak wspominała pani Helena Sobczak- stworzył malowniczy ogród i szczycił się niesamowitymi plonami uprawianych warzyw. Faktycznie słoneczniki i pomidory uwiecznione na zdjęciach robią wrażenie. Eugenia i Henryk Bieleccy (1940) Dwór w Gnojnie widziany od strony ogrodu (1940) Publikujemy wszystkie otrzymane fotografie, a obok nich zamieszczamy informacje na temat tego co przedstawiają oraz kto jest ich autorem. Piotr Dymecki Hrabia Bielecki ze swoim dobermanem Frantem Zosia i Maryla Spitzbarth przy słynnych pomidorach ogrodnika Gnojny Klomb przed dworkiem, a na nim od lewej Zosia i Maryla Spitzbarth, które wychowywały się u wujostwa w Gnojnie Te trzy zdjęcia wykonał w 1940 roku Jan Ekier, który ukrywał się w okresie okupacji w Gnojnie. Jan Ekier przeżył wojnę, a obecnie jest profesorem w Akademii Muzycznej i rokrocznie zasiada w jury konkursu chopinowskiego. Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) 27 HISTORIA Dwie ostatnie fotografie wykonane również w 1940 roku są autorstwa Bronisława Krzeczkowskiego. Pan Krzeczkowski także ukrywał się w Gnojnie - jak jego przyjaciel Jan Ekier. Niestety nie dane mu było doczekać naszych czasów. Zginął w powstaniu warszawskim. Bronisław Krzeczkowski pochodził z wykształconej i patriotycznej rodziny. Jak pisze pani Zofia Błaszczyk - jego ojciec, Konstanty Krzeczkowski był profesorem Szkoły Głównej Handlowej i współtwórcą Instytutu Gospodarstwa Społecznego. Matka, Romana Krzeczkowska - w czasie wojny działała w konspiracji. Przez jakiś czas ukrywał się u niej bohaterski rotmistrz Witold Pilecki. Po wojnie pani Krzeczkowska została aresztowana i była więziona „na Rakowieckiej”. Merkuriusz szkolny Zofia Spitzbarth (obecnie Błaszczyk) w słonecznikowym lesie, wyrosłym w gnoińskim warzywniku Aleja lipowa w Gnojnie Poniżej przypominamy wspomnienia Heleny Sobczak, spisane podczas rozmowy, jaką odbyła z nią twórczyni Izby Pamięci Ziemi Mszczonowskiej Barbara Gryglewska. Wspomnienia Heleny Sobczak (ur. 26.12.1923r.), dotyczące państwa Eugenii i Henryka Bieleckich, właścicieli majątku w Gnojnie Moja druga rodzina Uważam, że miałam w życiu wiele szczęścia. Przeżyłam bez uszczerbku straszliwą wojnę. Mam kochającą rodzinę. Pomimo słusznego wieku wciąż jestem osobą zdrową, aktywną, ze sprawną pamięcią. Moje szczęście polega też na tym, że ta moja niezawodna pamięć pozwala mi wracać w myślach oraz snach do czasów, gdy jako nastolatka mieszkałam w Gnojnie. Doświadczyłam tam wiele dobra od właścicieli tamtejszych dóbr, państwa Bieleckich. Gdy zamykam oczy jawią się w mej wyobraźni. Stoją obok siebie przed dworkiem. Hrabia Henryk Bielecki i jego żona Eugenia, którą wspominam szczególnie ciepło. Oboje byli dla mnie jak druga rodzina. Do końca życia będę się za nich modlić i dziękować Bogu, że mogłam poznać tak wspaniałych ludzi. Czuję wobec nich dług wdzięczności i dlatego pragnę podzielić się z mieszkańcami Mszczonowa i okolic opowieścią o nich. Jabłka nie dla mnie Moja matka i ojczym mieszkali w czworakach, jakie stały w pobliżu dworu. Po skończeniu pięciu klas szkoły powszechnej chciałam zacząć zarabiać, aby pomóc finansowo rodzinie. Nie byliśmy zamożni. W domu było nawet biednie. Rodzice zaprowadzili mnie więc do pani Bieleckiej i poprosili, aby pozwoliła mi zrywać jabłka. Byłam niewysoką i bardzo szczupłą dziewczyną. Dziedziczka zmierzyła mnie wzrokiem i stwierdziła, że takiej mizeroty jak ja szkoda do ciężkiej pracy przy jabłkach oraz przy innych pracach w ogrodzie i polu. Chwilę milczała, a gdy już traciłam nadzieję na to, że dane mi będzie zarobić parę groszy, odrzekła, że będę mogła pracować, ale jako jej pokojówka. To było naprawdę duże wyróżnienie. Oczywiście wiele się musiałam nauczyć, aby należycie wypełniać swoje obowiązki. W dworku nauczono mnie właściwego zachowania. Ta nauka przychodziła mi o tyle łatwo, że pani Eugenia była bardzo dobrą nauczycielką, a przy tym szalenie ciepłą i życzliwą osobą. Niezwykli ludzie Majątek w Gnojnie był prezentem ślubnym, jaki państwo Bieleccy otrzymali od matki pani Eugenii, pani Spitzbarthowej. „Starsza Pani" jak ją nazywaliśmy zamieszkała też później w Gnojnie. Pamiętam dzień jej przyjazdu. Zajechała do 28 Spotkanie Heleny Sobczak z Barbarą Gryglewską, podczas którego zostały nagrane wspomnienia dotyczące Gnojny i jej dziedziców, państwa Bieleckich dworu powozem. Jeden raz w życiu widziałam tak wystawny pojazd. Wszyscy w okolicy używali zwykłych bryczek lub wolantów, ale nie można ich nawet porównywać do powozu Starszej Pani. Państwo Bieleccy byli szczególnymi ludźmi. On był intelektualistą, inspektorem oświaty. Całe wieczory spędzał w swoim gabinecie na pisaniu i czytaniu. Jego zasobna biblioteka robiła niesamowite wrażenie. Był oczytany, niezwykle szarmancki i zawsze elegancki. Pani Eugenia, posiadała niezwykły zmysł organizacyjny. Zarządzała całym majątkiem. Nie przywiązywała przesadnego znaczenia do wyglądu zewnętrznego. Oboje czuli potrzebę niesienia prostym ludziom kaganka oświaty. Postawili w Gnojnie przestronną szkołę, w której kształciły się dzieci ze wszystkich okolicznych wsi. Fundowali zdolnym uczniom stypendia. Uczyli miejscowych chłopów jak gospodarzyć. Postawili przy majątku bardzo nowoczesną mleczarnię, w której wytwarzane były smaczne sery. Pani Eugenia- mimo tego, że nie była lekarzem - niosła pomoc medyczną wszystkim potrzebującym. Gdy sama nie dawała rady woziła chorych do najbliższego gabinetu lekarskiego lub szpitala. Fundowała też biednym lekarstwa. Pomimo posiadanego majątku i olbrzymiej wiedzy państwo Bieleccy nie wywyższali się nad swoich poddanych. Hrabia nigdy nie czekał na to, aż ktoś Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) HISTORIA mu się pierwszy ukłoni. Sztuką było go w przywitaniu wyprzedzić. Kiedyś hrabia podczas przechadzki po polach spotkał fornala drzemiącego w kucki na zaoranym polu. Chłop skończył właśnie pracę i ze zmęczenia przysiadł na chwilę. Gdy zorientował się, że hrabia zbliża się do niego zerwał się na równe nogi. Ten jednak z uśmiechem poklepał go po ramieniu i dodał, że nie musi się denerwować, bo ciężko się napracował i ma prawo do zasłużonego odpoczynku. - Śpij dalej, skoro czujesz zmęczenie - usłyszał od dziedzica. To nie był odosobniony przypadek. Państwo Bieleccy szanowali pracę innych i nigdy nie uwłaczali ludzkiej godności. Byli znani z uprzejmości i gotowości do niesienia bezinteresownej pomocy. W okresie nacjonalizacji zdecydowana większość okolicznej ludność nie chciała dopuścić do tego, aby utracili majątek. Niestety nikt tych głosów nie słuchał. Obszarnicy musieli zniknąć z Polski Ludowej raz na zawsze. Państwu Bieleckim pozostawiono jedną izbę w ich dworku. „Nowy porządek" przyniósł tym dobrym ludziom wiele upokorzeń i straszliwą biedę. Pani Bielecka zarabiała na życie jako nauczycielka, w szkole którą przed wojną postawiła z własnych pieniędzy. Pomimo wszystko ta praca nie była dla niej przykra, bo kochała dzieci, a pedagogiem była z powołania. Wystarczy wspomnieć, że uczyła nas przed wojną, a także w trakcie okupacji, kiedy to za nauczanie okupant karał śmiercią. Kiedyś ciężko zachorowała. Miała postawione bańki, ale nie poleżała wystarczająco długo. Chciała szybko do szkoły, bo dzieci czekały. Choroba wróciła ze zdwojoną mocą. Dostała obustronnego zapalenia płuc. Gdy była zabierana do szpitala w Grodzisku Mazowieckim nie miała już siły sama się odziać. Poprosiła mnie, abym jej pomogła. Nie chciała od nikogo innego pomocy - tylko ode mnie. Gdy ją ubierałam czułam jej sztywniejące ciało. Pani Eugenia nie wróciła już do domu. Pan hrabia nie kazał jej długo na siebie czekać. Przez całe życie byli zgodnym małżeństwem, więc nie wytrzymał długo bez jej towarzystwa. Zmarł w szpitalu w Warszawie. Zgonu nastąpił na skutek wycieńczenia spowodowanego … głodem. Ich wspólny grób (oraz pani Spitzbarthowej) jest na nowym cmentarzu, przy zachodnim murze, bardzo blisko ulicy Maklakiewicza. Skromny, ziemny, z szarym murowanym krzyżem, na którym napis jest niemalże całkowicie zatarty. Co roku pierwszego listopada na mogile znajduję, oprócz swojej, jeszcze dwie inne świeczki…. a więc ktoś oprócz mnie wciąż pamięta. To dobrze. Mam nadzieję, że dzięki tym spisanym wspomnieniom symbolicznego znicza „u państwa Bieleckich" nigdy w dzień Wszystkich Świętych nie zabraknie. Dwór i inne zabudowania Nie chciałabym tak zakończyć swojej opowieści. Przypomnę, więc jeszcze kilka zdarzeń, które utkwiły w mojej pamięci, a dotyczą państwa Bieleckich i ich majątku. Oboje, gdy mi się śnią skarżą się, że tak niewiele zostało z ich domostwa. Patrz Helenko- mówią- wszystko zniszczone. Gnojna była zamożnym i pięknym majątkiem. Obok dworu rozciągał się ogród, w którym rosły jabłonie. Było tam mnóstwo kwiatów i trochę warzyw. Rosły też bzy i orzechy. Wszystko przemieszane. Nie była to uprawa na sprzedaż, ale na swoje, domowe potrzeby. Ogrodem zajmował się ogrodnik. Jego specjalnością były szparagi. Dwór był pięknie wkomponowany w otaczającą go zieleń. Po jego murach pięła się winorośl. Budynek miał na piętrze cztery pokoje, z czego dwa zajmował do pracy pan Bielecki. Piąte pomieszczenie z racji tego, że wychodziło się z niego na balkon, nosiło nazwę balkonowego. Na parterze znajdował się duży hall, dwie sypialnie (jedna należała do matki pani Eugenii, pani Spitzbarthowej) oraz przepiękny salon, w którym stał fortepian. Całość oświetlana była lampami naftowymi i ogrzewana piecami kaflowymi. Dodam, że w dworku był jeszcze mój niewielki pokoik, a także gabinet z biurkiem, na którym stał - cud ówczesnej techniki - telefon. Gabinet wspominam z rozrzewnieniem, gdyż to w nim pani Bielecka nauczała służbę, która chciała się kształcić. Chętnie korzystałam z tej możliwości. Gabinet, jako „klasa" funkcjonował także w czasie okupacji. Podręczniki, mapy i zeszyty pani Eugenia - ze zrozumiałych względów - trzymała za piecem. Kiedyś podczas kompletów do dworu przyszli Niemcy (w związku z obowiązkowym zdawaniem kontyngentu). Stróż dworski w ostatniej chwili ostrzegł panią Eugenię. Ta szybko schowała zakazane pomoce naukowe za piec i kazała nam udawać osoby, które przyszły do dworu po wsparcie. Niemcom w ich języku, którym biegle władała, wyjaśniła kim jesteśmy. Na szczęście nie domyślili się prawdy. Tajne nauczanie dla większych grup miejscowych dzieci przez pewien czas odbywało się też w salonie. Wtedy był on już niemalże pusty, bo fortepian okupanci zabrali do pałacu w Radziejowicach. Dwór zajmował centralne miejsce w majątku. Bardo ważny był również dom z czerwonej cegły przeznaczony dla administratora. Niedaleko stały ponadto: chlewnia, stajnia, spichlerz, nowoczesna mleczarnia (sery w niej wytworzone przechowywano w pomieszczeniu pod spichlerzem) oraz czworak. Wymieniam go na końcu, bo chciałabym opisać jak wyglądał. Po każdej ze stron miał po cztery izby, z oddzielnymi wejściami. W sumie był przeznaczony dla ośmiu rodzin. Fornale mieli przy nim własne ogródki. Mogli też hodować krowy, świnie i kury. Zwierzęta były trzymane w specjalnej oborze dla służby. Każda rodzina z czworaka otrzymywała ponadto regularnie od dziedzica przydział zboża, które można było zmielić w jednym z dwóch wiatraków, jakie stały w owym czasie w Mszczonowie. Po ratunek do dworu Fornale i mieszkańcy okolicznych wsi zawsze mogli liczyć na państwa Bieleckich. Wspominałam już o niezwykłych zdolnościach pani Eugenii, polegających na znajomości podstaw medycyny. Ludzie jej ufali i garnęli się do niej jak do matki. Kiedyś, jakaś kobieta przyjechała do niej w nocy po ratunek dla chorej krewnej. Wiedziała, że tu uzyska pomoc i co bardzo istotne będzie ona darmowa. Pani Bielecka faktycznie nie odmówiła tylko wsiadała na wóz i udała się do potrzebującej. Takie sytuacje zdarzały się często. Pamiętam, że gdy stan chorego był zbyt poważny i wymagał fachowej diagnozy pani Eugenia wzywała lekarkę z Radziejowic, która nazywała się Bobruch lub od razu podejmowała decyzję o zawiezieniu potrzebującego do odpowiedniego specjalisty lub szpitala. Mnie osobiście woziła do stomatologa. Ludzie przychodzili też do dworu po wsparcie finansowe. Pewnego razu po usłyszeniu kołatania w drzwi otworzyłam i zobaczyłam ubogą mszczonowiankę. Poprosiła o widzenie z dziedziczką. Poszłam po nią i powiedziałam kto chce z nią rozmawiać. Kiedy pojawiła się przed kobieciną ta widząc jej skromne ubranie stwierdziła, że chciałaby jednak mówić z dziedziczką. Bielecka uśmiechnęła się i wyjaśniła, że właśnie przed nią stoi. Następnie po rozpytaniu, jakie są jej potrzeby wsparła ją należycie. Czesia i Boguś Państwo Bieleccy nie mieli swoich dzieci. Wzięli na wychowanie osierocone rodzeństwo z Mścisk: Czesię i Bogusia Kinderów. Boguś nie żył długo. W tamtych czasach śmiertelność wśród dzieci była wysoka. Chłopiec zmarł, bo się przeziębił i nastąpiły, jakieś komplikacje. Zawiało go, gdy spocony usiadł w cieniu, aby odpocząć. Wcześniej oglądał jak przebiegają żniwa. Z nieba lał się żar i dziecko było całe mokre od potu. Ot, widać Bóg tak chciał. Przeziębił się w słoneczne lato. Jego siostra Czesia już także nie żyje. Zmarła w Warszawie. Całkiem niedawno- w 2005 roku. Imieniny i ślub Wspominam imieniny we dworze. Był tam taki zwyczaj, że w stołowym pokoju, krzesło, które należało do solenizanta ubierało się kwiatami. Taki zaszczyt spotykał jedynie domowników, czyli Panią Starszą, państwa Bieleckich, Czesię i Bogusia oraz dzieci po starszym synu pani Spitzbarthowej. Byłam bardzo wzruszona, jak kiedyś w imieniny także i mnie ubrano krzesło w stołowym i poproszono, abym zajęła miejsce przy stole. Traktowano mnie jak rodzinę, nie jak zwykłą pokojówkę. Gdy wychodziłam za mąż państwo Bieleccy także o mnie nie zapomnieli. Do mszczonowskiego kościoła jechałam ich wolantem (którym powoził dworski stangret Bodert). Dostałam też od moich państwa posag. Po zamążpójściu opuściłam pokój w dworku i zamieszkałam we wsi. Na służbę codziennie dochodziłam już ze swojego domu. Utalentowany gość W Gnojnie częstym gościem bywał sławny, już dziś nieżyjący, Szymon Kobyliński. Przychodził on do państwa Bieleckich z sąsiednich Mścisk. Tam mieszkał przez całą okupację. Do dziś nie mogę sobie tego wytłumaczyć jak to się stało, że dworek w Mściskach przetrwał, a Gnojna już nie istnieje. Majątek w Mściskach był uboższy, a przetrzymał całą zawieruchę dziejową. Gnojna była wystawniejsza, solidniejsza, a nie dane jej było dotrwać do obecnych czasów. Wspomnienia o Gnojnie i jej gospodarzach Szymon Kobyliński umieścił w swojej książce zatytułowanej „Zbrojny Pies". Z niej to też pochodzą grafiki jego autorstwa, przedstawiające dwór oraz jego właściciela siedzącego w bibliotecez wiernym Frantem u boku. Hrabia Hrabiemu Bieleckiemu w moich wspomnieniach nie poświęciłam zbyt wiele miejsca. Pewnie dlatego, że bliższa była mi pani Eugenia. Hrabia był równie dobrym człowiekiem, ale żył obok spraw codziennych, w świecie swoich przemyśleń i zawodowych obowiązków. Wiecznie zajęty czytaniem lub pisaniem. Gdy chciał odpocząć przechadzał się po okolicznych polach ze swoim wiernym dobermanem Frantem. Był osobą pobożną i głęboko wierzącą. Regularnie jeździł na Msze Święte do mszczonowskiego kościoła. Małżonka jeździła wraz z nim, choć była wyznania prawosławnego. Smak ulików Przedwojenny Mszczonów był o wiele mniejszy niż teraz. Centrum wyglądało dość okazale, ale na obrzeżach przeważała drewniana zabudowa. Miasto miało swój niepowtarzalny klimat. Było domem dla dwóch narodów żyjących obok siebie. Tu kultura polska i żydowska przenikały się nawzajem. Może to dziwne, ale gdy myślę o Żydach od razu czuję smak ulików. Śledzie (uliki) z żydowskich sklepików, słone, wyjmowane z beczki, które jedliśmy na ulicy zaraz po zrobieniu zakupów. Utkwił mi jeszcze w pamięci zakład krawiecki, także żydowski, zlokalizowany na piętrze w jednej z kamienic, które stały wzdłuż muru kościelnego. U pracującej tam krawcowej miałam szytą sukienkę do pierwszej Komunii Świętej. Na ulicy Sienkiewicza pamiętam piekarnię z wyśmienitym pieczywem. Mszczonowskie sklepiki były jeden przy drugim. Jajkami handlowano przy stacji trafo na dawnym Placu Piłsudskiego. Mszczonowski handel był zdominowany przez Żydów. Oni potrafili zachęcić do zakupów. Targowali się i spuszczali z ceny, kiedy czuli, że im się klient wymyka. Do nich należała większość sklepów. Opanowali też handel obnośny. Do Gnojny przychodził szklarz żydowski, który nosił szybki na plecach, na specjalnie zbitym z deseczek Eugenia i Henryk Bieleccy przed swoim urządzeniu- przypominającym domem w Gnojnie, lata 30-te (zdjęcie stelaż od plecaka. Na czymś pochodzi z albumu H. Sobczak) Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) 29 HISTORIA podobnym noszono też chałki. Taki sprzedawca chałek także odwiedzał naszą wieś. Zbierali też starzyznę. W zamian za nią dawali talerze i garnki. Nie pamiętam pijanego Żyda. To był kulturalny naród. Wspominam ich bardzo dobrze. Wydaje mi się, że umieliśmy wtedy żyć obok siebie. Przy ulicy Poniatowskiego Żydzi mieli murowaną synagogę i drewniany dom rabina. Ich cmentarz, czyli kirkut w stanie szczątkowym zachował się do dziś. Czas wojny Wojna przyniosła wiele zniszczeń. Gdy się rozpoczęła miałam niecałe szesnaście lat. To było okropne. Zabici na mszczonowskich ulicach. Porozbijane niemieckie czołgi. Łunę palącego się miasta widzieliśmy w Gnojnie, aż nadto dobrze. Budziła w nas olbrzymią trwogę. Dwór państwa Bieleckich tak zawsze gościnny także w 1939 roku niósł pomoc i schronienie potrzebującym. Pewnego dnia, a było to prawdopodobnie 11 września, w majątku zatrzymali się polscy żołnierze. Pani Bielecka kazała służbie wydawać im wszystko co było do jedzenia. Nagotowano kaszy, były też smażone placki. Cały czas nam powtarzała, że wojsku trzeba pomóc, bo jest zmęczone i głodne. Niemcy ostrzeliwali naszych żołnierzy z samolotów. Ludzie z czworaków, w tym też moja mama i ojczym uciekli w kierunku stawów. Państwo Bieleccy podczas nalotu także tam szukali schronienia. Ja schowałam się w krzakach obok kapliczki. Może to dziwne, ale gdy tylko rozpoczął się ostrzał szybko przebrałam się w najlepszą sukienkę. Pomyślałam, że skoro mam zginać to nie mogę tak w byle czym. Na szczęście na skutek tego nalotu nikt w pobliżu dworku nie zginął. Jedynie pod lasem Niemcy trafili jednego naszego żołnierza. Chyba zaraz następnego dnia, a może nawet była to kwestia godzin, do majątku przyszła z Mszczonowa Jadwiga Dłużniak. Była cała owinięta prześcieradłem, ale i tak od razu zauważyliśmy, że jest poraniona. Pani Eugenia szybko położyła ją na stole i wyjęła swoje narzędzia medyczne. Miała ich cały komplet, jak prawdziwy lekarz. Udzieliła pierwszej pomocy. Powyjmowała z ciała odłamki i mówiła coś o pokruszonej kości. Opatrzyła ranną i posłała umyślnego do szkoły, gdzie stacjonowali już Niemcy, a wraz z nimi wojskowy medyk. Lekarz z Wehrmachtu przyszedł, pozytywnie ocenił pracę dziedziczki i stwierdził, że dalszej pomocy można udzielić już jedynie w warunkach szpitalnych. Ranna nie chciała się zgodzić na żaden wyjazd, ale pani Bielecka wytłumaczyła jej, że to konieczne i zapewniła, iż pojedzie wraz z nią. Obie udały się do Żyrardowa. Nie muszę chyba tłumaczyć, jak niebezpieczną była wtedy taka eskapada. Jednak dzięki Bogu udało im się wrócić. Nasza chora jeszcze długo dochodziła do zdrowia korzystając z gościny w dworku. Później jej ojciec podziękował za rekonwalescencję ofiarowując pani Bieleckiej kozę. W 1939 roku Niemcy stacjonowali w szkole w Gnojnie, ale jednego starszego oficera zakwaterowano także w domu państwa Bieleckich. Gdy odwiedzali go inni żołnierze popijali czekoladową kawę. W grudniu obchodziłam swoje 16 urodziny i właśnie wtedy chcieli mnie tą kawą poczęstować. Odmówiłam. Musiałam jednak przyjąć od nich życzenia. To był jedyny raz, gdy ktoś składał mi urodzinowe życzenia w języku niemieckim. Podziękowania dla nauczycieli Na zakończenie swoich wspomnień chciałabym jeszcze oddać cześć szkolnym nauczycielom. Dwie pierwsze klasy skończyłam w szkole w Bronisławowie. Wtedy jeszcze mieszkaliśmy w Zbiroży. Po przeprowadzeniu się do Gnojny przez trzy kolejne lata chodziłam do tamtejszej szkoły. Uczyli mnie wtedy: pani Jurkówna, pani Gostkówna oraz pan Klimaszewski. Nasza szkolna woźna nazywała się Wiktorowska. Wspomnień wysłuchał i skrupulatnie je zanotowałPiotr Dymecki (wnuk „z wyboru") Summit Pharma-Sukiennik Sp.jawna 96-100 Skierniewice ul. Św. Stanisława 4 NIP:836-16-15-649 Dwór w Gnojnie (zdjęcie pochodzi z albumu H. Sobczak) Grafiki autorstwa Szymona Kobylińskiego przedstawiająca dwór w Gnojnie oraz hrabiego Henryka Bieleckiego wraz z dobermanem Frantem.Grafiki pochodzą z książki autorstwa Sz. Kobylińskiego „Zbrojny pies”. BIZNES PARTNER zatrudni w Mszczonowie −PAKOWACZKI −PRACOWNIKÓW FIZYCZNYCH −OPERATOR WÓZKÓW WIDŁOWYCH Zatrudnię kierownika apteki, magistra oraz technika farmacji do nowo otwieranej apteki. KOMPLEKSOWE USŁUGI GEODEZYJNE PD-GEO Paweł Dymecki ul. Jaśminowa 5 96-325 Tartak Brzózki 30 509-402-389/ 509-402-387/46 855-43-50 Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) UL. 1 MAJA 58, ŻYRARDÓW agencja pracy tymczasowej Ogłoszenia , podziękowania Wiosenna promocja nawozów mineralnych w punktach magazynowych w Mszczonowie i Żabiej Woli. Prowadzimy sprzedaż nasion kwiatów i warzyw we wszystkich punktach sprzedaży art. spożywczo - przemysłowych. W najbliższych dniach uruchamiamy również w naszych sklepach handel opałem w 25 kg opakowaniach (groszek i ekogroszek) w atrakcyjnych cenach. Więcej informacji pod numerami tel. 46 - 857 8222, 46 - 8571771, 694 129 283. Bogaty wybór pieczywa z własnej piekarni tylko w sklepach spółdzielczych. ORZEŁ TYLKO 25 KM OD WARSZAWY - NOWE MIESZKANIA i LOKALE USŁUGOWE w zabudowie segmentowej o pow.252m2 /dz.418m2 - DZIAŁKI BUDOWLANE o pow. od 440 - 1056 m2 w ŻABIEJ WOLI Promocja dla pierwszego nabywcy budynku 2 2599 zł/m (cena wraz z działką) tel. 606 389 428 [email protected] www.shu-mszczonow.pl Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186) 31 XV JARMARK MSZCZONOWSKI NA PLACU PIŁSUDSKIEGO 4 CZERWCA 2011 PROGRAM : 16.00 UROCZYSTE OTWARCIE 16.30 Wręczenie dyplomów dyrektorom szkół z XIX Spotkań Artystycznych Szkół „KACZKI DZIWACZKI” program dla dzieci 17.45 „TRYPTYK BIESIADNY-EUROPA DA SIĘ LUBIĆ” super biesiada (hity francuskie, angielskie i włoskie) akt pierwszy 18.45 WRĘCZENIE NAGRÓD Z KONKURSU DZIENNIKARSKIEGO „PEREŁKI ZIEMI CHEŁMOŃSKIEJ” 19.00 KONCERT ORKIESTRY OCHOTNICZEJ STRAŻY POŻARNEJ W MSZCZONOWIE 19.45 „KLIMATY LAT 90-TYCH ” koncert estradowy zespołów artystycznych działających w MOK 20.45 CZAS DLA WŁADZ 21.15 „BRATHANKI” występ gwiazdy muzyki pop-folk 22.50 „BLACK FUSION” gwiazda muzyki covery 00.05 „TRYPTYK BIESIADNY-EUROPA DA SIĘ LUBIĆ” super biesiada (hity francuskie, angielskie i włoskie) drugi i trzeci akt Organizator zapewnia Obóz harcerski 2011 Termin obozu - 02.08-16.08.2011 Lokalizacja i warunki obozowania Stanica harcerska w Gorzewie zlokalizowana jest wśród malowniczych lasów i jezior Gostynińsko-Włocłaskich, nad jeziorem Humino, w odległości 7 kiomerów od Gostynina i 30 km od Płocka. Dysponujemy zapleczem socjalnym i sanitarnym (umywalnie, natryski, toalety), kuchnią, stołówką, oraz kawiarnią. Do dyspozycji uczestników są boiska do gry w piłkę nożną, siatkową, koszykówkę, stoły do tenisa stołowego, własne kąpielisko ze służbą ratowniczą, przestrzenny obszar leśny. -zakwaterowanie w namiotach typu NS (5-6 uczestników w namiocie), wyposażonych w regały, łóżka kanadyjki, materace, poduszki, koce, pościel, -opiekę wykwalifikowanej kadry pedagogicznej, -opiekę lekarską w ambulatorium, -całodobowe wyżywienie (4 posiłki dziennie), -własne kąpielisko, -sprzęt sportowy, -piesze wędrówki wraz z nauką posługiwania się mapą i busolą, -imprezy zgrupowania (ogniska, festiwale piosenki, dyskoteki, olimpiady sportowe itp.) -wycieczki autokarowe, -koszulkę obozową, -znaczki pamiątkowe, -nagrody dla najlepszych zastępów. Koszt pobytu - 650 złotych od osoby (możliwość wpłaty w ratach) Wszelkich dodatkowych informacji udzielają: Komendant obozu - druh pwd. Rafał Kalisiewicz (609 214 756) Oboźna - druhna Iza Pawlak (725 072 887) Klub AA „ZORZA” W Mszczonowie ul. Tarczyńska 31 INFORMACJA Masz problem z alkoholem, czujesz że jesteś uzależniony, wyczuwasz chęć napicia się piwa, lub czegoś mocniejszego, jest to początek uzależnienia. Zgłosiłeś się do klubu A.A „ZORZA” w Mszczonowie ul. Tarczyńska 31, lub zadzwoń pod numer telefonu 608 – 463 204. Całkowita dyskrecja Otrzymasz pomoc. Reklamuj się w “Merkuriuszu Mszczonowskim”! Cennik ogłoszeń 1 strona - 400 zł 1/2 strony - 200 zł 1/4 strony - 100 zł 1/8 strony - 50 zł 1/16 strony - 25 zł UMIESZCZENIE WKŁADKI REKLAMOWEJ: 0,11gr/do jednego egz. Merkuriusza Mszczonowskiego Artykuł sponsorowany (płatny) 1 strona (5000 znaków + 1zdjęcie) - 600 zł 1/2 strony 2500 znaków + 1 zdjęcie) - 300 zł Uwagi ogólne: 1. Merkuriusz Mszczonowski jest wydawany raz w miesiącu (w szczególnych przypadkach 2x m-c lub 1x 2 m-ce) 2. Jednorazowy nakład Merkuriusza Mszczonowskiego wynosi 2000 egzemplarzy. 3. Cena jednostkowa obejmuje jednorazowe pojawienie się ogłoszenia w „Merkuriuszu Mszczonowskim". 4. Z opłat za reklamy i ogłoszenia mogą być zwolnione organizacje i instytucje niekomercyjne, w zależności od treści i objętości materiałów przekazanych redakcji. 5. Reklamy i ogłoszenia nie są zamieszczane na pierwszej stronie. 6. W przypadku wkładki reklamowej osoba korzystająca z tej usługi jest zobowiązana dostarczyć materiały reklamowe w ilości przewidzianej do umieszczenia w Merkuriuszu Mszczonowskim. Warunki zamieszczenia artykułu sponsorowanego 1. Artykuł sponsorowany jest artykułem płatnym. 2. Autorem tekstu artykułu jest zamawiający, tekst musi być podpisany imieniem i nazwiskiem autora. 3. Zamawiający dostarcza artykuł w formie elektronicznej przygotowanej do umieszczenia w gazecie. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji artykułów lub ogłoszeń nie odpowiadających profilowi pisma lub jeśli ich forma lub treść może spotkać się z negatywnym odbiorem czytelników pisma. Zainteresowani zamieszczeniem ogłoszenia lub reklamy w Merkuriuszu Mszczonowskim proszeni są o skontaktowanie się w tej sprawie z Gminnym Centrum Informacji w Mszczonowie, ul. Żyrardowska 4, tel. 857 3071 nr konta:48 9291 0001 0043 3879 2000 0010 Prosimy dokonywac wplat za reklamy i ogloszenia w MM na podane konto lub bezposrednio w kasie GCI. PŁASKOSTOPKA REDAKCYJNA „MERKURIUSZA MSZCZONOWSKIEGO” ADRES REDAKCJI: Gminne Centrum Informacji w Mszczonowie, ul. Żyrardowska 4, 96-320 Mszczonów, tel. 857 30 71, tel./fax: 46 857 11 99, e-mail: [email protected] REDAGUJE ZESPÓŁ WYDAWCA: Gminne Centrum Informacji DRUK: Drukarnia Offsetowa “Alterna”, Zakład Fundacji Źródło Życia Budy Zasłona, ul. Źródlana 1, 96-320 Mszczonów Materiałów nie zamówionych redakcja nie zwraca. Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania tekstów. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczanych ogłoszeń. Redakcja nie publikuje i nie odpowiada na anonimowe listy. Reklamy, ogłoszenia i inne teksty publikowane w MM podlegają weryfikacji przez wydawcę.