Nasi przyjaciele Wlosi

Transkrypt

Nasi przyjaciele Wlosi
Adam Jasser
Nasi przyjaciele Włosi
Hiobowa wieść dopadła nas w autobusie na zboczach Apeninów. Milkniemy i zapewne każdy z nas
zastanawia się, jak doszło do lotniczej tragedii i jakie będą jej konsekwencje.
W Genui, w starym porcie, gdzie przed startem w regatach Garibaldi na Sycylię zgromadziły się żaglowce i jachty, ogłoszona została już żałoba. Bandery i flagi na nadbrzeżach są opuszczone do połowy
masztów, a przez radio płyną słowa współczucia i kondolencji.
Zmieniamy na Pogorii oficerów Polskiej Marynarki Wojennej i ich rodziny. Z komandorem Arturem
Pierzyńskim zbieramy obie nasze załogi na rufie i składamy im wyrazy współczucia w obliczu utraty ich
dowódcy. Aby odreagować, po szkoleniu i zapoznaniu załogi ze statkiem,
wybieramy się na mule i wino do naszego ulubionego w Genui „Brudnego Wacka”. Tak małe i przytulne
knajpy nazywa Jarek Malejewski,
który włóczył się po świecie, jako
kapitan frachtowców, a teraz jest naszym starszym oficerem. U „Brudnego Wacka” nigdy nie ma obrusów, ale
zawsze jest tanie i dobre jedzenie oraz
miejscowe typy.
Następnego rana wychodzimy w stronę linii startu regat do Trapani, mijając po drodze wschodnią
dzielnicę Genui – Quarto, skąd z plaży pomiędzy skałami 5 maja 1860 r. wypłynęły do Marsali na Sycylii,
dwa wyczarterowane statki Piemont i Lombardia, wiozące tysiąc „Czerwonych Koszul” Giuseppe
Garibaldiego, wśród których było kilkudziesięciu Polaków. Tak rozpoczęło się zjednoczenie Włoch,
którego 150. rocznicę obchodzimy w tym roku.
Żaglowiec Pogoria, który już od wielu lat zimą
cumuje w portach włoskich, przedłużając w ten
sposób sezon, w najżywszy sposob utożsamia
niezwykłą przyjaźń między oboma narodami.
„Nasza Pogoria” – mówią o niej Włosi, bo w
każdym
rejsie
uczestniczy
dwójka
włoskich
jungów. Tym razem mieliśmy ich sześcioro.
Adam Jasser
Nasi przyjaciele Włosi
www.ZeglujmyRazem.com
2
Tysiące młodych ludzi z Polski zwiedzają w ten sposób Italię, poznając jej bogatą kulturę i obyczaje.
Ale nie tylko młodzi są uczestnikami rejsów Pogorii. Płynie z nami trójka seniorów – 81-letni Bohdan
Sienkiewicz, były szef Telewizji Gdańskiej i autor popularnego magazynu „Latający Holender”, który teraz
rwie się na reje i musimy go delikatnie powstrzymywać. Trochę młodszy chemik jądrowy Gienio
Wezranowski jest już weteranem rejsów Pogorii, a nadredaktor Jerzy Iwaszkiewicz jej piewcą. Ten ostatni
zakupił w Genui pół ogromnego kręgu znakomitego sera Parmigiano Reggiano, który ma zamiar trzymać na
kolanach w czasie nagrania w „Szkle Kontaktowym”.
Prawdziwym zaszczytem jest to, że płynie z
nami emerytowany admirał Gianluca Assettati,
były komendant potężnego żaglowca Marynarki
Wojennej Amerigo Vespucci, nazywanego przez
bosmana Henia – „Grand Mebel”. Gianluca pełni
funkcję prezesa Sail Training Association Italy i
jest wielkim entuzjastą pobytu Pogorii we
Włoszech, a także urody polskich kobiet, czego
nie ukrywa.
Admirał Gianluca Assettati (w środku) na bankiecie kapitańskim w Trapani
(Fot. Adam Jasser)
Po starcie wiatr słabnie z minuty
na minutę. Nasz główny rywal to
siostrzana bułgarska Kaliakra. Raz ją
wyprzedzamy, to znowu pozostajemy w
tyle.
Adam Jasser
Nasi przyjaciele Włosi
www.ZeglujmyRazem.com
3
Dziesięć osób naszej załogi to międzynarodowe
towarzystwo naukowców z Ośrodka Badań Jądrowych
(CERN) pod Genewą. Hiszpan Pere Mato i Amerykanin
James Dagenhardt opowiedzieli nam o pracy przy uruchomieniu Wielkiego Zderzacza Hadronów, a także o
teorii czarnych dziur. Mimo że byli z nami także profesorowie fizyki Maciej Geller z UW i Janek Grabski z PW,
żadnego sztucznego wiatru nie udało się uruchomić. Nad
morzem zapanowała wreszcie zupełna cisza i regaty
zostały przerwane.
Po całym dniu na silniku zerwał się nagle pomyślny
wiatr, ale ku rozczarowaniu wszystkich załóg wyścig nie
został wznowiony.
Dla małej miejscowość Trapani, na północnozachodnim cyplu Sycylii, taki zlot żaglowców to
duże święto. Okazało się, że ser Parmigiano Reggiano
w porównaniu do Genui jest tam tańszy o połowę.
Nadredaktor Iwaszkiewicz był niepocieszony.
Na bankiecie kapitańskim, w pałacu Prezydenta
Prowincji Trapani, gospodarz, pan Girolamo Turano,
znalazł niezwykle serdeczne słowa, aby wyrazić
Polakom swoje i swoich rodaków współczucie. Byłem
wzruszony. Tak mówi się tylko do prawdziwych
przyjaciół.
Natomiast „Brudny Wacek” w Trapani, nazywa
się „Ligny” i jest przy Molo Tramontana.
Tekst został opublikowany w Magazynie Żeglarzy Jachting
, 06/2010 (62), str. 114.
Zdjęcia niepodpisane: Jeremi Radwaniecki <www.picasaweb.google.pl/jeremi01>