MM_MAJ_05_2011

Transkrypt

MM_MAJ_05_2011
Zmodernizowana
ulica wizytówką
Mszczonowa
Mszczonowianie
w podzięce
za beatyfikację
O GEOTERMALNYM
MIEŚCIE, MODERNIZACJI
ULICY SIENKIEWICZA
I INNYCH GMINNYCH
SPRAWACH ...
wywiad
MERKURIUSZ
MSZCZONOWSKI
maj 2011 / nr 05 (186)
To nie tylko
postumenty to dary serc
Mszczonów 3.V. 2011r.
Osuchów 1.V. 2011r.
Majowe święta i rocznicowe obchody w gminie Mszczonów
W NUMERZE
O GEOTERMALNYM MIEŚCIE,
MODERNIZACJI ULICY
SIENKIEWICZA I INNYCH
GMINNYCH SPRAWACH... 3
z burmistrzem
Józefem Grzegorzem
Kurkiem
rozmawia
Mateusz Milarczyk
Nowa radna 3
O budowie sieci wodociągowej
oraz o szkolnym festynie 4
Inwestycje w Grabcach Józefpolskich 5
Zmodernizowana ulica
wizytówką Mszczonowa 5
Harcerze modlili się w rocznicę katastrofy 5
Mszczonów pamięta
o smoleńskiej tragedii 6
Majowe święta i rocznice
we Mszczonowie 6
Mszczonowiacy ponieśli Krzyż
ulicami swego miasta 8
WIELKANOC 2011 9
Ciemnice 2011 11
Groby Pańskie w naszych świątyniach 11
Leja w Lutkówce 12
Dar dziękczynny 13
Przed Wielkanocą w Świetlicy
Terapeutycznej 13
Mszczonowskie przedszkolaki przed
Wielkanocą 14
Wygrał swoją szansę 14
Drugi rajd „Weekendu z Termami” 15
Nasi rekonstruktorzy 15
Smerfne nauki o zdrowiu 16
Zwyciężyli gościnni gospodarze 17
Mszczonowianie w
podzięce za beatyfikację 12
Na wiosnę z nowymi siłami i pomysłami 18
Liga Orłów i Orlików 18
Tuż przed maturą... 19
Mszczonów w okresie I wojny światowej 20
Legendy, tajemnice,
rzeczy dziwne i ciekawe 23
Odnalezione zdjęcia Gnojny
i jej dziedziców 27
Moja druga rodzina 28
Zaproszenie na XV JARMARK
MSZCZONOWSKI 32
2
2
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
Merkuriusz Mszczonowski styczeń 2011/nr 01 (182)
Wieści z Rady Miejskiej
Wybory uzupełniające
Nowa radna
W Radzie Miejskiej we Mszczonowie
zasiądzie … nowa radna. Została nią w wyniku
wyborów uzupełniających, jakie odbyły się w
niedzielę 17 kwietnia, pani Renata Siwiec.
Nowa radna była już członkinią
mszczonowskiego samorządu. Funkcję radnej
sprawowała w poprzedniej kadencji 2006-2010.
Reprezentuje ona okręg nr 14, składający się
z sołectw: Badowo Dańki, Badowo Mściska,
Ciemno Gnojna, Kamionka, Badów Górny,
Sosnowica i Wymysłów. W wyborach
uzupełniających zwyciężyła pokonując dużą
ilością głosów dwójkę swoich rywali.
ML
Renata Beata SIWIEC (lat 39, zam. Badowo
Mściska) , reprezentująca KWW "FORUM
SAMORZĄDOWE MSZCZONÓW" otrzymała
137 głosów poparcia. Drugi kandydat
Andrzej ZIELIŃSKI (lat 54, zam. Badów
Górny), reprezentujący KWW „RAZEM DLA
MSZCZONOWA” otrzymał 63 głosy. Trzecia
kandydatka Renata Barbara
BOCZKOWSKA ( lat 28, zam. Lutkówka
Kolonia), reprezentująca KWW
"RÓWNOŚĆ I POROZUMIENIE" otrzymała
17 głosów.
Udział w wyborach wzięło 218 osób z 665
uprawnionych, co daje frekwencję na
poziomie 32.78%. Głosowanie odbywało
się w lokalu wyborczym, zlokalizowanym
w Zespole Obsługi Placówek
Oświatowych, przy ulicy Grójeckiej 45.
Na zakończenie przypomnijmy jeszcze, że
do wyborów uzupełniających w gminie
Mszczonów doszło z powodu rezygnacji z
mandatu radnej Ewy Marii Wójcik -Taras,
która reprezentowała KWW
„Samorządność Lokalna”.
Z burmistrzem Mszczonowa Józefem Grzegorzem Kurkiem rozmawia Mateusz Milarczyk
O GEOTERMALNYM MIEŚCIE, MODERNIZACJI ULICY
SIENKIEWICZA I INNYCH GMINNYCH SPRAWACH ...
Panie burmistrzu, 10 maja był pan
współorganizatorem konferencji „Geotermia w
miastach - wybrane uwarunkowania i możliwości
wykorzystania w ciepłownictwie i rekreacji”. Może
niech ta informacja posłuży nam do wywołania
tematu geotermalnego i podsumowania 12 lat
działalności Geotermii w Mszczonowie. Jak to się
wszystko zaczęło?
Mszczonowski odwiert powstał w latach 70- tych
XX wieku. Początkowo nikt nie rozpatrywał
możliwości wykorzystania odnalezionych pod
miastem zasobów ciepłej wody do celów
grzewczych, czy też jakichkolwiek innych.
Geotermalne wody zostały odnalezione
przypadkiem podczas próbnych odwiertów,
wykonywanych w związku z poszukiwaniem w
naszym kraju złóż gazu i ropy. Ja na zabetonowany
odwiert natrafiłem całkowicie przypadkowo,
podczas tzw. POM-u, czyli porannego objazdu
miasta, jaki wykonuję regularnie. Zaświtała mi
wtedy w głowie myśl, że geotermia może zastąpić
zdezelowane miejscowe kotłownie węglowe,
których modernizacja doprowadziłaby ówczesny
budżet miasta na skraj bankructwa. Wyjaśnię, że
mówimy tu o połowie lat 90-tych, kiedy to zasoby
finansowe miasta nie były - delikatnie mówiącimponujące. Inwestowanie w geotermię, która
była wtedy w Polsce traktowana jako całkowite
novum również zawierało w sobie pokaźną dozę
ryzyka. Nikt nie był mi w stanie zagwarantować, że
zainwestowane w przeszło 25- letni odwiert będzie
opłacalne i da miastu określone korzyści. Po
konsultacjach z radymi zdecydowaliśmy się
podjąć ryzyko. Dziś wiemy, że ryzyko się opłaciło.
Wspomnę jeszcze, że dzięki geotermii znaleźliśmy
nasze pierwsze zagraniczne miasto partnerskie.
Podczas projektu korzystaliśmy ze wsparcia i
doświadczeń bawarskiego Erding. Dziś nasza
współpraca to nie tylko geotermia, ale także
wymiana młodzieży, partnerstwo kulturalne i
gospodarcze. Wracając jednak do spraw czysto
technicznych należy stwierdzić, że mszczonowska
inwestycja geotermalna, to olbrzymie
przedsięwzięcie, polegające na wykorzystaniu
wód z ciepłych podziemnych źródeł nie tylko do
celów grzewczych, ale także spożywczych i
rekreacyjnych. Ciepłownia geotermalna, jaka jest
zlokalizowana w Mszczonowie przy ulicy
Sienkiewicza, zastąpiła działające wcześniej trzy
miejskie kotłownie węglowe, które co roku
emitowały do atmosfery 15 ton związków azotu, 60
ton związków siarki, 9700 ton dwutlenku węgla oraz
145 ton pyłów. Po zastosowaniu zasilania
geotermalnego i współdziałającego z nim
dodatkowego systemu gazowego - emisja pyłów
spadła do zera, znikły również związki siarki, związki
azotu spadły zaledwie do poziomu jednej tony, a
dwutlenku wydziela się teraz czterokrotnie mniej.
Te liczby najlepiej ilustrują, jakie znaczenie ma dla
Mszczonowa eksploatacja ciepłych źródeł. Cała
inwestycja kosztowała blisko 10 milionów złotych.
Jej realizacją zajęła się spółka Geotermia
Mazowiecka. Gmina Mszczonów jest
Serdecznie dziękuję wszystkim Mieszkańcom mojego okręgu wyborczego, którzy wzięli
udział w wyborach uzupełniających do Rady Miejskiej w Mszczonowie, jakie obyły się
17 kwietnia. Szczególne podziękowania składam osobom, które poparły moją
kandydaturę. Tak zdecydowane zwycięstwo nad kontrkandydatami zobowiązuje
mnie wyjątkowo mocno do tego, aby nie zawieść pokładanej we mnie nadziei.
Renata Siwiec
KWW Forum Samorządowe
udziałowcem tej spółki. Podmszczonowskie wody
O
geotermalne o temperaturze 42 C, pozyskiwane z
głębokości 1700 metrów oddają ciepło poprzez
pompę ciepła, która współpracuje z piecami
gazowymi, zabezpieczając potrzeby co i cw dla
miasta. Woda po odebraniu jej ciepła jest
dodatkowo wykorzystywana do celów pitnych.
Mszczonowska geotermia dysponuje wodą
słodką, co jest ewenementem w skali światowej. W
Europie podobna instalacja działa tylko we
wspomnianym już wcześniej podmonachijskim
Erding.
Niestety w ślad za wyjątkowymi korzyściami
ekologicznymi nie idą aż tak imponujące bonusy
finansowe. Odbiorcy ciepła mają zapewnione
dzięki Geotermii stabilne źródło energii, ale
niestety wciąż rosnące ceny gazu ziemnego,
którym podgrzewana jest woda, uniemożliwiają
ustalenie cen na takim poziomie, aby można było
spoglądać na nie jako na wyjątkowo atrakcyjne.
Uważam, że państwo promując energię
ekologiczną powinno dofinansowywać
przedsięwzięcia geotermalne.
Podsumowując 12 lat geotermii w
Mszczonowie nie sposób nie wspomnieć jeszcze o
jej ostatnim sposobie wykorzystania, a mianowicie
do zasilania TERM. Termy oferują mieszkańcom
rekreację na najwyższym poziomie. Nasz kompleks
basenowy odwiedzają nie tylko mszczonowianie,
ale także mieszkańcy szeroko rozumianej
aglomeracji warszawsko-łódzkiej, czyli tzw. duopolis. Mszczonowskie baseny geotermalne są
dostępne od roku 2009 i już zyskały sobie sławę
sprzyjających rehabilitacji kontuzjowanych
kończyn. Osoby ze schorzeniami kończyn górnych
i dolnych, gośćcem i problemami reumatycznymi
przyjeżdżają do Mszczonowa właściwie już z całej
Polski. Powoli dzięki geotermii stajemy się więc
uzdrowiskiem.
Czy wiadomo co z drugim etapem budowy term
w Mszczonowie?
Niestety ze względu na światowy kryzys nasze
ambitne plany w tym względzie się nie sprawdziły.
Dodatkowo doszły do tego problemy
z przedłużającymi się procedurami rozpatrywania
wniosków o dofinansowanie unijne. Jedno jest
pewne rozbudowę TERM wciąż traktujemy
priorytetowo i jeśli tylko pojawią się jakiekolwiek
możliwości ich sfinansowania, to na pewno z nich
skorzystamy.
Pod koniec kwietnia uczestniczył Pan w spotkaniu,
jakie odbyło się w Macedonii w ramach
międzynarodowego projektu geotermalnego
Geocom Geothermal Communities. Jakie są
efekty naszego uczestnictwa w tym projekcie?
Geotermia to przyszłość dla wielu europejskich
gmin, w tym także dla Mszczonowa. Nasze miasto
jest już bardzo zaangażowane w realizację
projektu geotermalnego, ale to wcale nie znaczy,
że nie powinniśmy śledzić, w jaki sposób inne
miasta wykorzystują bogactwo gorących źródeł.
Cały czas musimy się uczyć i doskonalić.
Przypomnę, że wciąż przygotowujemy się do
drugiego etapu rozbudowy TERM i chociażby
z tego powodu musimy zdobywać jak najszersze
kontakty w branży geotermalnej. Nasze
uczestnictwo we wspomnianym projekcie daje
nam jednak zyski także w innych sferach. Kontakty
macedońskie zaowocowały podpisaniem umowy
partnerskiej pomiędzy nami i miastem Kocani.
Przypomnę, że w marcu Mszczonów odwiedziła
grupa biznesmenów z tego miasta w celu
nawiązania współpracy z naszymi
przedsiębiorcami. Macedonia jest pięknym krajem
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
3
Wieści z Rady Miejskiej
więc pewnie niedługo wypracujemy również
kontakty na poziomie wakacyjnej wymiany
młodzieży.
Od Term i geotermii przejdźmy może teraz do
tematu nowoczesnych technik cyfrowych.
Mieszkańcy Mszczonowa z niecierpliwością
oczekują, kiedy na terenie całej gminy będzie
można korzystać z Internetu.
Prowadzimy rozmowy z kolejną firmą, która ma
w ramach technologii P-4 uruchomić Internet na
terenach gdzie nie ma sygnału. Prace mają się
zacząć niebawem. Zamontowany wcześniej
nadajnik Netii (w technologii wimax), który
znajduje się na wieży ciśnień teoretycznie miał
objąć swoim zasięgiem teren o promieniu 12
kilometrów. W praktyce jego zasięg okazał się
dużo mniejszy. Wpływ na to miało ukształtowanie
terenu i zadrzewienie. Problem braku sygnału
dotyczy głównie mieszkańców południowej
części gminy. Sądzę, że w miarę szybko sprawę
uda się rozwiązać. Dziś mogę tylko powiedzieć, że
nabrała ona tempa i wszystko wskazuje na to, że
tak jak już wspomniałem wcześniej lada dzień
podpiszemy umowę z operatorem. Prace przy
montowaniu nadajnika powinny się rozpocząć już
w czerwcu. W kwestii Internetu wciąż otrzymuję
pytania od mieszkańców drogą elektroniczną, a
także podczas spotkań odbywanych na terenie
gminy. Uważam, że jako oddany gminie
samorządowiec powinienem starać się ten
problem rozwiązać i tak też czynię, ale chciałbym
jednocześnie, aby mieszkańcy pamiętali o tym, że
zapewnienie dostępu do Internetu nie jest
zadaniem gminy i w związku z tym liczę na
odrobinę wyrozumiałości w tej kwestii. Szczególnie
proszę ostrożnie podchodzić do terminów
podawanych mi przez inwestora. Samorząd nie
ma na nie większego wpływu i dlatego też
powinniśmy traktować je jako orientacyjne, a nie
sztywne.
W szybkim tempie prowadzona jest modernizacja
ulicy Sienkiewicza. To przedsięwzięcie ma liczną
grupę zwolenników jak i przeciwników. Ci drudzy
zarzucają samorządowi, że inwestuje duże sumy w
poprawę stanu ulicy, która i tak miała dobrą
nawierzchnię, a w tym samym czasie nie są
naprawiane inne drogi i ulice znajdujące się w o
wiele gorszej sytuacji.
Jeżeli nie wie się wszystkiego o tej modernizacji to
rzeczywiście można wysnuć takie wnioski. Sprawa
wygląda jednak zupełnie inaczej. Na
modernizację ulicy Sienkiewicza otrzymaliśmy
wsparcie unijne. Zostało ono udzielone celowo
właśnie na tę ulicę, a nie żadną inną. Co więcej
koszty modernizacji zostały podzielone na kilka
podmiotów. W przedsięwzięciu nie uczestniczy
jedynie gmina Mszczonów, ale także inne
przedsiębiorstwa. PGE Dystrybucja SA Oddział
Łódź poniosła koszty przebudowy linii
energetycznej. Sfinansowanie przebudowy linii
gazowej i telefonicznej również spadło na ich
zarządców i nie obciążyło naszego budżetu. To
wszystko sprawia, że modernizacja stała się dla
gminy opłacalna. Przypomnę, o tym co
tłumaczyłem na wszystkich odbytych do tej pory
spotkaniach z mieszkańcami. Dokąd dostępne
będą środki unijne, to inwestycje, które je
otrzymają mają absolutne pierwszeństwo w
realizacji. Absorpcja europejskich dotacji
wzbogaca naszą gminę. W tym konkretnym
przypadku na przeszło 2 miliony złotych, które
kosztuje modernizacja otrzymaliśmy dotację w
kwocie przekraczającej milion złotych.
A co z parkiem rozrywki?
Wszystkie działania inwestora i gminy nakierowane
są na odrolnienie gruntów, które musimy wykonać
do końca roku i przygotowanie planów, aby
inwestycja mogła rozpocząć się w 2012r. Mamy
wiele problemów, ale sukcesywnie je
rozwiązujemy, aby zdążyć ze wszystkim w
ustalonych terminach.
Młodzi rodzice mieszkający na terenie
Mszczonowa wciąż odczuwają brak
wystarczającej ilości placów zbaw, czy jakieś
nowe tereny zabaw dla najmłodszych pojawią się
jeszcze w mieście?
Placów zabaw wciąż nam przybywa, ale
rozumiem rosnące potrzeby mieszkańców w tym
względzie. Cieszy mnie, że Mszczonów staje się
miastem ludzi młodych. Dzieci są gwarantem
rozwoju miasta w przyszłości. W najbliższym czasie
planujemy zbudowanie dużego placu zabaw dla
dzieci przy boiskach „Orlik”. Ta inwestycja jest
szczególnie oczekiwana przez mieszkańców
osiedla Spokojna. W kwestii budowania placów
zabaw nie zapominamy także o terenach
wiejskich gminy. Jeszcze w tym roku taki obiekt
powstanie w Osuchowie, tuż przy Zespole Szkół.
Czy to prawda, że w mieście ma powstać blok
komunalny ?
Tak, jeśli tylko otrzymamy na jego budowę dotację
z Urzędu Mieszkalnictwa. Gdyby taka możliwość
się pojawiła niezwłocznie o tym mieszkańców
powiadomimy. Na naszej stronie internetowej od
razu pojawią się informacje o zasadach naboru
wniosków i o ewentualnym terminie budowy.
Budowanie budynków komunalnych bez udziału
dotacji rządowych jest niemożliwe, gdyż naszej
gminy nie stać na sfinansowanie takiej inwestycji
z własnych środków.
Rozmowa z radnym Jerzym Siniarskim
O budowie sieci wodociągowej
oraz o szkolnym festynie
Urząd Miejski w Mszczonowie będąc inwestorem w
roku 2010 zakończył pierwszy etap budowy sieci
wodociągowej wraz z przyłączami
w miejscowościach: Osuchów, Suszeniec, oraz
w północnej część Bobrowiec ze Szkołą
Podstawową włącznie.
W drugim etapie, który zakończyć się ma
31 marca 2012 roku budowa sieci wodociągowej
obejmie Bobrowce, Pawłowice, Janówek, Nowe
Poręby, Małachowszczyzne oraz Olszewek.
Już dziś jednak wiadomo, że przybywa coraz więcej
mieszkańców, którzy w trakcie realizacji projektu
zgłaszali się o indywidualne przyłącza. Jednak
odbiorcy nieprzewidziani w projekcie muszą na
4
własny koszt doprowadzić wodociąg do własnego
gospodarstwa.
- Znane są mi osoby, które w trakcie realizacji tego
projektu chcą, aby ich podłączono indywidualnie.
Żeby jednak to nastąpiło muszą uzyskać warunki
techniczne z ZGKiM. Oczywiście indywidualne
przyłącze każdy będzie musiał zrobić na własny
koszt- mówił Jerzy Siniarski, Radny Rady Miejskiej
w Mszczonowie.
Wykonawcą inwestycji jest Zakład Instalacji
Wodno-Kanalizacyjnych "TOMPEX" Tomasz
Strumian z siedzibą w Brzezinach.
Na realizację niniejszego zamówienia Gmina
Mszczonów w Mszczonowie uzyskała
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
Na ostatniej sesji Rady Miejskiej radna Barbara
Gryglewska zwróciła uwagę na opłakany stan
zabytkowych nagrobków znajdujących się na
mszczonowskich cmentarzach. Czy widzi
pan możliwość zapobieżenia ich dalszej
degradacji?
To dobrze, że problem ten został zauważony.
Niestety nagrobki znajdują się na cmentarzach
parafialnych, a nie komunalnych. To stwarza
trudność w inwestowaniu na nich gminnych
funduszy. Nie znaczy to jednak wcale, że
samorząd nie może pomóc parafii w zdobyciu
środków na modernizację zabytkowych budowli,
znajdujących się na terenie nekropolii. Myślę tu o
wykorzystaniu środków unijnych. W tym celu
w Mszczonowie zostanie niebawem powołane do
życia stowarzyszenie, którego celem będzie
dbałość o miejskie zabytki oraz kultywowanie
szeroko rozumianej tradycji i kultury. Sądzę, że
w skład tego stowarzyszenia powinni wejść
przedstawiciele parafii oraz osoby zajmujące się
na terenie gminy sprawami kultury i historii. To
grono społeczników będzie musiało pilnie śledzić
ogłoszenia o aktualnych naborach, aby w porę
wyjść z właściwym projektem. Na dziś należy
natomiast dokumentować zabytki naszych
cmentarzy i doraźnie dbać o ich zachowanie.
Z tego co wiem radna Barbara Gryglewska
przystąpiła już do archiwizowania odpowiednich
dokumentów i zdjęć, które pozwolą wydać
specjalny katalog naszych cmentarnych
zabytków. Katalog ten ma być czymś w rodzaju
cegiełki, którą będzie można nabyć i w ten sposób
wspomóc renowacje architektonicznych skarbów
naszych nekropolii.
dofinansowania z środków Europejskiego Funduszu
Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich
w ramach Działania Podstawowe usługi dla
gospodarki i ludności wiejskiej objętego
Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata
2007-2013 w wysokości 1.200.000,00 zł. Planowana
wartość inwestycji to ok. 2.370.000,00 zł.
***
W Bobrowcach 29 maja odbędzie się festyn szkolny,
którego organizatorami są rada rodziców i dyrekcja
szkoły.
- Za organizacje festynu odpowiada Rada
Rodziców i Dyrekcja szkoły w Bobrowacach, którzy
serdecznie zapraszają do wspólnej zabawy.
Ja jako radny z tego okręgu również serdecznie
zapraszam wszystkich mieszkańców gminy
Mszczonów- podkreślił Radny Siniarski.
W ramach festynu odbędą się m.in. konkursy dla
dzieci, teatrzyki, mini lista przebojów, turniej
szachowy, koncert zespołu Mister Dex, koncert
zespołu Akord i Apologie oraz pokazy cyrkowe
i tańca z ogniem i wiele innych atrakcji.
Wieści z Rady Miejskiej
Rozmowa z radnym Andrzejem Osialem
Inwestycje w Grabcach Józefpolskich
Gmina Mszczonów od lutego 2011 roku
rozpoczęła inwestycję w miejscowości Grabce
Józefpolskie polegającą na budowie
kanalizacji sanitarnej.
Kanalizacja sanitarna będzie wykonana
w systemie grawitacyjno-ciśnieniowym wraz
z przykanalikami.
Łączna długość wybudowanej sieci wynosić
będzie 4152,5 mb.
Ponadto w ramach zamówienia będą
wykonane 42 przykanaliki do gospodarstw
domowych oraz 2 przepompownie
i 2 minipompownie.
Przetarg wygrało Konsorcjum Firm w składzie:
Lider: JAR-BUD Jarosław Klarecki
Rewitalizacja
Zmodernizowana ulica wizytówką Mszczonowa
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego
w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego 2007-2013.
Jeszcze tylko kilka miesięcy pozostało do
zakończenia prac modernizacyjnych na ulicy
Sienkiewicza we Mszczonowie. Jak zapewnia
burmistrz Józef Grzegorz Kurek docelowy stan
reprezentacyjna arteria miasta uzyska latem
tego roku. Zdaniem burmistrza przemiany na
ulicy Sienkiewicza to kontynuacja
przebudowy centrum Mszczonowa
zapoczątkowanego budową ratusza. Miasto
zważywszy na swoje bogate tradycje i status
zasługuje na to, aby posiadać centrum, które
będzie chlubą dla wszystkich mieszkańcówuważa burmistrz.
Realizowana inwestycja nosi nazwę
„Przebudowa ulicy Sienkiewicza, Nowy Rynek
do drogi powiatowej nr 4724W
w Mszczonowie” i jest współfinansowana ze
środków unijnych RPOWM w wysokości 1 032
540.70 zł.
Wydawać by się mogło, że prace
inwestycyjne na ulicy Sienkiewicza
zaktywizowały się niedawno, ale tak
naprawdę najtrudniejsza ich część
polegająca na przebudowie sieci wszystkich
mediów została zrealizowana jeszcze w roku
ubiegłym. Wtedy to powstało oświetlenie
uliczne, na które składają się 32 latarnie
z podwójnymi lampami sodowymi o mocy
Oraz Partner: INSTALATORSTWO SANITARNE
C.O. I GAZ Stanisław Knauber,
którzy zobowiązali się wykonać tę inwestycję
za kwotę 2.064.833,45 zł brutto.
- Inwestycja polegająca na budowie
kanalizacji sanitarnej w miejscowości Grabce
Józefpolskie rozpoczęła się dokładnie
18 lutego br. i potrwa do maja 2012.
-Wiadomo, że w trakcie realizacji projektu
mogą nastąpić pewne niedogodności dla
mieszkańców tego sołectwa. Dlatego ja, jako
radny tego okręgu, wraz z władzami
Mszczonowa prosimy o wyrozumiałość w tej
kwestii - oznajmił Andrzej Osial, Radny Rady
Miejskiej w Mszczonowie.
50W i 70W. Położono także kable niskiego
napięcia 0.4 kV o długości 2005 metrów
bieżących oraz wybudowano złącza
kablowo-pomiarowe (46 sztuk) i złącza
kablowe zabudowane (11 sztuk).
Przebudowane ponadto zostały sieci:
gazowa i telefoniczna. W ramach
modernizacji sieci elektrycznej mieszkańcy
musieli wykonać na własny koszt podłączenia
budynków do nowo powstałych złączy.
Obecne działania na ulicy Sienkiewicza
prowadzone są bardzo dynamicznie. Nowa
nawierzchnia powstaje wręcz ekspresowo
i powinna zostać ukończona już na początku
wakacji. Po przebudowie ulica Sienkiewicza
będzie miała nawierzchnię bitumiczną
o szerokości 6 m. Po obu stronach jezdni
powstaną chodniki z najazdowymi częściami
do parkowania. Zatoczki parkingowe i pas
chodnika od strony budynków będą
wyłożone kostką betonową koloru
grafitowego, zaś chodniki ułożone zostaną z
kostek o kolorze piaskowym. W tym miejscu
wypada zaznaczyć, że układanie chodników
w dużej części zostało już wykonane,
aczkolwiek są one jeszcze posypane warstwą
piachu, która ma wypełnić przestrzenie
pomiędzy kostkami.
Dopełnieniem zmian na ulicy
Sienkiewicza są poczynione nowe nasadzenia
ozdobnych drzew, które zastąpiły
dotychczasową zieleń.
Podczas wszystkich wymienionych prac
ulica przez cały czas była przejezdna, choć ze
zrozumiały względów występowały na niej
problemy komunikacyjne. Prowadzenie
inwestycji w terenie zabudowanym łączy się z
określonymi utrudnieniami dla mieszkańców
choć władze samorządowe i wykonawcy
poszczególnych części inwestycji próbują je
minimalizować.
Mateusz Milarczyk
10 kwietnia 2011
Harcerze modlili się w rocznicę katastrofy
Harcerze Hufca ZHP Mszczonów postanowili
uczcić rocznicę katastrofy smoleńskiej
uczestnicząc w niedzielę 10 kwietnia we Mszy
Świętej w kościele parafialnym
w Radziejowicach. Druhowie wybrali
Radziejowice, gdyż właśnie w tej
miejscowości działa największa hufcowa
drużyna - 7 RDH „ŻYWIOŁ”. Druhowie zapewnili
oprawę muzyczną Mszy Świętej, grając na
gitarach i śpiewając pieśni religijne.
W rocznicowej modlitwie wspólnie
z harcerzami uczestniczyli ich instruktorzy komendant Hufca ZHP Mszczonów
dh. harcmistrz Zbigniew Grabek i drużynowy
7 RDH dh. przewodnik Rafał Kalisiewicz. Do
radziejowickiego kościoła harcerze przybyli z
pocztem sztandarowym, który stanął przy
ołtarzu
M.L.
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
5
Z ŻYCIA GMINY
10 kwietnia 2011
Mszczonów pamięta o smoleńskiej tragedii
W niedzielę 10 kwietnia o godzinie 8.41, czyli
w rocznicę katastrofy rządowego TU-154
w Mszczonowie rozległ się dźwięk strażackich
syren. W ten sposób mszczonowanie oddali
cześć ofiarom tragedii, którą określa się dziś
mianem największej katastrofy w historii Polski po
II wojnie światowej. W chwilę później Burmistrz
Mszczonowa Józef Grzegorz Kurek wraz
z przewodniczącym Rady Miejskiej Łukaszem
Koperskim, komendantem Hufca ZHP
Mszczonów harcmistrzem Zbigniewem Grabkiem
oraz radnymi: Barbarą Gryglewską, Ryszardem
Stusińskim i Waldemarem Suskim, który
reprezentował jednocześnie mszczonowską
jednostkę Ochotniczej Straży Pożarnej - złożyli
symboliczny wieniec, ułożony z białoczerwonych kwiatów oraz ustawili znicze
w barwach narodowych, pod tablicą, jaką
w 2007 roku odsłonił Ś.P. Prezydent Lech
Kaczyński, kiedy wizytował Mszczonów w związku
z 68 -rocznicą zwycięskiej bitwy mszczonowskiej
z 1939 roku. Tablica wmurowana przy wejściu do
ratusza ma dla mszczonowian szczególne
znaczenie. Jest ono bezpośrednio związane
z tragicznie zmarłym Prezydentem,
a jednocześnie przypomnieniem chwalebnej
historii miasta. W ubiegłym roku zaraz po
katastrofie, to właśnie pod nią mieszkańcy
miasta spontanicznie zaczęli składać kwiaty
i stawiać palące się znicze.
W tym roku składającym wieniec
przedstawicielom gminy Mszczonów
towarzyszyła harcerska młodzież oraz poczet
sztandarowy Hufca ZHP Mszczonów. Strażacy,
chcąc oddać cześć ofiarom katastrofy wystawili
przed swoją strażnicę wozy bojowe i w pełnym
umundurowaniu zaciągnęli przy nich honorową
wartę, która trwała aż do zakończenia
uroczystości. Burmistrz Grzegorz Kurek, który był
inicjatorem rocznicowych obchodów, stwierdził,
że nie wyobraża sobie, aby Mszczonów mógł
zapomnieć o smoleńskiej tragedii, w której
zginęli: Prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką i
ostatni Prezydent RP na uchodźctwie Ryszard
Kaczorowski, a wraz z nimi towarzyszący im
w podróży do Katynia - przedstawiciele polskiej
sceny politycznej, wysokiej rangi urzędnicy
państwowi, dowódcy polskich sił zbrojnych,
duchowni, reprezentanci środowisk
kombatanckich, a także osoby z Kancelarii
Prezydenta, funkcjonariusze BOR-u i piloci
z elitarnego 36 pułku specjalnego. Warto
przypomnieć, że burmistrz Kurek osobiście znał
Prezydenta Kaczyńskiego. Jako jedyny burmistrz
w Polsce był zaproszony do powołanej przez
niego Narodowej Rady Rozwoju, a następnie
jako jej członek w dniach narodowej żałoby
pełnił honorową wartę przy prezydenckiej
trumnie, jaka była wystawiona na widok
publiczny w pałacu prezydenckim przy
Krakowskim Przedmieściu.
M.L.
Cztery powody do świętowania
Majowe święta i rocznice we Mszczonowie
3 Maja mieszkańcy Mszczonowa mieli
aż cztery powody do świętowania.
Uczestnicząc w nabożeństwie odprawionym
dla całego miasta w kościele farnym bardzo
uroczyście uczcili dzień Najświętszej Maryi Panny
Królowej Polski, wspominali też 220 rocznicę
Konstytucji 3 Maja, 10 rocznicę powstania
miejskiego Gimnazjum, a także coroczne święto
strażaków, które w Mszczonowie tradycyjnie
obchodzi się w wigilię Świętego Floriana.
Z samego rana ulicami miasta
przeszedł strażacki pochód, prowadzony przez
orkiestrę Dęta OSP. Dla wielu mieszkańców była
to specjalna pobudka i zaproszenie do
uczestnictwa w miejskim świętowaniu. Druhowie
przemaszerowali, aż do nowego cmentarza,
gdzie złożyli kwiaty i zapalili znicze na grobach
swoich zmarłych kolegów. W drodze powrotnej
na rynek do strażaków dołączyły poczty
sztandarowe miejscowych organizacji i szkół.
Gdy pochód zatrzymał się pod ratuszem
6
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
prowadzący go naczelnik mszczonowskiej OSP
Grzegorz Koperski złożył meldunek burmistrzowi
Józefowi Grzegorzowi Kurkowi i jak nakazuje
ceremoniał oprowadził go wzdłuż szeregu osób
uczestniczących w patriotycznej demonstracji.
Następnie przy dźwiękach hymnu wciągnięto
na maszt narodową flagę. Później do zebranych
zwrócił się burmistrz Kurek, który w swoim
wystąpieniu przypomniał znaczenie Konstytucji
3 Maja dla historii Polski i złożył strażakom
życzenia z okazji ich święta. Po przemówieniu
przyszedł czas na udekorowanie zasłużonych
druhów medalami i odznaczeniami. Członek
orkiestry dętej, dh Jerzy Mroczkowski otrzymał
z rąk burmistrza Medal Zasłużonego dla Kultury
Polskiej, przyznany przez Ministra Kultury i
Dziedzictwa Narodowego. Następnie licznej
grupie strażaków wręczono szereg odznaczeń
organizacyjnych. Po zakończeniu dekoracji i
koncercie orkiestry wszyscy udali się spod
ratusza do kościoła farnego, gdzie odprawiona
Z ŻYCIA GMINY
została Msza Święta w intencji Ojczyzny.
Celebrował ją zaproszony tego dnia do
Mszczonowa ks. Adam Matysiak. Homilię
wygłosił ks. dziekan Tadeusz Przybylski. Kazanie
dotyczyło Najświętszej Maryi Panny Królowej
Polski i wpływu jej kultu na losy kraju oraz narodu.
Ksiądz dziekan mówił również o 220-tej rocznicy
Konstytucji 3 Maja, która na przestrzeni lat była
różnie oceniana, ale niewątpliwie odegrała
kluczową rolę w kształtowaniu się postaw
patriotycznych i do dziś pozostaje narodowym
symbolem. Kończąc homilię ksiądz zaznaczył, że
za chwilę miasto czeka wspaniała uroczystość
w miejscowym Gimnazjum, podczas której
odsłonięty zostanie ponik jego patrona Jana
Adama Maklakiewicza.
Czwarta część majowych obchodów
odbyła się na gimnazjalnym placu i w szkolnej
auli. Gimnazjalne uroczystości otworzyła
dyrektor szkoły Anna Rusinowska, która powitała
wszystkich przybyłych na nie gości. Szczególnie
gorąco witała wszystkich członków rodu
Maklakiewiczów, którzy tego dnia licznie stawili
się w szkole. „Mszczonów jest Waszym domem”takimi słowami zwrócił się do potomków Jana
Adam Maklakiewicza burmistrz Kurek, który jako
gospodarz miasta był współorganizatorem i
głównym sponsorem pomnika,
upamiętniającego wielkiego kompozytora.
Pomnik wykonany przez rzeźbiarza Huberta
Lipkę odsłoniła wnuczka Jana Adama
Maklakiewicza Agnieszka Sienkiewicz,
a poświęcił go dziekan Tadeusz Przybylski.
Życiorys patrona Gimnazjum przypomniał
zebranym Piotr Dziża. Dyrektor Rusinowska
dziękując za ceny dar, jakim dla szkoły jest
popiersie patrona, podziękowała wszystkim,
którzy przyczynili się do jego powstania. Jak
stwierdziła „nie byłoby go, gdyby nie życzliwość i
zainteresowanie władz miasta - pana burmistrza
Józefa Grzegorza Kurka, pana
przewodniczącego RM Łukasza Koperskiego i
pana wiceburmistrza Grzegorza Kozłowskiego
oraz sponsorów pani Kariny Hłąd, pana Mariusza
Ludwiniaka, pana Romana Chmielaka, pana
Grzegorza Ludwiaka, pana Bogdana
Federowicza, pana Stanisława Zarębskiego i
oczywiście pani Barbary Gryglewskiej - która
swoim dobrym duchem i troską otaczała całość
projektu.” Inicjatorce powstania pomnika Barbarze Gryglewskiej dziękował też w swoim
przemówieniu burmistrz Kurek. Nie omieszkał on
też wyrazić wdzięczności za koordynowanie
wszystkich spraw związanych ze świętem szkoły
dyrektor Annie Rusinowskiej.
Druga część uroczystości
gimnazjalnych odbyła się w szkolnej auli.
Poprowadzili ją absolwenci Gimnazjum:
Martyna Zabłocka i Bartłomiej Woźniak. Ich
głównym punktem był koncert w wykonaniu
uzdolnionych uczniów i członków rodu
Maklakiewiczów. Jednak jeszcze przed
koncertem wszystkim zasłużonym dla
mszczonowskiego Gimnazjum oficjalne
podziękowała dyrektor szkoły, wręczając
wyróżnionym statuetki, pisemne podziękowania
oraz kwiaty. Następnie dla zebranych historię
szkoły odczytał Emil Hotkowski. W chwilę później
w jubileuszowym koncercie wystąpili kolejno:
Klaudia Brzezińska, Agata Baumel i Julia
Słojewska, Karolina Rutkowska i Katarzyna
Orlińska, Martyna Wiśniewska, Martyna
Zabłocka, Klaudia Ochnik, Joanna Pawlak oraz
zespół taneczny uczennic Gimnazjum,
prowadzony przez Katarzynę Wójcik.
Na zakończenie przed zebranymi w
auli mieszkańcami miasta swój muzyczny talent
zaprezentowały
członkinie rodu
Maklakiewiczów: Małgorzata Hadyńska,
Joanna Maklakiewicz, Jadwiga Stępkowska i
Weronika Molińska, które włączając się czynnie
w rocznicowy koncert oddały hołd swojemu
wielkiemu przodkowi.
Należy odnotować, że w trakcie
uroczystości wręczone również zostały dwie
nagrody im. Ziemowita III, które przyznawane są
podczas miejskich uroczystości tym osobom,
które w sposób szczególny wsparły Izbę Pamięci
Ziemi Mszczonowskiej. Twórczyni Izby Barbara
Gryglewska nagrodziła nimi - Mariannę
Kwiatkowską oraz państwa Danielę i Mirosława
Gudzińskich.
Mateusz Milarczyk
Merkuriusz Mszczonowski maj2011/nr 05 (186)
7
Wielkanoc 2011
Wielkanoc 2011
Mszczonowiacy ponieśli Krzyż
ulicami swego miasta
W piątek poprzedzający Wielki
Tydzień mieszkańcy Mszczonowa przeszli
ulicami miasta w tradycyjnej Drodze
Krzyżowej. Nabożeństwo poprowadzili trzej
miejscowi duszpasterze- proboszcz parafii
farnej p.w. Świętego Jana Chrzciciela
ks. dziekan Tadeusz Przybylski, proboszcz
parafii p.w. Świętego Ojca Pio Sławomir
Tulin oraz ks. wikariusz Paweł Pietrzak.
Wierni przeszli z symbolicznym, dużym
krzyżem od kaplicy parafii Świętego Ojca
Pio, aż do pomnika papieskiego, jaki
znajduje się przy kościele farnym.
Po drodze przechodzili ulicami:
Tarczyńską, Brzoskwiniową, Północną,
Morelową, ponownie Tarczyńską,
Warszawską i Rawską. Rozważania przy
poszczególnych stacjach czytały dzieci i
młodzież z miejscowych szkół. Liczną
8
grupę w tym gronie stanowili członkowie
SCHOLI, jaka działa przy parafii Świętego
Ojca Pio. Krzyż Chrystusowy nieśli
przedstawiciele grup zawodowych
i społecznych, a także organizacji
działających na terenie gminy
Mszczonów. Jako pierwsi zaszczytu
niesienie Krzyża dostąpili ministranci. Po
nich przejęli Go pracownicy
mszczonowskich urzędów. Później Krzyż
trafiał kolejno do rąk: strażaków, ojców,
matek, harcerzy, chórzystów z Chóru
Parafialnego, rzemieślników,
pracowników oświaty i służby zdrowia,
dzieci, gimnazjalistów - przygotowujących
się do sakramentu bierzmowania,
młodzieży ze szkół średnich i studentów,
przedstawicieli grup parafialnych, kobiet
i mężczyzn. Ostatnie rozważania stacji XIV,
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
przy papieskim pomniku, poprowadził
ks. proboszcz Sławomir Tulin. Po
zakończeniu nabożeństwa wszystkim za
udział w Drodze Krzyżowej podziękował
ks. dziekan Tadeusz Przybylski. Szczególnie
wyraził on wdzięczność dzieciom
i młodzieży czytającym rozważania oraz
bardzo chętnie i licznie przystępującym do
Krzyża Pańskiego. Ich zaangażowanie
postawił wręcz dorosłym za wzór do
naśladowania. Dziekan dziękując nie
zapomniał również o służbach
zabezpieczających drogę, po której
przeszli wierni, czyli o policji i straży
pożarnej.
M.L.
Wielkanoc 2011
Fotoreportaż
WIELKANOC 2011
W PARAFIACH OBEJMUJĄCYCH GMINĘ MSZCZONOWSKICH (P.W. ŚWIĘTEGO JANA
CHRZCICIELA w Mszczonowie, P.W. ŚW. OJCA PIO w Mszczonowie, P.W. ŚWIĘTEJ TRÓJCY
w Lutówce i P.W. ŚWIĘTEGO STANISŁAWA BISKUPA I MĘCZENNIKA w Osuchowie)
autor fotoreportażu - Piotr Dymecki
WIELKI CZWARTEK - (wspomnienie Ostatniej Wieczerzy)
Parafia p.w. Św. Ojca Pio
Parafia p.w. Św. Jana Chrzciciela
W Wielki Czwartek wspominamy Ostatnią Wieczerzę, podczas której
ustanowiony został sakrament Kapłaństwa i Eucharystii. Wierni dziękują swoim
kapłanom za ich duszpasterską służbę.
WIELKI PIĄTEK - (pamiątka męki i śmierci Jezusa Chrystusa)
Jedyny dzień w roku bez Mszy Świętej. Podczas nabożeństwa czytana jest Męka Pana Jezusa i
adorowany jest Krzyż. Na zakończenie Najświętszy Sakrament zostaje odniesiony do grobu,
a Tabernakulum jest otwarte i puste. Ołtarz „goły”, bez obrusa symbolizuje Jezusa odartego
z szat. Kapłan sprawujący liturgię nosi czerwony ornat.
Parafia p.w. Św. Jana Chrzciciela
Parafia p.w. Św. Ojca Pio
Modlitwa duszpasterza rozpoczynająca nabożeństwo
Parafia p.w. Św. Jana Chrzciciela
Proboszcz obmywa i całuje nogi
dwunastu mężczyznom, którzy
wcielają się rolę 12 apostołów
Parafia p.w. Św. Jana Chrzciciela
Pan Jezus uwięziony w ciemnicy
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
9
Wielkanoc 2011
WIELKA SOBOTA - (wigilia paschalna)
Parafia p.w. Św. Ojca Pio
Czytanie Męki Pana Jezusa
Parafia p.w. Św. Jana Chrzciciela
Parafia p.w. Św. Ojca Pio
Święcenie pokarmów
PROCESJA REZUREKCYJNA (Zmartwychwstanie)
Parafia w Osuchowie
Na początku procesji rezurekcyjnej
niesiony jest krzyż proc sesyjny,
przyozdobiony czerwoną stułą oraz
figura Zmartwychwstałego.
Następnie kroczą wierni z obrazami i
chorągwiami. Zaraz za nimi postępuje
kapłan niosący monstrancję
z konsekrowaną Hostią. Procesja
okrąża kościół trzykrotnie. Po wejściu
do świątyni wierni śpiewają Te Deum.
Poświęcenie ognia i umieszczanie w
Paschale gwoździ symbolizujących
rany Chrystusa
Parafia p.w. Św. Jana Chrzciciela
Adoracja Krzyża
Procesja rezurekcyjna w Lutkówce
Parafia w Osuchowie
Poświęcenie wody
Parafia p.w. Św. Jana Chrzciciela
Pan Jezus w grobie złożony
10
Parafia w Osuchowie
Kapłan dokonuje poświęcenia
wiernych
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
Wielkanoc 2011
Wielkanoc 2011
Ciemnice 2011
Ciemnice w przeciwieństwie do Grobów
Pańskich nie są tak zauważane i opisywane.
Parafia Św. Jana Chrzciciela w Mszczonowie
Utarło się, że to Groby są zwykle obiektami
dziennikarskich komentarzy, zaś ciemnice
Parafia Św. Ojca Pio w Mszczonowie
Parafia Osuchów
pozostają wyraźnie w ich cieniu. Czy słusznie? Z
pewnością nie. Ich przygotowanie, wcale nie jest
łatwiejsze niż wielkopiątkowych grobów. One
także toną w kwiatach i powstają z artystycznych
inspiracji wiernych. Kojarzona nierozerwalnie z
Wielkim Czwartkiem ciemnica niewątpliwie
zasługuje na to, aby zostać doceniona. W
Merkuriuszu po raz pierwszy zamieszczamy
zdjęcia ciemnic z naszych świątyń. Zapewniamy,
że od teraz czynić już tak będziemy co roku.
MM
Parafia Lutkówka
Wielkanoc 2011
Groby Pańskie w naszych świątyniach
Parafia Św. Ojca Pio w Mszczonowie
Parafia Osuchów
Parafia Św. Jana Chrzciciela w Mszczonowie
Na zakończenie nabożeństwa
Wielkiego Piątku ciało Jezusa składane jest
tradycyjnie do Grobu Pańskiego, przy którym
zaciągają honorową wartę: harcerze i strażacy.
Niekiedy przy grobie czuwają również ministranci
i bielanki. W piątkowy wieczór oraz przez całą
Wielką Sobotę przy Grobach Pańskich wierni
Parafia Lutkówka
zbierają się na wspólnych modlitwach. Kościoły są
wciąż otwarte. Groby to prawdziwe dzieła sztuki.
W naszym fotoreportażu prezentujemy jak
wyglądały one w świątyniach, jakie znajdują się na
terenie gminy Mszczonów. Wszystkie one są
niezwykłe i piękne, jednak w tym roku szczególnie
wyróżniły się dwa z nich. Punktem centralnym
Grobu Pańskiego w kościele farnym
w Mszczonowie był krzyż cierniowy, z którego
spływały strugi krwi, symbolizowane przez
czerwone wstęgi. Dzieło zaprojektowane przez
plastyka Emilię Kurowską było bardzo wymowne i
piękne w swojej prostocie. Natomiast grób pański
w kościele w Osuchowie zaprojektowany przez
artystkę Joannę Zacharzewską- Szymańską.
Również nie epatował przesadną ilością kwiatów,
ale miał wkomponowaną w swoją bryłę figurę
Jana Pawła II. Figura nawiązująca do
pierwszomajowych uroczystości beatyfikacyjnych
Ojca Świętego podkreślała, jak ważne jest to
wydarzenie dla Polski oraz dla całego kościoła.
/pd/
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
11
Wielkanoc 2011
Wielkanoc 2011
Leja w Lutkówce
W tej parafii tradycja nie ginie.
Mieszkańcy Lutkówki i okolicznych wsi
pamiętają o starych obyczajach. Każde
święta mają tu należytą oprawę. Kto nie
wierzy, nich przyjedzie i sprawdzi to
osobiście. Najbardziej
polecam
odwiedzenie Lutkówki w ... lany
poniedziałek. Szczególnie panny mogą tu
liczyć na solidne oblanie. Wody nie skąpi się
też młodym mężatkom. Czasami „literek”
powędruje również
na głowę
przedstawiciela płci powszechnie określanej
Beatyfikacja Ojca Świętego Jana Pawła II
Mszczonowianie w podzięce za beatyfikację
Mszczonowianie za beatyfikację
Ojca Świętego Jana Pawła II dziękowali
podczas specjalnej Mszy Świętej, jaka
została odprawiona w kościele farnym
30 kwietnia, czyli w przeddzień samej
beatyfikacji. Msza miała niezwykle
uroczysty charakter. Warte podkreślenia
jest, że odprawiono ją dla wiernych z obu
miejscowych parafii. Celebrowali ją
wspólnie wszyscy mszczonowscy księżaproboszcz Parafii p.w. Świętego Jana
Chrzciciela- ks. dziekan Tadeusz Przybylski,
proboszcz Parafii p.w. Świętego Ojca Pioks. Sławomir Tulin oraz ks. wikariusz Paweł
Pietrzak. Przed ołtarzem stanęły dwa
poczty sztandarowe: OSP Mszczonów i OSP
Wręcza, a na środku świątyni ustawili się
w dwóch rzędach strażacy i harcerze,
którym przewodzili: naczelnik OSP
Mszczonów Grzegorz Koperski i komendant
Hufca ZHP Mszczonów dh harcmistrz
Zbigniew Grabek. Po homilii, jaką wygłosił
ksiądz dziekan Tadeusz Przybylski
12
przedstawiciele grup parafialnych złożyli
dary dziękczynne w podziękowaniu za
łaskę beatyfikacji Papieża Polaka.
Składanie poszczególnych darów
zapowiadała Ewa Eljasz z Rycerstwa
Niepokajanej. Wierni przynieśli do ołtarza świecę, obraz błogosławionego, kwiaty,
chleb, owoce oraz wino. Zaraz po
zakończeniu Eucharystii do ołtarza podeszli
przedstawiciele Społecznego Komitetu
Budowy Pomnika Jana Pawła IIprzewodniczący Łukasz Koperski i skarbnik
Krzysztof Gołyński. Po krótkim
przypomnieniu historii powstania i
działalności komitetu przewodniczący
Koperski stwierdził, że przyszedł czas na
wypełnienie życzenia Wielkiego Papieża,
obecnie już błogosławionego,
o budowaniu „żywych pomników”.
Tegoroczne stypendium dla uzdolnionego
studenta /studentki przedstawiciele
komitetu wręczyli Katarzynie Kuran.
Po oficjalnym przekazaniu stypendium
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
jako brzydsza. Miejscowa młodzież oraz co
odważniejsi dorośli wodę leją kubełkami
oraz dużymi butelkami. Namierzona przez
polewaczy ofiara nie może liczyć na
pobłażliwość. „Najokrutniej” tradycja
dotyka jednak miejscowego proboszcza.
Po każdej Mszy wszyscy polewacze za punkt
honoru uważają namierzenie swojego
duszpasterza i urządzenie mu jak to on sam
nazywa solidnej „leji”. „Leja” parafian to
rewanż za obfite świecenie, od którego
tego dnia proboszcz rozpoczyna każdą
Mszę Świętą. Zasada jest prosta skoro ksiądz
nie skąpi z kropidła, to i parafianie uznają za
właściwe podtrzymać wodną tradycję.
Grunt, że nikt tu się na nikogo nie obraża. Jak
zabawa, to zabawa. Proboszcz Lutkówki,
ks. prałat Zbigniew Chmielewski za humor i
otwartość jest przez swoich
parafian
bardzo lubiany. Dzięki niemu w parafii
panuje bardzo rodzinna atmosfera.
Potwierdzeniem tego niech będzie
chociażby to, w jaki sposób w świąteczny
poniedziałek wszyscy parafianie
potraktowali swojego organistę, Marka
Baumela, któremu z okazji imienin na koniec
Mszy wszyscy jej uczestnicy wyśpiewali
życzenia zdrowia i szczęścia.
PD
wszystkich zebranych w świątyni ksiądz
dziekan poprosił o przejście na plac
papieski, gdzie - jak poinformował - pod
pomnikiem Jana Pawła II za chwilę
odbędą się dwa koncerty. Część
artystyczną mszczonowskich uroczystości
ku czci Wielkiego Papieża poprowadził
ks. wikariusz Paweł Pietrzak, który
w porozumieniu z jej organizatorami, czyli
Ochotniczą Strażą Pożarną
i Mszczonowskim Ośrodkiem Kultury, wcielił
się rolę konferansjera obu koncertów. Na
początku przypomniał on słowa papieża,
jakie wypowiedział on niecałe dwa
miesiące przed swoją śmiercią: „Potrzebna
jest dzisiaj olbrzymia praca Kościoła.
Potrzebne jest zwłaszcza apostolstwo
świeckich, to, o którym mówi II Sobór
Z ŻYCIA GMINY
Watykański. Niezbędnie konieczna jest
pogłębiona świadomość misyjna. Kościół
w Europie i na wszystkich kontynentach
musi zdać sobie sprawę z tego, że jest
wszędzie i zawsze kościołem misyjnym”.
Przypomnienie tych słów poprzedziło
wspaniały przykład apostolstwa w
wykonaniu Orkiestry Dętej OSP i młodzieży
z MOK-u. Strażacy, pod przewodnictwem,
występującego tego dnia w roli
kapelmistrza - Piotra Olczaka, zagrali dla
zgromadzonych mszczonowian cztery
utwory: „Gaude Mater Poloniae”,
„Wadowice moje miasto”, „Abba Ojcze” i
„Barkę”. Natomiast STUDIO PIOSENKI
„WOKALIZA” prowadzone w Ośrodku
Kultury przez Iwonę Skwarek,
zaprezentowało takie utwory jak:
„Błogosław duszo moja Pana”, „W cieniu
Twoich rąk”, Śpiewa cała Ziemia”, List do
ciebie”, „My soul says yes” i „Amen”.
Występ WOKALIZY przeplatany był
utworami poetyckim recytowanymi przez:
Sylwię Grędę i Adriana Śledzia. W ich
wykonaniu zgromadzeni przy pomniku
usłyszeli: „Dzieci” (autor: Karol Wojtyła),
„Sąd” (Jan Paweł II z Tryptyki Rzymskiego),
„Testament Jana Pawła II” i „Monolog
Konrada” (z „Wyzwolenia” Stanisława
Wyspiańskiego). Zakończenie części
artystycznej wieczoru oczekiwania na
beatyfikację zbiegło się w czasie
z dostojnym biciem kościelnych dzwonów,
które oznajmiły miastu godzinę 20.00. Po
tym symbolicznym finale głos na chwile
zabrała jeszcze dyrektor MOK-u Grażyna
Beatyfikacja Ojca Świętego Jana Pawła II
Dar dziękczynny
1 maja, w dniu beatyfikacji Ojca
Świętego Jana Pawła II, przed kościołem
parafialnym w Osuchowie ustawiono
papieską figurę. Na zakończenie
popołudniowej Mszy Świętej, odprawionej z
racji dziękczynienia za beatyfikację, modlili
się pod nią osuchowscy parafianie wraz ze
swym proboszczem, ks. kanonikiem Jerzym
Witkowskim. Przed odmówieniem litanii do
błogosławionego Jana Pawła II proboszcz
podziękował publicznie wszystkim, którzy
złożyli choćby najdrobniejszą ofiarę na
sfinansowanie budowy pomnika. Pieniądze
na ten chlubny cel - co warte jest
odnotowania - zostały zebrane na tacę.
Osuchowski duszpasterz wyrażając swoją
wdzięczność za pomyślne zakończenie
budowy kilka osób postanowił jednak
wyróżnić w sposób szczególny. Osoby te w
czynny sposób uczestniczyły w tworzeniu
Uśmiech Dziecka
Przed Wielkanocą w Świetlicy Terapeutycznej
Pływaczewska, która podziękowała
wszystkim za wysłuchanie koncertów
i pożyczyła zebranym spokojnego wieczoru
oraz dobrej nocy.
Piotr Dymecki
parafialnego daru. Joanna Zacharzewska Szymańska zaprojektowała pomnik. Bogdan
Major wykonał betonowy postument, na
którym stoi figura. Marmur, jakim obłożony
jest postument sponsorował Antoni Młynarski
z Żyrardowa, właściciel firmy „I MAR”, a już
zamocowaniem kamiennych płyt zajęli się
wspólnie - Andrzej Rzepecki i Henryk Smulski.
Jan Bator przygotował teren pod wylanie
postumentu, zaś państwo Urszula i Waldemar
Wójcikowie ofiarowali ozdobne krzewy, jakie
wsadzono przy pomniku. Podziękowania
zostały również skierowane do całej Rady
Parafialnej za wsparcie okazane przy tym
trudnym przedsięwzięciu. Proboszcz
w sposób szczególny wyraził też wdzięczność
miejscowemu radnemu, Markowi Zientkowi,
który angażował się w przedsięwzięcie
niemalże na wszystkich jego etapach.
Figura papieża stoi po południowej
stronie głównej alei, wiodącej do
osuchowskiej świątyni. Ojciec Święty jest
naturalnych rozmiarów. Jedną ręką
błogosławi, a w drugiej trzyma pastorał.
Pomnik jak na niewielką osuchowską parafię
jest naprawdę imponujący i świadczy
o olbrzymiej ofiarności wiernych. Figura ma
zostać
poświęcona podczas wizyty
biskupiej, która - jak zapowiedział
ks. proboszcz Witkowski - odbędzie się
21 maja.
Piotr Dymecki
Jana Chrzciciela - księdzu Pawłowi
Pietrzakowi. Palmy zostały wykorzystane
do udekorowania kościoła farnego i kaplicy.
Dzieci miały niesamowitą satysfakcję,
że mogły wnieść swój wkład w
przygotowania do świątecznego okresu.
Stow. Uśmiech Dziecka
Dnia 15.04.2011 odbyło się
w Świetlicy Terapeutycznej uroczyste
spotkanie wielkanocne. Salę udekorowały
dzieci niepełnosprawne wraz z młodzieżą
gimnazjalną i paniami :Małgorzatą Jakubiak
i Beatą Szustkiewicz. Poczęstunek, na który
składał się żurek z kiełbasą, babka
wielkanocna, a przede wszystkim dużo jajek
przygotowali rodzice i młodzież z
mszczonowskiego Gimnazjum. Na wstępie
życzenia świąteczne złożyła prezes
Stowarzyszenia Bożena Majewska dzieląc się
jednocześnie ze wszystkimi tradycyjnie
jajkiem. Dzieci otrzymały w prezencie złote
zajączki do święconki, które w Wielką Sobotę
zaniosły do Kościoła.
Przed Niedzielą Palmową dzieci ze
Świetlicy Terapeutycznej zaniosły
miejscowym kapłanom palmy wielkanocne,
przy których wykonaniu pomagały im panie:
Beata Szustkiewicz i Małgorzata Jakubiak.
Palmy wręczono: proboszczowi Parafii
p.w. Św. Ojca Pio-ks. Sławomirowi Tulinowi
oraz wikariuszowi z Parafii p.w. Świętego
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
13
Z ŻYCIA GMINY
Przedstawienia czterolatków
żółte koszulki, dzięki którym wyglądały jak
gromadka pisklaków. Zaraz po ich występie
przed publicznością pojawiła się grupa
„Misiów”, którą wychowuje pani
Małgorzata Sałajczyk. „Misie” przygotowały
dla widzów bardzo interesujący montaż
artystyczny zatytułowany „Wielkanocne
przygody pisanek”. Przebojem występów
była wesoła piosenka, śpiewana przez
dzieci jako przerywnik pomiędzy poszczególnymi punktami
spektaklu, której tekst rozpoczynał się od słów: „Idą dzieci ze
świeconym”. Barwne i szalenie radosne przedstawienia
przedszkolaków odbywały się na tle tablic zapełnionych najlepszymi
pracami rozstrzygniętego niedawno konkursu plastycznego„Kartka Wielkanocna”. Na pożegnanie dzieciaki pożyczyły
wszystkim widzom Wesołego Alleluja.
M.L.
Mszczonowskie przedszkolaki przed Wielkanocą
Czterolatki z Przedszkola Miejskiego w Mszczonowie
przygotowały wraz ze swoimi wychowawczyniami przedstawienia
z okazji Świąt Wielkanocnych. Swoje aktorskie umiejętności
zaprezentowały w czwartek 14 kwietnia podczas dwóch spektakli.
Pierwszy miał miejsce w godzinach przedpołudniowych i był
przeznaczony dla starszych i młodszych kolegów oraz koleżanek
z przedszkola. Popołudniowy seans obejrzeli rodzice dzieci i goście
zaproszeni. Grupa „Motylków” wraz ze swoją panią Marzeną
Puchałą przedstawiła program słowno -muzyczny, opowiadający
o wielkanocnych tradycjach. „Motylki” specjalnie na występ ubrały
Ogólnopolski konkurs wokalny
Wygrał swoją szansę
16 marca br. o godz. 11.00 w sali
widowiskowej Domu Kultury „Arsus”
w Warszawie odbył się finał
ogólnopolskiego konkursu wokalnego
zatytułowanego „Wygraj szansę”, którego
organizatorami była Agencja Telewizyjno-
14
Estradowa TV Media. Wykonawcami byli
uzdolnieni uczniowie szkół podstawowych i
gimnazjalnych, reprezentujący 15 gmin
i miast województwa mazowieckiego.
Uczestnicy oceniani byli przez liczne jury,
którego zadaniem było wyłonić najbardziej
utalentowane wokalnie dzieci. Celem
głównym bowiem tego artystycznego
przedsięwzięcia było promowanie
talentów u dzieci w wieku do 13-tego roku
życia. W zamyśle autorów program ten ma
obejmować przeważnie gminy wiejskie,
ponieważ dzieci z tych środowisk mają
z reguły mniejsze możliwości rozwijania
swoich talentów od dzieci z dużych miast.
Także Mszczonów miał w tym konkursie
swojego przedstawiciela, którym był
Hubert Słojewski. W Warszawie występował
z towarzyszeniem trzygłosowego chórku ,
w którym zaśpiewały: Julia Słojewska,
Agata Baumel i Joanna Pawlak. Jego
interpretacja utworu „Zegarmistrz światła”
ujęła jury i nagrodzona została I miejscem.
Podkreślić należy, że wyśpiewanie w tym
konkursie i przy tak dużej konkurencji
pierwszej lokaty nie było wcale sprawą
łatwą. Przypomnijmy, że swój talent
wokalny Hubert rozwija uczęszczając na
zajęcia do Mszczonowskiego Ośrodka
Kultury, gdzie szlifuje swój głos pod
kierunkiem Iwony Skwarek w Studiu
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
Wokalnym „Vokaliza”. Również podczas
warszawskiego konkursu pani Skwarek była
opiekunem artystycznym Huberta i służyła
mu cennymi radami i bogatym
doświadczeniem muzycznym.
Jedno co z pewnością można stwierdzić po
obserwacji występów wszystkich
wykonawców to, że sprawiły one wiele
radości zarówno samym wokalistom, którzy
zyskali nowe, cenne doświadczenie, ale
także i publiczności, która zacięcie
dopingowała swoich faworytów. Takie
konkursy zapewne dobrze służą rozwojowi
muzycznych talentów i zdolności młodzieży
oraz mogą być zachęta dla nich do dalszej
pracy w tym kierunku. Wiadomo bowiem,
że aby osiągnąć sukces na scenie sam
talent nie wystarczy.
Rafał Wasilewski/MOK
Z ŻYCIA GMINY
„Strzelcy 31 pułku piechoty”
Nasi rekonstruktorzy
W sobotę, 7 maja, w lasach otaczających
Radziejowice spotkać można było oddział
żołnierzy -rekonstruktorów w mundurach z września
1939 roku. „Marsz wiosenny” był inauguracją
sezonu dla Grupy Rekonstrukcji Historycznej
„Strzelcy 31 pułku piechoty”.
„Strzelcy” swoją siedzibę mają we
Mszczonowie, ale w ich szeregach są także
pasjonaci historii września`39 z Żyrardowa oraz
z gmin Radziejowice i Żabia Wola. Prezesem GRH
jest mieszkaniec Żyrardowa - Robert Szlaga.
Jednym z członków zarządu grupy jest dyrektor
Muzeum Mazowsza Zachodniego Bogdan
Nietrzebka. Specjalnością rekonstruktorów z GRH
„STRZELCY 31pp” jest obsługa repliki moździerza
Stokes - Brandt kalibru 81 mm. W trakcie tworzenia
są także repliki granatnika wz.36 (46 mm) i rkm-u
Browning wz. 28. Dwunastu rekonstruktorów i kilku
„cywilnych” członków grupy swoją działalnością
kultywuje pamięć o bohaterskich żołnierzach
31 pułku Strzelców Kaniowskich. Pułk ten
dowodzony przez podpułkownika Wincentego
Wnuka 11 września 1939 roku pokonał w bitwie
mszczonowskiej oddziały XVI Korpusu Pancernego
Wehrmachtu. Kaniowszczycy cofając się znad linii
rzeki Warty w kierunku Warszawy całkowicie
zaskoczyli i doszczętnie rozbili stacjonujących
w Mszczonowie Niemców. Bitwa mszczonowska
Na wiosennej, podmokłej łące
Obsługa moździerza
Pamiątkowa fotografia
dowiodła, że determinacja i odwaga żołnierza
polskiego może przemóc nawet
miażdżącą
przewagę liczebną oraz
sprzętową wroga.
Niewiele było polskich zwycięstw w wojnie
obronnej `39 i dlatego tym cenniejsze dla naszej
historii są chwalebne wydarzenia z Mszczonowa.
„STRZELCY” pragnąc uczcić pamięć żołnierzy,
których Niemcy ochrzcili mianem „Zielonych
Diabłów”, wspólnie z samorządem Gminy
Mszczonów organizują we wrześniu inscenizację
poświęconą bitwie mszczonowskiej. Wrześniowe
uroczystości we Mszczonowie są częścią cyklu
pn. „Szlakiem Strzelców Kaniowskich”,
w przygotowanie którego zaangażowane są
samorządy -Mszczonowa, Sieradza, Zapolic
i Powiatu Zduńskowolskiego, a także 15 Sieradzka
Brygada Wsparcia Dowodzenia i Łódzkie
Stowarzyszenie Historyczne „Strzelcy Kaniowscy”.
Członkowie GRH za jeden ze swoich celów
postawili sobie współpracę z lokalnymi
placówkami muzealnymi- Muzeum Mazowsza
Zachodniego w Żyrardowie oraz Izbą Pamięci
Ziemi Mszczonowskiej.
MM
Rosną następcy
Do ataku!
Aktywny wypoczynek
Drugi rajd „Weekendu z Termami”
Po raz drugi mszczonowski Ośrodek
Sportu i Rekreacji zorganizował rajd w ramach
produktu turystycznego Weekend z Termami,
współfinansowanego przez Unię Europejską ze
Środków Europejskiego Funduszu Rozwoju
Regionalnego Programu Operacyjnego
Województwa Mazowieckiego 2007-2013.
Pierwszy rajd miał miejsce jesienią 2010 roku i był
przeznaczony wyłącznie dla amatorów nordicwalkingu. W drugim, wiosennym rajdzie, jaki
odbył się w niedzielę 10 kwietnia, rozszerzono
możliwość udziału dla zwolenników rekreacji
rowerowej. Rowerzyści przebyli trasę Mszczonów, Osuchów, Lutówka, Zbiroża, Stawy
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
15
W zdrowym ciele zdrowy duch - sport i rekreacja
Świętej Anny, zaś osoby uprawiające nordicwalking przeszły drogę od Mszczonowa, poprzez
Ciemno-Gnojnę i także w efekcie dotarły do
Stawów Świętej Anny. Właśnie tam miało miejsce
uroczyste zakończenie sportowo-rekreacyjnego
przedsięwzięcia. Na tych, którzy dotrwali do
końca czekało ognisko, pieczone kiełbaski i
przygotowane wcześniej przez organizatorów
konkursy i zabawy sprawnościowe. Udział w
rajdzie wzięło przeszło 20 osób. Towarzyszył im
dyrektor OSIR-u Michał Szymański oraz
reprezentująca Punkt Informacji Turystycznej
„Weekendu z Termami” Kinga Banasiak. Wystąpili
oni również w roli jurorów, którzy oceniali, to czy
rajdowicze pokonali wyznaczone trasy w sposób
właściwy i odgadli hasła, który poszczególne
części można było odnaleźć w specjalnych
punktach kontrolnych.
Produkt turystyczny "Weekend z
Termami Mszczonów" integruje ofertę Kompleksu
Basenów Termalnych z ofertą aktywnego
wypoczynku, przy wykorzystaniu wyznaczonych i
oznakowanych tras turystycznych na terenie
gmin: Mszczonów, Radziejowice, Żabia Wola,
Puszcza Mariańska, miasta Żyrardów, będących
wraz z Powiatem Żyrardowskim, Muzeum
Mazowsza Zachodniego, Nadleśnictwem
Radziwiłłów oraz oddziałem PTTK w Żyrardowie
partnerami projektu. Koncepcja produktu
obejmuje organizację weekendowego
wypoczynku z różnymi formami aktywnego
spędzenia czasu dla wszystkich grup wiekowych zarówno dla odbiorców indywidualnych, jak
również grup zorganizowanych.
Obejmuje on: baseny z wodą termalną
i różnego rodzaju atrakcjami wodnymi (sztuczna
rzeka, ławeczki i leżanki napowietrzające,
masaże i gejzery wodne, jacuzzi, sauny,
zjeżdżalnie), 3 szlaki piesze/nordic-walking, 4 trasy
rowerowe, atrakcje dodatkowe tj. grzybobrania,
wędkowanie, kuligi, jazdę na łyżwach, ciekawe
obiekty przyrodnicze i kulturowe. Produkt
„Weekend z Termami Mszczonów” obejmuje
również wypożyczalnię rowerów i kijków nordicwalking, a także Punkt Informacji Turystycznej,
umożliwiający odwiedzającym uzyskanie
wszystkich niezbędnych informacji. Jego
podstawę stanowi Kompleks Basenów
Termalnych.
ML/OSIR
Światowy Dzień Zdrowia
Smerfne nauki o zdrowiu
Światowy Dzień Zdrowia obchodzony 7 kwietnia
oraz Dzień Służby Zdrowia obchodzony 10 kwietnia
były okazją do zaprezentowania kolejnych
zawodów dzieciom ze Smerfolandii w ramach
programu „Poznajemy zawody”, który realizowany
jest od początku roku szkolnego w placówce.
Dzieci poznały już takie zawody jak: kucharz,
informatyk, listonosz, fryzjer, policjant, modelka,
ogrodnik, malarz, sprzedawca, budowlaniec oraz
nauczyciel.
W piątek (8 kwietnia) dzieci z Niepublicznego
Przedszkola zapoznały się z kolejnymi zawodami tym razem pielęgniarki, lekarza, weterynarza oraz
ratownika medycznego. Cały dzień poświęcony
był zdrowiu. Z tej okazji Justyna Tondera
wychowawczyni grupy „Rybek” przygotowała dla
wszystkich przedszkolaków dzień pełen atrakcji. Tuż
po śniadaniu wszyscy spotkali się na uroczystym
rozpoczęciu „Dnia zdrowia”. Dzieci wysłuchały
wiersza „Zdrowy przedszkolak”, zapoznały się z
wyżej wymienionymi zawodami oraz złożyły
uroczystą przysięgę, że od tego dnia zawsze już
będą dbały o swoje zdrowie. Około godziny 10.00
16
przed przedszkole zajechała karetka pogotowia z
Centrum Pogotowia Ratunkowego „RIMER”, która
wzbudziła sensację nie tylko wśród
przedszkolaków, ale również wśród okolicznych
mieszkańcach, ponieważ długo trwające sygnały
karetki spowodowały, że część mieszkańców
okolicznych bloków z okien swoich mieszkań
śledziło pokaz ratowników, ale byli i tacy, którzy
dzwonili z pytaniem czy może doszło do jakiegoś
wypadku w przedszkolu. Na szczęście były to tylko
zajęcia pokazowe.
Dzieci miały okazję obejrzeć wnętrze karetki i sprzęt
służący do ratowania życia. Ci bardziej odważni
kładli się na łóżku i „jeździli” w górę i w dół lub mogli
zasiąść za kierownicą karetki i włączyć
charakterystyczny sygnał dźwiękowy pogotowia.
Ratownicy opowiedzieli maluchom czym zajmują
się na co dzień i jak wygląda ich praca. Dzieci
oczywiście były bardzo ciekawe i zadawały
mnóstwo pytań. Na zakończenie wizyty
przedszkolaki nagrodziły brawami gości
i podziękowały za fascynującą lekcję.
Po powrocie do przedszkola na małych Smerfów
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
czekały kolejne atrakcje. Najpierw były to
konkurencje sportowe w turnieju „W zdrowym ciele
zdrowy duch”, podczas którego w zależności od
wieku przedszkolaki musiały pokonać slalom,
przejść przez tor z przeszkodami, skakać jak zające,
wziąć udział w wyścigu raków oraz wrzucić kamyk
do wody. Po zakończonych zajęciach sportowych
na dzieci czekały kolejne zadania. Maluchy
musiały przygotować sok marchwiowy, starsze
dzieci przygotowywały sałatkę owocową,
a zerówka surówkę z marchwi, jabłka i kapusty
pekińskiej. Wszystkie przedszkolaki spisały się
na medal, którym na zakończenie dnia zostały
odznaczone.
Następnie już w poszczególnych salach wraz
z wychowawcami dzieci przygotowały plakaty
związane z tematyką zdrowotną. Wystawa
wszystkich prac umieszczona została w holu
przedszkola. Podsumowanie dnia oraz
konsumpcja przygotowanych potraw sprawiła, że
ta wyjątkowa lekcja zdrowia z pewnością zostanie
zapamiętana.
- Ponieważ zawsze uważamy, że praktyczne
zajęcia są o wiele ciekawsze i atrakcyjniejsze niż
tradycyjne staramy się każdego dnia
zorganizować dzieciom jak najwięcej takich
właśnie zajęć, bo jak mówiła przed laty Maria
Montessori - „Czego nie dotkniemy tego nie
zrozumiemy” - powiedziała nam Anna Kawęcka,
dyrektor placówki.
Rafał Wasilewski
W zdrowym ciele zdrowy duch - sport i rekreacja
XVI Wiosenne Biegi Przełajowe - Mistrzostwa LZS Powiatu Żyrardowskiego - Osuchów 2011
Zwyciężyli gościnni gospodarze
W sobotę 10 kwietnia po raz XV odbyły
się wiosenne biegi - Mistrzostwa
Ludowych Zespołów Sportowych
Powiatu Żyrardowskiego w Biegach
Przełajowych. Tę największą, masową
imprezę lekkoatletyczną na Mazowszu
Zachodnim tradycyjnie rozgrywano w
Osuchowie. W tym roku wzięło w niej
udział 29. szkół podstawowuch,
gimnazjalnych i ponadgimnazjalnuch
z kilku okolicznych powiatów.
W 16. biegach wystartowało 312. zawodników.
Tradycyjnie organizatorem i koordynatorem Wiosennych Biegów
Przełajowych - Powiatowych Mistrzostw LZS byli: Powiatowe Zrzeszenie
LZS w Żyrardowie, Zespół Szkół Publicznych w Osuchowie i LKS Osuchów.
Bieganie w słońcu
Ta największa impreza sportowa w naszym regionie została otwarta przez
prezesa Powiatowego Zrzeszenia Ludowe Zespoły Sportowe w Żyrardowie
- Zbigniewa Kozerę i dyrektorkę Zespołu Szkół Publicznych w Osuchowie Elżbietę Sajak. Jak zawsze świetnie były przygotowane trasach biegowe
na najładniejszym stadionie lekkoatletycznym w powiecie żyrardowskim.
To w tym miejscu przez trzy godziny były rozgrywane biegi, które miały
charakter zaciętej walki o miejsca na podium, a także o punkty dla swoich
szkół. W tym roku - podobnie jak w minionych latach - zdecydowanymi
faworytami mistrzostw wśród gimnazjalistów byli gospodarze. Wśród szkół
podstawowych - biegacze z Boguszyc. Jedni i drudzy nie zawiedli. Kolejny
rok potwierdzili swoją klasę zawodnicy z Gimnazjum w Puszczy Mariańskiej,
którzy przegrali tylko z gospodarzami. Najlepszym reprezentantem wsród
placówek ponadgimnazjalnych został Zespół Szkół w Mszczonowie.
Imprezę prowadził dziennikarz sportowy Sylwester Rozdżestwiński. Zaciętą
walkę na trasie biegowej obserwowali sportowi opiekunowie młodych
biegaczy, a wśród nich był trener Stanisław Zdunek. Byli obecni także
działacze sportowi: Zbigniew Kozera prezes RP LZS, radny Waldemar Suski,
dyrektor ZS Elżbieta Sajak, a także prezes LKS Osuchów - Jerzy Penczonek.
Jak zawsze duszą tego przedsięwzięcia sportowego był Bogdan
Kierzkowski. Ważnym partnerem tego sportowego przedsięwzięcia była
słoneczna pogoda. Innym ważnym elementem była gościnność
gospodarzy, którzy zaprosili wszystkich na herbatę i posiłek.
Szkoły, miejsca i punkty
Klasyfikacja szkół podstawowych: 1. Boguszyce - 125 punkty,
2. Osuchów - 99, 3. Wręcza - 80, 4. Teresin - 70, 5. Józefina - 66,
6. Jaktorów 62, 7. Radziejowice - 55, 8. Puszcza Mariańska - 40, 9. SP nr 3
Żyrardów - 37, 10. Mszczonów - 36, 11. Sochaczew - 28, 12 Piekary.
Kolejne miejsca zajęli: Guzów, Lutkówka i Ojrzanów,
Klasyfikacja szkół gimnazjalnych: 1. Osuchów - 212 punktów, 2. Puszcza
Mariańska - 124, 3. Boguszyce - 117, 4. Radziejowice - 80, 5. Teresin i
Wiskitki - po 15 p.
Klasyfikacja szkół ponadgimnazjalnych: 1. ZS w Mszczonowie - 30
punktów, 2. ZS nr w Żyrardowie - 20, LO w Szymanowie - 18, 3. LO Teresin 17, 4. SOSW Żyrardów - 17, 5. LO im. S. Żeromskiego w Żyrardowie i LO nr
62 w Warszawie - po 15 pkt. Kolejne miejsca zajęli zawodnicy z: LO Rawa
Mazowiecka i LO Mszczonów.
Liderzy biegów
Szkoły Podstawowe - roczniki 2001 - 1998.
Rocznik 2001 - 400 metrów
1. Magda Ciesielska - Guzów, 2. Klaudia Budziszewska - Wręcza i Wiktoria
Łabuzińska - Ojrzanów.
1. Kuba Małecki - Teresin. 2. Dawid Chyła - Osuchów i Kuba
Aleksandrowicz - Teresin.
Rocznik 2000 - 600 metrów
1. Zuzanna Wojciechowska - Jaktorów, 2. Justyna Adamczyk Boguszyce, 3. Wiktoria Gadomska - Jaktorów.
1. Damian Bednarek - Boguszyce, 2. Partosz Powązka i Kasper Łoś obydwaj Józefina.
Rocznik 1999 - 600 metrów.
1. Dagmara Cybulska, 2. Klaudia Cybulska - obydwie Sochaczew,
3. Paulina Pruś - Wręcza.
1. Hubert Grochowski, 2. Marcin Przybyłkowicz - obydwaj Boguszyce,
3. Olaf Petykowski - Piekary.
Rocznik 1998 - 600 metrów.
1. Julia Niemojewska, 2. Weronika Nowakowska obydwie ze SP nr 3 w Żyrardowie, 3. Sylwia Ciarka - Teresin.
1. Michał Pawłowski - Teresin, 2. Łukasz Barański - Osuchów,
3. Patryk Kowalski - Radziejowice.
Gimnazja - roczniki 1996 - 1994.
Rocznik 1997 - 1200 metrów
1. Anna Ciesielska - Wiskitki, 2. Ewelina Stępowska - Wiskitki,
3. Paulina Krauze - Puszcza Mar.
1.Radek Bednarek, 2. Arek Iwański, 3. Przemek Walas - wszyscy
Boguszyce.
Rocznik 1996 - 1200 metrów
1. Weronika Pociech - Radziejowice, 2. Kamila Ziółkowska - Boguszyce,
Aleksandra Zgórzak - Osuchów.
1. Andrzej Wojtczak - Osuchów, 2. Tobiasz Olszak - Boguszyce,
3. Partyk Roziński - Radziejowice.
Rocznik 1995 - 1200 metrów
1.Żaneta Adamczyk - Boguszyce, 2. Urszula Zaniewska,
3. Anna Sadowska - obydwie Osuchów.
1. Radosław Sikora - Teresin, 2. Szymon Sokołowski, 3. Mariusz Ręgowski obydwaj Osuchów.
Uczniowie szkół ponadgimnazjalnych.
1. Julita Dubikowska - LO im. S. Żeromskiego w Żyrardowie,
2. Ewelina Strojek -LO Mszczonów, 3. Ewa Kustosz - ZS Mszczonów.
1. Karol Frelik - LO nr 62 Warszawa, 2.Łukasz Winnicki - LO Teresin,
3. Dominik Makowski - LO Rawa Mazowiecka.
Dekoracja i sponsorzy
Zwycięzcy otrzymali dyplomy i nagrody rzeczowe, wręczyli je: burmistrz
Józef Grzegorz Kurek, radna samorządu powiatowego - Krystyna
Penczonek, prezes LZS Zbigniew Kozera, wiceprzewodniczący Rady
Miasta Mszczonowa: Marek Zientek i Andrzej Osiński oraz dyrektor szkoły
w Osuchowie Elżbieta Sajak.
To przedsięwzięcie sportowe nie mogłaby odbyć się bez instytucji i osób,
które od lat ją wspierają jako sponsorzy i organizatorzy: Mazowieckie
Zrzeszenie LZS, Starostwo Powiatowe w Żyrardowie, Urząd Miasta
w Mszczonowie, Powiatowe Zrzeszenie LZS, Polski Związek
Lekkoatletyczny i LKS Osuchów, Zespół Szkół Publicznych w Osuchowie
i Rada Rodziców tej szkoły oraz Zenon Ludwiniak - przedsiębiorca
z Mszczonowa.
Tadeusz Sułek
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
17
W zdrowym ciele zdrowy duch - sport i rekreacja
Mszczonowskie cheerleaderki
Na wiosnę z nowymi siłami i pomysłami
Wiosna - pora optymistycznie
działająca na wszystkich, szczególnie po tak
ponurej tegorocznej zimie. Dla tancerek
z Mszczonowskiego Ośrodka Kultury rozpoczął się
okres sprawdzenia swoich umiejętności, które
zdobywały przez ostatnie miesiące wytężonej
pracy.
W marcu - udział w XIV Mistrzostwach
Polski Cheerleaders w Chorzowie, kwiecień występ podczas Mistrzostw Polski w Tenisie
Stołowym w Grodzisku Mazowieckim oraz udział
w II Grand Prix Polski Cheerleaders Baltic Cup
w Gdańsku.
Najważniejsze, że praca
mszczonowskich cheerleaderek została
zauważona i doceniona nie tylko w środowisku
lokalnym, ale i w sąsiednim powiecie grodziskim.
Tamtejszy klub sportowy tenisa stołowego
„Bogoria” zaprosił do współpracy nasze tancerki.
Podczas Drużynowych Mistrzostw Polski, które
odbyły się 14 kwietnia 2011 r. w Grodzisku
Mazowieckim, dziewczęta z Mszczonowa
wystąpiły przed tamtejszą publicznością, która
przyjęła je bardzo życzliwie. Poziom wykonania
elementów gimnastyczno - tanecznych podczas
długiej choreografii spotkał się z pozytywnym
oddźwiękiem ze strony kibiców. Dla naszych
cheerleaderek było to nowe doświadczenie
taneczne. a zarazem wyzwanie, by jak najlepiej
promować swoją pasję tańcem cheder-dance.
Nie minęła doba, a pora było wyruszać
w drogę do Gdańska na drugi turniej z cyklu
Grand Prix Polski, którego organizatorem jest
Polskie Stowarzyszenie Cheerleaders.
Przypomnijmy, że zeszłoroczny turniej w Gdańsku
był imprezą wyłącznie popularyzatorską
polskiego cheerleadingu, a nasze dziewczęta
wystąpiły tam jeszcze jako zespół szkolny niezrzeszony w PSCh.
W tym roku organizatorzy podjęli się wielkiego
wyzwania zorganizowania 2 turniejów
jednocześnie o wysokiej randze. Na hali
widowiskowej Akademii Wychowania Fizycznego
i Sportu w Gdańsku spotkało się aż 40 zespołów z
całej Polski, rywalizując w dwóch dywizjach:
pomp dance i cheder-dance [dla porównania w
tegorocznych Mistrzostwach Polski wzięły udział
42 zespoły]. Impreza trwała bardzo długo,
wyciskając ze wszystkich zawodniczek 'siódme
poty'. Oprócz zespołów zrzeszonych w PSCh,
które mają za sobą mnóstwo doświadczeń z
cheerleadingiem pojawiły się nowe drużyny,
które dopiero zaczynają stawiać pierwsze kroki
w tego rodzaju formacjach tanecznych.
Ostatecznie grupa z Mszczonowa zajęła
V miejsce, które jest dla dziewcząt miłą
niespodzianką. Uplasowały się bowiem za
czołową czwórką zespołów, które były
tegorocznymi laureatami Mistrzostw Polski m.in.
Flimero Tyczyn, Mini Maxi Energia Słupsk, Ipreska
Płock i Dream Team Garwolin.
Tegoroczny pobyt w Gdańsku okazał się ciężką
pracą i sprawdzeniem odporności na stres i
zmęczenie naszego zespołu. Nie starczyło ani
Ośrodek Sportu i Rekreacji
Liga Orłów i Orlików
We Mszczonowie ruszyła „Liga Orłów i
Orlików”. Do udziału w niej mszczonowski
Ośrodek Sportu i Rekreacji zaprosił wszystkich
pasjonatów piłki nożnej z terenu gminy
Mszczonów i ościennych miejscowości. Pierwszą
kolejkę spotkań rozegrano 30 kwietnia. Następne
odbędą się kolejno: 28 maja, 18 czerwca,
17 września i 8 października. Mecze rozgrywane
są na nowym boisku Orlik we Mszczonowie przy
ulicy Szkolnej. Piłkarze konkurują ze sobą w trzech
kategoriach: szkoły podstawowe, gimnazja
i open. W sumie w zawodach wystartowało
14 drużyn (129 zawodników), reprezentujących:
Mszczonów, Osuchów, Pniewy, Lutkówkę
i Radziejowice.
Największym powodzeniem cieszyła
się 30 kwietnia kategoria open. Najmniej
18
chętnych było do gry w kategorii szkół
podstawowych. Niestety tu zgłosiła się zaledwie
jedna drużyna, reprezentująca Szkołę
Podstawową w Lutówce. Chłopcy zostali więc
przez organizatorów podzieleni na dwie drużyny i
rozegrali ze sobą spotkanie, które zostało
sklasyfikowane jako pojedynek Lutówki I
i Lutówki II.
Za stronę organizacyjną ligi
odpowiedzialność wzięli: dyrektor OSIR-u Michał
Szymański, instruktor OSIR-u Dariusz Biernacki i
radny Waldemar Suski.
Szczegółowe zestawienia wyników ligi
będą na bieżąco publikowane na stronie OSIR-u
Mszczonów, która jest podstopną serwisu gminy
Mszczonów - www.mszczonow.pl.
Poniżej zamieszczamy klasyfikację ogólną po
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
czasu, ani sił na zwiedzanie zabytkowego
Trójmiasta, ale nagrodą było niewątpliwie
zasłużone V miejsce.
Nadszedł czas na krótką przerwę
i regenerację sił przed zbliżającym się końcem
sezonu w PSCh. Nadchodzący miesiąc będzie
czasem na przygotowania do występu podczas
tegorocznego Jarmarku Mszczonowskiego oraz
udziału po raz pierwszy w Turnieju Tańca
Nowoczesnego w Grodzisku Mazowieckim.
Trener : Katarzyna Wójcik
pierwszej kolejce ligi:
1. Orliki - szkoła podstawowa:
I miejsce - KS Lutkówka
2. Orliki - gimnazjum:
I miejsce - Osuchów II
II miejsce - Tajfunu - Pędziwiatry
III miejsce - OSP Mszczonów
IV miejsce - Osuchów I
3. Orły - OPEN:
I miejsce - Białe Murzyny
II miejsce - Pniewy
III miejsce - Nam Strzelać Nie Kazano
IV miejsce - OSP
V miejsce - Radziejowice
VI miejsce - Balaguski Team
VII miejsce - 0,7 na Łeb
VIII miejsce - FC po Nalewce
IX miejsce - Mocny Full
Najlepszym strzelcem w kategorii
„szkoła podstawowa” został Grzegorz Kosowski,
w kategorii „gimnazjum” - Szymon Sokołowski,
a w kategorii „open” - Łukasz Kowalski.
MM
Merkuriusz szkolny
Matura 2011
Tuż przed maturą...
…zmarzły kasztany. No, prawie zmarzły.
Niewiele brakowało, aby w tym roku
popularna piosenka maturalna była
śpiewana właśnie w taki sposób. 3 maja
bujną , wiosenną zieleń pokryła warstwa
śniegu. Następnego dnia rozpoczynały
się matury. Rano z domu maturzyści szli
do szkoły w ciepłych okryciach. Dreszcz
przejmował ich nie tylko na myśl
o czekającym ich egzaminie, ale także
z powodu niskiej temperatury.
W naszym fotoreportażu prezentujemy
zdjęcia wykonane w dwóch
mszczonowskich szkołach średnich.
4 maja przed egzaminem z języka
polskiego odwiedziliśmy Zespół Szkół
(zdjęcia po lewej stronie), zaś przed
egzaminem z matematyki byliśmy
u maturzystów z LO im. Szarych
Szeregów (zdjęcia po prawej).
MM
Kontrola kalklatorów i innych pomocy wnoszonych na salę
egzaminacyjną
Losowanie miejsca na sali egzaminacyjnej
W oczekiwaniu na arkusze egzaminacyjne
Wsłuchani w ostatnie informacje przekazywane przez profesorów
nadzorujących przebieg egzaminu
Arkusze już w drodze, więc zaraz rozpocznie się egzamin
W chwilę przed maturalnym starciu z królową nauk - matematyką
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
19
HISTORIA
Pamiątki po Wielkiej Wojnie
zaborczych armii toczyły się właściwie wszędzie. Do
dziś bez problemu w podmiejskich zagajnikach
można znaleźć łuski i porozbijane pociski, które
odnajdują chociażby grzybiarze. Bardzo często
osoby przechadzające się po lasach lub
uprawiające pola natrafiają także na guziki
z pierwszowojennych mundurów. Najczęściej są to
guziki z dwugłowym carskim orłem lub z pełną
koroną, które dla odmiany należały do oddziałów
kajzerowskich.
W poszukiwaniach dotyczących losów Mszczonowa w okresie I wojny udało
mi się znaleźć wzmiankę dotyczącą przemarszu przez miasto strzelców Józefa
Piłsudskiego. Miało on miejsce w październiku 1914 roku, kiedy to Niemcy
rozpoczęli właśnie odwrót spod Warszawy. O przejściu strzelców przez
Mszczonów wspomina Mieczysław Norwid Neugebauer, który był wtedy
w stopniu majora dowódcą II baonu 1 pułku strzelców. Gdy spisywał swoje
wspomnienia w okresie dwudziestolecia międzywojennego miał już stopień
generała dywizji i pełnił funkcję inspektora armii. Wspomnienia te zostały
pierwotnie zamieszczone w publikacji
„Ziemia Łęczycka żołnierzom
niepodległości" (Łódź 1937), zaś obecnie umieszczono je książce pt. „Walki
w okolicach Łodzi 1914 r. Relacje uczestników i świadków". Pozycję tę wydano
nakładem Mariusza i Marcina Janowskich (Wydawnictwo ReMEDIA).
Mszczonów w okresie I wojny światowej
Na temat losów Mszczonowa w okresie I wojny światowej wiadomo niewiele.
Z tego też powodu każda informacja, dotycząca pierwszowojennych losów
miasta i jego najbliższej okolicy jest niezwykle cenna. W tym opracowaniu
zostały zebrane wszystkie, które są obecnie dostępne. Cały materiał ma
charakter rozwojowy i należy żywić nadzieję, iż w przyszłości uda się go
wzbogacić kolejnymi odnalezionymi dokumentami, wspomnieniami, a przede
wszystkim zdjęciami, wykonanymi lokalnie w latach 1914-1918.
Nasze miasto podczas pierwszej wojny nie znalazło się w strefie bezpośrednich
działań frontowych. Wprawdzie dwukrotnie przechodziło z rąk do rąk obu
walczących stron, ale wszystko wskazuje na to, że na jego terenie nie toczono
żadnych znaczących walk. Było natomiast
miejscem,
przez które
przemaszerowywały wojskowe kolumny. Na początku przez Mszczonów wiodła
droga oddziałów niemiecko- austriackich, biorących udział w natarciu na
Warszawę. Później po załamaniu się ofensywy Hindenburga powrócili do niego
Rosjanie. Niemcy ponownie zajęli Mszczonów dopiero około 7 lipca 1915 roku.
Najcięższe boje w naszym sąsiedztwie toczyły się na linii rzek Rawki i Bzury.
Zmagania na tych terenach trwały od grudnia 1914 roku do lipca roku 1915.
W tym czasie w podmszczonowskich Górkach znajdował się sztab rosyjskiego
1 korpusu armijnego, a w Woli Pękoszewskie stacjonował sztab 4 korpusu
armijnego. Pozostałe dwa ośrodki dowódcze sił rosyjskich znajdowały się
w Grodzisku (sztab 2 armii) i w Wiskitkach (sztab 2 korpusu syberyjskiego).
Mszczonów był na bezpośrednich tyłach sił rosyjskich. Przebiegała przez niego
droga zaopatrzenia dla 4 korpusu 2 armii. Najcięższe walki toczyły się pod
Bolimowem, Samicami, Kamionem, a pod Witkowicami, Brochowem i Wolą
Szydłowiecką Niemcy użyli przeciwko Rosjanom gazów bojowych. Wszystko to
działo się blisko Mszczonowa, ale na szczęście miasto nie zostało (w
przeciwieństwie do wydarzeń z II wojny światowej) doświadczone najgorszymi
wojennymi okrucieństwami.
Na podstawie powyższego tekstu nie wolno jednak wysnuć wniosku, że
okolice Mszczonowa były wolne od walk. Liczne znaleziska wciąż odkrywane
w podmszczonowskich lasach pozwalają twierdzić, że drobne potyczki i starcia
W dniu
12 października
1914 r. Komendant Józef Piłsudski
odkomenderował II baon l p. strzelców do 7 dyw. kawalerii austriackiej.
Był to okres ofensywy armii Hindenburga na Warszawę. Na mocy tego
rozkazu, by dogonić kawalerię, znajdującą się w okolicach Radomia,
II baon odbył drogę z miejscowości Prusy w Sandomierskim przez
Ćmielów, Ostrowiec, Brody, Radom, Grójec, Mszczonów. Tu został
zawrócony z marszu na Żyrardów, Wiskitki, Szymanów i dnia
20 października 1914 r. osiągnął Skierniewice, łącząc się z 7 dyw. kawalerii,
która wraz z 38 bryg. saską strzelców konnych i bryg. Landsturmu
gen. Hoffmanna tworzyła korpus pod dowództwem gen. Kordy, z
zadaniem osłony skrzydła armii niemieckiej znajdującej się już w odwrocie
spod Warszawy.
Walki odwrotowe baon odbył wzdłuż osi Skierniewice - Nieborów Bednary - Łowicz - Maurzyce - Zduny Jackowice - Strugienice -Bąkowa Dolna Bedlno - Szewce - Nagodów. W tym czasie
baon składał się z trzech kompanii
dowodzonych: pierwsza przez por. Olszynę
(Wilczyńskiego), druga w zastępstwie
por. Kordiana (Zamorskiego) przez
ppor. Sława (Płoszajskiego), trzecia przez
por. Pogonią (Dunina). Według danych
z raportów stanu baon posiadał 19 oficerów,
63 podoficerów, 323 szeregowców.
W notatkach znalazłem następujące
nazwiska oficerów: ppor. Oset (Kwieciński),
ppor. Zagórski (Użupis), ppor, Toporczyk
(Błeszyński),
ppor.
Złom
(Macko),
MIECZYSŁAW
ppor.
Czarny (Krzyżanowski),
NORWID-NEUGEBAUER
ppor. Rogoziński (Hałaciński),
ppor. Nowowiejski (Gluth),ppor. Stary
(Dobaczewski), ppor. Perkun (Klaczyński). Również ustaliłem nazwiska
następujących sierżantów, którzy zapewne byli dowódcami plutonów lub
pełnili funkcje samodzielne w poszczególnych działaniach: Koneczny,
Gad (Dobrodzicki), Moch (Janicki), Charzewski, Romocki (Malicki), Olek
(Myszkowski). Dowódcą baonu był mjr Norwid-Neugebauer, adiutantem
ppor. Mieczysławski (Brodowski), lekarzem baonu por. dr E. Piestrzyński zaś
lekarzami oddziałów byli dr J. Konopnicki i dr Zamojski, funkcje dowódcy
taboru i oficera żywnościowego pełnił sierżant Rapid (Mikulski).
MIECZYSŁAW NORWID-NEUGEBAUER
GENERAŁ DYWIZJI
INSPEKTOR ARMII
20
***
Kolejne ślady dotyczące okresu pierwszej wojny w naszych okolicach
odnalazłem w archiwalnym wydaniu „Nowego Kurjera Łódzkiego" z 2 listopada
1914 roku, a także w wydanej w 2002 roku monografii Łajszczewa Starego,
autorstwa Kazimierza Sabały.
Zapisy w obu tych źródłach dają nam pogląd na to, jaki głód panował
w Mszczonowie i jego okolicach po przejściu niemieckiej ofensywy. Są też
relacjami mówiącymi o grabieżach, jakich dopuszczali się cesarscy żołnierze.
Bardzo interesujący jest też dokument, jaki w 1915 roku wstawili carscy
saperzy, którzy mieli przed wejściem Niemców do Mszczonowa zniszczyć
fabrykę zapałek. Ostatecznie do unicestwienia największego w tamtych
czasach miejscowego zakładu pracy nie doszło.
Dokument wystawiony w 1915 roku przez carskich pionierów „armijnych
burzycieli", którzy odstąpili od wykonania postawionego przed nimi
w Mszczonowie zadania, które miało polegać na zniszczeniu
miejscowej zapałczarni przed wejściem Niemców do miasta
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
Zapałczarnia
HISTORIA
Na terenie całego zaboru rosyjskiego wraz z cofającą się carską armią
przemieszczały się oddziały saperów, które demolowały fabryczne urządzenia
lub wywoziły je na frontowe tyły, tak aby nie wpadły one w ręce niemieckie.
Niszczycielskie działania były też zaplanowane w stosunku do mszczonowskiej
zapałczarni. 12 lipca rosyjscy pionierzy zjawili się w mieście, aby wysadzić
zakład. Carska armia obawiała się, że jej kajzerowscy przeciwnicy wykorzystają
go później do produkcji amunicji. Na szczęście na skutek energicznych działań
współwłaścicieli zapałczarni (W. Nowakowskiego i P. Czerskiego), przed
ostatecznym terminem wyznaczonym przez wojsko, udało się wszystkie
maszyny i urządzenia fabryczne przewieźć do Warszawy.
Wspomnianą notatkę prasową i fragmenty monografii Łajszczewa Starego ,
zamieszczam w ramkach poniżej.
Fragment artykułu Odgłosy Wojny z „Nowego Kurjera Łódzkiego" z 2
listopada 1914 roku. (pisownia oryginalna)
Fragment książki „Łajszczew Stary na tle wydarzeń historycznych"
Kazimierza Sabały (str. 83-84)
„Wielkim problemem dla niemieckiego okupanta stała się w 1918 roku
żywność. Pisał o tym w „Kronice parafii Chojnata" ks. Michał Woźniak,
proboszcz w Chojnacie w latach 1911-1920. Oto co zanotował pod datą24
marca 1918 roku: „U nas ścisk niebywały. Wszystko jest przedmiotem ich
zaborczości. Ludzie oddają zboże przepisane i naznaczone według morgi,
ale to nie wystarcza. Kura, jajko, chleb, słonina, wszystko co napotykają
w najuboższej chacie biorą". Pod datą 24 września jest wzmianka o rabunku
zboża i żywności w Starym Łajszczewie: „niedaleko stąd we wsi Łajszczewie,
Jeruzalskiej parafii [Niemcy}otoczyli tę wieś w nocy i zabrali wszystko zboże
młócone, zatem przygotowane do siewu. Przy tym ubranie, zapasy
żywności i co się tylko dało". Jak ciężkie to były czasy dla mieszkańców
Łajszczewa, niech świadczą wspomnienia mojej babci, Walerii Felczak.
Dziadek czwarty rok był na wojnie. Babcia została z trojgiem małych dzieci
dwojgiem ludzi dorosłych, ale nieuleczalnie chorych. Jedno z nich nie
mogło chodzić. Pewnego razu, gdy okupanci pokazali się na podwórku,
babcia zdążyła wsypać koszyk kartofli do łóżka, w którym leżał chory 4-letni
Stasio. Przykryła je pierzynką. Niemcy zabrali resztki kaszy, mąki i chleba. Do
chorego dziecka żaden Niemiec się nie zbliżył i kartofle zostały
uratowane.”
Niemcy, którzy w wyniku działań wojennych przejęli od Rosji
Królestwo
Polskie, na terenach Mszczonowa i okolic dali się poznać nie tylko jako rabusie,
zabierający żywność i wszelkiego rodzaju dobra miejscowej ludności, ale także
jako budowniczowie nowych tras komunikacyjnych. Jak wynika z zapisów
zawartych we wspominanej już wcześniej publikacji Kazimierza Sabały to
właśnie z ich inicjatywy powstała droga z Kamiona do Huty Zawadzkiej.
Natomiast urodzony we Mszczonowie Piotr Skoneczny, który stał się w życiu
dorosłym znanym warszawskim przewodnikiem, podczas spotkania ze mną
wspominał o tym, jak to cesarscy żołnierze nadzorowali budowę nasypu
kolejowego pod Mszczonowem (we wsi Zboiska). W roli robotników przy tej
inwestycji byli wykorzystywani carscy jeńcy, którzy w wyniku wycieńczenia
spowodowanego nieludzkimi warunkami pracy i niedożywienia umierali
ponoć dziesiątkami.
Na zakończenie opracowania przytoczę jeszcze fragment z autobiografii
Szymona Kobylińskiego, zatytułowanej „Zbrojny pies czyli zestaw plotek". Ten
słynny mieszkaniec ziemi mszczonowskiej, związany z leżącymi kolo miasta
W czasie pierwszej wojny, jak i ja we Mściskach podczas drugiej. Tata
przeżywał swoje „powitanie z bronią", spotkanie z bitwami i obcymi
wojskami. Najsilniejszym, pomnę, dreszczem nim poznałem z autopsji,
czym jest grożąca każdej sekundy, bez wstępu i bez sensu, śmierć
przejmowała mnie historia zza starej topoli. Młody Zygmuś chciał sobie
obejrzeć nowość: armię kajzerowską, która wkroczyła do Kongresówki.
Lecz (jak to dobrze znam!) czując się rycerzem, przypasał sobie do
cywilnego ubrania znaleziony na pobojowisku pod Krzami długi, rosyjski
bagnet, sztyk. Dla fasonu.
I tak uwznioślony stanął za grubym pniem topoli, jednej ze szpaleru
rosnącego wówczas przy szosie Mszczonów-Grójec. Nadeszły kolumny w
pikielhaubach; mroczniało już, nie dostrzeżono sterczącego przy rowie, za
drzewem, chłopaka. On zaś, napatrzywszy się do syta ciężkich
meklemburskich koni, potężnych armat i automobili na szprychowych
kołach, chciał odejść, ale nie mógł. Tamci szli nieprzerwaną falą, błyskały
dość gęsto latarki, nad rowem pomykali pojedynczy jeźdźcy, raz po raz (jak
w tamtym „L`ilustration" z francuskim porucznikiem) rozjaśniało się wszystko
od samochodowych reflektorów... Słowem oderwanie się od pnia czyjejś
obcej sylwetki, przyłapanie przez flankierów młodziaka zbrojnego
w nieprzyjacielski bagnet, o, to nie było bezpieczne.
Stał więc na obolałych w końcu i drętwiejących nogach, zmarznięty
w nocnym chłodzie i czekał końca kolumny. Długo, bardzo długo.
* **
Powyższy fragmenty zaczerpnięto z książki Szymona Kobylińskiego
„Zbrojny pies czyli zestaw plotek", która ukazała się nakładem
Wydawnictwa Literackiego w Krakowie w 1982 roku.
„Z Mszczonowa
Mszczonów znajdujący się w odległości 10 wiorst od stacji kolejowej
Grodzisk, doszczętnie został ograbiony przez Niemców.
Maruderzy niemieccy chodzili od domu do domu i rabowali wszystko, co
im wpadło pod rękę."
Mściskami tak wspomina w swojej książce pierwszowojenne przeżycia swojego
ojca.
Z okresu Wielkiej Wojny, jak powszechnie zwie się I wojnę światową, nie
posiadamy do dziś żadnych zdjęć przedstawiających Mszczonów (ich
poszukiwania wciąż trwają). Najwcześniejsze ujęcia miasta pochodzą dopiero
z roku 1919, czyli zostały wykonane około pół roku po zakończeniu działań
wojennych. Zamieszczamy je w naszym opracowaniu wraz ze zdjęciami
mszczonowian żyjących w tamtych czasach.
Oprac. Piotr Dymecki
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
21
HISTORIA
Legionista - Bolesław Grabek przed wojna był pomocnikiem
maszynisty kolei transsyberyjskiej
Stanisław Kuran (z prawej)
w niemieckiej niewoli
22
Mszczonowianie - zdjęcie
z albumu rodziny Wrocławskich
Tomasz Kwiatkowski (z lewej)
w niewoli niemieckiej I woj. św.
Mszczonowianin w rosyjskim
uniformie
Tomasz Kwiatkowski w niewoli
niemieckiej pierwsza wojna św.
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
Stanisław Kuran (pierwszy z lewej)
w niemieckiej niewoli
Tomasz Kwiatkowski w wojsku
carskim I woj. św.
HISTORIA
Prawdziwe i wymyślone ciekawostki z dziejów Mszczonowa
Legendy, tajemnice,
rzeczy dziwne i ciekawe
W każdej legendzie,
nie ważne jak fantastycznej,
tkwi ziarenko prawdy.
Czasami udaje nam się ujrzeć jej blask
Bram Stoker, Dracula
Mszczonów jest jednym z najstarszych miast na
Mazowszu. Prawa miejskie -22 marca w 1377 roku nadał
mu książę mazowiecki Ziemowit III. Mszczonów od
początku swego powstania leżał na skrzyżowaniu
szlaków komunikacyjnych. To tędy wiódł sławny szlak
bursztynowy, przez miasto przebiegał także trakt śląski.
Z racji swego specyficznego położenia Mszczonów nie
był oszczędzany przez kolejne wojny jakie przetaczały
się przez nasz kraj. Nie mieliśmy również szczęścia jeżeli
chodzi o pożary. Z tego też powodu brak w mieście
zabytków. Nie zachowało się również zbyt wiele
dokumentów archiwalnych, które dotyczyły by
konkretnych faktów i wydarzeń z przeszłości grodu.
Taka sytuacja sprzyjała powstawaniu legend i
dziwnych opowieści, z których choć część postaram się
Państwu za chwilę przytoczyć Niektóre z nich dotyczą
zamierzchłej przeszłości, inne natomiast nawiązują do
niemalże współczesnych wydarzeń.
Pogromca Turków -Jan III Sobieski
Jan III Sobieski pojawia się aż w dwóch
mszczonowskich legendach. Pierwsza z nich związana
jest z podmszczonowską wsią Ciemno, która leży na
wschód od Mszczonowa i
razem z Gnojną tworzy
niewielką osadę zwaną
Ciemno-Gnojną. Właśnie
w tamtych okolicach
dojść podobno kiedyś
miało do bitwy w trakcie,
której Jan III Sobieski rozbił
podjazd tureckiej armii.
Zwycięstwo Polaków było
możliwe dzięki temu, że
naszemu rycerstwu
słońce świeciło aż o trzy
godziny dłużej niż Turkom,
którzy bronić się podobno
musieli w zupełnych
ciemnościach /stąd nazwa wsi/. Druga wersja tej samej
legendy mówi o bitwie ze Szwedami -co jest już o wiele
bardziej prawdopodobne. Nie wiadomo kto tym razem
dowodził polskimi wojskami, w każdym bądź razie
Polacy tak sprawnie uwinęli się ze swym przeciwnikiem,
że ciała poległych Szwedów zasłały całe pole, a nie
pochowane zbyt szybko przyczyniły się do nadania
miejscowości, pod którą doszło do starcia, nazwy
Gnojna. Rolnicy ze wsi Gnojna do dzisiaj jeszcze - na
potwierdzenie tej opowieści - odnajdować mają
w trakcie prac polowych stare kule armatnie, a także
przeróżne części XVII-wiecznego uzbrojenia. Wracając
jednak do wspomnianego już wcześniej
Jana III Sobieskiego, to po raz drugi pojawia się on
w naszych miejscowych opowieściach przy okazji
swego pochodu na Wiedeń. Miał się on podobno
wtedy zatrzymać na krótki popas na skraju miasta pod
rozłożystym dębem. Dąb ten niestety nie dotrwał do
naszych czasów, ale wiemy za to gdzie rósł. Teraz w tym
miejscu stoi kapliczka , która najpierw wykonana była
z drewna, później natomiast przebudowano ją
używając do tego solidnej czerwonej cegły. Mowa tu
oczywiście o kapliczce stojącej przy skrzyżowaniu ulic
Tarczyńskiej z Warszawską /przy rondzie/.
Znak z nieba
Kiedyś na krzyżu stojącym przy skrzyżowaniu ulic
Tarczyńskiej i Dworcowej ktoś zawiesił obraz
przedstawiający Matkę Bożą Częstochowską. Po
krótkim czasie obraz z powodu deszczów i słońca
wyblakł i zniszczał. Wisiał tak niepozorny i zaniedbany
i nikt wtedy nie przypuszczał, że związana z nim będzie
tak cudowna historia. A wszystko z powodu zdarzenia,
do którego doszło w pamiętnym 1956 roku. Odnowione
wtedy zostały przez prymasa Wyszyńskiego „ŚLUBY
JANA II KAZIMIERZA I STANÓW RZECZYPOSPOLITEJ
zaprzysiężone imieniem Narodu przed cudownym
obrazem NP Łaskawej w Katedrze Lwowskiej 1 kwietnia
1656 roku". Zaraz po uroczystościach w wielu
miejscowościach w całej Polsce odnotowano
przypadki cudownego samoodnawiania się obrazów
przedstawiających wizerunek Matki Bożej. Takiemu
właśnie samoodnowieniu uległ również mszczonowski
obraz Matki Bożej zawieszony na krzyżu. Twierdzono
wtedy powszechnie, że jest to widomy znak tego, iż nie
tylko Polacy odnowili śluby względem swej Królowej,
ale i ona nie zapomniała o narodzie, który po raz
kolejny powierzył się jej opiece.
Dziwne jest, że choć wydarzenie to miało miejsce
stosunkowo niedawno to niewiele osób o nim
wspomina. Bardzo możliwe, że wynika to z faktu,
iż trudno jest nam zaakceptować to, że cuda mogą się
dziać również w naszej obecności - czyli „tu i teraz" i tak
naprawdę nie są wymyślonymi historiami dotyczącymi
jedynie zamierzchłych czasów.
Przedziwny ślad
Następna legenda związana jest z pobliskim
Osuchowem. Tuż przy zabytkowym kościele
parafialnym w tej miejscowości znajduje się kamień,
którego część nigdy nie zarasta mchem. Wszystkie
inne, sąsiednie kamienie są w całości zazielenione, a
na tym jednym widnieje połyskujący na czarno odcisk
… małej stopy. Ma zaledwie kilka centymetrów i jak
głosi legenda został uczyniony przez ducha zmarłej
przed laty dziewczynki. Dziecko to pożegnało się z
życiem na skutek nieuleczalnej w tym czasie choroby.
Matka dziewczynki strasznie rozpaczała po jej stracie.
Ból matki był przeogromny i jak się wydawało nic nie
było go w stanie uśmierzyć. Jednakże pewnej nocy
dziewczynka we śnie odwiedziła swą cierpiącą matkę i
poprosiła ją aby ta już dłużej jej nie opłakiwała.
Zapewniła ją, że jest w raju i czuje się tu cudownie. Na
potwierdzenie tych słów córka obiecała matce
pozostawić ślad swej stopy na kamieniu leżącym przy
kościele. Rano matka rzeczywiście znalazła obiecany
we śnie ślad i tym samym ból jej został ukojony. Odcisk
do dziś jest niesamowicie wyraźny. Wierzyć, czy nie
wierzyć? Kto to wie…
Ratuszowy trunek
Jeszcze przed wojną na mszczonowskim rynku stał
okazały ratusz. Akt erekcyjny pod jego budowę
wmurowano w 1825 r. Razem z nim zamurowano kilka
ówczesnych monet i butelkę przedniego wina.
Magistrat został zniszczony w 1939 roku, a jego ruiny
zostały rozebrane w 1953 roku. W trakcie rozbiórki
robotnicy odnaleźli szacowny dokument, a wraz z nim
butelkę 128-letniego wina. Przedsiębiorczy pracownicy
akt i monety przekazali miejskim władzom, natomiast
trunek wypili, a właściwie zjedli gdyż
wysokoprocentowy napój sprzed lat miał konsystencję
galarety. Na tym jednakże cała historia się nie
skończyła gdyż jak się później okazało „koneserzy" mieli
z powodu tego wina nie lada jakie problemy. Nie dość,
że tego dnia popili się jak ..... na budowlańców
przystało i nie dokończyli rozpoczętej pracy, to jeszcze jakby tego przestoju było im mało- nie byli w stanie
dojść do siebie przez kolejne trzy dni, gdyż stan
upojenia powracał co rano zaraz po wypiciu choćby
najmniejszej nawet ilości jakiegokolwiek płynu.
Mściwy czy sprawiedliwy?
Z mszczonowskim ratuszem wiąże się jeszcze jedna
interesująca historia. Przepiękny budynek był
prawdziwą ozdobą przedwojennego Mszczonowa.
Ratusz - 1939 rok
Spalony podczas kampanii wrześniowej mimo swych
okaleczeń jeszcze przez niemalże całą okupację
górował nad rynkiem, przypominając mieszkańcom o
dumnej historii miasta. Jego kres przyszedł jednak
późną jesienią 1944 roku, kiedy to naziści spodziewając
się sowieckiej ofensywy oczyszczali swe szlaki
komunikacyjne i wyburzali wszystkie ruiny stojące blisko
dróg. Wiele zabytkowych mszczonowskich kamienic
zostało wtedy doszczętnie zburzonych. Niemieccy
saperzy podkładali ładunki wybuchowe pod ściany
nośne i niszczyli jeden budynek po drugim. Sam ratusz
nie poddał się jednak łatwo swym oprawcom. Po
detonacji ku zdziwieniu żołnierzy nie zawalił się, jakby
drwiąc sobie z ich wysiłków. Młody oficer
zniecierpliwiony tą sytuacją chcąc zbadać dlaczego
mury wciąż stoją wszedł do środka i wtedy zupełnie
niespodziewanie nastąpił jeszcze jeden wybuch. Ciężki
strop przygniótł sapera doszczętnie miażdżąc mu nogi.
Czy była to zemsta ratusza, symbolu niszczonego
miasta, czy też zwykły przypadek? Podobno domy
mają dusze, a więc odczuwają również emocje, a jak
tu pozostać obojętnym, gdy ktoś morduje twe miasto.
Najstarsza mszczonowianka?
W lipcu 1996 roku na jednej z posesji w pobliżu
Urzędu Miejskiego odnaleziono szkielet kobiety.
Wiadomość ta wzbudzając wiele emocji obiegła
miasto w ekspresowym tempie. Od razu pojawiło się
wśród mszczonowian wiele domysłów i spekulacji
odnośnie tego czyje szczątki zostały odnalezione i w jaki
sposób osoba ta straciła życie. Nie będę tu przytaczał
wszystkich plotek jakie dotyczyły tego znaleziska, gdyż
nie to jest w naszej opowieści najistotniejsze. Prawda
w każdym bądź razie okazała się o wiele bardziej
zdumiewająca niż to mogli sobie wyobrazić nawet
najbardziej pomysłowi fantaści w tym mieście. Wiek
pochówku młodej kobiety specjaliści z Zakładu
Medycyny Sądowej Wojskowej Akademii Medycznej
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
23
HISTORIA
w Łodzi ocenili na połowę XII wieku. Nie wykluczone, że
przypadkowo odnaleziona mogiła jest jedną z wielu
rozsianych w tym rejonie. Można nawet przypuszczać,
że na tym terenie mógł się kiedyś znajdować najstarszy
mszczonowski cmentarz. Być może bliska odległość
tego znaleziska od istniejącego obecnie „starego"
cmentarza nie jest przypadkowa? Odpowiedzi na te
pytania mogłyby dać dopiero wnikliwe prace
archeologiczne, ale niestety trudno jest prowadzić
tego typu badania w samym środku miasta. Tak więc
prawdopodobnie jeszcze długo nie poznamy prawdy
na temat miejsca pochówku najstarszej -jak do tej porymieszkanki Mszczonowa.
Gdzie ta broń?
Ostatnia historia którą chciałbym Państwu
opowiedzieć jest związana z kampanią wrześniową
1939 roku. Mszczonów był wtedy dwukrotnie
zajmowany przez oddziały Wehrmachtu. Miasto za swe
bohaterstwo zapłaciło wysoką cenę. Jego wielu
mieszkańców zginęło, a budynki i ulice zostały
niemalże doszczętnie zniszczone. O mszczonowskim
wrześniu `39 roku można by mówić bardzo długo, nas
interesuje jednakże to co stało się zaraz po opuszczeniu
miasta przez ostatnie oddziały polskie wycofujące się w
kierunku Warszawy. Jak twierdzą niektórzy z
mszczonowian pamiętający tamte wydarzenia - nie
wszystkim polskim żołnierzom udało się na czas opuścić
miasto. Podobno spory oddział zmuszony został do
zrzucenia mundurów i dalszego przedzierania się w
kierunku stolicy już w cywilnych ubraniach. Żołnierze ci
wcześniej zakopali swą broń w jednym z pobliskich
lasów. Arsenał ten do tej pory czeka na swego
znalazcę. Być może warto więc przeczesać okoliczne
zagajniki z wykrywaczem metalu - niewykluczone, że
komuś się poszczęści.
autor: K.M. Sopoćko
24
Polodowcowe pamiątki, czyli najstarsze zabytki
ziemi mszczonowskiej.
Wszyscy lubimy różnego rodzaju wyjazdy i
wycieczki. Zwykle są to jednak wręcz dalekie wyprawy,
gdyż najczęściej przekonani jesteśmy, że w naszym
najbliższym sąsiedztwie nie ma nic ciekawego do
zobaczenia. Jednak zgodnie z powiedzeniem „cudze
chwalicie, swego nie znacie" tak naprawdę zupełnie
nie orientujemy się jakie atrakcyjne miejsca i obiekty
znajdują się w naszym bezpośrednim sąsiedztwie. Mało
kto z mieszkańców Mszczonowa wie, że w odległości
około 15 kilometrów od miasta, w położonych przy
trasie katowickiej Zawadach znajduje się olbrzymia
polodowcowa pamiątka. Głaz narzutowy w
Zawadach jest największym tego typu obiektem na
Niżu Polskim. Ten prawdziwy okaz jest naprawdę godny
obejrzenia. W okolicach Mszczonowa znajdują się
jeszcze dwa podobnie “przerośnięte kamyki” - w
Budach Mszczonowskich i w Ciemno Gnojnej. Wszystkie
trzy głazy narzutowe są pomnikami przyrody
nieożywionej i podlegają ochronie.
Historia nowej szkoły i starego pocisku
Ostatnie dziesięciolecie XX stulecia w
Mszczonowie obfitowało w uroczystości
wmurowywania kamieni węgielnych. Co roku nasze
małe miasteczko było świadkiem umieszczania aktów
erekcyjnych pod co najmniej dwa lub trzy nowe
obiekty. Jednak najdziwniejsza historia związana jest z
ostatnią uroczystością tego typu, czyli wmurowaniem
kamienia węgielnego pod budowę gimnazjum
/2000.11.11/. Mówi się, że los bardzo często bywa
przewrotny i tak się właśnie stało tym razem. Ozdobna
gilza, w jakiej umieszczono akt erekcyjny gimnazjum
wykonana została z łuski po pocisku artyleryjskim, który
wystrzelony został w czasie wojny w kierunku
Mszczonowa. Czy to nie dziwne, że to co przed
dziesiątkami lat przyczyniło się do niszczenia miasta
później stało się symbolem jego rozbudowy?
Warto jeszcze zaznaczyć, że powstawaniu
gimnazjum od samego początku towarzyszyły
„wybuchowe" historie. Przez pewien czas nadzór nad
placem budowy sprawowali saperzy Wprowadzenie
nadzoru saperskiego okazało się konieczne po tym jak
pod koniec września 2000 r. w jednym z wykopów
budowlanych znaleziono pociski haubiczne z czasów II
wojny światowej. Pociski te były pamiątką po
żołnierzach Wehrmachtu, którzy stacjonowali podczas
okupacji w stojącej po sąsiedzku starej szkole
podstawowej.
Czy teraz stać kogoś na takie stypendium?
Doktor Jan Józefecki autor monografii
Mszczonowa, poszukując materiałów dotyczących
historii naszego miasta w Archiwum Głównym Akt
Dawnych, natrafił na ciekawy dokument świadczący o
tym, iż przyznawanie stypendiów dla szczególnie
uzdolnionych młodych ludzi ma w Mszczonowie o wiele
starsze tradycje niż się wszystkim mogło wydawać. Z
treści tego dokumentu wynika, że w 1784 roku Magistrat
Miasta Królewskiego Mszczonowa wyłożył 200 zł na
wyprawę sławetnego Marcina Woyciechowskiego do
Akademii Krakowskiej gdzie miał on pobierać nauki
sztuki lekarskiej.
Oto treść dokumentu wystawionego w 1784 roku
dla Magistratu Miasta Królewskiego Mszczonowa przez
króla Stanisława Augusta, zachowana w kopii w AGAD
w aktach tzw. „Metryki Litewskiej" w księdze nr 94 w
dziale VII.
„My Stanisław August z Bożej łaski król Polski, Wielki
Książę Litewski, Ruski, Pruski, Mazowiecki etc.etc.. Na
memoriał miasteczka naszego Mszczonowa, które
dopełniając uniwersału naszego za zdaniem Rady przy
Boku Naszym Nieustającej, względem wyprawy ucznia
do Akademii Krakowskiej na naukę sztuki lekarskiej, z
trzech powołanych sławetnego Marcina
Woyciechowskiego syna obywatela mszczonowskiego
wybrało i uprasza więc o pozwolenie użycia sumy
tymże uniwersałem przypisanej. My król za zdaniem
Rady przy Boku Naszym Nieustającej, iżby wyprawa
sławetnego Woyciechowskiego z miasteczka naszego
Mszczonowa do Akademii Krakowskiej na ucznia sztuki
lekarskiej wybranego determinowana, tym
niezawodniej do skutku doszła, oświadczamy: że
sławetny Magistrat Mszczonowski sumy złotych 200 z
kasy propinacyjnej pod obowiązkiem kwitu w
Departamencie Policji złożenia, użyć może. Rezolucję
tą za zdaniem Rady, ręką własną podpisaną,
pieczątką tejże Rady stwierdzić rozkazaliśmy.
Pan w Warszawie dnia XXX mca lipca roku
Pańskiego MDCCLXXXIV, a panowania naszego XX
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
roku. Stanisław August król."
Nie wiadomo niestety jak zakończyła się
„ekspedycja sławetnego Marcina Woyciechowskiego
do Krakowa na naukę". Dla wyjaśnienia dodać należy
tylko, że owe 200 złotych w które wyposażono go na
drogę stanowiło 1/10 część całorocznego budżetu
miasta. Aby uświadomić sobie jak olbrzymia to była
kwota wystarczy przyrównać ją do dzisiejszego
miejskiego budżetu. Gdyby Marcin Wojciechowski
udawał się na studia nie w XVIII wieku, ale na przełomie
XX i XXI stulecia otrzymałby z miejskiej kasy aż dwa
miliony złotych.
Jajka i mleko zamiast kolei
W chwili obecnej Mszczonów odzyskuje należne
mu poczesne miejsce w rodzinie mazowieckich miast.
Przez ostatnie półtora wieku pozostawał w cieniu
swego dużego sąsiada - Żyrardowa. Nie wszyscy,
jednak wiedzą jak to się stało, że w połowie XIX stulecia
wiekowe miasto Mszczonów pozwoliło się zdominować
fabrycznej osadzie wyrosłej na gruntach niewielkiej
Rudy Guzowskiej. Aby zrozumieć jak doszło do
osłabienia Mszczonowa należy choć pobieżnie
przypomnieć sobie jego historię.
Po raz pierwszy nazwa Mszczonów pojawia się w
oficjalnych dokumentach w połowie XIII wieku, jednak
wiadomo, że już w wieku XII Mszczonów był książęcą
wsią targową. Miejscowość od wieków spełnia rolę
ośrodka handlowego. Jej dogodne położenie na
szlaku bursztynowym wiodącym z północy na południe
sprzyjało rozwojowi handlu, rolnictwa i rzemiosła. Dzięki
atrakcyjnej lokalizacji wieś szybko rozrosła się w dużą
osadę, którą 22 marca 1377 roku książę mazowiecki
Ziemowit III podniósł do godności miasta. Silne i
zamożne miasto było nawet przez pewien czas stolicą
dawnego powiatu ziemi sochaczewskiej. Swoją
znaczącą pozycję w regionie straciło jednakże na
skutek: zniszczeń wojennych i często nawiedzających
je pożarów. Degradację Mszczonowa
przypieczętował natomiast mało znaczący dla
ówczesnych włodarzy miasta fakt przeprowadzenia
Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej poza jego terenami.
Przebieg kolei wyznaczono w okolicach sąsiedniej
Rudy Guzowskiej, co przyczyniło się następnie do
powstania przemysłowego Żyrardowa. Bliskość tak
dużego ośrodka przemysłowego nie sprzyjała
rozwojowi Mszczonowa. Miasto próbowało wprawdzie
oprzeć swą egzystencję na wielowiekowych
tradycjach rzemieślniczych, jednak niewielkie,
rodzinne zakłady nie mogły w znaczący sposób
wpłynąć na przyspieszenie jego rozbudowy i
skutecznie konkurować z szybko rosnącym w siłę
uprzemysłowionym sąsiadem.
Cóż jednak spowodowało, że Mszczonów będący
w tamtym czasie najliczniejszym miastem w okolicy
został pominięty przy projektowaniu trasy kolejowej.
Przede wszystkim dlatego, że Kolej WarszawskoWiedeńska z racji na osobę Wielkiego Księcia miała
połączyć ze sobą Warszawę ze Skierniewicami, gdzie
to znajdował się książęcy pałac zimowy. Jednak nic tak
naprawdę nadal nic nie stało na przeszkodzie, aby do
połączenia tego nie mogło dojść przez Mszczonów. A
jednak, jak się okazuje trasy kolejowej na swoim terenie
nie chcieli sami mszczonowianie. Obawiano się
bowiem, że z powodu przejeżdżających parowozów
krowy nie będą dawać mleka, a kury przestaną się
nieść. Powody te mogą się nam dziś wydawać błahe, a
wręcz śmieszne, ale na pewno takimi nie były dla
naszych pradziadów. W każdym bądź razie jajka i
mleko, były w XIX stuleciu ważniejsze dla mszczonowian
niż żelazna droga, której prawdziwe znaczenie
zrozumiano dopiero później gdy już niestety nic nie
można było zmienić, ani poprawić.
Należy sobie jednak zadać pytanie, jaka nauka
płynie z tego wydarzenia dla nas współczesnych?
Przede wszystkim taka, że nie należy lekceważyć
żadnych tras komunikacyjnych i dlatego w
Mszczonowie powinniśmy budować obwodnicę,
rozbudowywać bocznicę i zabiegać o powstanie
zapowiadanego terminalu oraz jak można najsilniej
walczyć o to, aby w przypadku koncepcji budowy
autostrady wybrano tzw. wariant samorządowy,
zakładający jej przebieg wysokości Góry Kalwarii, czyli
m.in. przez południowe tereny naszej gminy.
Jaka tajemnica wiąże się z kościołem w
Lutkówce?
Lutkówka jest bardzo interesującym zakątkiem
gminy Mszczonów. Atutem tej niewielkiej wsi położonej
HISTORIA
Kosciół w Lutkówce
w odległości 14 kilometrów na wschód od Mszczonowa
oprócz pięknych lasów jest zabytkowy modrzewiowy
kościółek. XVI wieczna świątynia w Lutkówce jest
najstarszym tego typu obiektem sakralnym na
Mazowszu. W ciągu ostatnich kilku lat kościółek
przeszedł szereg remontów, tak więc podziwiać go
teraz można w pełnej krasie. Świątynia jest prawdziwą
architektoniczną perełką i z pewnością jest godna
obejrzenia. Przyglądając się jej jednak uważnie na
pewno zauważymy, iż nie pasuje ona do
mazowieckiego krajobrazu. Wieża kościółka jest jakby
żywcem przeniesiona z kresów przedrozbiorowej
Rzeczypospolitej. Nawet specjaliści dopatrują się w niej
podobieństw do cerkwi. No cóż - może budowniczy
kościoła podpatrzył gdzieś na wschodzie takie
rozwiązanie i później zastosował je przy budowie. Nic
podobnego- wszystko wskazuje na to, że ze wschodu
do Lutkówki przywieziono nie tylko zamysł takiego
architektonicznego rozwiązania, ale cały(!) kościół, a
właściwie cerkiew. Dawna świątynia w Lutkówce stała
w zupełnie innym miejscu niż obecna. Podobno
„zapadła się" ona przed setkami lat. Gdzie, dlaczego i
kiedy to się stało - nikt już nie jest w stanie tego
stwierdzić. Może kiedyś przypadkowo - podczas jakiejś
budowy - uda się natrafić na jej pozostałości. Obecną
światynię po prostu przywieziono do Lutkówki. Jakie
były powody tak skomplikowanej operacji tego także
nie wiadomo. Wydaje się przecież, że prościej
zbudować coś na miejscu niż transportować w
częściach z odległych stron. Stare opowieści niestety
nie wyjaśniają szczegółów wydarzenia. Wiadomo tylko,
że „modrzewiowa perła z Lutkówki" przed wieloma laty
zdobiła jakieś inne wzgórze, w zupełnie innej części
kraju.
Jagiełło w Osuchowie
Mszczonów powstał na szlaku bursztynowym
wiodącym z na południa Europy nad Bałtyk. Położenie
na tak istotnym trakcie sprawiało, że praktycznie nikt z
podróżujących z południa na północ i odwrotnie nie
omijał Mszczonowa. Niestety tak naprawdę niewiele
wiemy o tym, który z królów, książąt i wielmożów dawnej
Polski przejeżdżał przez ziemię mszczonowską. Z reguły
w żadnych dokumentach nie odnotowywano pobytu
w bądź co bądź niewielkiej i małoznaczącej mieścinie.
Inaczej już jednak bywało z położonymi w naszym
najbliższym sąsiedztwie siedzibami szlacheckimi i
magnackimi. Radziejowice i Osuchów nie narzekały
nigdy na brak dostojnych gości. Warto przy tej okazji
przypomnieć, że najstarsza wzmianka o Osuchowie
została zapisana w kronice Jana Długosza, a dotyczyła
ona pobytu w tej miejscowości w grudniu 1410 roku
króla Władysława Jagiełły. Aby upamiętnić to
wydarzenie w parku osuchowskiego pałacu
umieszczono specjalną tablicę. Jeszcze do niedawna
dostojnie rozpościerała się nad nią rozłożysta korona
datowanego na XIV wiek wiązu
drobnoszypułkowatego. Drzewo to na pewno
pamiętało przyjazd monarchy. Niestety dwa lata temu
wichura połamała olbrzymie drzewo. Nie pomogły
nawet stalowe liny, które zabezpieczać miały wiąz
przed rozdarciem. Może jednak kiedyś ze starego pnia
wyrosną jeszcze młode pędy i wiąz zaszumi nam
opowieść o władcy mocarzu, który w Osuchowie
rozpamiętywał swe historyczne zwycięstwo nad
Zakonem Krzyżackim.
Ukryty majątek
Był czwartek 6 września 1962 roku. Z samego rana
mieszkaniec podmszczonowskiej wsi Czekaj właśnie
rozpoczynał oranie swego pola. Nim jednak na dobre
rozpoczął pracę jego pług wyorał z ziemi dziwne
gliniane naczynie, w którym jak się okazało był ukryty
prawdziwy skarb. Z pękniętego dzbana wysypały się
setki monet. Rolnik nie zdawał sobie sprawy z tego,
jakiego odkrycia udało mu się dokonać. Dopiero
przybyli na miejsce dziennikarze Życia Żyrardowa
zorientowali się, że monety pochodzą z czasów
panowania króla Jana Kazimierza. Któż tam mógł je
zakopać - prawdopodobnie już na zawsze pozostanie
tajemnicą. Można jednak przypuszczać, że
w niepewnym okresie szwedzkiego potopu w obawie
przed rabunkiem mógł je ukryć, jakiś bogaty szlachcic
lub kupiec. Trzeba też niestety przypuszczać, iż
najpewniej nie udało mu się wyjść cało z wojennej
zawieruchy i dlatego też jego majątek musiał
w podmszczonowskiej ziemi czekać na swego nowego
właściciela przez następnych 300 lat.
Dziennikarskie przepowiednie
Pierwszego kwietnia w lokalnym radiu
wyemitowano prima aprillisową informację, że w
Mszczonowie odnaleziono pozostałości zabudowań,
które są starsze od Biskupina. Niewiele osób dało się
nabrać na ten żart. Mszczonów starszy od Biskupina,
cóż to za absurd, mogli wymyślić coś bardziej
wiarygodnego - komentowali informację
zdegustowani słuchacze.
Jakież jednak było ich zdziwienie, gdy w niespełna
dwa tygodnie później na terenach przemysłowych
miasta pracownicy firmy budowlanej faktycznie
natknęli się szczątki pradawnej osady. Zaraz potem
tam gdzie miały zacząć powstawać hale produkcyjne
zagranicznej firmy swe stanowiska ulokowali
archeolodzy pod kierownictwem Piotra Świątkiewicza.
To on jako pierwszy poinformował media, że w
Mszczonowie natrafiono na ślady sezonowej osady z
okresu kultury trzcinieckiej. A najdziwniejsze w tym
wszystkim było to, że mszczonowskie znalezisko
faktycznie okazało się starsze od Biskupina i to aż o całe
1000 lat. Osadę założyli przed 3600 laty pasterze, którzy
wybrali te tereny na letnie pastwiska dla swego bydła.
Dociekliwi mszczonowianie właściwie od zaraz zaczęli
spekulować skąd mogli przybyć dawni hodowcy.
Złośliwcy bez wahania odpowiadali, że zapewne z
sąsiedniego Żyrardowa. Jednak dla „prawdziwych",
lokalnych patriotów już wszystko było jasne - to
Mszczonów jest najstarszą miejscowością na
Zachodnim Mazowszu. Za nic miano tłumaczenia
archeologów, że powstania osady pod żadnym
pozorem nie należy wiązać z założeniem miasta. Gród
nad Okrzeszą był znowu górą nad swymi sąsiadami.
Przez kilka tygodni miasto z zaciekawieniem śledziło
archeologiczne odkrycia. Ostatecznie na
podmszczonowskich błoniach odnaleziono ślady
chaty prawdopodobnie konstrukcji plecionkowej i
usytuowane przy nim palenisko, a także kilka
fragmentów naczyń glinianych i krzemiennych
narzędzi.
Czy w obie te sprawy należy z sobą łączyć?
We wrześniu `39 roku przez Mszczonów lub też
drogami przebiegającymi w jego okolicach
wycofywało się wiele oddziałów polskiej armii. O
niektórych z nich mieszkańcy do dziś wspominają w
swych opowieściach. Taki właśnie nieduży oddział
pozostał w pamięci osób mieszkających w
Radziejowicach. Żołnierze ci przez krótki okres
obozowali w lesie pomiędzy Radziejowicami a Budami
Starymi. Podobno mieli z sobą duże ilości pieniędzy,
które -jak twierdzą miejscowi- niszczyli. Czy pieniądze te
pochodziły z pułkowego skarbca, czy też z zupełnie
innego miejsca tego nie wiadomo. Do końca też nie
zostało wyjaśnione, czy cały cenny ładunek udało im
się zniszczyć. Faktem natomiast pozostaje, że w
późniejszych latach wojny na gajowego
mieszkającego w pobliżu dawnego miejsca
stacjonowania wojska napadnięto i to w celach
rabunkowych. Było to wyjątkowo tragiczne
wydarzenie. Napastnicy nie pozostawili przy życiu
nikogo z rodziny gajowego. Czy jednak obie te sprawy
można ze sobą łączyć? Czy gajowy mógł coś wiedzieć
na temat ukrytych pieniędzy? I, czy w ogóle wojsko
pozostawiło w radziejowickim lesie jakiekolwiek
kosztowności - tego już chyba nigdy nie uda się
wyjaśnić.
I znowu wszystko przez kobietę
Radziejowice słyną ze swych przepięknych
zabytków. Pałac, kościół, dworek, wozownia, wszystkie te obiekty są godne uwagi i często opisywane
w różnego rodzaju publikacjach. Niewiele jednak osób
zauważa, że w Radziejowicach jest jeszcze jeden
niezwykłej urody i wartości zabytek, a mianowiciealeja lipowa. Szpaler drzew ciągnie się od kościoła
parafialnego - po pałac, a później jeszcze dalej, wzdłuż
zachowanego do dziś fragmentu traktu śląskiego, aż
do trasy Warszawa -Katowice. Z tą właśnie aleją wiąże
się ciekawa legenda, z której wynika, że drzewa
posadzono jako zadośćuczynienie za..... grzechy. I to
grzechy nie byle kogo, bo samego króla Jana
Kazimierza i nie z byle kim bo z Heleną Radziejowskążoną magnata Hieronima Radziejowskiego. Drzewo, za
każdy moment słabości. Oj, uzbierało się. I jak to
możliwe przecież mąż musiał coś podejrzewać?
ALEJA LIPOWA - TRAKT ŚLĄSKI Okazuje się jednak, że na początku romans króla z
piękną poddaną rozwijać się mógł prawie
niezauważony. Radziejowice są oddalone od
Warszawy o dzień drogi konno, więc król wyjeżdżając
ze stolicy w stronę Śląska, mógł często odwiedzać
magnata i jego urodziwą małżonkę. Później gdy już
wszystko wyszło na jaw Radziejowski odpłacił królowi z
nawiązką. Za niespełnione ambicje, nieotrzymane
urzędy i godności, a także za uwiedzenie żony
(kolejność powodów pozostaje do uzgodnienia)
walnie przyczynił się do sprowadzenia Szwedów do
Polski. Potop szwedzki, który na pięć lat zalał
Rzeczypospolitą był wyjątkowo krwawym epizodem
w historii naszego kraju. Pochłonął on morze ludzkich
istnień oraz unicestwił wiele wiosek i miast. Aż trudno się
powstrzymać od stwierdzenia: “i znowu wszystko przez
kobietę”...
Skąd nazwa twojej miejscowości
Do dziś nie wiadomo skąd wzięła się nazwa
miejscowości Mszczonów. Złośliwi twierdzą, że od
mściwości jego mieszkańców, ale bardziej
prawdopodobne wydaje się, że jednak od
słowiańskiego imienia Mszczon, które być może nosił
założyciel Mszczonowa. Na starych mapach i
pieczęciach - najczęściej spotyka się napis Mscono lub
Msconow. Czy ktoś ustali kiedyś co na pewno legło u
podstaw nazwy Mszczonów? Trudno powiedzieć.
Okoliczne miejscowości mają trochę więcej szczęścia i
w ich przypadku określenie od czego zaczerpnęły
swoje nazwy nie jest, aż tak kłopotliwe, co wcale nie
znaczy, że badanie genezy ich imienia nie jest równie
pasjonujące. Wszelkie Budy - noszą swoje nazwy na
pamiątkę budników, czyli wolnych ludzi, którzy w
trudzie karczowali leśne ostępy i tam zakładali swoje
siedziby, a wycięte drzewa przerabiali m.in. na węgiel
(budników zwano też niekiedy smolarzami). Piekary
pewne „zwą się od rzemieślników" parających się
wiadomym zajęciem, choć pojawiają się też hipotezy,
że od pieczar, dziur w ziemi. Wiele wsi położonych w
okolicach Mszczonowa zaczerpnęło swoje nazwy od
nazwisk rodzin, jakie w nich mieszkały. Tak właśnie jest z
Osuchowem (Osuchowscy), Karnicami (Karniccy), czy
też i tu uwaga .... Gnojną (Gnoińscy). Tak,
najprawdopodobniej między bajki należy włożyć
opowieści o nazwie pochodzącej od gnijących
ciałach wrogów zalegających na polach Gnojny.
Choć z samymi tymi ludzkimi pozostałościami po
gnoińskiej bitwie jest jednak coś na rzeczy, ale o tym
napiszę dopiero w kolejnej krótkiej opowieści. Póki co
przejdę do najciekawszej -jak mi się wydaje- historii
dotyczącej nazewnictwa, a związanej z położonymi
tak licznie w naszej okolicy Hutami. Huta Zawadzaka,
Huta Partacka, Huta Żabiowolska- pochodzą od
prawdziwych hutników! Okazuje się bowiem, że przed
wiekami, z racji na wyśmienitej jakości piasek, na nasze
tereny sprowadzono hutników szkła. Z upływem lat huty
zamykano, a wyrosłe wokół nich siedliska pomimo tego
nadal z przyzwyczajenia nazywano Hutami i tak
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
25
ZHISTORIA
ŻYCIA GMINY
pozostało do dziś. Szkoda tylko, że w tych
miejscowościach trudno już dziś szukać śladów po
dawnych twórcach szkła. Wszystko zostało przykryte
przez „codzienność", towarzyszącą normalnemu
ludzkiemu bytowaniu. Pola były orane, powstawały
coraz nowe domy, a wiele śladów zamierzchłej historii
nawet jeśli przetrwały działalność rolników i
budowlańców najzwyczajniej trafiała na wysypiska,
jako coś zupełnie niepotrzebnego. Na szczęście jedna
z takich hut, z niewiadomej przyczyny, nie „obrosła"
zabudową mieszkalną i dzięki temu ślady po niej
przetrwały do dziś. W osuchowskim lesie w wiadomym
tylko nielicznym miejscu jeszcze do niedawna znaleźć
można było różnokolorowe sople szklane, które były
odpadem powstającym podczas właściwej produkcji.
Część z nich zgodnie z zapewnieniem anonimowego
znalazcy ma w niedalekiej przyszłości zostać
zdeponowana w mszczonowskiej Izbie Pamięci i wtedy
będą je mogli podziwiać wszyscy mieszkańcy naszej
gminy.
Na zakończenie historii o nazwach miejscowości
krótko odniosę się jeszcze do Woli Polskiej, jaka leży
niedaleko Mszczonowa, ale już w gminie Puszcza
Mariańska. Wola Polska w okresie zaborów nosiła
nazwę Wola Cesarska. Po odzyskaniu niepodległości
mieszkańcy szybko uporządkowali jednak ślady po
niechcianych rządach. I dobrze, że nie wzięli oni
przykładu z Polaków mieszkających w podłódzkich
Aleksandrowie i Konstantynowie ;)
Gnoińskie pole bitewne
We wcześniejszych historiach opisywanych w tym
cyklu są przytoczone dwie legendy mówiące o
bitwach z Tatarami i Szwedami, jakie miały być
Tatarzy (autor A.Klejn)
stoczone przez naszych dziadów. Do dziś w okolicach
Gnojny rzeczywiście można natknąć się na kamienne
kule, misiurki, groty strzał, ale także ... bagnety
pochodzące z XVIII wieku. Dla osób, które mają choć
trochę pojęcia o historii broni połączenie tego
wszystkiego w jedną całość wydaje się dość dziwne.
Uzbrojenie pochodzące z różnych okresów w jednym
miejscu, jak to pogodzić? Czyżby pola pod Gnojną
były regularnym polem walk na przestrzeni wieków. Jest
to prawdopodobne, ale jak się okazuje znaleźć też
można znacznie prostsze wytłumaczenie takiego stanu
rzeczy. W rozwiązaniu tej zagadki z pomocą przychodzi
nam literatura. Hrabia Henryk Rzewuski w swoim
opowiadaniu zatytułowanym SAWA opisuje bitwę,
jaką pod Mszczonowem, między innymi na grobli
dużego stawu, stoczyli konfederaci barscy pod wodzą
Sawy- z wojskami moskiewskimi. Sawa był bohaterskim
żołnierzem i zdolnym dowódcą, pochodzenia
kozackiego. Podczas bitwy mszczonowskiej został
ciężko ranny, a później schwytany przez Moskali zmarł
w Mszczonowie. Opis działań konfederatów i wojsk
Pułaski na czele konfederatów barskich (Józef Chełmoński)
carskich na naszym terenie, sporządzony przez
Hrabiego Rzewuskiego, jest niesamowicie ciekawy i
szczegółowy. Wszystko wskazuje na to, iż obok
beletrystyki calkiem sporo w nim faktów i aż dziwne, że
do tej pory tekstem nie zajął się żaden historyk piszący o
26
dziejach naszego miasta.
Józef Sawa-Caliński to obok Kazimierza Pułaskiego
jeden z najsłynniejszych dowódców Konfederacji. Jak
podają źródła: „na czele utworzonego przez siebie 2tysięcznego oddziału Kozaków walczył przeciwko
Rosjanom na terenie niemal całej Rzeczypospolitej
odnosząc szereg sukcesów. Zmarł na skutek ran
odniesionych w przegranej potyczce pod Szreńskiem
(1771)."* Jego grób do dziś nie został odnaleziony. Więc
może Sawa spoczywa we Mszczonowie, a jego
biografowie mylnie podają miejsce jego zgonu?
* onet.pl portal wiedzy
Na pomoc królowi
Osuchów z Tunikami, leżącymi obecnie w gminie
Biała Rawska, łączy leśna droga, która jeszcze do lat 70
ubiegłego wieku była zupełnie nieprzejezdna. Grzęzły
w niej samochody i wozy konne. Przejazd po
zabagnionym terenie możliwy był właściwie tylko zimą,
podczas mrozów. Najwyraźniej o jej złym stanie nie
wiedział także XVII-wieczny monarcha Jan Kazimierz,
bo jak wieść gminna niesie, ponoć królewska kareta
ugrzęzła kiedyś w osuchowskim lesie. Sytuacja zdawała
się beznadziejna. Nocne spotkanie z wilkami mogło się
okazać zabójcze nawet dla dobrze uzbrojonego
orszaku jego królewskiej mości. Jan Kazimierz miał
jednak wiele szczęścia do prostych ludzi. Raz z ich
pomocy skorzystał w Pieninach, gdy w wąwozie
natknął się na podjazd szwedzki. Wtedy -jak to pięknie
opisuje w Potopie Henryk Sienkiewicz - górale ocalili mu
życie. W osuchowskim lesie przyszli mu w sukurs chłopi z
Tunik. Na przyniesionych długich drągach podnieśli
karetę z błota i zanieśli, aż swojej wsi. W zamian za
wsparcie monarcha nadał im podobno szlachectwo i
tak w Tunikach powstał zaścianek szlachty, zwanej
drążkową. Czy to właśnie z Tunik wywodzi się nazwisko
Drążkiewicz? Wielce prawdopodobne, ale niestety
obecnie nikt o tym nazwisku we wsi nie mieszka.
Kolejny unicestwiony kościół?
Po raz pierwszy z legendą o znikającym kościele
zetknąłem się w Lutkówce. Tam świątynia miała się
ponoć zapaść pod ziemię za grzechy parafian.
Znacznie później opowieść o unicestwionym kościele
usłyszałem w Osuchowie. Wśród jego mieszkańców
zachowała się legenda o kościele, który stał po lewej
stronie drogi wiodącej od Osuchowa do Piekar. Do dziś
są tam tereny bagienne. Przed wiekami bagno to
pochłonęło podobno stary budynek sakralny, a także
stojący w jego pobliżu dwór szlachecki. Czy w tym
przypadku także zawiniły ludzkie, nieczyste sumienia?
Boję się nawet zaryzykować takie twierdzenie, gdyż już
opowieści o zatwardziałych grzesznikach z Lutkówki,
przyjaciół mi nie przysporzyły. W każdym razie dwie
podobne opowieści dotyczące tak blisko z sobą
sąsiadujących miejscowości pozawalają
podejrzewać, że w historiach tych tkwi może jednak
ziarnko prawdy. Być może naprawdę przed wiekami w
okolicy stał, gdzieś kościół, który pobudowano na
podmokłym terenie i dlatego runął, a pozostałości po
jego istnieniu przechowały się jedynie w historiach
opowiadanych z pokolenia na pokolenie.
Miejsca pamięci, o których zapomniano
Przeglądając mapę okolic Mszczonowa
zauważyłem, że niedaleko miasta znajdują się trzy
pomniki. Znam tereny podmszczonowskie i trochę
zdziwiły mnie kartograficzne oznaczenia. Nie
pamiętałem, aby w: Wólce Wręckiej, Wymysłowie i
okolicach Gnojny stały, jakieś obeliski. Postanowiłem
więc udać się jeszcze raz do tych miejscowości i
rozpytać wśród mieszkańców co wiedzą o
umieszczonych na mapie obiektach. Okazało się, że
wszędzie wzbudzałem całkowite zdziwienie. Nikt nic nie
wiedział. Starałem się dotrzeć do najstarszych
mieszkańców i wszędzie słyszałem jedną odpowiedź„żadnych pomników w naszej wsi nie ma i nie było".
Skąd więc wyraźne oznaczenia na mapie, pomyślałem
ponownie? Zacząłem podejrzewać, że być może są to
jakieś stare zapomniane zbiorowe mogiły, kopiowane
przez lata z mapy na mapę, przez kartografów
korzystających z pracy swoich poprzedników. Gdy
zacząłem rozpytywać o stare groby, albo zapomniane
krzyże mieszkańcy nie reagowali już tak jednoznacznie
jak wcześniej. Okazało się, że w miejscu oznaczonym
na mapie w Wólce Wręckiej stał kiedyś stary drewniany
krzyż, ale przed laty przewrócił się, a później zmurszał w
trawie. Miejsce „niby-pomnika" w Wymysłowie
pokrywa się natomiast z murowaną kapliczką, stojącą
po prawej stronie drogi do Piekar. Zaś w okolicach
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
Gnojny- mniej więcej w punkcie oznaczonym przez
kartografów- znajduje się zapomniana mogiła
niemieckiego żołnierza, który poległ w 1939 roku.
Podobno grobem tym zajmuje się jedynie były leśnik,
którego nazwiska niestety nie udało mi się już ustalić.
Można założyć, że nieistniejący już dziś krzyż w Wólce
Wręckiej i kapliczka w Wymysłowioe to stare mogiły,
które kryją ciała z pierwszej wojny światowej, powstania
styczniowego lub ludzi zmarłych w wyniku jakiejś zarazy.
Tak jak pisałem wcześniej jest bardzo
prawdopodobne, że kartografowie tworząc mapy
kopiowali je sukcesywnie ze starszych egzemplarzy,
nanosząc jedynie aktualne poprawki i stąd cale
zamieszanie. Sprawy „pomnika" w Gnojnie nie traktuję
jednak, jako wyjaśnionej. Nie widzę powodów, aby
twórcy polskich map, w tak nieodległych czasach, jak
okres powojenny, oznaczali mogiłę żołnierza
Wehrmachtu, jako miejsce pamięci. Czyżby więc
Gnoińskie lasy coś jeszcze przed nami ukrywały.
Popuszczając wodzę fantazji pomyślałem przez chwilę,
że może to mogiła ofiar opisywanej już w naszym cyklu
bitwy z okresu konfederacji barskiej. Śmiała hipoteza,
ale kto wie… Do mieszkańców Wólki Wręckiej zwracam
się natomiast z apelem o ponowne postawienie krzyża
w miejscu, w który kiedyś prawdopodobnie zostali
pochowani nasi nieznani przodkowie. Drodzy Państwo,
najwyraźniej ten przydrożny krucyfiks w Waszej wsi nie
stał przypadkowo.
Cudowny klimat Osuchowa
Ostatnia historia, jaką chcę zamieścić w moim
cyklu legend i opowieści niezwykłych także dotyczyć
będzie Osuchowa. Tak się składa, że miejscowość ta
obfituje w ciekawe historie. Tym jednak razem temat,
który podejmuję jest całkowicie prawdziwy i dotyczy
faktów, ale niestety tych, którym historia nie pozwoliła
zaistnieć.
Oddalony o około 10 kilometrów na południe od
Mszczonowa, Osuchów, leży w leśnej otulinie. Jego
okolice to najwyżej położony teren Niziny
Mazowieckiej. Wieś znajduje się, aż o 100 metrów wyżej
niż Warszawa! Specyficzne położenie sprawia, że
klimat Osuchowa jest zbliżony do sudeckiego. Na
terenie założonego tu w 1982 roku rezerwatu leśnego
noszącego nazwę GRĄDÓW OSUCHOWSKICH spotkać
można wiele gatunków roślin typowych dla Sudetów.
Wszystko to przyczyniło się do tego, że niejednokrotnie
okolice Osuchowa nazywane są DACHEM MAZOWSZA,
albo małymi Sudetami pomiędzy Łodzią a Warszawą.
Osuchow - “dach Mazowsza” (centrum miejscowości)
O cudownym klimacie osuchowskim wiemy dziś bardzo
dużo, ale czy potrafimy go wykorzystać? A może tak
wrócić do planów, o których dziś zapomniano?
Mieszkańcy dzisiejszego Osuchowa nie zdają sobie
nawet sprawy z tego, że przed II wojną światową
Szwedzi planowali wybudowanie w Osuchowie i jego
okolicach sieci sanatoriów dla osób z problemami
krążenia. Niestety najazd hitlerowski pokrzyżował
realizacje ich zamierzeń. Po wojnie zapomniano o
projekcie, a ja dowiedziałem się o nim całkowicie
przypadkowo od krewnego inżyniera geodety Józefa
Rodkiewicza, który przygotowywał plany geodezyjne
pod niedoszłe szwedzkie inwestycje. Józef Rodkiewicz
był po wojnie członkiem Zarządu Związku Mierniczych
RP. Plany jakie sporządził przed około 70 laty na pewno
są jeszcze dostępne w geodezyjnych archiwach.
Pozostaje tylko pytanie, czy znajdzie się kapitał
zainteresowany wybudowaniem sanatoriów w
Osuchowie?
Jeżeli znane są Państwu inne dziwne
opowieści i legendy związane z
Mszczonowem i pobliskimi
miejscowościami napiszcie do nas, a my
chętnie je wydrukujemy.
Piotr Dymecki
Merkuriusz szkolny
HISTORIA
Przedwojenne fotografie
Odnalezione zdjęcia Gnojny i jej dziedziców
Niedawno w Merkuriuszu ukazał
się wywiad z Heleną Sobczak, która
przed wojną była pokojówką w dworze
państw Bieleckich w Gnojnie. Nasza
rozmówczyni opowiedziała w nim o
swoich młodych latach, a także „na
pamiątkę przyszłym pokoleniom"
przekazała wszystkie informacje,
jakie zapamiętała o rodzinie
Bieleckich i ich nieistniejącym już
domu. Materiał ten zilustrowaliśmy
jedynymi dwoma zachowanymi
fotografiami- hrabiego i jego żony, a
także dworku w Gnojnie.
Dołączyliśmy też do publikacji grafiki
wykonane przez samego Szymona
Kobylińskiego, który całą okupację
spędził w sąsiednich Mściskach
Hrabia Bielecki i jego małżonka
Eugenia byli niezwykłymi ludźmi
cieszącymi się powszechnym
szacunkiem mieszkańców
przedwojennego Mszczonowa,
Gnojny i całej okolicy. Szkoda tylko, że
tak niewiele pamiątek po nich
pozostało. Wiedzę na temat rodziny
czerpać można tylko z fragmentów
„Zbrojnego psa", autorstwa
Szymona Kobylińskiego oraz
spisanych w Merkuriuszu
wspomnień Heleny Sobczak.
Obrazy przedwojennej Gnojny, a
także wizerunki jej dziedziców
zachowały się natomiast jedynie na
wymienionych wcześniej grafikach
Szymona Kobylińskiego i dwóch
zdjęciach, które przetrwały do
naszych czasów w albumie rodziny
Sobczaków.
Z tej racji, że dwór w Gnojnie został
zburzony w okresie PRL-u nie
liczyliśmy już na odnalezienie
kolejnych dokumentów (obecnie na
terenie majątku jest posiadłość
Jacka Czeczota). Jakież jednak
było nasze zdziwienie, gdy
niedawno skontaktowała się z nami
pani Sobczak i poinformowała, że
pragnie przekazać Wirtualnemu
Muzeum Ziemi Mszczonowskiej
następne siedem fotografii,
nadesłanych do niej przez Zofię
Błaszczyk (z d. Spitzbarth), krewną
pani Eugenii Bieleckiej, która
wychowywała się u niej wraz z
siostrą Marylą.
Zdjęcia te są niezwykle cenne. Na
jednym z nich widzimy państwa
Bieleckich, drugie przedstawia
hrabiego i jego wiernego
przyjaciela, dobermana Franta
(opisanego i namalowanego przez
Szymona Kobylińskiego). Dwa
zdjęcia ilustrują też pracę ogrodnika
z Gnojny, który - jak wspominała
pani Helena Sobczak- stworzył
malowniczy ogród i szczycił się
niesamowitymi plonami
uprawianych warzyw. Faktycznie
słoneczniki i pomidory uwiecznione
na zdjęciach robią wrażenie.
Eugenia i Henryk Bieleccy (1940)
Dwór w Gnojnie widziany od
strony ogrodu (1940)
Publikujemy wszystkie otrzymane fotografie, a obok nich zamieszczamy
informacje na temat tego co przedstawiają oraz kto jest ich autorem.
Piotr Dymecki
Hrabia Bielecki ze swoim dobermanem Frantem
Zosia i Maryla Spitzbarth przy słynnych
pomidorach ogrodnika Gnojny
Klomb przed dworkiem, a na nim od lewej Zosia i Maryla
Spitzbarth, które wychowywały się u wujostwa w Gnojnie
Te trzy zdjęcia wykonał
w 1940 roku Jan Ekier,
który ukrywał się
w okresie okupacji
w Gnojnie. Jan Ekier
przeżył wojnę, a obecnie
jest profesorem
w Akademii Muzycznej
i rokrocznie zasiada w jury
konkursu chopinowskiego.
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
27
HISTORIA
Dwie ostatnie fotografie
wykonane również w 1940 roku są
autorstwa Bronisława
Krzeczkowskiego. Pan
Krzeczkowski także ukrywał się w
Gnojnie - jak jego przyjaciel Jan
Ekier. Niestety nie dane mu było
doczekać naszych czasów. Zginął
w powstaniu warszawskim.
Bronisław Krzeczkowski pochodził z
wykształconej i patriotycznej
rodziny. Jak pisze pani Zofia
Błaszczyk - jego ojciec, Konstanty
Krzeczkowski był profesorem Szkoły
Głównej Handlowej i współtwórcą
Instytutu Gospodarstwa
Społecznego. Matka, Romana
Krzeczkowska - w czasie wojny
działała w konspiracji. Przez jakiś
czas ukrywał się u niej bohaterski
rotmistrz Witold Pilecki. Po wojnie
pani Krzeczkowska została
aresztowana i była więziona „na
Rakowieckiej”.
Merkuriusz szkolny
Zofia Spitzbarth (obecnie Błaszczyk)
w słonecznikowym lesie, wyrosłym
w gnoińskim warzywniku
Aleja lipowa w Gnojnie
Poniżej przypominamy wspomnienia Heleny
Sobczak, spisane podczas rozmowy, jaką odbyła
z nią twórczyni Izby Pamięci Ziemi Mszczonowskiej Barbara Gryglewska.
Wspomnienia Heleny Sobczak
(ur. 26.12.1923r.), dotyczące państwa
Eugenii i Henryka Bieleckich,
właścicieli majątku w Gnojnie
Moja druga rodzina
Uważam, że miałam w życiu wiele szczęścia. Przeżyłam bez uszczerbku
straszliwą wojnę. Mam kochającą rodzinę. Pomimo słusznego wieku wciąż jestem
osobą zdrową, aktywną, ze sprawną pamięcią. Moje szczęście polega też na
tym, że ta moja niezawodna pamięć pozwala mi wracać w myślach oraz snach
do czasów, gdy jako nastolatka mieszkałam w Gnojnie. Doświadczyłam tam
wiele dobra od właścicieli tamtejszych dóbr, państwa Bieleckich. Gdy zamykam
oczy jawią się w mej wyobraźni. Stoją obok siebie przed dworkiem. Hrabia Henryk
Bielecki i jego żona Eugenia, którą wspominam szczególnie ciepło. Oboje byli dla
mnie jak druga rodzina. Do końca życia będę się za nich modlić i dziękować
Bogu, że mogłam poznać tak wspaniałych ludzi. Czuję wobec nich dług
wdzięczności i dlatego pragnę podzielić się z mieszkańcami Mszczonowa i okolic
opowieścią o nich.
Jabłka nie dla mnie
Moja matka i ojczym mieszkali w czworakach, jakie stały w pobliżu dworu. Po
skończeniu pięciu klas szkoły powszechnej chciałam zacząć zarabiać, aby
pomóc finansowo rodzinie. Nie byliśmy zamożni. W domu było nawet biednie.
Rodzice zaprowadzili mnie więc do pani Bieleckiej i poprosili, aby pozwoliła mi
zrywać jabłka. Byłam niewysoką i bardzo szczupłą dziewczyną. Dziedziczka
zmierzyła mnie wzrokiem i stwierdziła, że takiej mizeroty jak ja szkoda do ciężkiej
pracy przy jabłkach oraz przy innych pracach w ogrodzie i polu. Chwilę milczała,
a gdy już traciłam nadzieję na to, że dane mi będzie zarobić parę groszy,
odrzekła, że będę mogła pracować, ale jako jej pokojówka. To było naprawdę
duże wyróżnienie. Oczywiście wiele się musiałam nauczyć, aby należycie
wypełniać swoje obowiązki. W dworku nauczono mnie właściwego zachowania.
Ta nauka przychodziła mi o tyle łatwo, że pani Eugenia była bardzo dobrą
nauczycielką, a przy tym szalenie ciepłą i życzliwą osobą.
Niezwykli ludzie
Majątek w Gnojnie był prezentem ślubnym, jaki państwo Bieleccy otrzymali
od matki pani Eugenii, pani Spitzbarthowej. „Starsza Pani" jak ją nazywaliśmy
zamieszkała też później w Gnojnie. Pamiętam dzień jej przyjazdu. Zajechała do
28
Spotkanie Heleny Sobczak z Barbarą Gryglewską, podczas którego
zostały nagrane wspomnienia dotyczące Gnojny i jej dziedziców,
państwa Bieleckich
dworu powozem. Jeden raz w życiu widziałam tak wystawny pojazd. Wszyscy w
okolicy używali zwykłych bryczek lub wolantów, ale nie można ich nawet
porównywać do powozu Starszej Pani.
Państwo Bieleccy byli szczególnymi ludźmi. On był intelektualistą,
inspektorem oświaty. Całe wieczory spędzał w swoim gabinecie na pisaniu i
czytaniu. Jego zasobna biblioteka robiła niesamowite wrażenie. Był oczytany,
niezwykle szarmancki i zawsze elegancki. Pani Eugenia, posiadała niezwykły
zmysł organizacyjny. Zarządzała całym majątkiem. Nie przywiązywała
przesadnego znaczenia do wyglądu zewnętrznego. Oboje czuli potrzebę
niesienia prostym ludziom kaganka oświaty. Postawili w Gnojnie przestronną
szkołę, w której kształciły się dzieci ze wszystkich okolicznych wsi. Fundowali
zdolnym uczniom stypendia. Uczyli miejscowych chłopów jak gospodarzyć.
Postawili przy majątku bardzo nowoczesną mleczarnię, w której wytwarzane były
smaczne sery. Pani Eugenia- mimo tego, że nie była lekarzem - niosła pomoc
medyczną wszystkim potrzebującym. Gdy sama nie dawała rady woziła chorych
do najbliższego gabinetu lekarskiego lub szpitala. Fundowała też biednym
lekarstwa. Pomimo posiadanego majątku i olbrzymiej wiedzy państwo Bieleccy
nie wywyższali się nad swoich poddanych. Hrabia nigdy nie czekał na to, aż ktoś
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
HISTORIA
mu się pierwszy ukłoni. Sztuką było go w przywitaniu wyprzedzić. Kiedyś hrabia
podczas przechadzki po polach spotkał fornala drzemiącego w kucki na
zaoranym polu. Chłop skończył właśnie pracę i ze zmęczenia przysiadł na chwilę.
Gdy zorientował się, że hrabia zbliża się do niego zerwał się na równe nogi. Ten
jednak z uśmiechem poklepał go po ramieniu i dodał, że nie musi się
denerwować, bo ciężko się napracował i ma prawo do zasłużonego
odpoczynku. - Śpij dalej, skoro czujesz zmęczenie - usłyszał od dziedzica. To nie był
odosobniony przypadek. Państwo Bieleccy szanowali pracę innych i nigdy nie
uwłaczali ludzkiej godności. Byli znani z uprzejmości i gotowości do niesienia
bezinteresownej pomocy. W okresie nacjonalizacji zdecydowana większość
okolicznej ludność nie chciała dopuścić do tego, aby utracili majątek. Niestety
nikt tych głosów nie słuchał. Obszarnicy musieli zniknąć z Polski Ludowej raz na
zawsze. Państwu Bieleckim pozostawiono jedną izbę w ich dworku. „Nowy
porządek" przyniósł tym dobrym ludziom wiele upokorzeń i straszliwą biedę. Pani
Bielecka zarabiała na życie jako nauczycielka, w szkole którą przed wojną
postawiła z własnych pieniędzy. Pomimo wszystko ta praca nie była dla niej
przykra, bo kochała dzieci, a pedagogiem była z powołania. Wystarczy
wspomnieć, że uczyła nas przed wojną, a także w trakcie okupacji, kiedy to za
nauczanie okupant karał śmiercią. Kiedyś ciężko zachorowała. Miała
postawione bańki, ale nie poleżała wystarczająco długo. Chciała szybko do
szkoły, bo dzieci czekały. Choroba wróciła ze zdwojoną mocą. Dostała
obustronnego zapalenia płuc. Gdy była zabierana do szpitala w Grodzisku
Mazowieckim nie miała już siły sama się odziać. Poprosiła mnie, abym jej
pomogła. Nie chciała od nikogo innego pomocy - tylko ode mnie. Gdy ją
ubierałam czułam jej sztywniejące ciało. Pani Eugenia nie wróciła już do domu.
Pan hrabia nie kazał jej długo na siebie czekać. Przez całe życie byli zgodnym
małżeństwem, więc nie wytrzymał długo bez jej towarzystwa. Zmarł w szpitalu w
Warszawie. Zgonu nastąpił na skutek wycieńczenia spowodowanego … głodem.
Ich wspólny grób (oraz pani Spitzbarthowej) jest na nowym cmentarzu, przy
zachodnim murze, bardzo blisko ulicy Maklakiewicza. Skromny, ziemny, z szarym
murowanym krzyżem, na którym napis jest niemalże całkowicie zatarty. Co roku
pierwszego listopada na mogile znajduję, oprócz swojej, jeszcze dwie inne
świeczki…. a więc ktoś oprócz mnie wciąż pamięta. To dobrze. Mam nadzieję, że
dzięki tym spisanym wspomnieniom symbolicznego znicza „u państwa Bieleckich"
nigdy w dzień Wszystkich Świętych nie zabraknie.
Dwór i inne zabudowania
Nie chciałabym tak zakończyć swojej opowieści. Przypomnę, więc jeszcze
kilka zdarzeń, które utkwiły w mojej pamięci, a dotyczą państwa Bieleckich i ich
majątku. Oboje, gdy mi się śnią skarżą się, że tak niewiele zostało z ich domostwa. Patrz Helenko- mówią- wszystko zniszczone. Gnojna była zamożnym i pięknym
majątkiem. Obok dworu rozciągał się ogród, w którym rosły jabłonie. Było tam
mnóstwo kwiatów i trochę warzyw. Rosły też bzy i orzechy. Wszystko
przemieszane. Nie była to uprawa na sprzedaż, ale na swoje, domowe potrzeby.
Ogrodem zajmował się ogrodnik. Jego specjalnością były szparagi. Dwór był
pięknie wkomponowany w otaczającą go zieleń. Po jego murach pięła się
winorośl. Budynek miał na piętrze cztery pokoje, z czego dwa zajmował do pracy
pan Bielecki. Piąte pomieszczenie z racji tego, że wychodziło się z niego na
balkon, nosiło nazwę balkonowego. Na parterze znajdował się duży hall, dwie
sypialnie (jedna należała do matki pani Eugenii, pani Spitzbarthowej) oraz
przepiękny salon, w którym stał fortepian. Całość oświetlana była lampami
naftowymi i ogrzewana piecami kaflowymi. Dodam, że w dworku był jeszcze mój
niewielki pokoik, a także gabinet z biurkiem, na którym stał - cud ówczesnej
techniki - telefon. Gabinet wspominam z rozrzewnieniem, gdyż to w nim pani
Bielecka nauczała służbę, która chciała się kształcić. Chętnie korzystałam z tej
możliwości. Gabinet, jako „klasa" funkcjonował także w czasie okupacji.
Podręczniki, mapy i zeszyty pani Eugenia - ze zrozumiałych względów - trzymała
za piecem. Kiedyś podczas kompletów do dworu przyszli Niemcy (w związku z
obowiązkowym zdawaniem kontyngentu). Stróż dworski w ostatniej chwili
ostrzegł panią Eugenię. Ta szybko schowała zakazane pomoce naukowe za piec
i kazała nam udawać osoby, które przyszły do dworu po wsparcie. Niemcom w
ich języku, którym biegle władała, wyjaśniła kim jesteśmy. Na szczęście nie
domyślili się prawdy. Tajne nauczanie dla większych grup miejscowych dzieci
przez pewien czas odbywało się też w salonie. Wtedy był on już niemalże pusty,
bo fortepian okupanci zabrali do pałacu w Radziejowicach.
Dwór zajmował centralne miejsce w majątku. Bardo ważny był również dom z
czerwonej cegły przeznaczony dla administratora. Niedaleko stały ponadto:
chlewnia, stajnia, spichlerz, nowoczesna mleczarnia (sery w niej wytworzone
przechowywano w pomieszczeniu pod spichlerzem) oraz czworak. Wymieniam
go na końcu, bo chciałabym opisać jak wyglądał. Po każdej ze stron miał po
cztery izby, z oddzielnymi wejściami. W sumie był przeznaczony dla ośmiu rodzin.
Fornale mieli przy nim własne ogródki. Mogli też hodować krowy, świnie i kury.
Zwierzęta były trzymane w specjalnej oborze dla służby. Każda rodzina z
czworaka otrzymywała ponadto regularnie od dziedzica przydział zboża, które
można było zmielić w jednym z dwóch wiatraków, jakie stały w owym czasie w
Mszczonowie.
Po ratunek do dworu
Fornale i mieszkańcy okolicznych wsi zawsze mogli liczyć na państwa
Bieleckich. Wspominałam już o niezwykłych zdolnościach pani Eugenii,
polegających na znajomości podstaw medycyny. Ludzie jej ufali i garnęli się do
niej jak do matki. Kiedyś, jakaś kobieta przyjechała do niej w nocy po ratunek dla
chorej krewnej. Wiedziała, że tu uzyska pomoc i co bardzo istotne będzie ona
darmowa. Pani Bielecka faktycznie nie odmówiła tylko wsiadała na wóz i udała
się do potrzebującej. Takie sytuacje zdarzały się często. Pamiętam, że gdy stan
chorego był zbyt poważny i wymagał fachowej diagnozy pani Eugenia wzywała
lekarkę z Radziejowic, która nazywała się Bobruch lub od razu podejmowała
decyzję o zawiezieniu potrzebującego do odpowiedniego specjalisty lub
szpitala. Mnie osobiście woziła do stomatologa. Ludzie przychodzili też do dworu
po wsparcie finansowe. Pewnego razu po usłyszeniu kołatania w drzwi
otworzyłam i zobaczyłam ubogą mszczonowiankę. Poprosiła o widzenie z
dziedziczką. Poszłam po nią i powiedziałam kto chce z nią rozmawiać. Kiedy
pojawiła się przed kobieciną ta widząc jej skromne ubranie stwierdziła, że
chciałaby jednak mówić z dziedziczką. Bielecka uśmiechnęła się i wyjaśniła, że
właśnie przed nią stoi. Następnie po rozpytaniu, jakie są jej potrzeby wsparła ją
należycie.
Czesia i Boguś
Państwo Bieleccy nie mieli swoich dzieci. Wzięli na wychowanie osierocone
rodzeństwo z Mścisk: Czesię i Bogusia Kinderów. Boguś nie żył długo. W tamtych
czasach śmiertelność wśród dzieci była wysoka. Chłopiec zmarł, bo się przeziębił i
nastąpiły, jakieś komplikacje. Zawiało go, gdy spocony usiadł w cieniu, aby
odpocząć. Wcześniej oglądał jak przebiegają żniwa. Z nieba lał się żar i dziecko
było całe mokre od potu. Ot, widać Bóg tak chciał. Przeziębił się w słoneczne
lato. Jego siostra Czesia już także nie żyje. Zmarła w Warszawie. Całkiem
niedawno- w 2005 roku.
Imieniny i ślub
Wspominam imieniny we dworze. Był tam taki zwyczaj, że w stołowym pokoju,
krzesło, które należało do solenizanta ubierało się kwiatami. Taki zaszczyt spotykał
jedynie domowników, czyli Panią Starszą, państwa Bieleckich, Czesię i Bogusia
oraz dzieci po starszym synu pani Spitzbarthowej. Byłam bardzo wzruszona, jak
kiedyś w imieniny także i mnie ubrano krzesło w stołowym i poproszono, abym
zajęła miejsce przy stole. Traktowano mnie jak rodzinę, nie jak zwykłą pokojówkę.
Gdy wychodziłam za mąż państwo Bieleccy także o mnie nie zapomnieli. Do
mszczonowskiego kościoła jechałam ich wolantem (którym powoził dworski
stangret Bodert). Dostałam też od moich państwa posag. Po zamążpójściu
opuściłam pokój w dworku i zamieszkałam we wsi. Na służbę codziennie
dochodziłam już ze swojego domu.
Utalentowany gość
W Gnojnie częstym gościem bywał sławny, już dziś nieżyjący, Szymon
Kobyliński. Przychodził on do państwa Bieleckich z sąsiednich Mścisk. Tam
mieszkał przez całą okupację. Do dziś nie mogę sobie tego wytłumaczyć jak to się
stało, że dworek w Mściskach przetrwał, a Gnojna już nie istnieje. Majątek w
Mściskach był uboższy, a przetrzymał całą zawieruchę dziejową. Gnojna była
wystawniejsza, solidniejsza, a nie dane jej było dotrwać do obecnych czasów.
Wspomnienia o Gnojnie i jej gospodarzach Szymon Kobyliński umieścił w
swojej książce zatytułowanej „Zbrojny Pies". Z niej to też pochodzą grafiki jego
autorstwa, przedstawiające dwór oraz jego właściciela siedzącego w bibliotecez wiernym Frantem u boku.
Hrabia
Hrabiemu Bieleckiemu w moich wspomnieniach nie poświęciłam zbyt wiele
miejsca. Pewnie dlatego, że bliższa była mi pani Eugenia. Hrabia był równie
dobrym człowiekiem, ale żył obok spraw codziennych, w świecie swoich
przemyśleń i zawodowych obowiązków. Wiecznie zajęty czytaniem lub pisaniem.
Gdy chciał odpocząć przechadzał się po okolicznych polach ze swoim wiernym
dobermanem Frantem. Był osobą pobożną i głęboko wierzącą. Regularnie
jeździł na Msze Święte do mszczonowskiego kościoła. Małżonka jeździła wraz z
nim, choć była wyznania prawosławnego.
Smak ulików
Przedwojenny Mszczonów był o wiele mniejszy niż teraz. Centrum wyglądało
dość okazale, ale na obrzeżach przeważała drewniana zabudowa. Miasto miało
swój niepowtarzalny klimat. Było domem dla dwóch narodów żyjących obok
siebie. Tu kultura polska i żydowska przenikały się nawzajem. Może to dziwne, ale
gdy myślę o Żydach od razu czuję
smak ulików. Śledzie (uliki) z
żydowskich sklepików, słone,
wyjmowane z beczki, które
jedliśmy na ulicy zaraz po zrobieniu
zakupów. Utkwił mi jeszcze w
pamięci zakład krawiecki, także
żydowski, zlokalizowany na piętrze
w jednej z kamienic, które stały
wzdłuż muru kościelnego. U
pracującej tam krawcowej
miałam szytą sukienkę do
pierwszej Komunii Świętej. Na ulicy
Sienkiewicza pamiętam piekarnię
z wyśmienitym pieczywem.
Mszczonowskie sklepiki były jeden
przy drugim. Jajkami handlowano
przy stacji trafo na dawnym Placu
Piłsudskiego. Mszczonowski
handel był zdominowany przez
Żydów. Oni potrafili zachęcić do
zakupów. Targowali się i spuszczali
z ceny, kiedy czuli, że im się klient
wymyka. Do nich należała
większość sklepów. Opanowali też
handel obnośny. Do Gnojny
przychodził szklarz żydowski, który
nosił szybki na plecach, na
specjalnie zbitym z deseczek
Eugenia i Henryk Bieleccy przed swoim
urządzeniu- przypominającym
domem w Gnojnie, lata 30-te (zdjęcie
stelaż od plecaka. Na czymś
pochodzi z albumu H. Sobczak)
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
29
HISTORIA
podobnym noszono też chałki. Taki sprzedawca chałek także odwiedzał naszą
wieś. Zbierali też starzyznę. W zamian za nią dawali talerze i garnki. Nie pamiętam
pijanego Żyda. To był kulturalny naród. Wspominam ich bardzo dobrze. Wydaje
mi się, że umieliśmy wtedy żyć obok siebie. Przy ulicy Poniatowskiego Żydzi mieli
murowaną synagogę i drewniany dom rabina. Ich cmentarz, czyli kirkut w stanie
szczątkowym zachował się do dziś.
Czas wojny
Wojna przyniosła wiele zniszczeń. Gdy się rozpoczęła miałam niecałe
szesnaście lat. To było okropne. Zabici na mszczonowskich ulicach. Porozbijane
niemieckie czołgi. Łunę palącego się miasta widzieliśmy w Gnojnie, aż nadto
dobrze. Budziła w nas olbrzymią trwogę. Dwór państwa Bieleckich tak zawsze
gościnny także w 1939 roku niósł pomoc i schronienie potrzebującym. Pewnego
dnia, a było to prawdopodobnie 11 września, w majątku zatrzymali się polscy
żołnierze. Pani Bielecka kazała służbie wydawać im wszystko co było do jedzenia.
Nagotowano kaszy, były też smażone placki. Cały czas nam powtarzała, że
wojsku trzeba pomóc, bo jest zmęczone i głodne. Niemcy ostrzeliwali naszych
żołnierzy z samolotów. Ludzie z czworaków, w tym też moja mama i ojczym uciekli
w kierunku stawów. Państwo Bieleccy podczas nalotu także tam szukali
schronienia. Ja schowałam się w krzakach obok kapliczki. Może to dziwne, ale
gdy tylko rozpoczął się ostrzał szybko przebrałam się w najlepszą sukienkę.
Pomyślałam, że skoro mam zginać to nie mogę tak w byle czym. Na szczęście na
skutek tego nalotu nikt w pobliżu dworku nie zginął. Jedynie pod lasem Niemcy
trafili jednego naszego żołnierza.
Chyba zaraz następnego dnia, a może nawet była to kwestia godzin, do
majątku przyszła z Mszczonowa Jadwiga Dłużniak. Była cała owinięta
prześcieradłem, ale i tak od razu zauważyliśmy, że jest poraniona. Pani Eugenia
szybko położyła ją na stole i wyjęła swoje narzędzia medyczne. Miała ich cały
komplet, jak prawdziwy lekarz. Udzieliła pierwszej pomocy. Powyjmowała z ciała
odłamki i mówiła coś o pokruszonej kości. Opatrzyła ranną i posłała umyślnego
do szkoły, gdzie stacjonowali już Niemcy, a wraz z nimi wojskowy medyk. Lekarz z
Wehrmachtu przyszedł, pozytywnie ocenił pracę dziedziczki i stwierdził, że dalszej
pomocy można udzielić już jedynie w warunkach szpitalnych. Ranna nie chciała
się zgodzić na żaden wyjazd, ale pani Bielecka wytłumaczyła jej, że to konieczne i
zapewniła, iż pojedzie wraz z nią. Obie udały się do Żyrardowa. Nie muszę chyba
tłumaczyć, jak niebezpieczną była wtedy taka eskapada. Jednak dzięki Bogu
udało im się wrócić. Nasza chora jeszcze długo dochodziła do zdrowia
korzystając z gościny w dworku. Później jej ojciec podziękował za
rekonwalescencję ofiarowując pani Bieleckiej kozę.
W 1939 roku Niemcy stacjonowali w szkole w Gnojnie, ale jednego starszego
oficera zakwaterowano także w domu państwa Bieleckich. Gdy odwiedzali go
inni żołnierze popijali czekoladową kawę. W grudniu obchodziłam swoje 16
urodziny i właśnie wtedy chcieli mnie tą kawą poczęstować. Odmówiłam.
Musiałam jednak przyjąć od nich życzenia. To był jedyny raz, gdy ktoś składał mi
urodzinowe życzenia w języku niemieckim.
Podziękowania dla nauczycieli
Na zakończenie swoich wspomnień chciałabym jeszcze oddać cześć
szkolnym nauczycielom. Dwie pierwsze klasy skończyłam w szkole w
Bronisławowie. Wtedy jeszcze mieszkaliśmy w Zbiroży. Po przeprowadzeniu się do
Gnojny przez trzy kolejne lata chodziłam do tamtejszej szkoły. Uczyli mnie wtedy:
pani Jurkówna, pani Gostkówna oraz pan Klimaszewski. Nasza szkolna woźna
nazywała się Wiktorowska.
Wspomnień wysłuchał i skrupulatnie je zanotowałPiotr Dymecki (wnuk „z wyboru")
Summit Pharma-Sukiennik Sp.jawna
96-100 Skierniewice
ul. Św. Stanisława 4
NIP:836-16-15-649
Dwór w Gnojnie (zdjęcie pochodzi z albumu H. Sobczak)
Grafiki autorstwa Szymona Kobylińskiego przedstawiająca dwór w
Gnojnie oraz hrabiego Henryka Bieleckiego wraz z dobermanem
Frantem.Grafiki pochodzą z książki autorstwa Sz. Kobylińskiego
„Zbrojny pies”.
BIZNES PARTNER zatrudni
w Mszczonowie
−PAKOWACZKI
−PRACOWNIKÓW
FIZYCZNYCH
−OPERATOR WÓZKÓW
WIDŁOWYCH
Zatrudnię kierownika apteki, magistra oraz
technika farmacji do nowo otwieranej apteki.
KOMPLEKSOWE USŁUGI
GEODEZYJNE
PD-GEO Paweł Dymecki
ul. Jaśminowa 5
96-325 Tartak Brzózki
30
509-402-389/
509-402-387/46 855-43-50
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
UL. 1 MAJA 58, ŻYRARDÓW
agencja pracy tymczasowej
Ogłoszenia , podziękowania
Wiosenna promocja nawozów mineralnych
w punktach magazynowych
w Mszczonowie i Żabiej Woli.
Prowadzimy sprzedaż nasion kwiatów i warzyw
we wszystkich punktach sprzedaży
art. spożywczo - przemysłowych.
W najbliższych dniach uruchamiamy również w naszych sklepach
handel opałem w 25 kg opakowaniach (groszek i ekogroszek)
w atrakcyjnych cenach.
Więcej informacji pod numerami tel. 46 - 857 8222, 46 - 8571771, 694 129 283.
Bogaty wybór pieczywa z własnej piekarni
tylko w sklepach spółdzielczych.
ORZEŁ
TYLKO 25 KM OD WARSZAWY
- NOWE MIESZKANIA i LOKALE USŁUGOWE
w zabudowie segmentowej
o pow.252m2 /dz.418m2
- DZIAŁKI BUDOWLANE
o pow. od 440 - 1056 m2 w ŻABIEJ WOLI
Promocja dla pierwszego nabywcy budynku 2
2599 zł/m (cena wraz z działką)
tel. 606 389 428
[email protected]
www.shu-mszczonow.pl
Merkuriusz Mszczonowski maj 2011/nr 05 (186)
31
XV JARMARK MSZCZONOWSKI
NA PLACU PIŁSUDSKIEGO
4 CZERWCA 2011
PROGRAM :
16.00 UROCZYSTE OTWARCIE
16.30
Wręczenie dyplomów dyrektorom szkół
z XIX Spotkań Artystycznych Szkół
„KACZKI DZIWACZKI” program dla dzieci
17.45 „TRYPTYK BIESIADNY-EUROPA DA SIĘ LUBIĆ” super
biesiada (hity francuskie, angielskie i włoskie) akt
pierwszy
18.45 WRĘCZENIE NAGRÓD Z KONKURSU
DZIENNIKARSKIEGO „PEREŁKI ZIEMI CHEŁMOŃSKIEJ”
19.00 KONCERT ORKIESTRY OCHOTNICZEJ STRAŻY
POŻARNEJ W MSZCZONOWIE
19.45 „KLIMATY LAT 90-TYCH ” koncert estradowy
zespołów artystycznych działających w MOK
20.45 CZAS DLA WŁADZ
21.15 „BRATHANKI” występ gwiazdy muzyki pop-folk
22.50 „BLACK FUSION” gwiazda muzyki covery
00.05 „TRYPTYK BIESIADNY-EUROPA DA SIĘ LUBIĆ”
super biesiada (hity francuskie, angielskie i włoskie)
drugi i trzeci akt
Organizator zapewnia
Obóz harcerski 2011
Termin obozu - 02.08-16.08.2011
Lokalizacja i warunki obozowania
Stanica harcerska w Gorzewie
zlokalizowana jest wśród malowniczych
lasów i jezior Gostynińsko-Włocłaskich,
nad jeziorem Humino, w odległości 7
kiomerów od Gostynina i 30 km od
Płocka. Dysponujemy zapleczem
socjalnym i sanitarnym (umywalnie,
natryski, toalety), kuchnią, stołówką,
oraz kawiarnią. Do dyspozycji
uczestników są boiska do gry w piłkę
nożną, siatkową, koszykówkę, stoły do
tenisa stołowego, własne kąpielisko ze
służbą ratowniczą, przestrzenny obszar
leśny.
-zakwaterowanie w namiotach typu NS (5-6
uczestników w namiocie), wyposażonych w
regały, łóżka kanadyjki, materace, poduszki,
koce, pościel,
-opiekę wykwalifikowanej kadry
pedagogicznej,
-opiekę lekarską w ambulatorium,
-całodobowe wyżywienie (4 posiłki dziennie),
-własne kąpielisko,
-sprzęt sportowy,
-piesze wędrówki wraz z nauką posługiwania
się mapą i busolą,
-imprezy zgrupowania (ogniska, festiwale
piosenki, dyskoteki, olimpiady sportowe itp.)
-wycieczki autokarowe,
-koszulkę obozową,
-znaczki pamiątkowe,
-nagrody dla najlepszych zastępów.
Koszt pobytu - 650 złotych od osoby
(możliwość wpłaty w ratach)
Wszelkich dodatkowych informacji udzielają:
Komendant obozu - druh pwd. Rafał
Kalisiewicz (609 214 756)
Oboźna - druhna Iza Pawlak (725 072 887)
Klub AA „ZORZA”
W Mszczonowie
ul. Tarczyńska 31
INFORMACJA
Masz problem z alkoholem,
czujesz że jesteś uzależniony,
wyczuwasz chęć napicia się piwa,
lub czegoś mocniejszego, jest to
początek uzależnienia.
Zgłosiłeś się do klubu A.A „ZORZA”
w Mszczonowie ul. Tarczyńska 31,
lub zadzwoń pod numer telefonu
608 – 463 204. Całkowita dyskrecja
Otrzymasz pomoc.
Reklamuj się w “Merkuriuszu
Mszczonowskim”!
Cennik ogłoszeń
1 strona
- 400 zł
1/2 strony - 200 zł
1/4 strony - 100 zł
1/8 strony - 50 zł
1/16 strony
- 25 zł
UMIESZCZENIE WKŁADKI REKLAMOWEJ:
0,11gr/do jednego egz. Merkuriusza Mszczonowskiego
Artykuł sponsorowany (płatny)
1 strona (5000 znaków + 1zdjęcie) - 600 zł
1/2 strony 2500 znaków + 1 zdjęcie) - 300 zł
Uwagi ogólne:
1. Merkuriusz Mszczonowski jest wydawany raz w
miesiącu (w szczególnych przypadkach 2x m-c lub 1x 2
m-ce)
2. Jednorazowy nakład Merkuriusza Mszczonowskiego
wynosi 2000 egzemplarzy.
3. Cena jednostkowa obejmuje jednorazowe pojawienie
się ogłoszenia w „Merkuriuszu Mszczonowskim".
4. Z opłat za reklamy i ogłoszenia mogą być zwolnione
organizacje i instytucje niekomercyjne, w zależności od
treści i objętości materiałów przekazanych redakcji.
5. Reklamy i ogłoszenia nie są zamieszczane na pierwszej
stronie.
6. W przypadku wkładki reklamowej osoba korzystająca
z tej usługi jest zobowiązana dostarczyć materiały
reklamowe w ilości przewidzianej do umieszczenia w
Merkuriuszu Mszczonowskim.
Warunki zamieszczenia artykułu sponsorowanego
1. Artykuł sponsorowany jest artykułem płatnym.
2. Autorem tekstu artykułu jest zamawiający, tekst musi
być podpisany imieniem i nazwiskiem autora.
3. Zamawiający dostarcza artykuł w formie
elektronicznej przygotowanej do umieszczenia w gazecie.
Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji
artykułów lub ogłoszeń nie odpowiadających
profilowi pisma lub jeśli ich forma lub treść może
spotkać się z negatywnym odbiorem czytelników
pisma.
Zainteresowani zamieszczeniem ogłoszenia lub reklamy
w Merkuriuszu Mszczonowskim proszeni są o
skontaktowanie się w tej sprawie z
Gminnym Centrum Informacji w Mszczonowie, ul.
Żyrardowska 4, tel. 857 3071
nr konta:48 9291 0001 0043 3879 2000 0010
Prosimy dokonywac wplat za reklamy i ogloszenia w MM
na podane konto lub bezposrednio w kasie GCI.
PŁASKOSTOPKA REDAKCYJNA „MERKURIUSZA MSZCZONOWSKIEGO”
ADRES REDAKCJI:
Gminne Centrum Informacji w Mszczonowie, ul. Żyrardowska 4, 96-320 Mszczonów,
tel. 857 30 71, tel./fax: 46 857 11 99, e-mail: [email protected]
REDAGUJE ZESPÓŁ
WYDAWCA: Gminne Centrum Informacji
DRUK:
Drukarnia Offsetowa “Alterna”, Zakład Fundacji Źródło Życia Budy Zasłona, ul. Źródlana 1, 96-320 Mszczonów
Materiałów nie zamówionych redakcja nie zwraca. Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania tekstów. Redakcja nie odpowiada za treść
zamieszczanych ogłoszeń. Redakcja nie publikuje i nie odpowiada na anonimowe listy. Reklamy, ogłoszenia i inne teksty publikowane w MM podlegają weryfikacji przez wydawcę.

Podobne dokumenty