Pokaż treść! - Cyfrowa Ziemia Sieradzka
Transkrypt
Pokaż treść! - Cyfrowa Ziemia Sieradzka
17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:14 Page 1 W NUMERZE Ludzie Kultury • Sylwetki • Wywiady Francjo, ojczyzno moja - z Romanem Goreckim potomkiem Adama Mickiewicza rozmawia Jerzy Jankowski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .2 Wiersze moja miłość - z Wojciechem Siemionem, aktorem Teatru Stara Prochownia rozmawia Andrzej Czarnecki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .3 Kultura • Animacja i Edukacja • Wydarzenia • Fakty • Relacje • Opinie Marek Jędras Maksymiliana Fajansa portret Mickiewicza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .4 Zbigniew Gralewski „Łowiczanin“. Epizod z dziejów prasy łowickiej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .7 Marcin Gąsior O broni i sztandarach w zamkowej zbrojowni . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .10 Hanna Kuberska - Skrzydło „Blichowiacy“ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .13 Andrzej Kobalczyk Bractwo wiosła . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .15 Jerzy Jankowski Biesiada Mickiewiczowska w Radziejowicach . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .18 Roman Tomaszewski „Ballady i romanse“. Warsztaty Wokalne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .20 Violetta Gołygowska Geniusz owładnięty lękiem i niepokojem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .21 Karolina Kucharczyk Na urodziny wieszcza Adama . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .22 Maria Herman Obchody Roku Mickiewiczowskiego w WBP w Sieradzu . . . . . . . . . . . . . . . . . . .23 Ewelina Broś Wieszczu nasz pisany, wieszczu drukowany . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .25 Marek Jędras Stanisława Szukalskiego projekt pomnika Adama Mickiewicza w Wilnie . . . . . . . . .27 Ewelina Broś Drama z Mickiewiczem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .30 Kalendarium życia i twórczości Adama Mickiewicza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .32 Literatura • Sztuka Ziemowit Skibiński Wzlot ku księdze świata . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .34 Ziemowit Skibiński O Maryli i Adamie raz jeszcze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .37 Sonety Adama Mickiewicza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .39 Agata Ignaczak „...Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych...“ V Ogólnopolskie Biennale Sztuki Nieprofesjonalnej im. J. Chełmońskiego „Pejzaż Ojczysty“ . . . . . . . . . . . . .41 Józef Adam Kosiński „Pan Tadeusz“ wierszem streszczony . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .42 Bożydar Poddębski Świteź tam jasne rozprzestrzenia łona . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .44 Bożena Dawidowicz „Pani Twardowska“ w „Kałamarzu“ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .46 Anita Juryńska „... Jego szlachetnej duszy...“ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .47 Katarzyna Stefańczyk „Skarb Babci“ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .49 Jan Krzysztof Szczęsny Malowali Mickiewicza W Sieradzu podsumowano konkurs na ilustrację „Pana Tadeusza“ . . . . . . . . . . . .51 Ziemowit Skibiński Mickiewicz i wojewodzianka sieradzka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .54 Źródła ilustracji zamieszczonych w numerze: Adam Mickiewicz, Album, oprac. Stanisław Makowski, Zbigniew Suchodolski, pod red. Zdzisława Libery, Warszawa 1963. Życzenia radosnych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia oraz pomyślnego 1999 roku składa swoim czytelnikom i współwydawcom Redakcja ISSN 0867-4469 NUMER 4/33/98 HTTP://WWW.7TH-PROVINCE.ORG.PL/ Czasopismo sponsorowane przez Ministerstwo Kultury i Sztuki © COPYRIGHT BY SEVENTH PROVINCE Czasopismo zrzeszone w Polskim Stowarzyszeniu Prasy Lokalnej w kraju i za granicą Redaktor naczelny: Marek Jędras (Sieradz) Z-ca red. nacz.: Jan Krzysztof Szczęsny (Sieradz) Sekretarze: Bożena Dawidowicz (Piotrków Tryb.), Andrzej Smyczek (Skierniewice), Jan Pietrzak (Sieradz), Członkowie: Zygmunt Stępień (Piotrków Tryb.), Danuta Szustakowska (Skierniewice), Andrzej Tomaszewicz (Sieradz) Wydawcy i adresy redakcji: Wojewódzki Dom Kultury w Piotrkowie Trybunalskim 97-300 Piotrków Trybunalski ul. 3 Maja 12, tel. 647-71-94, 649-53-54 Regionalny Ośrodek Kultury w Sieradzu 98-200 Sieradz ul. POW 19, tel. 822-45-21, 822-57-12 Wojewódzki Dom Kultury w Skierniewicach 96-100 Skierniewice ul. Reymonta 33, tel. 33-33-36, 33-24-12 Skład i łamanie: MakoLab, Łódź Projekt graficzny: Zbigniew Zieliński Druk: Bagraf, Łódź Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania przyjętych tekstów oraz do zmiany ich tytułów. Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 1 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:14 Page 2 Francjo, ojczyzno moja ... Z Romanem Goreckim, potomkiem Adama Mickiewicza rozmawia JERZY JANKOWSKI Żyrardów - Jakie to uczucie być potomkiem Adama Mickiewicza? - O, to bardzo dobre pytanie. Jesteśmy rodziną francuską, związaną z tym krajem od XIX wieku. Mam tę świadomość, że moim przodkiem był Mickiewicz, ale sądzę, że trochę inaczej odczuwa się to pokrewieństwo zamieszkując w Polsce, a inaczej żyjąc we Francji. Dla mnie Mickiewicz jest przede wszystkim wielkim artystą, podróżnikiem /emigrantem/ i człowiekiem. - Na ile Adam Mickiewicz jest postacią znaną we Francji? - Jest słabo znany. Ma swój pomnik w Paryżu, ale przeciętny Francuz nie zna raczej Mickiewicza. - A czy Pan osobiście jako potomek poety czuje jakąś potrzebę popularyzacji jego osoby we Francji? - Popularność Mickiewicza trochę wzrośnie w związku z obchodami dwusetnej rocznicy urodzin. Żył on jednak dawno temu i z pewnością nigdy nie będzie dla Francuzów tak ważne jak dla Polaków. - Na ile zna Pan twórczość przodka? - Muszę się przyznać, że słabo. To co mnie interesuje to jego życie, gdzie bywał, kogo znał i jak toczyły się jego losy... - ...czyli jest dla Pana postacią historyczną? - Tak, traktuję go jak postać historyczną. Miał zalety, ale przecież i wady, robił wiele rzeczy, miał bujne życie osobiste. Sam pobyt we Francji był przecież bardzo barwny. - Był postacią eklektyczną, czyli zróżnicowaną? - Tak, taki właśnie był. - Czy osobiście uprawia Pan jakiś rodzaj sztuki? Może Pan pisze? - Nie zdecydowanie nie. Nie mam takich skłonności. - Nie, czy raczej jeszcze nie? - Myślę, że zdecydowanie nie będę się tym zajmował. - No, cóż, pozwólmy czytelnikom jednak zachować odrobinę nadziei. Ale pomimo to często Pan chyba jeździ na spotkania takie jak to w Radziejowicach? - Tak, spotykam się z ludźmi. Jesteśmy, ja i moja rodzina, związani z Muzeum Literatury w Warszawie i kontakty jakieś są. Można nawet powiedzieć, że są dosyć długie i ścisłe. - Od kiedy Pan mieszka w Polsce? - Od trzech lat. Prowadzę tutaj biznes. Nie wiem jak długo to może potrwać, ale teraz mieszkam właśnie tutaj. Autor artykułu w towarzystwie Romana Goreckiego - fot. archiwum - Ma Pan swoją firmę? - Jestem przedstawicielem firmy francuskiej, która prowadzi w Polsce interesy. - Czy zamierza Pan w życiu trochę bardziej zainteresować się Mickiewiczem i jego twórczością, czy poprzestanie Pan na traktowaniu go wyłącznie jako postaci historycznej? - Myślę, że wraz z czasem może się to pojawić. Wszystko dzieje się krok po kroku i ulega zmianie. Nie wykluczam tego. - Wspominał Pan o korzeniach litewskich rodziny, o polskich wiemy, a żyje Pan głównie we Francji, chociaż akurat teraz mieszka pod Warszawą. Czy może Pan powiedzieć kim Pan się czuje? - Francuzem, oczywiście Francuzem. - Dziękuję za rozmowę. Od redakcji: Roman Gorecki urodził się w 1968 roku. Jest on w prostej linii pra pra prawnukiem Adama Mickiewicza, a praprawnukiem najstarszej z dzieci Mickiewicza córki Marii /1835-1922/ , która wyszła za mąż za Tadeusza Goreckiego /1824-1922- malarz/, syna Antoniego Goreckiego, żołnierza napoleońskiego, poety, bajkopisarza. Małżeństwo to miało syna Ludwika /1863-1935/ - doktora wszech nauk lekarskich Uniwersytetu Jagiellońskiego, który ożenił się z Kazimierą Pelliccioni /18821950/. Synem ich zaś był Georges d`Avronsart /1904-1983/ - kawaler Legii Honorowej, dziennikarz, sprawozdawca procesu norymberskiego. Ożenił się on z Nelle Sellier, z którego to związku przyszło na świat dwóch synów: Gilles /1934/ i Joel /1936/. Gilles ożenił się z Christine Bernard, z którego to związku narodził się syn Roman /1968/ - bohater naszego wywiadu. 7 2 Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:14 Page 3 Wiersze moja miłość z Wojciechem Siemionem aktorem Teatru Stara Prochownia rozmawia ANDRZEJ CZARNECKI - Przyjechał Pan do Wojewódzkiego Domu Kultury z wykładem na temat sposobu mówienia wierszy A. Mickiewicza, skąd taki temat? - Obecny rok jest Rokiem Mickiewiczowskim, stąd zrodził się pomysł przybliżenia postaci wybitnego polskiego poety i jego twórczości. - Czy Polacy umieją czytać Mickiewicza? - Wierzę, że jest wiele osób doskonale znających język, czasy w których żył, twórczość poety, a nade wszystko poprawnie go czytających. Z mojego doświadczenia wynika, że pracy w kierunku przybliżenia tego wszystkiego nigdy dosyć, dlatego podjąłem cykl wykładów o twórczości poety. Często biorę udział w różnych konkursach recytatorskich. Najchętniej zmieniłbym sens strofy wiersza Wł. Broniewskiego cyt.: „Wiem, że czasami ludzie słuchają wiersze i płaczą". Po konkursach sam mam ochotę zapłakać, bo bardzo nieliczne osoby biorące w nich udział dobrze mówią wiersze. - Czy taka nauka poezji poety odnosi jakiś skutek? - Celem moich spotkań z młodzieżą jest odkrycie piękna i kunsztu pisarskiego wielkiego poety romantyzmu, analiza języka w jakim pisał Mickiewicz ma uplastycznić i uczynić zrozumiałym jego poezję. Staram się więc bronić jego poezji przed tymi, którzy źle go interpretują. Ważnym czynnikiem w prawidłowym zrozumieniu „ducha poezji" jakiegoś autora jest pamiętanie, że poeta pisze swoim historycznym językiem. Wiedza o tym pozwala nie tylko poprawnie czytać jego utwory, czyni je również bardziej zrozumiałymi dla słuchacza. O roli języka w interpretacji poezji napisałem kilka artykułów, zostały one opublikowane w czasopiśmie wydawanym przez filię Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku. - Skierniewicka młodzież obejrzała spektakl teatralny pt.: „Mały musi- cal z duchami Pana Adama". Skąd pomysł na przedstawienie? - Powstał on jako forma uczczenia pamięci poety w Roku Mickiewiczowskim. Spektakl cieszy się małym zainteresowaniem. Nie ukrywam, że w obecnym czasie liczba przedstawień i zaistnienie ich na rynku teatralnym uzależnione jest w dużej mierze od sponsorów. Zabieganie o nich jest uciążliwe i trudno je pogodzić z pracą aktorską. - Czy przygotowanie scenariusza zajmuje dużo czasu? - Około trzech lat. Pisząc scenariusz do „Małego musicalu" przeczytałem piętnaście tomów pism Adama Mickiewicza. Wybranie fragmentów, które mnie interesowały, spotkania z kompozytorem, próby sceniczne i wreszcie prezentacja - to wszystko zajmuje czas. Spektakl „Mały musical z duchami pana Adama" zainspirowała Małgorzata Duda, która powiedziała kiedyś, że zawsze marzyła o zaśpiewaniu Wielkiej Improwizacji z III części Dziadów A. Mickiewicza. Istotą improwizacji jest miłość do ojczyzny i pycha bohatera utworu, z pychy korzysta „zły duch". Żeby potwierdzić jego istnienie odwołałem się w scenariuszu do fragmentów innych utworów poety. Bohater zostaje opanowany przez złego. Trzeba rozwiązać problem, jak można wygonić z człowieka „złego"? Udaje się, stąd wielkie upokorzenie złego ducha wobec postaci, która tego dokonała. słuchamy przez sługę bożego, tak słów wielkich poetów musimy słuchać przez sługę poetów. Można by postawić pytanie: Czy aktorstwo jest tylko profesją, umiejętnością oddziaływania? Nie! Bo aktor nie jest sługą każdego, ale jedynie wielkiego pisarza, poety. - Gdzie wystąpią Państwo z przedstawieniem w najbliższym czasie? - Wszystko zależy od pieniędzy.Przyjaciele teatru Stara Prochownia nie zapominają o teatrze i wspierają jego działalność finansowo. W najbliższym czasie chcemy pokazać spektakl w Brzegu, Leżajsku i Rzeszowie, co ciekawe w Warszawie nie występujemy z braku pieniędzy. - Który z poetów jest Pana ulubionym twórcą? - Tadeusz Konwicki napisał o Panu, że jest Pan aktorem całą dobę, czy to prawda? Konwicki zapomniał napisać, że również sypiam. Lubię recytować, wtedy znalazłem wdzięcznych słuchaczy to i do nich gadałem. Aktorstwo należy do zawodów, które się wykonuje nie dla pieniędzy, ale z zamiłowania. Trzeba być aktorem, trudno jest się nim stać. Istotę tego zawodu najlepiej oddać przez porównanie. Tak jak słów Ewangelii Wojciech Siemion - fot. archiwum Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 3 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:14 Page 4 - Ulubionym jest zawsze ten, nad którym aktualnie pracuję. Obecnie jest nim Puszkin, jestem w trakcie przygotowania spektaklu teatralnego w oparciu o jego pisarstwo.Bardzo lubię recytować wiersze Puszkina, co prawda nie robię tego w każdej chwili, złośliwi twierdzą, że „mam na każdy temat poemat". Często mówię wiersze dla rodziny, przyjaciół. Premierę przedstawienia planuję na maj przyszłego roku. 7 Maksymiliana Fajansa portret Mickiewicza MAREK JĘDRAS Sieradz Tradycja zamieszczania wizerunku pisarza przed tekstem jego dzieła sięga starożytności, kiedy to na początku dzieła umieszczano, wykonany przez miniaturzystów stereotyp ikonograficzny autora. Był nim z reguły - ewangelista, ojciec kościoła, teolog, uczony - ukazany przy pracy: piszący pod dyktando muzy-inspiratorki, anioła; przemawiający czy składający dzieło w ofierze swojemu mecenasowi. Były to zazwyczaj obrazy lub sceny alegoryczne, które z czasem przekształciły się w zwyczajne portrety autora ujęte w owalną ramkę i zaopatrzone lub nie w podpis /autograf/. Z punktu widzenia popularności danego autora był to zabieg niezwykle przydatny. W przypadku Adama Mickiewicza możemy mówić o jego uprzywilejowaniu w tym zakresie. Nie tylko, że publikowano w dużych ilościach jego portrety - podobizny pochodzące z różnych okresów życia wieszcza, Adam Mickiewicz Medalion D. d’Angersa 4 kompozycje alegoryczne, sceny rodzajowe, fotografie maski pośmiertnej, fotografie pomników, ale też dodatkowo opatrywano je specjalnym komentarzem, wyjaśniającym zaproponowane ujęcie, pozę czy uczesanie itp. Było to zgodne z wciąż wzrastającym zapotrzebowaniem rynku, a to z kolei implikowało ogromne współzawodnictwo wśród artystów, którzy tworzyli coraz to nowe wersje portretów, upowszechnianych przez uczynnych wydawców i litografów. Nie zapominano przy tym o odpowiedniej reklamie - o przykładowo takiej treści: „Portret Mickiewicza ze słynnej ryciny Tepy, uznanej powszechnie za bardzo wierną w fotografiach różnej wielkości i formatu, w ramkach /.../ sprzedaje skład papieru Rudolf Herlink w Krakowie". Powszechny był także zwyczaj rozdawania wizerunku wieszcza przy różnych okazjach. Nie zapominano oczywiście o młodzieży szkolnej - np. w latach 1890 - 1898 obdarowano sporą liczbę uczącej się młodzieży wizerunkiem Mickiewicza wraz z tanimi wydaniami jego dzieł. Jest coś jeszcze bardzo szczególnego, co sprawia, że każdy kolejny wizerunek jest inny i różni się od poprzedniego. To coś, to subiektywny stosunek artysty do bohatera. Tak właśnie było w przypadku ikonografii Mickiewicza. Jego portrety podlegały swoistej ewolucji, gdzie w kolejnych wersjach elementami dominującymi były: kanon rysów, ubioru, atrybutów, gestów itp. Dając w efekcie stereotyp: poety romantycznego, poety-tułacza, pielgrzyma czy wieszcza. Edycje mickiewiczowskie w rzeczy samej zawierają pokaźną kolekcję portretów wykonaną przez wielu uznanych artystów. I tak między innymi portret Wieszcza uwiecznił w rysunku, znakomity uczony historyk i bibliograf - Joachim Lelewel. Z kolei jego rysunek stał się dość popularny na tyle, iż przetwarzany był przez wielu artystów, wśród których byli: Bernard Romain Julien czy Brand. Największą ilość portretów Mickiewicza wykonał Walenty Wańkowicz, a po nim Józef Oleszkiewicz, Henryk Rodakowski czy Franciszek Tepa. Obok rysunku Wańkowicza dużą popularnością cieszyła się płaskorzeźba Mickiewicza - znana jako medalion Davida d` Angersa. Dzisiaj jeszcze uważa się, że jest ona jednym z najbardziej udanych wizerunków Mickiewicza. Równie popularna była także podobizna poety pochodząca z 1843 roku, wykonana przez Michała Szweycera w technice dagerotypii, na bazie której dla potrzeb wydawniczych wykonano cały szereg obrazów, rysunków, rycin i rzeźb (w edycjach książkowych dość często, miast reprodukcji któregoś z istniejących dagerotypów, wykonywano ich transpozycje). Na jej podstawie powstał portret, wykorzystywany w wielu późniejszych edycjach, którego autorem był Franciszek Tepa. W 1853 r. Michał Szweycer po raz drugi uwiecznił wieszcza wykonując tym razem fotografię, znaną z wielu edycji przedstawiającą Adama Mickiewicza z laską przelgrzyma. Obie prace Szweycera stanowiły wzór ikonograficzny dla późniejszych portretów, powstałych już po śmierci Mickiewicza, a przedstawiających mistrza u schyłku życia. Na temat mickiewiczowskiej ikonografii można by jeszcze długo mówić przytaczając bogatą dokumentację, która jak wiemy jest wyjątkowo zasobna i niezwykle cenna. A rola, jaką odegrała w procesie poznawania narodowego poety i jego twórczości jest nie do przecenienia. Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:14 Page 5 Okazuje się, że wśród całej ikonografii dotyczącej Adama Mickiewicza jest też mały epizod związany z Sieradzem. Jego bohaterem jest Maksymilian Fajans autor portretu poety. Informację na ten właśnie temat odnajdujemy w książce Małgorzaty Komzy pt. Mickiewicz ilustrowany (1987), gdzie na str. 187 figuruje ilustracja przedstawiająca portret A. Mickiewicza z następującym podpisem: „reprodukcja litograficzna portretu Mickiewicza wykonana przez M. Fajansa", zaś na str.192 tejże książki czytamy następujący tekst: „Jak pisała w 1858 r. w numerze 37 „Gazeta Warszawska", fotografie Szweycera posłużyły jako wzór dla prawie wszystkich portretów, które powstawały po śmierci poety. Upłynęły od niej co prawda tylko trzy lata, ale ale rzeczywiście edycja Pism (1858) Merzbacha zawiera litografię Fajansa, wzorowaną na fragmencie podobizny paryskiej z 1853 r. Wzbogaconą o faksymile podpisu Mickiewicza. Wydanie to jest przykładem znaczenia jakie przywiązywano do portretu poety w książce. Ilustrację bowiem włączono tylko do droższej wersji edycji, natomiast portret zamieszczony po życiorysie, a przed właściwą kartą tytułową zawierały wszystkie egzemplarze..." Wreszcie też w spisie ilustracji wspomnianej książki pod nr 81 (s.265) figuruje opis następujący: „ Maksymilian Fajans: Portret Mickiewicza [A. Mickiewicz: Pisma T.1 Warszawa S.M.Merzbach 1858] Litografia M. Fajansa." To wystarczający powód, by przedstawić naszego bohatera. Maksymilian Fajans urodził się w Sieradzu 5 V 1827 r. w rodzinie kupca żydowskiego Hermana i Leontyny Kon. Rodzina Fajansów zamieszkiwała w Sieradzu od przełomu XVIII i XIX w. I należała do najzamożniejszych w mieście. Brak jest przekazów odnoszących się do dzieciństwa i okresu przebywania Fajansa w Sieradzu. Pierwsze przekazy odnoszą się do jego pobytu w Warszawie. Od 1844 r. podjął kształcenie w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie, jednakże dyplomu ukończenia nie otrzymał. W trakcie nauki zwrócił na siebie uwagę dwóch znanych warszawskich bibliofilów i wydawców: Aleksandra Przezdzieckiego i Edwarda Rastawieckiego wykonanymi przez siebie portretami wybitnych osobistości warszawskich. Uznając naszego sieradzanina za zdolnego i godnego zaufania postanowili wysłać go do Paryża na dalszą naukę, przy okazji powierzając mu nadzór techniczny i wydawniczy nad wydawnictwem „Wzory sztuki średniowiecznej w dawnej Polsce". W drodze do Paryża (1849) Fajans zatrzymał się w Krakowie i potem w Poznaniu by kontynuować rozpoczętą jeszcze w okresie nauki w Szkole Sztuk Pięknych kolekcję rysowanych przez siebie portretów znanych Polaków. W Paryżu uczył się malarstwa u Ary Scheffera i litografii w atelier Emila Lassalle`a. W trakcie tej nauki wykonał wzorowane kopie litograficzne z dzieł swoich mistrzów oraz z obrazów szkoły francuskiej. Odbył też praktykę w najsłynniejszym wówczas zakładzie chromolitograficznym R.J.Remerciera. Tutaj właśnie rozpoczął wydawać ( 1851 ) swoje „Wizerunki polskie" oraz odbijać w chromolitografii tablice barwne do dzieła „Wzory sztuki średniowiecznej" (wykorzystując projekty -rysunki: B. Podczaszyńskiego, L. Łepkowskiego, J. Drawaczyńskiego, L. Dembowskiego a także własne). Po powrocie do kraju (1853) osiadł w Warszawie, gdzie otworzył (przy finansowej pomocy L. Kronenberga) własny zakład artystyczno-litograficzny przy ul. Długiej 550. Kontynuował rozpoczęte w Paryżu wydawnictwa. Do 1863 roku z jego pras zeszło 46 „Wizerunków polskich" w 14 zeszytach. Dzisiaj oryginały portretów wykonane ołówkiem i kredką znajdują się w Gabinecie Rycin Muzeum Narodowego w Warszawie. Zakład swój Maksymilian Fajans rozwijał z rozmachem. Pierwszy w Warszawie odbijał litografie barwne. Wyjeżdżał też (1853) do Wilna i Petersburga celem portretowania zamieszkałych tam wybitnych Polaków z przeznaczeniem swoich rysunków do wydawnictwa „Wizerunki polskie". W 1868 r. przeniósł dobrze prosperujący zakład litograficzny do swojego mieszkania przy Krakowskim Przedmieściu 52 i połączył go z zakładem fotograficznym. Rozpoczął wydawać kalendarze ścienne chromolitograficzne, które drukował począwszy od 1855 r., z przerwami do 1875 r. Drukował też inne wydawnicze drobiazgi, jak: kalendarzyki kieszonkowe, książki do nabożeństwa, obrazy i obrazki święte (m.in. Matkę Boską Częstochowską w chromolitografii), a także arkusze z wizerunkami królów polskich ( wg projektu T. Maleszewskiego), wzory kaligraficzne, patenty , dyplomy, reklamy, sceny okolicznościowe, okładki wydawnictw nutowych i inne. Wiele albumów i książek wydawanych w tym czasie zawiera litografie wykonane u Fajansa według jego własnych rysunków, ale też i innych artystów. Wymieńmy więc tutaj kilka wydawnictw, które wzbogaciła ręka naszego sieradzanina: E. Tyszkiewicz, Karola Gustawa trofea... (1856 - 4 chromolitografie), M. Karasowski, Rys historyczny opery polskiej (1859), O. Flatt, Brzegi Wisły od Warszawy do Ciechocinka (1854), Kwiaty i poezje (1858 i 1883). W. Syrokomla, Wycieczki po Litwie (1857 - litografie wg. W. Gersona), L. Siemieński, Wieczory w Ojcowie (1858 - litografie wg. J. Polkowskiego), E. Stawecki, Album kaliskie (1858 - litografie wg. S. Barcikowskiego), J. Ch. Pasek, Reszty ręko- Maksymilian Fajans: Portret Mickiewicza. Litografia M. Fajansa pisma ... spisane i wyd. Przez S.A.Lachowicza (1854 - litografie wg. J. Lewickiego), K.W. Wójcicki, Cmentarz Powązkowski (1855 - 1858 - litografie wg. A. Matuszkiewicza). Ostatnią, największą pozycją zrealizowaną przez Fajansa przed śmiercią było wykonanie 260 litografii do Albumu widoków N. Ordy (ser. I - VIII, 1875-1883). Fajans wykonał także liczne reprodukcje z popularnych obrazów, a wśród nich: J. Simmlera, Królowa Jadwiga (1868), A. Lessera, Wanda (1869) oraz chromolitografie: J. Maszyńskiego, W roku 1812 (1878), H. Siemiradzkiego, Elegia (1879), L. Loeffeta, Po napadzie Tatarów (1887). Najwyższy poziom artystyczny prezentują litografie wizerunków portretowych dostojników kościelnych: Ludwika Łętowskiego i Antoniego Fijałkowskiego - arcybiskupa warszawskiego. Maksymilian Fajans - fot. archiwum Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 5 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:14 Page 6 Wreszcie wykonał także litografie portretów: Aleksandra II, księcia Golicyna oraz wielu przedstawicieli generalicji i urzędników rosyjskich. Spod jego pras wyszły także litografie prac: J. Suchodolskiego, J. Kossaka, R. Hadziewicza, F. Kostrzewskiego, C. Dylczyńskiego, K. Rusieckiego, A. Matuszkiewicza. Sztukę litograficzną stale udoskonalał, czemu służył też jego powtórny wyjazd do Paryża (ok. 1860) i Londynu (1862). Jego twórczość znalazła uznanie w Europie, czego dowodzą otrzymane wyróżnienia: na międzynarodowej wystawie w Londynie (1862) za przedstawione tam litografie i chromolitografie otrzymał list pochwalny, w Petersburgu (1862) złoty medal, na powszechnej wystawie paryskiej (1867) medal brązowy, w Petersburgu (1870) medal srebrny, w Wiedniu (1873) dyplom uznania oraz medal złoty od austriackiego cesarza. Swoje prace wystawiał także w kraju, m. in. w krakowskim TPSP (1855 i 1857), warszawski TZSP (1880 - gdzie zaprezentował m.in. swój oleodruk obrazu Siemiradzkiego, Elegia). Zmarł 26 lipca 1890 roku i pochowany został na praskim cmentarzu żydowskim. Jako rysownik celował w portrecie, osiągając wysoki poziom w oddawaniu charakterystyki twarzy. W życiu artystycznym Warszawy, w którym brał aktywny udział odegrał znaczącą rolę jako litograf. Archiwum prac Maksymiliana Fajansa znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie. Wiadomo ponadto, iż sporą część spuścizny Fajansa posiadał w swoich zbiorach J.I.Kraszewski, z którym nasz sieradzanin korespondował - część tej korespondencji (11 listów) znajduje się dziś w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej. Po raz pierwszy sieradzanie mieli możność zapoznać się z osobą Fajansa i jego twór- czością w 1962 roku, dzięki zorganizowanej przez Zofię Neymanową wystawie w sieradzkim muzeum. rzeniu ikonografii mickiewiczowskiej wydaje się być bezsporny. Dobrym zwyczajem, przyjętym przez autorów wszelkich informacji biograficznych jest odwołanie się do źródła najważniejszego, jakim jest Bibliografia polska Karola Estreichera. Oto co znajdujemy w niej ( Bibliografia polska cz.1 t.1 stulecie XIX s. 483): Świadczy o tym przedstawiona tutaj jego działalność jako litografa, jak też wykonane i zrealizowane przez niego wydawnictwo „Wizerunki polskie", gdzie wśród innych portretów znajduje się portret Adama Mickiewicza. Fakt wykonania przez Fajansa litografii portretu Adama Mickiewicza potwierdza jeszcze jedno opracowanie. Jest nim „Katalog portretów osobistości polskich i obcych w Polsce działających" (t. 3:L-O Warszawa 1992 s.177, poz.3423), gdzie natrafiamy na interesujący nas opis: „Popiersie 3/4 l. U dołu: Adam Mickiewicz oraz faksymile autografu. Sygn: M[aksymilian] Fajans, oraz Lit[ografował] z Fotografii M[aksymilian] Fajans, Odbito w Lit[ografii] M[aksymiliana ] Fajansa w Warszawie Uli[ca] Długa 550, lit. 2-B, 1857, 219x181(260x190)". „Fajans Maksymilian (wydawca, ur. 1827) Album zawierające widoki bregów Wisły. Serya I dedykowany JW Andrzejowi hr Zamojskiemu, Warszawa, w litogr. M. Fajansa (1854), fol. - kalendarz ścienny chromolitografowany (Fajansa), 60 kop. - Kwiaty i poezye. Warszawa, własnym nakładem, 1858 w 8ce wielkiej, kart 19, w ozdobnej oprawie (Tekst litografowany złotem) 7 rub. 50 kop. - Wizerunki polskie, rysowane z natury. Zeszyt I - VI, 15 kart tekstu bez ozn. Str., ryc. 7 alleg. I 21 wizer. Litogr. Warszawa, nakł. Autora, 1851, w 4ce. 7 rub. - Toż. Zeszyt VIII - XI, 185 r. - Toż, rysował z natury i litografował ... Warszawa, nakł. Wydawcy, druk Komissyi rząd. Sprawiedliwości, 1861, fol. Zeszyt XII i XIII (Mickiewicz, Łuszczewska, Odyniec, Ap. Kątski, Komorowski, Al. Groza)“. Pod hasłem Mickiewicz Adam, w tymże samym źródle (Bibliografia polska cz.1, t.3 stulecie XIX s.114) znajdujemy opis następujący: „Mickiewicz Adam :Pisma, wydanie nowe znacznie powiększone, z portretem autora i ośmiu rycinami na stali z dodaniem wspomnienia o życiu autora, przez Wł. Wójcickiego. Tomów VIII Warszawa S.H. Merzbach, drukiem J. Jaworskiego, 1858-1859.“ Brak więc informacji o autorze portretu. Nie oznacza to oczywiście, że Fajans takiej litografii nie wykonał. Jego udział w two- Ruiny zamku w Nowogródku. Litografia M. Fajansa wg. rysunku N. Ordy 6 W ten oto sposób Maksymilian Fajans znalazł się wśród zacnego grona artystów, tworzących dla przyszłych pokoleń Polaków jedną z największych i najwartościowszych ikonografii - ikonografię wieszcza narodu polskiego - Adama Mickiewicza. 7 Bibliografia 1. Małgorzata Komza, Mickiewicz ilustrowany, Wrocław 1987 2. Zofia Neymanowa, Maksymilian Fajans, litograf warszawski, w 135 rocznicę urodzin artysty sieradzanina / Składanka - Katalog wystawy/ Muzeum Okręgowe w Sieradzu 1962 3. Jan Pietrzak, Zapomniany artysta litograf i rysownik - Maksymilian Fajans z Sieradza, Tygodnik „Echo" 1998 nr 15 s.7 4. Polski Słownik Biograficzny, t.6 Kraków, 1948 s.344-345 5. Słownik Artystów Polskich, t.2 Wrocław, 1975 s.185-187 6. Słownik pracowników książki polskiej Warszawa-Łódź 1972 s.212 7. Andrzej Tomaszewicz: Maksymilian Fajans artysta litograf urodzony w Sieradzu, „ Na Sieradzkich Szlakach", 1993 nr 3/31/ s. 23 Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:14 Page 7 „Łowiczanin“ Epizod z dziejów prasy łowickiej. ZBIGNIEW GRALEWSKI Skierniewice ,Można przyjąć, że dzień 2 czerwca 1911 roku jest datą, kiedy ukazał się pierwszy numer „Łowiczanina". Ta data stanowi także początek dziejów prasy łowickiej. „Łowiczanin" zaliczał się do grupy tygodników regionalnych. W podtytule czytamy: „tygodnik społeczno-ekonomiczny i polityczny, poświęcony sprawom Łowicza i okolic. Wychodzi w każdy piątek". Stałymi rubrykami „Łowiczanina" były m. in.: „Kalendarz", „Wiadomości kościelne", „Przegląd tygodniowy". Okazale prezentował się dział reklam i ogłoszeń. W numerze zamieszczano też materiały literackie: opowiadania, wiersze, powieści odcinkowe. Drukowano też materiały historyczne. Ambicją redaktora naczelnego i wydawcy pisma, Karola Rybackiego, było zamieszczanie na pierwszej stronie gazety artykułu wstępnego. „Łowiczanin" obejmował swym zasięgiem kilka sąsiednich powiatów. Nakład pisma zmieniał się bezustannie, ale wahał się w granicach 2 - 3 tys. egzemplarzy. W dwudziestoletnich dziejach gazety można wyróżnić 2 zasadnicze okresy: pierwszy - od 2 czerwca 1911 roku, a więc od daty ukazania się pierwszego numeru, do końca 1914 roku. Wtedy to wydawanie gazety zostało zawieszone. Przyczyną było opublikowanie artykułu Karola Rybackiego pt. „Z dymem pożarów". Artykuł miał wyraźnie wydźwięk antyniemiecki, a Karol Rybacki został aresztowany i wyrokiem niemieckiego sądu polowego został skazany na karę śmierci. Wyrok jednak uchylono, a autor artykułu został internowany w zamku Celle-Schloss. Zacytujmy więc wymieniony artykuł: „Łowicz przeżywa ciężkie chwile. Dokoła jak okiem sięgnąć dymią zgliszcza i świecą łuny na niebie, a tu na ziemi brat godzi w brata. Zarówno w niemieckim wojsku co chwilę słyszeć się daje polską mowę, to czysta - z poznańskiego, to już nieco zmieniona od Katowic i Mysłowic, lub tylko słabe jej odbłyski przebijają od jezior mazurskich i Gdańska. W pułkach austriackich - zwłaszcza w kawalerii wielu jest Polaków. Konsystujący obecnie w Łowiczu ułani i dragoni krakowscy, składają się przeważnie z Polaków. I wchodzi taki żołnierz pod strzechę ze słowami: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus", a w moment potem musi godzić w pierś brata, który mu dał schronienie. Jak szatański był pomysł rozćwiartowania żywego organizmu polskiego i przez całe stulecia baczył, by nie mógł się złączyć. Lecz Nemezys dziejowa czuwa. Cóż wy powiecie na to, sławni dyplomaci, oprawcy naszego narodu, wy Metternichy, Kaunitze i Stackelberhi? Ziarno przez was posiane dojrzało i już obfite daje żniwo. Już nie setki tysięcy, a miliony wdów i sierot przeklinają was. Popioły wasze ziemia wyrzuci ze swego łona, by były świadkami czynów waszych. W tym bratnim boju - każdy żołnierz padający na polu walki, krwią zapiekłymi usty wyrzuca słowa: „Na pohybel wam i waszym pokoleniom". Rybackiego aresztowano w jego drukarni. A to, co sam aresztowany pisze o sądzie polowym, przed którym został postawiony: „Najwyżej na krześle siedział dowódca otoczony generałami. (...). Huk armat zbliżał się coraz bardziej, szrapnele zaczęły padać na plac, gdzie stałem (...). Zbliżała się chwila krytyczna (...). Nadbiegły w całym pędzie pojazd zaraportował o zbliżaniu się Rosjan (...). Zakotłowało się w sztabie (...). Po chwili zbliżył się adiutant z papierem jakimś w ręku i skinął na żołnierzy, by mnie podprowadzili bliżej. - Miałeś pan być powieszony na latarni. Wódz życie panu daruje, lecz na przyszłość abyś pan nie śmiał obrażać narodu niemieckiego. Jesteś pan wolny! Później jednak Niemcy wrócili, wyrok śmierci został uchylony, ale Karola Rybackiego internowano w zamku Celle-Schlos. Drugi okres funkcjonowania „Łowiczanina" rozpoczyna się z dniem 10 listopada 1918 roku, kiedy to ukazał się 43 numer gazety. K. Rybacki wraca z internowania w Celle-Schlos. Wespół z K. Trawińską kupuje „Gazetę Łowicką", przekształca ją w „Łowiczanina", który pod tym tytułem ukazywał się do 1932 roku. Kolejnym tytułem wydawniczym było „Życie Łowickie". Każdy z poszczególnych okresów działania „Łowiczanina" charakteryzował się zgoła odmiennym obliczem ideowym. Pismo było organem prawicowego Związku Ludowo-Narodowego, ale można powiedzieć, że w zasadzie umiano tu wyważyć odpowiednio proporcje, a skorzystała na tym gazeta, która zachowała charakter umiarkowany. Taki był charakter „Łowiczanina", przynajmniej w początkowym okresie ukazywania się gazety. Z biegiem lat pismo przyjmowało charakter bardziej radykalny, mało tego - głosiło hasła narodowe i antysemickie. Zdarzało się, że gazeta „żyła" miejscowymi utarczkami partyjnymi z racji wyborów do Rady Miejskiej, Sejmu czy Senatu. Mimo to jednak polityka nie zdominowała treści gazety. Była ona w gruncie rzeczy adresowana do łowickiego drobnomieszczaństwa, kupiectwa, a nawet chłopów. „Łowiczanina" pasjonowały zarówno problemy miasta i regionu, najchętniej jednak podejmował problematykę zajmującą miejscową społeczność. „Łowiczanina" interesowało to wszystko, co interesowało również jego czytelników. Była to gazeta stricte lokalna i miała ambicje opiniotwórcze, nierzadko sięgała do wydarzeń i wzorców lokalnych. Bliski jej był patriotyzm lokalny, co nie przeszkadzało jednak redaktorom wytykać błędy i potknięcia władz miejskich. W sumie „Łowiczanin" był rejestrem i recenzentem całego kompleksu spraw, związanych z miastem i całym regionem. Nie był „Łowiczanin" żadną miarą tygodnikiem „zaściankowym", koncentrującym się wyłącznie na problematyce dotyczącej wyłącznie miejscowej społeczności i tylko ją interesującą. Wiele miejsca poświęcano tym zagadnieniom, które interesowały całą społeczność polską. Nieobca była też pismu tzw. wielka polityka, a więc sprawy ogólnoświatowe, które także interesowały wielu czytelników. Pisałem już o akcentach antysemickich, które również miały miejsce na łamach gazety, a były szczególnie charakterystyczne dla drugiego okresu jej istnienia. Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 7 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:14 Page 8 W numerze 31 Mariusz Voltman pisze artykuł zatytułowany „Kwestia żydowska", z którego pochodzi cytowany fragment: „Pozbawić należy Żydów sprzedaży wszelkich trunków, bo oni rozpijają i oszukują wieśniaków - chrześcijan, (...) pośredniczą w każdej sprzedaży lichwą, szachrajstwem, przekupstwem, (...) stają się plagą, pijawką, (...) ani jednego Żyda nie ma ze szpadlem w ręku, ani jeden Żyd nie chodzi za pługiem, (...) ani jeden nie weźmie sierpa ani kosy do ręki. (...). Zmusić do pracy użytecznej, dopiero staną się prawdziwymi obywatelami kraju...". Redakcja nie komentuje tego artykułu, a po pewnym czasie publikuje artykuł, którego autor, Jerzy Rowicz, odmiennie ujmuje „Kwestię żydowską": Sporo jest fabryk, w których wyłącznie Żydzi pracują, są też całe szeregi rzemieślników jako to krawców, stolarzy, cieśli, piekarzy itd., którzy równie nędznie zarabiają, jak i proletariat polski. (...) Toteż przeciwny jestem szerzeniu takiej nienawiści, propagowaniu takiego antysemityzmu, jak wyżej wspomniany artykuł. (...). Przeciwnie, lud polski wspólnie z proletariatem żydowskim przeciw lichocie i wyzyskowi stanąć powinien. (...) A my bierzmy się do pracy nad asymilacją Żydów, nie wzbudzajmy w sobie niechęci i nienawiści...". Wspomniałem również, że w gazecie pisano również o tym, co działo się w mieście i regionie. Nie sposób pisać o wszystkich przykładach potwierdzających tę tezę, celowe jednak będzie opisanie batalii o ... łaźnię miejską i przypomnienie roli, jaką tu odegrało istniejące w Łowiczu Towarzystwo Higieniczne. Po długich korowodach powstała realna szansa rozbudowy łaźni istniejącej od 1902 roku. Towarzystwo Higieniczne zabrało się do dzieła. Walka o realizację całego przedsięwzięcia była dość długa, kiedy okazało się, że źle oceniono koszt rozbudowy łaźni. Początkowa kwota 2.000 rubli, po dokładnym policzeniu kosztów urosła do poważnej już sumy 10 tys. rubli. Rozbudowie łaźni miejskiej niezmiennie towarzyszył i patronował „Łowiczanin", na łamach którego publikowano apele o ofiarność i hojne „sponsorowanie" tejże instytucji. Nie zapomniano o informowaniu czytelników, jak postępują roboty i które osoby spośród budowniczych szczególnie się zasłużyły. W dniu 13 października 1912 roku łaźnia została wyświęcona przez ks. prefekta Cichockiego i w obecności miejscowych władz oddana do użytku. Na łamach „Łowiczanina" chętnie publikowano korespondencje czytelników, które zajmowały w gazecie wiele miejsca. 8 Zacytujmy więc jeden z fragmentów, pochodzący z pierwszego okresu istnienia gazety. Jest to anonim rzeźnika, który miał jednemu z redaktorów za złe podkreślenie konieczności weterynaryjnego badania mięsa wieprzowego: „Zacny Panie Trychnino! Tak nawsadzałeś w swoim czasie trychnin w świnie, żeś ludzi poodstraszał od mięsa wieprzowego, jak od jakiej cholery. I cóż ci przyszło z tego. Zrobiłeś sobie tym grono nieprzyjaciół w rzeźnikach, z których ty sobie nic nie robisz, a jednak się ich lękać musisz. Kiepski z ciebie dziennikarz i nierozumiejący, że gdybyś nie pisał, bylibyśmy ci dali składkowego wieprza bez trychnin, gratis. W każdym razie nie jedz jeszcze mięsa wieprzowego, aż się trychniny w nim pozabijają, bo pocóżby ciebie zabijać miały. Bywaj zdrów mój kochany i nie właź rzeźnikom za skórę, ażeby tobie jaka trychnina na nosie nie wyskoczyła". Stałą rubrykę w gazecie stanowiły „Wiadomości rolnicze". Zamieszczano w niej nie tylko wiadomości dot. działalności Towarzystwa Rolniczego. Sporo miejsca poświęcano np. kółkom rolniczym, konkursom i wystawom rolniczym, w szerokim zakresie upowszechniano też nowoczesną wiedzę rolniczą. Udzielano też czytelnikom poradnictwa rolniczego. Przyczyna tych faktów była prosta: powiat łowicki był terenem na wskroś rolniczym. Gazetę w poważnej mierze zajmowała też problematyka kulturalna. Trudno się temu dziwić, ponieważ bujnie rozwijała się tu regionalna kultura ludowa. Publikowane w piśmie materiały były kiepskiej wartości. A oto fragment anonimowego wiersza „Do młodzieży" („Łowiczanin" nr 18 z 1912 roku): „Hej młodzieży ukochana Słońce wschodzi lepszej doli Pracujmy od życia rana Na młodych serc naszej roli. A gdy młode lata nasze W pracy trudu przepędzimy Wtenczas jak to polne ptaszę Pieśń tryumfu zanucimy". Teatr, muzyka czy malarstwo - pisano o nich również, ale były to w zasadzie recenzje z odbywających się w mieście imprez, a więc koncertów, występów teatrzyków amatorskich czy wystaw. Do niezwykłej rzadkości należało recenzowanie książek. Przed I wojną światową nie pisano również o sporcie. Można bez żadnych wątpliwości stwierdzić, że podstawową zawartością „Łowiczanina była „Kronika miejscowa", stała rubryka pisma. Treść owej „Kroniki..." była tak zróżnicowana, że nie sposób wymienić wszystkie tematy, zagadnienia i sprawy, które w niej publikowano. Dość powiedzieć, że rejestrowano tu wszystko, co działo się w mieście i powiecie. Unikano jednak tzw. wiadomości brukowych. Był więc „Łowiczanin" typową, jak na owe czasy, gazetą regionalną i z całą pewnością spełniał wszystkie funkcje, przypisane tego rodzaju pismu, a więc: -stanowił rolę narzędzia propagandy w takich akcjach, jak wybory parlamentarne i samorządowe, obchody świąt państwowych i różnego rodzaju ważniejszych rocznic, -jako organ Związku Ludowo-Narodowego popularyzował idee tej partii oraz jej program, -konsolidował wokół siebie miejscowe elity polityczne i twórcze, -popierał wszelkie, godne uwagi, iinicjatywy miejscowej inteligencji, -przyczyniał się do szerzenia oświaty i kultury w szerokim rozumieniu tych pojęć. Należy przypomnieć, że „Łowiczanin" należał do Polskiego Związku Prasy Prowincjonalnej, który powstał w 1918 roku. Na zakończenie, przynajmniej w dużym skrócie należy omówić sylwetkę wielce zasłużonego dla Łowicza Karola Rybackiego, redaktora naczelnego „Łowiczanina". Urodził się 16 stycznia 1859 roku w Dobryszycach w pow. Noworadomsk. Pracował w redakcji warszawskich „Kłosów" w tym samym czasie, kiedy z czasopismem współpracował Bolesław Prus. W 1881 roku osiadł na stałe w Łowiczu. Założył tu drukarnię, później introligatornię. W 1911 roku został wydawcą „Łowiczanina". Obok zajęć w redakcji - nie stronił także od pracy literackiej. Powieść „Księżanka Zocha", komedia „Panienka", liczne bajki i powiastki dla dzieci, m. in. „Orzeł", „Neruś", „Cyganie" czy „Krasnoludki", także liczne teksty religijne - wszystko to wytwory jego pióra. Ważną pozycją w jego dorobku twórczym były „Notatki jeńca z Danholmu i zamku Celle". Był również Karol Rybacki działaczem społecznym: działał w Resursie Rzemieślniczej, chórze „Lutnia", był prezesem Rady Miejskiej, a w latach 1923 - 1927 jej członkiem. Z drukarni Rybackiego wychodziły też inne łowickie gazety: „Życie Łowickie" i „Życie Gromadzkie".Drukarnia wraz z całym archiwum spłonęła w czasie wojny. Karol Rybacki zmarł 11 listopada 1935 roku jako człowiek, który poniósł na rzecz miasta nieocenione zasługi. Opracowując niniejszy artykuł korzystałem z publikacji Zbigniewa Kostrzewy pt. „Łowiczanin" (z dziejów prasy łowickiej). Łowicz 1986 7 Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:14 Page 9 Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 9 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:14 Page 10 O broni i sztandarach w zamkowej zbrojowni MARCIN GĄSIOR, Piotrków Trybunalski W przeddzień Narodowego Święta Niepodległości w Muzeum Piotrkowskim otwarta została nowa wystawa zatytułowana "„Zbrojownia na Zamku", która prezentuje kolekcję broni białej i palnej gromadzoną od 1911 roku, kiedy do zbiorów muzealnych trafiły pierwsze egzemplarze zabytkowej broni białej i palnej. Podarowane wówczas zostały: moździeż wiwatowy, dar A. Dyamentowskiego ze Szczercowa oraz średniowieczny miecz z Wolborza, dar Dominika Dratwy z Milejowa. Tak rozpoczęty zbiór militariów powiększany był w miarę możliwości, ale niezbyt systematycznie, przez wszystkie lata działalności Muzeum, z wyłączeniem okresu II wojny światowej i lat bezpośrednio powojennych. Dwa okresy w dziejach Muzeum były szczególnie owocne. Pierwszy to okres pomiędzy rokiem 1920 i 26, kiedy wśród wielu darów trafiły do zbiorów muzealnych: mundury wojskowe z Armii Królestwa Polskiego i mundury z Legionów Polskich lat 1914 - 17, karabiny systemu Werndl i Arisaka, rapiery i lanca kawalerii pruskiej, pistolety kapiszonowe i strzelby myśliwskie, a także długi moździeż wiwatowy i lufa armaty podobno z fortyfikacji miejskich Piotrkowa.Przed podarowaniem do Muzeum stanowiła ochronę narożnika kamienicy na Starym Mieście przy ul. Łazien- nej Mokrej. Wśród ofiarodawców byli zarówno mieszkańcy Piotrkowa, jak i okolicznych miejscowości. Składali w darze pamiątki po żołnierzach-członkach rodzin: Stronczyńscy, Niepokojczyccy, Nowierscy; bogaty dar nie tylko militariów złożył starosta piotrkowski J. Dunikowski, a także sam kustosz Muzeum Michał Rawita Witanowski i wiele innych osób wymienionych w Katalogu zbiorów Towarzystwa Krajoznawczego na Zamku Królewskim w Piotrkowie Trybunalskim opublikowanym w 1926 roku. Drugi taki okres to lata 1986 - 1998, kiedy do kolekcji militariów trafiło poprzez dokonywane zakupy, otrzymywane dary i przekazy, kilkadziesiąt egzemplarzy broni białej i palnej, a w tym: szable polskie i obce z XVII - XX w., karabiny i pistolety skałkowe z XVIII i pocz. XIX w., broń palna z okresu I i II wojny światowej, bagnety, części umundurowania i oporządzenia. Ta ilość eksponatów pozwoliła na zorganizowanie dwu wystaw stałych: „Walka o Rzeczpospolitą w Piotrkowskiem 1939 - 1948), którą otwarto w listopadzie 1995 roku w Oddziale Muzeum Piotrkowskiego w Polichnie i „Zbrojownię na Zamku" otwartą 10 listipada bieżącego roku. W „Zbrojowni", która jest pokazem posiadanych egzemplarzy broni białej i palnej używanej w różnych okresach dziejów Zygmunt Soszyński / w środku/ przekazuje sztandar Związku Legionów Polskich - fot. ze zbiorów Z. Soszyńskiego 10 Wojska Polskiego, a także niektórych innych akcesoriów militarnych, prezentowanych jest około 150 eksponatów poczynając od broni średniowiecznej, do ostatnich polskich szabel bojowych wz 1934. Wystawę wzbogacają portrety sarmackie i wojskowe oraz sztandary piotrkowskich organizacji paramilitarnych, o których teraz słów kilka. W latach siedemmdziesiątych podarowane zostały do zbiorów muzealnych cztery sztandary: Związku Legionistów w Piotrkowie Trybunalskim, Koła Powiatowego Polskiej Organizacji Wojskowej w Piotrkowie Trybunalskim, Związku Byłych Ochotników Armii Polskiej Oddziału w Piotrkowie Trybunalskim i Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół" Oddziału w Piotrkowie. Ten ostatni podarowała piotrkowskiemu Muzeum w 1977 roku pani Zofia Lewkowiczowa z Łodzi, przechowująca go od czasów przedwojennych. Sztandar doskonale zachowany, był już kilkakrotnie prezentowany w kraju na wystawach poświęconych dziejom Towarzystwa Gimnastycznego, jednago z najstarszych polskich stowarzyszeń powstałych pod zaborami (zał. w 1867 roku we Lwowie). „Sokół" działając nielegalnie od 1905 roku w Królestwie Polskim, jeszcze przed wybuchem wojny stał się organizacją paramilitarną, szkolącą wojskowo młodzież w Drużynach Polowych, które na terenie Galicji organizował późniejszy generał WP Józef Haller. Sztandar ufundowany w 1921 roku ma jedną stronę białą z haftowanym napisem" TOW. GIMNASTYCZNE /SOKÓŁ/ W PIOTRKOWIE., który jest otoczony wieńcem laurowym. Na sztandarze haftowanym w 1921 roku brak jeszcze drugiej części nazwy miasta: Trybunalski, która wtedy jeszcze się nie upowszechniła. Ponad wieńcem umieszczono herb miasta w wersji z lat 1919 - 78, a w dolnych rogach daty 1905 - 1921. Na drugiej, czerwonej stronie jest haftowane godło Towarzystwa: zrywający się do lotu sokół z gimnastyczną sztangą w szponach i wizerunek M.B. Częstochowskiej, a dołem napis: TWIERDZĄ NAM BĘDZIE KAŻDY PRÓG. Ten cytat z „Roty" jednoznacznie mówił o celach Towarzystwa Gimnastycznego po 1905 roku. Tuż przed otwarciem „Zbrojowni" Muzeum Piotrkowskie Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:14 Page 11 otrzymało cenny dar. Obok innych przedmiotów, 5 znakomitych fotogramów ukazujących członków Towarzystwa „Sokół" i jego Zarząd z 1930 roku. Ofiarodawcą tych cennych fotografii jest dawny członek „Sokoła" pan Szczepan Szulecki z Piotrkowa, który tak jak pani Z. Lewkowiczowa przeprowadził się do Łodzi, ale uznał, że te piotrkowskie dokumenty powinny pozostać w naszym Muzeum. Przed piotrkowskimi muzealnikami pozostało zadanie identyfikacji osób widocznych na zdjęciach. Sztandary Związku Legionistów, POW i Związku Byłych Ochotników Armii Polskiej, zostały przekazane do zbiorów muzealnych w 1970 roku. W księdze inwentarzowej zapisano wtedy, że jest to dar Piotrkowskiego Oddziału ZBOWiD z uwagą: przechowane przez Zygmunta Soszyńskiego, zm. 1969 r.. I oto niespodzianka: po otwarciu wystawy i pokazaniu jej fragmentów w programie Telewizji Łódzkiej, zjawił się w Muzeum pan Zygmunt Soszyński z dokumentami przekazania sztandarów do Oddziału ZBOWiDu w Piotrkowie, wystawionymi 21 stycznia 1970 roku. Dokładnie w tydzień po otwarciu Muzeum Piotrkowskiego w odrestaurowanym przez służby konserwatorskie Zamku. Dokument przekazania sztandarów do ZBOWiDu kończy uwaga: Po zebraniu materiałów historycznych dot. wyżej wymienionych sztandarów za zgodą ofiarodawcy zostaną przekazane do Muzeum w Piotrkowie. Ślad materiałów historycznych w postaci albumów z fotografiami i opisem uroczystości poświęcenia sztandaru POW w 1934 roku, został już wcześniej znaleziony w Archiwum Państwowym w Piotrkowie podczas prac nad przygotowaniem wystawy „Piotrków Gubernialny u progu Niepodległości". Jakie ostatecznie były dzieje przechowanych sztandarów? Przede wszystkim okazało się, że zapis o śmierci ich ofiaro- 8 Drużyna Harcerska im. Ks. J. Poniatowskiego w Piotrkowie /1924/ - fot. ze zbiorów T. Nowakowskiego Sztandar 8 Drużyny ZHP po konserwacji - fot. archiwum muzealne Grupa "Sokoła" ze sztandarem na manifestacji patriotycznej - Piotrków, lata 30-te - fot. archiwum muzealne Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 11 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 12 dawcy Z. Soszyńskiego wynikał z pomyłki powstałej w trakcie przekazywania sztandarów przez ZBOWiD. W 1969 roku zmarł ojciec Zygmunta Jan Soszyński, który przez wiele lat był zakrystianem w piotrkowskim kościele farnym. Urodzony w Tomaszowie Mazowieckim w 1893 r., wstąpił jako ochotnik do Wojska Polskiego 13 listopada 1918 roku i został wcielony do oddziału wywiadowczego 21 pułku piechoty, z którym przeszedł szlak bojowy na froncie litewsko-białoruskim. Jak wynika z zapisów w przechowanej przez syna Książeczce Wojskowej, 20 grudnia 1920 roku został bezterminowo urlopowany przez 21 pp w stopniu plutonowego i powrócił do rodzinnego Tomaszowa, gdzie zamieszkiwał z rodziną do 1935 roku. Powodem urlopowania była ciężka rana odniesiona w walkach na froncie. W 1923 roku został przeniesiony do rezerwy, a 31 grudnia 1933 roku do pospolitego ruszenia z bronią. Sztandar Związku Byłych Ochotników Armii Polskiej przed konserwacją - fot. archiwum muzealne Sztandar POW po konserwacji - fot. archiwum muzealne 12 Za wojenne zasługi był odznaczony Krzyżem Walecznych, Medalem za Wojnę 1918 - 20 i odznakami: Obrońcom Kresów Wschodnich oraz Za Front LitewskoBiałoruski. W 1935 roku rodzina Soszyńskich zamieszkała w Piotrkowie, plutonowy rezerwy J. Soczyński został sztandarowym Związku Byłych Ochotników Armii Polskiej. Kiedy wybuchła wojna, właśnie jemu przypadł obowiązek przechowania sztandarów trzech organizacji. Syn Zygmunt urodzony w 1924 roku w Tomaszowie, od końca 1943 roku był żołnierzem Armii Krajowej w oddziale Karbowiaka „Wyrwy" z 28 pp AK, który miał być sformowany w Piotrkowskim Obwodzie AK w ramach akcji „Burza". W marcu 1945 roku został zmobilizowany do 8 Brygady Artylerii Ciężkiej II Armii WP i brał udział w walkach pod Dreznem. Będąc w jednej z miejscowości niedaleko Piotrkowa, zobaczył na podłodze przy drzwiach odwiedzanego domostwa dziwną tkaninę, która go zainteresowała. Rzadko się przecież spotyka haftowane wycieraczki. Jako dawny harcerz zorientował się, że to pozostałość mocno zniszczonego sztandaru, z zachowanymi wszystkimi haftami. Zabrał tkaninę i przekazał do ówczesnej Komendy Chorągwi ZHP w Piotrkowie, gdzie jednak, jak stwierdził nie przejawiano specjalnego zainteresowania znaleziskiem. Wobec tego postanowił przekazać sztandar do Piotrkowskiego Muzeum. Obecnie po dosyć kosztownej konserwacji, sztandar VIII Rzemieślniczej Drużyny Harcerzy im. ks. J. Poniatowskiego jest eksponowany na stałej wystawie w zamkowej zbrojowni. Został zdemobilizowany dopiero w kwietniu 1946 roku. Wśród posiadanych odznaczeń ma Krzyż Armii Krajowej i medale za walki w oddziałach II AWP. Wiedział, że ojciec przechowuje sztandary, ale nie znał miejsca ich przechowywania. Dopiero po śmierci ojca, przy porządkowaniu jego mieszkania natrafił na schowek, w którym oprócz płócien były także metalowe orły wieńczące drzewca. Niestety, z niewiadomych przyczyn orły przekazane ZBOWiDowi, nie trafiły do zbiorów muzealnych i można je zobaczyć tylko na pamiątkowej fotografii. Do zbiorów muzealnych trafiły także pamiątkowe gwoździe przekazane przez druha Stefana Szczepańczyka. Na pierwszym z nich jest data - 14.X.1945 - XXX lecie VIII Dr. ZHP. Z czego płynie prosty wniosek: nie podczas wojny, ale pewnie po przekształceniu ZHP w OH (Organizacja Harcerska) i włączeniu go w struktury ZMP, co nastąpiło w 1950 roku, sztandar został przejęty przez nową organizację i następnie przez kogoś potraktowany jako bezwartościowy. Mają i sztandary swoje losy. I jeszcze o historii dwu sztandarów pokazanych w „Zbrojowni". W 1915 roku powstała z przekształconej organizacji Kilińszczaków, działającej w Piotrkowie wśród młodzieży rzemieślniczej od 1913 roku, 4 Drużyna Harcerzy im. Józefa Piłsudskiego. Wielu harcerzy z tej drużyny w latach 1916 - 1920 wstąpiło ochotniczo do Legionów i tworzących się oddziałów Wojska Polskiego. W tym okresie zmieniła się numeracja drużyny z 4 na 7, a w 1921 roku ostatecznie ustalona została nazwa 8 Rzemieślnicza Drużyna Harcerzy im. ks. Józefa Poniatowskiego. Dlaczego zmieniono patrona nie wiadomo. Sztandar otrzymała drużyna w 1922 roku. Widać go na pamiątkowej fotografii z roku 1924. W 1935 roku, kiedy przypadała dwudziesta rocznica powstania Drużyny, chyba ufundowany został przez piotrkowskich rzemieślników nowy sztandar bez wizerunki patrona, albo też zmieniono wygląd starego. Okres wojny sztandar przetrwał w ukryciu, ale po wojnie ślad po nim zaginął i pozostały tylko pamiątkowe gwoździe przechowane przez jednego a druhów. Dopiero w połowie lat osiemdziesiątych zgłosił się do Muzeum pan Sławomir Mielczarek i opowiedział interesującą historię. I druga, już krótka historia. Na kilku zachowanych zdjęciach z manifestacji patriotycznych, które odbywały się w Piotrkowie w latach 1915 - 1917, widoczny jest pionowy, ukształtowany jak chorągiew kościelna, jednobarwny sztandar transparent z dużym białym orłem i trudnym do odczytania bez lupy napisem. W grudniu 1995 roku pani Maria Karwowska z Piotrkowa przekazała do zbiorów muzealnych ciekawy eksponat z piotrkowską proweniencją. Po obejrzeniu przez Komisję Zakupu Muzealiów okazało się, że to właśnie ten sztandar z fotografii. Ma nietypowy kolor: niebiesko-fioletowy. Na jednej stronie jest wizerunek M.B. Częstochowskiej, na drugiej, tej widocznej na fotografii napis: NIECH ŻYJE POLSKA NIEPODLEGŁA, poniżej duży wizerunek orła polskiego w wersji jagiellońskiej ale bez korony, a pod nim napis: NARODOWY ZWIĄZEK ROBOTNICZY. W tamtych latach piotrkowscy działacze NZR aktywnie wspierali organizację Legionów Polskich i uczestniczyli we wszystkich patriotycznych przedsięwzięciach i uroczystościach w Piotrkowie. Dzisiaj i ten sztandar można oglądać w zamkowej „zbrojowni" piotrkowskiego Muzeum. 7 Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 13 „Blichowiacy" HANNA KUBERSKA - SKRZYDŁO Skierniewice Wielką miłością Stanisława Wielca są nauki ścisłe i „Blichowiacy", wielką miłością „Blichowiaków" jest pielęgnowanie tradycji ludowych Księżaków. Są o 16 lat młodsi od „Lipcoków", a o 12 lat starsi od „Głuchowiaków" i jak oni wierni kulturze pradziadów. Przed okazałym, głównym wejściem do Zespołu Szkół Rolniczych w Łowiczu wita mnie Stanisław Wielec, wicedyrektor, nauczyciel matematyki, fizyki, skrzypek i od dwudziestu lat opiekun Zespołu Folklorystycznego „Blichowiacy". W gabinecie czeka na mnie dosłownie stos ksiąg pamiątkowych, wycinków prasowych, dyplomów i zdjęć z koncertów, konkursów, wyjazdów, w tym ostatniego, najbardziej przeżywanego wyjazdu za ocean do USA. Piję gorącą, mocną kawę, podziwiam ze wzruszeniem ostatnią zdobycz pana dyrektora, czajnik bezprzewodowy, który przyda się młodzieży w czasie prób. Zatapiam się w niskim fotelu i zamieniam w słuch. Zespół powstał w 1948 roku a właściwie w 1945 kiedy to Stanisław Cieślak, absolwent Seminarium Nauczycielskiego, nauczyciel Szkoły Rolniczej powołał do życia szkolny świetlicowy zespół ludowy. Brakowało wtedy wszystkiego: strojów, instrumentów, muzykantów. Pomysłodawca mógł liczyć tylko na entuzjazm swój i młodzieży spragnionej lepszego, ciekawszego życia. Wtedy stroje pożyczało się na wsi, od rodziny i sąsiadów. Kapelę trzeba było kompletować z różnych muzykantów zbieranych po okolicznych wsiach. Za odpowiednią opłatą zawsze zagrała kiedy była potrzeba. Mimo trudności, jakie niesie za sobą każdy początek, w okresie od 1945 do 1954 roku zespół dał ponad 200 koncertów w szkole, w powiecie, województwie. Występował na imprezach i uroczystościach centralnych organizowanych przez władze szkolne, administracyjne i partyjne. Takie były czasy i nie ma się czego wstydzić. Pasmo sukcesów otworzyła nagroda na Krajowym Konkursie Zespołów Śpiewaczych i Regionalnych we Wrocławiu (maj, 1949). Potem był koncert we Frankfurcie nad Odrą w NRD, pierwszy zagraniczny wyjazd zespołu i udział w Dożynkach Centralnych w Krakowie (3.IX.1952 r.) Zespół chlubi się miłą pamiątką i wyrazem uznania dla jego pracy pozostawionym w szkolnej kronice przez wielkie autorytety naszej kultury. Dla młodziutkiego wówczas zespołu była to rekomendacja jego możliwości artystycznych i wielki zaszczyt. „Kochanej Młodzieży z Technikum Rolniczego w Blichu, dziękują za piękny pokaz klapoka i zostawiają serdeczne słowa zachęty do pracy życząc sukcesów naukowych: kierownik artystyczny zespołów „Mazowsze" i „Warszawa" Tadeusz Sygietyński i reżyser zespołu Mira Zimińska. Rok 1955 przyniósł zmiany w kierownictwie zespołu. Na miejsce Stanisława Cieślaka przyszedł Piotr Cecha, muzyk doskonale znający region łowicki. Poszerzyło się grono osób pomagających zespołowi zdobyć artystyczne szlify. Opiekunem zespołu z ramienia szkoły został Zdzisław Ochnicki wicedyrektor, choreografię opracowywała dojeżdżająca z Łodzi Stanisława Michałowska, a Stanisława Borkowska przejęła opiekę etnograficzną nad strojami ludowymi, które zespół otrzymał jako darowiznę od Ministerstwa Rolnictwa. Bogaci w 20 strojów męskich i 24 kobiece po- jechali „Blichowiacy" do Warszawy reprezentować Polskę na Światowym Festiwalu Młodzieży i Studentów. To był pierwszy kontakt z „wielkim światem". Dziesiątki zespołów z różnych kontynentów, pierwsze wspólne koncerty, pierwszy kontakt z przedstawicielami innych kultur. To było przeżycie nie do opisania. Rok 1955. Czas trudny gospodarczo i politycznie, ale co za radość i wyróżnienie dla prostych chłopskich dzieci. Program opracowany na Festiwal był prezentowany w miastach, miasteczkach i wsiach województwa łódzkiego. Wszędzie przyjmowany entuzjastycznie z niemilknącymi brawami „na stojąco". Zespół poczuł się jak gwiazda. To samopoczucie dawało impuls do dalszego rozwoju. W 1961 roku patronat nad zespołem objął Związek Młodzieży Wiejskiej co wpłynęło na poprawę jego sytuacji finansowej. Renowacja strojów, zakup instrumentów czy zatrudnienie na stałe kapeli nie stanowiło już problemu. Zespół poczuł coś w rodzaju stabilizacji co nie znaczy, że spoczął na laurach. To był wiatr w żagle. Pierwszy kontakt z Telewizją Łódzką miał miejsce 10 listopada 1962 r., potem przyszły następne. Zespół miał lepsze i gorsze okresy ale nigdy nie zawiesił działalności. Jego trzon stanowi młodzież szkolna. Jedni przychodzą, inni odchodzą "Blichowiacy" - pierwszy z lewej - Stanisław Wielec, pierwsza z prawej - Katarzyna Polak - fot. archiwum Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 13 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 14 Daniela Nawrocka była związana z zespołem przez siedemnaście lat. Opracowała choreograficznie wiele obrzędów ludowych. Współpracowała z Marianem Moskwą znanym muzykiem folklorystą, a potem z Andrzejem Matulą, który od 1982 r. pracuje w zespole jako kierownik muzyczny. nia artystyczne, szkolne i osobiste tworzą historię zespołu i jego artystów. Pięćdziesiąt lat to szmat czasu. Wielu ludzi odeszło już na zawsze, wielu jeszcze przyjdzie, mam nadzieję, że zespół nadal będzie istniał, bo szkoda tej kultury i tej tradycji tworzonej przez lata. Sukcesy cementują zespół. Nie ma co ukrywać, że wszystkie wyjazdy to poważny argument za przynależnością do zespołu. Ale przecież nie tylko to się liczy. Chociaż nie ukrywam, cieszę się, że mój zespół, bo opiekuję się nim od 20-tu lat ma okazję pokazać się w innej części świata. „Blichowiacy" zwiedzili kawałek Europy, byli: w Dreźnie, Lipsku, Kursku, w Mericourt we Francji, w Edelhof i Wiedniu, w Bredzie w Holandii i w 1996 r. w USA jako jedyny dotychczas zespół z regionu łódzkiego. Wiele wydarzeń jakie miały miejsce w zespole, jest wartych odnotowania, zdarze- Folklor łowicki nie jest mi obcy. Jestem stąd, z ziemi łowickiej. Urodziłem się wraz z otrzymaniem świadectwa maturalnego ale są tacy, którzy zostają na długo, bo nie widzą życia bez zespołu. Właśnie w zespole poczuli swoje przeznaczenie, odkryli, co ich naprawdę interesuje i pociąga. Obecna choreograf zespołu Katarzyna Polak była najpierw tancerką, potem asystentką Danieli Nawrockiej, a dzisiaj sama prowadzi zespół jako instruktor, choreograf i nauczyciel tej szkoły. "Blichowiacy" w USA /1996/ - fot. archiwum "Blichowianki" - fot. archiwum w Strugienicach, w parafii Zduny. Wychowany byłem wśród tych obrzędów i zwyczajów, które w mojej wsi były czymś normalnym. Kiedy byłem dzieckiem, wieś była jeszcze rozśpiewana. Było dużo muzyki i radości w ludziach. Chrzciny, komunie, wesela, nawet pogrzeby były okazją do spotkań w rodzinie i przy muzyce. Wychowany byłem w poszanowaniu rodziców, ich woli i tego miejsca, na którym zaistniałem jako człowiek. Żyłem w dotykalnej bliskości tej kultury, która jest już tylko akcentowana przez zespoły. Wtedy nie myślałem, że uczestniczę w czymś ważnym, byłem cząstką tego życia, które odeszło bezpowrotnie. Bliski był mi strój łowicki, bo go znałem. Moja matka chodziła w wełniaku do kościoła, a „po domu" używała niezdobionego prostego wełniaka. Jeszcze jako chłopak widziałem wiejskie kobiety chodzące w prostych kieckach z samodziału do grabienia siana, do pielenia buraków. Strój odświętny różnił się zasadniczo od codziennego, bo i okazje były różne. Uroczysty strój, wkładany do kościoła poprzedzał swoisty rytuał. U nas w domu była specjalna skrzynia, w której mama przechowywała swoje wełniaki. Wyjmowała je na specjalne okazje, wielkie uroczystości kościelne jak Boże Ciało, Boże Narodzenie czy Wielkanoc. Wyjmowaniu stroju towarzyszył podniosły nastrój. Tylko mama miała dostęp do tej skrzyni ze strojami. Ani moje siostry, ani ja nie sprzeciwialiśmy się temu postanowieniu choć paliła nas ciekawość, żeby zajrzeć do środka. Kiedy mama zakładała wełniak obserwowaliśmy ją w skupieniu. Bo i było na co patrzeć. Bielonka, kiecka, kaftanik, jedwabnica na głowę albo fartuch na odziew. Lubiliśmy patrzeć jak z kiecek wyciąga kołki ze słomy, które służyły nadaniu kształtu kiecce dętej. Pamiętając, czym dla łowiczanki był wełniak próbuję młodych uczyć noszenia tego stroju i szacunku dla niego, bo był on efektem wielomiesięcznej ciężkiej pracy fizycznej i twórczej. Mam nadzieję, że rozumieją czym był ten strój dla Księżaka i Księżacki. Niedługo odejdę na emeryturę. Co będzie dalej nie wiem, mam nadzieję, że zespół doczeka następnych jubileuszy. Kultura ludowa to nasz wielki atut, pora byśmy to wreszcie zrozumieli. 7 14 Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 15 Bractwo wiosła ANDRZEJ KOBALCZYK Piotrków Trybunalski Do wioseł! Do steru! Policzyć się wraz! /Nie zabraknie nikogo z załogi wśród nas!/ Miarowo, stopniowo ramiona pręż w ruch,/ a mięśniom i dłoniom da siłę swą duch! Pieśń do tych słów (autorstwa Antoniego Bogusławskiego), będącą swoistym hymnem prężnie rozwijającego się w Polsce po I wojnie światowej ruchu wioślarskiego, śpiewano także na wodach Pilicy. Stała się ona zawołaniem także dla tomaszowskiego bractwa spod znaku wiosła. Powróćmy do tych, dziś już zapomnianych czasów, kiedy po Pilicy śmigały wiosłowe łodzie sportowe, a wioślarskie przystanie tętniły bujnym życiem klubowym i towarzyskim. Chociaż pierwsze towarzystwa wioślarskie na ziemiach polskich powstały w końcu XIX wieku, to jednak ich najbujniejszy rozkwit nastąpił po 1918 roku. Na fali niepodległościowej tworzono takie towarzystwa i kluby w wielu miastach, położonych nad większymi rzekami.Miały one służyć nie tylko wyrabianiu u młodzieży tężyzny fizycznej poprzez uprawianie wioślarstwa regatowego, ale także poznawaniu własnego kraju dzięki turystyce wioślarskiej. „Polsce potrzeba ludzi zaradnych, mocnych. Fale Wisły, świst wichru i potoki dżdżu ich wychowają (...). Plonem jest sprawność fizyczna i idący z nią w parze hart ducha, zdobyte przez zbliżenie się do przyrody, przez ruchliwość ciała i przez długie przebywanie na wodzie, w promieniach życiodajnego słońca (...).Dla wędrówek wioślarskich stoi otworem cała ziemia polska, strojna w liczne rzeki, jeziora i piękne krajobrazy. Nieznana wstęga rzeczna pociąga wioślarza - turystę, jak olśniewająca nowość (...) któż, jak nie wioślarze, winien znać najlepiej wody swojej ziemi? Któż, jak nie on, winien wiedzieć, czem słyną, jak płyną, gdzie giną?" Takie idee przyświecały utworzonemu w 1925 roku w Warszawie Klubowi Wioślarskiemu „Wisła". Gorącym pragnieniem jego członków stało się przemierzenie na łodziach wiosłowych wszystkich rzek polskich, a wśród nich także i Pilicy. Ten ostatni zamiar urzeczywistnili oni w 1926 roku, pokonując na wiosłowej czwórce ze sternikiem piliczny szlak od Sulejowa do Mniszewa. Dystans, liczący prawie 170 km, warszawscy wioślarze: Wacław Zajączkowski, Władysław Grzelak, Tadeusz Guzowski, Wacław Samol i Wincenty Szafrański przepłynęli w niespełna trzy dni. Efektem tej pionierskiej, obfitującej w przygody, wyprawy była wydana w dwa lata później książka pt. „Na wodach Narwi i Pilicy. Wędrówki wioślarskie" pióra W. Grzelaka. Na jej kartach znalazły się także interesujące informacje o narodzinach wioślarskiego bractwa w Tomaszowie Mazowieckim. „Sport wioślarski, tak bujnie krzewiący się w czterech towarzystwach nad Narwią, nie ma jakoś szczęścia nad Pilicą ... Podczas naszej wędrówki, ani jedna przystań klubowa nie zdobiła tej pięknej rzeki. Dopiero w rok później ruchliwy Tomaszów stworzył pierwszą placówkę wioślarską" zanotowano w tej relacji. Istotnie, tomaszowscy miłośnicy wioślarstwa zorganizowali się w 1927 roku. Potwierdzeniem tego jest następująca notatka, zamieszczona w jednej z ówczesnych gazet tomaszowskich: Dnia 6 maja 1927 roku z inicjatywy Miejskiego Komitetu W.F. i P.W., na zebraniu w sali banku Spółdzielczego, zawiązało się Tomaszowskie Towarzystwo Wioślarskie. Zebranie prowadził dr Stanisław Narewski. Najpierw odczytano statut, po czym obecni opowiedzieli się za utworzeniem Towarzystwa. Na statucie Tomaszowskiego Towarzystwa Wioślarskiego, jego członkowie-założyciele, złożyli swe podpisy: ksiądz kanonik Szymański, hr Ostrowski, dr Narewski, dyr. Antoniewicz, dyr. Kiernożycki, dyr. Czałbowski, A. Müller, J. Borowicz, F. Kansy i J. Nowierski. Towarzystwo otrzymało od hr Ostrowskiego tytułem dzierżawy 200 mkw. lasu nad Pilicą. W dniu 17 maja 1927 roku wybrano Komitet Organizacyjny - jego przewodniczącym został dyr. Czałbowski, długoletni członek Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego. Bliżej o okolicznościach narodzin TTW informowała łódzka „Ilustrowana Republika" w obszernej notatce z 26 czerwca 1929 roku: Inicjatywie i zabiegom prof. Jana Nowierskiego, kierownika ćwiczeń cielesnych w szkołach średnich w Tomaszowie, zawdzięczać należy powstanie T-wa Wioślarskiego (...) skupił on koło siebie grono młodzieży i w lipcu 1927 roku puścił się w łodzi samoczwart Pilicą i Wisłą z Tomaszowa do Warszawy. Ten pierwszy wyczyn sportowy, jakby propagandowy, dał silniejszy impuls i grono ludzi, skupiwszy się wokół prof. Nowierskiego, zaczęło poważnie myśleć o realizacji tych zamierzeń. Właściciel dóbr tomaszowskich, J. hr Ostrowski, ofiarowuje towarzystwu teren nad Pilicą, gdzie ma być założona przystań. Subsydia m. Tomaszowa, TFSJ i inne pozwalają na kupno 5 łodzi i wzniesienie na ogrodzonym terenie przystani, domku mieszkalnego dla dozorcy i obszernego, krytego tarasu. Sprężysty Zarząd w osobach p. J. Amroziewicz, wiceprezesa p. F. Pruskiego i członków Zarządu: pp. L. Fabrycego, L. Indulskiego, St. Janickiego, K. Kaweckiego, J. Nowierskiego, Z. Pahowskiej i W. Stefankiewicza w d. 16 czerwca r.b. dokonywa aktu uroczystego otwarcia przystani i chrztu 5 łodzi.... Cennym źródłem informacji o zadaniach i formach działalności TTW jest jego zachowany, autentyczny statut. Statut poprzedzono informacją o zatwierdzeniu go w dniu 19 września 1927 roku i wciągnięciu Tomaszowskiego Towarzystwa Wioślarskiego do Rejestru Stowarzyszeń i Związków pod nr 1629 przez Urząd Wojewódzki w Łodzi. Na wstępie statut stanowi: „Towarzystwo Wioślarskie ma na celu uprawianie i krzewienie sportu wioślarskiego, żeglarskiego i pływackiego, organizowanie życia towarzyskiego i współudział w życiu społecznym w związku z dążeniami sportowemi". Temu celowi miało służyć utrzymywanie przez TTW przystani i „taboru łodzi" nad Pilicą, urządzanie dla członków towarzystwa systematycznych kursów nauki pływnia, wiosłowania i żeglowania, a także organizowanie zawodów wioślarskich i pływackich. Statut mówi również o urządzaniu przez TTW wycieczek, zabaw i „gier towarzyskich". Osobny punkt statutu dotyczył „utrzymywania stałego lokalu zimowego i bufetu Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 15 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 16 napoi alkoholowych, na które winno (tj. TTW - dop. A.K.) brać z Urzędu Akcyz i Monopolów każdorazowe pozwolenie". TTW miało nawiązywać kontakty z podobnymi towarzystwami i klubami w Polsce i za granicą celem śledzenia sportu wioślarskiego i uczestniczenia w powszechnych konkursach i turniejach, urządzać odczyty i wykłady, wydawać publikacje poświęcone wioślarstwu oraz utrzymywać własną bibliotekę i czytelnię czasopism. Ponadto w statucie zapisano zadanie prowadzenia warsztatu budowy łodzi.. Tomaszowskiemu Towarzystwu Wioślarskiemu przysługiwało prawo używania własnej bandery. Była to flaga w kolorze czerwonym z poprzecznym białym krzyżem oraz inicjałami „T.T.W." i kotwicą. Symbole te umieszczono również na pieczęci towarzystwa. Członkowie TTW mieli przywilej noszenia munduru klubowego. Wiele miejsca w statucie poświęcono zasadom przyjmowania członków w poczet TTW. Było to bowiem dosyć elitarne i jednolite pod względem narodowościowym grono, do którego nie każdy mógł się dostać. Przyjęcie do TTW było poprzedzone dość długą procedurą. Natomiast powodem skreślenia z listy członków mogło być m. in. ... ciężkie przewinienie lub przekroczenie statutu, regulaminu lub spełnienie czynu, niezgodnego z zasadami honoru i przyzwoitości. Osobom karanym oraz pozbawionym „honoru i przyzwoitości" wstęp do lokalu TTW był zabroniony. Swoją drogą szkoda, że takich zasad nie stosuje się we współczesnych stowarzyszeniach i klubach. Z pewnością, w wielu by się to przydało... Wybierany na trzy lata Zarząd TTW składał się z 9 członków, a wśród nich: prezesa, dwóch wiceprezesów (do spraw sporto- Przed budynkiem klubowym TTW / ok. 1930 r./ - fot. ze zbiorów Skansenu Rzeki Pilicy wych i gospodarczych), naczelnika przystani i jej gospodarza oraz starszego sternika. Fundusze Towarzystwa gromadzono m. in. z tzw. wpisowego i składek członkowskich (w wysokości 24 zł rocznie, płatnych co kwartał), a także z kar, opłat za wejście do lokalu i na przystań, dochodów z zabaw i gier oraz z darowizn i zapisów. Wśród nielicznych, niestety, pamiątek po Tomaszowskim Towarzystwie Wioślarskim zachowało się sześć oryginalnych zdjęć, wykonanych nad Pilicą. Są one dzisiaj ważnym źródłem informacji zarówno o przystani klubowej, jak i o członkach TTW. Jedno ze zdjęć przedstawia wiosłową łódź - czwórkę ze sternikiem na tle nowo zbudowanej przystani TTW. Widać jeszcze nie urządzone nabrzeże i prowizoryczny pomost. Przystań ciasno okala niski las sosnowy (jego pozostałości są tu do dzisiaj). Na odwrocie fotografii umieszczono odręczną adnotację: „Wyjazd na wycieczką do Sulejowa (r. 1929). Sternik: J. Nowierski. Wioślarze Sekcji Szkolnej TTW: T. Duchowski, K. Ambroziewicz, J. Stefankiewicz, T. Kupczyński". Z pożółkłych, przedwojennych gazet można się dowiedzieć, że TTW nie ograniczało się do samego wioślarstwa. Tak np. w dniu 5 marca 1928 r. staraniem Towarzystwa w sali tomaszowskiego kina „Odeon" urządzono koncert skrzypaczki Haliny Balińskiej i tenora Opery Warszawskiej Wiktora Bregy. Inna wzmianka prasowa mówi, iż 3 czerwca 1929 roku na przystani TTW odbyło się uroczyste „puszczanie wianków". Z kolei w dniu 5 lipca 1931 roku w lokalu własnym TTW przy ul. Mościckiego 6 urządziło ono zabawę taneczną, zaś w dniu 31 grudnia tegoż roku i w tym samym lokalu - zabawę sylwestrową. Jak wspominają najstarsi mieszkańcy Tomaszowa i pobliskiej Brzustówki, na przystani TTW przed wojną było zawsze rojno Widok przystani TTW w 1929 r. - fot. ze zbiorów Skansenu Rzeki Pilicy 16 Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 17 i gwarno. Była to, zresztą, jedna z bardziej eleganckich i zadbanych placówek w tym mieście. Z czasem na przystani wioślarskiej obok budynku klubowego i hangaru dla łodzi zbudowano stylowe, drewniane altanki i takąż samą przebieralnię. Podziwiali te obiekty od strony rzeki Anna i Tadeusz Kowalewscy, tak je opisując w swoim reportażu ze spływu kajakowego („Nasza eskapada po Pilicy". Warszawa 1937): Mijamy (...) przystań Tomaszowskiego Towarzystwa Wioślarskiego, zbudowaną prawdziwie po europejsku. O tej porze cisza na Pilicy. Ruch prawdopodobnie zacznie się dopiero po południu. Na razie tylko bandery na masztach trzepoczą zachęcając do uprawiania wodnego sportu. Na przystani TTW odbywały się przed wojną częste zawody i „rewie" wodniackie z towarzyszeniem stosownego ceremoniału wioślarskiego. Szczególnie uroczystą oprawę miało tutaj coroczne otwarcie se- zonu wioślarskiego oraz puszczanie wianków. Zawodnicy TTW niejednokrotnie zwyciężali w regatach z udziałem innych towarzystw i klubów wodniackich. Zarówno przystań, jak i samo TTW funkcjonowały dzięki hojności licznych sponsorów. W tym towarzystwie wypadało bywać... Kres temu rozdziałowi położył wybuch II wojny światowej. Przystań TTW zajęli Niemcy. Korzystali z niej m. in. członkowie Hitlerjugend. W latach okupacji Polakom nie wolno było pływać po Pilicy nawet kajakiem. Przygotowując się do obrony przed radziecką ofensywą Niemcy wybudowali jesienią 1944 roku na byłej przystani TTW, żelbetowy bunkier (istniejący do dzisiaj). Po przybyciu do Tomaszowa w grudniu 44 roku dowódca 9 armii niemieckiej - gen. Smillo von Lütwitz objął początkowo na kwaterę przystanie wioślarskie nad Pilicą. I chociaż znalazły się one w styczniu 45 roku na pierwszej linii walk o Tomaszów, to jednak wyszły z nich bez szwanku. Tym bardziej można żałować, że dzisiaj w tym miejscu są już tak nieliczne ślady z lat świetności TTW. Pozostał z niej tylko mocno przebudowany budynek klubowy, jedno wiosło od „czwórki ze sternikiem" i kilka pożółkłych fotografii... 7 Otwarcie przystani TTW w dniu 16 czerwca 1929 r. - fot. ze zbiorów Skansenu Rzeki Pilicy Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 18 Biesiada Mickiewiczowska w Radziejowicach JERZY JANKOWSKI Żyrardów Województwo skierniewickie mocno zaakcentowało rocznicę urodzin Adama Mickiewicza. W ramach „Roku Mickiewiczowskiego" zorganizowano w przepięknych wnętrzach zespołu pałacowo - parkowego w Radziejowicach. Biesiadę Mickiewiczowską. Kilkudziesięciu twórców, krytyków i literaturoznawców przez dwa dni oddawało się swojej pasji. Gościem honorowym był potomek, w szóstym pokoleniu, Adama Mickiewicza, Roman Gorecki. Biesiada została pomyślana jako spotkanie ludzi piszących i zawodowo zajmujących się literaturą. Przybyli członkowie Klubu Literatów ze Skierniewic, Żyrardowkich Warsztatów Literackich, studenci polonistyki i poeci związani ze szkołami i uczelniami województwa. Byli także znani krytycy literatury i przedstawiciele placówek kulturalnych np. Muzeum Literatury w Warszawie. Już sam skład zaproszonych gości zapowiadał ciekawe wydarzenia. Tak też i było. Nowe oblicze Adama Mickiewicza czyli - ostatni zajazd w Skierniewickiem ... Kontrowersyjny wykład Dwieście lat minęło od czasu narodzin jednego z największych polskich poetów. Można go lubić, szanować trzeba jednak na pewno. 13 i 14 listopada były dniami, w których ludzie pióra z województwa skierniewickiego spotkali się na biesiadzie literackiej. Dyrektor WDK w Skierniewicach Bożena Witkowska zorganizowała to spotkanie w jednym z najciekawszych miejsc zachodniego Mazowsza. Zespół pałacowy w Radziejowicach składa się z samego pałacu i połączonego z nim neogotyckiego zameczku. Dom Pracy Twórczej Ministerstwa Kultury i Sztuki był godnym miejscem do uczczenia 200-lecia urodzin wieszcza Adama. wygłosił na samym początku Biesiady dr Kazimierz Świegocki. Sam tytuł „Poezja dwuskrzydlata - od pychy do pokory" dawał wiele do myślenia. Prelegent zaprezentował tezę, iż Mickiewicz był pełnym pychy zwolennikiem trendów antykatolickich, a może nawet i pogańskich. Mierzył się z Bogiem i „wyznawał" wolność. Wszystko to było na granicy herezji, a w wielu momentach poza tą granicą. Dr Świegocki oparł swoje twierdzenia o dogłębną analizę „Wielkiej Improwizacji". Trzeba przyznać, że był przekonujący w swoich dywagacjach. Jak się okazuje stereotypy opisujące Adama Mickiewicza jedynie w kategoriach patriotyczno - niepodległo- ściowych wymagają prawdopodobnie pewnej rewizji. Świegocki udowodnił, że na wieszcza trzeba patrzeć wielopłaszczyznowo. Gdy przypomnimy sobie wszystkie historie związane z pierwszą połową XIX wieku: filomatów, filaretów. Towiańskiego, idee romantyczne, rozwój masonerii i gnozy to być może i Mickiewicz objawi nam się z nieco innym obliczem. Wykład dr Świegockiego był mocnym początkiem radziejowskiego biesiadowania. Tego samego wieczoru uroczyście otwarto wystawę - „Pan Tadeusz - obrazy", która prezentowała ilustracje do słynnych dwunastu ksiąg. Krótką charakterystykę przedstawiła dr Elżbieta Banko - Sitek - wicedyrektor Muzeum Literatury w Warszawie. Autorami obrazów są tak znani malarze jak Józef Rapacki, Zygmunt Ajdukiewicz czy Michał Andriolli. Po obejrzeniu nowej wystawy wszyscy udali się na niezwykle interesujący wykład poświęcony „nowościom" pióra Mickiewicza. Jak się bowiem okazuje, półtora wieku po śmierci wieszcz nadal pisze. No może nieco przesadziłem, ale faktem jest, iż ciągle znajdowane są na aukcjach, u kolekcjonerów albo w bibliotekach nieznane dotąd teksty poety. Profesor Janusz Odrowąż Pieniążek - dyr. Muzeum Literatury w stolicy - jest tropicielem tych białych kruków. Zamek i pałac w Radziejowicach - miejsce "Biesiady Mickiewiczowskiej" - fot. archiwum 18 Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 19 Co jakiś czas udaje się je znaleźć. Żeby nie być gołosłownym, profesor przywiózł do Radziejowic aż 5 takich nowych unikatów. Listy, dedykacje czy zapiski Mickiewicza wolno, ale sukcesywnie wypełniają poszczególne fragmenty biografii. W Radziejowicach mogliśmy zobaczyć np. listy pisane do malarza Teofila Kwiatkowskiego i księcia Piotra Wiaziemskiego. Był też list pisany do ... hydraulika z prośbą o naprawę rur. Samo życie. Wieczór i spory kawał nocy przeznaczono na warsztaty literackie i Nocny Turniej Jednego Wiersza. W Turnieju wzięło udział ok. 25 poetów. Każdy przedstawił jeden wiersz, a szacowne jury oceniło je. Tworzyli je: dr Ziemowit Skibiński, dr Kazimierz Świegocki i dr Jacek Brzozowski. Któż może lepiej ocenić wiersze niż poeci, krytycy i znawcy literatury? Werdykt zapadł po długich obradach. W kategorii poezji lirycznej zwyciężył Jerzy Jankowski, natomiast w poezji satyrycznej wygrał Jerzy Paruszewski. Na warsztatach omawiano poszczególne utwory i dyskutowano o kondycji współczesnej poezji. Drugi dzień Biesiady tworzyły głównie dwa wykłady i dalszy ciąg warsztatów. Jako pierwszy rano zabrał głos dr Jacek Brzozowski, który zajął się specyfiką liryki Mickiewicza na różnych przykładach, głównie jednak na przykładzie „Pana Tadeusza". To niesamowite ile można wyczytać pomiędzy wierszami i w nich samych, jeżeli ma się dużą wiedzę historyczną i literacką. Dla wielu „Pan Tadeusz" jest prostą, aczkolwiek długą rymowanką pisaną trzynastozgłoskowcem. Gdy wnikniemy jednak w dzieło, okazuje się, że tam wszystko ma swoje znaczenie i często drugie dno. Przy słuchaniu wykładu miałem skojarzenia z kabalistycznym czytaniem biblii. my. Wart Pac pałaca. Może przed kobietami? no, to już jest jakiś pomysł. Tyle, że banalny. Może w takim razie Adam Mickiewicz uciekał przed samym Bogiem. To ma ręce i nogi, tyle, że Adam Mickiewicz traktuje Boga jak partnera. A przecież przed partnerem się nie ucieka, z partnerem się dyskutuje. Przed kim w takim razie uciekał Mickiewicz? Uciekał przed samym sobą! Smutna to prawda. Wiadomo przecież, że przed sobą uciec się nie da. Skoro jednak tak było, to może to świadczyć, że Adam Mickiewicz był człowiekiem zagubionym, pełnym kompleksów, a być może i nieco szalonym. Tylko czy wielka sztuka bez szaleństwa jest w ogóle możliwa? I na koniec, czyli na deser, Roman Gorecki - potomek w szóstym pokoleniu wieszcza Adama. Pojawił się w Radziejowicach wieczorem pierwszego dnia. Chętnie rozmawiał i udzielał informacji. Nie jest człowiekiem uprawiającym sztukę, ale chętnie przyznaje się do wielkiego przodka. Jest nawet pewne podobieństwo pomiędzy obydwoma panami. Biesiada Mickiewiczowska w Radziejowicach zakończyła się wieczorem w sobotę, 14 listopada. Organizatorzy mogą mieć śmiało przeświadczenie, że zrobili coś, co miało wielki sens i dziesiątki osób będą wspominały to przez lata. Bez Adama Mickiewicza byłoby to niemożliwe. Następna taka rocznica dopiero za sto lat. 7 Dyr. Bożena Witkowska dziękuje v-ce Dyr. Muzeum Literatury - Elżbiecie Banko-Sitek za zorganizowanie wystawy - fot. archiwum Mickiewicz jako gnostyk (?) Cóż trzeba być konsekwentnym. Skoro wcześniej przekonano nas do gnostycznych interpretacji Wielkiej Improwizacji, to i teraz wiele staje się jasne. Być może jest w tym nieco przesady, ale jako uczestnik Biesiady i amator poezji roszczę sobie niniejszym prawo do licencji na termin: „Adam Mickiewicz - kabalistyczny patriotyzm gnostyka". Nieco wydumane, ale wychodzi na to, że być może bliskie prawdy. Jury konkursu Jednego Wiersza - siedzą od lewej: dr Kazimierz Świegocki, dr Ziemowit Skibiński i dr Jacek Brzozowski - fot. archiwum Jedno jest zupełnie pewne. Każdy powinien jeszcze raz przeczytać „Pana Tadeusza". Drugi wykład wygłosił dr Ziemowit Skibiński. Tytuł wykładu „Przed kim uciekał Mickiewicz" intrygował wszystkich. Przed kim miałby uciekać nasz wieszcz? Przed carem? Banalne, przecież wtedy wszyscy tak robili. Przed Słowackim? Nie przesadzaj- Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 19 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 20 „Ballady i romanse“ Warsztaty Wokalne ROMAN TOMASZEWSKI Zduńska Wola Regionalny Ośrodek Kultury w Sieradzu zorganizował w Małym Cichym - pięknej górskiej miejscowości na nowosądecczyźnie w dn.18 -29 lipca warsztaty wokalne. Tegoroczny letni wyjazd łączył wypoczynek wśród Tatrzańskich szczytów z podnoszeniem kunsztu wokalnego, czyli jednym sło- wem przyjemne z pożytecznym. W związku z trwającym rokiem mickiewiczowskim tematem warsztatów były „Ballady i romanse Adama Mickiewicza w opracowaniu muzycznym". Zajęcia prowadzono w zakresie: wyboru utworów Mickiewicza do ilustracji muzycznej, emisji głosu, ćwiczeń na posze- Próbom wokalnym przysłuchiwało się wiele entuzjastów piosenki - fot. R. Tomaszewski Podczas ćwiczeń dykcyjnych Fot. R. Tomaszewski 20 rzenie skali głosu, intonacji, realizacji akompaniamentu do wybranych utworów, posługiwania się mikrofonem, obycia scenicznego, walki z tremą. Trzynaście wokalistek z przyszłego powiatu zduńskowolskiego, pod wprawnym okiem, a może przede wszystkim uchem doświadczonych instruktorów muzycznych: Wojciecha Dybka i Andrzeja Woźniaka szlifowało swoje umiejętności wokalne przed następnymi miejmy nadzieję, że równie jak dotąd udanymi występami scenicznymi na festiwalowych scenach kraju. Roman Tomaszewski i Zbigniew Godlewski poprowadzili z młodzieżą zajęcia dykcyjne i melorecytacyjne, jako przygotowanie do parateatralnego występu budowanego na kanwie utworów A. Mickiewicza. Najciekawszym efektem warsztatowym było przetransponowanie tekstu „Świtezianki" na melodię „Ej szalała, szalała" zespołu „Krywań". W warsztatach wzięły udział oprócz zduńskowolanki Małgosi Rychlewskiej, Magda i Dominika Ziembińskie i Marta Lewandowska, Ewelina Jóźwiak, Katarzyna Wujek, Małgosia Zalewska z Sieradza, Ilona Jewczak i Anna Pawlak z Poddębic, Anna Dawidziak ze Złoczewa, Małgorzata Domagalska, Magdalena Domagalska, Justyna Mielczarek z Szadku. Za sprawą tych wokalistek w wieku 12 -21 lat Małe Ciche przez kilka godzin dziennie rozbrzmiewało śpiewem, zjednując sobie mieszkańców i uczestników pobliskich kolonii, dając jednocześnie chwilowe zapomnienie od trosk przesympatycznym, otwartym i tolerancyjnym gazdom, u których mieszkali państwu Stasiowi i Eli Pawlikowskim (ich rodzicom w dniu przyjazdu warsztatowiczów spłonęło gazdostwo - dom rodzinny pani Eli). Gospodarze gościli warsztatowiczów jak mogli najlepiej, a wspaniałego kunsztu kulinarnego pani Eli, oraz obfitości codziennych posiłków długo jeszcz nikt z nich nie zapomni. Andrzej Woźniak, oprócz umiejętności w dziedzinie muzyki i prowadzenia zespołów wokalnych i wokalistów, okazał się również wytrawnym przewodnikiem górskim. Wraz z niezastąpioną Małgorzatą Stefańską instruktorką Działu Animacji Kultury ROK (która przez cały czas dbała o to, by nikomu na niczym nie zbywało i, aby być wszędzie gdzie w okolicy najurokliwiej) poprowadzili wspaniałe wycieczki do pobliskiego Murzasichla, i dalsze - do Doliny Pięciu Sta- Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 21 wów, Doliny Kościeliskiej, Doliny Chochołowskiej, Wąwozu Kraków ze Smoczą Jamą, Jaskini Mroźnej, Zakopanego. Wrażeń było co niemiara, tym bardziej, że niektórzy, pierwszy raz wspięli się na wysokość 1670 m.npm., tak bowiem wysoko położonych jest pięć niepospolicie malowniczych stawów oraz wodospad Wielka Siklawa. Na zakończenie warsztatów, adeptki wokalistyki pod gwieździstym tatrzańskim niebem dały koncert dla mieszkańców wioski. Jedenaście pełnych pogody i niezapomnianych wrażeń dni upłynęło bardzo szybko i trzeba było wracać do domów. Z wielką zazdrością wszyscy spoglądali na, jak go nazywano „wicegazdę"- Mariana Szturmę z żoną Alą (szefową zduńskowolskiego teatrzyku „Bez Nazwy"), którzy mieli tam jeszcze pozostać. Na szczęście życzliwi gazdowie zapowiedzieli, że gdy tylko ktokolwiek z warsztatowiczów zapragnie, ich gazdostwo stoi dla nich zawsze otwarte. Mamy nadzieję,że przyszłoroczne warsztaty w tym cichym i urokliwym zakątku Tatr będą równie udane, rozszerzone mają być o plener malarski i warsztaty poetyckie dla członków Klubu Pracy Twórczej przy ROK. Pod Wielką Siklawą - fot. R. Tomaszewski Odpoczynek przy Pięciu Stawach - fot. R. Tomaszewski Geniusz owładnięty lękiem i niepokojem VIOLETTA GOŁYGOWSKA Piotrków Trybunalski Rok 1998 w związku z 200 - rocznicą urodzin Adama Mickiewicza obfitował w spektakle i wystawy poświęcone osobie poety. W prasie z tygodnia na tydzień przybywało artykułów przypominających sylwetkę pisarza. Różni ludzie udawali się w sentymentalną podróż po życiu i twórczości Mickiewicza. Genialnego twórcy i oddanego ojczyźnie Polaka, dla którego „kraj lat dziecinnych na zawsze pozostał święty i czysty, jak pierwsze kochanie". Poeta nie potrafił oderwać pamięci i wyobraźni od kraju lat młodzieńczych, stąd niemal przepoił karty swych dzieł tęsknotą i miłością do Polski. Wystarczy sięgnąć po ballady, sonety, powieści poetyckie... Zadziwiające, że pomimo upływu lat fascynują i wzruszają także współczesnego odbiorcę. Choć wydawałoby się, że poruszane w nich problemy mogą być niezrozumiałe. A jednak legenda Mickiewicza nie gaśnie. Spuścizna po- ety pozwala czytelnikowi XX wieku na nowe interpretacje i analizy. Od 16 lutego do 30 maja w czytelni WBP w Piotrkowie Trybunalskim czynna była wystawa przygotowana na obchody roku mickiewiczowskiego pt. Adam Mickiewicz - życie i twórczość. Autorką scenariusza i organizatorką wystawy była Pani Joanna Bąkowska - kierownik działu informacyjno-bibliograficznego. Na ekspozycję umieszczoną w gablotach składały się książki o życiu pisarza, niektóre z dzieł oraz albumy i plakaty. Największe zainteresowanie wzbudzały wydania poematu „Pan Tadeusz", zaprezentowano wszystkie znajdujące się w zbiorach biblioteki. Najstarsze pochodziło z 1834 roku i zostało wydane w Paryżu. Kolejne równie cenne z 1920 roku. Ten piękny, barwny poemat opowiadający „historię ostatniego zajazdu szlachty“ na Litwie doczekał się w tym roku ekranizacji. Jedną ze scen widowiska wyreżyserowanego przez mistrza Andrzeja Wajdę nakręcono w Piotrkowie. Podczas oglądania wystawy nie brak było słów dumy ... Już niedługo wszyscy będziemy mogli podziwiać Krzysztofa Kolbergera ucharakteryzowanego na Adama Mickiewicza, gdy siedzi na naszym miejscowym bruku i czyta dzieło swej pracy. Całość wystawy rozpościerała migawki z życia poety. Oczyma wyobraźni przenosiła nas do XIX wieku, czasów klęski i chwały. Godzin, co już były. Stary zegar odmierzył je tak dawno ... Adam Mickiewicz przyszedł na świat, kiedy pachniało choinką i grzybami, w wigilię Bożego Narodzenia 1798 roku. Prawdopodobnie urodził się w Zaosiu lub w Nowogródku. Do dziś spór o miejsce urodzin poety trwa. Dzieciństwo spędzał Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 21 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 22 na słuchaniu bajek i zabawach w ogrodzie pod czujną opieką matki Barbary. Od 1807 do 1815 uczęszczał do miejscowej szkoły powiatowej, gdzie uczył się różnie, raz lepiej, raz gorzej. Dalszą edukację kontynuował na studiach w Wilnie. Pobyt w tym prężnym ośrodku kulturalnym dał Mickiewiczowi solidne przygotowanie humanistyczne. Duże piętno na twórczości przyszłego pisarza wywarł też okres samokształcenia w gronie przyjaciół: J. Czeczota i T. Zana. Momentem szczególnie ciężkich przeżyć były dla Mickiewicza lata 1820 - 1821, kiedy stracił dwie najukochańsze kobiety: matkę oraz Marylę Wereszczakównę wielką miłość poety, źródło weny twórczej. Odeszła od poety poślubiając innego. Zrozpaczony pisał: „... Nie masz, nie masz Maryli! Komuż ja się powierzę? Ach, gdyby z tobą kochanie. Smutku i szczęścia nie dzielę..." Ogromne znaczenie w życiu Mickiewicza miały podróże, wszak to z wędrówek po odległych krajach przywoził poeta tak cudowne wiersze jak Ajudah, Bakczysaraj... „Wpłynąłem na suchego przestwór ocea- nu, śród fal łąk szumiących, śród kwiatów powodzi, Omijam koralowe ostrowy burzanu ..." z entuzjazmem i pasją, zachwycony cudami natury pisał w utworze „Stepy akermańskie". Na szlaku miejsc, w których był leżą: Neapol, Sycylia, Genewa, Szwajcaria, Włochy ... Jednak najwięcej czasu spędził w Paryżu, mieście, w którym planował spędzić resztę życia. Chociaż nigdy nie zżył się z tamtejszym środowiskiem intelektualnym. Tęsknił za krajem. Pobyt na emigracji przytłaczał Mickiewicza. Przygnębiony w lipcu 1841 roku, jako profesor katedry literatury słowiańskiej College de France poznaje wizjonera Andrzeja Tociańskiego. Świadomy swej beznadziejnej sytuacji, bez szansy na powrót do kraju uwierzył w mesjanistyczne posłannictwo Tociańskiego. śmierci poety Zygmunt Krasiński napisał: „Największy wieszcz nie tylko narodu, ale wszystkich plemion słowiańskich już nie zyje". Odszedł największy z największych romantyk naznaczony czarem epoki. Ten dla którego „była tylko jedna droga, w sercu szukać natchnienia i dążyć do Boga". Na opuszczających wystawę ze zdjęć patrzyła twarz człowieka o głębokim spojrzeniu, tak jakby wejrzał do najciemniejszych zakątków własnego jesestwa. Owładniętego lękiem i niepokojem. Twarz poety opanowanego przez potrzebę tworzenia, który odchodzi mówiąc: „Dobranoc! Niech snu anioł modrymi skrzydły otoczy ...". 7 Jesienią 1855 roku Adam Mickiewicz udał się w ostatnią podróż swego życia. Pojechał do egzotycznego Stambułu, aby wesprzeć swoim autorytetem akcję formowania się legionów polskich do walki z Rosją. W tych burzliwych okolicznościach 26 listopada 1955 roku zmarł. Po Na urodziny wieszcza Adama KAROLINA KUCHARCZYK Piotrków Trybunalski Z okazji 200-setnej rocznicy urodzin Adama Mickiewicza, zespół teatralny „Zielony" wraz z instruktorką Elżbietą Łągwą Szelągowską zainicjował cykl „Wieczorów Mickiewiczowskich pod wspólnym hasłem - MOJA IMPROWIZACJA". Na małej scenie WDK prezentowali się wykonawcy w wieku od 15 do 23 lat, wyłonieni w drodze eliminacji. Zainspirowani „Wielką Improwizacją" stworzyli własne - małe improwizacje na kształt swoich czasów i potrzeb. Młodzi ludzie próbowali załatwiać ze sobą pewne sprawy, sprawdzać wartości, weryfikować zastaną rzeczywistość. Te skrajnie romantyczne wizje, często trudne,momentami bolesne, wyrastały wprost z Mickiewicza. Kluczowe problemy nękające, czy dokuczające młodym zostały czasem wręcz wykrzyczane na scenie. To dawało możliwość pewnego wewnętrznego oczyszczenia. 22 Wyszukana formuła i oryginalna konwencja artystyczna całego przedsięwzięcia sprawiły, że na każdym z konkursowych wieczorów, organizatorom udało się stworzyć naprawdę świąteczny nastrój. Nawet nazwy nagród przybliżały, nas młodzież do Wieszcza. Trzy główne miejsca nosiły miano Złotego, Srebrnego i Brązowego Adasia. Dowodem uznania publiczności była nagroda „Od Marylki" Pierwszy Wieczór Mickiewiczowski odbył się 20 lutego br. Rozpoczął się lirycznym wprowadzeniem w epokę romantyzmu. Sonety erotyczne Adama Mickiewicza prezentował Bartek Gumulec z pięknymi modelkami w stylizowanych strojach z epoki „mickiewiczowskiej“. Następnie Mariusz Drzewicki - pianista z Filharmonii Łódzkiej zagrał koncert muzyki Chopina, który wprowadził nas w podniosły nastrój święta kulturalnego. Ponownie 20 marca spotkaliśmy się na drugim z zaplanowanych wieczorów poetyckich, który rozpoczął muzyką Chopina Marek Pająk. Następnie Emilia Król i Marta Westrych zaprezentowały swoje improwizacje nagrodzone w poprzednim wieczorze. Wszystko działo się pierwszego dnia wiosny. Stąd też oczekiwanie na „Zieloną Panią" było punktem kulminacyjnym wieczoru. Było oczywiście marcowo, jeszcze wietrznie i chłodno, może za wcześnie na wiosnę, jeśli już to tylko kalendarzową. Zawitała jednak do WDK sprowokowana słodkim trzebiotem dzieciaków z Przedszkola nr 16, które dostały od niej w nagrodę koszyk pełen cukierków. Tym razem część konkursowa wzbudziła liczne kontrowersje. Organizatorzy spotkali się z zarzutem jurorów, iż trzeba zmienić formułę konkursu na Hyde-Park. Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 23 Spierano się przede wszystkim o kryteria oceny, jakim powinny podlegać prezentacje konkursowe. Ostatecznie jury nie przyznało nagrody głównej „Złotego Adasia". Ostatni w cyklu, trzeci „Wieczór Mickiewiczowski - MOJA IMPROWIZACJA" odbył się 18 kwietnia. Mickiewicz „mocny" siłą swej poezji walczył o niepodległóść ojczyzny. Zastanawiam się o co my chcieliśmy zawalczyć pokazując swoje „małe improwizacje". Często o samych siebie! Na pewno nie o małe egoistyczne przyjemnostki, o możliwość tworzenia własnej osobowości. Świetnie pokazali to: Krzysztof Płatek, Maria Kubiak, Tomasz Szczepocki, Emilia Król, Ewa Sewerynek, Magda Kociołek , czy Bartek Gumulec. O prawo do własnych uczuć, marzeń i miłości ubiegali się: Anna Sochaczewska, Anetta Zapart, Michał Kacprzyk i Magdalena Krawczyk. Po- jawiły się też próby interpretacji własnej twórczości literackiej w wykonaniu: Karoliny Pietras, Gabrieli Mikołajczyk, Magdaleny Mielczarek. Nie ukrywam, że także mnie przypadł w udziale „Brązowy Adaś". Kto był tam, ten widział , czy Piotrkowowi potrzebne są takie wieczory kulturalne? Jestem przekonana, że tak. A jednak nie było tak cukierkowo; piotrkowskie media potraktowały wieczory dość obojętnie. Ostatecznie jednak jury uznało, że cykl konkursów potwierdził dążność do poszukiwania wartości duchowych, własnego wnętrza i miejsca w życiu. Udowodnił również, że Mickiewicz, choć żyjący w odmiennej epoce może być inspiracją do odkrywania uniwersalnych prawd we współczesnym świecie. Jurorzy wyrazili uznanie dla pomysłodawców i organiozatorów I Edycji Wieczorów Mickiewiczowskich. Inicjatorzy całego przedsięwzięcia pragnęliby zaprosić wszystkich w grudniu - tym najbardziej mickiewiczowskim, bo urodzinowym miesiącu - na jeszcze jedno spotkanie z improwizacją, gdzie powalczą najlepsi, wyłonieni z poprzednich wieczorów o tylko jedną nagrodę „Ku pamięci Adama Mickiewicza". Być może organizatorzy spróbują upiec wieszczowi jeszcze jeden tort urodzinowy. Poprzednie trzy, przyznam, były bardzo smaczne. Dziękujemy! 7 Obchody Roku Mickiewiczowskiego w WBP w Sieradzu Maria Herman, Sieradz Uroczyste obchody Roku Mickiewiczowskiego w bibliotekach województwa sieradzkiego zapoczątkowano otwarciem wystawy „W ojczyźnie serce me zostało szlakiem podróży Adama Mickiewicza", które miało miejsce w maju, w Gminnej Bibliotece Publicznej w Goszczanowie. Uroczystość połączono z obchodami jubileuszu pięćdziesięciolecia placówki. Wystawa, przeznaczona do eksponowania w bibliotekach samorządowych, przygotowana została w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej. mienne cytaty z utworów poety, mapy, ilustracje, fotogramy. Obejrzało ją do tej pory około tysiąca czytelników bibliotek (w tym zorganizowane grupy młodzieży szkolnej), m. in. w Goszczanowie, Warcie, Sędziejowicach, Zadzimiu, Szadku, Wróblewie. Kolejnym, ważnym zwłaszcza dla środowiska bibliotekarskiego momentem obchodów jubileuszowych, była czerwcowa wycieczka szlakiem Adama Mickiewicza, zorganizowana przez sieradzki Zarząd Okręgu Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich. Jej uczestnicy zwiedzili Wilno, obej- Dyr. WBP - Zofia Sobczak - uroczyście otwiera finał konkursu recytatorskiego - fot. K. Brodowska Zawiera utwory poety i opracowania dotyczące życia i twórczości, uporządkowane chronologicznie, zgodnie z jego życiową drogą . Poczynając od publikacji dotyczących dzieciństwa, prowadzi nas szlakiem litewskim (Wilno, Kowno), rosyjskim (Krym), przez Niemcy, Włochy i Szwajcarię do Francji (Paryż) i Turcji. Każdy etap podróży ilustrują powstałe tam utwory i dotyczące ich opracowania, od „Ody do młodości" i „Dziadów" wileńsko - kowieńskich poczynając, na powstałych w Paryżu „Księgach Narodu i Pielgrzymstwa Polskiego" oraz „Panu Tadeuszu" kończąc. Wystawę, przygotowaną przez Barbarę Rosińską i „oprawioną" plastycznie przez Tadeusza Dudę, wzbogacają mało znane, a zna- Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 23 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 24 Katarzyna Ożadowicz z Poddębic - laureatka I miejsca - fot. K. Brodowska rzeli Starówkę, celę Konrada, Uniwersytet Stefana Batorego, pokłonili się Matce Boskiej Ostrobramskiej. W Bieniakoniach odwiedzili grób Maryli Wereszczakówny, w Nowogródku - muzeum Adama Mickiewicza. Powitali lato nad Wilią i Wilejką, spędzili Noc Świętojańską nad upamiętnioną w balladzie Świtezią. Przywieziony z wyprawy pamiątkowy plakat zdobi dziś wystawę w czytelni WBP. Do obchodów dwóchsetlecia włączyła się większość bibliotek samorządowych, dwie spośród nich, w Poddębicach i Ostrówku, uczyniły z nich główne hasło tegorocznej edycji Konfrontacji Kulturalnych Gmin Województwa Sieradzkiego. Wiesława Nowak z Komornik gm. Mokrsko - laureatka II miejsca - fot. K. Brodowska W Poddębicach od kwietnia do września realizowano projekt pod nazwą „Tajemnice Mickiewicza", którego celem było zapoznanie czytelników z mniej znanymi faktami z życia poety i pogłębienie wiedzy o jego twórczości. W związku z realizacją projektu w poddębickiej bibliotece odbył się cykl odczytów dra Ziemowita Skibińskiego (m. in. „Nowe odczytanie „Pana Tadeusza"), wystawa „Polskie wydania „Pana Tadeusza" oraz konkurs dla młodzieży „W Soplicowym dworze", zamykający realizację projektu. Gminna Biblioteka Publiczna w Ostrówku starannie przygotowała wieczornicę „Adam i Maryla", poświęconą roli kobiet i miłości w życiu poety. Autorka scenariusza, Grażyna Matusiak, oparła się głównie na korespondencji i utworach Mickiewicza. Wieczornicy towarzyszyła okolicznościowa wystawa a staranna scenografia i oprawa muzyczna dodały uroku wrześniowemu wieczorowi w bibliotece. Najważniejszym punktem obchodów Roku Mickiewiczowskiego w WBP w Sieradzu był ogłoszony również we wrześniu wojewódzki konkurs recytatorski poezji Adama Mickiewicza, przeznaczony dla młodzieży i dorosłych czytelników. Uroczysty koncert finałowy, z udziałem 25 recytatorów reprezentujących 15 miast i gmin, odbył się 17 listopada. Uczestnicy przedstawiali najczęściej znane utwory poety: fragmenty „Pana Tadeusza" i „Reduty Ordona", ballady: „Pani Twardowska", „Powrót taty", wiersz „Niepewność". Obok wielu debiutantów w konkursie wzięły udział osoby, które startowały już w licznych konkursach recytatorskich, stąd komisja, której przewodniczył Radosław Popłonikowski, aktor, prowadzący zajęcia z wiersza klasycznego w PWSTiF w Łodzi, miała przed sobą trudne zadanie. Po naradzie postanowiono przyznać pierwszą nagrodę Karolinie Ożadowicz z Poddębic, za interpretację „Powrotu taty", drugą Wiesławie Nowak z Komornik gm. Mokrsko za fragment „Pana Tadeusza" i bajkę „Przyjaciele". Trzecią nagrodę uzyskała jedna z najmłodszych uczestniczek - Emilia Kuberska, reprezentująca bibliotekę w Mierzycach gm. Wierzchlas i recytująca „Koncert nad koncertami" z „Pana Tadeusza". Za ciekawą interpretację wyróżniono ponadto Małgorzatę Nowak z Sieradza, Martę Kubis z Poddębic i Ilonę Konopkę ze Zduńskiej Woli. Upominki książkowe (tomiki „Pana Tadeusza", „Ballad i romansów" oraz „Grażyny") a także okolicznościowe dyplomy otrzymali wszyscy uczestnicy finału. Koncert fletowy absolwentek sieradzkiej Szkoły Muzycznej, Lien Dybczyńskiej i Martyny Pieniążek, podkreślił uroczysty nastrój imprezy. Emilia Kuberska, gm. Wierzchlas - laureatka III miejsca - fot. K. Brodowska 24 Ważnym akcentem towarzyszącym konkursowi była wystawa poświęcona życiu i twórczości Mickiewicza p.t. „Te księgi proste", na której zgromadzono dzieła poety, ilustracje i opracowania naukowe. Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 25 Wystawę, autorstwa Anny Jędras i Grażyny Łaciny, opracował plastycznie Sławomir Pokornowski. Pierwsze części wystawy to „Kraj lat dziecinnych" - książki poświęcone młodości pisarza oraz „Podróżnypielgrzym" - opracowania dotyczące pobytu na obczyźnie. Dalej wyeksponowano liczne prace naukowe poświęcone twórczości, autorstwa m. in. Stanisława Pigonia, Konrada Górskiego, Juliusza Kleinera, Kazimierza Wyki. Tytuł tego działu, „Odczytywanie znaczeń", zaczerpnięto z pracy Jacka Brzozowskiego. Umieszczony tu fragment listu Z. Krasińskiego do A. Sołtana z 1855 roku: „on był dla ludzi mego pokolenia i miodem, i mlekiem, i żółcią , i krwią duchową, my z niego wszyscy", stanowić może motto obchodów jubileuszowych. Największą część wystawy zajmują różne wydania poezji Mickiewicza, w tym także najnowsze rocznicowe wydanie „Dzieł". Wyeksponowano tu również liczne ilustracje, głównie do „Pana Tadeusza", autorstwa Tadeusza Gronowskiego, Jana Marcina Szancera, Józefa Wilkonia, Michała Andriollego. Wystawę, poza czytelnikami WBP, i młodzieżą szkolną obejrzeli uczestnicy V Samorządowego Forum Kultury. 7 Wieszczu nasz pisany, wieszczu drukowany EWELINA BROŚ Piotrków Trybunalski Brunet o ciemnozielonych oczach, z grymasem na ustach (nie natrafiłam na żadne zdjęcie uwidaczniające Mickiewicza uśmiechniętego), zamyślony, liberalista i uczony. Taką fizjonomię dostrzeże postronny obserwator poety. obok Filii nr 2 zatrzymywali się przed wystawionymi największymi dziełami, artykułami prasowymi traktującymi o płodnej twórczości Mickiewicza (np. „Ptak małego lotu" Heleny Zaworskiej, Sycyna, 1998, nr 85) epizodami z życia. W moim odczuciu Adam Mickiewicz jest przedstawicielem rewolucyjnej epoki, twórcą kilkudziesięciu utworów z zapisanymi w nich wrażeniami, cechami, wydarzeniami. Podobny charakter dominował w wystawach bibliotek: Bibliotece Publicznej - Filia nr 1 oraz Filia nr 2. Zarówno pierwsza jak i druga przypomniały najbardziej typowe obrazki z życia tego nieprzeciętnego człowieka. Zauważyć warto, że mimo niepozorności wymienionych ekspozycji zorganizowano je tak, żeby ugruntować znane już dobrze fakty, jak i wzrokowo zakodować je w pamięci. Wiadomo bowiem, że obraz dopełnia proces przyswajania. Adam Mühl, miłośnik nauki i cnoty, kolaborant i wodzirej manifestacyjnego mar- szu z Rzymu do Mediolanu (którego cele naczelne to: uwłaszczenie chłopów, równouprawnienie kobiet i Żydów), profesor katedry literatur słowiańskich i skromny biedny bibliotekarz; wreszcie wielki autorytet. Wydawać by się mogło, że tyle skrajnie różnych cech nie pomieści się w jednym ciele, a jednak to cały Adam Mickiewicz potomek zdeklasowanego rodu szlacheckiego. Dzięki otwartemu umysłowi, wystawianemu na coraz nowe próby, doczekaliśmy się ciekawych lektur o niepowtarzalnym charakterze i odkryli za ich pośrednic- W Filii nr 1 z siedzibą na ul. Belzackiej, w czarnej, drewnianej gablocie, za szybą znalazły się m. in. „Bajki" z rysunkami Jana Marcina Szancera, „Pan Tadeusz" zilustrowany przez Michała Andriollego. Na półkach leżały oprócz tego: kserokopie tytułowych kart „Pana Tadeusza" tłumaczonych na język rosyjski, chiński, francuski, niemiecki, japoński, karta tytułowa pierwodruku tomu pierwszego „Poezji" Mickiewicza z dedykacją autora dla Kaliksta Moroziewicza (Wilno, 1822). Ponadto nad katalogiem alfabetycznym górował duży, czarno-biały wizerunek popiersia jubilata, z którego spogląda człowiek w średnim wieku, z dość długimi włosami, apaszką zakrywająca szyję. Nieco wcześniej, bowiem od czerwca do połowy sierpnia 1998 r. przechodzący Wystawa poświęcona A. Mickiewiczowi w Filli nr 1 Biblioteki Publicznej w Piotrkowie Trybunalskim - fot. J. Dybkowski Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 25 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 26 domostw bohaterów „Pana Tadeusza". Zwrócił uwagę na brak znaczącej obecności kobiet w soplicowskim dworze, na parterowe jego usytuowanie, bowiem autor epopei ani słowem nie wspomina o wchodzeniu czy schodzeniu ze schodów wewnątrz budynku. Prof. Bogusław Mucha dla odmiany przybliżył powiązania Mickiewicza z moskiewskim, oświeconym domem księżnej Zenaidy Wołkońskiej, pod którego wpływem napisał „Na pokój grecki" i przetłumaczył, z kolei prozą, na jjęzyk francuski. Wystawa poświęcona A. Mickiewiczowi w Filli nr 1 Biblioteki Publicznej w Piotrkowie Trybunalskim - fot. J. Dybkowski twem znaki historii zamknięte w wyrazach. Taką przedmiotowo-podmiotową płaszczyznę postrzegania samego poety i jego wybranych dzieł przekazali referenci na sesji naukowej, która miała miejsce 21. listopada w auli Filii kieleckiej WSP w Piotrkowie Trybunalskim. Niestety adresowana była jedynie do kręgu studentów, profesorów i zaproszonych gości, z racji typowo specjalistycznego podejścia do tematu. Przyszli nauczyciele powinni być wyposażeni, by niebanalnie i w sposób interesujący przekazać uczniom jak najwięcej istotnych wiadomości. Zapewne i taki cel przyświecał Instytutowi Filologii Polskiej piotrkowskiej Filii. Słuchacze mogli przekonać się, jak szerokie możliwości odbioru twórczości Mickiewicza rysują się przed czytelnikiem. Po powitaniu prof. Jerzego Kukulskiego i wstępie prof. Stanisława Frycie nastąpiło dziewięć wykładów: Mickiewicza walka z systemem (prof. Marian Śliwiński), Krzyk Farysa. Pomiędzy straszną a piękną naturą. Walka o ład uniwersalny w poemacie Mickiewicza (dr Jerzy Winiarski), Dwór w Panu Tadeuszu (dr Wojciech Piotrowski), O pokoju greckim w pałacu rosyjskiej księżnej (prof. Bogusław Mucha), Mickiewicz czytany przez Białoszewskiego (mgr Agnieszka Skolasińska), W kręgu ethosu rodzinnego. Powrót taty Adama Mickiewicza (mgr Zofia Ożóg), Śladami Mickiewicza po Litwie i Białorusi - podróże sentymentalne (dr Barbara Łopatko-Derlicka), Bakczysaraj w nocy w przekładach wschodniosłowiańskich (prof. Marian Jurkowski), O słowniku języka Adama Mickiewicza słów kilka (prof. Felicja Wysocka). Ciekawe wywody snuł dr Wojciech Piotrowski, wypowiadając się o schemacie Pełny wspomnień z wyjazdów w miejsca związane z życiem Mickiewicza był wykład dr Barbary Łopatko-Derlickiej. Znalazła się w nim i cela Konrada w klasztorze bazylianów w Wilnie, i historia o pomniku poety, który miał wykonać Henryk Kuna; dwunastu tablicach obrazujących „Dziady" i portret Adama. W końcu dowiodła, że kult wieszcza jest obecny także w Wilnie, na tamtych terenach. Spotkanie trwało do godziny czternastej. Obiektywnie rzecz ujmując wzbogaciło warsztat przyszłych polonistów, jednak szkoda, że rolę wiodącą pełniło tylko i wyłącznie słowo. Nie wiadomo jeszcze czy w związku ze zbliżającą się kolejną tego typu, ważną uroczystością - 190. rocznica urodzin i 150. śmierci Juliusza Słowackiego, Instytut Filologii Polskiej będzie pomysłodawcą następnej konferencji okolicznościowej. Jeśli tak, sugerowałabym posłużeniem się a tergo również obrazem. Jak widać z Mickiewiczem obcować można poprzez tekst, w nawiązaniu do życiorysu, z dopuszczeniem do głosu ówczesnej epoki. Nie ulega tym samym wątpliwości, że da się go czytać dziś, jutro i za pięćdziesiąt lat, a kto wie czy w nadchodzącym 21 wieku nie nastąpi renesans, zmartwychwstania poezji Mickiewicza. Skoro w rozstrzygających dla Polski chwilach chętnie przywoływano jego poszczególne utwory, nikt nie wykluczy, że sytuacja taka może restytuować. Gdyby tak właśnie miało się stać, wybór Mickiewicza byłby jak najbardziej uzasadniony z trzech co najmniej powodów: po pierwsze ze względu na aktualność tematu; po wtóre niepowtarzalność i wreszcie koleje losu mistrza pióra. 7 Sesja naukowa poświęcona A. Mickiewiczowi - Aula Filii Kieleckiej WSP w Piotrkowie - fot. J. Dybkowski 26 Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 27 Stanisława Szukalskiego projekt pomnika Adama Mickiewicza w Wilnie MAREK JĘDRAS Sieradz Wileńskie pomniki Adama Mickiewicza - krótka historia Jest rzeczą oczywistą, iż sprawa wzniesienia w Wilnie pomnika Mickiewicza miała swój znany kontekst polityczny. Mimo wielokrotnie podejmowanych starań w tej ważnej dla wilniaków sprawie, zaborca rosyjski zdecydowanie odmawiał. Pierwszy projekt pomnika poety naszkicował Czesław Jankowski, dziennikarz wileński w 1905 roku. Swój pomnik sytuował on na Górze Zamkowej. Próby postawienia monumetu podjęto już w stulecie urodzin poety (1898), niestety Rosjanie pozwolili jedynie na ustawienie skromnego pomnika w Kościele św. Jana. W tym samym czasie powstały pomniki Mickiewicza w Krakowie, Warszawie i Lwowie, a nieco później w Poznaniu. Nowe możliwości nastąpiły z chwilą odzyskania przez Polskę niepodległości (1918). W 1921 roku zawiązał się społeczny komitet budowy pomnika pod przewodnictwem gen. Lucjana Żeligowskiego, lecz jego działanie nie dało oczekiwanego rezultatu. Dopiero utworzony w 1923 roku Komitet Wojskowy pod przewodnictwem gen. Leona Berbeckiego i płk Michała Tokarzewskiego-Karaszewicza, pchnął sprawę pomnika do przodu. W realizacji tej idei pomógł Zbigniew Pronaszko, który w tym właśnie czasie objął Katedrę Malarstwa na Uniwersytecie im. Stefana Batorego. Artysta znany był ze swoich awangardowych inklinacji twórczych, ewolujących w stronę kubizmu i krakowskiej szkoły formizmu. W dość krótkim czasie sporządził Pronaszko swój projekt pomnika, najpierw gipsowy, później jego dwumetrowe rozwinięcie i przedstawił władzom Wilna do zaakceptowania. A efekt był w istocie zaskakujący - rzucający wyzwanie dotychczasowej banalnej manierze pomnikowej. Z akceptacją tego projektu było trochę kłopotu. Władze zwlekały z decyzją wydania zezwolenia na budowę pomnika. Widząc wyraźny dystans władz do swojego projektu, Pronaszko postanowił sam interwe- niować: w garnizonie wileńskim, u gen. L. Berbeckiego i płk M. Tokarzewskiego-Karaszewicza wreszcie u samego Józefa Piłsudskiego. Interwencja pomogła na tyle, że realizacji jego projektu podjęło się wojsko na terenie garnizonu. W krótkim czasie stanęła na prawym brzegu Willi, mierząca 12,5 m konstrukcja składająca się z desek i żelaznych wsporników. Ustalona już nawet data odsłonięcia pomnika, w ostatniej chwili została przełożona na inny termin z uwagi na ogólnopolskie uroczystości pogrzebowe Henryka Sienkiewicza. Ostatecznie dnia 31 X 1924 roku przy huku armatnich wystrzałów odsłonięcia pomnika, a właściwie jego drewnianej makiety dokonał sam Józef Piłsudski. Opinia publiczna przyjęła ten pomnik z dużą dezaprobatą (a i los zrządził, że drewniany model pomnika wystawionego przez Pronaszkę zabrała w 1938 roku woda). Werdykt społeczeństwa Wilna okazał się nieprzychylny dla Pronaszki i spowodował jego wyjazd z Wilna i powrót do Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jednocześnie działający równolegle z Komitetem Wojskowym, Głowny Komitet Cywilny rozpoczął od 1925 roku zbiórkę pieniędzy na „prawdziwy" pomnik Mickiewicza. W 1926 roku rozpisany został kolejny konkurs na pomnika Adama Mickiewicza. Jego zwycięzcą okazał się Stanisław Szukalski, artysta urodzony w Warcie k.Sieradza, a mieszkający na stałe w Kalifornii. Jednak i jego projekt nie zyskał aprobaty mieszkańców Wilna i w związku z tym faktem w 1930 roku rozpisano kolejny już konkurs, do którego m.in. zaproszono: Xawerego Dunikowskiego, Henryka Kunę i Antoniego Madeyskiego. Zwyciężył projekt wykonany przez Henryka Kunę. Projekt ten przedstawiał 6-cio metrową postać poety stojącą na 11 metrowym cokole, pokrytym dwunastoma granitowymi płaskorzeźbami przedstawiającymi sceny z „Dziadów", wzbogacone o cztery maski - symbole Światowida. Mickiewicz - Pielgrzym trzymał w lewej ręce książkę, prawą ręką, przysłaniając oczy. Warto w tym miejscu przytoczyć wspomnienie prof. Stanisława Lorentza, sekretarzującemu Komisji Konkursowej, poświęcone projektowi Henryka Kuny: „...Oryginalny był też projekt samego pomnika: Mickiewicz - Pielgrzym w luźnym płaszczu, z prawą ręką wzniesioną nad głową, odlany z brązu, stać miał na wysokim cokole z czerwonego granitu. Cokół trójstopniowy. Pokrywało go dwanaście płaskorzeźb, po cztery na każdym stopniu, ze scenami z „Dziadów“. A wieńczony był cały cokół przez cztery maski, które symbolizowały Światowida. Otóż jury, zebrane na początku roku 1932, wyróżniło i zaproponowało do wykonania właśnie projekt Henryka Kuny. Skład jury był na pewno kompetentny i odpowiedzialny: prof. Adolf Szyszko-Bohusz z Wawelu, rzeźbiarz prof. Tadeusz Breyer z Warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, prof. rzeźbiarz Jan Szczepkowski, prof. Juliusz Kłos z Uniwersytetu Stefana Batorego, prof. Marian Lalewicz z Politechniki Warszawskiej, prof. Władysław Skoczylas, słynny grafik, oraz profesor Ludomir Śledziński /.../ Dnia 18 marca 1932 roku odbyło się walne zebranie Komitetu w obecności wojewody Beczkowicza /.../ Jak wynikało ze sprawozdania, Komitet posiadał 238 tysięcy złotych, a na wszystkie koszty związane z budową pomnika trzeba było około pół miliona /.../ Z wiosną 1932 roku rozpoczął Kuna rzeźbić figurę Mickiewicza i płaskorzeźby cokołu. W roku 1933 przystąpił do wykonania w drewnie statui do odlewu w brązie i wykucia w granicie pierwszych płaskorzeźb. W kwietniu 1934 roku pomnik był prawie gotów. Artysta wykończył już posąg Mickiewicza w drzewie, sześciometrowej wysokości, to był ogromny pomnik. Ukończył sześć granitowych płaskorzeźb, a do lata miał ukończyć sześć następnych ...". W tym właśnie czasie rozpętała się w prasie kampania oszczerstw przeciwko artyście, któremu m.in. wypominano żydowskie pochodzenie. Między innymi „Słowo" wileńskie na swych łamach rozpoczęło publiczną ankietę pt. Czy cieszy się pan(ni) z pomnika Kuny w Wilnie? Działanie to zripostował natychmiast „Cyrulik Warszawski". Sięgnijmy raz jeszcze do wspomnień prof. Lorentza: „ ...Ukazała się tam wtedy karykatura i wierszyk Jerzego Zaruby O ankiecie wileńskiego „Słowa" w sprawie pomnika Kuny : Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 27 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 28 Zanim Kunę utracę, monarchię założę, Ciebie godnie wystroję, „Słowo" ci założę, Tobie to nie zaszkodzi, a dla mnie reklama. Tak mówił. Wtem ozwał się głos wieszcza Adama: „Pilnuj szewcze kopyta, Admirale, floty, Egzaminów, studentko, A dziewico, cnoty, I zapamiętaj sobie, ty z konserwy głowo, że milszy mi płaszcz z Kuny niźli twoje „Słowo"!" Jaki był ciąg dalszy losów Kunowego pomnika? Tragiczny. Ów gotowy drewniany posąg, który miał być odlany jesienią 1939 roku, spłonął w pracowni odlewniczej w Warszawie w czasie bombardowania miasta. Zachowało się tylko owych 6 płyt, odnalezionych już po wojnie na wileńskim cmentarzu ewangelickim. Niemcy użyli ich do poszerzenia głównej alei cmentarnej. Jednak, jak okazuje się los wykonanych przez Henryka Kunę płyt nie jest do końca zbadany, bowiem co jakiś czas pojawiają się doniesienia o odnalezieniu kolejnych płyt. Aktualnie w Wilnie stoi pomnik Adama Mickiewicza wykonany przez Gediminasa Jakubonisa - odsłonięty 18 kwietnia 1984 roku (po cichu!). W trakcie pracy Jakubonisa nad tym pomnikiem, tutejsza gazeta „Czerwony Sztandar" podjęła ciekawą inicjatywę: spróbowała dociec losów pozostałych sześciu wyrzeźbionych przez Henryka Kunę płyt. W odpowiedzi na apel tej gazety odezwał się prof. Stanisław Lorentz, który potwierdził w liście do redakcji, że Muzeum Narodowe w Warszawie posiada dwie płaskorzeźby Kuny - projekt w gipsie wymiarów 90x70 cm i wg tego projektu wykonaną płaskorzeźbę w granicie wymiarów 230x190 cm, która jest nieco uszkodzona i znajduje się w parku w Wilanowie. W muzealnym archiwum znajdują się także trzy klisze zdjęć kolejnych płaskorzeźb Henryka Kuny. Dopiero w 1996 roku, po wieloletnich odmowach władz miasta Wilna, wkomponowano ocalałe płaskorzeźby w otoczenie pomnika wg projektu Jakubonisa. Jak doniósł ostatnio „Przekrój", siódma płyta wykonana przez H. Kunę odnalazła się i jest wystawiona w pałacu w Radziejowicach. Wykonany przez Jakubonisa pomnik poety jest niepodobny do żadnego z monumentalnych, znanych w Warszawie, Kra- kowie, Lwowie czy Paryżu. Cztery i pół metra wysoki z szarobrązowego granitu. Przedstawia poetę z włosami opadającymi pod szyję, marzycielsko spoglądającego przed siebie. Opiera się łokciami o kolumnę, ręce ma złożone jakby chciał oprzeć na nich głowę. Jest w tej pozie coś z młodzieńczej zadumy. Z całej bryły epatuje ciepło i spokój. Nasz poeta patrzy ze swojego miejsca (pomnik usytuowany jest na skwerku obok kościoła Bernardynów) na miasto swojej młodości, które przeżyło wielkie burze, kiedy je opuszczał, w którym uniesiony duchem zapalał serca wołając: „ Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga; Łam czego rozum nie złamie: Młodości! Orla twych lotów potęga, Jako piorun twoje ramię." Udział Stanisława Szukalskiego w konkursie na pomnik Adama Mickiewicza Jak wspominaliśmy już wcześniej wśród nadesłanych 67 projektów na pomnik Adama Mickiewicza w Wilnie (1926) znalazła się praca opatrzona godłem TOPÓR. Sąd konkursowy, w skład którego weszli: gen. L. Żeligowski, wojewoda W. Raczkiewicz prezydent Wilna W. Bańkowski, krytyk literacki K. Górski oraz profesorowie: F. Ruszczyc, J. Remer, H. Kunzek, J. Gałęzowski, T. Obmiński, O. Sosnowski i J. Czajkowski, po wstępnej ocenie i odrzuceniu projektów słabszych wydał ostateczny werdykt : nagrodę I ( w wysokości 10.000 zł) większością głosów przyznano pracy opatrzonej godłem TOPÓR, nagrodę II (8.000 zł) przyznano projektowi opatrzonemu godłem FILARETA, a nagrodę III (6.000 zł) przyznano projektowi opatrzonemu godłem GUSTAW KONRAD. Po otwarciu kopert z godłami, okazało się, że I miejsce przypadło Stanisławowi Szukalskiemu, miejsce II Rafałowi Jachimowiczowi, zaś miejsce III zajął Mieczysław Lubelski. Do werdyktu dołączono pisemne uzasadnienie, w którym czytamy m.in: „Nr 2 godło TOPÓR - przewyższa uderzająco wszystkie nadesłane projekty pod każdym względem. Ujmuje najgłębiej w wysoce artystycznym, plastycznym ujęciu z siłą i potęgą wyrazu istotę indywidualności i twórczości Mickiewicza, wnosi świeżość myśli i inwencji plastycznej i uderza wybitną rytmiką oryginalnej architektury. Ponadto wyróżnia się wśród nadesłanych projektów precyzją wykonania na wysokim poziomie kultury artystycznej, aż do najdrobniejszych szczegółów. Pewna egzotyczność formy leżąca w intencjach artystycznych dzieła nie powinna w tym wypadku być przeszkodą w realizacji projektu wobec wymienionych niezwykłych wartości dzieła". Projekt pomnika Adama Mickiewicza w Wilnie /1926/ wykonany przez Stanisława Szukalskiego Reprodukcja na podstawie: Wykaz prac Szukalskiego i Szczepu Rogate Serce , /Warszawa/ 1936 28 Stało się jednak inaczej. Prof. Stanisław Lorentz, bezpośredni świadek tego wydarzenia tak je wspomina: „... ta ekscen- Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 29 tryczna kompozycja nie odpowiadała ani obliczu Wilna, ani dezyderatowi wilnian, tak że ostatecznie nie została zakwalifikowana do realizacji..." Projekt Szukalskiego był niezwyczajny i oryginalny, jak sam autor. Przedstawiał on Mickiewicza nagiego, siedzącego na wysokim cokole w kształcie piramidy schodkowej i karmiącego orła krwią wypływającą z serca. Ważnym elementem tego projektu była tęcza, która przechodziła od stóp Mickiewicza pod jego lewą rękę. Biograf artysty - Lechosław Lemański uważa, że duże nagromadzenie szczegółów zdecydowało o tym, że bryła rzeźby uległa rozbiciu, a jej idea była nieczytelna. Wszystkie prace, które napłynęły na konkurs, zostały zaprezentowane na specjalnie zorganizowanej wystawie. Odezwała się też prasa, pełna burzliwych polemik i dyskusji. Główny ton prasowych doniesień podważał zasadność werdyktu Sądu Konkursowego. Dla wielu krytyków, nie był to pomnik, w całym tego słowa znaczeniu. Uważali go za rodzaj rebusu, szarady, w której trzeba tłumaczyć co znaczy nagi człowiek i siedzący obok niego orzeł oraz dlaczego człowiek ten karmi orła krwią wypływającą z serca. że niebotyczną i istotnie będzie piękną i wartościową ozdobą Wilna". Gorącym zwolennikiem projektu Szukalskiego był także Artur Górski, który w swojej książce pt. „Glossy. O ludziach i ideałach“ we fragmencie poświęconym opisowi pomnika Mickiewicza uzasadnia, że wykorzystanie w projekcie tęczy nie jest żadnym dziwactwem, bo choćby w średniowieczu rzeźbiono ją po kościołach między prezbiterium a nawą, stawiając na niej świętych. I dalej, broniąc pomysłu Szukalskiego, twierdzi, że pomnik ten nie pasuje do zgiełku miejskiego i że powinien stanąć w odosobnieniu, wśród dębów, jodeł, lip, w ciszy, w słońcu, gdzieś pod miastem w parku, na ten cel założonym. Siła głosu opinii publicznej odsunęła realizację projektu Szukalskiego na kilka lat. Dopiero w 1931 r. Komitet Budowy Pomnika ostatecznie zdecydował, że nie będzie on stawiany i rozpisał nowy konkurs. I tak oto nasz wartczanin, choć w bardzo kontrowersyjny sposób, wpisał się na listę osób tworzących ogromnych rozmiarów dokumentację ikonograficzną Wieszcza. Przy okazji, a propos Szukalskiego, przypomnieć należy, że wybuch II wojny światowej, zbombardowanie pracowni i groź- ba bezpośredniego zagrożenia życia, powoduje, że opuszcza on Polskę i osiedla się na stałe w w Kaliforni. Wojna zniszczyła cały jego dorobek twórczy. Głęboko przeżywał rozstanie z ojczyzną. Do końca swych dni utrzymywał on kontakt z Wartą - rodzinnym swym miastem. W Muzeum Miasta i Rzeki Warty znajduje się stała ekspozycja poświęcona Szukalskiemu prezentująca fotokopie rysunków, rzeźb, dokumenty, zdjęcia, wydawnictwa oraz bogatą korespondencję prowadzoną z organizatorką tej placówki dr Eugenią Kaleniewicz. Stanisław Szukalski, mimo, że tak kontrowersyjny jako twórca jest dzisiaj znany w świecie, choć od jego śmierci upłynęło z okładem 10 lat. Jego twórczość promowana jest przez małżeństwo Holendrów, którzy organizują i wydają katalogi i albumy jego prac. Podobnie, tutaj w kraju, promocją twórczości Szukalskiego zajmuje się jego siostrzeniec, mieszkający pod Warszawą. On to właśnie wzbogacił zbiory Muzeum Miasta i Rzeki Warty - o zbiór zaprojektowanych przez swojego wuja medali. Głos krytyki był srogi i nie pozostawiający suchej nitki na Szukalskim. Zarzucano projektowi, że oglądany z daleka przybiera kształty przywodzące na myśl coś rozczapierzonego, skłębionego i trudnego do odczytania, że i tak już niejasną myśl przewodnią gmatwają jeszcze wszystkie niezliczone mięśnie nóg i rąk, paznokcie, żyły na nogach, otwór pokrajanego serca, skąd rzekomo płynie krew, dziób orła a także porozrzucane wszędzie sterczące kawałki jakby metalu. Prasa wileńska negatywnie odniosła się nie tylko do projektu Szukalskiego, ale i do pozostałych, uważając ten konkurs za jedno wielkie nieporozumienie. I tak np. „Dziennik Wileński" donosił: „Takiej kolekcji wszelkiego szkaradziejstwa, analfabetyzmu artystycznego i barbarzyństwa doprawdy nie spodziewaliśmy się oglądać [...] Na ogół nadesłane modele podzielić można na dwie grupy: część jest całkiem szablonowa, banalna, bez krzty talentu - druga część wykazuje silenie się na oryginalność co w rezultacie daje rzeczy całkiem chybione, bądź dziwaczne, bądź wprost humorystyczne". Jednakże pośród tych bardzo krytycznych uwag, zdarzały się też i wypowiedzi chwalące projekt Szukalskiego. Do nich należała m.in. wypowiedź Jana Treflera, który napisał: „... dzieło to swoim poziomem kultury artystycznej w powiązaniu z szlachetną koncepcją literacką, górnie a pięknie apoteozującą Wieszcza Narodu spośród siedemdziesięciu nadesłanych projektów jest odskocznią, omal Stanisław Szukalski Reprodukcja na podstawie: Stanisław Szukalski - artysta niepokorny /katalog/, Warta 1988 Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 29 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 30 Wszystkich zainteresowanych Stanisławem Szukalskim i jego twórczością zachęcam do odwiedzenia Muzeum Miasta i Rzeki Warty - naprawdę warto! Odsyłam też do stosunkowo bogatego piśmiennictwa o artyście. 7 Bibliografia: Pomnik Adama Mickiewicza w Wilnie - projekt G. Jakubonisa. Reprodukcja: pocztówka G. Pocius 1.Marek Barański, Mickiewicz na tęczy ..., Gazeta Olsztyńska 1982 nr 114 s.1,6 2.Biografie sieradzkie cz.1 nr 13, Sieradz 1988 3.Robert Jarocki, Rozmowy z Lorentzem Warszawa 1981 4. Kronika artystyczna - Wilno, „Sztuki Piękne" l.1924-1925 s.433 5.Lechosław Lameński, Stanisław Szukalski - życie i twórczość. Biul.Hist.Sztuki 1976 nr 4 s.308-328 6. Piotr Mysłakowski, Zanim wieszcz spłynął Wilią... Krótka historia Mickiewiczowskich pomników, Przekrój 1998 nr 39[ z 27 września] s.32-33 7. Polska Bibliografia Sztuki 1801-1944: rzeźba, T.3. Wrocław 1986 8. Stanisław Szukalski - artysta niepokorny, [Katalog] Wystawa, Warta 1988 9. Wykaz prac Szukalskiego i Szczepu Rogate Serce, Kraków 1936 10. Bronisław Troński, Pomnik Adama Mickiewicza w Wilnie, Kultura 1985 nr 30 s.6 Drama z Mickiewiczem EWELINA BROŚ Piotrków Trybunalski „... nie znał Polski swoich lat dojrzałych, nie pisał bezpośrednio o niej, chociaż pisał dla niej" (Sycyna, 1998, nr 85) Mimo iż Mickiewicz, urodzony w Zaosiu, uważany jest przez Litwinów za swoją wyłączną własność - polski romantyzm nie ma bardziej eksponowanego nosiciela „uczuciowego" widzenia świata, człowieka i literatury. Czy słusznie jednak kładzie się poecie na skroń ten, jakże zaszczytny laur? Czy fakt, że następnym pokoleniom przypadł bardziej do gustu, oznacza jego rzeczywistą hegemonię nad tym, co wyszło spod pióra jego współczesnych (np. 30 Niemcewicza, Krasińskiego, Kraszewskiego, Ujejskiego, Syrokomli)? odbiorcy poety. Sprawić, żeby stał się bardziej „dla ludzi". Można polemizować w tym temacie, jednakże nie miejsce tutaj i czas na porównywanie. Skoncentrujmy sie na wieszczu, a to w związku z jego okrągłą rocznicą urodzin. Zaeksperymentowano (z sukcesem) wyłożenie utworów Adama Mickiewicza językiem dramy, a więc ekspresji, twórczego przeżycia, aktywizującego każdego, bez wyjątku ucznia. Kiedy zbliża się jakaś ważna rocznica, nauczyciele, działacze kulturalni starają się przybliżyć osobę, miejsce bądź zdarzenie będące w ośrodku uwagi. W tym roku, z przyczyn czysto kształcących postanowiono wyjść naprzeciw wymaganiom Warto w kilku zdaniach nadmienić o tym, jakże ciekawym elemencie kształcenia. Wiele jest rodzajów dramy, niemniej jej cele skupiają się wokół kilku zasadniczych punktów docelowych: analizy tekstu, inte- Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 31 gracji wiedzy i współpracy w grupie, edukacji teatralnej, rozwijaniu umiejętności w mówieniu, pisaniu i czytaniu, motywowaniu do czytania utworów literackich, rozwijaniu osobowości. Drama jest entuzjastycznie przyjętą przez młodzież, nieszablonową formą prowadzenia lekcji. Rozwija, kształci, a co najważniejsze, długo zapada w pamięci. Jest wypełnieniem luki między ogniwem przyswajania i istotnego zakodowania. Co stanęło u podstaw zastosowania właśnie dramy? W dużej mierze chęć pomocy uczniom we właściwym odbieraniu trudnych treści oraz przełamania niechęci; pokazania, że wystarczy chcieć. Zarówno Jolanta Puzynowska, jak Lucyna Jakubczyk, prowadzące zajęcia, przyznały, że pomysł namacalnego - jeśli można użyć podobnego określenia - zetknięcia się z Mickiewiczem, spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem ze strony piotrkowskich szkół. Już od jesieni 1997 r. w Oddziale dla Dzieci WBP w Piotrkowie Trybunalskim poszczególne klasy szkół podstawowych zbierały sie w czytelni, by kreatywnie uczestniczyć w przyswajaniu niektórych utworów Mickiewicza. Za pomocą dramy nawiązywano do wartości moralnych, takich jak: przyjaźń, miłość, odpowiedzialność za dane słowo. Pod zabawową powłoką wkraczano na teren wymienionych problemów. Dla młodzieży dobro i zło nie są wcale jednoznaczne. Tylko od umiejętnego nakierowania zależy czy dzieci będą właściwie postrzegać oba pojęcia. Oto plan przykładowej lekcji według pomysłu Jolanty Puzynowskiej w oparciu o balladę „Świtezianka". Drama literacka adresowana do klasy szóstej. Przebieg zajęć: 1 etap - przygotowanie (podzielenie zebranych na grupy i przydzielenie zadań). Pierwsza grupa ma za zadanie przeprowadzenie wywiadu z Adamem Mickiewiczem, goszczącym w naszym mieście. Następuje wybranie kilku dziennikarzy, którzy posługując się książkami i pozostałymi materiałami pozyskanymi od nauczyciela, współpracują z sobą. · Szczególną uwagę należy zwrócić na poprawność formułowanych przez uczniów zapytań. Druga grupa otrzymuje skrócony i podzielony na role tekst. Najpierw następuje czytanie, potem próba z wykorzystaniem dostępnych rekwizytów. · Uczniowie rozwijają wyobraźnię znajdując dookoła siebie rekwizyty. Trzecia grupa wyszukuje notek dotyczących epoki, gatunku, odpowiedzi na pytanie: Dlaczego przedstawiciele romantyzmu szczególnie upodobali sobie balladę? Czwarta grupa zbiera argumenty do rozprawy „Sąd nad bohaterem" (najczęściej czarnym charakterem). Trudność osadza się na rozstrzygnięciu czy Strzelec jest wi- nien zarzucanego mu czynu, czyli niewierności, jak i umiejętnego wyartykułowania swoich racji w przystający do sytuacji sposób. Na miejscu dostępny jest księgozbiór i źródła. W razie niejasności uczniowie mogą po nie sięgnąć. Oswajają się z tematem, aby wyrobić sobie indywidualny pogląd. 2 etap - koordynacja prowadzącego (naprowadzanie, pomoc, sugestie, propozycje); 3 etap - zaprezentowanie ogółowi wyników dotychczasowej pracy; począwszy od wywiadu, skończywszy na sądzie. Czas trwania: 90 minut Jolanta Puzynowska: „Są nauczyciele, którzy traktują te lekcje jako wprowadzenie, zachęcenie. Wtedy przypominamy sobie życiorys Mickiewicza, epokę, tło, troszkę omawiamy interesujący nas gatunek. Zupełnie inaczej wygląda praca, kiedy młodzież już zapoznała się z tematyką utworu. Wtedy organizuję ciekawy konkurs, zajęcia przebiegają bardziej nietypowo". W nieco odmiennym kierunki biegną kursy dramy organizowane pod okiem Lucyny Jakubczyk z WDK w Piotrkowie Trybunalskim, noszące tytuł „Obrzęd Dziadów, czyli scenariusz zaduszkowy", skierowane do uczniów szkół średnich i studentów pierwszego roku filologii polskiej. Pierwsze zajęcia Lucyna Jakubczyk przeprowadziła w Zespole Szkół Ponadpodstawowych przy „Piomie" 24. września. „W mojej dramie realizuję językiem wykładowym to, co ważne (dotykam ram epoki, życiorysu poety, drugiej części „Dziadów"), a jednocześnie wspólnie opracowujemy z grupą scenariusz utworu, tak zwany „zaduszkowy". -Jakie zagadnienia porusza się w ramach tematu? -Omawiamy scenariusz, pracę reżysera, opracowujemy scenografię, postaci, rekwizyty, światło, ścieżkę dźwiękową. No i oczywiście wszystko to jest realizowane formą ćwiczeń, na bieżąco. Zajęcia kończą się pokazem tego przedsięwzięcia, które zrealizowaliśmy. -W jaki sposób realizowana jest ścieżka dźwiękowa. Czy nie jest to po prostu włączenie magnetofonu? -Nie, pomocą służą nam drzwi, a raczej ich skrzypienie, skrobanie w ławkę, głosy chłopców i dziewcząt, naśladujących na przykład głos ptaków, odgłosy nocy, szum drzew, deszcz. Wszystko zależy od wyobraźni. -Jak to możliwe, że dzieje się aż tyle w tak krótkim czasie? -Pracujemy w kilku zespołach. Każdy ma do wykonania swoje zadanie, które zsumowane, są elementem całości. Działanie grupowe mobilizuje każdego członka, po- za tym ma w sobie coś z konkurencji; służy do rozwoju ambicji. -Wiele informacji wydobywam poprzez metodę dramy, która nazywa się arkusz papieru. Polega na rozłożeniu papieru, wpisaniu hasła, np. czas i miejsce akcji. Każdy podchodzi i wpisuje, co nasuwa mu się w powiązaniu z utworem i tymi dwoma wyznacznikami. Następnie omawiamy i wykreślamy z arkusza niepotrzebne określenia. Często na arkuszu z napisem romantyzm pojawia się hasło Adam Mickiewicz, „Dziady", „Pan Tadeusz", sonet... Odwoływanie się do intuicji jest doskonałą metodą i co najważniejsze, przynosi efekty. Wspomniałyśmy wcześniej o powoływaniu kilkuosobowych drużyn; na czym polega ich zadanie? -Są to grupy ekspertów: architektów mających naszkicować projekt kościółka, historyków opowiadających o ówczesnych stosunkach społecznych, podstawowej dokumentacji, scenografów osób, np. Guślarza, etnografów, którzy mówią o istocie obrzędu, archeologów informujących o narzędziach, literaturoznawców, którzy muszą określić jakiego rodzaju jest omawiany obrzęd (charakter operowy, odwołuje się do antyku, bo mamy chór). Jest wreszcie grupa artystów plastyków. Oni w oparciu o informacje pozyskane od poprzedników przedstawiają swoją wizję posługując się ławkami, papierem. -Na czym polega rola nauczycieli? -Nauczyciele wcielają się w rolę dziennikarzy; opowiadaja o Litwie, czy obrzęd przetrwał, czy jest obchodzony. W trakcie czterech godzin pracy powstaje także rzeźba wybranego bohatera z drugiej części „Dziadów"; przy czym materiałem rzeźbiarskim jest żywa osoba; krytycy sztuki wyszukują w tekście ogólne wyznaczniki elementów wyglądu postaci. Rzeźby są ustawiane i następuje zgadywanie. Z początkiem października w piotrkowskim WDK zainaugurowało swoją działalność studio teatralne „Proagon". Ono również nie pominęło tak znaczącej rocznicy. Już na pierwszym spotkaniu wykładowca PWSTFiTV w Łodzi, Paweł Siedlik zaproponował, żeby poszczególne grupy istniejące na naszym terenie zajęły się inscenizacją jakiegoś utworu Adama Mickiewicza, bądź jego fragmentu po to, żeby po pewnym czasie skonfrontować wyniki. 7 Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 31 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 32 Kalendarium życia i twórczości Adama Mickiewicza chała i Józefa Wereszczaków i tutaj poznaje ich siostrę Marylę. 1798 (24 XII) w Zaosiu koło Nowogródka (lub w samym Nowogródku) przyszedł na świat Adam Bernard Mickiewicz, syn Mikołaja i Barbary z Majewskich. 1807-1815 okres nauki w szkole powiatowej w Nowogródku prowadzonej przez oo. Dominikanów. 1919 (IX) Mickiewicz podejmuje pracę nauczyciela w szkole powiatowej w Kownie. Uczy najstarsze klasy historii, literatury i prawa. 1820 (21 X) umiera matka poety - Barbara z Majewskich. 1812 (28 V) umiera ojciec Mickiewicza Mikołaj. 1815 (29 IX) Mickiewicz zostaje immatrykulowany na studenta Wydziału Fizyko-Matematycznego Uniwersytetu Wileńskiego.Otrzymuje też stypendium (150 rubli rocznie), które zobowiązuje go po ukończeniu studiów do pracy na posadzie nauczyciela w podległej uczelni szkole powiatowej. 1816 (9 VII) Mickiewicz uzyskuje stopień kandydata filozofii. 1817 (13 X) współtworzy wraz z Tomaszem Zanem, Józefem Jeżewskim, Franciszkiem Malewskim, Onufrym Pietraszkiewiczem i Janem Czeczotem Towarzystwo Filomatów. Z końcem roku Mickiewicz ukończył II część Dziadów. Była to pierwsza krótsza redakcja, którą przedłożył do oceny swojemu profesorowi z okresu studiów Leonowi Borowskiemu. 1919 (VI) Mickiewicz zdaje egzamin magisterski i otrzymuje temat dysertacji. 1919 (VII-VIII) W czasie wakacyjnej włóczęgi po Nowogrodczyźnie Mickiewicz odwiedza majątek Tuhanowicze należący do braci Mi- 32 Ukazał się drugi tom Poezji zawierający „Grażynę" (utwór powstał w Szczorsach lipiec i sierpień 1822, gdzie poeta często wyjeżdżał do tutejszej biblioteki Chreptowiczów) oraz II i IV część Dziadów. 1823 (4 XI) Mickiewicz wraz z założycielami Towarzystwa Filomatów zostaje aresztowany i osadzony w przerobionym na więzienie klasztorze Bazylianów. 1824 (3 V) za poręczeniem Joachima Lelewela wychodzi z więzienia. 1824 (26 VIII) W tym też czasie powstał utwór „Oda do młodości" 1822 (VI) W Wilnie ukazał się drukiem pierwszy tom Poezji. Datę wydania historycy literatury przyjęli jako początek epoki romantyzmu w Polsce. W przedmowie do tomu Poezji Adam Mickiewicz przedstawił nowy program literacki. Na tom ten złożyły się utwory: - „Romantyczność" (utwór powstał w Kownie w styczniu 1821r.), 1818 (VII) Debiut Mickiewicza. W Wilnie na łamach „Tygodnika Wileńskiego" ukazuje się pierwszy jego wiersz pt. Zima miejska 1823 - „Świteź“ i „Rybka" (przypuszcza się, iż utwory te - ballady powstały w 1820 lub 1821 r.) Car Rosji zatwierdza wyrok na filomatów i filaretów. Mickiewicz wraz z innymi zostaje skazany na opuszczenie ziem dawnej Polski i - do odwołania - na pracę w oddalonych rosyjskich guberniach. 1824 (6 XI) Mickiewicz wyjeżdża z Wilna, a w kilka dni później opuszcza Litwę, udaje się przez Rygę do Petersburga. 1825 (1 III) poeta przybywa do Odessy, skąd m.in. w towarzystwie Karoliny Sobańskiej i gen. Jana Witta wyprawia się między 29 sierpnia a 27 października na wycieczkę na Krym. 1826 (XII) W Moskwie wychodzi drukiem tom Sonetów, zawierający tzw. Sonety odeskie i krymskie. - „Świtezianka" (utwór powstał w Płużynach nad Świtezią w sierpniu 1821 r., utwór był drukowany wcześniej na łamach „Dziennika Wileńskiego" - 1822 t.1 s.348), 1828 (21II) - „Pani Twardowska" (utwór powstał w Kownie w I poł. 1822 r.), W Petersburgu ukazuje się drukiem Konrad Wallenrod - „Lilie" (utwór powstał w Kownie - maj 1820r.), Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 33 1829 (II) W Petersburgu ukazuje się nowa rozszerzona edycja Poezji zawierająca prócz przedruków większości wcześniej publikowanych utworów, także nowe, m.in.: Czaty, Trzech Budrysów, Farys poprzedzona przedmową Mickiewicza pt. Do Czytelnika. O krytykach i recenzentach warszawskich. ceniem tej książki na rynek francuski, czekając aż pojawi się w Polsce). 1832 (4XI) Ukazuje się 1 numer „Pielgrzyma Polskiego" wydanego przez Eustachego Januszkiewicza a inspirowanego przez Adama Mickiewicza. 1839 (12 XI) Adam Mickiewicz ma swój inaugurujący wykład w Katedrze Literatury Łacińskiej Akademii Lozańskiej. 1839-1840 Adam Mickiewicz pisze Liryki Lozańskie. 1832 (XII) 1840 (24 V) Nakładem Adama Mickiewicza, wydane anonimowo ukazują się Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego. W Lozannie przychodzi na świat trzecie dziecko Mickiewiczów, córka Helena. 1829 (26 V) Mickiewicz wyjeżdża z Petersburga, a w dniu następnym wypływa z Kronsztadu do Lubeki na pokładzie „Jerzego IV". 1840 ( 5 X) 1833 (1 IV) 1829 (VIII) w drugiej połowie sierpnia w towarzystwie Antoniego Edwarda Odyńca odwiedza Weimar, gdzie kilkakrotnie spotyka się z W. Goethem. Adama Mickiewicz obejmuje redakcję „Pielgrzyma Polskiego", którą w początkach lipca przejmuje od niego na ostatnie sześć miesięcy istnienia pisma - Bogdan Jański. 1829 (18 XI) 1832 (12 X) w towarzystwie wspomnianego, przyjaciela i poety Antoniego Edwarda Odyńca dociera do Rzymu. W Paryżu ukazuje się drugie wydanie Dziadów cz.III, zawierające również autorski pierwodruk wiersza Do Matki Polki. 1830 (1 VII) 1834 (20 VI) przebywa w Szwajcarii oraz na wycieczce w Alpy, w której m.in. towarzyszy mu Zygmunt Krasiński. W Rzymie w drugiej połowie grudnia dowiaduje się o wybuchu powstania w Warszawie. W drukarni A. Pinarda zostaje ukończony druk pierwszego wydania Pana Tadeusza. Mickiewiczowie wraz z dziećmi opuszczają Lozannę i wyjeżdżają do Paryża. 1840 (9 XI) Rada Oświecenia Publicznego Kantonu Vand przesyła Mickiewiczowi do Paryża akt nominacji na profesora honorowego Akademii w Lozannie. 1840 (15 XI) Adam Mickiewicz otrzymuje nominację na profesora tymczasowego w Katedrze Języka i Literatury Słowiańskiej w College de France. 1840 (22 XII) 1834 (28 VI) Celina Szymanowska przyjeżdża do Paryża. Pierwszy wykład poety w College de France. 1840 (25 XII) 1831 1834 (22 VII) Około 19 kwietnia opuszcza Rzym i wyjeżdża do Paryża, po drodze zatrzymuje się m.in. we Florencji i Genewie. W paryskim kościele Saint Louis d`Antin Adam Mickiewicz żeni się z Celiną Szymanowską. W dniu tym ma miejsce uroczysta kolacja u Eustachego Januszkiewicza, podczas której dochodzi do pojednania poetów Mickiewicza i Słowackiego. 1835 (7 IX) 1842 (3 V) Na świat przychodzi pierwsze dziecko Mickiewiczów, córka Maria Helena Julia. Na świat przychodzi czwarte dziecko Mickiewiczów, syn Aleksander. 1836 (20 X) 1844 (II) W Paryżu zostaje ukończony druk ósmego tomu Poezji Adama Mickiewicza, zawierający m.in. Zdania i uwagi. W lutym w Paryżu ukazują się czterotomowe Pisma Mickiewicza stanowiące najpełniejszą za życia edycję jego dzieł. 1838 (27 VI) 1844 (7 IV) Na świat przychodzi drugie dziecko Mickiewiczów, pierworodny syn Władysław. Na świat przychodzi piąte dziecko Mickiewiczów, syn Jan Gabriel Donat. 1839 (11 VI) 1844 (28 V) Mickiewiczowie wraz z dwójką dzieci wyjeżdżają do Lozanny w związku z otrzymaniem przez poetę pracy na tamtejszym uniwersytecie. Mickiewicz wygłasza swój ostatni wykład w College de France; na życzenie ministra oświecenia prosi o urlop, na którym formalnie będzie pozostawał (otrzymując połowę pensji) do kwietnia 1852. 1831 (VII-VIII) przez Lipsk i Drezno przedostaje się z Paryża do Wielkopolski - gości w majątku Kopaszewo pod Kościanem, a także w Śmielowie, skąd podejmuje nieudaną próbę przedostania się do Królestwa. 1831 (23 XII) W Łukowie Adam Mickiewicz spotyka się z bratem Franciszkiem. 1832 (III) Mickiewicz opuszcza Wielkopolskę i jedzie do Drezna gdzie rozpoczyna pracę nad III częścią Dziadów. 1832 (XI) W pierwszych dniach listopada w Paryżu drukarnię opuszcza czwarty tom Poezji Adama Mickiewicza zawierający III część Dziadów (wydawca zwleka jakiś czas z rzu- Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 33 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 34 1848 (5 III) 1850 (20 XII) 1855 (22 IX) Pierwsza audiencja u papieża Piusa IX. Na świat przychodzi ostatnie dziecko Mickiewiczów, syn Józef Teofil Rafał. Mickiewicz w towarzystwie Henryka Służalskiego oraz Władysława Zamoyskiego przybywa do Konstantynopola. 1848 (25 III) 1852 (12 IV) 1855 ( 6 - 17 X) Druga audiencja u papieża. 1848 (29 III) Formuje się Zastęp Polski z Adamem Mickiewiczem na czele. Dekretem prezydenta Ludwika Napoleona Adam Mickiewicz, Jules Michelet Edgar Quinet zostają pozbawieni katedr w College de France. Mickiewicz przebywa w Burgas u Sadyka Paszy. 1855 (26 XI) 1852 (30 X) 1848 (10 IV) Zastęp złożony z 11 legionistów pod przewodnictwem Mickiewicza wymaszerowuje z Rzymu do Mediolanu. Tutaj Mickiewicz zostawia swój oddział i wraca do Paryża. Mickiewicz otrzymuje akt nominacji na bibliotekarza w Bibliotece Arsenału. 1855 (5 III) Po nagłym ataku choroby (cholera) Mickiewicz umiera w Konstantynopolu. 7 Umiera Celina Mickiewiczowa. 1849 (15 III) 1855 (VI) Wychodzi pierwszy numer „Trybuny Ludów". Mickiewicz zgłasza gotowość wyjazdu do Turcji celem poparcia polityki księcia Adama Czartoryskiego na Wschodzie. 1849 (16 X) Mickiewicz wraz z innymi Polakami opuszcza redakcję „Trybuny Ludów". Kalendarium opracowano na podstawie: 1. Adam Mickiewicz, Album, oprac. Stanisław Makowski, Zbigniew Sudolski, pod red. Zdzisława Libery, Warszawa 1963 2. Gumowski Marek, Życie i twórczość Adama Mickiewicza W: Łubieński Tomasz, M jak Mickiewicz, Warszawa 1998 s. 300306 Wzlot ku księdze świata ZIEMOWIT SKIBIŃSKI Nowe Zduny k. Łowicza Na okres rzymski przypada przełom religijny w twórczości Mickiewicza. Oczywiście jałowym wysiłkiem byłoby wskazywać dokładną datę duchowej przemiany poety, był to bowiem proces ewolucyjny, korzeniami tkwiący jeszcze w okresie rosyjskim. Znajomość z Józefem Oleszkiewiczem i zapoznanie się poprzez niego z pismami Saint-Martina zadecydowała o tym, że przyszłe utwory Mickiewicza wiele zyskały na głębi. One są też widomymi słupami milowymi na tej drodze, której kierunek wytyczyły predyspozycje psychiczne i artystyczne jeszcze w czasach poetyckiej młodości. Arcy-Mistrz należy do owych kamieni wyznaczających ów szlak, a przy tym jest to wiersz, który winien uświetniać każdą antologię światowej liryki. 34 Tematyka Arcy-Mistrza oscyluje wokół problemu samotności twórcy, występującego tu pod trzema postaciami: Stwórcy Chrystusa - poety. Świat jest księgą Boga, której nie potrafią czytać ani rozumieć jedyni jej potencjalni czytelnicy - ludzie. Przypomina się tu zdanie Maurycego Mochnackiego: „Natura jest otwartą księgą, mającą za naszych czasów więcej miłośników niż czytelników". To charakterystyczna postawa dla romantycznej Naturphilosophie, ale Mickiewicz wykracza poza jej obręb i idzie głębiej. Zastanawia się, co wynika z owego tekstowego widzenia świata, gdyż Bóg przemawia do ludzi wieloma językami, przemawia całym stworzeniem, a człowiek w swym uporze, w braku otwartości jakby odwracał się od dzieła Stwórcy; ten tedy boleje i cierpi. Kosmiczny ból samotności określa sytuację egzystencjalną Boga Ojca. Ale też Jest mistrz wymowy, co bożą potęgę W niewielu słowach objawił przed ludem, I całą swoich myśli i dzieł księgę Sam wytłumaczył głosem, czynem, cudem; Ów „mistrz wymowy" jest ziemskim odpowiednikiem Arcy-Mistrza, umie czytać Jego dzieło i przenosić je na karty swojej księgi. Mickiewicz używa słowa „księga", „książka" w tym kontekście zabrzmiałaby niepoważnie. „Mistrz wymowy" to Chrystus, tę pewność uzyskujemy dzięki następnej strofie: Sztukmistrzu ziemski! Czym są twe obrazy, Czym są twe rzeżby i twoje wyrazy? A ty się skarżysz, że ktoś w braci tłumie Twych myśli i mów i dzieł nie rozumie? Spojrzyj na mistrza, i cierp boży synu Nieznany albo wzgardzony od gminu. Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 35 W Arcy-Mistrzu spotykają się trzy samotności, których egzystencja w istocie ujawnia esencję świata. Samotny jest Stwórca, samotny Chrystus i samotny poeta, ich dzieła nie znajdują zrozumienia. Wiersz ten powstał na zasadzie „sobie ku pocieszeniu", bowiem jeśli Bóg, Istota doskonała czuje się osamotniony w dziele tworzenia, to cóż ma narzekać na niezrozumienie „ziemski sztukmistrz"? Twórczemu nastawieniu i w ogóle twórczej postawie towarzyszy samotność, innego rozwiązania nie ma, bo to mieści się w takim a nie innym - podkreślmy dobitnie - boskim urządzeniu i sam Bóg zgotował sobie taki los. Chrystus swoją księgę „sam wytłumaczył głosem, czynem, cudem". O jaką księgę chodzi, skoro żadnego pisanego dzieła nie pozostawił po sobie? Metafizyczną, nie istniejącą w postaci materialnej, księgę „swoich myśli i dzieł", swoich czyli Boga, a taka właśnie jest księga Najwyższego. Mowa o niej jest w pierwszej zwrotce: Jedną pieśń śpiewa i gra od początku: A świat dotychczas nie pojął jej wątku. Słowa te zadziwiająco antycypują - na co bodaj nikt z badaczy nie zwrócił uwagi pierwszy wiersz Zdań i uwag: Rzecz zaniedbana Jedna jest rzecz na świecie godna ludzkiej pieczy; Ludzie o wszystkim myślą, prócz tej jednej rzeczy. Dzieło Boga zasadza się na jedności w wielości i wielości w jedności, jest wielką, niezmierzoną biblioteką i zarazem jedną księgą. Chrystus tę księgę objaśnił „głosem, czynem, cudem". Liczy się tu kolejność słów. Przecież wkrótce po napisaniu Arcy-Mistrza Mickiewicz będzie sam starał się przejąć misję Chrystusową, czego pierwszym symptomem będą Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego. Liryki Arcy-Mistrz, Rozmowa wieczorna, Rozum i wiara oraz Mędrcy są świadectwem głębokiej przemiany duchowej, przede wszystkim zaś rozrostu samoświadomości i jednocześnie rozdwojenia; z jednej strony skłonność do pychy, z drugiej pragnienie pokory. A w Arcy-Mistrzu wzywa poetę do cierpliwego trudu bez oglądania się na opinię publiczną, do poddania się tragicznemu w istocie boskiemu zrządzeniu. Po raz pierwszy ujawnia się w jego twórczości dystans wobec profesji poety; dotychczas traktował ją jako integralną część własnej osobowości. Ulubione pojęcie niemieckich romantyków Selbstbewusstsein /samoświadomość/ znajduje ucieleśnienie na tym etapie twórczości. Wiersz ów dowodzi, iż rola poety, ewokatora obrazów, kreatora odrębnej rzeczywiśtości estetycznej, Mickiewiczowi już nie wystarcza. Odrzuca też postawę tych, którzy „na swych księgach ostrzyli rozumy /Zimne i twarde, jak miecze ze stali". /Mędrcy/ Godzi się w tym miejscu nadmienić, iż na okres rzymski i drezdeńsko-paryski przypadają istotne rozstrzygnięcia w sferze epistomologii poetyckiej, wszakże w Wielkiej Improwizacji obok problemu „rządu dusz", teodycei wiodącym wątkiem jest wydarcie tajemnicy Bogu, uznanie granic, a właściwie niezgoda na ich istnienie, poznanie istoty życia, a do tego uniwersalistycznego aspektu dotychczas nie przywiązywano dostatecznej wagi. Wiemy, że Mickiewicz dużo czytał i w wielu językach, że eliminował z pamięci zbyteczne wiadomości; można rzec, iż stosował odpowiednią higienę lekturową. W czasie dżdżystych jesienno-zimowych miesięcy rzymskich poczytywał Liwiusza, sięgał przeto do źródel. Zresztą przy przygotowywaniu prelekcji lozańskich i paryskich stosował podobną metodę. To była ogólna tendencja, znamienna dla postawy romantycznej - powrót do źródeł. Stąd książka jako taka nie mogła cieszyć się specjalnym nabożeństwem. Poznanie przyrody, a właściwie jej ducha, również inklinacje historiozoficzne, namysł nad sensem dziejów, zbadanie ducha czasu, tudzież zwrot ku tradycji ustnej, której nosicielem był lud, marzenie, w tym także senne, pragnienie transcendencji - wszystko to wypędzało romantyków z „pracowni rozumu", której ściany wyłożone były książkami. Sonetu, którego pierwszą stronę cytujemy, Mickiewicz nie dokończył; druga zwrotka wprowadza nowy wątek myślowy przesłaniający pierwszy przez co w tercynach poeta nie mógł rozwikłać obydwu. Poezja - sądząc na podstawie cytowanej strofy - jest dla Mickiewicza stanem ducha wymykającym się wszelkiemu zwerbalizowaniu. Poezja nie spoczywa w książce, ona jest obrazem widzianym „oczyma duszy", obrazem o szczególnym nasyceniu wizyjno-znaczeniowym. Własną jej projekcję wkłada Mickiewicz w usta Konrada w pierwszych wersach Wielkiej Improwizacji: Nieszczęsny, kto dla ludzi głos i język trudzi. Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie; Myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie, A słowa myśl pochłoną i tak drżą nad myślą, Jak ziemia nad połkniętą, niewidzialną rzeką. Z drżenia ziemi czyż ludzie głąb nurtów docieką, Gdzie pędzi, czy się domyślą? ... Pieśni ma, tyś jest gwiazdą za granicą świata! Wniosek stąd, iż słowo pisane może zawierać jedynie cząstkę pełni duchowej twórcy, istnieje bowiem wielki rozziew między zamysłem a jego spełnieniem. Poezja ma zatem charakter transcendentny, jej moc poznawcza sięga poza „granicę Dziadów cz.III Konrad w celi. Insc. A. Bardiniego Warszawa 1955 Z kolei wzrost zainteresowań naukami tajemnymi, w czym walny udział miał rozwój ruchów wolnomularskich prowadził do poszukiwań tekstu uniwersalnego, w którym zakodowana byłaby wiedza, nade wszystko zaś mądrość świata. Stąd też poezję traktowali romantycy jako pewien rodzaj wiedzy tajemnej, zanim C.G. Jung sformułował tezę o nieświadomości zbiorowej i funkcjonowaniu archetypów, oni już to wcielali w swoje wiersze. I z wiarą w siłę przemieniającą poezji oraz jej moc poznawczą wkraczał w szranki literackie Mickiewicz. W miarę zgłębiania tajników warsztatu artystycznego nasuwały się wątpliwości co do możliwości pełnego wyrażenia wszystkich treści refleksyjno-uczuciowych: Poezyjo! Gdzie cudny pędzel twojej ręki? Gdy chcę malować, za cóż myśli i natchnienia Wyglądają z wyrazów, jak zza krat więzienia Kryjących i szpecących tak ubogie wdzięki? Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 35 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 36 świata" empirycznego, poza „tu i teraz", przeto winna wybiegać w przyszłość. Do odczytania przyszłych losów człowieka, narodu, świata sposobi się Konrad w tzw. Małej Improwizacji: Wznoszę się! Lecę! Tam na szczyt opoki Już nad plemieniem człowieczem, Między proroki. Stąd ja przyszłości brudne obłoki Rozcinam moją źrenicą jak mieczem; Rękami jak wichrami mgły jej rozdzieram Już widno - jasno - z góry na ludy spozieram Tam księga sybillińska przyszłych losów świata Tam na dole! Sytuacja paradoksalna, Konrad wzlatuje nad ziemię „między proroki", by stamtąd dojrzeć księgę sybillińską. Paradoksalność tę pogłębia zderzenie dwu tradycji: judejskiej i pogańskiej /rzymskiej/. Prorocy oczywiście zaliczają się do tej pierwszej; pisali swoje dzieła pod wpływem Ducha Bożego bądź otrzymywali od Pana zwoje ksiąg, aby je spożyć /Ez.,J/, co miało oznaczać, iż udzielona im została Mądrość Boża i tym samym nadprzyrodzona tajemnica. Natomiast księgi sybillińskie od czasów Tarkwiniusza Pysznego złożone były w świątyni Jowisza Kapitolińskiego; w okresie republiki rzymskiej uzyskały wielkie znaczenie, zawierały pisma prorocze różnorodnej proweniencji i wywierały potężny wpływ na religię rzymską. W czasach wojen, wielkich przesileń politycznych odwoływano się do nich, szukając w nich rady podobnie jak starożytni Grecy w świątyni Apollona w Delfach. Kim była Sybilla, pisze o tym Wergiliusz: A pobożny Eneasz pragnie znaleźć jak najrychlej Wzgórze, gdzie wzniośle króluje Apollo, Jak też pobliską pieczarę rozległą, Gdzie w mroku kryje się straszna Sybilla, Którą delijski wróżbita napełnia Tchnieniem olbrzymiej myśli, odsłaniając Przyszłość. Widać wyraźnie, że w Małej Improwizacji Mickiewicz nawiązuje do Nazona. Konrad pragnie wzbić się „między proroki", do wybranych jedynego Boga, by odczytać pogańskie teksty. I sam Konrad - jak wykazał precyzyjnie Z. Kępiński - jest fałszywym prorokiem w Wielkiej Improwizacji. w liturgii katolickiej symbolizuje niebo. Mądrość / czytaj: księga/ znajduje się na wysokościach, nie w dole. Jeśli ów„mąż jest namiestnikiem na ziemskim padole, to znaczy, że Mesjaszem". Wcześniej ks. Piotr mówi: Po pierwsze, żaden prorok nie walczył z Bogiem o „rząd dusz", po drugie, Konrad stworzył iście lucyferyczny model kosmosu: „nie dostrzegając istoty swego błędu i zachowując wciąż w oczach wizję Boga - władcy absolutnego, podstawia tylko odwrotną treść, odwrotne intencje sugeruje rzekomemu władcy: nie solidarność z ludzkim instynktem wolności, lecz najdzikszą wrogość wobec wolności". Ku niebu, on ku niebu, ku niebu ulata. W Wielkiej Improwizacji giną księgi sybillińskie z pola widzenia improwizatora, pojawiają się natomiast inne: Ludzie myślą, nie sercem, Twych dróg się dowiedzą; Myślą, nie sercem, składy broni Twej wyśledzą Ten tylko, kto się wrył w księgi, w metal, w liczbę, w trupie ciało, Temu się tylko udało Przywłaszczyć część Twej potęgi. Czyżby rehabilitacja słowa drukowanego, wiedzy książkowej? Dziwny to zaiste Bóg, którego księgi czytelne są dla człowieka, przecież - jak mówi św. Paweł - „Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga" / 1 Kor 3,19/. Heidegger uważał, iż to zdanie Apostoła winno zmienić orientację, o ile nie sam przedmiot teologii, bowiem „boskość Boga" / termin Mistrza Eckarta/ pozostaje poza ludzkim językiem i rozumowaniem. Konrad właściwie nie uznaje boskości Boga, on Go antropomorfizuje. Wypowiada więc walkę fałszywemu Bogu. Przyszłość przeto nie może należeć do Konrada, bo sam nie jest nosicielem miłości, w imię wolności gotów jest zaprowadzić tyranię. „Księgi" użyte tu są w znaczeniu książek ludzkiego autorstwa poprzez które można poznać „część" Boga, część Jego potęgi. Ale czy Bóg może być podzielny? Pozostaje więc poza poznaniem. Gwoli ścisłości podajmy, iż rodowód Sybilli z Cumae wywodzi się z Erytrej, a dalej być może - z Babilonii, której Sybillę Pauzaniasz nazywa Sabbe, mającą z kolei hebrajskie pochodzenie. Konrad chce sięgnąć po księgi sybillińskie, spoczywające „na dole" czyli na ziemi, pośród ludzi. Nie Konradowi jest dane odczytać księgę tajemnic nadprzyrodzonych, ponaddziejowych, a „namiestnikowi na ziemskim padole" z Widzenia ks. Piotra. Kim on jest, znamy na ten temat obszerną literaturę, imię „czterdzieści cztery" intrygowało wielu badaczy. Najsensowniejszą, moim zdaniem, daje ostatnio odpowiedź Z. Kępiński. Nas może zainteresować ten oto fragment: Tam tkwi utajona mądrość, ale żeby ją odczytać, trzeba posiadać moc proroczą. Wyczuwamy po ujawnieniu powyższych sprzeczności pewną fałszywość sytuacji, którą w pełni ujawnia Wielka Improwizacja. Mąż Straszny - ma trzy oblicza, On ma trzy czoła. Jak baldakim rozpięta księga tajemnicza Nad jego głową, osłania lice. Porównanie księgi z baldachimem naprowadza na trop nieba-księgi. Baldachim 36 Ulata ku niebu po mądrość zawartą w jednej księdze; Adam Kadmon może być odczytany jako prefiguracja Chrystusa, jako Człowiek-Bóg, nowa ludzkość, człowiek przyszłości. Stanowi jedność z kosmosem, który wzajem przenikają pierwiastek boski z ludzkim. Człowiek zostaje ubóstwiony, Bóg uczłowieczony. Jeden jest byt i jedna księga, która zwieńcza, koronuje kondycję człowieczą nacechowaną transcendencją, wychyloną ku wartościom wyższym. Jeśli ks. Piotr księgę nazywa „tajemniczą", to znaczy, że może być ona jedynie dla wybranych. Sugerować to mogą następujące słowa: I od stóp jego wionęła Biała jak śnieg szata Spadła, - szeroko - cały świat się w nią obwinął. Wizja ta przywodzi na myśl opis Przemienienia Pańskiego: „ Gdy się modlił? /Chrystus - Z.S./, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe" /ŁK 9,29/. Chrystus zabrał ze sobą na górę Tabor tylko trzech apostołów, Piotra, Jakuba i Jana, aby przekonać ich co do swojej boskości. Poszli z Mistrzem wybrani spośród wybranych. Wybrany „mąż" o imieniu „czterdzieści i cztery" ma przynieść przebóstwienie ludzkości, o czym mówi wizja świata owiniętego w białą szatę. Czym więc w końcu jest ta tajemnicza księga? To księga nad księgami, zawierająca esencję wiedzy, wiedzę boską, bo jest ona niebem. Synonimizuje tu cel marzeń i dążeń człowieka i narodów. Wertując tysiące książek łudzimy się, że znajdziemy wreszcie pośród nich tę jedną, która da nam odpowiedź na wszystkie nasze udręki, cierpienia, wątpliwości i nadzieje, która w końcu nasyci głód poznania. Ten motyw poszukiwania uniwersalnej księgi, podobnie jak ongiś kamienia filozoficznego, obecny był w myśli europejskiej od dawna, w stuleciu bieżącym wielokroć podejmował w swoich esejach Jorge Luis Borges. /Tłum. cytowanych tekstów Zygmunt Kubiak/ 7 Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 37 O Maryli i Adamie raz jeszcze Ziemowit Skibiński, Nowe Zduny k/Łowicza Literatura o Mickiewiczu stanowi dziś zasobną bibliotekę, lecz - o paradoksie - wiele istotnych epizodów biograficznych pozostaje osnutych tajemnicą i wątpić należy, czy uda się nam kiedykolwiek zapełnić logicznym wyjaśnieniem Mickiewiczowskie białe plamy. Toczy się spory na temat pochodzenia matki poety, nie wiemy czy urodził się w Zaosiu, czy w Nowogródku, niemal nagła śmierć wieszcza również dopomina się o wyjaśnienie. Zdumiewa wejście nauczyciela powiatowej szkoły kowieńskiej na najlepsze salony Rosji. Zadajemy sobie pytanie, dlaczego nie spieszył się do Królestwa w 1831r., dlaczego tak nieoczekiwanie ożenił się z Celiną Szymanowską. Niedocieczone pozostają powikłania polityczne Koła Sprawy Bożej. Również pozostaje wiele pytań bez odpowiedzi, gdy chodzi o stosunek Mickiewicza do kobiet, spośród których Maryla /właściwie Marianna/ Puttkamerowa zajmuje pierwsze miejsce w jego biografii uczuciowej, mimo, iż z żoną przeżył wspólnie dwadzieścia lat i spłodził sześcioro dzieci, a z dziedziczką na Bolciennikach łączył go związek emocjonalny przez kilkadziesiąt miesięcy, związek może nie tyle głęboki, dojrzały, co gwałtowny, a cielesny - w moim przekonaniu - należy postawić pod dużym znakiem zapytania. Adamowi i Maryli poświęcono w ostatnich latach trzy książki: Jarosława Marka Rymkiewicza Żmut /1987/, Marty Zielińskiej, Opowieść o Gustawie i Maryli /1989/ i Dionizji Wawrzykowskiej -Wierciochowej, Adam i Maryla /1990/. Najbardziej bulwersującą hipotezę o nieślubnym dziecku dwojga kochanków wysunął Rymkiewicz w książce skadinąd świetnie napisanej, hipotezę, która nie jest do utrzymania, co rzeczowo udowodniła autorka Adama i Maryli, a także piszący te słowa w artykule MickiewiczRymkiewicz a sprawa podwiązek. zowania, odcieleśniania postaci, w drugiej zaś sprowadzania osoby nieprzeciętnej do poziomu pospolitości i tym samym schlebiania świństewkom gawiedzi na zasadzie : jeśli Mickiewicz był taki , to czemu i nie ja ? ! Konsekwencje tej skłonności są bardzo poważne i o wiele bardziej szkodliwe aniżeli pierwszej. Niewybrednych czytelników, a tych jest znacznie więcej, bardziej interesuje osoba niż dzieło, jeśli więc poznają ciemne strony twórcy, to potem łacno przenoszą na dzieło. Tak oto następuje trywializacja wszelkich wyższych wartości. Jeszcze jedną odnotujmy uwagę tyczącą się biografistyki, której udziela się przemożnie duch czasu. O ile w czasach sentymentalizmu i romantyzmu dominowała skłonność do idealizowania przeszłości i jej ludzi, o tyle w wieku dwudziestym, zwłaszcza w latach po drugiej wojnie światowej, panuje wyraźna inklinacja sprowadzania człowieka wyłącznie do poziomu biologii. Wystarczająco długo żyję, aby zauważyć przemiany w sferze erotyki, jak swoboda seksualna poczyniła postępy, że najpierw coitus, a potem ewentualnie gra wstępna .Ten duch czasu udzielił się też mickiewiczologii. Dla mnie przede wszystkim twórczość poety pozostaje głównym kluczem do poznania osobowości twórcy. Mickiewiczowi nie można zarzucić, że kłamał, że był nieszczery, w przeciwnym razie pozostałby poetą martwym. Swoje ''ja'' dyskretnie zakamuflował w Panu Tadeuszu, bo tego wymagała konwencja epicka utworu, w lirykach zaś mówił tak szczerze i celnie o swoich przeżyciach, że jego prawda wewnętrzna stała się naszą prawdą. Szczerość ta nie ma nic wspólnego z ekshibicjonizmem, epatowaniem nagością duszy, to jest nie obnażanie, tylko sięganie do głębi. Dlatego najwiarygodniejszym źródłem wiedzy o Mickiewiczu jest sam Mickiewicz, Jego dzieło. W jednym z sonetów odesskich Mickiewicz wyznał: „Lubię rozkosz, lecz zwodzić nadto jestem dumny".Zwięźle wyraził się o swojej postawie erotycznej, dalekiej od bawidamka, salonowego lwa. Żadna ze współczesnych o nim relacji pamiętnikarskich nie przedstawia poety w roli zalotnika wdzięczącego się do dam, mimo to, a może dzięki temu cieszył się powodzeniem u kobiet. Magnesem przyciagającym doń płeć piękną była sława i osobowość poety , w młodości zaś jeszcze uroda. Mimo, iż przedwcześnie zaczął się starzeć, a jesli chodzi o higienę osobistą i ubiór był abnegatem, Tuhanowicze. Akwarela W. Dmochowskiego Domniemania Rymkiewicza podnosi co rusz prasa bulwarowa i wszystko wskazuje, iż nieprędko pójdą w zapomnienie. Nie chodzi mi tu o ponowne ubrązowianie osoby Mickiewicza, widzę bowiem poważne niebezpieczeństwa zarówno w metodzie odbrązowiania, jak i jej przeciwnej. W ostatniej kryje się tendencja do ideali- Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 37 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 38 to w dalszym ciagu cieszył się względami płci przeciwnej. Nie znajdziemy w jego dorobku wierszy, ktorymi chciałby pozyskać serce i nie tylko serce kobiety. Pióro wieszcza nie stroniło od dam, pisał o swoich przeżyciach,wątpliwościach /słynna Niepewność/, o bólu, bez spoufalania , z godnością , niekiedy zaś z odcieniem frywolności. Pisał o nich, do nich, lecz nie dla nich. Maryla - jako się rzekło - zajmowała w tej galerii dam miejsce szczególne. Syn poety,Władysław, ogromnie ciekaw, jak prezentuje się wielka miłość ojca, udał się w 1861 r. na Litwę i spotkanie z panią Puttkamerową skwitował jednym zdaniem:" Nie musiała być nigdy piękna..." Pokrywa się jego osąd z tymi, którzy pamiętali Marylę młodą. Miała za to wiele innych walorów. Nie była piękna, co nie znaczy, że nieurodziwa. Urok jej osoby zawęźlał się w niebanalnej osobowości, w gestach, w ruchach, mimice, zgrabnej sylwetce, we wdzięku /nie egzaltowanej pensjonarki !/. Jak na owe czasy należała do kobiet nieźle wykształconych. Pobierała lekcje francuskiego, śpiewu,gry na skrzypcach i fortepianie u Francuzów i Włochów. Cierpienia młodego Wertera poznała jeszcze przed Mickiewiczem. Zauroczenie drugą osobą ma charakter irracjonalny i nie sposób tu tłumaczyć Mickiewicza z uczuć. Jednego możemy być pewni, iż owo narastające zafascynowanie osobą Maryli miało charakter ponadzmysłowy,czyli, że zmysłowy plus coś więcej. W prawdziwej miłości odnajdujemy swoją tożsamosć,bo patrzymy na siebie oczami drugiej osoby, która afirmuje w nas najlepszą cząstkę osobowości. Maryla szybko zorientowała się, iż ma do czynienia z wielką osobowością poetycką, mimo, iż Adam był wówczas autorem kilku publikowanych wierszy . Ona też była pierwszą kobietą, która afirmowała Adama nie jako mężczyznę, a osobę, a brak tej afirmacji odczuwał od dzieciństwa, o czym nadmienił w jednym z późnych wierszy. Ona też pomogła narodzić się mu jako poecie, była akuszerką przy porodzie romantyzmu polskiego. Żadna z dotychczas, tzn. do 1820 roku, poznanych kobiet nie dorastała do roli wybranki poety. To nad Świtezią w pobliżu majętności Wereszczaków narodził się polski romantyzm. Atmosfera tuhanowickiego dworu,oczytani bracia Wereszczakowie ,zwłaszcza Michał- adresat ballady Świteź, tamtejsza biblioteka i wspaniała okoliczna przyroda, życzliwość gospodarzy i miłość do „panienki ze dworu" wywarły silne piętno na Balladach i romansach. Odważam się atoli twierdzić, iż związek Adama i Maryli nie znalazł spełnienia fizycznego. Czym to tłumaczę ? Wiele racji za tym przemawia. Zwróćmy uwagę, iż miłość poety do Puttkamerowej nie doczekała się potępienia ze strony przyjaciół - filomatów, stawiających sobie cel doskonalenia moralnego. Przyjaciele tylko współczuli Adamowi i ubolewali, że nie znajdują sposobu na wyciągnięcie go z tej biedy. Natomiast gdy chodzi o związek z Karoliną Kowalską, Adam spotkał się z dezaprobatą wileńskich kolegów, bo kochał się „nieestetycznie", co w ich języku oznaczało miłość fizyczną. "Wenera kowieńska"- zdaje się- nie miała zbyt mocnych hamulców w użyczaniu wdzięków. Była kobietą starszą o cztery lata od poety, w pełnym rozkwicie kobiecości. Ona też prawdopodobnie inicjatywę przejęła w swoje ręce, bo po prostu nudziła się w małym miasteczku ,kiedy mąż lekarz jeździł do pacjentów. O żadnym głębszym związku uczuciowym nie można tu mówić, przynajmniej gdy chodzi o Mickiewicza. Najpełniejszy wyraz artystyczny miłość Adama i Maryli znalazła w IV części Dzia- Tuhanowicze. Murowanka, w której mieszkał Mickiewicz. Drzeworyt K. Rocha 38 dów. Zbyt szczupłe tu miejsce, by przytaczać odpowiednie cytaty zaręczające o wymiarze idealnym, a nie cielesnym tego związku, który zdał się ograniczać do pocałunków i nieśmiałych pieszczot. Wiemy, że sonet Widzenie się w gaju odnosi się do realiów bolcienickich, następny zaś w cyklu rozpoczyna się słowami: Potępi nas świętoszek, rozpustnik wyśmieje, Że chociaż samotnymi otoczeni ściany, Chociaż ona tak młoda, ja tak zakochany, Przecież ja oczy spuszczam, a ona łzy leje. Ja bronię się ponętom, ona i nadzieje Chce odstraszyć, co chwila brząkając w kajdany, Którymi ręce związał nas los opłakany. Nie wiemy sami co się w sercach naszych dzieje. Sonet ten kontynuuje wątek poprzedniego, mówi o skazaniu się na miłość bez przyszłości. Poeta zdawał sobie doskonale sprawę, że miłość fizyczna w tym przypadku mogłaby mieć tragiczne konsekwencje. Poza tym pamiętajmy, iż Adam w obcowaniu z kobietami był wówczas bardzo nieśmiały, na co miało wpływ ciągłe od dzieciństwa przebywanie w męskim środowisku / wychowany wśród samych braci, później krąg filomacki, uniwersytet, szkoła kowieńska/. Przypuszczam, iż zapędy cielesne wieszcza hamowane były szacunkiem dla Maryli, jej związku małżeńskiego, wreszcie dla samego Puttkamera, człowieka niezwykłej kultury, taktu i charakteru. Warto i to mieć na względzie, że powab erotyczny Maryli nie należał do tych, co dech w męskiej piersi zapiera. Maryla, również młoda /równy rok młodsza od Adama/, nie śmiała przejmować inicjatywy. To sprawa wychowania wyniesionego z domu; ślubowanie małżeńskie miało też swoje znaczenie dla młodziutkiej kobiety. Kwestią otwartą pozostaje sprawa zerwania romansu, bo naturalne, spowodowane upływem czasu wystygnięcie uczuć należy wykluczyć. Faktem bezspornym pozostaje próba samobójstwa poprzez zażycie laudanum przez Marylę, którą z wielkim wysiłkiem lekarza odratowano. Rzekomo snuła plany wspólnej ucieczki do Drezna, a poeta skrewił. Chwała Bogu, bo dzięki temu tchórzostwu mamy późniejsze arcydzieła, które - należy wątpić - powstawałyby w nielegalnym stadle małżeńskim. Te ucieczki Mickiewicza przed zbyt natarczywymi kobietami powtarzały się w późniejszych latach. Dziwić jedynie może zachowanie Wawrzyńca Puttkamera, tolerującego z niezrozumiałym spokojem miłosne uniesienia małżonki. Odyniec i Chodźko rozpowszechniali po dworach litewskich wieść o jakoby nieskonsumowanym małżeństwie Puttkamerów, dając tym samym furtkę wyjścia dla zakocha- Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 39 nych i ewentualnego kościelnego unieważnienia małżeństwa. Pan Lorens / tak o małżonku wyrażała się do osób trzecich Maryla/ podreperował nadwątlone finanse rodzinne 40 000 złp wniesionymi w posagu przez żonę. Nie jest to oczywiście reguła, ale nasycenie pierwiastkiem idealistycznym bierze się częstokroć z niedosytu cielesnego, zmysłowego. A nikt chyba nie śmie twierdzić, iż dosyt jest twórczy. Mógł, a może nawet musiał cicho siedzieć i rozkoszować się poezją Adama, w tym IV częścią Dziadów, na których egzemplarzu poeta wpisał wierszowaną dedykację dla Maryli, kończącą się słowami: I pamiątki kochanka przyjmij z ręki brata ... I jeszcze jedno. Dramat miłosny Adama i Maryli rozgrywał się według romantycznej konwencji. U Maryli, obczytanej w literaturze, zacierała się granica między sztuką a życiem. Nie możemy powiedzieć na ile literatura kształtowała jej postawę i zachowanie, wiemy natomiast o jej udziale w literaturze. Szczęśliwa była w tym, że nieszczęśliwa w miłości /wiele kobiet posiada te masochistyczne skłonności/ i dlatego doskonale się czuła - nie zdając sobie z tego w pełni sprawy - w roli romantycznej heroini. Ukochany poszedł najpierw za bazyliańskie kratki, a potem w siną dal, ona zaś długo jeszcze rozpamiętywała swoje nieszczęście, rodząc dzieci Wawrzyńcowi, nie kochając jednak męża i - co gorsze wspólnego potomstwa. Dzisiaj słowo „kochanek" ma jednoznaczne konotacje. W czasach romantyzmu, w tym i w Balladach i romansach, oznaczało przede wszystkim osobę kochaną bądź ukochaną. Współżycie cielesne nie było jedynym i wyłącznym prawem do tego miana. W dobie powszechnej degradacji wzniosłości, w dobie skarlenia duchowego ideał sprowadza się alkowianych zabaw, od których nie stronił Mickiewicz. Rozkosze i zmagania cielesne znalazły wyraz w innych wierszach, nie tyczących się Maryli, a pełne militarnej metaforyki. To były dla poety gry wojenne. Odróżniał jednak grę, zaloty, kokieterię od uczuć, które dlań stanowiły świętość. Arcydzieła literatury miłosnej jak pieśni minne singerów, trubadurów, jak Życie nowe Dantego, Sonety do Laury Petrarki, jak wreszcie IV część Dziadów zrodziły się z miłości niespełnionej. Pielęgnowała „suchy gaik" w Bolcienikach, miejsce spotkań z kowieńskim nauczycielem, jeździła na swojej Hurysie po okolicznych polach w białej sukni z przypiętą czarną wstążką, znakiem żałoby po umarłej miłości. Już za młodu weszła do literatury, za życia przeżyła samą siebie. No cóż, ideał wymaga ofiar, ale i pojęcie ofiary wypada ze współczesnego słownika, dlatego tak trudno wielu badaczom i dziennikarzom zrozumieć idealny wymiar miłości romantycznych kochanków. 7 Przypomnienie Sonet Do M * * * Wiersz napisany w roku 1823 Precz z moich oczu!... posłucham od razu, Precz z mego serca!... i serce posłucha, Precz z mej pamięci! ... nie ... tego rozkazu Moja i twoja pamięć nie posłucha. Maryla z Wereszczaków Puttkamerowa. Miniatura z XIX w. Czy to na balu w chwili odpoczynku Siędziesz, nim muzyk tańce zapowiedział, Obaczysz próżne miejsce przy kominku, Pomyślisz sobie: on tam ze mną siedział. Jak cień tym dłuższy, gdy padnie z daleka, Tym szerzej koło żałobne roztoczy... Tak moja postać, im dalej ucieka, Tym grubszym kirem twą pamięć pomroczy. Czy książkę weźmiesz, gdzie smutnym wyrokiem Stargane ujrzysz kochanków nadzieje, Złożywszy książkę z westchnieniem głębokiem Pomyślisz sobie: ach! To nasze dzieje ... Na każdym miejscu i w każdej dobie, Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił, Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie, Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił. A jeśli autor po zawiłej probie Parę miłośną na ostatek złączył, Zagasisz świecę i pomyślisz sobie: Czemu nasz romans tak się nie zakończył? ... Czy zadumana w samotnej komorze Do arfy zbliżysz nieumyślną rękę, Przypomnisz sobie: właśnie o tej porze Śpiewałam jemu tę samę piosenkę. Wtem błyskawica nocna zamigoce: Sucha w ogrodzie zaszeleszczy grusza I puszczyk z jękiem w okno zatrzepioce ... Pomyślisz sobie, że to moja dusza. Czy grając w szachy, gdy pierwszymi ściegi Śmiertelna złowi króla twego matnia, Pomyślisz sobie: tak stały szeregi, Gdy się skończyła nasza gra ostatnia. Tak w każdym miejscu i o każdej dobie, Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił, Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie, Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił. Lauro! Czyliż te piękne wieków naszych lata Jeszcze się kiedy twojej malują pamięci? Kiedyśmy sami tylko i sobą zajęci, Dbać nie chcieli o resztę obcego nam świata. Chłodnik, co się zielonym jaźminem wyplata, Strumień, co z miłym szmerem po łące się kręci; Tam nas często, wzajemne tłumaczących chęci, Późnej nocy miłośna osłoniła szata. A księżyc, spod bladego wyjrzawszy obłoku, Śnieżne piersi i złote rozświecał pierścienie, Boskiego wdziękom twoim przydając uroku. Wtenczas serca porywa słodkie zachwycenie, Usta się spotykają, oko ginie w oku, Łza ze łzą, i z westchnieniem miesza się westchnienie! [1818] Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 39 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 40 Niepewność Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę, Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę; Jednakże gdy cię długo nie oglądam, Czekoś mi braknie, kogoś widzieć żądam I tęskniąc sobie zadaję pytanie: Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie? Gdy z oczu znikniesz, nie mogę ni razu W myśli twojego odnowić obrazu; Jednakże nieraz czuję mimo chęci, Że on jest zawsze blisko mej pamięci. I znowu sobie powtarzam pytanie: Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie? Cierpiałem nieraz, nie myślałem wcale, Abym przed tobą szedł wylewać żale; Idąc bez celu, nie pilnując drogi, Sam nie pojmuję, jak w twe zajdę progi; I wchodząc sobie zadaję pytanie: Co tu mię wiodło? przyjaźń czy kochanie? Dla twego zdrowia życia bym nie skąpił, Po twą spokojność do piekieł bym zstąpił; Choć śmiałej żądzy nie ma w sercu mojem, Bym był dla ciebie zdrowiem i pokojem. I znowu sobie powtarzam pytanie: Czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie? Kiedy położysz rękę na me dłonie, Luba mię jakaś spokojność owionie, Maryla Wereszczakówna. Staloryt A. Wegera Zda się, że lekkim snem zakończę życie; Lecz mnie pobudza żywsze serca bicie, Które mi głośno zadaje pytanie: Czy to jest przyjaźń? czyli też kochanie? Bernard Julien wg. Rysunku Joachima Lelewela: Portret Mickiewicza. Staloryt L. Croutelle`a Kiedym dla ciebie tę piosenkę składał, Wieszczy duch mymi ustami nie władał; Pełen zdziwienia, sam się nie postrzegłem, Skąd wziąłem myśli, jak na rymy wbiegłem; I zapisałem na końcu pytanie: Co mię natchnęło? przyjaźń czy kochanie? /Sonety Erotyczne/ V Potępi nas świętoszek, rozpustnik wyśmieje, Że chociaż samotnymi otoczeni ściany, Chociaż ona taka młoda, ja tak zakochany, Przecież ja oczy spuszczam, a ona łzy leje. Ja bronię się ponętom, ona i nadzieje Chce odstraszyć, co chwila brząkając kajdany, Którymi ręce związał nam los opłakany. Nie wiemy sami, co się w sercach naszych dzieje. Jestże to ból? Lub rozkosz? Gdy czuję ściśnienia Twych dłoni, kiedy z ustek zachwycę płomienia, Luba! czyż mogę temu dać imię cierpienia? Ale kiedy się łzami nasze lica zroszą, Gdy się ostatki życia w westchnieniach unoszą, Luba! Czyliż to mogę nazywać rozkoszą? Do Laury Ledwiem ciebie zobaczył, jużem się zapłonił, W nieznanym oku dawnej znajomości pytał; I z twych jagód wzajemny rumieniec wykwitał Jak z róży, której piersi zaranek odsłonił. Ledwieś piosnkę zaczęła, jużem łzy uronił, Twój głos wnikał do serca i za duszę chwytał; Zdało się, że ją anioł po imieniu witał I w zegar niebios chwilę zbawienia zadzwonił. Nie dbam, że los i ludzie przeciwko nam stoją, Że uciekać i kochać bez nadziei muszę. Niech ślub ziemski innego darzy ręką twoją, Tylko wyznaj, że Bóg mi poślubił twą duszę. „Sonety erotyczne" wydane zostały razem z tzw. „Sonetami krymskim" pod wspólnym tytułem „Sonety". Inspiracją dla ich napisania były uczucia jakie żywił Mickiewicz do Marii Wereszczakowej-Puttkamerowej, ukrytej pod petrarkowskim imieniem Laura a także inne znajomości poety, jak choćby romas z Karoliną Sobańską - bywalczynią towarzyskich salonów wspólpracującą z carskimi służbami. Propozycja nasza zawiera niektóre z tego cyklu utwory. / przedruk sonetów oraz komentarz za: Adam Mickiewicz, Sonety erotyczne i inne wiersze miłosne // Agencja Wydawnicza PEON V Łódź 1991/ 7 O Luba! Niech twe oczy przyznać się nie boją, Jeśli cię mym spojrzeniem, jeśli głosem wzruszę; 40 Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 41 „...Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych...“ Krystyna Kocay - „Przedwiośnie w moim mieście“ - pastel - fot. archiwum V Ogólnopolskie Biennale Sztuki Nieprofesjonalnej im. J. Chełmońskiego „Pejzaż Ojczysty" AGATA IGNACZAK Skierniewice „Malarstwo amatorskie nie jest już synonimem nieudolnego lub naiwnego malarstwa, pozbawionego śladów jakiejkolwiek kultury malarskiej. Przeciwnie, kultury malarskiej jest w tych pracach coraz więcej". Grzegorz Dziamski Już po raz piąty Wojewódzki Dom Kultury w Skierniewicach zorganizował Ogólnopolskie Biennale Sztuki Nieprofesjonalnej im. Józefa Chełmońskiego „Pejzaż Ojczysty". Dla uczczenia Roku Mickiewiczowskiego tegoroczna edycja nosiła podtytuł „... Do tych pagórków lesnych, do tych łąk zielonych..." Na Biennale wpłynęło trzysta osiemdziesiąt prac, stu trzydziestu jeden autorów z całego kraju. Prace oceniła komisja w składzie: prof. Aleksander Jackowski Instytut Sztuki Nieprofesjonalnej PAN w Warszawie, dr hab. Grzegorz Dziamski teoretyk i krytyk sztuki, pracownik naukowy Instytutu Kulturoznawstwa UAM w Po- znaniu oraz mgr Zofia Bisiak - Centrum Animacji Kultury w Warszawie. Jury, kierując się kryterium walorów artystycznych prezentowanych prac oraz nietypowym spojrzeniem na tematykę konkursu, postanowiło przyznać następujące nagrody: I nagrodę otrzymała Magdalena Mazurkiewicz ze Skierniewic, II nagrodę Krystyna Kocay z Łodzi, III nagrodę Marian Dudek z Rrzędkowa Starego. Fundatorem trzech pierwszych nagród było Ministerstwo Kultury i Sztuki. Ze względu na różnorodność propozycji twórczych i wysoki poziom nadesłanych prac, Jury konkursu postanowiło wyróżnić następujące osoby: Pawła Bielawskiego z Częstochowy, Katarzynę Tempczyk z Warszawy, Elżbietę Lausz-Krajewską z Warszawy, Zofię Marię Dembińską z Białegostoku, Małgorzatę Domańską z Częstochowy, Jana Piątkowskiego z Łodzi, Jana Janasza ze Skierniewic, Krystynę Niebudek z Rzeszowa, Piotra Kota z Końskich Magdalena Mazurkiewicz "Niezwykłe spotkanie z białym krukiem" - tempera fot. archiwum i Kazimierza Adamca z Łodzi. Wystawę pokonkursową można było oglądać w Galerii WDK w Skierniewicach od 12 września do 17 października br. Organizatorzy Biennale, aby skłonić publiczność zwiedzającą wystawę do uważnego obejrzenia prezentowanych na niej prac, przeprowadzili plebiscyt na Nagrodę Publiczności. Plebiscyt odbył się w dniach 12 - 13. 09. 98 roku w czasie obchodów Skierniewickiego Święta Kwiatów, Owoców i Warzyw. Po podliczeniu zebranych 3898 ważnych głosów, nagrodę publiczności otrzymał Jerzy Bozik zdobywając 738 głosów. Podobnie jak w latach ubiegłych, tegoroczne Biennale cieszyło się dużym zainteresowaniem wśród miłośników sztuki nieprofesjonalnej, wystawę zwiedziło około 8.000 osób. 7 Marian Dudek - „Przy pracy“ - olej - fot. archiwum Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 41 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 42 „Pan Tadeusz“ wierszem streszczony JÓZEF ADAM KOSIŃSKI Wrocław Informację zawartą w tytule odrazu należy uzupełnić: nie cały „Pan Tadeusz", lecz jedynie pięć pierwszych ksiąg, autorem zaś rymowanego streszczenia jest Leszek Serafinowicz, uczeń IV klasy Gimnazjum Konopczyńskiego, w następnej klasie debiutujący, pod pseudonimem Jana Lechonia, poetyckim tomikiem „Na złotym polu" 1 Z domu rodziców Lechonia w Warszawie ocalało z pożogi wojennej zaledwie kilka drobiazgów: Złoty Wawrzyn Akademii Literatury przyznany Lechoniowi w 1935 r. 2, album z fotografiami rodzinnymi oraz zeszyt szkolny przyszłego poety. To wszy- stko ocalił od spopielenia starszy brat Lechonia, Zygmunt, bliski współpracownik Matki Elżbiety Czackiej i ks. Władysława Korniłowicza, twórców Zakładu dla Ociemniałych w Laskach pod Warszawą. Zeszyt o wymiarach 166x207 mm ma ciemnozieloną okładkę z cienkiego matowego kartonu i składa sie z 19 kartek. Na okładce wyraźnym, wyrobionym już pismem tytuł zeszytu: Kajet do wypracowań //polskich // Leszka Serafinowicza // ucznia IV klasy. Na karcie tytułowej zeszytu tym samym duktem pisma, ale ołówkiem, a nie atramentem: Kajet do // wy- pracowań domowych. W dolnym lewym skrót podpisu: Lseraf. Ani karty, ani stronnice zeszytu nie są liczbowane. Kartkę /1/ i awers k. /2/ zajmuje „Wypracowanie Wieczór przy kominie W. Pola". Czerwonym atramentem. ręką nauczyciela zakwestionowano tu parę błędów ortograficznych oraz dwa zbędne przecinki. Wpisana przez nauczyciela ocena wypracowania wynosi: 5-. Na kartach /2v -11r/ znajduje się streszczenie wierszem pierwszych pięciu ksiąg „Pana Tadeusza". Na następnych kartach /11v - 16v/ streszczone są prozą pozostałe księgi, a następnie na k. 17 przedstawiona charakterystyka ks. Robaka, niecałą zaś k. /18r/ zajmuje osoba Zosi - jedynej jak stwierdza autor - postaci nie posiadającej żadnych wad, w przeciwieństwie do licznych bohaterów poematu. Był rok szkolny 1911/1912. Autor tych wypracowań i streszczeń miał wówczas lat 13. Przeszedł był właśnie z całkowicie nieodpowiedniej dla jego zainteresowań i zamiłowań Szkoły Realnej im. Staszica do Gimnazjum Konopczyńskiego o profilu humanistycznym 3. W pięć lat później, w 1916 r. zdał w tym gimnazjum maturę. Przejście do innej szkoły nie obyło się bez pewnych perturbacji. Wskutek złego stanu zdrowia - być może nawrotu neurastenii, na którą po raz pierwszy zachorował mając lat 10 4 - do Gimnazjum Konopczyńskiego przyszedł Leszek dopiero w kilka tygodni po rozpoczęciu roku szkolnego. Wywołało to oczywiście konieczność uzupełniania materiału z różnych przedmiotów już w IV klasie przerobionych. Z piątki z minusem za pierwsze domowe wypracowanie w nowej szkole można wnioskować, że przynajmniej z językiem polskim nie miał Leszek Serafinowicz kłopotu. Ze wspomnień Zygmunta wiadomo, że gdy Leszek odchodził z gimnazjum im. Staszica, tamtejszy polonista - a był nim Stanisław Szober, znany językoznawca, późniejszy członek PAU - dał mu na pamiątkę książkę Mariana Kukiela „Powsta- 42 Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 43 nie Kościuszkowskie" z następującym uzasadnieniem: „To za to, że się dobrze uczyłeś mojej gramatyki" 5. Zapewne z równą pilnością przykładał się Leszek do prozodii - jak nazywano wówczas naukę o wierszu - na podstawie ogromnie swego czasu popularnego podręcznika Henryka Gallego „Stylistyka i teoria literatury", który tylko w latach 1903 - 1912 miał cztery wydania lub innego jego podręcznika „Krótka stylistyka wraz z teorią wierszowania" (1904 i 1908). W gimnazjum Konopczyńskiego polonistą w owym czasie był - nie tak uczony jak Szober - ale również człowiek pióra: krytyk literacki, publicysta, poeta - Jan Antoni Zakrzewski (1871 - 1944). Lechoń w „Dzienniku" takie pozostawił o nim wspomnienie: „Jan Zakrzewski, wielki neurastenik-uwodziciel, z legendy jakichś nowelek kiedyś tam pomieszczonych w „Tygodniku Ilustrowanym“, gdzie jakiś czas był sekretarzem literackim - przyp. mój), dyskretnie szermujący zdrobnieniami imion wielkich pisarzy, uwikłany w fascynujący nas jak zakazane owoce romans ze swoją uczennicą, panną ze wsi - znacznie młodszą 6. Do tych Lechoniowych informacji dodać jeszcze wypadnie, że był swego czasu pracownikiem, a później członkiem korespondentem Muzeum w Rapperswilu, uprawiał różne gatunki publicystyki kulturalnej i krytycznej w czasopismach i gazetach warszawskich, lubelskich, wileńskim „Kurierze Polskim" i innych, ogłosił „Ananke. Dramat liryczny" (1901), studium na temat czasopiśmiennictwa polskiego na emigracji (1907) oraz część pierwszą, zawierającą literaturę starożytną, „Podręcznika Literatury powszechnej" (1916). Ale przede wszystkim był nauczycielem w prywatnych, a po odzyskaniu niepodległości także w państwowych szkołach średnich. Po czwarte: księgi I i V kończą się opisem analogicznego wydarzenia - pierwsza zaśnięciem Protazego (w „Panu Tadeuszu" jest jeszcze potem 196 wersów opisu politycznej sytuacji w Europie i na Litwie), piąta zaśnięciem Gerwazego. Streszczenia obu tych ksiąg kończą się tym samym wersem: „Nad domem czuwa już opieka Boża", oczywiście w tekście Mickiewicza nie występującym. użyte niedopowiedzenie, ucięcie toku narracji. Zwrotka ta ma postać: Cicho u pana. I cicho u chłopa. Chociaż się burzy cała Europa. Jest także jeden wers również świadomie urwany, sześciosylabowy w ks. III; treściowo daleka reminiscencja słynnego, najkrótszego zdania w „Panu Tadeuszu": Był sad. Być może również swego rodzaju osobliwością - mając na uwadze wiek przyszłego Lechonia - jest na ogół gładki i potoczysty tok wiersza oraz pełne rymy, jakich nie powstydziłby się dojrzały Lechoń. Od pełnych rymów odstąpił Serafinowicz czterokrotnie, zawsze w dwóch pierwszych wersach zwrotek. Zamiast pełnych rymów dwukrotnie występują asonanse właściwe: razy - czasy, ławy - cały 7, oraz asonans niewłaściwy: stary - kobiety 8 oraz daleki konsonans: do niej - skłonił 9. Czterowiersze streszczenia pisane są rymami parzystymi z wyjątkiem trzech zwrotek z rymami o układzie krzyżowym w księdze I Także w tej samej księdze przedostatnia, czternasta zwrotka jest niepełna, posiada tylko dwa wersy, po których cztery linijki kropek sygnalizują, że jest to świadomie W dworskim był ogrodzie Ogródek Kokosznickiej, gdzie w ciężkiej przygodzie... itd Na 306 wersów streszczenia 11 wersów, czyli prawie 4%, jest krótszych lub dłuższych od trzynastozgłoskowca. Są to oczywiście niedoróbki warsztatowe, nieskorygowane, gdyż autor swego tekstu po napisaniu zapewne nie czytał. Wszelkie poprawki tekstu wykonane ręką autora, a jest ich kilkanaście, robione były w trakcie pisania, a nie po napisaniu tekstu. Wnioskować tak można z faktu, że po przekreśleniu niewłaściwego słowa lub słów, poprawniejszy tekst pisał autor dalej w tej samej linijce. Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia, czy streszczenie Serafinowicza uwzględnia *** Streszczenie pięciu pierwszych ksiąg „Pana Tadeusza" piórem Leszka Serafinowicza posiada kilka - nazwijmy to tak - osobliwości. Po pierwsze: streszczenie księgi I ujęte jest nie w ciągłej, wierszowanej narracji, lecz w czterowierszowe zwrotki numerowane na marginesie cyframi rzymskimi. Numeracja zwrotek zachowana została w dalszych księgach (II-V), choć zlikwidowany został odstęp między poszczególnymi czterowierszami. Po drugie: niezależnie od ilości wierszy w księdze, treść każdej z nich przedstawiona jest w piętnastu (ks. I,II i IV) lub szesnastu (ks. III i V) zwrotkach. Po trzecie: księgi II - V streszczone są trzynastozgłoskowcem, ale ks. I wierszem jedenastozgłoskowym. Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 43 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:15 Page 44 wszystkie wątki fabularne „Pana Tadeusza"? Zestawienie tekstu streszczenia z dyspozycjami Mickiewicza treści pierwszych pięciu ksiąg przynosi następujące konstatacje: w księdze I opuścił Serafinowicz wspomnienia „Ostatniego Woźnego Trybunału", a opis sytuacji politycznej w Europie i na Litwie zasygnalizował jedynie czterema linijkami wielokropków; w księdze IV nie uwzględnił „za późnego postrzeżenia omyłki", opisu „bigosu" oraz „szczucia kota", które przerywa opowieść o Dowejce i Domejce. Dla realiów poematu opuszczone opisy mają znaczenie, ale na tok dziejących się akcji - z wyjątkiem zbyt „późnego postrzeżenia omyłki" wpływu żadnego nie wywierają, zatem ich braki w streszczeniu nie można oceniać negatywnie. Niezwykle śmiały, wręcz karkołomny pomysł streszczenia wierszem „Pana Tadeusza" (ograniczony do pierwszych pięciu ksiąg) nie skompromitował trzynastoletniego Leszka Serafinowicza, choć kilkakrotnie dla uzyskania rymu musiał popełnić drobne niezręczności stylistyczne. Streszczenie nie uzyskało ani uwag, ani oceny Jana Zakrzewskiego. Można jednak przypuszczać, że jeśli nie piątkę z minu- sem, jak za streszczenie gawędy Pola, to czwórkę z plusem postawiłby na pewno. Przypisy 1. Tomik jest postdatowany na rok 1913, w rzeczywistości wyszedł spod pras drukarskich w grudniu roku poprzedniego. Zob.: J. A. Kosiński, Album rodzinne Jana Lechonia. Warszawa 1993 r. s. 257 przyp. 16 2. Złoty Wawrzyn Akademicki za wybitną twórczość literacką został przyznany Lechoniowi na wniosek Polskiej Akademii Literatury przez ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w dn. 5.XI.1935 r. - Rocznik PAL 1933/36 rozdz. Odznaczenia. 3. Kosiński, op cit., s. 242. 4. Jw., s. 164. 5. Z. Serafinowicz, Wspomnienie o Janie Lechoniu. - „Tygodnik Powszechny" 1957 nr 35 (450). 6. J. Lechoń, Dziennik. T. 3 Warszawa 1993 s. 167. 7. Księga I zwrotka 11 i ks. V zwr. 14. 8. Ks. I zwr. 10. 9. Ks. III zwr. 4. Od redakcji Prof. Józef Adam Kosiński jest sieradzaninem. Na naszych łamach opublikował swoje wspomnienia z okresu okupacji w Sieradzu pt. Gazetonosz czasu wojny (nr 2/94 s. 17-18), jest autorem książki o rodzinie Jana Lechonia. Album rodzinne Jana Lechonia (1993), której tworzywem są wspomnienia rodzinne, dokumenty rodowe, materiały ikonograficzne, ale głównie bogata korespondencja skrzętnie gromadzona przez sieradzką rodzinę poety (Józef Adam Kosiński jest stryjecznym siostrzeńcem poety). Recenzję tej książki pióra dr Andrzeja Tomaszewicza zamieściliśmy w nr 2/94 s. 21 - 22. Sylwetkę profesora oraz wspomnienia z rodzinnego domu w Sieradzu zaprezentowaliśmy w nr 1/26/97 s. 5-6, gdzie opowiadał o sobie w rozmowie z Andrzejem Tomaszewiczem 7 Świteź tam jasne rozprzestrzenia łona BOŻYDAR PODDĘBSKI Zduny k. Łowicza Świteź. Ta nazwa dla czytelników Mickiewicza ma moc magiczną, bo to romantyczna młodość i miłość poety, a Ballady i romanse nie do pomyślenia są bez tego jeziora. Z balladą Świteź zapoznajemy się na ławie szkoły podstawowej, a potem przez sentyment do lat szkolnych zachowujemy i sympatię - o ile nie coś więcej dla tego utworu. Do ballady za chwilę powrócimy, teraz przenieśmy się Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych; Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem, Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem; Jadąc z Lidy na południe, minąwszy Niemen, za miasteczkiem Brzozówką, teren robi się coraz bardziej falisty, miasto zaś 44 poety, Nowogródek, położenie ma wspaniałe - na wzgórzach i w wąwozach, tylko architektura radziecka mocno go szpeci. Za Nowogródkiem w kierunku Baranowicz droga prowadzi przez krajobraz wyżynny, ziemie żyzne, pszeniczne. Przejeżdżamy w pobliżu Cząbrowa, gdzie miał miejsce ostatni zajazd na Litwie w 1817 roku i gdzie ekonomem w dobrach Uzłowskich był Mateusz Majewski, dziadek po kądzieli Mickiewicza. Raz tam przejeżdżając autokarem mignęło mi pole kwitnącej gryki. Skojarzenie oczywiste. Za wsią Walówka rozpoczyna się Rezerwat Świteziański o pow. 1043 ha. Gęste lasy mieszane z dominacją świerka, ale także wiekowe dęby, najstarsze pamiętają Adama i Marylę. Jeden z nich, na północnym brzegu, zwany dębem Mickiewicza, wiosną 1998 r. Został trafiony przez piorun. Około 18 km od Nowogródka w środku lasu znajduje się parking i stamtąd mamy kilkadziesiąt metrów do jeziora. Świteź tam jasne rozprzestrzenia łona, W wielkiego kształcie obwodu, Gęstą po bokach puszczą oczerniona, A gładka jak szyba lodu. Te słowa niemal automatycznie przywołane zostają w pamięci w momencie ujrzenia jeziora. Niebywała lekkość i prostota, i przede wszystkim trafność opisu. Tyle przecież jezior w życiu widziałem, ale słowa „jasne rozprzestrzenia łona" mogą odnosić się tylko do Świtezi. Jezioro jest niewielkie, zajmuje powierzchnię 175 hektarów, ma dość regularny kształt owalny. Okala je mroczny las, którego można naliczyć aż 27 gatunków. Obwód jeziora wynosi 4,5 km, można zatem je obejść, zważywszy na wykroty, w godzinę z okładem i przy okazji zwrócić Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:16 Page 45 uwagę na ciągle zmieniający się drzewostan. Nazwa jeziora, podobnie jak innych jezior oraz naturalnych cieków wodnych, należy do bardzo starych i prawdopodobnie wywodzi się od pnia praindoeuropejskiego „świt" - jasny, dalej litewskiego „szwiteti" - błyszczeć. Można sobie wyobrazić, jak pierwsi ludzie, którzy stanęli nad tą wodą pośród ciemnych borów, doznali olśnienia jasnością, podobnie jak każdy przybysz później. Woda tu wręcz krystalicznie czysta, miękka, piaszczyste dno. Jezioro przy brzegu płytkie /największa głębokość akwenu 15 m/, trzeba iść kilkadziesiąt metrów, by móc się zanurzyć. Świteź intryguje i intrygowała nie tylko poetów, również uczonych botaników, geologów, glacjologów. Nie ma żadnego odpływu ani dopływu, jak na jezioro polodowcowe to kształtu co najmniej dziwnego. Wody są ubogie w wapno i substancje mineralne i tym należy tłumaczyć brak pospolitych roślin wodnych, który rekompensowany jest rzadkimi okazami, których tu obecność pozostała przez naukę nie do końca wyjaśniona. I tak na przykład zagadkę dla botaników stanowi dość obfite występowanie „carów" wedle określenia poety z ballady Świteź: Białawym kwieciem, jak białe motylki, Unoszą się nad topielą; List ich zielony jak jodłowe szpilki, Kiedy je śniegi pobielą. Miałem raz okazję zobaczyć tę roślinę podczas pływania łodzią po Świtezi. Dość gęsto zarastała dno około dwustu metrów od zachodniego brzegu, wierzchołki jej znajdowały się kilkadziesiąt, a gdzieniegdzie kilkanaście centymetrów pod lustrem wody; do kwitnienia pozostały jeszcze blisko dwa miesiące. Kusiło mnie, by zerwać i zasuszyć na pamiątkę. W pamięci jednak miałem słowa poety: Świteż, reprodukcja - pocztówka - R. Solski ką/ po Świtezi i mógł zobaczyć drobne listeczki, wyrastające z dna i układające się w rozetkę. Przypominają one poniekąd igły świerkowe / świerk w tamtych okolicach nazywany jest jodłą/. Obecność lobelii jeziornej czy inaczej stroiczki wodnej w Świtezi o tyle zdumiewa, że znajduje się dość daleko poza granicą jej zasięgu, najbliżej bowiem występuje na Pomorzu. Było to jedyne miejsce jej występowania na terenie dawnego zaboru rosyjskiego. Samo pochodzenie jeziora jest również zagadkowe. Niby polodowcowe, ale w niczym ten samotny akwen nie przypomina jezior blisko siebie położonych, po ostatnim zlodowaceniu sprzed 10 tysięcy lat. Najbliższe jezioro Kołdyczewskie znajduje się w prostej linii od Świtezi ponad 20 kilometrów. Z kolei jakim prawem miało się zachować w tym miejscu po lądolodzie sprzed 150 tysięcy lat? Dopiszmy jeszcze jedno tajemniczne zjawisko. Otóż wody Świtezi - stwierdzono to naukowo - systematycznie przybierają, w czasach więc Mickiewicza lustro jeziora było niżej i jezioro zajmowało mniejszą powierzchnię. Zagadka następna. Jezioro można obejść niewysokim, około półmetrowej wysokości, mocno już rozdeptanym, wąskim wałem. Trudno przystać na twierdzenie, że mogły go utworzyć jeziorne fale. Woda tu na ogół spokojna, dominują wiatry zachodnie, zatem winien być wał wyższy od strony wschodniej, gdy tymczasem mniej więcej jednakowo wysoki jest ze wszystkich stron. Przeszło sto lat temu znaleziono w nim szczątki ceramiki i łupki krzemienne, które mogą wskazywać na osadnictwo paleolityczne. Wał, jeśli był ręką ludzką sypany, to w jakim celu? Dziś jezioro, jego pochodzenie, charakter i roślinność, frapuje uczonych, dawniej zaś oko- Kto tylko ściągnął do głębini ramię, Tak straszna jest kwiatów władza, Że go natychmiast choroba wyłamie I śmierć gwałtowna ugadza. Siła przesądu - bądź co bądź przekazanego przez wieszcza - okazuje się silniejsza od ciekawości i kolekcjonerskiej pasji. Jaką roślinę miał na myśli Mickiewicz, czy była tylko tworem jego poetyckiej fantazji. Przyrodnicy wiedli spór od lat dwudziestych ubiegłego wieku, a rozstrzygnął go nie botanik, a poeta i znakomity mickiewiczolog Leonard Podhorski-Okołów w 1938 r., nieoceniony późniejszy autor Realiów mickiewiczowskich. On właśnie utożsamił car - ziele ze stroiczką wodną /Lobelia Dortmanna L./, na co przystali botanicy. Ziele to zawiera trujący alkaloid - lobelinę, środek silnie działający. Przypuszczam, że Mickiewicz zauważył tę roślinę i bardziej się nią zainteresował, a był w porze jej kwitnienia / przełom lipca i sierpnia/, pływając batem /łodzią rybac- Świteż, reprodukcja - pocztówka - R. Solski Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 45 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:16 Page 46 liczną ludność, która tworzyła legendy, tak miłe dla uszu romantyków. Przed Mickiewiczem na podania związane ze Świtezią zwrócili uwagę jego przyjaciele - filomaci, Jan Czeczot i Tomasz Zan. Ballada Czeczota, zbieracza folkloru białoruskiego, zachowała się tylko we fragmentach, Zanowa z kolei ustępuje pod względem artyzmu Adamowym utworom. Czy dla Mickiewicza inspiracją stały się ballady kolegów? Być może tak, ale z pewnością nie były jedynym bodźcem. Podań o Świtezi mógł się nasłuchać już od wczesnego dzieciństwa w izbie czeladnej rodzinnego domu. Często przejeżdżał koło jeziora w drodze do Zaosia i z powrotem, ale „prawdziwe przeżycie" Świtezi nastąpiło w okresie młodości podczas wakacyjnych pobytów w niedalekich Tuhanowiczach i bliższych Płużynach Wereszczaków. Michałowi Wereszczace, bratu Maryli, dedykował balladę Świteź napisaną w Płużynach / w folwarku tym mieszkała Franciszka Wereszczakowa, matka Maryli, Michała i Józefa/ w sierpniu 1821 roku. To były, tzn. w tymże to roku, najpiękniejsze wakacje w życiu poety. Przejażdżki, spacery, kąpiele w jeziorze, gościnny i światły tuhanowicki dwór, no i gwałtowny przybór miłosnych uczuć, tak że w okresie jesiennym pan Adam popadł w ciężką melancholię. Z jeziorem Świteź tematycznie związane są trzy ballady Mickiewicza: Świteź , Świtezianka i Rybka. Tylko jednej, Świtezianki, znamy dokładną datę napisania, w przy- padku dwóch pozostałych badacze wysuwają najróżniejsze hipotezy i prawdopodobnie przyszłość nie przyniesie już definitywnych rozstrzygnięć. Ballady te osnute są wokół problemów zdrady, niewierności, zazdrości, tych negatywnych uczuć i zachowań, które nieobce były Adamowi i Maryli. Puttkamerowa dowiedziała się o romansie kowieńskiego nauczyciela z piękną Karoliną Kowalską. Czy jego echa nie znajdziemy w Świteziance, gdzie rusałka czyni wyrzuty niewierności „strzelcowi z boru"? Ale świtezianka z topieli i „dziewica" są tą samą kobietą, zatem kobieta jest jedna, tylko w wielu postaciach. Mężczyzna więc nie zdradza, ale okazuje się bezsilny wobec wielopostaciowości kobiety. Oczywiście żartobliwa to interpretacja ballady. Czyżby samousprawiedliwienie i jednocześnie wyraz męskiej solidarności? Ta ballada zrobiła błyskawiczną karierę, tłumaczono ją na wiele języków, przedrukowywano w wielu almanachach i periodykach. Mnie jednak szczególnie bliska Świteź, zwłaszcza jej pierwsze pięć strof, znakomitych, skreślonych śmiałym, pewnym piórem, zwartych i odkrywczych w widzeniu poetyckim. Następne natomiast zwrotki jakby pochodziły spod innego pióra, lepszego od Zana, ale gorszego od Mickiewicza. Być może „uwertura", która o wiele lepsza jest od „opery", powstała później, przed samym oddaniem Ballad i romansów do druku, czyli późną zimą bądź wczesną wiosną 1822 roku. Stając nad tym jeziorem jedynej, niepowtarzalnej urody nie możemy się oprzeć myśli, że tu narodził się polski romantyzm. To jezioro jest wiecznie młode, jak wieczna jest młodość i miłość Mickiewicza. Urzeczony jego jasnymi wodami, blaskiem, okolonym ciemnym borem, poniósł ze sobą zauroczenie żywiołem wody. W kilkanaście lat później, osiągnąwszy„ wiek męski, wiek klęski" , nad brzegami Lemanu, „nad wodą wielką i czystą" być może przypomniał sobie jezioro młodości „górnej i durnej". Byłem nad Świtezią siedem razy i zawsze żegnam się z nią pełen niedosytu, z uczuciem, że coś przeoczyłem, że źle patrzyłem. Szukam w jej wodach odbicia Adama i Maryli, a może własnego? Może szukam tej jednej, co w wielu postaciach się jawi? Muszę tam wrócić, bo tam się zawęźla tajemnica natury, miłości, polskiego romantyzmu, bo uroda życia nierozpoznana. Muszę wrócić. Bez wiary tego powrotu i docieczenia życia wątku codzienność tuziemna nie miałaby sensu, choć przecież dobrze wiem, że tam ... woda jak dawniej czysta Stoi wielka i przejrzysta. 7 „Pani Twardowska" w „Kałamarzu" BOŻENA DAWIDOWICZ Piotrków Trybunalski „Do pamiętnika na pamiątkę 200-urodzin Adasia" wpisali się najmłodsi odbiorcy Jego dzieł - uczestnicy III edycji Ogólnopolskiego Dziecięcego Konkursu Literackiego o „Złoty Kałamarz" i Wojewódzkiego Konkursu Plastycznego na ilustracje do „Pani Twardowskiej" i „Bajek" Adama Mickiewicza. Raz jeszcze mogliśmy przekonać się, że nie ma dzieci nietwórczych. Wszystkie obdarzone są instynktem kreacji; wrażliwością plastyczną i znacznymi umiejętnościami wyrażania ekspresji literackiej i estetycznej. Nagrodzone w obu kon- 46 kursach prace są tego najlepszym przykładem. Tematyka wyraźnie zachęciła dzieci i młodzież do pomysłów spontanicznych i samodzielnych. Prace pełne są soczystości, szczególnie te plastyczne mienią się różnymi odcieniami barw, uczuć i emocji. Świadczą ponadto o dużej znajomości bajek i ballad Adama Mickiewicza. Młodzi artyści nie tylko ograniczyli się do zilustrowania wybranych utworów. Udało im się również przekazać ich istotę, używając do tego celu m. in. ostrej karykatury. Z kolei prace nadesłane na „Kałamarz" są przykładem przywiązania do stron rodzinnych, własnej tradycji i kultury. Najlepsze, z uwagi na inwencję twórczą i znaczną kulturę literacką, warte są opublikowania. Między ciekawymi i nie pozbawionymi fikcji literackiej wypowiedziami znalazły się puste miejsca, w które doskonale wkomponowały się nagrodzone prace plastyczne. Dzięki temu została stworzona nowa, znacząca całość - tomik urodzinowy poświęcony autorowi „Pani Twardowskiej". Z pewnością stanie się on okazją do poruszenia wielu ważnych zarów- Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:16 Page 47 no dla wyobraźni, jak i literackiego myślenia tematów. Tajemnica dziecięcego „języka obrazów" i literackiej wypowiedzi została, myślę, właściwie rozszyfrowana przez jury i odLaureaci „Kałamarza" „... Jego szlachetnej duszy..." Anita Juryńczyk z Bełchatowa III nagroda w kat. klas VII - VIII Od dwóch roków brat mój pobierał nauki w College de France, w Paryżu, ale nigdy jeszcze nie miałam przyjemności bycia u niego w domu. Seweryn mieszkał na stancji u wielce poczciwej staruszki, Marii Goreckiej. Niełatwo było odwiedzić go, gdyż aby dostać się z Arcachon do Paryża, trza było podróżować przez trzy dzionki. Można było jedynie dostać się tam dyliżansem, co kosztowało niemało franków. A, że moi rodzice dużo wydawali na studia Seweryna, nie stać ich było na częste podróże mego brata do domu. Jednakże Seweryn w ostatnie Święta nie mógł przyjechać, gdyż zapadł na ciężką chorobę i dopiero co powrócił do zdrowia. Tęsknota i troska ogromna brała nas o Seweryna, toteż dnia pewnego mateczka ma czcigodna rzekła do mnie. - Hanuś droga, tyś najstarsza z mych dzieci. Musisz pojechać do Paryża, odwiedzić Seweryna, gdyż strach mię bierze o niego. Ja jechać nie mogę, dzieci pilnować muszę, ojciec pracuje. Jedź ty i zatroszcz się o niego. powiedznio nagrodzona przez głównego organizatora konkursów - Wojewódzki Dom Kultury w Piotrkowie Trybunalskim. w WDK na cześć wieszcza „Adasia" i licznego grona naszych laureatów. 7 Przekonaliśmy się o tym 6 grudnia, podczas „gali mikołajkowej" zgotowanej wione były zdjęcia. Pani Maria zauważyła, że na nie spozieram. - Podejdź tu kochanie, przedstawię ci te obrazy. Na tym jest mój ojciec kochany Adam Mickiewicz - rzekła wskazując na największy obraz. - Tu są jego rodzice: Mikołaj Mickiewicz i Barbara Majewska, tu moja matka Celina Szymanowska, me rodzeństwo: Władzio, Helenka, Olek, Janek i Józio. To moi rodzice chrzestni: Julian Ursyn Niemcewicz i Julia Wołowska. - Pani tata był poetą, prawda? Miałam przyjemność czytania jego kilku dzieł. Bardzo mi przypadły do gustu. Niewiele jednak o nim wiem. Czy byłaby pani uprzej- ma opowiedzieć coś o jej ojcu. Bardzo proszę. - Ależ oczywiście, kochanie. Uwielbiam o nim opowiadać, gdyż był wspaniałym człowiekiem i chciałabym, by pamięć o nim nigdy nie zaginęła. - Pani tatuś był bardzo wykształcony i niezwykle mądry. - O tak! Był bardzo zdolny i już jako dziecko tym się odznaczał. Rodziciele, chcąc go przeznaczyć na rozumnego, ucięli mu pępek na książce: „Sądowy proces", w skórę czarną oprawnej. - A skąd właściwie pochodził pani tata? Był Francuzem. Tak też się stało. Podróż do Paryża była niezwykle ciekawa. Nigdy nie wyjeżdżałam z miasta na większą odległość. Minęła dość szybko i po trzech dniach byłam już w Paryżu. Z trudem odnalazłam ulicę i kamienicę, w której mieszkał mój brat. Gdy już się tam dostałam, weszłam po schodkach na ganek i zastukałam mosiężną kołatką. Otworzyła starsza pani ubrana w długą czarną suknię z bufiastymi rękawami. Siwe włosy miała starannie upięte w kok. - Słucham panienkę - rzekła starym nieco drżącym, ale bardzo przyjaznym głosem. - Ja jestem siostrą Seweryna. - Och, wejdź kochanie! Rozgość się! Sewerynek właśnie drzemie, jest jeszcze bardzo słaby, potrzebuje wiele snu. Wejdź, złotko, do salonu! Salon był obszernym pomieszczeniem. W rogu stało zabytkowe pianino. Z wielkich okien widać było gmach College de France. Pani Maria usiadła na sofce. Koło drzwi stał owalny stół z pięcioma krzesłami. Koło małej komódki stała kanapa i fotel, na który wskazała mi pani. Usiadłam i jeszcze raz, ciekawym wzrokiem obejrzałam się po pokoju. Na ścianie wisiało mnóstwo obrazów, na komódce rozsta- Dominika Wyszkowska /Piotrków/ - „Pani Twardowska“ - laureatka I nagrody Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 47 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:16 Page 48 - O nie! Moje dziecko, mój tatulo był Polakiem. Urodził sie w Polsce w Zaosiu koło Nowogródka 24. XII. 1798 roku. Tam też spędził swoje dzieciństwo. Często opowiadał nam o Polsce, gdyż ogromnie ją ukochał zawsze pokładał wielkie nadzieje w naszym narodzie i w biegu wypadków. Serce jego krajało się, gdy pomyślał, że może już nigdy nie zobaczyć swej ojczyzny. Ja też nigdy nie miałam przyjemności bycia w rodzinnych stronach mego ojca. Nie znałam także moich dziadków. - A gdzie pan Adam pobierał nauki? - Początkowo uczył się w Nowogródku. Opowiedział mi kiedyś, jak w teatrze szkolnym, ze względu na swoją drobną posturę, grywał postacie kobiece - szczerze zaśmiała sie pani Marysia - Grał też tytułową rolę w świeżo napisanej przez Felińskiego „Barbarze Radziwiłłównie". - A kiedy zaczął pisać wiersze? - Już jako jedenastolatek - rzekła dumnie starsza pani, zadzierając głowę wysoko do góry. - Nadzwyczajne! - Ależ tak. Był zaiste niezwykle mądrym i roztropnym dzieckiem. Pisał bajeczki i epigramaty. Wprawdzie, jak wspominał jego młodszy brat, Aleksander, nie wyróżniał się niczym szczególnym, ale, jestem pewna, że mówił tak z zazdrości, bo sam nie był zbyt mądry. Niestety, mój tatuś powtarzał trzecią klasę. Ale oczywiście z racji wątłego zdrowia, nie z innych przyczyn. Broń Boże! Uczniem był znakomitym - powiedziała z zapałem - Często, jak nam opowiadał, bawił się z kolegami w wojsko, zorganizowane w bataliony pod patronatem wychowawców. Jego pierwszy wiersz opowiadał o pożarze Nowogródka. Wtedy zachorował mój dziadek, Mikołaj, i - niestety - z tej choroby już nie wstał. Śmierć ojca była dla mego taty wielkim ciosem. Została mu teraz matka, do której zresztą był ogromnie przywiązany. Mówił nam, że matka jego to udręczenie największe i cała osłoda, cała pociecha. Wkrótce objął obowiązki nauczyciela w powiatowej szkole w Kownie. Och, tam to się biedak umęczył. Uczył dwadzieścia godzin tygodniowo, jak donosił przyjaciołom w listach tępe żmudzkie łby. 9 października 1820 roku zmarła jego matka, ale przyjaciele widząc, że miewa on depresje, nie chcieli mu nic mówić i dowiedział się o tym dopiero na Boże Narodzenie. Biedaczek! O mało co nie załamał się psychicznie. Należał wtedy do jakiegoś Związku Filomatów i Filaretów. Jego pierwszy opublikowany w „Tygodniku Wileńskim" wiersz nosił tytuł „Zima miejska". Julita Blady /Kleszczów/ - „Pani Twardowska“ - laureatka I nagrody 48 - Ach! Jaki wspaniały był pani ojciec! - Ależ tak, moje dziecko. - Czyli przez pewien czas był nauczycielem. A czy panią też kiedyś uczył? - Oczywiście. Mnie i moje rodzeństwo także. Zawsze, co wieczór kazał Władziowi pokazywać odrobione swoje lekcje. Uczył go też z niezwykłą starannością łaciny. Później nauczał mnie niemieckiego. Pewnego razu niezbyt dobrze mi szło tłumaczenie Goethego, toteż ojciec pomógł mi, powoli, ale wcale nie zatrzymując się, wierszem polskim tej samej miary, co wiersz Goethego, utwór niemieckiego mistrza zaczął przekładać. - Niemożliwe! - krzyknęłam niedowierzając. - Możliwe, możliwe, moje dziecko. Mój tatulek był bardzo wielkim poetą - A jak to się stało, że znalazł się we Francji, a do Polski już więcej przyjechać nie mógł? - W 1823 roku w gimnazjum wileńskim, do którego uczęszczał mój ojciec, ktoś napisał na tablicy: "Vivat Konstytucja 3 Maja, o jakie słodkie wspomnienie dla rodaków". Inny uczeń dopisał: „Lecz nie masz, kto by się o nią dopominał". Rozpoczęło się śledztwo, aresztowania. Aresztowany został wraz z przyjaciółmi także mój ojciec. Boże Narodzenie spędził w celi łącznie z kolegami bliskiemi jego szlachetnej duszy. Śpiewali przy wtórowaniu organek pieśń „Przybieżeli pastuszkowie". Później ojciec został uwolniony. Wakacje spędził w Kownie. Było to jego ostatnie lato w Polsce, później wyjechał do Rosji. Tam poznał matkę moją. Po napisaniu „Konrada Wallenroda", zagrożony ponownym aresztowaniem, opuścił Rosję. Dużo podróżował. - A jakie piękne miasta zwiedził? - Ooo bardzo dużo, moje dziecko: Berlin, Drezno, Praga, Strasburg, Mediolan, Wenecja, Florencja, Rzym, Neapol, Genewa, Paryż ... W Paryżu zrodził się pomysł napisania największego dzieła mego ojca „Pana Tadeusza". - Może wie pani, jak jej ojciec wpadł na tę genialną myśl? - Tak, opowiadał nam. Stał wtedy na moście, patrzył na Sekwanę i przypominał mu się Niemen. Przypominał mu się kraj lat dziecinnych, przypominały mu się obyczaje, przypominali rodacy. Stał tak długo i myślał, aż zrodził się pomysł napisania „Pana Tadeusza". Było to jego najulubieńsze dzieło. Nazywał je „Szlachcicem", „Tadeuszkiem", „ulubioną szlachecką powieścią". Niedługo później do Paryża przyjechała moja matka. 22 lipca 1834 roku, w 22 urodziny matki, rodzice wzięli ślub. 7 września 1835 roku przyszłam na świat. Papa i mama zawsze mówili do mnie „Maryniu". - Pani ma śliczne imię. Czyj to był pomysł, ażeby dać tak na imię pani? - Zapewne mojego taty. W mym domu zawsze ojciec miał ogromny szacunek do matki, ale trza przyznać, że nie darzyli się Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:16 Page 49 ogromną, szczerą miłością. Ojciec zawsze, przez całe życie kochał inną kobietę - Marię Wereszczakównę, po której nadał mi imię, jak się domyślam. Oczywiście nigdy nie wspominał Maryli, ale od jego znajomych wiem, że pałał do niej wielką, lecz nieodwzajemnioną miłością. W młodości spędzał wakacje w jej dworku w Tuhanowicach. Matka zaś została po śmierci swojej mamy porzucona przez narzeczonego i dlatego ponoć przyjechała do Paryża. Ale rodzice moi byli dobrym małżeństwem i dobrze im było ze sobą. Ojciec starał się jak mógł, aby zapewnić nam wszystkim dostatnie życie i przeważnie niczego nam nie brakowało. Wyjeżdżał do Lozanny, gdzie wykładał na uniwersytecie, podjął pracę w Bibliotece Arsenału. Wcześniej jeszcze wykładał w College de France - Tu pani Marynia wyjrzała przez okno i wpatrywała się w gmach uniwersytetu, chwilę trwało milczenie. - Wykładał niezwykle ciekawie. Na wykładach mego ojca było zawsze pełno słuchaczy. Razu pewnego znana pisarka George Sand, jeśli mnie pamięć nie myli, bardzo dobra przyjaciółka polskiego pianisty Chopina, spóźniwszy się na zajęcia stała przez cały czas, ażeby nie zagłuszyć słów mego ojca odsuwaniem krzesła. Stała tak długo, już cztery razy godzinna klepsydra zdążyła się przesypać. Uczniowie bardzo wielbili mego ojca, byli dlań dobrymi przyjaciółmi. Zawsze byłam dumna z tego. Gdy mój papa był w Lozannie, mateczka ciężko zachorowała. Tatulo wrócił niezwłocznie i oddał mamę do domu zdrowia w Vanves pod Paryżem. Niestety nie mógł wtedy opiekować się nami, toteż powierzył małego Władzia Platerom, a mnie państwu Faucherom. Później, gdy matula powróciła do zdrowia, przeprowadziliśmy się do Lozanny. Mieszkaliśmy w pięknym domu z ogrodem, w willi Beau-Sejour. Wkrótce przyszła na świat Helenka, później Olek, Jasiek i mały Zizi. - Pani ojciec musiał być chyba szczęśliwym człowiekiem? - O, nie kochanie. To były tylko pozory, mój ojciec całe życie cierpiał, bo wciąż tęsknił za ojczyzną. Zewsząd, gdziekolwiek się znalazł, pamięć jego wracała do miejsc dzieciństwa, do Nowogródka. Powiedział kiedyś: „Jest taki kraj, ojczyzna myśli/ I liczne mam serca mego rodzeństwa/ Piękniejszy kraj, niż ten, co w oczach stoi. Przyznam ci się szczerze, że nie bardzo rozumiem te słowa. Ojciec mój często mówił wyniośle i niezrozumiale dla zwykłego człowieka. Ale wiem, iż serce mu się wyścielało jedwabiem i aksamitem, kiedy myślał o Litwie. - A czy pani ojciec dużo pisał? - Często zamykał się w swym gabinecie i przez dłuższy czas z niego nie wychodził. Pisał czasem po trzysta linijek dziennie! - Niesamowite! - Tak... Ale kiedy matka zaczęła chorować, ojciec wpadł w nader smutny stan boleści i drażliwości wewnętrznej. Ojca, któregom zostawiła ciemnym brunetem, znalazłam osiwiałego, podczas choroby naszej matki i strasznego o nią niepokoju, we trzy dni bujne jego włosy posrebrzyły się. Wkrótce mateczka wyzdrowiała, a ja w 1847 roku wyjechałam do Konstancji Łubieńskiej do Wielkopolski, gdzie bawiłam przez cały rok. - Mogłaby pani opowiedzieć mi coś o jej wielbicielach? - Och! Wielbicieli to ja miałam niemało, ale uważam, że większość z nich była niegodna mojej uwagi. Byłam bowiem bardzo piękną panienką. Mój ojciec miał wtedy wielu przyjaciół: Cypriana Norwida, Aleksandra Fredro, Edmonda Mainarda, a także młodego intelektualistę, Żyda - Armanda Levy'ego, który zakochał się we mnie. Został jednakże przeze mnie odrzucony. Lecz nie zrywał kontaktów z naszą rodziną, towarzyszył ojcu memu, troszczył się po śmierci mego ojca o los braci. O, ten obraz - rzekła wskazując na obrazek przedstawiający morze - był ulubionym mego taty. Ojciec kochał morze, zwierzęta, ptaki, przyrodę... A to jest ostatni portret matki mej, w cztery miesiące po namalowaniu tego obrazu przez kuzynkę, Zofię Szymanowską, zmarła na nieznaną chorobę. Pielęgnowaliśmy ją z ojcem niezwykle starannie i dokładnie, ale nic się nie dało już zrobić. Matka była nieuleczalnie chora. 18 lutego 1855 roku po raz ostatni wstała z łóżka i przeszła do jadalni na obiad. 5 marca umarła... - Tak mi przykro - powiedziałam. - O nie, moje dziecko drogie, nie pocieszaj mnie, już dawno pogodziłam się ze śmier- „Skarb babci" czuć było miłą, pełną spokoju atmosferę domowego ogniska. Aż w pewnej chwili usłyszałam donośne pukanie do drzwi. To dziadek wracał z lasu. Przyniósł choinkę na święta Bożego Narodzenia. Okryta śniegiem była jeszcze piękniejsza, jakby żywa. Katarzyna Stefańczyk z Koluszek II nagroda w kat. klas VII - VIII Był chłodny, zimowy wieczór. Za oknami szalała burza śnieżna. Tylko niekiedy słychać było czyjeś kroki na srebrzystym śniegu. Każde podwórze pokryte było białą warstwą puchu, a w oknach widniał blask świec. Jakże przyjemnie było teraz siedzieć na babcinym bujanym fotelu przy rozpalonym kominku. Ciepło płomieni ogrzewało nogi i rzucało na ścianę przyjazny cień. W powietrzu Wówczas zaczęły się przygotowania do Wigilii. Babcia piekła ciasta na świąteczny stół, ja wybierałam ozdoby na drzewko bożonarodzeniowe. W jednym z pudeł pokrytych kurzem znalazłam książkę. Na skórzanej okładce widniał napis - Adam Mickiewicz „Pan Tade- cią mej kochanej mateczki. Małego Józia zaczęli wychowywać państwo Ffalkenhagen-Zalescy. - A co robił wtedy pani tata? - 13 września wyjechał wraz z przyjaciółmi do Konstantynopola. Wtedy po raz ostatni widziałam mego ojca. Niedobrze się stało, że tam pojechał. Zaraził się cholerą, bardzo cierpiał. 25 listopada, jak mi opowiadali jego przyjaciele, około południa przyszedł ostry atak, po południu zjawili się lekarze. Choroba ta zdawała się być cholerą najgwałtowniejszą. Tatuś nie chciał przyjmować lekarstw, wił się z bólu na łóżku. O dziewiątej życie dokończył z zupełną przytomnością umysłu, ze smutnym wejrzeniem, nic nie mówiąc. Ksiądz w ostatnim momencie namazał go olejem świętym - powiedziała zdławionym głosem pani Marynia i dwie wielkie łzy spłynęły jej po policzkach. - Powinna się pani cieszyć, że miała takiego ojca. Nie każdy ma zaszczyt urodzić się dzieckiem tak wielkiego człowieka. - Masz rację kochanie, rzekła starsza pani, ocierając łzy. - Mój papa był osobą niezwykłą, nie tylko jako ojciec, ale jako człowiek. Można by o mym ojcu dużo opowiadać, gdyż jego życie było bardzo bogate i ten temat jest niewyczerpany. Był ogromnym patriotą i wielkim poetą. Niedawno minęła jego setna rocznica urodzin. Ciekawe, czy kiedy minie jego dwusetna rocznica urodzin, ktokolwiek będzie o nim pamiętał... Naszą rozmowę przerwał Seweryn, który właśnie wszedł do pokoju. Rzuciłam mu się w ramiona, ale ciągle myślałam o Adamie Mickiewiczu i nie mogłam się otrząsnąć z wrażenia, jakie wywarło na mnie opowiadanie pani Maryni. Przypisy: Niektóre z wypowiedzi Marii Góreckiej są autentyczne. 7 usz". Kartki tej lektury były wyblakłe, pożółkłe, a niektóre nawet spalone. Na stronach powstały zacieki. Taki wygląd świadczył o jej starości. Przerwałam więc na jakiś czas swoje zajęcie i poprosiłam babcię o wyjaśnienie. Bardzo zaciekawiła mnie ta książka. Sądziłam, że tak zniszczonego egzemplarza nie warto było trzymać. A jednak leżał w tym schowku długie lata. Moja babcia ucieszyła się na widok tego starocia i zaczęła opowiadać mi o jego dziejach: Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 49 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:16 Page 50 „Około stupięćdziesięciu lat temu moja babcia mieszkała we wschodniej Polsce. Po trzecim rozbiorze ziemie te zostały przejęte przez Rosję. Zmuszano więc Polaków do wyrzekania się swojego narodowego języka. Ale nawet surowe kary nie stawały się przeszkodą dla nich. Walczyli o język ojczysty. Tworzono tajne szkoły, drukarnie, wydawano gazety, mimo iż życie było prowadzone w ciągłym strachu i obawie przed zaborcami. Moja babcia również należała do tajnej szkoły. Uczono tam polskiej mowy, a szczególną wagę przywiązywano do literatury. W 1855 roku uczniowie jednej ze szkół, a należała do niej babcia, podjęli się wydrukowania kilkudziesięciu ksiąg „Pana Tadeusza" z okazji setnej rocznicy śmierci Adama Mickiewicza. Plan powiódł się. Jednak w niedługim czasie odkryto tę szkołę i jej wychowankowie zmuszeni byli uciekać. Wszyscy razem przemierzali lasy i miasta podczas deszczów i burz, trzymając w ręku rzecz dla nich najcenniejszą, cząstkę literatury polskiej - książkę Adama Mickiewicza. Stąd te zacieki i spalone strony. Tuż po wojnie moja rodzina wróciła do wyzwolonej Polski, do Koluszek. Oczywiście wraz z nią powróciło dzieło Adama Mickiewicza. Było przechowywane na dnie szuflady tej komody. Babcia Kasia dbała o nie z największą troską. Czyściła je z kurzu i czytała każdego wieczora. Oglądała poniszczone strony, które przypominały jej przyjaciół, którzy polegli za ojczyznę, przypominały jej dni spędzone na tajnej nauce. Agnieszka Witaszczyk /Wielgomłyny/ - „Przyjaciele“ - laureatka II nagrody Dwa lata później babcia poznała dziadka Tomka. Mimo starszego wieku pobrali się i zamieszkali razem na przedmieściach Koluszek. Obydwoje uwielbiali czytać literaturę XVI wieku. Postanowili więc założyć własną bibliotekę. Kupowali od pobliskich ludzi stare książki słynnych poetów i pisarzy. Po kilku miesiącach ich kolekcja liczyła około siedemdziesięciu ksiąg. Niektóre z nich wydane były nawet sto lat temu. Ceniono sobie te zbiory i bardzo często korzystano z dzieł znajdujących się u dziadków Kasi i Tomka. Rok po ślubie moich rodziców urodził się mój brat, a później siostra i ja. Przestano interesować się biblioteką. Zresztą nie stać nas było na poszerzanie jej, gdyż utrzymanie trójki dzieci z jednej pensji nie było łatwe. Wkrótce twoi pradziadkowie zmuszeni byli sprzedać książki. Została w domu tylko jedna, najcenniejsza - „Pan Tadeusz", która była szczególną pamiątką przebytych na wojnie dniach. Mając dwadzieścia lat wyszłam za mąż. Niedługo potem zmarła moja mama. Przed śmiercią ofiarowała mi tę książkę. Leżała w tym pudle wiele lat. Oglądałam ją czasami i rozmyślałam o ludziach, którzy poświęcili dla ojczyzny życie. Zastanawiałam się, dlaczego było to dla nich takie ważne. Kiedyś opowiem ci o tym" Na tym skończyło się opowiadanie babci. Cieszyłam się, że mogłam poznać korzenie mojej rodziny. Powróciłam też do strojenia choinki, która odtajała już ze śniegu. Następnego wieczora przyjechali rodzice, by spędzić wigilijną noc w rodzinnym gronie. W domu rozniósł się zapach lasu i świątecznych wypieków. Wszyscy byli szczęśliwi i z niecierpliwością oczekiwali pierwszej gwiazdy na niebie. Wkrótce zabłysnęła gwiazdka betlejemska. Zgodnie z tradycją podzieliliśmy się opłatkiem i złożyliśmy sobie najserdeczniejsze życzenia. Później przystąpiliśmy do wieczerzy. Wcześniej jednak dziadek przeczytał fragment Pisma Świętego o narodzinach Jezusa. Po kolacji usiedliśmy przy strojnym świerku i śpiewaliśmy najpiękniejsze kolędy polskie. Wreszcie nadszedł też czas na odpakowywanie prezentów. Wówczas stałam się najszczęśliwszą osobą na świecie. Otrzymałam starą, poniszczoną książkę, która była najpiękniejszym skarbem mojej babci przez długie lata. To były niezapomniane święta Bożego Narodzenia, zwłaszcza dlatego, że otwierając zniszczone karty starej książki odkryłam przeszłość mojej rodziny. 7 50 Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:16 Page 51 Malowali Mickiewicza W Sieradzu podsumowano konkurs na ilustrację „Pana Tadeusza" JAN KRZYSZTOF SZCZĘSNY Sieradz Z okazji 200 rocznicy urodzin naszego wieszcza narodowego Adama Mickiewicza, Regionalny Ośrodek Kultury w Sieradzu był organizatorem konkursu plastycznego pt. „Moja ilustracja Pana Tadeusza". Współorganizatorami konkursu, który spotkał się z miłym przyjęciem wśród mło- dzieży szkół podstawowych i średnich naszego województwa były redakcje: „Wiadomości Dnia", kwartalnika kulturalnego „Siódma Prowincja" i „Naszego Radia". Na konkurs napłynęły prace wykonane różnymi technikami przez uczniów m.in. z Wielunia, Sieradza, Zduńskiej Woli, War- ty oraz innych jeszcze miejscowości. Organizatorzy z przykrością odnotowali brak zainteresowania konkursem ze strony uczniów Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Zduńskiej Woli. Trzyosobowe jury w składzie: mgr Beata Kielek - polonistka z sieradzkiego Liceum Jarosław Gnulkowski /Wieluń/ - "Ostatnia spowiedź Jacka Soplicy" - laureat II nagrody Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 51 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:16 Page 52 Ogólnokształcącego im. K. Jagiellończyka, mgr Ewa Golińska - nauczycielka plastyki w SP w Brzeźniu oraz piszący te słowa zapoznali się z kilkudziesięcioma pracami nadesłanymi na konkurs. Jury postanowiło wyodrębnić następujące grupy wiekowe, w których przyznano nagrody. W kategorii szkół podstawowych: - I nagrodę w grupie klas IV - VI przyznano uczennicy klasy VI MARLENIE MICHALAK ze Szkoły Podstawowej w Warcie za zestaw prac pt. „Telimena" i mrówki", „Polonez" i „Zosia"; - II nagrodę otrzymała KAROLINA KAMOLA, uczennica kl.V ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Sieradzu, za pracę pt. „Zosia"; - dwie równorzędne III nagrody przyznano KASI DRABENT - uczennicy kl. VI ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Sieradzu i MONICE BOBROWSKIEJ uczennicy klasy IV tejże szkoły. W grupie klas VII - VIII jury postanowiło przyznać: - I nagrodę ALEKSANDRZE GRABIEŃSKIEJ, uczennicy klasy VIII ze Szkoły Podstawowej w Warcie za pracę pt. „Łowy"; - dwie równorzędne II nagrody otrzymali: MATEUSZ MIELCZAREK, uczeń klasy VIII ze Szkoły Podstawowej nr 12 w Zduńskiej Woli oraz WIOLETTA SKRZYPIŃSKA, uczennica klasy VIII ze Szkoły Podstawowej w Warcie; - III nagrodę postanowieniem jury otrzymał JAREK NOGALA, uczeń klasy VIII ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Sieradzu. W kategorii szkół średnich jury nie znalazło prac godnych I nagrody. II nagrodę za zestaw prac przyznano JAROSŁAWOWI GNULKOWSKIEMU z Liceum Ogólnokształcącemu im. T. Kościuszki w Wieluniu. Nagrodzone prace to: „Powitanie dwóch szlachciców", „Walka szlachciców między sobą" i „Ostatnia spowiedź Jacka Soplicy". Ponadto jury wyróż- niło najwyższą nagrodą - publikacją na pierwszej stronie okładki Kwartalnika „Siódma Prowincja" pracę KAROLINY KAMOLI ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Sieradzu. Wewnątrz numeru znajdują się pozostałe nagrodzone prace. Nagrodę w postaci radiomagnetofonu ufundowaną przez Redakcją „Wiadomości Dnia" jury postanowiło przyznać Szkole Podstawowej w Warcie. Uroczyste podsumowanie konkursu, połączone z prezentacją nagrodzonych prac, okolicznościowymi wykładami mgr Beaty Kielek i mgr Ewy Golińskiej oraz wręczeniem nagród odbyło się w Sali Kameralnej Regionalnego Ośrodka Kultury w Sieradzu dnia 16 grudnia br. 7 Mateusz Mielczarek (Zduńska Wola), kl. VIIIa, II nagroda 52 Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:16 Page 53 Monika Bobrowska (Sieradz), kl. IVd, III nagroda Jarek Nogala (Sieradz), kl. VIIIc, III nagroda Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 53 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:16 Page 54 Mickiewicz i wojewodzianka sieradzka ZIEMOWIT SKIBIŃSKI Nowe Zduny k. Łowicza O kontaktach Mickiewicza z Karoliną Teresą z Walewskich Chodkiewiczową, secundo voto Golicyną, wiemy tyle, iż spotykał się z nią w Rzymie w 1829 i 1831 roku i odbył w jej towarzystwie w dniach 19-24 kwietnia 1831 podróż do Florencji. Natomiast trzeba rozwiać wszelkie mniemania co do wcześniejszej styczności poety z byłą wojewodzianką sieradzką na salonach petersburskich w grudniu 1827 roku. Nastała stosowna okazja, aby te nieporozumienia wyjaśnić i położyć im kres, pierwej jednak przybliżmy postać mało dziś znanej, a w swoim czasie brylującej na parkietach salonowych tudzież w alkowach, intrygującej swoją biografią kobiety. Karolina Teresa Walewska urodziła się w 1778 roku, prawdopodobnie w Tuczynie nad Horyniem, na pograniczu Wołynia i Polesia. Była córką Jadwigi z Turnów, stolnikówny poznańskiej. Ojciec zaś, Michał /1735 1806/, wywodził się z sieradzkiej linii rodu Walewskich, piastujących w przeszłości wiele znaczących urzędów wojewódzkich. Należał do XII pokolenia rodu zapoczątkowanego w XIV wieku od Leszka z Walewic. Brał udział w konfederacji barskiej, usiłował zmobilizować Łęczyckie, później go widzimy w obozie patriotów w początkowej fazie Sejmu Wielkiego, do którego posłował jako wojewoda sieradzki. Niestety znalazł się w czołówce targowiczan, objął nawet marszałkostwo po Szczęsnym Potockim, ale z tego obowiązku wywiązywał się z pewnym ociąganiem. Urząd wojewody traktował raczej pod kątem własnych interesów; widzimy go tylko dwa razy na sejmikach, czemu nie sposób się dziwić, skoro mieszkał w odległym o kilkaset kilometrów Tuczynie, nabytym po 1755 r. od synów Stanisława Lubomirskiego. Wystawił tu ogromny pałac w l.1790-1798, którego główny korpus spłonął po piećdziesięciu latach. Michał Walewski miał opinię człowieka rzutkiego, obrotnego, ciążyła jednak na nim hańba Targowicy. Synowie jego swoją postawą i zaangażowaniem patriotycznym starali się zmazać przewinienia ojca; to, co on uzyskał od Rosji, utracili z nawiązką. Miał pan wojewoda i pośredni związek z Mickiewiczem. 54 Otóż wraz ze swoim zięciem Aleksandrem Chodkiewiczem patronował Józefowi Oleszkiewiczowi, malarzowi, mistykowi, masonowi, człowiekowi, który zdaniem mickiewiczologów wywarł na poetę większy wpływ od Towiańskiego, a który malował - ze skłonnością do upiększeń - portrety Walewskich w Tuczynie. Przez kilka lat, z trzyletnią przerwą na studia w Paryżu finansowane przez Chodkiewicza, przebywał na początku XIX wieku w Pekałowie u Karoliny i Aleksandra. Należy zatem przypuszczać, iż podczas rzymskich spotkań z poetą była mieszkanka Pekałowa wspominała niejednokrotnie „mistrza" Oleszkiewicza, osobę uwiecznioną w Dziadach, która dzięki masońskim powiązaniom i wpływom otworzyła kowieńskiemu nauczycielowi najlepsze salony Rosji. Karolina Walewska poślubiła ok. 1800 roku Aleksandra Chodkiewicza, chemika, literata / autora nieporadnych dramatów; o jego Katonie w Utyce mawiano „Katon utyka"/, kolekcjonera, uczestnika insurekcji kościuszkowskiej, późniejszego generała, członka Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Warszawie. Kajetan Koźmian pisze o Chodkiewiczu w Pamiętnikach: „Przywiózł /tzn. do Warszawy - Z.S./ z sobą młodą, piękną i zalotną żonę, z którą żył dziwaczną miłością i mniemał się być Argusem". Przywołanie mitycznego Argusa jest aluzją do chorobliwej wręcz zazdrości Aleksandra o żonę, a wszyscy pamiętnikarze, również pamiętnikarki, tych czasów zgodnie podkreślają wybitną urodę Karoliny, zalotność przekraczającą statut i etos kobiety zamężnej, muzykalność / skomponowała muzykę do pieśni o Janie Karolu Chodkiewiczu ze Śpiewów historycznych Niemcewicza/, dowcip i zamiłowanie do balów, wystawnych przyjęć. Nic też dziwnego, iż wokół niej roiło się od adoratorów. U niej szlify amorowe zdobywał Antoni Malczewski, późniejszy autor Marii. Z jej to powodu się pojedynkował z innym kochankiem Karoliny, a za sekundanta miał jej męża. Zaiste tylko temperamentna i kochliwa kobieta może doprowadzić do tak piramidalnie absurdalnych sytuacji. Zresztą nie tylko oni odbywali praktykę w rzemiośle Afrodyty u „warszawskiej syreny", lista alkowianych gości nie kończy się na dwóch nazwiskach. Ale pani Karolina przebrała miarę, gdy mąż i Malczewski bronili obleganej przez Rosjan twierdzy Modlin. Nawiązała wówczas romans z przystojnym kapitanem gwardii księciem Aleksandrem Siergiejewiczem Golicynem, czego skandalicznym uwieńczeniem było przyjście na świat syna Włodzimierza. W 1814 roku nastąpił rozwód, Karolina wyszła za Golicyna, który awansował na pułkownika i zamieszkali w Warszawie. Książę meloman i kompozytor, w owym czasie zdradzał sympatie liberalno- demokratyczne, pisywał kąśliwe wiersze, co nie mogło ujść uwagi wszechwidzącego księcia Konstantego. Podał się do dymisji, zamieszkał na krótko na wsi pod Warszawą, po czym wyemigrował. Karolina na pewno nie była z mężem w owym czasie /lata dwudzieste/ w Rosji, bo książę Aleksander popadł w niełaski cesarskiego brata. Nieporozumienia wynikają nie z relacji źródłowych, autorami ich są uczeni komentatorzy. Mikołaj Malinowski w liście do Lelewela dał opis improwizacji Mickiewicza 22 grudnia 1827 roku w Petersburgu w mieszkaniu Postumiusza Prószyńskiego: „Tę improwizację zanotował Prószyński, ale hrabina Chodkiewiczowa zawiozła ze sobą i tak niespodziewanie, że nie miano czasu skopiować". Stanisław Pigoń, wydawca VI tomu Dzieł Mickiewicza / przedwojenne tzw. Wydanie Sejmowe/ to tak skomentował: „Karolina, żona Antoniego, generała, chemika, literata, /.../; podówczas mieszkała w Petersburgu, gdzie mąż jej podejrzany o stosunki z kołami patriotycznymi w Warszawie, był czasowo, z honorami internowany". Dwa merytoryczne błędy w krótkiej informacji - jak na znakomitego mickiewiczologa to za dużo. Oczywiście w liście mowa jest o drugiej żonie Aleksandra / nie Antoniego!/ Franciszce Ksawerynie ze Szczeniowskich, z którą się pobrał w 1824 roku. Była nie mniej piękna od poprzedniej żony, wojewodzianki sieradzkiej, trzydzieści jeden lat młodszą od męża, którego darzyła wierną miłością. Tekst tej improwizacji uchodzi za zaginiony, czego jednak nie można stwierdzić definitywnie, archiwum bowiem młynowskie Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:16 Page 55 Chodkiewiczów w znacznej części ocalało i rzecz wymaga dokładnej kwerendy. Błędną informację Pigonia przedrukował bezkrytycznie inny znakomity mickiewiczolog, Czesław Zgorzelski, w edycji Dzieł wszystkich. Również nie odróżnił pań Chodkiewiczowych Wiktor Weintraub w książce Poeta i prorok. Mickiewicz zetknął się - prawdopodobnie po raz pierwszy - z Karoliną Golicyną w rzymskim domu księżnej Zinajdy Wołkońskiej, dobrej znajomej z czasów moskiewskich. Odyniec, nie zawsze wiarygodny w swoich relacjach, tu zdaje się dawać wiarę, bo jaki interes miałby blagować informując o nie zobowiązujących kontaktach poety z księżną. W liście do Juliana Korsaka datowanym z Rzymu 23 grudnia 1829 roku / datowanym ex post!/ pisze: „ Księżna Gagaryn, żona posła, a rodzona siostra pani Swieczyn, o której może słyszałeś oraz księżna Helena Golicyn liczą się też do najbliższych przyjaciół księżny Zeneidy i odznaczają się zarówno pobożnością, jak i towarzyskim urokiem" Pomylił się co do imienia, ale innej o tym samym nazwisku poza Karoliną w tym czasie w Rzymie nie było. W tymże samym liście, nieco wcześniej, wspomina o tym, jak Mickiewicz był rozpieszczany prze arystokrację rosyjską w Wiecznym Mieście i że dostał od księżnej Karoliny dwa słoiki konfitur i tyleż butelek malinowego soku „bardzo pomocnego na chrypkę" wraz z perfumowanym bilecikiem. A jak w owym czasie prezentowała się córka wojewody sieradzkiego? Zygmunt Krasiński w liście do ojca z 13 grudnia 1830 roku komentował tak jej wygląd: „Przykro patrzeć na szlachetne rysy i na piękne oczy tak poniżone, że ogień nieba zatraciły, by tylko ziemskim zarzewiem błyszczyć. /.../ Zupełnie ton miała francuskiej elegantki już nie tego wieku, a tu już latka sobie marszczki kupią na jej czole; znacznie schudła, zbladła, nie wiem dlaczego, ale i przykro patrzyć na nią, i przykro jej słuchać. Zdaje się, jak gdyby wciąż próżną gadaniną chciała odegnać trapiące myśli czy wyrzuty, czy nudy." To, że była gadatliwa, poświadczają inni świadkowie epoki, należy przeto przypuszczać, że Mickiewicz nie przepadał za jej towarzystwem, mimo iż przypadło mu w udziale zrobić w towarzystwie Golicynów kilka wypadków w okolice Rzymu. Wiemy, że jechał z Golicynami, o czym wspomnieliśmy na początku, w kwietniu do Florencji. Według Sergiusza Sobolewskiego, „przyjaciela Moskala" jeszcze z pobytu w Rosji, nastąpiła wymiana zdań między księżną a poetą na temat szans powstania listopadowego. Ona wierzyła w zwycięstwo Polaków, Mickiewicz zaś, „nie tylko nie wierzył, ale na wypadek zwycięstwa wątpił w jego trwałość i dobre skutki". Stąd też tak się ociągał z wyjazdem do Królestwa. Prawdopodobnie było to ostatnie spotkanie Mickiewicza z Golicyną. Nie wiemy, ja- ką wieszcz zachował o niej opinię. Rzecz charakterystyczna Sobolewski przemilcza poglądy księcia Aleksandra Siergiejewicza, do którego sztambucha miał wpisać poeta ten oto czterowiersz: Jeżeli wolność czcić i kochać umiesz, Rozmowie naszej niepotrzebne słowa; Ja twe westchnienie, ty mą łzę zrozumiesz I dłoń mi ściśniesz - oto polska mowa! Autorstwo tego wiersza pozostaje niepewne, nie znany jest bowiem rękopis. Wiersz trafił do druku dość okrężną drogą przekazów ustnych dopiero w latach osiemdziesiątych XIX wieku. Najpierw za adresata uważano księcia Dymitra Władymirowicza Golicyna, moskiewskiego gubernatora wojennego, do którego kancelarii został przydzielony Mickiewicz. Tenże Golicyn łaskawym, wręcz opiekuńczym okiem patrzył na polskiego poetę, co należy przypisać związkom masońskim obydwu. Z nim też Mickiewicz odbył trzydniową podróż z Moskwy do Petersburga, ale czy odważyłby się na wpisanie do sztambucha wysokiego urzędnika imperium wiersza tej treści? Mickiewicz w Rosji zachowywał się i postępował bardzo ostrożnie i roztropnie, „wężową chytrością łudził despotę". Każdy w owym czasie, bez względu na tytuł i zajmowane stanowisko, mógł się liczyć z ewentualnością rewizji. Taki wiersz mógł by zaszkodzić zarówno autorowi jak i adresatowi. Poza tym, mimo wspomnianych związków wolnomularskich, czy mógł poeta ryzykować tak daleko posuniętą szczerością? Po zasygnalizowaniu tych wątpliwości drugą ewentualnością pozostaje książę Aleksander Siergiejewicz, przebywający wówczas za granicą. Ale nic z kolei nie wiemy na temat bliższej zażyłości poety z tym księciem, gdy tymczasem treść wiersza przyświadcza obopólnemu zaufaniu nadawcy i adresata. Na taką śmiałość i bezpośredniość wypowiadania myśli pozwalał sobie Mickiewicz poza granicami Rosji. Ostatni wydawcy pism poety skłonni są wiązać ten wiersz z mężem Karoliny. Utwór jest raczej autorstwa Mickiewicza, przemawiają za tym zwięzłość, treść i charakter /wymowne przemilczenia!/ wypowiedzi, adresat pozostaje zaś niepewny. Henryk Mościcki, autor biogramu / dość ogólnikowego/ Karoliny Golicyny w Polskim słowniku biograficznym, podaje, iż wówczas, tzn. w 1831 nastąpił w małżeństwie Golicynów „rozdźwięk na tle politycznym. Golicyna wierzyła w zwycięstwo Polaków, mąż demonstrował patriotyzm rosyjski i podobno należał wtedy do tajnej policji rosyjskiej". Czyżby Mickiewicz nie wiedział, komu wpisuje wiersz? Dalsze losy wojewodzianki sieradzkiej nie są godne pozazdroszczenia. Aleksander Siergiejewicz przehulał majątek, porzucił podstarzałą żonę, przyjechał do Warszawy i oddał się w służbę Paskiewiczowi. Ożenił się wkrótce z Eleonorą Zarzycką, został na- czelnikiem wojennym w Lublinie, a następnie w Kaliszu, gdzie zmarł w 1858 roku. Karolina tułała się po Europie, o czym możemy wnosić z listów Krasińskiego, przerażonego utratą jej wdzięków. Manifestowała swoje związki z Polakami i z polskością i - jak to bywa często u kobiet lekkich za młodu obyczajów - na stare lata spobożniała. Zmarła w nędzy i opuszczeniu w Petersburgu 14 lutego 1846 roku i została pochowana na cmentarzu przy Instytucie Smolnym. Artykuł niniejszy ma charakter rekonesansu, sygnalizuje białe plamy na temat bądź co bądź intrygujących kontaktów Mickiewicza z wojewodzianką sieradzką i jej drugim mężem. Właściwa kwerenda archiwalna może jeszcze wiele rzeczy w tej materii wyjaśnić. 7 Karolina z Walewskich Chodkiewiczowa Przedruk na podstawie: R. Aftanazy, Dzieje dawnych rezydencji na kresach Rzeczypospolitej. T.5, Wrocław 1994 s.276 Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego 55 17grudnia_n.qxd 99-03-23 16:16 Page 56 Wojewódzki Dom Kultury w Piotrkowie Trybunalskim 97-300 Piotrków Trybunalski, Al. 3 Maja 12, tel. 647-71-94, 647-04-06, tel./fax 649-53-54 Centrum Promocji i Informacji Kulturalnej WDK: Ośrodek Plastyki i Reklamy Ośrodek Działalności Filmowej „Stop-klatka” Ośrodek Działalności Środowiskowej „Kontakt” Ośrodek Działalności Teatralnej „Lustro” Zespoły: teatralne: „Na Poddaszu” (instr. Lucyna Jakubczyk), „Łysa Góra” (instr. Małgorzta Kowalczyk), taneczne: „Fuks”, „Szarada” (instr. Diana Lisiecka), „Aerobic”(instr. Aldona Przerywacz) muzyczne: „Morning Edition” (opiekun Agnieszka Majewska), „Zespół Muzyki Dawnej”(instr. Jolanta Bobras - Pająk), Chór seniora “Radość życia” (instr. Tadeusz Małż), Dziecięcy zespół wokalnotaneczny „Duszki” (instr. Tadeusz Małż), Zespół Wokalny (instr. Tadeusz Małż), Studyjny Zespół Wokalny (instr. Waldemar Ossowski) Regionalny Ośrodek Kultury w Sieradzu 98-200 Sieradz, ul. POW 19, tel./fax 822-57-12, 822-45-21, 822-49-32, 22-37-71 ROK w Sieradzu jako państwowa instytucja o funkcjach ponadlokalnych pomaga, inspiruje, animuje i promuje działalność społeczno-kulturalną województwa i regionu. Działalność ROK wyznacza VII programów merytorycznych: I. Program „Kultura a samorząd“ ROK pełni rolę organizatora kultury w wymiarze ponadlokalnym stosując najbardziej optymalne formy realizacji: doskonalenie warsztatu, dokumentowanie działalności kulturalnej gmin, współfinansowanie organizowanych imprez, organizowanie kompleksowych penetracji socjologicznych środowisk, prowadzenie banku danych informacji o kulturze. II. Program „Krzesiwo“ ROK polega na ściśle współpracuje z lokalnymi społeczeństwami w za- kresie ochrony dziedzictwa kulturowego realizowanej w formie: edukacji folklorystycznej dzieci i młodzieży, promowaniu poszczególnych regionów kulturowych Sieradzczyzny, dokumentowaniu ważnych zjawisk etnograficznych, zwyczajów i obrzędów ludowych oraz opieki merytorycznej nad zespolami folklorystycznymi. III. Program „Animacja Nieprofesjonalnej Twórczości Artystycznej“ ROK na podejmuje stałe działania edukacyjne w sferze teatru, literatury, plastyki, muzyki i tańca dla dzieci i młodzieży, wspiera organizacyjnie i finansowo amatorski ruch artystyczny a przede wszystkim promuje go w skali regionu, kraju i za granicą. Służą temu: warsztaty, przeglądy, wystawy, spotkania i wydawnictwa. IV. Program „Promocja Regionu“ ROKpopularyzuje i promuje dorobek i osiągnięcia instytucji Kluby i koła zainteresowań Piotrkowski Klub Literacki „ZAKOLE“ Klub gier fabularnych Klub numizmatyków Pracownia plastyczna dla dzieci (instr. Aldona Trojanowska) Pracownia grafiki, rysunku i malarstwa dla młodzieży (instr. Andrzej Białkowski) Usługi: ksero graficzna reklama komputerowa: plakaty, zaproszenia, afisze, etc. wynajem pomieszczeń (sala widowiskowa, klubowa) nagłaśnianie imprez realizacja imprez zleconych kultury, amatorskich zespołów artystycznych oraz twórców. Pozyskiuje niezbędne środków pozabudżetowe, zapewnia kontakty z organizacjami, stowarzyszeniami, fundacjami krajowymi i zagranicznymi oraz współpracuje z województwami ościennymi. Stałymi formami działań są: wydawnictwa, konfrontacje, festiwale, turnieje, przeglądy, sejmiki, wymiana zespołów artystycznych w kraju i za granicą. V. Program „Marketing i usługi kulturalne“ ROK świadczy usługi w zakresie: wydawnictw (a tym akcydensów), impresariatu i usług artystycznych własnych, wideofilmowania, oprawy plastycznej imprez, kserografii, nagłaśniania imprez oraz transportu krajowego i zagranicznego. VI Program „TALENTY“ ROK promuje uzdolnione dzieci i młodzież, organizując warsztaty, konsultacje i przeglądy. VII Program „EKOMOTYWY“ ROK realizuje edukację ekologiczną mieszkańców województwa stosując formy działalności: monitoring, konkursy, warsztaty i szkolenia, zabawy i gry dydaktyczne, imprezy plenerowe. Wojewódzki Dom Kultury w Skierniewicach 96-100 Skierniewice, ul. Reymonta 33, tel. 33-36-39, 33-33-36, tel./fax 33-24-12 Kurs tańca towarzyskiego dla dzieci, młodzieży i dorosłych; w grupach dla początkujących i zaawansowanych Kurs języka niemieckiego dla młodzieży i dorosłych; w grupach dla początkujących i średniozaawansowanych Zajęcia w kołach i klubach zainteresowań Klub Miłośników Tańca dla wszystkich grup wiekowych 56 Klub Fotograficzny „Foto” dla wszystkich grup wiekowych Klub Seniora „ARA” Klub Literatów Klub Francuski Kino Studyjne „Klaps” Klub Jazzowy „Muza” Aerobik Koło plastyczne dla dzieci i młodzieży Zespoły Artystyczne Estrada Dziecięca „Wiercipięty” Grupa Taneczna „4-20” Grupa Tańca Nowoczesnego „Sen’s” Chór dziecięcy Zespół Dziecięcych Aktorów Filmowych „Izyda” Młodzieżowy Zespół Teatralny Kapela Ludowa Zespół Muzyczny „Lady Makbet” Zespół Muzyczny „Epidemia” Zespół Muzyczny „29 $ Blues” Galeria Plastyczna Siłownia dla wszystkich grup wiekowych Dyskoteka dla młodzieży Scena Promocji dla zespołów z terenu województwa Scena Prezentacji profesjonalnych i amatorskich zespołów artystycznych Młodzieżowa Szkółka Dziennikarska Usługi Ksero i Wideofilmowanie Kompleksowa obsługa szkoleń, seminariów, konferencji Siódma Prowincja Kwartalnik Kulturalny Piotrkowskiego, Sieradzkiego, Skierniewickiego