Starsze Panie z liliowymi bukiecikami

Transkrypt

Starsze Panie z liliowymi bukiecikami
Starsze panie z liliowymi bukiecikami.
Od czasu do czasu spotykałam je w autobusie. Wsiadały ostrożnie, delikatnie stawiając
stopy na stopniach autobusu, jakby w obawie o swe kruche ciała. Zawsze były ubrane w
eleganckie, granatowe kostiumy, białe bluzki- czasem z żabotami, czasem z koronkowymi
kołnierzykami- a do klap marynarek przypięte miały maleńkie bukieciki fiołków. Wokół
nich unosił się delikatny zapach konwalii. Ich twarze o misternie rzeźbionych rysach
rozpogadzał spokojny, ciepły uśmiech, a w oczach igrały im chochliki. Wyglądały jak
łagodne anioły, rozsiewając wokół siebie coś nieuchwytnego, ulotnego - może to właśnie ta
łagodność, może pogodzenie się z mijającym czasem, a może spokój oczekiwania na to, co
nieuniknione...
Uwielbiałam te starsze panie. Zawsze na przystankach rozglądałam się, czy nie wsiadają.
Tęskniłam za ich widokiem, za tym czymś, co zawsze niezmiennie im towarzyszyło.
Czasem wsiadały- każda oddzielnie, w inny autobus, w innym czasie. I od razu czułam, jak
cichły wszystkie moje burze, jak otula mnie miękka łagodność, a moje serce ogrzewają
ciepłe promienie.
Przyrzekłam sobie wtedy, że gdy kiedyś ja sama będę taką starszą panią, zawsze będę
ubierała się w granatowe kostiumy z białymi bluzkami a w klapy marynarki będę przypinała
maleńkie bukieciki fiołków. I zawsze będę pachniała konwaliami...
Nie jestem jeszcze starszą panią. Nie mam granatowego kostiumu ani białej bluzki z
żabotem, w klapy marynarki nie przypinam bukiecika fiołków i nie pachnę konwaliami. Ale
bardzo się staram, aby na mojej twarzy zawsze gościł życzliwy uśmiech a w oczach igrały
mi chochliki.
...A zapach konwalii na zawsze pozostał jednym z moich ulubionych zapachów..
Marzena Radlak
Wszystkie prawa zastrzeżone. Bez zgody autora żadna część tej publikacji nie możne być reprodukowana, kopiowana,
przekazywana lub przechowywana w jakikolwiek sposób czy formie.