CZAS NAUKI I CZAS ZABAWY
Transkrypt
CZAS NAUKI I CZAS ZABAWY
gazetka szkolna II LO im. Romualda Traugutta w Częstochowie ul. Kilińskiego 62 tel. (034) 361 25 68 e-mail: [email protected] Wszelkie uwagi na temat gazetki proszę pisać na Forum Traugutta w kategorii „LOT”. LO T numer 4 (17) luty 2009 TEMAT NUMERU: CZAS NAUKI I CZAS ZABAWY... LOT 1 Felieton, czyli jak przywitać was bez owijania w bawełnę Ferie minęły z wielkim hukiem. Studniówka dla maturzystów stała się wyznacznikiem mijającego czasu. Młodsze roczniki zakończyły pierwszy semestr roku 2008/09. Co tu duŜo mówić, nadszedł czas podsumowań. Warto zatrzymać się w miejscu i przed końcem roku zmienić kilka przyzwyczajeń. Są momenty przeznaczone na zabawę i chcielibyśmy je zatrzymać jak najdłuŜej. śeby nie było nudno to pojawiają się takŜe dni, które trzeba poświęcić nauce. Redaktorzy LOT-u przedstawią wam dwa aspekty z Ŝycia licealistów. Mianowicie: czas nauki i czas zabawy. SANDRA SZWEDZIŃSKA W Ŝyciu kaŜdego człowieka (z małymi wyjątkami) przychodzi czas tzw. refleksji. Chwila zadumy jest potrzebna nam, abyśmy mogli dokonać małego bilansu naszych osiągnięć, jeśli oczywiście takie były. Skończone niedawno ferie zimowe obudziły w nas zamiłowania do sportów zimowych i nie tylko. Lecz proza Ŝycia znowu przywołuje nas do porządku – moŜemy i musimy zdobywać wiedzę. Uczniowie poszerzają swoje horyzonty myślowe, natomiast nauczyciele realizują swoje powołanie pedagogiczne w ramach misji edukacyjnej. Śmiem twierdzić, iŜ czas „naukowych przeŜyć” jest inspirującą szansą samorealizacji, samoakceptacji, afirmacji i … w ogóle. Wiemy o tym, Ŝe myślenie ma kolosalną przyszłość. A więc, moi drodzy, wykorzystajmy niepowtarzalną szansą – czas zabawy naleŜy drastycznie (!) ograniczyć, aby z większym impetem samozadowolenia zdobywać nowe obszary wiedzy, która w przyszłości moŜe się przydać. Oby… redaktor prof. I. Stasiak NAUCZYCIELU, NIE PYTAJ MNIE!!! Trwa akcja „LOT-nych bilecików” broniących przed odpowiedzią. W dziesięciu losowo wybranych egzemplarzach pojawią się bilety, które moŜna wykorzystać w czasie pięciu szkolnych dni od wydania „LOT-u”. Ta niepozorna karteczka broni nas przed odpowiedzią na JEDNEJ z lekcji! Po wręczeniu nauczycielowi bileciku podpisanego swoim imieniem i nazwiskiem jesteśmy zwolnieni z ustnej odpowiedzi oraz nieza- W R Ó Z powiedzianej kartkówki. Po okazaniu profesor zabiera bilecik i równocześnie traci on swoją waŜność. Uwaga! Akcja prowadzona za zgodą Dyrekcji. Sukcesy i porażki minionego roku Rok 2008 za nami, czas więc na podsumowanie. Przed feriami, 140 uczniów, głównie pierwszoi drugoklasiści (trzecioklasiści byli bowiem zbyt ogarnięci studniówkowym szaleństwem), wzięło udział w sondzie, mającej na celu wyłonienie największych poraŜek i najdonioślejszych sukcesów minionego roku w „Traugucie”. śeby nie było za słodko zacznijmy o bardziej wstydliwej części zajmijmy się poraŜkami: Na pierwszym miejscu ex aequo znalazły się: brak zastępstw na stronie oraz plan malowania szafek (po 105 głosów). Co do zastępstw: na ankietach pojawiły się komentarze typu „nie norwidyzujmy się” i tu chyba nic więcej dodawać nie trzeba. Drugie wydarzenie natomiast, chyba pamięta kaŜdy. Te pełne buntu i Ŝalu twarze uczniów oraz rewolucyjne napisy pojawiające się na szafkach, wyraŜających nasze „wewnętrzne ja”. Czas jednak na miejsce kolejne, tu bowiem uplasował się... ekhm, ekhm... brak remontu sali gimnastycznej (93 głosy). No cóŜ, widocznie są waŜniejsze wydatki, ale moŜe przejdźmy juŜ do najwaŜniejszych sukcesów ubiegłego roku: Na zacnym miejscu pierwszym znalazł się, liczbą 59 głosów, remont męskiej toalety. Przynajmniej wiemy, jakie są te waŜniejsze wydatki. Ale dajmy spokój sedesom, czas na miejsce drugie. Tu uplasował się, otrzymawszy 55 głosów pozytywnych, Dzień Dresa! Koksik, dresik, pałka to widocznie nasze powołanie. Jednym słowem SZACÓN. Powoli zbliŜamy się do końca, czas na szlachetne miejsce trzecie: „LOT” częstochowską „Gazetą Roku 2007/2008” (40 głosów)! Sukcesy motywują, takŜe zespół redakcyjny zakasał rękawy i w nowym roku wziął się do pracy ze zdwojoną siłą. Po przeprowadzeniu sondy moŜemy powiedzieć jedno (to, co trauguciaki pisały w swoich w ankietach odnośnie komunikatów radiowęzła), mianowicie: „Kukowsky come back!”. Dominika Majchrzak, Michalina Małczak, Marta Stochel + - 1. „LOT” częstochowską „Gazetą Roku 2007/2008” 40 0 2. „Serce dla Traugutta” 15 7 3. Brak remontu sali gimnastycznej 0 93 4. Brak zastępstw na stronie 1 105 WYDARZENIE 5. Dzień bez samochodu 3 1 6. Dzień Dresa 55 1 7. Dzień Sportu 4 0 8. Festyn „Traugutt dla Częstochowy” 21 1 9. I Mistrzostwa Traugutta w bilardzie 4 1 10. Karaoke 7 3 11. Klub Kibica 17 8 12. Koncert Kolęd 6 1 13. Mistrzostwo „Traugutta” w piłce koszykowej mężczyzn 23 0 14. Odsłonięcie tablicy ku pamięci Mariusza Wodzickiego 2 7 15. Odsłonięcie tablicy upamiętniającej Władysława Terleckiego 1 2 16. Plan malowania szafek 1 105 17. Rajd Traubeanów 15 0 18. Remont męskiej toalety 59 2 19. Traugutt i Norwid charytatywnie – koncerty 20 1 20. Turniej Beat Boxa 20 0 21. Turniej CS’a 3 9 22. Utworzenie klasy medialnej 29 2 23. Wicemistrzostwo „Traugutta”- piłka ręczna 11 0 24. WOŚP 2008 3 3 25. Modernizacja kiszki 7 4 26. „Palarnia” w Hadesie 13 21 27. Kurs pierwszej pomocy 4 2 28. Debiut szczypiornistów 6 0 29. Komunikaty radiowęzła 24 8 LOT 2 Trauguciakowa Agencja Prasowa Serce dla „Tra ugutta” To już drugi ko ncert kolęd zorga nizowany przez br. w Filharmon społeczność „Tr ii Częstochowsk augutta”. Impre iej. Oprócz wysłu w aukcji prac uta za odbyła się 9 chania kolęd, czę lentowanych tra stycznia stochowianie mi uguciaków ora czony zostanie eli okazję wziąć z zaprzyjaźniony na urządzenie udział ch ze szkołą art multimedialnej pracowni języko ystów. Dochód przeznawej w naszym LO. Party I kolejny raz trauguciaki pokazały jak potrafią się bawić, a wszystko za sprawą karnawałowej dyskoteki w „Traugucie”: 15 stycznia w godzinach 18.00 – 21:30 świetlica szkolna wypełniona była szalejącymi w rytm muzyki uczniami. Dochód zebrany na imprezie przeznaczony zostanie na zakup sprzętu nagłaśniającego do szkolnej auli. Finał WOŚP W czasie kiedy część społeczności „Traugutta” kolędowała, reszta bawiła się w „Dzikim Winie”, gdzie odbył się koncert uwieńczający tegoroczny finał WOŚP-u w naszym LO. Na imprezie zagrali chłopaki z „Elektoratu”. em” Ferie z „Traugutt guciaki, jedpoczynku. My, trau zej szkoły s ferii, błogiego wy cza nas z tał wie Nas oro się. fes e. Pro I stało siedzieć bezczynni wanie od my uso aliś (sz cji ierz wa zam Sło ku na nak nie ywnego wypoczyn y zbiegły akt azd ość wyj a żliw Dw mo dali nam zanie Paryża). 01 we Francji (zwied iem w dniach 31. bow ał świtu do nocy) lub trw h nic z zy bijał rws pie pod ” sie, utt cza aug w „Tr się ze sobą 04.02. Tak więc omiast 29.01 07.02, drugi nat Europę. Już niedługo, cora z bliżej... Noc, którą wyobrażali sobie przez wiele lat, jedyny taki bal w życ rzyści odtańczyli kla iu. Tegoroczni matusycznego poloneza w sobotę, 24 styczni uwieńczeniem wcześn a. Ten wieczór stał iejszego tygodnia cięż się kiej pracy - przygotow hawajskiej scenerii ań do studniówki. W zresztą, zabawa nie mogłaby się nie uda ć! przygotowała Dominika Majchrzak LOT 3 Studniówka 2009 ŚLUB BEZ WESELA… to nie to samo Co jest niezwykłego w potańcówce zorganizowanej na terenie szkoły? Wszędzie pełno nauczycieli i grono rodziców szerzących inwigilację. Jakby tego było mało, to jeszcze kilka dni wstecz wszystko trzeba przygotować. Kto by miał na to czas. A te próby poloneza? Długie, Ŝmudne i do prawdy nudne. Strata pieniędzy i wolnej soboty. Właśnie dlatego nie idę na studniówkę- powiedziała jedna z tych, co od zawsze była na „nie”. Nazwiska nie znam. Chciała pozostać anonimowa. Uznałam, Ŝe łatwiej krytykować będąc „panną nikt”. Nie miałam ochoty pytać, czy nie szkoda jej wspomnień. Później chyba Ŝałowała. su nie cofniemy, a wspomnień nic nie zastąpi. Matura bez studniówki to niczym ślub bez wesela. Czasem Ŝycie układa się inaczej, ale czy warto na własne Ŝyczenie pozbawiać się tego co niezapomniane? film z prób. Prawa, lewa, plecy proste, trzymanie, uśmiech i głowa podniesiona. Tylko Ŝeby nogi się nie pomyliły. Cztery minuty mijają. Dla ostatniej tury rozpoczyna się bal. Ukłony, przejścia i wrodzona gracja. Nerwowy śmiech i Wychowawca czuwa zabawne komentarze. Kiedy w sali pojawiają się wszyscy tancerze, zaczyna robić się ciasno. Jeszcze tylko brawa i jesteśmy wolni. Zaczęło się tak… Imitacja czerwonego dywanu, papierowe palmy i ryby skąpane w tekturze. Mimo to chcieliśmy uwierzyć, Ŝe jesteśmy na hawajskiej imprezie. Za oknami szaro i zimno. Serca gorące, a w Ŝyłach czuć adrenalinę. Stroje balowe, fryzury odświętne. W powietrzu sielska atmosfera. Przez ramię słychać komplementy. Jakaś dziewczyna idąc korytarzem, prawie złamała obcas. Nikt nie mówił, Ŝe chodzenie na szpilkach to taka sztuka. KsięŜniczka na co dzień woli adidasy. Dziesięciocentymetrowy obcas w niczym nie przypomina jej trampek. Do tego balowa suknia, która plącze się pod nogami. Grono luzaków wskoczyło w garnitury i pantofle. Choć nie ma to związku z kobietami ktoś nazwał ich pantoflarzami. Przez pryzmat odświętnego ubioru widzę rozdygotane ręce maturzystów. Choć do maja daleko to dziś stają przed egzaminem z najstarszego polskiego tańca. Do niedawna poloneza kojarzyli jedynie z filmem pt. „Pan Tadeusz”. Dzisiaj to oni odgrywają główne role. Twarde przeliczniki Wpłata na imprezę, sukienka bądź garnitur, fryzjer czasem kosmetyczka. Koszty przewyŜszyły miesięczne wydatki. Ale czy nie było warto? Jest to noc jedyna w swoim rodzaju. Ostatnia duŜa zabawa przed egzaminem dojrzałości, w gronie licealnych przyjaciół. Cza- Zabrzmiały dźwięki. Parkiet zaskrzypiał. Emocje sięgnęły zenitu. Pierwsza grupa wpadła w wir muzyki. Nie widać nic. Wkoło pełno osób. Nie wiem, kim oni są. Ktoś szepcze, Ŝe na prawo stoją jego rodzice. Po drugiej stronie zaczynam rozpoznawać absolwentów. Jeszcze kilka taktów i druga grupa wkroczy na parkiet. Jest gorąco. Od jaskrawych sukienek odbijają się flesze aparatów. ZauwaŜam skupione miny tańczących. MoŜna potraktować to jako sugestię, Ŝe w ich głowach wyświetla się „W duŜej sali, duŜy stół, a przy nim gości tłum…” Usiedli na krzesłach. Rozbawieni. JuŜ zapomnieli o krokach poloneza. Na talerzu mięso przebrane w kotlet z ananasem, marchewka chce uchodzić za surówkę. Na stole wazon udaje dekorację. Widelce do rąk, szklanki do ust. Tu będziemy się spotykać najrzadziej. Wymiana spostrzeŜeń. Zapoznanie z osobami towarzyszącymi. Chichot panien i twarde głosy młodych panów. CzyŜby nie dowierzali, Ŝe to juŜ, Ŝe to teraz. Pracują na swoje wspomnienia, chociaŜ jeszcze o tym nie myślą. Za parę chwil na parkiecie zapanuje chaos. Ruszą do tańca zarówno Ci, którzy uwalniając swoje ciało oscylują na granicy groteski i tamci, którzy radzą sobie całkiem nieźle. Dzisiaj to się nie liczy. Tańczyć kaŜdy moŜe, trochę lepiej lub trochę gorzej… Kamera – uśmiech... aparat – 3A, 3B, … i tak aŜ do F. Kolejno stawiają się do zdjęć. Uśmiech na zawołanie. Puder, róŜ. Poza modelki. Ustawienie na tak zwanego macho. Kręgosłup przeprostowany. W końcu trzeba jakoś wyglądać. Kilka ujęć i Państwu juŜ podziękujemy. Tak krótko? MoŜe jeszcze jedno pstryknięcie na pewno wyjdziemy ładniej. Ktoś Ŝałuje, Ŝe zdjęcia nie pokazują tego, co chcemy widzieć, ale to co jest. Pozostaje jeszcze czujne oko kamerzysty, który będzie śledził nasz kaŜdy krok. Wygłupy i szalone (Ciąg dalszy na stronie 5) LOT 4 Studniówka 2009 ŚLUB BEZ WESELA… to nie to samo cienka lycra nie wytrzymała. A moŜe gorąca atmosfera zasugerowała jej zmianę? Kim była owa dziewczyna i czy dzisiejszy dzień zostanie w jej pamięci na zawsze? Kobieta przed imprezą jest niczym udekorowane miejsce. Długie godziny spędzone przed lustrem, aby olśnić swoją urodą. Po paru tańcach jej wygląd jest juŜ zupełnie inny, ale nadal jest piękna. Grupa przygotowująca szkołę do studniówki ciągle w pamięci ma czas na to poświęcony. Setki minut spędzonych z noŜyczkami w ręku. Dekoracja z biegiem chwil ulega zniszczeniu. Dla nas mimo wszystko jest cudownie. Nagle przyszło kończyć… figury na parkiecie. Co myśli osoba stojąca po drugiej stronie sprzętu? Najjaśniejsza gwiazda dla Państwa, których nikt nie zna Są tacy, co zawsze pozostaną w cieniu, ale dzisiaj to im ustępujemy miejsca. Racjonalnie oceniając piękne damy, nie zawsze zachwycają swoim wyglądem, a szarym myszkom udaje się zabłysnąć. NiezauwaŜalne, niedocenione. Chylimy im czoła. Zarówno oni jak i one potrafili nas zaskoczyć. W sukniach i garniturach wyglądali zupełnie inaczej. Dostojnie i dorośle. Przez całe liceum nie rozmawialiśmy, a dzisiaj bawimy się jak jedna wielka druŜyna. Jest w tym zjednoczeniu jakaś magia, coś co mogłoby nigdy nie minąć. Jednych określamy mianem króli parkietu, innych przodownikami imprezy, pojawia się takŜe miejsce dla królowej bezguścia. Moglibyśmy pominąć tę kategorie, ale fakty mówią same za siebie. Małolata wyglądająca na trzydziestoletnią kobietę staje na granicy przesady. Zły fryzjer, makijaŜ nie ten, a moŜe suknia zbyt udziwniona. Coś sprawiło, Ŝe kaŜdy z nas wybrał spośród tłumu swoją królową. Warto się zastanowić, czy przed ostateczną deklaracją nie spojrzeć w lustro? Disco-polo rozbawi kaŜdego, nawet zatwardziałego krytykanta. Techno wprowadzi clubowy nastrój. Pop wszyscy znają, a latino porwie nas do zabawy. Michael Jackson da moŜliwość zaprezentowania swoich umiejętności tanecznych. T-Love pozwoli nam pośpiewać, a Fronczewski po raz kolejny okaŜe się barmanem na tym dancingu. Panowie poproszą panie. Kobiety w rewanŜu zainicjują tzw. białego walczyka. Szalona zabawa potrwa do białego rana. Punkt widzenia ma znaczenie W koszu widać potargane rajstopy. Czy ich właścicielka tak dobrze się bawiła, Ŝe Wkoło jest wesoło Ruszyła lokomotywa. Muzyka zagra dla kaŜdego. Zakochane pary odnajdą się w romantycznych kawałkach. LOT 5 im Obcasy leŜą gdzieś w kącie. Marynarki dawno pozdejmowane. Muzyka huczy w uszach. Jedni jadą juŜ do domu. Inni łapią ostatnie chwile do worka, i nie chcą ich wypuścić. Brak im sił, ale tańczą jakby dopiero weszli na parkiet. Nie wierzą, we wskazania zegarka. Nie dopuszczają do myśli, Ŝe tak jak mija studniówka tak niedługo miną szalone lata spędzone w II LO. Sto dni to duŜo czasu, pocieszają się nawzajem. Będzie czas na naukę, ale i na zabawę teŜ. Chciałoby się stanąć w miejscu i przez parę lat być osiemnastolatkiem, choć niektórzy z nas przywitali juŜ koleją wiosnę, ciągle nie dajemy temu wiary. Przez trzy lata wiele się zmieniło. My się zmieniliśmy. Światła zapalone, taksówki juŜ w drodze, pora kończyć. Ktoś wyszedł w nie swojej marynarce, ktoś zgubił bransoletkę, a moŜe wszystko wydarzyło się w jakimś celu. MoŜe wskazówki na swój sposób zatrzymały dla nas uciekające momenty. SANDRA SZWEDZIŃSKA OKIEM PIERWSZAKA – JAK SIĘ UCZY W TRAUGUCIE? Re-fleksje Do wakacji zostały jakieś cztery miesiące. Kończy się pierwszy tydzień po feriach. Godziny lekcyjne zaczynają przytłaczać jak ludzie w porannych autobusach. I tu i tu człowiek siedzi, gapiąc się na to, co za szybą, czekając na moment wyjścia. Liczby piętrzą się wszędzie: dni pozostałe do przerwy, cyfry na świadectwie - wszystkie są waŜne. Pytanie dla kogo? Minął mój pierwszy semestr w „Traugucie”. Nadszedł czas racjonalizacji, w którym KISZKA! staje się kiszką, HADES! hadesem, a budynek szkoły robi się dziwnie mały. Człowiek się przyzwyczaja. Pytanie tylko co to znaczy jeden semestr? DuŜo? Mało? Z jednej strony jest to dość czasu, by poznać atmosferę i ją polubić. Parę wyjazdów i sporo śmiechu. To tylko jedna strona medalu. Poza tym jest jeszcze nauka. Nie wiedzieć czemu, wiele osób wybiera medale z tą samą stroną po obu stronach. Dziwnie to brzmi, a jeszcze dziwniej wygląda. Z drugiej strony co mogłem zdziałać przez połowę *roku*? Dostać garść piątek, jedynek, powyzywać na tę szkołę, a potem do niej wrócić, Ŝeby dostać kolejną garść piątek, jedynek i tak dalej. W tym streszczały się mijające tu dni. To juŜ półmetek, a wszystko co do tej pory zdziałałem brzmi dla mnie tak bardzo powierzchownie. Znalazłem w tej szkole inspiracje do samodoskonalenia się, kilku nauczycieli zdąŜyło juŜ przemówić mi do rozsądku. Kilku innych sukcesywnie zniechęcić. Z perspektywy kogoś, kto do tej szkoły po prostu uczęszcza i nie wikła się w większe inicjatywy, całe to mikrospołeczeństwo nie przedstawia się aŜ tak źle. Szkoła to tylko (aŜ?) część mojego Ŝycia. Nie chcę, by zdominowała całą resztę, dlatego większość spraw z nią związanych zamykam w plecaku. Tam czekają, aŜ odmroŜę je wieczorem, odrabiając lekcje lub po prostu o nich myśląc. Semestr w liceum narzucił mi pewne wnioski. MoŜna je streścić w trzech punktach. 1. Nie warto zamykać się w plecaku. 2. Warto pamiętać jednocześnie, aby o niego dbać, bo to on będzie zdobić nasze plecy. 3. (Wypadałoby nosić go teŜ regularnie, ale nie obciąŜać zbytnio ani lewego, ani prawego ramienia). Mariusz Golling MATURZYSTÓW SPOSÓB NA MATURĘ Studniówka była momentem przełomowym dla wielu z nas - większość trzecioklasistów zdała sobie sprawę, Ŝe jest to ostatni dzwonek, Ŝeby rozpocząć naukę, Ŝe (w tym roku naprawdę) zostało tylko 100 dni do matury! Przyznam, Ŝe było to gwałtowne i niezbyt przyjemne przebudzenie:). Na szczęście nie wpadłam w psychozę "nauki 24 godziny na dobę" i zachowuję w tym wszystkim spokój. Staram się uczyć systematycznie (codzienne powtarzanie materiału) i robić sobie przerwy w siedzeniu nad ksiąŜkami - wychodzę wtedy na spacer, słucham muzyki, spotykam się z przyjaciółmi... a potem, kiedy jestem juŜ zrelaksowana, znowu zabieram się za pracę. No i wciąŜ sobie powtarzam, Ŝe juŜ wkrótce czekają mnie dłuugie wakacje :) – oto wypowiedź Ani z III klasy LO im. R. Traugutta. Inni maturzyści udzielili nam krótkich wywiadów. UCZEŃ „TRAUGUTTA” R - Czy spędzasz więcej czasu na nauce niŜ w poprzednich latach? P - Oczywiście! Ciągle powtarzam znajomym z młodszych klas, Ŝe jeszcze mają szansę się "obijać" Staram się uczyć codziennie i systematycznie. Niestety, często mam "lenia". R - Chodzisz na korki? Czy uczysz się sam? P - Chodzę tylko na korepetycje z fizyki, ale bardzo rzadko. Muszę mieć kolejną motywację do nauki, bo z fizyki idzie mi niestety najgorzej z przyswajaniem wiedzy ? R - Jak godzisz naukę z zabawą? P - Jakoś godzę. Ogólnie to raczej rzadko chodzę na jakiekolwiek imprezy. R– Jaki jest Twój sposób na napisanie dobrze matury? P - Na razie nie mam sposobu, obym go znalazł do maja. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie o takim sposobie, proszę o kontakt! U C Z E „MICKIEWICZA” Ń R - Czy spędzasz więcej czasu na nauce niŜ w poprzednich latach? M - Tak. R - Chodzisz na korki? Czy uczysz się sam? M- Więcej uczę się samemu. Powtarzam materiał z całego LO, a na korki nie chodzę więcej, bo nie mam takiej potrzeby. R - Jak godzisz naukę z zabawą? M - Rozrywka w weekendy, a nauka w tygodniu. R – Ile czasu poświęcasz nauce? M – Uczę się codziennie, ale trzeba robić przerwy, bo idzie zwariować. R – Jaki jest Twój sposób na napisanie dobrze matury? M - Powtarzanie samemu materiału, rozwiązywanie tych „badziewnych” egzaminów w domu i powtórka w szkole. A B S O L W E N T „SIENKIEWICZA” R - Ile czasu spędzałeś na nauce i przygotowaniach? Uczyłeś się sam, czy chodziłeś na korki? K - Jeśli chodzi o matematykę, to chodziłem raz w tygodniu na korki dwugodzinne, tak przez 3 klasę liceum. Drugim przedmiotem był angielski, na który uczyłem się z testów z poprzednich lat. Z polskiego się nie przygotowywałem, bo mi nie zaleŜało. Fizyki tez się nie uczyłem, bo poszedłem napisać maturę, LOT 6 tylko po to, Ŝeby się sprawdzić. R - Jak godziłeś naukę z zabawą? K - śeby pogodzić naukę z zabawą, na przeszkodzie stała mi tylko matematyka, bo z korków byłem zawalony mnóstwem zadań, które musiałem potem rozwiązywać. Prawdę mówiąc, jedynie, co mogłem zrobić to zrobić od razu zadania i mieć spokój. R – Jak wspominasz czasy jako maturzysta? K - Jako czas, w którym ciągle myślałem jak to fajnie będzie w najdłuŜsze wakacje Ŝycia :-),a z drugiej strony, Ŝe trzeba będzie opuścić liceum i juz nigdy te czasy nie wrócą. Roksana Sokołowska Pokolenie disco polo kontra młodzież XXI wieku czyli z dziadkiem na imprezie Zaczął się sezon wielkich imprez. Młodzież bawi się na studniówkach, zabawach karnawałowych, osiemnastkach, w dyskotekach i zwykłych domówkach. Nie zawsze impreza wygląda tak jak chcieliby tego nasi rodzice. Po powrocie do domu najczęściej słyszymy: ,,Za moich czasów, było to nie do pomyślenia!". Co więc było ,,do pomyślenia" w czasach naszych rodziców, babć, dziadków? Czym różnią się nasze imprezy od zabaw w szalonych latach 50tych, 60-tych czy 70-tych? ale babcie czy mamy byłyby teraz bardzo zdziwione. Skąd, wiec wziął się stereotyp młodego Polaka - pijaka? Skąd twierdzenie, Ŝe kaŜdą z naszych imprez to lejący się strugami alkohol? ,,Wszystko przez media i tych ludzi, którzy nie znają umiaru. Zawsze tak było - kilku się upije, a wszyscy mają łatkę młodych alkoholików" - kwituje jeden ze starszych kolegów. Udowodnijmy więc, Ŝe rodzice błędnie oceniają zabawy swoich pociech, a stereotypy i słowa rodem z kabaretu: „MłodzieŜ na imprezie bez- WyobraŜenia rodziców dotyczące imprez, na które chodzą ich dzieci, to najczęściej scenariusze rodem z amerykańskich filmów, w których wszyscy sączą do woli alkohol, nie przejmując się niczym. alkoholowej?! To musieli być narkomani!" - nas nie dotyczą. Czy jest tak naprawdę? Czy nasze imprezy to wyłącznie libacje alkoholowe? Na pewno nie! Jak więc wygląda zabawa w naszym wykonaniu? ,,Na początek trzeba znaleźć jakieś wolne lokum, potem zaprasza się znajomych, puszcza się dobra muzykę i jest impreza." Co więc z alkoholem i innymi uŜywkami, o które tak obawiają się nas opiekunowie? ,,Zdarza się, Ŝe ktoś wypije piwo lub dwa, ale bez przesady. Nikt nie leŜy nieprzytomny, a jeśli zdarzają się takie osoby, to są to pojedyncze przypadki. Co do papierosów, to palacze najczęściej robią to na zewnątrz, rzadko zdarza się, ze ktoś pali w środku”. Alkohol jednak nie pojawia się w takich ilościach, jakie dręczą w snach naszych rodziców. ,,Czasami imprezy są bezalkoholowe, nie jest tak, Ŝe bez ,,procentów" nie potrafimy się bawić." Młodych ludzi pewnie to nie zdziwi, Skoro wiemy jak wyglądają nasze imprezy, rozwińmy temat zabaw zeszłych pokoleń. Podobno dawniej wyglądały one zupełnie inaczej. TeŜ były osiemnastki, bale karnawałowe. Ale nie takie tak teraz. Teraz wszyscy skupiają się na tym, co na siebie włoŜyć, jak się uczesać, jakie kolczyki, buty. Wtedy, mało kogo było stać na to wszystko. Było skromnie, ale to wcale nie znaczy, ze gorzej. Jak w takim razie wyglądała studniówka naszych babć i dziadków? Jakie suknie miały nasze babcie? ,,Moja suknia studniówkowa? Hm, dawniej nie strojono się tak jak teraz. Ja miałam zwykłą białą bluzkę i to jeszcze poŜyczoną od kuzynki i czarna, długą spódnice. Wtedy nikomu nawet nie przyszło do głowy przyjść w czymś kolorowym, a nie do pomyślenia było, Ŝeby mięć gołe plecy, czy odsłonięte dekolty. W końcu to był bal szkolny organizowany zresztą w szkole. Nigdy nie zapomnę tych przygotowań. Sami robiliśmy dekoracje, stroiliśmy sale. Teraz jest to juŜ rzadkością. MłodzieŜ przewaŜnie wynajmuje lokal i płaci innym za wszystko. Bal rozpoczynał się tradycyjnym polonezem. Pamię- LOT 7 tam, Ŝe strasznie to przeŜywałam. Tańczyłam w pierwszej parze, cała uwaga była skierowana na mnie. Bałam się, Ŝe zaraz się potknę, przewrócę i wszyscy będą się śmiać. Moje obawy na szczęście się nie spełniły. Nigdy nie zapomnę tego momentu. Oprócz poloneza tańczyliśmy teŜ tango, walca. I oczywiście kaŜda dziewczyna obowiązkowo musiała mieć czerwone majtki i podwiązki. Jeśli chodzi o alkohol to juŜ wtedy, nikt nie umiał rozwiązać tego problemu. Oficjalnie nie moŜna było pić, ale wiadomo większość z nas miała coś przemyconego w torebce. Nie było jednak tak jak teraz, Ŝe juŜ o północy większość towarzystwa była porządnie wstawiona. Było mniej alkoholu, ale nie oznaczało to wcale, Ŝe impreza była mniej udana. Potrafiliśmy się świetnie bawić bez procentów. Co teraz, niestety, jest juŜ rzadkością. Oczywiście studniówki nie były jedynymi imprezami. Świętowaliśmy równieŜ 18-stki, często robiliśmy takŜe tak zwane prywatki. Choć nieco zmieniły się zwyczaje, to niektóre problemy pozostały wciąŜ te same. Dawna młodzieŜ teŜ chciała się bawić, teŜ piła alkohol i nie zawsze była taka grzeczna, jak to mówią nam nasi rodzice. ,,Kiedyś z dyskoteki wracaliśmy pieszo. Czasami było to 10 km, a czasem 30, ale było wesoło, szliśmy grupą, najczęściej bardzo liczną. Teraz młodzieŜ nawet nie pomyślałaby o tym, Ŝeby wracać z dyskotek pieszo. KaŜdy ma samochód i nawet, jeśli do domu ma kilka kroków i nie jest zbyt trzeźwy, to siada ,,za kółkiem", zabiera znajomych i jedzie. Tyle się teraz słyszy o tych wszystkich śmiertelnych wypadkach młodych ludzi, ale do nich, niestety, takie sytuacje nie przemawiają. Szalone lata 70te kojarzą się nam przede wszystkim z muzyką disco polo, obciachowymi ciuszkami i wielkimi okularami, znanymi nam przede wszystkim pod sympatyczną nazwą -,,bzyki". Imprezy tego typu miały jednak swój urok. ,,Wszyscy szaleli na parkiecie, nikt nie ,,podpierał ścian". Była świetna atmosfera. Niestety, tak jak i dziś zdarzały się bójki pod dyskotekami. Pijany męŜczyzna potrafił się kłócić nawet o to, Ŝe ktoś się na niego ,,krzywo spojrzał". Wtedy zaczynało się widowisko, do boju dołączali się waleczni koledzy, a po kilkunastu minutach złość im przechodziła i wszyscy się z całego zajścia śmiali. Bywały teŜ bardziej kryzysowe sytuacje, ale takich nie warto wspominać." Tak, dobrze przeczytaliście ,,pijany męŜczyzna", więc jednak nie wszyscy byli grzeczni, trzeźwi i ułoŜeni. Zastanawia mnie tylko jedno: po co te wszystkie opowieści, Ŝe kiedyś na imprezach nie było alkoholu? Podobno ,,za naszych (chodzi o rodziców) czasów było to nie do pomyślenia". Nie podwaŜając autorytetu rodziców, i krótko podsumowując, szalone zabawy naszych dziadków nie róŜniły się aŜ tak drastycznie od naszych. Zmienia się muzyka, stroje, przyzwyczajenia, ale problemy wciąŜ pozostają te same, tak więc, kiedy po raz kolejny usłyszysz od babci ,,Kiedy ja byłam w twoim wieku to..". Nie zamykaj się w swoim pokoju, ale zapytaj ,,Właśnie, tak właściwie, jak to było?". Katarzyna Kała i Angelika Knop Nauczyciel Też Człowiek Dziś: pan prof. Michał Radwański Ulubiony film: „Pulp Fiction” Ulubiona ksiąŜka: „Planeta śmierci” Harry'ego Harrisona Motto Ŝyciowe: Zawsze iść przed siebie, nie poddawać się. Znak zodiaku: KozioroŜec Hobby: koszykówka, snowboard, sporty ekstremalne, muzyka Co skłoniło pana profesora do podjęcia zawodu nauczyciela? Myślę, Ŝe to wszystko miało swój początek w szkole podstawowej. Zawsze sobie tak tłumaczę, Ŝe zamiłowanie do matematyki obudziła we mnie moja nauczycielka, która miała ogromny dar przekazywania wiedzy. Podobał mi się sposób, w jaki to robiła. Zdecydowałem się na ten zawód, poniewaŜ bardzo lubię pracować z młodzieŜą, dzielić się z nimi wiedzą. Zawsze staram się w kaŜdy temat wpleść jakiś Ŝart. Praca ta jak najbardziej przynosi mi satysfakcję. Dlaczego pan profesor wybrał matematykę? Najprostsza odpowiedź mogłaby być taka, Ŝe matematyka jest królową nauk, ale jednak myślę, Ŝe to jest jakby taki talent, dar. Musiało się to jakoś we mnie obudzić. Jak pan profesor wspomina przygotowania do matury i studniówkę? Jeśli chodzi o maturę to pamiętam, Ŝe bardzo duŜo pracowałem, czego brakuje mi wśród tegorocznych maturzystów. Poświęcają za mało czasu na naukę. Powracając do mnie, nie byłem jakimś wybitnie zdolnym uczniem, duŜo się uczyłem. Obawiałem się języka polskiego i błędów ortograficznych, jakie często popełniałem. Jeśli chodzi o studniówkę był to pierwszy taki bal, wszyscy odświętnie ubrani. Pamiętam, Ŝe trzymałem się bardzo tych wszystkich przesądów, choć na co dzień nie jestem przesądny. Ta cała aura bardzo mi się podobała, wspaniale się bawiłem Skąd u pana profesora tak wielkie zamiłowanie do sportu? UwaŜam, Ŝe kaŜdy człowiek powinien uprawiać jakiś sport. Jest ich na tyle duŜo, Ŝe wszyscy mogą znaleźć coś dla siebie. Jakie wspomnienie związane z „Trauguttem” uwaŜa pan profesor za najwaŜniejsze? Się ga m pa mięcią wstecz, ale nie mam czegoś jednego. Jak myślę o tej szkole to myślę o wszystkich ludziach, którzy tworzą wspaniałą grupę – nauczycielach i uczniach. Tu się codziennie coś dzieje, jednak chyba najmilej wspominam mój pierwszy dzień przyjścia do pracy. Co uwaŜa pan profesor za swój największy Ŝyciowy sukces? P r ze d e ws z y s t k i m rodzina, ale równieŜ praca w szkole czy to, Ŝe odwaŜyłem się jeździć na snowboardzie. Jakiej muzyki słucha pan profesor? Słucham kaŜdej muzyki oprócz disco polo. Kolekcjonuję płyty z koncertami róŜnych zespołów. We wszystkim znajduję coś dla siebie. To czego słucham zaleŜy równieŜ od mojego nastroju. Moim największym marzeniem jest.. Zawsze powtarzam wszystkim, Ŝe chciałbym kiedyś znaleźć się na meczu NBA. Rozmawiały: Kasia Bociąga i Weronika Bawor Czy praca w Samorządzie Szkolnym jest formą zabawy czy pracy? „Samorząd jest to właściwie praca organizowana po to, aby jednakowo dobrze działo się wszystkim, którzy razem uczą się, działają..., Ŝeby jeden drugiego nie krzywdził, nie przeszkadzał, nie dokuczał...” Motto Janusza Korczaka pokazuje idealny model pracy Samorządu Szkolnego. Jednak jak to wygląda w rzeczywistości? Aby się przekonać, postanowiłyśmy spotkać się z niedawno wybranym przewodniczącym - Karolem Kucharskim. Karol podzielił się z nami swoimi, bardzo pozytywnymi odczuciami, wynikającymi z pracy w samorządzie, który ma przecieŜ zaledwie parę tygodni staŜu! Jak się okazało właściwy Samorząd Szkolny tworzą zaledwie Karol, Magda Abu-Gholeh i Mateusz Segieta. Był to dla nas duŜy szok, poniewaŜ trzy osoby to zdecydowanie za mało, jak na liczącą ponad 600 osób szkołę! Obawami podzieliłyśmy się z przewodniczącym, który zapewnił nas, Ŝe próbują to zmienić, ale trudno jest znaleźć osoby, które będą w pełni odpowiedzialne za powierzone im zadania. Wbrew pozorom trzeba włoŜyć duŜo wysiłku, aby osiągnąć zamierzone cele. Praca w samorządzie moŜe wydawać się nam zabawą, ale potrzeba duŜo determinacji, aby zmierzyć się zarówno z wypełnianiem obowiązków, jak i z odbieraniem laurów. Rozliczając Samorząd Szkolny z obietnic, naleŜy pamiętać, Ŝe oni takŜe są ludźmi, uczniami liceum, którzy chcą nam pomóc, ale muszą się uczyć i na pewno nie raz mają dodatkowe problemy, wynikające z dobrowolnego podjęcia się dodatkowego brzemienia. Nowy samorząd ma wiele ciekawych pomysłów tj. „herby klasowe” czy zakup kserokopiarki, które bez wątpienie podniosą jeszcze bardziej rangę „Traugutta”. Jak się okazało, grono pedagogiczne ma równieŜ wiele propozycji dotyczących np. adaptacji „Hadesu”. Większość LOT 8 uczniów zdaje sobie sprawę, Ŝe podziemia naszej szkoły to legenda, coś co tak naprawdę oddaje atmosferę tej szkoły! Nauczyciele wystąpili z propozycją utworzenia tam siłowni... Nasi przedstawiciele stwierdzili, Ŝe byłoby to równoznaczne ze zniszczeniem klimatu, jednak nie udało im się zdziałać zbyt wiele. To oczywiste, Ŝe nauczyciele mają o wiele większy wpływ na losy szkoły i nikt nie śmie tego podwaŜać. Tak naprawdę to oni decydują o wszystkim, a samorząd poddaje pomysły i argumenty, które są bardziej lub mniej przekonywające. Dlatego wybierając samorząd, powinniśmy zwracać uwagę nie tylko na oryginalne pomysły, ale równieŜ na umiejętności perswazji. Ciągła praca, czasem tylko chwile dobrej zabawy - tak właśnie wygląda bycie członkiem samorządu w liceum. Nic nie wygląda tak kolorowo jak na wcześniejszych etapach naszej nauki. W liceum trzeba podejmować waŜne decyzje, wysłuchiwać zarówno zaŜaleń uczniów, jak i nauczycieli, a przy tym wszystkim nie zapominać, Ŝe w III klasie czeka nas matura, która będzie najwaŜniejszym egzaminem w Ŝyciu. NaleŜy więc podziwiać tych śmiałków, którzy pracują w samorządzie, bo przecieŜ przy rekrutacji na studia nikogo nie będzie interesowało, czy liceum byliśmy aktywistami, czy teŜ nie. Ci ludzie robią to dla własnej satysfakcji i dla nas! Jesteśmy pełne nadziei, Ŝe w II semestrze praca samorządu nabierze rozpędu i większa ilość uczniów będzie chciała coś zdziałać dla szkoły. Karol zapewnił nas, Ŝe kaŜdy ma szansę zaistnieć, wystarczy tylko odrobina kreatywności i dobrej woli! Zosia Wojtysiak kl. Ia, Martyna śurawiecka kl. Ic Wywiad LOT- u działa… Dziś rozmowa z uczniem miesiąca – Anitą Kokoszczyk Imię i nazwisko: Anita Kokoszczyk Znak zodiaku: KozioroŜec Hobby \ Zainteresowania: plastyka, muzyka, sport (szczególnie jazda na łyŜwach i siatkówka), taniec, gotowanie, podróŜe, wypady ze znajomymi na koncerty ulubionych zespołów Znak rozpoznawczy: kartka i ołówek w dłoni, zawsze uśmiechnięta List gończy: średniego wzrostu, ruda osiemnastolatka Sama o sobie: Mam wiele róŜnych cech, które da się zauwaŜyć np. gadulstwo, poza tym jestem bardzo uparta i nierozgarnięta. Często biorę się za duŜo róŜnych spraw, ale lubię Ŝycie w biegu. Kocham się śmiać, dlatego otaczam się ludźmi z ogromnym poczuciem humoru. Lubię oglądać komedie i kabarety, nie cierpię sprzątać. Większość z nas wie, Ŝe uwielbiasz rysować. Czy wiąŜesz z tym swoją dalszą przyszłość? Z tym rysowaniem róŜnie bywało. Kiedyś traktowałam to jako zwykłe hobby, jednak na chwilę obecną wiem, Ŝe to jest to co chcę robić w Ŝyciu. Marzą mi się studia w Krakowie na Akademii Sztuk Pięknych na kierunku architektura wnętrz. Cel do osiągnięcia bardzo trudny, więc nie pozostaje mi nic innego, jak cięŜko pracować i mieć dobre nadzieje. Co robisz, aby dostać się na wymarzone studia? Jakie kroki podejmujesz? W tym roku zapisałam się na kurs, który zwiększa moje szanse na spełnienie swoich marzeń o studiach. I właśnie podczas tych zajęć uświadomiłam sobie, jak duŜo pracy mnie czeka. Dodatkowo pracuję równieŜ w domu. Pomimo ciągłego braku czasu, zawsze znajdę chwilę, by coś narysować, zazwyczaj późną nocą, bo wtedy najlepiej mi się rysuje. Staram się teŜ duŜo malować szczególnie po ścianachJ zaczęło się od zlecenia od mojej cioci, która narzekała na niezagospodarowany fragment ściany. Poprosiła mnie o pomoc i tak się zaczęło. Jak na razie na koncie mam kilka pomalowanych ścian, kolejnym celem jest mój pokój, na który mam mnóstwo pomysłów, a co wyjdzie? Zobaczymy:). Czy masz jeszcze jakieś pasje? Wiemy, Ŝe tańczysz w Zespole Pieśni i Tańca Częstochowa? Co tam robisz? Jak to się stało, Ŝe się tam znalazłaś? Jeśli chodzi o inne pasje jak juŜ wspomniałam - kocham muzykę. W wolnych chwi- lach gram na gitarze. Czysto amatorsko. A zespół… To moja rodzina, mój drugi dom. Gdy miałam 7 lat, mama zaprowadziła mnie tam na przesłuchania. Mojej mamie zaleŜało głównie na tym, abym w przyszłości była wysportowana, miała poczucie rytmu i poznała duŜo nowych dzieciaków. Jednak sama chyba nie wiedziała, w co tak naprawdę mnie zaangaŜowała. Tańczę tam 11 lat i mogę śmiało powiedzieć, Ŝe była to przygoda Ŝycia. Zespół dał mi moŜliwość poznania grupy cudownych ludzi, masę wyjazdów po Polsce jak i za granicę. Poczułam równieŜ klimat prawdziwych koncertów juŜ jako mała dziewczynka. Coś niesamowitego, tyle wspomnień... Jak sama mówisz zespół to Twój drugi dom. Czy zamierzasz dalej tańczyć? Kiedy ta przygoda się skończy? Obawiam się, Ŝe przygoda z zespołem skończy się wraz z rozpoczęciem studiów. Jednak zrobię wszystko, Ŝeby tańczyć jak najdłuŜej. Korzystam z kaŜdej chwili, w której mogę spędzić czas z moją drugą rodziną. Małe dziewczynki marzą, aby zostać księŜniczkami. O czym Ty marzyłaś kiedyś, a o czym marzysz teraz? Hah! I tu jest dosyć dziwna sprawa, gdyŜ ja nigdy Fot. Ania DroŜdŜ II f oraz Tomasz Olczyk, nie chciałam zostać ani piouczeń III Liceum im. Władysława Biegańskiego w Częstochowie senkarką, ani księŜniczką, ani letnie dziecko biegam z kredkami i maŜę po modelką, a… zakonnicą. Na szczęście to tylko ścianach, na tym juŜ pozostało. Właśnie z plachwilowe zawirowanie, bo jako małej dziewstyką wiąŜę przyszłość. A poza tym, mam jeszczynce strasznie podobały mi się habity. Na cze masę innych marzeń, moŜna by wymieniać chwilę obecną nie czuję Ŝadnego powołania i godzinami. raczej nie poczuję. Moim innym marzeniem Dziękuję za rozmowę i Ŝyczę było zostać weterynarzem, gdyŜ bardzo lubię wszystkiego dobrego! zwierzęta, ale takŜe mi się "odwidziało". I tak Rozmawiała: Kamila Bejm jak mówili moi rodzice, patrząc jak jako kilku- NA NARTY DO EMIRATÓW W Zjednoczonych Emiratach Arabskich, a dokładnie w Dubaju, moŜna jeździć na nartach. W kraju, w którym temperatura przekracza 40 stopni Celsjusza ponad trzy lata temu zbudowano stok narciarski. Czy więc w naszej środkowoeuropejskiej Częstochowie nie moŜna by uczynić tego samego? W hali w kształcie ogromnej rury, która ma wysokość 25 pięter, mieści się stok narciarski, wyciągi oraz tory dla saneczkarzy i bobsleistów. Budynek, we wnętrzu którego temperatura będzie wynosić od -1 do -2 stopni Celsjusza, ma powierzchnię trzech stadionów piłkarskich. Śnieg jest wytwarzany przez rozpryskiwanie wody pod wysokim ciśnieniem w temperaturze zamarzania utrzymywanej przez ogromne urządzenia chłodzące – czytamy w serwisie BBCPolska.com Czytając tę wiadomość, pomyślałem sobie, czy usypanie niewielkiego stoku to naprawdę tak duŜy problem? Wystarczy kilka maszyn. NajbliŜszy stok od Częstochowy znajduje się w Kamyku. Nie jest on długi, ale przecieŜ nie o to chodzi. Ze stumetrowej górki teŜ moŜna pozjeŜdŜać. Myślę, Ŝe w samej Często- chowie usypanie takiej właśnie górki to Ŝaden problem. Pomyślmy tylko, ile radości sprawiłoby to dzieciom i nie tylko. Aktywny wypoczynek to świetna forma spędzania wolnego czasu. Otwarcie stoku w naszym mieście przyniosłoby same korzyści. Niestety, dzisiaj zamiast ruchu preferujemy przesiadywanie przed ekranem komputera czy telewizora. Z pewnością więc potrzebne nam będą korepetycje z wuefu, o czym wspominałem w moim poprzednim artykule. Jednak jeŜeli nie moŜemy mieć trasy narciarskiej, to z pewnością moŜemy mieć kryte lodowisko, które jest w Częstochowie bardzo potrzebne. Amatorów łyŜwiarstwa mamy w mieście duŜo, o czym świadczą zatłoczone średniej jakości lodowiska na „Bieganie” czy przy ulicy Sobieskiego. W tym miejscu przypominam sobie moje ferie zimowe. Jeśli dobrze pamiętam był to rok 2005. Wraz z rodzicami i moją siostrą poleciałem na tydzień do równie egzotycznej co Emiraty Arabskie Tunezji. Był styczeń, więc temperatura oscylowała w granicach 15 stopni Celsjusza, ale wszyscy dobrze wiemy, Ŝe latem po prostu nie ma tam czym oddychać. Weszliśmy do kilkupiętrowego LOT 9 budynku. Ku mojemu zdziwieniu na jednym z pięter zobaczyłem ludzi ... jeŜdŜących na łyŜwach. To był szok! Miasto o liczebności kilka razy mniejszej niŜ Częstochowa, a ma lodowisko! Oczywiście jego rozmiary były nieduŜe, ale nie zmienia to faktu, Ŝe coś jest u nas nie tak. Podsumowując, w Emiratach – stok, w Tunezji – lodowisko. Co będzie za kilka lat? Trawiaste boisko na Antarktydzie? Kto wie. Póki co Ŝyczę sobie i Wam wszystkim, drodzy Czytelnicy, abyśmy jeszcze tej zimy mogli skorzystać z jej uroków. A o lodowisku i stoku narciarskim w naszym mieście moŜemy na razie tylko pomarzyć... Maciej Orman, I f Na jednej czy na dwóch deskach? Wydawałoby się, Ŝe właśnie podczas ferii chcemy odpocząć od swoich szkolnych opiekunów, a i nauczyciele wolą zaszyć się gdzieś z dala od uczniowskiego zgiełku. Okazało się, Ŝe nasi kochani profesorowie z chęcią wytrzymali z nami dodatkowy tydzień, pilnując, abyśmy wrócili do domów w jednym kawałku. Piękno słowackich Tatr pokrytych śniegiem, słońce i zimowe szaleństwo przyciągnęły sporą grupę amatorów nart i snowboardu (wliczając w to p. prof. Nowaka, p. prof. Radwańskiego i opiekującego się nami na stoku p. prof. Płaczka), która wyruszyła spod naszego liceum w sobotę, 31 stycznia do Tatrzańskiej Łomnicy. Wśród nas znaleźli się zarówno weterani zimowisk organizowanych przez „Traugutta”, jak i osoby jadące po raz pierwszy, trauguciaki i uczniowie innych szkół. Wszyscy jednak, po kilkugodzinnej podróŜy, powitali hotel Kremenec z entuzjazmem. Czekały tu na nas liczne atrakcje – bilard, tenis stołowy, sauna i... dość odstraszające obiadokolacje. Ale uczestnicy nie przejęli się tym faktem i w pobliskich restauracjach ze smakiem zajadali vyprazany syr, hranolki, lokalną pizzę i inne słowackie smakołyki. KaŜdego ranka przemierzaliśmy drogę do Strbskiego Plesa, aby tam, pośród pięknej panoramy Tatr, uprawiać zimowe sporty. Jedni szaleli na własnoręcznie zbudowanych skoczniach, inni próbowali osiągnąć prędkość światła na stoku i nie przeszkadzała w tym nawet częsta mgła i opady śniegu. Mieliśmy równieŜ okazję zaznać wodnych zabaw w aquaparku w Popradzie oraz obejrzeć zawody Mistrzostw Świata Juniorów w skokach narciarskich. Dwudzieste piąte zimowisko upłynęło pod znakiem częstych, nielegalnych wycieczek po pokojach w czasie ciszy nocnej, niestety ściśle tępionych oraz Ŝartów z zabawnego języka naszych sąsiadów. Obeszło się równieŜ bez większych urazów. Za zorganizowanie wyjazdu i czujną opiekę dziękujemy takŜe p. prof. Zawiszy, p. prof. Wiekierze, p. prof. Bojankowi, p. prof. Stasiakowi oraz p. Błaszczykowi i czekamy na następny wyjazd juŜ za rok. Agnieszka Krygier I love Paris, c’est si bon de se french kiss Przez wszystkich tak długo wyczekiwane ferie nareszcie nastały. Sposobów na udane spędzenie tego czasu wolnego jest wiele. MoŜna leŜeć do góry brzuchem, moŜna... się uczyć, moŜna pojechać z profesorem Wiekierą na Słowację, albo z profesorem Cieślakiem do Francji. My wybraliśmy tę ostatnią opcję. I z pewnością nikt nie Ŝałuje. Tak więc gdy tylko ferie się zaczęły, my zaczęliśmy pakować swoje walizki, w końcu to ParyŜ, nie moŜna wypaść byle jak. 29 stycznia br. uczniowie „Traugutta”, „Norwida”, „Sienkiewicza”, „Słowackiego” oraz „Dąbrowskiego” spotkali się pod naszym LO, by wspólnie wyruszyć ku przygodzie. Niejednej. PodróŜ autokarem była długa, ale w takim towarzystwie na pewno nie męcząca. Po drodze mieliśmy okazję zwiedzić Reims - malownicze miasteczko nieopodal ParyŜa. Stamtąd szybko jednak dotarliśmy do naszego miejsca pobytu na ten wyjątkowy tydzień, mianowicie do Wersalu, słynącego raczej jako zespół pałacowy królów francuskich, niŜ miejscowość. W pałacu niestety nie było nam dane zamieszkać, LOT 10 z powodzeniem jednak go zwiedziliśmy. I tak właściwie minął nam pierwszy dzień pobytu we Francji. Potem mogło być juŜ tylko ciekawiej, mieliśmy bowiem zamiar poznać ParyŜ od wszystkich stron. Zaczęliśmy od Katedry NotreDame, później Pola Elizejskie, dzielnice Montmartre i La Défense, cmentarz Père-Lachaise i tam najbardziej przez wszystkich wyczekiwany grób Jima Morrisona, a takŜe Édith Piaf, Oscara Wilde’a i oczywiście Fryderyka Chopina, Łuk Triumfalny, Luwr, muzeum d’Orsay, bazylikę Sacré-Cœur, centrum Pompidou, Moulin Rouge (niestety nie od środka) i wreszcie wieŜę Eiffla, ponoć najbrzydszą budowlę stolicy, z której (o ironio!) ParyŜ słynie. Zwiedzanie tych i jeszcze wielu innych miejsc, których nazw, niestety, nie jestem w stanie wymienić, zajęło nam 4 dni. JakŜe cięŜko było rozstawać się z tą francuską elegancją. ParyŜ zachwycił nas przepychem, a takŜe swoimi jakŜe uroczymi mieszkańcami. Błędny jest bowiem stereotyp paryŜan zadufanych w sobie, wyniosłych i aroganckich. Choć nie mieliśmy okazji zasmakować ślimaków czy Ŝab, klasyczne francuskie kasztany, croissanty i bagietki były przepyszne, co takŜe powiedzieć moŜna o winie. Na koniec poproszono mnie o przekazanie pewnej wiadomości dla uczestników wycieczki: Zordon bez skapy prosi Was o transformację! A teraz juŜ wracamy do nauki, odliczając dni do kolejnego takiego wyjazdu. Bonne journée! Dominika Majchrzak RECENZJA TEATRALNA Verdi jako jeden z nielicznych kompozytorów postarał się, stworzyć muzykę na wzór utworów antycznych. Co prawda przeplatają się w niej motywy Bliskiego Wschodu, w tym m.in. tureckie, to całość przenosi nas w orientalną krainę nad Nilem. Muzyka idealnie odwzorowuje nastrój sceny, a takŜe komponuje się ze śpiewem artystów. Mnie osobiście przypadły do gustu partie chóru, natomiast całą publiczność Teatru Wielkiego w Łodzi zachwycił śpiew pani Moniki Cichockiej, za który dostała ogromną owację. O ile pierwszy i drugi akt moŜna oglądać i słuchać z przyjemnością, to o trzecim i czwartym akcie nie moŜna tego samego powiedzieć. Zbyt wysokie tony oraz przeciąganie części partii solowych moŜe zniechęcić początkujących melomanów. Całość warta jest obejrzenia, poniewaŜ wraŜenia pozostają na długo w pamięci. Jedni pójdą na tę operę ze względu na muzykę, taniec, śpiew, inni na dekoracje, jeszcze inni dla rozrywki, lub dlatego, Ŝe jest to dzieło mistrza. KaŜdy znajdzie coś, co go zaciekawi nawet ten, kto przyjdzie tylko z powodów towarzyskich. Patryk Kępa „Aida” to opera stworzona z okazji otwarcia Kanału Sueskiego. Prapremiera odbyła się w Kairze dopiero 24 grudnia 1871 roku, poniewaŜ dekoracje były uwięzione w ParyŜu, obleganym przez wojska pruskie. Do dzisiaj jest ona jedną z najchętniej wystawianych oper na świecie, którą obejrzało kilka milionów ludzi. Po raz kolejny trafiła na deski Teatru Wielkiego w Łodzi. Akcja toczy się w staroŜytnym Egipcie. Czas jest nieokreślony, jednak niektórzy podają, Ŝe jest to ok. IV w. p.n.e. Tytułowa Aida (Monika Cichocka) jest egipską niewolnicą i córką etiopskiego króla. Zakochany w niej z wzajemnością Radames (Ireneusz Jakubowski) jest wodzem wojsk egipskich. Z kolei jemu swoje serce powierzyła Amneris (Jolanta Bibel), córka Faraona (Rafał Pikała). Pomiędzy Egiptem a Etiopią wybucha wojna. Radames pobija wojska nieprzyjaciela, biorąc jeńców, wśród których jest ojciec Aidy Amonasro (Zenon Kowalski). Jeńcy zostali uwolnieni, a Faraon wskazał Radamesa na swojego następcę i męŜa Amneris. Amonasro namawia swoją córkę, aby wydobyła od swego ukochanego wiadomość szlaku wojsk Faraona, gdyŜ zbliŜa się kolejna wojna. Radames rezygnuje ze swojej świetlanej kariery politycznej. Zdradza tajemnicę ukochanej za co zostaje zamurowany Ŝywcem w grobowcu. Dołączyła do niego Aida, która chciała umrzeć ze swym ukochanym. RECENZJA MUZYCZNA Wszyscy fani muzyki elektronicznej i dobrej zabawy w sobotę obowiązkowo stawili się na koncertach Warsaw Electronic Festival on TOUR, zorganizowanych przez nauczyciela naszego LO – prof. Grzegorza Bojanka. Koncert składał się z dwóch części: BEATS oraz AMBIENTS & SOUNDS. O godz. 20:30 pierwsze nuty popłynęły z głośników w Galerii TEATR FROM POLAND. MoŜna było tu wsłuchać się w łamane dźwięki zapodawane przez Clicka oraz obejrzeć przygotowaną do nich wizualizację. Ukazane zostały w niej fragmenty z popularnonaukowego programu Sonda, nadawanego w latach 80-tych i prowadzonego przez Zdzisława Kamińskiego oraz Andrzeja Kurka. Wizualizacje dały świetny efekt, co na pewno wzbogaciło koncert. Kolejny wykonawca (Capitan Commodore) grając muzykę imprezową sprawił, Ŝe wszyscy poderwali się na parkiet i w rytmie elektronicznych uderzeń oddali się tańcu. Jednak dla wielu uczestników koncertu punktem kulminacyjnym sobotniego wieczoru była jego druga część, która odbyła się w Cafe Belg. Świadczyła o tym niepo- równywalnie większa frekwencja. Ludzie wsłuchiwali się w delikatne rytmy ambientów nawet stojąc czy teŜ siedząc na schodach, gdyŜ brakło dla nich miejsc. W Belgu zagrali: Vasen Pipparjuuri, Minoo + Zawadzki, Bionulor. Cała impreza to bardzo ciekawe wydarzenie kulturalne. Oby takich więcej! DuŜy ukłon w stronę organizatorów, bo dzięki nim częstochowska publiczność miała moŜliwość obejrzeć super koncert w swoim mieście. RECENZJA KSIĄŻKI Paulo Coelho, znany na całym świecie, podbija tym razem serca polskiej publiczności wzruszającą opowieścią o Bridzie. Brida to młoda mieszkanka Dublina, która pragnie zgłębiać arkana magii. Pomagają jej w tym samotny mędrzec Mag z Folk oraz czarownica Wikka. Nie mają oni wątpliwości, Ŝe dziewczyna ma Dar, dlatego chętnie wprowadzają ją w tajniki Tradycji Słońca i Tradycji KsięŜyca. Poszukiwania duchowe dziewczyny to ciągła próba wytrwałości i siły. Choć często towarzyszą jej strach i zwątpienie dziewczyna dalej dąŜy do celu. Po wielu próbach dochodzi do przemiany, Brida staje się czarownicą. Jednak to nie wiedza magiczna jest głównym motywem ksiąŜki. Jest to przede wszystkim opowieść o miłości, i o tęsknocie za Drugą Połową, której dziewczyna uparcie dopatruje się w swoim chłopaku Lorensie. „Brida” to ciekawa fabuła przepełniona mądrościami Ŝyciowymi, z pewnością warta przeczytania. Uświadamia nam , Ŝe kaŜda minuta naszego Ŝycia to akt wiary, która skłania nas do działania i doprowadza do celu. My zaś jako przejaw boskiej siły Ŝyjemy wielokrotnie (tu pojawia się dosyć sprzeczny z naukami Kościoła temat reinkarnacji) i nigdy nie moŜemy bać się rozczarowań bo to narzędzie, którym Bóg wskazuje nam właściwą drogę. KsiąŜka daje nam jednak przede wszystkim do zrozumienie, Ŝe nigdy nie moŜna rezygnować z poszukiwania miłości, bo kto z niej rezygnuje przegrywa Ŝycie. Polecam ! :) LOT 11 Przydatne linki: http://www.myspace.com/warsawelectronicfestival http://ontour.wef.pl/ http://wef.pl/ Weronika Bawor Felieton POKOLENIE W socjologii terminem pokolenie nazywa się grupę ludzi w podobnym wieku, których światopogląd został ukształtowany przez jakieś szczególne wydarzenia. Jako, Ŝe człowiek musi wszystko, co powstanie, nazywać, tak równieŜ poszczególnym pokoleniom nadawane są nazwy. KtóŜ nie słyszał o pokoleniu Kolumbów, ludziach urodzonych w Polsce około roku 1920, wchodzących w dorosłe Ŝycie podczas II wojny światowej i walczących w niej? Filozofowie od zawsze zadawali sobie pytania: "kim jesteśmy?" i "jacy będziemy?". Kluczem do odpowiedzi na te pytania zdaje się być stwierdzenie, jakim jesteśmy pokoleniem i jakie zmiany moŜemy spowodować. W tym momencie zaczynają się schody: ilu ludzi, tyle koncepcji. Zanim dopuszczono nas, jako przedstawicieli rzeczonego pokolenia, do głosu, juŜ zaczęto nas klasyfikować. Okazuje się, Ŝe wyobraźnia dziennikarzy i przedstawicieli społeczności internetowej jest nieograniczona. Co ciekawe, nie są nawet zgodni co do tego, jakie roczniki powinny w skład tego naszego pokolenia wchodzić. Jedni utrzymują, Ŝe 1989 - 1994, inni, Ŝe od roku 1988, a nawet wcześniejszych do 1995 lub nawet do chwili obecnej. Dominuje nazewnictwo, nawiązujące do ogromnego postępu elektronicznego ostatnich lat. Jest więc pokolenie MP4, informatyków, "komórkowe", GG, Neostrady Internetu, Google, MTV, m-learningu (edukacji mobilnej). MoŜna tu wymieniać niemal w nieskończoność. Na szczęście ktoś postanowił ujednolicić te terminy i nazwał nas ostatecznie E-generacją, lub nawet krócej: pokoleniem "@". Następnie postanowiono sięgnąć po autorytety: niekwestionowane lub wręcz przeciwnie. Pokolenie Jana Pawła II (JPII) było pojęciem najstarszym i do tej pory chyba najbardziej akceptowanym i najczęściej uŜywanym, jednak coraz częściej wątpi się w rzeczywiste jego istnienie. Później przyszły głupsze pomysły. PoniewaŜ powszechnie uwaŜa się obecny system edukacji za stwarzający "genialnych idiotów", coraz częściej nazywa się nas pokoleniem Dody lub Joli Rutowicz, ze względu na stosunkowo niski poziom inteligencji obu pań i wyznawane przez nie zasady, a raczej ich brak. Choć wszystkim dookoła wydaje się to całkowicie naturalne, nie zdają sobie sprawy, iŜ większość członków naszej grupy wiekowej uwaŜa to za straszliwą obelgę, gdyŜ wcale nie jest fanami tych "gwiazd". W niektórych wypowiedziach aŜ roi się od zbędnego patosu, chociaŜby, gdy słyszy się o "pokoleniu historycznej nadziei i codziennego ryzyka" w odniesieniu do grupy nastolatków. Mało interesujące wydaje się nazywanie nas pokoleniem nowym czy teŜ optymistów. Bez wątpienia moŜe jednak zaintrygować nazwanie nas pokoleniem glutaminianu sodu, ze wskazaniem na to, iŜ prowadzimy "Ŝycie bez smaku". Jest kilka nazw, odnoszących się do zmian zachowania i postaw w społeczeństwie. WyróŜniono więc zarówno pokolenie parapolityczne, jak i nic, który to termin ma nawiązywać do egoizmu, braku poszanowania dla tradycji, braku szacunku dla innych ludzi. Na uwagę zasługuje nazwanie nas pokoleniem emo/dzieci emo, od nazwy niezdefiniowanej do końca subkultury, do której naleŜy coraz więcej polskich nastolatków. Ja jednak najbardziej zgadzam się z opinią, opublikowaną we "Wprost", a mówiącą o nas jako o pokoleniu wolnej Polski. Mamy w końcu mniej więcej tyle lat, co III Rzeczpospolita i juŜ za kilka lat będziemy kształtowali jej postać. Sądzę jednak, Ŝe w pewnym sensie jesteśmy równieŜ pokoleniem buntu. OdŜegnujemy się od dawnych obyczajów, tradycji. Odrzucamy część dorobku poprzednich pokoleń i na nowo staramy się budować otaczającą nas rzeczywistość. Coraz częściej stajemy się pokoleniem dobrej zabawy. Dziś Ŝycie młodego Polaka, od ukończenia lat 15 albo i wcześniej, zamienia się w jedną, wielką imprezę. A najgłośniejsza jej część przypada właśnie na czas Agnieszka Parkitna nauki w szkole średniej, gdy odbywają się półmetki, osiemnastki, studniówki. Niektórzy tak się w tym zatracają, Ŝe zapominają o rzeczach najwaŜniejszych. Na koniec trzeba chociaŜ rozstrzygnąć, czy jesteśmy pokoleniem złym czy dobrym, słabym czy silnym. Niestety, i tu opinie komentatorów są rozbieŜne. Jesteśmy więc pewni siebie, otwarci, światowi, pozbawieni kompleksów: to według autorów artykułów. Z kolei wśród internautów, komentujących te teksty, przewaŜają opinie negatywne. UwaŜa się nas więc za "najbardziej podatnych na wpływ mediów" czy teŜ "bardzo słabe pokolenie, które da się sprzedać i wykorzystać", choć równocześnie "pierwsze, w którym nie ma podziału na esbeków i opozycjonistów i które uformuje scenę polityczną". Wśród tylu przeciwstawnych opinii, nie moŜna jednoznacznie stwierdzić, jakie to nasze pokolenie tak naprawdę jest. NaleŜy tylko mieć nadzieję, Ŝe nie dołączymy zbyt szybko do grupy trzydziestolatków, nazywanych dziś często pokoleniem "Tysiąc Dwieście Złotych Brutto", Ŝe będziemy dobrymi Polakami i pokoleniem lepszym od poprzednich. Choć, jak pisał George Orwell: "KaŜde pokolenie wyobraŜa sobie, Ŝe jest inteligentniejsze od poprzedniego i mądrzejsze od tego, które po nim nastąpi". NaleŜy więc czekać, Ŝeby zobaczyć, co przyszłość przyniesie. LEKCYJNE CYTATY p.prof.: Najpierw Ci odpowiem, potem Cię upomnę. p.prof.: Zmienili im wychowawcę, bo prof. zaszła w ciążę. Uczeń: Bojanek?! p.prof.: Pan Kowalski wkłada do banku 1000 zł ... naiwniak! p.prof.: Dlaczego zgasiłeś światło? uczeń: Myślałem, że tak będzie lepiej. p.prof.: To nie myśl! Nie wymagam tego od Ciebie teraz. p.prof.: "Faraona" Bolesława Prusa drukowano najpierw w odcinkach w „Gazecie Wyborczej”. p.prof.: Czemu zmazujesz ręką? Chcesz wytłuścić mi tablicę? Dwie uczennice wchodzą do sali kilka minut po dzwonku. p. prof: A panie jak się nazywają? uczeń: Osiem i dwadzieścia cztery. p.prof.: Po co jeść zupę łopatą, jak ja mówię, że można łyżką? Po co masz się męczyć i narozlewać? uczeń: … ale ja wczoraj miałem biegi w szkole. p. prof.: W trzeciej klasie to Ty masz bieg do matury! p.prof.: Ja nic nie wiem. Ja tu tylko sprzątam. p. prof.: Przecież Ty mieszkasz rzut beretem. Nie jeźdź autem, tylko na nogach! uczeń: A jak się poślizgnę? p.prof.: Po co macie biegać po bibliotekach, wystarczy wam wasza wychowawczyni. p. prof.: Jak Ty mówisz. Mów stylistycznie. STOPka redakcyjna: redaktor naczelny: Sandra Szwedzińska z-ca redaktora naczelnego: Joanna Sikocińska redaktorzy: Zosia Wojtasik, Martyna śurawiecka, Maciej Orman, Patryk Kępa, Magdalena Abu-Gholeh oraz z IG: Dominika Majchrzak, Michalina Małczak, Weronika Bawor, Kasia Bociąga, Kasia Bernaś, Kamila Bejm, Kasia Kała, Angelika Knop, Agnieszka Parkitna, Agnieszka Krygier, Roksana Sokołowska, Mariusz Golling a takŜe: prof. I. Stasiak, prof. B. Puchalska fotografie: Aneta Kosiorek, Piotr Bednarek, Jarosław Respondek, Albert Stęclik, Grzegorz Szkutkowski, Radosław Zbyszewski, Adrian Orłowski, Patrycja Zubrzycka, prof. Marek Podgórski LO T opiekun: prof. Agnieszka Henel LOT 12
Podobne dokumenty
DO PRACY , TRAUGUCIACY!
właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Wystarcza nam to minimum, nie staramy się być ponad. Mam jednak szczerą nadzieję, Ŝe nie zgodzicie się ze mną, Ŝe nie spodobało Wam się to, co napisałam. Czekam...
Bardziej szczegółowo