Kilka refleksji na temat czasu

Transkrypt

Kilka refleksji na temat czasu
Ryszard Szewczyk
16 kwietnia 2007
Kilka refleksji na temat czasu
Czas jest nierozerwalnie związany z poczuciem ruchu i przemijania. Coś było
przedtem tam, a teraz jest gdzie indziej; coś było przedtem takie, a teraz jest inne, ktoś
przedtem Ŝył, a teraz go nie ma. To właśnie następstwo przedtem – teraz jest nazywane
czasem. Warto jednak zastanowić się głębiej nad tym, co znaczą owe przedtem i teraz i
wszelkie inne terminy i określenia związane z czasem.
Prawdopodobnie jedną z pierwszych refleksji człowieka nad światem była ta, która
wynika z cykliczności „ruchu” słońca na nieboskłonie i związanego z nią następstwa dnia i
nocy, i druga, której źródłem było doświadczenie mnogości róŜnych obiektów w jego
otoczeniu. Nie próbując rozstrzygać, która z tych refleksji była pierwotna, ani jaki był udział
kaŜdej z nich w tym, co działo się potem, uwaŜam, Ŝe obie wywoływały odruch liczenia i obie
mają swój udział w powstaniu idei liczby, bez której pojęcie czasu pewnie nie miałoby sensu.
O ile jednak dla powstania pojęcia liczby obie refleksje przyczyniły się być moŜe w
jednakowym stopniu, o tyle dla pojawienia się koncepcji czasu decydujące znaczenie –
według mnie – miało mimowolne i niezamierzone doświadczanie cykliczności ruchu
pewnych obiektów w otoczeniu człowieka. Koncepcja czasu jest zatem wtórna w stosunku do
koncepcji liczby, jakkolwiek uwaŜam, Ŝe samo „wymyślenie” liczby nie było wystarczające
do powstania pojęcia czasu. To dopiero doświadczenie cykliczności połączone z
umiejętnością liczenia doprowadziło do powstania koncepcji czasu. Bez takiej obserwacji
czas nie byłby moŜliwy ani do pomyślenia, ani – zwłaszcza – do pomiaru.
Doświadczana cykliczność dnia i nocy pozwoliła wyróŜnić początkowo dwie róŜniące
się między sobą „jednostki” czasu, jakimi są dzień i noc, a regularność ich występowania w
stałym porządku, pozwoliła wkrótce stwierdzić, Ŝe obie razem, czyli doba, lepiej nadają się do
„pomiaru czasu”, poniewaŜ doby są „bardziej równe”. I tak to się zaczęło. Gdyby nie
cykliczność, nie byłoby „jednostki czasu”, która umoŜliwia liczenie poszczególnych cykli. To
dlatego właśnie, Ŝe zjawiska te dają się liczyć, powstało wraŜenie, Ŝe „czas płynie” w
określonym kierunku.
Kolejne „jednostki” czasu, większe i mniejsze niŜ doba, wymyślano w miarę potrzeb
w celu łatwiejszego opisania w języku naturalnym, czyli w celu zakomunikowania innym,
obserwowanych stanów świata. Skoro zaś stany te były róŜne, to ktoś musiał zapytać,
dlaczego wczoraj coś było inne niŜ jest dziś, a najprostszą tego przyczyną musiał stać się
„czas”. W taki sposób – jak sądzę – do trzech wymiarów, wyznaczających jednoznacznie
bezpośrednio doświadczane i rozróŜniane miejsce, został dołączony czwarty wymiar, czas,
który zdawał się powodować, Ŝe nawet gdy coś nie zmieniło swojego miejsca, to jednak jest
inne niŜ było. Przyczyny zmiany miejsca mogły być róŜne, niezwiązane z czasem, chociaŜ w
nim działające, natomiast zmiany, którym nie towarzyszyła obserwowalna zmiana miejsca,
przypisano upływowi czasu.
W rzeczy samej jednak uwaŜam, Ŝe świat po prostu jest, a jego trwanie polega na
nieustannej zmianie połoŜenia poszczególnych jego elementów względem siebie. Nawet jeŜeli
coś wydaje się pozostawać w tym samym miejscu, w rzeczywistości zmienia swoje połoŜenie
w stosunku do wszystkich nieobserwowalnych bezpośrednio elementów zarówno
makrokosmosu, jak i mikrokosmosu. Wskutek tego kaŜde połoŜenie jakiegokolwiek obiektu
względem wszystkich pozostałych jest zdarzeniem unikalnym, które – być moŜe – juŜ się nie
powtórzy. Fakt zaś, Ŝe człowiekowi niektóre kolejne obserwowane stany świata jawią się jako
niezmienne lub powtarzalne (np. obserwowana cykliczność) wynika jedynie z jego
ograniczonej zdolności percepcji.
1
Obserwując to, co da się ogarnąć zmysłami, człowiek traktuje cykle jako naturalną
jednostkę, która umoŜliwia mu skojarzenie lub przyporządkowanie jakiegoś interesującego go
fragmentu stanu świata do innego fragmentu stanu świata. Warto przy tym zauwaŜyć, Ŝe
przyporządkowanie takie ma konotację jednoznacznie przestrzenną, co dobrze ilustruje takie
na przykład zdanie: „wczoraj w południe (tzn. jeden cykl dobowy wstecz, gdy słońce było
najwyŜej na niebie), spotkałem w parku znajomego” (dwa konkretne obiekty-osoby w
konkretnym miejscu). Gdyby nie to, Ŝe mam „jednostkę czasu”, której doświadczają takŜe
inni, z którymi się porozumiewam, i która pozwala w miarę precyzyjnie przekazać innym fakt
wystąpienia dwóch interesujących mnie fragmentów tego samego stanu świata, jakim było
połoŜenie gwiazd i planet względem siebie i połoŜenie osób względem siebie (nie licząc
nieskończonej liczby innych obiektów, zarówno obserwowanych jak i nieobserwowanych
bezpośrednio przez mówiącego, których wzajemne połoŜenie wtedy takŜe składało się na ten
sam stan świata), nie miałbym jak zakomunikować im faktu tego spotkania ze znajomym.
Koncepcja czasu ten problem znakomicie rozwiązuje.
Warto przy tej okazji zauwaŜyć, Ŝe w konkretnej sytuacji stosowana jest zazwyczaj
taka jednostka czasu, jaka w tej sytuacji jest najlepsza dla przekazania istoty i sensu tego, co
mówiący lub piszący chce przekazać innym. Na przykład stwierdzenie „dwa lata temu w lecie
byłem nad polskim morzem” na tyle dokładnie przekazuje istotę i sens tego, co chcę
słuchaczowi przekazać, Ŝe gdybym uŜył do tego innej „miary czasu”, na przykład godzin, mój
przekaz stałby się niezrozumiały. Stąd w kaŜdym niemal przypadku jako „jednostka czasu”
wybierany jest inny spośród obserwowanych cykli i stąd niewspółmierność takich jednostek
czasu jak rok, miesiąc, dzień, czy godzina, której w Ŝaden sposób nie da się przezwycięŜyć.
Najczęściej nie ma zresztą takiej potrzeby, pomijając wysiłki naukowców, którzy dla
iluzorycznej obiektywności dąŜą do znalezienia uniwersalnej jednostki czasu.
Czas – moim zdaniem – nie jest Ŝadnym strumieniem płynącym w określonym
kierunku i charakteryzującym się ciągłością, który moŜna dzielić na dowolnie małe „punkty”
względnie chwile czasowe. Jest on tylko abstrakcyjnym pojęciem umoŜliwiającym
porozumiewanie się ludzi między sobą w ich języku naturalnym w sprawach przestrzennych
współzaleŜności obiektów tego świata. Strzała Zenona z Elei nie znajduje się w danym
momencie czasu w jednym miejscu i równocześnie w innym miejscu. Strzała ta z całą
pewnością „leci”, to znaczy nieustannie zmienia swoje połoŜenie względem pewnej liczby
obiektów, zarówno obserwowalnych, jak i bezpośrednio nieobserwowalnych, pozostając być
moŜe względem pozostałych w pozycji niezmienionej. Patrząc zatem równocześnie z
wszystkich moŜliwych punktów odniesienia, strzała ta jest w nieustannych ruchu. Wobec
niektórych „leci” w linii prostej, oddalając się od jednych, a przybliŜając do innych, wobec
poruszających się cyklicznie względem jakiegoś obiektu– wykonuje róŜne pętle czy epicykle,
a wobec jeszcze innych zatacza regularne kręgi lub kreśli swym torem dowolne krzywe
zamknięte lub otwarte. W kaŜdym razie jednoznaczność jej połoŜenia zawsze w jednym i
tylko w jednym miejscu kosmosu, w którym być moŜe juŜ nigdy się ponownie nie znajdzie,
wydaje się oczywista.
Hipoteza, Ŝe czas nie istnieje jako strumień, a jest jedynie efektem postrzegania zmian
jednych obiektów na tle bezpośrednio obserwowalnych, cyklicznych zmian innych, nie
wydaje się trudna do weryfikacji. Wystarczy wyobrazić sobie, Ŝe wszelkie obiekty, jakie da
się obserwować, pozostają względem siebie nieruchome lub poruszają się w sposób
niecykliczny, albo teŜ poruszają się cyklicznie, ale obserwator nie ma moŜliwości zauwaŜenia
i zarejestrowania owych cykli. W takim wypadku kaŜdą zmianę pozycji w przestrzeni moŜna
by opisać i zmierzyć, stosując dowolną jednostkę miary, natomiast takie pojęcie jak czas nie
mogłoby w takim świecie powstać ze względu na brak układu odniesienia.
To, Ŝe w naszym normalnym świecie cykliczność jest powszechna, a być moŜe jest
ona w ogóle zasadą istnienia kaŜdego obiektu tego świata, przemawia raczej na korzyść
2
hipotezy o nieistnieniu czasu, niŜ za tym, Ŝe istnieje. Gdyby bowiem istotnie kaŜdy bez
wyjątku obiekt tego świata poruszał się w jakimś cyklu względem jednego lub wielu innych,
to da się pomyśleć sytuacja, w której kaŜdy z nich znajdzie się dokładnie w takim samym
miejscu świata, w jakim juŜ się kiedyś znajdował.
3

Podobne dokumenty