Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl

Transkrypt

Biblioteka Cyfrowa UJK http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
HIERONIM KSIĄŻĘ DRUOKI-LUBEOKI
D
ły
a
d
w R A M A T F A N T A S T Y C Z N Y Z L E G E N D P O G A Ń S K IC H
z
r
ie
lg
W
V
AKTACH
SZATAN
DRAM AT
FANTASTYCZNY
TOM
W
Y
AKTACH
II
W ARSZAW A
SKŁAD G Ł Ó W N Y W K SIĘGAR NI GEBETHN ERA i W O LF F A
KRAKÓW
KSIĘGAR NIA G. GEBETHNERA I SPÓŁKI
19 OI,,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
■
. .
■- ■ ,
■.
h
'
-«V
'
-
X :.
v
\: .
.■
-
V-
'
•; "
v. .
•
S V -V
V
.
'
C
‘
■
- •V
:
.
•■
...
.
-
.
"•
■ . ;
■' -
-Ï
>
■
" '.
;'
•-V
•
'•
•
"
-
•
;
' " ' :• r.
V;-- :
7. %
.
-- > - ‘•r
’ M
• ...
'»c
5ji
- ,. -ą
.< "o i
' *?-■ . "
l
’•■ £ i
.
:?
■■
' -,
7 '■ - '
'
t‘
í
-.■>* ■
'
... •
1
5
‘
sk
i
■ ‘
;
ä
--
-6
“ ■ *..»S
"...
•- > - ■•
. •
vV ■ . Ą"r ■;« . ,
\' sg •
. ■ , . . . 'ą . ;
¿:.V > ? Wk
S .-’i ,. ' ■ r n & :«4’
v
.. ,
' ';'V .*■
'; '
' ' . i. • . ■.'
.
»,**;v î . ; v; , ' S ,
■h
v ■- '
'■ V : •:
-, V ■' -, W
Ä ■
’ 'V '
*ii
'
... o ,
. iS
\\
V
■'
C
■‘ w
.
'»•
y- ;. • V.■••
-i
,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
WALGIERZ W DAŁY
SZATAN
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
HIERONIM KSIĄŻĘ DRUCKI-LUBEOKI
WALGIERZ WDAŁY
D R A M A T F A N T A S T Y C Z N Y Z L E G E N D P O G A Ń S K IC H
W
Y
AKTACH
SZATAN
DRAM AT
FANTASTYCZNY
TOM
W
V
AKTACH
II
W ARSZAW A
SKŁAD G Ł Ó W N Y W KSIĘG ARNI GEBETHNERA i W O LF F A
KRAKÓW
KSIĘGARNIA G. GEBETHNERA I SPÓŁKI
I 9OI
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
78794
K R A K Ó W . — D R U K W . L . A N C Z Y C A I S P Ó Ł K I.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
WALGIERZ W D AŁY
d ra m a t fa n ta s ty cz n y
z le g e n d
W V AKTACH.
p o g a ń s k ic h
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
OSOBY:
książę T y n ieck i.
książę W iślick i.
fra n k oń sk i.
w a lg ie r z w d a ły ,
w is ła w ,
król
a r c y k a p ła n .
OFIARNIK TORA.
stary sługa W a lgierza .
stróż w ięzien n y na zam ku T y n ieck im .
h e l g u n d a , córk a k róla fra n k o ń s k ie g o .
s e n k a , je j służąca.
u l a n a , siostra W isław a, b rzy d k a , osp ow a ta i garbata.
w e s n a , k rólow a d u ch ów w iosen n ych .
b o jg ie r ,
k o lb ,
WIETRZYK \
p ro m yk
WIEDŹMA
J to w a rzy szą ce je j d u ch y .
J
4-CH b ie s ó w .
E lfy , ru sałki i d u ch y w iosen n e. — B a rdow ie, kapłani
fra n k o ń s cy i orsza k k róla. — T o w a r z y s z k i H e lg u n d y . —
T o w a rzy s ze i g o ś c ie W a lgierza . — T a n eczn icy i tan­
cerk i. —
G oniec. — Starszyzn a i d w orzan ie W iś lic cy .
R zecz d zieje się
w akcie I w e F ra n k on ii w g a ju p o ­
św ięcon y m b o g o m w p ob liżu zam ku k ró le w s k ie g o .
W akcie
I I i w I I I na zam ku T y n ieck im . W akcie
IV i w Y na zam ku W iślick im .
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
A
K
T
I.
(Polanka wśród gaju dębowego, w głębi rzeka Ren, którego brzegi
górzyste stanowią tło krajobrazu. Od rzeki oddziela się wązkie ra­
mię, podpływa bliżej ku scenie i ginie dalej pośród drzew. Pom ię­
dzy Renem a ramieniem rzeki rysuje się z pośród drzew baszta
zamku królów frankońskich. Po obydwu stronach polanki dęby
wiekowe, okryte świeżą zielenią wiosny. Z prawej strony pod naj­
większym dębem kamień runiczny. — Na dębie wisi tarcza i złoty
m iot na łańcuchu. Bliżej od przodu sceny lawa kamienna obro­
śnięta mchem, na której przy podniesieniu zasłony spoczywa W A L GIERZ W D A Ł Y . W ESN A z dwoma E L F A M I: W IE T R Z Y K IE M
i PROM YKIEM podpływa na konsze do brzegu polanki. Pod drze­
wami spoczywają uśpione E lfy i Rusałki. Przy podniesieniu kur­
tyny W esna wstępuje na brzeg i wyciąga różdżkę czarodziejską ku
uśpionym E lfom , które się budzą i klękają w postawie pokornej.
Z za wzgórza wschodzi słońce).
w esn a
( wstępując
na brzeg).
O b u d źcie się senne
W o d y w iosen n e,
O bu d źcie się g a je !
A w y, ruczaje,
P rzez w on n e o g r o d y
T oczcie sw e w od y .
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
_ _
8
—
Ja sn em i ju ż g ro ty
Słońca k rą g złoty
R ozp ęd za obłok i...
I m k n ą potok i,
W ś r ó d g a jó w zielon y ch
K w ieciem w ień czon ych .
(do elfom)
W y , d u ch y skrzydlate,
N ow y ch barw szatę
D ajcie listk om r ó ż y ;
G d y się w y n u r z y
Słońce z m g ły opa ru ,
W s z e ch m o c ą czaru
T ej w iosen n ej w on i:
L ećcie w p o g o n i
Z a słońca p ro m y k ie m ,
R azem z w ietrzy kiem
Ig ra jc ie z listkam i,
K tóry ch cień m am i,
I w ty sią c pierścien i
K w iatów i zieleni
S trójcie pola, łąki,
D rzew a — w liść, w pąki.
Z b ie rzcie p e rły r o s y
I lejcie w k łosy
M łod eg o za gon u
O b fitość plonu.
U czcie ptasząt lotu,
Ś piew u, szczebiotu ,
Na dzieci uciech ę
P o d k ażd ą strzechę
P r z y ś lijcie g o ś c in n ą ,
J a sk ółk ę zw inną.
W k o lo r ó w ty siące
S k rzy d ełk a d rżące
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
9
—
U b arw cie m otyla,
W p u rp u rę gila,
K ra so w ro n ę w zieleń.
W y s m u k ły jeleń
N iech je traw kę m łodą,
N iech r y b k a w od ą
C ieszy się i baw i;
Stado żóra w i
N iech mi, lecą c wita
Św iat, c o rozkw ita.
A teraz to słońce,
Z iem ię złocące
W ita jcie u śm iech em ,
(elfy oddają pokłon słońcu)
A g a je echem
N iech b rzm ią w esołem !
Z lećcie się kołem ,
I sk r z y d e ł p ow iew em ,
W io s e n n y m śp iew em
B u dzą cej się ziem i,
T o n y sm ętn em i
F u ja rk i pasterza,
H a rfą pacierza
W ita jcie to słońce
Ż y c ie m g orą ce ,
M iłością bezdenn e,
Z łote, p rom ien n e!
(Gaj rozbrzmiewa dźwiękami fujarek i harf. Elfy tańczą
naokoło Wesny i na skinienie jej różdżki klękają przed
nią pokornie, fujarki i harfy milkną),
WESNA
(do elfów).
A teraz lećcie na św iata w szech stron y ,
Z iem ię u b ierzcie w h a rm on ijn e ton y
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 10 —
W s z y s tk ic h b a rw w iosn y .
N iech b rzm i ra d o s n y
O k rzy k w esela
W ś r ó d traw i ziela
N iech ch r z ą s z c z y k złoty, niech p szczółk a sk rzydlata,
W e s o ło b rzęczą c sw o b o d n ie ulata.
R ozn ieście w szęd zie pieśń pełn ą m iłości,
S iejcie ją w serca, niechaj się r o z g o ś c i
Ta p ieśń w ś r ó d lu dzi
I niech ob u d zi
W sercach, co spały,
P rom ień w spaniały
W io s e n n y ch u czu ć, k tóre tak ja k rosa
P erłam i z ziem ią bratają niebiosa.
(Za skinieniem Wesny elfy rozbiegają się na wszystkie
strony. Pozostają tylko Promyk i Wietrzyk. Wesna pod­
chodzi bliżej ku scenie).
w esn a
(spostrzegając śpiącego Walgierza).
C o to? C o w id zę? Tu, g d zie d ą b św ięcon y
P r o s t w n ieb o strzela b u jn em i k on a ry,
R y ce r z niezn an y sp oczy w a u śp ion y
P rzez ja k ieś b osk ie lu b piekielne cz a r y ! —
O, ja k żeś p ię k n y ! C h y ba w tw ej o s o b ie
W s z y s tk ie cu d ow n e w dzięk i się zbratały,
C o lu d zi zd ob ią. R y c e r z u ! ja tob ie
Ś lu b u ję m iłość — nie tę, z k tórej m ały,
N ędzn y rob a czek za zd rości się rod zi,
A potem serce g ry z ie żądłem ja d u —
L ecz m iło ść m atki, taką co z p o w o d z i
N ieszczęść cię w yrw ie, o ch ro n i od g ra d u
P o c is k ó w w ra żych . T y ś dziecię p ieszczon e
M atki p r z y r o d y . W cich e serca łoże
R zu cę ci kw iaty, z g w ia zd sp lotę k o ro n ę
Dla m arzeń tw oich i w sny tw oje w łożę
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 11 —
T y le r o z k o s z y i tyle sło d y c z y ,
A w życia d r o g ę tyle m ęztw a, siły,
Z e w łasnej m atki u ścisk ta jem n iczy
Nie m iał tej m o cy , W e s n y syn u m iły !
Ś p ij teraz sło d k o ! N óż d ru id a sr o g i
C iebie om in ie i krw i nie w y s ą c z y ;
T y ś w id zę zb łą d ził ze zw y cza jn ej d r o g i,
L ecz w io sn y sk rzy d e ł dam ci p o lo t rą czy .
C h odźcie, w y d u ch y , zleć m i tu, W ie trzy k u !
(Wietrzyk i Promyk nadbiegają).
T ch n ij całą w on ią w iosen n ej p r z y r o d y
I z m y c h w ian u szk ów k w iecisteg o liku
P rzy n ie ś ten, w k tó ry ślubne w plotłam g o d y ;
P rzy n ieś, b y m m ogła , zr y w a ją c zeń kw iatki,
K w iat n a jp ięk n iejsz y w p leść w serce rycerza ,
P rzy n ie ś konw alie, stok rocie, bław atki,
P ierścień z nich dłu tem w y rze źb ij sn ycerza.
WIETRZYK.
Słucham , k ró lo w o !
(Wietrzyk wychodzi).
w esn a
(do Promyka).
A ty, m ój P ro m y k u ,
Z e w szy stk ich elfów dziecię u lu bion e,
Patrz, b y ś m i znalazł w fo r tu n y tajniku
N ić n ajk w iecistszą , utkaj z niej k o ro n ę
C z y s tą , ja k kry ształ, szczęściem ja śn ieją cą ,
I p rzęd zę złotą z p rom ien i utkaną
W p le ć tęczow em i blaskam i d r g a ją cą
W lo s y rycerza , co m em i się staną.
(Promyk staje nad Walgierzem i wyciąga nań ręce, z któ­
rych spada snop promieni).
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
12
—
PROMYK.
Słucham , słucham cię k ró lo w o ,
N ad r y ce rza ja sn ą g łow ą
P o ro zw ie sza m b la sk ów tęczę,
W sieć z p rom ien i g o uw ieńczę,
A g d y trzeba, za jrzę w serce,
A g d y trzeba, to r o z to c z ę
Nad tern sercem m g ły p rzezrocze,
Z sa m y ch b la sk ów i z p rom ien i,
G dzie się ba rw n ie słoń ce m ieni.
Dla ry c e rz a sp lotę w ieniec,
B o to r y c e rz u lu b ien iec
Sam ej w iosn y , w ieszczk i kw iatów ...
W ię c z p u rp u r y , ze szkarłatów ,
Z b la sk ów w szy stk ich , w k tóre płonę,
Ja u toczę m u koron ę.
(opuszcza ręce i odstępuje w tył).
(Wietrzyk
powraca z koszem kwiatów po nad głową
i klęka przed WesnąJ.
WIETRZYK.
M asz k ró lo w o ,
Nad m ą g ło w ą
K w iatów kosz,
B ędą c p osłem ,
Z nich p rzy n iosłem
Danin g ro s z .
N iezabudki
T u sk rom n iu tk i
B ły s zczy kwiat,
W ziąłem z r ó ż y
P ęczek d u ży
B a rw n ych szat;
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
13
—
T u fiołk i,
Z k tó r y c h p s zczó łk i
M iodek ssą,
Dla za szczytu
Z aksam itu
B ratk ów tło.
B luszcz, p o w o je
Jasn e stro je
D adzą ci,
N iech o kw iatkach,
O bław atkach
R y ce r z śni.
(W esna bierze kwiaty i rzuca do stóp rycerza. Wietrzyk
odstępuje w tył).
WESNA.
O tak, W ie trzy k u , sen słod k i ry cerza .
N iech m u trosk ch m u rk ę co d zie n n y ch uśm ierza,
A g d y się zb u dzi, u stóp je g o kw iaty
N iech się rozw in ą , niech aj lecą w sw aty
I, b ęd ą c sam e w io se n n y m rozk w item ,
O czy ry c e rz a z cz a r o w n y m błękitem
O czu k ró le w n y b ezw ied n ie p ołą czą , —
Z w iosn y p ow iew em ześlą m iłość rączą.
A g d y k rólew n a p o w y jś c iu z kąpieli
Stanie tu p rze d nim ja śn ieją ca , w bieli,
0 n iech że w ted y dw a serca u ro s n ą
C zarem m iłości, życia sw e g o w iosn ą ;
N iech się r a d u ją , baw ią się i pieszczą
1 w różk ę w io sn y b łog osła w ią w ieszczą.
(odchodząc ku brzegowi rzeki)
A teraz, o d u ch y ,
P rzez w iosn y p o d m u ch y
Ś p ieszcie zw a b ić tu k ró le w n ę ,
I w je j u ch o w łóżcie, śpiew ne,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
_
14
—
W m a jow e od d źw ięk i,
M iłości p iosen ki.
N iech fu ja rk i b rzm ią d o w tóru,
Z w io se n n e g o życia ch óru
Sam a sp lotę pieśni, —
Ż y c ie snem się prześn i,
A za szczęściem kto p o g o n i,
N iech je w w iosn y szuka w oni.
(Siada do konchy i odpływa z elfami wązkiem ramieniem
rzeki, słychać dźwięk fujarek).
w esn a
(śpiewa).
T ę czo m o ja złota,
P rzez n iebiesk ie w rota
L eć niżej ku ziem i
Ł u sk am i barw n em i. La, la, la.
F alo m o ja szklista
W ieczn ie jasna, czysta,
Nieś z m arzeń krain y
W estch n ien ie d ziew czy n y . La, la, la.
L eć piosnlco u rocza
P rzez ch m u rek przeźrocza ,
Ku p ro m ie n io m słoń ca
L eć p io s n k o gorą ca . La, la, la.
(Wesna niknie za drzewami, pieśń coraz słabnie i ginie
w dali).
WALGIERZ
(budząc się i oglądając się ze zdziwieniem).
P ierzch ła, ach pierzch ła, w iosen n a b o g in i!
G dzież elfy , d u ch y , c h ó r ru sałek b ia ły ?
C zy sen m n ie zjaw isk n ieśw ia d om y m czyn i,
C zy w szy stk ie w ró ż k i w n ieb o u lecia ły ?
A m oże d o niej, d o niej m nie p r z y w io d ą ?
H elg u n d o, zjaw się, c h o ć b y ze sn ów m rok u ,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Z ja w się i lśn iąca m ło d o ś c i u ro d ą
S p ły ń ja k o w różk a cza row n a z ob łok u .
(Z daleka słychać piosnkę towarzyszek Helgundy. Powoli
z poza wzgórza zamkowego ukazuje się łódź, niosąca Helgundę z jej towarzyszkami).
PIEŚŃ DZIEWIC.
O F r y g o , F r y g o , n ie b io só w bog in i,
W od a n a w ielk ieg o żon o,
T y , k tórą serce n a jm ilszą nam czyn i,
D ziew ic b og in i, G elfion o!
M y w as u śm iech em p ozd ra w ia m y w iosn y ,
T ra w p o ln y ch w on n y m rozk w item ,
W w iązance z p ieśn i czar ziem i m iłosn y
Ł ą c z y m y z n ieb iosów szczy tem .
D o A zelh ejm u , d o b o g ó w krain y
N iech leci słodki d źw ięk pieśni,
W p ieśn i w iosen n ej d r ż y serce d zie w czy n y
W niej w iosn a życia się p rześn i.
w a lg ie r z
(poznając).
T o ona, ona!... ja się u k r y ć m u szę: — —
H elg u n d a płyn ie, cała w blaskach słońca...
B o g o w ie ! za brać m ożecie m i du szę,
Z o sta w cie m iłość, co serce potrą ca .
( Walgierz kryje się w gęstwinie drzew, łódź podpływa ku
samemu brzegowi).
p ie ś ń .
P osła n k o F r y g i, G n o sz y b k o p ędzą ca
Na H o fh w a rfn irze o g n is ty m ,
Z le ć d o nas jasna, w b a rw y tęczy lśniąca,
B ądź g o ś c ie m n a szym w ieczysty m .
M y żądne szczęścia b u rszty n o w e j fali
I w iecznej żądne m iłości,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
16
—
—
W z r o k w asz, b o g o w ie , niech w sercach zapali
O gień w ieczystej ra d o ś ci!
(Łódź podpływa do brzegu, h e l g u n d a wysiada, trzyma­
jąc w ręku dzban z wodą).
h e lg u n d a
(do towarzyszek).
Ja kam ień w o d ą u m y ję św ięcon ą,
G dzie ręką m ę d rc ó w w y r y te są runa —
W y dalej p ły ń cie i w ró ć cie z k o ro n ą
L ilii w o d n y c h ; a g d y h a rfy struna,
P rzez zręczn y ch sk a ld ów zlekka u derzon a ,
Z a d r ż y , w ty sią ce r o z b r z m ie w a ją c p ieśn i:
N iech z rą k m y ch p r z y jm ie k o ro n ę G elfiona,
N iech się b o g o w ie ro z ra d u ją leśni,
I lasy za d rżą w o k r z y k i radosn e,
B ędą c św iadkam i ja k w lat b u jn y ch kw iecie,
Ż y c ia s w o je g o siedem n astą w iosn ę
W słu żbie G elfion ie da k rólew sk ie dziecię.
h e lg u n d a
(polewając kamień).
P ły ń cie, płyń cie, k ro p le w o d y
Na kam ienne, zim ne lica,
R ozu m starców w iek nasz m ło d y
P lon em złoty m niech p od sy ca .
N iechaj p ły n ą m ę d rcó w słowa,
P rzech ow a n e tu na w ieki,
N iech nas D on a r w szczęściu chow a
D eszczem skrapia św iat daleki.
P ośw ięcon a dziś G olfion ie,
Jak kapłanka z sal W alhali,
C hcę m ieć serce, w k tó re m p łon ie
B oh atersk iej m ęstw o stali.
C hcę kapłan ką b y ć p r o r o c z ą —
A ch ! c z y ż łatw o to d ziew czy n ie,
G d y d o oczu łzy się tło czą ,
G dy w niej k rew g o rą ca p ły n ie?
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
17
—
—
(Walgierz wychodzi niepostrzeżenie z za drzew i Męka
przed Helgnndą).
HELGUNDA.
G d y m iłości serce pragnie,
N am iętnego chce w yznania,
Ach, któż serce biedn e nagnie
D o m ilczenia, d o kon an ia?
(Stoi w zamyśleniu i zakrywa twarz rękami. Nagle jakby
budzi się z zamyślenia i spostrzega Walgierza).
(do Walgierza)
K im je s te ś ? pow ied z, ry c e rz u n iezn an y!
W z b ro n io n e tob ie g a ju teg o w rota, —
U derzę w tarczę, n ad ejd ą kapłany,
I ży cia tw eg o n ić się p rzerw ie złota.
WALGIERZ
(klęcząc).
K im je s te m ? pytasz o b osk a k ró lo w o !
C óż dla m nie znaczą dźw ięk g r o ź n y pu k lerzy
I n óż w iszą cy p o nad m o ją g ło w ą ,
K tó r y m m ię w serce tw ój kapłan u d e rz y ?
Cóż znaczą w szy stk ie b o g ó w tw oich g rzm o ty
I w szy stk ie z dali g ro ż ą ce p io r u n y ?
M nie tu w p row a d ził b ó g m iłości złoty,
M nie g ło s p r z y w o ła ł b og in i Id u n y .
HELGUNDA.
Id ź ! b o tu ty lk o m a ją w ejścia p ra w o
K ról i kapłani. — Ś m ierć w isi nad tob ą !
O, nie patrz na m nie b ła g a ją co, łzaw o,
Jam je s t kapłanka...
WALGIERZ.
T y ś życia ozd ob ą ,
O p ow ied z, p o w ied z, czy n ig d y p o n ocy
Nie zb u d ził ciebie g ło s rzew n ej p iosen k i?
TOM II.
2
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
18
—
C zyś nie uległa tej pieśni p r z e m o c y ?
C zy cię od okn a n ig d y blask ju trzen k i
Nie sp łoszy ł, piękna! g d y ś dum na, m arząca
Z w ierza ła g w ia zd om sw eg o serca bole,
G d y ś na w p ó ł senna, od tęsk n oty drżąca,
O d d a ją c w iatrom w ło s y na sw a w olę,
N a p rzód zw ieszona, ja k m łod e p a ch olę,
Chciała p ić dźw ięk i tej p ieśn i m iło śn e j?
N adem n ą by ła ś, a ja stałem w dole,
I cora z rzew n iej, z tej piersi żałośn ej
Jam ci p o s y ła ł m ej m iłości słow a;
A ty ś m yślała, że to skald tak śpiew a,
Ż e, za bzu krzakiem , to się skald tak chow a,
A je g o p ieśn i w tórzą szum em drzew a...
HELGUNDA.
O nie m ó w d łu żej! Jeśli są b o g o w ie ,
Jeśli w nich w ierzysz, u ch od ź stąd n akon iec!..
K apłance b o g ó w lu b o w a ć się w m ow ie
Tw ej nie p r z y s to i.
WALGIERZ.
Jam m iłości g o n ie c!
(chce ją uściskać, Helgunda odpycha go ręką)
HELGUNDA.
U ciekaj, s ły s z y s z ten szm er — to są on i!
(Z gaju wychodzi ofiarnik).
OFIARNIE.
Tak, to są oni, lecz k tóż ty, d ziew ico,
Ż e gaj się tw oim k rz y k iem nie rozd zw on i,
Ż e tw o je ręce o b u rą cz nie ch w y cą
M łota, a żeby u d e rz y ć nim w ta rc z ę ,
L u b w sk roń p r z y b łę d y , k tó ry się ośm iela
B ezcześcić cieb ie?!
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
19
—
WAKG1ERZ.
Z m ilk n ij, zm ilk n ij, starcze!
OEMARNIK.
T y m ilcz! Z a p ew n o ch cesz T ora m ściciela
U sły szeć g r o m y , lu b k ru k i W od a n a
C h cesz, b y zleciały i z tw o je g o ciała
S ob ie żer r w a ły ! Ś m ierć n ieodw ołan a
W isi nad tob ą i n óż zem sty pała.
K apłani, d o m n ie!
(uderza miotem m tarczę)
( Wchodzi paru kapłanom).
o fia r n ik
(do kapłanom).
U w ięzić b lu źn ie rcę ,
Co śm iał się p rz e k ra ść w te św ięcon e g a je !
(do Helgundy)
A ty, d ziew ico, k tóra ś m iała serce
P łoch e, b y ła m ać stare o b y c z a je ,
D r ż y j! Z a m ia st w ień ca b ia łeg o G elfion y,
U brana w w ien iec z chw astu i p o k r z y w y ,
J a k o zakała o jc o w s k ie j k o ro n y
Z e szczy tu w ieży łzą zalejesz n iw y.
(Kapłani ćhmytają za ręce Walgierza, który stoi nieporuszony).
h e lg u n d a
(załamując ręce).
G elfion o, ra tu j!
WALGIERZ.
Słuch ajcie, kapłani,
O na nie w inna!
OEIARNIK.
On cię b r o n i je s z c z e ?
L ecz sąd się zb ierze, ju ż w sz y sc y zw oła n i:
K ról, arcyk ap łan , w sz y stk o im obw ieszczę.
2*
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
(Wchodzą król, arcykapłan, kapłani, orszak króla, bar­
dowie).
KRÓL.
S łyszałem ta rczy n aglące w ezw anie,
A teraz w rza w ę w a szych k rz y k ó w sły szę;
W id zę łzy c ó r k i i gn iew tw ój, kapłanie.
C óż to za je n ie c ? i czem u tę ciszę
G a jów św ię co n y ch k rz y k iem n aru szacie?
OFIARNIK.
Z a p y ta j córk i, czem u w nasze g a je
W p u szcza p r z y b łę d ó w , i kapłanki szacie
T y lk o uw łacza, n ierządn ą się staje!
KRÓL.
H e lg u n d o !
ARCYKAPŁAN.
Jakto, ta czy sta dziew ica,
Co b y ła ch lu b ą niew ieściej m ło d z ie ż y ?
HELGUNDA.
O jcze, w szak srom u nie u k r y ją lica,
G otow am p rzy s ią d z, je ś li kto nie w ierzy.
OFIARNIK.
B luźnisz, k ró le w n o , w zb u d za sz g n iew G elfion y !
ARCYKAPŁAN.
Z a sią d źm y w k oło, sąd n ig d y nie kala,
I niech p rzed n am i sto ją sp o rn e stron y .
(Siada na kamieniu runicznym, król na ławie kamiennej,
reszta grupuje się w około nich).
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
dl
-
—
W s ze ch w ie d zą ce g o w ezw ijm y H ejdala,
On w sądach ra d y n a jlep szej udziela.
(podnosi ręce w górę).
T eraz słu ch a jm y słów osk a rży ciela .
KRÓL.
N iech m ów i p ierw szy , lecz słuchaj, jeżeli
O fiarnik b o g ó w z p ra w d ą się rozm in ie
I zg w a łcić u sta k łam stw em się ośm ieli,
Sam z n ieg o b o g o m ofia rę u czyn ię.
OFIARNIK.
K rólu , nie w y jd z ie kła m stw o z u st kapłana,
B o g o p ioru n em w net D on a r zabije, —
W ię c m ow a m oja święta, niekłam ana,
Nie m o g ą g n iew y stra szy ć m nie n iczyje.
P atrz, tw oja córk a, b o g ó w ofiarn ica,
K tórej cn ót strzegą g a je tajem nicze,
C zy sto ścią sw o ją g a jó w nie za szczyca
I kala dane przez b o g ó w oblicze,
W k tóre p r z y b łę d o m sp o g lą d a ć pozw ala;
P r z y jm u je h o łd y w g a jó w św iętych g łu szy ,
I gn iew em serca sw eg o nie zapala,
I ciszy leśnej k rz y k iem nie n aru szy.
W ię c m łot ch w yciłem .
HELGUNDA.
O jcze, ja m nie winna,
O jcze, ja m m łoda, ja m je s t tak dziecinna.
KRÓL.
K tóż je s t ten śm iałek ?
WALGIERZ.
Jam je s t ró w n y tobie.
(Szmer zdziwienia)
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
°n
—
KRÓL.
P r z y n ie ś ć żelaza, o k u ć g o w k a jd a n y !
(Dmoch z orszaku odchodzi).
Ja z lat d ziecin n ych k o ro n ą się zd ob ię
A ten p rzech od zeń , p rzy b łę d a op lw a n y
Chce rai d o ró w n a ć!
ARCYKAPŁAN.
W s trz y m a j is k ry gniew u.
R azi cię, królu , jeń ca m ow a dzika,
L ecz nim p lon zb ierzem z m ą d r y c h są d ów siewu,
I n óż się sk rw aw i w d łon i ofiarn ika,
M u sim y w id zieć ja k i lo s g o w iąże,
I jaka jeń ca u rod ziła strzech a?
WALGIERZ.
Jam W a lg ie rz W d a ły , ja m ty n ieck i książę!
P ew n o m n ie znacie, r o d e m z ziem i Lecha.
A jeślim nie szedł na orsza k u czele
I je ś li złotem d r ó g sw oich nie ścielę —
O, b o m n ie inne w io d ły tu postacie,
S terem m i b y ły serca tajem nice. - P r ó ż n o w am m ó w ić : m iłości nie znacie,
A ja w H e lg u n d y chciałem za jrzeć lice.
Z elfów w iosen n y ch p rzy s ze d łe m orsza kiem ,
P o d b o sk ie j F rei p otężn ą opieką.
ARCYKAPŁAN.
W ię c leć napo w rót, jeśli je s te ś ptakiem ,
B o w raz stru m ien ie k rw i tw ojej pociek ą.
P e w n o b y F r e ja w nasze g a je św ięte
Ż a d n ej p r z y b łę d o m nie w skazała d rog i,
W ię c słow a tw o je h arde i przeklęte,
A k ro k za śm iały, o b y c z a jo m w rog i.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
23
—
—
C zy tak sęd ziow ie? C zy jesteście z g o d n i?
I taki w y r o k w run a za p iszem y:
» Ż e kłam stw em sw o je j nikt nie zm aże zb rod n i«.
(po chwili)
M ilczeniem z g o d y znak da jecie n iem y.
(Pomiędzy kapłanami krótkie i ciche naradzanie się).
JEDEN Z KAPŁANÓW.
Jesteśm y z g od n i!
a r c y k a p ła n
(do Helgundy).
K rólew n o, sch y l czoło,
Bo b o g ó w w ola ja sn ą nam się stała,
I patrz na p r z y s z ło ś ć odw ażn ie, w e so ło :
C iebie G elfion a w y z n a cz y ć się zdała
B o g o m p otężn y m na ofia row n icę!
G dy n óż za bły śn ie w g a rd le tw ej ofia ry ,
W e ź k u b ek złoty, św ięcon ą tablicę,
Z b ie r z krew , co tryśn ie, i b o g o m z niej dary
Chciej ofia row a ć. — H elg u n d a blednieje?...
C o w id zę! k rólu , czy to tw oje dziecię?
KRÓL.
N iech krew zapisze naszej zem sty dzieje,
H elg u n d o, każę!
HELGUNDA.
O! je s t że na św iecie
L ito ś ć w ś r ó d lu d zi? O jcze m ó j, sęd ziow ie!
K tóż z w as zapew ni, że ten ry c e rz kła m ie?!
P ro ście , niech ja śn iej b ó s tw o się w y p ow ie
I niech nam F r e ja ześle ja k ie znam ię.
o fia r n ik
(do Helgundy).
M oże p rzez ciebie, k tórą sw oim ja d em
T en w ąż zaraził, b o g ó w p r o s ić m am y
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
24
—
-
0 d o b r ą w ró ż b ę ? M oże p ola g ra d e m
On nam za sy p ie i na słoń cu plam y
M oże za szczep i?
(Przynoszą zelaza i zakładają Walgierzowi na ręce. Łódź
z towarzyszkami Helgundy, pełna kwiatów wodnych, pod­
pływa znowu do brzegu).
h e lg u n d a
(klękając przed królem).
K rólu , ja m tw e dziecię.
K rólu , czy żądasz, ab y szata biała,
K tórą p rzyw d zia ła m , zm ieniła się w śm iecie
1 na m n ie w iecznie k rw i plam ą patrzała?
Z am iast m n ie w id zieć niew inn ą i c z y s tą ,
C hcesz m nie u czy n ić w ró żb itk ą k rw io ż e rczą ?
C hcesz b y m i w ży ciu b y ło ciem n o, m g lis to ?
P atrzcie, kapłani, ja k d rzew liście sterczą
I patrzą w g ó rę . — C zy liście o d nieba
T eż k rw i żą d a ją ? R aczej k ro p li r o s y ,
K rop li m iłośn ej, k tórej lu d ziom trzeba,
A b y się ziarnem n apełniły k łosy .
Ja m iałam p ieśn ią rozrzew n ia ć te g a je
I w iecznie czysta, niczerr. nie skalana
B o g ó w o lep sze p r o s ić u ro d z a je :
D ziś będ ę straszn a i k rw ią o b r y z g a n a !
ARCYKAPŁAN
(stając),
F orsetti w ielki, co s p o r y ła god zi,
N atchnął m nie n ow ą ja sn ow id ztw a siłą:
Jeśli się k ied y p o k o c h a ją m łod zi,
A ta ich m iło ść je s t sta rszy m nie m iłą,
K to ch ce ich u strzed z od stan ow czej z g u b y ,
N iech za p r zy k ła d e m w y tra w n y ch p r o b ie r z y
D ok on a ja k ie j, c h o ć b y ciężk iej, p r ó b y ,
I da lszy sku tek w edle p r ó b y m ierzy.
(do Walgierza)
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
T y , co się m ienisz r y c e rz e m i księciem ,
Z an im tu w ró c is z na orsza k u czele,
Jeżeli F re ja m iłośn em zaklęciem
I p ow od zen iem d r o g ę tw o ją ściele,
R ów n ie o b d a rz o n ptak ów g ó r n y c h lotem :
T y się nie zlęk n iesz, je ś li ci każem y
D ok on a ć p r ó b y , nie w szerm ierce g rotem ,
L ecz innej, cięższej. S p ó jr z tam, w dal, na w ieżę,
G dzie zam ek stoi p o ś r ó d R en u w o d y ,
Z je j szczy tu sk o c z y sz je ś li k och a sz szczerze,
W n urt fal — i p ra w d y słów tw y ch dasz d o w o d y .
HELGUNDA.
U stóp tej w ieży p o d w o d n e kam ienie!
WALGIERZ.
P row a d źcie, śm ierci nie straszą m nie cienie.
(Kapłani uprowadzają Walgierza).
a r c y k a p ła n
(do bardów).
B ardow ie, h a rfy n a strójcie d o pieśni,
N iech na cześć b o g ó w d łoń w stru n y u d e rz y ;
M oże w stru n d źw ięk u b ó l śm ierci się p rześn i,
N im przezn aczen ie c io sy sw e w y m ierz y .
h e lg u n d a
(podbiegając ku brzegowi do towarzyszek).
W y tow a rzy szk i w szy stk ich ch w il ra d ości,
D ajcie się u n ieść k o ły sz ą ce j fali,
U śm ierzcie b oja źń , co w m em sercu g o ści!..
Jeśli w n iem szczęście ma kw itn ąć, to z dali,
P ow iew em w ień ców d a jcie znak r a d o ś n y ;
L ecz jeśli śm ierć!.. N ie! nie, ja nie chcę śm ierci!
(Towarzyszki odpływają na środek Renu).
KRÓL.
O dn iu z g ry z o ty , zarazem m iłośn y,
C zem u p ierś o jc a ro zd zie ra s z na ćw ierci?
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
26
—
PIEŚŃ BARDÓW.
P ły n ą , p ły n ą czasu fale,
A w nich ton ą serca żale,
T on ie ból.
U ciek ają dn i i lata,
K ażdy się z m o g iłą zbrata:
K m ieć i król.
O dyn , O d y n w p o le w oła,
K om u ż za brzm i pień w esoła,
W o jn y g ło s ?
K om u ż d a n o w ró c ić w chw ale?
G d y p o in n y ch sp łon ą żale,
Sp łon ie stos!
Śp iesz, r y c e rz u , w pole bitw y,
Tam , g d zie w alka, g d zie g on itw y ,
T am ci b y ć !
C h ociaż m ęż n y ś i p rz e z o r n y ,
Ż y c ia tw e g o p rzetn ą N orn y
Z łotą n ić!
G d y ci b ó j da śm ierci łoże,
H ilda b o s k a w n ocn ej p orze
Z b u d z i cię —
Na ru m ak u z ch m u r uleci,
T y w tej pa rze b ęd ziesz trzeci,
W n ocn ej m gle.
D rzw i W alhalli p r z y jm ą ciebie,
F re ja m iod em u czci w niebie,
A il da —
G d y p ić b ęd ziesz nektar boski,
N iechaj nikną w szelkie trosk i,
N iknie łza.
(Słychać okrzyk towarzyszek Helgundy. Helgunda pod­
biega do brzegu, towarzyszki z dali powiewają wieńcami
z kwiatów).
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
27
—
HELGUNDA.
On płyn ie, płyn ie, Id u n o ! d zięk i ci!
(podbiegając do ojca)
O jcze, ty p ła czesz?
KRÓL.
Tak, to są o jc a łzy.
HELGUNDA.
O jcze, m ój o jc z e !
k ról
(groźnie, powstając).
T y k och a sz r y c e rz a ?
H e lg u n d o !
HELG u n d a
(rzucając się do nóg królowij.
O jcze, jeżeli p r z y p ły n ie ,
G d y z w oli b o g ó w ta kam ienna w ieża
Nie dała śm ierci, czy też w je g o czyn ie
W id zisz p rze stę p stw o ? A ch , czy on nie m oże,
Jąk m u p rzy sta ło, w liczb ie tw oich g o ści,
W liczn y m orszaku ... O jcze!., ja się trw pżę!
k ról
(do bardów).
B a rd ow ie! g ra jcie, g ra jc ie p ieśń m iłości!
(Bardowie uderzają w struny, król podejmuje z ziemi Helgundę i tuli ją do lona)
ZASŁONA SPADA.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
A
K
T
II.
(Sala na zamku Tynieckim, z prawej strony na podwyższeniu pod
baldachimem siedzą: WALGIERZ i HELGUNDA, obok nich i naprzeciw
ucztujący dworzanie i goście, wśród nich BOJGIER. Jedno wyjście
po środku, drugie na prawo. — Służba nalewa i roznosi gościom
puhary).
w a lg ie r z
(powstając i podejmując w górę puhar).
N a p oju b o g ó w , m iod zie b u rszty n o w y ,
Lej się w p u h a ry ! P ijcie, tow a rzy sze
U czty k siążęcej i niech g r ó d za m k ow y
Jen o m i szczęściem a w eselem d y sz e !
D zień n a jszczęśliw szy za b ły sn ą ł m i w życiu.
P r z y m nie na zam ku g o ś c i księżna m łoda,
D oty ch cza s szczęście leżało w sp ow iciu ,
D ziś p o p ły n ę ło ja k p o to k u w oda.
W e s zło tu słońce, — z p o d je g o prom ien i,
(wskazując na Helgundę)
Z p o d sp o jr z e ń b łog ich , z p o d u śm iech u kwiata,
Ż y c ie ba rw a m i w szy stk ich tęcz się m ieni
I ch y b a z b o g ó w szczęśliw ością brata.
P iękn ej H e lg u n d y w y p ijc ie w ięc zdrow ie,
Z w iastu n k i szczęścia, d a w czy n i r a d o ś ci:
Z a serce sercem odpłacę, panow ie,
P iją c n aw zajem zd row ie m oich g o ś c i!
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
29
—
-
GLOSY.
W iw at! N iech ż y je książę! Z d ro w ie k siężn ej!
b o jg ie k
(przystępując do Walgierza z puharem w ręku).
Słów mi nie staje! ja ch ciałby m , W algierzu ,
W y d o s ta ć serce z p iersi m ej p otężn ej,
W y ją ć u czu cie i tak, ja k w pancerzu ,
Z ło ż y ć je w m ow ie n iezrów n an ej siły;
C h ciałb ym , a żeby te p rom ien ie św ięte
W ieezystem słońcem tob ie w ciąż św ieciły
I, w sercu tw ojem na zaw sze ujęte,
Tak ą m o c dały i p otęgę w życiu,
Co k ru s zy w szelkie chw ile, n ieśw iadom e
G ro żą cy ch n ieszczęść; taką, co w u k ry ciu
W s z e ch m o c y w łasnej p o d n o si ry ce rza
Ku tym w y ży n o m , g d zie k ró lu ją b ogi.
O, niech ci n ig d y k rz y w d y nie w ym ierza
Z ręki p rzy ja zn e j żaden p ocisk sro g i!
Ta, k tórą ś w y b ra ł i k tórą ś w te p r o g i
P r a o jc ó w d zieln y ch w p row a d ził na ch lu bę
N iech n ici złote, o W a lgierzu d ro g i,
W tw e ży cie wplata. A ty, d zieck o lu be
K ró ló w fra n k oń sk ich , o H e lg u n d o bosk a,
B ądź te g o k sięstw a sk a rb em i o z d o b ą !
Na c z o ło białe niech ci n ig d y trosk a
C h m u rk i nie ściele, niech w iecznie nad tob ą
Szczęścia u rocze słoń ce p rom ien ieje
I w on ią k w iatów ży cie tw e przen ik a;
R o zk o s zy n o w y ch k o ły sz ą c n adzieję,
Zdi^owie H e lg u n d y i — niech b rzm i m u zy k a !
GŁOSY.
Z d ro w ie ! W iw at! N iech ż y ją k sięstw o!
(Muzyka i tańce).
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
30
—
(Bo W algierza podchodzi goniec z oznajmieniem tajemniczem, Walgierz wstaje, tańce ustają, muzyka cichnie).
WALGIERZ.
W chw ilach n a jlep szy ch szczęścia i ra d ości
C zęsto b o g o w ie chcą d o ś w ia d c z y ć ludzi.
C zy n ieb o lu d ziom szczęścia ich za zd rości,
I w sercu b o g ó w p rzeto gn iew się b u d zi?
Nie w iem , lecz o to p r z y b y ł g o n ie c w o jn y
Z w ieścią, iż k raj n asz n a ch od zą Ślęzanie,
W ię c zn ów d o w alki m u szę stanąć z b r o jn y ,
Aż za d o ść zem ście n ad nim i się stanie.
K tóż p ó jd z ie ze m n ą ? K tóż z w as, tow a rzy sze?
B o je ś li księżna ch ce za baw ić g ości,
M ożecie zostać.
HELGUNDA.
W a lgierzu co sły szę?
Już m ię op u szcza sz? Już ci d o ś ć m iłości?
A ch ! czy n ikt cieb ie w y r ę c z y ć nie m o ż e ?
WALGIERZ.
Jeśli sam p ó jd ę , p ew n iejsza w yg ra n a .
Ślęzanie m y ślą , iż m a łżeń sk ie ło ż e
Jest to m og iła m ęstw u w y g rz eb a n a —
O n iech tak m y ślą, lecz inaczej b ęd zie!
GŁOSY BIESIADNIKÓW.
A w ięc d o w alki! i m y z tobą, k siążę!
W s p ó ln y lo s bitew niech nas w iedzie w szędzie,
F ortu n a jed n a niech nas zaw sze w iąże.
(W szyscy biesiadnicy odchodzą przez drzwi środkowe).
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
31
—
—
WALGIERZ.
Czekaj, B o jg ie rz e ! (Bojgier zatrzymuje się).
M ój piastunie stary,
D ziś g d y się rozsta ć m u szę z żon ą m ło d ą ,
T y , coś m i g o tó w d o w szelk iej ofia ry ,
P ozosta ń za m n ie! H e lg u n d zie o sło d ą
N iech będ zie tw oja o jc o w s k a op iek a ,
P atrz, b y się w szy stk o ku je j w oli działo,
Na je j ro zk a zy niech m i k a żd y czeka;
A jeśli słuch ać je s z c z e je s t za m ało,
Z g a d u jcie m y śli, a H e lg u n d y w ola
N iech w jed en w ęzeł w aszą w olę w iąże,
N iech je j nie cięży, ta niew ieścia dola
O sam otn ien ia!
BOJGIER.
Słucham ciebie, k siążę!
(Bojgier odchodzi).
'
HELGUNDA.
W a lg ierzu d r o g i, W a lg ierzu m ój m iły,
C zem u m ię rzu ca sz?
WALGIERZ.
Nie p łacz! m uszę, lu ba !
HELGUNDA.
S n y takie straszn e m nie się dzisia j śniły,
A ch, m nie się śniła szczęścia m e g o zguba.
W a lgierzu , zostań !
WALGIERZ.
P rze m ó ż łzy i p r o ś b y
W sza k w rócę, serce u s p o k ó j stroskan e.
HELGUNDA.
S erce d r ż y biedne, d r ż y p o d strach em g r o ź b y ,
Z e m oże zaw sze bez cieb ie zostanę.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
32
—
C zy ś trzy m a ł k ied y w sw y ch ręku ptaszyn ę
I słyszał, ja k w niej serce k oła tało?
C zy ś m y śla ł kied y , że bez ciebie zginę,
Ż e ja to jestem tą p taszyn ą małą,
Małą i biedną, b o z g n ia zd k a w yrw a n ą!
Nikt je j nie pieści, lu dzie są nieczuli!
P o d nią g ałą zkę zieloną złam ano,
P o d p o r ę w iotką, g d zie się ptaszę tu li...
W a lg ierzu , zostań i u ścisk iem dłon i
I p ocału n k iem u s p o k ó j!
WALGIERZ.
O d roga!
W r ó c ę , bą d ź pew n a; w ró c ę , bą dź, sp ok ojn a ,
O czu k och a n y ch nie zalewaj łzam i!
W r ó c ę , a potem , g d y się sk oń czy w ojn a,
B ędę p r z y tobie, szczęście b ęd zie z nami.
HELGUNDA.
Nie, nie, W a lg ierzu ! nie w ie rz ę , nie w ierzę!
WAEGIERZ.
W u ścisk u m oim n abierz troch ę w iary,
0 luba!
HELGUNDA.
C h yba nie k och a sz ju ż szczerze,
1 m iło ść tw oja ju ż p oszła na m a ry ?
WALGIERZ.
Nie płacz i w ierz mi, w szak o d je ch a ć m u szę!
A na pam iątk ę cod zien n ie w e w łosy
W plataj kw iat św ieży, niech on m o ją du szę
Ł ą czy z tw ą du szą, w d źw ięk jed en dw a g ło sy ,
D w a bicia serca n iech w tw ej m y śli łą czy —
N iech ci on m ów i, ja k k och a m szalenie,
N iech ci op ow ie, że w zw ycięstw ie rą czy,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
33
—
W r ó c ę i sercem n ig d y się nie zm ienię.
H elg en d o, k och a m !
HELGUNDA.
W a lg ierzu !
WALGIERZ.
B ądź zd row a !
U ścisk g o r ą c y daj na p ożegn a n ie,
U ścisk ten w sercu w iecznie się p rze ch o w a
I w bitw ie w ieszczem zw ycięstw a się stanie.
HELGUNDA.
N ikt ciebie z serca m e g o nie w yk reśli,
N ikt! lecz się lękam , ja k g o łą b strw ożon a.
WALGIERZ.
H elg u n d o, nie płacz i bą d ź d o b re j m y śli:
T w ó j W a lg ierz w ró c i i w r o g ó w pok on a.
HELGUNDA.
W ię c w ró cis z p r ę d k o ? C zy z n o w y m k sięży cem ?
WALGIERZ.
D ziś on u b y w a — g d y p r z y b y w a ć zacznie,
W r ó c ę d o ciebie ze zw y cięsk iem licem .
HELGUNDA.
C zy tak, nie p ó ź n ie j?
WALGIERZ.
A lb oż co nie bacznie
K ied y p r z y r z e k a m ?
HELGUNDA.
L ic z y ć dni, g o d z in y
B ędę, W a lg ierzu ! Nie w iesz ja k i w e m nie
TOM II.
3
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
34
-
—
Ż ar, og ień pała! G d y b y ś m nie n ik czem n ie
Z d r a d z ił...
WALGIERZ.
Co m ó w is z?
HELGUNDA.
A ch, m y ś l ta bez w in y,
P raw ie bezw ied n ie w sercu się spow iła.
WALGIERZ.
W ię c stłum m y śl taką, o H e lg u n d o m iła!
Ż eg n a j m i!
HELGUNDA.
W r a c a j!
(Walgierz odchodzi na prawo, przeprowadzony przez Helgundę, u drzwi Helgunda zatrzymuje się i pozostaje przez
chwilę w zadumie).
h e lg u n d a
(sama).
A je ś li nie w ró c i?
Jeśli szał w o jn y b a rd ziej g o og a r n ie ?
W te d y tw ój sp o k ó j całkiem się zakłóci,
B iedna H elg u n d o, p o r z u c o n a m arn ie!
(Helgunda wychodzi na prawo. W sali światła gasną,
przy czerwonym blasku podziemnym ukazuje się wiedźma
o włosach kołtunowatych).
WIEDŹMA.
D o ść m i r a d ości, d o ś ć tej szczęścia w oni,
Co serce p ie ś ci i p o i sło d y c z ą —
N iech ro b a k z g r y z o t c h o ć raz się w y ło n i
I k łóci m y śli trw o g ą tajem niczą.
N iech ch m u ry słońca za cią gn ą oblicze,
I m g ła w y stą p i w ilgotn a i szara,
A z m g ły op a ró w w y p ły n ą p sotn icze
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
35
—
D u ch y zn iszczen ia i r o z p u s ty m ara.
D o ść m i ju ż W e s n y i B elboh a k n ow a ń !
B ije g o d z in a na czasu zegarze,
W k tórej C ze rn y b o h d o d a w n y ch panow ań
Z n o w u p ow ró ci, b y o k r y ć cm en tarze
S zron em z im o w y m ; b iesy , top ielice
S zereg iem tru p ów lu d zk ich je napełnią
I w ła sn y ch oczu czerw on e źrenice,
W k tó r y c h p o ły s k u r o d z ą się i w ełnią
W s z y s tk ie c h o r o b y , chu cie rozu zd an e,
W a lk i n am iętn e, bratnie nienaw iście —
Ź ren ice straszn e i p ow y stra sza n e
Z a top ią w serce. A ja k z drzew a liście
K rw ią za barw ion e sp a d a ją jesien ią,
O ! n iech tak rów n ie w sk a rb n icy człow ieka
W s z y s tk ie się czucia ra d osn e w yplen ią,
I niechaj szczęście z w ich ra m i uciek a —
Ja ję d z a stara sw e w ło sy rozczeszę.
(wyciąga zgrzebło i czesze włosy).
Z ja w cie się k arły, w y d o m o w e b ie s y !
(Z ciemnych kątów sali zjawia się 4-ch biesów).
w ie d ź m a
(czesząc włosy).
G dzie isk ra spadn ie ku naszej uciesze,
O gn iem rozn ie ćcie k ażd ą lu d zk ą głow ę,
I ro zp a lo n e g łów n ie n a m iętn ości
W tłoczcie w k rew lu dzką, niech k ip i ja k w rzą tek ;
Ż a rem rozp a lcie ch rzą stk i w szy stk ich k o ś c i:
T o b ęd zie naszej r o b o ty p oczątek .
P atrzcie karzełk i, b iesy , isk ra leci!
(Czesze włosy, jedna iskra przelatuje przez drzwi na prawo,
druga pada u samych drzwi, trzecia na podłogę w głębi
sceny).
Ta — za W a lg ierzem ! ta — za je g o żon ą!
J eszcze skra jed n a ! P atrzcie, któż tam trzeci,
3*
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
36
—
K tó r e g o czucia p oża rem za płon ą?
Is k r a w p od ziem ia za m k ow e się toczy ,
G dzie ję c z y W isław n iew olą sterany,
K siążę W iś lick i, m łod zien iec u ro c z y ,
M oże m u inne trzeb a sp leść k a jd a n y ?
Ha, ha, ha, b iesy , czy się rozu m ie cie ?
M ów cie, biesiątka, i hej — d o r o b o ty ,
A b y m i b y ło w e so ło na św iecie.
C óż z ro b is z p ie rw szy , biesiku m ój złoty ?
BIES I.
Ja za ostrzę sw e p a zu ry,
P otem zb io rę g ro ź n e ch m u ry
I p olecę za W a lg ierzem —
B ędę w ich rem , ty m szalbierzem ,
C o g o zbłądzi, zb ije z d r o g i;
W k on ia w p o ję m e ostro g i,
B ędę szarp ał pazuram i,
B ły sk a w icy stra szy ł skram i.
K oń da dęba, k oń poniesie,
Ja p u szczy k ie m siądę w lesie.
Jeszcze d zik sze stw orzę cz a r y :
Z b io r ę stra ch y i p oczw a ry ,
L u d zi je g o stra sz y ć będę,
I za n im i na k oń w siędę,
I p o p ę d z ę w g łu ch e ja ry ,
W trzęsaw isk a i m ocza ry .
N iech tam w alka się od b y w a ,
Ja w tej w alce zb io rę żniw a
Z lu d zk ich czaszek, z k rw i strum ieni,
A ż się w od a k rw ią zrum ieni.
Z eślę w b itw ę stado węży...
Jeśli W a lg ierz je zw ycięży ,
M gław ic r o je ześlę jeszcze,
A w m g ła w icy strach u dreszcze.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
37
-
B ędę m ę czy ł tak W a lgierza ,
A ż ty m zam kiem b u rza św ieża
W s trzą ś n ie pełna lu d zk ich chuci,
A ż H elg u n d a g o p orzu ci,
W te d y zniknę, n iech sam w raca:
O to będ zie m oja p ra ca !
WIEDŹMA.
D ob rze, biesik u , ja k w idzę, d o czarta,
N auka m oja je s t coś także w arta;
D o b rze ś sk orzy sta ł. A teraz ty d r u g i —
T y lk o m ó w p ręd k o, b o m asz ję z y k d łu gi.
BIES II.
Ja w H e lg u n d y za jrzę serce,
Jam ę w ielką tam w yw iercę,
Sam się p otem stanę g a d em
I n apełnię ja m ę ja d em ,
O gn iem piekieł z p a szczy sm oka.
A ja k k ok osz, k tóra kw ok a
G dy k u rczęta sw e w y w od zi,
Ja w H e lg u n d y życia łod zi
Z am k n ę c ią g ły ch k w ok ań echa:
B ędzie b iesom stąd u ciecha!
M iłość w zb u d zę zakazaną,
S erce będ zie je d n ą raną,
D o tej ran y w sy p ię soli;
G d y zapiszczę, g d y zaboli,
T o H elg u n da , c h o ć nie rada,
L ecz w sty d liw o ś ć sw ą postrada,
A ja k rzek a w m orza łonie,
T ak w p o w o d z i żądz utonie,
W leci w sidła zastaw ione.
Straci W a lg ierz w iern ą żonę,
B o w p od ziem ia ch ję c z y książę,
Z k tó r y m serce żon ę zw iąże,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
;j8
—
B o z za m k ow ej ją z a g ro d y
U p row a d zi W isław m łod y .
JĘDZA.
R o zu m n y ś, biesiu , o tak, u p ro w a d zi
W isławr H elg u n d ę, a m y b ęd ziem radzi;
N ielada sztuka, k tórą piek ło w znieci
M oim rozu m em . No, m ów biesie trzeci!
BIES III.
J ę d z o ! je ś li w ierz y sz w e m nie,
Ja w p o d zie m i zejd ę ciem nie,
G d y się ty lk o W isła w zdrzem ie,
Ja H e lg u n d y słod k ie im ię
W ło ż ę szeptem w b ęb en ucha,
N iech się m iło ść w nim rozd m u ch a.
P otem p r z y jm ę p osta ć szczu ra — —
T am — w p od ziem ia ch n oc pon ura,
L ecz h a rm id er taki zrobię,
Ż e u m a rły ch y b a w g ro b ie ,
C h y ba jed en z p o ś r ó d lu dzi
S u ch y szkielet się nie zbudzi.
W sp ry t tw ój, pani, m o cn o w ierzę,
W ię c ci s łu ży ć ch cę też szczerze;
G d y d o serca m am się d ostać,
W ię c k om a ra daj m i p ostać
A w dod a tk u żą dło duże,
B o to żą dło tak zanurzę,
B y u b o d ło w serca głębie.
S z p o n y w d zieję w net ja strzęb ie,
B ędę szarpał b iedn e serce,
N iech m i śpiew a w tej szerm ierce,
N iech m i takie p ieśn i nuci,
Ż e ty ch p ieśn i w d zięk zakłóci
M yśl H e lg u n d y , sp o k ó j d u szy
I je j serce tak ro z k ru sz y ,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
39
—
—
Ż e H elg u n d a u rod ziw a
P y ta ć będzie, k to to śpiew a,
B oleć będ zie, p r o s ić łzawa,
By r ozk u to je j W isław a.
WIEDŹMA.
T a k ! kąsaj serce, k ąsaj, m ą d ry biesie,
N iech u W isław a o n o z bólu rw ie się,
A z g łęb i serca niechaj k rz y k w y d a rty
H e lg u n d ę b od zie. T eraz! biesie czw a rty !
BIES IV.
C za row n ico i k ró lo w o ,
W y m ó w iła ś św ięte słow o —
W y k oled zy m oi, djabli,
T n ijcie serce ostrzem szabli,
L ejcie w serca tru cizn zd ro je ,
C huci lu d zk ich n iep ok oje.
Jed n a k trzeb a nam p o m o c y —
Nie d o ś ć serce g r y ź ć p o n ocy ,
T rzeb a je s zcze b u d zić c z y n y :
T o są piekła p o d w a lin y !
W ię c się stanę n iew id om y ,
A b y c z y n ó w zb u d zić g ro m y .
G d y tak p ra cy m acie wiele,
D ro g ę ze szkła w am uścielę,
A b y n a szych sp ręży n k oło
P o niej m o g ło biedź w esoło.
Z a jr z ę w zam ku w szy stk ie kąty,
P ozapalam r o zp u s t lon ty,
P o ro zu z d a m słu żb ę całą,
A b y łatw em w am się zdało
T ak H elg u n d zie zm ą cić głow ę,
B y k a jd a n y W isła w ow e
Z d ją ć zechciała, d a ją c serce
W r o zp a lo n y ch żądz iskierce.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
40
—
—
Ś w isn ę, k rz y k n ę , ja k derkacze,
Is k r ę — k on ia ok u lba czę,
I u niesie b y s tr o n o g i
W W iś lic k ie g o państw a p r o g i
W r a z H elg u n d ę i W isła w a :
O to b ęd zie m i zabaw a!
WIEDŹMA.
Z a b a w a p iek ieł! ch o d źcie b iesy m oje,
N iech p ierś łak n ącą r a d o ś cią n ap oję,
P ołą czcie d łon ie i stańcie m i w k oło,
Z ata ń czę z w am i, tak je s t m i w esoło,
A potem , w d o w ó d m ej szczerej m iłości,
D am w am p otra w k ę z lu d zk iej k rw i i z k ości.
(Staje pośrodku, biesy łączą się wkoło i tańczą).
w ie d ź m a
(przyśpiewując) .
A n o w tany
R ozk iełza n y
B iesów roju ,
W ykąpany
W e k rw i z d ro ju ,
P ręd zej m k n ij!
K on iec k rw a w y ,
K ażdej sp ra w y
Z a w sze ro k u j
Dla zabaw y,
G dzie je s t sp o k ó j
T y g o d r z y j!
G dzie je s t ra d ość,
U czyń za d ość
C h ęciom m oim ,
S zczęście w b la d o ś ć
M y p rzy s tro im ,
Zm ienim w łzy.
^
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
41
—
Jak g łę b o k o
N asze o k o
S ięgać m oże,
K rw i p o w ło k ą
Ś cielm y łoże,
Raz, dw a, trzy !
(Klaszcze w dłonie, robi się chwilowa ciemność, wszyscy
nikną, światła w sali znowu płoną jak podczas uczty.
ZASŁONA SPADA.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
A K T
III.
(Ogród przy zamku tynieckim. Z prawej strony skrzydło zamkowe.
Na ogród wychodzi balkon z wejściem do pokojów Helgundy.
Z lewej strony krzewy i drzewa. W głębi mur, okalający ogród.
Liście z drzew opadają, pokryte szronem jesiennym. Noc księży­
cowa. U drzwi do pokojów wisi tarcza i młot).
h e lg u n d a
(stoi na balkonie w białej powiewnej szacie
z rozpuszczonym włosem).
Nie w raca d otą d m ąż sercem daleki,
A k się ż y c n o w y d o b ie g a ju ż pełn i;
Snu nie zn a jd u ją zm ęczon e p ow iek i
B iedne się serce n ie p o k o je m w ełni. —
O ! g w ia zd y ja sn e, w ś r ó d n ieba g oszczą ce,
K sięży c, to w a rzy sz stały, w ciąż w am św ieci,
A je ś li znika, serce k och a ją ce
W p o r ę g o w zyw a, on zn ów ku w am leci.
T ak w ży ciu w sp óln em tro sk i w szelk ie giną.
A m ój to w a r z y s z ? m ój m iły, je d y n y !
N iem a g o n iem a! Jestże trw o g a w in ą?
G w ia zd y ! ja k w ielkie są w ięc m o je w in y ?
(Stoi w zamyśleniu z pod ziemi dolatuje śpiew Wisława).
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
ŚP IE W .
P io s n k o tęskna, p io s n k o cicha,
T y d o św iatła leć, —
P r ó ż n o w ięzień tęskni, w zd y ch a,
T a rg a lo s ó w sieć!
N oc n iew oli p rzed nim długa,
P ierś nie zliczy ran —
D zisiaj w ięzień, m a rn y sługa,
D aw niej m oż n y pan!
P r ó ż n o w zd y ch a m , p r ó ż n o ron ię
P o w o ln o śc i łzy,
Ł ań cu ch ciężk i k rw a w i dłon ie,
Ś m ierć rozta cza m gły.
K rw aw em ok iem ju trzn ia błysk a,
W sercu czu ję stal, —
C h oć n iew oli d łoń uciska,
Ż al m i ży cia żal!
(Pieśń ucicha).
HELGUNDA.
Co za p ieśń g o rz k a ! ach, czy ona w tórem
G ra m i d o sm u tk u ? Czy tam za ty m m u rem
W p od ziem ia ch zam ku ja k iś biedak ję c z y
T ak ja k w y, liście, co spadacie z drzew a ?
Ja płacz w asz s ły s z ę , szron biały w as w ień czy ,
W szem ran iu w aszem żal ja k iś pow iew a.
L ecz k tóż ten biedak, ten p ieśn iarz n iezn an y?
I czem u cierp i, za co je s t w ięzion y ?
(Uderza miotem w tarczę).
N iech m i p o w ie d z ą , czem u m a k ajd an y,
A sk roń m u bielą tro sk p od ziem n e s z ro n y ?
PIEŚŃ.
P rzez o b ło k i ła b ęd ź leci,
P rzez o b ło k ó w ró j —
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
_
44
—
W b ó lu w sp ó ln y m bądź ty trzeci,
O, ła b ęd ziu m ó j!
Ja się błąk am tak, ja k m ara,
W ś r ó d w ięzien n ych krat,
P o m n ie płacze m atka stara
P o d ciężarem lat.
M oże, m oże, ju ż nie płacze
I u m arła ju ż !
O, ła b ęd ziu ! m e rozp a cze
Na g r ó b m atki złóż.
P ow ied z, p ow ied z, b ia łop ióry
Jak tu tęsk n o mi,
P rzez ob łok i, p o p rzez ch m u ry
Na g r ó b zanieś łzy.
(Pieśń cichnie).
HELGUNDA.
N ikt nie p r z y c h o d z i! C zy z w y ja zd e m Pana
T en zam ek św ieci je d y n ie pu stk a m i?
O, p o w r ó ć , p o w r ó ć F ra n k o n io kochana,
Ż egn a n a śm iechem , w spom in a n a łzam i!
(Schodzi z balkonu i staje w zamyśleniu).
(Z pokojów wchodzi służąca Helgundy).
SENKA.
K siężna w ołała?
HELGUNDA.
Śm iesz-że je s zcze p y ta ć?
A lb o ż w o g r o d z ie niem a n o cn y ch stróży ,
B y m e ro z k a z y z p o k o r ą p ow ita ć?
Ż ali u sn ęli? C zy m oże ich n uży,
Ż e ja tu je s te m ? M ów , czy stróża n iem a?
SENKA.
Jest, księżn o, p ó jd ę p oszu k a m g o — m oże...
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
-
45
—
HELGUNDA.
M oże! W ię c książę takie słu gi trzym a,
C o m n ie nie słyszą , g d y ja się tu trw ożę,
G d y sen ucieka, k ied y n ocn e m a ry
M nie p rześla d u ją ?
SENKA.
N iech księżna p rzeb a czy ,
I gn iew u k oi, b o to w id zi księżna,
D ziś w y ją tk o w o dla tw y ch p o s łu g a czy
Jest bal, w esele — w sza k pani je s t m ężna, —
M yśleli, że ich pani nie p rzy w oła , —
D zisiaj w y d a je córk ę, p a łacow y
O g ro d n ik , za m ąż, m łod a to, w esoła,
K siążę p ozw olił. Jej p r z y s z ły ch łop zd row y...
HELGUNDA.
Nie p ytam o to. — R aczej p o w ied z szczerze,
J a k i to w ięzień w tych p od ziem ia ch ję c z y
I pieśni nuci, tęskne, ja k pacierze
D o b o g ó w śm ierci?
SENKA.
K to się w ba szcie m ę czy ?
K to tam u w ięzion ? T o W iślick i K sią żę ,
M łod y i pięk n y, ja k cu d o p raw dziw e,
On śpiew a pieśni takie tęskne, tkliwe,
Ż e serce każde d o siebie p rzyw ią że...
HELGUNDA.
K tóż je s t ten k sią żę? m ów , jestem ciekaw a.
SENKA.
T o k siążę W isław . Sam za słu ży ł karę,
B o g d y nasz k siążę szukał k siężn ej ręki,
Biblioteka Cyfrowa UJK
I
http://dlibra.ujk.edu.pl
46
—
—
W isław g r ó d naszedł. T y lk o B o jg ie r stary,
O w piastun księcia (n iech m u b ęd ą dzięki),
Nas uratow ał.
HELGUNDA.
W ię c w ołaj B o jg ie r a,
I niechaj zaraz jeń ca m i p r z y w io d ą —
O, sp iesz się, p rę d ze j, m oże on u m iera!
M ów isz, że d ziw n ą ja śn ie je u r o d ą ,
Ten w ięzień bied n y , ten k sią żęcy je n ie c?
C h yba się rod zi, śpiew taki w ś r ó d ludzi,
G d y śm ierć na czo ło k ła d ąc sm u tk ów w ieniec,
Serce d o ży cia raz ostatni b u d zi!
SENKA.
B ędzie ży ł d łu g o, g d y tak czule śpiew a,
HELGUNDA.
W s z y s tk o m ożliw e! Id ź — n iech p ręd zej d o m nie
Jeń ca p r z y w io d ą . T ak jestem drażliw a
Na cu dze żale. W sza k m ów ię p rzy tom n ie,
C zeg o tak p a tr z y s z ?
SENKA.
C zy tu d o o g r o d u ?
HELGUNDA.
W sza k p ow iedziałam .
C zeg o stoisz je s z c z e ?
SENKA.
I d ę , d r ż y s z k siężn o! m oże p r z y n ie ś ć m io d u ?
HELGUNDA.
Id ź, ty lk o p ręd zej.
(Służąca odchodzi na prawo za skrzydło zamkowe).
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
47
HELGUNDA
—
(sama).
D ziw ne czu ję dreszcze,
Sk ron ie m i tętnią, nie p o z n a ję siebie!
B o g o w ie m ocn i, cóż się ze m n ą stało?
D uszn o m i! — L ecą o b ło k i p o n iebie!...
N iech d eszcz p rzy n io s ą , p ow ietrza m i m ało...
O! g d y b y m m og ła k rew p u śc ić ze sk r o n i,
M ożeby k rw i tej fon tan n a try sn ęła ?
C zem u p r z y sob ie nie m am ostrej b r o n i?
M oże k rw a w e g o ję ła b y m się dzieła...
Nikt m nie nie w idzi, a g d y b y w idzieli,
T o b y m y ślan o, że straciłam zm y sły .
Jak ja k ieś w id m o, s to ję cała w bieli!..
G d y b y ż na szacie tej o g n ie m za b ły sły
W s z y s tk ie w ew n ętrzn e p ra g n ień m y ch p o ż o g i,
Co r o z sa d z a ją to z b y t ciasne ciało,
M ożeb y m w ted y m n iej dozn ała trw ogi...
A tak w sz y stk ie g o , w s z y s tk ie g o m i m a ło! —
Ja b y m św iat cały u ją ć chciała w dłon ie
I rw ać, r o z e rw a ć w szy stk o . — Serce p łon ie
O gn iem tak d ziw n y m . — C h odźcie, zw iędłe liście,
(zbiera kilka liści)
I ch łod em sw oim ośw ieżcie sk roń m o ją ,
A tro sk i w e m n ie m oże się za g oją ,
M oże op a d n ą tak, ja k szron u kiście...
K ied y ż g o u jr z ę ? — Jak on i p o w o li
P ełn ią ro zk a zy . A serce tak boli!..
B o g o w ie m ocn i, ja p ra g n ę m iłości!..
(Z za skrzydła zamkowego nadchodzą: Bojgier i stróż wię­
zienny, prowadząc w i s ł a w a w kajdanach, za nimi w od­
dali Benka niepostrzeżenie prześlizguje się kolo muru
i chowa się w gęstwinie).
b o jg ie r
(do Helgundy).
O to je s t w ięzień tw ej k siążęcej m ości.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
48
—
HELGUNDA.
T o d o b rze , o d e jd ź !
BOJGIER.
Jak to?... nie m am zosta ć?
Jen iec sam na sam p ozosta n ie z k siężn ą ?
HELGUNDA.
Stróż jest, to d o s y ć ! A lb o ż jeń ca p osta ć
Strach w sob ie b u d z i? C zy ze czcią należną
Nie będ zie m ów ił z w ła d czy n ią za m k ow ą ?
G dzież p o s łu s ze ń stw o ?
BOJGIER.
Jam ci je w ofierze
D ać p rzy o b ie ca ł, lecz księżno...
HELGUNDA.
O dm ow ą,
U bliżasz ty lk o d o b r y m ój B o jg ie rz e !
S łu ch aj! rozu m iesz ?... ja k m łotem u derza
W serce cios k ażd y, tak jestem znękana, —
Ł atw o to p o jm ie s z, w szak niem a W a lgierza ,
M im o ob ietn ic niem a m e g o pana!
BOJGIER.
B urze, r o z to p y u tru d n ia ją d rog ę.
W re szcie posłałem g o ń c ó w na w sze stron y
Z a się g n ą ć w ieści.
HELGUNDA.
A w ięc słu szn ą trw o g ę
O d czu w am w sercu. M oże o d d a lo n y
W a lg ie rz zapom n iał, że H elg u n d a czeka.
BOJGIER.
P r z e n ig d y , k siężn o!
g
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 49 —
HELGUNDA.
A ch , w sercu człow ieka
T y le zm ian b y w a ! — Nie p rze cz m i, B o jg ie rz e !
Ja chętnie, chętnie za pew n ien iom w ie rz ę ,
Jed n a k zn ów trw og a p ow ra ca d o łon a. —
Pieśń ta, ten je n ie c !. M yślałam , że kona,
Ż e tam p o d ziem ią pieśń p rzed śm iertn ą nuci,
K tóra m i sp o k ó j na w ieki zakłóci,
U stąp B ojg ie rze , b o in aczej m a ry
Ś n ić m i się będą.
BOJG1ER.
W ię c od ch o d z ę , księżn o!
I będ ę czekał i czuw ał, c h o ć stary,
A ż m nie zaw ezw iesz sw ą tarczą m osiężn ą.
(Bojgier odchodzi za skrzydło zanikowe).
(po chwili do stróża).
h e lg u n d a
O d ejd ź także!
KOLB.
Ja?
HELGUNDA.
A lb o ż trzeba stróży ,
B y m nie p iln ow a ć?
k o lb
(odchodząc).
T w ej książęcej m ości
Z a w szem p osłu szn y .
(odchodzi za węgieł zamku).
HELGUNDA.
Jak p o ja k iej b u rzy
Jestem sp ok ojn a . O ni — lu dzie p rości,
Nie zn ają bu rz tych, k tóre w ich rzą serce. —
P ow ied z mi, jeń cze, z ja k iej ty k ra in y ?
TOM II
4
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 50 —
W ISŁAW .
Z k ra in y sm utku, g d zie śm ie rć sw e k o b ie rc e
W ięź n iom uściela.
HELGUNDA.
Jakież są tw e w in y ?
P ow ied z, kim je s te ś ?
W ISŁAW .
Jestem niew olnikiem
I syn em śm ierci, a w ięc jestem niczem —
P am ięci lu d zk iej jestem ju ż zanikiem .
Istotą m arn ą p rzed lu dzi obliczem .
HELGUNDA.
W ię c m ów , kim by łeś, b o w m o je j je s t m o c y
R ozd a w a ć życia lu b śm ierci w y ro k i.
W ISŁAW .
B y łem k siążęciem , dziś m ię cie m n o ść n ocy
D zieli o d św iata i loch w asz g łęb ok i.
HELGUNDA.
C zy ty nie w id zisz p r z y św ietle k siężyca,
Ż e m am łzy w oczach i lito ść dla cieb ie?
W ięc p o d e jd ź b liż e j.i patrz p r o s to w lica —
P ow ied z, czy kłam ię?
W ISŁAW .
Jak b o g o w ie w n ieb ie!
O ! ja m cię w idział, ja m cię w idział w e śnie,
B yłaś rusałką, — nie, ja ch y b a nie śnię
I sen m ój teraz ziszcza się na jaw ie.
Nie o d c h o d ź ty lk o, b o je s te m w obaw ie,
Ż e zn ow u p r y ś n ie s z , ja k cu d n e zjaw isk o,
G d y teraz je s te ś tu, p r z y m nie, tak blizk o...
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 51 —
HELGUNDA.
T w ó j g ło s ja k struna lek k ą d łon ią tknięta
D rży i rozczu la . Jam też op u szczo n a !
O czem u , czem u m asz na d łon ia ch pęta?
P od n ieś ła ń cu ch y, a m oże p ok on a
T w o ją niew olę p osta ć, k tórej czoła
O d u rod zen ia k o ro n a p ieściła? —
W ISŁAW .
K siężn o, ty d o b ra je s te ś , litościw a,
L ecz ręka inna, p otężn iejsza siła
M nie naw iązała n iew oli ogn iw a .
HELGUNDA.
C óż z te g o ?
W ISŁAW .
D łoń ta je d y n ie w ięc zdoła
M nie ztąd u w oln ić.
HELGUNDA.
C zy m y ślisz, żem słaba,
Ż e nie m am siły, a b y d o p ią ć celu ?
Ż em je s t skazana, b y g ią ć się ja k raba,
L u b k r y ć się ja k kw iat w p o k r z y w ie i zielu?
W ISŁAW.
P rzeb a cz m i k siężn o!
HELGUNDA.
W ied z, p o m o je b a rw y
Nie jed en g o n ił d o F ra n k oń sk ich b łon i —
M iałażbym teraz p r z y b r a ć p osta ć la rw y
W ie czy ście śp ią c e j? żadnej nie m ieć bron i
D o rozw iąza n ia natrętnej p r z e sz k o d y ,
Jaka w b re w m y ślo m m oim się u ściele?
4*
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
52
—
0 w ięźniu, w idać, żeś je s t b a rd zo m ło d y
1 k ob iet d u m n y ch znał b a rd z o n iew iele!
W ISŁAW .
Na cóż ta d u m a ,’ je ś li ona w iedzie
T y lk o d o n ie szczę ś ć? O! w ierzaj m i, księżno,
In a czej czu je, kto p o g rą ż o n w biedzie,
T y ś nie je s t ty lk o o d siebie zależną.
M nie ju ż żelazna od d zieliła krata,
O d m arzeń szczęścia i od re szty świata.
Jam ciebie u jrzał, a w ięc ży cia k on iec
W itam m n iej sm utny.
HELGUNDA.
S łoń ca! słoń ca! słońca!
O, c h o ć b y dzisia j o d W a lg ierza g o n ie c
M iał tu zawitać... ty, m ściciel, o b r o ń ca —
Z a łzy m e staniesz, za w szy stk ie ro zp a cze :
M iecz dam ci w ręce! — Serce nakształt m łota
U derza w p ie rsi m o je j, d rży i skacze.
A w iesz dla c z e g o ? Ha, zg ad n ij dla c z e g o ?
C zy ś słysza ł b icie serca n a m iętn ego?
Nie w iesz, że o n o tak się czasem m iota
Jak ptak w ię z io n y ?
W ISŁAW.
Dla m n ie ch w ila złota
Szczęścia ju ż zg asła; serce ju ż o d w y k ło
O d dn i św ietlan ych , od p o r y w ó w du ch a;
P ra g n ien ie szału za g a sło i z n i k ł o -------Nie dla m nie r o z k o s z ! A je d n a k d o u cha —
N iech p r o ś b a k orn a , n iew oln ica biedna,
Z r o d z o n a z n ęd zy, z p rze tra w io n y ch m y śli —
N iech ci d o ucha zleci i w y jed n a
L ito ść i k o ło p rom ien n e zakreśli
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
53
—
H o jn a d łoń losu na ży cio w e j d rod ze.
Jeżeli p ra g n iesz, p a trz! zgin am kolana!
(klęka)
I je s z c z e p ro sz ę , clio ć zg n ę b io n y srod ze,
I je s z c z e błagam , c h o ć n iew oli rana
P iecze i d r ę c z y : k siężn o z n iew oln ika
Nie zd ejm u j kajdan , o, b o b a rd ziej b oli
S zczęście, co b ły sk a , g d y raptem zn ów znika,
A stra cić ciebie g o r z e j o d n iew oli! —
HELGUNDA.
T y ś p ięk n y, jeń cze, ch cę tw e g o kochania,
T w e g o u ścisk u , c h o ć b y d łon ią skutą
W żelazo. T u l m n ie!
(dźwiga go z siemi)
M oże tak d r ż y łania,
W id z ą c jelenia, — łania, k tórą stru to
Z io ła m i śm ierci.
(tuląc się do niego)
T u l m n ie! T w e żelaza
B ędą m i p u ch em r o z k o sz n e j sło d y c z y .
J eśli w m y m d re szczu je s t b o g ó w obraza,
N iech znak b o g o w ie da ją ta jem n iczy ,
Ż e o p u szczo n a stracić serce m u szę,
I naw et b o g ó w nie k och a ć, co w niebie.
A ja ch cę k och a ć, ch cę złam ać k a tu szę,
C o serce w iężą. Ja chcę k o ch a ć cieb ie!
(uprowadza go na balkon)
C h odź, c h o d ź ! A r o z k u ć każę twe ła ń cu ch y,
T am ci nie m ie jsce w tern czarn em w ięzieniu,
G dzie ty lk o n ocn e p r z e b y w a ją du ch y —
O d tr o s k o d p o c z n ie sz w m y ch u ścisk ów cien iu !
(Wchodzą do zamku.
Z za węgla wysuwa się ostrożnie
stróż).
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
k o lb
54
(do siebie).
O h o! com słysza ł! to p o w tó r z y ć tru dn o,
Jed n a k zro zu m ie ć łatw o. H a, ja k k om u !
T am w w ieży zim no, b r z y d k o , g ło d n o , b ru d n o,
A tu na zam ku, w ty m k sią ż ę c y m d om u
W k om n atach pańskich ... Ot, lo s dał m u szczęście;
K siężna p ok och a , każe z d ją ć łańcuch y...
A dalej c o ? H m !., m a ją c m ocn e pięście,
Na taką łaskę ja b y m nie b y ł g łu ch y ,
I c z m y g na zam ek W iślick i, d o siebie,
Z an im n asz k siążę w ró c i ze sw ej w o jn y .
T am dalej w m iło ść baw cie się ja k w niebie,
B o tu o g ło w ę nie będ zie s p o k o jn y ,
K to się narazi k siążęciu n aszem u. —
C o on i r o b ią ? G d y b y m za jrzał w o k n o ? —
T r o ch ę w y s o k o . .. No, zaradzę tem u
P rzy sta w ię drew n o.
(Z za krzakom przysuwa grube bierwiono i przystawia
do ściany)
A ch ! ja k się cm ok a ją ,
Jest w ięc i św iadek! Tak, tak, nieinaczej.
Ś w ia dek m iłostek. —
(wspina się do okna i zatrzymuje się raptem)
C oś za s z e le ś cia ło ..
C zy tam k to w krzakach ?..
(podchodzi do krzaków, z za których ukazuje się Senka).
SENKA.
W łaśnie...
C óż to zn a czy ?
W ok n o aść lazłeś?
KOLB.
P annie się zdaw ało.
Et, to tak sobie... niech m nie b o g i strzegą !
L ecz co to w krzakach rob iła asanna?
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
SENKA.
O d k ą d to jestem asanna dla n ie g o ? !
KOŁB.
Asan... p rzep raszam , to w ielm ożn a panna
Słuchała?...
SENKA.
C ich o! K siężna w y jś ć g otow a,
P ow iem , że asan....
k o lb
(wskazując na okno).
Pst... św iatełko m iga...
SENKA.
Na k arku w aszym nie z b y t pew na głow a.
(Słychać głos rogu krótki i urwany).
A to co zn ow u ?
KOŁB.
G łos ro g u . — Ot fig a !
C óż dalej b ęd zie?
SENKA.
C zy to książę w ra ca ?
KOŁB.
A lb o w ie m ? — K siężn a!
(rozgląda się)
O d e jd ź m y !
(Odchodzą nieco w głąb. Helgunda wychodzi na balkon).
HELGUNDA.
G łos r o g u !
Z a chw ilę słod k ą n iesp od zian a płaca. —
A ch, w ięc ju ż W a lg ierz w raz stanie u p r o g u
Z a m k u ! — On — u snął, u sn ął na m em łonie.
I p ew n o w e snach n iebiań sk ich g d zie ś tonie — —
R o z k o s z y słod k a ! — (po chwili) Nie sły ch a ć d r u g ie g o
W r ó g u derzenia. Co to z n a c z y ć m o ż e ?
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
56
—
W a lg ierz dw a razy... b y le nie co złeg o!
C óż m nie o b c h o d z i W a lg ie rz ? je g o łoże —
Sam w in ien!
(Słychać chrząknięcia Kolba).
K to tu?
(schodzi z balkonu)
kolb
(podchodząc).
T o ja, stróż za m k ow y.
HELGUNDA.
W sza k nie sam je s te ś ?
sen ka
(podchodząc).
Na k siężn ej u słu g i!
HELGUNDA.
C o tu r o b ic ie ?
Ś ledzicie m e k ro k i?
SE N K A .
R ó g u sły sza ła m , ja k b y k toś na łow y...
HELGUNDA.
Ja też słyszałam . P ew n o sen g łę b o k i
O blek ł ten zam ek. D źw ięk jed en , n iedłu gi,
A p otem cisza, żadnej o d p ow ied zi.
K O LB.
P ew n o B o jg ie ra g o n ie c w y p ra w io n y
Na zw iady, w rócił, w ięc stróż, co tam siedzi
Co n o c na czatach, dał mu w stęp d o b ra m y
Z a m k o w e j. — P ójd ę...
HELGUNDA.
Nie, p ozosta ń ra czej!
W ięźnia n a p o w ró t w p ro w a d zisz d o w ieży. —
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
57
—
Z im n o m i b y ło , b o p rzecie inaczej
T u b y m została, w o g ro d z ie . — Czas bieży,
Już je s t tak p óźn o, w sza k św itać zaczyna. —
Senko, p o b ie g n ij, sp y ta j, co się dzieje
Jakie są w ie ści? T y ś sp ry tn a d ziew czyn a !
I w racaj p ręd k o. —
sen k a
(odchodząc pospiesznie).
S p ieszę ptaka lotem .
(Senka odchodzi za skrzydło zamkowe).
H E L G inm A
(clo siebie).
O g d zież są m oje, g d zie szczęścia n a d zieje?
R az się za p om n ieć! a potem , a p otem ?
KOŁB.
W aszej ja s n o ś c i czy n ic nie p otrzeb a ?
HELGUNDA
(w upojeniu).
S p o k o ju , szczęścia, ha, r o z k o s z y z nieba!
k o l b (na stronie).
Nie zważa, (głośno) B o to, (chrząka) Ja b o sercem
G otów je j słu żyć.
[całem
(na wpół do siebie).
h e lg u h d a
On słu ży ć m i będzie.
KOŁB.
B y r o z k u ć w ięźnia m am w szelkie n arzędzie
HELGUNDA.
By r o z k u ć więźnia...
KOŁB.
Z n a m d r o g ę d o d w o ru
K siążąt W iślick ich .
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
58
—
HELGUMDA.
Z n a sz?
KOŁB.
I m o g ę konie...
HELGUNDA.
T y znasz, ty m ożesz... lecz w p rz ó d —
KOŁB.
Bez o p o r u —
W s z y s tk o uczyn ię.
h e lg u n d a
(do siebie).
K rew u derza w skron ie.
KOŁB
N asz k siążę w róci...
HELGUNDA.
T ak, w p rz ó d w ied zieć m uszę,
Co z księciem w aszym ...
KOŁB.
Ja b o serce, d u sz ę ,
S iebie ca łeg o księżn ej o d d a ć p ra g n ę
Na je j u słu gi.
HELGUNDA.
T ak prag n iesz?...
KOŁB.
O pew n o,
Bo, g d y nasz książę...
HELGUNDA.
B ędziesz słu ży ć w iern ie?
KOŁB.
N a jw iern iej k się żn o !
Ż y ję tak m izernie.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
59
—
HELGUNDA.
Ja cię ozłocę.
KOŁB.
Pani m iłościw a,
P r z y s ię g a m !
HELGUNDA.
Jeśli p o d r z u cis z m i d rew n o,
Z am iast ratow ać, słu ch aj, jestem m ściw a.
KOŁB.
P r z e n ig d y wasza...
HELGUNDA.
C zekaj! Senka w raca.
(Senka podbiega zasapana).
SENKA.
C o tchu sp ieszyła m .
HELGUNDA.
Co sły ch a ć?
SENKA.
B ojg iera
G oniec, pow iada, że rzek i w ezbrały,
P rzep ra w a prosta, to nie lada p raca —
D otarł d o k sięcia; — książę pełen ch w ały
T u ż za nim dąży.
HELGUNDA.
C zy to praw da szczera ?
SENKA.
O tak, nasz k siążę z d o b y ł Ślęzan g r o d y ,
C h oć m iał w p o ch o d z ie p rzez lasy i b r o d y
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
60
—
P r ze p ra w y stra szn e; lecz w ra ca n ak on iec
D ro g ą o k ó ln ą , b o ze sw ą z d o b y c z ą
Nie p rz e jd z ie p r o sto , tak p ow iad a g on iec.
HELGUNDA.
K siążę sy t ch w ały, a g o d z in nie liczą
L u d zie szczęśliw i. — Nie tęsk n o m u d o m nie,
K siążę nie sp ieszy , w szak zw y c ię ż y ł w rog a ,
M óg ł d r o g ą k rótszą , — lecz z d o b y c z o g ro m n ie
Mu cięży.
SE N K A .
Bo też bu rze, p o w ó d ź sroga...
HELGUNDA.
Id ź, S en k o m oja, czekaj w sw ej kom n acie,
Aż cię zaw ezw ę.
SENKA.
Słucham , k siężn o!
(Senka odchodzi do zaniku).
HELGUNDA
(do siebie).
Nieba,
B o g o w ie m ocn i, d a jcie m i n a tch n ien ie!
KOLB.
C zy księżna d o m n ie?
HELGUNDA.
D o ciebie?... o nie, nie! —
A jed n a k , je d n a k , w y b ó r z r o b ić trzeb a:
T am ten g d y w róci^ zem ście p u ści w odze, —
Ten cich y , słodki... — S tróżu ! c z y li w d ro d ze
P ew n o nie zb łą d z isz?
KOLB.
N iechaj m i tak zd row ie!..
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 61 —
HELGUNDA.
S łuch aj, m ów iłeś, że m ieć m ożesz k on ie?
KOŁB.
K siężn o!
HELGUNDA.
W ię c czek am !
(Wchodzi na balkon).
k o lb
(do siebie).
W ied ziałem co pow ie.
(głośno, wskazując mur)
Stanę tu z k oń m i, nim ju trzn ia zapłonie.
(Helgunda wchodzi do zamku. Kolb idzie za skrzydło
zamku, z poza drzew wyłazi wiedźma z łopatą w ręku,
zaczyna dnieć, niebo zaciąga się chmurami)
W IE D Ź M A
(zaciera ręce).
W y g r a n a m oja, je s z c z e ty lk o konia
B y s tr o n o g ie g o o k u lb a cz y ć m uszę.
H ej, karły , b iesy , p ęd źcie tu p rzez błonia.
(Nadbiegają biesy).
WIEDŹMA.
W ciężk ie o k o w y sp ętajcie dw ie dusze.
W sza lon ym pędzie w ten m g listy pora n ek
N iech m k n ą o b o je na zam ek W isław a,
P iękn a H elg u n d a i p ięk n y k och a n ek !
D arem n a p o g o ń , darem na obław a!
S ły szę rżenie -------(Za sceną słychać rżenie i parskanie koni).
BIESY.
Cha, cha, cha, cha!
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 62 —
WIEDŹMA.
P arsk a rą cz y k oń
Dla H e lg u n d y i je j gacha
D ajcie, d a jcie dłoń !
(chwyta pierwszego biesa za rękę)
Oni u jd ą , a w y b iesy
J eszcze, je s z c z e raz,
S k acząc w esy i flo r e sy ,
C ieszcie, cieszcie nas!
B o m y , w ied źm y, topielice,
W s z y s c y z piek ieł dna.
L ećcie g ro m y , b ły sk a w ice
N iech nas każd y zna!
(błyska i grzmi) — (do biesów)
S p lećcie ręce, w ich ru lotem
D alej le ćm y znów ,
D ro g ę w szędzie zn aczm y błotem
I k rw ią lu d zk ich g łów .
W ię c na łow y , k to g o to w y ,
Z a m n ą d o ty ch kn iej,
G dzie sk o w y cz ą dzikie sow y
Z a m ną, hej, a hej,
(Biesy biorą się za ręce. wiedźma siada konno na łopa­
cie i biegiem nikną za drzewami, świst wiatru, burza).
ZASŁONA SPADA.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
A K T
IV.
(Pokój na zamku W iślickim . W głęhi okno, na prawo i lewo drzwi.
Pośrodku lawa pokryta skórami, na której spoczywa HELGUNDA,
u stóp jej W IS Ł A W . U ścian inne ławy pozawieszane skórami. Na
ścianach rogi jelenie, u prawej ściany wisi tarcza i m iot. Na lewo
między drzwiami i sceną alkowa, zawieszona kotarą, niedaleko od
alkowy u ściany wisi miecz W isława).
W IS Ł A W .
P ow ied z, H e lg u n d o, p o w ie d z c z y ś szczęśliw a?
C zy m oże m y ślą lecisz w inną stronę,
Tam g d zie F ra n k oń sk a zieleni się niw a
I b rze g i R en u w in em n a jeż on e?
O pow ied z, d o k ą d lecisz w tęsknej du m ie,
Na ja k im kw iatku m y ś l tw oja s p o cz y w a ?
C zy b o g ó w m o w y śledzisz w b o r ó w szum ie,
G dy się o d w iatrów w ich rz y la sów g r z y w a ?
P rzem ów H e lg u n d o !
HELGUNDA.
W isław ie je d y n y ,
A ch, cóż m am m ó w ić ?
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
6ł
—
—
W IS Ł A W .
M kną chw ile, g o d z in y
A ty sp ojrzen iem , ja k og ień g orą ce m ,
Z d a je s z się g o n ić c h y b a g d zie ś za słoń cem ?
W estch n ien ie sły s zę ! — M oże ci W a lgierza ,
M oże ci zam ku żal ju ż T y n ie ck ie g o ,
Ż e o k o tw o je m n ie się sp rzen iew ierza.
h e lg u n d a
(podnosząc się).
Nie m ów m i o nim . N ic nie m am dla n iego,
Ł ez ani żalu, ani m g ły w sp om n ien ia ;
T y ś w sz y stk o rozw iał. M yśl m o ja szczęśliw a
Leci ku światu, szuk a u p ojen ia
I na p rom ien iu słon eczn y m sp oczy w a ,
I sam a nie wie, c zy za zd ro ś cić trzeba
S łoń cu p rom ien i, czy H elg u n d zie słońce
N iech p o z a z d r o śc i sk ry n atch nion ej z nieba
I te g o serca, co je s t tak g o r ą c e ?
W IS Ł A W .
N a jd roższa !
HELGUNDA.
L u b y , o, c h y b a je d y n ie
Z a b o g ó w m ocą ja p osia d a m ciebie.
W IS Ł A W .
0 u b óstw ion a ! k rew , c o w e m nie p łyn ie
Jest k rw ią tw y ch zm y słów . A b o g o w ie w niebie,
K tó r y c h w esela żaden sen nie p ło s z y
1 k tó r y c h p ereł śm iech u n ikt nie zliczy,
Nie zn ają w iększej od em n ie r o z k o s z y ,
W ięk szej od em n ie nie czu ją s ł o d y c z y -------K och an i cię!
HELGUNDA.
D r o g i! patrz, w ocza ch m i rosa
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
B łysk a o d szczęścia i p erła m i pała,
W sercu g w ia źd ziste ja ś n ie ją n iebiosa,
A słoń cem dla m n ie — to, żem tw o ja cała.
W ISŁAW .
K och aj m n ie za w sze!
HELGUNDA.
W isław ie, n icz y ja
D łoń takim b lu szcz em cię nie op ierścien i,
Jak m oich ra m ion k och a ją ce sp loty .
N iech św iat b ie g w strzy m a , blask słoń ca się zm ieni,
B y le m iłości św iecił p ro m ie ń zło ty !
(Przez drzwi z prawej strony wchodzi
d la n a
u la n a ).
(gniewnie).
P rzeszk a d za m m o ż e ! je d n a k w sp o m n ij, bracie,
K się ży c d o b ie g a p o raz sz ó sty pełni,
O d k ą d p ła czem y p o tw ej m atki stra cie:
N iech sy n je j p o g r z e b tr y z n ą u zu p ełn i.
O na p o tob ie w yp ła k a ła o czy ,
P r z y c z y n ą śm ierci b y ła tw a niew ola.
W ISŁAW .
T ak ą n iestety b y ła b o g ó w w ola!
ULANA.
N iech
T eraz
T y lk o
M atki
A on a
n ic tw ej m atki s p o k o ju nie m r o c z y ;
sp ra w try zn ę, ty ś nie sp raw iał jeszcze,
ja , córk a , ja m sty p ę spraw iała,
p rzed śm iertn e ja m liczy ła d re szcze :
ty lk o p o tob ie płakała!
W IS Ł A W .
B iedna m a teczk a!
ulana
.
K aż je j u b ić w ołu ,
TOM II.
5
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
66
—
N a gotu j w iele n a p oju , m ięsiw a.
Sm utek tw ojem u p r z y s to i d ziś czołu,
Nie ta rozp u sta , w k tórej czas u pływ a.
W ISŁAW .
S io stro ! ja w idzę, że szukasz ob r a z y
M ojej. Ś m ierć m atki n oszę też w pam ięci,
N ie m y śl, a żeby za brak ło m i ch ęci
D o je j uczczen ia, lecz p o co w y ra zy
W trą ca sz złośliw e?
ULANA.
C óż ztąd?
W ISŁAW .
Ż o n ę m łod ą
G d y m z sob ą p r zy w ió zł, p r z y jm ij ją za siostrę —
W ży ciu d o m o w e m p o r z u ć słow a o stre
P r z y c in k ó w szpetn ych .
PELGUNDA.
W isła w ie m ó j d r o g i,
S łów cierp k ich sio stry nie b ierz tak d o serca,
C h ociażem w eszła w tw e d o m o w e p r o g i,
Ż a d n e g o d otą d nie. tkam ci k ob ierca ,
Nie r o b ię r o b ó t i siostrę to gniew a,
B o nie zasiadam p r z y k rośn a ch z w ieczora,
B o m iło ść m o ja g d z ie in dziej zasiew a
Sw e p lo n y d r o g ie .
ULANA.
Dla k ob iet p o k o r a
D otąd n a jd r o ż s z y m by w a ła k lejn otem ,
I praca w dom u , i słuch an ie męża.
(Do brata).
D ziś je s t in a czej! T o n ą c w szczęściu złotem ,
T y ś ani razu nie d otk n ą ł oręża.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
67
—
W ISŁAW.
S io stro !
HELGUNDA.
O, p rz e b a cz ! b o nie w ie c o gada
Ta, k tórej d a n o je s t b y ć siostrą tw oją .
Z p r z y ja z d u m e g o ona je s t nie rada,
L ecz m e u ścisk i niech g n iew tw ój u k oją .
(Zarzuca, Wisławowi ręce naokoło szyi).
u la h a
(na stronie).
P u ściż g o on a?
HELGUNDA.
Jam cię uw olniła
Z w ięzów i jestem ja k b y w cząstce to b ą
A ty m n ą jesteś, b o m iło ści siła
Jest n aszem m ieniem i naszą o z d o b ą .
L ecz je ś li zarzu t u b ó d ł cię i b o li —
C zekają zabaw d a w n y ch tow a rzy sze,
O g a ró w s w o r y i orsza k so k o li:
J ed ź z nim i, d r o g i, je d ź na sz y b k ie ło w y ,
I n aru sz la sów n iezm ą con ą ciszę,
I w racaj p ręd k o.
ULANA.
O b y ś b y ł g o to w y
Na ju tr o sty p ę u rz ą d z ić p o m atce.
W ISŁAW .
B ą dźcie sp o k o jn e , n a g otu jcie m io d u !
(Zdejmuje miecz ze ściany i przypasowuje do boku).
HELGUNDA.
A je ś li u jm iesz n iedźw iedzia w zasadce,
T o p r o w a d ź z sob ą n iedźw iedzia d o g ro d u ,
A styp a b ęd zie z d z ik ie g o m ięsiw a.
5*
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
-
68
-
W ISŁAW .
Ż eg n a m cię luba, d o b ra i nie m ściw a !
(Ściska Helgundę).
Serce m e rów n ież p ozosta n ie g łu ch em
Na je j u ra zy. — A jed n a k , o siostro,
D o m n ie i d o niej m ów iłaś z b y t o stro.
(Wisław odchodzi na lewo).
h e lg u n d a
(do Ulany).
A teraz p o w ied z, ja k ie m asz tu praw a,
B y m i za ch od zić w d r o g ę tak ja k żm ija ?
C zy k och a sz w ięcej od em n ie W isław a ?
ULANA.
T ak, w ięcej od tej, co k rew zeń w y p ija ,
T ej, co g o czy n i babą, n iew oln ik iem !
HELGUNDA.
C zy n iew oln ik iem , żem inu dała w olę?
ULANA.
Nad je g o m ęstw a b o le ję zanikiem
I op ła k u ję zniew ieściałą dolę.
HELGUNDA.
Jeśli szczęśliw y , cóż ta dola sz k o d zi?
C h yba za zd rościsz, żem zręczn a, w esoła,
Ż e się k och a m y , b o o b o je m łodzi,
G d y ślad c h o r o b y d otk n ą ł tw e g o czoła?
ULANA.
Nie szy d ź, b o na cię spadn ie b o g ó w kara!
HELGUNDA.
Z a n im to będzie, b y w a j sio stro zd ro w a !
Nie w y jd z ie ze m n ie garbata poczw ara,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
69
—
I w y ć nie będ ę ja k p u sz c z y k lu b sow a !
(Wychodzi nucąc:)
B y ł sob ie ch łop ak , b y ł sob ie pan,
K siężna koch a ła g o m łoda,
W ię c g o w k sią żęcy w y n iosła stan,
Na to je s t p ięk n ość, u roda ,
Tra, la, l a ... tra, la, la ...
(Helgunda wychodzi na lewo, przyczem piosnkę kończy
za sceną).
ULANA (grożąc za odchodzącą).
N u ć sob ie, śp iew a j, śpiew aj ja k o ży w o,
N iech z b r o ja m ęża leży w rd za w y m stanie.
W r ó g k raj sp u sztoszy , a żon ę leniw ą,
G d y zb rzy d n ie, k och a ć m ąż p ew n o przestan ie.
C zy s ły s z y s z ? śp iew a j! Ja lich a p oczw a ra
Dla cieb ie sow ą lu b n o cn y m p u szczy k iem ,
C h od zą c tw y m śladem , tak, ja k senna m ara,
S tra szy ć cię będ ę m y m zło w ie s zcz y m k rz y k ie m .
Dała m u w o ln o ść, b o się zakochała.
J a b y m też dała, m iło ścią olśn ion a ,
L ecz n ie ch b y żon ą p rzy k ła d n ą się stała.
O, lepiej żadna, n iźli taka żon a!
(Słychać gwizdanie wiatru i trąbkę myśliwską, Ulana
podchodzi do okna).
W ia tr d zw on i w s z y b y , a jed n a k na ło w y
W isła w od jech a ł, aż tu g w a r w esoły
S łych a ć m y ś liw y c h ; p rzez ja r y , w ą d oły
B iedź b ęd zie n ied źw ied ź p rze d nim i su row y .
C h oć raz z sen n ości zb u d ziłam W isła w a ;
M oże w nim z r o d z i ta p ierw sza obław a
D alszą ch ęć czy n u ?
(Po chwili z westchnieniem).
Ach, k tóż m n ie p ok och a ?
M niej o d H e lg u n d y jestem jed n a k płoch a .
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
70
—
(Wychodzi na prawo w zamyśleniu. Wiatr gwiżdże coraz
silniej. Po chwili słychać otwieranie okna w głębi. Walgierz i Bojgier w płaszczach osypani śniegiem wchodzą
przez okno do pokoju).
WALGIERZ.
D o b r y B ojg ie rze , je s te ś m y nakoniec.
BOJGIER.
D zięki, B o g o w ie !
WALGIERZ.
Ś n ieg p r u s z y ć zaczyna,
U cieczki m o je j p ożą d a n y gon iec,
P rzezeń ślad k o p y t zaciera się, ścina.
J estem ja k łód k a , co przez w iatr m iotana
D o w y tk n ię te g o ju ż się zbliża celu.
BOJGIER.
A w sercu in ojem n ie p o k o ju rana
T k w i cora z głębsza.
WALGIERZ.
Ś m ia łk ów tak niew ielu,
K tó r z y b y ze m n ą sk rzy żow a li m iecze.
H e lg u n d ę w ezm ę, niech kto chce od b ija .
BOJGIER.
Cóż, że ją p orw iesz, że z tob ą u ciecze?
Z ła żona, książę, g o r s z a je s t niż żm ija.
WALGIERZ.
P r ó ż n o rozw a ża ć, da rem n e są słow a!
L ed w om d oczek a ł chw ili, g d y na ło w y
W isła w od jech ał. D łoń m a -silna, zdrow a,
W ię c d o u cieczk i bą d ź p ręd zej g o to w y :
N iech k on ie staną p r z y fu rcie o g ro d u .
O ni na p ra w o p o c ią g n ę li w lasy,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
M y w ięc na lew o d o słoń ca zach odu .
A lb o ż ja m nie w art tej m łod zień czej k ra sy ,
K tóra H elg u n d ę w k o ro n ę u b iera ?
BOJGIFR.
L ecz ona, książę, nie w arta je s t ciebie.
WALGIERZ.
C złow iek raz ży je, raz ty lk o u m iera!
W ra z n o c zapadn ie; w r ó g zadm ę w potrzeb ie.
I d ź ju ż, B ojg ie rze , a od p o w ie s z rogiem .
Na zam ku p u sto, lecz została ona.
(Rozgląda się po pokoju).
P a trz! tam ich łoża, tam ż y je z m y m w ro g ie m
W ię c tu zostanę, śpiesz, b o dzień ju ż kona.
BOJGIER.
W ię c idę, książę. — Strzeżcie g o, b o g o w ie !
(Bojgier wyskakuje przez okno).
WALGIERZ.
T oż dla niej będ ą g o d o w e u śm iech y
Z n ó w u jr z e ć m ęża. Ja w sw ą g w ia zd ę w ierzę.
(Nachylając się przez okno do Bojgiera).
U sk ra ju boru , zaczekasz B ojg ierze,
A p otem p ęd em d o d o m o w e j strzech y.
(Walgierz zamyka okno. Wchodzi Helgunda).
HELGUNDA.
T o ty, W isła w ie?
WALGIERZ.
Jest ten, k om u trzeba,
T y lk o m i nie k rz y cz, b o zem sta gotow a.
HELGUNDA.
Cóż ch cesz o d em n ie? O litości — nieba!
Biblioteka Cyfrowa UJK
— 72 —
http://dlibra.ujk.edu.pl
WALGIERZ.
C zy ju ż i tw oja p o k o r n ie je g ło w a ?
Siądź, p og a d a m y .
HELGUNDA.
T y ś w in ien!
WALGIERZ.
K o b ie to !
HELGUNDA.
T y ś m nie op u ścił, ty ś w inien, że płaczę!
WALGIERZ
Tak, w iem , k to w inien i p r z y c h o d z ę przeto,
P r z y c h o d z ę tw o je u tu lić rozp acze.
HELGUNDA.
R ozp a cze m o je ?
W A L G IE R Z .
Tak, b o p ó jd z ie sz ze m ną.
S łu ch a j: w iatr w yje, a W isła w daleko,
Ś n ieg pada, od ch m u r na niebie je s t ciem n o.
D alej! W s za k je s te ś p o d m ęża opieką.
HELGUNDA.
B o ję się n o cy !
WALGIERZ.
G dzież b y ła obaw a,
G d y ś d r o g ę w e s p ó ł z W isła w em p r z e b y ła ?
C zyś stała p rze d nim błagają ca , łzaw a?
M oże z u śc isk ó w ty ś m u w ień ce w iła?
HELGUNDA.
W a lg ierzu , p rzeb a cz, chciej p osłu ch a ć d r o g i!
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
W A L G IE R Z .
T eraz ja m d r o g i, ja m ju ż tob ie m iły !
HELGUNDA.
C h cesz, d o n ó g padnę, ścisk a ć będ ę n ogi,
W y s łu c h a j, zanim op u sz cz ą m n ie siły!
W A L G IE R Z .
W ię c spiesz, czas leci, a nim k u r zapieje,
P rzez w ie cz ó r i n oc, ch cę p rze sa d zić błon ie
I tyle d r o g i, że znikną n adzieje,
Iż nas d o p ę d z ą W isła w ow e konie.
HELGUNDA.
Z a p ew n e m y ślisz, że k och a m W isław a,
Z a p ew n e m y ślisz, że jestem szczęśliw a?
P rzek lęta dla m n ie twa n ocn a w ypraw a,
G d y m cię błagała k och a ją ca , tkliwa,
A b y ś p ozosta ł. P am ięta sz? W sza k w tedy...
P o d trz y m a j, lu b y W a lg ierzu , b o m d leję.
D oznałam o d tą d tyle sm utku, b ied y.
w a lg ie r z
(podtrzymuje ją i siada na lawie).
T y ś m ię zdradziła, zaw iod łaś n adzieje
Szczęścia.
HELGUNDA.
K och ałam ciebie, daj m i wiarę.
W A L G IE R Z .
W isław a k och a sz.
H ELGUNDA.
R o zp a cz m ię u ciska,
O patrz, czy w id zisz tę b łą d zą cą m arę
W kom n atach p u sty ch tw o je g o za m czy sk a ?
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 74 —
S tra szn o!... G d y m ów ię, n ikt nie od pow ia da,
E ch em g r o b o w e m b rz m i sklepien ie sali:
M ąż m łod ą rzu cił, biada żonie, biada!
N ikt je j nie k och a, nikt się nie użali,
W ię c dalej idzie n iew oln ica biedna,
S zu k a ją c szczęścia, k tóre dla niej kona,
A ż strach ją z losem n iew oln ika jed n a ,
I b łą d zą c pada w n ielu be ram iona,
Je d y n ie czułe, je d y n ie rozw arte...
A ch ! ty się zżym a sz.
W A L G IE K Z .
H a!
IIELG UKT) A .
Ja cierp ię w ięcej,
B o ty ś p rzek reślił m e g o życia kartę,
Jam cię, W a lg ierzu , k och a ła g oręcej...
W A L G IE K Z .
Jeżeli s z cz e r o ś ć przem a w ia w tw em słow ie,
W sta ń i ch od ź ze m n ą : b ęd ziem y szczęśliw i.
HELGTJNDA
(wstając).
Ja p ra g n ę zem sty, b o g o w ie , b o g o w ie !
' W A L G IE K Z .
Z e m sty i nad k im ?
HELGUNDA.
N iech cię to nie dziw i,
M ów ię bez m y śli, m ój ję z y k się plącze,
W a lg ierzu , cierp ię!
W A L G IE K Z
(szyderczo).
T ak ?
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 75 —
HELGUNDA.
Z e m sty m i trzeba,
T y je j d ok on a sz, r o z p u ś ć lo ty rącze
W s z y s tk ic h tw y ch g n iew ów , u d erz w przeciw n ik a ,
C zy g o o s z cz ę d z is z ? O n iech że ta g leb a
Sam a m ię p o m ści!.. Jeśli cię d o g o n i
W isław , — zabije, a tw arz je g o dzika
Z śm iech em s z y d e r cz y m d otk n ie m o je j sk ron i,
M iast p ocału n k u d otk n ie żądłem o s y
T o m o je czoło, co je s t tw ojem czołem !
P ić b ęd zie z oczu k rw a w e k ro p le r o s y ,
C o się na g r ó b tw ój stoczą w ielkiem kołem .
WALGIEEZ.
W ię c ty ża łu jesz?
HELGUNDA.
Tak, żem z nim um knęła,
Ż a łu ję m o c n o !
WALGIEEZ.
W ię c on zły dla cieb ie?
HELGUNDA.
Na tw ojem m ie jscu ja b y m m iecz u jęła
W o b y d w ie dłon ie. Jak T o r m ocen w niebie
Tak w ś r ó d r y c e r z y , W a lgierzu , tyś m o c n y !
C zy m ię ro z u m ie sz ?
WALGIEEZ.
H e lg u n d o , c z y ś szczera?
HELGUNDA.
K to raz dał ży cie, ten g o nie odb iera .
WALGIEEZ.
Jeśli zaw iedziesz, niech cię w iatr p ó łn o c n y
Z m r o z i, niech pioru n ...
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
70
-
h e lg u n d a
—
(przerywając).
W isła w zaraz w ró c i —
(wskazując alkowęj
Stań tam w alk ow ie, zasłon ię kotarą.
WALGIERZ.
W sk ron ia ch k rew bije, og ień m ś ciw y ch chuci.
HELGUNDA.
K toś idzie, s k r y j się! W s za k m asz silne dłonie.
(Walgierz staje w alkowie, Helgunda zasiania kotarą,
wchodzi Ulana).
ULANA.
S łyszałam w rz a w ę , H e lg u n d o , c o zn aczy
T w e p om ięsza n ie?
HELGUNDA.
P r z y c h o d z is z nie w p orę.
C ieka w ość tw oją , tw ój ję z y k p ro sta czy
M ó g łb y o d w o ła ć n a p o w ró t w tę n orę,
S k ąd ona w yszła.
ULANA.
P iln u ję czci brata,
O d ciebiem starsza.
HELGUNDA.
L ecz brat tw ój m nie w oli.
ULANA.
Jam tu p rze ży ła sw e d ziecin n e lata.
U czy n ić słu g ą ch cesz m ię tw ej sw a w oli?
Nie k r y j n a p r ó ż n o ? C óż tam za k o ta rą ,
Ż e tak ją strzeżesz i w ciąż śled zisz w z ro k ie m ?
(chce podejść i zajrzeć).
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
77
-
h e lg u n d a
—
(zastępując drogę).
O d e jd ź stąd p r o s z ę , ani się w aż k rok iem !
Ja tw y ch p o d e jrz e ń nie ch cę b y ć ofiarą.
ULANA.
P o d e jrz e ń m o ich ? Czem są p od ejrzen ia ,
G d y je ro zp u s ta w r z e cz y w is to ś ć zm ienia?
(Za sceną słychać dźwięk rogu).
HELGUNDA.
S ły s z y s z d źw ięk r o g u ? T o W isła w pow raca.
N iech m ięd zy nam i sw ój w y b ó r u czy n i,
M iast o d p o c z y n k u niech g o czeka praca
I ja d tw y ch g n iew ów .
ULANA.
T y ś g n iew u b o g in i!
M yślisz, że n ieba piękn e ci ob licz e
P o to n adały, b y ś m ną p om iatała?
C zekaj, a w szy stk ie fig le twe w yliczę.
K ry je s z tam k o g o ś !
(wskazuje na kotarę).
HELGUNDA.
T y ś m i je s t za śm iała!
ULANA.
K och a n k ów in n y ch m asz o p r ó c z W isław a.
HELGUNDA.
G d y ich m ieć zechcę, ciebie nie zapytam ,
B o tw a b rzy d o ta , to z a b ó jcza strawa,
Co ich otru je.
U LANA.
A w ięc ja zaw itam ,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 78 —
C h oć n iep roszon a i będ ę tru cizn ą
T w ej zalotn ości.
HELGUNDA.
Jeśli ch cesz b y ć panią,
O d e jd ź stąd lepiej i w r ó ć ze starszy zn ą.
C h ociaż m nie ciężk o słow a tw o je ra n ią ,
L ecz b ła g a m : idź, idź!
ULANA.
C hcesz m i d a ć o d p ra w ę ?
HELGUNDA.
Z w oła j sta r sz y z n ę , g d y ja tu zosta n ę,
L u b p o ż a łu je sz !
ULANA.
Na rozk a z m asz żw aw e
S łow o, lecz zadam sercu tw em u ranę
Słuszn ie n ależn ą: W is ła w o w i pow iem .
HELGUNDA.
M ów, otóż idzie, sły szę je g o k rok i.
ULANA.
B ledniesz, H e lg u n d o ! S trach cię p r z e ją ł m row iem ,
W ię c ju ż ci znane są b o ja ź n i stoki...
HELGUNDA.
W ezw ij starszy zn ę, b o g o d z in y lecą.
ULANA.
W iem też, że lecą.
(Wchodzi Wisław).
ULANA.
B racie m ó j, W isław ie!
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
_
79 —
HELGUNDA.
T y je j nie słu ch a j!
ULANA.
O bja śn ię cię n ieco.
HELGUNDA.
D o ść ty ch p o d e jrz e ń .
WISŁAW.
W tej piekielnej w rzaw ie
N ic nie rozu m iem .
h e lg u n d a
(do Ulany).
P rzy w o ła j sta rszy zn ę!
ULANA.
O na cię zd ra d za !
HELGUNDA.
S tarszy zn a sąd w yda,
Id ź i na ju tr o p r z y g o to w u j tryzn ę.
ULANA.
T ak ą b y ć ż m iją , cóż to za o h y d a !
Id ę p o starszy ch . R o zk a zy b y stre m i
Z w oła m tu w szy stk ich i sp ra w ę w y ło ż ę ,
A on i zg ła d zą z p o w ie rzch n i tej ziem i
Ż o n ę , co kala sw e m a łżeń sk ie łoże.
S trzeż s ię , H e lg u n d o ! B ied n y m ój W isła w ie!
(Ulana odchodzi na lewo).
w is ła w
(do Helgundy).
W y tłu m a cz, luba, co to w sz y stk o zn a czy ?
HELGUNDA.
Ulana m y śli, że ja cię zniesław ię.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
80
-
W IS Ł A W .
B yła ś m i u lgą w ś r ó d ciężk ich rozp a czy ,
T ą d o b r ą w r ó ż k ą , co ży cie u w ieńcza
I je w różan e p r z y o z d a b ia szaty,
M iałabyś zd ra d z a ć? C h yba raczej tęcza
P r z y b ie r z e k ształty ciężk ich m o g ił kraty
I lu d ziom będ zie g rz e b a ć zim ne g r o b y ?
C zy tak H e lg u n d o ?
HELGUNDA.
T ak jest, m ój je d y n y !
W IS Ł A W .
P o cóż nad czołem tw oim cień ża łob y
Z aw isł, ja k ch m u rk a, co zaćm iew a słoń ce?
O p ow ied z, luba, z ja k iej to p r z y c z y n y
T en cień tak zaw isł?
HELGUNDA.
W ą tp is z?
W IS Ł A W .
C zem u d rżące
M asz u sta ? p o w ie d z! P a trz y sz na za słon ę,
Z a słon a drgn ęła . O, szczęście szalon e!
Jakże je s t straszn ą z tw ej ręk i ta blizn a!
(chce iść do alkowy).
h e lg t jn d a
(wstrzymując go).
W isław ie, czek a j!
w is ła w
(chwyta za rękojeść przypasanego miecza).
N ie! ja g o u karzę!
HELGUNDA.
P o cze k a j, zanim n ad ejd zie starszy zn a —
P oczek a j, zanim p o n a d c h o d z ą straże.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 81 —
(Walgierz wychodzi z alkowy z mieczem w ręku).
w a lg ie r z
(do Wisława).
B ierz m iecz i b ro ń się!
W IS Ł A W .
Co to? W a lg ierz W d a ły !
WALGIERZ.
W o s o b ie w łasnej, cu d z o łó ż co p o d ły !
T o b ie m e w ięzy ciasn em i się stały,
W ię c zem sty g o ń c e tutaj m nie p r z y w io d ły ,
B roń się lu b zgin iesz.
(Wisław wyciąga miecz, biją się, przyczem Walgierz
tyłem odwrócony ku drzwiom na lewo, naciska na W i­
sława, który się cofa).
HELGUNDA
(pO chwili).
D rży j teraz W a lgierzu ,
S tarszyzn a idzie!
(biegać ku drzwiom na lewo)
P r z y s p ie s z a jcie k rok ów ...
W a sz książę gin ie!
(Przez drzwi z lewej strony wchodzą: Ulaha, starszyzna,
Kołb w bogatej odziezy).
ULANA
P ięk n ej H e lg u n d y !
(wchodząc).
Ha, jesteś r y ce rzu
Szukasz pęt i ok ów !..
KOLB.
K siążę T y n ieck i!
ULANA.
T o sam W a lg ierz W d a ły ? !
(Kołb chowa się za innych. Starszyzna dobywa mieczy,
rzucają się na Walgierza i obezwładniają go),
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
S2 —
w a lg ie r z
(raniony w rękę, upuszczając miecz).
N ierów n e siły! w rękę m ię ubodli.
P o toż, H elg u n d o, tw oje łzy się la ły ?
JEDEN ZE S T A R SZ Y ZN Y .
Co cz y n ić z je ń ce m ?
H ELGUNDA.
D zięki w am , b o g o w ie !
W A L G IE R Z .
P row a d źcie na śm ierć, n ikczem n i i p o d li!
ulana
(clo Wisława).
Czy każesz za bić?
HELGUNDA.
Ulano, cóż p ow ie
P rzeciw m nie teraz żółć tw oja rozla n a ?
WISŁA W.
H elg u n d o, je n ie c d o ciebie należy.
L ecz litość z serca n iech będ zie w ygnana.
M óg łb y m g o w trą cić d o za m k ow ej w ieży,
W o lę g o jed n a k m ieć w ciąż przed o c z y m a :
N iechaj na m iejscu , g d zie został p o jm a n y
W ieczn a g o kara u w ięzion y m trzym a.
P r z y n ie ś ć żelaza, ok u ć g o w kajdan y.
Slup m i n astępnie p o ś ro d k u w zniesiecie,
Słup z k rz y ż o w n icą i do teg o słupa
Na k rz y ż p rzy k u ty , ja k sp ow ite d ziecię,
A lb o co ś nakształt ż y ją c e g o trupa,
N iech W a lg ie rz W da ły w iecznie tu sp o czy w a .
A g d y H elg u n d ę utulę w ram iona,
R eszta k rw i bladej, co w nim je s zcze żyw a
N iech od za zd ro ści zam iera i kona.
&
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 83 S ły szy cie, p ręd zej k rz y ż u jc ie W a lgierza ,
B ądźcie p osp ieszn i w tej m ściw ej zabaw ie.
W A L G IK H Z.
B ogi, śm ierć da jcie, śm ierć co ból u śm ierza !
(obejmując Helgundę).
W ISŁAW
H e lg u n d o d r o g a !
HELGUNDA.
K och am cię, W isław ie!
ZA SŁON A SP AD A.
1/
\\f
6*
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
A
K
T
Y
.
(Pokój aktu czwartego, pośrodku wzniesiony słup z krzyżownicą,
do którego przykuty stoi W ALGIER Z W D A Ł Y z rękami rozkrzyżowanemi. U słupa ława okryta skórami. Mały kaganek pali się
w kącie na stoliku. ULANA podaje do ust W algierzow i kubek
z wodą do picia.
U ściany niedaleko od alkowy wisi miecz
Wisława).
WALGIERZ.
D o sy ć, dzięki ci!
u la n a
(stawiając kubek na stoiku).
A ch ! W a ig ierzu W dały,
N ic nad to zrzą d zić dla ciebie nie m og ę.
W A L G IE R Z .
Serce m asz d ob re.
ULANA.
Jest to czy n zb y t m ały,
B y ś m i d ziękow a ł. J a b y m chciała d r o g ę
Ż y w o ta tw eg o p rzepla tać perłam i,
O b fito ść szczęścia dać w tych pereł rzędzie,
I
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
_
85 —
W o ln o ś ć w itaną ra d osn em i łzam i.
Chcę d o b rą w ró żk ą zostać zaw sze, w szędzie
N ieść ci p ociech ę.
WALGIERZ.
K tóż p o c ie s z y ć zdoła
W ięźn ia b iedn eg o.
ULANA.
C h oć ch m u rę tro sk z czoła
O trzeć b y m chciała.
WALGIERZ.
P rzy n ie ś k ru szec o stry ,
W ep ch n ij d o piersi n óż lu b ostrz e m iecza,
A b ęd ziesz nakształt n a jlep szej m i siostry ,
Co cięciem jed n em cierp ien ie ulecza.
ULANA.
O, nie W a lg ierzu , ja teg o nie m o g ę :
P r z y k r ó c ić ż y cie , k tóre m i je s t d ro g ie
I w sercu w łasnem rozn ie cić p o ż o g ę
W y rz u tó w w ieczn y ch .
W A LGTERZ.
N iech w ięc trosk i m n og ie
Z n ó w m nie opadną. S p o cz n ij! zam knę o czy ,
A m oże p ręd zej du ch m ój tak p r z e k ro c z y
T o ży cie cierpień.
u lan a
.
'
W a lg ierzu , ch o ć zdrada
G ry zie i og n iem tak stra szliw ym pała,
L ecz nie rozp a cza j — ja tak będ ę rada...
O w iem , żem b rzy d k a , g arbata i mała,
L ecz p r z y tw y m b ok u sp o czą ć tak je s t b ło g o .
O ni u cztu ją, ja siądę p r z y tob ie:
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 86 —
(siada na Jawie)
O d snu m e o c z y zakleić się m o g ą ,
Z b u d ź, g d y co zechcesz, ch cę u lży ć w żałobie,
C h oć łzy ci otrzeć, g d y w ięcej nie w olno...
S p u szczasz p ow iek i, snu pra g n ą tw e o c z y ?
D ać ci snu naw et ja nie jestem zd o ln ą ,
C h oć łza w sp ółczu cia do oczu się tłoczy.
(Ulana ociera Izy i następnie usypia. Walgierz zamyka
oczy i usypia również. Tylna ściana się podnosi, odsła­
niając krajobraz budzącej się z wiosną natury. W głębi
zaledwo zieleniejące pagórki, pokryte gajami o rozpuszcza­
jącym się liściu, między nimi przepływa strumyk. Gdzie­
niegdzie w głębi pomiędzy drzewami resztki śniegu. Bliżej
po obydwóch bokach sceny drzewa całe w pączkach wio­
sennych, u stóp ich spoczywają rusałki i duchy leśne,
okryte białemi zasłonami. Pośrodku fontanna jeszcze nie
bijąca. Słońce ledwo wschodzi. Z jednego z pagórków, jak
gdyby z pod promieni słońca zbiega Promyk, z głębi gaju
jakby na jego spotkanie Wietrzyk).
prom yk
(do Wietrzyka).
K rólow a śpi,
A słoń ce m g ły ,
Co ziem ię osiad ły w koło,
Z araz r o z p ro s z y .
W IE T R Z Y K .
Śn ieg, co kładł na ziem i czoło,
U ścisk m a coszy ,
Już znika,
Z g ó r lecą w o d y stru m yk a.
Biblioteka Cyfrowa UJK
— 87 —
http://dlibra.ujk.edu.pl
P R O M YK .
O, W ie trzy k u r o z b u d ź drzew a,
N iech ptaszyn a w g a ju śpiewa,
T ch n ien iem ciepłem p o trą ć szczy ty ,
N iech rusałek w śnie sp ow ity,
C h ór się zb u d zi;
Ja, w ś r ó d lu dzi
Id ę słoń ca n ieść prom ien ie
I zim ow e rozw ia ć cienie.
WIETRZYK.
Ś p ieszę, lecę,
Nim z za g ó r
Słońca św iecę
W y że j w zniesiesz ku n ieb iosom ,
Każę op a ść ra n n y m ro so m ,
P tasząt zb u d zę ch ór.
N ocną ciszę
R o z k o ły s z ę ,
Z a d rżą śpiew ne ranku stru n y.
T y , w zórz ja s n y c h stro jn y łuny,
Każ fon tan n om b ić;
I k rólow a nasza w stanie,
S ły szą c ptasząt szczebiotanie —
U jm ij p ra cy nić.
(Wietrzyk biegnie na lewo w głąb gaju, Promyk na jeden
z pagórków w głąb sceny, słońce podnosi się nieco wyżej,
w gaju słychać szczebiotanie ptasząt. Fontanna zaczyna
bić. Wesna ukazuje się z poza fontanny w białej zasłonie,
z różdżką czarodziejską w ręku).
w esna
(zrzucając z siebie zasłonę).
W y zim ow e p recz kajdan y,
Ciężki, d łu g i b y ł m ój sen,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
88
—
N apój z m rozu b y ł m i dany,
Jam w yp iła n ap ój ten.
W n et zdrętw ia ły w szy stk ie człon ki,
N astąpiły ciężkie sny,
O b u m a rły pola, łąki,
Z im n o, m a rtw o b y ło mi.
T eraz n ow e ży cie świta,
P ro m ie n n e g o ciepła z d ró j,
Z iem ia ze snu rozp ow ita ,
W d zięk w iosen n y wita m ój.
O r o z k o s z y , życia kw iecie,
Co się perlisz w m o je j krw i,
D alej, dalej leć p o św iecie
I ociera j św iatu łzy.
B lask u serca, is k ro słońca
(wyciągając rękę ku słońcu)
T o w a rzy s zu ja sn y c h dni,
N iech tw ój p rom ień b ó l roztrąca
I niech św iatu tęczą lśni.
(wyciąga różdżkę ku rusałkom, które powoli się budzą
i odrzucają zasłony).
W y rusałki, śpiące sk rom n ie,
G d y w w as ży cie n ow e d rży ,
D o m nie lećcie, w szy stk ie d o m nie
P o u rok i, czary, sny.
Skam ien iało w asze serce,
Ś p icie jeszcze, w staw ać czas!
C h odźcie w iosn y tkać k obierce,
R ó żd żk ą św ieżą b u d zę was.
W sw y ch sk rzy d ełek c h y ż y m locie
H o łd należny złóżcie mi,
T am na w sch od zie, całe w złocie,
Już słon eczk o dla w as lśni.
C zarem w iosn y całe drżące,
W jed en w ianek zlećcie tu,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 89 —
R esztę ch łod li ja r o z tr ą c ę ,
D o ść m a rtw ości, d o ś ć w am snu!
(Rusałki i skrzydlate duchy wiosenne zbiegają się na­
około Wesny, w lekkich tanach oddają pokłon jej i słońcu,
następnie klękają wszystkie naokoło Wesny.
Promyk
i Wietrzyk nadbiegają również i stają w głębi, oparci
główkami jeden o drugiego. W gaju rozlega się znowu
śpiew ptasząt).
w esn a
(do duchoto wiosennych).
Ptasząt szczeb iot czy sły s z y c ie ?
W a s to ptasząt w oła g ło s —
N ieście w szęd zie p r a c ę , życie,
P r z y s z ły c h z b io ró w pełn y kłos.
(Cześć duchów odbiega w głąb i niknie za pagórkami).
D alej, dalej w św iat szerok i,
N iech z w as n o w y leci ch ór,
Z w esołem i m k n ą c p otok i
W zieleń s tró jcie ciem n y b ó r.
(Duchy leśne odbiegają w głąb gaju).
A w y, reszta, hen p o św iecie
M ych p ow a b ów n ieście r ó j.
M iast łez nieście szczęścia kw iecie
I o ż y w c z y ch u czu ć zd rój.
(Reszta duchów rozlatuje się na wszystkie strony, pozo­
stają tylko Wesna, Promyk i Wietrzyk).
WESNA.
P olecia ły d u ch ów ro je ,
Teraz, teraz na m nie czas,
B óle zim y w net za g o ję —
P o s ły d ro g ie , w ołam was.
(Promyk i Wietrzyk nadbiegają i klękają po obu stronach
Wesny).
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— yo —
WIETRZYK.
Co rozk ażesz nam, k r ó lo w o ?
w ESN A.
W sercach r o z p r o s z ból.
P R O M YK .
Ja z p o k o rn ą czekam g łow ą .
w ESN A.
Serca d o m nie tul.
Ja chcę k och ać, b y ć koch a n ą ,
Dla serc kw iatem b y ć,
I nad każdą serca raną
Nić p ociech y wić.
Tam g d zie o c z y m n ie p on iosą
W ta jem n iczą dal,
Ja o ży w czą chcę b y ć rosą,
K oić rozp acz, żal.
Patrzcie, patrzcie, czy w idzicie,
T am d rży śm ierci n óż!
(Zbliża się nieco do wnętrza pokoju i wskazuje różdżką
na Walgierza /.
R y ce r z m łod y , a w nim życie
D o g o r y w a ju ż.
Jękiem serce w nim uderza
W iem , kto ry c e rz ten!..
G d y m usnęła, ach, W algierza,
M ój też zg u b ił sen. —
Śpieszcie, śp ieszcie du ch y m o je !
P rz y nim d ziew czc śpi,
W łóż cie szeptem w je j sn ów r o je
P ełne w estch nień sny.
(Wietrzyk i Promyk wbiegają do pokoju).
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 91 —
w ie tr z y k
(półszeptem do Ulany, zasyłając głos przez przy­
łożone do ust ręce).
D ziew czę, ratuj nam W a lgierza .
p rom yk
(wskazując na miecz wiszący u ściany).
W id zisz o stry m iecz?
WIETRZYK.
N iech d łoń tw oja po b roń zm ierza,
W ięzy zerw ij p recz!
prom yk
(podbiega do Ulany i wyciąga rękę ku jej sercu,
na Ulanę spada promień światła).
Is k rę w oli w niej rozpalę.
(kładąc palec na ustach)
Pst!.. ja k serce d r ż y !
WIETRZYK.
N iech ja w n iosą sn ów tych fale.
D ziew czę pom n ij sny!
(Obydwaj cichutko odbiegają ku królowej. Tylna ściana
pokoju znowu zapada, zakrywając cały krajobraz).
u la n a
(budząc się, do Walgierza).
C zy to sen tylko, m oże u rojen ie
M ych zm y s łó w c h o r y c h ? J eszcze cięży głow a.
C zy śpisz, W a lg ie rzu ?
W A L G IE R Z .
Ja czu ję cierpienie.
ULANA.
Ach, g d y b y m m o g ła !
M yśl w yśn ion a nowa...
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 92 —
M iecz m eg o brata, ten m iecz z ostrej stali,
H a rtow n y , p r z y nim każd y m etal kruchy...
(wstając)
S p ró b u ję . — P ow ied z, W a lgierzu , azali
P otra fię m ieczem p rzecią ć tw e ła ń cu ch y ?
W ALGLERZ.
N iew olę m o ją przeciąć, c z y b y ś chciała?
ULANA.
O, g d y b y m m og ła ! O to brata m ieczem
(zdejmuje miecz ze ściany i wyciąga z pochwy)
P od w ażę tw oich ła ń cu ch ów ogniw a,
A g d y żelazne k ajd an y rozsieczen i,
O m ój W a lgierzu , ja będę szczęśliw a.
M yślisz, że m i są nie znane z g r y z o ty ?
(stara się mieczem podważyć łańcuch u jednej ręki)
C iężk o!
(odpoczywa chwilkę)
W m ilczen iu sm utne w iodła m życie.
K oclia ćb y m chciała! A ch ! w sercu istoty,
Jak ja u łom n ej, tkw ią też u czu ć nicie.
L ecz któż m nie k och a ć zechce rów n ież szczerze?
W szak czas u m yka.
(próbuje znowu mieczem rozczepić łańcuchy. Kawał drzewa
rozczepia się z krzyzownicy).
Sw ym oczom nie w ierzę!
Patrz, z k rz y ż o w n icy o d p a d ł drzew a kawał.
Ł ań cu ch lu źn iejszy. S p ró b u j, rękę m oże
M ó g łb y ś w y su n ą ś?
WALGlERZ
(mocując się).
I m n ie się w ydaw ał
L u źn ie js zy , jednak...
ULANA.
O ciebie się tr w o ż ę ,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
-
93
—
Jeśli n a d e jd ą , zanim o s w o b o d z ę ,
J esteś zg u b ion y .
WALGIERZ.
Silniej, silniej jeszcze
N apieraj ostrzem .
ULANA.
A ch, zm ęczon am srodze,
B rak sił, nie m o g ę ! przeklęte te kleszcze!
WALGIERZ.
O d p o czn ij!
ULANA.
Nie, n ie! na to nie m am praw a.
(robiąc nowy wysiłek).
Pękaj złe d rze w o ! O, k oń cz się r o z p a c z y !
(Kawał drzewa odlatuje).
O sw o b o d ź rękę.
w a lg ie r z
(oswobodzając rękę).
S w ob od n a !
ULANA.
Z k rw i stratą!
Skaleczyłam cię.
WALGIERZ.
T o nie kalectw o.
u la n a
O, cóż m i to zn aczy —
D alej, dalej, siostro!
(roszczepiając drugi koniec krzyzownicy) .
Jam tob ie siostrą ! Nie m ów teg o słow a,
Co tak b rzm i dziw n ie, n iew dzięczn ie i ostro,
Jak g d y b y krata zg rzy tn ęła g ro b o w a .
Z n ó w kaw ał drzew a.
(Kawał drzewa odlatuje)
C zy m ię w sp om n isz k ie d y ?
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 94 —
W A L G IE R Z .
B ól z tob ą zbratał.
U LANA.
L ecz ja chcę... nie, nie chcę!
Są inne rzeczy , inne o p r ó c z bied y.
A ch ! w yra z jed en serce m o je łechce. —
W a lg ierzu , s p ró b u j w y ją ć rękę d ru g ą
WALGIERZ.
J eszcze nie m ogę.
ULANA.
O, g d y b y ch oć troch ę —
T y lk o nadziei!... M ęczę cię zadłu go.
W A L G IE R Z .
Jeszcze w ysiłek.
ULANA.
Czy uczu cia płoch e
K ie ru ją , m y ślisz, m em sercem strosk a n em ?
W A L G IE R Z
(wyciągając drugą rękę).
Już w olna!
ULANA.
W oln a, w ięc jesteś zb aw ion y,
Panem sw ej w oli, sw e g o serca panem ,
P ow ied ziesz k ro k i w sw e rod zin n e stron y...
WALGIERZ.
A n o g i m o je ?
Daj m iecz!
ULANA.
T w o je n o g i!
W A L G IE R Z
Sam je uw olnię.
P o c ó ż m ę czy ć cieb ie?
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
u la n a
(oddając miecz).
C zy m ożesz k o ch a ć?
P ow ied z m i m ój d ro g i
W A L G IE R Z .
B ędę ci w d zięczn y , p o m o g ła ś w potrzebie^
ULANA.
T y lk o w p otrzeb ie!
W A L G IE R Z .
T y ś m i w o ln o ść dała —
ULANA.
T o m ała ty lk o ofia ra — tak m ała!
(Walgierz osmobadza się zupełnie).
Z u p ełn ieś w oln y, o niech s p o jr z ę na c ię ,
T y nie rozu m iesz, u jd zie sz stąd w tej chw ili,
Z osta n ę sama, za p om n isz o stracie ..
W A L G IE R Z .
Z y s k a łe m w oln ość.
ULANA.
N a p różn o się sili
Serce d o ciebie p r z e m ó w ić strosk an e:
W a lg ie rzu — k och a m !
W A L G IE R Z .
K och asz m ię? B o g o w ie !
ULANA.
A lb oż inaczej... S łyszę k ro k i znane.
Ach, czy tw e serce m o je m u o d p o w ie ?
W A L G IE R Z .
W isła w n adchodzi.
ULANA.
A m ój w z ro k cię goni...
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
96
-
W A LGIERZ.
Id ź !
u la n a
fse smutkiem).
Jam u łom n a!
(zabiera pozostawiony w kącie kaganek).
WALGIERZ.
A ja zem sty p r a g n ę ,
Z e m s ty ! K tóż o d niej sw e serce u ch ron i?
Stanę u słupa i sam siebie n agnę
D o teg o ja rzm a, d o starej niew oli.
(patrząc za odchodzącą Ulaną)
Biedna U lano, serce cieb ie b oli!
( Ulana odchodzi na prawo. Walgierz staje napowrót
u słupa, jak gdyby był jeszcze przykuty i chowa miecz za
sobą. Przez drzwi z prawej strony wchodzą, obejmując się
czule Wisław i Helgunda. Przez okno wpadają promienie
wschodzącego słońca).
w is ł a w
(zatrzymując się nieopodal wejścia).
H e lg u n d o d rog a , czy je s te ś szczęśliw a?
W s z y s tk o p rzed tob ą ugin a sw e czoło,
W s z y s tk o dla ciebie!
HELGUNDA.
Ach, n oc d o g o ry w a ,
A k tóż w ie, dalej, ja k ic h zda rzeń k o ło
Nas cz e k a ?
W IS Ł A W .
Ja k ich ? W sza k tu w szy stk o d ysze,
T o b ą n a jd roższa , tw ą w o lą , skinieniem ,
T y ś teg o zam ku św ietlan ym prom ien iem ,
Sw ą k ra są z d o b isz p r z y b y te k d o m o w y .
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
97
—
—
HELGUNDA.
M ów jeszcze, lu b y ! S ło d y c z ą tw ej m o w y
Ja się n apaw am ja k o r ó ż y w o n ią ,
Jak p ieśn ią , k tórej dźw ięk i siebie g o n ią ,
A b y za żegn ać w szy stk ie lotu g r o m y .
W ISŁAW .
P o c o o g ro m a ch m a rzą tw o je m y śli?
HELGUNDA.
A lb o ż o d lo s u m y ju ż nie zaw iśli?
W ISŁAW .
L o s dla nas h o jn y .
WALGIERZ.
L o s w asz n iew iad om y.
HELGUNDA.
W isław ie, s ły s z y s z ? patrz, s p ó jr z na W a lgierza ;
Jak na nas w zrok iem p o c isk i w ym ierza.
W ISŁAW .
J e g o ła ń cu ch y są z tak m ocn ej stali,
Ż e żadną m iarą ich o g n iw nie p rze rw ie ;
A w ięc o n ie g o m ożem b y ć n iedbali,
N iech z ło ś ć m u k ipi w k a żd ym ciała n erw ie:
M iłość je s t dla n as!
WALGIERZ.
A lb o b o g ó w kara,
Z em sta, śm ie rć dla ty ch , k tó r z y in n y ch d ręczą .
HELGUNDA.
W sza k on nam g ro zi.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
98
—
W ISŁAW .
Tak, ja k ję d z a stara,
W w ięzy zakuta.
WALGIERZ.
W a sze starania.
N iew oli w aszej.
I k tórej nie zd ep cą
Z e rw ę n ić p a jęczą
HELGUNDA.
J e g o usta szepcą
S tra szn e p o g ró ż k i.
W ISŁAW .
Z araz g o u karzę.
(chce wsiać miecs)
G dzie m ój m iecz? Niem a, niem a g o na ścianie!
w a lg ie r z
(zrywając kajdany s mieczem w ręku).
P atrzcie, ja m w o ln y ! P a d a jcie na tw arze,
K órzcie się teraz! C óż się z w am i stanie?
HELGUNDA.
W isław ie!
(przytula się do niego).
WALGIERZ.
Ja się p ien ię ja k szalon y,
C óż zn ajdzie m iło ść dla w aszej o b r o n y ?
(Wisław chce uderzyć w tarczę wiszącą u prawej ściany).
C h cesz lu d zi w oła ć? C h cesz u d e rz y ć w ta rczę?
(zastępując drogę).
Ja inną tarczą zaraz w as o b a r c z ę ,
T a k ą , c o z ziem ią na w ieki w as zbrata
I z p ro ch e m zrów n a i zetrze ze świata.
O tak, w e w łasne ciśń cie się ram iona,
T y u w od ziciel, a ty m o ja żon a!
Z em sta ! cha, cha, cha. W y nie m acie b ro n i!
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
99
—
HELGUNDA.
W ię c m ścij się, p o d ły !
(do Wisława na stronie)
W sza k w a lk ow ie w isi
S ztylet m y śliw sk i.
WALGIERZ.
T eraz ja m je s t p o d ły .
A k tóż za syłał w z ro k zalotn y, lisi,
K to u st s ło d y c z ą , kto u ścisk iem dłon i
P ch n ą ł m nie w tę p r z e p a ś ć?
w is ła w
(do Helgundy na stronie).
T y zm y k a j, o lu ba!
HELGUNDA.
Jak? kędy?
S ztylet je s t to b r o ń jed y n a .
WALGIERZ.
T eraz, g d y w asza ju ż nastała zguba,
T eraz ja m p o d ły . A ty c o ? gadzina,
W ą ż czy p a d alec? D ok ąd to W isła w ie?
(Wisław idzie do alkowy).
(do Helgundy)
Id ź też z k och a n kiem , tam m ałżeń skie łoże,
D ziel je z tw y m lu b y m , zanim w as zadław ię
W y b u ch e m zem sty , lu b ży ły otw orzę
O strzem tej stali. D o kolan, z d r a jcz y n i!
(ciska Helgundę na siemię).
HELGUNDA.
B roń m ię , W isław ie!
(Wisław wychodzi ze sztyletem w ręku).
WALGIERZ.
Z n ożem , ja k na zw ierzę,
Cha, cha, cha, z n ożem ! T w ó j m iecz m ię u czy n i
7*
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 100 —
D ni tw oich sędzią. T eraz ja w y m ierzę
P o c isk ostatni.
(naciska na Wisława, który cofa się do alkowy).
h e lg u n d a
(klęcząc).
On g o tam zabije,
A ja co p o c z n ę ?
W ISŁAW.
A ch , ach!
(Słychać upadniecie ciała).
HELGUNDA.
Ciało pada!..
W isław , m ó j W isła w !
(chce biedź do alkowy. Walgierz wychodzi z mieczem za­
krwawionym).
WALGIERZ.
T w ó j W isław nie ży je.
HELGUNDA.
0 ty, bez serca! O ty, z d u szą gada!
N ien aw idzę c ię , p lw am w tw o je oblicze.
U w ieź m ię , p o r w ij, a ja cię zębam i
R ozszarpię... S ły s z y s z ? W o c z y ja ci sy czę
M oją n ien aw iść.
WALGIERZ.
T a k rew m n ie nie plam i.
1 ty dasz sw oją . W a lk ow ę, a śm iało,
Id ź tam u ścisk a ć tw o je g o koch anka.
HELGUNDA.
M ego k och a n k a ?
WALGIERZ.
Id ź, s ły s z y s z ! ja każę!..
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 101 —
Ś p iesz tam d o tru pa!
(zrywa kotarę)
P atrz, ja k o ze dzban ka
W in o czerw on e, p ły n ie k rew obficie.
h e lg u n d a
(cofając się z przerażeniem).
W a lg ie rz u ! n ie! nie!
WALGIERZ.
N iechże w asze tw arze
W je d n y m u ścisk u żeg n a ją to ży cie.
I d ź ! p re cz d o n ieg o!
(chwyta ją za rękę).
HELGUNDA.
B łagam c ię , litości!
P rzecie ja m n iegd yś...
WALGIERZ.
Id ź, śp iesz, n iegod ziw a !
( Wtrąca ją do alkowy dokąd i sam wchodzi. Słychać głos
Helgundy z alkowy).
HELGUNDA.
F ra n k o n io ! o jc z e ! o sta rców m ą d rości!..
W a lg ierzu , d a ru j! Na św ięte og n iw a
Daw niej...
WALGIERZ.
U m ie ra j!
HELGUNDA.
T y , ty, ach!..
W A lg ie r z
(wychodzi z alkowy i odrzuca miecz).
Z abita!
W s z y s tk o sk oń czon e. P r e cz z rą k m ieczu k rw a w y !
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 102 —
(podchodzi do okna i otwiera je)
W io s n o ! k r ó lo w o ! W a lg ie rz ciebie wita,
T o b ie zaw ierza bez z d ra d y ob a w y —
D o ciebie id ę , o tw ó r z sw e ram iona,
W tob ie je s t szczęście, a bez ciebie k on a!
(Walgierz wyskakuje przez okno, zaraz potem wchodzi
Ulana).
ULANA.
G dzie W a lg ie rz? N iem a!.. T ru p a m i te ciała!..
W ię c on ich zabił, zabił m e g o brata.
Jam m iecz d o ręki, ja m m u w o ln o ś ć dała,
I je s te m sam a, sam a p o ś r ó d ś w ia t a ,-------S tra szn o m i, d z ik o !
(chwyta miot, ażeby uderzyć w tarczę, ale natychmiast
odrzuca).
N iechże m łot u derza !
Nie, d w ó r się zb u dzi, p om k n ie straż orężna...
Ja teraz księżna W iślicka... (z bólem) ja k siężna!
O ddam m e k sięstw o za m iło ść W a lgierza . —
(osuwa się z płaczem na ziemię).
ZASŁONA SPADA.
K O N I E C
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
SZA TA N
DRAMAT
KANTA STYCZNY
W V AKTACH.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
O S O B Y :
SZ A T A N .
M AHU
M AGOG
M EFISTOFEL
d yab li.
BELZEBUB
O BID IK U T
ASTA R O TH
l il it t a
p.
, d y a b lic a .
c i e l a k , w łaściciel au stery i w W a rszaw ie.
je g o syn.
je g o córka.
szew c, n a rzeczon y H anki.
ig n a c y
j a s ie k
ę a n k a
a n tek
,
,
,
P. M ACIEJ
P . JA K Ó B
P . BAR TŁO M IEJ
p
. m a r c in o w a ,
| szlachcice, u cztu ją cy w au stery i p.
i
^ - 1 1
I
Cielaka.
)
sąsiadk a p. Cielaka.
T rze ch to w a r z y sz y Jaśka. — Szlachta u cztu jąca w au­
stery i p. Cielaka. — C h ór d y a b łó w — D w oje m a ły ch
dyab ląt. — P osta ć am ora. — K sią dz i ch łop a k k ościeln y .
R zecz d zieje się w akcie I, p r o lo g o w y m , w dzikiej m ie j­
scow ości, w czterech n a stęp n ych aktach w W a rszaw ie
w r. 1764
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
A K T
I.
( P R O L O G O W Y ) .
(Dzika miejscowość, na prawo i na lewo skały półkolem. W głębi
pomiędzy skałami przepaść, z której przy podniesieniu zasłony bu­
cha ogień i lecą iskry. Na prawo z przodu sceny, odłamek skały,
przedstawia jakby wykuty w skale tron, do którego prowadzi kilka
stopni. Ze strony przeciwnej do jednej ze skał, bardziej podającej
się na środek sceny, przyparty gruby kij. — Przy podniesieniu za­
słony słychać z głębi przepaści chór dyabłów, któremu wtórują
uderzenia młotów. — Grzmoty i błyskawice).
CHÓR D Y A B Ł Ó W .
N iech b ije m łot,
N iech b ije w czyn ,
N iech leci g r o t
W sze ch lu d zk ich w in,
I m ąci k rew
I w k o śc i szpik
W czło w ie cza g n iew
I p rzek leń stw k rz y k .
N iech pada g r o m
I szczep i ja d
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
110
—
W ten p róch n a d om ,
W ten ziem ski gad,
W ten g lin y szmat,
Co z m ięsa, z krw i,
C o z lu d zk ich szat
P o w ło k ą lśni.
W sk o k d u ch y — w sk o k !
P o d n o ś m y m łot — —
N oc — cie m n o ść — m r o k
R z u ca jm y w lot!
N iech g rze ch u m gła
O ga rn ie świat
I świat niech łka,
B o św iata kat
T o je s t sam człek ;
W ię c k u jm y g rze ch
Na w iek ów w iek.
H a! dla nas śm iech
W esela śpiew —
A dla n ich łzy,
A dla n ich krew .
C h a - c h a — cha — cha!
(Z poza skał z lewej strony wchodzi m a h u w obdartej su­
kmanie i w czapce czerwonej, z kością w ręku, na której
lśnią plamy krwi).
m ah u
(stając nad przepaścią).
C ich o d y a b ły , tak w rzeszczy cie,
Jak g d y b y ś c ie m ieli w dłon i
P ow iązan e w szy stk ie nicie
W w ieczn ej za g rzech em p o g o n i;
Jak g d y b y ś c ie w zięli w ręce
W s z y s tk ie człow iek a pragn ien ia
A człow iek w piek ielnej m ęce
K onał, zrze k łsz y się sum ienia.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
ltl
—
(Z poza skal z prawej strony wychodzi m a g o g w ciemnym
zupanie, w kapeluszu z piórem, z workiem na plecach).
magog
(podchodzi do Mahu i klepie go po ramieniu).
N iem a, niem a g o zaiste,
Ja ci m ów ię człek g o niem a,
W y trze szcz ślepie, g o ń oczym a ,
C złow iek d o b re m a zam iary,
L ecz tak zm ienne, g d y są czyste,
Jak sk oru p k a u p o czw a ry ,
G d y ze śp iącej g ą sien icy
M otyl na św iat tuż w yleci.
Nasza, nasza to ro b o ta !
C złek zja d ł ja b łk o ta jem n icy ,
W ię c m u g rz e c h ja k ja b łk o św ieci,
J a b łko, lśn iące ja k ze złota...
M AHU.
Jakiż w ich er ciebie n iesie?
Skąd, M ag ogu w ra ca sz? biesie,
F ilo zo fie naszej g m in y !
Z w o rk ie m ? czy w nim ja b łk a złote
M asz sk ra d zion e o d d z ie w c z y n y ?
M AGOG.
N iosę sam e p a ję czy n y ,
W p a jęczyn a ch — lu d zk ą cnotę.
Jam bies zd ra d y i osz u stw a :
W o r e k ciężki o d kłam stw m n óstw a.
M ahu, w id z ę , k o ś ć m asz w d łon i;
T y ś d o w ielkich stw orzon rzeczy
A tu łacn iej d u ch człow iecz y
Z a m a ły m g rzeszk iem p og o n i.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
112
—
M AHU.
T y się d ziw is z? w sza k na k o ści
Z n a k w y r y t y lu d zk iej z ło ś ci;
K rw ią sp ad ły chu cie człow iek a
I św iecą pla m y rd za w em i;
Zaw iścią lśniąca pow iek a
B ra to b ó jstw e m sk r z y się z ziem i.
Jam w zniecał w sercach p oża ry ,
Z a z d r o ś c ią tłu m y karm iłem ,
N ędzę w p o c h o d n ie zb roiłem ,
B y p r z e p y ch w iod ła na m a ry ;
A w ięc z lu d zk iej, patrz, w ielk ości
O to rd za w e św iecą k ości.
M AGOG.
R zu ć je piekłu na poża rcie,
N iech idą w p a szczę G eh en n y;
A je ś liś zm ęczon y , senny,
D alej — p r o ś p iek ło o w spa rcie,
B o g d y się ziem ia w ysili
Na c z y n y k rw ią n am aszczon e,
Jej łon o, w k ró tce zm ęczon e,
S p o cz y n k u za p ra gn ie chw ili.
m ahu
(rzucając kość w przepaść , z której tryskają w górę
iskry).
R zu cam , p iek łu czy n ią c za dość.
S ły s zy s z, sły s zy s z, co za r a d o ś ć !
c h ó r d y a b łó w
(z przepaści).
Cha, cha, ch a! cha, cha, k o ś ć !
Na niej k rew — lu d zk a zło ś ć!
P rę d ze j, p rę d ze j, rz u ć m y w ty g le
D m ijm y w m iech ,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
113
—
G órą, g ó rą , cza rtów figle,
G órą śm iech.
Cha, cha, cha, cha, cha...
(Słychać głośny i przeciągły śmiech).
m ah u
(do Magoga).
A tw ój w o r e k ?
magog
(zdejmując moreh z plecom i stamiając go na ziemi).
Staw iam w ór.
P r z y łó ż u ch o : acan sły szy ,
C o tam siedzi?
m ah u
(przysłuchując się).
N ib y m y sz y
C h ru pią g rze ch y .
M AGOG.
T w ó j g rze ch ja k szczu r
H a rm id er sp raw ia w ś r ó d piekła.
M oja p raca m n iej je s t w ściek ła
I ziem i p r ę d k o nie zm ęczy .
G d y d od a m d o k ła m stw g rz e ch słodki,
L ek ki, n ib y pu ch p a jęczy ,
T o je s t: o b m o w ę i p lotk i,
Z w ork a n ajm n iej na g o d zin ę
Dla piekła r a d o ś ć rozw in ę.
(rozpuszcza morek i mysypuje zamartość m przepaść —
lecą iskry).
K RZYK I DYABŁÓW .
Uha — chi — chi — ch i — chi — chit!
(Z pramej strony z za skał mćhodzi m e f i s t o f e l m stroju
hetmańskim z buławą m ręku, poprzedzany przez dmóch
dyablików w czerwonych kubraczkach, z których jeden dmie
m miech, a drugi puszcza bańki mydlane).
TOM II.
O
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
114
—
MAHT7.
M efistofel!
W itaj nam !
M AG O G.
C zy się ba w isz w k rotoch w ile
I p rzestałeś na świat, sam ,
0 sw ej w łasnej ch o d z ić sile?
M EFISTOFEL.
K to chce na ziem i n ajw ięk sze p o k ło n y
Z b ie r a ć i zostać n a jb a rd ziej u czczon y ,
N iechaj d ą ć in n y m w m iech każe p rze d s o b ą ,
N iech w oń k ad zid eł będ zie m u o z d o b ą ,
A ż takie bańk i m y d la n e w yd m u ch a
1 tyle p och leb stw p u ści m im o ucha,
Ż e w k rótce z g ło w y w ła sn eg o je j pana
Z osta n ie ty lk o bańka w ydm u ch an a.
C óż chcecie, w ziąłem ty ch biesią tek d w oje,
B o śliskie pańskie b y w a ją p o k o je ,
D y m k iem h etm ańskie n apełniłem g ło w y
I piek łu d a ję lep p y ch y g o to w y .
A że w h etm ańskiej sam p r z y c h o d z ę szacie...
N o ! b o m zam ieszk ał w pałacu, nie — w chacie.
W ięc, d a rzą c p iek ło m y ch c z y n ó w plon am i,
D arzę p rzez in n y c h ; w y d a rzy cie sami,
N iesiecie śm iech y , baśn ie i sw a w olę,
Ja zaś ba ń ka m i p iek ło u czcić w olę.
(Bierze słomkę od dyablika i puszcza bańkę w przepaść).
P atrzcie, p atrzcie, czy nie ładnie,
Bańka leży ju ż g d zie ś na dnie
P iekielnej otchłani.
I w net p iek ło się roztęczy
W p u rp u r o w e j blask o b r ę c z y
O d tej m o je j dani.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 115 —
(Słychać uderzenia młota, ponad przepaścią roztacza się
blask fosforyczny i zaraz ginie. Noc. Grzmi i błyska).
MAHU.
T eraz g rz m o t i błysk aw ica ,
N ocn y spada m rok ,
C zy jeż zn ow u u jr z y m lica?
N atężajcie w zro k !
(Wchodzi z lewej strony b e l z e b u b , ubrany w staroświecki
strój żydowski z turbanem na głowie).
M AGOG.
H a, B elzebu b! W itaj bracie,
Co to ? w ży d o w sk im chałacie.
M EFISTOFEL.
P iek łu daj zabaw y trochę.
BELZEBUB.
R zu cam ż y d o w sk ą poń czoch ę.
(Rzuca pończochę w głąb przepaści. Słychać przeciągły
chichot i sykanie).
S ły s zy cie śm iech i sy k an ie?
Dla w ięk szej piekła u ciech y
C hciałem z sob ą w ziąć b eb ech y .
Takie jed n a k szw a rg ota n ie
Na p o sied zen iu kahału,
Ż e w ś r ó d o g ó ln e g o szału
Na p o d ję te j w ielkiej w ojn ie
P r ze ciw k o w y zn a w com k rz y ża —
(N iechaj w am to nie u bliża) —
Z a p om n ia łem p r z y jś ć tu strojnie.
Jed n a k n ici d o p o ń cz o c h y —
(N iech to każd y zapam ięta —)
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 116 N ib y g r y m a s y i fo c h y ,
A w g ru n cie ty lk o p rocen ta
O d p rocen tów , d o b r e sku tki
Z a jed en k ieliszek w ód k i.
M AGOG.
B raw o, w iw at, nieźle w cale,
A ś ć p o czy n a s z okazale.
(Z lewej strony, wytaczając beczkę, z puharem w ręku
wchodzi o b i d i k u t , w wytartym kontuszu, podpasany pa­
sem wypłowiałym).
O B ID IK U T.
Cha, cha, cha, cha! cha, cha, cha!
P ijcie kielich aż d o dna!..
K to nalew ał, czy ja w iem ?
Jam się bratał z je g o dnem .
BELZEBUB.
O b id ik u t z u czty — w id z ę ,
P o w e so ły m traktam encie.
O B ID IK U T.
P ra cu jecie, ja z w as s z y d z ę ,
B o w p ija n y ch g łó w zam ęcie
W ię k sze p iek łu zb iera m p lo n y ,
Niż w y z lich w iarsk iej m a m on y.
W y bierzecie, lecz k tóż daje,
A w d od a tk u je s z c z e ła je?
W s z y s tk o , w sz y stk o z m o je j ręki,
K ielich, karty, k o ś ć i g ry ,
Ja z pijan ej ju ś c i ręki
S a m y ch p rzek leń stw sy p ię sk ry.
O to beczk a — m n ie w to g ra j —
T am zam k nięty u czty raj.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
117
—
P o pu h a rze w am naleję
I op o w ie m śm ieszne dzieje,
Jak św iat dzisiaj n ik czem n ieje.
M EFISTOFEL.
C ich o bracie, ju ż k u r pieje.
(Słychać pianie koguta).
(Z prawej strony, poprzedzona smugą blasku fosforycznego,
zjawa się l i l l i t a w lubieżnym, bogatym stroju, w naszyj­
niku brylantowym, niosąc w ręku misternie spleciony
wieniec a przez plecy przewieszony kołczan ze strzałami).
M AG O G.
H a, Lillita ukochana,
C óra sa m eg o szatana.
M AHU.
W b r y la n to w y m n a szyjn ik u ,
P e w n o zw ycięstw je s t bez liku.
(Bije dwunasta godzina).
BELZEBUB.
B ije z w ieży w iecz n eg o m iasta
»C anon ica h ora « dw unasta.
(do Lillity)
C zy szatan zejd zie z ch m u r?
L illito, m oż e z g ó r
T w ó j o jc ie c w y ło n i się w n ętrza ?
C hm ura, nad ch m u rą się spiętrza,
W n et stra szn y zleci g ro m .
MAHU.
P o ś r ó d skał sły ch a ć łom .
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
118
—
L IL L IT A .
Z p oza m e g o o jc a tron u
D rży p ło m y k ja k iś cze rw o n y —
Z d łon i dzisiaj pełn ej plon u
D am piekłu w ien iec sp lecion y ;
N iech o n o p rzetraw i g rzech y ,
I rzu ci o jc u p o d n og i
Z w y cię stw nad cn otą m iecz sr o g i
I w ien iec pełen u ciech y.
(Pośród skał słychać łoskot, s poza skały, wyobrażającej
tron, unosi się w górę płomyk czerwony. Lillita rzuca
w otchłań wieniec. Grzmoty, błyskawice. Wkrótce cała
scena oświeca się blaskiem fosforycznym)
( s z a t a n ukazuje się na skałach i wstępuje na tron, z ma­
czugą w ręku. o dużych skrzydłach, w czerwono połysku­
jącej szacie).
szatan
.
C zy ście tu w s z y s c y ? M ilcz p iek ieł otch łan i!
(uderza maczugą w skałę, łoskot i grzmoty ustają).
J a k o p o b u r z y n ocn ą p r z y b ie r z c isz ę ,
S p oczn ij p o h ojn ie otrzy m a n ej dani,
N iech w tw ej k o le b ce g rz e c h się u k o ły s ze
I śpi, ja k d zieck o, na sw ej m atki łonie. —
C zy ście tu w s z y s c y ? ciem n ości syn ow ie,
A raczej światła, c o p oża rem płon ie,
Z k tó r e g o m o c y sk ry, ciern ie i m row ie
Św iat p r z e la tu ją , u ciecha szalona,
G ra n am iętn ości k ip i w sercach ludzi,
A potem , p otem w sz y stk o d r ż y i kona,
I człow iek w piekła o b ję cia ch się b u d zi?
(uderza maczugą w skałę)
D o m n ie p rzez w szy stk ie skał d zik ich szczelin y
D o m nie p rze d tron m ó j!., ch órem , ja k an ioły,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
119
—
Z c z a r ą , g d z ie k rew d rga , d r g a ją lu d zk ie w in y
I p rzep a lon e d rżą cn oty p o p io ły .
(Przez szczeliny z pomiędzy skal wysuwają się dydbli
i stają pod skalami, a s t a r o t h w postaci młodego czło­
wieka w modnym, ciemnym stroju, osłonięty czarnym pła­
szczem, wychodzi z lewej strony z poza skał i staje na
uboczu).
CHÓR D Y A B Ł Ó W .
N iech na ziem ię spada szron ,
G rzech ów m gła,
L ic h o !
M y p rze d k róla lecim tron ,
Cha, cha, cha!
C ich o!
(Dydbli uciszają się).
SZATAN.
W sza b a sow y dzisiaj dzień
W w ilię dnia zm artych w stania.
Ja chcę w iedzieć, ja k i cień
B lask cn oty m g łą p rzy sła n ia ?
o b id ik u t
(wychodzi naprzód przed tron z pełnym puharem, który napełnił z beczki).
H a! w ięc p ie r w sz y w zn oszę czarę
Z pełn ej c z y n ó w m oich beczki.
K o ści m ło d e zm ieniam w stare,
L u d zi w w ilk i i ow ieczki,
N iech się g r y z ą , skaczą w o czy
P otem w ielk i bek.
Ja n alew am p ły n u ro c z y
T o n a jlep szy lek!
T eraz dalej, k u ście dalej,
L ecz p oczą tek m ó j!
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
120 —
K ażd y k r z y c z y : »nalej, nalej«
N ikt nie m ó w i: » s tó j!« —
T eraz k ości, teraz karty,
R ó ż n y ch p rzek leń stw z d r ó j,
K on tu sz, żupan, ach! o b d a rty ,
I żeb ra ka s tró j!
Łatw e, biesy , w am kuszenie,
G d y g ra w in o w k rw i —
G d y p rzep ite ju ż su m ienie
Ć m i s ię , ćm i s ię , ćm i!..
W a sze zd row ie (do Szatana) M ości w a szej!
(pije).
D N A B L I.
W iw at, w iw at, nasz p o d c z a s z y !
SZ A T A N .
C icho!., in n y ch p rzestęp stw wiele
Jeszcze się p o św iecie ściele,
Id ź, g d zie g rz e c h y k u ją b iesy,
W cześć pijań stw a k rę ć flo r e sy !..
T y M a g og u dalej m ów ,
P ra w d ę sły s ze ć ch cę z tw y ch słów .
(Szatan wyciąga maczugę ku Magogowi. Magog zbliza się
do tronu. Obidikut odchodzi w głąb).
M AG O G.
W o r e k m ó j sp o czą ł w otch łan i g d zie ś na dnie,
T am b y ły kłam stw a sp lecion e szkaradnie,
I różn e g rz e c h ó w p sotn icze w y r o d k i:
O b m ow a słodk a i ła k om e plotki.
P rzeb a cz mi, p rzeb a cz p iekieł ja s n y panie!
Dla ciebie lich y to k ęs na śniadanie —
Dla w ielu ż y w o t u p ły w a w tern cały,
G rzech to p r z y je m n y , ch ociaż nie w spaniały.
Biblioteka Cyfrowa UJK
—
121 —
http://dlibra.ujk.edu.pl
SZ A T A N .
P rzen ieść g o każę na piekieł p o d d a sze :
L żejsze, niż inne, są ku szen ia nasze,
L ecz za to w ięcej trzeba m u p rzestw oru .
M ahu, ty teraz zapiej co ś d o w tóru.
(Magog odchodzi w głąb, zbliza się Mahu).
M AHU.
Z a w iść, zaw iść, za zd ro ś ć w ieczna!
M oja g ra je s t m n iej bezpieczna,
M oją p racą dla sum ienia
K ain ow e są n atchnienia;
B ra to b ó jca i n iszczy ciel,
W szelk ich d a w n y ch p raw gw ałciciel,
C o k rew n iesie na sztandarze,
I d o n ie g o p o ża r w p a rze:
O to m oich starań dzieła,
M oja praca tu spoczęła.
K o ść n ie z g o d y z k ra ń ców świata,
T aki piekłu n iosę d a r;
Z pla m ą k rw a w ą z ręki brata...
H a! nielada g rze ch ó w czar!
SZ A T A N .
Dla tw y ch g rzech ów , co tak czarne,
P rzestrzen ie m a m y cm en tarn e,
Tam , g d zie s p o cz y w a ją w o jn y ,
Tam u m ieszczę dar tw ój h ojn y .
Z a z d r o ś ć — m ęka k ain ow a!
N iech ją cm en tarz nasz p rzech ow a.
Na g r o b o w c u n apis stanie:
W ieczn e, ciągłe zm artw ych w stan ie.
D alej, M efistofelesie,
C óż d łoń tw oja dla m nie n iesie?
(Zbliża się Mefistofel, Mahu oddala się).
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
122 —
M EFIŚTOFEL.
P y ch ę w iecznie, p y ch ę je s zcze
Jam n ió sł ziem i na je j z g u b ę ,
W ie lk o ści blaski złow ieszcze
R zu całem na tw o ją chlu bę.
P atrz, ja k czy n za czy n em g o n i:
Na ta rg h etm an ów sum ienie,
K ażdy rad, n ikt się nie b ron i,
S ły szą c p o ch le b stw szu m n e pienie.
Patrz, o patrz, ja k w sercach lu d zi
H a sło m o je w czy n się b u d zi;
Patrz, zb ru k an a stara cześć
O bfite zn osi nam dania,
P rzed nią b ieży b o g a ctw w ieść,
I człow iek n isk o się kłania.
P o tr z e b n y b y ł m i najm ita,
A w ięc patrz, to m o ja świta.
(wskazuje n a dyablików)
K to m a p o w ó z za p rzężon y ,
T em u sy p ią się u k ło n y ;
K to sw e b a rw y m a na tarczy,
P rzeciw tem u pies nie w arczy .
T aki, taki, je s t m ó j g rz e c h !
D Y A B L I.
Dla nas, dla nas, śm iech, śm iech, śm iech!
Cha, cha, cha...
SZ A T A N .
P o ś r o d k u piekła, g d z ie w szy stk ie og n isk a
W ty sią ce isk ier w zajem się k rz y ż u ją ;
P o ś r o d k u piekła, sk ą d żar taki trysk a,
Iż m g liste p a ry tam się ty lk o sn u ją
I k ru s ze c żaden tam się nie o sto i
G orą cu og n ia , lecz zaraz stopn ieje,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
123 —
T am niech na p r ó b ę to w a rzy sze tw oi
Staw ią tw e c z y n y , b y m m ó g ł w lu d zk ie d zieje
W p isa ć p r o to k ó ł, iż rozd ęta p y ch a
Nie ty lk o d u ch y w n urt otch łan i sp ycha,
L ecz w ysta w ion a na n a jcięższe p r ó b y ,
J eszcze g w ia zd szuka na błęk itn em niebie,
A ż sam a d o jd z ie d o szczy tu sw ej z g u b y
I w sw y ch p o p io ła ch sam a się za grzebie.
C h od ź B elzebu bie, ty b iesie c h y tro ści,
Jakiż dar n iesiesz z lu d zk ich n am iętn ości?
b e lz e b u b
(podchodząc).
Jak św iat stary, ja m tak stary.
P y tasz, ja k ie n io sę d a r y ?
T u m am p e jsy , sam w chałacie,
P la m y żadnej na m ej szacie.
D zisiaj sabat, w ielkie św ięto,
W s y n a g o d ze m n ie zam knięto,
B o c h o ć w nic, a w n ic nie w ierz ę,
L ecz m od liłem się tak szczerze,
Tak siedziałem nad talm u dem ,
Ż e d o p ie ro z w ielk im tru dem
M nie z nad n ieg o o b u d z o n o ,
Z araz m ęd rcem o r z e c z o n o ;
B o kto talm u d w e śnie czyta,
T em u łaska boża świta.
W ię c ro zu m u u dzieliłem
W s z y s tk im ży d o m . B a! u czy łem
W s z y s tk ic h , k tó r z y słuch ać chcieli,
C h oć bez teg o ju ż um ieli —
Jak b ra ć p rocen t o d p rocen tu
I nie lic z y ć te g o w cale,
Jak g o im a zg n ieść d o szczętu,
Jak za ch ow a ć się w kahale —
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
124 —
U śm iech usta nasze krasi,
Nu, cóż w in ni ży d k i nasi,
Ż e k o ch a ją h o n o r cu d zy ,
Ż e p o k o r n i są z n ich słu dzy,
Z a to z ch lu b ą ta jem n iczą
K ażd y g r o s z p o d w ó jn ie liczą.
D Y A B L I.
Cha, cha, cha...
SZ A T A N .
Id ź, w k a żd ym piekła n a jcie m n ie jszy m kącie
Z łó ż tw ą n a u k ę, a ciem n e otchłanie
W ra z się rozśw ietlą. I s k r y tob ie w lon cie
Szuk ać nie trzeba, p oża r sam p ow sta n ie;
Na chw ilę je d n ą w y ło n ią się bu rze,
W s k r z e s z ą p o ż o g i, k rw i dadzą kałuże.
N auka tw oja je s t g o d n a p och w a ły,
Id ź w świat, idź, ucz je j! ciskaj lich w y strza ły !
(Belzebub odchodzi na stronę).
T eraz, Lillito, g o d n a m o ja c ó r o
Co rozn a m iętn iasz ru m ień ców p u rp u r ą ,
Ch odź, złote d ziecię, i s p ó jr z m i w esoło,
W szelk ich tru d n ości c z y ś rozw iała k o ło ?
l il l it a
(podchodząc).
O jcze, o jc z e w id zisz m nie,
K o b ie cy strój
I w ło só w zw ój
P o ciele m knie,
U ro cz y czar
O w iew a w sk roś,
T o tw ój, tw ój dar,
Jam je s t to co ś
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 125 —
Co lu d zi pcha
W szaleństw a w ir;
Jam śm iech i łza
I czar i kir.
Jam je s t ten g r o t
K tó r e g o ząb
P op a d a w lot
W serc m ęsk ich g łą b ;
Jam w ietrzn y puch,
R o z k o s z y znak,
Jam szału duch,
M iłości ptak.
Jam zanik cnót,
R o z p u s ty k iść,
W d źw ięk m oich nut
Człek m u si iść.
W k ołczan ach m y ch
Jest p ełn o strzał,
A w każdej z nich
T k w i życia szał,
Ic h cały ró j
I piekła kram
P u ściłam tam ;
Nikt nie rzek ł: stó j!
Z w ie d z io n y c h sn ów
W id ziałam łzy ,
I zam ęt głów ,
Z a z d r o ś c i kły,
I rozp a cz, gniew ,
N ie z g o d y k ość,
I śm ierć i krew ...
SZ A T A N .
O d o ś ć, o d o ś ć!
T y ś m ó j, m ój siew !
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 126 —
D Y A B L I.
O tak, o tak!
T y ś g rze ch u ptak !
SZ A T A N .
T y ś dla m nie piekła d r o g i czar,
I lu d ziom m ój n a jd ro ż s z y dar.
I w ien iec z tw oich u ro k ó w sp lecion y
W ś r ó d piek ła nakształt rozw ieszę k o ro n y ,
W ien iec siarcza n ym zapłon ie tam żarem ,
N iech is k r y w o k ó ł sy p ią się i lecą
I w sercach lu d zi d otk n ięty ch tw y m czarem
R ów n ież piek ieln y d r u g i og ie ń w zniecą.
L ecz g d zie A sta roth , praw ie r ó w n y tob ie
W p o d s tę p a ch serca ?
astaroth
(podchodząc).
Jam tu!
(Lillita usuwa się na stronę).
SZ A T A N .
C o? w ża łobie?
C zem uś w pła szcz cza rn y ow in ął tw ą p o s ta ć?
Nie lep iejż b y ło z ty m kirem się rozsta ć
I tu p rzed tron m ó j z e jś ć z w esołą tw arzą ?
A STA R O TH .
Jeśli te szaty o c z y tw oje rażą ,
P rzeb a cz m i, k rólu ! Jam tob ie p o d n o g i
D o ty ch cza s rzu cał cały zastęp m n og i
D ziew ic tak pięk n ych , ja k p erły harem u.
K tóraż cza row i ostała się m em u ?
A dziś...
-
SZ A T A N .
H a! ty ś z w y c ię ż o n y !
M ów p rzez k o g o ? A b y m w sz p on y
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
127 —
M óg ł u ch w y c ić rd zeń o p o ru .
P r ó ż n o n ie b o cn otę w spiera,
Szatan cisk a strzały m oru ,
G ro m y n ieszczęść, p oża r chuci,
Szatan ofia r nie p orzu ci,
Szatan n iebu je w y d z iera !
P ow ied z, p ow ied z, z ja k ich sfer
Jest dziew ica czy sta ta,
K tóra ciężki cn oty ster
Z a d r o g o w s k a z sob ie m a?
A STA R O TH .
Z lech ick ich stron ,
A m atki zg on
Dał sm u tku dni
I k rw aw e łzy.
L ecz o jc a m a,
A u stery i pan —
C o dzień d o dna
On w ina dzb an
W y c h y la w ły k .
O B ID IK U T.
T o szy k , to sz y k !
A STA R O TH .
Jest tam i brat
D o g ałgań stw chwat,
I g o ś c i tłum
I szaleństw raj,
I h uk i szum
P ija n y ch zg ra j.
SZ A T A N .
M nie p ok aż ją ,
Ja ch cę tam iść,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
128
—
I zerw a ć liść
B ro n io n y czcią,
I tarczę cn ót —
I rzu cić g r o t
W ten ro zk w it czci,
I rozw ia ć sny,
N ieść m a rę złud
I cały r ó d
N iew ieściej płci
O w inąć w w iew
G o rą cy ch tchnień,
Z ła rzu cić siew
I g rzech u cień.
H e j! m asz tam kij.
(wskazuje na kij przyparty do skały)
W eź, w skałę b ij;
I p ok a ż ją
Z r o s z o n ą łzą
O d szp etn ych słów
G o rą cy ch głów .
(Astaroth uderza w skałę, skała się roztwiera, w głębi
widać h a n k ę , czysto ubraną, w białym muślinowym korneciku na głowie, w fartuszku, którego końcem ociera łzy).
SZ A T A N .
P ięk n ości cud,
W szech w d zięk ów cza r!
A STA R O TH .
L ecz p r ó ż n y tru d
P iek ieln y ch m a r!
D Y A B L I.
Cha, cha, cha, cha...
(Kur pieje, skała się zawiera).
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
129
—
SZ A T A N .
Z n ó w zapiał k u r —
H e j, biesy , z g ó r
Na ziem sk i ląd
R ozn ieście tam
W ie c z y s ty trą d
Z p iek ieln y ch bram .
CHÓR D Y A B Ł Ó W .
L e ć m y w w ir,
L e ć m y w świat,
N ieśm y kir
C za rn y ch zdrad.
W dziu p lach d rzew
R ośn ie m ech —
W lu d zk ą k rew
S z czep m y g rzech .
W d u szy m ęt,
W serca p u ch
C n oty w stręt
Śle zły duch.
P rę d ze j w tan
D o serc dna,
Szatan pan,
Cha, cha, ch a!
(Szatan schodzi ze skaty i uderza maczugą o ziemię.
Dyabli nikną. Pozostaje tylko Szatan i Astaroth. Swiatto
fosforyczne ginie, w głębi zaczyna jakby dnieć).
SZ A T A N .
A sta roth ! ty
C op ręd zej m k n ij,
I z m oich ju k
W y tr z ą ś n ij łuk,
I k ołczan strzał.
9
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
130
—
Na ziem ię w raz
Z ty ch tw a rd y ch skał
W e źm ie m y lot.
T am sk ru sz y m głaz
O p o rn y ch du sz,
W g łą b serca w ro t
Z a p u ścim k ły
I k rw a w y n óż
O plam ach r d zy .
A je ś li nam
T en ja s n y kw iat
D ziew iczy ch cnót,
Co b ły s z cz y tam,
Nie ru n ie sam
W roztw a rty św iat
L u b ie ży w ró t:
N iech w ted y w zro k
R o z p e rli łza,
G d y cnota m r o k
R o z ja ś n ić ma.
AS T A R O T H .
O ! id ę , m k n ę ,
P r z y g o tu j łzę.
(Astaroth odchodzi w rozłomy skał).
szatan
(■stojąc na środku sceny, wznosi rękę ku niebu).
A T y , o jed en , ty u k rzy żow a n y ,
G d y p rzez tw ą m ęk ę i p rzez tw o je ran y,
Św iat z d o b y ł n ow e du ch a tajem nice, —
T y , co ś m iłością ch m u rn e św iata lice
R o z ja ś n ić ra czy ł, r o z p r o s z y ł o b ło k i
W y z ie w ó w m g lis ty ch i b ru d n e p o to k i
P ełn e żądz d zik ich i bratniej za w iści —
T y , co ś u śm iech em cich y m , ja k szm er liści,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
131
—
W ja sn y dzień letni sz ep cą cy ch o zg od zie
Dał n o w y n a strój człow iek a p r z y r o d z ie —
T y , co ś m ą p y ch ę w p u sty n i J ord a n u
Starł je d n e m słow em i n ie b io só w Panu
Z a w sze p o s łu s zn y , w ś r ó d cieni O g r o jc a
Sw ą w olę p o d d a ł w oli sw e g o o jc a :
O ! p ow ied z, p ow ied z, g d y zn ik ły sz e re g i
T y ch , k tó r y c h w iara w n ada lp ejsk ie śn iegi
I w p u sty ń piaski, ja k cienista jo d ła ,
W ieczn ie zielona, n iosła k rz y ża g o d ła —
P ow ied z, na św iata przek lętej dolinie,
W ziem i, co falą c ią g ły ch g rz e c h ó w płyn ie,
A ch , czy b y ć m oże, że tam du sza jed n a
S poniew ieran a, w zg a rd zon a i biedna
W c z y s to ś ci s w o je j m a m o c n iezach w ian ą —
Ż e m n ie, co ziem ię czy n ię je d n ą raną
N iskiej p o d ło ś c i i zw ierzęcej chuci,
Ta jed n a du sza ze sw ej d r o g i zw róci
I w strzy m a sk rzy d ła r o z p u s z c z o n y c h żagli
T ej straszn ej p y ch y , c o d o g rzech u nagli,
I g ło s u szeptem id ą c w sn y w ieczyste
R az je s zcze rzek n ie: » T y ś z w y c ię ż y ł, C h ryste!«
(Szatan podnosi groźnie rękę ku niebu i wśród płomieni
zapada powoli w ziemię).
ZA SŁ O N A SP A D A .
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
A K T
II.
(Duża sala w austeryi p. Cielaka. Z prawej strony lada bufetowa,
zastawiona antałkami z winem, butelkami i różnemi zakąskam i;
na końcu lady wazony z kwiatami, za któremi można stać niepo­
strzeżenie dla bawiących się w sali. W sali postawione stoliki
i krzesła dla gości. W ejście główne w głębi, na lewo od wejścia
okno, na którem postawione trzy świece, jak do iluminacyi. Na
lewo i na prawo za ladą bufetową dwa inne wejścia. Przy podnie­
sieniu zasłony szlachta siedzi przy stolikach i pije. Przy jednym
ze stolików z przodu sceny PAN MACIEJ i PAN JAKÓB stoją na­
przeciw siebie gotowi do pojedynku, przy drugim stole, obok, PAN
BARTŁOM IEJ i kilku innych, para krzeseł próżnych, na stolikach
kielichy i gąsiory z winem. Nieco dalej przy stoliku OBIDIKUT
i inni goście. PAN CIELAK i H A N K A obsługują).
p. m a c ie j
(z ręką na szabli).
Na m o ją k a ra b elę, na te w szy stk ie ra zy , k tórem i
ja k z pełn ej sakiew ki d a rzy łem takich...
p. j a k ó b
(przerywając).
D o k ro ćs e t p ioru n ów , c zy to u m n ie w od a w ż y ­
łach!.. W otw arte pole, panie M acieju, w otw arte...
P. c i e l a k
(podchodząc przestraszony).
C o? k re w ? p a n ow ie! dla g łu p ie g o żartu?
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
133 —
P. M ACIEJ.
G łu p ieg o ża rtu ?
p.
Sam eś acan g łu p i!
c ie la k
(wołając).
H a n k o! H an ko, u s p o k ó j je g o m o ś ció w .
hanka
(nadbiega).
C zy nie w sty d p a n o m ? no, p r o s z ę , p r o s z ę , na m i­
ło ś ć b o s k ą , na w szy stk ich św iętych !
p. B a r t ł o m i e j
(powstając od drugiego stołu).
P anie M acieju, panie Ja k óbie, patrzcie, ja k w as
czule p ro szą . P o co w takim ek scesie? Panie M acieju,
za rzu ćcie k rw i eksp ery m en ta. O cóż to tam p o s z ło ?
P. M ACIEJ.
Jak to o co p o s z ło ? Ja, co n ajlep sze m am o czy
z ca łeg o w ojew ód ztw a , c o z pistoletu d o lecącej ja ­
sk ółk i w lot kulę na kulę...
p . JA K Ó B .
O tóż m i i kule, k u lejesz w słow ach , panie M acieju.
Ja sk ółk a od p ierw szej kuli na strzępy...
P . M ACIEJ.
L ecz zanim na strzęp y , panie B a rtłom ieju , v e rb u m
nobile, na m ó j h o n o r szlachecki, zn a jd ziesz dw ie kule
stop ion e w je d e n kaw ał ołow iu .
p . JA K Ó B .
L u b w cale nie zn ajd ziesz, b o pia sek p o r y ją .
P. M ACIEJ.
D o k ro ć s e t fu rd a m en tów , strzeż asan u szu !
HANKA.
Pan ow ie, ja śn ie p a n ow ie!
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
134
—
P. CIELAK.
Jaśnie w ielm ożn i pa n ow ie!
HANKA.
R a czcie się u sp o k o ić , to ć k ró l je g o m o ś ć n ic w s p ó l­
n e g o z ja sk ó łk ą niem a. T a k b y m chciała co ś p o s ły s z e ć
o k o ro n a cy i, ja, c o n ic nie w idzę i n igd zie, o p r ó c z na
ran ną m szę d o 0 0 . D om in ik a n ów nie ch odzę.
P. MACIEJ.
S trój h iszp a ń sk i p ow ia d a m !
p. JAKÓB.
A ja tw ierd zę: n iem ieck i!
H ANK A.
Jakże to w y g lą d a ło ?
l
P. MACIEJ.
P o ń cz o c h y na n o g a ch i trzew ik i białe.
p. CIELAK.
Nie b u ty sa fian ow e?
p. JAKÓB.
K am izelka opięta i p lu d erk i takież, u b ió r n iem iecki.
P. MACIEJ.
A palud am en t ak sam itn y, g ro n o sta ja m i p o d b ity ,
a k ry za z k oron ek . H iszp a ń sk i, h iszp ań ski, pow iadam .
( Wyciągają szable).
HANKA.
M atko B oska, J óz efie św ięty!
P. BARTŁOMIEJ.
P an ow ie, szable d o ja s z c z u r!
N iech k ró l w as p o ­
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
135
—
g o d z i. Z d ro w ie n a jja ś n ie jsz e g o Stanisław a A u g u sta!
Co, odm aw iacie p ić zd row ia ?
P. MACIEJ.
A w ięc zd row ie! (wychyla kielich do dna i stawia
se stukiem na stół, kielich pęka).
P. CIELAK.
H an k o, je s z c z e w ęg rzy n a !
SZLACHTA.
Z d ro w ie , zd ro w ie ! V iv a t!
(Hanka idzie za bufet po wino, które zaraz przynosi. —
Obidikut podchodzi z kielichem w ręku).
OBIDIKUT.
K o ch a jm y się, b racia !
N iech ż y je szlachta!
GŁOSY.
K o ch a jm y
V iva t!
s ię , k o ch a jm y
p.
c ie la k
się , p a n ow ie szlachta.
(wzdychając).
Ja k to d o b rz e b y ć szlach cicem !..
OBIDIKUT.
P an ow ie bracia, a teraz d o r z e c z y :
D ziad z ba bą g r a ją w m a ry asza lu b kiksa,
H azard k rew g rz e je , ciało słabe leczy ,
D usza m łod n ieje p rzy k ła d e m feniksa.
K to za gra ze m n ą ? P ie rw szy rzu ca m k ości,
Cetno c zy lic h o ?
(wyjmuje kości z kieszeni i rzuca na stolik, obok naokoło
niego zbiera się gromadka szlachty).
GŁOSY.
Ja cetn o!
Ja — lich o !
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
136
—
OBIDIKTJT.
Staw ka dukata. W ę g rz y n a dla g o ści,
H ej g o s p o d a r z u ! — R zu cam — teraz cich o!
(P. Cielak przynosi węgrzyna. — Grają).
(Przez drzwi środkowe wchodzą Szatan i Astaroth w pię­
knych modnych strojach i zblizają się do panów Macieja
i Jakóba).
ASTAROTH.
Jak w idzę w esoła k om p a n ijk a .
p. m a c ie j
(witając się).
A ! pan A d a m ! h erb u L is z odm ianą... K op a lat!
ASTAROTH.
T y lk o w c z o r a , panie M acieju ! — M ój n a jlep szy
p rzy ja cie l, kasztelanie chełm ski, (przedstawia Szatana
obecnym, poczem siadają przy tymże stoliku).
GŁOSY NA SALI.
W ęgrzyn a!
G o sp o d a rz u daw aj g ą s io r y !
p. CIELAK.
Z araz, zaraz.
(On i Hanka obsługują gości).
OBIDIKUT.
H a! Cetno, w y g ra łe m !
T u, tu, panie C ielak!
H ANKA.
O jcze, ty lk o ty nie g ra j.
p. m a c i e j
N o, w y p ijż e z nam i.
na im ię?
(do Szatana).
K asztelanie ch ełm sk i, a ja k
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
-
137
—
SZATAN.
B u rzyśw iat.
P. JAKÓB.
Im ię prastare, ja k i r ó d w asz rów n ież.
P. MACIEJ.
S yn pana W o jcie c h a ? Na h on or, toż ja d o tw ojej
m a tk i, g d y b y ła p a n n ą , k o p e rcza k i sm aliłem . W aszm o ś ć, g o sp o d a rz u , w ęg rzy n a i ja k n a js ta rs ze g o !
p . CIELAK.
W tej chw ili,
(wołając) H a n k o!
hanka
(podchodząc).
O jcze, zlituj się, p o z w ó l m i nie słu ży ć. Jest brat,
śpi za a lk o w ą , o b u d ź g o ! A ch , g d y b y ś sły sza ł w s z y ­
stkie o b r z y d liw o ś c i, k tóre m i w czo ra pan Adam ...
p. CIELAK.
M usisz, H an k o — trzeba. R ó b , ja k b y ś nie słyszała.
OBIDIKUT.
D alej pa n ow ie, zw ię k sz y ć staw ki.
p row a d zić.
p.
m a c te j
W s ty d tak g rę
(stuka z niecierpliwością).
W ę g rz y n a , d o stok roć...
p. CIELAK.
Z araz, zaraz, (idzie po wino, które natacza z antałka
za ladą bufetową do gąsiorów i następnie przynosi).
p.
m a c ie j
(do Szatana).
M atka dziadka tw ojej m atki, to je s t p ra p ra b a b k a
tw o ja p o kądzieli, a m atki tw ojej p ra b a b k a p o m ieczu ,
A nna R ok itn ick a , Z m y r k o w s k a z d om u , b y ła stry je c z n o
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
138
—
r o d z o n ą siostrą m o je g o pradziada. Czyli, że m ój o jc ie c
z dziad k iem tw oim p o kądzieli, b y li w 4-tym stopn iu
pok rew ień stw a, e r g o ja z tw o ją m atką w 5-tym ,
a z tob ą w 5-tym z 6-tym . Z a ś m o je g o d ziadk a p o
m atce cioteczn o r o d z o n a sio s tr a , L u dm iła W olsk a
b y ła za s try je c z n y m stry je m tw o je g o ojca. T ak w aszm ośó panie... ja k na im ię?
SZATAN.
B u rzyśw iat.
P. MACIEJ.
Na sentym enta, ja k ie m iałem dla je jm o ś c i m atki
tw o je j, g d y b y ła p a n n ą , parantela! A znasz ją p r z y ­
n ajm n iej d o stopn ia sió d m e g o ?
p.
c ie la k
(przynosząc gąsiory).
T o k a j, p ra w d ziw y tok a j. H a n k o!
sz k ów ! (nalewa wino do kielichów).
je s zcze
kieli­
SZATAN.
L ej, lej w a szm ość, a ż eb y m m ó g ł u cz c ić p raw n u k i
stry je c z n o r o d z o n e j siostry dziadk a m o je g o r o d z o n e g o
dziadka.
p. m a c i e j (klepiąc go po ramieniu).
S nać k rew d o b r a , lecz traktam ent dziś m ó j.
ja o jc e m w aszm ości... ja k na im ię?
Bo
SZATAN.
B u rzyśw iat.
P. MACIEJ.
A h a ! — o jce m w a szm ości m ó g łb y m b y ć . Tak,
tak!.. A ju tr o traktam ent tw ój, c o ? z g o d a ? ju t r o ?
SZATAN.
Zgoda, zgoda!
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
p. m a c i e j
(podnosząc kielich i całując Szatana).
M ój ty n a jd r o ż s z y ! A n o — daj g ę b y !
(Przez okno widać światło illuminacyi).
HANKA.
Pan ow ie, illu m in acya !
(W szyscy spoglądają w okno).
P. CIELAK.
H a n k o, p ręd zej zapal w ok n ach św ieczk i.
GŁOSY NA SALI.
C h od źm y p o p a trzy ć. G o sp o d a rz u ! Co się n a leży ?
G o sp o d a rz u !
(P. Cielak obiega gości. Hanka zapala świeczki w oknie
goście zaczynają wychodzić).
OBIDIKUT.
Jeszcze p rze d w y jś c ie m staw cie raz ostatni.
s z l a c h c ic
i.
Z g r a łe m się d o dna.
OBIDIKUT.
Dam rew anż na słow o.
'
SZLACHCIC II
S p ra w iłeś łaźnię.
SZLACHCIC III.
D o licha! z tej m atni
Nie łatw o w y b rn ą ć .
OBIDIKUT.
K to trzy m a ?
D alej! z lek k ą g ło w ą !
(Grają).
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
140
—
P. MACIEJ.
Z d r o w ie pani k a sztela n ow ej!
kielich) G o sp o d a rz u — rach u n ek !
(wychyla
duszkiem
(nadchodząc).
p. c ie l a k
Jestem , jestem .
P . M ACIEJ.
N o — zapisz, panie Cielak, a ju tr o p ła cę , słow o
szlacheckie.
P. JAKÓB.
I od em n ie co ś się należy.
p . Ba r t ł o m i e j
x
(do p. Cielaka).
Z ap isz, zapisz, b o czas na illum in acyę.
(całując Szatana).
p. m a c ie j
N o — d o ju tra, panie bra cie! — T ak — p o w otyw ie.
(Pan Maciej, pan Jakób i pan Bartłomiej zegnają się z to­
warzyszami i odchodzą, również wielu innych gości).
o b id ik u t
(do grających).
I cóż, p a n ow ie?
i.
s z l a c h c ic
D o ść !
s z l a c h c ic
n.
W s z y s tk o stra con e!
o b id ik u t
.
W ię c ju tr o ch y b a ?
s z l a c h c ic
n.
Jeśli gdzie pożyczę.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
141
—
OBIDIKUT.
Ja zaw sze służę. — P ew n o aść m asz żon ę?
L ecz się o d eg ra sz.
s z l a c h c ic
n.
I ja na to liczę.
(zabiera się do wyjścia).
OBIDIKUT.
Z a w in o!.. D o b r e ! w łb ie szu m ieć za czyn a .
astaroth
(do przechodzącego p. Cielaka).
A g d zie je s t H an k a? czem u od m ię stron i?
p. c i e l a k
H a n k o! służ panom ,
o b id ik u t
(woła).
(bierze zapłatę od Obidikuta).
(do pozostałych).
Nie m o ja to wina.
F ortu n a zg rzy tn ie, to zn ow u za dzw on i
W szczęścia r ó g — k ołem ! M ój resp ek t w asz[m o ś cio m !
(kłania się Szatanowi i Astarothowi).
Ja idę dalej, b o ja... w ierzę k o śc io m !
(Obidikut odchodzi z resztą szlachty. P. Cielak sprząta,
zbiera gąsiory i wynosi je na prawo).
astaroth
(bierze za rękę Hankę, która skromnie spu­
szcza oczy).
Z b la d ła ś m i, H an ko, nie je s te ś w esoła,
I w zd y ch a sz, lice od w ra ca sz sp łon ion e.
C zyś cią g le g n iew n a ? Jak ptaszę sp łoszon e
C h cesz stąd o d le c ie ć ? Ju ż p u sto d ok oła .
W e ź sw ą gitarę. K asztelanie m ło d y
Nie sły sza ł je s z c z e tw oich p ięk n y ch pieśni.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
142
—
C zem u się tw o je ru m ien ią ja g o d y
K rw ią p u rp u r o w ą d o jr z a ły c h czereśn i?
HANKA.
0 p u ść m n ię, panie!
A STA R O TH .
W sza k og n iem u ścisk u
Ja cię nie spalę w m iłości p rzeb ły sk u .
W ię c daj m i u ścisk , w eź gita rę w dłon ie.
(chce ją objąć w pół).
hanka
(odsuwając się).
R acz p u ścić w a szm ość, żarem p ło n ą skron ie.
ASTA R O TH .
Bez p ieśn i?
HANKA.
Panie, dziś śp iew ać nie m o g ę ,
D zisiaj roczn ica je s t śm ierci m ej matki.
Serce ża łobę od czu w a i trw ogę...
P an ie! ja śp iew a ć nie m og ę.
AS T A R O T H .
O statki
Ł ez g o r z k ic h w y le j p r z y brzm ien iu g ita ry ,
A dźw ięk i lu b e w y w o ła ją cza ry
1 zg in ą z lica łez i sm u tk ów cienie.
HANKA.
Sm utek u leci — zostan ie sum ienie.
T a p ieśń z łez będzie. A w ięc p u szczaj, panie,
Nie ścisk a j ręki.
SZ A T A N .
H an k o, ty ś u rocza,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
143
—
Sm utek tw ój p ięk n y, a tw o je k och a n ie
M ieć m u si ja s n y c h k ry sz ta łó w p rzeźrocza .
HANKA.
Ż a rtu je sz w a s z m o ść !
Ot, o jc ie c n adch od zi.
(Astaroth puszcza rękę Hanki),
( Wchodzi p. Cielak).
HANKA
(do ojca).
O jcze, ty lepiej u słu ży sz o d e m nie,
Ja jestem sm utna, a pa n ow ie m łodzi,
M ój sm u tek na n ich p od zia ła u jem n ie.
(Hanka odchodzi na prawo).
p. c ie l a k
(do gości).
C zem m o g ę s łu ży ć?
astar o th
(na stronie do Szatana, wskazując ruchem
głowy na odchodzącą Hankę).
Co p ow iad asz na to?
szatan
(do Astarotha).
T o g r y p oczątek,
(do p. Cielaka)
C zy w a s z m o ść odda w n a
T rz y m a s z a u stery ę?
p . C IE LA K .
Już dw u n aste lato.
SZ A T A N .
W ieleś w niej zeb ra ł?
(P. Cielak wzdycha i robi ruch przeczący rękami).
H a, to rze cz zabaw na!
W ię c tak z dnia na dzień acan ż y je sobie,
N ib y p rzep iórk a , łu b rob a k , c o w g r o b ie
P r o ch lu d zk i to czy , a je d n a k nie tyje.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
_
144
—
P. CIELAK.
Ja — z p rze p ro sze n ie m , — ja — u czciw ie ży ję.
SZATAN.
D otąd n ic jed n a k nie zeb ra łeś zgoła.
N ad ejd zie sta rość — zapew n e w esoła,
G d y n ic na sta rość nie będ zie p r z y d u szy .
C zy m oże d zieci? Z ię ć bu ty u szy je.
p . CIELAK.
Nie daj to, B oże!
SZATAN.
P ow ied z, ręce c z y je
N a k a rm ią , g d y w ło s siw izna o p r ó s z y ,
A sta rość złam ie?
p. CIELAK.
Jed n a k m o je dzieci...
SZATAN.
G d y się o p ie r z y ptak, z g n ia zda uleci.
A tw o je naw et nie są op ierzon e.
C órce w p o s a g u c h y b a k u p isz d ra tw ę,
G d y bu tołata cz w eźm ie ją za żonę.
A syn , sy n alek — zadanie nie łatw e —
H a, je d y n a k ó w z w y k ły m o b y cza je m ,
C h yba, c o n ajm n iej, zostan ie — hultajem .
p. CIELAK.
J a k to ? na sta rość nie zn ajd ę p rzy tu łk u
U m oich...
SZATAN.
S łu ch aj! D a rm o w je d n e m k ółk u
C iągle się k rę c ić : g d y d zie cio m n ic a n ic
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 145 —
Nie dasz lep sze g o , ja k em kasztelanie,
P om iata ć tob ą b ęd ą w łasne dzieci.
p. CIELAK.
C óż dać im m o g ę ?
ASTAKOTH.
T o ju ż rzecz w aszeci.
SZATAN.
S zlach cic h e rb o w n y blask alian sów daje,
K u p iec w p o s a g u tow a ry bogate,
A ś ć g z ło dasz g ru b e lu b p a rcian ą szatę.
p. CIELAK.
Nie w iele m og ę!..
SZATAN.
P ro ste tw e zw ycza je,
I słow a p roste. — C zy ś w b ie g u tw y ch m y śli
Nie sięga ł w y ż e j, nie m a rz y ł?
p. CIELAK.
M arzyłem ,
L ecz — ach!., da rem n ie!
SZATAN.
M ów , m ów ty lk o śm iało.
P. CIELAK.
B y ł m i m a rzen iem in d y gen a t m iłem , —
L ep iej nie m y śleć, n a p ró żn o ch ce dusza...
SZATAN.
D o n ieba dalej n iźli d o k on tu sza.
D o p o m ó d z m ó g łb y m d o n ob ilita cy i;
K o ro n a c y jn y g d y się sejm o d b ę d z ie
W n io sę d o sp isów .
TOM II.
10
Biblioteka Cyfrowa UJK
— 146
http://dlibra.ujk.edu.pl
P. CIELAK.
N iech ci B ó g zapłaci,
W a s z m o ś ć cu d ow n e p r z y n o s is z oręd zie.
ASTAROTH.
C h oć się tam w ciśn iesz, lecz je s z c z e opła ta
Jest od pieczęci, potem , w e dw a lata —
W ie ś k u pisz.
p. CIELAK.
Ja, w ieś?
ASTAROTH.
G rozi ci inaczej
Strata szlachectw a.
p. CIELAK.
W ieś k u p ić! i za c o ?
ASTAROTH.
K to taką córkę...
P. CIELAK.
A w ięc w ieś za córk ę!
Jeślim zrozu m ia ł, aść tak są d zić r a c z y :
Z a c ó rk ę — w io s k ą , w iosk ą m i zapłacą.
SZATAN.
Z ech ciej p osłu ch ać.
p. CIELAK.
Z H an ki z r o b ić k w o k ę ,
Co w ab i panów .
SZATAN.
M onetą b rzęczą cą
D am ci p o ż y c z k ę , sp łacisz ją ratam i.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
147
—
N iech się n a p różn o tw e m y śli nie m ą cą ,
G d y u kład taki stanie m ięd zy nam i;
L ecz zerw a ć m u sisz H anki zaślu bin y —
S zew cow ą zostać nie m oże szlachcianka.
Dla m nie to pańska niew ielka zachcianka.
P ła cić p o ż y cz k ą za u śm iech d ziew czy n y .
p . C IE LA K .
Jeśli p o ż y cz k ą za u śm iech jed yn ie...
SZ A T A N .
H an ka z b y t piękna, je j lo s m nie ob ch od zi.
Daj r ę k ę , w a s zm o ść! J eszcześ za gn iew a n y?
W sza k szczęście n ieraz w w iotk iej sp ływ a ło d z i;
A szczęście, w id z ę , ju ż cię nie om inie.
Cóż asan na to?
p.
(podając rękę).
c ie la k
Jestem ja k p ija n y ,
Jeszcze się w sz y stk o w m ej g łow ie nie m ieści.
SZATAN.
Id ź w ięc i rozw a ż, a H an ka z p iw n icy
N iech nam p rzy n ie s ie w ę g rzy n a antały.
P ow ied z, niech p ow a b r o z to c z y niew ieści
I u śm iech r ó ż y , a b ó l ciem n olicy
Z serca w y p ęd zi.
p.
C IE LA K .
C zy to zam iar stały
O w a p o ż y cz k a I m ć kasztelan ica?
SZ A T A N .
Jak stale piękn e są tw ej có rk i lica.
10*
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 148 —
p.
c ie l a k
(odchodząc na prawo).
P ow iem je j, p ow iem , n o zo b a c z y m potem ...
H an ka ja sk ó łk i w net p r z y b ę d z ie lotem .
(P. Cielak odchodzi).
(do Szatana, wskazując na odchodzącego pana
Cielaka).
T en człek tw ój.
a sta ro th
SZATAN.
Co m i, co z takiej o fia ry ?
Ja chcę w ku szen iu d ozn a w a ć r o z k o s z y ,
M iłości p łoch ej chcę rozta cza ć cza ry,
Ś cisk a ć o fia r ę , k tórą u ścisk p ło s zy .
J eślim za karę je s t z n ieba strą co n y ,
T o z n am iętn ości takie ch cę m ieć p lon y ,
B y on e n iebu b y ły tru cizn c za rą ;
N iech m iłość m oja b ęd zie n iebu karą
Z a m e za w od y , za w szy stk ie g o r y c z e !
T y le je j og n ia i blasku u ż y c z ę ,
T y le w u ścisk a ch m y c h będ zie p on ęty ,
Ż e ja, co m został p rzez n ieb o w y k lęty,
Na n o w o będ ę przez m iło ść zb aw ion y.
M iłości w oln ej śm iałe w zn iosę tr o n y :
Tam , tam na szczy cie, w śr ó d żaru płom ien i,
Na u sy p a n ej m iłością przestrzen i,
N a dpis m i stanie znaki ogn istem i,
Ż e dla m iłości nam iętnej na ziem i
B ło g ą je s t naw et p otępien ia d ro g a ,
Dla n iej się w y r z e c w oln o naw et B og a!
I za d rży n ieb o — n ieb o się za ch w ieje,
Ż em piekłu stw o r z y ł zbaw ienia n adzieję,
B o m iło ść m oja, ja k w ich er sk rzy d la ty
O ga rn ie czarem pałace i chaty,
I m n ie za B og a u zn a ją n a rod y ,
A B ó g — O n p ie rw szy da ręk ę d o z g o d y .
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
149
—
A STA R O TH .
Z w y c ię ż w p ierw H ankę.
SZATAN.
Jeśli nie zw yciężę...
U śpion e p ieśn ią czy w idzia łeś w ęże,
Tak pełn e ja d u a tak n ieszk od liw e?
Natęż tw e czucia, ja k fon ta n n y ży w e
N iech b iją pulsa, a p ra g n ień m arzenia
N iech jed n a p osta ć sw o ją łzą zacienia:
Ta łza, c o w zam ian u ścisk u je s t dana,
A ch ! on a czasem rozczu li szatana.
A ch ! czasem nakształt ty ch u śp io n y ch w ęży,
Z ły du ch , c o siły w cel jed en w ytęży,
W ied z, du ch ten, czerp ią c d o dna z p ra g n ień czary,
P o k o c h a ć m oże p ię k n o ść sw ej o fia r y ;
W nim n a js p rze czn ie jsze zapan ują żą dze:
Z ło ś ć , że się n ieba nie ch w ieją w rzecią dze,
I żal i m iło ść i bu n t p rzeciw B og u ,
K tó ry z w ie cz n o ś ci w y trą cił m ię p r o g u ,
Z k tó r e g o w oli c h o ć b y m k och a ł k o g o ,
W cią ż w ieść g o m u szę w iecz n y ch p o k u s d rog ą .
(Wchodzi Hanka z gąsiorem węgrzyna).
hanka
(stawiając gąsior na stole).
O to je s t w ę g r z y n — sługa uniżona.
(chce odejść).
sza ta n
(do Hanki).
C zem u ru m ien iec na tw em licu k on a ?
P ozosta ń z nam i.
H ANK A.
D la pa n ów ja m p rzecie
Z b y t n isk a rod em .
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
150 —
SZ A T A N .
W ied z, H an ko, w k obiecie
M ieszka czar życia, i to u koch an ie
Co ją p o d n o s i d o n a jw y ż sz y c h szczy tów . v
H ANKA.
L ecz ja nie jestem cza ro d zie jk ą , panie!
SZATAN.
Usta tw e z ró ży , twa p łeć z aksam itów ,
M iłość...
HAN K A.
Jam , panie, ju ż m ęża w yb ra ła,
J e g o w ła sn ością m o ja m iło ść cała.
SZATAN.
A o jc ie c ?
HANK A.
K och am , o jc a k och a ć m uszę.
(Podczas tej rozmowy Astaroth odchodzi w głąb sali).
O jca szanuję. —
SZATAN.
W iem , inne koch anie.
H ANKA.
W ię c p o z w ó l o d e jść , o m ój d o b r y panie!
SZATAN.
Jed nak tw ój o jc ie c cierp i tro sk katusze,
Z n a sz je g o m y śli i o jc a sła b ości:
O n zg ra ł się w czora.
H ANKA
.
A ch ! g ra czasem w k o śc i;
W ię c w czora, pa n ie?
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
151
—
SZATAN.
Chciał, b y n a rzeczon y
T w ó j zań p oręczy ł.
HANKA.
L ecz ten niem a z czego.
SZATAN.
W y s ta r c z y p o d p is ch ło p ca u czciw ego.
W sza k on u cz c iw y ?
HAN K A.
O ! tak.
SZATAN.
B o ze stron y
Słyszałem ...
HANKA.
P an ie!
SZATAN.
Ale, jed n em słow em ,
O d m ów ił o jc u — s ły s z y s z ! — czem u dzięki,
G n iew n y tw ój o jc ie c dziś p o za jściu ow em
Chce m u o d m ó w ić w zam ian tw ojej ręki.
H ANKA.
C zy to m oż eb n e?
SZATAN.
Nie ro ń łez darem nie,
B o p oręczen ie o jc ie c m a odem nie.
HANK A.
O d pana?
SZATAN.
Słuch aj, b ą d ź z o jc e m cierpliw a,
R ó b , ja k b y ś chciała słuch ać je g o w oli,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
152
—
A c h o ć się o jc ie c teraz b a rd z o gniew a,
W ierza j mi, d ziew czę, to p r z e jd z ie pow oli.
H AN K A.
D zięki ci, panie!
A w ięc o jc a w olę...
SZATAN.
Udawaj...
H ANK A.
K łam ać?
SZATAN.
A cóż kła m stw o szkod zi,
Jeśli ratu je od n ieszczęść p o w o d z i?
(Przez drzwi środkowe wchodzi a n t e k i zatrzymuje się
przez chwilę we drzwiach).
sza ta n
(spostrzegając Antka, do Hanki ciszej).
D zieck o, daj czoło, n iech że na tw em czole,
Z ło ż ę se rd e czn y u ścisk opiekuna.
(obejmuje ją wpół i całuje w czoło).
ANTEK.
H an k o, o H a n k o !
a sta ro th
(podchodząc do Antka).
C ałuje panicza.
ANTEK.
H a n k o n iew iern a! ch cesz ch y b a , b y tru na
W ra z się rozw a rła dla naszej m iło śc i?
a sta ro th
(do Antka).
T y nie o d u cz y s z d ziew częcia p ło ch o ści.
H ANKA.
A ntku, na B og a !
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
153
—
ANTEK.
C óż ta tajem nicza
Z n a czy ro zm o w a i p o d łe u śc isk i?
O m ów , m ó w H an k o, b o m je s t szału b lisk i!
H ANKA.
Ależ, m ój A n tku , w czem że je s te m w in n a?
ANTEK.
Dla p a n ów , w id z ę , z b y t je s te ś u czy n n a !
hanka
(do Szatana).
O, p rzem ów , w a szm ość, p rz e m ó w za m n ie słow o,
P ow ied z, żem dzięki za o jc a składała.
a sta ro th
(do Antka na stronie).
Nie w ierz!.. Cha, cha, cha!
a n te k
(do Hanki).
C h cesz p ró żn ą w y m o w ą
Usta m u tw arde u cz y n ić ja k skała?
J e g o m o ś ć zaraz, B ó g w ie c o n aplecie.
SZATAN.
A n tk u ! w p ierw słuch aj, a osą d zis z potem .
ANTEK.
W ietrzn ik ów takich je s t w iele na św iecie,
C o za d ziew czy n ą g o n ią złoty m g rotem .
SZATAN.
T y lk o m iej resp ek t
ANTEK.
R e s p e k t! g d y m i bu rza
G niew u i szału w n ętrzn ości r o z ry w a ?
G d y zą b za zd rości w sercu się zan u rza?
Respekt!...
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
154
—
(Wchodzi p. Cielak).
p. c ie l a k
(podbiega zaperzony do Antka).
Co zn aczy m ow a ob elżyw a ,
I k rz y k ten u m nie, w a u stery i Cielaka?
Id ź b ru k i z b ija ć i w b łocie się tarzać,
J eśliś p ija n y — lecz g o ś c i zniew ażać?..
P recz stąd, n atych m iast! Skąd to h a r d o ść taka?
HANKA.
A ch , o jc z e !
P . C IE L A K .
C ich o!
(do Antka)
C zy sły s zy s z, m osa n ie?
ANTEK.
Id ę i m o g ę tu nie w ra ca ć w cale.
HANKA.
A n tk u m ó j, A n tku !
(Antek odchodzi).
p. c ie l a k
(do Hanki).
U s p o k ó j sw e żale.
(do panom)
N iech w a szm ościow ie!.. to b o ż e skaranie.
SZ A T A N .
Co się należy, m o ś ci g o s p o d a rz u ?
p . C IE LA K .
C zy tak ra p tow n ie?
SZ A T A N .
D o ść m y ś m y ju ż d łu g o
T u zabaw ili. N iech aść na zołtarzu
P acierze klepie.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
155
—
P. CIELAK.
Jam ic h m o śc ió w sługa
N a jn iższy , naj... naj...
s za ta n
(wyjmując z kieszeni sakiewkę).
B ierz w ięc, co należy,
P łacę za w szy stk o.
p . CIELAK.
Z a ta m tych ?
SZATAN.
T eż p ła cę,
Stać m i na w szy stk o.
p. CIELAK.
W id zę p o od zie ży —
Lecz...
SZATAN.
P rę d ze j, czekam !
P. CIELAK.
H an ko, p od a j tacę,
Jaśn ie w ielm ożn y m rach u n ek na tacy.
(Hanka podaje tacę z bufetu).
Z a w ę g r z y n stary — to cztery du katy,
A je s z c z e tok a j, stłu czen ie szkła, straty —
(liczy na palcach)
T o razem d ziesięć. — A ch , św ięty Ig n a cy ,
Ś w ięty patronie, afron t, a fron t taki,
T u — w m oim dom u...
sza ta n
(kładąc sakiewkę na tacy).
W y jm ij aść z sakiew ki
I od d a j resztę.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
p.
156
—
(biorąc sakiewkę).
c ie l a k
O, dam się w e znaki,
Ja m u p o k a ż ę , ze m n ą nie przelew ki,
J eszcze nauczę...
(wyjmuje należność z sakiewki i podaje na tacy)
W s z y s tk o , p r o s z ę o to...
szatan
(biorąc sakiewkę).
T o d o b rz e , bą d ź zd r ó w !
p. CIELAK.
A k ie d y ż łaskaw i...
SZATAN.
G d y p o m ą d r z e je s z i w ym ieciesz b łoto
Z e sw e g o d om u .
p.
C IE LA K .
W a szm ościow ie, o czem ...
SZ A T A N .
K to sam co p op su ł, niech to sam n apraw i.
(odchodzi z Astąrothem ku drzwiom).
p. c i e l a k
(przeprowadzając do drzwi).
N apraw ię w sz y stk o staraniem och oczem ,
W s z y s tk o n a p ra w ię, w y b a czcie m i tylko.
(Szatan i Astaroth wychodzą).
p.
c ie l a k
.
P osz li, tak, p oszli i słu ch ać nie chcieli.
(do Hanki).
T y c z e g o sto isz ? T y k olą ca szp ilk o!
Z tw o je j to w in y teraz ja k z kąpieli
W y c h o d z ę m o k r y , aż w piętach p ot czułem .
Z n a jd ź takich g o ś c i! szu kać ich ze św iecą.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
-
A ntka p rzy w a b ia !..
N auczę — ja cię...
157
-
Ja cię głu p ia s r o k o —
HANKA.
L ecz o jcze !
P. C IE LA K .
P rzelecą
C iarki p o to b ie ! Jak psa cię p o w lo k ę ,
W ło s y pota rga m , sły s z y s z ! z sam ostrzału
Ja cię z a b iję , c ó r k o n ieg od ziw a !
O d stra sza ć g ości... C óżeś n a rob iła ?
HANKA.
Ja? — nic.
P. C IE LA K .
Ot, trusia!.. naw ażyła piw a
A teraz: nic, n ic! O, piekielna siła
T w e g o jęz y k a . T y , ty rozuzdana...
HANKA.
O jcze!
P. C IE LA K .
O tak, tak, od p ow ia d a j jeszcze,
D am ci n au k ę, ja cię tu p op ie szczę
K ijem p o g rzb iecie, że aż w oczach ciem n o
Z r o b i się... sły s z y s z , c ó re c z k o k och ana!
HANKA.
On n arzeczon y...
p . C IE AK .
P ro szę , b a cz n o ś ć ze m n ą!
Pan B óg cię skarze. O, p ó jd z ie s z d o piekła.
(odchodzi do pokoju na lewo).
hanka
(idąc za nim).
M atko najśw iętsza, w czem ja zaw iniła?
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
p.
c ie la k
158
—
(z drugiego pokoju).
N iech -no acanna z A n tkam i się szasta.
W czem zaw iniła? — p y ta — córk a!., m iła!
O d takich córek... Z n arzeczeń stw a basta!
T o m i d op iero... Z a sz e d łb y m daleko.
(powraca w kapeluszu i płaszczu. Hanka plącze).
Ja ch cę szlachectw a, ty b ęd ziesz szlachcianką.
No, nie r o z u m ie s z ? C ich o z łez ty ch rzeką.
(Hanka ociera Izy).
P ó jd ę , n apraw ię — tak, n apraw ię H an k o,
C oś ty p op su ła . C h oć na k on iec świata
P ó jd ę ich szukać, p a dn ę na kolana,
U p r o s z ę , w rócą . T w ó j o jc ie c załata
D ziu ry w kalecie... M asz pana — łap pana.
Miej rozu m !
H ANKA.
O jcze, w szak m y lu dzie p ro ści,
C zy nam szlachectw a trzeb a?
p. c i e l a k
(wzruszając ramionami).
N aiw n ości!
(wychodzi).
ZASŁONA SPADA.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
A K T
III.
(Sala w austeryi pana Cielaka, jak w akcie drugim, późna godzina
wieczorna — w sali pusto. H AN K A i JASIEK stoją naprzeciw sie­
bie w rozmowie podnieconej.
JA SIEK .
O, głu p ia sio stro !
H ANKA.
D la czeg o?
JA SIEK .
T y je s zcze pytasz, d la cz e g o !
D la czeg o?
W ie trzn ico !
HANKA.
C zem u m n ie łajesz, alboż com ci złeg o
K iedy zrob iła ?
JA SIEK .
G d y inne się sz czy cą
W zg lę d a m i m o ż n y ch , g d y inne g arściam i
W ś r ó d śn ów r o z k o s z y czerp ią sob ie złoto,
O d rzu casz w s z y s tk o !
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 160 —
HANK A .
H an k a się nie splam i.
Nie, bracie, nie, nie! Jaśku , s p o jr z y j — oto
M edalik m ały, c o m i m atka dała,
(pokasuje medalik, co ma na szyi).
G d y b ło g o s ła w ią c p rze d śm iercią żegnała.
P ew n o pam iętasz, g d y tob ie starszem u
M nie p o le ca ją c: »H a n eczk o« — m ów iła —
»U czciw ą będ ziesz«. P am ięta sz? O czem u
Ona u m a rła !? A tob ie zleciła
C zu w ać nade m ną.
JASIEK.
Jed n a k u m rzeć z g ło d u
P ew n o nie chciała.
HANKA.
A k tóż z nas u m iera ?
JA SIEK .
Ż y ć ja k m y m arn ie!..
H ANKA.
W ię c p ra cu j za m łod u
M ożesz co ś zebrać.
JASIEK.
H an k o, m ów — bą d ź szczera !
D ziś kasztelanie p r z y jd z ie tu z p e w n o ś cią ,
Co z r o b is z ?
HANKA.
J a k to?
JASIEK.
I trzo s ik p rzy n iesie,
K tóry n ie z g o d y niech nie b ęd zie k o ścią
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 161 —
P o m ię d z y nam i, w szak nie ż y je m w lesie.
Oóż, p r z y jm ie s z trzosik , w iesz, na k u p n o w io sk i?
H ANKA.
L ecz, Jaśku!..
JASIEK.
J a k to? nie baczna na trosk i
N a szeg o o jc a ch cesz o d trą cić złoto,
G d y w sz y sc y m ożem , su to obd arzen i,
Ż y ć tak w y g o d n ie .
HANKA.
C zyś tu p r z y s z e d ł p o to,
A b y m nie d r ę c z y ć ? G d y o jc ie c tak ceni
Ten in d ygen an t, n iech w ch od zi w u k ład y
Z kasztelanicem .
JASIEK.
A w ięc in nej ra d y
Ja będ ę szukał. Jak pies na o b r o ż y ,
Ż y c ia nie sp ę d z ę , lep sze m am zachcenia.
H ANKA.
O Jaśku, Ja śk u !
C zy ci b rak sum ienia?
JASIEK.
T y lu b isz b ie d ę , a m nie bieda nuży.
W ie czn y brak g ro s z a i pu stka w k ieszen i;
A w ięc w y b ie ra j: ty lu b ja, pien ią d ze
Nasze.
HAINKA.
C hcesz o k ra ść ?
JASIEK.
M am że kiełzać żądze
K tóre m nie traw ią ? — C ich o! k toś je s t w sieni —
T w ó j kasztelanie!
tom
ii .
11
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
162 —
(Przez drzwi środkowe wchodzi Szatan, jako kasztelanie.
Jasiek wychodzi).
szatan
(do zasmuconej Hanki).
C o? łzy , piękn a H a n k o ?
HANKA.
Id ź, w a szm ość, id ź stąd, ja m ó w ić nie m og ę.
SZ A T A N .
0 m o je serce, m o ja ty w y b ra n k o,
C zy ja w tw em sercu w zb u d za m ty lk o tr w o g ę ,
1 nic, n ic w ię ce j?
HANKA.
Ja nie ch cę kochania,
Id ź i nie w r a c a j!
SZ A T A N .
D laczeg o tak n ag le?
T y d rży sz, o H an k o, d r ż y s z ja k w iotka łania,
G dy je j w oń p r o ch u n iosą w iatru żagle.
O p ow ied z, p ow ied z, czem u serce ję c z y ?
P ow ied z, a serce sło d y c z ą n a p oję
W in m a łm a zy jsk ich ; w m ięk ki pu ch p a jęczy
O w inę r a n ę , zim ne usta tw oje
O w ion ę żarem , tch nien iem je r o z g r z e ję
U czuć tak ja s n y c h ja k są g w ia zd p rom ien ie,
K tóre zb łą k a n y m p r z y n o s z ą n a d zieję,
W s k a z u ją c d r o g ę , n iszczą trw o g i cienie.
O, nie płacz, H an k o, ja chcę b y ć tw em słoń cem .
C zy znasz ty ż y cie ? Ja ch cę w ży cia ło d z i
Z tob ą w dal p ły n ą ć, b y ć u śm iech ów g o ń c e m ,
W ie szcze m w esela.
HANKA.
Nie, m nie się nie g o d z i
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
163 —
B y ć p ie s zczo t tw oich n ag a n n y m p rzed m iotem .
U ch od ź co p r ę d z e j, raz ostatni p roszę.
SZ A T A N .
D ob rze, o d e jd ę , lecz w r ó c ę , a p otem —
C óż p otem b ę d zie ? C zy n ow e r o z k o s z e
M nie za ja śn ieją ?
(P. Cielak otwiera drzwi na lewo, które bardzo skrzypią,
i głośno ziewa).
HANKA.
O jciec! idź, idź panie.
(P. Cielak wchodzi z lewej strony, Hanka odchodzi na
prawo).
p.
c ie l a k
(podchodząc prędko do Szatana).
Pan kasztelanie có rk ę m o ją p ło s z y
I Izy w yciska.
SZ A T A N .
Z a m o je staranie,
M ój d o b r y ojcze , n ie m am i trzech g r o s z y
W d zię czn o ści. H an ka, ja k dziecię sp łoszon e,
J ą trzy s ię , płacze i stąd m nie p rzep ęd za ;
W ię c w p rzy p u s zcze n ia ch n a jd ziw n ie jszy ch to n ę ,
G o to w y m od ejść.
P. C IE LA K .
O, bieda — o n ędza!
W a sz m o ść szan ow n y...
szatan
(przerywając).
W k o n sty tu cy i szranki
Jam cię zapisał.
P. C IE LA K .
I...
1 1*
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
-
164
-
SZ A T A N .
B ędziesz szlachcicem .
p . C IE LA K .
O, ja k żem w d zięczn y !
SZ A T A N .
I w iosk i dziedzicem .
T r z o s ik d u k atów złożę w ręce H anki,
B o k u p ić p rzecie m u sisz i w ioszczy n ę.
p. c ie l a k
O, tak, tak, lecz... hm... Jakże się to stanie?
Jestem je j ojcem , k och a m m ą dziew czyn ę,
N o i... nie m o g ę , panie kasztelanie!
SZ A T A N .
Jam kasztelanie.
p. c i e l a k .
A ch, kasztelanicu,
C h cesz zb ała m u cić i zw ied zion ą potem
P o r z u c ić ? c zy tak? Z w y p iek iem na licu
I o b r z u co n ą p ośm iew isk a błotem .
SZ A T A N .
B ędziesz szlachcicem , a w iesz, na za grodzie...
P. C IE LA K .
S ły sza łem : szlach cic r ó w n y w ojew od zie.
L ecz czy to p ra w d a ? ja — sitk o na kole,
No tak — b o n ow e, a p od ław ą stare.
Dla w as igra szk a , i m y to k ąk ole
W szlachectw ie w aszem , B og u na ofia rę,
A d y a b łu na śm iech. — C zem u m a rs zczy s z c z o ło ? '
W id z isz , ja m stary, m oże g łu p stw a p lo tę ,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
L ecz ja je j pow iem ... tak m i je s t w esoło,
G o to w y m śm iać się. T y serce m asz złote —
A m o ja H an k a? Ona m a u rod ę —
N iech cię u ścisn ę.
(rzuca mu się na szyję).
M oże ob ra z iłem ?
Ł zy m i się cisną. J eszcze się rozb eczę.
S ZAT AN .
Na r a d o ś ć tw oją patrzę ok iem m iłem .
P. C IE LA K .
K asztelanicu ! serce nie człow iecze
M asz, lecz anielskie.
sza ta n
(wyjmując zwitek papierów).
No, no, d o ś ć rad ości.
W s z y s tk o się zrobi. B ra k u je m i je s zcze
T w e g o p o d p is u . — D o k rólew sk iej m oś ci
P ro śb a , m op a n k u !
(rozwija papiery).
p . C IE LA K .
A g d zież g o um ieszcz-ę?
Ten... czy k on ieczn ie? m oże trzy k rz y ż y k i?
Bo to, je g o m o ś ć , w id zisz, nie uczon o.
H an ka — ta um ie. Z łote ołtarzyk i,
K o ro n k i czyta, tak — czyta.
SZATAN .
L ecz p o n o
S yn asin dzieja?...
p . C IE L A K .
On ed u k ow a n y ,
N iem a co m ów ić, zaw szeni d b ał o dzieci.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
166 —
W n et g o zaw ołam . Na C h rystu sa ran y
P o d p is z e za m nie. Ja śk o w raz p r z y le ci —
C za jk a z za m orza — na pańskie u słu gi.
P r o sz ę tu, p ro sz ę — w o s o b n e j izd ebce
B ędzie w y g o d n ie j.
(prowadzi na lewo).
SZ A T A N .
C zyj ten p o k ó j d r u g i?
p . C IE LA K .
M ój, tam ja sypia m .
SZ A T A N .
A H an k a?
p . C IE LA K .
H a, szepce
P acierze w ku ch ni, g o tu ją c w ieczerzę.
(zapraszając do wejścia)
P r o s z ę , s p o k o jn ie j b ęd zie je g o m o ś ci.
M oże za k ą sk ę? n aty ch m iast talerze
P r z y n ie ś ć rozk ażę. N iech się w aść r o z g o ś c i
J a k o u siebie w d o m u - - i w ę g rzy n a ?
SZ A T A N .
Nie, nie, d zięk u ję.
p . C IE LA K .
W ię c zaw ołam syna,
Nie — lepiej córkę... H an ka lepiej służy.
(wołając)
H a n k o! ho, H a n k o ! P r o s z ę pana, p r o s z ę !
(Szatan wchodzi do pokoiku na lewo, p. Cielak wprowa­
dza go i natychmiast wychodzi, zamykając za sobą drzwi,
idzie do bufetu i przygotonuje na tacy zakąski. Hanka
wchodzi z prawej strony).
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
167 —
HANKA
(do ojca).
Jestem .
P. C IE LA K .
W szak w id z ę , z tej n ędzn ej kałuży,
G d zie sam a d źw ig a sz ciężkie z d rw a m i nosze,
W k r ó tc e w yleziem . No, p oca łu j tatę.
(nachyla ku niej twarz do pocałowania).
B ędziesz szlachcianką. Tam , tam — kasztelanie.
(wskazuje na lewo).
HANKA.
L e c z o jc z e !
P. C IE L A K .
S łu ch aj! ża d n y ch lecz! — O płatę
Na p ieczęć i w ieś on ci złoży.
HANKA.
Z a nic,
Z a n ic nie p r z y jm ę .
p . C IE LA K .
Cich o, m ilcz, H an u siu !
B ą dź d o b rą c ó r k ą , on n ic nie w y m a g a
P o p s u je s z w szy stk o , m o ja drżąca trusiu,
N a g ły m op orem .
HANKA.
L ecz o jc z e !
P. CIELAK.
Ot, plaga
E g ip s k a na m n ie! W sza k ja k o p o ż y cz k ę
P r z y jm ie s z , dam rew ers, tak, tak, nie inaczej.
T y m ig oczkam i, to n ajw ięcej zn aczy.
Na p rze p ro sze n ie M atce B osk iej św ieczk ę
Zapal... A jem u . — Ja ci d o b rz e ż y cz ę ,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
168
—
N iech cię B ó g natchnie. — O jciec sam p os łu ż y .
I d ź w łos p r z y tre fić, rozw esel oblicze.
HANKA.
O jczu lk u !
P. C IE LA K .
P r z y c h o d ź za k w ad ran s, nie dłu żej.
(odchodzi na lewo, niosąc na tacy zakąski i talerze).
h an k a
(sama).
Co się im sta ło? Brat — no, ten je s t znany
Z w ietrzn ictw a sw eg o — p iln ow a ć g o m u szę.
L ecz ojcie c!.. H an k o!.. B oże m ój k och a n y
Ratuj m ą b ie d n ą , obłąk an ą du szę!..
(Odchodzi na prawo. Po chwili przez drzwi środkowe
wchodzi Jasiek z trzema towarzyszami).
j a sie k
(podchodząc do bufetu).
C h odźcie tu, ch od źcie, p o k ieliszk u starki
Na k rw i rozgrza n ie.
T O W A R Z Y S Z I.
A czy nas nie zbłaźn isz,
Nie sk o n fu d u je sz ?
j a sie k
(podchodzi do drzwi na lewo).
Ot zaraz, zob a czę,
C h y ba nie w yszed ł.
(patrzy przez dziurkę od klucza i podsłuchuje).
S łu ch ajcie je s t tam, je s t!
R ozm aw ia z ojcem .
(powraca do bufetu i nalewa gorzałkę do kieliszków)
M acie, w ręce w asze!
T O W A R Z Y S Z II.
L ej w g a rd ziel!
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
169
JA SIEK
—
(pijąc).
M ocna!
(nalewa po kolei towarzyszom, którzy piją)
D oda anim uszu.
T O W A R ZY SZ I.
Ćw ik z ciebie, Jaśku, r o z g r z e je s z nas w szy stk ich .
JASIEK.
T y lk o , że d ziu ry m acie w sw y ch k ieszeniach.
TO W A R Z Y S Z II.
A tob ie n ib y na d łu g o w y s ta r c z y ?
JA SIEK .
Nie m o ja wina, tandetna r o b o ta —
K ra w cy tak s z y ją , że w szy stk ie szw y słabe
R y ch ło pęk ają.
T O W A R ZY SZ III
Jakiż będ zie ciężar?
JA SIEK .
Nie w iem z p ew n ością.
(bierze kieliszki i- gorzałkę. Wszyscy siadają przy stoliku
nieco głębiej w sali i piją. Hanka wchodzi przez drzwi
z lewej strony i staje niepostrzeżenie za ladą bufetową).
T O W A R Z Y S Z I.
P atrzcie g o , nie liczył,
D o b r y fran t z ciebie. P o co ś nas sp ro w a d z ił?
Ż e b y g ra ć na nas ja k o na fu ja ra ch
Z w ie rz b in y św ieżej. D am y ci w ie rz b in y !
JA SIEK .
C h ciejcie p osłu ch a ć. K asztelanie z sob ą
M iał p r z y n ie ś ć trzosik na k u p n o w ioszczy n y .
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
170
—
O za w a rtości nie w iem — p ew n o g ru ba ...
C h ciał b ow iem w d zięk i za sk a rb ić m ej siostry .
N o, r o zu m ie cie : trzos p u sty nie będzie.
T O W A R Z Y S Z III.
W ię c b ęd ą ty n fy ?
T O W A R Z Y S Z I.
Ot, ty n fy ! D u k a ty!
C o za łeb cia sn y !
JA SIE K .
P rzez o jc a się dow iem ,
Jaka tam gratka. Na u lic ro zsta ju
W k oń cu zaułka staniecie na czatach...
G d y w y jd z ie o d nas, ja w ślad za nim idę —
J eśli się ty lk o ro b o ta opłaci,
T o w p u sty orze ch dech p u s z c z ę , ja k wiecie.
T O W A R Z Y S Z II.
D o b r y św istaczu , czy nam te g o ptaszka
W p ie rw nie p o k a ż e sz?
(Słychać skrzypnięcie drzwi).
JA SIE K .
C ich o! o jc ie c idzie.
(Hanka wychodzi na prawo. Wchodzi p. Cielak, a zaraz
potem Szatan).
P. C IE LA K
(wchodząc).
Jaśku , nie lu bię teg o tałałajstw a,
Co tutaj zbierasz.
ja sie k
(wstając).
M ożem y w raz od e jść.
P . C IE LA K .
Z aczek aj chw ilę.
M ożeś p r z y s z e d ł w porę.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
171
—
(do wchodzącego Szatana)
T o syn m ó j, Jasiek.
j a sie k
(podchodząc).
D o u słu g w aszm ości.
SZ A T A N .
B a rd zo ra d jestem . A can p isa ć u m iesz?
P o d p isz za ojca . (podaje papier) P r o ś b a o szla[chectw o.
p . C IE LA K .
P isz, g d zie k rz y ż y k i!
(Jasiek idzie do bufetu i podpisuje).
D ziękuj je g o m o ś ci,
B ędziesz szlachcicem . W sza k g d y o jc ie c szlachcic,
T o i syn rów n ież.
SZ A T A N .
Tak, panie C iołk ow sk i.
JA SIEK .
■Ciołkowski?
P. C IE LA K .
Tak, tak, a w id zisz: C iołk ow sk i.
Pan kasztelanie zm ienia m i n azw isko,
B o có ż chcesz, Cielak, to n ib y cielątko,
A w ięc C iołk ow sk i.
SZATAN.
Jak szlach cic p ra w d ziw y .
P. C IE LA K .
I h erb u C iołek, ja k sam n a jja ś n ie jsz y .
JA SIE K .
H o jn ie nas o jc z e kasztelanie d a rzy ,
L ecz w io sk i z te g o je s z c z e nie zakupisz.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
172
—
P. C IE LA K .
Na to dw a lata, dw a lata term inu ,
L ecz kasztelanie g o tó w aw ansow ać.
SZ A T A N .
Tak, panie Janie, tu d u k aty w trzosie...
C zem uś sp osęp n ia ł? C zy nie ch cesz da ć w ia r y ?
JA SIE K .
W ierzę.
p . C IE LA K .
W id zisz Jaś, ja k o tw oim losie
O jciec p rzy m y ślą : ty szlachcic!
JA SIE K .
L ecz sz a ry !
p . C IE L A K .
P atrzcie g o !
SZATAN .
C h ciałby zostać k arm a zyn em ,
S łuszn ie, c zy ż nie je s t o jca sw e g o sy n em ?
P. C IE L A K .
No jest, cóż z te g o ?
SZ A T A N .
R zu ć w g ó r ę g a r ś ć g ro c h u :
Im ziarn o lżejsze, tern w yżej poleci.
T y ch cesz się w y b ić z p r o s te g o m otłoch u ,
S yn w y żej sięga, lż e js z y o d w aszeci.
p . C IE LA K .
D ob ra p r z y p o w ie ś ć.
JA SIEK .
Jak dukat dukatem .
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
173
—
SZ A T A N .
D u k a tów — w id zę — w a szm o ść je s te ś ła sy —
M ożna p o b u ja ć w p ow ietrzu , a zatem...
JASIEK .
Jak to ro z u m ie ć ?
szatan
(uderzając się opas. przyczem słychać brzęk złota).
Jak ch cesz! w idzisz, p a sy
N ieraz się n oszą n abijane złotem ,
Co pięk n ie d źw ięczy. A w iesz, co je s t złoto?
Jest to blask ziem i, zaskarb g o sw y m potem ,
H a, ha, ha, sy n k u , ty w olisz leźć w błoto.
(do p. Cielaka)
N o, g o sp o d a rz u , g d zie je s t tw oja H an k a?
P. C IE LA K .
M yślałem ...
SZ A T A N .
Nie m yśl, czyń , panie C iołk ow sk i!
B o ci bez czy n u i szlach ectw o zginie.
p . C IE LA K .
C o ? ja k p o w ia d a sz ?
SZ A T A N .
Nie napełniaj dzbanka,
A b ęd zie p ró żn y . M ów ię, że na trosk i
K ażdy lek arstw a m u si szukać... w w in ie!
P. C IE LA K .
O tak, tak, w w inie, tak, kasztelanicu!
T a k , w w inie, zg o d a !
SZATAN .
A czy zaw sze w m iarę?
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
174
—
P. C IE LA K .
N o, różn ie b y w a ! L ecz w a szm ość ofia rę
C h od ź H an ce złoż y ć. Izd eb k a p o d dachem
L ecz czysta, biała.
SZA T A K .
W ię c p row a d ź, s z la ch cicu !
(Wychodzą przez drzwi środkowej.
j a sie k
(do towarzyszy).
Chciał m i p ow ied zieć, że będ ę w isielcem .
(grożąc w ślad za Szatanem)
Ja ci p o k a ż ę , b ą d ź -n o H an k i g ach em !
tow arzysz
i.
Et, fu rd a ! Jaśku , b ęd ziesz złoty m cielcem ,
A on na ciebie m etalu d osta rczy .
JA SIEK .
Id źcie ju ż, ja zaś n atych m iast w ślad za n im .
tow ar zysz
i.
B ądź nam zd rów , Jaśku !
JA SIEK .
A je ś li zaw arczy,
K neblem w p y sk .
T O W A R Z Y S Z II.
K osztem nie w y k p i się tanim .
(Towarzysze Jaśka odchodzą przez drzwi środkowe, z pra­
wej strony wchodzi Hanka).
h ak k a
(podchodząc do brata).
S łyszałam !
JA SIEK .
I CÓŻ?
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
'
175
—
HANKA.
M ój Jaśku , m ój bra cie!
JA SIEK .
W sza k ostrzega łem .
HANKA.
J e d y n y m ó j, zło ty !
JA SIE K .
H a, ha, ha, m oże i ty w ow ej chacie
Nie zech cesz m ieszk a ć? czy w y żs ze p o lo tjr,
Z łote m arzenia w sercu za m ieszk ały ?
O, w takim razie...
HANKA.
Jasiu!
JA SIEK .
P rzecie łaski
K asztelanica u zy sk a ć nie tru dn o,
A pew n o w tedy p a lu szek ci m ały
Szepnie, że trzeb a pa m iętać i o m nie.
HANKA.
Nie chcę b y ć g rz e s z n ą , nie chcę b y ć o b łu d n ą ,
Na pam ięć m atki błagam ...
JA SIEK .
Ż a rt z b y t płaski
W chw ili tak w ażnej. Sp u szczaj o c z y sk rom n ie,
A niechaj złoto z w iatrem sob ie leci.
HANKA.
Ja g o nie dotknę.
JA SIEK .
B ądź w ięc zd row a, s io s tr o !
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
-
17G
—
HANKA.
Jasiu, na B og a!
5
JA SIE K .
Z a m ilcz z tw oim B og iem !
HANKA.
0 Jasiu, Jasiu!
(Wchodzi p. Cielak).
p . C IE LA K .
Czem u m i tak o stro
W za je m do siebie przem a w iacie dzieci,
G d y szczęście b ły s ło p on a d d om u p ro g ie m
Z p r z y c z y n y tw o je j! Ciesz się, ciesz s ię , H a n k o!
B ędę szlach cicem , ty b ęd ziesz szlach cia n k ą ,
1 szczęścia teg o n ic a nic nie złamie.
HANKA.
B iedn y m ój o jcze !
JA SIE K .
P ó jd ę czekać w bram ie.
(Jasiek wychodzi przez drzwi środkowe).
P. C IE LA K .
C o m u je s t? p o co te łz y nieustanne,
C o ty lk o kra sę p rzy tłu m ia ją tw o ją ?
HANKA.
Oj cze !
P. C IE LA K .
D rży sz, serce?
HANKA.
S erce m o je ranne,
S łow a twe, o jc z e ob a w ą m nie p oją .
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 177 —
P. C IE LA K.
L ecz H a n k o m oja, ja m ów ię na sery o.
HANKA.
C hcesz w sty d m ój p o k r y ć szlacheck ą lib e ry ą ?
Tak, o jc z e ?
p . C IE LA K .
A leż?
H ANKA.
P rzez h a ń b ę, n iestety,
C h cesz m ię d o złotej p ro w a d zić karety.
p . C IE LA K .
Nie b ó j się, H an ko, nie chcę tw ojej zg u b y .
M yślisz, żem ścisłej nie czy n ił r a ch u b y ?
C h cę m ieć na sta rość c h o ć je d n ą p o cie ch ę ,
M ieć h erb sw ój w łasn y i szlachecką strzechę. —
C h odź, w tw y m p o k o ju p o d stry ch em on czeka.
HANKA.
L ecz ja nie p ójd ę.
p . C IE LA K.
Ten o p ó r , człow ieka
W p ę d z i d o g r o b u ! — W sza k n ic m u nie trzeba,
On ciebie kocha, chce w id zieć w esołą
I uśm iech n iętą. N iech m nie skarżą nieba,
Jeśli ch ce w ięcej. — No, daj m i sw e czoło
I bą d ź p osłu szn a. Ja stanę p o d drzw iam i,
M ów piękn e słow a, rozp alaj, a śm iało,
R ozd m u ch a j ogień . Nie będ ziecie sami,
T oż m ów ię p rzecie: stanę p o d e drzw iam i.
A g d y g o m iłość zupełn ie om am i,
P o u szlach ceniu z tob ą się ożeni.
TOM II.
12
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
HANKA.
W ie r z y s z w to o jc z e ?
P. C IE LA K .
W sza k obieca ł p raw ie,
T o jest, tak — na w pół.
HANKA.
0 , s r o g o zw iedzen i
B ęd ziem y , w ierząc.
p . C IE LA K .
N ic ku twej niesław ie,
N ic się nie stanie.
H ANKA.
W ię c niech tu p r z y c h o d z i,
Ja się tam boję.
P. CIELAK.
Tu k toś n a d ejść m oże.
H ANKA.
0 p o z w ó l, o jcze, w szak m i się nie g o d z i
I ś ć tam ; tam białe d ziew icze m e łoże,
O jcze, nie zm u sza j! ojcze, ja się trw ożę.
P. CIELAK.
D ob rze ju ż, d ob rze, n iech że się tak stanie
P ow iem , żeś ch ora i n iech sw e koch anie
1 sw e zaloty na późn iej od łoż y .
Jak chcesz, tak z r o b ię , m oże i nie z g o rz e j.
Czekanie — m ów ią — k och a n k ów rozpala,
W ię c się u śm iech n ij u p rzejm ie, c h o ć zdała.
Na w sz y stk o będzie od p ow ied n ia p o ra :
Z e jś ć g o p o p r o s z ę i pow iem , żeś chora.
(P. Cielak wychodzi).
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
179 —
P a n k a (przez chwilę sama).
O dszedł... o, B oże, natchnienia, natchnienia!..
G łow a m i pęka, co ja biedn a p o cz n ę ?
S trach w e m nie ro zu m i m y śli w yplenia,
I d rżę ja k listek, d rżę ja k d zieck o roczn e.
Co p o c z ą ć ?
(usuwa się w zamyśleniu na krzesło — po chwili zrywa
się, słysząc kroki).
O ni!
( Wchodzą Szatan i p. Cielak).
p. c i e l a k
(do Ilanki).
W cią ż zalana łzam i.
SZ A T A N .
Ł zy , łzy , łzy — ciągle.
P. CIELAK.
Z osta w a jcie sami.
HANKA.
O jcze m ó j!
P. C IE LA K .
R zek łem : czuli koch a n k ow ie,
Sam i zostańcie. C órk a panu p ow ie
L ep iej niż ojciec. W ięc, m ój d o b r y panie,
O jciec o d ch od z i, (do Ilanki) P o r z u ć to płakanie.
(P. Cielak wychodzi przez drzwi ś* odkowe).
szatan
(do Hanki, która stoi zmieszana, z głową spu­
szczoną).
H anka łzy ron i, m o ja H an ka płacze,
Z w ierz się p rzed e m n ą : ja k ie tw e ro zp a cze ?
M oże g o łą b k a tw oja u lu bion a
B yła p rzez kanię zd ra d z ie ck o sch w y con a ,
12*
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
_
ISO —
C zy m oże kw iatki ja k ie g o w azon u
P rzesta ły k w itn ąć i są b lisk ie -zgonu?
W kw iatki p ięk n iejsze tw ój p o k ó j p r z y s tr o ję ,
G ołą b k i p r z y ś lę , i niech będ ą tw oje
G ołą b k i m oje. C zy serce d ziew icy
D rży w sku tek innej łzaw ej ta jem n icy ?
O H an ko, p o w ie d z! D łu go b y łem n iem y,
Ł z y tw e m ię b o lą , razem zapłaczem y
N ad tw em n ieszczęściem . O H an k o, n iebog a,
C zy tak ciern istą je s t tw y ch sm u tk ów d r o g a ?
P ow ied z, a z je d n e j, z je d n e j w sp óln ej cza ry
B ędziem y pili w szy stk ie lo s ó w da ry.
P ow ied z mi, d zie w czę , ja k ie są twe ch ęci?
C zy inne życie d u szę tw oją n ęci?
In ne, a lepsze, inne a sp o k o jn e ,
W w iązan ki szczęścia życie ba rd ziej h o jn e ?
HANKA.
Nie m ów tak, panie, ja słuchać się b oję.
SZ A T A N .
0 H an k o, H an k o, p o co n ie p o k o je
1 tro sk tych ch m u rk i? p o co p ró żn e żale?
W zam ian u st zb la k ły ch ja ci dam korale,
A łzy p rzem ien ię w d r o g ich p ereł szn u ry,
Blask św iec tysiąca dam ci w m r o k p o n u r y ;
G d y g w ia zd zapragn iesz, g w ia zd u ch ylę z nieba,
Jeżeli słońca...
HANKA.
M nie n ic nie p otrzeb a ,
P ozw ól, b y m miała sp o k o jn e sum ienie.
SZAT AN .
Ja trosk i tw oje w m iód słod k i przem ien ię.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
181
—
G d y b r u k ci n og i k aleczy ciosa n y ,
Ja m iast kam ien i u ścielę d y w a n y
I ró że z b u d z ę , b y ciebie w itały.
HANKA.
D ar to z b y t w ielki, a jed n a k zb y t m ały,
Ja ch cę b y ć w iern ą raz danem u słow u :
Daj p o k ó j sercu.
SZ A T A N .
W ię c w szy stk ie ci zn ow u
K w iaty r o z k r z e w ię , u n ó g niechaj rosn ą
I m e g o serca szepcą pieśń m iłosn ą.
I tw y ch p r z y ja c ió ł też h ojn ie o b d a r z ę ,
M n ogie b og actw a, h o n o r y da ć każę.
T o b ie pałaców m oich aksam ity,
S z m a ra g d ów zieleń, n ie b io só w błęk ity
I w szy stk ie tęczy rozw ieszę k o lo r y ,
B y ś d o sw y ch m arzeń brała je za w z o r y ;
A jeśli w ięcej za p ra gn ą m arzenia,
D am je s zcze w ięcej...
HANKA.
L ep iej w eź cierpienia,
Z a b ie rz je, panie, ale słów pieszczotą,
M arzeń d zie w czy n y nie u b iera j w złoto.
SZ A T A N .
Nie w ar też k ru szczu i pereł twe ła sk i?
HANKA.
Jeżeli m ożesz, u ła g od ź n iesnaski,
K tóreś tu p r z y n ió s ł w ło n o m ej ro d zin y .
B łagam cię, panie, bo to z tw ojej w in y.
SZ A T A N .
Daj u ścisk jed en , znak jed en m iłości,
A w net się sp o k ó j w tym d om u r o z g o ś ci.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
182
—
HANKA.
O nie, ja błagam u n ó g tw y ch , ja sługa,
(klęka)
O d ejd ź, nie w ra ca j! J eszcze p r o ś b a dru ga.
Na skręcie...
SZATAN.
W sta ń ! w stań !
(podnosi ją).
HANKA.
0 ! w ysłu ch a j tylko.
SZ A T A N .
H an k o, w u ścisk u je d n ą szczęścia ch w ilką
N apój m e serce, a w zamian...
H ANKA.
A ch ! panie,
T am brat, zasad zka!
szatan
(ściska ją namiętnie).
N a jd roższa !
h an k a
(wyrywa się i odpycha go).
Szatanie,
P recz!
szatan
(przeciągłym głosem).
T ak?...
(Wchodzi p. Cielak, czerwony od gniewu).
P. C IE LA K .
T y , H a n k o! ty g o rs za od g a d a !
SZ A T A N .
Ż eg n a m !
(zabiera się do wyjścia)
P. C IE L A K .
D o ju tr a ?
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
183
—
SZ A T A N .
G d y H an ka p o p r o si.
(stoi chwilę w oczekiwaniu).
HANKA.
I d ź razem , o jc z e ! o biada nam , biada!
(Szatan wychodzi).
p. c i e l a k
(do Hanki).
C zem u tak p is zczy s z, ja k k oło na osi
N iesm a row a n ej? No, p ręd zej, czas jeszcze,
L eć, d o p ę d ź pana!
HANKA.
Na skręcie ulicy...
Ś p ie sz za nim , o jc z e !
p . C IE LA K .
C zu ję g n iew u dreszcze.
HANKA.
T am je s t zasadzka, Jaśko, n apa stn icy(usuwa się na krzesło z płaczem).
V.
C IE LA K .
O bw in iaj Jaśka, n ęd zn ico! Ja ciebie!..
(grozi pięścią)
P recz m i d o kuchni, b o k toś n a d ejść m oże.
K a p ry s y tw oje ja pięścią p o g r z e b ię ,
S ły s z y s z ?
H ANKA.
Tak, o jc z e ! 0 B oże m ó j, B oże!..
(Hanka wstaje i odchodzi na prawo.
gwizdnięcie).
ZA SŁ O N A SP AD A.
Za sceną słychać
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
A K T
IV.
Pokoik Hanki na poddaszu, czysto wybielony. W głębi drzwi. Na
prawo przy ścianie łóżko, przy łóżku komoda, na której ustawiony
ołtarzyk do Matki Boskiej. Na lewo prosty stół drewniany i parę
krzeseł. — Ranek. — HANKA wchodzi cło pokoiku z książką do na­
bożeństwa w ręku. AN T E K zatrzymuje się we drzwiach.
HANKA.
A ntku, w ejd ź za m n ą!
a n te k
(s ironią).
W e jś ć m o g ę , lecz p o c o ?
HANKA.
C zem u tw e usta zjad liw ie ch ich o cą ,
C zem u tw e o c z y tak pa trzą z p o g a r d ą ?
ANTEK.
B oś b a rd zo m iękka.
HANKA.
A w ięc będ ę tw ard ą :
Z b liż się!
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
-
185
A K TE K .
O, ho, h o!
HANKA.
C h odź tu, A ntku, p ro sz ę —
W y m a g a m teg o!
AKTEK.
Jeśli ja k k o k osze
C h cesz g d a k a ć na m nie, to p różn a fatyga.
H ANK A.
A ntku, c o m ó w is z? m y śl w e m n ie się w z d r y g a
Na to, c o ś w yrzek ł. M ożem p rzesłyszała ,
C zy ciebie m ożem zanadto kochała,
I taką dzisiaj m am n a g ro d ę za to,
I taką dzisiaj d a rzy sz m nie zapłatą.
Antku, na B oga, czy nie jestem tw o ją ?
a k te k
(wchodząc do pokoiku).
Sam a w iesz lepiej.
HANKA.
O! czem u m ię p o ją
T w e usta w zg a rd ą je n o i g o r y c z ą ?
ANTEK.
A czem u w szy stk ie k u m o szk i dziś k rz y czą ,
Ż e H an ka gacha sob ie p rzyw a b iła ,
•
K asztelanica? M ilczysz, H a n k o m iła,
M ilczysz, k och ana! W ięc ch cesz ig ra ć ze m n ą?
M oże nie p raw d a?
HANKA.
Nie jestem n ikczem n ą.
ANTEK.
A więc...
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— . 186
—
H ANKA.
T o p otw a rz! A n tku , koch a m ciebie,
C iebie je d y n ie ! Na B oga, co w niebie,
G otow an i p r z y siądź!
ANTEK.
Na co ta p r z y s ię g a ?
HANKA.
Nie w ierzy sz, A ntku, o ja n ieszczęśliw a!
G dzież dla m nie w y jśc ie z teg o n ędz ogn iw a ,
C zy k ażd y ty lk o p o m ą zg u b ę sięga?
W ręce z b ro d n ic z e pcha o jc ie c r o d z o n y ,
Ja m o g ę u paść, a on, n iew id om y
W szlachectw ie szczęścia u p a tru je p lo n y ;
A tu nade m n ą w alą sam e g r o m y
U padku, srom u ! — Antku, s p ó jr z m i w o c z y :
A lb o ż ja k ła m ię? Tak m ów ią ci m y śli —
N iep ra w da ż?
ANTEK.
H a n k o!
hanka
(mówi wśród lez).
O, ja k iż b ó l tłoczy
S erce!
ANTEK.
T y p ła czesz? H a n k o! n iech w y k reśli
B ó g z tw ej pam ięci, to com m y śla ł złego.
HANKA.
Nie, ja tak dłu żej w y trz y m a ć nie m o g ę ,
D aj ja k ą ś ra d ę, daj ja k ą ś p r z e s tro g ę ,
B o chcę stąd uciec.
ANTEK.
U ciec? i cóż z tego?.,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
187
—
HANKA.
Ha, co p rzy b ę d zie , pytasz, co p r z y b ę d z ie ?
C zy , g d y u ciek n ę, o d trą cis z ?
ANTEK.
O — H a n k o!
HANKA.
M ów , czy o d trą cis z?
ANTEK.
H a n k o!
HANKA.
Jam w obłęd zie,
Tak, ja k w ob łęd zie!
ANTEK.
O, m oja k och a n k o —
O d trą cić cieb ie? Nie, ja k och a m szczerze,
G orą co... ze m n ą idź!
HANKA.
W ięc w ie rz y s z?
ANTEK.
W ierzę.
W ie r z ę , żeś d o b r a , w ie rz ę , żeś cnotliw a,
Ż e ś ja k łza czysta.
HANKA.
A le nieszczęśliw a.
O ! b a rd z o biedna, A ntku, w iedz o w szy stk iem .
ANTEK.
C h cesz się za kry w a ć, w id zę , cn oty listkiem .
H ANKA.
Nie, nie to, A n tku !
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
188
—
ANTEK.
Jakąż p raw d ę ostrą
T a isz?
HANKA.
C zy ch cia łb y ś ze złod zieja siostrą
W zią ć ślub ?
ANTEK.
Z ło d z ie ja ?
HANKA.
M ów , m ów , b o je ś li n ie!..
T y n ic nie m ó w is z; szczęście m o je g in ie —
Słuch aj, brat w n o cy na kasztelanica...
ANTEK.
Takie to r z e cz y ?
HANKA.
G niew ci płon ie z lica,
A ntku, zlituj się. A ch ! p o m ię d zy nam i
C zy w szy stk o?... O jciec!
(P. Cielak wchodzi bardzo blady i wzruszony).
p. c i e l a k
(wskazując na Antka).
Ten, tu ta j!
ANTEK.
O d ch od zę t
P.
C IE LA K .
L ecz ja ci stanę, ja stanę na d ro d ze
I sp ytam , ja k iem to d ow oln em praw em
Ś m iesz tu p r z y c h o d z ić ?
HANKA.
O jcze!
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
189
—
p. c ie l a k
(do Hanki).
M ilcz! N iebaw em
P a n kasztelanie p r z y jd z ie tu d o ciebie.
(do Antka)
A ty p rze d w cze s n y gacliu m o je j córk i!..
ANTEK.
W y b a cz m i w a s zm o ść!
P. C IE LA K .
W z r o k m i p r z e sło n is z ?
M oże w kaw ał ch m u rk i
U noś p ręd zej n o g i!
ANTEK.
Sam o d e jś ć chciałem .
P. C IE LA K .
T y lu d zk i w y m io cie !
HANKA.
O jcze!
P. C IE LA K .
N ędzarzu, co p o u szy w b łocie
Siedzisz, niech n og a tw oja przez te progi...
ANTEK.
Id ę !
*
HANKA.
O B oże!
ANTEK.
J eszcze się sp otk am y
S ta ry p iern ik u !
(Antek odchodzi, grożąc).
p . C IE LA K .
Co, c o ? takiej plam y
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
190
—
Na m em n azw isku nie zniosę... P ie rn ik u !
P o cze k a j, g w o ź d z iu ! Ig n a cy C iołk ow sk i
P iern ik ? ha! czekaj, nauczę c ię , łyku ,
G rzeczn ości. P iern ik ! k om u się to śniło,
S zlach cic pier...
HANKA.
O jcze, u s p o k ó j się, p r o s z ę .
P. C IE LA K .
Nie, nie, nie m og ę. Co za k rw a w e trosk i,
T en Jaśko, syn m ó j!.. Co rzek n ą k u m o s z e ?
Ot, na ję z y k i w ezm ą , że aż m iło,
Tak h od ow a łem !.. H an k o p rzy n ieś w ódki.
(siada).
HANKA.
L ecz o jcze !..
P. C IE LA K .
S ły s z y s z ! — T o m y c h p ieszczot sk u tk i,
P su łem w as, p su łem . — Co stoisz m i je s z c z e ?
W as trzeba b y ło w ziąć w żelazne k leszcze
I k ró tk o trzym ać. — W y na m o ją biedę...
H a! kasztelanie w sp om in a ł o w inie,
A ja zd ró w b ę d ę , g d y w ód k a p o p ły n ie
W gardziel... G orza łk i! S ły s z y s z !
HANKA.
Idę.
(Hanka wychodzi).
p. c i e l a k
(sam).
Na serce kam ień tak sp ad ł n iespod zian ie,
Tak straszn ie p rzy g n ió tł. — Tu, na k ażd ej ścianie
W s ty d m ój w y r y ty , w id zę, kałem czarn em
M nie op a su je. Syn, Jaś m ó j, złod ziejem . —
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
191 —
O, czem u szczęście tak je s t słabem ziarnem ,
P lon u nie d a je? L e d w o je zasiejem ,
A ro b a k toczy , ro b a k czarn y toczy ,
G ry zie, tu, tu, tu!
(wskasuje na serce)
D zień się dla m nie m ro czy .
T ak ch cia łb y m n o cy , n ocy , w iecznej n o c y !
K tóż w n o cy w id zi? N ikt w n o cy nie p ow ie:
»O jcie c zło d zie ja !« —
(Hanka wchodzi, niosąc kieliszek wódki),
P. C IE LA K .
H an ka! c zy w tw ej g łow ie
Też się tak kręci, ja k g d y b y k toś z p r o c y
C isnął k am ien iem ?
HANKA.
O jcze d r o g i!
p. c i e l a k
(biorąc kieliszek).
W ódka!
P rzy n iosła ś, d o b rz e !
(pije i stawia kieliszek na stole)
O ja k że je s t k rótk a
Ta jed n a chw ila, g d y człow iek w y p ije
I czu je zapał, g d y m u k rew przez sz y ję
B ieży d o g ło w y i zn ow u d o serca, —
P otem , sen, sen, m g ły ... J a śk o p on iew ierca
H o n o ru ojca. — C zy ciebie tu b o li?
(wskazuje na serce).
HANKA.
A ch , o jc z e !
P . C IE LA K.
Słuchaj, w tw ojej to je s t w oli
Nas u ra tow ać, za żegn ać tę bu rzę.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
192
—
HANKA.
W m o je j w oli?
P. C IE LA K .
Tak. — U kasztelanica
B y łem d o p ie ro . On się tak zach w yca
T w o ją pięk n ością . W e w szy stk iem u słu żę,
M ów ił, w e w szy stk iem , Jaśka u niew in n ią —
Bo nie w iesz jeszcze, nasz Ja śk o u jęty,
G d y napadali, ro n t jech ał, p rzek lęty !
Jaśka sch w y con o. — B ądź m i d o r a d c z y n ią ,
Ratuj nas, H a n k o!
HANKA.
Jak, ja k im sp o s o b e m ?
P. C IE LA K .
Jeśli od m ów isz, ziem ia będ zie g ro b e m
O jcu starem u.
HANKA.
A w ięc p ó jd ę z to b ą ,
P ó jd ę , m ój o jcze, d o kasztelanica,
D o n ó g się rzucę.
p. c ie la k
(wstaje i ściska ją).
N a jd ro ższa o z d o b o
Lat starych , H a n k o p oczciw a , nie trzeb a
Iś ć tam, nie trzeba, on sam nas za szczyca
S w o je m tu p r z y jś c ie m . S łon k o zejd zie z nieba,
M oja H an eczk o, b ęd ziem y szczęśliw i,
O n zaraz p r z y jd z ie
S łon k o nam zaśw ieci.
N iech ty lk o p r z y jd z ie . T w ó j u śm iech o ży w i
J e g o w z ro k sm ętn y, tw ój u ścisk w nim w znieci
N ow e pragn ien ia , on w s z y s tk o u czy n i
Dla cieb ie!
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
193
—
HANKA.
Oj c z e !
P . C IE LA K .
B ądź ja k o m istrzy n i
Z a lo tó w ; rozpal, r o z o g n ij a sam a
B ądź zim na.
HANKA.
J a k to? T ak g o rs z ą c ą radę
D aje m i o jc ie c ? chce, b y b ru d n a plam a
B yła m i klątw ą?
P. C IE LA K .
W ię c w olisz zagładę
Na m o je im ię sp ro w a d z ić u czciw e?
C hcesz m o je j śm ierci?
HANKA.
Nie ch cę ż y ć w śr ó d n ędzy
G rzech u r o zp u s ty . P ó k i serce ży w e
W e m nie b ić będzie...
P . C IE LA K .
T y serce m asz ję d z y ,
0 p iek ieln ico! Od g n iew u szalon y
Nie zm uszę, m y ślisz, ciebie d o p o k o r y ,
1 tak ja k ku ndla nie w ezm ę na sw o ry ,
L ecz w m em im ieniu będę zn iesła w ion y ?
P oczek aj j e n o . . A ntka tu zaprasza!
HANKA.
Ja z nim p o słow ie.
P. C IE LA K .
P o słow ie, p o słow ie,
Z an ad to A n tk ów m asz w tw ej g łu p iej głow ie,
TOM II.
13
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
194
—
P o d k lu cz mi, aśćk a ! ha, stąd ani k rok u ,
Czekaj, aż A ntek stanie p rzy tw ym boku ,
Mąż, n arzeczon y... Ja ci dam k ob ierce!..
(wychodzi, zamyka Hankę na klucz).
h an k a
(sama,).
B oże m ó j, B oże! C zy o jc ie c ma serce
Dla biedn ej c ó rk i?
(podchodzi do komody i klęka przed ołtarzykiem Matki
Boskiej, modląc się).
N a jd roższa Panienko,
0 której m ó w ią , że biedne sieroty
B ierzesz w op iek ę i cich ą p iosen k ą
D o snu k oły szesz, zsyła sz p r o m y k złoty,
Ż e b y się w serca u k oiły żale —
P o d płaszcz g w ia źd zisty utulasz sieroty,
1 łzy ja k m o d re u sp ok a ja sz fale;
K ró lo w o n iebios, p o d tw em i się stop y
Zielen ią n iw y, r o z w ija ją kw iaty.
G dy b łog osła w isz, roln ik żyta sn op y
Z b ie ra zło co n e : o p u ść r ą b ek szaty
T w o je j k rólew sk iej d o tych, co łzy ro n ią ,
T y , co św iat cały stroisz w tęcze, w kw iaty,
Owiana blaskiem i k adzideł w onią.
O ! T y się zlituj n adem ną sierotą ,
B ądź m i p o d p o r ą , g w ia zd złotych K ró lo w o !
Ja m atki nie m am , w ięc, M atko! s p ó jr z , oto
K lęczę p rzed T o b ą z p o c h y lo n ą głow ą .
Ja m atki nie m am i łzy g o r z k ie ronię. —
Jed en z p r o m y k ó w , zórz ja s n y c h K ró lo w o ,
Z eślij m i z gw ia zdek , co lśnią w tw ej k oron ie.
(W e drzwiach słychać zgrzytnięcie klucza, Hanka zrywa
się na nogi).
Z g rz y tn ię cie k lu cza! — sił, sił, daj m i B oże!
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
195
•—
(P. Cielak otwiera drzwi i wprowadza Szatana, jako kasztelanica).
P. C IE LA K .
N iech w a szm o ść w nijdzie.
szatan
(stając u progu).
M oże H an k ę trw ożę?
p. c i e l a k
(wchodząc za nim).
T r w o ż y ć , ach n ig d y ! w szak za h o n o r taki
S k rom n ość, p o k o r a — to w d zięczn ości znaki.
W a ćpa n je g o m o ś ć w ejd źże śm iałą n o g ą ,
Bez w ied zy o jca m a córk a n ik o g o
T u nie p r z y jm u je . H an ko, w itaj pana!
(Wchodzą).
SZ A T A N .
P rzep ra sza m H a n k ę, że p r z y c h o d z ę zrana.
p . C IE LA K .
Tak w ielkim g o ś c io m o każdej g od zin ie
J esteśm y radzi.
(do Hanki na stronie)
M ów co je g o m o ś ci.
HANKA.
Z b y t jestem w dzięczn a, g d y k tok olw iek z g o ś c i
R azem , z m y m o jc e m aż tu p o d stry ch raczy...
P. C IE LA K .
B iedne to d zieck o tak sk on fu n dow an e,
Z osta ń z nią w aszm ość.
H ANKA.
A leż!
13*
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
196 —
P. C IE LA K .
Ż e taki casus...
Jest w ro zp a czy ,
I ś ć chciała d o pana!
SZ A T A N .
O, biedna H a n k o!
HANKA.
W ię ce j, niż pan m y śli.
p. c i e l a k
(na stronie do Hanki).
D ob rze tak, d o b rz e !
HANKA.
Ten czy n d om nasz plami.
SZ A T A N .
P r z y c h o d z ę p om ód z.
p. c ie l a k
(na stronie do Hanki).
W sza k m y śm y zaw iśli
T y lk o od n iego. (głośno) Z osta w a jcie sami,
T y , H an k o, lepiej p otra fisz od em n ie
S praw ę w y ło ż y ć. W iem , ja k źle, n ikczem n ie
M ój syn p ostąpił. K om pania, nam ow a,
D o tego, w ierzaj w a szm ość, słaba głow a.
H an k o, w ytłóm a cz, a ja tam na dole
P oczek a m , aż, aż... — m oże zaw ołacie?
A nie, n o to n ie! — D o ść zm arszczek na czole,
Ot — p r z y k ieliszk u w eselej je s t w chacie.
HANKA.
O jcze, ty nie p ij!
p. c ie l a k .
Nie p ić ! d o b ra rada —
Pianko, rzecz tw oja , b o d om cześć postrada.
(P. Cielak wychodzi).
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
197
—
SZ A T A N .
H an ko, ja k w idzisz, raz je s zcze p r z y c h o d z ę ,
Chcę cię p o c ie s z y ć w serca ciężkiej trw od ze
I rozw ia ć ch m u rk i z b y t stra szn eg o sm utku.
H an ko, ja k och a m !
HANKA.
Jam biedn a dziew czyn a ,
Z litu j się panie!
SZ A T A N .
Jak na k oło w ro tk u
Nić giętk a skacze, w rzecion em kręcon a,
T ak rów n ież, H an k o, m y śl m o ja strw ożon a
P rzez tw ą ozię b ło ść, to się rw ie d o ciebie,
T o zn ów p ow ra ca w n u rty, z k tó r y c h w yszła.
Serce je s t w piekle, a zarazem w niebie,
Czeka i nie wie, co g o d zin a p rzy szła
Z ech ce m u p r z y n ie ś ć? C zy u śm iech róża n y,
K tóry rozk w itn ie na u st tw y ch koralu,
U śm iech łask tw oich, d oty ch cza s nieznany,
Czy m oż e kielich g o r y c z y i żalu?
C zy og ień serca zg asi chw ila nikła
O d m ow y g o r z k ie j?
HANKA.
Panie, ja m je s t p rosta
D ziew czyn a, m ów ić piękn ie nie p rzy w y k ła .
SZ A T A N .
Jednak »nie« tw oje, je s t to ciężka ch łosta
Zadana sercu. O, H a n k o trw ożliw a,
M yślisz, że słow a m o je są u dan e?
G d y b y się ciasne r o z p ę k ły ogniw a,
Co serce w iężą, u jrza ła b y ś ranę
W tej serca g łęb i.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
19S
—
H ANKA.
Panie, ja o brata...
SZ A T A N .
W iem , piękna H an ko, znam tw e ciężkie bole,
A jed n a k, jed n a k w śr ó d zaw ich rzeń świata
C zęsto b ól jed en serce sercu swata. —
G d y m y śl się z m y ślą w je d n ą ca łość łączy,
Czem jest, zrozu m iej, u czu ć p o lo t rączy,
Czem je s t tęsknota, czem je s t serca łkanie,
Czem je s t prag n ien ie i czułe kochanie.
HANKA.
Panie, ja m ty lk o tw oja służebnica.
SZ A T A N .
H an k o, łzą sm utku nie za ch m u rza j lica,
K och aj m ię, k och a j, dam ci sk a rb y świata,
K och aj, u w oln ię z w ięzów tw eg o brata,
I w g a rść m u w łożę g a r ś ć m ą pełn ą złota;
K och aj m ię ty lk o, czo ło tw e uw ieńczę
W k oron n a jd ro ż s z y c h tęczow e o b ręcze. —
Jeżeli w tob ie zaśw ita och ota
M ieć słu g ty siące i k rólew sk ie cugi,
Dam ci pałace, dam ja sn o śc i sm ugi,
L ecz n a jja śn iejsz ą ze sm u g tych tysiąca
Będzie, o H an k o, m a m iło ść g orą ca ,
M iłość bez ślu b ów , w olna, niespętana
Niczem , d reszcza m i serc n aszych zw iązana,
Tchn ien iem og n istem , k tóre sw oim żarem
Szczęścia p o c h o d n ie g w ia źd ziste zapali,
I będ zie życia o z d o b ą i czarem ,
W ieczn y m u śm iech em z ust tw oich korali,
R u m ień cem łon a tw eg o alabastrów ,
W ień cem sp lecion y m z ró ż p o ln y ch i z a strów ,
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
199 —
N a jd ro ższą perłą k rólew sk iej k o ro n y ,
P ieśn ią , o d k tórej za brzm ią w szy stk ie d zw on y,
H a r fą , co w dźw ięk i n ajtk liw sze u d erzy ,
O zd ob ą świata, szczy tem każd ej w ieży,
Z lep ion ej z c e g ły lu d zk ie g o pragnienia,
P oczątkiem szczęścia, a k oń cem cierpienia.
H an ko, o H an ko, ch od ź w ob ję cia m oje,
Daj u ścisk jed en , co będ zie zadatkiem
M iłości n aszej, n a szych w ięzów św iadkiem .
W u ścisk u , H an k o, tw e b óle u k o ję ,
W u ścisk u ześlę r o z k o s z y p o ły sk i,
O, H an ko, H an ko, św iat szczęścia tak bliski.
(otwiera r a m i o n a w które Hanka usuwa się jak nieprzy­
tomna, i tuli ją do piersi. Na stronie, z największem roz­
rzewnieniem).
M oja, ha, m oja, na piekieł p łom ien ie! —
P rzez sła b ość nieba, n ieb iosom w ydarta,
M oja p rzez m iłość, przez łzy i cierpienie,
P rzez siłę piekła, przez u ścisk i czarta!
(całuje ją w twarz i w usta).
hastka
(oprzytomniając, raptownie).
B oże!
G dzie je s te m ? Co się ze m n ą stało?
(odpycha Szatana)
Nie, nie! od em n ie p recz!
SZ A T A N .
Jeśli ci m ało
Serca czu łeg o m iłośn ej p rzy s ię g i,
Jeśli ci m ało sło d k ie g o zaklęcia
I p ieszczot, ja k ie dla sw eg o dziecięcia
Ma ty lk o m atka, je ś li ja sn e w stęgi
S łoń c ro zw ie sz o n y c h na n ieb iosów szczycie,
Dla ciebie m a łym są je s zcze prom ien iem ,
I szukasz w ięcej w m iło śn y m za ch w ycie
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
200 P ereł, niż n u rek o d n a jd u je w m o rzu
Ja dam ci w sz y stk o !
HANKA.
Z e strach em i drżeniem
Słucham .
SZ A T A N .
D am w s z y s tk o , co p recz je s t w prze[stw orzu .
HANKA.
U w oln ij brata.
SZAT AN .
Z a ra z b ęd zie w oln y.
H ANKA.
O m nie za p om n ij.
SZAT AN .
Nie m o g ę , nie m o g ę !
HANKA.
Nim tu p rzy s ze d łe ś , tak ja k k on ik p oln y
B yłam w esoła, teraz czu ję trw o g ę —
Teraz...
SZ A T A N .
P o k o c h a j!
HANKA.
P an ie!
P an ie!
P ew n o
M ów ić
Jam je s t n ieszczęśliw a,
k tóż sk ru szy tej n ęd zy og n iw a ?
ty w ie rz y s z p rzecie rów n ież w B oga,
się m o d lisz d o M atki b oleści, —
się boję...
SZ A T A N .
M ów , H a n k o n ie b o g a !
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
201
—
HANKA.
P o m ó d l się za m n ie!
SZ A T A N .
N ic w ię ce j? N iew ieści
D uchu ty d r ż ą c y , g o łą b k o trw ożliw a.
HANKA.
Id ź i nie w ra ca j. Nie gniew aj się panie,
R ze c ci p r z y k r e g o nie ch ciałab ym słowa.
SZATAN .
P o m y śl, c o p oczn iesz, tw ój o jc ie c się gniew a,
A brat w ięzien iem sk arany zostanie.
HANKA.
Ja będ ę czysta.
szatan
(z goryczą).
B ądź zd ro w a !
B ądź zd row a !
(Szatan odchodzi, w drzwiach zatrzymuje się raz jeszcze
i spogląda na Hankę, która chwiejącym się krokiem pod­
chodzi do ustawionego na komodzie ołtarzyka i usuwa
się na kolana. Szatayi wychodzi szybko).
HANKA.
P o sz e d ł ju ż, p oszedł. D zięki
M atko n a jd roższa , p rzecz y sta
(klęczy przez chwilę w rozmyślaniu.
pijany, zataczając
ci Panienko,
ju trze n k o !
— Wchodzi p. Cielak
się).
P. C IE LA K .
H an k o, ha, H a n k o!
h an k a
(wstając raptownie).
O jcze!
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
202 —
p.
c ie la k
(chwyta ją za rękę, którą dusi).
P iek ieln ico!
HANKA.
O jcze!
p. c ie l a k .
Ha, boli, i m n ie także boli.
HANKA.
Jakiś ty stra szn y !
P. C IE LA K .
Tak, stra szn y, a ty co ?
T y m oże z c u k ru ? D ob rze, a ja z soli. — —
Cha, cha! ja g orzk i.
HANKA.
Na u stach m asz pianę.
P
C IE LA K .
Tak, ja p ija n y.
HANKA.
Tak w y trzeszcza sz o czy .
P . C IE LA K .
W y łu p ia m o czy , dzikie, k rw ią zalane. —
Ja m iotłę zro b ię z tw y ch ja sn y c h w a rk oczy ,
A lb o tak ręk ą sch w y cę cię za w ło sy —
(chwyta za warkocze)
M iotłę za trzon ek. Z rów n a m cię z p o d ło g ą ,
Na p r o ch cię zetrę. — H a, chcesz, żeb y m b o s y
D łoń p o ja łm u żn ę w y cią g a ł u b o g ą ?
P recz, p recz odem nie, ty ! — P atrzcie m i na n ią:
N ie c ó rk o , g a d zie! — S ły s z y s z o so , ż m ijo !
M oże u k ą sisz? T w e żądła tu ranią.
(wskazuje na serce)
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
203
—
N iech Jaśka sądzą! —
(Hanka plącze).
W y j, tak, ja k p s y w y ją ,
O, szka ra d n ico, stoisz m i tu je s z c z e ?
P ręd zej stąd, p ręd zej, za trzyj sw o je ślady,
B ym ich nie w idział. W zią ć trzeba cię w kleszcze.
S y c z y s z g a d zin o! — Bz... bz... ja k ow a d y — —
*
M asz rę k ę , kąsaj.
HANKA.
O jcze!
P. C IE LA K .
M asz, na — na, na!
HANKA.
Czem u m ię d r ę cz y s z ?
P. C IE LA K .
Patrzcie, ja ją dręczę. —
G dzie p osłu szeń stw o?
(Hanka chce wychodzić)
S tó j! nie p u szczę , zrana
S k rzek z n a rzeczon y m , w patrzon a ja k w tęczę.
D o n ó g asanna!
(chwyta ją za rękę i ciska o ziemię).
I-IANKA.
C zeg o ch cesz od em n ie?
r.
C IE LA K .
Z a p ó ź n o teraz, darem nie, darem nie...
Ś m ierd zisz mi, śm ierdzisz. — W stań, w stań, idź
[do kata!
(Hanka wstaje, p. Cielak chwyta krzesło i ciska za nią)
Z a b iję , sły s z y s z ! (Hanka pada) O to ci zapłata.
(potrącając nogą)
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
204
—
M asz jeszcze, jeszcze!
(przypatrując się)
M artw a czy u d a je?
K rew ! — H anko... w staw aj, n o w staw aj, ja m przecie
L ek k o potrą cił. — Ż e cię stary złaje,
T o padać trzeb a ? W stań , w stań!.. H an k o!., dziecię!
(nachyla się nad nią)
K rew , k rew na u stach ! (klęka) O tw órz, otw órz o c z y !
M głą zaszły... W o d y , w o d y ! ludzie... p r ę d ze j!
Z u st k rew się są czy — ja k a czarna b roczy .
Z a b iłem c ó rk ę ! Z b u d ź się, d o ś ć tej n ęd zy
K to m i p o m o że !
(podnosi ją wpół)
D ech w p ie rsi zatknięty.
H an k o, H a n u siu ! — P rzek lęty , p rze k lę ty ! —
T r z y k r o ć p rzek lęty !
ZA SŁ O N A SP A D A .
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
A K T
(P o k o ik H a n k i ja k w ak cie czw artym ,
V.
Ł ó ż k o stoi bardziej w ysu ­
nięte na środek p o k o ju , przy łó żk u krzesło. H A N K A w szlafroczk u
b ia ły m z w łosem sp lecion ym w dw ie k o sy ,
łó żk u .
bardzo b lad a,
le źj na
Sąsiad ka p. M A R C IN O W A stoi przy niej i k o ń czy zaplatać
w arkocze).
HANKA.
D zięki, sąsiadko.
SĄ SIA D K A .
O blada ró ż y c z k o ,
B odaj b y m n ig d y nie p otrzeb ow a ła
N ikom u takiej od d a w a ć u słu g i:
K rw i, p ew n o kw arta, że też tyle płu ca
W y p lu n ą ć m og ą , i ty je s zcze żyw a,
C h oć ja k śn ieg biała.
HANKA.
T y lk o nie m ów ojcu .
SĄ SIA D K A .
C zy p o to m ciebie u m yła, czesała
I w cz y s ty , biały szla froczek ubrała,
A ż e b y zaraz ja k srok a w y p a p la ć?
Ot je s t i ojciec.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
206
—
—
( Wchodzi p. Cielak).
s ą s ia d k a
(do Iianki).
C zy chcesz, b y m od eszła ?
HANKA.
P oczek aj chw ilę.
p. c i e l a k
(podchodząc do łóżka).
Jakże się dziś czu jesz,
D zieck o n a jd roższe, o k r u s z y n o m oja,
B iedactw o m o je !
HANKA.
Nie trosk a j się o jc z e !
Lepiej siądź p rzy m nie.
P. C IE LA K .
Biedne m o je d zieck o!
Ach, ja w szy stk iem u , w szy stk iem u p rz y c z y n ą !
C zy m i p r z e b a cz y sz ? O, g d y b y m p rzy n a jm n iej
M ógł cię p rzy ży ciu i zd row iu u trzym ać.
HANKA.
Nie m artw się o jcze , w szy stk o w B osk iej woli.
p . C IE LA K .
A czy o d p u ści, czy Pan
Ja n ie g o d z iw y ! Ciebie,
P o d p o r o słodk a sta rego
Jam na złą d r o g ę om al
I... i...
B ó g p r z e b a cz y ?
m o je słonko,
żyw ota,
co nie pop ch n ą ł.
HANKA.
Nie, o jc z e ! Nie, nie, tyś nie w inien,
T y ś b y ł oślep ion blaskiem czczej w ielkości.
N ach yl się d o m nie, niech g łow ę p ołoż ę
Na tw em ram ieniu.
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
207
—
(tuli się do ojca, który siada u łóżka).
SĄSIADK A.
M ój złoty aniołku. —
Już ch y b a słod szej nie sp otk am istoty .
HANKA.
Nie chw al, są siadk o! (do ojca) T ak d o b rz e p r z y
[tobie,
Tak m i p rzytu ln ie, b o ty tu — m ój ojciec.
(zanosi się od kaszlu).
p . C IE LA K.
T y cierp isz, H a n k o?
hanka
(w rozmarzeniu).
G d y b y ś , o jcze, w iedział,
C o za sny straszne... Ach, m nie się zdaw ało,
Ż e kasztelanie — nie!., m ów ić się b o ję ,
Ż e on n adziem sk ie p r z y b ra ł ja k ieś stroje,
I nie w iem , o jcze, nie w iem , ja k się stało,
L ecz ja m upadła zn ów w je g o ram iona,
I tw oja córk a, ach, była — zg u b ion a !
p. c ie l a k .
L ecz, że tak nie jest, w ięc d zięk u jm y B ogu .
HANKA.
Jam się w r o z k o s z n y m u jrzała r o z ło g u ;
W różn e się b a rw y m ieniły o g r o d y ,
B iegł sad za sadem , ow oce, ja g o d y ,
K w iatki, ró ż y c z k i i ptasząt tak w iele;
A g d y m uklękła i ja k o w k ościele
Chciała się m od lić d o C h rystu sa Pana,
U jrzałam p osta ć je g o , ach — szatana!
Miał sk rzy d ła duże i og n istą szatę,
G dzie stąpił, w szędzie og ień try sk a ł z ziem i;
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
—
208
—
On chciał św iat cały o d d a ć m i w zapłatę
Z a u ścisk jed en , sło w y tak p ięk n em i
D o m n ie przem aw iał, że b y ła m g otow a
R zec m u, ja m tw oja , ja m tw oja na wieki.
L ecz raptem w g a rd le u w ięzły m i słowa,
A g d y m olśn ion a rozw a rła p ow iek i,
P rzed e m n ą starzec stał b ie d n y , zg a rb ion y ,
I »nie w ierz«, m ów ił, »nie daj się p ok u sie,
Szatan n adziem sk ie chce ci da ć k o ro n y ,
0 lepiej, d zie w czę , ty u m r z y j w C h rystu sie.
T am b ęd ziesz m iała og n iste płom ien ie,
R o z k o s z y ch w ilę i m ęk i r o z k o sz y ,
W ię c łzy i g o r y c z i szału cierpienie,
Co z serca sp o k ó j na w ieki w y p ło s z y ;
T u — r a d o ś ć cich ą , an iołów śpiew anie
1 ży w o t szczęścia p rom ien iem się stanie«.
A g d y tak m ów ił, to tw arz je g o blada
Stała się pełna w dzięk u a n ie ls k ie g o ,-------B yłam szczęśliw a i b y ła m m u rada
I ręce w zn iosła m d o teg o św iętego. —
A ch, o jcze, o jcze , m oże nie dasz w iary,
K im b y ł, ty nie w iesz, ten m ój dziadek sta ry:
O pądły z n ieg o p od a rte łach m any,
I stał p rzed e m ną ja sn o śc ią ow ian y
O braz m ej m atki o sk rzy d ła ch anioła —
Matka m nie, o jcze, ju ż d o siebie w oła.
SĄ SIA D K A ,
Ona an iołem i za ży cia była.
P. C IE L A K .
O m o ja H an k o, ukoch an a, m iła
T y m i ż y ć będ ziesz!
HANKA.
O jcze, B ó g oszczęd za
N ajw ięcej cierp ień tym , co z teg o świata
Biblioteka Cyfrowa UJK
—
209
http://dlibra.ujk.edu.pl
V
Z a m łod u sch od zą. — J a b y m chciała księdza.
SĄ SIA D K A .
T o d o b rze , słu szn ie; w szak w ieczna zatrata
G rozi każdem u , k to zm arł bez sp ow ied zi.
P. C IE LA K .
P ó jd ę p o n iego.
HANKA.
O jcze, ja się b o ję
Z o sta ć bez ciebie. — M ożeb y sąsiadka...
SĄ SIA D K A .
Z araz pośp ieszę.
(narzuca chustkę).
h an k a
(do siebie w rozgorączkowaniu).
W oła ła m ię matka.
C zu ję to, czu ję!
p. CIELAK.
U s p o k ó j się, m o je
D zieck o n a jd roższe.
HANKA
(do ojca).
C zy k och a sz m nie b ied n ą ?
A ch o jcze , p r o s ić ch cę je s z c z e o jed n o,
L ecz nie śm iem .
p . C IE LA K .
H an k o, m ów p ro szę , m ów śm iało,
W s z y s tk o , c o ty lk o ra d ow a ć cię m oże...
HANKA.
Me serce A ntka za ży cia koch a ło,
C h ciałabym je s z c z e —
(chwytając się za pierś)
tu b oli — o B oże!
TOM
I I.
i 4
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
— 210 —
P rze d śm iercią w idzieć...
Posądza...
On m nie p ew n o srod ze
P. CIELAK.
M oże sąsiadka p o d ro d ze
Z a jd zie d o n iego.
HANKA.
P rze d śm iercią b y m chciała
Tak w as p o g o d z ić .
S Ą SIAD K A.
W sza k on m nie bez mała
Z e s to k ro ć ra zy o tw e p y ta ł zdrow ie.
p . C IE LA K .
N iech m u sąsiadka, b y p o s p ie sz y ł, pow ie.
S Ą SIA D K A .
Id ę ju ż, biegnę.
(Sąsiadka wychodzi).
HANKA.
On pytał, on k och a !
A ch, w idzisz, o jc z e ! — C zem u m iło ść płoch a
K asztelanica tu w d om nasz p r z y w io d ła ?
G d y b y on kochał, ja k A n tek p raw dziw ie. —
P. C IE LA K.
Nie m y śl ju ż o nim.
H ANKA.
Ja się ty lk o d ziw ię ,
Z e się on o mnie... Ale je g o g o d ła :
T o — uw iedzenie, zapom nienie...
p . C IE LA K .
D ziecię,
P rzestań się m artw ić.
Biblioteka Cyfrowa UJK
—
211
—
http://dlibra.ujk.edu.pl
HANKA.
A ch ! tak w życia kw iecie...
N ie! nie!
(robi ruch rękami, jak gdyby coś odtrącić chciała).
( W głębi otwiera się część ściany i za gęstą zasłoną uka­
zuje się postać Szatana, w długim ciemnym płaszczu, wi­
dzialna tylko dla Hanki).
P. C IE LA K .
H an u siu ! co tak p a tr z y s z ?
HANKA.
Stoi
Tam , tam, patrz o jcze !
P. C IE LA K .
T o się tob ie roi
W e śnie g o rą czk i.
HANKA.
Stoi — taki sm utny,
C zy g o nie w id zisz?
P. C IE LA K .
G orą czk i ok ru tn y
Ż a r ciebie pali!
HANKA.
Co za blade lice!..
M oże ja m winna, żem g o odtrąciła,
W sza k że m i daw ał szczęścia obietn ice,
I w słow a ch brzm iała taka m o c i siła.
P o co m n ie ku sił m iłością w zb ro n io n ą ?
p. C IE LA K.
Ja ci n a p oju c h ło d n e g o p r z y n io s ę ,
Co żar u śm ierzy.
Biblioteka Cyfrowa UJK
— 212 —
http://dlibra.ujk.edu.pl
HANKA.
S p ó jr z ! Patrz, ja k m u łon o
Silnie faluje, ma w oczach łez r o s ę ,
O jcze, on płacze.
P. C IE LA K .
H an k o, chw ilę je d n ą
P oleź sp ok ojn ie, d o lekarstw a w ina
P ó jd ę ci p rzyn ieść.
HANKA.
On w z ro k zatapia.
R ęce w yciąg a.
W serca m e g o sed n o
Patrz, ku m nie się zgin a;
p . C IE LA K .
L ecz niem a n ik og o.
(Postać Szatana znika).
HANKA.
Z n ik ł, zn ów mi, o jcze, s p o k o jn ie i b ło g o .
Idź...
P. C IE LA K .
S p oczn ij, H a n k o!
(układa ją jak do snu).
HANKA.
Ciężą m i p ow iek i —
Zasnę.
p . C IE LA K.
Tak, zaśnij. (całuje ją w czoło)
(do siebie)
O b y nie na w ieki.
(P- Cielak cichutko wychodzi. Ranka zasypia. Po chwili
Szatan wychodzi ze ściany, która się wraz zawiera, we
własnej postaci i staje tuz nad łóżkiem Hanki).
Biblioteka Cyfrowa UJK
—
213
—
http://dlibra.ujk.edu.pl
SZ A T A N .
Jestem , p r z y c h o d ę , b o ty ś m ię wołała,
Jestem , b o k och am , k och a m p osta ć tw o ją ,
Jestem , b o serce żarem og n ia pała,
B o tw ą m iłością m e żądze się p oją .
Jako ten jestem , o k tó r y m ś m arzyła,
A n ioł u p ad ły, co je s t światła cieniem .
P rzed tob ą m oja rozp ęk ła się siła,
L ecz ty ś je s t serca m o je g o pragn ien iem .
O, nie patrz, nie patrz, żem ja d u ch strą con y
Jako m eteor, k tó ry znikł z g w ia zd rzeszy .
Ja, com p o b osk ie n ie g d y ś sięgał tron y ,
A dziś p rzeze m nie człow iek , brat tw ój g rze s zy ,
A dziś p rzeze m n ie ro d z i się n ik czem n ość...
A biały b y łem i, ja k ty, tak czysty ,
A dziś, g d zie stąpię, zm rok w szędzie i ciem n ość,
I w m y śla ch w a szych ja m g rz e ch w iek uisty,
W ic h rz y cie l nieba i zaprzaniec B oży,
O k tó ry m na m y śl św iat d rży , duch się trw oży .
Jam bu n tów w ieczn y ch rozw ia n y m sztandarem ,
Jam w ężem złego, k tó ry cnotę p łoszy ,
A czar m ó j, słod k ich p o d s ze p tó w je s t czarem ,
W ich rem zdeptan ej p rzez ciebie r o z k o sz y .
Jam zgw ałceń w ieczn y ch je s t u p rzy tom n ien iem ,
Jam je s t sum ienia w a szego kam ieniem ,
K ainem ży cia ! za to tak skarany,
Ż em tw ó r cz o ś ć S tw órcy n ie g d y ś p o k r y ł śm iechem ,
Z osta łem z rzęd u niebian w ym aza n y ,
A g rze ch w asz m oim dziś je s t rów n ież grzech em ,
B o Pan rzek ł d u m n ie: »k u sić b ęd ziesz, du ch u !
Z a to, żeś n ieb o n apełn ił sw ą bu tą ,
Z an im św iat stanie, ja k zeg a r bez ruchu ,
K uszenie w ieczne b ęd zie tw ą p ok u tą !«
A w iesz, c o p r ó ż n o ś ć, co stłu m ion a p y ch a ?
Jak straszn e g ro ź n e j u rw an ie się skały,
Biblioteka Cyfrowa UJK
_
214 —
http://dlibra.ujk.edu.pl
R ów n ież je s t straszn e, k ied y szatan w zd y ch a,
A serce je g o rw ą żądze w k aw ały. —
0 d u szo, d u szo, w której życie kona,
T y ś k rw ią łez m oich , m e g o serca żm iją ;
A jed n a k echem w g łę b i m e g o łon a
D rżą p e rły , k tóre w tw y ch ocza ch się w iją.
O, czy ty m y ślisz, że w straszn ej zam ieci,
G dzie z cn otą w alczą g rz e ch i m iło ść płocha,
G dzie d u ch strą con y , w w ir zam ętu leci
1 stra szn y m g ło se m d o w alk z n iebem w oła,
G rzech , c h o ć je s t g rzech em , piękn a nie pok och a ,
N ig d y p rzed cn otą nie u ch yli czoła ?
A w ięc ja k och a m sił m oich p o tę g ą ,
B łysk a w ic serca r o z o g n io n ą w stęg ą ,
S iarką p ioru n ów , co w e m nie szaleją
I rozk iełzn an ą m y ch p rag n ień n a d zieją ;
K och am cię b u r z y rozu zd a n ej szałem ,
S ercem i d u szą , m em istn ien iem całem ,
P on ad potęgi, co p a n u ją w niebie,
K och am cię, k och a m i u b óstw ia m cieb ie;
K och am , ja k n ig d y m nie k och a ł człow iek a!
O, daj m i u ścisk , c h o ć b y w chw ili zgonu ,
D uch m ó j, na u ścisk tw eg o du ch a czeka
Ja g o zaniosę na szczy t m e g o tron u,
Tam m i ja sn o ścią za św iecisz na w ieki,
B ić b ęd ą złote o d ciebie p rom ien ie
I słoń cem w m o je zazierać p ow iek i.
h an k a
(wyciąga rękę ku Szatanowi nawpół we śnie).
P rzeba cza m tob ie za łzy i cierp ien ie
P r z e b a cz a m !
( We drzwiach ukazuje się postać anioła, Hanka zrywa
się, jak w gorączce i wyciąga ręce ku aniołowi, jakby pro­
sząc o ratunek. Szatan odchodzi w tył i zapada w ziemię).
Biblioteka Cyfrowa UJK
— 215 —
http://dlibra.ujk.edu.pl
h an ka
(do postaci anioła).
M atko ty rozan ielon a,
P r z y c h o d z is z zbaw ić, g d y twa cók a kona.
(Hanka zanosi się od kaszlu i upada na postanie. Postać
anioła znika. Po chwili wchodzi p. Cielak z winem, które
stawia na stole).
h an k a
(siląc się na głos mocniejszy).
O jcze m ó j, żegnam , żegnam , o jc z e m iły,
W sza k n ikt nie b ęd zie k u szon y nad siły!
P.
c ie l a k
(podchodząc do łóżka i spostrzegając plamy
krwi na poduszce).
K rew ! k rew ! co w idzę! H a n k o! w im ię B oże!
(Za sceną słychać dzwonienie).
HANKA.
K siądz z Panem B ogiem !.. T am śpiew .
(wskazuje na niebo)
[Jasne zorze...
(umiera).
(P. Cielak z jękiem usuwa się na ziemię. Otwierają się
drzwi. Sąsiadka i Antek w pokornej postawie stają
u drzwi i dają przejść księdzu, za którym idzie, dzwo­
niąc, chłopak kościelny).
ZA SŁ O N A SP A D A .
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
WYZSZA SZKOŁA PEDAGOGICZNA W KIELCACH
Biblioteka Cyfrowa
UJK
BI BLI OTEKA
http://dlibra.ujk.edu.pl
78794
4*
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
Biblioteka Cyfrowa UJK
http://dlibra.ujk.edu.pl
B ib lio te k a W S P K ie lc e
0173119
0173119
IM

Podobne dokumenty