NR IV CENA 2 PLN - 12lo.warszawa.pl

Transkrypt

NR IV CENA 2 PLN - 12lo.warszawa.pl
NA SIENNEJ
NAKŁAD 40 SZTUK
NR IV
”Proszę
Państwa,
4
czerwca
1989
roku
skończył się w Polsce
komunizm.” - te słowa 28
października 1989 roku
wygłosiła
Joanna
Szczepkowska.
Niemożliwym było, by
komunizm z Polsce upadł
w jeden dzień, ale to
wtedy - jak pisał prof.
Antoni Dudek - "miliony
Polaków
zadały
przy
pomocy kartki wyborczej
śmiertelny
cios
komunistycznej
dyktaturze"…
CENA 2 PLN
SZKOLNE FESTIWALE MUZYCZNE
KULINARIA
ufo, sofa, flak, foka
Do naszej
skrzynki
redakcyjnej
zawitała prośba
o kulinarne
akcenty.
Warszawskie szkoły licealne od paru lat już
zajmują się wspieraniem i promowaniem młodych
artystów organizując z sukcesem mniejszym, bądź
większym, festiwale, gdzie muzycy, reżyserzy,
fotografowie ze stołecznych szkół i uczelni
wyższych mogą się zaprezentować.
od uczennicy do miss
str.19
szczegóły na str. 9
Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego
przeprowadzonych 19 maja 2014 r. w XII Liceum
Ogólnokształcącym
„MŁODZI GŁOSUJĄ”
str. 8
więcej na str. 4
JUŻ W TYM NUMERZE:
WYWIAD Z AGATĄ PIASECKĄ
TEMAT TABU
czyli…
przemyślenia damsko-męskie
Każda z epok, kultur czy też miejsc miały swoje
wzorce pożądanego mężczyzny i kobiety.
Przeważnie oba te wizerunki charakteryzowały się
eksponowaniem wrodzonych cech obu płci.
Mężczyzna powinien być silny fizycznie, jak i
umysłowo. Kobieta natomiast powinna być
delikatna duchowo, ale i o nienagannej sylwetce,
naturalnie zaokrąglonej. Wiadomo- ilu ludzi, tyle
było gustów.
str.12
Czym właściwie jest body
suspension?
Nikogo nie dziwi widok 5-letniej dziewczynki z
przekłutymi uszami, a statystyki donoszą, że na
tatuaż zdecydowało się już ponad 3 mln ludzi.
więcej str. 13
MAGDALENA HO
O tym, jak wygląda praca dziennikarza,
opowie nam Agata Piasecka, studentka
europeistyki, która od 3 lat pisze dla
dziennika "Metro".
Czy wiesz, jak wygląda
rywalizacja w wyborach
miss lub na czym polega
zgrupowanie
uczestniczek
takiego
konkursu? Te oraz inne
tajemnice
odkrywa
przed nami w wywiadzie
Magdalena
Hozdobywczyni
tytułu
„Miss Egzotica 2014”.
wywiad str. 14
więcej str.9
CZY WIESZ, ŻE…
NAUCZYCIELE JAKICH NIE ZNAMY
Od poniedziałku do piątku starają się uczyć nas najlepiej, jak tylko potrafią.
Jednych lepiej, drugich gorzej, ponieważ nie każdym nauka przychodzi łatwo.
Liczy się jednak trudna praca oraz zaangażowanie, wtedy zawsze pójdą
uczniowi na ugodę, by tylko nie poczuł się pokrzywdzony. Zastanawialiście się
na pewno nieraz, co nasi nauczyciele robią w wolnym czasie, po wielu
godzinach tłumaczenia nam wzorów, podawania ważnych dat historycznych
bądź omawiania z nami lektur?
szczegóły str. 5
Chcemy zrobić coś co wydaje się niemożliwe! Mamy niebywałą wprost okazje poszerzyć przestrzeń naszego
liceum. Wystarczy, że zagłosujemy na nasz wspólny projekt pt. „Koncepcja zagospodarowania przestrzeni
pomiędzy XII LO im. H. Sienkiewicza a LO im. Jacka Kuronia…
1
więcej str.8
NA SIENNEJ
SPIS TREŚCI
3.
Od redakcji
4.
Temat numeru: 4 czerwca
5.
Z życia szkoły:
nauczyciele od podszewki
6.
Aktualności
8.
Młodzi głosują
9.
Kultura
Festiwale muzyczne
Wywiad z Agą Piasecką
10.
Jeff Hanneman
11.
Wywiad z nauczycielem
12.
Temat tabu
13.
Słów kilka o podwieszaniu…
14.
Wywiad z Miss Egzotica
15.
Na językach:
Smarter or dumper?
16.
Szwedzki
17.
Rozrywka:
Suchary
Artysta, malarz
18.
Sudoku
Na śmietniku poezji
19.
Kulinaria
Zagadka brydżysty
Krzyżówka
Redakcja „Na Siennej”: redaktor naczelny Dominik Owczarek, z-ca
naczelnego Konrad Mrozik, grafik: Katarzyna Kujko, korekta: Michał
Kadej, Urszula Kamińska, Olga Gaweł, rysunek Cezary Nowicki,
felietoniści: Dominik Owczarek, Aleksandra Rybak, Dominika Kobus,
Karolina Nierojewska, Agnieszka Grzybowska, Weronika Kędziorek,
Greta Osoba, rebus: Piotr Zieliński, szczególne podziękowania za pomoc
dla Pana Marcina Jędrzejczaka
2
NA SIENNEJ
Drogi Czytelniku…
Raz w tygodniu spotykamy się, w małej sali numer 10 i w tłoku oraz ścisku próbujemy
coś sklecić. Rozdać zadania do wykonania, określić liczbę artykułów i temat numeru.
Właśnie trzymasz w ręku owoc naszych literackich lędźwi. Każdy dołożył swoją
cegiełkę, aby mógł powstać ten Mur. Wiemy, że gdzieniegdzie jest on dziurawy,
brakuje zaprawy i nie jest wystarczająco gruby, ale dzięki Wam, drodzy czytelnicy ta
budowla, o nazwie Gazetka Szkolna, powstaje i rozrasta się. To już ostatni numer w
tym roku szkolnym. Cóż można więcej dodać? Miłej lektury i do zobaczenia we
wrześniu!
Z pozdrowieniami
Redakcja „Na Siennej”
3
NA SIENNEJ
,,Proszę Państwa, 4 czerwca 1989
roku
skończył
się
w
Polsce
komunizm.”
te
słowa
28
października 1989 roku wygłosiła
Joanna
Szczepkowska.
Niemożliwym było, by komunizm z
Polsce upadł w jeden dzień, ale to
wtedy - jak pisał prof. Antoni Dudek
- "miliony Polaków zadały przy
pomocy kartki wyborczej śmiertelny
cios komunistycznej dyktaturze".
Tak zwane wybory czerwcowe,
czyli pierwsze częściowo wolne wybory
parlamentarne w historii Polski po II
Wojnie Światowej odbyły się w 4 czerwca
1989 r. Zostały przeprowadzone w
wyniku i na zasadach uzgodnionych
pomiędzy władzą komunistyczną a
przedstawicielami części opozycji i
Kościoła podczas obrad Okrągłego Stołu.
W książce "Pół wieku dziejów Polski
1939-1989" prof. Andrzej Paczkowski
stwierdzał:
"Najważniejszym
jego
owocem było obszerne porozumienie
politycznie, nazwane - na poły ironicznie,
na poły krytycznie - kontraktem stulecia.
Obejmowało
ono
pakiet
ustaleń
dotyczących
zarówno
zasadniczej
reorganizacji
najwyższych
organów
państwowych - wprowadzenie drugiej
izby parlamentu (Senat) i urzędu
Prezydenta PRL - jak i kształtu ordynacji
wyborczej. Strona koalicyjno - rządowa
ustąpiła ze swego najistotniejszego
żądania odbycia wyborów z jednej listy i
na
podstawie
wspólnej
deklaracji".Wybranych
zostało
460
posłów na Sejm Polskiej Rzeczypospolitej
Ludowej oraz 100 senatorów do nowo
utworzonego Senatu PRL.
Przedstawiciele
niedemokratycznych
władz
komunistycznych
Polskiej
Rzeczypospolitej Ludowej zagwarantowali
rządzącej „koalicji'', obejmującej Polską
Zjednoczoną Partię Robotniczą i jej
sojuszników obsadę co najmniej 299
(65%) miejsc w Sejmie. Pozostałe
mandaty poselskie -161 (35%) zostały
przeznaczone
dla
kandydatów
bezpartyjnych. Walka o te miejsca oraz o
wszystkie mandaty senatorskie miała
charakter otwarty i demokratyczny.
Ubiegać się o nie mogli również
przedstawiciele opozycji demokratycznej,
jednocześnie o te mandaty konkurowali
także kandydaci jawnie wspierani lub
nieformalnie popierani przez władzę
reprezentanci
różnych
organizacji
społecznych i zawodowych, osoby
niezależne. "Dzięki ograniczonemu do
100 miejsc składowi Senatu - dodawał
prof. Paczkowski - stwarzali też ogromną
szansę
wyboru
na
prezydenta
popieranego przez siebie kandydata,
ponieważ elekcji tej miały dokonywać
obie izby połączone w Zgromadzenie
Narodowe. W ten sposób, wedle litery
zapisu, wybory stawały się w istocie
niekonfrontacyjne, przy czym PZPR
uważała, iż formuła ta oznacza także
łagodną kampanię wyborczą". Ustalenia
zawarte wówczas w sprawie wyborów
parlamentarnych
były
jednorazowe.
Kolejne
wybory
miały
być
już
przeprowadzone
według
zasad
demokratycznych.
W niedzielę, 4 czerwca 1989 r.
odbyła się pierwsza tura wyborów do
Sejmu i Senatu. Wzięło w niej udział 62
proc. uprawnionych do głosowania. W
wyborach do Senatu kandydaci Komitetu
Obywatelskiego "Solidarność" uzyskali 92
mandaty, strona koalicyjna nie zdobyła
ani jednego. Z kolei w wyborach do
Sejmu Solidarność uzyskała 160 ze 161
możliwych do zdobycia miejsc. Kandydaci
koalicyjni z 299 przysługujących im
mandatów
uzyskali
zaledwie
trzy.
TEMAT NUMERU
Natomiast na 35 kandydatów z listy
krajowej, na której znajdowali się czołowi
przedstawiciele koalicji rządowej, tylko
dwaj (Mikołaj Kozakiewicz i Adam
Zieliński) otrzymali ponad 50 proc.
głosów, co zgodnie z ordynacją
oznaczało,
że
pozostali
zostali
wyeliminowani, a 33 mandaty poselskie
będą nieobsadzone. Wybory zakończyły
się wielkim zwycięstwem Solidarności.
Jego rozmiary zaskoczyły nie tylko
komunistów,
ale
także
stronę
solidarnościowo-opozycyjną.
O
sytuacji
powstałej
po
wygraniu I tury wyborów tak pisał Lech
Wałęsa: "W pierwszą niedzielę czerwca
1989 zmieniło się wiele. 4 czerwca, w
samo południe, wybraliśmy nową Polskę.
Komuniści dostali czerwoną kartkę. Tym
razem ten kolor nie mógł ich cieszyć. W
zasadzie zostali wyrzuceni z boiska. Od
tego dnia miało być ich znacznie mniej w
rodzących się na nowo instytucjach, w
Sejmie, w Senacie. Nie było jednak
wielkiego
entuzjazmu,
po
latach
doświadczeń,
morderczej
walki.
Frekwencja w wyborach czerwcowych
wyniosła 62 procent. To wydawało się
niepojęte. Ale też uświadamiało, jak
finezyjne było nasze zwycięstwo, że
mimo takiego zmęczenia społeczeństwa,
słabej organizacji, otworzyliśmy drzwi do
wolności". (Lech Wałęsa "Droga do
prawdy. Autobiografia")
Tak dr A. Dudek podsumowuje wybory
89' dla jednego z portali historycznych:
"Rok 1989 obfitował w przełomowe
wydarzenia, ale dla historyków nie ulega
już dziś wątpliwości, że najważniejszym z
nich były wybory do parlamentu z 4
czerwca. Tego właśnie dnia, podczas
pierwszej tury wyborów, miliony Polaków
zadały przy pomocy kartki wyborczej
śmiertelny
cios
komunistycznej
dyktaturze. (...) Wybory czerwcowe miały
kluczowe znaczenie dla upadku reżimu
komunistycznego
i
narodzin
III
Rzeczypospolitej.''
Chester
4
Z ŻYCIA SZKOŁY
NA SIENNEJ
CIEKAWOSTKI O
NAUCZYCIELACH
Od poniedziałku do piątku starają się
uczyć nas najlepiej, jak tylko potrafią.
Jednych lepiej, drugich gorzej, ponieważ
nie każdym nauka przychodzi łatwo. Liczy
się
jednak
trudna
praca
oraz
zaangażowanie: wtedy zawsze pójdą
uczniowi na rękę, by tylko nie poczuł się
pokrzywdzony. Zastanawialiście się na
pewno nieraz, co nasi nauczyciele robią w
wolnym czasie, po wielu godzinach
tłumaczenia nam wzorów, podawania
ważnych
dat
historycznych
bądź
omawiania z nami lektur? … Na te i inne
pytania
znajdziecie
odpowiedź
w
poniższym tekście.
Pan Paweł Szczęsny uczy w XII
LO im. Henryka Sienkiewicza prawie od
początku istnienia naszej szkoły. Jego
hobby to prowadzenie teatru szkolnego
„Scena Bez Dystansu”, który istnieje już
od ponad 20 lat, ale to powszechnie
znany w Sienkiewiczu fakt. Z mniej
znanych zajęć pana profesora warto
wymienić
o
pracy
w
zawodzie
psychoterapeuty i processworkera (osoby
pomagającej
w
odkrywaniu
i
doświadczaniu procesów zachodzących w
jednostkach, rodzinach i grupach). Nowy
zawód sprawia mu, jak twierdzi - wiele
satysfakcji, a dodatkowo bardzo przydaje
mu się w pracy nauczyciela- zarówno
historii, jak i wychowawcy. Na terenie
Piaseczna, czyli miasta, w którym
mieszka pan Szczęsny, uczestniczy także
w pracach stowarzyszenia, zajmującego
się głównie organizowaniem warsztatów
muzycznych dla dzieci i młodzieży oraz
wyjazdów wakacyjnych. Pan profesor jest
absolwentem Technikum Mechanicznego,
ale od pierwszego roku nauki wiedział, że
chciałby robić coś innego. Marzył o
zawodzie dziennikarza i archeologa, kimś
na miarę Indiany Jonesa, odkrywającego
zaginione cywilizacje. Skończyło się na
studiach historycznych i nauce w szkole,
czego nie żałuje, bo praca z młodzieżą to
też chwilami „Poszukiwanie zaginionej
Arki” lub Świętego Graala – jak przyznaje
sam rozmówca. Warto powiedzieć, że
przez jeden rok miał okazję być
wicedyrektorem w Sienkiewiczu, ale pan
5
Szczęsny nie wspomina tej funkcji
najlepiej. Według niego, jest to bardzo
trudny i odpowiedzialny, a również dość
niewdzięczny, kawałek pracy szkoły. Tym
bardziej posiada on wiele szacunku i
podziwu dla pani M. Komor (aktualnej
wicedyrektor) oraz do wszystkich pań
dyrektor i ich zastępczyń, z którymi miał
okazję pracować. Ważnym dla niego
wydarzeniem była ubiegłoroczna podróż
do Indii. Pan profesor przyznał, że
zakochał się w tym kraju i bardzo
chciałby tam wrócić. W początkach jego
pracy zawodowej, tzn. w końcówce lat
80. ubiegłego wieku (ależ to brzmi!!!),
był
aktywnym
działaczem
NSZZ
Solidarność z widokami na karierę w
strukturach
związku,
ale
szybko
zrozumiał, że rozgrywki polityczne i walka
o stołki to nie jest coś dla niego. Do
najbliższych planów pana Szczęsnego
należą
dokończenie
studiów
psychoterapeutycznych
(zrobienie
dyplomu), no i oczywiście powrót do
Indii.
Pani Krystyna Jaworska, ucząca
w
naszej
szkole
przedmiotów
przyrodniczych, jest kolejnym przykładem
nieprzeciętnego
nauczyciela.
Zawód,
który nieraz kosztuje wiele nerwów, ale
również satysfakcji, jest obecny w jej
rodzinie od pokoleń. Pani profesor stara
się spędzać wolny czas aktywnie, choćby
poprzez jazdę na rowerze po Lesie
Kabackim bądź nordic-walking, który
zdobywa w naszym kraju coraz większą
popularność. Podróże także nie są obce
wychowawczyni klasy IIE. Do ulubionych
zakątków
świata
sympatycznej
nauczycielki
należy
wschód
Azji,
Hiszpania, a także Polska – w której bez
problemu
można
znaleźć
piękne
krajobrazy. Pani Jaworska swój wolny
czas spędza także w teatrach (do
ulubionych należą Teatr Powszechny i
Teatr Współczesny) oraz czyta literaturę
(reportaże Ryszarda Kapuścińskiego i
książki o tematyce obyczajowej). Pani
profesor jest miłośniczką psów, a do jej
ulubionej rasy należy airedaleterrier,
która była szczególnie popularna w
okresie przedwojennym.
Pani Iwona Dyjasińska, na co
dzień tłumacząca nam trudne wzory i
inne
skomplikowane
działania
matematyczne, także jest godnym uwagi
nauczycielem. Zapewne niewielu z Was –
Drodzy Czytelnicy- wie, że matematyka
nie jest jedynym przedmiotem, którego
pani profesor może nauczać. Otóż kiedyś
uczyła ona plastyki za czasów pracy w
szkole podstawowej, a malarstwo jest jej
największą pasją. Impresjonizm i realizm
należą do ulubionych nurtów w sztuce,
na które ostatnio, niestety, nie może
znaleźć czasu, ale wyraża szczerą
nadzieję, że w przyszłości do tego hobby
powróci. Nauczycielka przyznała, że jest
indywidualistką i sama wyznacza sobie
cele, do których dąży. Oprócz sztuki, pani
profesor jest miłośniczką gór (Tatry), a
także ceni dobre kino. Jej ulubionym
filmem jest „Milczenie owiec”, a
gatunkiem
kinematograficznymkryminały. Do ciekawostek należy fakt, że
pani Dyjasińska lubi także grać w brydża.
W brydża lubi grać także pan
Piotr Zieliński. Nauczyciel matematyki w
naszym liceum zajmuje się tym prawie
zawodowo. W brydża sportowego gra od
szesnastu lat i - jak przyznał - brak czasu
ograniczył jego działalność zawodniczą.
W październiku ubiegłego roku pan
profesor zdobył srebrny medal Mistrzostw
Polski amatorów, a drużyna, w której
występuje, ma szansę na awans do
drugiej ligi rozgrywek prowadzonych pod
egidą
Polskiego
Związku
Brydża
Sportowego.
Prawdopodobnie
dużo
uczniów w naszej szkole wie, że pan
Zieliński należy do szkolnego kółka
dyskusyjnego i literackiego. Nauczyciel
matematyki myślał kiedyś o rozwijaniu
swoich
zainteresowań
w
kierunku
ekonomii, analityki bądź socjologii. Jak
widać poniżej, jest on także kimś, kto
zawsze ma jakiś żart „w rękawie”:
-Jasiu, umiesz liczyć?
- Tak, tato mnie nauczył!
- To powiedz, co jest po sześciu?
- Siedem.
- Świetnie, a po siedmiu?
- Osiem.
- Brawo, nieźle cię tato nauczył, a co jest
po dziesięciu?
- Walet.
Pani profesor Joanna Koprek zna
cztery języki obce (angielski, włoski,
hiszpański i rosyjski). Ponadto, jak
przystało na prawdziwą poliglotkę, przed
NA SIENNEJ
każdym wyjazdem do obcego kraju stara
się poznać choćby podstawy jego języka.
Ostatnio więc uczyła się portugalskiego i
bułgarskiego. W naszym liceum pani
profesor jest lektorką, ale ma też
uprawnienia do nauczania literatury i
wiedzy o kulturze w języku włoskim.
Pasją pani Koprek są nie tylko języki
obce, ale również taniec. Pani profesor
może pochwalić się znajomością salsy
liniowej, bachaty oraz ruedy de casino.
Do hobby należy też teatr, w którym
kiedyś amatorsko występowała (jako
studentka na uniwersytecie w Sassari we
Włoszech), a dziś śledzi premiery
warszawskich scen. Do ulubionych zajęć
należy też czytanie dobrej literatury, np.
Paula Austera czy Italo Calvino. A
ponieważ bardzo lubi rozmawiać na
temat przeczytanych książek,
chętnie
włączyła się w spotkania literackie „Elita
czyta”, organizowane w naszej szkole
przez
profesora
Janusza
Wojczakowskiego. Podróże - to kolejna
pasja Joanny Koprek, a miejscem na
ziemi, w którym mogłaby zamieszkać na
stałe, jest Sardynia
albo Wyspy
Kanaryjskie. Marzeniem pani profesor jest
wyjazd do Zambii, by spotkać się z trójką
afrykańskich dzieci, 7-letnią Patricią, jej
3-letnią siostrą Christiną oraz 5-letnim
Lazarousem, którym pomaga od kilku lat
w ramach akcji „Adopcja serca”. Idee
społecznikowskie realizuje w ramach
wolontariatu w naszej szkole i poza nią.
Jeśli lubicie spacerować po Lesie
Kabackim lub Bielańskim, nie zdziwcie
się, jeśli pewnego razu zobaczycie tam
swoją nauczycielkę z kijkami do nordicwalking, pełną energii i werwy, której
nigdy jej nie brakuje. Ulubione kolory
pani profesor? Oczywiście różowy i
fioletowy! I w takiej tonacji utrzymane
jest
też
całe
mieszkanie
naszej
nauczycielki.
Pani
Bożena
Linde
jest
bibliotekarką i niejeden już raz uratowała
nas w sytuacji, gdy zapomnieliśmy o
lekturze, którą mieliśmy właśnie zacząć
omawiać. Chętnie pomaga w doborze
literatury do prezentacji maturalnych i
wtedy okazuje się, że nasza biblioteka
zawiera bardzo bogaty księgozbiór.
Literatura jest obecna w jej życiu nie
tylko w szkole, ale także poza nią. Pani
Linde szczególnie ceni sobie poezję - lubi
czytać poezję ks. Jana Twardowskiego i
Wisławę Szymborskiej. Chętnie wraca do
„Małego Księcia” Antoine’a de SaintExupery’ego. Wolny czas lubi spędzać w
fotelu z książką lub na spotkaniach z
przyjaciółmi. By oderwać się od
miejskiego zgiełku, chętnie ucieka na
łono natury. Praca z młodzieżą daje jej
wiele satysfakcji, a dobrą stroną zawodu
nauczyciela bibliotekarza jest to, że nie
musi wystawiać ocen, bo z tym miałaby
największy problem.
Bardzo wymagająca dla swoich
uczniów nauczycielka historii, pani
profesor Ewa Homa, po szkole nie
zajmuje się dziś rzeczami, które są
wyjątkowo nadzwyczajne. Lubi chodzić
do teatru (do tego ulubionego należy
Komedia), jeździ na rowerze i biega
(niekoniecznie za dziećmi po placu
zabaw). Kiedyś pani profesor chciała
zostać archeologiem. Jako ciekawostkę
zdradziła nam, że posiada specjalizację
archiwistyczną. Do największych marzeń
pani Homy należy poznanie trasy
transsyberyjskiej.
Warto
wspomnieć
także o tym, że kiedyś organizowała
także wycieczki w góry dla kołka
historycznego, których celem było
poznanie kultury Bojków i Łemków.
Pani Ewa Zielińska (posiadająca
charakterystyczne
uczesanie)
ma
rozliczne i różnorakie zainteresowania.
Przede wszystkim uwielbia czytać książki
(udaje się jej czytać około pięćdziesięciu
rocznie),
a
także
uczestniczy
w
spotkaniach
kółka
dyskusyjnego
„Warszawo czytaj”. Zapewne mało z Was,
Drodzy Czytelnicy, wie o tym, że pani
profesor gra w dwóch zespołach
batucadowych grających sambę oraz że
gra
na różnych
koncertach i
manifestacjach. Pani Zielińska lubi jeździć
na rowerze, należy także do grupy
„Zmiana Organizacji Ruchu”, a raz w
miesiącu organizuje wspólną wycieczkę.
Kiedy pani profesor nie robi wszystkiego
co powyżej, zajmuje się bieganiem.
Oczywiście uwielbia też spotykać się ze
znajomymi.
Pani
Zielińska
jest
wolontariuszką
w
Muzeum
Żydów
Polskich, a także (co bardzo ciekawe)
zaczęła organizować kongres kobiet, przy
czym angażuje się też w różne działania
związane z ruchem feministycznym, np.
One Bilion Rising (protest przeciw
przemocy wobec kobiet). Kiedyś pani
profesor chciała studiować geografię, ale
AKTUALNOŚCI
nie dostała się na wydział, ponieważ
matematyka nie jest jej najmocniejszą
stroną. Do planów na przyszłość należą
coroczne podróże. Zazwyczaj są to kraje
anglosaskie. Ostatnio pani profesor była
w Dublinie i okolicach. Sama o sobie
mówi, że trudno jest jej wysiedzieć w
jednym miejscu.
Dominik Owczarek
Weronika Kędziorek
AKTUALNOŚCI
SIENNA:
Na
korytarzach
pusto,
ponieważ maturzyści zakończyli już
edukację w naszej szkole. Matury
pisemne już za nimi, ale stresu
przysparzają im egzaminy ustne. Mamy
nadzieję, że wyniki będą jak co roku
rewelacyjne! :)
W dniu 10 kwietnia zostały
ogłoszone ostateczne wyniki konkursu
"Moja wizja kariery". Oto one:
miejsce
pierwsze
Małgorzata
Wasilewska i Paulina Szulich, miejsce
drugie - Kacper Kokoszka, miejsce
trzecieDorota
Gajewska
oraz
wyróżnienia - Paulina Mitkow i Karolina
Krzemińska.
Dnia 13 kwietnia uczniowie
naszego liceum uczestniczyli w akcji
JAJO! zbierając jajka przed kościołem św.
Jacka na ul. Freta 10. Akcja miała na celu
pomoc najbiedniejszym rodzinom przed
Wielkanocą. Zebraliśmy 973 jajka!
Wolontariuszami
byli:
Patrycja
Niedźwiedź, Ola Rybak, Igor Czarnecki,
Paweł Zbucki, natomiast nauczycielami
wspierającymi naszych uczniów byli p.
Anna Garbolewska, p. Krystyna Jaworska,
p.Lena Czerska i opiekunka wolontariatu.
W dniu 24 kwietnia nasza szkoła
przekazała 7 paczek (każda po około 10
kg) na rzecz Fundacji Solidarności
Międzynarodowej
oraz
Komitetu
Obywatelskiego Solidarności z Ukrainą.
6
AKTUALNOŚCI
NA SIENNEJ
Wszystkim
ofiarodawcom
serdecznie
dziękujemy!
Dnia 23 kwietnia odbyły się
dzielnicowe
rozgrywki
w
tenisie
stołowym.
Reprezentacja
dziewcząt
zajęła 1 miejsce, serdecznie gratulujemy!
W jej składzie były: Barbara Józefiak,
Alicja
Zawistowska,
Joanna
Szymanowska.
W dniu kolejnym (tj. 24
kwietnia) rozgrywki odbywały się między
drużynami chłopców. Niestety, nasi
chłopcy (Mateusz Tyrakowski i Jan
Kurowski) zajęli dopiero 7 miejsce.
Dnia 25 kwietnia o godzinie
14:30 odbyło się zakończenie roku klas
trzecich. Tegoroczni maturzyści odebrali
nagrody i podziękowania za wszelką
działalność w naszej szkole.
Dnia 19 maja odbyły się wybory
do europarlamentu w naszej szkole.
Akcja ta jest promowana przez Centrum
Edukacji Obywatelskiej i nosi nazwę
"Młodzi głosują!". Celem tej akcji jest
zwiększenie
uczestnictwa
młodych
obywateli
w
życiu
publicznym
i
zachęcenie ich do świadomego udziału w
wyborach. Wyniki podane będą po
oficjalnych wyborach do europarlamentu
(tj. 25 maja).
ŚWIAT:
Powodzie
na
Bałkanach
spowodowały śmierć co najmniej 49
osób.
Ponad
milion
600
tysięcy
mieszkańców Serbii oraz Bośni i
Hercegowiny zostało poszkodowanych.
Zniszczeniu uległo około stu tysięcy
budynków. W Bośni ogłoszono dzień
żałoby narodowej po śmierci 24 osób na
skutek powodzi, a ponad sto tysięcy ludzi
zostało
ewakuowanych.
Powódź
spowodowała około dwóch tysięcy
osunięć ziemi, a lekarze obawiają się
wybuchu epidemii na zalanych terenach.
Około miliona ludzi, czyli ponad jedna
czwarta mieszkańców kraju nie ma
dostępu
do
wody
pitnej.
Do
7
dziewiętnastu wzrosła liczba krajów
europejskich, które oferują swoją pomoc
powodzianom na Bałkanach. Wśród nich
jest także Polska. Łodzie ratownicze i
urządzenia do wypompowania wody są
głównymi elementami wsparcia dla
Serbów. Licznie odpowiedziano także na
prośby Bośni i Hercegowiny, która
apelowała o motorówki i helikoptery do
ewakuacji mieszkańców, a także o
namioty, worki z piaskiem, koce czy
apteczki.
Brazylia dopina na ostatni guzik
wszystkie przygotowania do piłkarskich
mistrzostw świata, które rozpoczną się
już na początku czerwca. Przy tej okazji
władze po raz kolejny próbują się pozbyć
wstydliwego
problemu,
jakim
są
okalające metropolie dzielnice nędzy,
czyli fawele (na zdjęciu). Mieszkańcy
slumsów i aktywiści zgodnie zauważają,
że takiej eskalacji przemocy nie było tu
od lat. Czy i tym razem wielka koncepcja
oczyszczenia faweli rozbije się z hukiem o
mur rzeczywistości? Już za niecały
miesiąc do kraju kawy ściągną tłumy
kibiców z całego świata. Będą odbierać
bagaże na lotnisku, wietrzyć hotelowe
pokoje, tłoczyć w kolejkach po cokolwiek,
wybierać
koszulki,
czapki,
szaliki,
breloczki, a dla najmłodszych - rozmiar
pluszowego pancernika Fuelco, oficjalnej
maskotki brazylijskiego czempionatu. W
przerwie między meczami przynajmniej
część z nich skusi się na jedną z
najpopularniejszych atrakcji - wycieczkę
do którejś z faweli, czyli dzielnicy nędzy.
Tam będą mogli posmakować egzotyki z
lekką goryczą, z bliska dotknąć skrajnej
nędzy, podejrzeć, jak żyją ci, którzy są na
marginesie brazylijskiego społeczeństwa.
Ponad milion mieszkańców Iranu
spożywa alkohol, który jest zakazany w
tym 77-milionowym kraju - poinformował
cytowany przez agencję ISNA uczestnik
pierwszego światowego kongresu na
temat
nadużywania
alkoholu,
zorganizowanego w Iranie, Dr. Reza
Afszar, który jest przewodniczącym
Stowarzyszenia Toksykologii Medycznej
Azji i Oceanii. Prowadził on badania nad
spożywaniem alkoholu w Iranie od marca
2012 do marca 2013 roku. Wynika z nich,
że 30 proc. konsumentów to kobiety, a
70 proc. - mężczyźni. Zakazany owoc
najlepiej smakuje?
SPRAWOZDANIE Z DNIA
OTWARTEGO
W piątek, 11 kwietnia 2014 r. w
Naszej szkole odbył się po raz
kolejny Dzień Otwarty. Nasze
Liceum można było odwiedzić w
godzinach
popołudniowych,
między 18:00 a 20:00. Ofertę
zaprezentowali
nauczyciele
i
uczniowie. Uczniowie oraz ich
rodzice mogli zajrzeć do niemal
każdego zakamarka i ocenić, czy
warto złożyć dokumenty do
Naszej placówki. Dzień Otwarty
Szkoły był również okazją do
spotkania się z nauczycielami
uczącymi
poszczególnych
przedmiotów,
do
pokazania
gościom panującego w szkole
klimatu życzliwości, otwartości i
akceptacji
na indywidualność
drugiego człowieka, mimo tego,
że nasza szkoła różni się
wielkością i budową od innych
szkół w Warszawie. Nauczyciele
oraz chętni uczniowie postarali
się, aby Każdy mógł znaleźć tu
coś dla siebie. Nie zabrakło też
przewodników,
którzy
oprowadzali i zachęcali przybyłych
po szkole.
NA SIENNEJ
AKTUALNOŚCI
Chcemy zrobić coś co wydaje się niemożliwe! Mamy niebywałą wprost okazje poszerzyć przestrzeń naszego liceum. Wystarczy, że
zagłosujemy na nasz wspólny projekt pt. „Koncepcja zagospodarowania przestrzeni pomiędzy XII LO im. H. Sienkiewicza a LO im.
Jacka Kuronia. Szczegóły zawarte są w liście od Dyrekcji XII LO skierowanym do społeczności szkolnej… Oto treść listu:
„Szanowni Czytelnicy – mieszkańcy Warszawy
Będziemy wdzięczni za poparcie naszej inicjatywy dotyczącej zagospodarowania terenu za budynkiem szkolnym na cel
rekreacyjno – sportowy w ramach złożonego do budżetu partycypacyjnego projektu pt. „Koncepcje zagospodarowania przestrzeni
pomiędzy XII LO im. Henryka Sienkiewicza a CXIX LO im. Jacka Kuronia w Warszawie” (projekt nr 18), w ramach projektów
lokalnych: Czyste i Mirów.
Dzięki temu projektowi poprawi się sytuacja lokalna naszej szkoły – uzyskamy obiekt służący
wypoczynkowi i edukacji sportowej naszych uczniów.
Jeśli Państwo zdecydują poprzeć projekt prosimy o zagłosowanie w dniach 20-30
czerwca 2014 roku. Szczegóły dotyczące procedury głosowania podamy w doprecyzowaniu ich przez Urząd Dzielnicy Wola. Prosimy
też o wsparcie naszej inicjatywy przez Państwa dzieci, rodzinę, znajomych i inne życzliwe nam osoby.”
POPRZYJ TEN PROJEKT, ZAGŁOSUJ!!! A NASTĘPNIE ROZKOSZUJ SIĘ ODPOCZYNKIEM W NOWEJ PRZESTRZENI SZKOLNEJ,
KTÓRE DZIĘKI TOBIE STAJE SIĘ MOŻLIWE!!!!
Klasa
Frekwencja
IA
78%
Wyniki wyborów do Parlamentu
IB
94%
Europejskiego, przeprowadzonych
IC
56%
ID
52%
IE
90%
Osób uprawnionych do głosowania:
IF
17%
341
IIA
13%
Głosów oddanych: 213
IIB
73%
IIC
45%
IID
70%
IIE
85%
MŁODZI GŁOSUJĄ
19 maja 2014 r. w XII
Liceum
Ogólnokształcącym
„MŁODZI GŁOSUJĄ”
w tym:
- głosów ważnych: 190
- głosów nieważnych: 23
Frekwencja: 62,5%
Lp.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
Nazwa Komitetu Wyborczego
Komitet Wyborczy Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro
Komitet Wyborczy Wyborców Ruch Narodowy
Koalicyjny Komitet Wyborczy Sojusz Lewicy Demokratycznej
- Unia Pracy
Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość
Koalicyjny Komitet Wyborczy Europa Plus Twój Ruch
Komitet Wyborczy Polska Razem Jarosława Gowina
Komitet Wyborczy Nowa Prawica – Janusza Korwin-Mikke
Komitet Wyborczy Platforma Obywatelska RP
Komitet Wyborczy Polskie Stronnictwo Ludowe
Komitet Wyborczy Partia Zieloni
Liczba
oddanych
głosów
%
4
5
13
1,9
2,3
6,1
22
22
3
61
31
6
23
10,3
10,3
1,4
28,6
14,6
2,9
10,8
8
KULTURA
NA SIENNEJ
KULTURA
WARSZAWSKIE
FESTIWALE MUZYCZNE
Warszawskie szkoły licealne od paru lat
już
zajmują
się
wspieraniem
i
promowaniem
młodych
artystów
organizując z sukcesem mniejszym, bądź
większym, festiwale, gdzie muzycy,
reżyserzy, fotografowie ze stołecznych
szkół i uczelni wyższych mogą się
zaprezentować. Niestety nie wystarczy się
tylko zgłosić, żeby wystąpić na scenie
należy
przejść
wiele
przesłuchań,
ponadto przed samym występem na
ochotników czekają długie próby, na
których
może
się
okazać,
że
wokalista/zespół jednak nie spełniają
oczekiwań organizatorów. Jak to wygląda
ze strony szkoły? Szkoła, która chce
zorganizować
festiwal
powinna
wyznaczyć do tego odpowiedzialne i
kompetentne osoby, ponieważ to na nich
spoczywa
odpowiedzialność
za
powodzenie
lub
kompletną
klapę
festiwalu.
UFO: Jakie festiwale przyciągają młodych
artystów?
Młodzież
najbardziej
przyciągają imprezy, które wyrobiły już
sobie renomę. Idealnym przykładem jest
UFO (Unikatowy Festiwal Offowy).
Gospodarzem jest LO im. S. Batorego.
Organizowany jest co rok i odbywa się
przeważnie w lutym. W roku 2014 była to
już jego IX edycja.
SOFA: Kolejną znaną i cenioną imprezą
jest SOFA- festiwal artystyczny w LXIV
LO im. St.I Witkiewicza.
Festiwal łączący wiele form sztuki – teatr,
film, muzykę, malarstwo, fotografię –
skierowany do wszystkich warszawskich
licealistów. Oparty jest na równoległości
wydarzeń tak, aby każdy miał wybór, czy
chce oglądać sztukę tworzoną przez
doświadczonych artystów, czy amatorską.
Organizatorzy
zapewniają
artystom
kontakt ze znanymi przedstawicielami
polskiej sztuki gotowymi do rzetelnej
oceny
i
krytyki
dzieł
podczas
rozstrzygania konkurów.
FLAK:
Festiwal
Ludzi
Aktywnych
Kulturalnie (FLAK) powstał z inicjatywy
uczniów
XXXIV
Liceum
Ogólnokształcącego im. Miguela de
Cervantesa. Pierwsza edycja odbyła się w
kwietniu 2010 roku. Zgrana ekipa
organizatorów, młodzi artyści i ciekawi
goście dali początek nowej tradycji
Liceum Cervantesa. Oprócz koncertów
muzycznych i występów młodych grup
teatralnych w Cervantesie odbywają się
także wernisaże młodych fotografów,
9
warsztaty poetyckie oraz inne ciekawe
pokazy.
FOKA: Festiwal Obłędnie Kreatywnych
Artystów , podczas festiwalu odbywają
się występy wielu młodych artystów, nie
tylko muzyków, tancerzy i aktorów, ale
również
można
oglądać
prace
utalentowanych malarzy i fotografów w
tym roku będzie to druga edycja.
W związku z tym, że lansowanie
warszawskich
szkolnych
festiwalów
muzycznych
jest prawie zerowe,
zazwyczaj zgłasza się na nie niewielka
ilość osób/ grup chcących zaprezentować
swoją
twórczość.
Jeśli
chodzi
o
zainteresowanych
takimi
przedsięwzięciami to w zeszłym roku
przez wiele szkół przetoczyło się pare
tysięcy osób, jest to niesamowity wynik.
Były to najlepsze i najbardziej owocne
edycje festiwalowe.
Weronika Pławińska
WYWIAD Z AGATĄ
PIASECKĄ
"Nie trzeba studiować dziennikarstwa,
żeby być dziennikarzem."
Agata Piasecka z projektantką mody, Barbarą Hulanicką
Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta foto-metro
Wielu z nas myślało kiedyś o
zostaniu dziennikarzem. Zawód ten
wydawać nam się może atrakcyjny.
Często jednak dziennikarstwo wiąże
się z trudną, nieregularną pracą i
dużym poświęceniem. O tym, jak
wygląda praca dziennikarza, opowie
nam Agata Piasecka, studentka
europeistyki, która od 3 lat pisze dla
dziennika "Metro".
Zuzanna Tomaszewicz: Jak udało Ci
się dostać na staż do dziennika
"Metro"?
Agata Piasecka: Pod koniec pierwszego
roku
studiów
wzięłam
udział
w
warsztatach rękodzieła, bo bardzo
chciałam nauczyć się szyć na maszynie.
Tam poznałam szefową działu kultury
„Metra”.
W
czasie
rozmowy
wspomniałam, że szukam stażu na
wakacje. Edyta zaproponowała, żebym
wysłała CV, to może spodoba się
naczelnemu. Udało się. Myślę, iż głównie
dlatego
że
już
wtedy
miałam
doświadczenie zawodowe. Pół roku
pracowałam w fundacji kulturalnej,
pisałam też dla jednego z wydawnictw
testy powtórkowe do matury z wiedzy o
społeczeństwie.
Z.T.: Jak wyglądały pierwsze dni
Twojego stażu?
A.P.: Byłam zupełnie zielona, więc
robiłam proste rzeczy, takie jak:
wyszukiwanie ciekawostek do działu
kultury i robienie przeglądu prasy.
Trzeciego albo czwartego dnia poszłam
na moją pierwszą konferencję prasową
poświęconą Przystankowi Woodstock.
Z.T.: Wielu młodych ludzi liczy na
płatną pracę po stażu, lecz rzadko
komu się to udaje. Ty tę pracę
dostałaś. Po jakim czasie otrzymałaś
propozycję stałej współpracy z
„Metrem”?
A.P.: Pod koniec stażu, czyli po dwóch
miesiącach. Widocznie szefowie musieli
zauważyć moje zaangażowanie. W czasie
dwóch miesięcy stażu starałam się dać z
siebie jak najwięcej. Próbowałam różnych
zadań- od krótkich wywiadów, po pisanie
tekstów na podstawie informacji z
zagranicznych serwisów czy robienie
sond. Po dwóch miesiącach sama
zdobyłam się na odwagę i poszłam do
naczelnego
z
pytaniem,
czy
nie
znalazłoby się dla mnie biurko na dłużej.
Przez pierwsze pół roku przychodziłam 4
dni w tygodniu, potem udało mi się tak
ułożyć plan zajęć na uczelni, że do pracy
chodziłam już codziennie.
Z.T.: Niektóre seriale, np. „Seks w
wielkim mieście", przedstawiają
Twój zawód jako prosty, lekki i
przyjemny. Siedzenie przy laptopie
w kawiarni, ciągłe spotkania ze
znajomymi, imprezy w gronie sławsłowem high life. Jak naprawdę
wygląda Twój przeciętny dzień w
pracy?
A.P.: Bardzo chciałabym, żeby mój dzień
wyglądał jak Carrie Bradshaw. Niestety,
cierpię na chroniczny brak czasu; ostatnio
na kawę z przyjaciółką umawiałam się
chyba tydzień. Mój dzień pracy zaczyna
się kolegium redakcyjnym o 10.30, na
którym omawiamy, co pojawiło się w
gazetach oraz na portalach internetowych
i zgłaszamy swoje propozycje. Jeśli temat
nie wymaga wyjścia do miasta, zajmuję
się nim do 16-17. Siedząc przy biurku.
Nigdy nie wiem, o której skończę pracę.
Wszystko zależy od tego, ilu dziennikarzy
akurat jest w redakcji, ile stron ma
gazeta i jak ważny tekst piszę. Mam w
miarę sztywne godziny wyjścia, kiedy
muszę po pracy zdążyć na ćwiczenia na
NA SIENNEJ
uczelni. Na wykłady chodzę, jeśli uda mi
się wyjść z pracy wcześniej.
Z.T.: Czego dotyczą Twoje artykuły?
O czym lubisz, a o czym nie lubisz,
pisać?
A.P.: Od dwóch lat moje artykuły dotyczą
głównie
mody,
trendów,
porad
stylizacyjnych. Raz na pół roku jeżdżę na
Fashion Week do Łodzi i przygotowuję
stamtąd relację. W stopce redakcyjnej
mam wpisane: „Moda, styl życia,
przewodniki zakupowe, gwiazdy”, ale
jesteśmy małą redakcją, więc, kiedy jest
potrzeba, zajmuję się też innymi
tematami, np. polityką czy szkolnictwem
wyższym.
Z.T.: Który z przeprowadzonych
wywiadów
był
dla
Ciebie
największym wyzwaniem?
A.P.: Prawdę mówiąc, trudno mi wybrać.
Staram się denerwować na dzień przed
rozmową, a potem po prostu dać z siebie
wszystko. Są jednak dwie rozmowy, które
szczególnie zapadły mi w pamięć. Jeszcze
na stażu musiałam zadzwonić do Roberta
Gwiazdowskiego, prawnika i ekonomisty z
Centrum Adama Smitha i zadać mu kilka
pytań
na
temat
kryzysu.
Byłam
przerażona, że po moim jednym
semestrze ekonomii na studiach nie
zrozumiem nic z jego wypowiedzi.
Drugim dosyć trudnym rozmówcą była
Diane
Pernet,
organizatorka
międzynarodowego festiwalu filmów o
modzie, która przyjechała do Warszawy
na ostatnią edycję Warsaw Fashion Film
Festival.
Do
ostatniej
chwili
nie
wiedziałam, czy uda mi się z nią
porozmawiać, bo część dziennikarzy
odprawiła z kwitkiem.
Z.T.: Z jakimi osobistościami miałaś
okazję przeprowadzić rozmowy?
A.P.: Wszystkich pewnie nie jestem w
stanie
wymienić.
Rozmawiałam
z
projektantką Joanną Klimas, włoskim
projektantem Roberto Musso, Michałem
Szulcem, aktorką Shannen Doherty, Kelly
Osbourne, stylistą z Hollywood Georgem
Kostopoulosem,
reżyserką teledysków
Kingą Burzą, projektantką Barbarą
Hulanicki, kostiumografką Heidi Bivens.
Z.T.:
Co
umożliwia
praca
w
"Metrze"?
A.P.: To samo co praca
w każdej
gazecie. Dzięki byciu dziennikarką mogę
iść na festiwal muzyczny, nie przejmując
się tym, czy są jeszcze bilety. Mam
również możliwość zobaczenia filmu
przed premierą. Poza tym poznaję
mnóstwo ciekawych ludzi, których pewnie
nie miałabym okazji poznać w innych
okolicznościach.
Z.T.:
Jakie
są
minusy
bycia
dziennikarką?
A.P.: To specyficzna praca, do której na
pewno nie każdy się nadaje. Trzeba mieć
mocne nerwy, umieć pracować w stresie i
z naglącymi terminami nad głową. Poza
tym trzeba od czasu do czasu umieć
zrezygnować ze swojego wolnego czasu
dla dobra materiału. No i czasem pracuje
się w niedziele. Najtrudniejsze jest
zwleczenie się z łóżka, kiedy wszyscy inny
mogą leżeć do południa.
Z.T.: Który moment w Twojej
karierze był tym przełomowym?
A.P.: Mam nadzieję, że moment
przełomowy jest jeszcze przede mną.
Z.T.: Czy wiążesz swoją przyszłość
na stałe z dziennikarstwem, czy jest
ono tylko przejściowym etapem w
Twoim życiu zawodowym?
A.P.: Bycie dziennikarką wymyśliłam
sobie jako 12-latka i od tamtej pory do
tego dążyłam. Mam więc nadzieję, że uda
mi się wyrobić nazwisko w tej branży.
Z.T.:
Jakich
rad
udzieliłabyś
młodzieży, chcącej związać swoją
przyszłości z pracą dziennikarza?
A.P.: Przede wszystkim nie trzeba
studiować dziennikarstwa, żeby być
dziennikarzem. Ja studiuję europeistykę.
Poza tym, jeśli ktoś chce być
dziennikarzem dla bankietów i imprez, to
niech lepiej od razu sobie odpuści. Jeśli
nie, to zachęcam do szukania staży już
po pierwszym roku studiów. Najpierw
takich bezpłatnych albo za niewielkie
kwoty. Kiedy już uda się dostać na taki
staż, trzeba dać z siebie wszystko,
zgłaszać się do jak największej ilości
zadań
i
uważnie
słuchać
uwag.
Przychodząc do pracy w redakcji, nawet
największe asy z polskiego muszą
zazwyczaj zrewidować wszystko to, co do
tej pory wiedziały o pisaniu. Trzeba też
pamiętać o tym, że nic nie ma za darmo,
a praca na studiach łączy się z
wyrzeczeniami. Dla mojej pracy w dużej
mierze poświęciłam studenckie życie
towarzyskie. Na imprezy chodzę rzadko,
bo zwyczajnie nie mam na nie siły.
Zuzanna Julia Tomaszewicz
PIERWSZA ROCZNICA
ŚMIERCI
JEFFA HANNEMANA
Dla
zwykłego
śmiertelnika
data
02.05.2013 nie będzie niczym innym jak
tylko drugim dniem majówki, ale dla
fanów ciężkich brzmień jest to dzień
szczególny. Otóż drugiego maja cały
świat obiegła wieść o tym, że opuścił nas
członek
legendarnego
kwartetu
z
Huntington Park, Jeff Hanneman- jeden z
współzałożycieli grupy Slayer.
Gdy Jeff opuścił nas tego nieszczęsnego
dnia, odzew metalowej braci był
natychmiastowy.
Z
całego
świata
dochodziły
drogą
elektroniczną
KULTURA
kondolencje od miliona fanów, jak
również prywatne wiadomości z wyrazami
współczucia od muzyków, z którymi
przypadło kiedyś dzielić scenę Slayerowi.
Jaka była sytuacja w obozie Slayer?
Była burzliwa. Zespół nie wiedział, jakie
podjąć kroki w najbliższym czasie. Fani
byli przerażeni faktem, że zespół być
może
zawiesi
działalność,
a
w
następstwie zaprzestanie grać.
Lecz grupa mimo wcześniejszego zgrzytu,
jakim było wyrzucenie perkusisty Dave'a
Lombardo z powodu konfliktu o finanse
formacji,
postanowiła
(wbrew
tak
trudnym przeciwnościom losu) grać dalej
i rozpocząć nowy rozdział w historii
morderczej metalowej maszyny. Efektem
tej decyzji był udział grupy w II edycji
Impact Festiwal, odbywającego się w
Warszawie na Lotnisku Bemowo.
Jeff Hanneman (właściwie Jeffrey John
Hanneman) przyszedł na świat 31
stycznia 1964 w Oakland i dorastał w
rodzinie weteranów wojennych. Jego
ojciec walczył w Normandii podczas II
wojny światowej, zaś jego bracia brali
udział w wojnie w Wietnamie, przez co
wojna była częstym tematem podczas
konwersacji przy rodzinnym stole. W tym
czasie Hanneman pomagał braciom
sklejać i malować modele samolotów i
czołgów.
Zainteresowanie
wojną
i
militariami, którymi karmił teksty Slayera,
wzięło się właśnie z wychowania, które
otrzymał.
Początki jego przygód z muzyką datuje
się około 1981 roku, kiedy to pierwszy
raz w sowim życiu poznał Kerre'ego
Kinga. Obaj gitarzyści szybko zaczęli
nadawać na tych samych falach, grając
covery Iron Maiden i Judas Priest. Potem
jeden z nich wysunął propozycję
założenia własnej grupy. Do tego
pomysłu szybko przyłączył się basista a
zarazem wokalista- Tom Aray oraz
perkusista -Dave Lombardo. Tak powstał
zespół z piekła rodem, którego albumy
wypluwają piekielne dźwięki z prędkością
wystrzału karabinu maszynowego, choć
wtedy świat nie był przygotowany na
metalowego potwora narodzonego w
głowach czwórki młodych muzyków. Nikt
nie miał pojęcia, że ta szybko raczkująca
bestia podbije świat ciężkiej muzyki i
wyjdzie z podziemia. Slayer do dzisiaj jest
inspiracją
dla
młodych
zespołów
metalowych.
Nie
jedna
kapela
coverowała ich utwory bądź kradła riffy,
ale nikt nie umiał dorównać mocy Slayera
mimo największego wysiłku i chęci.
W 1997 roku Hanneman poślubił swoją
wieloletnią partnerkę Kathryn, którą
poznał jeszcze na początku lat 80. Para
nie posiadała dzieci i mieszkała w Los
Angeles.
10
KULTURA
NA SIENNEJ
Jeff
był
wielbicielem
futbolu
amerykańskiego; jego ulubioną drużyną
był Oakland Riders.
REING IN BLOOD to największe dzieło
Jeffa Hannemana.
Pośród wielkich albumów trashowych,
wydanych w latach 1986-1987, album
Metalliki (w oryginale Metallica) był
pierwszy, Megadeth najbardziej wściekły,
a Anthraxu najbardziej prześmiewczy.
Lecz tylko jedna płyta zdystansowała je
wszystkie, a jej oddziaływanie czuć było
jeszcze wiele lat później. ''REING IN
BLOOD'' to kwintesencja ekstremalnego
metalu, której żaden inny album nigdy
nie prześcignął, choć kilka prawie mu
dorównywało. To płyta, która idealnie
pasuje do swojej kategorii, w tym
przypadku do trash metalu.
REIGN
IN
BLOOD
to
trzecia
pełnowymiarowa
płyta
wydana
7
października 1986 roku. Okrzyknięta
mianem najbrutalniejszej i najszybszej
definicji
trash
metalu.
Był
to
zdecydowany przełom ciężkiego grania,
którego Slayer nie bał się ukazać światu.
Płyta spotkała się z niesamowitym
przyjęciem ze strony fanów oraz
ściągnęła kolejne rzesze nowych wręcz
fanatyków pod banderę Slayera. Czemu
ta płyta jest największym dziełem Jeffa?
Ojciec tego albumu był zadeklarowanym
punkowcem, który wniósł agresję,
prostotę oraz tempo punku do heavy
metalu, którym wcześniej zajmowała się
formacja.
Punkowa energia w połączeniu z
ciężarem heavy metalu dała zaskakujący
efekt- wytworzyła niesamowity oraz
niepowtarzalny
złowieszczy
klimat,
którego muzycy postanowili trzymać się
aż po następne albumy w swoim
dorobku.
Tematyką płyty są bluźnierstwa rodem z
horrorów, dokonywane przez demony
oraz ich zwolenników. Jest też utwór
dokument opowiadający o historii Josefa
Mengele, któremu Jeff nadał imię anioła
śmierci ( Angel of Death). Hanneman,
wprowadzając wątki historyczne do
twórczości zespołu, chciał przypomnieć o
zbrodni, jaką jest holocaust. Wspomniany
utwór
przysporzył
też
problemy
zespołowi,
a
naszego
bohatera
okrzyknięto
mianem
sympatyka
hitleryzmu oraz neonazistą. Angel of
Death to dokument opisujący holocaust,
piekło, które czekało miliony niewinnych
z
rąk
Trzeciej
Rzeszy
oraz
psychopatycznego
doktora
Josefa
Mengele, przeprowadzającego straszliwe
eksperymenty na ludziach w obozie
koncentracyjnym Auschwitz – Birkenau.
Choroba i śmierć
Na początku 2011 roku Hanneman
zachorował na martwicze zapalenie
11
powięzi
spowodowane
ukąszeniem
pająka. Wobec zaistniałej sytuacji zespół
podjął decyzję, by grać bez Jeffa dopóki
nie upora się ze swoimi problemami
zdrowotnymi. Jego zastępcą został Gary
Holt z formacji Exodus, drugim zaś
zmiennikiem był
Pat O'Brien, który
występował ze Slayerem, gdy nie mógł
tego robić Holt.
W 2012 roku jego kolega z zespołu, Tom
Araya, ogłosił, że Hanneman powoli
wychodzi z choroby, jednakże później, w
lutym 2013 roku, Kerry King ujawnił, że
gitarzysta ciągle ma problemy zdrowotne,
które uniemożliwiają mu pracę z
Slayerem. Hanneman zmarł 2 maja 2013
roku w okolicach swojego domu w Inland
Empire w Południowej Kalifornii, w
szpitalu w Los Angeles. Początkowo
wskazywano, że bezpośrednią przyczyną
zgonu była niewydolność wątroby.
Następnie oficjalnie podano, że pierwotną
przyczyną śmierci była alkoholowa
marskość wątroby.
Ciekawostka
W miejscowości Jaworzno Rondo
Smoków (znane pod tą nazwą w 2013
r.) zmieniono na Rondo im. Jeffa
Hannemana. Nazwa ronda została
zamieniona na okres 12 miesięcy (od
lutego 2014 r. do stycznia 2015),
ponieważ firma ART-COM Sp. z o.o.
jako
kolejna
wylicytowała
tzw.
"możliwość zmiany nazwy ronda lub
patrona" podczas XXII finału Wielkiej
Orkiestry Świątecznej Pomocy (zgodnie
z zasadami licytacji od 2010 roku,
jednocześnie za zgodą prezydenta
miasta Jaworzno)
Hannemann, mimo że był najbardziej
zamkniętym członkiem, zmienił oblicze
trash metalu oraz Slayera a przede
wszystkim dał ludziom nową siłę
napędową, ponieważ, jak powszechnie
wiadomo, muzyka jest jedną z wielu
recept na uśmierzenie bólu życia.
Dzień
02.05.2014
był
pierwszą
rocznicą śmierci wielkiego muzyka,
którego dokonania będą zapamiętanie
przez wszystkich starych i młodych,
którzy wielbili, wielbią i będą wielbić
Slayera do ostatnich dni działalności
jego, tak jak życzyłby tego sobie Jeff
Hanneman.
Angel Of Death
SLAYER
Slayer Kurcze! Weterani Trash Metalu
pochodzący z Huntington Park w
słonecznej Kalifornii udostępnili nowy
utwór do odsłuchu. Utwór nosi tytuł
Implode.
Jest to pierwszy utwór z nadchodzącej,
niezatytuowanej jeszcze płyty. Materiał
został
zarejestrowany
pod
okiem
producenta Terryego Date'a.
Zespół zagrał ''Implode'' pierwszy raz na
żywo 23 kwietnia 2014 roku, otwierając
rozdanie nagród ''Revolver Golden Gods''
w klubie ''Nokia'' w Los Angeles. Oprócz
nowego utworu formacja zagrała również
''South of Heaven'' oraz ''War Ensemble''.
''Implode'' jest jedną z kompozycji którą
niebawem fani ciężkiego grania usłyszą
na
jedenastym
pełnometrażowym
albumie studyjnym formacji.
Pragnę przypomnieć że nowuy album
będzie pierwszym dokonaniem w historii
zespołu
bez
udziału
wieloletniego
gitarzysty i współzałożyciela grupy Jeffa
Hannemana, który zmarł 2 maja 2013
roku. Za perkusją zajmie miejsce Paul
Bostaph, który zastąpi po raz kolejny
legendarnego Dave'a Lombardo.
Prace nad jedenastym albumem ruszyły
już w listopadzie 2011 roku. Po śmierci
Jeffa
Hannemanna
Kerry
King
potwierdził, że gitarzysta Exodusa Gary
Holt weźmie udział w nagrywaniu krążka.
Zgodnie z ostatnimi doniesieniami, zespół
miał wejść do studia w marcu albo
kwietniu 2014 roku.
Premiera albumu przewidziana jest na
2014 rok. Jak dotąd nie wiadomo, kto
wyda płytę, gdyż dotychczasowy kontrakt
wiążący kapelę z American Records wytwórnią Ricka Rubina - wygasł.
Dittohead
NAUCZYCIEL OD
PODSZEWKI – PAN
MICHAŁ KADEJ
Pan Michał Kadej oprócz tego, że jest
nauczycielem historii i wiedzy o
społeczeństwie, opiekuje się także
naszą gazetką szkolną. To właśnie
dzięki niemu „Na Siennej” nie schodzi
poniżej pewnego poziomu, zresztą jak
sam przyznał – „cieszy go popularność
tego
przedsięwzięcia
wśród
społeczności liceum Sienkiewicza”. O
pracy w szkole, jak i zajęciami poza nią
możecie Drodzy Czytelnicy przeczytać w
poniższym wywiadzie.
Redakcja - Czy zawsze chciał Pan
być nauczycielem historii i wosu?
Jeżeli nie, to jakie zawody
wchodziły w grę?
Pan Michał Kadej - Od zawsze
wiedziałem, że będę nauczycielem.
Bardzo dobrze czuję się w szkole, lubię
topografię budynków szkolnych. Mam
naturę
społecznika,
myślę,
że
sprawdziłbym się również pracując w
jednostkach samorządu terytorialnego.
Jednak każdy z tych zawodów
NA SIENNEJ
porzuciłbym natychmiast, gdybym mógł
podjąć pracę jako kustosz muzeum w
Liwie.
R: Jak zareagował Pan
reaktywację gazetki szkolnej?
na
Nie sądziłem, że gazetka będzie cieszyć
się tak wielką popularnością wśród
społeczności szkolnej. Miło zaskoczony
jestem
zaangażowaniem
uczniów,
którzy bardzo chętnie podejmują
inicjatywę
wzbogacania jej treści.
Często porównuję kolejne numery i
oceniam jakie poczyniliśmy postępy.
R: Jakie cechy szczególnie Pan
docenia
wśród
uczniów?
Dobrze pracuje się z uczniami –
działaczami, ale szczególnie wartościowi
wydają mi się uczniowie odpowiedzialni,
prawdomówni i dotrzymujący danego
słowa. Doceniam również w uczniach
umiejętność
merytorycznej
obrony
własnych
argumentów
–
nieraz
sprzecznych z moim osądem.
R: Czym lubi zajmować się Pan w
wolnym czasie?
W wolnym czasie chodzę do Klubu
Kolekcjonera, strasznie tam zaniżam
średnią wieku, bo większość kolegów
po fachu jest grubo po sześćdziesiątce .
Jak już uda mi się kupić jakiś unikat,
wtedy
wracam
do
domu
rozentuzjazmowany i natychmiast się
tym chwalę. Kolekcjonuję Polskie
encyklopedie, wydawane od końca
XVIII wieku, czasopisma dotyczące wsi
polskiej z XIX i XX wieku, pocztówki o
tematyce związanej z Wojskiem Polski
m od końca I Wojny Światowej do
końca II Wojny Światowej. Jednak
najwięcej uwagi poświęcam kolekcji
wszelakich materiałów dotyczących
miejscowości Liw a zwłaszcza Ruin
zamku. Mam też wiele innych
zainteresowań, ale o tym innym razem.
R: Jak długo pracuje Pan w XII LO
i jakie były Pana pierwsze
wrażenia po podjęciu tutaj pracy?
W XII Liceum Ogólnokształcącym
pracuję od czterech lat. Tajniki pracy
naszej szkoły odkryła przede mną Pani
Urszula Kamińska, która była wówczas
moim
opiekunem.
Bardzo
dużo
nauczyłem się od niej i w dalszym ciągu
staram się czerpać z jej bogatego
doświadczenia.
R:
Jaką
najśmieszniejszą
szkole?
pamięta
sytuację
Pan
w
Według mnie najbardziej komicznymi
sytuacjami są te, kiedy uczniowie
przychodzą do szkoły w dni wolne od
zajęć i pytają „gdzie są wszyscy”. Jak
już usłyszą tłumaczenie, że przecież
mamy dzień wolny, mówią „Ojej? A ja
nic nie wiedziałem/wiedziałam”
Dominik Owczarek
NIC TO…
TEMAT TABU:
PRZEMYŚLENIA DAMSKO
– MĘSKIE
Każda z epok, kultur czy też miejsc
miały swoje wzorce pożądanego
mężczyzny i kobiety. Przeważnie oba te
wizerunki
charakteryzowały
się
eksponowaniem wrodzonych cech obu
płci. Mężczyzna powinien być silny
fizycznie, jak i umysłowo. Kobieta
natomiast powinna być delikatna
duchowo, ale i o nienagannej sylwetce,
naturalnie zaokrąglonej. Wiadomo- ilu
ludzi, tyle było gustów. Jednak
niezmienne pozostało, że kobieta
potrzebuje
silnego
mężczyzny,
dbającego o dom i sprawnego do
‘rozrodu’.
Mężczyzna
natomiast
potrzebował
kobiety
zaradnej
w
domowych czynnościach, która będzie
gotować, sprzątać oraz dawać buziaka z
kawką w ręku, kiedy wraca zmęczony
po pracy. Oczywiście mówię tu o czysto
stereotypowych potrzebach, z którymi
każdy z nas (bardziej, mniej lub w
żartach) się utożsamia .Relacje damsko
– męskie uwarunkowane były przez
indywidualne potrzeby oraz typowe,
naturalne bodźce, które odbieramy.
Jednak wiadome jest ,że facet był
facetem, a kobieta kobietą.
Otóż, do czego zmierzam. Ostatnimi
czasy zaczynam popadać w lekką
konsternację. Pozwolę sobie przywołać
pewną sytuację , która miała miejsce w
typowym
sieciówkowym
sklepie.
Przechadzając się po owym miejscu,
zauważyłam pracownika , którego na
pierwszy rzut oka wzięłam za kobietę.
Widząc ową postać od strony pleców,
zauważyłam bardzo długie, zadbane
włosy, obcisłe spodnie, tenisówki,
koszulę w kratę i bardzo szczupłą
sylwetkę z zaznaczoną talią. No, jak nic
kobieta, pomyślałam, do czasu… do
czasu, kiedy ta „kobieta” odwróciła się
do mnie twarzą i ujrzałam gęstą brodę.
Kopara mi opadła i pozbierać jej nie
mogłam do końca mojej sklepowej
podróży.
Od
tamtego
momentu
NIC TO…
zaczęłam przykuwać większą uwagę do
tego, „co się stało z mężczyznami?” .
Kiedyś śmiałam się, że nie mogę
rozróżnić działu z damską odzieżą od
męskiej, teraz zaczęło to naprawdę
irytować, a z czasem stało się jeszcze
trudniejsze do rozróżnienia. Wiele z
nas,
pań,
narzeka
na
brak
„prawdziwych mężczyzn”, przy czym
wpada w jeszcze większe kompleksy,
widząc chłopaka szczuplejszego od
nich, bardziej zadbanego i ogólnie
mówiąc - bardziej ‘faszyn’. O zgrozo,
gdzie się podziali faceci z umięśnionymi
barkami, którzy nie boją się wysiłku
fizycznego, dbają o kobiety i rodzinę?
Co gorsza, coraz częściej można
spotkać się z brakiem kultury wśród
owych chłopców- mało który trudzi się
przepuszczeniem kobiety w drzwiach
tramwaju. Uważają, że im się wszystko
należy, paradują po ulicy, traktując
innych za gorszych od siebie. Nie
grzeszą przy tym językiem; nie da się
ukryć, że jest bogaty w rynsztokowe
zwroty oraz tę dziwną, rażącą wymowę.
Drodzy mężczyźni! Proszę was! Krew
mnie zalewa, kiedy zwracacie się do
płci pięknej „stara” . Stara, to może być
szafa albo koszula, ale nie kobieta;
zachowajcie odrobinę szacunku wobec
rozmówcy. Niestety, drogie panie, wy
same
nie
jesteście
lepsze.
Zgotowałyście sobie taki wizerunek
mężczyzn, nie wymagając od nich
szacunku oraz wyraźnie pokazując, że
wam to nie odpowiada. Przy czym same
stałyście się narzędziem w mackach
mass
mediów.
Widzicie
piękne,
wychudzone kobiety po obróbce w
photoshopie
na
billboardach,
w
gazetach, telewizji, wszędzie! I same
pragniecie się takie stać, narażając na
to swoje własne zdrowie. Jeszcze 50 lat
temu nie do pomyślenia było, żeby
kobiety przypominały chude tyczki, bez
biustu, bioder, z wystającymi żebrami.
Wiele z nas popada przez to w
kompleksy, tragicznie się odchudzając,
co może prowadzić do naprawdę
bardzo poważnych szkód
(choroby
układu krążenia, szkieletu, zanik
miesiączki, depresje). Jest to smutne,
ponieważ w obecnych czasach nie ma
kobiety bez kompleksów. Coraz częściej
kobiety z nienawiścią patrzą na
szczuplejsze od siebie, a z pogardą na
grubsze. Dlaczego szerzymy taką
nienawiść? Problemem współczesności
jest wzrost chorób psychicznych wśród
społeczeństwa,
spowodowanych
naciskiem mediów lub innych ludzi na
to, jak masz wyglądać, jak masz żyć i
do czego masz dążyć. Czy nie
zauważyliście,
że
staliśmy
się
zmanipulowanymi
maszynami?
A
12
NIC TO…
NA SIENNEJ
wyznacznikiem wartości człowieka stały
się rzeczy, które posiada oraz to, jak
wygląda. Nie mówię, że podobne
przekonania wyrażają wszyscy, są
wyjątki, ale, niestety, o takie coraz
trudniej.
Jednak powrócę do mojej głównej
myśli: „Gdzie się podziali prawdziwi
mężczyźni oraz prawdziwe kobiety?”.
Ten temat podjęła Maja Koman w
swojej piosence „Babcia mówi”. Jak nikt
inny, szczerze i dosłownie, przedstawiła
obecny
wizerunek
współczesnych
mężczyzn oraz kobiet. Pozwolę sobie
zacytować
fragment tekstu owej
piosenki, którego przytoczenie jest
konieczne, aby zrozumieć sens mojej
wypowiedzi:
„Nie wiem, co mam robić, kiedy chodzę
po ulicach,
Gdy widzę chłopaków jakby w damskich
spódnicach,
Opalone, wydepilowane, wygłodzone.
Co mam myśleć, czy to oni, czy to
jednak one.
Gdzie te silne uściski, a nie lepkie
śledziki,
Mężczyźni w koszulach zapinanych na
guziki,
A nie t-shirt w stylu emo z portrecikiem
Bieber'a,
Co tu się dzisiaj dzieje? Jasna cholera!
Oj, gdzie ci mężczyźni,
Oj, prawdziwi tacy,
Oj, gdzie te chłopy, gdzie ci fajni
chłopacy,
Gdzie kobiety w spódnicach z biodrami
do rodzenia,
A nie anorektyczki z miłością do
głodzenia.
[…]
Co też dzisiaj dzieje się z babami,
To nie chłopy za babami tylko baby za
chłopami,
Chcą stawiać w restauracjach, dobrze
zarabiają,
Jak wyjmiesz gotówkę to opi********,
13
Niezależne, dzielne, już chłopa nie
potrzebują,
Chcąc równouprawnienia i ciągle
protestując,
Czego w końcu chcecie z piekła rodem
stworzenia,
Babochłopów z jajami i facetów do
rodzenia,
Łażąc w spodniach do kolan z
ogolonymi głowami,
Bez bioder, bez cycków zawalone
kolczykami.
A potem ryczą po nocach, na księcia
czekając,
Z popcornem i kotem pod ręką na
facetów narzekając.
[…]”
Kiedy usłyszałam tę piosenkę, jeszcze
bardziej zaczęłam się zastanawiać nad
tym, co się obecnie dzieje. Jak to się
stało, że w większości zatraciliśmy
pewne wartości, zasady oraz wzorce.
Rozumiem rozwijanie indywidualności
czy też różnych gustów. Ale dlaczego
kobiety, które mają trochę większe
biodra, lekko wystający brzuch lub
krótkie nogi, mają być gorsze?
Dlaczego mężczyźni, kulturalni oraz
mądrzy, ale nie wyglądający idealnie,
są często pogardzani przez kobiety?
Bardzo mnie to zastanawia. Cały ten
szał wokół gender, kilkudziesięciu
rodzajów płci. Szeroko pojęta tolerancja
zaczyna nas samych pogrążać, a w
życiu
doszukujemy
się
rzeczy
wyssanych z palca. Tak zaczął
funkcjonować nasz świat. Górować
zaczął model rodziny 2+1, liczne
rozwody, dzieci nie widzące swoich
rodziców,
którzy
pracują
całymi
godzinami i przekładają zarobek nad
dobro rodziny. Jeśli tak dalej pójdzie,
nie będzie dzieci, nie będzie kto miał
pracować na nasze emerytury, a żyć
będzie się coraz gorzej. Ludzie wybrali
wygodne życie. Chcą, aby było
sielanką, przez co powstają związki
partnerskie, które zatracają wizerunek
małżeństwa, potrzebny do tworzenia
szczęśliwej rodziny. No bo kto by
pomyślał, żeby wychowywać trójkę
dzieci, a kobiety rodziły więcej niż jedno
dziecko- przecież to mogłoby naruszyć
ich piękno. Przez te wszystkie czynniki
zanikają
we
współczesnym
społeczeństwie podstawowe wartości,
tak bardzo ważne dla przetrwania.
Zadaję sobie coraz więcej pytań,
dlaczego aż tak to się zmieniło i z
jakiego powodu. Bardzo mnie ciekawi,
co Wy o tym sądzicie? Warto poruszyć
taki temat oraz zastanowić się, czy aby
na pewno to wszystko zmierza ku
dobremu?
Awita
SŁÓW KILKA O
PODWIESZANIU
Od kilku lat interesuję się wszelakimi
modyfikacjami ciała, od ozdabiania uszu
kolczykami, przez tworzenie igłą i
tuszem
wzorów
na
ciele,
na
ekstremalnych
odmianach
body
modifications kończąc. Nikogo nie dziwi
widok
5-letniej
dziewczynki
z
przekłutymi
uszami,
a
statystyki
donoszą, że na tatuaż zdecydowało się
już ponad 3 mln ludzi. Na tym jednak
modyfikacje, którym można poddać
swoje ciało, nie kończą się, a to, co
było kiedyś uważane za tabu, coraz
śmielej przenika do otaczającej nas,
przystępnej kultury. By przyczynić się
do popularyzacji body suspension,
zjawiska pokrewnego piercingowi i
sztuce
tatuażu,
postanowiłam
przeprowadzić wywiad z Tomaszem
"MaRTWym" Rogowskim - na życzenie
robiącym
tatuaże,
skaryfikacje,
piercing, wszczepiającym implanty i
podwieszającym zainteresowanych na
hakach za ich własną skórę.
1. Czym właściwie jest body
suspension? Dlaczego ludzie to
robią?
Podwieszanie ciała wywodzi się
bezpośrednio od Indian i ich obrzędów
związanych z rytuałami przejścia.
Najbardziej
znanym
był
„Taniec
Słońca”, gdzie młody chłopiec stawał
się mężczyzną, wojownikiem. Rytuał
ten miał udowodnić jego siłę fizyczną i
psychiczną oraz poświęcenie i oddanie
plemieniu. Współczesna forma ma
niewiele wspólnego z samą pierwotną
postacią
podwieszania,
chociaż
częściowo zachowuje jego znaczenie.
Ilu podwieszanych, tyle jest
powodów, dlaczego to robią. Potrzebę
podwieszania
można
w
dużym
uproszczeniu
podzielić
na
trzy
kategorie:
- zaspokojenie własnej ciekawości i
przezwyciężenie lęków;
- u osób powiązanych z kulturą
modyfikacji ciała jest to niejednokrotnie
naturalny etap fascynacji pierwotnymi
kulturami i rytuałami. Zdarza się
NA SIENNEJ
również, że osoby studiujące etnologię i
antropologię podwieszają się z tych
samych powodów - zaspokojenie
swoich
duchowych
potrzeb
i
doświadczeń pozacielesnych.
podwieszaniem ciała. Stworzyłem Team
Blissful Pain. Do roku 2012 zajmowałem
się
piercingiem
we
Wrocławiu.
Aktualnie przekłuwam i modyfikuję
ludzi w Trójmieście.
2.
Podwieszanie
nie
jest
szczególnie popularne w Polsce.
Raczej nie mówi się o tym w
telewizji, nie czyta w kolorowych
magazynach. Jak ludzie na to
reagują?
Co robię: piercing, pocketing,
skaryfikacje, implanty, podwieszanie,
tongue splitting i inne modyfikacje, o
jakich się zamarzy.
Zainteresowanie podwieszaniem
w Polsce jest o wiele większe niż sama
ilość osób, która się podwiesza. Nie
dziwi mnie takie zjawisko, ponieważ
jest to jeszcze nowość w Polsce. Ludzie
boją się jeszcze tego, szukają opinii
ludzi, którzy już się podwieszali, miejsc
oraz osób, które w bezpieczny sposób
je podwieszą. Dostaję wiele zapytań o
to, czy ktoś mógłby być widzem na
organizowanych przez nas imprezach,
ponieważ zastanawia się nad tym, czy
jest już gotowy/a i jak to wygląda.
3. Jak wygląda cały proces
podwieszania i przygotowania do
niego?
Sam proces jest dosyć prosty –
w odpowiednie miejsca na ciele za
pomocą igły „instaluje” się haki w
odpowiedniej dla danej pozycji ilości.
Oczywiście należy zachować pełną
higienę. Skóra przed zabiegiem jest
odpowiednio oczyszczana i odkażana, a
po
podwieszaniu
odpowiednio
zabezpieczana przed mikroorganizmami
z zewnątrz.
4. To chyba standardowe pytanie:
czy podwieszanie boli?
Co do samego bólu, to również
jest to kwestia indywidualna ponieważ
każdy
inaczej
odczuwa
ból
i
przyjemność.
Przy
podwieszaniu
wydziela się ogromna ilość endorfin i
podwieszanego
rozpiera
wręcz
ekstatyczna
przyjemność.
Bardzo
rzadko
zdarza
się,
aby
osoba
podwieszana odczuwała ból podczas
„wiszenia”.
5. Kiedy i jak zaczęła się Twoja
przygoda z modyfikacjami ciała?
Moja przygoda z modyfikacjami
ciała zaczęła się w roku 2004 wraz ze
zrobieniem
pierwszego
kolczyka.
Szybko po tym moje zainteresowanie
przerodziło się w pasję. Obecnie
interesuję i zajmuję się różnymi
modyfikacjami ludzkiego ciała. Od roku
2008
zacząłem
zajmować
się
6. Poza suspension zajmujesz się
też skaryfikacjami i piercingiem.
Wielu zatrzymuje się na tym
etapie. Dlaczego poszedłeś w
modyfikacje ciała jeszcze dalej?
Modyfikacje ciała stały się moją
pasją i, jak każdy pasjonata, staram się
maksymalnie rozwijać w tej dziedzinie.
NIC TO…
www.suspension.org
poświęcona podwieszaniu;
strona
www.suspension.pl
strona
internetowa Blissful Pain Suspension
Team;
www.BodyModifications.net
społeczności owy BM;
-
portal
www.BodyModifications.pl - najstarszy
polski portal BM.
Floki, Skadi
WYWIAD: MISS
EGZOTICA 2014
7. Czym jest Team Blissful Pain?
Blissful Pain, jak sama nazwa
wskazuje - „błogi ból”, ma uświadamiać
ludziom w dwóch prostych słowach
czego
mogą
oczekiwać
od
podwieszania. Przez cały swój okres
istnienia Team współtworzyło wiele
osób,
ale
elementem
łączącym
wszystkich w spójną grupę zawsze
byłem ja.
8. Prezentujecie ten rodzaj sztuki
przed większą publicznością?
Jesteśmy chyba jedyną grupą w
Polsce zajmującą się podwieszaniem,
ale nie publicznymi przedstawieniami.
Freak Show to nie nasza działka. My
nastawiliśmy
się
bardziej
na
indywidualizm, ponieważ dla osoby
wiszącej na hakach – niezależnie od
tego ile razy wisiała – jest to głębokie
duchowe
przeżycie,
który
każdy
preferuje przeżyć sam, a nie na oczach
setki lub więcej ludzi.
9. Gdzie powinni zgłosić się ludzie,
którzy
chcieliby
spróbować
podwieszania na własnej skórze?
Każdego,
kto
chciałby
spróbować podwieszania na własnej
skórze, zapraszam do odszukania
naszego profilu na Facebook’u lub na
stronie suspension.pl.
10. Gwoli zakończenia: dlaczego
„MaRTWy”?
Ta historia jest już tak stara, że już nikt
jej dokładnie nie pamięta. ;)
Zainteresowanych odsyłamy do stron:
Czy wiesz, jak wygląda rywalizacja w
wyborach miss lub na czym polega
zgrupowanie
uczestniczek
takiego
konkursu? Te oraz inne tajemnice
odkrywa przed nami w wywiadzie
Magdalena Ho- zdobywczyni tytułu
„Miss Egzotica 2014”.
Redakcja:
Czy
wygrana
w
wyborach „Miss Egzotica 2014”
jest jedynym sukcesem na Twoim
koncie?
Magdalena Ho: Mam na koncie wiele
małych sukcesów, takich jak podium na
zawodach tanecznych z moją byłą
formacją „Feel The Groove” czy
zawodach sportowych, ale wygrana w
wyborach
„Miss
Egzotica”
jest
zdecydowanie jednym z większych
sukcesów, jakie osiągnęłam.
R.: Opowiedz nam, skąd się wziął
pomysł udziału w konkursie, jak
wyglądały
przygotowania
i
przebieg wyborów?
14
NA JĘZYKACH
NA SIENNEJ
ROZRYWKA
M.H.:
Wzięłam
udział
w
tym
przedsięwzięciu przez czysty przypadek.
Dostałam informację, że eliminacje do
konkursu odbędą się w Blue City, więc
postanowiłam zobaczyć, jak to wygląda
z bliska. Na miejscu znajomi namówili
mnie do zgłoszenia swojej kandydatury
i dostałam się! Przyznam, iż dałam się
namówić, również dlatego że bardzo
spodobał mi się cel tego konkursuzwalczanie nietolerancji w Polsce i
promowanie ludzi o innej narodowości.
Jako że całe dzieciństwo spędziłam w
Sosnowcu, niejednokrotnie spotkałam
się z nieprzyjemnymi sytuacjami
związanymi z kolorem mojej skóry.
Przygotowania do wyborów trwały
tydzień. Wszystkie uczestniczki zebrały
się
w hotelu Sound Garden na
zgrupowaniu. Codziennie miałyśmy
próby choreograficzne i taneczne ze
wspaniałą Youyą. Oprócz tego liczne
sesje, wywiady, nagrywanie spotów.
Pierwszego dnia uczestniczyłyśmy w
licznych wykładach o tym, jak
prezentować
się
przed
kamerą,
odpowiadać na pytania czy jak
zachować piękny wygląd. Po tygodniu
bardzo
zżyłyśmy
się
ze
sobą.
Stworzyłyśmy drugą wielokulturową
rodzinę, dlatego też nie odczuwałyśmy
atmosfery rywalizacji. W dzień finału
wszystkie
byłyśmy
niesamowicie
zestresowane,
ale
naładowane
pozytywną energią.
R.:
Kto
dopingował?
cię
wiążę przyszłość, także staram się z
każdego występu wysnuć wnioski i
uczyć się na błędach.
R.: Jak Twoi bliscy zareagowali na
wygraną?
M.H.: . Rodzice byli bardzo szczęśliwi.
Od przyjaciół i znajomych usłyszałam
wiele miłych słów i gratulacji.
R.: Czy zetknęłaś się z zazdrością
po Twoim sukcesie?
M.H.: Nie spotkałam się z zazdrością,
co mnie bardzo cieszy.
R.: Czy na co dzień również
zajmujesz się modelingiem?
M.H.: Na modelkę jestem za niska,
aczkolwiek od kilku lat działam jako
fotomodelka.
R.: Dziękujemy za rozmowę.
M.H.: To ja dziękuję.
NA JĘZYKACH
najbardziej
M.H.: Największe wsparcie miałam od
rodziców i przyjaciół. Bez nich z
pewnością nie zaszłabym tak daleko.
Całym sercem byli ze mną do końca.
R.: Co myślałaś w
ogłoszenia wyników?
momencie
M.H.: . Nie spodziewałam się wygranej
do tego stopnia, że po odczytaniu
mojego numerka nie zorientowałam się,
że chodzi o mnie. Dopiero, gdy
usłyszałam swoje imię i nazwisko,
wyszłam na środek do koronacji,
aczkolwiek ta wiadomość dotarła do
mnie dopiero po paru dniach, kiedy
emocje już opadły. Nigdy się tak nie
czułam. Euforia opanowała moje całe
ciało i umysł. Najgorsze jest to, że na
scenie dostałam szczękościsku od
uśmiechania się.
R.: A jak wspominasz występy w
telewizji?
M.H.: Każdy występ traktuję jak
przygodę, a zarazem naukę. Z mediami
15
Smarter or dumber?
Several hundred of years ago, human
beings had to do everything themselves
to survive. They had to make fire to
keep them warm, go hunting to gather
food and learn new things by exploring
and trying out things themselves. They
also had to be inventive to find
solutions and to create tools that made
their daily life easier.
Today we do not need to exert too
much to survive. We don’t even have to
make fire, hunt or learn new things by
trying out things ourselves. The only
thing we need to do is to turn up the
heat when we are cold, buy food in the
market when we are hungry, and read
books to learn new things. We don’t
have to be inventive, because we
already have everything that we need.
We keep getting new tools that make
the daily life easier. The selection of
transportation means have increased,
and instead of horse and carriage, we
now use cars, planes and trains. The
mobile phone that once was the size of
a pumpkin, is now similar to a thick
ruler.
At the same time as the technology
continues to evolve, the expectations
gets higher. To be on the moon, which
was once a great sensation, is now old
news. The black and white TV that was
a must, are now replaced with 42" flat
panel display with stereo and high
quality images. The first century
advanced computer which was looking
like a house, is now in a smaller and
portable version that we can find in
almost every home in developed
countries.
People are getting more and more
dependent on technical facilities, and
use a lot of time and money on them.
Most young people today use the
computer every single day for different
purposes. Children do now watch more
TV than before, and more and more
choose to sit in front of the TV instead
of participating in outdoor activities.
Many do also spend less time on
homework and instead they use the
time to go online and chat, talk to
people on the phone or to play
Playstation.
And among other things, people now
use calculators instead of the brain to
figure
out
every
little,
simple
calculations. The use of electronic aids
has now increased a lot and something
that we once thought was difficult is
now no obstacle at all.
The smarter we have become, the
more we have invented. The more we
have invented, the dumber we have
become.
Greta Osoba
_______________________________
NA SIENNEJ
NA JĘZYKACH
SZWEDZKI
W poprzednim numerze naszej gazetki szkolnej, wprowadziłam Was w podstawę języka norweskiego. Natomiast w tym numerze
postanowiłam przedstawić Wam podstawowe zwroty języka szwedzkiego.
Szwedzki jest to język wschodnioskandynawski, używany głównie w Szwecji i częściach Finlandii, przez ok. 9 mln ludzi. W Finlandii
język szwedzki jest, obok fińskiego, językiem urzędowym, z uwagi na 5% szwedzkojęzycznych obywateli Finlandii zamieszkałych
głównie na wybrzeżach tego kraju. Szwedzki jest dość dobrze zrozumiały dla Norwegów i w mniejszym stopniu także dla
Duńczyków.
W języku szwedzkim występują samogłoski, których nie mamy w języku polskim. Np.
å - wymawiamy jak długie polskie „o”.
ä - wymawiamy „a” , usta otwarte jak do „e
ö - jak polskie „e” z zaokrągleniem ust do „o”.
Podstawowe zwroty i wyrażenia:
Ja - tak
Nej - nie
Tack - Dziękuję.
Ingen orsak. - Nie ma za co.
Kan du…, tack. - Proszę (prosząc o coś).
Varsågod. - Proszę (podając coś).
God morgon! - Dzień dobry (rano).
God dag! - Dzień dobry (po południu).
Hejdå! - Do widzenia.
God afton. / lub / God kväll. - Dobry wieczór.
God natt! - Dobranoc.
Hej! / lub / Hejsan! / lub / Tjena! - Cześć! (nieformalne przywitanie)
Hej, hej! - Cześć! / Pa! (nieformalne pożegnanie)
Vi ses! - Do zobaczenia!
Ursäkta! lub Förlåt! - Przepraszam (np. zaczepiając osobę nieznajomą).
Förlåt mig. - Przepraszam. Przykro mi.
Ingång - Wejście
Utgång - Wyjście
16
ROZRYWKA
NA SIENNEJ
Ciekawostki

W Szwecji mówi się do wszystkich "ty". Wyrażenia typu Pan Svensson (Herr Svensson), Pani Svensson (Fru Svensson), Panna
Svensson (Fröken Svensson) są przestarzałe i obecnie już nie używane. Zwracając się do znajomych zarówno prywatnie jak też
oficjalnie, używa się ich imienia

Brak odmiany czasowników przez osoby.
Oto jak wygląda odmiana wyrażenia "ja jestem":
jag är - ja jestem
du är - ty jesteś
han / hon / det är - on / ona / to jest
vi är - my jesteśmy
ni är - wy jesteście
de är - oni są
Wydaje się to być zbyt piękne, by było prawdziwe, ale tak naprawdę jest. Koniec z kuciem koniugacji! Jupi!

Są rodzaje, ale nie takie jak myślicie.
Dawno, dawno temu, w języku szwedzkim funkcjonowały trzy rodzaje gramatyczne, zupełnie jak w polskim: żeński, męski i nijaki.
Praktyczni Szwedzi stwierdzili jednak, że nie ma po co pitolić się z trzema formami, skoro można zrobić prościej. Rodzaj męski i
żeński połączyły się, tworząc rodzaj utrum. Tak więc, w szwedzkim mamy dwa rodzaje: utrum i neutrum, przy czym dominuje ten
pierwszy.

Podobny do innych języków skandynawskich.
Po szwedzku dogadamy się nie tylko ze Szwedem, ale i z Norwegiem i Duńczykiem. Wszystkie te języki pochodzą od języka
pranordyckiego, i mimo upływających wieków ciągle są do siebie bardzo podobnie. Po szwedzku dogadamy się też z Finem,
przynajmniej tym, który posługuje się finlandssvenska, fińską odmianą języka szwedzkiego (ok. 5% ludności Finlandii).
Greta Osoba
ROZRYWKA
- Co robią kucharze w kuchni?
-Leczo…
- Gdzie są największe imprezy w
szpitalu?
- Na izbie przyjęć
- Co robi Jan III w Alpach?
- Sobieski
- Z kim graniczy sobie Rosja?
- Z kim chcę...
17
NA SIENNEJ
REDAKCJA INFORMUJE, IŻ W NASTĘPNYCH
NUMERACH BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ ROZWIĄZANIA
WSZYSTKICH ZAGADEK UMIESZCZANYCH W
POPRZEDZAJĄCYCH NUMERACH
ROZRYWKA
NA ŚMIETNIKU POEZJI
Przeszłości nie zapomni się
Kiedy zatęskniłam za wszcześniejszym życiem,
Wróciłam myślami tu gdzie się w nim zjawiłeś.
Widzę Cię teraz tu przez gęstą mgłę.
Co nie pozwala mi na nic.
Żeby choć Cię dotknąć, powiedzieć Ci coś.
Mój głos o tą granice odbija się...
Miałam być twarda ,
Miałam nie płakać,
Co ze mną jest?
Miałam nie marzyć,
Miałam nie tęsknić,
Miałam nie płakać,
Swój świat poukładać, żeby miał sens
Łatwo mówi się...
Lepiej żebym wróciła do rzeczywistości,
Jednak ty pozostajesz elementem mojej słabości.
Znów nie mogę pozbierać się.
Nawet na spojrzenie na mały gest
Nie mogę pozwolić się...
Przeszłości nie zapomni się
18
ROZRYWKA
NA SIENNEJ
KULINARIA
ZUPA CEBULOWA
Do naszej skrzynki redakcyjnej zawitała prośba o
kulinarne akcenty. Cenimy sobie opinie i pomysły
naszych czytelników i, w tym numerze prezentujemy
przepis na hit sezonu – zupę cebulową.
Do jej przygotowania potrzebujemy: Ok. 1 kg
cebuli, 3 gałązki tymianku, 2 liście laurowe, 50 g
masła, 2 łyżki mąki pszennej, 1 litr bulionu
drobiowego lub wołowego, 1 i 1/2 szklanki wody, sól,
pieprz, 6 plasterków bagietki, 200 g sera typu
Gruyere, 2 łyżki tartego parmezanu.
Sposób przygotowania: Cebulę obieramy i kroimy
w cienkie plasterki. W dużym rondlu o grubym dnie
rozpuszczamy masło, wsypujemy cebulę, dodajemy
tymianek i liście laurowe, delikatnie doprawiami solą i
smażymy na małym ogniu około 45 minut, często
mieszając, aż cebula będzie miękka i złocistobrązowa.
Następnie dodajemy mąkę, smażymy około 1 minuty,
cały czas mieszając. Dolewamy bulion, wodę,
doprawiamy solą i pieprzem, doprowadzamy do
wrzenia i gotujemy bez przykrycia na małym ogniu
około 30 minut. Bagietkę kroimy na cienkie kromki,
rozkładamy na blasze, wstawiamy do piekarnika
rozgrzanego do 170 st. C i pieczemy, aż będą złociste
(możemy też użyć tostera). Ser zcieramy na tarce.
Gotową zupę przelewamy do 6 żaroodpornych
miseczek, na wierzch kładziemy po kromce bagietki i
posypujemy serami. Wstawiamy do piekarnika z
górną grzałką ustawioną na najwyższą temperaturę i
zapiekamy około 2-3 minut.
Chester Kucharz
1. Prowadzi "Scenę bez Dystansu".
2. Jeden z korektorów "Na Siennej".
3. Opiekuje się wolontariatem w naszej szkole.
4.Jeden z opiekunów Samorządu Uczniowskiego.
5.Nestor grona pedagogicznego.
6. Kobieta, która zawsze chciała pracować w laboratorium.
7. Mistrz Polski w pływaniu.
8. Wokalista metalowego zespołu "Votum".
9. Rzecznik Praw Ucznia.
10. Ostatnio organizowała wyjazd do Francji.
11. Pani, która studiowała we Włoszech.
12. Największy wielbiciel psów rasy airedale terier.
13. Interesuje się malarstwem.
14.Ostatnio była w Dublinie.
15.Nosi najoryginalniejszy stój w szkole.
16. Kiedyś organizowała wycieczki , w celu poznania
kultury Łemków i Bojków.
17. Srebrny medalista mistrzostw amatorów w ... brydżu.
18. Od zawsze chciała pracować z młodzieżą.
19
ZAGADKA MATEMATYKA (P. PIOTR
ZIELIŃSKI)
ROZWIĄZANIE:
NAUCZYCIELSKA KRZYŻÓWKA

Podobne dokumenty