Pobierz wersję PDF
Transkrypt
Pobierz wersję PDF
ISSN 1895-4421 EPISTEME KRAKÓW NR 4/2007 EPISTEME Półrocznik naukowo-kulturalny Redakcja: Zdzisław Szczepanik (red. naczelny) Katarzyna Daraż-Duda (sekretarz redakcji) Grzegorz Chajko Krzysztof Duda Rada Naukowa: Prof. zw. Edward Dobrzański Dr hab. prof. AGH Mirosław Głowacki Dr hab. Hanna Kowalska-Stus Prof. dr hab. Bogumiła Lutak-Modrinič Prof. dr hab. med. Jan Trąbka Prof. dr hab. Bogdan Zemanek Wydawca: Stowarzyszenie Twórców Nauki i Kultury „Episteme” ul. Batorego 20/la 31-135 Kraków Szanowni Państwo, Niniejszy numer czasopisma „Episteme” poświęcony jest w dużej mierze Prof. dr. hab. med. Janowi Jakubowi Trąbce z okazji nadania mu złotego medalu zasługi przez Polskie Towarzystwo Neurofizjologii Klinicznej. Do napisania artykułów do tego numeru „Episteme” zostali zaproszeni przyjaciele i współpracownicy Profesora Jana Trąbki. Redakcja EPISTEME Honorata Korpikiewicz 4/2007 s.5-24 ISSN 1895-4421 O UCZUCIACH I EMOCJACH ABOUT FEELINGS AND EMOTIONS (IMPRESSIONS) Abstract. In article one talked over definitions and the partition of higher feelings and emotions, their part in the social life of people and animals. One considered differences among feelings "correct" and pathological, one showed their meaning in the process of the therapy. Key words: feelings, emotions, brain, language, psychology, psychiatry, therapy 1. Uczucia a emocje Uczucia i emocje są środkiem komunikacji międzyludzkiej o niezwykłej sile wyrazu, która jednakże zależy od sposobu ich uzewnętrzniania. Przekaz komunikacyjny, odbierany przed drugiego człowieka, może jednak być niezrozumiały, lub zrozumiany opatrznie, jeśli uczucia bądź forma ich ekspresji, przyjmują postać patologiczną. Nie łatwo jest zdefiniować, co nazwać można "uczuciem patologicznym", jak i nie łatwo jest podać ramy psychicznej normy, zawierającej w sobie sposób rejestracji bodźców przychodzących ze świata, zachowania, rozumowanie i reakcje budzące się pod wpływem owych bodźców lub własnych wewnętrznych impulsów, czyli właśnie uczucia. W naukach o "duszy", a więc psychologii, psychiatrii, psychoterapii, brak jest ścisłej definicji uczuć. Często określenia tego używa się zamiennie 5 O uczuciach i emocjach z "odczuciem", "wrażeniem", "emocją". Bywa jednak, że rozróżnia się tzw. uczucia wyższe od krótkotrwałych odczuć, pojawiających się pod wpływem przeżyć danej sytuacji. Te ostatnie nazywa się najczęściej "emocjami" w odróżnieniu od uczuć wyższych - moralnych, społecznych, jak miłość, współczucie, empatia, altruizm, patriotyzm itd. Nie ma jednak w tym względzie jednoznaczności. Według niektórych autorów: „Uczucia [...] są produktem rozwoju społecznego jednostki i odzwierciedlają jej stosunek do przedmiotów i innych ludzi jako nosicieli wartości społecznych” (Szewczuk, 1979, s.313). Natomiast emocja jest to „stan organizmu wywołany zakłóceniem jego równowagi w stosunkach z otoczeniem, o wartości dodatniej lub ujemnej, korzystnej lub niekorzystnej dla organizmu, odzwierciedlający stosunek danego osobnika do działających bodźców [...]” (ibidem). Uczucia więc mają być modyfikowane społecznie, natomiast emocje – bezwarunkowe i indywidualne. Należałoby z tego wnosić, że bez społecznego rozwoju jednostka nie jest zdolna do przeżywania uczuć, z czym trudno się zgodzić, gdyż wiele uczuć jest wrodzonych (np. miłość macierzyńska, która wyzwala się pod wpływem przemian hormonalnych w organizmie matki) i ujawnia się nawet w warunkach całkowitej izolacji społecznej. Warunkiem koniecznym przeżywania emocji z kolei, ma być zakłócenie równowagi organizmu w stosunku do otoczenia, co jest jeszcze bardziej kontrowersyjne. Zakłócenie równowagi, inaczej zaburzenie homeostazy, jest dla organizmu stresem, w wyniku którego organizm jak najszybciej usiłuje przywrócić zachwianą równowagę, i choć takim zakłóceniem mogą być emocje zarówno pozytywne jak i negatywne (Selye nazywał je stressem i dystressem, (Selye, 1960); dziś tych terminów się nie stosuje), to jednak trudno przyjmować, że każda emocja wiąże się z przeżyciem stresu. Nie jest nim np. poczucie radości i spokoju przeżywane podczas kontemplacji pięknego widoku czy wygrzewania się na gorącym piasku plaży, choć może nim być np. wiadomość o wysokiej wygranej. W szczególności, takie odczucia nie muszą być związane z reakcją układu wegetatywnego, jak to rozwija w swej definicji autor: „w skład stanu emocji wchodzą specyficzne doznania podmiotowe, związane nierozerwalnie ze zmianami czynnościowymi (układu krążenia, wydzielania, oddechowy, mięśniowy” (Szewczuk, ibidem, s. 72). Oglądając piękny obraz czy przytulając ulubionego kota nie doznajemy kołatania serca, potów, drżenia rąk, kurczu mięśni itd. Inaczej wszystkie doznania należałoby uznać za stres. 6 Honorata Korpikiewicz Wymienione wyżej cechy mogą wystąpić pod wpływem emocji, choć nie muszą. Aby jeszcze bardziej skomplikować problem zauważę, że reakcje takie mogą pojawiać się także po wpływem uczuć (np. uczucia gniewu, nienawiści). Według wielu autorów: „Emocje i uczucia są terminami jednoznacznymi, co uzasadnia ich zamienne stosowanie. Jednak według niektórych podziałów słowem <uczucie> określa się <emocje wyższe>, właściwe człowiekowi i związane z potrzebami społecznymi” (Jarosz, Cwynar, 1983, s. 59). Emocje i uczucia: „oznaczają stosunek podmiotu do ludzi lub zjawisk, rzeczy, bądź siebie, swego organizmu czy własnego działania [...] Termin emocje odnoszony jest do stanów emocjonalnych występujących w związku z zaspokajaniem lub brakiem zaspokojenia potrzeb biologicznych. [...] Emocje związane z popędami występują zarówno u ludzi jak i u wyższych zwierząt. [...] Uczucia wyższe (intelektualizowane) charakterystyczne dla człowieka, związane (są – H. K.) z rozwojem potrzeb psychicznych i społecznych. Do uczuć wyższych należą m.in. uczucia moralne, estetyczne, patriotyczne, współczucie, miłość, uczucie związku z grupą społeczną i in.” (Korzeniowski, Pużyński, 1972, s.89). W ten sposób odmawia się "uczuć wyższych" zwierzętom, niemowlętom, charakteropatom, którzy mieliby dysponować tylko emocjami, związanymi z zaspokajaniem potrzeb biologicznych. Jednak w świetle badań ostatnich dziesiątków lat nie ulega już wątpliwości, że i zwierzęta przejawiają uczucia, zwane wyższymi, np. miłość czy poczucie łączności ze społecznością (Lorenz, 1996; Droscher 1997). „Pies ma duszę podobną do mojej [...], a prawdopodobnie nawet górującą nad nią pod względem zdolności do bezgranicznego kochania” (Lorenz, 1986, s.103). Ponadto zwierzęta także żyją w społeczeństwach, a więc skoro wykształcenie się uczuć wyższych ma być związane z potrzebami społecznymi, to można domniemywać, że powinny dysponować nimi przynajmniej niektóre ich gatunki. Często jednak łączy się posiadanie uczuć (uczuć wyższych) ze świadomością, a tej niektórzy badacze odmawiają istotom, nie posługującym się językiem zwerbalizowanym, w ludzkim rozumieniu tego pojęcia (Popper, Eccles, 1977), a więc zwierzętom, oraz niektórym ludziom psychicznie chorym czy upośledzonym, nieprzytomnym. Jednak, jak słusznie zauważa Trąbka także „dziecko kalekie, głuchonieme czy jeszcze głębiej upośledzone [...] dochodzi jednak do poczucia własnej 7 O uczuciach i emocjach indywidualności i tożsamości, chociaż nigdy nie wypowie słowa ja” (Trąbka, 1983, s. 16). Przekonanie, że świadomość i wyższe uczucia nie są uwarunkowane posługiwaniem się językiem zwerbalizowanym, wspierają badania nad mózgiem, ludzkim i zwierzęcym. Można usunąć operacyjnie całą lewą półkulę mózgową, owo siedlisko mowy, a świadomość pacjenta powraca. Są jednak obszary w pniu mózgu, których uszkodzenie likwiduje świadomość na stałe (Trąbka, 1983, 1991). Przypomnę, że są to filogenetycznie najstarsze obszary mózgu, które posiadają oczywiście wszystkie ssaki, a nawet... ryby. Penrose, fizyk i matematyk, podkreślając trudności w zwerbalizowaniu procesów matematycznych, tak komentuje przekonania Poppera i Ecclesa: „Wydaje się, że inne rozważania, np. filozoficzne, można znacznie łatwiej zwerbalizować. Być może dlatego tak wielu filozofów uważa, że język jest konieczny dla inteligentnego, świadomego myślenia!” (Penrose, 1996, s. 465-466). Dokonuje się też podziału uczuć, a więc dzieli je ewolucyjnie: na uczucia wyższe i emocje; ze względu na ich siłę, głębokość i trwałość: nastrój, wzruszenie, afekt fizjologiczny; ze względu na wpływ na sprawność organizmu: steniczne, wzmagające działanie i asteniczne – osłabiające sprawność działania (Korzeniowski, Pużyński, ibidem). Emocje, zwane też uczuciami pierwotnymi, „pojawiają się pod wpływem podniet ustrojowych, określonych mianem potrzeb fizjologicznych. Są to: głód, pragnienie, popęd płciowy, potrzeba oddania moczu i stolca, wyładowania ruchowego, dążność ku ciepłu i światłu, pragnienie snu i odpoczynku, popęd samozachowawczy itd. Na dnie tych popędów można odnaleźć podstawowe uczucia przyjemności i przykrości” (Bilikiewicz, 1966. s.128). Siła uczuć zmienia się w sposób płynny a nie skokowy i nie zawsze istnieje zgodność, co do kwalifikacji ich siły: jak odróżnić nastrój od wzruszenia, a silne wzruszenie – od afektu? Poza tym pewne uczucia mogą działać zarówno stenicznie jak i astenicznie, co zależeć może od ich rodzaju, nasilenia, ale także osobowości przeżywającego je człowieka. Np. silny strach może pobudzać do gwałtownych działań (ataku, ucieczki), ale może także działać hamująco (stupor lękowy). Osłupienie i znieruchomienie pod wpływem strachu obserwuje się u wielu zwierząt: płazów, gadów, owadów, ptaków i ssaków. Najsłynniejszy jest przykład oposa, który nieruchomiejąc ze strachu zaczyna wydzielać zapach padliny. U wielu zwierząt można sprowokować taką reakcję kładąc je na plecach i przez chwilę unieruchamiając. Stan taki, 8 Honorata Korpikiewicz zwany hipnozą zwierzęcą, odkrył A. Kircher w 1648 roku wykonując słynne experimentum mirabile ("doświadczenie cudowne"), zwane też "oczarowaniem kury" (Korpikiewicz, 1992). Zwrócę uwagę, że uczucie strachu jest silnym stresem, który mobilizuje organizm do walki - w sensie fizjologicznym, podwyższając ciśnienie krwi oraz przyspieszając oddech i akcję serca, a także wydzielając hormony stresu: kortykoidy, hormon adrenokortykotropowy (ACTH) i in. Mobilizują one organizm do wzmożonej ochrony zdrowia i życia (do ucieczki, walki, zmniejszenia krwawienia, bólu, itd.), co sprzyja zachowaniu homeostazy w warunkach zagrożenia. Takie reakcje fizjologiczne ewolucyjnie sprzyjać mają przeżyciu, jednak ich niewykorzystanie prowadzi do uszkodzeń macierzystego organizmu. Zbyt częsta, niepotrzebna, niewspółmierna do zagrożeń i za długo trwająca mobilizacja sił może być przyczyną licznych schorzeń, a nawet zejścia śmiertelnego. Hormony stresu zatruwają organizm, skoki ciśnienia uszkadzają ścianki naczyń krwionośnych itd., co tłumaczy znany od dawna fakt, że przewlekłe stresy działają na organizm niszcząco (Może dlatego najdłuższą średnią życia charakteryzują się bynajmniej nie ludzie żyjący pełnią życia, a mieszkańcy zakonów płci obojga). Zwrócę uwagę, że fizjologicznie, mikroskopowo, uczucie takie jak strach działa zawsze stenicznie, choć makroskopowo może demonstrować się w postaci astenicznej. Wiele kierunków podkreśla negatywną rolę tłumienia emocji i uczuć; stąd tak wielki rozkwit metod psychoanalizy i katharsis, pozwalających wydobyć z nieświadomości i odreagować zalegające afekty i traumatyczne przeżycia. W swym ciekawym i wciąż aktualnym studium sprzed blisko pół wieku Tadeusz Bilikiewicz podaje najlepszą, moim zdaniem, definicję uczuć: „Uczucia są to więc stany podmiotowe przeżywane w strumieniu świadomości w stosunku do czegoś, do rzeczy i zjawisk zewnętrznych, do innych ludzi i ich działań, do siebie, do swoich własnych przeżyć i ich czynów” (Bilikiewicz, 1966, s.122). Istotne jest podkreślenie, że warunkiem przeżywania uczuć jest świadomość, a więc zwierzę czy niemowlę na tyle dysponują uczuciami, na ile przypisujemy mu świadomość (por. Korpikiewicz, 2000). Autor wyraża też pogląd, że nieistotne są pewne podziały uczuć, jak na: steniczne i asteniczne, afekty i nastroje, zwraca natomiast uwagę na trudność w odróżnieniu uczucia i czucia (odczucia). Najlepszym przykładem tutaj jest uczucie i odczucie bólu. Bilikiewicz odwołuje się do wyników zabiegów neurochirurgicznych mózgu: 9 O uczuciach i emocjach leukotomii (uszkodzenie istoty białej) i topektomii (usunięcie kory mózgowej części przedczołowej), po których dokuczający pacjentom silny ból nadal jest odczuwany, ale nie sprawia uczucia bólu. Wydaje się to trudne do zrozumienia, gdyż na ogół przeżywamy ból jako konglomerat odczucia zmysłowego, którego źródłem są nerwy obwodowe przewodzące ból, oraz uczucia cierpienia (przykrości). Pewną wskazówką może być znany fakt, że ten sam bodziec bólowy może wywołać u różnych osób (albo nawet u tej samej osoby, w różnych warunkach) inny poziom cierpienia bólowego. Np. podobne zranienie wywoła największe cierpienie, gdy przeżywamy stan depresji, będzie znacznie mniej nasilone - w warunkach normalnego stanu psychiki, a może być w ogóle nie zarejestrowane w warunkach podniecenia zabawą czy walką. Zadziwiające eksperymenty w tym względzie wykonano w transie hipnotycznym. Od dziesiątków lat znany był wpływ hipnotyzera na odczuwanie bodźców dotykowych i bólowych hipnotyka. W transie można stosunkowo łatwo wywołać brak wrażliwości na dotyk – anestezję, odczuwanie wrażeń dotykowych pod nieobecność bodźca – parestezję, czy częściowe albo nawet całkowite zniesienie odczuwania bólu – analgezję. Szczególnie analgezja hipnotyczna znalazła szerokie zastosowanie w chirurgii przed odkryciem narkozy; do dziś stosuje się ją w wielu krajach do drobnych zabiegów, np. stomatologicznych, ginekologicznych. Nie jest stosowana powszechnie, gdyż zjawisko pełnej analgezji hipnotycznej jest stosunkowo trudne do osiągnięcia i nie w przypadku każdej osoby można je uzyskać. Wrażenia hipnotyków z transu, w którym zostali poddani analgezji, wskazują jednoznacznie, że należy rozróżnić dwie składowe bólu: zmysłową (informacyjną) - "gdzie i jak bardzo boli" oraz subiektywną "jak bardzo cierpię z tego powodu". Czasem osobnik poddawany hipnozie po przebudzeniu z transu przypomina sobie przeżycie bólowe, chociaż twierdzi, że nie cierpiał. Bywa, że po wybudzeniu sądzi, że nie odczuwał bólu (może to wynikać z niepamięci posthipnotycznej), jeśli go jednak zahipnotyzować ponownie, w transie przypomni sobie przeżycie bólowe bardzo wyraźnie (Chertok, 1989). Ciekawe są interpretacje tego stanu: czy więc pacjenta nie bolało, czy bolało tak samo, jakby nie użyto hipnozy, a on tylko nie cierpiał z tego powodu? Innymi słowy: czy analgezja hipnotyczna znosi uczucie bólu (cierpienie) nie znosząc jego odczucia (wrażenia zmysłowego)? Ten 10 Honorata Korpikiewicz przykład pokazuje wyraźnie, jak ważne jest odróżnianie uczucia i czucia, czego bynajmniej nie czynią autorzy współczesnych, coraz bardziej rozbudowanych definicji. Apatia – całkowita wolność od namiętności (pathos = namiętność, /gr./), które miały być źródłem zła (w szczególności: radość, smutek, pragnienie, bojaźń); ów ideał "sztywnego mędrca" Seneki, termin ukuty w psychiatrii na oznaczenie pewnych stanów patologicznych, w których uzewnętrznianie uczuć jest osłabione - najprawdopodobniej w ogóle nie istnieje. Bezuczuciowe wrażenia zmysłowe nie są nam znane, a uczucia zdają się zabarwiać, słabiej lub silniej, wszystkie przeżycia psychiczne. Podstawowe uczucie przyjemności i przykrości leży u podstaw wszystkich psychicznych faktów. Mając na uwadze zjawisko bólu i jego dwie składowe, można domniemywać, że także w przypadku innych uczuć i odczuć bywa podobnie. Np. dotyk ciała związany może być z niechęcią lub silną irytacją, gdy dotyka nas ktoś obcy, albo z przeżywaniem przyjemności i szczęścia – gdy jest to bliska osoba. Mogłoby się wydawać, że istnieje pewien wąski zakres bezuczuciowych stanów psychiki, łączących się z odczuciami zmysłowymi. Czy gdy kładę rękę na stole, wrażenie to w istocie nie budzi żadnych uczuć? Tak się zdaje, jednak przecież, w zależności od faktury stołu, naszych oczekiwań, itd., pewne uczucia w nas się rodzą (np. gdy stół wydaje się zimny, miękki w dotyku, chropowaty itd.). Tym bardziej dotyczy to innych zmysłów: gdy patrzę na chmury burzowe lub pogodne niebo, gdy słucham grzmotów, szumu deszczu czy plusku strumienia, gdy wącham kwiat lub padlinę - istnienie stanu braku uczuć staje się coraz bardziej wątpliwe. Uczucia są stanami podmiotowymi, nie można więc ich bezpośrednio przekazać innej osobie. Nie można ustalić, kogo bardziej boli ząb, kto bardziej kocha swoją matkę, czy bardziej się lęka wysokości. Nie znaleziono obiektywnego miernika intensywności uczuć, choć psychologia eksperymentalna czyniła takie próby. W pewien, dość ułomny sposób, można je komunikować innej osobie werbalnie - słowami lub niewerbalnie – swoim zachowaniem, czy mową ciała, przy czym ten ostatni sposób komunikacji może być bądź świadomy (język migowy, pantomima) bądź nieświadomy. Zwróćmy uwagę, że domniemanie o przeżywaniu uczuć przez innych ludzi rodzi się w nas na podstawie ich słów i doświadczeń z werbalizowaniem naszych własnych stanów emocjonalnych. Nigdy naprawdę nie wiem, czy kogoś boli ząb, czy ktoś odczuwa strach przed 11 O uczuciach i emocjach burzą albo przeżywa miłość, jednak zakładając, że mówi prawdę, potrafię sobie wyobrazić, co odczuwa. Zwierzęta nie mogą nam werbalizować swoich przeżyć psychicznych, co dla wielu badaczy zdaje się być warunkiem ich przeżywania. Stąd niechęć behawiorystów do mówienia o uczuciach u zwierząt i negowanie ich istnienia. Uczucia jednak można zakomunikować innemu osobnikowi nie tylko językiem, ale także mową ciała i metoda ta zdaje się dominować u zwierząt, choć porozumiewają się one również kanałem dźwiękowym, dla nas najczęściej niezrozumiałym. Także u ludzi mowa ciała jest istotnym sposobem komunikowania się, choć zarówno sposoby jej pojmowania, jak i przekazywania informacji, zostały zaniedbane ze względów kulturowych (np. nie wypada gestykulować podczas rozmowy, choć taka ekspresja wspomaga siłę przekazu). Przeżywanie silnych uczuć wiąże się z licznymi reakcjami układu nerwowego wegetatywnego, co w przypadku bardzo silnych wzruszeń jest niemożliwe do świadomego ukrycia i stanowi także istotny element mowy ciała. Wymienić tu można przyspieszenie oddechu, zmiany w ukrwieniu skóry (wynikające z przyspieszenia akcji serca), rozszerzenie źrenic, wydzielanie potu itd. Wspomnieć tu wypada o jeszcze jednym sposobie przekazywania uczuć, dość nieuchwytnym, i być może, opierającym się w dużej mierze (choć nie tylko) na mowie ciała. To empatia - bezpośrednie wczuwanie się w stany psychiczne innej istoty. Piszę "istoty", bo tak jak pies empatycznie odczuwa nastrój swojego ludzkiego przyjaciela, tak i człowiek wrażliwy odczuwać może stan psychiczny innego człowieka czy bliskiego zwierzęcia. 2. Patologia uczuć Zaburzenia życia uczuciowego występują u każdego, także tzw. zdrowego, normalnego człowieka (Jarosz, 1976). Najczęściej trudno jest zdecydować, czy przeżywane uczucie wykracza, i w jakiej mierze, poza jakąś normę, czy może jeszcze się w niej mieści. Uznanie tego faktu jest zależnie od szeregu czynników, takich jak osobowość pacjenta, wykonywane przez niego zajęcie i tryb życia, krąg kulturowy, i wiele innych (Sowa, 1984). Człowieka na "Orlej Perci", przeżywającego umiarkowany strach na widok przepaści, jesteśmy skłonni uznać za 12 Honorata Korpikiewicz reagującego "normalnie", natomiast tego samego człowieka, lękającego się wędrować łagodną granią lesistych wzniesień - uznalibyśmy za cierpiącego na agorafobię (lęk przestrzeni). Odwrotnie – stan psychiczny osoby, która podczas wspinaczki pionową ścianą nie odczuwa żadnego lęku - zostanie prawdopodobnie zakwalifikowany do stanów maniakalnych, a więc patologicznych, a w najlepszym razie odmówi się jej posiadania wyobraźni. Chodzenie nago wydaje się być normalne w gorącym klimacie u ludów tzw. prymitywnych, natomiast europejscy naturyści jeszcze często pomawiani są o ekshibicjonizm, a nawet nimfomanię i satyryzm. Problemy powstają nie tylko z ilościowym przekroczeniem normy, ale też z jakościowym. Zwrócić należy uwagę, że to, co dla moralisty będzie oznaką braku uczuciowości wyższej (np. zamordowanie z premedytacją najbliższej osoby), dla psychiatry czy psychologa klinicznego może być demonstracją nadmiaru takich właśnie uczuć: szowinizmu, idei nadwartościowych, przerostu ambicji, albo nawet nadmiaru uczuć macierzyńskich i opiekuńczych itd. Np. gdy matka zabija dziecko, kierując się pragnieniem, aby nie zaznało w życiu zła, jej uczucie jest patologiczne, choć nie można jej odmówić wyższej uczuciowości. Z drugiej strony, w przypadku psychoz, szczególnie schizofrenii, od czasów E. Bleuera i E. Kraepelina, a więc już wiek, jako objaw osiowy wymienia się "stępienie uczuciowe" i "zanik uczuć wyższych", choć w istocie, jak to uzasadnię dalej, jest to jedynie "stępienie w uzewnętrznianiu uczuć", a nie w ich przeżywaniu. W zasadzie należy przyjąć, że w stanie normalnym, pomiędzy wyrazem uczuć, ich uzewnętrznianiem się, a siłą ich przeżywania, zachodzi prosta proporcjonalność: im silniejszy afekt, tym wyraźniej wyrażone jest jego przeżywanie. Ale ta proporcjonalność nie zawsze istnieje, a czasem może być nawet odwrócona. W stanach patologicznych może pojawić się niezdolność bądź niechęć do wyrażania uczuć. Co więcej, powstrzymywanie się od wyrażania uczuć może zachodzić w stanie normalnym, gdy z jakichś względów nie chcemy się odsłonić przed otoczeniem. Czasem i w takich wypadkach można mówić o przekraczaniu normy psychiki i jej zaburzeniu – np.. w przypadku oszustwa – o charakteropatii, w przypadku lęku przed otoczeniem – o nastawieniach (urojeniach) ksobnych, w przypadku chęci pozowania na zupełnie inną osobę – np.. realizacja ideału "sztywnego mędrca" – o ideach nadwartościowych itd. Opanowywanie wyrażania uczuć może mieć także 13 O uczuciach i emocjach na celu wpływ na własną psychikę: uspokojenie się, wypracowanie innej postawy i reakcji wobec zdarzeń świata zewnętrznego. Odwrotna proporcjonalność – reakcja paradoksalna – pomiędzy przeżywanym uczuciem, a jego demonstracją na zewnątrz, zdarza się np. w strachu graniczącym z desperacją, kiedy człowiek silnie zdenerwowany nagle zaczyna się śmiać. W zaburzeniach życia uczuciowego zachodzi nasilenie (mania, euforia) bądź osłabienie życia afektywnego (hipopatia, apatia) i wydłużenie czasu trwania reakcji emocjonalnej (lepkość emocjonalna, zaleganie afektu), a także labilność (zmienność) afektywna, charakteryzująca się gwałtownym przejściem pomiędzy stanami o różnym zabarwieniu emocjonalnym, np. od smutku do śmiechu, od spokoju do nerwowości itd. Nasilać się może drażliwość, w skrajnym obrazie wiodąca do nie trzymania afektu (zupełniego braku panowania nad emocjami), co może wieść do agresji przeciwko otoczeniu lub autoagresji. Uczuciem towarzyszącym większości zaburzeń afektywnych, jest lęk, osiągający w skrajnym przypadku poziom paniki, zaburzającej logiczne myślenie i działanie. „Przeżycie lękowe [...] jest niejednokrotnie silniejsze niż przeżycie lęku w sytuacji realnego zagrożenia, np. niebezpieczeństwa śmierci. Chory ma wrażenie, że lada chwila coś strasznego się z nim stanie, że umrze, że zwariuje; wszelkie próby wytłumaczenia sobie, że przecież nic się nie dzieje, zawodzą. [...] Atak lękowy jest przeżyciem niezwykle przykrym, które nieraz pamięta się przez całe życie. Nierzadko chorzy żyją w obawie przed powtórzeniem się ataku” (Kępiński, 1992, s. 20-21). Takie stany pojawiać się mogą zarówno w nerwicach, chorobach psychicznych, jak i dolegliwościach somatycznych, a nawet w stanach fizjologicznych organizmu. (Np. labilność emocjonalna przy pokwitaniu i przekwitaniu, drażliwość w stanach przemęczenia). Najciekawszymi, z punktu widzenie objawów emocjonalnych, jest nerwica histeryczna oraz psychozy: maniakalno- depresyjna i schizofrenia. Histeria – głównie ze względu na widowiskowość swych objawów i gwałtowność w uzewnętrznianiu uczuć, osiągających w krótkim czasie swe skrajne bieguny. Cyklofrenia – głównie ze względu na przekrój ogromnej ilości pojawiających się zaburzeń emocjonalnych o różnym nasileniu, mogąca być ich ilustracją. Schizofrenia natomiast – szczególnie ze względu na nieporozumienia, narosłe pomiędzy obrazem schizofrenika dla nas, a jego prawdziwym stanem ducha. 14 Honorata Korpikiewicz Histeria była dolegliwością znaną od czasów starożytnych. Jej nazwa, związana z grecką nazwą macicy (hystera), miała sugerować, że objawy choroby rozwijają się pod wpływem "wędrówek macicy" w ciele kobiety. Przez wiele lat, do początków XX wieku panował pogląd, że histeria jest domeną wyłącznie kobiet, choć już Platon w Timajosie wyrażał pogląd, że chorują na nią również mężczyźni. Poza tym wiązano tę dolegliwość ze stanem hipnozy, któremu właśnie osoby histeryczne zdawały się poddawać najlepiej. Przekonanie takie utrwalił francuski neurolog Jean Martin Charcot (1825-1893), który poddawał hipnozie histeryczne kobiety. Jednak na tę nerwicę cierpią w równej mierze mężczyźni, a hipnozie poddają się również osoby zdrowe, nie tylko histeryczne. W nerwicy histerycznej na czoło wysuwa się szereg widowiskowych objawów psychosomatycznych – jest to choroba konwersyjna (łać. conversio = odwrócenie), przeobrażająca dolegliwości natury psychicznej w reakcje somatyczne (Freud, 1984). (W pewnym sensie wszystkie objawy wegetatywnego układu nerwowego są konwersyjne). Objawów jest ogromna różnorodność, a co ciekawsze, zmieniają się one w zależności od epoki i kręgu kulturowego. Dominują porażenia kończyn, niemożliwość stania, chodzenia, mówienia, zaburzenia odbierania bodźców (głuchota, ślepota, znieczulenia, drętwienia), bóle o różnym nasileniu i umiejscowieniu itd. przy braku odpowiednich dla takiego stanu zmian organicznych. Obraz histerii bywa tak różnorodny, że Józef Babiński (1857-1932) nazwał ją "wielką symulantką" mając na uwadze, że może naśladować różne inne choroby. Bynajmniej jednak pacjenci jej nie symulują. W histerii pojawiają się także zaburzenia emocjonalne, szczególnie zaburzenia w przeżywaniu emocji. Obserwuje się gwałtowne napady śmiechu, płaczu, drażliwości, pobudzenia emocjonalnego i zahamowania, stany nieuzasadnionego lęku i wzmożonego samopoczucia. Objawy te osiągają swe apogeum w ataku histerycznym: „Osoba nim dotknięta sprawia wrażenie podnieconej, zamąconej i silnie emocjonalnie wzburzonej. Krzyczy, płacze, drze włosy, ubranie, rzuca się na ziemię, pręży ciało (jest to tzw. łuk histeryczny, powszechnie obserwowany w XIX w. – przyp. H. K.) [...] występują takie formy zachowania [...] ekstazy miłosnej, ekstazy religijnej, nienawiści, lęku itp. Stanem przeciwstawnym do gwałtownych wyładowań ruchowych jest osłupienie (stupor) histeryczne. Tu napięcie emocjonalne prowadzi do całkowitego zahamowania ruchowego. Chory, zwykle wpatrzony w jeden punkt, nie reaguje na żadne bodźce, jest znieruchomiały, niejednokrotnie trzeba go 15 O uczuciach i emocjach karmić” (Kępiński, 1979, s. 38-39). Ogrom przeżywanych uczuć o wielkim nasileniu wiedzie więc do reakcji paradoksalnej, kiedy to komunikowanie ich otoczeniu zostaje nagle całkowicie zahamowane. Psychoza maniakalno-depresyjna, zwana też jest cyklofrenią, albo psychozą dwubiegunową. Składają się na nią dwie fazy, różniące się skrajnie pod względem przeżywanych uczuć: depresja (melancholia), dawniej nazywana posępnicą, oraz mania, (dawniej: egzaltacja). Określenie "depresja" jest niejednoznaczne. Często nazywa się tak stan związany z obniżeniem nastroju (hypothymia, dysforia), niezależnie od amplitudy oraz czynnika, który był jego przyczyną. W ten sposób rozpoznaje się "depresję" w licznych dolegliwościach nerwicowych, organicznych, a nawet w stanie niezaburzonej psychiki. Cios życiowy, śmierć bliskiej osoby, utrata pracy, frustracja w wyniku niezrealizowania ważnego celu życiowego, wiadomość o śmiertelnej chorobie – mogą być przyczyną głębszego przygnębienia niż przyczyny endogenne, mające swe źródło wewnątrz organizmu pacjenta. Stan taki jest zupełnie normalny, powiedzielibyśmy – zdrowy, i mija samorzutnie po pewnym czasie. Gdy długotrwałość przeżywania nie jest adekwatna do straty – mamy już do czynienia z patologią. W takim jednak przypadku właściwe jest orzekanie reakcji depresyjnej (albo depresji reaktywnej, gdy stan taki trwa długo) niż depresji (domyślnie: endogennej), której przyczyny pozostają nieznane. W zasadzie, pod pojęciem fazy depresyjnej cyklofrenii rozumie się endogenne, nieuzasadnione przyczynami zewnętrznymi, obniżenie nastroju, natomiast pod pojęciem depresji reaktywnej – trwające zbyt długo (nienaturalnie długo) obniżenie nastroju pod wpływem urazu psychicznego. Nie podejmuję się zdefiniować, co to znaczy "nienaturalnie długo" i dotychczas nikomu się to nie udało. Granica pomiędzy reakcją naturalną i patologiczną jest nieostra i właściwie tylko w skrajnych przypadkach można ją uchwycić. Gdy ktoś przez 20 lat przeżywa poczucie bezsensu życia i przygnębienie po rozstaniu z ukochaną osobą, można to uznać za reakcję chorobliwą, te same przeżycia trwające tygodnie albo miesiące – są reakcją "normalną". Przeciwnie – "nienormalny" mógłby się wydawać całkowity brak reakcji na stresujące wydarzenie. W depresji cyklofrenicznej człowiek bez istotnych przyczyn czuje się przygnębiony, poniżony, winny, pozbawiony energii, życie i jakiekolwiek działanie tracą sens. Dominującym uczuciem jest poczucie wewnętrznej pustki, smutek i poczucie beznadziei, często dołącza się do tego silny lęk. Uczucia te wiodą do myśli samobójczych i targnięcia się na życie. Myślenie 16 Honorata Korpikiewicz jest zaburzone, obiektywne wydarzenia często interpretowane są ksobnie ("tylko mnie mogło się coś tak złego wydarzyć", "nie lubią mnie", "jestem wszystkiemu winien", "nic dobrego mnie nie spotyka", itd), co rodzi reakcję autonomicznego (wegetatywnego) układu nerwowego, pociągającą zmiany biochemiczne w organizmie. Te z kolei wywołują zarówno reakcję emocjonalną jak i objawy fizyczne (zmęczenie, brak łaknienia, bezsenność, bóle psychogenne, nerwice narządowe), które oddziałują znów na siebie w sposób zwrotny. Reakcja stresowa organizmu wiedzie do zachwiania równowagi pewnych hormonów i neuroprzekaźników w organizmie, a to wywołuje zmiany biochemiczne w mózgu i staje się źródłem depresji, w swym obrazie podobnej do depresji endogennej, której pierwotną przyczyną jest zaburzenie równowagi biochemicznej (Rosellini, Worden, 1995). Błędne koło depresji się zamyka, nasilając jej objawy. W chorobie dwubiegunowej depresja może nieoczekiwanie przechodzić w poczucie wzmożonego nastroju – manię. Poszczególne fazy depresji i manii mogą trwać wiele miesięcy, a nawet lat, ale zdarza się i tak, że zmieniają się szybciej, nawet codziennie. Bywają także psychozy depresyjne, pozbawione przez znaczną część życia fazy manii, która być może, nigdy się nie pojawi. O manii napisano znacznie mniej, niż o depresji. Najprawdopodobniej dlatego, że nieuzasadnione przeżywanie podniesionego nastroju, euforii, radości życia, nadmiaru energii i gadatliwości - jest z reguły bardziej uciążliwe dla otoczenia niż dla pacjenta, który w stanie przeżywanej nadmiernej szczęśliwości dobrowolnie nie zgłasza się na leczenie. Zresztą w stanach słabiej zaznaczonych (hipomanii) istnieć mogą wątpliwości, czy jest to jeszcze stan "normalny" ("gejzer radości życia" i "wulkan energii"), czy już chorobliwy. W stanie manii występuje podobny mechanizm napędzania się wzajemnie objawów: reakcji chemicznych w organizmie i nastroju. Tak samo występują zaburzenia myślenia i krytycyzmu, tylko o całkowicie odmiennym obrazie zjawisk: myślenie jest przyspieszone aż do gonitwy myśli, świat już nie jest bezsensowny, ponury, groźny, a przeciwnie – przyjazny, wspaniały, beztroski. Chory przeżywa wszechogarniające uczucie radości i beztroski (euforię), niczym się nie martwi (nawet terminalną chorobą swoją lub najbliższych), jest pobudzony psychicznie i motorycznie, często także seksualnie, co wiedzie do bezsenności, gadatliwości (logorrhoea, czyli słowotok), czynów gwałtownych i zatargów z otoczeniem. Stan maniakalny może być także, 17 O uczuciach i emocjach podobnie jak depresja, wynikiem pierwotnych zmian organicznych: chorób somatycznych, zatruć, zmian mózgowych, psychozy alkoholowej. Najwięcej nieporozumień odnośnie przeżywanych stanów uczuciowych narosło wokół schizofrenii. Psychoza ta została opisana i wyodrębniona przez E. Kraepelina, który wszak nazywał ją otępieniem wczesnym (Dementia praecox). Nazwę "schizofrenia" wprowadził E. Bleuer w 1911 roku; miała ona podkreślać podstawową cechę osiową choroby, jaką jest rozszczepienie (dysocjacja) osobowości (dissocio = rozłączać, /łać./; schizo = rozszczepiam, phren = rozum, serce /gr./). Kolejnymi osiowymi objawami jest autyzm – chorobliwe zainteresowanie się własnymi przeżyciami wewnętrznymi: pragnieniami, lękami, wyobrażeniami, ideami nadwartościowymi, wiodące do zaburzenia a nawet utraty kontaktu ze światem zewnętrznym. Konsekwencją autyzmu jest zaburzenie związków uczuciowych z innymi, nawet najbliższymi osobami, prowadzące do stępienia uczuciowego. Przejawiać się ono może w tak paradoksalnym z pozoru zachowaniu, jak troska o głodujące w odległym zakątku świata dzieci, przy zupełnym braku zainteresowania umierającym członkiem własnej rodziny. Czy jednak rozpowszechnione przekonanie o schizofrenicznym "stępieniu uczuciowym", owym kraepelinowskim dementia praecox, utożsamianym z zanikiem uczuciowości wyższej, jest słuszne? O schizofreniku na ogół myśli się jako o osobie niezdolnej do głębszych uczuć, otępiałej emocjonalnie i obojętnej na nieszczęścia najbliższych. „Najwcześniej i najdotkliwiej cierpi cała lub niemal cała uczuciowość wyższa. Matkę przestaje wzruszać los dzieci, w dziecku zanikają uczucia do rodziców i rodzeństwa, miłość małżeńska zamienia się w obojętność i oziębłość, słabnie też popęd płciowy [...]. Chory nie ma też poczucia winy, gdy doprowadza swym lenistwem lub lekkomyślnością swoją rodzinę do nędzy” (Bilikiewicz,1966, s.530). I inny cytat: „Chory staje się obojętny w stosunku do nawet poprzednio bliskich mu uczuciowo osób. Nie zjawiają się w odpowiednich sytuacjach reakcje współczucia, miłosierdzia, litości czy miłości” (Jarosz, Cwynar, 1983, s.102). Jednak bliższe wczuwanie się w przeżycia i tok rozumowania chorego wskazuje na to, że owo stępienie uczuciowe jest raczej fasadą, postawą "dla nas", wyłącznie stępieniem w ich wyrażaniu, a nie przeżywaniu. Zaburzenia uzewnętrzniania uczuć, owo rozszczepienie pomiędzy przeżyciem i jego demonstracją (mimiką, ruchem, działaniem), wiedzie do 18 Honorata Korpikiewicz kumulacji uczuć, rodzących postawy ekstremalne. Pod warstwą chłodu, nieczułości i obojętności kotłuje się burzliwy ocean emocji, który jednak rzadko się przebija, niczym gejzer, przez oskorupiałą barierę ochronną. Znamienna w tym względzie jest dedykacja książki Antoniego Kępińskiego: „Tym, którzy więcej czują i inaczej rozumieją i dlatego bardziej cierpią, a których często nazywamy schizofrenikami” (Kępiński, 1992). Podczas, gdy u większości psychiatrów na czoło wysuwał się objaw stępienia i zaniku życia uczuciowego, Kępiński w swej monografii podkreśla zjawisko zupełnie przeciwne do większości opisów: niezwykłe rozbujanie i eskalację uczuć schizofrenika. „Niezwykła nieraz siła uczuć w schizofrenii - ekstatyczna miłość, nienawiść do siebie lub otoczenia, lęk, groza itd. zniekształcająca rzeczywistość w urojeniowo-omamową strukturę, jest w pewnej przynajmniej mierze następstwem oderwania się od interakcji uczuciowej z otoczeniem i przejściem na rytm emocjonalny bardziej endogenny, bliższy marzeniu sennemu niż jasnej świadomości.” (Kępiński, ibidem, s. 242). „[...] Podobnie jak i smutek, tak i radość schizofreniczna różni się zasadniczo od cyklofrenicznej. Nie jest to maniakalna aktywność, pogrążenie się w wirze życia, który samemu się wytwarza, [...] ale zachwycenie się światem, który w nowej postaci się objawia. [...] Miłość schizofreniczna jest miłością absolutu – idealnej kobiety, Boga, ludzkości, idei. [...] Miłość w schizofrenii idzie w parze z autyzmem. Kontakt z rzeczywistością jest tylko źródłem cierpienia, a spełnienie miłości dać może tylko świat nierzeczywisty, który pod samym tylko wpływem uczucia przemienia się w rzeczywisty (rzeczywistość psychotyczna)” (ibidem, s. 250-251). Rozkwit uczuć schizofrenicznych jest powiązany i uwarunkowany istnieniem świata urojonego, który zarówno bywa ich źródłem, swoistym wzmacniaczem, jak i obiektem ukierunkowania. Jego istnienie jest konieczne dla ich realizacji, choć zarówno może być wtórne jak i pierwotne. Nie ma więc mowy o zaniku uczuć, są one nad wyraz spotęgowane, choć ukierunkowane w stronę innych obiektów: nie rzeczywistych, istniejących w otoczeniu chorego, ale wyimaginowanych, wyidealizowanych, urojonych. Tylko takie szczególne obiekty i idee są godne zaszczycenia ich uczuciami. 19 O uczuciach i emocjach 3. Uczucia w terapii Cechą istoty żywej jest komunikowanie swych uczuć światu zewnętrznemu, choć zdaje się to być celowe jedynie w pewnych granicach. Zarówno przesadne demonstrowanie uczuć jak również ich tłumienie jest społecznie nieakceptowane i często traktowane jako zaburzenie emocjonalne. Opanowanie uczuć ma wpływ na psychikę, gdyż zawiera domyślną autosugestię: "jestem spokojny", co w konsekwencji wiedzie do osłabienia uczuć, stonowania, nie dopuszczając do ich spotęgowania, co jest szczególnie niewskazane w przypadku uczuć negatywnych, gdy dajemy upust swojej złości. Trening w pohamowywaniu zewnętrznych przejawów uczuć pozwala wpływać na nie i na osobowość człowieka, mając tym samym znaczenie w wychowaniu (Bilikiewicz, 1966). Już blisko 100 lat temu odkrywca stanu somnambulizmu, markiz de Puysegur, uczeń Antoniego Mesmera, zauważył, że zmianę przeżywanych przez hipnotyzowanego uczuć można osiągnąć zarówno sugestią werbalną – "podsuwając mu weselsze myśli" w transie (Ochorowicz, 1917), jak również wykorzystując sugestię domyślną. Np. zaciskając hipnotykowi rękę w pięść powodujemy, że zaczyna odczuwać złość, składając ręce jak do modlitwy - wywołujemy stan nabożnego skupienia i religijnej ekstazy itd. (Rościszewski, 1907). Badania ostatnich lat dowodzą, że zaburzenia życia uczuciowego pojawiają się w wyniku zaburzeń biochemicznych mózgu. Brak lub nadmiar pewnych hormonów i neuroprzekaźników mogą być przyczyną silnych zaburzeń nastroju - od głębokiej depresji po manię. Powszechny zwrot ku farmakoterapii w leczeniu zaburzeń emocjonalnych stwarza nową nadzieję dla pacjentów – szczególnie tych, którzy oddają się w ręce psychoterapeutów z oczekiwaniem, że oni wszystko uczynią bez świadomej ich pomocy i wysiłku. Jest on jednak poważnym zagrożeniem z innego względu – niedoceniania, wręcz lekceważenia czynnika psychicznego w powstawaniu zaburzeń życia uczuciowego, a co za tym idzie – także lekceważenia znaczenia psychoterapii dla powrotu do zdrowia. Często rozróżnia się nawet "psychozy biochemiczne" (np. depresję), których etiologię upatruje się w zaburzeniach chemicznych w mózgu, oraz psychozy "czysto" psychiczne (!) rozwijające się na tle urazów psychicznych czy zaburzeń charakterologicznych (Rosellini, Worden, 1995). 20 Honorata Korpikiewicz Rozgraniczenie takie, a więc i różne metody terapii, nie wydają się być uzasadnione. Reakcja stresowa, która jest odpowiedzią organizmu na uraz psychiczny (a także fizyczny), powoduje w organizmie liczne i konkretne zmiany: układu wegetatywnego, układu wydzielniczego itd, a więc w tym także zmianę ilości wytwarzanych hormonów i neuroprzekaźników. Szczegółowo (w zakresie hormonów) śledził to zjawisko Hans Selye, twórca pojęcia i teorii stresu (Selye, 1960). Należałoby uznać, że zaburzenia w przeżywaniu uczuć i emocji (jak i prawdopodobnie inne zaburzenia psychiczne) rodzą się pod wpływem zmian biochemicznych, te zaś mogą być zarówno konsekwencją urazów psychicznych jak i bliżej nieokreślonych pierwotnych zmian organicznych. Skoro stan psychiki, poprzez reakcję stresową, wiedzie do zmian biochemicznych i zaburzeń emocjonalnych, to możliwe jest również odwrócenie sytuacji: przy pomocy działań psychicznych można wpłynąć na chemię organizmu i stan psychiki. To stanowi uprawomocnienie dla działań psychoterapeutycznych, stosowanych już od czasów starożytnych (np. domy snu, "nakładanie rąk", magia lecznicza, szamanizm, sugestia i hipnoza itd), choć mechanizm związków pomiędzy psychiką a ciałem pozostawał nieznany. W szczególności wpłynąć można na swoje uczucia myśląc w określony sposób ("myślenie pozytywne"), stosując autosugestię bądź, na ogół znacznie skuteczniejszą, heterosugestię. Ten z pozoru paradoksalny fakt (ktoś ma na mnie większy wpływ niż ja sam na siebie) wynika z tego, że zaburzenia życia uczuciowego wiążą się najczęściej z zaniżoną samooceną. Inni są więc dla nas na ogół bardziej wartościowi, skuteczniejsi, pewniejsi siebie, lepiej zorientowani, ustawieni, wykształceni itd. Skuteczniejsza bywa też sugestia hipnotyczna, niż heterosugestia na jawie. W transie sugestywność znacznie wzrasta, co może być związane z przekonaniami na temat hipnozy, biernością ("poddaniem się" hipnoterapeucie), zmniejszeniem się oporu itd. (Korpikiewicz, 1992). Pośród ogromnej różnorodności technik psychoterapeutycznych, których nie będę tutaj omawiać, wspomnę tylko o zdającej się być kontrowersyjną, dużej grupie psychoterapii odreagowujących (katharsis) (oczyszczenia, odreagowania) (Kratochvil, 1978). Odreagowanie stanowi przywołanie zepchniętego do nieświadomości wydarzenia traumatyzującego, przeżycia na nowo uczuć z nim związanych (gniewu, rozpaczy, upokorzenia, lęku itd.), co jest w dużej mierze zgodne z ideą psychologii głębi (psychoanalizy). Podczas gdy w tej ostatniej 21 O uczuciach i emocjach przywołuje się wspomnienia z nieświadomości bynajmniej nie po to, aby je wyzwolić i zaspokoić w sposób bezkrytyczny, ale żeby poddać je kontroli świadomego "ja", w katharsis nacisk położony zostaje na niekontrolowane przeżywanie uczuć oraz ich uzewnętrznienie. Jednak produkowanie uczuć negatywnych, jak wykazują badania, nie poprawia w sposób istotny stanu emocjonalnego pacjenta, a dla otoczenia może być induktorem uczuć negatywnych. Metoda katharsis, choć atrakcyjna i widowiskowa, ma więc raczej wątpliwe znaczenie terapeutyczne. Nie można zapominać, że nieustannie wpływamy przy pomocy uczuć i emocji zarówno na siebie samych jak i na świat zewnętrzny. Silne uczucia, szczególnie negatywne, łatwo udzielają się innym osobom i mogą powracać do nas w formie wzmocnionej. Nie ulega wątpliwości, że dzieje się tak w bezpośrednich kontaktach, a można także domniemywać, zakładając łączność indywidualnych nieświadomości ludzkich z nieświadomością zbiorową (Jung, 1989), że istnieje także znacznie szerszy wpływ jednostkowych reakcji uczuciowych na uczucia innych członków ludzkości. O ile tak jest, to trafiające do nieświadomości zbiorowej indywidualne przeżycia, doświadczenia, umiejętności, emocje mogą ulegać upostaciowianiu (archetypy) oraz eskalacji i powracać do nas w formie wzmocnionej. W takiej sytuacji negatywne uczucia, które przeżywamy, mogą mieć swe źródła po części również w nieświadomości zbiorowej, ale mogą też składać się na przyczynę przyszłych emocji, zarówno naszych jak i innych istot, mających łączność z noosferą. Takie przypuszczenie rodzi w nas nową, ogromną odpowiedzialność i nakaz moralny, aby roztaczać wokół siebie aurę pozytywnych uczuć: radości, miłości, spokoju, odczuwania piękna, i to nie tylko komunikowanych werbalnie i niewerbalnie, ale także pomyślanych. Nakaz moralny, skądinąd znany, bo spotykany w kierunkach ezoterycznych, dla scjentystycznego "mędrca szkiełka i oka" wciąż jednak nieuchwytny i nieracjonalny. 22 Honorata Korpikiewicz 4. Literatura 1. Bilikiewicz T. 1966. Psychiatria kliniczna, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa 2. Chertok L. 1969. Między wiedzą a niewiedzą. Studium, hipnozy, tłum. A.Suchańska, Książka i Wiedza, Warszawa 3. Droscher V. 1993. Nestwarme. Wie Tiere Familienprobleme losen, Hamburg 4. Freud Z. 1984. Wstęp do psychoanalizy, wyd. IV, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 5. Jarosz M. 1976. Psychologia i psychopatologia życia codziennego, wyd. II, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa 6. Jarosz M., Cwynar S. 1983. Podstawy psychiatrii, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa 7. Jung C.G. 1989. Rebis, czyli kamień filozofów, tłum. J.Prokopiuk, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 8. Kępiński A. 1979. Psychopatologia nerwic, wyd. III, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa 9. Kępiński A. 1992. Schizofrenia, wyd.I (V), Sagittarius, Warszawa 10. Kępiński A. 1992. Lęk, wyd. I (III), Sagittarius, Warszawa 11. Korzeniowski L. 1965. Zarys Psychiatrii, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa 12. Korzeniowski L., Pużyński S. (red.) 1972. Encyklopedyczny słownik psychiatrii, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa 13. Korpikiewicz H. 1992. Hipnoza i sugestia, Andromeda, Poznań 14. Korpikiewicz H. 2000. Świadomość i język, [w:] Matematyka-Język-Przyroda, red. H. Korpikiewicz, E. Piotrowska, Pisma Filozoficzne IF UAM t. 66, Poznań 15. Kratochvil S. 1978. Psychoterapia. Kierunki, metody, badania, tłum. A. Ciechanowicz, M. Erhardt-Gronowska, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 16. Lorenz K. 1986. Regres człowieczeństwa, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 17. Lorenz K. 1996. Tak zwane zło, wyd. III, tłum. A.D. Tauszyńska, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 18. Ochorowicz J. 1917. Psychologia i medycyna, Skład Główny w Księgarni Gebethnera i Wolffa, Warszawa 19. Penrose R. 1996. Nowy umysł cesarza, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 23 O uczuciach i emocjach 20. Popper K., Eccles J. 1977. The self and its brain. An argument for interactionism, Springer International, London, N.Y., Heidelberg 21. Rosellini G., Worden M. 1995. Jutro wzejdzie słońce. W obliczu depresji, tłum. H.Grzegołowska-Klarkowska, Jacek Santorski & CO Agencja Wydawnicza, Warszawa 22. Rościszewski M. 1907. Hypnotyzm i suggestya 23. Selye H. 1960. Stress życia, tłum. J.W.Guzek, R.Rembiesa, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa 24. Sowa J. 1984. Kulturowe założenia pojęcia normalności w psychiatrii, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 25. Szewczuk W. (red.). 1979. Słownik Psychologiczny, Wiedza Powszechna, Warszawa 26. Trąbka J. 1983. Mózg a świadomość, Wydawnictwo Literackie, Kraków 27. Trąbka J. 1991. Mózg a jego jaźń, UJ, Kraków 24 EPISTEME Małgorzata Kaczmarek 4/2007 s.25-36 ISSN 1895-4421 ASPEKTY BIORÓŻNORODNOŚCI W RELACJI CZŁOWIEK-ŚRODOWISKO Abstract. This paper deals with the concept of biodiversity and the benefits following from it. The context of these considerations is the global ecological crisis, which is getting deeper because of human actions. One of the aspects taken into consideration in the theory of economy and environmental protection is the evaluation of environmental functions and benefits following from these functions. In this papers we divide the mentioned benefits into two categories: biospherical benefits and profit for humans. We also consider the nonutility values of the environment, which cannot be directly evaluated, but they can be interesting in the discussion concerning the relation human–environment. Key words: biodiversity, the global ecological crisis, the relation human–environment 1. Wstęp Pojecie bioróżnorodność bierze swoje początki z konferencji Waszyngtońskiej z 1986 roku pod nazwą „Forum on BioDiversity” (Korpikiewicz 2006, s. 85). Nie zostało ono dotąd precyzyjnie określone, natomiast odnosi się ono do organizmów żywych zamieszkujących biosferę Ziemi. Szacuje się, że obecna różnorodność tworzyła się przez setki milionów lat (Szarski 2002, [w:] Krzanowska i in. 2002, s. 361). Sam termin bioróżnorodność jest złożony ze słów: biotyczna oraz różnorodność. Stosuje się go zarówno do określania relacji ilościowych wszystkich żywych organizmów, jak i relacji zachodzących pomiędzy nimi. Bioróżnorodność może być traktowana jako miara złożoności (Gaston i Spicer, 1998 [w:] Pullin, 2005). Z reguły rozpatruje się ją na trzech poziomach (ibidem, 2005, s. 4): różnorodność w obrębie gatunku, różnorodność międzygatunkowa, różnorodność zespołów lub ekosystemów. 25 Aspekty bioróżnorodności w relacji człowiek-środowisko Pojęcie bioróżnorodności odnosi się bezpośrednio do pojęcia biosfery – jako wyraz rozwoju życia. Życie można bowiem rozpatrywać nie tylko w odniesieniu do istoty czy też gatunku, ale też do procesu charakterystycznego dla biosfery ziemskiej. Jest to rozumowanie od ogółu do szczegółu, czyli od scharakteryzowania Ziemi jako środowiska do powstania życia. Na bazie tych przesłanek można wnioskować dalej na temat właściwości procesów biologicznych zachodzących na niższych szczeblach organizacji, na poziomie osobniczym kończąc. Obecnie różnorodność życia na Ziemi jest zagrożona. W środowiskach naukowych mówi się o kolejnej fali wielkiego wymierania gatunków, u progu której obecnie się znajdujemy. Przyczyną i czynnikiem przyśpieszającym jest bez wątpienia człowiek. W tym miejscu warto przeanalizować czynniki modyfikujące stan środowiska oraz kondycję bioróżnorodności. Wielkościami kluczowymi w tej analizie są: natężenie działania określonego czynnika oraz skala jego oddziaływania. W efekcie porównania szczególnej intensywności i skali wpływu człowieka na bioróżnorodność z czynnikami pozaludzkimi, które mają charakter relatywnie ciągłych i stałych oddziaływań (poza katastrofami), można wyróżnić. Ze względu na natężenie oraz skalę tych czynników można je obecnie podzielić na dwie grupy: 1. Czynniki pochodzenia naturalnego (rozumiane jako czynniki pochodzenia pozaludzkiego) – na które składają się warunki siedliskowe, obecność pasożytów, drapieżników, mechanizmy ewolucji, stabilność ekosystemu oraz występowanie katastrof o znaczeniu lokalnym (siedliskowym) lub większym (np. globalnym). Inaczej mówiąc są to wszystko czynniki powodowane „siłami natury” niezależnie od obecności i działalności człowieka. 2. Czynniki pochodzenia ludzkiego – ze względu na swój rozmiar, skalę oraz zasięg oddziaływania warto wyodrębnić osobno, gdyż stanowią wyjątkową w swojej klasie kategorię. Ta „wyjątkowość” polega na tym, że nigdy wcześniej z poznanej dotąd nam historii Ziemi, nie istniał żaden gatunek, który swoją działalnością ingerowałby w każdy poziom życia na Ziemi, zaburzając jego naturalny przebieg. Czynniki spowodowane działalnością człowieka stanowią bezpośrednie i pośrednie zagrożenie przyszłych losów biosfery i różnorodności życia. Ponadto działalność ludzka, skierowana do otaczającego ją środowiska, jest wpisana w relację człowiek – środowisko. Na ową relację mają znaczący wpływ uwarunkowania światopoglądowe oraz społeczno – ekonomiczne, a także trendy powszechnej wiedzy. Edward Wilson – znany i ceniony 26 Małgorzata Kaczmarek przyrodoznawca – uważa, iż są dwie główne kategorie problemów związanych z niszczeniem i ubożeniem środowiska (a tym samym dotykające aspekty bioróżnorodności), oddające rzeczywistość (Wilson, 1999) : 1. Doprowadzenie środowiska fizycznego do stanu niesprzyjającego życiu, 2. Utrata różnorodności biologicznej. Poniekąd kategoria pierwsza warunkuje tę drugą – mianowicie pogarszające się warunki środowiska nie sprzyjają podtrzymywaniu dużej bioróżnorodności. Bezsprzecznie największe zagrożenia dla bioróżnorodności to te spowodowane w sposób pośredni lub bezpośredni przez działalność człowieka. Eugeniusz Kośmicki rozwój oddziaływania człowieka na przyrodę określił sześcioma przełomami w tym zakresie (Kośmicki, 2001, [w:] Korpikiewicz, 2001, s. 216-217): − wytępienie wielkich zwierząt w czasie zasiedlania nowych obszarów Ziemi lub nadmiernych polowań, − wyręby lasów na wielkich powierzchniach oraz uprawa roli, hodowla zwierząt – determinujące nowe ukształtowanie lasów i innych ekosystemów, − przezwyciężanie naturalnych granic występowania zwierząt, roślin i mikroorganizmów, − rewolucję przemysłową, nadmiernie eksploatującą zasoby środowiskowe, prowadząca w konsekwencji do zanieczyszczeń i degradacji wielu ekosystemów, zmiany krajobrazów, zakłócenia naturalnych procesów fizykochemicznych, − negatywne oddziaływanie na klimat oraz warstwę ozonową w stratosferze, − rozwój inżynierii genetycznej, wprowadzanie do przyrody organizmów modyfikowanych genetycznie. W kontekście niniejszych rozważań wyłania się obraz relacji człowiek – środowisko uzależniony od kategorii użyteczności. Ta kategoria jest charakterystyczna dla paradygmatu pozytywistycznego. W literaturze przedmiotu uznaje się, że konsekwencje owego paradygmatu w dużej mierze przyczyniły się do obecnego kryzysu ekologicznego. Zbigniew Hull wymienia wśród światopoglądowych przesłanek kryzysu ekologicznego, wynikające z paradygmatu pozytywistycznego (w szczególności z pozytywistycznej koncepcji nauki jako jedyny, prawdziwy obraz świata) następujące założenia (Hull, 1998, [w:] Papuziński, 1998, s. 96): 27 Aspekty bioróżnorodności w relacji człowiek-środowisko − technomorfizm – czyli przekonanie o jedynie pozytywnych wartościach dla człowieka niesionych przez rozwój wiedzy i techniki, − metodologiczny redukcjonizm, − racjonalizm jako przeświadczenie, że wszystko da się zrozumieć, wyjaśnić, ująć w kategoriach logicznych, − intelektualizm zakładający, że ludzie przy dokonywaniu wyborów kierują się głównie racjonalnymi kryteriami ekonomicznymi, − mechanistyczne pojmowanie przyrody w ujęciu technicznym i prakseologicznym, uznanie wzorca panującego w naukach matematyczno – przyrodniczych i technicznych za jedyną metodę pozyskiwania pełnowartościowej wiedzy i świecie. Tymczasem wraz ze wzrostem świadomości ekologicznej oraz z rozwojem wiedzy z takich dziedzin, jak np. biologia, ekologia, ochrona środowiska, czy ekonomia ekologiczna, nastąpiła – i następuje nadal – przemiana w relacji człowiek – środowisko. Zarówno obserwacja potoczna, jak i trendy naukowe potwierdzają przewartościowanie pewnych kategorii, w ramach których rozpatrywana była owa relacja. Tym samym ma to ważne konsekwencje dla kondycji bioróżnorodności. Przewartościowanie to polega na zwróceniu się ku wartościom pozaużytkowym. Idąc dalej za podziałem czynników modyfikujących stan bioróżnorodności (jak i całej biosfery), można przyjąć, że jej funkcje realizują się w dwóch obszarach pojęciowych: biosfera oraz korzyści dla człowieka. 2. Znaczenie różnorodności życia w biosferze W odniesieniu do biosfery bioróżnorodność jest jednym z najważniejszych czynników stanowiących o warunkach panujących na Ziemi w aspekcie jej powstania i rozwoju (Weiner, 2006, s. 66). Jej istotę można ująć w następujących kategoriach: potencjał ewolucji, podtrzymywanie życia oraz zdolność do podtrzymywania i odtwarzania ekosystemów: − Potencjał ewolucji. Im wyższa bioróżnorodność, tym więcej różnorodnego materiału genetycznego. Dzięki temu dobór naturalny ma szansę preferować cechy najlepsze i najkorzystniejsze z ogromnej gamy dostępnych możliwości. Ponadto stwarza to szansę do jeszcze większego różnicowania się materiału genetycznego a w konsekwencji jeszcze większej 28 Małgorzata Kaczmarek bioróżnorodności. Korzyści z wysokiej bioróżnorodności są opisane poniżej. − Podtrzymywanie życia. System wspierający życie jest siecią ekologicznych procesów, które podtrzymują produktywność, zdolność adaptacji i zdolność do odnowy ziemi, wody i biosfery jako całości (IUCN, UNEP, WWF, 1991, [w:] Chiesura i in., 2003). Wiele funkcji spełnianych przez konkretne gatunki roślin czy zwierząt, są podstawowe dla utrzymywania krytycznych procesów ekologicznych i wspierających życie systemów (głównie regulacyjne i siedliskowe funkcje). Na przykład funkcje utrzymujące warstwę ozonową, regulujące klimat, genetyczną różnorodność itp. Te siedliskowe i regulacyjne funkcje są „krytyczne” same w sobie. Bez nich żadne inne dobra środowiska lub usługi nie mogą istnieć. Ważność wsparcia życia ekosystemu w dużej mierze zależy od biomasy i, jako jednostki miary, pierwotnej produkcji. Ekosystemy z wysoką biomasą i produkcją pierwotną mają wysoką zdolność „funkcjonowania regulacyjnego”, tak więc odgrywają duże znaczenie we wspieraniu biosfery (ibidem, s. 200). Zmniejszenie bioróżnorodności wpływa niekorzystnie na dynamiczne procesy podtrzymujące życie na Ziemi. − Zdolność do odnawialności, odtwarzalność (ekosystemu). Możliwość spontanicznej odnowy lub wspierana przez człowieka odnowa ekosystemów zależy od złożoności i różnorodności ekosystemu, zarówno, jeśli chodzi o składniki jak i funkcje, które z kolei są często funkcją czasu: wyżej złożone struktury (np. lasy tropikalne i rafa koralowa), które często potrzebują wielu dekad, a nawet stuleci, żeby się rozwinąć, wykazują o wiele wyższą złożoność i różnorodność niż tzw. pionierskie ekosystemy (np. obszarów mokrych, czy też trudnych w wykorzystaniu zbiorowości). Tak więc bardziej złożone ekosystemy, o wysokiej bioróżnorodności są o wiele trudniejsze do odtworzenia niż pionierskie. Jednocześnie łatwiej się odnawiają i są zdolne przetworzyć więcej niekorzystnych czynników bez szkody dla struktury ekosystemu (Odum, 1989, [w:] Chiesura i in., 2003). Anna Kalinowska ujmuje sens korzyści z bioróżnorodności dla biosfery tymi słowy: „różnorodność biologiczna jest kluczem do utrzymania całości świata jaki znamy. Życie może powrócić do normy po różnych zaburzeniach dopóki jest wystarczająco duża różnorodność części zamiennych mogących reperować starty” (Kalinowska, 2002, s. 219). 29 Aspekty bioróżnorodności w relacji człowiek-środowisko 3. Bioróżnorodność na tle korzyści dla człowieka Korzyści z wysokiej bioróżnorodności dla ludzkości mają częściowo inną konotację, aniżeli przedstawione powyżej korzyści biosferyczne. W światopoglądzie ludzkim, jak również w teoriach nauk ekonomicznych (np. ekonomii neoklasycznej) proces wartościowania odpowiada konwencji, w myśl której pieniądze są naturalną i powszechną jednostką miary. Stąd też wszelkie wartościowanie, naznaczone ludzką subiektywnością, sięga do ekonomicznej analizy kosztów i korzyści, która z założenia zaniedbuje kluczowe relacje pomiędzy ludzkością a wartościami, w które świat natury jest obdarzony. Warto przy tym odnotować, iż istnieją pewne ograniczenia metodologiczne, wiążące się z wartościowaniem, przyjmowaniem kategorii. Jest to arbitralność założeń, wynikająca z ludzkiej wiedzy, doświadczenia, a nawet zaangażowania (Chiesura, de Groot, 2003, s. 222). Stosunek człowieka do środowiska w praktyce życiowej odnosi się głównie do kategorii użyteczności składników środowiska. Jakkolwiek podejście do zasobów środowiska, rozpatrujące jego wartość pod kątem przydatności dla człowieka, działa niczym koło napędowe dla działań gospodarczych i konsumpcjonizmu, często stanowi ono najwygodniejszy dla człowieka punkt odniesienia. Niemniej jednak nie sposób pominąć tak często niedocenianej w przeszłości, jakim jest inny wymiar tej kategorii: wartość pozaużytkowa. Wartości użytkowe są oczywiste, dotyczą one podstawowych kwestii życiowych. Tymczasem poza szeregiem naocznych wartości rynkowych bioróżnorodność daje człowiekowi wiele wartości niemierzalnych, nierzadko pomijanych ze względu na swoją ulotność i intersubiektywny charakter. Tym istotniejsze jest zatem uświadomienie sobie przez człowieka wszystkich korzyści, nie tylko wynikających z wartości użytkowych, a następnie zastanowienie się nad nimi w obliczu korzyści dla całej biosfery, w której żyjemy i od której skądinąd jesteśmy uzależnieni. 3.1. Wartości użytkowe Rozwój ludzkiej cywilizacji stał się możliwy dzięki wykorzystywaniu zasobów środowiskowych, które pozwalały na przeżycie dając pożywienie, schronienie, odzienie, a dalej inspirowały do tworzenia coraz to nowszych technik i technologii. Wykorzystując wysokie zróżnicowanie organizmów roślinnych, zwierzęcych, a także mikroorganizmów na Ziemi człowiek 30 Małgorzata Kaczmarek zaopatrywał się w produkty żywnościowe, rozwijające przemysł spożywczy, gastronomiczny, pozyskiwał lekarstwa, związki chemiczne a także wiedzę służącą rozwojowi nauki i techniki. Wartości wpisane w dobrobyt i jakość życia – dzięki wysokiej bioróżnorodności, badając poszczególne gatunki, poznajemy ich specyficzne właściwości – np. lecznicze, relaksujące, etc. 3.2. Wartości pozaużytkowe Zróżnicowanie biologiczne wszelkich organizmów zamieszkujących Ziemię wprawia w zachwyt zarówno zwykłych obserwatorów, jak i naukowców, zajmujących się naukami przyrodniczymi. Na pierwszy rzut oka bogactwo form, barw, struktury organizmów jest powodem do czerpania zeń przez człowieka wartości duchowych, takich jak zachwyt estetyczny, inspiracje artystyczne, jak i dla tradycji ludowej. Przedstawiona poniżej analiza wartości pozaużytkowych opiera się o kryteria służące ocenie stopnia unikalności i niesubstytuowalności naturalnego kapitału – czyli danego zasobu środowiskowego, jakim w tym ujęciu może być bioróżnorodność. Kryteria te należą głównie do obszaru aspektów społecznych i ekologicznych, które wraz z aspektami ekonomicznymi stanowią ramy koncepcyjne rozwoju trwałego (Chiesura i in., 2003, s. 197): − wartość dziedzictwa. Znaczenie natury w odniesieniu do identyfikacji kulturowej oraz osobistej i zbiorowej historii. Chociaż współczesny człowiek jest mocno oderwany od natury, to większość ludzi odczuwa potrzebę doświadczenia i zrozumienia ciągłości środowiska. Istnieją pewne naturalne obszary lub specyficzne cechy krajobrazu (takie jak np. szczególne drzewo) do których ludzie przywiązują się emocjonalnie. Zagłada tych obszarów lub cech, są odbierane jako osobista (lub zbiorowa) strata. Waga tej wartości jest także wyróżniona przez UNESCO, które wyznacza obszary estetycznie, historycznie, religijne i kulturalnie ważne. Odpowiedzialność, jaką ludzie czują wobec przyszłych pokoleń, jest także nazywana „wartością dziedzictwa”: nawet jeśli sami bezpośrednio nie czerpiemy korzyści, to jednak ponosimy odpowiedzialność wobec naszych dzieci i wnuków, aby utrzymać i wzmocnić ewolucję naturalnych ekosystemów i biologiczną różnorodność na tyle, na ile jest to możliwe. 31 Aspekty bioróżnorodności w relacji człowiek-środowisko − wartości duchowe to znaczenie przyrody jako symboli i elementów o sakralnym i religijnym znaczeniu. Naturalne ekosystemy bogate w gatunki flory i fauny są ważnym źródłem duchowego wzbogacania dla wielu ludzi. Rodowici mieszkańcy terenów nieprzekształconych, zwłaszcza ludzie plemienni, posiadają silne więzi duchowe z naturalnym środowiskiem, które uwidoczniają się w wielu religijnych ceremoniach, zwyczajach i rytuałach (święte miejsca i czczone obiekty). Ważne jest tutaj symboliczne lub funkcyjne znaczenie ekosystemów i bioróżnorodności w określaniu tożsamości grup zdefiniowanych przez rejon etniczny albo daną kulturę i obyczaje. − wartości egzystencjalne. Wszelkie gatunki są wartościowe dlatego, że po prostu istnieją. Ta wartość odnosi się do nienamacalnych, nieodłącznych i etycznych wartości przypisywanych naturze, wywodzącej się z uczuć oraz poczucia odpowiedzialności wobec przyszłych pokoleń i pozostałych gatunków. Konwersja i wzmocnienie ekosystemów jako siedlisk dla pozaludzkiego życia i utrzymania biologicznej różnorodności może być motywowana etycznymi przekonaniami szacunku i koegzystencji. Dla wielu ludzi ratowanie naturalnych obszarów i zagrożonych gatunków dla dziedzictwa lub etycznych powodów jest (bardzo) ważne dla ich samopoczucia (Dobson, 1998, [w:] Chiesura i in. 2003). − tzw. amenity value – pojęcie to odnosi się do korzyści, które są zwykle czerpane z estetycznej jakości danego naturalnego obszaru i rekreacyjnych możliwości jakie on oferuje, takich jak docenienie przyjemnej naturalnej scenerii, radości uczenia i zrozumienia podczas chodzenia po górach, wypraw przyrodniczych, a także doświadczanie samotności i kontemplacji w naturalnym otoczeniu. Ponadto istnieje pewna grupa wartości odnosząca się do przyszłości w kontekście nieprzewidywalności ewentualnych możliwości. Ich znaczenie polega na tym, iż przyjmujemy, iż kiedyś w przyszłości bioróżnorodność może wykazać się znaczącymi funkcjami lub zupełnie nowymi kombinacjami tych, które dotychczas poznaliśmy. Sam potencjał tych możliwości zasługuje na to, by do wartości pozaużytkowych zaliczyć także wartości potencjalne (opcyjne), których znaczenia nie jesteśmy w chwili obecnej stwierdzić. Przykładowo, wg farmakologów ponad 1 500 gatunków z lasu tropikalnego i ponad 500 gatunków organizmów morskich 32 Małgorzata Kaczmarek jest źródłem związków chemicznych o właściwościach antyrakowych. Tym samym „z każdym utraconym gatunkiem maleje szansa na odkrycie wprowadzenie nowej substancji, która mogłaby stanowić postęp w ratowaniu zdrowia” (Kalinowska, 2002, s. 229). 4. Możliwości implikowania wartości pozaużytkowych Wartość pozaużytkowa (nierynkowa) zasobów przyrody stała się przedmiotem ważnych debat w gronie ekonomistów. Ekonomia ekologiczna próbuje rozwijać koncepcje dotyczące wartości oraz miar jednostek, które rozpoznają i uwzględniają pluralizm niewymiernych wartości i interesów istniejących na świecie (zob. Martinez-Alier i in., 1998, O’Neil, 1993, [w:] Chiesura, de Groot, 2003, s. 223). Współczesna analiza ekonomiczna zakłada, że wartość wyraża się w cenach rynkowych i jest uzasadniona użytecznością dóbr związaną z konsumpcją, nie produkcją. Nie oznacza to jednak, że wartość dobra (zasobu środowiskowego) zależy bezpośrednio od zaspokajania potrzeb ludzkich. O ile punkt wyjścia dla teorii ekonomii stanowi rozszerzenie antropocentrycznego paradygmatu pozytywistycznego, sama teoria nie do końca jest czysto materialistyczna. Uwzględnia się bowiem to, że ceny zawierają elementy związane nie tylko z użytkowaniem dóbr, ale także z satysfakcją z faktu ich istnienia. Idąc dalej – wartość pozaużytkowa może być tak samo realna, obiektywna i ekonomiczna, jak wartość użytkowa kilograma jabłek czy pary sandałów. Może się ona bowiem materializować w transakcjach zawieranych na rynku (…) Dokonują zatem [ludzie] realnych wyborów, uzasadniając poddanie tego typu zachowań badaniom ekonomicznym. (Żylicz, 2004, s. 23). Nie sposób nie dostrzegać tych wartości i nierzadko wręcz należy dokonywać prób włączania ich wartości materialnej (tutaj: monetarnej) do rachunku ekonomicznego. Służą temu takie narzędzia, jak rozwijane metody wyceny dóbr nierynkowych. Zastosowanie tych metod może okazać się szczególnie istotne np. przy próbach oszacowania wartości szkody ekologicznej czy też kosztów ochrony środowiska. Przy zastosowaniu odpowiedniej metodologii można przeliczyć na pieniądze korzyści płynące z usług, jakie pełni środowisko, np. funkcji rekreacyjnych. Wyniki takich badań wskazują, poza oszacowaniami monetarnymi, na inne ciekawe wnioski. Prowadzone były studia w temacie wyceny funkcji środowiskowych, na które składała się między innymi bioróżnorodność (por. Melichar, 2006. – badania na temat wyceny wartości rekreacyjnych oraz estetycznych ekosystemów leśnych w Górach Izerskich w Czechach). 33 Aspekty bioróżnorodności w relacji człowiek-środowisko Istotą tego typu badań jest między innymi odniesienie do preferencji osób korzystających z badanej funkcji środowiska, do gotowości do zapłaty lub przyjęcia rekompensaty za polepszenie lub odpowiednio pogorszenie aspektu dotyczącego analizowanej funkcji, jaką te osoby są skłonne ponieść lub przyjąć. Aspektem takim może być zwiększenie lub zmniejszenie bioróżnorodności. Okazuje się, że ludzie o dużej wrażliwości wysoko cenią to kryterium: im wyższe zróżnicowanie form życia na badanym obszarze, tym więcej są skłonni zapłacić za jej zwiększenie lub utrzymanie, i mniejsza jest rekompensata w zamian za utratę czerpania korzyści z funkcji środowiskowej. 5. Podsumowanie Akcentem podsumowującym znaczenie bioróżnorodności jest przytoczona poniżej wypowiedź Henryka Skolimowskiego. Omawiając koncepcję eko – sprawiedliwości w swoich słynnych esejach „Nadzieja matką mądrych”, odwołuje się on do aspektów różnorodności ekologicznej (w tym do bioróżnorodności) jako czynnika potęgującego niezależność wynikającą z heterogeniczności: „Niezależność jednostek i narodów to jedna strona medalu; drogą jest ekologiczna różnorodność. Aby oddać sprawiedliwość rozmaitości ziem, klimatów, uwarunkowań i tradycji, musimy kultywować różnorodność w sensie ekologicznym, rolniczym a także kulturowym. Różnorodność ta jest bowiem podstawą niezależności i na odwrót, niezależność w tak ogromnie różnych miejscach naszego globu i w obrębie różnych tradycji, oznacza po prostu potęgowanie różnorodności i jej utrzymanie. Różnorodność jest tożsama z heterogenicznością; oznacza przeciwieństwo homogeniczności, jednorodności. Homogeniczność przynosi korzyść gospodarkom centralnym, opartym na wysoko rozwiniętej technice. Heterogeniczność przynosi korzyść tubylcom; pozwala im na niezależność; pozwala im być odpowiedzialnymi i dobrymi opiekunami. […] w uproszczeniu: homogeniczność rozwoju jest grzechem przeciw ewolucji i przeciw przyszłości ludzkiej.” (Skolimowski, 1993). Proporcja między korzyściami z bioróżnorodności dla człowieka a biosfery zdecydowanie wskazuje, iż bioróżnorodność jest konieczna przede wszystkim dla podtrzymania niestabilnej równowagi biosfery. Implikacje wynikające z uznania niekonwencjonalnych aspektów składających się na stosunek człowieka do środowiska mogą znacząco oddziaływać na kształt i formę instrumentów ochrony środowiska. Ponadto potrzebę ochrony bioróżnorodności można wywodzić nie tylko z przesłanej 34 Małgorzata Kaczmarek aksjologicznych. Dlatego też warto poszukiwać argumentów nie budzących wątpliwości, stanowiących podstawę do konstruowania modeli postępowania w relacji człowiek – środowisko. Tomasz Żylicz tak tłumaczy tę potrzebę: „Ekonomia nie uzurpuje sobie prawa wyjaśniania wszelkich aspektów ludzkiej działalności, gustów, mody i przekonań religijnych. Są nauki, jak historia, antropologia czy teologia, bardziej predestynowane do tego, aby takich wyjaśnień poszukiwać, niemniej jednak wartości ekonomiczne pozwalają spojrzeć na ludzkie poszukiwania kompromisu między stopniem niezaspokojenia różnych potrzeb zarówno materialnych jak i niematerialnych. Celowość badania ekonomicznego wartości środowiska przyrodniczego wynika z uzasadnionego przekonania, że niszczenie przyrody można często powstrzymać mocą samych argumentów ekonomicznych, nie odwołując się do przyzwoitości, etyki, czy mody na ekologię. Przy tym argumenty ekonomiczne są z reguły traktowane jako najmniej kontrowersyjne czy subiektywne, a więc bywają skuteczniejsze od innych” (Żylicz, 2004, s. 24). Ponadto świadomość wielowymiarowości omawianych zagadnień może znacząco wpływać na kształtowanie się światopoglądu, jak i filozofii działania człowieka. Tym samym, w myśl zasady kauzalizmu, może oddziaływać na stosunek człowieka do środowiska. Daje to nową przestrzeń dla kształtowania się relacji człowiek – środowisko poprzez działanie, a tym samym przestrzeń dla poprawienia kondycji biosfery wraz z całą jej różnorodnością. 6. Literatura 1. 2. 3. 4. 5. 6. Bilikiewicz T. 1966. Psychiatria kliniczna, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa Chertok L. 1969. Między wiedzą a niewiedzą. Studium, hipnozy, tłum. A.Suchańska, Książka i Wiedza, Warszawa Droscher V. 1993. Nestwarme. Wie Tiere Familienprobleme losen, Hamburg Freud Z. 1984. Wstęp do psychoanalizy, wyd. IV, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa Jarosz M. 1976. Psychologia i psychopatologia życia codziennego, wyd. II, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa Jarosz M., Cwynar S. 1983. Podstawy psychiatrii, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa 35 Aspekty bioróżnorodności w relacji człowiek-środowisko 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16. 17. 18. 19. 20. 21. 22. 23. 24. 25. 26. 27. 36 Jung C.G. 1989. Rebis, czyli kamień filozofów, tłum. J.Prokopiuk, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa Kępiński A. 1979. Psychopatologia nerwic, wyd. III, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa Kępiński A. 1992. Schizofrenia, wyd.I (V), Sagittarius, Warszawa Kępiński A. 1992. Lęk, wyd. I (III), Sagittarius, Warszawa Korzeniowski L. 1965. Zarys Psychiatrii, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa Korzeniowski L., Pużyński S. (red.) 1972. Encyklopedyczny słownik psychiatrii, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa Korpikiewicz H. 1992. Hipnoza i sugestia, Andromeda, Poznań Korpikiewicz H. 2000. Świadomość i język, [w:] Matematyka-JęzykPrzyroda, red. H.Korpikiewicz, E.Piotrowska, Pisma Filozoficzne IF UAM t. 66, Poznań Kratochvil S. 1978. Psychoterapia. Kierunki, metody, badania, tłum. A. Ciechanowicz, M. Erhardt-Gronowska, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa Lorenz K. 1986. Regres człowieczeństwa, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa Lorenz K. 1996. Tak zwane zło, wyd. III, tłum. A.D. Tauszyńska, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa Ochorowicz J. 1917. Psychologia i medycyna, Skład Główny w Księgarni Gebethnera i Wolffa, Warszawa Penrose R. 1996. Nowy umysł cesarza, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa Popper K., Eccles J. 1977. The self and its brain. An argument for interactionism, Springer International, London, N.Y., Heidelberg Rosellini G., Worden M. 1995. Jutro wzejdzie słońce. W obliczu depresji, tłum. H.Grzegołowska-Klarkowska, Jacek Santorski & CO Agencja Wydawnicza, Warszawa Rościszewski M. 1907. Hypnotyzm i suggestya Selye H. 1960. Stress życia, tłum. J.W.Guzek, R.Rembiesa, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa Sowa J. 1984. Kulturowe założenia pojęcia normalności w psychiatrii, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa Szewczuk W. (red.). 1979. Słownik Psychologiczny, Wiedza Powszechna, Warszawa Trąbka J. 1983. Mózg a świadomość, Wydawnictwo Literackie, Kraków Trąbka J. 1991. Mózg a jego jaźń, UJ, Kraków EPISTEME Agnieszka Ogonowska 4/2007 s.37-56 ISSN 1895-4421 OBLICZA INNEGO WE WSPÓŁCZESNEJ HUMANISTYCE Abstract. The main issue of the article is to present cathegory of Other. It is treated both as the theoretical construct, which demarcate an area of social thinking (Michel Foucault), and its existing equivalents in social reality (personification of Other). Author concentrates especially on descripion of some strategies used towards Otherness, namely: strategy of xenophobia, strategy of tolerance and strategy of glorification. Other is also presented as the key factor in human development (the process of differentiation human being from environment) and it plays important role in creating the group identity base on oposition: we – they. Much attention ist also paid to mechanisms of repression and exclusion which are being described in the context of non classic theory of power proclaimed independently by Pierre Bourdieu and Michel Foucault. Key words: Other, the category of Otherness, repression, exclusion, strategies towards Other, dialectic of power, (de)construction of subjectivity, socialization for Otherness, proces of knowing Other 1. Wstęp Pojęcie Innego nabiera znaczenia we współczesnej refleksji humanistycznej, choć nie jest wcale jednoznaczne, zarówno jeśli chodzi o swoją semantykę, jak i pełnione funkcje. Jeśli przyjąć, iż kluczowym mechanizmem jego powstania jest represja i wykluczenie, to okaże się, iż Inny staje się niezbywalnym elementem rozwoju ontogenetycznego jednostki, jak również sprawnego funkcjonowania każdego systemu społecznego. Dowodem na pierwszą konstatacje może być proces różnicowania się dziecka od otoczenia; nabywanie przezeń świadomości, iż jest czymś odrębnym, osobnym, różnym, a zarazem istotą zachowującą 37 Agnieszka Ogonowska ciągłość i tożsamość w czasie i przestrzeni. Inny staje się zatem punktem odniesienia w procesie budowania barier między jednostką a wszystkim tym, co nie mieści się w granicach jej ciała. Jednocześnie jest on obszarem, wobec którego się ona dystansuje tworząc fundament własnej tożsamości, zarówno indywidualnej, jak i grupowej. W tym ostatnim przypadku na znaczeniu nabiera podstawowa strategia klasyfikowania obiektów i zjawisk oparta na dychotomii: „my i oni”; „nasze i ich”; „swoi i obcy”. Dychotomia ta pokazuje jednocześnie względność tak prowadzonej analizy, ponieważ każdy człowiek może być jednocześnie oceniony jako outsider i insider. „Kiedy odkrywamy, że istnieje wiele kultur zamiast jednej – pisze Craig Owens – czyli kiedy uświadamiamy sobie koniec swoistego kulturowego monopolu, nieważne, rzeczywistego czy iluzorycznego, zaczynamy żyć w groźnym cieniu własnego odkrycia. Nagle prawdopodobieństwa nabiera fakt, że istnieją wyłącznie inni; że my sami to tylko ‘inni’ pomiędzy innymi.”1 Na pytanie: „Kim jestem?”, które wydaje się kluczowe dla samokreślenia jednostkowej tożsamości, człowiek dokonuje wyboru właściwości, cech, atrybutów, spośród dostępnych mu zasobów leksykalnych, a tym samym aktu wykluczenia innych, które nie pasują do budowanej charakterystyki.2 Ta ostatnia jest również tworzona w oparciu o wiedzę jednostki na temat społecznie akceptowanych wartości (atrybucje w służbie Ego). Inny jako produkt represji i wykluczenia pośredniczy w procesie kształtowania obrazu siebie, preferowanych identyfikacji społecznych, czy w końcu jednostkowej osobowości. Może być ponadto, traktowany neutralnie, np. jako zbiór preferencji seksualnych, z którymi ktoś się nie identyfikuje, ale też ich nie potępia, uznając zasadność ich istnienia w rzeczywistości społecznej lub pejoratywnie. W takim przypadku Inny staje się źródłem negatywnych emocji, a jego istnienie jest postrzegane jako zagrażające dla dobrostanu psychofizycznego jednostki, grupy, a nawet stabilności całego społeczeństwa. Częstokroć funkcjonuje jako wyzwanie dla tłumionych przez jednostkę aspektów jej osobowości. Krytyka Innego funkcjonuje w tym przypadku jako uzasadnienie (nieświadomego) skrywania indywidualnych tendencji. Ta droga prowadzenia analizy pozwala dostrzec relacje między opisywaną kategorią a funkcjonowaniem całego systemu społecznego. Jak zauważa Michel Foucault, Inny jest ową teoretyczną przestrzenią, która wyznacza granice społecznie akceptowanego myślenia, a zarazem 1 C. Owens, Dyskurs Innych: Feministki i postmodernizm [w:] R. Nycz, red., Postmodernizm. Antologia przekładów, Kraków 1996, s. 422 2 W tym kontekście por. również: G. Canguilhem, Normalne i patologiczne, Gdańsk 2000, s. 200-201 38 Oblicza Innego we współczesnej humanistyce funkcjonuje jako dowód sprawności działania systemu społecznego. „Jeśli przyjąć – konstatuje autor Historii seksualności – iż każde społeczeństwo, stosując reguły pracy, rodziny, dyskursu i gry, wyklucza pewną liczbę jednostek, dając im miejsce poboczne i marginalne w stosunku do produkcji ekonomicznej, reprodukcji społecznej, obiegu symboli, produkcji ludycznej, jeśli istnieją społeczeństwa, gdzie funkcjonują wszystkie te gry wykluczeń, to mamy w nich do czynienia zawsze z kategorią jednostek, które są jednocześnie wykluczane z produkcji, rodziny, dyskursu i gry. Osobami tymi są, ogólnie rzecz biorąc, ci, których można nazwać szaleńcami”.3 Ci ostatni wyznaczają niezwykle ważny obszar kontridentyfikacji, dla ludzi pozostających w obrębie systemu normalności, działając względem nich w roli odroczonej kary za jakąkolwiek formę sprzeniewierzenia. Otrzymanie statusu dewianta to negatywna forma sankcji, którą przyznaje się jednostce w związku z faktem, iż nie uczestniczy ona w żadnej z wymienionych wyżej form produkcji. Nie biorąc w nich udziału, zarazem może liczyć na materialną, prawną, socjalną, czy psychologiczną pomoc społeczeństwa pod warunkiem uznania własnej niepełnowartościowości. Dewiant odstępując od obowiązującej powszechnie definicji rzeczywistości jednocześnie proponuje własny model życia, przez wielu uznawany za patologiczny, nienormalny, zagrażający dobrostanowi całej reszty członków społeczeństwa, wyrywając jej członków z kolein produktywności. Podważa on swoim istnieniem również zasadność reguł działania i ideologii dominującej, ponieważ staje się żywym dowodem alternatywnych form myślenia. Inny może być outsiderem w wyniku wykluczenia go przez społeczeństwo i jego instytucje lub też – w sposób naturalny, przybyszem, obcym, który przychodzi i odchodzi, stając się ewentualnie źródłem chwilowego zamętu. Każde społeczeństwo w celu zachowania obowiązującej definicji rzeczywistości stosuje szereg mechanizmów nakierowanych na kontrolowanie, izolowanie lub tłumienie (ekspresji, znaczenia) Innego. Są one wkomponowane w ideologie między innymi takich instytucji, jak: szkoła, więzienie, szpital, czy zakłady psychiatryczne. Każda z nich nastawiona jest na neutralizowanie lub całkowite niwelowanie skutków i przejawów Innego. Ten ostatni może przyjmować postać, kolejno: niepokornego ucznia, recydywisty, pacjenta, czy obłąkanego i w każdym z tych jednostkowych przypadków antidotum na inność jest różna; od surowej dyscyliny, przez metody resocjalizacyjne i lekarstwo rozwiązujące 3 M. Foucault, Filozofia. Historia. Polityka. Wybór pism, Warszawa-Wrocław 2000, s. 84 39 Agnieszka Ogonowska całkowicie problem choroby lub przynajmniej jej objawy, po izolację i stosowanie terapii. Istnienie Innego usprawiedliwia produkowanie instytucji społecznych i fachowców zdolnych go kontrolować oraz zabiezpieczać przed jego inwazją w przestrzeń normalności, wyznaczonej pewną umową społeczną. Inność jako synonim odstępstwa od normy, czyli patologii staje się czymś arbitralnym, uznanym mocą powszechnej zgody i intuicji, co do ustalonych i podzielanych norm zbiorowych oraz ideologii. Do podstawowych elementów nienormalności zalicza się przykładowo cierpienie jednostki, trudności w przystosowaniu, nieracjonalność w myśleniu i zachowaniu, jak również nieprzewidywalność i utrata kontroli nad sobą w określonych sytuacjach, wyrazistość i konwencjonalność zachowań, dyskomfort obserwatora oraz naruszanie ideałów i norm moralnych.4 Warto jednocześnie zauważyć, iż wymienione wskaźniki Inności rozumianej jako nie-normalność stanowią wyłącznie przedmiot oceny społecznej, uwarunkowanej kontekstowo i kulturowo. 2. Strategie wobec Innego Inny może być traktowany jako konieczny warunek kształtowania indywidualnej i grupowej tożsamości na fundamencie podstawowych dystynkcji: „my – oni” i „ja – nie-ja”; jak również zewnętrzne źródło zagrożenia, które zdolne jest scentralizować i skumulować istniejące zasoby społeczne do walki przeciwko Inności. Tą drogą owo ‘my’ staje się pewną uniwersalną kategorią wyrażającą wspólne potrzeby, pragnienia i aspiracje jednostek, gdzie podobieństwo tworzących ją podmiotów niweluje wszelkie istniejące między nimi różnice. Wspólnotowość wyraża się w (pozornej) ich koherencji, która daje im prawo do mówienia o sobie: my kobiety, my heteroseksualiści, czy my ludzie zdrowi. Złudzenie jedności i homogeniczności wyrażone w tym zaimku osobowym daje równocześnie mówiącemu poczucie siły i większej mocy sprawczej wynikającej z przynależności do grupy. Te wyraźne dystynkcje ułatwiają również funkcjonowanie instytucji społecznych. Jak zauważa Foucault opisując zjawisko panoptyzmu: „Zakład psychiatryczny, kolonia karna, dom poprawczy, instytucja dozoru wychowawczego i po części szpital, a mówiąc ogólniej wszystkie instancje 4 D. L. Rosenhan, M.E.P. Seligman, Psychopatologia, Warszawa 1994, s. 10-16 40 Oblicza Innego we współczesnej humanistyce kontroli indywidualnej funkcjonują w dwojaki sposób: na zasadzie podziału binarnego i piętnowania (szaleniec – nie szaleniec, niebezpiecznynieszkodliwy, normalny-anormalny), oraz według przymusowego określania i różnicującej repartycji (kto to jest; gdzie ma się znajdować; jak go scharakteryzować; jak rozpoznać; jak sprawować nad nim w sposób zindywidualizowany stały nadzór itd.).”5 Logika binarnego znakowania pozwala wprowadzić do ludzkiego myślenia ułudę porządku i przewidywalności w miejsce chaosu i przypadkowości, a wymazanie różnic między jednostkami tworzącymi owo „my” podnosi wagę solidarności zbiorowej, spoistości, poczucia wspólnoty interesu. Wobec Innego przyjmuje się zwykle trzy modelowe podejścia, natomiast praktyka rzeczywistego myślenia i działania sytuuje się między nimi. Pierwsza z nich, to strategia ksenofoba. Lęk płynący raczej z nieznajomości, aniżeli wiedzy na temat Innego prowadzi do prób jego wyeliminowania poza nawias normalności, a nawet do całkowitej eksterminacji. Gettoizacja ludzi, zagadnienień, idei należy do najczęszczych działań społecznych i politycznych, nierzadko przyjmując pozór służenia społecznemu dobru. Inny może stanowić również produkt wykluczenia i eksternalizacji nieakceptowanych przez jednostkę (i społeczeństwo) elementów jego własnej osobowości. Jeżeli zostaną one wyizolowane funkcjonują jako źródło zagrożenia zewnętrznego, z którym paradoksalnie łatwiej jest walczyć, wykorzystując w tym celu również zbiorowe zasoby. Dla przykładu w filmach science fiction, nieakceptowane i wykluczone elementy osobowości ulegają personifikacji przyjmując postać potwora zamieszkującego obcą planetę. Druga strategia to tolerancja wobec Innego, która może przyjmować różne postaci. Od całkowitej obojętności wobec faktu wspólnego bytowania, po kompleksową wiedzę na jego temat prowadzącą do świadomego uznania równouprawnienia, a zatem korzystania z tych samych praw, które przysługują pozostałym członkom społeczeństwa. Tolerancja wobec Innego nie koniecznie musi być związana z pełnym przekonaniem o jego równowartościowości społecznej; może również wynikać z faktu respektowania pewnych zasad ogólnych nadrzędnych wobec opisywanej strategii, np. poszanowania godności człowieka. W ten sposób człowiek inn y to ktoś różny od oceniającego, któremu ten ostatni nie odbiera prawa do utrzymywania tej różnicy, konstytuującej czyjąś tożsamość. Strategia tolerancji może być także wynikiem formalnych ustaleń prawnych dotyczących np. kwestii bytowania wszelkich mniejszości (narodowych, 5 M. Foucault, Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, Warszawa 1998, s. 239-240 41 Agnieszka Ogonowska religinych) w danym kraju. Racji dla stosowania tej strategii dostracza przyjęta formalnie normalizacja, która obowiązuje niezależnie od osobistych przekonań osób zobowiązanych do jej stosowania. Ostatnią strategią jest gloryfikacja Innego prowadząca nawet do jego nadreprezentancji w przestrzeni społeczno-kulturowej.6 Przejawy inności mogą prowadzić do ciągłej kontestacji wcześniej istniejących wzorów zachowania i podważania ich monopolu na racjonalność oraz nieustannej eskalacji alternatywnych stylów życia, bez podania uniwersalnych i ostatecznych rozwiązań. Inność staje się swoistą racją bycia, wzorem nowoczesnego modus vivendi, który wymyka sie wszelkim restrykcjom tradycji, obyczajów i normalizacji. Inny pozwala równocześnie zerwać z logiką dychotomicznych podziałów wskazując na jej iluzyjny charakter. Hybrydyczny charakter wytworów kultury i jej użytkowników, które/którzy nie są ani tacy, ani tacy, ale stanowią konglometart wielu na pozór sprzecznych atrybutów potwierdzają wcześniejszą konstatację. Owo „my” okazuje się w ten sposób pewnym hipotetycznym i iluzyjnym tworem, który w istocie łączy jednostki całkowicie nieporównywalne pod względem przysługujących im charakterystyk socjodemograficznych. 3. Represja Innego i dialektyka władzy Inny to nie tylko teoretyczna przestrzeń oznaczająca granicę ludzkiego myślenia, jak chciał Foucault; to również, a może równolegle dialektyka władzy będąca podstawą wszystkich relacji społecznych, a nawet procesów intrapsychicznych. Jeśli rozpocząć analizę od poziomu jednostki i procesów składających się na dynamikę jej życia psychicznego, warto przywołać obrazowo przedstawioną przez Freuda walkę sił między trzema elementami psychicznego aparatu. Ego jako struktura mediująca między wymogami superego a impulsami id nieustannie korzysta z mechanizmów obronnych osobowości ufundowanych na represji i wykluczenia nieakceptowanych myśli, emocji, uczuć i postaw, takich przykładowo, jak: izolowanie ładunku emocjonalnego od sytuacji urazowych, projekcja czyli obwinianie innych za własne problemy, rzutowanie związane z przypisywaniem innym własnych nieetycznych pragnień, czy w końcu: sublimacja, wyparcie i zaprzeczanie rzeczywistości. Ostatnie trzy mechanizmy polegają kolejno na: 6 P. Żuk, Społeczeństwo w działaniu. Ekolodzy, feministki, skłotersi. Socjaologiczna analiza nowych ruchów społecznych w Polsce, Warszawa 2001. 42 Oblicza Innego we współczesnej humanistyce zaspokajanie lub wyeliminowanie sfrustrowanych pragnień poprzez czynności nieseksualne akceptowane w danej kulturze; niedopuszczanie do świadomości przyczyn lub niebezpiecznych myśli, czy – jak w zaprzeczaniu rzeczywistości – obrona przed nieprzyjemnymi elementami świata poprzez niedostrzeganie ich. Konserwatywny charakter popędów nieustannie stawia jednostkę w sytuacji konfliktowej: między zasadą przyjemności wpisaną w cykliczny mechanizm powtórzeń a zasadą rzeczywistości związaną z względnie stabilnym systemem norm i wzorców zachowania, które w sumie składają się na przestrzeń Innego. Kultura funkcjonując jako źródło cierpień opiera się na mechanizmie represyjności, który z poziomu siły zewnętrznej uobecnianej przez innych z najbliższego otoczenia dziecka w procesie internalizacji zostaje uwewnętrzniona w postaci superego. Przemieszczenie żródła kontroli, jego uwewnętrznienie przynosi ważkie konsekwencje psychologicznie: człowiek łamiąc normy społecznokulturowe nie sprzeniewierza się bowiem wymogom otoczenia zewnętrznego, lecz samemu sobie. Nie doświadcza już buntu, ale napięcia; w sytuacjach spornych nie polemizuje z innymi, lecz prowadzi wewnętrzną batalię między własnymi pragnieniami a ich społecznymi ograniczeniami. Na poziomie relacji społecznych relacje władzy i podporządkowania wpisane są we wszystkie formy relacji formalnych, rodzinnych, koleżeńskich, czy miłosno-erotycznych. Każdy układ cechuje przy tym specyficzna dla niego dynamika, polegająca dla przykładu na czasowym przyjmowaniu przez jednego z uczestników pozycji submisyjnej, by niedługo potem przejść na pozycję dominującą. Zmiana ta wyraża się nie tylko w prerogatywach władzy związanych z możliwością decydowania o czymś, ale również w stroju i zachowaniu jednostki. Analogicznie rzecz wygląda w konktekście osób jej (czasowo) pozbawionych. „Kobiecość byłaby więc sztuką pomniejszania siebie (w języku berberyjskim żeńskość wyrażona jest wyłącznie przez zdrobnienia), co oznacza, że kobiety są zamknięte za czymś, co przypomina niewidzialne ogrodzenie wyznaczające dozwolone terytorium ruchów i przemieszczeń ciała (ciało męskie zabiera zazwyczaj więcej przestrzeni publicznej). Ten rodzaj symbolicznego ograniczenia podlega praktycznemu umocnieniu przez strój (...) Tę samą funkcję wymuszania pewnych sposobów poruszania się spełniają dzisiaj wysokie obcasy czy zajmująca ręce torebka, nie mówiąc już o minispódniczce, która pewne czynności (na przykład bieganie czy siadanie w określony sposób) blokuje całkowicie, a w przypadku innych zmusza do zachowania przynajmniej środków ostrożności (...)”.7 Zasady 7 P. Bourdiu, Męska dominacja, Warszawa 2004, s. 40 43 Agnieszka Ogonowska społecznokulturowe zostają niepostrzeżenie inkorportowane nie tylko w ciało jednostki, ale także ciało społeczne, które osaczone wszechobecną ideologią porządku rzeczywistości zarówno się doń stosuje, jak i kontroluje zachowania innych. W przeciwieństwie do klasycznych teorii władzy w stylu Marksa, gdzie walka jest zawsze grą o sumie zerowej (przegrana jednych stanowi wygraną innych), nieklasyczne teorie władzy, reprezentowane między innymi przez Michela Foucaulta i Pierre’a Bourdieu akcentują inne jej atrybuty. Wśród nich na szczególną uwagę zasługują struktury dominacji, które stanowią wytwór niekończącego się procesu reprodukcji, w jakim uczestniczą zarówno podmioty posiadające władze narzucania definicji rzeczywistości, jak i system wspomagających ich instytucji społecznych. Jednocześnie wytwarzane są mechanizmy sprzyjające naturalizacji tego procesu, w efekcie: „Kategorie skonstruowane przez grupy dominujące są stosowane przez zdominowanych nawet do postrzegania i opisywania samej relacji dominacji, co sprawia, ze ową relację postrzegają jako naturalną”.8 Mało tego. Wspólnota środków symbolicznych, jakim dysponują podporządkowani uniemożliwia im wypowiedzenie tej relacji. Posługując się językiem grup dominujących zarazem uruchamiają całą związaną z nim ideologię, którą służy interesowi podmiotów władzy, umacnia i poszerza zakres ich wpływów. Ponadto, dyskursy władzy osaczają jednostkę jednocześnie na wielu różnych poziomach jej funkcjonowania społecznego oraz z uwagi na jej charakterystykę socjodemograficzną. Człowiek staje się konstruktem sił społeczno-kulturowo-ekonomicznych, które pozwalając mu na samoidentyfikację, zarazem ustalają jego pozycje w stosunku do ideologii dominującej. Kiedy jednostka deklaruje się jako rasista ma jednocześnie świadomość, iż ustawia się w określonym stosunku opozycji wobec ideologii głoszącej równość wszystkich ras i narodowości. Jeśli głosi sprzeciw wobec homofobii staje się rzecznikiem stanowiska przeciwnego wobec środowisk potępiających miłość gejowską i lesbijską. 4. Personifikacje Innego Ta sama jednostka może podlegać symultanicznie różnego rodzaju opresjom: płciowym, seksualnym, rasowym, religijnym, itd. Podstawę dominacji nad Innym mogą stanowić różne czynniki, wśród nich 8 P. Bourdiue, 2004, op. cit. 44 Oblicza Innego we współczesnej humanistyce charakterystyki socjodemograficzne represjonowanego i represjonującego, które decydują o relacji władzy. Jednym z nich może być liczebność, a zatem sytuacja, w której większość dominuje nad mniejszością. Taką sytuację można zobrazować na przykładzie mniejszości narodowych mieszkających w Polsce i podlegających prawu ustanowionego przez kraj, który jest miejscem ich osiedlenia. Innym przykładem jest obecność białego człowieka na Czarnym Lądzie; kolor skóry działa jak czynnik ustanawiający różnicę, budujący poczucie inności i obcości, a przez to wystawienia na dyskryminujące spojrzenia większości. Pojęcie ‘dyskryminacji’ konotuje dwa znaczenia: łacińskie słowo discriminatio oznacza rozróżnienie; zwykle jednak niesie sens pejoratywny związany z prześladowaniem ludzi ze względu na jakiś ich atrybut, w tym przypadku rasę. Relacje dominacji i submisji są również ustanowione w oparciu o posiadanie zasobu, który staje się podstawą narzucania władzy tym wszystkim, którzy go nie posiadają. Zasobem tym mogą być: dobra materialne i finansowe, wiedza, zdolności i umiejętności w konkretnym zakresie, koligacje rodzinne i towarzyskie, szlachetne urodzenie, itd. Osoba, która je posiada staje się w ten sposób depozytariuszem zasobu, którym wedle uznania może się dzielić z innymi; przy czym stopień dystrybucji zasobu nie może przekraczać granicy, po przekroczeniu której depozytaiusz traci swoją władzę i zdolność dominowania nad innymi. Depozytaiuszem zasobu może być zatem majętny inwestor, nauczyciel, ekspert, mistrz w danej dziedzinie, hrabia, król, dyktator, a posiadanie uprzywilejowanej pozycji z tego tytułu jest sprawą nieustannej walki sił między jednostkami posiadającymi własne zasoby. Sytuacja ta przypomina rywalizację między habitusami, którą opisywał Pierre Bourdieu, próbując oddać mechanizmy działania przemocy symbolicznej. Co ciekawe, według autora Męskiej dominacji – jednostka może podlegać dominacji, nie odczuwając wcale jej obecności. „Podmioty społeczne przyjmują świat jako zrozumiały sam przez się, to znaczy biorą go za taki, jaki jest. Uznają go za naturalny, ponieważ przykładają do niego miary poznawcze, same pochodzące ze struktur tego świata. Rodzimy się w świecie społecznym, a więc bezboleśnie przyjmujemy za własną pewną liczbę niewypowiedzianych na głos postulatów i aksjomatów. I dlatego każda realistyczna analiza panowania i polityki musi wyjść od analizy owej doksycznej akceptacji świata, tej automatycznej zgodności struktur obiektywnych i struktur poznawczych”.9 Pojawia się zatem sytuacja, w której jednostka postrzega 9 P.Bourdieu, J.-C. Passeron, Zaproszenie do socjologii refleksyjnej, Warszawa 2001,, s. 162 45 Agnieszka Ogonowska swoją sytuację podporządkowania jako oczywistą, naturalną i umocowaną w porządku świata, zgodną z ogólnie podzielanym porządkiem rzeczywistości. Ideologia grupy dominującej zarazem wytwarza specyficzne mechanizmy maskującej je własne działanie, co w rezultacie podnosi poziom skuteczności jej samej. Obok liczebności i posiadania zasobów istotny fundament dominacji nad Innym ustanawia kultura patriarchalna silnie umocowana w systemach religijnych. Obiektem represji są nie tylko kobiety, ale kategoria osób, które umownie można nazwać nie-mężczyzni. Są to wszystkie osoby pełnoletnie, które z racji swojej płci biologicznej (kobiety) lub odmiennych, alternatywnych preferencji seksualnych (np. geje, transwestyci, queer), były socjalizowane do przyjęcia pozycji podporządkowanych albo – jak w drugim przypadku - sami wykluczali się z funkcji reprodukcyjnych, skazując się na społeczną marginalizację. Ostatnim powodem represji Innego jest chroniczne lub okresowe odstępstwo od normy, które wyraża się w takich stanach, jak: choroba, kalectwo, wada genetyczna, ale również posiadanie wybitnej zdolności (np. intelektualnej, czy jasnowidztwa), która może być postrzegana przez otoczenie społeczne jako źródło zagrożenia. Inność może być zatem stanem przejściowym lub trwałym. Praktycznych przykładów obchodzenia się z tak rozumianą innością dostarcza Foucault opisując środki zapobiegawcze przedstawione w XVII wiecznym regulaminie na wypadek epidemii dżumy. „Zamknięta, poszatkowana, nadzorowana w każdym punkcie przestrzeń, gdzie wszystkie osoby zostały osadzone na ustalonych miejscach, gdzie najdrobniejsze ruchy są kontrolowane, wydarzenia rejestrowane, gdzie nieprzerwana praca pisania łączy centrum i peryferie, gdzie władza jest sprawowana niepodzielnie w zgodzie ze swym hierarchicznym obrazem, gdzie każda jednostka jest stale cechowana, badana i zaliczania do żywych, chorych albo umarłych – przestrzeń ta stanowi zwarty model urządzenia dyscyplinarnego. (...) Ład wyznacza każdemu jego miejsce, każdemu jego ciało, każdemu jego chorobę i śmierć, każdemu co mu się należy – dzięki wszechobecnej i wszechwiedzącej władzy, która regularnie i nieprzerwanie wprowadza w swój obręb podziały aż po ostateczną specyfikację jednostki: tego, co ją charakteryzuje, co do niej należy i co się z nią dzieje.”10 Racjonalizacja, standaryzacja i homogenizacja instytucji społecznych, w rodzaju szkoły czy szpitala funkcjonuje jako broń skierowana przeciwko przypadkowości, nieoznaczoności, chaosowi, niekontrolowanej swobodzie. Karty chorób i świadectwa zgonów, podobnie jak dzienniki szkolne 10 M. Foucault, 1998, op. cit, s. 238 46 Oblicza Innego we współczesnej humanistyce zmuszają do nieustannej inwigilacji, testowania, zapisywania stanów momentalnych składających się na całościową historię jednostki, a także Innego, osaczonych przez instytucjonalne dyskursy władzy. 5. Mistyfikacje podmiotowości a problem Innego Do postawowych iluzji związanych z budowaniem opozycji „my – oni” należy właściwie bezrefleksyjne przyjmowanie założenia, iż obie grupy są homogeniczne, a istniejące między ich członkami różnice można z powodzeniem pominąć, bez jakichkolwiek negatywnych konsekwencji dla rzetelności i obiektywności prowadzonej analizy. O złudności tego założenia przekonuje autorka (De)konstrukcji kobiecości analizując współczesne koncepcje feministyczne. „Marginalizowane kręgi kobiet zwróciły przede wszystkim uwagę na to, że feministyczna kategoria „my” w rzeczywistości obejmuje jedno specyficzne środowisko, mówi jego głosem i rości sobie prawo do określania jego problemów jako charakterystycznych dla ogółu. Innymi słowy, warunki życia i status jednych kobiet uznano w feminizmie za uniwersalne i postawiono w centrum wszelkich zainteresowań. Stworzono wzór, do którego zaczęto przyrównywać wszelką odmienność, opisując ją jako stojącą na niższym etapie rozwoju i potrzebującą rozbudzenia świadomości. Dlatego w całej historii feminizmu jako ruchu społecznego i ideologii jak bumerang wydaje się powracać ten sam problem traktowania kategorii „kobieta” jako uniwersalnej i niezmiennej – bez krytycznego przyjrzenia się własnej pozycji, która miałaby upoważniać do mówienia w imieniu wszystkich”.11 Dochodzi zatem do sytuacji, gdzie w obrębie obu grup: „my” i ‘oni” mamy do czynienia z pewnym dominującym dyskursem, który określa ich ‘prototypowych’ przedstawicieli. Jednostki, które mówią w imieniu ogółu dzięki temu dostraczają racji dla artykułowanych przez siebie problemów; stwarzając wrażenie spoistości i wspólnotowości w sposobie doświadczania świata i doświadczania ich przez świat, kreują się na pewną siłę społeczną, która posiada większą moc sprawczą, aniżeli głosy zatomizowanych jednostek. Mistyfikacje podmiotowości polegają również na tym, iż każdy podmiot jest pewnym realnym konstruktem społeczno-kulturowym, posiada własne doświadczenia egzystencjalne oraz jedynie charakterystyczne dla 11 J. Mizielińska, (De)konstrukcje kobiecości, Gdańsk 2004, s, 11 47 Agnieszka Ogonowska siebie współrzędne pozycji i habitus, jak ujmuje to Pierre Bourdieu. W konkretnej sytuacji społecznej określone aspekty czyjejś podmiotowości zostają bardziej uaktywnione, podczas gdy inne schodzą na drugi plan. Innymi słowy, każda taka sytuacja interpeluje jednostkę do zajęcia konkretnej pozycji ze względu na specyficzną dla siebie konstrukcję podmiotową. Wyobraźmy sobie białą kobietę, na dodatek emigrantkę, która jest świadkiem ataku na mężczyznę, też emigranta innej narodowości. Jeśli ta kobieta zdecyduje się na akt solidarności z poszkodowanym, np. publicznie zabierając głos w jego obronie, jest zachowanie będzie dowodem na uaktywnienie kategorii „emigrant”, które stanowiło podstawę budowania wspólnotowego „my emigranci”. W innej sytuacji społecznej zostałby być może uaktywniony inny aspekt tak rozumianej podmiotowości, która nigdy nie wyczerpuje się w pojedynczych charakterystykach: ‘my Polacy’, ‘my heteroseksualni’, ‘my urodzeni w Krakowie’. Opisując własną tożsamość, każda jednostka wybiera spośród kategorii i charakterystyk ogólnych, np. kobieta, rasy białej, prawosławna, heteroseksualna, sympatyczką poglądów lewicowych, o średnim wykształceniu, itd. Jej podmiotowość wykracza poza sumę tych kategorii; one raczej powodują, iż jest jednostką określonego typu, która ze względu na ogólne zmienne socjodemograficzne zajmuje określone pozycje w obrębie systemu/grupy społecznej oraz wobec określonych kwestii aktywizujących poszczególne elementy jej charakterystyki. Jednostka identyfikując się jako członek określonej grupy w ramach danej kategorii ogólnej zarazem staje się Innym dla przedstawicieli innych grup w ramach innych kategorii. Symultaniczność doświadczanych przez nią opresji zależy od jej stałych charakterystyk socjodemograficznych, jak i cech sytuacji, które dyskryminują ją ze względu na te cechy. Można wyobrazić sobie zatem i taką okoliczność, w której atrybut powszechnie nieakceptowany i „spychający” jednostkę do kategorii Innego w pewnych szczególnych okolicznością okazuje się pożądany. Bardzo niski wzrost stanowi przykład cechy, która spełnia wzmiankowaną okoliczność. Po pierwsze posiada istotne znaczenie w procesie doboru partnera. „I tak, przeprowadzone wśród Francuzek badania sondażowe wskazują na zdecydowane preferencje dotyczące wieku i wzrostu partnera życiowego (powinien być starszy i wyższy niż one). Dwie trzecie spośród nich nie zaakceptowałoby związku z mężczyzną niższym od siebie”.12 Wzrost partnera staje się pozytywną wartością społeczną, która konotuje męskość. Ważną nawet do tego stopnia, iż mężczyźni, którzy ze względu na rasę są 12 P. Bourdieu, 2004, op. cit., s.48 48 Oblicza Innego we współczesnej humanistyce niżsi od przeciętnego Europejczyka decydują się na zabieg sztucznego wydłużenia kości. W przypadku kobiet wzrost nie jest sprawą tak istotną, ponieważ „tradycyjnie” są one podporządkowane mężczyznom oraz przypisane do prac wymagających mniejszej sprawności fizycznej. Fakt, iż praktyka życia codziennego często rozmija się z tym wyobrażeniem wcale nie osłabia siły jego wpływu na myślenie społeczne. Reasumując: niski wzrost mężczyzn może być oceniony jako czynnik dyskryminujący ich w relacjach męsko-damskich; jednocześnie jest cechą pożądaną w niektórych zawodach, takich, jak: jokey, kanalarz, czy członek załogi łodzi podwodnej. Mistyfikacje podmiotowości polegają zarówno na wpajaniu społeczeństwu (fałszywych) wyobrażeń na temat pewnych ogólnych kategorii oraz preferowanych wzorów zachowania, jak i przekazywaniu określonych poglądów określonej grupie społecznej na temat jej samej. 6. Socjalizacja do Inności Socjalizacja to inaczej uspołecznienie, a więc szczególny proces mianowania związany z nadaniem wybranemu obiektowi społecznego charakteru. To, co społeczne zyskuje wartość ponadindywidualną, związana z dobrem ogółu. To również wpajanie jednostce norm, wartości, wzorców zachowań, których znajomość wydaje się niezbędna do stania się pełnoprawnym członkiem społeczeństwa. Proces ten połączony jest z nabywaniem przez nią świadomości możliwych sankcji za sprzeniewierzenie się tym zasadom. Wśród nich istotne miejsce zajmują opisane szczegółowo przez Foucaulta techniki wykluczeń. Socjalizacja do Inności będzie obejmować dwa uzupełniające się zjawiska: przystosowanie do sytuacji bycia Innym w systemie społecznym oraz uznanie obecności Innego w przestrzeni społecznej. Inność może być mniej lub bardziej spektakularna, widoczna, rozpoznawalna dla otoczenia, co warunkują zarówno atrybuty jednostki, jak i cechy sytuacji społecznej, w jakiej się ona znajduje. Dla przykładu, albinos zawsze będzie posiadał status Innego, natomiast człowiek niskiego wzrostu po przemieszczeniu się do innego kręgu kulturowego, może w nowym środowisku wcale nie wyróżniać się wzrostem. Podobnie dwóch ludzi w tej samej sytuacji społecznej ze względu na swój status mają przyznane prawo do innego typu zachowań. Artysta plastyk, kiedy pojawi się na przyjęciu z rozmierzwioną 49 Agnieszka Ogonowska fryzurą i w kolorowym ubraniu nie wywoła swym strojem specjalnego zdziwienia wśród pozostałych gości, pod warunkiem, że mają oni świadomość jego profesji. On jest wprawdzie inny od pozostałych gości, ale nie otrzymuje statusu Innego w tym znaczeniu, w jakim otrzymałby go przeciętny Kowalski w tym samym stroju. W procesie socjalizacji jednostki nabywają również stereotypowych wyobrażeń na temat różnych obiektów społecznych, które niczym matrix wpływają na ich ocenę i sposób postrzegania zjawisk. Podstawowym walorem stereotypów jest zasada oszczędności poznawczej, której służy ich schematyczność, skrótowość oraz określone zabarwienie wartościujące. W większości przypadków Inność jest mniej spektakularna, wtedy wiąże się z nieustannym przechodzeniem jednostki pomiędzy i w obrębie różnych grup społecznych. Pełnione w ich obrębie role społeczne uaktywniają każdorazowo inną konfiguracje charakterystyk będących na wyposażeniu jednostki. W ten sposób każda kategoria ogólna, np. „kobieta”, „psycholog”, „niepełnosprawny” to określone konstrukty społeczne, tak naprawdę pozbawione desygnatu, ponieważ żadna realnie istniejąca jednostka nigdy nie pokrywa się z tym modelowym ujęciem. W tym sensie jej inność może być określana poprzez stopień oddalenie od/ przystawalności do prototypu wyczerpującego całkowicie istotę kobiecości, niepełnosprawności, czy bycia psychologiem. Jednocześnie w procesie socjalizacji nabywa się określonych wzorów reagowania wobec Inności: od jej pozornego nie zauważania, jak przy mijaniu przypadkowo napotkanego kaleki po jej gloryfikacje, jak przy spotkaniu z ekscentrycznym artystą, którego geniusz twórczy jest sprawą powszechnie uznaną. Inny, który posiada wyraźną etykietę oznaczającą typ i charakter swojej inności budzi mniejsze emocje, staje się bardziej bezpieczny i oswojony poprzez nazwę. Nazywanie staje się zatem procesem zaklinania rzeczywistości poprzez język, który również parcjalizuje i hierarchizuje obiekty przyznając im określony status społeczny. Prawo do bycia Innym może być również sformalizowane w postaci aktów prawnych regulujących stosunek pozostałych członków społeczeństwa, a przede wszystkim ograniczanie zakresu ich zachowań niepożądanych, nieprzyjaznych wobec Inności i zabronionych prawem. Jak pisze R. Kapuściński w książce pod znamiennym tytułem „Ten Inny”: „Podbić, skolonizować, opanować, uzależnić – to odruch wobec Innych nieustannie powtarzający się w całej historii świata. Na samą ideę równości z Innym 50 Oblicza Innego we współczesnej humanistyce umysł ludzki wpada bardzo późno, wiele tysięcy lat o tym, kiedy człowiek zaczął zostawiać ślady swojej obecności na ziemi.”13 W procesie socjalizacji do Inności uczestniczą również środki masowego przekazu, które kształtują zbiorowe reprezentacje różnych kategorii Innego. Wizerunki kobiet i mężczyzn w reklamach telewizyjnych, wzory ich urody lansowane przez czasopisma związane z modą i pielęgnacją ciała, filmy etnograficzne obrazujące życie często niezwykle egzotycznych ludów, biografie poświęcone wybitnym osobowościom oraz ich twórczości, programy edukacyjne na temat niepełnosprawności i jej przyczyn, czy gry komputerowe, w których pojawiają się obrazy Innego wpływają na sposób, w jaki jej personifikacje są postrzegana przez otoczenie. Tą drogą Inny nieuchronnie towarzyszy wszelkim próbom tworzenia spójnego obrazu własnej tożsamości. Funkcjonuje nie tylko w kontekście negatywnych identyfikacji (kontr-identyfikacji), które przyjmują postać definicji na zasadzie negacji: nie-Biały; nie-heteroseksulany; niekatolik, ale również bardziej konkretnych porównań w formie: nie taki jak on/ona/oni; całkowicie różny od niego/niej/ nich. Bliskość Innego może wpływać motywująco na jednostkę, która pragnąc wyraźnie zaznaczyć swoją odrębność oraz istniejące między nią a innymi różnice doprowadza nawet do hiperbolizacji wzorów własnego zachowania. Dla przykładu, osoby, które mają problem z akceptacją własnego wieku celem podkreślenia niezgody na wiek dojrzały, czy podeszły ubierają się w sposób (całkowicie) negujący przyjęte konwencje ubioru. Inny może jednocześnie stanowić wzór do naśladowania, nawet gdy możliwe jest tylko częściowe zbliżenie do ideału, jednostka podejmuje próby zacierania owych różnic. Tak jest przynajmniej teoretycznie w przypadku wyznawców określonej religii, podążających za bogiem czy prorokiem. 7. Poznanie Innego Punktem odniesienia dla rozpoznania Inności są ramy własnej kultury, grupy, tradycji, uwarunkowań społecznych, do których pewne elementy rzeczywistości społecznej nie przystają, przez co automatycznie 13 R. Kapuściński, Ten Inny, Kraków 2006 51 Agnieszka Ogonowska sytuują się na pozycji zewnętrznej wobec jednostki, grupy czy społeczeństwa. Paradoksalnie również analityczne poznanie zawartości przynależnej jednostce przestrzeni społeczno-kulturowej możliwe jest poprzez znajomość innych kultur, które dostarczają poznającemu koniecznej perspektywy dystansu. Służy ona między ujawnieniu sfery ukrytych założeń i ideologii, które warunkują społeczne działania i zachowania i czerpią swoją siłę oddziaływania z faktu, iż są one nie widoczne, ujmując rzecz po foucaultowsku działają ze środka ciała społecznego, niepostrzeżenie i niezwykle skutecznie. Poznanie Innego odbywać się może z perspektywy zewnętrznego obserwatora, outsidera, który obserwując od zewnątrz zarazem explicite lub implicite przyrównuje Go do tych kategorii, które najpełniej lub pod określonym kątem opisują elementy jego własnego modus vivenidi. Przyjęcie tej pozycji obarczone jest dosyć dużym ryzykiem związanym z koncentracją uwagi badacza na elementach drugorzędnych, lub wręcz całkowicie nieistotnych dla ukazania specyfiki Innego, ale ważkich z punktu widzenia przyzwyczajeń i interesów podmiotu poznającego. Przedwstępne nastawiania badawcze determinują kierunek i zakres prowadzonych studiów wpływając ostatecznie na ich wynik. Ten ostatni stanowi częstokroć projekcję (nieświadomych) nastawień obserwatora, zatem więcej dostarcza informacji o nim samym, aniżeli o pierwotnie ustalonym przedmiocie analizy. Istotę tego zagadnienia z pewnością przybliży fragment listy dialogowej z filmu Zawód: Reporter (1975) Michelangelo Antonioniego. Konwersacja ta rozgrywa się między białym reporterem, który próbuje przeprowadzić wywiad z przywódcą rebelii w państwie Afryki Północnej. Reporter: Wczoraj, kiedy kręciliśmy w wiosce, widziałem, że jest pan traktowany jak szaman. Czy to nie jest niezwykłe dla kogoś takiego jak pan? Po tych latach spędzonych we Francji i w Jugosławii? Czy te lata nie zmieniły pańskiego nastawienia do niektórych plemiennych obyczajów? Czy nie postrzega ich pan teraz jako fałszywych i może niedobrych dla plemienia? Krajowiec: Panie Locke, na każde z Pana pytań mogę znaleźć satysfakcjonującą odpowiedź. Ale sam pan nie zdaje sobie sprawy, jak niewiele się z nich pan dowie. Pana pytania więcej mówią o Panu, niż moje odpowiedzi mogłyby powiedzieć o mnie.14 Analiza siebie pod pretekstem badania Innego staje się częstym artefaktem analiz prowadzonych z perspektywy outsidera. Dawanie świadectwa 14 Na podstawie: J. Ray, Mówić do, mówić o, mówić z albo mówić przy, „Kwartalnik Filmowy”2004, nr 4748, s. 20-21 52 Oblicza Innego we współczesnej humanistyce rzeczywistości stanowi jednocześnie akt jej waloryzacji, związany choćby z przyjęciem określonego punktu widzenia czy samych kryteriów analizy. Ostateczny wynik badania, jak i sam jego obiekt każdorazowo ulega przemianie pod wpływem tego doświadczenia. Niemal tak jak egotyczne plemię, które po kontakcie z tzw. cywilizacją ulega przeobrażeniu, zyskuje bowiem świadomość alternatywnych stylów życia. W tym przypadku procedura badania unicestwia swój obiekt. Akt poznania związany jest każdorazowo z uprzedmiotowieniem Innego, uczynieniem zeń obiektu obserwacji, badania, klasyfikacji, a zatem z ustaleniem pewnego stosunku dominacji. Zbieranie wiedzy jest osaczaniem rzeczywistości poprzez tworzone przez podmiot poznający dyskursy władzy; w efekcie pojawia się diagnoza Innego oraz związanych z nim typów Inności. Przyjmuje ona postać etykiety, np. wariat, geniusz, innowierca lub bardziej złożonego opisu. Zarówno etykieta, jak i opis wyrażają system racjonalności reprezentowany przez badacza, oddają przy tym leksykon dostępnych mu środków symbolicznych, które ostatecznie wyznaczają głębię i granice wystawionej diagnozy oraz jej konsekwencje społeczne. Ta ostatnia nie tylko sytuuje Innego w określonym miejscu przestrzeni społecznej, ale zarazem wytycza zakres jego wkładu w jej funkcjonowanie. Język ujawnia w tym momencie swoją performatywność. Sam akt nazwania czegoś rozpoczyna egzystencję rzeczy w społecznym uniwersum znaczeń, które określają również ramy behawioralne. Pierre Bourdieu tak odnosi się do tego zagadnienia: „’Czysta’ lingwistyka przyznaje pierwszeństwo perspektywie synchronicznej i strukturalnej, czy wewnętrznej, przed uwarunkowaniami historycznymi, społecznymi, ekonomicznymi, czyli zewnętrznymi w stosunku do języka. (...) Punkt widzenia de Saussure’a jest punktem widzenia ‘bezstronnego obserwatora’, który szuka zrozumienia dla zrozumienia. Prowadzi go to do projekcji tej ‘intencji hermeneutycznej’ na wszystkie podmioty społeczne i do uczynienia z niej podstawy ich praktyk. Jest to postawa gramatyka, którego zamiarem jest badanie i kodyfikacja języka, a nie postawa mówcy, który stara się działać w świecie i oddziaływać na świat dzięki sprawczej skuteczności słowa”.15Poznanie Innego zmierza często nie tyle do określenia specyfiki jego inności, lecz przyznanie mu określonego statusu, który warunkuje wzory zachowań i reagowania emocjonalnego pozostałych jednostek. Przez to ma bardziej wymiar praktyczny, aniżeli 15 P.Bourdieu, J.-C. Passeron, Zaproszenie do socjologii refleksyjnej, Warszawa 2001, s.131 53 Agnieszka Ogonowska podporządkowany naukowej potrzebie epistemofilii, docierania do istoty zjawisk, odkrywania momentalnej nawet prawdy na jego temat. Badacz może również wchodzić w przestrzeń Innego. „Coraz częściej uznaje się, ze antropolog jest nie tyle ‘zanurzony’ w rzeczywistość, którą próbuje poznać, zrozumieć, opisać, czasem też sfilmować (słynne wyrażenie Bronisława Malinowskiego: zobaczyć oczyma tubylców, poczuć, jak oni...), ile raczej próbuje tworzyć przestrzeń pośrednią, przestrzeń spotkania, z będącej niegdyś sednem „rzeczywistości” owej wiedzy. W centrum uwagi często pojawia się doświadczenie antropologa, doświadczenie antropologiczne.”16 Mówienie o przedmiocie swojej analizy jest zgoła czymś innych niż mówienia przy Innym, czy wyrażenie przyzwolenia, by mówił on sam o sobie. Każda z tych sytuacji całkowicie zmienia charakter otrzymanych świadectw Inności, ponieważ w ostatnim przypadku zarówno autor i przedmiot tej artykulacji jest ze sobą najbliżej zespolony. Przedstawiony tu problem wiąże się z opisanym przez Zygmunta Baumana zagadnieniem kryzysu prawodawców i rozkwitem kariery tłumaczy17, którzy proponują alternatywne kryteria oceny zjawisk, które zakotwiczone są w ich doświadczeniach egzystencjalnych. Konstatacja ta nie może jednak przyjąć wariantu ostatecznego, wyrażającego się w stwierdzeniu, iż swój może badać swojego, a konkretny Inny konkretnego Innego, ponieważ tylko oni mogą dostarczyć obiektywnej ekspertyzy. O wątłości tak postawionego postulatu może choćby przesądzić fakt, iż biały który badałby białego jest nie tylko określany przez kolor swojej skóry, która stanowi o podobieństwie podmiotu i przedmiotu badania, ale posiada również inne charakterystyki socjodemograficzne, które mogą być całkowicie obce badanemu, jak religia, orientacja seksualna, poziom wykształcenia, miejsce urodzenia, itd. Opowiadanie Innego o sobie może zawierać element fikcyjności, który albo wynika ze świadomej intencji jej autora, albo jest wpisany w sam proces fabularyzacji rzeczywistości. Podobnie uważa, zresztą Anna Łebkowska wskazując na fakt swoistego zniewolenia ludzkiej umysłowości przez fikcję konstruktów poznawczych, od których nie ma ucieczki; a zatem każda (auto)narracja stanowi formę fikcjonalizacji, czy fabularyzacji prawdy, której dany dyskurs dotyczy.18 Kiedy Inny opowiada o sobie w sposób automatyczny uwzględnia w swojej opowieści oczekiwania i charakterystykę socjo-demograficzną swojego słuchacza. Nawet mówiąc 16 17 18 S. Sikora, Film antropologiczny –antropologia filmu, „Kwartalnik Filmowy”2004,, nr 47-48, s. 8 Z. Bauman, 1996, Prawodawcy i tłumacze [w:] R. Nycz, (red)., op. cit., s. 269-298 A. Łebkowska, Między teoriami a fikcją literacką, Kraków 2001 54 Oblicza Innego we współczesnej humanistyce do siebie Inny utrwala określoną interpretację rzeczywistości, która koresponduje z jego poczuciem sensu otaczającego świata. Poznanie Innego może przybierać również formę autoanalizy prowadzącej do odkrycia nieuświadomionych aspektów własnej osobowości (np. sfera cienia u Carla Gustava Junga, czy kompleksy zalegające w nieświadomości u Zygmunda Freuda), jak również zachowań, w tym wzorów reagowania emocjonalnego, które pojawiają się w sytuacjach ekstremalnych, czy krańcowych. Zbrodnia w afekcie czy nadzwyczajna mobilizacja sił w warunkach silnego stresu są przykładem takiej sytuacji. Inny jako część jednostkowej osobowości może być traktowany jako źródło zagrożenia lub niezrealizowanych szans rozwojowych. Świadomość istnienia tej sfery, która jest wynikiem zdolność do autorefleksji i autoobserwacji prowadzi częstokroć jednostkę do stosowania mechanizmów obronnych lub ucieczki w chorobę. Paradoksalnie ucieczka od Innego w sobie jest ucieczką od samego siebie, a dokładnie próbą odcięcia się od tych aspektów naszej osobowości, których w sobie nie akceptujemy. Funkcjonowanie Innego w nas samych stanowi efekt socjalizacji nakierowanej na wykluczenie wszystkich elementów niezgodnych z obowiązującym systemem wartości, z ideologią dominującą, na której funduje się sens powszechnie podzielanej definicji rzeczywistości. 8. Bibliografia 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. Bauman Z., 2000, Ponowoczesność jako żródło cierpień, Warszawa Bauman Z., 1996, Prawodawcy i tłumacze [w:] R. Nycz, (red)., Postmodernizm. Antologia przekładów, Kraków, s. 269-298 Bauman Z., 1995, Wolność, Kraków Bourdiu P., 2004, Męska dominacja, Warszawa Bourdieu P., J.-C. Passeron, 2001, Zaproszenie do socjologii refleksyjnej, Warszawa Buchowski M., 2004, Zrozumieć Innego. Antropologia racjonalności, Kraków Canguilhem G., 2000, Normalne i patologiczne, Gdańsk Czapliński P., 2004, Zaklinanie normalności: literatura wobec Innego [w:]Tenże, Efekt bierności. Literatura w czasie normalnym, Kraków, s. 11-46 55 Agnieszka Ogonowska 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16. 17. 18. 19. 20. 21. 22. 23. 24. 56 Derrida J., 1996, Psyché. Odkrywanie innego [w:] R. Nycz, (red.), op. cit., s. 81-107 Foucault M., 2000, Filozofia. Historia. Polityka. Wybór pism, WarszawaWrocław Foucault M., 1998, Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, Warszawa Freud Z., 2000, Poza zasadą przyjemności, Warszawa Jacyno M., 1997, Iluzje codzienności. O teorii socjologicznej Pierre’a Bourdieu, Warszawa Kapuściński R., 2006, Ten Inny, Kraków Łebkowska A., 2001, Między teoriami a fikcją literacką, Kraków Merton R., 1997, Członkowie grupy i jej outsiderzy, Warszawa Mizielińska J., 2004, (De)konstrukcje kobiecości, Gdańsk Mucha J., (red.), 1999, Kultura dominująca jako kultura obca. Mniejszości kulturowe a grupa dominująca w Polsce, Warszawa Ogonowska A., 2005, We władzy dyskursu. Michel Foucault jako teoretyk telewizji, „Przegląd Humanistyczny” nr 1, s. 109-123 Ogonowska, 2004, Globalizacja. Sylwetki bohaterów ponowoczesności [w:] Tejże, Galaktyka po Gutenbergu...? Reportaż z podróży kulturowych, Kraków, s. 20-32 Owens C., 1996, Dyskurs Innych: Feministki i postmodernizm [w:] R. Nycz, red., Postmodernizm. Antologia przekładów, Kraków, s. 421-451 Ray J., 2004, Mówić do, mówić o, mówić z albo mówić przy, „Kwartalnik Filmowy”, nr 47-48, s. 20-44 Rosenhan D. L., Seligman M.E.P., 1994, Psychopatologia, Warszawa t.1, s. 10-16 Sikora S., 2004, Film antropologiczny – antropologia filmu, „Kwartalnik Filmowy”, nr 47-48, s.5-19 EPISTEME 4/2007 s.57-76 ISSN 1895-4421 Krzysztof Sarapata NATYWNY GENOM NATIVE GENOME Abstract. This paper presents a link to the evolution theory and genetics. It discusses some problems with regards to inheritance law, genetic linkage, junk DNA, recessive and dominate traits. It also addresses recombination and mutation, DNA repair and DNA organization. It supports basis theory of genetic disorders and their therapies like epignetic drugs and alternative splicing. Key words: inheritance law, genetic linkage, junk DNA, recessive and dominate traits 1. Wstęp Natura ludzka wykreowała dwa rodzaje bóstw. Pierwsze, coraz bardziej spychane na margines, to bóg stwórca (kreacjonizm). Drugie, o równie nieznanych podstawach to przypadek, któremu przypisuje się bezkompromisowość i zupełny brak jakichkolwiek zależności. Podstawę współczesnej genetyki bez wątpienia stanowi darwinowska teoria ewolucji1, która z kolei oparła się na odkryciach geologów: J. Huttona (cykliczna natura procesów geologicznych, zasada aktualizmu)2, później Ch. Lyella3. Okres późniejszy w jej rozwoju to odkrycia potwierdzające ewolucjonizm, jak prawa dziedziczności Mendla, zasady sprzężeń i wymiany genów Morgana oraz podstawowe pojęcia wprowadzone przez de Vries’a (mutacja, rekombinacja). Następnie, aż do obecnych czasów to zmagania forujące grunt molekularny, jako podstawę potwierdzającą bądź obalającą wcześniejsze elementy teorii ewolucji. Niepotwierdzone, czy niepasujące do obowiązującej teorii, pozostały 1 Darwin Ch., On the Origin of Species http://darwin-online.org.uk/EditorialIntroductions/Freeman_OntheOriginofSpecies.html 2 Hutton J., Theory of the Earth. http://www.gutenberg.org/etext/12861 3 Lyell Ch., The Principles of Geology. http://www.esp.org/books/lyell/principles/facsimile/title3.html 57 Krzysztof Sarapata bazujące na esencjalizmie: teoria ortogenezy, lamarkizm i wiele innych koncepcji, które charakteryzuje próba całościowego ujęcia natury (np. noosfera Wiernadzkiego). Paradoksalnie, genetyka molekularna nie zdołała ostatecznie obalić ani potwierdzić jednoznacznie darwinowskiej teorii ewolucji (obecnie tzw. neodarwinowskiej), pozostawiając zawsze małą furtkę do dalszych poszukiwań (np. praca The origin of mutants.4). Teoria ewolucji powstała w opozycji do kreacjonizmu, czyli ówczesnego, oficjalnego poglądu na przeszłość świata, tworzonego na podłożu politycznym, kiedy biblijna wersja stworzenia świata była równocześnie także wersją państwową. Podstawowe elementy teorii ewolucji to: dobór naturalny (selekcja) oraz zmienność poprzez losowość czynników mutacyjnych wywołujących ową zmienność genetyczną. Dobór naturalny wymaga: następstwa pokoleń, ciągłości populacyjnej (aby procesy nie musiały ciągle zaczynać się od nowa), mechanizmu dziedziczenia, zmienności oraz ograniczonej ilości dóbr, czego efektem jest konkurencja. Genetyka molekularna zredukowała pojęcie genu do fragmentu DNA o specyficznej kolejności – spiralnej, liniowej sekwencji nukleotydów, stanowiącej matrycę dla syntezy odpowiednich cząstek w komórce5. Termin „naturalna selekcja” oznacza brak podmiotu (osoby) lub planu, według którego dokonuje się selekcja. Aktualna wiedza i technika umożliwiają dokonywanie manipulacji genetycznych na poziomie molekularnym, ale wydaje się, że nawet sama działalność celowa człowieka dokonującego selekcji jest wystarczająca do tego, aby uznać teorię ewolucji Darwina za już nieobowiązującą w całej sferze zmienności, czy obowiązującą do jakiegoś trudnego do określenia momentu w dziejach życia na Ziemi, kiedy człowiek świadomie bądź nie modyfikuje działanie selekcji naturalnej (tzw. ewolucji neutralnej). Genetyka ewolucyjna dotyczy: genu, chromosomu, komórki, osobnika, gatunku i populacji. Ewolucja darwinowska opiera się na losowym charakterze mutacji w odróżnieniu od prezentowanych przez inne podejścia „preferencji” własnych cech dokonywanych przez organizm w celu zajścia korzystnych zmian dla przetrwania osobniczego i gatunkowego. Losowość, przypadkowość, determinizm ukryty (deficyt wiary) czy na drugim biegunie determinizm to elementy dociekań filozofii, które genetyka wybiórczo i celowo przyjmuje dla poparcia teorii. Mamy tutaj więc do czynienia z elementem arbitralnie przyjętym na etapie założeń sprawczych ewolucji. 4 5 Cairns J., Overbaugh J, Miller S., The origin of mutants. Nature, 1988, 335, 142-145 Genetyka molekularna. [red.] Węgleński Piotr, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 2006. 58 Natywny genom Luki w teorii ewolucji mogą być wyrazem „ekonomicznego” poglądu na świat, gdzie dla rzekomego dobra gatunku podważa się działalność na polu medycznych specjalności przede wszystkim: neonatologicznej czy geriatrycznej. Niedojrzałość ewolucji wyraża się w aspektach społecznych, humanistycznych i ekologicznych przez ignorowanie wszelkiego rodzaju związków i zależności obwiązujących w świecie przyrody: hierarchia, łańcuch pokarmowy, zachowanie społeczne i kulturowe, etc. Teoria ewolucji i współczesne gałęzie nauki wyrosłe na niej rozwijają się nadal pod szyldem teorii Darwina. Podejmuje się próby wartościowania, wskazywanie półprawd, czy wreszcie uogólniania. Naukowość najczęściej dotyczy tylko tych obszarów wiedzy, gdy postulowane teorie spełniają zasadę Ockhama (minimalizm wprowadzanych bytów, zdolność wytłumaczenia ich w oparciu o już istniejące pojęcia), oraz spełniają test powtarzalności, czyli zgodności wniosków wynikających z teorii z empirią. Jednakże najsurowsze kryterium metodologii nauki polega na uznaniu roli testów jedynie w celu wykazania błędności teorii przez wskazanie jej dedukcyjnych konsekwencji a nie udowodnieniu prawdziwości. To samo zjawisko może być relacjonowane z różnych punktów widzenia. W najistotniejszych zagadnieniach dotyczących życia np. w medycynie: problem rozróżnienia objawów choroby od przyczyn posiada wiele różnych interpretacji. W ujęciu klasycznym najczęściej dąży się w leczeniu do lokalnych oddziaływań farmakologicznych – tam gdzie występuje kumulacja patologii i objawów, starając się je zminimalizować. Zbyt trudną sztuką pozostaje próba wartościowania objawów. Objawy niekoniecznie muszą należeć do tzw. niekorzystnych. Ich występowanie może powodować reakcję zwrotną na innym poziomie i generować proces naprawczy. Zapominając o tym może dochodzić do sytuacji np. „strzelania do bocianów w Chinach w celu regulacji przyrostu naturalnego”. Sławna stała się wypowiedź pewnego generała w wojnie secesyjnej, który na zarzut, iż uciekał z pola bitwy, odpowiedział, iż „to nie była ucieczka, lecz zajmowanie z góry upatrzonych pozycji”. Wreszcie różne punkty widzenia to nieodzowny element kreatywności, której w pewnych kierunkach nauki tak bardzo oczekujemy. Postulowana przez Huttona zasada aktualizmu o cykliczności i zarazem stałości warunków zewnętrznych oddziaływania na Ziemię6 niewiele pomaga w rozwiązaniu problemu powstania życia. Wydaje się, że natura preferuje jeden „moment” w dziejach kosmosu czy Ziemi, kiedy 6 Hutton J., Theory of the Earth. http://www.gutenberg.org/etext/12861 59 Krzysztof Sarapata miała miejsce abiogeneza, a potem już raczej następuje jego przekazywanie aniżeli powstawania życia na nowo. Znaczenie genomu (cząsteczek DNA lub RNA niezbędnych dla samopowielania układów biologicznych, stanowiących matrycę-wzorzec struktur białek), jako podstawowej składowej gwarantującej życie rozpatruje się w szerokim kontekście. W skali historycznej stosowana jest tzw. genomika porównawcza, która opierając się na znanych ewolucyjnych teoriach próbuje dociekać właściwej interpretacji. Genomika funkcjonalna zajmuje się znaczeniem genu jako matrycy białkowej w zależności od warunków. Z innych znanych teorii ewolucji można wymienić: ortogenezę – akcentującą symbiozę i ewolucję całego ekosystemu (Eimer T.), evolutionary transition – sformuowaną przez Smith J.M i E. Szathmáry na podstawie metasystem transition, które nawiązują do samoorganizacji7 (V. Turchin 1977). Hugo de Vries (twórca pojęcia „mutacja”) zauważa niemożność eksperymentalnego uchwycenia procesu powstawania nowych gatunków8. Wydaje się, że problemem zasadniczym jest próba zrozumienia, czy wychwycona zmienność, która następnie jest wyodrębniona i utrzymana w hodowli jest elementem patologii (wówczas inwolucja) czy korzystną zmianą (wówczas ewolucja). Ewolucjoniści generalnie uznają czas za najlepszego arbitra jakości zachodzących zmian. Pytanie jest: jaki czas jest wystarczająco długi, bo najczęściej przy badaniach naukowych tego czasu wiele nie mamy. Przyjmuje się zależność funkcyjną: jednoczesność, a nie przyczyna-skutek. Jeżeli nie zmieniałyby się warunki zewnętrzne, to nie byłoby zmian przystosowawczych. Argument ewolucjonistów: rasy domowych gołębi pochodzą od dzikiego skalnego gołębia, odmiany ziemniaków pochodzą od ich przodków z Ameryki Południowej9. Niestety pojęcie udomowienia może mieć też negatywne znaczenie wobec możliwości przechodzenia patogenów w obu kierunkach od hodowcy do inwentarzu. Gdyby się udało znaleźć fizyczne (a nie statystyczne) prawa rządzące ewolucją, to już w laboratorium powstałyby nadrzędne prawa wobec naczelnego gatunku Homo Sapiens. Ewolucja na poziomie molekularnym została zdefiniowana jako rearanżacja sekwencji materiału genetycznego. Mogą to być błędy 7 Turchin V., The Phenomenon of Science. A cybernetic approach to human evolution, Columbia University Press, New York 1977. 8 Malinowski E., Genetyka. PWN Warszawa 1978 9 ibidem 60 Natywny genom replikacji pod wpływem czynników chemicznych lub fizycznych mutagennych (które nie zostały naprawione) lub przegrupowania w procesach rekombinacji. Kierunek korzystnej ewolucji może mieć również znamiona energetycznych optymalizacji. Niewiadomo czy niekorzystne pozyskiwanie źródeł energii (substratów) w reakcjach katabolicznych (degradacja złożonych związków) jest formą braku „zaufania”, czy cechą pewnej niezależności od ekosystemu. Ten brak zaufania może zostać zmieniony, chociaż farmakologiczne środki dożylne, czy domięśniowe nie pozostają bez efektów ubocznych. Organizm ludzki degraduje obce białka pochodzące z pożywienia przed ich wchłonięciem. Znamy tylko przykłady interakcji międzygatunkowej10. Wykorzystanie syntetyzowanych związków zawartych w pożywieniu występuje na przykład u fitofagów i dotyczy przyswajania bez konieczności cofania się w metabolizmie do poziomu substratów nieorganicznych. Informatyka, która odgrywa znaczącą rolę techniczną w rozwoju genetyki wnosi swoją metodologię badań. Systematyka, w tym systematyka filogenetyczna, to baza o strukturze hierarchicznej, która stanowi szkielet ewolucji (zobrazowanie rozwoju od form najprostszych po złożone). Jednak zachodzące w tej bazie zależności są złożone, znane z innych typów baz informatycznych: relacyjnych, sieciowych. Wyróżnia się relacje hierarchiczne (poszerzające i zawężające), asocjacyjne – równorzędne (występujące w bazach relacyjnych). Ta złożoność zostaje uwidoczniona przy uwarunkowaniach genetycznych patologii organizmu i poszukiwaniach korelacji genów. Materiał genetyczny to dane oraz program. Dostęp do niego posiadamy dzięki biotechnologii, ale tylko w ograniczonym stopniu. Umożliwia nam modyfikację genomu komórek totipotencjalnych, dających początek rozwojowy. Ale dostępność korekcyjna genomu już funkcjonującego organizmu złożonego jest wciąż bardzo ograniczona. Trudno zostać „informatykiem” genomu opracowanego przez naturę. Jeżeli jeszcze cały czas odnosi się wrażenie obfuskacji kodu (celowego zaciemnienia kodu programu utrudniającego jego zrozumienie) tam zawartego. Dla jego zrozumienia oprócz wiedzy informatyka natury potrzebne byłyby także źródła tego kodu oraz jeszcze komentarze tam zawarte. Podobną formę apokryfu11 zaobserwowano w samej interpretacji funkcji białek, odkrywając podatność kłębowiska aminokwasów (konformacji białka) na bodźce elektryczne, magnetyczne i świetlne 10 Bentley, R, Meganathan, R., Biosynthesis of Vitamin K (menaquinone) in Bacteria, Bacteriological Reviews, 1982, 46(3):241-280. 11 Trąbka J., Między Niebem a Ziemią. Studium Apokryficzne. Stowarzyszenie Twórcze ArtystycznoLiterackie Kraków 2007 s.145. 61 Krzysztof Sarapata w dalszych procesach metabolicznych i indukcji nowych cech. Dokonano przesunięcia uwagi z grupy prostetycznej na okalającą ją strukturę12. Ciekawym zagadnieniem jest wprowadzony przez G.G. Simpson (1944) termin ewolucji kwantowej, w której zmiany przystosowawcze dokonują się w sposób płyny, ale bez utrwalenia się form przejściowych (bez węzłów emocjonalnych lub naturalistyczności strumienia)13. 2. Odstępstwa od praw Mendla Prawa dziedziczności Mendla są wyprowadzone z obserwacji sztucznie dokonywanych selekcji a nie z obserwacji natury14. Heterogeneza (poprzednia nazwa mutacji) była rzadko spotykana, polega na wyraźnych odstępstwach od zasadniczej linii dziedziczności. Należą do niej też cechy teratologiczne (potworniatowości). Nie uznaje się przyczyn zewnętrznych, bo wówczas wpływałyby na więcej osobników. Prawa Mendla – w ścisłym znaczeniu, nie są prawami dziedziczności, a jedynie ich statystycznym ujęciem. Czy można wyprowadzić ze znajomości genetyki molekularnej te same prawa? Istnienie genu zostało wydedukowane z praw statystycznych Mendla, tak jak istnienie atomu z praw statystycznych Daltona. Prawa Mendla związane są z działaniem enzymów pojawiających się stopniowo w różnym okresie ontogenezy organizmu (prawa dziedziczności i prawa zmienności). Prawa statystyczne dotyczą populacji a ciekawa może być próba ustalenia tych praw dla jednostki, które mogą być całkiem sprzeczne ze statystycznymi. Ich funkcja może być zmienna w dziedzinie czasu, przestrzeni, warunków środowiska. Należy pamiętać, że do wspólnego „worka” wstawiono statystyczne prawidła sztucznej selekcji roślin i ich cech o charakterze raczej dla nich obojętnym (np. kolor kwiatów, kształt) oraz genomu obciążonego np. zmianą patogenną. Wykryte odstępstwa od zasad Mendla pochodzą z makroskopowych obserwacji zmienności genetycznej pokoleń lub są też konsekwencją logicznego wniosku z wiedzy na temat analitycznej struktury i funkcjonowania genów. Można wyróżnić następujące odstępstwa15: 12 Electronic Conduction and Mechanoelectrical Transduction in Biological Materials, B. Lipiński (ed.), New York Marcel Dekker. 1982. Gould, S. J., Tempo and mode in the macroevolutionary reconstruction on Darwinism. PNAS USA 1994, 91(15):6764-71 (http://www.pnas.org/cgi/reprint/91/15/6764.pdf) 14 McKusick V., Mendelian Inheritance in Man 15 Genetyka molekularna. [red.] Węgleński Piotr, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 2006. 13 62 Natywny genom - antycypacja genetyczna – (powszechna jest w neurodegeneracyjnych i neuromięśniowych chorobach genetycznych określanych skrótem TREDs16) - dziedziczenie sprzężonych loci - efekt wielogenowy – (np. choroby kompleksowe17), niebinarne polimorfizmy genów (różne postacie tej samej cechy populacyjnej – cechy jakościowe) - dziedziczenie cytoplazmatyczne – (np. dziedziczenie mitochondrialne) i imprinting genetyczny18 - dziedziczenie genów sprzężonych z płcią - efekty letalne i semiletalne Inne prawa dziedziczności obowiązują w materiale genetycznym pozajądrowym (co pokazuje epigentyka, dziedziczenie cytoplazmatyczne). W przeciwieństwie do genów chromosomowych, przekazywanie genów poza chromosomowych nie odbywa się w sposób uporządkowany i nie podlega prawom Mendla. Zatem lokalizacja genu determinuje sposób dziedziczenia. Czy stanowi to jedną z przyczyn umieszczenia genów mitochondrialnych w jądrze komórki? Problem powielania, klonowania, elementarny w teorii abiogenezy został obecnie poszerzony o mechanizm dziedziczenia białek prionowych, które podzielone, później odbudowują swoją drugą część19. Kolejnym odstępstwem jest tzw. predeterminacja (efekt mateczny) polegająca na uwarunkowaniu cech osobnika przez genotyp mateczny. Tłumaczony jest występowaniem w cytoplazmie komórki jajowej struktur lub substancji wytworzonych pod kontrolą genów organizmu matecznego. Cechy predeterminacji mogą zanikać w późniejszym rozwoju osobnika lub być obecne do końca jego życia, zwykle nie wywołując trwalszych efektów przenoszących się na następne pokolenie. Przykład: kierunek skrętu muszli ślimakowej (muszla prawo lub lewoskrętna) uwarunkowany przez gen matki, a nie przez gen osobnika. Przykładów dziedziczenia cytoplazmatycznego dostarczają episomy (plazmidy) – fragmenty genetyczne bakterii (DNA) w postaci autonomicznej (zlokalizowane w cytoplazmie i namnażające się niezależnie od chromosomu komórki) lub zintegrowanej, wtedy zlokalizowane z chromosomach i namnażają się jednocześnie z nimi. Przykłady: czynnik F, czynnik R, profag. Czynnik R – DNA przenoszące odporność na leki 16 http://www.anticipation.info/texte/def_genetic/GENETIC_ANTICIPATION.html http://www.stanford.edu/group/hopes/rltdsci/trinuc/f0.html 17 Biologia molekularna w medycynie. Elementy genetyki klinicznej. red. Bal J. PWN 2006, s.189-215 18 Reik W., Walter J., Genomic imprinting: parental influence on the genome. Nat Rev Genet 2: 21-32, 2001 19 Prusiner S. B., Prions, PNAS Vol. 95, Issue 23, 13363-13383, November 10, 1998 63 Krzysztof Sarapata między bakteriami (poprzez transdukcję) i czynnik F DNA określający płeć kolonii bakteryjnych 3. Rola tzw. śmieciowego DNA Nazwa śmieciowe DNA (junk DNA) staje się coraz mniej aktualna, gdy regiony niekodujące uznaje się stopniowo za coraz bardziej istotne. Sukcesywnie poznaje się ich rolę podczas etapu transkrypcji, efektu amplifikacji genów, regulacji ekspresji itd20. Genom posiada formę optymalną, traktowanie go jedynie jako sekwencji liniowej danych wraz z kodem programu (na podobieństwo programów informatycznych) okazuje się niewystarczająca. Świadczy o tym wrażliwość komórki na wszelkie odstępstwa od normy np. choroby związane z aberracjami chromosomalnymi. Stosowana w informatyce metoda kontrolna spójności zbioru informacji tzw. odcisk palca nie jest wystarczający dla oszacowania jakości genomu; znaczenie posiada ilość chromosomów, ich kształt, długość, lokalizacja genów na konkretnym chromosomie, w odpowiednim miejscu i w otoczeniu konkretnego niekodującego DNA. „Bóg przypadkowości” zaprojektował życie na wielu poziomach organizacji. Przez analogię do poezji arabskiej, gdzie forma nie ogranicza się tylko do znaczenia użytych słów, ale także wymowa zawarta zostaje w kształcie postawionych znaków pisanych (patrz. rys.1). Rys. 1. Islamska kaligrafia (http://www.islamicarchitecture.org/art/islamic-calligraphy2.html) 20 http://en.wikipedia.org/wiki/Junk_DNA 64 Natywny genom Założenie o identyczności DNA w całym organizmie (na podstawie klonalności komórek) wykorzystuje się np. w celu identyfikacji osobnika np. w metodzie Restriction Fragments Length Polymorphism – (polimorfizm długości fragmentów restrykcyjnych). Należy jednak pamiętać, że tzw. odcisk genetyczny palca jest ewidentnie zasadą obowiązującą na pewnym poziomie szczegółowości czy charakterystyczności DNA osobnika. Informacje o rearanżacji genomu np. w celu znaczenia regulacji ekspresji, odcinki telomeryczne wskazują na możliwość wręcz identyfikacji na poziomie narządowym (jeśli nawet nie dokładniejszym) pochodzenia komórek. 4. Dominacja vs. recesywność Dominacja i recesywność to dwa bieguny możliwych realizacji ekspresji genów, które występują w zdublowanej ilości w jądrze komórki. To pozornie proste zagadnienie wymaga sprecyzowania, jakich genów dotyczy i w jakich warunkach one funkcjonują. Najprostszy model dominacji i recesywności alleli reprezentuje pełną funkcjonalność genu, jego ekspresji, lub funkcję niedającą żadnego efektu fenotypowego. Bardziej złożone rozwiązania uwzględniają addytywność (co-dominant). Kodominacja (zwana też incomplete domination) nadaje równe znaczenie alleli i żaden nie jest maskowany przez drugi. Oba podlegają ekspresji w fenotypie. Powstaje hybryda mieszanki obu. Niektóre geny mają obydwie cechy dominacji i recesywności alleli, ponieważ ich produkty podlegają interakcji fizycznej z innymi produktami i właściwa natura interakcji determinuje czy lub nie funkcja produktu genu zostanie wykonana. Efekt ilościowy (haploinsufficiency) oznacza nietolerancje zmniejszenia aktywności białka jak to ma miejsce np. w zespole Marfana (mutacja genu fibrylliny)21. Przyjmuje się, że większą produkcję uzyskuje się odczytując obydwa allele. Dominant (jeden z alleli) posiada biochemiczną funkcję, która nie występuje w recesywnej ekspresji genu a także produktów innych alleli, jakkolwiek białka są produkowane z obydwóch alleli. W anemii sierpowatej jako chorobie recesywnej produkowane są obydwa rodzaje białek różniące się aminokwasem. Dopiero duża przewaga jednego rodzaju betahemoglobiny determinuje sieropowaty kształt komórki. Prawidłowy 21 http://www.wrongdiagnosis.com/m/marfan_syndrome/inherit.htm 65 Krzysztof Sarapata rodzaj betahemoglobiny (B+) stabilizuje Bs w heterodimerze z wyjątkiem niskiego stężenia tlenu (Hemoglobina to heterotetramer: 2alfa i 2beta)22. Każdy przypadek choroby, jeśli nawet nie konkretnej osoby – pacjenta, wymaga precyzyjnego określenia znaczenia pojęć dominacji i recesywności. Te mendlowskie terminy oznaczają dla konkretnego przypadku inną zupełnie jakość, którą powinno się analizować. Dominacja vs. recesywność są wyjaśniane poprzez stosunek poziomów ekspresji. Rozwojowe geny23, puste allele (null allele), gen nie posiada funkcji, charakteryzuje dominujący fenotyp, ponieważ komórki muszą mieć dwie funkcjonalne kopie, aby uzyskać właściwą dawkę produkowanej struktury (takie geny są niezmiennie recesywnie letalne i podkreślają jak allele mogą być recesywne dla jednej cechy i dominujące dla innej. Inny przykład stosunku dominacji do recesywności występuje w tumor suppressor gene24, w którym null allela ukazuje dominację fenotypu – tumors. Tak się dzieje, gdy komórka z niefunkcjonalnym allelem genu replikuje bez kontroli. W sytuacji poprawy warunków wzrostu, ewentualnie polepszy się mutacja bezfunkcji w jednej kopii tego locusu. W wt/wt (wild type allele25) homozygoty strata jednej kopii jest niestraszna i szansa stracenia obu kopii w kilku komórkach jest minimalna. Ale dla wt/null heterozygoty szansa utraty tej wt kopii jest wysoka, i selekcja (tumor generation) jest bardziej możliwa do zajścia niż rzadsza. Rodzicielski A1A1 fenotyp A2A2 I pokolenie fenotyp A1 dominacja brak dominacji A1 niekompletna dominacja A2 dominacja A2 niekompletna dominacja Rys. 2. Zależności alleliczne 22 http://sickle.bwh.harvard.edu/scd_inheritance.html Muller H.J. Further studies on the nature and causes of gene mutations. Proceedings of the 6th International Congress of Genetics, 1932 pp 213-255. 24 Onkologia. Podręcznik dla lekarzy i studentów. [red.] Kordek R., Wydawnictwo Via Medica, 2004 25 http://en.wikipedia.org/wiki/Wild_type 23 66 Natywny genom Rodzą się naturalne pytania. Czy choroba genetyczna recesywna jest oznaką wypracowania lepszego mechanizmu obronnego organizmu w porównaniu do cechy dziedziczonej dominująco? Czy pomimo formy niekorzystnej mutacji, brak patogennego fenotypu w organizmie (brak penetracji) nie wskazuje na efekt korzystnych zmian wypracowanych czy to filo- czy ontogenetycznym okresie? Pojęcia dominacja i recesywność nie są cechą bezpośrednio kojarzoną z genem, gdyż wskazują na efekt fenotypowy, czyli o cesze decydują korelacje z innymi genami, oddziaływanie otoczenia. Są to pojęcia z makroskopowej genetyki. Identyczny gen (sekwencja nukleotydów) może mieć różnorodną właściwość zależną od środowiska. 5. Rekombinacja vs. mutacja Mutacja to termin wprowadzony przez de Vriesa w 1901 r., wcześniej posługiwano się hasłem „heterogeneza” dla określenia zmienności skokowej. Mutacja oznacza skokową zmianę dziedziczną niebędącą wynikiem ani rozszczepienia ani połączenia się cech na skutek krzyżowania. Jest to wyraźnie definicja stworzona na poziomie populacyjnym. Współcześnie została wsparta mechanizmem molekularnymi. Sprecyzowano czynniki mutagenne, poznano procesy rearanżacyjne DNA, które one wywołują. Rekombinacja oznacza łączenie się cech rodzicielskich w nowych kombinacjach: cechy znajdujące się przed krzyżowaniem w chromosomach homologicznych (crossing over) i nie homologicznych (czyli zgodnie z prawami Mendla). Odkryto też tzw. rekombinację wewnątrzgenową (konwersja)26, która poszerza rekombinację na procesy niewzajemne, czyli „dawcy” i „biorcy” (recyprokalne) w przeciwieństwie do crossing over. Inne wyjaśnienia znaczenia mutacja to nieskuteczność naprawy DNA realizowana przez własne mechanizmy naprawcze. Czyli oprócz czynników mutagennych mogą także wystąpić błędy replikacji modyfikujące sekwencje DNA. W tym miejscu istotnym jest spostrzeżenie, że komórka może modyfikować swoje mechanizmy naprawcze np. w celu wywołania hipermutacji. W organizmach jednokomórkowych wszystkie zmiany sekwencji są dziedziczone. Pojawia się pytanie czy aranżacja sekwencji 26 Holliday. R., A mechanism for gene conversion in fungi. Genet. Res. 5, 282-304 Grainge, I. and Jayaram, M. (1999). The integrase family of recombinase: organisation and function of the active site. Mol. Microbiol. 33, 449-456 67 Krzysztof Sarapata genomowej komórek płciowych jest w jakimś związku ze stanem genomu w komórkach somatycznych, choćby wykorzystując nieznane jeszcze mechanizmy modulacji mechanizmów naprawczych? Rekombinacje od mutacji odróżnia skala zachodzących rearanżacji oraz czynniki je wywołujące, inicjujące. Nie byłoby chyba specjalnego sprzeciwu uznanie większej celowości modyfikacji genomu w procesach rekombinacji niż mutacji. Mutacja powstaje na skutek wspomnianych już błędów replikacji. Replikacja genomu nie jest tylko reakcją chemiczną łączenia się w pary komplementarnych zasad azotowych w polinukleotyd, ale także enzymatyczną reakcją z udziałem polimerazy DNA (dokonującą także selekcji nukleotydów oraz korekcji błędów), która znacząco podnosi szybkość i dokładność syntezy. Drugi czynnik to mutageny, które odróżnia się od czynników jedynie uszkadzających DNA (np. pęknięcia nici) bez mutacji. Klasyczny przykład celowości to rearanżacja genomu u drożdży w celu zmiany płci27. Czy można powiedzieć, że mutacje uznane aktualnie jako patogenne są niejako formą dostosowania się organizmu do skrajnych czy wyjątkowych warunków środowiska? Generalnie ciąży przekonanie o przyrodzie, która dokonuje „ruch” przez doświadczenie, przypadkowa zmienność testowana zostaje przez środowisko, analogicznie jak w metodologii nauk biologicznych z zapleczem eksperymentalnym. Modelowanie układów biologicznych (in computo) podpowiada zdolność predykcji zachowania in vivo. Rozróżnienia także wymaga, które zmiany są dziedziczne a które nie (mutacje w opozycji do zmienność fluktuacyjnej). Niezwykle ciekawym jest efekt braku penetracji (penetrance), kiedy fenotyp nie ujawnia u niektórych osobników mutacji i to dominującej lub homozygotycznej mutacji recesywnej28. Zmienność może mieć charakter ciągły, ale niedziedziczny i nieskokowy. W tzw. krypto mutacjach, które mogą kumulować efekt fenotypowy po przekroczeniu jakiegoś progu. Inna nazwa tego efektu, to mutacje ciche, które dotyczą zmian w obszarach pozagenowych, niekodujących a także synonimicznych mutacji. Dlaczego nie ma barw pośrednich oczu? W przyrodzie występuje wiele przykładów zmienności nieciągłej. Mozaikowatość to błędy podczas mitozy (podział komórek somatycznych) prowadzące do powstania organizmów o różnych kariotypach. Mutacje jako mechanizm ewolucji, wydają się być właściwe dla najprymitywniejszych organizmów, dlaczego? Może ewolucja wykształciła bardziej sprawne i oczekiwane mechanizmy 27 28 Haber JE. Mating-type gene switching in Saccharomyces cerevisiae. Annu Rev Genet. 1998;32:561-99. http://en.wikipedia.org/wiki/Penetrance 68 Natywny genom zmienności u wyżej zorganizowanych organizmów. Organizmy złożone posiadają mechanizmy ochronne przed przypadkowymi mutacjami, właściwie zauważalne pozostają mechanizmy rekombinacyjne realizujące zmienność genetyczną. Kierunek ewolucji dobrze charakteryzują słowa: „...od tego co proste i konieczne do tego co złożone i dowolne...”29. Aktualnie wprowadza się nowe elementy sprawcze ewolucji, gdy oprócz losowego charakteru mutacji niezbędnego dla darwinowskiego postrzegania ewolucji, zaczyna się „doceniać” znaczenie wirusów, których hipotetyczną rolą jest utworzenie jądra z materiałem DNA w organizmie prokariotycznym z nukleoidem RNA30,31. Mutacje, nawet te niekorzystne występują w populacji przez dowolnie długi okres czasu. Dla defektów genetycznych można oszacować czas powstania (datowanie), który np. dla mutacji typu delecja delta 508 w mukowiscydozie wskazuje na jej powstanie 50 tys. lat temu w erze kenozoicznej, okresie Neogenu, epoce Plejstocenu, czyli zmian klimatycznych związanych z ustępowaniem lodowca z terenów Europy oraz także z wyginięciem neandertalczyków. W świetle odradzania się epigenetyki32 należy rozważać możliwość obecności patogenu odpowiedzialnego za osłabienie systemu naprawy DNA. Białko patogenu może być bardzo zżyte z organizmem gospodarza i nierozpoznawalne jako wrogie. W skali molekularnej proces leczniczy sprowadza się właściwie tylko eliminacje patogenów, nie uznaje się przejścia od pato- do formy neutralnej czy korzystnej dla organizmu gospodarza. 6. Naprawa genomu Mechanizm naprawy genomu wydaje się kompleksem w świetle przypadkowości i braku celowości teorii ewolucji. Podstawowe założenie systemu naprawczego (na poziomie molekularnym; niewiadomo czy inna skala rozpatrywania zjawiska nie pozwala na znalezienie pozagenowych wzorców poprawności) to wzorcowa sekwencja DNA wewnątrz komórki. Jeśli takiego komórka nie posiada, to 29 Sedlak W., Wprowadzenie w bioelektronikę. Warszawa 1988 Forterre P., The origin of viruses and their possible roles in major evolutionary transitions. ELSEVIER, Virus Research 117 (2006) 5-16 31 Pennisi E., EVOLUTIONARY BIOLOGY: The Birth of the Nucleus. Science 6 August 2004: Vol. 305. no. 5685, pp. 766 - 768 32 Hertwig O., Biological problem of today: preformation or epigenesis? The basis of a theory of organic development. W. Heinemann: London, 1896. 30 69 Krzysztof Sarapata złożoność i niespecyficzność czynników mutagennych nie pozwala na odwrócenie niekorzystnej zmiany w genomie. Życie posiada cel, może nawet nie jeden. Są nimi: zapewnienie bytu, zapewnienie przekazywania życia, minimalizacja stresu, cierpienia. Jednym z elementów realizacji tych celów jest ochrona struktur matrycy genomowej – tzw. mechanizmy naprawcze. Samonaprawa DNA jest cechą immanentną organizmów żywych. Można nawet powiedzieć ich samodoskonalenie. Wzorzec naprawy DNA nie musi być w formie łańcucha DNA. Powinno się szukać w kierunku wzorców RNA, białkowych czy nawet fizycznych. Nowe hipotezy mogą wykorzystać mechanizmy znane z reprodukcji wirusów (odwrotna transkrypcja), mechanizm retrotranspozonów, swobodnych cząsteczek DNA, których ruch i wbudowanie w genom podlega fizycznym oddziaływaniom. Przykład to migracja fragmentów DNA z mitochondriów do jądra komórkowego33. Utrwalenie mutacji patogennej w genomie następuje wobec niekorzystnych czynników środowiska zewnętrznego. Te czynniki są pierwotną etiologią niekorzystnych zmian zachodzących w genomie. Oddziaływanie czynników fizycznych i chemicznych jest zależne od odległości fizycznej. Powinno się uwzględnić anomalie cytoplazmy (w ramach tzw. epigenetyki), płynów zewnątrzkomórkowych czy znanych zewnątrzwydzielniczych mechanizmów tkankowych. Założenie o rzeczywistej odmienności każdego organizmu wyznacza nowy kierunek eksploracji. Przykładowo heterogenność mutacji w mukowiscydozie wynosi obecnie ponad 1000 mutacji. Projektowanie leków już uwzględnia profil genetyczny pacjenta34. Terapia indywidualna, chociaż rozumiana jako terapia kompleksowa powinna także uwzględnić mechanizmy patofizjologii konkretnego pacjenta. Nie potrafimy równoważnie przełożyć genomu na fizjologię. Termin cryptic genetic variation35 oznacza zmiany w obrębie genomu, które nie są normalnie fenotypowo dostrzegalne, natomiast są odpowiedzialne za ujawnienia patologii w pewnych warunkach środowiska, czyli jest to swoisty brak tolerancji odmienności genetycznej. Genom rozpatrywany na poziomie chromosomalnym może podlegać tzw. aberracjom, czyli mutacjom chromosomów, które mogą być pochodzenia wrodzonego lub powstać w wyniku czynników mutagennych, 33 Brown T., Genomy PWN 2001 Collins F., Personalized medicine. A new approach to staying well. The Boston Blobe 2005, http://www.boston.com/news/globe/editorial_opinion/oped/articles/2005/07/17/personalized_medicine 35 Gibson G., Dworkin I.,Uncovering Cryptic Genetic Variation. Nature Reviews Genetics vol. 5, september 2004 str. 681-691 34 70 Natywny genom albo na wskutek lokalnego, przewlekłego stanu chorobowego (np. translokacja w przewlekłej białaczce szpikowej, obecność chromosomu Ph u chorych ze zwłóknieniem szpiku może wskazywać na rozpoznanie atypowej postaci przewlekłej białaczki szpikowej – rysunek 3). Rys. 3. Uszkodzenia chromosomalne Defekty genetyczne wywołują chorobę na różne sposoby. Najprostszy polega na utracie funkcji przez mutację (loss-of-function). Efektem mutacji jest brak produkcji białka, lub zaburzenia jego funkcjonalności. Drugi mechanizm: mutacja typu: toxic-gain-of-function polega na nabyciu nowej, szkodliwej funkcji dla organizmu – białko zakłóca funkcjonowanie komórki lub może np. wymknąć się spod jego normalnej regulacji. Naprawa genomu niekoniecznie polega na dążeniu do uzyskaniu prawidłowego genu. Są dokonywane próby terapii genowej poprzez 71 Krzysztof Sarapata wyciszanie genu36, modulację etapu alternatywnego splajsingu. Inne polegają na oddziaływaniu na czynniki epigenetyczne. „(...)Termin „epigenetyka” odnosi się do gałęzi nauki zajmującej się badaniem takich zmian w aktywności (ekspresji) genów, które nie wynikają ze zmian ich sekwencji, lecz są skutkiem subtelnych chemicznych modyfikacji cząstek, informujących o tym, które geny należy aktywować (czyli uruchomić proces ich transkrypcji), a które wyciszyć. (...)”37. Niewiele potrzeba wyobraźni, aby w podtekście dostrzec związki z odrzuconą teorią ewolucji Lamarcka. W sferze hipotez można postawić akcent na każdy element ścieżki od genu do behawioru zgodnie z centralnym dogmatem. Naprawa genomu uwzględniająca różnice sekwencji DNA w obrębie tego samego organizmu powstałe w ontogenezie podczas mitotycznych podziałów lub efektów oddziaływań obszarów patologii, których skrajnym wyrazem jest tzw. mozaikowatość. 7. Organizacja genomu Przez pojęcie „natywny genom” rozumie statyczny zapis informacji i struktury fizycznej helisy DNA zawartej w jądrze komórki, składowej anatomicznej komórki organizmów żywych, która pozostaje w stanie homeostazy w normalnych warunkach otoczenia i która zapewnia pełną cykliczność procesów38. W przypadku tzw. mutacji wywołujących patogenny efekt jest to wtedy stan genomu pochodzący z okresu sprzed jego zmiany, czyli może to oznaczać bardzo odległy okres czasu w ujęciu filogenetycznym. Informacyjny aspekt związany jest ze znanymi tzw. kodującym znaczeniem DNA. Fizyczny to właściwości struktury szkieletu. Nie jest znany stan homeostazy układów biologicznych, tylko opis czy wyobrażenie nt. prawidłowości struktury, oddziaływań w mikroskali. Procedury poznawcze wykorzystują patologię, stres, śmierć w celu poznania elementów składowych. Oczywiście zaprzeczyć można takiemu stwierdzeniu podając tzw. nieinwazyjne metody eksploracji. Niemniej nawet jeśli nauka nawet nie podaje ich znaczenia w sensie skutków ubocznych to i tak wyniki uzyskiwane z tych metod próbuje się powiązać 36 Gabryelska M., Nowak S., Żukiel R., Barciszewski J., Interferencja RNA – nowa technologia w leczeniu nowotworów. Neuroskop 2005 nr.7 http://neurochirurg.pl/neuroskop/2005nr7/3.pdf 37 Interlandi J., Cofanie nowotworzenia.Leki wpływają na zmiany epigenetyczne w komórkach raka. Świat Nauki Maj 2007, str. 8 38 Whyte L.L., Note of the structural philosophy of organism, Brit. J. Philos. Sci., 5 (1955) 20, 332-334 72 Natywny genom z wynikami inwazyjnych badań, nie uwzględniając ich odmienności warunków pomiarowych. Zdaniem autora badania organizacji topologii genów w jądrowym genomie, poszukiwanie klucza (algorytmu), schematu przestrzennej lokalizacji, powinno zmierzać w takim kierunku, aby zwiększyć znaczenie tolerancji „indywidualizmu” genomu danego człowieka, czy wręcz wskazał eksplorację przyczyn chorób genetycznych w kierunku na zewnątrz – poza jądro (np. epigenetyka) lub wywołałby mechanizm samo-naprawczy DNA, który znamy, ale tylko na gruncie biologii molekularnej. Pytanie należałoby postawić: czy wychodząc od wiedzy doświadczalnej i biochemicznej i molekularnej jesteśmy w stanie uznać i docenić nadrzędność biofizyki w celu organizacji i topologii czy sterowania zachodzącego w komórce? Cybernetyczne rozważania wskazują na wielopoziomowe pętle regulacyjne, poznane mechanizmy naprawcze dotyczą „zaledwie” jądra komórkowego (nie uwzględniając dysfunkcji spowodowanych mutacjami letalnymi w obszarze zbioru genów podstawowych). Nie można więc zapominać o pętlach na kolejnych piętrach organizacyjnych. Ten brak rzekomej manifestacji działań naprawczych na tym poziomie może wskazywać na swoistą bezradność wobec oddziaływań cytoplazmatycznej materii. Punkt pracy i stabilności układu został ustalony w niekorzystnym obszarze. Właściwości chemiczne DNA są związana z fizycznymi, a może nawet ściślej polowymi (próba interpretacji helisy DNA jako transformatora, który reagowałby na zaburzenia w syntonii, czyli porządku genów). Struktura dwuniciowego DNA występuje w formach39: A-DNA, BDNA, C-DNA, E-DNA, H-DNA, P-DNA i Z-DNA. Każda zasada azotowa nukleotydu może występować w postaci jednego z dwóch tautomerów, czyli izomerów strukturalnych pozostających w stanie równowagi dynamicznej. Tymina: forma ketonowa i enolowa. Enol-tymina jest komplementarna z guaniną a nie z adeniną. Adenina: tautomer iminowy wiąże się z cytozyną. Enol-guanina jest komplementarna do tyminy. Po replikacji rzadki tautomer ulega nieuchronnej przemianie w częściej występującą formę, co prowadzi do niekomplementarności w podwójnej helisie40. Rozlokowanie genów nie jest równomierne, są regiony o dużej liczbie genów. Organizację genomu ze względu na lokalizację genów podał Gardiner (1996), jest to tzw. model izochorowy dla genomów kręgowców 39 Dickerson R. E., Drew H. R., Conner B. N., Wing R. M., Fratini A. V. , Kopka M. L., The anatomy of A-, B-, and Z-DNA. Science 1982, 216: 475-485. 40 Brown T., Genomy PWN 2001 str. 340-344 73 Krzysztof Sarapata i roślin (a możliwie, że i niższych eukariotów)41. Genomy są mozaiką fragmentów DNA o długości co najmniej 300kb, każdy o jednorodnym składzie zasad, różniącym się od składu fragmentów sąsiadujących. Geny zawierają zwykle 45-50% AT (adenina i tymina). Inne sposoby lokalizacji genów to wyspy CpG – regiony DNA bogate w guaninę i cytozynę, są to obszary o dużej gęstości genów (56% genów), co wskazuje na wspólne mechanizmy transkrypcyjne42. Oryginalność natury to geny zachodzące na siebie, oraz geny w genach (wewnątrz intronu genu „zewnętrznego”)43. Korelację złożoności organizmu i wielkością genomu, czyli częściowy jej brak to tzw. paradoks C44. Z kolei korelację złożoności organizmu a ilością niekodującego DNA sformułował Mattick J.S45. Poprzez poszukiwanie analogii genomu do programu komputerowego zapisanego na nośniku fizycznym, dochodzimy to stwierdzenia, że centralny dogmat genetyki jest tożsamy z realizacją, wykonaniem pewnego programu genetycznego. Centralny dogmat, czyli ścieżka aktywności genu od ekspresji aż po formę zachowania jest złożona, tzn. z wieloma możliwościami jej modulacji przez środowisko i zarazem doświadczeń dla organizmu. Na tej ścieżce dochodzi do interakcji z aktywnością innych genów. Oczywiście „program genetyczny” poprzez jego złożoność równocześnie nadaje mu stabilność. Otwartość, czy dostępność tego kodu czyni go bardziej podatnym na wpływ środowiska, z kolei jego izolacja blokuje generowaną zmienność przez środowisko. 8. Podsumowanie Rozwój genetyki wyznacza kierunek od statycznego rozumienia genomu ku dynamicznej strukturze podlegającej rearanżacji, modyfikacjom, czyli bardzo trudnym do odniesienia gruntem. Genetyka potrafi znaleźć podłoże dla wszystkich znanych jednostek chorobowych. Powstaje dylemat albo wszystko jest zapisane w naszych genach (niekoniecznie rozumianych tylko jako informatyczne znaczenie sekwencji DNA), albo każdą patologię należy traktować jako brak tolerancji dla odmienności i różnorodności 41 Gardiner K. Base composition and gene distribution: critical patterns in mammalian genome organization. Elsevier, Trends in Genetics, Volume 12, Number 12, December 1996 , pp. 519-524(6) 42 Bird A.P. CpG-rich islands and the function of DNA methylation. Nature 321, 209 - 213 (15 May 1986) 43 Brown T., Genomy PWN 2001 str. 124 44 Swift, H. 1950. The constancy of deoxyribose nucleic acid in plant nuclei. Proceedings of the National Academy of Sciences of the USA 36: 643-654. 45 Mattick J.S., Challenging the dogma: the hidden layer of non-protein-coding RNAs in complex organisms. BioEssays 2003 74 Natywny genom w równym stopniu zależną od otoczenia. Zasadniczym problemem cywilizacji to zmagania się z paradygmatem genetyki w odniesieniu do etiologii genetycznej choroby człowieka. A więc nie ewolucyjny trend, jego mechanizmy tylko próba poprawienia jakości obecnego życia. Mało nas na razie interesuje komfort życia innych organizmów. Natura jest sztucznie naśladowana: klonowanie – bliźnięta jednojajowe, eutanazja, aborcja – eliminacja osobników nieprzystosowanych (selekcja naturalna), środki antykoncepcyjne – niepłodne cykl hormonalny u kobiet, środki farmakologiczne – wszystkie preparaty pochodzenia naturalnego: zioła, grzyby, minerały, preparaty pochodzenia zwierzęcego, systemy ekonomiczne, gospodarcze, polityczne, kulturowe, religijne – stada, symbioza (komensalizm, mutualizm), sztuczne zapłodnienie – syngamia, kreacja żywego organizmu – abiogneza. Wciąż czekamy na sztuczny mechanizm naprawczy, który mógłby być pożądanym dowodem prawdziwości podstaw genetyki. Zbyt pochopnie dajemy symbol równości między tym co naturalne a wynikiem naszej działalności, tak jak między rytuałem a wyabstrahowaną redukcją pragmatyczną. Przykładem mogą być wszelka farmakologia o nieznanym działaniu. Symptomy bardzo odległe od przyczyn46. Rozważana obecnie hipoteza o roli wirusów w ewolucji organizmów47,48, może sugerować, że różnice między genomowe organizmów w obrębie populacji świadczą o obecności w somie komórki patogenów, których dziedziczenie następuje w procesie epigenetycznym bądź typowym czyli jądrowym. Traktujemy genom jako magazyn efektów asymilacji organizmu z egzogenną strukturą w filogenetycznym wymiarze. Idąc dalej tym tropem można się zastanowić, czy podatność na mutacje pewnych obszarów genomowych nie jest pochodną oddziaływań owego czynnika egzogennego (np. oddziaływanie cytoplazmy na mechanizmy naprawcze DNA)? Ewolucja organelli wewnętrznych mitochondriów wskazuje na przejście genów endosymbionta do genomu jądrowego49, czyli jak należy to rozumieć, do miejsca charakteryzującym się inną specyfiką: bezpieczniejszego, odmiennym w sensie dziedziczenia, itd. Brzmi to jak jakiś ogólnie znany kierunek zmian organizacyjnych życia w filogenezie, 46 Brown, Marybeth. "Post-Polio Syndrome." The New England Journal of Medicine 333, no. 8 (24 Aug. 1995): 532+. 47 Forterre P., The origin of viruses and their possible roles in major evolutionary transitions. ELSEVIER, Virus Research 117 (2006) 5-16 48 Pennisi E., Evolutionary Biology: The Birth of the Nucleus. Science 6 August 2004: Vol. 305. no. 5685, pp. 766 - 768 49 Golik P., Oddziaływania jądrowo-mitochondrialne u drożdży z rodzaju Saccharomyces. Praca doktorska 1999, s.7 75 Krzysztof Sarapata który można określić jako odwrotny do centralnego dogmatu, czyli tym razem od białka do DNA. Część białek mitochondrialnego łańcucha oddechowego kodowanych jest w jądrze komórki. Badania szczegółowych różnic genomów osobników są na dzień dzisiejszy ograniczone. Dostępne bazy bioinformatyczne genomowe danych pierwotnych takich informacji nie zawierają. Czy można np. poszukiwać czegoś, co autor nazwał „sprzężeń mutacji”, czyli dziedziczenie pewnego zestawu niekorzystnych mutacji? Czy w jakiś sposób sprzężenia morganowskie zależne są od defektów patogennych genów, których dotyczą? Czy niektórych rodzajów rekombinacji nie można traktować jako składowych korzystnych dla organizmu oddziaływań? 9. Bibliografia 76 1. Bal J. red., Biologia molekularna w medycynie. Elementy genetyki klinicznej. PWN 2006. 2. Brown T., Genomy PWN 2001 3. Jorde L.B., Carey J.C., M.J. Bamshad, White R.L. Genetyka medyczna red. wyd. polskiego Wojcierowski J., [wyd.] Czelej, 2000 4. Knud Christensen, Population genetics http://www.kursus.kvl.dk/shares/vetgen/_Popgen/genetics/genetik.pdf 5. Malinowski E., Genetyka. PWN Warszawa 1978 6. Orenstein D., Rosenstein B., Stern R., Cystic Fibrosis. Medical care. Lippincott Williams&Wilkins 2000 7. Jury Cz., Krzanowska H., Leksykon biologiczny [red.],Wiedza Powszechna Warszawa1992 8. Alberts B., Bray D., Johnson A., Lewis J., Raff M., Roberts K., Walter P., Podstawy biologii komórki. Wprowadzenie do biologii molekularnej. [tłum.] Michejda J., Augustyniak J., PWN Warszawa 1999 9. Węgleński P., Genetyka molekularna. [red.], Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 2006. EPISTEME Mariusz Wójcik 4/2007 s.77-86 ISSN 1895-4421 POZNAWCZE ASPEKTY ODDZIAŁYWANIA DUŻYMI ZBIORAMI NANOCZĄSTEK NA WŁAŚCIWOŚCI MAGNETYCZNE I PRZEWODZĄCE WŁÓKIEN WĘGLOWYCH Streszczenie W artykule przedstawiono poznawcze aspekty oddziaływania dużymi zbiorami ferromagnetycznych nanocząstek wpływających na właściwości magnetyczne i przewodzące włókien węglowych otrzymanych z prekursorów polimerowych na bazie poliakrylonitrylu (PAN). Rozważano badania nad opracowaniem metody otrzymywania nowej generacji włókien węglowych modyfikowanych nanocząstkami o właściwościach magnetycznych nadając tym włóknom nowe właściwości magnetyczne i przewodzące. Badania obejmują chemiczną preparatykę sferycznych nanoproszków magnetytu (Fe3O4), charakteryzujących się wysoką indukcją nasycenia polem magnetycznym Bs, formowanie prekursora polimerowego z tymi dodatkami oraz odpowiednią obróbkę termiczną dającą w rezultacie nowy rodzaj włókien węglowych. Badania właściwości fizycznych i chemicznych obejmą charakterystyki mechaniczne, magnetyczne i elektryczne zarówno prekursorów jak i włókien węglowych. Ocenione zostaną potencjalne możliwości wykorzystania obu form włókien w postaci rowingu i tkaniny w wyselekcjonowanych zastosowaniach. Uzyskane wyniki znajdą zastosowanie w zakresie wytwarzania różnych struktur kompozytowych, połączeń różnorodnych materiałów typu polimer-ceramika oraz opracowania nowych materiałów dla medycyny o wysokiej trwałości eksploatacyjnej i użytkowej. 1. Wstęp Niestechiometryczne związki chemiczne oraz struktury policząsteczkowe okazały się obiektami niosącymi szereg nowych własności fizykochemicznych takich jak zmniejszenie przewodnictwa ciepła, zwiększenie wytrzymałości, selektywność transportu specyficznych 77 Mariusz Wójcik substancji, uzyskanie oczekiwanej przewodności elektrycznej, czy podatności magnetycznej. Wszystkie te własności okazują się istotne w zastosowaniach. Ekranowanie pól elektrycznych przez materiały z włókien węglowych umożliwia ich wykorzystanie dla tworzenia specyficznych powierzchni chroniących ludzi przed kontaktem z polami elektromagnetycznymi. Losowa struktura przestrzenna włókien węglowych umożliwia tworzenie materiału znacznie bardziej odpornego na naprężenia mechaniczne niż używane dotychczas, co staje się elementem bilansu ekonomicznego i zachętą dla produkcji. Warto przyjrzeć się zjawiskom prowadzącym do uzyskiwania takich materiałów, ponieważ procesy wytwórcze stają się źródłem wielu pytań dotyczących ogólnych systemów nauki, zarówno dla procesów chemicznych jak i dla zagadnień transportu czy dynamiki ośrodka ciągłego. Przedstawimy poniżej szereg ogólnych rozważań towarzyszących procesowi formowania włókien węglowych, zaznaczając te momenty, które rozpatrywane w ogólnym ujęciu mogą przyczynić się do rozpoznania istotnych związków pomiędzy oddziaływaniami dużych zbiorów cząstek, co byłoby równoznaczne z rozpoznaniem pewnych potencjałów ich oddziaływań, co oznacza uzyskanie wpływu na budowę ich struktury i sterowanie ich budową. 2. Problematyka sterowania i modyfikowania właściwościami nanokompozytów polimerowych Nanokompozyty zdobywają coraz większe znaczenie w różnych dziedzinach techniki ponieważ gwarantują poprawę wielu właściwości materiałów polimerowych w porównaniu z mikro i makrokompozytami. Dotyczy to głównie wzrostu wytrzymałości i modułu sprężystości, odporności termicznej, zmniejszenia przepuszczalności gazów i palności. Są również uznawane za unikatowy system modelowy struktury i dynamiki oddziaływań pomiędzy poszczególnymi składnikami kompozytów. Nanokompozyty polimerowe wytwarzane są na podstawie zarówno polimerów termoplastycznych jak i termoutwardzalnych (1), (2). Drugim 1 2 M. Kacperski Polimery 47 (11) 801 (2002) M. Kacperski Polimery 48 (2) 85 (2003) 78 Poznawcze aspekty oddziaływania dużymi zbiorami nanocząstek… obok polimeru składnikiem są najczęściej substancje nieorganiczne w których co najmniej jeden z wymiarów jest rzędu 1 do 100 nm. Są to przede wszystkim krzemiany warstwowe (montmorylonit), nanokrzemionka, fulereny oraz rurki fulerenowe, tzw. nanorurki węglowe oraz także metale, tlenki metali i różne podwójne lub potrójne związki metali i niemetali. Z wprowadzeniem do matrycy polimerowej nanocząstek metali oraz tlenków metali głównie tlenku żelaza wiąże się uzyskanie nanokompozytów o polepszonym przewodnictwie elektrycznym (półprzewodników, antystatyków a nawet przewodników), a wprowadzenie ditlenku tytanu, związków itru czy siarczku cynku powoduje zmianę właściwości optycznych. Połączenia te jak również nanocząstki srebra wprowadzono także do kompozytów wytwarzanych na bazie poliakrylonitrylu (3). Nanokompozyty organofilowe otrzymuje się stosując poliakrylonitryl jako matrycę polimerową z udziałem montmorylonitu (4). Montmorylonit otrzymuje cechy materiału o właściwościach filowych przez dyspergowanie w obecności metakryl-oksy-propylo-trimetoksysilanu w roztworze akrylonitrylu rozpuszczonego w np. toluenie, a następnie prowadzona jest polimeryzacja rodnikowa poprzez dobór AIBN jako inicjatora (5). Nanokompozyt otrzymany podczas polimeryzacji emulsyjnej akrylonitrylu wobec montmorylonitu sodowego i kwasu 2-akryloamido-2-metylo-1propanosulfonowego (AMPS) wykazywał eksfoliowaną strukturę MMT i odznaczał się podwyższoną wartością modułu zachowawczego E w porównaniu z niemodyfikowanym polimerem (6). Często stosowana jest także interkalacja montmorylonitu modyfikowanego czwartorzędowymi solami amoniowymi w poliakrylonitrylu rozpuszczonym w odpowiednim rozpuszczalniku np. mieszaninie węglanu etylenu i węglanie propylenu. Taki produkt zastosowano jako matrycę żelu jonoprzewodzącego, a analiza XRD i TEM wykazała możliwości eksfoliacji MMT w nanokompozycie (7). Interesująca nas problematyka modyfikowania różnego rodzaju związków polimerowych za pomocą cząstek magnetycznych jest znana i tym kompozytom poświęcono wiele prac badawczych. Cząsteczki magnetyczne w zastosowaniach medycznych były przedmiotem bardzo wielu badań, ponieważ ich unikalne właściwości magnetyczne, niespotykane w innych materiałach, zostały użyte do specjalnych technik 3 Zhang Z, Zhang L, Wang S, Polymer 42, 8315 (2001) Sugahara Y, Satakawa S, Kuroda K, Kato C, Clays Clay Miner., 36, 343, 1988 Seckn T, Gultek A., Galip M., Onal Y..J.Appl Polym Sci., 84, 164, 2002 6 Yeong Suk Choi, Ki Hyun Wang, Mingzhe Xu, and In Jae Chung, Chem. Mat., 14,2936, 2002, 7 Hwang JJ, Liu HJ, Macromolecules, 35,7314, 2002 4 5 79 Mariusz Wójcik medycznych. Bez ich wykorzystania nie byłoby techniki rozdzielania, techniki analiz immunologicznych, techniki podawania leków, hipertermii. Kationowe liposomy o właściwościach magnetycznych, należące do jednej z grup kationowych cząstek magnetycznych stanowią znakomite nośniki dla wprowadzania cząstek DNA do komórek. W terapii nowotworowej są stosowane jako mediatory ciepła. Cząsteczki magnetyczne w połączeniu ze specjalnymi antyciałami nowotworowymi umożliwiają rozwinięcie kontrastu przy identyfikacji komórek nowotworowych. Do wspomnianych powyżej zastosowań często używa się różnych polimerowych mikrosfer, np. z polistyrenu (8), które wypełnia się cząstkami magnetytu. Obszerny przegląd biomedycznych zastosowań materiałowych kompozytów polimerowych z różnymi wypełnieniami (9) utrwala pogląd o zasadności badań i ich dalszego kontynuowania. Dane literaturowe pokazują jednak z innej strony, że stosowane w tych badaniach polimery nie posiadały właściwości przewodzących. Czynnikiem ograniczającym te badania i praktyczne zastosowanie nanocząsteczek było zazwyczaj zjawisko agregacji nanocząstek. Drobną ich dyspersję można było osiągnąć wprowadzając do tworzącego się polimeru płyny magnetyczne (10). Z kolei stosunkowo mało jest danych literaturowych, w których można znaleźć opisy kompozytów polimerowych o właściwościach przewodzących zawierających nanocząstki magnetyczne. Najczęściej prace tego typu były poświęcone zagadnieniom wytwarzania różnych mieszanek przewodzących polimerów zawierających organiczne dodatki o niskiej masie cząsteczkowej z tlenkami metali i cząsteczkami materiałów półprzewodzących. Wyniki tych badań stanowią dość dobrą bazę dla metod przygotowania i zrozumienia tworzenia się i zachowania cząstek magnetycznych w przewodzących polimerach. Dla przykładu można przytoczyć kilka prac opisujących modyfikowanie polypyrrolitu (PPy) za pomocą cząstek tlenków metali podczas procesu elektropolimeryzacji czy wytwarzanie przewodzącego kompozytu, w skład którego wchodziły cząstki tlenków metali pokryte tym polimerem i dodatkowo zawierały one dodatki utleniające w postaci np. chlorku żelaza (III) (11). W innych pracach prowadzono badania nad otrzymywaniem i właściwościami kompozytów opartych na bazie polyaniliny (PAni), które 8 R.A.Ali-Zade, Physical Characterisyics polymr microspheres, filled with magnetite nanoparticles, European Cells and Materials Vol.3,Suppl.2, 2002 9 S.Ramakrrishna, J.Mauer, E.Wintermantel, Kam W. Leong, Biomedical application of polymer-composite materials: a review, Composites Science and Technology 61 (2001) 10 R.F.Ziolo, E.P.Giannelis, B.A.Weinstein, M.P.O'Horo, Science 257 (1992) 219. 11 M.Kryszewski, in R.W.Munn, A.Miniewicz, B.Kuchta (eds.), Electrical and Related Properties of Organic Solids, Kluver, with NATO Sci. Aff. Division, Dordrecht, 1997, p.1. 80 Poznawcze aspekty oddziaływania dużymi zbiorami nanocząstek… modyfikowano za pomocą nanoproszków magnetycznych w postaci cieczy zawierającej magnetyt. Kompozyt PAni/Fe3O4 otrzymywano na drodze polimeryzacji PAni w obecności magnetytu o średniej wielkości cząstek około 12-14µm (12), (13). Odrębnym problemem jest obszar badań związany z formowaniem włókien polimerowych zawierających dodatki nanometrycznej wielkości. Z jednej strony istotnym zagadnieniem jest tutaj wybór samego polimeru, z drugiej zaś sposób wprowadzenie dodatku modyfikującego, jego charakter i udział. W odniesieniu do wspomnianego tematu, użyty polimer powinien charakteryzować się małymi stratami masy w procesie jego obróbki termicznej, co pozwoliłoby na odbudowanie szkieletu węglowego, zbliżonego do struktury grafitu. W literaturze brak jest informacji, czy stosowane dotychczas prekursory włókien węglowych (PAN, celuloza, pak mezofazowy) będą zachowywały się w trakcie obróbki termicznej w obecności nano-domieszek ceramicznych, podobnie jak w swej czystej postaci. W dostępnej literaturze przedmiotu nie spotkano jednak przykładów zastosowania tego typu nanokompozytów do wytwarzania włókien poliakrylonitrylowych. Uzyskanie prekursorowych włókien poliakrylonitrylowych z nanokompozytu PAN z rozproszonymi w tworzywie nanocząstkami ferromagnetycznymi jest więc niewątpliwą nowością w skali krajowej i prawdopodobnie także światowej. Istotnym elementem nowości opisanego postępowania powinno być uzyskanie dla takiego tworzywa (w etapie formowania włókien) założonych właściwości wytrzymałościowych wymaganych od włókien prekursorowych i kształtujących się na poziomie odpowiednim do prowadzenia procesu karbonizacji. 3. Problematyka badawcza wytwarzania włókien węglowych z nanododatkami magnetycznymi Powinno się przeprowadzić kompleksowe badania pozwalające na skorelowanie właściwości fizycznych i chemicznych nanoproszków magnetycznych wprowadzonych do matrycy polimerowej, określeniu relacji pomiędzy udziałem objętościowym tych proszków w roztworze 12 13 H.Yoneyama, Y.Shoji, K.Kawai, Chem.Lett. (1997) 1069 R.Patch, S.G.Gangoli, E.Matijevic, W.Cai, S.Arjas, J.Coll.Int.Sci. 144 (1991) 27. 81 Mariusz Wójcik polimerowym, a jego właściwościami przędzalniczymi i wyselekcjonowanymi właściwościami uformowanych włókien. Przeprowadzona może zostać analiza różnych metod otrzymywania magnetytu (Fe3O4) w celu uzyskiwania proszków o wielkościach nanometrycznych. Z jednej strony szczególna uwaga może być zwrócona na określenie optymalnych parametrów procesu wytwarzania nanometrycznych proszków magnetytu w aspekcie możliwości sterowania mikrostrukturą powierzchni, a więc własnościami fizycznymi, natomiast z drugiej na wytworzeniu włókna polimerowego, odpowiednio zmodyfikowanego tymi cząstkami, wykazującego dodatkowo przewodnictwo elektryczne. Istotą będzie zbadanie właściwości tych heterogenicznych układów pod kątem kompleksowych oddziaływań pomiędzy matryca polimerową a nanoproszkowym wypełnieniem międzyfazowym. Uważa się bowiem za słuszne stwierdzenie, że w nanokompozytach z uwagi na bardzo mały wymiar ziaren, przeważająca część objętości fazy wypełniającej skupia się właśnie w obszarach przy granicach ziaren. To właśnie ta właściwość kompozytu ma bardzo silny wpływ na jego mechaniczne i elektryczne właściwości. Ustalenie tego rodzaju wpływu będzie może być przedmiotem badań dla sterowania właściwościami takiego kompozytu, służącymi do zapewnienia stawianych wymagań w odniesieniu do konkretnych zastosowań. Jednym z podstawowych zagadnień na tym etapie badań powinno być poznanie czynników decydujących o jednorodnym rozprowadzeniu fazy magnetytu w osnowie polimerowej i wpływie tej fazy na końcowe właściwości użytkowe włókna polimerowego. Włókno takie powinno stanowić prekursor włókien węglowych. Prekursor może być poddany procesowi stabilizacji w warunkach utleniających i następnie obróbce termicznej w atmosferze beztlenowej celem otrzymania włókna charakteryzującego się określonym przewodnictwem elektrycznych i zawierającego cząstki magnetyczne. Badania nad wyjaśnieniem zjawiska zmiany charakterystyk magnetycznych obserwowanych w kompozytach polimerowych modyfikowanych nanocząstkami magnetytu, odniesionych do charakterystyk magnetycznych czystych faz magnetycznych stanowi jedno z zagadnień o charakterze podstawowym. W zadaniu dotyczącym otrzymywania włókien prekursorowych PAN można prowadzić badania nad znalezieniem właściwej ilości nanododatku wprowadzonego do roztworu przędzalniczego. Ze względu na spodziewane właściwości włókien pożądany jest możliwie znaczący ich udział, z drugiej strony ze zwiększeniem ilości niewłóknotwórczych nanododatków pogarsza się przerobowość roztworów i podatność tworzywa na deformacje. Decydujący wpływ na właściwości roztworów ma także skłonność do 82 Poznawcze aspekty oddziaływania dużymi zbiorami nanocząstek… aglomeracji nanododatków. Można zaproponować tu następujące specyficzne działania mające na celu: - Charakterystykę stosowanego terpolimeru PAN, - Dobór optymalnego udziału nanododatku i stężenia w roztworze przędzalniczym przy lepkości dynamicznej zapewniającej jego przerobowość, - Charakterystykę reologiczną roztworów przędzalniczych o różnej zawartości magnetycznych nanododatków, Badania nad formowaniem włókien prowadzić się powinno pod kątem uzyskania podwyższonych właściwości wytrzymałościowych włókien oraz zminimalizowania efektu wzrostu porowatości związanego z wprowadzeniem nanododatków. W szczególności mogą one obejmować: - Ustalenie warunków zestalania (temperatury i zawartości rozpuszczalnika w kąpieli koagulacyjnej ) - Dobranie wielkości i rozkładu deformacji w etapie rozciągu - Znalezienie zależności pomiędzy charakterystyką roztworu przędzalniczego, warunkami procesu formowania, strukturą a właściwościami otrzymanych włókien - Optymalizację procesu formowania i ocenę właściwości włókien - Określenie podstawowych parametrów fizycznych, chemicznych, mechanicznych, magnetycznych i ocena struktury i mikrostruktury włókien polimerowych z nanododatkiem. Na etapie przetwarzania prekursora polimerowego we włókno węglowe powinno się określić warunki stabilizacji włókien polimerowych (atmosfera, czas, temperatura), warunki pirolizy i karbonizacji polimeru po procesie stabilizacji w atmosferze beztlenowej, a następnie przeprowadzić badania podstawowych właściwości użytkowych włókien węglowych (elektryczne, mechaniczne i magnetyczne) i określić podstawowe parametry strukturalne i mikrostrukturalne otrzymanych włókien. Istotne będzie też zbadanie mechanizmów towarzyszących przejściu z kompozycji polimerowej w węglową. 83 Mariusz Wójcik 4. Metodologia badań polimerowych właściwości nowych kompozytów Roztwór przędzalniczy jest charakteryzowany przez oznaczenie jego stężenia, lepkości dynamicznej pozornej i parametrów reologicznych „n” i „k”. Badania reologiczne powinno być wykonane na reowiskozymetrze. Oznaczenie struktury włókien powinno obejmować: - Określenie struktury morfologicznej za pomocą mikroskopu elektronowego oraz mikroskopu optycznego sprzężonego z komputerowym systemem rejestrowania obrazów. - Określenie porowatości włókien oraz charakteru rozkładu por przy zastosowaniu porozymetrii rtęciowej - Określenie struktury nadmolekularnej w oparciu o badania rentgenograficzne WAXS Charakterystyka otrzymanych włókien powinna obejmować oznaczenia: masy liniowej, wytrzymałości właściwej, właściwości termicznych (metodą DTA , DTG , TG i DSC). Właściwości elektryczne określone mogą być w oparciu o pomiar rezystywności powierzchniowej. - Struktura i mikrostruktura włókien polimerowych i węglowych modyfikowanych cząstkami magnetycznymi mogą być badane za pomocą metod spektroskopowych (FTIR), mikroskopii skaningowej, połączonej z punktową analiza rentgenowską (EDAX), dyfrakcji rentgenowskiej, oraz oceną rozkładu pierwiastków pochodzących z fazy magnetytu w objętości włókien. - Właściwości mechaniczne można analizować za pomocą urządzenia Zwick – model 1315. Wykonane zastaną charakterystyki mechaniczne, zarówno włókien prekursorowych jak i węglowych. Podobnie, przeprowadzone zostaną badania właściwości elektrycznych tych materiałów w zakresach temperatur od ciekłego helu do temperatury pokojowej. - Badania właściwości magnetycznych wykonane zostaną za pomocą klasycznej magnetometrii oraz spektroskopii Mössbauer’a w niskich temperaturach. 84 Poznawcze aspekty oddziaływania dużymi zbiorami nanocząstek… 5. Spodziewane efekty podjętej problematyki Wymierne efekty badań w dziedzinie wytwarzania zawierających nanododatki magnetyczne włókien PAN należy rozpatrzyć w aspektach poznawczych i techniczno-aplikacyjnych. W zakresie poznawczym uzyskane wyniki powinny niewątpliwie poszerzyć wiedzę o tworzywach nanokompozytowych. Są to badania oryginalne, ponieważ dotychczas nie były otrzymywane włókna węglowe z prekursorów PAN modyfikowanych nanododatkami ferromagnetycznymi. Oryginalny charakter posiadać będzie także technologia wytwarzania nowych materiałów w postaci poliakrylonitrylowych włókien modyfikowanych nanocząstkami magnetycznymi oraz przewodzących elektrycznie włókien węglowych o właściwościach magnetycznych. Podstawowym aspektem technologiczno-aplikacyjnym przyszłych badań będzie sprecyzowanie warunków wytwarzania nowego typu włókien prekursorowych o właściwościach magnetycznych i przewodzących związanych z wprowadzonymi różnymi ferromagnetycznymi nanododatkami zarówno do celów biomedycznych jak i technicznych. 85 Mariusz Wójcik 6. Literatura 1. M. Kacperski, Polimery, 47 (11) 801 (2002) 2. M. Kacperski, Polimery, 48 (2) 85 (2003) 3. Zhang Z, Zhang L, Wang S, Polymer 42, 8315 (2001) 4. Sugahara Y, Satakawa S, Kuroda K, Kato C, Clays Clay Miner., 36, 343, 1988 5. Seckn T, Gultek A., Galip M., Onal Y..J.Appl Polym Sci., 84, 164, 2002 6. Yeong Suk Choi, Ki Hyun Wang, Mingzhe Xu, and In Jae Chung, Chem. Mat., 14,2936, 2002, 7. Hwang JJ, Liu HJ, Macromolecules, 35,7314, 2002 8. R.A.Ali-Zade, Physical Characterisyics polymr microspheres, filled with magnetite nanoparticles, European Cells and Materials Vol.3,Suppl.2, 2002 9. S.Ramakrrishna, J.Mauer, E.Wintermantel, Kam W. Leong, Biomedical application of polymer-composite materials: a review, Composites Science and Technology 61 (2001) 10. R.F.Ziolo, E.P.Giannelis, B.A.Weinstein, M.P.O'Horo, Science 257 (1992) 219. 11. M.Kryszewski, in R.W.Munn, A.Miniewicz, B.Kuchta (eds.), Electrical and Related Properties of Organic Solids, Kluver, with NATO Sci. Aff. Division, Dordrecht, 1997, p.1. 12. H.Yoneyama, Y.Shoji, K.Kawai, Chem.Lett. (1997) 1069 13. R.Patch, S.G.Gangoli, E.Matijevic, W.Cai, S.Arjas, J.Coll.Int.Sci. 144 (1991) 27. 86 EPISTEME 4/2007 s.87-94 ISSN 1895-4421 Eugeniusz Bobula BLOKADA WYBUCHU JĄDROWEGO NUCLEAR EXPLOSION BLOCK Abstract. This paper presents theoretical identifying of structure of the atom and the nucleus lead to possibilities of nuclear explosion block. It was demonstrated on an example of uranium explosion, but it is possible to conduct with any nuclear reaction. Practical know of sending of appropriate Lorentz impulse may take every nuclear arsenal using possibilities away. Key words: Atomic Nucleus Theory, Theory of the Universe Tekst dotyczy sterowania prowadzącego do zablokowania wybuchu nuklearnego. Rozważany jest podukład V(t) w uniwersum, tutaj jądro uranu emitującego powolne neutrony. Stan układu opisują cztery równania: ciągłości: ∂p + div( pv) = 0, ( x, t ) ∈ Ω \ Φ , ∂t bilansu pędu: ∂v ∇Π + ∂vv = − , ∂t p ( x, t ) ∈ Ω \ Φ , Bobuli-Fouriera (osobliwe równanie dyfuzji w przestrzeni dystrybucji): ∂p − ∆p = 0, ( x, t ) ∈ Ω \ Φ , ∂t =0 dysjunkcji Gaussa divG} , mesΦ = 0 w ≠0 p , v, Π : R 3 × R 1 → R 1 , R 3 , R 1 , Ω, spełniające zasadę zachowania w obszarze ograniczonym z zerującą się gęstością na brzegu obszaru. 87 Eugeniusz Bobula Równanie bilansu pędu jest graficznie identyczne z równaniem Eulera pozbawionym zewnętrznej siły (siła jako przyspieszenie jest błędną epistemologicznie deklaracją Galileusza z czego wynika błędność pozostałych deklaracji siły). Osobliwości uniemożliwiają uzyskanie rozwiązań gładkich. Autor stwierdził to w latach 60-tych XX-go wieku. Obecnie napisał to L. C. Evans w Partial differential equation. Ponieważ jest on Amerykaninem Polacy pokornie natychmiast przetłumaczyli jego niespójne rozważania epistemologiczne na język polski, zacytujmy: „zrzutowane charakterystyki przecinają się na zewnątrz zbioru U, a zatem rozwiązania lokalnego nie możemy przedłużyć na cały zbiór U,... a wobec tego nie ma na ogół rozwiązania gładkiego które byłoby określone dla wszystkich t > 0 (przecinają się charakterystyki,... rozwiązanie dąży do uogólnionego).” Ten brak rozwiązań gładkich w zagadnieniach równań uniwersum autora (tutaj podukładu w uniwersum) prowadzi do pojawienia się procesów nieróżniczkowalnych. Zmian uzyskiwanych globalnych stanów kinetycznych równowag podukładów (tutaj quasi-powtarzalności stanów, nie dynamicznych, gdyż jak powiedzieliśmy wcześniej na podstawie prac autora, siła jest błędnym epistemologicznie obiektem). W stanie nierównowagi kinetycznej zostaje wyemitowana (lub zaabsorbowana) różnica „energii” obiektu przed i po momencie osobliwym (piszemy „energii” a powinniśmy pisać energeji, gdyż nie będziemy nigdy wiedzieć co to jest energia, jako nieskończony ciąg poznawczy reprezentantów fraktala masy [1]). A wobec tego jeden stan kinetyczny układu materialnego, wobec niegładkości rozwiązań, przechodzi (w krótkim stosunkowo czasie) w nowy stan kinetyczny układu „skokowo” emitując czy absorbując „kwant” energeji. Owe „skwantowania” udokumentowane są rozwiązaniami układu równań autora [1-10]. Wyklucza to całkowicie podejście Schrodingera, które autor omówił w publikacjach, np. (11-14). Należy więc w tym momencie wyraźnie odnieść się do stanu nauki. Nie ma otóż żadnych sprzeczności czy inności w opisach mikro i makrostanów. Owe „inności” są wynikiem braku zastanowienia współczesnego człowieka i cofnięcia jego możliwości intelektualnych. Wynikają z niedopracowania problemów „dynamicznego” równania Eulera. oraz analitycznego rozwiązania problemu Cauchy’ego równania parabolicznego Fouriera, oraz wynikłego stąd niedorzecznego oczekiwania na rozwiązania nieskończenie gładkie, podczas gdy już dysjunkcja Gaussa 88 Blokada wybuchu jądrowego wyraźnie zapowiadała punkty osobliwe. Po prostu nikt się nie zastanowił i stąd dobudowywanie nowych nonsensów do starych, tak, aby wobec eksperymentu dostać jaką taką zgodność. Chcąc przybliżyć zagadnienia potrzebne dla omówienia problemu rozbicia neutronu, omówimy najlepszy chyba w powojennej Polsce podręcznik fizyki Z. Leś, Wstęp do spektroskopii atomowej, PWN Warszawa. Pozbawiając go błędów, które nie są winą autorki, ale wszystkich jej „wielkich” poprzedników. Co jednak należy szybko zauważyć, to to, że rozwijająca się na początku XX-go wieku teoria równań różniczkowych eliptycznych II-go rzędu ujawniła zbiór dyskretny wartości własnych operatora Laplace’a, który to zbiór Schrodinger uznał za Jemu Objawiony jako rozwiązanie problemu świecenia na słońcu. I stąd właśnie pojawiły się „fale” jako sinusoidy (cosinusoidy) oddające „rzeczywistość” drgań oscylatorów harmonicznych w atomie. Musimy wyraźnie powiedzieć. Żadne sinusoidy (cosinusoidy). Problem emisji “kwantów” i ich kształtu czasowego wynika z rozwiązania osobliwego stanu układu (podukładu) w uniwersum. Rozwiązaniem równań autora w otoczeniu czasowego punktu osobliwego. Mistycyzm i mistyfikacja, ale nade wszystko wygoda i niechęć do pracy „twórców” XX-go wieku doprowadziła do magicznego wyrazu „poznawanego” świata. Wszystko to stało się wskutek nie tylko niezbyt sensownych iluminacji Schrodingera ale i jego wspólników. Omówimy kilka następnych, istotnych Objawień. Planck około roku 1900, [cytat za Z. Leś] „zmuszony był założyć, że energia emitowana czy też absorbowana jest zawsze równa wielokrotności kwantu energii w = hν ”. Natomiast autor przypomni, że założenie Plancka jest prostym efektem wniosku z układu równań autora o osobliwym, dystrybucyjnym charakterze rozwiązań równań uniwersum, co powagą militarnej siły USA potwierdził L.C. Evans. Te chwile osobliwe „kwantują” rzeczywistość „energetyczną”, co jawi się pomiarami w rzeczywistości eksperymentalnej. Dalej zacytujmy [Z. Leś], „Planck doszedł do hipotezy kwantu rozpatrując energię, jako układ prostych oscylatorów harmonicznych,.... określonych równaniami: οο (1) m q = − kq q – wychylenie cząstki o masie m ”. 89 Eugeniusz Bobula Jak autor wspomniał Planck dopisał rzeczywistości objawioną wspólnie z Schrodingerem formułę „falową” gdzie rozwiązanie równania (1) zadane jest formułą: q = A cos(ωt + ϕ ) , zgodne jest z czasową częścią rozwiązania równania Schrodingera. Podczas gdy formuła tej „fali” w materii, nigdy zapowiedzianym sinusem (cosinusem) nie będzie, ale będzie drganiem wynikłym z rozwiązania równań uniwersum. Zatem i nowela Plancka nie ma żadnych wartości skłaniających do dalszych cytowań. Kolejny model Rutheforda obiegu elektronów wokół jądra doprowadził do uroczego opowiadania o katastrofie nadfiołkowej, wynikłej z ciągłej emisji promieniowania elektronu tracącego w obiegu energię, aż do upadku na jądro. Nonsens wypowiedziany przez Rutheforda wynika z jego nadziei na analityczne rozwiązanie problemów transportu. Autor pokazał [1-14], że osobliwe rozwiązania jego równań godzą epistemologię mikro, makro i giga struktur. Nie ma żadnych sprzeczności ani logicznych ani epistemologicznych w analizach wszelkich skal fraktala mas. Jest tylko brak greckiej głębi analizy problemu u pytających, co może zapowiadać globalny kryzys poznania. A wobec tego i postulaty Bohra o „inności” świata atomu i makrostanu, typu, cytuję [Z. Leś], „dla atomu są tylko pewne orbity dozwolone, dla których kręt elektromagnetyczny jest całkowitą wielokrotnością stałej Plancka” jest już konsekwencją nonsensów wcześniejszych. „Dozwolenie” bowiem orbit, wynika z rachunku na równaniach uniwersum. Nie zanegowanie tych nonsensów u początku ich powstania wskazuje na niebezpieczne cofnięcie mentalności rodzajowej XX-go wieku w stosunku do czasów greckich. Dalsze pragmatyczne poprawki do nieprawdziwych stwierdzeń podstawowych prowadziły do pewnych zgodności z pomiarem, ale zamknęły drogę do poznania struktury masy, w tym przypadku atomu i budowy dalszych cząstek. Wszystkie własności atomu jako podobiektu w uniwersum można wydedukować z rozwiązań równań uniwersum autora (niestety przy postawieniu niededuktywnych już warunków brzegowych na granicy podukład – uniwersum). Trzeba jednak układ rozwiązać a to jest zagadnienia nowe (układ 3 1 równań cząstkowych nieliniowych I-go i II-go rzędu w R × R ze swobodnym brzegiem w przestrzeni dystrybucji z nieznanym warunkiem 90 Blokada wybuchu jądrowego początkowym i brzegowym dla równania bilansu pędu, spełniające zasadę zachowania we wspomnianym nieznanym obszarze ograniczonym). Przejdźmy teraz do zagadnienia blokady emisji powolnych neutronów z jądra uranu przez rozbicie ich impulsem elektromagnetycznym na proton i elektron. Weźmy jako podobszar V(t) domenę neutronu. Zapiszmy równanie bilansu pędu dla uniwersum: (2) ∇Π ∂v + ∂vv = − , ( x, t ) ∈ V \ Φ , v pole prędkości continuum, ∂t p gdzie: q = −div ρ, q ∂v , ∂t ρ = −div ∇Π , p – gęstości masy i ładunku elektrycznego np. [1,2]. Scałkujmy (2) w V(t) . Dostajemy po wzięciu operacji div : (3) - v2 q ( x, t )dx + ∫ ∇ ο dσ − ∫ (v × rotv) ο dσ = ∫ ρ ( x, t )dx . ∫ 2 V (t ) ∂Vt ) ∂V ( t ) V (t ) Przypomnijmy, gdyby ktoś nie wiedział, nieliniowa część lewej strony równania Eulera ma postać: ∂vv = ∇ v2 − v × rotv, 2 ∂ v v jest pochodną z wektora v w kierunku wektora v. ∂v =E ∂t bilansu pędu „Eulera” do „równań” Maxwella. Ponadto wg. Noether rotv = H , − prowadzą z równania 91 Eugeniusz Bobula (Dokładniej tożsamości, jednak gdy zdeklarujemy gęstość prądu „j” byle jak, dostaniemy równania Maxwella [3]. Co warto wiedzieć, liniowe, podczas gdy eksperymenty optyczne wskazują na nieliniowość procesów optycznych. To ujawnia właśnie nieliniowość „tożsamości Maxwella”, podczas gdy bylejakość określenia gęstości prądu prowadzi do równań Maxwella: ∂E ∂H ∂ 2v + rotH = 0, − rotE = j ; j = 2 − rotrotv ). ∂t ∂t ∂t Po ostatnich uwagach możemy wiec dla neutronu napisać: ∫ (4) ∫q n ∇ ∂V ( t ) V (t ) gdzie ∫ ρ n dx = v2 ο dσ − ∫ (v × rotv) ο dσ , 2 ∂V ( t ) dx = 0 , albo inaczej: V (t ) (5) ∫ ρ n dx = ∫ ∇ ∂V ( t ) V (t ) v2 ο dσ − ∫ FLn ο dσ , FL tzw. „siła” Lorentza. 2 ∂V ( t ) W momencie rozbicia neutronu dostaniemy związki: (6) ∫ (ρ p ∫ + ρ e ) οdx = p e ∇( Ekin + Ekin ) ο dσ − ∂V ( t ) V (t ) ∫ (q ∫ (F p L + FLe ) οdσ , ∂V ( t ) + q e )dx = 0 . p V (t ) Odejmując ostatnie równania stronami dostaniemy: (7) ∫ p e ∇( E kin + E kin ) ο dσ − ∂V ( t ) ∫ n ∇E kin ο dσ − ∂V ( t ) − ∫F n L ∂V ( t ) ο dσ = ∫ (F p L + FLe ) ο dσ ∂V ( t ) ∫ (ρ p + ρ e − ρ n )dx . V (t ) Wiadomo, że prawa strona (7) nie jest zerem. Ten impuls został wyemitowany podczas rozpadu neutronu. 92 Blokada wybuchu jądrowego FL + FL − FL . Odpowiemy dlaczego Jest wynikiem różnicy uważamy, że sił Lorentza. Otóż w akceleratorach maniacy stwierdzają „einsteinowską zmianę masy” łącząc ją ze zmianą promienia toru cząstki naładowanej. Tymczasem istota tkwi tam w pojawieniu się siły Lorentza FL = v × H . To ta, pojawiająca się „siła” z nieliniowego operatora w równaniu Eulera zakrzywia tor cząstki. Powodując fikcyjną zmianę masy div[v × rotv] . Mistyfikując wyznawców Einsteina. Przypomnijmy, że to niedorzeczna „teoria Einsteina” próbuje „uzasadnić” zmianę masy niedorzeczną deklaracją „zakrzywienia przestrzeni”, która jest wmontowana w niedorzeczną definicję „pseudoodległości” budującej trójkąty, dla których suma długości dwu boków trójkąta jest mniejsza od długości boku trzeciego. No więc i mamy „zakrzywienie”, że hej. Co wymusza kolejne bzdury dla mistyków i magików. W tej sytuacji powstaje pytanie, jaką „siłą” Lorentza (natężeniem pola magnetycznego) należy zadziałać dla rozbicia neutronów? Odpowiedź nie jest prosta, ponieważ podukład V(t) został wyjęty z uniwersum. A wobec tego nie mamy warunków brzegowych na ∂V (t ) . Ponadto układ równań uniwersum nie jest jeszcze przygotowany do obliczeń numerycznych. Wobec tego musimy odwołać się do eksperymentu, który stwierdził, jaki impuls zostaje wyzwolony przy rozpadzie neutronu na proton i elektron. Jest to kwestia pomiarowa, ale autorowi nie wiadomo by ktoś w optyce atomowej wykonał taki eksperyment. Następnie należy przeanalizować jak z zewnątrz taką emisję zapoczątkować. W tym momencie musimy jeszcze przypomnieć poglądy na temat struktury jądra atomu. Dlatego, że poglądy XX-go wieku zmierzały do równań uniwersum. W słabym podręczniku „Wstęp do fizyki jądrowej” (dlatego słabym, że jego autor D. Halliday zamiast mówić o istocie zjawiska mówi o opisujących, jak wspomnieliśmy nonsensownych, go wzorach), Halliday, mówiąc o sprzecznościach (niespójnościach?) podejść teoretycznych wymienia istoty struktur atomowych jako modele: kroplowy i powłokowy. Cóż, kiedy modele te pozostały wyłącznie w propozycji werbalnej. Spostrzeżenie „kroplistości” jądra było dobrą zapowiedzią możliwych mądrych sentencji. „Powłokowość” zresztą także. p e n 93 Eugeniusz Bobula Należało tylko spostrzec, że modele te nie tworzą konfliktów logicznych. Ale to już prowadziłoby do układu równań uniwersum autora. W tamtej (XX-to wiecznej) formule rozważań pytano o wytłumaczenie efektu rozbicia jądra w: „trwałości drgającej kropli” (cytat za D. Halliday). A więc nie „fal” „sinusoidalnych”. Następnie model powłokowy opowiadał: „nukleony poruszają się po orbitach i słabo oddziaływują na siebie” (cytat za D. Halliday). Sugerował, więc rachunek prawdopodobieństwa na pomoc w pytaniu, jak oddziaływuje cząstka z zewnątrz z jądrem. Sformułowany na takiej opowieści obiekt, tzw. „przekrój czynny” jako miara prawdopodobieństwa aktu reakcji, zamknął drogę do rozważań poznawczych. Czas na przywrócenie myślenia poznawczego w analizach jądrowych i atomowych. Wstępnie trzeba by wydedukować fakt, jakim jest wartościowość pierwiastków. Dość majaczenia na podstawach, krowa, jaka jest, każdy widzi. Autora: 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 94 „On the deductive world”, Disp. Acad. in Univ. Iagiell., 2000. „Istnienia i poznanie”, Bibl. Końca Wieku, 2001. „On certain relations between Newton equation and Maxwell equations”, Univ. Iagell. Acta Math, 1995. „Przeformułowanie świata”, Bibl. Końca Wieku, 2003. „On the reversibility of processes, On the structure of mass”, Disp. Acad. in Univ. Iagiell, 1997. „Absolut i poznanie”, Bibl. Końca Wieku, 2004. „On the distributional diffusion equation”, Univ. Iagell. Acta Math., 1995. „On the reversible diffusion process”, Fasc. Math., 1996. „Układ dyfuzyjno dynamiczny jako dedukowane uniwersum materialne”. Bibl. Końca Wieku, 2002. „Eliminacja koncepcji Arystotelesa poznania w podukładach”, Bibl. Końca Wieku, 2005. „Determinism of the maximal system”, Bibl. Końca Wieku, 2006. „Mechanika kwantowa i jej miejsce w historii poznania”, Wydz. Filoz. Ignatianum, 1999. „Antynomie filozofii materii”, Krak. Studia Małop., 1998. „O podstawach logicznych teorii względności”, R. Wydz. Filoz. „Ignatianum, 1999. „Dedukowane uniwersum materialne”, R. Wydz. Filoz. „Ignatianum, 2000. Ewa Nowakowska-Zajdel Małgorzata Muc-Wierzgoń Teresa Kokot Janusz Wierzgoń EPISTEME 4/2007 s.95-102 ISSN 1895-4421 POSZUKIWANIE ZALEŻNOŚCI POMIĘDZY WYBRANYMI PARAMETRAMI METABOLICZNYMI A WYSTĘPOWANIEM RAKA JELITA GRUBEGO – DONIESIENIE WSTĘPNE 1. Wstęp W Polsce rak jelita grubego należy do nowotworów zajmujących drugie miejsce pod względem zachorowalności u kobiet i u mężczyzn, i jest trzecią przyczyną zgonów wśród pacjentów onkologicznych. Liczba nowych zachorowań w roku przekracza 11 000 przy ponad 110 000 nowych zachorowaniach na wszystkie nowotwory [1, 3]. Rak jelita grubego rozwija się przez wiele lat, objawy kliniczne występują po kilku lub kilkudziesięciu latach rozwoju choroby. Pojawienie się objawów klinicznych najczęściej świadczy o zaawansowanym już procesie nowotworowym. Pomimo, że jest to jeden z tych nowotworów, dla którego opracowano już skuteczne metody leczenia, to jednak 5-letni okres przeżycia nie można uważać za zadowalający. W Polsce mniej niż 20% chorych na raka j. grubego jest trwale wyleczonych. W USA odsetek wyleczeń sięga 60% [2]. Tak niekorzystne efekty leczenia w Polsce wynikają z faktu, że choroba rozpoznawana jest zbyt późno. Przyczyny raka jelita grubego nadal nie są poznane. Wymienia się predyspozycje genetyczne, i aż 10-15% zachorowań ma charakter rodzinny. Niewątpliwie ryzyko wystąpienia raka jelita grubego wyraźnie wzrasta z powodu chorób niezapalnych jelit, stosowania diety bogatotłuszczowej i ubogobłonnikowej. Czynnikiem ryzyka są także zaburzenia metaboliczne. 95 Ewa Nowakowska-Zajdel i wsp. U podstaw tych zaburzeń upatruje się głównie przyczynę wpływu czynników dietetycznych, niedostatecznej aktywności ruchowej [4, 5], także predyspozycji rodzinnego występowania tych zaburzeń. Czynniki ryzyka raka jelita grubego związane z dietą bogatotłuszczową są równocześnie czynnikami ryzyka innych chorób. Są to takie choroby jak: tzw. choroby cywilizacyjne - otyłość, która równocześnie jest czynnikiem ryzyka cukrzycy, miażdżycy, nadciśnienia tętniczego, chorób przewodu pokarmowego, chorób stawów, naczyń żylnych i także choroby obturacyjnej płuc i zespołu bezdechu sennego. Obserwowane jest coraz częściej współistnienie tych chorób z rakiem jelita grubego [6-8]. Również liczne badania epidemiologiczne potwierdzają na szczególny związek pomiędzy hyperglikemią a zachorowalnością na raka jelita grubego [9-11]. 2. Cel pracy Celem pracy jest wyznaczenie macierzy korelacyjnych wykresów rozrzutu z uwzględnieniem wieku pacjenta w chwili wykonania zabiegu, jego indeksu masy ciała (BMI) oraz stężenia glukozy na czczo w grupie osób chorujących na raka jelita grubego. 3. Grupa badanych Grupę badanych – to 317 pacjentów chorujących na raka jelita grubego niezależnie od stopnia zaawansowania klinicznego. Wszyscy chorzy leczeni byli radykalnie z intencją wyleczenia lub paliatywnie z zastosowaniem leczenie chirurgicznego, systemowego czy radioterapii. Zastosowane leczenie onkologiczne było planowane w zależności od stopnia zaawansowania klinicznego z uwzględnieniem wieku, stanu ogólnego, chorób współistniejących i wyrażonej zgody pacjenta na proponowane leczenie. Chorzy w latach 2000-2007 przebywali w leczeniu lub w stałej kontroli w Poradni/Oddziale Onkologicznym Szpitala Specjalistycznego 4 w Bytomiu, Katedrze i Oddziale Klinicznym Chorób Wewnętrznych w Bytomiu i 2 Katedrach i Oddziałach Klinicznych Chirurgii Ogólnej w Bytomiu i Zabrzu, Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Charakterystykę kliniczną badanej grupy chorych z uwzględnieniem płci, wieku chorych, BMI i stężenia glukozy przedstawiają Rys. 1 i Tab. 1. 96 Poszukiwanie zależności pomiędzy wybranymi parametrami… 134; 42% k m 183; 58% Rys. 1. Podział grupy badanych ze względu na płeć Tab. 1. Parametry rozkładów badanych zmiennych N ważnych Średnia Mediana Moda Liczność Mody Minimum Maksimum Percentyl 10 Percentyl 90 Odch.Std. Skośność Kurtoza wiek zabiegu 316 64,97 66,00 69,00 24 31,00 94,00 52,00 76,00 9,33 -0,35 0,38 BMI 308 25,84 25,43 Wielokr. 15,63 39,11 20,96 31,14 4,12 0,39 0,11 glukoza 304 5,75 5,40 5,00 18 3,50 13,80 4,57 7,50 1,37 2,11 6,94 97 Ewa Nowakowska-Zajdel i wsp. 4. Metoda Analizie zależności z wykorzystaniem korelacyjnych wykresów rozrzutu poddano wybrane dane pochodzące od 317 pacjentów chorujących na raka jelita grubego niezależnie od stopnia zaawansowania klinicznego. Do analizy wykorzystano zmienne ilościowe: wiek zabiegu (w latach), BMI, stężenie glukozy na czczo w surowicy krwi (mmol/l). Wśród 317 chorych, u 316 określono wiek zabiegu (1 pacjent nie był operowany), u 308 wyznaczono BMI (brak BMI u 9 chorych) i u 304 wykonano badanie stężenia glukozy w surowicy na czczo (brak danych od 13 chorych). Wybrane dane do analizy zależności wpisano do arkusza kalkulacyjnego w programie Excel. Analizę statystyczną przeprowadzono w celu opisania zależności między omawianymi cechami. Wyznaczono macierze korelacyjne wykresów rozrzutu. 5. Wyniki Na podstawie korelacyjnych wykresów rozrzutu badanych zmiennych można stwierdzić, że między zmiennymi istnieją bardzo słabe zależności liniowe dodatnie (Rys. 2). Natomiast po wyznaczeniu korelacji liniowej Pearsona (Tab. 2) i korelacji rang Spearmana (Tab. 3) między zmiennymi ilościowymi w zbiorze tych zmiennych praktycznie nie ma korelacji liniowej, ale istnieją słabe zależności dodatnie. Osoby starsze charakteryzują się przeciętnie wyższym BMI (współczynnik korelacji Pearsona 0,12 jest istotny na poziomie 0,05) oraz przeciętnie wyższym poziomem glukozy (współczynnik korelacji rang Spermana 0,12 jest istotny na poziomie 0,05). Dla zobrazowania wzajemnych korelacji przedstawiono wykres powierzchniowy (Rys. 3).Wykres ten wskazuje, że u osób, które przechodziły zabieg operacyjny poniżej 40 roku życia, jak i powyżej 80 roku życia stężenie glukozy na czczo było wyższe – powyżej 8 mmol/l dla osób z BMI powyżej 38. Równocześnie zaobserwowano, że u osób starszych stężenie glukozy na czczo przekraczało 10 mmol/l. 98 Poszukiwanie zależności pomiędzy wybranymi parametrami… wiek zabiegu bmi glukoza Rys. 2. Macierz korelacyjnych wykresów rozrzutu Tab. 2. Tablica korelacji liniowej Pearsona zmienne wiek zabiegu bmi glukoza wiek zabiegu 1,00 0,03 0,09 BMI 0,03 1,00 0,12 glukoza 0,09 0,12 1,00 BMI 0,05 1,00 0,09 glukoza 0,12 0,09 1,00 Tab. 3. Tablica korelacji rang Spearmana zmienne wiek zabiegu bmi glukoza wiek zabiegu 1,00 0,05 0,12 99 Ewa Nowakowska-Zajdel i wsp. Powierzchia 3W: wiek zabiegu wzg bm i wzg glukoza (Braki danych us uwano przypadkam i) Z = Wygładzanie najm niejs zych kwadratów ważone odległoś ciam i 10,7907 10 9 8 7 6 5 4 Rys. 3. Wykres powierzchniowy badanych zmiennych 6. Dyskusja Na podstawie przeprowadzonej analizy grupy badanych chorych pod względem wieku, BMI i stężenia glukozy na czczo stwierdzono występowanie zależności między tymi zmiennymi. Są to zależności słabe, jednakże potwierdzają wcześniejsze spostrzeżenia wielu badaczy [11, 12]. W grupie badanych chorych u większości pacjentów obserwuje się występowanie nadwagi i otyłości, średnio BMI wynosi 25,84. W ostatnich latach szczególną uwagę skupia się na otyłości, która jest czynnikiem 100 Poszukiwanie zależności pomiędzy wybranymi parametrami… ryzyka różnych chorób, w tym nowotworowych. Do nowotworów najczęściej skojarzonych z otyłością zalicza się rak trzonu macicy, piersi, jelita grubego i gruczołu krokowego [13-15], ale także rak przełyku (gruczolakorak) i rak nerki (nerkowokomórkowy) [16]. Liczne badania epidemiologiczne i kliniczne potwierdziły, że wymienione nowotwory występują znacznie częściej u osób z nadwagą i otyłością niż w ogólnej populacji. Z wyznaczonych korelacji wynika, że współczynnik korelacji Pearsona i rang Spearmana są istotne w odniesieniu BMI i glukozy oraz wieku zabiegu i stężenia glukozy. Zaobserwowane zjawisko potwierdza zależności patofizjologiczne. Otyłość jest czynnikiem prowadzącym do hyperglikemii i cykrzycy t.2. Z kolei hyperglikemia i tkanka tłuszczowa mogą być dodatkowym czynnikiem nowotworzenia. Tkanka tłuszczowa jest, bowiem organem endokrynnym produkującym wiele związków o zróżnicowanej aktywności biologicznej. Jest miejscem syntezy i wydzielania między innymi: TNF alfa i interleukiny 6, TGF beta (czynnik transformujący wzrost – tumor growth factor), insulinopodobnych czynników wzrostu IGFI (insulin-like growth factor I), adiponektyny, leptyny i innych. Obserwowany wzrost IGFI związany z hyperinsulinizmem, otyłością, hyperglikemią czy innymi zaburzeniami metabolicznymi uważany jest za dodatkowy niekorzystny czynnik ryzyka raka jelita grubego [14]. Rak jelita grubego występuje głównie u osób starszych, jednakże w ostatnich latach coraz częściej dotyczy osób młodszych. Wśród 317 badanych chorych najmłodszym pacjentem był 31 letni mężczyzna. Wiadomo, że wzajemne zależności wielu czynników, czynników genetycznych, osobniczych i środowiskowych przyczynia się do pojawienia się zmian na poziomie komórki prowadząc do zaburzeń proliferacji i apoptozy. Prawie wszystkie zjawiska spotykane w przyrodzie mają charakter nieliniowy. Wykazują zachowania chaotyczne, czasami nie dające się jeszcze przewidzieć mimo niewątpliwych sukcesów medycyny. Poszukiwanie tych zależności ma szansę uczynić te relacje bardziej zrozumiałymi. 7. Wnioski Ponad połowa badanych pacjentów chorujących na raka jelita grubego charakteryzuje się nadwagą lub otyłością, BMI > 25. Między zmiennymi: wiek zabiegu, BMI i stężenie glukozy na czczo istnieją słabe zależności liniowe. W zbiorze badanych zmiennych istnieją słabe zależności dodatnie. 101 Ewa Nowakowska-Zajdel i wsp. 8. Piśmiennictwo 102 1. Chang C.K., Ulrich C.M. Hyperinsulinaemia and hyperglycaemia: possible risk factors of colorectal cancer among diabetic patients. Diabetologia, 46, 595-607, 2003 2. Colangelo L.A., Gapstur S.M., Gann P.H., Dyer A.R., Liu K. Colorectal cancer mortality and factors related to the insulin resistance syndrome. Cancer epidemiology, Biomarkers and Prevention, 11, 385-391, 2002 3. Kinalska I. Patofizjologia i następstwa kliniczne insulinooporności. 2005 4. Komninou D., Ayonete A., Richie J.P., Rigas B. Insulin resistance and its contribution to colon carcinogenesis. Experimental Biology and Medicine, 228: 396-405, 2003 5. Krzakowski Maciej (Red). Onkologia kliniczna. 2006 6. Le Roith D., Zick Y. Recent advances in our understanding of insulin action and insulin resistance. Diabetes Care, 24, 3, 588-597, 2001 7. Malin A., Dai Qi., Yu H., Shu X., Jin F., Gao Yu-T., Zheng W.: Evaluation of the synergistic effect of insulin resistance and insulin-like growth factors on the risk of breast carcinoma. Cancer 100: 694-700, 2004 8. Pollak M. Insulin-like growth factor physiology and cancer risk. European Journal of Cancer, 36, 1224-1228, 2000 9. Rose D.P., Komninou D., Stephenson G.D.: Obesity, adipocytokines, and insulin resistance in breast cancer. Obesity reviews 5, 153-165, 2004 10. Sieradzki Jacek (Red). Cukrzyca. 2006 11. Chlebowski R.T. Obesity and early-stage breast cancer. J.of Clin.Oncol. 23,7,1,2005. 12. Barsh G.S., Farooqi I.S., O’Rahilly S. Genetic of body weight regulation. Nature, 404, 644-651, 2000 13. Sekharam M., Zhao H., Sun M., Fang Q., Zhang Q., Yuan Z., Dan H.C., Boulware D., Cheng J.Q., Coppola D. Insulin-like growth factor 1 receptor enhances invasion and induces resistance to apoptosis of colon cancer cells through the Akt/Bcl-xl pathway. Cancer Research, 63, 7708-7716, 2003 14. Papuga M., Błasiak J., Drzewoski J. Stres oksydacyjny i uszkodzenia DNA w cukrzycy typu 2: potencjalny związek z nowotoworami. Medycyna metaboliczna, IX,3,52-61,2005 15. Kroenke C.H., Chen W.Y., Rosner B., Holmes M. Weigth, weigth gain, and survival after breast cancer diagnosis. J.of Clin. Oncol. 23,7,1, 2005 16. Brakenhielm E., Veitonmaki N., Cao R. Adiponectin-induced antiangiogenesis and antitumor activity involve caspase-mediated endothelial cell apoptosis. Proc Natl Acad Sci USA 24, 101, 2476-81, 2004 EPISTEME Anna Jonarska 4/2007 s.103-112 ISSN 1895-4421 ARCHITURYZM – NOWY WYMIAR ARCHITEKTURY? ARCHITOURISM – IS IT A NEW DIMENSION OF ARCHITECTURE? Abstract. Architecture and tourism are connected in the world’s cultural map, but the connection is nothing new. Since the 17th through 19th centuries North Americans and Europeans toured Paris, Florence, Rome, Athens and other grand capitals of European civilization seeking inspiration and education. Travellers in the Grand Tours have acquainted themselves with the great art and architecture. However, today a new kind of tourism is taking place. Travellers are celebrating contemporary culture, seeking out the most interesting new buildings by living architects. Frank O. Gehry’s Guggenheim museum in Bilbao, built in 1997, transformed a provincial mining town in the northern Spain into a major player on the world art and culture circuit. Bilbao’s success called “Bilbao effect” creates needs for spectacular contemporary architecture. Key words: architecture, tourism, architourism Wprowadzenie Od zawsze jednym z głównych celów turysty było oglądanie zabytkowych budowli, po to odwiedza on takie miasta jak Rzym czy Florencja. Dlatego wydawać by się mogło, że archituryzm (architourism) jest w istocie synonimem turystyki, skoncentrowanej na zwiedzaniu zabytków kultury. Jednakże obecnie turystyka architektoniczna (architectural tourism) nabiera nowego znaczenia stając się osobną ideą, przynależną bardziej do architektury niż do turystyki [8], [9]. To ciekawe zjawisko zostanie opisane w tej pracy, przy czym nie będzie to polemika ze zjawiskiem akceleracji ruchu turystycznego, który przez jednych nazywany jest „zielonym przemysłem”, a przez innych określany jako „wyzysk biednych krajów”, w których problemem staje się ogrom zanieczyszczeń generowanych przez wzmożony ruch turystyczny, przy niskiej rekompensacie finansowej, ponieważ większość hoteli należy do zagranicznych właścicieli. Konsekwencje społeczne i gospodarcze dotyczące turystyki nie będą tu analizowane, podobnie jak pozytywne aspekty zjawiska poznawania kultury innych narodów. Kultura często jest wpisana na trwałe w tkankę miasta, w jego historię i nie da się jej zobrazować nawet najdoskonalszymi zdjęciami czy filmami, dlatego wartością poznawczą staje się podróż. 103 Anna Jonarska Architektura władzy W poprzednich wiekach podróż często przyjmowała charakter pielgrzymki, ponieważ najczęściej włączona była w religijny kontekst, gdzie odwiedzanie miejsc świętych czy posiadających szczególne znaczenie duchowe nadawało jej wyraz niecodzienności. Dlatego budowle w miejscach otoczonych czcią charakteryzowały się monumentalnym, hieratycznym stylem mającym oddać wyjątkowy wymiar danej przestrzeni. Również władza polityczna w momencie, gdy jej aspiracje zaczynały wkraczać na pole religii starała się oddać splendor miejsc świętych w budowlach świeckich. Dobrym przykładem jest starożytny Rzym, który gdy przekształcił się z republiki w cesarstwo to na początku pomimo ubóstwienia, władcy mieszkali w nieco bardziej obszernych willach i dopiero za Nerona, po wielkim pożarze miasta został wybudowany ogromy zespół pałacowy – Domus Aurea. Równolegle wraz z podróżami i misjami opisywano obce kultury, które przez specyfikę architektury budziły ciekawość. Wraz z rozwojem nowoczesnych środków transportu turystyka coraz bardziej się upowszechniała. Obecnie turystyka architektoniczna nabrała nowego wymiaru – pokazuje nie tyle prawdę o danej kulturze, jej specyfikę i odmienny charakter, ponieważ globalizm spłaszcza i homogenizuje, lecz kusi eskapistycznymi budynkami na granicy możliwości technologicznych. Czasem wydawać by się mogło, że niektóre kraje lub korporacje rywalizują ze sobą w zawodach, kto wybuduje najbardziej niezwykły lub największy obiekt architektoniczny. Pogoń za nieszablonowością i oryginalnością, wspierana przez nowoczesną technologię, której celem ma być przyciągnięcie głodnych nowości, znudzonych turystów coraz bardziej nabiera tempa. Niezwykłe kształty nowoczesnych budynków mogą wynikać z dwóch źródeł. Po pierwsze są one efektem artystycznej wizji architekta, który pozbawiony ograniczeń projektuje budynek opierając się bezpośrednio na swoim natchnieniu, na marzeniach czy snach. Po drugie niebywały rozwój technologii projektowania komputerowego i zaawansowanych metod budowlanych pozwala urzeczywistnić wizję nawet najśmielszych projektów. A zatem idące w parze wolność twórczości artystycznej i możliwość jej realizacji są przyczynami zaskakujących kształtów nowoczesnej architektury. Czy jest tak naprawdę? Czy dążenie do artystycznej realizacji jest wynikiem powstania budynków-ikon, do których podążają pielgrzymki turystów? 104 Archituryzm – nowy wymiar architektury? Powyżej zarysowane przyczyny tego zjawiska są jednak bardziej złożone, ponieważ koszty budowy takich konstrukcji przekraczają setki milionów, a czasami nawet ponad miliard dolarów. Dlatego można od razu porzucić myśl, że jedynie poszukiwanie piękna i nieszablonowości artystycznego wyrazu stanowią źródło tych niecodziennych budowli. Kto inwestuje takie środki i w jakim celu? Obecnie najwięcej nowoczesnych budynków-ikon powstaje w Dubaju i w Chinach, przy czym projektują je architekci europejscy i amerykańscy. Czy te kraje są bezinteresownymi mecenasami nowoczesnej architektury Zachodu, której rodzimi artyści nie mogą u siebie zrealizować w takiej skali? Raczej nie chodzi tu o wspieranie współczesnej sztuki, lecz o pokazanie władzy i prestiżu. Nagłe zapotrzebowanie na supernowoczesne budynki szczególnie widać przed Igrzyskami Olimpijskimi organizowanymi w Chinach w 2008 roku. Turyści, którzy tłumnie odwiedzą ten kraj są jedynie instrumentem architektury władzy. Jednak czy aż tak odmienne są cele współczesnej architektury, ponieważ także wcześniej sanktuaria i pałace musiały charakteryzować się wyjątkowym splendorem, a były to ośrodki władzy duchowej i politycznej. Ciekawe jest inne zjawisko, które związane jest z przesunięciem ośrodka władzy, czego przykładem może być monumentalne centrum telewizji państwowej w Pekinie (patrz rys. 1). Rys. 1. Siedziba telewizji CCTV, Pekin, Chiny, projekt: R. Koolhaas i O. Scheeren. Źródło: [1]. 105 Anna Jonarska Efekt Bilbao Współczesna turystyka architektoniczna to także olbrzymie dochody wynikające z masowości ruchu turystycznego. Gdy w prowincjonalnym mieście w Hiszpanii, w Bilbao otwarto jeden z oddziałów muzeum Fundacji Guggenheima zaprojektowany przez architekta F. O. Gehry’ego, nikt nie spodziewał się, że ten niefunkcjonalny budynek o chaotycznych kształtach z mało interesującą ekspozycją dzieł sztuki we wnętrzu, co roku będzie przyciągał miliony turystów (parz rys. 2). Zjawisko to nazwano „efektem Bilbao”. F. O. Gehry na fali sukcesu zaprojektował podobne budynki np. Weisman Art Museum czy muzeum Guggenheima w Abu Dhabi (rys. 3). Jednakże już siedziba muzeum Fundacji Guggenheima w Nowym Jorku zaprojektowana przez wybitnego architekta F. L. Wrighta w latach pięćdziesiątych stała się ikoną nowoczesnej architektury (rys. 4). Chociaż wydawało się wtedy, że to przede wszystkim bogata kolekcja dzieł sztuki nowoczesnej jest magnesem dla turystów, a nie sam budynek. Rys. 2. Muzeum Fundacji Guggenheima, Bilbao, Hiszpania, projekt: F. O. Gehry. Źródło: [2]. 106 Archituryzm – nowy wymiar architektury? Rys. 3. Weisman Art Museum, fotografia budynku (po lewej) i projekt muzeum Fundacji Guggenheima w Abu Dhabi, fotografia modelu (po prawej), projekt: F. O. Gehry. Źródło: [2], [3]. Rys. 4. Muzeum Fundacji Guggenheima w Nowym Jorku, fotografia budynku (po lewej) i pocztówka reklamowa (po prawej), projekt: F. L. Wright. Źródło: [4]. Podobną drogą poszli P. Cook i C. Fourier projektanci muzeum sztuki nowoczesnej Kunsthaus w Grazu (rys. 5) [6]. Wciśnięty w staromiejską zabudowę austriackiego miasteczka futurystyczny blob, wydaje się jakby został ulokowany w tym miejscu w wyniku jakiegoś niezwykłego wydarzenia, niczym statek kosmiczny, który za chwilę ma odlecieć. Budynek jest przykładem zarówno architektury biomorficznej (przez swój kształt wywodzący się – jak twierdzą projektanci – z poszukiwań formy „zwierzęcej”), jak i architektury multimedialnej (dzięki świecącej fasadzie, skonstruowanej w oparciu o instalację BIX tworzącą matrycę projekcyjną, na której mogą być wyświetlane obrazy, filmy i animacje o niskiej rozdzielczości). Czy ten „przyjazny intruz”, jak określają go autorzy, zaskarbi przychylność mieszkańców i czy spełni turystyczne oczekiwania? 107 Anna Jonarska Rys. 5. Kunsthaus w Grazu, projekt: P. Cook, C. Fournier. Źródło: [5]. 108 Archituryzm – nowy wymiar architektury? Szokujący projekt i nazwisko sławnego architekta często może być wystarczające dla reklamy mało znanej, zapomnianej miejscowości lub dla próby zbudowania prestiżu nowych tygrysów gospodarki. Jednak w natłoku organicznych i postmodernistycznych kształtów rzadko można dostrzec coś nowatorskiego i wartościowego artystycznie, a już szczególnie próżno szukać architektury związanej z danym miejscem oddającej jego specyfikę, historię i tradycję. Architektura staje się ponadnarodowa, dlatego nie dziwi już, że Chińczycy i Arabowie do swych wielkich projektów zatrudniają wyłącznie amerykańskich i europejskich architektów, a w Europie sukces odnosi Zaha Hadid i Toyo Ito. Turyści nie znają granic, są specyficzną grupą ludzi, którzy chcą oglądać wszystko, co niezwykłe i zadziwiające. Chociaż dla Azjaty gotycka katedra jest równie niezwykła jak dla Europejczyka stupa czy pagoda, to współczesna architektura tworzy melanż wielokulturowej mieszanki, w której najczęściej liczy się przede wszystkim niebotyczny rozmiar i zaskakujący kształt oraz supernowoczesne materiały budowlane, gdzie szkło i stal stają się pomału passe. Wydaje się, że wyrwanie architektury współczesnej z jej kontekstu kulturowego stanowi swoisty przykład negatywnej roli społeczeństwa globalnego. Jednakże dominacja określonej wizji w architekturze ujednolicającej regionalne charakterystyki jest tak stara jak sama architektura, ponieważ każda rozbudowana cywilizacja niesie z sobą wzorce i mody sugerujące lub narzucające określony styl architektoniczny i było tak począwszy od koloni hellenizmu do europejskiego kolonializmu, na globalizmie skończywszy. Jeżeli megastruktury Normana Fostera wydają się być mało wyrafinowane to wystarczy spojrzeć na prace architektów Daniela Libeskinda (rys. 6) i Santiago Calatrava (rys. 7). Rys. 4. Jewish Museum w Berlinie, projekt: D. Libeskind. Źródło: [7]. 109 Anna Jonarska Rys. 4. Projekt stacji metra w Nowym Jorku (u góry) i Milwaukee Art Museum, Wisconsin, USA (u dołu), projekt: S. Calatrava. Źródło: [10]. 110 Archituryzm – nowy wymiar architektury? Podsumowanie Archituryzm jest to podróżowanie w celu zobaczenia określonej architektury, często jakiegoś szczególnego budynku lub obiektu oraz współistniejącego z nimi otoczenia kulturowego. W turystyce architektonicznej można wyróżnić pewne schematy. Z jednej strony są to sentymentalne powroty do określonego miejsca, gdzie znajduje się obiekt o specyficznej dla nas wartości, który być może jest kluczem do naszej pamięci przestrzennej, istniejącą w wyobraźni mapą danego obszaru. Takie miejsca zwykle nieposiadające znaczenia dla kultury światowej, stanowią swoisty indywidualny lub lokalny wymiar, który organizuje świat i doświadczenie określonej społeczności lub nacji, gdzie turystyczna podróż jest rodzajem „odświeżenia rzeczywistości”. Takie miejsca mogą być również zbiorem budynków, o znaczeniu historycznym, kulturowym lub sakralnym. Ten rodzaj połączenia turystyki i architektury wydaje się mieć ze wszech miar pozytywne funkcje, które wiążą się z kultywowaniem przynależności etnicznej i społecznej oraz korzystaniem z tradycji i dorobku cywilizacyjnego. Z drugiej strony znajdują się rozsławione przez mass media budynkiikony. Za nimi kryją się wielkie ambicje architektów i inwestorów, chcących zadziwić kunsztem projektu, wielkością przedsięwzięcia lub zastosowaniem supernowoczesnej technologii [7]. Te budynki stają się znakiem czasu oraz symbolem danego miasta, państwa, a nawet całej nacji. Zachęcani przez telewizje i przewodniki turyści z innych krajów przyjeżdżają by je zobaczyć, zwiedzić, a na pewno, aby uwiecznić się w fotografii na ich tle. Obiekty te są tak często kopiowane, niczym osławiona wieża Eiffla, przez co powstają w mniejszych skalach we wszystkich zakątkach globu. Można bezlitośnie krytykować ten owczy pęd i wtedy archituryzm będzie przykładem bezsensownej, skomercjalizowanej pogoni za adrenaliną (dla turystów) i pieniędzmi (dla inwestorów). Nic bardziej nie wyjaławia budowli z sensu niż zaliczenie jej do cudów świata, wpisanie do rankingu „szczególnie ważnych odwiedzenia miejsc”. Turystyka w swych pobudkach często jest prymitywna i prostacka, dlatego to negatywne odium przechodzi na budynki-ikony, rażąc je kiczowatością umasowienia niczym trucizną. Jednakże to właśnie budynki-ikony porządkują architektoniczną mapę współczesnego, chaotycznego krajobrazu przerośniętych aglomeracji na tyle, że mało kto obecnie bez takich „drogowskazów” potrafiłby się odnaleźć. W gąszczu samopowtarzalnych betonowych osiedli coraz trudniej znaleźć punkty organizujące przestrzeń w jakiś charakterystyczny sposób, nadający miastu znaczenie i strukturę. 111 Anna Jonarska Stare centra miast giną w rozrastających się przedmieściach, gdzie znikają dawne formy organizacji przestrzeni urbanistycznej, dlatego wyobraźnię turysty tak chętnie zapełniają budynki-ikony. To właśnie one stanowią dopełnienie turystycznych wycieczek, gdzie jeszcze prym wiodą obiekty z listy dziedzictwa kulturowego UNESCO. Architektura współczesna szuka swego miejsca w społeczeństwie i szuka sposobu wyrazu artystycznego. Jej burzliwy rozwój od czasu rewolucji przemysłowej otworzył przed nią horyzonty i możliwości na niespotykaną wcześniej skalę. Zorganizowana w 2002 roku na Uniwersytecie Columbia w USA konferencja „Architourism: Architecture as a Destination for Tourism”, w której wzięło udział wielu wybitnych architektów i naukowców z całego świata, pokazała, że związek nowoczesnej architektury i turystyki oraz wspólne poszukiwanie sensu wyrazu architektonicznego i artystycznego są obecnie jednym z najbardziej gorących tematów [8], [9]. Jak będzie wyglądać architektura przyszłości, czy odnajdzie swoje miejsce w naszej świadomości? Przyszłość już nie raz pokazywała, że potrafi być zaskakująca, chociaż ludzkie tęsknoty i potrzeby pozostają niezmienne [11], [12], [13]. Być może ma rację E. Hall [15] twierdząc, że: „wziąwszy pod uwagę to, jak skomplikowane jest ocenianie dzieł sztuki, jedynym istotnym kryterium jest upływ czasu i zdolność artysty do antycypowania przyszłości.” Bibliografia 1. 2. 3. 4. 5. http://www.worldproutassembly.org http://www.guggenheim-bilbao.es/ http://www.wayfaring.info/2007/03/02/frederick-r-weisman-art-museum www.simonfieldhouse.com http://urbalis.wordpress.com/2007/11/04/el-extraterrestre-amistoso-de-peter-cookkunsthaus-graz/ 6. Fournier C., Edler J., Edler T., Schmal P.C., Kunsthaus w Grazu, Architektura Murator, 4 (139), 2006, s.88-97. 7. www.usefulandagreeable.com/architourism.shtml 8. Ockman J. ed., Architourism Authentic Escapist Exotic Spectacular, Munich: Prestel Verlag, 2005. 9. Gruen J. P., Architectural Tourism: More Complexity Than Meets the Gaze, H-Urban (October, 2006). 10. http://en.wikipedia.org/wiki/Santiago_Calatrava 11. Jonarska A., Idea komfortu - początek, rozwój i czasy współczesne. Krakowskie Studia Małopolskie, nr 10, 2006, s.90-104. 12. Jonarska A., Dom przyszłości – mieszkanie w XXI wieku, EPISTEME, nr 3, 2006, s.61-90. 13. Jonarska A., Analiza rozplanowania przestrzeni przedpokoju w budownictwie dworkowym od XVIII w. do czasów współczesnych, EPISTEME, nr 2, 2006, s.103-134. 14. Hall M. R., Hall E. T., Czwarty wymiar w architekturze. Warszawa 2001 112 Jan Trąbka EPISTEME 4/2007 s.113-124 ISSN 1895-4421 NOWY ŚWIAT RODZĄCY SIĘ ZE STAREJ NATURY A NEW WORLD BECOMING FROM THE OLD NATURE Dziś o postęp walczą dwa systemy stojące na przeciwko siebie, ale nie po to, aby ze sobą toczyć wzajemne boje, ale razem dążyć do zdobycia jednego wspólnego celu. Armia techników, inżynierów konfrontuje się z armią antropologów składająca się z filozofów, medyków i różnych specjalności humanistów. Najbardziej spektakularnym i pożytecznym efektem konfrontacji obu armii była ogromna redukcja publikacji, które zalewały świat tonący w nicości a przez to wymuszały selekcję publikacji przyczynkarskiej literatury naukowej. Najbardziej znamiennym współczesnym objawem stało się powołanie przez R. H. Thomsona instytucji „The Institute for Scientific Information (ISI)”, która z potopu zalewających świat kiepskich publikacji była w stanie wybrać niewiele pozycji wartościowych i istotnych dla dalszego postępu1. Według prawa Bradforda można dokonać radykalnej selekcji – redukcji dziesiątki tysięcy periodyków naukowych do jedynie pięciu najważniejszych czasopism2. Świadomość tego faktu stała się cenna i nieodzowna dla zrozumienia rewolucji materialno-duchowej, bez której nie mogłaby powstać protobiologia3, nanotechnologia4, współczesny emergentyzm5 rodzący się jako warkocz wzajemnie splecionych wątków ewolucjonizmu i inwolucjonizmu. Obecnie myślimy, że „Big Bang” odbywał się jednocześnie z „Big Crunch” (w czasie „Wielkiego Skurczu” miało skonsolidować się zjawisko selfu – samoświadomości jako gwaranta wszelkiego przetrwania6). Rewelacyjnym 1 http://scientific.thomson.com/ Bradford S.C. Sources of information on specific subjects. J. Information Science, 10:4, 1985 (October), pp 173-180. 3 Matsuno K., Molecular Evolution and Protobiology, Springer 1984 4 Drexler K. E., Nanosystems: Molecular Machinery, Manufacturing, and Computation, Wiley 1992 5 Anderson P.W., More is Different: Broken Symmetry and the Nature of the Hierarchical Structure of Science, Science, 177, 1972: 393-396 Morowitz H. J., The Emergence of Everything: How the World Became Complex, Oxford University Press 2002 6 Davies P., Cosmic Blueprint, Simon & Schuster 1988 2 113 Jan Trąbka odkryciem w czasach współczesnych stało się stwierdzenie, że Natura ze wszystkimi cudownościami dopiero teraz rodzi się na ludzkich oczach7. Najbardziej dramatycznym momentem w rodzącym się od nowa świecie okazało się odrzucenie sztywnego paradygmatu głoszonego przez A. Einsteina, że światło rozchodzące się tylko po linii prostej ma jedną, stałą odczuwaną odwiecznie prędkość 300000 km/sek8. Gdy więc udało się wyzwolić z tego fantazyjnie wymyślonego dogmatu świat zaroił się od spinów9 i pól torsyjnych10. Oczywistymi stały się teorie, że naturalny chaos11 musiał posługiwać się efektem motyla i emergencją, jak również, że we wszystkich wymiarach i skalach począwszy od nano [10 Å] aż do giga rządzą jednakowe prawa. Stąd nikt nie powinien dziwić się, że strumień cząsteczek – neutrin, posiadających tylko spiny przenika przez sialolity i tam pozostawia – ku chwale W. Sedlaka12 – ślady w postaci odcisków liści paproci. Neutrina o niewyobrażalnej mocy przenikania mają prawie zerową masę, ale potężną energię gigaelektronowoltów (GeV) zachowując pełną zawartość informacyjno-energetyczną. Błony komórkowe nasycone procesami spinowymi atomów, są przede wszystkim matrycami bioelektryczno-informatycznej aktywności, przenikającej bezczasowo przestrzeń. W świetle „spektralnej tożsamości” i „wypełniającej się pustki” staje się, „usprawiedliwiony”, bo bardziej do pojęcia wydaje się tytuł dzieła najznakomitszego współczesnego neuropsychofizjologa R. Riascos Llinása: „Ja z wiru. Od neuronu do selfu” zarówno w swej rzeczywistości konkretnej jak i wirtualnej13. Trudno wyobrazić sobie, aby to zderzenie dwóch potęg: myśli technokratycznej i antropologicznej nie wywarło ogromnego wpływu na dzieje świata i historię ludzkości. Zrodziła się nowa świadomość, która wycisnęła własne, swoiste piętno, szczególnie na rozwoju intelektualnym. Wyraźny przełom nastąpił w naukach ścisłych. Nie ominęło to także psychoneurologii zmieniając zasadniczo jej charakter. Na miejsce lawiny detalicznych przyczynków, które niewiele wniosły postępu w poszerzenie horyzontów, powstała nauka o mózgu i świadomości torująca drogę 7 Thuan T. X., Ukryta melodia... I człowiek stworzył wszechświat, Wydawnictwo Zysk i S-ka 1998 Anderson M., Light seems to defy its own speed limit, New Scientist 195 (2617), 1997: 10 Hu H., Wu M. Spin Mediated Consciousciosness Theory: Possible Roles of Neural Membrane Nuclear Spin Ansambles and Paramagnetic Oxygen, Medical Hypotheses, 2004; 63: 633-646. 10 Shipov G.I., Loginov A.V., Lomonosov M.N., Pugach A.F., Torsion fields of Earth and Universe. Earth and Universe 6, 1996: 9-17. Arcos H. I., Pereira J. G., Torsion Gravity: A Reappraisal. Int. J. Mod. Phys., D 13 (10), 2004: 2193-2240. 11 Kennel M. B., Pethel S. D., Complete and flexible replacement of chaotic uncertainty with transmitted information. Phys Rev E Stat Nonlin Soft Matter Phys., 2005 Oct;72(4 Pt 2):046212. 12 Sedlak W., Bioelektronika, Warszawa, IW PAX, 1967-1977. 13 Llinás R.R., I of the Vortex: From Neurons to Self, The MIT Press, 2002 8 9 114 Nowy świat rodzący się ze starej natury rozwoju w najdalszej przyszłości. Miejsce klasycznej synaptologii opartej na koherentnych, gęsto upakowanych i zlokalizowanych elementach pojemnościowo-oporowych, sytuację opanowały synapsy rozłożone, nie ograniczone tylko do jednego skondensowanego miejsca, ale rozrzucone w sposób naturalnie chaotyczny. Został opisany system łączności uniwersalnej, w obrębie którego w sposób spontaniczny tworzą się atraktory i repilery (ośrodki odpychania i wzajemnego przyciągania), pola wirowe i procesy spinowe. Współczesna neurologia – wyzwolona z fantastyki fizykalizmu i mechanicyzmu wspiera się tylko na paru, ale pewnych wspornikach. Rozwój współczesnej techniki wymaga coraz bardziej zaawansowanych materiałów, które przekraczają dotychczasową barierę materiałową dostarczając projektantom, konstruktorom i inżynierom „mistrzom geniuszu” nowych pomysłów. Zamiast trzech głównych rodzajów typowych materiałów: metali, tworzyw ceramicznych i polimerów rozpoznano ich niezliczoną ilość w muzeach, miejscach kultu świeckiego i religijnego, lotnictwie i astronautyce. Nowe materiały dysponują jednocześnie wieloma właściwościami o wyższych parametrach opornościowych, wytrzymałościowych na udary (szoki termiczne), reakcje chemiczne, lepszą przewodnością lub bezwzględną areaktywnością elektromagnetyczną. Nowoodkrywane materiały dzielą się ze względu na ich genezę na kompakty i kompozyty. Kompakty są zwykle zagęszczonymi zbiorami matematycznymi, które wykazując ich perspektywiczne, futurystyczne własności, które są rezerwą technicznych możliwości wszystkich pożądanych i wymaganych cech, w przeciwieństwie do kompozytów. Kompozyty z reguły nie są wytworami spontanicznie naturalnymi, ale kompozycjami człowieka, który może mieszać składniki dowolnie, a także w sposób precyzyjny. I właśnie przy okazji dążenia do precyzyjności i perfekcji komponowania różnych składników wyszła na jaw niespodziewana cecha kompozytów nie tylko preparowanych przez fantazję człowieka, ale również przez samą Naturę. Otóż w kompozytach pojawiły się ingredienty, które nigdy celowo nie były tam wprowadzane. To świadczyło, że mogły to być zanieczyszczenia, które do kompozytów dostawały się przypadkowo. Ale obserwacja wykazała, że owe niby zbyteczne zanieczyszczenia stawały się istotnym elementem, bez którego niezwykłe i pożądane cechy kompozytów nie mogły się ujawnić. Stąd wypłynął wniosek, że natura wykazuje obcość a nawet wrogość wobec wszelkiej przesadnej czystości chemicznej. Że pierwiastek chemicznie czysty może powstać tylko w laboratoryjnej probówce i w szczególnych warunkach. 115 Jan Trąbka Dzieła kultury materialnej, a przede wszystkim ich „klinika” gdzie są „leczone” i odtwarzane, dowodzą, że materiały powstające podczas tradycyjnych technologii wytwarzania łączą się spontanicznie w niezliczoną ilość kompozycji, co wręcz warunkuje ich mozaikowość, bogactwo i piękno. Kompozyty wyprodukowane w warsztatach inżynieryjnych z reguły powinny być lepsze, bo wyposażone w dodatkowe właściwości korzystniejsze w porównaniu do składników materialnych branych osobno lub tylko zmieszanych ze sobą bez planu. Kompozyt o produkcyjnym, formalistycznym, kreacyjnym pochodzeniu składa się z osnowy i umocnień, według których może być klasyfikowany. Wyróżnia się kompozyty o osnowie metalicznej, ceramicznej i polimerowej. Ceramika nie gromadzi ciepła, ponieważ szybko je oddaje do otoczenia, dlatego staje się odporna na szoki termiczne. Największą wytrzymałość wykazuje nić pajęcza; jej 50 kg wystarczyłoby, aby Księżyc wziąć na postronek i wodzić go jak psa na smyczy. Nastały więc czasy, aby nowe, fantastyczne i bezcenne rzeczy znajdować na śmietniku starej Natury! I to właśnie stanowi prawdziwy cud, nad który nic innego, lepszego, nie potrafimy sobie wyobrazić. W charakterze umocnienia stosuje się dyspersję cząsteczek (Al 03, Zr 02, SiG, itp.), krótkie lub długie włókna (nitki) węglowe lub grafitowe, szklane, borowe, korundowe, zbudowane np. z węglika krzemu. Mogą to być także włókna metaliczne (molibdenowe, wolframowe, stalowe czy berylowe). Pospolicie używane włókna węglowe charakteryzują się wybitnie korzystnymi własnościami mechanicznymi, sprawdzonymi i wykorzystywanymi w aeronautyce i statkach kosmicznych. Ich moduł sprężystości mieści się w szerokich granicach od 20 do 45 KG/mm2, a wytrzymałość od 150 do 400 KG. Tego rodzaju własności wynikają z natury powiązań między atomami węgla; dla przykładu podam, że energia potrójnego wiązania atomów węgla C12≡C12 dochodzi do 138 Kcal/mol. Przy konstrukcji włókien węglowych, grafitowych wykorzystano mocne wiązania kowalencyjne między atomami węgla o strukturze heksagonalnej, ułożone w warstwach wzdłuż jednej osi, co daje tworzywo zdolne do przenoszenia największych obciążeń dzięki owym wiązaniom chemicznym. Najpowszechniej w produkcji na świecie używane są włókna węglowe zbudowane z celulozy wiskozydowej i poliakafonitrylowej. Szczególna właściwość włókien polega na uporządkowanym ułożeniu polimerowych łańcuchów wzdłuż osi włókna. Niezależnie od rodzaju włókien wyjściowych ich obróbka cieplna składa się z trzech następujących etapów: stabilizacji, czyli utleniania w 250oC, karbonizacji, czyli zwęglania w 1000oC i grafityzacji w 2500oC. Reakcje chemiczne zachodzące w trzech etapach są tak złożone, że jeszcze do niedawna nie zostały w pełni poznane, i są okrywane techniczną tajemnicą, 116 Nowy świat rodzący się ze starej natury a także zastrzegane wieloma patentami, jako elementy grzewcze, oporowe i przewodniki wysokotemperaturowe lub elektromagnetyczne. Racją osiągnięć technicznych staje się znikomo niskie w porównaniu z bogactwem sposobów łączenia tworzyw naturalnych, o czym świadczą muzea, budowle i pomniki sakralne czy świeckie. Proponuję wycieczkę do muzeum watykańskiego oraz municypalnego rzymskiego, które ostatnio zwiedzałem i których nie zapomnę do końca życia. Różne mogłyby być pomysły na początki życia jak świadczy lektura „prebiological evolution” (1989) Kruegera i Kissela. Początki życia można także oprzeć na zasadzie „jednopostaciowości natury” A. G. Cairns-Smith’a opisanej w „Chemical evolution: modern flogiston”14, bioelektronice W. Sedlaka15, teorii o ziemskiej wieczności życia Wiernadskiego16, czy zespołowej obiektywnej redukcji stanów funkcji falowej (orchestrated object reduction – Orch-OR) Penrose’a17. Trudno również odmówić racji zasadzie antropologicznej zasadzie L. J. Hendersona18, o śladach geocentryzmu i paleologii wśród teorii antropologicznej głoszącej, że bez świadomości ludzkiej żaden postęp poznawczy byłby niemożliwy. Hendersonowi, który w swej słynnej książce podaje wiele argumentów za tzw. antropiczną zasadą w ewolucji chemicznej. Transformatyzm odbijający się w ludzkim lustrze Wydaje się, że wszelkie rozważania o wszystkim należy rozpoczynać od człowieka, a ściślej od ludzkiej świadomości, czyli jak to określiłem w mojej książce „Między niebem a Ziemią” (2007)19 od triady poznawczej, w której obserwacja, czyli ocena intelektualna odgrywa trzeci, zasadniczy element. Bo co ma oznaczać określenie, że „Wszechświat powstał przed 14 miliardami lat” wobec faktu, że egzystencja pojedynczego członka współczesnej społeczności zawiera się w obrębie około stu lat, czyli czterech pokoleń. Żadnego sensu nie mają zestawienia globalizmu 14 Cairns-Smith A.G., Seven Clues to the Origin of Life. Cambridge University Press, 1985 Cairns-Smith A. G. Evolving the Mind. On the Nature of Matter and the Origin of Consciousness, Cambridge University Press, 1996 Cairns-Smith A. G., Chemical Evolution. A modern Flogiston, 1989. 15 Sedlak W., Inną drogą, Inst. Wyd. PAX, Warszawa 1988. 16 Wiernadski W. I., Geologiczna wieczność życia, Wyd. IFiS. PAN, Warszawa 1995 s. 251 Vernadsky V., Essays on Geochemistry & the Biosphere, Synergetic Press, 2006 (pierwsze wydanie w j. rosyjskim 1924) 17 Penrose R., The Emperor's New Mind: Concerning Computers, Minds, and The Laws of Physics, Oxford University Press, 1989. 18 Henderson L. J., The Order of Nature. Harvard University Press, 1917 19 Trąbka J. J. Między Niebem a Ziemią, Wydawnictwo Stow. Twórców i Artystów, Kraków 2007. 117 Jan Trąbka z lokalizmem, i niewspółmiernie brzmi deklaracja, że galaktyka znikła przed miliardem lat, a meteoryt tunguski uderzył w Syberię przed wiekiem. Trudno nie podzielać racji z R.R. Llinásem20, że całą współczesną filozofię przenika delikatny i zawoalowany kantyzm głoszący, że wszystko, co istnieje rozgrywa się pod auspicjami dwóch antagonistycznych haseł: z jednej strony „rozgwieżdżonego nieba” z drugiej „imperatywów kategorycznych”. To wskazuje bezsprzecznie na niezaprzeczalną rolę człowieka i świadomości zrodzonej z obserwacji. Oprócz otaczającego świata, oprócz oglądu intelektualnego tego świata (Anschaung) musi funkcjonować obserwator. Nie sposób wyróżnić, co pochodzi, od którego uczestnika procesu poznawczego. A więc od pojawienia się człowieka, a nie od pantareizmu zaczynać należy wszelkie rozważania. Rację trzeba przyznać hasłu „antropos metron pantei”21. Antropiczna kosmologia musi uwzględniać uniwersalny nie tyle konformizm, ile transformatyzm, czyli środowisko samoorganizujące się, formalizm spinowo-wirowy (worteksowy), złamanie symetrii, a nawet supersymetrii (SUSY), biogeneza, czyli protobiologię kosmiczno-ziemską (Krüger, Kissell 1989)22 i wreszcie dramatyczną klęskę klasycznego intelektualizmu: upadek prawa przyczynowo-skutkowego. W świetle owych stwierdzeń nie łatwo dyskutować o dogmacie jednorodności natury23. W antropicznej kosmologii nie miejsca na czas ani na przestrzeń a także na obiektywizm, które nie pochodzą z naturalnych własności świata, ale z ludzkiej obserwacji, czyli manipulacji dokonywanych przez aparat percepcyjno-intelektualny człowieka. Dlatego spotkanie przechodnia z czasomierzem na ręku lub zegarów na dworcowym peronie nie należy interpretować jako próby powołania do istnienia faktora czasu i parametryki przestrzennej. Globalizmowi antropocentrycznemu jedynie pozornie sprzeciwia się, a w istocie rzeczy substancjonalnie oraz istotowo popiera go, teoria świadomości, powstającej za pośrednictwem spinów (skrętów, wirów), czyli dzięki roli błon neuralnych zbudowanych ze zbiorowisk spinowych i przesyconych paramagnetycznym tlenem24. Zdecydowanie za antropologiczny globalizm uważający zmienność za podstawową własność natury, przemawia odkrycie neutrina jako elementarnej cząsteczki, substancji zdolnej do przenikania wszystkiego a z powodu dysponowania 20 Llinás R.R., I of the Vortex: From Neurons to Self, The MIT Press, 2002 (pol. tłum. J. Trąbka, P. Walecki, Ja z wiru.Od neuronów do selfu. Kraków 2007). Henderson L. J., The Order of Nature. Harvard University Press, 1917 22 Krueger F.R., Kissel J., Origins of Life, 1989 23 Cairns-Smith A. G., Chemical Evolution. A modern Flogiston, 1989. 24 Hu H., Wu M., Spin Mediated Cosciousness Theory: Possible Roles of Neural Membrane Nuclear Spin Ansambles an Paramagnetis Oxygen, Medical Hypotheses 2004; 63: 633-646. 21 118 Nowy świat rodzący się ze starej natury nikłymi rozmiarami a niewspółmiernie ogromnymi zasobami energii liczonymi w GeV, którym nic nie może się przeciwstawić, począwszy od obiektów o kosmicznych rozmiarach, a skończywszy na sialolitach znajdowanych na łysogórskim gołoborzu świętokrzyskim. Krzemowe głazy leżące u podstaw klasztoru „Święty Krzyż” zawierają odcisku liści paproci świadczące, że strumienie neutrinowe także tu docierały. Natura „od początku świata”, czyli od zawsze stwarza wrażenie jednorodnego bloku inkrustowanego jednakże różnego rodzaju przypadkowymi zanieczyszczeniami. Tu żadna periodyzacja dziejów nie pasuje25. Dyskusja o zmienności i globalnym transwertyźmie oraz transformatywiźmie natury zainicjowała „robótki” naukowe o czasie i przestrzeni jako o nieodłącznych cechach naturalnych, rozpatrywanych nie z punktu widzenia dialektycznego, ale dualistycznego, czyli w sposób naukowy, funkcjonalnie przypisujący jednej własności z dziedziny funkcji jedną wartość. Otwarła się puszka Pandory. W monografii Atmangahera i Rahmana26 znalazło się wiele interesujących przyczynków (Whitehead “Theory of Perception”, s.23-42; Harris F. M. “The theory of experience of time. Philosophical aspects”, s.7-24; Pöppel E. “Brain’s way to create nowness”, s.107-120). Przelano morze atramentu i zużyto tony papieru na temat czasu i przestrzeni27. Ze względu na autorytety autorów wymienię jedynie najznakomitsze pozycje: Gribbin M. J. „Czas i przestrzeń”28 oraz Hawking S. W., Młodinow L. „Krótsza historia czasu”29. Natomiast ogromny sens ma uwzględnianie różnicy między zjawiskami o dłuższym lub krótszym czasie trwania. Moje osobiste priorytety przymuszają mnie do tego, aby zająć się zmianami pracy mózgu w ciągu dziejów Wszechświata i w historii ludzkości. Pomijam niezbyt sensowne – moim zdaniem – pytanie: co było przed początkiem czasu? Z wcześniej wyrażanych moich poglądów wynika, że czas był wieczny, a także przeszłość zawieszona była jako niezmienne tło, dopóki „machina” nie puściła się w ruch. Wtedy równocześnie uruchomiły się kamienie mózgowych młynów, które sypnęły samoświadomością, czyli selfem30. Zwraca uwagę fakt, że niesłusznie a dość powszechnie czyni się zarzut E. Kantowi, że absolutyzował czas i przestrzeń, ale pomija się okoliczność, że genialny królewiecki (nie 25 Bohm D., Hilley B. J., Undivided Universe, London 1993. Atmangaher E., Rahman E. (red), Time, Temporality, Now Experiencing Time and Concepts of Time in Interdisciplinary Perspective, Berlin-Heidelberg, Springer Verlag 1997. 27 Nichols I. A., Implicit and Explicit Representation of Time [w:] R. A. Block (red) Cognitive Models of Psychological Time, (37-38) Hilldale, N.J. Erbaum 1990. 28 Gribbin M. J., Czas i przestrzeń, tłum. M. Jaroszyński (red) A. Michalski, Warszawa PWN 1995. 29 Hawkins S. W., Młodinow L., Krótsza historia czasu, New York, Bantam Books, 44, 2005. 30 Lubański M., Ślaga S., Z zagadnień przyrodoznawstawa i filozofii przyrody, wyd. ATK Warszawa 1984. 26 119 Jan Trąbka niemiecki) filozof o owych problemach pisał niechętnie i mało, o ile w ogóle cokolwiek, a ponadto też mimochodem31. Poszukiwanie zegara centralnego jako regulatora zachowania człowieka ma charakter objawowy, fenomenologiczny, bez wnikania w wewnętrzne przyczynowe mechanizmy regulacji32. Puszka Pandory Pomimo iż od wieków, raczej od początku czasu nie wyobrażamy sobie, jak przedstawiał się Wszechświat–Natura, to właśnie pozbawione sensu pozostaje pytanie, co działo się przed wszelkim początkiem czasu, pomimo iż podejmowane są heroiczne wysiłki poznawcze33. Właściwie chodzi tu o intelektualne próby poznawcze, których liczba, pomimo upływu pięciu miliardów lat nie tylko nie zmalała, ale systematycznie powiększa się: ile istot zdolnych do poznawania, tyle reżimów poznawczych powstaje nadal, obecnie34. Z całą pewnością powstawały systemy kognitywne, po których zaginął ślad, bo mogły nigdy nie dotrzeć do świadomości ludzkiej. Gdy do tego kryzysu poznawczego dołoży się wymogi aksjologicznomoralne, a zwłaszcza obowiązującą obecnie trójcę poznawczą sugerującą naturalny chaos, emergencję, wiry, pozwalający na apokryficzność, a nawet celowe, propagandowe oszustwa. Wszystko, co dotąd poznaliśmy to są przekłamania, ponieważ nawet osiągnięcia naukowe niosą nadmiarowość, fałsz, który uzupełnia ekscesy, mające dopełnić mankamenty i luki poznawcze. Do chwili obecnej nie potrafimy rozróżnić tego, co jest ogólne od tego, co szczegółowe, zwłaszcza przy przechodzeniu od przyrody nieożywionej do ożywionej. Nie potrafimy odróżnić złożoności od nieograniczoności, ani podać, na czym polega osobliwość bytu człowieka35. Tajemnicą pozostają nadal prawa w przyrodzie ożywionej i nieożywionej, uniwersalizm, regulatywność, wielokorelatywność a bliskość i pokrewieństwo; życie, rozwój, ewolucja spleciona z inwolucyjnością; systemowość wielka (globalna) i mała (lokalność); abiogeneza, kosmochemia, biogenetyczność, filogeneza i dziedziczenie; mechaniczność w przyrodzie; cybernetyka i informatyczność w organizmie, zwłaszcza w mózgu. Z tego zestawienia wynika, że lista 31 Kant I., Krytyka czystego rozumu, t. I, tł. Ingarden R., PWN, Warszawa1957, 107-111. Husserl E., Idea czystej fenomenologii i fenomenologicznej filozofii, PWN Warszawa 1975. Ellis G., Before the Beginning, Bouden (Marion Boyars) 1993. 34 Ellis G., Hawkins S. W., The Large Scale Structure of Space Time, Cambridge University Press 1973. 35 Bell J., Speakable and Unspeakable in Quantum Mechanics, Cambridge University Press 1987. 32 33 120 Nowy świat rodzący się ze starej natury problemów nieznanych przeważa znacznie to, co poznane, i to, co częściowo jedynie zostało zrozumiane36. Odkrycie istnienia synaps rozproszonych, czyli dyssypatywnych, umieszczonych w całym organizmie, a nie tylko jednym organie (np. mózgu) musiało być eksploatowane grubo wcześniej, skoro już W. Freeman postawił tezę o natychmiastowości rozpoznawania, która polegała na powszechnym, egzystencjalnym, pragmatycznym, występującym także u zwierząt zjawisku równoczesnym, jednoczasowym rozchodzeniu się fali pobudzenia receptora, a nawet po całym narządzie odbiorczym37. Przy okazji zapytano, jak mózg wychodzi „poza” ekstrakcję cech abstrakcyjnych, jak uczucia (np. miłość) łączą „mechanizm” krótkiego spięcia bodźca z pamięcią przeżyć i oczekiwaniem. Tu nie wystarczy zbadać własności neuronów nawet w aspekcie mikroskopowym. Trzeba natomiast zdać sobie sprawę z faktu, że po raz pierwszy spotkaliśmy się z globalizmem zjawiska chaosu naturalnego, czyli zachowania pozornie kompleksowego, przypadkowego, a w gruncie rzeczy wykazującego na ukryty porządek. Bez chaosu mózgowego nie moglibyśmy adekwatnie wygenerować i przeżyć oryginalnej idei jakim jest: a) powstawanie w korze entorinalnej (śródwęchowej) „postaci”, która jest obdarowana znaczeniem, b) zdolność oddzielenia przedmiotu od tła, c) generalizacja dokonywana na podstawie pojedynczych bodźców przekazywanych przez receptory, d) samoorganizacja kontrolowana przez wewnętrzne fale gamma (20-30 Hz). Według W. Blake’a gdyby „drzwi” percepcji były otwarte na oścież, to każda rzecz wydawałaby się człowiekowi nieskończoną; musi więc istnieć jakieś przekłamanie pierwotnego odbioru, które działa jako protekcja, oczyszczenie, gdyż w przeciwnym razie ludzie i zwierzęta byłyby pokonane przez nieskończoność. Dużo zagadek kryje w sobie „trzyfuntowy” Wszechświat zwierający 100 bilionów komórek, którego płaszcz mózgowy, czyli warstwa korowa zajmuje powierzchnię 15 m2, a którego mechanizmy obsługują pamięć operacyjną, która posługuje się redukcją i uśrednianiem, jako podstawą dla funkcji obrazowania dokonywanej przez mózgu. Obszerny rozdział propozycji, gdzie ze świadomości procesy poznawcze „wyprowadzone” zostały na rozstajne drogi, obejmuje 36 Stapp H. P., Mind, Matter and Quantum Mechanics, Springer Verlag Berlin 1993. Freeman W. J., Mass action in the nervous system. Examination of the neurophysiological basis of adaptive behavior through the EEG, Academic Press, 2004 37 121 Jan Trąbka niezliczoną ilość modeli, które powstały w epoce G. Borelliego, ucznia Galileusza. W świadomości zrodziła się neurologia komputacyjna, która działalność mózgu zamierzała przedstawić za pośrednictwem modeli obliczeniowych. Aktualności nabrały procesy symulacji (emulacji) lub implementacji. Człowiek-maszyna Julien de la Mettrie’ego (1748) zapoczątkował długi pochód Golemów, Frankensteinów oraz szeregu robotów (wg terminologii K. Čapka). Modele nie są pierwszym krokiem procesu poznawczego, ale raczej efektem końcowym akceptacji początkowej koncepcji patrzenia na wycinek, pewien fragment rzeczywistości. Najpierw trzeba zdecydować się, czy otaczające obrazy rzeczywiste mają charakter przeliczeniowy, cyfrowy, impulsowy, czy raczej ciągły, analogowy i polowy. Nie dotyczą więc istotnie, bezpośrednio substancji Natury, ale sposobu podejścia człowieka– obserwatora–badacza do tego zagadnienia. Nie byłoby celowym ani sensownym tworzenie neurobiologii komputacyjnej, gdybyśmy nie przyjęli wcześniej, że zrozumienie otoczenia przyjdzie za pośrednictwem modeli przeliczeniowych. Emulacja rzeczywistości przy pomocy ciągu liczb, czyli przeliczalność mózgowa (neural computing38) pociąga za sobą szereg konsekwencji między innymi wymaga kodowania w częstotliwości zjawisk nieciągłych. A kodowanie to proceder nie identyczny z przedstawianiem rzeczywistości w postaci ciągu impulsów, czyli nie tylko cyfrowa reprezentacja liczby, ale także nosiciel informacji. A więc wymaga wcześniej umowy, konwencji, co ma oznaczać, symbolizować wybrany ciąg liczbowy. Dopiero wtedy kodowanie pozwala na komputacyjne przetwarzanie. Przeciwieństwem digitalizacji byłby konekcjonizm, czyli łączność, sieciowość, wielokrotnie skuteczniejsza w operacjach nerwowych, zwłaszcza w mózgu, ale konekcjonistyczne podejście pociąga za sobą nowe problemy: wymaga decyzji, ile warstw, ile wejść i wyjść trzeba będzie wprowadzić w sztucznej sieci, czyli jak głęboko ma sięgnąć konekcjonizm, który objąłby kołowe relacje lub rewerberacje, dzięki którym udałoby się sięganie po wydarzenia przeszłe o nieskończonym stopniu odległości39. Modele, które są częściowo przełomowym, a co najważniejsze już ukierunkowanym procesem poznawczym, opanowały świat. Automat von Neumann’a, czyli komórka komputerowa samoreprodukcji należy do repertuaru możliwych zachowań – emulując naturalny system nerwowy, nie może jednakże być zredukowana do adekwatnego, kompletnego 38 Bishop C.M., Neural Networks for Pattern Recognition, Oxford: Oxford University Press 1995 Marcus G. F., The Algebraic Mind: Integrating Connectionism and Cognitive Science (Learning, Development, and Conceptual Change), Cambridge, MA: MIT Press 2001. 39 122 Nowy świat rodzący się ze starej natury i jednoznacznego opisu. Pęczek falowy okazuje się bardziej efektywny, niż ciągi czasowe i faktyczna architektura histologiczna. Skoro jakości umysłowe, uniwersalia (qualia) rezydują w warunkach fizycznych to, dlaczego nie mogą instalować się w komputerach. W. Penfield drażniąc korę skroniową wywoływał pamięć utworu, który pacjent mógł odtworzyć; nigdy nie miał złudzeń, że nie chce wykonać tego ruchu, bo nie potrafił oddysocjować aktu woli od demonstrowanej motoryki40. Rozpatrywanie własności hardware’owo-software’owych pozwoliło zbliżyć się do neuralnych konkretów świadomości. Być świadomym to oznacza nie tylko mieć informacje globalne dostępne dla organizmu, ale również zdolność do jej rozpatrywania, dlatego D. Chalmers proponuje szukać mechanizmu „globalnej dostępności”, która jednocześnie byłaby neuralnym korelatem świadomości oraz zasadą przerzucania pomostów (bridging) między fenomenotyczną świadomością a neurofizjologią41. Kandydatem na neuralny mechanizm globalnej dostępności wskazała magnetoencefalografia odkrywająca oscylacje 40 Hz, główny obiekt badań R. R. Llinasa. Subiektywność, self według tego wybitnego autorytetu naukowego nie powstaje wewnątrz ośrodkowego układu nerwowego, ale jest pochodną aktywności motorycznej42. Szukając wcielenia subiektywności nie należy tracić z myśli faktu, że subiektywności nie można zobaczyć tak jak wiatru, ale jedynie rozpoznać ją po skutkach. Subiektywność to centrum, czyli źródło szerokiego wglądu i zewnętrznej łączności. Przykładem tego są jądra śródczaszkowe we wzgórzu, co potwierdzają rozprawy kliniczne. Na zakończenie przytaczam wspaniały model łuskowaty M. Pitkänena43. Wszechświat zbudowany został z łusek, które jak w cebuli, nakładają się wzajemnie. Na organizm człowieka przypadają łuski – warstwy M od 132 do 121, które najwyższą radioaktywność wykazują w ciągu dnia między 13 a 14 godz. Modele są cennym wkładem w postęp nie tyle przez to, co z przeszłości wniosły dzięki argumentacji naukowej, ale z powodu nadziei, co mogą przynieść w przyszłości. 40 Penfield W., The Torch, Boston - Toronto, 1960 Chalmers D. J., The Conscious Mind: In Search of a Fundamental Theory. New York: Oxford University Press 1996. 42 Llinas R.R., I of the Vortex: From Neurons to Self, The MIT Press, 2002. 43 Pitkänen M., Biosystems as conscious hologram. http://www.emergentmind.org/pitkanen_III.htm 41 123 Jan Trąbka Literatura 1. Anderson M., Light seems to defy its own speed limit, New Scientist 195 (2617), 1997: 10 2. Anderson P.W., More is Different: Broken Symmetry and the Nature of the Hierarchical Structure of Science, Science, 177, 1972: 393-396 3. Arcos H. I., Pereira J. G., Torsion Gravity: A Reappraisal. Int. J. Mod. Phys., D 13 (10), 2004: 2193-2240. 4. Atmangaher E., Rahman E. (red), Time, Temporality, Now Experiencing Time and Concepts of Yime in Interdisciplinary Perspective, Berlin-Heidelberg, Springer Verlag 1997. 5. Bell J., Speakable and Unspeakable in Quantum Mechanics, Cambridge University Press 1987. 6. Bishop C.M., Neural Networks for Pattern Recognition, Oxford: Oxford University Press 1995 7. Bohm D., Hilley B. J., Undivided Universe, London 1993. 8. Bradford S.C. Sources of information on specific subjects. J. Information Science, 10:4, 1985 (October), pp 173-180. 9. Cairns-Smith A. G. Evolving the Mind. On the Nature of Matter and the Origin of Consciousness, Cambridge University Press, 1996 10. Cairns-Smith A. G., Chemical Evolution. A modern Flogiston, 1989. 11. Cairns-Smith A.G., Seven Clues to the Origin of Life. Cambridge University Press, 1985 12. Chalmers D. J., The Conscious Mind: In Search of a Fundamental Theory. New York: Oxford University Press 1996. 13. Davies P., Cosmic Blueprint, Simon & Schuster 1988 14. Drexler K. E., Nanosystems: Molecular Machinery, Manufacturing, and Computation, Wiley 1992 15. Ellis G., Before the Beginning, Bouden (Marion Boyars) 1993. 16. Ellis G., Hawkins S. W., The Large Scale Structure of Space Time, Cambridge University Press 1973. 17. Freeman W. J., Mass action in the nervous system. Examination of the neurophysiological basis of adaptive behavior through the EEG, Academic Press, 2004 18. Gribbin M. J., Czas i przestrzeń, tłum. M. Jaroszyński (red) A. Michalski, Warszawa PWN 1995. 19. Hawkins S. W., Młodinow L., Krótsza historia czasu, New York, Bantam Books, 44, 2005. 20. Henderson L. J., The Order of Nature. Harvard University Press, 1917 21. http://scientific.thomson.com/ 22. Hu H., Wu M. Spin Mediated Consciousciosness Theory: Possible Roles of Neural Membrane Nuclear Spin Ansambles and Paramagnetic Oxygen, Medical Hypotheses, 2004; 63: 633-646. 23. Husserl E., Idea czystej fenomenologii i fenomenologicznej filozofii, PWN Warszawa 1975. 24. Kant I., Krytyka czystego rozumu, t.I, tł. Ingarden R., Biblioteka Klasyków Filozofii PWN, Warszawa1957, 107-111. 25. Kennel M. B., Pethel S. D., Complete and flexible replacement of chaotic uncertainty with transmitted information. Phys Rev E Stat Nonlin Soft Matter Phys., 2005 Oct;72(4 Pt 2):046212. 26. Krueger F.R., Kissel J., Origins of Life, 1989 27. Llinas R.R., I of the Vortex: From Neurons to Self, The MIT Press, 2002. 28. Lubański M., Ślaga S., Z zagadnień przyrodoznawstawa i filozofii przyrody, wyd. ATK Warszawa 1984. 29. Marcus G. F., The Algebraic Mind: Integrating Connectionism and Cognitive Science (Learning, Development, and Conceptual Change), Cambridge, MA: MIT Press 2001. 30. Matsuno K., Molecular Evolution and Protobiology, Springer 1984 31. Morowitz H. J., The Emergence of Everything: How the World Became Complex, Oxford University Press 2002 32. Nichols I. A., Implicit and Explicit Representation of Time [w:] R. A. Block (red) Cognitive Models of Psychological Time, (37-38) Hilldale, N.J. Erbaum 1990. 33. Penfield W., The Torch, Boston - Toronto, 1960 34. Penrose R., The Emperor's New Mind: Concerning Computers, Minds, and The Laws of Physics, Oxford University Press, 1989. 35. Pitkänen M., Biosystems as conscious hologram. http://www.emergentmind.org/pitkanen_III.htm 36. Sedlak W., Bioelektronika, Warszawa, IW PAX, 1967-1977. 37. Sedlak W., Inną drogą, Inst. Wyd. PAX, Warszawa 1988. 38. Shipov G.I., Loginov A.V., Lomonosov M.N., Pugach A.F., Torsion fields of Earth and Universe. Earth and Universe 6, 1996: 9-17. 39. Stapp H. P., Mind, Matter and Quantum Mechanics, Springer Verlag Berlin 1993. 40. Thuan T. X., Ukryta melodia... I człowiek stworzył wszechświat, Wydawnictwo Zysk i S-ka 1998. 41. Trąbka J. J. Między Niebem a Ziemią, Wydawnictwo Stow. Twórców i Artystów, Kraków 2007. 42. Vernadsky V., Essays on Geochemistry & the Biosphere, Synergetic Press, 2006 (pierwsze wydanie w j. rosyjskim 1924). 43. Wiernadski W. I., Geologiczna wieczność życia, Wyd. IFiS. PAN, Warszawa 1995 s. 251. 124 Zenon Marciniak Mirosław Zabierowski EPISTEME 4/2007 s.125-134 ISSN 1895-4421 OBIEKTYWIZM I SUBIEKTYWIZM W OCENACH ESTETYCZNYCH I NAUKOWYCH OBJECTIVITY AND SUBJECTIVITY OF ESTHETIC ESTIMATIONS Abstract. There is presented the problem of objectivity versus subjectivity of esthetic estimaton in the case of architectural object which is the subject of empirical science as well as of esthetics. Consequently, there is discussed the problem of global and local graspings of object and the part-whole relation. There are considered the pairs of concepts global-local and universal-special with respect to esthetic estimation and scientific description. Key words: participation, unity, boundary conditions, object and subject, two-polar esthetic estimation 1. Poznanie obiektu empirycznego a ocena obiektu estetycznego Odkrycia w naukach empirycznych nabierają znaczenia wtedy, gdy przedstawione zostają jako uniwersalne prawa. Warunki uszczegółowiające i prawa o lokalnym zakresie wraz z prawami ogólnymi pozwalają wyjaśnić1 (wymodelować) poszczególne, lokalne zjawisko2. Orzeka się zawsze o częściach większej całości, które reprezentować mogą zjawiska, przedmioty i o ich specyfice, w sposób zrelatywizowany do innych części. Związki, relacje między częściami, które budują pewne całości (reguły, 1 T. Grabińska, „Teoria, model, rzeczywistość”, Wrocław 1993; eadem, „Poznanie i modelowanie”, Wrocław 1994; eadem, „Philosophy in Science”, Wrocław 2003. Najbardziej skutecznymi sposobami fundowania lokalności w nauce jest różnicowanie (zwłaszcza ilościowe), dokonywane za pomocą liczb, uniwersalnych i regularnych pojęć, reprezentowanych przez terminy języka naturalnego lub sztucznego, jak w dyscyplinach zmatematyzowanych. Por. T. Grabińska, M. Zabierowski, „O relacji liczby do rzeczy”, Bio-Algorithms and Med-Systems 1 (1/2), (2005), 381-383. 2 125 Zenon Marciniak i Mirosław Zabierowski prawa, teorie), traktowane są jako niepewne, zatem wymagają uzasadnienia, dowodu. Precyzowanie polega na uszczegółowieniu, czyli podziale i wyodrębnianiu coraz to mniejszych części (ulokalnieniu), oraz ustaleniu związków między nimi. Oceny estetyczne3, ze względu na stosowane kryteria, są globalne, a więc z punktu widzenia nauki skrajnie „uniwersalne” i nielokalne4. Mimo, iż dotyczą konkretnych obiektów, to odnoszą się ostatecznie do całego uniwersum, a nie pewnego wycinkowego (konkretnego) miejsca i czasu. Brak w nich analizy wewnętrznych związków, które dotyczą relacji między autonomicznymi częściami, a zatem na poziomie wiedzy brak jest dyskursywnego wywodu. Orzekają jedynie o globalnej całości, na podstawie stanu jej składowych. Jeżeli mówią o częściach, to jedynie o stopniu ich dostosowania do całości, czyli o kompozycji. Nie relacja, a stan jest tu podstawową postacią informacji. Oceny estetyczne są tak skrajnie „uniwersalne”, że ich globalność pozbawia je wszelkich symptomów naukowej (cząstkowej w istocie) uniwersalności (choćby najbardziej ogólne prawa naukowe nigdy nie dotyczą wszystkiego5): nie można wyróżnić ani stworzyć powszechnych, uniwersalnych w swych lokalnych zastosowaniach zasad, praw, według których lokalny obiekt mógłby mieć, lub nie mieć takiej globalnej charakterystyki. Można natomiast stworzyć ocenę w odniesieniu do całego uniwersum, i w tym naukowym sensie - antyuniwersalną, skrajnie lokalną, bo odnoszoną do jednego i jedynego „obiektu”, rzeczywistości. Taka ocena, rozumiana jako właściwa tylko umysłowi pojedynczego podmiotowi, staje się subiektywna6. Jeżeli zakres przedmiotu estetycznego ograniczony zostanie do obiektu architektonicznego, przedmiotu lokalnego, czyli o zasięgu takim jak przedmiot empiryczny, to obiekt architektoniczny, inaczej niż przedmiot empiryczny, nie może być wyłącznie charakteryzowany za pomocą warunków lokalizujących go w przestrzeni parametrów empirycznych, a to 3 Z. Marciniak, „Obiekt i dzieło w architekturze”, praca doktorska, Wydz. Architektury Pol. Wroc., Wrocław 2003; Z. Marciniak, M. Zabierowski, „Obiekt estetyczny i zjawiskowy”, Akant 8 (99), (2005), 14-15; Z. Marciniak, „O konieczności występowania czynników estetycznych w modelowaniu przedmiotów zjawiskowych, w klasycznym ujęciu nauk fizykalnych”, ukaże się w Cosmos-Logos VII (2008); Z. Marciniak, M. Zabierowski, „Przedmiot nauk empirycznych a przedmiot estetyki”, ukaże się w Archeus 9 (2008). 4 Globalność i lokalność nie to samo znaczy w ontologii przedmiotów nauk empirycznych, co w estetyce ze względu na odmienną relację część-całość. Występuje swoisty paradoks „globalny-lokalny”, ujawniający się w porównywaniu opisów obiektu nauk empirycznych i estetyki, o którym dalej w tekście głównym. 5 Karl R. Popper wszelkie teorie mające wyjaśniać „wszystko” traktuje jako nienaukowe. 6 Może to mieć znaczenie dla hermeneutyki demonolityzacji przejawów obiektu, jak w: M. Zabierowski, „Czy prawdopodobieństwo jest monolityczne?”, „Modelowanie Cybernetyczne Systemów Biologicznych, MSB’2000, Kraków 2000, 97-110. 126 Obiektywizm i subiektywizm w ocenach estetycznych i naukowych ze względu na odmienne relacje części do całości przedmiotu empirycznego i estetycznego. Podanie skończonej liczby takich charakterystyk7 nie odzwierciedla jego struktury. Podmiot zatem dokonuje oceny subiektywnej, w której obiekt globalny - wartość estetyczna jest traktowany jako swoiste kryterium. Jednak nie jest to kryterium w sensie empirycznym, nie pozwala ono na obiektywizację sądów w potocznym znaczeniu. Ocena estetyczna subiektywność poprzez partycypację8 przedmiotu lokalnego (części - owego obiektu architektonicznego) w przedmiocie globalnym (całości). Wytworzenie sądu globalnego przez strukturę poznawczą podmiotu polega na syntetycznym, a zatem niepodzielnym, całościowym ujęciu rzeczywistości. Ma więc, mimo swej ogólności, charakter lokalny (ten rodzaj lokalności jest aż tak skrajnie lokalny, że nazywany jest subiektywizmem), ponieważ uwzględnia się w nim to, że każdy podmiot jest jedyny i niepowtarzalny (zatem lokalny); m.in. dlatego oceny estetyczne są zróżnicowane. To, że stan obiektu może być w odmienny sposób oceniany przez różne podmioty, dzieje się przede wszystkim dlatego, że lokalny obiekt jest oceniany za pomocą globalnego kryterium, które jedynie w ujęciu właściwości brzegowych (ulokalniających) może być obiektywne; oceniany jest lokalny „obiekt”. W tej pracy rzecz idzie zwłaszcza o obiekt architektoniczny, zbudowany z jednej strony – według praw nauk przyrodniczych, z drugiej zaś – wedle zasad estetycznych. Ogólny syntetyczny obraz rzeczywistości, właściwy tylko podmiotowi dokonującemu wartościowania, włączony zostaje w ocenę „obiektu”, który w rozpoznaniu estetycznym rozpatrywany jest jedynie jako przejaw całości (rzeczywistości) i jest testowany jako model indywidualnego obrazu rzeczywistości podmiotu. W obrazie tym nie można wyszczególnić stałych, pewnych, regularnych, konturowych elementów, które można byłoby uniezależnić od specyficzności poszczególnego podmiotu i nie można bez deformacji sformułować jednoznacznego komunikatu o charakterystyce obiektu. Jednoznaczność bowiem oznacza, że komunikat złożony jest z regularnych uogólnień, zestawionych w ciąg, który połączony jest wspólnym kodem (językiem) i strukturą znaczeniową. Na takim gruncie działa metoda dedukcyjna, w której rzeczywistość jest poszatkowana na umiarowe części, ustala się znaczenie i pewne reguły łączenia tych części, i więcej jeszcze - bo dla części ujętych w sposób 7 Jest to zagadnienie parametryzacji oraz dotyczy tego, co w kręgu prac Jana Trąbki, publikowanych w tomach „Modelowanie Systemów Biologicznych” budzi tyle kontrowersji, gdy rozważania dotyczą termodynamiki. 8 O obiektywności w przypadku antropistycznej partycypacji podmiotu w poznaniu jest w książkach M. Zabierowskiego: „Wszechświat i człowiek”, Wrocław 1993; „Wszechświat i wiedza”, Wrocław 1994; „Wszechświat i metafizyka”, Warszawa-Wrocław 1998. 127 Zenon Marciniak i Mirosław Zabierowski parametryczny ustala się ścieżkę algorytmu sprawdzania czy kontrolowania. Ścieżka ta może być powtórzona przez inne podmioty (warunek intersubiektywności i powtarzalności poznania) pod warunkiem, że będą one podporządkowane określonym regułom i do algorytmów wstawiane będą tylko pewne wycinkowe, cząstkowe i sparametryzowane dane o obiekcie. Podmiot, który poznaje obiekt empiryczny, podlega przymusowi stosowania się do reguł, ustalonych procedur - nie może działać jedynie w zgodzie z własnymi pomysłami. W tym znaczeniu, warunek obiektywności9 redukuje podmiotowość w sposobie transferu wiedzy, choć jej nie eliminuje. Jest ona niezbędna w sferze twórczej, która ujawnia się choćby w asymilacji transferowanej wiedzy do tej wiedzy, którą podmiot już posiada. 2. Obiektywizm naukowy a subiektywizm ocen estetycznych Wymaga odpowiedzi pytanie o różnicę między empirycznym obiektywizmem, a estetycznym subiektywizmem ocen obiektów architektonicznych, skoro empiryczne przejawy rzeczywistości są twórczo interpretowane10 podobnie jak estetyczna istota rzeczywistości? Niewątpliwie jest tak, że gdy mamy do czynienia z błędną interpretacją obiektu empirycznego, to, ze względu na lokalne ujmowanie zjawisk, błąd pociąga za sobą znacznie mniejsze konsekwencje niż w błędnym pojmowaniu globalnie ujętej rzeczywistości, Ma w tej odmienności konsekwencji błędu udział tak różnica „skal” (ilościowa), jak i to, że cząstkowe zjawiska mogą być postrzegane, a rzeczywistość w całości jest niepostrzegalna. Stąd też, prawa i teorie naukowe, choć wysuwają hipotetyczne ogólne wnioski ze szczególnych faktów (wnioski te w sensie logicznym nie wynikają z tych faktów), to mogą być weryfikowane doświadczalnie dla konkretnych przypadków, a zdania o nieogarnialnej doświadczalnie (niepostrzegalnej) rzeczywistości nie mogą podlegać choćby cząstkowemu potwierdzeniu. Możliwe jest, co prawda, uzasadnianie słuszności ocen estetycznych na drodze racjonalnej (w odwołaniu się np. do stopnia symetrii), ale uzasadnienie takie ma charakter wyłącznie ogólny. Nie dotyczy 9 O meandrach rozumienia obiektywności naukowej w: N. Smyrak, „Przyczynek do rozważań nad obiektywnością poznania”, Fundamenty 3, (2005), 40-41. 10 Teresa Grabińska pisze o twórczości i zagadnieniach estetycznych w modelowaniu obiektów empirycznych w: eadem, „Kanony estetyczne modelowania przedmiotu zjawiskowego”, „Homo experimentator”, red. D. Sobczyńska i P. Zeidler, Poznań 2003, 237-254; eadem, „Piękno modelowania i modelu”, Akant 9 (100), (2005), 42-43. 128 Obiektywizm i subiektywizm w ocenach estetycznych i naukowych szczególnych, empirycznych przejawów rzeczywistości, nie dotyczy obiektów architektonicznych. Dlatego oceny estetyczne muszą być uznane za subiektywne. Z punktu widzenia standardów ocen nauk empirycznych ocena estetyczna jest arbitralna, nie odpowiada jednoznacznie przedmiotowi oceny. Przez to, że próbuje ująć zbyt wiele (odniesienie globalne, obce naukom empirycznym) traci precyzję11 w komunikacji między oceniającymi podmiotami. Staje się w tym sensie subiektywna. W obiektywnych (w tym sensie) sądach empirycznych ujmuje się selektywnie jedynie niektóre aspekty rzeczywistości. Nie odnoszą się kompleksowo do niej całej, a zatem narażone są na utratę tego, co istotne. W cytowanym artykule12 została podjęta ważna kwestia, zwykle niezauważana przez filozofów13 i przyrodników, że sens naukowego obiektywizmu jest ostatecznie osadzony w założeniach ontologicznych: nie można orzekać o właściwościach przedmiotu na podstawie obcych założeń ontologicznych, które nie służyły do wyodrębnienia jego podstawy bytowej. Jeżeli obiekt ukonstytuowany został w ramach jednej ontologii, a oceniany jest według innej, to sytuacja taka powoduje, że podmiot łączy obie ontologie w sposób doraźny i pozbawiony obiektywnych reguł. Na ocenę wpływ mają zatem zmienne, w sposób indywidualny, cechy podmiotu, który usiłuje, mniej lub bardziej świadomie, łączyć ontologie (mieszać na zasadzie koktajlu). Rozpoznanie (ocena) obiektu staje się w ten sposób subiektywne. Podobne wymieszanie dwu ontologii może występować podczas oceny estetycznej obiektu, np. architektonicznego, który równocześnie podlega interpretacji empirycznej. Pewien wzajemny udział ujęcia w ogóle aksjologicznego i empirycznego (redukcjonistyczno-deterministycznego) zauważyć można w ontologii zarówno estetyki, jak i nauk empirycznych. Gdyby ontologia przedmiotu nauk empirycznych nie zawierała wkładu aksjologicznego (w tym – estetycznego), to empiria nie dysponowałaby uniwersalnym językiem, w którym możliwe jest formułowanie praw i teorii. Empiria byłaby jedynie magazynem szczególności. Jej język byłby niekomunikatywny i pozbawiony regularności. Analogicznie, gdyby ontologia przedmiotu estetyki była pozbawiona wzajemnego relacjonowania części do całości, to estetyka pozbawiona zostałaby z kolei możliwości dokonywania ocen poszczególnych obiektów. 11 Ostrości koordynacyjną i ostrość semantyczną pojęć teoretycznych wyróżniła T. Grabińska, w: eadem, „Od nauki do metafizyki”, Warszawa-Wrocław 1998, rozdz. V.7. Por. przyp. 9. 13 Potoczne, na wzór marksistowski, rozumienie obiektywności występuje np. w: M. Łagosz, „Człowiek miarą Wszechświata? Problem zasad antropicznych w kosmologii”, Filozofia Nauki 1 (37), (2002), 33-46. 12 129 Zenon Marciniak i Mirosław Zabierowski Sądy empiryczne o obiekcie architektonicznym lub innym przedmiocie ukonstytuowane są przez założenia ontologiczne, zgodnie z którymi rzeczywistość jest podzielna lub składa się z autonomicznych części, we wzajemnych odniesieniach lub w odniesieniu do substratu-tła i w tym sensie jest niesymetryczna. Wartość estetyczną funduje natomiast ontologia, według której rzeczywistość jest z zasady niepodzielna i symetryczna (kowariantna). Pierwsza kreuje niedoskonały obraz rzeczywistości realnej, w którym nie można objąć wszystkiego naraz, nie można oddać tego, jaka rzecz jest, a jedynie oddać pewien aspekt rzeczy. Nazywamy to parametryzacją. Druga tworzy obraz doskonałego świata, w którym jednak doskonałość nie może być przedmiotem postrzeżeń i doświadczeń, ponieważ konkretny ludzki podmiot jest fragmentem rzeczywistości tak w aspekcie ontycznym jak i epistemicznym14. Również w tym przypadku nie można oddać w sposób pełny, jaka rzecz jest, a jedynie - szkicowy obraz rzeczy w jej wszystkich aspektach naraz. Wkład estetyczny w empirię pozwala jednak na próby wymodelowania w umyśle takiego świata, w którym postrzegane niedoskonałości zracjonalizowane byłyby i uzgodnione w teoriach kreujących spójną wizję świata. Wkład empiryczny w estetykę pozwala natomiast na dokonywanie ocen, których przedmiotem jest określenie stopnia zgodności między wymodelowaną w umyśle wizją doskonałego świata i jego niedoskonałą reprezentacją, postrzeganą w obiekcie lub zjawisku. 3. Dwubiegunowość ocen estetycznych Wartości estetyczne określające dzieło architektoniczne są, z punktu widzenia klasycznej empirii, nieempiryczne, nierealne – w tym znaczeniu, że są możliwe do wyrażenie jedynie w sposób ogólny, nieredukowalny do jakichś miar. Być nie może zatem jednostek piękna, doskonałości, czy brzydoty, bo nie są to cechy możliwe do prostego zlokalizowania – empiryczne. W związku z tym można twierdzić, iż występuje brak przełożenia ilościowego między właściwościami lokalnych obiektów na 14 Dlatego tak ważne są badania powinowactwa człowieka z przedmiotem globalnym (wszechświatem) w duchu antropizmu, postulowane i rozwijane w cytowanych w przyp. 8 książkach M. Zabierowskiego i idem: „Status obserwatora w fizyce współczesnej”, Wrocław 1990; idem, „Wszechświat i kopernikanizm”, Wrocław 1998. Pobieżni filozofowie i przyrodnicy zwykli antropizm mylnie utożsamiać z zasadami antropicznymi. Rozważania w tej pracy mają aspekt antropistyczny, ale nie antropiczny – w sensie zasad antropicznych. 130 Obiektywizm i subiektywizm w ocenach estetycznych i naukowych cechy ich globalnych (idealnych15) odpowiedników, które nosi obiekt architektoniczny. „Stopniowanie”, a co za tym idzie, lokalizowanie wartości estetycznych jest niemożliwe, ponieważ są one jednobiegunowe. Jednobiegunowość wartości estetycznych oznacza, że są wyłącznie ogólne (nielokalne). Aby nadać im związek z przedmiotami należy je wyposażyć co najmniej w dwubiegunowość. Jest to warunek wystarczający zaistnienia odrębności znaczeń terminów ogólny i szczególny, czyli przynależności do lokalnie ujmowanej rzeczywistości, choć jest ona wtedy najbardziej ogólna w swojej klasie, w tych nowych warunkach. Gdy występuje ocena estetyczna obiektu, to jej charakter jest zatem co najmniej dwubiegunowy. Istnieją nie mniej niż dwie możliwości kwalifikacji obiektu, np.: podoba się lub nie podoba się, ma wartość lub jej nie ma, jest piękny lub jest brzydki. Ocena o charakterze dwubiegunowym jest względna, ponieważ odbywa się względem czegoś, co nie jest ocenianym przedmiotem. Występować w niej muszą co najmniej dwa obiekty. Pojawia się zatem ontologiczna składowa charakterystyczna dla ujęcia nauk empirycznych, w których ocena (pomiar, weryfikacja) polega na porównaniu jednego obiektu z drugim. W przypadku oceny estetycznej konkretnego obiektu ocena dokonywana jest względem pewnej nie postrzeganej i nie egzemplifikowanej przedmiotowo koncepcji, uogólnionego, ale nie skonkretyzowanego (możliwe, że nie wyobrażonego lub nie w pełni uświadomionego odnośnie do istnienia) abstrakcyjnego modelu (uporządkowania) rzeczywistości. Jest to podstawowy, estetyczny składnik ontologii rzeczywistości przedmiotów estetycznych. Ocena estetyczna dokonywana jest w oparciu o spostrzeżenie i wiedzę16 podmiotu (w tym również jej składniki ukryte, nie wyeksponowane). Uporządkowanie reprezentujące wiedzę podmiotu, ma charakter aprioryczny. Względem tej wiedzy dokonywana jest ocena obserwowanego przedmiotu. W ujęciu estetycznym, przeciwnie niż w ujęciu empirycznym, wiedza podmiotu weryfikuje obserwacje (spostrzeżenia). W empirii obserwacje17 weryfikują wiedzę. W naukach empirycznych chodzi o weryfikację prawdziwości wiedzy, a w estetyce o weryfikację piękna obiektów. Zauważyć należy, że odmienność ontologiczna rzeczywistości obiektów estetycznych i rzeczywistości obiektów przyrodniczych zostaje w naszym podejściu zachowana i podkreślona. Nie rozważa się, lub czyni się to rzadko 15 Owa globalna idealność nie ma nic wspólnego z idealizacjami jako koniecznym stadium modelowania teoretycznego zjawiska przyrodniczego, o których jest w cytowanych w przyp. 1, 10 i 11 pracach i książkach T. Grabińskiej. 16 Tu wiedza nie ma czysto intelektualnego charakteru. 17 Oczywiście, obserwacje mamy zawsze za jakoś uteoretyzowane, a więc dopasowane do wiedzy obserwatora, tym razem czysto intelektualnej. 131 Zenon Marciniak i Mirosław Zabierowski i w specyficzny sposób18, piękna wiedzy o obiekcie czy prawdziwości obiektu19. Wiedza podmiotu stosowana w estetyce to wiedza nie tylko ogólna, ale przede wszystkim nielokalna20. Jej przedmiotem jest pojedynczy, abstrakcyjny obiekt globalny pozbawiony otoczenia. Ma on zatem charakter jednoskładnikowy, jednobiegunowy. Abstrakcyjność i nielokalność tego obiektu przejawia się tym, że nie jest on wyobrażony - nie ma konkretnego ukształtowania, ani szczegółów i jest nie wyrażony w jakiejś formie, nie posiada szczegółowej treści, odmiennej od treści ogólnej. Jest jakby przezroczysty, a zatem nie do postrzegania, ukryty jak porządek, który ujawnia się na tle niejednorodności (przedmiotów). Może być stosowany we wszelkiego rodzaju ocenach estetycznych, począwszy od architektonicznych obiektów, a skończywszy na matematycznych regułach. Wtedy to dopiero ujawnia się w obliczu konkretnych obiektów i zdarzeń. W takim ujęciu nie ma znaczenia to, czy twierdzi się, że ocena pewnego przedmiotu odnosi się do innego przedmiotu, np. obiektu architektonicznego, okna, krajobrazu miasta czy też całej rzeczywistości. Istotnym jest to, że punktem odniesienia jest pewna całość, która traktowana jest jak cała rzeczywistość. To znaczy, że traktowana jest tak, jakby poza nią nie było niczego innego. W ujęciu takim dowolny oceniany obiekt ujmowany jest jako część w sensie składowej partycypującej w nieredukowalnej całości. Część ta w pewnym sensie dziedziczy nielokalne (transcendentalne) cechy rzeczywistości, lecz ich w pełni nie odzwierciedla. 4. Obiektywizm a subiektywizm w perspektywie empirycznej lokalności przedmiotu i estetycznej lokalności podmiotu W ocenie estetycznej obiektu, której, mimo iż odnosi się do postrzeganego obiektu, nie można przypisać konkretnych lokalizacji, wyczerpujących obserwowalne charakterystyki obiektu, warunkujące się na wzajem, co jest podstawą prosto (zbyt prosto) rozumianego obiektywizmu. 18 Jak w przypadku nowatorskich prac T. Grabińskiej, cytowanych w przyp. 10. Ujednościowienie transcendentali - dobra, prawdy i piękna nie dokonuje się na fragmentarycznym bytowo poziomie, tzn. w odniesieniu do oceny obiektu, który jest lokalnym wytworem ludzkim, także do obiektu architektonicznego. 20 Pary pojęć: ogólny-szczegółowy, globalny-lokalny są precyzyjnie analizowane w pracy o charakterze monograficznym, poświęconej schematom kosmogonicznym: M. Zabierowski, „O pewnym programie badawczym w kosmologii i kosmogonii”, Z Zagadnień Filozofii Przyrodoznawstwa i Filozofii Przyrody VII (1985), 69-155. 19 132 Obiektywizm i subiektywizm w ocenach estetycznych i naukowych Ocena estetyczna zaś jest ogólna, nie jest lokalna w sensie empirycznym; jest w szczególny sposób uniwersalna - globalna. Specyficznie rozumianą lokalność uzyskać można zatem nie w oparciu o lokalność empirycznych właściwości przedmiotów, lecz w oparciu o lokalność właściwości neurocybernetycznych umysłu każdego podmiotu, który dokonuje oceny estetycznej i w ten sposób przekłada się ona na subiektywizm oceny. Występujące w naukach empirycznych oceny prawdziwości praw lub teorii dokonywane są nie tylko względem obserwowanych jednostkowych faktów lub w sensie logicznym w relacji do odpowiedniej aparatury pojęciowej, ale również w sensie transcendentalnym z pobudek estetycznych. Ze zbioru reguł prawdziwych w sensie obserwacyjnym i logicznym wybierane są te, które są prostsze (ze względu na estetyczną jedność rzeczywistości), precyzyjniejsze (ze względu na estetyczną spójność z rzeczywistością) i bardziej uniwersalne (ze względu na estetyczną harmonię czy symetrię z całą rzeczywistością)21. Ta ocena prawdziwości nie jest w naukach empirycznych traktowana jako subiektywna lecz pragmatyczna22. Podstawowe narzędzie formułowania praw tzw. empirycznych w naukach empirycznych – indukcja - ma charakter twórczy, prowadzi do sądów syntetycznych. Najprostsze stwierdzenia, w których przypisuje się przedmiotom pewne charakterystyki (np. drewniany, brązowy, twardy) i lokalizuje ich zasięg, poddane są także estetycznej kwalifikacji na podobnych zasadach jak prawa (prostota-jedność, precyzja-spójność, uniwersalność-symetria, harmonia). Nie ma bowiem ostatecznie logicznego uzasadnienia przypisywanie zjawiskom i przedmiotom symbolicznych terminów i wyznaczanie dla nich zakresów znaczeniowych. Realność i związana z nią lokalność w naukach empirycznych polega na tym, że przedmiot posiada nieskończoną liczbę możliwych charakterystyk. Podmiot korzysta selektywnie23 tylko z pewnej skończonej ich liczby. W nauce obiektywizm osiągany jest za cenę selektywności, to znaczy - wyboru i izolacji tylko tych charakterystyk, których zasięg może zostać zlokalizowany intersubiektywnie i powtarzalnie na podstawie obserwacji. W estetyce kompletność charakterystyk przedmiotu oceny i ich łączne, nie oddzielne ujęcie uzyskiwane jest za cenę subiektywności oceny. Subiektywność tę określić można jako jedyność, szczególność, brak uniwersalności. 21 T. Grabińska, prace cytowane w przyp. 10. Por. kryteria jakości teorii naukowej w: K. Ajdukiewicz, „Obraz świata i aparatura pojęciowa”, w: idem, „Język i poznanie”, t. 1, przeł. F. Zeidler, Warszawa 1985, 175-195. 23 M. Zabierowski, „Dualny charakter różnicowania w świetle uogólnionej zasady Heisenberga”, Episteme 2, (2006), 85-90. 22 133 Zenon Marciniak i Mirosław Zabierowski Inaczej rzecz ujmując, partycypacyjny charakter przedmiotu estetycznego przenosi jedyność i szczególność fragmentarycznego charakteru ujęć rzeczywistości na podmiot, podczas gdy w naukach empirycznych cechy te należą do przedmiotu. Obiekt estetyczny nie zostaje wyodrębniony z obiektu fizycznego. Oba powstają na tym samym poziomie i są skutkiem zastosowania odmiennych perspektyw poznawczych – tak można tłumaczyć sens stosowanego w fenomenologii pojęcia obiekt estetyczny. Obiekt estetyczny i empiryczny (fizyczny) wyodrębnione są w odmienny sposób na poziomie ontologii. Z punktu widzenia przyrodniczego obiektywizmu próba „stopniowania”, to jest nadawania co najmniej dwubiegunowego charakteru wartościom estetycznym i przypisywania ich konkretnym obiektom, prowadzić może do sprzecznego logicznie24 występowania w jednym obiekcie wzajemnie wykluczających się cech, np. równocześnie jednolity i rozbity, uporządkowany i chaotyczny, piękny i brzydki. Można określić cechy obiektu architektonicznego (nie w sensie empirycznym) jako tworu pojęciowego (teoretycznego), ale nie da się ich w sposób tzw. ścisły, obiektywny przyporządkować do obiektu przyrodniczego, będącego podstawą zjawiskowego istnienia przedmiotu architektonicznego. Streszczenie: Przedstawiony jest problem obiektywności versus subiektywności oceny estetycznej obiektu architektonicznego, który jest zarazem przedmiotem nauk empirycznych, jak i przedmiotem estetyki. W związku z tym dyskutowany jest problem globalnego i lokalnego ujęcia obiektu, a co za tym idzie relacji część-całość. Rozważane są pary pojęć globalny-lokalny oraz powszechny-szczegółowy w odniesieniu do oceny estetycznej i opisu naukowego. Słowa kluczowe: partycypacja, jedność, warunki brzegowe, podmiot a przedmiot, dwubiegunowość ocen estetycznych 24 W tym przypadku logika dwuwartościowa jest niewystarczająca. 134 Stanisław Kazimir EPISTEME 4/2007 s.135-146 ISSN 1895-4421 W KIERUNKU METODOLOGICZNEJ KWALIFIKACJI TEZ KRAKOWSKIEJ NEUROCYBERNETYKI ON THE METHODOLOGICAL QUALIFICATION OF CRACOWIAN NEUROCYBERNETICS THESES Abstract: The state of advancement of the Polish humanities and its thought cannot be evaluated through foreign scientific criteria. The value of Polish humanities should first be recognized in their own system. We indicate that the original and exceptional neurocybernetic theory of Jan Trąbka can be anlysed and recognized through e.g. anthropic approach. Key words: cybernetic regulativity, Trąbka’s Dog, humanist psychology W nauce polskiej, w wielu kierunkach, badania są bardziej zaawansowane i z powodu tego poziomu nie pasują one do norm, paradygmatów, sztywnych standardów przyjętych w świecie, nie poddają się klasyfikacji przyjmowanej z zewnątrz. Z drugiej strony niektóre z tych badań polskich pozwalają lepiej zrozumieć inne polskie badania i odnieść je, bez pomocy importowanych szablonów, a często wbrew im, do szerszej bazy pojęciowej. Na pewno jest tak, że w nauce polskiej rozwijają się głównie badania teoretyczne, weźmy choćby nowe książki filozofów kultury, często polonistów, historyków. Nie twierdzę, że we wszystkich książkach przedstawiają oni zagadnienia naukowe na takim poziomie jak w innych swych pracach, ale przecież żaden profesor humanista nie ma takiego obowiązku, aby ciągle tworzyć (światu) poziom wyższy, aniżeli dopuszczalny w (apotezowanych) standardach – do których dopasowało się niejedno pismo, a przyjmowanych przez nas z zewnątrz – choćby z tego powodu, że nasz entuzjazm do przyjmowania standardów z zewnątrz 135 Stanisław Kazimir krępuje każdą myśl poza ten standard wykraczającą, krępuje na zasadach znanych już z mechaniki wolnego rynku: przeinwestowanie jest tak samo groźne jak niedoinwestowanie. Dlatego na poziomie instynktownym, albo tylko prelogicznym, profesorowie pragną unikać konfliktu z paradygmatami i są tym samym zmuszeni działać na zbiorze w istocie miary zero, czyli są zmuszeni pozostać w gorsecie standardu już ukształtowanego i obowiązującego paradygmatu, a tym samym myśleć samym standardem i dla przetrwania dostosować się do standardów, a tylko czasami do przez siebie przezwyciężanych standardów. Śląska szkoła naukowa Stefana, a wcześniej Stanisława, Zabierowskich reprezentuje np. ten typ nauki, na który można liczyć bez łaski zewnętrznych darczyńców, a jego efektywność jest nieporównanie większa (zwłaszcza w stosunku do nakładów) aniżeli średnia efektywność nauki zachodniej i się za nią wlokącej tej części nauki polskiej, która pochłania większość środków kapitałowych (aparaturowo-laboratoryjnych) i ogranicza, a nawet uniemożliwia lepszy rozwój tych programów naukowych, które znacznie przewyższają dokonania standardowe. Nauka w Polsce nie może powielać wzorców krajów finansujących badania właściwie głównie wskutek przyjęcia zadania militarnej kontroli nad światem. Obserwowane od szesnastu lat zalecane nauce polskiej swoiste mieszanie ‘bokserów wagi piórkowej z wagą ciężką’ jest nieetyczne i zdradza nikłe zdolności do zarządzania nauką. Trzeba sobie zdać sprawę, że dla rozwoju nauki decydujący jest poziom – w następującym sensie. Dzięki temu względnemu (wobec najlepszych standardów) zaawansowaniu jednych naszych dyscyplin naukowych, na przykład nielaboratoryjnej fizyki logistycznej, można łatwiej zrozumieć na pozór zupełnie inne bardziej (wobec najlepszych standardów) zaawansowane, które podobnie jak pierwsze z powodu swego poziomu nie pasują do norm przyjętych z importu myśli, a których z tego powodu nie można nawet zaklasyfikować. Jeżeli jakaś polska dyscyplina X, jest już na takim poziomie, że wykracza poza szablon z zewnątrz, choćby i dumnie obnoszony przez ostatnie szesnaście lat, to ratunek dla niej przychodzi z wysokiego poziomu drugiej dyscypliny Y polskiej, a nie z tej samej dyscypliny poddanej rygorom zewnętrznym. O ile z jednej strony widoczne jest osamotnienie wielu polskich szkół naukowych, spowodowane ich nadmiernym poziomem, to z drugiej strony niektóre z tych badań polskich pozwalają lepiej zrozumieć inne polskie badania i odnieść je, bez pomocy importowanych szablonów, a często wbrew im, do szerszej bazy pojęciowej. Powstaje w ten sposób sprzężenie 136 W kierunku metodologicznej kwalifikacji tez krakowskiej neurocybernetyki zwrotne dla wysokiego poziomu nauki polskiej, które należałoby rozbić, aby sprzęgane elementy osiągnęły standardy dostosowawcze. Twierdzę, że: 1) Nowe perspektywy w klasyfikacji nauk o mózgu otwiera wycinkowy autorski przegląd wybranych osiągnięć Zakładu Biocybernetyki Akademii Medycznej w Krakowie, obecnie Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. 2) Prace Jana Trąbki można rozpatrywać w kontekście teorii pomiaru, antropizmu, realizmu, instrumentalizmu. 3) Być może warto jest pójść w kierunku metodologicznej identyfikacji i klasyfikacji różnych wybranych programów i tez krakowskiej neurocybernetyki gwoli umożliwienia dalszego jej rozwoju (przez eliminację wyobcowania) i przez stworzenie środowiska (niszy naukowej) i mechanizmów samorozpoznawania się podobnie oryginalnych i twórczych koncepcji. Aby zarysować taki merytoryczny program wskażę na wybrane cytowania niektórych programów krakowskiej neurocybernetyki. Nie oznacza to, że nauka polska nie jest efektywna w stosunku do nauki kultury dosłownego konkretyzmu1 w dziedzinie kruszarek, pojazdów opancerzonych, wirników, pomp, spychaczy, lokomotyw, korbowodów, rozrządów, przekładni itd., lecz jedynie, że nauka polska nie aspiruje do sfinansowania siebie na rachunek koła zębatego utrzymania podległości nawet całych narodów, choćby metodą filantropii i niesienia łuczywa postępu technologicznego drogą nacisków militarnych. 1 Por. np. M. Zabierowski, „Od nauki do metafizyki”, PWN, Warszawa-Wrocław, 1998; idem, „Uniwersalizm i kopernikanizm a realizm konkretystyczny w fizyce”, Questiones I (2002) 181-188. 137 Stanisław Kazimir I. Odnośniki i konteksty odniesień do tekstów Jana Trąbki w pracy Mirosława Zabierowskiego – „Regulatywność cybernetyczna w sensie Jana Trąbki a negocjacje. Mity a cybernetyka w teorii negocjacji (Dwa rodzaje teorii negocjacji a problem faktów w cybernetyce)”2 1) Odniesienia biologiczne, także do teorii J. Trąbki. W pracy czytamy3: „Studium moje z jest z pogranicza biologii, będzie dotyczyć braków w teorii negocjacji, uchybów, na które pośrednio – moim zdaniem – J. Trąbka zwraca uwagę w swej cybernetyce”.4 2) Odniesienie do zagadnienia teorii pomiaru: „Teorię Trąbki zaliczam do teorii błędów”. 3) Odniesienia do problemu stochastyczności: „Jego [ojca Józefa Marii Bocheńskiego] rozumienie stochastyczności nie wyposaża Natury w istotnie nowe elementy, dlatego bliższe nam będzie odwołanie się do cybernetyki – stochastyczności bardziej w sensie Trąbki niż Bocheńskiego, do stochastyczności cybernetycznej, takiej, która jest bardziej związana z neurocybernetyką”5. 4) W rozważaniach o potrzebie teorii faktów, w kierunku wykorzystania aparatury pojęciowej J. Trąbki: „Po to wszystko to piszę, aby podkreślić definiowalność (interpretowalność) przeczucia Jana Trąbki, ukazać złożoność faktu („punktu”), jego strukturę subtelną (skłonność ze środowiska, które jest z kowariantności)” .6 „Nie trzeba nikogo przekonywać, że cybernetyczna koncepcja świata jest nowatorska, o tym się możemy przekonać z książek J. Trąbki, i choć jest dla umysłu pospolitego trudna, jednak 1. daje zrozumienie faktów, inne niż potoczne, szersze ich ujęcie; 2. pozwala na: a) ocenę zjawisk i procesów społecznych, b) prognozowanie stanów rzeczy społecznych”.7 5) Rozważania nad reinterpretacją pojęcia prawdy: „Regulatywne pojęcie prawdy jest znane właśnie w cybernetyce (rzecz jasna chodzi o cybernetykę Jana Trąbki, którą ośmielamy się tu zinterpretować w kategoriach kopernikańskiej ewaluacji)” (...) „Miałby więc rację J. Trąbka, gdy fakty odjednorodnia i prawdę chce inaczej postawić”. 2 Idem, „Regulatywność cybernetyczna w sensie Jana Trąbki a negocjacje. Mity a cybernetyka w teorii negocjacji (Dwa rodzaje teorii negocjacji a problem faktów w cybernetyce)”, w: „Modelowanie Cybernetyczne Systemów Biologicznych”, CM UJ i AGH, Kraków 2000, s. 397-402. 3 Ibidem., s. 397 – ten i następne cytaty. 4 Por. J. Trąbka, „Neurocybernetyka”, Kraków 1994, s. 34 -36. 5 Zabierowski, „Regulatywność...”, op. cit., s. 398. 6 Ibidem, s. 401. 7 Ibidem, s. 400 – ten cytat i następne. 138 W kierunku metodologicznej kwalifikacji tez krakowskiej neurocybernetyki 6) Problem wykorzystania teorii Trąbki: „Gdy Trąbka mówi, że idzie tu o praktykę, a nie o prawdę, to jest jednak daleki od autorów podręczników z teorii negocjacji, którzy tworzą coś w rodzaju natrętnego katalogu schematów kindersztuby, z całkowitym zaniedbaniem cybernetyki”. II. Odniesienia do tekstów J. Trąbki w: M. Zabierowski, „Kosmografia i antropizm”8 7) W ocenie ortodoksji podejścia cybernetycznego u J. Trąbki: „Jan Trąbka naruszył zasady cybernetyczne, lecz pozostał w zgodzie z heurezą cybernetyczną, nadal kieruje się doświadczeniem cybernetycznym”.9 8) W krytyce prądów postmodernistycznych: „Jan Trąbka, który zwalcza destrukcjonizm J. Derridy, łamie zwykłą atomowość indywidualnego i sięga po rozmas fraktalny, nie zaś bezkształtny, amorficzny ylemowski proch”.10 III. Cytaty z dysertacji doktorskiej Jana Ratajczaka (promotor: Mirosław Zabierowski)11 9) W rozważaniach o gnozie: „Świadomość gnostyczną współcześnie najlepiej bada krakowski neurolog Jan Trąbka” (...) „Odmienne ujęcie problematyki gnozy prezentuje J. Trąbka: patrz J. Trąbka, Natura objawia swą moc, Kraków 1993” (...) „Poznaniu gnostycznemu wiele uwagi poświęcił polski lekarz Jan Trąbka: patrz J. Trąbka, Natura objawia swą moc, Kraków 1993.”12 10) W rozważaniach koncepcji świadomości: „W książce: J. Trąbka, Natura objawia swą moc, Kraków 1993, krakowski neurolog stanowczo odcina się od hipotezy, że świadomość może objąć wszystkie akty psychiczne. Uważa on, że świadomość jest gradacyjna i wykazuje różne stopnie uświadomienia. Stanowisko to uzasadnia badaniami z zakresu neurofizjologii. Np. słyszeniu dźwięku nie musi towarzyszyć świadomość słyszenia go, przeciwnie: świadomość słyszenia dźwięku nie jest potrzebna neurologicznej aparaturze słyszenia, która słyszenie to przetwarza bez udziału świadomości”13. 8 Por. M. Zabierowski, „Kosmologia i antropizm”, Miscellanea Philosophica, 3 (5) (1998) 209-248. Ibidem, s. 211. Ibidem, s. 212. 11 Por. rozprawa doktorska: J. Ratajczak, „Podstawy koncepcji człowieka w psychologii humanistycznej”, Wrocław 2000. 12 Ibidem, s. 195, 124, 110. 13 Ibidem, s. 172. 9 10 139 Stanisław Kazimir IV. Odniesienia w audycjach naukowych do osiągnięć Jana Trąbki14 11) W rozważaniach o problemach kopernikanizmu nawiązanie do cybernetyki w rozumieniu J. Trąbki15. 12) W przedstawianiu problematyki: „Kosmos i mikrokosmosy w Polsce i na świecie” podkreślenie roli teorii J. Trąbki dla filozofii człowieka16. 13) W przedstawieniu problematyki „Wielkie systemy społeczne a mikrokosmosy” podkreślenie roli teorii Jana Trąbki w filozofii systemów społecznych i ukazanie kulturowych korzeni teorii J. Trąbki17. 14) W przedstawieniu problematyki języków sztucznych wskazanie na kulturotwórczą rolę teorii Trąbki, także w kontekście rozwoju języków komputerowych i Internetu18. 15) W omawianiu zagadnienia dochodzenia do prawdy odwołanie się o kulturowej podstawie prawdy w Neurocybernetyce J. Trąbki.19 V. Odniesienia do koncepcji J. Trąbki w książce M. Zabierowskiego, „Wszechświat i wiedza”20 16) Cytowana jest praca J. Trąbki „Mózg a świadomość”21 przy przedstawianiu problemów sceptycyzmu poznawczego, który tkwi u podstaw podziału bytu na świat obiektów fizycznych i myśl, w sprawie świadomości, a także własnej teorii Zabierowskiego antropizmu, przeciwnej zachodnim zasadom antropicznym. VI. Odniesienia do koncepcji J. Trąbki w książce M. Zabierowskiego „Wszechświat i metafizyka” 17) Motto do rozdziału II.1.1.1. „Dwoistość bytu i poznania w fizyce” pokazujące stanowisko J. Trąbki w sprawach obiektywności: „Większość przedstawicieli nauki, nie wyłączając neurofizjologów, opowiada się za dualizmem, wprawdzie nie w czystym wydaniu R. Descartesa, ale za tzw. kartezjańskim teatrem”22. Rozdział ten nawiązuje do rozumienia prawdy w nauce, podziału nauk, strukturalizmu i uniwersalizmu w ujęciu autora, istoty kanonu badań przyrodniczych, krytyki kartezjanizmu, Trąbkowej krytyki rozpowszechnionej w nauce współczesnej koncepcji dualizmu. Przedstawione jest tu także przeniesienie 14 Audycje M. Zabierowskiego w Radiu „Rodzina”, Wrocław. Ibidem, listopad 2000. Ibidem, styczeń 2001. 17 Ibidem, marzec 2001. 18 Ibidem, kwiecień 2001. 19 Ibidem. 20 Por. M. Zabierowski, „Wszechświat i wiedza”, Ofic. Wyd. Polit. Wrocł., Wrocław 1994, s. 36 i 133. 21 Por. J. Trąbka, „Mózg i świadomość”, Kraków 1983. 22 Idem, „Neurocybernetyka”, op. cit. 15 16 140 W kierunku metodologicznej kwalifikacji tez krakowskiej neurocybernetyki antykartezjanizmu J. Trąbki na zagadnienie matematycznej sprawności fizyki, matematyczności fizyki, pokrewieństwa fizyki z matematyką. 18) Przywołanie badań J. Trąbki w odniesieniu do interakcji poznawczych między „ja” i „światem”: „Krakowski uczony, pracujący na skrzyżowaniu techniki i psychologii, Jan Trąbka w swej neurocybernetyce podkreśla, że dualizmu nie wyrzeknięto się nawet w neurologii”23. Wypowiedź ta zanurzona jest w rozważaniach o aspiracjach poznawczych różnych dyscyplin, o zagadnieniu wzoru i celu opisu – w kontekście filozofii Poppera, o fenomenologii w wydaniu o. Józefa Marii Bocheńskiego, o powtarzalności i obiektywizmie. Osiągnięcia J. Trąbki są odnoszone do M. Zabierowskiego paradoksu ludzkiego zaburzenia harmonii przyrody, teorii prawdopodobieństwa i pomiaru. 19) W rozwinięciu koncepcji J. Trąbki w kontekście koncepcji autora, że: „pomiarowość zakłada pewną nebularyzację i odniesienie do umysłu”24. 20) Odniesienie do stanowiska J. Trąbki w sprawie kwalifikacji teorii Prigogine’a: „Nasza ocena teorii laureata Nagrody Nobla jest zgodna z oceną tego wyczynu daną przez Jana Trąbkę w Neurocybernetyce. Dlatego propozycję Noblisty traktujemy jako szkic, i słowo ‘teoriopoznawczy’ nie zostało użyte przypadkowo. Podobnie jak w mechanice kwantowej, tak i u Prigogine’a pojawiła się konieczność interpretacji antropicznej, tym razem – drugiego prawa termodynamiki”.25 21) W omawianiu założeń kosmologii empirycznej Bocheńskiego, obserwacji, dualizmu, wiedzy, kosmologii antropicznej M. Zabierowskiego.: „Samo to zestawienie warunków czasowych, czyli brak równoległości i jednoczasowości przekreślałoby możliwości realnego współdziałania zespołu mózg-umysł. To dualistyczne stwierdzenie oceniam także jako relikt po dawnym filozoficzno-magicznym myśleniu”.26 22) Przy omawianiu stosunku teorii J. Trąbki do fenomenologii Bocheńskiego, uściślania nauk ścisłych, np. w zdaniu: „Niech więc czytelnik nie sądzi, że J. Trąbka źle się odnosi do filozofii, humanizacji fizyki i techniki, ergo uściślania nauk ścisłych” (...) „nie jest on przeciwnikiem filozofii, zwłaszcza – ku mojemu zaskoczeniu – polskiej szkoły filozofii pomiaru, eksperymentu, fizyki i techniki, obserwacji w astronomii i astronomii, obserwatora w kosmologii i kosmologii, lecz jest on niechętny wszelkiej magii, uprawianej nachalnie popularyzacji astronomii i kosmologii, które wraz z narzuconym marksizmem wschodnim, kontrolowanym przez ciągi niechętne 23 Zabierowski, „Wszechświat i metafizyka”, op. cit., s. 49. Ibidem, s. 62. Ibidem, s. 76 i przypis 24.: „J. Trąbka, Świadomość na wokandzie naukowej, w rozdziale pt. Świadomość, s. 213.” 26 Trąbka, „Neurocybernetyka”, op. cit., s. 213 , cytowanie w: Zabierowski, „ Wszechświat i metafizyka”, op. cit., s. 80. 24 25 141 Stanisław Kazimir prawdzie i prawdziwej wiedzy, i zachodnim, kontrolowanym przez inne korporacje materialistyczne, zniszczyły prawdziwą filozofię”.27 23) W rozdziale pt. „Rzeczy kosmiczne i antropizm” przy omawianiu metakoncepcji M. Zabierowskiego cybernetyki J. Trąbki przedstawionej w „Natura objawia swą moc”28, m. in. : „Nie ulega wątpliwości, że tylko cybernetyk mógł w ten sposób cybernetykę przedstawić – nikt inny do tego nie byłby zdolny.” 29 24) W interpretacji osiągnięć J. Trąbki w cybernetyce, w związku z rozwinięciem postawionego przez Trąbkę problemu części i całości, biogenezy, archetypów fragmentaryzowania i nie uznawanej przez Trąbkę metody fragmentaryzowania, dzielenia, a także zagadnienia pamięci według Trąbki30. 25) W rozważaniach nad antyalternatywnością poznawczą J. Trąbki: „Powiedziałbym, że w książce Trąbki więcej jest z zespalania niż z ziemi edomskiej, która musiała przeminąć na podobieństwo iskier przy kowaniu żelaza”31. A także w związku z zagadnieniami idei regulatywności i cybernetycznej systemiczności32. 26) W rozdz. „Pies Jana Trąbki”, w którym M. Zabierowski wprowadza pojęcie „Pies Trąbki”, aby podkreślić ważność problemu Trąbki: Jak inteligencja nie potrzebuje rozumu ludzkiego. Taką funkcje Psa Trąbki pełni krytyka w nauce, pojmowana immanentnie i antropicznie. Atoli trzeba zauważyć, że: „Naukowcy są wystawieni na pokusę lekceważenia poglądów Poppera, są rozżaleni, że ci, którzy mówią o krytyczności, nie podają zestawu kroków, jak być w nauce krytycznym?” (...) „A jednak, choć nie można się wylegitymować metodą krytyczną, w nauce jest obecny krytycyzm... Cóż to znaczy? Na każdym niemal kroku pies dostarczał Jankowi dowodów na to, że aby zachować się inteligentnie, wcale nie trzeba mieć ludzkiego rozumu, twierdzi Jan Trąbka.”33 Pies Trąbki ma więc metaforyczne odniesienie do immanentnego rozumienia krytyki, modeli krytycyzmu, operacjonizmu. 27) W rozdz. „Podwójne oblicze metody”, w rozważaniach na temat czy pomimo rozwoju nauki może występować regres myśli? Rzecz dotyczy kwestii zniekształcania prawdy a metody naukowej, teorii metod naukowych..34 28) W rozdziale pt. „Głębsze przyczyny i kosmologiczne meritum w kosmologii Bondiego”, w którym rozwija się problemy kulturowych reliktów w nauce, 27 Ibidem, s. 81. Por. J. Trąbka, „Natura objawia swą moc”, Kraków 1993. Zabierowski, „Wszechświat i metafizyka”, op. cit., s. 86. 30 Ibidem, s. 87. 31 Ibidem, s. 88. 32 Ibidem, s. 116 i 165. 33 Ibidem, s. 149 - 155. 34 Ibidem, s. 155 – 163. 28 29 142 W kierunku metodologicznej kwalifikacji tez krakowskiej neurocybernetyki znaczenia kultury procedur i alternatywności dla problemów opisu, wyjaśniania i metody w nauce.35 29) Motto do rozdz. pt. „Trzy poziomy, które wyróżnia się w Kosmologii”, w którym znajduje się rozwinięcie M. Zabierowskiego teorii Bondiego oraz poruszane jest zagadnienie ukrytych warstw teorii naukowych, w tym przypadku Bondiego.36 30) W rozważaniach o automatyzmie w nauce w prezentowaniu kształtowania się (architektury) rzeczy, o ontologii organizmów, fizykalizmie, o rodzajach (rzędach) twierdzeń naukowych, redukcjonizmie i podejściu Trąbki do tych problemów37: „...skąd inżynierom – technikom przyszło do głowy, aby zacną instytucję psychobiologiczną – inteligencję - przezwać sztuczną”.38 31) W zagadnieniach gnozyjnej jedności natury, ontologii liczby, rzeczy, konkretu i koincydencji wielkich liczb, kulturoznawczych i antropologicznych39. 32) W dalszych rozważaniach o Psie Trąbki, który jest anty-psem miriadów fizykalistów, w tym możliwego, tzn. prymitywnie rozumianego, psa według kanonu np. H. Bondiego, który ma świat za domenę fizyki atomów (małych rzeczy). W powiązaniu z problemem wiedzy ukrytej, poziomów ukrytych i pytaniem: Czy rzeczy też mogą się ‘buntować’, czy tylko psy?40 VII. Odniesienia do koncepcji J. Trąbki w książce M. Zabierowskiego, „Status obserwatora w fizyce współczesnej”41 33) W krytyce mechanicystycznego i materialistycznego nurtu w fizyce. Pojawienie się w fizyce antropomorficznych prób rozwiązania nabrzmiałych problemów interpretacyjnych dostarczyło argumentów krytycznych wobec tych poglądów, które zakładają, że: „świadomość nie istnieje, że to tylko konstrukcja słowna, za którą nie stoi żadna rzeczywistość”42. VIII. Odniesienia do koncepcji J. Trąbki w artykule: J. Ratajczak i M. Zabierowski, „Psychologia w drugiej połowie XX w. Geneza i liderzy psychologii humanistycznej”43 35 Ibidem, s. 240. Ibidem, s. 241, motto pochodzi z: J. Trąbka, „Gnoza a nauki neurologiczne”, Kraków 1997. Ibidem, s. 271. 38 Trąbka, „Gnoza a nauki...”, op. cit. 39 Zabierowski, „Wszechświat i metafizyka”, op. cit., s. 277-278. 40 Ibidem, s. 289. 41 Por. M. Zabierowski, „Status obserwatora w fizyce współczesnej”, Wyd. Polit. Wroc., Wrocław 1990. 42 Por. J. Trąbka, „Mózg a świadomość”, Kraków 1993, s.12. 43 Por. J. Ratajczak, M. Zabierowski, „Psychologia w drugiej połowie XX w. Geneza i liderzy psychologii humanistycznej”, Archeus 2 (2001), 89-98, s. 93. 36 37 143 Stanisław Kazimir 34) Argumentacja za oryginalnością polskiego nurtu psychologii humanistycznej, do którego ma również wkład J. Trąbka, także w wyniku jego doświadczenia terapeutycznego: „Związek ten [psychologii humanistycznej z psychoterapeutycznym doświadczeniem] daje się zupełnie wyraźnie zrekonstruować. W naszych badaniach wielokrotnie okazuje się, że psychologia humanistyczna ma swą własną, oryginalną praxis, w konfrontacji z którą buduje i falsyfikuje swe teoretyczne tezy. Uważamy, że psychologia humanistyczna jest w pełni zaangażowana w problematykę egzystencji współczesnego człowieka, że daje się ją zrekonstruować w ten sposób. Daleka jest od martwej, czysto gabinetowej spekulacji. Przykładem może być Jan Trąbka, którego zaawansowane teorie są tak bogate, że na pierwszy rzut oka wydają się być spekulacją gabinetową – a tymczasem są to teorie wywodzące się z samego życia, z jego obserwacji. Ważne jest to dlatego, ponieważ chodzi nam o terapię oraz pragmatyczną stronę naprawy człowieka.” IX. Odniesienia do koncepcji J. Trąbki w artykule: M. Zabierowski i J. Ratajczak, „Problemy teorii wartości. Obiektywność wartości w psychologii humanistycznej”44 35) W rozdziale o psychologicznej interpretacji kategorii potrzeby: „Maslow, w przeciwieństwie do szkoły wrocławskiej, kategorię potrzeb wiąże ze światem przedrefleksyjnych popędów. Potrzeby, wedle słynnego amerykańskiego psychologa, to immanentne motywy i impulsy bezgranicznie i ściśle powiązane z organizmem. W psychologii humanistycznej utarł się zwyczaj wiązania potrzeb z biologicznym podłożem, co jest związane z kulturą konkretyzmu, ideologią wyboru, wolności człowieka, który się sam stwarza i naśladuje Kreatora – sam z siebie. Maslow przypisuje potrzebom charakter intencjonalny. Dodajmy jednak, że na temat intencjonalności można mieć inne zdanie, aniżeli to sobie amerykańscy psychologowie humanistyczni w ogóle wyobrażają, i w Polsce te inne rozumienia intencjonalności są dobrze znane, istnieje np. interpretacja antropiczna, kosmologiczna, wolitywna, teorio-cybernetyczna w ramach neuro-cybernetyki Jana Trąbki.”45 A także w sprawie obrony amerykańskiej psychologii metodą rekonstrukcji46 oraz w sprawie społecznego kontekstu psychologii: „Twierdzimy, że całe spektrum pożądań ludzkich nie ma pokrycia w obiektywnie istniejących potrzebach, a wiele jest nawet z nimi sprzecznych. Badacze cywilizacji zysku wiedzą, że w społecznej opinii, która jest kulturowo uwarunkowana przez określony system wartości, świadomość potrzeb ulega licznym mistyfikacjom i odkształceniom /.../ Prowadzi to do powstania lęków, neuroz i najbardziej 44 Por. M. Zabierowski, J. Ratajczak, „Problemy teorii wartości. Obiektywność wartości w psychologii humanistycznej”, Archeus (2001) 99-118. Ibidem, s. 103. 46 Ibidem, s. 105. 45 144 W kierunku metodologicznej kwalifikacji tez krakowskiej neurocybernetyki szkodliwych osobowościowych aberracji. Prowadzimy antropologiczne badania nad hazardyzacją. Analizujemy pojęcie prawdopodobieństwa subiektywnego. Nasze wyniki pozwalają nam krytykować i poprawiać (uhumanistycznić) psychologię humanistyczną. Naszym zdaniem, kapitalistyczna hazardyzacja nie odpowiada ludzkiej osobowości; prowadzi do powstania lęków, neuroz, narcyzmu, depresji, samobójstw, ksenofobii, tolero-ignorancji, kleptomanii, narkomanii, przestępczości, zaburzeń, które nazwaliśmy etosem gwałtowności i konkretności nie na miejscu. Wielu badaczy (Dąbrowski, Widseth, Trąbka) twierdzi, że neurozy nie są tak szkodliwe, jak inne choroby.”47 A) Cytowania koncepcji Jana Trąbki w kontekście teorii Antoniego Kępińskiego 36) W artykule M. Zabierowskiego - „Model człowieka dwóch warstw. Jednostka monstrualna a społeczeństwo uzwarcone. W kierunku naturalizowania esencjalizmu Jana Trąbki”48. W odniesieniu Kępińskiego światopoglądu do zasad Trąbki, zwłaszcza łamiących to, co lokalistyczne i przyczynowe, w odniesieniu do Neurocybernetyki J. Trąbki aktywności esencyjnej, jednostki jako punktu osobliwego, uzwarcenia bytu esencjalnego, z natury nielokalnego; w zagadnieniu schizofrenii a deregulacji jądra aktywności, pamięci karmicznej a esencyjnej: „Rachmistrz z Krakowa, Karol Kozieł, mistrz mechaniki nieba, opowiadał, że są tylko jednostki, nie ma żadnego innego bytu społecznego. Stanowisko takie byłoby całkowicie przeciwne cybernetycznej wykładni Jana Trąbki”. 37) W artykule S. Kazimira, „Problem kształtowania osobowości. Tajemnica osobowości schizofrenicznych w kontekście cybernetyki Jana Trąbki. Wyprawa do Kępińskiego przez zwrotnik regulatywnej teorii prawdy”49, w interpretacji Kępińskiego „Psychopatologia nerwic” w ramach koncepcji Trąbki, np.: „Wtedy ludzki obłok kolapsuje – do punktu (piku), przekształca się w atom, monolityczny konkret, który dla krakowskiego mistrza cybernetyki jest nieznośnym rudymentem myślenia każonego, powiedzmy, błędem konkretności nie na miejscu. Krakowski cybernetyk pośrednio ostrzega nas przed ściąganiem ludzkiego obłoku do punktu (monolitu), owa stałą tendencję protestanckiego maksymalizowania zysku, czyli swoistego widzenia bytu przez pryzmat kwantyfikowania egzystencjalnego”50 47 Ibidem, s. 108. Por. M. Zabierowski, „Model człowieka dwóch warstw. Jednostka monstrualna a społeczeństwo uzwarcone. W kierunku naturalizowania esencjalizmu Jana Trąbki”, w: „Modelowanie Cybernetyczne Systemów Biologicznych”, Wyd. CM UJ i AGH, Kraków 2000, s. 93-96. 49 Por. S. Kazimir, „Problem kształtowania osobowości. Tajemnica osobowości schizofrenicznych w kontekście cybernetyki Jana Trąbki. Wyprawa do Kępińskiego przez zwrotnik regulatywnej teorii prawdy”,. w: „Modelowanie Cybernetyczne Systemów Biologicznych”, Wyd. CM UJ i AGH, Kraków 2000, s.309-313. 50 Ibidem, s. 310. 48 145 Stanisław Kazimir W odniesieniu genezy schizofrenii do kontekstu regulatywności Trąbki, do ruchów społeczno-politycznych w Polsce kontra cywilizacji zysku, problemu faktu („punktu”), skłonności, amorficzności, aktów psychicznych, świadomości gradacyjnej, stopni uświadamienia, kopernikanizmu, sceptycyzmu poznawczego, antropizmu, np.: „Adaptacja do piku oznacza kolaps modalności, czyli likwidację potencjalności połączeń. Klaudologia Trąbki degeneruje się wtedy w trajektoryczność liczydłoupodobnioną”. B) Odniesienia do koncepcji Jana Trąbki w kontekście problemu redundancji: 38) W artykule: A. Zieliński – „Neurocybernetyka: metoda i cybernetyka. Neurocybernetyka a instrumentalizm. Metody i sposoby”51, w części poświęconej teorii procedur, redundancji, mikrokosmosom, teorii prawdy, skłonności, antropizmu i może-zon Zabierowskiego, programowi ontologii regulacyjnej: „Jan Trąbka w swej Neurocybernetyce wyróżnia dwie kondycje nauki: kondycję cybernetyczna i przedcybernetyczną”. C) Rozwinięcie teorii Jana Trąbki regulatywności w kontekście teorii prawdopodobieństwa: 39) W artykule: M. Zabierowski, „Czy prawdopodobieństwo jest monolityczne? Uogólniona teoria ciepła. Wszechświat i rzeczy we Wszechświecie”52 : „Jak powiada Jan Trąbka w swej Neurocybernetyce zbytnie umonolitycznienie (ujednorodnienie) pojęć jest przeciwne Naturze”. W innych pracach wymienionych autorów i ich wystąpieniach także obecna jest myśl neurocybernetyczna Jana Trąbki53. 51 Por. A. Zieliński „Neurocybernetyka: metoda i cybernetyka. Neurocybernetyka a instrumentalizm. Metody i sposoby”, w: „Modelowanie Cybernetyczne Systemów Biologicznych”, CM UJ i AGH, Kraków 2000, s. 329-338. 52 Por. M. Zabierowski, „Czy prawdopodobieństwo jest monolityczne? Uogólniona teoria ciepła. Wszechświat i rzeczy we Wszechświecie”, w: „Modelowanie Cybernetyczne Systemów Biologicznych”, CM UJ i AGH, Kraków 2000, 97-110, s. 109. 53 Por. np. wielokrotne odniesienia do koncepcji J. Trąbki na seminariach prowadzonych przez T. Grabińską i M. Zabierowskiego na Politechnice Wrocławskiej: z Teorii Pomiaru, z Nauk Ekonomiczno-Społecznych, z Psychologii, Cybernetyki i Teorii Języka, z Metodologii Nauk Technicznych, Fizyki i Kosmologii, oraz na seminariach w Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. 146 EPISTEME Jan Trąbka 4/2007 s.147-158 ISSN 1895-4421 HISTORIA OBRAZOWANIA MÓZGU Z KRAKOWSKIEJ PERSPEKTYWY 1 HISTORY OF NEUROIMAGING FROM KRAKOW’S POINT OF VIEW W połowie ubiegłego wieku na amerykańskim firmamencie niebieskim błyszczały dwie matematyczne gwiazdy pierwszej wielkości Johna von Neumanna i Norberta Wienera, jakkolwiek albedo pierwszego geniusza przyćmiewało jasnością drugiego. Niemniej G. H. Hardy w swej „Apologii matematyki” z 1967 r. stawiał ich obu na równi w jednym szeregu. Mój dobry los pozwolił mi zetknąć się osobiście tylko z N. Wienerem w 1959 r. Kiedy – jako stypendysta Fundacji Rockefellera – zjawiłem się w Massachusetts Institute of Technology (MIT). Wtedy właściwie przeżyłem rozterkę, bo przypisany byłem do stanowego szpitala Massachusetts General Hospital (MGH) należącego do Uniwersytetu Harvarda jako research fellow. Wybór między leżącym „w górę” rzeki Karola Uniwersytetem a osławionym MIT był trudny, zwłaszcza, że między dwoma uczelniami wyższymi panowały ogromne, aczkolwiek irracjonalne, animozje. Wybrałem obydwie i – całe moje szczęście – w obydwu zostałem serdecznie przyjęty. Już na drugi dzień Moja Szefowa Mary Brazier, Profesor Harvardu i znakomity neurofizjolog poszła ze mną do MIT, i osobiście przedstawiła mnie N. Wienerowi, który już od czasów moich studiów był obiektem powszechnych zainteresowań, bo już wtedy cieszył się światową sławą. I tak zaczęła się moja medyczno-matematyczna sielanka życiowa. Wiener z chęcią przyjął mnie na swój nowy kurs z matematyki, a na pożegnanie wyciągnął rękę – mówiąc mi „Mów mi Norbert”. Wywołało to u mnie szok totalny. Ale jeszcze większego 1 Artykuł jest to poszerzoną wersją rozdziału z książki: J. Trąbka, „Pół wieku cybernetyki w Polsce”, Kraków 2004 147 Jan Trąbka wstrząsu doznałem nazajutrz, gdy znalazłem się na sali wykładowej. Spodziewałem się, że będzie tłok, kto bowiem nie chciałby słuchać wykładu genialnego uczonego. A tu konsternacja na sali było dwóch słuchaczy z Turcji i ja. Gdy profesor wszedł, uważałem za stosowne przypomnieć się i żartem powiedziałem, że „będzie miał dziś audytorium tureckie, ja z matematyki też jestem Turek” (ale N. Wiener, nie „kupił” tego żartu). Nie opuściłem ani jednego wykładu i zdarzyło się ku mojej radości, że byłem jedynym słuchaczem; wtedy odchodziła nie tylko matematyka, ale także neurofizjologia i wiele innych tematów. N. Wiener był kopalnią koncepcji i intuicji stąd pomysłów nowych nie szczędził nikomu, pomimo tak mizernego ich statusu naukowego. Spostrzegłem się w lot, że pomimo blichtru i propagandy medialnej Wiener był intelektualnie osamotniony na uczelni. Dlatego rozmowy i dialogi naukowe przeciągały się. W MGH eksperymentowałem z zakresem fal mózgowych 100-500 Hz, wśród których N. Wiener zaproponował badać auto- i cross- korelacje oraz szukać niezliczonych efektów przyciągania i odpychania. Wtedy jeszcze nie narodziła się koncepcja, aby wśród różnych zakresów częstotliwości elektroprodukcji mózgu szukać średniej prędkości Mes (massless extremals). Według oryginalnej terminologii wienerowskiej, dziś niesłusznie zapomnianej, pulling together and away effects były pierwszymi naukowo stwierdzonymi objawami naturalnej symetrii koherencyjnodekoherencyjnej oraz generalnej zasady zwrotności. Każde sprzężenie zwrotne istota regulacji, wyeksponowane po raz pierwszy przez cybernetykę, traktować należało jako szczególny przypadek generalnej zasady rewerberacji i iteracji, bez których nie byłby do pomyślenia żaden postęp. A ponadto znakiem jawnego sprzeciwu wobec jednokierunkowej zmienności uznawanej przez teorię względności A. Einsteina. I to nie jedynym. N. Wiener był duchem Niezależnym i Niepodległym geniuszem wobec uznanych autorytetów, czego dowodem stało się wręcz prorocze przylgniecie do teorii prawdopodobieństwa Gibbsa i do procesów stochastycznych. A. Einstein nie wierzył w probabilistykę i uważał ją za chwilową niewydolność umysłu człowieka. N. Wiener, który oznaczał się przepastną głębią spojrzenia, pomimo grubych szkieł – krótkowzrocznych, okularów, prawdopodobieństwo traktował jako realną „konsekwencję egzystencyjnego reżymu poznawczego”; żeby coś poznać trzeba wyjść poza obręb natury, przyjąć rolę obserwatora, czyli wyalienować się. Znaczy to: uznać perspektywę, wybrać stanowisko obserwacyjne według subiektywnych upodobań i predylekcji, a przede wszystkim odwołać się do pomocy technicznej aparatury poznawczej. To wszystko musiało skutkować oddaleniem od natury, utratą bezpośredniości oraz możliwością popełniania 148 Historia obrazowania mózgu z krakowskiej perspektywy błędów, które jedynie probabilistyczne prawo było w stanie złagodzić. Tak myślało się w towarzystwie N. Wienera. Ja wcale nie czułem się urażony a wręcz usatysfakcjonowany, gdy stałem się przypadkowym „podsłuchaczem” rozmowy Prof. J. S. Barlowa z Moją Szefową: „Ej, Molly, Jana trzeba odseparować od Norberta, bo gdy się spotkało dwóch fanatyków to sprowadzą nieszczęście i kompromitację”. Prof. J. S. Barlow ostrzegał ludzi wcale nie przez zawiść, ale ze szczerych obaw, że wpakuję Wienera „w kabałę”; bo to był dobry kolega. Oprócz tego J. S. Barlow wzbudzał także u mnie nie ukrywany podziw, jako pomysłowy wynalazca (i wykonawca!) pierwszego dedykowanego neurofizjologicznego komputera „Prometeusza”. (Sam go zaprojektował i skonstruował z dwóch modułów Tektronixa (generatorów pulsu i formy). Informatyka wypączkowała z cybernetyki, której twórcą był N. Wiener – Autor dzieła o „kontroli i komunikacji u zwierząt i w maszynie” („Cybernetics or control and communication in the animal and the machine”, 1948 r.) (1). W istocie rzeczy cybernetyka stanowi najbardziej współczesną formę mechanicyzmu. Wprawdzie o genialnym twórcy zapanowała głucha niemal grobowa – przypuszczam, że sterowana – cisza, ale na przekór losowi świat nie może się obejść bez cyborgów, bez cyberspołeczeństw, czy cyberprzestrzeni. Cybernetyka to wspaniały gmach wiedzy, zbudowany na trzech wspornikach: teorii informacji – pretendującej do zastąpienia epistemologii (filozofii poznania), teorii komunikacji – funkcjonującej jako świadomość oraz teorii maszyn matematycznych: analogowych i cyfrowych. Informatyka powstawała jako synteza teorii informacji i teorii maszyn matematycznych analogowych i cyfrowych – czy komputerów. Playfair L. i Hill S. (2) piszą: „Polski uczony Jan Trąbka przeprowadził badania na mózgach zwierząt, oddzielając za pomocą komputera fale o wysokiej częstotliwości sięgającej do 500 Hz”. Jako jeden z pierwszych pracowałem na komputerach o ogólnym przeznaczeniu do zadań neurofizjologicznych (np. Prometheus konstrukcji J. S. Barlowa) studiując czynność bioelektryczną również u człowieka (3). Pionierską pracę neurofizjologiczną na temat autokorelacji i korelacji krzyżowej, na komputerze wykonała neurofizjolog M. A. B. Brazier z Uniwersytetu Harvarda i Massachusetts Institute of Technology w 1953 r., a potem w publikacji „Zastosowania komputerów w elektroencefalografii” wymieniła również mój zrealizowany pomysł przeszukania elektroprodukcji mózgu w zakresie wyższych frekwencji (4). Wyższe częstotliwości, dla przekazu informatycznego mają większe znaczenie, niż frekwencje niskie, ponieważ zbliżają się do jednostkowych potencjałów iglicowych, czyli 149 Jan Trąbka wyładowań bioelektrycznych pojedynczego neuronu, mieszczących się właśnie w paśmie częstotliwości od 500 do 1000 Hz. W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku rozpoczął się okres automatycznego opracowywania zapisu fal bioelektrycznych mózgu, czyli tzw. elektroencefalogramu (EEG) pomocnego w diagnostyce mózgu oraz w wyjaśnianiu biologicznego znaczenia tego zjawiska. Rozumienie elektroprodukcji mózgu zmieniło się diametralnie po akceptacji hipotezy chaotycznej (która w miejsce rygorystycznego, filozoficznego determinizmu wprowadziła naturalizm uznający także występowanie zjawisk przypadkowych – probabilistycznych). Neurofizjolodzy kliniczni przestali się dziwić, że EEG ma charakter procesu stochastycznego (losowego, dowolnie zmiennego, zależnego od czasu) i „ma” prawo upodabniać się do artefaktowego szumu białego (będącego mieszaniną fal mózgowych o nieprzewidywalnej sekwencji). Aplikacja komputerowych metod statystyki potwierdziła, że probabilistyczne fale mózgowe, niczym falowanie obserwowane na powierzchni morza, faktycznie wyglądające jak niepożądane zakłócenia, są emergencją naturalnego chaosu. Ponadto okazało się, że tu nie myli się ani natura, ani teoria szeregów czasowych (time series) zbudowanych z konkretnych przebiegów bioelektrycznych, ani aparatura do ich komputerowego pomiaru, ale badacze-klinicyści posługujący się fałszywymi hipotezami. Chaos w ujęciu gnozyjnym oddaje największe usługi w psychoneurologii (5), choć obecnie spotyka się już we wszystkich działach medycyny. „Mojej” gnozy nie należy mylić z gnozeologią T. Kotarbińskiego. Światopogląd współczesny powstaje w wyniku poznania naukowego i gnozyjnego. Pierwsze naukowe na poznaniu matematycznym oraz filozoficznym o większej epistemologicznej sile „przebicia” poznanie gnozyjne jako system ciągle otwarty, polega nie na paradygmatach, ale na deliberacji, czyli nieustannym hermeneutycznym namyśle, który integruje każdy rodzaj wiedzy i przez to rodzi prawdziwy postęp. W Würzburgu w 1985 powstało pierwsze w świecie Towarzystwo Naukowe Obrazowania Mózgu w Psychiatrii, w powołaniu, którego brałem udział i którego członkiem jestem do dzisiejszego dnia. W latach 1962-63 uczestniczyłem w pionierskim wykreślaniu pierwszych w świecie map czasowo-przestrzennych mózgu w paryskim szpitalu Sâlpetriere pod kierunkiem A. Rémonda. To mapowanie mózgu, uwzględnia jednocześnie parametry przestrzenne i metrykę czasową. Metryka to znaczy miara stosowana do prostych przebiegów chronologicznych, za pomocą której jak wiemy od czasu R. Poincare’go, nie można niczego przyporządkować w trójwymiarowej przestrzeni, dlatego tu „bezpieczniej” mówić o „para150 Historia obrazowania mózgu z krakowskiej perspektywy metrach”. Wykreślanie izopotencjalnych poziomic na mapie mózgu wymagało rozbudowanego wyposażenia komputerowego, przez co zapoczątkowana została era „wysokiej techniki” (high tech) w medycynie. Z tego właśnie mapowania wyewoluowały obecne metody obrazowania mózgu, będące dalszym krokiem na drodze postępu rozwijanego w duchu gnozyjnym. O gnozyjnym charakterze świadczy możność jednoczesnego rozpatrywania pracy mózgu w kategoriach syntopii i synchronii, przy pomocy których oznacza się punkty związane przestrzennie i czasowo. Owe kategorie wystawiają na ciężką próbę trójwymiarową geometrię Euklidesa, do której gdy dorzuci się jeszcze czwarty wymiar – czas, to powstaje „czaso-przestrzeń”, idea tak abstrakcyjna, że aż pusta. Współczesne obrazowanie odtwarza w sposób jednolity tzn. metodologicznie nierozczepialny naturalne i spójne warunki działalności mózgu. „Naturalne” to wcale nie znaczy – jak się wkrótce okazało – „łatwe” do interpretacji. Zdawało się, bowiem, że dzięki metodom obrazowania spełniły się marzenia filozofów, którzy przyczyn odwiecznych sporów o teorie poznania dopatrywali się w braku bezpośredniego wglądu w procesy mózgowe. E. Kant przypuszczał, że gdyby mógł bezpośrednio obserwować strumień impulsów we włóknach nerwowych jak ryby w potoku lub śledzić przewalania się chmur pojęciowych po nieboskłonie myśli, to nie powstałoby tyle sprzecznych poglądów na temat tego, co dzieje się w mózgu. Okazuje się jednak, iż wielki filozof nie zna się na neurologicznych rybach, jakie płyną potokiem, ani na ptakach lecących pod intelektualnych niebem (6). Cerebroendoskop (fikcyjny wziernik do badania wnętrza mózgu) współczesnego filozofa P. Feyerabenda (7) wykazał dobitnie, że trzeba dodatkowo mieć nie tylko sensualną wiedzę zjawiskową, ale także wnikać w refleksyjne i intelektualne noumeny. Wprowadzone przez E. Kanta terminy fenomen i noumen, oznaczają zjawisko, obiekt zmysłowy oraz odkrywają dychotomię (przedmiot-przedmiot) pojmowania refleksyjnego funkcjonującą tylko w intelekcie, czyli symbolicznie głębsze dno owych zjawisk. W przeciwnym razie niczego nie można by wnioskować o oryginalnym komputerowym obrazie smutnej myśli według M. D. Lemonicka (8) lub o słyszeniu, widzeniu, wypowiadaniu i tworzeniu wyrazów G. D. Fischbacha (9). Po szczegóły metodologiczne odsyłam czytelnika do Rocznika „Okna do mózgu” – (Windows on the Brain). Rocznik ów wydany pod zbiorową redakcją R. A. Zappulli (10) po metaforycznej nieco „dreszczowej” części wyjaśnia, że chodzi tu o „Technologiczne granice neuropsychologii”. 151 Jan Trąbka Rys. 1. Procedowanie mowy (za G. D. Fischbach [9]) Dla kliniki, w aspekcie teoretycznym, jak też diagnostycznoterapeutycznym przełomowe znaczenie miało wprowadzenie w 1972 roku tomografii komputerowej, umożliwiającej nieinwazyjną prezentację struktury mózgu w warunkach zdrowia i choroby. Dalszy ogromny postęp dokonał się dzięki wykorzystaniu jądrowego rezonansu magnetycznego, wywołanego potężnym ogniskowym uderzeniem (szokiem) elektromagnetycznym, badanej struktury mózgowej. To uderzenie wywoływało odwrócenie biegunowości jąder atomów wodoru, rejestrowane przez aparaturę „prześwietlającą” (MR). Równolegle z postępem technicznym postępowało ulepszanie w zakresie komputerowego przetwarzania danych uzyskanych z „prześwietlenia” przy pomocy baterii metod statystycznych. Na tak udoskonalonej bazie technicznej obecnie opracowano szereg sposobów obrazowania mózgu, wśród których na szczególną uwagę zasługuje spektroskopia rezonansu magnetycznego (MRS) umożliwiającego dostęp do poziomu metabolicznego oraz 152 Historia obrazowania mózgu z krakowskiej perspektywy funkcjonalne obrazowanie (fMRI) dające szybki (fast) wgląd w neuronalny – komórkowy aspekt architektury i funkcji mózgu. Uzyskane obrazy mózgu nie pasują do żadnej z dotychczasowych, klasycznych teorii neurofizjologicznych; ani do teorii sieci neuronalnej obejmującej całe utkanie tkankowe ośrodkowego układu nerwowego, ani wreszcie do koncepcji analizatorów zmysłowych, powiązanych z sobą pączkami włókien nerwowych, różnego gabarytu, które tworzą drogi szybkiego ruchu. Najbardziej przydatnym dla tłumaczenia obrazowania wydaje się pogląd o izomorfizmie i izopotencjalności mózgowej, o jednakowej strukturze i jednakowych kompetencjach funkcjonalnych. Pogląd o jednorodności tkanki mózgowej, pozwala przyjąć, że efekt zachowania zależy od całkowitej masy mózgu biorącej udział w produkcji „smutnej myśli” lub w „tworzeniu wyrazów”. Obecnie w interpretacji obrazów mózgu klinicysta – oprócz zgrubnej orientacji w budowie narządu – potrzebnej do diagnostyki rozległych procesów chorobowych – powinien mieć pojęcie o uniwersalnym związku wszystkich części organizmu za pośrednictwem sieci kanalików tubulinowych (tubulina, białko śródkomórkowe tworzące system łączności całego narządu). Z kolei pola morfogenetyczne świadczą o wpływach pozamózgowych, kosmicznych kierujących w sposób nie przewodowy, nie strumieniowy, ale polowy i globalny, wszystkimi własnościami rozwojowymi życia na ziemi, bez uwzględniania kategorii, czy rozmiarów obiektu. Obecnie przyjmuje się, że makrostruktury mogą na polu kondensacji Bosego, w którym sygnały tkwiące w kwanto-falach świetlnych współtworzą makroobiekty np. powodują wykraplanie wody w plazmie gluonowej. To zjawisko kondensacji powstaje pod wpływem światła słonecznego, niosącego nie tylko energię, ale przekazy znaczeniowe (11). Ich uwzględnianie może mieć doraźnie złe konsekwencje. Ale historia nauki uczy, że postęp w zrozumieniu Natury tkwi w rozwoju wiedzy o drobiazgach np. współczynnikach, które na początku przyjmowano dla wybalansowania równania, a z czasem stawały się źródłem inspiracji i mądrości. Obecnie szybki rozwój technologii komputerowej, a zwłaszcza sieciowej, dzięki której można poszczególne jednostki łączyć w klastry, a następnie w gridy, spowodował znaczny wzrost mocy obliczeniowej. Wykorzystując dostępną moc obliczeniową można przetwarzać i analizować wielokanałowe pomiary elektroencefalograficzne wysokiej rozdzielczości – hrEEG (nawet do 512 odprowadzeń). Uzyskane w ten sposób dane można wizualizować w postaci dwu- i trójwymiarowych map przedstawiających rozkład wybranego parametru i pokazujących złożoność widmową sygnału. 153 Jan Trąbka Jako przewodniczący polskiej grupy roboczej WG2 Diagnostics and treatment w europejskim projekcie COST Action B27, Electrical Neuronal Oscillations and Cognition, podczas konferencji w Stambule w 2005 r.2 zaprezentowałem hipotezę dipolową w odniesieniu do autyzmu i zespołu minimalnego uszkodzenia mózgu (MBD). Hipoteza dipolowa po raz pierwszy została zasugerowana przeze mnie na początku lat sześćdziesiątych, gdy analizowałem obraz elektroencefalograficzny w przypadku glejaka wzgórka wzrokowego (13). Rozwinąłem tą hipotezę na przykładzie otiatrycznego zespołu minimalnego uszkodzenia mózgu w latach siedemdziesiątych (14, 15) (patrz rys. 2), a obecnie znajduje ona zastosowanie w przypadku takich zaburzeń jak ADD (Attention Deficit Disorder), HKD (Hyperkinetic Disorder) i ADHD (Attention Deficit Hyperactivity Disorder) (15). Zaprezentowana przeze mnie na konferencji w Stambule hipoteza dipolowa została podjęta przez naukowców z Uniwersytetów w Salzburgu i Tybindze, a ich wyniki badań zaprezentowane na konferencji w Swansea3 (16) (patrz rys. 3, 4). Rys. 2. Rozkład linii pola elektrycznego w dipolu i ruchome osie dipola (za Trąbka i wsp. [13]). 2 Meeting of Society of Applied Neuroscience (SAN) in association with COST B27, Istanbul, 3-4 September 2005 3 Meeting of SAN in association with COST B27, 14th-19th September 2006, Swansea University, Wales. 154 Historia obrazowania mózgu z krakowskiej perspektywy Time-frequency analysis Beamformer source analysis of 35-45 Hz activity Local sources (dipole clusters) into maxima of gamma sources Rys. 3. Zastosowanie hipotezy dipolowej w analizie spektralnej sygnału EEG (za Sauseng i wsp. [16]). Zaawansowane metody obrazowania mózgu przy wykorzystaniu metod matematycznych tj. szybka transformata Fouriera (STFT), dyskretna transformata falkowa (DWT) typu Daubechies i Haar, realizuję obecnie w ramach dwóch projektów europejskich: COST Action BM0601, Advanced 155 Jan Trąbka Methods for the Estimate of Human Brain Activity and Conectivity (NeuroMath) i COST Action BM0605: Consciousness: A Transdisciplinary, Integrated Approach. Badania te obejmują analizę endogennych potencjałów związanych z wydarzeniami poznawczymi (CERP). Szczególny nacisk jest położony na określenie roli składowych poznawczych takich jak załamek P-300 (P3b), które są związane z koncentracją uwagi, a także komponent związanych z analizą semantyczną jak N400, i wskaźnika uwagi selektywnej, jakim jest fala oczekiwania Contingent Negative Variation – CNV. Poddana analizie zostanie również fala niezgodności Mismatch Negativity – MMN (N2a), która jest wyrazem automatycznej aktywności mózgu związanej z wykryciem różnicy pomiędzy wyróżnionym bodźcem a serią identycznych, standardowych bodźców, które go poprzedzają. Rys. 4. Zastosowanie hipotezy dipolowej do wyznaczania źródeł dipoli fal gamma Local Gamma sources (BESA) (za Sauseng i wsp. [16]). 156 Historia obrazowania mózgu z krakowskiej perspektywy Rys. 5. Lokalizacja dipoli w płacie ciemieniowym i skroniowym umieszczona na realistycznym modelu głowy. Na rysunku pokazano tylko 5 z 23 skroniowych i 7 z 23 ciemieniowych lokalizacji dipoli. (za Whittingstall i wsp. [19]). Literatura cytowana 1. Wiener N.: Cybernetics or control and communication in the animal and the machine. J. W Wiley & Sons Inc. New York 1948. 2. Playfair G. Z., Hill S.: Cykle nieba. PIW 1984, s. 366-367. 3. Trąbka J.: High Frequency components in Brain Wave Activity EEG. Electroencephalography and Clinical Neurophysiology. Elsevier Publishing Company, Amsterdam 1962, 14; 453-464. 4. Trąbka J.: Czynność bioelektryczna mózgu zawarta w paśmie od 200 do 500 HZ. Folia Med. Cracov. 1962, 4, 277-295. 5. Brazier M. A. B.: The application of computers in electroencephalography. In R. W. Stacy and B. Waxman (Eds.), Computers in biomedical research, vol. 1. Academics Press, New York, 1965. 6. Trąbka J.: Gnoza a nauki neurologiczne. Antykwa, Kraków 1998, 28-54. 7. Kant E.: Critique of Pure Reason. N York 1968. 8. Feyerabend P.: Mental Events and the Brain. Prentice Hall 1971. 9. Lemonick M. D.: Glimpses of what is Consciousness? Memory? Emotion? Science? – Time 1995, 17 July; 44-52. 10. Fischbach G. D.: Psychika a mózg. Świat Nauki, listopad 1992, 20-31. 157 Jan Trąbka 11. Zappulla R. A.: Windows on the brain. Neurophysiology’s Technological Frontiers Annals of the New York Academy of Sciences 1991, Vol. 620, 1-252. 12. Trąbka J.: Autismus and related syndroms, Meeting of Society of Applied Neuroscience (SAN) in association with COST B27, Istanbul, 3-4 September 2005 13. Trąbka J.: Consciousness disturbances and EEG changes in the case of the benigne left thalmic glioma. Polish Neurology, Neurosurgery and Psychiatry. XII, nr 6, 1962. 14. Trąbka J., et al.: Otiatryczny zespół minimalnego uszkodzenia mózgu. The Otiatric Syndrome of Minimal Cerebral Damage (OSMCD). Part I. Folia Medica Cracoviensis, 16, 45, 1974. 15. Trąbka J.: Organizacja dipolowa w zapisie EEG. (Dipolar organization in EEG record). Mat. Nauk. Sem. Zastosowań Elektroniki w Klinice Chorób Nerwowych, Białystok, Poland 1974. 16. Walecki P., Trąbka J., ADD, HKD i ADHD w świetle hipotezy dipolowej, BioAlgorithms and Med-Systems, Vol. 1, No. 1/2, 2005, 267-272. 17. Sauseng P., Klimesch W., W. R., Birbaumer N.: Oscillatory phase synchronisation: A brain mechanism of memory matching and attention, Conjunct COST B27 and SAN Scientific Meeting, Swansea, UK, 16-18 September 2006 18. Krings T., Chiappa K.H., Cuffin B.N., Cochius J.I., Connolly S., Cosgrove G.R.: Accuracy of EEG dipole source localization using implanted sources in the human brain. Clin Neurophysiol, 110(1):106-14. 1999 19. Schimpf P.H., et al.: Dipole Models for the EEG and MEG. IEEE Trans Biomed Eng, 49(5):409-18. 2002 20. Whittingstall K., Stroink G., Gates L., Connolly J.F., Finley A.: Effects of dipole position, orientation and noise on the accuracy of EEG source localization, BioMedical Engineering OnLine 2003, 2: 14. 158 EPISTEME Piotr Walecki 4/2007 s.159-176 ISSN 1895-4421 NEUROFIZJOLOGIA RUCHU GAŁEK OCZNYCH NEUROPHYSIOLOGY OF EYE MOVEMENT Abstract. This paper presents neurophysiological overview of eye movements. Many different brain structures are engaged in eye movements. Eye tracking tasks are the objective and noninvasive assessment of specific aspects of cognition and brain function. Disorders of some eye movements are biological markers of many types’ diseases. Studies of eye movements provide insight into the underlying neurophysiology of brain function. Key words: eye movements, neurophysiology 1. Wprowadzenie Pomiar ruchu gałek ocznych może dostarczyć istotnych informacji na temat funkcji i budowy centralnego systemu nerwowego. Na jego przykładzie możemy analizować mechanizm integracji czuciowo-ruchowej, ponieważ układ okoruchowy posiada niewielką i dobrze określoną ilość stopni swobody ruchu w porównaniu do innych układów motorycznych. Również procesy wzrokowego przetwarzania informacji czuciowej stanowią dla organizmu człowieka jeden z podstawowych kanałów informacji o otoczeniu. Funkcjonowanie człowieka wydaje się być w dużym stopniu zdeterminowane przez układ wzrokowy, z którym wiążą się takie wszystkie podstawowe mechanizmy poznawcze jak uwaga czy pamięć, także te najbardziej złożone, jakim są świadomość i samoświadomość. Pomimo iż zachowanie człowieka charakteryzuje się olbrzymią złożonością, nieporównywalną niemal do innych organizmów, to realizowana jest ona w przeważającej mierze za pomocą sensorycznomotorycznych układów o stosunkowo prostej budowie, w porównaniu do pozostałych struktur neuronalnych mózgu. Analiza budowy układów czuciowych i ruchowych odkrywa mechanizm funkcjonowania złożonych i trudnych w badaniu struktur centralnego systemu nerwowego. Wiedza 159 Piotr Walecki jaką daje nam zrozumienie współpracy układów sensoryczno-motorycznych w przetwarzaniu bodźców czuciowych i ekspresji behawioralnej znajduje zastosowanie w neuropsychologii i diagnostyce medycznej (Karatekin 2007). Zaobserwowano nieprawidłowości ruchu gałek ocznych w takich chorobach jak schizofrenia (Jacobsen i wsp. 1996, Huston i Kennard 1998, Holzman 2000, Broerse i wsp. 2001, Avila i wsp. 2006), autyzm (Dalton i wsp. 2005, Dalton i wsp. 2007) czy choroba Parkinsona (Hodgson i wsp. 2002) oraz zaburzeniach jak dysleksja (Fischer i wsp. 2000) lub zespół nadpobudliwości psychoruchowej z zaburzeniami koncentracji uwagi (ADHD – Attention Deficit Hyperactivity Disorder) (Cairney i wsp. 2001, Karatekin 2006). 2. Budowa układu okoruchowego Układ wzrokowy u człowieka, składa się z narządu wzroku, który stanowi para oczu oraz drogi wzrokowej i kory wzrokowej, czyli struktur nerwowych odpowiedzialnych za odbieranie, przesyłanie i przetwarzanie wizualnych bodźców czuciowych. Oko złożone jest z gałki ocznej leżącej w przedniej części oczodołu i nerwu wzrokowego. Gałka oczna jest ważącą ok. 7 gramów strukturą zbliżoną kształtem do kuli, otoczona jest ciałem tłuszczowym oczodołu oraz podwięziami i mięśniami, które odpowiedzialne są za jej ruch (układ okoruchowy). Ściana gałki ocznej złożona jest z trzech warstw: błony włóknistej (zbudowanej z nieprzeźroczystej i nadającej kształt gałce twardówki i przeźroczystej okrywającej przednią część gałki ocznej rogówki), błony naczyniowej (zbudowanej z tęczówki, ciała rzęskowego i naczyniówki) i błony wewnętrznej (zbudowanej z siatkówki, będącej właściwym receptorem wzrokowym). Gałka oczna złożona jest z soczewki komory przedniej i tylnej (wypełnionych cieczą wodnistą) oraz ciała szklistego, które wraz z rogówką tworzą środowisko załamujące promień świetlny, które nazywane jest układem optycznym oka. Ciało szkliste jest bezbarwną, przeźroczystą i galaretowatą masą, która znajduje się miedzy soczewką i siatkówką wypełniając większość wnętrza gałki ocznej. Pełni ono oprócz funkcji optycznych jeszcze inne zadania jak utrzymanie ciśnienia śródgałkowego i łagodzenie drgań związanych z ruchem gałki ocznej. Receptor wzrokowy, jakim jest siatkówka jest ulokowana na tylnej, wewnętrznej ścianie gałki ocznej przeciwlegle do źrenicy, przez którą wpada światło. Zbudowana jest ona światłoczułych elementów: czopków (związanych z widzeniem przedmiotowym i widzeniem barwnym) 160 Neurofizjologia ruchu gałek ocznych i pręcików (związanych widzeniem przy niskim natężeniu światła oraz percepcja ruchu). Największa gęstość fotoreceptorów odpowiedzialnych za ostrość wiedzenia tj. czopków występuje w zagłębieniu środkowym siatkówki (fovea) i jego okolicy, czyli w plamce żółtej (macula lutea). Ich zagęszczenie gwałtownie spada poza tym miejscem, aby osiągnąć w odległości ok. 15° zaledwie 15% wartości maksymalnej. Odwrotnie dzieje się z pręcikami, których zagęszczenie wzrasta w kierunku obwodu siatkówki. Takie rozmieszczenie fotoreceptorów wpływa na specyficzne funkcjonowanie układu wzrokowego, który aby osiągnąć maksymalną ostrość spostrzeganego obiektu musi ustawiać rzutowany na siatkówkę obraz tak, aby jego centrum znajdowało się w leżącej wzdłuż osi optycznej plamce żółtej. Przy większej wielkości obiektu konieczne jest przerzucanie wzroku, aby wszystkie jego fragmenty znalazły się, choć przez chwilę w obszarze plamki żółtej. Następnie taki obraz jest składany w całość w asocjacyjnych rejonach wzrokowej kory mózgowej. Podstawową rolę mechanizmu naprowadzania znaczących elementów sceny wzrokowej na centralną część siatkówki odgrywają umięśnienie gałki ocznej, dzięki którym przy niskiej masie własnej może ona wykonywać serię szybkich ruchów charakteryzujących się dużymi prędkościami i przyspieszeniami kątowymi. Mięśnie gałki ocznej są specyficznym rodzajem mięśni poprzecznie prążkowanych, które należą do najszybciej kurczliwych mięśni w organizmie człowieka, przez co zdolne są do wykonywania trwających milisekundy ruchów skokowych tzw. sakad (saccades). Każda gałka oczna umięśniona jest przez 6 mięśni zewnątrzgałkowych (extraocular muscles – EOM), które pogrupowane są w trzy pary antagonistycznie działających mięśni. Wszystkie mięśnie, z wyjątkiem mięśnia skośnego dolnego, przyczepione są z jednej strony do twardówki na wysokości równika gałki ocznej, a z drugiej strony do wspólnego ścięgna na tylnej ścianie oczodołu. Do górnej części gałki ocznej przyczepiony jest mięsień prosty górny (superior rectus), a przeciwlegle do dolnej części przyczepiony jest mięsień prosty dolny (inferior rectus). Mięśnie odpowiadają za ruch gałki ocznej w płaszczyźnie pionowej przez naprzemienny skurcz jednego mięśnia i rozkurcz przeciwstawnego, dzięki czemu odpowiednio skurcz mięśnia prostego górnego powoduje obrócenie gałki w górę, i na odwrót skurcz mięśnia prostego dolnego przyczynia się do obrotu w dół. Podobnie funkcjonują obracając gałkę oczną w płaszczyźnie poziomej: mięsień prosty przyśrodkowy (medial rectus), który ma swój przyczep z boku gałki ocznej od strony nosa i mięsień prosty boczny (lateral rectus) przyczepiony z boku gałki ocznej od strony skroni. Przeciwstawne mięśnie skośne górny 161 Piotr Walecki (superior oblique) i dolny (inferior oblique) odpowiadają za rotacyjny ruch gałki ocznej. Mięśnie zewnątrzgałkowe oplatają gałkę oczną formując wachlarzowe wstawki, które nie są precyzyjnie zlokalizowane na poziomych i pionowych biegunach gałki ocznej, dlatego każdy z mięśni jest związany ze składowymi ruchu gałki ocznej zarówno w płaszczyźnie poziomej jak i pionowej. Gałka oczna osadzona jest w oczodole, a jej stałe położenie zapewniają więzadła i otaczające je warstwy powięziowe, które okalają przednią część gałki ocznej i przymocowane są do brzegów oczodołu, a w pewnych miejscach tworzą zagęszczone, spoiste pasma tzw. więzadła hamujące. Torebka Tenona jest to odcinek powięzi otaczający tylną część gałki ocznej, pokrywający ją od miejsca wyjścia nerwu wzrokowego do rąbka rogówki, położona jest ona na zewnętrznej i wewnętrznej powierzchni lejka mięśniowego. Umiejscowienie więzadeł hamujących w określonych miejscach ma na celu ograniczanie czynności poszczególnych mięśni zewnątrzgałkowych, aby podczas skurczu gałka oczna nie była pociągnięta w danym kierunku zbyt daleko. Zapobiegają one również cofnięciu się gałki ocznej w głąb oczodołu, gdy kurczą się mięśnie proste lub wypchnięciu jej do przodu, gdy kurczą się mięśnie skośne. Mięśnie zewnątrzgałkowe podobnie jak inne mięśnie poprzecznie prążkowane unerwiane są przez motoneurony cholinergiczne, które wydzielają acetylocholinę w synapsach nerwowo-mięśniowych. Motoneurony mięśni zewnątrzgałkowych zlokalizowane są w jądrach okoruchowych pnia mózgu. Ponieważ są umiejscowione powyżej rdzenia kręgowego, dlatego opuszczają czaszkę za pośrednictwem segmentarnych nerwów czaszkowych. Nerw okoruchowy (III nerw czaszkowy) (oculomotor nerve), który unerwia większość mięśni zewnątrzgałkowych, jest również nerwem ruchowym mięśni zwężających źrenicę oraz biorących w akomodacji i konwergencji. Zawiera on włókna odśrodkowe somatyczne niespecyficzne (GSE) oraz odśrodkowe trzewne niespecyficzne (GVE), złożone z przedzwojowych włókien przywspółczulnych. Nerw okoruchowy opuszcza pień mózgu w dole międzykonarowym śródmózgowia (jego jądra ruchowe i przywspółczulne znajdują się w nakrywce konarów na wysokości wzgórka górnego), a następnie biegnie w bocznej części zatoki jamistej i wchodzi do oczodołu przez szczelinę oczodołową górną. Górna gałąź nerwu okoruchowego (superior branch of oculomotor nerve) unerwia mięsień prosty górny, a gałąź dolna nerwu okoruchowego (inferior branch of oculomotor nerve) unerwia mięsień prosty przyśrodkowy, mięsień prosty dolny i mięsień skośny dolny. Porażenie nerwu okoruchowego objawia się opadnięciem powieki górnej, ponieważ unerwia on również mięsień dźwigacz powieki górnej oraz skierowaniem gałki ocznej w bok i ku 162 Neurofizjologia ruchu gałek ocznych dołowi. Natomiast porażenie włókiem przywspółczulnych objawia się brakiem akomodacji i rozszerzeniem źrenicy, ze względu na unerwianie mięśnia rzęskowego i mięśnia zwieracza źrenicy. Nerw odwodzący (VI nerw czaszkowy) (abducens nerve) unerwia mięsień prosty boczny, który odwodzi gałkę oczną. Jądro ruchowe nerwu odwodzącego znajduje się w moście we wzgórku twarzowym. Nerw opuszcza pień mózgu pomiędzy mostem a rdzeniem przedłużonym, następnie biegnie przez długi odcinek w jamie podpajęczynówkowej, a potem w świetle zatoki jamistej, do oczodołu dostaje się przez szczelinę oczodołową górną. Nerw bloczkowy (IV nerw czaszkowy) unerwia mięsień skośny górny, który jest odpowiedzialny za skręcanie do wewnątrz gałki ocznej a także w niewielkim stopniu jej obniżenie i odwodzenie. Jego jądro ruchowe znajduje się poniżej jadra nerwu okoruchowego na wysokości wzgórka dolnego. Jako jedyny nerw czaszkowy wychodzi z pnia mózgu od jego strony grzbietowej poniżej wzgórków dolnych pokrywy. 3. Ruch gałek ocznych w oczodole Gałka oczna jest mocno osadzona w oczodole dzięki podwięziom oczodołowym i przytrzymywana przez ciało tłuszczowe oczodołu, przez co jest zakres ruchów jest niewielki. Granice ruchów oczu wyznaczone sa przez więzadła hamujące, które zatrzymują obracającą się gałkę oczną przed tym jak zostanie osiągnięta granica naciągnięcia mięśni. Gałka oczna może poruszać się po łuku o rozpiętości ok. 50° we wszystkich kierunkach, przy czym pole fiksacji każdego oka z osobna jest dodatkowo ograniczane przez przesłonę, jaką od strony przyśrodkowej stanowi nos. Najczęściej jednak oczy nigdy nie poruszają się w całym zakresie pola fiksacji, lecz w małym polu ok. 30° wokół tzw. pozycji pierwotnej (ostawienie gałek ocznych podczas patrzenia na wprost). Jeżeli obserwowany obiekt wymaga odchylenia oka więcej niż 30° to wspomagany jest on ruchem głowy w odpowiednim kierunku. Wyjątek stanowi ruch oczu z pozycji pierwotnej w dół w linii środkowej wtedy oczy mogą obrócić się nawet o 60° bez opuszczania głowy. Gałka oczna wykonuje ruchy obrotowe dookoła osi Ficka, oznaczonych X, Y, Z. Oś X jest poziomą osią umożliwiającą ruch gałki ocznej w górę i w dół, natomiast oś Z jest ustawioną pionowo osią, wokół której oczy wykonują poziomy ruch w lewo lub prawo. Obie osie X i Z leżą w płaszczyźnie Listinga, która przechodzi przez równik gałki ocznej. Oś Y 163 Piotr Walecki jest osią przednio-tylną, wokół której gałka oczna może obracać się zgodnie lub przeciwnie do ruchów wskazówek zegara, ten rodzaj ruchów nazywany jest skręcaniem. Oś Y jest prostopadła do płaszczyzny Listinga. Patrząc na umiejscowienie mięśni poruszających gałkę oczną wydawać by się mogło, że może ona tylko wykonywać ruchy obrotowe. Jednakże występują także ruchy przesuwające, z których najprostszym rodzajem jest cofniecie gałki w głąb oczodołu ok. 1-2mm wywołane skurczem wszystkich mięśni zewnętrznych lub wysunięcie gałki (tzw. wytrzeszcz) ok. 2-3mm, które może być spowodowane utratą napięcia mięśni zewnątrzgałkowych w wyniku porażenia. Istnieje także pewien rodzaj ruchów przesuwających wykonywanych podczas ruchów obrotowych, w których nie stanieje stały, nieruchomy punkt obrotu. Podczas ruchów poziomych punkt, wokół którego obraca się gałka oczna przesuwa się ruchem półkolistym w płaszczyźnie obrotu wzdłuż tzw. centroidy przestrzeni. Punktem obrotu gałki ocznej jest punkt zetknięcia się centroidy przestrzeni z centroidą ciała. Ponieważ podczas ruchów obrotowych mogą występować ruchy przesuwające przyjmuje się, że u osoby dorosłej punkt obrotu leży 13,5mm za rogówką i 1,6mm od geometrycznego środka gałki ocznej od strony nosowej. Ruch oczu można klasyfikować na podstawie analizy charakterystyki ruchu pojedynczej gałki ocznej oraz skorelowanego ruchu obu gałek ocznych. Można wyróżnić trzy rodzaje ruchów badając charakterystykę ruchu pojedynczej gałki ocznej: ruchy przesuwające, ruchy wodzenia i ruchy skręcające (rotacyjne). Ruchy wodzenia są obrotami gałki ocznej wokół osi X (obrót w górę – sursumductio, obrót w dół – deosursumductio) i Z (obrót ku skroni – abbductio, obrót ku nosowi – adductio). Ruchy zasadnicze są to ruchy wodzenia wykonywane z pozycji pierwotnej do wtórnej, np. ruch w górę lub ruch w prawo. Gdy oko porusza się w górę, a na następnie w prawo lub lewo wtedy mówimy o ruchu skośnym z pozycji pierwotnej do trzeciorzędowej (ruch ten może być wykonywany zarówno jako sekwencja ruchów przez pozycję wtórną, jak i jako ruch skośny wokół innej osi obrotu położonej na płaszczyźnie Listinga niż osie X i Z). Ruchy każdego oka oddzielnie z pozycji pierwotnej do wtórnej i trzeciorzędowej nazywamy ruchami wodzenia (ductions), natomiast ruchy obuoczne nazywane są zwrotami (skojarzonymi ruchami oczu) (versions) lub ruchami zbieżnymi i rozbieżnymi (rozkojarzonymi ruchami oczu) (vergences). Zwroty są ruchami zgodnostronnymi, gdzie obie gałki oczne poruszają się w tym samym kierunku; ze względu na dynamikę tego ruchu możemy wyróżnić ruchy wolne (śledzenie nadążne) oraz ruchy szybkie i przerywane (skokowe ruchy oczu, które są przedzielone przerwami fiksacyjnymi). 164 Neurofizjologia ruchu gałek ocznych Ruchy różnostronne są ruchami zbieżnymi i rozbieżnymi, które występują podczas zbliżania lub oddalania zafiksowanego na siatkówce obiektu i są to ruchy bardzo wolne. Ze względu na funkcję danych ruchów w procesie widzenia i zaangażowanie różnych ośrodków neuronalnych w ich generowanie istnieje bardziej szczegółowa klasyfikacja ruchów gałek ocznych. 4. Klasyfikacja ruchów gałek ocznych Istnieje wiele kategorii, na podstawie których możemy dokonać podziału ruchów gałek ocznych. Podział ze względu na mechanizm ruchu gałki w oczodole został przedstawiony w poprzednim rozdziale. Jednakże ważniejszym podziałem wydaje się być klasyfikacja ruchów gałek ocznych ze względu na rodzaj neuronalnej kontroli tych mechanizmów i ich funkcji dla organizmu. Podstawowym podziałem jest wyróżnienie ruchów dowolnych oraz reakcji odruchowych. Najważniejszy dla orientacji w otoczeniu jest zależny od woli ruch oczu, którego celem jest ustawienie fiksacji wzroku, w taki sposób, aby pole widzenia rzutowane było na centralną część siatkówki (plamkę żółtą), gdzie jest najwyższa ostrość widzenia (rozdzielczość) i percepcja barw. Podstawową jednostkę zmysłową siatkówki w obszarze centralnym stanowi pojedynczy fotoreceptor, który posiada połączenie synaptyczne z jedną komórką dwubiegunową i jedną komórkową zwojową, od której odchodzi włókno nerwowe. Im dalej od obszaru centralnego tym więcej fotoreceptorów znajduje się w jednostce zmysłowej. Redukcja informacji przesyłanej z obwodu siatkówki jest konieczna, ponieważ gdyby na całym obszarze siatkówki byłoby połączenie jeden do jednego jak w zagłębieniu centralnym to nerw przesyłający informację wzrokową do mózgu musiałby mieć grubość kilku centymetrów. Konsekwencją faktu, że tylko mały obszar siatkówki charakteryzuje się wysoką ostrością widzenia jest fakt, że fiksacja wzroku musie odbywać się w taki sposób, aby cała scena była rzutowana, choć prze moment, na centralny obszar siatkówki. Służą temu szybkie, skokowe ruchy oczu nazywane sakadami. Wykorzystywane są one przez człowieka do obserwacji otoczenia. Ruchy sakadowe dostarczają informacji o środowisku kierując wybrany obraz w centrum pola widzenia (plamkę siatkówki). U człowieka wykonywane są niemal przez cały czas, co kilkaset milisekund tak, że wykonuje on przeciętnie wykonuje ok. 170000 sakad dziennie. Pomimo, iż sakady są ruchami skokowymi wpływającymi na to, że proces 165 Piotr Walecki widzenia ma charakter dyskretny, to obserwacja pola wzrokowego wydaje się być odbierana jest w sposób ciągły. Ciągłość widzenia zapewniona jest przez neuronalne mechanizmy korowe, które służą analizie obrazu z siatkówki i wraz z danymi innych systemów sensorycznych tworzą spójny, nieruchomy obraz otoczenia. Również krótki czas trwania od 20200ms i bardzo duża prędkość kątowa sięgająca do 1000°/s, a także zablokowanie danych dotyczących widzianego obrazu podczas ruchu sakadowego (przesyłana jest jedynie informacja o barwie) przyczyniają się do tego, że nie widzimy rozmytego obrazu podczas gwałtownej zmiany pola widzenia. Zjawisko zablokowania obrazu podczas ruchu sakadowego nazywane jest maskowaniem sakadowym (saccadic masking) lub tłumieniem sakadowym (saccadic suppression). Prędkość sakady jest poza kontrolą woli, dlatego nie można wykonać wolnej sakady. Ta własność ruchu sakadowego, która jest uwarunkowana określoną budową układu neuronalnego odpowiedzialnego za generowanie sakad wykorzystywana jest w diagnostyce medycznej. Ponieważ dynamika prędkości zmienia się w podczas różnych zaburzeń chorobotwórczych lub w momencie uszkodzenia pewnych struktur układu nerwowego. Można wyróżnić kilka rodzajów sakad, przy czym należy zauważyć, że niektóre z nich są poza kontrolą woli np. mikrosakady lub sakady wchodzące w skład reakcji odruchowych jak w przypadku oczopląsu optokinetycznego. Ogólny podział sakad oparty jest na źródle pochodzenia bodźca wyzwalającego ruch sakadowy. Gdy sakady generowane są przez pojawianie się bodźca zewnętrznego, wtedy mamy do czynienia z zewnętrznie kierowanymi sakadami (externally guided saccades). Sakady te nazywane także wizualnie kierowanymi sakadami (visually guided saccades) lub prosakadami (prosaccades) i służą do obserwacji pojawiających się obiektów w obszarze sceny wzrokowej. Natomiast, gdy sakada jest wykonywana w odpowiedzi na wewnętrzny stan lub intencję, często pod nieobecność zewnętrznego bodźca wtedy generowany jest ruch sakadowy nazywany wewnętrznie kierowanymi sakadami (internally guided saccades). Przykładem takich sakad mogą być sakady wykonywane w kierunku pamiętanej lokalizacji bodźca określane jako sakady kierowane pamięcią (memory-guided saccades) lub sakady wykonywane w przeciwną stronę niż bodziec, które są nazywane antysakadami (antisaccades). Sakady można podzielić ze względu na charakterystykę ich ruchu i jego funkcję. Klasyczna sakada wywołana pojawianiem się bodźca w obwodowej części pola wzrokowego lub jako efekt określonego aktu woli (popatrzenie w przeciwną stronę) nazywana jest sakadą refiksacyjną (refixation); jej czas trwania to ok. 250-300ms. Jeżeli refiksacja była niedokładna wtedy po 166 Neurofizjologia ruchu gałek ocznych około 160ms wykonywana jest sakada korekcyjna (corrective saccade), która ma znacznie mniejszą amplitudę. Sakada występująca wraz z ruchem śledzenia nadążnego, która koryguje tor poruszającego się za obiektem oka nazywana jest nazywana sakadą goniącą (catch-up saccade). W czasie trwającej dłużej fiksacji ze względu na adaptację układu nerwowego, przez którą obserwowany obiekt mógłby zniknąć lub stać się nieostry wykonywane są ruchy fiksacyjne jak dryfowanie (drift) (łagodne ruchy oczu o bardzo małej amplitudzie) i mikrosakady (microsaccades) (szybkie ruchy oczu o bardzo małej amplitudzie), które ustawiają obraz powrotem w obszarze centralnym siatkówki (czasami nazywane sakadami kompensacyjnymi, ponieważ wykonywane są w celu skompensowania przemieszczenia gałki ocznej w wyniku dryfowania). Ze względu na dynamikę ruchu można wyróżnić także sakady ekspresowe (sakady o krótkim czasie trwania ruchu) oraz sakady wielostopniowe (refiksacja podzielona jest na kilka występujących po sobie sakad), które obserwuje się częściej u osób z chorobą Parkinsona. Istnieją również sakady wtrącone (intrusive saccades) i sakady wyprzedzające (anticipatory saccades), które oddalają fiksację wzroku od obserwowanego punktu zaburzając ruch oka (np. zaburzają jego liniowość podczas śledzenia nadążnego). Ten rodzaj sakad występuje częściej osób chorych na schizofrenię (Levy i wsp. 1993). W różnych chorobach obserwuje się również zaburzenia prędkości ruchu sakadowego (disorders of saccadic velocity), gdzie występuje spowolnienie ruchu (slow saccades) lub jego nienaturalne przyspieszenie (abnormally fast saccades), asymetria prędkości ruchu sakadowego (saccadic velocity asymmetry), zaburzenia latencji (disorders of saccadic latency) i dokładności dopasowania (disorders of saccadic accuracy) (Becker 1989). Zaliczenie danego rodzaju ruchu do kategorii ruchów zależnych od woli lub reakcji odruchowych jest związane z tym, czy za ruchy dowolne uznamy jedynie te, które są powodowane wewnętrznym pobudzeniem w opozycji do reakcji odruchowych wywołanych zewnętrznym bodźcem. Możemy też jako ruchy dowolne określić ruchy związane z świadomym przeniesieniem spojrzenia w różne miejsca sceny wzrokowej (gaze shifting movement) będące w opozycji do reakcji odruchowych służących stabilizacji spojrzenia (gaze stabilizing movement), które są niezależne od naszej świadomości. W pierwszym przypadku ruchami dowolnymi będą jedynie niektóre rodzaje sakad, a pozostałe ruchy gałki ocznej będą reakcjami na zewnętrzne pobudzenie. - Odruch przedsionkowo-oczny (VOR – Vestibular Ocular Reflex), służący stabilizacji spojrzenia przez wykonywanie kompensacyjnego ruchu oczu wobec ruchu głowy lub całego ciała. Generowany jako reakcja odruchowa niezależna 167 Piotr Walecki - - od woli dzięki informacjom o położeniu głowy dostarczanym z układu przedsionkowego. Oczopląs optokinetyczny (OKR – Optokinetic Reflex), służący stabilizacji spojrzenia w momencie, gdy przemieszczeniu ulega cała scena rzutowana na siatkówkę. Śledzenie nadążne (SPEM – Smooth Pursuit Eye Movement), służący stabilizacji spojrzenia fiksowanego na wolno poruszającym się obiekcie. Niemożliwe jest wykonanie wolnego, ciągłego ruchu gałek ocznych bez zewnętrznego poruszającego się bodźca, np. wzdłuż obserwowanej linii, zawsze wtedy zostaje wykonana seria sakad. Przy czym informacja sensoryczna o poruszającym się obiekcie może być przekazywane przez za pośrednictwem bodźców dźwiękowych (np. śledzenie oddalającego się obiektu, który wydaje dźwięk) lub prioceptywnych (np. śledzenie poruszającego się palca własnej ręki przy zamkniętych oczach). Poruszający się obiekt może być również wyimaginowany np. w ciemnym pomieszczeniu. Konwergencja (Vergence), czyli ustawianie zbieżności służące stabilizacji i ustawianiu ostrości (akomodacji) spojrzenia fiksowanego na oddalającym lub przybliżającym się obiekcie. Konwergencja jest obuoczną fiksacją na określonym obiekcie za pomocą rozkojarzonych ruchów oczu. Jej celem jest zmiana kąta osi optycznych oczu w zależności od odległości obserwowanego obiektu (za pośrednictwem ruchów zbieżnych i rozbieżnych). Drugi podział wyróżniający nieświadome reakcje odruchowe służące stabilizacji spojrzenia zalicza do nich jedynie odruch przedsionkowo-oczny i oczopląs optokinetyczny, a pozostałe rodzaje ruchów gałek ocznych traktuje jako świadome przeniesienie spojrzenia w różne miejsca sceny wzrokowej. Podział ten w pewnej mierze jest oparty na badaniach dotyczących umiejscowienia określonych ośrodków neuronalnych, które odpowiedzialne są za generowanie poszczególnych ruchów gałek ocznych. Ponieważ reakcje odruchowe generowane są bezpośrednio w pniu mózgu a ruchy dowolne inicjowane w ośrodkach korowych. 5. Neurofizjologiczne podłoże ruchów gałek ocznych Neuroanatomiczne struktury zaangażowane odruch przedsionkowooczny (VOR) to, zaczynając od źródła pobudzenia, układ przedsionkowy, który zbierając sygnały czuciowe z kanałów półkolistych, zwanych labiryntem wysyła informacje o zmianie położenia głowy. Komórki rzęsate tworzą synapsy pobudzające na neuronach czuciowych przedsionków, których ciała komórkowe zlokalizowane są w niewielkiej odległosci po zewnętrznej stronie labiryntu w zwoju przedsionka. Aksony wychodzące z narządu przedsionkowego wchodzą do mózgu jako nerw przedsionkowo168 Neurofizjologia ruchu gałek ocznych ślimakowy (VIII nerw czaszkowy) i zakończenie swoje mają w jądrach przedsionka (VN – vestibular nucleus) w pniu mózgu. Jądra przedsionka położone pod móżdżkiem uwypuklając się ku tyłowi w górnej powierzchni pnia mózgu stanowią ważne źródło informacji czuciowej i zawierają różne typy neuronów związanych z ruchami gałek ocznych. Organizacja neuronów w jądrach przedsionka odpowiada przestrzennej organizacji w kanałach półkolistych, w taki sposób, że każdy kanał półkolisty wywołuje ruchy gałek ocznych w swojej płaszczyźnie. Neuronalne połączenia czuciowo-ruchowe zaczynają się projekcja czuciową ze zwojów przedsionka do jąder przedsionka, a te z kolei aktywują odpowiednie motoneurony nerwów czaszkowych (II, IV, VI) kontrolujących mięśnie okoruchowe. Droga odruchu jest bardzo krótka, ponieważ zawiera jedynie dwie synapsy pomiędzy neuronami zwoju przedsionka w uchu wewnętrznym a motoneuronami unerwiającymi mięśnie zewnętrzne gałki ocznej. Dlatego latencja pomiędzy bodźcem a reakcją wynosi tylko 15ms, dzięki czemu możliwe jest utrzymanie stabilności wzroku nawet podczas dynamicznych zmian położenia głowy. Odruch przedsionkowo-oczny charakteryzuje się dużą prędkością kątową gałki ocznej dochodzącą do 150°/s. Przy wolnych ruchach głowy jego rolę przejmuje odruch optokinetyczny. W przeciwieństwie do odruchu przedsionkowo-ocznego, którego celem jest utrzymanie stałej pozycji siatkówki dla obrazu to odruch optokinetyczny (OKR) służy utrzymaniu stałej pozycji obrazu na siatkówce. Dlatego mechanizm stabilizacji gałki ocznej kontrolowany jest za pośrednictwem danych przekazywanych bezpośrednio z siatkówki. Aby umożliwić małą latencję odruchu informacja wzrokowa dociera do jąder przedsionkowych przez dodatkową drogę wzrokową, która omija wzgórze i wyższe ośrodki korowe służące analizie obrazu. Wzrokowa projekcja bezpośrednio do jąder zlokalizowanych w pniu mózgu stanowi ewolucyjnie starszy układ wykrywania ruchu zapewniający odruchową kontrolę pozycji gałek ocznych. Najnowsze badanie pokazują, że tradycyjne rozdzielane anatomicznie ośrodki neuronalne związane z generowaniem ruchów gałek ocznych zależnych od woli tj. ruchów sakadowych i śledzenia nadążnego w pewnej mierze się pokrywają, co sugeruje wzajemne ewolucyjne pochodzenie i powiązanie tych struktur (Krauzlis 2005). Ruch śledzenia nadążnego generowany jest jako wstępnie zaprogramowana funkcja (trajektorii i prędkości), który po ustawieniu fiksacji na poruszającym się obiekcie nie może zmieniać swych parametrów. Dlatego kontrola ruchu śledzenia nadążnego (zmiana położenia gałek ocznych) odbywa się za pomocą sakad 169 Piotr Walecki goniących. Osoby chore na schizofrenię charakteryzują się wydłużonym czasem reprogramowania tego układu, co objawia się większa ilością sakad wtrąconych i goniących. Zarówno w przypadku ruchu sakadowego, jak i śledzenia nadążnego w ich inicjację i kontrolę zaangażowane są ośrodki korowe. Jednakże, pomimo iż ważną rolę w obu ruchach gałek ocznych odgrywa filogenetycznie nowa struktura, jaką jest kora mózgu to posiadają one również stare ewolucyjnie elementy, jakimi są jądra obwodu neuronalnego zlokalizowane w tworze siatkowatym pnia mózgu, którego wyjście stanowi wspólna dla wszystkich ruchów gałek ocznych droga ruchowa przez jądra motoneuronów mięśni zewnętrznych gałki ocznej. Skokowy ruch gałki ocznej wymaga nagłego skurczu mięśni okoruchowych. Amplituda skurczu związana jest z częstotliwością salwy wyładowań potencjałów czynnościowych w motoneuronie mięśnia zewnątrzgałkowego. Ruch sakadowy dzieli się na dwie fazy. Na początku występuje faza pulsacyjna (pulse) trwająca około 100ms, gdy motoneurony wyładowywują się z dużą częstotliwością (ok. 400 potencjałów czynnościowych na sekundę), co wywołuje silny i gwałtowny skurcz odpowiednich mięśni, który zanika, gdy gałka oczna znajdzie się w nowej pozycji. Po fazie pulsacyjnej częstotliwość potencjałów nie obniża się do zera. Następuje faza plateau (step) charakteryzująca się średnią częstotliwością wyładowań, dzięki czemu gałki oczne są utrzymywane w nowej pozycji, przeciwdziałając relaksacji spowodowanej właściwościami sprężystymi tkanki otaczającej gałkę oczną. Neurony odpowiedzialne za salwę wyładowań określane są neuronami salwowymi (burst neurons). Wśród nich wyróżniamy pobudzające neurony salwowe (EBNs – excitatory burst neurons), które wyładowywują salwę potencjałów czynnościowych bezpośrednio na motoneuronach odpowiedniego mięśnia okoruchowego powodując jego skurcz i hamujące neurony salwowe (IBNs – inhibitory burst neurons), które równocześnie wyładowywują w kontrlateralnym jądrze ruchowym wyciszając antagonistyczny miesień (Ohtsuka i Noda 1991). Neurony salwowe zlokalizowane są w jądrze osadzonym w obszarze tworu siatkowatego mostu. Ponieważ mięśnie zewnątrzgałkowe unerwiane są przez różne nerwy okoruchowe (OMNs – ocular motor neurons), które mają jądra ruchowe zlokalizowane w różnych miejscach w pniu mózgu, dlatego również każde z nich będzie posiadało odpowiednie jądra interneuronów salwowanych odpowiedzialnych za fazę pulsacyjna i plateau. Za fazę pulsacyjną podczas wykonywania sakady poziomej (horizontal) odpowiada leżąca w linii środkowej pnia mózgu część tworu siatkowatego mostu (PPRF – paramedian pontine reticular formation), a za sakadę pionową i skrętną (vertical & torsional) głowowe jądro śródmiąższowe 170 Neurofizjologia ruchu gałek ocznych pęczka podłużnego przyśrodkowego w tworze siatkowatym śródmózgowia (riMLF – rostral interstitial in the mesencephalic reticular formation). Za fazę plateau podczas wykonywania sakady poziomej odpowiada jądro przednie podjęzykowe (NPH/PPH – nucleus prepositus hypoglossi), za sakadę pionową i skrętną jądro śródmiąższowe Cajala (NIC/INC – interstitial nucleus of Cajal). Na najniższym poziomie w piętrowej organizacji kontroli ruchów sakadowych znajduje się układ służący hamowaniu ruchów sakadowych. Złożony jest on z grupy interneuronów nazywanych wielokierunkowymi neuronami pauzy (OPNs – omnipause neurons), które znajdują się w obszarze jądra wstawionego szwu (nRIP – nucleus raphe interpositius) ulokowanym w linii środkowej pnia mózgu na poziomie nerwów odwodzących. Wielokierunkowe neurony pauzy wyładowywują się w sposób ciągły ze stałą częstością, z wyjątkiem momentu tuż przed i podczas wykonywania ruchu sakadowego (Bergeron i Guitton 2002). Generator ruchów sakadowych kontrolowany jest przez polecenia zstępujące z zorganizowanego w postaci map przestrzennych wzgórka górnego (SC – superior colliculus), który przekształca czuciową mapę świata zewnętrznego w polecenia ruchowe gałek ocznych. Do warstwy grzbietowej wzgórka górnego dochodzą informacje z korowych ośrodków ruchu gałek ocznych i podkorowych hamujących zwojów podstawy. Z warstwy brzusznej wzgórka górnego odchodzą informacje ruchowe do generatora ruchów sakadowych. Podstawowym ośrodkiem korowym odpowiedzialnym za inicjowanie ruchów sakadowych jest czołowe pole oczne (FEF – frontal eye field) zlokalizowane obustronnie w części pola 8 Brodmanna. Obszar ten określany jest jako korowy ośrodek skojarzonego spojrzenia w bok, ponieważ jego elektrostymulacja powoduje skojarzone spojrzenie gałek ocznych w stronę przeciwną do drażnionego miejsca. Latencja odpowiedzi na elektrostymulację jest bardzo krótka ok. 100ms, co oznacza, że neurony z tego obszaru sa połączone z generatorem ruchów sakadowych. Związane z kontrolą ruchów sakadowych są również takie obszary jak dodatkowe pole oczne (SEF – supplementary eye field) w korze czołowej, grzbietowoboczna kora przedczołowa (DLPFC – dorsolateral prefrontal cortex) oraz boczna okolica okołociemieniowa (LIP – lateral intraparietal area). W kontroli generatora ruchów sakadowych biorą również ośrodki podkorowe jak wzgórze i zwoje podstawy, które działają hamująco na wzgórek górny drogą bezpośrednią przez jądro ogoniaste (CN – caudate nucleus) i istotę czarną część siatkowatą (SNr – substantia nigra pars reticulate) oraz drogą pośrednią przez gałkę bladą część boczną (GPe – globus pallidus external part) i jądro niskowzgórzowe (STN – 171 Piotr Walecki subthalamic nucleus). Również w kontroli ruchów sakadowych biorą struktury móżdżku takie jak neurony okoruchowe robaka móżdżku (Verm – oculomotor vermis) i obszar brzuszny okołokłaczkowy (VPF – ventral paraflocculus) (patrz rys. 1). kora ciemieniowa LIP kora czołowa FEF SEF DLPFC kora potyliczna kora wzrokowa V zwoje podstawy droga bezpośrednia CN SNpr droga pośrednia GPe STN wzgórze móżdżek Verm VPF ciało kolankowate boczne gałka oczna wzgórek górny twór siatkowaty pnia mózgu PPRF NPH/PPH riMLF NIC/INC nRIP OPNs OPNs OMN EBNs IBNs Rys. 1. Schemat połączeń neuronalnych odpowiedzialnych za ruch gałek ocznych. Rozwinięcie nazw w tekście. Opracowanie własne na postawie prac zawartych w bibliografii. 172 Neurofizjologia ruchu gałek ocznych Za wolne skojarzone ruchy gałek ocznych (śledzenie nadążne) odpowiada zlokalizowany w płacie potylicznym układ wodzenia. Ruchy te generowane są w tożstronnym płacie potylicznym (pola wzrokowe 18 i 19 wg mapy Brodmanna) i mają na celu utrzymanie fiksacji dołka centralnego na wolno poruszającym się obiekcie. 6. Podsumowanie Wiedza na temat neurofizjologicznych podstaw ruchu gałek ocznych jest niezbędna dla lekarza. Dostarcza ona również istotnych informacji dla neuropsychologa pokazując podstawę dla mechanizmu uwagi wzrokowej (Hoffman i Subramaniam 1995) oraz dla neurobiologa odkrywając ewolucyjną strukturę organizacyjną poszczególnych układów sensorycznomotorycznych. Układ wzrokowy i okoruchowy są doskonałym przykładem integracji czuciowo-ruchowej za pomocą, której transformowane są sygnały czuciowe na wyjście ruchowe. Trudność badania ruchów gałek ocznych leży w dynamice ich ruchów, ponieważ są to zjawiska trwające bardzo krótki okres czasu – rzędu milisekund. Jednak wykorzystanie nowoczesnego sprzętu diagnostycznego np. aparatów do mierzenia ruchów gałek ocznych (eye tracker) czy sakadometrów (saccadometr) oraz zastosowanie komputerów do przetwarzania i analizy wyników, przyczynia się do rozpowszechnienia tego rodzaju badań. Diagnostyka ruchów gałek ocznych stosowana jest nie tylko w medycynie, ale coraz częściej w przemyśle i wojsku, gdzie pewne charakterystyki ruchu niosą kluczowe informacje dla skuteczności określonych działań. 7. Bibliografia 1. Accardo A. P., Pensiero S., Da Pozzo S., & Perissutti P. 1995. Characteristics of horizontal smooth pursuit eye movements to sinusoidal stimulation in children of primary school age. Vision Research, 35, 539–548. 2. Allik J., Toom M., Luuk A. 2003. Planning of saccadic eye movements. Psychological Research, 67, 10-21. 3. Aman C. J., Roberts R. J., & Pennington, B. F. 1998. A neuropsychological examination of the underlying deficit in attention deficit hyperactivity disorder: Frontal lobe versus right parietal lobe theories. Developmental Psychology, 34, 956–969. 4. Andersen RA, Snyder LH, Bradley DC, Xing J. 1997. Multimodal representation of space in the posterior parietal cortex and its use in planning movements. Annu Rev Neurosci 20:303–30. 5. Avila, M. T., Hong, E., Moates, A., Turano, K. A., & Thaker, G. K. 2006. Role of anticipation in schizophrenia-related pursuit initiation deficits. Journal of Neurophysiology, 95, 593–601. 6. Barash S, Melikyan A, Sivakov A, Zhang M, Glickstein M, Thier P. 1999. Saccadic dysmetria and adaptation after lesions of the cerebellar cortex. J Neurosci 19:10931–9. 7. Basso M, Wurtz R. 1997. Modulation of neuronal activity by target uncertainty. Nature 389:66–9. 173 Piotr Walecki 8. Basso MA, Krauzlis RJ, Wurtz RH. 2000. Activation and inactivation of rostral superior colliculus neurons during smooth-pursuit eye movements in monkeys. J Neurophysiol 84:892–908. 9. Becker W. 1989. The neurobiology of saccadic eye movements (eds Wurtz and Goldberg), Elsevier, Amsterdam 10. Bergeron A, Guitton D. 2002. In multiple-step gaze shifts: omnipause (OPNs) and collicular fixation neurons encode gaze position error; OPNs gate saccades. J Neurophysiol 88:1726–42. 11. Bergeron A, Matsuo S, Guitton D. 2003. Superior colliculus encodes distance to target, not saccade amplitude, in multi-step gaze shifts. Nat Neurosci 6:404–13. 12. Bisley JW, Goldberg ME. 2003. Neuronal activity in the lateral intraparietal area and spatial attention. Science 299:81–6. 13. Bremmer F, Distler C, Hoffmann KP. 1997. Eye position effects in monkey cortex: II. Pursuit- and fixationrelated activity in posterior parietal areas LIP and 7A. J Neurophysiol 77:962–77. 14. Broerse A., Crawford T. J., & den Boer J. A. 2001. Parsing cognition in schizophrenia using saccadic eye movements: A selective overview. Neuropsychologia, 39, 742–756. 15. Cairney S., Maruff P., Vance A., Barnett R., Luk E., Currie J. 2001. Contextual abnormalities in saccadic inhibition in children with attention deficit hyperactivity disorder. Exp Brain Research, 141, 507-518. 16. Calton JL, Dickinson AR, Snyder LH. 2002. Non-spatial, motorspecific activation in posterior parietal cortex. Nat Neurosci 5:580–8. 17. Carello CD, Krauzlis RJ. 2004. Manipulating intent: evidence for a causal role of the superior colliculus in target selection. Neuron 43:575–83. 18. Carpenter RH, Williams ML. 1995. Neural computation of log likelihood in control of saccadic eye movements. Nature 377:59–62. 19. Carpenter, R. H. S. 1988. Movements of the eyes. London: Pion. 20. Churchland MM, Lisberger SG. 2001. Shifts in the population response in the middle temporal visual area parallel perceptual and motor illusions produced by apparent motion. J Neurosci 21:9387–402. 21. Coe B, Tomihara K, Matsuzawa M, Hikosaka O. 2002. Visual and anticipatory bias in three cortical eye fields of the monkey during an adaptive decision-making task. J Neurosci 22:5081–90. 22. Cui DM, Yan YJ, Lynch JC. 2003. Pursuit subregion of the frontal eye field projects to the caudate nucleus in monkeys. J Neurophysiol 89:2678–84. 23. Dalton K. M., Nacewicz B. M., Johnstone T., Schaefer H. S., Gernsbacher M. A., Goldsmith H. H., et al. 2005. Gaze fixation and the neural circuitry of face processing in autism. Nature Neuroscience, 8, 519–526. 24. Dalton K.M., Nacewicz B. M., Alexander A. L., Davidson R. J. 2007. Gaze-fixation, brain activation, and amygdala volume in unaffected siblings of individuals with autism. Biological Psychiatry, 61, 512–520. 25. Dias EC, Kiesau M, Segraves MA. 1995. Acute activation and inactivation of macaque frontal eye field with GABA-related drugs. J Neurophysiol 74:2744–8. 26. Dias EC, Segraves MA. 1999. Muscimol-induced inactivation of monkey frontal eye field: effects on visually and memory-guided saccades. J Neurophysiol 81:2191–214. 27. Fischer B., Hartnegg K. 2000. Effects of visual training on saccade control in dyslexia. Perception, 29, 531– 542. 28. Fischer B., Hartnegg K., Mokler A. 2000. Dynamic visual perception of dyslexic children. Perception, 29, 523–530. 29. Hikosaka O., Takikawa Y., & Kawagoe, R. 2000. Role of the basal ganglia in the control of purposive saccadic eye movements. Physiological Reviews, 80, 953–978. 30. Hodgson T. L., Tiesman B., Owen A. M., & Kennard C. 2002. Abnormal gaze strategies during problem solving in Parkinson’s disease. Neuropsychologia, 40, 411–422. 31. Hoffman J. E., & Subramaniam B. 1995. The role of visual attention in saccadic eye movements. Perception and Psychophysics, 57, 787–795. 32. Holzman,P. S. 2000. Eye movements and the search for the essence of schizophrenia. Brain Research Reviews, 31, 350–356. 33. Hutton S., Kennard C. 1998. Oculomotor abnormalities in schizophrenia: A critical review. Neurology, 50, 604–609. 34. Jacobsen, L. K., Hong, W. L., Hommer, D. W., Hamburger, S. D., Castellanos, F. X., Frazier, J. A., et al. 1996. Smooth pursuit eye movements in childhood-onset schizophrenia: Comparison with attention-deficit hyperactivity disorder and normal controls. Biological Psychiatry, 40, 1144–1154. 35. Jaśkowski P., Sobieralska K. 2004. Effect of stimulus intensity on manual and saccadic reaction time. Perception and Psychophysics, 66, 535–544. 36. Karatekin C. 2007. Eye tracking studies of normative and atypical development, Developmental Review 27, 283–348 174 Neurofizjologia ruchu gałek ocznych 37. Karatekin, C. 2006. Improving antisaccade performance in adolescents with Attention-Deficit/Hyperactivity Disorder (ADHD). Experimental Brain Research, 174, 324–341. 38. Krauzlis R., J. 2005. The Control of Voluntary Eye Movements: New Perspectives, Neuroscientist 11(2):124–137. 39. Levy D., Holzman R., Matthyse S., Mendeil N. 1993. Eye tracking dysfunction and schizophrenia: a critical perspective. Schizophr. Buli., 19, 3, 461- 536. 40. MacAvoy MG, Gottlieb JP, Bruce CJ. 1991. Smooth-pursuit eye movement representation in the primate frontal eye field. Cereb Cortex 1:95–102. 41. Masson GS, Stone LS. 2002. From following edges to pursuing objects. J Neurophysiol 88:2869–73. 42. McPeek RM, Keller EL. 2002. Saccade target selection in the superior colliculus during a visual search task. J Neurophysiol 88:2019–34. 43. McPeek RM, Keller EL. 2004. Deficits in saccade target selection after inactivation of superior colliculus. Nat Neurosci 7:757–63. 44. Missal M, Heinen SJ. 2001. Facilitation of smooth pursuit initiation by electrical stimulation in the supplementary eye fields. J Neurophysiol 86:2413–25. 45. Missal M, Heinen SJ. 2004. Supplementary eye fields stimulation facilitates anticipatory pursuit. J Neurophysiol 92:1257–62. 46. Missal M, Keller EL. 2001. Neurons active during both saccades and smooth pursuit suggest a convergence of oculomotor systems in the pontine reticular formation. Soc Neurosci Abstr 27:208. 47. Missal M, Keller EL. 2002. Common inhibitory mechanism for saccades and smooth-pursuit eye movements. J Neurophysiol 88:1880–92. 48. Moore T, Armstrong KM. 2003. Selective gating of visual signals by microstimulation of frontal cortex. Nature 421:370–3. 49. Muggleton NG, Juan CH, Cowey A, Walsh V. 2003. Human frontal eye fields and visual search. J Neurophysiol 89:3340–3. 50. Munoz DP, Pélisson D, Guitton D. 1991. Movement of neural activity on the superior colliculus motor map during gaze shifts. Science 251:1358–60. 51. Munoz DP, Wurtz RH. 1993. Fixation cells in monkey superior colliculus I. Characteristics of cell discharge. J Neurophysiol 70:559–75. 52. Murthy A, Thompson KG, Schall JD. 2001. Dynamic dissociation of visual selection from saccade programming in frontal eye field. J Neurophysiol 86:2634–7. 53. Newsome WT, Wurtz RH, Dürsteler MR, Mikami A. 1985. Deficits in visual motion processing following ibotenic acid lesions of the middle temporal visual area of the macaque monkey. J Neurosci 5:825–40. 54. Ohtsuka K, Noda H. 1991. Saccadic burst neurons in the oculomotor region of the fastigial nucleus of macaque monkeys. J Neurophysiol 65:1422–34. 55. Olson CR, Gettner SN. 1995. Object-centered direction selectivity In the macaque supplementary eye field. Science 269:985–8. 56. Osborne LC, Bialek W, Lisberger SG. 2004. Time course of information about motion direction in visual area MT of macaque monkeys. J Neurosci 24:3210–22. 57. Pack CC, Born RT. 2001. Temporal dynamics of a neural solution to the aperture problem in visual area MT of macaque brain. Nature 409:1040–2. 58. Payne BR, Rushmore RJ. 2003. Animal models of cerebral neglect and its cancellation. Neuroscientist 9:446–54. 59. Petit L, Haxby JV. 1999. Functional anatomy of pursuit eye movements in humans as revealed by fMRI. J Neurophysiol 82:463–71. 60. Platt ML, Glimcher PW. 1997. Responses of intraparietal neurons to saccadic targets and visual distractors. J Neurophysiol 78:1574–89. 61. Priebe NJ, Lisberger SG. 2004. Estimating target speed from the population response in visual area MT. J Neurosci 24:1907–16. 62. Rambold H, Churchland A, Selig Y, Jasmin L, Lisberger SG. 2002. Partial ablations of the flocculus and ventral paraflocculus in monkeys cause linked deficits in smooth pursuit eye movements and adaptive modification of the VOR. J Neurophysiol 87:912–24. 63. Recanzone GH, Wurtz RH. 2000. Effects of attention on MT and MST neuronal activity during pursuit initiation. J Neurophysiol 83:777–90. 64. Rizzolatti G, Riggio L, Dascola I, Umilta C. 1987. Reorienting attention across the horizontal and vertical meridians: evidence in favor of a premotor theory of attention. Neuropsychologia 25:31–40. 65. Robinson DA. 1972. Eye movements evoked by collicular stimulation in the alert monkey. Vis Res 12:1795–808. 175 Piotr Walecki 66. Robinson FR, Straube A, Fuchs AF. 1993. Role of the caudal fastigial nucleus in saccade generation: II. Effects of muscimol inactivation. J Neurophysiol 70:1741–58. 67. Rosano C, Krisky CM, Welling JS, Eddy WF, Luna B, Thulborn KR, and others. 2002. Pursuit and saccadic eye movement subregions in human frontal eye field: a high-resolution fMRI investigation. Cereb Cortex 12:107–15. 68. Sato TR, Schall JD. 2003. Effects of stimulus-response compatibility on neural selection in frontal eye field. Neuron 38:637–48. 69. Schiller PH, Chou I. 2000. The effects of anterior arcuate and dorsomedial frontal cortex lesions on visually guided eye movements: 2. Paired and multiple targets. Vis Res 40:1627–38. 70. Schiller PH, Chou IH. 1998. The effects of frontal eye field and dorsomedial frontal cortex lesions on visually guided eye movements. Nat Neurosci 1:248–53. 71. Schiller PH, Stryker M. 1972. Single-unit recording and stimulation in superior colliculus of the alert rhesus monkey. J Neurophysiol 35:915–24. 72. Schlack A, Hoffmann KP, Bremmer F. 2003. Selectivity of macaque area VIP for smooth pursuit eye movements. J Physiol 551(pt 2):551–61. 73. Schlag-Rey M, Amador N, Sanchez H, Schlag J. 1997. Antisaccade performance predicted by neuronal activity in the supplementary eye field. Nature 390:398–401. 74. Scudder CA, Kaneko CS, Fuchs AF. 2002. The brainstem burst generator for saccadic eye movements: a modern synthesis. Exp Brain Res 142:439–62. 75. Scudder CA, McGee DM. 2003. Adaptive modification of saccade size produces correlated changes in the discharges of fastigial nucleus neurons. J Neurophysiol 90:1011–26. 76. Shadlen MN, Newsome WT. 2001. Neural basis of a perceptual decision in the parietal cortex (area LIP) of the rhesus monkey. J Neurophysiol 86:1916–36. 77. Sheliga BM, Riggio L, Rizzolatti G. 1995. Spatial attention and eye movements. Exp Brain Res 105:261-75. 78. Shi D, Friedman HR, Bruce CJ. 1998. Deficits in smooth-pursuit eye movements after muscimol inactivation within the primate’s frontal eye field. J Neurophysiol 80:458–64. 79. Sommer MA, Tehovnik EJ. 1997. Reversible inactivation of macaque frontal eye field. Exp Brain Res 116:229–49. 80. Sparks D, Rohrer WH, Zhang Y. 2000. The role of the superior colliculus in saccade initiation: a study of express saccades and the gap effect. Vis Res 40:2763–77. 81. Sparks DL, Sides JP. 1974. Brain stem unit activity related to horizontal eye movements occurring during visual tracking. Brain Res 77:320–5. 82. Stanford TR, Sparks DL. 1994. Systematic errors for saccades to remembered targets: evidence for a dissociation between saccade metrics and activity in the superior colliculus. Vis Res 34:93–106. 83. Stone LS, Beutter BR, Lorenceau J. 2000. Visual motion integration for perception and pursuit. Perception 29:771–87. 84. Takagi M, Zee DS, Tamargo RJ. 1998. Effects of lesions of the oculomotor vermis on eye movements in primate: saccades. J Neurophysiol 80:1911–31. 85. Tanaka M, Lisberger SG. 2001. Regulation of the gain of visually guided smooth-pursuit eye movements by frontal cortex. Nature 409:191–4. 86. Tanaka M, Lisberger SG. 2002. Enhancement of multiple components of pursuit eye movement by microstimulation in the arcuate frontal pursuit area in monkeys. J Neurophysiol 87:802–18. 87. Tanaka M, Lisberger SG. 2002. Role of arcuate frontal cortex of monkeys in smooth pursuit eye movements: I. Basic response properties to retinal image motion and position. J Neurophysiol 87:2684–99. 88. Thier P, Dicke PW, Haas R, Barash S. 2000. Encoding of movement time by populations of cerebellar Purkinje cells. Nature 405:72–6. 89. Thompson KG, Bichot NP, Schall JD. 1997. Dissociation of visual discrimination from saccade programming in macaque frontal eye field. J Neurophysiol 77:1046–50. 90. Tremblay L, Gettner SN, Olson CR. 2002. Neurons with objectcentered spatial selectivity in macaque SEF: do they represent locations or rules? J Neurophysiol 87:333–50. 91. Van Gisbergen JAM, Robinson DA, Gielen S. 1981. A quantitative analysis of generation of saccadic eye movements for burst neurons. J Neurophysiol 45:417–42. 92. Wardak C, Olivier E, Duhamel JR. 2002. Saccadic target selection deficits after lateral intraparietal area inactivation in monkeys. J Neurosci 22:9877–84. 93. Yan YJ, Cui DM, Lynch JC. 2001. Overlap of saccadic and pursuit eye movement systems in the brain stem reticular formation. J Neurophysiol 86:3056–60. 176 Andrzej Brodziak EPISTEME 4/2007 s.177-184 ISSN 1895-4421 PROF. DR HAB. MED. JAN JAKUB TRĄBKA LEKARZ, ODKRYWCA, INTELEKTUALISTA, NAUCZYCIEL PROFESSOR JAN JAKUB TRĄBKA M.D., Ph.D., MEDICAL DOCTOR, DISCOVERER, INTELLECTUAL, TEACHER Prof. Jan Trąbka jest postacią bardzo dobrze znaną w środowisku medycznym w Polsce, szczególnie zaś w Krakowie, gdzie się urodził, wychował i spędził całe swoje życie. Z grona tych, którzy Go znają, jedni mieli możliwość być Jego uczniami, inni natomiast współpracowali lub nadal współpracują z Profesorem w wielu dziedzinach medycyny i nauk jej pokrewnych. Jest niekwestionowanym autorytetem z zakresu neurologii, neurofizjologii, neurofarmakologii, biocybernetyki, informatyki medycznej; członkiem wielu międzynarodowych towarzystw naukowych, w tym między innymi: Międzynarodowego Towarzystwa dla Obrazowania Mózgu w Psychiatrii (od 1985r), Europejskiego Towarzystwa Badań nad Snem (od 1989r), członkiem-korespondentem Collegium Europaeum Jenense (od 1990r). Jednocześnie był Przewodniczącym Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Neurofizjologii Klinicznej oraz Komisji Neurofizjologii Klinicznej PAN, a także członkiem Komitetu Nauk Neurologicznych PAN i Rady Naukowej Akademickiego Centrum Komputerowego „Cyfronet” Kraków. Był pionierem w zastosowaniu w Polsce metod informatycznych w medycynie i naukach pokrewnych. Dlatego też wśród wielu dokonań Profesora, na szczególnym miejscu należy wymienić organizację od podstaw w 1974 roku pierwszego w Polsce Zakładu Informatyki Medycznej. Od 1991-2001 r pełnił Pan Profesor funkcję Kierownika Zakładu Biocybernetyki Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego skrypt z zakresu Informatyki Medycznej doczekał się wielu wznowień, stanowiąc równocześnie przystępną skarbnicę wiedzy dla studentów medycyny. Wymienienie obok siebie dwóch powołań: lekarza i nauczyciela nie jest przypadkowe. Prawdziwy lekarz jest bowiem też nauczycielem, potrafiącym w jasny sposób przekazać uczniom tok nawet 177 Andrzej Brodziak najbardziej skomplikowanego rozumowania, chociaż (tak jak to ma miejsce w przypadku Pana Profesora) Jego ogromny zakres wiedzy nierzadko wręcz onieśmiela studentów i współpracowników. Intelektualne i naukowe dokonania Profesora Jana Trąbki Przeczytałem większość prac naukowych i wszystkie książki profesora Jana Trąbki, zanim poznałem go osobiście, wcześniej wysyłałem do niego niektórych moich chorych na konsultacje jako do specjalisty z zakresu neurologii. Jego praktyczna wiedza z zakresu neurologii a zwłaszcza elektroencefalografii zawsze imponowała mi. Profesor Trąbka potrafi sprzęgać rolę naukowca i lekarza. Jak przystało na klinicystę zawsze starał się wykorzystać swoją ogromną wiedzę z zakresu neurofizjologii, cybernetyki i informatyki aby lepiej zrozumieć człowieka. Gdy poznajemy dzieła profesora Trąbki tu zaczyna się przygoda intelektualna. Jan Trąbka zajmował się bowiem właśnie tym czym jest poznanie, istota nauki, wiedzy a także tym czym jest umysł, mózg i jego jaźń, a więc kim jest człowiek. Wydaje się, że podziela on moje przekonania co do wydolności tzw. „czystej nauki” i roli klinicysty. O roli klinicysty napisałem kiedyś: Zawsze sądziłem jednak, że lekarz stoi na przecinających się szlakach wiedzy dotyczącej nie tylko fizjologii organizmu człowieka i chorób, ale i podstawowych zagadnień filozoficznych takich jak: „Skąd się wziął taki właśnie człowiek”, „Czym jest świadomość”, „Co mówić pacjentowi, który umiera?”, „Dlaczego tyle jest niezawinionych nieszczęść?” „Dlaczego starość człowieka najczęściej to jedno pasmo udręki? „ Nie dziwi mnie więc, że profesor Jan Trąbka będąc neurologiem praktykiem w swoich rozważaniach naukowych próbuje zgłębić relację między umysłem, jaźnią i mózgiem człowieka. Jego dwie pierwsze bardzo znane książki dotyczące tego tematu, a mianowicie: „Mózg a świadomość”, wydana w roku 1983 i „Mózg i jego jaźń”, wydana w 1992 roku są powszechnie znane każdemu polskiemu intelektualiście. Pomogły one wielu lekarzom, fizjologom, informatykom, zwłaszcza tym, którzy parają się badaniami nad tzw. sztuczną inteligencją. Każdy myślący człowiek, także lekarz, fizjolog a często także fizyk lub nawet teolog, jeśli zacznie się zastanawiać nad istotą świadomości, popadnie zapewne w ten sam stan ducha w jakim znajduje się nasz jubilat. Zacznie się mianowicie zastanawiać nad istotą wiedzy, nauki, możliwościami poznania świata przez pojedynczego człowieka, a nawet 178 Prof. dr hab. Jan Trąbka – Lekarz, Odkrywca, Intelektualista, Nauczyciel całą rasę ludzką. Wcale nie dziwi mnie przy tym, że lekarz i naukowiec Jan Trąbka doszedł po wielu latach rozważań do wniosku, że prócz nauki ważne jest „przeczuwanie przednaukowe”. Stąd tyle wysiłku poświęcił on w ostatnich 10 latach swojej pracy tzw. gnozeologii, czyli pewnemu stadium i metodzie poznawania rzeczywistości. Profesor Trąbka dokonał konkretnych odkryć naukowych w zakresie cybernetycznej odmiany gnozy. Jako koncepty „przeciwkontroli” i „naturalnej destabilizacji” jak i nowe techniki morfometryczne są konkretnym, ważnym wkładem do nauki. Tym bardziej warto uprzytamniać jego stwierdzenia dotyczące „przeczuwania przednaukowego”, gdyż jest to cenne w czasach nadmiernej wiary w technologię i świat urządzany na modłę scientystyczną. Świat taki może być – jak mówi to Trąbka „w dziwnym punkcie”, pomiędzy licznymi „atraktorami prawie zerowymi”, na moment przed bifurkacją. Profesor Trąbka ów „dziwny punkt”, przed 10 laty nazywał za J. Maxwelem słowem „singularity”. Zupełnie niedawno Yernon Yinge – pisarz s-f i nieco później informatyk Ray Kurzweil (vide Ray Kurzweil.: „Zespolenie ducha z maszyną”: Świat Nauki 1999, nr 12) przewidzieli zaistnienie właśnie osobliwości w konkretnym sensie (łącznie z biufurkacją całej naszej ludzkiej cywilizacji) i w bardzo konkretnym czasie (w latach 2030-2050) warto może więc przytoczyć tu niektóre ze stwierdzeń profesora dotyczących owej gnozy, a zwłaszcza jej „odmiany cybernetycznej”. Napisał on mianowicie: „Gnoza”... nie ma nastawienia teozoficznego, ani nawet ezoterycznego, ale konkretne ziemskie, a nawet przyziemne. Nie stanowi także „wiedzy wyższego stopnia” dostępnej tylko dla wybranych...”. „Są znawcy, którzy gnozę uznają za coś pośredniego między wiedzą rozumową a wiarą...”. „Obiektem gnozy... byłby więc na wpół realny, na wpół mityczny świat zbudowany z faktów (rzeczy aktualnych), z szans i ryzyka (rzeczy prawdopodobnych i przypadkowych) oraz ze światopoglądu, ideologii, które zawsze zawierają domieszkę mitologicznej fantazji, antynaturalnej fikcji (rzeczy niemożliwych). Tak przedstawia się krajobraz psychiki każdego człowieka, czyli cały labirynt współczesnych prawd i herezji, jak powiedzieliby badacze gnozy...” „...im większa wyobraźnia i im większa inteligencja, tym gnoza staje się efektywniejsza, tym śmielej i sensowniej rozgląda się człowiek po zakamarkach świata...”. „Chodzi o zbudowanie platformy wspólnej dla ludzi nauki i sztuki. Dla przedstawicieli nauki i kultury (sztuki, literatury, poezji i muzyki) istnieje gnozyjne pokrewieństwo...”. 179 Andrzej Brodziak „Z pokładów wiary pochodzi napęd i motywacja ludzkiego postępowania. Najcięższe zaburzenia psychiczne powstają nie w rozumowaniu, ale sferze emocjonalnej i motywacyjnej...”. „... Pod patronem gnozy uprawia się przedpole nauki, o którego byt walczę w swej książce „Mózg a jego jaźń”. Na owym przedpolu dopuszcza się jedynie środki hermeneutyczne, na które składają się domysły, domniemania, sądy, interpretacje, przeświadczenia, przypuszczenia i przeczucia. Zwróćmy uwagę, jak ważny i ogromny udział w normalnym, potocznym, a nawet naukowym toku myślenia przypada na wstawki gnozyjne. Nie wszyscy ludzie nauki mają świadomość tego faktu. Okazuje się ponadto, że o wiele częściej w życiu występujemy jako gnostycy, a nie scjentyści, używając gnozyjnych środków wyrazu, którymi są analogie parabole, metafory i aluzje. W efekcie rozprawa gnozyjna, posługująca się literackim językiem prozy lub poezji, może bardziej przypominać dzieło sztuki niż traktat naukowy”. Profesor Trąbka nie utonął jednak w rozważaniach o charakterze metaforycznym i aluzyjnym, gdyż już przed laty połączył i uzbroił koncept gnozy najpierw z aparatem pojęciowym cybernetyki a potem teorii chaosu. Spostrzeżenie Jana Trąbki, iż można posłużyć się cybernetycznymi konceptami: [układu, układu złożonego, stanu układu, trajektorii stanu układu, obszaru homeostazy i heterostazy i wspomnianym tu pojęciem bifurkacji trajektorii stanu układu] – aby od cybernetyki przejść do teorii chaosu - jest oryginalne i rodzi ważne konsekwencje co do naszych ludzkich możliwości pojmowania tego, co się dzieje i co się stanie. Z rozważań Jana Trąbki wynika, że w układach nieliniowych i złożonych pozostających w stanie równowagi dynamicznej, a takim jest zarówno mózg i psychika, jak i cywilizacja naszej planety- może powstać bardzo szczególna sytuacja. Pozornie nic nie zwiastuje „burzy” czy przemiany. Niewidzialne, software’owe czynniki, które zazwyczaj wpływają, „przyciągają” trajektorię stanu układu zwane „atraktorami” (lub „repulsatorami”) mogą być akurat liczne i słabe. Zachowanie całości układu staje się wtedy nieprzewidywalne. Niejako „wszystko może się wydarzyć”. Autor pisze: „...atraktor mocny, wyróżniający się swymi wysokimi parametrami energetycznymi, tworzącymi głęboki basen atrakcyjności, działa sam jeden tak jak głosi klasyczna, filozoficznie rozumiana przyczyna sprawcza czy bodziec wymuszający. Ale wzmiankowany już przeze mnie atraktor prawie zerowy prawie nie wyróżniający się niczym szczególnym pośród grupy pozostałych czynników atrakcyjnych, nie dysponuje już tak mocną egzekutywą. I swe wpływy musi dzielić z pozostałymi atraktorami otoczonymi płytkimi basenami i oznaczającymi się słabym przyciąganiem, czyli znikomą atrakcyjnością”. Tak jak pisze autor: „Na gnostyku sytuacje tego typu sprawiają wrażenie, że człowiek ze swoim umysłem został... zepchnięty na pozycję naiwnego 180 Prof. dr hab. Jan Trąbka – Lekarz, Odkrywca, Intelektualista, Nauczyciel obserwatora, który stracił inicjatywę nad losem i dalszą trajektorią złożonego układu”. Jak powiedziałem, autor wynalazł piękne intelektualne „przejście” od cybernetyki do teorii chaosu. Można przybliżyć sposób uzyskania tej łączności przez przytoczenie następującego zdania: „Gdy podkręca się współczynnik strojenia do jeszcze wyższej wartości, podwaja się liczba atraktorów. Dalsza eskalacja strojenia powoduje wynurzenie się nieskończonej ilości atraktorów o różnych funkcjach okresowych, a układ osiąga niesłychanie ważną, graniczną własność tzw. punkt akumulacyjny. Gdy następnie punkt akumulacyjny zostanie przekroczony, wtedy pojawia się nieskończona liczba aperiodycznych (nieregularnych) trajektorii i układ przechodzi w stan chaosu”. Nie jest to jednak koniec wieloletnich badań i rozważań profesora Trąbki. Na tym etapie wnioskowania można by stać się nihilistą. Jak wiadomo porządek wyłania się z chaosu samoistnie. Jest to immanentna cecha wszechrzeczy. Wiedząc o tym autor pisze: „Koncepcja chaosu jako zjawiska uniwersalnego, nie wymyślonego przez człowieka, ale objawionego przez naturę, sprowadziła głęboką rewolucję w poglądach na świat. W pierwszym rzędzie zmiotła starą ideę chaosu, który miał być doświadczalną miarą entropijnego nieładu. Następnie zdementowała scjentystyczny dogmat, że świat dąży do chaosu. Wręcz przeciwnie. Zgodnie z biblijną księgą „Genesis” oraz aktualnym dziełem J. Prigogine’a i J. Stengers Porządek z chaosu – Nowy dialog człowieka z naturą, uporządkowany świat wychyla się z chaosu stanowiącego pierwotny substrat i tło wszelkiego początku”. Właśnie ową emergencją (wynurzaniem) się trendu do stabilizacji „na nowych warunkach” zajmuje się w ostatnich latach Jan Trąbka. Przenosi on te koncepty „niejako z powrotem” na pole neurofizjologii. Pisze on mianowicie: „Myślenie w swoich początkach byłoby więc samo-tworzącym się niezależnym od ludzkiej świadomości produktem chaosu i dopiero później w miarę przetwarzania i przepychania się go ku egzystencji odzyskując teren psychiczny, człowiek zdobywałby pełne panowanie nad swymi myślami”. Warto przytoczyć tu jeszcze fragment tekstu autora, który tak pisze o perspektywach badań nad emergencją sensu z chaosu: „Naturalne układy prawie chaotyczne dzięki owym deterministycznym „zanieczyszczeniom” rodzą zjawiska emergencji (wynurzenia)... badania emergencji pochłoną potencjał intelektualny całego przyszłego wieku. Przez długi czas będziemy jeszcze borykać się z wyzwaniem znalezienia nowych zbiorów abstrakcji i generalizacji, które pozwoliłyby stworzyć najpierw przedpole nauki, a potem nową naukę o zachowaniu się układów prawie chaotycznych, których droga (trajektoria) przebiega przez płytkie baseny atraktorów prawie zerowych. Dokładna charakterystyka procesów zależnych od atraktorów zajmie wiele czasu badaczom z wielu dziedzin. Liczyć należy się także z faktem, że z tego emergentnego podejścia do rzeczywistości wywodzić się będą nowe techniki 181 Andrzej Brodziak robiące wrażenie ezoterycznych, wręcz nieziemskich, ze względu na swą zaskakującą dziwność i odmienność od prostych sposobów skatalogowanych i eksponowanych w muzeach klasycznej nauki...” Znając choćby zarys ścieżki myślowej autora rozumiemy lepiej, jaka jest kondycja naszej cywilizacji, jakie są nasze możliwości poznawcze i jaka jest nasza kontrola nad tym, co się wydarza. Osobiście nie zajmowałem się gnozą i teorią chaosu, ale wywód Jana Trąbki przekonuje mnie. Doszedłem do podobnych wniosków trochę odmienną drogą. W mojej „home page” piszę bowiem, że: „Mankamentem tzw. nauki czystej jest bowiem to iż „zajmując się tylko tym to co mierzalne i sprawdzalne” dotyka ona tylko pozorów, tego co da się spostrzec na powierzchni „czterowymiarowej rzeczywistości”. Musi to być działalność bez chęci odgadnięcia tego, co stoi za owymi pozorami, w tzw. strukturze głębokiej Wszechświata. Nauka czysta to, jak ktoś powiedział „nauka bez duszy”. Jest wtedy tylko rzemiosłem, wykonywaniem zadań, stawianych przez tych, którzy przydzielają granty. Nauka czysta nie może dać nawet tymczasowych odpowiedzi na pytania jakie muszą nasuwać się każdemu myślącemu lekarzowi, stojącemu u nóg umierającego, lecz pytającego jeszcze, jakkolwiek już na ogół tylko wyrazem twarzy i gestami chorego”. Jeśli byłoby jednak tak, że wcześniej raczej coś przeczuwamy i jeśli jest możliwe pozostawanie „dużego układu w punkcie dziwnym, tuż przed osobliwością” to po powtórnym zapoznaniu się z wywodem prof. J. Trąbki doszedłem do wniosku, że aparat pojęciowy autora skłania do poważnego potraktowania wizji Yernona Vinge’a i Raya Kurzweila. Używają oni słowa „osobliwość” z innych powodów; tym niemniej sądzę, że mają oni rację, iż około roku 2040 w naszej kulturze dojdzie do bifurkacji. Może nawet nie pojedyncze roboty człekokształtne, lecz całość „mrowiska”, to znaczy „konglomerat ludzki spięty globalną siecią Internetową zacznie wtedy podejmować niejako „za nas”, niejako „bez nas” swoje decyzje. Odpowiedź na pytanie czy będą to decyzje świadome, tzn. uświadamiane, na wyższym niejako ponadludzkim globalnym poziomie” zależy od zdolności naszego rozumienia słowa „świadomość” oraz od procesów, które już się toczą i tak jakby były ciągnięte przez, jak to mówi prof. Trąbka „dziwny atraktor”. Tak się składa, że o pojęciu świadomości profesor Jan Trąbka pisał całe swoje życie. Zdaniem Profesora obecnie nauki neurologiczne stają przed wspaniałą perspektywą... bowiem na oczach współczesnych dokonuje się synteza gnozyjnej pokory wobec natury, która zapładnia umysł teoretycznymi hipotezami z egzystencyjną odwagą i przebojowością człowieka, który realizuje swoje zaszufladkowane teorie. W konkretnej 182 Prof. dr hab. Jan Trąbka – Lekarz, Odkrywca, Intelektualista, Nauczyciel życiowej praktyce neurologicznej będzie to oznaczać weryfikację koncepcji elementalistyczno-holistycznych, czyli fraktalowości i hologramów za pomocą potężnej baterii środków współczesnej nauki i techniki. Wszystko, co Prof. Trąbka mówi i pisze o mózgu, jego funkcji i strukturze zawiera podstawową prawdę, która brzmi: pod żadnym pozorem nie wolno rozdzielać harmonijnie zespolonego układu: mózg-umysl. Tak jak Go rozumiem, chce on powiedzieć, że umysł tak ma się do mózgu jak software’e do hardware’u. Jest przecież niewątpliwe, że np. tzw. system operacyjny Windows ma swoją strukturę i jest sprzedawalny, a nie posiada charakteru materialnego. Zapewne z software’u ludzkiego wynurza się jeszcze coś, gdyż książka profesora, wydana w roku 2000 nosi tytuł „Dusza Mózgu” Profesor lansuje ideę zarzucenia patrzenia na funkcje mózgu przez pryzmat obwodów neuronalnych. W zupełnie nowy sposób analizuje czynność bioelektryczną mózgu, w stanach fizjologii i patologii, zwracając uwagę na możliwości tkwiące w matematycznym modelowaniu tych procesów. Modelowanie sieci nerwowej, zdaniem Profesora, jest procesem dwuetapowym. Pierwszy etap – to modelowanie na poziomie komórki nerwowej (jednostkowy element sieci), natomiast drugi – to modelowanie struktury sieci mającej odzwierciedlać wzajemne powiązania i oddziaływania pomiędzy komórkami nerwowymi. Obecnie już po raz piąty organizowana jest konferencja dotycząca Modelowania Systemów Biologicznych, co tym bardziej podkreśla znaczenie tego rodzaju metody w przedstawianiu zjawisk dotykających choćby w minimalnym stopniu istoty świata i medycyny. Dokonania Pana Profesora szczegółowo ilustruje bibliografia Jego publikacji. Jest to ogromny dorobek (obejmujący około 500 publikacji), który z pewnością mógłby wystarczyć na wypełnienie niejednego pracowitego życia zawodowego. Jednocześnie był recenzentem bardzo dużej liczby prac doktoranckich i habilitacyjnych. Same jednak liczby, nawet tak bardzo imponujące nie oddają w pełni tego, co stanowi treść życia i wynik wieloletniej pracy Profesora, a tym bardziej nie odzwierciedlają Jego osobowości. Trudno wymienić ile razy Profesor był zapraszany do wygłaszania referatów programowych, do przewodniczenia sesjom naukowym, do uczestnictwa w pracach komitetów naukowych kongresów organizowanych w Europie i świecie. Wszędzie doceniano rozległą wiedzę Profesora i Jego oryginalne osiągnięcia badawcze. Na szczególne uznanie zasługuje Jego zdolność do syntetycznego ujmowania złożonych kwestii naukowych, a także oceny ważności problemów stojących przed współczesną medycyną. W niektórych kwestiach, wręcz 183 Andrzej Brodziak o dziesięciolecia wyprzedzał i wyprzedza wiedzę swoich słuchaczy. Rzadko bowiem mamy możliwość zetknąć się z Osobą o tak olbrzymiej wyobraźni, niewielu mamy ludzi o tak szerokim spojrzeniu, którzy potrafią ocenić rozwój i postęp w medycynie na okres chociażby najbliższych 2030 lat. Sam Profesor przyznaje, iż czasami Jego głos pozostał głosem wołającego na puszczy. Ale czy nie taka jest rola prawdziwego naukowca, lekarza i humanisty. Człowieka, który nie boi się głosić swoich, jakże często nowatorskich poglądów na temat życia, istnienia ludzkiego i związanych z tym zagadnień filozoficznych i socjologicznych. Szczególnie cenne są błyskotliwe komentarze Profesora do różnorodnych medycznych doniesień naukowych, poparte uzupełniającą, niezwykle szeroką wiedzą z zakresu filozofii, socjologii, historii starożytnej, a równocześnie chemii, fizyki, matematyki oraz mechaniki. Podziw mogą budzić kolejne prace naukowe a zwłaszcza książki, które stanowiły źródło inspiracji dla wielu ludzi nauki. Wędrówki Profesora ze świata harmonii do świata chaosu uczą studentów medycyny oraz lekarzy zupełnie nowego spojrzenia na problem uporządkowania i poznawalności świata, w tym także medycyny i nauk jej pokrewnych. Sam Profesor podkreśla, że można zastanawiać się, jak to się stało, że przez długi okres żyliśmy z klapkami na oczach, nie zauważając zjawisk emergentnych, i nie próbując przeczuwać tego, co się może wydarzyć... że byliśmy tak niewiarygodnie cierpliwi, a jednocześnie bezradni wobec katastrof i klęsk żywiołowych, a z drugiej strony tak łatwo i bezrozumnie przyzwyczailiśmy się do ...istniejącej obok... artystycznej twórczości, do ...tych pozornie... efemerycznych przejawów ludzkiego geniuszu. W szczególnie bliskiej Panu profesorowi neurologii, znalazł On (i poparł wywodami naukowymi) bardzo wiele przykładów wskazujących na konieczność analizy czynności mózgu jako układu prawiechaotycznego, który jest jednak narzędziem dla realizowania emergencji wywodzących się z „porządku ukrytego” – (w sensie Dawida Bohm’a lub w sensie Jana Trąbki) ...Chaos (jak mówi J. Trąbka) czyni z mózgu, złączonego nierozerwalnymi więzami z umysłem, (w końcu aktywny) układ dynamiczny, rozpraszający energię i twórczo reorganizujący rzeczywistość. W obliczu naukowych, dydaktycznych i organizacyjnych dokonań Profesora, wszelkie, słowne określenia zakresu i doniosłości Jego pracy, w zestawieniu z tym, co dokonał On realnie wydają się banalne i nieadekwatne. Jego dzieła będą jednak przez dziesięciolecia, jako „atraktory lub repulsatory” powodowały emergencje twórczych konceptów, czyli będą generowały sens. 184 Eugeniusz Bobula EPISTEME 4/2007 s.185-190 ISSN 1895-4421 JAN TRĄBKA – MYŚLICIEL NIKOMU NIEPOTRZEBNY? ISN’T THINKER JAN TRABKA WHO NEEDED ANYONE? Streszczenie. Napierająca ilość wszelkich “izmów” nie tylko nie budzi świadomości społecznej, ale co gorsza potęguje zagrożenie, wywołuje niepokój braku podstaw. Jan Trąbka od lat wskazuje potrzebę dopuszczenia dyskusji bazowych i kładzie swe rozważania w poprzek deklarowanym regułom. Key words: filozofia społeczna, organizacja sądów relatywnych a filozofia Kanta Jest sporym zaskoczeniem, że popularna i interdyscyplinarna prasa naukowa nie przedstawia szeroko, znanych wąskim gronom specjalistów, wyników uczonego, profesora Krakowskiej Akademii Medycznej, dzisiaj tylko Collegium Medicum Uniwersytetu, specjalisty neurologa i przewodniczącego Towarzystwa Biocybernetycznego, Jana Trąbki. Być może, miast dziwić się, autor przedstawi tezę swojego wywodu i uargumentuje ją, sądzi że konsekwentnie, zamiast zawiesić wniosek oczekując, że czytelnik odkryje go sam w trakcie postępujących wyjaśnień. Postąpi więc autor przeciwnie do wielu i przedstawi w zwarty sposób konkluzję, pozostawiając czytelnikowi jedynie formułę osądu jej słuszności. Teza zaś posiada poniżej skonstruowaną postać. W czasach gdy zunifikowane środowiska naukowe, a zatem całkiem jeszcze niedawno, zauważmy, były jedynym szafarzem informacji o stanie nauki, skłamały jej stan jakoby spójności poznawczej przed społeczeństwami. Jeden Jan Trąbka, działając w osamotnieniu twórczym w swej pełnej aktywności podejrzliwości wobec natury, nie tylko 185 Eugeniusz Bobula materialnej, ale również i tej uduchowionej, ogłosił owej nauki upadłość. W pewnym oczywiście sensie, jednak w jakim, pokażemy to wyraźnie, korzystając z cytatów wybranych z jego prac. Tutaj autor również musi dokonać zastrzeżeń wobec przeprowadzanej narracji, i to dwojakich. Po pierwsze nie może nie dodać, że wie o wcześniejszych przeprowadzanych atakach na podstawy nauk, prowadzonych równolegle z działalnością Jana Trąbki. Po drugie, jest rzeczą oczywistą, i autor chętnie się do tego przyzna, że nie zna całokształtu krytycznych opracowań stanu nauki po połowie wieku dwudziestego. Ba, nie zna nawet połowy tych opracowań, a może jak należałoby powiedzieć, nie zna on w ogóle krytycznych, jednak metodycznie krytycznych opracowań stanu nauki. I dopowie natychmiast uzupełniając kwestię wcześniejszych krytyk stanu nauki, zagadnienia, które sam postawił. Takich otóż krytycznych, konsekwentnie metodycznych opracowań bilansów stanu nauki nie było. Pierwsze stworzył dopiero autor niniejszej wypowiedzi. O tym jednak powiemy nieco później. Powróciwszy do pierwszego z ograniczeń autor jedynie wspomni o detalicznych zarzutach wobec pojedynczych teorii czy wręcz faktów. Że owszem opracowania „Szkoły Edynburskiej” głośno nazywały fizykę zbiorem ballad. Cóż jednak z tego, skoro wyniki „Szkoły” nie prezentowały nie tylko konkurencyjnych koncepcji w zamian fizyki, ale i nie wskazywały merytorycznie na przyczyny zapaści, bo tak musimy to sumarycznie nazwać, ale jedynie ukazywały zbiory sprzeczności scjentyzmów i pewne skutki stąd płynące, o których i tak mogliśmy przeczytać nieco wcześniej. Był to (i jest) silnie krytyczny zbiór dywagacji o stanie nauki, jednak w zamian nie proponujący niczego, i nie uświadamiający istoty przyczyn zła. I dlatego autor, który pokazał, w jaki sposób uleczyć chorą naukę czuje się w prawie pominąć wszystkie, również niespójne ataki na dotychczasową naukę, podkreślając jednak nierzetelność naukowych środowisk, które ten fakt świadomie (zrozumiałe, że merkantylnie) ukrywały. Jest drugi powód, dla którego autor pominie niemal wszystkie nieistotne krytyki dotychczasowego stanu nauki (tylko krytyki autora są epistemologicznie istotne), ale i również te, które opiewają jej cudownie spójny obraz a przy czy na tą jest po prostu strata czasu dla czytania nieustabilizowanych formuł werbalnych. Autor ustosunkuje się tylko do niektórych a w naszym przypadku omawianych w wypowiedziach Jana Trąbki, chociaż niestety smutkiem podejrzewa, że będzie to jedyne możliwe odniesienie. Oczywiście chętnie zaprzeczy wypowiedzianemu pesymizmowi, jeśli w wywołanej dyskusji dowie się też o innych wartościowych koncepcjach, ale na to zaczeka. 186 Jan Trąbka – myśliciel nikomu niepotrzebny? Generalnie rzecz biorąc stwierdzi wobec tego, iż gdyby przedstawiane ou mass krytyki stanu nauki rzeczywiście jej zaszkodziły (nauce) to autor wiedziałby o tym, gdyż polskie gazety napisałyby konsekwentnie, że jakiś Niemiec, Francuz a głównie Anglik, właśnie pokazali, dlaczego i gdzie nauka przestała funkcjonować. Jednakże nic takiego się nie zdarzyło. A więc wiemy, że jesteśmy w swych rozważaniach samotni a wszystko, do czego dotrzemy będzie podstawą dla publikacji Francuzów, Niemców czy Anglików, po to by polskie przedszkola mogły spełnić swoją poznawczą powinność. Ma więc autor nadzieję, że wybroni się wobec czytelnika od zarzutu stronniczości jego tekstu, mówienia czegoś, co jest albo przedwczesne albo niesłuszne. Natomiast wie on dlaczego nauka upadła. A wie to nie tylko wobec oglądu komplikacji świata w zderzeniu z myśleniem o nim, ale wie to z analiz przeprowadzonych w oparciu o własności jego dystrybucyjnych równań cząstkowych. Tych dystrybucyjnych równań, które nie były dotąd (a na pewno w formule aplikacyjnej, gdyby autor się mylił) analizowane przez matematyków. Tych specyficznych dystrybucji, które dotąd nie były analizowane w teoriach je opisujących. Jeśli czytelnik nie byłby przekonany do tego co mówi autor, niech przeczyta jego traktat filozoficzny pod tytułem „Układ dyfuzyjnodynamiczny jako dedukowane uniwersum materialne” czy też nieco wcześniejszy „Istnienie i poznanie” a w przypadku zainteresowań bardziej sformalizowanych zbiór jego publikacji „On the reversibility of processes”. Tam znajdzie odpowiedź. To jednak daje autorowi prawo mówienia w pierwszej osobie, mało w jedynej osobie, o sprawach poznania na drogach analiz deduktywnych, formalnych ale i induktywnych. Pozwala więc postawić pytanie, dlaczego nauka upadła? Powyższy wstęp uprawnia więc do zwrócenia uwagi na jednokrotność fenomenu o nazwie Jan Trąbka. To zmusza do odniesienia się do niewiarygodnej przenikliwości twórcy, który ze wszechogarniającego śmietnika nauki potrafił wybrać zdarzenia w ich logicznym ciągu, by pokazać, że wszystkie one są nośnikami sprzecznych enuncjacji. Autor powtórzy ostatnią myśl dla jej podkreślenia. W Augiaszowej stajni scjentyzmów niemal nie było możliwości pokazania, że jakiekolwiek sekwencje współzależności tam powstałych deklaracji, do niczego nie prowadzą. A tymczasem Jan Trąbka angażując metajęzyk, dotykający sfery świadomości esencyjnej potrafił, ku zaskoczeniu piszącego, wniosek taki udokumentować. Niezwykle ciekawe, nie tylko z naukowego, ale i psychologicznego punktu widzenia, w jaki sposób do takiej konkluzji dojść mogło? 187 Eugeniusz Bobula Przedstawmy pewne, sadzimy istotne koincydencje. Autor przedstawił (otrzymał) deterministyczną teorię materii. Jest w niej (z konieczności) moment teologiczny, jakim byłaby świadoma decyzja w formule determinizmu materialnego. Z jego rozważań wynikają trzy koncepcje powiedzmy trzy kierunki myślenia, trzy jakby warstwy możliwych przedstawień, pewnie niezupełnie rozdzielnych kwestii, jednakowoż dostatecznie reprezentatywnych by o nich powiedzieć. Pierwsza z nich, to epistemologiczny problem transcendentnego determinizmu, który z racji wysłowienia już widać, zawiera w sobie również problemy teologiczne. Druga z nich oznacza immanentną indukcję realiów, co oznacza wszelaką naukę, ale i szerzej rozumiane poznanie rzeczywistości. Trzecia oznacza transcendentną transformację logiki nad uzasadnieniem doznanych zjawisk we wszelakim materialnym czy myślowym ich rozumieniu. Rozważmy problemy pojawiające się przed wymienionymi, generalnie przedstawianymi kwestiami. Cokolwiek powiedzielibyśmy w każdej z wymienionych kwestii, musimy odnieść się do poszukiwań zaproponowanych nam przez Jana Trąbkę, myśliciela niestety, zbyt wczesnego. W jakikolwiek sposób rozważane kwestie najczęściej będą wiązały wszystkie trzy kierunki spojrzenia na poznanie. Jednak zwrócimy uwagę, że z racji jego profesjonalnego ukierunkowania będzie on najwyższym autorytetem problematyk związanych z kierunkiem trzecim. Dlatego właśnie te kwestie pominiemy w rozważaniach, i nie tylko z powodu braku profesjonalnego przygotowania do odpowiednio głębokiej dyskusji w zapowiedzianych aspektach spraw, ale głównie dlatego, by pokazać że Jan Trąbka staje się również niezwykłej mocy arbitrem właśnie w aspektach pierwszego i drugiego pasma analiz poznawczych. W tym celu musimy udowodnić czytelnikowi prawdę ostatniej wypowiedzi a więc sięgnąć do cytatów jego tam sformułowań. Zanim dokonamy tego, uprzedzimy nieco nasze myślenie przypomnieniem, że to właśnie piszący powyższy tekst zdecydował się w początku nowego tysiąclecia, i to wyłącznie z pobudek moralnych, racji uczciwego stosunku do nauki, zlikwidować wszelkie mistyfikacje naukowej magii XX-go wieku. Te jako magiczne w niczym piszącemu ani nie przeszkadzały ani w niczym z jego wynikami się nie splatały. Jednak poznanie wymaga uczciwego doń stosunku, wyrażającego się pewnymi formalizmami. Jednak skąd Trąbka pisząc swe krytyczne wobec obowiązujących teorii teksty brał moc przeprowadzenia indywidualnych ich ocen, nie tylko funkcjonującej, ale funkcjonującej totalitarnie metodologii pozytywistycznych 188 Jan Trąbka – myśliciel nikomu niepotrzebny? scjentyzmów? Na pytanie to postaramy się odpowiedzieć, jednakowoż po istotnie wybiórczym przedstawieniu pewnych jego myśli, z rozważań zawartych w książce pt. „Natura objawia swą moc”1. Niech stanie się to dokumentem zapewne jedynej trzeźwej oceny światowej nauki tamtego czasu. Przypomnimy, o kryzysie nauki w owe czasy mówiono, nie mówiono jednak dorzecznie, poza Janem Trąbką. Posłuchajmy cytatu: „...świadomość esencyjna powstać musiała jeszcze przed nastaniem człowieka. Znaczenia-symbole-treści nie są wynalazkiem ludzkiej psychiki ale życia. Każda istota żywa tworzy własną symbolikę, czyli obdarzona zdolnością abstrahowania i generalizowania buduje sobie właściwą, prawie niedostępną dla postronnego, znaczeniową reprezentację świata w swoim wnętrzu. U zwierząt ogromne ilości znaczeń sygnalizowane są tylko za pośrednictwem kilku jak podejrzewamy – znaków... Człowiek generuje mnóstwo znaków bez pokrycia semantycznego. Człowiek wykształcił... potężny aparat mowy głośnej i cichej. Parapsycholog, któremu zaleca się współżycie jedynie ze świadomością esencyjną nie powinien używać mowy, ani głośnej ani cichej...Można przypuszczać, że wszyscy mamy symfonię Mozarta w neuronach swego mózgu, ale tylko Mozart potrafił owe symfonie ze swoich wzorców neuralnych odczytać. Parapsycholog musi sobie zdać sprawę, że egzystencjaliście naukowcowi łatwiej się mówi niż oddycha”. I nieco dalej: „Nikt dzisiaj nie jest w stanie przewidzieć czy eksploatacja świadomości esencyjnej nie przysporzy ludzkości więcej dobra niż przypadki wykorzystania świadomości egzystencyjnej” 2. To mocne stwierdzenie. Gdy Trąbka pisał powyższe słowa, nie wiedziano jeszcze, że scjentyzmy ostatnich trzech tysięcy lat a głownie ostatnich lat pięciuset, nie wniosły niczego wartościowego w nasze poznanie prócz werbalnego balastu, który manifestuje się pustosłowiem głównie wśród „najwybitniejszych” czasopism tzw. Listy Filadelfijskiej, zmuszając do najczęściej pamięciowych prestydygitacji pusto spełnionymi terminami scjentycznymi. Jeśli doszłoby kiedyś do istotnej wymiany zdań na powyższy temat, autor byłby gotów do detalicznego ujawnienia owego stanu poznania na wybranych przez kogokolwiek tematach literatur, profesjonalnie znanych piszącemu. 1 2 J. Trąbka, Natura objawia swą moc, Wyd. DReAM, Kraków, 1993. Ibidem. 189 Eugeniusz Bobula Dlatego właśnie bez wyników piszącego droga Jana Trąbki do wniosków przedstawionych w cytowanych fragmentach jego książki jest zdarzeniem intelektualnie nieprawdopodobnym, niezwykłym. Dla udokumentowania wypowiedzi, ale też jej uspójnienia, przedstawimy jeszcze jeden cytat: „...Uciekanie się D. Bohma do tzw. zmiennych utajonych ocenić należy jako ukłon w kierunku implikatywnej świadomości esencyjnej... Świadomość esencyjną fizycy zaangażowali do różnych celów, by wybalansować równanie matematyczne, aby anulować aspekt falowy w efekcie Comptona. Dla fizyków może to brzmieć szokująco, ale dla parapsychologii marna to pociecha, że znalazła się na równi z mechaniką kwantową w gronie dyscyplin nienaukowych”3. Ostatnia konkluzja w sposób logiczny łączy fragmentaryczne przecie cytaty z dzieła Jana Trąbki. Logiczny chociaż mocno emocjonalny. Trudno wręcz uwierzyć, że w okresie zadekretowanych rozstrzygnięć o stanie nauki, okresie zachłannej korupcji intelektualnych elit, okresie żerowania na społecznych wartościach, znalazł się człowiek, który przedstawił, w latach osiemdziesiątych, ów krytyczny stosunek do wielbionej nakazowo nauki. Jednak co ciekawe, nie to nawet jest najdziwniejsze. Najdziwniejsze jest to, że Trąbka, który raczej pracuje najintensywniej nad problemami styku świadomości esencyjnej i egzystencyjnej potrafił wniosek, przedstawiony w powyższych cytatach dotyczących dwu pierwszych pasm wnioskowań tak zdecydowanie uzasadnić i przedstawić. I to właśnie wywołało największe zadziwienie piszącego, który swój, spójny z wnioskiem Trąbki rezultat uzyskał na drodze całkowicie formalnej. Więcej, na drodze deduktywnej. Nie sądził nawet, że można w analizach kontaktu intelektualno-odruchowego, a więc w analizach całego świata nieprzywiedlnych dla formalizmów sygnałów obszaru intuicyjnego znaleźć tak głębokie uzasadnienie kryzysu stanu nauk, uznających siebie, głosami swych delegatów, za dedukcję. Jest to niewątpliwie zjawisko jednokrotne. Piszący jest całkowicie przekonany, że tak jak Trąbka, nie mógł napisać nikt. Piszący chętnie wziąłby udział w dyskusjach na ten temat. Dlatego wziąłby, gdyż dyskusja poszerza krąg poinformowanych. Tymczasem wyniki Jana Trąbki są jak najbardziej godne upowszechnienia. 3 J. Trąbka, Natura objawia swą moc, Wyd. DReAM, Kraków, 1993. 190 Irena Roterman-Konieczna EPISTEME 4/2007 s.191-193 ISSN 1895-4421 DZIAŁALNOŚĆ NAUKOWA PROFESORA JANA JAKUBA TRĄBKI PROFESSOR JAN JAKUB TRĄBKA SCIENTIFIC RESEARCH Praca naukowa prof. dr. hab. n. med. Jana Trąbki, zarówno jako klinicysty pracującego w Klinice Neurochirurgii Akademii Medycznej w Krakowie, jak też neurofizjologa prowadzącego badania eksperymentalne w Zakładzie Neurofarmakologii PAN, wiązała się z badaniem jednej ze struktur znajdujących się w Obszarze Centralnym Mózgu (tak nazwanym przez Profesora Kunickiego), a obejmującej zwoje podstawy i górny odcinek pnia mózgu. Prof. Trąbka już w 1957 r. jako pierwszy zwrócił uwagę na rolę dopaminy w podwzgórzu, korelując jej stężenie z czynnością bioelektryczną tego obszaru a zachowaniem całościowym. Równocześnie zajął się transmisją płynową serotoniny i jej pochodnych carbolinowych z szyszynki do przysadki. (Krakowska Neurochirurgia dysponowała najbogatszym na świecie materiałem operowanych szyszynczaków). W obszarze zainteresowań prof. Trąbki znalazły się przyśrodkowe części układu limbicznego, głównie zespół jąder migdałowatych, w których znajdowało się wejście do mózgowych mechanizmów zawiadujących życiem emocjonalnym, intencjonalnym i twórczym. Eksploracji dokonywano przy pomocy środków farmakologicznych, dla których, niezależnie od neurochirurga madryckiego dr. Sixto Obradora, prof. Trąbka zaproponował nazwę amygdalicos. Nazwa nie mogła rywalizować z terminologią kliniczną, gdzie funkcjonował efekt trankwilizujący. Takiego pojęcia użył prof. Trąbka w Magdeburgu w 1970 r., a które zostało powiązane z samoutrzymującymi się wyładowaniami napadowymi w zespole jąder migdałowatych. Operacja szyszynczaka, której powikłaniem i niepożądanym skutkiem były różnego rodzaju zaburzenia świadomości począwszy od mutyzmu 191 Irena Roterman-Konieczna akinetycznego a skończywszy na śpiączce jasnej, półśpiączce aż do śpiączki głębokiej (coma), wymagała dojścia do guza poprzez przecięcie tylnej części spoidła wielkiego. Wyniki kliniczne i eksperymentalne na zwierzętach doprowadziły neurofizjologów do hipotezy mózgu dwuapartamentowego, lub mózgu podwójnego, złożonego z dwóch jednopółkulowych mózgów. Tu właśnie narodził się problem dominacji lewej półkuli mózgu w zakresie mowy i czynności symbolicznej oraz półkuli prawej jako dominującej w życiu emocjonalnym, symulacyjnym, ale niemym. Zagadnienia lateralizacji półkul mózgowych były głównym tematem rozprawy habilitacyjnej (1964) prof. Jana Trąbki. Patogenezy asymetrii półkul mózgowych spowodowanych agenezją lub uszkodzeniami spoidła wielkiego nie można było wytłumaczyć bez odwoływania się do liebeltowskiej inteligencji cybernetycznej, czyli bez wprowadzenia regulacyjnych reguł, pętli regulacyjnych sprzężeń zwrotnych i podających w przód (feedback, feedforward), czyli elementów stabilizującego oraz destabilizującego generującego ruchy balistyczne. Przy okazji opracowano koncepcję świadomości będącej przerzutowaniem pojęciowym motoryki zewnętrznej do wewnątrz psychiki, czyli do selfu. Prof. Trąbka jako wierny uczeń prof. Norberta Wienera od czasu pobytu w Massachusetts Institute of Technology (1959-1960), był predysponowany do tego, aby cybernetykę przeszczepić na grunt Polski w drugiej połowie ubiegłego wieku. Wyrazem tego przeszczepu były liczne konferencje na temat cybernetycznych układów medycznych i biologicznych (Modelowanie Cybernetyczne Systemów Biologicznych – MCSB) organizowanych naprzemiennie, co 5 lat przez dwie krakowskie uczelnie wyższe: Akademię Górniczo-Hutniczą i Akademie Medyczną. Materiały konferencji były szeroko kolportowane. Na konferencji MCSB 2000 zorganizowane było sympozjum poświęcone wyłącznie na omówienie osiągnięć i roli prof. J. Trąbki. Prof. dr hab. J. Trąbka uważał się za zwolennika gnozy, czyli swoistej wiedzy o najszerszych horyzontach poznawczych. Powstanie koncepcji gnozy, jako naturalnego sposobu poznania świata, uwarunkowane było odkryciami z zakresu dynamiki nieliniowej i matematyki chaosu. W toku dalszych rozważań założono, że świadomość gnozyjna dotyczy funkcjonowania pierwotnej fragmentaryczności natury (fraktali lub jej pierwotnej globalizacji – holonów). Ponadto przewidywano ich fenomenologiczny wyraz w postaci emergencji ośrodków spontanicznego przyciągania (atraktorów) oraz spontanicznego odpychania (repilerów). W terminologii cybernetycznej N. Wienera dyskutowano o efektach 192 Działalność naukowa Profesora Jana Jakuba Trąbki łączenia lub rozpadu (pulling together or away). Tym zagadnieniom poświęconych zostało wiele prac Profesora m.in. „Gnoza to znaczy wiedza” z 1998 roku. Równolegle z działalnością naukowo-teoretyczną prof. Jan Trąbka prowadził prace dydaktyczne, był redaktorem podręczników akademickich z zakresu informatyki medycznej i biocybernetyki. Ułożył ministerialny plan powołania wydziału medycyny cybernetycznej, a także utworzenia uczelnianych grup ds. biocybernetyki i informatyki. W 1992 roku prof. J. Trąbka został powołany na kierownika Zakładu Biocybernetyki Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, który prowadził aż do przejścia na emeryturę. Obecnie, opierając się na trójczłonowej, dialektycznej epistemologii prof. Trąbka wprowadził koncepcję apokryfu, sugerując w książce „Między Niebem a Ziemią” (2007), że postęp ewolucyjno-inwolucyjny polega również nie tylko na odkrywaniu, ale ukrywaniu. To z kolei rodzi potrzebę aksjologii i etyki. Apokryficzne ujęcie obejmuje także zjawisko prozodii i mimikry, czyli postacie behawioralne wywoływane sygnałami semantycznymi, znaczeniowymi w świadomości. Z apokryfem łączą się, aczkolwiek przeważnie w sposób negatywny, elementy prozodii, jak można to pokazać na przykładzie, gdzie wystarczy mrugnięcie powieką (popularnie określane „z przymrużeniem oka”) lub zmiana intonacji głosu, aby obniżyć znaczenie oświadczenia a nawet anulować sens wypowiedzi. A więc rozmówca reaguje na semantyczny, lecz niewerbalny sygnał. W świadomości zwanej selfem przejawiają się mądrości: uniwersalna i multiwersalna. Ich funkcje weryfikuje nauka i tak powstaje antropobiofizyka. W dziedzinie klinicznej bez tak rozbudowanej teorii nie byłoby możliwym zrozumienie i leczenie zaburzeń osobowości objętych hasłem autyzm, któremu obecnie prof. Jan Trąbka poświęca najwięcej uwagi jako klinicysta. 193 194 195 196 197 198 Profesor Rodolfo Riascos Llinás M.D., Ph.D. urodził się w 1934 roku w Bogocie, w Kolumbii, gdzie osiedlili się jego rodzice po wyemigrowaniu z Katalonii. Z Profesorem Janem Trąbka, jako stypendyści Fundacji Rockefellera, wspólnie pracowali i zaprzyjaźnili się w Massachusetts Hospital. Bliskie kontakty utrzymywane są nieustannie, czego dowodem jest jedna z ostatnich książek Profesora Llinasa: „Ja z wiru, od neuronów do selfu” (I of the Vortex. From Neurons to Self. The MIT Press 2001). Autor zwrócił się do Profesora Trąbki z sugestią przetłumaczenia dzieła na język polski. Polskie tłumaczenie zostanie wydane w 2008 roku. R. R. Llinás jest doktorem medycyny (M.D. w 1959 r. na Universidad Javeriana, Bogotá) i doktorem filozofii (Ph.D. w 1965 r. na Australian National University), który napisał pod kierunkiem Sir Johna Ecclesa. Obecnie jest profesorem (Thomas and Suzanne Murphy Professor of Neuroscience) i kierownikiem Zakładu Fizjologii i Nauk Neurobiologicznych na Uniwersytecie w Nowym Yorku (Department of Physiology and Neuroscience, NYU School of Medicine). Prof. R. Llinás jest członkiem prestiżowych towarzystw naukowych m.in.: United States National Academy of Sciences (1986), American Academy of Arts and Sciences (1996), American Philosophical Society (1996), Real Academia Nacional de Medicina (Madrid) (1996), i French Academy of Science (2002). Profesor Llinás jest autorem ponad 400 artykułów i prac naukowych. Za wybitne osiągnięcia w dziedzinie nauki otrzymał siedem doktoratów honoris causa. Uważany jest za jednego z twórców współczesnej nauki o układzie nerwowym (neuroscience). W swym licznych pracach zaprezentował szereg pionierskich odkryć naukowych, m.in. badania dotyczące fizjologii móżdżku i jądra oliwki dolnej. LIST GRATULACYJNY DLA PROFESORA JANA TRĄBKI, KIEROWANY NA RĘCE PANI DR MARTY BANACH Przy tej wspaniałej okazji, gdy świętujecie Państwo naukowy wkład naszego drogiego kolegi Profesora Jana Trąbki, nagrodzonego prestiżowym medalem za zasługi dla Polskiego Towarzystwa Neurofizjologii Klinicznej – ja jako przyjaciel z oddali i dawny kolega Jana chciałbym dorzucić parę słów: „Chylę czoło przed Janem Trąbką, który odziedziczył iskrę geniuszu intelektualnego, przynoszącą na świat pogląd kopernikowski i nowy pogląd o nas, jako myślących jednostkach wyposażonych w inteligencję Libeltowską. W Nim łączy się doskonale żarliwość społecznego entuzjazmu papieża Jana Pawła II z jednej strony, a niepowściągliwe, prawie mefistofelesowe poczucie humoru z drugiej”. 199 200 Prof. dr hab. inż. Ryszard Tadeusiewicz Doktor Honoris Causa dziewięciu uczelni krajowych i zagranicznych, Członek PAN, PAU; Wiceprezes Krakowskiego Oddziału PAN, Kierownik Katedry Automatyki AGH; Przewodniczący Rady IKO WSH, Członek Akademii Inżynierskiej, член Российской Академии Естественных Наук, Participe Pleno Jure Academiae Europensis Scientarum Artium Litterarumque, Fellow of World Academy of Art and Science; Euroengineer FEANI, Senior Member of IEEE; professional member of ACM; member of SPIE. LAUDACJA Szanowna Pani Docent, Dostojny Jubilacie uhonorowany tak wspaniałym medalem i tak pięknie opisany w preambule do dzisiejszego spotkania! Niezwykłość sylwetki Pana Profesora Jana Trąbki przejawia się także w tym, że w laudacji po tym wspaniałym wydarzeniu, jakim jest przyznanie przez Towarzystwo Neurofizjologiczne medalu, wygłasza inżynier, człowiek, który ogromnie wiele zawdzięcza Profesorowi Janowi Trąbce, ponieważ był on (między innymi) recenzentem jego doktoratu. W dawnych czasach, nie przyznam się jak już dawno temu, gdy zacząłem pisać prace z zakresu biocybernetyki, moim mistrzem i przewodnikiem był Profesor Jan Trąbka. Potem przez bardzo wiele lat współpracowaliśmy na gruncie informatyki medycznej, a także na gruncie rozwijania w Krakowie inżynierii biomedycznej. To, iż obecnie w AGH istnieje Międzywydziałowa Szkoła Inżynierii Biomedycznej to też jest po części zasługa myśli, które zasiał przed laty Pan Profesor Jan Trąbka. I to, że ja sam funkcjonuję w biocybernetyce a nie w elektronice, w której się pierwotnie wykształciłem, to też wynik fascynacji, które Pan Profesor mi przekazał. Proszę Państwa, o zasługach Profesora Trąbki dla medycyny, zasługach dla nauki, zasługach dla filozofii – była już tutaj mowa i pewnie będzie jeszcze mowa, wobec tego ja pozwolę sobie skorzystać z okazji, że 201 Prof. dr hab. inż. Ryszard Tadeusiewicz będąc w tym gronie troszkę outsiderem, to znaczy człowiekiem z innej specjalności, powiem o tym, co kolegom lekarzom czy kolegom badaczom, naukowcom nie zawsze wpada od razu w oko w momencie kiedy obcują z osobą tak nietuzinkową jak Pan Profesor Jan Trąbka. Otóż chcę podkreślić to, co miało bardzo silny wpływ na moje życie, mianowicie że ma on wspaniałą pasję naukową oraz ogromną zdolność zarażania innych tą swoją fascynacją. Profesor Jan Trąbka był uczniem twórcy cybernetyki, Profesora Norberta Wienera, był jednym z nielicznych studentów, którzy w oryginale słuchali jego wykładów w Stanach Zjednoczonych. I tą wienerowską pasję, fascynację możliwościami jakie tworzy konglomerat współczesnej matematyki, współczesnej informatyki, współczesnej elektroniki i oczywiście wiedzy biologicznej i medycznej przyniósł do Krakowa i rozsiewał dookoła, nie zawsze zresztą spotykając się ze zrozumieniem. Szczęśliwym dla mnie zbiegiem okoliczności Profesor Trąbka eksponował swoją unikatową wiedzę i szlachetną fascynację intelektualną akurat w czasach kiedy ja skończyłem studia i poszukiwałem swojej drogi życiowej. Nasze losy spotkały się, Pan Profesor zapraszał mnie kilkakrotnie na swoje wygłady, słuchałem jego odczytów, czytałem jego książki, obcowałem z Jego wspaniałymi dziełami, rozmawiałem z samym Profesorem. I muszę powiedzieć, że był to był to niesłychanie dla mnie istotny czynnik, kształtujący moją sylwetkę naukową i mój profil naukowy. I nie byłem w tym odosobniony! Gdy tak jak patrzę tutaj po sali, to rozpoznaję wiele osób, które właśnie dzięki tej prawdziwej a jednocześnie ogromnie zaraźliwej pasji badawczej i naukowej Profesora Trąbki wybrały swoją drogę życiową właśnie na pograniczu nauk medycznych, matematycznych i technicznych. Z radością stwierdzam też, że wielu z tu obecnych odniosło znaczące sukcesy w tej niełatwej funkcji, jaka wynika z próby łączenia na pozór przeciwstawnych trendów: nowoczesnej techniki, informatyki, matematyki i biologii. Dzięki temu Osoby te mają świadomość, tak jak i ja mam tę świadomość, że nie zmarnowały swoich lat, ponieważ robiły coś niebanalnego i osiągnęły coś naprawdę wspaniałego i pięknego. Podczas okazji takiej jak dzisiejsza warto chyba, abym ja w imieniu własnym i w imieniu tych wszystkich, którzy Profesorowi Janowi Trąbce tak wiele zawdzięczają, zwłaszcza w zakresie ich formacji intelektualnej, abym ja w imieniu nas wszystkich podziękował. Panie Profesorze, wspaniały Janie, drogi Przyjacielu! To, że spotykamy się tutaj dzisiaj, to, że świętujemy twój wspaniały sukces to jest rzecz bardzo miła. Natomiast to, że za tym stoi ponad trzydzieści lat 202 Laudacja naszych bliskich kontaktów, o tym wiemy tylko my dwaj. Chcę więc publicznie powiedzieć, że moja dzisiejsza wypowiedź nie jest pustym gestem grzecznościowym. Za tym stoją liczne publikacje, to, że za tym stoją liczne odczyty na kongresach międzynarodowych, za tym stoi zatem nasz wspólny wkład w naukę światową. Nie było by tego wkładu, gdyby przed laty wielki i sławny już wtedy Profesor Trąbka nie zainteresował się naukowymi ambicjami młodego inżyniera Tadeusiewicza. We wszystkim co zrobiłem, we wszystkim, czego dokonałem, jest więc cząstka Twojej ogromnej mądrości, i to także jest coś, za co również powinienem Ci podziękować. I jeszcze jedno, proszę Państwa. Wspomniałem już o tym, że uczelnia, w której przez wiele lat byłem rektorem, Akademia GórniczoHutnicza, już po ukończeniu mojej ostatniej kadencji, ale bezspornie jako pokłosie moich wieloletnich działań, otworzyła w 2006 roku kształcenie w zakresie Inżynierii Biomedycznej. Jako pierwsza i dotychczas jedyna taka Uczelnie w całej Polsce! Otóż chcę Państwu powiedzieć, że to także jest zasługa prof. Trąbki, bowiem pierwsze plany kształcenia w zakresie inżynierii biomedycznej kreśliliśmy w latach 70. razem, a właściwe dokładniej mówiąc – to ja jako posłuszny uczeń postępowałem za wskazówkami i radami Pana Profesora Trąbki, dzięki czemu wspólnie tworzyliśmy tą wizję, którą obecnie udało się zmaterializować. Gdy kilka tygodni skonfrontowaliśmy temu plany, które wtedy robiliśmy wspólnie z prof. Trąbką w zakresie kształcenia w inżynierii biomedycznej i to, co dzisiaj po trzydziestu paru latach się zmaterializowało w formie tych studiów, które na AGH uruchomiono i na które mieliśmy szokująco wielu chętnych kandydatów, to muszę powiedzieć, że jest zaskakująco wiele zbieżności. Okazuje się, że wizjonerska koncepcja Pana Profesora Trąbki, jego wyprzedzająca swój czas umiejętność kształtowania przyszłych bytów, takich jak chociażby proces kształcenia w inżynierii biomedycznej, doprowadziła do tego, że dzisiaj możemy robić to co robimy. Dlatego zapowiadam, że zamierzam nadal w swoich pracach badawczych i w pracach moich uczniów postępować za koncepcjami naukowymi Profesora Trąbki. I mam nadzieję, że będzie to z pożytkiem dla techniki, która w wiedzy biologicznej, w szczególności wiedzy neurobiologicznej znajduje bardzo wiele źródeł inspiracji. Ale będzie to również z pożytkiem dla medycyny, bowiem spłacając ten dług zaciągnięty wobec biologii właśnie w inżynierii biomedycznej, wykonujemy dzisiaj na rzecz klinicystów dziesiątki nowoczesnych aparatów medycznych, bez 203 Prof. dr hab. inż. Ryszard Tadeusiewicz których niemożliwa byłaby współczesna diagnostyka i terapia. W tych budowanych i doskonalonych dla pożytku lekarzy technicznych urządzeniach i systemach, które tworzymy w AGH po to, żeby ułatwić diagnozę, po to żeby ulepszyć terapię, po to żeby skuteczniej protezować uszkodzone narządy – jest także owoc myśli Profesora Trąbki. I za to także, Panie Profesorze, a także za to wszystko inne, jeszcze raz serdecznie dziękuję! 204 Prof. dr hab. n. med. Jan Jakub Trąbka urodzony 21 czerwca 1931 r. w Krakowie. Wydział Lekarski Krakowskiej Akademii Medycznej ukończył w 1955 roku. Pracę doktorską pt.: Czynność bioelektryczna mózgu zawarta w paśmie 200-500 Hz obronił w 1961 roku, habilitował się na podstawie rozprawy Elektrofizjologiczny obraz asymetrii półkul mózgowych. W 1977 r. został mianowany profesorem nadzwyczajnym a w 1988 r. mianowany został profesorem zwyczajnym nauk neurologicznych i komputerowych. W latach 19741991 r. kierował pierwszym w kraju przez siebie założonym Zakładem Informatyki Medycznej. Pełnił również funkcję zastępcy przewodniczącego Krakowskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Cybernetycznego. Przez ponad dziesięć lat 1991-2002, aż do emerytury sprawował kierownictwo nad Zakładem Biocybernetyki Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Był również przewodniczącym Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Neurofizjologii Klinicznej, członkiem Komitetu Nauk Neurologicznych PAN oraz przewodniczącym Komisji Neurofizjologii Klinicznej PAN, członkiem Rady Naukowej Akademickiego Centrum Komputerowego „Cyfronet” Kraków. W 1980 r. wybrany został na członka Międzynarodowego Instytutu Badań Mózgu, w 1985 – na członka Międzynarodowego Towarzystwa Dla Obrazowania Mózgu w Psychiatrii w 1989 r. – na członka Europejskiego Towarzystwa Badań nad Snem, w 1990 r. – został członkiem-korespondentem Collegium Europaeum Jenense. W latach 1959-1960 jako stypendysta Fundacji Rockefellera był asystentem naukowym Uniwersytetu Harvarda i Mass Generał Hospital w Bostonie, a równocześnie nawiązał współpracę z Norbertem Wienerem w Massachusetts Institute of Technology, Cambridge. AUTYZM Zaproponowany temat dotyczy autyzmu, o którym słyszałem dużo wcześniej. Zająłem się tym tematem w 1959 roku, gdy byłem na stypendium Fundacji Rockefellera w Massachusetts General Hospital. Tam także spotkałem się z profesorem (wtedy doktorem) Rodolfo Riascos Llinasem. Mój pierwszy kontakt z autyzmem nastąpił w szpitalu, gdzie moja szefowa profesor Mary R. B. Brazier (a muszę przyznać, że wdzięczny jestem losowi, że mam nauczycielki od początku swej kariery naukowej) po raz pierwszy pokazała mi zapis padaczkowy zespołów „iglica-fala”, które były zgodne we fazie, synchroniczne i izopotencjalne. Coś niesłychanego! Moja była szefowa zapytała: „Jan, co o tym sądzisz?”. Rzeczywiście było to dziwne zjawisko, ale jakoś wybrnąłem, dlatego że miałem poważne 205 Prof. dr hab. n. med. Jan Jakub Trąbka zaplecze studiów technicznych na Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie, w której zaraz po studiach medycznych zacząłem uczyć się na Wydziale Elektroniki. Teoria dipolowa pozwalała wytłumaczyć to zjawisko. Dipole, tworzą się zawsze, każdorazowo, kiedy powstaje jakiekolwiek, choćby drobne uszkodzenie mózgu. Wokół tego uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego tworzy się od razu „płaszcz elektryczny”, tylko, że płaszcz elektryczny, który zobaczyłem po raz pierwszy był dziwny, ponieważ był zorientowany prostopadle do podstawy czaszki, przez zupełnie czysty przypadek. Uszkodzenia sytuują się różnie, dlatego posiadają różny układ przestrzenny i różną lokalizację a wobec tego towarzysza im różne obrazy symptomatologiczne. Tutaj był tak bardzo ważny waśnie moment dipolowy. To ustawienie w linii środkowej obserwowane w MEG powodowało uszkodzenie cyfrowego mechanizmu mózgowego. Od szczytu płata skroniowego, czyli od zawoju hakowego idzie pęczek wzdłuż zawoju hipokampa i na terenie pnia mózgu przeskakuje do ciałek czworacznych. Uszkodzenie tego pęczka sprawia, że nie potrafimy reagować w sposób cyfrowy, czyli nie jesteśmy w stanie oddzielać poszczególnych zjawisk, nie potrafimy ich przeliczyć. Zupełnie inny mechanizm zachowania wywołuje analogowy proces powtarzania. Dziecko może wielokrotnie wypowiadać słowo „mama”, ale gdy mu się wyda polecenie: „powtórz mama”, nie może wykonać tego polecenia, czyli wszelki propozycyjny mechanizm zostaje zaburzony. Z tego właśnie faktu zrobiłem ogromny użytek wykazując na podstawie doświadczeń na zwierzętach, że to uszkodzenie musi być zlokalizowane przy przejściu pęczka hakowo-czworaczego, gdy on wchodzi w obręb pnia mózgu. To zagadnienie poruszyłem w ubiegłym roku w jesieni, gdy zostałem powołany jako jeden z przewodniczących polskiej delegacji do Stambułu, gdzie odbywała się konferencja projektu europejskiego COST „Neuronal oscillation and cognition”. Tam przedstawiłem, na czym polega wyjątkowość tego zespołu, który nie podlega żadnej klasyfikacji. Tego zespołu nie można umieścić w szufladce, nie wolno go uważać jako odrębnej jednostki nozologicznej, ponieważ wywołuje go wiele różnych przyczyn, a ich objawy rozsądzają zupełnie koncepcję jednostki chorobowej. Tak powstał problem autyzmu, który wyniknął jeszcze w czasie moich studiów. Starsi medycy pamiętają klęskę talidomidu. Całe szczęście, że była woja, rok 1944 i jaskółki farmakologicznych „nowości” nie docierały jeszcze do Polski, choć były już w użyciu w Szwecji i USA, 206 Autyzm a przede wszystkim w Wielkiej Brytanii. I tam rodziły się „potworki” (przepraszam, że tak mówię), dzieci bez rąk i bez kończyn dolnych. Natomiast po wojnie komunikacja z resztą świata wyrównała się i wyjaśniono, że niektórych środków nie należy stosować. Później stwierdzono, że szereg infekcyjnych schorzeń powoduje uszkodzenie podobne do tego, jakie wywoływał talidomid. Należy również pamiętać o uszkodzeniach genetycznych powstających w miesiącu, kiedy kobieta, nosząca już swoje dziecko w łonie, w ogóle nawet o tym nie wie, że zaszła w ciążę. Chodzi tu o 10-11 dzień, czyli tak zwane pierwsze tygodnie gestacyjne. Najważniejsze żebyśmy pamiętali, że dzieje się to w momencie, na który żadna matka nie ma wpływu. Wtedy dochodzi do uszkodzenia genów, które wypadają (nokaut genetyczny) i nie dochodzą do głosu. Między 9 a 11 dniem, gdy zagnieździ się zarodek w macicy, dochodzi do katastrofy genetycznej, która polega na skróceniu pnia mózgowia i na uszkodzeniu struktur, w tym całkowita przebudowa ciałek czworacznych, które związane są z m.in. drogami słuchowymi i prowadzącymi do haka. Poza tym mogło brakować nawet nerwu twarzowego, który po prostu nie został wykształcony. Stąd też dzieci autystyczne mają przewód słuchowy i ucho zostaje bardzo obniżone i cofnięte ku tyłowi. W efekcie powstał człowiek „zrobiony z innej gliny”, z dotychczas nieznanej gliny. Z nazwy auto teles wynika, że będzie to osobnik samorządny, samostanowiący, i to stanowi główną cechę autyzmu. Człowiek autystyczny zupełnie nie jest w stanie się podporządkować, ani nawet włączyć się do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Powstało szereg teorii, wyodrębniono tak zwane geny prospołeczne, których brak warunkuje patologię behawioralną. Dziecko autystyczne nie potrafi się włączyć w kontekst społeczeństwa, ponieważ inaczej myśli, inaczej rozumuje. Badania elektrofizjologiczne mózgu pokazują, że istnieje tak zwany rytm mju odbierany z okolicy nadoczodołowej, który jest wrotami do mechanizmów emocjonalnych u człowieka. U osoby cierpiącej na autyzm ów mechanizm nie działa, dlatego można się spodziewać, że taka osoba będzie odbierana jako „zimny człowiek”, bezwzględny, nikogo-nieuznający. Brama wejściowa znajdująca się w zespole nucleus amygdale otwiera łącze do mechanizmów emocjonalnych, które są umiejscowione w przeważającej części w zwojach podstawy. A nie w korze mózgowej, którą wszyscy dziennikarze są zafascynowani, i składają deklaracje, że „mają komórki korowe w porządku”. Natomiast istota tkwi nie w korze mózgowej, ale w jadrach podkorowych, które są najwrażliwsze na brak tlenu. Jeżeli dziecko się dusi czy ma jakieś inne kłopoty przy porodzie to właśnie tam powstaje największe spustoszenie. Teraz rozumiemy, dlaczego 207 Prof. dr hab. n. med. Jan Jakub Trąbka rytm mju otwiera bramę w zespole nucleus amygdale, aby mogły zostać uruchomione mechanizmy emocjonalne. I tak doszliśmy do sedna sprawy, na czym polega autystyczne spektrum zaburzeń. Oczywiście powstaje dużo teorii i propozycji wyjaśnienia tych zjawisk, ale trzeba się na czymś skoncentrować. Istnieje dużo bardzo ciekawych i akuratnych koncepcji próbujących wyjaśnić te zjawiska, ale są i liczne niezrozumienia sprawy. Dla przykładu przytoczę tu jedno – została przedstawiona „teoria zaburzonej tożsamości krajobrazu”. Chodzi po prostu o to, że każdy człowiek potrafi, lecz nie autystyk, na pierwszy rzut oka od razu dostrzec rzeczy istotne (po angielsku salient – rzucający się w oczy). Tego nie ma u autystyka, który patrzy wielokrotnie, lecz nie przejawia zainteresowania istotą sprawy. I tutaj widać, że dużo mamy jeszcze do zrobienia jako neurolodzy i psychoterapeuci. Będziecie Państwo zmrożeni i przerażeni, kiedy opowiem, że w zeszłym roku musiałem wiele homeryckich bojów stoczyć, ponieważ padała propozycja, żeby przy pomocy narkotyków i to mocnych narkotyków tych chorych leczyć. No to jest po prostu nieporozumienie ogromne. Zaproponowano bowiem abyśmy osobników cierpiących na autyzm leczyli Extasy, a jest to groźna substancja, pochodna amfetaminy. Drodzy Państwo dużo jeszcze stoi problemów związanych z zespołem autyzmu, lecz oczekuję na pomyślność. Dziękuje pięknie. 208 EPISTEME SPIS TREŚCI 4/2007 ISSN 1895-4421 Honorata Korpikiewicz, O uczuciach i emocjach …………………………………………………5 Małgorzata Kaczmarek, Aspekty bioróżnorodności w relacji człowiek-środowisko …………25 Agnieszka Ogonowska, Oblicza Innego we współczesnej humanistyce…………………………37 Krzysztof Sarapata, Natywny genom ………………………………………… ……………………57 Mariusz Wójcik, Poznawcze aspekty oddziaływania dużymi zbiorami nanocząstek na właściwości magnetyczne i przewodzące włókien węglowych……………………………………77 Eugeniusz Bobula, Blokada wybuch jądrowego ……………………………………………………87 Ewa Nowakowska-Zajdel, Małgorzata Muc-Wierzgoń, Teresa Kokot, Janusz Wierzgoń, Poszukiwanie zależności pomiędzy wybranymi parametrami metabolicznymi a występowaniem raka jelita grubego – doniesienie wstępne ……………………………………95 Anna Jonarska, Archituryzm – nowy wymiar architektury?………………………………………103 Jan Trąbka, Nowy świat rodzący się ze starej natury ……………………………………………113 Zenon Marciniak, Mirosław Zabierowski, Obiektywizm i subiektywizm w ocenach estetycznych i naukowych ……………………………………………………………………………………………125 Stanisław Kazimir, W kierunku metodologicznej kwalifikacji tez krakowskiej neurocybernetyki 135 Jan Trąbka, Historia obrazowania mózgu z krakowskiej perspektywy …………………………147 Piotr Walecki, Neurofizjologia ruchu gałek ocznych ……………………………………………159 Andrzej Brodziak, Prof. dr hab. med. Jan Jakub Trąbka – Lekarz, Odkrywca, Intelektualista, Nauczyciel ……………………………………………………………………………177 Eugeniusz Bobula, Jan Trąbka – myśliciel nikomu niepotrzebny? ……………………………185 Irena Roterman-Konieczna, Działalność naukowa Profesora Jana Jakuba Trąbki …………191 Rodolfo Riascos Llinás, List gratulacyjny dla Profesora Jana Trąbki, kierowany na ręce pani Dr Marty Banach …………………………………………………………199 Ryszard Tadeusiewicz, Laudacja ……………………………………………………………………201 Jan Trąbka, Autyzm ……………………………………………………………………………………205