Moje wspomnienie Profesora Jerzego Kapki (Paweł Huczkowski)
Transkrypt
Moje wspomnienie Profesora Jerzego Kapki (Paweł Huczkowski)
Moje wspomnienie Profesora Jerzego Kapki Paweł Huczkowski Zaraz po stronie tytułowej mojej dysertacji doktorskiej napisałem: „Memu Promotorowi doc. dr hab. Jerzemu Kapce pragnę złoŜyć serdeczne podziękowania za inspirację, opiekę i pomoc przy realizowaniu niniejszej rozprawy”. Byłem jednym z pierwszych doktorantów Profesora Kapki, w którego zespole specjalizującym się w modyfikacji polimerów i tworzyw sztucznych pracowałem w Instytucie Chemii i Technologii Organicznej od roku 1971 do 1990. Profesor Kapko pasjonował się fizyko-chemią polimerów i dziedzinie tej poświęcił znaczną część swojej kariery naukowej. Był niezwykle odwaŜnym i utalentowanym eksperymentatorem. Świetnie planował harmonogram prac badawczych, a wraz z ich postępem trafnie przewidywał dalszy przebieg badań przy czym jako samodzielny pracownik naukowy nie zadowalał się tylko teorią lecz aktywnie włączał się w prace manualne przewidziane w zasadzie dla asystentów lub laborantów. Obserwował bardzo uwaŜnie przebieg kaŜdej reakcji i po zmianach koloru, konsystencji a często zapachu substratów wnioskował z wyprzedzeniem czy proces zakończył się powodzeniem. Przeprowadzana na końcu instrumentalna analiza produktów reakcji zwykle potwierdzała Jego wcześniejsze spostrzeŜenia. Imponował mi u Profesora jego entuzjazm z jakim podchodził do kaŜdego nowego zadania. Entuzjazm ten wzrastał proporcjonalnie do poziomu trudności stojącego przed zespołem zadania dzięki czemu byliśmy dodatkowo zmobilizowani w czasie realizacji kaŜdego projektu. Jak juŜ wspomniałem tworzywa sztuczne były Jego zawodową pasją, obok której realizował się jako świetny narciarz, Ŝeglarz, tenisista, bridŜysta, meloman, gawędziarz i rysownik. Celowo wymieniam znaczniejsze talenty Profesora bo Ci, którzy z nim wówczas pracowali doskonale pamiętają, Ŝe potrafił susząc pod próŜnią fusy z kawy do powtórnego zaparzenia (piszę o czasach kiedy kawa była trudnodostępnym towarem luksusowym) równolegle prowadzić ekstrakcję fenolu z Ŝywicy rezolowej. Dla Profesora nie było rzeczy niemoŜliwych, wykorzystywał znakomicie dostępny wówczas w pracowni sprzęt laboratoryjny do wyrafinowanych eksperymentów na miarę końca XX wieku i aby nie marnować czasu równocześnie zajmował się sprawami bardziej przyziemnymi. Stąd nikogo z pracowników zespołu nie dziwiło kiedy widzieliśmy naszego Szefa łatającego świeczką polipropylenową sfatygowane ślizgi nart w sezonie narciarskim i równocześnie w pełni kontrolującego przebieg dość trudnej technicznie syntezy dodatku antystatycznego do polietylenu. W tym samym czasie kiedy poddawał procesowi nitrozowania poliamid potrafił naprawiać uszkodzony sprzęt laboratoryjny bądź kuchenny jak czajnik albo patelnię. Kiedy tylko ukończył konstrukcję dość skomplikowanej aparatury do destylacji próŜniowej cyjanoakrylanu metylu i uruchomił osuszanie gazu obojętnego rozpoczynał reperację rakiety tenisowej. Pamiętam jakby to było wczoraj kiedy rozpoczęliśmy badania nad polimerami biodegradowalnymi jak Profesor pochylony pod dygestorium ko-polimeryzował octan winylu z tlenkiem węgla przy czym ten ostatni samodzielnie generował w aparacie Kippa poprzez niepełne utlenienie kwasu szczawiowego stęŜonym kwasem siarkowym. Pisząc to mam świadomość, ze dla dzisiejszego pokolenia chemików ten opis kojarzy się bardziej z pracownią alchemiczną niŜ nowoczesnym laboratorium ale naleŜy pamiętać, Ŝe miało to miejsce w stanie wojennym na początku lat osiemdziesiątych, kiedy podstawowe produkty Ŝywnościowe były tylko dostępne na tzw. kartki, a tlenek węgla w butli był po prostu nieosiągalny. KaŜde spotkanie zespołu kończył jakąś anegdotą lub dowcipem. Kiedy w ramach realizowanych projektów podróŜowaliśmy pociągami w słuŜbowych delegacjach zachęcał nas aby nie marnować czasu w podróŜy i podobnie jak jego kolega profesor wyŜszej uczelni w „ekspresie” do Warszawy przynajmniej sprzedawać precle. Jego poczucie humoru było doskonale znane wszystkim dzięki czemu długie czasami dyskusje na Radach Wydziału Chemicznego z Jego udziałem nigdy nie naleŜały do nudnych. Lubiłem siadać w pobliŜu Profesora podczas spotkań i dyskusji bo kiedy słuchał i nie robił notatek to szkicował najczęściej szybowce bądź oszałamiająco zgrabne, długonogie dziewczyny w mini spódniczkach z pikantnie wyeksponowanym biustem. Pamiętam jak w recenzji jednej z prac doktorskich, której autor napisał, Ŝe część badań właściwości produktów ultradźwiękowej degradacji poliamidu przeprowadził w Laboratorium Analitycznym Politechniki W-awskiej, Profesor skomentował ten niefortunny skrót w swoim stylu: Autor dysertacji niepotrzebnie oszczędzając cztery litery wprowadza czytelnika w zakłopotanie czy analiz dokonano w Laboratorium Politechniki Warszawskiej czy teŜ Wrocławskiej? Kiedyś Profesor wspominał jak podczas okupacji pracował w Laboratorium Zakładów Farmaceutycznych Wandera w Krakowie (dzisiaj Pliva). Ktoś znalazł na półce puszkę z proszkiem z wysuszonych kurzych Ŝółtek. W tych trudnych czasach ktoś inny zaproponował aby zrobić z tej masy rozprowadzonej w wodzie jajecznicę. Wszystko się udało poza tym, Ŝe z braku soli kuchennej tą pseudo-jajecznicę posolono chlorkiem wapnia, który niestety jest bardzo gorzki i popsuł cały smak jajecznej masy. Jedzący zastanawiali się wówczas co takiego dobrego ludzie widzą w jajecznicy? Jak dzisiaj pamiętam gdy wiosną 1973 roku wybrałem się na narty. ZjeŜdŜając z Kasprowego przez Goryczkową w czasie padającego u góry śniegu a niŜej deszczu przemokłem na tyle, ze postanowiłem wracać do schroniska. Przy dolnej stacji wyciągu spotkałem równie przemokniętego i podobnie jak ja zamiłowanego narciarza mego promotora. Postanowiliśmy zjechać jeszcze raz wspólnie razem. Dzięki towarzystwu Profesora zapomniałem zupełnie o dokuczliwym deszczu i razem jeszcze kilkakrotnie zjeŜdŜaliśmy w Kotle Goryczkowym opowiadając sobie dowcipy podczas jazdy krzesełkiem do góry. UwaŜam, Ŝe nie było dziełem przypadku, Ŝe właśnie profesor Kapko podczas jednej ze swych wakacyjnych podróŜy do ówczesnej Jugosławii holował swoim Trabantem do warsztatu luksusowego Mercedesa jakiegoś zamoŜnego Niemca, którego samochód nie wytrzymał wysokiej temperatury i się po prostu przegrzał. Trabant i Mercedes znakomicie symbolizowały poziom krajów, w których były produkowane przed zjednoczeniem Niemiec Trabant w NRD a Mercedes w NRF. Studenci z wielką przyjemnością słuchali Jego wykładów podczas, których demonstrował w spektakularny sposób właściwości tworzyw sztucznych. Jego ulubionym eksponatem była szklanka z poliwęglanu, która rzucona z odpowiednią siłą odbijała się od podłoŜa i powracała na prawie taką sama wysokość z jakiej została wyrzucona. Potrafił zainteresować magicznym światem związków wielkocząsteczkowych nie tylko studentów Wydziału Chemicznego Politechniki Krakowskiej ale równieŜ Wydziałów Mechanicznego i Budownictwa jak równieŜ Wydziału Form Przemysłowych Akademii Sztuk Pięknych i Towaroznawstwa z Akademii Ekonomicznej. śegnam Cię Profesorze w imieniu wszystkich dawnych pracowników Twojego zespołu z podziękowaniem, Ŝe potrafiłeś zarazić nas swoją pasją do badań naukowych i nie tylko.