Trudny rynek książki w Polsce
Transkrypt
Trudny rynek książki w Polsce
www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=1143847 2012-04-26 Trudny rynek książki w Polsce Czytelnictwo w Polsce z każdym rokiem maleje, książki są coraz droższe, drugi rok obowiązuje na nie 5-procentowy VAT, na rynek z impetem zaczynają wchodzić e-booki, czyli książki elektroniczne. Mimo to rozwija się w Polsce czytelnictwo książki religijnej i konserwatywnej. Cały rynek księgarsko-wydawniczy w Polsce wart jest około 3 miliardów złotych ze stałą tendencją spadkową (w 2010 r., czyli ostatnim roku bez VAT, jego wartość wyniosła 2,90 mld, wobec 2,86 mld w 2009 roku i 2,94 mld w 2008 roku). Rekord 2009 roku wynikał ze zmiany podręczników w szkołach, a warto podkreślić, że książka edukacyjna i podręczniki to rynek wart około miliarda złotych, czyli ponad jedną trzecią całego rynku księgarsko-wydawniczego w Polsce. Nieznane są jeszcze wyniki za 2011 rok, ale już wiadomo, że będzie on dużo gorszy niż poprzednie lata. Pytanie tylko, o ile gorszy. Gdy przełoży się tę wartość na liczbę sprzedanych egzemplarzy książek, to w ostatnich 10 latach waha się ona w przedziale 120-140 milionów sztuk, co oznacza, że statystyczny Polak kupuje ok. 3,5 książki rocznie. To oczywiście pewne uproszczenie, bo zaledwie mniej niż połowa Polaków sięga przynajmniej po jedną książkę w ciągu roku. Odsetek czytających ma stałą tendencję spadkową - w porównaniu z początkiem lat 90. ubiegłego wieku czytelnictwo spadło z ponad 70 proc. do poziomu ok. 40-45 procent. Co jest przyczyną stałego pogarszania się sprzedaży książek w Polsce? Na ten temat można pisać wielkie rozprawy, ale tak naprawdę zasadniczych powodów jest kilka. Ceny książek, duża konkurencja, jeśli chodzi o formy spędzania wolnego czasu, wpływ kultury, która zachęca do oglądania kolejnych edycji tańców z gwiazdami, aniżeli do sięgania po książki, wreszcie internet. Ceny książek wciąż rosną, bo i koszty wydawców rosną. Dystrybucja książek przypominać zaczyna metody zupełnie surrealistyczne. Wydawca, który wypuszcza na rynek książkę, bierze na siebie całe ryzyko związane z pojawieniem się towaru, a zarabia na niej mniej niż pośrednicy! Dominującą pozycję na rynku sprzedaży zajmuje Empik, który od lat prowadzi politykę wykańczającą wydawców. Terminy płatności za sprzedane książki sięgają czasem nawet 10 miesięcy od momentu wprowadzenia książki do sprzedaży (co w czasach płatności elektronicznych jest jakimś kuriozum). Wydawca na krawędzi Wydawca to producent dobra, jakim jest książka. Ponosi całkowite ryzyko związane z wydaniem tytułu, musi zapłacić autorowi honorarium, w przypadku książki obcojęzycznej dochodzi tłumaczenie, redaktorom za redakcję, korektorom za korektę, drukarni za druk, przeznaczyć środki na promocję, ma pewne koszty stałe itd. Chcąc sprzedać w dużej ilości konkretny tytuł, musi go oddać do www.radiomaryja.pl Strona 1/3 hurtowni lub księgarń. Ponieważ coraz mniej jest niezależnych księgarń, wstawienie książki do sieci wiąże się często z minimum 50-procentowym rabatem i minimum 90-dniowym terminem płatności. Czyli jeśli książka kosztuje 40,00 zł brutto, to do sieci trafia ona w cenie 19,05 zł netto. Jeśli do księgarń, to rabat waha się między 25 a 40 procent. Jeśli - dajmy na to - wydawca wstawia książkę 20 stycznia, to pierwsze wyniki sprzedaży dostanie ok. 10 marca, czyli po niemal dwóch miesiącach. Potem czeka kolejne 3-4 miesiące na zapłatę faktury, pod warunkiem, że zostanie ona zapłacona w terminie. Nawet jeśli tak się stanie, przez niemal 5 miesięcy wydawca pozostaje bez środków. Do czego to prowadzi? Do stale pogarszającej się sytuacji wydawców, szczególnie tych niewielkich, którzy nie są w stanie przez dłuższy czas funkcjonować w podobnych warunkach, ogranicza to ich możliwości rozwojowe oraz powoduje ogromną ostrożność przy wydawaniu kolejnych tytułów. Aby zrozumieć kuriozum sytuacji, należy zdać sobie sprawę, że zarówno sieć, jak i księgarnie nie ponoszą żadnego ryzyka związanego ze sprzedażą książek. Jeśli dany tytuł się nie sprzedaje, to po kilku miesiącach oddają wydawcy niesprzedane egzemplarze i na tym ich rola się kończy. Koncentracja W Polsce zarejestrowanych jest ok. 32 tys. wydawców, z czego aktywni to zaledwie 10 proc., czyli około 3 tysięcy. Dużych wydawnictw, które generują dochód powyżej miliona dolarów, jest ok. 350. Ich udział w rynku to ponad 75 procent. Średni wydawcy, którzy generują dochód powyżej 300 tys. dolarów, mają 23 proc. udział w rynku, zaś mali, których jest najwięcej, bo około 1500 podmiotów, stanowią niecałe 2 proc. rynku. Tendencja od wielu lat jest ta sama, czyli koncentracja udziału w kilkunastu największych firmach wydawniczych i powolne upadanie mniejszych wydawców. W ostatnim czasie szczególnie nasiliło się przejmowanie wydawnictw przez większe podmioty. Na przykład niemiecki Weltbild przejął Świat Książki, Empik kupił wydawnictwo W.A.B. oraz Wilgę. Taka sytuacja na rynku powoduje, że wydawcy tracą płynność finansową, na co tylko czekają najwięksi gracze, którzy zaczynają przejmować wydawnictwa. Małe firmy mają alternatywę w postaci zgody na warunki dyktowane przez wielkich wydawców albo wycofania z sieci oraz hurtowni książki i czekania miesiącami na dopływ pieniędzy ze sprzedaży własnej. Czy obecna sytuacja może się w niedalekiej przyszłości zmienić? Poza faktem, że całą branżę czeka kryzys związany z podwyższeniem cen książek, a także ograniczaniem oferty i oczywiście spadkiem zainteresowania książkami samych czytelników, kolejnym problemem będzie zwiększenie dostępności książek elektronicznych. Wszystkie sieci sprzedaży obawiają się również wejścia do Polski internetowego giganta, czyli sklepu Amazon, który - jak się zapowiada - może doprowadzić do rewolucji w branży. E-booki Jak na razie książki elektroniczne mają zaledwie 0,3 proc. udziału w rynku, ale nie ulega wątpliwości, że sprzedaż będzie rosła w coraz szybszym tempie. Bariery rozwoju tej formy czytelnictwa są dwie, ale jedna już niemal została pokonana. Pierwszą przeszkodą była początkowo wysoka cena czytników. Gdy pojawiły www.radiomaryja.pl Strona 2/3 się pierwsze urządzenia, ich koszt przekraczał 1500 złotych. Dziś najtańsze urządzenia można kupić już za mniej więcej 300 zł, otrzymując dodatkowo 100 albo i 1000 książek w pakiecie. Drugim ograniczeniem, które powoduje, że ceny e-booków nie są w Polsce zdecydowanie niższe niż papierowej książki, jest podatek VAT. Na książki wynosi on 5 proc., na e-booki - 23 proc., czyli mamy aż 18-procentową różnicę! Zaoszczędzone koszty druku są zjadane przez VAT, co powoduje że e-booki cenowo nie są tak konkurencyjne, jak w innych krajach. W tym przypadku nie ma jednak co liczyć na obniżkę podatku, więc to z pewnością sprawi, że rynek książek elektronicznych w Polsce będzie rozwijał się wolniej niż w innych krajach, które zdecydowanie bardziej ulgowo traktują wszystkie branże związane z internetem. Szansa mimo wszystko? Sukcesy sprzedaży książek podróżniczych Wojciecha Cejrowskiego, historyka Sławomira Cenckiewicza czy poezji Wojciecha Wencla, publikacje związane z katastrofą pod Smoleńskiem, odrodzenie się książki historycznej, pokazują, że jest całkiem spore grono Polaków, którzy poszukują ambitnej literatury polityczno-historyczno-religijnej. Książki wielu - zdawałoby się - niszowych autorów osiągają często poziom sprzedaży tytułów, które wydawane są przez ogromne koncerny, nachalnie promowane w prasie i telewizji. Skąd to się bierze? Wydaje się, że wielu Polaków jest mimo wszystko przywiązanych do tradycyjnych publikacji, ceni sobie spotkania z autorami i możliwość uzyskania od nich pamiątkowego wpisu w książce (co w przypadku e-booków jest niemożliwe), ponadto wciąż zdecydowanie taniej jest wydać książkę, niż nakręcić profesjonalny film dokumentalny, więc siłą rzeczy nurt konserwatywny ma na tym polu szansę konkurowania. Wielu ludzi kupuje też książki w celach edukacyjnych, czego raczej po lewej stronie trudno doświadczyć. Paweł Toboła-Pertkiewicz Autor jest związany z Polsko-Amerykańską Fundacją Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego PAFERE, prowadzi prywatne przedsiębiorstwo. www.radiomaryja.pl Strona 3/3