Czerwony Kapturek - Kazimierz Nagórski
Transkrypt
Czerwony Kapturek - Kazimierz Nagórski
Kazimierz Nagórski >> Nieprawdziwa historia „Czerwonego Kapturka” << Słuchowisko radiowe. Osoby – Spiker Autor Kobieta Odcinek 1 Spiker – Dziś przedstawimy państwu >Nieprawdziwą historię „Czerwonego Kapturka”<. W studiu witamy autora. - Czy jest Pan prawdziwy ? Autor – niestety nie, chociaż bardzo bym chciał. Ale jak Pan zapewne wie – będę dawał głos. Spiker – to prawie tak samo jak mój pies. Autor – To znaczy jak Pan mówi „daj głos” – to on szczeka? Spiker - Właśnie tak. Autor – Wprawdzie w tej historii pojawia się wyłącznie wilk, ale skorośmy jeszcze nie zaczęli to ja teraz mogę zagrać Pańskiego psa. Spiker – Tak? No to „daj głos” Autor – (szczeka bardzo udanie) Spiker – Co Pan, co pan, jeszcze mi Pan rękę odgryzie. Autor – Eee no co pan, przecież ratlerka, albo yorka udaję. Spiker – Żarty na bok, proszę pana z tekstu wynika, że będzie nam potrzebna jeszcze jedna osoba. Autor – No właśnie, do pierwszej części potrzebny będzie narrator, a do drugiej sam Czerwony Kapturek, który w tej nieprawdziwej historii jest dorosłą kobietą, więc może dobrze by było… Spiker – No, no, jeszcze ciągle dziewuchy panu w głowie? Chodźmy poszukać… Muzyka Odcinek 2 Kobieta – Ale dlaczego ja nie mogę grać męskiej roli? Spiker – Bo są role męskie i kobiece… Kobieta – A Teresa Budzisz-Krzyżanowska grała Hamleta. Autor – To był wyjątek, zresztą Wajda może wszystko. Kobieta – Jesteście męskie szowinistyczne świnie z ryjem w korycie uprzedzeń. Spiker – No zaraz, w tej części pierwszej grasz narratora. Narrator – to męska rola. Autor – A w drugiej grasz Kap Turka. Kap Turek – to taki turecki glina…, znaczy turecki policjant…. 2 Spiker – Chodzi w takim czerwonym nakryciu głowy i to się FEZ nazywa… Autor – I dlatego właśnie Czerwony Kap Turek – ale to na pewno rola męska. Spiker – No to co – grasz? Kobieta – Bo ja wiem?... Muzyka Odcinek 3 Kobieta – Ten twój autor gdzieś poszedł? Spiker – Siku, ma problemy z prostatą. Kobieta – Z tym Czerwonym Kapturkiem, to jakieś popłuczyny po komunie… Spiker – Te czerwone rękawiczki… Kobieta – To proste, a nawet prostackie, skojarzenie z Dzierżyńskim… Spiker – I żeby niewinna dziewczynka tak bezprzykładnie mordowała wilki… Kobieta – krew się leja od ściany do ściany – flaki na parkanie, koszyczek pełen wilczych serc… Spiker – to jakaś koprofanacja Czerwonego Kapturka… Kobieta – kompletna kicha i obciach… Spiker - No chyba, ze jest to jakiś wschodnioeuropejski Quentin Tarantino… Kobieta – Cholera, to też może być… Muzyka Część 4 Autor – No już jestem. To co gramy? Spiker – Jedźmy. Autor – Nikt nie woła. Kobieta – Stepy Akermanńskie. Spiker – Aśmy są inteligentni Autor – Dość tego. Zaczyna narrator. Spiker – Zaraz. Ale kto kogo gra… Autor – Możesz grać kogo chcesz. Spiker – Chcę Leśniczego. Autor - No to Pani Narratora, A ja Kapitana Żeglugi Wielkiej. Dżingiel jak z komórki najwyżej 2 sek. Narrator – Leśna polana, na powalonym pniu siedzi leśniczy, z zielonej torby naramiennej leśniczy wyciąga zawiniętą w papier śniadaniowy kanapkę, a następnie termos z gorącą herbatą Leśniczy – No nareszcie. Teraz jako leśniczy czuję się w swoim żywiole. 3 Narrator – Nagle z leśnej głuszy słychać bardzo głupawą piosenkę. Śpiew przybliża się i przybliża, a potem nagle na polanę wchodzi Kapitan Żeglugi Wielkiej. Ubrany jest w granatową marynarkę ze złotymi guzikami z pod której widać koszulkę w granatowe poziome paski, ma w białe spodnie z niebieskim lampasem, a na głowie ma białą kapitańską czapkę ze złotą kotwicą. Kapitan (śpiewa z oddali, potem coraz bliżej i bliżej) Oj Teresko nie rób checów Bo ci zejdzie skóra z pleców Oj Teresko nie rób chec Bo ci zejdzie, bo ci zejdzie, bo ci zejdzie, zejdzie, zejdzie Skóra z plec – O widzę, że pan Leśniczy beztrosko śniadanko wcina. Leśniczy – Ano zjeść coś muszę bo cytuję „Już południe dochodzi, a my jeszcze rżniemy” Kapitan (cicho do siebie) – Oj, coś mi się wydaje, że Leśniczy głupa rżnie. Kapitan (głośno) – No tak, śniadanko na łonie natury, cisza tu i spokój, to i człowiek lepiej trawi. Leśniczy – Bo ja proszę Pana najlepiej trawię na trawie. A co do spokoju - to tylko tak się wydaje panie marynarzu… Kapitan (przerywając) Kapitanie, Kapitanie Żeglugi Wielkiej. Leśniczy – Ano Panie Kapitanie, tak się wydaje. Tak się tylko wydaje, bo problem jest. Czerwony Kapturek grasuje po moim lesie. Wredny, paskudny, Czerwony Kapturek. Kapitan – Ten słodki, niewinny zastraszony przez Wilka, Czerwony Kapturek, co to z koszyczkiem do Babci? Leśniczy – Panie Kapitanie, jaka babcia? Babcia to już by teraz musiała mieć ze sto dwadzieścia lat, a Czerwony Kapturek – to się teraz Czerwony Zerwikapturek nazywa, wilki w całym naszym lesie wytłukła i teraz się chwali, że do sąsiednich województw na wilcze łowy ruszy, a wrzeszczy że jak który do jej lasu wejdzie „to ręka, noga, mózg na ścianie – flaki na parkanie”. Czerwone rękawiczki sobie kupiła i chwali się że nie musi ich prać. A i koszyczek też ma. Pełen wilczych serc. Każde w słoiczku w formalinie pływa. Ale jak tak patrzę na pana, tak patrzę i tak sobie myślę, czy Pan przypadkiem nie jesteś Wilkiem Morskim? Narrator – I tu właśnie, Kapitan zamienia się w Wilka Morskiego. Wilk M. – Czasami tak mnie nazywają. Leśniczy – No proszę, proszę i wlazł Pan do Tego Lasu. Wilk to Wilk. Morski czy nie morski – zawsze to Wilk. No to Czerwony Zerwikapturek będzie miał używanie. Niech on się tylko dowie… Narrator – Kapitan Żeglugi Wielkiej i Wilk Morski w jednej osobie zląkł się strasznie, zdjął swoją marynarską kapitańską czapkę i schował ją za pazuchę. Wilk M. – Panie Leśniczy, czy Pan przypadkiem nie siedzi na kocu? 4 Leśniczy – I owszem, na kocu siedzę, bo się boję żeby WILKA nie złapać, bo gdyby nie daj Bóg, to wnet by mnie Czerwony Zerwikapturek wytropił. Wilk M. – A nie pożyczyłby Pan tego koca. Owinę się nim ciaśniuteńko, aż po oczy i przemknę szybciutko, to może ten Czerwony, ten Komuch, ten Zerwi, nie zobaczy we mnie Wilka. Choćby i Morskiego. Leśniczy – Wątpię żeby to pomogło, ale kto wie… Koc Ci dam, bo nie chcę Cie mieć na sumieniu. Narrator – Leśniczy wstaje podaje Kapitanowi koc na którym siedział. Kapitan zawija się w koc. Leśniczy – (cicho do Kapitana) Idź skrajem lasu, we wsi Moskal stoi. Muzyka Część piąta. Spiker – może ja teraz zagram Kapitana. Autor – to ja zagram narratora Kobieta – Czy to znaczy, że gram Czerwonego (po chwili ciszy) - o szlag. Dżingiel 2 sek. jak w komórce. Narrator – Leśna droga innej części lasu. Na środku drogi stoi czerwona zakapturzona postać. W prawej ręce wielki czerwony topór, w lewej czerwony koszyczek. Z lasu na drogę wypada owinięty w koc Kapitan wprost na Czerwonego Zerwikapturka. CK. – Mam cię skurwielu, groźny Wilku Morski. Kapitan – więc jednak, mnie poznałaś Czerwony Kapturku. CK. – Pogroziłam tylko paluszkiem, o tym czerwonym paluszkiem… Narrator – I tu Czerwony Kapturek pokazuje Wilkowi małą bateryjkę tzw. paluszek pomalowany na czerwono. CK. – A Leśniczy mało się nie pofajtał. Narrator – Kapitan i Wilk w jednym zrzuca z siebie niepotrzebny koc. Kapitan – Czy wchodzą w grę negocjacje? CK. – A masz jakieś propozycje? Kapitan – Mógłbym Cię zabrać nad morze, tam kupiłbym Ci wędkę, złowiłabyś sobie złotą rybkę, a ta spełniłaby Twoje trzy życzenia. Narrator – Czerwony Kapturek odrzuca topór i koszyczek, ściąga czerwone wierzchnie ubranko z kapturkiem i czerwone rękawiczki i tu okazuje się że jest śliczną młodą kobietą. I ta piękna dama, słodko uśmiecha się do Wilka. CK. – Coś Ci się Wilku porypało. Pomyliłeś sobie bajki. Poza tym nad morze jest mi za daleko, a te życzenia (tu głos CK się zmienia) – oj nie trzy – oj dużo, dużo, więcej - możesz spełnić sam. 5 Narrator – I tu Czerwony kapturek bierze Wilka pod rękę i prowadzi go w głąb lasu. Nie muszę chyba dodawać, że Kapitanowi-Wilkowi tak spodobały się życzenia Czerwonego Kapturka, że jeszcze przez kilka tygodni słychać było w lesie jego wycie… Kapitan – Wiagryyyyy, wiagryyyyyy, wiagryyyyyyyyyyyyyyyyyyy. Muzyka Autor – A wie pan że mógłby to być program cykliczny, można by w ten sposób przydać „nieprawdziwą historię” wszystkim bajkom braci Grim. Spiker – A ile tych bajek jest. Autor – Dwieście jeden. Spiker – Skąd pan wie. Autor – Z Internetu, ale to nie wszystko, są jeszcze bajki Andersena, bajki skandynawskie, i piękne bajki rosyjskie o głupim Iwanie i żywej wodzie…… Spiker – Pan to masz łeb do interesów. Muzyka Koniec