Stara suknia babci

Transkrypt

Stara suknia babci
Stara suknia babci
To ja, stara suknia ślubna, z koronkami i wieloma falbankami.
Wydawałoby się, że jestem piękna i każda panna chciałaby mnie
ubrać, niestety, nikt już mnie nie pamięta, tak samo jak innych rzeczy
w tym wielkim kufrze, jeszcze starszych ode mnie.
Kiedyś, dawno temu byłam zwykłym materiałem. Leżałam w sklepie
przez wiele miesięcy, lecz pewnego słonecznego dnia pojawiła się tam
młoda kobieta. Miała piękne ,rude włosy upięte w kok i oczy błyszczące
jak gwiazdy na niebie . Na jej dłoni zobaczyłam pierścionek.
„Zaręczynowy ”- pomyślałam.
Dziewczyna długo rozglądała się po sklepie, aż w końcu zauważyła
mnie. Cienkim głosem zapytała subiekta o moją cenę i od razu mnie
kupiła. Pewnie dlatego, że byłam tania...
Wyszła, a w delikatnej, małej dłoni trzymała mnie. Po raz pierwszy
ujrzałam świat. Świat, który nie był tylko ciemnym sklepem. Był to świat
pełen zieleni, światła słonecznego, rozległego nieba i ludzi. Przypominało
mi to ten obraz, który wisiał na ścianie w sklepie, tuż nade mną, tyle że
piękniejszy.
Chyba doszłyśmy na miejsce. Przede mną stał mały, drewniany
domek. Zanim się obejrzałam, byłam już w środku i leżałam na starym
stoliku obok maszyny do szycia.
Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu to dziewczyna, a nie krawcowa
szyła ze mnie„ coś”. Szyła przez parę dni. W końcu skończyła. Nie
mogłam doczekać się rezultatu. Dziewczyna założyła mnie i podeszła do
zakurzonego lustra... Ujrzałam cudo! Nie mogłam uwierzyć w to, co
zobaczyłam. Wystarczyło trochę taniego materiału, aby powstała piękna
suknia ślubna...
Dwa dni leżałam w szafie, oczekując na najważniejszy moment w
życiu moim, tej dziewczyny i jej narzeczonego, którego nie miałam okazji
jeszcze poznać.
W dniu ślubu dziewczyna po raz drugi założyła mnie na siebie.
Upięła włosy w wyjątkowy kok i poszła do skromnego kościółka, gdzie
czekał na nią przyszły mąż. Nie oczekiwała wielkiego przyjęcia, a nawet
go nie chciała.
Doszłyśmy na miejsce. Nagle ujrzałyśmy piękny ołtarzyk pełen
kwiatów i kilka krzeseł, na których siedzieli goście- najbliższa rodzina.
Odbyła się uroczystość zaślubin, życzenia i skromne wesele.
Nigdy tego nie zapomnę. Od tamtej chwili leżę tu, w tym starym
kufrze, na tym starym strychu, w tym starym domu i czekam na chwilę,
kiedy ktoś tu wejdzie, weźmie mnie i założy...
− Mamo, czy to przypadkiem nie suknia ślubna babci? Jest piękna!
Hm... Trochę zżółkła... Da się ją wybielić?
Anna Kozłowska