Wielki świat małej Agnieszki
Transkrypt
Wielki świat małej Agnieszki
Wielki świat małej Agnieszki WOREK PEŁEN SKARBÓW Miało być inaczej... Zaprosiła swych przyjaciół i znajomych na imieniny. Przyjechali na jej ... pogrzeb. Zgasła jak gwiazdka na niebie, śpiąc u boku swej mamy. Miała zaledwie dwanaście lat. Mówi się: wybrańcy bogów umierają młodo. Agnieszka Bartol marzyła, że gdy dorośnie, zostanie pisarzem. Była nim naprawdę, będąc dzieckiem! Tego za jej życia nikt nie odkrył! Skromniutka, ślicznie uśmiechnięta, wiotka jak trzcina dziewczynka w samotności pisała dla siebie i chowała to w szufladzie biurka. Zdążyła zapełnić kilkadziesiąt brulionów wierszami, opowiadaniami, bajkami, aforyzmami, także kolejnymi wydaniami własnej „Gazetki Domowej”! Dopiero po jej śmierci otwarty został przysłowiowy worek pełen najprawdziwszych skarbów. Skarbów literackich. Zmarła w 1990 roku. W pamięci wielu ludzi jest wciąż dwunastoletnią niezwykłą dziewczynką, która pozostawiła po sobie literacki testament cudownego dziecka. NA MIĘŚNIE SIĘ NIE UMIERA Agnieszka Bartol mieszkała we Wronkach. Od urodzenia cierpiała na myopathię (zanik mięśni). Wiele miesięcy spędziła w klinikach i szpitalach. Nigdy jednak nie skarżyła się na ból. W domu z wielkim uporem ćwiczyła wątłe ciało: na drabinkach, na pufie, na podłodze. Tak umiała się prostować, że nie było widać, iż ma skrzywienie kręgosłupa, występowała nawet w zespole tanecznym „,Kołodzieje”. Wprawiała w podziw rodziców, rówieśników i nauczycieli. Uczyła się angielskiego i niemieckiego. Grała na pianinie, tańczyła w szkolnym zespole. Fascynowała się komputerami. Zdążyła być nad morzem i w górach... „,Żyła pełnią życia” - napisali o niej w gazetce szkolnej jej rówieśnicy ze Szkoły Podstawowej nr 3 we Wronkach, prezentując obok nekrologu jej przepiękne, nad wiek dojrzałe i mądre wiersze. - Miała nieprzeciętne zdolności poetyckie - potwierdza jej polonistka, Bronisława Matysiak. - Kiedy zadawałam jej wypracowanie na jakiś temat, zawsze pytała: - Mogę napisać wierszem? Zaskakiwała mnie swoim bogatym zasobem słów, znakomitym stylem, obrazowymi porównaniami i świetną narracją. Z przyjemnością chodziłam do niej na lekcje, uwielbiała się uczyć. - Zawsze była uśmiechnięta i pełna optymizmu - wyznaje jej matematyczka, Władysława Kirstein. - I choć nie lubiła matematyki, to zaprzyjaźniła się ze mną. Ujmowała mnie swą błyskotliwością i dociekliwością umysłu. Nie wystarczyło jej powiedzieć, żeby wykonała jakieś działanie matematyczne, ona musiała zrozumieć jego istotę. - Nie jestem chora - powtarzała rodzicom, Danucie i Leszkowi Bartolom, inżynierom w „Amice” we Wronkach. - Na mięśnie się nie umiera - podtrzymywała ich jeszcze na duchu. „Wszystko ma swoje dobre i złe strony: nawet muchomor, bo chociaż trujący, to ładny przecież, czerwony” - ujęła tę nadzieję w piękny aforyzm. Chciała żyć jakby na przekór chorobie. I żyła, płacąc za ten dar życia wielką cenę. Żyła szybko. SŁOWNIK POLSKO - NATALSKI W wieku 4 lat lekarze wystawili jej taką opinię: duża dojrzałość emocjonalna, współczynnik inteligencji 111, dwa lata później jej iloraz inteligencji podniósł się już do 142 (podczas gdy przeciętny w każdym wieku wynosi 100). Nie znając jeszcze liter bezbłędnie „czytała” z pamięci zasłyszane raz lub dwa razy bajki i opowieści, wymyślała własne wiersze. Edukację szkolną miała rozpocząć od drugiej klasy - taka była decyzja poradni wychowawczo - zawodowej, a następnie w jednym roku zaliczać po dwie klasy. Została jednak pierwszoklasistką, rodzice chronili ją przed nadmiernym wysiłkiem. Miała też nauczanie indywidualne w domu. Już wówczas układała poetyckie strofy. Prowadziła wierszowaną książeczkę chomika. Pracowała też nad „Słownikiem polsko - natalskim”, w którym tłumaczyła na język zrozumiały słowa wypowiadane przez swą wówczas czteroletnią siostrę Natalię: „niedrona - biedronka, atinki - witaminki, kąpku kąpiel, robienie śmiechu - rozśmieszanie...”. Opracowywała własną „Encyklopedię zwierząt dla dzieci”... . ŻYCIE JEST SZCZĘŚCIEM Agnieszka często patrzyła na świat przez okno, ale widziała go w pełnej krasie. Żyła na przekór chorobie. W jednym z najpiękniejszych wierszy wyznała: „dla mnie jest szczęście / po prostu / życiem”. Jej pasją była literatura. Rozczytywała się w beletrystyce nie tylko dziecięcej. I w literaturze popularnonaukowej. - Kiedy szła do I Komunii Świętej - wspomina jej wychowawczyni Władysława Kirstein - chciałam jej podarować „Koziołka Matołka”. Weszłam do jej pokoju, a ona czytała właśnie „Quo vadis”! Literatura inspirowała ją do twórczości własnej. Pobudzała fantazję. Ciągle coś pisała. Tworzyła własny świat wyobraźni. Miała niezwykłą wrażliwość na słowo. „Rymarz - człowiek układający rymowane wiersze; poeta - napisała. Śpieszyła się. Nie nadążała na pomysłami. Wymyślała nowe krainy, kreśliła ich mapy, tworzyła wiersze, bajki, opowiadania i dramaty. Założyła nawet „Gazetkę Domową”, którą codziennie witała rodziców i swoją starszą siostrę Magdalenę wracających do domu. Każdy ma swoją gwiazdkę na niebie, która „wiedzie nas przez gąszcze życia / Usuwa z drogi cierpienie” - napisała w wierszu „Gwiazdka”. Niektóre utwory kończą się nagle: w pół zdania, po przecinku, dwukropku... Rodzicom imponowała ta wszechstronność zainteresowań ich chorego dziecka, lecz nie przypuszczali, że Agnieszka jest małym geniuszem. JAK GWIAZDKA NA NIEBIE Wierzyła do końca. Jakby wbrew nieuleczalnej chorobie. Zachorowała nagle. Zapalenie oskrzeli nie wydawało się groźne. Nie czuła się źle, nawet nie miała gorączki, tylko kaszel ja męczył. W czwartym dniu choroby, 18 kwietnia 1990 roku, miała jechać z mamą na badania do Poznania. Agnieszka cieszyła się na ten wyjazd, wszak miała obiecaną wizytę w poznańskich księgarniach. I w nocy, śpiąc u boku mamy, zgasła jak gwiazdka na niebie. Wstrząśnięci rodzice i siostry nie mogli uwierzyć w to, co się stało. Agnieszka odeszła tak nagle i tak spokojnie. Bruliony z twórczością Agnieszki trafiły do kartonu. Na szczęście, na krótko. CUDOWNE ,,ŻONKILE” Gdy minął pierwszy szok po śmierci córki, rodzice Agnieszki zainteresowali jej twórczością dziennikarzy „Tygodnika Pilskiego”: Jana Arskiego i niżej podpisaną. Do listu pełnego bólu i zarazem nadziei, dołączyli miniaturki literackie Agnieszki i piękny wiersz „Żonkile”. Trzeba było ocalić od zapomnienia tę wspaniałą dziewczynkę i jej niezwykłą twórczość. Kilka mim wydać książkę ,,Agnieszko wróć!”. Włączyli do w niej najpiękniejsze utwory Agnieszki Bartol. Książka ta została nadspodziewanie życzliwie przyjęta przez dzieci i młodzież, ich rodziców i krytykę literacką. Paradoksalnie można powiedzieć, że zapoczątkowała drugie życie Agnieszki Bartol. Pięciotysięczny nakład rozszedł się błyskawicznie. Trzeba było książkę wznowić, tym razem w nakładzie 10 tysięcy egzemplarzy. Też został wyczerpany. POWRÓT AGNIESZKI Niebawem, bo już w 1990 roku, została powołana w Pile Fundacja Literacka im. Agnieszki Bartol; założyli ją dziennikarze „Tygodnika Pilskiego”: Zuzanna Przeworska i Jan Arski wraz z Danutą i Leszkiem Bartolami - rodzicami Agnieszki, prezesem Amica Wronki S.A. Wojciechem Kaszyńskim, Stanisławem Sitkiem właścicielem Zakładu Graficznego w Czarnkowie i Marią Bochan - dyrektorem Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Pile. Fundacja popularyzuje dorobek Agnieszki i jednocześnie zajmuje się wyławianiem uzdolnionych literacko dzieci i młodzieży oraz sprawuje opiekę nad odkrytymi talentami. W tym celu ogłasza razem z Powiatową i Miejską Biblioteką Publiczną im. Pantaleona Szumana w Pile i przy współudziale redakcji ,,Tygodnika Pilskiego” Ogólnopolski Konkurs Literacki im. Agnieszki Bartol dla dzieci i młodzieży pod hasłem „Ja i mój świat”. „Miejsce Agnieszki jest wśród dzieci i młodzieży, a pamięć o niej wróci każdym tekstem jej rówieśnika, którego wewnętrznie wzbogaciła” - napisała do organizatorów matka jednej z uczestniczek pierwszego konkursu, na który wpłynęło ... ponad 10 tysięcy utworów wierszem i prozą! W następnych edycjach było podobnie. ,,Konkurs ten jest cenną inicjatywą nie tylko ze względu na pamięć Agnieszki, ale - na wszystkie inne ,,Agnieszki” świata, które zmagają się nie tylko z chorobą ciała, lecz samotnością ducha” - tak ujęła to w liście do Fundacji Elżbieta Sura z Publicznej Szkoły Podstawowej nr 37 im. S. Staszica w Wałbrzychu. ,,Uświadamia on, że nawet najmniejszy, kruchy i bezbronny człowiek, obdarzony talentem, choć odchodzi tak szybko i boleśnie, pozostawia po sobie wyraźne ślady i po tych śladach starają się kroczyć inni. Czuję się w pewnym sensie jednym z nich - wyznał Mateusz Antoniuk, licealista z Krakowa, laureat nagrody Grand Prix IV konkursu. - W czasach, kiedy się mówi, że młody człowiek nie chce czytać, na widok wiersza dostaje wysypki, na widok powieści, która liczy więcej niż 90 stron dostaje migreny, są tysiące dziewcząt i chłopców, którzy mają potrzebę realizowania się w słowie. Nie na ekranie komputera, nie na kompakcie, nie w internecie... powiedziała pisarka Ewa Nowacka, przewodnicząca jury V Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Agnieszki Bartol, który odbył się w maju 1999 roku. Mówiła też, że to najlepszy konkurs w Polsce; wysoką rangę zawdzięcza porywającej osobowości patronki Agnieszki Bartol, otwartej formule ,,Ja i mój świat” i znakomitej organizacji. Dzięki konkursowi, co dwa lata, bo z taką częstotliwością jest on organizowany, dochodzi do małych objawień talentów, które mogą w przyszłości zaowocować w ogrodzie sztuki literackiej. ZAKLĘTA W SŁOWACH Jedna ze szkół niedaleko Piły, w Mirosławiu Ujskim, kilka lat temu przybrała imię Agnieszki Bartol. Sprawiły to dzieci; dyrektorka szkoły, Stefania Ludwiczak (od dwóch lat już na emeryturze) z pasją przyklasnęła tej inicjatywie. Potem mówiła: - Mała bohaterka na co dzień jest jedną z naszych uczennic. Jej obecność rozwija w nas zupełnie inny świat wartości... - Może trzeba uznać, że w tej naszej tragedii jest kropla szczęścia - mówi matka Agnieszki, Danuta Bartol. - Bo jak nazwać słowa, które po niej zostały, wiersze, opowiadania, audycje radiowe, które nagrywała sobie na magnetofonie? A może stał się cud, bo oto jest z nami dusza Agnieszki zaklęta w słowach. I jej urzekająca wszystkich poezja. ZUZANNA PRZEWORSKA Przedruk z książki „Powrót Agnieszki”, Fundacja literacka im. Agnieszki Bartol, Piła 2000, część I, s. 19-24.