numer pierwszy 2010/2011 - Publiczne Gimnazjum w Choszcznie
Transkrypt
numer pierwszy 2010/2011 - Publiczne Gimnazjum w Choszcznie
1 2 KRONIKA SZKOLNA SPRZĄTANIE ŚWIATA W dniu 17 września 2010 roku 8 klas szkoły uczestniczyło w międzynarodowej akcji " Sprzątanie Świata -Segregujemy odpady ". Każda z uczestniczących klasa miała do sprzątnięcia wyznaczone miejsce w naszym mieście m.in. Park Holenderski, teren wokół szkoły, ścieżki wokół jeziora, Plac Witosa, miejską górę, Wały Chrobrego, plac zabaw. Pogoda dopisała i tym samym łatwiej było uczniom zabrać się do pracy i zbierać różne nieczystości / najczęściej papiery i plastikowe pojemniki /. Akcja odbyła się przez godzinę a za uczestnictwo i zaangażowanie klasy otrzymały pamiątkowe dyplomy. EKOLOGICZNY WRZESIEŃ DYPLOM dla klasy Ig za udział w międzynarodowej akcji SPRZĄTANIE ŚWIATA KOORDYNACJA AKCJI Renata Świątek 17 WRZEŚNIA 2010 ROKU Poza tym, w ramach kampanii, która trwa do czerwca 2011roku odbędą się zajęcia o tematyce ekologicznej, konkurs plastyczny pod hasłem: segregujemy odpady oraz kilka akcji ekologicznych na rzecz zrównoważonego rozwoju DYSKOTEKA SZKOLNA W dniu 30 września 2010 roku o Początki jak zawsze były trudne. godzinie 17.00 w hali sportowej Wszyscy „podpierali ściany” i wygrzewali gimnazjum odbyła się dyskoteka z okazji miejsca na trybunach lub ławkach „Dnia Chłopaka”. Panie za wstęp płaciły ustawionych koło sprzętu grającego. symboliczną „złotówkę”, zaś Panowie Nieliczni, od czasu do czasu, wchodzili na mieli wstęp bezpłatny. parkiet, lecz na bardzo krótko. Z upływem 3 czasu zabawa stawała się coraz lepsza. Uczniowie skakali w rytm muzyki. Na parkiecie zaczęło robić się tłoczno. W trakcie zabawy obyło się również losowanie nagród ufundowanych prze Radę Rodziców. Były to m.in. trzy kupony na kwotę 50 zł w sklepie ‘Echo’, płyty, kubki. Większość nagród zgarniały pierwszaki, zaledwie dwie nagrody zdobyły osoby z klas drugich. Podczas świetnej zabawy czas wszystkim „strzelił, jak z bicza”. Dyskoteka trwała do godziny 20.00, zaraz potem wybawieni gimnazjaliści wrócili do swoich domów. Wrażenia pozostaną zdecydowanie dłużej. Wszystkim bardzo się podobało takie spędzanie wolnego czasu. Miejmy nadzieję, że Samorząd Uczniowski będzie organizował więcej takich wspaniałych imprez jak ta. Klaudia WYWIAD Z … Wywiad z panią pedagog – Martą Janzen Magda: Dzień dobry. Pedagog: Dzień dobry Magda. M: Ile lat Pani pracuje w szkole? P: Obecnie rozpoczęłam dziewiąty rok pracy w gimnazjum. Wcześniej pracowałam w Szkole Podstawowej w Zamęcinie jako nauczyciel świetlicy, ale bardzo krótko. M: Jak Pani ocenia te lata pracy? Czy uczniowie dają się mocno we znaki swoim zachowaniem? P: Cóż, praca w gimnazjum nie należy do najłatwiejszych. Szczególnie, że etap nauki w gimnazjum przypada na trudny okres dojrzewania młodego człowieka. Jednych rozpiera energia i przeskakują przez płot poza teren szkoły, narażając przy tym swoje bezpieczeństwo. Inni się mocno buntują i niepotrzebnie wywołują konflikty, a jeszcze innym uczniom jest 4 obojętne, co się dzieje w szkole. Na szczęście większość uczniów chętnie przychodzi do szkoły, zdobywa wiedzę, rozwija swoje zainteresowania i pasje, uczestniczy w imprezach i apelach okolicznościowych, nawiązuje pozytywne relacje rówieśnicze. M: Czy jest uczeń, którego Pani szczególnie zapamiętała? P: Tak, mogłabym tu wymieniać w nieskończoność Moi pierwsi gimnazjaliści obecnie studiują na czwartym roku studiów. Kilkoro z nich odbywało praktyki w naszej szkole u pedagoga lub innych nauczycieli. Z wieloma absolwentami utrzymuję kontakt mailowy, telefoniczny, niektórzy odwiedzają mnie w gimnazjum, a jeszcze z innymi spotykam się w różnych instytucjach, gdzie odbywają staże lub są już zatrudnieni. Cieszę się, kiedy uczniowie zwracają się do mnie o pomoc w rozwiązaniu różnych problemów, że wielu absolwentów nadal o mnie pamięta. M: Często jest Pani wzywana na interwencję? P: Z przykrością stwierdzam, że tak, często po kilka razy dziennie. M: Na czym dokładnie polega Pani praca? P: Do najważniejszych zadań pedagoga szkolnego należy zorganizowanie odpowiedniej opieki psychologiczno – pedagogicznej uczniom i ich rodzicom oraz nauczycielom, a w szczególności: - diagnozowanie środowiska ucznia oraz sytuacji wychowawczej w szkole, rozpoznawanie możliwości oraz indywidualnych potrzeb uczniów i umożliwianie ich zaspokojenia, - rozpoznawanie przyczyn trudności w nauce i niepowodzeń szkolnych, - wspieranie ucznia z wybitnymi uzdolnieniami, podejmowanie różnych działań wychowawczych i profilaktycznych wynikających z obowiązujących w szkole programów, - przeciwdziałanie problemom związanym z agresją i przemocą, uzależnieniami, chorobami cywilizacyjnymi, - systematyczne kontrolowanie frekwencji i postępów uczniów w nauce, - przeciwdziałanie nieusprawiedliwionej absencji uczniów w szkole, - prowadzenie edukacji zdrowotnej i promocji zdrowia wśród uczniów, nauczycieli i rodziców, - wspieranie uczniów w dokonywaniu wyboru kierunku dalszego kształcenia, zawodu, planowanie kariery zawodowej uczniów oraz udzielanie informacji w tym zakresie, - wspieranie rodziców i nauczycieli w rozwiązywaniu problemów wychowawczych, - prowadzenie działań interwencyjnych i mediacyjnych w sytuacjach kryzysowych, - współpraca z instytucjami wspierającymi funkcję opiekuńczo – wychowawczą szkoły takimi jak: Poradnia Psychologiczno – Pedagogiczna (kierowanie uczniów z trudnościami w nauce oraz problemami wychowawczymi na diagnozę psychologiczno – pedagogiczną lub terapię), Miejsko – Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej (w ramach pomocy socjalnej uczniom), Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie ( bieżące informowanie o funkcjonowaniu uczniów z rodzin zastępczych oraz wszelkich niepokojących sytuacjach w rodzinach uczniów), Komenda Powiatowa Policji (zawiadamianie o przejawach demoralizacji lub popełnionych wykroczeniach przez uczniów na terenie szkoły), Sąd Rodzinny i Nieletnich (bieżące zawiadamianie o przejawach demoralizacji, niespełnieniu przez rodziców prawidłowej opieki nad dziećmi oraz wszelkich niepokojących sytuacjach) Prokuratura Rejonowa (zawiadamianie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa), Zespół Kuratorskiej Służby Sądowej (informowanie o funkcjonowaniu uczniów objętych nadzorem kuratora). M: Czy zdarzyło się tak, że uczeń, który często sprawiał problemy kiedyś przeprosił 5 za swoje zachowanie bądź w jakiś sposób pokazał, że zmądrzał i wie, że jego wybryki nie były na miejscu? P: Owszem, najczęściej na zakończenie roku szkolnego wielu gimnazjalistów przeprasza za swoje nieprawidłowe zachowanie. W poprzednim roku szkolnym dostałam bardzo długi list z podziękowaniami za wsparcie i wielokrotne rozmowy od osoby, która sprawiała kiedyś ogromne problemy wychowawcze. Było to miłe, tym bardziej, że w ramach przeprosin osoba ta opisała swoje sukcesy. M: Jakie miałoby być Pani wymarzone gimnazjum? P: Zadałaś mi Magda bardzo trudne pytanie. Nie wiem, może takie z trochę mniejszą ilością uczniów, wtedy mogłabym częściej spotykać się z uczniami. M: Czy podoba się Pani praca w szkole? I dlaczego? P: Tak podoba mi się. Bardzo lubię pracę z młodzieżą, ponieważ z natury jestem osobą otwartą i komunikatywną. Praca w szkole jest ciekawa, tutaj nie ma czasu na rutynę i nie można się nudzić. Ważne dla mnie jest to, że mam możliwość podnoszenia swoich kwalifikacji i rozwijania swoich umiejętności poprzez uczestnictwo w różnego rodzaju szkoleniach. Oczywiście zdarzają się momenty, kiedy jestem sfrustrowana i mam wątpliwości co do efektów mojej pracy, ale na szczęście taki stan szybko mija M: Bardzo dziękuję za rozmowę. P: Ja również dziękuję, życząc Tobie i całej społeczności uczniowskiej jak najlepszych wyników w nauce. M: W imieniu również dziękuję. wszystkich uczniów, Magda PAMIĘTNIK NASTOLATKI Choszczno,16.09.2010 Drogi pamiętniczku, nie mogę w to uwierzyć, ten świat zwariował. Ja jestem w trzeciej klasie!!! Za rok idę do liceum!!! Czy Ty w to wierzysz, bo ja nie. To wszystko dzieje się zdecydowanie za szybko, a ja mam głupie wrażenie, że błyskawicznie się starzeję. Ale nie chcę teraz o tym pisać, bo jeszcze wpadnę depresję i dopiero będzie afera. Czy Ty wiesz, że ostatnio Monia pofarbowała sobie włosy na PLATYNOWY BLOND!!! Jak ją zobaczyłam, to szczęka mi opadła do kolan. Przecież miała takie piękne falowane jasnobrązowe kosmyki. A teraz na dodatek jeszcze je prostuje! Ona wygląda jak plastikowa lala, brakuje jej jeszcze tylko sztucznej opalenizny i tapety na twarzy, choć niestety się martwię, że do tego droga niedaleka. Chciałabym jej jakoś o tym powiedzieć, ale boję się, że ją urażę. Nigdy nie myślałam, że będę postawiona w takiej beznadziejnej sytuacji. No w końcu co jak co, ale po niej się tego nie spodziewałam. A ona teraz taka dumna jak paw chodzi po korytarzach, że jest taka piękna, że ma farbowane włosy. Ciekawa jestem jaki to powód do dumy być sztucznie pięknym (a tak a propos jak wcześniej wspomniałam wygląda fatalnie w tej platynie). W ogóle wszystkie farbowane włosy mi nie paszą, a już szczególnie w tym wieku. Ja mam naturalne i pokoloruję je dopiero, kiedy mi zesiwieją ( mam nadzieję, że ta chwila nadejdzie baaardzo późno ). Dobra muszę już kończyć, bo telefon dzwoni……. Ala 6 NASZA TWÓRCZOŚĆ Choszczno, dn. 06.09.2010r. Droga Aniu ! Zdecydowałam się do Ciebie napisać, gdyż bardzo się stęskniłam. Od naszego ostatniego spotkania minęły zaledwie 2 tygodnie, a mi już brakuje nocnych pogaduszek, kąpieli w jeziorze o zachodzie słońca i długich spacerów przez pobliskie lasy. Ostatnio, wracając z zakupów, spotkało mnie coś bardzo interesującego. Muszę Ci to opowiedzieć. Wracałam obładowana torbami z zakupami i postanowiłam odpocząć na ławce w parku. Było bardzo parno, a zakupów „od groma” ! Mama chyba kazała mi wykupić pół sklepu. Przysiadłam na pobliskiej ławce, wyciągnęła pepsi w puszcze i powoli zaczęłam ją pić. Co chwilę ktoś przechodził. Starsza pani z psem, jakiś pan biegnący bardzo szybko. Był ubrany w śmieszne, obcisłe spodnie. Poprawił mi humor, naprawdę. Przymknęłam oczy i korzystałam z promieni słonecznych, gdy nagle coś trąciło moją dłoń. Otworzyłam oczy i zorientowałam się, że to mały kociak. Było taki uroczy! Oczęta miał zielone, jak groszek u Twojej babci w ogródku, łapki i tułów cały czarny, a ogon bardzo śmieszny, bo w czarno-białe paski. Podszedł do mnie powoli i zaczął się łasić. Był taki przyjemny w dotyku. Pogłaskałam go i postanowiłam iść do domu, gdyż niebo nagle zachmurzyło się i zanosiło się na deszcz. Zabrałam zakupy i poszłam. Po 10 minutach drogi zorientowałam się, że kiciuś idzie cały czas za mną. Może to przypadek ? Może tylko idzie w tą samą stronę ? Dotarłam do domu przed deszczem. Odłożyłam zakupy do kuchni i zasiadając wygodnie w fotelu, włączyłam sobie powtórki „Mam Talent ! ”. Około pół godziny później przyszła moja mama z kotem na rękach. Cała przemoczona stała w drzwiach i tuliła go. Po długiej rozmowie dowiedziałam się, że moja mam znalazła go pod naszymi drzwiami przeraźliwie miałczącego. Postanowiłyśmy go zatrzymać do czasu znalezienia właściciela. Nazwałyśmy go Tygrysek ze względu na jego ogon. Zamieszkał u nas i mam nadzieję, że jest mu u nas dobrze. Mimo wszelkich prób znalezienia jego właściciela nie było możliwe. Koniecznie musisz go zobaczyć ! Jest uroczy. Przekonaj proszę swoją mamę o konieczności przyjazdu do mnie. Zapewne będzie wesoło. Czekam na odpowiedź. Całuję Klaudia. „Kryminalna przygoda z rudą panią w roli głównej”. długi czas. Wakacje, Jedną z takich miłych chwil jakie już spędziłam jest wycieczka rowerowa w towarzystwie w mniejszej dwóch moich kuzynek- Asi i Marty. ilości, można Wyjazd ten planowałyśmy już od bardzo zaliczyć jako dawna, więc kiedy wreszcie na niebie ciekawy punkt w pojawiło się upragnione słońce i nie było moim życiorysie. niesprzyjających okoliczności, Jednakże zawsze chwyciłyśmy za rowery i pełne optymizmu pojawiają się dni, ruszyłyśmy w drogę. Naszym celem stał które w przyszłości się rzadko odwiedzany i podobno warte są opuszczony domek z drewna nad wspomnień. pobliskim jeziorem. Odległość na jaką był Wracam wtedy do nich, co oddalony jest mniej więcej równa pięciu procentuje w uśmiech i dobry nastrój na kilometrom. Trasa nie za długa, więc po 7 trzydziestu minutach dotarłyśmy nad wodę. Przywitał nas widok falującej toni i szept szuwarów. To wprawiło nas w zachwyt i przez kilka minut obserwowałyśmy okolicę, od której biło piękno natury. Kiedy oswoiłyśmy się już z niesamowitym krajobrazem, postawiłyśmy rowery, opierając je o jedno z kilku drzew. Chwilę później Marta złożyła propozycję mówiąc: „To może teraz zobaczymy co jest w środku?” Wskazała palcem na domek, po czym spokojnym krokiem udała się w kierunku drzwi. Wymieniłam wzrok z Agnieszką i poszłyśmy w ślad za pomysłodawczynią. Marta otworzyła drzwi i weszła do środka. Ja z Agnieszką zawahałyśmy się przez moment. Nasze wewnętrzne przeczucia okazały się słuszne. Po chwili wyłoniła się zza drzwi i z wielkimi oczami oświadczyła, żebyśmy nie wchodziły. Trochę się zdziwiłyśmy, bo z opowiadań dziadka domek ten nie krył w sobie jakichś strasznych rzeczy, więc panikę Marty uznałyśmy za nieuzasadnioną. Ona jednak patrząc na nas ze strachem po raz drugi powtórzyła swój komunikat. Agnieszka zaczęła się śmiać, ja podeszłam do tego trochę inaczej i postanowiłam spytać, o co tak właściwie chodzi. Marta wytłumaczyła, że ktoś leży na podłodze. Aga miała coraz większy ubaw i odeszła na bok, nie chcąc słuchać (jak to sama uznała) bredni swojej siostry. Ja zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji i odsuwając Martę od drzwi, otworzyłam je, wchodząc do środka. Wnętrze nie kryło nic nadzwyczajnego. Stolik, półki na ścianie, kilka porozrzucanych ramek ze zdjęciami i rozbite wazony, w których zauważyć się dało uschnięte dawno kwiaty. Z komunikatu kuzynki wynikało, że widziała leżącego na podłodze człowieka. Tymczasem moim oczom ukazał się pozostawiony na parkiecie fragment zasłony z okna, pod którym wyraźnie dało się coś zauważyć. Nie jestem z natury strachliwa, więc nie myśląc ani chwili dłużej, chwyciłam w rękę róg materiału i pociągnęłam do siebie. To, co zobaczyłam nie zasługiwało w żadnej mierze na wezwanie policji, czy innych tego typu organów, a wręcz przeciwnie. W mojej ocenie najstosowniej byłoby cicho opuścić domek, a co więcej- potraktować to z uśmiechem. Tak też zrobiłam. Kiedy wyszłam, Marta patrzyła na mnie z wyraźnym pytaniem w oczach. Była przejęta sytuacją i powiedziała: „Mówiłam, że ktoś tam jest! Mówiłam!” Spuściła wzrok, po czym odwróciła się w stronę brodzącej w jeziorze Agnieszki, oświadczając: „Zawsze robisz ze mnie panikarę…” Uśmiechnęłam się. Wyjaśniłam, że rzeczywiście jest ona strasznym panikarzem, a to co w jej oczach było leżącym na podłodze człowiekiem, to zwyczajnie lisica z małymi, która znalazła schronienie pod starą zasłoną. Marta zdezorientowała się, po czym spoglądając raz na mnie, raz na Agę udała się w stronę rowerów. Widocznie chciała już kończyć naszą wycieczkę, tym bardziej, że jej siostra śmiała się w niebogłosy z tego, co się stało. Oparła się jednak o drzewo i po krótkim namyśle spytała: „No to co robimy?” Odpowiedź była prosta. Nie wykąpałyśmy się jeszcze w jeziorze. Tak więc moment później każda z nas była mokra. Pluskałyśmy się, pływałyśmy, robiłyśmy konkurencje, kto pierwszy dopłynie do wyznaczonej mety czy kto dłużej utrzyma się bez oddechu pod wodą. Zabawa szła świetnie. Robiło się jednak późno i zaczęły dokuczać komary. Pozostawiając porządek nad jeziorem, wsiadłyśmy na rowery i powoli pojechałyśmy do domu. Idąc tego dnia spać, pomyślałam, że był to dobrze spędzony czas. Twarz spanikowanej Marty to obraz, który z pewnością zapamiętam. Na myśl, że zwykłe, małe liski sprawiły, iż nasza przygoda z początku wyglądała na kryminalną, ogarnia mnie śmiech. Katarzyna Pawłowska, klasa IIb 8 STRASZNA WRZEŚNIOWA OPOWIEŚĆ Karmela leżała na zimnej, twardej posadzce, czując, jak powoli uchodzi z niej życie. Nie wiedziała, ile już tak leży – może piętnaście minut, może kilka godzin. Może i całą dobę. Tak naprawdę – było jej to zupełnie obojętne. Czuła, że zrobiła dobrze, pomimo strasznego bólu, który pulsował jej w nadgarstkach. Patrzyła obojętnie na bordowe strużki płynące powoli po drewnianych panelach. Patrzyła, patrzyła i…nie czuła nic. Jak gdyby wraz z krwią upływały z niej emocje. Stopniowo traciła koncentrację, kontury otaczających ją przedmiotów rozmywały się. Przedtem przeszkadzał jej chłód bijący od podłogi – teraz nie miało to już znaczenia. Każde kolejne uderzenie serca wypluwało z niej to, co ofiarowali jej rodzice. Właśnie, rodzice – ten, który ją spłodził i ta, co urodziła. Wcześniej kochający się małżonkowie. Teraz – obcy sobie ludzie, którzy nie mogą na siebie patrzeć. Jej nawet nie zauważali. Pewnie nawet nie będą tęsknić, gdy jej zabraknie. Druga osoba, którą Karmela obdarzyła miłością – Arek – zostawił ją. Tak po prostu. Bez podania powodu, na pożegnanie rzucając szorstkie: „czas leczy rany”. Odciął się od niej, zniknął z jej życia. On też tęsknić nie będzie. Wszystkie jej koleżanki, przyjaciółki – zbyt zajęte malowaniem paznokci i mierzeniem biustu, by zauważyć jej brak. A więc one również nie. Dalszych krewnych Karmela nie znała. Wobec tego nikt nie będzie za nią tęsknił. Wniosek – Karmela podjęła najlepszą decyzję, jaką podjąć mogła. Wiedziała, że to już blisko. Że nadchodzi. Jej szesnastoletnie życie dobiegało ziemskiego kresu, by runąć w otchłań. Niemal zaśmiała się cicho. Nawet nie było tak strasznie, jak pisały gazety. Ból był okropny, wręcz nie do zniesienia, ale Karmeli było wszystko jedno – i dlatego właśnie nie zwracała na to uwagi. W końcu przyszła. Karmela wydała ostatnie tchnienie i… odeszła. ****************** Wokół była łąka. Ukwiecone pole, drzewa kołyszące się na wietrze, czyste powietrze. Wszystko się rozmazywało, całkiem jak w dawnych wspomnieniach, gdy się miało po siedem lat. Biegła. Jej stopy miękko dotykały ziemi. Przy tym biegu śmiała się – była szczęśliwa, że poszło tak łatwo. Podrzucała pełne garście płatków kwiatowych, patrząc, jak cudnie wirują w powietrzu. Znikąd obok pojawił się Arek. Głaskał ją po twarzy, czule powtarzał jej imię. „Karmela”. Wydawał się taki prawdziwy, materialny. Może to tak wygląda niebo?, pomyślała uszczęśliwiona Karmela. I wtedy niebo przeszyła błyskawica, a ona poczuła okropny ból w piersi. Zaparło jej dech. Co się… Następna błyskawica była jeszcze intensywniejsza, oślepiła ją. Nie! Arek!, chciała krzyknąć. Trzecie błyskawica trafiła prosto w nią. I Karmela obudziła się. - Żyje! Żyje! Obudziła się! – krzyczał ktoś. 9 Karmela wzięła głęboki wdech, czując w piersi ból. Widziała biel, wszędzie. - Karmela? Karmela! Ten głos poznałaby wszędzie. - Arek? – wychrypiała boleśnie. - Tak, to ja… - jej dłoń ścisnęła czyjaś. - Co ty tu…? – chciała spytać, ale jej nie pozwolił. - To ja cię znalazłem – mówił szybko. – Boże, kiedy cię zobaczyłem, tam, na podłodze, w kałuży krwi, poczułem się, jakbym trafił do najgorszego koszmaru! Zachowałem się jak kretyn, ale to wszystko przez Majkę, ona powiedziała mi, że widziała cię z innym. Przepraszam! – ścisnął jej rękę. Zamknęła oczy, czując, jak po jej ciele rozlewa się szczęście. To było zbyt piękne. - Zdążyliśmy w ostatniej chwili – usłyszała uczony głos i zaczął coś tłumaczyć, ale Karmela go nie słuchała. Chłonęła. Patrzyła. Czuła. Żyła. SIEDZĘ I PATRZĘ Wrzesień 2010 Hm. Tak. Zgadza się, drodzy parafianie – wrzesień. Szkoła. Książki. No i nauka. Wstajemy rano, szaro za oknem, rozespani, ze śpiochami w oczach i w jednym kapciu, z perspektywą cudownego dnia w szkole. Usiądziemy w ławeczce z uroczym sąsiadem u boku i posłuchamy grzecznie nauczyciela. Tak, wrzesień kojarzy się przede wszystkim z tym. Czyż nie? A rodzice? Im ten miesiąc kojarzy się przede wszystkim z górą wydatków – podręczniki, ćwiczenia, a to córcia nowe buty, synuś komputer, bo przecież zadania trzeba zrobić… Nie oszukujmy się – jest ciężko. A ja, jako Oczy i Uszy tej szkoły, specjalista od spraw wewnętrznych, takich jak nastroje uczniów – jestem na bieżąco w sprawie wrześniowych „niusów”. Pierwsza sprawa – moda. Mam własną koncepcję na temat tego zagadnienia i żadne modne piśmidła niech mi się tu nie wtrącają. Absolutnym hitem września były bez wątpienia… chusty! Kolorowe, szare, czarno-białe, w kropki, w paski, we wzorki, markowe, tanie… Chusty absolutnie rządziły w naszym gimnazjum żelazną ręką. Każdy chyba zgodzi się co do tego, że na szyi niemal co drugiej dziewczyny w szkole znajdował się ten kolorowy dodatek. Nie wspominając oczywiście o chłopcach, bo o nich pamiętać trzeba! A właśnie, chłopcy… Uznany za święto wszystkich chłopców 30 września obchodzony był wyjątkowo hucznie! Bo przecież – wydarzenie szkolne miesiąca – dyskoteka szkolna, zwana potocznie imprą, bibą bądź baletami. Moja rada na dyskotekę – bawcie się dobrze, wyszalejcie się i koniecznie pamiętajcie o następnym dniu w szkole (zwłaszcza, jeśli zapowiedziano na niego kartkówkę!). Ale głównie chodzi o zabawę, więc o nauce myślcie dopiero PO tańcach. Ach, byłabym zapomniała! Taniec jest jak najbardziej modny! Można się przy nim wyśmienicie bawić, no i, co dla nas, dziewczyn, jest tak kuszące, zrzucić zbędne kilogramy. Więc tańczcie do utraty tchu! A na zakończenie – polecam w te szare, ponure dni jaskrawe barwy, najlepiej żółty, pomarańczowy i czerwony! Bo skoro za oknem szaro – niech chociaż ludzie będą kolorowi!’ Pozdrawiam wrześniowo, Plotkara 10 IDOLE NASTOLATEK Każdy z nas z pewnością ma swojego idola. I nie byłoby sztuką opisać wszystkich piosenkarzy, sportowców i aktorów, żeby dostosować się do różnych gustów. Za kim szaleją nastolatki? Z pewnością za przystojnym 24-letnim Robertem Pattinsonem. Jak to się zaczęło,bo przecież do niedawna nie był aż tak znany. Otóż zaczęło się od debiutanckiej roli Edwarda Cullena w „Sadze Zmierzch”, ekranizacji książek Stephani Mayer. Wiele nastolatek na całym świecie po obejrzeniu tego filmu zaczęło szaleć na punkcie Roberta. W tym między innymi sporo dziewcząt z Polski. Inną nowo odkrytą gwiazdą jest 16 latek, Justin Bieber. Młody piosenkarz w ponad rok zdobył rzesze fanów na całej kuli ziemskiej. debiutancka piosenka porwała milionów dziewcząt Jego „Baby” serca w różnych krajach świata. Sam Justin jest nie tylko ulubieńcem nastolatek w różnym wieku, ale również „maskotką” różnych gwiazd. Sportowcy również nie próżnują. Dużo się słyszy o popularności dwóch piłkarzy Cristiana Ronaldo i Lionela Messi. Obaj piłkarze są niesamowici. Trudno jest ich ze sobą porównać, gdyż każdy ma inny styl gry i każdy jest w czymś doskonały. Sami widzicie, że nie sposób opisać tu wszystkich idoli. Dla każdego idolem może być ktoś inny. Dla chłopców sportowcy, dla dziewczyn aktorzy lub na odwrót. Idolem może być nawet członek najbliższej rodziny lub przyjaciele. Do zobaczenia w następnym wydaniu! Tody POWIEŚĆ W ODCINKACH Część pierwsza jedenastoletni chłopiec. Był on z biednej W pewnym starym miasteczku, rodziny, która dochody czerpała tylko ze gdzieś na marginesie swojej hodowli koni. Nawet konie te nie miały tam dobrego życia. Chłopiec nazywał się Robert Sankowski. Był raczej typem niezbyt uczuciowego chłopca, ponieważ po śmierci jego taty wszystkie emocje stłamsił w sobie. Zaczął pisać. Pisał wiersze, opowiadania, zaczął pisać pamiętnik. Nie lubił opowiadać o swoim ojcu, lecz pamiętał go doskonale. Przesiadywał często na płocie naprzeciwko społeczeństwa żył mały, stajni z końmi i wpatrywał się w ogromny 11 wiatrak, będący dla niego symbolem życia i przeznaczenia. Przypominało mu to chwile spędzone z ojcem, które kiedyś były realne, autentyczne, a teraz są tylko wspomnieniem i spojrzeniem w przeszłość, zmorę lub nawet fatum prześladujące każdego człowieka. Robert miał ciemnobrązowe włosy, piwne oczy oraz długi nos, po którym można było go łatwo rozpoznać. Był drobnej postury, choć jego długie ręce sprawiały, że wydawał się okazalszy. Jego życie w najbliższym okresie miało się zmienić. Czy na lepsze? Pewnego słonecznego dnia, gdy Robert wstał, od razu zaczął myśleć o dzisiejszym dniu. Myślał o tym, czy wydarzy się coś, co przesądzi o wszystkim. Te myśli dręczyły go codziennie. Chciał jakoś uciec od rutyny i marzył o jakiejś niespodziance. Ubrał się i szybko zleciał na dół po skrzypiących schodach na śniadanie. Przy stole siedział już jego brat Patryk i mama. Sprawiała ona wrażenie lekko podenerwowanej, czyli innej niż zwykle, ponieważ matka Roberta była zawsze spokojna i wesoła. Robert przywitał się ładnie i usiadł na swoim miejscu przy stole. Cały czas śniadania minął bez słów. Gdy chłopiec pomógł już w posprzątaniu ze stołu, poszedł na dwór, by pograć w piłkę ze starszym bratem. Gdy wyszedł na zewnątrz, pierwsze co ujrzał, to Patryka całego we łzach kopiącego piłkę z całych sił w tylnią ścianę stodoły. Szybko podbiegł do niego, chwycił go za ramiona i uspokajając go wciąż, próbował zapytać, co się dzieje. Wtedy dowiedział się czegoś strasznego. Już wiedział, dlaczego jego mama była taka spięta przy śniadaniu. Okazało się, że wyprowadzają się z miasta z powodu braku funduszy na życie. W stajni koni już nie ma. Kupił je ktoś za marny pieniądz, lecz wystarczający, by wynająć coś w małej wioseczce. Nagle zobaczył mamę, która nosiła jakieś wielkie pudła do ich pickupa. Jak najszybciej mógł podbiegł do niej i bez zastanowienia spytał się jej czy to wszystko prawda. Kobieta odpowiedziała mu, że nie chciała mu tego mówić tak szybko, bo bała się, jak zareaguje, lecz teraz wie, że postąpiła źle. Oznajmiła, że eksmitują ich z mieszkania. Robert zdruzgotany usiadł na brzegu przyczepy ich samochodu i martwiąc się o los całej rodziny, popłakiwał sobie po cichutku, tak, by nikt nie zauważył. Nagle jak błyskawica zerwał się na nogi pobiegł do swojego pokoju. Otworzył szufladę swojego biurka i wyciągnął jeden z wielu czarnych zeszytów. Zaczął pisać. Pisanie go uspokajało. Cała rodzina wiedziała, że zatapiał swoje smutki w szarych stronach zeszytu. Pisał to opowiadania, to wiersze, ale najbardziej starał się zapisywać pamiętnik. Pamiętnik był jego jedynym wehikułem czasu. Wystarczyło przeczytać jeden wpis, a od razu przenosił się myślami w tamto wspomnienie. Pisał bardzo długo. Czas zatrzymał się nagle. Robert zapadł w trans. Trans artysty. Z tej hipnozy tak nagle obudził go krzyk mamy. Krzyczała do niego ze smutkiem i rozpaczą w głosie, by spakował wszystkie swoje zeszyty do pudła i przyniósł na dół. Jak mama mu kazała, tak zrobił. Zeszyty jednak zajmowały więcej niż jedno pudło, więc poszedł do sąsiedniego pokoju, by pożyczyć jedno od swojego brata. Już pukając do drzwi, słyszał szlochanie. Bojąc się trochę, otworzył je i ujrzał Patryka z głową w poduszce i płaczącego tak ja nigdy dotąd. Usiadł koło niego i pocieszając go, też zaczął płakać. Nie zdarzało im się to często, ponieważ byli bardzo twardymi chłopcami. Po długiej chwili rozpaczy i troski, Robert wziął pudło i wraz z Patrykiem zeszli na dół do samochodu. Nikt nie chciał zostawiać domu. Nawet pani Sankowska wiedziała że jej synowie strasznie to przeżywają i nie mają najmniejszej ochoty zostawiać wszystkich chwil i wspomnień. Robert też wiedział, że teraz nawet jego pamiętniki nie wystarczą, by wszystkie momenty spędzone z całą rodziną zabrać ze sobą. Odjeżdżając, jeszcze spoglądali z ogromnym żalem na swoje stare życie, które zostało w tyle…. Pojechali do nowego domu, do nowego świata, lecz nie wiedzieli, co ich tam spotka. 12 Bartek GWIAZDORSKA WPADKA I Światła reflektorów. Byski fleszy. Tysiące wpatrzonych w Ciebie oczu. Kamery skierowane wprost w Twoją twarz . i to głupie uczucie braku prywatności… Na samo wspomnienie lipcowego turnee przechodziły po mnie dreszcze . Teraz jestem zwykłą czternastolatką, niczym niewyróżniającą się od innych, Bellą Rose. Wbrew swojemu imieniu i nazwisku pochodzę z Polski. Miałam również drugą twarz… Słyszeliście pewnie nieraz o Alexis Voltar. Teraz macie okazję ją poznać. Z pewnością wiecie, że śpiewałam, grałam na perkusji i gitarze z moim przyjacielem Sterlingiem Knightem. Ze Sterling’iem znam się od kiedy miałam 6 lat. W Polsce poznałam inne dziewczyny, które stały mi się na tyle bliskie, że mogłam je nazywać przyjaciółkami. Nazywają się: Amanda Swan. Wielka estetka. Zawsze, gdy mam gorszy dzień wesprze mnie i pocieszy. Rosi Gand. Zawsze umie mnie rozbawić. Twierdzi, że ,,sport jest dobry na wszystko”. To prawdziwa sportsmenka. - Katharine Sung. Prawdziwa ,,artystyczna dusza”. Uczy młodsze dzieci kaligrafii. Zawsze ma ciekawe pomysły. Mimo swoich kół plastycznych zawsze znajdzie dla mnie czas. Każda z tych dziewczyn jest niepowtarzalna. Wiemy o sobie wszystko. Tylko one nie znają mojego największego sekretu. Ten sekret znałam tylko ja i Sterling. Skąd miałam wiedzieć, jak zareagują na to, że ich przyjaciółka to tak naprawdę Alexis Volta? Czy wyśmiałyby mnie? Czy może uwierzą i przestaną lubić Bellę, a zaczną zauważać tylko Alex? II Pomimo moich licznych obaw miałam zamiar wyznać im mój sekret. Właśnie dziś przypominam sobie jak tamtego sierpniowego południa chciałam im to powiedzieć. Byłam już prawie pewna siebie, gdy zadzwoniła moja komórka. Wyświetlił mi się numer Sterlinga. Myślałam, że chce mi przypomnieć o próbie. Lecz przekazał mi wiadomość dużo gorszą. W mojej miejscowości, w Choszcznie, mieliśmy zagrać jednodniowy koncert z okazji rozpoczęcia roku szkolnego. Tydzień przed rozpoczęciem. Koncert był dobroczynny, a dochody miały zostać przekazane dla głodujących. Kontrakt był już podpisany, nie miałam innego wyjścia jak wystąpić. Rozłączyłam się. Byłam załamana tą wiadomością. Gdyby mnie nie było, nikt nie pofatygowałby się na koncert mój, Sterlinga i Jonas’ów. To miasto uwielbia Alexis Voltar . Ale jak powiedzieć dziewczynom, że nie mogę iść? Z tym nurtującym mnie pytaniem dojechałam aż do skraju lasu i doszłam do jeziorka. -Hej Bella, nie uwierzysz!- wyskoczyła na mnie zza krzaków Roq- Alexis Voltar da jednodniowy koncert tutaj w Choszcznie. - Super, super, super ! – zaczęły krzyczeć równocześnie Kath i Amanda. -Wiem- odparłam bez cienia radości – wszędzie są te ulotki- próbowałam się roześmiać, ale ta radość cienko mi wyszła - No. Nie chcę słyszeć, że któraś nie przyjdzie – Roq stała się dla mnie bezwzględna – bo jak któraś nie przyjdzie, to wylatuje z naszej paczki . -Ja… ten… no… -próbowałam z siebie coś wycisnąć, ale nie mogłam -Tak Bell, jest jakiś problem?- spytała trochę złośliwie Roq 13 - Nie nic. Tylko noga mnie trochę boliskłamałam. -Ok. To my idziemy się pokąpaćstwierdziły razem i poszły. Nie mam teraz najmniejszej ochoty wyznać im prawdy!!! Zapomniałabym! Miałam wywiad następnego dnia. Muszę lecieć aż do Warszawy. Cichutko spakowałam swoje rzeczy i 10 minut później byłam już przy motorze. III Dziesiąta rano to nienormalna godzina na wywiad. Wstałam o 3, zjadłam, ściągnęłam perukę i soczewki. (Zapomniałabym! Mój naturalny kolor włosów to śnieżnobiały, a oczu to czerwony. Urodziłam się już z takimi. Noszę (jako Bella) blond perukę z jasnymi pasemkami oraz brązowe soczewki. Urodziłam się jako Alexis, ale później ,,dorobiłam” Bellę) Umalowana i przebrana pojechałam na wywiad. Podróż do Gdańska na lotnisko zajmuje 4 godzinny, lot 30 minut, a pobyt z fanami około 1 godzinę. Kiedy znalazłam się na lotnisku, przywitano mnie oklaskami i wiwatami. Po podpisywaniu autografów wsiadłam do samolotu, a tam poczytałam książkę ,,Mowa kwiatów”. Gdy wylądowaliśmy, byłam przerażona . Na lotnisku panował chaos. Moich fanów wielkimi tarczami odsuwała policja. Próbowałam pomóc swoim wielbicielom, ale bez skutku. Któryś z nich wrzucił mnie do limuzyny i zamknął drzwi. Wtedy szofer jak na komendę przycisną pedał gazu i w szybkim tempie zostawiliśmy lotnisko za sobą. A ja siedziałam przez całą drogę oburzona i wściekła. IV Gdy dojechaliśmy do studio, wybiegłam z limuzyny, wpadając na grubego ochroniarza, który wziął mnie za przegub i pociągnął za sobą. Trzymał mnie tak, aż doszliśmy do mojej garderoby. Miałam jeszcze 45 minut do audycji na żywo. Wzięłam więc gorącą kąpiel, wysuszyłam włosy i poprawiłam make-up. W ostatniej chwili wpadła Ella, dziennika, z którą miałam mieć wywiad. Bez słów wypchnęła mnie z pokoju i ciągnęła przez korytarze. Już miałam jej coś powiedzieć, gdy rzuciła mnie na fotel i kazała siedzieć. Siedziałam tak dobre 20 minut, gdy nagle ktoś krzyknął : - Wchodzimy za 3,2,1 i akcja ! – Muzycy zagrali czołówkę, Ella uśmiechnęła się do mnie tak słodko, że wyglądała jakby ktoś jej zdeformował twarz młotkiem. - No i jak tam Alexis? Słyszałam, że masz sporo koncertów na głowie- robiła przy tym takie miny, jakby miała zaraz zwymiotować- zwłaszcza ten koncert dobroczynny dla delfinów- zachciało mi się wtedy śmiać, więc zakryłam usta ręką. - Tak, sporo tych koncertów. Tyle, że te dobroczynne są dla głodujących. Przecież w Polsce NIE MA delfinów- Ella przy moich słowach wyglądała na speszoną. - A jak tam Alex twoi fani?- spytała. - Moi fani ? – nadszedł czas mojej zemstymoże sama ich spytasz ty głupia landryno!?- w tym momencie nie wytrzymałam. Wstałam z fotela i uderzyłam ją prosto w twarz . Jacyś ludzie pomogli Elli wstać z brudnej już od krwi podłogi. Ten sam ochroniarz, który ,,zaprowadził” mnie do garderoby, złapał mnie za nadgarstki, a ja we wściekłości wykrzyczałam, chyba o kilka słów za dużo, bo wyrzucili mnie ze studia . Tak się skończył ten piękny dzień :). V Opowiedziałam o moim problemie Sterlingowi. Stwierdził, że mogę iść tam jako widownia i gwiazda. W czasie przerw i fajerwerków mogę iść na plac, a po przerwach wracać na scenę. To był dobry pomysł, ale dziwny jak na niego. Kiedy wstałam, zjadłam śniadanie, zrobiłam make-up, ubrałam się i spakowałam ciuchy na scenę, wsiadłam do auta taty i pojechałam na koncert. Gdy dojechałam na miejsce, zobaczyłam mnóstwo znajomych twarzy. Czułam tremę jak nigdy w życiu. 14 Większość ludzi znałam i lubiłam. Poszłam szybko za kulisy, gdzie czekał na mnie Sterling. Pokazał mi garderobę i kazał się przebrać. Po 5 minutach byłam gotowa do występu. Gdy wywołali mnie na scenę, z niepewnością wybiegłam. Mojemu wejściu towarzyszyły wiwaty i oklaski. Jako pierwsi zagrali ze mną bracia Jonas w piosence ,,When You Look Me In My Eyes”. Potem grałam ,,Something About”. Druga kapela śpiewała ,,SOS”, kiedy wybiegłam przebrać się i chwilę później byłam już przy dziewczynach. Coś do mnie mówiły, ale ja znów biegłam na scenę. Zmieniłam ciuchy, na scenie zaśpiewałam ,,Hero” . Po piosence pobiegłam przebrać się i wbiegłam w publiczność. Patrzyli się na mnie co najmniej dziwnie. ,,Jakby pierwszy raz człowieka widzieli” – przemknęło mi przez myśl. Gdy zobaczyłam spojrzenia Am, Kath i Roq, wiedziałam, że coś się stało. Zapomniałam o peruce i soczewkach. -Bella?- spytała Am. -Tak…- odparłam. - Dlaczego nam nie powiedziałaś?półgębkiem zapytała mnie Kath - Myślałam, że dla was przestanę liczyć się ja, bedzie tylko Alex- każde pytanie było dla mnie jak igła wbijająca się w skórę, a moja odpowiedź jak ostra brzytwa kalecząca każdy kawałek mojego ciała. - Jak mogłaś nas o coś takiego posądzić?kwaśno spytała Roq. - Sama sobie odpowiedz na to pytanie!!!przy tych słowach miałam ochotę uderzyć ją w twarz. Wszystkie, do tej pory przyjazne, zaczęły przeszywać mnie krwawym spojrzeniem. Roq, Kath i Am zaczęły odchodzić w stronę wyjścia. Dopiero teraz zrozumiałam- to nie były prawdziwe przyjaciółki. Po ich odejściu uczucie bólu zostało, a ja straciłam wiarę w ludzi. Alexis POLECAMY MUZYKA Where We Belong - Thriving Ivory No more Excuses - Kill the alarm Lips of an Angel – Hinder FILMY ,,Wilkołak” ,,Duże dzieci” Avatar: wersja specjalna 3D KSIĄŻKA „Carrie”- Stephen King TO WARTO OBEJRZEĆ „Księżniczka i żaba” to nie kolejna bajka o takim samym wątku jak inne, lecz nowa, pełna przygód opowieść o wspaniałej dziewczynie z ubogiej rodziny i księciu postanawiającym jej pomóc. Film przysporzył mi wielu emocji. Pojawiły się momenty śmieszne, np. gdy Ray śpiewał, tajemnicze, smutne, a nawet wyciskające łzy z oczu. Dzięki takim momentom nawet nie wiadomo, kiedy mija ponad osiemdziesiąt minut filmu i trzeba opuścić salę kinową. Jeżeli będziecie w kinie, to nie tylko sami udajcie się na seans, ale również zabierzcie swoich najbliższych. Szczerze polecam! Kloszara 15 ZNAJDŹ SWOJE HOBBY Na pewno nie jeden z was trudzi się z pewnym problem, tak powszechnym wśród dzisiejszej młodzieży. Otóż niektórych być może przygnębia fakt, że nie posiada hobby. Bo nie umie ani śpiewać, ani ładnie rysować, a każdy chce być przecież najlepszy w tym co robi i kocha. Dlatego właśnie, postanowiłam, że stworzę taką właśnie rubryczkę, która pomoże w pokonaniu tego kłopotu. Co numer będę w niej przedstawiać jakieś ciekawe zajęcie, które już wielu ludziom nieźle zakręciło w głowach. Na pierwszy ogień pójdzie origami. Być może spotkaliście się już z tym słowem, ale na wszelki wypadek wyjaśnię co to jest. Otóż origami to tworzenie figurek z papieru. Lecz w tej sztuce nie wolno ciąć, kleić, ani dodatkowo ozdabiać, a punktem wyjścia powinna być kwadratowa kartka papieru. Nawet nie domyślacie się co można z tego stworzyć. Założę się, że nie jedna osoba byłaby nieźle zszokowana. Oczywiście pozytywnie;) Być może wydaje wam się, że to mega trudne, ale sądzę że warto spróbować i nie zniechęcać się już na samym początku. Polecam wam wejść na poniżej podane strony, które z pewnością wam pomogą w tworzeniu tej przedziwnej, ale jakże pięknej sztuki. Aha, i jeszcze jedna bardzo ważna rada. Nie zaczynajcie od tych najtrudniejszych diagramów tylko od tych prostych, bo możecie się szybko zniechęcić jeżeli nie będzie wam wychodziło, a zapewniam was jeżeli będziecie próbować od najprostszych to z czasem będziecie tworzyć te naprawdę bardzo trudne. http://www.origami.art.pl/ http://www.tipy.pl/tag117,origami.html Ala KĄCIK KULINARNY Już niedługo dzień nauczyciela. Na tą okazję proponujemy przepis na miłą niespodziankę dla Waszych nauczycieli. 16 ORDERY DLA ZASŁUŻONYCH Ilość: 10 orderów Czas przygotowania: 20 minut Składniki: -10 okrągłych herbatników lub wafli -1 mały słoiczek nutelli -różności do ozdabiania ciastek: rodzynki, kolorowe cukierki groszki, drażetki, cukierki m&m’s lub Lentilki, orzeszki w czekoladzie, słone paluszki, kolorowa posypka Sposób przygotowania: 1.Przygotuj wszystkie potrzebne składniki. 2.Ciastka lub wafle posmaruj czekoladą tak, aby ich nie pokruszyć. 3.Ozdób ciasteczka tak, aby przypominały medale. Wykorzystaj do tego przygotowane słodycze. 4.Gotowe ordery zanieś w prezencie nauczycielowi. Jeśli masz jakieś ciekawe pomysły na szybkie i łatwe przepisy, i chciałbyś się nimi podzielić z czytelnikami przyślij je na mój adres mailowy: [email protected] wraz z podpisem. Na pewno zamieścimy je w naszej rubryce. Do zobaczenia! Kuchcik KĄCIK POEZJI „Poezja jest piękna, tylko trzeba ją zrozumieć” Miłość Miłość jak kwiat zakwita powoli, By później zwiędnąć i odejść w zapomnienie. Miłość jak ptak lata swobodnie I szuka kogoś, kto jej zapragnie Miłość zasiada w strzale Amora By złączyć tych, którzy na nią czekają. Cisza Ta cisza przeraża mnie tak, Aż czuję, że ciebie mi brak. Wiem, że choć jesteś tak bardzo blisko Nie czuję twojego uścisku Do serca podchodzi mi lód A usta me czują dziś głód. Słucham Słucham-i słyszę ciszę Słucham-i słyszę dźwięk ulic Słucham-i słyszę śpiew ptaków Słucham-lecz ciebie nie słyszę. Zakochana 17