W oczekiwaniu na śmierć? - Gimnazjum im. Macieja Rataja w
Transkrypt
W oczekiwaniu na śmierć? - Gimnazjum im. Macieja Rataja w
W oczekiwaniu na śmierd? Życie stawia przed nami różne problemy, z którymi nie zawsze potrafimy sobie poradzid, jednak każdy z nas ma przy sobie bliskich, na których może liczyd, to dzięki nim i dla nich warto czekad na kolejny dzieo. Lecz czasem i to nie wystarcza. Pani Irena ma 84 lata i jest pełną wigoru zadowoloną z życia kobietą. Pomimo swojego wieku nadal, wraz ze swymi córkami, zajmuje się domem. -Nie jestem już tak sprawna jak kiedyś, ale i tak robię tyle ile mogę. –Mówi, dodającMyślę, że najlepiej wychodzi mi gotowanie. Rzeczywiście pani Irena jest niesamowitą kucharką, a jej kuchnię bardzo chwali sobie cała rodzina. Nie jest to jednak jedynym atutem jaki posiada. Jest ona osobą stanowczą ale i również łagodną, to ona podejmuje najważniejsze decyzje w familii oraz udziela wszystkim najlepszych rad. -W takim razie czy to pani jest głową rodziny? Po krótkim zastanowieniu pani Irena odpowiada, a na jej twarzy maluje się szeroki uśmiech. -Myślę, że tak to by można było ująd. Po śmierci męża to na mnie spadła większośd obowiązków, więc ta funkcja samoczynnie do mnie przywarła i tak to już się przyjęło. Wszystko było dobrze do czasu… Od kilku dni pani Irena zaczęła się źle czud. Miała problemy z plecami, a na dodatek nasilił się ból nóg, co całkowicie ją osłabiało. Przestała oglądad swoje ulubione seriale oraz rozwiązywad krzyżówki, a jedynym powodem dla którego wstawała z łóżka było ugotowanie obiadu. „To już naprawdę koniec”- powtarzała ze smutkiem, a łzy same napływały jej do oczu. – „Myślę, że trafię do szpitala”. Niestety jej obawy potwierdziły się. Pani Irena złamała nogę w udzie i trafiła do szpitala w Trzebnicy. Okazało się, że noga musi byd na wyciągu i pacjętka ma spędzid tam najbliższe trzy miesiące. Załamanie nerwowe… Złe informacje całkowicie dobiły panią Irenę. Nie miała ona żadnych nadziei na wyzdrowienie. -Po co przyjechaliście?- mówiła do rodziny, która ją odwiedzała- Nie wytrzymam tutaj, to już koniec. Złe myśli wciąż ją nawiedzały, tym bardziej, że leżała na sali z pacjętką w podobnym wieku i stanie, która była w szpitalu od czterech miesięcy i przeszła już trzy operacje. Z deszczu pod rynnę… Po dwóch dniach spędzonych w szpitalu pani Irena miała zawał. Przewieziono ją na oddział wewnętrzny intensywnej terapii. Jej stan się pogarszał. Chod lekarze mówili, że jeszcze jest nadzieja, nikt tak naprawdę nie wierzył, że wyzdrowieje, chod wszyscy bardzo tego pragnęli. Było coraz gorzej. Pojawił się kolejny ciężar. Tym razem było to zapalenie płuc. Pani Irena dostawała bardzo silne leki, gdyż dusiła się i miała problemy z oddychaniem. Mimo tego nadal o wszystkim myślała, zamartwiała się i planowała: „Moje ubrania są w szafie; różaniec w prawej szufladzie”; „Nie przejmujcie się niczym i dbajcie o siebie”; „Czy wszystko u was dobrze?”. I znów: „Po co przyjechaliście, po co przyjechaliście?”. Tak bardzo nie chciała byd dla nikogo kłopotem. Nie mam siły walczyd… Wyczerpana ciągłym cierpieniem, osłabiona, pozbawiona sił pani Irena patrzyła na swą wnuczkę smutnym wzrokiem. Dopiero niedawno przebudziła się po dawce swych leków. Z trudem oddychała. Mówiła bardzo cichym i chrapliwym głosem. -Po co przyjechałaś? Wszystko u was dobrze?spytała. -Babciu jak mogłabym do ciebie nie przyjechad? Tak, wszystko dobrze. -Dbaj o ciocię- powiedziała pośpiesznie pani Irena. -Dobrze- odparła wnuczka, poczym pogładziła swą babcię po ręce. poczym zatopiła się w swych myślach, oczekując na jej ponowne przybycie. Niestety już tego nie doczekała. Pomimo wszelkich starao lekarzy i rodziny, śmierci nie da się oszukad. Nie można przedłużyd sobie życia lub go skrócid. Na każdego kiedyś przyjdzie czas, lecz nikt nie wie kiedy i w jakich okolicznościach. Te prawdy zna każdy z nas. Jednak można postawid sobie pytanie: czy gdyby naprawdę w siebie uwierzyd, uwierzyd w swoje ozdrowienie i w to, że jest się jeszcze na świecie potrzebnym to czy rzeczywiście można by było przeżyd? Może ludzie za szybko rezygnują z życia, poddają się, mówią, że nie mają już siły, oczekują na kres swych cierpieo. A przecież podobno „wiara czyni cuda”, więc dlaczego by nie zmienid przeznaczenia i po prostu nie spróbowad? Po chwili przywieziono starszego mężczyznę w ciężkim stanie. Wszystkim odwiedzającym kazano opuścid salę. -Przyjdę do ciebie później- oświadczyła wnuczka pani Ireny, poczym pocałowała ją w policzek i odeszła. Pani Irena przez jakiś czas spoglądała w miejsce, gdzie przed chwilą stała jej wnuczka, Monika Olejniczak klasa IIa Gimnazjum im. Macieja Rataja Opiekun E.Kostecka