JAK W PRZYRODZIE MOŻLIWA JEST MORALNOŚĆ
Transkrypt
JAK W PRZYRODZIE MOŻLIWA JEST MORALNOŚĆ
36 3. Ernest Gellner, The Psychoanalytic Movement. The Cunning Unreason, Fontana Press, 1993. 4. Erich Fromm, Kryzys psychoanalizy, Rebis, Poznań, 2000. 5. Kurt Jacobsen, Freud’s Foes. Psychoanalysis, Science and Resistance, Rowman & Littlefield Publishers, Inc., 2009. 6. Marcia Angell, The Truth About the Drug Companies. How they deceive us and what to do about it, Random House, 2004. 7. Geoff Brumfel, Turkish physicists face accusations of plagiarism, Nature 449, 8, 2007. 8. Mounir Errami, Harold Garner, A tale of two citations, Nature 451, 397–399, 2008. 9. Combating plagiarism, Nature Photonics, May 2009 Vol 3 Issue 5. 10. Patrz: Martin Lopez Corredoira, Carlos Castro Perelman (ed.), Against the Tide. A Critical Review by Scientists of How Physics & Astronomy Get Done, Universal Publishers, Boca Raton, FL, 2008. 11. Michael Rossman, Unpublished letter submitted to Nature Correspondence, http:// www.tcm.phy.cam.ac.uk/~bdj10/psi/rossman.html. 12. Brian D. Josephson, Covert censorship by the physics preprint archive, http://www.tcm. phy.cam.ac.uk/~bdj10/archivefreedom/main.html. 13. David Ruelle, Chance and Chaos, Princeton University Press (1991), s. 180. 14. John L. Daly, Still waiting for Greenhouse?, http://www.john-daly.com/index.htm. 15. James Delinpole, Climategate: the final nail in the coffin of ‘Anthropogenic Global Warming’?, http://blogs.telegraph.co.uk/news/jamesdelingpole/100017393/climategate-the-final-nail-in-thecoffin-of-anthropogenic-global-warming/. 16. John Horgan, The End of Science. Facing the Limits of Knowledge in the Twilight of the Scientific Age, Broadway Books, 1997. 17. Richard Milton, Alternative Science. Challenging the Myths of the Scientific Establishment, Park Street Press, 1996, s. 133. 18. Sheldon Rampton and John Stauber, Trust us, we’re experts: How industry manipulates science and gambles with your future, Penguin Putnam Inc, 2001. Arkadiusz Jadczyk (ur. 1943): fizyk teoretyk, laureat wielu nagród państwowych, autor ponad 80 prac oraz monografii naukowych, przez wiele lat pełnił funkcję zastępcy dyrektora instytutu do spraw naukowych i dydaktycznych. Od 2004 r. przebywa we Francji, związany jest z Instytutem Matematycznym Tuluzy. JAK W PRZYRODZIE MOŻLIWA JEST MORALNOŚĆ? EWOLUCYJNE KORZENIE LUDZKICH INSTYNKTÓW MORALNYCH Michał Zabdyr-Jamróz Przyjazne i uprzejme stosunki bywają trwałe tylko wtedy, gdy są wzajemne. Bernard Mandeville, Bajka o pszczołach Wstęp Wiele spośród kwestii najszerzej pojętej etyki i prawa – powinności – stanowi po dziś dzień przedmiot sporów i dociekań. Czy będzie to debata żywa i wojownicza, czy przebrzmiała i stonowana – toczy się ona wciąż, a końca jej nie widać. Do wielkiego ożywienia podstawowych problemów etycznych, ale też i politycznych, doszło przy okazji publikacji w 1859 r. przełomowej pracy z dziedziny biologii – wiekopomnego dzieła Karola Darwina pod tytułem: O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, czyli o utrzymywaniu się doskonalszych ras w walce o byt1. Obchodzona w mijającym 2009 r. 150. rocznica wydania tej pracy oraz dwusetna rocznica urodzin jej autora były okazją do potwierdzenia niebywałej trafności teorii ewolucji w naukach biologicznych. Niewiele jest teorii, które będąc tak śmiałymi i rewolucyjnymi, przetrwałyby tak intensywne próby ich podważenia. Pod tym względem książka Darwina słusznie porównywana jest do dzieła Kopernika O obrotach sfer niebieskich. O powstawaniu gatunków była pracą niezwykle ostrożną Impressje 37 38 i rzetelną (pod wieloma względami wzorową publikacją naukową, wolną od znamion próżnej sensacyjności), a zarazem napisaną bardzo przystępnym językiem. W tej ostatniej przyczynie należy upatrywać jej tak błyskawicznej popularności – „darwinizm” szybko stał się tematem rozlicznych debat naukowych, ale i rozmów przy piwie które w oczach wielu ówczesnych było właściwym postępem. Darwin, pisząc o „doborze naturalnym”, zastosował niezwykle sugestywną metaforę hodowli (doboru sztucznego) – sugestywną szczególnie w czasach panowania wizji przyrody sytuującej osobowego i aktywnego Boga na szczycie hierarchii bytów. Od tego w gronie zupełnych laików. Poprzedzające ten niedawny jubileusz różnorodne próby zakwestionowania pozycji teorii ewolucji – takie choćby jak amerykańska sprawa z 2005 r. o nauczanie alternatywnej tzw. teorii Inteligentnego Projektu w szkołach dystryktu szkolnego Dover w Pensylwanii – są tylko słabym oddźwiękiem kontrowersyjności debat toczonych w drugiej połowie XIX w. Już sam tytuł był skandaliczny. Według współczesnych książka drugiego z brodatych Karolów rewolucjonistów intelektualnych zburzyć miała porządek społeczny – zarówno w oczach jej kategorycznych przeciwników, jak i wielkich entuzjastów. Nie tylko dlatego, że kwestionowała panujący wówczas pogląd na to, że cały świat przyrodniczy jest owocem boskiej kreacji ex nihilo. Darwin pisał o walce o byt jako o istocie procesu dochodzenia do doskonałości. Walka ta miała stanowić główną metodę naturalnego doboru (selekcji) powstałych w drodze losowej (zmienność losowa – a nie ukierunkowana, jak u Lamarcka), a przenoszonych na potomstwo (dziedziczonych) cech organizmów. Tak miało się dokonywać – używając słów Herberta Spencera – przetrwanie najlepiej przystosowanych (survival of the fittest), Darwin, pisząc o „doborze naturalnym”, zastosował niezwykle sugestywną metaforę hodowli (doboru sztucznego) – sugestywną szczególnie w czasach panowania wizji przyrody sytuującej osobowego i aktywnego Boga na szczycie hierarchii i bytów. Od tego czasu rolę Stwórcy – inteligentnego i ucieleśniającego dobro projektanta z wizji Paleya – zastąpiła na wskroś amoralna Natura. czasu rolę Stwórcy – inteligentnego i ucieleśniającego dobro projektanta z wizji Paleya – zastąpiła na wskroś amoralna Natura. Klimat tamtej epoki sprawił, że wielu entuzjastów linearnej koncepcji czasu – wszelkiego rodzaju progresywistów – przekonało to do wizji porządku rzeczy ukierunkowanego przez bezduszne prawa przyrody. Postęp stał się moralnie podejrzany i potrzeba było wiele czasu, by to, co dobre, oddzielić od tego, co przyrodniczo-naturalne. Proces dochodzenia do tego, że przetrwanie najbardziej przystosowanych nie zasługuje samo w sobie na moralną pochwałę, nie będzie tematem niniejszej pracy. Etyka uporała się z nim bardziej lub mniej satysfakcjonująco i nie ma potrzeby przypuszczać, że wymagało to jakichś W pewnym sensie, za sprawą Darwina, nauka stanęła przed odwróconym (w wielu wymiarach) problemem teodycei. Oto bowiem nasuwało się zasadnicze pytanie o to, jak w świecie bezdusznie rządzonym prawem silniejszego – w obliczu tak przerażającego „nieba gwieździstego nade mną” – możliwe jest w ogóle poszanowane dla „prawa moralnego we mnie”. szczególnych odkryć naukowych. Sama nauka bardziej niż istnieniu zła dziwi się istnieniu dobra na świecie. Po Darwinie wielkim problemem, szczególnie dla biologii, stało się wyjaśnienie istnienia – przetrwania – dobra w tak amoralnej rzeczywistości. Chodziło tutaj oczywiście o wyjaśnienie tego, jak powstała i trwa moralność, nie zaś o jej „naukowe” usprawiedliwienie. W pewnym sensie, za sprawą Darwina, nauka stanęła przed odwróconym (w wielu wymiarach) problemem teodycei. Oto bowiem nasuwało się zasadnicze pytanie o to, jak w świecie bezdusznie rządzonym prawem silniejszego – w obliczu tak przerażającego „nieba gwieździstego nade mną” – możliwe jest w ogóle poszanowane dla „prawa moralnego we mnie”. Jak przetrwał altruizm Podstawowym problemem, przed jakim stanęła teoria ewolucji, był fakt istnienia w przyrodzie zachowań altruistycznych, czyli poświęcania swojego interesu na rzecz innych. Już dla samego Darwina była to „specjalna trudność”, z jaką nie mogła uporać się jego teoria ewolucji drogą doboru naturalnego. Szczególnie owady społeczne zdawały się wzorowym przykładem zawieszenia brutalnego prawa walki o byt. W Darwinowskim świecie w ich przypadku można wręcz mówić o poświęceniu najwyższym – mrówki, które poświęcają królowej matce nie tylko swoją pracę, ale nawet potencjał rozrodczy, odbierają sobie możliwość przekazania dalej swoich genów. Mrówki takie – zachowujące się altruistycznie – powinny być w zasadzie na wymarciu... Problem ten w jeszcze bardziej kłopotliwy sposób dotyczy innych zdolnych do altruizmu przedstawicieli przyrody ożywionej – czy to będą nietoperze wampiry dzielące się krwią z innymi osobnikami swojego gatunku, czy też wreszcie ludzie – poświęcający cały swój życiowy dorobek na rzecz rodziny czy parafii. Kłopotliwe było nie to, że takie zachowania się pojawiają – losowa zmienność mogłaby je powodować raz na jakiś czas u różnych osobników. Zagadką było, jak takie zachowania mogą trwać i kwitnąć w danym gatunku, stając się wręcz bazą dla budowy systemu społecznego. Problem altruizmu był bowiem kluczem do tego, jak wyjaśnić istnienie zachowań społecznych w ogóle. Impressje 39 Bardzo długo kłopot ten omijano dzięki teorii doboru grupowego – w którym w a l k ę o b y t toczyłyby między sobą bądź to zbiorowości przedstawicieli danego gatunku (stada, roje, itd.), bądź całe gatunki. Nie było to wyjaśnienie zbyt fortunne, gdyż gubiło wiele z mocy wyjaśniającej, jaką miał klasyczny darwinizm (mówiący raczej o doborze indywidualnym); nie wspominając już o tym, że koncepcja doboru grupowego zbyt dobrze współgrała z ideologiami nacjonalizmu, rasizmu, a nawet i komunizmu. Po odkryciu przez Watsona i Cricka w 1953 r. DNA (kodu genetycznego, właściwego nośnika cech) pewne stało się to, co wcześniej było 40 Kłopotliwe było nie to, że takie zachowania się pojawiają – losowa zmienność mogłaby je powodować raz na jakiś czas u różnych osobników. Zagadką było, jak takie zachowania mogą trwać i kwitnąć w danym gatunku, stając się wręcz bazą dla budowy systemu społecznego. Problem altruizmu był bowiem kluczem do tego, jak wyjaśnić istnienie zachowań społecznych w ogóle. jedynie założeniem na potrzeby teorii – że cechy genetycznie uwarunkowane (także zachowania, czy też predyspozycje do nich), tylko wtedy przetrwają w gatunku, jeśli wywołujące je geny zostaną przekazane potomstwu. Rola zdolności rozrodczej jednostki, pojedynczego osobnika, stała się jeszcze większa. właściwie służą adaptacje, takie jak zachowania altruistyczne: „[…] p r z y s t o s o w a n i e zaczęło oznaczać w biologii cechę or- Samolubny gen ganizmu, która jest do czegoś lub dla kogoś tach 60. i 70., umożliwiając sformułowanie hipotez roboczych, a następnie przeprowadzenie badań eksperymentalnych, które potwierdziły przypuszczenia badaczy. »dobra«”4. Przy całej obfitości i różnorodNajtrafniejsze wyjaśnienie znalazła teoria i dziedzina biologii zarazem – znana powszechnie, jako socjobiologia. Do naczelnych przedstawicieli tej dziedziny (z pewnymi zastrzeżeniami, których nie będziemy tu rozwijać) zaliczyć należy: Edwarda O. Wilsona (autora samej nazwy i podręcznika pod tym samym tytułem: Sociobiology: The New Synthesis, 1975) oraz Richarda Dawkinsa (The Selfish Gene, 1976). Łączyła ona cały dotychczasowy dorobek nauk biologicznych z pewnymi dziedzinami z pogranicza nauk społecznych (tzw. Nowa Synteza Wilsona) po to, by wyjaśnić genetyczne uwarunkowania zachowań społecznych u zwierząt – na czele z altruizmem. Z czasem podstawowym jej składnikiem stał się sformułowany przez Dawkinsa w 1976 r. paradygmat samolubnego genu2. Koncepcja s a m o l u b n e g o g e n u jest metaforą autorstwa Dawkinsa, która spopularyzowała pradygmat współczesnej teorii ewolucji, a mianowicie tzw. ge n o w y s e l e k c j o n i z m . Mówi on, że w ewolucji biologicznej właściwy dobór nie zachodzi na poziomie zbiorowości czy gatunków, ani też jednostek – lecz na poziomie genów. Pytanie o właściwy przedmiot doboru jest kluczowe dla wyjaśnienia kwestii altruizmu. Dawkins podkreśla, że „[…] darwinowski przekaz zawiera się w lakonicznej frazie »samolubne coś«”3. Prowadzi ona wprost do pytania o to, czemu lub komu ności zachowań: przy współwystępowaniu Altruizm krewniaczy socjopatycznego wręcz egoizmu i zarazem, wyglądającego na bezgraniczny, altruizmu – podstawowym jest pytanie: cui bono? Forma, w jakiej odpowiada Dawkins, jest sugestywna do tego stopnia, że wzbudziła swego czasu wielkie kontrowersje: „Jeste- Koncepcja samolubnego genu jest metaforą autorstwa Dawkinsa, która spopularyzowała pradygmat współczesnej teorii ewolucji, a mianowicie tzw. genowy selekcjonizm. Mówi on, że w ewolucji biologicznej właściwy dobór nie zachodzi na poziomie zbiorowości czy gatunków, ani też jednostek – lecz na poziomie genów. William D. Hamilton (The genetical evolution of social behaviour, 1964) a także Robert Trivers (Parent-offspring conflict, 1974) wykazali w swoich pracach, że nawet skłonność do bardzo daleko posuniętego samopoświęcenia może wyewoluować, pod warunkiem że skierowana jest na bliskich krewnych. Koncepcja dostosowania łącznego Hamiltona mówi, że genetycznie uwarunkowany altruista, wspomagając krewnego, prawdopodobnie wspiera innego nosiciela „genu altruizmu” (mechanizm doboru krewniaczego). „Geny altruizmu” będą się rozpowszechniać, gdy spełniony będzie warunek ewolucyjnej genezy zachowania altruistycznego opisywany przez regułę Hamiltona – regułę obliczania genetycznego kosztu altruizmu: śmy oto maszynami przetrwania [survival machines] – zaprogramowanymi zawczasu koszt altruisty < zysk beneficjenta × r robotami, których zadaniem jest ochranianie samolubnych cząstek zwanych genami”5. Przy czym „r” to współczynnik pokre- Jak tak moralnie oburzające twierdze- wieństwa, określający prawdopodobień- nie może przyczynić się do wyjaśnienia stwo posiadania tego samego genu przez moralności? Tylko ono pozwala sensownie dwa osobniki, które mogły go odziedziczyć wyszczególnić warunki, w jakich zachowanie altruistyczne jest korzystne z ewolucyjnego punktu widzenia i tym samym będzie faworyzowane w procesie doboru naturalnego. Warunki owe odkryte zostały w la- po przodkach. U gatunków diploidalnych – większości gatunków zwierząt i roślin – wszystkie komórki somatyczne mają po dwa homologiczne zespoły chromosomów (jeden od Impressje 41 matki, drugi od ojca), komórki potomne, gamety (plemniki lub jaja), posiadają tylko jeden zestaw chromosomów organizmu rodzicielskiego. Znaczy to, że rodzic przekazuje potomkowi tylko połowę swojego losowo dobranego materiału genetycznego, która w trakcie zapłodnienia Koncepcja dostosowania łącznego Hamiltona mówi, że genetycznie uwarunkowany altruista, wspomagając krewnego, prawdopodobnie wspiera innego nosiciela „genu altruizmu” (mechanizm doboru krewniaczego). 42 połączy się z – dobraną tak samo – połową materiału rodzica drugiego (tzw. crossingover). W ten sposób „[…] każda komórka plemnika wytworzona przez danego osobnika jest unikatowa”, ponieważ jej chromosomy są „[…] mozaiką genów matczynych i ojcowskich”6. Dlatego u większości organizmów diploidalnych spokrewnienie także między rodzeństwem wynosi połowę; między kuzynami jedną ósmą itd. Te ułamki należy uwzględnić w obliczaniu faktycznych kosztów zachowania altruistycznego, tym samym i szansy ich przetrwania. Abstrahując od szczegółowych obliczeń7, można wnioski podsumować słowami J.B.S. Haldane’a, który zażartował ponoć kiedyś przy piwie, że „[…] chętnie oddałby życie za więcej niż dwóch braci, czterech braci przyrodnich lub ośmiu kuzynów”8. Nieco inaczej rzecz się ma u owadów z rzędu błonkówek (Hymenoptera) – niezli- czonych gatunków mrówek, pszczół i os. U nich to rezygnacja z posiadania własnego potomstwa i poświęcenie się opiece dzieci kogoś innego – stanowiąca, z ewolucyjnej perspektywy, najwyższą formę altruizmu – posunięta została najdalej, gdyż występują u nich kasty sterylnych robotnic, wspomagających w rozrodzie królo- hodowania swojej własnej matki jako wydajnej maszyny produkującej siostry”10. Tak więc to specyfika sposobu determinacji płci u gatunków z tego rzędu w znacznym stopniu doprowadziła niektóre z nich do najdalej posuniętego w przyrodzie altruizmu krewniaczego (sterylności robotnic, wspierających królową matkę wą matkę. Fenomen ten wyjaśnia właśnie koncepcja Hamiltona. Otóż u owadów tych samce (trutnie) rozwijają się z niezapłodnionych komórek jajowych. Posiadają tylko jeden zestaw chromosomów (czyli połowę materiału genetycznego potrzebnego do spłodzenia pełnowartościowej samicy) – a wszystkie owe pochodzą od matki (innymi słowy, samce błonkówek nie mają ojców). Samce są więc haploidalne (mają jeden komplet chromosomów), podczas gdy samice są diploidalne (mają parę chromosomów homologicznych). Nazywa się to haplodiploidalnością9. U mrówek czy pszczół wszystkie plemniki pochodzące od trutnia są dokładnie takie same (po stronie ojca nie doszło do crossing-over), a nie zawierają tylko 50-procentowej reprezentacji, jak u diploidów, czyli np. ludzi. „Rodzone siostry nie dość, że mają wspólnego ojca – dwa plemniki, którymi je spłodzono były gen w gen identyczne. […] U błonkówek spokrewnienie między rodzonymi siostrami wynosi więc nie 1/2, jak u zwierząt o typowym sposobie determinacji płci, ale 3/4. [...] Wynika z tego, że samica błonkówek jest bardziej spokrewniona ze swoimi rodzonymi siostrami niż ze swym potomstwem płci obojga. Hamilton uświadomił nam […], że fakt ten może predysponować samice do w rozrodzie, samym nie mając na rozmnożenie szans), prowadzącego do najwyższej formy uspołecznienia, tak zwanej e u s o c j a l n o ś c i – „prawdziwego uspołecznienia”. (Eusocjalnymi nazywamy gatunki, u których: rodzice opiekują się potomstwem; rodzice zamieszkują to samo gniazdo wraz z potomstwem; występuje reprodukcyjny podział prac – część osobników zajmuje się opieką nad potomstwem swoich sióstr, rezygnując z własnej reprodukcji, natomiast inne samice pełnią funkcję reproduktorek; potomstwo pomaga rodzicom w opiece nad własnym rodzeństwem lub też kolejnymi pokoleniami)11. „Zapewne nie jest przypadkiem, że prawdziwe społeczności owadów, w których robotnicy są bezpłodni, wyewoluowały w rzędzie błonkówek co najmniej jedenaście razy n i e z a l e ż n i e i tylko raz u całej reszty królestwa zwierząt – u termitów”12. Poza termitami, spośród nieposiadających cechy haplodiploidalności gatunków, do przybliżonego stopnia altruizmu krewniaczego ewolucji udało się doprowadzić zaledwie w przypadku jednego gatunku skorupiaków (Synalepheus regalis) i dwóch gatunków ssaków, Heterocephalus glaber oraz Cryptomys damarensis, czyli golców – szczególnie ciekawego gatunku gryzoni13. Altruizm odwzajemniony Socjobiologia zajęła się też wyjaśnieniem występowania altruizmu skierowanego nie tylko na krewnych14. Teoria altruizmu odwzajemnionego z 1971 r., autorstwa Roberta Triversa, doczekała się w latach 1981–84 rozwinięcia przez politologa Roberta Axelroda pracującego razem z Hamiltonem.Wychodzącodzałożeńkoncepcji dostosowania łącznego, z pomocą metody teorii gier (John Mynard Smith), opisano i zbadano różne strategie zachowań w grze w Iterowany Dylemat Więźnia15. Zagadnienie to w sposób istotny wiąże się z kategorią s t r a t e g i i e w o l u c y j n i e s t a b i l n e j (evolutionary stable strategy; ESS), czyli strategii, która „[…] odnosi sukces w populacji zdominowanej przez tę samą strategię”16. Dylemat Więźnia to rodzaj gry hazardowej o sumie niezerowej – w której (w przeciwieństwie do tej o sumie zerowej), aby zwyciężył jeden z graczy, wcale nie jest konieczna porażka drugiego – polegającej na tym, że każdy z dwójki graczy grających przeciw bankowi ma do wyboru dwa zachowania: „współpracę” z drugim i „zdradę”. W zastosowaniu do ewolucjonizmu bankiem jest środowisko naturalne. Żaden z graczy nie zna posunięcia drugiego, dopóki rozgrywka się nie zakończy. W zależności od wybranych zachowań bank wypłaca graczom „wygrane” według następujących zasad: gdy gracze w s p ó ł p r a c u j ą , obaj otrzymują niedużej wysokości n a g r o d ę . Gdy obaj zdradzają, dostają niedużą k a r ę . W przypad- Impressje 43 44 ku nieskorelowania reakcji, gracz, który zdradził chętnego do współp r a c y , otrzymuje wysoką zachętę, a z d r a d z o n y jest surowo karany „zarobkiem frajera”. Koncepcja altruizmu odwzajemnionego oparta jest na szczególnej wersji tej gry – Iterowany (powtarzany) Dylemat Więźnia. Zakłada się, że „[…] życie, i to nie tylko człowieka, ale również zwierząt i roślin, jest niekończącym się pasmem gier w Iterowany Dylemat Więźnia”. „W przeciwieństwie do prostej gry, w której, jak łatwo przewidzieć, jedyną racjonalną strategią jest zdrada, wersja iterowana oferuje bogactwo strategicznych wariantów”17. Robert Axelrod z Hamiltonem, na potrzeby The Evolution of Cooperation, przetestował w komputerowej symulacji wiele różnorodnych (opracowanych przez specjalistów ze swoich dziedzin) strategii, poddając je turniejowym zmaganiom. Zwycięską okazała się strategia ze wszystkich najprostsza i pozornie najmniej pomysłowa, a przedstawiona przez kanadyjskiego psychologa i znawcę teorii gier, profesora Anatola Rapaporta. Była to strategia nazwana W e t z a w e t (Tit-for-Tat), polegająca na rozpoczynaniu współpracą (jest więc „uprzejma” i „ufna”), a następnie powielaniu ostatniego ruchu przeciwnika18. Teoria wyjaśnia, że w geologicznym wymiarze czasu hipotetyczny „gen odwzajemnianego altruizmu” jest jak najbardziej zdolny do przetrwania i prosperowania. Zasada odroczonej wzajemności okazuje się de facto s t r a t e g i ą behawioralną e w o l u c y j n i e s t a b i l n ą . Konkluzja jest paradoksalna: „[…] w świecie z gruntu egoistycznym może kwitnąć współpraca i wzajemna pomoc. Możemy zrozumieć, w jaki sposób uprzejmi, w Axelrodowskim znaczeniu tego słowa, mogą finiszować jako pierwsi”. „By się tak jednak działo […]”, wymagany jest pewien zestaw dogodnych warunków wstępnych – przede wszystkim ze strony samej gry: „[…] gra musi być iterowana”. „Jedynym warunkiem, by w naturze pojawiły się czasem gry w Dylemat Więźnia, jest zapewnienie długiego »cienia przyszłości« […]”, by gracze nie mogli przewidzieć momentu zakończenia gry „[…] oraz tego, by gry miały sumę niezerową”. Dodatkowo istotne jest, by sami gracze dysponowali złożoną pamięcią, umożliwiającą im wzajemne rozpoznawanie się19. Najbardziej znanym przykładem występowania tego fenomenu w przyrodzie stały się nietoperze wampiry (Desmodontidae), które pozwalają głodującym pobratymcom spijać swoją krew, mogąc liczyć na odwzajemnienie, kiedy same znajdują się w potrzebie. Casus ryb-czyścicieli pokazywał, że mechanizm ten nie ogranicza się tylko do przedstawicieli jednego gatunku. W istocie w przyrodzie wyewoluowały najprzeróżniejsze odmiany symbiozy, a właściwie mutualizmu (symbiozy mutualistycznej). W przypadku systemów społecznych czynnikami umacniającymi system odroczonej wzajemności są emocje wiązane w psychologii społecznej z utrwalonym wzorcem reakcji: r e g u ł ą w z a j e m n o ś c i 20. Na system wzmacniania tych emocji składają się: wdzięczność i sympatia; poczucie winy u niewdzięczników; „moralistyczna agresja” i rozproszone sankcje skierowane przeciw oszustom; wdzięczność i sympatia; zaufanie; partnerstwo; wielostronne sieci zależności; oraz plastyczność rozwojowa wiązana ze zdolnościami uczenia się. Socjobiologia uznaje jednakże praktyki subtelnych oszustw, wykorzystujących mechanizm wdzięczności i zaufania, za naturalne zjawiska towarzyszące z konieczności dominującej strategii ewolucyjnie stabilnej21. Charakter ludzkiego altruizmu „Aby zrozumieć dziwną wybiórczość i rozwiązać zagadkę ludzkiego altruizmu […]”, Wilson wyróżnia dwa podstawowe jego rodzaje: Altruizm twardy (hard-core altruism), to altruizm tego typu, który czyni gotowym do samopoświęcenia – „[…] dobroczyńca nie wyraża pragnienia otrzymania w zamian czegoś równoważnego ani nieświadomie nie podejmuje żadnych wysiłków zmierzających do tego celu. […] Jeżeli występuje tego rodzaju zachowanie się, najpewniej wyewoluowało drogą doboru krewniaczego lub doboru naturalnego działającego w stosunku do całych rywalizujących ze sobą rodzin lub jednostek plemiennych” i będzie skierowane do najbliższych krewnych. Ten typ altruizmu jest właściwy szczególnie gatunkom eusocjalnym – m.in. mrówkom i pszczołom. Może on powstać w efekcie tzw. d o b o r u t y p u r – stawiającego na maksymalizację pokrewieństwa. Altruizm miękki (soft-core altruism) – „[…] okazuje się w końcu samolubstwem. »Altruista« oczekuje, że społeczeństwo odwzajemni się jemu lub jego najbliższym krewnym. Jego szlachetne zachowanie się jest wykalkulowane, często najzupełniej świadome, na jego poczynania mają wpływ męcząco zawiłe sankcje i wymogi społeczeństwa. Można sądzić, że zdolność do altruizmu miękkiego wyewoluowała […] pod silnym wpływem kaprysów ewolucji kulturowej”. Wilson podkreśla, że altruizm człowieka jest altruizmem miękkim. „Gdyby był twardy, historia byłaby jedną wielką błonko- „[…] czysty altruizm twardy, oparty na doborze krewniaczym, jest wrogiem cywilizacji”. „Zamiast tego posiadamy ułomną zdolność zawierania umów społecznych, na miarę ssaków ograniczoną i połączoną z nieustannie ożywającym optymistycznym cynizmem, dzięki któremu ludzie mogą wiele osiągnąć”. skrzydłą owadzią intrygą nepotyzmu i rasizmu, a przyszłość rysowałaby się w sposób nie do zniesienia ponury. Ludzie w sposób dosłowny budzący grozę pragnęliby poświęcać się dla krewnych, z którymi łączą ich więzy krwi. Byłoby tak, gdyż ludzkością rządziłby zew krwi i bezwzględny imperatyw grupowego terytorializmu. Albowiem „[…] czysty altruizm twardy, oparty na doborze krewniaczym, jest wrogiem cywilizacji”. „Zamiast tego posiadamy ułomną zdolność zawierania umów społecznych, na miarę ssaków ograniczoną i połączoną z nieustannie ożywającym optymistycznym cynizmem, dzięki któremu ludzie mogą wiele osiągnąć” 22. Impressje 45 46 Być może to tylko fakt powstałej w wyniku ewolucji supremacji zmysłu wzroku, który wymagał tym samym oparcia altruistycznych zachowań na więzi powstałej przez efekt czystej ekspozycji – a nie na feromonach, trafniej pozwalających identyfikować faktyczne genetyczne pokrewieństwo – jest źródłem rozwinięcia się tak daleko posuniętego altruizmu odwzajemnionego23. W przypadku ludzi – zwierzęcia względnie głuchego na chemiczny przekaz – zasadnicza więź pokrewieństwa krwi zastąpiona została „pokrewieństwem duchowym”. To stało się glebą dla caritas, uczucia miłosiernej i uczynnej miłości bliźniego. W kontekście „ewolucjonistycznej etyki” Wilsona można przywołać twierdzenia Kropotkina, że w przypadku człowieka odpowiednie godzenie uczucia altruizmu i egoizmu „[…] można uznać za udowodnione prawo przyrody”24. To właśnie miękki altruizm stanowi klucz do umowy społecznej – „konwencji odwzajemniania”, która w kombinacji z wyrafinowanymi zdolnościami językowymi pozwala tworzyć „długo pamiętane ugody”25, dzięki którym „[w]raz z ewolucją społeczeństw – od gromad przez szczepy do wodzostw i państw – niektóre rodzaje więzi były poszerzane, by objąć inne odmiany przymierzy i umów ekonomicznych”26. „»Długo pamiętane ugody« przełamują pradawne ograniczenia pokrewieństwa” i stanowią fundament pod budowę cywilizacji27. Wilson z satysfakcją konkluduje, że człowiek pod względem strategii behawioralnych i przedmiotu faworyzowanego w obliczu doboru znajduje się raczej „w pobliżu krańca indywidualistycznego” niż kolektywistycznego. „Najbardziej wyszukane formy organizacji społecznej, niezależnie od tego, jak prezentują się na zewnątrz, ostatecznie służą dobru indywidualnego osobnika”28. Przypisy: 1. Zob. K. Darwin, O powstawaniu gatunków, przeł. Szymon Dickstein, Józef Nusbaum. 2. Koncepcja ta bazowała na dorobku wielu badaczy, spośród których wyróżnić należy Augusta Weismanna (autor koncepcji „czynnika dziedziczności” zawartego w chromosomach, 1892), George’a C. Williamsa (Adaptation and Natural Selection, 1966) oraz Williama D. Hamiltona (The genetical evolution of social behaviour, 1964). 3. R. Dawkins, Samolubny gen… s. 9. 4. R. Dawkins, Fenotyp rozszerzony… s. 343. 5. R. Dawkins, Samolubny gen… s. 23. Pisze dalej: „Prawda ta wciąż napawa mnie zdumieniem i chyba nigdy nie przestanie, choć znana jest mi od lat” [tamże]. 6. R. Dawkins, Fenotyp rozszerzony, przeł. Joanna Gliwicz, Wyd. Prószński i S-ka; Warszawa 2003, s. 54. 7. R. Dawkins, Samolubny gen…, ss. 131–132. 8. U. Segerstrĺle, Dawkins a socjobiologia [w:] Richard Dawkins. Ewolucja myślenia… s. 97. 9. Zob.: R. Dawkins; Fenotyp rozszerzony… ss. 337–338. 10. R. Dawkins, Samolubny gen… s. 223. 11. R. Dawkins, Fenotyp rozszerzony…, s. 336. 12. R. Dawkins, Samolubny gen… s. 223. Wyróżnienie w oryginale. 13. Patrz: R. Dawkins, Fenotyp rozszerzony… s. 336. 14. W dalszych studiach Trivers (The evolution of reciprocal altruizm, 1971), a także Hamilton (1972) i John Mynard Smith (On Evolution, 1972) rozszerzyli model na zachowania między niespokrewnionymi członkami grup społecznych. W latach 80. umożliwiło to modelowanie bardziej złożonych wzorów dynamiki społecznej, co w swoich pracach opisują Robert Axelrod z Hamiltonem (The Evolution of Cooperation, 1984) oraz John Mynard Smith (Evolution and the Theory of Games, 1982). 15. Patrz: Uprzejmi finiszują jako pierwsi [w:] R. Dawkins, Samolubny gen… ss. 259–289. 16. R. Dawkins, Fenotyp rozszerzony… s. 335. Zdaniem Dawkinsa definicja ta „[…] pozwala intuicyjnie uchwycić sens samej koncepcji, ale nie jest w pełni precyzyjna […]” (tamże). Por.: Tamże, Rozdz. VII, Samolubna osa czy samolubna strategia?, ss. 156–173. 17. R. Dawkins, Samolubny gen… s. 265. 18. Tamże, s. 268. Dawkins w dalszej części rozdziału opisuje różne odmiany strategii Wet za wet; między innymi „wielkoduszną” strategię Wet za dwa wet, która zdaniem Axelroda powinna być najlepsza, gdyż „[…] skutecznie wytłumia pasma wzajemnych zdrad” (tamże, s. 169). Opisuje też przyczynę dodatkowej faktycznej defaworyzacji strategii „wrednych”, którzy nie mogą – w przeciwieństwie do „uprzejmych” – korzystać z wzajemnej obecności lokalnych skupisk podobnych „graczy”, jako sposobu na przekroczenie punktu krytycznego (tamże, s. 276). 19. R. Dawkins, Samolubny gen… ss. 280–231. 20. Patrz: R.B. Cialdini, Wywieranie wpływu na ludzi. Teoria i praktyka, przeł. Bogdan Wojciszke, Gdańskie Wyd. Psychologiczne; Gdańsk 2004, ss. 33–64. 21. Stanford Encyclopedia of Philosophy (http://plato.stanford.edu/entries/sociobiology/#2.1). 22. E.O. Wilson, O naturze ludzkiej… ss. 169–170, 178. 23. E.O. Wislon, Konsiliencja… s. 230. 24. P. Kropotkin, Etyka. Pochodzenie i rozwój moralności… s. 28. 25. Tamże, s. 170. 26. E.O. Wilson; Socjobiologia… s. 298. 27. E.O. Wilson; O naturze ludzkiej… s. 170. 28. E.O. Wilson; O naturze ludzkiej… s. 172. Michał Zabdyr-Jamróz (ur. 1984): asystent w Instytucje Zdrowia Publicznego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, absolwent politologii UJ, członek z ramienia… Impressje 47