Nr 195 - Śląski Klub Fantastyki
Transkrypt
Nr 195 - Śląski Klub Fantastyki
MiesiÊcznik Biuletyn Informacyjny ŒKF Listopad 2011 Nr 195 Dla gości XXX-lecia ŚKF tańczył klubowy zespół tańców dawnych Lorien (fot. PWC). Galeria XXX lat Œl¹skiego Klubu Fantastyki XXX-lecie naszego klubu obchodziliśmy 1 i 2 października. Gościny udzielił nam Dom Kultury Koszutka oraz zawsze nam przyjazny hotel "Skaut". Chętni mogli się wybrać do siedziby klubu, żeby obejrzeć remont w toku. Na imprezie zjawili się nasi przyjaciele z całej Polski i nie tylko, dawni i nowi. Były torty i toasty, były wspomnienia i spotkania starych i młodych. Wszystkim, którzy nas odwiedzili, dziękujemy. PWC Z nożem Asia Petruczenko - autorka tortów. Obok siedzi Robert Pilch. (fot. PWC). Tortów pilnowała groźna (jak zawsze) ekipa Legionu 501 – Polish Garrison (fot. PWC). Tak wyglądały torty, które zjedliśmy na bankiecie. (fot. Szymon Sokół). Wstêpniak Uroczyste obchody trzydziestolecia istnienia Śląskiego Klubu Fantastyki już za nami. Dziękuję bardzo wszystkim, którzy spędzili te dwa dni z nami. Miłym gościom, wspaniałym współorganizatorom, wszystkim klubowiczom – to dzięki Wam impreza była tak udana i radosna. Mam nadzieję, że spotkamy się na kolejnym jubileuszu. Zakończyliśmy także pierwsze Katowickie Targi Książki, których byliśmy dumnym partnerem. Jako partner i współorganizator części targów poświęconej fantastyce mogliśmy zaprosić miłośników fantastyki do Spodka na spotkania autorskie, prelekcje oraz panele poświęcone literaturze fantastycznej. Fantastycznymi gośćmi targów byli między innymi: Ewa Białołęcka, Anna Brzezińska, Anna Kańtoch, Jakub Ćwiek, Rafał Kosik, Łukasz Orbitowski, Romuald Pawlak i Andrzej Ziemiański oraz tłumacz Piotr W. Cholewa. Już teraz zapraszamy na Katowickie Targi Książki 2012. Remont klubu nie poszedł tak sprawnie, jak się spodziewaliśmy. Z przyczyn obiektywnych mamy spore opóźnienie, jednak wreszcie i tę sprawę zamykamy. Wszystkim, którzy włączyli się w prace remontowe, składam serdecznie podziękowania w imieniu całego zarządu i pozostałych klubowiczów. Niestety, w związku z remontem przesunięciu uległy terminy zaplanowanych na pierwszą połowę października imprez klubowych: Otwartych Warsztatów Larpowych i Otwartego Dnia Mangowego. Dzień Mangowy odbędzie się 19 listopada. W ramach szczególnego bonusu dla klubowiczów wyczekujących kolejnego spotkania z mangą i anime, zorganizowaliśmy drugą już Noc Filmową z Anime, na którą zapraszamy wieczorem, tuż po Dniu Otwartym. Kolejny weekend należy do larpowców: piąte już Otwarte Warsztaty Larpowe odbędą się w nocy z 26 na 27 listopada. Zgodnie z zapowiedzią natomiast odbył się jesienny Zjazd Członków Korespondentów. Spotkaliśmy się 12 listopada w siedzibie klubu. Niestety, w czasie zjazdu nieczynna była klubowa biblioteka: przewożenie i inwentaryzowania zbiorów wymaga od nas jeszcze kilkunastu dni pracy. Za niedogodności przepraszam serdecznie. Wszelkie szczegóły dotyczące spotkań i imprze klubowych znajdziecie na stronie klubowej, do odwiedzania której serdecznie zapraszam. Przy okazji przypominam, że można na niej znaleźć także elektroniczne wersje Miesięcznika. Serdecznie wszystkich zapraszam. Klaudia Heintze Rys. Małgorzata Pudlik 3 Wieœci 11 września zmarł Andy Whitfield, znany z roli Spartakusa w serialu Spartakus; Krew i piach, po osiemnastu miesiącach od wykrycia u niego chłoniaka. Miał zaledwie 39 lat. Pochodził z Australii i nie był szerzej znany, kiedy otrzymał rolę najsłynniejszego gladiatora. Kiedy po zakończeniu pierwszego sezonu zdiagnozowano jego chorobę, studio zdecydowało się nakręcić miniserial Spartakus: Bogowie areny. Postępy choroby sprawiły, że w drugim sezonie zastąpił go inny Australijczyk, Liam McIntyre. Fani Gerarda Butlera jako króla Leonidasa ze Sparty mają szansę zobaczyć go znowu. Co prawda zginął w pod Termopilami w finale filmu 300, ale powstaje prequel – 300: Battle of Artemisia. Producent, Bernie Goldman (ten sam, co 300) twierdzi, że wystąpią w nim zarówno Gerard Butler, jak i Lena Headey (królowa Gorgo). W nowym filmie poznamy drogę do władzy Kserksesa, króla Persów. Poznamy także greckiego stratega Temistoklesa, który odegrał kluczową rolę w tytułowej bitwie. Film o bohaterskich Spartanach zarobił na świecie ponad 450 milionów dolarów – zatem powrót do tematu nie stanowi zbyt wielkiego ryzyka. Po ogromnym zamieszaniu i fali krytyki dla George’a Lucasa, który nie potrafi zrezygnować z ciągłym poprawek, zmian i uzupełnień Gwiezdnych Wojen (przy każdym kolejnym wydaniu, ostatnio na BluRayu), Steven Spielberg podchodzi do sprawy o wiele delikatniej. Jak stwierdził w wywiadzie, raz postanowił przerobić E.T. – w szczególności zmieniając pistolety agentów na krótkofalówki. Stwierdził, że czuł się 4 potem, jakby okradł widzów ze wspomnień o filmie. Dlatego – po zasięgnięciu opinii fanów – postanowił, że na BluRayu E.T. ukaże się w wersji oryginalnej, tej z 1982 r. Brawo. Ukończone zostały zdjęcia do filmu Prometheus, podejmującego sagę Obcych. Reżyserem jest Ridley Scott (reżyser pierwszego filmu, Obcy, ósmy pasażer „Nostromo” z 1979). Prometheus opowiada wprawdzie o czymś innym, ale reżyser twierdzi, że fani łatwo rozpoznają związki z tamtym kultowym dziełem. Opinię tę potwierdziła Sigourney Weaver – niezapomniana Ellen Ripley z sagi Obcych. Nie występuje w nowym filmie, ale – jak twierdzi – Prometheus zajmuje się Space Jockeyem, obcą istotą, której szkielet odkrywa załoga Nostromo na niezwykłym rozbitym statku (a oprócz szkieletu także jaja obcych). Teraz nastąpi etap postprodukcji, montaż, efety itd. Czekamy – premierę filmu zapowiedziano na połowę przyszłego roku. Resident Evil, który w 2002 powstał na podstawie gry komputerowej i przedstawia walkę bohaterki Alice (Mila Jovovich) ze zła korporacją Umbrella – i zombie, oczywiście, które w kolejnych trzech filmach powoli opanowują świat. Twórca cyklu, Paul W.S. Anderson, który w tej chwili pracuje nad piątym filmem (Resident Evil: Retribution) wprowadza na plan wielu dawnych bohaterów. Przede wszystkim, po apelach fanów, pojawi się Jill Valentine (w jej roli Sienna Guillory), ale też osoby, które zginęły – naprawdę, to znaczy nie stały się zombie. Wśród nich także Michelle Rodriguez jako Rain Ocampo, członkini oddziału wchodzącego do kompleksu badawczego Umbrella Corporation. Rain Ocampo ginie na końcu pierwszego filmu, więc zapewne w piątym wystąpi w retrospekcjach. Ciekawe, czy jej obecność będzie ważna dla fabuły, czy ma tylko zachęcić fanów do kupienia biletu? Przekonamy się 14 września przyszłego roku. Już w sierpniu było wiadomo, że Ridley Scott wyreżyseruje kolejny film ze świata, jaki stworzył w swoim arcydziele Blade Runner. Niedawno w wywiadzie potwierdził ten fakt i zasugerował, że prawdopodobnie będzie to sequel. Scott nie znalazł jeszcze odpowiedniego scenarzysty (choć bliski jest zakończenia poszukiwań). Uprzedził też, że nie tylko nie wystąpi nikt z oryginalnej obsady (co zrozumiałe, minęło prawie 30 lat), ale nawet postać Ricka Deckarda (wtedy: Harrison Ford), blade runnera, który ścigał replikanta Rutgera Hauera, nie pojawi się w nowym filmie. Scott przyznał, że widzowie uważają Blade Runnera za czarny kryminał z Deckardem zamiast Philipa Marlowe, jednak w rzeczywistości opowiada on o człowieczeństwie. To znaczy prawdopodobnie nie dowiemy się już, czy Deckard był replikantem, czy człowiekiem – ten spór nie znajdzie rozwiązania. Książkowy pierwowzór (Czy androidy śnią o elek trycznych owcach? Dicka) był kontynuowany – trzy kolejne powieści napisał K. W. Jeter. Klasyczny Star Trek często poruszał tematy „alternatywnej Ziemi” – planeta, w której nie upadło rzymskie imperium (Bread and Circuses) czy obca kultura wzorowana na gangsterach (A Piece of the Action) i tak dalej. Był też odcinek, w którym pojawiają się obcy naziści (Patterns of Force) – i tego odcinka do niedawna nie pokazywała publiczna niemiecka telewizja. W USA pojawił się w 1968, 23 lata po wojnie, jednak Niemcy wciąż byli wyczuleni w kwestii swojej niechlubnej przeszłości. W latach ’90 Patterns of Force pojawił się w płatnej telewizji kablowej, ale dopiero ostatnio pokazała go publicz- na telewizja niemiecka, w dobrym czasie (o 22.00), z ostrzeżeniem, że może nie być odpowiedni dla młodych widzów. Neuromancer – powieść Wiliama Gibsona z 1984, sztandarowy utwór nurtu cyberpunk i książka, która wprowadziła do języka cyberprzestrzeń, od lat budziła zainteresowanie filmowców. Bez efektów. Być może pomocy udzieli – jak już przy tylu okazjach – Bruce Willis. Producent Peter Hoffman, który szuka finansowania dla ekranizacji powieści, twierdzi, że udało mu się zwerbować do projektu właśnie Bruce’a Willisa oraz producenta Transformers, Lorenzo di Bonaventurę. Jednak agent Willisa potwierdza (podobno) tyle, że aktor czyta scenariusz. Tak że na razie obracamy się w świecie pogłosek i plotek. Zobaczymy. Dla przypomnienia: powieść mówi o hakerze w futurystycznej Japonii, który dostaje bardzo trudne zlecenie, które tylko on może wykonać. Co prawda Willis wydaje się za stary do roli głównego bohatera, Case’a – mógłby raczej zagrać Armitage’a, przedstawiciela zleceniodawcy. Długo zapowiadana i wielokrotnie odkładana ekranizacja Gry Endera Orsona Scotta Carda wreszcie zaczyna docierać do mety. Poznaliśmy niedawni przyszłego Endera – podobno będzie to 14 -let ni Asa Butterfield. Wygląda na to, że Card przegrał jednak swoją walkę o to, by Ender był (jak w książce) dzieckiem, nie nastolatkiem. Cóż, wytwórnie filmowe mają swoje argumenty. Kim jest Asa Butterfield, któremu zaproponowano rolę Endera? To brytyjski aktor, który zdążył już wystąpić w trudnym filmie Chłopiec w pasiastej piża mie czy przeznaczonym dla młodych widzów Niania i wielkie bum. Zagrał Mordreda w telewizyjnym serialu Przygody Merlina. W listopadzie na ekrany w USA wchodzi film Hugo, gdzie Asa Butterfield gra tytułową rolę (o chłopcu, mieszkającym w murach stacji kolejowej) – w Polsce trafi do kin 3 lutego 2012). Przekonamy się, jak sobie poradzi. Sieciowa księgarnia Barnes & Noble wycofała ze sprzedaży fizyczne egzemplarze stu tytułów wydawnictwa DC Comics, kiedy wydawca ustalił, 5 że ich cyfrowe wersje będą dostępne tylko w Amazonie, w związku z promocją tabletu Kindle Fire. B&N uznał, że nie będą promować komiksów, jeśli nie mogą zaoferować nabywcom ich wersji elektronicznych. Rzecznik DC Comics stwierdził, że wydawca jest rozczarowany postawą księgarni. Jednak za przykładem B&N idą też inni. PETA – organizacja chroniąca zwierzęta, przy swych szlachetnych celach, czasami podejmuje działania, które można określić jako... dziwaczne. Ostatnio PETA wystąpiła z głośną krytyką gry wideo, ponieważ jej bohater nosi pikselizowane futro. Chodzi o Super Mario Land 3D, w której powraca słynny hydraulik. Jednym z obiektów, które znajduje, jest „Tanooki Tail Power Suit”, co według PETA, uczy grających, że można nosić futro, zwłaszcza futro prawdziwych tanuki (to zwierzę z rodziny psów). Działacze twierdzą, że rzeczywiste tanuki są okrutnie mordowane dla swych futer. PETA stworzyła nawet własną flashową gierkę, by mocniej zaakcentować swój przekaz (z tej gierki pochodzi zamieszczony obrazek). W listopadzie dobiegła końca misja marsjańska. A dokładniej: eksperyment Europejskiej Agencji Kosmicznej ESA, która postanowiła sprawdzić, czy ludzie są w stanie wytrzymać długotrwałe zamknięcie w ciasnej przestrzeni (i nie pozabijać się nawzajem). W tym celu sześciu mężczyzn (trzech Rosjan, Chińczyk, Francuz i Włoch) dało się zamknąć na półtora roku (dokładnie – 520 dni, czyli tyle, ile wg naukowców trzeba na lot na Marsa i z powrotem) w kapsule wielkości autobusu. Mogli jeść tylko żywność z puszek, brać prysznic raz w tygodniu, a wiadomości od przyjaciół dostawali z opóźnieniem, zależnym od tego, jak daleko od Ziemi powinna się znajdować kapsuła. Eksperyment była udany, załoga przetrwała tę symulowaną podróż. Bywało raz lepiej, raz gorzej, ale zasadniczo wszystko poszło dobrze. Krytycy twierdzą, że symulacja nie była pełna – uczestnicy wiedzieli, że naprawdę są na Ziemi, a fi- 6 zyczne warunki życia także były normalne (prawdziwy lot prawdopodobnie będzie się odbywał w nieważkości). Ale pierwszy krok został wykonany. Charles Babbage był legendarnym konstruktorem mechanicznych komputerów i kalkulatorów, często przywoływanych w steampunkowych powieściach (najbardziej znana jest chyba Maszyna różnicowa Gibso na i Sterlinga). Babbage nie ukończył nigdy swojego koronnego dzieła, maszyny analitycznej, która mogłaby być pierwszym na świecie programowalnym komputerem. Zaprojektował ją w 1837. Programista i entuzjasta John Graham-Cunning kilka lat temu podjął akcję zbierania funduszy na budowę tej maszyny. Wspólnie z londyńskim Muzeum Nauki i jego kuratorem Doronem Swade (który w 1991 zbudował maszynę różnicową Babbage’a, a w 2000 jego drukarkę), postanowili zdigitalizować notatki Babbage’a i udostępnić je publicznie. Dzięki temu badacze będą mogli analizować szkice Babbage’a i wywnioskować, jaki był jego „prawdziwy” projekt. Następnie należy stworzyć komputerowy model maszyny analitycznej, a jeśli on będzie działał (i jeśli wystarczy pieniędzy), pozostaje już tylko budowa urządzenia. Maszyna analityczna wykorzystywała dziurkowane karty, miała napęd parowy, a język programowania stworzyła Ada Lovelace (z domu Byron). 21 lipca zakończył swoją ostatnią misję prom Atlantis – była to również ostatnia misja promu kosmicznego. Chwilowo jedyny kontakt z Mię dzy n arodową Stacją Kosmiczną zapewniają rosyjskie Sojuzy. Ame rykanie zamierzają powrócić w kosmos w 2014 – wtedy wystartuje do próbnego lotu nowy statek Orion. Wystartuje, korzystając z rakiety nośnej Delta IV, tradycyjnie wykorzystywanej dla wystrzeliwania satelitów. Wykona dwa okrążenia Ziemi o orbitach o wysokim apogeum – wyżej niż jakikolwiek statek NASA od zakończenia programu Apollo – a potem spadnie do Pacyfiku. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, w ciągu dziesięciu-dwudziestu lat Oriony powinny dostarczyć ludzi do pasa asteroid, a potem na Marsa. Gwiazda Śmierci stała się niemal ikoną Imperium w świecie Gwiez dnych Wojen. Chociaż fani często się zastanawiali, czemu po stracie pierwszej, Palpatine postanowił zbudować drugą (skoro pierwszą zniszczył początkujący pilot, który zamknął oczy i liczył, że się uda). Wreszcie wypowiedzieli się specjaliści – i stwierdzili, że była to wielka pomyłka. W artykule z magazynu Defense AT&L (wydawanym przez Pentagon), podpułkownik Dan Ward z USAF twierdzi, że Gwiazdy Śmierci są niepraktyczne, drogie i skomplikowane, wymagają patologicznego przywództwa, no i wybuchają. Dodatkowo, nie da się ich zbudować tylu, żeby rzeczywiście wpłynęło to na przebieg gwiezdnych wojen. Wg Warda, jedyna realistyczna scena w całej podwójnej trylogii to ta, w której Darth Vader się skarży na opóźnienia przy budowie drugiej Gwiazdy. Nawet George Lucas, przy całej swej bujnej wyobraźni, nie potrafił założyć, że projekt Gwiazdy Śmierci będzie realizowany zgodnie z planem. Ward uważa, że Imperium powinno zainwestować pieniądze w rozwój droidów – gdyż to one najbardziej wpływają na losy świata. Je d nos t k i b ojowe w Gwiezdnych Wojnach mają swój nieodparty urok, nic więc dziwnego, że powstawały liczne ich modele, komercyjne i nie, wykonane z najrozmaitszych materiałów. W tym modele z klocków LEGO. Jednak czegoś takiego jeszcze nie było: entuzjasta LEGO, niejaki Iomedes (tak podpisuje się w sieci) stworzył absolutne cudo, model gwiezdnego niszczyciela klasy Venator, używając do tego 43.280 klocków LEGO, jego dzieło waży prawie 90kg i ma niemal 2,5m długości. Jest luźno oparty na podobnym modelu, stworzonym przez Erika Varszegi (LEGO Master Builder), jednak Varszegi używał śrub i kleju, by całość się nie rozpadła, podczas gdy Iomedes korzystał jedynie z „czystego” LEGO. Pracował sam, bez pomocy, od 20 kwietnia do 17 sierpnia tego roku (minus trzy tygodnie wakacji). Teraz należy tylko dodać działające działa jonowe i silniki – i Iomedes może rządzić Galaktyką. Niektórzy nie korzystają z klocków, ale budują z papieru. Taras Lesko zbudował z tego materiału potężnego i bardzo przekonującego robota bojowego. To znany z mangi RX-178 Gundam i miał być demonstracją umiejętności autora (skuteczną). Lesko użył 720 arkuszy papieru, choć zostały pocięte, złożone i wygięte w 1250 części. Twórca nie zdradza, ile czasu zajęła mu praca. Robot ma ponad 2m wysokości, waży niecałe 5kg, a papierowa konstrukcja podtrzymywana jest przez prosty, 12-częściowy szkielet. Kilka lat temu Lesko zbudował mniejszą, 120cm wersję robota, teraz postanowił spróbować czegoś większego. Czekamy zatem na bojowego robota w skali 1:1. We wrześniu świat fizyków obiegła szokująca wiadomość, że naukowcy z Gran Sasso Laboratory (leży 120km od Rzymu) zbadali prędkość wiązki neutrino i odkryli, że poruszają się szybciej niż światło. Wiązka była wysłana z CERN (na granicy francusko–szwajcarskiej), a detektory w Gran Sasso, oddalone o 732km, wykryły je o 60 nanosekund za wcześnie. Eksperyment powtórzono kilkanaście tysięcy razy, z identycznymi wynikami. Czyżby miało to obalić teorię względności? Ostatnio kolejne zespoły testowały wszystko – i nadal okazuje się, że wiązka neutrino o wysokiej energii jest trochę za szybka jak na obowiązujące teorie fizyczne. Niewykluczone, że błąd tkwi w metodzie lub w sprzęcie. Z drugiej strony, gdyby neutrino rzeczywiście były szybsze, powinniśmy to wykryć już wcześniej. Obserwacje gwiazdy supernovej z 1987 stwierdziły, że neutrino i światło poruszają się tak samo szybko. Ponadto działają GPS, co dowodzi, że przynajmniej w niektórych fragmentach teoria względności jest poprawna. Niewątpliwie czekają nas kolejne eksperymenty – i być może przewrót w fizyce, choć w tej kwestii należy zachować wielką ostrożność. PWC 7 Nagrody 27 sierpnia w Poznaniu wręczono nagrody im. Janusza A. Zajdla. Otrzymali je w kategorii powieści Jacek Dukaj za Król Bólu i pasikonik (Wyd. Literackie) w kategorii opowiadania Anna Kańtoch za Duchy w maszynach (z tomu Jeszcze nie zginęła, Fabryka Słów) Gratulujemy. Laureatów nagrody Hugo – jednej z dwóch najważniejszych w światowej fantastyce – poznaliśmy 20 sierpnia podczas Renovation, 69. Worldconu odbywającego się w Reno (Nevada, USA). Oto wyróżnione utwory: powieść: Blackout/All Clear, Connie Willis; mikropowieść: The Lifecycle of Software Objects, Ted Chiang; nowela: The Emperor of Mars, Allen M. Steele; opowiadanie: For Want of a Nail, Mary Robinette Kowal; książka niebeletrystyczna: Chicks Dig Time Lords: A Ce lebration of Doctor Who by the Women Who Love It, red. Lynne M. Thomas i Tara O’Shea; powieść graficzna: Girl Genius, Volume 10: Agatha Heterodyne and the Guardian Muse, Phil i Kaja Foglio; grafika Phil Foglio; film długi: Incepcja; film krótki: The Pandorica Opens/The Big Bang (odc. serialu Doctor Who); redaktor, formy długie: Lou Anders; redaktor, formy krótkie: Sheila Williams; grafik profesjonalny: Shaun Tan; magazyn: Clarkesworld; fanzin: The Drink Tank; autor-fan: Claire Brialey; grafik-fan: Brad W. Foster; nagroda Johna W. Campbella dla nowego autora: Lev Grossman. W Hugo raczej nie było niespodzianek. Connie Willis, Ted Chiang, nawet Allen Steele to nie są nowe nazwiska, może nawet faworyci. Nową postacią jest laureatka Hugo za opowiadanie. Komiks Girl Genius nie pierwszy raz zostaje nagrodzony, podobnie jak Shaun Tan jako grafik – zresztą dostał Hugo również w zeszłym roku. Po raz kolejny fani wyróżnili odcinek serialu 8 Doctor Who. Co do literatury, zapewne będziemy mogli wkrótce przeczytać te teksty po polsku. Organizatorzy Worldconu poinformowali, że w tym roku padła rekordowa liczba głosów na Hugo – 2100, a głosujący pochodzili z 33 krajów (przy Hugo głosowanie jest imienne i kończy się przed zakończeniem konwentu, uprawnieni do głosu są jego uczestnicy). Było to ponad 40% uprawnionych. Podczas British Fantasy Convention – FantasyConu 2011, który odbył się na przełomie września i października w Royal Albion Hotel w Brighton, wręczono British Fantasy Awards. W poszczególnych kategoriach zwyciężyli: powieść (Nagroda Augusta Derletha): Demon Dance, Sam Stone; nowela: Humpty’s Bones, Simon Clark; opowiadanie: Fool’s Gold, Sam Stone; zbiór opowiadań: Full Dark, No Stars, Stephen King; antologia: B ack From the Dead: The Legacy of the Pan Book of Horror Stories, red. Johnny Mains; książka niebeletrystyczna: A ltered Visions: The Art of Vincent Chong, Vincent Chong; grafik: Vincent Chong; niezależne wydawnictwo: Telos Publishing; David J. Howe & Stephen James Walker; magazyn: Black Static; powieść graficzna: At the Mountains of Madness, I.N.J. Culbard; nagroda specjalna Karla Edwarda Wagnera: Terry Pratchett; nagroda Sydneya J. Boundsa dla nowego twórcy: Robert Jackson Bennett, za powieść Mr Shivers; film kinowy: Incepcja; film telewizyjny: Sherlock (serial). Laureatów World Fantasy Award poznaliśmy podczas tegorocznego World Fantasy Convention, która odbyła się w dniach 27–30 października w San Diego (USA). Oto oni: powieść: Who Fears Death, Nnedi Okorafor; nowela: The Maiden Flight of McCauley’s Bellerophon, Elizabeth Hand; opowiadanie: Fossil-Figures, Joyce Carol Oates; antologia: M y Mother She Killed Me, My Father He Ate Me, red. Kate Bernheimer; zbiór opowiadań: What I Didn’t See and Other Stories, Karen Joy Fowler; grafik: Kinuko Y. Craft. Nagrody za osiągnięcia życia w roku 2011 trafiły do Petera S. Beagle’a i do Angéliki Gorodischer. PWC 9 Zapiski zgryŸliwego tetryka Zapow iedź letnich wakacji dla redakcji Miesięcznika oznaczała, iż kolejne zapiski ukażą się w okolic y 30. rocznic y powstania Klubu. Trzydzieści lat to szmat czasu. Ówcześni dwudziesto latkowie osiągają Abrahama (tak Raku, tak), a Ci bardziej doświadczeni sięgają już wieku emery talnego. Niew iele zostało w ŚKF z tego „pierwszego” zaciąg u. Piotr OŻW jest oddany branż y ant yk warycznej, fantastyk i już nie czyta, jest da leko od fandomu. Jurek Ferencow icz, Rysiek Borys, Małgosia Ferencow icz pojaw iają się okazjonalnie, mój kontakt jest bardziej pisemny niż osobisty. Bliżej klubu jest Piotr Raku Rak, a całk iem blisko PWC i oczyw iście Elżbieta. Dzielnie działa warszawska odnoga tolk ienistów – Tadeusz A. Olszański, Agnieszka Sylwanow icz, Marek Gumkowski. Przez te 30 lat wszystko się zmieniło. To, co było treścią naszej działalności w latach osiemdziesiąt ych – zdobywanie książek oficjalnych jak i samizdatów, pokazy filmów przemyco nych z zachodu na wideotaśmach – dziś już nie istnieje. Książek jest pod dostatk iem, a nawet więcej, filmy jak i gry są powszechnie dostępne. Działalność fandomu skupia się generalnie na dwóch gałęziach: – współuczestnict wo w różnego rodzaju imprezach, w szczególności grach i zabawach fan tastycznych, – dyskusjach o dzisiejszej i przyszłej fantastyce literack iej, filmowej… Z jednej strony to bardzo wspaniałe zjaw isko, ale z drugiej kiedyś bez fandomu było się bez książek i szans na obejrzenie filmu. Dziś można poznawać i smakować fantastykę w samotności. Do tego sieć umożliw ia kontakt y bez spot kań osobistych. Dlatego też wydaje mi się, że fandom, a więc i ŚKF jest w fazie trwania. A co będzie dalej, to tylko Wy młodzi, zdec ydujecie. A wracając do naszych księgarni – czerw iec przyniósł wysyp sequeli, kont y nuacji i nie zawsze udanych ciągów dal szych. Ukazała się druga część Namiest niczki Szkolni kowej, drugi tom Wilczej Trylogii Swanna oraz sequel Alison Go odma n – po pow ieści Eon pojaw iła się pow ieść Eona. Co do innych nowości z rynku krajo wego, polecam urok liwą książkę Andrew Nicolla Dobry człowiek. Dzieje się w mit ycznym mia steczku Kropka, gdzieś na północ y Bałt yku (obok są Myślnik i Ukośnik). Opow ieść o miłości fantastycznej jest magiczna. Wydawca przyrównuje ją do Ma rqueza i filmu Amelia, a ja do opowieści naszego wybitnego dramaturga Jerzego Szaniawskiego Łgarze pod Złotą Kotwi cą, a także niektór ych opowiadań Profesora Tutki. Ta sama magia, ten sam klimat, to samo piękne słowo. Teraz na półce czeka na mnie, obok wielu innych, pow ieść wybitnego twór cy norweskiego Tarjei Vesaas’a Dom w ciemności. Vesaas był moim ulubionym pisarzem lat sześćdziesiąt ych – Pałac lodowy i Ptaki (na podstaw ie tej pow ieści nak ręcony był wybitny pol 10 ski film Żywot Mateusza) czytałem wiele razy. Teraz, po 66 latach od ukazania się w Oslo i po 41 latach od śmierci pisarza, ukazuje się najw ybitniejsza z jego pow ieści, Dom w ciemności. Ant yutopijna opow ieść o domu–kraju–świecie ukazała się tuż po odz yskaniu przez Norwegię wolności w 1945 roku. I do dziś fascynuje głębokością analizy zła i sposobów walki z nim. A dodatkowo warto zauważyć, że obydwie książk i ukazały się w „star ych wydawnict wach” – w Naszej Księgarni i PIW. Fantastykę zaczęło wydawać również wydawnict wo ZNAK – ukazała się pow ieść Wojciecha Zembatego Koniec Pieśni – rek lamowana jako najlepsza pow ieść fantasy 2011 roku. Zobaczymy w grudniu – pow ieść celt yckowspółczesna jest niezła, ale żeby najlepsza… Miłej lektury. Wasz Andrzej Bilbo Kowalski Rys. Basia Świerczyńska. 11 Ksi¹¿ki Spojrzenie trójstronne Kamienną Ćmę oceniać można na trzy sposoby: jako eksperyment literacki, przypowieść filozoficzną czy też „po prostu fajną historię”. Zacznijmy może od eksperymentu – otóż powieść Matuszka to jedna z nielicznych na naszym rynku tzw. książek konceptualnych, czyli takich, gdzie nośnikiem treści jest nie tylko fabuła, lecz także wszelkiego rodzaju „dodatki”: okładka, ilustracje, czasem nawet krój lub kolor czcionki albo przeróżne gadżety (płyty, filmiki). Kamienna Ćma jest więc wydana bardzo starannie, w twardej oprawie i z ilustracjami, na które warto zwrócić uwagę, nie służą bowiem wyłącznie do ozdoby, w środku książki znajduje się natomiast... inna książka, czytana przez bohatera tej pierwszej, i mająca znaczenie dla zrozumienia odautorskiego przekazu. W dodatku całość została pomyślana tak, by na pierwszy rzut oka sprawiać wrażenie książki dla dzieci: duży druk, obrazki z charakterystycznymi, kanciastymi i uproszczonymi postaciami bohaterów, wreszcie sam styl, w którym dominują krótkie, nieskomplikowane zdania. Kamienna Ćma przypomina więc nieco Wrońca Jacka Dukaja, jednak w mojej opinii powieść Matuszka wypada lepiej, autor ten ma bowiem do opowiedzenia ciekawszą historię i celuje w bardziej konkretny target. Wroniec był przeznaczony ni to dla odbiorców młodszych, ni dla starszych, Kamienna Ćma natomiast, mimo dziecięcego wyglądu, jest jednak książką dla dorosłych. Jako literacki eksperyment dzieło Matuszka wypada więc interesująco. Inna rzecz, że książki konceptualne wydają się przeznaczone dla specyficznego rodzaju czytelnika, takiego, który od powieści oczekuje nie tyle „wciągnięcia” się w akcję czy kibicowania przygodom bohaterów, co pewnego rodzaju intelektualnej gry, zabawy w łączenie treści z elementami formy. Jako przypowieść filozoficzna Kamienna Ćma jest natomiast historią z ducha buddyjską, opowiadającą o odnajdywaniu wewnętrznej mocy i drodze do oświecenia, która prowadzi poprzez zdzieranie kolejnych warstw kłamstw, jakimi – za naszą zgodą – karmi nas nasz umysł. Drogę tę przebywa człowiek imieniem Beddeos. Poznajemy go, gdy mieszka w wieży na granicy cesarstwa, za jedynego towarzysza mając robota Tyfona. Beddeos nie pamięta, skąd się tam wziął, ma jedynie niejasne wrażenie, że mogła to być forma kary. Jego życie biegnie spokojnym rytmem i dopiero przybycie nietypowych podróżnych oraz pojawienie się w wieży pewnego dziwnego przedmiotu skłonią mężczyznę do tego, by baczniej przyjrzał się samemu sobie oraz światu, który go otacza. Rozpatrywana na takim poziomie, Kamienna Ćma nie jest może zanadto oryginalna, przynosi jednak satysfakcję. Tu każdy, pozornie nieważny element okazuje się mieć znaczenie, każda postać i każdy dialog do czegoś służą. I nic nie jest takie, jak się zdaje na początku, bo autor lubi i umie czytelnika zaskakiwać. Warto też wspomnieć o świecie, w którym rozgrywa się opowieść. Jest on, co prawda, pretekstowy, funkcjonuje bowiem przede wszystkim jako tło dla wewnętrznej 12 przemiany bohatera, jednak w tej pretekstowości zarazem niezwykle barwny i zbudowany z rozmachem, pełen dziwacznych ras oraz niezwykłych pomysłów. Najsłabiej natomiast wypada Kamienna Ćma jako „po prostu fajna historia”. Opowieść, owszem, potrafi wciągnąć, a czytelnik z zainteresowaniem śledzi losy Beddeosa, jest to jednak ciekawość przede wszystkim intelektualna. Brakuje tu trochę emocji, takiego prostego „lubienia” kogoś czy denerwowania się w dramatycznych scenach. Nawet głównego bohatera trudno darzyć jakąś szczególną sympatią, skoro Beddeos jest raczej nośnikiem pewnych treści niż żywą osobą. To samo można powiedzieć o innych postaciach, które, mocno uproszczone, pełnią rolę albo Pomocy, jaką bohater spotyka na swej drodze, albo Przeszkody. Czy to jednak wada? Szczerze mówiąc, nie jestem pewna, być może, gdyby autor położył większy nacisk na tę pierwszą, najprostszą warstwę historii, zagubiłoby się pośród barwnych przygód przesłanie. Możliwe, że książka nie może być jednocześnie filozoficzną przypowieścią i wciągającym czytadłem, może czasem trzeba z czegoś zrezygnować. Matuszek zrezygnował z tego drugiego – i czemu nie, ostatecznie, „po prostu fajnych historii” mamy w księgarniach sporo, a podanej w ciekawej formie filozofii zdecydowanie mniej. Anna Kańtoch Paweł Matuszek: Kamienna Ćma. MAG, Warszawa 2011. Przebudzenie bazyliszka W połowie sierpnia 1944 r. w wyniku niemieckiego ostrzału artyleryjskiego na Starówce otwiera się zasypana w XVI w. kawerna, w której trwał w letargu warszawski bazyliszek. Bestia budzi się i zaczyna grasować w kanałach, atakując tak powstańców, jak i Niemców. Jedni i drudzy usiłują wyeliminować potwora, przy czym Niemcom (specjalnej ekipie z Ahnenerbe, komórce SS do spraw, jak byśmy dziś powiedzieli, paranaukowych) zależy na dostaniu go żywcem. Rzeź jest straszliwa, a bestia okazuje się niezniszczalna. Tak można streścić książkę Tomasza Bukowskiego Obiekt R/ W0036 (o poincie za chwilę). Pomysł, owszem, niezgorszy, choć raczej na opowiadanie, niż powieść. Styl – „jak cię mogę”, bez fajerwerków, ale i rażących baboli (oprócz użycia określeń „terror” i „horror” w znaczeniu „potwór”). I można by to było przełknąć, a nawet polecić mniej wymagającemu czytelnikowi, gdyby nie jedno – stosunek autora dla historii. Akcja rozgrywa się podczas Powstania Warszawskiego, wymieniane są autentyczne wydarzenia, autentyczne osoby. Ale obok tego czytamy o powstańcach „uzbrojonych w karabiny, pistolety, siekiery, kije i jedną szablę kawaleryjską”, a nieco wcześniej, że oddział, jednolicie umundurowany w poniemieckie sorty... nie jest w całości uzbrojony (udział w walce uzbrojonych tylko w pistolety i granaty – ale, na Boga, nie w kije! – zdarzał się, owszem, w pierwszych dniach Powstania; w połowie sierpnia nieuzbrojonych trzymano na tyłach). Dalej czytamy, że oficer-cichociemny paraduje po Warszawie... w angielskim mundurze polowym, a idąca kanałami łączniczka ma przy sobie... torebkę. Każdemu trafionemu w głowę ta „eksploduje” (autor nie widział Szeregowca Ryana?!). Pociski artyleryjskie są wypełnione prochem. I tak dalej, i temu podobnie. Mógłbym tak przez kilka stron. Najgorsze jest to, że po warszawskich kanałach pęta się każdy: przypadkowe łączniczki, patrole powstańcze i niemieckie; dochodzi do starć, jest to normalny teatr działań wojennych. Co 13 jest całkowitym zmyśleniem. Niemcy nie wchodzili do kanałów w ogóle, bali się ich i brzydzili, a nadto – nie widzieli z tego żadnej korzyści wojskowej. Ale powstańcy też ich nie patrolowali, nie chodziły tam zwykłe łączniczki. Koncepcja łączności kanałami była opracowana na długo przed Powstaniem, realizowali ją wyłącznie zawczasu przeszkoleni żołnierze (głównie kobiety), znające sieć kanałów i wiedzące, jak i gdzie iść. Wszyscy inni byli w nich skazani i bez bazyliszka. Inni żołnierze oraz cywile znaleźli się w kanałach dopiero podczas wielkich akcji ewakuacyjnych (o pierwszej z nich jest mowa w książce). Czytając Obiekt miałem wrażenie, że autor inspirował się nie Powstaniem czy jakąkolwiek rzeczywistą wojną, ale komputerową strzelanką „o wojnie”. Strzelanką źle zrobioną, lubującą się w makabrze, bryzgach krwi na monitorze etc. A także filmami o Godzillach etc., w których te – było nie było – zwierzęta są odporne nie tylko na ogień broni strzeleckiej, ale i artylerii. Żeby dodać swej opowieści fantastyczności, autor „ozdobił” ją potężną, krasową pieczarą tuż poniżej poziomu warszawskich kanałów, w której przed wiekami Sarmaci (ci starożytni) składali ofiary z ludzi smokowi, nazwanemu później Wawelskim. Smokowi, którego potomkiem jest bazyliszek... Dlaczego oba stworzenia traktowały dziewice w szczegółowo i mocno nie-smakowicie opisany sposób, autor nie raczył nam wyjaśnić. Nie zalecam nikomu lektury, więc z czystym sumieniem mogę zdradzić, że bazyliszek zostaje ponownie zasypany, jednak wiadomość o jego istnieniu dociera do NKWD, a Sowieci zamierzają go wydobyć (jak rozumiem, nie budząc z ponownego letargu) i wywieźć do Kazachstanu. Ma być sequel? Nie dopuść tego, święty Bazyliszku... Tadeusz A. Olszański PS. Aha, żeby nie było, że robię sobie żarty. Święty Bazyliszek (Wasiliskos) to jeden z męczenników greckich z IV wieku, czczony wraz ze świętymi Kleonikiem i Eutropiszem. Cała trójka na załączonej ikonie. Tomasz Bukowski: Obiekt R/W0036, Wydawnictwo SOL, Grójec-Warszawa 2009 (seria WarBook). Rys. Małgorzata Pudlik 14 Imprezy Jak na Pyrkonie, tylko lepiej Pierwszym wrażeniem po wejściu na teren Międzynarodowych Targów Poznańskich był ogrom holu między budynkami, gdzie pod szklanym dachem rosną drzewa i wiszą wycięte z zielonego papieru formy w kształcie ni to liści, ni to jaj Obcego. W przeszklonych budkach pośrodku była akredytacja, z czytelnie wypisanymi kartkami, które okienka są dla uczestników, które dla gości itp. Mimo tych informacji niemal wszyscy ustawiali się w dłuższej kolejce, a nie w krótszej. Budynków było więcej niż na Pyrkonie, a więc i sale bardziej przestronne, co się chwali. Organizatorzy wyciągnęli też wnioski ze skarg uczestników Pyrkonu i otworzyli dodatkową klatkę schodową w budynku 14A, dzięki czemu uniknięto korków. Pierwszym punktem programu – oprócz oficjalnego otwarcia – była prelekcja o dziwnych zwierzętach. Prowadząca pokazywała slajdy i trochę mówiła, ale niewiele. Najpierw o niezwykłych gatunkach, jak blowfish, żaba włochata czy mysz jerboa (zbieżność nazwy z gerbilem nieprzypadkowa), następnie o hybrydach międzygatunkowych, a na końcu o wynikach eksperymentów naukowych, typu fosforyzujące małpki czy mysz z ludzkim uchem na grzbiecie. Niestety, materiał do przedstawienia Od prawej: Klaudia Heintze, Piotr W. Cholewa i Piotr Raku Rak mówią o 30 latach historii ŚKF (fot. B. Kobic). skończył się prowadzącej po 35 minutach... Ktoś_1: Koń rasy shire czołowo zatrzymuje samochód. Ktoś_2: W tym świetle szarża kawalerii na czołgi nabiera zupełnie nowego znaczenia. Następnie poszłam na prelekcję o logice biegającej nago po łące, czyli o pewnych fanfikach. Była prawie taka sama, jak na Pyrkonie, z tym, że ilustrowana zabawnymi obrazkami. Twórczość okołozmierzchową prelegentki określiły jako „wampiścierwa”, a całość zilustrowały malowniczymi przykładami ałtoreczkowej głupoty, na przykład Harrym, który ma 80% krwi jednorożca. Tajemnicą autorki jest, w jaki sposób można mieć 80% krwi kogokolwiek oraz jak przodkowie Pottera krzyżowali się z koniowatymi. 15 Prelegentka: Zastanawiałyśmy się, co właściwie Harry’emu daje te 80% krwi jednorożca. Głos z sali: Wykrywanie dziewic! Cytaty z ałtoreczek: Nie wiem, jakiego zapachu był czas, gdy mijałam się z nim na zakrętach losu. Okrągłej komnacie brakowało jednej ze ścian. Była sama w nicości, którą wypełniała pustka. Wtem wszystkie twarze centaurów spoczęły na nas. Prelegentka: Omawiane teksty nie są naszą własnością intelektualną... Ja: Użycie słowa „intelektualna” jest w tym kontekście nadużyciem. Potem poszłam na prelekcję Kuby Ćwieka o obrażaniu uczuć religijnych. Zgodnie ze swoim zwyczajem prowadzenia prelekcji, Kuba zaczął od prośby o zdefiniowanie pojęcia. Powiedziałam, że uczucia religijne istnieją tylko wtedy, kiedy są obrażane – podobnie jak wiatr, który jest tylko wtedy, kiedy wieje. Kuba powiedział, że w Polsce największe oburzenie i groźby sądowe spowodowało wcale nie Ostatnie kuszenie Chrystusa czy Dogma, ale film Ksiądz, co jest w naszym kraju bardzo typowe: kapłan jako obiekt kultu. Wspomniał też o słynnym komiksie Krzysztof Wolan zaprasza do antykwariatu ŚKF (fot. B. Kobic). Battle Pope, w którym papież staje się mocarnym superbohaterem, a Jezus – jego pomocnikiem. Wieczorem zajrzałam do sali multimedialnej, gdzie była prelekcja o hentai, połączona z pokazem filmu, więc pooglądałam sobie erotyczne przygody ucznia wysłanego na wymianę do żeńskiej szkoły, w której istnieje erotyczny klub z elementami sado-maso, a wszystkie nauczycielki i uczennice mają piersi wielkości głowy i spódniczki odsłaniające majtki. * Następnego dnia po przyjściu na konwent pogawędziłam z Elą, Szamanem, Justynką i innymi znajomymi przy urnie zajdlowej oraz porobiłam zdjęcia ślicznych małych elfeczek, czyli córek Fruniów. Potem poszłam na prelekcję Quo vadis, fanDomine?, która prowadził jakiś mało doświadczony konwentowicz, więc słuchacze – z Szamanem na czele – szybko przejęli stery dyskusji. Zaczęliśmy od zdefiniowania pojęcia fantastyki, fana i konwentu, potem rozmawialiśmy o wadach dawania zniżkowych wejściówek za prowadzenie prelekcji, bo to obniża ich poziom. Prelekcja Ewy „Srebrnej” Marczyńskiej o pisaniu fanfików byłaby fajniejsza, gdyby prowadząca dobierała jakieś mniej hermetyczne przykłady niż Duma i uprzedzenie (tak, tak, istnieją fanfiki do tego!) oraz Doctor Who. Było wyjaśnienie różnych pojęć fanfikowych, tak jak Mary Sue, PWP, kanon, slash, pairing, crossover. Podobno jest crossover Biblii z tetrisem (nie pytajcie...) oraz Lovecrafta z musicalem pod tytułem Shoggoth on the Roof. Srebrna rzucała w tłum czekoladki, nagradzając słuchaczy za przykłady najdziwniejszych crossoverów (ja podałam bohaterów Nowej nadziei przeniesionych w akcję Mrocznego widma – tytuł jest I’m Your WHAT???). Istnieją też crossovery polegające na tym, że spotykają się postaci z różnych filmów granych przez tego samego aktora, np. Johnny’ego Deppa. Albo postać spotyka realnego aktora... 16 Ktoś: Synowie Sherlocka Holmesa i doktora Watsona spotykają... Srebrna: Fuj. Cudowne dziecko dwóch pedałów. Michał Lisiecki miał świetną prelekcję o efektach specjalnych, na której już byłam ze dwa razy, ale dopiero teraz dali mu aż trzy godziny, dzięki czemu zmieścił się z całym materiałem. Przyszłam na ostatnią godzinę, czyli efekty naszych czasów: przenikający przez kraty robot w Terminatorze, twarz z wody (Otchłań), Jar Jar Binks i wodospady w stolicy Naboo zrobione z soli. Następnie udałam się w inny fragment holu na warsztaty z sunandy – tańca łączącego elementy tańca brzucha, flamenco i tańców murzyńskich. Pięknie ubrane dziewczęta uczyły nas kręcić biodrami („ruch nogi jak rozgniatanie peta na asfalcie”), falować ramionami i nie wiem co jeszcze, bo wymiękłam fizycznie i zlana potem poszłam sobie. A w tle na ławce siedział żołnierz z karabinem, w masce z filmu V jak Vendetta. Zachodzące słońce wyzłacało hol, po którym rzucając długie cienie przechodzili elfi łucznicy, szturmowcy Imperium i niezwykle pięknie przebrana blond Na’vi. Staszek Mąderek miał spotkanie o swoim filmie Szczeppan Kleszcz: kleszcz z miejskiego parku staje się humanoidem z amnezją. Polegało to na filmowaniu faceta, który ma na głowie kask motocyklowy oklejony plastikiem w kształt żuwaczek, a na plecach dętkę od traktora w szmacianym pokrowcu. Facet chodził po centrach różnych polskich miast i zagadywał ludzi, a co jakiś czas wgapiał się w Pałac Kultury albo w jakąś wieżę kościelną – że niby wieża to jedyne wspomnienie, jaki mu zostało, i on jej teraz szuka. Jednak słuchanie o filmie, który ma poziom niesławnej Krypty Exara Kuna znudziło mnie tak, że znowu poszłam do ogródka piwnego i ugrzęzłam w nim tak skutecznie, Tak wygląda Szczeppan Kleszcz, że zapomniałam o prelekcji o gwiazdozbiorach, czego żałuję. promujący kulturalne zachowanie w lesie (i szczepienia przeciw kleszczom). Siedziałam z Jolą, Szymonem, Jackiem Białołęckim i Michałem Jakuszewskim, wysoko nad nami było widać odbicia stolików i parasoli (tak, parasoli, chociaż to pod dachem) w przeszklonym dachu pod mrocznym już niebem. Wieczorem odbyła się prelekcja Foki o kadzidłach, która o mało nie została odwołana, bo w sali były czujniki dymu, na dworze wściekły wiatr i dopiero po licznych przenosinach wylądowaliśmy w tym miejscu holu, gdzie były warsztaty taneczne, na rozścielonej na posadzce wielkiej macie. Foka prezentowała nam różne rodzaje kadzideł i olejków zapachowych, informując, skąd pochodzą i jak się je wytwarza. Miała też esencję kawową Pachnąca prelekcja – Klaudia Heintze i Natalia Młynarz (zapach, że mniam!), którą wącha się, żeby „zresetować” (fot. B. Kobic). sobie odczuwanie zapachów. Z ciekawostek: cynober jest tak toksyczny, że być może przyczynił się do powstania mitu o koszulce Dejaniry, a jednym z najdroższych zapachów jest aoud – olejek 10 razy droższy od złota. Pochodzi z drewna drzewa agarowego, zaatakowanego przez specjalny grzyb przed 100, a nawet 500 laty. 17 Ja: To pachnie jak rozgniecione sosnowe igły, ale bardziej rozgniecione niż sosnowe. Foka ( pokazuje perfumy Demeter Fragrance Library o nazwie Holy Smoke): Jeżeli nawet ten zapach pachnie kadzielnicą, to taką, która została spalona z całym kościołem i najbliższą okolicą. Foka: Zapach meczetu jest tak genialnie skonstruowany, że po godzinie na mojej skórze zaczyna pachnieć spoconym Arabem. * W sobotę rezygnując z Freak show Ewy Białołęckiej poszłam na prelekcję Konrada Walewskiego Jak czytać fantastykę. W informatorze było napisane, że jako baza do dyskusji „posłuży opowiadanie Johna M. Harrisona”. Konrad wyraził wielkie zdumienie, że przeczytała je tylko jedna osoba (nie, tytuł NIE był nigdzie podany). Dziwnym zbiegiem okoliczności było to opowiadanie przez niego tłumaczone i z jego czasopisma... To już nie mógł go dać do informatora, na miejsce (niezłego zresztą) tekstu Pat Cadigan? Było o denotacjach i konotacjach, semantyce i semiotyce oraz różnicy między mentalnym słownikiem i mentalną encyklopedią (tekst powinniśmy interpretować encyklopedią, Autorka relacji na zaimprowizowanej widowni „pachnącej prelekcji” bo poza definicją słowa zawiera nasze doświadczenie, kontekst (fot. K. Wolan). kulturowy i skojarzenia). Następnie opowiadanie zostało odczytane na głos. Była to okropnie nudna historia związku dwóch facetów z jedną kobietą, pełna nudnych dialogów w stylu Mody na sukces – jedynym elementem fantastycznym było wbijanie sobie siekiery w twarz przez kolejne osoby, ale chodziło tylko o przenośnię, że przeżywają załamanie psychiczne i chcą to zademonstrować na zewnątrz. Po zamienieniu siekiery na np. wbicie wielkiej punkowskiej agrafki w ucho tekst mógłby spokojnie się ukazać np. w Wysokich Obcasach. Nic, tylko się pociąć brzytwą Ockhama. Z prelekcji Średniowiecze dla początkujących: Wnuku (o jednym z cesarzy rzymskich): Rządził cztery lata, w tym czasie zdążył być cztery razy żonaty, raz zamężny, na igrzyskach rzucał w widownię jadowitymi wężami – ale bez zębów jadowych – i jeździł na rydwanie zaprzężonym w nagie kobiety. Uznano, że był niepoczytalny. Szymon: Ale to częste w przypadku cesarzy rzymskich. Prelekcja o tłumaczeniu Harry’ego Pottera na różne języki, ze szczególnym uwzględnieniem czeskiego, okazała się ciekawa, choć prowadząca ją Anna Gołębiowska mówiła zbyt krótkimi zdaniami, robiąc między nimi pauzy. Dowiedzieliśmy się, że wszyscy tłumacze nagminnie zmieniają imiona – jedyne, które w każdej wersji się ostały, to Harry, Ron, Hermiona, Norbert i Hedwiga. Jęcząca Marta jest Ufukaną Urszulą albo Hulkenda Hildą, a Syriusz to po japońsku Siriushu Burakku. Są też inne zmiany niż imiona, np. w wersji czeskiej Dudley na urodziny je pieczoną kiełbasę zamiast ciastek. 18 Wchodzą dalsze grupki ludzi i siadają na podłodze pod katedrą. Anna: Zapraszam! Nie potrzebuję powietrza. Anna: Jęcząca Marta ma w oryginale przydomek na tę samą literę, co imię, co jak widać Polkowski oddał znakomicie. Anna: Jak wam się nudzi, to wyciągnę czeskie tłumaczenie i poczytam na glos. Anna (wręcza dziewczynie z widowni egzemplarz angielski, każąc czytać wy powiedź Hagrida): Ten zakreślony fragment, jak sala zacznie ziewać, to przerwij. Kuba Ćwiek na spotkaniu autorskim opowiadał o swoich planach literackich – w tym celu narysował na tablicy oś czasową, żeby wyraźniej było widać, którą książkę na kiedy planuje. Następnie odbyło się komisyjne ważenie Kuby, który założył się z fandomem, że jeżeli nie schudnie do 75 kg, to napisze romans paranormalny. Kuba schudł tylko do 87 kg i pokazał nam filmowy zwiastun tej książki, która ma się nazywać Wendy. Nie wiem, czy będzie tak krwawa jak film, który przedstawiał dziewczynę popełniającą samobójstwo przez powieszenie wśród zmasakrowanych trupów, czemu z cienia przygląda się młodzieniec o niezwykłych oczach. Ktoś: Jaką dietę stosowałeś? Kuba: Wyszedłem z domu... nie kupiłem baterii do iPada... w MacDonaldzie przestali mnie rozpoznawać... Kuba (opowiada, jak ubiegałby się o dofinansowanie w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej): To będzie lektura szkolna... ale w szkole dla tancerek go-go. Kolejnym punktem programu było Star Wars TV Bartosza Burzyńskiego, gdzie dowiedzieliśmy się o telewizyjnych produkcjach pod znakiem naszej ulubionej sagi, których – o dziwo – było całkiem sporo. Nie tylko słynne Star Wars Holiday Special, którego Lucas tak się wstydzi, że zabronił rozpowszechniać, ale i kilka animowanych filmów z Ewokami, w tym 35-odcinkowy serial. Jest też serial Droids, w którym po raz pierwszy pojawiają się wyścigi Boonta. Obecnie wszyscy czekają na serial aktorski – jest gotowy scenariusz na 50 odcinków (pisany, jak powiedział Bartosz, „przez najlepszych scenarzystów z całego świata... czyli z Wielkiej Brytanii, Stanów i Australii”), ale okazał się zbyt drogi jak na telewizyjną produkcję. Bartosz: To jest szkic złej rasy Duloków, która miała zamieszkiwać Endor. Są tacy, którzy chcieliby, żeby Duloki pojawiły się w Powrocie Jedi po stronie Imperium, co znacząco wzbogaciłoby scenę bitwy na Endorze. Sławek: Rzeczywiście – więcej płaczu. Na zakończenie obejrzeliśmy cudny komputerowo animowany film w estetyce klocków Lego, opowiadający o tym, jak C3PO przymusowo zostaje pilotem wycieczki małoletnich padawanów po siedzibie Senatu Galaktycznego, w którym tymczasem Asajj Ventress ma podłożyć bombę, co prowadzi do masy różnych komplikacji. 19 Tłumnie uczęszczona prelekcja Agnieszki „Ignite” Hałas o trucicielach byłaby ciekawsza, gdyby zawierała więcej ciekawostek i faktów o trucicielach, a mniej naukowych informacji w rodzaju „alkaloidów tropanowych sympatomimetycznych” czy nawet „muskaryny jako parasympatykomimetyku”. Z ciekawostek: zatrucia arsenem były dużym problemem w XIX wieku, bo był powszechnie stosowany w zielonym barwniku – jest podejrzenie, że Napoleon zatruł się od tapet. W Bangladeszu arszenik jest w wodzie i ludności zaleca się jedzenie czosnku jako antidotum. Kolejną godzinę spędziłam w dużej mierze przy stoliku autografowym, gdzie pełniła obowiązki Magda Kozak, tym razem bez uzbrojonej po zęby obstawy. Dyskusję jednak zdominowała Ewa Białołęcka, czytająca ze swojego kapowniczka frazy w rodzaju „chomik-terrorysta z policzkami wypchanymi dynamitem”. Zamierza je wykorzystać w następnych książkach. Była też mowa o pracy redaktora i tłumacza. Delilah [tłumaczka]: Czytelniczki miały pretensję, dlaczego to nie jest tłumaczone jako „wróżka”. Tak – dwumetrowa wróżka zabijająca samym swoim seksualnym urokiem. Achika: Duża wróża. Ewa: Wrócha. Achika(zapisuje i się waha): „Ż” powinno się wymieniać na „h”, ale przez „ch” jakoś ładniej wygląda. Madzik: I tak bardziej à propos. Achika: Wróżka-jebuszka! Prelekcja Arka Grzeszczaka o łukach była bardzo ciekawa, prowadzący mówił żywo i wyraźnie. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawostek: archeolodzy poznają szkielety łuczników po krzywym kręgosłupie, chłop angielski w niedzielę po mszy musiał obowiązkowo trenować strzelanie do celu, w bitwie nie chodziło o to, żeby jedną strzałą zabić przeciwnika, tylko go unieszkodliwić, a reszty dokonywała konnica lub piechota. Dobrym hełmem dla łuczników jest tzw. łebka angielska, a kapalin nie, bo krawędź przeszkadza w naciąganiu cięciwy do ucha. Arka przymierza ze statuetkami Nagrody im. J.A. Zajdla, wniesiona do sali przez silną (i mieszaną) grupę ochrony (fot. S. Sokół). Arek: Pod Crécy Francja straciła 1500 rycerzy, a pozostałych strat się nie podaje. Ja: Dorota, czemu nie zrobisz prelekcji na jakimś konwencie? Tyle wiesz! Dorota: T ylko kto zechce słuchać o świnkach morskich? Ja: Daj tytuł Przerażające świnki zagłady, a potem powiesz, że w druku był błąd i że chodziło o zagładę przerażonych świnek. Rozdanie Zajdli zostało uświetnione wniesieniem Arki Przymierza, w której spoczywały statuetki (potem wielu fanów komentowało, że podczas otwierania powinniśmy zamknąć oczy!). Śląski Klub Fantastyki z okazji 30-lecia otrzymał laurkę wykonaną przez najmłodszych konwentowiczów. 20 * Niedzielę rozpoczęłam prelekcją Michała i Pewuca o bitwie pod Verdun. Nie żeby był to dla mnie jakiś fascynujący temat, ale lubię ich prelekcje, bo są pełne humoru. No i można się czegoś dowiedzieć, na przykład tego, że granat zaczepny musi mieć taki zasięg wybuchu, żeby rzucający go żołnierz nie zdążył przy atakowaniu dobiec do strefy rażenia odłamkami. Misiek: Wyjątkowe łamagi w rzucaniu granatów były eliminowane przez dobór naturalny. W 1915 r. Francja wprowadziła stroje maskujące na miejsce tradycyjnych czerwonych spodni, które uważano za podstawową rzecz w utrzymywaniu morale. Komentarz Miśka: Morale się trzymało, Francuzi upadali. Na wojnie ważne jest zaopatrzenie w prowiant i amunicję. Verdun to tak naprawdę była bitwa między niemieckimi pociągami a francuskimi ciężarówkami, które po raz pierwszy na masową skalę zastosowano do wożenia amunicji. Misiek (pokazuje slajd): To jest nieuzbrojona ciężarówka. To znaczy, jest w tej chwili uzbrojona w dzielnych francuskich żołnierzy. Misiek: Po niemiecku każde słowo brzmi jak rozkaz rozstrzelania. Obejrzeliśmy krótki film z błyskawicznego budowania linii kolejowej po stronie niemieckiej. Wybudowali kilka miasteczek zapleczowych, na co Francuzi nie reagowali, bo planowali uderzenie pod Sommą i nie sądzili, żeby wywiad niemiecki o tym nie wiedział. Misiek pokazuje zdjęcie niemieckiego następcy tronu wizytujące go front. Ktoś: Już mieli skórzane płaszcze! Misiek: Ale tylko następcy tronu. Później to poszło w plebs. Porównywanie wyglądu głównodowodzących po obu stronach. Misiek: Jak widzimy na tym zdjęciu, generał francuski ma inny model wąsa. Wygląda jak Święty Mikołaj posyłający elfy na śmierć. Bardzo ciekawy był kurtuazyjny list żony oficera niemieckiego do żony zabitego oficera francuskiego, informujący o honorowym pogrzebie i oznakowaniu grobu, aby po wojnie żona mogła tam pojechać. Atak na wzgórze 304 (jeden z punktów strategicznych) trwał półtora miesiąca. Na skutek ostrzału artyleryjskiego wzgórze straciło 7 metrów wysokości. Szacuje się, że 70% francuskiej armii było w pewnym momencie pod Verdun – na skutek wymiany żołnierzy. Mimo ciekawych informacji i zabawnych komentarzy nie wytrzymałam drugiej godziny prelekcji, bo jednak dużo tam było pokazywania na mapach i takich tam strategicznych rzeczy, i przeniosłam się na spotkanie autorskie z Anią Brzezińską. Od razu pożałowałam, że nie wcześniej, bo mowa była o okładkach na jej książkach, a więc temacie, który mnie z natury interesuje. Ania narzekała, że cycata piękność na okładce wznowienia Wilżyńskiej doliny wywołała komentarze, że nareszcie dobra okładka. Stwierdziła też, że fantastyka jest literaturą konserwatywną, a rynek książki w Polsce się załamał. 21 Ania: Jak miałam 17 lat i człowiek brał jakąś książkę akademicką i znalazł w niej błąd, to sens istnienia objawiał się w jednej minucie. Potem była prelekcja Iwony Michałowskiej-Gabrych o książkach dla dzieci i ich tłumaczeniu, częściowo polegająca na wspomnieniach autorki żywo podchwytywanych przez publiczność. Na koniec Iwona rozdała dwie swoje książki: jedno tłumaczenie jakiejś młodzieżówki i jedną własną. Ostatnim punktem programu była prelekcja Ani Brzezińskiej o recenzjach, która miała trwać godzinę, a trwała ponad dwie, bo wszyscy się znakomicie bawili. Ania przeczytała kilka recenzji, prosząc obecnych o wyłapanie błędów, przy czym nie chodziło bynajmniej o błędy językowe (choć w niektórych i takie były, np. „umiejscowienie miejsca”), lecz merytoryczne. Dużym grzechem recenzentów jest pisanie nie o książce, tylko o własnych wobec niej oczekiwaniach, i narzekanie, że Anna Kańtoch i Jacek Dukaj – tegoroczni laureaci tych oczekiwań nie spełnia. Ania skomentowała: „Jeśli Nagrody im. J.A. Zajdla, w towarzystwie Gościa Honorowego Polconu, pani Jadwigi Zajdel czytacie książkę, to przynajmniej załóżcie, że autor robi (fot. K. Wolan). pewne rzeczy celowo”. Należy w recenzji umocować książkę w tradycji literackiej, spostrzegać z perspektywy innych książek. Na zakończenie Ania przeczytała straszliwą recenzję Morrigan z Merlina, której autor otwarcie stwierdził, że fantasy nie zna i nie lubi i dziwował się, że bohaterowie książki „zachowują się jak prawdziwi ludzie”. Czytaniu recenzji towarzyszyły na zmianę wybuchy śmiechu i okrzyki rozpaczy. Podsumowując, mogę powiedzieć, że dla mnie Polcon miał wszystkie zalety Pyrkonu i żadnych jego wad (czyli ciasnych sal i nieprzepustowych schodów). Kilka prelekcji powtarzało się, ale dzięki temu mogłam poświęcić więcej czasu na rozmowy z ŚKF-owcami. Agnieszka „Achika” Szady Polcon 2011. 25–28 sierpnia 2011 r. Poznań, Centrum Konferencyjne Międzynarodowych Targów Poznańskich. Rys. Małgorzata Pudlik 22 A tymczasem u Bachusa Jubileuszowe, XXV Bachanalia Fantastyczne odbyły się w przestronnych i nowoczesnych wnętrzach zielonogórskiego uniwersytetu. Za bazę noclegową służył akademiki i położony nieopodal terenu konwentu SBM. Za knajpkę konwentową a zarazem swego rodzaju „aulę” służył klub „U Ojca”. Program Bachanaliów wypełniały spotkania z gośćmi konwentu, interesujące prelekcje oraz konkursy. Nie zabrakło games roomu oraz atrakcji dla miłośników mangi, larpów i rpg. W tym roku dodatkową atrakcją był udział w konwencie gościa z zagranicy – Petter Watts, laureat nagrody Hugo z 2010 roku za opowiadanie Wyspa. W sobotni wieczór Klaudia zaprezentowała rozszerzoną i poszerzoną wersję pachnącego i pełnego dymu wykładu o kadzidłach. Wbrew wcześniejszym obawom, czujniki przeciwpożarowe nie włączyły się i pokaz odbył się bez wizyty strażaków. W tym roku konwentowi po raz pierwszy towarzyszył konkurs literacki na opowiadania fantastyczne „Fantazje Zielonogórskie”. Zwycięzcą konkursu została Małgorzata Kobylak. Antologia opowiadań, będąca plonem konkursu, będzie dostępna w naszej klubowej bibliotece. Zamknięcie konwentu było okazją do zabawy „do rana” w konwentowym klubie. W imieniu ŚKF, z okazji XXV Bachanalii, okolicznościową statuetkę oraz wielki karton łakoci organizatorom wręczyła Klaudia Heintze. Gospodarze dla uczestników konwentu przygotowali suto zastawiony stół, w tym miody Od lewej: Kazik Kielarski (poprzedni prezes), Klaudia Heitze oraz Waldek Gruszczyński (prezes zielonogórskiego klubu) z pudłem wszelakie. Tegoroczne Bachanalia należy uznać łakoci i statuetką (fot. B. Kobic). za kolejną ze wszech miar udaną imprezę i już teraz planować kolejną wizytę w Zielonej Górze. Bogusław Kobic Bachanalia 2011 – Wehikuł czasu. XXV Ogólnopolski Konwent Miłośników Fantastyki. Uniwersytet Zielonogórski, Campus A, Zielona Góra. 16–18 września 2011. Rys. Małgorzata Pudlik 23 Wiadomoœci Bucklandu 191 Brandy Hall Lipiec 2011 wg Rachuby Du¿ych Ludzi Lato tego roku jest bard zo zmienne – upały i burze. Pozwalało to czasami na dłuż sze chwile odpoczynk u i jedną z tych chwil wykor zystałem na tłumaczenie dalszej części opowieści o Saradok u, Mer iadok u i elfach. Łódka, którą podpłynął Galadon i Melinor była mała, ale w piątkę udało się im zmieścić. Popłynęli w absolutnej ciszy wzdłuż kamiennej ściany. Wszystk ie próby zapytań ze strony Saradoka i Melisandy Galadon uciszał w zarodk u. Wresz cie po jak iejś pół godzinie zwolnili. Hobbici zastanawiali się dlaczego i dopiero po chwili zauważyli, że woda miarowo uderzająca o skalną ścianę, w miejscu, w któr ym stanęli, była absolutnie spokojna. Saradok wskazał ręką ścianę. Ga ladon skinął głową: – Tu jest grota i tu znaleźliśmy łódź. Połóżcie się płasko, a my was wepchamy, trochę się zmoczycie, ale innej drogi nie ma. Hobbici posłusznie się położyli, a Melisanda skoczyła do wody. We trójkę bez trudu ruszyli łódkę i wepchnęli do groty, i po dłuższej chwili łódź zaszurała po pia sku. Hobbici podnieśli się. Było kompletnie ciemno, ale wzrok powoli przyz wycza jał się do ciemności. Melinor wydobył hubkę i krzesiwo – po kilku próbach bły snął płomień. Grota nie była zbyt obszerna, a większość pow ierzchni zajmowała woda. Galadon i Melinor badali każdy załamek skały, a Melisanda skrzesała i za paliła następne łuczywo i przepatrywała sklepienie groty. Dym snuł się nad po wierzchnią wody, co wskaz ywało na brak wyjścia czy chociażby jak iejś szczeliny. – I co teraz? – spytał szeptem Saradok, ale elfy nie zareagowały. Postanowił więc dołączyć do poszuk iwań, a Mer iadok podąż ył za nim. A że w grocie było ciepło, co jakiś czas moczył ręce i nogi w wod zie. W pewnej chwili poczuł lekki nurt chłod nej wody. Położył się na brzeg u i szukał ujścia wody. I rzeczyw iście po chwili wy macał otwór. Gestem przywołał Saradoka i zaczęli poszerzać otwór wydłubując kamyk i i piasek. Po kilk unastu minutach otwór był już idea lnie gładk i. Saradok zaczął wołać elfy a Mer iadok wsunął rękę jeszcze głębiej i niechcący nacisnął na krawędź ot woru. Przeciwległa ściana zaczęła się powoli przek ręcać ot wierając wej ście do wąskiego i dość niskiego kor ytarza. Galadon pok lepał Mer iadoka, a Meli sanda uśmiechnęła się tak promiennie, iż Mer iadok zaniemów ił. – No dobrze. – Po chwili zadumy Galadon wskazał wejście do kor ytarza – Ja idę pierwszy, a Melinor zamyka grupę. Idziemy! Kor ytarz wił się i w poziomie, i na wysokości – niektóre skręt y były tak ciasne, iż najg rubszy z nich Saradok z trudem się przeciskał. Najważniejsze jednak, że przejście było. Z każdym krok iem pow ietrze było bard ziej rześk ie, aż wreszcie po półgodzinnym przeciskaniu się przez szczelinę dotarli do małej sali bez wyjścia. Tylko w sklepieniu był otwór, przez który wpadały promienie słońca. Zbyt jednak mały, aby wydostać się na zew nątrz. – I co teraz? – wyszeptał Saradok. Ale Mer iadok roześmiał się: – Jeż eli jest wejście, to jest i wyjście. Szukamy. Co i jak znaleźli – w następnym odcink u. Wasz Bilbo Brandybuck 24 Premiery paŸdziernik-listopad Mniam! Reż. Aun Hoe Gou; głosy w wersji polskiej: M. Gessle, P. Fron czewski. Malezja 2011. [07.10.2011] Gdy zaprzyjaźniona z łagodnym rekinem żarłaczem sympatyczna rybka odkrywa, że kłusownicy pojmali jej niewyklutych braci i siostry, mimo grożących jej niebezpieczeństw rusza w pogoń za porywaczami. Nieustraszony rekin nie może zostawić przyjaciela w potrzebie i dzięki wynalezionemu przez genialną ośmiorniczkę „rybiemu skafandrowi” wychodzi na suchy ląd. Tam odkryje, że ludzi i rekiny faktycznie niewiele dzieli i że prawdziwym przysmakiem morskiego drapieżnika jest... kurczak! Tak rozpoczyna się żywiołowy wyścig z czasem i rozbrajająco śmieszny pojedynek z myśliwymi i podstępnym drobiem, którego finałem może być tylko nieziemskie starcie o wielkie żarcie! Giganci ze stali. Reż. Shawn Levy; obs. Hugh Jackman, Dakota Goyo. USA 2011. [14.10.2011] Rok 2020. Charlie Kenton, kiedyś jeden z czołowych bokserów na świecie, musiał zakończyć karierę, gdy panowanie na ringu przejęły roboty. Teraz zajmuje się organizacją nielegalnych walk i renowacją zawodników ze stali. Nieoczekiwanie w jego życiu pojawia się nieobecny do tej pory 11-letni syn Max. Chłopiec namawia Charliego, by przywrócił do formy zniszczonego robota i wystawił go do walki o mistrzostwo. Trzej muszkieterowie. Reż. Paul W.S. Anderson; obs. Matthew MacFadyen, Logan Lerman, Ray Stevenson, Luke Evans. Francja/Niemcy/USA/Wielka Brytania 2011. [14.10.2011] Trójka sławnych muszkieterów – Atos, Portos i Aramis – zostaje odsunięta w cień za sprawą spisku tajemniczej Milady. Trzy lata później do Paryża przyjeżdża młody chłopak o nazwisku D’Artagnan, gdzie dołącza do słynnych szermierzy. W tym samym czasie przebiegły kardynał Richelieu planuje spisek w celu zdobycia królewskiej korony. Pomaga mu w tym Milady oraz niegodziwy Buckingham. Jedynie trzech muszkieterów, wraz z nowym i niezwykle utalentowanym kompanem, jest w stanie zapobiec katastrofie i ocalić wiszący na włosku pokój z Anglią. Dom snów. Reż. Jim Sheridan; obs. Daniel Craig, Naomi Watts, Rachel Weisz; USA 2011. [21.10.2011] Mający na koncie szereg sukcesów wydawniczych Will Attenton wyprowadza się ze swoją rodziną z Nowego Jorku i zamieszkuje w malowniczym domu w Nowej Anglii. Gdy wraz z żoną Libby oraz dwiema córkami zaczyna się już przyzwyczajać do nowego lokum, dowiadują się, że zamordowano w nim poprzednią mieszkankę oraz jej dzieci. Podejrzewany o zbrodnię mąż i ojciec zabitych nadal żyje, a Willa oraz zaprzyjaźnioną z ofiarami sąsiadkę prześladuje przeczucie, że nie wszystkie poszlaki zostały odpowiednio zbadane. Próbując dopasować do siebie poszczególne elementy krwawej układanki, Will odkryje, że historia poprzedniego lokatora jego domu jest równie przerażająca, jak to, co może spotkać kolejną rodzinę, która znalazła w nim schronienie... Paranormal Activity 3. Reż. Tod Wil liams; obs. Katie Feat herston; USA 2011. [21.10.2011] Kontynuacja cyklu Paranormal Activity. Bohaterowie podejrzewają, że ich dom nawiedził zły duch. Instalują kamery w celu wykrycia jego aktywności. Contagion- epidemia strachu. Reż. Ste ven Soderbergh; obs. Matt Damon, Jude Law, Kate Winslet; USA 2011. [28.10.2011] Film opowiada o śmiertelnym wirusie, przenoszonym drogą powietrzną, który zabija zaatakowane osoby w ciągu kilku dni. Epidemia rozwija się szybko, a lekarze i naukowcy na całym świecie próbują znaleźć lekarstwo i opanować panikę, która rozprzestrzenia się jeszcze szybciej niż sam śmiertelny wirus. Zwykli ludzie walczą o przetrwanie w coraz bardziej podzielonym społeczeństwie. Sanktuarium. Reż. Antoine Thomas; obs. Sean Clement, Simonetta Solder, Jordan Hayes; Włochy, Kanda 2011. [28.10.2011] Po śmierci matki, Brian Karter dowiaduje się, że odziedziczył po niej ośrodek, w którym testowano nowatorskie i mocno kontrowersyjne metody leczenia uzależnień. Wraz z przyjaciółmi Brian postanawia zwiedzić cieszący się złą sławą szpital. Poznaje w nim tajemniczego współpracownika nieboszczki i dzięki niemu odnajduje przejście do podziemi, które skrywają mrożące krew w żyłach pamiątki po badaniach naukowców. Wkrótce Brian przekona się, że to na nim skupi się zemsta istot, które żądają wyrównania krzywd za nieludzkie eksperymenty... 25 Przygody Tintina. Reż. Steven Spiel berg; głosy w wersji polskiej: Grzegorz Drojewski, Andrzej Chudy, Grzegorz Wons. USA 2011. [04.11.2011] Perypetie młodego, ciekawego świata podróżnika i reportera Tintina i jego wiernego psa Snowy’ego, którzy znajdują model statku, skrywający w sobie wybuchową tajemnicę. Zafascynowany starożytną zagadką Tintin próbuje znaleźć klucz do jej rozwikłania, na jego drodze staje jednak Ivan Ivanovitch Sakharine, diaboliczny czarny charakter. Mali agenci. Wyścig z czasem 4D. Reż. Robert Rodriguez; obs. Jessica Alba, Joel McHale, Rowan Blanchard. USA 2011. [18.11.2011] Marissa nie jest zwykłą gospodynią domową. Cierpliwa matka Cecila i Rebeki oraz kochająca żona Wilbura skrywa przed nimi wielką tajemnicę. W rzeczywistości bowiem pani domu jest agentką specjalną w stanie spoczynku. Jej poukładany świat wywróci się do góry nogami, gdy maniakalny Time Keeper zagrozi zniszczeniem Ziemi. Latająca maszyna. Reż. Martin Clapp, Geoff Lindsey; głosy w wersji pol skiej: Anna Dereszowska, Wojciech Paszkowski, Jan Rotowski; Norwegia/ Indie/Polska/Wielka Brytania 2011. [04.11.2011] Fabuła filmu dzieli się na dwie części. W części I dwójka dzieci odnajduje stary fortepian, w którym zaklęta jest dusza Chopina. Instrument zamienia się w latającą maszynę i zabiera bohaterów w pełną przygód podróż po Europie. W części II – londyńska bizneswoman Georgie, para jej dzieci oraz pianista Lang Lang zostają wciągnięci do świata animowanego filmu 3D, gdzie czeka ich misja sprowadzenia latającej machiny z powrotem do Polski, do kraju urodzenia Fryderyka Chopina. Druga Ziemia. Reż. Mike Cahill; obs. Brit Marling, Matthew-Lee Erlbach, William Mapother, Robin Taylor. USA 2011. [18.11.2011] Historia Rhody Williams – kobiety, która próbuje się pozbierać po tragedii. Pewnej nocy na niebie pojawia się podobna do Ziemi planeta. Naukowcy z obcego świata przekonują Rhodę, że to jej jedyna nadzieja. Straszny wypadek niszczy jej szanse na zostanie astrofizykiem. Jedyne co jej pozostało, to skonfrontować się z przeszłością. Kontaktuje się z mężczyzną, którego życie zmieniła. Immortals. Bogowie i herosi 3D. Reż. Tarsem Singh; obs. Luke Evans, Henry Cavill, Freida Pinto. USA 2011. [11.11.2011] Wiele lat po mitycznym zwycięstwie Bogów nad Tytanami na horyzoncie pojawia się nowe zagrożenie. Żądny władzy król Hyperion wypowiada wojnę ludzkości. Plądrując bezbronne ziemie Grecji poszukuje legendarnego Łuku – broni o niewyobrażalnej mocy, wykutej niegdyś w niebiosach przez Boga Wojny, Aresa. Ten kto posiądzie broń będzie dowodził czekającymi na uwolnienie Tytanami. Jedynym, który postanawia przeciwstawić się Hyperionowi jest wybrany przez bogów Tezeusz. Saga Zmierzch: Przed świtem. Część 1. Reż. Bill Condon; obs. Kristen Stewart, Robert Pattinson, Taylor Lautner. USA 2011. [18.11.2011] Po pięknym ślubie i hucznym weselu Bella i Edward wyjeżdżają na miesiąc miodowy do Rio de Janeiro. W tym gorącym mieście karnawału młodzi mogą wreszcie w pełni cieszyć się sobą i oddawać namiętności. Wkrótce Bella odkrywa, że jest w ciąży. Pełne dramatyzmu narodziny dziecka rozpoczynają łańcuch nieodwracalnych zdarzeń – Edward decyduje się podarować Belli nieśmiertelność. Pojawienie się nowego członka w rodzinie budzie niepokój Volturi – przywódców świata wampirów. Czy Edwardowi uda się ocalić to, co kocha najbardziej? 26 Artur ratuje Gwiazdkę. Reż. Barry Cook, Sarah Smith. USA/Wielka Brytania 2011. [25.11.2011] Święty Mikołaj w swej pracy wykorzystuje najnowocześniejsze gadżety. Tej gwiazdki jego najmłodszy syn wykorzysta jej w niespodziewanej misji. Zamiana ciał. Reż. David Dobkin; obs. Ryan Reynolds, Jason Bateman, Olivia Wilde. USA 2011. [25.11.2011] Opowieść o dwóch mężczyznach: sumiennym mężu i statecznej głowie rodziny oraz leniwym kawalerze, który nie przepuści żadnej seksownej lasce. W tajemniczych okolicznościach panowie zamieniają się ciałami i mają okazję posmakować zupełnie innego życia. Dziękujemy serwisowi www.stopklatka.pl za zgodę na wykorzystanie notek o premierach filmowych. Rys. Małgorzata Pudlik Oprawę muzyczną (i toast) zapewnili nasi przyjaciele z rycerskiej Chorągwi Ziemi Górnośląskiej (fot. S. Sokół). Mirek i Grażyna Łysakowscy zapewnili nam średniowieczny bankiet; na zdjęciu razem z synem Bartkiem (fot. S. Sokół). Słuchają: Mirosław Kowalski, Marzena Kłos, Lech Jęczmyk, Arek Bińczyk (fot. S. Sokół). Podczas bankietu Klaudia Heintze wręczyła przyznaną w tym roku ŚLĄKFĘ Kasi i Rafałowi Kosikom (fot. S. Sokół). Dysktują Marek Baraniecki i Andrzej Drzewiński (fot. S. Sokół). Pojawiali się też goście nieludzcy, pradawni i pluszowi (fot. S. Sokół). Tolkienistki: Agnieszka Sylwanowicz i Ania AdamczykŚliwińska; z tyłu Krysia Chodorowska (fot. S. Sokół). Jubileuszowa dynia – u góry w świetle, na dole – po ciemku i podświetlona (fot. S. Sokół). Trzy pokolenia klubowiczów (najmłodsze potencjalne): Maciej, Michał i Piotr Cholewowie (fot. S. Sokół). O fantastyce dyskutują: Tadeusz A. Olszański, Ania Kańtoch, Michał Studniarek, Wit Szostak, Klaudia Heintze (fot. S. Sokół). Miesiêcznik – biuletyn Śląskiego Klubu Fantastyki. Redaguje: Klaudia Heintze, Małgorzata Pudlik, Bogusław Kobic, Arkadiusz Sroka, Piotr Raku Rak, PWC. Adres: ul. A. Górnika 5, skr. poczt. 502, 40-956 Katowice. Tel. (wtorek 16.00–18.00) 032 253 98 04. E-mail: [email protected] Konto: PKO BP Nr 02 1020 2313 0000 3202 0114 6588 Biuletyn dostępny w Internecie pod adresem http://www.skf.org.pl Wydawnictwo bezpłatne.